Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

Szmaragdowe oczy

 

FEBE

Meduza || 558 lat || Medium || 170cm || Medyk
 
 
Spłodzona w leżu Meduzy z jednym ze śmiałków, którzy przybyli "zabić bestię". Ludzki gen sprawił, że posiada humanoidalną formę i chociaż porusza się w niej na co dzień, pierwotnie, zamiast nóg, posiada ogon węża. W danej chwili życia uważa tą formę za przemianę, dochodzą do niej jeszcze zęby jadowe oraz pasma włosów, poruszające się jakby żyły własnym życiem. Po matce odziedziczyła zdolność do zamiany w kamień, po ojcu urodę. Wbrew pozorom wychowała się właśnie u niego, w Romskiej społeczności, z dwójką przybranego rodzeństwa. To tam nabyła umiejętności Medium, chociaż jej magiczne pochodzenie sprawiło, że od samego początku szło jej to dość sprawnie. 
 
Niestety magiczne pochodzenia miało i swoje wady, długowieczność. Febe nie dość, że przeżyła młodszego brata, to również swojego syna i jego ojca, co sprawiło, że na wiele lat odcięła się od życia wśród ludzi. Wróciła do społeczności dopiero, gdy usłyszała o szkole dla nadprzyrodzonych i przybyła do niej w roli nauczycielki. To właśnie tam nawiązała kolejny romans, jednak trafiła na dość specyficzny "egzemplarz" i poza spłodzeniem dwójki dzieci, nic więcej dobrego nie pozostało z tej relacji. Ines i Rahim to jej oczka w głowie, jednak kobieta nie ukrywa, że stara się mocno by wyplewić z nich wszelkie zachowania, podobne do ojca dzieci. Nie zawsze wychodzi.
 
Na szczęście nie jest w wychowaniu pociech sama. Życie postawiło przed nią Yensena - wiedźmina, z którym udało się zbudować naprawdę silną relację. Relację opartą na wzajemnym szacunku, miłości i nutce szaleństwa. Yensen pokochał jej dzieci jak własne, te nawet zaczęły nazywać mężczyznę ojcem, szczególnie starsza Ines upodobała do sobie w roli opiekuna. Rahim jest w tym trochę bardziej oporny, jednak coraz bardziej się przełamuje.
 
Po wylądowaniu w nowym wymiarze Febe trafiła do Lerodas, a gdy odnalazła rodzinę, osiedliła się z nią na bezludnej wyspie. To oni zapoczątkowali osiedlanie Argaru, ich chata stoi na najwyższym wzniesieniu w okolicy, niczym latarnia, do której zmierzają potrzebujący. Bo rzeczywiście jako medyk, Febe przyjmuje wielu poszkodowanych.  

52 komentarze:

  1. Tak jak mówił Akane, następnego dnia rano wybrał się do Febe. Zapukał do jej drzwi i słysząc "otwarte", wszedł do środka, od razu kierując swe kroki w stronę kuchni. Już zdołał się nauczyć, że drugim ulubionym zajęciem Febe zaraz po pomaganiu wszystkim dookoła było gotowanie. Uśmiechnął się widząc ją przy garach.
    - Co dobrego robisz? - zapytał, ale zaraz potem zrobił kilka szybkich kroków w jej stronę i mocno się w nią wtulił. Nie mógł tego powstrzymać, ten odruch był silniejszy od niego.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozostał w jej ramionach odrobinę dłużej. Nie przejmując się teraz niczym. Uśmiechnął się do niej, kiedy wreszcie się od niej odsunął.
    - Wczoraj wieczorem - powiedział szczerze, po czym skinął głową. Tak, chętnie zje śniadanie. Mimo tego, że w zaświatach jadł, to jedzenie nie miało takiej pełni smaku co w Mathyr, a Febe robiła fenomenalne rzeczy, nawet gdy mówiło się o zwykłym, prostym śniadaniu.
    - Czuję się dobrze, trochę oszołomiony tym wszystkim i zmęczony, jakbym nie spał kilka dni - przyznał szczerze.  - Ale dobrze, w głowie też... - zacisnął mocno wargi. - Tylko martwi mnie ten mój lęk... muszę nad nim popracować, ale nie chcę znów lądować w lochu... - spojrzał po niej poważnie.
    - A ty? Jak się czujesz? Straciłaś przeze mnie dużo energii...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  3. Usiadł przy stole, patrząc na te wszystkie wspaniałości i aż poczuł burczenie w brzuchu. No przecież, że wczoraj niczego specjalnie nie zjadł. Akane też poczęstowała go tylko herbatką. Będzie musiał się upomnieć o trochę więcej gościnności następnym razem.
    - Odsypiam... spałem dzisiaj strasznie długo - przyznał śmiejąc się lekko. - Ale straciłem tyle dni, że chcę ponadrabiać, więc staram się spać tylko w nocy - skinął głową i odebrał od niej kubek herbaty, od razu upijając z niego łyk.
    - Wiem - zgodził się z nią. - Po prostu myślałem, że już jest dobrze... minął przecież ponad rok - spojrzał jej prosto w oczy i wzruszył ramionami. - Ale nie jest - zauważył. - Nie jest - pokręcił głową. Mhm miała rację. Ciężko będzie go przepracować. Uśmiechnął się jednak, gdy tylko powiedziała, że teraz czuje się lepiej i że spała spokojniej, a gdy poklepała go po dłoni, chwycił ją delikatnie i pomasował po niej.
    - Wróciłem. Trochę mi to zajęło, ale jestem - przyznał.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  4. Pokręcił lekko głową.
    - Nie zabieram, pośpię, wyśpię się - zapewnił ją. - Tak, ucinają, ale przecież Gavin trochę narozrabiał... muszę przeprosić znajomych, przyjaciół, wyjaśnić co i jak... to korzystam z tych drzemek - przyznał, po czym pokiwał głową trochę markotniejąc. Szczerze mówiąc to miał nadzieję, że Febe ma jakiś tajemniczy sposób na opanowanie tej traumy, ale wiedział że to tylko płonna nadzieja. - I nie ma na nią żadnego sposobu? - spojrzał po Febe z nadzieją w oczach. - Żeby aż tak nie paraliżowała? - wargi mu lekko zadrżały. - Ja tam... ja się raniłem, żeby tracić przytomność i nie walczyć z głową... - przyznał się jej i odetchnął głęboko. - Wiem, że to nie sposób... - dodał zaraz, po czym skinął lekko głową - Trochę posiedzę - zapewnił.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętał o tym co zrobili Akane i Ryu, ale... niespecjalnie miał ochotę by akurat tych dwoje najeżdżało jego umysł. Aż się wzdrygnął na samą myśl. Nie, to absolutnie odpadało. 
    - A może ty zostaniesz moją terapeutką? - zaproponował od niechcenia, zanim jeszcze poczuł jej ramiona wokół siebie. Uśmiechnął się lekko i pokiwał głową. - Tak, lepsze sposoby zdecydowanie się przydadzą - zgodził się z nią. - Wiesz... po śmierci zostanę nową Śmiercią - podwinął rękaw by pokazać jej runę i opowiedzieć ze szczegółami co działo się w zaświatach i na czym ostatecznie stanęło. - To była chyba najlepsza możliwa opcja - zakończył.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuł że znalezienie terapeuty będzie w takim wypadku bardzo trudny. W końcu to musiał być ktoś komu będzie ufał, a miał przecież ewidentny problem z zaufaniem komukolwiek. Zwłaszcza, gdy była mowa o dorosłych. Mimo to przytaknął jej. Miała przecież sporo racji w tym co mówiła. Ucieszył się jednak, gdy stwierdziła że mimo to go wysłucha i schowa w ramionach. Zaśmiał się cicho na wieść że ze sposobami nie zostawi go na lodzie. 
    - Tata powiedział to samo... dał mi optymistyczne 10 lat życia - zacisnął mocno wargi. - I jeszcze spojrzał po mnie tak wymownie jak ty to robisz teraz i powtórzył, że to wersja bardzo optymistyczna - wywrócił oczyma. - Ja też mam nadzieję, ale nie mogłem znaleźć nic lepszego... a nie chciałem by zabili dziewczynki - spojrzał jej prosto w oczy. - A ciebie tam nie było, żeby lepiej negocjować - odchrząknął.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  7. Spojrzał na nią wymownie.
    - Może chociaż ze dwadzieścia? - zaproponował z lekkim uśmiechem. - Albo no może te 15... co bym tę 30 przekroczył - dodał zaraz śmiejąc się pod nosem. Owszem jego tryb życia pozostawiał wiele do życzenia, ale przecież nie mógł z niego tak po prostu zrezygnować. Nałożył sobie kawałek chlebka i posmarował smarowidłem, po czym dodał szynkę i pomidora by ugryźć kanapkę ze smakiem. Skinął głową. - Wiem, udało się - przyznał, po czym popatrzył po niej. - To jest dobry sposób na przedłużanie swojego życia - zauważył. - Robota przy innych - pokiwał głową, po czym wybuchnął śmiechem. - Przecież śmierć z nadszarpniętych nerwów, bo znowu ktoś jest ranny... z żalu... jest możliwa, teoretycznie...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  8. - No wiesz? Przecież od razu wiadomo, że im więcej lat z takim przystojniakiem tym lepiej - rzucił pokazując jej język i zaraz kręcąc głową. Nie, to nawet dla niego było już za dużym kalibrem pewności siebie. Odchrząknął tylko, wpychając sobie większą ilość chleba do buzi, by przez moment milczeć i walczyć o życie próbując przełknąć go. Popił zaraz herbaty i odetchnął głęboko.
    - Przy mnie? Oj... przy mnie lepiej nie - pokręcił lekko głową. - Bo jeszcze mi jakaś głupota strzeli do głowy i będę próbował cię przypisać do swojego własnego ciała, co byś siedziała w moim umyśle i sobie ze mną konwersowała - zaśmiał się cicho. - Nie, lepiej nie - powiedział stanowczo. - Musisz żyć jak najdłużej...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomagał w gospodzie właściwie do białego rana, po czym pożegnał się z Akane i wziął dziewczynki ze sobą, by przetransportować się z nimi do Febe. Zapukał do niej do domu, po czym powoli wszedł.
    - Hej - rzucił trochę nieśmiało. - Możemy u was trochę pomieszkać? - zapytał jej cicho, zastanawiając się czy w ogóle powinien to robić. Nie chciał zostawać z małymi w gospodzie, a w obecnej sytuacji Febe mimo wszystko była mu najbliższa. Miał nadzieję, że kobieta nie będzie miała mu tego za złe, choć zdawał sobie sprawę że za bardzo wykorzystuje jej dobroć. - Odpracuję to. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  10. Odetchnął z ulgą, kiedy się zgodziła i zaraz pokiwał głową na wieść o kelnerowaniu.
    - Jasne, pogram tam trochę i pośpiewam... słyszałem, że już mnie ktoś z pozycji chce wygryźć - zauważył nieco pogodniej, sadzając małe na kanapie i samemu wyciągając z torby jakieś klocki by stawiać je razem z dziewczynkami. - Mhm w trójkę, Akane będzie mieszkać u swojego taty - spojrzał po Febe przelotnie. Wzruszył ramionami. - Nie wiem - przyznał szczerze. - Chyba dobrze, głowa już mnie nie boli - uśmiechnął się do niej delikatnie. - Ale umieram z głodu... - przyznał, bo co prawda małe nakarmił, ale samego siebie już nie. Pokręcił też przecząco głową na pytanie o dom. - Nie, nie byliśmy... chyba nie mam na razie sił żeby tam iść - dodał, odwracając od niej wzrok i mrugając kilka razy by odgonić łzy. - Przepraszam, pójdę tam później...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  11. Pokiwał lekko głową i uśmiechnął się szerzej na ten mały komplement od niej. Miło było coś takiego usłyszeć. Zwłaszcza teraz, kiedy aktualnie miał nieco słabszy dzień, żeby nie mówić o okresie. Odetchnął głęboko, gdy powtórzyła o liczbie gości.
    - Tak, we troje - powtórzył cicho, zaciskając mocno wargi. - Ja... potrzebuję przestrzeni, muszę się od niej odseparować na trochę. Spędzać z nią mniej czasu - zacisnął mocno wargi. Nie był pewien czy chce rozmawiać o tym wszystkim co między nimi zaszło. Na pewno nie przy dziewczynkach, więc tylko nabrał głębszego oddechu i kiedy Febe go objęła ramieniem, sam wtulił się w nią trochę mocniej. - Mhm powiem - zapewnił ją. - Ale chyba nie powinien wrócić - uśmiechnął się do niej, po czym skinął głową. - Nie wiem - szepnął, zaciskając lekko pięści. - Możliwe, że będę potrzebował - przytaknął, wstając na wieść o kuchni. Posadził tylko dziewczynki na dywanie przed kanapą. Były zajęte klockami, więc zostawił je tam z Winterem, a sam ruszył za Febe do jej królestwa. - Kolorowe kanapki - powiedział szczerze. - Te ostatnie były pyszne... i ten twój twarożek...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  12. Chłopak uśmiechnął się do niej delikatnie i pokręcił lekko głową.
    - Chyba nie chcę jeszcze gadać - stwierdził cicho. - Może później - dodał, sięgając sobie po wczorajszy chleb i krojąc sobie kawałek, po czym zerkając na twarożek. Zaśmiał się cicho na te paluchy w środku. - Wie co dobre - stwierdził nieco weselej smarując sobie chlebek twarogiem i smakując pierwszej kanapki. Był po prostu niesamowicie głodny. Jajecznicą się jednak nie najadł. A przynajmniej była ona dawno i już o niej nie pamiętał. - Akane będzie tu przychodzić do dziewczynek - powiedział jeszcze. - Ale ja... ja wtedy gdzieś sobie pójdę - mruknął. Jasne, nie tak że w ogóle go nie będzie. Nie zamierzał jej unikać. Po prostu nie chciał być przy niej częściej niż to było konieczne. - Ona twierdzi, że potrafi sobie ułożyć w głowie pozostając na stopie przyjacielskiej, ale ta... no nie szła nam do tej pory - skomentował. - Ja pieprzyłem dużo, ona też... - mruknął. - Ja nie dam rady tak od razu być jej przyjacielem - zacisnął mocno wargi. - Nie dam rady jak ciągle będzie obok.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  13. - Ale ja się z nim zgadzam... nabrane palcem smakuje lepiej - pokiwał głową. - Bo to pierwszy krok do przeciwstawiania się ogólnie przyjętym zasadom. Ten dreszczyk emocji przy tym - zaśmiał się cicho i posmarował sobie drugi kawałek chleba masłem, dokładając do tego trochę wędlinek i warzywek. Ugryzł kawałek i przeżuwał go powoli. 
    - I nie chodzi mi o to, że będę jej unikał - dodał zaraz. - Bo no nie, po prostu... ciężko mi będzie tu siedzieć i na to patrzeć... na nie wszystkie trzy razem patrzeć - wyznał cicho, po czym odetchnął głęboko i spojrzał po nim. - Naprawdę? - nie bardzo dowierzał, że robi dobrze. Wydawało mu się, że Febe znowu go zjedzie od góry do dołu. Stając po stronie Akane. Stronie, której nawet nie znała, bo on nie zbyt wiele o tym powiedział...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  14. Gave zakluczył sobie usta i zaśmiał się cicho, po czym pokręcił głową. Nie o to mu chodziło. Odetchnął głęboko. Naprawdę nie był pewien czy chce jej to wszystko mówić, a mimo to chyba potrzebował takiego ujścia.
    - Zrobiłem głupotę - powiedział. - Akane ze mną zerwała, a potem poszła w siną dal. Byłem na nią zły, ale potem przegadaliśmy sprawę i uznałem że sprawa jest załatwiona. Koniec to koniec - wzruszył ramionami. - Ale no jestem jaki jestem, a ona dalej mnie pociąga... więc flirtowałem z nią, a ona oddawała mi tym samym. Nawet czasem sama zaczynała. To było z obu stron. W końcu zorientowałem się, że nie tak powinno to wyglądać. Postawiłem jej więc ultimatum. Powiedziałem, że albo żadnego dotyku albo niech się liczy na to, że dotyk doprowadzi kiedyś do seksu... bo wiesz ona ciągle pierdoliła, że takie mizianki to tak, ale żadnych znaczących pocałunków czy seksu, bo to zachowuje dla swojego partnera. I okay. Ma do tego prawo - odetchnął głęboko. - Więc chciałem by przy tym stała, postawiłem to ultimatum, żeby uciąć te flirty i flirciki... - mruknął. - No bo nawet jeśli ja utnę, a ona dalej będzie coś robiła... nawet nieświadomie to ja się kiedyś złamię i uznam że a to luz - wymamrotał masując sobie skronie. - A ona wspaniałomyślnie stwierdziła, że skoro tak to ona jednak dopuści do siebie myśl o ewentualnym seksie. Czyli pójdzie w moje widzimisię... złamie to swoje postanowienie. Skrzywdzi samą siebie dla... no nie wiem, chwili zapomnienia? Dla tych paru czułości? - zacisnął mocno wargi. - Więc wczoraj... się pokłóciliśmy. Bo no ona się wcale nie szanuje. Skrzywdziłaby siebie, więc jej powiedziałem, że jeśli jedynym sposobem na to, by przerwać to koło jest to że przeprowadzę się daleko od niej z małymi to zrobię to - skrzywił się. - Nie chodziło mi o zabranie dzieci, tylko o ten dystans. Oprzytomniała wtedy... trochę. No kijowo zagrałem, chociaż dalej uważam, że nie zrobiłem aż tak źle. Tłumaczyłem jej, że kontakt tak, że spotkania z małymi kiedy chce - wzruszył ramionami. - Nie mniej, wolałem tak niż potem widzieć jak się rozsypuje bo poszła ze mną do łóżka i okazało się że ja dalej nic - zgrzytnął zębami. - Po prostu... - spojrzał po Febe. - ... ech no i ja potrzebuję dystansu od niej. Nie potrafię przy niej zdrowo funkcjonować. Ona przy mnie też nie - pokręcił głową. - Nie wiem jak miałbym się przestawić na zdrowe funkcjonowanie, na po prostu przyjaźń przy niej non stop obok... a ona jednak wolałaby mieć mnie obok - odchrząknął. - Dlatego... wolałbym chociaż trochę ograniczyć kontakt na razie...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  15. Zacisnął mocno wargi, przez moment milcząc.
    - Bo robi te gesty... głaszcze po policzku, patrzy czule, całuje w policzek czy blisko warg... zachęca do dalszych pieszczot - mruknął. - A ona mnie pociąga... a nie chcę jej po prostu wykorzystać - zacisnął mocno wargi. - Liczę na to, że po takim ograniczeniu kontaktu będę w stanie nie odczuwać tych jej gestów jako zaproszenie do zabawy. Sam nie będę jej kusił dla zabawy... - wyjaśnił cicho.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  16. - Nie - odparł kręcąc lekko głową. - Nie, Febe - pokręcił nią znowu. - Same gesty nie wystarczą. Ja... nie wystarczą. Ja to po prostu wiem. - spojrzał na nią. - Nie wiem skąd i nie wiem jak... ale wiem, że tak będzie, bo w tej chwili czuję po prostu irytację. Bo nie wiem czy ona znów wspaniałomyślnie nie postanowi iść w moje widzimisię, czy przypadkiem nie złamię jej silnej woli i postanowienia. Nie mam tej pewności. Żadnej - pokręcił głową. - Po prostu... w tej chwili nie widzę tego. W ogóle nie wyobrażam sobie tej relacji, jeśli będziemy blisko siebie. Boję się tego, że jak będziemy blisko to będzie coraz gorzej, a ja nie chcę by to odbijało się na dziewczynkach - wyjaśnił jej. - Wiem, że ta aktualna sytuacja też się na nich odbije, ale... lepiej tak niż co jakiś czas spięcia, wybuchy i płacze - pomasował sobie skronie. - Po prostu tego nie widzę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  17. - Po prostu to co było do tej pory nie pozwala mi myśleć inaczej - pokręcił lekko głową. - Ja nie mówię, że teraz 5 lat będę ograniczał kontakt - mruknął. - Po prostu potrzebuję chwili oddechu. Chwili bez niego - wymamrotał. - Jak nie wyjdzie spróbuję innej metody, ale teraz... ja po prostu tego nie widzę - pokręcił głową i zacisnął mocno wargi. - Pozwalam sobie na złość, płacz, smutek. Pozwalam... ale uważam, że tego jest za dużo w naszej relacji. Zdecydowanie za dużo - pokręcił głową. - Co jest złego w tym, że chcę odetchnąć? Że chcę sobie powoli poukładać w głowie. Że chcę aby to wszystko w jakimś stopniu wróciło na dobre tory... - zagryzł mocno wargi. - Nie wiem czy ta metoda będzie dobra, ale czuję, że mam w sobie aktualnie zbyt wiele żalu i złości, żeby dalej kontynuować to w takiej formie jaka była tylko ze zmniejszonym dotykiem. To... w mojej głowie... jest skazane na porażkę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  18. Chłopak przez moment się nie odzywał, tylko spokojnie dokończył jedną z kanapek, żeby przesiąść się na krzesło bliżej Febe i przytulić się do niej delikatnie.
    - Dziękuję - pokiwał lekko głową, a słysząc o obiedzie zacisnął mocno wargi. Był pewien że spokojnie by na tym obiedzie wytrzymał. Jedyny problem jaki przewidywał w tym temacie to niezwykle dziwne rozmowy przy stole lub ich brak. - Dobrze, dam znać - powiedział cicho. - Albo sam nie będę wtedy jadł - dodał zaraz.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  19. - Tak, ja po prostu miałem na myśli sytuację, w której palnę o obiedzie a wcześniej nie zdołam cię poinformować o tym - spojrzał jej prosto w oczy, ale jej wcześniejsze słowa podniosły go trochę na duchu. Wiedząc, że ma Febe i może tu z nią mieszkać i jest mile widziany dużo dawały. Komfortu psychicznego. Skinął głową na wieść o herbacie. - Tą co ostatnio - poprosił, bo tamta była naprawdę smaczna.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  20. Myślał, że po powrocie do domu znajdzie Febe jeszcze śpiącą albo ewentualnie parzącą swoje ziółka i przygotowującą pyszne śniadanko. Na jego nieszczęście kobieta już była zajęta rannymi, więc przysiadł na skraju jednej z sof grzecznie ustawiając się w kolejkę. W końcu nadeszła jego kolej, zapukał do drzwi i wszedł z małym kotem na rękach.
    - Hej, ale masz ruch od rana - rzucił z delikatnym uśmiechem. - Znalazłem takiego brzdąca podczas porannej przebieżki - odchrząknął. - Może go przebadamy? - zaproponował nie do końca wiedząc jak zacząć temat.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  21. Skrzywił się nieco podczas uścisku, ale zaraz uśmiechnął się do niej delikatnie. Posadził chłopca na odpowiednim miejscu, a ten z zainteresowaniem sięgnął do zabawki. Oczka aż mu się zaświeciły, kiedy zaczął nią delikatnie wymachiwać. 
    - Mhm... nie mogłem spać, to mogła być nieco dłuższa przebieżka... dotarłem do Ardei... przyniosłem chleb na śniadanie - uśmiechnął się szerzej. - Zaraz coś zrobię i zaparzę ci kawy, zdajesz się jej potrzebować - zauważył. Szczęśliwie wziął dwa bochenki ze sobą, bo inaczej nie miałby czym jej częstować. - A to... - podrapał się po głowie. - Natrafiłem na Polszański oddział - wyjaśnił spokojnie. - Wącha kwiatki od spodu, a An mi zszyła bark - skomentował, zsuwając koszulę by pokazać jej dzieło dziewczyny. - Krzywo w cholerę, ale niech jej będzie...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  22. Zastanowił się nad odpowiedzią na to pytanie. Powoli skinął głową.
    - Po części tak - przyznał szczerze. - Przepraszam, nie do końca ufam jej jeśli chodzi o nocki... - mruknął. - To przejdzie ale... - westchnął ciężko i zaraz pokazał jej malca. - A to druga sprawa... bo widzisz Febe, ten mały przyjaciel lata - zacisnął mocno usta. - I wiek się zgadza, jego kolor patrzałek też... - odetchnął głęboko. Poza tym dobrze wiedział ilu pacjentów ma Febe i nie chciał jej dokładać pierdół. Ten bark był po prostu pierdołą. - A ty jesteś ostatnio przemęczona - zauważył cicho, siadając na skraju kozetki. - Mhm a poczęstunkiem zajmę się za chwilkę - obiecał jej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  23. - Mam nadzieję, że żadnej się nie spełnią - szepnął w odpowiedzi, ale Febe miała rację. Do tego potrzebował czasu. Może za jakiś czas nie będzie do niej chodził, albo chociaż spędzi bezsenną noc w swoim łóżku. Pokręcił głową na komentarz Febe. - Obawiam się, że nie żartuję - wymamrotał. - Oczy, włosy, lata... no i wygląda na takie trochę ponad rok - skomentował cicho. - Rei jeszcze nie wie, ale chcę jej go jutro przedstawić... powiedzieć, bo chyba powinna wiedzieć zanim powiemy o tym Tonemu - zacisnął mocno wargi. - Ale nie mogłem go zostawić. Ten dzieciak widział śmierć swojego ojca, a matka uciekła, krzycząc że mogą sobie go wziąć i zrobić co chcą... - wymamrotał na swoje usprawiedliwienie. To był punkt zapalny. Przez to właśnie wskoczył w ogień walki i wyrwał im dzieciaka z rąk. - Nie mogłem go zostawić - zacisnął mocno wargi, odruchowo zaciskając obie pięści i krzywiąc się od przeszywającego go bólu. Cholera. Zapomniał. Drżącą dłonią, rozprostował bolące palce. Na plus - dało się je zgiąć, na minus - w chuj bolało. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  24. Odetchnął głęboko, słysząc pytania o malca. Febe zawsze zadawała trafne pytania. Z westchnieniem położył się na kozetce i przymknął oczy masując się po skroniach.
    - Na razie planuję go przygarnąć - odparł szczerze. - Z braku laku będzie spał na moim łóżku. Zmieścimy się we dwoje, a gdyby małe były zazdrosne to jego przerzucimy do łóżeczka a je do łóżka mojego - wyjaśnił zanim padło pytanie o zazdrosne dziewczynki. - Na pewno chcę żeby poszedł do Azylu, ale to co potem... - spojrzał po Febe. - To zależy od Tonego. Jak nie będzie mógł na niego patrzeć to... znajdę mu jakiś dom - uśmiechnął się słabo. - Jeśli jednak postanowi go poznać... to będę szczęśliwym wujkiem - rzucił z delikatnym uśmiechem, przyjmując wiadomości co do jedzenia malucha. - Dziękuję - szepnął i zasalutował jej. - Dziś nie będę ćwiczył - obiecał.- To co? Masz ochotę na przerwę? - wyjrzał przed drzwi. - Tak na oko tych trzech może poczekać - spojrzał po niej. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  25. Powoli ją puścił i omal nie runął do przodu, ale chwycił mocno fartucha Febe, żeby utrzymać się w tej pozycji. Zarejestrował jak przez mgłę, że Akane wychodzi. Poszła do dzieci. To dobrze. Chciał ją prosić, żeby zajęła się też Groszkiem, ale... nie był w stanie, a poza tym uznał że Akane wie i pomoże i z chłopcem. Milczał skupiając się tylko na tym, by wysiedzieć w tej pozycji, ale Febe oczekiwała informacji.
    - Nic... nei zrobiłem - wydusił z siebie. - Z nikim... się nie biłem... - dodał wypluwając trochę śliny na własne spodnie, bo połykanie jej nagle zdało się niemożliwe, jakby gardło zaczęło się kurczyć, a ślinianki produkować śliny za dużo. - Nikogo nie... obraziłem czy prowokowałem... - dorzucił, bo przecież zawsze jak kończył ranny to chociaż wiedział dlaczego. Wiedział ile w tym było jego winy czy narwania. Tym razem tego nie było i chyba to go wkurzało najbardziej. - Wszystko mi się troi... przed oczyma... nie widzę dobrze... boli - przerwał a kolejny skurcz sprawił, że wpadł nosem w brzuch Febe, zaciskał mocno wargi nie chcąc krzyczeć. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  26. Gave znowu wypluł ślinę, bo nie mógł jej przełknąć chociaż usilnie próbował. Poddał się w końcu i po prostu zaczął ją wypluwać. Akurat na tyle sił mu jeszcze starczyło. Skinął lekko głową i kiedy Febe położyła go na boku mocniej przytrzymał się krawędzi kozetki, żeby przypadkiem się nie przekręcić.
    - Ty to lubisz... mnie wiązać - skomentował jakoś tak, bo przyszło mi do głowy, że w noc kiedy odprawił Lottę też był związany na kozetce. W tym samym, cholernym miejscu. Zaśmiał by się, gdyby tak go wszystko nie bolało. - Dzisiaj był dobry dzień - szepnął sam do siebie, by utrzymywać przytomność. - Obiecałem lizaki Rei... muszę je zanieść... - dodał jeszcze cały czas trzymając zamknięte oczy i wypluwając ślinę od czasu do czasu. Ból nie chciał go opuścić, ale wierzył, że Febe w tym temacie mu pomoże. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  27. Chłopak nie protestował za bardzo. Starał się jej pomóc, kiedy pomogła mu przesiąść się na fotel. Jęknął głucho, gdy ścisnęła go pasami, ale rozumiał czemu musi to zrobić. Nie Zastrzyku nawet nie poczuł, ani ulgi. Przynajmniej na początku. Dopiero po pewnej chwili ból nieco zelżał. Dalej był, ale już tak mocno nie kłuł. Uparcie wypluwał ślinę. Nie odzywał się też więcej. Powie jej  później. Zdecydowanie. Spróbował skupić na niej wzrok, ale troiła się. Słyszał tylko jak przestawia jakieś ampułki, jak stuka w coś, miesza. Wzdycha. Zasnął zanim odnalazła dla niego lek. Zmęczony tym wszystkim. Ślina dalej spływała w dół, ale on już tego nie widział, nie czuł. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  28. Pobudka nie należała do najfajniejszy. W pierwszej chwili kompletnie nie rejestrował co się dzieje. Dopiero po niej powoli zaczął docierać do niego sens słów Febe. Postarał się skupić na niej wzrok i przez krótki moment obraz 3-osobowej Febe zmienił się w nią samą, by znów się rozjechać.
    - Trzy matki to potrójne szczęście... jak są fajne - wydusił, bo wcześniejszy lek najwyraźniej przestawał działać i znów mógł paplać ozorem, chociaż trochę. Pokiwał głową na znak, że się zgadza. - Ale ja... - zagryzł wargi. - Nie wiem czy połknę... - wyjaśnił jej swą obawę.

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  29. - Może kiedyś da się zrobić - rzucił z lekkim przekąsem w głosie i gdy odchyliła mu głowę omal nie zadławił się płynem. Przez chwilę krztusił się jej, ale w końcu wszystko przeleciało, a on odetchnął kilka razy nieco głębiej. - Nie będzie tak bolało? - zapytał jej z nadzieją, dalej siedząc na tym fotelu i nawet nie prosząc o rozwiązywanie. Nie był pewien jak ustąpią objawy i czy w ogóle to zadziała.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  30. Pokręcił przecząco głową.
    - Mogę się wtedy położyć? - zapytał jej jeszcze, chcąc wiedzieć czy powinien jednak dalej siedzieć. Zamknął oczy, by oczy mu trochę odpoczęły. - Dziękuję i przepraszam - szepnął, bo przecież Febe znów przez niego zarywała nockę. Znów z jego cholernej winy. Może faktycznie powinien w końcu zejść z tego świata? Ale przecież nie chciał... Zacisnął mocno wargi Szlag by to.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  31. A skąd on to miał wiedzieć? Nie wiedział jak tworzy się takie mikstury. Dobrze, że nie będzie musiała tu 10 godzin spędzać, ale to znaczyło że on sam je tu spędzi, a to też mu się nie uśmiechało. Ostatnio jak tu był to Ryu planował go uśmiercić. Co prawda chłopaka nie było w Argarze, ale jednak. 
    - Uhm nie chcę tu zostawać sam - przyznał cicho, powoli się odpinając i bardzo wolno przechodząc na kozetkę, by na niej się położyć. Zamknął oczy i odetchnął głęboko. - Ostatnio Surykatka miała ochotę mnie zabić - przypomniał. - A dziś... mam znacznie więcej wrogów - odchrząknął. - O no jasne, zabiorę cię z przyjemnością - zapewnił z uśmiechem. - W Ardei jest fajne miejsce. Przepyszne...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  32. Objął ją odruchowo oddychając z wyraźną ulgą. Nie chciał tu sam zostawać a fakt, że będzie mógł wrócić do domu bardzo go cieszył i uspokajał. 
    - Mam - zgodził się z nią. - Ale mówiliśmy o możliwych morderstwach na mej osobie... uhm przyjaciele raczej mnie nie ubiją. Jak już to pogrożą że ubiją - uśmiechnął się krzywo i skinął głową. - To jesteśmy umówieni na randkę w Ardei - mruknął, powoli siadając, kiedy wspomniała, że będą się zbierali. - A... dziewczynki i Groszek będą spać u An dziś? - zapytał jej, bo no tego nie omówili i nie był pewien gdzie Akane ich wzięła. WIedział tylko że na pewno ich nie zostawiła. 

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  33. - Czysto platoniczna - wymamrotał, wstając dość chwiejnie na nogi. Nie zaprzeczył tej całej "matce", ale zarumienił się przy tym trochę. Może nie powinien tak myśleć czy mówić, ale to było silniejsze od niego. - Na razie nie chcę randkować z nikim innym - uśmiechnął się do niej słabo. - Wystarczysz mi ty - stworzył serduszko z dłoni. - Obiecuję, że co najwyżej będę się mocno do ciebie przytulał - dodał zaraz ruszając powoli do drzwi i otwierając je by przepuścić Febe w progu.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  34. Trochę zdziwił się jej pytaniem i przez moment milczał.
    - Mówię i zaznaczam im, że nie chcę randkować - powiedział na wstępie. - Nie całuję ich i nie robię ruchów takich, by ktoś mógł pomyśleć, że chcę pocałować. No przecież nie muszę iść z kimś do łóżka czy mieć takich zamiarów, jeśli chcę potańczyć czy po prostu spędzić z nimi dobrze czas - spojrzał jej prosto w oczy i przystanął na moment by wziąć kilka głębszych oddechów. - Poza tym z niektórymi to dość... skomplikowane. Jedni czują klimat, innym trzeba wyjaśniać bo no są jakby odklejeni - podrapał się po głowie. - Sam pewnie w wielu tematach jestem odklejony - dodał zaraz, bo święty to zdecydowanie nie był. Ruszył z nią dalej. Co prawda po jej miksturze czuł się nieco lepiej, ale to nie oznaczało, że objawy zupełnie ustąpiły. Przynajmniej był w stanie iść o własnych siłach. - To dobrze, bo bez tego się chyba nie obejdzie - uśmiechnął się delikatnie w jej stronę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  35. - Okay, wiem o tym - zgodził się z nią. - Ale teraz jest jeszcze taka sytuacja... przyjaźnisz się z kimś i robicie do siebie takie gesty... - mruknął. - To tu mi trudno powiedzieć, kiedy to jest już za dużo, a kiedy wystarczająco. Przecież z przyjaciółmi powinno być po prostu luźno. Bawimy się wszyscy ze sobą nie? - spojrzał po niej spokojnie. - Uhm no i skąd mam wiedzieć, kiedy ta moja przyjaciółka nagle zaczyna odbierać me gesty za coś innego? - zapytał jej. - No i jest jeszcze sprawa skomplikowania... bo na przykład ja wiem, by trzymać łapy przy sobie przy Akane, bo nie chcę jej mącić w głowie - zaczął spokojnie. - Darcy to w ogóle takich rzeczy nie lubi. Zaraz najeża się jak jakaś pogrzana kocica... - rzucił wtulając się w nią, gdy objęła go ramieniem. Poczuł nieco gorszy skurcz przechodzący przez lewą nogę i nawet cieszył się że akurat się w nią wtulił. - Ale z Onyx... - westchnął ciężko. - Z Onyx te takie dziwne akcje są normalne, zawsze były... - mruknął. - Zaczynam dochodzić do wniosku, że dziewczyny są po prostu nie dla mnie. Lepiej odpuścić i nie wpadać na dziwne tory...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  36. - Wiem, że są. Akane się na niego zgodziła - zauważył krótko, bo przecież była taka opcja w pewnej chwili. - Ale postawiłem tam granicę - mruknął jeszcze, nabierając głębokiego oddechu. - Czułbym się jak najgorszy zwyrodnialec coś takiego z nią robiąc - odchrząknął jeszcze, po skrzywił się i musiał odrobinę mocniej na niej oprzeć. - Przepraszam - wymamrotał, znów równując trochę swój oddech. Wiedział, że czasami jedna ze stron wyłamuje się z relacji i zaczyna jej zależeć bardziej, ale przecież nie mógł mieć aż tak dużego pecha by każda laska tak twierdziła. - Nie zgadzam się z tą całą zazdrością - poinformował ją po chwili. - Uważam, że przyjaciele też mają prawo być zazdrośni o samych siebie - wzruszył ramionami. - Bo jak widzisz taką kobietkę, która buja się z jakimś pomyleńcem czy innym głupolem... to normalne, że jest się zazdrosnym. Przecież nie chcesz, żeby kobietka sobie narobiła zawodu miłosnego, czy źle wybrała. To musi być ktoś godny jej standardów, a nie zaniżający je - stwierdził jeszcze, po czym skinął głową. - Mhm na tę chwilę nie są dla mnie Febe. Nie chcę żadnych związków. Ten poprzedni mi wystarczy na kolejne 50 lat... - westchnął, potykając się o własne nogi i ciesząc że już dom widać w oddali. Przystanął znów. - Nie mogę - poinformował ją, opierając dłonie o swoje kolana. - Chwilka...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  37. - Zgoda, ale z boku ta troska może wydawać się zazdrością, bo właściwie czyny mogą być podobne - zauważył Gave, bo jakoś nie do końca kumał co za problem nazywać tę przyjacielską troskę zazdrością, skoro na podobnych zasadach działała. Przynajmniej w czynach osób. Zazdrżał lekko i wypluł nieco śliny, która mu się zebrała w buzi, po czym przełknął kolejną, prostując się. - Całe szczęście - szepnął. - Chyba nie dałbym rady... inaczej...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  38. - W porządku, ja rozumiem różnicę w tym znaczeniu i jej nie neguję, bo masz tu rację - poinformował ją. - Ale nie rozumiem jak tego się nie pomyli - spojrzał po niej. - Ty przed chwilą pomyliłaś moje przyjacielskie gesty do kumpel z flirtem, kiedy tego nie robiłem, to jeśli przydzwonię komuś w nos, bo będzie się całował z Onyx czy Akane, też mi powiesz, że to z zazdrości, bo z boku tak to będzie dla ciebie wyglądało - wyjaśnił swój punkt widzenia, skupiając się na tym by mówić i iść. Stawiał krok za krokiem, powoli, zmuszając swój organizm do marszu. Fakt, że Febe go obejmowała i przytrzymywała bardzo mu tu pomagał. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  39. - Oczywiście, że można przydzwonić z troski - powiedział pewnie i pokiwał lekko głową. - Bo przecież, nie będę grzmocił jej - skomentował. - Tylko temu ciamajdzie, co to będzie je krzywdził - rzucił po prostu, bo przecież rozmawiali o tych całych standardach. Jeśli będzie miał słaby standard i nie będzie nadawał się do życia z daną dziewczyną to będzie trzeba mu przygmocić za nagminne całowanie jej czy trzymanie rąk na nich. Wzruszył ramionami i gdy znaleźli się na ganku, podparł się mocno o barierkę, a potem z ulgą przekroczył próg domu. Pierwszy raz chyba uśmiech nie chciał zejść mu z ust. Usiadł nieco bezskładnie na kanapę, by tam odchylić głowę do tyłu i po prostu skupić się na oddychaniu.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  40. - Ja też mówię o toksycznej sytuacji, nie jestem aż takim debilem by kogoś atakować za nic - westchnął, a gdy pozwoliła mu zostać na kanapie to odetchnął z wyraźną ulgą. Znów zaczynał odczuwać te przeklęte skurcze. Jeden z nich zgiął go w pół i wycisnął łzy z bólu, ale zdołał się wyprostować kiedy Febe wróciła. - Zdefiniuj... źle? - poprosił ją szybko, bo nie chciał brać leku za szybko. Spojrzał jej prosto w oczy, ale za chwilę głowę ułożył na jej ramieniu oddychając powoli i równomiernie. Ból nadszedł z nienacka. Ból ręki. Czuł jak paraliżuje mu całe ramię, a to wszystko dochodzi aż po koniuszki palców, które zgięły mu się niekontrolowanie. Pech chciał, że była to ręka nad którą tak usilnie pracował, więc ból zdawał się być jeszcze większy. Aż się zapowietrzył, ale nie krzyknął. Nie chciał jej aż tak straszyć. Ani jej ani wszystkich domowników, którzy pewnie już spali.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  41. - Ale mówiłaś, że po paru godzinach - spojrzał po niej, walcząc z tym żeby wyprostować z powrotem palce. Na próżno. Zamiast tego nabrał głęboko powietrza w płuca i powoli je wypuścił. Nie protestował dalej, tylko wypił póki mógł dobrze przełykać. Nie chciał znów się krztusić płynem. To było okropne uczucie. Grzecznie położył się na kanapie i zamknął na moment oczy. - Chyba nie trzeba - odparł cicho kiedy wróciła ze specyfikami. - To dość męczące... ten ból jest dość męczący - przyznał cicho, spoglądając na nią. Wierzył, że mu pomoże, ale nic nie mógł na to poradzić, że gdzieś w duchu obawiał się iż jego organizm po prostu się podda.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  42. Gave zerknął na pastylki i przytaknął jej cicho, trzęsąc się pod pledem, bo fiolka nie zaczęła jeszcze dobrze działać a kolejny potężny skurcz wycisnął łzy z jego oczu. Poduszka przyjęła część krzyku chłopaka. Drżącą dłonią sięgnął po te pastylki i uniósł się na łokciu by popić je wodą. Może nie warto było z Febe dyskutować. Może to pomoże na szybsze zaśnięcie. - Nie mogę rozprostować palców, boli to tak bardzo boli - przyznał jej, starając się mówić w miarę opanowanym głosem, żeby nie pokazać po sobie, że po prostu się boi. Boi o własne życie. Podobno miał mówić o swoich uczuciach, mówić głośno, ale jak miał jej to powiedzieć, kiedy tak się starała? Przecież złamie jej tym serce.

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  43. Chłopak przyjął to do wiadomości i spróbował się do niej uśmiechnąć uspokajająco. Powoli czuł, że fiolka zaczyna działać. Skurcze nie ustępowały, ale jego ból był znacznie mniejszy. Odetchnął odrobinę lżej.
    - Przytulisz mnie? Proszę - poprosił cicho. To pytanie i tak było wielkim wysiłkiem. Potrzebował wsparcia. W tej chwili tylko tego. - Tak nie romantycznie - dodał zaraz, żeby nie myślała że on myśli o czymś takim. - Tak normalnie...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  44. Chłopak podsunął się trochę do niej na tej kanapie chowając się w jej ramionach. Zamknął oczy i chwilę przełykał łzy, gdy nazwała go synem. Oddychał w miarę spokojnie. Chwycił jej koszulę zdrową dłonią, wtulając się w nią jeszcze mocniej. Pozwolił sobie na cichy szloch. Ból i strach konkretnie go wymęczyły, a tabletki nasenne Febe powoli zaczynały robić swoje. Oczy nie chciały się już otwierać, ale Gave nie chciał puścić kobiety. Zasnął wtulony w nią.

    Gave - i time skip?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i Yensen mu da popalić po time skipe, że mu żonę na noc ukradł.

      Usuń
  45. To były jedne z najboleśniejszych godzin w jego życiu, pod kątem fizycznym oczywiście, bo psychicznie bywało znacznie gorzej. Pomijając niewolę Polszańską, ale nawet ona nie była aż tak frustrująca jak to. Już nie grał silniejszego niż był. Krzyczał, póki nie zdarł sobie gardła. Próbował usilnie utrzymać przytomność, choć w duchu błagał by ktoś mu ją odebrał. Serce ściskało się coraz częściej, a temperatura odbierała jasność myślenia. Dodatkowo ta cholerna ślina. Nie mógł jej przełykać. Leżał więc na plecach starając się pluć, albo chociaż po prostu się nie dławić. Nie zarejestrował tego, kiedy kobieta krzyknęła coś do niego, ale potem poczuł jak czyjeś ręce go sadzają, ktoś odchyla mu buzię i lek jest mu wlewany do ściskającego się raz za razem gardła. Ktoś też zamknął mu wówczas buzie i czekał aż połknie. Bolało, paliło krztusił się przy tym i część leku pociekło mimo wszystko z kącików jego ust wraz ze śliną, ale reszta trafiła do gardła chłopaka. Znów został ułożony na kanapie. Nie był pewien, kiedy ból minie, nie kontaktował prawie wcale.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  46. Chłopak starał się nie ruszać. Dłoń tylko zacisnął na skrawku koszuli Febe, jakby chcąc mieć pewność że jeszcze żyje i że nie jest sam w tej sytuacji. Leżał przeżywając te wszystkie objawy z nieco mniejszym natężeniem. Już nie tak wielkim jak rano. Torsje zaczęły się po dobrych trzech godzinach. Chłopak zgiął się wpół i ostatkiem sił wychylił głowę zza kanapy, zaczynając zwracać całą zawartość swojego żołądka. Był na tyle słaby, że nawet dobrze nie podnosił się na rękach by to robić.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  47. Chłopak wtulił się w nią i poczuł łzy, które znaczyły sobie drogę po jego policzkach. Autentycznie się przy niej rozkleił. Chciał jej podziękować, ale aktualnie nie miał sił by nawet coś mówić. Przymknął oczy oddychając z wyraźną ulgą. Nie chciał umierać, nie mógł jeszcze ich tu zostawić. Nie teraz. Drżącymi dłońmi delikatnie ją objął. Na tyle na ile był w stanie, chcąc jakoś tak przekazać to nieme "dziękuję".

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  48. Chłopak nabrał głębokiego oddechu w płuca i powoli wypuścił je, by wzruszyć ramionami.
    - Nie wiem - odparł szczerze. - Nie wiem - powtórzył patrząc na swoje kolana i na dłoń meduzy. Nie cofnął się przed tym dotykiem. Przez chwilę przełykał łzy. - Nie wiem Febe, naprawdę nie wiem co dla mnie będzie lepsze... - mruknął cicho. - Nie wiem czy nie zrobiłem jej czegoś okropnego... nie wiem czy w ogóle powinienem być obok - starł szybko łzy wolną dłonią. - Ja już nic nie wiem...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  49. Oparł gorące czoło o jej ramię i chwilę przełykał łzy, po prostu korzystając z tego objęcia, na tyle na ile mógł.
    - Po części tak, wyrwała mi na tym cholernym ośle... - zsunął rękawiczkę z dłoni z kryształem, by pokazać jej bliznę po tym jej szaleńczym wyrwaniu się do przodu. - ...nie nadążyłem nad nią - mruknął. - I nie zdążyłem zanim ją... - zacisnął mocno wargi i spojrzał w sufit. - ...cholera... to nie był przyjemny widok, a ona nie powinna była tego przeżywać - mruknął. - Ale... ja potem ją opatrzyłem, ale to nie wystarczyło... przecież wdało się jej zakażenie, więc po części ja... - wymamrotał. - A potem... potem się do siebie zbliżyliśmy... a jeśli to przez to? Jeśli to jest ta trauma? Jeśli w jej głowie... to ja ją zmusiłem? - spojrzał jej w oczy i skrzywił się. - To jestem najgorszy, Febe.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  50. Słuchał ją równając swój oddech i powoli opanowując i łzy. Pociągnął nosem jeszcze kilka razy zanim otarł łzy z oczu. Pokiwał głową na te wieści o podejrzeniach Klary co do ran na plecach i odetchnął z delikatną ulgą na to zapewnienie, a kiedy zapytała o to co sądzi a propo zbliżenia to spojrzał gdzieś w bok, uciekając przed jej wzrokiem.
    - Nie było złe - powiedział. - Nie uważam go za coś złego, ale... - zagryzł mocno wargi. - Klara jest inna niż my - znów na nią spojrzał. - Dla niej to zbliżenie to pogwałcenie większości zasad, którymi się kierowała - wyjaśnił. - Stąd moja obawa, że to... że może jednak ją skrzywdziłem. Niby sama chciała i się zgodziła, ale... może naciskałem za bardzo? - spojrzał po Febe.

    Ryu xD

    OdpowiedzUsuń
  51. Te wyjaśnienia do niego trafiały. Uspokoiły go trochę. Może nie zniwelowały całego poczucia winy, ale sprawiły że odetchnął nieco głębiej. Bez bólu w piersi. Miała rację. Wyczułby jej lęk. Silny lęk był wyczuwalny, a on miał okazję czuć i widzieć go u Klary podczas całej tej podróży. I to nie raz. Na kolejne pytanie zacisnął mocno wargi i spuścił wzrok.
    - Kiepsko - odparł po prostu. - Ale nie sądzę, żeby ucieczka coś mi dała - dodał po chwili milczenia. - Jakoś dam radę, co nie? - spojrzał na Febe. - Już raz musiałem skopać swe uczucia to za drugim razem powinno być łatwiej, przynajmniej teoretycznie - mruknął, czując znów jak jedna samotna łza spływa mu po policzku. - A zawsze można stworzyć nowe wspomnienia - dodał jeszcze. - Lepsze wspomnienia - spróbował się do niej uśmiechnąć. No bo i owszem wiedział to, ale jakoś nie był co do tego wszystkiego przekonany. - Obiecałem jej, że nic nie powiem dopóki sama nie zapyta - dodał jeszcze. - No poza Finnem... o nim jej wspomniałem - spojrzał Febe w oczy. - Uznałem, że musi o nim wiedzieć - wyjaśnił. - I zapytała o to ile dni nie pamięta... to też jej powiedziałem, ale ech... powiedziałem jej też, że te trzy dni... wcale nie były takie złe - zacisnął wargi. - Bo nie były... poza tym biczowaniem... i poza ostatnim dniem... pozostałe były dobre - zacisnął wargi. - Mam nadzieję, że za bardzo nie nabroiłem...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń

^