Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

When there's no way out, I'll let you build your home in me...

Heal the scars from off my back
I don't need them anymore
You can throw them out or keep them in your mason jars
I've come home

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,radical_face,welcome_home.html
Heal the scars from off my back
I don't need them anymore
You can throw them out or keep them in your mason jars
I've come home

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,radical_face,welcome_home.html

Gave

19 LAT (02.02) | MEDIUM | ARGAR / TERRA | SYN i ADEPT ŚMIERCI | 178 cm

"Gave" w kilku słowach:
- arogancki;
- niezrozumiany;
- zagubiony we własnych myślach;
- stara się niweluje swą alergię na objawy dobroci jakie dostaje od innych;
- powoli przekonuje się do Argaru;
- znów jest "sam";
- najlepiej czuje się wśród obcych;
- kiedy może pomaga potrzebującym, zazwyczaj poprzez mord oprawcy takiej jednostki;
- nie ma pojęcia gdzie i czy w ogóle chce się osiedlić;
- "dom" to dla niego pojęcie abstrakcyjne, którego nie rozumie i szczerze wątpi, że kiedykolwiek je zrozumie;
- uczy się okazywać swe słabości;
- jest tatą i uwielbia ten etat;
- na pewien czas uwięziony między niebem a ziemią;
- szykuje się na wojnę;
- żyje i terminuje u Śmierci, by po swej własnej - zaopiekować się duszami Mathyr
- chce spędzać każdą wolną chwilę z Fasolkami;
- kiedy Akane podbiera mu Fasolki - trenuje z Yensenem, Meliodasem, rzeźbi w drewnie, męczy Mohe;
- pomaga w gospodzie na pozycji śpiewającego kelnera.




TO JUŻ BYŁO:

POPRZEDNIA KARTA

DRUGA KARTA 

TRZECIA KARTA 

CZWARTA KARTA 

PIĄTA KARTA

SZÓSTA KARTA

SIÓDMA KARTA

ÓSMA KARTA

DZIEWIĄTA KARTA





[Kontakt poprzez e-mail: btc.natsu@gmail.com;  Wszystkie wątki przyjmie!]

75 komentarzy:

  1. Gavinowi już nie odpowiedziała, a słysząc o zabezpieczeniu zatrzepotała teatralnie rzęsami i dotknęła mostka palcami.
    - Jak ja Ci się odwdzięczę za Twą dobroć to nie mam pojęcia - rzuciła, a słysząc o uprzykrzaniu spojrzała po nim wymownie. Co za duża menda. - Oddaj mi ciało - rzuciła jedynie na słowa o usprawiedliwieniu, a gdy podał powody dla których nie miałaby "tego robić", prychnęła cicho pod nosem. O to chodziło? Widział wtedy co w niej siedzi? Spojrzała po nim. - Skarbie, poznawaj sobie, nie mam nic przeciwko. Prędzej Ty tego nie chcesz, a to akurat mi na rękę - stwierdziła i ruszyła na niego by przez niego przeniknąć. - Oddaj mi ciało - powtórzyła, stojąc mu za plecami. Patrzyła po tych kitkach i aż ją oczy bolały. - Zaczynam rozumieć dlaczego Raja zaczęła mieć obiekcje co do dotykania włosów - rzuciła z lekkim przekąsem w głosie.
    Febe ponownie spojrzała po Gavie i Akane, zaraz ucałowała policzek Yensena. - Cóż, ja o niczym nie wiem, obiad szykuję - schowała się do kuchni nie wnikając w szczegóły. Niech się młodzież bawi. Rozbawiona kręciła głową. Nie musiała słyszeć odpowiedzi Akane by wiedzieć, że ta ich wymiana zdań jest rozbrajająca.
    An słysząc o planie z pokojem w pierwszej chwili uniosła wysoko brwi, drgnęła na uszczypnięcie i zaraz uśmiechnęła się pod nosem.
    - Najchętniej zamknąłbym cię w klatce, bo kocham na ciebie patrzeć... - zaśpiewała sobie jak gdyby nigdy nic.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  2. Obserwowała te jego poczynania i co chwilę kręciła głową.
    - Lalkę, na następne urodziny ja Ci po prostu załatwię taką lalkę do przebierania - sama sobie przytaknęła głową, a kiedy pokazał jej efekt końcowy to po prostu się roześmiała. - Jak kiedyś będziesz się zastanawiał nad karierą stylisty to zdecydowanie wybiję Ci to z głowy - stwierdziła.
    Kiedy przez niego przeszła i spojrzał po niej srogo zrobiła swoje typowe, nieme "ble ble ble". Pomasowała jeszcze swoje pstryknięte czoło. - Bo akurat byś mi je teraz oddał - podsumowała i westchnęła ciężko. Uśmiechnęła się jednak na stwierdzenie co do Raji. - Oj nie da - uśmiechnęła się cieplej sama do siebie. Włosy może co nieco utrudniały, ale inne podobieństwa uważała za zalety.
    Dalej nawet nie śpiewała, bo chodziło jej jedynie o ten krótki zwrot. Odprowadziła go wzrokiem i spojrzała po Gavinie by posłać mu lekki uśmiech.
    - Wiem, akurat o to się nie martwię - przyznała i zaraz zerknęła po domu Febe. Cóż, on sobie poszedł jeść, a ona ruszyła na zwiedzanie, zaczynając je od pokoju samego Gava i Fasolek.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiechnęła się lekko na widok zabawek, a idąc dalej wzrokiem zatrzymała się na zapisanych bajkach. Przeczytała nawet kilka dłuższych fragmentów, jednak przerwała, czując po chwili lekki ucisk w okolicach klatki piersiowej. Dziwne uczucie w tej formie... Zerknęła również po mapie i zaznaczonym punktach, starając się z niej coś wyedukować. Ostatecznie zerknęła w stronę gitary i pochyliła się nad nią by z dokładnością zobaczyć jak została wykonana. Sporo czasu spędziła w pokoju, a gdy w końcu z niego wyszło to Gave był w trakcie zbierania zaczyń. Dziewczyna poobserwowała jeszcze chwilę Febe i Yensena, którzy wspólnymi siłami zdobili dość sporą rzeźbę smoka, a kiedy Gave wrócił do jej ciała, ona również do niego wróciła.
    - I tak zrobisz po swojemu... Albo mi na przekór, więc po prostu działaj - rzuciła zza jego pleców.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  4. Również spojrzała mu w oczy. Nawet ją ciekawił ten drugi sposób, ale on decydował. Nie zwróciła uwagi, że jej nie słyszy. Nie pierwszy raz lekceważył jej słowa. Po prostu pozwoliła by działał.
    Kiedy wzięła już pierwszy oddech i poczuła wolność przy nadgarstkach to pierwsze co, wyciągnęła patyczki z buzi i przejechała językiem po zębach, co by pozbyć się specyficznego zapachu. W drugiej kolejności strzeliła go w ucho.
    - Zemsta będzie słodka - zapewniła i uśmiechnęła się pod nosem. - Pięknemu we wszystkim pięknie - odwzajemniła pokazanie języka i wstała z krzesła, co by się trochę porozciągać i zrobić kilka ukłonów, w prawo, w lewo, w przód. Podskoczyła jeszcze kilka razy i pogłaskała się po brzuchu. - Kochane ciałko... - naprawdę się za nim stęskniła. - Za gumijagody to masz chociaż plusa - stwierdziła, oblizując warstwę, którą jej nałożył na wargi. - Chcesz trochę? - rzuciła i nie czekając na odpowiedź z lekkim śmiechem odwróciła się do niego plecami. Zaczęła rozwiązywać swoje kitki. - Tylko dwie związałeś dobrze, reszta jakaś taka po macoszemu zrobiona - obejrzała się na nieco i zacmokała z dezaprobatą.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanowiła się przez chwilę nad jego słowami. Pokręciła głową i poklepała go delikatnie po ramieniu.
    — Nie wiemy jeszcze co Tony zrobi, możliwości są różne. Mimo wszystko nie uważam, aby Tony znienawidziłby Cię za powiedzenie mu prawdy. To nie jest nic przyjemnego, ale nie sądzę, aby trzymanie przed nim istnienia Groszka w tajemnicy byłoby lepszym rozwiązaniem. A gdyby się kiedyś sam o tym dowiedział, jakby zareagował, gdyby nikt mu o tym nie powiedział? Wtedy byłoby pewnie jeszcze gorzej. Nie musisz oddawać go obcym, nie musisz go w ogóle oddawać, jeśli nie będziesz chciał, a może ktoś znajomy zechce go zaadaptować, albo poznasz i polubisz kogoś, kto go przygarnie. To wszystko są scenariusze, których jeszcze nie znasz — urwała na chwilę, myśląc, co mogłaby jeszcze na ten temat powiedzieć. Ciężko było pocieszyć kogoś w tak patowej sytuacji, która ewidentnie stresowała każdą możliwą opcją. — Wiem, że Tony będzie w trudnej sytuacji, ale myślę, że skoro jest taki logiczny i sam był sierotą, to będzie chciał podjąć taką decyzję, która nie skrzywdzi jego czy Groszka, a w tej sytuacji dobro tej dwójki jest najważniejsze. Wiem, że Ty też się przywiązałeś do małego, ale pomyśl, czy nie cieszysz się na możliwość, że stoi przed nim całe życie i masz wpływ na to, skąd to szczęście w życiu do niego przyjdzie? Przede wszystkim to dzięki Tobie ma taką możliwość, a że po drodze są trudne sytuacje, bardzo nieprzyjemne rozmowy, to jest część życia. Przynajmniej Groszek nie będzie za bardzo tego pamiętać, więc może nie jest wcale aż tak najgorzej? — zaproponowała taką opcję.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaśmiała się na słowa o skromności. Oczywiście, że mu uwierzyła. Zwłaszcza po wyzwaniu jakie sobie wybrał. Uśmiechnęła się do niego, strzelając karkiem. Spojrzała po nim nieco uważniej, gdy wspomniał o stanie agonalnym i pokręciła głową.
    — Jesteś za surowy dla siebie, stanowisz dla mnie wyzwanie i nie przypominam sobie, abyś był umierający, kondycję masz coraz lepszą, prawie tak dobrą jak najlepsi wojownicy — dalej trzymała się strzelania mu komplementów na prawo i lewo. Wyścig przy okazji ją rozruszał, więc odsunęła się od niego skocznym krokiem. Stanęła na rękach, łapiąc równowagę. Chciała zobaczyć jak dobrze jej pójdzie mimo ran. — Zręcznie się poruszasz po polu bitwy — zaczęła mówić, podnosząc zdrową rękę, trzymała się na tej, na której miała świeżo zrastającą się ranę i to był błąd. Ręka się zatrzęsła, próbowała miękko wylądować, ale trafiła stopą o ostrą skałę, która nie dość, że rozdarła jej but to jeszcze uderzyła w kostkę, zostawiając tam całkiem szerokie rozcięcie, z którego zaczęła sączyć się krew. — KURWA! — syknęła, przyciągając do siebie stopę, aby obejrzeć ranę.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  7. Rei wyszła od niego późnym wieczorem i dopiero wtedy pozwolił sobie na sen. Wszystko go bolało, mimo środków przeciwbólowych. Dopiero teraz tak naprawdę jego stan do niego dochodził. Oddychał równomiernie acz szybko. Budził się właściwie co chwilę, więc kiedy usłyszał pukanie do pokoju to wpuścił jegomościa do pokoju. Jego osobista pielęgniarka przyszła go doglądać. Uśmiechnął się słabo i przymknął oczy, a na pytanie zacisnął mocniej powieki.
    - Wszystko - odparł cicho. - Wszystko Gave - spojrzał po nim smutno. - To co tam się dzieje... to jak nie możesz wszystkim pomóc... to jak musisz czasem zostawić potrzebujących i dbać o siebie - zacisnął mocno wargi.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  8. - Aj! - lekko złapała swoje ucho i spojrzała po Gavie mrużąc oczy. - Patrząc jak się jej domagasz to nawet jestem w stanie uwierzyć w to zniecierpliwienie - odparła masując uszko.
    Na żarty z gumijagód wzruszyła ramionami, zebrała z brzegu ust ich odrobinkę i oblizała palec. - Moje lepsze - rzuciła z przekąsem, ale gdy wspomniał o dłoni odrobinkę spoważniała. - Próbowałeś z tym miętoszeniem ciasta? - zapytała, bo już kiedyś rozmawiali o ewentualnych ćwiczeniach. - Z dzieciakami ostatnio wylepiam cegiełki. W glinie też mógłbyś poćwiczyć, jest twardsza od ciasta, trochę trudniej idzie. Może palce się w niej rozruszają - weszła do łazienki co by zmyć te jego artystyczne dzieła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  9. Spojrzała po Gavie z pretensją w oczach i wywróciła oczami. Wróciła wzrokiem do nogi i obejrzała to dokładnie. No nie wyglądało to najlepiej, jasna cholera, a miała szybko dojść do siebie, żeby szukać Ji’zzargo. Może faktycznie nie powinna tak próbować ćwiczyć. Wypuściła powietrze z ust.
    — Chciałam zobaczyć czy mi siła wróciła do ramion, pieprzony Veezara szponem rozciął mi mięsień, myślałam, że się już zrosło, skoro pływanie poszło gładko — odpowiedziała mu, gładząc but. Dopiero co je sobie sprawiała, piękna czarna garbowana skóra, płaskie ciche i już mogły pójść do kosza. Nowa ulubiona para. Wstała bez problemu, utrzymując się na jednej nodze. Nie pierwsza, nie ostatnia rana a ból mogła jakoś znieść. Weszła Gavovi na plecy, obejmując go przy szyi, żeby nie stracić równowagi, a nogi założyła na brzuchu.
    — No to mam nadzieję, że robisz ciasne szwy, bo muszę prędzej niż później wracać do poszukiwań — poprosiła. Stuknęła go delikatnie w ramię, gdy nazwał ją ciamajdą. — Nie jestem ciemajdą, nawet w tym stanie jestem bardzo zwinna — przypomniała mu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  10. Klara od czasu pojawienia się u Febe czasami miała przebłyski świadomości, ale mruczała coś wtedy pod nosem niewyraźnie. Słuchaczom udało się już wyłapać w tym bełkocie imię brata, ale poza nim, dziewczyna w kółko zdawała się powtarzać jedno zdanie. "Nesem Lara Wenko. Fukam Mata". To było trochę jak zagadka. Wersji powstało co najmniej kilka, ale w końcu nadszedł czas, by poznać tą prawdziwą.
    Poczuła ból, później drgnęła wyraźnie, a jej ciało zachowało się jakby miała koszmary. Zaraz wszystko ustało i znowu leżała niczym trup, bardzo wolno oddychając. W końcu jednak po prostu otworzyła oczy, a widząc zamazany obraz przed sobą, lekko je zmrużyła, szukając ostrości.
    - Jestem... Klara... Wrzenko... - wysapała zachrypniętym głosem. - Szukam... Brata... - szepnęła, patrząc w punkt przed siebie.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  11. Mohe odrobinę się zdziwił, nie dlatego, że Gave miał tylko jedną partnerkę, po prostu dziwnie było wiedzieć o kogo w tym konkretnym przykładzie chodzi. Miał dzieci z Akane, więc to musiała być ona. Słuchał go jednak dalej. - Rozumiem. Te zbliżenia po kłótni podobały Ci się najbardziej - podsumował jak to rozumiał. Uśmiechnął się pod nosem na jego wniosek. - Takie wymuszone to nie to samo, w prawdziwej kłótni są prawdziwe emocje, to one nas pobudzają, one dodają pikanterii. Sam miałem taką partnerkę, uch... Ależ ona mnie wkurwiała... Z początku taki seks był fajny, ale później... - wzruszył ramionami. - Później to zaszło za daleko - przyznał. - Tak więc tak... Uważaj z tymi kłótniami - polecił mu i zaraz zaśmiał na ukłon Gava. - Nie no, pięknie jest, stoisz, więc można lać - no i polał.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  12. — No trzeba było, czasu już nie cofnę — odparła wzruszając przy tym ramionami. Mogła to lepiej rozegrać, prawda, ale teraz już się stało. Nic z tym nie zrobi, mogła tylko zapamiętać na przyszłość, że nie warto poza walką ignorować otoczenia. Poza tym była pewna, że ta durna skałka wyrosła jak z podziemi. Wcześniej jej nie widziała.
    — Nieuważna ciamajda? — powtórzyła za nim. — Przynajmniej to było przypadkiem, a Ty masochistycznie własną rękę maltretujesz — przypomniała mu.
    — No to masz żywego pacjenta, mięso to mięso, na nogi muszę wrócić dosyć szybko. Wierze w Ciebie — poklepała go pokrzepiająco po ramieniu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  13. - Ale przez kogo wymiętoszone! - rzuciła wesoło w odpowiedzi, oczywiście mając na myśli jego samego. W końcu to on je rozsmarował na jej twarzy. - Nie namawiam, więcej dla mnie - poruszyła zabawnie brwiami.
    Myjąc się słuchała tego co opowiadał. Skrzywiła się lekko, gdy wspomniał o rozprostowywaniu. - Ała... aż mnie na samą myśl boli... - przyznała i rzeczywiście musiała nieco poruszać palcami u dłoni. - Dobrze, że masz Febe - podsumowała. Ta kobieta była dla niego dosłownie jak anioł. To, że nazwał ją mamą był naprawdę przyjemny, aż się cieplej przy sercu robiło. Przetarła twarz i wyszła z łazienki by przystanąć kawałek przed nim. Przytaknęła głową.
    - Cegiełki - przyznała i zaraz pokręciła głową. - Nie planuję rozpoczynać budowy, na tą chwilę po prostu lepimy cegiełki. Dzieciaki mają swoje oznaczone, na każdej ich produkcji jest odbita rączka lub łapka - uśmiechnęła się szerzej. - Budować będę po wojnie... O ile... - wzruszyła ramionami. - O ile przeżyję - dokończyła. - W sumie to o tym też chciałam pogadać... - przyznała. - O tym moim... zaklętym umieraniu - wyjaśniła co ma na myśli. - Będę jeszcze rozmawiać z Natanem, Shi... tatą... Ogólnie chciałabym co nieco wyjaśnić większej grupie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń

  14. — Nie jest najgorzej — sprzeciwiła się. — Najgorzej by było, gdyby nagle wszystkie te osoby, które go skrzywdziłyby przyszłyby teraz żeby zmusić Tonego, żeby nauczył te dzieci posługiwania się mocami. A Ty ocaliłeś jedno porzucone dziecko z trudną przeszłością. Na mojej skali w głowie wychodzi na to, że to nie jest idealny scenariusz, ale nie jest też najgorszy — wyjaśniła swoją wizję, przyglądając się mu. Miał rację, wszystko wyjdzie na dniach i wtedy dopiero będą mogli porozmawiać więcej na ten temat. Teraz wszystko było tylko i wyłącznie jedną, wielką niewiadomą. — Będę trzymać kciuki za to, żeby wszystko dobrze się ułożyło — dodała jeszcze na koniec, posyłając mu delikatny uśmiech. Poszła za nim do kuchni kiwając głową.
    — Jasne, chętnie, zawsze chętnie pomogę w słynnej kuchni cioci Febe — zaśmiała się delikatnie, biorąc od niego część warzyw, żeby zacząć je kroić. — W ogóle pytanie, dodajesz do leczo mięso czy nie? Są różne przepisy w końcu — zagaiła, krojąc i wrzucając pokrojone warzywa do miski.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  15. Na dotyk drgnęła lekko i ostrożnie przesunęła spojrzeniem do chłopaka. Jego twarz zdawała się jakaś znajoma, ale... Wspomnienia były trochę zamglone. Zmrużyła oczy.
    - Tak... - szepnęła, gdy ją poprawił. Zerknęła znowu w dal, ale gdy się przedstawił, wróciła do niego spojrzeniem. - Mhm... Drzewo... - kojarzyła z nim jakieś drzewo. Wspomnienie było rozmazane, ale wiedziała, że go zna. Poczuła ból głowy i chciała się za nią złapać, niestety nie tą ręką i jęknęła lekko, dopiero teraz zdając sobie sprawę ze złamania. Zacisnęła usta... Ból przychodził bardzo powoli, ale oczy już teraz jej się zaszkliły. Spojrzała na Gava z ufnością i lękiem jednocześnie. - Co mi...? Gdzie...? Gdzie ja jestem? Co mi się stało? - zapytała, lekceważąc pytanie o wodę.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  16. Spojrzała po nim pytająco na pierwszy komentarz, to akurat wiedziała. Miała wrażenie, że jest zły, że ona w ogóle porusza taki temat. Jasne, umieranie nie było niczym przyjemnym, miała już okazję się o tym przekonać, ale...
    - Gave... - zrobiła krok w jego stronę. - Czy to źle, że chcę by i moi przyjaciele wiedzieli jak to będzie wyglądać? Tak w razie co... - odpowiedziała spokojnie, ale zaraz westchnęła lekko. - Dobrze, skoro uważasz, że nic Ci do tego, to nie zawracał głowy - spojrzała na drzwi wyjściowe. - Będę się zbierać - poinformowała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń

  17. Przytaknęła mu głową, chociaż nie była pewna, że wersja bez mięsa była taka biedna. Sama nie miała z tym większego problemu, ale akurat u niej ciężko nie było dodać mięsa do wielu potraw ze względu na stan spiżarni.
    — Uuu… no takie smażenie brzmi całkiem porządnie. Ja zawsze zaczynałam od mięsa z cebulką leczo i też jest całkiem niezłe. No chyba, że akurat mam kiełbasę, to wtedy po prostu wrzucałam na koniec — odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego. — Dodaję mięso do większości potraw, Ashan mi znosi, Abyss poluje, więc trzeba stale opróżniać zapasy, bo by mi się nie pomieściło. Wiesz, mój brat nie potrafi zrobić jajecznicy, żeby Cię nie skręcało w żołądku, to przychodzi zawsze z prośbą i składnikami, dokłada się do zakupów, bo mu szkoda, ale leczo akurat rzadko robię. W Phyonix nie jest to popularne danie, w zasadzie tutaj próbowałam pierwszy raz, a staram się też stale próbować nowych przepisów, gotowanie jest zaskakująco przyjemne — wyjaśniła. — A Twoje kulinaria jak tam? Skoro robisz obiady to na pewno też się nieźle szkolisz, co? — zapytała.


    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie oponowała, gdy podawał jej lek. Obraz jego osoby rozjaśniał się nieco i coś jej mówiło, że można mu ufać. Wzięła głębszy wdech, kiedy już ponownie leżała. - Nie pamiętam... - przyznała i powoli przesunęła zdrową ręką do głowy by mimo wszystko lekko się pomasować po skroni. - Nie pamiętam... - powtórzyła. Argar... To miejsce też było w głowie, kolejne obrazy rozświetlały umysł, ale to zdawało się boleć. Febe była kolejnym wspomnieniem, słabym, kojarzyła głównie twarz śniadej kobiety i szmaragdowe oczy. - Mhm... - mruknęła zaraz jednak otwierając szeroko oczy. - To nie był Klemens! - nie krzyczała, ale zaznaczyła tak, jakby właśnie przypomniała sobie coś ważnego, a na dotyk przy dłoni zatrzęsła się lekko. - Nie Klemens... - szlochnęła i ciasno zamknęła oczy, jakby nie chciała widzieć więcej.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaśmiała się, opierając głowę o jego szyję i pokazała palcem na rękę, którą kiedyś często wystawiał na pierwszy ogień.
    — Myślę, że ona dalej Ci to pamięta i gdyby mogła mówić to dalej by miała pretensje — odpowiedziała żartobliwie, chociaż nie zdziwiłaby się, gdyby nagle się okazało, że Argarczycy potrafią mieć gadające kończyny. Usiadła na pryczy w jednym z gabinetów i wzięła buta. Przyjrzała mu się bliżej. Będzie za nim tęsknić w takiej formie, chociaż skórę dało się zaszyć. Może dodać jeszcze do tego trochę stali na odporność i będzie.
    — Ktoś musi w Ciebie wierzyć — odpowiedziała mu, wyciągając nogę na kozetce. — Najwyżej będziemy próbować do skutku. Po takich jak ja rany szybciej dochodzą do siebie — uśmiechnęła się do niego.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  20. Akane zatrzymała się i westchnęła lekko by obrócić się do niego.
    - Pewnie stąd, że sam zapytałeś, cytuję "a co mi do tego?" - wyjaśniła dość prosto. - Nie trzeba być totemem by brać w tym udział, z tego co kojarzę to jesteś synem Śmierci i masz ducha, który mnie pilnuje, więc pomyślałam, że chciałbyś wiedzieć, w końcu będziesz jednym z pierwszych, który się dowie - wzruszyła ramionami i wystawiła rękę lekko do przodu, a drobiny pyłu zaczęły krążyć przy niej, tworząc coś na kształt łuny. - Jeżeli przy moim ciele pojawi się coś takiego to umarłam i zaklęcie zaczyna działać. Dobrze by było mnie gdzieś przenieść... najlepiej z wszystkimi kończynami, które ewentualnie stracę. Oczywiście nie trzeba robić tego od razu... Zaklęcie sprawia, że moje ciało jest chronione przed kolejnymi uszkodzeniami, ale wracam do życia dopiero, gdy ciało się zagoi na tyle, by zadana rana nie była dla mnie śmiertelna. Na ten czas wiszę w zawieszeniu, ani żywa, ani martwa... Zapewne tylko Ty i Fasolki będziecie wtedy mnie w stanie zobaczyć... - zaczęła tłumaczyć.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaśmiała się na słowa dotyczące Ashana. Pokręciła głową.
    — Zdecydowanie wolę jak mój idealny, wspaniały braciszek posiada kompletny brak talentu do gotowania. Mam całkiem ciekawą rzecz, aby go o to zaczepić — zaczęła, biorąc się za kolejne warzywa. — To też nie tak, że jest codziennie na każdy posiłek, ale wpada dosyć często i jest miło, pośmiejmy się, pomoże, pogadamy, mi tam nie przeszkadza. Raz poszedł na miesięczne polowanie, żeby się zmusić do nauki, jedzenie dalej było beznadziejne, ale przeżył, wiesz niektórzy też są po prostu niereformowalni. Mówisz szczypta soli a on uparcie wtedy spieprzy coś innego — znowu się zaśmiała. — Jasne, oczywiście i tak pomogę, ale ty dzisiaj szefujesz, a ja potem będę degustatorem. Zobaczymy jak się Twoja kuchnia sprawdzi na podniebieniu księżniczki — uśmiechnęła się do niego. — Co dalej, szefie? — zapytała, kiedy już ogarnęli warzywa.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  22. Zaśmiała się po prostu szczerze, kiedy wyskoczył z gadającą ręką i przetarła oczy z rozbawienia. Kiedy przyniósł wszystko i spojrzała po nim. Pokręciła głową na jego komentarz, po czym sama puknęła go w czoło.
    — To był samodzielny komplement. Ja tam lubię, że szybciej się na mnie rany goją, szybciej wracam do ciekawych aktywności — wyjaśniła mu, opierając się o ścianę. Przyglądała się jak pracuje mu przy nodze. O ile rana nie była jakoś specjalnie płytka, to przynajmniej nie było z nią tragedii.
    — Nie trzeba, posyczę trochę, ale będę mogła z pierwszej ręki komentować Twoje poczynania — uśmiechnęła się do niego. W razie czego najwyżej zagryzie jakąś szmatę, ale nie sądziła, aby przy takiej ranie musiała się tym posiłkować.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  23. Klara zatrzęsła się trochę nerwowo, ale leciutko kiwała głową na jego słowa, ledwo widocznie.
    - Mhm - bąkała między szlochaniem i jeszcze trochę mu tam popłakała. W końcu jednak do jej zmęczonego umysłu dotarła ta spokojna melodia i chociaż kompletnie nie rozumiała słów, to pozwoliło się dziewczynie uspokoić i nawet lekko przymknęła oczy. Tak, odpoczynek to coś co teraz by się przydało, zaraz jednak zmarszczyła czoło, miała wrażenie, że umyka jej coś ważnego. Podniosła oczy i spojrzała po Gavie niepewnie.
    - A Ryu? - zapytała. Miała wrażenie, że ktoś taki z nią podróżował, że jest ważnym elementem tej całej układanki.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  24. - Chcesz, czy nie zabrzmiało dwuznacznie - oznajmiła tylko, bo nie widziała jakiegoś wielkiego błędu w odebraniu tego pytania inaczej. Mógł je zadać na wiele różnych sposobów, brzmiących o wiele mniej dwuznacznie. Brzmiał nieco opryskliwie w temacie wykładu, nie żeby w ogóle jakiś zamierzała robić, na pewno nie taki o jej pochodzeniu. Nie komentowała tego, stwierdzając, że po prostu temat bardzo mu nie leży. Skupiła się na wyjaśnianiu.
    - Liczymy - przyznała i zaraz pokręciła głową. - Trudno powiedzieć. Zależy od rany. Dlatego właśnie istotne jest by w przypadku straty jakiejś części ciała położyć ją ze mną. Jakby to... po prostu krótszy jest czas przyrastania na przykład głowy do ciała niż hodowanie nowej. Przy ranach typu śmiertelne dźgnięcia warto by było mnie opatrzyć by przyspieszyć proces - tłumaczyła dalej. - No i istotna sprawa, Shiya i Natan... Poczują, że umieram, czując jednorazowy ból po zadanej ranie. Oczywiście tylko, gdy rana będzie śmiertelna. Ja z kolei poczuję, gdy to im takie rany zostaną zadane... Oni między sobą nie poczują - delikatnie przygryzła wargę.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  25. Czyli jednak był ktoś taki, to sprawiło, że poczuła ulgę, chociaż słysząc o jego stanie odrobinę się zmartwiła. Twarz Ryu zamigotała jej niewyraźnie przed oczyma, ale kiedy padło ostatnie zdanie, Klara wyraźnie zesztywniała.
    - K... kto? - zapytała bardzo, bardzo cicho. Warga wyraźnie jej zadrżała. Miała narzeczonego?! I nawet go nie pamiętała?! Całe jej ciało zaczęło się trząść. Jak mogła nie pamiętać kogoś tak ważnego?! No jak?! Dziewczyna zaczęła bardzo szybko oddychać, czując narastająco w niej panikę i ciasno zamykając oczy. - Nie! Nie! Nie! Jestem Klara Wawrzenko, ja tylko szukam brata! - krzyknęła i głośno zaczęła płakać.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  26. Z szyciem nie było tragedii. W większości było po prostu nieprzyjemne, ale znośne na tyle, że nie musiała się odzywać czy syczeć. Patrzyła jak działa. Z jego ręką z pewnością miał utrudnione zadanie.
    — Jak Ci ciężko, to mogę Cię wyręczyć — zaproponowała z delikatnym uśmiechem, chociaż spodziewała się tylko i wyłącznie sprzeciwu, chociaż nie miała złych intencji, nie chciała po prostu, żeby przemęczał rękę. Syknęła na samym końcu i zaśmiała się, kiedy ją przeprosił.
    — To normalne, że boli przy szyciu, bez przesady — odpowiedziała mu. Kłaść się akurat nie zamierzała, ale rozłożyła się wygodniej, kiedy poszedł po wodę. Przyjrzała się zaszytej ranie. Nie wyglądała źle, naprawdę całkiem znośnie. Niedługo noga będzie w pełni sprawna. — Całkiem niezła robota, wiesz? — powiedziała, kiedy już wrócił.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  27. Chłopak zamknął oczy czując zbierające się pod powiekami łzy. Jasne, że nie był w stanie pomóc wszystkim, ale nie był tego w stanie zrobić nawet z Klarą. Była w opłakanym stanie, a on nie mógł oprzeć się wrażeniu, że to jego wina. Przyciągał problemy niczym magnez. Za każdym, cholernym razem. Zgrzytnął zębami i nabrał kilku głębszych oddechów, zanim znów na niego spojrzał.
    - Gave, ja to wiem... rozumiem - wymamrotał. - Ale w tej chwili...właśnie patrzę na siebie... patrzę i jest mi po prostu źle z tym co widzę - wargi mu zadrżały i otarł szybko łzy z oczu. - Po prostu mi jest źle... - powtórzył. - I tak... mam dla kogo żyć i chcę żyć - poinformował go twardo. - Chcę żyć, nie zamierzam umierać... - uśmiechnął się słabo. - Po prostu... - pokręcił głową. - Po prostu jest mi ze sobą fatalnie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  28. — A wiesz, tu i tam, szuka piratki, która mu serce skradła, czeka na proces, bawi się w robienie trumny, zaskakująco żwawy się zrobił w Argarze — zaśmiała się, chociaż część o procesie wcale jej na tę chwilę nie bawiła. Martwiła się tym co Rada zrobi w tej sytuacji, mimo wszystko musieli być sprawiedliwi, a ona była subiektywna i się martwiła o swojego brata. — Ale będzie dobrze, tak myślę, zawsze wychodzi żywy — wyjaśniła mu. Tym razem zaśmiała się szczerze. — No pewnie, uwielbiam się z nim droczyć. Większość czasu ma taką poważną minę, jakby wiecznie miał kijek w dupie, to każda zmiana mimiki na jego buźce jest rozczulająca — wyjaśniła. Zasalutowała mu i usiadła na jednym z krzeseł w kuchni, patrząc jak Gave dalej gotuje.
    — No to robię to co księżniczki robią najlepiej, bumuleję, Szefie! — poinformowała go jeszcze ze śmiechem na ustach.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  29. — Zostałam Twoim manekinem ćwiczebnym, no proszę… — skomentowała, kręcąc głową z delikatnym uśmiechem. Wzięła wodę i upiła łyk. W zasadzie od siedzenia i patrzenia na swoją krew i tak zachciało się jej pić. — Dzięki — odpowiedziała, opróżniając całą szklankę i odkładając ją na miejsce. — Yhym, czyli widzisz, dobrze, że się zraniłam, inaczej mógłbyś nie mieć zbyt szybko okazji do takiej pracy. Czekam na podziękowania — zaśmiała się, przechylając głowę w bok.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  30. Dalej dość mocno płakała i była naprawdę sztywna, gdy podciągał ją w górę. Ciało nie chciało przestać drżeć, a dziewczyna połykała wręcz łzy. Kiedy zaczął swoje wyjaśnianie odrobinkę się uspokoiła. Nie jest? Nie rozumiała... Bardzo bolała ją głowa, naprawdę mocno, a on... On sobie z niej tak bezczelnie zażartował? Zaczęła się wyswobadzać z tych jego uścisków, jej płacz ustał, a ona położyła się na łóżku.
    - Idź sobie... - zamknęła oczy. Tak, teraz lepiej go pamiętała, lubił sobie robić tego typu żarty.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  31. Ryu zastanowił się chwilę nad tym pytaniem i wzruszył ramionami, by skrzywić się niesamowicie z bólu.
    - Bo widzę swoje braki - mruknął. - Wiesz ile razy marzyłem o tym, żeby mieć twoje umiejętności? Twoje, Tonego, Akane? - zacisnął mocno wargi. - Z nimi byłoby łatwiej - uśmiechnął się nieco. - Choćby wyratować Klarę, gdy wisiała na moście... albo mężczyznę, który zginął, kiedy ja ratowałem jego pobratymców... zasłonić Klarę przed biczowaniem, czy unieść tę cholerną karocę - zwinął dłonie w pięści. - A ja co? Zasłonę dymną mogę niezłą zrobić, tylko widzisz... ja nie lubię być na tyłach - skrzywił się lekko. - Nie lubię bezsilności, a tam... w tych przypadkach to było jedyne co czułem... i to w sobie widzę. Z tym się źle czuję...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  32. An kiwnęła głową.
    - Nie dla Ciebie, ale o ile nie mówimy o monologu z samym sobą, to zwykle jest jeszcze co najmniej jedna strona rozmowy. Sam oczekujesz od innych prostoty i jasności wypowiedzi, a sobie robisz monopol na pozostawianie niewypowiadanych myśli w głowie i potem jesteś zdziwiony, że ktoś Cię źle odbiera lub nie rozumie - zaznaczyła spokojnie. - Polecam nad tym popracować, i zanim dodasz, ja już nad tym pracuję - rzuciła luźno i uśmiechnęła się delikatnie, bo rzeczywiście dzięki rozmowie z innymi wyłapała podobny problem u siebie.
    Na przykład z jaszczurką uśmiechnęła się pod nosem.
    - Bardzo śmieszne, no ale tak... Tak to właśnie działa - przyznała z lekkim rozbawieniem w głosie. Patrzyła po nim, gdy tak się roześmiał i sama przez to zaczęła lekko podśmiewać się pod nosem, a słysząc o tatuażu lekko uniosła brwi. - Tatuaż? - czyżby też sobie jakiś zrobił?
    Na podsumowanie co do totemów wzruszyła ramionami i lekko westchnęła.
    - Przy tak potężnych zaklęciach zawsze jest coś za coś, a ja nie mam dość umiejętności by to zaklęcie rozbroić - przyznała. - Najgorsze, że i oni będą w niebezpieczeństwie, gdy to ja oberwę i to jedno i drugie w tym samym czasie. Wniosek nasuwa się więc sam, muszę robić wszystko by nie oberwać, a to dość powszechne założenie przy walce, więc nie ma tragedii - załączyła jej się ta cała analityczna paplanina i zaraz ściągnęła lekko usta.
    - No nic, dość czasu już Ci dziś zabrałam - mimo wszystko sięgnęła po szklankę z wodą, którą chłopak wcześniej przygotował i wyzerowała naczynko, bo ją suszyło od gadania.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  33. Ryu zmarszczył nieco brwi i pokiwał głową. Jasne, że mógł tak zrobić. Wielokrotnie, ale poszerzanie tego na wielu przeciwników było trudne. Walka z kontrolą takiego przeciwnika i używaniem iluzji do innych celów bardzo go męczyła. Zacisnął mocno wargi. Może właśnie to również powinien poćwiczyć. Odetchnął głęboko. Tak, zdecydowanie tak. Dopisał to sobie do listy własnych braków. Ta rosła w zastraszającym tempie. Niestety. Kiedy wspomniał o tym, że Klara żyła i że ją wyratował, poczuł jak łzy po prostu spływają mu po policzkach. Może to była prawda. Może trochę za dużo wbijał sobie na głowę. Żyła, a to było najważniejsze... ale nie żyła by gdyby Meliodas po nich nie przyszedł. On sam by w takim wypadku nie żył. Odwrócił wzrok od Gava i zakrył oczy ramieniem.
    - Możesz mnie zostawić? Na chwilę - poprosił go. - Niespecjalnie podoba mi się to, że przy tobie ryczę, ale jest 1:1 więc nawet nie próbuj się tym chwalić - ostrzegł go jeszcze.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  34. - Bo karygodnie dwuznaczne nie było, ale gdybyś to Ty chciał mi o czymś opowiedzieć, a ja rzuciłabym „a co mi do tego?” to sam byś to skomentował. To jak z tym głupim „no i?!”, niby nic złego, ale irytuje samo w sobie i już rozmowa może zejść na nieodpowiednie tory – zauważyła i nie drążyła dalej tematu.
    Pokręciła głową, gdy wspomniał o kończynach. – Nie, nie, jak mi ktoś rękę tylko odetnie to zaklęcie nie zacznie działać, ale jak mi ktoś zada śmiertelną ranę i przy okazji nie będę miała już ręki to w trakcie wracania do życia odbuduje się całe ciało – wyjaśniła. Pochyliła się zaraz lekko by lepiej zobaczyć jego tatuaż, a gdy dojrzała fragment zwierzyńca uśmiechnęła się cieplej. – Ale świetny! – spojrzała mu w oczy i zaraz się wyprostowała. – Mohe Ci robił? – zapytała i zaraz prychnęła lekko pod nosem. – A wiesz, że podobno niektóre gatunki żab też tak potrafią? – pokazała mu język. Słysząc to „no właśnie” wzięła głębszy oddech i założyła sobie ręce na biodra, słuchając co miał do powiedzenia. Zaraz jednak opuściła ręce i spojrzała po nim trochę czulej… Co za troskliwa bestia.
    - Gave… Bo mogę sporo zrobić. Mogę naprawdę mocno obniżyć morale wroga, mogę przyczynić się do tego, że część zwieje nim w ogóle dojdzie do starcia. Mogę tym ocalić wiele istnień, nie tylko po naszej stronie, ale i po przeciwnej. Strach to potężna broń, a to co planuję, nawet jakby miało wystraszyć tylko jednego, to uważam, że warto – odpowiedziała. – Nie zostanę w Azylu, chcę pomóc tutaj, chcę bronić swoją rodzinę, całą rodzinę, włącznie z Tobą. Chcę by Fasolki miały do czego wracać – odruchowo wyciągnęła dłoń do jego policzka, chciała go pogłaskać, ale cofnęła rękę. – Sorki – rzuciła tylko.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  35. Akurat w tej sytuacji po prostu uśmiechnęła się pod nosem. To "no i" nie było irytujące, bardziej bawiło.
    - No i? - odpowiedziała mu tym samym, gdy stwierdził, że go zna. - To, że ktoś nas zna ma być wymówką by nie starać się czegoś robić lepiej? Po co więc komukolwiek zwracasz uwagę? Ja chcę się z Tobą lepiej dogadywać, ale sama nie jestem w stanie nic zrobić w tym temacie, mogę się starać za siebie, za Ciebie tego nie zrobię. Jeżeli Ty nie chcesz się ze mną dogadywać to mi to po prostu powiedź - dalej mówiła spokojnie, dalej patrząc mu w oczy. Na pytanie o nogę uśmiechnęła się lekko rozbawiona. - Twoja próba się nie powiedzie, kiedy umrę i otoczy mnie ta łuna to będzie działać jak tarcza przed kolejnymi uszczerbkami - odpowiedziała. - Hm... Będę musiała to ze trzy razy powtórzyć Tonemu. O ile o Ciebie się nie martwię, to akurat jego i prób cięcia mnie na różne sposoby jestem sobie w stanie wyobrazić - uśmiechnęła się pod nosem.
    - Wszystkich masz przy sobie, urocze - przyznała na ten tatuaż, a gdy wspomniał o niezastąpieniu pokręciła głową. - Przecież wiem, ale Ty też nie jesteś. Nie jesteś Śmiercią, Twój ojciec jest, to jego rola odsyłać dusze - zauważyła. - Mogę pomóc i to wystarczy - dodała. Westchnęła lekko, gdy wspomniał o Fasolkach. - Doceniam Gave, też bym chciała byś był bezpieczny, byś był gwarantem tego, że na pewno któryś z rodziców przeżyje. Mogę Ci jedynie zagwarantować, że nie zamierzam pchać się w wir walki. Postaram się walczyć na odległość i skupić na ewentualnym wzmocnieniu morale naszych wojowników, a osłabianiu go u wroga.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  36. To krótkie stwierdzenie starczyło by zakończyć temat, nie potrzebowała nic więcej. Zaśmiała się krótko na słowa o Tonym.
    - Myślę, że aż tak szaleć nie będzie, przebicie się przez łunę oznaczałoby przerwanie zaklęcia, a to mogłoby się nie tylko dla mnie skończyć tragicznie - przyznała. Na wspomnienie układu kiwnęła głową.
    - Znam i wiem, że układ nic nie mówi o uczestniczeniu w wojnie. W Phyonix też są duchy, tam i w jego okolicach też byłoby kogo odsyłać, więc mi nie gadaj, że musisz być akurat tu... Mogłbyś być i tam - spojrzała po nim i po jego zaciśniętych pięściach. Wróciła wzrokiem do jego oczu i przytaknęła mu. - Moje, ale Twoja opinia się dla mnie liczy. Nie jest mi niezbędna, ale jest istotna - przyznała. - Dziewczynki tam będą solidnie zabezpieczone, a Ty... Ty i reszta mojej rodziny będzie zagrożona. Dlaczego się na mnie gniewasz, że chcę Was chronić?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  37. - Powiem - zapewniła. Nie brała pod uwagę innej opcji. Słysząc o "aż tyle" wzruszyła ramionami. - Tu też nie ma ich "aż tyle", a jakoś nie biegniesz w miejsca, gdzie trwają największe starcia, mimo, że tam zapewne duchów jest więcej - zauważyła, bo to jego wyjaśnienie nie trzymało się kupy. - Dla mnie jesteś, jesteś ojcem moich dzieci, razem z nimi zajmujesz moje podium i nie obchodzi mnie czy to Ci pasuje, czy nie, czy to innym pasuje, czy nie. To moje podium i ja o nim decyduję. Ja Twojej też nie potrzebuję, a mimo to chcesz mnie chronić. Dlaczego Tobie wolno, a mi nie? - patrzyła mu uparcie w oczy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  38. - Jasne Gave, rozumiem Twoje argumenty, ale żaden z nich nie wyklucza Twojej obecności w Phyonix przy dziewczynkach. W żaden sposób nie podpadłbyś tym Śmierciom, nie złamałbyś paktu, który z nimi zawarłeś, a co za tym idzie, wcale nie musiałbyś być na polu bitwy. Tak samo jak ja... A mimo to zamierzasz na nim być - zauważyła i zaraz pokręciła głową. - Nie pieprzę Gave. Oczywiście, że zrobię po swojemu, tak jak i Ty. Różnica jest taka, że ja Ci tego nie będę miała za złe, a Ty... Ty już robisz te swoje naburmuszone miny jakbym je znowu porzucała. Po prostu mi to nie odpowiada, jesteśmy w takiej samej sytuacji, ani Ty ani ja nie musimy być na polu bitwy, dla siebie znajdujesz dobry argument by na nim jednak być i jasne, nie zabraniasz mi, ale sugerujesz, że dla mnie dobrego argumentu nie ma i że to co robię to głupota. Skoro tak to jesteśmy równie głupi - rozłożyła ręce i wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  39. Spojrzała po nim pytająco, gdy wspomniał o tym kroku, a słysząc propozycję prześlizgnęła po nim wzrokiem, wracając ostatecznie do jego oczu. Rozluźniła się wyraźnie.
    - Dobrze - odparła. - Jeżeli rzeczywiście zostaniesz w Phyonix to i ja zostanę - odpowiedziała szczerze. Już czuła te owsiki w tyłku, ale na taki kompromis mogła pójść. Gave miał talent do wpadania w tarapaty i jeżeli mogła go tym utrzymać w bezpieczniejszym miejscu to nie było się nad czym zastanawiać.
    - Tak jak i Ty - odpowiedziała na zarzut z porzucaniem. - Tyle, że u Ciebie jest bez tego "znowu" - dokonała drobnej poprawki i zrobiła krok w jego stronę, by tym razem dotknąć jego policzka. - Dobrze wiesz, że ja zrobię wszystko by to jednak było "później", taka już jestem, ten typ tak ma... - zpapugowała go patrząc po nim czulej i delikatnie się uśmiechając.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  40. Pogłaskała go chwilę kciukiem po policzku i zaraz zabrała rękę.
    - Ja też Cię o wiele rzeczy nie prosiłam, a jednak je dostaje - oznajmiła i spojrzała z lekkim rozbawieniem na tą jego grzywkę. - Najpierw poproszę jakieś błogosławieństwo, co by być godną ich dotknięcia - rzuciła z przekąsem w głosie i wyminęła go by ruszyć po nożyczki. W drodze powrotnej złapała taboret i ustawiła go przed lustrem. - Co Pan sobie życzy? Ścinamy na garnek? - uśmiechnęła się pod nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  41. Stuknął się z nim szkłem, a na stwierdzenie kiwnął głową.
    - Zawsze to jakieś postanowienie - stwierdził. Sam nie miał partnerki, co najwyżej kilka przygodnych seksów na koncie. Przechylił swój kielonek i spojrzał po Gavie.
    - Cóż, była taka jedna co mnie niesamowicie rozpalała, ale im ją bardziej poznawałem tym więcej gówna w niej widziałem. Tak lubiła te nasze ostre numerki, że dla wzbudzenia mojej zazdrości przyjęła nawet propozycję pojęcia za mąż mojego brata. Kurewsko nie lubię gnoja, więc mi to nawet łechtało ego, że biorę jak chcę jego narzeczoną... - przyznał. - Do czasu aż się nie zaczął domyślać. Sprał mnie, a ona go jeszcze podpuszczała po czym gdy byliśmy sami to znowu chciała się ruchać. I wziąłem ją, ostatni raz, jak ścierwo, którym była - specyficzny uśmieszek wkradł się na jego twarz. - Ha, widział byś jej twarz jak już się skapnęła, że więcej nic nie będzie...

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  42. Nie zamierzała go zmuszać do wyjścia, nie miała sił na zwady, ale leżała tak by na niego nie patrzeć, dodatkowo jeszcze trzymając zamknięte oczy. Zacisnęła lekko usta, gdy wspomniał o tym, że czekali, a kiedy wspomniał o Akane otworzyła odruchowo oczy. Och... Słowik... Poczuła delikatne wzruszenie i podciągnęła nosem. Kolejne obrazy przychodziło do niej falami. Te jej występy, to jak porwała ją pierwszy raz do tańca, jak kręciły się po polanie tak szybko, że aż się powywracały. Krótki śmiech wyrwał się z ust dziewczyny, ale zaraz posmutniała. Wiele wspomnień z Akane miała ze swojej rodzimej gospody, a ta... Zamknęła ciasno oczy i znowu zadrżała. - Wszystko spłonęło... - szlochnęła kuląc się w sobie.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  43. - Skoro o to prosisz to najwyraźniej nie rozumiesz - odpowiedziała mu krótko i po prostu poczekała aż usiądzie. O ile komentarz co do dłoni puściła mimo uszu, o tyle przy wspomnieniu o mamie spojrzała po Gavie lekko unosząc brew. - No to proś, łaski mi tym nie robisz - odłożyła nożyczki i jednak ruszyła do wyjścia. - Udanego cięcia - rzuciła tylko na odchodne.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  44. Kiedy tylko usłyszała o pożegnaniu zaczęła jeszcze mocniej płakać, spodziewała się raczej jakiejś propozycji obrzędu czy innego upamiętnienia, ale to co zaproponował Gave sprawiło, że aż się lekko zadławiła i zakaszlała.
    - C...co?! - co to miało niby znaczyć, że jej umożliwi?! - Nie masz dość tych durnych żartów!?! - krzyknęła w jego stronę i wcisnęła zaraz twarz w poduszkę by dalej wylewać swoje łzy.

    Klara xD

    OdpowiedzUsuń
  45. Uśmiechnął się zadowolony na jego słowa i przytaknął głową, przyjmując te klepnięcia niczym pochwałę. Słysząc pytanie przytaknął.
    - Żyje... Chyba... Prawie pięć lat go nie widziałem - przyznał. - Ale jak odchodziłem to miał się całkiem dobrze, szykowali się na wesele - dodał. Na kolejne pytanie westchnął ciężko. - Wiesz, myślałem o tym, ale po śmierci Salali moje myślenie mocno się zmieniło... Szkoda mi było czasu na zemstę. Po prostu chciałem odejść - wyznał mu. - Chociaż czasami jak mam gorszy dzień to się rozkładam na trawce i sobie wyobrażam zatapianie jego głupiego łba w wodzie albo inne takie tam... - przyznał z błogim uśmiechem.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  46. Akane akurat wychylała się zza drzewa by zobaczyć czy nikt nie nadchodzi. Dziś ćwiczyła innego rodzaju pułapkę, tą trudniejszą, do której dążyła w tych swoich testach. Niby nie miała brać udziału w wojnie, ale chciała chociaż skończyć co zaczęła. Obecność poczuła chwilę przed słowami Gava i drgnęła lekko by zaraz spojrzeć po nim i oprzeć się o pień plecami. Uśmiechnęła się delikatnie.
    - Dzień dobry - dla odmiany ona się przywitała i zaraz przytaknęła głową. - Na samym początku, trójkąt jest dość mały, mocno ścięty, mocno ogranicza obszar. - Wielokąty najlepiej się sprawdzają - odparła, a na kolejne słowa uniosła lekko brwi. - Co się stało? - trochę się zmartwiła. Akurat Ryu doprowadzony do łez nie specjalnie ją dziwił, w takim stanie to chyba każdy by płakał. Ta kolejna informacja sama w sobie też nie była zaskoczeniem, bo przecież i Gave był swego czasu w opłakanym stanie, ale fakt, że jej o tym mówi, cóż... Pewnie nie chciał by Ryu się wygadał. Jedyne co to, to "śmiać" kuło w uszy. - Jakby było z czego - odparła i westchnęła ciężko. - Mhm, bywasz, ale co jakiś czas umiesz wtrącić coś naprawdę cennego - stwierdziła. - To co im takiego powiedziałeś? Czym spieprzyłeś u Klary? A Ryu? Co go doprowadziło do łez? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  47. Klara przez chwilę siłowała się o poduszkę, ale szybko odpuściła.
    - A narzeczony to niby nie poważna?! - fuknęła na niego, jednak nie mając sił na dalsze wyrywanki. Jej stan był już męczący, a płacz dodatkowo wyciągał energię. Spuściła głowę i chociaż nie płakała już tak mocno, to łzy płynęły jej po policzkach. Dopiero po chwili nieco się uspokoiła. - Nie chcę Waszych Argardzkich sztuczek - oznajmiła i lekko zacisnęła zęby. Ryu stawał się coraz bardziej wyraźną postacią. W uszach aż jej zahuczało na wspomnienie kłótni o bohaterstwo Argarczyków. Zacisnęła mocno oczy i zasłoniła ucho zdrową ręką, jakby nie chciała czegoś słyszeć. - W mojej wierze tak się nie robi, ich dusze zasługują na spokój - odparła dalej ze zwieszoną twarzą.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  48. Na wzmiankę o podpiekaniu uśmiechnął się pod nosem.
    - Nawet skalpowanie na żywca - zaśmiał się powtarzając jego gest z brwiami i zaraz rozejrzał się po swoim obozie. - Coś niecoś na pewno się znajdzie - sam wstał i poczuł dopiero teraz, że coś już weszło. Zaczynało lekko go brać, ale trzymał się lepiej niż Gave, patrząc po jego chodzie. Zaśmiał się wyraźnie rozbawiony. - Tylko nie zgub tych smakołyków w drodze powrotnej! - polecił i sam zaczął wyszukiwać przekąsek. Na pewno miał suszone mięso i to nawet trzy rodzaje. Sarnina, sześciołap długouchy i żabodzik, tych było w okolicy całkiem sporo. Zaczął wykładać kawałki na kamiennej płycie, czekając przy tym na powrót Gava.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  49. Zastanowiła się chwilę, słuchając go uważnie. W sumie mówił całkiem z sensem.
    - Hmm... masz rację, w przypadku blokady mniejszy obszar sprawdzi się o wiele lepiej... - popukała się palcem po brodzie. Mniejszy obszar zabierał mniej mocy i można było skupić się na tym co mają zobaczyć zamknięci w obszarze. Może i będzie ich mniej, ale doznania mogą być dzięki temu silniejsze. Uśmiechnęła się do niego wdzięcznie. - Będę musiała z tym pokombinować - przyznała i zaraz nadstawiła ucha, gdy zaczął opowiadać. Jakoś tak odruchowo zjechała po pniaku w dół, co by sobie przy nim wygodnie usiąść. Słysząc o narzeczonym wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze. Co prawda sama się zastanawiała co też tam zaszło, że Finn tak zawzięcie zaznaczał sprawy całowania, ale chyba w danej sytuacji wolała o to pytać Ryu niż biedną Klarę. - Uch... - poczekała aż dokończy, bo zaczął dość soczyście, ale na szczęście drugi przykład zdawał się mniej problematyczny. - Wiesz... W przypadku takiej osoby jak Klara, no i gdy chodzi o jakieś większe emocje czy stratę pamięci to czasem zwykłe gesty bardziej pomagają niż słowa. Ja wiem, że te pchają się wręcz na usta, szczególnie Twoje, ale... No czasem jak nie wiemy co powiedzieć to zwykłe objęcie jest lepszym rozwiązaniem. To trochę jak takie przyzwolenie by ta druga strona się wkleiła i wypłakała, jeżeli ma taką potrzebę. Często po takim geście dana osoba nawet mówi coś co sprawia, że łatwiej pociągnąć jakąś... bardziej sensowną rozmowę - wyjaśniła mu co nieco na spokojnie. Słuchając o Ryu przekręciła lekko głowę. Zacisnęła usta, gdy wymieniał te wszystkie rzeczy. Gdyby miała zestawić sytuację, w której sama otrzymuje baty, z tą gdzie patrzy jak ktoś jej bliski je otrzymuje to zdecydowanie wybrałaby pierwszą opcję. Z tymi lepszymi mocami to nawet się zdziwiła, ale zaraz wypuściła głośno powietrze nosem. - Biedny Ryu... - zaczęła lekko skubać zębami swoja dolną wargę, ale zaraz przestała i spojrzała po Gavie bardzo wyrozumiale. - Hej, ale tu trochę przesadzasz, nie sądzę by Ryu popłakał się tak stricte przez Ciebie. Nikt nie lubi bezsilności, przyznanie się komuś do niej nie jest łatwe, przecież wiesz. Jak coś nie jest łatwe to łzy czasem same się wyciskają. Trening, cóż, trenować można na wiele różnych sposobów, a Ty przecież nie wygnałeś go na plac i nie kazałeś biegać kółek, na pewno nie na "tu i teraz". Trening to dobra myśl, po prostu trzeba go nieco odłożyć w czasie. Zaproponowałeś mu, że potrenujecie razem, czy po prostu mówiłeś o treningu? - zapytała jeszcze.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  50. Podciągała mocno nosem, ale coraz bardziej się uspokajała, a gdy Gave nie naciskał to spokój przychodził jeszcze łatwiej. Położyła się, wcześniej odzyskując poduszkę i ponownie wtuliła w nią twarz. Głowa naprawdę mocno bolała, jak nie obrazy to atakowały ją myśli... Zaraz pojawiała się w niej pustka. Klara zamknęła oczy będąc tym wszystkim po prostu podirytowana. Na przeprosiny wtuliła się mocniej w poduszkę.
    - Mhm - mruknęła. - Pójdę chyba spać... Jestem zmęczona - oznajmiła cicho i zamknęła oczy.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  51. Z tym całym kapitanem nawet go rozbawił.
    Mohe zdążył przygotować płytę z suszonym mięsem i dopadł jeszcze suszone pomidory w ziołach i oleju. Dawno nie pił tak po męsku, więc uznał, że może wyciągnąć taki rarytas.
    Widząc jak Gave wraca wyciągnął dłonie w górę i zaczął się bujać na boki niczym osika na wietrze, śpiewając przy tym typowe dla jego plemienia krótkie zawołania.
    - Hu Ku Ma Ka - powitał go ze śmiechem i spojrzał na zdobycze. - No i to ja rozumiem! - zatarł ręce zadowolony z tego co mieli na stole i zaraz spojrzał po siniaku. - No mam nadzieję, że nie chcesz co bym ucałował - rzucił polewając im kolejną kolejkę i łapiąc kawałek pieczonego Alcka by zaraz wsunąć go do ust. - Mmmm, niebo w gębie... - uśmiechnął się zadowolony.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  52. Pomyślała chwilę.
    - Nie jestem pewna czy w obliczu załamania nerwowego płeć ma dla niej aż takie znaczenie. Klara jest delikatna, ale potrafi huknąć, gdy jej coś nie odpowiada. Nie raz widziałam jak dawała ścierą po łapach, bo rączki klientów wędrowały nie tam gdzie trzeba. Tu bardziej chodziłoby o wsparcie, a to dość znaczna różnica... No ale rozumiem, rzeczywiście można ją odebrać tak, że przytulenie zostanie źle zrozumiane - przyznała. - Może pytanie załatwiło by sprawę? Wiesz takie luźne "przytulić Cię?"... Sama by zdecydowała i odszedłby problem dyskomfortu - zaproponowała takie rozwiązanie na przyszłość. Słuchała go dalej w temacie Ryu i nawet uśmiechnęła się nieco cieplej, gdy tak otwarcie mówił jak widzi tego chłopaka. Pokręciła głową. - Naprawdę nie widzę tu nic śmiesznego Gave - zapewniła. Osobiście nie odbierała tak Ryu, ale nic w tym dziwnego, w końcu miała z nim całkiem sporo rozmów jasno pokazujących, że wcale nie jest tym, którego "nic nie łamie". On tak jak każdy potrzebował czasy, by odbić się od dna. Nie zamierzała jednak psuć obrazu Ryu w oczach Gava, to był jego obraz, a teraz po prostu dochodziły do niego pewne szczegóły, które mogły trochę w całokształcie pozmieniać.
    - Rozumiem... To rzeczywiście potrafi być szok, widzisz kogoś kogo masz za niezwykle silnego, w niezwykle ciężkiej sytuacji. Ale spójrz na to z innej strony... Skoro dał radę z wcześniejszymi sprawami, to i tutaj jest spora szansa, że się podniesie. Dużo zależy od niego, ale jestem pewna, że przyda mu się w tym nasza i innych pomoc - przyznała z lekkim uśmiechem. - Przecież nie musisz mu pomagać akurat w treningu z tymi zdolnościami. Sam masz na swoich barkach solidny bagaż doświadczeń, jestem pewna, że możesz dać mu całkiem niezłe rady w sprawie rehabilitowania kończyn, gdy już przyjdzie na to czas. Jego strażnika mógłbyś poprosić by w razie konieczności robił mu za podporę, sama obecność jest pomocna, wymiana własnych doświadczeń. Przypomnienie mu, że hej, że jakiś czas temu to Ty czy ja czuliśmy bezsilność... że to nie aż takie złe - wzruszyła lekko ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  53. Akane uśmiechnęła się ciepło, gdy Gave wspomniał o reakcji Klary na jej własną osobę.
    - Tak, pójdę do niej, pewnie zaraz po naszej rozmowie… - przytaknęła mu głową. – Odkładam to trochę w czasie bo… Mam wrażenie, że jej się tam rozbeczę… No i chciałam dać czas, co by te wspomnienia jej przesadnie nie atakowały. Tata mówił, że zbyt szybkie odzyskiwanie wspomnień to największe cholerstwo jakie mu się trafiło. No, ale pójdę, na pewno pójdę ją wyściskać – zapewniła jego i samą siebie. Oglądanie dziewczyny w tym stanie naprawdę było ciężkie. Już gdy miała zamknięte oczy było źle, a teraz… Na myśl, że nie ma w jej spojrzeniu tej radości życia po prostu serce ją ściskało. Sama westchnęła ciężko, gdy mówił o tym jak przykro na coś takiego patrzeć.
    - Tak, przykro – przyznała. Sama w ostatnim czasie dużo na takie sytuacje patrzy. Gave, Tony, teraz Ryu i Klara… Lekko zacisnęła zęby i posmutniała w zamyśleniu. Tym razem to Gave „wszedł jej do głowy” i wspomniał o tym, o czym sama myślała, o tym specyficznym doświadczeniu jakie miała. Niby nic fajnego, ale gdy to powiedział poczuła się lepiej. Dzięki temu przecież mogła pomóc ważnym dla siebie osobom.
    - Dzięki – uśmiechnęła się do niego ciepło. – Chociaż nie obrażę się jak mi nieco tych doświadczeń ograniczycie – dodała lekko mu grożąc palcem. Na wieść o problemie Ryu kiwnęła głową. – Z tym zawsze miał problem, cudze zło gorsze od jego własnego… Ale akurat z tym nie on jeden się mierzy – spojrzała po Gavie i lekko chrząknęła. On sam często umniejszał swoim przeżyciom, a jeszcze bardziej umniejszał temu, że sobie z nimi poradził. – Pogadam z nim, mimo wszystko mamy trochę inną relacje, może przede mną się trochę bardziej otworzy… Najwyżej go zjebię, że pytam o niego, nie o Klarę – wzruszyła ramionami, a słysząc o strażniku spojrzała na Gava pytająco. – Dałeś mu któregoś z rodziców? – pytanie jakoś tak samoistnie wpełzło na usta. To było jej pierwsze skojarzenie. W końcu rodzice Ryu zmarli w wypadku i wcale by się nie dziwiła, gdyby czuwali nad synem od tamtego felernego dnia. Kiedy przypomniał jej o ich wybyciu uśmiechnęła się do niego cieplej.
    - Przecież możesz mu te rady przekazywać już teraz, możesz je nawet rozpisać. Pokazywać teraz, a on będzie mógł z nich korzystać w odpowiednim czasie – zauważyła. – Nie zapomniałam o Phyonix, ale mimo wszystko uważam, że możesz się mu przysłużyć – przyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  54. Przytaknęła mu głową.
    - Tyle, że to był inny rodzaj, no i była chwilowa. U Klary, z tego co przekazała Febe, ciężko stwierdzić. Może minąć nagle, a może mieć problem na stałe... Na pewno będę chciała z nią o tym pogadać, z Febe i samą Klarą... No wiesz... Wspomnienia to jednak moja bajka. Może byłabym w stanie coś tam nieco ruszyć - zdradziła swoją myśl i zaraz prychnęła krótkim śmiechem. - Racja, przy takich szajbusach trzeba brać to mocno pod uwagę - przyznała. - Jakoś to przecierpię, na tą chwilę uważam, że warto - puściła mu oko. Na jego chrząknięcie również uśmiechnęła się pod nosem. - Tak, tak, mnie też to dotyczy - przyznała z lekkim rozbawieniem, a słysząc o ojcu poczuła przyjemne ciepło w sercu. To był naprawdę piękne gest, wierzyła, że rodzice Ryu niezwykle się z tego obrotu sprawy cieszą. - Zamierzasz mu powiedzieć, czy wolisz to zostawić w tajemnicy? Oczywiście nie pytam o teraz, ale... ogólnie - teraz to nie byłby najlepszy moment. Ta wzmianka o Gavinie sprawiła, że zerknęła gdzieś tam, gdzie zdawał się stać. Niby tak, niby dałby się pokroić, a jednocześnie dalej bardzo egoistycznie podchodził do jej osoby. Westchnęła ciężko i przytaknęła głową. - Rozumiem... Osobiście uważam, że to naprawdę świetny gest z Twojej strony i tak... W tym przypadku wierzę, że podporę przy sobie ma - przyznała z ciepłym uśmiechem. - Gave, zrobisz co będziesz uważał za słuszne, ja tu po prostu podsuwam pomysły, które na świeżo pojawiają mi się w głowie. Jak dla mnie to sam fakt, że się interesujesz i dotrzymujesz mu towarzystwa jest dobry. Niech no chłopak widzi, że musi szybko wrócić do formy, co by Ci trochę nosa poucierać - uśmiechnęła się do niego zaczepnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  55. Skrzywiła się, słysząc, że znowu ma czelność nazywać ją ciamajdą. Przybliżyła się do niego, kiedy dalej próbował ją moralizować. To jego zamartwianie się było cholernie niepotrzebne. I głupie. Spojrzała po prosto w oczy, patrząc poważniej po nim.
    — Tak, nie zauważyłam tej skałki, ale jest różnica między pełnym spokojem i chęcią zrobienia czegoś śmiesznego dla sprawdzenia jak radzi sobie mięsień a walką z kimś innym na poważnie, kiedy faktycznie mogę zginąć. Umiem o siebie zadbać. I gdybym musiała, nawet z tymi ranami bym sobie poradziła, od czegoś mam swoje zęby — przypomniała mu. — Poza tym, masz tego szpiega, tak? Skarżył Ci się kiedyś, że jestem ciężko ranna, hę? No właśnie — uśmiechnęła się do niego, bo sama nie przypominała sobie, aby suszył jej o coś głowę czy aby była jakoś obłożnie ranna ostatnio. — Nie musisz się o mnie martwić. Martw się ważniejszymi rzeczami, przecież nie stało się nic złego — zapewniła go jeszcze.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  56. Spojrzała z lekkim niepokojem na Gava.
    - Nie teraz? - nie rozumiała, ale chłopak dość szybko jej to wyjaśnił. Zacisnęła delikatnie usta, a widząc jego reakcję przysunęła się nieco by sięgnąć do jego ramienia i delikatnie je pogłaskać. Skoro już Gave poczuł się w ten sposób, to zdecydowanie coś musiało być na rzeczy. Przytaknęła mu głową. - Dobrze, w takim razie nie będę jej tego proponować, ale może chociaż jakoś delikatniej zbadam temat - stwierdziła. Wątpiła by Klara rzuciła takim komentarzem bez powodu, to zdecydowanie nie było w jej stylu. Na słowa o ojcu Ryu przytaknęła głową. - Jasne, ode mnie nic się nie dowie - zakluczyła sobie usta. Miał rację, nie każdy chciał rozmawiać. - Tak, jak już przyjdzie do uświadamiania go to dobrze by było rozegrać to jak z Tonym, najpierw tylko powiedzieć, że jest opcja spotkania, a później to niech już sam decyduje, czy chce tego ducha rzeczywiście zobaczyć - przyznała odwzajemniając jego uśmiech. Na wspomnienie Vivienne skrzywiła się wyraźnie i energicznie pokręciła głową. - Nie - zaznaczyła. - Nie chcę nikogo z Latrala, a tym bardziej nie ją - zacisnęła lekko zęby i sama spojrzała w bok, czując drobną irytację. Wzięła głębszy oddech i kiwnęła głową na ten letarg. - Rozumiem, chociaż z drugiej strony może i by lepiej zniósł wtedy ból fizyczny, ale dla psychicznego chyba lepiej, że ma okazję szybciej się z nim skonfrontować - wróciła do niego wzrokiem i uśmiechnęła się delikatnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  57. Miała wrażenie, że traktuje ją jak dziecko w tym momencie. Nie było jej nic co wymagało by od niej obłożonego leżenia w łóżku. Położyła się na chwilę, ale zaraz jak na złość znowu usiadła, ale w większej odległości od niego, żeby jej nie kładł z powrotem. Słuchała jego tłumaczeń. Miała wrażenie, że odwraca kota ogonem.
    — Przecież rzadko jestem ranna po walce — zaczęła, przecierając skronie. — Zauważ tylko, że jeśli walczę z kimś kto jest mistrzem w swoim fachu ciężko wyjść bez szwanku. Veezara mnie urządził, to prawda. Mogłam się z nim nie kłócić po tym jak oszukiwałam w karty, ale wyszło jak wyszło. Oboje skończyliśmy z mniejszymi lub większymi ranami, co jest całkiem normalne, biorąc pod uwagę w jaki sposób wyglądała ta walka. Jak widzisz nie mam stałych uszczerbków na zdrowiu. Nie masz się czym martwić — sama uśmiechnęła się lekko. — Nic złego, ale wbrew pozorom jestem uważna. Po prostu nie zawsze da się wyjść bez szwanku, wiesz, jestem w czołówce, ale poza mną w Mathyr jest pełno cholernie trudnych przeciwników. Zwłaszcza w Bractwie. W zasadzie chciałabym żebyś kiedyś poznał tą zgraję. Wiesz część z nich można powiedzieć, że trzci Twojego ojca i Ciebie, w końcu Śmierć to ten Bóg bez imienia — odparła. — Ale religijnych mało osób zostało w tych czasach — zaśmiała się jeszcze.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  58. Kiwnęła głową i powoli odsunęła rękę od jego ramienia, ale nie wróciła pod pień, po prostu oparła dłoń na ziemi odwzajemniając jego uśmiech. Przytaknęła.
    - Nic dziwnego, chciałeś pomóc - ją by też na pewno coś takiego dotknęło. Pokręciła zaraz głową. - Nie, że teraz, teraz zrobię tak jak mówisz, skupię się by po prostu ją wytulić, wysłuchać i być. Jeżeli cokolwiek będę badać to później albo i wcale - przyznała i zaraz prychnęła pod nosem na to jego "ja to ja". - Skoro Ty to Ty, to jestem pewna, że jeszcze co najmniej z raz spróbujesz - puściła mu oko, a na wieść o Einsteinie ściągnęła wysoko brwi. - O cholera, nie, nie, zdecydowanie mu nie mów! Mnie już głowa boli od jego pomysłów na testy, a z tym ziomalem u boku to by była jakaś masakra - zaśmiała się. - Nie skończyłoby się na propozycjach badania mlecznych piersi - rzuciła roześmiała, wspominając te podchody Tonego i kręcąc głową. Zaraz jednak spoważniała odrobinę, bo to co mówił Gave było dość... specyficzne. - A co Cię boli w sercu? - zapytała patrząc po nim troskliwiej. Na słowa o srokach przytaknęła głową.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  59. — Prawie zawsze?! — powtórzyła po nim, zrywając się na równe nogi. Podeszła do niego, bo w pierwszej chwili miała ochotę mu po prostu przywalić za te bzdury. Rzadko bywała ranna w walce. Oczywiście rany zdarzały się poważniejsze, ale biorąc pod uwagę to ile zleceń zdążyła już w życiu wykonać, to nie był nawet żaden durny ułamek. Do tego mówił jej jak ma walczyć. On? Chyba sobie z niej kpił. Sam jeszcze nie mógł doprowadzić swojej ręki do sprawności. Oparła się dłońmi na jego kolanach, zbliżając się do niego. Spojrzała na niego całkowicie poważnie.
    — Ja nie uważam w trakcie walki? Ile? — zapytała. Zapomniała, że przed chwilą mu tłumaczyła, że czasami nie da się uniknąć rany, byleby nie umrzeć, ale chuj z tym. Skoro chciał ją prowokować, no to cóż, był w tym pieprzonym mistrzem. — Ile zleceń mam wykonać bez szwanku, żebyś mnie nie moralizował? Zakład? Jeśli wygram, kupujesz mi ubrania i przestajesz prawić morały — zaproponowała z pełną powagą w głosie. Miał ducha na świadka, więc będzie wiedzieć, że nie kłamie. Zamknie mu te wykłady raz na zawsze. Jeśli się postara zamorduje każdego bez żadnego problemu, po prostu przestanie iść po jak największą zabawę z każdej walki. Odsunęła się od niego. A myślała, że przy nim może być po prostu być sobą, ale jak widać każdy musiał mieć z nią jakiś problem. Wypuściła powietrze z płuc. Zaśmiała się, kiedy wspomniał o zdradzaniu tożsamości jego ojca i wróciła do niego wzrokiem.
    — To miała być tylko ciekawostka. Chcę żebyś ich poznał, bo tam się wychowałam. Ja często jestem w Argarze, Ty możesz poznać moje korzenie, nic ponad to. Nie mam zamiaru mówić komukolwiek ani o Twoim ojcu, ani o Twoich mocach — zapewniła go.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  60. Słuchała go zastanawiając się lekko.
    - Myślisz? Obawiam się trochę, że jak najpierw on mi opowie co zaszło, to że mogę zacząć Klarę jakoś podświadomie nakierowywać w rozmowie. No wiesz, jak wtedy, gdy coś wiesz, ale nie powinieneś powiedzieć. Nie wiem czy nie wolałabym najpierw poznać jej opowieści, a później dołożyć brakujące puzzle... - skubnęła sobie lekko dolną wargę. - Co myślisz? - zapytała i spojrzała po nim. Przytaknęła mu głową. - No właśnie sama nie wiem czy warto... - przyznała. - Na pewno nie będę jej tego proponować teraz. Może dopiero jak ją samą zacznie męczyć ta luka w pamięci? Może wtedy dam znać, że jest opcja z moim udziałem... - pomyślała na głos i zamyśliła się nieco, przez co gest ze złapaniem piersi zaskoczył ją mocniej niż powinien. - Hej! - spaliła buraka, osłaniając biust delikatnie i posłała Gavovi swoje "groźne" spojrzenie, grożąc mu palcem. Na stwierdzenie prychnęła pod nosem. - Kto jak kto, ale Ty to akurat sam pewnie byś został w tych testach przepytany... - zaśmiała się i udała, że trzyma mikrofon. - Drogi Gavie, powiedź mi, jakie to uczucie miętosić takie mleczne piersi Twoim zdaniem - udała wyniosły głos i podsunęła "mikrofon" pod nos Gava. - No śmiało, podziel się doświadczeniami z mym spragnionym wiedzy umysłem - zaczęła udawać tu sposób mówienia Tonego i zaraz znowu się zaśmiała. Zaraz też poczuła, że ktoś odpala pułapkę i aż drgnęła lekko.
    - Co jest kurwa?! - dało się słyszeć, a An przeszła na czworaka i wychyliła się zza drzewa.
    - Juhu! To tylko ja, ale weź... Jakbyś mógł... Widzisz ten kamień przy Twojej prawej... Tak, właśnie ten! Weź go tam... Pochyl się i... widzisz maź? Świetnie! To ją tylko rozmaż i będziesz wolny! Dzięki! - uśmiechnęła się niewinnie do ofiary, która klęła pod nosem, ale dała radę się uwolnić. Akane cofnęła się na poprzednie miejsce i tym razem oparła obie dłonie za plecami, a nogi wyciągnęła przed siebie. - Jestem - uśmiechnęła się lekko, a kiedy Gave odpowiadał na pytanie co do serca, kiwnęła lekko głową. - Jasne, rozumiem - posłała mu ciepły uśmiech. Już i tak powiedział jej wiele, a to było bardzo przyjemne. Więcej nie oczekiwała. - Też stosuję tą metodę, przeglądanie ksiąg i uczenie się run, praca, trening fizyczny, małe... Mniej się wtedy myśli o tym co boli w sercu, chociaż nie wiem czy na dłuższą metę tym sposobem się nie zajedziemy - uśmiechnęła się pod nosem. - No, ale lepszy taki niż to Twoje dźganie... Więc duma mnie rozpiera na Twoją poprawę - uśmiechnęła się do niego szeroko.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  61. Patrzyła po nim słuchając uważnie. No dobra... coś rzeczywiście w tym było i to całkiem sporo. Gdy miało się w głowie całą układankę to łatwiej było uniknąć trudnych tematów.
    - Hmm... Dobrze, masz rację, zgadzam się... Ale zastanawia mnie w takim razie co innego... No bo wiesz, wszystko pięknie, ale czy to gryzienie się w język to na pewno dobry pomysł? Rozmowy często, gęsto idą własnym torem, wydaje mi się, że takie unikanie tematu na siłę może wyjść bardzo sztucznie. Dajmy na to Klarę, która pyta o zaręczonych Tonego i Grimę, o to czy nadal razem są lub jak im się wiedzie. Może właśnie TE tematy, ale pojawiające się w naturalny sposób, bez wymuszeń, może to będzie jakiś krok to pokonania amnezji. To co mówisz jest bardzo trafne, tylko po prostu za bardzo bym z tym nie przesadzała - przyznała. - Druga sprawa... Serio bierzesz pod uwagę, że Ryu klęknął? - zapytała i zastanowiła się nad tym chwilę. - Musiałby mieć ku temu solidny powód, tak mi się zdaje... Cholera wie, ale jeżeli od tego zależałoby bezpieczeństwo Klary to... To wtedy rzeczywiście widzę tą opcję, ale wtedy raczej by jej zaznaczył, że to nie na poważnie... A Finn, cóż, nie wiem jakie miał doświadczenia w życiu, ale gdy prowadziłam Ryu do Febe to też usłyszałam, że mamy się nie całować. Może go po prostu fantazja ponosi? - zaproponowała jeszcze takie rozwiązanie i sama lekko się zaśmiała. Na jego podsumowanie kiwnęła głową. - Tak, chronić siebie i Klarę, ale z umiarem, co by nie przedobrzyć - przytaknęła. Na kolejny "atak" w stronę piersi, osłoniła je rękoma i po prostu się zaśmiała. - Te to już zdecydowanie nie są mleczne, więc spadaj - pokazała mu język, dalej ze śmiechem na ustach.
    Kiedy mówił o frustracji to lekko kiwała głową. - Mhm, rozumiem, wyrzucenie nadmiaru emocji zdecydowanie w tym pomaga, u mnie tu działa śpiewanie i to całe brykanie po barach, blatach, stołach, scenie czy podłodze - przyznała z lekkim śmiechem. - Ważne, że masz jakąś swoją metodę - uśmiechnęła się do niego i lekko szturchnęła ramieniem w jego ramię. - Jasne, że sobie poradzisz, w to akurat nie wątpię.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  62. Odwzajemniła jego uśmiech i wysłuchała na spokojnie.
    - No skoro tak, to w pełni się zgadzam - stwierdziła. - Małymi kroczkami do przodu - podsumowała, a na wspomnienie Tonego wzruszyła ramionami. - Och, jasne, że nie jestem. Wcale by mnie nie zdziwiło gdyby serio się zauroczył, Klara jest śliczną dziewczyną, ale... No nie wiem... Ryu i takie szybkie deklaracje? Trochę mi to nie pasuje. Tony i Grima to trochę inna para kaloszy, raz, że Grima i Klara są zupełnie różne, dwa to Keva, a trzy Tony chciał jej tym pokazać, że myśli o niej na poważnie. Kocha ją, oczywiście, że kocha, ale podchodzi do sprawy też z tej technicznej strony, a Ryu... Ryu jest w tym temacie ostrożniejszy i prawdę mówiąc zdziwiłabym się, gdyby zadeklarował Klarze coś tak ważnego. Dla niej taka deklaracja to świętość, ogromna sprawa... Jakoś mi nie pasuje do Ryu branie od razu tak wielkiego kalibru na barki, nie w temacie małżeństwa - przyznała. - Oczywiście nie wykluczam, że mogę się mylić - dodała. Spojrzała po nim, gdy wstał i się ukłonił, i sama uśmiechnęła się pod nosem. Podniosła się z ziemi, otrzepując zaraz pośladki. - Wracam, nie mam głowy na ćwiczenia, odpływała bym za bardzo myślami - przyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  63. Słysząc o ognisku na klifach uśmiechnęła się nieco szerzej. To co mówił brzmiało naprawdę fajnie. - Na których klifach? - dopytała. - Plaża bliżej centrum? - skoro już miała iść to wolała chociaż nie błądzić. - Bardzo chętnie przyjdę - stwierdziła energicznie przytakując głową. Już teraz nie mogła się doczekać tej posiadówki.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  64. An uśmiechnęła się po prostu pod nosem. Co za Chochoł wredny, zdecydowanie nadużywał tego wezwania, no ale cóż, mogła na to przystać. Pożegnała się z nim i ruszyła do domu, by przed wieczorem nieco się ogarnąć i czekać na wezwanie.
    Kiedy przyszedł odpowiedni czas zebrała tyłek i ruszyła w miejsce, z którego czuła "wołanie".
    - Jestem! - rzuciła wesoło wychodząc zza wzniesienia, które tu prowadziło. Zaraz jednak zatrzymała się gwałtownie i zamrugała oczyma wyraźnie zaskoczona. Wszystkiego najlepszego? Jeszcze te kolorowe łapki dookoła... Oczy miała szeroko otwarte i poczuła wzruszenie. Tego zdecydowanie się nie spodziewała. Na początku nie wiedziała co powiedzieć, ale w końcu po prostu uśmiechnęła się szeroko spojrzała po całej trójce.
    - Idealnie... - zbliżyła się by uściskać córeczki, a gdy tylko je wyściskała to wstała i bezceremonialnie wtuliła się w Gava. - Dziękuję - zaśmiała się, ale nie był to tyle śmiech z rozbawienia, po prostu radosny śmiech. Odsunęła się od niego dopiero po chwili, a widząc kątem okiem prezenty mlasnęła cicho. - To naprawdę nie było konieczne... W zupełności by starczyło to co tu zorganizowaliście - przyznała by zaraz złapać dziewczynki na ręce i wycałować ich policzki. - Co za cudowny baner! Ależ dzielnie pomogłyście tacie - pochwaliła je z szerokim uśmiechem, ciężko było się go teraz pozbyć z twarzy. Posłała czulsze spojrzenie Gavovi, naprawdę zrobił jej niesamowicie przyjemną niespodziankę.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  65. Kiedy już wycałowała małe to odstawiła je na ziemię i pogilgotała jeszcze lekko brzuszek Groszka. - Tak? Też pomagałeś? No takich pomocników to aż pozazdrościć można! - przyznała wesoło, a słysząc wyjaśnienie posłała Gavovi szeroki uśmiech. - Naprawdę się nie spodziewałam, bardzo miła niespodzianka - przyznała i zaraz prychnęła pod nosem. - Osiemnaście? Ja wiem, że my to tacy wiecznie młodzi, ale chyba się z tym spóźniłeś i to o prawie cały rok - rzuciła rozbawiona. - Chociaż jak patrzę na zebrane towarzystwo to chyba nawet wolę dziś te razy przyjąć. Z czwórki gości tylko jednej dłoni strach się bać - dodała dalej rozbawiona i cupneła tak co by zerknąć sobie na prezenty. - No dobra... Bo mnie aż ciekawość zjada... Co tu wymyśliliście, hm? - zabrała się za rozpakowywanie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  66. - Cwaniak, tak to zorganizowałeś co by mieć całe osiemnaście strzałów dla siebie - zaśmiała się i z rozbawieniem pokręciła głową. Ochoczo przyjęła tego nieśmiałego przytulasa od Groszka, a gdy zabrzmiało "sto lat" to pomogła dzieciakom w odśpiewaniu piosenki. To jak cała trójka śpiewała po swojemu było po prostu rozczulające, An musiała nawet zetrzeć spod oka łezkę radości. Dawno nie czuła naraz aż tyle ciepła przy serduchu. Zaklaskała po odśpiewanej piosence i zaczęła ostrożnie rozpakowywać drobiazgi. Na widok obrazka musiała zetrzeć drugą łezkę, bo był po prostu uroczy. Przytuliła podarek do serca i cmoknęła córeczki w policzki. - Cudowny, będzie wisiał na ścianie - oznajmiła dumnie. Przy drugim prezencie spojrzała wdzięcznie po Gavie i chwilę oglądała wisiorek, badając grawer palcami, ostatecznie od razy zakładając go na szyję. - Piękny jest - przyznała. Trzeci prezent wywołał u niej szorki uśmiech i głośne "ohoho", wstała zaraz energicznie i od razu wymieniła swoje stare pokrowce na nowe, po tym pochyliła się do Gava by i jego polik pocałować. - Boskie! Teraz to będę straszyć samymi pokrowcami! - rzuciła wesoło i dopadła przedostatni prezent. Żabka niesamowicie ją rozczuliła i musiała zasłonić usta dłonią co by się nie rozkleić. Spojrzała po chłopaku czule. - Sam robiłeś? - zapytała powstrzymując wzruszenie i jeszcze raz spojrzała na podarek. - Jest naprawdę piękne - przyznała cicho i dopiero po chwili sięgnęła laurkę od Groszka. Ta była równie urocza co obrazek Fasolek i kociak również otrzymał słodkiego całusa w polik. - Przepiekne! Będzie wisiała razem w obrazkiem! - oznajmiła z wesołym śmiechem. - Najlepsze prezenty pod słońcem! - przyznała i wcale nie przesadzała. Serducho waliło jej radośnie w piersi. Miała wrażenie, że to najlepsze urodziny jakie dotychczas miała. Cieszyła jej się cała buzia, oczy błyszczały radośnie, ba, całe ciało zdradzało, że jest niesamowicie podekscytowana.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  67. To ile rzeczy dziewczynki widziały w tych kreskach było dla Akane wręcz uskrzydlające. Widząc te małe naprawdę czuła się spełniona w roli mamy, a to samo w sobie było najlepszym z możliwych prezentów. Obecność Gava i fakt, że zorganizował dla niej coś takiego było kolejnym powodem, dla którego serce biło mocniej, a do tego wszystkiego jeszcze Groszek. Ich mały adopciak, który powoli coraz bardziej się otwierał, co również dodawało skrzydeł.
    Na wyjaśnienie co do figurki uśmiechnęła się szeroko.
    - Miło mi więc, że przyczyniłam się pośrednio do ćwiczeń - rzuciła. - No i się nie przyzwyczajaj, Słowik to sceniczna ksywa, Żaba jest zdecydowanie bliższa mojemu sercu - przyznała, śląc mu ciepły uśmiech.
    - Tak! - sama podłączyła się do okrzyku dzieciaków i z radością w oczach obserwowała jak Gave pokazuje całej trójce sztukę trzymania kijka nad ogniskiem. Przyjęła zaraz kijek od niego i zaśmiała się delikatnie.
    - To akurat silniejsze ode mnie, ale zapewniam, że w tych łzach nie ma ani miligrama smutku - odparła wesoło, odwzajemniając jego szeroki uśmiech i zaraz spojrzała po dzieciakach, robiąc duże oczy. - Och! Ale co to za pieczenie kiełbasek bez strasznej opowiastki w tle?! - udała niezadowolenie.
    - Ritititititi! - krzyknęła Malika, zamawiając od razu jedną ze swoich ulubionych przyśpiewek, a Akane zaśmiała się wesoło.
    - No to lecimy z Rititi - w jednej ręce trzymała kijek, a drugą zaczęła na pieńku wybijać rytm piosenki.
    - Przy starej wieży mężczyzna raz szedł
    Jak w bajce, Którą każdy już zna
    Gdy podniósł swą głowę
    Zobaczył dziewczynę
    Co ciągle mówiła tak:
    Moi je m'appelle mademoiselle noir
    Et comme vous pouvez le voir
    Je ne souris, ni ris, ni vis."
    Et c'est tout ce qu'elle a dit.... - zaczęła śpiewać.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  68. Kiedy Akane skończyła swoją przyśpiewkę, a jej ręka się zwolniła to złapała kijek z kiełbaską dla Gava, co by i mu przypiec kolację. Chłopak zajmował się dzieciakami, a do tego sięgnął jeszcze gitarę, więc nie widziała problemu w tej drobnej przysłudze. Już na samo wołanie Raji dziewczyna przeczuwała specyficzny utwór, aczkolwiek jego tematy bardzo ją rozbawiła. W kontekście wcześniej poruszanego tematu "mlecznych piersi" wypadło to doprawdy wesoło, a i obecność Groszka robiła swoje. Co prawda wers z ubijaniem kota nie bardzo przypadł jej do gustu, ale przy całej reszcie wesoło się bujała skandując z dzieciakami "by po pa-pa-pa-pa-pa". To był prawdziwy ogniskowy klimacik. W trakcie utworu An przygotowała z dwóch drewienek podpory dla kiełbaski Gava i jej i zastąpiła chłopaka przy pomaganiu dzieciakom.
    - Brawo! - zaklaskała kiedy Gave już skończył, patrząc po nim z wyraźnym rozbawieniem i lekkim niedowierzaniem. Niektórzy pewnie by się złapali za głowę, słysząc ich przyśpiewki.
    - Ciste! - padło nagle z ust Groszka, a An ściągnęła brwi by spojrzeć na malucha.
    - Ciste? Och, Ty też zamawiasz piosenkę? Super! - Akane naprawdę się ucieszyła, nie myślała, że słowa kociaka dadzą aż tyle radości, ale powiedział, w końcu coś powiedział! Uradowana spojrzała na Gava. - Słyszałeś?! - zaśmiała się wesoło, jednak zaraz zmarszczyła czoło. - Ale czekaj... Ciste? To jakiś Twój kawałek? Bo ja nie kojarzę ze swojego repertuaru... - przyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  69. Akane śmiała się radośnie na te słowa chłopca i zaraz uściskała malucha, jej wzruszenie również się udzieliło.
    - To kolejny wspaniały prezent urodzinowy! - zaznaczyła. Miała wrażenie, że z emocji po tym ognisku to nie zaśnie dobre dwie nocki. Fakt, że i dla Gava to była naprawdę ważna chwila cieszył ją dodatkowo.
    Słysząc o jaką piosenkę chodzi zaśmiała.
    - Ach! Złociste! - no jasne, mogła się domyślić, że i to jest w repertuarze chłopaka. Pokręciła głową rozbawiona. - Gabriela i Klara by nas przechrzciły, albo zepchnęły z tego klifu - zaśmiała się ponownie, a gdy rozbrzmiała muzyka zaczęła kołysać się do rytmu. - Zdradziłaś kurwo mnie, pod pociąg się podłożę,
    ale nie przejedzie mnie, bo kurwa jedzie po innym torze! - zaśpiewała wraz z chłopakiem.

    PatoAkane xDD

    OdpowiedzUsuń
  70. - Oj tak! Już mi zaczyna burczeć w brzuchu, a te zapachy robią swoje... - przyznała i dopadła kilki, co by zdjąć z nich kiełbaski. Pomogła w przygotowaniu jedzenia dla maluchów, od czasu do czasu zerkając w ich stronę i słuchając tego gaworzenia z rosnącym serduchem. Aż westchnęła głośno zauroczona tym wieczorem i gdy jedzenie było gotowe również przyszykowała sobie kanapkę. Spojrzała po Gavie gdy usiadł obok.
    - Podoba, to mało powiedziane - przyznała z szerokim uśmiechem i wzięła solidnego gryza, by zaraz słuchać go dalej. Był niesamowity, po prostu był niesamowity i tyle. Naprawdę miała głęboko w dupie te złe opinie, które o nim chodziły. - Są ważne, bardzo ważne i... Naprawdę Ci za to dziękuję. Nie pamiętam już kiedy ostatnio tyle i tak szczerze się cieszyłam. Wieczór, prezenty, towarzystwo... Idealnie to wymyśliłeś - przyznała, patrząc po nim rozczulona, zaraz zaśmiała się lekko i zerknęła na dzieci, co by się przesadnie w Gava nie wpatrywać. - Jeszcze te kiełbaski i przyśpiewki, majstersztyk - dodała wesoło, zaraz wracając wzrokiem do jego twarzy. - Właściwie to... A jakie dla Ciebie chwile są ważne? Jak chciałbyś spędzić swoje urodziny? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  71. Nie oponowała na to objęcie, ale również nie przedłużała go sztucznie. Po prostu spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się szczerze.
    - Dziękuję - odparła krótko, a potem po prostu go obserwowała, wcinając swoją kiełbaskę. Była gotowa na ewentualne "nie wiem" lub odmowę odpowiedzi, ale to co usłyszała w zupełności wystarczało. Uśmiechnęła się delikatnie i kiwnęła głową. - Brzmi dobrze - przyznała i zaraz sama utkwiła wzrok w płomieniach. Wróciła spojrzeniem do Gava, gdy odniósł się do samych urodzin.
    - No osiemnaście strzałów to mogę Ci od razu zapowiedzieć - rzuciła z lekkim przekąsem w głosie i zaraz się zaśmiała, spoważniała jednak po chwili. - Tak, obecność Victora na pewno byłaby miła - przyznała. Akurat ta zachcianka wcale jej nie dziwiła. - Nie jest głupia - poklepała lekko jego dłoń i sama puściła mu oko. - Na pewno coś wymyśle - dodała z szerokim uśmiechem. Właściwie to już miała kilka pomysłów w głowie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  72. - Oho, no chyba nie myślisz, że Ci się tu tak po prostu dam zlać, co? - zaśmiała się pod nosem. - Mówisz, jak zasną, tak? Już ja do tego czasu sobie poduszeczkę przy tyłku naszykuję - dodała, śmiejąc się z tego jego gestu z ręką. Spoważniała przy słowach o zachciance i delikatnie mu przytaknęła głową. - Jak syn z ojcem - podsumowała, patrząc po nim troskliwiej gdy odchodził. Pozwoliła mu na to. Może kiedyś przestanie się wstydzić przy niej płakać, ale to co zrobił teraz to i tak było coś, bo chociaż płaczu przesadnie nie ukrywał. Kiwnęła głową na jego stwierdzenie. - Jasne, że jest, płacz jest okey - podsumowała spokojnie. Ileż to razy ona mu wylewała łzy. Kiedy do niej wrócił, to na kilka sekund położyła mu policzek przy ramieniu i pogłaskała go po drugim ramieniu, dla zwykłego dodania otuchy, zaraz jednak się powoli odsunęła. Uśmiechnęła się, gdy wspomniał o prezencie. - No i takiego jubilata to ja rozumiem, kawa na ławę, od razu chętniej się organizuje przyjęcie - rzuciła z lekkim rozbawieniem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  73. Zaśmiała się już tylko, nie dodając nic więcej, bo temat mógł ich zaprowadzić w dość specyficzne strony. Zjadła natomiast już swoją kiełbaskę i korzystając z faktu, że dzieciaki dalej się zajmują sobą, walnęła się na kocyk plecami i lekko rozciągnęła, lokując spojrzenie w niebie. Uśmiech dalej nie schodził jej z buzi i nawet zaczerpnęła sobie solidnie powietrza.
    - To co byś już innym tyłka nie zawracał i później nie dostał kilku ostrzałek, to mogę zdradzić, że masz ją jak w banku - spojrzała po Gavie i puściła mu oko. - Normalnie Pan Wygodnicki, lepiej uważaj z tymi prezentami, bo Ci jeszcze forma spadnie jak tak wszystko będziesz miał pod nosem i nigdzie nie będziesz musiał chodzić - dodała, klepiąc swój brzuch i pokazując mu język.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  74. Wyszczerzyła się tylko do niego i kiwnęła głową.
    - O mój drogi, takie ciężary to i ja podnoszę praktycznie codziennie - odparła z lekkim śmiechem, ale zaraz przytaknęła mu głową. - No dobra, ewentualnie mogę uznać, że mnie przekonałeś - uśmiechnęła się pod nosem. Zerknęła na niego, gdy położył się obok i w milczeniu obserwowała z nim gwiazdy. - Tak, piękne jest - przyznała równie cicho i zaraz spojrzała za jego palcem, a gdy wspomniał o wozie kiwnęła głową. - Też się nad tym zastanawiałam... Wiesz, może jesteśmy w tej samej galaktyce co nasz poprzedni świat? - zaproponowała takie rozwiązanie. - W końcu nawet lecąc na Księżyc zmieniała się linia czasowa, ten płynął inaczej... Może po prostu wylądowaliśmy dużo, dużo dalej, ale niebo mamy to samo? - rzuciła kolejną myśl i zaraz znowu spojrzała za jego palcem i zaśmiała się lekko. - Coś się nie zgadza... Powinny być dwie - przyznała ze śmiechem. - Pewnie jedna nachodzi na drugą, jak przy naszym badaniu z Rahimem - tak jakoś jej się skojarzyło z tym ciążowym numerem, który wywinęły im dziewczyny. Przy Żabie również lekko się zaśmiała i przytaknęła głową. - Ale ma długi jęzor - skomentowała po czym sama pokazała obszar trochę bardziej za ich głowami. - Och, a cóż to za gruboskóry niedźwiedź lata nam nad głowami? Jak dobrze przekręcisz głowę, to nawet wygląda jakby trzymał w ręce miecz - i ona dodała coś od siebie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  75. Słuchała jego pomysłu z siostrzanym wymiarem i jakoś tak buzia jej się sama cieszyła, lubiła, gdy ktoś podłapywał temat i rzucał swoje własne pomysły.
    - Tak, to też w sumie brzmi sensownie - przyznała lekko przytakując głową, ale przy kolejnym pomyśle delikatnie zmarszczyła czoło. - Ale... - chciała wspomnieć o Phyonix, jednak Gave już ją wyręczył i An zaśmiała się lekko. - Tak, właśnie, to by się nie zgadzało. Inna planeta lub siostrzany wymiar - przytaknęła na podsumowanie. Kiedy wspomniał o dziecku ściągnęła na chwilę brwi, ale zaraz pokręciła głową z niedowierzaniem i obróciła się na bok, by podeprzeć sobie głowę na ramieniu i spojrzeć po chłopaku. - Po pierwsze, o Groszka się nie kłócimy, po drugie, biorąc pod uwagę jego obecność to chyba jednak lepiej gdyby czysto hipotetycznie doszło nam jedno dziecko, a po trzecie i to w sumie najważniejsze... Nie chcę dziecka, skoro Twoim oficjalnym powodem tego jest próba uziemienia mnie i zapewnienie bezpieczeństwa - strzeliła mu pstryka w nos. - Więc się bujaj - pokazała mu ten cały swój długi język i zaraz wróciła na miejsce by znowu płasko oglądać niebo. Lekko uśmiechnęła się pod nosem na komentarz co do długości języka. - Oj tak, z tego co widzę to czeka go sroga bitwa - dodała i dźgnęła go palcem w bok. - A biedny nawet nie ma tarczy - zacmokała i pokręciła głową udając niezadowolenie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń

^