Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

I left my old me somewhere where I no longer go...

Heal the scars from off my back
I don't need them anymore
You can throw them out or keep them in your mason jars
I've come home

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,radical_face,welcome_home.html
Heal the scars from off my back
I don't need them anymore
You can throw them out or keep them in your mason jars
I've come home

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,radical_face,welcome_home.html

Gave

19 LAT (02.02) | MEDIUM | ARGAR  | SYN i ADEPT ŚMIERCI | 178 cm

"Gave" w kilku słowach:
- arogancki;
- niezrozumiany;
- zagubiony we własnych myślach;
- stara się niweluje swą alergię na objawy dobroci jakie dostaje od innych;
- powoli przekonuje się do Argaru;
- znów jest "sam";
- najlepiej czuje się wśród obcych;
- kiedy może pomaga potrzebującym, zazwyczaj poprzez mord oprawcy takiej jednostki;
- nie ma pojęcia gdzie i czy w ogóle chce się osiedlić marzy o kolejnych podróżach i powrocie do Mścicielskiego klimatu;
- "dom" to dla niego pojęcie abstrakcyjne, którego nie rozumie i szczerze wątpi, że kiedykolwiek je zrozumie;
- uczy się okazuje swe słabości wybranym przez siebie istotom;
- jest tatą i uwielbia ten etat;
- na pewien czas uwięziony między niebem a ziemią;
- szykuje się na wojnę;
- żyje i terminuje u Śmierci, by po swej własnej śmierci - zaopiekować się duszami Mathyr
- chce spędzać każdą wolną chwilę z Fasolkami;
- kiedy Akane podbiera mu Fasolki - trenuje z Yensenem, Meliodasem, rzeźbi w drewnie, męczy Mohe;
- pomaga w gospodzie na pozycji śpiewającego kelnera;
- podgląda Febe przy pracy i uczy się pierwszej pomocy;
- szuka sposobów na ulepszenie i poprawienie komfortu swojej pracy (mocy).




TO JUŻ BYŁO:

POPRZEDNIA KARTA

DRUGA KARTA 

TRZECIA KARTA 

CZWARTA KARTA 

PIĄTA KARTA

SZÓSTA KARTA

SIÓDMA KARTA

DZIEWIĄTA KARTA

DZIESIĄTA KARTA

JEDENASTA KARTA



[Kontakt poprzez e-mail: btc.natsu@gmail.com;  Wszystkie wątki przyjmie!]

81 komentarzy:

  1. — No to jak chcesz, ja Ci tylko podopowiadam Gave, nie musisz się mnie we wszystkim słuchać — odpowiedział. O drugiej szansie nic już nie mówił. Po prostu uśmiechnął się do niego delikatnie. Liczył, że zobaczy tą szansę prędzej niż później i tego po prostu się trzymał w swoim sercu.
    — Zawsze możesz spróbować i tak pracuje w domu, w którym mieszkasz, to nie tak, że musisz się specjalnie starać — puścił mu oczko. — Oj tam, zyskujesz sporo przy bliższym poznaniu —- zaśmiał się lekko. — No to jednego walniemy jeszcze dzisiaj i zostanie trochę czasu na inne zamówienie — uśmiechnął się zadowolony, biorąc większy kawał drewna, który miał służyć do wyżłobienia konia. — Oj nie mogę się doczekać aż się będą uczyć tego dzielenia — mruknął pod nosem, podając Gavovi drugie dłuto.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrzył jak Gave cierpi i było mu przez to naprawdę przykro. Nie dotarł do Azylu? Pewnie będzie miał o to do siebie pretensje. Ech, dziewucha mogła sobie wybrać lepszy moment na proszenie o pomoc, naprawdę. Pokręcił głową. Usiadł obok Gava i pociągnął go w swoją stronę, żeby położył mu się na udach.
    — Uratowałeś jej życie, dobrze zrobiłeś — powiedział cicho, obserwując go. — Postaraj się odpocząć, jesteśmy sami, a skoro Onyx była w opłakanym stanie to i tak teraz nie przyjdzie Cię oglądać, prawda? Odpocznij, Gave


    YO

    OdpowiedzUsuń
  3. — To było bardzo lekkomyślne — zgodził się z nim. — Ale pewnie nie miałeś zamiaru szukać pomocy u innego medyka niż tutaj, prawda? — dodał jeszcze. Nie wiedział w jakim stanie była Onyx, ale był pewny, że by przeżyła bez tej drugiej teleportacji. Ale po co było mu to teraz mówić.

    YO

    OdpowiedzUsuń
  4. — Hmm… Darcy się bawi krwią — podrzucił mu jeszcze pomysł. W końcu pomogła mu zbudować jego wspaniałą mordownię swoimi sztuczkami. — Myślę, że da się znaleźć sposób na działanie tego, ale no tak jak mówiłem, nie znam się aż tak na arkanach, nie mogę Ci obiecać, że zadziała, bo ręki sobie uciąć nie dam. Ale nie takie rzeczy ludzie zaklinali, to czemu to miałoby nie działać, co nie? — dodał jeszcze. — Spokojnie, dzisiaj mi pomagasz, bo Emma ma wolne, ale ogólnie mam pracownika, Ty i tak już pracujesz w gospodzie — zapewnił go.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń

  5. Tak myślał, że będzie chciał, ale nie weźmie dopóki nie będzie praktycznie sam, dlatego wziął z szafki Febe miksturę na dolegliwości bólowe, kiedy brał ubrania dla kociaka. Wyjął fiolkę z kieszeni, odkręcił i podał Gavovi.
    — Masz, to jest z zasobów Febe, wziąłem jak brałem gacie dla tego chłopa Onyx — wyjaśnił mu. Uśmiechnął się delikatnie. — Gave skoro jest w Argarze możesz iść do dzieci jak tylko sam poczujesz się lepiej, tak? — odpowiedział jeszcze.

    YO

    OdpowiedzUsuń
  6. — No to jak jeszcze jest przykuta do łóżka to ją zwiążemy, obudzimy, pogadasz i możesz iść do dzieci — zaproponował z uśmiechem na ustach. — Jakoś sobie damy radę — zapewnił go.

    YO

    OdpowiedzUsuń
  7. — Cokolwiek rusza Twoją łódką słuchaj, alternatywy różne masz — zapewnił go, obserwując jak idzie mu żłobienie jego części konia. — Postaraj się delikatniej, żeby przypadkiem nie wyżłobić za dużo albo krzywo — poradził mu jeszcze. W końcu to miał być prezent dla najważniejszych dla Gava dzieciaków. — No ale jednak Ci za to płacą, a ja tutaj drugiego na etat płatny nie potrzebuje, spokojnie

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  8. Yensen przytaknął mu głową. Kiedy Gave już smacznie spał to zaniósł go tylko na pobliską kanapę, żeby było mu wygodniej i przykrył kocem. Sam w tym ogarnął trochę dom i po prostu usiadł na fotelu obserwując wszystko. A po jakimś czasie po prostu zostawił go samego, będąc w innym pomieszczeniu, zajmując się sobą. W tym czasie Onyx zdążyła się już obudzić. Usiadła na łóżku i zakryła twarz dłońmi. To się porobiło.
    — Kurwa — mruknęła do siebie.

    YO

    OdpowiedzUsuń
  9. — Delikatnie, musisz się z tym trochę popieścić. Najpierw wbij dłuto a potem ostrożnie i z wyczuciem, nieźle Ci idzie — mówił do niego, przyglądając się pracy. — I tak sporo już pomagasz, jesteś dla nas miły Gave. Zaraz nie będziesz miał czasu dla siebie. A nie branie pieniędzy za to, że ktoś dla mnie pracuje jest jednak skurwysyńtwem — wyjaśnił mu. Do tego miał akurat swoje personalne powody.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  10. Spojrzała na Gava, zdejmując ręce z twarzy. No tak, to on ją zabrał z tamtego miejsca. Gdziekolwiek to było.
    — Blizn? A tak... — wzruszyła ramionami. — Acair mi z tym pomoże jak będzie czas — powiedziała spokojnie. — Ji'zzargo gdzie jest? Ktoś musi ostrzec Nory i Bractwo, zanim coś się stanie. I jak jesteśmy w Argarze? Co się stało? I oczywiście, że chce iść, muszę go złapać, zabić zanim zrobi komuś krzywdę

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  11. Spojrzała zaskoczona, kiedy przytulił ją do siebie. Nie spodziewała się takiej reakcji.
    — Też się czymś strułeś? — zapytała w pierwszej chwili, żeby go trochę wkurzyć. Na to chyba zawsze miała ochotę. Zaśmiała się, kiedy wspomniał o podrywaniu Orianny.
    — No to czeka ją upojna noc, ale wolałabym żeby ruszył dupę już teraz, im szybciej tym lepiej — chciała wstać i pójść osobiście poinformować o tym przyjaciela, ale Gave ewidentnie nie dawał się jej ruszyć, a ona nie miała siły się przepychać. Znowu się zaśmiała.
    — Bóg Śmierci i teleportacji, nie za dużo masz tych talentów? — próbowała jeszcze dyskretnie wyjść i wyślizgnąć mu się z objęć. — Nie chce Sai. To znaczy chce ale tylko po to, żeby wbić je mu w dupę — wytłumaczyła wściekljszym tonem.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  12. — Rzygał? — spojrzała na niego. — Mogłeś się struć czymś ciekawszym — zaśmiała się. Kiedy zaczął kreślić jej runę, wzdrygnęła się. Zlizała mu krew z palca, licząc że nie starczy mu na dokończenie runy. — To mnie trzeba było zostawić, jak chcesz się z moim duchem pobawić — odpowiedziała mu. — I jesteś dalej za słony — zaśmiała się jeszcze. Spoważniała, gdy zaczął snuć teorię. Nie pomagało poczuć się lepiej. Westchnęła ciężko, samej opierając swoją głowę o niego.
    — Co mam zrobić? Wiem, że teraz nic, ale potem? — zapytała go. Pogłaskała go po policzku, gdy się smutno uśmiechnął. — Twoje talenty mnie ocaliły, dzięki. Nie chciałam umierać w taki sposób — podziękowała mu, po czym zabrała dłoń z jego policzka. — Poza tym musimy przedyskutować sprawę tej pokojówki przed zgonem któregoś z nas


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  13. — Nie, nie jest. To bardziej jak przyjemność, spędzanie wolnego czasu. Poza tym lepiej śpię, jak wiem, że potrafisz się sobą zająć, a Ty korzyści z robienia za mnie zamówień takich mieć nie będziesz — objaśnił mu swój punkt widzenia. Spojrzał na część konika robionego przez Gava i uśmiechnął się do niego.
    — Będzie dobrze, się wypoleruje, pomaluje i ledwo będzie widać te dwie nierówności — zapewnił go. — A nawet jakby było widać, to i tak dzieci się będą cieszyć z prezentu

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  14. — No widzisz a ja to widzę jako konkurencje — pokręcił głową wiedźmin, uśmiechając się przy tym nieco. — Ja tu se zrobię niezależnego rzemieślnika a za kilka lat mi otworzysz sam własny interes i mnie wygryziesz, a poza tym tak to mogę Cię brać za to żeby się odegrać jak mnie wkurzysz — puścił mu oczko. — Możesz wpadać, ale wolałabym żeby tutaj Emma czuła się bardziej potrzebna. Poważnie traktuje tą pracę, nie chcę żeby poczuła się mniej ważna albo zbędna — wyjaśnił mu jeszcze. Kiwnął głową. — Polerować i tak trzeba, bejcą też przejechać, żeby się nie wkradły żadne korniki, ale możemy użyć takiej podstawowej, to barwy nie zmieni — zaproponował.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  15. — Naprawdę myślisz, że będę na tyle nierozsądna, żeby porywać się z zabijaniem kogoś kto mnie wszystkiego nauczył w takim stanie? — zapytała go kręcąc głową. — Bez przesady — dodała jeszcze, gdyby chciał jej jednak przytknąć. Westchnęła, czując niepokój w brzuchu. Źle się działo. Bardzo źle się działo. Myśla przez chwilę o tej sytuacji. Nie miała zbyt wielu ludzi, którym potrafiła zaufać. W zasadzie teraz miała ich nawet mniej. Ojcu przecież ufała i gdzie ją to zaprowadziło. — Nie pomagasz — mruknęła, przecierając skronie. Naprawdę będzie ciężko chronić te kilka osób, na których jej zależało jeśli będzie musiała prosić je o pomóc. — Nie chce być pokojówką — pokręciła głową, starając się trochę rozluźnić. — Sprzątanie po Tobie nie bardzo do mnie pasuje — zauważyła.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  16. — Aha? Ledwo usiadłam, a Ty już się rzuciłeś z zatrzymywaniem mnie. Może z Yensenem mnie jeszcze łańcuchami przyczepicie? — zaproponowała sarkastycznie, chociaż już nienawidziła tej propozycji. Pokręciła głową, opierając się o ścianę, żeby przypadkiem jej nie mówił, że męczy się siedząc.
    — A skąd ta pewność, że go rozpoznasz, hm? — zapytała. — Poza tym… — spojrzała na sufit myśląc jak to ubrać w słowa. — Twoją logiką mam 3 osoby, które mogą coś zrobić z czego jedna jest delikatna, dobra i zbyt kochana na jakiekolwiek knowania — wyjaśniła. Wróciła wzrokiem do Gava. — Nie zasługuje, żeby po prostu zdechnąć. Znęcał się nad moim przyjacielem, oszukiwał mnie przez całe życie, nie dam Ci go tak po prostu zabić, Gave. To… nie rób mi tego —- poprosiła. — Aha, skoro tak, to będziesz miał najgorszą pokojówkę w tych całych zaświatach, jak już mnie do tego zmusisz — poinformowała go.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  17. — Ta, ta, teraz tak mówisz a kiedyś kto wie kto mnie z biznesu wygryzie — zaśmiał się. — Wolałbym nie spać spokojnie — uśmiechnął się jeszcze, mając tutaj oczywiście na myśli swoją kochaną żonę. — Jasne, ale postaraj się być słabym uczniem, wolałbym trzymać swoje sekrety stolarstwa dla siebie — puścił mu oczko. Kiedy skończyli przy drewnie poszedł po lakier i bejce, aby dokończyć pracę.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  18. Mohe wzruszył ramionami.
    - U mnie to wygląda inaczej. Patrzysz z innej strony niż ja. Ja przyjaciółek nie całuję, nie bzykam ich i nie wymieniam się intymnymi czułościami, a jednak mam relacje łóżkowe, które zahaczają o przyjaźń. Nie uważam takich kobiet za przyjaciółki, bo nie powiedziałbym im tego co mówię przyjaciółce, nie są to tylko partnerki seksualne, bo jednak poruszane są w naszej relacji również ważniejsze tematy. Kochać można na wiele różnych sposobów, inaczej kochasz matkę, inaczej brata, inaczej przyjaciela, a inaczej swoją kobietę – oznajmił i spojrzał po nim pytająco. – Nie, to nie jest kumpelska relacja, bo tak jak wspomniałem, z kumplem takich tematów nie poruszam. To o czym rozmawiam ze swoimi kuali to często tematy, które porusza się z kimś zaufanym. Kumpel nie jest taką osobą, to tylko kumpel z którym wymieniam mało istotne zdania. Nie bardzo rozumiem co Cię tak boli, że widzę to inaczej niż Ty… - podrapał się po tyle głowy. – Nie ma znaczenia, że nie przeważały, dalej miały rację bytu, nawet w tak postępowym świecie jak Wasz, a to znaczy, że takie zjawisko mimo wszystko jest dość powszechne, oczywiście gdy mówimy o ogóle – stwierdził. – Tak, racja, czasem są smutne, a czasem nie, czasami powstaje z tego zajebisty związek. Moi rodzice są tego dobrym przykładem. Nie znam nikogo kto by uzupełniał się tak dobrze jak oni. Mogę im zarzucić wiele, ale jako małżeństwo są dla mnie wzorem do naśladowania, a poznali się w dzień własnego ślubu i to od niego zaczęli poznawanie samych siebie – wyznał. Kiwnął głową na słowa o pomocy. – W takim razie wrócimy do tematu jak już zrobi się spokojniej – postanowił i zerknął na Gava pytająco. – Koktajle czego? – zapytał. Pierwsze słyszał takie określenie.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  19. —Dobrze, nie chciałabym odgryźć tutaj komuś ręki za próbę związania mnie — odpowiedziała, oddychając nieco spokojniej. Nie chciała, żeby ktoś znowu ją więził. Miała tego serdecznie dosyć. Zmarszczyła brwi, czując wzbierającą agresję, gdy mówił z takim spokojem o najzwyklejszym zabiciu Mankrika.
    — Gave, ja się wbrew Tobie na nikim nie mściłam — przypomniała mu, biorąc głęboki wdech. — Zabroniłeś i posłuchałam, więc też mnie posłuchaj, to jest dla mnie ważne, to miał być mój ojciec! — uniosła się, czując łzy w kącikach ust. — Chce mu spojrzeć ostatni raz w oczy, pokazać, że nie potrzebuje jego pierdolonej aprobaty i nie jestem jego zjebaną skarbonką i rzeczą. Jestem człowiekiem… nie w pełni… ale… kurwa — wzięła kolejne wdechy. Miała dość tej niemocy. Zagryzła wargi, przymykając oczy. Parsknęła na słowa o pokojówce, ale nic już nie mówiła. Nie była w nastroju na żarty na tą chwilę.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń

  20. — To jeszcze gorzej. Meble od Śmierci się lepiej sprzedadzą niż meble od wiedźmina, ty weź się tak nie reklamuj, bo zaraz sobie stąd pójdziemy — zaśmiał się Yensen. Pokręcił głową. — Oj to sporo nauki przed Tobą — pokręcił głową. — To znaczy stelaż do łóżka akurat trudny nie jest, a materac to będziemy akurat zamawiać, bo ja materaca nie zrobię — wyjaśnił mu, puszczając oczko. — Ale wiem, kto zajebiście wygodne w okolicy robi, z Febe nie narzekamy — zapewnił go jeszcze. Spojrzał jak ociera pot. — Chcesz odpocząć? — dopytał.


    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  21. Ostatnio Ryu mocno wszedł Darcy na głowę. Zwłaszcza z tym dziwnym słowem, którego nie rozumiała, a którego on będąc pijanym nie był w stanie wyjaśnić. Nie chciała też pytać autora tego stwierdzenia, bo miała wrażenie, że na trzeźwo to ona spali się ze wstydu zanim jej wytłumaczy. Dlatego postanowiła przejść się do Gava z prośbą o pomoc. Znalazła chłopaka jak akurat strugał sobie coś przed domem Yensena. Uśmiechnęła się do niego i usiadła obok.
    — Cześć, słuchaj, mam pytanko, dosyć nieprzyjemne, to znaczy nieprzyjemne dla mnie, ale pewnie się będziesz śmiać. Bo nie rozumiem, a mnie ostatnio zaskoczono dziwnym słowem. Co to znaczy kogoś zfriendzonować? — zapytała od razu, bo nie chciała za bardzo tego przeciągać.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  22. — Nie, nie robię. Nie wiem co to znaczy, ale —- odwróciła wzrok, czerwieniąc się przy tym. — Ale ktoś mi to niedawno powiedział z taką pretensją… i no dla mnie to jest nieprzyjemne, nie wiem co to znaczy — jęknęła zrezygnowana. To naprawdę było krępujące. Otworzyła szerzej oczy, gdy wyjaśnił jej o co chodzi. Zamrugała kilka razy oczyma.
    — Zaraz co?! Kiedy co jak…?! — to było skierowane bardziej do niej samej niż do Gava. — A to można tam dać kogoś nieświadomie? Albo można kogoś stamtąd wyjąć? Ja pierdole…. ale to kiedy się wkłada do tego zona?

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  23. Wzięła lemoniadę i upiła spory łyk. Było jej sucho w gardle z tego wszystkiego. Popatrzyła smutno po Gavie, gdy jej wyjaśnił jak się tam kogoś wkłada. Do tego głupiego zona w sensie. Westchnęła, bawiąc się palcami na szklance.
    — Czyli jak się ktoś zakocha później, bo potrzebuje więcej czasu to mu chuj w dupe — podsumowała sobie jego wyjaśnienia. Poza tym miała jeszcze Klarę na horyzoncie. Wątpiła, żeby cokolwiek z tego jej się udało. Zaraz popatrzyła poważnie po przyjacielu, a potem lekko obrzydzoną minę. Sama się od niego odsunęła.
    — Oszalałeś?! Jesteś dla mnie jak brat! Fuj, nie! Nie jestem Belljebcą... — wyjaśniła mu. — Poza tym co za debil idzie pytać o to jak to zrobić do osoby, w której się zakochuje — popukala się w czoło, żeby dobrze zaznaczyć o co jej chodzi.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  24. Darcy pokręciła głową.
    — Jest tragiczna, bo sobie już znalazł inny obiekt westchnień, uznał, że skoro nikt go nie kocha to się nie podda w zdobywaniu jej, chociaż — urwała. W sumie nie będzie tłumaczyła życia uczuciowego Ryu Gavovi. Załamała się. — Całe życie się nie zakochuje tylko po to, żeby potem się zakochać w kimś kto już mnie skreślił, ja pierdole... — ależ jej było teraz smutno. — No jak próbowałam to się dowiedziałam o tym zone, więc nie wiem czy jest sens mu dalej tłumaczyć, zwłaszcza, że chce inną. I jeszcze mi płacze, że ona go nie chce — sama miała łzy w oczach. To wszystko było chujowe i niesprawiedliwe.


    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  25. — Wiem — spuściła głowę. — Ale to jest kurewsko niesprawiedliwe jednak, dowiedzieć się, że miałeś z kimś szansę, dostać że to Twoja wina, a potem kibicować, żeby niezdecydowana inna dziewczyna łaskawie na niego spojrzała — zmarszczyła brwi, kiedy usłyszała o Klarze. Absolutnie nie było takiej możliwości. W życiu. Do innych też z tym nie pójdzie. Akane to była Ryu. A Mohe...Mohe pewnie coś powie, ale ona sama nie wiedziała co chce zrobić. — Nie wiadomo czy nie chce.Jeszcze sobie faceta z listy nie wybrała, wiesz jest taka idealna i cudowna, że ma cały wianuszek biedaków. Latają za nią i liczą na łaskę jaśnie pani — zaczęła przedrzeźniać samą siebie w zasadzie. — Yhym, jest taka szansa, wszystko się może zdarzyć. Może w nas jebnąć teraz jakaś kometa i będzie spokój.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  26. — Chce też wlać mu do gardła płynne złoto, skoro tak bardzo je lubi — odparła, kiedy się na nią uniósł. — Muszę udowodnić sobie — odpowiedziała mu. Westchnęła. — Gave wybacz, ale to nie jest przyjemna sytuacja. Mój ojciec prawie mnie zabił, bo bardziej mu to się opłacało niż trzymać mnie szczęśliwą przy życiu. Jak Ty byś się czuł na moim miejscu? Jeden ojciec chciał mnie zabić, bo się urodziłam, drugi bo byłam za mało opłacalna. Moja pierwsza dziewczyna chciała zabić mojego brata, więc musiałam wybrać ją albo Acaira, a Pius chciał mnie zabić, bo nie potrafił tak dobrze walczyć wręcz jak ja, więc uznał, że przejmie kontrolę nad moją głową. Mam dość bycia wykorzystywaną — wyjaśniła mu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  27. — No moja, a czyja? Jakbym od razu się zorientowała to nie byłoby teraz żadnego problemu — wyjaśniła mu. — Miałam szansę i spaliłam, w zasadzie to teraz ja jestem w tym zjebanym zonie — dodała jeszcze. Spojrzała po Gavie. — Nie chce zmuszać do uczuć, ale nie zasługuje, żeby się z kimś bić o cudze serce — wyznała mu smutno. Zaraz jednak się zdenerwowała, kiedy powiedział, że sam się przy niej zakręci. Podeszła do niego i pacnęła go w ramię. — Nawet kurwa nie próbuj! To jest jakiś fetysz Twój czy co?! Poszukaj sobie kogoś kto nie jest zajęty, a nie będziesz łamać kolejne serca — ochrzaniła go.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  28. — Nie chcę się licytować, po prostu wkurwia mnie moje życie — odparła równie chłodno. Nie mówiła już, że sama była pół życia niewolnikiem przy okazji, który nie potrafił nawet skorzystać z wychodka. W zasadzie jego brat ją też chciał zabić. — Będzie taki, że nie wybaczę mu tego życia w jebanym kłamstwie, tego że znęcał się nad moim przyjacielem i chciał mnie zabić. Chce żeby cierpiał, a potem zdechł i nigdy więcej nie ruszył nikogo komu jakkolwiek faktycznie na mnie zależy — położyła się i zwinęła na łóżku. — I sobie udowodnić, że dam radę. Chuj mnie wychował mimo wszystko — dodała cicho.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  29. — Nawet nie wiedziałam co to jest i nie wiedziałam, że to zakochanie. Na początku było niezręcznie, a potem ... Nieważne — zarumieniła się i naburmuszyła. Nie będzie mu przecież teraz tłumaczyć całego swojego procesu myślowego odnośnie zakochania się w Ryu. — Nie jest zajęta, ale on ją może zająć, więc wara! Nie będziesz łamać mu serca! Zabierzesz mu potencjalną dziewczynę i będzie nieszczęśliwy. Nie chce żeby był smutny

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  30. — Masz jeszcze dużo czasu na ogarnięcie tematów — potwierdził mu. Podał mu obok nóg butelkę z wodą, gdyby chciał się napić i sam usiadł niedaleko niego, żeby nie czuł się taki samotny w tej swojej niemocy. — No trochę Ci wstać samemu nie dałem, to trochę moja wina, już tam się tak nie przejmuj — puścił mu oczko. — To dobrze, że się martwisz. To znaczy, że będziesz uważać. Ale mogę Cię zapewnić, że nie zginiecie, żadno z was, idziecie silną, zorganizowaną grupą i nie zamierzacie się pchać na pierwszą linię frontu. Wszyscy dotrzecie w jednym kawałku, gwarantuję. A Akane to Akane, nie masz wpływu na jej decyzję, ale masz na swoje, swój komfort i swoich dzieci, więc tego się trzymaj, tak? — powiedział mu.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  31. —- Przecież i tak mnie nie wypuścisz, prawda? — odpowiedziała. — Nie poszłabym ranna i tak. Bez sensu ratować kogoś, żeby za kilka dni zdechł — dodała jeszcze, biorąc kołdrę od Gava. — Do picia i frytki z serem i jakieś mięso — spojrzała po nim, kiedy zapytał czy czegoś nie chce. — Jestem głodna — zaznaczyła, czując, że już zaczyna burczeć w jej brzuchu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  32. — Mówiłam to co każdemu, że bez miłości to tak… nijak ze wszystkim — wyjaśniła. — Ale potem przestało być nijak i się pojawiła ta pipa — skrzywiła się. — I co to za durny zone w ogóle?! Kto to wymyślił, ja pierdole. Powinniście mówić od razu, że ej wejdę sobie do takiej przestrzeni, wiesz? Czemu informujecie jak już staracie się o inną — tym razem popatrzyła po Gavie jakby to on był winny całej tej sytuacji. — Boję się, że jesteś niepotrzebnie chujem — odpowiedziała na jego pytanie. — Ale ja nie chcę, żeby miał złamane serce, chce żeby go kochała ta dziewczyna, której on chce, tylko bym chciała być tą dziewczyną. Zakochiwanie się jest chujowe — zakończyła swój wywód.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń

  33. — A to one są tylko w gospodzie? — usiadła z zaskoczenia. Posmutniała trochę. Myślała, że oni to je potrafią sobie o tak zrobić. — Nie no, ostygną to bez sensu. Cokolwiek do jedzenia, jeśli jest. Jak nie to przeżyje — poprawiła się z prośbą. Położyła się z powrotem i patrzyła jak wychodzi.
    — Tęskniłam za wkurzaniem się nawzajem — rzuciła do niego na zaczepkę, zanim postanowiła zrobić sobie małą drzemkę na kilkanaście minut.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  34. — Nie, ale ktoś musi mieć dobre nastawienie, żeby dzieci miały u kogo szukać wsparcia. Nie będą się dobrze czuły, jak wszyscy wokół będą srać w portki — odparł. — Poza tym jest coś takiego jak samospełniające się proroctwo podobno. Jak wyjdziesz z założenia, że coś się odjebie to pewnie się odjebie, najlepiej być przygotowanym, ale zakładać powodzenie planu, łatwiej go wtedy wykonać — dodał jeszcze. Kiwnął też głową i czekał po prostu aż wróci.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  35. Obudziła się, jak wchodził do pokoju. Spojrzała po nim, bo zapach krwi Gava akurat znała doskonale. Zobaczyła porozcinane dłonie i zmarszczyła brwi. Na tę chwilę jednak nie była aż taka głodna. Obserwowała go przez jakiś czas w milczeniu, licząc, że sam coś powie.
    — W porządku? Masz krew na rękach — zauważyła. Nie mówiła już o drgawkach, chociaż je też było widać, jak się dobrze przyjrzeć.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  36. — No nie wiem czy tak przyciągasz, dom mi jeszcze na fundamentach stoi — zauważył, żartując sobie nieco. — Żadne kłopoty, tylko to całe proroctwo. Słuchaj, może nie pójść idealnie, ale biorąc pod uwagę czego się nauczyłeś, myślę, że doprowadzisz dzieci bezpiecznie na miejsce — zapewnił go.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  37. — Nieprawda, bardzo dobry — zaprzeczyła, przecież sama bardzo lubiła jego jedzenie. Niejednokrotnie robił coś naprawdę smacznego. Pokręciła nosem. Była głodna i czuła krew. Ech, kurwa. Nie ugryzie go, ale nie zmienia to faktu, że teraz miała ochotę to zrobić. — Czemu się nie położysz? Nie zajmuje chyba jedynego łóżka — zapytała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  38. — No psychologiczne podobno. Że jak wierzysz, że jesteś chuj to chujem się stajesz i takie tam inne mądrości życiowe. A Ci nie pokażę, bo nie mam książek z Argaru, a szczerze nie wiem czy tutaj ktoś na to wpadł — wyjaśnił. — Całkiem ładnie — pochwalił jak zaczął malować.


    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  39. — Przecież mówiłam, że nie zwieje — wywróciła oczami, kiedy zwalił na nią winę. No jasne, bo tak było najłatwiej. Wzdrygnęła się, kiedy naciął sobie dłoń. — Ależ Ty jesteś dojrzały — powiedziała, patrząc na jego krew. Przygryzła delikatnie wargę. Chwyciła go za dłoń, którą jej podsunął i pociągnęła go na łóżko, żeby walnął się tuż obok niej. Zlizała trochę krwi i uśmiechnęła się do niego.
    — No, jak odpoczywasz to jesteś nieco słodszy — skomentowała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  40. Pomógł Gavovi z malowaniem, aby poszło nieco szybciej, a następnie upewnił się, że konik leży równo do wyschnięcia.
    — No to kawał dobrej roboty, jutro będzie gotowy, teraz musi tylko wyschnąć — odpowiedział.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  41. — Może Ciebie swędzą, ja dotrzymuję danego słowa — odpowiedziała. A przynajmniej zazwyczaj dotrzymywała, ale przecież tego nie musiała mu mówić od razu. Przyjrzała mu się dokładniej. Westchnęła. Tak jej pilnował, a sam był w jeszcze gorszym stanie. Hipokryta pieprzony. Puściła jego rękę i przesunęła się jeszcze bardziej, dając mu więcej przestrzeni na łóżku.
    — Nie, wtedy jest słodka i urocza, trochę pikantna na języku, ale w taki przyjemny sposób — pokazała mu swój własny język. — A Ty czegoś potrzebujesz? — zapytała też zaraz, bo nie chciała, żeby jego pomoc wobec niej nagle skończyła się krytycznie dla niego.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  42. — No to robimy stół i krzesła — strzelił karkiem, wskazując mu, żeby przeszli do innej części pracowni. — Mamy wszystkie elementy stalowe, trzeba zająć się drewnem — wyjaśnił, pokazując mu kartkę z projektem — Zaczniemy od wycinania wszystkich potrzebnych nóg, żeby już były, potem wytniemy resztę — poinformował go.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  43. — To idź odpocząć i odespać — powiedziała, patrząc po nim. Czemu musiał być taki uparty. Ależ ją to irytowało. Pokręciła głową. — A ja jestem już cała pozszywana i wyspana, myślę, że mogę posiedzieć i postać nawet co nieco — odgryzła mu się. — Skoro dała Ci w kość to daj sobie odpocząć, przecież nie ucieknę po to, żebyś znowu sam siebie narażał — wyjaśniła mu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  44. — Że co? — zapytała, patrząc po nim. Nie podobała się jej ta reakcja. — Co się stało? — dodała, wstając z łóżka. Mało ją teraz obchodziło, że sama cieszyła się z faktu, że żyje. Przez nią coś nie wyszło z Azylu? Dziewczynki, Groszek? Ależ on był durny.
    — O ależ masz siły! — Yensen odezwał się, wparowując do pokoju. Cichaczem dał Gavovi leki przeciwbólowe, łapiąc przy okazji Onyx tak, żeby nie mogła mu się wyrwać i siłą położył ją na łóżku i zabrał gulasz. — Akurat zgłodniałem. A Ty jak masz tyle siły to możesz się bić o niego — uśmiechnął się, po czym jeszcze nacisnął jej na kark, żeby sparaliżować ją na chwilę. — Dobranoc dzieciaczki, idę do pracy — pożegnał się jeszcze.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  45. — Ał… — mruknęła, kiedy ją uderzył. — No, zjebałam. Fajnie. A skąd mogłam wiedzieć, że tak się stanie? To co miałam się z każdym gździć, bo może się zakocham? Tak też nie chcę — odpowiedziała. Pokręciła głową. — Skoro związki są chujowe, to po co chcesz się pozbyć z planszy? Bez sensu — wzruszyła ramionami.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  46. Chciała się z nimi pokłócić, ale nie bardzo miała szansę. A gdy Gave powiedział “dobranoc” to nie miała zamiaru mu teraz przeszkadzać z odpoczynkiem. Zaklęła pod nosem i sama położyła się wygodniej i po prostu leżała cholernie się przy tym nudząc, bo no nie była przyzwyczajona do bezczynności.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  47. — Ta, teraz to se mogę — odparła. Pomyślała trochę o swojej relacji. Na dobrą sprawę Ryu i tak pozwalała na najwięcej i bardzo szybko się do niego przekonała. A jednak to było za mało. Sama była głupia, że tak długo się domyślała. — Szczerze wątpię, jestem rozpieszczoną księżniczką, która nie daje nawet szansy. Myślę, że teraz sam mnie tam wrzucił i sobie tam posiedzę dopóki mi nie przejdzie. Wpierdalać mu w życie się siłą nie będą — wyjaśniła swój punkt widzenia.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  48. Onyx za to nie mogła zasnąć. Zbyt długo była nieprzytomna, żeby teraz zasnąć. Zaczęła liczyć deski na podłodze, chociaż zgubiła się parę razy przy dodawaniu. Matematyka nie była jej najmocniejszą stroną. Jęk Gava zwrócił jej uwagę, więc spojrzała na niego. Z początku obserwowała z drugiego końca pokoju, ale gdy zaczął do tego dygotać i tak mocno łapać za mabel to wstała i podeszła do niego. Dotknęła delikatnie jego dłoni.
    — Gave…? — szepnęła cicho.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  49. — Możliwe, a ja myślę, że i tak jestem spalona. To znaczy… nie wiem. To dziwne, głupie, nowe. Fajnie jest mieć te motyle w brzuchu i się ekscytować cudzą obecnością, ale z drugiej strony to też chujowe po całości. Jestem zła na siebie i na niego. Jak chciałam trzymać dystans, żeby nic złego się nie stało to nie słuchał, a jak już chciałam się pozbyć tego jebanego dystansu, to się dowiaduje, że będzie walczył o laskę, która leci na kilka frontów. Debilne — opowiedziała mu. — Nie umiem ani subtelnie ani obuchem, Gave. Przynajmniej z nim. Pewnie się kiedyś znajdzie, bo no… to nie tak, że nigdy nie myślałam, że się nie zakocham, po prostu myślałam, że zakocham się w tym samym czasie co ta druga osoba i będzie romantycznie i słodko i gorąco i będzie grać muzyka, a są kurwa dramaty i tragedie. Powkurwiam się pewnie trochę, a potem mi przejdzie, nie będę mu wchodzić na głowę, nie martw się — zapewniła go jeszcze.


    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  50. Nie podobał się jej ten widok. Ewidentnie śnił mu się koszmar, a ona nie wiedziała jak powinna mu teraz pomóc. Obudzić go? Ale to był dobry pomysł? Musiał przecież odespać, był wykończony przez to, że musiał ją ratować. Pomasowała delikatnie jego dłoń.
    — To tylko sen, jesteś bezpieczny — powiedziała do niego, chociaż w sumie nie wiedziała dlaczego. — Obudź się proszę… — dodała, drugą ręką delikatnie sunąc po jego łuku brwiowym, uważając, żeby nie zahaczyć o jego cholerne włosy. Odetchnęła, kiedy otworzył oczy. — Nie zjem Cię — poinformowała go żartobliwie, zabierając z niego swoje ręce. — W porządku?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  51. Mohe parsknął krótkim śmiechem.
    - Bez obaw, nie grozi nam, faceci nie są w moim guście – zapewnił. Wzruszył ramionami na jego stwierdzenie. – Moim zdaniem to Ty gmatwasz. Albo po prostu bierzesz pod uwagę bzykanie przyjaciółek, czy tam przyjaciół. Dla mnie przyjaźń może stać się czymś więcej, ale wtedy nie jest już tylko przyjaźnią. Wolę grubą kreską zaznaczać z kim się tylko przyjaźnie, a z kim widzę opcję na coś więcej. Akane na przykład mocno kojarzy mi się z siostrą, nie widzę tu możliwości na seks, więc w jej przypadku śmiało mogę mówić o przyjaźni, dziewczyny, z którymi sypiam lub jednorazowo spałem bardziej traktuję w kategoriach kuali, bo tam widzę potencjał na pójście w stronę tylko przyjaźni lub czegoś więcej. Nie widzę w tym nic skomplikowanego. Jeżeli z jakiś powodów u którejkolwiek pójdzie to w stronę tylko przyjaźni to skończy się seks i inne podobne czułości – dodał. Również podniósł swoje ręce. – I nie, nie mówię tego by przekonać Cię do swoich racji, po prostu tłumaczę jak to wygląda z mojej strony. Po tym czego doświadczyłem jest mi tak po prostu łatwiej – wyjaśnił. Uśmiechnął się i przytaknął mu głową na słowa o rodzicach. – Tak, ja też – przyznał krótko. Zaraz zaczął słuchać wyjaśnień co do tych butelek. Zmarszczył lekko czoło. – Nie rozumiem… Po co tak marnować alkohol? Nie lepiej go wypić, a do butelek wlać coś innego? – zainteresował się.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  52. Przykucnęła obok niego, obserwując jak się zachowuje. To akurat rozumiała bardzo dobrze.
    — Rozumiem, że długo ich nie miałeś... — zaczęła. — Może to przez osłabienie? Dawno chyba nie byłeś w takim stanie, — zastanowiła się, patrząc po nim. Dotknęła lekko ramienia przyjaciela.
    — To normalne, że wkurza, będzie wkurzać, ale pamiętaj, że jesteś z daleka od tego chuja, nic Ci nie zrobi, Twoim dzieciom też nie. Jesteście bezpieczni — zapewniła go. Uśmiechnęła się lekko i zaprzeczyła ruchem głowy. — Nie przestraszyłeś, martwię się o Ciebie po prostu, ale to nie strach


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  53. Zarumieniła się lekko, myśląc o działaniu tak jak chciałaby z nim być. To raczej nie było takie proste. Ryu był świetnym facetem, na pewno nie skrzywdzi Klary, a poza tym jasno zaznaczył, że z nią to tylko dla żartów bardzo flirtuje. Mimo wszystko lubiła spędzać z nim czas, nie musiała go przecież całować i przytulać. Jakoś to będzie. Uśmiechnęła się do Gava i przytuliła go na chwilę delikatnie, po czym odsunęła się.
    — Dobrze mieć Cię za przyszywanego brata — odparła. — A Ty jak się czujesz? Masz już nowe pomysły na włamanie mi się do domu? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  54. — Sprawdzamy czy będą pasować, ale to w sumie to samo, najważniejsze to dobrze wyciąć tu i tu — wskazał mu palcem. — Bo inaczej krzesła będa krzywo stały, bo mocowania dobrze nie zamontujemy. Najważniejsza jest pewna ręka jak już się wszystko policzy — wyjaśniał, robiąc kreski tam gdzie trzeba było wszystko ciąć. — No i wycinanie też jest najtrudniejsze, przydałaby się jakaś mechanizacja, mógłbyś w sumie zagonić do tego Tonego… byłoby nam lżej — puścił mu oczko.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  55. — Więc powinieneś do nich szybko wrócić — odpowiedziała, widząc jak martwi się o dzieci. — Jeśli nie daje Ci to spokoju to idź do nich, żebyś potem nie żałował — dodała. — A ja obiecuje zostać w Argarze, dopóki nie zagoją mi się rany, niekoniecznie tutaj w tym domu, ale nie będę pakować się w żadne kłopoty — obiecała mu jeszcze, zanim zaczął szukać wymówki, którą ona sama mogłaby być. — A czemu miałabym Ci przeszkodzić? — zmarszczyła brwi, nie bardzo rozumiejąc tego oskarżenia. Przetarła skronie i przymknęła oczy. — Chciałabym chociaż raz być, żeby Ci pomóc, upewnić się, że ktoś patrzy na Twoje plecy, tyle — wyjaśniła myśląc chwilę nad wszystkim co się stało. — Nie traktuj mnie jak wroga albo jakiejś przeszkody — poprosiła spokojnie, odsuwając się od jego miejsca. Usiadła kawałek dalej pod ścianą, bo nie miała ochoty znowu wracać do łóżka.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  56. Zaśmiała się.
    — I wcale nie uczyłeś Maryl na moim domu jak się włamywać? Przecież weszłam jak mi zabrała kieckę z pokoju i były różne zamki — przypomniała mu. — A za kwiatki dziękuję, Niepraszalscy bardzo ładnie się odnaleźli w domu — dodała. — O! Ale w tym tygodniu ich nie wolno podlewać — rzuciła jeszcze, bo nie chciała zaszkodzić roślinom. Zainteresowała się, kiedy zaczął się żalić. Zmartwiła się wyraźnie na twarzy i spojrzała uważniej po przyjacielu. — A jak sypiasz? Byłeś z tym u Febe? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  57. — Jak zniszczysz to się przerobi na rozpałkę i coś jeszcze na tym zarobię — wzruszył ramionami, nie bardzo się tym przejmując. Gave w końcu się uczył, więc nie było co go za bardzo forsować z tym, że wszystko ma być od razu idealne. Zwłaszcza, że potrafił sobie ogarnąć zastosowanie dla uszkodzonych rzeczy. — Spokojnie, ale nie bój się ciąć, diabeł tkwi w odpowiednim chwycie, patrz — pokazał mu jak sam to robił jeszcze parę razy. — Składanie jest wbrew pozorom prostsze — to też oczywiście mu wyjaśniał. Zaśmiał się. — No tak, gdzie się nie odwrócisz dupa z tyłu. A nie pomyślałeś, że chcę sobie rande-vu z żonką zrobić? — pokręcił głową.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  58. Onyx wzięła wdech i spojrzała poważnie po Gavie.
    — Tak, obiecuję. Nie będę Cię dodatkowo stresować — zastanowiła się jak chciała to dokładnie powiedzieć. — Nie wiem jak to zrobiłeś, ale zjawiłeś się znikąd i mnie ocaliłeś, nie tylko mnie, a Fasolki i Groszek też potrzebują wiedzieć, że ich tata ma się dobrze, ich tata też musi widzieć, że są cali i zdrowi, nie będę Ci w tym przeszkadzać — zapewniła go, wyciągając do niego rękę. Pokręciła głową. — Ale mi nie ufasz, o to mi chodzi, o ten brak zaufania sprzed chwili, bo umówmy się, nie wierzyłeś, że nie będę się narażać dla Twojego spokoju ducha — odpowiedziała mu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  59. Zaśmiała się na jego tłumaczenie i pokręciła głową.
    — Tak, ale dalej, mogłeś mnie zapytać czy możesz, wolę nie mieć takich niespodzianek, poza tym też mogę planować w tym czasie mieć na przykład gości — odparła, uśmiechając się do niego. — Możesz się czuć u mnie jak u siebie z dziećmi, tylko no… informuj mnie też o takich planach jak masz możliwość, czasami się boję, że wybuchnę przez to, a mimo wszystko widok Maryl, która tak dzielnie kombinowała w zamkach i mi przebierała w sukniach był naprawdę rozbrajający — zapewniła go jeszcze, że nie była po prawdzie zła o tą sytuację. Objęła go ramieniem, gdy powiedział, że źle sypia i pomasowała go delikatnie po nim.
    — A poza lekami coś robisz? Ja jak mam serie koszmarów, to przed snem lubię zrobić sobie spacer z Abyss, wypić trochę lawendy z melisą i spać właśnie z Abyss, może Winter Ci pomoże? A jak potrzebujesz kogoś jeszcze, to wiesz… jesteś jak rodzina, chętnie postaram się pomóc — zaproponowała mu.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  60. - No właśnie, z siostrą sobie nie wyobrażasz, a ja z Akane sobie wyobrażam. Siostrę mógłbym uznać za ładną, ale nie interesującą fizycznie, a co dopiero seksualnie. To jest ta dość istotna różnica, Akane kojarzy mi się z siostrą, przypomina mi ją, ale jest moją przyjaciółką, którą wrzucił bym w miano kuali, gdyby coś między nami doszło. Nie dochodzi, zarówno ona jak i ja czerpiemy dość przyjemności z tej relacji, ale nie mogę w stu procentach stwierdzić, że tak będzie zawsze – wzruszył ramionami. – Dlatego u mnie przyjaciółka to ktoś zaufany, z kim nie mam stosunków seksualnych, a u kuali chodzi bardziej o seks, a przyjacielskie tematy są poruszane sporadycznie. Dlatego nie uważam ich za przyjaciółki, bo nie do nich bym leciał z problemem, do nich bym leciał się wyżyć seksualnie i może, czasem przy okazji bym co nieco się wygadał – oznajmił.
    Słuchał tych wyjaśnień i w końcu kiwnął głową.
    - Rozumiem, czyli chodzi po prostu o substancję łatwopalną – podsumował ich wypowiedzi. – Tylko skoro już teraz o tym mówisz i to planujesz, to nie lepiej by było już poszukać takiej substancji i ją gdzieś magazynować? O ile rozumiem, że w sytuacjach nagłych wykorzystuje się alkohol, o tyle ta sytuacja nie wydaje się nagła – podrapał się lekko po głowie.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń

  61. Zaśmiała się na jego stwierdzenie. Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do niego.
    — Ale będę już zdrowa i w pełni sił — powiedziała w swojej obronie — Poza tym tak ładnie mnie zszyłeś, że trochę tu posiedzę, a już mi się nie chce siedzieć ciągle w jednym pokoju a minęło kilka godzin — dodała jeszcze. — Ale nie pójdę poza Argar, obiecuję — dodała jeszcze, żeby zaczął sobie wyobrażać. Chociaż skoro ją znał, powinien wiedzieć, że nie złamie danego słowa. Przynajmniej dopóki nie będzie pewna, że może bezpiecznie iść, a on odwiedzi swoje pociechy.
    — Nie wiem jak mnie znalazłeś, chociaż podejrzewam, że ktoś Ci doniósł, ale nie było Cię zanim straciłam przytomność, wyczułabym Twój zapach — wyjaśniła. — Nie wiem też co dokładnie potrafi twoje boskie-śmierciowe czary-mary. Pamiętam, że zjawiłeś się znikąd jak myślałam, że umrę, a potem zacząłeś mnie irytować i wiedziałam, że będę dalej żyć — zaśmiała się. Pamiętała też, że nawet po części tego ratunku żałowała. — W każdym razie… — zasłoniła uszy, odwracając wzrok. — Dzięki, że dalej żyje — podziękowała mu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  62. Mohe westchnął.
    - Nie, Ty to skomplikowałeś. Mówiłem, że przyjaciółka i kuali to nie to samo. Porównałem Akane do mojej rzeczywistej siostry, bo mi ją przypomina, nie jako relacja, a jako osoba przypomina Salali. Ty dodałeś, że siostra to jeszcze inna kategoria, co potwierdziłem. Siostra nigdy nie mogłaby stać się dla mnie kuali... To obrzydliwe... - skrzywił się na samą myśl o sypianiu z własną rodziną. - Gdyby doszło do czegoś między mną i Akane to była by i przyjaciółką i kuali, a co za tym idzie, zaczął bym na nią patrzeć w kategorii mojej przyszłej kobiety. Podobnie w przypadku kuali, kuali jest od seksu i luźnych pogadanek, ale jak do seksu dojdzie przyjaźń to również brał bym pod uwagę taką dziewczynę jako moją przyszłą kobietę. Na tą chwilę mam tylko przyjaciółkę i tylko kuali, nie ma nikogo kto jest w obu tych grupach, więc na tą chwilę na żadną nie patrzę jak na moją ewentualną kobietę. Tak czy inaczej, zaczęło się od tego, że jest coś takiego jak relacja przyjacielska bez przyjaźni i sam jesteś przykładem. Nie uważasz kogoś za przyjaciela, ale masz wobec niego przyjacielskie gesty, gesty wykraczające poza zwykłe koleżeństwo. Nie rozumiem po co właściwie ta dyskusja skoro sam stanowisz przykład takich relacji, ale mniejsza. Zostań przy swoich podziałach, nic do nich nie mam. Jedyne co zaznaczałem to tyle, że masz przyjacielskie gesty wobec osoby, której nie uważasz za przyjaciółkę, więc dla mnie to po prostu przyjacielska relacja. Co to jest dla Ciebie to już zostawiam Tobie - oznajmił. Podrapał się po głowie na wyjaśnienie co do butelek. - Czyli... Planujesz tworzenie tych... Koktajli... W razie potrzeby... jednocześnie nie planując zorganizować składników potrzebnych do ich stworzenia? A co jak będą potrzebne w miejscu, gdzie nie będzie składników potrzebnych do ich zrobienia? - zainteresował się.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  63. — I tak zrobię — zapewniła go, chociaż sprytnie nie zaznaczyła, że w trakcie gojenia ran będzie ciągle siedzieć na łóżku w klinice. Tego akurat nie miała zamiaru robić. Umarłaby chyba z nudów. Pokiwała głową, gdy Gave wyjaśnił jej jak się przy niej znalazł. Chociaż po jej oczach było widać, że dalej nie była do końca pewna jak miało to działać.
    — Ale… to Ty se możesz chodzić o tak po zaświatach i nic? — zainteresowała się trochę. Pewnie i tak tego nie ogarnie, ale co szkodziło spróbować. — Nie, zanim byłam w tym stanie, to znaczy, że wiesz… wiem, że mnie tak nie śledziłeś, śledziłeś — wyjaśniła. — Jak tam leżałam i umierałam to czułam głównie krew swoją i Mankrika, Ciebie poczułam po tym jak Cię usłyszałam — dodała jeszcze, bo chyba nie zrozumiał o co jej dokładnie chodziło. — Ale i tak mam niezły nos — zaznaczyła jeszcze, bo na ogół była dumna ze swojego węchu. — Byłoby łatwiej, gdyby mój duch też mógłby mnie informować jak dzieje Ci się krzywda, trochę oszukujesz, wiesz?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  64. — No a gdybym nagle miała mieć randkę z kimś albo jakiegoś ważnego gościa, przychodzimy a tam Ty z Maryl? To jest całkiem duża niespodzianka — zauważyła, śmiejąc się lekko pod nosem. — Nie chciałabym, żeby Maryl mnie widziała jak wybuchnę — pokręciła głową. — Ufam Ci i wam wszystkim w tej kwestii, ale nie chcę, żeby dzieci mnie widziały w tej formie, wiesz jest obrzydliwa, mroczne runy, szare ciało jak u jakiś zwłok i krew zamiast włosów, wolałabym nie odstraszać od siebie takiego kochanego towarzystwa — wyjaśniła. Słuchała go i myślała nad tym co mówił. — Czasami dobra herbata albo cichy spacer uspokaja myśli, czułości z ważnymi osobami też, albo przegadanie tego wszystkiego z kimś komu ufasz, albo jakieś odstresowanie — zaproponowała jeszcze. — Dawno razem nie graliśmy, wiesz? — zauważyła jeszcze.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  65. — No to chyba logiczne, że czuję się niekomfortowo — zauważyła, patrząc poważnie po Gavie. — A ja nie wiem jak zareaguje na taką fascynację, ćwiczę swoje zdolności, ale nie chcę ryzykować dobrem małych dzieci — dodała jeszcze. Miała wrażenie, że to nie wybrzmiało zbyt dobrze. Może trzymała kontrolę nad sobą, ale wolała nie ryzykować. Odsunęła się od przyjaciela, kiedy powiedział, że ma dosyć czułości. Nie będzie przecież go zalewać czymś na co nie miał ochoty. — Kiedyś warto nadrobić granie w takim razie — uśmiechnęła się lekko. — A teraz, co? Dać Ci spędzać czas z maluszkami? — zapytała dla pewności. Nie będzie mu przecież zabierała cennego czasu.


    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  66. Przyjrzała się Gavovi uważnie.
    — Wyglądasz na wykończonego, ale nie masz żadnych ran nowych, a ostatnio jak nadużyłeś mocy, to Twoja ręka wyglądała jakby ktoś ją przeżuł i wypluł — odpowiedziała mu, uśmiechając się do niego delikatnie. Pozwoliła sobie trochę zażartować, bo mimo wszystko miała wrażenie, że to i tak jest o wiele lepszy stan, niż ten poprzedni, kiedy przesadził. Zmarszczyła brwi, kiedy wspomniał o Sabacie Śmierci. — A wtedy co? — zapytała. — Mam nadzieję, że nie będziesz tego w takim razie na mnie więcej marnować. Masz ważniejsze osoby w życiu — przypomniała mu. Kurwa, ależ ona była zła na samą siebie. Naraziła kolejną osobę.
    — Mam świetny węch — powtórzyła, nie wdając się bardziej w tą dyskusję. — Wiem, Koteczku, najgorsze jest to, że ciężko Ciebie oszukać przez te Twoje supermoce, ale kiedyś znajdę sposób — wyznała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  67. — Bo nie myślę o tym jak o psuciu — mruknął. — Jak się coś nie nadaje na stół to nada na krzesło, jak nie nada na krzesło to nada na rozpałkę, jak nie na rozpałkę to i tak czymś trzeba czymś dalej palić w piecu, więc zawsze znajdzie się jakieś zastosowanie, a w najgorszym przypadku można zrobić wykałaczki i też się sprzedadzą prędzej czy później, czy będą do domu — wyjaśnił mu spokojnie, kończąc ze swoją częścią roboty. Zaśmiał się na wzmiankę o towarze. — No to mnie nie zachwalaj tak, bo jeszcze Cię zostawię — puścił mu oczko. — No tak, bo was się da łatwo pozbyć — pokręcił głową. — Chciałbym

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  68. Mohe westchnął ciężko.
    - Znowu to robisz, zwykłe moje stwierdzenie odbierasz jako atak – zauważył. – Czy ja gdziekolwiek tam powiedziałem, że Twoje gesty są złe? Że robisz coś źle i nie tak? – spojrzał po nim już wyraźnie zmęczony. – Cały czas mówię to w odniesieniu do całej naszej rozmowy, mówię, że sam masz przyjacielskie gesty wobec osoby której nie uważasz za przyjaciółkę, a spierasz się o to, że przyjacielskie gesty są tylko dla przyjaciół. Podałem Ci już przykład, duch przy Akane, danie komuś strażnika, który Ciebie informuje o niebezpieczeństwach u daje osoby jest jednym z przyjacielskich gestów, ale masz ich więcej. Chociażby Wasze urodziny, Twoje kojące głaskanie Akane po głowie by „mniej bolało”… To nie jest koleżeński gest. I nie jest zły, jest po prostu dowodem na to, że mimo, że nie uważasz kogoś za przyjaciela, to możesz mieć wobec takiej osoby przyjacielskie gesty, a więc przyjacielską relację idzie uzyskać z kimś kto nie jest Twoim przyjacielem. Poza tym… błagam Cię… Naprawdę uważasz, że z każdym przyjacielem można porozmawiać dosłownie o wszystkim? Przecież trzy czwarte przyjacielskich sporów wynika z odmienności zdań lub innego patrzenia na świat i jakoś te przyjaźnie dalej trwają. Idąc Twoim tropem myślenia to sama Akane najwyraźniej nie ma przyjaciół, przecież większość jej przyjaciół nie umie z nią rozmawiać o jej uczuciach i związkach, czyli są skreśleni tak? U Ciebie ktoś taki nie nadaje się na przyjaciela… Masz jakąś dziwnie wyidealizowaną wizję przyjaźni… - pokręcił głową. – To kim ona dla Ciebie jest zostawiam Tobie, z tym kim Ty jesteś dla niej też się nie kłócę, to jest Wasza sprawa – stwierdził. Słysząc o butelce przytaknął głową. – Dobra, rozumiem, czyli to taki plan w razie jakiś ostateczności – przytaknął mu głową.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  69. Mohe spojrzał na niego z politowaniem.
    - Punktuje, że to jest przyjacielskie, a nie złe... To już Ty sam sobie dodajesz - oznajmił i machnął już na to ręką. - Mogłem co najwyżej źle uznać, że to jest przyjacielskie, a nie, że same gesty są złe... - pokręcił głową. - Ty siebie w ogóle słyszysz? - zapytał szczerze zainteresowany. - Stwierdziłeś sobie, że dziewczyna nie może być Twoją przyjaciółką, bo na jakiś temat ciężko by było z nią porozmawiać, a teraz wytykasz mi, że moja wizja jest dziwna, bo nie biorę pod uwagę nieporozumienia na jakiś temat? Już pomijam, że totalnie przekręciłeś moją wizją, bo właśnie mówię Ci o tym, że z przyjacielem konflikty są normalne i to, że po poruszeniu pewnych tematów prawdopodobna jest sprzeczka też. To właśnie Ty wykluczasz kogoś z możliwości przyjaźni, tylko dlatego, że jakiś temat może być problematyczny, więc daruj sobie i nie pouczaj mnie w tak oczywistych dla mnie sprawach - ponownie pokręcił głową. - O ile Akane rozumiem, że wyklucza przyjaźń, skoro czuje do Ciebie coś więcej niż do przyjaciela, o ile Twoje gadanie to dla mnie jakieś brednie. Jak można w ogóle komuś powiedzieć, że "nie będę się z Tobą przyjaźnić, bo o związkach nie umiesz ze mną rozmawiać"? Wychodzi na to, że między nami przyjaźń również nie jest możliwa, w końcu na pewne tematy nie umiemy rozmawiać - wzruszył ramionami.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  70. Mohe wzruszył ramionami.
    - Sam prosisz o wyjaśnienie jakie gesty mam na myśli, a gdy wyjaśniam to rzucasz, że się czepiam... Rozmowa z Tobą bywa naprawdę dziwna - zauważył. Nie rozumiał kompletnie po co tekst o "robieniu co chcesz", ani razu nie padło z jednej czy drugiej strony, że ktoś ma robić inaczej. Mohe spojrzał na Gava dziwnie, ale już zostawił komentarz dla siebie. - Nie wiem, nie widziałem u Ciebie takich gestów wobec Twoich innych "kumpel". Nawet wspomniana przez Ciebie Klara, na urodzinach nie wyglądałeś jakbyś miał jakiekolwiek wątpliwości której pomóc i nie, nie jest to przytyk, zwykle spostrzeżenie. Jasne, powiesz, że kto inny zajął się Klarą, ale ja mówię o pierwszych odruchach, o mowie ciała i gestach, które widzę i na które mój lud wyjątkowo mocno zwraca uwagę. Możesz się zgrywać Gave i udawać większego dupka niż jesteś, ale tego co masz w oczach, gdy komuś dla Ciebie ważnemu dzieje się krzywda, tego nie oszukasz. Mam tylko nadzieję, że nie będzie musiało dojść kiedyś do tragedii byś sam to zauważył - wzruszył ramionami. Westchnął lekko, gdy wspomniał o mówieniu tego samego. - Nie wiem czy kojarzysz, ale sam całkiem niedawno powiedziałem Ci, że mówimy o tym samym, tylko inaczej to nazywamy, a Ty mimo wszystko dalej kontynuowałeś tą dyskusję, więc jesteś tak samo winny tej sytuacji jak ja - patrzył na niego spokojnie. - Ja zmieniam? Gave... Przy naszej ostatniej rozmowie mówiłeś, że nie uznajesz kłótni za rozmowę i podawałeś to jako przywar, coś złego... Dziś mówisz, że w normalnej przyjacielskiej relacji kłótnie są czymś w porządku... Ja od dłuższego czasu próbuję po prostu zrozumieć to Twoje patrzenie na świat, ale jak Ciebie słucham to mam wrażenie, że Ty sam go nie rozumiesz... Raz tak, a raz siak - powtórzył po nim. - Jedyne co Ci wytknąłem to, to że przeinaczyłeś moją wizję, a nie, że masz własną. To Ty na mnie naskoczyłeś, że nie ma czegoś takiego jak "przyjacielska relacja" bez przyjaźni i to Ty wyskoczyłeś z sugestiami, że w moich wyjaśnieniach nie ma logiki. Oczywiście teraz przedstawiasz to tak, jakbym to ja naskoczył na Ciebie, bo zdajesz się nie zauważać jak krytyczny i opryskliwy bywasz w tych swoich stwierdzeniach. W moich stronach nie ma nic dziwnego w nadawaniu jednej osobie kilku tytułów, nie ma nic dziwnego w tym, że ktoś jest i przyjacielem i kuali lub tylko jednym z tych. Od początku wyjaśniam Ci moje własne myślenie, podaję przykłady z Twojego życia, byś zrozumiał co mam na myśli, a Ty mnie za to atakujesz i nadajesz moim słowom jakieś złe intencje. To, że mówię, że czegoś nie rozumiem, nie oznacza, że uważam to za złe... - westchnął ciężej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - No to tak uważaj, ja po prostu tego nie rozumiem, nie rozumiem jak na podstawie tego jednego tematu można przekreślać tak wiele innych tematów poruszanych w ten przyjacielski sposób. Chociażby w mojej sytuacji, gdzie mam dziewczynę, która ewidentnie poczuła coś więcej niż zwykły pociąg fizyczny. Nie rozumiem dlaczego miałbym nie spróbować z nią przyjaźni tylko dlatego, że o innych laskach nie byłoby w porządku z nią rozmawiać. Jest wiele dużo istotniejszych tematów do omawiania i wiele świetnych możliwości spędzania razem czasu, bez gadania o innych kobietach. "Uu, nie pójdę po przyjacielską radę w temacie tego czy tamtego, bo nie mogę z nią rozmawiać o laskach" ... Dla mnie to po prostu bezsensowne zamykanie sobie samemu drzwi. O laskach mogę przyjść i pogadać z Tobą, nie muszę tym zawracać głowy każdej osobie, którą uważam za przyjaciela - wzruszył ramionami. - Ty z każdym tematem do omówienia latasz po wszystkich przyjaciołach? - zainteresował się, bo może rzeczywiście tak było. - Też ich nie widzę, ale tak jak wspomniałem wcześniej, jeszcze niedawno mi powiedziałeś, że sprzeczka to nie jest dla Ciebie rozmowa, dziś mówisz coś innego, ale biorąc do siebie Twoje poprzednie słowa uznałem, że skoro sprzeczki nie są dla Ciebie rozmową, to tematy na które się sprzeczamy uznajesz za te złe i nieudane, takie o których w przyszłości nie będziemy już mogli gadać, bo są jednoznaczne ze sporem... - przyznał i sam przechylił kielonek. Zadumał się chwilę na jego pytanie i zaraz lekko skrzywił. - Tak właściwie to dzisiaj więc... Dzięki za urodzinową sprzeczkę - mruknął pod nosem i polał im kolejnego.

      Mohe

      Usuń
  71. Mohe rozłożył ręce.
    - A jakie mam podawać przykłady? Nie znamy się latami, nasza relacja jest dość świeża, a ja nie chodzę za Tobą i Cię nie prześladuję... Podaję przykłady, których miałem okazję być świadkiem lub takie, o których usłyszałem i są potwierdzone. Ty z kolei moje podawanie przykładów odbierasz jako wracanie do tematu, co niepotrzebnie komplikuje prawie każdą rozmowę. Pytasz mnie o przykłady, podaję Ci te które znam, a Ty się oburzasz, że moim przykładem jest coś co już omówiliśmy. Nie znam Cię na tyle długo by mieć całą listę przykładów na te czy inne zachowania. Przykład to przykład, nie ma znaczenia czy omówiony, czy nie. Jak Ci wytknę, że często jesz jak świnia i za przykład podam kilka sytuacji, w których przy jedzeniu się uwaliłeś, to, to że mi wyjaśnisz dlaczego się uwaliłeś nie sprawi, że mój zarzut przestanie mieć sens... Nadal będziesz osobą, która często je jak świnia, jedyne co dojdzie to, to że poznam powody takiego jedzenia - stwierdził i wysłuchał wyjaśnień z Klarą. - Nie Gave, nie staram się usilnie Cię przekonać, po prostu Ci mówię, że w moich oczach jesteś osobą, która ma z niektórymi przyjacielską relację. Właśnie dlatego, że stać Cię na przyjacielskie gesty wobec osób, które nie są Twoimi przyjaciółmi. Według mojej hierarchii to co czasem robisz dla innych, tu dla Akane czy Klary, jest przyjacielskie. Ja podobne zachowania przejawiam do przyjaciół, nie do kumpli czy kumpelek, więc dla mnie sam jesteś dowodem na to, że po tym świecie chodzą osoby, które mimo małej relacji z innymi, są w stanie wykonać wobec ich przyjacielski gest. Akane też jest przykładem takiej osoby. Jest w stanie zrobić coś dobrego nawet dla kogoś, kogo nie lubi. Ty jesteś w stanie zrobić coś przyjacielskiego wobec osoby, której nie uważasz za przyjaciela. Jesteś to w stanie zrobić moimi oczami. Nie ma dla mnie znaczenia co Ty tu uważasz, cały czas mówię o tym jak ja na to patrzę. Nie jak Ty masz na to patrzeć, ale jak to wygląda w moich oczach - wyjaśnił. Zaraz wysłuchał tematu kłótni. - No i teraz ma to dla mnie jakiś większy sens, ja przeplatam te dwa terminy, bo po prostu dla mnie to dwie różne nazwy tej samej sytuacji. To co Ty określasz kłótnią dla mnie nosi już miano jakiejś solidnej awantury, ale teraz już będę wiedział, że dla Ciebie to po prostu ostra wymiana słów, zaślepiona emocjami - przytaknął mu głową. - W takim razie rzeczywiście się nie kłócimy - przyznał mu. - Ale dlaczego Ty uważasz, że wyjaśniając Ci jak ja coś widzę pragnę zmusić Cię byś zaczął myśleć tak samo jak ja? Przecież wyjaśnianie nie na tym polega... Wyjaśniam Ci jak JA to widzę, a nie namawiam Cię byś myślał tak jak ja... - podrapał się po głowie. Słysząc o nadziei spojrzał po Gavie dziwnie. - Że niby moje jasne wyznaczenie granicy, że w danej chwili "tylko przyjaźń" ma bardziej robić nadzieję, niż Twoje branie pod uwagę bzykania przyjaciółek? Nikt nie jest w stanie stwierdzić co będzie za jakiś czas, może uznam, że jednak chcę kiedyś coś więcej niż tylko przyjaźń, a może zostanie to zawsze na poziomie przyjaźni. Gadasz tak jakby wszyscy potrzebowali przyjaźni by mieć nadzieję na coś więcej, taka nadzieja pojawia się nawet wobec osób, których niektórzy nie znają. Marzą sobie o kimś, kogo widzieli raz w życiu. Nie masz na to wpływu na co sobie ktoś zrobi nadzieję - wzruszył ramionami i chrząknął na to całe sparzenie się. - Wybacz Gave, ale ja proponując przyjaźń mam na myśli przyjaźń, nie żartobliwo-odpychające propozycje zaciążenia czy organizowanie randek, więc nie porównywałbym tych sytuacji. Sam się o to sparzenie prosiłeś, a ja nie zamierzam popełniać Twojego błędu - przyznał. Kiedy mówił o radach znowu spojrzał na niego dziwnie. - Dlaczego gdy mówiłem o "przyjacielskiej relacji" odpaliłeś się, że takie możliwe są jedynie z przyjaciółmi, a gdy mówię o "przyjacielskich radach", to już nie widzisz problemu by wymieniać takie z "tylko kumpelą"? - bardzo go to zainteresowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Hm... Dobra, ale teraz przesunąłeś to do rangi problemu, a to już inna sytuacja. Co innego nie móc iść do kogoś opowiadać o swoich podbojach seksualnych, a co innego nie móc przyjść z "Sara się klei, nie wiem co mam zrobić by przestała" - zauważył. - Patrząc na to, że Akane jest w stanie pomagać tym, za którymi nie przepada to wybacz, ale nie wierzę, że ta druga opcja jej dotyczy. Pierwsza owszem i to jak najbardziej rozumiem, ale druga... - pokręcił głową. - Nie ma opcji, że w to uwierzę... Podobnie jak w moim przypadku, nie sądzę, że zraniłbym tą dziewczynę, gdybym do niej przyszedł z takim problemem - stwierdził i zaraz szerzej się uśmiechnął, po czym przechylił kielonek. - Nie mam nic przeciwko skakaniu z klifów - przyznał i wstał na równe nogi. - Heh... - podrapał się po głowie. - Raczej nie chcesz wiedzieć, po skończeniu 7 roku życia, każde kolejne urodziny to była samodzielna wyprawa i sprawdzanie umiejętności przetrwania. Ograniczę się do takiego opisu - puścił mu oko.

      Mohe

      Usuń
  72. — Może nie dzisiaj jak się robisz zmęczony, co — odparła, uśmiechając się do niego delikatnie. Wstała z miejsca i poprawiła włosy. — Jutro mam zamiar samej poćwiczyć nad jeziorem, tym z wysepką na środku, jak chcesz to zapraszam — dodała jeszcze. W sumie to nie byłby taki zły pomysł. Zobaczyłaby z innej strony jak idzie jej zachowanie kontroli, gdy ktoś inny niż Ashan chce ją celowo wyprowadzić z równowagi. — Tylko ja nie ćwiczę tak jak Ty, wiesz? Możesz się nudzić — ostrzegła go jeszcze. — W każdym razie, nie obrażę się jak będziesz, a tymczasem już sobie idę, późno się robi, a brak snu piękności szkodzi, jeszcze Fasolki tatusia ochrzanią, że już nie jest najprzystojniejszym księciem do ratowania w zabawach — zażartowała jeszcze na pożegnanie.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  73. Onyx słuchała jak Gave opowiadał o swoich zdolnościach. Skrzywiła się trochę.
    — Strasznie dużo konsekwencji. Nie zachęcasz do zazdrości, wiesz — uśmiechnęła się lekko w żarcie, chociaż po prawdzie to szczerze mu współczuła, że musiał męczyć się z takimi mocami i czarami. Bez nich było chyba po prostu łatwiej. Tak jak z kryształami. Więcej z nimi problemów niż pożytku. Przynajmniej jej zdaniem. Skrzywiła się lekko i zaraz zaśmiała cicho.
    — Bardzo urocze z Twojej strony, uważaj, bo się zarumienie — odpowiedziała mu. Nie chciała pokazywać, że jest mu za to wdzięczna. Bardziej już to zrobiła. Upewniła się tylko ukradkiem, że ma zasłonięte uszy. Wolała żeby skupił się na szybkim powrocie do dzieci.
    — Po co mam wymyślać, jak już mam taką, która pasuje, Koteczku? — zapytała rozbawiona. — Ciekawe ksywki to Twoja bajka nie moja — dodała jeszcze, wskazując palcem na jego tors. Osobiście nie miałaby pomysłu jakby miała go nazwać. Nie miała w głowie aktualnie nic kreatywnego, co mogłoby jakoś konkurować.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  74. Onyx zastanowiła się chwilę nad jego słowami. Spojrzała po nim z powątpiewaniem.
    — Wystarczy się Ciebie pozbyć z zaskoczenia, żadne moce Ci nie pomogą, jeśli ktoś z zaskoczenia wbije Ci nóż w głowę — uśmiechnęła się do niego delikatnie. Skoro na użytkowników kryształów były sposoby to i na Argarczyków też. Ona po prostu celowo ich nie szukała, bo zwyczajnie jej na tym nie zależało. Ale zaraz może zacząć jak się będzie tak przechwalać, jaki by to nie mógłby być wszechmocny.
    — Nie jestem pewna, koteczek bardzo Ci pasuje, wiesz? — odparła. — Nie wiem czy znajdę coś lepszego, ale spokojnie, nie będę sobie takiego kociaka tatuować — dodała jeszcze.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń

  75. —- Nie, nie z każdego, musi być dobrej jakości i odpowiednio suche i nadawać się do nałożenia bejcy, która nie zatruje jak nią w ustach pomerdasz i bez żadnych korników i innych żyjątek, także wykałaczki potrzebują dobrej jakości drewna, rozpałka też nie może być z byle czego, tak naprawdę nic nie może być z byle drewna, żeby nie odwalić fuszerki — wyjaśnił spokojnie. — Ja Cię o tą rozrywkę nie prosiłem! — pogroził mu palcem. — Wolałbym, żebyś zaciągnął całą młodzież w drogę, to bym se popił drinki z palemką, a nie robota i robota, zero wypoczynku. A niech Ryu coś odwinie, to będzie ze mną palisadę stawiał, żeby się odgrodzić — zaśmiał się.

    Yensen.

    OdpowiedzUsuń
  76. Darcy przyszła na miejsce swojego treningu z wózkiem, na którym miała pustą beczkę wyrytą runami odpowiadającymi jej talentom. Nie była pewna czy beczka się przyda, ale jeśli tak, to lepiej było ją mieć, aby nic się nie zmarnowało po treningu. Uśmiechnęła się do Gava na przywitanie.
    — Cześć, smacznego — powiedziała, zatrzymując się obok niego na chwilę. — Pewnie, tylko tak jak mówiłam, moje treningu są nudne do oglądania zazwyczaj — ostrzegła go jeszcze, po czym udała się w stronę jeziora. Stanęła na brzegu i zmieniła formę. — Ćwiczę zwiększenie limitu tego ile krwi do czarów mogę wytworzyć zanim magia stanie się bezużyteczna i niebezpieczna dla mnie na początek, potem może mi się przydać Twoja pomoc — wyjaśniła, po czym złączyła dłonie i zaczęła skupiać się na rozprowadzaniu krwi po tafli wody.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  77. - Nie widzę, najwyraźniej Ty co innego odbierasz za atak, a ja co innego. Nie specjalnie mnie to dziwi, w moich rejonach atak był bardzo czytelny, nie wymagał domysłów – oznajmił. – Potwierdzone przez Ciebie i przez nią, jeżeli już mowa o tych usłyszanych. Nie wyciągałem żadnego przykładu, który Ty byś określił jako taki, który nigdy nie miał miejsca – poprawił go. Wzruszył ramionami na słowa o przykładzie. – Czyli Twoim zdaniem, jak ktoś przyznał, że spieprzył to nie wolno już tego podawać jako przykład złego zachowania, tak? Nie wiem czy pamiętasz, ale to Ty wysuwasz teksty w stylu „no niby gdzie tak się zachowałem”, więc nie bardzo rozumiem skąd u Ciebie zaskoczenie, że podaję przykład w odpowiedzi. Jakie ma znaczenie, że już wiesz, że to było złe zachowanie? Pytasz o przykład, więc Ci go podaję. Fajnie, że już wiesz, ale to nie wymazuje faktu, że tak czy siak się zachowałeś. Nie podaję przykładu po to by po raz nasty słuchać Twoich wyjaśnień czemu tak się zachowałeś. Jakbym znowu chciał słuchać tych historii to bym się o nie zapytał wprost. To u Ciebie normalne? Ktoś Ci mówi „bywasz wredny”, Ty odpowiadasz, że wcale nie, ktoś mówi, że wtedy i wtedy byłeś, a Ty wyskakujesz z wyjaśnieniami dlaczego wtedy byłeś wredny. Po co? Co mnie interesuje dlaczego? Nawet jeżeli miałeś powód to i tak dalej byłeś wredny i jest to przykład Twojego wrednego zachowania. To, że mi je wytłumaczysz nie sprawi, że nagle uznam, że jednak tam wredny nie byłeś, jak już to poznam powód i uznam, że go miałeś lub nie i tyle. Nie rozumiem dlaczego zaczynasz tłumaczyć rzucone w Twoją stronę przykłady. Przecież wystarczyłoby odpowiedzieć, że „no dobra, tam rzeczywiście byłem wredny, miałem powód, ale byłem” i byłoby koniec tematu – wzruszył ramionami. – I żeby zaraz nie padło jakieś oskarżenie, to o byciu wrednym to wymyślona sytuacja, nie zarzucam Ci teraz bycia gdziekolwiek wrednym… - wolał zaznaczyć, bo z Gavem to akurat różnie było. – A do Ciebie niech w końcu dotrze, że od początku tłumaczę Ci czym dla mnie jest „przyjacielska relacja”, dla mnie coś takiego istnieje i moim okiem sam takie masz. Ty to nazywasz po prostu inaczej, przypisujesz do innych kategorii i nie bardzo rozumiem czym się tak obruszasz. Nigdzie nie mówiłem, że od dziś masz uznać istnienie „przyjacielskiej relacji” w moim sposobie myślenia. Uznawaj sobie, że czegoś takiego nie ma, dla mnie jest i przestań mi o to suszyć głowę. Cały czas wyjaśniam Ci jak to u mnie działa i nie mam pojęcia dlaczego usilnie starasz się sam sobie wmówić, że wyjaśniając Ci cokolwiek z mojego myślenia zamierzam zmienić Twoje – dalej mówił spokojnie. Na temat Akane kiwnął tylko głową, bo tu nie było co dodawać. – Hmm… Nie mówię, że nie daję kumplom rad, ale o co innego przyjdę radzić się do kumpla, a o co innego do przyjaciela, bardziej to miałem na myśli. Są po prostu rady, o które chodzi się do tych bardziej zaufanych osób i właśnie takie rady miałem tu na myśli – wyjaśnił. Pokręcił głową na słowa o nie wchodzeniu w przyjaźń. – Wybacz, ale dla mnie „tylko przyjaźń” to bardzo czytelna granica. Z tym, że ja w „tylko przyjaźni” nie posuwam się do seksu czy podobnych czułości. Z tego co mówiłeś Ty sobie na coś takiego pozwalasz, więc nie dziwi mnie, że po pewnym czasie Twoje przyjaciółki mogą sobie pomyśleć zbyt wiele – przyznał i zaraz znowu ciężko westchnął. – Widzisz… Znowu to robisz… Masz rację, jesteś głuchy na moje słowa… Przedstawiłem Ci swoją opinię, mówię, że moim zdaniem ani w przypadku Akane, ani w przypadku mojej sytuacji ten konkretny komunikat nie zrobiłby nic złego. To moja opinia, moje zdanie, a Ty się zachowujesz jakbym Ci właśnie poradził rozmowę z Akane na takie tematy… Nie obchodzi mnie o czym gadacie, stawiaj sobie nawet dziesięć kresek, jedyne co powiedziałem to tyle, że nie wierzę w to by Akane na tamten komunikat zareagowała jakoś źle, koniec. Zwykłe stwierdzenie – ponownie westchnął, idąc już w stronę klifów.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  78. - A ja podaję przykłady, skoro się ich domagasz – stwierdził krótko. – Też nie widziałem nic złego w tym, że taki gest się pojawił, to już Ty sam sobie dodałeś, że karcę Cię za takie gesty. Nic takiego nie robiłem, po prostu dla mnie to był bardzo troskliwy ruch, ja wobec zwykłego kumpla czy kumpeli takiego bym nie miał. Mało tego, mam wrażenie, że gdyby role się odwróciły i to Akane by kojąco Cię głaskała to patrzyłbyś na to inaczej, ale mogę się mylić – stwierdził. – Wyraziłeś się jasno, jednocześnie zaznaczając, że to co mówię ja nie ma sensu. Więc tłumaczyłem dalej, by wyjaśnić Ci mój sens. Dopiero niedawno rzuciłeś, że dobrze, że skoro dla mnie ma to niech ma, dla Ciebie dalej nie ma – oznajmił. – Nie ma na celu przekonania Ciebie do moich racji, ma na celu wyjaśnienie Ci mojego sposobu myślenia. Kiedy usilnie komuś mówisz, że to co uważa za słuszne nie ma sensu to nie dziw się, że ten ktoś usilnie stara się sens Ci pokazać – wzruszył ramionami. Westchnął na jego wybuch – Gave… temat ciąży rozwinął się i o inne tematy, do tego byliśmy na haju i tamta rozmowa zapętlała się z różnych powodów, raz nie odpuszczałem ja, raz nie odpuszczałeś Ty. Nie ciągnąłem tego tematu po to by słyszeć naście razy, że dałeś ciała z tym pomysłem. Wyjaśniałem Ci tam przede wszystkim, że cały ten wieczór był powodem dla którego Akane pomyślała sobie za dużo. Nie wasza przyjacielska relacja sprzed wieczora tylko ten wieczór i przeciąganie tematu ciąży w coraz poważniejsze rejony. I nie, nie mówię tego by to znowu kontynuować, wiem co o tym myślisz, i dalej się z tym nie zgadzam. To na to się zakręciłem i Twoje przyznanie, że ciąża była głupim pomysłem nie miało tu znaczenia. Tak jak wspomniałem, co z tego, że wiesz, że pomysł był głupi, skoro szukasz na siłę innych wyjaśnień konkretnej sytuacji. Nie umiesz przyznać, że to nie wasza przyjaźń, a ten konkretny pomysł sprawił, że ona sobie pomyślała coś więcej. Gdyby go zabrakło, gdyby pomysł zakończył się na głupim żarcie, to do tej sytuacji by w ogóle nie doszło. To cały czas starałem się Ci wytłumaczyć i tu, tak, tu chciałem by to do Ciebie w końcu dotarło. Już rozumiem, że wolisz się zasłaniać i szukać innych powodów niż po prostu przyjąć ten fakt to wiadomości. Twoja sprawa – ponownie wzruszył ramionami. – Ja tu zdania nie zmienię, Ty najwyraźniej też nie, więc niech każdy zostanie przy swoim i tyle – dodał. – Mhm, ja też już dawno Ci powiedziałem to samo, że każdy niech zostanie przy swoich nazwach i jakoś Tobie to też nie przeszkadzało kontynuować tematów, więc może dostosuj się do własnych rad – zaproponował. – Litości, głaskanie po głowie, pstrykanie w nos czy przytulanie tą są jak najbardziej przyjacielskie gesty i te akurat nie wywoływały u Akane jakiś nadziei, tak więc Twoje „posuwam się do czułości kiedy gesty nic nie robią” jak najbardziej ma tu swoje odniesienie. Posuwaj się dalej, o ile to są przyjacielskie gesty to nie widzę problemu. Z takimi gestami nigdy nie widziałem problemu, odnosiłem się zawsze do tych bardziej znaczących gestów jak organizowanie wieczoru sam na sam gdzie padają klapsy czy na poważnie jest poruszany temat ciąży… i to wszystko jednego dnia… to już ustaliliśmy, że zdecydowanie przyjacielskie gesty nie są. Nie wiem po jaką cholerę sam sobie próbujesz wmówić, że potrzebne było cokolwiek więcej by pomyśleć sobie w takiej sytuacji „za dużo”. Nie wiem i już nawet nie chcę wiedzieć, zachowaj to sobie dla siebie – machnął ręką. Pocałunku już nawet nie komentował, po prostu pokręcił głową. – Ja już naprawdę nie wnikam, jeszcze niedawno mówiłeś, że bierzesz pod uwagę ruchanie przyjaciółek, teraz słyszę, że w przyjaźni tego nie dopuszczasz… Jak się już zdecydujesz to możemy na ten temat pogadać, bo teraz nie specjalnie widzę w tym sens – przyznał. – Mimo to? Kogo masz teraz na myśli z tą szajbą? – zainteresował się. – Opinia o temacie kończy się w momencie, w którym stwierdzasz, że zamierzam jakkolwiek wpływać na Twoje zdanie Gave. Tak jak wspomniałem, stawiaj sobie tyle kresek ile chcesz – odpowiedział.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  79. - Nie wiem co ma do tego płeć. Kojące głaskanie przydaje się i kobietom, i mężczyznom, i nie musi dotyczyć jedynie obszaru głowy, no ale to już mniejsza. Skoro to sobie ustalaliście to już wasza sprawa jak to wygląda - podsumował. - Stary, ona czułe gesty rozsyła naokoło, a skoro do Ciebie coś czuje to nie specjalnie mnie dziwią jej czułe spojrzenia. Masz rację, nad takimi rzeczami nie panujemy, ale to, że ktoś się na Ciebie czule patrzy nie oznacza, że robi sobie nadzieję. Na osoby, do których coś czujemy patrzymy czule, nic w tym skomplikowanego. Jak patrzysz czule na swoje córki, to znaczy, że masz wobec nich jakieś nadzieje? No nie... Jasne, że masz nadzieję co do własnych dzieci, zdrowe nadzieje, ale Twoje czułe spojrzenia nie są jednoznaczne. Raz rozczuli Cię ich mina, innym razem jakaś sytuacja. Ciężko tu przypisać coś konkretnego, więc nie wiem jakim cudem Ty jesteś w stanie konkretnie przypisać "nadzieję". Co do innych gestów się nie wypowiem, bo tak jak mówisz, nie było mnie przy nich, możliwe, że rzeczywiście miały miejsce, ale tego nie wiem - stwierdził kiwając głową. Słuchał o przyjaźni i ponownie kiwnął głową. - Czyli ja mam kuali, przyjaciółkę lub obie te nazwy u jednej osoby, a Ty masz przyjaciółkę i ... niezwykłą przyjaciółkę. Moje dwa tytuły zastępuje Twój jeden. Moja kuali-przyjaciółka, to u Ciebie niezwykła przyjaciółka - w końcu doszedł do jakiegoś sensownego wyjaśnienia. Na temat kresek po prostu wykonał gest z zakluczeniem ust, jaki poznał tutaj, już nic nie dodawał, co by to zostało tak jak jest.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń

^