PIUS
Diabeł | Argarczyk | Książę | 30 lat
Do trzech razy sztuka? Po dotarciu do Argaru, Pius dociągnął swe ciało do granic możliwości, sumienie, jak i niespełnione ambicje pociągnęły go w stronę zniszczenia... Dzięki objęciu swojej władzy w piekle, mężczyzna tym razem zreinkarnował się bezboleśnie, dzięki pomocy swych diabolicznych ziomków. Gdzie poniesie go los? Czy umrze po raz trzeci? Zobaczymy.
Złapała jego twarz w swe dłonie i ucałowała mocno jego wargi, z uśmiechem obserwując jego oko.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję - szepnęła, obejmując go delikatnie ramionami. To wiele dla niej znaczyło, że nie będzie musiała stawiać Argarowi czoła sama.
Gabi
Po wiadomości o podpaleniu przez Peruna, Slavit, nastroje w Mathyr dość mocno się zmieniły. Niklaus nie miał pojęcia do czego dąży teraźniejszy monarcha, ale zaczynał przypuszczać, że do samozagłady. Wieść o przybyciu do Argaru poszukiwanego Piusa szybko dotarła do jego uszu. Równie szybko udało mu się znaleźć jego ukryty namiot i stanąć niedaleko, gdy mężczyzna oprawiał właśnie mięso. Nik oparł się o pobliski pień, w ręce trzymał bimber produkcji Meliodasa, siorbnął go sobie patrząc po jasnowlosym.
OdpowiedzUsuń- Białowłosy demon o krzyczącym mieczu. Zdążyłeś podpaść wielkiemu Perunowi, oszukać Abbadona co do własnej śmierci i wojować w obronie Lerodas. Co sprowadza Cię tutaj nie-Argarczyku - zagadnął.
Niklaus
Spojrzał po zmasakrowanej twarzy mężczyzny i uśmiechnął się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Albo po prostu mam dobrych informatorów - odparł i odepchnął się ramieniem od pnia, by zacząć powoli przemierzać obóz białowłosego. - Upadnie to raczej za duże słowo. Matka Natura potrafi zaskakiwać, a Lerodas zdecydowanie ma z nią wiele wspólnego. Oberwie, to na pewno - przyznał i zatrzymał się obok stając przy Piusie. Kącik jego ust drgnął, gdy nazwał go liderem. - Perun zdaje się przypisał Ci miano Argarczyka, oczekiwał bym Cię wydał za krzywdy jakie uczyniłeś jego ludowi - wyznał, przyglądając mu się uważnie. - Przyznam, że nie miałem pojęcia o kogo mu chodzi, tym bardziej, że uchodziłeś za trupa, ale z czasem udało się określić, że jednak żyjesz i dalej próbujesz utrzeć nosa władzy. Interesuje mnie czy robisz to dla jakiejś konkretnej idei, czy po prostu jesteś znudzonym demonem rządnym krwi i pobojowiska. Biorąc pod uwagę, że wypoczywasz, to drugie średnio mi pasuje, ale... kto wie - uśmiechnął się do niego tajemniczo. - Jako lider, ciekawi mnie również Twoja opinia co do starcia w Lerodas. Niewiele brakuje bym zaczął podejmować stanowcze kroki w całej tej szopce, a skoro mam okazję co nieco się dowiedzieć o ewentualnym wrogu, to chętnie skorzystam z okazji. Kwestia jeszcze tego na ile będziesz szczery w swoich słowach i czy w ogóle zechcesz się podzielić swoją wiedzą - upił kolejny łyk trunku po czym z neutralnym wyrazem twarzy, gestem, zaproponował bimberek towarzyszowi.
Niklaus
- Nie było, dlatego przychodzę do Ciebie - przyznał i ze spokojem słuchał opinii mężczyzny. Wyrwana ręką, tak? Zawzięci wojacy. "Najwyżej poupierdalasz im nogi" luźna myśl przemknęła mu przez głowę i kącik ust Niklausa drgnął, ale uśmiechał się w tym bardziej do siebie. Wiedział, że to grubszy kaliber, ale co mógł, że był jaki był?
OdpowiedzUsuń- Nie mam w zwyczaju nie doceniać przeciwnika - zapewnił, patrząc po pooranej twarzy Piusa i lekko zmrużył oczy. - Raczej nie nazwałbym tego negocjacjami - przyznał. - Pokaz sił, to prędzej - dodał. - Perun od początku zdawał się nastawiony negatywnie w tamtej rozmowie. Zachowywał się bardziej tak jakby chciał pokazać swoje zabawki, pojawienie się mieszańców zdecydowanie było mu nie w smak - stwierdził. Patrzył po Piusie przenikliwym wzrokiem. - Czyli grasz na takim froncie jaki Ci w danej chwili odpowiada - skwitował. - Rozumiem, sam długo działałem podobnie - przyznał. Właśnie to tak bardzo utrudniało mu widzenie siebie w roli lidera, ale cóż, był nim. Przytaknął na słowa o trunku, tak, Melio znał się na rzeczy.
- Wykrwawić? Chyba średnio mu idzie. Sam ściąga mi sojuszników i to takich rządnych jego głowy - usiadł na pobliskim pniaku i pomasował skronie. - Jako jeniec mi się nie przydasz. Walczyłeś z nimi, poza zawziętością widziałeś coś jeszcze? Jak walka na odległość? Jakieś słabe strony? Mówiłeś, że są jak zwierzęta. Zorganizowane stado czy wkurwione osy żądlące gdzie popadnie? - zapytał. - Powiedź wszystko co może przydać się w bitwie. Nie dążę do rzezi, nie przybyliśmy tu rozlewać krwi, ale jeżeli będzie trzeba, to będę bronić swoich - zapewnił. - Ten ich fanatyzm... Ubicie króla starczy? Boją się go, czy go wielbią? Jego ścięty łeb zagrzeje ich do walki, czy ostudzi zapał. Jak sądzisz? Czysto hipotetycznie rzecz jasna, myśląc w kategorii "większości" - uśmiechnął się do niego półgębkiem.
Niklaus
Wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Nie kąsam, mi przysięgi lojalności nie składałeś, nie mam Cię z czego rozliczać - stwierdził krótko, bo to co powiedział wcześniej wcale nie było przytykiem. Sam nie raz dbał po prostu o swój zad i nie patrzył na to jakie zadania wykonuje i dla kogo, nawet gdy zleceniodawcy mieli ze sobą konflikt, jego to gówno obchodziło. Tak było kiedyś, więc rozumiał, teraz jednak dużo bardziej zwracał uwagę na szczegóły. - Uczymy się na błędach - podsumował i wsłuchał się w słowa o Lerodas. Słysząc o dziwnych stworzeniach i widząc rany, kiwnął głową. - Arcemony... Mieliśmy już z nimi do czynienia. Ewolucja sprawiła, że teraz należą do szczytowych drapieżników, ale posiadają zdolność wchłaniania czarnej magii i demonicznej energii, dla nich są jak rarytasy, coś co teraz jest słabo dostępne. Tyle udało nam się ustalić do tej pory - wyjaśnił i lekko się zamyślił. Nieumarli, czyli jednak... Fjelldod prawdopodobnie sprzymierzyło się z Polszą. Chwycił swoją brodę w palce i przecierał na niej lekko skórę, słysząc o amulecie kiwnął głową.
- Tak, to wiemy. W trakcie naszej wizytacji rozegraliśmy małą prowokację, córka stała wystarczająco blisko by zobaczyć, że nie sięgają go pewne umiejętności. Mamy i co do tego pewne swoje teorie, ale... Cóż, rozmowa z Tobą służy jedynie rozeznaniu - przyznał. Miał nad czym myśleć, będzie musiał rozmówić się z Radą, zdecydowanie.
Niklaus
Grima nie ukrywała zaskoczenia, gdy doszły ją słuchy o przybyciu Piusa do Argaru. Oczywiście nigdzie nie usłyszała, że chodzi dokładnie o niego, ale obiło jej się o uszy kilka plotek o białowłosym, o jego dwukolorowych oczach i walce w Lerodas. Aż tak głupia nie była, by nie połączyć tych kropek. Nad tym czy powinna go odwiedzić zastanawiała się tylko chwilę, bo szybko uznała, że jednak ma ochotę zobaczyć przyjaciela. Wzięła nawet ze sobą koszyk z łakociami i owocami, by mieć czym go powitać. Zadowolona ruszyła wgłąb lasu, bo o tym gdzie chłop się rozbił oczywiście też szło usłyszeć. Szła spokojnie, trzymając koszyk na swoim nieco już pękatym brzuszku, nuciła coś pod nosem, a kiedy zaczęła się zbliżać do obozowiska uśmiechnęła się nieco pogodniej.
OdpowiedzUsuń- Hej ho, hej ho, Kuleczko? - wplotła między słowa piosenki, rozglądając się za swoim znajomym.
Grima
Niklaus kiwnął głową.
OdpowiedzUsuń- Tak, wierzę, są wyczulone do tego stopnia, że zaatakowały raz moją przyjaciółkę gdy była w ciąży. Ojciec dziecka jest demonem, skurwiele wyczuły nawet to - wyznał i rozejrzał się dookoła. - Lepiej uważaj, tamte wykorzystali do walki, ale i tutaj kręcą się dzikie osobniki. Wabi ich zapach niektórych mieszkańców, Ciebie też bez problemu wywęszą - spojrzał na namiot mężczyzny. - To ich raczej nie powstrzyma - dodał, patrząc teraz w dwojakie oczy Piusa. Kiwnął głową na wieści o Namiestniku.
- Jeden z mieszkańców miał okazję stanąć z Namiestnikiem twarzą w twarz. Wiadomość od niego do mnie dotarła, chociaż muszę przyznać, że sposób jej przekazania mógł być zdecydowanie lepszy - stwierdził. Ryu nie omieszkał zapomnieć o dodaniu własnej opinii, gdy przyszło mu zdawać "raport". Niklaus prześlizgnął wzrokiem po Piusie, gdy ten wspomniał o pomocy i niejakiej Gabrieli. Tu również kiwnął głową.
- Zgłosiła się już do nas, na pewno chętnie jej wysłuchamy. Przed tym jednak wolałem zasięgnąć jeszcze kilku języków - przyznał. Skoro miał już słuchać wizji poszukiwanej księżniczki to warto było poszerzyć horyzonty. - Co do Twojej pomocy... - spojrzał po nim raz jeszcze. - Polecam zacząć od asymilacji... Na terenie wioski jest jeszcze sporo pustych miejsc, znajdziesz tam spokój, a na pewno będziesz mniej niepokoił mieszkańców, niż tu, chowając się w krzakach - zauważył i uśmiechnął się pod nosem. - Przydasz się na pewno, mniej lub bardziej świadomie - wstał z pniaka, patrząc w oczy białowłosego i przyglądając się jego zmianie z zaciekawieniem. - Hmm... - zmrużył lekko oczy, dalej obserwując podrobioną twarz władcy. - Teatralne przełamanie władzy mówisz? - kącik jego ust drgnął. - Zdecydowanie jest nad czym myśleć. Wezmę w tych przemyśleniach pod uwagę Twoje talenty, Piusie.
Niklaus
Zobaczyła go chwilę przed tym jak jej odpowiedział, jej buzia zaraz się rozpromieniła i Grima ruszyła wesoło w stronę przyjaciela, chichocząc na jego wzmiankę o Argarze.
OdpowiedzUsuń- A Ty co? Musisz być nieźle zakręcony, nie dość, że zapomniałeś gdzie jesteś to jeszcze szyjesz zasłony... i to do namiotu - prychnęła śmiechem, zbliżając się do niego skocznym krokiem i po prostu przytulając. Fakt, że siedział był w tym bardzo pomocny. Zachichotała po raz kolejny, gdy sprawił jej komplement.
- Właściwie to jeszcze nie, chyba, że pytasz o wczorajszą kąpiel. Dziś jeszcze nie moczyłam zadka - przyznała dumnie i zaraz wyciągnęła w jego stronę kosz z podarkami. Dwa grona winogron oraz domowe przetwory, w tym wypieczony kawałek ciasta.
- Proszę, na dzień dobry. W Argarze tak robią, witają tak nowych - wyszczerzyła się. - Co prawda nie ja to wszystko robiłam, ale winogrona samoręcznie zwinęłam! Prosto z krzaków Meliodasa! - dumnie wypięła pierś i zaraz posłała mu kolejny szeroki uśmiech. Spojrzała po nim trochę cieplej. - Cieszę się, że żyjesz - przyznała.
Grima
Słysząc jego wyjaśnienie skinął lekko głową, nie zamierzał przecież wciągać go tam na siłę. Uniósł za to lekko brew, słysząc o Lazarusie. Feniks najwyraźniej lubił podpadać innym. Interesujące.
OdpowiedzUsuń- Z łaski swej, tak w razie co, okolic wioski też nie dewastujcie - upomniał tylko i kiwnął głową na stwierdzenie co do pomocy. Nie miał nic przeciwko dodatkowej parze dłoni. Uścisnął rękę mężczyzny. - Mam nadzieję - skwitował. Doza nieufności zawsze w nim nieco pozostawała. Mimo wszystko nie pchał się już do boju tak jak kiedyś, teraz miał za sobą całkiem pokaźną grupę istot, nie był już sam. - W razie co wiesz gdzie mnie szukać - dodał, odwracając się na pięcie. - Smacznego trunku - rzucił jeszcze, zostawiając mu bimberek, który tutaj przytargał, i ruszył w stronę wioski.
Niklaus
- Szatę? - zamrugała szybciej oczyma i zerknęła na kawałek materiału, by zaraz wrócić spojrzeniem do twarzy przyjaciela i tyknąć palcem jego chudy policzek. - Wyposzczony jak mnich to jesteś na pewno, aż Ci buzię wklęsło - zauważyła i pokręciła głową. - Cała reszta jakoś nie bardzo się zgadza, te Twoje kurwiki w oczach jakieś takie mało mnichowe - stwierdziła, lekko wydymając usta. Zaraz jednak się uśmiechnęła na te jego podziękowania by zaraz dumnie poklepać brzuszek. - A dziękujemy. Mamy w planach testy płodności, bo jakoś tak dziwnie trafiamy w te ciąże - zachichotała by zaraz z dumą wyciągnąć dłoń i pokazać pierścionek, który Tony własnoręcznie dla niej zrobił. - Widzisz, mówiłeś, że mnie nie kocha, a kocha... i chce mnie za żonę - wyraźnie się wzruszyła, gdy to mówiła. Nadal nie docierało do niej, że ktoś naprawdę wziął ją aż tak poważnie.
OdpowiedzUsuńGrima
- Ple, ple, ple, nie każde jest dobre - zauważyła, grożąc mu palcem. - Co?! - zastrzygła uchem. - W mojej skórze się nie zmieścisz dryblasku - pokazała mu język, ale kiedy jego twarz zaczęła się zmieniać, jednorazowo krzyknęła i odskoczyła w tył, by sekundę później z wytrzeszczonymi oczyskami patrzeć na samą siebie. - Co... Co? - ostrożnie przysunęła dłoń, by dotknąć zmienionej twarzy. Przejechała dłonią po jej policzku i nawet lekko uszczypnęła, a po tym pociągnęła, co by sprawdzić materiał tworu. - Woah... - w tej chwili to było jedyne na co ją mogło stać. Zaczęła łapać uszy, ciągnąć za płatek, sprawdzała nawet brwi i dopiero gdy zapytał o kolejkę, naburmuszyła się i pstryknęła go w nos. - Nie wszystkich! Tylko Tony i ja, nikt inny! - zaznaczyła by zaraz obejść z zaciekawieniem Piusa i zerknąć po swojej-jego buzi z każdej strony. - Ostatnim razem kiepsko słuchałeś - znowu pogroziła mu palcem. - Mówiłam, że ja uciekłam nie mówiąc nic o ciąży, myślałam, że mnie nie szukał, ale szukał... Mogłam dać co najwyżej niekompletne dane, gnojku - teraz to ona pokazała mu język i ponownie się zbliżyła, cały czas obserwując tą przemienioną buzię. - Ciebie to nie... boli? Kości Ci się nie przestawiają? Możesz zrobić się taki malutki jak ja? Albo urosnąć jeszcze większy? Tylko oczów nie umiesz zmieniać? Całą resztę możesz? - zaintrygowało ją to wszystko bardzo mocno. - Masz w ogóle jakiegoś prawdziwego Piusa? To Twoje ciało? Taki się urodziłeś? - pytań zdawało jedynie przybywać.
OdpowiedzUsuńGrima
Zadowolona przytaknęła mu głową.
OdpowiedzUsuń- Nie z kapusty - przyznała i zadowolona spojrzała na pierścionek. - Śliczny - poprawiła go patrząc po błyskotce świecącymi oczyma. Zaraz jednak skupiła się na samym Piusie i jego przemianie. Zastrzygła uchem słysząc o śmierci. - Umarłeś i umiesz więcej? - to brzmiało dość nietypowo. Skrzyżowała ręce na piersi, gdy spojrzał sobie w majtki.
- Hej! Tak nie wolno! Nie Twoja sprawa Kulko! - burknęła w jego stronę. - Poza tym co w tym niby dziwnego? Przecież po to się uczyłam by nowe nauki stosować! - zaznaczyła, tak jakby to była oczywistość.
Grima
O tym, że ktoś umierał i wracał już słyszała, ale że dzięki temu otrzymuje nowe umiejętności słyszała pierwszy raz. To mógłby być ciekawy temat badań. Spojrzała po Piusie raz jeszcze.
OdpowiedzUsuń- Jak to powiem Tonemu to oszaleje! - oznajmiła wesoło. - Zgodzisz się na testy? Lubimy razem badać takie ciekawostki i różnorakie nowinki - przyznała, wesoło machając ogonem na boki. Cieszyła się, że nie szedł w to całe kopytkowanie. Spojrzała jednak na brzuch i zaraz sama skubnęła kilka winogron z przyniesionego koszyka. - Może pójdziemy coś zjeść? Brzuchata Grima to często głodna Grima - zachichotała i pokręciła zaraz głową. - Nie, chyba jeszcze nie mamy... ale... Opowiedzieli mi tu o takim fajnym zwyczaju... Co wybierają drugich rodziców dla dzieci i tacy rodzice pomagają a nawet czasem zajmują się dziećmi kiedy pierwszych rodziców zabraknie. Chciałbyś być takim drugim rodzicem? - zapytała, patrząc po nim z zaciekawieniem w patrzałkach.
Grima
Grima prychnęła śmiechem.
OdpowiedzUsuń- Nasze testy raczej nie wymagają nagości, na pewno damy Ci wcześniej znać co szczególnie nas interesuje - zapewniła z szerokim uśmiechem. - Stygnie dymanie? Chodzi Ci o seks? - zapytała. - Rzeczywiście, dla odmiany nie czuć dziś od Ciebie cudzego ciała - powęszyła w powietrzu i przytaknęła sobie głową. - Nigdy nie miałeś z tym problemu, więc pewnie i teraz coś na to zaradzisz - dodała śląc mu pogodny uśmiech i kiwnęła zadowolona głową, gdy stwierdził, że odpowie na to, na co będzie umiał.
- Nie wiem czy w tym świecie, ale na pewno jest kultywowane przez niektórych Argarczyków - wyjaśniła. - A mi się to podoba i bym chciała, ale muszę jeszcze porozmawiać z Tonym czy mu to pasuje - uśmiechnęła się raz jeszcze. - Jak już mają być drugie rodzice to u wszystkich dzieci, Ty pomogłeś mi z Kevusią i pomyślałam, że to jej drugim tatą mógłbyś być. Nie obchodzi mnie Twój przykład... Chroniłeś ją i miło się na Was patrzyło. Myślę, że byłbyś naprawdę fajowym tatusiowym - przyznała wesoło i zaraz złapała dłoń Piusa w obie swoje ręce. - To zjemy coś? No proszę - wlepiła w niego swoje oczyska.
Grima
Mimo mapy, którą skrzętnie dopracowywał i opracowywał, czasami po prostu pech chciał, że dalej wybierał złą ścieżkę, zły kamień, źle wygięte drzewko... i kończył tak jak dziś. Wracając z gospody do mieszkania Darcy, pomylił drogi. I to nie raz. W ciemności łatwo było się pogubić. Teraz krążył coraz bardziej zrozpaczony. Głodny, spragniony i zmęczony. Pewnie właśnie dlatego, gdy tylko ujrzał nikły blask ogniska udał się natychmiast w tę stronę, nie bacząc na to kogo lub co może tam zastać. A zastał dość dziwnego osobnika, o dwóch różnych tęczówkach. Wysokiego i smukłego, oznaczonego wieloma bliznami. Zagryzł mocno wargi obserwując go, po czym odetchnął głęboko wracając na tory pozytywnego myślenia. Mężczyzna jeszcze go nie pożarł, więc istniała nadzieja, że wyjdzie cało z tego spotkania.
OdpowiedzUsuń- Dobry wieczór - przywitał się. - Znajdzie się miejsce dla zbłąkanego wędrowcy? - zapytał go spokojnie. - Jestem Damon - dodał wyciągając w jego stronę dłoń. - I za diabła nie wiem gdzie jestem i jak wyjść stąd na prostą - uśmiechnął się do niego z zakłopotaniem.
Damon
Chłopak odetchnął z wyraźną ulgą, kiedy uzyskał tak pozytywny wydźwięk. Nie wyczuł w mężczyźnie żadnego fałszu, choć może wyczuwanie tego na mistrzowskim poziomie nie było u niego rozwinięte. Mimo to szczycił się całkiem niezłym poczuciem sprawiedliwości i wyczucia wśród ludzi.
OdpowiedzUsuń- Nowy i nie nowy - pokiwał lekko głową, siadając ostrożnie na jednym z porozkładanych futer. Upewnił się, że ich swoimi ubłoconymi buciorami nie brudzi zanim to zrobił.
- Wypluło mnie ponad rok temu, ale Phyonix... a że tam było mi niezwykle ciepło i przyjaźnie to dopiero niedawno stwierdziłem, że fajnie byłoby jednak coś nieco więcej zobaczyć - poinformował go z wesołym uśmiechem na twarzy. - Aktualnie dorabiam sobie w Piaskach Czasu i staram się jakoś tu odnaleźć - uścisnął dłoń Piusa i pokiwał głową. - Zatem Pius - skinął głową. - O matko... spadasz mi z nieba. Umieram z głodu i pragnienia. Błąkam się po tym lesie już chyba ładnych parę godzin - żachnął się, patrząc na niego wdzięcznie. - Odwdzięczę się. Jak wpadniesz do piasków czasu to stawiam ci jedzenie i alkohol... - zapewnił zaraz. - Ciebie też tutaj raczej rzadko kiedy można spotkać, prawda? - zauważył po krótkiej chwili milczenia. - Zdajesz się być niezwykle przyjazny... czemu więc zdecydowałeś ulokować się na obrzeżach?
Damon
Damon wzruszył ramionami, po czym zamrugał kilkakrotnie. Kilka kilometrów stąd? Rany, w takim razie konkretnie zboczył z trasy. Mimo, że Darcy nie mieszkała tak blisko wioski to nie sądził, by jej dom dzieliło od wioski aż tyle kilometrów. Nieco się tym faktem zmartwił i nawet przez moment debatował ze sobą czy nie wyciągnąć swej mapy, ale z drugiej strony nie ufał jeszcze mężczyźnie na tyle by to robić.
OdpowiedzUsuń- Mhm lubię spacerować - stwierdził wesoło. - Taki przyjemny wysiłek fizyczny tuż przed snem pozwala oczyścić umysł ze wszystkich złych myśli, a także uspokoić skołatane serce. Czasem taki spacer przydaje się dla własnej głowy - spojrzał na jego dłoń i w pierwszej chwili chciał mu się rzucić na pomoc, ale powstrzymał się. Mężczyzna najwyraźniej nie odczuwał bólu. Był odporny na ogień. Przynajmniej taki.
- Zawsze można zdecydować się na coś niezbyt alkoholowego. Tego też nie pijesz? - zerknął na niego unosząc lekko brew. - Oho... - gwizdnął ze śmiechem. - Wysokie masz o sobie mniemanie - pokiwał głową. - Ale skoro tak... - postukał się po brodzie palcem i pochylił do niego, obserwując uważnie jego tęczówki. - ...w takim razie powiedz mi co takiego ciekawego w tobie jest? - zainteresował się, po czym zacisnął mocno wargi.- Leczysz się - skinął głową. - Mogę ci w tym pomóc? - zainteresował się, ostrożnie wyciągając dłoń do jego ręki. - Mógłbym je zaleczyć - zaproponował łagodnie. - Częściej niż bym chciał... no ale to nie moja wina, że te wszystkie głazy i drzewa są do siebie tak bardzo podobne.
Damon
Wydęła lekko naburmuszone usta i skrzyżowała na chwilę ręce na piersi.
OdpowiedzUsuń- Sam jesteś chujowy - stwierdziła, nie do końca wiedząc co właściwie znaczy to słowo, ale zaraz uśmiechnęła się do niego szeroko. Zastrzygła uchem, słysząc o jego eks. - Dwie? - ucho znowu drgnęło. - Onyx nie ma, poszła gdzieś sobie. Są jeszcze jakieś inne tutaj? - zainteresowała się. Wiedziała tylko o jednym związku Piusa. - Zabić? - zamrugała szybciej. - Czy Ty nie możesz sobie po prostu poszukać jakiś fajnych przyjaciołów? - spojrzała po nim, kręcąc głową. Na wzmiankę o Tonym przytaknęła mu głową, ale gdy wspomniał o klesze, pokręciła nią. - Nie, nie... Ja chce takie na... gębę? Uroczyste ale nie wierzeniowe. Takie mojsze, zabrać z tego co fajne i stworzyć ceremonie Grony! - rzuciła entuzjastycznie i posłała Piusowi kolejny szeroki uśmiech. - A jak rogi wyrosną to przynajmniej nauczysz jak je piłować i o nie dbać - dodała, dumnie wypinając pierś. - Jak Tony się zgodzi to dam Ci znać - dodała, przytakując sobie głową. Słysząc o płomiennorudym prześlizgnęła wzrokiem po Piusie, szła z nim, trzymając jego palce, w stronę Piasków Czasu, tutejszej gospody.
- Czemu tak Cię nie lubią? - zapytała, szczerze zainteresowana.
Grima
Podziękował mu za jedzonko, nakładając sobie trochę mięsa i wcinając go ze smakiem. Dodał do tego herbatę, popijał ją spokojnie.
OdpowiedzUsuń- Pewnie, alkohol to tylko dodatek. Nie każdy musi go lubić - zauważył spokojnie i wzruszył lekko ramionami. - Mam nadzieję, że nie poczułeś się urażony moimi słowami - uśmiechnął się do niego przyjaźnie. - Po prostu do tej pory większość osób, które spotkałem to alkohol lubiły, chyba że były w ciąży - pokiwał głową i westchnął. - No dobra zgubiłem się - westchnął. - Zamierzałem dotrzeć do domu... z gospody... z Ruchomych Piasków, ale wpadłem na super pomysł, by rozbudować moją mapę Argaru... i zgubiłem się - mruknął. - Tak, jestem cholernym fajtłapą, jeśli o to chodzi. Idiotą kierunkowym wręcz - mruknął. - Ale to nie powód żeby mnie ochrzaniać - westchnął jeszcze, chociaż Pius nawet nie zaczął tego robić. Słuchał spokojnie jego słów, marszcząc przy tym lekko brwi.- Mhm... jesteś ciekawą osobą - zgodził się z nim i uśmiechnął zawadiacko. - Ale nie najciekawszą - dorzucił zaraz, po czym spojrzał po nim. - Dlaczego wywołałeś wojnę światową? Co takiego zrobiłeś? - zapytał jeszcze i gdy wspomniał o dumie i psychice uniósł dłonie w górę. - Hej, w tym też mogę pomóc. Chętnie cię wysłucham jeśli będziesz miał ochotę porozmawiać - zaproponował. - Natura... - rozejrzał się dookoła. - Masz rację natura potrafi relaksować, ale czasem przydaje się ten drugi kompan co to cię wysłucha i pokiwał głową. Nie będzie komentował i dawał rad, tylko wysłucha - rzucił spokojnie. - Och no proszę... skłaniasz się ku tej ofercie czy raczej nie?
Damon
- Bardzo wysoko - skinął delikatnie głową słysząc o takich przegięciach. - Wiesz normalni ludzie po takich sprawach umierają. Już wiem, że ty nie, ale... jakimi ludźmi ty się do tej pory otaczałeś, że ta poprzeczka tak wysoko powieszona, hm? - spojrzał po nim uważnie, upijając trochę swej herbaty i spoglądając na swój kubek z uznaniem. - Całkiem smaczna - pochwalił go i zaśmiał się cicho. - Widzisz ja z fajtłapy mam tyle, że się gubię - poinformował go. - Już mnie nie wkładaj do wora z każdym podrzędnym fajtłapą - pogroził mu palcem przed nosem i znów upił swojego płynu. To była naprawdę dobra herbata. Kiedy jednak Pius stwierdził, że go odprowadzi popatrzył na niego jak na zbawcę i odruchowo odstawił kubek herbaty, by objąć go szybko ramionami. - Zbawco. Dzięki ci - wyszczerzył się do niego. - Zdajesz się całkiem żywy na truposza, więc weź już nie przeginaj - dźgnął go palcem pod żebra. - Żyjesz? Żyjesz i to się liczy. Ciągłe trzymanie się przeszłości nic dobrego nie przynosi - mruknął, po czym wysłuchał jego słów. Pokręcił delikatnie głową. - Na to nie ma lekarstwa - odparł spokojnie. - Możesz jedynie otoczyć się dobrymi ludźmi, którzy o ciebie zaczną dbać... i dać sobie pomóc w ten sposób. Pozwolić sobie na to ciepło - spojrzał mu prosto w oczy. - A z czasem.... z czasem będzie ci łatwiej...
OdpowiedzUsuńDamon
Damon zastanowił się nad tym całym normalnym człowieczeństwem i normalnością tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuń- A kto jest normalnym człowiekiem? - zapytał go zaraz. - Jaką definicję normalności preferujesz? Bo jeśli o mnie chodzi to sprawa względna. Do każdego podchodzę inaczej. Sam za jakiegoś super normalnego się nie uważam - stwierdził uśmiechając się przy tym nieco. Pokiwał głową na wieść o byciu fajtłapą innej rangi. No skoro tak to mógł to przeżyć. Wzruszył ramionami. Może i by się zakolegował. W to nawet nie wątpił. Zwłaszcza że on zwykle podchodził do nowopoznanych z otwartym serduszkiem. Słuchał go dalej z lekkim niedowierzaniem, gdy ten stwierdził, że nie dla wszystkich jest szczęśliwe zakończenie.
- Gadasz głupoty - stwierdził. - Demon to demon, Terranin to terranin, Argarczyk to Argarczyk, a człowiek to człowiek - pokiwał lekko głową. - Każdy z nas ma jakieś swoje cechy. Mnie na przykład trudno zabić co jest błogosławieństwem i przekleństwem - stwierdził spokojnie, zaglądając znów w te jego niepokojące tęczówki, które jednocześnie tak świetnie hipnotyzowały. - Sam mówisz, że masz tendencje do rujnowania takich relacji - zauważył. - Sam to widzisz, więc czy nie warto by teraz zrobić krok w stronę tego szczęśliwego zakończenia? Może zastopuj, spróbuj jakiejś relacji nie zrujnować. Spróbuj jakąś z nich naprawić. Spróbuj nowych relacji i spraw, by te nie zostały zrujnowane - zaproponował mu spokojnie. - Szczęśliwe zakończenie jest dla wszystkich, tylko nie zawsze jest takie jakie sobie wymarzymy - zapewnił go jeszcze, wsuwając znów trochę mięska.
Damon
Zachichotała.
OdpowiedzUsuń- Przecież nie zaprzeczam, masz - przyznała wesoło i nadstawiła ucha. - No ale Rimcia nie musi być tylko jedna - pokazała palec wskazujący. - Ja jestem jedna i jedyna niezastąpiona, ale zawsze może być takich pogaduszkowych osób więcej - rzuciła luźno, wzruszając ramionami. - To fajne takie, idziesz tu popaplać, a potem tam i siam - pokazała różne kierunki i zaraz wolną dłonią dotknęła swojego serca. - Grima tak nigdy nie miała, a teraz ma i miło jest na sercu, ciepło - wyszczerzyła się do niego. - Nawet jak nie ma seksu - dodała z uśmiechem. Słuchała o księżniczkach i zastrzygła uchem. - Ou! Też znam księżniczkę! - rzuciła entuzjastycznie. - Moja Felcia! Ale ja się o nią z nikim nie biłam, sama mi powiedziała, że jest moją. Przyjaźnimy się - przytaknęła samej sobie głową i również pokazała mu język, dalej dumnie go prowadząc do gospody. - Co będziesz jadł? Mięsko? Zupę? Drinki? Fiołek robi najpyszniejsze, takie dla brzuchatych, jak nie jesteś brzuchaty to inne jej członki też mogą zrobić dobre - oczy aż jej błyszczały na myśl o jedzeniu.
Grima
Wreszcie była w Argarze. Wreszcie mogła w miarę swobodnie poruszać się po okolicy. Rzecz jasna wiedziała, że być może ktoś zawsze ma ją na oku, ale w tej chwili się tym nie martwiła. Przynajmniej na razie. Wreszcie miała też porozmawiać z miejscowym wodzem Grandsandem, ale... zanim to zrobiła zdecydowała się wrócić do znajomego mężczyzny. Odnalazła jego obozowisko choć nie bez trudu i usiadła obok niego przy ogniu.
OdpowiedzUsuń- Witaj - uśmiechnęła się do niego delikatnie. - Przychodzę pomilczeć tu z tobą - szepnęła. - Jakoś tak masz tu przyjemnie... spokojnie i swobodnie - szepnęła. - Denerwuję się spotkaniem z władcą Argaru - odchrząknęła. - Po prostu zaczynam wątpić w swoje własne słowa i własne plany - zacisnęła mocno wargi, spoglądając na Piusa. - Co o nim wiesz? - zainteresowała się. Swoje własne śledztwo już zrobiła, ale mimo wszystko chciała dowiedzieć się czegoś od Piusa. Może wiedział coś co ona przeoczyła? A może po prostu potrzebowała właśnie głupiej rozmowy o niczym? Musiała wyluzować.
Gabi
- Pewnie gdzieś, ktoś normalny się znajduje, ale taki normalny człowiek dla ciebie będzie inny i dla mnie również. Bo to wszystko zależy od definicji normalności jaką przyjmujesz. Jaka jest twoja? Co twoim zdaniem jest normalne? - zapytał z wyraźnym zainteresowaniem. Skoro już miał okazję rozmawiać z tym ciekawym osobnikiem to wypadało z tego skorzystać maksymalnie. Jego kolejne słowa przyjął w milczeniu, delikatnie przekręcając głową.
OdpowiedzUsuń- Nie umiesz czy nie chcesz? - zapytał go, bo Pius trochę sam sobie zaprzeczał. - Widzisz potrzebę zmiany, widzisz, że rujnujesz swoje relacje i nie umiesz czy nie chcesz tego zmieniać? - zapytał go. - Cóż... ranienie innych jest nieuniknione. Każdy z nas rani innych - zauważył cierpko. - Ważne jak później z tego wychodzimy. Czy odpychamy tę osobę czy próbujemy ją przeprosić i więcej tego samego błędu nie popełniać - zauważył. - No ale przede wszystkim ważne jest to co ty chcesz - odchrząknął, zerkając na niego. - Czego chcesz? O jakich relacjach mówimy? Przyjaźń? Miłość?
Damon
- Mhm... - spojrzał mu prosto w oczy i pokręcił lekko głową. - To nie jest normalność. To ideał - poprawił go. - Przykro mi niszczyć twe marzenia, ale nie znajdziesz takiej osoby na swojej drodze - wyjaśnił. - No chyba, że mówimy o noworodkach, które rodzą się wśród kochającej rodziny. Wtedy tak do pewnego okresu będą szczęśliwe, nie będą zadręczały się przeszłością i nie będą wstydziły się na siebie patrzeć. Ale potem wejdą w okres dojrzewania i... czar pryśnie - zrobił gest dłońmi od "puff". Przez moment chciał jeszcze dodać, że wtedy wszystko zależy od tego co zrobi się dalej. Czy stanie na nogach czy da się pochłonąć negatywnemu myśleniu, ale zrezygnował z tego pomysłu. Zamiast tego uśmiechnął się delikatnie słuchając jego dalszych wyjaśnień.- Więc jaki jest ten twój sposób? - zainteresował się. - Czemu w takim razie jeszcze nie wprowadziłeś go w życie? - spojrzał mu znów prosto w oczy i pokręcił głową na tych pisarzy i malarzy. - Jasne. Takie potwory jak ty... ale nie ty - zauważył spokojnie. - Wiesz to, że nie chcesz krzywdzić to bardzo dobrze, ale jeśli niechcący kogoś jednak skrzywdzisz... bo to czasem nieuniknione... wtedy też jeszcze nie wszystko stracone. To zależy od więzi jaką zbudowałeś wcześniej z daną osobą - szepnął.
OdpowiedzUsuńDamon
Odwzajemniła jego uśmiech z wdzięcznością przyjmując od niego futro. Przytuliła się również lekko do jego boku, przymykając nieco oczy. Faktycznie za dlugo nie milczała, ale przecież musiała z siebie wyrzucić to wszystko co w jej sercu siedziało. Musiała, bo inaczej chyba padłaby trupem. W danej chwili nie czuła się ani odpowiedzialna ani inteligentna, ale miło było usłyszeć takie słowa z jego ust. Zaśmiała się cicho na wspomnienie pierwszego spotkania.
OdpowiedzUsuń- Słabo ci wyszło to wyganianie mnie - zauważyła. To prawda. Uparta była. Tego nikt jej nie mógł odmówić. Miała tylko nadzieję, że nigdy nie będzie na tyle uparta by nie dać sobie wyperswadować lepszego rozwiązania niż to jej. - Też tego potrzebuję, determinacji i siły - szepnęła. - Wiesz nie łatwo jest ją w sobie znaleźć - uśmiechnęła się do niego lekko i spojrzała na swe drżące dłonie. - Ale jestem już tu, więc się nie wycofam - zapewniła go, po czym znów umilkła słuchając o mieszkaniu w wiosce i o trupach Niklausa, a na ostatnie słowa skinęła głową. - Czaję, czaję, staruszku - dźgnęła go palcem w bok. - Dziękuję - dodała zaraz. - Mhm i co? Przyjmiesz propozycję mieszkania?
Gabi
- Zgoda, ale mówiliśmy o czymś normalnym. Definicji normalności, a nie przykładzie ideału - zauważył ze śmiechem na ustach. - To tak trochę pojęcia pomyliłeś - rzucił lekkim tonem i wzruszył ramionami. - A co za różnica czy niebo bliżej czy piekło? Rogi ma każdy. Każdy... - skomentował. - Irytujące nas cechy również - dodał po chwili milczenia, słuchając dalej o tym, czego boi się Pius. - Bardzo mało osób to dalej nie nikt - skomentował. - A szczerze? Lepiej żebyś miał kilkoro prawdziwych przyjaciół niż masę fałszywych znajomych - zauważył spokojnie. - Pytam ciebie, bo mówisz, że chcesz to zrobić po swojemu, więc założyłem, że masz już jakiś plan - dodał. - Nie musisz się ograniczać - wzruszył ramionami. - Chyba, że kiedyś wpadniesz po uszy i zakochasz się na zabój w kimkolwiek... i wówczas jeśli taki czas nastanie to niekiedy kompromisy są potrzebne - zauważył.
OdpowiedzUsuńDamon
Gabi pokręciła głową. Nie, ona dalej nie była zadowolona z tego planu. Nie do końca chciała tej władzy, ale patrząc na to co działo się w Polszy nie widziała aktualnie innego wyjścia. Ten konflikt musiała jednak przepracować ze sobą sama.
OdpowiedzUsuń- Doradcy - pokręciła lekko głową. - Najpierw musiałabym takiemu zaufać - uśmiechnęła się lekko. - A to nie zawsze takie proste - dodała, słuchając też o etykiecie. Zrobiła głupią min przy tym i prychnęła pod nosem. - Teraz o etykiecie wspominasz, a wcześniej marudziłeś że za grzeczna jestem - pokazała mu język i ucałowała go lekko w policzek, wtulając się nieco mocniej w jego bok.
- Mhm a jak nie sam to z kim chciałbyś mieszkać? - zapytała go zainteresowana tym tematem. Może lepiej było nie rozmawiać teraz o polityce. Musiała to sama przetrawić. Więcej już i tak nie pomoże. Przynajmniej w uspokajaniu jej samej. - Masz już współlokatora na oku?
Gabi
- No właśnie, ale mit, ideał a normalność to coś zupełnie innego - zauważył. - Normalnością można nazwać pewne normy ustalone przez grupę społeczną. Na przykład Argar ma inną normalność niż Terra czy Phyonix. Ja to tak widzę - zauważył. - Wszystko zależy od tego gdzie jesteśmy... na przykład w Terrze nagość jest normalna, można się nago kąpać i wiele osób w ten sposób robi publicznie, a tu w Argarze nie jest to normalne - wyjaśnił mu swój punkt widzenia, po czym zmarszczył lekko brwi. Akurat o seksualności nie mówił, a słysząc z czym jest problem gwizdnął lekko.- Fiu, fiu... - stwierdził. - W takim razie nie byłeś w podobnej sytuacji. Nie kochałeś wystarczająco mocno skoro popadłeś w poligamię - dźgnął go palcem w pierś. - Ja? - zamrugał i odetchnął głęboko. - Nie wiem - przyznał szczerze. - Nigdy nie byłem w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńDamon
- Owszem kochałeś poligamicznie, a ta druga osoba miała oczekiwania monogamiczne i nie byliście w stanie dojść do żadnego kompromisu. A próbowaliście w ogóle? No wiesz wypracować coś z jednej i drugiej strony? - zapytał go, wcinając dalej swoje mięsko i kiedy Pius wspomniał o teorii zaśmiał się cicho i pokręcił głową. - Nie mam - odparł szczerze, zastanawiając się nad czymś takim. - Gdyby mój partner miał kogoś na boku, a ja nie to nie byłoby mi miło. No wiesz dzielić się z kimś swoim własnym partnerem - mruknął. - Bo to tak jakby on nie stawiał mnie na pierwszym miejscu - zauważył. - Gdybym jednak ugadał się z partnerem że dla zabawy i on i ja sobie pozwalamy na skoki w bok... to być może byłbym w stanie to przetrawić, chociaż nie wiem jak długo - przyznał szczerze.
OdpowiedzUsuńDamon
Zaśmiała się cicho na to stwierdzenie i pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Jeszcze nie - odparła cicho. - I nie jestem pewna czy długo tym królem zostanę. Dobrze wiesz, że widzę to trochę inaczej i będę próbowała przekonać do tego zatwardziałą Polszę. Szlachciców, którym w pięty pójdzie jak usłyszą mój plan - westchnęła ciężko, przymykając oczy i kołysząc się wraz z nim. - Wiem jaki jesteś - przyznała. - Ktoś kto cię zna i toleruje... - pokiwała głową. - Ale tak z publicznością, która cię zna dzikie seksy? No wiesz? - spojrzała po nim z zawadiackim uśmiechem na twarzy. - Nie wiem, czy to dobry pomysł. Może lepiej jednak zostać przy prywatności? - zaproponowała. - Wiesz większa wygoda dla twoich potencjalnych partnerów i partnerek.
Gabi
Odetchnął głęboko słuchając o tym zabijaniu i odratowywaniu. Obserwował też jego tatuaże z zaciekawieniem. Miał nawet zapytać czy one tak dla zabawy robione, czy mają jakieś znaczenie, ale zaniechał tego pytania na razie.
OdpowiedzUsuń- Masz piedestał, na którym może stać kilka osób - powtórzył po nim. - I traktujesz te wszystkie osoby równo? - uniósł lekko brew. - Nie masz tak, że kogoś kochasz bardziej? - zapytał go jeszcze, bo to dość mocno go ciekawiło. - Byłeś w ogóle w takiej sytuacji? Miałeś kilka kobiet, mężczyzn na raz? Ale tak w związku?
Damon
- Można - zgodziła się z nim, nie dodając nic więcej na ten temat. O tym co zrobi jeśli już przejmie władzę, będzie zastanawiała się później, jak już to zrobi. Uśmiechnęła się lekko na jego sugestię i spojrzała mu prosto w oczy. - Hm nie znam nikogo takiego - pstryknęła go palcem w nosek. - Ja na przykład lubię sama mieszkać. W gospodzie... wiesz jakie jedzenie tu dają? Pychota - wyszczerzyła się do niego. - I zawsze chętnie przyjmują cię do pomocy - uśmiechnęła się szeroko. - Poza tym... zawsze mogę cię odwiedzać na dłużej niż jedną noc - szepnęła mu do ucha.
OdpowiedzUsuńGabi
- O widzisz? Sam masz sporo do przetestowania - skomentował zbliżając się do niego, aby móc przyjrzeć się uważniej jego tatuażom. Przesunął wzrokiem po jego klatce piersiowej, aby znów ulokować ją w jego własnych oczach. - No właśnie, więc może kiedyś okazać się, że wcale nie potrafisz tak kochać po równo - szepnął. - Bo fizyczność, a psychiczność to dwie sprawy. Fizycznie, jasne, nie ma problemu... ale jeśli zaangażujesz się emocjonalnie, w dwa związki czy trzy na raz... to może się okazać, że jedną z partnerek kochasz bardziej od pozostałych - zauważył rezolutnie. - O proszę... czyli masz kogoś komu nie przeszkadza twa rozwiązłość - rzucił wesoło. - To czemu nie skupisz się na pozytywach?
OdpowiedzUsuńDamon
- Znowu myślisz kutasem - poinformowała go z delikatnym uśmiechem na ustach. - Czy nasze spotkania naprawdę muszą kończyć się seksem? Przecież tak jak teraz jest - spojrzała po nim. - Siedzimy, przytulamy się... to też jest fajne - ucałowała go znów w policzek. - Czasem nie trzeba niczego więcej - dodała, po czym odsunęła się od niego. - Rozumiem - powiedziała szczerze. - Zgiełki nie zawsze są przydatne - zgodziła się z nim. - Czasem potrzebujemy odpoczynku od ludzi. Musimy pobyć sami ze swymi myślami - dorzuciła. - Jak tam twoja głowa? - zainteresowała się.
OdpowiedzUsuńGabi
Damon zmarszczył brwi i bezceremonialnie usiadł mu na kolana, żeby zatrzymać ten dziki taniec brzucha. Swoją drogą, kompletnie niepotrzebny. Objął go ramionami za szyję i spojrzał mu prosto w oczy.
OdpowiedzUsuń- Znowu to robisz - powiedział dziwnie chłodnym tonem, pochylając się wprost do ucha mężczyzny. - Wątpisz, chcesz ale nie chcesz... - szepnął. - A to prosta sprawa. Albo wóz albo przewóz. Albo coś robisz albo nie. Nie ma prób, mój padawanie - oddechem owiał jego ucho i odsunął się od niego na odległość swych ramion, aby znów spojrzeć mu prosto w oczy. - Ty po prostu nie chcesz się dowiadywać niczego nowego. Mówisz piękne farmazony, aby zamydlić mi oczy, a w praktyce już zadecydowałeś - przesunął palcem po jego szczęce, kierując się na jego gardło i potem w dół. Zahaczył paznokciem o krawędź jego spodni, cały czas utrzymując z nim kontakt wzrokowy. - Ty po prostu nie chcesz niczego nowego. Pragniesz by akceptowano cię, nie podoba ci się, że niewiele osób to robi, boisz się sprawiać ból... ale nie zamierzasz zrobić nic żeby tę sytuację zmienić. Gdybasz dla gdybania - pokręcił lekko głową. - Nie odpierdala ci. Chcesz, żeby wszyscy dookoła myśleli że ci odpierdala... - dorzucił. - Podjąłeś już decyzję, więc nie rozumiem po co w ogóle prowadzimy tę konwersację.
Damon
Chłopak zatrzymał się przy tych spodniach i ostatecznie wrócił do obejmowania go za szyję. Nie przerywał kontaktu wzrokowego, zamiast tego poprawił się wygodniej na jego kolanach.- Możesz, oczywiście, że możesz - odparł swobodnie. - Po prostu nie wiem czy jest sens prowadzenia dyskusji, skoro na każdą propozycję twierdzisz, że czegoś nie zrobisz, że nie chcesz i że wątpisz by to pomogło - skomentował i pstryknął go palcami w nos. - Czy przypadkiem najpierw nie powinno się spróbować, zanim wydaje się takie opinie? - zaproponował. - Mówisz mi to z perspektywy obcego, bo się nie znamy - zauważył wzruszając ramionami i puścił jego szyję, ale nie zszedł z jego kolan. - Podsumowując fakty, które już zdołałeś mi powiedzieć. Lubisz uprawiać seks. Lubisz to robić z wieloma osobami. Z jedną byłeś w związku, ale zraniłeś ją bo poszedłeś w tango z kimś innym. Teraz boisz się, że zranisz innych. Chcesz by cię akceptowano, a jednocześnie nie chcesz żadnych zmian. To ma magicznie spłynąć. To że nikogo nie zranisz - mruknął. - Twierdzisz, że na twoim piedestale jest dużo miejsca i będziesz traktował każdego z twoich partnerów czy partnerek jednakowo - odchrząknął. - Ale wątpisz byś mógł być w podwójnym związku. To jest ta rzecz której nie rozumiem. Będąc w związku masz inną relację niż podczas zwykłego seksu - zauważył. - Na przykład teraz, moglibyśmy się tu pieprzyć i super, ale to nie byłby związek. Tu nie byłoby żadnych uczuć - mruknął. - To jak to jest z tym twoim piedestałem? Gdzie bym się wtedy na nim plasował?
OdpowiedzUsuńDamon
Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi nie rozumiejąc pytania i zaraz dała mu kuksańca w ramię.
OdpowiedzUsuń- Aleś ty głupi - wywróciła oczyma. - Zapytałeś mnie czy myślisz kutasem a propo 3-dniowego maratonu... więc po prostu stwierdziłam fakt - wywróciła oczyma. - Niczego nie inicjujesz, przecież wiem. Nawet się na ciebie nie zezłościłam, ani nic - zauważyła wzdychając ciężko. Czasami gorzej z nim było niż z dzieckiem. Wystarczyło jedno słowo, aby coś źle odebrał i humor poszedł mu w pizdu. Spojrzała po jego twarzy i nie odwróciła wzroku. Zamiast tego pogłaskała go delikatnie po policzku. - Odpoczywaj tak długo jak to będzie potrzebne - szepnęła. - Bitki nie uciekną... a nawet jeśli to później przyjdą inne - zauważyła spokojnie, po czym wzruszyła ramionami. - Trochę zwiedzam, ale w większości po prostu param się pracą w gospodzie. Jakoś przecież muszę spłacić swój pobyt, a ty... zrobiłeś już dla mnie zdecydowanie za dużo - cmoknęła go w nos. - Nie chcę więcej twoich pieniędzy, radzę sobie po swojemu - rzuciła dość uparcie. - O i trochę trenuję - dodała robiąc się nieco czerwona na twarzy. - Codziennie biegam, wspinam się po drzewach i walczę drewnianym mieczem - mruknęła. - Tak, żeby nie być bezużyteczną w razie wypadku... znalazłam coś czego nienawidzę. Nienawidzę bezużyteczności i bezsilności, więc staram się chociaż trochę to zniwelować u siebie...
Gabi
Damon zmarszczył lekko brwi.
OdpowiedzUsuń- Lepiej? A dlaczego twoja chujowość ma sprawiać, że mi jest lepiej? - zapytał go. Nie lubił, gdy ktoś dodawał sobie lub odejmował z powodu szczęścia lub nieszczęścia drugiej osoby. Nie zamierzał też tego robić w tym wypadku ani w żadnym innym. Pokręcił lekko głową i wydmuchał powietrze z płuc. - Cóż od tego właśnie wyszliśmy. Od twojej chujowości w tym temacie. Wiesz, że taki jesteś ale nie chcesz się zmienić. Czasem takie biadolenie od dupie Maryny pomaga, ale czasem... - pokręcił lekko głową i z westchnieniem zszedł z jego kolan, aby powrócić do swej herbatki. Już nieco ostudzonej ale dalej błogiej i przepysznej. - Wojna może i cię sponiewierała, ale do tej pory, Pius, nie rozmawialiśmy o niczym co działo się na wojnie. Rozmawialiśmy o twojej seksualności i stosunku innych do tego - zauważył krótko. - Nie wiem co ma piernik do wiatraka? Wojna nie ma nic do rzeczy jeśli o to chodzi - mruknął. - Jeśli chcesz pogadać o wojnie to proszę, droga wolna, ale rzucasz frazesy teraz... wojna mnie sponiewierała... i to ma być usprawiedliwienie na co?
Damon
Gabi pokręciła lekko głową. Miała wrażenie, że doskonale wiedział czego chciał, ale teraz nie chciał się do tego przyznać. Nie zamierzała ciągnąć tego tematu. Zostawiła go w spokoju, sama również biorąc w dłonie kubek gorącej herbaty. Ogrzała nim sobie delikatnie zmarznięte dłonie. Zamknęła oczy, kiedy zaczął mówić o biczowaniu. Nie była pewna jak powinna na to zareagować. Przecież tyle się go naprosiła żeby przestał to robić. Tyle marudziła i tłumaczyła, że to niepotrzebne, a on wracał sobie do tego od tak. Na pstryknięcie palca. No może nie na pstryknięcie, ale zamiast przepracowywać tego co się stało to tylko dokładał sobie bólu. Bólem zwalczał ból. Niezbyt dobry pomysł. Wzięła więc kilka głębokich oddechów zanim znów na niego spojrzała.
OdpowiedzUsuń- Rozumiem - powiedziała cicho. - W takim razie zaczniemy pracować nad tym, żeby zmniejszyć częstotliwość twojego biczowania - posłała w jego stronę pokrzepiający uśmiech. - Spróbujemy znów znaleźć ci coś innego, inny sposób który pomoże uporać ci się z myślami - spojrzała mu prosto w oczy. - Przecież wiesz już, że biczowanie to rozwiązanie na chwilę... i że nie da się tak na dłuższą metę - szepnęła jeszcze.
Gabi
Ennis w Argarze była już od jakiś 4 dni, ale dwa ostatnie spędziła głównie w morzu, odpoczywając po skrobance. Dziś naszła ją ochota na słodkowodny posiłek więc wpłynęła w nurt jednej z tutejszych rzek i wylądowała w jeziorze po środku niczego. Tam dopadła swoją ofiarę po czym ruszyła z nią ku wysokiemu brzegu, by wskoczyć na niego i usiąść, mocząc w wodzie stopy. Nie nosiła już swojego palta, chociaż brzuch ciążowy jeszcze w pełni nie zszedł, miała na sobie jedynie swoje dwie sakwy przewieszone w pasie, umieszczone na bokach.
OdpowiedzUsuńEnnis
Zamrugała szybciej oczyma i spojrzała po Piusie.
OdpowiedzUsuń- Bijesz wrogów, walczysz w wojnach, zmieniasz się w innych, a nie umiesz wygrać z własnym fiutem? - zachichotała. - Ale to śmieszne - stwierdziła rozbawiona. Słysząc słowa o świadomości spojrzała po przyjacielu ciepło.
- Tak, wiem, też bardzo mi się podoba... i wiesz? Ja też długo myślałam, że nie mogę tego wszystkiego mieć, a jednak mogę - przyznała z uśmiechem i zaraz prychnęła pod nosem i dumnie wypięła pierś. - Nie masz ze mną szans! Nie masz nawet ogona, a Tony takie lubi, mój lubi najbardzowniej! - zachichotała, również go szturchając ramieniem, chociaż wątpliwe, że w ogóle coś poczuł.
- Sałatka? - trochę ją to zdziwiło, ale zaraz uśmiechnęła się szeroko. - Soki mają pyszne! - przyznała, a słysząc o powstrzymywaniu, kiwnęła głową. - No to bez trunków - przytaknęła by zaraz wprowadzić Piusa do wioski. - Dlaczemu nie postawisz domku bliżej? Źle się tu czujesz? - zapytała. - Fajnie jakbyś mieszkał bliżej, nie bałabym się iść do Ciebie z Kevusią - przyznała.
Grima
Damon pokręcił lekko głową.
OdpowiedzUsuń- Nie zawsze mam rację - odparł spokojnie, powoli kończąc swoją herbatkę. - Dyskutujemy na temat twoich hipokryzji. Sam powiedziałeś że je widzisz. Nie chcesz jednak robić nic żeby je zmieniać... tak przynajmniej wynika z twoich słów - wzruszył ramionami. - A teraz opowiadasz o wojnie... wtrącasz tak mimohodem, jakbyś chciał zmienić temat bo tamten robi się po prostu niewygodny - mruknął. - No przecież jesteś dorosły - mruknął. - Nie wiem ile lat już żyjesz, ale na pewno więcej ode mnie - skomentował. - To nie tak się zmienia tematy. Jeden trzeba zamknąć i zacząć drugi, a nie po prostu rzucać frazesy, które mają usprawiedliwić niewiadomo co - westchnął, kręcąc przy tym lekko głową. - Chciałem ci pomóc, podałem przykłady jak możesz spróbować, a ty to wszystko odrzucasz i nie dajesz od siebie nic - zerknął na niego. - Jestem ci obcą osobą, która raczej nic nikomu nie powie, bo przecież nie zna twoich przyjaciół czy twoich eks - westchnął ciężko. - A nawet jeśli zna to o tym nie wie - wzruszył ramionami. - Z obcymi lepiej się dogadać w temacie takich palących nas spraw, bo oni mają to świeże spojrzenie na sprawę - dorzucił. - A ty jesteś zamknięty w swojej skorupce i nie wiem czego oczekujesz. Autentycznie nie wiem - pokręcił głową. - Poza akceptacją. Jasne, ale skoro jej nie ma... skoro nie znalazłeś nikogo, kto by cię zaakceptował to może warto pomyśleć nad małymi zmianami? - zaproponował spokojnie. - Małymi i nie chodzi tu w ogóle o to że masz seksualność swoją zmienić, ale na przykład dopuścić do siebie myśl, że jeśli kiedyś wpadniesz po uszy to inni partnerzy nie będą ci potrzebni do szczęścia? - rzucił cicho, spojrzał po nim i pokręcił lekko głową. - Odprowadzić, ale jeszcze nie teraz. Moje nogi wołają o pomstę do nieba... bolą jak diabli. Potrzebują dłuższej chwili odpoczynku.
Damon
Gabi spojrzała po nim nieco smutno i skinęła głową.
OdpowiedzUsuń- Mógłbyś się już tej męskiej dumy pozbyć. Czasami jest po prostu durna - skomentowała, po czym odetchnęła głęboko. - Hm nie wiem co masz zrobić, Pius. Zastanów się co mogłoby ci pomóc, co takiego co nie sprawi ci bólu mogłoby ci pomóc? - zapytała go zbliżając się do niego znów i obejmując go swoimi ramionami. Ucałowała go w czoło. - Zróbmy listę potencjalnych pomagaczy i wypróbuj każdy z nich. Zobacz czy coś zadziała - zaproponowała. - Na początek to jest - uśmiechnęła się do niego łagodnie.
Gabi
- W porządku możesz być zamknięty, to twój wybór. Ale skoro już wybierasz to potem się nie dołuj. Sam dokonałeś wyboru. Sam na siebie sprowadzasz takie a nie inne uczucia czy przeczucia - skomentował jeszcze i pokręcił lekko głową. Zerknął na kierunek, ale nie ruszył się z miejsca. Wstał dopiero kiedy Pius wyszedł z namiotu, po czym ruszył w kilka kroków za nim, co by przypadkiem się nie zgubić. - Ten wybór ma pasować tylko tobie, ale nie powinien być destrukcyjny - dorzucił jeszcze.
OdpowiedzUsuńDamon
Damon westchnął ciężko, opierając się o pień drzewa.
OdpowiedzUsuń- Ty jesteś nienormalny. Świadomie wybierasz destrukcję - pokręcił głową. - I od tego ma się lepiej zrobić? Ma ci być lepiej od tego? - spojrzał po nim z powątpiewaniem. - Cieszę się bardzo, że mi pokazałeś, ale jest ciemno. Zgubię się jak nic jak tylko stracę z oczu twój obóz - wzruszył ramionami. - Chcesz czy nie, utknąłeś z moim towarzystwem - wyszczerzył się do niego.
Damon
Pochłaniała surową rybę spokojnie, słysząc, że ktoś się zbliża, a z czasem nawet i czując. Pius. Słyszała, że kręcił się gdzieś w pobliżu. Na Argarskim targu rozchodziły się plotki o białowłosym demonie z dwojakimi ślepiami. O jego walce w Lerodas, więc ciężko było nie połączyć kropek.
OdpowiedzUsuń- Z przykrością stwierdzam, że nie byłabym raczej zbyt smaczna - obejrzała się na niego, widząc jak chowa strzałę. - Witaj Piusie - uśmiechnęła się pod nosem i wzięła ostatni kęs ryby, by zaraz po tym oblizać palce. - Cóż, właściwie to dostałam zaproszenie do tajemniczego miejsca na najlepsze drinki w Mathyr i okazało się, że tajemniczym miejscem jest Argar - przyznała prześlizgując po nim wzrokiem. - Bardziej intrygujące jest to co Ty tu robisz. Przeszła Ci ochota na zdobywanie świata? - zapytała z lekkim przekąsem w głosie.
Ennis
- Odwracasz kota ogonem - stwierdził, wygodniej ustawiając się pod drzewem. - Rozmawialiśmy o twoich problemach. Sam o nich powiedziałeś. Nawet zastanawiałeś się co robić, a teraz nagle zmiana o 360 stopni? Co ty tym chcesz osiągnąć? Pokazać jaki to jest zły i niedobry? - zapytał i pokręcił głową śmiejąc się pod nosem. - Chopek to poziom przedszkola - mruknął, po czym uniósł wysoko brwi, obserwując jak się rozbiera. - A dlaczego nie? - zapytał go. - Tam w dole mamy to samo, to nie tak że pierwszy raz w życiu widzę penisa - skomentował, odbijając się od drzewa i podchodząc do brzegu jeziora, by zsunąć buty i podwinąć spodnie. Wszedł do kostek i przez moment w milczeniu brodził w wodzie, zerkając na niego. - Jak ostatnio sprawdzałem to rozgrywałem partię mówiącą "pomożemy nowo poznanej personie", aktualnie po prostu świetnie spędzam czas - posłał w jego stronę niewinny uśmiech.
OdpowiedzUsuńDamon
- To na pewno jest trudne - zgodziła się z nim. - Ale zawsze można próbować zmniejszyć jego destrukcyjne działanie - cmoknęła go w nos. - Nie wiem co to są papierosy, ale bazując na innych przykładach to też jakiś nałóg - stwierdziła wzdychając ciężko i opierając czoło o jego ramię. - Co jeszcze może ci pomóc? Co lubisz robić? - zapytała. - Może w tym znajdziesz ukojenie? - zaproponowała.
OdpowiedzUsuńGabi
Grima spojrzała po nim i przekręciła głowę na bok.
OdpowiedzUsuń- Wieczna walka, jak u każdego, tamten walczy o coś, tamta o tamtość, a Ty o jeszcze inność - zauważyła. - Przecież nie chodzi by było łatwiej, a fajniej, a jak ma być fajniej to się trzeba starać Kuleczko - posłała mu szeroki uśmiech. - Mnie Tonemu, mi Tonego - poprawiła go i zachichotała. - Żeby taka słowna guła jak ja musiała kogoś poprawiać - ponownie się zaśmiała. - Pewnie robisz ich za dużo i jak gadasz to Ci język cierpnie od innych ruchów - pokazała mu język, śmiejąc się wraz z nim. - Doszkalam ciosy, sam mówiłeś, że powinnam umieć się bronić - odpowiedziała wesoło i zaraz znowu zastrzygła uchem. - Współlokatora? Do namiotu? - wyraźnie ją to zdziwiło, zaraz jednak pogłaskała Piusa po plecach, patrząc po nim troskliwiej. - Ojej... Koszmary nie są fajne... Szukasz kogoś konkretnego czy po prostu chodzi o obecność? - zapytała.
Grima
Uśmiechnęła się delikatnie słysząc o seksie. To już było coś. W jej mniemaniu trochę mniej destrukcyjnego niż pozostałe używki. Medytacja tym bardziej.- Widzisz? To już jakiś punkt zaczepienia - ucałowała jego spierzchnięte wargi. - Seks jest mniej inwazyjny, tak przynajmniej mi się wydaje - stwierdziła spokojnie. - Mhm tak, szukamy dalej - dodała zaraz. - Rozumiem, że źle się czujesz sam ze sobą. To bardzo ludzkie - szepnęła. - Wyrzuty sumienia potrafią zjadać nas żywcem - szepnęła. - Ale w takich momentach trzeba szukać pozytywów - dodała. - Zraniłeś niektórych ludzi, ale przy tym wiele ludzi obroniłeś. Wielu ci zaufało. Część wyprowadziłeś na prostą - założyła kosmyk jego włosów za ucho. - Pewnie, że dasz radę. Razem damy. Jeśli mi pozwolisz to spróbuję ci pomóc, potowarzyszę ci w tej drodze... będę, po prostu przy tobie będę.
OdpowiedzUsuńGabi
Kiedy Pius usiadł obok, ona położyła dłoń na ziemi przy jego biodrze i oparła się na niej, lekko pochylając w stronę białowłosego.
OdpowiedzUsuń- Nawet się nie przywitasz? - posłała mu zaczepny uśmiech. Po jej brodzie jeszcze ściekał rybi tłuszcz, ale jej zdawało się to nie przeszkadzać. Zaśmiała się krótko. - Coś mi mówi, że jako mięsne danie nie smakowałabym tak dobrze. Podobno mięso drapieżnika nie jest zbyt dobre - posłała mu szerszy uśmiech, pokazując swoje rekinie zęby w pełnej krasie. - Już kiedyś tu byłam i je smakowałam, ale przyznaję, lista jest dość długa, a drinków przybywa, więc i jest po co tu wracać - kiwnęła lekko głową. Słysząc pytanie na chwilę zdębiała, prawdę mówiąc nie spodziewała się, że takie usłyszy. Lekko ściągnęła brwi i spojrzała po nim, zaraz jednak zaśmiała się krótko i pokręciła głową. - Jest dobrze, zapewniam, że przywykłam do dużo większego bólu - odpowiedziała i sama spojrzała tam gdzie patrzył Pius, w stronę rzeki. Machnęła nogą by delikatnie rozchlapać wodę dookoła.
Ennis
Nie oponowała na to objęcie, uśmiechnęła się zadowolona i przerzuciła własne nogi przez jedną z nóg Piusa, by było jej po prostu wygodniej. Zachichotała na jego stwierdzenie, krzyżując z nim spojrzenie.
OdpowiedzUsuń- Mądry drapieżnik unika konfrontacji z innym drapieżnikiem. Szkoda energii na walkę - uśmiechnęła się pod nosem, a gdy objął ją mocniej, oparła głowę o jego tors. Zmarszczyła lekko czoło, gdy zaczął mówić o winie, a po cmoknięciu w skroń spojrzała na niego pytająco. Zdawał się zupełnie inny niż zwykle. Prześlizgnęła po jego posturze wzrokiem, ostatecznie patrząc mu w oczy i łapiąc w palce kosmyk jego włosów. Ten zaczęła delikatnie owijać na palcu.
- Umierasz? - zapytała z ciekawości.
Ennis
Uśmiechnęła się pod nosem na jego spostrzeżenie.
OdpowiedzUsuń- Mogłabym dyskutować - odparła. Jak na jej oko miał w głowie więcej oleju niż na ogół pokazywał. Mruknęła zadowolona na całusa przy poliku, ale kiedy zdjął swoją "maskę" na chwilę zapomniała o oddechu. Nie chodziło o to jak wyglądał, widziała już większe plugastwa, zaskoczyło ją jednak, że taki jej się pokazał. Przeskoczyła wzrokiem po licznych ranach i dopiero po chwili wrócił jej oddech. To było dziwne uczucie...
- Wizja w której Cię zabijałam znacznie bardziej mi odpowiadała - sama szepnęła, przez chwilę nie patrząc mu w oczy, ale zaraz wróciła do nich wzrokiem i lekko zmrużyła powieki. - Dlaczego się chowasz? Nie brzydzisz mnie - przyznała, zostając przy nim w tej samej pozycji. Sięgnęła do jego policzka i przejechała po nim kciukiem. - Najwyraźniej nieco bardziej niż inni zwracam uwagę na szczegóły - uśmiechnęła się pod nosem. - Co zamierzasz z tym zrobić, stworzysz sobie nowe ciało? - zapytała.
Ennis
Spojrzała po jego palcach, w swoim starym fachu miała wielu umierających klientów, takich, którzy nie mieli z kim przeżyć ostatnich chwil, takich, którzy przed zgonem chcieli spełnić jakieś brudne marzenia. Nigdy nie sądziła, że Pius będzie zaliczał się do podobnych, a tym bardziej nie przypuszczała, że jej samej będzie z tym tak dziwnie. Oparła głowę przy jego obojczyku, gdy mówił o strachu, dłoń jednak nadal trzymała przy policzku Piusa.
OdpowiedzUsuń- Co takiego się zmieniło, że teraz się boisz? Masz już jedną śmierć za sobą. Teraz jest inaczej? - zapytała unosząc wzrok do jego twarzy. Nie ścierała łez, pozwoliła by płynęły, a gdy zadał pytanie przysunęła usta do jego policzka i lekko pocałowała. - Będę. Nigdzie mi się nie spieszy - przyznała.
Ennis
Kiwnęła tylko głową, czasami ciężko było ująć coś w słowa. Sama nie zdążyła zbyt wiele powiedzieć, bo Pius nagle zaczął jej się osypywać... Dosłownie. Widziała wiele, naprawdę, ale to... Zesztywniała, jej nogi klapły o ziemię, gdy zniknęła podpora jaką stanowiła noga demona. Enn została z kupką pyłu i wgapiała się w nią nie wiedząc co zrobić.
OdpowiedzUsuń- O żesz kurwa... - to było pierwsze co padło z jej ust, a gdy odzyskała kontrolę nad ciałem, podniosła się gwałtownie i z ciężkim oddechem zaczęła strzepywać z siebie pył. Coś zakuło ją w klatce i ciężej było łapać oddechy, musiała oprzeć dłoń o pobliskie drzewo. Czy on po prostu właśnie się rozsypał? Zaraz do pnia dołożyła głowę i przymknęła oczy by łatwiej uspokoić oddech. To chyba jakiś pieprzony żart... To jej się śniło, prawda?
Ennis
W pierwszej chwili, gdy poczuła czyjąś obecność, zamierzała odwrócić się gwałtownie, jednak dotyk i uczucie spokoju było szybsze. Odruchowo dotknęła podbrzusza, wciągając ustami głośniej powietrze. Uczucie było co najmniej dziwne, ciężkie do porównania z czymkolwiek innym. Cofnęła się o kilka kroków, nogi nieco odmówiły posłuszeństwa i klapła na ziemi wyraźnie zdezorientowana. Widząc znajome oczy prychnęła pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Chory popierdoleńcu... Przyznaj się, po prostu mi zazdrościłeś nowego ciała - rzuciła. Z jednej strony czuła ulgę, że go widzi, z drugiej miała ochotę mu pierdolnąć. Nie powstrzymywała się i gdy ją objął sprzedała mu jeden cios pod żebro, oczywiście nie jakoś wielce inwazyjny. Spojrzała mu prosto w oczy. - Jak gówno - odpowiedziała z zadziornym uśmieszkiem.
Ennis
Zaśmiała się krótko.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę czekasz na moją opinię? Wydajesz się w skowronkach, sam sobie dajesz najważniejsze noty - odparła i nieco ostentacyjnie zarzuciła włosy za plecy. - Cóż, moje miny zawsze są bezcenne - rzuciła po czym zachichotała pod nosem i oplotła jego szyję ramionami. - Właśnie miałam pytać co też takiego mi zrobiłeś - przyznała, bo rzeczywiście czuła się nad wyraz dobrze biorąc pod uwagę stan dochodzenia do siebie po zabiegu. Wykorzystał moc by pomóc jej w powrocie do pełni sił, musiała przyznać, że było to dla niej coś nowego. Słysząc o ciąży uśmiechnęła się pod nosem, a gdy cmoknął jej czoło, ona przejechała czubkiem nosa po jego żuchwie. - Słonko, zabezpieczam się od pierwszego dnia po zabiegu. W końcu nigdy nie wiadomo - przyznała, szepcząc mu na ucho i zaraz spojrzała w oczy. - Jak Ty to robisz? Masz nieograniczoną liczbę żyć? - zapytała.
Ennis
Mruknęła cicho słysząc o przyspieszonej regeneracji.
OdpowiedzUsuń- Jednorazowo czy na jakiś dłuższy okres? - zapytała z zadziornym uśmiechem. Słysząc o jego nieśmiertelności zachichotała. - Interesujące, czyli można się na Ciebie bez skrupułów gniewać - stwierdziła, przyjmując pieszczoty. - Oj wiem - przyznała z uśmiechem, pozwalając całować się dalej, ale zaraz złapała mocno jego szczękę i nakierowała ją na swoją twarz. - Ależ ja jestem niekulturalna, wypadałoby podziękować - mruknęła i delikatnie musnęła jego usta swoimi, by zaraz po tym przesunąć po ich środku końcówką swojego języka. - Dziękuję - szepnęła z figlarnym błyskiem w oku.
Ennis
- Mnie? - zachichotała. - Raczej prędzej zginę - przyznała i przymknęła oczy, gdy dalej ją całował. - Chociaż kto wie, może kiedyś - mruknęła zadowolona z tych drobnych czułości. Spojrzała na niego gdy wspomniał o myśli i zaśmiała się na słowa o prawiczku. Złapała swój pas z sakwami i rozwiązała by rzucić go na bok.
OdpowiedzUsuń- Ty?! To się nie godzi... - posłała mu łobuzerski uśmiech po czym naparła na niego własnym ciałem, chcąc przewrócić na plecy. - Koniecznie trzeba coś z tym zrobić - spojrzała mu w oczy, dalej z tym samym uśmiechem.
Ennis
Nie miała nic przeciwko siedzeniu z nim przy ognisku. Wtuliła się w niego, jednocześnie obejmując go mocno swoimi ramionami i przymknęła lekko oczy.
OdpowiedzUsuń- Nie jestem pewna czy za te parę dni chandra ci przejdzie - szepnęła. - Byłoby łatwiej, gdybyś po prostu powiedział o co dokładnie chodzi - dodała spoglądając mu prosto w oczy. - Ja wiem, że jestem tylko głupią małolatą, ale zależy mi na tobie - dodała jeszcze.
Gabi
Damon uniósł wysoko brew.
OdpowiedzUsuń- Śmierdzi to ci w uszach - wywrócił oczyma. - Nad swoją higieną to pracuję uważnie - zapewnił go dalej brodząc w wodzie stopami, po czym spojrzał po nim. - Ale ty mi nie odpowiedziałeś na moje pytania - zauważył. - Pytałem cię jaki masz w tym cel? Co chcesz osiągnąć? - zauważył. - A ty pytasz mnie o gotowy przepis... - pokręcił głową. - Nie ma gotowych przepisów - mruknął jeszcze. - Każdy z nas ma swój własny. Można ich jedynie szukać. Być może ten twój będzie podobny do mojego, ale tego ci nie powiem - zauważył. - To ty musisz do tego dojść.
Damon
Przełożyła nogę tak by siedzieć na nim okrakiem, mrucząc zadowolona z coraz to śmielszych pocałunków.
OdpowiedzUsuń- Ou, Piusie, co tu kryć, z Tobą zawsze ląduję w dość jednoznacznych pozycjach - zachichotała i spojrzała w dół, na przyrodzenie, które właśnie odsłonił. Skrzyżowała z nim wzrok i uśmiechnęła się pod nosem. - Trzeba przyznać, że w całej tej swojej sztuczce ciała wybierasz bardzo ciekawe. Aż niesamowite, że to w całym swoim życiu zostało niepokalane - dodała rozbawiona. - Wiesz co jeszcze jest niesamowite? - szepnęła. - Nigdy nie brałeś mnie w wodzie... - mruknęła. W końcu byli nadal przy zbiorniku wodnym. - Trzymał Ci kiedyś ktoś kutasa w buzi, będąc pod wodą? - zapytała z figlarnym błyskiem w oku.
Ennis
Wracała właśnie z codziennej przebieżki naładowana pozytywną energią. Od jakiegoś czasu czuła jednak na sobie spojrzenie białowłosego mężczyzny. Nie bardzo się jej to podobało, bo nie należał on do Niklausowych prześladowców. Nie była pewna co ten koleś od niej chce. Dlatego, gdy w końcu do niej podszedł, stanęła w pozycji gotowej do ewentualnej obrony. Przyjrzała się jego tęczówką i wypacykowanej twarzy.
OdpowiedzUsuń- Chandra? - uniosła lekko brew przez dłuższą chwilę nie rozumiejąc. - Pius? - zamrugała kilkakrotnie, po czym zbliżyła się do niego i pociągnęła za te jego długie włosy. - Co zrobiłeś z moim Piusem? Oddawaj go... - fuknęła na niego.
Gabi
Pociągnęła go jeszcze raz nieco mocniej za włosy i zmierzyła piorunującym spojrzeniem.
OdpowiedzUsuń- I mam ci w to uwierzyć? - fuknęła na niego. - Mój Pius by mi o tym powiedział, zanim zdołał by się rozpaść- odsunęła się od niego i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. - Co masz na swoje usprawiedliwienie? - zapytała. - Że niby nie wiedziałeś? - prychnęła pod nosem. - Widzieliśmy się trzy dni temu! - krzyknęła na niego. - Prosiłam cię wtedy - przypomniała mu. - Phi, oddawaj mojego Piusa.
Gabi xD
- Dziwne? W Twoim przypadku? Nie sądzę... - uśmiechnęła się pod nosem. Zdziwiłaby się, gdyby nie miał co najmniej kilku relacji opartych na seksie. Poczuła przyjemny dreszcz na ciele, dziś był w swoich pieszczotach zdecydowanie bardziej namiętny. Zachichotała, gdy przypomniał jej o gorących źródłach. - Chyba średnio się tam spisałeś skoro trzeba mi przypominać - rzuciła ze swoim łobuzerskim uśmiechem. - Oj tak, koniecznie trzeba to nadrobić - szepnęła mu nad uchem i jednorazowo przesunęła, zasłoniętym jeszcze, kroczem po jego przyrodzeniu.
OdpowiedzUsuńEnnis
Pius nie musiał mu tego mówić. Doskonale wiedział, że życie była ścieżką niewiadomych. Na wiele z nich nie mieli wpływu, ale część mogli dopasować pod siebie, czy wypracować. Cały czas mielili sprawę, którą mężczyzna mógł wypracować, ale ciągle obracał kota ogonem. Chłopak zaczynał mieć tego dość. Odetchnął głęboko i wszedł głębiej do wody, cały czas będąc w ubraniach, kiedy Pius obrócił się w jego stronę. Zmierzył go spojrzeniem, zatrzymując je zaraz przy jego oczach.
OdpowiedzUsuń- Na niektóre rzeczy mamy wpływ - dotknął dłonią jego przyrodzenia. - Na przykład teraz - uśmiechnął się do niego zawadiacko. - Mogę ci pomóc lub nie - rzucił wesoło przesuwając palcami po całej długości jego sprzętu. - Mogę również cię rozochocić i po prostu zostawić w takim stanie. Sam sobie pewnie poradzisz, ale to już nie będzie to samo - przesunął dłoń na jego tors i popchnął go mocniej wprost do wody. - Szoruj się, bo śmierdzisz - skomentował, odsuwając się od niego i zawracając na brzeg.
Damon
Gabi zacisnęła mocno wargi.- Na ciebie - rzuciła krótko. - Zmieniasz swoją formę jak rękawiczki i co? Myślisz, że to tak w porządku? - mruknęła. - Nic nie pisnąłeś słówkiem. Nic, a ja myślałam że chociaż na tyle zasługuję. Najwyraźniej się myliłam. Dalej masz mnie za głupie dziecko - westchnęła ciężko, wymijając go i oddychając głęboko. - Nie chciałeś mnie martwić... aha. Wszystko jasne - ruszyła dalej w swoją stronę. - Możesz sobie wyglądać jak chcesz Pius - dorzuciła z westchnieniem. - To nie o wygląd mi chodzi. Tylko o to, że znów nie pisnąłeś ani słowem, niczym - pokręciła głową. - Nic nie powiedziałeś i teraz przychodzisz jak gdyby nigdy nic. A to wcale nie jest nic - warknęła. - Naprawdę... myślałam że jesteśmy już na nieco innej stopie. Że się przyjaźnimy... szkoda, że znów mi udowadniasz że tak nie jest...
OdpowiedzUsuńGabi
Spojrzała po nim i pokręciła lekko głową.
OdpowiedzUsuń- A gdyby się nie udało to opłakiwałabym przyjaciela, który nawet nie miał tyle odwagi by mi powiedzieć, że coś takiego się dzieje - mruknęła, patrząc jak przed nią klęka i kręcąc lekko głową. Przyjęła od niego kwiaty, bo te nikomu nie zawiniły i wyglądały wręcz bajecznie, ale pokręciła lekko głową. - Wybacz, ale nie wybaczam - skomentowała poważnie. - Jak ci teraz wybaczę to za chwilę zrobisz coś podobnego - puknęła go palcem w czoło. - Słówka masz piękne, ale czyny... - przykucnęła aby spojrzeć mu w oczy. - ...czynami mnie przepraszaj, słowa potrafią pięknie brzmieć, ale za nimi muszą iść nasze czyny.
Gabi
Syknęła zadowolona na to ugryzienie i nie oponowała co do propozycji. Pozwoliła zaciągnąć się w stronę wody, obserwując oczy Piusa i trzymając jego dłonie. Zbliżyła się do niego pewnie, zarzuciła ręce za szyję i złączyła ich usta w pocałunku. - Może się Ciebie wstydzę? - rzuciła szeptem, z przekąsem w głosie i zaraz lekko przygryzła własną wargę, przenosząc jedną z dłoni Piusa nad swoją pierś. - A może po prostu czekam aż mnie więcej podotykasz? - mruknęła kładąc swoją dłoń na jego ręce i przesunęła je w dół przez własną pierś, u której uwolniła sutek, odkrywając łuski. Teraz to ona zaczęła muskać jego szyję, delikatnie przygryzała i schodziła pocałunkami coraz to niżej. Wolną dłoń z kolei zostawiła pod wodą i złapała za przyrodzenie Piusa by pieszczotliwie je masować.
OdpowiedzUsuńEnnis
Popatrzyła za nim z wyraźnym niedowierzaniem i ostatecznie wzruszyła ramionami. Właśnie o tym mówiła. Piękne słówka i nic poza tym.
OdpowiedzUsuń- Dzieciak... - skomentowała. Zabrała ze sobą swe kwiatki i ruszyła w stronę gospody.
Gabi
Pięć minut. Zostało pięć minut. Cieszyła się, że już niedługo koniec. Wyszła więc zza zaplecza. Musiała jeszcze posprzątać na sali i mogła iść położyć się do swojego łóżeczka. Dziś zamykała gospodę. Był to pierwszy raz, kiedy właściciele jej zaufali pod tym względem. Odetchnęła głęboko i pożegnała kilku stałych bywalców, biorąc do ręki szmatkę. Zdołała posprzątać dwa stoły, zanim go dostrzegła. No co za szczur! Tak późno przyłazić. Dmuchnęła sobie w grzywkę i podeszła do jego stolika.
OdpowiedzUsuń- Dobry wieczór - przywitała go z promiennym uśmiechem na twarzy. - Kuchnia jest już niestety nieczynna. Mogę jednak zaproponować szybką jajecznicę - zaproponowała, bo mimo wszystko był tu klientem. - I dobrą herbatę - dodała, bo przecież pamiętała iż Pius unikał alkoholu jak ognia. - Me skromne umiejętności kucharskie nie są jeszcze na tak wysokim poziomie by stworzyć coś bardziej wykwintnego - przeprosiła go zaraz.
Gabi
- Ależ oczywiście - odparła, utrzymując uśmiech na twarzy, choć w głowie wyzwała go już od najgorszych, zdradliwych żmij. Trzepnęła go jednak szmatą w nogi. - Kultura wymaga, by nogi nie znajdowały się na stole, mój drogi - odparła spokojnie. - To jedna z niepisanych zasad tego przybytku - dorzuciła ruszając do kuchni, by zabrać się za tę jajecznicę. Żółtka oddzielić od białka. To też sobie wymyślił! Szczęśliwie nie było to aż tak trudne. Podgrzała więc plastry boczku na patelni po czym zabrała się za robienie jajecznicy w ten przedziwny sposób. Spienianie białka nieco czasu jej zajęło i odebrało sił w prawej dłoni, ale w końcu wszystko było gotowe. Przyniosła mu specyficzne danie, dorzucając w gratisie pajdę chleba. Zaraz też weszła za bar, co by dobrać się do wina. Szczodrze nalała mu go do szklanki i ją również przyniosła do stolika.- Bardzo mi przykro, ale nie jestem w stanie ucałować samej siebie - powiedziała uśmiechając się do niego przyjaźnie. - Mam nadzieję, że moje skromne jajka sprostają twym wymaganiom.
OdpowiedzUsuńGabi
A kwiatków nie było, bo te zdobiły jej pokój w gospodzie. Nachyliła się do niego, kiedy wspomniał o całowaniu kucharza i owiała jego ucho swym oddechem.
OdpowiedzUsuń- Cóż musiałbyś najpierw spróbować, aby przekonać się czy kucharz da ci w mordę czy nie, a to... wymagałoby odwagi, której nie posiadasz - zacmokała z dezaprobatą, odsuwając się od niego i siadając na wolnym krześle naprzeciw niego. - Ależ nie ma za co - rzuciła, patrząc jak popija kilka łyków czerwonego płynu. - Ostatnio wspominałeś, że nie pijesz alkoholu - zauważyło. - Cóż się zmieniło w twym postanowieniu?
Gabi
- Mhm, wtedy nie byłaby ci potrzebna odwaga - odparła krótko, obserwując jak wino znika w zastraszającym tempie. Może jeszcze nie całe, ale niewiele brakowało by tak się stało. Pokiwała głową słuchając o jego ciele. Prychnęła, gdy wspomniał o byciu prawiczkiem. - Wiesz... z twoją głową to niezależnie od ciała ty i tak prawiczkiem nie będziesz - zamrugała do niego zalotnie, po czym skinęła głową co do tego znikającego bólu i ukradkiem wsunęła do buzi jego ulubiony specyfik, by usiąść mu na kolanach i wpić w jego usta. Przesunęła jego ulubioną tabletkę do jego gardła, całując go mocno.
OdpowiedzUsuń- Na deser, mój drogi... - zerknęła mu prosto w oczy, kiedy już się od siebie odsunęli. - To musisz sobie zasłużyć - puściła do niego oczko, zbierając naczynie po jajecznicy.
Gabi
Spokojnie pozmywała i dokończyła sprzątanie, kręcąc się przy nim i co jakiś czas zahaczając to dłonią, a to inną częścią ciała o jego osobę. Gdy tylko skończyła, zamknęła gospodę na cztery spusty i uśmiechnęła się do niego czarująco.
OdpowiedzUsuń- I jak doznania? - zapytała, pochylając się do niego. Ziewnęła przy tym teatralnie i spojrzała na schody prowadzące na górę, gdzie miała swój pokój. Przeciągnęła się przy tym mocno i rozpięła dwa guziki swej koszuli, by odsłonić odrobinę więcej swego dekoltu. - Myślę, że czas na mnie - ucałowała go w policzek. - Czyżbyś miał jakiś mały problemik? - spojrzała wymownie na jego spodnie.
Gabi
Syknęła, gdy złapał ją za ramię i zaśmiała cicho, a bolesne uderzenie przerodziło jej śmiech w ponowny syk.
OdpowiedzUsuń- Mhm - zagryzła wargi, spoglądając na niego. - Myślę, że jedną małą tableteczkę ci potrzeba do odnalezienia odwagi - skomentowała uśmiechając się do niego i wyrywając z jego uścisku. Obróciła w jego stronę, łapiąc dłonią za jego krocze i ściskając je lekko. - Myślę, że deser znajdziesz u góry - rzuciła, wymijając go z powrotem i przeskakując po dwa stopnie skierowała się do swojego pokoju, zerkając na niego jeszcze wymownie. - Idziesz?
Gabi
Gabriela uśmiechnęła się do niego zalotnie i powoli zamknęła za nim drzwi do swej sypialni, by zamknąć ją jeszcze na klucz. To wówczas uniosła dłonie do swojego biustu i powoli rozpięła do końca swą bluzkę, wolno zsuwając ją na podłogę. Przysunęła się do niego i musnęła jego ucho swoimi ustami.- To się jeszcze okaże - szepnęła. - Pokaż na co cię stać... - przesunęła palcem po jego klatce piersiowej. - Czyżbyś wyszedł z wprawy? - zatrzepotała rzęsami, odsuwając się by zsunąc z siebie spódnicę i stanąć przed nim w samej bieliźnie. Przesunęła dłonią po swej szyi. - Czegoś tu brakuje... - puściła do niego oczko.
OdpowiedzUsuńGabi
Splunęła w bok, gdy uderzył ją w twarz. Powstrzymała łzy klękając i na moment poddając się jego gestom, ale kiedy zsunął z siebie spodnie i zapytał, grożąc przy tym jej śmiercią uniosła na niego spojrzenie i prychnęła pod nosem. Jeszcze śmiał uderzyć ją mocno po plecach. Jęknęła głucho, czując jak łzy stają jej w oczach i pokręciła głową. Wstała wówczas, podchodząc do niego, by strzelić mu w twarz i popchnąć go na swoje posłanie.- Oj no właśnie, co robi suka? - zapytała go unosząc wysoko brew. - Jak powinna się zachowywać? Nie wydaje mi się, że się do tego dostosowujesz - warknęła, przystając na moment i sięgając po ten jego pejcz ćwiekowy. - Chyba się trochę zapomniałeś - uderzyła pejczem o swą dłoń.
OdpowiedzUsuńGabi
Zaśmiała się krótko na to jego podsumowanie swojej osoby.
OdpowiedzUsuń- Kto by się nie wstydził - zachichotała i posłała mu zadziorny uśmiech. - Taka cnotliwa niewiasta jak ja... - ponownie się zaśmiała, zaraz jednak mruknęła zadowolona, zarówno na pieszczotę przy sutki jak i tą przy kroczu. Spojrzała Piusowi w oczy. - Och, byłam przekonana, że najpierw ja będę się musiała wykazać - rzuciła z przekąsem w głosie, Pius mógł poczuć pod palcami jak kilka łusek chowa się w swoich kieszonkach. - Ale skoro Ty chcesz zacząć - dodała En z figlarnym błyskiem w oku, całkowicie odsłaniając cipkę. - To pokaż co potrafisz - szepnęła napierając kobiecością na jego dłoń i śląc zadziorny uśmiech.
Ennis
- To akurat mnie nie dziwi - zaśmiała się krótko i zaraz przymknęła oczy, czekając na przyjemność. Wsunęła palce we włosy Piusa i delikatnie je na nich zaciskała, gdy język zaczepnie pieścił jej kobiecość. Wiła się odrobinę na ten jego taniec, a zadziorny uśmiech zadowolenia nie schodził z jej twarzy.
OdpowiedzUsuńEnnis
Ennis nie specjalnie zaskoczył fakt, że Pius rzeczywiście jest w stanie przebywać długo pod wodą, sam ją w końcu uprzedził, a i po Argarczykach można się było spodziewać wiele. Nie spodziewała się natomiast, że tak gwałtownie wciągnie ją pod wodę, w pierwszym odruchu się zaśmiała. W tym ciele nie posiadała skrzeli, ale gdy tylko się zanurzyła przy łusce powstały pęcherzyki powietrza, a En spojrzała w oczy Piusa szczerząc się do niego w uśmiechu. Trzeba było przyznać, że język miał sprawny. Białowłosa patrzyła na niego, czując przyjemne mrowienie rozchodzące się po całym ciele, złapała mocniej włosy demona i naparła cipką na jego język.
OdpowiedzUsuń- No dalej... Pożycz język od jakiegoś gada i mnie nim pieprz - rzuciła chichocząc.
Ennis
Czując język głębiej, sama wypuściła na powierzchnię kilka bąbelków powietrza, wysunęła też lekko pazury, a te zarysowały skórę głowy Piusa, bo palce nadal trzymała w jego włosach. Zacisnęła odrobinę mocniej uda na jego głowie, miło było w końcu nie udawać rozkoszy. Wygięła ciało w łuk, pozwalając by dalej ją pieścił. Trochę zajęło nim zaczęła drżeć z przyjemności, ale zaraz puściła soki dochodząc i puszczając z ust kolejne bąble powietrza. Spojrzała w dół, na Piusa, posłała mu zadowolony uśmieszek i gwałtownie odepchnęła się od jego torsu nogami, by wykręcić pod wodą fikołka w tył i naprzeć na mężczyznę w celu przyparcia go do jednej z podwodnych skał. Spojrzała mu prosto w oczy.
OdpowiedzUsuń- Moja kolej - zaznaczyła, nie dając mu odpowiedzieć i zatykając usta swoimi, wsunęła mu do nich język, a po tym gwałtownie przerwała pocałunek by zjechać w dół i wsunąć do ust jego przyrodzenie.
Ennis
Zwróciła uwagę na brak krwi, głównie przez to, że nie poczuła jej w wodzie, ale teraz miała ważniejsze sprawy niż skupianie się na czymś takim. Jęk mężczyzny był przyjemny dla ucha, jednak kiedy wepchnął swoje przyrodzenie głębiej, spojrzała na niego ze specyficznym błyskiem w oku. Ryzykant... "Połknęła" kutasa dwa razy i zaraz przekręciła głowę w bok, by mimo chwytu przy głowie, wyjąć przyrodzenie z ust, nasiliła jednak masowanie go ręką.
OdpowiedzUsuń- Zrób tak raz jeszcze, a Ci go odgryzę - rzuciła z szerokim uśmiechem, po czym przesunęła językiem po swoich ostrych zębach i zacisnęła jeszcze trochę dłoń na penisie. Nie przerywając kontaktu wzrokowego zassała się na główce i zaczęła na niej tańczyć językiem.
Ennis
Przesunęła pejczem po swej dłoni i wsunęła jego końcówkę do ust, patrząc mu prosto w oczy.
OdpowiedzUsuń- Nie przypominam sobie, bym udzieliła ci prawa głosu - zauważyła z zadziornym uśmiechem na twarzy. Ponownie pchnęła go na łóżko i sięgnęła po pasy materiału, które miała pocięte. Zamierzała przerobić swą starą bluzkę na coś nowego, ale cóż. Przydadzą się i do lin. Chwyciła jego jeden nadgarstek, sprawnie go obwiązując i przywiązała go do framugi łóżka. To samo powtórzyła z drugim. - Grzeczne suki siedzą cicho - przesunęła pejczem po jego brzuchu, lekko go nim uderzając. Następnie zajęła się jego nogami, by na koniec przystanąć przy jego sterczącym przyrodzeniu i pstryknąć go palcami. - A kto powiedział, że zamierzam sprawiać ci ból? - uśmiechnęła się do niego słodko. - I kto powiedział, że mój wstręt przed braniem fiutów do gardła ma tu coś do rzeczy? Oj łączysz dziwne fakty ze sobą - zacmokała, biorąc ostatni fragment materiału, złożyła go tak by był nieco cieńszy, po czym przewiązała go dość mocno u podstawy jego penisa. Wówczas przesunęła pejczem po jego klatce piersiowej i wspięła się na łóżko by zasiąść na jego brzuchu. Wciąż miała na sobie bieliznę. Dłońmi zaczęła badać jego ciało.
Gabi
Damon nie odpowiedział na ewidentną zaczepkę. Coś się koledze nie spodobało i próbował go ewidentnie zawstydzić. Trudno. Jego sprawa. Usiadł na brzegu obserwując wodę, pod którą Pius zniknął. Gdyby nie to, że mężczyzna chwalił się wcześniej swym demońskim pochodzeniem, zaniepokoiłby się, a tak cierpliwie czekał aż ten po prostu się wynurzy. Pomoczył swe stopy i popuszczał kaczki z brzegu, wzdychając przeciągle. Niektórzy to mieli bardzo kruche ego.
OdpowiedzUsuńDamon
Zaśmiała się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Śmiem twierdzić, że kiepsko u Ciebie z tendencjami do topienia się - uśmiechnęła się pod nosem. - Ja mogę - rzuciła prowokacyjnie, a kiedy ściągnął jej włosy wypuściła kolejne bąble powietrza, czując przyjemne mrowienie w podbrzuszu. W pierwszej chwili zamknęła oczy i tylko delikatnie muskała jego kutasa językiem. - No nie wiem... Zastanowię się - rzuciła między skąpymi pieszczotami, by ostatecznie złapać jego przyrodzenie pewnie w dłoń i wsunąć go w usta po same gardło. Dopiero wtedy otworzyła oczy i spojrzała w te jego, nasilając swoje pieszczoty.
Ennis
Gdy złapał go za kostkę i pociągnął omal nie wpadł do wody. Uśmiechnął się do niego zawadiacko i dotknął wolną stopą jego klatki piersiowej.
OdpowiedzUsuń- Po co? - zapytał unosząc lekko brew. - Dobrze mi w takim wydaniu - zrzucił z siebie tylko koszulę, bo faktycznie jej można było się pozbyć. Było na tyle ciepło i przyjemnie by nie marznąć bez niej. Spojrzał na tę jego przygryzioną wargę i zsunął się do wody, żeby stanąć naprzeciw niego i spojrzeć mu prosto w oczy. - Aż tak cię kuszę? - uniósł wysoko brew. - Nieźle - szepnął mu do ucha, odpychając go zaraz od siebie dłońmi. - Ale uważam się za ekskluzywny kąsek - puścił do niego oczko. - Nie każdemu daję dupy przy pierwszym spotkaniu - dodał.
Damon
Zaśmiał się cicho na tę jego pokrętną logikę.
OdpowiedzUsuń- Niestety nie uznałbym tego za drugie spotkanie - stwierdził. Obserwował jego ruchy i pozwolił na te niewielkie pieszczoty, ale w momencie pytania o strach, położył dłoń na jego klatce piersiowej i odsunął się od niego na odległość wyprostowanej ręki. Spojrzał mu prosto w oczy. - To nie strach, Pius - oznajmił spokojnie. Uśmiechnął się do niego łagodnie. - To po prostu zwykła odmowa - dodał, odsuwając się od niego jeszcze jeden krok.
Damon
Mruknęła zadowolona z zadziornym błyskiem w oczach, wzięła go znowu po samo gardło i wędrując w górę zasysała się na przyrodzeniu. Im wyżej była tym więcej działała językiem by ostatecznie skupić się na główce, jednocześnie masując go mocno dłonią. Odruchy ciała były dość zabawne w połączeniu z tym mężczyzną, ale dawały i pewnego rodzaju satysfakcję. Chciała by doszedł więc wpatrywała się w jego oczy z nieukrywaną przyjemnością.
OdpowiedzUsuńEnnis
- Wspomniałem ci już o tym, że w ogóle nie mam orientacji w przestrzeni. Jest zmrok - skomentował, chowając się trochę pod wodą, by zmyć z siebie trudy tego dnia. - Poza tym nie skończyliśmy rozmowy o twoich emocjach - dodał po krótkiej chwili milczenia. - Obiecałeś wcześniej, że mnie odprowadzisz - zauważył. - A ja nie zaryzykuję zgubienia się w lesie w trakcie nocy - rzucił jeszcze wychodząc ostatecznie na brzeg. Zsunął z siebie spodnie by wyrżnąć je z wody, zanim z powrotem je na siebie nałożył. - Tak więc tak... ten ekskluzywny kątek oczekuje, że go odprowadzisz za rączkę do domciu - wyszczerzył się do niego.
OdpowiedzUsuńDamon
- Nie jesteśmy w Fjeldod - skomentowała i wbiła swe paznokcie prosto w jego bok, poruszając nieco biodrami po jego brzuchu. - A ty... dzisiaj nie jesteś w pozycji do rozkazywania mi - dodała, patrząc mu prosto w oczy. Chwyciła go za włosy i uśmiechnęła pod nosem. - Otwórz usta i wysuń język - zwilżyła swe wargi językiem.
OdpowiedzUsuńGabi
- Dziękuję - odparł krótko. Słuchał tego, że wszystko go boli i się rozpada. O chodzącym trupie. Spojrzał po nim uważnie. - Jak na chodzącego trupa to jesteś niezwykle wręcz żywotny - zauważył spokojnie, zakładając spodnie powrotem tu po operacji wyżynania ich. Były wilgotne, ale niespecjalnie mu to przeszkadzało. Koszulę narzucił tylko na ramiona nie zapinając jej. - Jeśli masz sposób poprawienia bólu to z niego skorzystaj. Mam tylko nadzieję, że pomoże to też w ukojeniu twojego psychicznego bólu - spojrzał po nim poważnie. - Bo to pod kopułą masz najbardziej nasrane - mruknął jeszcze i ruszył za nim w stronę jego obozu. - O! Z przyjemnością królika przygarnę - uśmiechnął się do niego szeroko. - Jeśli mi zasmakuje to będę cię napastował o przepis - zapewnił go.
OdpowiedzUsuńDamon
En połknęła to co trysnęło do gardła, a resztę puściła do wody.
OdpowiedzUsuń- Jak Ci się poszczęści to jakaś zacna dziewoja wyjdzie z kąpieli brzuchata - uśmiechnęła się pod nosem, patrząc z rozbawieniem na ciało, które reagowało tak intensywnie na doznania. Podpłynęła na wysokość twarzy Piusa i wsunęła jego przyrodzenie między swoje uda, a zaraz po tym przejechała po nim cipką.
- To co z tym pieprzeniem? - szepnęła mu w usta, intensywnie wpatrując się w jego oczy i śląc zadziorny uśmiech. - Chcę na powierzchni - dodała kierując wargi do jego ucha i przygryzła mu płatek.
Ennis
Dziewczyna przystanęła nad jego głową i uśmiechnęła się na to jego udawanie. Splunęła mu wprost w usta a potem trzasnęła go otwartą ręką w buzię.
OdpowiedzUsuń- To jest nasze pożegnanie Pius - szepnęła, muskając jego czoło swoimi wargami. - Jutro wyruszam z powrotem - dodała po krótkiej chwili, masując jego skronie swoimi dłońmi. - Chciałabym raz kochać się z tobą bez udziwnień - musnęła ustami jego nos.
Gabi
- Kolejną, czy masz na myśli mnie? - zapytała. - Czyżbym była jedyna? - uśmiechnęła się pod nosem. Nie oponowała objęciu, założyła mu ręce za szyję i pozwoliła by wyniósł ich z wody. - Mm... intrygujące - mruknęła, gdy poczuła suchą skórę, zaraz jednak jej ciało zaczęło wyłapywać wilgoć, kilka wąskich strumyczków wspięło się po nogach dziewczyny, nie pozwalając na przesadne osuszenie łuski. Na pytanie Piusa En przesunęła kciukiem po jego wargach i mruknęła rozkosznie na ruch przy cipce. - Bez obaw, nie będzie bękarta - oblizała powoli jego górą wargę, złapała w zęby dolną i lekko się na niej zassała, jednocześnie celując swoim mokrym wejściem na główne penisa. Sapnęła głośniej nadziewając się na nią odrobinkę i zakręciła biodrami. - Weź mnie - szepnęła patrząc mu w oczy.
OdpowiedzUsuńEnnis
- No co ja mogę za to, że za każdym razem jak się do siebie zbliżamy to wychodzą takie akcje - westchnęła. - Uznałam, że będziesz miał mnie za nudną, kiedy powiem o zwykłym - zerknęła na jego penisa. - Cóż... będziesz miał po mnie pamiątkę - wyszczerzyła się do niego i kiedy usiadł wskoczyła mu na kolana, żeby go lekko przytulić. - Poza tym... musiałam cię ukarać za to, że mi nie powiedziałeś o swojej śmierci - puknęła go palcem w czoło.
OdpowiedzUsuńGabi
Uśmiechnęła się do niego pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Jedyna brzuchata Skarbie. Nie sądzę by po tym świecie chodził ktokolwiek, kto mógłby mieć taką "Jedyną" jak ja - przyznała rozbawiona, a na stwierdzenie co do kobiety mlasnęła cicho. - Wiernością nie grzeszysz - przyznała mrucząc przy tym i przyjmując pocałunek. Sapnęła razem z nim, był duży i po ciele Ennis przeszły przyjemne ciarki. Przymknęła oczy, ale słysząc jego słowa, spojrzała mu w oczy i prychnęła cichym śmiechem. Złapała zębami ten jego wystawiony język, zaraz zassała go delikatnie i wypuściła. - Nie wierzę w miłość - uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła się na nim poruszać, niczym na ujeżdżanym koniu. Zaczęła od powolnych ruchów, jednak przyspieszała je w miarę regularnie, siadając coraz to głębiej na jego przyrodzeniu.
Ennis
Złapała włosy Piusa i pociągnęła w tył jego głowę, wisząc swoimi ustami nad jego. - To był zwrot kurwy - uśmiechnęła się pod nosem i oblizała jego policzek. - Ode mnie już go nie usłyszysz - szepnęła, a gdy wpił się w usta pozwoliła mu, oddając pieszczotę równie intensywnie. Jęknęła w trakcie pocałunku czując jak Pius ściska jej pośladki, zdawał się robić to bez żadnego wysiłku. Sadzał ją na kutasie jakby nic nie ważyła. En przesunęła dłonie na jego plecy i wbiła tam mocno szpony. Mimo nowego ciała jego tempo się nie zmieniło, pasowało jej, lubiła ten taniec. Nadawała ten sam rytm co on, wygięła się w łuk i jęknęła rozkosznie. Zaraz spojrzała mu w oczy wygłodniałym wzrokiem, siadała mocno na twardym kutasie, wsunęła mu kciuk w usta i rozchyliła własne wargi, łapiąc oddechy.
OdpowiedzUsuńEnnis
En uśmiechnęła się lekko pod nosem czując jego zakłopotanie. Nie była zła, nie o taką pierdołę, a kolejny komentarz przyjęła z cichym śmiechem.
OdpowiedzUsuń- Zapewniam, że to co ja mam na myśli było zdecydowanie mniej przyjemne, ale jak Cię to kręci, to tak, możesz być moją kurwą - przyznała i mruknęła cicho, gdy się o nią otarł i uniósł w górę. Akurat takich doznań często nie miała, czuła ciarki na całym ciele, wpatrując się w oczy Piusa. - Cholerny diabeł - szepnęła, przesuwając powoli dłońmi po jego ciele. Sunęła od kości biodrowej po żebra, obojczyki, aż po szyję i zjechała na łopatki. Naparła na niego odrobinę nie przerywając styku przy podbrzuszach. Sapnęła zadowolona i na chwilę przymknęła oczy, opierając swoje czoło o czoło Piusa. Ciężko dyszała mu w usta z przyjemności. Zaraz otworzyła oczy i wróciła do kontaktu wzrokowego, ciało En zadrżało, z ust wyleciał stłumiony jęk, czuła jak podbrzusze pulsuje z rozkoszy. Orgazm był niesamowicie przyjemny.
Ennis
Damon spojrzał po nim i pokiwał głową.
OdpowiedzUsuń- To musi być strasznie frustrujące, tak gubić swe ciało niczym jaszczurka... raz na dwa lata - stwierdził. - W gruncie rzeczy, nie ma co się przyzwyczajać do ciała - pokiwał głową. - Co jest dla ciebie wartością? Wygląd czy to co ma ktoś w sobie? W środku? - zainteresował się, nie podnosząc rękawicy na wieść o dwóch osobach w jego głowie. Wolał odpuścić tę sprawę. Przynajmniej na razie. Dmuchnął sobie w grzywkę dopiero, gdy ten wspomniał o tym, że darmo nie odda receptury. - Szkoda - stwierdził przesuwając dłonią po swych włosach. - Chociaż z drugiej strony... - wyszczerzył się do niego. - To nawet i lepiej. Bo będzie do kogo przychodzić i kogo dręczyć o królika - rzucił wesoło.
Damon
- Wracam do Lerodas, a stamtąd być może na ziemię niczyją. Zamierzam stworzyć azyl dla Polszan, którzy zostali poszkodowani przez Peruna. Polszan, dla których nie ma miejsca w żadnych innych azylach - spojrzała mu prosto w oczy. - Nie wiem jak długo - pogłaskała go po policzku i pokręciła lekko głową. - Ale to chcę zrobić o własnych siłach - spojrzała mu prosto w oczy. - Wiem gdzie cię znaleźć - ucałowała jego wargi. - Więc jeśli będę potrzebowała przyjaciela... - uśmiechnęła się do niego. - ...to na pewno do ciebie napiszę. Jeśli będziesz jednak to ty będziesz potrzebował przyjaciółki... to napisz do mnie, dam znać gdzie jestem - pogłaskała go po włosach.
OdpowiedzUsuńGabi
Gabriela spojrzała po nim i zmrużyła lekko oczy.- Możesz mi tłumaczyć na wielu płaszczyznach jeśli masz na to ochotę, Pius - odparła spokojnie. - Ale ja i tak tam pójdę - poinformowała go. - Zamierzam spróbować. Uciekający Polszanie potrzebują pomocy. Potrzebują schronienia. Im nikt azylu nie udzieli - skomentowała. - Nie każdy ma kontakty. Chcę dla nich znaleźć schronienie, a obok Lerodas jest wiele ziemi niczyjej - powiedziała spokojnie. - Chcę ją zbadać, znaleźć miejsce, gdzie mogłabym ich ukryć - rzuciła jeszcze. - Jeśli w procesie mnie zarżną... to trudno. Przynajmniej zginę robiąc coś w co wierzę, a nie ukrywając się jak jakiś cholerny tchórz.
OdpowiedzUsuńGabi
Mężczyzna opowiadał o zmianie ciała tak spokojnie, swobodnie wręcz. Jakby to był dla niego chleb powszedni. Nieco go to zdziwiło, ale z drugiej strony musiał już być przyzwyczajony. Pierwsza z jego wartości była dla niego niezwykle zrozumiała, druga sprawiła iż nieco się skrzywił, jeszcze jedna sprawiła, że zmarszczył brwi. Pius zdawał się być niezwykle ambitnym człowiekiem. Zwłaszcza, gdy tak o tym wszystkim opowiadał. To że aktualnie nie wiedział jakie ma wartości niespecjalnie go zdziwiło. Czasami samemu gubił się we własnych.
OdpowiedzUsuń- No i dostałem obuchem swojego pytania - zaśmiał się cicho, gdy Pius odbił pałeczkę. - Kuszenie diabła cielesnością do nich nie należy - zapewnił obracając się do niego i pokazując mu język. - Ja po prostu dostosowałem się do twoich potrzeb. Zdawałeś się bardzo narzekać na swą cielesność i na to że nikt nie rozumie twej seksualności - zauważył. - Uznałem, że warto ci pokazać iż nie każdy musi jej nie rozumieć - ułożył dłoń na jego piersi, by przesunąć po niej do serca mężczyzny i chwilę milczał, czując bicie jego pikawy. - Szukanie własnej drogi... - zastanowił się. - To też nie jest moja wartość. Mniej więcej wiem gdzie stoję, żyję teraźniejszością - uśmiechnął się do niego, opuszczając dłoń i spoglądając mu prosto w oczy. - Lubię słuchać innych, dyskutować z nimi. Chciałbym pomagać ludziom - przyznał szczerze. - Dążę do tego - dodał jeszcze, a gdy ten wspomniał o szaszłykach to poczuł, że ślinianki zaczynają mu pracować. - Teraz powiem coś okropnego - zaśmiał się. - Ale za porządnego szaszłyka to byłbym w stanie ci obciągnąć - roześmiał się. Boże jak on dawno nie jadł szaszłyków. Pokręcił lekko głową. - Taki ze mnie głupek.
Damon
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na niego nie wiedząc co mu odpowiedzieć. Przesunęła wzrokiem po jego niezwykłym mieczu, czując nagły ciężar w piersi. Popatrzyła mu prosto w oczy i skinęła głową, przyjmując od niego ostrze. Ostrożnie zbadała klingę i ostrze palcami, uważając by się nią nie drasnąć.- Zatem chciałabym jeszcze raz z tobą potrenować - szepnęła, patrząc mu prosto w oczy. Odłożyła miecz na bok, by usiąść na nim okrakiem i ucałować delikatnie jego usta. - Nie złość się na mnie, Pius - poprosiła go. - Jestem ci wdzięczna za wszystko co dla mnie do tej pory zrobiłeś, ale niektóre rzeczy muszę zrobić sama. Nie chcę się chować za kimś silniejszym ode mnie. W ten sposób nigdy nie stanę o własnych nogach - dodała, delikatnie dotykając jego policzka i wtulając się w jego pierś. - Chciałabym być twą przyjaciółką, a nie ciężarem. Nie chcę być dziewczynką, którą wiecznie trzeba bronić.
OdpowiedzUsuńGabi
Odsunęła się od niego i zmarszczyła brwi, nie do końca rozumiejąc jego słowa. Miała nawet mu uświadomić, że nie tryska cipą na prawo i lewo, swoje cycki pokazuje tylko wybranym... zwłaszcza gdy chodziło o seks, a nie zabawy, które uprawiali, które jej się podobały i ech czuła że dalej będą się podobały. Cóż niekiedy trzeba było z czegoś zrezygnować. Nie powiedziała tego jednak, bo nie to ją zmartwiło, a jego wzrok i te łzy.
OdpowiedzUsuń- Pius, spójrz mi w oczy - uniosła jego podbródek dłonią. - Powiedz co ty teraz pieprzysz? - zapytała go. - Ciebie nie skreśliłam - rzuciła chłodno. - Nie odcinam się od ciebie. Nie zamierzał urywać z tobą kontaktu, głupi diable ty...
Gabi
Damon spojrzał po nim i wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Nigdy nie mówiłem, że nie ma we mnie trochę naiwności. Naiwnie wierzę w twoje dobre serducho - puścił do niego oczko i zaśmiał się cicho, po czym pokiwał głową. - To zobaczymy jak już tego świniaka z cukinią upieczesz - puścił mu oczko. - A na razie obiecałeś mi tego pysznego królisia za darmochę - przypomniał wesoło, siadając przy ogniu i czekając na królisia.
Damon
- Tam gdzie się udam, zawsze będzie wstęp dla ciebie - pogłaskała go nów po policzku i mocno przytuliła. - Nie opowiadałeś o tych istotach, ale... jestem pewna że i z tym sobie poradzimy - zapewniła go cicho. - No i nie musimy spotykać się na ziemi niczyjej - dodała cmokając go w nos. - To że tam chcę założyć Azyl dla Polszan to nie znaczy że tylko tam będę przebywała.
OdpowiedzUsuńGabi
Miała wrażenie, że gdzieś odpłynął, poruszał się w niej, ale chwilę przed jej spełnieniem gdzieś zniknął, przynajmniej w spojrzeniu. Orgazm był intensywny, ciężko po nim dyszała i nie oponowała, gdy ją w siebie wtulił. Trwała tak chwilę, uspokajając oddech, przyjmowała czułości nie odsuwając się, ale zaraz lekko podniosła głowę by spojrzeć na niego od spodu.
OdpowiedzUsuń- Nie skończyłeś? - zapytała, gdy dech nieco zelżał. Nie kojarzyła by kiedykolwiek miał z tym problem, nie kojarzyła by kiedykolwiek ich seks zakończył się w podobny sposób. Zarzuciła mu ręce na szyję i podciągnęła się nieco by lepiej widzieć jego oczy, nadal jednak zostawiając w sobie przyrodzenie demona. - Co tam Panie doktorze? Czyżby pierwsze objawy starości? - zapytała z lekko uniesionym kącikiem ust.
Ennis
En uniosła lekko brwi. Zamyślił? W takich chwili? Miał dziwne spojrzenie, białowłosa poczuła dziwne ciarki na ciele. Zmarszczyła lekko czoło, jakby nie rozumiała. Czy właśnie nie o to chodziło? Zwykle zachowywał się jakby to o to pieprzenie właśnie chodziło, a teraz... Nie bardzo wiedziała co miałaby powiedzieć. Czuła jednak pewien niepokój, a kiedy się w nią wtulił, niepokój narastał. Jasne, upojeni klienci potrafili jej wyznawać nawet miłość, słyszała już wiele deklaracji i fałszywych słówek, ale Pius w tej konkretnej chwili rzucał jakieś dziwne sugestie.
OdpowiedzUsuń- Nadziei... na co? - zapytała wyraźnie spięta. Jej ciąża robiła mu nadzieję? Chciał być ojcem? O czym on mówił? Poczuła dziwny ból przy klatce piersiowej, nie przywykła do mocniejszych uderzeń serca, a sytuacja zdecydowanie ją stresowała. Znowu ten dziwny dreszcz przeszył jej ciało.
Ennis
Wypuszczona odetchnęła spokojniej i kiedy z niej wyszedł sama lekko się odsunęła, patrząc po nim niepewnie. - Tak, to pewnie właśnie to... - ciało, które nie przywykło do bliskości sensorycznej, co za ściema. Kłamał. Dobrze wiedział co miał na myśli. Patrzyła po nim, gdy zbierał ciuchy, nadal siedząc przy brzegu naga. Dopiero po chwili przysłoniła ciało łuską i sama zaczęła się zbierać. Czuła się co najmniej dziwnie, miała trochę inny plan na kontynuację tego spotkania, ale wylewność Piusa zdecydowanie ją rozproszyła. - Lepiej już pójdę - rzuciła krótko.
OdpowiedzUsuńEnnis
Mieszka? Patrzyła chwilę w stronę Piusa. No tak... Nie ufał jej, ale w sumie nic w tym dziwnego. Najwyraźniej sądził, że teraz to właśnie z Mieszkiem się układa. Odwróciła się do białowłosego plecami.
OdpowiedzUsuń- Wątpię bym miała okazję. Nie jest zbyt oddany Koronie. Jeżeli obchodzi Cię jakkolwiek dobro Polszy, powtórzę, Polszy, nie monarchy, to myślę, że chętnie sam z Tobą porozmawia - obiecała mu raport w tym temacie, a takie obietnice zawsze dotrzymywała. Ruszyła w stronę oceanu, potrzebowała jakiejś odskoczni, zdecydowanie.
Ennis
Trudno jej było zrozumieć, że ma aż tyle wolnego. Wolne popołudnia, wolne wieczory. Nie wiedziała co robić z tym czasem. Zazwyczaj więc, kiedy Orianna nie miała dla niej czasu, a Mohe zajęty był otwieraniem swojego salonu tatuażu, snuła się bez celu po uliczkach Argaru. I tym razem tak było. Odwiedziła port, w którym panowało poruszenie, bo wieść obeszła go szybko. Ktoś zatopił wrogi okręt. Następnie wstąpiła na chwilę do piekarni by powdychać zapach świeżego pieczywa. Nawet dostała bułkę od przemiłej sprzedawczyni za friko. Wgryzła się w nią ze smakiem. Była jeszcze ciepła. Uśmiechnęła się delikatnie w podzięce i ruszyła dalej. Kiedy bułeczka zniknęła w jej brzuchu stanęła przed "Piaskami Czasu" i odetchnęła głęboko. Była szansa, że spotka tam Gava lub Akane, ale przecież nie mogła ich ciągle unikać, a muzyka dobywająca się ze środka zachęcała. Raz jeszcze nabrała głębokiego oddechu i weszła do środka. Szybko przemknęła do baru a tam zamówiła sobie najtańsze piwo, bo nie miała zbyt wiele środków, po czym ruszyła do stolika. Chciała zająć miejsce w oddalonym od tłumu stole, ale jej uwagę przykuł białowłosy mężczyzna, który z zapałem coś opowiadał tłumowi gapiów. Z zainteresowaniem zbliżyła się i wmieszała w tłum, przesuwając powoli do pierwszej linii. Upiła łyk swojego napoju i spojrzała na białowłosego.
OdpowiedzUsuń- Jestem pewna, że dwóch na raz nie dałbyś rady zatopić - powiedziała, kiedy już nieco usłyszała. Oczywiście wszystko to zanim zdołała ugryźć się w jęzor.
Emma
Przesunęła wzrokiem od jednego do drugiego, a gdy białowłosy objął ją ramieniem, wzdrygnęła się odruchowo i trzepnęła go w dłoń, obrzucając nieco chłodnym spojrzeniem. Dopiero, kiedy wspomniał o piciu na jego koszt spojrzała na swój kufel.
OdpowiedzUsuń- Wierzę w ten jeden statek - powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy. - Ale kilka na raz... - pokręciła głową. - Myślę, że nie dalibyście rady - przyznała patrząc mu w oczy i spoglądając na tego drugiego. - A co? Jesteś w stanie mi zademonstrować? - zapytała jeszcze pozwalając się podprowadzić do ich stolika i siadając na wolnym krześle. Swoje piwko wyzerowała za jednym zamachem i skoro już stawiał to z ochotą zgodziła się na szalony alkohol spod jego polecenia.
Emma
Nie znała się, ale w tej chwili nie chciała się do tego przyznawać. Posmakowała alkoholu i odetchnęła głęboko. No! To było piwo, a nie ten sikacz, który przed chwilą piła. Pokręciła lekko głową i posłała delkatny uśmiech w stronę Lasa.
OdpowiedzUsuń- Na trzeźwo dochodzi myślenie, dochodzi strach, analiza... czasem jest gorzej niż po pijaku - zauważyła, stukając się z Piusem kuflami. - Jest szansa, że się uda więcej, ale być może zostaniecie tylko przy jednym - wyszczerzyła się do nich. - Och jak nie zobaczę to nie uwierzę, taki ze mnie niedowiarek.
Emma
- Och ale ten statek wierzę - powtórzyła i uśmiechnęła się do nich szeroko. - Już szanty o was chodzą. Łej hej i statek tonie, łej hej i statek tonie, łej hej i statek tonie, a w górze feniks płonie - zaintonowała część szant. - Feniks to pewnie.... - przesunęła palcem od jednego i drugiego by wskazać na Laza. - Ty. Twoje włosy bardziej pod feniska podchodzą - pokiwała lekko głową, upijając łyk swojego piwa. - Może - uniosła delikatnie kąciki swych ust. - Ale na trzeźwo - znów przesunęła palcem od Laza do Piusa. - Zwłaszcza ty - mruknęła tym razem z westchnieniem pozwalając się mu objąć. - I też chcę dołączyć do załogi zatapiającej statki - uniosła w górę dłoń i zapaliła na niej ogień.
OdpowiedzUsuńEmma
Zacisnęła dłonie na swych uszach, gdy Lazarus zaczął wyć. O matko, bolało. Uszy jej po prostu więdły, ale roześmiała się lekko, bo sama szanta była po prostu komiczna.
OdpowiedzUsuń- Mam - przyznała, tworząc sobie z niego małego ptaka, wyobrażenie małego feniksa rodem z "Harrego Pottera", po czym spojrzała po oku Piusa i gwizdnęła na tę jego pokazówkę, ale to co z ogniem zrobił Lazarus zainteresowało ją bardziej. Głównie dlatego, że ten drugi był trzeźwiejszy i zdawał się władać ogniem tak jak i ona. - Nauczysz mnie tego? - zapytała zaraz, kopiując trochę jego sztuczkę z mniejszymi szczegółami i bez iskierkowych fanfarów. Heh, straszna z niej była kopiara. Zgasiła swój płomień. - Mnie? - zastanowiła się chwilę i przygasła im na moment. - Jestem Emma z Argaru, ale niektórzy znają mnie również jako Fridę, sukę Peruna I - wymamrotała, nieco odsuwając się od Piusa. - Już dla niego nie szczekam... - dodała szybko. - Uwolniłam się, teraz jestem Emmą - mruknęła klepiąc delikatnie Piusa po głowie. - Ej, tylko na mnie nie rzygnij - poprosiła.
Emma
Zarumieniła się trochę na tę pochwałę i pokręciła szybko głową.
OdpowiedzUsuń- Wiele mi jeszcze brakuje do świetnej kontroli - odparła, ale zaraz uniosła na niego wzrok. - Dziękuję - uśmiechnęła się do niego wdzięcznie. Powinna się w końcu zacząć uczyć przyjmować komplementy. - Chętnie w takim razie przyjdę do ciebie po nauki, jeśli... zechcesz mnie przyjąć - dodała zaraz. Ona sama słysząc nazwę skrzywiła się lekko. - To może lepiej... Tajna Wybuchowa Artyleria Rozwalająca Złamasy... w skrócie TWARZ? - zaproponowała zmianę nazwy bo przecież umówmy się i tak nie będzie ona funkcjonowała. Zaśmiała się cicho z nazwy Piusa i swojej własnej, po czym spojrzała na Piusa, kiedy wspomniał, że zna jej imię. Tylko że zamiast niego, dostrzegła Peruna. Gwałtownie odsunęła się na krześle, omal z niego nie spadając. Poczuła jak ręce jej drżą a ona blednie na twarzy. Ten człowiek ją dręczył, męczył, gwałcił. Ten człowiek był ucieleśnieniem jej najgorszych koszmarów. Oddech jej przyspieszył, ręce nieco się spociły. Potrząsnęła lekko głową. Nie, nie chciała go widzieć. Dłoń jej zapłonęła, ale dalej rozum podpowiadał, że to nie może być on. Starała się trzymać nerwy na wodzy, ale to nie było łatwe. Szczęśliwie Pius utrzymywał swą sztuczkę niezbyt długo i dziewczyna nie wypaliła mu dziury w piersi.
- Nie rób tak więcej - poprosiła go drżącym głosem, jeszcze na moment się od niego odsuwając. - Następnym razem mogę nie dać rady utrzymać kontroli - zgrzytnęła zębami, wzdrygając się nieco kiedy ten znów ją objął. Mimo wszystko dalej widziała w nim tego pochrzanionego człowieka. Spojrzała z zainteresowaniem na Laza. - Dlaczego odszedłeś z Armii Phyonix? - zainteresowała się. - A ty jak uwolniłeś się od Peruna? - dorzuciła do Piusa, który aktualnie był jej nieco niewygodny. Po tym pokazie nie mogła dojść do siebie. Sięgnęła po piwo i upiła kilka sporych łyków. Może trochę alkoholu ją uspokoi. - Po drugiej... - spojrzała na stół na którym stały 3 butelki. - To po której już jesteś, księżnisiu?
Emma
Damon spojrzał po nim i zgiął się w pół kłaniając się przy tym przed nim.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję, wiem - stwierdził, bo przecież sam mu się do tego przyznał. Ślinka niemal mu pociekła, gdy zobaczył tego zamarynowanego króliczka, a potem rozbłysło ognisko i gdy mięsko rozpoczęło się piec nad ogniskiem rozległ się zapach pysznego, skwierczącego i delikatnego mięsiwa. O matko. To była istna katorga. Czekać na jedzonko tak długo. Ugh... spojrzał po Piusie, zerkając w jego oczy.
- Jak byś siebie określił? - zagadał go. - Wiesz... powiedziałbyś, że masz w sobie trochę naiwniaka? - zainteresował się.
Damon
Dzisiejszy wieczór w Piskach Czasu był zaskakująco spokojny. Nie było występów i tutejsi gościa zdawali się nieco znudzeni. Ennis ostatnio dość często wypływała w morze na swoje małe łowy, ale kłusowników w okolicy ubywało i czasem trzeba było poszukać innej odskoczni. Tego wieczora przyszło jej usiąść samotnie przy barze i właśnie zamawiała dla siebie drinka, gdy nagle na przygotowanej scenie zawisł złoty łańcuch. Większość zebranych mocno się ożywiła, a gdy na scenę wskoczył Pius i zrzucił koszulę, w tle rozległo się kilka gwizdów. Zaraz kilku rozbawionych grajków doskoczyło do swoich instrumentów i rozumiejąc jego akt jako gest dla rozbudzenia zebranych, zaczęli mu przygrywać jakąś pasującą do ruchów melodię. Ennis prychnęła pod nosem i uśmiechnęła się kącikiem ust. Pius zabawiający towarzystwo? Chyba jeszcze nigdy nie widziała go w takiej roli. Złapała swoje naczynie, odwróciła się tyłem do baru i oparła łokcie o blat, obserwując ruchy demona bez jakichkolwiek oporów. Skoro już miał zamiar poświecić ciałkiem, to ona mogła sobie popatrzeć. Jeszcze dobry drink do tego i zaraz robiło się zabawniej.
OdpowiedzUsuńEnnis
Argarczycy musieli być naprawdę spragnieni rozrywek, bo zarówno mężczyźni jak i kobiety zaczęły z entuzjazmem oglądać pokaz. Cóż, nadchodząca wojna mogła stresować, trochę wyuzdanych rozrywek najwyraźniej mogło przynieść ukojenie. Ennis uśmiechnęła się pod nosem, gdy Pius gwałtownie zszarpał z siebie spodnie, pokręciła głową i upiła spory łyk swojego drinka. Powoli przesuwała wzrokiem po ciele tańczącego mężczyzny, zatrzymała wzrok przy napiętej bieliźnie. Piusowi nie trzeba było wiele by obudzić ten rejon ciała. Naszła ją pewna myśl, ale czekała, ciekawa całego występu demona.
OdpowiedzUsuńEnnis
Ennis nie spuszczała wzroku z Piusa, obserwowała jego poczynania i musiała przyznać, że nawet ją te jego ruchy bawiły. Nie sądziła, że drobna przysługa, którą niedawno oddała jej córka tutejszego przywódcy tak szybko się przyda. Kiedy przyszło o twerkowanie Ennis zachichotała i przechyliła zaraz swój trunek co by wyzerować szkło. Odstawiła naczynie na bar i pewnym krokiem ruszyła w stronę sceny, by wskoczyć na nią i zgarnąć leżącą koszulę na podłodze koszulę demona. Wciągnęła ją na siebie, a widownia ucichła nieco, nie wiedząc co się dzieje. En zacmokała i pokręciła głową z niezadowoloną miną.
OdpowiedzUsuń- Zero finezji, zero smaku, zwykłe machanie gołą dupą - rzuciła w stronę Piusa z zadziornym uśmiechem. - Zejdź ze sceny i pozwól, że Ci pokażę jak to się robi - rzuciła z figlarnym błyskiem w oku.
Ennis
Ennis prześlizgnęła po nim wzrokiem i znowu zatrzymała wzrok na jego bieliźnie, zaraz krzyżując z nim spojrzenie.
OdpowiedzUsuń- Akurat te trzy rzeczy pozwolę Ci sobie zostawić - oznajmiła zaczepnie po czym ruszyła w stronę grajków, już teraz trochę mocniej poruszając biodrami. Szepnęła im co nieco na ucho, przeszła po scenie do samej jej krawędzi i pokazała na jednego mężczyznę. - Daj mi swoją marynarkę - poleciła. Mężczyzna nie oponował, oddał odzież z czystej ciekawości, a En ubrała ją na koszulę Piusa. Obie te rzeczy były na tyle długie, że zasłaniały jej pośladki, ale mimo to kobieta dopadła jeszcze jakiś sznurek od kobiety spod sceny i wciągnęła na siebie również rozdarte spodnie Piusa, przewiązując je w pasie, tak co by od razu jej nie spadły. Puściła oko demonowi i podstawiła mu jeszcze krzesło. - Tak w razie jakbyś chciał sobie lepiej popatrzeć - rzuciła. - Ach, no i nie wolno mnie dotykać - dodała z szerokim uśmiechem. Zbliżyła się do łańcucha, złapała go jedną dłonią i dała znak muzykom. Zauważyła, że Argarczycy lubią takie pokazy, co prawda bez rozbieranek, ale ona miała w czymś takim wprawę, w Zamtuzie w końcu sporo się występowało.
- Cichy ruch - przesunęła bosą stopą po scenie. - W ukryciu skradam się jak duch - obróciła się dookoła własnej osi, złapała łańcuch w drugą rękę i wygięła ciało w łuk, dotykając głową i pośladkami wiszącego metalu. - Kopię ci przedwczesny grób - zerknęła w stronę Piusa i podciągając się w górę zafalowała ciałem. - Czy czujesz nadchodzący chłód? - puściła łańcuch, obróciła się do niego przodem, zrobiła zjazd w dół - W mroku gdzieś, moje serce niedostępne jest - znowu łapiąc łańcuch odchyliła się mocno w tył, ponownie falując ciałem. - Nie rzucam słów na wiatr, to wiesz - wstała szybko przy pomocy łańcucha i stanęła tak, by ten bimbał za jej plecami, ona sama rozstawiła ręce na boki. - Z zaskoczenia to najlepsza śmierć - zaśpiewała. - Prawda Piusie? - uśmiechnęła się pod nosem i kołysząc biodrami podeszła do demona by spojrzeć mu prosto w oczy. - Głęboko w myśli ze mną płyń, z twej głowy podyktuję rytm - wysunęła swój pazur i szybkim ruchem przecięła sznurek trzymający spodnie, a te spadły gwałtownie na podłogę. Ennis została w koszuli i marynarce, spojrzała groźnie po publice. - Kości rzucić czas, niebezpieczna gra - odwróciła się tyłek, zarzuciła włosami i zaczęła poruszać się w rytm muzyki, ślizgając dłońmi po własnym ciele. - Śmierć nie rusza mnie, gram zawsze va banque. Pierwsza krew to znak, że byłam tutaj ja, na celowniku ty - pokazała na Piusa - rób co mówię ci - ruszyła na łańcuch i wskoczyła na niego, zakręciła się lekko, objęła metal nogami i odchyliła ciało od pasa w górę w tył. - Ja to ta zła bez skrupułów! - rzuciła, przysunęła się do łańcucha i zaczęła wspinać jeszcze wyżej. - Zero uczuć! - kiedy była już wysoko, wsunęła stopę w jedno z oczek łańcucha i puściła się, by zawisnąć głową w dół na jednej nodze. To jeszcze nie był koniec występu, cały ten czas miała koszulę i marynarkę na sobie.
Ennis
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWisząc głową w dół złapała łańcuch pewnie i wyswobodziła stopę, a pęd opadającego ciała sprawił, że zahuśtała się mocniej.
OdpowiedzUsuń- Czujesz, a nie widzisz mnie, głos w twej głowie budzi lęk - wyskoczyła w powietrze i wylądowała zgrabnie przed Piusem, jednocześnie układając ręce tak, że marynarka zsunęła się z ramion. Pochyliła się do twarzy demona, pozwalając by materiał osuwał się dalej. - Bawi mnie jak męczysz się, zanim zrobisz... - kłapnęła mu przed nosem zębami, odsunęła się i zdjęła marynarkę tak, że jeden z jej rękawów został w dłoni. Machnęła materiałem nad głową i zaraz zarzuciła ubranie na szyję białowłosego. - Czy naprawdę dziwi cię, że pogrywać tobą chcę? - zaczęła obchodzić jego krzesło dookoła, sunęła po podłodze, wiła się w swoim tańcu. - I traktuję cię jak rzecz. Wykorzystam rzucę precz - puściła marynarkę dopiero teraz, zostawiając ją owiniętą na szyi demona. Spojrzała po publice. - Czy ja jestem aż tak zła, bo niewinny kocham płacz? Cieszy mnie choć jedna łza - pokazała na losową osobę i uśmiechnęła się pod nosem - Chcę nawiedzać Cię w złych snach - rzuciła po czym obróciła się dookoła własnej osi i przesunęła tak, by zaraz pochylić prosto nad uchem Piusa. - Trzymam ster - kolejny obrót i tym razem pochylała się tuż przed nim, opierając jedną z dłoni na krześle, tuż przy jego kroczu - i tak ma być, nie oddam dowodzenia, nie, nieee - patrzyła mu prosto w oczy, ale zaraz odsunęła się i wijąc przed nim przesunęła dłońmi od swojej szyi, po piersi zakryte jego koszulą, aż do połowy ud. - Każda moja część, przesiąknięta jest do szpiku kości złem, złeeem - zwolniła ruchy, tak jak i zwolniła melodia. Zaczęła poruszać się trochę bardziej zmysłowo i pozwoliła by koszula osunęła jej się z ramienia. - W twej głowie zaszyjemy się, we dwoje popłyniemy hen - była bardzo blisko, właściwie tańczyła mu przed kolanami. Zaraz melodia znowu przyspieszyła, a ona zrobiła zjazd w dół i podniosła się tam, by najpierw wypiąć pośladki, a dopiero później wyprostować resztę ciała. - Kości rzucić czas... - odeszła od demona by znowu wrócić do łańcucha i razem z refrenem wić się dookoła niego. Pozwoliła sobie nawet na popisowe "spadanie". Owinęła łańcuch w pasie i puściła go na górze, by zatrzymać się odpowiednio nisko i nic sobie nie uszkodzić. Nie pozwalała by koszula spadała z niej więcej, niż tylko z ramion. - Czujesz, a nie widzisz mnie... - tu odpuściła wygibasy na giętkim metalu i znowu ruszyła, tym razem prosto na losową kobietę z widowni, ostentacyjnie wymijając przy tym Piusa - głos w twej głowie budzi lęk. Bawi mnie jak męczysz się, zanim zrobisz... - tym razem kłapnęła zębami przed jej twarzą, aby to zrobić musiała kucnąć i na chwilę została w tej pozycji, bansując w powietrzu pośladkami. - Beng, beng, wszystko możliwe jest, no nie bój się - wstała i zbliżyła się do krzesła Piusa, ale od tyłu, pochyliła się do jednego ucha demona. - Wsłuchaj się w szaleństwo - zaśpiewała szepczącym głosem i skierowała usta nad drugie ucho. - No słuchaj i patrz, no słuchaj i patrz... - wróciła do poprzedniego ucha. - Pokażę ci zwycięstwo - znowu zaśpiewała szeptem, odsunęła się od krzesła, które wyminęła, zarzucając jednocześnie włosami. - Rób tak, jak każę ja, dobra droga to ta zła - zatrzymała się stojąc tyłem do Piusa i wróciła do swojego zmysłowego tańca, w którym jednocześnie rozpinała guziki koszuli i pozwalała jej się mocniej zsuwać z ciała. Przetańczyła tak kolejny refren, by na ostatnie "zanim zrobisz" rozchylić przed twarzą Piusa i resztą publiki koszulę, tak by było widać jej piersi, nie odsłoniła jednak sutków, oj nie, przecież to była tylko lekcja. Muzyka ucichła, a ona uśmiechnęła się pod nosem, patrząc w oczy Piusa. - I co? Powtórzysz? - zapytała z przekąsem, puszczając ręce wzdłuż ciała i pozwalając by koszula spadła na podłogę.
Ennis
Tego rodzaju taniec był dość wyczerpujący, szczególnie, gdy dodatkowo jeszcze się śpiewało. En miała nieco głębszy oddech, patrzyła po Piusie z triumfalnym uśmiechem, ale kiedy dziwny obraz zamigotał jej przed oczyma, zamrugała szybciej oczyma. Cofnęła się o krok i poczuła dziwny niepokój. Skakała wzrokiem po tym co jej pokazał, nie do końca rozumiejąc co właściwie widzi. Z jednej strony obraz intrygował, ale mimo wszystko bardziej niepokoił. Zrobiła jeszcze jeden krok w tył, prawie się przy tym wywracając, bo przecież miała pod nogami ciuchy. Wizja zniknęła, a Pius złapał ją, by mimo wszystko nie upadła. Spojrzała mu gniewnie w oczy, gdy ją trzymał.
OdpowiedzUsuń- Nie ma chuja... - powtórzyła. - Co Ty odpierdalasz? Co to było?! - syknęła już ciszej, tak by tylko on słyszał, lekceważąc na chwilę te całe wiwaty.
Ennis
Znowu to robił, wylatywał ze swoimi wynurzeniami, a rozmowa schodziła na poważniejsze tory. Nie lubiła poważnych torów, nie była ich nauczona, na pewno nie tych w temacie uczuć. Obejmował ją, ale En przyłożyła dłoń do jego torsu, utrzymując chociaż minimalny dystans. Patrzyła mu w oczy, uparcie, ze złością na twarzy. Po co to robił? "Jako jedyna wiesz...", po co te wyróżnienia? Prychnęła cicho pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Będzie lepiej jak ją pokażesz komuś innemu, bo ze mnie chujowy materiał na jedyną - zaznaczyła mało poważnym tonem, ten rodzaj rozmowy był dla niej o wiele wygodniejszy, bezpieczniejszy. Cmoknęła jeszcze cicho i pokręciła głową. - Głupka nie, ale ruchacza... Trzeba przyznać, że wybrałeś maskę niezwykle przyjemną dla samego siebie - zauważyła. Nadal stał w samej bieliźnie i En ostentacyjnie zjechała dłonią do jego przyrodzenia. - Chcesz powiedzieć, że tylko udajesz takiego jurnego? - zapytała, szepcząc mu pytanie prosto w usta i uśmiechnęła się zadziornie. Tak, w tym rodzaju konwersacji czuła się jak... o losie... ryba w wodzie. Towarzystwo naokoło zaczęło się wyraźnie rozchodzić, chociaż kilku gapiów nadal pozostało.
Ennis
Dalej trzymała dłoń na jego torsie, pilnując by nie zbliżył go przesadnie do jej ciała, drugą dłoń zacisnęła nieco na jego bokserkach.
OdpowiedzUsuń- Jakie to niby ma znaczenie w naszej zabawie? Nigdy nie szukałeś na to odpowiedzi i było dobrze - mruknęła cicho, gdy złapał jej pośladek. Dalej patrzyła mu w oczy, a kącik jej ust był delikatnie uniesiony. Docisnęła dłoń do jego przyrodzenia i przesunęła po nim. - Na pewno mają tu jakiś pusty pokoik - rzuciła sugestywnie.
Ennis
Prychnęła pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Że co, że płonący łeb, rogi i te dziwne dodatki robią z kogoś potwora? Prawdziwe potwory mają o wiele przyjemniejsze twarze - stwierdziła sucho. Te z jej życia mało kiedy przypominały bestie. - Z moim przebiegiem to już sam fakt, że nie muszę udawać orgazmu jest podniecający - przypomniała mu i zachichotała. Słysząc o całej nocy na imię kogoś innego uśmiechnęła się pod nosem. - Masz z kolegą wspólny rachunek na panienki? Taki to się umie ustawić - mruknęła z rozbawionym błyskiem w oku. Klapsa odebrała z cichym jęknięciem, a jego język musnęła końcówką własnego. - Liczę na Twoją pomysłowość - odparła, głaszcząc go palcem pod brodą.
Ennis
En pozwoliła pociągnąć się w stronę pokoju. Liczył się fakt, że wrócili na stare tory. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy wspomniał o znajomym.
OdpowiedzUsuń- Bogacz mówisz? Hmm, chyba muszę go poznać - sama zachichotała. Już kiedyś poznał ją dogłębnie ze swoim innym kolegą. Przyciągnięta do Piusa przyległa do niego bokiem i nadstawiła ucha na szepty. - Mmm... To już wiem dlaczego pokój na całą noc... - spojrzała demonowi w oczy i uśmiechnęła się przenikliwie - ... dojście do mojego spustu rzeczywiście może Ci sporo zająć - rzuciła zaczepnie i wchodząc do pokoju obróciła się przodem do Piusa, szła chwilę tyłem, wciągając go za sobą. - Nawet mi się podobają te Twoje pomysły - rzuciła zatrzymując się nagle, przez co demon wpadł lekko na nią. Podniosła głowę do jego oczu. - Przynajmniej kwestię ciuchów mamy rozwiązaną - uśmiechnęła się kącikiem ust.
Ennis
Sapnęła cicho, gdy ją podniósł i oparła wygodnie dłonie za plecami, na blacie stołu, gdy już ją posadził. Spojrzała po Piusie i wysunęła mu palce we włosy, uśmiechając się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Rozruszałam już nie jednego staroświeckiego prawiczka - oznajmiła z krótkim śmiechem i zaraz zrobiła zaskoczoną minę. - Oj... Nie? Myślę, że tak po prawdzie to wcale nie miałbyś z tym takiego problemu - rzuciła rozbawiona. - Ale zostańmy przy mojej współpracy - oznajmiła i rozchyliła nieco mocniej nogi, chowając jednocześnie łuskę przy piczce. Spojrzała za rzuconą bielizną i znowu w dół, na Piusa. Przejechała palcami po skórze jego głowy i przymknęła oczy, dając mu działać.
Ennis
- Cóż, najwyżej bym tą stratę sama ze sobą nadrobiła... o tymi paluszkami - pomachała do niego palcami i uśmiechnęła się pod nosem, a gdy zatopił się w jej kobiecości sapnęła zadowolona. Nie oponowała, pozwalała by ją pieścił, sama wygodniej rozsiadając się na stole. Pierwszy raz dawała się komuś dla zwykłego uciszenia i potwierdzenia, że to tylko seks, a to sprawiało, że jej podejście było inne. Dziś nie zamierzała nic udawać, wręcz przeciwnie. Wzięła głęboki wdech i starała się miarowo oddychać, oblizała usta i odchyliła lekko głowę w tył, nie patrzyła Piusowi w oczy, nie tym razem. Miał jej zrobić dobrze i tyle. Mruknęła czując jak wsuwa w nią palec i powtórzyła dźwięk przy drażnieniu guziczka.
OdpowiedzUsuńEnnis
Zaśmiała się lekko i zaraz mruknęła zadowolona. Tak, palce zdecydowanie tak nie potrafiły. Wzięła kolejny głęboki wdech i oddawała się przyjemności, jednak kiedy Pius znowu przyspieszył, uniosła powieki by spojrzeć na niego srogo.
OdpowiedzUsuń- Gdzieś się spieszysz? - zapytała z pretensją w głosie. - Wolniej, z wyczuciem... Leży pod Tobą doświadczona, była kurwa, nie jakaś małolata. To mlaskanie ozorem nie robi na mnie wrażenia - teraz patrzyła mu w oczy. - Chciałeś bez maski to masz... - dodała, a kącik jej ust drgnął delikatnie.
Ennis
Kącik jej ust drgnął mimowolnie na tą durną odpowiedź. Nie odpowiedziała jednak, zagryzła tylko dolna wargę, gdy rozłożył jej nogi mocniej. Mruknęła zadowolona, gdy zwolnił. - Ktoś Cię wierutnie okłamał... - ponownie wsunęła palce w jego włosy i zacisnęła je lekko. - W zupełności wystarczy odpowiednia technika - szepnęła by na chwilę odchylić głowę z rozkoszy. Wróciła spojrzeniem do swojego krocza, o tak, teraz było dobrze, czuła jak wilgotna się robi od tych pieszczot. Sapnęła zadowolona.
OdpowiedzUsuńEnnis
En rozłożyła ręce na boki i zacisnęła dłonie na brzegach stołu. Ułożyła stopy na ramionach Piusa po czym podniosła lekko biodra nacierając na palec i język demona. Twarz miała zwróconą do sufitu, przymknęła oczy, puszczając odrobinę wodze fantazji. Stymulacja była bardzo przyjemna, jednak do pełni orgazmu sporo jej jeszcze brakowało. Bez tych wszystkich gierek i udawania dla większych korzyści... to nie było to. Miała wrażenie, że nie czuje nic specjalnego. Korzystając z faktu, że miała stopy na ramionach Piusa, odepchnęła go nogami od swojej waginy.
OdpowiedzUsuń- Przestań... - rzuciła beznamiętnie.
Ennis
Podniosła się do siadu i spojrzała na niego nieco zirytowana.
OdpowiedzUsuń- Spierdalaj - mruknęła, chowając ciało za łuską. Zeszła z blatu i spojrzała na niego z góry. - Wręcz przeciwnie Słonko - założyła ręce na biodra. - Brak udawania brzmi niezwykle intrygująco. Może nawet kiedyś trafię z kimś do łóżka ze zwykłej chcicy. To by dopiero było niesamowite - zachichotała i zarzuciła włosy na plecy.
Ennis
Uśmiechnęła się nikle.
OdpowiedzUsuń- Dzięki czemu skończyłeś pieprzyć te swoje farmazony - puściła mu oko, a słysząc pożegnanie spojrzała na drzwi. - Dobrze wiesz, że jestem tylko "na chwilę". Nie zgrywaj się, że z Tobą jest inaczej - wróciła do niego spojrzeniem. - Nie nosisz żadnej śmiesznej maski Piusie, po prostu lubisz ruchanie - podsumowała, wzruszyła ramionami i ruszyła do drzwi.
Ennis
Gabi nie do końca rozumiała jego niechęć na wejście na ziemię niczyją. Ucałowała go delikatnie w usta i oparła czoło o jego ramię.
OdpowiedzUsuń- Rozumiem - szepnęła. - Zawsze możemy spotkać się gdzie indziej. Pius, ja nie chcę, żeby to było nasze ostatnie spotkanie. Jeśli przeżyjemy - szepnęła i spojrzała mu prosto w oczy. Widziała jak się męczy. Jak go załatwiła. Pokręciła lekko głową i jeszcze raz mocno go objęła.
Gabi
- Zdecydowanie lepszą, bo niektórzy tu nie mają chuja - skomentowała Emma i odetchnęła głęboko powoli się uspokajając. Przesunęła wzrokiem do Laza i nawet lekko się w niego wtuliła, szukając po prostu oparcia, wsparcia w tym trudnym dla niej czasie. - Ja wiem, że to sztuczka... tylko uhm moja głowa... zrobiła swoje - szepnęła dziewczyna wyjaśniając cicho co nieco, po czym zagryzła mocno wargi. Nie chciała opowiadać o tym czego sama doświadczyła z jego rąk. Nie na wszystko jeszcze była gotowa. Chyba nie do końca zrozumiała jego tekst o wspólnych zabawach, ale piwo przyjęła z ochotą. Przecież tego nie będzie sobie odmawiała. Była na to zbyt młoda.
OdpowiedzUsuńEmma
- Może i zrobiłeś - odparł chłopak. - Ale życie toczy się dalej, a ty wciąż możesz się zmienić - zauważył z delikatnym uśmiechem na twarzy. Przyjął od niego wodę prychając tylko pod nosem. - Nic na to nie poradzę, pachną zabójczo - skomentował.
OdpowiedzUsuńDamon
Uśmiechnęła się lekko słysząc jego słowa i puknęła go palcem w czoło.
OdpowiedzUsuń- No wreszcie... - mruknęła. - Przecież to ty tu doła łapałeś do tej pory - figlarnie się do niego uśmiechnęła i pokiwała głową, zerkając znów na ostrze. - Mhm myślę, że jutro... jeszcze przyjdę cię pomęczyć, Imperiusie - szepnęła mu do ucha. - Przyda mi się mały trening z mieczem w dłoni - dodał. - Niekoniecznie tym - wskazała na jego własny, który jej przekazał.
Gab
- Mhm a nie chcesz się zatrzymać i potoczyć w drugą stronę? - spojrzał na niego, mając wrażenie że wracają magicznie do tego samego tematu. Zwilżył sobie wargi językiem na widok królisia i wziął sobie jednego, drugiego ponownie nabijając na patyk i stawiając nad ogniem. - Zawsze uwielbiałem wszystko co lekko przypalone - przyznał szczerze uśmiechając się do diabła. - Jak jest w twoim domu? - zapytał go zaraz. - Tam w piekle?
OdpowiedzUsuńDamon
Spojrzała mu prosto w oczy i powoli skinęła głową.
OdpowiedzUsuń- Wiem - odparła muskając wargami jego własne. Przez moment figlarnie przyglądała się jego twarzy. - Mi na tobie też zależy Pius i nie chcę cię tracić - szepnęła. - Dlatego tak mnie wkurzyłeś, że nic mi nie powiedziałeś - wsunęła dłoń między jego uda, by chwycić jego kutasa dłonią i ścisnąć go u podstawy. - Poważnie mówię o treningu, Imperiusie - przesunęła dłonią po jego całej długości przyrodzenia. - Takim prawdziwym, z bronią w dłoniach - szepnęła w jego usta.
Gabi
- Pomagasz - spojrzała mu prosto w oczy. - Uczysz mnie walki, doprowadziłeś mnie tutaj, chroniłeś tak długo... właśnie dlatego muszę to zrobić sama - szepnęła. - A jeśli będę potrzebowała pomocy... na pewno nie waham się ciebie o tym poinformować, ale... - uniosła palec w górę i postukała go w czoło. - Ty też powinieneś to zrobić. Jeśli będziesz mnie potrzebował... skontaktuj się - poprosiła go i uśmiechnęła się delikatnie by trzepnąć go w dłoń. - Nie przypominam sobie, żebym ci pozwoliła, kochanie - wpiła się w jego usta namiętnie. Wciąż miała na sobie bieliznę i chociaż teraz miała ochotę pozwolić mu się zniewolić to... uznała że może w drugiej rundzie do tego dojdzie. Nie sądziła aby tylko na jednym razie się skończyło. Widział jak na nią patrzy i czuła się pod tym spojrzeniem kobietą... wreszcie czuła się kobietą a nie zwykłą, małą gówniarą.
OdpowiedzUsuńGabi
- Dobrze, że to widzisz - zauważył spokojnie. - Bo to jest dobry punkt do próby zmiany, jeśli tylko będziesz chciał - dorzucił wcinając w międzyczasie królisia który nie był spieczony. Rozpływał się w ustach i był nieziemski. - Możesz spróbować rozmów o swoich emocjach i potrzebach - zaproponował jeszcze, po czym zastrzygł uchem na rozpoczęcie historii. Słuchanie o domu mężczyzny było interesujące. Latające miasto i te elfy co to zawiesiły meteoryt... wszystko brzmiało bajecznie. Znacznie lepiej niż Argar z tą swoją technologią. Owszem też mieli różne potwory i rasy czy moce, ale to nie to samo co ten świat Piusa. - Skąd wiesz, że tam było więzienie? - zainteresował się. - Byłeś w nim kiedyś? - uniósł na niego spojrzenie, po czym słuchał dalej. Zagryzł mocno wargi słysząc o piekle. Wieża potępieńców skojarzyła mu się z Babel, ale nie wspomniał o tym. Zmarszczył lekko brwi kiedy Pius wspomniał o nie byciu nikim specjalnym. - Czy trzeba być kimś specjalnym? - zapytał go. - Nie wystarczy pozostawanie sobą? Nie wystarczy ten taki szary Kowalski w szeregu? Przecież masz swoje życie, masz cele i marzenia. Dążysz do nich. Nie musisz być kimś specjalnym dla ogółu. Na pewno jest ktoś na tym świecie kto uważa cię za specjalnego... w swoim sercu.
OdpowiedzUsuńDamon
Damon pokiwał lekko głową.
OdpowiedzUsuń- Tak, ciężko jest kogoś takiego znaleźć - zgodził się z nim. Czasem z latarką trzeba szukać, a i tak taki ktoś się wymykał. Pokiwał głową, choć nie ukrywał zdziwienia. Demon był duchownym i go ognie piekielne nie pochłonęły? Dziwna sprawa. Nie mniej może jeszcze wtedy tym demonem nie był? To było rozważania, które postanowił dla siebie zachować, ale jedno i tak uciekło z jego ust. - Jak to się stało, że zostałeś duchownym? Jak na to wpadłeś? - zainteresował się, przysuwając się trochę do niego i kończąc pierwszego z króliczków. - Pychota - poinformował go z uśmiechem na twarzy. - Hm... to może spróbuj z przyjacielem? - zaproponował. - Albo z tą co zbawia świat? Może jej powiedz co czujesz? - dodał. - No bo rozumiem, że tej relacji jeszcze nie spieprzyłeś - zauważył. - Albo spróbuj odzyskać zaufanie tej którą zawiodłeś? Możliwości jest wiele.
Damon
Dziewczyna z wdzięcznością schowała się w jego ramionach nabierając kilku szybkich, ale uspokajających oddechów. Przez moment milczała, skupiając się tylko na uspokajaniu swojego oddechu i swych rozszalałych emocji. Jasne, miał rację. Psychika była po prostu rozkapryszonym dzieckiem. Trzeba było wiecznie doprowadzać ją do porządku dziennego. Zaraz jednak odsunęła się od niego.
OdpowiedzUsuń- Oj nie trzeba... nie musisz iść do łazienki - zapewniła szybko, bo przecież to ona wbiła na ich imprezę i teraz jakoś tak rozpychała się łokciami. - Uhm dziękuję - spojrzała wdzięcznie po Piusie. - Nie mogłeś wiedzieć - dodała jeszcze, nerwowym gestem zakładając kosmyk swych włosów za ucho. - To moja wina. Jestem po prostu... rozbita, nie umiem jeszcze sobie z tym poradzić - wyjaśniła cicho jednemu i drugiemu. Laza jednak teraz nie odstępowała na krok, przytulając się do niego odrobinę. Czuła się w jego ramionach bezpieczna. Przynajmniej na razie.
Emma
Posłała w jego stronę promienny uśmiech i skinęła lekko głową. Ona też była dumna, bo droga jaką przeszła była długa i wyboista, a jednak nie poddawała się. Naparła dłonią na jego pierś i pochyliła się do przodu by zmusić go do rozłożenia się przed nią na łóżku. Jednocześnie cały czas składała pocałunki na jego ustach. Przygryzła jego dolną wargę i przesunęła językiem po jego szczęce by udekorować jego szyję malinką. Dłonią pracowała nad jego przyrodzeniem. Szybkimi ruchami doprowadzając go do jeszcze większego stanu twardości. Mruknęła zadowolona w jego usta i uderzyła go z otwartej ręki w policzek.
OdpowiedzUsuń- Mhm byłam ciekawa jak ona zadziała na ciebie - ścisnęła mocno jego przyrodzenie i zsunęła się z niego, by odszukać w swoich własnych rzeczach pejcz, który kiedyś mu zabrała. Zamachnęła się nim w powietrzu, patrząc mu prosto w oczy. Świst przedarł się przez ciszę, a ona zwilżyła językiem swe wargi. - Sprawdźmy więc jak ty reagujesz na ból - szepnęła uderzając go w podbrzusze pejczem i ściskając jego klejnoty chwilę po ciosie.
Gabi
Nie wiedziała. Poczuła, że to zdecydowanie nie jest sprawiedliwe. Jakieś tam odseparowywanie od bólu. A niech go czort pochłonie. Chciała odpowiedzieć, splunąć na niego i zabronić mu mówić ale zamiast tego poczuła piekące uczucie na policzku. Zamrugała zaskoczona i krzyknęła, kiedy ten ścisnął jej nadgarstek. Narzędzie, którym chciała go pieścić, dawać ból i przyjemność zostało jej odebrane, a ona uderzyła głową o pościel na łóżku. Jęknęła głośno, kiedy ten rozdarł jej biustonosz i równie mocno gdy poczuła jak jej majtki zostają gwałtownie zsunięte w dół. Usłyszała to całe "dziewczyno" i poczuła jak cała się czerwieni. Znów sprowadzał ją do małej, rozkapryszonej dziewczynki. Poczuła ból po uderzeniu pejczem, rozdzierający, ale kołdra stłumiła jej krzyk. Była wypięta, przytrzymywał ją przy łóżku, ale postanowiła nie dać za wygraną. Och, czuła jak wpija wargi w jej cipkę, jak bolesna przyjemność rozchodzi się po jej całym ciele. Zamruczała i wierzgnęła nogą w tył, by kopnąć go w klatkę.
OdpowiedzUsuń- Kto powiedział, że nie spróbuję jeszcze raz - zapytała czerwona na twarzy. Pokochać ból? Mhm ta obietnica była kusząca, ale ona chciała doprowadzić swoje do końca. Dźwignęła się na rękach i obróciła w jego stronę, by znów dotknąć stopą jego klatki piersiowej. Przesunęła nią wprost do twarzy mężczyzny i palcami pogilgotała go po wargach.
Gabi xD
Trudne miał dzieciństwo. To dało się odczuć z tonu wypowiedzi jak i samych słów. Chłopak odruchowo ścisnął delikatnie jego udo, chcąc tym samym wyrazić swe wsparcie dla niego i jego trudnej sytuacji. Zmarszczył brwi dopiero, kiedy powiedział o przyszłej królowej Polszy. Pokręcił lekko głową, a czując jak go obejmuje ramieniem, sam jeszcze nieco się do niego przysunął by i jego objąć swoim i poklepać go po plecach.
OdpowiedzUsuń- To powinna być decyzja tej co ratuje świat - powiedział poważnie. - Myślę, że powinieneś dać jej zdecydować na kogo zasługuje i kogo faktycznie chce - spojrzał mu prosto w oczy. - Przez to, że tak zakładasz... możesz pozbawić się czegoś pięknego - dodał jeszcze i wzruszył ramionami. - Dobrze powiedziane, jeszcze - puścił do niego oczko. - Przyjaciele są ważni. Z nimi to do tańca i do różańca.
Damon
Gabriela zwilżyła swe wargi językiem obserwując jak ten chwyta ją za kostkę i pieści jej stopy językiem. Wsnęła palec jednej z nich wprost to jego ust kiedy tak znajdował się blisko jej palców. Spodziewała się tego po nim. Spodziewała się, że uzna iż nie chciała takiego wyniku tej całej zabawy, a przecież miała go dominować. Uśmiechnęła się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Ssij - zażądała przybierając najbardziej władczy ton na jaki było ją stać. Zwłaszcza kiedy policzki poczerwieniały jej od tej całej swej śmiałości dłonią chwyciła jego kutasa i pochyliła się do niego, lekko wsuwając palce swej stopy głębiej do jego buzi. - Ssij, a może pozwolę ci się we mnie zanurzyć - szepnęła.
Gabi
Gabriela nie zamierzała mu na to pozwalać, złapała jego dłoń swoją i spojrzała mu prosto w oczy.
OdpowiedzUsuń- Nie - powiedziała stanowczo, jeszcze chwilę wsuwając duży palec od stopy do jego ust. - Kochanie, nie zobaczymy... bo dzisiaj ja tu rządzę - szepnęła i uśmiechnęła się do niego słodko, wstając z miejsca i wyrywając swą stopę z jego uścisku. Podeszła do niego i ukucnęła przy nim muskając jego usta i przygryzając mocno jego dolną wargę. - Czego nie rozumiesz? - zapytała obserwując jego tęczówki. - Niegrzeczny z ciebie chłopiec - szepnęła mu do ucha i zdzieliła go po twarzy.
Gabi
Jęknęła głośno, wbijając paznokcie w jego ramiona. Poczuła łzy w oczach, gdy kopnął ją prosto w krocze. Zagryzła mocno wargi, opierając na moment czoło o jego klatkę piersiową.
OdpowiedzUsuń- To słodkie, że myślisz iż chcę cię złapać w pułapkę - sapnęła. - Jedyne czego chcę to dać ci przyjemność w nieco inny sposób niż zawsze - sapnęła, unosząc się, kiedy ból przeszedł. Wspięła się na palce i ucałowała jego policzek. - Więc oddaj mi wreszcie kontrolę, Pius. Czego się boisz? - zapytała go spoglądając mu w oczy. - Że zdepczę twą godność? - pokręciła głową. - Nie sądzę bym była w stanie...
Gabi
- Zobaczysz jak już mi się oddasz - szepnęła. - Wiem, że ty nie masz strachu, ja mam, ale chcę próbować czegoś nowego. Chcę żebyś i ty cieszył się z seksu - szepnęła mu do ucha i popchnęła z powrotem na łóżko, by usiąść na nim okrakiem, wcześniej biorąc pejcz w dłonie. Wsunęła jego końcówkę między usta mężczyzny. - Dojdziesz dla mnie, a ja nawet na ciebie nie usiądę - szepnęła mu do ucha, muskając ustami jego skórę. Znacząc językiem drogę od szyi do jego sutków, sterczących już sutków. Wykręciła jeden z nich mocno i przygniotła go palcami, drugą ręką celując pejczykiem wprost w drugi, sutek. - Powiedz, Imperiusie - zaczęła. - Czemu ty musisz wszystko od razu wiedzieć? Delektuj się chwilą - dodała z uśmiechem na ustach.
OdpowiedzUsuńGabi
- Zauważyłam. Do cierpliwych to ty w ogóle nie należysz, przesunęła pejcz niżej i zdzieliła go po brzuchu, by samej z niego zejść. Wsunęła końcówkę pejcza do ust by zwilżyć go końcem swego języka. Przez moment ssała go wpatrując się w tęczówki mężczyzny, by przesunąć pejcz po jego sterczącym penisie. - To teraz posłuchasz czego ja nie lubię - uśmiechnęła się delikatnie i zdzieliła główkę jego członka. - Nie lubię jak tak często atakujesz moją cipkę pejczem. Owszem... ból doprowadza mnie do szału, ale... mógłbyś poszukać go gdzie indziej, stałeś się z tym leniwy - szepnęła i znów go zdzieliła przez jego członek. - Nie lubię jak z góry zakładasz, że ty zrobisz lepiej.. - szepnęła. - Bo możemy się pobawić i ja chętnie oddam się w twe władanie... lubię to, kręci mnie to jak mnie upodlasz - pokiwała głową. - Ale.. za szybko przechodzisz do rzeczy - wyszeptała - obróciła pejcz w dłoniach i wsunęła jego końcówkę w jego dziurkę delikatnie nim w niej ruszając. - Mógłbyś kiedyś spróbować upokorzyć mnie jeszcze w ubraniu... a ty nie uznajesz gry wstępnej - stwierdziła, muskając palcami jego przyrodzenie i uderzając go otwartą dłonią po jądrach.
OdpowiedzUsuńGabi
- Na jakim rozstaju dróg? - spojrzała mu prosto w oczy. - Mówię ci to w nadziei, że jeszcze się spotkamy - odparła znów się do niego pochylając i muskając lekko jego nos. Ucałowała go lekko w usta, po czym wsunęła pejcz głębiej w jego dziurkę. - Czemu nie? - wzruszyła ramionami. - Bo kimże byłam, aby ci o tym mówić? Podobało mi się to co ze mną robisz i dalej podoba - szepnęła. - Po prostu brak ci finezji... - skomentowała. - Brak gry wstępnej, teatrzyku... - musnęła ustami jego ucho chuchając w nie nieco, po czym zassała się na nim lekko. - Czasem mógłbyś mnie potraktować jak nauczyciel... bo nim jesteś. Nauczyłeś mnie wiele rzeczy - dorzuciła. - Jednych lepszych innych gorszych... ale wielu.
OdpowiedzUsuńGabi
Spojrzała na tę mierną kropelkę spermy i westchnęła ciężko, przyspieszając trochę ruchy pejcza. Chyba faktycznie nie nadawała się na dominę, skoro nic co robiła nie sprawiało na nim żadnego wrażenia. Dmuchnęła sobie w grzywkę i pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Mógłbyś też wyjść od czegoś innego. Właśnie rzecz w tym, że ty myśląc o zabawach myślisz tylko o seksie - zrobiła dłońmi kółeczka na jego klatce piersiowej zostawiając pejcz w jego dziurce. Musnęła ustami jego usta i wpiła się w nie gwałtownie, masując jego klatkę i brzuch. - A ja myślę od wyjścia od czegoś innego, np od szermierki - rzuciła zerkając mu w oczy, a później to już idź i płyń w którą stronę chcesz mój drogi - poklepała go po policzku. - Znajdź coś co robię źle, znajdź coś co jest karygodne i bądź surowym nauczycielem - uśmiechnęła się pod nosem. - Nie komunikujemy - zgodziła się. - Nie tylko pod względem seksu... przypominam, że ktoś mi nie powiedział o zmianie ciała - trzasnęła go mocno w twarz. - Za to nadal jestem ciebie wściekła!
Gabi
Damon uśmiechnął się lekko i nie oponował. Oparł głowę o klatkę piersiową mężczyzny i odetchnął głęboko.
OdpowiedzUsuń- Oho ty to masz chyba problem z oddaniem komuś kontroli, co? - zerknął na niego z zaciekawieniem i spochmurniał. Fajnie się rozmawiało o kimś, ale kiedy temat schodził na ciebie to przestawało być aż tak wesoło. - Nie będę oryginalny jeśli powiem że tak jak pozostałych tu z Argaru - uśmiechnął się krzywo. - Z Argaru technologicznie mocno rozwiniętego. Moce były dodatkiem do technologicznych udogodnień. Tam uczyłem się w szkole i całkiem nieźle mi szło. Ale tak... gubienie się to moja zmora. W moim mieście się nie gubiłem bo znałem go na pamięć, a ulice były całkiem łatwe do rozróżnienia... z drzewami jest gorzej - zaśmiał się cicho. - Moja rodzina... - spochmurniał trochę. - ...chyba tam została. Nie wiem. Nie mogę się z nimi skontaktować - przyznał cicho. - Trafiłem do Phyonix na początku, a teraz jestem tu... lubię hm... lubię śpiewać, grać na gitarze i komponować piosenki - powiedział spokojnie. - Interesuję się również naukami medycznymi i gotowaniem, całkiem nieźle pływam. Czy mam marzenie? Mam. Chcę odnaleźć rodzinę lub dowiedzieć się co u nich - powiedział cicho. - I pragnę kiedyś założyć swą własną rodzinę, ale przede wszystkim marzę o tym by być szczęśliwym - zaśmiał się i potrząsnął głową, gdy usłyszał jego szept. - Mhm królik wystarczy - rzucił, ściągając te przypieczone króliki z ognia i jednego podając Piusowi a drugiego biorąc sobie. Przymknął oczy. Ten masaż palców był całkiem relaksujący.
Damon
Uśmiechnęła się delikatnie, gdy wspomniał o klasycznym seksie.
OdpowiedzUsuń- Mhm ten też brzmi dobrze - zgodziła się z nim, bo o takim też marzyła. Co do uczuć, miała mieszane myśli. Sama osobiście odgradzała tę sferę grubą kreską. Nie planowała wpaść po uszy. Tak jak mu kiedyś wspomniała, zakochanie w nim już przeżyła, drugi raz nie zamierzała tego robić. Zależało jej na nim, ale nie odważyłaby się powiedzieć, że go kocha. Zarumieniła się, gdy skomentował jak ma pieprzyć go w tyłek. Zacisnęła mocno wargi i trzepnęła go lekko w jądra. - I kto tu nawija niepotrzebnie, hm? - zapytała go i znów wywróciła oczyma. - O wypraszam sobie, to dwa różne kalibry i twardy kutas nawet do pięt nie dorasta jeśli chodzi o zmianę ciał - skomentowała. Oddała się jego pocałunkowi bez pamięci. Oddawała go równie namiętnie dłońmi badając jego skórę.
Gabi
Gabriela oddawała się jego pieszczotom, muskając raz po raz jego wargi, oddając pocałunki na szyi. Czuła jak Pius ją rozpala, tak łagodnie. Tak jak jeszcze nigdy tego nie robił. Nie sądziła, aby ktokolwiek był w stanie to zrobić. Nie sądziła że takie pieszczoty też mogą być podniecające. A jednak. Zagryzła jego dolną wargę wpatrując się w te jego patrzałki. Wsunęła dłonie w jego włosy masując nimi skronie mężczyzny.
OdpowiedzUsuńGabi
Damon odetchnął głęboko, przyjmując od niego relaksujący masaż. Przymknął oczy oddając się tej przyjemności. Chyba nawet tego potrzebował. Czuł jak napięcie, które czuł w mięśniach od paru dobrych dni, powoli odchodzi w zapomnienie. Zaśmiał się na wieść o mapie i skinął głową.
OdpowiedzUsuń- Tworzę taką - powiedział. - To będzie pierwsza mapa Argaru jaka powstanie. Bardzo dokładna mapa Argaru - wyszczerzył się do niego i skinął głową. - Spróbuję najpierw znaleźć ich tutaj, zanim zdecyduję się na podróże międzywymiarowe, ale... dziękuję, zapamiętam i chętnie skorzystam z twej pomocy - skinął głową.
Damon
Przez to, że chyba jeszcze nigdy nie przeżyła spokojnego seksu, nie wiedziała jak powinna się zachowywać. Nie chciała być bierną, a jednocześnie nie chciała przypadkiem zrobić coś złego. Zaczerpnęła nieco powietrza w płuca, kiedy tak zassał się na jej obojczyku. Mruknęła z przyjemności i spojrzała mu prosto w oczy, muskając ustami jego wargi. Delikatnie, jakby z pewną dozą niepewności. Dłońmi badała każdy skrawek jego pleców. Delikatnie i powoli, jakby chcąc się go nauczyć na pamięć. Ucałowała jego szyję i jabłko Adama, by znów zerknąć mu prosto w oczy. To było zupełnie inne doznanie.
OdpowiedzUsuńGabi
Była zagubiona w tym zbliżeniu. Jego pieszczoty były delikatne, zmysłowe i bardzo przyjemne. Delikatnie zwilżyła swe wargi, muskając nimi jego szczękę, przesunęła dłonią po jego klatce piersiowej, zerkając w jego oczy nieco nieśmiało. Mruknęła cicho niczym kot i drugą dłonią pogłaskała go po policzku. W takiej odsłonie był inny. Zupełnie inny. Takiego go jeszcze nie widziała i trochę żałowała, że dopiero teraz ma okazję. Ucałowała lekko jego wargi i mruknęła z zadowolenia gdy zaczął masturbować jej łechtaczkę.
OdpowiedzUsuńGabi
Chłopak skinął głową i niemal od razu rozwinął sobie swoją mapę i zaczął nanosić na niej okolicę, w której aktualnie się znajdował oraz znajdujący się nieopodal wodny zbiornik, w którym jeszcze chwilę temu Pius brał kąpiel. Spojrzał po nim i uśmiechnął się lekko.
OdpowiedzUsuń- Nie wpadnie - poinformował go poważnie i zagryzł delikatnie wargę, kiedy mężczyzna zajął się nieco bardziej skupić na masażu. Był niczym cudotwórca. Rozluźniał każdy spięty mięsień, który napotkał na swej drodze. - Jesteś w tym niesamowity - zerknął na niego, po czym skinął głową na wieść o przeprowadzce do wioski. - To świetny pomysł - zgodził się. W obliczu wojny lepiej było trzymać rękę na pulsie. Pokręcił lekko głową. - To zależy od tego czy będę wiedział, gdzie konkretnie mieszkasz, bo nosem to raczej cię nie wyczuję - rzucił żartobliwie.
Damon
Ennis już teraz była praktycznie pewna, że w jej życiu nastała pewnego rodzaju nowa era. Osiągnęła to o czym tyle czasu marzyła i teraz mogła skupić się na innych sprawach. Jedną z tych spraw były treningi. Jako istota, którą długie lata szkolono do różnego rodzaju zadań, miała dość obszerną wiedzę w temacie broni, jednak już od dawna wiedziała, że to włócznie i kije są jej ulubionym "narzędziem tortur". Drugie miejsce zajmował krótki miecz, którym również umiała się posługiwać, ale w tym temacie miała więcej sobie do przypomnienia. Poza tym, że przy jej pasie biodrowym nie wisiały już tylko dwie sakwy, a teleskopowy kij z wysuwanymi po obu stronach kolcami oraz krótki miecz, to kobieta cała była odziana. Miała na sobie opięty bezrękawnik i luźne spodnie sięgające do kostek, jej stopy oraz dłonie i połowa przedramienia owinięte były bandażem, a na nim doczepione miała drobne usztywnienia. Właśnie ćwiczyła z kijem kręcenie obronnych "wiatraków" i zadawanie ciosów, była w tym dość skupiona, chociaż jej figlarny uśmiech standardowo gościł na twarzy.
OdpowiedzUsuńEnnis
Słysząc znajomy głos, Ennis przerwała swój ruch w połowie, obróciła się przodem do Piusa i lekko prychnęła pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Dzień dobry słodki książę - rzuciła uśmiechając się pod nosem i zaraz poprawiła kij w dłoni, wysunęła ostry kolec z jego jednej strony i cisnęła nim, niczym włócznią w stronę Piusa. Cela akurat miała dobrego, poza tym, wiedziała, że demon albo to złapie albo i tak nie zginie od ciosu. Zdmuchnęła sobie włosy z twarzy. - Jak z Ciebie taki mądrala to pokaż o jaki ruch chodzi. Lepiej się uczę obserwując - posłała mu nikły uśmieszek.
Ennis
Widząc jak trafia dumnie zarzuciła włosy na plecy, oparła jedną z dłoni na biodrze i obserwowała tą krwawą scenę z zadowolonym uśmiechem na twarzy. Nawet nie drgnęła. Po tym jakie umieranie jej zaserwował ostatnio, to zdawało się nawet zabawne. Widząc jak jej broń spada na ziemię skrzywiła się lekko, a czując dotyk przy ramieniu obejrzała się za tak znajomym rechotem.
OdpowiedzUsuń- Chujowa sztuczka, mogłeś chociaż przynieść patyk, a teraz trzeba po niego iść - uśmiechnęła się pod nosem i zlustrowała go od stóp do głowy wzrokiem.
- Och, bo to moje główne oręże, ale w wojnie na polu bitwy warto pamiętać też i stare sztuczki, warto je sobie przypomnieć - stała w miejscu, ale wodziła za nim wzrokiem. Słysząc o tarczy uśmiechnęła się zalotnie i zatrzepotała teatralnie rzęsami. - Chcesz mi jakąś kupić? - specjalnie udała słodki głosik, niczym dziewczynka prosząca o jakieś słodkości. - No i gdzie te Twoje sprężyste ruchy biodrami? Chciałam popatrzeć, pouczyć się trochę - uśmiechnęła się do niego zadziornie.
Ennis
Ennis posłała mu szerszy uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Kto wie, może moja szajka łotrów zacznie odgrywać istotną rolę na politycznym polu - puściła mu oko, od razu idąc w stronę swojej broni, by zaraz podrzucić ją w górę stopą, zakręcić w dłoni i złapać wygodnie. Spojrzała na Piusa z figlarnym błyskiem w oku. - Od Ciebie to przyjmę tylko taką, którą sam zrobisz. Rękoma, własnymi, nie tym swoim czary mary - pokazała na tarczę, która nagle się pojawiła w jego dłoni. Prześlizgnęła wzrokiem również po sklonowanej włóczni i uśmiechnęła się pod nosem. - Nie mów mi, że nie chcesz bym była Ci coś dłużna, bo w to akurat nie uwierzę - zaśmiała się i zaczęła obchodzić go dookoła, zbliżając się coraz bardziej. - Jak się przebiję to sama sobie wybiorę nagrodę - oznajmiła. - Chociaż chyba nieco mnie przeceniasz. Nie zapomniałam kim jesteś, cóż niby może Ci zrobić taka Rybka, jak ja? - zapytała z zaczepną nutką w głosie i skoczyła w jego stronę, by zastosować się do wcześniejszej rady i wyprowadzić pierwszy cios z bioder i wyciągnąć nadgarstki do końca.
Ennis
Ennis posłała mu kolejny uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Widzisz? Jak chcesz to potrafisz wymyślić coś ciekawego. Czekam więc na tę oryginalna tarczę - poruszyła zabawnie brwiami.
- Naturę relacji ze mną? Ha! Że niby tylko ja na nią wpływałam? To działa w dwie strony Słonko, sam kierowałeś tą relację w jedną stronę - zauważyła, dalej z figlarnym błyskiem w oku. - Liczyłeś, że rzucę Ci się na szyję, bo raz wspomniałeś o czymś więcej? - prychnęła. - Trochę to płytkie, nie uważasz? - powtórzyła po nim, nawet lekko naśladując jego głos. Na słowa o pochlebstwie tylko uśmiechnęła się pod nosem i zaraz zadała kolejne dwa ciosy. Po tym drugim wbiła włócznie w ziemię i opierając się na niej wyprowadziła kopnięcie obiema nogami, by zaraz szarpnąć kij z ziemi i ustawić się w pozycji do obrony. Kącik ust drgnął jej lekko na komentarz o harlekinie.
- Nie martw się, może dla odmiany to nie będzie nic z Twoim umieraniem - rzuciła i naparła na niego z kolejnymi uderzeniami.
Ennis
Nie mówiła już nic w temacie tarczy, jak kiedyś ją otrzyma to już swoje powie. Spojrzała po nim i zaśmiała się lekko.
OdpowiedzUsuń- A kto Ci powiedział, że Cię nie lubię? - uśmiechnęła się pod nosem i zamachnęła się na kolejne uderzenie. - Akurat Twojego kutasa to mi nie brakuje - odparła i sama odskoczyła chwilę przed tym, jak się rozmnożył. Spojrzała po całej piątce ściągając wyraźnie brwi. - O ja pierdolę... - nic innego nie pchało się na usta. Zacisnęła dłoń na kiju i aż ją dreszcz przeszył na ten ich rechot. No cóż, trening najwyraźniej będzie bardziej wyczerpujący niż z początku zakładała. Złapała kij w obie ręce dla lepszej stabilności i wysunęła drugi kolec, teraz miała oba końce ostro zakończone. Przy tej liczbie przeciwników zdecydowanie to się przyda. Ruszyła na pierwszego z nich, obracając broń w dłoniach i nieregularnych momentach przerywała obracanie, by zadawać ciosy. Raz z jednej, raz z drugiej strony.
Ennis
Poczuła dreszcz przechodzący przez ciało już przy trzeciej wypowiedzi. Z jednej strony sytuacja przerażała, z drugiej fascynowała. Ciężko było skupić się na słowach, gdy obrona przed ciosami zdawała się niesamowicie konieczna. Zacisnęła zęby, szlag by to. Zakręciła włócznią w dłoniach widząc jak dwa klony na nią nacierają, sama się przy tym obracając wysilając wszystkie zmysły by jakoś się mimo wszystko obronić, ale nie dała rady, przed ostatecznym ciosem Piusa nie dała rady się obronić i poczuła włócznie przy swoim ramieniu. Warknęła na demona, pokazując zęby i patrząc mu prosto w oczy. Nie ranił jej, ale trafił. Odrzuciła włócznie, jakby się poddawała. Zaraz jednak złapała kij przeciwną do trafionego ramienia dłonią, a strumyki wody z jej ciała popłynęły po kiju prosto do ciała Piusa i zaczęły po nim wędrować, Ennis wykorzystała ten element zaskoczenia by dobyć krótki miecz wiszący przy pasie i wykonując obrót względem kija, zaatakowała ostrzem bok demona.
OdpowiedzUsuń- Chcę przebić się przez tarczę - rzuciła z zadowolonym uśmieszkiem, kierując wodę z ciała Piusa do jego ust i nosa, by wywołać u niego odruch dławienia. Pieprzony demon, znowu był w czymś pierwszy.
Ennis
Ostatnio Grima tyle naopowiadała jej o tym całym Panie Kuleczce, że sama postanowiła spotkać jegomościa. Warto było w końcu wiedzieć w jakich ludzi poznaje jej najlepsza przyjaciółka. Jeśli będzie kiedyś organizowała wieczór Panieński Grimy, tym bardziej było warto znać potencjalnych gości, żeby wiedzieć kto na takiej ewentualnej imprezie w ogóle by był. Popytała Natana i Morganę i zdążyła się dowiedzieć, że mężczyzna z opisu całkiem często przesiaduje w karczmie. Sama więc zawędrowała do Piasków Czasu, zamówiła sobie bezalkoholowy napój na początek, po czym rozejrzała się po okolicy, wypatrując “dużego dziadygi”. W końcu znalazła dużego blondyna o dwukolorowych oczach, od którego czuła też namiastkę demonicznej aury, co też jej potwierdziło, że znalazła swój cel. Przysiadła się naprzeciwko niego z uśmiechem.
OdpowiedzUsuń— Witam sławną Kuleczkę, jestem Darcy, przyjaciółka Grimy — przywitała się, opierając dłonie na blacie. — Postanowiłam, że warto poznać przyjaciół moich przyjaciół — wyjaśniła.
Darcy
Ennis uśmiechnęła się dumnie, gdy Pius padł na ziemię. Podeszła tak by (nie wiem czy te jego twory broni poznikały, jak poznikały to olej to zdanie) kopnąć jego broń dalej, tak samo tarczę.
OdpowiedzUsuń- Wygrałam - oznajmiła, a woda, którą się dławił posłusznie opuściła jego ciało i wróciła na to jej, przyjemnie nawilżając skórę. Ennis kucnęła przy Piusie, co by go jeszcze klepnąć w plecki tak dla zasady, a potem złapała jego brodę palcami i nakierowała na swoją twarz. - W nagrodę pójdziesz na Fiery i zatańczysz ze mną jeden taniec - spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się kącikiem ust. Mruknęła jeszcze cicho. - Ich akurat mi nie za dużo - spojrzała to w jedno oko demona, to w drugie i wstała, by ruszyć w stronę swojej włóczni i podnieść ją z ziemi.
Ennis
- Niezła, co prawda nie dla Ciebie, ale nie jednego by zabiła - stwierdziła, a gdy złapała swój kij to oparła się na nim, obracając w stronę ku nadchodzącemu Piusowi. - Sam wybierz jaki. Muzyki tam nie braknie, zostawię Ci chociaż odrobinkę wyboru - pokazała mu wąską przerwę między palcami i zachichotała, zbliżając się do niego ze swoim uśmieszkiem. - Bo mam ochotę zrobić z Tobą coś poza ruchaniem - odpowiedziała. - Kiedyś miałeś więcej finezji sflaczały demonie, zabierałeś mnie chociaż na bale - rzuciła zaczepnym tonem.
OdpowiedzUsuńEnnis
Przytaknęła mu głową, zachowując swój typowy ciepły uśmiech. Nic w końcu do niego nie miała. Zaśmiała się lekko, gdy wspomniał o pomyłce, tak Lazarus też o tym spotkaniu co nieco opowiedział. Niespodziewała się jednak, że mężczyzna znajdzie w nim teraz kompana. No cóż, najważniejsze, że jakoś sobie życie układał po tym jak obraził się na rodziców i z hukiem zrezygnował z bycia Gromem.
OdpowiedzUsuń— Darcy tak, zgadza się, ale szefową Lazarusa bym się nie nazwała, służył pod moimi rodzicami po prostu. Ja mu raz — uniosła palce, aby zrobić cudzysłów — “rozkazałam” może nieco za ostro, jak mówił, że nie będzie jadł po długiej podróży, bo musi mnie przede wszystkim chronić, a głodny człowiek to jednak smutny człowiek — wyjaśniła. Ta ekscelencja bardzo ją bawiła. Jasne, księżniczka. — Tutaj żadna ze mnie ekscelencja, a podobieństwo do księżniczek jest raczej przypadkowe — dodała. Teraz poczuła jak jego aura się wzmacnia. Zrobił to specjalnie? Popisy? Nie znała powodu, ale teraz czuła, że z pewnością sam jest dosyć silny. Aura nie była może taka sama jak u wujka Meliodasa czy samego ojca, ale z pewnością robiła wrażenie. Popiła swój napój. — Czuć, że zrobiłeś amulet Kevci — uśmiechnęła się szerzej. — Ja nie jestem demonem, ale na amulecie było czuć ślady demona, a teraz sam jesteś jak pochodnia. Chociaż jeśli mogę doradzić, to uważałabym w takim razie na okoliczne lasy, w Argarze kręcą się arcemony, a te skurczybyki polują na demoniczną energię — dodała jeszcze.
Darcy
- Może być i wolny - nie widziała powodu by się nie zgodzić, a słysząc o dławieniu uśmiechnęła się pod nosem. - No widzisz, nawet bez kutasa jestem od nich lepsza - rzuciła chichocząc. - Ou, nie wiem czy przyjdę na to całe zawołanie. Walisz trunkami na odległość, równie dobrze mogłabym prawie wcale nie odchodzić - prychnęła pod nosem, a gdy złapał jej dłoń spojrzała w dół, by zaraz znowu wrócić do niego spojrzeniem i przewrócić oczyma. Wbiła włócznie w ziemię i wolną dłonią poprawiła mu nieco koszulę przy kołnierzu. - To nie myśl, bo Ci nie wychodzi - odparła zaczepnie i zaraz wzruszyła ramionami. - Jak dobrze czuję, to w piździe Cię nie mam, a już na pewno nie głęboko - klepnęła jego policzek, ale zaraz dla pewności zmacała się po swoim kroku, robiąc przy tym minę, jakby rzeczywiście się upewniała. - Po prostu chcę, robię to na co mam ochotę, a na to mam... - oznajmiła ostatecznie.
OdpowiedzUsuńEnnis
Wzruszyła ramionami, gdy wspomniał, że Lazarus nie opowiadał o niej zbyt przychylnie. Raczej powinna się tego spodziewać, biorąc pod uwagę w jaki sposób odszedł.
OdpowiedzUsuń— Tego można było się po nim spodziewać, to że odszedł z jednego miejsca, nie znaczy, że nie pamięta co i ile potrafi — uśmiechnęła się do Piusa. Zaśmiała się delikatnie, gdy mówił jak to się nie obnosi. — No cóż, uroki konkretnego wychowania — skomentowała. Na razie postanowiła hamować swój język i po prostu posłuchać co ma do powiedzenia. Kolejna demoniczna szycha, jak widać Argar lubił przyciągać do siebie ważne osobistości. Po samej Kuleczce też było widać, że przynajmniej przy niej całkiem mocno się z tym obnosi. Była nawet ciekawa czy jego pierwsze spotkanie z Grimą też tak wyglądało.
— O, czyli też jesteś mieszańcem, widzisz coś nas łączy — odpowiedziała, łapiąc w końcu kolejną wspólną rzecz poza przyjaźnią z Grimą.
— Tutaj mówimy na to arcemony, ale Kurwiszony też brzmią całkiem nieźle i oddają ich charakter — zaśmiała się na to wyjaśnienie. Upiła kolejny łyk. A więc to był ten Demon Północy, o którym mówiły plotki? No, goblinka miała talent do znajdowania znajomych, tego jej odmówić nie mogła.
— No o ile na głowę Peruna pewnie pół Mathyr chętnie by naszczało z Tobą to korony by mi było szkoda, podobno ładne z niej świecidełko — uśmiechnęła się do niego.
Darcy
Spojrzała po nim z uśmiechem.
OdpowiedzUsuń- Nie wiem o czym mówisz, w moim ciałku nie było bełtów - zatrzepotała teatralnie rzęsami. Doskonale pamiętała jak ją osłonił. - Już się tak nie chmurz, podziękowałam Ci wtedy całkiem ładnie za to - ponownie zachichotała. Nie bardzo wiedziała co to "szkła kontaktowe", ale ze zdania wywnioskowała, że coś co poprawia wzrok. - Można tak powiedzieć - posłała mu tajemniczy uśmieszek i odwzajemniając gest z językiem. Stanęła na palce i pochyliła się nieco w jego stronę. - Bo kurwa co? - zapytała patrząc mu w oczy, a słysząc o byciu sam przekręciła głowę. - Ty? Nigdy nie miałeś problemu w zorganizowaniu sobie towarzystwa - zauważyła i uśmiechnęła się szeroko. - Ostatnio raczej świętuję, chociaż tak, czasem przychodzi jedna czy dwie myśli do zapicia - stwierdziła dość luźno, a gdy znaleźli się przed karczmą zamrugała trochę zaskoczona oczyma. Nawet nie zarejestrowała drogi w tą stronę... - Jak mi ktoś z tej polany kija zwinie to mój gniew spadnie na Ciebie - zaznaczyła, w końcu wbiła go w ziemię, nie trzymała w dłoni. Weszła pewnym krokiem do środka i rozejrzała się za jakimś dogodnym miejscem. - Planujesz zapijać robaczka w moim towarzystwie? - spojrzała po nim ze swoim uśmieszkiem.
Ennis
Po prostu się zaśmiała na ten jego komentarz co do obolałych jaj, a kiedy mówił o swoim starzeniu, spojrzała po nim przenikliwie.
OdpowiedzUsuń- Brzmi dość żałośnie, wiecznie młody, a już traci wenę - zacmokała, kręcąc przy tym głową. - Trzeba popracować nad Twoją kreatywnością - pogroziła mu palcem przed nosem. Na widok swojego kija złapała za broń i przytuliła do siebie niczym jakiegoś pluszowego misia. - Wróciłeś... - potarła nawet o niego policzek i zaraz schowała za pas by wyszczerzyć się do Piusa. - Sprawiłam ją sobie tutaj, urzekły mnie te kolce, no wiesz, mam ogromny sentyment do mojej płetwy grzbietowej, a jakoś tak mi się z nią skojarzyły - poruszyła zabawnie brwiami. Na wyznanie co do jej ewentualnego wyśmiania wzruszyła ramionami. - No cóż, nie zaprzeczę - rzuciła, ale propozycją tańca ją zaskoczył. - Nie umiesz? - to jeszcze bardziej ją zdziwiło i przez chwile obserwowała go z wyraźnie ściągniętymi brwiami. Uśmiech wkradł się jednak na jej buzię, gdy zaczął się bujać w rytm muzyki, chwilę go tak obserwowała, ale w końcu się zbliżyła by dołączyć do tańca. - Zakolanówki? - zapytała. Tu akurat nie miała pojęcia do czego pije.
Ennis
Prychnęła pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Ty to lubisz chodzić na łatwiznę, sam rusz trochę głową, jak nie dasz rady to może pomogę - uśmiechnęła się pod nosem i przesunęła po nim wzrokiem, obserwując to jak się rusza. Dobrze, że chociaż czuł rytm. Słysząc o sztylecie przekręciła lekko głowę. - A czego oczekujesz w zamian? Przyjmując sztylet narażę się na późniejsze wypominanie wręczonych mi podarków, czy moja wdzięczność to wystarczająca zapłata? - zapytała poważnie.
Kiedy odpowiedział co do tańca uśmiechnęła się kącikiem ust, gówno w przeręblu było całkiem niezłym porównaniem. - Oj, nie wiem czy nawet to gówno nie miałoby więcej gracji - zachichotała i spojrzała po tym jego języku z lekkim rozbawieniem na twarzy. Zakolanówki... No proszę. Zaśmiała się. - Niezbyt to dobra nowina, moja kreacja raczej nie zakłada zakolanówek, poza tym... To dość łatwa forma przekupienia Cię na cudzą stronę - uśmiechnęła się pod nosem, a kiedy on położył ręce na jej biodrach, to ona swoje ułożyła mu przy ramionach. - Nie gram solo - przyznała patrząc mu w oczy. - Buduję stado, ale nie wiem jeszcze czy do niego należysz - dodała i uśmiechnęła się do niego troszkę szerzej. - Gość epizodyczny brzmi całkiem nieźle - przytaknęła mu głową. - To jaki taniec mam Ci pokazać? - zapytała jeszcze nic zadał swoje ostatnie pytanie. Lekko na nie wzruszyła ramionami. - Nie wiem... Dopiero się uczę tego całego lubienia. Lubię wodę, lubię krew, lubię polować i na pewno lubię tańczyć - przyznała unosząc delikatnie kącik swoich ust i patrząc mu w oczy. - Lubię Twoje oczy i chyba lubię Ciebie... - ponownie wzruszyła ramionami. - Nauczyli mnie się dostosowywać, lubić to co lubi klient. Lubię się całować, lubię dotyk... ale seks... w nim nie wiem co naprawdę lubię - stwierdziła.
Ennis
Poczuła jak jej ego jest łaskotane, tak, nie potrzebowała go i bardzo jej to odpowiadało. Nie potrzebowała już nikogo, przynajmniej nie do obrony. Mruknęła zadowolona.
OdpowiedzUsuń- Przestań, bo się zarumienię - zachichotała na wyznanie co do paniki. - Teraz jak umrę to przynajmniej za własne przekonania - podsumowała. Zdawała sobie sprawę, że jest wielu silniejszych od niej, i że śmierć przyjdzie prędzej czy później, ale się tej śmierci nie bała. Zaśmiała się szczerze na wzmiankę o Perunie, to nawet nie był chichot, a po prostu jej szczery śmiech. - To mnie uspokoiłeś - rzuciła z rozbawieniem i sama nieco się do niego przysunęła. - Hmm, mówisz? Może po wojnie osobiście to sprawdzę - uśmiechnęła się pod nosem. - A skoro już jesteśmy przy tym Twoim "kurwa"... to mi nie odpowiedziałeś na pytanie. Jeżeli to moje pożegnanie... "to kurwa..." co? - zapytała z czystej ciekawości. Kiedy dał odpowiedź co do tańca i ułożył głowę przy jej barku, ona złapała jedną jego dłoń i przesunęła ją na wysokość swojej talii. - A więc najpierw odpowiednia pozycja - zaznaczyła. - Patrz na mnie - poleciła, szepcząc mu nad uchem. Sama zaczęła układać swoje dłonie do walca, jedną z nich chwytając dłoń demona. Spojrzała mu w oczy, gdy zapytał o przyciąganie. - Nie wiem i chwilowo nie ma to dla mnie znaczenia. Nie istotne co mnie przyciąga, coś przyciąga i chyba po prostu muszę to zaakceptować. Może kiedyś to zrozumiem - oznajmiła. - A teraz mnie słuchaj i rób co mówię... Bez deptania po palcach, bo ugryzę - uśmiechnęła się pod nosem. Nadal była boso, a lubiła swoje paluszki. - Krok w tył, krok w bok, krok w przód, krok w bok - zaczęła mu pokazywać podstawowe kroki tańca. - Mnie to nie smuci - oznajmiła jeszcze w międzyczasie.
Ennis
Damon zamknął oczy skupiając się na jego ruchach, na jego dłoniach robiących to czego potrzebował. Błogiego spokoju. W pewnej chwili wstał i bezceremonialnie usiadł mu na kolanach, przytulając go mocno do siebie.
OdpowiedzUsuń- Wiesz, potrzebowałem tego masażu - powiedział szczerze. - Ty za to, chyba naprawdę potrzebujesz przytulenia - dodał jeszcze, bo w obliczu tego co Pius mu opowiadał, dało się łatwo wywnioskować, że to nie seks jest tym czego ten facet potrzebuje. Nie seks i nie miłość fizyczna, a odrobina ciepła, a to Damon mógł zrobić. Nie miał z tym żadnego problemu. Zwłaszcza, że zaczynał traktować mężczyznę jak swojego znajomego z zakusami na lepszego kumpla. Pogłaskał go po głowie. - Jeśli chcesz się wypłakać to płacz. To wszystko zostanie tu między nami i nikt się nie dowie - obiecał zaraz i uśmiechnął się lekko. - Z przyjemnością poproszę o zaznaczenie twojego domu na mej mapie - zaśmiał się cicho. - Obyś tylko potem tego nie żałował, gdy zacznę pojawiać się w nim codziennie - dodał wesoło.
Damon
Skinął lekko głową, przytulając go jeszcze chwilę i delikatnie głaszcząc go po plecach.
OdpowiedzUsuń- Rozumiem - odparł, gdy mężczyzna wspomniał o łzach. - Nie musisz - zgodził się z nim. - Ale czasem jest łatwiej jak jednak popłaczesz - dodał, by uśmiechnął się delikatnie. - Ale nie namawiam. Gdybyś jednak kiedyś miał ochotę to po prostu przyjdź, a ja cię przytulę i jakoś sobie poradzimy - dodał głaszcząc go lekko po włosach, po czym uśmiechnął się do niego szerzej. - Oho ty chyba nie wiesz na co się piszesz - parsknął śmiechem. - Ale skoro tak to będę na pewno.
Damon