Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

She rides the wind and walks on water

SHIYA
21 LAT ( w rzeczywistości – 1501 ) | ARGAR | urodziny: 30.09 | Cofa czas i sięga w przyszłość

Shiya to filigranowa szatynka, licząca nieco ponad 150 cm wzrostu. Urodzona i wychowana w Japonii, mająca za sobą burzliwą przeszłość, od której długo nie potrafiła się uwolnić. Choroba ukochanego w jej wczesnych latach, zatrzymała jej czas i uwięziła w ciele wiecznej 18-latki. Długo nie mogła znaleźć dla siebie miejsca, aż w końcu wylądowała w Argarze. Osiadła w malowniczej miejscowości – Cledo. Tam prowadziła swoją własną gospodę, a wieczory spędzała jeżdżą konno i doskonaląc łucznictwo. W ramach swojego hobby – ratowała świat (często w skutkiem odwrotnym do zamierzonego). To tam odnalazła swoją miłość życia i wreszcie rozpoczęła planować swoją przyszłość, a jej zegar biologiczny powoli ruszył do przodu – choć ona jeszcze tego nie zauważyła.
Miało być dobrze, miała być długo i szczęśliwie, ale... wojna domowa w Argarze zmieniła wszystko. Wraz ze swoimi przyjaciółmi wpadła w portal, a ten wypluł ją w Polszy, bez przyjaciół, bez przyszłej rodziny. Znów została sama.


[Kontakt: m.e.wiggin@gmail.com,  Art pochodzi z Pinterestu. Wątki wszystkie chętnie przyjmiemy :)]

66 komentarzy:

  1. [ Cześć, dzięki za przywitanie. Pomyślałem że tu wpadnę z wątkiem. Zikreon ma zamiar podróżować po całym Mathyr, więc może wpadnie do Polszy? ]

    Zikreon

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Improwizacja to moja kochanka. Tylko nie mów tego mojej dziewczynie... ]

    W czarnych buciorach noszących na sobie ślady błota i ziemi wszedł do karczmy białowłosy mężczyzna. Mający na sobie przylegające do ciała czarne spodnie, purpurową koszulkę z krótkim rękawem oraz na niej ciemną kamizelkę z podwiniętymi rękawami oraz skórzane rękawiczki na dłoniach. Jego ubrania są poprzecierane miejscami i rozcięte. Wokół szyi ma sporą bliznę, a przez nią zawieszony naszyjnik z trzema małymi kryształkami. Okiem przez które przebiega mu fioletowy symbol w kształcie błyskawicy rozgląda się po lokalu, gdyż drugie ma przysłonięte grzywką.
    Po wyjęciu dłoni z kieszeni spodni, podszedł do wolnego stolika przy którym następnie usiadł, a zaraz po tym wywalił na nie swoje nogi. Z aroganckim uśmieszkiem na ustach jakby był u siebie, złączył dłonie za swoją głową i czekał na jakąkolwiek obsługę. Zdawać się można że znalazł się w karczmie przed godzinami szczyty.

    >Zikreon

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Na tym polega tease x) ]

    W tej chwili miał zamknięte oczy, węszył przy tym w powietrzu zaczerpując zapachów karczmy. Słysząc głos przy sobie, nie otworzył od razu oczu, zrobił to dopiero gdy poczuł klepnięcie w but. Mianowicie jedno oko, które pokierował na kelnerkę. Przyjrzał jej się od stóp po głowę, zwalniając nieco pomiędzy. Zrzucając następnie nogi ze stołu i podnosząc się na nie. Zikreon jest średniego wzrostu młodym mężczyzną, sięgającym trochę ponad metr osiemdziesiąt.
    Stojąc, pokłonił się nieznacznie stojącej przy nim kobiecie, sięgając przy okazji po jej dłoń którą przybliżył sobie do ust, jednak nie dotknął jej wargami.
    - Najwyraźniej nie tylko karczma jest wspaniała - rzucił przy tym tanim pochlebstwem, wyprostowując się po tym, ale najpierw delikatnie odkładając dłoń na jej miejsce. Rzucił się następnie na krzesło na którym początkowo siedział, i ponownie na nim siedząc, włożył dłonie do kieszeni.
    - Jak z napitkami? - spytał z zadziornym uśmieszkiem na ustach, patrząc Shi w oczy, swoimi pozbawionymi źrenic, matowymi, fioletowymi oczyma.

    >Zikreon

    OdpowiedzUsuń
  4. Rei i Zikreon odprowadzeni, oboje dostali się za mury Serca, jemu niestety nie było to dane, nawet nie próbował. Wędrówka jasno dała do zrozumienia jakie zasady tutaj obowiązują, a on i jego "tańczące" źrenice w żadnym stopniu nie kwalifikowały się jako "coś normalnego". Niklaus nawet nie próbował przekroczyć granicy. Odprowadził jedynie przyjaciółkę, zaufał nowemu znajomemu, oddając mu Rei w opiekę, a sam, tak jak wcześniej z Japonką zaplanował, ruszył poszukać reszty swojej rodziny. Każdy miał tu swoją misję, czarnowłosa szpiegowała od środka, on od zewnątrz. Byli w nowym miejscu, w nowym świecie i każda informacja znacząco wpływała na ich dalsze losy.
    Pożegnał Rei kilka dni temu, nawet już nie liczył. Ruszył po prostu przed siebie czekając na cokolwiek. Prawdę mówiąc dawno nie czuł się aż tak zdołowany.
    Tego konkretnego wieczora przysiadł przy świeżo rozpalonym ognisku. Wiedział, że może kogoś zwabić i właściwie robił to celowo. Z ewentualnym wrogiem sobie poradzi, a może, kto wie, płomień zwabi jakąś znaną mu "ćmę".
    Blondyn spojrzał w niebo. Jasna cholera... Pierwszy raz od wielu, naprawdę wielu lat, miał ochotę się pomodlić. Za Shi, za swoje dzieci, wszystkie, nawet nienarodzone. Błagał w duchu, aby nikomu nic się nie stało.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  5. Siedział spokojnie przy palenisku, na głowę miał naciągnięty kaptur, a oczy wklejone w niewielkie pudełeczko... Zacisnął zęby, cholerne pudełeczko, którego nie zdążył wręczyć. Zamyślony przeskakiwał wzrokiem z przedmiotu na skrzące się palenisko, zaraz jednak usłyszał dźwięk pękającej gałęzi i odruchowo zamknął pudełko, chowając je za pazuchę. Niby nic dziwnego, przecież był w lesie, a tutaj kręciło się dość sporo stworzeń, dziwnych, innych niż w jego rodzinnym Argarze, a mimo to lekki niepokój zawitał w sercu blondyna. Wstał gwałtownie, nie należał do osób pierdolących się w tańcu, miał przerośnięte ego i znał swoje możliwości, nie bał się konfrontacji.
    - Wyłaź! - rzucił ostro patrząc w stronę dźwięku z nieprzyjemnym wyrazem twarzy. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że może to być ktoś znajomy. (jop, chyba nie wie o bliźniakach xD)

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  6. Kobiecy głos aż zagilgotał wnętrze jego ucha, Niklaus zmarszczył czoło z niedowierzaniem na twarzy. Znał ten głos, cholernie dobrze znał... Może i nie miał stu procentowej pewności, ale... Przeskoczył z miejsca pień służący mu za krzesło i bez wahania, pewnym krokiem, ruszył w stronę głosu. Czekał na jakikolwiek ruch.
    - Chętnie - dodał, jednak tym razem ton nie był ostry, mężczyzna miał nadzieję, że się nie myli, a gdy zbliżył się za bardzo i usłyszał świst strzały tuż przy swoim uchu, już nic więcej nie potrzebował. Zastygł w bezruchu tylko na sekundę, zaraz zerwał się do biegu i złapał dłonią kolejną, prawie już naciągniętą, strzałę. Rzucił ją gdzieś w bok
    - Shi... - szepnął, drugą dłonią wyrwał kobiecie łuk, a ją samą złapał w talii przyciągając do siebie i wpijając się w jej usta. Dłońmi objął twarz dziewczyny, na własnej poczuł ciepłe łzy, swoje własne łzy.
    - Moja Shi... - dodał, wędrując dłońmi do brzucha kobiety, zaśmiał się szczerze, gdy poczuł rosnącą wypukłość. - Nic Wam nie jest... - westchnął z ulgą i sam wtulił się w kobietę. Miał ją przy sobie, w końcu.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  7. Uśmiechnął się szeroko słysząc te pretensje, nadal obejmował twarz kobiety, na wszystkie jej pytania kręcił głową i zaraz po nich delikatnie całował usta Shi. Dopiero kuksaniec sprawił, że lekko się zgiął. Ból jednak szybko minął, słodkie usta ukochanej przyjął z ogromną rozkoszą.
    - Poprawię się - posłał kobiecie swój zadziorny uśmiech, a ten poszerzył się na słowa Japonki. Słuchaj jej z niedowierzaniem kręcąc głową.
    - No nieźle... - udał, że spojrzał na zegarek i zaśmiał się pod nosem. - Pięć minut na powitanie, a teraz kilka godzin pogadamy o robocie - rzucił żartobliwie i objął ją ramieniem całując w skroń.
    - Nie moja droga, trudno, będzie w chuj nieromantycznie, ale już raz straciłem okazję i wybacz, pierdolę tą całą otoczkę zajebistości - złapał dziewczynę za brodę i skierował twarz na swoją.
    - Wyjdziesz za mnie? - zapytał patrząc jej prosto w oczy. - A... - podniósł palec w górę, w geście przypomnienia sobie o czymś, po czym wyciągnął z kieszeni pudełeczko, którym wcześniej się bawił. Znowu spojrzał na Shiye, chrząknął i kleknął przed nią na kolanie.
    - Wyjdziesz za mnie? - powtórzył otwierając puzderko z pierścionkiem w środku. Ono samo było mocno zniszczone i cholernie brudne, a pierścionek, no cóż, delikatny, ładny, ale po tych wszystkich przygodach jakie przeszedł wypadły w niego dwa diamenciki, a on sam zamiast wciśnięty w poduszeczkę leżał na niej, no ale cóż. Znał Shi i szczerze wątpił by należała do kobiet, które w całej tej "ceremonii" największą uwagę zwracają na wygląd i cenę pierścionka.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  8. Zacisnął lekko zęby, gdy tylko pokręciła głową, jednak uparcie wpatrywał się w jej śliczną twarz. Miał do czynienia z Shiyą, do niej nawet nie pasowało zwykłe "tak", więc wziął na wstrzymanie, ale... Prawdę mówiąc, gdyby mu odmówiła... Sytuacja stała się na chwilę bardziej stresująca niż przypuszczał.
    Kiedy znalazła się na wysokości jego twarzy i objęła go ramionami, wszystkie negatywne emocje z niego uleciały. Słodki pocałunek przypieczętował tą chwilę, a odpowiedź ukochanej zabrzmiała mu w uszach. Uśmiechnął się szeroko już na to pierwsze "tak", a słysząc kolejne roześmiał radośnie. Dłoń delikatnie mu zadrżała, gdy wyciągał błyskotkę z pudełka, jednak przestała, gdy przed wsunięciem pierścionka na palec Shi, spojrzał jej głęboko w oczy. Tak, miał stu procentową pewność, to była JEGO kobieta, a on był JEJ. Objął kobietę mocno i pozwolił poprowadzić dłoń na brzuch.
    - W zdrowiu, w mdłościach, w ciążach i chorobie - szepnął gładząc policzek dziewczyny, zaraz jednak pochylił się do brzucha by go ucałować.
    - Już jestem, nie musisz się tak rwać, daj mamie trochę odpocząć. Wyprowadzać dobre ciosy i kopniaki nauczymy Cię jak już będziesz tu z nami - rzucił głaszcząc brzuszek i zaraz wstał energicznie, by wziąć Shi na ręce.
    - Dzisiaj tylko my - powtórzył słowa Japonki i wpił się w jej usta. - Cholera... Mam najpiękniejszą narzeczoną na Świecie... - posłał jej łobuzerski uśmiech. - W jakimkolwiek się znajdujemy - dodał już nieco żartobliwie.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  9. Blondyn usiadł przy ognisku i otulił ukochaną ramionami. Słysząc jej wyznanie uśmiechnął się delikatnie.
    - No ja myślę... - dodał z zadziornym błyskiem w oku, ucałował zaraz czoło Shi i wplątał palce we włosy by delikatnie masować skórę głowy kobiety.
    - O mnie martwić się nie musisz, zawsze spadam na cztery łapy - rzucił dość luźno, zaraz jednak cicho westchnął.
    - O An i Natana już prędzej, szczególnie o Akane - przyznał cicho, bo rzeczywiście to o córkę bardziej się obawiał. Natan miał więcej oleju w głowie, Akane weszła w tej swój dziwny wiek i miała całą masę głupich pomysłów. Cholerna poszukiwaczka przygód. Mimo nieprzyjemnych myśli zerknął na Shiyę i zaśmiał się pod nosem gdy usłyszał jej życzenie.
    - No proszę, długo nie wytrzymałaś w starzejącym się na nowo ciele... Ale, ale... Czekaj - zaczął udawać, że bacznie się jej przygląda. - Zmarszczek i siwych włosów jeszcze nie widzę - rzucił żartobliwie po czym przyjął słodki pocałunek. Mruknął cicho.
    - Oj tak, mnie też bardzo to ciekawi - przyznał z łobuzerskim wyrazem twarzy. Złapał zaraz zaobrączkowaną dłoń świeżej narzeczonej i przyjrzał się błyskotce na jej palcu. Kącik ust uniósł się mimowolnie. W końcu był czegoś pewien, kogoś pewien. Wrócił wzrokiem do twarzy dziewczyny, wcześniej całując jej dłoń delikatnie i przykładając mocniej do swojej twarzy.
    - Też tęskniłem - przyznał w końcu.
    Słysząc o Mathyr kiwnął głową.
    - Tak, zdążyłem się już co nieco zorientować, w życiu bym nie pomyślał, że trafię w takie miejsce - stwierdził z lekkim grymasem na twarzy i zaraz znowu prychnął śmiechem.
    - Nie gustuje w rogatych czy skrzydlatych, bez obaw - posłał jej zadziorny uśmiech. - A prawdę mówiąc nie widziałem zbyt wiele "normalnych" istot. Podobno są głównie w Polszy, stąd pomysł z Rei, szpieguje tam. Wiesz? - zapytał chcąc się zorientować trochę bardziej w temacie.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  10. An cieszyła się z powrotu, w końcu wszyscy byli bezpieczni, przynajmniej prowizorycznie, ale byli. Po uściskach i łzawych powitaniach poczuła zmęczenie, chciała odpocząć więc wzięła szybki prysznic po czym zajęła swój pokój, jednak myśli kręcące po jej głowie nie dawały spokoju. Nagle drzwi otworzyły się, a ona gwałtownie podniosła się do siadu i spojrzała na Shi, śląc jej blady uśmiech. Jak się czuje? No właśnie... Przyjęła napój, a widząc minę kobiety, uśmiechnęła się odrobinę szczerzej. Na propozycję uniosła obie brwi.
    - Nie... Proszę - pokręciła głową i położyła wolną dłoń na dłoni towarzyszki. - Jagody brzmią idealnie - przyznała, bo rzeczywiście pomysł jej się spodobał, szczególnie jego druga część z pieczeniem ciasta. Chciała zająć czymś umysł, to raz, a dwa... Chyba po prostu miała ochotę pobyć z Shi sam na sam, ale nie w pokoju, po prostu gdzieś z dala od pozostałych. Odłożyła swój kubek, złapała jej i również go odstawiła po czym bezceremonialnie objęła kobietę.
    - Też się cieszę, że tu jestem, że... Wy jesteście, Ty... - przyznała. - Przepraszam, jestem okropna, nigdy Ci nie dziękowałam, a jesteś złotą kobietą - spojrzała na nią ze łzami w oczach. - Jesteś taka twarda, a jednocześnie masz ogromne pokłady ciepła... Tata... Tata ma szczęście, Aisha i Aiden - rozkleiła jej się, za dużo emocji, ta cała wyprawa, wszystko z nią związane zaczęło osaczać fiołkowooką, czuła się przybita.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  11. Warga dziewczyny drgała mimowolnie, słuchała Shi podciągając co chwilę nosem i pozwalając sobie na płacz. Zaciskała pięści od czasu do czasu, to na fragmencie jej koszulki, to samą w sobie. Słuchała w ciszy, zerkając na kobietę, gdy wspomniała, że i dla niej tutaj jest.
    - Minęło już wystarczająco sporo - przyznała, bo wyraźnie czuła jak dystans, który miała potrzebę trzymać, zniknął. Nie chciała go już, przynajmniej nie w danej chwili i wątpiła by to uległo zmianie. Posłuchała jej, płakała, zeszło jej na tym kilka minut, ale przyniosło tak ogromną ulgę, że sama An była w szoku. Odsunięta na długość rąk spojrzała w oczy szatynki, a wargi znowu zadrżały gdy wspomniała o sile oraz zagubieniu.
    - Mam, mam... - wypaliła praktycznie od razu. - Mam ochotę - przetarła buzię i podciągnęła nosem jeszcze kilka razy i przytaknęła jej głową z lekkim śmiechem na ustach.
    - Nie zrozumieją - przyznała rację, przytakując przy tym głową. - Ja... Możemy... Możemy iść na te jagody? Obiecuję, że jak wrócimy zrobię Ci pyszną, ciepłą herbatę albo... - złapała kubek i wcisnęła drugi w ręce kobiety. - Albo kubki pójdą z nami... Wypije się i będzie w co wrzucić owoce - dodała uspokajając się nieco. Nie chciała rozmawiać tutaj, ściany miały uszy, poza tym An nigdy nie miała okazji na tego typu spacer.
    Kiedy były już na zewnątrz i szły w stronę jednej ze ścieżek fiołkowooka westchnęła ciężko.
    - Ja... Mam dosyć Shi... - wargi znowu zadrżały. - Tam pod wodą... coś we mnie pękło, coś się zmieniło, ale... - obejrzała się smutno na ich osadę. - Mam wrażenie, że wszyscy patrzą na mnie przez pryzmat Akane sprzed... Sprzed niewoli. Ciągle słyszę stare przytyki... Czuję się tak obco we własnym ciele... A do tego te idiotyczne uczucia... Wszystko dodatkowo komplikują - przygryzła dolną wargę, wracając smutnym wzrokiem do oczu kobiety.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyna zacisnęła usta w wąską kreskę. Skubana Shi... A niby to ona czyta w myślach. Chęć wyłączenia emocji jest w takiej sytuacji aż tak oczywista? Zacisnęła palce na kubku i spojrzała pod nogi.
    - Poddać? Nie... Wykluczone... Gdybym poddała się niektórym myślą to wpakowałyby mnie w jeszcze większe kłopoty, zapewniam - wypuściła głośno powietrze. - Hormony na prawdę potrafią podsunąć do głowy dziwne pomysły - zauważyła znowu zaciskając usta. Na kolejne pytanie westchnęła ciężko.
    - Wszystko? Mój... światopogląd? Sposób bycia? Emocje... Priorytety... - ostatnie szepnęła. - Otoczenie, świat, kultura... Z jednej strony to dobrze, bo to ułatwia nowy start, ale z drugiej wszystko utrudnia - skrzywiła się. - No i te duchy... Jakby nie mogły poczekać z... rok! Niewola, Gave, zaginiony Ryu, po prostu Ryu, głupi, uparty Ryu... Onyx, Yumi. Wszystko wali mi się na głowę w krótkich odstępach czasu. Nawet gdybym się chciała przesadnie przejmować innymi to mam wrażenie, że nie znalazłabym na to czasu - podsumowała odrobinę podniesionym głosem.
    - To jest właśnie irytujące, bo mówię, a nie lubię się powtarzać... Wiem... Wiem, że to nie tak chop siup, ale mimo wszystko... Irytujące - znowu westchnęła i wzięła konkretny łyk herbaty.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  13. Wzięła kilka głębszych wdechów i przytaknęła kobiecie. No tak, nie całkowicie, to w sumie było dość oczywiste. Przyjrzała się jej uważnie, gdy wspomniała o samej sobie.
    - Postanowiłaś? Nie sądziłam, że tak się da... - przyznała krzywiąc się wyraźnie. Czasami zastanawiała się czy i jej nie przydałoby się takie postanowienie. Słysząc jednak o balansie szybko odepchnęła tą myśl. Niby to wiedziała, niby przepis nie był oczywisty, a mimo to An poczuła się spokojniej. Kolejne rady tylko nasiliły uczucie, czuła jak z głowy ulatują przesadne troski, jak na chwilę zapomina o uczuciu bezradności. Zacisnęła usta na słowa o kochającej Akane, spojrzała po nich na Shi z wdzięcznością w oczach.
    - Podobno to mój największy problem, kocham ich za mocno... - rzuciła ciężko wzdychając, jednak kiwając głową. - Jasne, nie wszystko na raz... Dziękuję - posłała kobiecie lekki uśmiech.
    - Ciężko wymazać te imiona, to już nawet nie chodzi o ich problemy, chodzi o moje. Pokłóciłam się z Ryu, chyba pierwszy raz w życiu... O Gavie to nawet nie wiem co mam myśleć, nie do końca rozumiem jego intencje wobec mojej osoby, Onyx, ech... Nie chcę jej ranić, zauroczyła się i nie mam pojęcia czy powinnam do niej iść i jasno postawić sprawę czy czekać aż samo przejdzie, a Yumi... Yumi jest najmniej istotny, po prostu... Byłam pozytywnie nastawiona na jego powrót, a okazało się, że chce mnie po prostu zaliczyć... To... To było obleśne i dość... zaskakujące? - na jej twarzy znowu zawitał delikatny grymas.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  14. Rzuciła kobiecie wymowne spojrzenie i lekko naburmuszyła policzki.
    - Wytrzymałaś kilkaset las więc chyba jednak się da - poruszyła sugestywnie brwiami. - Tata to twardy zawodnik, ale i tak długo dałaś radę - dodała z nieco żartobliwym tonem. Na wzmiankę o Yumim machnęła ręką.
    - Załatwione, już kopnięty, teraz jestem głupią, irytującą niewydymką - prychnęła pod nosem i wzdrygnęła się na wspomnienie o prezerwatywach.
    - W tym temacie bardziej martwiłabym się o Was - pokazała kobiecie końcówkę języka, szybko jednak spoważniała, chcąc wysłuchać opinii Shi w każdym z poruszonych tematów. Przy Onyx i Gavie kiwnęła głową, w sumie to co mówiła szatynka miało sporo sensu. An spięła się lekko na sugestię o uczuciu do Gava.
    - Co?! Nie! ... My... Fizycznie jeszcze spoko, ale nasze charaktery, chyba byśmy się zjedli po kilku dniach spędzonych sam na sam - zaśmiała się odrobinę nerwowo. Równie nerwowo zaczęła przygryzać dolną wargę, gdy przyszło do omawiania kłótni.
    - Dotrzeć? To jakaś niedorzeczność... - westchnęła. - Czasami się zastanawiam czy nie jesteśmy zbyt podobni - przyznała wzruszając ramionami. - To normalne, że w miłości głowa nie współpracuje z sercem? - zapytała patrząc kobiecie prosto w oczy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  15. - Ja? - zaśmiała się pod nosem. - Ależ gdzie tam, myślałam, że to Wam już wystarczy, przynajmniej na razie - przyznała dość neutralnie.
    - Możliwe, ale... - zacisnęła usta w wąską kreskę i zmarszczyła czoło na samo wyobrażenie Gava w roli jej amanta. - Nie, zdecydowanie nie... Sama mówiłaś, jest jak dziecko, na etapie badania i sprawdzania, ciężko go brać poważnie. Lubi się droczyć, nic mniej, nic więcej. Do tego ma ciekawsze zajęcia i ciekawsze opcje - wzruszyła ramionami po czym wsłuchała się w słowa dotyczące Ryu. Wypiła swoją herbatę i zerknęła w niebo.
    - Nie musi być, ale jest... Chyba... Może już nie - wróciła wzrokiem do kobiety i ruszyła za nią. - Dużo czasu, jesteście młodzi, zawsze to mówicie, ale to nic nie daje. Czuję się jakbym stała w miejscu, nie liczy się ile mam lat, w tej danej chwili to nieistotne. Argument zerowy, ani za, ani przeciw - stwierdziła zrównując z nią krok.
    - Czuć, czuje to ja wiele, ale nie umiem tego uporządkować. Przeczucia, uczucia, niby coś chcesz, a później żałujesz... Ech, to wszystko strasznie pomieszane, ale cóż... Jakoś z tym dojdę do ładu - podsumowała i przyspieszyła kroku, wyprzedzając Shi.
    - Zobacz, cała polanka! Ha! Średniowiecze ma swój urok, przyroda nie jest jeszcze aż tak zdewastowana - zauważyła i zwolniła nagle, by ostatecznie się zatrzymać. Poczuła coś dziwnego, dziewczynę otoczył lekki wiaterek, niósł za sobą różne pyłki, piórka i listki, wślizgnął się po jej nodze i parł ku górze, by ostatecznie zakołysać się nad głową dziewczyny i przeskoczyć nad głowę Shiyi, gdy ta tylko się zbliżyła.
    - Co... Co to? - zapytała, jednocześnie czując przyjemne ciepło w sercu. Wszystko to trwało dosłownie kilka sekund, wietrzyk nagle zniknął, ulotnił się gdzieś sam z siebie, a drobinki jakie niósł za sobą zaczęły opadać na Japonkę. Wyglądało to dość magicznie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  16. - Najchętniej to połączyłam bym ich w jednego... - wypaliła nagle, sama zaskoczona swoim pomysłem, speszyła się wyraźnie na własne słowa. - Nie ważne, takie tam, samo napatoczyło się na język - podrapała się po głowie odpychając myśl od siebie. Rada była słuszna, ale An musiała sobie wszystko na spokojnie przetrawić. Teraz, po kłótni z Ryu nastawienie nie było odpowiednie. Poza tym, to nie zależało tylko od niej. Na tą chwilę postanowiła dać samej sobie czas, chciała zobaczyć jak sprawy się potoczą bez jej większej ingerencji. Na wzmiankę o łuku zaśmiała się pod nosem.
    - Zobaczymy, jeżeli będę w potrzebie to na pewno przemyślę propozycję - przyznała rozbawiona. Na taniec wietrzyku i pytające spojrzenie Shi wzruszyła ramionami.
    - Może to jakaś magiczna polana? A to było jakieś powitanie? - rzuciła. - Chociaż... Nie wiem. Też to czułaś? Takie ciepło w środku? Jakby na chwilę zniknęło, a gdy wróciło to z podwójną siłą, było... jeszcze cieplejsze... - rozejrzała się dookoła, zaraz jednak machnęła ręką. - Ciekawe... - przyznała po czym ruszyła zbierać owoce.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  17. An posłała jej uśmiech gdy rzuciła coś o ideale, hm... może znajdzie. Może już znalazła, tylko musi dojrzeć żeby to dostrzec?
    Zbierając owoce zerknęła na Shi marszcząc lekko czoło. Od duchów?
    - Może... - przyznała przerywając na chwilę zbieranie i przygryzając dolną wargę. - Ach, nie ważne, za jakiś czas się dowiem - stwierdziła wracając do poprzedniego zajęcia. Na kolejną radę prychnęła pod nosem.
    - Biorąc pod uwagę chwilowy stan rzeczy to raczej awykonalne, ale tak, rozumiem, wiem co masz na myśli. Jak tylko uporam się z duchami i... mamuśką... Wtedy tak, wtedy mogę odpoczywać - przyznała. - Chociaż to nie zawsze zależy ode mnie, ale postaram się, obiecuję - przyłożyła jedną rękę do piersi i posłała kobiecie szerszy uśmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  18. Akane wybuchła śmiechem, gdy kobieta wspomniała o bliźniakach.
    - Ach tak to sobie wymyśliłaś - wypaliła ze śmiechem na ustach, kręcąc głową z niedowierzaniem.
    - Jasne, powiedź tylko kiedy potrzebujecie wolnego, czasem mogę się nimi zająć - przyznała z szerokim uśmiechem, by zaraz wysłuchać dalszych propozycji.
    - Jesteś pewna, że to się zalicza? Sama mówiłaś, problemy mnie lubią. Czasami mam wrażenie, że trzeba mnie zamknąć w wysokich górach, w największej wieży - przyznała rozbawiona, ostatecznie przytakując kobiecie głową.
    - Jasne, spróbuję po prostu wyluzować - zdecydowała po czym wstała energicznie i pomachała lekko pełnym kubeczkiem.
    - Tak jest! Możemy wracać i brać się do roboty - zakomunikowała, dumnie wypinając pierś do przodu.
    - A tak swoją drogą... Jak tam macierzyństwo? - zapytała, nie chcąc rozmawiać tylko o sobie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  19. - Uzależniona od adrenaliny - przyznała z lekkim śmiechem. - To nawet do Ciebie nie pasuje Shi... Taka kura domowa - zauważyła wzruszając ramionami. W jej mniemaniu były kobiety, którym taka funkcja po prostu leżała, a były też inne, jednak to nie przekreślało ich w roli matek. An kiwnęła głową, gdy Shiya ją objęła.
    - Rozumiem, nie mam co prawda doświadczenia, ale... Na tą chwilę też bym nie widziała siebie w takiej roli - przyznała z nieco szerszym uśmiechem. - Jasne - dodała zaraz machając ręką. - Od czasu do czasu chętnie pomogę, ale spokojnie, będę pamiętać w tym wszystkim o sobie - zapewniła dumnie by zaraz zmarszczyć czoło.
    - Jaja sobie robisz? - spojrzała na nią jakby urwała się z choinki, zmierzyła dokładnie wzrokiem i energicznie pokręciła głową.
    - Co jak co, ale jesteś idealnym przykładem zaprzeczenia kobiecego stereotypu, mówi to Twoja pasierbica, a to już coś - zaśmiała się pod nosem. - Nie zawracaj sobie głowy takimi głupotami, dzieci zawsze znajdą powód do buntu czy utarcia nosa rodzicom, tak już po prostu jest, ale Ty... Ty i tata... Cała ta nasza pokręcona rodzinka... To chyba najlepsza ekipa jaką można sobie wyobrazić do przejścia przez ten popieprzony okres. Jesteś przebojowa, tak, ale równocześnie masz w sobie ogromny pokłady ciepła, miłości czy cierpliwości, a to dla dzieci najważniejsze... Poczucie bezpieczeństwa i bezwzględnej miłości - szturchnęła ją łokciem w bok i przytaknęła sama sobie głową.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  20. Starała się unikać ludzi z wioski, mimo że wieść o powrocie jej rodziny rozniosła się jak gromem, a Abbadon zaczął prężnie stawiać tartak ona wolała pozostawać z boku. Czuła się trochę jak intruz, który wszedł nieproszony w poukładane życia kilku rodzin przywodząc za sobą przykre wspomnienia. Czas spędzała głównie sama, w towarzystwie rodziny i Febe oraz jej dzieciaków i partnera. Raz tylko z Niklausem, ale gdy dowiedziała się, że założył swoją gromadkę, że ponownie został ojcem odpuściła całkowicie. Nie chciała nic zaburzyć swoją obecnością.

    Musieli się też rozgościć, bo mimo że mieli dwie lepianki, to nic ponad to. Ile można mieszkać w szałasie? Wróciła dzień wcześniej z murów większego miasta i mimo, że głęboka rana w ramieniu dawała o sobie znać postanowiła rozciągnąć kości. Zapolować. Przemierzając las odnalazła trzy zające, z którymi usiadła przy skale czując coraz większy ból w ramieniu. Pierdolony Legion wiedział gdzie trafić. Wtedy wyczuła czyiś organizm, gdzieś dalej, ale nie zareagowała nie chcąc się mieszać.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  21. Akane prychnęła pod nosem.
    - Śmiać się? Daj spokój, gdybym miała przed sobą wieczność to też czekałabym z macierzyństwem do momentu, w którym... No nie wiem... Po prostu mam wrażenie, że z tatą łączy Cię coś dziwnego, innego... Może się mylę, ale w waszych spojrzeniach już widać uczucie, w sposobie w jaki na siebie patrzycie, nawet w docinkach - przyznała uśmiechając się przy tym delikatnie. - Gdybym widziała to u samej siebie, wtedy tak... Wtedy bym o tym pomyślała, o byciu mamą - dodała wzruszając ramionami. - Wiem, wysoki próg sobie dałam, takie rzeczy zwykle widzą osoby postronne - westchnęła ciężko. - Może kiedyś mi się zmieni - rzuciła luźno.
    - To chyba dosyć normalne, nie? - zerknęła na kobietę pytająco. - Chyba nic nie trwa tak długo jak bycie rodzicem... Nawet najdłuższa i najcięższa walka świata, wiesz, to jednak wyzwanie, mamowanie... - skrzywiła się delikatnie by ostatecznie posłać Shi szerszy uśmiech.
    - Całe szczęście nie pasuje, przypilnujemy by tak zostało - pokazała kobiecie język. - Wiesz, dla własnego dobra, oszalałabym z taką kwoką - poruszyła zabawnie brwiami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  22. Wpierw usłyszała serce.. a raczej bicie serc, lecz szybko skupiła się nie na ciele kobietki, ale na posturze która nie zmieniła się od lat. Pamiętała jak widziały się po raz ostatni, wtedy w barze i mimo że pamięć nieco zawodziła, to doskonale zdawała sobie sprawę z jej istnia w tym świecie. Wzruszyła delikatnie zdrowym ramieniem wpierw nie zaszczycając jej spojrzeniem, zrobiła to dopiero później wbijając w nią migoczące spojrzenie ciemnych oczu.
    — Cześć. Siadaj — poklepała miejsce obok siebie zerkając na grzyby, nie komentując tego. — Uciekasz przed dziećmi czy Niklausem? Bo ja przyznam, że jedno i drugie — zażartowała, z psotnym uśmiechem mierząc ją od góry do dołu. — Gratuluje zostania mamą, jak i przyszłego ślubu — odparła zaciskając mocniej palce przy ranie, z delikatnym grymasem na buzi. Zazdrościła jej, tak kurewsko mocno.. Ale tego wolała nie przyznawać.

    OdpowiedzUsuń
  23. Spojrzała w kierunku sukni jaką rozrywała od razu patrząc w kierunku odkrytych kostek. Co jak co, ale ona była zbereźna do szpiku kości zwłaszcza, że ostatnie kilka dni spędziła stęskniona przy Abbadonie. Brakowało jej powoli papierosów, żeby zapalić po dobrym seksie. Uśmiechnęła się słysząc, że jednak przed dzieciakami i zagryzła wargi.

    — Doskonale to znam. Karmisz jednego, drugie zaczyna płakać, a po tym okazuje się że trzeba zmienić pieluchy.. Przechodziłam to i uwierz, to nie mija. Cieszę się, że masz do pomocy Niklausa, który Ci pomaga.. — zmarszczyła lekko brwi. Ona wtedy była sama, ze złamanym sercem, z psychopatycznym bratem i bratankiem, który z płaczem przychodził do niej nocami, gdy Kuro miewał swoje ataki. Nie chciała do tego wrócić. — Też o swoich myślę, nawet teraz — przyznała. Słysząc o pomocy westchnęła ciężko i rozpięła bardzo ozdobną, kaszmirową koszulę ukazując luźny bandaż pod obojczykiem z dziurą.. Dość głęboką dziurą, wyglądającą tak jakby ktoś przed chwilą jej ją zadał. A minął przecież tydzień.

    — Febe nic z tym nie pomoże, piekielna stal — wymamrotała z delikatnym westchnięciem. — Zagoi się w swoim czasie, o ile wogóle.. — wzruszyła lekceważąco ramieniem, po czym uśmiechnęła się rozbawiona. — Twoje dzieciaki? — zaśmiała się perliście. — Nic. Uciekam przed Yumim i Chrisem, potrzebowałam chwili odpoczynku od.. od tego wszystkiego. Pomagają Abbadonowi przy tartaku. A przed Nikiem nie, nie chcę po prostu wtrącać się w jego życie. Ma ważniejsze sprawy na głowie niż była koleżanka. — odparła, opuszkami palców pocierając swoją obrączkę zaręczynową.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziewczyna szczerze współczuła Shi co do sytuacji z bliźniakami i szczerze mogła powiedzieć, że to właśnie ona miała gorzej. Jej bliźniaki z racji rasy podrosły szybciej i już zaraz zaczęły biegać, a kobiete czekało jeszcze kilka dobrych miesięcy zmieniania pieluch, kolki i co gorsza marudzenie po nocach. Mimo wszystko, pragnęła tego co ma ona. Jej nie było to dane. Zmarszczyła nosek patrząc ku niej.

    — Dojrzewanie... — zaśmiała się cicho. — Coś czuje, że z Akane nie macie łatwo. Dziewczynki mają z tym gorzej. Nie wiem co bym zrobiła z dojrzewającą Lux — wspomniała imię tragicznie zmarłej córki z jakąś nostalgią w głosie. Pokręciła szybko głową, a po chwili rozbrajający uśmiech wrócił. — Chłopaki mają na siebie kose, Chris z Yumim. Trafiliśmy tu dzięki Imito i Chris się wkurwia, musiał porzucić ważne dla siebie badania, dom i spokojne życie. Nie dziwię mu się, że jest wściekły zwłaszcza że widzi ludzi, którzy przypominają mu o dawnym życiu. Pamięta Rei za czasów związku z Kuro, pamięta Nika i to jak się kłóciliśmy, więc nie są to przyjemne wspomnienia. A Yumi zachowuje się jak skurwiel i mówię to jako osoba, która kocha go jak własne dziecko. Pierdolną głupotę z Akane i najchętniej strzeliłqbym mu w pysk.

    Mel

    OdpowiedzUsuń

  25. — Nie, sami przeszliśmy przez portal.. Yumi chciał porozumieć się z duszą ojca, a zamiast tego odnalazł przebiegłego demona, który wysłał na nas całe piekło. Wiesz.. mamy dramę z Szatanem — przyznała, patrząc na Shi z perwersyjnym uśmiechem, zaraz powracając do beztroskiego wyrazu twarzy. — Wylądowaliśmy w innym wymiarze niż zamierzaliśmy, bo coś trafiło w Abbadona. Dlatego tak nas rozrzuciło i goniło nas małe stado przydupasów piekła. Nie chcieliśmy was niepokoić — oblizała delikatnie usta, mimowolnie patrząc na odkryte nogi kobiety i to jak kusząco wystawały z nich kolana. Westchnęła odwracając wzrok.
    — Ile dałaś sobie czasu na zabawę? Nie chciałabyś gdzieś się ze mną wybrać?

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  26. Zachichotała radośnie czując jak kobieta ją obejmuje, jak zaczyna głaskać ją po głowie, niczym wystraszone dziecko.. kiedy ona właśnie bawiła się w najlepsze wyczuwając przy swoim ciele drobny biust ciemnowłosej. Pomiziała ją palcami po plecach, naciskając delikatnie mocniej gdy wyczuła na niej przyjemny zapach lasu i miękkie włosy opadające jej po twarzy.
    — Daj spokój, nie ma się czym przejmować — przyznała, odsuwając się od niej szybko nie chcąc okazać wrażenia, że ją podrywa. Chociaż miała ochotę, oj tak. — Trzymam go za ten śliczny pysk, więc nic nie zrobi. Co najwyżej może się tylko powściekać — wzruszyła ramionami ukazując jeden z najbardziej rozbrajających uśmiechów, jakie kiedykolwiek mogła u niej zobaczyć. Dawna Mel była smętna, taką mogła ją zapamiętać, a teraz? Zarzuciła włosami ostatecznie odsuwając się od kobietki.
    — Jasne, leć. Daj znać Blondyneczce, że cię porywam i odstawię pod sam dom. Słowo honoru — puściła jej oczko, zerkając w kierunku grzybów. — Leć, ja tu zaczekam — mruknęła, odwracając się do niej tyłem z prowokującym uśmiechem.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  27. Uśmiechnęła się wdzięcznie słysząc o pomocy. Nie zamierzała wciągać ich w to bagno, już wystarczająco namieszała i to na tyle, że w przypadku własnej śmierci pociągnie za sobą kilka miliardów istnień. Nawet jeśli by ją do tego przymusili, nie zrobi tego. Mimo wszystko poczuła ciepło na sercu, gdy kobieta zaoferowała pomoc i wyraźnie ją to podbudowało.
    — Dziękuję.. i leć, zaczekam.
    Opadła na kłodę mając tylko nadzieję, że japonka jej nie wystawi.
    Nie musiała nawet czekać długo, bo gdy tylko poczuła bicie serc od razu podniosła się na nogi patrząc z uśmiechem w kierunku kobietki.
    — Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się zabawić. Serio, przeżyję — odparła. — Jak chcesz możemy przejść się do pobliskiej mieściny, o ile jest jakiś bar.. cokolwiek. Musisz prowadzić, bo nie znam jeszcze tego świata na tyle dobrze. Macie tu wogóle jakieś imprezy? Potańcówki? Egzekucje z jarmarkiem? Cokolwiek?

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  28. — Jesteś tu dłużej niż ja — wzruszyła ramionami. Słysząc o Polszy pokiwała głową. — To akurat wiem, byłam niedaleko tego miasta w burdelu i gdyby nie to, że musisz wrócić przez zmierzchem to zabrałabym cię tam. Mają dobre drinki i piękne kobiety — rzuciła, zupełnie nie przejmując się tym co mogłaby sobie o niej pomyśleć. Przecież miała obrączkę na palcu, narzeczonego..
    — Brzmi ciekawie, zwłaszcza jeśli trafimy na taką.. potańcówkę. U nas, znaczy w miejscu gdzie żyliśmy było dosyć sporo atrakcji. Spodobałyby ci się pokazy świateł, które organizowali przy każdym, większym odkryciu.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  29. An spojrzała gdzieś w bok, gdy przyszedł temat dojrzewania do takich stwierdzeń. Kłótnia z Ryu wisiała w powietrzu, a w głowie miała spore pokłady trosk i wątpliwości, była pewna, że dojrzałe myśli i decyzje nie pojawią się w najbliższym czasie. Wróciła wzrokiem do Shi, gdy zaczęła rozwijać temat jej ojca. Kącik ust dziewczyny uniósł się mimowolnie, gdy dokończyła zdanie dopiero po chwili.
    - Jasne, przyjdzie z czasem - podsumowała nie ciągnąć tematu, nie była zażenowana, ale nie chciała też wywoływać dyskomfortu. Może kiedyś będzie im dane porozmawiać i na takie tematy? Dziewczyna zaśmiała się przy wzmiance o skopaniu tyłka.
    - Spokojnie, nigdzie daleko się nie wybieram, będę nawracać regularnie, gdy zajdzie taka potrzeba - zażartowała, śmiejąc się szczerze do kobiety. Zamrugała zaraz oczyma i przygryzła usta, nawet zatrzymała się na chwilę, by przymknąć oczy. Całą wieczność, tak?
    - Chciałabym... - szepnęła i uśmiechnęła się po chwili na wizję, która zawitała w jej głowie. - Przeżyć fajne przygody... Takie dobre - tu otworzyła oczy, krzyżując spojrzenie z Shi. - Nie jak Lustro, chociaż i z niego wyszło kilka dobrych rzeczy, ale... Pozytywne, nie chcę wiecznie próbować wyjść z jakiejś trudnej sytuacji, chciałabym dobrowolnie wejść w coś, zwiedzić coś... Świat... - rozmarzyła się na chwilę, znowu zamykając oczy. - Poczuć wiatr we włosach, tańczyć beztrosko na stole, zarażać uśmiechem... - otworzyła oczy, które delikatnie się zaszkliły. - Chciałabym znaleźć w sobie tą małą dziewczynkę, którą byłam. Tylko... Nie cofać się do tamtych czasów... Chciałabym znaleźć ją w teraźniejszej sobie - przyznała i zaśmiała się, kręcąc głową. - Nie wykluczam, że mi się uda, ale to jeszcze trochę - dodała z pogodnym wyrazem twarzy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  30. Zaśmiała się uroczo słysząc o prysznicu i lodówce, podgryzając lekko wargę na myśl o tym drugim. Z chęcią wskoczyłaby pod strumień wody, bo mimo że natura miała swoje uroki, to była wygodna i szczerze się do tego przyznawała. Spanie w namiocie było męczące, mimo że towarzystwo Abbadona i nieprzespane noce trochę rekompensowało znaczną część niedogodności.

    — Też tęsknię, chociaż miałam tego marną namiastkę. Wybraliśmy z Abim kraj, który mógł pochwalić się wynalazkami pokroju wynalezienia prądu, więc aż tak źle nie miałam. Tęsknię za gramofonem... i za pracą — przyznała, zerkając kątwm oka na Shi. — Właściwie... Ile lat minęło odkąd zaczęłaś spotykać się z Nikiem? Wybacz że pytam, ale chcę mniej więcej przeliczyć czas. W różnych wymiarach czas płynie inaczej.. U nas minęło dwadzieścia, więc ciekawi mnie...

    Mel

    OdpowiedzUsuń

  31. — Nie pytam dokładnie, a ogólnie. Wybacz, ale nie obchodzą mnie szczegóły — wzruszyła ramionami. — Może po alkoholu powymieniamy się pikantnymi smaczkami, ale na razie muszę to wszystko zorganizować czasowo.
    Zaśmiała się słysząc, że są piękni i młodzi. Z tego co pamiętała, to jej partner pamiętał czasy dinozaurów, ale nie zamieszała komentować tego faktu. Oboje mieli spore ego, ale i tak największe miała ona. Jak inaczej wytłumaczyć to, że wodziła za nos dwie najpotężniejsze istoty?
    — Pomóc wam zdobyć te magiczne kryształy o których wszyscy mówią — odparła, patrząc na nią z jakąś pewnością siebie. — Pomóc Abbadonowi w odzyskaniu pamięci, wybudować jakiś dom, żeby nikt nie słyszał naszych pisków.. Dalej nie wiem, nie jestem tu wystarczająco długo, by decydować o takich sprawach. Nie wiem nawet czy tu pozostaniemy. Może nie być wystarczająco bezpiecznie, a nie chcę ściągać na was gniewu samego Szatana gdyby coś poszło nie tak..

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  32. Akane z szerokim uśmiechem na twarzy przyjęła wszystkie słowa i gesty kobiety, była jej wdzięczna za tą rozmowę. Czuła, że dzięki temu jest nieco lżej, łatwiej wręcz. Tata zdecydowanie miał rację, brakowało w jej życiu kobiecej delikatności. Shiya nie należała do stereotypowych kobiet, ale zdecydowanie spełniała rolę, która teraz była dziewczynie tak bardzo potrzebna.
    - Nie zapomnę ani o nim, ani o Was - zapewniła. - I tak, postaram się z tym wszystkim nie czekać - dodała by zaśmiać się po chwili. - Dobrze, pamiątki na pewno pojawią się na Twojej półce - zapewniła, idąc z kobietą w stronę domu, miała dziś świetny humor i doskonale zdawała sobie sprawę dzięki komu.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  33. Włożyła dłonie do kieszeni spodni patrząc w kierunku kobietki z jakimś chwilowym grymasem na buzi, który zaraz znikł na poczet cichego prychnięcia.

    — Nie jest łatwo przestawić się z innego czasu, przynajmniej nie mi. Dla was pewnie to norma skoro go kontrolujecie — wzruszyła ramionami. Shi zdawała jej się teraz trochę.. nierozsądna, ale to wrażenie szybko minęło, gdy Mel skupiła się na mniej istotnych dla siebie rzeczach. Zaśmiała się cicho, gdy wspomniała o łóżkowych sprawach.

    — Ta, jak zacznę to sprowadzisz na nas egzorcystę — zażartowała. — Żyję z demonem wojny, co mam więcej powiedzieć? Raczej możesz się domyślić jak jest — puściła jej oczko, wgryzając się chwilę później w swoją wargę. Jakoś łatwo przyszło jej żyć z hedonistą jakim okazał się Abbadon, który swoją drogą pokazał jej, że też ma w sobie te cechy. Z taką świadomością trochę łatwiej żyć.

    — Nie mówię, że teraz Shi. Kiedyś.. Na razie taki mam plan, zająć się rodziną i własnym odpoczynkiem, ale też nie chcę być bezużyteczna. Nie nadaję się do budowania miasta, a zamiast tego mogę pomóc w inny sposób. Przydadzą się nam przyjaciele z innych krain, miast gdzieś dalej od waszej.. mieścinki. Zresztą.. To wy decydujecie. Zajmę się na razie polowaniem dla wioski.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  34. Nigdy nie zastanawiała się co tak naprawdę przyciągnęło ją do Abbadona, zawsze sądziła że przyczyną może być ich przeciwstawna natura, która kusiła ich wzajemnie i potęgowała dobre wrażenie drugiej strony. Od zawsze uważała się za buntownika, obiektów westchnień szukała zazwyczaj po demonicznej stronie co dodawało jej nowych, zupełnie nieznanych wcześniej wrażeń jakich nie dawały inne rasy. Mimo wszystko przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie; w klubie na parkiecie, gdzie wypatrzyli się wzajemnie i sprawy potoczyły się ciągiem, bo po kilku godzinach nie mogli oderwać od siebie wzroku. Imponował jej, zawstydzał i kusił hedonistycznym podejściem do życia dając równocześnie jakieś poczucie bezpieczeństwa. Wgryzła się mimowolnie w dolną wargę
    — Jest... — odetchnęła ciężko przypominając sobie o amnezji. — Właściwie był... czuły i bezpardonowo perwersyjny, charakterny, przy tym rozbrajająco zabawny, opiekuńczy, troskliwy — uśmiechnęła się ciepło, z wyraźną nostalgią. — Delikatny i uważny, co cholernie mi imponowało, bo zachowywał się tak tylko wobec mnie. Setki kobiet przelało się przez jego życie, był cholernym hedonistą, a mimo wszystko zabiegał o moją uwagę , czułość co nigdy mu się nie zdarzyło. — zaśmiała się cicho. — Skąd wiedziałam, że to ten? Kiedy pierwszy raz się pokłóciliśmy, o jakiegoś przypadkowego kolesia, który mnie klepnął.. Chyba nigdy nie pokłóciłam się z kimś tak mocno i tak gwałtownie.. Lubię wygrywać, a przy nim odpuściłam... pierwszy raz. Nie zrobiłam tego przy ojcu Chrisa, przy Niklausie, ba.. Nawet przy Kuro. On mnie wtedy udobruchał i wtedy już wiedziałam — zaśmiała się perliście, czując że szklą się jej oczy. Przetarła je szybko zanim nie pociekły z nich łzy.
    — A jak to było z wami? Dlaczego Niklaus? — spytała, oddychając nieco ciężej. Ciężko było mówić o tamtym Abbadonie, zwłaszcza widząc że tamta jego prezencja w większości zniknęła wraz z zanikiem pamięci. Czasem czuła się tak, jakby rozmawiała z jego dawną wydmuszką i to najbardziej ją bolało.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  35. Melanie zaśmiała się cicho słysząc jaka relacja ich łączyła, sama wspominając sobie całą.. bujną relację z Niklausem i jakie etapy przechodziła. Był czas, że wystarczyło jedno krzywe spojrzenie z jednej bądź drugiej strony, by zaraz drugie wyskakiwało z mosiężną kłótnią włączają w to niekiedy i rzucaniem przedmiotami, czy rozpierdalaniem płotu, żeby mogła wydostać się z tłustym kuprem... Uśmiechnęła się szerzej na zabawne wspomnienie.
    — Wiem o czym mówisz, relacje z nim są wciągające — przyznała, dodając szybko. — Nie myśl, że się w nim podkochuje, po prostu jego styl bycia jest.. uzależniający. Jest po prostu cholernie szczery.. za czasów nastoletnich byliśmy przyjaciółmi i za każdym razem, gdy się widywaliśmy musieliśmy na siebie nakrzyczeć. Patrząc wstecz teraz jest to po prostu zabawne.. Doceniam to, że wtedy się spotkaliśmy. Była to cholernie ujmująca znajomość — wzruszyła ramionkami. — Cieszę się, że wam się udało. Teraz tylko czekać na ślub — mimowolnie spojrzała na swoją obrączkę zaręczynową z lekkim smutkiem. Założyła włosy za ucho i zgrabnie przeskoczyła powalony konar drzewa.
    — Miło, że w końcu mogę z kimś poplotkować. Od czasu, gdy się tu pojawiłam nie często mam takie spotkania.. Abbadon jest skupiony głównie na tartaku i trochę boli mnie, że nie łapie żartu o rozpieprzeniu drabiny.

    Mela

    OdpowiedzUsuń

  36. — Shi, myślisz że co robię? — spytała jej, patrząc w kierunku kobietki z jakimś grymasem. — Wie na ten moment tyle, ile powinien i staram się dawkować odpowiednie informacje, żeby go nie przestraszyć. Nie byliśmy tradycyjną parą — wyjaśniła. — Nie chcę zwalić mu wszystkiego na głowę, bo nie o to tu chodzi, ale równocześnie potrzebuje czasem dawnego narzeczonego. Brakuje mi tych nazistowskich żartów, niemieckiego języka w jego ustach.. Wyobraź sobie jakby Niklaus stracił pamięć, a ty przeżyłaś z nim dwadzieścia lat. Zakochane kobiety nie różnią się od siebie tak bardzo, więc liczę że rozumiesz — zakończyła, wkładając włosy za ucho. Zaśmiała się uroczo słysząc o urodzie.
    — Wiem — przyznała nieskromnie. — Piękna, młoda i cholernie seksowna. Zapomniałaś o seksownej.. i sprytnej, tak. To na pewno — zaśmiała się jeszcze raz, delikatnie. Spojrzała w kierunku wyłaniającej się drogi i ruszyła przodem lustrując otoczenie wokół chcąc wyczuć potencjalne niebezpieczeństwo, nie czując niczego podejrzanego wsunęła się na drogę oczekując Japonki. Założyła dłonie na szersze bioderka mierząc ją krótko spojrzeniem, zatrzymując się jeszcze na piersiach, odwracając wzrok gdy wyszła z zarośli.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  37. Kiwnęła głową słysząc kolejne rady o których wiedziała, na które sama wpadła od razu bez pomocy innych, mimo to podziękowała jej uśmiechem mając wrażenie, że jednak zależy jej by do siebie wrócili. Byli dobraną, nieco ekscentryczną parą, która ewidentnie dodawała kolorytu całemu otoczeniu, w przeciwieństwie do tych którzy powielali związkowe schematy całując się skrycie po dupach. Pasowało jej to.
    — Rozpaliłam i przypominam, już o to się nie martw — przyznała się, dostrzegając że rozmowa kieruje się tylko do dobrych rad dla jej związku. Gdy kobietka weszła na ścieżkę ruszyła obok wzrokiem poszukując czegoś co mogło wyglądać na karczmę.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  38. Uśmiechnęła się na wspomnienie własnej ciąży; nie była planowana i okazała się dość sporym zaskoczeniem, wyzwaniem jakoby wpadła będąc jeszcze gówniarą. Miała ledwo osiemnaście lat, przeżywała swoje pierwsze, większe zauroczenie w starszym od siebie mężczyźnie i los okazał się niefortunny, jakoby wpadka nadarzyła się już podczas pierwszego kontaktu seksualnego.. Spojrzała w kierunku kobiety, mimowolnie zerkając na po ciążowy brzuszek kobietki.
    — Widziałam tylko teren wokół Polszy, nie byłam nigdzie dalej — przyznała się. — Bałam się, potwornie. Byłam jeszcze dzieciakiem, kiedy urodziłam Lux i Chrisa, który nawet jeszcze nie skończył szkoły, a już wpieprzyłam się w pieluchy.. Poród był ciężki, ale mam to szczęście, że mój organizm regeneruje się szybciej. Już dwa dni później nosiłam je na rękach i starałam się wszystko ogarnąć.
    Nie dodawała, że musiała to robić, bo biologiczny ojciec bliźniaków ich opuścił już kilka dni później. To był gorzki fakt, którego nie chciała sobie przypominać.
    — Najgorszy był brak mleka, nie miałam laktacji, więc poszłam w butelki.. I trochę się boje, że przy kolejnej ciąży może być tak samo.. O ile nam się uda — dodała.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie czuła strachu przed ciążą, wręcz przeciwnie. Z Abbadonem starali się o dziecko od.. piętnastu lat i jedyne co wyszło ze starań to kołyska, którą zbudował jeszcze w tamtym świecie chcąc nadać im otuchy. Powoli wchodziła w przekonanie, że nie doczekają się upragnionego dziecka i ta świadomość ją smuciła. W końcu był miłością jej życia i była go pewna jak nikogo innego, a poprzedni partnerzy jakich miewała wydawali się nie dorównywać mu do pięt. Pod każdym względem. Czuła się tragicznie z tym, że nie da mu potomka.. Mimo to parła do przodu z podniesioną głową.
    — Powiedzmy — odparła. — Było.. Ale wojna z ludźmi zniszczyła wszystko — dodała, patrząc ku niej z lekkim uśmiechem. — Gdyby nie to już dawno byśmy wrócili, za kurtynę i wszystko byłoby łatwiejsze. Pieprzyć ten brak prysznica, brak prądu, patriarchalne społeczeństwo w innych wymiarach i surogatki.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  40. Wzruszyła ramionami na słowa Shi; gdyby nie była w swojej sytuacji zgodziłaby się z nią, ale jej rodzina potrzebowała czegoś więcej, niż kawałka ziemi, gdzie mogliby rozpocząć nowe życie. Musiała mieć na uwadze przede wszystkim ich bezpieczeństwo, a to zapewniała głównie magia, a z tego co wiedziała tutaj była nieobecna..
    — Mam szczerą nadzieję, że będą mieli coś dobrego na ząb. Mam dosyć ryb z rzeki — przyznała się, kierując swe kroki tuż przy kobietce.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  41. Niedługo później stanęły przed karczmą, na której widok Melanie uśmiechnęła się szerzej splatając dłonie z tyłu, stojąc tak wyraźnie zadowolona. Wzruszyła delikatnie ramionami słysząc o potrawach jakie Shi miała w swoim repertuarze, nieco współczując jej małej palety potraw, ale zaraz po tym przypomniała sobie że też na takie jest skazana. To wzbogaciło jej entuzjazm na wizytę w innym miejscu, niż nowy dom wiekowej kobiety.
    — Wolałabym jakąś pieczeń z jelenia z kwaśnym sosem z porzeczek.. Ale zupa też brzmi świetnie — dodała, posyłając jej jeden z przyjemniejszych uśmiechów, który odejmował jej co najmniej kilka lat. Chociaż i tak nie było co odejmować, wyglądała tak, jakby co najmniej przed chwilą otrzymała dowód w Europie. Te Japońskie geny... wraz z długowiecznością tak dobrze robiły na cerę. Do środka weszła pierwsza otwierając zaraz po tym drzwi do środka, przepuszczając Shi, mimowolnie zerkając na pośladki kobietki. Chciała ocenić, czy zmieniła się przez ciąże. Ludzkie kobiety miały po niej inne kształty, jej się to nie tyczyło, bo nie wyglądała tak jakby wogóle rodziła.. Przez chwilę pomyślała o tym jak ciemnowłosa wygląda bez ubrań, ale szybko odrzuciła te myśl.
    — Dobrze się trzymasz jak na tysiącletnie życie. Jakoś się wspomagasz? Kremy ze ślimaka, okłady z pomarańczy czy dużo seksu? Przekażesz ten sekret młodszej koleżance?

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  42. Obserwowała kobietę w spokoju patrząc na dziwną energię jaką wokół siebie roznosiła, nie te magiczną, raczej emocjonalną i sposób bycia jaki miała. Kobieta wielokrotnie widziała takie przypadki, nagłe zrywy energii, jednak takie osoby często wychodziły z terapii już w pełni zdrowe. Z Shi byłoby ciężej, bo starego psa ciężko było nauczyć nowych sztuczek. No i nikt nie zapłacił jej za pomoc osobie, która przejawiała oznaki autyzmu. Ale miała ogromny, według niej niewykorzystany. Usiadła na krześle kątem oka zerkając na podawany komuś posiłek, odwracając czym prędzej wzrok wiedząc, że niegrzecznie patrzeć komuś w talerz.
    — Jeśli nalegasz — odparła. Miała pieniądze, rzekłaby że nawet sporo, przez wykonywaną wcześniej specyficzną a przede wszystkim dobrze płatną pracę. Jeśli jednak chciała..
    — Zdecyduję się chyba na coś innego niż gulasz, mam ochotę na coś.. krwistego. Najlepiej z dobrym Velreńskim winem.. Szkoda, że przy ucieczce mieliśmy tak mało czasu. Miałam całą piwniczkę dobrych zapasów — spojrzała na kobietę z uśmiechem.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  43. Kiwnęła ku niej głową układając się wygodniej na krześle, przekładając włosy na jedno z ramion obserwowała kobietkę układając jedną nogę na drugą.
    — Nie byłabym w tym dobra. Wolę zadbać o bezpieczeństwo wioski, słyszałam że czasem pojawia się wokół niej coś podobnego do demonów.. Widziałam jednego.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  44. Mimo wszystko interesował ją temat ataków na wioskę; niedawno przecież zaczęli się wbudowywać i nie chciała skazać swoich najbliższych na atak czegoś podobnego do demonów. Wystarczy, że sama ostatnimi czasy była obiektem ataków, tak jak wtedy w barze zaatakowana przez Legion. Mimowolnie, nieco nerwowo rozejrzała się po barze w poszukiwaniu czegoś co mogło zwrócić jej uwagę. Nikt jednak im się nie przyglądał.
    — Bez problemów mogę zająć się patrolami, ciekawi mnie tylko ich powód. Wiadomo czego chcą? Podejrzewam, że to rozumne stworzenia, przynajmniej na tyle by wybrać odpowiedni cel.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  45. Niklaus siedział w ich głównej izbie, z uśmiechem przyglądał się jak Shiya szykuje kawę. Dziś skończyli pracować nad kolejnym dodatkowym domkiem, więc odpoczynek i coś ciepłego do picia było dla niego zbawienne. Kiedy kubek wylądował na stoliczku, a jego kobieta przy nim, objął ją, czule wklejając głowę w jej ciało.
    - Hm? - trochę zaskoczony jej stwierdzeniem zatrzymał spojrzenie przy twarzy kobiety. Na pytanie o uciekanie myślami zaśmiał się jednorazowo pod nosem.
    - Każda? O Słodka, chyba nie myślisz, że mamy myślą o przewijaniu i karmieniu 24 na dobę, co? - posłał jej zadziorny uśmiech, zaraz jednak spoważniał, słysząc o swoim wychodzeniu i angażowaniu się w sprawy na zewnątrz. Słuchaj jej uważnie, tych wszystkich głośnych przemyśleń i czekał, po prostu czekał aż ta wyrzuci wszystko co tam w sobie trzyma. Tak, stan jego córki zdecydowanie udzielił się domownikom, ale Niklaus widział w tym same pozytywy. Blondyn pocałował skroń kobiety, gdy skończyła już o spodniach i sam sięgnął swoją kawę.
    - Rozumiem i zapewniam, że gdybym miał takie umiejętności to chętnie bym Cię zastąpił nawet w karmieniu, ale niestety nie mam - tyknął ją w nos. - Nie mamy też tu produktów czy sprzętów, które zapewnią maluchom pożywny posiłek, mimo braku Twojej obecności... Wiem, że spódnica nie jest standardową częścią Twojej garderoby i rozumiem narastającą frustrację, jednak obawiam się, że na tą chwilę ciężko będzie zaradzić coś na dłuższą metę. Zaraz będziesz mogła zacząć odstawiać dzieciaki od cyca i jak już wprowadzimy te całe stałe pokarmy to nie mam nic przeciwko co byś latała w spodniach nawet kilka dni pod rząd. Chętnie sam spędzę czas z bliźniętami, oddam Ci na chwilę pałeczkę, a z czasem wprowadzimy zasady, które pozwolą i Tobie, i mi na swobodne odnalezienie się w całej tej sytuacji. Mamy Akane, mamy Natana, na pewno pomogą i może nawet wyskoczy się gdzieś razem, ratować świat - posłał jej łobuzerski uśmiech. - Po to zorganizowałem tą zaufaną radę, by móc podzielić czas między obowiązki przywódcy, a rodzinne, nie martw się, na pewno nie zostawię Cię samej z szkrabami i pieluchami - zapewnił.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  46. - Rei i Febe? - zapytał uśmiechając się do niej delikatnie. - Daj spokój, nie porównuj się do innych, jesteś jedyna w swoim rodzaju i taka masz pozostać - patrzył na nią czule, dłonią pieszcząc twarz kobiety.
    - Starasz się, kochasz te dzieciaki, całą czwórkę, nawet Akane to dostrzegła. Pamiętasz wasze początki? - zaśmiał się pod nosem. Złapał zaraz jej dłonie w swoje i zbliżył do własnych warg, by mocno je ucałować.
    - Shiya, za co Ty mnie przepraszasz? Wiem, że nie masz mi tego za złe i dziękuję za Twoją szczerość, oczywiście, że tak jest lepiej i jeżeli najdzie Cię taka potrzeba to zawracaj mi głowę tym co Cię boli czy gryzie nawet codziennie. Ja postaram się by przestało boleć i wybiję zęby by nie gryzło - pogłębił jej pocałunek, by zaraz po tym schować w własnych objęciach.
    - Dla mnie sama w sobie jesteś lekiem na całe zło - przyznał by zaraz znowu cicho się roześmiać. - Zrobię Skarbię, najlepszy na świecie wózek - pocałował ją w skroń. - Dla Ciebie wszystko - skomentował zarówno wózek jak i złożoną obietnicę. Oparł swoją brodę o jej głowę i przymknął powieki, korzystając z chwili tylko we dwoje. Otworzył oczy dopiero, gdy Shi wspomniała o warunku.
    - Hm? - uśmiechnął się pod nosem ciekawy co tym razem wymyśliła. W pierwszej chwili zrobiło mu się głupio. Dlaczego sam na to nie wpadł?
    - Zabiorę - powiedział z pełną powagą. - Wybacz, że nie pomyślałem o jakimś wspólnym wyskoku... Dwie, trzy godziny brzmią idealnie. Zagadam tylko z Natanem albo An, zobaczę kiedy mogą zająć się dzieciakami - znowu pogłaskał jej policzek, miała taką miękka skórę, była idealna.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń

  47. — Większym zagrożeniem są pewnie inne miasta, które mogłyby spróbować zdobycia łupów. To zrozumiałe — odparła, oblizując delikatnie wargi. Shiya miała w sobie coś wyjątkowego; jako istota, która przeżyła wiele stuleci, nadal zachowała w sobie pewien optymizm, czasem równie naiwny co ten dziecięcy. Do tego bezpośredniość i wybujała pewność własnej wartości, tworzyło mieszankę wyjątkową, która pewnie przyciągała wielu mężczyzn z jakimi Shi mogła mieć do czynienia. Dostrzegła to nie tylko ona, również kilku mężczyzn jacy zerknęli w jej kierunku, do których Mel od razy przywarła spojrzeniem uśmiechając się zadziornie. Było w nim coś niepokojącego, acz wzrok kusił i miał coś wyjątkowo urzekającego.
    — Wystarczyło, że wyjdziesz z wioski i już przyciągasz męskie spojrzenia. Mogłabyś to odpowiednio wykorzystać — poruszyła delikatnie brwiami.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  48. Po akcji z zaświatami i rytuale Akane przespała cały jeden dzień, drugiego jednak była już na nogach, jednak niezbyt chętnie wychylała nos poza ściany domu. W trakcie śniadania była dość milcząca, a kiedy Natan i tata wyszli w domu, by kontynuować budowanie kolejnych domków, ona pomogła Shi zgarnąć ze stołu, by ostatecznie ruszyć w stronę leżącego Aidena i dać mu swój palec do zabawy.
    - Jak chcesz to... Mogę dziś zostać w domu i się nimi zaopiekować - rzuciła cicho, blado uśmiechając się do braciszka. - Nawet do wieczora... - dodała trochę smętnie. Opieka nad szkrabami była dobrą wymówką, by nie wychodzić nigdzie daleko.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  49. Akane skrzywiła się lekko słysząc odmowę, ale rozumiała, rzeczywiście nie wyglądała i nie czuła się jakoś super... a przecież po rytuale miało być lepiej. Po części było, ale dołek, w którym teraz trwała wszystko trochę skomplikował. Dziewczyna zerknęła na Shi z wdzięcznym uśmiechem.
    - Sama chętnie je zobaczę, te całe iskierki - przyznała z ciężkim oddechem i zaraz kiwnęła głową. - Jasne, chętnie pomogę - wyciągnęła braciszka z kołyski i usiadła obok Shi na kanapie, by posadzić purchlaka na swoich kolanach i pozwolić opierać się o swój brzuch. - Popatrz trochę na mamusię z innej perspektywy, tak jest zdecydowanie ładniejsza niż od strony cycka czy wyraźnie widocznych dziurek od nosa - zagadała do malucha, śląc mu i Japonce delikatny uśmiech. Spoważniała po chwili.
    - Jestem okropną dziewczyną, prawda? No... byłą dziewczyną... Czy to źle, że... Nie jest mi z tym aż tak źle?- wypaliła nagle zerkając na Shi smutno.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  50. Na wyznanie mruknął cicho.
    - No ja myślę - rzucił z uśmiechem patrząc jej w oczy. - Ja Ciebie też - zapewnił głaszcząc jej policzek. Zaśmiał się na przytyk i kuksańca w bok, kręcąc przy tym głową. - Prawda? Jestem okropnym egoistą, myślę tylko o sobie - zażartował. Doskonale wiedział, że nie musi tego tłumaczyć Shi, widziała co dzieje się naokoło i była bardzo wyrozumiała.
    Obejmował ją cały czas.
    - Nie zapomnę, zapewniam - szepnął i zaraz odsunął ją od siebie by spojrzeć w oczy. - Wtedy Cię dogonię, złapię i zamknę w wieży razem z Akane i Aishą - pocałował ją intensywnie. - Sam będę robił za Smoka, więc pewnie szybko zwiejecie - dodał żartobliwie po czym pocałował ją raz jeszcze.

    Nik

    OdpowiedzUsuń
  51. Zacisnęła usta słysząc pierwsze podsumowania, trafne podsumowania. Na tyknięcie czoła skrzywiła się lekko, w danej chwili gest kojarzył się tylko z jedną osobą i An wyraźnie posmutniała. Jakoś nie specjalnie ją przekonywały słowa kobiety, mimo, że czułą iż ta mówi prawdę.
    - Szkoda, że Ryu tego tak nie widzi... Dla niego to tylko wymówka... Gave jest przyczyną rozstania, owszem, ale powodów było kilka... Właśnie to uczucie, że to nie moja droga. Przy Ryu czułam się super, ale jak tylko znikał... No nie wiem, uczucie jakby ten związek mnie ograniczał i to wcale nie pod kątem zdobywania serc innych chłopców. Wiesz, dopiero co wrócił, a ja już miałam w głowie jakieś podróże i samodzielne zwiedzanie świata, wydaje mi się, że to nie tak powinno być - wyrzuciła z siebie po czym westchnęła ciężko. Zmieni się typ partnera?
    - Mój typ jest jednocześnie bardzo określony i nieuporządkowany. Gave i Ryu są jak ogień i woda, a jednak to z nimi stworzyłam dziwną więź i ... - zacisnęła wargi, patrząc na Aidena. - Nie zakochuj się za szybko, to wiele ułatwi w Twoim życiu - poleciła maluchowi i przytuliła go delikatnie do siebie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  52. Zacisnęła delikatnie usta.
    - Zaczęłam chwilę przed zerwaniem, ale emocje... Nie bardzo chciał słuchać. Nie kupił tego, miałam wrażenie, że mi nie wierzy - przyznała zagryzając wargę. - Nie sądzę by podchodzenie do tego tematu po raz drugi w tym konkretnym momencie był dobrym pomysłem. Powiem mu, niech tylko emocje chociaż trochę opadną. W danej chwili mam wrażenie, że nie chce ze mną rozmawiać - westchnęła ciężko. - I nie, nie dziwię mu się ani trochę - przyznała. Zamyśliła się na chwilę, nadal jednak słuchając kobiety. Spojrzała na Shi dopiero po chwili.
    - Istnieje w ogóle coś takiego jak dogodny moment?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  53. An wkleiła się lekko w kobietę, gdy ta ją objęła i skrzywiła się lekko na słowa o emocjach. Czy źle się do tego dobrali? Szczerze to An była wtedy tak zdenerwowana, że nawet dobrze nie pamiętała jakich słów użyła.
    - Ja na pewno źle... Zawsze gadam głupoty w stresujących sytuacjach, poza tym już wcześniej Ryu powinien się dowiedzieć - przyznała, zła na samą siebie. Na kolejną radę kiwneła głową, miała racje, zbyt długie odkładanie tego w czasie raczej nie wyszłoby nikomu na dobre. Na wzmiankę o stracie zacisnęła usta mocno i wyraźnie posmutniała.
    - Jasne, że nie chcę... - szepnęła cicho, wlepiając wzrok w podłogę. - Postaram się z nim porozmawiać na dniach - spojrzała w oczy Shi i przytakneła sama sobie głową. - Nie chce więcej niedopowiedzień, starczy mi 11 lat życia w niedopowiedzeniach - przyznała z lekką złością w głosie, ale zaraz poczuła jak Shi zakłada jej włosy za ucho i posłała jej ciepły uśmiech. Spojrzała wdzięcznie na kobietę po czym objeła ją w talii i położyła głowę na ramieniu.
    - Jesteś świetną mamą - szepnęła szczerze.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  54. [Ach ta Shi, ona już wie xDD]

    Sama zaśmiała się delikatnie na jej komplement, wyrozumiała córka brzmiało naprawdę przyjemnie w jej uszach, szczególnie po tym co przeszła z biologiczną matką.
    - Żartujesz? Mało kto umie radzić jak Ty, dorośli zawsze gadają jakby pozjadali rozumy, no... Dobra, tata też umie, ale chyba obie wiemy, że w sprawach sercowych ponosi go bardziej niż mnie samą. Pamiętasz tą durną Asme i Natana? Szczerze obawiałam się o życie przechodniów, gdy sprawa wyszła na jaw - aż się skrzywiła na to wspomnienie i poczuła jak dreszcz przechodzi przez plecy. - Poza tym on ma mocno męskie spojrzenie, sporo mi wbił do głowy i czasami czuję się źle, gdy wychodzi ze mnie baba, a przecież jestem kobietą, prawda? Chyba nie powinnam źle się z tym czuć... - westchnęła po czym spojrzała na nią wdzięcznie.
    - Dziękuję, to naprawdę dużo dla mnie znaczy - przyznała po czym znowu ją przytuliła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  55. Akane kiwnęła głową, przyznając kobiecie rację. Niby to wszystko wiedziała, miała świadomość, że w przypadku zwykłych porad związkowych nawet tata się sprawdzał, jednak w przypadku złamanego serca mogło być różnie. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem na wzmiankę o mordowaniu.
    - Jak dla mnie to już będzie sukces - zaśmiała się delikatnie. Nawet nie zaprzeczała, Shiya rzeczywiście potrafiła wbić do upartej głowy ojczulka sporo rzeczy. An wierzyła, że i z tym kobieta sobie poradzi.
    Słuchała uważnie o tych kobiecych zachowaniach, posłała kolejny wdzięczny uśmiech na komplement i ostatecznie kiwnęła głową, z jakąś taką zawziętością w oczach, ta jednak szybko zniknęła na rzecz wspomnienie o siostrzyczce.
    - Och nie, dla tej małej to ja chcę być opoką i przykładem - zaznaczyła pewnym siebie głosem. - Ale... Ale muszę umieć jej pokazać, że czasem trzeba sobie pozwolić na słabość... - stwierdziła zaciskając przy tym usta i zaraz westchnęła głośno. - Ja niby to wszystko wiem, ale mam problem z wprowadzeniem w życie, wiesz? Jak przychodzą emocje to nagle jest jeden wielki bełt i... I wychodzi z tego dramat - skrzywiła się wyraźnie i wzięła głęboki wdech.
    - Akurat taty nie irytują... - przyznała śląc Shi kolejny delikatny uśmiech. - Mam wrażenie, że ten durny demiseksualizm wszystko dodatkowo utrudnia, wiesz? Na większość istot kładę lachę... - mruknęła. - Ale jak już mi zależy to dostaję jakiegoś pierdolca, gdy jest źle - pokręciła głową nie wierząc w samą siebie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  56. Skrzywiła się odrobinę, ale zaraz kiwnęła głową na boki.
    - No cóż, więc małymi kroczkami, będę starała się zmniejszać to etapami - postanowiła. - Może na pewnym z nich też to polubię - dodała z pogodniejszym wyrazem twarzy. Przytaknęła jej, racja, otaczający ją ludzie byli istotni.
    - Dzięki - zaśmiała się lekko na samo wyobrażenie starszych bliźniaków, a gdy przyszło o rady związane z emocjami uniosła zaciekawiona brwi. W sumie, był to dobry pomysł, znaleźć sobie coś co mogło tu pomóc, chociaż... Najczęściej problemem był zadziorny charakter, a jak nad tym nie popracuje to się zesro, a nie odpuści i nie pójdzie ochłonąć. Wiedziała już na czym powinna skupić się w najbliższej przyszłości.
    - Zawsze mnie kręciło rzucanie nożami... - pomyślała na głos, bardziej do siebie niż Shi. Na odniesienie co do seksualności znowu wsłuchała się w słowa i po raz kolejny kiwnęła głową.
    - Racja, masz sporo racji, jednak nie chcę traktować wieku jak usprawiedliwienia na wszystko, wiesz, jak z okresem, zawsze mnie wkurzały paniusie z tym swoim "mam okres to mogę", znaczy, gdy chodziło o ich krzywe zachowania. Po prostu muszę nad sobą popracować - podsumowała, bardzo zadowolona z tej rozmowy, czuła się teraz o wiele lżej.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  57. Akane spodziewała się tu naprawdę wielu znajomych twarzy, stawiała na Ryu, ojca, brata z Morganą i chociaż Shiya również była brana pod uwagę to na pewno nie sądziła, że wpadnie do niej solo. Właśnie nawilżała sobie gardło, gdy kątem oka dojrzała jej buzię. Od razu uśmiechnęła się szeroko i pomachała do niej z daleka. Miała nadzieję, że kobieta nie przychodzi do niej z jakimiś złymi nowinami, szczerze w to wątpiła, bo ta nie wyglądała na jakąś zaniepokojoną. Fiołkowooka postanowiła, że nie będzie teraz podchodzić, miała zaraz odśpiewać swoje i nie chciała zaburzać planów. Przecież gdyby to było coś ważnego to Shi nie siadłaby sobie na spokojnie gdzieś przy stoliku, prawda?
    Dziś nie leciała z jakimś nowym repertuarem, podłapała wesoły klimat karczmy i zaczęła występ ze swoim "Chwytam wiatr" by rozruszać towarzystwo, a na dokładkę dorzuciła "Udało prawie się" i zakończyła pierwszą część występu.
    Zziajana swoimi energicznymi pląsami wypiła dwie szklanki wody, a trzecią sobie polała i ruszyła w stronę kobiety.
    - Hej - przywitała ją z szerokim uśmiechem, ściskając na powitanie. - Cóż to Cie tutaj sprowadza? Tata nabroił? - zapytała z przekąsem w głosie i zajęła miejsce obok kobiety.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  58. - Ja? - zaśmiała się na jej pochwałę. - Widziałaś siebie? - poruszyła zabawnie brwiami. - Ryu oferował się na przedstawiciela mojego funklubu, ale zdecydowanie go wygryzasz - przyznała wesoło. Pokręciła głową na wzmiankę o barze i zaraz pomachała ręką w stronę Klary. - Nie, ale trzeba przywołać młodą, a gdy występuję biedna zostaje sama. Nie zawsze, ale dziś... Rodzinka wybyła, ostatnie przygotowania do wesela, więc zostałyśmy we dwie - przyznała nachylając się do ucha kobiety, co by za dużo osób nie usłyszało. Słysząc o tacie pokręciła głową.
    - Cały on... - westchnęła i uśmiechnęła się nieco zadziornie na patent z listem. Tego mogła Shi śmiało pozazdrościć, świadomości, że może odwalić coś takiego. - No i dobrze, pewnie jest teraz w skowronkach, oczywiście pomijając fakt tęsknoty za Tobą - poruszyła zabawnie brwiami. Podziękowała za kolejną pochwałę i zaśmiała się pod nosem na sugestie występu. - Nie mam nic przeciwko, serio to lubię - przyznała i zaraz zerknęła na swój brzuszek, po czym wróciła spojrzeniem do oczu Shi.
    - Jeszcze za wcześnie na jej pokaz sił, ale miewa swoje gorsze momenty. Drażnią mnie niektóre zapachy i mdli na kilka potraw, ale poza tym nie jest źle. Dmuchają tu na mnie i chuchają od kiedy wiedzą, więc nie mam nawet szans by się przemęczyć - przyznała z lekkim uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  59. Klara zbliżyła się do nich i delikatnie dygnęła przed kobietą.
    - Dzień dobry - przywitała ją z lekkim uśmiechem i zakodowała zamówienie, by zaraz spojrzeć pytająco na Akane.
    - Może te paluszki chlebowe Twojego taty? No wiesz, te chrupiące... - zaczęła, ale dziewczyna od razu wiedziała o co chodzi.
    - Jasne, zaraz przyniosę - uśmiechnęła się raz jeszcze i ruszyła w stronę zaplecza.
    An przytaknęła na wzmiankę o pierwszym szoku, a gdy kobieta wspomniała o bliźniakach ciężko było nie odnieść wrażenia, że jest tu właśnie z powodu ciąży lub czegoś z nią powiązanego. Fiołkowooka przyjrzała się Shi trochę uważniej. Odpoczynek, no tak... Wzięła łyka wody i przytaknęła głową, a na słowa o dodatkowych czułościach zaśmiała się krótko.
    - Bez obaw, leżeć bezczynnie chyba bym nawet nie mogła - przyznała i zaciekawiona zerknęła w stronę jej torby, kukając co tam dla niej ma. - Oo! Super! Dziękuję! - uśmiechnęła się szeroko, od razu łapiąc jedną z konfitur w dłonie i oglądając. - Ostatnio mam smaka na takie cuda, więc trafiliście idealnie - przyznała po czym udała lekkie obruszenie. - No nie wiem, nie wiem czy się podzielę... Obawiam się, że troszkę ich za mało... - zaśmiała się delikatnie. - Bez obaw, na pewno dam posmakować, może nawet uda się ogarnąć jakiś handelek - poruszyła zabawnie brwiami, zaraz jednak znowu uważniej jej się przyjrzała.
    - Wybacz, że zapytam, ale sprowadza Cię do mnie coś konkretnego, czy to rzeczywiście okazjonalne odwiedziny? - rzuciła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  60. Żartowała z tymi słoiczkami, ale kiwnęła głową na wzmiankę o większej ilości. Tu na pewno takie produkty się nie popsują.
    Na jej pytanie wzruszyła ramionami.
    - Nie - odparła krótko. - Co nie zmienia faktu, że wolałam zapytać. Dorośli czasem długo mielą jęzorem nim przejdą do sedna sprawy - zauważyła tylko i z lekkim uśmiechem przytaknęła kobiecie głową. Ten pierwszy przykład w zupełności jej wystarczył, więc gdy zaczęły lecieć następne An sama odchyliła się na krześle i obserwowała Shi, lekko się bujając. Uniosła lekko brew słysząc o hormonach.
    - Mi? Nie sądzę - przyznała, a widząc, że Klara nadchodzi z ich zamówieniem posłała dziewczynie uśmiech. - Dzięki! - przyjęła paluszki chlebowe i od razu wzięła gryza, resztę przesuwając na środek stołu. - Częstuj się śmiało - rzuciła do Shi. - Klara, poczekaj! Weźmiesz te słoiczki? - zwróciła się jeszcze do koleżanki, a ta przytaknęła głową i już zaraz nie było ani jej, ani konfitur.
    - Z noclegiem nie powinno być problemu, chociaż powoli goście weselni zajmują pokoje, ale u mnie na pewno znajdzie się miejsce - zapewniła z uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  61. Wzruszyła ramionami.
    - W pewnym wieku czy sytuacjach chcą po prostu poradzić sobie z problemem po swojemu. Przecież nie będziemy latać z każdym pierdem do dorosłych, macie swoje sprawy na głowie, a my chcemy zdobywać własne doświadczenie - wyjaśniła jak ona to widzi, a na stwierdzenie kobiety uśmiechnęła się lekko pod nosem. - Nie martw się, do typowego jeszcze sporo Ci brakuje - pocieszyła ją, nawet nie musiała przy tym kłamać.
    Faktycznie Shiya dopiero niedawno wróciła do picia.
    - Tęskniłaś za tym? Znaczy... Jak byłaś w ciąży. Brakowało Ci smaku alkoholu? - zainteresowała się, a na ocenę paluchów posłała uśmiech. Tak, jej też bardzo smakowały. Na nocleg nie wyraziła sprzeciwu, nawet dwa nie brzmiały źle, w końcu chodziło po prostu o spanie. Na wieść o plotkach zamrugała oczyma troszkę zaskoczona. Nigdy nie była w tym temacie dobra.
    - Em... Pikantne... - zastanowiła się chwilę. - Właściwie to wesele jest teraz ciągle na językach, zjechała się cała rodzinka gospodarzy. Wiesz, że mają siedmioro dzieci i wszystkich nazwali na "Kl"? - uśmiechnęła się pod nosem. - Dobrze, że pracuję tylko z Klarą, a pod nogami przewija się czasem Klementyna, bo chyba bym oszalała mając ich tu na co dzień - przyznała, a słysząc o swojej współpracownicy wzruszyła ramionami. - Przyjaźnimy to chyba za dużo powiedziane, ale jest sympatyczna, bardzo pomocna i pogodna. Mamy w planach pierwsze wspólne wyjście, więc zobaczymy, kto wie, może chociaż raz uda mi się wejść z dziewczyną w przyjacielską relację, po prostu przyjacielską, bez zauroczeń czy kwasów - zaznaczyła, bo zwykle właśnie tak kończyły się jej przygody z kobietami w zbliżonym do niej wieku.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  62. No cóż, nie zamierzała zaprzeczać, często przeginali.
    - Z grzeczności nie zaprzeczę - odparła z nieco zadziornym uśmiechem. Może gdyby rady dorosłych były złote i nieomylne to wyglądałoby to inaczej, ale było zbyt wiele zmiennych by ktokolwiek znał patent na rację. Na wyjaśnienie co do picia An posłała kobiecie uśmiech i przytaknęła głową.
    - Chyba będę mieć tak samo - przyznała luźno, nawet delikatnie się przy tym śmiejąc. W danej chwili jej nie ciągnęło, ale nie zdziwiłaby się gdyby zaczęło właśnie po porodzie. Przytaknęła również na kolejne stwierdzenie, ale słysząc o kolejnych dzieciach uniosła wysoko brwi.
    - Co? Nie! Zdecydowanie nie... No, chyba, że waszych. Szczerze wątpię, że ja zdecyduję się na więcej... Przynajmniej w danej chwili tego nie widzę - przyznała. Wychowanie jednego dziecka brzmiało już w jej uszach dość hardcorowo, a poza tym jej sytuacja sercowa była na tyle skomplikowana, że wizja większej gromadki przerażała.
    Na pytanie o wesele wzruszyła ramionami.
    - Szczerze to pomagam głównie tutaj, w Karczmie, ktoś musi pilnować przybytku, gdy rodzina szaleje - przyznała z uśmiechem. - Nie mam pojęcia o zwyczajach. Zobaczę dopiero na weselu, ale nie będę gościem, będę obsługiwać gości - wyjaśniła, a na pytanie o występ pokręciła głową. - Chyba nie, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo - przyznała i zaśmiała się na zapewnienia Japonki.
    - Spokojnie, na Wasz ślub przygotowałabym coś nawet nie proszona - stwierdziła z szerokim uśmiechem i zakodowała prośbę co do pierwszego tańca.
    - Podobno - rzuciła na wspomnienie przydatności takiej osoby. Pokręciła zaraz głową.
    - Nie zrażam, przecież to jasne, że do tego potrzeba czasu. Jak się ktoś trafi, fajnie, a jak nie to trudno. Najwyżej dorobię Tonemu warkocze - uśmiechnęła się pod nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  63. Dobrze że to cało sądzenie już się skończyło. Wrócił szybko do domu, żeby porozmawiać jeszcze z żonką i powiedzieć, że idzie na małe picie z Shi, co by nie musiała na niego czekać z niczym tego wieczoru, żadną romantyczną kąpielą, czy innymi sprawami. Następnie wziął skrzyneczkę alkoholu ze swojej spiżarni, którą zabrał prosto do miejsca dzisiejszej libacji.
    — Dobry wieczór kompanko, w nastroju na białe mewy? — przywitał się, chociaż przecież widzieli się jeszcze niecałą godzinę temu.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  64. Yensen usiadł wygodnie niedaleko Shi i jedzenia, którego przyniosła. Zagwizdał na widok rarytasów.
    — No z takim zapleczem to mi tu szybko nie zejdziesz — nie zgodził się kładąc skrzynkę obok. Otworzył ją i podał Shi butelkę. — Poza tym to mój nowy wynalazek nisko procentowy. Ni to cydr ni wino, bo dodałem nieco ziół dla świeżości, ale po pierwszych testach procentowo jest stabilnie — wyjaśnił biorąc sobie butelkę. Odkręcił ją i upił mały łyk. — A jak odpadniesz to się upewnię, że trafisz prosto do wygodnego łóżka z Nikiem w pakiecie, żeby Ci zimno nie było. Zima idzie to wiesz trzeba dbać o zdrowie — wyjaśnił, sięgając po ogórka. No i po smaku wiedział że są meliodasowe. No to nie dość że się upiją to jeszcze nażrą. Tak można żyć.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  65. — Wierzę Ci na słowo. Pierwszy raz nawet doświadczę tego na oczy — puścił jej oczko. Nie widział zbyt wielu kobiet, które wracały do alkoholu po ciąży w życiu. Albo nie pamiętał. Ciężko stwierdzić. Nie był nigdy też z partnerką świeżo po porodzie, więc nie miał najmniejszego prawa oceniać. Nawet nie miał zamiaru.
    — Yhym, trafnie, trafnie, a czujesz nutkę cytrynki dla lekkiego kwasku, żeby nie było za słodkie? — dopytał jeszcze, po czym sam wziął większy łyk, który przepłukał trochę w ustach zanim przełknął, żeby samemu wczuć się w ten iście królewski bukiet. Zaśmiał się na myśl o samodzielnym odpadniu.
    — Cofniesz dla mnie czas? Cóż za szczodrość. To powiedz mi jeszcze, po której rundce odpadłem do reszty, żeby wiedzieć, kiedy odłożyć — uśmiechnął się do niej, sięgając po ogórka i chleb. Zagryzł. — Ale nie obiecuję, że posłucham. Dostałem pozwolenie na wracanie na czworaka dzisiaj, także zawsze możesz wrócić na wierzchowcu. To nie będzie najdziwniejsza rzecz jaką zrobiłem po pijaku — ostrzegł ją jeszcze, sięgając po trunek. — Poza tym ktoś musi trzymać pierwsze miejsce nad młodzieżą, bo jeszcze w piórka za bardzo obrosną i kompletnie mi piwniczkę zrabują, a tak zostawiają chociaż trochę zapasu na użytek własny.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  66. — No z samych słodkich owoców byłoby za słodko, jeszcze by mdliło, zbierało na wymioty — odpowiedział, znowu popijając. — A tak rzyganie to tylko przy przedawkowaniu — powiedział jeszcze dumnie ze swojego wymysłu. Zaśmiał się na wizję Niklausa, który faktycznie przyleciałby na jakiś piaskowych skrzydłach pomalowanych na szybko na różowo w jakieś serduszka. Po nich w sumie mógłby się tego spodziewać. Gdyby wiedział, że zagrożenie jest udawane.
    — No to muszę szybko pić łyk za łykiem, żebyś za długo cofać nie musiała, a jak nie, to w najgorszym przypadku się do nas przyłączy, jak was weźmie to się wycofam, spokojnie, ja nie z tych co podglądają — zapewnił ją z uśmiechem. — Ale tak, takie znaki z cofaniem czasu są wyjątkowo przydatne. Dobrze się dobraliście — przyznał. W zasadzie może sam da jakieś petardy dla Febe, żeby sama mogła dawać mu znak? I dla dzieci oczywiście. Jakby nie patrzeć to nie był zaraz tam taki najgorszy pomysł.
    — A myślisz, że nie zmieniam miejsca? Zamków? Oni mają nadprzyrodzone moce i nadprzyrodzony nos do kradzieży. Diabły sobie z tego tradycję zrobiły. Jak ten Moherek przyszedł to też mi butelka zginęła, teraz mam nową kryjówkę i zobaczymy ile wytrzyma. Jak w domu schowam to Gave pewnie też zaraz zawinie i tyle z tego będzie. Ale za to ja też mam nosa. Czuje kto podpierdala i gonie ich potem do jakiejś roboty, a sobie wolne robię — uśmiechnął się. — Po prawdzie dniówka jest więcej warta niż butelka samogonu, więc wychodze na plus, tylko kryjówki mi się kończą — wyjaśnił.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń

^