FRIDA (EMMA) | 20 LAT | ARGAR| 168 cm
Pierwsze co pamięta to zderzenie z kamienną posadzką i wszechogarniający ból całego ciała. Usłyszała krzyk, swój własny. Następnie czyjeś ręce uniosły ją do góry, czyjeś usta zapewniły, że wszystko będzie w porządku. Ktoś inny krzyknął coś o śmierci intruza. Ogień strawił ich wszystkich. Potem zapanowały już tylko ciemności.
Kiedy przebudziła się po raz kolejny, była skuta żelaznymi kajdanami, a żelazny pręt raz po raz przebijał jej ciało. Jej oprawcy pragnęli wiedzieć skąd pochodzi i jak się tu znalazła. Nie mogła im odpowiedzieć, nie chciała. Długo walczyła, ale nawet ta ostatnia część, która pozostawała jej w końcu zniknęła. Ogień, który był jej przyjacielem przestał przychodzić. Chciała umrzeć, ale jej nie pozwolono. Targnęła się na swoje własne życie kilkakrotnie, ale zawsze wyszła z tego cało. Ostatecznie poddała się, przestała walczyć. Pozwoliła im zrobić ze sobą wszystko. Po poprzednim życiu zostały jej tylko obrzydliwe blizny zdobiące ciało. Blizny po przeżytych torturach.
Dziś znana jest pod imieniem "Frida". Imieniem, które nadał jej władca Polszy. Pracuje dla niego, wykonując najbardziej ryzykowne rozkazy. Nigdy nie pozostaje sama. Ktoś zawsze dzierży w dłoniach jej smycz. Jej prawy przegub zdobi żelazna bransoleta, która utrzymuje w ryzach jej ogień. Stara się poukładać swe nowe życie. Nie liczy na cud. Nie pozwala sobie na kwestionowanie nowych zasad. Ślepo podąża za Polszańskim władcą, aby tylko nie wrócić do sali tortur.
Obecnie:
- odbywa karę w Argarze
- terminuje u Yensena
- powoli odkrywa życie na nowo
- znalazła sobie kilkoro przyjaciół
— To nic. Serio. Jest dobrze. — odparł, klepiąc ją po dłoni z uśmiechem. — W większości tak. Brałem udział w wojnie, paru posłałem do piachu. Ale pustka w sercu pozostała. Nie ważne ile krzywdy się zadziało, ma rodzina już do mnie nie wróci. Takie jest już życie. — odparł, a słysząc o tym, że rodzinę można stworzyć, poprawił ją. — Założyć. I tak... Można. Ale to ciężkie, gdy całe życie myśli się o zemście. — dodał, przechylając głowę w bok, patrząc na nią niezrozumiale, gdy wspomniała o tworzeniu wspomnienia. Nie rozumiał jej, może przez alkohol...
OdpowiedzUsuń— To rasistowski komentarz, ale to prawda, gram na lirze i lutni... — pokazał jej język, w ramach żartu, zgadzając się na propozycję tańca, od razu praktycznie obejmując jej bok i dłoń, prowadząc ją do skocznego i żwawego tańca...
Laz
— Zemsta to niekończąca się spirala nienawiści. Ci Bellhartowie którzy zawinili mojej rodzinie gryzą ziemię, albo chowają się po dziurach, jak szczury... Ja swój pokój mam... Ale nie wiem co dalej. Z rodziną... Z czymkolwiek. Nie mam nikogo, mówiąc szczerze. — dodał, stojąc przy niej, podrygując w rytm jakże niedopasowanej do tematu muzyki. — A ty? Masz kogokolwiek?
OdpowiedzUsuńLaz
Widząc jej minę miała wrażenie, że o kimś zapomniała i lekko zmrużyła oczy, mocniej się nad tym zastanawiając. Pytała o "nas", a przecież w Lustrze było ich więcej.
OdpowiedzUsuń- Wybacz, zapomniałam o Michelle... - przyznała lekko się krzywiąc. - Michelle znaleźliśmy całkiem niedawno, ale jesteśmy bardziej na "cześć" i w sumie poza tym, że uczy się u Febe na medyka to nie wiem za wiele - dodała zgodnie z prawdą. Na kolejne pytanie dziewczyny lekko się zaśmiała. - Wiesz, niestety nie wszystko w życiu udaje się zaplanować. Powiedźmy, że Fasolki po prostu uparcie wepchnęły się na ten świat. Najwyraźniej były mi i Gavovi pisane - puściła dziewczynie oko. - Też myślałam, że to za szybko - przyznała, mając na uwadze to co przeszła sama Emma, nie chciała jej sprawić przykrości. - Tylko inaczej się patrzy na to w mojej sytuacji, a inaczej w Twojej. Wszystko wygląda inaczej, gdy kochasz ojca noszonego pod sercem malucha, czy maluszków, jak w moim przypadku - uśmiechnęła się do niej lekko.
Akane
Cmoknęła w jej stronę na to wymowne spojrzenie. Oczywiście, że nie brała jej odpowiedzi za prawdę, ale uwielbiała się z nią droczyć.
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyła szkic, jej buzia rozciągnęła się w przyjemnym uśmiechu. Tak! Musiała przyznać, że Emma miała talent. Właśnie o coś takiego chodziło, jej pierwsza samodzielnie wymyślona kreacja. Brzmiało pięknie.
- Idealnie - przyznała i kiwnęła głową, gdy dziewczyna wspomniała o kolejnych wymiarach, a po tym pozwoliła się pomierzyć. Słysząc jak ją wygania uśmiechnęła się pod nosem. - Jasne - odparła by się odwrócić i ruszysz w stronę plaży. - Daj znać jak skończysz! - rzuciła jeszcze na odchodne.
Ennis
Rei uśmiechnęła się delikatnie.
OdpowiedzUsuń- A więc nie masz się o co martwić - stwierdziła, nie potwierdzając, ani nie zaprzeczając jej słowom. Z zaciekawieniem spojrzała po materiale, a słysząc pytanie uniosła brwi zaskoczona. - Nauczyć tak? - zerknęła na szkic i gwizdnęła lekko. - No nieźle, całkiem ciekawy projekt - przyznała, dokładniej się wszystkiemu przyglądając. Wyglądało na to, że rzeczywiście Emma miała wszystkie potrzebne materiały. Słysząc historię o wkopaniu się w szycie sukienki zaśmiała się delikatnie. - Nie chcemy zawieść Twojej klientki, dobrze, chodź... Pomogę Ci ją uszyć - zgodziła się, zapraszając dziewczynę do swojej małej pracowni. Sama miała tu już kilka sukienek rozwieszonych na manekinach. Wszystkie miały już swój zarys, ale brakowało jeszcze szczegółów czy zdobień.
Rei
To jak pod nim jęczała było bardzo pobudzające, do tego przygryzanie wargi i paznokcie, które wyraźnie czuł na swoim ciele. Nie musiała prosić dwa razy. Oderwał się od jej piersi i złapał mocno za biodra Emmy, by zacząć w nią wchodzić po same jądra. Sam warknął przy tym gardłowo czując jak obija się nimi o jej mokre pośladki. Zarzucił sobie jej łydki na ramiona i posuwał biodrami, sam czuł, że zaraz tryśnie, ale otulała go swoim wnętrzem tak przyjemnie ciasno, że nie zamierzał wychodzić. Wziął ją jeszcze kilka razy mocno i jęknął głośno zaciskając dłonie na jej nogach, zalewając jej środek z wyraźnym zadowoleniem na twarzy.
OdpowiedzUsuń- O tak... - sapnął, zostając w niej jeszcze chwilę i opadając nad nią. Ułożył łokcie po bokach jej głowy i ciężko dyszał nad jej wargami.
Mohe
— Każdy zasługuje na trochę bliskości, Emmo. Szczerze mówiąc, to myślałem tak jak ty... Parę lat temu. Dlatego rzuciłem się w wir walki, by zapomnieć o jednej prawdzie, jaką mamy w życiu... — rzekł, zbliżając się do jej ucha, by szepnąć. — Co jest cenniejsze? Urodzić się dobrym, w bogactwie, w dobrobycie, w honorze i wszystkim co dobre na świecie... Czy może poprzez pokonanie swej natury, odparcowanie swych złych uczynków, osiągnąć dobro, dać komuś serce? Ponyśl o tym. Nic co dobre, nie wyrasta z ziemi jak grzyb po deszczu. Trzeba zapracować... Dać od siebie. Rozumiesz? Bo według mnie, zasługujesz na wszystko co najlepsze. — odparł, a słysząc o przyjaciółce, uśmiechnął się. — Dobry start. Możecie się wzajemnie wspierać. To co się liczy, jest dopiero przed wami.
OdpowiedzUsuńLaz
Słysząc pytanie dziewczyny lekko się uśmiechnęła, ale przy kolejnych pytaniach zaśmiała się i pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Nie, nie... Zostaw... Nikogo nie kop - uspokoiła ją gestami dłoni. Dziewczynki z kolei spojrzały po niej ponuro.
- Moja tata! - krzyknęły jednocześnie, a Akane przygarnęła je do siebie i ucałowała ich policzki.
- Proszę wyłączyć tryb bojowy, nikt nie będzie nikomu nic palił ani kopał - zaznaczyła stanowczo, acz spokojnie i zaraz spojrzała po Emmie. - Uczucie to nie wszystko Em, mamy dość ciężkie charaktery i często się ścinamy... na pewno często ścinaliśmy... Musieliśmy zerwać, bo robiło się między nami toksycznie. Było sporo fajnym momentów, ale gdy przychodziło do tych złych to... No wychodził istny emocjonalny armagedon - westchnęła ciężko i puściła małe, jeszcze raz cmokając ich policzki.
Akane
— Daję. Po prostu ciężko zacząć nowy rozdział w życiu. Tyle i aż tyle. — odparł, wracając powoli do baru, łapiąc lager i dopijając kufel do końca.
OdpowiedzUsuń— Nie musisz. To była metafora na robienie tego co ci się podoba, z ludźmi którymi ci się podobają, z rzeczami które sprawiają ci przyjemność. Nic się nie zmieni, jeśli się nic nie zmieni, Emmo.
Laz
— Pół roku? Więcej? — stwierdził, drapiąc się po gładkiej twarzy. — Pracuję nad tym, żeby mieć takich ludzi. Nie wiem... Może jeszcze pogadam z przeszłą znajomą... Zobaczymy. A tak to poświęcam się filozofii, treningom... Czasem ktoś wpadnie się czegoś ode mnie nauczyć. Z dnia na dzień, Emmo. Na pewno jest lepiej niż na początku mojej drogi. Czas leczy rany.
OdpowiedzUsuńLaz
Nawet nie poczuła się urażona, po prostu jej przytaknęła głową.
OdpowiedzUsuń- Tak, jestem mistrzem irytacji. Potrafię wyprowadzić z równowagi nawet Ryu i Tonego – przyznała uśmiechając się pod nosem. – Ale odrobinkę nad tym pracuję – pokazała jej przerwę między palcami i uśmiechnęła się niewinnie. – Oj tak, uparty i to bardzo, a do tego mówi co mu ślina na język przyniesie. Taka zadziorna menda. Wygarnie dosłownie wszystko i nie zadba o delikatność przekazu. Chyba, że będziesz mu obojętna, wtedy po prostu taką osobę oleje… Ale jak mu zależy… O Panie… Wtedy się nasłuchasz – przytaknęła sobie głową i zaśmiała się lekko na zapewnienie dziewczynek. Dopiero teraz ich wzrok zelżał i wróciły do beztroskiej zabawy w piasku. Tym razem jednak oszczędziły stopy Emmy.
Akane
Uśmiechnęła się do Emmy kącikiem ust i zaraz obejrzała się na ścieżkę za nimi. - To co? Wracamy? - zapytała po czym spojrzała po małych. - Zbliża się czas drzemki, będę musiała je położyć - zebrała się z piasku i ruszyła jeszcze w stronę wody, co by się nieco obmyć. Po tym ruszyła wciągnąć na siebie ciuchy oraz ubrać Malike. Raja jej zwiała nim zdążyła zdjąć jej cokolwiek, więc chociaż teraz było mniej do zrobienia. - Jak chcesz to możemy się umówić na następne zwiedzanie, chociaż stawiam, że sama znajdziesz tu kilka uroczych, zacisznych miejscówek - puściła jej oko.
OdpowiedzUsuńAkane
Sam musiał przymknąć na chwilę oczy, czuł jak pot powoli spływa z ciała i kiedy uchylił powieki Emma akurat podnosiła się po całusa. Przyjął go z cichym pomrukiem i lekko wsunął jedną dłoń pod jej głowę, by przytrzymać ją przy sobie i przedłużyć pocałunek. Odsunął się od niej zadowolony i posłał lekki uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Mhm, Ty też byłaś całkiem smaczna - odparł wychodząc z niej i muskając jeszcze ustami jej nagie ciało, znaczył ścieżkę od samego mostka po pępek Emmy i zaraz ułożył się obok niej, dłonią wędrując przy jej kościach biodrowych. - Śliczna jesteś - przyznał, patrząc po niej, leżąc na boku i podpierając na łokciu własną głowę. - Zależy co uważasz za często - uśmiechnął się pod nosem. - Ale chyba nie. Na pewno mniej niż kiedyś - przyznał, bacznie ją obserwując i przesuwając dłoń na jej wzgórek łonowy. Sam lekko zagryzł wargę i delikatnie wsunął dwa palce nieco dalej, tak by mieć między nimi jej łechtaczkę. Pieścił ją tam powoli i obserwował jej buzię.
Mohe
Wyjątkowo mu się podobały rumieńce na tak bladej skórze, aż mruknął zadowolony na ich widok. Równie zadowolony był z tego jak drżała pod wpływem jego dłoni, a ten cichy jęk sprawił, że sam sapnął. Cholera... Jego przyrodzenie drgnęło. Uśmiechnął się gdy podała skalę. - Zależy od miesiąca - rzucił z nutką żartu w głosie. - Ale mniej... - dodał nie spuszczając wzroku z jej oczu i nie przestawała ruszać palcami. Dopiero jej pocałunek i zmiana pozycji sprawiły, że przestał ją tam pieścić. Nawet nie oponował, gdy pchnęła go na skóry, oparł się po prostu na łokciach i oddawał pocałunki.
OdpowiedzUsuń- Twoja - odparł, pozwalając jej działać. Zadowolony przymknął oczy gdy go obcałowywała, a kiedy dotknęła prącia sapnął z przyjemności. Nie musiała wcale dużo robić, by ten zaczął twardnieć. Kiedy zaczęła sunąć w dół, otworzył oczy i uważnie ją obserwował, sam widok jak zmierza ku penisowi pobudził go jeszcze bardziej i zagryzł lekko wargę. Przy liźnięciu drgnął lekko, nie przerywał kontakt wzrokowego, ale gdy wsunęła go do buzi jęknął zadowolony po czym pchnął ją w gardło i odruchowo przytrzymał Emme za głowę by wejść głębiej.
Mohe
Uśmiechnęła się do niej, gdy wspomniała o swojej znajomej.
OdpowiedzUsuń- Brzmi świetnie - przyznała. Nawet ją cieszyło, że Emma tu kogoś poznała, a słysząc, że i dziewczyna uczy się życia kiwnęła głową. - W takim razie jednej i drugiej pozostaje życzyć powodzenia - uśmiechnęła się cieplej i zaraz się lekko zaśmiała. - A pewnie, może nawet przygotuję jakiś ciekawy utwór w sam raz dla Ciebie - puściła jej oko. - Już się nie mogę doczekać opinii - rzuciła rozbawiona i złapała córeczki za rączki, co by całą czwórką ruszyć w drogę powrotną. - A ze zwiedzaniem daj po prostu wcześniej znać, może następnym razem przejdziemy się gdzieś bez małych - weszła z nimi na drogę.
Akane