Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

Always look between death and life...



Gave

17 LAT (02.02) | MEDIUM | ARGAR / TERRA | SYN ŚMIERCI

W wyniku pewnych wydarzeń, Gavin umarł. Poświęcił swe życie dla drzemiącego w jego środku brata. Gave uzyskał od niego największy prezent możliwy - własne życie. Chłopak stawia pierwsze kroki we własnym ciele, nie musząc go dzielić z nikim innym. Poznaje to co lubi a za czym nie przepada, pobiera treningi u Meliodasa, wychodzi z Onyx na szalone wypady - często z morderczym skutkiem, zarabia pieniądze, wkurza Akane, niańczy Darcy, a na dokładkę zajada się gulaszem z Maryl i Grimą. Stara się nie myśleć o tym jak okropnym ojcem będzie dla Fasolki.  Jednym słowem - korzysta z życia. 
~.~

Jako syn Śmierci potrafi przejść do zaświatów i wprowadzić do nich osobę towarzyszącą - ale na tę chwilę ponosi za to konsekwencję w postaci niewyobrażalnego bólu, paraliżującego jego całe ciało. Gdy przekracza 100% swych możliwości - na jego włosy powoli zmieniają barwę na biały (kosmyki). Kontroluje duchy, odsyła je w zaświaty - jeśli ma ochotę, korzysta z ich pomocy - kiedy potrzebuje lub chce wkurzyć Onyx, potrafi na moment skorzystać z całej posiadanej mocy, dzięki czemu staje się silny - ale to nie trwa długo. A gdy nie bawi się w "czarodzieja"? Walczy mieczem i rzuca sztyletami, wciąż poprawiając swe umiejętności.

POPRZEDNIA KARTA 

DRUGA KARTA 

TRZECIA KARTA 

[Kontakt poprzez e-mail: btc.natsu@gmail.com;
Wszystkie wątki przyjmie!]

201 komentarzy:

  1. - Tak się składa, że ja też... - zauważyła lekko się krzywiąc, najwyraźniej czeka ich więcej przebojów niż mogliby przypuszczać. Chyba będzie musiała porozmawiać z Rei, pamiętała, że i ona miała podobne problemy będąc w ciąży z Galanem.
    - Hej, hej... Po pierwsze spokojnie, nie kręć się, spokojny oddech, raz i dwa - zaczęła oddychać razem z nim. - Zostań w jednej pozycji - poleciła. - Otwórz oczy i patrz w jedno miejsce, zamknij i zobacz jak jest lepiej, czasem w głowie wiruje bardziej przy zamkniętych - to akurat wiedziała z własnych doświadczeń. Zaczęła głaskać go uspokajająco po plecach i nawet zanuciła jakąś spokojniejszą melodię, ale przerwała ją na rzecz jednorazowego śmiechu.
    - Fasolka swoich rodziców, co zrobić... Już nas rozkłada na łopatki, Ciebie szczególnie, prawdziwa córeczka tatusia - również zaśmiała się delikatnie i wróciła do nucenia spokojnej melodii. Uniosła przy tym lekko brwi, gdy wyznał jak ją określił. Doprawdy? O coś takiego mu chodziło? Puściła trochę te słowa mimo uszu, panikował więc nie było sensu wdawać się w dyskusję, a gdy wspomniał o zimnie wstała by sięgnąć po koc i okryła go sprawnie, by zaraz znowu wtulić się w jego plecy.
    - Gave, też się boję, też nie wiem, nie wiem jak być dobrą dziewczyną, jak mam nie ranić, nie zawodzić, ale tak, popracujemy... Razem popracujemy nad ogarnianiem Fasolki, nad ogarnianiem nas samych... Nie muszę być do tego "Twoją dziewczyną", wciąż mogę być Żabą, Akane, Słoneckiem... Nad wszystkim popracujemy, razem...

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  2. - Przecież już jej nie dotykam - trochę się zdziwiła na tą uwagę, ale zaraz zacisnęła zęby i zamilkła, nie przytulała go jakoś mocno, ale zmniejszyła nacisk co by mu jakoś bardziej nie przeszkadzać. Na mitycznego stwora uśmiechnęła się pod nosem.
    - Zdecydowanie trollem - udała powagę, chociaż tak po prawdzie to ją ta wizja bawiła. Zmarszczyła jednak czoło na tego krasnala.
    - Krasnalem?! Weź... Nie zgadzam się... Sobie dajesz smoki i trolle, a mi jakieś uzębione robale lub ogrodowe figurki, pfy - prychnęła. - Ja byłabym cyklopem! - uśmiechnęła się do własnych myśli, jednak szybko na serio spoważniała.
    - Tato! - krzyknęła w eter. - Febe powinna Cię zobaczyć, ja nie wiem, ja nie umiem Ci pomóc - przyznała smutno, chciałaby, ale nie była w stanie. Morgana umiała uspokoić jej brata jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, a ona była w tym do bani, mogła co najwyżej jeszcze bardziej zirytować. Klapa na całego, jak nic.
    - Najwyraźniej nie jest takie małe... - westchnęła cicho. Jakby Tony i ciąża to było mało... Zaczynała wątpić, że kiedykolwiek będzie jej dane spędzić w spokoju chociażby kilka dni.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  3. - Dawno i nie prawda - odpowiedziała jedynie z lekkim przekąsem i pokręciła głową na tego krasnala. - Nie ma opcji, krasnale są brzydkie, krępe i brodate, nic nie pasuje - stwierdziła uparcie i zaraz lekko uniosła brwi. Pomóc?
    - Jasne, że pomogę... - co za głupie pytanie. Wstała powoli i złapała chłopaka tak, by przełożyć sobie jego rękę przez ramię. - Tylko powoli - poleciła prowadząc go w stronę łóżka i uśmiechając się pod nosem na komentarz o Fasolce.
    - Kobiety w tej rodzinie są zadziorne już w łonie jak widać - zażartowała lekko i obejrzała się na drzwi, bo te otworzyły się i stanął w nich jej ojciec.
    - Co się dzieje? - trochę zaskoczony spojrzał na Gava i córkę, marszcząc przy tym brwi.
    - Głowa - wyjaśniła krótko, wskazując na Gava.
    - Mam iść po Febe? - Niklaus spojrzał po chłopaku, An zrobiła to samo, ale zaraz wróciła wzrokiem do ojca.
    - Jak byś mógł, proszę - uśmiechnęła się delikatnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  4. Grima wykorzystała chwilę snu Gava, by wskoczyć do kuchni i zabrać przygotowany dla niej posiłek, a po tym wraz z Walwanem wróciła do swojej sypialni.
    - Skoro chce być Gavinem, będzie Gavinem moja droga... - padło zanim zniknęli za drzwiami. Później Wan zajrzał jeszcze do śpiącego pacjenta i sam udał się do swego łoża na odpoczynek.
    Następnego dnia, skoro świt, stał już przy swoim kociołku i szykował trzy kubki naparu oraz trzy porcje śniadaniowe, z czego ta dla Gavina była mała i składała się jedynie z białego twarogu i kilku pasków warzyw.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  5. An pokręciła głową.
    - Szczerze, to wolałabym by takie przypadki nie zdarzały się zbyt często, a najlepiej wcale, ale... - tu westchnęła ciężko. - Bądźmy realistami, kanapa zdecydowanie się przyda - przyznała. - Remont i tak będzie tu potrzebny, więc postaram się nie zapomnieć - dodała. Trzeba było przecież ogarnąć jakiś kącik dla Fasolki. Na "mściwą Fasolę" prychnęła śmiechem.
    - Doprawdy? Chciałbyś żeby tym razem cisnęła Cię w ścianę nad antresolą? - zapytała z przekąsem, bo szczerze wątpiła by taki duch ładnie ułożyłby "tatusia" na odpowiednim miejscu. Na stwierdzenie o pytaniach wzruszyła ramionami.
    - Akcji z gospody raczej nie pobijesz, więc śmiało, pytaj - uśmiechnęła się delikatnie, mimo wszystko cały ten czas starając się mu pomóc. Słysząc pytanie wydęła lekko usta, zastanawiając się, ale zaraz znowu cicho się zaśmiała i przysiadła na łóżku, nogi zostawiając na stopniach.
    - Ty uzależniony od orgii? - prześlizgnęła po nim wzrokiem, zerknęła w sufit i lekko przygryzła wargę. - No w sumie... Może i by nawet pasuje... - posłała Gavovi łobuzerski uśmiech. - Ja byłabym Fjelldodczykiem, śmierć mnie lubi... taka na wpół zgniła wiedźma, tak, zdecydowanie - przytaknęła samej sobie głową.

    An

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmarszczyła lekko czoło słysząc to pytanie. Co on znowu sobie ubzdurał?
    - Serio Gave? Przecież wyłapałeś moment... Wkurzyła się, gdy tylko wspomniałeś o odejściu od nas... - zacisnęła lekko usta, zerknęła w bok i wzruszyła po chwili ramionami, zawieszając wzrok na krajobrazie za oknem.
    - To ona sprawiła, że tam do Ciebie wróciłam... Tam na festynie. Poszłabym w cholerę, szłam już w stronę namiotu wkurzona, ale... - spojrzała chłopakowi w oczy i uśmiechnęła się delikatnie. - Wysłała ducha, a duch dał mi sporo do myślenia, więc... Nie, nie uważam, że ona Cię nienawidzi, myślę, że lubi gdy jesteśmy razem i... Ja też to lubię - przyznała i położyła się na boku w lekkim odstępie od Gava.
    Na przyznanie racji posłała mu kolejny uśmiech po czym odwróciła się na plecy i spojrzała w sufit. Pytanie czy to dobrze, czy źle, że lubi.
    - Nie wiem... - przyznała zerkając na niego kątem oka. - Jakiś czas temu mogłabym odpowiedzieć bez wahania... ale teraz, kiedy mamy Fasolkę... Nie wiem Gave - wróciła wzrokiem do sufitu. - Chciałabym w gospodzie, własnej gospodzie i własnym domku tuż obok - uśmiechnęła się szczerze na myśl o takiej sytuacji, zaraz jednak spaliła lekkiego buraka, bo oczami wyobraźni widziała już kontynuację tego marzenia, ale chyba bała się trochę o nim powiedzieć. Znowu spojrzała na Gava i zawiesiła chwilę na nim wzrok.
    - No ale wiesz... - chrząknęła śląc kolejny uśmiech. - Najbliższe 20 lat zapowiada się pod znakiem Fasolki, nie ma co się łudzić, będzie moim priorytetem - zaśmiała się lekko.

    An

    OdpowiedzUsuń
  7. Akane przyglądała mu się chwilę w milczeniu.
    - Zawsze musisz to robić, nie? - zapytała z delikatnym uśmiechem. - Szukasz dziury w całym, zawsze coś musi być źle, nie tak, zawsze było, więc zawsze już będzie... - poprawiła mu kilka włosów i przysunęła się lekko. Zabrała dłoń, ułożyła głowę tak by jej czoło stykało się z ramieniem Gava i przymknęła oczy. Na wzmiankę 14-15 lat uśmiechnęła się pod nosem.
    - Puścisz ją w Świat, gdy będzie młodsza niż my teraz? - uniosła głowę i skrzyżowała z nim wzrok, ale ten zaraz się od niej odwrócił. Pogłaskała jednorazowo plecy chłopaka i w pierwszej chwili miała ochotę wrócić do siadu, ale w głowie zabrzmiały słowa ducha wysłanego przez Fasolkę... An podniosła się delikatnie, cmoknęła kark Gava i dała mu przestrzeń, ale dalej delikatnie głaskała. Na pytanie uśmiechnęła się pod nosem.
    - Nie wiem... Wybuchowym szampanem? Nawet pasuje... Od nadmiaru mojej osoby wszystkich boli głowa, nie warto się mną upijać - rzuciła z lekkim przekąsem i zaraz ciężko westchnęła. Jajka czy wino? Nawet nie musiała się zastanawiać.
    - Jajka... Nie przepadam za winem, a jajka można jeść w różnej postaci, zawsze jakieś urozmaicenie - przyznała. - Poza tym, alkohol dzień w dzień? Bleh... Bez przesady - pokręciła głową. Nie, zdecydowanie nie.
    - A Ty? Jaką byś był bronią? - podłapała te jego pytania. - Wolałbyś do końca życia jeść tylko słodkie, czy tylko słone dania? - dodała zaciekawiona.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet uśmiechnęła się trochę mocniej na jego słowa.
    - No skoro tak, to widzę się w własnej gospodzie z własnym domkiem po sąsiedzku - przyznała weselej. Skoro zostanie jej na to pięć lat, to powinna się wyrobić. Zerknęła jeszcze na chłopaka.
    - A Ty gdzie się wtedy widzisz? - zainteresowała się i posłała kolejny uśmiech, tak szampan zdecydowanie do niej pasował. Zastanawiała się nad tym mieczem, czy Gave rzeczywiście z nim jej się kojarzył? Jasne, posiadał własny, ale... Pokręciła nosem. Słone dania to nawet przypuszczała, sama by to wybrała, słodkie było fajne od czasu do czasu. Przestała się nad tym zastanawiać gdy przyznał się do bólu, delikatnie wplotła palce w jego włosy i przesunęła je do skroni, lekko masując, zawsze mówił, że to działało.
    - Zaraz przyjdzie Febe, coś na pewno zaradzi - szepnęła, a kiedy wspomniał o wymiotach kiwnęła głową i ruszyła w dół, co by zejść z antresoli i w razie co przynieść miskę. Zatrzymała się jednak w połowie drogi, słysząc pytanie, spaliła buraka.
    - Ja... - ten "gładko wchodzący miecz" nagle wszystko utrudnił. Może jednak pasował? (xD) - Miałam tylko ten raz i... Ciężko ocenić... Nie mam porównania - rzuciła i szybko wyskoczyła z pokoju, by zaraz wrócić z miską.
    - Wzięłam w razie co... - postawiła ją przy Gavie. - Febe już idzie, widać ich, będą za jakieś dwie minuty - dodała wracając do siedzenia na skraju łóżka, z nogami na drabince. Skoro chciał wymiotować to nie będzie się przy nim przesadnie kręciła.
    - A Ty masz? - wypaliła nagle. - To... porównanie? Nasz był ... Po środku? - jasne, znała różnice między ostrym, a delikatnym seksem, ale jeżeli chodziło o ich zbliżenie analne to z jednej strony Gave był przecież w tym bardzo ostrożny i delikatny, z drugiej... Ach... Znowu się zarumieniła. To nie był dobry temat na rozmyślanie, nie teraz, gdy właśnie do domku wchodziła Febe.
    - Mam coś specjalnie dla Ciebie - rzuciła do chłopaka na dzień dobry. - Witaj An, jak się czujesz? - zapytała przy okazji. Fiołkowooka kiwnęła głową.
    - Jeszcze trochę boli, ale ujdzie - przyznała. Niklaus zatrzymał się w progu, a Romka wyciągnęła z torby wąską tubkę, wspięła się na palce i podała Gavovi.
    - Wsuń ją do nosa, skuteczniej działa, trafia bezpośrednio pod czerep - wyjaśniła.

    An

    OdpowiedzUsuń
  9. Akane uśmiechnęła się słabo. Trochę ją te jego odpowiedzi martwiły, tym bardziej, że były prawdopodobne. Z jednej strony chciała się cieszyć tym co ma tu i teraz, ale z drugiej przychodziły myśli, że to tylko na chwilę lub, że wcale tego tak na prawdę nie ma. Nie powiedziała już nic, temat seksu przemilczała, bo weszło towarzystwo. Może i dobrze, przynajmniej co nieco poukłada sobie w głowie nim się wypowie w temacie.
    - Och, daj... - podeszła do Gava na czworaka. - Jeden koniec wsuwasz lekko w dziurkę - pokazała mu co ma zrobić. - Drugi koniec mocno zaciskasz i zaciągasz się tym co jest w środku - dodała układając odpowiednio jego palce na tubce. Febe przytaknęła głową.
    - Nie udusisz, jak wprowadzisz roztwór do nosa to wyciągasz tubkę i po sprawie. Po pięciu minutach powinno zacząć działać - wyjaśniła zerkając na Akane. Niklaus również ich wszystkich obserwował, z założonymi rękoma na torsie.

    An

    OdpowiedzUsuń
  10. Chociaż tubka w nosie dodawała tej chwili komizmu, to An patrzyła na chłopaka czule, mając nadzieję, że coś mu w końcu pomoże. Spokój przerwał nagły zryw chłopaka, nawet Nik drgnął spod drzwi gotowy reagować, ale na szczęście nic wielkiego się nie stało. Fiołkowooka spięła się lekko gdy Gave ześlizgnął się z łóżka, ale Febe na szczęście była obok i mogła wszystko asekurować. Kucnęła przy chłopaku, gdy ten już zwymiotował.
    - Standardowa reakcja - rzuciła dla uspokojenia. Roztwór był w końcu dość intensywny, nawet bez wcześniejszych mdłości potrafił wywołać wymioty.
    - Śmiało, nic się nie stanie - zapewniła z lekkim uśmiechem i wyciągnęła jeszcze trzy tubki. Odłożyła je na komodzie, pokazując Akane gdzie leżą. Dziewczyna przytaknęła głową i zrobiła miejsce Gavovi z jakimś takim błogim uśmiechem przyjmując to jak kurczowo złapał jej koszulę. Kiedy już leżał, pochyliła się by cmoknąć go w czoło po czym znowu ułożyła się przy jego boku, obserwując z uśmiechem jego twarz.
    Niklaus chrząknął cicho, a Febe wymieniła z nim porozumiewawcze spojrzenia.
    - W razie co kolejna dawka w drugą dziurkę. Z trzecią dawką trzeba odczekać dwadzieścia cztery godziny, więc jak druga nie pomoże to odcinamy głowę - uśmiechnęła się pod nosem, An zrobiła to samo.
    - Wołaj gdyby coś się działo... - rzucił Niklaus, na co córka odkiwała mu głową. Ojciec był ostatnio dość podminowany, ale nic dziwnego, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia. Kiedy wszyscy wyszli An położyła głowę, wsunęła palce w włosy Gava i delikatnie się nimi bawiła.
    - W danej chwili daję 10, lepszego jeszcze nie miałam... - szepnęła cicho. - Seksu - dodała. - W sensie ten z Tobą, daję 10 - dodała trochę jaśniej. - Dla mnie był namiętny, nie ostry. Gwałtowny, ale chwilami delikatny - zdradziła i sama przymknęła oczy, uśmiechając się delikatnie.

    An

    OdpowiedzUsuń
  11. An uśmiechnęła się delikatnie i wróciła więc do masowania skroni chłopaka, tak jak poprzednio.
    - 10 na 10 - powtórzyła po nim, po czym przerwała masaż, by usiąść wygodnie mu za głową, podłożyła sobie poduchę pod plecy i wróciła do poprzedniej czynności z skroniami Gava między swoimi udami. Na wyznanie chłopaka sama poczuła jak pieką ją policzki, nawet automatycznie przygryzła wargę i trochę głośniej przełknęła ślinę po czym zaśmiała się odrobinkę nerwowo.
    - No tam... Tam mogło być ostrzej - przyznała unosząc wzrok do nieba i kręcąc głową. - Mi też się podobało - dodała czując przyjemny dreszcz na wspomnienie całej sytuacji. Czuła jak serce lekko przyspiesza. - Chociaż to... to chyba nie jest najlepsza chwila na taką rozmowę - wzrok przeniosła na usta chłopaka, nadal masowała mu skronie, ale miała ogromną ochotę go pocałować.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  12. Obserwowała jego łagodniejący wyraz twarzy z uśmiechem na własnej. Czuła i widziała, że powoli było z nim lepiej, a to sprawiało, że sama się uspokajała. Zaśmiała się na wzmiankę o stole, przytaknęła głową i pochyliła się by jednak skraść mu ten delikatny pocałunek.
    - Nie mamy - przyznała z uśmiechem i wróciła do poprzedniej pozycji. Rozwalał ją tymi pytaniami, nie ukrywała lekkiego rozbawienia.
    - Hm... Miejsca... Może chociaż raz w łóżku? - zaśmiała się, bo prawdę mówiąc nie miała jeszcze okazji. - Właściwie to nie mam wymarzonych miejsc, bardziej mnie obchodzi z kim. Z odpowiednią osobą to może być wszędzie... No... Chociaż w jakimś jeziorze, ale tak wiesz... Oplatając Twoją szyję dłońmi, Twoje biodra nogami, na Tobie... - znowu poczuła przyjemne ciarki i przygryzła wargę. Cholera, Gave naprawdę działał na nią w specyficzny sposób. Na łagodniejsze pytanie pokręciła nosem. Co by zmieniła? Zamrugała szybciej oczyma słysząc jego odpowiedź i uśmiechnęła się pod nosem.
    - Nie, nawet lubię swój wzrost i... swój wygląda. Przynajmniej teraz... Chociaż gdybym już miała wybierać to może rzeczywiście dodałabym sobie kilka centymetrów - wzruszyła ramionami, nic innego nie przychodziło jej do głowy.
    - Ty coś byś zmienił? - zapytała. - A w seksie... Co sprawiało Ci tam największą przyjemność? - a niech też się trochę pomęczy.

    An

    OdpowiedzUsuń
  13. Posłała mu zadziorny uśmiech.
    - Jak zdarzy się szybciej, to się nie obrażę - rzuciła zaczepnie by zaraz lekko się skrzywić. Tak się składało, że na płyciźnie to akurat już miała, chrząknęła cicho i wzruszyła ramionami.
    - Nikt nie mówi, że trzeba to spełnić w najbliższej przyszłości - zauważyła dość pogodnie. Słysząc o jego miejscach uśmiech nie schodził jej z ust.
    - Na drzewie? Pod to jasne, ale na... to by było ciekawe doświadczenie - przyznała wydymając lekko usta. Co prawda nie byłoby to pewnie zbyt wygodne, no i trzeba by było zachować ostrożność, ale... Kto wie, może kiedyś spróbują?
    - W lochach to jest w kajdanach czy po prostu w takim miejscu? - zainteresowała się trochę bardziej. Na wzmiankę o ideale prychnęła pod nosem i pstryknęła go lekko w ucho.
    - Mhm, Panie Idealny - zawtórowała mu śmiechem po czym złapała jeden z białych pasemek, prześlizgnęła po nim palcami i wróciła do masowania skroni. - Nie umniejszają Ci urody - przyznała z pogodnym uśmiechem.
    - Przecież już się od niego różnisz, masz inne oczy chociażby - stwierdziła cicho. Na odpowiedź uniosła trochę zaskoczona brwi, właściwie pytała o co innego, ale ta odpowiedz przyjemnie ją zaskoczyła, dodatkowo wywołała kolejny rumieniec.
    - Ciężko na Ciebie nie oddziaływać - obserwowała jego twarz i sama również oblizała usta. Na pytanie o miejsce zaśmiała się.
    - Chyba każde w zasięgu wzroku mojego ojca - znowu się zaśmiała, ale na kolejne pytanie zacisnęła usta. Natan czy tata? Pokręciła głową.
    - Nie wiem Gave, wolałabym nigdy nie stawać przed takim wyborem... Ten, który bliżej? Ten do którego popchnie mnie impuls... - wzruszyła ramionami. - Nie chcę się nad tym teraz zastanawiać - przyznała - ale mam wrażenie, że ze względu na totem... - i tu ugryzła się w język. Im mniej osób wiedziało tym lepiej. - Nie, nie wiem - pokręciła głową.
    - A Ty? Ratowałbyś mnie czy Fasolkę? - wypaliła z czymś równie grubym.

    An

    OdpowiedzUsuń
  14. Przełknęła głośniej ślinę gdy to wszystko opisywał, przyglądała mu się przy tym i nawet przestała masować skronie na chwilę odpływając myślami do tych całych lochów. Uśmiechnęła się pod nosem i uciekła na chwilę wzrokiem w bok, gdy wspomniał o pośladkach.
    - Teraz już wiem - szepnęła z szerszym uśmiechem, krzyżując wzrok z Gavem.
    - Ty cały jesteś ponętny... Hipnotyzujesz tymi swoimi gestami, nagłymi, delikatnymi... - nie odrywała od niego wzroku. Na stwierdzenie co do Natana wzruszyła ramionami. - Chyba tak - odpowiedziała krótko, nie chcąc mimo wszystko wchodząc głębiej w temat. Na totem machnęła ręką gestem w stylu "nic istotnego". Ufała mu i nie sądziła by rozpowiadał tą informację, ale może powie mu innym razem.
    Na odpowiedź uśmiechnęła się delikatnie, miała nadzieję, że to powie. Zjechała palcami ze skroni chłopaka na jego policzki i muskała skórę delikatnie opuszkami, słuchając tych całych wyjaśnień. Na pytanie posłała mu zadziorny uśmiech.
    - Są intrygujące, więc po co wymyślać inne? - znowu się pochyliła i chociaż chłopak był niczym do góry nogami, to pocałowała go czule, trochę wydłużając czułość, a kiedy się od niego oderwała, przesunęła swoim nosie po całej długości jego nosa.
    - Jak wpadnie mi do głowy lepsze to na pewno je zadam, ale chwilowo ciężko wymyślić coś sensownego - przyznała bez bicia.

    An

    OdpowiedzUsuń
  15. - Nie robisz, prawda, nie celowo - posłała mu tajemniczy uśmiech. Nawet gdyby nie chciał to po prostu tak na nią działał i już. Nawet gdyby ona nie chciała... Przecież próbowała się już z tym kryć, teraz przynajmniej nie musiała. Dojrzała grymas związany z totemem, ale pozostawiła go bez komentarza. Na wyznanie zareagowała chwilowym bezdechem... Brutalne, ale było w tym coś uroczego, idealnie wręcz pasowało do chłopaka.
    - Czyli musiałabym się naprawdę szybko uczyć... Tam, w zaświatach - również nie przerywała ich kontaktu wzrokowego. "Mojej rodzinie" przyjemnie rozlało się po uszach i sprawiło, że An poczuła wyraźne ciepło przy sercu. Naprawdę go kochała, bywał dupkiem, jasne, ale cholernie mocno go kochała.
    - Doprawdy, jesteś jedyny w swoim rodzaju - szepnęła z ciepłym uśmiechem. Gryzło go to całe "kocham", więc stwierdziła, że postara się je ograniczyć do minimum. Przymknęła delikatnie oczy na jego dotyk, a sugestię co do bluzki przyjęła z łobuzerskim uśmiechem. Pocałunek był przyjemny i dziewczyna mruknęła cicho.
    - A co? Rozprasza Cię ta bluzka, że nie możesz zadać kolejnych? - zapytała zaczepnie i oblizała usta, dalej pieszcząc go po twarzy. Teraz przesunęła lekko palcem po wargach Gava, a wolną dłonią podwinęła jedynie koszulkę tak, by było jej widać brzuch.
    - Rozleniwiać się to wypada dopiero po czterdziestce mój drogi - szepnęła mu nad uchem. - A tak marudzi jak wszystko chcę robić sama - zacmokała, drocząc się z nim delikatnie.

    An

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaśmiała się delikatnie na te całe insynuacje ale przytaknęła głową.
    - Dałabym z siebie wszystko - dodała z szerokim uśmiechem i patrząc po nim pogodniej, sam fakt, że usiadł był oznaką lepszego samopoczucia.
    - Dziś i jeszcze kilka razy w roku... - chciała coś jeszcze dodać, ale poczuła jak jej koszulkę ktoś łapie gwałtownie i aż lekko podskoczyła, gdy ta została wyrzucona pod sufit. Luźny materiał nie był tak ciężki do ściągnięcia, ale gwatłowność tego ruchu sprawiła, że Akane automatycznie otuliła nagie piersi rękoma i przysunęła się do Gava, prawie się w niego wklejając.
    - No bardzo śmieszne - prychnęła pod nosem. - Zobaczymy czy Ci będzie do śmiechu jak ona tak zacznie robić przed chłopakami - posłała mu zadziorny uśmiech, a na dłoń przy swojej piersi przyparła plecy do ściany i wypuściła głośniejszy oddech. Przygryzła delikatnie wargę, oblizała usta i patrzyła mu w oczy. Władzę? Zacisnęła delikatnie palce u stóp i drgnęła wyraźnie na tą pieszczotę.
    - Po prostu... - sapnęła przymykając powieki, złapała zaraz jego koszulkę i przyciągnęła za materiał do siebie tak, że ich usta dosłownie dzieliły milimetry.
    - Spędziła z Tobą dzień... przygotowała śniadanie, zjadła... Poszła ubić jakiegoś podrzędnego Hultaja Kopytko czy innego Barona Wąsa - przygryzła znowu wargę i wypuściła w jego usta rozgrzane powietrze. - Za część wypłaty poszłabym z Tobą do Karczmy na jakiś posiłek i parkietowe popisy - dotknęła dłonią jego policzka. - Coś bym Ci zaśpiewała, a Ty nie mógłbyś uciec - szepnęła czule. - Śmiałabym się z Tobą, dużo śmiała - przytaknęła sobie głową, przełykając ślinę. - Uprawiała "satysfakcjonujący seks" aż w końcu bym padła i zasnęła w Twoich ramionach i... I tego też byś mi nie odmówił - cały ten czas patrzyła mu w oczy, drżąc delikatnie pod wpływem jego dotyku.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie dyskutowała już więcej, gdy wspomniał o takim rozwiązaniu. Racja, większość pewnie spieprzyłaby na coś takiego.
    Jęknęła cicho na ten jego chwyt ale zaraz ochoczo wpiła się w usta, całując go równie zuchwale i splatając swój język z tym jego. Miała na niego ochotę już od świąt, owszem, była okazja by dobrać się do niego wtedy na zapleczu, jednak tam wolała zaznaczyć swoje. Teraz nie czuła takiej potrzeby, do tego podniecenie sięgało zenitu. Naparła na niego nie przerywając pocałunków, pociągnęła jego dolną wargę i mruknęła zadowolona tymi intensywnymi macankami. Na ścianę wpadła z lekko rozchylonymi wargami i przyspieszonym oddechem, złapała jego koszulkę i zaczęła ściągać, ale przerwała w połowie wijąc się biodrami przy jego dłoni, gdy dotknął jej kobiecości. Gwałtownym ruchem pozbawiła go koszulki i teraz to ona wpiła się w jego usta ocierając się intensywnie o jego palce swoim kroczem. Przymknęła oczy na mruknięcie przy uchu, spojrzała chłopakowi prosto w oczy. Rozumiała, że chodzi o moment, w którym nie ma już dodatkowych szans, chodziło o ostateczną śmierć.
    - Tylko, gdyby to był jakiś nasz większy plan - oddychała dość ciężko, objęła dłońmi jego twarz i zahaczyła końcówką języka jego usta. Wpatrywała się w niego po czym pewnie przejechała dłonią po materiale spodni w jego kroku.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  18. Przygryzła wargę i uśmiechnęła się zadziornie, gdy ją odsunął, naparła na jego ręce wyraźnie zadowolona.
    - Dzisiaj może Ci pozwolę - szepnęła wpatrzona w jego oczy z wyraźnym błyskiem w swoich. - Dyktować warunki - dodała oblizując usta i lustrując wzrokiem nagi tors chłopaka. Zaśmiała się delikatnie, gdy odsunął stanowczo jej rękę, ale grzecznie podała ręce, a łobuzerski uśmiech nie znikał z jej twarzy. Skoro miał ochotę tak to rozegrać, ona nie miała nic przeciwko.
    - Dzisiaj... - powtórzyła po nim szepcząc i przymykając lekko oczy na czułość przy nosie. Niby nic, a połączenie delikatności i dominacji bardzo ją kręcił. Zaparła się o ścianę i cichutko jęknęła na ponowny dotyk. Czuła jak robi się mokra, przyjęła pocałunek, smakowała jego wargi z czułością, kręcąc delikatnie biodrami. Na jego "zawsze" spojrzała mu w oczy i wypuściła kolejne rozgrzane powietrze.
    - Jeżeli... - uderzenie wyrwało z jej warg wyraźne sapnięcie - ... plan... - dokończyła bez większego składu. Znowu przymknęła oczy, jego dotyk był rozbrajający. Na klepnięcie otworzyła oczy czując przyjemny skurcz przy podbrzuszu, grzecznie rozsunęła nogi, patrząc na niego i łapiąc ciężkie oddechy.
    - Jeszcze Ci się odwdzięczę... - zapewniła sugestywnie oblizując usta. Oczyma wyobraźni widziała jak to ona go dominuje, nie miała pojęcia czy wizję uda spełnić się jeszcze dziś, ale w danej chwili czuła taką przyjemność, że chętnie czekała na rozwój sytuacji.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozchyliła mocniej usta i jęknęła głucho na malinkę. Cholera, już słyszała te komentarze, ale w sumie... jebać... Przygryzła wargę i zacisnęła palce słysząc o planie.
    - Ale zrobisz to samo... - sapnęła cicho. - Jak już urodzę... Dopóki będzie zapas... Zrobisz to samo, jeżeli nie będzie innego ratunku... - przełknęła głośno ślinę skacząc wzrokiem między jego oczyma. Niby wiedziała, że zawsze był ratunek, ale zawsze był też jakiś kruczek. Skubaniec ewidentnie wykorzystywał okazję by wydobyć z niej swego rodzaju obietnicę, niby o tym wiedziała, ale powoli zdawała się pękać.
    Odwzajemniła jego zawadiacki uśmiech, czuła rumieńce przy policzkach, a fakt, że ją obserwował w ten sposób jeszcze bardziej nakręcał sytuację. To co zrobił później było dla niej tak niespodziewane, że w pierwszej chwili zapomniała o oddechu, obserwowała to co robi, to jak się obchodzi z jej własnym ciałem, drgała na szczypnięcia, przygryzła wargę i mruczała cicho, teraz czując zarówno podniecenie jak i pewnego rodzaju rozluźnienie.
    - To takie przyjemne... - szepnęła z przymkniętymi oczyma i błogim uśmiechem, rozpływała się pod dotykiem chłopaka, a uczucie ciepła w podbrzuszu powoli narastało. Otworzyła oczy na komplement, posłała czuły uśmiech, lecz nim cokolwiek powiedziała klepnął ją, a ona odchyliła głowę, przyjemnie zaskoczona tym nagłym ruchem. Zaśmiała się cicho na komentarz.
    - Nic nie obiecuję - sapnęła z łobuzerskim błyskiem w oku i oddała się pieszczotą przy drugiej nodze.
    Na pociągnięcie jęknęła troszkę głośniej i zaraz ponownie zaniosła się delikatnym śmiechem, śledząc go wzrokiem.
    - Gave, co Ty... - zaczęła widząc co robi z jej rękoma i pokręciła głową, ten wieczór zapowiadał się bardzo ciekawie. Znowu drgnęła na szczypnięcia i zahaczyła chłopaka nogami, przytrzymując bardziej przy sobie. Oszaleje z nim. Wpiła się w jego usta, gdy tylko się przysunął.
    - Całuj... całą - miała wrażenie, że płonie. - Weź mnie Gave... - sapnęła, a kiedy złapał chusteczkę i zrobił z niego knebel przesunęła pośladkami po pościeli, czując swoje własne soki. W oczach dziewczyny zatańczyły figlarne iskierki.
    - Nie chcemy... - szepnęła rozchylając usta. Nie myślała, że coś takiego będzie ją aż tak kręcić.

    An

    OdpowiedzUsuń
  20. Czuła tą ściemę, ale nawet jej nie dziwiła, sama nic nie obiecywała i nie zamierzała gwarantować, że rzeczywiście w razie co wyratuje samą siebie. Wszystko zależało od okoliczności.
    Na palec przed nosem złapała go ustami i przytrzymała w zębach lekko przygryzając i smyrając językiem, ale zaraz jej możliwości zostały ukrócone i dziewczyna mruknęła, niby niezadowolona, jednak czując dziwnie narastającą satysfakcję. Siarczyste klapsy rozochociły ją jeszcze bardziej, więc gdy padło pytanie przytaknęła głową, na znak, że owszem, zapomniała.
    Kiedy zszedł z łóżka trochę ją zaskoczył, ale torba przy boku wywołała u niej zadziorny uśmiech. Co on znowu wymyślił? Planował to całe przedsięwzięcie, czy jak? Spojrzała zaciekawiona na tobołek, ale całus w czoło przyjęła z przyjemnym mruknięciem. Podszczypywanie za każdym razem wywoływało wyraźne drgnięcie, ale muskanie ciała... mmm... to było rozbrajające. Te wszystkie czułości, pocałunki. An zacisnęła palce u dłoni, chciała je do czegoś użyć, ale w sumie fakt, że dzisiaj to on ją pieści coraz bardziej jej się podobał.
    Zaciekawiona uniosła powieki dopiero na słowa o poranku. Przekręciła lekko głowę, patrząc na Gava pytająco. Knebel dość mocno suszył usta, ale wciąż było w tym wszystkim wiele podniecającej niepewności. Zaczęła wić się delikatnie pod jego dotykiem, a kiedy wsunął w nią palce wraz z materiałem zamknęła oczy i przesunęła stopami po pościeli, prężąc lekko biodra. Złodzieja? Na to słowo ponownie otworzyła oczy, a kropki same zaczęły się łączyć. Torba, związane ręce, knebel, ten jego błysk w oku... Czy on...? Zagryzła wargi obserwując jak powolutku ścigą te jej przemoczone spodenki. Och, do jasnej cholery... mogłaby na niego patrzeć godzinami, ale w danej chwili miała ochotę by je po prostu zrzucił, a ten podły, cholernie seksowny brunet, włączył sobie ślimacze tępo. Niby irytująca, a jednak nakręcało. Jeszcze te jego pocałunki, akurat tam, gdzie mrowienie zaczęło pojawiać się coraz intensywniej. Miała wrażenie, że nie wytrzyma długo, była już serio mocno rozpalona, to wszystko było nowe, intensywne, niesamowicie przyjemne... Spojrzała na dildo i cała zadrżała na ciele, uśmiechnęła się jednak nieco rozbawiona tym opisem, jakby mówił o bułkach, zaraz jednak jęknęła troszkę głośniej, czując palce w swoim środku. Oddychała coraz ciężej, a na śmielsze ruchy w swoim wnętrzu znowu zaczęła się wić. Niewiele jej brakowało by dojść, czuła to i chociaż chciała wytrzymać dłużej to nie miała pojęcia jak to może zrobić.
    Nie spuszczała z niego wzroku gdy nawilżał zabawkę, przesunęła pewniej biodrami nadziewając się mocniej na jego palce. Wolała by to on wszedł w jej środek, ale skoro była okazja na taką zabawę... Przytaknęła mu głową, patrząc na niego wyraźnie rozpalonym wzrokiem.

    An

    OdpowiedzUsuń
  21. An nie potrzebowała wiele, stłumiony jęk wydobył się z jej ust na te wszystkie pieszczoty i zaraz wygięła się czując intensywny orgazm. Ciężko było złapać oddech z kneblem w ustach przez co oddychała nosem dość głośno. Skrzyżowała wzrok z Gavem dopiero po chwili, gdy przestało jej szumieć w głowie. Fakt, że to właśnie on doprowadzał ją do takiego stanu mocno ją nakręcał, teraz miała na niego jeszcze większą ochotę, o ile w ogóle się dało...
    Rozluźniła się po kilku minutach, ciarki przechodziły jej ciało i chociaż była przez chwilę sucha, to czułości chłopaka szybko to zmieniły.
    Kiedy wsunął w nią zabawkę zgięła nogi w kolanach i zacisnęła dłonie na materiale koszulki, która wciąż je oplatała. Z cichym jękiem przesunęła biodrami, uczucie było dziwne, inne, ale przyjemne. Czuła te faliste kształty w środku, to jak z różną intensywnością przywierały do jej ścianek. Nie mogła nic powiedzieć, ale jej oczy zdradzały wszystko, a kiedy Gave znalazł się wyżej nie przestawała podążać za nim wzrokiem. Nawet ją lekko irytowało, że nie może go pocałować. Niesamowite? Specyficzny uśmiech namalował się na jej buzi, dla niej nie było to takie dziwne, nie przy nim i nie przy tym co robił. Miała wrażenie, że z tym chłopakiem może spróbować dosłownie wszystkiego.
    Patrzyła jak znaczy ją pocałunkami, ja schodzi do waginy i dobiera się językiem do łechtaczki, poczuła kolejną falę soków, a fakt, że w środku wciąż miała dildo dodatkowo podkręcał stosunek. Mruknęła zadowolona na jego stwierdzenie, lubiła, teraz wyraźnie czuła, że lubi takie zabawy. Czując ruch zabawki sama poruszyła biodrami, uniosła je lekko prosząc o więcej i przymknęła oczy, czując, że zaraz znowu odpłynie. Całe jej ciało zaczęło drżeć, szczególnie uda, koszulka Gava zdawała się mieć już kilka dziur od jej paznokci, a oddech An był bardzo przyspieszony.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  22. Walwan słysząc głos swojego pacjenta wychylił się zza rogu, co by na niego popatrzeć.
    - Jeżeli czujesz się na siłach, posiedź chwilę, spróbój wstać, zobacz jak głowa, zrób dwa, trzy kroki przy kozetce i jak będzie dobrze to zapraszam - polecił i zaczął rozkładać na pozostałe dwa talerze stertę warzyw oraz kilka grubych pędraków. Skorzystał z okazji, że chłopak sprawdza swoje mozliwości i wstawił jeden talerz oraz kubek na tackę, by ruszyć z nią w stronę pokoju, zastukać i podać jedzenie istotce, która delikatnie drzwi uchyliła. Oczywiście zasłaniał jak najwięcej posturą własnego ciała, co by nie było niepotrzebnych dramatów. Odwrócił się zaraz w stronę Gava, czy tam Gavina i spojrzał po nim.
    - No i jak? Dasz radę czy dziś jemy w salonie? - zapytał spokojnie z pogodnym wyrazem twarzy.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  23. An przez kilka dobrych minut trwała w błogim stanie, miała nawet wrażenie, że na chwilę traci świadomość, a kiedy wróciła, czuła jak Gave zachłannie oblizuje jej kobiecość. Chciała wsunąć mu palce we włosy, chciała go dotknąć, ale ręce wciąż tkwiły w uwięzi. Szarpnęła je lekko i sapnęła przysuwając mu swoją szparkę jeszcze bardziej pod nos. Patrzyła na niego prosząco, chciała go w sobie, już, teraz...
    Na klepnięcie warknęła gardłowo i przeszła w cichu pomruk, a na słowa intensywnie pokiwała głową, by gdy tylko wyjął knebel wpić się w jego usta zachłannie. Szarpnęła się nawet przy tym, chcąc założyć mu ręce za szyję, ale więzy nadal trzymały.
    - Ja? - zaśmiała się lekko między pocałunkami i odchyliła głowę, pozwalając by ją całował po szyi. - O szlag... - syknęła nacierając na jego palce. - Oszaleję z Tobą... - sapnęła ciężko. - Idealnie - nabrała kolejnych głębokich wdechów, a kiedy złapał jej nogę, drugą założyła mu nad biodrami i oplotła by przyciągnąć mocniej do siebie, gdy w nią wchodził. Wypuściła głośno powietrze i zakręciła biodrami powolutku, a kiedy ruszył zaczęła łapać z nim wspólny rytm, by w końcu wyswobodzić ręce i unieść się lekko, przywierając swoim biustem do jego klatki piersiowej i intensywniej poruszając biodrami. Podparła się rękoma i wpiła w usta chłopaka by powoli, coraz bardziej na niego napierać i próbować wymusić zmianę pozycji.

    An

    OdpowiedzUsuń
  24. Na mocniejszy chwyt przy pośladkach dziewczyna odpuściła, przestała napierać i oddała mu się całkowicie. W tej pozycji czuła go w sobie znacznie intensywniej, a rytm jaki nabrali w zupełności jej odpowiadał. Tak długo dawał jej przyjemność, że chciała się odwdzięczyć, ale uznała, że zrobi to innym razem, pokaże jak to jest być po drugiej stronie. Już teraz wiedziała, że nie będzie to łatwe, Gave mimo wszystko lubił być na górze, ale odrobina inności mu nie zaszkodzi. Sapała i pojękiwała na jego pieszczoty, zaciskała paznokcie na jego skórze i przygryzała to wargę, to skórę, to płatek ucha. Sapała mu do niego z przyjemności i doszła, kiedy on szczytował. Wtuliła się w jego ramiona, czując jak całe jej ciało wiotczeje, zaśmiała się pod nosem i nabierała głośne oddechy.
    - Nieziemskie - przyznała patrząc mu w oczy i śląc szerszy uśmiech, wędrowała wzrokiem po całej jego twarzy. - Jedyne w swoim rodzaju - dodała kosztując jego ust, a na podziękowania tyknęła swoim czubkiem nosa jego nos, przejechała po brzegu i zjechała na policzek by złożyć jeszcze kilka subtelnych cmoknięć na jego twarzy.
    - Ja też dziękuję - szepnęła przy uchu po czym przygryzła wagę i cicho się zaśmiała. - Już nie mogę się doczekać - mruknęła przesuwając palcem po jego wargach i pocałowała go czule.
    - Muszę przyznać, że dziś wyskoczyłeś ponad skalę, ciężko dać za coś takiego zwykle 10 - przyznała, patrząc mu w oczy z szerszym uśmiechem.

    An

    OdpowiedzUsuń
  25. Wtulała się w niego milcząc przez cały ten czas, a kiedy ułożył ją na łóżku obserwowała jak wciąga spodnie. Przygryzła nawet delikatnie wargę, mogłaby patrzeć tak na niego dzień w dzień.
    Przyciągnięta mruknęła cicho i musnęła jego szyję ustami, by opleść ją zaraz rękoma i posłać kolejny uśmiech.
    - Kąpiel? Jesteś niesamowity - pokręciła głową, ona czuła się jak z waty, nawet przez myśl jej nie przeszło iść do wanny. - Podoba mi się ten plan - przyznała wesoło i pokazała odpowiednie drzwi. - Mam nadzieję, że tej nie rozwalimy - posłała mu łobuzerski uśmiech. - Jest bardzo wygodna - smyrnęła nosem płatek jego ucha.

    An

    OdpowiedzUsuń
  26. Usiadła jak poprosił, a przy cmoknięciu czoła przymknęła delikatnie oczy.
    - Nigdzie się nie wybieram - przyznała z cichym śmiechem. - Było by ciężko... - dodała już ciszej, ale nadal z błogim uśmieszkiem na twarzy. Bacznie go obserwowała przy tych wszystkich czynnościach, rzuciła nawet z dwa krótkie, mało istotne tematy, a gdy wszystko było gotowe spróbowała wstać, Gave jednak złapał ją zaraz na ręce, co znowu wywołało u niej krótki śmiech.
    - Koniecznie, chociaż do kąpieli z Tobą mogłaby być nieco fikuśniej wyżłobiona - rzuciła zaczepnie i kiedy złapał mydło nabrała go trochę na dłonie po czym zaczęła przesuwać je od szyi Gava coraz niżej. Drżała delikatnie gdy dotykał jej najczulszych miejsc, ale nie pozostała dłużna i sama ręką zjechała pod wodę, by zająć się przyrodzeniem chłopaka. Oblizała przy tym usta i nie przerywała ich kontaktu wzrokowego.

    An

    OdpowiedzUsuń
  27. Samiec nie potrzebował zachęty, wrócił jedynie do kuchni, by włożyć na tackę ich porcje oraz napary i skierował kroki do salonu.
    - Z głodu mówisz, możliwe - przyznał, rozkładając wszystko przy małym stołku. - W razie co jest dokładka, jakby Ci było mało. Dostałeś lekki serek, lepiej teraz nie przesilać Twojego żołądka - wyjaśnił krótko i sam zajął miejsce obok chłopaka.
    - Poza zawrotami i głodem coś jeszcze Ci dokucza? - zapytał obserwując swojego pacjenta uważnie.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  28. Posłała mu kokieteryjny uśmiech.
    - Więcej uchwytów, podpórek, zagłębień - mruknęła w jego stronę i przełożyła zgięcie kolan nad jego uda tak, że ich krocza praktycznie się spotkały. Widząc reakcję na dotyk nadal wpatrywała się w jego oczy ale zaczęła masować go trochę mocniej, przygryzając przy tym własną wargę. Zadrżała wyraźniej na palce w swoim wnętrzu.
    - Dużo tego czyszczenia - sapnęła z przekąsem w głosie i skupiła się na pieszczeniu palcami samej główki jego przyrodzenia. - A znam miejsce, którego dziś jeszcze nie zwiedzałeś - szepnęła mu prosto w usta z figlarnym błyskiem w oku.

    An

    OdpowiedzUsuń
  29. Ochoczo przyjęła pocałunek i oddała go nawet z nawiązką, nie przerywając pracy ręką. Dopiero gdy przyciągnął ją na tyle blisko, by nie miała jak wcisnąć między nich dłoni, wtedy przerwała, ale wtedy były też już inne plany w głowie.
    - No w końcu... - mruknęła nad uchem bruneta, prawdę mówiąc już wcześniej miała ochotę go ujechać więc na samą myśl poczuła przyjemne ciarki wędrujące od pośladków po jej kark. Pocałowała go delikatnie, krótko, jednocześnie poruszając biodrami spokojnie, drażniąc swoje własne wejście. Zaczęła całować żuchwę chłopaka i przesunęła kilka razy pupą tak, by prącie otarło się o jej rowek. Teraz ona mogła się trochę podrażnić. Zahaczyła językiem płatek ucha, przygryzła je delikatnie i zassała, całowała szyję, a kiedy zaczęła wracać pocałunkami po wcześniej zaznaczonej trasie ponownie przysunęła główkę penisa do drugiej dziurki i naparła na nią z ciężkim wydechem i cichym jękiem rozkoszy. Powoli wsuwała się coraz to głębiej, bez pośpiechu, chciała poczuć go całego.

    An

    OdpowiedzUsuń
  30. – Myślę, że ktoś wielkości trolla byłby na to za głupi — zaśmiała się delikatnie — Wiesz jak to mówią, wysoki jak brzoza, głupi jak koza – dodała.
    Faktycznie potrafiła przekonywać rodziców do różnych rzeczy. Ba, namówiła ich na sprowadzenie gamorty z drugiego końca świata na urodziny, chociaż tutaj po prostu zachwycała się tymi stworzeniami po przeczytaniu w księgach. Wzruszyła ramionami na porównanie do oczka w ich głowach. Po stracie Morgany z pewnością byli zbyt nadopiekuńczy, ale czy można było się temu dziwić. Zaśmiała się lekko.
    — To nie tak, że w domu jestem bezpieczna. Ostatnio był u nas turniej, świętowaliśmy oficjalny powrót Morgany, a nasza kochana opozycja próbowała znowu nas zamordować, bo tak bardzo tęsknią za kazirodczym królem i królową. Wiesz, że nie miałam pięciu lat, gdy pierwszy raz próbowano mnie zabić? Uznałam więc, że skoro moja starsza siostra w waszym towarzystwie tak dobrze sobie radzi, może ja też odpocznę od zamachów i pałaców. Okoliczności sprzyjały moim umiejętnościom perswazji — spojrzała mu prosto w oczy, odwzajemniając zawadiacki uśmiech. – Niestety są one użyteczne tylko względem rodziców. Wypadałoby poćwiczyć retorykę.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  31. Czuła jego podniecenie, czuła nie tylko ze względu na sytuację ale i dzięki swoim umiejętnością. Ciśnienie narastało zarówno u niej, jak i u niego, wiedziała, nieświadomie "zarażali" się swoimi emocjami, brała jego i emanowała własnymi. Widziała ten grymas i uśmiechała się triumfalnie, a kiedy pchnął ją mocno, jęknęła głośniej i odruchowo odchyliła głowę w tył by zaraz wpleść palce w włosy Gava i zacisnąć na nich palce. Zacmokała, grożąc mu przed nosem palcem i pociągnęła go lekko za włosy, czując palce na łechtaczce.
    - To innym razem... - szepnęła mu w usta, powoli podnosząc biodra i gwałtownie opuszczając je w dół, wsuwając w siebie całe przyrodzenie z głośnym sapnięciem. - Nie za dużo na raz Kochany - dodała powtarzając ruch, jednak szybciej i trochę mocniej po czym wpiła się w usta chłopaka, z każdym kolejnym ruchem przyspieszając i zwiększając natężenie ruchów. Zaczęła całować go agresywniej aż w końcu zamiast unosić pupę zaczęła ślizgać się po Gavie posuwając biodrami.

    An

    OdpowiedzUsuń
  32. Samiec cały ten czas mu się przyglądał, znał ten wyraz twarzy aż za dobrze, pod jego dach już zbyt często trafiały strapione duszyczki. Od dzieciaka miał z nimi do czynienia, jego matka zawsze takich przyciągała, nigdy nie była wścibska czy nachalna, ale przywykł do takich gości. Chyba odziedziczył po niej dość sporo.
    - Bez posiłku i w takim stanie na pewno nie zabiorę Cię na ryby. Do szycia również potrzeba skupienia, na głodnego za wiele pożytecznego nie zrobisz - zauważył łagodnie. - Ale spokojnie, odpoczynek i dobre samopoczucie jest najważniejsze - dodał po czym zaśmiał się rozbawiony.
    - Ciesz się, że ona, a nie trucizna. Bez tej mazi właśnie byś dogorywał w męczarniach - przypomniał mu w dziwnie pogodnym uśmiechem, jak na taki temat. - Może napar pomoże z problemami żołądkowymi, powinien przynajmniej, jak wypijesz, mimo wszystko spróbuj coś zjeść - zaproponował przygryzając swoje warzywa. - No, chyba, że tak Ci się u mnie podoba, że planujesz zostać dłużej - posłał mu szeroki uśmiech. Wcale by się nie zdziwił, ileż to już miał pacjentów... głównie pacjentek... którym wiecznie coś nie przechodziło lub co innego co chwilę dolegało. Aż się uśmiechnął na wspomnienie kilku przypadków.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  33. Cholera... Oblizała usta widząc jak ssie jej palec, wsunęła go nawet trochę głębiej w usta chłopaka i wysunęła dopiero przy jego jęknięciu. Fakt, że dołączył do ich tańca wcale jej nie przeszkadzał, ba, to jak wspólnie wybijali rytm miało w sobie coś jeszcze bardziej pobudzającego. Do wszystkiego dochodziły inne czułości, a poczucie wypełnienia obu wejść sprawiło, że An zacisnęła palce na skórze Gava, zostawiając na niej wyraźny ślad i wypuszczając z ust stłumiony jęk. Im bliżej była swojego orgazmu tym intensywniej się na nim poruszała, woda w wannie chlupała na różne strony, ale ona nie zwracała na to uwagi. Dopiero głos brata lekko wybił ją w rytmu, ale tylko na chwilę... Zastygła gdy jej wejście zaciskało się na główce Gava, uśmiechnęła się do chłopaka sugestywnie i zaczęła kręcić biodrami, zaciskając zęby z przyjemności.
    - Jestem - rzuciła - Spokojnie, radzę sobie - zapewniła zasapana i zjechała biodrami w dół, mocno. - Biorę kąpiel, zjem... - czuła drżenie ciała i znowu przesunęła się w górę po penisie. - Zjem później - wyjaśniła braciszkowi, jednak nie spuszczała z oczu twarzy Gava.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  34. An zasłoniła usta ukrywając swój krótki, triumfalny śmieszek, ale zaraz obrzuciła drzwi surowym spojrzeniem. Brat to miał wyczucie z tą swoją troską.
    - Jes... - przerwała nagle i sama złapała brzeg wanny za plecami Gava, mocno przy tym zagryzając wargi i rzuciła chłopakowi zadziorne spojrzenie. - Yes, of course - rzuciła po angielsku, co by przerwana odpowiedź aż tak nie podpadła, przywarła też zaraz całym ciałem do torsu chłopaka, utrudniając mu tym palcówkę i połączyła kręcenie bioder ze swoimi posuwistymi ruchami.
    - Tak... tak wiem - sapnęła cicho chuchając Gavovi w usta i wpatrując się intensywnie w jego oczy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  35. Wan kiwnął głową.
    - Ależ nie ma za co, taka praca - zauważył dość pogodnie i odrobinę zwolnił z jedzeniem. Chłopak jakoś tak dziwnie na niego patrzył, a kiedy padło tajemnicze wyznanie samiec zaśmiał się gardłowo. Ach ta młodzież.
    - Kobiety powiadasz? Idealnie, uwielbiam się za nie przebierać! - klasnął w dłonie i ponownie się roześmiał. - Spokojnie lovelasie, może i nie ograniczam się co do płci, ale, nie ujmując Ci, nie jesteś w moim typie - wyznał i wrócił do jedzenie, wciąż rozbawiony.
    - Ale dobrze, że mówisz, lepiej unikać nieporozumień - pochwalił go na podsumowanie.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  36. An miała w razie co przygotowana wymówkę, zawsze mogła powiedzieć, że zaspokajała się w wannie i tyle. Dobrze, że Natan mimo wszystko wyszedł, bo była gotowa powiedzieć mu już to teraz, gdyby tylko jeszcze chwilę przedłużał te pytania.
    Wraz z trzaskiem drzwi zeszło z niej ciśnienie, a doznania i trwający pocałunek dodatkowo wzmocniły uczucie. Doszła razem z Gavem, wtulając się w niego mocno. Kiedy w końcu oderwali się od swoich ust spojrzała w oczy chłopaka i zaśmiała się delikatnie.
    - Nie widziałeś swojej - rzuciła rozbawiona i powoli wysunęła z siebie jego przyrodzenie. Jej ciało nadal delikatnie drżało, przymknęła oczy na te delikatne czułości i wtuliła się zaraz w jego tors.
    - Kocham... - wymsknęło jej się, ale zaraz ugryzła język i objęła chłopaka ramionami, bojąc się, że ten zaraz czmychnie. - Znaczy... tą chwilę... - uniosła wzrok do jego oczu. - Uwielbiam takie chwile - poprawiła się.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  37. Posłała mu zadziorny uśmiech i oblizała usta.
    - Takie też - przyznała, bo rzeczywiście sytuacja była ekscytująca. Na propozycję baru przygryzła lekko swoją dolną wargę, wizja tej sceny była cholernie podniecająca. Mruknęła cicho na pieszczotę ucha i sama musnęła jego.
    - To umowa? - zapytała z iskierkami w oczach. - Gdzie mam podpisać? - zaśmiała się delikatnie i pocałowała go czule, by zaraz znowu się w niego wtulić. Już nawet nie zwracała uwagi czy woda jest ciepła, była wykończona, ale zadowolona. Szczęśliwa, po prostu szczęśliwa. Nie potrzebowała nic więcej, miała go przy sobie, dali sobie rozkosz, podobało mu się, nie musiał mówić nic więcej. Spojrzała na niego z szerokim uśmiechem i skradła jeszcze jeden, krótki pocałunek.
    - Przyjemnie... - przyznała na delikatny masaż. - Ale nie zapominajmy o Tobie, proszę coś zostawić tego mydła - uśmiechnęła się do niego łobuzersko.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  38. Zaśmiała się lekko raz jeszcze i przytaknęła mu głową, przyjmując buziaka. Na ścisk przy pośladkach mruknęła leniwie.
    - To rzeczywiście... Musiałbyś mnie chyba wtedy wziąć na śpiocha - rzuciła żartobliwie marszcząc nosek i ześlizgnęła się z niego, co by ułatwić wstawanie.
    - Nie musisz, chyba dam radę sama - zauważyła i wskazała mu kierunek ścianki, za którą schowane były ręczniki. Powoli zaczęła wychodzić z wanny, czuła jak jej nogi są miękkie i rozbawiło ją to.
    - Doprowadzić mnie do takiego stanu, no ja nie wiem - udała niezadowolone mlaśnięcie i zaraz znowu się zaśmiała.

    An

    OdpowiedzUsuń
  39. Pomogła mu w tym całym opatulaniu i posłała zadowolony uśmiech.
    - No skoro nalegasz... - oplotła jego szyję ramionami i wciągnęła głośniej powietrze, to zdawało się pachnieć jakoś inaczej, wyjątkowo wręcz.
    - Nakarmisz? - zaśmiała się, trochę zaskoczona. - Uważaj, bo się przyzwyczaję - rzuciła wesoło. - Nogi mi zwiotczeją na stałe, a żołądek przestanie współpracować z moimi dłońmi, będzie chciał tyyylko Twoje - pokazała mu język po czym nachyliła się do jego ucha.
    - Zawsze mogę spać nago - szepnęła, nawet to lubiła, często spała tak w "Klementynie" ale tam nie wpadali jej z rana niezapowiedziani goście, więc mogła sobie na to pozwolić.
    - Dobry pomysł, ta pewnie jest dość... mokra - uśmiechnęła się pod nosem, ale zaraz prychnęła cichym śmiechem. - Do Natana? Pewien jesteś? Mój brat raczej szybko połączy kropki, śmiem wątpić, że ta kolacja go przekona - poruszyła zabawnie brwiami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  40. Usiadła śląc mu kolejny uśmiech.
    - Ach, rozumiem. Koniecznie muszę załatwić kontakt do tego serwisu i zamawiać go częściej - zaśmiała się, ale zaraz złapała go za rękę, w obawie, że runie na podłogę. - Gave? - spojrzała po nim czujnym wzrokiem. - Ostrożnie, proszę... - zacisnęła lekko usta. Chciała by chociaż to skończyło się pozytywnie. Założyła mu włosy za ucho i dała przestrzeń, by ostatecznie ucałować jego policzek, nim zabrał się za pościel.
    - Czekaj, pomogę... - zajęła się prześcieradłem, bo to ucierpiało najbardziej, później złapała jeszcze jedną z poduszek, tak, miała na łóżku kilka. Spojrzała na chłopaka rozbawiona.
    - Nie ukrywam, przemawia do mnie bardzo ten rodzaj sportów ekstremalnych - zaśmiała się by zaraz przyjąć pocałunek z błogim uśmiechem na twarzy.
    - Szczęśliwego Nowego Roku - szepnęła i tym razem to ona zainicjowała pocałunek.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  41. Przekręciła lekko głowę, patrząc na niego zaciekawiona. Jak co? Nie ukrywała, że bardzo ją to interesowało. Nie drążyła jednak, skupiła się na pościeli, nadal czerpiąc radość z całej tej chwili, z całej sytuacji. Nawet cicho coś nuciła pod nosem, a kiedy padło pytanie spojrzała na Gava unosząc lekko brwi. Co za głupie pytanie, nie było dziwne, dziwił ją fakt, że w ogóle pyta. Zaraz się z tego wycofał, ale An powędrowała za nim wzrokiem i posłała uśmiech.
    - I tak Ci ją wymasuję - stwierdziła bez ogródek po czym sama spojrzała na herbaty i wzruszyła ramionami. - Zdziwiłabym się gdyby było inaczej - przyznała uśmiechając się pod nosem. - Poza tym, tata przecież wie, że jesteś, zapewniam, że bacznie lustruje każde wejście do mojego pokoju i wyjście, szczególnie gdy chodzi o facetów - zaśmiała się i usiadła przejmując od niego talerz kanapek i jeden z kubków. Kiedy usiadł obok pogłaskała lekko jego policzek i przesunęła dwa palce do skroni, lekko ją masując.
    - Na pewno dobrze? Mów mi, chcę wiedzieć, gdybym w razie co musiała szybciej reagować - poprosiła z łagodnym uśmiechem na twarzy i zaraz złapała jedną z kanapek.
    - Pik? - wysunęła kromkę do chleba, który złapał Gave. Spaliła lekkiego buraka. - Może głupie, ale... taki gest, jak ze szklankami, na zdrowie, ale z jedzeniem - wyjaśniła o co chodzi. - Robimy tak czasem, zamiast "smacznego" - zdradziła chłopakowi jeden z rytuałów Grandsandów.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  42. Przytaknęła mu głową.
    - Oj tak, dużo, rozumiem - przyznała z pogodnym uśmiechem i zaraz pokręciła głową udając zniesmaczenie. - No ja nie wiem jak ten ktoś tak mógł - prychnęła pod nosem. - Jestem w szoku, że się dałeś - zatrzepotała teatralnie rzęsami, uśmiechając się przy tym niewinnie. Wyjaśniła mu myk z kanapką, zostawiając tą jego w spokoju i zaraz wgryzła się we własną, popijając co jakiś czas herbatę. Zmęczenie wzmogło jej apetyt i wciągnęła tych kanapek aż 3, co na nią było sporo, a po tym ułożyła się wygodnie, szykując sobie poduszki pod plecy i zadowolona pogłaskała brzuch.
    - Idealnie - podsumowała śląc chłopakowi uśmiech i kiedy odłożył naczynia, poklepała miejsce między swoimi nogami.
    - Chodź, oprzyj się o mnie, tak będzie mi najwygodniej - zaznaczyła mając zamiar zabrać się za masaż jego głowy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  43. Akane masowała go jeszcze jakiś czas, milczała wczuwając się w tą chwilę. Słyszała jego spokojny oddech, wiedziała że śpi, ale prawdę mówiąc nie była w stanie zakodować kiedy sama również zasnęła. Pamiętała tyle, że objęła go ramionami, cmoknęła czubek głowy i ... już jej nie było.

    An

    OdpowiedzUsuń
  44. Wan zaśmiał się i wzruszył ramionami.
    - Urocze, wziąłeś to na poważnie - posłał mu szerszy uśmiech. - Jasne, moje płachty czasem mogą się pomylić z sukienką... Chociaż, te kilka koszul - przesunął palcami po brodzie. - Ach, sam nie wiem - machnął ręką rozbawiony. Odzież miał tak luźną, że większość kobiet pewnie by się w niej potopiła, szczególnie biorąc pod uwagę wzrost samca.
    Zadowolony spojrzał na chłopaka, gdy posmakował twarogu i kontynuował swój posiłek.
    - Orientujesz się w ogóle w gatunkach ryb? Łowiłeś coś kiedykolwiek czy to Twój pierwszy raz i jesteś kompletnie zielony? - zapytał się. - No i szycie... Zszywałeś już coś? - zainteresował się. Mógł to sprawdzić w praktyce, ale chciał porównać rzeczywiste umiejętności z tymi w głowie Gavina.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  45. — Tutaj nikt nie wie kim naprawdę jestem, a jeśli wie, jak Ty, ma to w dupie. Tam jest się ciągle na celowniku – wyjaśniła swój punkt widzenia. Bellhardzi mieli w zwyczaju, jak to karaluchy, którymi byli, mieć ogromne problemy ze zdychaniem. Nieważne ilu się pozbyło, oni szkolili kolejnych fanatyków, nie pozwalając spać jej spokojnie zasnąć. Wyszła z wody po tym jak ją ochlapał, po czym zaczęła wykręcać włosy. Zaczynało się ściemniać, powinni wyschnąć i szykować się spać, aby mieć siłę na dalszą podróż.
    — Życie bez używania mocy, chciałeś chyba powiedzieć — zaśmiała się. — Budowanie własnego domu za pomocą magii było bajecznie proste, samodzielne z kolei już kurewsko trudne. Ty nigdy sobie nie pomagasz? – zapytała z ciekawości.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  46. — Będziemy tam czatować, podczas nocy, tak jak w plotkach, ale w dzień trzeba też ich tropić. Nie warto ufać tylko i wyłącznie plotkom. Poza tym, ufasz, że przejdziemy we dwójkę nie zauważani z powrotem do ich bazy, śledząc całą zgraję oprychów, która żyje od lat na zabójczych bagnach? Na moje zapowiada się naprawdę ciekawe polowanie — uśmiechnęła się szeroko, oblizując delikatnie dolną wargę. Miała ochotę naprawdę dobrze się zabawić przy tym zabijaniu. Nie dostanie za to żadnej zapłaty, w końcu jemu obiecała całe złoto, aby tylko pomóc bratu wygrać zakład, ale za to miała zamiar opłacić siebie w inny sposób. — Umiesz coś tropić? Jeśli nie, to się nauczysz niedługo. Pamiętam jaką ja miałam podnietę, jak wytropiłam pierwszą ofiarę świadomie, wiedząc, że idę zabić coś nieświadomego. Czujesz się jak prawdziwy bóg śmierci – zaśmiała się.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń

  47. — Nie traktuje Cię jak kretyna. Propozycja nie jest zła, rozmawiam z Tobą jak z każdym z kim poluje. Ty mówisz co myślisz, ja też. Przestań traktować co drugą moją wypowiedź jako atak. Traktuje Cię jak równego sobie. Po prostu wiem, że Ty się jeszcze uczysz, dlatego dopytuje — wyjaśniała, przewracając oczami. Ruszyła liszkiem, narzucając im takie tępo, aby jego cztery litery nie zaczęły błagać o litość już na samym początku drogi. Zaśmiała się kiedy wspomniał o zabawie. Teraz naprawdę zaczął mówić jej językiem.
    — Tak, to byłoby nudne. Też nie chcę się nudzić przy małym mordowaniu. Tylko pytanie jak bardzo obchodzą nas potencjalni więźniowie. Najlepiej podjąć decyzje jak ich zobaczymy chyba — zgodziła się z nim, strzelając karkiem. Powinna się bardziej rozciągnąć z rana. Ciało błagało o więcej ruchu. Wstała na wierzchowcu, jedną ręką trzymając lejce. Zaczęła rozciągać nogi, unosząc na przemian jak najwyżej jedną po drugiej, dopóki nie czuła, że wszystko jest już tam dobrze rozciągnięte.
    — Będziemy tropić to ocenimy ile zauważasz, na bagnach ślady szybko giną, to będziesz miał dobry trening dla oka — puściła do niego oczko, wracając do siad. Teraz zaczęła rozciągać ręce.
    — Ale uczysz się szybko, jak Cię poznałam walczyłeś tragicznie, teraz jesteś naprawdę przyzwoitym wojownikiem. I w końcu nie masz ręki zabandażowanej — dorzuciła żart na koniec.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  48. Darcy nie suszyła się ręcznikiem. Schła bardzo szybko dzięki temu kim była, więc nie widziała sensu w moczeniu go. Po prostu czekała aż przeschnie trochę, aby założyć suche ubranie. Bielizny nie chciała zmienić, bo nie miała za bardzo gdzie nawet. A i tak można uznać, że przeprała się trochę w trakcie kąpieli. Zastanowiła się chwilę nad byciem kim się chce. Ona po prawdzie jeszcze trochę szukała, chociaż miała już narzucone cele. Chciała stać się kimś, kto będzie czuł się sobą w Phyonix. Nie przejmować się tym, że niekoniecznie do nich pasuje, biorąc pod uwagę jak mało ognia w sobie posiadała. Ale nie mówiła mu o tym. Nie było to coś co chciała zdradzić komukolwiek.
    — Używanie umiejętności podczas walki jest chyba dobre. Jeśli możesz zyskać przewagę, czemu miałbyś tego nie robić? Chociaż… Mathyr to nie moja pustynia. Tutaj trzeba to ukrywać. Przywyknięcie do tego jest momentami męczące — przypomniała sobie jak przez własną nieuwagę załatwiła im wilczy bilet w jednej z tawern.
    — Myślisz, że z trollem damy radę bez naszych mocy? — zapytała z ciekawości, biorąc się za zakładanie ubrań na siebie.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  49. Wan przytaknął głową i spojrzał po chłopaku zaciekawiony.
    - A zdarzyło się złapać, czy tylko próbowałeś? - zapytał, bo to było dość istotne jeżeli chodziło o naukę. - Znajomość gatunków przyda się przy chęci spożycia. U niektórych ryb trzeba uważać na pewne narządy, aby nie zatruć mięsa. Tyda na przykład ma toksynę w pęcherzyku, przetniesz go i każdy kolejny kawałek, który będzie miał styk z ostrzem jest do wyrzucenia - zdradził jedną z ciekawostek. Na wzmiankę o szyciu zaśmiał się lekko.
    - Rany nie polecam szyć na okrętkę, chyba, że później zamiast sprawnego ściągnięcia szwów wolisz babranie się i rozwiązywanie pętelek - posłał chłopakowi pogodny uśmiech. - Takie szycie sprawdza się przy ciuchach, wtedy tak - przyznał, przytakując sobie głową.
    - Zobaczymy - zjadł ostatni kęs swojego śniadania. - Wierzę, jednak sam to ocenię - zaznaczył i umoczył usta w naparze po czym mlasnął zadowolony.

    Walwan

    OdpowiedzUsuń
  50. Decydując się na wynajem pokoju w gospodzie, miała swoje małe cele. Przede wszystkim miejsce to stanowiło coś w rodzaju serca Argaru, można było spotkać tu wielu mieszkańców i dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Czasami nawet wystarczało posiedzieć w głównej izbie przy szklance wody czy drinku i już w ucho wpadały ciekawe plotki. Jasne, En doskonale zdawała sobie sprawę, że plotki to kiepskie źródło informacji, ale stanowiły przecież bazę, reszty mogła dowiedzieć się na własną rękę.
    Tego dnia wstała dość późno, długo posiedziała w nocy, a lubiła się wyspać. Teraz nic nie musiała, nic jej nie goniło, no, może poza jej własnymi celami. Do spełnienia ich jednak był potrzebny czas, a przede wszystkim cierpliwość, a tej Heimurinka miała całkiem sporo.
    Właśnie rozczesywała swoje długie, białe włosy, gdy ktoś wpadł do jej pokoju z ogromną porcją jedzenia, kobieta aż uniosła brwi, patrząc na talerz. Ta porcja starczyłaby jej chyba na tydzień.
    - Jesteś pewien, że to śniadanie? - prześlizgnęła wzrokiem po młodzieńcu, kojarzyła go, jednak jak przez mgłę, pewnie po prostu gdzieś kiedyś rzucił jej się w oczy. - Wygląda raczej na zapas do podróży - dodała lekko uśmiechając się pod nosem. - Poza tym, pierwsze słyszę o dostawach do pokoju, nie zamawiałam tego mo stór, musiałeś się pomylić - zaznaczyła. Potrawa pachniała bardzo intensywnie i przypominała danie, które kiedyś zaserwował jej Acair, ale mimo wszystko En wolała nie okradać cudzego talerza. Na ostrzeżenie co do kawy zaśmiała się dźwięcznie, delikatnie.
    - Dziękuję za szczerość, ale zdecydowanie bardziej wolę wodę i kawał świeżej soczystej ryby - przyznała śląc młodzieńcowi przepraszający uśmiech. No nie trafili w jej gusta, jak przykro...

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  51. Normalnie jakby słyszała te wszystkie rubaszne baby zza lady, plotkujące po kątach. Westchnęła i obróciła krzesło w stronę stolika by znowu spojrzeć na talerz, a zaraz po tym na chłopaka.
    - W burdelu - rzuciła bez ogródek. - Mieni się z daleka, ale od środka już mniej kolorowo, no i ta porcja... - pokręciła głową, zakładając nogę na nogę. - Jest jak dla jakiegoś ogra - podsumowała patrząc jak bierze pierwszego kęsa. Jak dobrze pójdzie to zje to śniadanie zamiast niej. Wzruszyła ramionami.
    - Nie lubię dostawać biegunki, zjedź, zobaczymy jak się będziesz czuł i może zamówię innym razem, trzy razy mniej - podsumowała ze swoim delikatnym uśmiechem. - Poradzę sobie bez niej - zapewniła jeszcze, gdy wspomniał o specjalistce. Wysłuchała go z zaciekawieniem. Nowy pracownik, tak?
    - I to Twój sposób na zarobek? - zaśmiała się nieco rozbawiona. - Wciskanie w gości potraw z własnego menu? - prześlizgnęła po nim wzrokiem po czym wstała i zbliżyła się do komody. Wyciągnęła z niej sakwę i rzuciła w stronę chłopaka monetę.
    - Jak chodzi o pieniądze to proszę, za fatygę - schowała sakwę i oparła pośladki o mebel, bacznie obserwując czarnowłosego. - Za jedzenie podziękuję - podsumowała. Nie miała ochoty na tutejsze wynalazki, tym bardziej nie kiedy obcy typ wpadał jej jak gdyby nigdy nic do pokoju, trochę to było podejrzane. Rozumiała pojęcie bycia na cenzurowanym, ale bez przesady.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  52. Zastanowiła się chwilę. Miała wrażenie, że takie podejście jest bardzo ograniczające. Może i bezpieczne, gdyby ktoś miał podglądać walkę, ale poza tym? Po co odbierać sobie możliwość szybszego zwycięstwa? No cóż, co kto lubił, nie będzie się przecież z nim o to kłócić. Zaśmiała się tylko,idąc w stronę jaskini, gdzie mogli bezpiecznie położyć się spać.
    — Jak zagrozi mojemu życiu, to z mocami idę na całość. Fajnie się sprawdzić, ale nie zamierzam ginąć zabita przez trolla. Nie chcę skończyć jako czerwona kałuża — wyjaśniła, robiąc sobie poduszkę z tobołku przy jednej ze skałek. — Chcesz robić warty? — zapytała jeszcze. Na dobrą sprawę tutaj jej nie potrzebowali, ale nie chciała wyjść na leniwą. Mogła popilnować ich bezpieczeństwa, jeśli tego by chciał.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  53. Odpowiedziała mu jedynie uśmiechem, przynajmniej na te dwa pierwsze stwierdzenia. Na pytanie o pracę przekręciła głowę, wciąż obserwując go spokojnie. Kiedy wspomniał o wyniszczaniu, uśmiechnęła się słabo. Gdyby wiedział jak bardzo... Pokręciła głową.
    - Nie pracuję - odpowiedziała krótko, nie zamierzała się tu teraz przesadnie otwierać. Uniosła lekko brwi, gdy wspomniał o wstydzie. A to dobre, wstydzi się jeść... Gdyby tylko wiedział co z niej zjadano... i jak... Aż uśmiechnęła się kącikiem ust do swoich myśli.
    - Damulki pewnie tak - podsumowała tylko z tajemniczym uśmiechem i odsunęła się od komody, widząc jak zmierza do wyjścia, chciała tylko złapać torbę i sama ruszyć na zewnątrz, ale rzucił ciekawy komentarz. Zmarszczyła lekko czoło.
    - Z łapami? - zainteresowała się. Co za durny padalec... To ile razy musiała znosić dotyk obleśnych, napalonych samców był nie do policzenia, a ten jej wyskakiwał z jakimiś aluzjami. Powstrzymała się jednak od komentarza i wdziała na twarz maskę zaskoczenia.
    - Tony? Coś poważnego? - zapytała. Młodzik może i rzucił kilka idiotycznych komentarzy, ale ogólnie wpisywał się w tych sympatyczniejszych klientów.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  54. Samiec kolejny raz przytaknął głową. Czyli nie było tak źle, biorąc pod uwagę te dziwne paluszki Argarczyka. Ani szpona, ani dłuższego pazura, praktycznie jak człowiek. Palce nawet nie były na tyle długie by swobodnie złapać rybę, no ale skoro mimo to dawał radę, to znaczy, że można. Słysząc o szczęściu uśmiechnął się szeroko.
    - Zawsze musi się trafić chociaż jeden taki, który je pierwsze co leci, ale bez obaw, właśnie dzięki takim wiemy co jest trujące, a co jadalne - przytaknął głową zadowolony. - Ciekawscy świata - zaśmiał się gardłowo. Gdyby wszyscy byli przesadnie ostrożni to przecież nic nie szło by się o tym grajdołku dowiedzieć. Na pytanie o rany przesunął palcami po brodzie.
    - Ach, że własne? - bardziej stwierdził, niż zapytał, bo Gavin właśnie to sprostował. - Zależy od miejsca, umiejętności szycia i indywidualnej odporności na ból - stwierdził trochę na około. Nie było jednej prawilnej odpowiedzi na to pytanie. - No i tak, od znieczulenia i samej rany również. Czasem warto szyć powierzchowne rany, nie zawsze muszą być głębokie, chociaż wbrew pozorom zwykle przy głębszych adrenalina sprawia, że łatwiej znieść szycie. Minus jest taki, że głębokie rany powinno szyć się podwójnie, wiesz najpierw złapać mięso w środku, chociaż kilka szwów, a później dopiero skórę... Roztrzęsionej jednostce raczej ciężko samodzielnie zszyć środek, przez co większe ryzyko babrania się takiego szycia i dłuższego gojenia - uchylił jeszcze usta, ale jednak zamknął je i zamilkł. Mógłby naprawdę godzinami prawić monologi w tych tematach, ale znał siebie samego i wiedział, że jak już się zapędzi to zaraz zahaczy o powiązane tematy i dzień minie im na jego truciu.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  55. Nadal patrzyła na niego dość wymownie, a kiedy wspomniał o łapach prychnęła kpiąco pod nosem.
    - Rozumiem, że możesz nie wiedzieć, ale zwykle to nie kurwy lecą do kogoś z łapami - patrzyła mu prosto w oczy i zmniejszyła dystans, by przekręcić głowę.
    - Bez obaw mo stór, zmacam go tylko na jego własne życzenie - szepnęła i zaraz przewróciła oczyma, by cofnąć się do komody i spakować do swojego bagażu sakwę oraz zawinięty papirus.
    - Ależ proszę, chociaż ja bardziej nazwałabym to przeszukaniem niż sprzątaniem, ale śmiało, węsz sobie do woli - dygnęła przed nim niczym prawdziwa dama i ruszyła do wyjścia, przerzucając sobie jeszcze swój tobołek przez ramię. Nie zamierzała gnić w tym pokoju, było tyle ciekawych miejsc do obadania, tyle plotek do wysłuchania, może nawet Tony do odnalezienia. Uśmiechnęła się pod nosem. Ciekawe... Czyżby to o nim te wzmianki w gospodzie?

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  56. To był już któryś dzień z kolei. En codziennie spacerowała po osadzie i ze spokojem oglądała poczynania osadników. Lubiła siadać na głównym placu i obserwować rozwijającą się społeczność. Nigdy nie miała okazji oglądać czegoś takiego, tu życie powstawało od samych podstaw, nie było gotowych murów czy granic, domki stawiano jeden po drugim i trzeba było przyznać, że szło to całkiem nieźle. Po pewnym czasie nawet mieszkańcy mniej zwracali na nią uwagę, chociaż czuła, że cały ten czas jest na cenzurowanym. Nie miała nadal nikomu tego za złe, to przecież dopiero kilka dni.
    W pewnej chwili podbiegła do niej mała dziewczynka, cała rumiana z zawstydzenia wręczyła pojedynczy kwiatek i uciekła do grupy swoich małych znajomych. En spojrzała na podarunek uśmiechając się pod nosem. Zerknęła za dziewczynką, która zbijała właśnie piątki z pozostałymi, ach te zakłady... Widziała jak dzieciaki ją obserwują, pewnie zastanawiali się co zrobi z roślinką, En postanowiła więc rozegrać to po swojemu i wsunęła kwiatek za ucho po czym wdzięcznie kiwnęła głową w stronę zebranej ekipy. Dzieciaki najwyraźniej nie przewidziały takiego ruchu, ale kobieta nie zdążyła już zobaczyć ich min, bo zaraz obok dosiadł się jej prywatny lokaj. Spojrzała po chłopaku, rozejrzała się dookoła i subtelnie uśmiechnęła.
    - Bardzo. Nigdy nie miałam okazji do takich obserwacji. Aż ciekawość zjada co tu będzie się działo i jak będzie wyglądało za rok czy kilka lat - przyznała spokojnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  57. Akane dziś wstała dość wcześnie, zdążyła zjeść śniadanie i ruszyć tyłek, by trochę pobiegać. Do pokoju wróciła jakieś piętnaście minut temu, wypiła sporo wody i walnęła się na łóżko, by porozmyślać o całej sytuacji w Argarze. Miała ochotę ruszyć już w planowaną trasę, chciała odpocząć i dać sobie trochę przestrzeni, a jednocześnie wiedziała, że jest tutaj... Może nie tyle potrzebna, co przydatna. Jeszcze za wcześnie by zostawiać Tonego, no i miała pomóc tacie aż Shi bardziej nie stanie na nogi. Rozmyślała sobie w spokoju, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi i wszedł jak do siebie.
    - Hej! - podniosła się do pół siadu, jednak widząc Gava zastąpiła bruzdę z czoła szerszym uśmiechem. - Ach, to Ty... - posłała mu promienny uśmiech. Przed nim akurat nic nie ukrywała i nie miała powodu by się złościć. Wstała z łóżka, spojrzała na koszyk po czym odrobinę zaskoczona zastygła na chwilę przy stopniach antresoli. Piknik? Całkiem ciekawy pomysł, szczególnie gdy usłyszała gdzie będą się stołować.
    - No nieźle, zwinąłeś jej klucze czy sama Ci je dała, gdy ją czarowałeś? - uśmiechnęła się do niego pod nosem i zbliżyła się, by skraść mu całusa.
    - Jeżeli nie obowiązuje tam dress code, to jestem gotowa - dorzuciła wesoło. Tak, Gave był jednym z najlepszych aspektów wrócenia do Argaru, w całej tej zakręconej sytuacji to przy nim uśmiechała się najszczerzej.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  58. Zaciekawiona zmrużyła lekko oczy, gdy wspomniał o zbyt bliskim sąsiedztwie, zaraz znowu spojrzała na budynki i delikatnie przytaknęła głową.
    - Racja, ale wyspa wydaje się dość spora, zanim zajmiecie całą minie kawał czasu. Dopiero wtedy będziesz mógł martwić się o wścibskich sąsiadów - uśmiechnęła się pod nosem. Słysząc pytanie poczuła się dziwnie. Właściwie pierwszy raz ktoś zapytał ją o to od kiedy jest poza zamtuzem, od kiedy czuje się kompletna. Z całej gamy odpowiedzi wybrała najłatwiejszą.
    - Nie wiem - rzuciła po czym spojrzała na chłopaka wyraźnie marszcząc czoło. Ten cały "skrzelak" bardzo jej nie leżał. Młodzik na szczęście szybko się poprawił, a En westchnęła lekko.
    - Pewnie dlatego, że nie jestem czystą Heimurinką, nie urodziłam się w Heim - przyznała, bo to akurat nie było tajemnicą. Zaśmiała się na pytanie o powitanie i kolejne, o jej zwrot.
    - Mój drogi, mój kochany, coś w tym stylu - wyjaśniła. - Jak bardziej oficjalnie to maidin mhaith, z kolei "cześć" czy "hej" to haigh - dodała prześlizgując po nim wzrokiem. - Wszyscy u Was tacy ciekawscy czy tylko znajomi Tonego? - zapytała z lekkim przekąsem w głosie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  59. An uśmiechnęła się pod nosem.
    - No proszę, może mnie kiedyś nauczysz - zaśmiała się delikatnie, bo szczerze w to wątpiła. Gave przypisywał jej dziwnego rodzaju bycie "naj" w wielu dziedzinach więc zapewne tą będzie chciał zostawić dla siebie. Słysząc o stroju odrobinę się zdziwiła. On chciał się kąpać? Czyżby zamierzał przetrenować swoje strachy? Nieco zaskoczona kiwnęła głową i ruszyła w stronę komody.
    - Nie mam typowego stroju, ale wezmę po prostu coś na przebranie - przyznała i zaraz prychnęła śmiechem. - Serio? To tak samo jakbyś miał ubrać gacie Tonego - pokręciła głową rozbawiona, po czym usłyszała o sztyletach i spojrzała na Gava lekko mrużąc oczy.
    - Zaplanowałeś nam cały dzień? - zapytała z zadowolonym uśmiechem. Piknik, pływanie, sztylety... Na wzmiankę o polowaniu znowu się zaśmiała.
    - No nie wierzę, Ty w roli Jane a ja jako Tarzan? Ciekawa koncepcja - rzuciła żartobliwie, co jak co, ale Gave i oddawanie takiej roli to było zaskoczenie. Smakowała wszystkie rzeczy, o których mówił i kilka własnych szpargałów po czym skrzyżowała wzrok z chłopakiem.
    - Zamierzasz mnie słać na polowanie, a wypominasz krótki jogging? - uśmiechnęła się do niego pod nosem, podeszła i musnęła jego policzek.
    - Spokojnie, uważam, to był zwykły truchcik, dziesięć minut w jedną stronę, odpoczynek i powrót - zapewniła delikatnie tykając palcem czubek jego nosa. - Ale miło, że się o nas troszczysz - dodała z delikatnym uśmiechem. - Gotowa, możemy ruszać - zapewniła, serio ciekawa jak to im wyjdzie ten wspólnie spędzony dzień.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  60. Pytanie o dom dość mocno ją zaskoczyło. Argarczycy doprawdy byli dziwnym narodem i miała wrażenie, że dotyczy to większości. Nie miała jednak pojęcia czy po prostu tuszują swoją podejrzliwość i starają się być mili, czy rzeczywiście byli tak emocjonalnie elastyczni, że nawet w potencjalnym wrogiem mogli rozmawiać o egzystencjonalnych sprawach.
    - Nie znam takiego miejsca - przyznała. - Myślę, że ważniejsze jest z kim stawiasz ten dom niż gdzie. Albo raczej kogo masz chociaż w pobliżu - sprostowała. Chłopak chyba szukał odpowiedzi na własne pytania. - A czy ktoś nie chce? - posłała mu subtelny uśmiech. - Jasne, czasem mamy wszystkich dość i chcemy pobyć sami, ale na dłuższą metę stadne z nas stworzenia, lubimy należeć do jakiejś grupy, nawet małej, rodzinnej na przykład - wzruszyła ramionami. Kolejne pytanie nie bardzo już jej się podobało, podchodził powoli pod szpiegowski wywiad, niby to nic, ale En westchnęła przeciągle. - Nie do końca pamiętam - luźno skłamała, zerkając w niebo. - Staram się dowiedzieć - dodała śląc mu kolejny delikatny uśmiech, w tym już było więcej prawdy. Wysłuchała odpowiedzi i zaśmiała się na odmianę.
    - Nie - pokręciła głową, nadal z delikatnym śmiechem. - Mo stor odnosi się i do kobiety i do mężczyzny - wyjaśniła z szerszym uśmiechem. - Tego się nie odmienia - dodała po czym zamyśliła się na chwilę.
    - To o nim te plotki? - zapytała. - Tony... - wyjaśniła o co pyta. - Słyszałam, że nie wychodzi z domu - skrzyżowała wzrok z chłopakiem. Może i blondas nie był jakiś istotny w jej życiu, ale nie życzyła mu źle. Nie wiedziała co dokładnie zaszło, ale komentarze w gospodzie i to całe "trzymaj łapy przy sobie" dawało do myślenia.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  61. Wzruszyła ramionami.
    - Nie mam konkretnego powodu by umieć, ale myślę, że nie zaszkodzi chociaż jakaś podstawowa wiedza. Kto wie, może przyjdzie mi się włamywać do jakiegoś pomieszczenia w karczmie - rzuciła z delikatnym uśmiechem na ustach. Fakt włamywania się do domów jakoś nie specjalnie rzucił się w jej uszy, wiedziała czym zajmuje się Gave, poza tym przecież właśnie zabierał ją na włam, więc szok byłby tu raczej czymś dziwnym. Na punkt uśmiechnęła się dumnie, tak coś czuła, że dotrze do niego taki przykład. Kiedy wspomniał o Febe zaśmiała się delikatnie.
    - Aż tak dobry z Ciebie pracownik? - zażartowała sobie i przekręciła lekko głowę, czując jego zakłopotanie. Randka? An posłała mu kolejny delikatny uśmiech. Najpierw nazywanie jej dziewczyną, teraz randka, wszystko doprawione speszeniem. Dziewczyna dotknęła delikatnie ramienia Gava, gdy ten obrócił się do niej plecami.
    - Chcę iść - zapewniła. - Nie ważne czy to randka, czy zwykłe "takie tam" - dodała. - Chciałabym spędzić z Tobą czas tak... no normalnie - przyznała. Ta cała sytuacja była nieźle zakręcona, relacja zaczęta od dupy strony, dosłownie. Podchody, seks, ciąża, a dopiero teraz odrobina normalności, która przecież i tak nic nie gwarantowała. Przynajmniej nie z jego strony, bo ona akurat swojego uczucia była pewna.
    Na zapewnienie co do polowania i uwagi względem treningu wzruszyła ramionami.
    - Ryzykuję nawet siedząc w domu, w każdej chwili może mi się coś przydarzyć Gave, nie będę przecież siedzieć pod kloszem, ale nie zamierzam również potęgować ryzyka. Nie uważam, że poranny trening jest czymś złym, szczególnie, że czuję się po nim dobrze - zapewniła i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. - Poza tym wiesz, że Fasolka szybciutko upomina się o swoje, muszę przyznać, że to całkiem wygodny układ, to, że w jakimś tam stopniu umie dać znać już teraz co jej pasuje, a co nie - uśmiechnęła się szerzej. Może i fakt budowania relacji z dzieciaczkiem na tak wczesnej fazie rozwoju był dziwny, ale sprawiał An dużą przyjemność, przynajmniej gdy mała nie broiła.

    An

    OdpowiedzUsuń
  62. Zerknęła na niego i prychnęła pod nosem.
    - I kto to mówi, przed chwilą przeszperałeś mi pokój i snułeś teorie o lepkich rączkach, a teraz pytasz gdzie stawiać dom... Nie wiem kto tu jest bardziej potłuczony - rzuciła mu wymowne spojrzenie i nieco zgryźliwy uśmieszek.
    - Durne pytania, jasne, że warto... - pokręciła głową. - Tu na pewno warto, jesteście jeszcze dość małą społecznością, tu wszystko się dopiero zaczyna, Twój głos jako jednostki ma znaczenie, tu nawet budynki wyglądają jak żywe - rozejrzała się. Nad czym on się zastanawiał? Spojrzała mu w oczy. - Tak, 365 dni - potwierdziła i wzruszyła ramionami. - Po trochu z każdego. Słodziutki jesteś, szczególnie z tym groźnym spojrzeniem, ale nie mam w zwyczaju otwierać się na pstryknięcie palca - stwierdziła bez ogródek. Odwróciła od niego wzrok, znowu spojrzała na otoczenie i uśmiechnęła się pod nosem.
    - W tym Świecie mo stor, znać swoje pochodzenie też nie jest lekko - wróciła do niego wzrokiem. - Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie - prychnęła pod nosem. Nadal nie mogła zaakceptować tej całej nagonki na istoty jej podobne, na mieszańców. Nie rozumiała zachwytu czystości krwi... Może dlatego Argar aż tak ją fascynował? Cała wyspa i jego mieszkańcy. Zerknęła zaciekawiona na swojego towarzysza. Znać pochodzenie i wiedzieć, że już nie będzie się miało rodziny? Brzmiało znajomo, aż za bardzo... Lekko zmarszczyła czoło. Kolejne zdania tylko wzmacniały ciekawość. No proszę, będzie miał dziecko, a to ciekawe.
    - A co za różnica? - zapytała z wyraźną kpiną w głosie. - Skoro mi przy kimś dobrze to co zmienia krew? Jakie właściwie ma znaczenie? Ojciec, który morduje własne dziecko jest niby lepszy od kobiety czy mężczyzny, który przygarnia je bezinteresownie pod dach? Co za durne rozumowanie... - prychnęła i pokręciła głową. - Słychać, że jesteś młody - podsumowała po czym westchnęła przeciągle.
    - Są mikstury, najlepsze w Fjelldod, najskuteczniejsze, ale u zielarzy też znajdziesz sposoby, chociaż te najczęściej zmniejszają płodność - odpowiedziała spokojnie i znowu spojrzała mu w oczy. Zaraz uśmiechnęła się pod nosem.
    - Może go skuszę... - szepnęła z sugestywnym uśmieszkiem, przysuwając się odrobinę do chłopaka.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  63. Samiec zastanowił się chwilę.
    - Możliwe, ja jednak od małego oglądałem jak matka szyje rany innych i całej naszej rodziny. Czułem jednak fascynację, nie obrzydzenie, ale to podobno loteria, jedni tak mają, a inni nie - rzucił pogodnie. Widząc jak chłopak wstaje zbliżył się nieco, bu zrobić za oparcie, ale ten już po chwili powoli zaczął stawiać samodzielne kroki. Wan nie należał do nachalnych lekarzy, cóż, najwyżej pacjent się wywali, połamie lub poturbuje i znowu trafi na kozetkę, a na przyszłość może się nauczy by przesadnie nie chojraczyć.
    - W lewo i znowu w lewo, zaraz przy chacie - wyjaśnił mu gdzie ma się udać, a sam zaczął sprzątać po śniadaniu, zostawiając jeszcze porcję Gavina na stoliczku.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  64. Posłała chłopakowi delikatny uśmiech.
    - Tata pokazał mi jak wybić sobie kciuka w takiej sytuacji, no wiesz, po niewoli u skrzelaków - przyznała, automatycznie gestykulując przy dłoni. - Ale może racja, chociaż trzeba by to przećwiczyć na różnego rodzaju kajdanach - zauważyła lekko przy tym wydymając usta w geście zastanowienia. Słysząc o Ennis zaśmiała się lekko.
    - Takie jak ona raczej dość szybko mają dosyć wścibskiego nochala - tyknęła go palcem w wspomniany nos i poruszyła zabawnie brwiami. Na pytanie lekko uniosła obie brwi, uśmiechnęła się po chwili dość specyficznie po czym wzruszyła ramionami.
    - Naprawdę jaki jesteś nie wie nikt - zaintonowała w rytm melodii ze swojej głowy - Ty sam o sobie tyle wiesz co nic - dodała po czym puściła mu oko.
    - Raczej ciężko mieć dość kogoś, kogo tak naprawdę dopiero się lepiej poznaje - to już powiedziała normalnie. - Adrenalina to tylko gratis - dorzuciła pogodnie.
    Na wzmiankę o domu przytaknęła mu.
    - Racja, jest, ale myślę, że i tak doskonale rozumiesz dlaczego w nim nie zamierzam siedzieć - zauważyła, przecież w tym temacie byli akurat podobni. Szła przy jego boku z przyjemnym uśmiechem na ustach.
    - Hm? - zerknęła na niego i pokręciła głową. - Właściwie to nie. Nie specjalnie miałam okazję - przyznała. - Teraz będę musiała udawać, że nie wiem jak mieszka, jeżeli w ogóle kiedykolwiek mnie do siebie zaprosi - zaśmiała się pod nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  65. Ennis spojrzała na niego rozbawiona.
    - Bo nie jem takich rzeczy? Od czasu do czasu owszem, ale to tak jakbyś mięsożercy przyniósł na śniadanie liście sałaty. Wbiłeś mi do pokoju i na siłę chciałeś wcisnąć jedzenie... Mało to subtelne - zauważyła, nadal rozbawiona. Ostatecznie wzruszyła ramionami, może i się skusi, chociaż w danej chwili wątpiła, była już na małym polowaniu i żołądek miała chwilowo pełny. Wysłuchała go, gdy mówił o tym całym okłamywaniu. A to pech, ona kłamanie miała raczej w nawyku, wzruszyła więc jedynie ramionami, trudno. Słysząc o "jego przypadku" znowu posłała mu wymowne spojrzenie.
    - I chcesz mi powiedzieć, że masz stu procentową pewność, że Twoi rodzice staliby za Tobą murem lepiej niż ktoś z obcą krwią? Jasne, tak, jest przykro, ale jak z góry tak stawiasz sprawę to sam sobie zabierasz możliwość na zaspokojenie własnych potrzeb. Nie zdziwię się jak w swoim otoczeniu masz już co najmniej jedną istotę, która by Cię obroniła własną piersią, a nawet tego nie widzisz lub po prostu nie doceniasz - stwierdziła luźno, po czym znowu spojrzała w niebo.
    - Wewnętrznie jestem stara - zauważyła zgodnie z prawdą. Stara, spróchniała, przegniła, niech to nazywa jak chce. Jeżeli taka starość była jednoznaczna z tym jak się czuła teraz we własnej skórze to mogła być i najstarsza na świecie.
    Na wzmiankę o argumentach rozłożyła bezradnie ręce, jednak nim klepnął ją w udo wystawiła długie pazury i rozłożyła przy skórze, by zablokować klepnięcie.
    - I kto to ma lepkie rączki - zacmokała, kręcąc przy tym głową. - Poradzę sobie, bez obaw - zapewniła z pewnym siebie wyrazem twarzy.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  66. Samiec po posprzątaniu naczyń i kuchennych blatów powoli ruszył w stronę wychodka, co by sprawdzić czy jego pacjent przypadkiem nie zasłabł po drodze. Na szczęście ten był już przy drzwiach i chociaż zdawał się bardzo osłabiony, to jakoś dotarł o własnych siłach.
    - I tak jest dobrze jak na dzień po - zauważył, bez problemu pozwalając by chłopak się w niego wtulił i wyrzucił z siebie negatywne emocje. Nawet poklepał go po plecach, oddychając przy tym spokojnie, "zarażając" swoim spokojem. Na wieść o nogach z galarety przytaknął mu głową.
    - Przynajmniej są i masz w nich czucie - zauważył, bo po truciźnie jaką miał wcześniej w organizmie mogło być z tym różnie. Pomógł dzieciakowi doczłapać się do kozetki i tam posadził go powoli. - Twój organizm wie co dobre, musisz się nauczyć go słuchać. Na dzień dobry widać, że lubisz naginać granice, a tak na dłuższą metę się po prostu nie da - poinformował go.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  67. - Jesteś wszystkożerny, mo stor - poprawiła go uśmiechając się przy tym wymownie. Może nie wiedział, ale warto było go w tym uświadomić. Znowu się zaśmiała. - Tak, wbiłeś to bardzo trafne określenie. Dobrze, że nie trafiłeś na pół nagą kwokę, chociaż i ubrana mogłaby skręcić niezłą awanturę. Na przyszłość czekaj na zaproszenie, a zostaniesz przyjemniej potraktowany - poleciła. - Jak widzisz, nie mam problemów z normalną rozmową - dodała szepcząc konspiracyjnie.
    Nie przerwała ich kontaktu wzrokowego, a przy wzmiance o morderstwie okazała wyraźne zaskoczenie. Niezły okaz jej się trafił. "Nawet ty" dziwnie zabrzmiało w jej uszach, zupełnie jakby była niezwykle wyrozumiałym stworzeniem, a to przyniosło pewną myśl. Słuchała go uważnie, ostatecznie wzdychając delikatnie.
    - Wiesz jak dla mnie szukanie oparcia w rodzicu, gdy kłócisz się ze swoją ponętną laseczką jest tak czy siak słabe. Dlaczego rodzic miałby w ogóle się angażować w taki konflikt? Nie jego sprawa... To chyba z laseczką powinieneś szukać porozumienia, nie z jej ojcem - znowu rzucała mu to wymowne spojrzenie. - Wybacz młody, ale mój pogląd na świat jest dość mocno spaczony. Zawsze musiałam liczyć tylko na siebie i to mi wystarczało - stwierdziła gładko. Jasne, pewnie byłoby sympatycznie móc zaufać komuś z zewnątrz, ale chwilowo się nie zapowiadało.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  68. Akane zaśmiała się pod nosem.
    - A nie, to rzeczywiście nie masz - rozbawiona pokręciła głową. - Spokojnie, przecież wiem jak jest, trzeba mieć na nią oko - dodała, co by wiedział, że sobie tylko żartowała. Zainteresowała się opinią chłopaka, wyraźnie przy tym przekręcając głowę. Intrygująca? Och... Zapewne... Poczuła chyba nawet delikatne ukłucie zazdrości, nic poważnego, ale czasami nie szło tego powstrzymać. Fakt, że Gave wcisnął te swoje spostrzeżenia w przykład z okłamywaniem jej osoby odrobinę dociskał kujące serducho, ale dziewczyna westchnęła ciężko.
    - Tak... Wkurwiające... - przyznała z lekkim grymasem. - Kłamanie z reguły jest wkurwiające - podsumowała po czym zerknęła gdzieś w bok. - Szczególnie w przypadku zabijania - tu rzuciła mu wymowne spojrzenie. - Wiem co robisz Gave, więc tak w razie "w" nie musisz przede mną udawać, że masz czyste ręce - zaznaczyła i wzruszyła ramionami. - A Ennis... Tak, jest intrygująca, a do tego dość zjawiskowa... Co jeszcze bardziej utrudnia osąd - znowu się delikatnie skrzywiła. Na pytanie co do znania samej siebie posłała mu nieco zadziorny uśmiech.
    - Jasne, że nie, to tylko piosenka - wyjaśniła, bo nigdy nie uważała, że zna samą siebie tak na mur beton. Czasami przecież reagowała instynktownie i nie potrafiła nic z tym zrobić. Słuchała go i gdy wydał werdykt zmierzwiła mu lekko włosy.
    - Ja tam lubię dość często tego swojego wewnętrznego idiotę - przyznała śląc mu szerszy uśmiech. - Poznawanie siebie, poznawanie innych, dla mnie to ekscytujące - dodała zgodnie z prawdą po czym uniosła lekko brew słysząc o Darcy.
    - Nie wiem o czym mówisz, jasne, przyszywane kuzynki, ale sama dopiero co ją poznaję - zauważyła. Przecież nigdy wcześniej nie miały kontaktu, to była praktycznie świeża znajomość. Prychnęła pod nosem na tą Pannę Idealną i całe stwierdzenie, pstryknęła nawet Gava w ucho.
    - Wiesz, nie wiem czy zauważyłeś, ale mam niezwykły talent dogadywać się świetnie z tymi, z którymi Ty nie dogadujesz się kompletnie - pokazała chłopakowi język. - Miałam okazję już z nią trochę pogadać i nie wydaje mi się by była księżniczką zadzierającą nochala, no ale może z czasem się o tym przekonam - rzuciła luźno. Nawet by się nie zdziwiła, dziewczyna byłą chowana w prawdziwym pałacu, od małego wszyscy jej się kłaniali, nic więc dziwnego, że może być przyzwyczajona do pewnych standardów.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  69. Nie bardzo wiedziała o co chodzi z tym klubem, ale wzruszyła lekko ramionami, nie drążąc już tematu. Przynajmniej w tym miała spokój. Sama nie podejmowała inicjatywy w dalszej rozmowie, stawiała nawet, że chłopak zaraz sobie pójdzie, ale nagle rzucił dość zaskakującą propozycję. Rozejrzała się dookoła, prześlizgnęła po nim wzrokiem i westchnęła ciężko, po czym powoli wstała, że niby od niechcenia.
    - Dobra... Ale jak liczysz na lekcję pływania to zapomnij. Nad wodą odpoczywam, nie zajmuję się bachorami - rzuciła informacyjnie, co by jej tyłka później nie zawracał. Hm... Może uda jej się jeszcze upolować jakąś rybkę?
    - Właściwie... Polecasz coś tu pozwiedzać? Jakieś zjawiskowe jaskinie? Rozległe polany? - zapytała zainteresowana.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  70. Akane spojrzała po nim uśmiechając się pod nosem.
    - Gavin też jest i jakoś nie pajał się podobnymi zajęciami co Ty i nie... Nie mówię tego jako przytyk, po prostu nie uważam by bycie synem Śmierci miało tu jakiekolwiek większe znaczenie - wzruszyła ramionami. W jej mniemaniu to był tylko pewnego rodzaju tytuł, nic nie narzucał, ani nie oznaczał. Przytaknęła mu z delikatnym uśmiechem na ustach, niby zdawała sobie z tego sprawę, ale miło było usłyszeć z jaką swobodą mówi o tym, że jednak ma te bliskie osoby. Nie zagłębiała się jednak w temat ze zwykłej obawy, że może tym chłopaka nieco speszyć.
    Słowa o Ennis sprawiły, że delikatnie zaśmiała się pod nosem, tak, racja, dla niej też Heimurinka była zbyt wyrafinowana, emanowała dziwnego rodzaju energią... Pewnie nawet by o tym powiedziała, ale Gave zaczął swoje przedstawienie i chociaż An nie miała nic przeciwko tego rodzaju pieszczotą to łobuzerski uśmiech nie schodził z jej twarzy. Zaśmiała się na to całe chrupanie i kręcenie biodrami i chichotała jeszcze chwilę, wracając do boku chłopaka.
    - Rola femme fatale masz opracowaną do perfekcji - poruszyła zabawnie brwiami, by zaraz wysłuchać słów o Darcy i zazdrości. Przekręciła lekko głowę i wzruszyła ramionami.
    - Są typy istot, z którymi nawet ja się nie dogaduje - zauważyła z lekkim śmiechem i pokręciła głową, gdy wspomniał o zniszczeniu ideału, jednak uśmiech ciągle gościł na jej twarzy.
    - Drugi nigdzie się nie wybiera - zapewniła zadowolona i z automatu chwyciła delikatnie dłoń Gava, śląc mu łagodny uśmiech. - Mam nadzieję, że Darcy zabrała ze sobą Abyss, kicia mogłaby średnio zareagować na to jawne włamanie - rzuciła żartobliwie. Wątpiła by kuzynka zostawiła tu swojego pupila, zdawała się z nią mocno zżyta.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  71. En jeszcze raz prześlizgnęła wzrokiem po sylwetce młodzika. W jej mniemaniu zapewne ledwo co unosił się na wodzie, ale niech mu będzie. Słysząc o jaskiniach nastawiła zaciekawione ucho, ale zaraz uśmiechnęła się pod nosem. Tajna polanka nawet bardziej ją zainteresowała niż te całe jaskinie. Pokiwała jednak głową ze zrozumieniem i rozbawieniem na twarzy.
    - Aż strach pomyśleć jak wygląda ta eliminacja - rzuciła z nieco kpiącym tonem. Heimurinka szła kawałek za chłopakiem. - Właściwie czemu tereny zalewowe? Patrząc na wasze budynki, wiedzieliście na co się piszecie, a jednak pozostaliście tutaj. Znasz powód, czy nie należysz do wtajemniczonych? - zainteresowała się.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  72. Wzruszyła ramionami.
    - Co nie zmienia faktu, że nie widzę go jako najemnika, nawet teraz - przyznała. - I tylko o to mi chodziło w tym przykładzie - dodała, zerkając na chłopaka z lekko uniesioną brwią. Przecież nie miała zamiaru ich porównywać, zupełnie nie o to chodziło. Na zapewnienie co do Abyss An kiwnęła głową.
    - Tak właśnie myślałam - przyznała by zaraz zerknąć na Gava nieco zaskoczona pytaniem. Milczała chwilę po czym westchnęła cicho.
    - Chciałabym, ale weszliście na dziwną drogę... Mam wrażenie, że gracie już sobie na nosie tak dla zasady. Jeżeli jeden i drugi będzie chciał się dogadać, to wtedy da radę. Inaczej ciężko to widzę... - zerknęła na chwilę w bok i zaraz skrzyżowała wzrok z Gavem.
    - A w ogóle chcesz? Chcesz się z nim dogadać? - zapytała. - Tak serio... Nie bo wypada, nie bo ktoś chce. Chcesz Ty się dogadać?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  73. Obserwowała go spokojnie i słuchała co ma do powiedzenia. Pierwszy komentarz przyjęła uśmiechając się pod nosem. No tak, cały Gave.
    - Wiesz, skoro już wybrałeś taktykę z dogryzaniem to musisz brać pod uwagę, że ktoś może się odgryźć - tyknęła go lekko w czubek nosa. - Może i Ryu w tej roli Ci się gryzie, ale... On zawsze miał gadane... i szczerze? Dla mnie to wygląda tak jakby kiedyś szkoda mu było czasu na te wojenki. Teraz coś w nim pękło... - zamilkła na chwilę, by znowu spojrzeć brunetowi w oczy i wzruszyć ramionami. - Dlatego się odgryza i nie przestanie. Dotyczy to wszystkich, nie tylko Ciebie - zapewniła. Sama przecież miała za sobą kilka ostrzejszych wymian zdań z Ryu, oczywiście oni nie ruszali na siebie z łapami, ale to chyba tylko przez płeć czy sentyment.
    - Myślę, że ta patowa sytuacja nie będzie trwać do samej śmierci, bez przesady. Ty, Ryu, ja... Cała nasza trójka w końcu sobie jakoś poukłada życie i może nam zbraknąć czasu na takie pstryczki - prychnęła pod nosem by zaraz wysłuchać dalszej odpowiedzi. Uniosła brew zaskoczona.
    - Chyba odrobinę to wyolbrzymiasz. To nie jest zabawa w złodzieja i policjanta, co jak co, ale jestem pewna, że Ryu nie będzie po drugiej stronie barykady. Jasne, będziecie mieć w milionach tematów inne zdania, w nastu podobne, może nawet w kilku takie same ale totalnie przeciwna strona? Daj spokój. Ryu uderza w zupełnie inne tematy, las, zielarstwo. Jaki miały interes w wrzucaniu Ci kłód pod nogi?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  74. Ennis mruknęła pod nosem.
    - Teraz brzmi jeszcze bardziej kusząco - szepnęła i zaśmiała się do samej siebie. Nie musiała zrzucać ciuchów, więc od razu zamoczyła stopy i szła ku głębszej wodzie, a kiedy odbił pytanie obróciła się do niego przodem, spokojnie wchodząc coraz to głębiej. Bacznie lustrowała przy tym chłopaka wzrokiem.
    - Moi ludzie? - aż prychnęła słysząc to stwierdzenie, odbiła się od dna i zaczęła unosić w wodzie. Nie uszło jej uwadze, że chłopak przystanął, nawet uśmiechnęła się na to pod nosem.
    - Nie są moi, a już na pewno nie Ci, którzy Was nienawidzą - stwierdziła bez ogródek po czym rzuciła mu zadziorny uśmiech.
    - Ale wiesz, że pływanie zaczyna się na większych głębokościach?

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  75. Milczała chwilę analizując na spokojnie stwierdzenie chłopaka.
    - Myślisz? Ja mam wrażenie, że bardziej ze względu na Rei niż mnie czy Tonego - przyznała dość luźno po czym zaśmiała się krótko.
    - To chyba właśnie na tym polega, nie? Gdyby było łatwo to i jeden i drugi już dawno machnąłby na to ręką. Czasami wyglądacie jakby te szpileczki sprawiały Wam po prostu przyjemność - stwierdziła. Przewróciła oczyma i mlasnęła cicho, gdy wystrzelił z tym zielarstwem.
    - Nie takie zielarstwo, nie mówię o męskiej wersji Febe, ale widzę, że się w to wkręcił. Dla Ciebie może i nudne, ciekawe czy będzie tak samo nudne jak pomylisz jadalnego krzaka z trującym lub jak ktoś poczęstuje Cię trucizną - poruszyła sugestywnie brwiami. Wizja Gava w bibliotece była bardzo pocieszna, a jego kolejna gra aktorska wywołała u An kolejną salwę śmiechu.
    - Femme fatale w bibliotece, brzmi jak dobre porno - znowu się zaśmiała, a na wizję przyszłości bruneta prychnęła śmiechem.
    - Twoja rola i moja, tak, ale Ryu i przestępcza siatka? - nie tego akurat nie widziała, a wyobraźnię miała bujną. - Bez obaw kochaniutki, już Ty sobie znajdziesz jakiś inny klan do toczenia wojen, a ja będę Was uspokajać uroczymi pieśniami - uśmiechnęła się pod nosem. - Ryu jeżeli już pójdzie w tą stronę to będzie typowym skrytobójcą, tu kogoś otruje, tam namiesza w głowie, jak cień, pojawi się i zniknie - to akurat mieściło się w jej głowie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  76. Kiedy do niej dołączył i dukał coś pod nosem, ona zaczęła go powoli dookoła opływać.
    - Mhm, to akurat widzę - przyznała, bo ciężko było nie zauważyć jego spiętego ciała. - Z doświadczenia zdradzę, że jak nie czujesz się pewnie, to lepiej nie wypływać tam, gdzie nie masz gruntu - zbliżała się do niego i oddalała, z tajemniczym uśmiechem na ustach. - Woda pochłonęła już nie jednego zawodowego pływaka - szepnęła nieco konspiracyjnie. - A kto wie co się kryje w tych wodach? - dodała ze specyficznym uśmiechem i zachichotała pod nosem, a czując pod stopami spory głaz, przystanęła na nim, patrząc prosto na chłopaka.
    - Na szczęście ja jestem drapieżnikiem, a to płoszy potencjalne towarzystwo, no chyba, że mieszka tu ktoś większy ode mnie - dodała.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  77. Cały czas obserwowała towarzysza, a na stwierdzenie co do strachu wzruszyła ramionami.
    - To już zależy czego się boimy - zauważyła. - Nie wszystko da się przepracować - dodała. Dość zabawne, że uważał właśnie ją za gwarant bezpieczeństwa, no ale cóż. Zaśmiała się lekko na te słowa i znowu wsunęła ciało do wody by zanurkować i wypłynąć tuż obok twarzy Gava.
    - Jestem dość prosta w tym temacie. No bo czego to może bać się wodna istota? - zapytała z przekąsem w głosie. - Chociaż strach to za dużo powiedziane. Uwielbiam ogień, dopóki mnie nie parzy - stwierdziła spokojnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  78. Kiwnęła głową.
    - Też. Wbiła mu do głowy pewne wartości, których starał się trzymać - wyjaśniła nieco swój punkt widzenia i wzruszyła ramionami.
    - No wyobraź sobie, że właśnie tak zamierzam robić - odpowiedziała mu zadowolona. - Nawet nie musisz nic kupować, to tylko dyskusja, nie szukamy racji na wszystko - puściła mu oko i zaśmiała się, gdy wspomniał o byciu bułą.
    - Nie mówię o skrytobójcy, pustelniku, chodzi mi raczej o robotę. Jako przywódca szajki miałby ich wszystkich na głowie, właśnie przez tą bułowatość nie pasuje do czegoś takiego. Za bardzo by się martwił o swoich ludzi, za dużo z tym zachodu - stwierdziła. - Na robotę wolałby iść sam i załatwić sprawę po cichu. Jak on zginie, trudno, ale brać odpowiedzialność za śmierć innych? Dlatego wątpię by pakował swoich ludzi w wojenki z kimkolwiek - podsumowała.
    Na klepnięcie w pośladek pstryknęła go w ucho.
    - Oho, wybacz, że sprowadzę Cię na ziemię, ale sama zdecyduję kiedy zabieram Cię na Twoje leżąco-pachnące porno - spapugowała jego gest, zarzucając jednak prawdziwe włosy na plecy i teatralnie trzepocząc rzęsami.
    - Swoją drogą... Jak tam mieszkanie u Febe? - rzuciła zaciekawiona.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  79. Tajemniczy uśmiech nie znikał jej z twarzy, a gdy objął jej szyje machnęła mocniej nogami, co by pewniej utrzymać się na powierzchni wody wraz z młodzikiem. Znowu to "twoi". En przewróciła oczyma, wysłuchała reprymendy i złapała nadgarstek chłopaka, gdy ten zaczął się odsuwać.
    - Nic Ci nie zrobię - zapewniła spokojnie. - Chcesz wiedzieć jak? Zmień skojarzenie - podpowiedziała. - Tam pod wodą... Jeżeli wiesz gdzie patrzeć, to jest pięknie - patrzyła mu w oczy. - Widziałeś kolorowe rafy koralowe? Barwne ryby? Zbudzony krater? - zapytała lekko przekręcając głowę. - Nie nurkuj by zanurkować. Nurkuj by zobaczyć - puściła jego nadgarstek i odbiła w tył, układając się na plecach i dryfując swobodnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  80. Walwan spojrzał po chłopaku z lekkim uśmiechem.
    - Jasne, przsuwaj, byleby z rozsądkiem. Nadwyrężonych mięśni nie naprawisz naparem czy odpowiednim proszkiem, takie uszkodzenia leczą się latami. Jak będziesz przeginał to narobisz sobie tylko problemów i nikt Ci nie pomoże - wzruszył ramionami.
    - Serce to najważniejszy mięsień, przechartujesz je i nawet kilometra nie będziesz w stanie przebiec. Zrobisz to na siłę? No to padniesz - zaśmiał się. - Pewnych granic po prostu nie przekroczysz. Mniejsze kroczki, dziś biegniesz kilometr, jutro dwa, a nie od razu dziesięć - opowiadając złapał za fajeczkę i zaczął ją sobie nabijać.
    - Jak, jak... Normalnie, nie przeginać i dać sobie czas. Z dnia na dzień Polszy nie wybudowano. Różnorodność to podstawa, zarówno w diecie jak i treningu - zapewnił i skrzyżował wzrok z młodzikiem. - Białko co by nakarmić mięśnie, dużo zieleniny dla witamin, najwięcej zieleniny, jaja, mięsa mniej. Treningi, cóż... Jak już w jeden dzień dajesz sobie popalić, to na następny rozciąganie, trochę luźniej. Z siedmiu dni w tygodniu w dwa powinieneś sobie całkowicie odpuścić. Jakiś spacerek czy coś, co by ciało mogło odpocząć i nazbierać sił - przytaknął głową i odpalił fajkę by sobie pyknąć kilka razy.
    - Ryby dziś odpadają, prędzej Cię zjedzą niż jakąś złapiesz - zauważył i znowu się zaśmiał. - Ale przyznaję, zdziwiłbym się, gdybyś jednak był dziś w stanie - cupnął sobie w swoim wygodnym fotelu.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  81. – No to dobranoc — powiedziała, przechodząc bliżej wyjścia z jaskini, aby lepiej obserwować teren. Oparła się delikatnie o skałę, obserwując teren. Nie pierwszy raz czuwała na szczęście, dzięki polowaniom, na które czasami wybierała się z braćmi. Liznęła nieco sztuki przetrwania. Nagle usłyszała pytanie bruneta i zaśmiała się delikatnie.
    — Chyba nie lubisz spać, co? — odpowiedziała na początek, po czym nieco się zastanowiła nad odpowiedzią. — Gdybym mogła zamieniłabym się z Diego mocami, chyba. Gdyby też tego chciał. Albo żeby moja rodzina nie była żadną nową dynastią, żyć bez żadnych intryg, obowiązków. Ale one też czynią nas tymi kim jesteśmy i nawet jeśli się nie lubię teraz, to nie chcę zmieniać tego na pstryknięcie. Parabellum nie uciekają przed swoimi demonami, sami skazujemy je na potępienie i lubię tę myśl. Motywuje. A ty? — odbiła piłeczkę na koniec, nie spuszczając terenu przed nimi z oka. Warta to jednak była warta.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  82. Ugryzła się w język. Nie wiedziała jak miała ująć swoje poprzednie słowa inaczej, chciała mu to wypominać, ale nie było sensu się wykłócać z nim po raz kolejny o intencje w słowach.
    — Nie jestem najlepszym rozmówcą Gave, możesz zapytać innych. Zazwyczaj jestem milsza dla kobiet i brata, może zacznę na Ciebie patrzeć jak kobietę? Albo brata — odpowiedziała.
    — Jak ludzie zaczną Cię faktycznie poszukiwać, warto pomyśleć o rękawiczkach, bo ten bandaż zawsze masz w jednym miejscu, mogą to uznać za Twój znak szczególny. To tylko rada, nie narzucam, żeby nie było — dodała jeszcze.
    ***
    Reszta podróży przebiegła im bez większych komplikacji. Fakt, była bardzo długa, ale w końcu nie wybierali się bardzo głęboko w tereny Terry. Oczywiście dalej potrafili sobie dogryzać, ale przynajmniej nie dochodziło do żadnych rękoczynów. W końcu dotarli na początek Bagien Umarłych. Kilka kilometrów przed faktycznym bagnem była jeszcze ostatnia gospoda o jakże zachęcającej nazwie ‘’Nigdzie’’.
    – Tutaj zostawimy wierzchowce, nie nadają się do podróży, a i tak stąd możemy zacząć poszukiwania. Uzupełnimy szybko zapasy za szynkwasem i możemy zaczynać polowanie. Jesteś na tak? — zapytała jeszcze tylko, schodząc ze swojego liszka. Zaprowadziła go do stajni, zdjęła z niego swoje tobołki. Stajennemu z góry zapłaciła za kolejne dwa tygodnie opieki. Lepiej zapłacić więcej, niż mieć nad sobą ryzyko zarekwirowania koni.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  83. Słuchała chłopaka z pogodnym wyrazem twarzy. No tak, w gospodzie sama miała okazję przekonać się co do smaku potraw przygotowanych przez meduzę i musiała przyznać Gavovi rację. Przytaknęła mu głową po czym zerknęła na niego zaintrygowana tym całym "mieć dość".
    - Ach, rozumiem - zaśmiała się. - Typowa Pani domu, nie lubi jak jej ktoś miesza i odkłada talerze w nieodpowiedniej kolejności - dodała rozbawiona zerkając na koszyk.
    - Hm... Czyli chyba muszę jej podziękować. Jej koszyk zapewni nam przyjemny dzień - poruszyła zabawnie brwiami i zatrzymała wzrok na chacie, którą postawiono dla Darcy.
    - Szlachta się bawi - rzuciła komentarz powoli skacząc wzrokiem po budowli.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  84. Ennis uśmiechnęła się pod nosem.
    - Słychać, że nie masz pojęcia o podwodnym świecie - zauważyła, gdy wspomniał o powietrzu. Skrzyżowała z nim wzrok i delikatnie przejechała swoim szponiastym palcem po policzku chłopaka, lekko przy tym przekręcając głowę. Zastanawiała się chwilę.
    - Mogę pokazać - rzuciła by zaraz zakończyć wszelki kontakt fizyczny. - Jednak jeżeli chcesz to zrobić już zaraz to musimy zmienić zbiornik. Z takimi oczyma guzik tutaj zobaczysz, co najwyżej muł przed własnym nosem... - stwierdziła obojętnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  85. Zaciekawiona słuchała o tych całych goglach, ale wraz jej twarzy jasno zdradzał, że nie do końca rozumie sens. Dopiero, gdy chłopak bardziej zagłębił się w temat uniosła lekko brwi, jakby właśnie do niej dotarło.
    - Doprawdy? Wspieraliście słabsze jednostki? - to dopiero ciekawe. Tutaj jak ktoś nie miał odpowiednich umiejętności to był jego problem. Zaintrygowana tym tematem przystanęła w wodzie i wróciła na ziemię dopiero słysząc pytanie.
    - Jasne... - kiwnęła głową po czym sprawnie podpłynęła do brzegu i wyszła na ląd, wyciskając jeszcze wodę ze swoich włosów i przerzucając je na plecy. Ruszyła przodem, kierując ich wycieczkę w stronę pobliskiej plaży.
    - Rozumiem, że w ramach rekompensaty kolejne śniadanie będzie bardziej w moim guście - zerknęła za chłopakiem, śląc mu przy tym zaczepny uśmiech.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  86. Heimurinka słuchała tych pokrętnych wyjaśnień z nieco uniesioną brwią. Ciekawsze rzeczy? Sercowe dramaty?
    - Nie miałeś własnych? - padło odruchowo. W jej mniemaniu szkoda było czasu na obserwowanie cudzego życia. No, ale co ona tam wie... Jakiś czas temu jej własne życie nie bardzo ją obchodziło. Słysząc menu chłopaka skrzywiła się.
    - W takim razie więcej się nie kłopocz - rzuciła bez ogródek i wzruszyła ramionami. - Przykrycie raczej nie pomoże, wyschnie tak czy siak, ewentualnie oddam go... Jakiemuś zwierzakowi? Hodujecie zwierzęta? - zainteresowała się. Nie miała zamiaru smakować dania, ale na komentarz uśmiechnęła się pod nosem.
    - To już prędzej zjadłabym to serce - spojrzała mu w oczy ze specyficznym błyskiem w oku i delikatnie oblizała wargi po czym zaśmiała się lekko i ruszyła dalej pewniejszym krokiem. Zamierzała zabrać go na niedaleką płyciznę, to sąsiadowało z wyraźnym spadkiem terenu i sprzyjało powstaniu pięknej rafy koralowej, nawet nie trzeba było daleko wypływać.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  87. Prześlizgnęła po nim wzrokiem trochę bardziej zaciekawiona. No cóż, ona też nie miała takiego życia i chociaż zajmowała się innymi rzeczami niż chłopak wymienił, to mogła zrozumieć tą całą sytuację. Nie komentowała, wzruszyła jedynie ramionami, jednak zaraz prychnęła pod nosem.
    - Przynieś mi rybę, surową, to ją zjem... Byle nie była stara - wyjaśniła i sama skrzywiła się na propozycję jajecznicy z rybą. Dobra, kiedyś zjadła jajecznicę spod rąk Aciego, ale od kiedy przeszła swoją pełną metamorfozę, nie miała ochoty na tego typu jedzenie. Spojrzała po dzieciaku z dziwnym wyrazem twarzy. Serca prawiczków i dziewic? To sobie żart wymyślił.
    - Och, bez obaw, wiem, widzę jak się patrzysz na niektóre łakomym wzrokiem - teraz to ona puściła mu oko. - To nie jest spojrzenie prawiczka - dodała nie tracąc w postawie pewności siebie.
    - Plankton i kryl starczy by przetrwać, ale z reguły poluję, stawonogi, ryby, owoce morza. Woda mnie żywi - podsumowała i skręciła w ścieżkę prowadzącą bezpośrednio na plażę.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  88. Widziała to wyraźne zainteresowanie, nawet przystanęła na chwilę, gdy ją wyprzedził, a słysząc pytanie zaśmiała się pod nosem.
    - Ty nie zauważysz, ale jak robisz ponad 10 lat w Zamtuzie to pewne spojrzenia rozpoznajesz - wzruszyła ramionami i spojrzała po swojej sylwetce, a zaraz po tym po brunecie. - Nie wyglądasz na skrępowanego, więc raczej Ci to nie robi - zauważyła dość luźno, śledząc jedynie wzrokiem czy też się wyrżnie, czy utrzyma na nogach. Na propozycję surowego jajka z rybą pomyślała chwilę... W sumie, to brzmiało dość ciekawie.
    - Porcja planktonu? Nie, to już wolę to surowe jajko - przyznała. Już widziała jak chłopak próbuje złapać drobiny pływające w wodzie, nawet prychnęła pod nosem na tę wizję. Posłała mu uśmiech na wyznanie co do kur.
    - Nie zapytam, nie przepadam za ich mięsem, a smak jaja zależy głównie od pokarmu, nie pochodzenia - stwierdziła.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  89. Akane wzruszyła ramionami.
    - Ma set lat na koncie, nie wygląda jakby w ogóle nosiła staniki - zauważyła lekceważąc ten drobny przytyk. - A ja nigdy nie miałam się za typową gospodynię - odwzajemniła zawadiacki uśmiech Gava i zaraz prychnęła cichym śmiechem.
    - No nieźle, aż tak źle się z Tobą mieszka? - posłała mu zaczepny uśmieszek po czym przejęła rolę czujki, rozglądając się czy aby nie mają tu jakiś świadków. Zadowolony uśmiech zagościł na jej twarzy kiedy chłopakowi udało się wejść i dygnęła delikatnie przed nim na gest przepuszczenia w drzwiach. Rozejrzała się wchodząc do środka, obróciła kilka razy dookoła własnej osi oglądając pomieszczenia i dekoracje po czym przystanęła i wypuściła głośno powietrze.
    - No nieźle... Nie w moim guście, ale prezentuje się ładnie - podsumowała zatrzymując wzrok na kuchni z widokiem na krajobraz.
    - No dobra, kuchnia do mnie przemawia, ale... Darcy w ogóle gotuje? - zerknęła na chłopaka. - Chyba tańcząc przy okazji - zaśmiała się lekko wchodząc do omawianego pomieszczenia. - Tyle tu miejsca... - wykonała kilka ruchów z tego ichnego tańca brzucha, udając przy tym, że kroi jakieś składniki i wrzuca do gara. Zaśmiała się z samej siebie i obejrzała na bruneta.
    - Nawet na blacie jest dość dużo miejsca - poruszyła sugestywnie brwiami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  90. Ennis pokręciła głową.
    - Po prostu nie umiem jej wytłumaczyć - wyjaśniła. Argarczycy najwyraźniej nie mieli problemu z przyznawaniem się do pewnych słabości. - Myślę jednak, że u mnie w grę wchodzą wyostrzone instynkty, więcej czuję, więcej dostrzegam, a że obracałam się w dość specyficznym gronie to dostrzegam akurat takie rzeczy... - wzruszyła ramionami. Słowa o starości skomentowała uniesieniem kącika ust. Nie czuła się urażona, młodzik miał ciekawą buzię, ale sama wolała starszych mężczyzn.
    - Bez obaw - zaśmiała się krótko. - Cieszę się wystarczająco intensywnym zainteresowaniem. Jeden mniej mi nie ujmuje - przyznała odrobinę rozbawiona.
    Na jajko kiwnęła głową i poprowadziła bruneta na piasek. Przyjemnie było go poczuć pod gołymi stopami, naszła ją jednak pewna myśl.
    - Macie szwaczkę? Zaopatrzę się u Was w cieplejsze ciuchy? - zainteresowała się oglądając na towarzysza.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  91. Wan spojrzał po chłopaku i wzruszył tylko ramionami.
    - Skoro nie dasz rady to rób po swojemu. Przynajmniej moje ręce będą czyste jak gdzieś kipniesz po drodze - stwierdził bez większych emocji. - Tak z czystej ciekawości... Cały Wasz gatunek nie ma szacunku do własnego życia? - zapytał szczerze zainteresowany. Może los przysłał mu istoty gotowe na jego eksperymentalne techniki w przypadku leczenia nieuleczalnego? Będzie musiał sprawdzić tą teorię na własną rękę. Zamyślił się tak bardzo, że ledwo dosłyszał kapitulację Gavina, jednak słysząc propozycję prychnął śmiechem.
    - Nie wymaga? - zapytał z przenikliwym uśmieszkiem na twarzy i ruszył w stronę swojej spiżarki by wyciągnąć z niej kawał surowego mięsa z fragmentem skóry. Złapał za tasak i wbił narzędzie robiąc coś na kształt rany po czym położył ochłap przed chłopakiem.
    - A więc zszyjesz ten kawałek, spróbujesz chociaż, zobaczymy na co Cię stać bez mojej ingerencji - postanowił nieco rozbawiony. Już widział oczyma wyobraźni jak młodzik próbuje złączyć rozjeżdżające się fragmenty mięsiwa. Przytargał jeszcze swój zestaw do szycia, jeden z wielu, nie da mu przecież swojego ulubionego, aż tak szalony nie był. Usiadł wyraźnie zadowolony i czekał czy Gavin w ogóle podejmie wyzwanie.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  92. Słysząc komentarz co do tańca odwróciła się przodem go Gava i oparła dłonie o blat za sobą.
    - Ach za dużo mówisz? - uśmiechnęła się pod nosem. Co za dziad jeden. Dziewczyna podjęła wyzwanie, ale najpierw zsunęła z siebie jedynie buty, by cisnąć oba w dwa różne kąty, bez używania rąk.
    - Tak lepiej? - zaśmiała się delikatnie, ale zaraz ponowiła lekkie bujanie biodrami, przesuwając się na boso, powoli w stronę chłopaka i zsuwając w dół jeden z rękawów swojej luźnej, lnianej koszulki. - Czy tak? - dodała kilka ruchów, jednocześnie w żółwim tempie uwalniając rękę z opuszczonego materiału. Tym razem miała przy biuście materiał udający stanik, bez niego biegało się mało komfortowo, ale koszulka w tym ułożeniu wyraźnie odkrywała jego fragment. W trakcie kolejnego ruchu złapała krawędź skórzanych spodni i lekko odciągnęła je od swojego ciała.
    - Mmm - mruknęła cicho - zdecydowanie mnie krępują, w końcu to strój do biegania - rzuciła z przekąsem w głosie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  93. Obejrzała się na chłopaka wyraźnie zaskoczona. Takiego pytania zdecydowanie się nie spodziewała tutaj usłyszeć.
    - To była praca... - zaczęła z trochę zniesmaczonym wyrazem twarzy. - Jasne, czasem trafił się jakiś ciekawszy egzemplarz, ale większość klientów nie prezentowała się jakoś... ciekawie - zaznaczyła prześlizgując wzrokiem po posturze młodzika.
    - Raczej ciężko szukać w tym przyjemności, szczególnie gdy dziennie masz od kilku do kilkunastu stosunków - uniosła lekko brew. - Jeszcze trudniej wszystkie chwile spamiętać - wzruszyła ramionami. - Chociaż mój ostatni trójkąt na dachu karocy uważam za dość ciekawy i jeden z lepszych, ale poza tym... Nie wiem, niewiele miałam prywatnego seksu, właściwie tylko z jednym mężczyzną, kilka razy co prawda, ale zliczę je na palcach jednej ręki - wzruszyła ramionami.
    Określenie "krawcowa" było dla niej mało znane, ale odpowiedź sama w sobie była mało zadowalająca. Białowłosa skrzywiła się delikatnie, jednak słysząc deklarację posłała chłopakowi wdzięczny uśmiech.
    - Zobaczymy komu pójdzie to sprawniej - puściła mu oko, bo przecież sama mogła się dowiedzieć. - Tam... - wskazała kierunek. - Trzeba kawałek podpłynąć, polecam zanurzyć twarz kilka razy przed ostatecznym zanurzeniem, bo tu woda jest słona i będzie piekło - dodała powoli wchodząc do wody.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  94. An zaśmiała się lekko na komentarz i obserwowała jak chłopak sam ściąga buty. Patrzyła na niego cały ten czas badając reakcję i musiała przyznać, że ta bardzo łechtała jej ego. Sytuacja była odrobinę krępująca, ale z drugiej strony dodawała fiołkowookiej pewnego rodzaju siły. Wzrastała pewność siebie i świadomość własnej seksualności.
    Powolutku zmniejszała dystans, bawiąc się przy tym materiałem spodni. Odrobinę odsłaniała ciało, a później je chowała, jakby nie była pewna czy posunąć się dalej. Zagranie oczywiście było celowe, ale po kilku takich ruchach An zatrzymała się i zaczęła nieco pewniej zsuwać materiał łącząc czynność ze zjazdem w dół. Wstając obróciła się bokiem do swojego widza, spodnie zostawiła przy kostkach, a wstając najpierw lekko wypięło pupę, a dopiero po tym w pełni się wyprostowała. Została w samej bieliźnie i w połowie ściągniętej koszulce. Ponownie odwróciła się przodem do Gava, jedną stopą przytrzymała nogawkę i uwolniła nogę, by zaraz z drugą zrobić to samo. Powoli zakręciła się dookoła własnej osi i znowu zatrzymała, patrząc chłopakowi w oczy.
    - Słyszałam, że desery jada się dopiero po posiłku - rzuciła z zaczepnym uśmieszkiem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  95. Uśmiechnęła się pod nosem widząc grymas na twarzy młodzika. Ewidentnie coś dziwnego chodziło mu po głowie, ale białowłosa nie zamierzała wnikać w szczegóły. Spojrzała po nim zaciekawiona, gdy zaczął to swoje pytanie w ten specyficzny sposób, oho, będzie ciekawie. Kiwnęła głową na znak, że zakodowała informację o początkach seksualnej przygody, jednak słysząc wymienione miejsca uniosła lekko brew. No nieźle, jeżeli ta rasa to nazywała początkami to musieli być nieźle wyuzdani. Kiedy zadał w końcu ostateczne pytanie En zaśmiała się delikatnie.
    - Polecam nie robić sobie listy - rzuciła szczerze. - Chcesz dobrego seksu? To jak Cię najdzie zacznij działać, podkręcać partnerkę, kusić, nie ważne gdzie. Blat stołu, zaplecze czy środek lasu. Jak właśnie TA Cię kręci to po co szukać dogodnego miejsca? No, chyba, że ona nie chce. Jak woli klimatyczne miejsca i atmosferę to po prostu taką zapewnij, a jak jest otwarta na tego typu eksplorację to po prostu z nią rozmawiaj. Mów czego byś chciał spróbować i próbujcie - wzruszyła ramionami. - Spontaniczność to jeden z najlepszych aspektów dobrego seksu - podsumowała. Nie uważała go za dziwnego, takie tematy nie były jej obce, a on był w kwiecie wieku, więc nie dziwił jej fakt, że interesują go takie tematy. Przynajmniej nie pyta żółtodzioba.
    - Zdradzę Ci pewien sekret - rzuciła gratisowo. - Kobiety dość często podnieca fakt, że masz na nią ochotę tu i teraz, nie ważne gdzie, ale uczucie, że jest pożądana jest niezwykle budujące. Po prostu czują się wtedy atrakcyjne... Szczególnie gdy darzą kogoś szczerym uczuciem - to ostatnie dodała, odwracając wzrok od rozmówcy i zatrzymała się w wodzie.
    - Nie... Właściwie już jesteśmy, ale podpłyniemy bliżej, będziesz miał rafę pod nogami. Tu uważaj, jest duży uskok. Jak chcesz czuć się pewniej to zostań i śledź mnie wzrokiem. Obraz się po chwili nieco wyostrzy i będziesz miał okazję zobaczyć te podwodne cuda - sama odbiła się od dna i wypłynęła nad wspomnianą wyrwę, czekając jaką decyzję podejmie chłopak.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  96. W pierwszej chwili przekręciła lekko głowę na bok, ale kiedy Gave wspomniał o dwudaniowym obiedzie prychnęła śmiechem i sama z zadziornym uśmiechem zahaczyła palcem jego koszulkę, gdy tylko podszedł. Obserwowała z tym samym wyrazem twarzy ruchy chłopaka, pozwoliła by zsunął koszulę i cicho mruknęła na pocałunki przy obojczykach. Śledziła wszystko co robił czułym spojrzeniem, jednak kiedy prysnął z jej ciuchami w stronę wody...
    - Hej! - krzyknęła i ruszyła za nim, hamując gwałtownie na samym końcu i tęsknie spojrzeć za materiałem.
    - No nie... A Febe tak się starała by mi je idealnie dopasować - zwinęła usta w lekką podkówkę i zerknęła w stronę Gava. - Chyba będę musiała na Ciebie nakablować - posłała mu figlarny uśmieszek i syknęła, wyobrażając sobie wkurzoną meduzę. - Yhm - przytaknęła głową - Koniecznie muszę to zobaczyć... - dodała zadziornie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  97. Spojrzała po chłopaku i westchnęła lekko.
    - Kochasz ją, czy po prostu się rżniecie? - zapytała bez ogródek. - Seks nie zawsze jest dziki i wyuzdany, może też być czuły, ale taki nie wychodzi gdy nie ma uczucia między partnerami. W czułym dużo delikatności, patrzenia w oczy, objęć, czasem nawet wchodzą wyznania... Tylko z takim seksem trzeba uważać, niektóre jednostki bardzo mocno się wkręcają, więc nie warto próbować z kimś na chwilę - dodała. - Poza tym... Musisz poznać to co ją kręci, jakie tempo, czy lubi jak wchodzisz głęboko, czy woli jak bawisz się przy wejściu - wzruszyła ramionami. - Nie ma jasnego przepisu, wszystko zależy od jednostki i to nie tylko w temacie seksu - podsumowała. - Jak nauczysz się odczytywać mowę ciała przy stosunku to sobie z każdą poradzisz - dodała.
    Na zaskoczenie chłopaka zaśmiała się pod nosem.
    - Nie bierz moich słów zbyt dosłownie, każdy jest inny, ale z moich obserwacji wynika, że takie śmiałe gesty peszą i kręcą jednocześnie większość samic - wolała to sprostować.
    W wodzie dryfowała spokojnie, gdy młodzik się uspokajał, a kiedy wrócił do niej wzrokiem i podpłynął posłała mu lekki uśmiech.
    - Tak. Jeżeli poczujesz się niezbyt pewnie to stań na grani, będziesz mógł zanurzyć głowę i zobaczyć fragment, bardzo uroczy, ale nie dorównuje przepłynięciu nad całością - odpowiedziała. - Będę płynąć z grani do grani, jest kilka miejsc, gdzie możesz przystanąć w razie co - wyjaśniła i już chciała płynąć dalej, ale zatrzymała się ostatecznie i jeszcze raz spojrzała na chłopaka.
    - Jakbyś się zaczął topić to spokojnie, nie drzyj się, zauważę i poczuję bardzo szybko - zapewniła z uroczym uśmiechem po czym po prostu dała nura i ruszyła w stronę kolejnego przystanku.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  98. Tradycyjnie zmarszczyła lekko nosek na jego pstryknięcie i spojrzała po chłopaku, lekko przy tym kręcąc głową.
    - Masz dziwny fetysz chwalenia się moim ciałem, faceci zwykle nie lubią, gdy laska, z którą kręcą lata publicznie pół naga - rzuciła żartobliwie. Ważyła swoje słowa odrobinę, bo Gave wciąż zdawał się mieć spory dystans do tych wszystkich oficjalności, a przecież nawet do końca sami między sobą nie ustalili kim dla siebie są. Słysząc o Fasolce zepchnęła te myśli na bok i uśmiechnęła się mimowolnie, lekko gładząc brzuszek.
    - Tak, w sumie racja - przyznała śmiejąc się delikatnie i znowu prychnęła śmiechem. - Pamiętaj, że zawsze mogę co nieco pościemniać, przesadna szczerość dawno już mi minęła - pokazała mu język i splotła swoje palce z jego. Uśmiechnęła się kącikiem ust na komplement.
    - Mam wrażenie, że przy Tobie czułabym się ponętnie nawet w worku po ziemniakach - zachichotała cicho i spojrzała na twarz Gava, by po chwili cmoknąć jego policzek. Nie miała pewności dlaczego tak jest, ale czuła się przy nim bardzo pewna siebie, z reguły była, ale tu chodziło o coś nieco innego. Lubiła to uczucie. Przytaknęła mu głową.
    - Jemy, jemy, tak nawychwalałeś, że nie mogę się już doczekać - przyznała szczerze. W głębi duszy nawet się cieszyła, że brunet uciął nieco to całe rozbieranie. Dzisiaj miała ochotę po prostu z nim pobyć, jasne, czułości czy nawet seks brała pod uwagę, ale to drugie można było odłożyć w czasie.
    Zerknęła na koszyk, gdy tylko znaleźli się na nowo w domu, zaraz jednak przeskoczyła wzrokiem do Gava.
    - Właściwie to... Zastanawiałeś się już ile tu zostajesz czy nie robisz sobie większych planów? - zainteresowała się. Chciała jakoś zacząć temat swojej własnej przyszłej podróży, bo z tej przecież nie zamierzała rezygnować.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  99. - Och, moja idealność lśni mocniej niż słońce, zapewniam, że gdzieś w koronach drzew ktoś siedzi i obserwuje - teatralnie zatrzepotała rzęsami i posłała chłopakowi głupi uśmiech.
    Kiedy zapytał jej w ten sposób, pokręciła ustami ściśniętymi w dzióbek po czym zaśmiała się krótko.
    - Racja, to trudny kaliber - przyznała. Miała wrażenie, że jedno spojrzenie w oczy Febe i język paplał nie to co głowa chciała. Na worek uśmiechnęła się pod nosem. - Nie ma problemu - rzuciła luźno.
    Na odsunięcie krzesła kiwnęła mu lekko głową i zajęła miejsce by zaraz wciągnąć przyjemne zapachy wydobywające się z otwartego koszyka. Złapała szklankę w ręce i upiła pierwszego łyka, zerkając ciekawsko na Gava. Z...? Czekała w milczeniu aż dokończy, a kiedy to zrobił uniosła zaskoczona brwi. Z Ryu? Patrzyła na bruneta chwilę, jakby czekała na jakieś "żartuję" ale chyba się nie zapowiadało. Chwilę jej zajęło przetrawienie informacji, ale ostatecznie kiwnęła głową i posłała towarzyszowi lekki uśmiech.
    - Fajnie, że... No, że chcesz spróbować - stwierdziła pogodnie. Przecież dosłownie niedawno rozmawiała z Tonym, że tej dwójce przydałby się jakiś wspólny wypad, a tu proszę. Kiwnęła głowa, gdy wspomniał o Maryl.
    - No tak, dni zmieniły się w wiele tygodni... - zauważyła i wzruszyła ramionami. - Tak pytam... Sama powoli planuję ruszyć, ale wiesz... Muszę jeszcze trochę zostać. Natan ma misję z Mor, idą powiedzieć o ciąży jej rodzicom i cholera wie w jakim stanie braciszek wróci, do tego Shi jeszcze nie domaga i tacie przyda się pomoc. No i jest jeszcze nasz Tony... Pewnie jeszcze trochę tu pobędę - sama skosztowała jednego z dań i oblizała się zaraz.
    - Mm... Chciałabym chociaż w połowie gotować tak dobrze - przyznała z lekkim śmiechem. Nie łudziła się, nie była dobra w te klocki.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  100. Słysząc chłopaka zerknęła po nim nieco podejrzliwie, zaraz jednak uśmiechnęła się pod nosem.
    - W tym Ci niestety nie pomogę - sama nie miała pojęcia co to znaczyło. W jej oczach większość istot była figurami w grze, pionki, gońce... Przy lepszych jednostkach dobrze było się zakręcić, czasem pomaślić, czasem wejść do łóżka, ale miłość... Nie, nie kojarzyła tego uczucia w swoim życiu.
    Kiedy brunet dołączył do niej pod wodą spojrzała na jego twarz i obróciła się na plecy, by widzieć jego całą posturę. Pogoniła chłopaka ruchem ręki i sama wykonała kilka machnięć złączonymi nogami. Pod wodą preferowała styl pływania delfinów. En przepłynęła kawałek i zaczęła kierować swoje dłonie w miejsca szczególnie urodziwe, przynajmniej dla niej samej, podpłynęła nawet do wyrytej w skale ściany i wzruszyła wodę przy małym ukwiale, a ten energiczniej poruszał swoimi mackami na co kobieta uśmiechnęła się szerzej i spojrzała po dzieciaku.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  101. Wan uśmiechnął się pod nosem.
    - Ach znasz? Ja nawet jednego właśnie widzę - zaśmiał się rozbawiony i przytaknął chłopakowi, gdy sam się zaliczył do tego grona. Będzie musiał się zastanowić, ale to na spokojnie, nie było pośpiechu. Słysząc o lubieniu spojrzał po chłopaku śmiejąc się pod nosem.
    - Wiesz, że jest cała masa rzeczy do robienia, które nie narażają Twojego zdrowia i życia aż tak bardzo? Nie lubisz robić czegoś, lubisz adrenalinę, a to znaczna różnica - zauważył.
    - Młody jesteś, kiedyś docenisz ciszę - dodał, nadal pogodnie, a potem po prostu obserwował działania chłopaka. Jego mimika nie zdradzała nic, no poza zainteresowaniem tymi całymi próbami.
    Kiedy chłopak skończył Wan aż podsunął nos pod mięso, bo nie dowierzał, że robotę można aż tak bardzo spartolić. Na komentarz zaśmiał się jednorazowo, acz donośnie, złapał mięso w dłoń i wstrząsnął kilka razy, a nitki rozciągnęły się od razu.
    - No, na martwym by zadziałało, ale przy żywej, ruchliwej istocie taka robota to tylko strata czasu i materiału - podsumował i położył mięso na stole. - Czyli jesteś zielony - stwierdził jeszcze i spojrzał w oczy chłopaka.
    - Trzy podstawowe etapy, rozpoczęcie, szycie i... najważniejsze... zakończenie - pokazał miejsce, w którym chłopak skończył swoje. - Możesz wyszyć najpiękniejsze wzory, ale jak nitkę puścisz luzem to i tak wszystko szlag trafi - zaznaczył. - Twój szew i tak jest do bani, jednak gdybyś chociaż przy ostatniej pętelce zakotwiczył nić to ten nie rozpadłby się aż tak szybko... - wytłumaczył spokojnie.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  102. Heimurinka zauważyła jak chłopak ucieka na powierzchnie, poczekała jednak przy ukwiale i dopiero po chwili ruszyła kawałek dalej z mentalnym westchnięciem. Skoro nie dał rady, trudno... Ona nie miała zamiaru marnować przybycia tutaj i dała ponieść się po prostu chwili, lawirując pod wodą między tymi wszystkimi cudami. Wirowała w wodzie, pozwalając sobie na podwodny taniec, by ten z czasem przerodzić w łowy. Dojrzała smakowitą rybkę i nie zamierzała odpuszczać, chociaż jedynie sprawny obserwator mógł zauważyć tu różnice między tańcem, a polowaniem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  103. An przekręciła lekko głowę słysząc o "jedynej potrzebie" i uśmiechnęła się pod nosem, kosztując sobie kolejnej potrawy.
    - Mhm, dobrze, rozumiem. Chociaż to i tak oznacza współpracę - zauważa łagodnie i wzrusza ramionami. Krzyżuje zaraz spojrzenie z chłopakiem.
    - Gave, wasza relacja to dla mnie poboczna sprawa, wasza sprawa. Jasne, mam jakąś tam opinię, ale teraz mam też ważniejsze sprawy na głowie i nie zamierzam przesadnie się angażować - wyznaje. - Interesuje mnie jaki jesteś dla mnie, jak ja się przy Tobie czuję. Innych oddzielam grubą kreską - dodała spokojnie i zadowolona oblizała usta. Febe naprawdę się postarała. Słysząc o ewentualnym spotkaniu przytaknęła mu głową.
    - Bardzo możliwe, byłoby fajnie - przyznała odwzajemniając jego uśmiech. Na przestrogi zaśmiała się delikatnie i jakoś tak odruchowo wyciągnęła rękę by delikatnie musnąć palcami dłoń Gava.
    - Spokojnie, będę ostrożna - zapewniła patrząc mu w oczy i zaraz zabrała powoli swoją dłoń z cięższym westchnięciem. - No... Chciałam iść sama, ale Ryu idzie w tą samą stronę i się wprosił. Zobaczymy jak wyjdzie - wzruszyła ramionami, wzięła kolejny kęs i prychnęła cicho śmiechem.
    - To chyba musisz poszukać sobie kogoś innego... Prędzej Ci coś upoluję niż dobrze przyrządzę - rzuciła w żartobliwym tonie, chociaż lekko przygryzła wargę po tym komentarzu. Pewnie nie jedna kobieta na drodze Gava poczęstuje go czymś pysznym.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  104. [Biorąc pod uwagę, że Gave tak oryginalnie zagadał podczas tej współpracy to bawi mnie jego tekst razy dwa xDDD]

    Akane ponownie wzruszyła ramionami.
    - Nie będzie trzeba - przyznała, chociaż szczerze wątpiła, że chłopacy przejdą zaplanowaną trasę w zupełnym milczeniu. Prędzej czy później któryś wymięknie. Słysząc o tym całym bimbaniu koło nosa, skrzyżowała z nim wzrok i uśmiechnęła się kącikiem ust.
    - To dlaczego w ogóle o niej wspominasz skoro Ci tak wisi opinia? - zapytała luźno, z czystej ciekawości i zaraz pochyliła się lekko by tyknąć go w czubek nosa. - Mi Twoja opinia nie wisi, jestem jej ciekawa, nic chyba w tym złego. Przynajmniej nie, jeżeli nie robię pod jej wpływem czegoś wbrew sobie - dodała, nadal lekkim tonem.
    To całe "baw się dobrze" trochę dziwnie brzmiało w jego ustach, ale An kiwnęła głową, uśmiechając się subtelnie.
    - Postaram się - przyznała po czym lekko ściągnęła brwi słysząc specyficzną prośbę. Chłopak trochę ją tym rozbroił i fiołkowooka zaśmiała się krótko.
    - Nie po to dążyłam do porządku w głowie by znowu pakować się w to samo bagno. Spokojnie, nie zamierzam się z nikim innym całować - zapewniła w pierwszej chwili lekko rozbawiona, jednak zaraz delikatnie przygryzła wargę. Rozumiała, że w oczach Gava jej deklaracja była mało wiarygodna, w końcu Ryu też kiedyś mówiła, że "kocha", jednak An coraz częściej dostrzegała różnicę między uczuciami do obu chłopaków. Zamyśliła się na chwilę, ale słowa o polowaniu i kochance sprowadziły ją na ziemię. Na oczko odpowiedziała słabym uśmiechem. Tak, brała to pod uwagę, tą całą kochankę.
    - Nie w takiej sytuacji, nie z Tobą - złapała jeden z wypieków Febe i lekko zdusiła w dłoni. - Źle Tonego wtedy zrozumiałam... - dodała po czym wpakowała sobie do buzi spory kawałek jedzenia, wykorzystując chwyt samego Gava. Zamierzała zatkać sobie jadaczkę. Wiedziała, że rozmowa prowadzona jest w żartobliwym tonie, a mimo to głupie myśli pchały się do głowy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  105. Buzia wypchana jedzeniem sprawiła, że jedyną odpowiedzią na nagłą propozycję była zaskoczona mina dziewczyny. Pozwoliła się pociągnąć i wstała, energicznie podążając za chłopakiem, ledwo dając radę przeżuć wypiek. Odetchnęła z ulgą, gdy udało się to zrobić i zaczerpnęła głośno powietrza.
    - Klifów? - zapytała, wciąż zdziwiona. - Czyli jogging jest bebe, ale skakać z wysokości mogę? - rzuciła z przekąsem w głosie i pokazała chłopakowi język. Nie czas na trapienie się, teraz przecież byli razem i miała Gava całego dla siebie. Kiedy dotarli na miejsce obejrzała drzewo jak i liany z wyraźnym uśmiechem na ustach. Lubiła taki rodzaj rozrywki, szczególnie w doborowym towarzystwie. Słysząc pytanie prychnęła.
    - Cykam? Co najwyżej o to, że się pogniewasz bo pójdzie mi to zgrabniej niż Tobie - poruszyła zabawnie brwiami i złapała jedną z lian, śmiejąc się przy tym delikatnie. Widząc jak skacze odruchowo krzyknęła, ale zaraz zaniosła się szczerym śmiechem, widząc jego wynurzającą się głowę.
    - Och bardzo chętnie skarbie, tylko się suń, bo nie chciałabym wylądować na twej zacnej głowie! - krzyknęła rozbawiona po czym naśladując ruchy bruneta, wzięła rozbieg i sama rozhuśtała się, by wylądować z głośnym chlupnięciem w wodzie. Wynurzyła się tuż przy boku Gava i posłała mu szeroki uśmiech, przecierając wodę z oczu.
    - Genialne uczucie - przyznała rozbawiona, lustrując jego buzię wzrokiem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  106. Wan wzruszył ramionami.
    - Zależy ile masz do stracenia - puścił oko chłopakowi. - Adrenalina wiąże się z ryzykiem, dużym ryzykiem, bo najczęściej wystarczy jeden niewłaściwy ruch i możesz stracić wszystko co masz - dodał. - Oczywiście mówimy o tym najwyższym szczeblu, gdzie ryzykujemy stratę życia... - mówił to wszystko na luzie, po czym dalej obserwował poczynania chłopaka. Trzeba było przyznać, że był zawzięty... albo raczej uparty. Wan uśmiechnął się pod nosem, a kiedy widział solidny zacisk na mięsie prychnął cichym śmiechem.
    - Doceniam Twoją zawziętość, ale czy nie lepiej i szybciej byłoby po prostu mnie zapytać jak powinno być? - zauważył rozbawiony. - Kto pyta nie błądzi... oczywiście bez skrajności - wolał to dodać, bo często spotykał się ze skakaniem z jednej skrajności w drugą.
    - Jeżeli zadowalają Cię blizny w postaci rowów we własnym ciele to lepiej, ale z mego punktu widzenia bardzo to niechlujne - przyznał, dalej w świetnym humorze.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  107. Machnęła odruchowo nogą pod wodą, gdy ją złapał, zaśmiała się i uciekła kawałek dalej, a kiedy wypłynął na powierzchnie wykonała kilka zamaszystych ruchów by go ochlapać. Na propozycję przytaknęła głową i zaczęła płynąć za nim, jednak nie ukrywała zdziwienia na wzmiankę o salcie.
    - A umiesz z saltem? W ogóle umiesz zrobić salto? No wiesz, tak z miejsca lub rozpędu... - zapytała zaciekawiona. Nigdy nie widziała pełnych treningów chłopaka, wiedziała jak wyglądają te jej, z jej ojcem, stawiała, że Meliodas wprowadzał podobne ćwiczenia, ale w sumie nigdy jakoś konkretnie o tym nie rozmawiali.
    - Jak właściwie Ci się z nim trenuje? - wypaliła. - Z Meliodasem - dodała dla jasności. - Ćwiczycie ogólnie czy coś konkretnego?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  108. Dziewczyna mimowolnie uśmiechnęła się na jego wygibasy i nawet dwa razy klasnęła w dłonie.
    - Proszę, proszę... Ciekawe co jeszcze potrafisz - rzuciła z tajemniczym uśmieszkiem i zaraz spojrzała na wspomniane liany. Tak, ona też jeszcze nie próbowała. Ruszyła powoli z Gavem w stronę drzewa i zaśmiała się cicho, gdy wspomniał o gibkości.
    - No tak, jest tak niziutki, że pewnie ciężko go trafić - zażartowała i ze śmiechem przytaknęła mu głową. - Cieszę się, że dobrze Wam idzie - przyznała z zadowolonym uśmiechem. Gave chciał czy nie, miał tutaj chociaż odrobinę tego domowego ciepełka, którego mu tak zawsze brakowało. An zdawała sobie sprawę, że chłopak nie zawsze o tym pamięta, ale fakt, że takie miejsce po prostu jest był dla niej wystarczający. Uśmiechnęła się pod nosem na słowa o tacie.
    - Myślę, że nawet na pewno byś był. W końcu z treningu zawsze coś się wynosi - stwierdziła z uśmiechem, złapała lianę i puściła oko do Gava, by zaraz odbić się od gałęzi i rozhuśtać trochę wyżej niż poprzednio, chciała mieć więcej czasu na salto i chociaż plan był dobry, to po wyskoku nie udało złapać jej się odpowiedniej pozycji i wpadła do wody jako zwinięta kulka.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  109. An stawiała, że Melio nie zapomina, raczej robił to celowo, pasowało by to do charakterku mężczyzny.
    Po głośnym plasknięciu wynurzyła się spod wody i przetarła oczy z delikatnym śmiechem na ustach.
    - Oho, no nabijaj się - rzuciła rozbawiona i odpłynęła nieco, co by nie znaleźć się na trasie chłopaka. - Dalej, dalej, pokaż co potrafisz! - wiwatowała, a kiedy nie wyszło i Gave plasnął brzuchem w taflę, skrzywiła się, szybko płynąc w jego stronę.
    - Auć... Cały jesteś? - spojrzała po czerwonym torsie chłopaka i zaraz pokręciła głową. - Miano deski też próbujesz mi zabrać? - uśmiechnęła się do niego z przekąsem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  110. Zastrzygł uchem.
    - Mam Cię nauczyć, czy robić za Ciebie? - zapytał rozbawiony. - Co to niby za nauka? Sam masz dojść do tego kiedy jest poprawnie, kiedy za mocno, a kiedy za lekko. To Twoja głowa i Twoje ręce, ja jestem tylko od podpowiadania, w którą stronę iść - wyjaśnił. - Takiej nauki możesz się tu spodziewać. Jak nie pasuje to ucz się gdzie indziej - dodał łagodnie, bez jakiś wyrzutów w głosie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest przeciętnym nauczycielem, ale jakoś nie specjalnie mu to przeszkadzało. Przecież i on do wielu rzeczy doszedł sam i gdyby matka wszystko wykładałaby mu kawa na ławę to nigdy nie nauczyłby się więcej, a tak, miał wytyczne, jednak całe życie mógł robić własne obserwacje i w pewnych tematach przebił sama Floriane.
    - Miałem - kiwnął głową i wzruszył ramionami, po czym rozplątał przesadnie zaciśnięte nitki i nic już więcej nie mówiąc wstał z miejsca, zostawiając mięso na stole. Akurat temat jego byłego ucznia nie był przyjemny. Ruszył do swojego stoliczka i zaczął przygotowywać kolejne mieszanki, miał z nimi jeszcze sporo roboty.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  111. An uśmiechnęła się pod nosem i zaśmiała lekko.
    - No... Kiedyś byłam... - wspomniała rozbawiona, a kiedy się zbliżył zwilżyła lekko usta językiem obserwując go uważnie. Pozwoliła by rozwiązał sznurki i sama zahaczyła palec o krawędź jego bielizny, uśmiechając się jednocześnie już na sam wstęp wypowiedzi. Poczuła przyjemny dreszcz, gdy jej dotknął i oddała pocałunek, chociaż delikatniejszy niż ten jego.
    - Znając nasze szczęście odpłynie i stracę go na wieki - szepnęła z zadziornym uśmiechem. No tak, majtki już jej kiedyś woda porwała, czas więc i na stanik. Zaśmiała się zaraz delikatnie.
    - Te Twoje kary coraz bardziej mi się podobają - rzuciła splatając palce na karku chłopaka i jeszcze raz skosztowała jego ust.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  112. En skonsumowała swoją ofiarę, oblizała usta i powoli ruszyła w stronę powierzchni by dopiero w trakcie drogi zwrócić uwagę na kaleczącego się w wodzie chłopaka. Posłała mu uśmiech rozbawiona tą nieudolnością, ale nie zatrzymała się, płynęła dalej by wynurzyć głowę i roześmiać się.
    - Nie jestem pewna czy zamieszkanie na zalewowych terenach jest dla waszej rasy takim dobrym pomysłem - przyznała. To było całkiem zabawne, władali żywiołami, mieli tajemnicze zdolności, a zwykłe nurkowanie niektórych rozkładało na łopatki.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  113. Zaśmiała się widząc co robi.
    - Ach więc to tam chowasz wszystkie skarby - również poruszyła brwiami i nawet zjechała nieco niżej dłonią, ale zaraz w nią oberwała i syknęła cicho między pocałunkami. Grzecznie przesunęła dłonie na kark Gava, ale pogłębiła czułość, a na komentarz sama zacmokała, już miała coś mówić, jednak uszczypnięcia sprawiły, że jedynie przygryzła dolną wargę i już zaraz wpiła się w usta chłopaka odrobinkę zuchwalej. Zanurzenie sprowadziło ją na ziemię, pozwoliło odrobinę ochłonąć, ale kiedy chłopak przysiadł przy brzegu, ona stała tam gdzie ją zostawił i po prostu obserwowała go z delikatnym uśmiechem błądzącym po twarzy. Słysząc o polowaniu uniosła brwi wysoko i celowo obróciła się przodem do chłopaka.
    - Polowanie? - zaczęła powoli wychodzić z wody. - Ach tak to sobie wymyśliłeś... - patrzyła prosto na Gava, ale to przystanęła by oblać się wodą, to by wycisnąć wodę z włosów czy zarzucić je na plecy. Kiedy woda sięgała jej już do bioder zahaczyła palec o krawędź majtek.
    - Jesteś pewien, że będziesz w stanie skupić się na tropieniu zwierząt? - zapytała z niewinnym uśmieszkiem zsuwając z siebie dół bielizny i zatrzymała się tuż przed chłopakiem, ostentacyjnie upuszczając gatki obok niego.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  114. - Kochaniutki... - szepnęła uroczym głosem i chociaż musiała przyznać, że te całe zaczepki były naprawdę podniecające to zbliżyła do siebie nogi, by zacisnąć między udami dłoń Gava, a swoją bezceremonialnie przejechać po bieliźnie chłopaka.
    - Skoro ja poluję, to i ja decyduję kiedy - dodała nad uchem chłopaka by dopiero po tych słowach rozsunąć mokre uda, mokre nie tylko od wody.

    Akane xD

    OdpowiedzUsuń
  115. An nie potrzebowała nic więcej, sam fakt, że jej reakcja była dla Gava chociaż trochę zaskakująca jej wystarczył. Mimo nagości sama nie zamierzała tu i teraz rzucać się na niego, chciała odłożyć ten moment w czasie, chciała z nim pobyć też w ten mniej sprośny sposób, chociaż średnio im wychodziło. Zaśmiała się na tą myśl i słowa chłopaka.
    - Bez obaw, nie puszczę Cię głodnego - zapewniła, dając pociągnąć się w stronę domu, nawet zrównała krok z Gavem. - Biorąc pod uwagę fakt, że jedliśmy całkiem niedawno to myślę, że mam jeszcze trochę czasu - przyznała zerkając na niego z wyraźnie zadowolonym uśmiechem.
    - Lubię to... - rzuciła w przypływie chwili. - Ten czas... Spędzony z Tobą - dodała, a uśmiech jej nie opuszczał.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  116. - A więc ewentualna wina za opóźnienia spadnie na Ciebie - pokazała mu język. - Mnie bym się nie obawiała, ale nie wiem co zrobi głodna Fasolka - dodała żartobliwie i poruszyła zabawnie brwiami.
    Prawdę mówiąc An nie oczekiwała nic w zamian, coraz częściej łapała się na tym, że puszcza myśli w eter i tyle, dla zwykłem informacji, tak jak teraz. Uniosła delikatnie brwi na podsumowanie Gava, spojrzała po podanej bieliźnie i wzięła ją do rąk dopiero po kilku sekundach.
    - Tak, lubię seks, ale seks z Tobą. Ale nie tylko... Lubię się z Tobą wygłupiać i śmiać - wciągnęła na siebie majtki. - Lubię z Tobą przebywać... Dobrze czuję się w Twoim towarzystwie. Tak po prostu - nałożyła na siebie też stanik i wzruszyła ramionami. - Flirt, te całe gierki, podpuszczanie. Nawet w naszych wcześniejszych spotkaniach było zawsze coś co lubiłam - przyznała spokojnie. Nie urodziła się wczoraj, nie oczekiwała, że chłopak nagle zaleje ją uroczymi wyznaniami, to nie był Gave. Dotknęła lekko jego dłoni.
    - To, że Ci to mówię nie znaczy, że jesteś mi coś winien. Wiesz, że gadam co mi ślina na język przyniesie, czasem myślę na głos... Nie oczekuję byś robił tak samo. Jak Cię najdzie i będziesz chciał to przecież i tak powiesz swoje - dodała z subtelnym uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  117. - To już ona sama oceni - dumnie uniosła brodę i puściła oko chłopakowi. Zaśmiała się po chwili. - Bez obaw, zaraz się zbieram... - dodała, a kiedy powiedziała swoje zaczęła słuchać co chłopak miał do powiedzenia. Przytaknęła mu głową, gdy wyznał o złym zaczęciu. Patrzyła na niego, gdy się odsunął, ale nie oponowała, a kiedy zadał pytanie nie ukrywała zaskoczenia. Nie spodziewała się tu tak poważnej rozmowy, ale posłała mu ciepły uśmiech.
    - Myślę, że każdy ma swój indywidualny sposób na rozróżnianie - przyznała by zaraz zamrugać szybciej oczyma, jeszcze bardziej zaskoczona. W pierwszej chwili zabrakło jej słów w buzi, Gave wyglądał jakby myślał, że mówi coś okropnego, a dla niej osobiście brzmiało to zupełnie inaczej.
    - Tak... - wypaliła mało składnie i zaraz potrząsnęła głową. - Znaczy... Dobrze, ja... Ja nie mam nic przeciwko. Chętnie... - przyznała robiąc krok w jego stronę. - Chętnie będę spotykać się bez seksu - wyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  118. - To nie bzdury - pokręciła głową. - U mnie to może objawiać się inaczej niż u Ciebie, po prostu... Nie musi być kropka w kropkę tak samo... - westchnęła, ale zaraz spojrzała mu w oczy. - Ja na przykład uśmiecham się na samą myśl o Tobie... O spotkaniu z Tobą. Czasami... No właściwie to często wyobrażam sobie co robisz... Jak gotujesz, trenujesz, spacerujesz. Jak siedzisz z Maryl, jak jej czytasz... I to wystarczy by mieć dobry dzień, myśl, że u Ciebie jest ok. Ja... Jest mi ciepło na sercu gdy tylko się uśmiechasz, mogłabym patrzeć na Twoją radosną buzię godzinami... Mogłabym chować Cię w ramionach, gdy jest Ci źle. Stać przy Twoim boku, gdy walczysz, a kiedy trzeba pozwolić byś mnie bronił. Nie wstydzę się stać przy Tobie naga, ale nie wstydzę się też przy Tobie płakać czy okazać słabości. W tym jestem nowa, ale zniknął ten lęk... Po prostu... No przy Tobie czuję, że wcale nie muszę być tą silną i niezależną, nie zawsze... I tak, pewne te sprawy wyszły w naszych kłótniach, pewne dotarły do mnie z czasem, pewne jeszcze dotrą, ale w danej chwili przy Tobie po prostu czuję się inaczej niż przy innych, jakbym mogła więcej, a musiała mniej - wyznała i zaraz uśmiechnęła się pod nosem.
    - Serio - potwierdziła. Lubiła te ichne zabawy, ale jeżeli mogła pokazać Gavovi, że dla niej to coś więcej niż tylko seks i wpadka to zamierzała spróbować.
    - Dobrze - przytaknęła mu głową i złapała swoją koszulkę, co by mimo wszystko odziać się jakoś stosowniej na to całe polowanie. Ubrana obejrzała się jeszcze na chłopaka z lekkim uśmiechem.
    - To na Tobie mi zależy, nie na Twoim ciele - dodała dla podsumowania wcześniejszych słów.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  119. - Zapytać, nie czekać - poprawił go. - Poza tym tak jak wspomniałem, ja jestem od podpowiadania, nie od robienia wszystkiego za Ciebie... Ty wiesz ile włożyłeś siły w ten zacisk, więc kiedy mówię, że za mocno to Ty masz zaciskać delikatniej. Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie to oczywiste - stwierdził luźno, wzruszając ramionami. Otworzył zaraz szufladkę przy swoim boku i wyciągnął z niej połatane płaty suchej skóry, szyte na różne sposoby. Rzucił te płaty na stół, przy którym pracował chłopak i jeszcze raz spojrzał na swojego gościa.
    - Proszę bardzo, jak Cię najdzie to będziesz widział jak to powinno wyglądać - oznajmił krótko i złapał swoją fajeczkę, by znowu ją sobie nabić. Na pytanie uśmiechnął się pod nosem.
    - Lubię, gdy widzę potencjał, kiedy sam czerpię z tego przyjemność, a nie kiedy dane mi słuchać przemądrzałych żółtodziobów - odpowiedział zgodnie z prawdą, bez jakiejś złości w głosie, zaciągnął się zaraz dymkiem i odwrócił do swojego stołka tyłkiem lustrując młodzika wzrokiem. - Ty z kolei na takiego wyglądasz, na pierwszy rzut oka to jest... - uśmiechnął się pod nosem.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  120. Ennis posłała chłopakowi zadziorny uśmieszek.
    - Och, to już nie mam się trzymać od niego z daleka? - rzuciła z przekąsem, chociaż musiała przyznać, że rzeczywiście pływanie z blondynem byłoby dla niej zapewne przyjemniejsze i to z co najmniej kilku powodów. Słysząc o byciu kiepskim przyjrzała mu się z cichym śmiechem na ustach.
    - Jak na pyskatego młodzika dość często podkreślasz własne słabości - zauważyła. - Zawsze tak otwarcie mówisz o tym w czym jesteś kiepski czy to temat przeznaczony jedynie dla tych mało istotnych jednostek? - zapytała, nadal z tym samym uśmiechem.
    Na wzmiankę o pobycie wzruszyła tylko ramionami, przytyk co do jedzenia olała, ale pytanie... Spojrzała na chłopaka z wyraźnym politowaniem.
    - Żartujesz sobie? Cały ten czas nad nią pływasz... - odpowiedziała przewracając oczyma i kręcąc głową, żenada. Dała nura z kolejną nadpływającą falą i delfinkiem ruszyła w stronę brzegu. Wycieczka zaczęła ją nużyć.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  121. An miała wrażenie, że jej słowa nie do końca przekonały Gava, może nie tyle, że w nie nie wierzył, ale coś było nie tak. Postanowiła jednak przemilczeć swoje przeczucie, w takich sytuacjach nie chciała z niego korzystać, wolała by problemy wypływały bez nacisku z jakiejkolwiek strony. Odwzajemniła uśmiech chłopaka i kiwnęła głową, gotowa by ruszyć na łowy.
    - Do zobaczenia - rzuciła i już miała ruszać, ale zatrzymała się w pół kroku by jeszcze raz spojrzeć po brunecie. - Pierwszy raz tak mam, wiesz? - padło mimowolnie. - W sensie... Te uczucia, tak przejrzyste i wyraźne, takie po prostu moje - dodała w lekkim zamyśleniu i uśmiechnęła się pogodnie do samej siebie, by zaraz potrząsnąć głową i wrócić na ziemię. Posłała chłopakowi buziaka w powietrzu i energicznie ruszyła w stronę lasu, by wytropić jakąś zwierzynę.

    W okolicy domu pojawiła się po dobrych czterdziestu minutach, niosła na ramieniu gruby kij przez który przewiesiła dwa truchła swoich ofiar. Jakaś krzyżówka zająca z sarną wisiała za ramieniem, a z przodu dyndał ptak przypominający jakiegoś orientalnego indyka. Sama Akane z kolei była konkretnie wysmarowana w błocie, szczególnie prawa strona jej ciała. Do tego przy lewej skroni miała małe rozcięcie, krew nadal lekko z niej płynęła, ale w większości zdawała się zasklepiona.
    - Jestem! - krzyknęła wyraźnie zadowolona ze swoich zdobyczy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  122. Akane zaśmiała się na ten komentarz.
    - Ej, wcale nie, musiałam po prostu wykonać ślizg jak skubany kicajec chciał zwiać. Ja nie mam za sobą stada niewidzialnych istot, muszę dobrze wycelować by złapać zwierzaka - uśmiechnęła się pod nosem po czym lekko przymrużyła oczy, kiedy Gave dotykał ranki. Przytaknęła mu tylko głową, jednak patrzyła na niego czule. Nawet lubiła ten rodzaj troski chłopaka.
    Nie przedłużając, ruszyła w stronę wody by zmyć z siebie wszelkie zabrudzenia, przemyła nieco zakrwawiony policzek i wróciła do Gava by zerknąć przez ramię jak radzi sobie z wypruwaniem wnętrzności.
    - Nie ma co opatrywać, to tylko draśnięcie, ale zdezynfekować można... - nawiązała do jego poprzedniej wypowiedzi. - Często to robisz? - zapytała patrząc jak patroszy zwierzynę.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  123. En uśmiechnęła się pod nosem.
    - To raczej książkowe podejście wroga, no, ewentualnie niezbyt rozgarniętego, ale tak, jest to jakaś metoda - stwierdziła z dość obojętnym tonem.
    Rozumiała fakt, że chłopak nie musi się znać na morzu, ale fakt takiej niewiedzy był już dla niej ignorancją i nawet ten zawstydzony pomruk nie zmienił jej odczuć. Dziewczyna nie zmieniła kierunku, nadal płynęła w stronę brzegu, jednak po chwili wyczuła te chaotyczne drżenia pod falą. Jako drapieżnik była wyczulona na tego typu sygnały i odwróciła się, by zobaczyć w oddali podwodne kłopoty chłopaka. Jeszcze tego brakowało, była gościem na cenzurowanym i topielec raczej nie wróżył dla niej nic dobrego, szczególnie nie w tej sytuacji, w końcu ona jako ostatnia mogła być widziana z tym gówniarzem.
    - Pieprzone bachory... - warknęła i mimo sporej niechęci, ruszyła szybko w stronę Gava, by złapać go za ramię i pociągnąć w stronę powierzchni, a zaraz po tym powoli eskortować do brzegu. Nie była w tym delikatna, po prostu pilnowała by chłopak się nie utopił, przeklinając w myślach.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  124. Makumby? Nie znał tego określenia, ale wzrok chłopaka zdradzał, że chodziło o fajkę. Wzruszył tylko ramionami.
    - Mi odpowiada - rzucił luźno ze swoim uśmieszkiem na pysku. Obserwował młodzika, a kiedy ten wyciągnął dłoń po jego fajkę Wan uniósł brwi zaskoczony i zaraz wybuchł śmiechem.
    - Wystrugasz sobie swoją to będziesz mógł się sztachać - oznajmił rozbawiony i puścił dymka w stronę Gavina. - Żółtodziób mi nie przeszkadza, wyszczekanie już tak. Nie każę Ci brać lekcji akurat u mnie, możesz sobie leżeć i patrzeć w sufit lub robić coś jeszcze innego, ale skoro prosisz mnie o pomoc to się dostosuj do moich metod - klapnął sobie wygodnie w fotelu i puścił chłopakowi oko.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  125. Akane uśmiechnęła się pod nosem na zapytanie o piasek.
    - "Nie korzystam z niego przy takich prowizorycznych rzeczach" - zacytowała go i pokazała mu język po czym zaśmiała się delikatnie. - Staram się być jak najbardziej ludzka w codziennym funkcjonowaniu. Miałam okazję trochę poćwiczyć łowy z tatą, gdy podróżowaliśmy do Polszy, później gdy wracałam do Argaru, tak więc jestem w tym jeszcze dość zielona, ale nie chcę iść na łatwiznę - przyznała i ruszyła w stronę torby chłopaka, by wyciągnąć burbon, odkręcić i zaciągnąć się zapachem. Jakiś czas temu zapach trunku był dla niej przyjemny, ale ostatnio... Skrzywiła się delikatnie.
    - Ciekawe czy to przez ciążę... Sam zapach mnie gryzie w nos... I to w przypadku wielu alkoholi - zauważyła z pogodnym wyrazem twarzy. Zmoczyła kawałek materiału i przetarła ranę, czując wyraźne pieczenie na skórze. Usiadła obok Gava, trzymając materiał przy ciele i obserwowała jego poczynania. Kiwnęła głową.
    - Tak, w trasie i tutaj, Shiya nadal uczy mnie gotować. Od kiedy ma nogę w gipsie mam więcej do roboty więc z deserów przeszłyśmy na dania obiadowe - odsunęła materiał od ranki i spojrzała na chłopaka. - Chyba starczy, nie?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  126. Zdyszana klapnęła na piasku i wzięła kilka głębszych wdechów, wciąż przeklinając w umyśle. Na podziękowanie zacisnęła zęby i przymknęła powieki by zaraz otworzyć je powoli.
    - Normalka... - rzuciła mu lekki uśmiech. - Przecież nie dałabym Ci utonąć - dodała, przeskakując spojrzeniem na wodę. - Przynajmniej wiem już kogo nie zabierać na takie wycieczki - zaśmiała się delikatnie. - Będziemy musieli pozostać przy próbie wciśnięcia we mnie jajecznicy... - puściła mu oko.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  127. Kiwnęła głową, gdy wspomniał o ćwiczeniach.
    - Zdecydowanie w płytszych zbiornikach - rzuciła by zaraz uśmiechnąć się kącikiem ust. - Tak, lubię. Może z czasem i Tobie będzie dane swobodniej przy niej pływać - spojrzała na chłopaka po czym skrzywiła się na wzmiankę o jajecznicy w rybie. - Ohyda, jak już to obok, co by nie popsuć smaku ryby - zaznaczyła z lekkim przekąsem w głosie i wstała, otrzepując się z piachu.
    - Nie wiem jak Ty, ale ja się powoli zbieram, mam jeszcze kilka planów na ten dzień, a i tak długo wytrzymałam w tym doborowym towarzystwie - stwierdziła bez ogródek, otrzepując ręce.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  128. Trochę ją zaskoczyło jego stwierdzenie i spojrzała na niego zaciekawiona. Już nawet otworzyła usta co by wyjaśnić, ale zatrzymała słowa w buzi, słysząc, że Gave rozwija myśl. Uśmiechnęła się nawet delikatnie, chociaż do czasu aż nie wspomniał Maryl, to w sumie nie była pewna, czy to dobrze, czy też źle w jego oczach. Zaśmiała się nawet lekko, gdy wspomniał o skali.
    - Tak, zdecydowanie są - przyznała, kiwając przy tym głową. Przyglądała mu się spokojnie, gdy zaczął dokładniej opisywać co miał na myśli, a kącik jej ust mimowolnie drgnął.
    - Jeżeli tak na to patrzeć, to tak, jestem bardzo ludzka - posłała mu ciepły uśmiech. nawet mimo tych całych komplikacji, miło jej było wysłuchać takiej opinii, szczególnie gdy wspominał o emocjach. - Z Ciebie też całkiem sympatyczna bestia, szczególnie w towarzystwie dzieci - zaśmiała się lekko i poprawiła mu kosmyk włosów, zgarniając go z czoła za ucho. - Tęsknisz za nią, co? Za Maryl... - bardziej stwierdziła niż zapytała, a kiedy ucałował jej ranę poczuła przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele. Przytaknęła na słowa o mamie, jednocześnie krzyżując spojrzenie z chłopakiem.
    - Mhm, chyba działa - uśmiechnęła się do niego ciepło. - Tylko nie zdradzaj tej techniki Febe, bo nas zacałuje na śmierć - rzuciła z nieco żartobliwą nutką w głosie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  129. An uśmiechnęła się pod nosem i wzruszyła ramionami.
    - Skoro tak mówisz - rzuciła luźno i zerknęła na mięsko swoim krytycznym okiem, niczym inspektor sanitarny oceniała jak chłopakowi poszło patroszenie zwierzyny. - No, całkiem, całkiem Panie Gave, wygląda to smakowicie - zerknęła na niego i pokazała mu język. Objęła dłońmi kolana i lekko zmrużyła wzrok. Przyglądała mu się chwilę po czym prychnęła krótkim śmiechem.
    - A dorosłych chcesz? Po prostu lubisz dzieciaki Gave, ja wiem, że to nie przechodzi łatwo przez Twoje niesympatyczne gardło, ale daj spokój, lubisz je i tyle - posłała mu szerszy uśmiech. Nawet ją bawił jego upór w takich tematach. Kiedy zaprzeczył co do tęsknoty, spojrzała na niego z wyraźnym "doprawdy?" na twarzy, uśmiechnęła się pod nosem, gdy zmienił nieco wersję, ale nic nie powiedziała, po prostu kiwnęła głową.
    - Tak wiem, rozumiem, ale myślę, że ona też zrozumie, cokolwiek jej powiesz, jakkolwiek to wyjaśnisz. Pewnie dostanie Ci się po głowie, ale najważniejsze dla niej będzie, że w ogóle wróciłeś - wysnuła swoją teorię i prychnęła pod nosem kiedy zwrócił jej uwagę co do włosów. Praktycznie zaraz po tym komentarzu zmierzwiła mu czuprynę. - Ou, wybacz, czyżby grzywka opadała nie tak jak trzeba? - rzuciła zaczepnie z rozbawieniem na twarzy i ze śmiechem udała, że zaklucza buzię, gdy wspomniał o patentach. - Ani słowa, obiecuję - dodała, jednak ona nie utrzymywała powagi.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  130. - A Ty gdzie się plasujesz? Jesteś dziecko czy dorosły? - zapytała spokojnie z czystej ciekawości co do jego odpowiedzi. Przytaknęła na słowa o dziecięcym wybaczaniu, uśmiechnęła się nawet lekko do samej siebie i mimo wszystko ukradkiem zerknęła na swój brzuch. Ciekawe czy Fasolka też będzie im wybaczać i ciekawe czy dadzą jej ku temu wiele powodów. Faza z włosami była dość intrygująca.
    - Bo...? - wykorzystała moment, w którym czegoś szukał i wsunęła palce w jego włosy, tym razem po prostu je tam zostawiając, a słysząc groźbę zaśmiała się krótko.
    - Że niby jestem jedną z tych lasek co panikują na rzecz obciętych włosów? - zapytała z przekąsem. - Odrosną - zauważyła luźno. - Najwyżej Tobie będzie mniej przyjemnie patrzeć, no, chyba, że lubisz mnie w pół łysej odsłonie - dodała rozbawiona, bo wizja siebie samej w takiej wersji była komiczna.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  131. Pokręciła ustami, układając je lekko w dzióbek, ostatecznie przytakując mu głową.
    - Czyli jednak nastolatek - zauważyła z nieco zadziornym uśmiechem, a kiedy wstał w celu ucięcia włosów, no... Nie zdążyła zareagować, po prostu nagle poczuła jak coś, a raczej ktoś unosi ja w powietrze i automatycznie wierzgnęła się, szukając czegoś co mogłaby złapać. Wciągnęła też głośniej powietrze, zaskoczona tym całym zabiegiem. W pierwszej chwili musiała uspokoić oddech, nie przywykła do lewitowania i zaśmiała się odrobinę nerwowo.
    - Gdyby to ode mnie zależało to uwierz, nie wisiałabym teraz w powietrzu - przyznała, dopiero teraz zerkając na Gava. - Najwyraźniej moje włosy to cenny nabytek dla tej małej... Może już oczyma wyobraźni zaplata mi warkocze? - rozluźniła się odrobinę i chociaż nadal czuła pewnego rodzaju dyskomfort to starała się oddychać spokojnie i zachować spokój. Ciekawe jakie jeszcze przygody zamierza zapewnić jej ten zarodek.
    - No już, spokojnie, możesz mnie opuścić - zwróciła się do córki. - Nawet jak coś utnie to zanim do nas dołączysz urosną jeszcze dwa razy dłuższe - dodała żartując sobie dla własnego dodania otuchy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  132. An wisiała chwilę z wyraźną konsternacją na twarzy, ale słysząc pytanie westchnęła ciężko.
    - Dobra, dość, proszę mnie spokojnie odstawić na ziemię - rzuciła stanowczo. - Nie jestem Jezusem co by tu bimbać nad głową i... - nagle poczuła jak jeden z duchów odpuszcza i odruchowo lekko krzyknęła, bo teraz zawisła na jednej ręce i wcale jej się to nie podobało.
    - Postaw mnie! - uniosła się, jednocześnie tworząc sobie z okolicznego piasku zabezpieczenie, piasek stworzył tuleję opartą na gruncie i oplatającą jej nogi po same kolana. Wolała nie walnąć teraz o ziemię, byłoby to mało przyjemne.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  133. Kiedy pierwszy duch powrócił, drugi zniknął i Akane miała wrażenie, że Fasolka albo ma problemy z kontrolowaniem mocy albo cierpi na jakieś rozdwojenie jaźni. Duchy jakby zaczęły między sobą szarpać się o matkę, znikały, pojawiały się, jeden ciągnął w górę, drugi w dół, jeden w prawo to drugi w lewo.
    - Jeszcze się nie urodziłaś, a już dokazujesz?! - Akane zacisnęła mocniej piach na własnym ciele i podciągnęła go wyżej, po same żebra, co by unieruchomić swoją osobę i przerwać ten cyrk. - W tej chwili przestań! - nie przerwała stanowczego tonu. - Jeszcze chwila i obu nam stanie się krzywda! - dodała. Co za mały smark.

    Akane xD

    OdpowiedzUsuń
  134. Tuleja trzymała An sztywno, więc kiedy duchy puściły dziewczyna nabrała kilka oddechów i powoli zaczęła obniżać swoją konstrukcję, by spokojnie dotknąć stopami podłoża. Nie dane jej jednak było długo na nim pobyć. Na szczęście piach przy nogach cały czas się ostał, dopiero powoli się osypywał, więc dziewczynie szybko udało się odbudować konstrukcję, ponownie usztywniając ciało. Widząc jak Gave dobrze się bawi uśmiechnęła się pod nosem i mimo wszystko zachowała spokój. Tak chcą się bawić? Dobrze... Zamilkła, przymknęła oczy i zaczęła cicho nucić jakąś spokojną melodię.
    - Tylko śpij i aż śpij - zaśpiewała spokojnie - A mnie prowadź tam, tam gdzie jesteś, chcę być tam gdzie ty. W niebie, czemu nie? W piekle? Aż na dnie. Będę wszędzie, wszędzie będę. Czy to ważne gdzie to będzie? Więc przytul się i śpij, tylko czas nie chodzi spać, bo ma czas, jest twardy, o tak, jak głaz. Jutro zbudzisz dzień, jutro ja twój cień, będę wszędzie, wszędzie będę... Nawet gdy mnie już nie będzie... - zaśpiewała, emanując spokojem i "zarażając" nim otoczenie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  135. Walwan siedział spokojnie, kopcił fajeczkę i bujał się w swoim fotelu, w milczeniu obserwując marudzącego chłopaka.
    - Na tym poziomie rozwoju ciężko by było abyś zrozumiał - stwierdził dość luźno. Najwyraźniej chłopak nie znał pojęcia "oceny sytuacji". Wan miał swoje sposoby i dostosowywał nauki pod konkretną jednostkę, ale najpierw musiał ją ocenić, co właśnie robił. Uśmiechnął się pod nosem, ułożył ręce na podłokietnikach i lekko wysunął się z fotela w stronę Gava.
    - Polecenie jest jedno i wciąż to samo... Dobrze zszyj mięso - szepnął i puścił oko do dzieciaka. Nie przestawał go obserwować, to której reki używa, to jak trzyma igłę, jak porusza palcami, wyłapywał wszystkie błędy. Kiedy zaciąga nić za mocno, kiedy za lekko. Nawet to kiedy zerkał na płat, ile był w stanie zrobić bez patrzenia, kiedy potrzebował spojrzeć.
    - Jasno i wyraźnie określiłem czego oczekuję. Dostosuj się do moich metod nauczania, wytrzymaj chociaż do końca lekcji, a później klep dziobem i ewentualnie zmień nauczyciela - podsumował, wciąż neutralnym tonem i znowu zaciągnął dymek. Złapał zaraz kawał mięsa i cisnął gdzieś w głąb pokoju na jakąś półkę. - Końcówkę zrób bez patrzenia - polecił i opadł głębiej w fotel, nie spuszczając wzroku z Gavina i uśmiechając się delikatnie.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  136. Podniosła powieki i spojrzała na Gava z lekkim uśmiechem. Powoli zaczęła opadać na ziemię, wylądowała obok chłopaka, a piach osunął się delikatnie na ziemię.
    - Akurat tego jeszcze nie potrafię - przyznała - jeszcze - poruszyła zabawnie brwiami. - Muszę poćwiczyć koncentrowanie tych emocji na jednostkach, ale wcale nie jest tak łatwo - wyjaśniła po czym sama sięgnęła po kawałek mięsa by je posmakować.
    - Mhm, w naszym domu Ty będziesz gotować - rzuciła żartobliwie i oblizała palce, dopiero po chwili orientując się co właściwie powiedziała. - Znaczy... No jak do mnie wpadniesz - sprostowała i wyciągnęła rękę po jeszcze jeden kąsek.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  137. [To ja nam tutaj zacznę ładnie :)]

    Ukrywanie się przed Łowcami Nagród powoli zaczynało wchodzić jej w krew. Metodą prób i błędów nauczyła się czego powinna unikać i gdzie nie zaglądać. Największym zaskoczeniem jednak był fakt, że w najbardziej szemranych gospodach i tawernach rzucała się w oczy najmniej. Kto by pomyślał? Ten świat miał tyle do zaoferowania, a ona czuła się trochę niczym dziecko we mgle. W pewnym sensie właśnie takim dzieckiem była.
    Teraz znajdowała się w Terrze. Z zapałem chłonęła niemal każdą cząstkę tego miejsca. Co prawda Terrański dalej był dla niej wyzwaniem - podstawy wpojone jej w pałacu okazały się jakimś fiaskiem. Nie potrafiła dobrze się z nikim porozumieć, a język jakim się posługiwała wywoływał śmiech na twarzach przyjaznych istot oraz czerwone policzki ze wstydu na jej własnym obliczu. Zgłodniała jednak i mając do wyboru kolejną dawkę wstydu lub swój własny niezawodny nos - wybrała ten drugi. Zaprowadził ją na małą, malowniczą polankę tuż przy strumieniu. Jakiś chłopak rozpalił na niej ognisko i teraz wesoło brykał z małą goblinką czekając aż ich posiłek się dopiecze. Aż jej ślinka popłynęła z ust na widok pieczeni oraz przygotowanych z boku bułek. W brzuchu jej zaburczało potężnie i zanim zdążyła dobrze pomyśleć już wychodziła z krzaków ujawniając swą obecność.
    - Nie lękajcie się - zaczęła dygając przed tą osobliwą dwójką. - Czy znajdzie się tu miejsce dla wygłodniałego wędrowcy? - zapytała. Wciąż nie potrafiła pozbyć się swej specyficznej mowy. Zwłaszcza w sytuacjach, kiedy kogoś zupełnie nie znała. Nie usiadła przy ognisku czekając na pozwolenie. Miała nadzieję, że chłopak okaże dobre serce.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  138. Całkiem odruchowo cofnęła się o krok, gdy tylko dotarł do niej ten chłodny ton nieznajomego. Przełknęła głośno ślinę i zmusiła się do pozostania na miejscu, chociaż naturalnym byłoby po prostu odpuścić, odejść. Liczyć na to, że chłopakowi nie będzie się chciało za nią ganiać. Był straszny, ale przecież przed chwilą widziała go bawiącego się z tą małą dziewczynką. Nie mógł być aż takim barbarzyńcą. Otworzyła usta żeby coś mu odpowiedzieć, uspokoić, ale mała goblinka przejęła pałeczkę tak naturalnie, że na twarzy Gabrieli pojawił się szeroki uśmiech. Klapnęła naprzeciw Maryl starając się za nią nadążać.
    - Gabriela - przedstawiła się jej, zerkając z zaciekawieniem na chłopaka. Po tym przedstawieniu tym bardziej stracił ze swojej strasznej aury. Nawet ta jego późniejsza groźba nie zrobiła już na niej aż takiego wrażenia. - Nie, nie - pokręciła lekko głową. - Nie znamy się - poinformowała ją. - Ale mam nadzieję, że wszyscy razem się poznamy - przyznała, przypominając sobie znów o swoim burczącym brzuchu. - Och ja uwielbiam robić wianki - klasnęła lekko w dłonie. - Zrobimy trzy i będą najpiękniejsze na świecie - dodała, odprowadzając Maryl wzrokiem. Uśmiech jakoś nie potrafił zejść jej z twarzy, nawet teraz. Zerknęła z zaciekawieniem na Gava.
    - Jesteś z Polszy? - zainteresowała się. - Nie mam złych zamiarów - dodała jeszcze, wpatrując się przed siebie. - Po prostu jestem bardzo głodna, a tutejszy targ jest przytłaczający. Mój Terrański też nie należy do najlepszych - wyjaśniła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  139. Wieści dość szybko rozchodziły się po wiosce, szczególnie TAKIE wieści. Prawdę mówiąc... Czy można było oczekiwać innego zakończenia tej współpracy? Tak, można, ale nie w tej fazie znajomości Gava i Ryu. Dziewczyna była po prostu przekonana, że ich rzeczywista współpraca nie mogłaby się skończyć fiaskiem. Gdy brać pod uwagę ich duet tylko pod kątem zdolności, to tworzyli mieszankę wybuchową. Nawet gdyby dodać ich charaktery, byli przecież równie zawzięci. Wszystko psuła wzajemna niechęć, no i fakt, że Gave boi się przyznać, że mimo wszystko czuję nić sympatii do drugiego chłopaka.
    U Febe była właściwie prawie ostatnia, meduza zajmowała się właśnie Ryu, więc nie zamierzała jej przeszkadzać, ale Gave, An szybko go namierzyła i ruszyła w jego stronę.
    - Fakt, że to nie Ty nosisz Fasolę w brzuchu nie zwalnia Cię od uważania na samego siebie - bąknęła, bo mimo wszystko była na niego zła, co łatwo szło zauważyć po jej minie i całej posturze. Skrzyżowała ręce pod biustem.
    - Serio chcesz ją odwiedzać z zaświatów? Mieć ultimatum i określony czas? - dodała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  140. An przysiadła na brzegu łóżka chłopaka.
    - Cieszyłabym się bardziej widząc Cię w lepszym stanie, ale tak, cieszę się, że w ogóle żyjesz - westchnęła ciężko, z automatu zgarniając mu z czoła kilka włosów.
    - Mhm, żeber... Febe Cię zabije, ona tych Twoich żeber to chyba zrobi sobie odlew, co by naszyć jakieś usztywniające gorsety i Cię w nie wciskać za każdym razem, gdy znowu je połamiesz... - spojrzała na Gava wymownie, ale uśmiechnęła się kącikiem ust. To by było całkiem zabawne. - Naszyję Ci na nich urocze kwiatuszki - szepnęła mu do ucha po czym przewróciła oczyma, słysząc o Ryu. - Och, tak, Ryu Cię zostawił, a Ty zapewne nie dałeś mu ku temu powodu - pokręciła głową. - Mniejsza, szczerze... Szczegóły nie są dla mnie istotne, ważne, że żyjecie... - przyznała, a słysząc o znalezisku uniosła lekko brwi. Pozwoliła mu pokracznie sięgnąć po tajemniczy przedmiot, a kiedy podał jej kielich, ostrożnie wzięła go w dłonie i zaczęła oglądać żłobienia. W milczeniu obserwowała postacie, badała je delikatnie opuszkami, a kiedy dojrzała wśród zebranych dość znajome sylwetki jakoś tak automatycznie zmarszczyła czoło i obejrzała się w stronę zebranych dorosłych. Tata? Jeszcze raz spojrzała na kielich, przeskoczyła wzrokiem na ojca i znowu do kielicha. Jeszcze ta kobieta przy jego boku... Skrzyżowała wzrok z Gavem.
    - Właśnie to mieliście zdobyć? Ktoś tego chciał? - zapytała, bo nie znała konkretów co do ich wyprawy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  141. Akane delikatnie zacisnęła usta słysząc o stanie przyjaciela, obejrzała się w stronę sali i westchnęła ciężko.
    - Jest w dobrych rękach, wyjdzie z tego - szepnęła krzyżując wzrok z Gavem. Na jego słowa zmarszczyła trochę bardziej czoło, ale nagły chwyt dłoni lekko oderwał ją od naczynia. Odstawiła je na bok i wolną dłonią pogłaskała dłoń bruneta.
    - Tak, rzeczywiście te postaci na pierwszy rzut oka mocno się z nimi kojarzą, ale... Hm... To by znaczyło, że wcale nie trafiliśmy tu przez przypadek - delikatnie przygryzła dolna wargę. - Z drugiej strony... Jestem co najmniej kilka rzeczy, przez które można wysnuć taki wniosek - stwierdziła, czując, że ten temat powoli zajmuje jej głowę. Na mocniejszy chwyt dłoni i splecenie palców uśmiechnęła się delikatnie, pogłaskała czule policzek Gava, a słysząc prośbę zaśmiała się krótko i pochyliła nad nim by cmoknąć w czoło. - Jasne, bardzo chętnie, zaraz po tym jak powiesz mi, jak mam to zrobić nie odchodząc - posłała mu zadziorny uśmiech. W sumie wpadł jej do głowy pewien pomysł, ale... nigdy tego wcześniej nie robiła. Mówią, że zawsze jest ten pierwszy raz...

    Akane xD

    OdpowiedzUsuń
  142. - Hm... w takim wypadku to i ja aktualnie jestem z Terry - skomentowała jego odpowiedź. Był niezwykle ostrożny. Poczuła, że chyba powinna wziąć z niego przykład. Albo przynajmniej nie paplać tego co ślina przyniesie jej na język. Zakodowała to sobie w pamięci. Poczuła wpływające jej na policzki rumieńce, kiedy przytaknął co do jej prób rozmowy w tutejszym języku.
    - Naprawdę? To się świetnie składa - uśmiechnęła się do niego pogodnie. - Nauczysz mnie nim lepiej władać. Odświeżysz mi pamięć - stwierdziła swobodnie, a po chwili milczenia dodała. - To znaczy... zgodzisz się zostać moim nauczycielem? - poprawiła się, zaraz szukając w swojej torbie woreczka z pieniędzmi i wsuwając mu te dwa miedziaki za posiłek.
    - Ile będzie za jedną lekcję? - zapytała jeszcze, chcąc oszacować na ile lekcji będzie mogła sobie pozwolić. Języki akurat zawsze się przydadzą. To nie będą stracone pieniądze.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  143. Dotyk przy dłoni nie przeszkadzał jej nawet w najmniejszym stopniu, nie oponowała, wolnymi palcami gładząc skroń Gava. Na przyznanie się do błędu lekko uniosła brwi, a fakt, że zaczął konkretniej opowiadać z czym nawalił odrobinę ją zaskoczył.
    - Wychodzi na to, że jednak też jesteś dość ludzki - odszeptała mu i posłała subtelny uśmiech. - Już tak mamy, że czasem nawalimy - dodała, kciukiem głaszcząc dłoń, którą tak uparcie ją trzymał. - Chociaż podobno sam fakt, że zdajemy sobie z tego sprawę to już duży krok na przód - stwierdziła. Skoro sam widział, że zjebał to nie widziała sensu by mu o tym jeszcze przypominać.
    Na wzmiankę o Lexi ponownie zmarszczyła czoło. No tak, nie obejrzała kielicha całego, podobizna ojca skutecznie ją od tego odwiodła. Oderwała dłoń od głowy chłopaka i ponownie chwyciła kielich, zdążyła go jednak tylko złapać, bo zaraz Gave zaczął wyraźnie zwijać się z bólu. An zacisnęła usta w wąską kreskę, delikatnie głaszcząc ramię bruneta. Musiało go cholernie boleć, skoro aż tak się wił.
    - Pamiętasz jak źle się czułam i prawie obrzygałam Ci buty? Naprawdę nie musisz się zgrywać... Mów mi co jest nie tak, nie jestem Febe, ale pomogę jak tylko umiem - zapewniła podając mu swoją dłoń, a kiedy wspomniał o Fasolce, odłożyła kielich na brzeg łóżka i sama spojrzała na swój brzuch z delikatnym uśmiechem. Jakoś nie miała przekonania co do korzystania z jego umiejętności, dziwnie czuła się z myślą, że widuje duchy, a fakt, że może udałoby się je jakoś kontrolować... Czuła jakby coś komuś ukradła i udawała, że jest jej.
    - No nie wiem... Coś mnie w tym blokuje - przyznała. - Ale bez obaw, spróbuję nieco inaczej i w razie co wesprę się naszą Fasolką - dodała. Zimno mu, niedobrze... Przydałby się jeszcze jakiś koc i może miska? Faktu bredzenia nie komentowała, w danej chwili nie był w stanie przeskoczyć swoich poprzednich majaków. Została przy nim i wzięła głębszy wdech, przymknęła oczy i sprawiła, że drobiny zebrane na podłodze zaczęły powoli drżeć i unosić się w powietrzu. W pewnej chwili ucichły nawet rozmowy dorosłych, gdyż ziarna zaczęły tworzyć wyraźniejszy kształt. Udało jej się podnieść przy ich pomocy koc, a kiedy zaczęły dobierać się do miski, An poczuła, że i Fasolka nie pozostała bezczynna. Dziewczyna automatycznie uśmiechnęła się pod nosem i uchyliła jedno oko, by spojrzeć na Gava.
    - Dziś masz u niej fory, woda już się grzeje - dała znać i spojrzała w stronę tworu, który namalował się przy nich z kocem. Odebrała materiał, a drobiny rozsypały się po ziemi po czym zaczęły toczyć się po niej, ruszając z odsieczą kupce transportującej miskę. Fiołkowooka okryła Gava kocem.
    - Zaraz będzie miska i Twoja CHerbata - dodała, pocierając delikatnie przez materiał ramiona chłopaka, chcąc go jeszcze ogrzać. Chętnie by go po prostu przytuliła, ale nie wiedziała jak bardzo ma uszkodzone żebra i wolała nic w nich nie poprzestawiać.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  144. Walwan pozostał niewzruszony, tym razem nawet nie komentując wypowiedzi podirytowanego chłopaka, obserwował kopcąc fajeczkę, a kiedy płat został zakończony złapał go w łapy i obejrzał.
    - Hm... - ciupnął go na blat roboczy i wstał ze swojego fotela by ruszyć w stronę jednej ze swoich szuflad. Otworzył ją i wyciągnął stertę suchych płatów skór, wrócił do Gava i zaczął mu rzucać jedną po drugiej na stół. Każda miała inne szycie, każdy wzór był inny.
    - Jak poznasz metodę, to gdzie dociskać, jak dociskać i ile w to włożyć siły to możesz zaszyć ranę nawet we wzory serduszka - pochylił się nad dzieciakiem, gdy już cały plik przykładów wylądował na stole. - Patrzenie na wzór niczego nie nauczy. To Ty masz czuć pod palcami kiedy robisz źle, widzieć oczyma kiedy zaciskasz za mocno... - pokazał na świeżo zszyty płat. - Tu skóra się marszczy, błąd - wyciągnął mały nożyk z wielkiej kieszeni przy swojej narzutce i rozciął szew w tym miejscu. - Tu, tu i tu skupiłeś się na wzorku, a nie na tym by mięso rzeczywiście się zeszło - również rozciął wskazane miejsca i wyprostował się. - Źle - podsumował i wskazał na przykładowe szycia. - Co je łączy? Tu ukosem, tu falą, tu krzyżykiem, ale co je łączy? Widzisz? - zapytał znowu siadając w fotelu.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  145. Posmutniała, ale tylko na chwilę. Zaraz też usłyszała o nauce poprzez praktykę i pokiwała energicznie głową na znak zgody. Sama również odchrząknęła i odszukała swój zakurzony terrański.
    - Mogę jakoś pomóc ci? - zapytała go dość pokracznie, zbliżając się również do ognia i przyglądając się tym cudownie wypieczonym zwierzętom. - Oh jak pachną dobrze one... - wyraziła swój zachwyt. Być może mówiąc wciąż w Polszańskim potrafiłaby zrobić to zdecydowanie lepiej, ale Terrański był jej kulą u nogi. Przynajmniej teraz. - Długo ty uczyć się? - zapytała go znowu, z czystej ciekawości. Poza tym Gave wydawał się raczej milczkiem, a ona pragnęła w tej chwili praktykować i praktykować. Jak najwięcej wydobyć z tego całego szaleństwa.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  146. Policzki znów się jej zaróżowiły. Zawstydziła się konkretnie, kiedy się roześmiał. Nie była pewna co takiego śmiesznego powiedziała. Zacisnęła więc usta obiecując sobie, że zbyt wiele już nie powie. Podziękowała mu uśmiechem za porcję jedzenia i skrzywiła się na widok burbonu. Ostatnim razem, gdy napiła się wina to doprowadziła do zbliżenia z Piusem. Teraz łypała na alkohol zdecydowanie ostrożniej.
    - Tylko trzy? - spojrzała na niego zaskoczona. Ta wiadomość była na tyle szokująca aby otworzyć jej własne usta i pokonać głupie uprzedzenie do mówienia. - Wow... to musisz być dobry - skomentowała i zaraz zerknęła na dziewczynkę. - Albo to ja złą osobę do nauki poprosiłam - dorzuciła śmiejąc się przy tym lekko.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  147. An nie przerywała tych drobnych czułości.
    - Miska już idzie - zaznaczyła i zaraz obejrzała go uważniej. - Głowa? - miała wrażenie, że chłopak aż kipi trawiony gorączką, obejrzała się na zebranych dorosłych.
    - Tato? Znajdzie się jakiś zimny okład? - zapytała. W odpowiedzi otrzymała przytaknięcie i Niklaus już zaraz był u nich z nawilżonym materiałem. An przyjęła szmatkę i przetarła nią czoło Gava po czym ułożyła na głowie chłopaka. Niklaus stał oparty o ścianę, a gdy przypełzła do nich miska, podniósł nogę, co by przepuścić piaskowe twory.
    - Pierwsze widzę... - skomentował. Fiołkowooka kiwnęła głową.
    - Czasem trzeba poeksperymentować, a chodziło mi po głowie coś takiego już wiele razy. Naoglądałam się cieni Rei i masz... - spojrzała na ojca z lekkim uśmiechem, ten z kolei zdawał się zatroskany. Bardziej jednak losem córki niż Gava.
    - Nie patrz tak... - rzuciła młódka lekko marszcząc czoło. Doskonale wiedziała skąd to spojrzenie. Nik westchnął tylko cicho i wrócił do zebranych, a fiołkowooka znowu przetarła czoło Gava.
    - Ciężko spać przy takim zgiełku. Narobiliście sporo zamieszania, a ja mam tu co robić. Nawet Fasolka ma, a to już coś - przyznała z lekkim uśmiechem. - W razie co położymy się obok i dociśniemy do ściany, co byś nam nie uciekł - rzuciła nieco żartobliwie, ale zaraz spojrzała na ich złączone dłonie.
    - Teraz przynajmniej wiem, że nie zamierzasz, ale kto wie jakie pomysły zrodzą się w Twojej głowie gdy zamknę oczy - dodała i przejęła miskę, aby ułożyć ją na łóżku. Wtedy też przypomniała sobie o kielichu. - Tu masz w razie co... - zaznaczyła, klepiąc przyniesione naczynie, zaraz jednak złapała zdobyte trofeum i obróciła tak, by zobaczyć wspomnianą "kobietę przypominającą Morgane". Widząc pozycję w jakiej cioteczka została przedstawiona na kielichu poczuła ciarki na plecach i przez krótką chwilę doświadczyła drobnego paraliżu. Wspomnienie z dawnych lat przebiło się na wierz, a nie było przyjemne. Upuściła kielich, a ten potoczył się po podłodze. Hałas dość szybko sprowadził An na ziemię, a drgnęła wyraźnie.
    - Uch, wybacz... - teraz to ona zacisnęła trochę mocniej uścisk na jego dłoni. Sięgnęła upuszczone naczynie i postawiła na stoliczku przy łóżku. - Te jej ręce na boki, lekkie unoszenie się w powietrzu... Zdecydowanie Lexi, ale tam - pokazała przedmiot. - Źle mi się kojarzy - wyznała. - Ostatnio, gdy ją taką widziałam, zdziesiątkowała spora grupę ludzi - znowu drgnęła na to wspomnienie. - Gdyby nie piasek taty... - zacisnęła usta w wąską kreskę. Swego czasu miała na ręce niezłe poparzenie, jednak krew Natana i w tym przypadku zdziałała cuda.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  148. Przytakiwał chłopakowi, gdy słyszał jego odpowiedzi. Nie o to konkretnie chodziło, ale spostrzeżenia były słuszne. W końcu Gavin trafił w to najważniejsze, a Wan pochylił się do przodu.
    - Dokładnie. Nie jest sztuką zszycie mięsa, to zrobić może każdy, ale zszycie tak, by skóra się nie marszczyła, a jednocześnie nie była przesadnie naciągnięta, to już nie takie proste - wstał z fotela i kucnął przy chłopaku.
    - Zaczynasz ładnie, ale po chwili zaczynasz mieszać palce, musisz sobie sprawdzić, którą rękę masz bardziej manualną, którą Ci wygodniej, drugą traktujesz jako podkładkę - zaczął mu pokazywać. - Warto przytrzymać skórę i dopiero przepleść nić. Musisz jednak pamiętać, że w fazie gojenia skóra się zejdzie, dlatego nie możesz napinać jej maksymalnie bo albo szwy puszczą albo skóra popęka... - wszystko mu pokazywał. - Nie możesz patrzeć na wzór toćka w toćkę, bo to jest już suche - wskazał przykładowe szycia - z tym się nic więcej nie stanie. Zanim zaczniesz cokolwiek szyć, warto się najpierw doszkolić w temacie samego materiału. Żywa tkanka jest najtrudniejsza do szycia, szczególnie tutaj, gdzie jeden obrasta w piórka, a inny nosi ciężki pancerz. Do każdego trzeba podejść indywidualnie...

    Walwan

    OdpowiedzUsuń
  149. Nawet go nie poprawiała, nie tłumaczyła do kogo mówi, bo nie widziała w tym sensu. Stan Gava pogarszał się, a krwawe wymioty były tego dodatkowym dowodem.
    - Nie uciekniesz, pamiętasz. Leż, nigdzie nie idziesz - zaparła się co by chłopaka nie przepuścić. - Ja im dam kielich, mój tata tu jest, zaraz go dostanie, wszystko przekażę, a Ty kładź się z powrotem, proszę... - spróbowała go położyć, kątem oka dostrzegając jak lewituje do nich ciepła cherbata.
    - Zobacz, Fasolka przyszła, ma Twoją cherbatę, zrobiła ją specjalnie dla Ciebie - rzuciła chcąc odwrócić jego uwagę od kielicha i złapała naczynie. - Proszę Gave, daj mi go, ja się tym zajmę - zapewniła po czym zerknęła zaniepokojona w stronę ojca i pozostałych zebranych. Już zaraz obok nich znalazła się Rei.
    - Gave? Gave co się dzieje? - dotknęła jego rozgrzanego czoła, a An zaraz wymieniła kobiecie wszystkie objawy jakie dostrzegła. Japonka uczestniczyła już w tak wielu zmaganiach Febe, że praktycznie robiła za jej uczennicę.
    - Powinien dostać leki zakrzepowe, najlepiej bezpośrednio do przełyku, ale ja tego nie zrobię, nawet Febe może mieć w tym temacie ograniczenia, jednak lepszy rydz niż nic... - stwierdziła. - Zostań z nim, ja coś znajdę... - nie czekając na przyzwolenie, ruszyła szukać odpowiedniej mieszanki.
    An zacisnęła usta i skupiła się na pilnowaniu chłopaka. Spojrzała nawet na ducha, który cały ten czas stał obok i nie zniknął po odstawieniu przygotowanego naparu.
    - Bez obaw, wyjdzie z tego i jeszcze nam trochę krwi napsuje. Ze sto razy zniknie, z dwieście wyciągnie nas z opałów i może gdzieś tam rzuci, że nawet mu zależy - westchnęła lekko, nie bardzo wiedząc czy pociesz ducha, czy samą siebie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  150. Trochę ją zaskoczył tym spostrzeżeniem, ale tak, zniknie, podobnie jak on. Westchnęła cicho, wiedziała, że trawiła go teraz gorączka, ale wsunęła dłoń pod koc by mimo wszystko ująć jego palce.
    - Fizycznie tak, mentalnie, cóż, zamierzam uparcie trzymać Cię za rękę - wyznała szczerze i złapała okład, który osunął się na łóżko gdy Gave uparcie walczył o wstanie. Przetarła mu czoło raz jeszcze. - W danej chwili nigdzie się nie wybieram - zapewniła spokojnie, a widząc jak bardzo cierpi zaczęła nucić znajomą mu melodię. Na randce jej piosenka była w stanie uspokoić i Fasolkę, i ululać samego Gava, więc liczyła, że tutaj też pomoże, a słowa, cóż, przecież i tak były trafne.
    - Tylko śpij i aż śpij, a mnie prowadź tam, tam gdzie jesteś, chcę być tam gdzie Ty... W niebie, czemu nie? W piekle? Aż na dnie... - głaskała go delikatnie po dłoni i przetarła mokry policzek, śpiewając jedynie pierwszą zwrotkę piosenki.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  151. Gabi parsknęła cichym śmiechem na to jego miotanie się w zeznaniach co do własnego talentu do języków. Pokiwała lekko głową, spoglądając na Maryl zaraz po nim.
    - Jestem pewna, że ta twoja motywacja była wyjątkowo silna - zgodziła się z nim. Skoro uczył się języka, żeby... jak wnioskowała... porozumieć się z tą małą, słodką dziewczynką to i postępy były zdecydowanie wyższe. Spojrzała na przyniesione kwiatki i wzięła dwa z nich w ręce. - Myślisz? - przyłożyła je sobie do ucha, spoglądając na dziewczynkę i uśmiechając się do niej szeroko. - I jak? - zapytała jej, po czym pokiwała lekko głową. - Masz dobre oko - zauważyła wesoło, zabierając się teraz za jedzonko. Mówią, że głodny niczym nie pogardzi i wszystko będzie mu smakowało jak najlepsze jedzenie na świecie, ale to... rozpływało się w ustach.
    - Ta mieszanka przypraw musi być genialna - powiedziała po pierwszym kęsie, a na pytanie wzruszyła ramionami. - Zwiedzam świat - odpowiedziała zgodnie z prawdą, choć rzecz jasna nie całą. - Chciałabym go zobaczyć całego... zobaczyć co dobrego ma do zaoferowania. Poczuć to wszystko na własnej skórze - wyjaśniła wracając do jedzenia. - A ty? Mieszkasz tu na stałe?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  152. Uśmiechnęła się delikatnie mimowolnie.
    - No dobra, w takim razie, owszem, zniknę, ale jeszcze nie teraz - poprawiła się, a na komentarz i całusa otworzyła trochę szerzej oczy. Co za skubaniec jeden, pokręciła głową z niedowierzaniem.
    - Skoro już robię Ci za szafę grającą to konkrety poproszę. Jaką lubisz piosenkę? - zapytała z przekąsem. - Rei już szuka dla Ciebie pigułek, musisz jeszcze chwilę zaczekać, zaraz powinna wrócić - zapewniła ponownie przecierając czoło chłopaka. Przydałaby się Morgana, Natan kiedyś wspominał, że dziewczyna potrafi pobrać cudze ciepło, podobno kiedyś zastosowała to na nim i gorączka przeszła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  153. - Nauczymy go - Gabi spojrzała na Maryl i puściła do niej oczko. - Przerobimy jego szafę, dodamy kolorów do tej jego czerni - dodała wesoło, a potem zerknęła ukradkiem na chłopaka. - Stonowanych kolorów - zapewniła go, żeby nie poczuł się aż tak pokrzywdzony. Przecież nie będzie nikomu narzucała czegoś, czego ten ktoś nie lubi. Chciała w tym wszystkim zrobić przyjemność małej goblince.
    - To co już zwiedziłeś? Co było najfajniejsze? - zainteresowała się. Może to właśnie tam udała by się w dalszą część swej podróży. Wzruszyła ramionami na te wszystkie pytania. - Jeszcze nie wiem - odparła zgodnie z prawdą. Pracować raczej za bardzo nie mogła. Przynajmniej legalnie, a o miejscu do życia... za wcześnie by to wyrokować. - Wiesz, ja chyba po prostu szukam siebie w tym świecie - rzuciła delikatnie zawstydzona tym wszystkim. - Dopiero tu raczkuję...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  154. Kiedy zaintonował spojrzała na niego wymownie. Niby ten utwór miał pomóc mu w zaśnięciu? Słuchała jak próbuje, a gdy nadeszły torsje, pomogła z miską by zaraz mlasnąć niezadowolona.
    - Jaja sobie robisz? Tata nie raz sprzątał w domu do beatlesów - przyznała, śmiejąc się w głowie na to wspomnienie i krzyżując wzrok z chłopakiem. - Little darling, I feel that ice is slowly melting... - zaśpiewała w pogodnej tonacji, wyciągając dłoń w stronę kubka, w razie jakby go chciał odłożyć.
    - Jestem! - zza zakrętu wypadła Rei i wyciągnęła fiolkę. - Łykaj, przeciw zakrzepowy, na raz i popij... cherbatą - zerknęła do kubka w jego dłoni. - A później to - odwinęła zawiniątku, którym okazały się suszone zioła. - Dobrze przerzuć i wypluć lub połknąć, aczkolwiek lepiej wypluć. Przeciwbólowe - wyjaśniła.

    Akane i Rei

    OdpowiedzUsuń
  155. Skuliła się trochę w sobie na ten jego opryskliwy ton. Oczywiście miał rację. Wtykała nos w nie swoje sprawy, ale żeby zaraz zmieniać? Ona tylko zaproponowała dodanie kolorów do jego garderoby. Może faktycznie trochę zbyt szybko się rozluźniła i wyszła przed szereg. Zagryzła swoje wargi i już miała obrócić swój pomysł w żart, gdy Maryl postanowiła pomóc jej swoimi humorkami. Roześmiała się serdecznie widząc jak ten twardy chłopak mięknie przy dziecku.
    - Jesteś rozczulający - stwierdziła, zanim pomyślała i zaraz zatkała sobie usta dłońmi. - To znaczy... uhm zmieniasz się przy niej nie do poznania i to dość... słodkie - dokończyła myśl, ale i ta nie zabrzmiała zbyt dobrze. Zamiast podkopywać się dalej, zdecydowała się zamilknąć i zająć swoim jedzonkiem. To wręcz rozpuszczało jej się w ustach.
    - Mhm już nie mogę się doczekać tej twojej zemsty - uśmiechnęła się do niego przełknąwszy kolejny kęs i zaraz zerknęła na Maryl. - Och to znakomity pomysł. Przyda mi się płaszcz na zmianę - przyznała szczerze. Kiedy Gave zaczął opowiadać o swoich podróżach wpatrzyła się w niego ze świecącymi oczyma.
    - Walwan, Lerodas... Argar - powtórzyła po nim. - Och słyszałam o Argarze. Chyba tam się skieruję. Skoro tak go zachwalasz - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Szczerze mówiąc to jeszcze nie wiem - przyznała. - Może właśnie zajmę się szyciem ubrań? - zaproponowała. - Chciałabym też spróbować kelnerowania... albo jakichś tańców - wstała i wykonała kilka piruetów. - Może też śpiewów... ty już wiesz co chcesz robić? - zainteresowała się. W gruncie rzeczy ludzie znający swoje powołanie od początku byli fascynujący. Ona nie mogła tego sobie wyobrazić. Może dlatego, że właściwie nigdy nie było jej to dane? Wzruszyła ramionami i znów zjadła trochę swojej potrawy.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  156. Uśmiechnęła się pod nosem, odkładając resztę jedzenia na bok. Później dokończy. Na tę chwilę była już nieźle najedzona. Zamiast odpowiadać zabrała się za tworzenie pierwszego z wianków wraz z Maryl. Wesoło z nią rozmawiała, czując że faktycznie przy tej dziewczynce łatwiej było nauczyć się Terrańskiego. No bo jak inaczej zrobić to szybko jeśli nie z mieszkańcem tej ziemi? Pokazywała jej jak ładnie wplatać kwiatki, samej również próbując technik małej i już kilka minut później pierwszy był gotowy. Założyła go małej na główkę.
    - Pięknie - uśmiechnęła się do niej szeroko. - Niczym mała ksieżniczka - pochwaliła ją, zerkając zaraz na Gava. - Tak, tak nie zachwalasz - wywróciła lekko oczyma. - W porządku, tylko stwierdzasz fakty. Na dodatek tak obrazowo, że aż chce się tam zawędrować - dźgnęła go palcem w bok, w jakimś takim przyjaznym geście. Zmarkotniała trochę na jego komentarz. Tak bardzo starała się ukrywać swe braki w tym temacie, ale najwyraźniej dalej nie potrafiła tego robić idealnie.
    - Mam bardzo troskliwych rodziców - skomentowała tylko. Do bólu męczących i pragnących by ich dzieci poszły w ich własne ślady. Szkoda było strzępić na ten temat języka. - Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co takiego chcesz robić w życiu? - powtórzyła je. - Bo chyba masz już coś na oku, hm? Wyglądasz na takiego - wzruszyła ramionami, przechodząc z niewygodnego dla siebie tematu na osobą Gava.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  157. Złapana w objęcia Rei nie ukrywała zaskoczenia, nawet nieco głośniej wciągnęła powietrze, gdy Gave tak się w nią wtulił. Zaraz jednak uśmiechnęła się delikatnie i zaczęła kojąco głaskać chłopaka po plecach. An w tym wszystkim poczuła lekkie ukłucie zazdrości, jednak tylko w pierwszej chwili, kilka pierwszych sekund zaciskała usta w wąską kreskę. Później jednak opuściła spięte ramiona, wraz z głośnym wydechem, a obraz bardziej ja rozczulił niż gniewał. Nie kojarzył się z rzutem w ramiona innej, raczej z matczyną czułością, której Gavovi tak potwornie w życiu brakowało.
    - Już dobrze, słyszymy - zapewniła Japonka przy drugich przeprosinach, prawdę mówiąc nie bardzo wiedziała za co konkretnie przepraszał, ale to teraz nie było istotne.
    - Nie złość? - Akane uniosła obie brwi wysoko, wstała ze swojego miejsca i ucałowała bok głowy chłopaka. - Nie gniewam się - pokręciła głową z automatu. - Jedynie trochę martwię... - przyznała z cichym westchnięciem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  158. Słysząc o jego zamiłowaniu do zabijania, odsunęła się od niego o kilka milimetrów. Tak na wszelki wypadek. Odruch bezwarunkowy. W gruncie rzeczy nie powinna tego robić, bo przecież brała nauki u jednego mordercy. Mogła więc przyjaźnić się z drugim. Odetchnęła głęboko i przysunęła się z powrotem, wracając do wianka i pomagając Maryl przy trudniejszej części jej własnego.
    - Wybacz - mruknęła tylko, chcąc jakoś zmazać to dziwne zachowanie. - Rzadko kiedy ktoś tak swobodnie mówi o zabijaniu... przynajmniej przy mnie - uśmiechnęła się, wzruszając przy tym lekko ramionami. - Tylko to co mówisz trochę się wyklucza... chcesz pomagać i zabijać... jak się ma jedno do drugiego? Czy odbieranie życia nie jest złe?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  159. Wan zaśmiał się na stwierdzenie młodzika i wzruszył ramionami.
    - Oczywiście, że się da. Co prawda mi szkolenie i osiągnięcie takiej perfekcji zajęło jakieś 50 lat, ale dało radę. Wiesz, inaczej gdy się tym po prostu interesujesz i traktujesz jak hobby, inaczej gdy masz potrzebę by się tego nauczyć lub gdy ktoś naciska byś coś umiał. Mi dane było mieć nad sobą inteligentnych dorosłych i nikt nic na mnie nie wymuszał, a mógł - kiwnął głową zadowolony. Tak, rodziców miał bardzo ogarniętych, w jego oczach wychodzili przed szereg i reprezentowali o wiele świeższe spojrzenie na świat niż większość mathyrskich jednostek w podobnym im wieku.
    - Poza tym, że chciałem to miałem najlepszą z możliwych nauczycielek. Moją matkę - wypuścił dymek z fajki i uśmiechnął się ciepło na wspomnienie rodzicielki. - Całe Mathyr zna jej talenty, mnie co prawda poniosło w nieco inne rejony niż ją, ale to ona wbiła mi do głowy podstawy - przyznał i klepnął go w ramię.
    - Ty mój drogi naucz się po prostu zszywać takie mięso, a będziesz w stanie pomóc chociaż sobie, no i ewentualnie sobie podobnym - wrócił na swój fotel i rozsiadł się na nim wygodnie.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  160. - Gave... Nie da się przyzwyczaić, za każdym razem może być inaczej... A to nie tylko żebra... Febe się tym zajmie, musisz jeszcze trochę poczekać - Rei zapewniła spokojnie, ale sama zerknęła na drzwi pokoju, za którym była Meduza. Miała nadzieję, że nie doszło do jakiś komplikacji, długo już tam siedziała. Kobieta postanowiła sprawdzić co się dzieje, ewentualnie pomóc, a na pewno chociaż zawiadomić co dolega Gavovi.
    - Pomogę jej, pójdzie szybciej - poinformowała, zostawiając dwójkę samych i ruszyła do pokoju.
    Akane znowu zajęła miejsce na brzegu łóżka, głaskała dłoń Gava, drugą kierując na czoło i zgarniając z niego włosy, a potem po prostu gładząc go po głowie. Uśmiechnęła się kącikiem ust na domagania kolejnego utworu, ale uśmiech zniknął na wspomnienie ojca chłopaka. Jasne, szok, że ten mu kiedykolwiek coś śpiewał należał do tych pozytywnych, ale fakt, że to jego Gave teraz wspomina już nie.
    - Mi? ... - nie zdążyła odpowiedzieć, bo zaraz jedne z drzwi otworzyły się i do głównej izby wpadła Febe.
    - Gdzie on jest?! - poszukała wzrokiem Gava. An aż podskoczyła by zwrócić jej uwagę i nie zawiodła się, Meduza zaraz była obok. - Ines! - zawołała córkę i spojrzała na An. - Lepiej poczekaj z innymi, musimy go sparaliżować... - wyznała. Akane poczuła jak serce wali jej mocniej w piersi, a oczy się lekko zaszkliły. Cholera... Będą go ciąć.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  161. Gabriela zastanowiła się chwilę nad tym i skinęła głową. Musiała przyznać mu rację. Niektórzy zasługiwali na śmierć. Spojrzała po nim uważniej.
    - W porządku - zgodziła się z nim. - Tylko jak rozpoznajesz tych złoli? - zapytała go spokojnie. - Skąd wiesz, że akurat ten na to zasługuje? Skąd wiesz, że ten się nie zmieni, a tamten już tak? - zainteresowała się, odkładając na bok pracę nad wiankiem. - No przecież tego nie idzie tak po prostu rozróżnić, co nie? Uhm moim zdaniem każdy powinien dostać drugą szansę... no prawie każdy - wymamrotała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  162. Febe nic mu nie odpowiedziała, właściwie patrzyła cały czas na Akane, dopiero gdy wspomniał o tajemnicy lekarskiej przeniosła na niego wzrok. An zagryzła lekko zęby, wzięła głośny wdech i niemo kiwnęła głową.
    - Jasne, rozumiem - spojrzała jeszcze po Ines, która pojawiła się właśnie przy boku swojej mamy i posłała jej uśmiech, An odwzajemniła gest po czym ruszyła w stronę wyjścia. Nabranie kilku porządnych wdechów mogłoby pomóc uspokoić myśli.
    Febe wskazała Ines na Gava, a ta zbliżyła się, chwyciła jego rękę i wgryzła się delikatnie. Odsunęła się i oblizała jednorazowo przeciętą skórę. Sporo ćwiczyła od ich ostatniego spotkania i razem z matką stwierdziły, że w ten sposób najłatwiej dawkować ilość wprowadzanej substancji.
    - Widzę, że bardziej Ci się spieszy do ojca niż do ojcostwa - zauważyła Febe sucho. Znała już pewnego kretyna, dla którego ego było ważniejsze niż rodzina i szlag ją trafiał gdy widziała zatroskany wzrok Akane oraz bezmyślność jej partnera. O ile w ogóle nim był.
    - Kpij sobie z życia dalej... Chętni na Twoje miejsce już są, a i pewnie więcej się ich znajdzie - podsumowała bez większych emocji, szykując się do zabiegu. Musiała zatrzymać krwotok wewnętrzny, a było co z tym robić.

    Akane (Nie planuję opisywać zabiegu wiec śmiało możesz skakać do przodu)

    OdpowiedzUsuń
  163. Kiedy Febe skończyła zabieg An wróciła do łóżka chłopaka, by po prostu przy nim czuwać. Chciała mieć pewność, że ten się po prostu obudzi, ale nie spodziewała się takiego powitania. Febe? Zmarszczyła czoło, a słysząc słowa chłopaka zacisnęła zęby, czując jak robi jej się gorąco. Kiedy Gave otworzył oczy mógł dojrzeć energiczny ruch pyłku w tęczówkach An, ta nie miała zamiaru dostosować się do jego sugestii, ale wstała gwałtownie i trzasnęła ręką w kielich przy jego łóżku, a ten głośno potoczył się po podłodze.
    - Cholera jasna! - warknęła celując wzrokiem w Febe. - Zejdziecie z niego w końcu?! - fuknęła wściekła na kobietę. - Umiem o siebie zadbać i jeżeli będzie wobec mnie nie w porządku to dostanie po prostu po pysku! Nie będę wisieć nad jego łóżkiem i to on będzie się zastanawiać gdzie, jak i czy w ogóle żyjemy! - miała już po dziurki w nosie tych pieprzonych rad i zmartwionych spojrzeń. Wszyscy dookoła traktowali ją jak zaślepioną miłością idiotkę, nawet sam Gave miał takie momenty. Meduza zdawała się zaskoczona wybuchem dziewczyny, w danej chwili nawet nie do końca wiedziała co powiedzieć. An wróciła wzrokiem do Gava.
    - A Ty się w końcu zdecyduj, bo raz masz focha, gdy powstrzymuję się przed pokazaniem jak mi zależy, a raz zadajesz durne pytania, gdy właśnie to staram Ci się pokazać. Dlatego tu jeszcze jestem! Bo mi na Tobie zależy! I wcale nie miałam pewności! - fuknęła i wzięła kilka uspokajających oddechów. - Teraz już mam... - zaznaczyła nieco spokojniej i przymknęła oczy, zaciskając przy tym mocniej zęby.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  164. - Litości... - otworzyła oczy by znowu na niego spojrzeć. - Nie musisz na mnie dmuchać jak na jakąś brzuchatą i niemrawą. Jak będę zmęczona to się położę nawet obok Ciebie, na kanapie, gdziekolwiek! Poproszę, upomnę się, zawołam, cokolwiek! Ma dość tych waszych spojrzeń! Biedna Akane, och jak jej ciężko! - podeszła do niego i delikatnie złapała jego twarz w swoje dłonie, spojrzała prosto w oczy. - Dbam o siebie, nie pozwolę by Fasolce cokolwiek się stało. Po prostu czasem tak mamy, że nie możemy spać, że coś nas trapi i nie ma opcji, że zamkniemy oczy Gave. Przecież nie siedzę tu na siłę, robię to bo tak jest dla mnie bardziej komfortowo, lepiej dla psychiki. Odeśpię, obiecuję, ale w danej chwili nie mogłam po prostu spać - wyjaśniła dużo spokojniej. Puściła jego buzię i pokręciła głowę.
    - Doskonale wiem, że nie muszę Cię bronić Gave, ale mam zamiar bronić siebie i swoich własnych przekonań, a mam dość, dość tej pieprzonej aureoli nad głową, dość wybielania, jakbym była biedną poszkodowaną dziewczynką... - zacisnęła zęby i spojrzała na dorosłych. - Nie jestem! - rzuciła stanowczo. Wróciła zaraz wzrokiem do chłopaka. - A Ty nie jesteś odpowiedzialny za zło całego świata, na pewno nie mojego świata i nie zamierzam stać bezczynnie czy przyklaskiwać, gdy padają takie sugestie - przyznała i znowu spojrzała na dorosłych. - Uwaga! Niesamowite ogłoszenie! Akane ma własny rozum i nie jest zaślepiona miłością, ma na swoim kącie sporo chujowych zachowań i zdaje sobie z tego sprawę! Nie jest nieporadną dziewczynką, która nie poradzi sobie z konsekwencjami swoich czynów i nie potrzebuje ochronnego balonika! - wygarnęła i ponownie wzięła uspokajające oddechy po czym klapła na brzeg łóżka Gava, bo szumiące w głowie emocje mimo wszystko dały się we znaki. Przymknęła oczy i pomasowała spokojnie swoje skronie. Jej ojciec bez słowa ruszył po jedna z przenośnych prycz i podszedł do nich, by rozłożyć jej wspomniane łóżko.
    - An... - zaczął.
    - Daj mi teraz spokój, dobra... - otworzyła oczy i spojrzała na ojca dość nieprzyjemnie. - Dziękuję za łóżko... A teraz idź sobie, proszę... - dodała, znowu przymykając oczy i biorąc głębszy oddech. Niklaus nie oponował, kiwnął głową, doskonale wiedział, że w danej chwili dyskusja nie ma sensu.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  165. Kiwnęła delikatnie głową.
    - Wiemy, ale niestety świadomość tego faktu nie pozwala w zaśnięciu - przyznała. Doskonale wiedziała jakby to wyglądało, przekręcanie z boku na bok i zastanawianie się czy już wstał, czy się obudził, czy nie doszło do komplikacji... Westchnęła na wspomnienie Fasolki i delikatnie pogłaskała swój brzuszek.
    - Robię to też dla niej... Bardzo Cię... Kocha... - walić, w danej chwili miała w dupie jego reakcję. - Staje za Tobą murem... - doskonale pamiętała jak przywołała ducha, który wbił trochę oleju do głowy Akane, pamiętała też słowa tego ducha i musiała się z nimi zgodzić. - Widzi więcej niż Ci wszyscy cholerni dorośli... - dodała, mimowolnie śląc lekki uśmiech w stronę brzuszka, zaraz spojrzała po chłopaku, potrzebował odpoczynku, zdecydowanie. Dotknęła delikatnie jego dłoni.
    - Ja go nawet lubię, daje dupy w paru kwestiach, ale... Nie jest taki zły, ma dość trafne uwagi - przyznała. - Nie jesteś - powtórzyła pewna swego, nie był złem jej świata. Kiedy schował się za poduszką milczała, po prostu go obserwując, a na prośbę kiwnęła głową.
    - Pójdę do siebie... Nie będę Ci tu gracić... - westchnęła i wstała ostrożnie. Miała wrażenie, że jej osoba jest mu teraz zbędna.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  166. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa, nawet gdy tak zawile tłumaczył o co mu chodzi, An uśmiechała się wciąż tak samo.
    - Tego akurat jestem pewna... - przyznała cicho, bo szczerze wątpiła, że mógłby jej nie pokochać. Jakkolwiek gruboskórny by nie był, jej kochać nie musiał, ale mała, ona to inny kaliber.
    Jego wymowne spojrzenie trochę ją zaskoczyło, ale słysząc słowa mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem po czym ponownie usiadła.
    - No dobra... Racja, trzeba teraz ten bałagan przełknąć - przyznała, mimo wszystko odrobinę rozbawiona. Wstała zaraz z jego pryczy i ruszyła ku swojej, powoli zdejmując z siebie wierzchnie ciuchy. Zaśmiała się na jego wyznanie.
    - No proszę, mamy jakiś postęp - przecież jakiś czas temu, gdyby chciał to by się po prostu ulotnił. Na wzmiankę o Ryu przerwała ściąganie koszuli i spojrzała zaskoczona po chłopaku.
    - A jak jego obecność miałaby Ci pomóc? - zainteresowała się, bo tej myśli akurat nie rozumiała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  167. Wan uśmiechnął się pod nosem.
    - Nie na samej nauce szycia, ale tak, pracowanie na różnych fakturach i opracowanie ich wszystkich do perfekcji, w najróżniejszych sytuacjach i kombinacjach zajęło mi te... No chyba te 50 lat - liczył na oko, nie dałby sobie głowy odciąć. Wzruszył ramionami.
    - Dla mnie ekscytujące - stwierdził pogodnie, bo rzeczywiście anatomia zawsze go fascynowała, właściwie każdy jej aspekt.
    Słysząc o Shrekusiu zmarszczył czoło i spojrzał pytająco na chłopaka. Że kto? Obejrzał się na wspomniane pomieszczenie i już zaraz usłyszał jak Grima wymyka się cichaczem. Jego wyczulony słuch zarejestrował tą ucieczkę, ale normalne ucho nie mogło tego wyłapać. Ach, czyli się znali... Tylko jak młodzik się o niej dowiedział? Czyżby młoda zerknęła tu do nich zaciekawiona? A może chłopak widział przez ściany? Przecież Argarczycy nie mieli jasno określonych umiejętności.
    - Jak? - zapytał, lustrując go zaciekawiony i pyknął dwa razy swoją fajeczkę, puszczając w powietrze zaokrąglony dymek, zdecydowanie chłopak go zaintrygował.
    - Hah! - zaśmiał się na sugestię. - Skoro wiesz, że tu jest, to pewnie wiesz również, że już jej nie ma, więc... Cóż, zdecydowanie jej nie więżę - uśmiechnął się wyraźnie rozbawiony. - A skoro ją znasz to więcej może sama Ci powie, chociaż mam wrażenie, że nie specjalnie ma ochotę - przyznał.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  168. Akane słuchała go i wróciła do zdejmowania ciuchów by ostatecznie wsunąć się pod kołdrę z bieliźnie. Ułożyła głowę na poduszce i dalej słuchała, zerkając w stronę chłopaka i nie mogąc się pozbyć rozbawionego uśmiechu.
    - Mhm... - zaśmiała się krótko. - Po pierwsze, chciałam dać Ci święty spokój to mnie namówiłeś co bym została, po drugie - spojrzała na niego wciąż rozbawiona. - Nie wiem kto tu z nas więcej gada. Po trzecie, coś mało pyszczysz więc co tu gasić? Czwarte... Z tego co widzę tu u nas też nie ma tłumów - zauważyła, bo towarzystwo rzeczywiście się rozeszło. - Na piątkę nie mam odpowiedzi - przyznała znowu z cichym śmiechem. - To rzeczywiście mogłoby być całkiem fajne - dodała konspiracyjnym szeptem. - A sześć... - spojrzała na niego odrobinę rozczulona. - Strasznie dużo gadasz jak na kogoś kto szuka spokoju i ciszy - szepnęła po czym zamknęła powieki, cały ten czas się uśmiechając.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  169. Uśmiechnęła się pod nosem i ponownie obróciła głowę w jego stronę.
    - Żartuję Gave, po prostu rzucam żartobliwe komentarze do tych argumentów... Nie widzę w nim konkurencji, bez obaw - przyznała i spojrzała w sufit cicho wzdychając. Miała sporą myśli w głowie.
    - Dobranoc Gave - rzuciła po krótkiej chwili milczenia i sama obróciła się na bok. Nie spała jednak, wyciszyła się, owszem, oddech miała spokojny, ale po cichu pewne sprawy sobie analizowała. Dopiero po dłuższej chwili zaczęła przysypiać, jednak nie spała na tyle głęboko by nie usłyszeć jak Gave gramoli się z łóżka. W pierwszej chwili po prostu otworzyła oczy, nie zatrzymała go, po prostu spojrzała za nim, gdy już zniknął z pola widzenia. Pokręciła głową i oparta na łokciu nasłuchiwała czy przypadkiem zaraz się nie obali. Już widziała jak drze się na nią, gdyby sytuacja była odwrotna... Jej się nie chciało. Bo co to da? Za jakiś czas i tak się rozdzielą, a on i tak będzie robił wszystko po swojemu.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  170. Usłyszała pomruki i to jak osuwa się na podłogę. Nie brzmiało to jakoś groźnie, ale mimo wszystko An podniosła się powoli, wygrzebała nogi spod kołdry i wstała by ruszyć w stronę kuchni i zerknąć do środka, opierając ramię o framugę łuku. Febe miała otwartą kuchnię. Patrzyła po nim, jak siedzi pod szafką i najwyraźniej zbiera siły.
    - Coś czuję, że zdążę stąd wybyć nim Ty staniesz na nogi - stwierdziła lustrując całą jego posturę wzrokiem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  171. Słuchała, obserwując go w milczeniu, miała swoje spostrzeżenia, ale w danej chwili nie czuła potrzeby by się nimi dzielić. Spojrzała w sufit na to jego burknięcie. O co tym razem chodziło? Nie wiedziała i była tym już odrobinę zmęczona.
    - Ok, no to odpoczywaj... - wzruszyła ramionami, odepchnęła się ramieniem od framugi i ruszyła w stronę swojego łóżka. Najwyraźniej wolał zostać w tej chwili sam, a ona nie miała ochoty na kolejną dyskusję i wyjaśnianie wciąż tego samego, zrobiła już dość.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  172. Pranie mózgu? Samiec nie ukrywał zaskoczenia tym pytaniem, chociaż przy kolejnej wypowiedzi jasno mógł stwierdzić, że chłopak rzeczywiście znał te małą, no... Przynajmniej znał ją sprzed wiadomości o ciąży.
    Jeszcze szerzej otworzył oczy na sugestie czarnowłosego i zaśmiał się zaraz jednorazowo.
    - Ja? - pokręcił głową. - Zapewniam, że z mojej strony nic jej nie grozi. Nie jest moją nałożnicą, raczej podopieczną, opiekuję się nią - wyznał, wzruszając ramionami. - Długo jej nie widziałeś, prawda Gave? - posłał mu nieco zadziorny uśmiech. - Może jej jakoś podpadłeś... Nie wiem, ma wolną wolę i nie wiem dlaczego przed Tobą ucieka, jest u mnie bo tego chce, robi to na co ma ochotę i nie, uprzedzając pytanie, nie zmanipulowałem jej tak by uważała, że tego chce. Po prostu jej pomagam, a w czym i dlaczego ja to musisz się już od niej dowiadywać. O ile zechce z Tobą rozmawiać, a... - obejrzał się na pokój goblinki. - Najwyraźniej tego nie chce, więc nie wiem kto tu z naszej dwójki jest bardziej podejrzany... - spojrzał po chłopaku krytycznym wzrokiem. A może to właśnie on był ojcem? Wyszczekany, pewny siebie... Wyglądał na takiego co to by mógł pójść w tango z dziewczyną, a po tym przejść do porządku dziennego, jak gdyby nigdy nic.

    Walwan xD

    OdpowiedzUsuń
  173. Po powrocie do łóżka zasnęła dosyć szybko i spała dość długo, rano z kolei zabrała swoje tobołki i opuściła domek Febe, by pojawić się w nim dopiero w dniu swojego wymarszu. Zdążyła przez te kilka dni na spokojnie porozmawiać zarówno z ojcem jak i samą meduzą, więc sytuacja między nimi nie była już aż tak napięta.
    Zapukała do drzwi i weszła do środka na zaproszenie córki gospodyni.
    - Hej! - przywitała się, kiwając do zebranych. - Przyszłam na kontrolę, no i się pożegnać - oznajmiła z lekkim uśmiechem.
    - Och, jasne, poczekaj, mam dla Ciebie przygotowany mały pakunek, zaraz wracam - rzuciła Febe i ruszyła do swojego składziku po kilka fiolek lekarstw, najbardziej podstawowych, przydatnych w czasie wyprawy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  174. Samiec wzruszył ponownie ramionami.
    - Przez taki okres czasu mogło się wiele wydarzyć - stwierdził jedynie i zaśmiał się na kolejne insynuacje, zaciągając się po raz ostatni fajeczką, wszystko już wypalił.
    - Myślę, że gdyby mi zwiała byłbym odrobinę bardziej przejęty. Nie sądzisz? - zauważył i wstał z fotela by wyrzucić spalone zioła i oczyścić swoją fajkę.
    - Śmiało, chociaż nie wiem czy się doczekasz. Ma w tym lesie wiele kryjówek na taką ewentualność i nie wróci dopóki nie będzie czuła się bezpieczna. Otrzymasz leczenie, ale nic więcej, później won. Obiecałem jej, że będzie tu miała schronienie, a skoro w Twojej obecności nie czuje się bezpieczna to nie licz na przedłużenie wizyty - stwierdził pogodnie i odłożył fajeczkę na miejsce, po czym zwrócił się w stronę chłopaka.
    - Zobaczymy kto z Was jest bardziej uparty, osobiście nie mam problemu byście porozmawiali, ale cóż, nie moja to decyzja - przyznał i ruszył do swojego stoliczka, by na nowo zająć się ziołami.

    Walwan

    OdpowiedzUsuń
  175. An przyjęła wręczony kubek i zerknęła na zieloną maź nie do końca przekonana, ale zaraz spojrzała chłopakowi w oczy i posłała mu uśmiech, a korzystając z faktu, że się do niech pochylił, musnęła jego policzek ustami.
    - Ciebie też miło widzieć, Gave - rzuciła unosząc lekko kącik ust i znowu spojrzała na płyn. - Mhm, a jak dawno im to podawałeś? Może efekty dopiero przed nimi? - rzuciła żartobliwie, ale zaraz po tym wzięła pierwszy łyk. Smak nawet ją zaskoczył.
    - No dobra, rzeczywiście całkiem dobre - przyznała po czym powąchała specyfik i wzięła kolejnego łyka, oblizując po nim usta. - Nawet nie pytam co to, pewnie i tak mi nie zdradzisz - stwierdziła z lekkim śmiechem i zmierzwiła włosy Ines, która stała przy boku Gava, ciekawa reakcji dziewczyny.
    - Wierz lub nie, ale on całkiem nieźle radzi sobie w kuchni, mama mówi, że ma dobry zmysł smaku - przyznała dumnie młoda. - No wiesz, umie dopasować do siebie składniki - wyjaśniła, tak w razie co.
    - Ou, doprawdy? Dobrze, że mówisz, upomnę się przy najbliżej okazji o jakieś dobre danie - odpowiedziała zaczepnym tonem.
    - Rahim! - meduza szła już w stronę An, z małą, drewnianą apteczką. - Gdzie on jest do diaska?! - kobieta spojrzała po córce, a ta posłała jej specyficzny uśmiech.
    - No jak to gdzie, mamooo - zaśmiała się pod nosem i w doskokach wróciła do kuchni. Febe pokręciła głową.
    - Wybacz, Rahim poznał stadko humanoidalnych węży. Oszalał na ich punkcie, ciągle gdzieś z nimi biega - westchnęła i podała dziewczynie apteczkę. - Poczekaj, przywołam go i zaraz zobaczymy co u maleństwa - ruszyła w stronę wyjścia by poszukać syna, a An wzruszyła ramionami, chowając apteczkę i biorąc ostatniego łyka witaminek. Wróciła spojrzeniem do Gava.
    - Mam wrażenie, że tu zawsze dużo się dzieje - przyznała z uśmiechem. - I jak? Widzę, że już dużo lepiej się czujesz... - zauważyła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  176. Przymknął jedno oko i spojrzał po chłopaku z lekkim niedowierzaniem.
    - Trochę to naciągane... - zauważył, gdy zasugerował nie wzbudzanie podejrzeń. Na wzmiankę o ogrodzie wzruszył tylko ramionami. To akurat mu nie przeszkadzało, mieli z Grimą swoje sposoby by ta niezauważenie dostała się do domu, nawet otoczonego. Słysząc o Gavinie nie bardzo rozumiał, ale wiedział, że zdolności i przygody Argarczyków są dość nietuzinkowe. Wzruszył ramionami.
    - Nie mam Ci tego za złe, przezorny ubezpieczony, a imiona i tak nie różnią się od siebie jakoś znacząco... - zauważył i zaraz zastrzygł uchem.
    - Wan, potrzebujemy pomocy! - padło z ust nadbiegającej istoty. Oho, wróciła codzienność.
    - Wybacz - rzucił do chłopaka, ruszając ku drzwiom, by pomóc wnieść rannego pacjenta i wrócić do swojej pracy.

    Walwan

    OdpowiedzUsuń
  177. Zaśmiała się lekko na jego wyjaśnienie.
    - Nic nie szkodzi, może uda nam się kiedyś go losowo odtworzyć albo stworzymy coś podobnego - rzuciła luźno i przytaknęła mu głową.
    - I co? Pierwszy przystanek Terra? - zapytała. Niby było to dość oczywiste, ale nic nie szkodziło się upewnić. Spojrzała za nim, gdy ruszył do swojego kąta, a na widok wyciąganych przedmiotów uniosła delikatnie brwi.
    - Ja... - trochę ją tym zaskoczył, szczególnie tym dodatkowym sztyletem i argumentem. Posłała mu wdzięczny uśmiech. - Dziękuję - spojrzała na niego czule. - Dziękujemy, właściwie - poprawiła się, śląc chłopakowi uśmiech i musnęła krawędź jego ust swoimi wargami, gdy odbierała przedmioty. Zacisnęła zaraz lekko wargi.
    - Ja... Ja też coś dla Ciebie mam, ale... - spojrzała mu w oczy trochę niepewnie. - Znaczy, nie wiem, pewnie to dla Ciebie głupie... - westchnęła i sięgnęła do ręcznie zrobionej zawieszki, coś na styl bryloczka.
    - Trochę nie wyszło... Znaczy, no... Zamoczyłam fasolę w żywicy, skorupka mi się rozeszła... Wiem, wygląda jak dwie, ale... No pomyślałam, że może być chciał... Taka tam pamiątka... rodzinna - zerknęła gdzieś w bok, pokazując mu jednocześnie swój twór.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  178. Gabi pokiwała głową w zrozumieniu. Takie dokładne sprawdzanie swoich celi musiało być pracochłonne i czasochłonne, ale jakże potrzebne. Zgodziła się z nim w milczeniu, po czym wciągnęła powietrze mocno w płuca, kiedy tak się do niej zbliżył. Jego oczy znalazły się nagle tak blisko niej, a potem jeszcze założył kosmyk jej włosów za ucho. Przełknęła przy tym głośno ślinę.
    - Sprawiasz, że twoje cele robią się przez to nerwowe - wydusiła z siebie i sięgnęła po swój sztylet. Zacisnęła na nim dłoń aby w razie potrzeby móc się obronić. Serce biło jej jak szalone, ale... Gave odsunął się, a ona znów odetchnęła z wyraźną ulgą.
    - Jesteś straszny - fuknęła na niego. - Ale uhm okay, rozumiem. Po prostu starasz się upewnić czy twój cel zasługuje na życie - mruknęła. - To chyba dobrze.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  179. Zerknęła na niego kątem oka, kiedy oglądał błyskotkę i posłała zadziorny uśmiech na jego komentarz.
    - Ha, ha... Bardzo śmieszne - pstryknęła go w ramię i kiwnęła głową. Miło, że chociaż mu się spodobał.
    - Jestem! Jesteśmy, tak właściwie... - padło zza pleców An. Dziewczyna odwróciła się i drgnęła lekko. Rahim wyglądał nieco inaczej niż zwykle, a Febe wzruszyła ramionami. - Mówiłam, że ma bzika na ich punkcie - wyjaśniła. Chłopak zaczął na co dzień korzystać ze swojej przemiany, miał ciało w wielu miejscach pokryte łuską, a zielone oczy zastąpiły żółte z wąską źrenicą, niczym u węża.
    - Cześć - rzucił tylko do dziewczyny i wszedł do gabinetu zaraz za matką.
    - Hej... - An odpowiedziała nadal lekko zaskoczona, ale zaraz spojrzała na Gava. - Cóż, idę zobaczyć co z Fasolką - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę gabinetu, zatrzymując się jednak chwilę przed wejściem i obracając w stronę Gava. - Chcesz... wejść?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  180. Przekręciła lekko głowę i uniosła brwi delikatnie.
    - Czegoś złego? - nie rozumiała, spojrzała do środka pomieszczenia i znowu obejrzała się na chłopaka, delikatnie łapiąc go za nadgarstek, ale nie ciągnąc. - Daj spokój, nic jej nie zrobisz... - zapewniła spokojnie, ale kiedy postanowił, nie oponowała. Kiwnęła głową i weszła do środka, a Rahim zamknął drzwi. Usiadła na kozetkę i spojrzała w oczy Febe.
    - Zawołasz go? Ciebie posłucha... - szepnęła i już zaraz Gave mógł usłyszeć głośne chrząknięcie.
    - Halo! A ojciec gdzie? Zapraszamy do środka! Aż tak ciasno tu nie jest co byś musiał wklejać mi się w drzwi! - oznajmiła meduza i dała znak Rahimowi by ten ponownie otworzył. Wszyscy spojrzeli po chłopaku. An siedziała grzecznie jak gdyby nigdy nic, a Febe czekała tupiąc niecierpliwie nogą. Oczywiście zgrywała się, ale nie musiało to wcale tak wyglądać.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  181. Febe nie ukrywała zaskoczenia tym wyznaniem, nawet nie bardzo wiedziała co powinna powiedzieć. Rahim, całe szczęście stojąc za plecami Gava, przewrócił oczyma, a An miała wrażenie, że źle słyszy.
    - Gave... - spojrzała na niego czule, Rahim zamknął drzwi, co by chłopak im nie uciekł. Chciał sprawę załatwić szybko i wrócić do swoich znajomych. Fiołkowooka uśmiechnęła się delikatnie.
    - Mi przyniosłeś życie - zauważyła i podwinęła koszulkę, by pokazać brzuszek i pogłaskać się po nim delikatnie, drugą dłoń wyciągnęła w stronę Gava, mimo wszystko zachęcając go by do nich podszedł.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  182. Nie rozumiała skąd ten nagły strach, irracjonalny wręcz. Przecież przed chwilą stał tuż obok... Nie zamierzała jednak naciskać. Opuściła rękę, bo czuła, że to dla niego rzeczywiście jakieś wyzwanie. Kiwnęła tylko głową i spojrzała na Febe, a potem na Rahima.
    - Możemy... - szepnęła cicho, po czym położyła się, pozwalając by działali. Meduza zaczęła badać brzuch, a jej syn czekał aż przyjdzie jego kolej.
    - Dziś możesz posłuchać serduszka - zdradziła Febe konspiracyjnym szeptem, ale mówiła na tyle głośno by wszyscy w pokoju usłyszeli. An zaskoczona otworzyła szerzej oczy.
    - Naprawdę? - od razu jakoś tak się rozchmurzyła.
    - Noo, taki wysyp brzuszków, że niektórzy poczuli się w obowiązku nieco lepiej wyposażyć mój mały gabinet - kobieta dumnie pokazała sprzęt imitujący stetoskop i przyłożyła jeden jego koniec do brzucha młodej. - Ale ja mam pierwszeństwo - rzuciła żartobliwie, grożąc palcem dziewczynie. An zaśmiała się lekko.
    - Jasne... - przytaknęła jej głową, nie myślała, że aż tak ucieszy ją taka informacja. Romka zaczęła nasłuchiwać i milczała. - Wszystko dobrze? - An zaniepokoiła się lekko.
    - Poczekaj... - Febe zmarszczyła czoło. - Rahim? Mógłbyś? Są jakieś zmiany? - zapytała, na co An wyraźnie się zaniepokoiła. Febe dotknęła jej ramienia.
    - Spokojnie, nic złego, dźwięki mi się chyba nakładają - wyznała uspokajająco, na co Fiołkowooka odetchnęła z ulgą.
    - Nie widzę zmian... Mogę już iść? - sapnął młody po obserwacji brzucha.
    - Idź cholero... - matka pogoniła go ruchem dłoni i pokręciła głową. Dzieciakowi dwa razy nie trzeba było mówić, na co An uśmiechnęła się pod nosem.
    - Jak urośnie to zobaczymy czy Ci będzie tak wesoło - rzuciła Febe żartobliwie i podała jej drugi koniec stetoskopu, by mogła posłuchać. - Jest jakiś pogłos, trochę jakby odbijało się echem... Muszę jeszcze sprawdzić ten sprzęt co by lepiej działał - wytłumaczyła i zamilkła, pozwalając by przyszła mama wsłuchała się w ten specyficzny dźwięk.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  183. Akane zaśmiała się na pierwsze dźwięki serduszka, jej oczy wypełnił specyficzny błysk, a na widok Gava przy łóżku posłała mu najszczęśliwszy uśmiech na jaki było ją stać.
    - Pewnie - Febe odsunęła się lekko. - Tu złap, a to do ucha - wyjaśniła podając mu stetoskop. Ze sprzętu na raz mogły korzystać tylko dwie osoby, więc meduza udostępniła swoje miejsce, sama zajmując to chłopaka.
    An zacisnęła usta, nie umiała powstrzymać fali nadchodzących uczuć, po prostu kilka łez spłynęło jej po policzku, a warga zadrżała, oczy jednak cały czas się cieszyły, była wzruszona. Jeszcze raz zaśmiała się krótko, podciągając przy tym nosem.
    - Piękne... - szepnęła, w danej chwili nie było jej stać na więcej.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  184. An posłała mu kolejny szeroki uśmiech, a Febe przytaknęła głową, sama uśmiechając się czulej, widząc reakcję przyszłych rodziców.
    - Wasza Fasolka - zapewniła ich.
    Akane przytaknęła mu energicznie głową z głuchym "mhm" na ustach i zaśmiała się radośnie na dotyk i słowa Gava, czując kolejne łzy i pospiesznie przecierając oczy. Kiedy ostatnio płakała ze szczęścia?
    - ... i zdrowa - dodała od siebie, odrobinę drżącym głosem i położyła swoją dłoń tuż obok dłoni chłopaka. Nie mogła zmyć uśmiechu z twarzy, nawet nie próbowała tego powstrzymywać.
    - Jest zdrowa i silna, zapewniam - szepnęła Febe, bo tak mocno bijącego serca to dawno nie słyszała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  185. An odpowiedziała mu ciepłym uśmiechem i delikatnie przytaknęła głową, a gdy ją przytulił wkleiła się w niego leciutko, przymykając przy tym oczy. Na czuły gest z meduzą również zareagowała uśmiechem, w brzuchu pojawiło się znajome uczucie motyli i chociaż Gave okazywał w małej mierze zakłopotanie, to zdawał się głównie emanować pozytywnymi emocjami.
    Febe zaśmiała się krótko, obejmując go ramionami.
    - Będziesz tatą - potwierdziła z uśmiechem. Zaczynała wierzyć i widzieć w nim naprawdę dobrego ojca dla tej małej.
    - Gave, ja też, też cholernie się boję - przyznała An z troską na twarz.
    - Wszyscy się boją w takiej chwili - Febe spojrzała po nich. - To normalne... Pamiętasz swojego tatę? - zerknęła na dziewczynę. - Dwójka wyrośniętych dzieciaków, w których młodym wieku nie uczestniczył, a tu nagle bliźniaki - zaśmiała się na wspomnienie rozbieganych oczu Niklausa. Akane prychnęła krótko pod nosem.
    - Tak, racja... Trząsł się jak osika, a później... - uśmiechnęła się ciepło, a meduza przytaknęła głową.
    - Później strach zmienia się w troskę, nie będę oszukiwać, to uczucie długo nie zniknie, sami zobaczycie gdy maleństwo już będzie na świecie - wyznała z uśmiechem na ustach.
    - Dzięki... - An uniosła się do pół siadu, patrząc wdzięcznie w oczy Febe. - To było naprawdę piękne doświadczenie - przyznała i spojrzała na Gava, obdarowując go jeszcze jednym szerokim uśmiechem. - Cieszę się, że przy tym byłeś - dodała, chociaż raczej ciężko było tego nie zauważyć.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  186. Odprowadziła chłopaka wzrokiem, a gdy wyszedł spojrzała po Febe, spuszczając nogi z kozetki w dół i siadając. Meduza usiadła obok i objęła ją ramieniem.
    - No dobrze, może miałaś rację, jest dobrze - szepnęła do niej i zmierzwiła włosy dziewczynie, na co ta zaśmiała się krótko.
    - Jest dobrze - powtórzyła i naciągnęła koszulkę na brzuch. Rozmawiały jeszcze chwilę, Febe dała An stosowne witaminy i zioła, które zalecała jej pić, standardowo kazała uważać i życzyła powodzenia. Kiedy wyszły z gabinetu, schowała ją na chwilę w objęciach, po czym poklepała policzek i puściła wolno.
    Akane podziękowała kobiecie, a po tym skierowała kroki do głośnej kuchni, jakoś tak miała przeczucie, że to właśnie Gave jest prowodyrem tych hałasów. Nie mówiła nic specjalnego, po prostu podeszła i objęła go od tyłu, tuląc się do jego pleców.
    - Uważaj na siebie, dobrze? - poprosiła cicho.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  187. Wan i Grima byli przygotowani na różnego rodzaju ewentualności. Ri zamierzała czekać do wieczora i wrócić swoim tajnym korytarzem dopiero pod osłoną nocy. Walwan zdawał sobie sprawę z jej planów, teraz jednak skupił się na nowym pacjencie.
    - Nie, dziękuję, leż tam, mam dość rąk do pomocy - odparł, bo rzeczywiście w danej chwili niczego mu nie brakowało, a krzyki po chwili ucichły. Środki uspokajające zaczęły działać.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  188. - Wybacz - wychyliła się z boku, przy ramieniu chłopaka i spojrzała na to co szykuje, ale nadal lekko go obejmowała. - Hmmm... W sumie, chętnie jeszcze coś zjem - przyznała z uśmiechem i dopiero wtedy go uwolniła i przytaknęła głową, stając obok niego.
    - Przyjdzie to będzie - rzuciła dość obojętnie. - Będziemy uważać, spokojnie - dodała. - Mogę jakoś pomóc? - zapytała. Wspólne gotowanie mogło wypaść nawet ciekawie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  189. - Wiem - wzruszyła ramionami i westchnęła cicho. - Po prostu wolałabym iść z Tobą niż z nim, ale cóż, wiem jak jest - przyznała i posłała mu lekki uśmiech.
    Złapała nóż oraz warzywo, jednak słysząc co ma zrobić uniosła trochę wyżej brwi.
    - 5 na 5? A co się stanie, jak nie wstrzelę się w ramy wielkościowe, hm? - zaśmiała się cicho. Chyba podchodził do tego nad wyraz poważnie. - Shiya uczyła mnie, że gotowanie to powinna być przyjemność, a ja nie mam miarki w oczach - zauważyła uśmiechając się do niego pod nosem. - Nie chciałabym popsuć Twojej potrawy. Jest coś co mogę zrobić bez aż takiej dokładności? - dopytała z lekkim przekąsem w głosie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  190. Spojrzała na niego pytająco.
    - O drogę? Nie bardzo wiem o co się tu kłócić, trasę raczej ustala się przed, coś tam można nagiąć w trakcie ze względu to czy tamto, ale kłótnie... To chyba za dużo powiedziane - stwierdziła. - No, chyba, że dla Ciebie wymiana zdań to już kłótnia - dodała, bo była i taka opcja. Uśmiechnęła się pod nosem.
    - Wiesz, wszystkiego trzeba się nauczyć, nawet współpracy, ale to wymaga treningów. To, że z kimś tam Ci nie wyszło nie znaczy, że z innymi również nie wyjdzie - zauważyła oddając nóż i siadając, jednak okrakiem, przodem do oparcia. Nie lubiła, gdy ktoś mieszał jej się do garów niepotrzebnie, więc nie zamierzała naciskać.
    - Ok, dla Ciebie, ja kroję w kostkę, tak po prostu, bez mierzenia, na oko. Mam fioła na te mililitry i gramy, to zawsze staram się idealnie tyle ile trzeba - przyznała z lekkim śmiechem. - Shi się śmieje, ale też po prostu tak lubię, więc spokojnie, nie zamierzam wtryniać się w Twoje 5 na 5 - dodała zakładając ręce na oparciu krzesła i kładąc na nich brodę.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  191. Odwzajemniła jego spojrzenie.
    - Mhm i nigdy Ci się w życiu nie zdarzyło zboczyć z trasy, z jakiegoś tam nagłego powodu... Mniejsza, dotarło, nie masz ochoty ze mną zwiedzać - machnęła ręką i zerknęła za okno, cicho wzdychając.
    - Życie nie polega jedynie na chodzeniu od celu do celu... - dodała cicho, bardziej już do siebie niż Gava. Wróciła do niego spojrzeniem, gdy wspomniał o miarce.
    - Nie dosłownie, po prostu tak się mówi, są osoby mające miarę w oku, najwyraźniej do nich należysz i Twoje kostki są do siebie podobne - wyjaśniła. - Moje są bardziej fikuśne, jedne węższe, drugie szersze, dłuższe, krótsze - wzruszyła ramionami i przytaknęła głową na słowa o technikach.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  192. Słuchała co mówił, ale kiedy padło pytanie o winę zmarszczyła lekko czoło i spojrzała na niego pytająco.
    - Co? Nie... - zaczęła, ale kontynuował. - Gave, przecież na samym początku Ci powiedziałam, że wiem jak jest. Jest Maryl i masz swoje sprawy, nie mam Ci za złe Twoich planów i nie zamierzam wpychać się z buciorami w Twoje wycieczki... - westchnęła ciężko. - Chciałabym wędrować czasem sama, a czasem z Tobą... kiedyś bym chciała, nie mówię, że teraz, ale tak, chciałabym kiedyś z Tobą iść... Zrobiło mi się po prostu przykro, bo mówisz to wszystko tak, jakbyś w ogóle nie brał takiej opcji pod uwagę, opcji wspólnej wędrówki gdziekolwiek... - zauważyła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  193. - Dłużej... I sami... Nie tak jak dotychczas - westchnęła, coraz bardziej utwierdzając się w swoim przekonaniu co do podejścia Gava. Zdecydowanie inne priorytety. - Co się tak uczepiłeś tego konkretnego wyjścia? Jasne, że mogłam powiedzieć wcześniej, dlatego mówię teraz w zamyśle mając przyszłość, a Ty ciągle o tym Ryu. Nic nie udaje, wcale mi się nie uśmiecha wędrówka z nim! Ostatnio znormalniał, ale jak zacznie te swoje głupie wstawki to pójdę w cholerę sama... - dmuchnęła sobie w pukiel włosów opadających na czoło. - Serio Gave? Nagle moje zobowiązania w pracy są takie istotne? Gdyby tak było to raczej nie siedziałabym tu tych x miesięcy. Gdyby tak było to nie brałabym pod uwagę ewentualnej wędrówki czy zlecenia z Tobą... - pokręciła głową. - Też nie wiem czy będziemy, co nie zmienia faktu, że bym chciała, ale spoko, dociera do mnie, że Ty po prostu tego nie chcesz, przynajmniej nie teraz. Może kiedyś Cię najdzie, a może nie... - podsumowała zatrzymując spojrzenie na garnku z warzywami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  194. - Podsłuchiwałeś tą rozmowę czy tylko wyobraziłeś sobie jak wyglądała? Powiedziałam mu jasno i wyraźnie, że chcę iść sama, ale on równie jasno i wyraźnie oznajmił, że i tak pójdzie za mną - zmarszczyła lekko czoło. - Machnęłam ręką uznając, że i tak mu nie powiem kiedy konkretnie ruszam, ale wyszedł ten wasz szalony wypad i już każdy wie kiedy - sprostowała, bo rzeczywiście nigdy nie umawiała się z Ryu na konkretną datę i godzinę, a temat jej wypadu był dość intensywnie mielony przez dorosłych (dopisuję to sobie, bo rzeczywiście Akane ruszyła z myślą by prysnąć przed Ryu, ale Mara gdzieś rzuciła o umówionym miejscu i już nie chciało mi się upominać by to poprawić xD).
    - Nic Ci nie wyrzucam! - fuknęła. - Rzuciłam to jako luźną myśl, bo tak, ogólnie wolałabym z Tobą... - zmarszczyła czoło. Po co? Zacisnęła pięści.
    - Wyobraź sobie, że tak, dla sztuki paplania, właśnie dlatego! Głupia ja pomyślała sobie, że może sobie z Tobą normalnie pogadać i, no nie wiem, szok, powiedzieć na co by miała ochotę! - wstała z krzesła, reszty już nie komentując, spakowała wszystkie wręczone jej tobołki, przeklinając pod nosem.
    - Zawołaj jak będzie gotowe - rzuciła tylko, kierując się w stronę wyjścia. Zamierzała sobie odetchnąć świeżym powietrzem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  195. [Przez "s" xD]

    Przywołana do stołu odstawiła swój tobołek wewnątrz domku, przy drzwiach wejściowych, poszła jeszcze opłukać ręce i zajęła swoje miejsce.
    - Smacznego - odpowiedziała. Danie pachniało bardzo przyjemnie, a smakując go musiała przyznać, że rzeczywiście Gave umiał dobrać przyprawy. - Dobre - wydała krótki werdykt i jadła dalej.
    - To co będziecie zwiedzać? - padło od zaciekawionej Ines, An posłała jej uśmiech i wdała się w dyskusję, w której od czasu do czasu uczestniczyli również inni domownicy. Dziewczyna dość barwnie gestykulowała i opowiadała młodej o planach, obiecała nawet, że jak znowu się zobaczą to pokaże jej mapę i opowie o wszystkich miejscach, o jakich tylko ta będzie chciała.
    Po posiłku wstała od stołu, o dziwo zjadła całą przygotowaną dla siebie porcje... Zaczęła zbierać talerze.
    - Dzięki za obiad - podziękowała, sprzątając. Włożyła naczynia do miski i zaczęła zmywać.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  196. Trochę zdziwiła się, gdy Gave tak szybko postawił sprawę jasno, ale nie protestowała. Pokiwała tylko głową i pożegnała się z Maryl. Odprowadziła tych dwoje wzrokiem, a potem rozejrzała się po polance. Z braku lepszej możliwości uznała, że równie dobrze mogła tu nocować. Woda była w pobliżu. Z pewnością była w stanie się tu umyć. Przeciągnęła się lekko i zabrała do przygotowywania sobie obozowiska.
    Kolejnego dnia czekała już na pozostałych odświeżona. Gdy tylko zobaczyła ich na horyzoncie ruszyła do nich biegiem i złapała Maryl w objęcia.
    - Już się bałam, że nie przyjdziecie - uśmiechnęła się do ich obojga przyjaźnie. - To co? Idziemy szukać kolorków Gburkowi? - zapytała dziewczynki i parsknęła śmiechem, orientując się że Gave nosi wianek, który mała mu zrobiła. - Do twarzy ci z nim na głowie - puściła do niego oczko.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  197. Trochę ją zaskoczył tą pamiątką, ale kiwnęła tylko głową, zapamiętując prośbę.
    Kiedy już myła naczynia, wiedziała, że nie wszyscy wyszli, czuła na sobie spojrzenie chłopaka, ale milczała, robiąc swoje. Na słowa o tarapatach obejrzała się w jego stronę i obserwowała krótką chwilę.
    - Okey - odpowiedziała, wracając do zmywania. Zostały jej jeszcze dwa talerze i nie sądziła, że chłopak rozwinie się z tematem. Jednak się pomyliła... W pierwszej chwili miała ochotę odwrócić się i zapewnić, że spokojnie, Fasolce nic się nie stanie, ale gdy dodał o śpiewach i tańcach, dotarło, że jednak nie tylko o tą małą chodzi. Odłożyła ostatni talerz i odwróciła się przodem do chłopaka, wycierając przy okazji swoje ręce w jakąś ścierkę. Posłała mu delikatny uśmiech i kiwnęła głową.
    - Postaram się - zapewniła. - Byle nie zdrapać gardła i nie połamać nóg - dodała. - Bez obaw, nie zamierzam przesadnie ryzykować. Wiem, że słynę z głupich wyskoków, ale teraz nie jestem sama, nie narażę Fasolki i postaram się przesadnie nie brykać - przytaknęła głową i posłała mu jeszcze jeden uśmiech. - Bardzo bym chciała - przyznała na ewentualne odwiedziny. - Będzie mi miło, gdy znajdziesz dla mnie czas - dodała odkładając materiał na blat. - No i wice versa, też przesadnie nie szalej - ruszyła spokojnie w jego stronę. - Nie zostawiaj przy życiu niepotrzebnych świadków, a do zleceń podchodź egoistycznie - zatrzymała się przed nim i spojrzała w oczy. - Patrz przede wszystkim na siebie - dodała. Chciała go jeszcze zobaczyć żywego. - No i koniecznie pozdrów Maryl... Grime też, jak gdzieś tam się napatoczy - poprosiła jeszcze.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  198. Strzeliła go lekko z piąchy w ramię i zaśmiała się pod nosem.
    - Och, żebyś latał mi ziółka i herbatki robić? No w sumie, w sumie, nie takie to złe - odwzajemniła jego sarkastyczny uśmiech i przytaknęła na jego słowa.
    - Nigdy nic nie wiadomo, nie w takich tematach, ale zawsze możemy się postarać - sprostowała, zerkając w stronę drzwi i wzdychając lekko.
    - Mam jeszcze tylko jedną prośbę... - wróciła do niego wzrokiem. - Postaraj się nie całować, obłapywać czy sadzać na kolanka innych... kobiet... - zaznaczyła trochę ciszej, paląc przy tym lekkiego buraka.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  199. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
    - Móc możesz każdego, ale miło by było, gdybyś się jednak postarał tego nie robić - przyznała, mimo wszystko nieco rozbawiona. Przecież nie mogła mu zabronić. Może i gdzieś tam nazwał ją swoją dziewczyną, ale tak po prawdzie trwali w nieokreślonej relacji przez co ciężko było czegokolwiek tak na poważnie wymagać. Kiwnęła głową, na życzenie dobrej zabawy, ale spojrzała za nim trochę smutno. Nawet Ines cieplej ją pożegnała...
    - Tak... Ty też - westchnęła ciężko i ruszyła w stronę wyjścia. Może i miała ochotę chociaż go przytulić czy pocałować, ale dlaczego to znowu miałoby wyjść z jej strony? Złapała swój bagaż i ubrała na plecy, a po tym zniknęła za drzwiami domku Febe.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  200. Walwan był zbyt zajęty swoim pacjentem, by zdążyć ostrzec chłopaka przed wchodzeniem do pomieszczenia, więc gdy ten tylko przekroczył próg, uchylając drzwi, w jego stronę wystrzeliła mała katapulta z białym, pylącym proszkiem, który wywoływał szczypanie i silne łzawienie oczu. W środku nikogo nie było, ale mimo to Grima przygotowała swoje pułapki dla nieproszonych gości.

    WanRi

    OdpowiedzUsuń

^