Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

A życie? Jakie życie? Poprzerywana linia na dłoni...

 

Damon - 20 lat - 170 cm - ur. 03.03 - 

- Syn Życia - obecnie: Argar

Całe swoje życie ma pecha. Urodził się w Argarze, gdzie wychowywał się ze swoim ojcem, matki nigdy nie poznał. Tylko z opowieści ojca wiedział, że to ważna i niemalże nieśmiertelna persona. Świetnie, szkoda tylko że nigdy nie zadała sobie tyle trudu aby poznać swoją Latarośl. W szkole pełnił funkcję jej przewodniczącego, pomagał dzieciakom ile się dało, ale nigdy specjalnie nie angażował się w żadne związki. Ot pozwalał by życie (o zgrozo) przelatywało mu przez palce.

Podczas wojny domowej o Argar, wpadł do portalu i przedostał się do Phyonix, gdzie... został na dłużej. Znalazł sobie nawet robotę przy obsługiwaniu wiecznie spragnionych i wygłodniałych Feniksów. Zaprzyjaźnił się z księciem i księżniczką tego miejsca, ale w końcu czegoś zaczęło mu brakować. To wtedy zdecydował się na podróż. Nie sądził jednak, że będzie musiał to robić sam. Diego - książe Phyonix - okrutnie sobie z niego zakpił, przez co w samym Mathyr spędził już 3 tygodnie, błąkając się po nim i próbując odnaleźć drogę do upragnionego Argaru.

Przedłuża czyjeś życie swym własnym dotykiem; potrafi zasklepiać rany kiedy te zagrażają czyjemuś życiu; trudno jest go zabić; sam również ma trudności z odebraniem sobie życia - a testował to wielokrotnie, nigdy nie wyszło; zaraża uśmiechem i pogodą ducha; lubi przytulać, śpiewać, tańczyć i przebywać wśród ludzi; kompletnie nie radzi sobie z orientacją w terenie; czasem potrafi zgubić się na prostej drodze; roślinki przy nim nie więdną, a raczej rozkwitają.


[Zapraszam do wątków :) i przepraszam za kiepskie wątki... to mój pierwszy raz.
Mail do kontaktu - chat już mi działa - blueberrygoda@gmail.com ]


15 komentarzy:

  1. Dziem dobry. ^^
    To ja bardzo chętnie przyjmę wąteczek.
    Postać zapowiada się bardzo ciekawie. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No to witam również Ramona! Sama z chęcią przyjmę jakieś wątki! Życzę także samych przyjemnych relacji oraz konspiracji! Niech Ci się nim wspaniale pisze!

    OdpowiedzUsuń
  3. To całe zamieszanie z Gavinem i Gavem dosyć solidnie dało jej w kość i Akane czuła potrzebę zwykłego wyluzowania. Fasolki zostawiła z utęsknionym ojcem, a sama ruszyła do Pisków Czasu na zwykłego drinka. Jakoś nie specjalnie ciągnęło ją teraz na scenę, repertuar w głowie należał do tych nieco bardziej przytłaczających, a w obliczu nadchodzącej wojny wolała słuchaczom nie dokładać. Teraz, gdy znała trochę mniej wylewny sposób na emocje, śpiew odszedł odrobinę na bok.
    Wchodząc do gospody zwróciła uwagę na chłopaka przy scenie, przypadkowo złapała jego wzrok i delikatnie się uśmiechnęła, ale ruszyła mimo wszystko w stronę baru. Damon, z tego co pamiętała, syn Życia... Prawdę mówiąc nie sądziła, że kiedykolwiek spotka kogoś takiego. W barze zamówiła jeden ze swoich ulubionych drinków po czym z naczynkiem w ręce, zainteresowana występem, zbliżyła się do sceny by podeprzeć jeden z filarów i posłuchać ballady. Lubiła ten kawałek i miło było go posłuchać.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  4. Widząc jak idzie w jej stronę stawiała, że może chcieć o coś zapytać i zaraz odepchnęła się ramieniem od filara by złapać jego dłoń, swoją wolną.
    - Tam, pamiętam - przyznała z lekkim uśmiechem. - Akane - również się przedstawiła i zaraz zaśmiała krótko pokazując małą przerwę między palcami.
    - Odrobinkę. Zwykle na dzień dobry mało się spoufalam, ale bez obaw, znam takich co o wiele bardziej przesadzają - przyznała dość pogodnie. Kiwnęła głową na jego wyjaśnienia, a słysząc propozycję wzruszyła ramionami.
    - Jasne, jeżeli tylko Ci nie szkoda uroczych spojrzeń tych zawiedzionych dziewcząt to możemy pogadać - zażartowała i ruszyła do pierwszego lepszego, wolnego stolika.
    - Co masz na myśli "wreszcie udało"? Jakieś komplikacje po drodze? - niby Darcy coś wspominała o żarcie Diego, ale przecież mogła usłyszeć tą historię z pierwszej ręki.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  5. An uśmiechnęła się lekko pod nosem na wyznanie co do brata Darcy. Czyli jednak to rzeczywiście było to.
    - No proszę, słyszałam, że lubi wykręcać takie numery - przyznała i zaraz lekko przekręciła głowę. Problemy z orientacją w terenie? To rzeczywiście brzmiało jak duże utrudnienie. Uniosła brwi zaskoczona, że aż tyle powtórzeń trasy potrzebował i podziękowała sobie w duchu, bo sama nie miała podobnych problemów. - Trzy miesiące?! - no to było już duże "na około". - Zobaczyłeś chociaż coś ciekawego w tym czasie? - zainteresowała się. Może ta cała wędrówka przyniosła chociaż trochę pozytywów? Zerknęła na mapę, którą wyciągnął i uśmiechnęła się delikatnie.
    - Całkiem ładnie wyszła - stwierdziła, szukając na niej jakiś orientacyjnych punktów i zaraz skrzyżowała z nim wzrok, śląc lekki uśmiech. - Nie myślałeś o takich typowo harcerskich naukach? Dużo podpowiada nam samo otoczenie - zauważyła. - Nie gniewam się, bez obaw - zapewniła go jeszcze i zaraz sama głośno wypuściła powietrze. - Musiałam ogarnąć to i owo - puściła mu oko i zerknęła na scenę. - Jestem pewna, że dumnie mnie zastępowałeś, z resztą pewnie nie tylko Ty - rzuciła luźno. - Chwilowo mam w głowie dość smętny repertuar, a nie chcę klientów zamulać - wyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  6. - Zawsze jakieś dodatkowe doświadczenie, nawet jeżeli nie zawsze przyjemne - posłała mu jeszcze jeden delikatny uśmiech. Zaśmiała się na słowa o Mathyr.
    - Że niby u nas tak nie było? Też szło się zgubić. Dla wprawionego oka różnice w drzewach idzie dojrzeć, ale tak na szybcika to raczej ciężko, podobnie ze ścieżkami... No nie wiem, ja tam zapamiętuje jakieś szczegóły na drodze, chociaż to też bywa mylne, bo zdarza się, że i głazy ktoś przesunie - przyznała nieco rozbawiona. - Chyba nie mam dobrej rady na takie nauki. Może zapytaj Mohe? Nie wiem czy jeszcze się gdzieś tu kręci, ale chłopak gustuje w koczowniczym trybie życia więc pewnie zna naście sposobów na wybranie odpowiedniej drogi - zaproponowała. - Łatwo go poznać, długie, mnogie warkocze na głowie, cały wytatuowany, taki Indianin - opisała go najszybciej jak umiała. Cmoknęła zaraz na słowa o występach i upiła łyk drinka.
    - No już nie bądź taki skromny. Skoro wianuszek fanek zdążył się uzbierać to zapewne szło Ci całkiem nieźle - posłała mu szerszy uśmiech i zaraz przytaknęła mu głową. - Kwestia dnia, dwóch, muszę po prostu co nieco poukładać w głowie i powoli będę wracać do formy - wzięła głębszy wdech. - Z drugiej strony w obliczu nadchodzącej wojny ciężko stwierdzić czy lepiej żyć normalnie, tak po prostu, czy się nastawiać i szykować - skrzywiła się delikatnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzisiejszy dzień Morgana była odrobinę nerwowa. Natan wybrał się na krótkie zwiady z kilkoma innymi osobami. Trzeba było patrolować teren od kiedy wieści o wojnie roznosiły się coraz szybciej. Ona została w domu z Eljasem, później zamierzała odwiedzić z małym Shiye i pomóc nieco przy dzieciach. Podobno Rei też już tam u niej była. Musiały jeszcze dogadać kilka szczegółów w sprawie podróży dzieci do azylu, a i zwykła pomoc przy maluchach była po prostu mile widziana. W końcu Niklaus też ruszył na zwiady.
    Właśnie szykowała dla Eljasa kaszkę, mały spał i niedługo powinien się obudzić, a zwykle po pobudce od razu chciał jeść, więc Mor wolała być przygotowana. Nagle wyczuła ciepło w okolicach domu, ktoś zbliżał się do drzwi wejściowych. Nie za bardzo była w stanie poznać tą energię, ale gdzieś już czuła coś podobnego, więc mimo wszystko nie stawiała na nieproszonego gościa. Ledwo ktoś zapukał do drzwi, a te zaraz się otworzyły. Chłopaka już gdzieś widziała... Może na koncercie? Miała wrażenie, że mignął jej gdzieś jeszcze. Phyonix? W trakcie jej rehabilitacji po odnalezieniu w Fjelldod, tak... Kojarzyła, że biegał gdzieś z Darcy i Diego, kiedy ona dochodziła do siebie czy trenowała. Nie miała nigdy okazji, a raczej ochoty, go poznawać. Trochę już czasu od tamtych dni minęło, ale w Phyonix włosy inne niż czerwone dość łatwo szło zapamiętać.
    - Zgubiłeś? - spojrzała na niego nie do końca wierząc o wyjrzała zza drzwi. - Diego znowu wymyślił jakiś dowcip? Wchodzi mi właśnie do domu przez okno? - odruchowo ruszyła sprawdzić, czy młodszy brat rzeczywiście się tutaj nie kręci. Zostawiła otwarte drzwi wejściowe i rozglądała się po pokojach by ostatecznie spojrzeć na blondyna. - Nie... wyczułabym go - w porę sobie przypomniała.

    Morgana

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanowiła się chwilę.
    - Racja... - przyznała. - Na pewno było więcej wyróżniających się elementów krajobrazu - musiała się zgodzić, nie było co w tym temacie dyskutować. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa. - Ogarniesz, kwestia wprawy. Ciężko być dobrym podróżnikiem kiedy ma się za sobą dopiero jedną samodzielną podróż - puściła mu oko. Zaśmiała się, gdy wspomniał o żeńskiej publiczności.
    - Wypraszam sobie, kobiece serca też ujmuję - rzuciła pół żartem, pół serio. W końcu miała na koncie dziewczynę, której kiedyś wpadła w oko. Z powagą słuchała jego wypowiedzi w temacie wojny, ostatecznie lekko przytakując mu głową.
    - Tak, chyba masz rację. Skoro już mamy walczyć to warto pamiętać o co i warto żyć z całych sił tak długo jak się da - stwierdziła i zaraz uśmiechnęła się do niego kącikiem ust. - To skoro tak lubisz śpiewać, to może małe wyzwanie? Muzyczne skojarzenia... Rzucam słowo, a Ty musisz zaśpiewać coś co Ci się z nim kojarzy, a później zamiana - zaproponowała ze specyficznym błyskiem w oku.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  9. Morgana popatrzyła jeszcze do Damonie podejrzanie, tak, Damon, tyle pamiętała. Zaraz jednak uznała, że jego mina mówi sama za siebie i westchnęła lekko.
    - Wejdź - zaprosiła go, widząc jak wyciąga mapę. Na stole na pewno będzie widać wszystko lepiej. Poklepała blat by zaraz rzucić okiem na własnoręczny twór. Popatrzyła po chłopaku.
    - Nic dziwnego, że nie możesz się odnaleźć, kiedy mapa nie jest kompletna, a Ty jesteś beznadziejny w drogi - zauważyła pochylając się nad papierem. Palcami mniej więcej zaczęła wymierzać skalę i odległości. Śmiać? Zerknęła po nim pytająco. Nie bardzo wiedziała gdzie tu powód do śmiechu.
    - Raczej mnie nie bawią tego typu ułomności - przyznała szczerze i wskazała na mapie puste miejsce. - Jesteś mniej więcej tutaj, musiałeś skręcić nie w tę stronę na rozwidleniu. Po drodze masz cztery. Jak chcesz dojść tu - popukała miejsce, które wcześniej jej pokazał - to musisz się cofnąć i wtedy w lewo, przy kolejnym w prawo i dwa następne w lewo... Na ostatnim skrzyżowaniu są trzy rozwidlenia, skręcasz skrajnie w lewo - wyjaśniła i oparła łokieć o mapę, a na dłoni ułożyła brodę po czym spojrzała na chłopaka. Patrzyła po nim chwilę aż w końcu wyciągnęła rękę.
    - Morgana - przedstawiła mu się trochę bardziej oficjalnie.

    Morgana

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę żałowała, że nie mogła liczyć na zbyt dużą prywatność, ale przynajmniej Argar zdawał się bardzo ojczysty, kiedy ciągle ktoś się kręcił. Starała się szukać pozytywów w tej sytuacji. No i zawsze warto było mieć obok siebie jakiegoś przyjaciela - mogła częściej śmiać się z kimś. To akurat lubiła, całkiem mocno. Dzisiaj wróciła do domu dopiero na wieczór. Miała dzisiaj bardzo dużo lekcji, poza tym obiecała zagrać przez jakiś czas w gospodzie, żeby goście się nie nudzili, kiedy Akane była zajęta swoimi sprawami, przyszywanej kuzynce też należał się w końcu urlop oraz czas z Fasolkami. Mimo wszystko zdążyła się zmęczyć. Wróciła wyraźnie wypompowana z energii. Była ubrana w długą sukienkę na szerokich ramiączkach i swoją tradycyjną biżuterię. Przetarła palec, który się zagioł i uśmiechnęła się delikatnie na widok Damona.
    — Lekcje pisania, lekcje innych języków, polowanie z Abyss i kilka godzin grania dla gości w Piaskach Czasu… czuję się, jakbym znowu była księżniczką, obowiązku od świtu do zmierzchu… Przynajmniej Rei dała mi pyszną kolację dzisiaj, bo bym chyba padła z głodu — odpowiedziała, siadając na kanapie. I tak, słyszałam już, chwalili się, cieszę się. Podobno masz już tabun fanek, nie będziesz się nudzić, co? — zaśmiała się delikatnie. — I jak Ci idzie mapowanie? Kierunków ze swoją orientacją w terenie nie mylisz? — zapytała, spoglądając na niego z uśmiechem.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  11. Z zainteresowaniem wysłuchała wniosków wyciągniętych z obserwacji Damona i zaraz lekko uniosła brwi.
    - Inaczej oddziaływać na mężczyzn? Myślę, że to zbyt indywidualna sprawa - stwierdziła. - Lubię mimo wszystko odgrywać jakieś role w trakcie śpiewania. Nie wyobrażam sobie stać sztywno na scenie i uważać by ten czy tamten za dużo nie pomyślał - przyznała i wzruszyła ramionami. - Raczej zostanę przy swoich muzycznym flircikach, stosuję je zarówno do kobiet jak i mężczyzn. Poza tym zapewne u obu płci wyobraźnia po prostu czasami za mocno galopuje. Niektóre babki dopatrują się czegoś więcej, a niektórych chłopów ponosi fantazja nawet w "grzecznych" występach - podsumowała z uśmiechem i poruszyła zabawnie brwiami.
    - Tu i teraz - spojrzała na scenę. - W sumie, jak ktoś będzie chciał to może wyskoczyć na scenę, ale w zupełności wystarczy przystolikowa przyśpiewka, fragment piosenki - wróciła do niego wzrokiem i zatarła ręce, gdy się zgodził. - To zaczynam, uwaga... Owoc - rzuciła pierwsze słowo.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  12. Odrobinę ją rozbawił gest z podnoszeniem dłoni, zaraz też przytaknęła chłopakowi głową.
    - Dzięki, taki mam plan - przyznała z krótkim śmiechem. - Ale doceniam obserwacje - dodała, śląc jeszcze jeden uśmiech.
    Nadstawiła ucha, ciekawa co też chłopak wybierze, a słysząc znajomą melodię zaczęła lekko się bujać w jej rytm. Złapała się za serce na jego żałosną minę i sama zrobiła taką, jakby bardzo przejął ją jego los, a kiedy skończył zaklaskała lekko.
    - Brawo, dobry wybór - przyznała pogodnie i zaraz uniosła brwi. - Szynka? - zaśmiała się. - No dobra... Sam chciałeś... - poruszyła zabawnie brwiami.
    - Lua! - wydała okrzyk i siedząc na krześle zaczęła się energicznie bujać. - Jeśli masz ochotę dziś na wieprzowiny kęs - pokazała na Damona - zjedź mojego kumpla, bo nie znajdziesz lepszych mięs. Od ohydnych stroń, wtop się w schabu woń. Więc nie czekaj go kolejki gooń! - wstała z krzesła i wykonała w miejscu kilka ruchów z tańca hula. - Ugryź krzynkę, jap, jap, tłustej szynki jap, jap, ale prosie jap, jap ma cię bracie w nosie, ma cię! - zakończyła "taniec hula" z Króla Lwa wyrzucając ręce w górę i zaraz wróciła tyłkiem na miejsce, śmiejąc się z własnego występu i śląc chłopakowi szerszy uśmiech. - To teraz dawaj... Płomienie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  13. Musiała przyznać, że ta zabawa mocno poprawiła jej humor i uśmiech nie znikał z twarzy. Słysząc jaką wybrał piosenkę lekko zmarszczyła czoło. Gdzie on tam miał "płomienie"? W pierwszej chwili nie mogła skojarzyć, ale przeleciała sobie w myśli na szybko tekst i zaraz mu przytaknęła głową. Miała wrażenie, że na tą jego grę aktorską zareagowała zdecydowana większość gospody, zerkając co też się przy ich stoliku wyprawia. Sama zaśmiała się delikatnie i pokręciła głową rozbawiona, gdy smarował wyimaginowany chleb. Na gest z serduszkiem odpowiedziała tym samym i udała rozmarzone spojrzenie z głośnym westchnięciem.
    - Ależ się wczuł - zaśmiała się, klaszcząc i patrząc po nim jak stoi na środku stołu. No przecież nie wypadało wypaść gorzej. Wstała z krzesła.
    - Na, na, na, na... - zaczęła, wskakując na krzesło. - Piszesz mi w liście, że kiedy pada, kiedy nasturcje na deszczu mokną. Siadasz przy stole, wyjmujesz farby
    i kolorowe otwierasz okno - zaśpiewała prosto do niego i zeskoczyła z krzesła, by wirując dookoła ich stolika, śpiewać dalej. - Trawy i drzewa są takie szare,
    barwę popiołu przybrały nieba. W ciszy tak smutno, szepce zegarek o czasie, co mi go nie potrzeba - wysunęła do niego dłonie. - Więc chodź, pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko, niech na niebie stanie tęcza malowana twoją kredką. Więc chodź, pomaluj mi życie, niech świat mój się zarumieni, niech mi zalśni w pełnym słońcu, kolorami całej ziemi! - na ostatnie słowo wróciła na krzesło i przyjęła brawa, które zaczęły pojedynczo rozbrzmiewać wśród innych klientów. - No dobra, ostatnie, bo zaraz nam wyjdzie kolejna impreza - zażartowała. - Hmm... Jedzenie - uśmiechnęła się szeroko.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  14. Spojrzała po nim lekko mrużąc oczy.
    - Więc skąd zdziwienie, że nawet z nią nie jesteś w stanie się odnaleźć? - jakoś tak mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem. - Bardziej w tę stronę droga - popukała miejsce na mapie, gdy wrysowywał swoje poprawki i pokazała mu placem o jaki ruch chodzi, by mapa była bardziej wiarygodna. - Jak dobrze pójdzie to jako pierwszy będziesz w posiadaniu dokładnej mapy Argaru - spojrzała po nim poważnie. - Lepiej się tym nie chwal - zaznaczyła. - Napijesz się czegoś? - zapytała schodząc z tego ponurego tonu i zaraz odsunęła się od stołu, słysząc, że synek się obudził.
    - Bohaterkę? - zapytała wyraźnie zaskoczona, wychodząc z pokoju, z Eljasem na rękach. Chłopiec był lekko zapłakany, ale widząc gościa od razu się rozchmurzył. - Oho, Eljas w swoim żywiole, uwielbia gości - cmoknęła małego w policzek i postawiła go na podłodze, sama ruszając w stronę kuchni. - Uważaj bo Darcy i Ashan go niesamowicie rozpieścili więc może próbować wejść Ci na głowę, dosłownie i w przenośni - zaznaczyła, sięgając po kaszkę dla syna by zaraz wrócić do stołu i usiąść. Bohaterka Darcy... Do posiadania rodzeństwa już przywykła, ale nadal mierzyła się z rolą starszej siostry i nie do końca ją rozumiała.
    - Pewnie trochę koloryzowała - podsumowała ostatecznie. Dar lubiła o wszystkim opowiadać w ten swój artystyczny sposób. - W jej ustach zwykłe przygotowanie herbaty potrafi brzmieć dostojnie - zauważyła uśmiechając się ciepło na myśl o siostrze.

    Morgana

    OdpowiedzUsuń
  15. Złapała książkę, którą w nią rzucił. Chociaż użył trochę za dużo siły. Okładka uderzyła ją w nos, na co zaklęła pod nosem. Ma za swoje za trzymanie opasłych tomiszczy na widoku. Zaśmiała się zaraz na jego komentarz i pokręciła głową.
    — Skoro tak uważasz, pomoc pewnie się przyda. Chociaż wolałabym, aby do ataku miasta nie doszło. Argar to wyspa, można by pozbyć się ewentualnego ataku zanim postawią swoje durne stopy na brzegu. Ale gdy dojdzie co do czego, z pewnością trzeba będzie kogoś ukryć — odpowiedziała mu. Zwłaszcza gdyby zaatakowali przed wyjazdem wszystkich koniecznych osób do Azylu. Uśmiechnęła się do niego.
    — Mnie już dwie pytały, kiedy ten przystojniak będzie znowu grać, bo się doczekać nie mogą — zatrzepotała teatralnie rzęsami. Spojrzała w stronę kuchni.
    — Najwyżej zjem jutro na śniadanie, nie lubię się przejadać — wyjaśniła. Chociaż pewnie i tak o tym pamiętał, w końcu nie proponował jej żadnego jedzenia.
    — Oczywiście, że pierwsza klasa. Lepszej w całym Mathyr nie znajdziesz — puściła mu oczko z wyraźnym rozbawieniem. Położyła się na kanapie, tak, aby oglądać przyjaciela do góry nogami.
    — Co mi zagrasz? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń

^