Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

Heaven or hell? Your choice!




Gave

17 LAT (02.02) | MEDIUM | ARGAR | SYN ŚMIERCI

W wyniku pewnych wydarzeń, Gavin umarł. Poświęcił swe życie dla drzemiącego w jego środku brata. Gave uzyskał od niego największy prezent możliwy - własne życie. Chłopak stawia pierwsze kroki we własnym ciele, nie musząc go dzielić z nikim innym. Poznaje to co lubi a za czym nie przepada, pobiera treningi u Meliodasa, wychodzi z Onyx na szalone wypady - często z morderczym skutkiem, zarabia pieniądze, wkurza Akane, niańczy Darcy, a na dokładkę zajada się gulaszem z Maryl i Grimą. Jednym słowem - korzysta z życia. 
~.~

Jako syn Śmierci potrafi przejść do zaświatów i wprowadzić do nich osobę towarzyszącą - ale na tę chwilę ponosi za to konsekwencję w postaci niewyobrażalnego bólu, paraliżującego jego całe ciało. Gdy przekracza 100% swych możliwości - na jego włosy powoli zmieniają barwę na biały (kosmyki). Kontroluje duchy, odsyła je w zaświaty - jeśli ma ochotę, korzysta z ich pomocy - kiedy potrzebuje lub chce wkurzyć Onyx, potrafi na moment skorzystać z całej posiadanej mocy, dzięki czemu staje się silny - ale to nie trwa długo. A gdy nie bawi się w "czarodzieja"? Walczy mieczem i rzuca sztyletami, wciąż poprawiając swe umiejętności.

POPRZEDNIA KARTA 

DRUGA KARTA 


[Kontakt poprzez e-mail: btc.natsu@gmail.com;
Wszystkie wątki przyjmie!]

201 komentarzy:

  1. - Tak, chcę - odpowiedziała odwzajemniając jego uśmiech, ten jednak poszerzył się nieco na zapewnienie chłopaka.
    - Zo-ba-czy-my - przesylabowała z tym samym wyrazem twarzy. Przestała mu się przyglądać dopiero, gdy zobaczyła, że w ich stronę zmierza kelnerka, same Gave na szczęście skupił wzrok na czymś innym, więc obeszło się bez dziwnych komentarzy.
    - Chyba jednak Ci odpowiada... - zaczęła, gdy kobieta kładła przed nimi talerze - muzyka - sprostowała i kiwnęła głową, dziękując za usługę. Złapała zaraz za łyżkę i skosztowała zupy, zaraz wzięła drugą łyżkę i uniosła delikatnie brwi.
    - Mm, naprawdę dobra, muszę przyznać - kiwnęła głową entuzjastycznie, śląc brunetowi pogodny uśmiech. - Teraz tylko zdobądź przepis i możesz mi gotować - zaśmiała się pod nosem. - Ciekawe z czego to jest, dziwny smak, taki, no dość niespotykany... - dodała już poważniejszym tonem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjrzała się rysunkowi i pokręciła głową. Jak coś takiego miało być szybkie? I jak tym kierowali? Musieliby to popychać jakąś magią powietrza, a to zdawało się jej wyjątkowo wyczerpujące. Mimo wszystko nie powiedziała mu o swoich przemyśleniach. Nie chciała wyjść na głupią w oczach Argarczyka. Nawet jeśli logicznym był fakt, że nie mogła mieć pojęcia o takich rzeczach, wolała nie dawać nikomu okazji do nabijania się z siebie. Nie wiedziała jak na to by zareagowała. Nie chciała ryzykować.
    — Tutaj są też powozy, ale dobrze nauczyć się po prostu jeździć na różnych zwierzętach. Wygodne i oszczędza czas — wyjaśniła mu z lekkim uśmiechem zachęcając do nauki. Nie miała nic złego na myśli. Po prostu chciała być dla niego czasami miła. W końcu pomagał jej wygrać bratu nagrodę.
    — Wyprostuj się na siodle i trzymaj twardo mięśnie na udach, w sumie całych nogach. Ręce zaciśnij mocno na lejcach i nie szarp nimi bez powodu. Jak chcesz gestykulować rękami podczas rozmowy to je puść. Jeśli przejdziemy w galop unieś delikatnie pośladki i przygotuj się, że nogi będą Cię palić z bólu. A teraz pewnie tyłek — objaśniła, po czym zaśmiała się. — Ej wiesz, słyszałam kiedyś anegdotę, że jeśli ktoś chciał być dobrym kurierem to musi mieć złotą głowę i żelazną dupę — powiedziała do bruneta.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  3. — Dlatego możemy ususzyć mięso, nie trzeba będzie tak polować. To mimo wszystko zabiera czas niepotrzebnie. Z tego żabola będzie też sporo mięsa, to myślę, że starczy na jakiś czas. Chyba że masz smoczy apetyt, wtedy w sumie już teraz możemy iść na kolejne polowanie — zaśmiała się, odkrajając kawałki mięsa na dzisiejszą kolację. Kiedy miała ich już wystarczająco dużo, zasypała je przyprawami, które przygotowała w konsultacji z Febe, po tym jak zapytała o odpowiednią mieszankę ziół na taką wyprawę. Meduza była niesamowita. Z uśmiechem na ustach jej pomogła i zaproponowała lekcje gotowania. Następnie wsadziła je na ruszt, żeby zaraz wrócić do szybkiego oprawiania zwierza. Uwinęła się ze wszystkim, szykując od razu mięso do suszenia. Zasypała je solą i schowała pod skalnym daszkiem, aby czekało na swoją kolej. Co parę minut pamiętała, aby biegać i obracać mięso. Na samym końcu umyła wszystkie kości, kły i skórę, żeby niepotrzebnie mięso i krew nie gniła tuż obok nich.
    — No pierwszym. Poza Tobą mam tylko rodzinę, a ta jak nie jest chujowa to w sumie zobowiązuje do dobrych relacji. A z Tobą polubiłam się tak po prostu. Nikt nas nie zmuszał. To jest…. naprawdę fantastyczne. I… dzięki, że jesteś — powiedziała, ściągając mięso z rusztu. Podała mu kilka kawałków na tacce. — I wybacz, że tak długo. Dawno mnie na takich biwakach nie było — dodała na zakończenie.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  4. Nik uśmiechnął się kącikiem ust.
    - No normalnie jakbym słyszał Akane - rzucił porównanie i zrobił to celowo, bo przecież nie raz był świadkiem ich sprzeczek, w których padały podobne słowa.
    - A kto karze przepraszać? Mówię to by Ci uzmysłowić jak prosperuje świat, dla jednego będziesz czytelny, a inny uzna Cię za buca, normalka - wzruszył ramionami. Gdy wspominał o zabijaniu blondyn nic nie mówił, dał mu się po prostu wykrzyczeć, wiedział, że chłopak wcale tak nie myśli i nawet jeżeli ze względu na to kim był, nie bał się śmierci, to w obliczu prawdziwego zagrożenia zachowałby się inaczej niż przypuszcza. To dotyczyło każdego.
    - Czyli co? Jednak czasami jest za co przepraszać, mimo wyrażania własnej opinii? - zapytał, jednak doskonale znał odpowiedź, Gave na pewno też, ale w emocjach wszystko później docierało do głowy. Słuchał go dalej, a kiedy zapytał o matkę, on pokręcił głową.
    - Nie, nic w tym dziwnego. Matka czy ojciec, wobec nich zawsze tli się mała iskierka nadziei, nawet jeżeli odwalą chore rzeczy to dziecko chce ich akceptacji - rzucił to, co zdążył wynieść z wielu lat swojego życia. Sam nigdy nie miał rodziców, więc problem zdawał się go nie dotykać, ale miał swoich mentorów, istoty, dla których chciał coś znaczyć, a to działało podobnie.
    - Emocje. Przydają się, ale często też przysłaniają nam zdrowy rozsądek, potrafią zamglić wspomnienia. Ewentualnie podświadomość. Może próbuje z niej wydostać się jakaś informacja, której usilnie strzeżesz i nie chcesz przyznać? - zaproponował takie rozwiązanie.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama zerknęła na scenę i uśmiechnęła się delikatnie, po czym wróciła do konsumowania zupy.
    - Racja, przy domowej atmosferze nawet fałsz tak nie koli w uszy - przyznała, znowu przenosząc na niego wzrok. Sprawiał wrażenie dziwne poważnego. - Żartowałam, przecież nie będę Cię gonić do garnków... Shiya ostatnio zaczęła uczyć mnie gotowania, co prawda zaczęłyśmy od ciasta, ale powoli krok po kroku i może już niedługo będę umiała podać chociaż jajecznicę - uśmiechnęła się lekko rozbawiona własnym beztalenciem.
    - Wiem, że mówiłeś, pamiętam... Nie zmienia to faktu, że nie wiemy co to - zauważyła kończąc zupę i odsuwając talerz na bok. Wzięła trzy większe łyki piwa i odetchnęła zadowolona.
    - Pyszne - podsumowała dość pogodnie, zakładając włosy za ucho. - Chciałeś o czymś konkretnym pogadać czy... To takie totalnie spontaniczny wypad? - zagaiła, bo w sumie chyba pierwszy raz miała okazję spędzić z chłopakiem czas w taki sposób.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  6. — Nie chcemy ich zajechać, dwa dni z postojami i bez galopu — zaproponowała, pokazując mu jak przejść do cwału. Mimo wszystko chcieli przecież przyśpieszyć całą podróż, prawda? Nie było sensu utrzymywać zbyt wolnego tempa. A szybciej, cóż, jego pośladki mogłyby nie znieść tego. Aczkolwiek jak już bardziej się oswoi, będą mogli poćwiczyć galop. Przyda mu się to, jeśli chciał prowadzić takie życie. Zastanowiła się chwilę nad kolejnym pytaniem.
    — Nie pamiętam. Uczyłam się tego mimo wszystko dosyć późno, biorąc pod uwagę cały trening. Na początku po prostu jeździłam na jednym z Mankrikiem, a jak podrosłam, uczył mnie jak jeździć. Najgorsze były bronta. Ogromne i niewygodne, wolne i śmierdzą jak krowy — wyjaśniła.
    — Tyłek Cię nie boli? Chcesz uczyć się galopu? Czy chcesz poczekać aż się bardziej przyzwyczai? — zapytała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to nie najesz się suszonym mięsem? Oczywiście, że się dało. Może było to trudniejsze od najedzenia się zwykłym stekiem, ale zawsze. Jednakże skoro nie chciał, przerwała przygotowywanie mięsa, a gdy wspomniał o głodujących, spojrzała na niego z niedowierzaniem.
    — Nie dbają o nich? — zainteresowała się. Wyraźnie nie miała pojęcia, że taki problem istnieje. W Phyonix życie było dosyć komfortowe dla każdego, dbali o to i zajmowali się najbardziej potrzebującymi. Po części z dobrego serca, chociaż dla jej ojca, było to po prostu prowadzenie polityki mającej na celu zbudować jak największe zaufanie do Lexi. Kiedy przygotowała ich posiłek, zanim sama zaczęła jeść, wzięła się za czyszczenie mięsa z soli.
    — W takim razie resztę po prostu upieczemy i im podamy. Można też im w takim razie oddać skórę i inne pozostałości, zawsze coś z tego zrobią. Chociażby jedno nakrycie więcej do spania, hm? — zaproponowała, zabierając się za swoje jedzenie, zanim zacznie na nowo gotować. Zaśmiała się na jego stwierdzenie.
    — Zrobiłam marynatę z panią Febe specjalnie na podróż, też możesz z niej przecież korzystać jak chcesz. Dzięki temu zawsze będziemy jeść trochę smaczniej. Chyba, że nie masz ochoty. Nie chcę Cię do niczego zmuszać — odpowiedziała, zajadając się mięsiwem i chlebem. W sumie, nie było takie najgorsze. Na całe szczęście.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  8. — Jeśli nie chcesz, to jeszcze nie, ale im szybciej przywykniesz do bolącego tyłka tym lepiej. Nabierzesz wcześniej odporności. Jak to mówili, żelazna dupa — zaśmiała się, pokazując mu jaką pozycję przyjąć. — Nachyl się bardziej, żeby opór zmniejszyć —- dodała jeszcze w trakcie jazdy. Utrzymywała mniejsze tempo, niż była w stanie sama wyciągnąć, nie chciała zostawić go w tyle. Tak, do pościgów z pewnością przyda mu się taka umiejętność, a prędzej czy później będzie musiał to robić.
    — Jak będziesz miał dosyć mów, będziemy się uczyć w miarę powoli, nie chcę Cię wykończyć. I tak pewnie będziesz śmiesznie chodzić — zażartowała, dając mu oczywiście najlepszą radę, jaką była w stanie.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  9. Jasne, że nie musiał mieć, An zapytała z czystej ciekawości i dla ewentualnego narzucenia odpowiedniego tematu, gdyby taki rzeczywiście był. Otworzyła już nawet usta, aby to wszystko powiedzieć, ale Gave wstał i wyciągnął ją w tłum tańczących ludzi.
    - Co? - zaskoczona otworzyła szerzej oczy, patrząc pytająco na chłopaka. On tańczył?! W pierwszej chwili dziewczyna stała odrobinę zdezorientowana, ale widząc jak otoczenie powoli zaczyna wirować w rytm przygrywanej melodii, potrząsnęła głową i odwzajemniła uśmiech chłopakowi.
    - Połamania nóg - rzuciła zaczepnie po czym zerkając na sąsiadów wykonała serię pierwszych kroków, dwa pierwsze powtórzenia nie szły zbyt płynnie, ale taniec rzeczywiście nie był zbyt skomplikowany, więc za trzecim razem udało się idealnie zgrać z resztą. Z jej twarzy można było wyczytać tylko jedno, taki rodzaj zabawy zdecydowanie trafiał w jej gusta, w tańcu nawet Gave jej aż tak nie peszył, przynajmniej nie w tym, gdzie kontakt fizyczny był dość mocno ograniczony. Posłała chłopakowi szerszy uśmiech.
    - No, no! Uważaj, bo zaraz rzucę Ci taneczne wyzwanie! - zaśmiała się, patrząc na jego kroki.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  10. Niklaus oparł się wygodnie na krześle i obserwował rozgoryczonego Gava, ze stoickim spokojem na twarzy. Wzruszył ramionami. Zawsze, wszystko zależało od rozwoju sytuacji, zachował to jednak teraz dla siebie, gdyż miał wrażenie, że stwierdzenie tego faktu tylko podniesie ciśnienie chłopakowi.
    - Młody... Tak szczerze? - spojrzał na niego spod podniesionej brwi. - Wkurzasz się o to, że chodzą różne typy po świecie. Co Cię to właściwie obchodzi kto komu zabił rodziców i dlaczego ten czy tamten nie chce się zemścić? - zapytał pochylając się teraz nad stołem i opierając łokcie na blacie.
    - Masz do nich pretensje, słuszne pretensje zaznaczę, że nie mogłeś wyrazić własnej opinii, a jednocześnie burzysz się, że jakiś tam typ robi to co uważa za słuszne. Zalatuje hipokryzją... - stwierdził rzucając mu wymowne spojrzenie. - Jestem pewien, że jesteś świadom tego iż nie każdy myśli tak jak Ty i nie ma takiego obowiązku. Daj temu luz. Jego zemsta lub jej brak dotyka Cię w jakikolwiek sposób? Może taki ma plan, może się zgrywa, a w odpowiednim momencie wbije mu sztylet pod żebro, chuj go wie, nie Twoja sprawa. Szkoda nerwów na coś takiego - westchnął ciężko.
    - Personalne odzywki, obrażanie, tak, to jest frajerskie zachowanie. Chowanie się za czyimiś pleckami, a później stroszenie piórek, tak, to też żałosne, ale każdemu się zdarza. Uwierz, Tobie też, nawet jak się nie zdarzyło, to się zdarzy - puścił mu oko i uśmiechnął się pod nosem.
    - Jak to mówią, z poglądami i opiniami jest jak z penisem, fajnie jak go masz, ale jak zaczynasz nim wymachiwać i próbować wciskać innym na siłę do rąk czy buzi to już robi się mniej sympatycznie - podsumował, po czym wstał energicznie z krzesła i zaśmiał się pod nosem.
    - Sugerujesz, że jestem od niego gorszy? - zapytał z przekąsem w głosie i ruszył w stronę wyjścia, poganiając go ruchem ręki.
    - To chodź, zobaczymy jak tam poszła ta cała naprawa - zaczął rozgrzewać barki i nadgarstki. Rozruszanie kości to dobre określenie w tej sytuacji.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  11. Szalony taniec jaki im było dane poznać sprawił, że płuca Akane lekko piekły, odpuściła wygibasy na parkiecie razem z Gavem i z nim wróciła do stolika, nadal szeroko szczerząc zęby.
    - O matko... - zaśmiała się i wzięła kilka większych łyków piwa, prawie zerując jeden z kufli. Opadła ciężko na siedzenie i prychnęła pod nosem.
    - Oho, zobaczymy cwaniaku, daję Ci pół roku - poruszyła zabawnie brwiami i lekko kołysząc się w rytm parkietowych tańców.
    - Hm? - spojrzała na niego lekko przygryzając wargę. Lekko ją zaskoczył tym pytaniem. - Właściwie to... Zawsze lubiłam rysować, chociaż... Był to raczej dziwny rodzaj sztuki - przyznała. - Jest też, no taniec, tak, ćwiczyłam już z... - jakoś ostatnio często przychodziło jej wspominać siostro-ciocię. - Jak byłam mała - sprostowała. - Tata to jeszcze doszlifował, ale wiesz, to nie takie dzikie pląsy, raczej chodzi o taniec towarzyski. No i... Treningi pochłaniały sporo czasu - wzruszyła ramionami. - To ostatnie nie jest już tak intensywne, ale chyba jako jedyne ze mną zostało - przyznała lekko się przy tym śmiejąc. - No, taniec też, przy domowych obowiązkach to fajne urozmaicenie, szczególnie gdy trzeba kołysać bliźniaki - pokręciła głową, wypuszczając głośno powietrze i naśladując ruch kołysania. - Mówię Ci, ciężkie z nich klocki jak długo nie chcą zasnąć... - przetarła czoło, czując, że chyba trochę za szybko zaspokoiła pragnienie. Cholerka, zaczynało lekko wirować w głowie.
    - A Ty już masz hobby? Takie... Bardziej przyziemne? Wiesz, nie jak zabijanie i uciekanie od nas? - wypaliła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  12. Uniosła brwi w geście zdziwienia, gdy złapał serwetkę.
    - Mam Ci zrobić origami? - zaśmiała się i rozejrzała dookoła. Czy było tu coś co nadawałoby się na ołówek? Przy palenisku dojrzała węgielki i wstała z miejsca by ruszyć w ich stronę. To nawet mogło dać lepszy efekt. Wróciła na miejsce i spojrzała rozbawiona na Gava.
    - To... Ja dawno tego nie robiłam i... Nie musisz siedzieć sztywno, ja się tylko inspiruję modelem, nie umiem tak kropka w kropkę odtworzyć... - przyznała lekko się przy tym krzywiąc. Sięgnęła jeszcze do jego brody i ustawiła mu twarz trochę inaczej.
    - Tylko na chwilę trzymaj bardziej tak... - uśmiechnęła się i zaczęła coś tam tworzyć. Na odpowiedź o hobby prychnęła pod nosem.
    - Nudny jak flaki z olejem - posłała mu zadziorny uśmiech. - Chociaż to całkiem miłe, że obok bycia wredną małpą zajmuje też jakieś ciekawsze miejsce w Twojej głowie - przyznała żartując.
    - Wiesz... Kiedyś, zanim poznałam Ryu, siedziałam co przerwę z szkicownikiem w szkole, nie bardzo mnie lubili, bali się mnie... - zaczęła tak sama z siebie, aby nie milczeć przy rysowaniu. - Mam trochę specyficzny styl tworzenia obrazków i, to tylko nakręcało strach innych dzieciaków, tak więc - spojrzała mu w oczy. - Nie przejmuj się, wiem, że mało komu to przypada do gustu, ale ja tak lubię i tyle, Ty nie musisz - kiwnęła głową, była gotowa na ewentualną krytykę, trochę się już jej w życiu nasłuchała.
    - Węglem wyjdzie mniej dokładnie... Może w wolnej chwili pomyślę nad temperówką do węgla, jak się go ładnie dotnie, o tak... - przysunęła się trochę do Gava i wyciągnęła mały nożyk ze swojej kieszonki, nadała węglowi kształt kredki, z ostrym czubkiem. - Mhm, właśnie, widzisz... Teraz łatwiej będzie tym operować i mogę dać różne natężenia koloru, mimo, że mam niby tylko czarny kolor - znowu na niego spojrzała z uśmiechem. Kurcze, w sumie fajnie było do tego wrócić.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  13. Zerknęła na chwilę w bok, by się zastanowić.
    - Nie, nie zabrał, to jakoś tak naturalnie odsunęłam na bok, po prostu było coś innego, fajne przygody, które pochłaniały bardziej niż rysowanie - przyznała i zaraz znowu prychnęła pod nosem, kręcąc przy tym głową.
    - Och tak, jak widział mnie i szkicownik to ciskał nim o podłogę abym skupiła się tylko na nim - zaśmiała się i również wzięła łyka piwa, zapominając na chwilę o kręciołku jaki miała jakiś czas temu w głowie.
    - Właściwie to ja wybierałam jego zamiast rysowania, on miał Tonyego, nie potrzebował mnie tak bardzo, ja miałam tylko ich, a z Tonym kontakt był średni, był bardziej zamknięty. Yumi też się wtedy ode mnie odciął i... Chyba nawet trochę podświadomie odsunęłam rysowanie. Nie chciałam speszyć nowych znajomych, chociaż teraz jak na to patrzę - pokręciła głową. - Głupota, Ryu w życiu by mnie nie przekreślił przez styl rysowania. Stał się trochę moim oczkiem w głowie, ale jako przyjaciel... Później to ja chciałam być takim Ryu dla... No dla Gavina - przygryzła lekko dolną wargę i zatrzymała wzrok na twarzy czarnowłosego. - Kiepsko mi to wyszło... - przyznała wracając do rysowania.
    - A do wcielonego diabła to Ci cholernie daleko - pogroziła mu naostrzonym węgielkiem. - Chyba, że ten ma więcej dobroci w sercu niż się o tym mówi - dodała wbijając wzrok w kartkę i przygryzając lekko końcówkę języka. Musiała jeszcze co nieco dopracować, serwetka w końcu nie dawała zbyt wielkiego pola do popisu.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  14. - Ou - Akane zaśmiała się. - Jakbym Ci opowiedziała o tym wszystkim co było wcześniej to już w ogóle byś nie uwierzył - spojrzała w sufit i pokręciła głową. - Kosmos - skomentowała. - Ale to na następnym piwku - puściła mu oko i wyzerowała jeden ze swoich kufli. Na gdybanie po prostu wzruszyła ramionami, nie zamierzała się teraz na tym rozdrabniać.
    - Cóż, może dla odmiany, to dzięki Tobie wrócę do dawnego hobby - posłała mu kolejny uśmiech. Dojrzała grymas na jego twarzy, gdy wspomniała Yumiego.
    - Też Ci podpadł? - zapytała z nikłym uśmiechem, by po chwili westchnąć ciężko.
    - No właśnie, za bardzo! Wyszło niezdrowo, ale w życiu bym nie pomyślała, że komuś aż tak się spodobam. Najlepsze, że gdyby nie Gavin to sam Ryu chyba nadal by mnie traktował jak przyjaciółkę - zaśmiała się delikatnie.
    Prychnęła pod nosem i złapała kufel.
    - No dajesz, dawno go tu nie było, a chętnie się z nim napiję - pomachała naczyniem i dopiero po chwili wzięła łyka, jednocześnie kładąc przed nim serwetkę z zakończonym rysunkiem. Narysowała go z dość obojętnym wyrazem twarzy, buzia profilem i kawałek torsu, w tle ciemne wiraże, symboliczne duchy i maski, jedna przedstawiająca złość, druga smutek, a trzecia radość, wszystko złączone grubymi, czarnymi liniami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  15. Przytaknęła chłopakowi i stuknęła w jego kufel, biorąc kolejnego łyka.
    - Rozumiem - odpowiedziała krótko, nie ciągnąc już tematu. Posłała Gavovi lekki uśmiech.
    - Ta, jak nie zapomnę to mu podziękuję, chociaż nie wiem czy to dobry pomysł. To takie trochę rozgrzebywanie starych ran. Myślisz, że go spotkamy? Tam... u Ciebie... Jak już mnie zabierzesz - zapytała zainteresowana. Nie bardzo wiedziała jaka byłaby jej reakcja na widok martwego przyjaciela. Jaka byłaby jego reakcja na jej widok? Uśmiechnęła się pod nosem na komentarz co do rysunku i tą całą minę.
    - No niestety, uderzające, lepiej byś wyglądał z tą... - tu popukała narysowaną na serwetce maskę z uśmiechem. - Kochaniutki - dodała, puszczając mu oko i biorąc kolejne dwa łyki.
    - No dobra, sprawdziłeś już moje niesamowite umiejętności artystyczne, to teraz zdradź jaki masz plan na tą krowę... Widziałeś w ogóle tu coś co by ją przypominało? - zapytała zerkając na niego podejrzliwie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiwnęła głową. Czyli jednak spotkanie było swego rodzaju nieuniknione. Akane odrobinę chyba się go bała, miała w głowie obraz Gavina, a była pewna, że ten zmienił się po śmierci. Z jednej strony ciekawe w jaki sposób, z drugiej, czasami cudze zmiany były przytłaczające. No cóż, nie teraz było się nad tym zastanawiać. Przekręciła lekko głowę, widząc, że określenie nie bardzo mu się spodobało. W sumie nic dziwnego.
    - Mm, seksowne panienki, brzmi kusząco - puściła mu oko. - Daj spokój, wiem, wspominałeś. To jego królestwo, niech sobie w nim robi co chce - wzruszyła ramionami. - Wiesz... Nie bardzo wiem dlaczego miałbyś żywić do niego urazę. Ok, nie uczestniczył w Twoim życiu z jakimś entuzjazmem, był raczej za zasłoną nią obok, ale poza tym... Z tego co widziałam to Cię chronił, na swój sposób ale chronił - westchnęła. Chcąc nie chcąc pomyślała o swojej matce. Też ją zostawiła, tyle że na dobre, a teraz, za jakiś czas miała się z nią spotkać. Skrzywiła się delikatnie. Zaraz jednak na buzię wrócił nieco zadziorny uśmiech.
    - Zapamiętam - podsumowała stwierdzenie o uśmiechu, a później pokiwała głową. Pomysł z krową odłożony w czasie zdecydowanie przypadł jej do gustu. Spojrzała na chłopaka pytająco gdy wstał, a na wyciągnięcie ręki uniosła wysoko brew. Słyszała co zaczęli grać. On serio chciał do tego zatańczyć? Tak, serio, padły słowa i ten cały uśmiech. Akane zaśmiała się delikatnie pod nosem, pokręciła też głową z niedowierzaniem. Alkohol jej trochę ułatwiał tą sytuację, która z drugiej strony nawet na trzeźwo nie byłaby taka zła. Złapała jego dłoń i wstała.
    - Zobaczymy czy umiesz w ogóle prowadzić - dodała z zaczepnym wyrazem twarzy, pozwalając zabrać się na parkiet.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciężko było nie dojrzeć jego zakłopotania, ale słowa i tak mocno ją zaskoczyły. Nigdy nie tańczył?! Spojrzała na niego szeroko otwierając oczy. No cóż, teraz jeszcze ciekawiej było sprawdzić jak mu pójdzie. Sama starała się nieco mu ułatwić ten cały taniec i chociaż bujanie się nie było perfekcyjne to sprawiało przyjemność. Spojrzała w oczy Gava wyraźnie rozbawiona.
    - Nie ma tragedii, czujesz chociaż rytm, a to już dużo - przyznała z uśmiechem, a gdy wspomniał o lekcjach wzruszyła lekko ramionami. - Po pierwsze ręka bardziej tutaj, wtedy jesteśmy bardziej ergonomiczni, łatwiej Ci mnie pokierować - ustawiła odpowiednio dłonie chłopaka na własnym ciele i wzięła głębszy wdech. - Nie patrzysz też na nogi, to kolejny plus, jak patrzysz to szybciej się idzie pogubić - znowu na niego spojrzała. - Taki podstawowy krok, zaczynasz z prawej nogi, przód - nieco go pokierowała - bok i drugi bok, tył i znowu na boki - dodała, pokazując przy okazji. - Delikatnie przy tym napierasz na partnerkę, ale delikatnie, wtedy Ty prowadzisz - wyjaśniła. - Szybki kurs, ale tak, tata czy Melio, na pewno by Cię nauczyli, a to... Fajna sprawa - przyznała odrobinę speszona. - Chociaż, pewnie nie każda dziewczyna to lubi - dodała już swobodniej.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiwnęła głową z wyraźną aprobatą i lekkim uśmiechem.
    - To całkiem przydatna cecha - przyznała. Skoro lubił uczyć się nowych rzeczy to w końcu mógł, w krótkim czasie znaleźć rzeczy, które najbardziej go interesują czy sprawiają przyjemność. Ładnie wykonany obrót sprawił, że uśmiechnęła się nieco szerzej, nawet przedłużanie melodii jej nie przeszkadzało. Właściwie to... Właśnie do niej dotarło, że również miała swój pierwszy raz, pierwszy taniec z kimś innym niż tata. Głos Gava wyrwał ją z lekkiego zamyślenia, jednak pytanie jakie zadał wywołał rumieniec na twarzy, An odwróciła nawet głowę lekko w bok i chrząknęła cicho. Prawie by się potknęła, ale udało się trzymać fason.
    - Em... - zaczęła odganiać myśli krzątające się po głowie. - Wiesz... - w końcu wzięła głębszy wdech i znowu nawiązała kontakt wzrokowy. - Tata mi kiedyś powiedział, że taniec jest trochę jak sparing, szczególnie tango, ale ogólnie każdy... Różnica polega na tym, że walce jak oddasz komuś prowadzenie to przegrasz, w tańcu z kolei chodzi o jedność ciał, najlepiej wygląda kiedy para przypomina jeden spójny organizm i... Jeżeli ktoś umie mnie poprowadzić to mogę się oddać, znaczy, oddać kontrolę, jak ktoś nie umie to... Pewnie przyszłoby mi to trudniej - odpowiedziała trochę na około, co by ostudzić własne myśli.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  19. Na przyciągnięcie spięła się odrobinę, jednak tylko przez chwile, tańczyła więc szybko wróciła myślami do rzeczywistości. Zerknęła na mężczyznę, który oddalił się wraz z partnerką wyraźnie rozczarowany, odbił inną kobietę, a An mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem. Wróciła wzrokiem do twarzy Gava, a na komentarz o tacie prychnęła cichym śmiechem.
    - Oni to inna kategoria, wpisują się pod "wyjątki" i to oboje - przyznała rozbawiona. Przytaknęła na jego słowa, bo nie było co ukrywać, nie lubiła być pod czyjeś dyktando, ale tego nie musiała mu tłumaczyć, zdecydowanie nie. Na podziękowania posłała mu uśmiech i chociaż całusa się nie spodziewała to nie oponowała, był to przecież dość popularny, przyjacielski gest.
    - Jasne, nie ma sprawy, też dziękuję. Trochę treningów i będziesz miał niezłe branie na parkiecie - rzuciła dość luźno, powoli wracając z nim do stolika. Pochyliła głowę nad kuflem piwa.
    - Chyba już tego nie wcisnę, poza tym... Myślisz, że tutaj też powinnam się obawiać o te wszystkie pigułki gwałtu czy inne dodatki? - zapytała nagle.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie każdy chce przyjąć pomoc? Zastanowiła się przez chwilę. Bardzo możliwe, ale skąd wtedy pewność, że przyjmą ją od nich? Byli tylko parą młodzików, która wparuje do nieznanej wioski. Nie miała pojęcia jak dokładnie wygląda biedota Mathyr. Zdawała sobie sprawę, że istnieją, potrzebują czegoś, ale nie uważała, aby to był jej obowiązek zapewnić to im. Miała już jedną krainę, o którą się troszczyła. Teraz bardziej zaspokajali jego kaprys. Oczywiście nie miała problemu z tym, że pomagają komuś, ale to nie tak, że poczuje się przez to lepszym człowiekiem. Pokręciła przecząco głową, kiedy zapytał o ichniejsze slumsy.
    — Odkąd rodzice przejęli władzę to układ biedoty się trochę zmienił. Ogólnie jesteśmy naprawdę bogaci jako kraj, tworzymy świetne rzeczy, mamy surowce, których nikt inny nie jest w stanie, a jeśli mimo to, kogoś nie stać, żeby włożyć coś do garnka, tata bardzo dużo poluje, większość zwierzyny trafia do potrzebujących. Jest stary i widział upadek niejednego królestwa, więc robi wszystko, żeby nikt nie czuł potrzeby zmiany władzy. I zostają nam tylko pozostałości Bellhardów i ich fanatyków z obsesją na punkcie zamordowania naszej rodziny. Im akurat nie pomagamy. Tym, którzy łamią prawo też nie, ale to jest wiesz… sprawiedliwe dla tych, którzy nie zrobili nic złego — wyjaśniła na tyle na ile miała pojęcie. Zaraz zabrała się za przygotowywanie ‘’podarunków’’ dla biednych, których mieli obdarować.
    — Dzięki, lekcje u Febe robią swoje. I są też przyjemniejsze niż pomaganie Yensenowi przy drewnie — zaśmiała się — dalej mnie ciśnie za to, że pożyczyłam narzędzia na parę dni.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie jechali co prawda bez przerwy. Nie chciała zamęczyć liszków. Musieli brać krótkie przerwy na odpoczynek, przechodzić w zwykły kłus i poić zwierzęta, zanim sami dotarli do miejsca, gdzie mogli przystanąć na noc. Nauka nauką, rozumiała, że chciał opanować podstawy jak najszybciej, ale nie mogli przecież robić tego kosztem niewinnych zwierząt. Zwłaszcza, że nie należały do nich. Kara za stracenie ich, cóż, straciłaby kilka miesięcy ciężkiej pracy. Dlatego wzięła te z najtwardszą skórą, na wypadek niespodziewanego ataku. W końcu zeszła ze swojego liszka i zaprowadziła go do źródła, aby mógł się napoić. Z torby wyjęła zapasy jedzenia, które rozdzieliła między zwierzęta, a także to, co sami mieli sobie przygotować. Fjellodzki wieczny lód i sztuczka Acaira świetnie konserwowała mięso, więc mogła sobie pozwolić na trzymanie surowego w specjalnej torbie.
    — Nie musimy polować na razie. Przygotowałam trochę zapasów. Wcześniej pójdziemy spać, wcześniej wstaniemy, wcześniej wykonamy robotę, a później można bawić się w myśliwych — wyjaśniła swój punkt widzenia, zaczynając zbierać kamienie, aby ułożyć z nich okrąg do ogniska. — Możesz uzbierać chrust, jeśli dasz radę chodzić — zaśmiała się, patrząc na jego chód. — Mówiłam, żelazna dupa — zażartowała, stukając o stalową część swojej rękawicy. — Powinieneś się też porozciągać, żeby nie było zakwasów. Ogólnie jak chcesz dobrze walczyć, zalecam codzienne treningi. Żeby Ci dysk w walce nie wypadł — dodała żartobliwie, układając niewielki okrąg.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  22. Niklaus zaśmiał się do chłopaka.
    - Uwierz, mi nie musisz tego tłumaczyć. Cała moja rodzina idzie w zaparte, ja nadal czasami łapię się na zbyt emocjonalnym reagowaniu, a zobacz ile mam lat. Pruchno ze mnie... Najważniejsze czego musisz się nauczyć to, że nikt nie jest idealny, nawet, a w szczególności, Ty sam. Co innego pewność siebie, nawet egoizm, dopóty dopóki będziesz miał z tyłu głowy tą myśl, łatwiej będzie podejść do wielu tematów. Chociaż, mówię z własnego doświadczenia, czasami myśl tą inne spychają na dalszy plan i zanim zaświta w głowie, palnie się słowo czy jakiś tam monolog, niepotrzebnie. Normalka, każdemu się zdarza - wzruszył ramionami.
    Rozgrzewał ciało, gdy chłopak wszystko mu wyjaśniał, a zadziorny uśmiech nie schodził z jego twarzy.
    - Szczerze to nigdy nie miałem okazji zmierzyć się z Meliodasem, los od razu rzucił nas we współpracę i jakoś tak zostało. Może mu zaproponuję sparing dla rozruszania... Tak od czasu do czasu - pomyślał sobie na głos i strzyknął szyją dwa razy.
    - Niech pozmienia trochę pieluch, ja sam nie obiecuję, że w trakcie coś lub ktoś nam nie przerwie - kiwnął głową w stronę domu, bo chociaż po Akane nie spodziewał się szybkiej pobudki, to bliźniaków nie mógł być pewien.
    - Poza tym, misja kakao, ważna sprawa - zaśmiał się. - Ależ ona Was rozpieszcza - prychnął pod nosem nieco rozbawiony.
    - To jaki poziom wprowadzamy? - zapytał, bo nie chciał roznieść dzieciaka na dzień dobry. - Gołe piąchy czy chcesz zwołać kumpli zza światów? - posłał mu specyficzny uśmiech.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  23. Co jest sprawiedliwe? Wysłuchała go w spokoju, chociaż według niej ta logika zdawała się naprawdę pokrętna. Wzruszyła ramionami. Każdy miał swoje prawa moralne, prawda? Nawet Śmierć. Zaśmiała się tylko delikatnie, patrząc jak masuje skronie, porównując się do Tonego. Poklepała go delikatnie po plecach.
    — No może trochę, ale wiesz, raz się nie liczy jeszcze — puściła do niego oczko, po czym spojrzała na ogień. Wszystko piekło się w swoim tempie, mogła trochę odsapnąć, toteż walnęła się plecami na trawę. Zaczęła podziwiać chmury, podnosząc przy okazji nogi na ziemię, aby sobie nimi pomachać, tak dla zabawy.
    — A co do tego co jest sprawiedliwe… Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia,to prawda — zaczęła. — Ale no przede wszystkim dla mnie to znaczy, że działasz nie tylko dla swojego dobra, a ogólnego. Bierzesz pod uwagę różne czynniki. A jeśli chodzi o to czy zabijanie kogoś jest sprawiedliwe, albo nie. Śmierć zawsze będzie niesprawiedliwa dla kogoś. O to w niej chodzi. Nie każda jest przypadkowa, albo ma sens. Zabijając dziecko, odbiera mu się jakąkolwiek szansę na zmianę, prawda? Ale mógł też zostać jeszcze gorszy. Działamy na większą korzyść aktualnej sytuacji, krzywdząc wtedy jak najmniej osób i wtedy mamy sprawiedliwość. A taką prawną to tworzą przecież uprzywilejowani, zwycięzcy. Mimo wszystko, nieważne co ktoś będzie gadać o moich rodzicach, uważam że postępują sprawiedliwie wobec feniksów. A ktoś się z tym nie zgodzi, będzie narzekał, krzyczał że uzurpatorzy — wzruszyła ramionami i zaśmiała się delikatnie. — Ale co z tego? Na koniec dnia, to i tak dopiero historia osądzi czy coś było sprawiedliwe, dobre albo złe — zakończyła, po czym wróciła do normalnego siadu, aby przyjrzeć się mięsnym kawałkom na ruszcie. Podeszła na czworakach, po czym zaczęła wąchać.
    — Jeszcze jakiś kwadrans i można zdejmować. Przed snem zgasi się ognisko, ułoże je pod spodem i o wschodzie słońca będą idealnie wypieczone — poinformowała go z lekkim uśmiechem na ustach.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  24. Trenował codziennie? Zmierzyła go dokładnie wzrokiem, szukając różnic w budowie ciała pomiędzy ostatnim razem jakim go widziała. Przekrzywiła delikatnie głowę w bok. Nie widziała zbyt dużych różnic, a jego mięśnie wydawały się bardzo ospałe. Może i trenował, ale chyba nie robił tego w najlepszy sposób. Ciekawe jak ten Meliodas go szkolił. Wzruszyła ramionami. Argarczycy byli tacy różni, że pewnie ciężko im było dobrać idealną metodę trenowania ciał. Zaśmiała się w myślach. Dzięki temu nigdy jej nie prześcignie.
    Rozpaliła ognisko krzesiwem, kiedy już je ułożyli i wrzuciła mięso na ruszt.
    — Ile chcesz? — zapytała, kiedy już zapełniła większość miejsca tym co sama miała zamiar zjeść.
    — Czemu wolnym? U was jazda miała coś wspólnego z wolnością? — zapytała obracając mięso na drugą stronę. Zaśmiała się. — Każdy zaczyna od żelaznej dupy. Bez niech stajesz się sam dupą jeśli chodzi o galop — wyjaśniła, przyciskając dłoń do maski. Zapach mięsa naprawdę pobudzał apetyt.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie mówiło jej to zbyt wiele, więc położyła jeden kawałek i spojrzała na niego pytająco, czekając na jakiekolwiek konkrety. Ba, mogłaby równie dobrze porwać to na pół, skoro nie chciał zbyt dużo. Nie chciała jednak żartować w ten sposób. Chamskie, doprowadziłoby do awantury. Kiedy podał dokładne życzenie, włożyła odpowiednią ilość, założyła ruszt i zaczęła delikatnie obracać, aby mięso równo się wypiekło.
    Inne środki transportu, które niszczyły świat? Przekręciła głowę, analizujac przez chwilę jego słowa. Ależ to było głupie. Im więcej słuchała o ich starym świecie, tym bardziej miała wrażenie, że nie odnalazłaby się w tak dziwnym środowisku.
    — Słaby układ. Podróżujesz szybciej, ale zabijasz świat. To wasze wnuki nie będą miały gdzie żyć — wypowiedziała na głos.
    — Zależy od mięśni. Musisz się przyzwyczaić do rozkroku, pozycji.Ja miałam od początku, ale mi ją wyrobiono jeszcze w klatce. Ty hmm… stawiam, że tydzień będziesz musiał pocierpieć. Każdego dnia trochę mniej — wyjaśniła.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  26. Patrzyła jak ukręca łeb zwierzęciu. Nie wzdrygnęła się. Polowała na większe, bardziej majestatyczne bestie, a i na samą śmierć napatrzyła się dosyć sporo jak na swój wiek. Nie będzie robić afery z głupiej kury.
    — Niby nie, ale wiesz kura brzmi tak nudno. Pierzasty Smakołyk już śmieszniej, ale też strasznie głupio, co? Zapomnij… Mam passę słabych żartów — powiedziała, siadając w miarę wygodnie na jednym z taboretów. Usadowiła się przy jednej ze ścian, żeby móc oprzeć plecy. Chorą nogę wyciągnęła, aby nie męczyć niepotrzebnie. Patrzyła jak zajmuje się drobiem. Pokręciła przecząco głową.
    — Polowałam na większą zwierzynę, dziką. Poza tym edukacja, kontrola mocy, instrumenty, śpiew, no to nie znam się na zwykłych domowych obowiązkach. Ale mój przyjaciel mówi, że każda umiejętność to dobre doświadczenie — nie powiedziała tego co Gave słowo w słowo, ale chyba udało jej się w miarę oddać sens całej tej wypowiedzi. Z uśmiechem na ustach, wzięła truchło i zaczęła stosować się do poleceń Klausa.
    — O tak? — zapytała będąc w trakcie trybowania kury.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  27. — Osądzi tam samo dobrze jak my — nie zgodziła się z nim, mierząc z nim swoje szmaragdowe spojrzenie. Nie wyglądała na wściekłą. Raczej pewną tego co mówiła. — Nie istnieje uniwersalna różnica na to pojęcie, więc zawsze będzie kształtowane zgodnie z aktualną, główną myślą filozoficzno- prawną. Dla nas coś było dobre, a oni za sto lat mogą uznać, że gdybyśmy czegoś nie zrobili, to teraz byłoby lepiej — dodała jeszcze, przeciągając się. Siedzieli sobie tak i rozmawiali, a mięśnie robiły się nieprzyjemnie ospałe.
    — Ale to nie znaczy, że będę się przejmować tym co ktoś pomyśli o moich czynach. I tak zrobię co chcę — uśmiechnęła się do niego łobuzersko, posyłając szybkiego całusa, po czym zaśmiała się wesoło. Dopiero później przybrała nieco zaskoczoną minę.
    — Serio? Mogłes mówić, że za mało Ci piekę. To poczekaj — zaśmiała się, dodając trochę swojej krwi do ogniska, aby podkręcić temperaturę. — Jedliśmy już, nie lubię zbyt dużych posiłków. Dużo tańczę w domu i wiesz, odsłonięty brzuch. Zjem trochę więcej i się czuję jakbym miała piwny bebzoch — zaśmiała się, podając mu na talerz kolejne kawałki mięsa. Była pewna, że szykują posiłek dla tych biednych dzieci, które mieli spotkać w pobliskiej wiosce.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  28. Nik uśmiechnął się pod nosem, młody miał rację, chociaż blondyn szczerze wątpił, że pojedynek z bratem zaszedłby aż tak daleko. Może właśnie dlatego ani jeden, ani drugi nie proponował takiej rozrywki? Właściwie na dzień dobry zaczęli ze sobą współpracować i jakoś tak trwało to do dnia dzisiejszego.
    - Słuszna uwaga - zaznaczył i strzelił palcami, gotowy do kontrataku. Chłopak nawet do lekko zaskoczył tym śmiałym ruchem, młodzi zwykle czekają na odpowiedni moment, chyba, że są nabuzowani. Niklaus nigdzie nie odskoczył, widział jak wysoko chłopak celuje i szybkim ruchem cupnął przy ziemi, jednak wyciągnął jedną z nóg, by podciąć ciemnowłosego. Ten tak skupił się na wyższych partiach ciała i tak parł przed siebie, że zapomniał o podstawie, o pewnym gruncie pod stopami. Noga mężczyzny jednak nie zatrzymała się wymierzonym ciosie, podparł się on na dłoniach i trzeturlał w prawo, by zaraz znowu stanąć na równych nogach i poskoczyć w miejscu kilka razy.
    - No prawie - rzucił z zadziornym uśmieszkiem na ustach.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  29. Kącik ust Niklausa drgnął mimowolnie.
    - No ja myślę, bo jeszcze się zacznę nudzić - dodał, celowo chcąc nieco rozdrażnić Gava. Chłopak zdawał się podatny na słowa osób z zewnątrz, trzeba było nad tym popracować.
    - Pamiętaj, że przeciwnik będzie chciał Cię zdezorientować na różne sposoby, najczęściej słowami - rzucił luźno, bo chociaż to był sparing, jemu już weszło w krew dawanie tego typu rad. Trochę już tych młodych walecznych trenował. Aż mu się gęba zaśmiała na wspomnienie "pierwszego ucznia", Glen niewolnik, ten to potrafił zaskoczyć. Na specyficzny komplement Nik posłał chłopakowi zadziorny uśmiech.
    - Jeszcze jestem miły - przyznał, puszczając mu oko. Spodobała mu się poprawa postawy, Gave nadal parł mocno przed siebie, jednak teraz uważniej stawiał kroki, nie leciał na łeb, na szyję. Na próbę podcięcia podskoczył w miejscu i zaraz zablokował cios chłopaka łącząc ze sobą przedramiona, nie czekał jednak na dalszy krok, wiedział, że czarnowłosy lekko się podjara tym całym dotknięciem, uniósł więc łokieć wyprowadzając własny cios, a zaraz dodał do tego mocnego prawego sierpowego i sam odskoczył na dwa susy w tył, by zwiększyć dystans i posłać młodzikowi uśmiech.
    - Od razu lepiej - pochwalił go z zadziornym wyrazem twarzy. Miał wrażenie, że Gave był pojętnym uczniem i szybko było widać u niego rozwój umiejętności. Chętnie poruszy temat chłopaka z bratem.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  30. - To szybko minie, jesteś młody, raz, dwa załapiesz o co im chodzi - zauważył z nikłym uśmiechem. Czasami przecież sam ton wystarczył by kogoś zirytować. Poza tym, Gave zdaje się będzie narażony również na konflikty z pobratymcami, tego jednak Nik wolał nie poruszać na nowo.
    Poruszał palcami, które trafiły w ciało chłopaka, nie tak dawno dane im było złamać szczękę pewnego jegomościa, który nie chciał współpracować. Nadal czuł na dłoniach krew przeciwnika, ale czego nie robiło się dla dobrego startu.
    Zaciekawiony dalszymi krokami Gava, wykonał kilka drobnych uników, jednak pozwolił czarnowłosemu na zaskoczenie i atak od tyłu. Błąd. Kącik jego ust drgnął wyraźnie i mężczyzna sam złapał owinięte w pasie nogi po czym z impetem naparł plecami, a raczej samym Gavem, o pal stojącego obok domku, zanim ten jeszcze dobrze ulokował ramiona.
    - Całkiem ciekawy ruch - przyznał i przywalił raz jeszcze. - Tylko nie na taką lokację, pusta przestrzeń, łąka, pole - gwałtownie odsunął się od drewnianej nogi, jednocześnie puszczając kończyny młodzika. Obrócił się do niego na pięcie. - To jak szachy, musisz patrzeć do przodu - polecił, znowu ustawiając się w bojowej pozycji.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  31. Kiwnął głową z wyraźną aprobatą na twarzy.
    - No i to się chwali - dodał. Szczerze? Widział w Gavie siebie z młodości, jednak było między nimi kilka istotnych różnic. Chłopak był zdecydowanie bardziej ambitny, jednak chyba sam dopiero to odkrywał. Złapany na włosy poczuł wyraźne szarpnięcie, ale nie sprawiło mu to zbyt wiele bólu. Tortury sprzed lat mocno go znieczuliły.
    - Nie jest do dupy, po prostu musisz nad nim popracować, wykonywać go szybciej, spróbować na niskich, średnich i wysokich, na szczupłych czy grubych... Każdego z nich będziesz musiał zaatakować inaczej - wyjaśnił, poprawiając potargane kudły. Zaśmiał się krótko na podsumowanie chłopaka.
    - Jest wręcz przeciwnie, tylko zwracasz uwagę na zbyt mało aspektów - poprawił go, stojąc w miejscu i śledząc go jedynie poprzez obracanie głowy. Chciał go zmylić, ale Nik nie dał się wyprowadzić w pole, stał pewnie na nogach, mimo doskoku Gava. Cios w plecy pchnął go w przód, jednak on wykorzystał siłę uderzenia, przeniósł ciężar na jedną z nóg i gwałtownie obrócił się w stronę przeciwnika, by ruszyć na niego pewnie, gdy ten zajęty był odskakiwaniem. Wymierzył salwę szybkich ciosów, dwa skierowane ku twarzy, noga wycelowana w żebro, a na sam koniec szybki przykuc i silne pchnięcie prosto w brzuch.
    - Korzystać z otoczenia wręcz wypada, ale jak za dużo kombinujesz to przeciwnik staje się mocno podejrzliwy, czasem lepiej iść w standardowy łomot, a zaskakiwać tylko momentami - rzucił kolejną radę.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  32. Niklaus posłał mu kolejny uśmiech, a widząc szarżę odskoczył w bok, by zaraz poczuć na sobie uścisk niewidzialnych dłoni. Pieprzony skubaniec. Przyjął oba ciosy, napinając mocno brzuch, co Gave mógł wyraźnie poczuć, bo tkanka w którą uderzył nie była miękka. On nie zamierzał oszukiwać, nie w starciu z młodzikiem. Widząc zamach i czując, że znowu może swobodnie się ruszać, złapał pewnie stopę chłopaka, zatrzymując tym samym uderzenie. No cóż, czasu nie zatrzymał, ale nadprzyrodzona siła znacznie ułatwiła sprawę. Wygiął czarnowłosemu stopę boleśnie, a drugą nogę podciął, tak by ten znowu wylądował na ziemi.
    - Normalnie bym Ci obie złamał, ale nie przesadzajmy - rzucił wyraźnie zadowolony. - Sierpowe masz całkiem dobre, ale staraj się uderzać bardziej kostkami palca wskazującego i środkowego, one kumulują najwięcej siły w trakcie uderzenia. No i nie wal tak na ślepo, jak brzuch to bardziej żebra, przynajmniej przy typach mojej postury. Kluchę oblaną tłuszczem to raczej okładaj po głowie czy nogach - A rady, wszystko jest na tak, ale w odpowiednim momencie. Przyjdzie Ci chłopie walczyć o życie, w takich sytuacjach analiza to podstawa, chociaż emocje mocno ją utrudniają - popukał się palcem po skroni i puścił dzieciakowi oko.
    - Ja zdecydować? Nigdy - dodał w dumnym uśmieszkiem.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  33. Niklaus zaśmiał się pod nosem.
    - W takim razie to nie Melio jest winny, a Ty sam... Ciesz się, że nie jesteś moim uczniem, u mnie po trzecim razie złapania ostrza ręką, po prostu bym Ci ją złamał, co byś docenił kończynę. Z nerwami nie ma żartów, złapiesz nie tak jak trzeba i pozamiatane - skomentował strzelając przy tym palcami. Kiedy chłopak podszedł, on założył ręce nad biodrami, zaraz jednak przeniósł je na dłoń Gava, ułożył mu palce tak, by kciuk miał schowany w środku, a jego kostka wchodziła między przerwę pomiędzy palcem środkowym, a wskazującym.
    - Tym sposobem automatycznie te dwa palce, po zamknięciu dłoni w pięść, wysuwają się do przodu. Kciuk w takim ułożeniu jest jak podpora, jeżeli schowasz go za głęboko, to przy silnym ciosie możesz go sobie złamać, a tak zapewnia amortyzację dla uderzenia - sam zacisnął dłoń i pokazał jak powinno to wszystko wyglądać. Wyprowadził kilka powolnych ciosów w powietrze. - Jak celujesz w szczękę to starasz się trafić głównie tą częścią - zakreślił chłopakowi kółko palcem. - Idealny cios to taki, gdy trafiasz w żuchwę tym rowkiem między kostkami - wyjaśnił i zaraz poklepał go po ramieniu.
    - Jak walczysz o życie to wszystkie chwyty dozwolone, jasne, co nie zmienia faktu, że warto znać te zasady. Masz silne umiejętności, ale cholera wie kto tu jeszcze z nami wpadł i czy nie przyjdzie Ci zmierzyć się z kimś dla kogo Twoje duchy nie będą wyzwaniem - przyznał. - Co do bajerów, jasne, dobre podejście, tylko nie zapominał nad nimi też ćwiczyć, zawsze warto mieć w pogotowiu plan B.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  34. Niklaus już nic więcej nie dodawał w temacie łapania ostrza, skoro było lepiej to sprawa nie była aż tak poważna, przynajmniej na razie.
    Widząc zaangażowanie chłopaka w ćwiczenia uśmiechnął się mimowolnie, nawet mu tego brakowało. Ze swoimi dzieciakami dawno nie trenował, nie w ten sposób, oni już mieli ten temat dawno za sobą. Naszła go myśl, że jeszcze trochę i bliźniaki przyjdą po nauki, nawet go to cieszyło, już nie mógł się doczekać, gdy wręczy maluchom ich pierwsze noże.
    Na niespodziewane uderzenie kiwnął zadowolony głową.
    - Aha, widzisz, od razy lepiej, dawaj jeszcze raz - przygotował dłonie, ustawił się odpowiednio i pozwolił by Gave poćwiczył jeszcze kilka ciosów. W pewnej chwili jego uwagę zwrócił ruch przy barierce, zerknął w górę, a widząc Akane stojącą w progu z kubkiem parującego napoju zmarszczył lekko czoło.
    - Nie przeszkadzajcie sobie, zachciało mi się pić, usłyszałam hałasy i po prostu obserwuję... - wyjaśniła swoją obecność.
    - Miałaś odpoczywać i mnie wołać w razie co - mężczyzna rzucił z lekką pretensją w głosie.
    - Tato... Umiem sobie zaparzyć herbatę, a Ty jesteś zajęty, nie przesadzaj - spojrzała na Nika wymownie, a ten westchnął ciężko. Pokręcił jeszcze głową i wrócił do ustawienia dłoni.
    - No dobra, to jeszcze kilka ciosów, zobaczymy jak bijesz pod presją - zażartował, śląc mu zadziorny uśmiech.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  35. Zaśmiała się, kiedy spojrzał z determinacją na liszki, tak jakby to była ich wina, że nauka jazdy jest taka nieprzyjemna. Wytarła łezkę z oka, wracając do pieczenia mięsa.
    — One nie mają za bardzo nic do tego. Mięśniom swoim lepiej groź i ćwicz je — wskazała palcem na uda chłopaka, wolną dłonią bez przerwy obracając ruszt. Zaraz zabrała rękę, by wziąć patyk i zacząć grzebać w ognisku, aby podtrzymać odpowiednią wysokość ognia. Wzruszyła ramionami.
    — Ja się tutaj urodziłam. Nie miałam zbyt dużego wyboru. Wy żyliście w innym miejscu. Myślisz, że gdybym ja do was trafiła, jak by to wyglądało, co? — zapytała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  36. Skrzywiła się, kiedy zaczął mierzwić jej włosy. Klepnęła delikatnie jego zbrodniarską dłoń swoją, pokazując mu język. Usiadła na powrót, mierząc się z nim wyzywającym, acz rozbawionym spojrzeniem.
    — Masz pojęcie jak długo czesze się te włosy? Zostaw — zaśmiała się, układając je tak, aby przypominały mniej więcej jej początkową fryzurę. Następnie przybrała już nieco poważniejszą minę. Pokręciła głową.
    — Jeśli mi przekaże, w kolejce jest jeszcze Morgana. To, że zakładamy, że nie będzie chciała tego tronu, nie znaczy, że w końcu się nie zdecyduje. Żeby nie było, że rozpowiadam, że to ja przejmę tron. Zaraz mnie posądzą o spiskowanie przeciwko siostrze, a wtedy kto wie co się stanie. Może stryczek — zaśmiała się, łapiąc dłońmi swoją szyję. Wystawiła język, udając że się dusi od szubienicy.
    Patrzyła jak je, na przemian z mięsem na ognisku, co by kontrolować, że wszystko idzie zgodnie z planem. Upewniła się jeszcze, że w torbach fjelodzkichh mięso jest dobrze zapakowane, a nie topniejący lód dobrze zabezpieczony. Prychnęła na komentarz przyjaciela. Może i nie jadła najwięcej, ale nie czuła, aby potrzebowała więcej, to nie objadała się. Kiedy Gave wbiegł do wody, ona zajęła się jeszcze zabezpieczeniem ognia, wyjęciem kąsków mięsa, które miały służyć jako przekąski, a następnie sama przygotowała się do kąpieli, zostawiając na sobie jedynie bieliznę, która bardzo dobrze zasłaniała wszystko co powinna. Nie pakowała żadnych roznegliżowanych rzeczy na polowanie na trolla. To byłoby idiotyczne. Wbiegła szybko do wody, rzucając się na bruneta. Wskoczyła mu na plecy, po czym zwierzwiła mu włosy, tak jak on wcześniej.
    — Zemsta! — krzyknęła ze śmiechem, po czym zeskoczyła z niego, próbując się szybko odsunąć, gdy próbował wdać się w jakiś konflikt.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  37. Rei miała ostatnio wrażenie, że pracuje na cztery etaty i prawdę mówiąc mały Galan zdawał się jej najbardziej odprężającym. Tony i jego problemy miłosno-przyjacielskie, Ryu ze swoim kryształem i świeżym rozstaniem, a teraz jeszcze konający Gave. Ta cała misja "zaświaty" była niczym bomba zrzucona na ich dom, trzech z czterech poszkodowanych uczestników mieszkało pod jej dachem i kobieta miała wrażenie, że jak przetrwa ten tajfun to już jej kurna żaden dzieciak nie zaskoczy.
    Szła właśnie do pokoju Gava z nowymi okładami, nadal trzeba było zbijać mu gorączkę i szprycować wzmacniającymi ziołami. Zapukała do drzwi tylko grzecznościowo, nie czekała na zaproszenie, a weszła do środka, od razu kładąc niesioną tackę z przyborami na stoliczku przy jego łóżku.
    - Jak się trzymasz? - zapytała, rozkładając na jego kocu wszystko co trzeba, na tacce zostawiła tylko parujący kubek z naparem. - Wypij ciepłe, inaczej nie będzie aż takiego efektu - poleciła by zaraz zabrać się za zdejmowanie starych okładów.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  38. -- Jak nie chcesz ich odpowiednio dużo trenować, to się szybko nie przyzwyczaisz -- poradziła mu z niespotykanej jak dla niej dobroci serca.
    Nie wierzyła mu trochę w to, że nie różniłaby się w ich świecie od tego jaka jest teraz. Byłaby w obcym miejscu, nie znając niczego. Pewnie to ona zadawałaby pełno, dla nich idiotycznych, pytań.
    Zaklęła w myślach. Nie spodziewała się, że jedno głupie pytanie wywoła w nim tak wielką szczerość. I co ona miała z tym niby zrobić? Przecież nie będzie się nad nim użalać, nad tym jak robił minę zbitego psa, kiedy ona... zwyczajnie nie miała nawet pojęcia o czym on mówi. Jak można było umieścić cudzą duszę w innym ciele? Syn Śmierci? To wszystko było dla niej absurdalne. Gdyby nie pochodził z Argaru, z pewnością zajęłaby się tym, aby zamknąć go w jakimś zakładzie dla upośledzonych. Przecież to co mówił nie było nawet zbliżone do normalnych, wiarygodnych historii. Niestety, Argarczycy rzadko kiedy byli normalni. Westchnęła, spoglądając w bezchurne niebo, gdzie słońce powoli chyliło się już ku zachodowi.
    -- Wiesz, to pewnie traumatyczne przeżycia dla Ciebie, ale ja ich nie rozumiem. Wiem tylko, że teraz jesteś Gave, kim wcześniej nie byłeś, albo kogo wcześniej to ciało nie miało. Wkurwiasz i jesteś znośny. Rozczulanie się nad tym jak to kiedyś było nie ma sensu. Nie pójdziesz dalej. Wiesz, ja jeszcze parę lat temu nie umiałam korzystać z wychodka, ale ktoś postanowił nauczyć mnie życia, a teraz zbijam majątek na mordowaniu z pełną świadomością. Całkiem ładny przeskok, co? Ciebie też taki pewnie czeka. Prędzej czy później -- powiedziała, próbując pocieszyć go na swój sposób.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  39. Zaśmiała się na jego parodię samej siebie. Co prawda brakowało mu jeszcze trochę do tego, aby brzmiał idealnie tak jak ona, ale nie spisywał się też najgorzej. Pokazała mu język, po czym sama go ochlapała wodą.
    -- Tak, ale to moje włosy. Długie i rozpieszczone jak właścicielka -- tutaj zarzuciła nimi, drogą ręką robiąc sobie przy okazji diabelski różki. Po chwili kopnęła wodę, aby znowu go ochlapać. -- A jak ja je plączę to jestem hipokrytą, ale księżniczkom i debilom można -- tutaj rzuciła jeszcze z przekąsem, odsuwając się jeszcze kawałek od chłopaka, by zaraz położyć się na tafli wody. Dryfowała na plecach, przyglądając się niebu nad nimi.
    -- Jak będzie mi grozić stryczek, to zatrzymaj moją duszę, wyrzucą ciało, to sobie z powrotem wejdę -- zaproponowała teoretyczny plan.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  40. Rei delikatnie uśmiechnęła się na to oryginalne porównanie.
    - To zdecydowanie kiepsko - przyznała, nadal zajęta wymianą okładów. - Dobrze, że chociaż nie jesteś równie obślizgły i mimo wszystko wnętrzności masz na swoim miejscu, nie to co taka żaba - dodała dla zwykłego rozluźnienia, a gdy zobaczyła, że ma problem z wstaniem przerwała wymianę, by pomóc mu w danej czynności.
    - Hm? - zerknęła na niego zaskoczona i zaraz zaśmiała się. - Tylko by spróbował - prychnęła pod nosem. - Chyba nie do końca rozumiesz Gave, masz tu dom, nie tylko dach nad głową, dom, my tu się sobą zajmujemy, zawsze, a szczególnie gdy któreś jest w potrzebie - podała mu zioła, asekurując w razie co, gdyby miał upuścić kubek lub w ogóle nie móc go złapać.
    - Nie musi być to "Twój dom" ale po prostu dom - dodała dla sprostowania, bo wiedziała, że młodzi potrafią czepiać się o szczegóły. Lekko przekręciła głowę, gdy przeprosił.
    - Mnie nie masz za co, bez obaw, zagonię Cię do roboty jak już wstaniesz na nogi - odstawiła kubek i wróciła do ostatniego okładu. - To się nazywa konsekwencja, przesadziłeś z mocami to teraz trochę pocierpisz - westchnęła cicho i gdy już wszystko wymieniła, przysiadła na brzegu łóżka. - Ważne, że wraca Ci świadomość, nie spiesz się - poleciła z ciepłym uśmiechem.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  41. Była wściekła, że jej przerwał, zanim w ogóle skończyła mówić co ma na myśli. W ten sposób naprawdę nigdy się nie dogadają. Zawsze, gdy próbuje być dla niego miła, on musi zachowywać się tak, jakby robiła mu największą krzywdę na świecie. Dokończyła swój wywód z zaciśniętymi pięściami, po czym zabrała niedopieczony kawał mięsa z rusztu, by zaraz się w niego wgryźć z całych sił. Zjadła je w niecałą minutę, po czym sięgnęła po kolejne. Jeśli się czymś nie zajmie to znowu zacznie awanturę, a wieczorem mogą zwabić niepotrzebnie zwierzynę. Nie miała zamiaru przyciągnąć niepotrzebnej jatki. Westchnęła, gdy zaczął dalej opowiadać. Pewnie, teraz mogą udawać, że nie jebał jej przed chwilą jak burej suki. Nic się przecież nie stało, jej szanować nie trzeba.
    — A tutaj pasujesz? — zapytała, nie patrząc w jego stronę. Dokończyła swój posiłek, aby zaraz potem ruszyć w stronę drzewa, w poszukiwaniu miejsca do spania. Nie bawiła się w rozkładanie namiotów. Przynajmniej bez Viveki.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  42. Niklaus uśmiechnął się pod nosem.
    - Mhm i wcale, a wcale nie jest to dla Ciebie irytujące, prawda? - blondyn zaśmiał i znowu przygotował dłonie. - Dobra, to teraz bardziej ruchomy cel - nie trzymał już sztywno rąk, lekko nimi poruszał na różne strony. Tyknął zaraz stopą kolano u jednej nogi chłopaka.
    - Pozycja, nie zapominaj o stabilnym gruncie, stopa bardziej w tył, ugięte lekko kolana, masz być jak sprężynka, gotowy w każdej chwili wystrzelić, czy to w przód, czy w tył - wprowadzał kolejne poprawki, a jego córka przyglądała się w milczeniu, popijając przy tym herbatkę.
    - Dobrze, teraz przeskok, zmiana nogi, prawa w tył, lewa w przód, znajdź swoją równoważnie, poznaj, która noga jest silniejsza, z której dłoni łatwiej Ci wyprowadzić cios i dawaj, szybka salwa - ton jego głosu stał się wręcz wojskowy, jednak nie surowy, po prostu stanowczy, motywujący do działania.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  43. Grima dosyć szybko zrobiła się sławna w niewielkim Argarze, w końcu nie co dzień Tony biegał nagi wśród domków wszystkich mieszkańców, a robił to właśnie za sprawą wyrośniętej goblinki. Historia ta przyćmiła nawet niektóre wydarzenia z ogniska, to odbyło się już trzy tygodnie temu, więc stosunkowo dawno, by pojawił się na tapecie jakiś nowy temat. Akane, gdy tylko usłyszała o pośladkach przyjaciela, obrała sobie za cel poznanie jego zielonoskórej znajomej. Co jak co, ale teraz miała ochotę zająć myśl głupotami, a towarzystwo tak lekkodusznej istotki, za jaką uważano Grime w towarzystwie, mogła znacznie sprawę ułatwić. Dziewczyny dość szybko złapały wspólny język, szczególnie, że obie były bardzo bezpośrednie i An rozmawiając z "małą Ri", jak to zaczęła na nią mówić, czuła się równie swobodnie co przy Tonym. Jednocześnie sama miała dużo cierpliwości do jej mnogich pytań, bo tu również Tony przyzwyczaił ją do takiego charakteru. Dziękowała w głębi serca za blondyna.
    W trakcie poruszania wielu tematów, jeden zainteresował Grime dość mocno, Akane chciała podróżować, zupełnie tak jak ona. Z wdzięczności za solidne oprowadzenie po wyspie, zaproponowała, że odwdzięczy się tym samym i pokaże dziewczynie Terre. Całe szczęście fiołkowooka zdążyła już poruszyć z ojcem temat związany z chęcią podróżowania i chociaż nie było łatwo, to Nik zgodził się puścić ją do sąsiedniego miasta. Najwyższy czas dać jej pójść swoją własną drogą.
    Trasa do Terry szła im dość sprawnie, Grima była przepełniona pozytywną energią i An nie mogła nadziwić się jej pogodą ducha. Do tego goblinka dobrze znała swoje okolice i dzięki różnym skrótom dotarły na granice miasta już po dniu drogi, wliczając w to konkretny przystanek, no... i małą przygodę z bagnem, przez co były dość umorusane, wchodząc na tereny ogrów. Nie wyglądały jednak na zbyt przejęte, wręcz przeciwnie, buzie cieszyły się obu.
    - Mam! - Grima nagle wyskoczyła w powietrze i wylądowała przed An z szerokim uśmiechem. - Fiołek! Golasek, Chłopaczek, Aniołek i Fiołek! - klasnęła w dłonie chichrając się wesoło, An również się zaśmiała.
    - Nie kapujesz, że rymujesz, co? - zmierzwiła włosy zielonskórej i rozejrzała się dookoła, wyraźnie zadowolona. - Pięknie tu... - zaczęła obracać się dookoła własnej osi, powoli, aż nagle trafiła na widok kopulującej parki przy jakimś lichym drzewie. - Ou - odwróciła głowę i zasłoniła nieco widok dłonią. Poczuła lekki rumieniec przy policzkach. - Mówiłaś poważnie... - nieco speszona szepnęła do Grimy, a ta chichotała wyraźnie rozbawiona jej reakcją. Dopiero po chwili zauważyła, że obie są dość intensywnie obserwowane, Grima jakoś nie zdawała się tym w ogóle przejmować, wzięła dziewczynę za rękę i pociągnęła wgłąb.
    - Chodź Fiołku, zjemy coś, a później wszystko Ci pokażę - rzuciła dumnie zielonoskóra, a An szła za nią z wyraźnym uśmiechem na ustach.

    Ri i An

    OdpowiedzUsuń
  44. Kiedy dotarły na targ, Grima załatwiła trochę wilgotnego materiału, co by można było sobie nieco przemyć twarz i ręce, An nawet nie pytała skąd to ma, bo już zdążyła zauważyć, że zielonoskórą dość często świerzbią ręce. Kierowały się w stronę straganu z tutejszymi smakołykami, goblibuły i inne podobne kluski (xD). An właśnie przecierała policzek i nie zauważyła nadbiegającej dziewczynki, która wpadła na nią z impetem, przez co ta upuściła ścierkę, a mała wywinęła konkretnego kozła.
    - Przepraszam - rzuciła, z automatu najpierw pochylając się po materiał pod nogami. Szybko jednak kucnęła przy małej. - Nic Ci... Maryl? - zaskoczona zamrugała oczyma, bo od razu rozpoznała buzię dziewczynki. Grima też szybko znalazła się obok płaczki, jednak pierwsza dostrzegła nadchodzącego Gava.
    - Golasek?! - uśmiechnęła się szeroko.
    - Nie, to... - Akane chciał jej coś wyjaśnić, ale zaraz sama zobaczyła Gava i uniosła lekko brwi, nie ukrywając zaskoczenia. - Hej - odpowiedziała na powitanie i wyprostowała się, uśmiechając lekko pod nosem. - Nic się nie stało... - zapewniła, teraz patrząc na dziewczynkę.
    - Hej! - Grima pogroziła chłopakowi palcem i spojrzała mu prosto w oczy, zakładając dłonie na biodrach. - Co to za dyskryminacja! Wariatki też są fajne! - zapewniła i pokazała mu język. - Uuu... zabiera Cię na goblibule? Nieźle! Czyżbyś była zaginioną goblibulską księżniczką? - Grima z zafascynowaniem spojrzała na małą, była gotowa wymyślić na poczekaniu historie o wspomnianej księżniczce, byle by dziewczynka się uśmiechnęła. Akane spojrzała na nich z pogodnym uśmiechem.
    - Czy tylko ja tu nie wiem co to goblibula? - rzuciła nieco rozbawiona.
    - Co?! - Grima wyglądała na oburzoną, jednak zaraz uśmiechnęła się szeroko. - Nie wiesz? Mała księżniczka na pewno Ci wytłumaczy! - wskazała na Maryl. - No... a ja przetłumaczę co Ci mówi - zachichotała, bo nie wiedziała czy dziewczynka w ogóle coś umie mówić po Polsku.

    Ri i An

    OdpowiedzUsuń
  45. Grima wydęła lekko usta na te oskarżenia, a An zaśmiała się pod nosem.
    - Ach tak? Moje kanapki też dzisiaj dostały nogi, nawet nie wiem kiedy - przyznała rozbawiona, a Grima uniosła dumnie brodę.
    - No co? Byłam głodna! Zwykle mi starczyło tyle ile miałam przygotowane! I nic tym razem nie zapomniałam, a brzuszek prosił o więcej! - wyjaśniła, bo rzeczywiście zjadła i swoją porcję i tą Akane, jak nigdy. Fiołkowooka machnęła ręką.
    - Nic się nie stało, mam wprawę w dłuższych głodówkach, te kilka kanapek to nic wielkiego - posłała goblince uśmiech i objęła ją ramieniem, teraz patrząc na Maryl. Musiała przyznać, że Gave wyglądał w jej towarzystwie dużo pogodniej niż zwykle, już kiedyś to zauważyła, ale teraz najwyraźniej przebywał z nią na tyle długo, by radość gościła nawet w spojrzeniu.
    An uśmiechnęła się rozczulona powolnym wyjaśnieniem i gestykulowaniem.
    - Słodka biała masa z mięsem, no, no, brzmi pysznie - posłała dziewczynce uśmiech i lekko się jej ukłoniła, gdy zawyrokowała o kupnie przysmaku. - Cóż za miła księżniczka - tu zerknęła na Gava, uśmiechając się lekko pod nosem. - Nie śmiem odmówić takich uprzejmości - przyznała śląc dziewczynce kolejny uśmiech.
    - Ha! - Grima złapała Akane pod ramię, a Gava za nadgarstek. - Sunąć tyłeczki, idzie goblibulska księżniczka! Już ja załatwię tą jedną dodatkową kluseczkę - zachichotała. Akane wybuchła cichym śmiechem, ale zaraz pokręciła głową, cała ta sytuacja była bardzo pozytywna, przynajmniej w jej mniemaniu.
    - Ri, myślę, że nasza księżniczka świetnie sobie poradzi, ma w razie co swojego wiernego rycerza, my będziemy tajną bronią, wkroczymy jak coś nie wypali - puściła goblince oko, a ta postawiła uszy na sztorc.
    - Fiołku... Jesteś genialna! - szła wesoło z całą ferajną, o dziwno nawet ich nie ciągnęła.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  46. - Mogę mieć nawet dziewięć, grubość mi nie grozi - Grima uśmiechnęła się szeroko i przytaknęła Golaskowi, bo rzeczywiście w Terze mało kto zwracał uwagę na przyprawianie więc i wykwintnych potraw było niewiele. An udała tylko, że zaklucza usta, nie miała co tu komentować, zamiast tego posłała Gavovi lekki uśmiech i równie delikatnie zaśmiała się na zniecierpliwione gesty Maryl. Już zaraz cała paczka stała przy straganie, no, Grima i Akane w lekkim odstępie od pozostałej dwójki, ale na tyle blisko by słyszeć dialog. Grima wyraźnie rozbawiona tłumaczyła koleżance te wszystkie epitety, a sama An kręciła lekko głową, śmiejąc się pod nosem. Na gest chłopaka obie ruszyły w stronę wyjścia z targu, a goblinka wyskoczyła na przód, zadowolona faktem, że została wytypowana na przewodnika.
    - Pójdziemy tutaj! - zrobiła kilka susów w stronę jednej z mniej wydeptanych ścieżek. - Mamy tam piękny wodospad, jest też gdzie posiedzieć, a miejsce skrywa niesamowity sekret! - zachichotała i zrobiła kilka susów na czworaka, zaraz jednak wstała dość gwałtownie i oparła się o drzewo dłonią, lekko przysłaniając usta wolną ręką. - Ułeh... - zrobiło jej się niedobrze, co jasno można było zauważyć.
    - Ri? - Akane przyspieszyła trochę, by dojść do koleżanki. - Chyba trochę za bardzo brykasz - zauważyła z rozbrajającym uśmiechem. Zielonoskóra zamrugała oczyma, próbując przywrócić obraz do rzeczywistego stanu.
    - Ale ja tylko się cieszę... - mruknęła pretensjonalnie. An automatycznie przyłożyła jej dłoń do czoła.
    - Super, ale musisz cieszyć się odrobinkę mniej, bo zaraz nam się przewrócisz - rzuciła do dziewczyny pogodnie, a Grima pokiwała głową.
    - No dobrze, ale tylko odrobinkę - pokazała małą przerwę między palcem wskazującym, a kciukiem, Akane kiwnęła głową, śmiejąc się przy tym delikatnie.
    - Tak, odrobinkę - obejrzała się na Gava i Maryl. - Chyba będzie trzeba zorganizować jakieś zawody przy tym wodospadzie, co by spożytkować tą nadmierną energię Grimy - rzuciła żartobliwie i razem z goblinką wróciły na trasę.
    - Hej, hej, to tylko chwilowa słabość, Fiołek, Golasek, mała Księżniczka, jeszcze nigdy nie byłam tu w tak świetnym gronie! - rzuciła entuzjastycznie Ri i posłała wszystkim szeroki uśmiech. Znowu wyleciała do przodu i pogoniła ich ruchem dłoni. Akane westchnęła.
    - Chodźcie, chodźcie, to już zaraz, jeszcze trzy zakręty, korkociąg w dół i jesteśmy! - goblinka parła przed siebie w tanecznym wręcz kroku.
    - Wszyscy tu tacy są? - zainteresowała się, zerkając na chłopaka i jego towarzyszkę, Grima szła kilka kroków dobrych kroków przed nimi. - Podobno jest wyrzutkiem... - dodała już ciszej, z jakąś taką troską w głosie.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  47. Grima uśmiechnęła się szeroko na entuzjastyczną reakcję dziewczynki. Kiedy zwracała się do Maryl, automatycznie przechodziła na język rodzimy, tak jak i teraz.
    - A znasz sekrety wodospadu? - zapytała z zawadiackim uśmiechem. Akane spojrzała na dziewczynkę rozumiejąc jej słowa i jakoś tak automatycznie złapała delikatnie wiszącą stópkę małej.
    - Nie wstydź się, mówisz naprawdę bardzo ładnie - zaczęła i zaraz zacisnęła usta w wąską kreskę zerkając na Grimę. - Jak mam to powiedzieć po waszemu? - zapytała, a goblinka aż zakręciła się dookoła własnej osi, słysząc to pytanie. Miły gest, musiała przyznać, już zaraz skoczyła do boku An i szepnęła jej co nieco na ucho, a ta powtórzyła zdanie łamanym galicyjskim.
    - Na szczęście dziś masz towarzystwo - dodała już po Polsku, a Grima machnęła ręką na Gava.
    - Ty jesteś jej rycerzem, tłumacz i ćwicz, dwa w jednym - zachichotała znowu skacząc w przód, lubiła prowadzić. Akane wysłuchała chłopaka i uśmiechnęła się pod nosem.
    - Trzeba przyznać, znalazłeś sobie uroczą przewodniczkę - przyznała pogodnie i zaśmiała się na słowa małej. - Oj tak, Gave lubi robić puff, ale Ciebie lubi bardziej - pokazała palcem na bruneta, później na Maryl i w przypływie chwili ułożyła dłonie w serduszko, bo nie wiedziała jak inaczej ułatwić małej swój przekaz. Poza tym, wierzyła, że Gave tą dziewczynkę rzeczywiście kocha, była dla niego jak młodsza siostra, takie przynajmniej sprawiał wrażenie. - Zawsze wróci - dodała, śląc Maryl szczery uśmiech. Tak, tego też była pewna. An zaraz przeniosła wzrok na chłopaka.
    - Większych kłótni? - uśmiechnęła się pod nosem i zerknęła w ziemię trochę rozbawiona. - No, no, to rzeczywiście muszą mieć niezły kaliber - dodała wracając do oczu towarzysza i śmiejąc się delikatnie. Zaraz jednak kiwnęła głową i spojrzała na roztańczoną Grimę.
    - I wszystko jasne, nie wszystkie klepki, dlatego tak ją lubię - przyznała i nastawiła ucha, bo w oddali już dało się słyszeć szum spadającej wody.
    - Jesteśmy blisko! Tylko nie padnijcie z wrażenia! - goblinka posłała im kolejny szeroki uśmiech.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  48. - Oho całkiem sporo wiesz moja droga! Uważaj! - zrobiła susa w ich stronę, widząc jak mała leci w dół, ale ta nagle zawisła w powietrzu i wróciła na swoje miejsce, a Grima otworzyła szeroko buzię. Jeju, ileż tu się działo! - Zwiedzimy wszystko, zapewniam, ale... Co to, to było? - zapytała wyraźnie zafascynowana.
    Akane uśmiechnęła się pod nosem.
    - Jeszcze go dogonisz, zobaczysz - zapewniła, ciekawsko zerkając na dwójkę, gdy rozmawiali między sobą. Ją samą naszła ochota na naukę języka, to mogło być intrygujące doświadczenie, a poznanie podstaw mocno kusiło. Uniosła lekko brwi na wyznanie chłopaka. Kiepski nauczyciel?
    - Wiesz jak to z dzieciakami, szybko tracą zainteresowanie, pewnie sama miałabym problem z wyjaśnianiem - przyznała. - Może będzie kiedyś okazja to sprawdzić - dodała pogodnie i zaśmiała się na wieści o wyzwiska. Grima zachichotała.
    - Te jądra Alka były świetne Księżniczko - przyznała goblinka, wyraźnie rozbawiona. Na groźbę skierowaną do małej, An automatycznie dźgnęła Gava lekko w żebro.
    - Hej, bez takich - pogroziła mu tym samym paluchem, uśmiechając się pod nosem. Źle jej się kojarzyły takie żarty, ale mimo wszystko humor nadal jej się trzymał, szczególnie widząc kolejne gesty Maryl.
    - No właśnie, raz, raz ślimaczki! - Grima dołączyła do dziewczynki i wskoczyła za Akane i Gava, by przykleić swoje dłonie nad ich pośladki i popchnąć odrobinę, chcąc aby przyspieszyli. An zaśmiała się rozbawiona i przyspieszyła kroku, po kilku minutach zatrzymała się gwałtownie, widząc piękny, wysoki wodospad i rozciągające się pod nim mokradła oraz taflę szerokiej rzeki.
    - Mówiłam, że jest piękny! - goblinka odtańczyła jeden ze swoich tańców szczęścia i wystawiła dłoń do Maryl, tak, aby ta przybiła jej piątkę.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  49. - Ja to wiem, dzieciaki nie zawsze - zauważyła tylko luźno, bo sama była przykładem dziecka, które słyszało sporo takich udawanych gróźb, pamiętała ten strach, że się spełnią. Teraz to jednak nie miało znaczenia, dziewczyna z delikatnym uśmiechem na ustach obserwowała otoczenie.
    Grima zaintrygowana zdolnościami Gava stała tuż przy nim i z fascynacją słuchała tego, co miał jej do przekazania, w tym samym czasie An usiadła w niedalekiej odległości i również sięgnęła po swoją przekąskę, słuchając słów chłopaka, jednak skupiając wzrok na Maryl. Dziewczynka była urocza.
    "Nie przestrasz się"? Chyba żartował! Grima na widok duchów podskoczyła, owszem, ale entuzjastycznie, zaraz zaczęła krążyć dookoła jednego i bacznie go obserwowała. Przeszła do drugiego, a oczy aż jej lśniły z radości.
    - Och nikomu nie powiem! - skoczyła do chłopaka i objęła go mocno, tuląc się do niego. - Jesteś naprawdę niesamowity Golasku! Wiesz, że nawet go nie mogłam wkurzyć tymi kradziejstwami? - tu spojrzała na Akane szczerząc się szeroko. Dziewczyna przeniosła na chwilę spojrzenie do oczu goblinki i uśmiechnęła się do niej ciepło.
    - Nie wiem, ale wierzę na słowo - puściła jej oko, a ta wyskoczyła w powietrze, odbijając się od Gava i wylądowała nieco dalej, robiąc w powietrzu salto. Kiedy tylko jej stopy dotknęły ziemi, ona wystartowała pędem w stronę Maryl.
    - Ty to masz rycerza! - Grima wskoczyła do wody, chlapiąc przy tym lekko dziewczynkę. - Z kim jeszcze się zadajesz? - zagadnęła w ich rodzimym języku, wchodząc z dziewczynką w dialog, a kiedy Gave rzucił coś o głębokościach, zielonoskóra machnęła na niego ręką z wyraźnym "e tam" na ustach. Akane uśmiechnęła się pod nosem i nawet zaśmiała lekko na tą scenę.
    - Weszło Ci w krew to braciszkowanie - zauważyła pogodnie, zerkając na czarnowłosego i w końcu biorąc pierwszego gryza goblibuly. Smak wyraźnie ją zaskoczył. - Mm... Serio dobre - przytaknęła głową i znowu ulokowała spojrzenie w ich towarzyszkach, kręcących się po płyciźnie. Grimie nie trzeba było zbyt wiele, już zaraz kręciła się i tańczyła na kamieniach razem z Maryl.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  50. Zaskoczenie Gava wywołało na twarzy An delikatny uśmiech, dziewczyna odprowadziła goblinke wzrokiem i zaraz zerknęła na chłopaka, cicho śmiejąc się na jego słowa.
    - Widzisz, długi czas po fakcie, ale najwyraźniej się opłaciło - skomentowała, bo widok jego reakcji na tego całego przytulasa i komplement był bezcenny. - Mi na pewno - dodała żartobliwym tonem by zaraz wsłuchać się w kolejne słowa. - Wiesz, jak chyba przy każdym dziecku w jej wieku, no... Prawie każdym. Sęk w tym, że w ogóle Ci się chce, no... ją opiekować, to... Miło z Twojej strony - pochwaliła go, śląc subtelny uśmiech. - Serio? Mięso mi przypomina naszą dziczyznę, ale racja, ona ma specyficzny smak, nie każdemu odpowiada - przyznała biorąc kolejnego gryza i zaśmiała się pod nosem. - Albo po prostu jestem już tak głodna - dodała, bo rzeczywiście przez kradzież kanapek, dawno nie jadła. Uniosła lekko brew, gdy zapytał o Argar, a kącik jej ust uniósł się odrobinę. Chciał go nazwać domem, jednak uznała, że nie będzie tego wytykać.
    - Dobrze... Bez większych zmian... No, odrobinę ciszej - posłała mu łobuzerski uśmiech. - Chociaż przyznaję, nie siedzę ostatnio za dużo w wiosce, więc jestem raczej średnim źródłem informacji - znowu spojrzała na dziewczyny. - A Ty? - wróciła wzrokiem do twarzy Gava. - Dobrze Ci tutaj? - zapytała podciągając kolana do klatki piersiowej i podpierając na nich brodę. Nadal trzymała kawałek goblibuly w ręce.

    Grima zaskoczona tym miłym gestem padła aż pupą w płyciznę i zamarła na sekundę, szybko jednak objęła Księżniczkę, uśmiechając się przy tym wesoło. Nie pamiętała kiedy ostatnio ktoś z jej pobratymców ją przytulił.
    - Rokara? - zastrzygła uchem. - Och, naprawdę? Trzeba będzie ją kiedyś zabrać na wycieczkę, to może pośmieje się z nami, a jak nie to... no cóż, wtedy będzie trzeba zaakceptować ją taką jaka jest - dumnie wypięła pierś do przodu. Fakt znania mamy był dla Grimy dość oczywisty, ale przy kolejnych słowach goblinka zastrzygła uchem. Widząc smutną minę Maryl Ri objęła ją mocniej w pasie i podniosła się, dźwigając Maryl w górę.
    - No i bardzo dobrze mówi, chociaż czasami nawet lepiej po prostu nie słuchać co mówią i... zacząć śpiewać! - zachichotała i obróciła się z małą dookoła własnej osi. - Dzieci są czasami głupie wiesz, ale to przez dorosłych, bo wtykają im w głowy głupie rzeczy, nie ma co się tym przejmować - dodała wesoło i postawiła Księżniczkę na ziemi.

    Ri i An

    OdpowiedzUsuń
  51. An w pierwszej chwili spojrzała na niego tak, jakby żartował, ale w porę sobie przypomniała, że przecież rzeczywiście może nie mieć za wiele doświadczeń kulinarnych.
    - No tak, mięso na słodko mało kiedy kojarzy się z czymś smacznym, ale mi jest znane, z ananasem, z żurawiną, suszonymi owocami albo wędzonymi - wyjaśniła i wzruszyła ramionami. - Pewnie dlatego nie jest dla mnie aż taki szok - dodała i prychnęła pod nosem na uszczypliwy komentarz.
    - Zdecydowanie dlatego - dokończyła swoją przekąskę. - Pytanie kiedy tu skręcę jakąś awanturę - poruszyła zabawnie brwiami i oblizała palce, podpierając się jedną dłonią o ziemię słuchała chłopaka.
    - Tak, dało się zauważyć to wodzenie wzrokiem, ale w sumie naturalna sprawa - rzuciła dość luźno i już miała zmieniać pozycję, gdy dojrzała jak Maryl energicznie biegnie w ich stronę. - Coś się... - chciała zapytać, ale szybko wyszło na jaw o co małej chodzi. Akane wstała szybko i zaśmiała się rozbawiona tym popędzaniem. - Ach do wody, tak? - szła za nią, po drodze zdejmując chociaż buty i spodnie, by zaraz zacząć się chlapać z dziewczynami, weszła nawet trochę głębiej i zaczęła udawać stwora, który próbuje obie złapać, warczała przy tym i wydawała różne inne śmieszne dźwięki, nawet Grima była tym wszystkim rozbawiona i pomagała Maryl uciekać przed "potworem". W pewnym momencie An wyszła nieco bliżej brzegu i cisnęła w stronę Gava kulkę ulepioną z mułu.
    - Co to za leniwy rycerz? Księżniczka jest w opałach! - rzuciła jeszcze jedną kulkę i zaśmiała się pod nosem.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  52. - Pfy - Akane prychnęła pod nosem i rzuciła jeszcze jedną kulkę, tym razem trafiając prosto w brzuch Gava. - A to sobie tam leż śmierdzielu - rzuciła rozbawiona, z przekąsem w głosie - ja w tym czasie złapię taką jedną księżniczkę i nie oddam - znowu skoczyła do Maryl, udając jakiegoś potwora, jednak tym razem rzeczywiście ją chwyciła i wzięła na trochę głębszą wodę, Grima ruszyła za nimi. Akane przy większej głębokości przestała się wydurniać, złapała pewnie dziewczynkę i przywołała Grimę, by ta wytłumaczyła jej, że rycerz jest troszkę zmęczony i musi odpocząć, a one w tym czasie mogą wyruszyć na przygodę, poszukać skarbów schowanych na dnie jeziora. Zaraz znalazły miejsce nieco bliżej wodospadu, tam Maryl miała grunt, Grima pilnowała małej, zaintrygowana tym co robiła Akane, a sama fiołkowooka nurkowała, co raz przynosząc dziewczynom jakieś znaleziska, fikuśne muszle czy inne duperele.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  53. Akane podniosła głowę do dziewczynki, słysząc w jej tonie, że ta zaraz o coś poprosi.
    - Hm? - zainteresowała się, a Grima zaraz przysunęła ucho.
    - Och tak! Chodźmy! Zgódź się no, zgódź! - sama spojrzała prosząco na dziewczynę. An przygryzła delikatnie wargę i zerknęła na nurkującą Maryl, poczekała aż mała wyjmie głowę spod wody po czym westchnęła ciężko.
    - Poczekajcie, ok? Zobaczymy, może popłyniemy, ale grzecznie poczekajcie przy brzegu... - zaznaczyła, głównie patrząc na Grimę, bo ta jednak była starsza. Sama An wyszła z wody i ruszyła w stronę Gava, kucając przy nim.
    - Dziewczyny chcą płynąć do tajemniczej groty, trzeba tam zanurkować i... Ty znasz Maryl lepiej, no i nie jestem pewna czy to bezpieczne - prześlizgnęła wzrokiem po jego nagim torsie i ostatecznie zatrzymała wzrok przy oczach chłopaka. - Mogę popłynąć, ale Ty się nią zajmujesz i wolałabym żebyś to Ty zdecydował czy jej wolno - dodała, bo rzeczywiście uważała, że ona nie ma zbyt wiele do gadania. Co innego Grima, a co innego Maryl.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  54. Uśmiechnęła się delikatnie krzyżując z nim wzrok i lekko przekręciła głowę na niepewność w głosie chłopaka. Zaśmiała się lekko.
    - Ach, Ty o tym... Nie, to nie do końca tak, boję się morza, szczególnie tej części od strony Heim, tam... No tam na głębokości nie wejdę, ale strumienie i jeziora wewnątrz lądu mnie nie przerażają. Nawet nasza plaża, znaczy ta bliżej wioski Argaru, tam też nie ma tragedii, chociaż nie wejdę zbyt głęboko - przyznała i wstała razem z nim. - Jasne, zapraszamy - dodała z uśmiechem i ruszyła w stronę dziewczyn.
    - No to płyniemy szczury lądowe, raz, raz, szykować się na wyprawę! - rzuciła żartobliwie. Grima zachichotała i radośnie wyskoczyła w powietrze, łapiąc Maryl za dłonie i porywając do krótkiego tańca szczęścia.
    - Będziemy prawdziwymi łowczyniami przygód! - zauważyła wyraźnie szczęśliwa i zaraz wskoczyła na głębsze wody. - Ja znam drogę, wiem gdzie jest wejście, zaprowadzę Was! - dodała gotowa tu i teraz. Akane zaśmiała się.
    - No dobrze, dobrze, tylko nie pędź tak szybko bo prędzej się zgubimy niż razem coś odkryjemy - zaznaczyła z zawadiackim uśmieszkiem.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  55. Grima zatrzymała się czując chwyt na ramieniu i obejrzała na chłopaka. Kiwnęła głową.
    - Jasne, że wystarczy - zapewniła. - Są dwa wąskie przejścia do pokonania, jedno po drugim, ale przy odpowiednim tempie pod wodą powinniśmy być nie dłużej niż minutę. Dzisiaj wysokość wody jest dość niska, więc po drodze mogę zahaczyć o mały przystanek, starczy tam miejsca by wystawić głowę i nabrać powietrza, co prawda nie jest ono takiej jakości jak to tutaj, ale zawsze mniejszy wysiłek dla płuc - wyjaśniła nieco poważniej. An słysząc pytanie uniosła lekko brew. Ostatnia? Na wyjaśnienie uśmiechnęła się odrobinę rozbrojona i zaraz przytaknęła chłopakowi.
    - Jasne, rozumiem - zapewniła po czym zerknęła na Maryl, a na miano rycerzycy posłała dziewczynce dumny uśmiech i pokiwała głową. - Właśnie tak, muszę zdać test co byś oceniła czy się nadaję - puściła jej oko i zaraz zmrużyła lekko oczy, patrząc na Gava. Dlaczego przeszedł na galicyjski? Grima zachichotała, bo rozumiała o co chodziło chłopakowi. Nie chciał wyjść na takiego co potrzebuje pomocy.
    - Ach te samce - pokręciła głową, zerkając na Akane i śląc jej szeroki uśmiech. Fiołkowooka skrzywiła się lekko. No super, nie miała pojęcia o co chodzi, ale machnęła na to ręką.
    - Tak jest! Najszybsza droga raz! - Grima rzuciła entuzjastycznie i ruszyła po powierzchni wody w dużo głębsze miejsce, An tak jak zapowiedziała, trzymała się na samym końcu.
    - Nurkujcie dopiero tutaj! - poleciła goblinka i sama dała nura, płynąć w stronę tajemniczego korytarza. Co chwilę oglądała się za pozostałymi, co by nie stracić ich z oczu, zaraz ominęła pierwszą, wcześniej wspomnianą, szczelinę i przepłynęła jeszcze kawałek, by wskazać miejsce "przerwy" ewentualnym zainteresowanym.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  56. Grima miała na tyle rozwinięte umiejętności pływania, że spokojnie czekała aż Gave wróci do nich z krótkiego postoju, Akane z kolei sama musiała wziąć dwa uspokajające oddechy. Wspomnienie o strachu przed wodą mimo wszystko wywołało dość nieprzyjemne uczucie, przez to zanurzyła się trochę później i zanim pokonała pierwszą szczelinę, Gave i Maryl zdążyli wrócić ze swojej przerwy. Ona nie czuła potrzeby by dobierać powietrza, więc na sygnał, że wszystko jest dobrze, zbliżyła się, czekając aż Grima poprowadzi ich dalej. Goblinka nie zamierzała przedłużać akcji, podpłynęła do drugiej szczeliny, ta była nieco węższa niż jej poprzedniczka, ale zielonoskóra dała radę się przez nią przecisnąć. Poczekała jednak przy niej, aby przejąć na chwilę Maryl, bo Gave nie dałby rady pokonać przejścia z małą na plecach. Ostatnia dopłynęła Akane, po tej przeszkodzie zostało jedynie dopłynąć do powierzchni, a to zajmowało przeciętnemu pływakowi od 5 do 10 sekund, szczególnie gdy powietrze powoli się już kończyło.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  57. An posłała krótki uśmiech chłopakowi, wdzięczna, że i za nią ktoś poczekał, zaraz po tym ruszyła ku powierzchni. Grima i Maryl już tam na nich czekały, goblinka zachichotała na pierwszą reakcję Księżniczki.
    - To nasz grajdołek i nasze skarby! Ostrzegamy wszystkie szczury lądowe! - zielonoskóra dołączyła do zabawy z echem, w pierwszej chwili nie dostrzegając kiepskiej formy Gava. An wypłynęła z wody tuż za nim, więc ciężko było to przegapić, już nawet miała pytać co z nim, ale udzielił odpowiedzi zanim padło jakiekolwiek pytanie. W milczeniu więc wyszła na brzeg siupając sobie niedaleko i patrząc na radosne buzie dziewczyn, ukradkiem zerkając w stronę chłopaka. Czyżby to on miał jakiś problem z wodą? Po chwili i Grima skupiła wzrok na chłopaku i energicznie do niego doskoczyła, kucając obok, jednak nie dotykając.
    - Spokojnie rycerzu, oddychaj spokojnie - poleciła, zaraz jednak uśmiechając się na widok przytulasa od Maryl i znowu skacząc wzrokiem na An, gdy mała i do niej przylgnęła. Sama Akane trochę była zaskoczona tym gestem, ale przytrzymała dziewczynkę przy sobie, śląc jej uśmiech i kierując spojrzenie na wodę. Widok był niesamowity. Grima podskoczyła radośnie i klasnęła w dłonie, jednak na zarzut wydęła nieco usta i prychnęła.
    - Wypraszam sobie, nie miałabym gdzie tego wszystkiego upchać! Poza tym o wiele lepiej jest zabierać coś za każdym razem, niż naraz, wtedy można wracać i wracać, tyle ile się chce! - znowu wystrzeliła w powietrze.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  58. An rzeczywiście nie rozumiała i słysząc pierwsze zdanie w obcym języku zacisnęła lekko usta, czuła się przez chwilę jak jakaś ułomna. Na szczęście Maryl w porę zauważyła jej strapiony wyraz twarzy i najwyraźniej obrała sobie za cel wyjaśnienie o co chodzi. Bajka? Akane zmrużyła lekko oczy. Chciała by jej opowiedziano bajkę? To była pierwsza myśl, ale przy kolejnych słowach szybko zrozumiała.
    - Ach, smok, jasne! - zaśmiała się sama z siebie. To Maryl opowiadała bajkę. Dziewczyna musiała przyznać, że mała robiła to naprawdę dobrze, chociaż nie była pewna czy rozbawienie słuchacza było jej celem. Walić, An nie powstrzymywała szerokiego uśmiechu, ale kiwała głową, starając się wyłapać o co chodzi.
    - Oho, walczyć? No to trzeba się szykować do boju! - fiołkowooka wstała na równe nogi, wypięła dumnie pierś i założyła ręce na biodra, by po chwili powędrować wzrokiem za wesołym dzieckiem.
    - Nie wolno! - Grima zgrała się z Maryl i zaraz zachichotała, wyraźnie tym rozbawiona. - No właśnie! Woaaaah! - goblinka również zaryczała i zaraz uśmiechnęła się dumnie. Akane zaśmiała się na to wszystko i pogroziła palcem Gavovi.
    - Widzisz, lepiej uważaj, taki smok z łatwością skopie Twoje dupsko - rzuciła zadziornie.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  59. Grima zadowolona podskoczyła wysoko i wylądowała na pobliskiej skałce, na której zaczęła odstawiać kolejny taniec szczęścia, Akane z kolei założyła ręce na biodrach i posłała Gavovi zadziorny uśmiech.
    - Dobrze wiemy, że małe złośnice najtrudniej ubić, są jak muszki, irytujące acz trudno w nie trafić - pokazała mu język po czym obróciła się gwałtownie, czując, ze Grima zeskoczyła tuż za jej plecami. Na niewiele ten obrót się zdał, gdyż zielonoskóra skoczyła energicznie w ramiona An, wpadając razem z nią do wody i wynurzając się wyraźnie rozbawiona.
    - Już jej tak nie słodź bo się w Tobie zakocha! - rzuciła do Gava i poruszyła zabawnie brwiami, zaraz rozejrzała się dookoła. - Fiołku? - odrobinę się zaniepokoiła, ale zaraz poczuła chwyt na nodze i ktoś wciągnął ją pod wodę, a tam strzelił prosto w nos, wcześniej oczywiście puszczając nogę. Akane ruszyła w stronę skarbu, a Grima zaczęła gonić za nią, z szerokim uśmiechem na twarzy.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  60. Rei pokręciła głową na słowa chłopaka i przeprosiny.
    - To raczej Ciebie powinni przeprosić, bez urazy, ale zasranym obowiązkiem rodziców jest nauczyć dziecko tego pojęcia. Jeżeli robią to źle albo wcale to jest tylko i wyłącznie ich wina, nie Twoja więc... - wzięła głęboki wdech, bo czuła, że nieco ją irytował Pan Śmierć i sama matka bliźniaków. - Nie masz za co przepraszać - dokończyła i posłała mu ciepły uśmiech.
    - Gave, po prostu podziękuj, zamiast przepraszać, to wyjdzie o wiele lepiej - puściła mu oko. - Przynajmniej w tym przypadku - dodała, nadal z pogodnym wyrazem twarzy, a gdy zdradził swój punkt widzenia kiwnęła głową.
    - Widzisz, Ty też mógłbyś ten czas spędzić zdecydowanie lepiej, a jednak zapchałeś sobie czas, aby jej pomóc - poklepała dłonią dłoń chłopaka. - Czemu bez sensu? Nie jesteś wyjątkiem, każdy lubi czuć się potrzebny i jeżeli to nie haczy o skrajności, to nie ma w tym nic złego. W Twoim wieku skrajności jednak są dość powszechne, pozostaje mieć nadzieję, że z czasem wyczujesz kiedy warto ryzykować mniej, a kiedy bardziej. Jakoś jednak trzeba się tego nauczyć - przyznała.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  61. Pasować do świata? Spojrzała na niego nieco łagodniej.
    — A kto według Ciebie pasuje do tego świata? Jakie są wyznaczniki? Jesteś tutaj, uczysz się żyć w tym świecie, a nie innym. Żyjesz, robiąc rzeczy, przy których większość łatwo by zginęła. Na moje pasujesz tak samo jak każdy, kto się tutaj urodził. No i zjadłeś kawałek mnie. Nie wiem jak działa wasza magia, ale nie chciałabym być przez to wciągnięta do jakiegoś miejsca z ruchomymi książkami i cegłami, które śledzą każdy Twój ruch — powiedziała, usiłując zdobyć się na jakiś żart na sam koniec, bazując na rzeczach opowiedzianych jej przez Tonego. Westchnęła. Tak, nie potrafiła pocieszać ludzi. Ułożyła się wygodniej.
    — Poza tym, według mnie, wpasowałeś się tutaj bardziej niż ktokolwiek inny od was. Czarne myśli zostaw czarnym charakterom, takim jak ja, dobra? Rano wrócimy do treningu z liszkami, a później wyżyjesz się na goblinie — dodała jeszcze, przymykając oczy, jakby szykowała się do snu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  62. Patrzyła jak do niej podpływa, ale nie zareagowała. W końcu to była tylko zabawa. Ze śmiechem dała się rzucić do wody. Zdążyła złapać powietrze, ale będąc pod wodą nabrała jej trochę w usta, aby zaraz wynurzyć się tuż przed nosem chłopaka i wypluć wodę tuż przed nim. Pokazała mu język, łapiąc szybko za rękę ciągnąc w swoją stronę.
    — A masz twardą piłę do tego? — zapytała z zadziornym uśmiechem na ustach, odsuwając się w bok, puszczając go, licząc na to, że teraz to on wpadnie do wody.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  63. - Hm? - Grima zastrzygła uchem, przerywając zabawę z Akane i niczym poparzona wyskoczyła na brzeg. Sama An z kolei na słowa o zajętym sercu lekko zacisnęła usta i zerknęła na swoje dłonie schowane pod wodą, powoli ruszyła do brzegu i równie wolno wyszła z wody.
    Zielonoskóra w podskokach dogoniła chłopaka i małą Maryl po czym zaczęła wpatrywać się w twarz Gava tak, jakby posiadał informacje nie z tej ziemi.
    - Zajęte serce? Jaka ona jest? Jesteś zakochany? - dopytywała z wyraźnym niedowierzaniem w głosie, zanim jednak Gave odpowiedział rozejrzała się, zmarszczyła gniewnie czoło i obejrzała na Akane.
    - Fiołku! Co się tak wleczesz?! - zrugała ją i ruszyła pędem w jej stronę.
    - Ja... Musiałam się nieco ogarnąć - granatowowłosa automatycznie poprawiła kilka niesfornych, mokrych kosmków włosów, po czym posłała Ri przepraszający uśmiech.
    - A po co? Przecież i tak wyglądasz pięknie - goblinka prychnęła rozbawiona tym wyjaśnieniem i przyciągnęła ją do szczeliny, którą mieli wszyscy przekonać.
    - Maryl prowadzi! Czytałam, że dzieci mają najlepiej rozwinięty jakiś część co pozwala fantazjować, a skarby zawsze są w fantazyjnych miejscach! - zachichotała wyraźnie zadowolona i tyknęła Gava w bok. - A z Tobą jeszcze nie skończyłam, musisz mi wszystko opowiedzieć! - klasnęła w dłonie entuzjastycznie.

    Ri i An

    OdpowiedzUsuń
  64. Akane słysząc opis miłości Gava wyraźnie się rozchmurzyła i zachichotała pod nosem.
    - Ej! - Grima strzeliła chłopaka w nos, gdy się do niej pochylił. - Ha! Jasne, że znam, to Maryl - pokazała język chłopakowi i sama się wyszczerzyła wchodząc w korytarz tu za nim. - A tak poważnie, to właśnie udowodniłeś, że Twój poprzedni argument nie ma sensu - oznajmiła dumnie. - Nawet gdybyś mnie miał w sercu, ja w swoim mam innego i co? To, że moje jest zajęte, wcale nie znaczy, że ktoś inny nie może mnie kochać. Wniosek, uważaj na to przesadne słodzenie! - zachichotała szczęśliwa, a Akane zawtórowała jej śmiechem, trafiło jej się całkiem przyjemne towarzystwo.
    - A Ty co się śmiejesz? Lepiej gadaj kto siedzi w Twoim serduszku hm? - zielonoskóra obejrzała się nagle na An, a ta zamrugała szybciej oczyma. - Ha! Wiedziałam, że ktoś siedzi! - Grima znowu zachichotała. - No ruchy, kluchy! Maryl ten Twój konik bardzo się spasł - rzuciła rozbawiona i znowu się roześmiała.

    Ri i An

    OdpowiedzUsuń
  65. - Yhy - Grima prychnęła śmiechem. - Jakoś Ci nie wierzę - zachichotała po czym dumnie wypięła pierś do przodu. - Postrzelony jakich mało - kiwnęła głową jednak zaraz odrobinę spoważniała i pokręciła głową. - Ależ nikt nie mówił, że on ze mną wytrzymuje, on nawet mnie nie kocha, ale mi to nie przeszkadza, nie musi wiedzieć - oznajmiła, nadal z pogodnym wyrazem buzi. Na kuksańca i komentarz sama obejrzała się na Akane.
    - Dlaczego śliski, przecież miłość jest normalna - zauważyła. An przyglądała się goblince już od momentu, w którym ta zdradziła swój punkt widzenia, złapała jednak spojrzenie Gava, gdy rzucał swój "cichy" komentarz.
    - Nie jest wcale śliski, przynajmniej nie dla mnie - teraz to ona rzuciła chłopakowi wymowne spojrzenie, ale zaraz wróciła wzrokiem do zielonoskórej.
    - Oczywiście, że jest normalna, tyle, że ma różne twarze, nie zawsze jest nam dane uczestniczyć w szczęściu ukochanej osoby - zauważyła, wzruszając przy tym lekko ramionami.
    - Hm? - Grima ciekawsko zastrzygła uchem, a An westchnęła i wskazała na goblinkę ręką. - Tak jak powiedziałaś, druga strona nie musi kochać, skoro widzę, że to nie ja daję szczęście to wolę stać i obserwować z daleka - podsumowała po czym sama zaczęła nieco popędzać towarzystwo. - Długa jeszcze ta szczelina? - rzuciła od niechcenia.
    - To głębokie... - goblinka dopiero po chwili skomentowała wypowiedź co do obserwowania z daleka.
    - Przecież to Twoja własna myśl, tyle, że ubrana w moje słowa - An spojrzała na Ri z wyraźnym rozbawieniem na twarzy.
    - Ależ ja jestem mądra! - zachichotała zielonoskóra.

    Ri i An

    OdpowiedzUsuń
  66. Obie dziewczyny spojrzały na Gava, Grima słuchała go z zainteresowaniem, a Akane lekko uniosła brew i obserwowała go z jakimś takim niedowierzaniem na twarzy. Na usta pchało się ich standardowe "skorzystaj z własnych rad", bo szczerze powiedziawszy fiołkowooka wątpiła by spotkał się z Onyx czy jakąś inną dziewczyną i wyznał jej co czuje. Zielonoskóra przekręciła głowę i zaczęła zastanawiać się nad sensem słów chłopaka, może i w nich coś było? An słysząc skierowany do siebie komentarz zerknęła w bok i odrobinę posmutniała. Doskonale wiedziała, że zrobiła źle, ale najwyraźniej Gave zamierzał jej to wypominać do usranej śmierci. Na usta pchały się kolejne słowa, ale wtedy Maryl runęła w dół i obie dziewczyny zareagowały błyskawicznie. Grima złapała Gava, An Grime i wyrwę skalną, w razie gdyby musieli wyciągać małą z tarapatów, na szczęście jednak czarnowłosy w porę zareagował i już zaraz mała była na stabilnym gruncie. Akane przepchnęła się do Maryl i kucnęła przy jej nodze, by sprawdzić czy ta nie jest przypadkiem zwichnięta.
    - Nie jej wina, jest lekka, skała musiała być bardzo krucha, kilka zadrapań, ale - poruszyła nogą dziecka na różne strony. - Zdaje się, że to nic poważnego... - tu spojrzała w oczy Gava. - Zanim cokolwiek powiesz, mam nadzieję, że te szpilki, które mi wbijasz sprawiają Ci chociaż przyjemność - posłała mu blady uśmiech i odwróciła się, zbliżając do wyrwy i zerkając w jej środek, zamierzała sprawdzić, czy dalsza wędrówka jest bezpieczna.
    Grima stała nad Gavem i Maryl, zerkając to na Akane, to na chłopaka, czuła od nich specyficzny zapach, ale nie do końca była w stanie połączyć kropki. Sama kucnęła przy małej i zadała jej kilka pytań, upewniając się, że wszystko z nią dobrze, ostatecznie spojrzała na Gava.
    - A ta Twoja miłość to jak zareagowała, gdy jej powiedziałeś, że ją kochasz? - zapytała, bo w głowie wciąż krążyły jej słowa o wyznaniu uczuć.
    - Tam chyba coś jest... - An wyciągnęła głowę z dziury i pokazała reszcie towarzystwa kawałki skały. - Patrzcie na brzegi, idą po łuku, zupełnie jakby ktoś zakamuflował tą lochę... - wysnuła i ułożyła na ziemi kilka fragmentów, które rzeczywiście mogły przypominać część kamiennej pokrywy.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  67. Akane uśmiechnęła się do Maryl kącikiem ust.
    - Przygoda jest fajna, kiedy jest długa i można o niej komuś opowiadać. Gave ma rację, musisz bardziej uważać, bo nikt nie usłyszy o Twoich dokonaniach - poleciła dziewczynce, a Grima przełożyła to na ich język.
    Sprawdzając dziurę i słysząc chłopaka obejrzała się na niego.
    - Przypomnieć Ci jak wieloma aluzjami to Ty mnie zasypywałeś? - bardziej stwierdziła niż zapytała. - Myślisz, że serio wszyscy mi odpowiadają tak jak tego sobie życzę? Doskonale wiem, że nie wszystko pójdzie po mojej myśli, nie musisz mnie gnoić by to udowodnić - zmarszczyła czoło. - Masz w głowie jakiś fantazyjny obraz Panny Idealnej, osoby, której jedzą z rąk i której nigdy się nie obrywa. Przypomnieć Ci coś?! Chciałeś zabić Ryu, zapewniłeś mu konkretną traumę, a on co? Chodzi za Tobą i Ci to wypomina przy każdej możliwej okazji? A Rei? Dała Ci dach nad głową, ciepłe posiłki i namiastkę domu, więc nie pieprz, że to wobec mnie wszyscy są tacy kochani. Po prostu trafiliśmy w łapsa świadomych dorosłych, którzy wiedzą, że popełnianie błędów i uczenie się na nich to podstawa dorastania. Tony, Ryu, Ty czy ja. Natan, Morgana, nawet maluchy... Wszyscy możemy na nich liczyć, nie jestem w tym sama - zaznaczyła stanowczo i usiadła na skraju wnęki, co by lepiej ją obadać. Później padły kolejne słowa na jej temat.
    - Właściwie to rzuciła jednego, bo poczuła coś do innego i czuła się z tym źle, jakby oszukiwała tego pierwszego - tu znowu obejrzała się na Gava. - Drugi jak sam przyznaje, ma mętlik w głowie, ciśnie po dziewczynie gdy tylko ma ku temu okazję, a że dziewczyna nie wpasowuje się w jego wizję jej osoby, bywa durna i popełnia błędy, to ma sporo okazji by na nią pokrzyczeć, krzyczy najgłośniej ze wszystkich, bo mu zależy. Nie zmienia to jednak faktu, że dopiero poznaje samego siebie, swoje własne emocje i uczucia - westchnęła ciężko i spojrzała w przepaść pod nogami. - Nie chcę być kulą u nogi, masz możliwość zwiedzić świat, poznać co lubisz, a może nawet poznać kogoś kto przyćmi moją osobę - dodała już ciszej po czym wślizgnęła się do szczeliny, celując w półkę skalną dwa metry pod nimi.
    Grima stała w nie małym osłupieniu słuchając ich dialogu, czuła się jakby scena niczym z książki odgrywała się tuż przed jej oczyma, dopiero skok Akane był w stanie wyrwać ją z "hipnozy". Goblinka doskoczyła do skraju wyrwy.
    - Czy Ty jesteś nienormalna! - wrzasnęła na dziewczynę, a An uniosła do niej spojrzenie.
    - Właściwie to tak... - przyznała.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  68. - Skarbie, dziecko to poświęcenie, zrodzone z miłości czy bez niej, nieważne. Jest kruche i nieporadne, potrzebuje wzorców do naśladowania ale i bezinteresownych opiekunów, istot które wezmą za nie odpowiedzialność na tak długo, aż samo nie będzie mogło go wziąć na siebie. Jedni sprawdzają się w tej roli, inni nie, a jeszcze innym nie jest to dane i to z różnych powodów, nie zmienia to jednak faktu, że odpowiedzialność przy nich zostaje. Tak więc tak, znam się na tym lepiej i wiem, że Twoim rodzicom nie wszystko wyszło tak jak powinno, zdarza się, niestety - wzruszyła ramionami. Na pytanie uśmiechnęła się lekko pod nosem.
    - Jesteście niesamowici... - przyznała cicho. Ich troska o siebie połączony z faktem, że nie potrafią długo wytrzymać bez darcia kotów był rozbrajający. Sama odchrząknęła, gdy sprecyzował kogo ma na myśli.
    - Walczy ze swoim długim językiem, ale daje radę. Widać, że jej ulżyło, chociaż nie często wychodzi z domu. Bez obaw, udało Wam się - zapewniła z delikatnym uśmiechem. Bolał ją jedynie fakt, że Ryu mocno na tej pomocy ucierpiał. Kolejnym pytaniem zaskoczył ją jeszcze bardziej, spojrzała na niego z ciepłym uśmiechem.
    - Trzeba polubić samego siebie, doceniać swoje zalety i pracować nad wadami. Jednych uda się wyzbyć, innych nie, to również trzeba zaakceptować, ale nie spoczywać na laurach, nadal pracować nad poprawą. Małe kroczki - poleciła z tym samym uśmiechem. - Wiem, że to nie łatwe, ale życie nie jest łatwe, niestety. Chociaż nastolatki mają tendencję utrudniać je sobie dodatkowo - dodała szczerze.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  69. - Nie wyciągam, a kończę. Nigdy nie zamknęliśmy tego tematu, bo uciekałeś albo Ty albo ja - poprawiła go. - Pozwalasz mi tak myśleć, starasz się uświadomić to co już dawno wiem, nie uświadomisz mi tego jeszcze bardziej, nawet jak będziesz mi to wypominał latami. Sprawiasz mi jedynie przykrość, nic więcej. Zrobiłam źle, wiem, nie musisz mi tego przypominać przy każdej możliwej okazji. Czasami zachowujesz się jakbyś celowo robił mi na przekór, tylko po to by pokazać, że ktoś myśli inaczej niż ja - skrzywiła się. - Ja to wiem, nie jestem tępą idiotką - oznajmiła. - Nie odzywa się do Ciebie z innego powodu i owszem, ma do tego prawo, a ja nie próbuje wejść Ci na sumienie tylko przedstawiam przykłady. Doskonale wiem, że było Ci głupio, w przypływie jakiś tajemniczych emocji sam mi się z tego zwierzyłeś - bąknęła i zaraz wzruszyła ramionami. - Całe szczęście, że nie zamierzasz zmieniać, myślę, że nawet nie masz pojęcia jak Cię postrzegam. Sama nie mam jak tego pokazać, bo jeżysz się na 90 procent tego co mówię - dodała przed skokiem i rozejrzała się dookoła, sprawdzając równocześnie czy półka, na której wylądowała jest stabilna.
    - Kopnęła w dupę, okropna ta dziewczyna, temat zamknięty - podsumowała po czym zerknęła w górę, a kącik jej ust drgnął delikatnie gdy dojrzała jak przyciąga do siebie Maryl. - Cóż, najwyraźniej jedno i drugie ma szczęście, cieszcie się tym ile wlezie - skomentowała wracając do oględzin. Grima rzuciła im po jeszcze jednym, dość niepewnym spojrzeniu i zaraz westchnęła ciężko.
    - No właśnie, jakie są prognozy? - również się zainteresowała. Akane znalazła w tym momencie coś co przypominało stopień. Spojrzała w górę.
    - Mam tu jakieś schody, zejdę zobaczyć czy są bezpieczne, a Wy powoli schodźcie! - krzyknęła i sama ostrożnie ruszyła po stopniach, badając wcześniej każdy postawiony krok i podpierając się o ścianę tak w razie co. Głębiej było coraz ciemniej, więc wolała być ubezpieczona.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  70. Rei zaśmiała się krótko.
    - Mhm, racja, chyba nawet macie równie długie - dodała z nieco zadziornym tonem i posłała chłopakowi kolejny ciepły uśmiech.
    - Widzisz, mówiłam, że nastolatki zawsze to sobie utrudniają - Powiedź Gave, co właściwie jest z Tobą tak bardzo nie tak, hm? Czego tak bardzo w sobie nie lubisz? - zapytała z czystej ciekawości, ale i zwykłej chęci pomocy chłopakowi.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  71. Pierwszego stwierdzenia nawet nie komentowała, ale przy drugim rozłożyła ręce w geście poddania się.
    - Nie wiem jakiego zachowania oczekujesz, z reguły nie pasuje Ci żadne - stwierdziła i westchnęła. - Wbrew pozorom wiem, że nie masz o mnie tak złego zdania, dlatego właśnie nie rozumiem dlaczego zdecydowana większość naszych dialogów wygląda jak teraz - przyznała.
    - BLE, BLE, BLE - nagle wtrąciła się Grima, ułożyła dłonie tak, aby przypominały gadające postacie i klepała raz jednym, raz drugim dziobem. - Dziubki, napięcie seksualne między wami sięgnie zaraz zenitu! Gadacie dużo, a nic nie słuchacie, może to dlatego, że gdzieś pod kopułami macie ochotę wpić się w usta tego drugiego - burknęła na nich. - Jedno i drugie, jakby rozmawiało ze ścianą - spojrzała na Gava, marszcząc przy tym czoło. - TY! - wskazała go palcem. - "Jeśli o mnie chodzi"?! - zacytowała - Nie chodzi o Ciebie! Chodzi o Was, o dwie osoby takiej samej wartości. Nie możesz uznać samodzielnie tematu za zamknięty, kiedy dotyczy on też kogoś innego! - zrugała go. - A TY!? - tu pokazała paluchem na Akane. - Odwrotna sytuacja! Zaczynasz temat bez pytania. Nie każdy ma ochotę wyjaśniać takie sprawy w tym samym momencie co Ty! - jej również się oberwało. Goblinka wyprostowała się i założyła ręce na biodra. - Czy nie prościej byłoby porozmawiać na spokojnie w jakimś ustronnym miejscu?! - znowu spojrzała na Gava. - Nie uciekać przed tematem - przeniosła spojrzenie do An - i nie zaczynać robiąc przy tym naście innych rzeczy! - nie mogła już ich słuchać.
    - Litości! Chyba tylko ślepy by nie zauważył, że i Ciebie, i Ciebie - pokazała na nich paluchami - obchodzi to jak postrzega go to drugie, ale wolicie przekrzykiwać się argumentami niż zwyczajnie sobie powiedzieć! - fuknęła po czym otrzepała się z niewidzialnych pyłków.
    - Dziękuję, skoczę sama - dodała, odpowiadając na pytanie Gava i rzeczywiście zeskoczyła na półkę. An w tym wszystkim zatrzymała się na jednym z pierwszych stopni i zacisnęła usta słuchając zielonoskórej. Skrzywiła się lekko, wiedziała dlaczego zaczyna ten temat w takich sytuacjach, ale może rzeczywiście pora było trochę się ogarnąć.
    - Byłoby lepiej - przyznała cicho. - Ja jestem otwarta, ale jak sama zaznaczyłaś, nie tylko ode mnie to zależy - podsumowała z głośnym westchnięciem i zaraz wyciągnęła dłoń do Maryl.
    - Złap mnie proszę za rękę, schody nie mają balustrady - uśmiechnęła się do niej delikatnie, nie chciała by małej coś się stało.
    - A Ty przepuść mnie przodem Fiołku, tam jest ciemno, widzę lepiej od Was, z resztą Maryl też. Widząc jak drepczesz po omacku stwierdzam, że Twoje oczy nie potrafią tyle co nasze - Grima nie miała już karcącego tonu, ale An i tak poczuła się jak mała dziewczynka, szybko jednak potrząsnęła głową i puściła zielonoskórą przed siebie, by po tym znowu spojrzeć na Maryl.
    - Skoro tak, to czy ja mogę trzymać Cię za rękę? Będziesz mnie prowadzić... proszę? - spojrzała na nią z błagalnym wyrazem twarzy, jasne, że udawała, ale mimo wszystko wolała zabezpieczać dziecko.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  72. - Nie Ty, ale Ty reagujesz alergicznie, gdy chcę poruszyć jakieś głębsze tematy - odpowiedziała i zaraz westchnęła ciężko. - Nie ważne, nie tu, bo zaraz znowu mi się dostanie - to już rzuciła nieco luźniej, a Grima zerknęła na nią z tymi swoimi specyficznymi iskierkami w oczach i pogroziła paluchem. An uśmiechnęła się pod nosem, specyficzna postać, polubiła ją. Do Gava goblinka znowu poklepała swoim palczastym "dziobem" i nie mówiła nic więcej, zamierzała im jedynie zwrócić uwagę, a nie wtrącać się w ich miłosne rodeo. Wolała skupić się na przygodzie.
    - Dobrze, więc daj mi znać jak znajdziesz na to czas i ochotę - powiedziała normalnie, bez tych całych chłodnych wstawek, zaraz jednak rzucając chłopakowi wymowne spojrzenie i obejmując delikatnie dziewczynkę ramieniem.
    - No głupi, jasne, że się nie boisz, przecież doskonale wiesz, że nawet jak są to Twoi dzielni rycerze Cię obronią - zapewniła, tykając nosek Maryl. Grima z kolei spojrzała po całej trójce i zastanowiła się chwilę.
    - Nigdy o takich nie słyszałam, jednak biorąc pod uwagę ich tendencję do kopulacji, jest opcja, że powstało coś takiego - stwierdziła, kiwając głową z szerokim uśmiechem. An mentalnie załamała ręce, spojrzała na Maryl, złapała pewnie jej rączkę i kiwnęła głową, zachęcając do dalszej wędrówki.
    - No cóż, najwyżej skopiemy parę tyłków - szepnęła konspiracyjnie do ucha małej, licząc, że chociaż coś zrozumiała.
    - Oho! Mamy wodę! - padło z przodu. - Poczekajcie, zobaczę jak jest głęboko... - Grima ruszyła kilka stopni niżej. - Wygląda na to, że schody są tylko podtopione, chociaż dla Maryl może być za głęboko... Ale nad schodami jest jakaś jama! - zdała relację i cofnęła się do ekipy. - Jeszcze dziesięć stopni i mamy zalany korytarz, to albo jama w ścianie - podsumowała.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  73. Dla An nie było większego znaczenia czy pójdzie korytarzem, czy też wejdzie w jamę, jednak towarzystwo było dość znaczące. Nie rozumiała o czym rozmawia Gave z Maryl, ale czuła, że może co nieco dotyczyć jej osoby. Zdążyła jedynie wziąć głęboki oddech, gdy nagle dziewczyna spojrzała na nią spod byka i rzuciła swój komentarz. Akane prychnęła cicho pod nosem, przytaknęła Maryl głową.
    - Jasne, że Twój, Ty tu jesteś księżniczką - nie komentowała już kwestii seksu, bo chociaż rozumiała, że w tej społeczności nie był on tematem tabu, to sama nie planowała demoralizować dziewczynki. Zeskoczyła z dwóch ostatnich stopni do wody, sięgała jej nieco za kolana.
    - To i ja wezmę korytarz, raczej kiepski byłby ze mnie towarzysz dla naszej królewny - zauważyła z delikatnym uśmiechem, Grima energicznie pokiwała głową.
    - Świetna uwaga, my jesteśmy też mniejsze i sprawniej zbadamy wąski tunel, a Wy sobie idźcie - teatralnie zatrzepotała rzęskami po czym wskoczyła w korytarz, poganiając Maryl, aby ta poszła za nią.
    - Zobaczysz, znajdziemy tu coś super! - rzuciła entuzjastycznie. An w milczeniu przeskoczyła wzrokiem z pleców dziewczyn na twarz Gava, posłała mu krótki, słaby uśmiech i ruszyła przed siebie brodząc w wodzie.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  74. Szła w milczeniu, rozglądając się dookoła i chociaż cisza ją również gryzła nieco w uszy, to pozwalała trwać jej przez krótki czas, w końcu jednak obejrzała się na chłopaka.
    - Ach, właśnie, miałam Ci przekazać... - przypomniała sobie w porę. - Rei prosiła, w razie gdybyśmy się spotkali to, no... Jak to mówiła, fajnie, że podróżujesz, ale masz pamiętać o świętach, że jesteś na nie zaproszony - zaśmiała się cicho pod nosem. - Prosiła by dodać, że kakao w tym zapyziałym królestwie znalazła, więc jak się nie zjawisz to i Ciebie znajdzie - samo wspomnienie tych słów w ustach Japonki było zabawne, przez co An wyglądała na bardzo rozbawioną.
    - Przekażę jej, że u Ciebie wszystko dobrze, ucieszy się - dodała już odrobinę poważniej, jednak nadal w pogodnym tonie.

    An

    OdpowiedzUsuń
  75. Kiwnęła głową, zadowolona, że przy tych wszystkich akcjach nie zapomniała o prośbie kobiety, jednak słysząc pytania Gava zmarszczyła lekko czoło.
    - Z tego co mi wiadomo to gregoriański... - sama podrapała się po głowie, bo pewna nie była, zaraz uśmiechnęła się nieco pod nosem. - Mamy październik, chodzi o święta 24 grudnia, zawsze wtedy organizujemy rodzinne schadzki - wyjaśniła, tak aby miał pewność co do daty. Trochę zaskoczona spojrzała jak wysuwa się na przód, jednak kiedy zaczął nagle spadać w dół odruchowo capnęła go za ramię, wciągając przy tym głośno powietrze.
    - Matko, weź mnie nie strasz! - rzuciła, sama się przy tym śmiejąc i puszczając rękę bruneta. Wizja, że ten wpada gdzieś w ciemne odmęty wody była dość przerażająca, ale na szczęście rzeczywistość była bardziej komiczna.
    - No super cwaniaku, stało się w kolejce po wzrost i teraz masz, ja będę musiała płynąć - mlasnęła udając zniesmaczenie. - Myślisz, że serio coś znajdziemy? - rzuciła z czystej ciekawości.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  76. Jasne, że wiedział, ale świąt było kilka.
    - Wiem, wolałam sprostować o jakie konkretnie chodzi, wcześniej są jeszcze Mikołajki, a nie o nie chodzi - sprostowała luźno, wzruszając ramionami. Kiwnęła głową. - Sama się w tym czasem gubię - przyznała, bo rzeczywiście, w tym świecie takie rzeczy nie zdawały się zbyt istotne.
    - Maryl byłaby prze szczęśliwa, chociaż Grima pewnie też - stwierdziła z delikatnym śmiechem i odbiła się od gruntu, by ruszyć dalej wpław.
    - Zdecydowanie po coś innego, na nieszczęście dla moich znajomych - rzuciła, nadal w żartobliwym tonie. W sumie chciała coś dodać, ale nie mając gruntu pod nogami nie czuła się zbyt pewnie i dopiero kiedy na jednym z zakrętów mogła oprzeć stopy o bardziej wypukły fragment dna, wtedy obejrzała się na Gava.
    - Mogę coś powiedzieć w TYM temacie, czy dzisiaj w ogóle nie chcesz o nim słyszeć? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  77. Zmrużyła lekko oczy, gdy zapytał o uszy, ale nie odpowiedziała. Sam zaczął mielić ozorem, więc dała się chłopakowi wygadać, a na ostatnie słowa ciężko westchnęła.
    - Chciałam po prostu przeprosić, ok? - znowu westchnęła. - Przepraszam, że wyskakuję z tymi sugestiami w mało odpowiednich momentach, ale to wcale nie tak, że lubię dramy i chcę je z Tobą ciągnąć. Po prostu się boję, dobra?! Zawsze jak byliśmy sami i schodziło na ten lub podobny temat to zachowywałeś się irracjonalnie. Raz krzyczysz, zaraz całujesz, raz się otwierasz, zaraz mieszasz mnie z błotem... Po prostu w towarzystwie czuję jakbym miała plecy, próbuję rozmawiać, a Ty przy innych nie stosujesz tych swoich zagrań - zacisnęła zęby. - Nie chcę zmieniać Twoich myśli o mnie, chcę żebyś mi w końcu powiedział co o mnie myślisz bez tych wszystkich gierek - burknęła krzyżując z nim spojrzenie i zakładając ręce na biodra.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  78. Zacisnęła usta w wąską kreskę, gdy znowu ją uraczył tym chłodnym tonem. Słysząc propozycje odpowiedzi spojrzała na niego z lekkim niedowierzaniem, otworzyła usta by coś powiedzieć, ale huknął na nią i An zrobiła lekki krok w tył, wzrokiem uciekając gdzieś w bok. Nie przerywała krzyków, zaciskała jedynie mocno palce w pięści, a kiedy skończył podniosła wzrok do jego oczu.
    - Nie Ciebie się boję idioto! - sama zrobiła kilka kroków do niego. - Boje się, że... - zacięła się na chwilę, znowu uciekając wzrokiem, ale szybko wróciła oczyma do jego twarzy. - Że będą tą przysłowiową śliwką! Wpadnę w pieprzony kompot! Że rozmowa zejdzie na nieodpowiednie tory! Jesteś kuźwa inny niż wszyscy, wszystko jest inaczej! Wzbudzasz we mnie tak skrajne emocje, że czasami sama siebie nie poznaję! Czasami mam ochotę ukręcić Ci łeb! - wykonała gest ukręcania głowy patrząc mu prosto w oczy, odwróciła się jednak gwałtownie do niego bokiem. - A później sobie zdaję sprawę, że ani nie chcę, ani bym nie potrafiła... Ale Ty tak... - zerknęła na niego. - Chcę to usłyszeć, a nie wchodzić Ci do głowy... - powiedziała już ciszej i znowu odwróciła się do niego przodem. - Szczerze? Z minusów... Z mojego punktu widzenia i co do mojej osoby zdajesz się być twardy jak skała. Potrafisz zgnoić mnie na pstryknięcie palca... Ja nawet wściekła nie potrafiłabym zaserwować Ci takich epitetów jak Ty mi na ognisku. Wiem, zła chwila, ale mimo wszystko... Tyle, że ja jestem ciepłą kluską, szczególnie, gdy mi zależy - podniosła oczy do jego tęczówek. - A na Tobie mi zależy, ale spokojnie... Nie wymagam byś to zrozumiał, sam dopiero wchodzisz w temat uczuć... Plusów masz znacznie więcej, chociaż widzę, że to bardziej mój problem, niż interesująca Cię sprawa - dodała cicho.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  79. Westchnęła ciężko po raz kolejny, po raz kolejny dała mu się wysłowić i zmarszczyła czoło dopiero gdy wspomniał o wchodzeniu do głowy, nadal jednak milczała dając mu mówić, ostatecznie odrobinę posmutniała i wzruszyła ramionami spoglądając w sufit.
    - Nie weszłam Ci wtedy do głowy, w trakcie rytuału weszłam do głowy matki, a wasza rozmowa była jedną z jej ostatnich wspomnień... Też niby mnie znasz, wiesz, że nie lubię panoszyć się bez pytania po cudzej głowie, a jednak tworzysz własne teorie. Wypalanie tego wtedy było nie na miejscu i za to przepraszam... Ale nie przeproszę za to, że żyję i że odzywam się nie tak jak Ci pasuje, nie przeproszę, że tu przyszłam i okazało się, że i Ty tu jesteś, za to nie przeproszę, ani za to, że wcale nie widzę w Tobie Twojego brata. To Ty się ciągle z nim porównujesz. Wszędzie mnie pełno i psuję sytuację, rozumiem, niestety nie wiem co na to zaradzić - spojrzała mu w oczy. - A śliwka... cóż - ruszyła się i powoli zaczęła go wymijać. - Boję się, że Cię kocham, ale to już nie istotne. Możesz uznać temat za zamknięty, nie będę już go wyciągać - zapewniła ruszając przed siebie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  80. Zatrzymała się pod wpływem jego gestu i odruchowo zacisnęła mocniej powieki, jakby gotowa na ewentualny kolejny ruch chłopaka, ten jednak nie nastąpił i dziewczyna uchyliła powieki. Słuchała co mówił, pozwoliła się odwrócić i spojrzała mu w oczy, ale miała dość smętny wyraz twarzy. Ręce miała zwieszone luźno po bokach, ale kiedy wspomniał o robieniu wody z mózgu nie dała rady milczeć.
    - Słyszę co o mnie mówisz! - krzyknęła i pchnęła go w tył. - W Twoich ustach jestem okropną osobą, same ze mną problemy! Tylko cię drażnię, tylko irytuję. Jest Ci lepiej kiedy mnie nie ma obok! - wysunęła nogę w przód i lekko się pochyliła w stronę chłopaka. - Gdybym zobaczyła, że przy Onyx czy jakiejś innej jesteś tak uśmiechnięty i wesoły jak wtedy kiedy się nie odzywam i stanowię tło to bym Cię oddała, a nie się dzieliła. Czuję się jak jakiś pieprzony kolec w Twoim palcu, upierdliwy, wkurwiający komar latający nad uchem, dlatego chcę skończyć temat - spojrzała w bok. - Masz rację, muszę być pewna, że nie ma nikogo innego, dlatego nie mówiłam wprost, bo na tą chwilę nie wiem - już spokojniej przyznała mu rację. - Ale sam nalegałeś, śliwka nie dotarła, nie wiem jak miałam to ująć inaczej, nie bez powodu "boję się, że kocham". Jestem Twoja sola w oku, stąd strach przed uczuciem... Więcej w tej sprawie nie powiem, bo się znowu dowiem, że mieszam w głowie. Jedno i drugie miesza... - ostatnie zdanie szepnęła ledwo słyszalnie. Na propozycję zgłębienia tematu wzruszyła ramionami, była trochę przybita tym wszystkim, nikt nigdy nie przedstawił jej takiej wizji jej osoby.
    - Możemy, raczej już nic gorszego się o sobie nie dowiem - odpowiedziała bez większego entuzjazmu. Stała w tej pieprzonej wodzie i słuchała, jednak przy masochistce skrzyżowała wzrok z chłopakiem.
    - Będzie nauczka na przyszłość, zawsze jakaś lekcja - odpowiedziała znowu przenosząc wzrok na losową skałę.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  81. Zacisnęła usta.
    - Jestem głupia i chciałam wziąć swój mały odwet, Ty mi tak robiłeś często i zdawałeś się nie świadom tego jak takie sugestie mieszają w głowie... Durne, wiem, ale jak wspominałam, czasem siebie nie poznaję, zobaczyłam okazję i się odpaliło - pokręciła głową i skrzywiła się zażenowana swoim zachowaniem.
    - Przestań proszę mi wciskać, że chcę Cię w nich zamienić, bo tak nie jest, cała wasza trójka to odmienne charaktery. Nie chcę żebyś reagował jak oni, nie po to rozmawiam z Tobą Gave. Przestań ciągle szukać sobie porównań do innych. Na wstawkę o pustym łbie i puknięciu w czoło znowu zacisnęła usta po czym spojrzała w ziemię.
    - Jasne, że mamy wady, ale Ty zwykle przedstawiasz mnie w takim świetle jakbym była jedną wielką wadą... Konstruktywna krytyka zdecydowanie jest Ci obca - westchnęła. - Wcale się nie zadręczam, w danej chwili jest mi po prostu przykro, mam prawo być smutna - bąknęła pod nosem. Na wspomnienie zakończenia tematu pokręciła głową.
    - Wtedy nie powiedziałam tego co chciałam, teraz już powiedziałam, zobaczyłam reakcję i po prostu... Przybija mnie to, tak, ale przynajmniej wiem na czym stoję - przyznała, a kiedy zaczął rzucać te seksistowskie teksty uniosła wysoko brew i rzuciła mu wymowne spojrzenie. - Strasznie spłyciłeś w tym momencie temat, to niesmaczne i seksistowskie, płeć tu nie ma znaczenia, to nie moje humorki i widzi mi się - delikatnie go zrugała, bo to akurat uznała za dość niestosowne. Na pchnięcie znowu zacisnęła delikatnie pięści.
    - Nie dodawaj sobie zbyt wiele. Obchodzi mnie w kontekście naszej relacji i Twojej osoby, a nie w kontekście życia, trochę się zapędziłeś. Bez obaw, nie będę wylewać łez dniami i nocami, bo Tobie się coś nie podoba, to w ogóle nie o to chodzi - skrzyżowała ręce śląc mu kolejne wymowne spojrzenie. - Robię co chcę, ale nigdy nie powiedziałam, że jestem egoistką, bo nawet nie zamierzam nią być... Wiesz, ciężko z Tobą rozmawiać kiedy to co tu mówię przekładasz na całe moje życie i gadasz jakieś głupoty. Logiczne jest, że nie wszystkim będą się podobać, czy to fizycznie czy z charakteru, ja tu z Tobą rozmawiam o naszej relacji, a nie o moim podejściu do życia. Doskonale sobie bez Ciebie poradzę, chociaż uważam, że gdyby Cię zabrakło, moje życie byłoby dużo uboższe, ale weź gościu nie przesadzaj, bo galopujesz jak na jakimś rodeo. Co to za durne teorie? Nie chodzę zdołowana i nie jęczę jak mi źle, jest mi przykro w danej chwili, męczy mnie to darcie na siebie pysków, ale nie przekładam tego na swoją codzienność! - trochę ją znowu wkurzył, mówiła nieco podniesionym głosem, jednak nie krzyczała. Trochę się rozluźniła, gdy chociaż za coś ją pochwalił i znowu zamknęła jadaczkę, by mógł mówić. Wydęła lekko usta gdy zeszło na temat tonu i faktu, że i ją coś takiego drażni. Sama przewróciła wtedy oczyma, ale westchnęła głośno. Może i coś w tym było, ale najczęściej to z góry jej przypisywano taki ton.
    - Tu akurat koloryzujesz - rzuciła luźno gdy zaczął o pieszczeniu się, owszem, może było kilka takich sytuacji, ale "na każdym kroku" to o wiele za dużo powiedziane. Z upartością mogła się zgodzić. Na kolejne pochwały lekko przekręciła głowę i zmrużyła oczy baczniej obserwując Gava. Już od dawna było jej żal jego rodzinnej sytuacji i nie miała za złe tej zazdrości. Pokręciła głową, gdy wspomniał o Rei.
    - Nie porównywałabym waszej relacji do moich rodzinnych, tu Cię w pełni rozumiem - przyznała, bo tu akurat miała pewność, że jest w czepku urodzona. Na wyznanie co do frustracji wyraźnie spokorniała, patrzyła chłopakowi w oczy, kiwnęła głową na każde wyznanie, a przy niesamowitym wkurwianiu nawet lekko drgnął jej kącik ust. Pozwoliła się przyciągnąć i na ostatnie wyznanie znowu kiwnęła głową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Wiem, przecież cały ten czas Ci trąbię, że wiem, że jesteś w tym nowy - ułożyła dłoń przy jego mostu. - Nie oczekuję takich wyznań Gave, nie wiem jak nazwać naszą relację, nie do końca umiem określić co się między nami dzieje, ale to jest właśnie powód tego mojego rzekomego kopnięcia w dupę. Chcę żebyś szedł do przodu, badał świat po swojemu, poznawał nowe istoty i robił na co masz ochotę. Ja sama chcę robić to samo - drugą dłonią lekko dotknęła jego policzka i przejechała po nim kciukiem. - Jeżeli kiedyś dowiesz się co to miłość i jakimś trafem ja będę kręcić się wtedy w Twojej głowie i kiedy ja sama pozbędę się wszelkich wątpliwości, może wtedy dojdziemy do jakiegoś bardziej konkretnego porozumienia w tym temacie. Tak czy siak cieszę się, że to wszystko powiedziałeś, domysły były męczące - przyznała cicho patrząc mu w oczy. - Chyba lubię popełniać błędy... Kiepska ze mnie Panna Idealna - pomyślała na głos skacząc wzrokiem po całej twarzy Gava, oczy, nos, usta. Przełknęła głośniej ślinę.
      - Średnio nam idzie to rozeznanie - rzuciła jakoś tak dla odwrócenia własnych myśli.

      Akane

      Usuń
  82. Teraz to ona przewróciła oczyma, ta, właśnie widziała jak się nie porównuje. Już któryś raz z rzędu wytyka jej, że niby oczekuje zachowań przypisanych do pozostałych znajomych, a dupa, wcale tak nie było. Nie odpowiedziała jednak, bo zaczynała zauważać, że nie ma to sensu. Na wyrzyg westchnęła ciężko.
    - Nie podoba mi się wizja takiej mnie, a nie, że to mówisz, matko Gave. Mam skakać pod sufit, bo wylałeś na mnie wiadro pomyj? Muszę to przetrawić, rozumiem, ale muszę przetrawić... - burknęła, bo już serio zaczynała się gubić o co oni tak właściwie się ciągle sprzeczają. Na wzmiankę o prostocie i analizowaniu skrzywiła się lekko, zaraz jednak prychnęła cicho pod nosem, bo właściwie Gave znowu robił tak samo, ubarwiał jej słowa. Pokręciła tylko głową, nic nie mówiąc dalej w tym temacie. Z kolei przy kopnięciu w dupę otworzyła szerzej oczy i prychnęła.
    - Chyba teraz żartujesz, z całym szacunkiem, ale to Ty mi zarzuciłeś kopnięcie Cię w dupę, to nie wyszło ode mnie - zauważyła i westchnęła ciszej, skupiając się znowu na jego oczach. Paplał i paplał, oho, no tak, tak, nie potrzebuje pozwolenia... Dobrze się składało, bo przecież ani mu go nie dała, ani nie zamierzała dać, ani nie uważała, że ma do tego jakieś prawo. Zirytował ją jednak wspomnieniem dwóch dni leżenia.
    - Naprawdę? - weszła mu w słowo. - Przywołujesz tu sytuacje, w której złapałam za nóż przy moim małym rodzeństwie i nieświadoma ruszyłam do Yensena aby go zabić? - zamrugała szybciej kilka razy. - Jasne, że czekałam, nie chciałam zrobić nikomu krzywdy, a wiedziałam, że mi pomożesz. Doskonale wiesz, że gdybyś nie zaoferował tej pomocy to te dwa dni spędziłabym poza wioską, szukając rozwiązania na własną rękę! Mało tego, znalazłabym je, ale pewnie do dziś jeszcze bym szukała - bąknęła.
    - Wiesz co prosty chłopie? Mam wrażenie, że od kiedy uczysz się terrańskiego to masz jakieś problemy z polskimi słowami, szczególnie tymi wypadającymi z moich ust. "Chcę" a "Pozwalam" mają różne znaczenia. Wcale nie uważam się za kłodę na Twojej drodze do celu, jakikolwiek on jest, doskonale wiem, że nie potrzebujesz mojego pozwolenia, nic ode mnie nie potrzebujesz - wtrącanie osoby Ryu puściła mimo uszu, temat go nie dotyczył.
    - Tak, ułatwiam to sobie, brawo, powiedziałam to jakieś dwie minuty temu, chcę żebyś Ty miał swoją wolność, ale chcę tego też dla siebie. Nie chcę niedomówień, ale nie chcę też deklaracji, chcę żebyś wiedział i sama chcę wiedzieć. Co zrobisz z tą wiedzą to Twoje, co ja zrobię to moje. Idź i sobie hulaj jeżeli chcesz, kręć z Onyxami, Darciami i wszystkim co się rusza jak masz ochotę, Twoje życie i przeżyjesz je po swojemu, logiczne - naburmuszyła nieco policzki, przedstawiał tą sytuację naprawdę dziwnie. Ona chciała mieć tylko jasność co do sytuacji, już miała, a i tak dawała się wciągać dalej w konflikt i odbijała zarzuty.
    - Nie muszę się kopać by to wiedzieć - przyznała przeskakując wzrokiem na jego usta. Doskonale wiedziała dlaczego "kopnęła go w dupę". Czuła serce walące w piersi, a gdy delikatnie musnął jej usta wypuściła cicho powietrze. Strzeliła?
    - Możliwe... - szepnęła znowu krzyżując z nim spojrzenie. Dłoń z mostka przeniosła w okolice żeber Gava, delikatnie przesuwając opuszkami po jego skórze. Sama cofnęła się do ściany, gdy na nią naparł.
    - Skubana często ma rację - przyznała na wzmiankę o Grimie, a kiedy znowu musnął jej usta, podniosła się odrobinę na palcach i pierwszy raz w życiu oddała mu prawdziwy pocałunek. Poczuła ciarki na ciele, gdy wsunął dłonie pod koszulkę, przerwała swoją czułość, delikatnie skubiąc dolną wargę chłopaka i znowu spojrzała mu w oczy.
    - Weź Ty się już zamknij - szepnęła zamykając mu usta swoimi, jednocześnie hacząc palce o brzeg jego dolnej garderoby i przyciągając do siebie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  83. Ścisnęła lekko wargi i spojrzała w bok.
    - Jak mówisz coś takiego pretensjonalnym tonem to raczej ciężko odebrać słowa jako zwykły przykład, ale może rzeczywiście i moja w tym wina, źle to zrozumiałam - mruknęła. Gdyby wiedziała, że to suchy fakt to nie miałaby z tym takiego problemu. Na pytanie o zrozumienie wzruszyła ramionami. Nie wiedziała co z nią jest nie tak, ale sama czuła się przy nim podobnie, miała wrażenie, że każdy zrozumie, tylko nie on. Podniosła do niego wzrok.
    - Nie, nie o to mi chodziło, nie tak to miało zabrzmieć, źle to ubrałam w słowa jeżeli tak to zrozumiałeś. W emocjach czasami ciężko mi coś... łopatologicznie wyjaśnić - przyznała po czym westchnęła. - Co z tego, że je masz, skoro o nich nie mówisz. Nie chcę korzystać ze swoich mocy żeby zobaczyć czego byś chciał i nie rozumiem dlaczego jakiś czas temu potrafiłeś mi powiedzieć, a ostatnio nie potrafisz. Mam wrażenie, że nieświadomie zbudowaliśmy jakąś więź, relację, a kiedy sobie to uświadomiłeś zacząłeś mnie odpychać, nie rozumiem... Może i jestem ułomna przez ten cały demiseksualizm, ale dla mnie to jak jakiś error dla systemu. Inaczej przeżywam cofanie się relacji i może dlatego mało kto mnie rozumie - stwierdziła. Rzeczywiście ciężko znosiła takie sytuacje.
    - Bo nie rozumiem, a jak nie rozumiem to panikuję - przyznała cicho i przygryzła wargę, ale kiedy rzucił o zamknięciu się, kącik ust drgnął delikatnie, kiwnęła głową i wróciła do ust chłopaka. Robiły za świetną odskocznię, miękkie, ciepłe, mogłaby długo się w nie wpijać. Przygryzanie wargi sprawiło, że znowu się lekko uśmiechnęła, czuła jak mięśnie przestają się spinać, a przez ciało przechodzą dreszcze. Dotyk Gava był przyjemny, zadrżała delikatnie kiedy złapał jej pierś i wypuściła troszkę głośniej powietrze. Przymykała przy tym powieki i dopiero po chwili podniosła je do oczu bruneta, te cholerne patrzałki. Przygryzła swoją wargę, po jego ustach przesunęła kciukiem. Szlag by to, ciężko było się od niego oderwać i chociaż miała obawy i nigdy nie mogła być pewna jego reakcji, to ta niepewność dodatkowo nakręcała ją samą. Tym razem pocałowała go trochę delikatniej, sam miał dość ostrożne ruchy i nie chciała na niego naciskać. Domyślała się, że to pierwsza jego akcja zachodząca tak daleko, ale mogła się mylić.
    - Jest dobrze - zapewniła go cicho, pocałunkami przechodząc na jego żuchwę i kierując się nimi do ucha. Nie chciała by myślał, że robi coś czego ona nie chce.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  84. Tu musiała mu przyznać rację, nie mówił, a działał. Szept przyjemnie owiewał ucho, poczuła wilgoć na swojej bieliźnie i automatycznie mocniej zacisnęła palce na krawędzi spodni chłopaka. Jęknęła cichutko na mocniejszy chwyt biustu i nawet lekko się zdziwiła, gdy tak pewnie wsunął jej dłoń w majtki.
    - Właśnie widzę - dodała z nutką rozbawienia i nieco zadziornym uśmiechem. Spojrzała mu prosto w oczy i poruszyła biodrami tak by nieco pewniej przesunąć swoją kobiecością po jego palcach. - Ale ja też tak potrafię - zapewniła szepcząc mu do ucha i nadgryzając jego płatek.
    - Nie zrobisz - odpowiedziała krótko, bo tego nawet nie brała pod uwagę. Kiedy przyssał się do jej szyi, ona przesunęła lekko paznokciami po fragmencie pleców Gava, nad pośladkami. Przesunęła je powoli na przód, zjechała jedną ręką na krocze (lub bananka jak wolisz xD) bruneta i pomasowała przez materiał by zaraz zacząć zdejmować z chłopaka materiał.
    - Też możesz krzyczeć - dodała z łobuzerskim błyskiem w oczach.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  85. Te wszystkie ruchy i pomruki sprawiały jej przyjemność, satysfakcja, że mu przyjemnie łączyła się z jej własną przyjemnością.
    - Ups - zaśmiała się pod nosem, widząc jak jej bielizna odpływa hen daleko, ale sama nie miała teraz ochoty za nią gonić, zamiast tego przyjęła jego pocałunek i wczuła się w niego, przedłużając ten moment. Na palce w swoim środku jęknęła głucho, zakręciła delikatnie biodrami by poczuć je intensywniej.
    - Cholera... - sapnęła z wyraźnymi rumieńcami na twarzy, Gave mógł wyraźnie czuć jak bardzo jest mokra tam na dole, jej ciało wciąż delikatnie drżało pod wpływem dotyku bruneta, a tak jeszcze nie miała. Sama zsunęła mu spodnie, od razu razem z bielizną i wczuła się w rytm jaki nadał jej Gave, teraz jednak łapiąc bezpośrednio za jego przyrodzenie. Ugryzienie ucha wydobyło kolejny ciężki oddech z jej gardła, skrzyżowała z nim wzrok i odwzajemniła uśmiech.
    - Czyli jednak coś jeszcze nas łączy - szepnęła, sama nie umiała tego nazwać, ale miała problem by mu się oprzeć. Nie oponowała gdy złapał nogę i ułożył przy swoim biodrze, ba, fala gorąca zalała w tym momencie jej ciało i chęć na chłopaka jeszcze bardziej wzrosła.
    - Kiedyś tam to nazwiemy - rzuciła, głośno po tym przełykając ślinę i puszczając przyrodzenie Gava na rzecz oplecenia jego szyi swoimi dłońmi. Jeszcze raz go przyciągnęła, wpijając się zachłannie w jego usta i zakładając drugą z nóg na biodrach. Oplotła go nogami, a ścianę za sobą wykorzystała jako oparcie. Miała nadzieję, że nadal jest lekka i biedak nie ugnie się pod jej ciężarem. (xD)

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  86. Mruknęła zadowolona, gdy złapał jej pośladki, przejechała czubkiem nosa przy uchu, wypuszczając przy nim głębokie oddechy, musnęła szczyt ucha językiem i skrzyżowała z nim spojrzenie. Kiedy w nią wszedł zacisnęła mocniej nogi na ciele chłopaka.
    - O tak... - sapnęła przymykając odruchowo powieki, jednak zaraz je otworzyła i patrzyła na Gava z lekko rozchylonymi ustami.
    - Nieziemskie uczucie, co? - sama przygryzła swoją wargę i znowu mruknęła czując gorące prącie w swoim wnętrzu. Malinka, klaps, Akane czuła jak przyjemność narasta. Ułożyła ramiona na barkach Gava i gdy poprosił zaczęła powoli poruszać się na nim, jednocześnie wprowadzając biodra w koliste ruchy. Chwile pokręciła się na szczycie penisa, a później siadła mocniej, co by wszedł głębiej.
    - Prawdę mówiąc tej pozycji jeszcze nie sprawdzałam - przyznała cicho. - W każdej jest trochę inaczej - dodała po kilku kolejnych wydechach i nadała rytm, który pozwalał im współpracować.
    - Oszaleję z Tobą... - wyrwało jej się przy trochę bardziej intensywnych ruchach. Teraz to ona wpiła się w szyję chłopaka i również naznaczyła go malinką, niech sobie nie myśli. Szlag, nie wiedziała czy to pozycja czy sam Gave, ale sama czuła się jak nowicjusz, jakby poznawała seks na nowo.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  87. Zaskakujące z jaką łatwością oddał jej prowadzenie, nie umniejszało to jednak zbliżeniu, wręcz przeciwnie. Seks z nim był cholernie satysfakcjonujący, nawet gdy rzucił tekst o kopiowaniu, uśmiechnęła się pod nosem i ugryzła go zaraz przy malince, tym samym lekko nacinając jego skórę.
    - Teraz będzie oryginalna - mruknęła z zaczepnym uśmiechem, dalej wczuwając się w ich dziki taniec. Drgnęła mocniej na pieszczotę przy sutku, jęknęła nawet wyraźnie zaskoczona przyjemnym odczuciem jakie to dawało. Poruszała się na nim najlepiej jak umiała, ale kiedy zbliżała się do końca jej nogi już tak drżały z podniecenia, że nie miała nad nimi kontroli. Pewny chwyt Gava, odchylenie głowy czy same pocałunki dodatkowo dawały rozkosz i An zacisnęła mocno usta, tłumiąc w sobie jęk, spięła się jednak wyraźnie, zacisnęła nogi na biodrach chłopaka, palce na jego plecach, czuła ciarki na całym ciele, doszła stając się bezbronna i zwiotczała. Rozumiała już określenie "mieć nogi z waty", ale nie przeszkadzało jej to, delektowała się swoimi chwilami rozkoszy, u niej trwało to dłużej niż u chłopaków.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  88. Łapała oddech próbując go uspokoić, ale uśmiech i tak nie schodził z twarzy, zaśmiała się nawet delikatnie po czym drgnęła, chowana do wody. W pierwszej chwili wtuliła się w Gava mocniej, chłód wody mimo wszystko był kojący. Trwali tak w ciszy, uspokajając się, kiedy nagle dojrzała jego spojrzenie i tajemniczy błysk w oku.
    - Hm? - uniosła brwi nie bardzo rozumiejąc o czym on mówi, ale skorzystała z pomocy, by zaraz znowu wylądować na jego rękach. - Co Ty kombinujesz? - spojrzała na niego pytająco i sama rozejrzała się dookoła. Czego szukał? Półka skalna? Kiedy na niej wylądowała nadal nie rozumiała, ale widząc jak stoi dość szybko wyłapała kontekst.
    - Że...? Gave? - tego zdecydowanie się po nim nie spodziewała. - O szlak... - zagryzła wargę i odchyliła lekko głowę w tył, gdy poczuła tam jego ciepły język. Dłoń od razu powędrowała na głowę chłopaka i zacisnęła się na jego włosach. Skubany wstrzelił się w moment, nadal jeszcze czuła przyjemne pulsowanie w podbrzuszu po seksie, a tu proszę, jeszcze coś?
    - Troszkę delikatniej... - sapnęła - ale trzymaj rytm... Mhm... - mruknęła zadowolona i spojrzała na niego napalonym wzrokiem. Cholera, jak tak dalej pójdzie to zaraz znowu dobierze mu się do spodni.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  89. Kiedy trafił w jej tępo uniosła delikatnie biodra w górę, domagając się więcej. Samo obserwowanie go z tej pozycji sprawiało, że znowu robiła się wilgotna co chłopak wyraźnie mógł czuć na swoim języku. Oblizywała usta, przygryzała wargę, przymykała oczy i uciekała nimi w górę, ale zaraz wracała spojrzeniem do twarzy Gava, podobało jej się to co widziała.
    Dopiero na palec przy pośladkach drgnęła trochę niepewnie, tam jeszcze nikt nigdy jej nie pieścił, ale musiała przyznać, że w połączeniu z językiem całe to pieszczenie bardzo jej odpowiadało.
    - Ja nigdy tam... - szepnęła odrobinę zażenowana, a jej twarz jeszcze bardziej zaszła rumieńcem. Myśl, że to właśnie z nim po raz pierwszy zbada nowe rejony w tym temacie była teraz wyjątkowo kusząca. Uśmiechnęła się do niego figlarnie i podniosła trochę plecy, by lepiej go złapać i przyciągnąć do siebie. Wpiła się w usta Gava, nie przeszkadzał jej nawet smak jej własnych soków.
    - Też chcę czegoś spróbować - szepnęła przerywając pocałunek i patrząc mu prosto w oczy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  90. - Racja - przygryzła wargę i pokręciła głową rozbrojona własną gafą. - Chociaż idzie odnieść inne wrażenie - przyznała wciąż zjadając go wzrokiem. Czując jak kreci palcem w drugiej dziurce mruknęła gardłowo, to wejście było o wiele bardziej czułe i chociaż dziewczynie towarzyszył drobny dyskomfort, to przyjemność go przysłaniała. Spojrzała na niego z zadziornym uśmiechem, tym razem jego opór był intrygująco podniecający, a szept przyprawiał o kolejne dreszcze. Mruknęła, robiąc przy tym niezadowoloną minkę, oczywiście udawała, ale...
    - No nie wiem, nie wiem... - przyjęła czułości z delikatnym uśmiechem na buzi i wydała kolejny cichy pomruk. - Skoro tak, to mogę poczekać - spojrzała mu w oczy, zerknęła na jego stojące przyrodzenie, przygryzła lekko wargę i znowu wróciła wzrokiem do twarzy bruneta, pozwalając by dalej pieścił ją po swojemu.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  91. Oddała mu się cała, wiedziała to i nie czuła się z tym ani trochę źle, wręcz przeciwnie, nowe doznania były tego warte, mogła dla nich spuścić z tonu, przynajmniej w tej konkretnej sytuacji. Delikatność i ostrożność jaką dawał jej Gave była przyjemnie zaskakująca, widziała i czuła, że stara się by bolało jak najmniej. Pytanie tylko ją utwierdziło w podjętej decyzji.
    - Na pewno - potwierdziła i zaraz jaskinię przeciął jej głośniejszy jęk, po którym szybko zasłoniła usta. Czuła wyraźne pieczenie, ale i przyjemność, dziurka mocno opinała się na przyrodzeniu, a ona lekko drżała wklejona w tors chłopaka. Ból powoli znikał, a uspokajające głaskanie rzeczywiście działało. An przymknęła oczy i powoli podniosła twarz do twarzy Gava, musnęła delikatnie jego usta, ale nic nie powiedziała, przyzwyczajała się do specyficznego ucisku w swoim ciele.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  92. Dziewczyna była wdzięczna, że poczekał, ułatwiał jej to wszystko dodatkowymi pieszczotami i gdy tylko była gotowa, dała mu znak. Fakt, że sama nie miała dużo czasu na ochłonięcie po poprzednich pieszczotach i teraźniejsze doświadczenia sprawiały, że sama czuła iż nie wytrzyma zbyt długo. Dochodziło do tego wyraźne podniecenie na twarzy Gava, a że sprawianie mu przyjemności był dla An bardzo podniecający, to tym razem rozegrała sprawę dość amatorsko. Wiła się pod dotykiem bruneta, niezbyt zdolna do jakiś finezyjnych pieszczot. Patrzyła to na niego, to na własną kobiecość i palce chłopaka. Jej mina jasno i wyraźnie zdradzała wysoce odczuwalną przyjemność. Czuła, że zaraz odpłynie, fala rozkoszy znowu rozlała się po jej ciele.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  93. Również łapała oddech wtulając się w niego i opierając czoło o ramię. Musiała przyznać, że seks analny był o wiele bardziej intensywny. Otworzyła oczy i uniosła spojrzenie do twarzy Gava, nie spodziewała się tu komplementu, ale posłała mu uśmiech.
    - Zwyczajnie niezwyczajny - zaśmiała się krótko i kiwnęła ledwo widocznie głową. - Niesamowity to dobre słowo - przyznała po czym prychnęła pod nosem. - Ty nawet wtedy jesteś, niesamowicie wkurwiający rzecz jasna - odparła z zadziornym uśmiechem i podniosła się nieco by cmoknąć jego policzek i końcówką nosa pomiziać mu ucho. Zaśmiała się wesoło na kolejny elokwentny komentarz.
    - Zaskakujący dobór słów - szepnęła mu do ucha, które zaraz zahaczyła językiem. - Ale nie zapominaj, że ja jeszcze nie skończyłam... - dodała, zbliżając swoją dłoń do jego zanurzonego przyrodzenia i przesuwając po nim opuszkami palców.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  94. - Och, tego jestem świadoma - przyznała z rozbawionym wyrazem twarzy, zaraz przygryzając wargi. Lubiła to, że tak na niego działała, nawet gdyby to miało być tylko w tej jednej, konkretnej chwili, lubiła. - Muszę przyznać, że jest całkiem sympatyczny i nie mam nic przeciwko aby powstał - mruknęła prosto w usta chłopaka, patrząc mu przy tym w oczy. Na pocałunek oplotła przyrodzenie palcami i zacisnęła je na nim odrobinę, zaczęła go masować, a na pieszczotę przy biuście mruknęła zadowolona raz jeszcze. Przyspieszyła ruch dłoni, muskając ustami żuchwę chłopaka, schodziła pocałunkami coraz niżej, szyja, obojczyki, tors. Podniosła do niego oczy i poklepała niedalekie wzniesienie skalne.
    - Usiądź tu... Proszę - posłała mu niewinny uśmieszek, ale w oczach tańczyły figlarne iskierki. Kiedy zajął wskazane miejsce, kontynuowała pocałunki. Pod wodą pewnie też by dało radę, ale na pewno byłoby to o wiele trudniejsze. Tego mogła spróbować innym razem. Zjechała ustami na kolec biodrowy bruneta, skubnęła go tam zębami, wciąż masując członka. W końcu dotarła do podbrzusza, znowu nawiązała kontakt wzrokowy i przejechała językiem po całej długości penisa, a gdy dotarła do czubka, wzięła go do buzi i zaczęła masować ustami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  95. Kiwnęła głową, dając znać, że słowa chłopaka do niej dotarły.
    - Wiesz, takie uczucie jest dosyć normalne. Zwykle, gdy trafiamy w jakieś towarzystwo, ma ono swoje zwyczaje, kulturowe, religijne czy po prostu związane bezpośrednio z charakterem. Jesteśmy istotami stadnymi i chęć należenia do większej grupy to nic dziwnego. Sęk w tym, że dzielimy się na różne rodzaje istot, jedni są bardzo plastyczni i dopasują się do każdego, co wcale nie jest tak pozytywne jak brzmi, inni wolą się dopasować niż żyć samotnie, jeszcze inni mimo wszystko wybierają samotność, no i są Ci co te grupy tworzą. Nie chcę Ci przypisywać konkretnej roli, ale na pewno z czasem sam się w jakiejś odnajdziesz, chociaż najczęściej i tak skaczemy między tymi rolami, w zależności z kim mamy do czynienia. Jedno jest pewne, nie masz czego tutaj nie lubić. Nawet najbardziej zaradni i samodzielni czują potrzebę przynależenia. Czasem wystarczy nawet jedna osoba, naprawdę nie ma się tu czym przejmować - wyjaśniła mu z łagodnym wyrazem twarzy.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  96. Zassała członka, gdy chłopak wsunął palce we włosy, znowu przeszły ja ciarki i wysunęła lekko penisa z ust, by teraz zatańczyć językiem na jego główce. Słysząc komentarz przerwała na chwilę i wyjęła go z buzi.
    - Jaki wyliczony - mruknęła cicho z zadziornym uśmiechem i liznęła krótko jego przyjaciela, wracając jednocześnie ręką do masowania. - Nie mam nic przeciwko - przyznała ostentacyjnie oblizując usta by zaraz dołączyć je do ręki i zacząć pieścić Gava trochę intensywniej. Obserwowała twarz chłopaka, chcąc widzieć co sprawia mu największą przyjemność. Zasysała, używała języka, uciekła wzrokiem z buzi bruneta dopiero, gdy wsunęła prącie głębiej w gardło i wzięła z przełykiem. Dwa, trzy razy, więcej nie dała rady, nawet kontrolowane krztuszenie wymagało więcej doświadczenia.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  97. Zarówno zachowanie, jak i słowa chłopaka połechtały ego Akane. Musiała przyznać, że wytrysk w ustach zamroczył ją na kilka sekund i pierwszym odruchem było pozbycie się nadmiaru płynu, ale podniesienie podbródka i sam pocałunek skutecznie wybiły to z głowy, przez co cała zawartość wylądowała w jej żołądku. An miała wrażenie, że to dość zbereźne, ale zamiast zawstydzenia poczuła przyjemne mrowienie w podbrzuszu, a gdy doszły do tego pieszczoty przy szparce, wkleiła się w Gava, napierając na niego wyraźnie.
    - Cholera, spokojnie mi dorównujesz... - sapnęła podniecona nie przerywając ich kontaktu wzrokowego. Miała wrażenie, że ciągle chce go więcej i więcej. Rozchylała usta łapiąc ciężkie oddechy, patrzyła na bruneta zgrzanym, maślanym wzrokiem. Drżała pod dotykiem jego palców. Spojrzała na rozciętą wargę chłopaka, kciukiem starła resztki krwi i pocałowała go delikatnie, by zaraz jęknąć cicho prosto w jego usta. Nie potrzebowała dużo, po tej całej przeprawie znowu doszła w jego ramionach. Osunęła się delikatnie, łapała oddech i czuła spełnienie.
    - Mamy remis... - szepnęła cicho i zaśmiała się łagodnie, znowu podnosząc wzrok do oczu chłopaka. Milczała, po prostu patrząc na niego z rozpromienionym wyrazem twarzy. Szczerze? Nie miała ochoty wracać do rzeczywistości, to co tu zaszło było dla niej oderwane, nie wiedziała czy dobre, ale na pewno cholernie przyjemne.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  98. Na słownictwo rzuciła chłopakowi tylko karcące spojrzenie, rozumiała irytację, ale mimo wszystko jakieś pozory były mile widziane.
    - Bo rolę sam sobie wyznaczasz, robisz to Ty i Świat. Mogę Ci tylko powiedzieć, że w moich oczach masz dużo cech przywódczych, ale musiałbyś popracować nad tak zwaną empatią, no i tym długim jęzorem. W życiu poznasz istoty z różnymi racjami, jak będziesz tak zawsze uparcie bronił swojej i nie spróbujesz spojrzeć na sytuację z innego punktu widzenia, to z przywódcy możesz spaść na stanowisko samotnika. Pewnie teraz brzmi kusząco, ale na dłuższą metę jest upierdliwie, wiem coś o tym, sama próbowałam - przyznała.
    - Hej, nie rzucaj się na głęboką wodę, daj sobie czas, obserwuj otoczenia, na pewno znasz osoby, które pewnymi zachowaniami Ci imponują, innymi zrażają. Spróbuj iść w stronę tych pierwszych, ale małymi kroczkami - poleciła patrząc na niego z troską. - I nie wstydź się smucić czy płakać, trzeba mieć w sobie wiele odwagi by wyrażać emocje takimi jakie naprawdę są - dodała łagodnym tonem.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  99. Wypuściła głośno powietrze, gdy się od niej odsunął i zerknęła w sufit z lekkim, niezadowolonym mruknięciem. Naprawdę jej się nie chciało, ale wiedziała, że muszą się ogarnąć i ruszyć tyłki. Dała jeszcze nura pod wodę, co by zmyć z siebie tak intensywny zapach potu, zaraz jednak wstała na równe nogi i rzuciła chłopakowi łobuzerski uśmiech.
    - Hm, w żłobie, na sianku... Brzmi ciekawie - rzuciła żartobliwie i złapała podaną koszulkę, wcześniej podnosząc swoją imitację stanika. Wsunęła ciuchy na siebie, prześlizgnęła wzrokiem po Gavie i zatrzymała wzrok na jego oczach.
    - Tak, dziewczyny - komentarz szybko sprowadził ją na ziemię, odwróciła od bruneta wzrok i zaczęła szukać własnej bielizny. Miała drobne problemy ze skupieniem się na tym zadaniu, ale wiedziała, że najwyższy czas ochłonąć.
    - Kiedy widziałam je ostatnio płynęły z delikatnym nurtem tej rzeczki... - przygryzła wargę i spojrzała daleko w przód, później spojrzała na ciuchy, które ma na sobie, ostatecznie na swojego towarzysza. Jak mu tak tu będzie paradować gołymi pośladkami to narazi się na klapsa. Zacisnęła lekko usta, myśl wcale nie była taka zła, ale przecież miała ochłonąć, nie się nakręcać. Chrząknęła rozbawiona i przełożyła koszulkę tak, by robiła jej za spódniczkę.
    - Skoro jest nurt, to jest i wyjście... Może zatrzymały się na zakręcie - zaproponowała stojąc w swojej oryginalnej kreacji i zaraz ruszyła w stronę głębszej części tunelu. Przeszła obok Gava, tak, by szturchnąć go lekko ramieniem i uśmiechnąć się pod nosem.
    - Ciekawe czy coś znalazły - rzuciła od niechcenia, nie mogąc pozbyć się pogodnego wyrazu twarzy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  100. Czuła, że powstała między nimi krepująca cisza, o dziwo, ona nie czuła się skrępowana, ale Gave dość mocno dawał to po sobie poznać. Myślała co by tu powiedzieć by trochę rozluźnić atmosferę, ale zanim cokolwiek wpadło jej do głowy chłopak zwrócił uwagę na specyficzny szum. An zmarszczyła czoło.
    - To by było ciekawe, pewnie jest piękny - skomentowała z uśmiechem i przyspieszyła kroku znacznie, zostawiając bruneta za sobą. O dziwo skraj wodospadu zaczynał się dużo wcześniej niż sama spadająca woda i dziewczyna zatrzymała się gwałtownie, czując uskok pod stopą, niestety zaraz wpadł też na nią jej towarzysz i razem runęli w dół. Uderzenie zabrało jej dech w piersi, na szczęście zachowała świadomość i mimo obolałych żeber udało jej się wynurzyć głowę i zaczerpnąć powietrza. Woda bryzgała na wszystkie strony, a ona zaczęła kręcić kółka nie widząc nigdzie chłopaka.
    - Gave?! - zapytała odrobinę spanikowana i kiedy nadal nigdzie go nie widziała dała nura pod wodę. Serce zabiło paniczne na widok ciała opadającego ku dnu, ruszyła pospiesznie w jego stronę, podpływając od tyłu i chwytając mocno pod pachami, unieruchamiając go przy okazji. Topielce miały w zwyczaju panikować i topić swoich ratowników, dlatego chwyt zastosowała naprawdę solidny i ruszyła ku powierzchni, tam nie czekając ani chwili zaczęła targać go w stronę brzegu, adrenalina zdecydowanie pomagała, ale gdy było już stosunkowo płytko upadła razem z nim i zaraz na czworaka przesunęła się do twarzy Gava i próbowała ocucić.
    - Chyba sobie kpisz wredoto, wypluj tą wodę! - obróciła go na bok i klepnęła kilka razy w plecy. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że jej nowa kreacja jest w opłakanym stanie, zarówno stanik jak i spódniczka podwinęły się tu i tam od samego upadku, ale to nie było w tej chwili istotne.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  101. Pokręciła głową.
    - Nie chodzi o przyznawanie racji, bardziej próbę zrozumienia cudzej pozycji. Wiesz, takie wepchnięcie do głowy "ok, a jak on to widzi?" pozwala często nabrać wody w usta, a to przy długim języku może pomóc. Nawet jak przeprosisz za słowa, niesmak pozostaje, dlatego czasami lepiej się pohamować i zastanowić czy rzeczywiście warto mówić coś teraz i czy nie powiedzieć tego trochę inaczej - wyjaśniła i uśmiechnęła się pod nosem, gdy wspomniał o wkurzeniu czy najlepszych pomysłach. Tego ostatniego akurat nie poruszała, ale najwyraźniej coś w tym temacie siedziało w głowie chłopaka.
    - Jak ktoś wkurzy to w ogóle najlepiej się zamknąć, wziąć dwa oddechy, odreagować i dopiero wrócić do rozmowy. Z góry zaznaczę, że nie da się tego całkowicie wyeliminować i jeszcze wiele przed Tobą emocjonalnych rozmów, ale warto pamiętać, że sprawy na świeżo wyglądają zwykle gorzej, niż gdy już człowiek ochłonie i dopuści do siebie logiczne argumenty - poradziła.
    Kiedy tak się zaparł posłała mu uśmiech i lekko szturchnęła palcem w podbródek.
    - Nie musisz przy kimś, a już na pewno nie przy mnie. Doskonale wiem, że nasza relacja nie jest na tak wysokim poziomie. Możesz natomiast do poduszki lub ramienia innej osoby, to pomaga, serio, wyzwala sporo negatywnych emocji, a tych nie warto w sobie trzymać - wstała z łóżka patrząc na niego z pogodnym uśmiechem.
    - Potrzebujesz czegoś jeszcze? - zapytała, nie chciała mu za wiele przeszkadzać, szczególnie, że rzeczywiście mógł chcieć sobie popłakać.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  102. Odetchnęła z ulgą, gdy zaczął oddychać i automatycznie wkleiła policzek w tors chłopaka, szybko jednak podniosła głowę.
    - Uważaj na siebie! - zrugała go, jednak troska wciąż gościła na twarzy. Wzięła głęboki wdech, katem oka dostrzegła w jakim jest stanie i poprawiła ciuchy.
    - No masz... Chociaż po części spłaciłam dług - zacisnęła usta i pogłaskała policzek chłopaka. - Pewnie celowo się podstawiłeś - dodała już odrobinę żartobliwie, ale zaraz kiwnęła głową i zgarnęła mu włosy z czoła.
    - Nigdzie nam się nie spieszy - przyznała spokojnie obserwując go w ciszy. Skubaniec nieźle ją nastraszył.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  103. Wydęła lekko usta na pstryczka i pokręciła swędzącym nosem po czym prychnęła pod nosem.
    - Och, no jasne, taka ze mnie szeroka baba, że Ci cały kadr zasłoniłam - teraz to ona go strzeliła w ucho. Miała wrażenie, że ten wypadek trochę dał mu do myślenia, jednak słysząc komentarz pokręciła głową nie dowierzając.
    - Logiczne, że nie, po prostu nie można już być bardziej uroczym - wyszczerzyła się do niego i poruszyła zabawnie brwiami. Widząc jak wstaje delikatnie przytrzymała jego ramię, aby pomóc.
    - Wybaczam, bez obaw, nawet Ty możesz być czasem niezdarny - spojrzała w stronę wodospadu i kiwnęła głową. - Racja, chociaż pewnie i tak skończy się okładami na żebrach, a już na pewno solidnym odpoczynkiem - posłała mu lekki uśmiech. - Nie spiesz się z tym wstawaniem - rozejrzała się, ostatecznie wracając wzrokiem do twarzy Gava. - Uroczy krajobraz, trzeba przyznać, ale może rozejrzę się za dziewczynami? Pewnie martwisz się o Maryl... - zaproponowała. Nie miała nic przeciwko by zostać tu z nim nawet do rana, jednak wiedziała, że to byłoby mało odpowiedzialne.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  104. Patrzyła na niego nie do końca wierząc, ale komentarz zostawiła dla siebie, nie ważne kto się martwił, ważne aby się odnaleźć. Kiedy się zgodził kiwnęła głową i podniosła się powoli.
    - Ale najpierw chodź, przesuniemy Cię na suchy ląd, bo mi tu zmarzniesz leżąc na płyciźnie - stwierdziła i znowu zaszła go od tyłu, by złapać pod pachami i pomóc. Czuła przy tym ból własnego żebra, ale chwilowo zagryzła po prostu zęby i puściła to w niepamięć. - Może znajdę przy okazji coś co nada się tu nam na okład - rzuciła luźno, kiedy siedział już na suchej skale.
    - Będę uważać - zapewniła z delikatnym uśmiechem i powoli ruszyła przed siebie tym szerokim korytarzem. Obejrzała się na sugestię i zaśmiała, dziwne, teraz te wszystkie jego zaczepki odbierała zupełnie inaczej niż jeszcze kilka godzin temu.
    - Kompromitacje tak... No to uwaga, leci kompromitacja numer jeden... Zrobiłam raban jakiejś lasce w miejscu publicznym, bo przyszła do mojego taty z pretensjami, rzecz jasna tematyki miłosnej, a ja... Ja go pilnowałam, bo uważałam, że jest przeznaczony mojej... - przycięła się na chwilę - martwej już wtedy ciotce - nadal miewała problem, by nie nazwać Verony siostrą, no ale cóż. - Druga jest trochę bardziej zabawna, chociaż możesz być w szoku, ale... Melanie nakryła mnie i Yumiego kiedy ten kradł mój pierwszy pocałunek - zaśmiała się i pokręciła głową. - Ale halo! Też chcę wiedzieć, że żyjesz! Dawaj coś o sobie, pewnie nie masz za dużo krępujących sytuacji, ale na pewno znajdziesz inne sytuacje - rzeczywiście mówiła głośno, co by było ja słychać.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  105. [hi hi hi, żartowałam xD]

    - Nie taki bachor, miałam jakieś 9 lat! - udała oburzenie i znowu się zaśmiała. - Niewiele się zmieniło, prawda? - jakoś tak zabrakło jej tu tego typu wstawki. Na komentarz co do Melanie wydała z siebie odgłos obrzydzenia.
    - No wiesz, obrzydziłeś mi to wspomnienie razy dziesięć - przyznała, nadal rozbawiona. Kiedy wyznał na czym ich nakrył zrobiła duże oczy.
    - Co?! O matko, biedaku - poczuła ciarki na myśl, że to ona byłaby na jego miejscu, a kiedy wspomniał o jej ojcu uśmiechnęła się pod nosem.
    - To akurat wiem, nawet mu tym zaimponowałeś, chociaż nigdy tego nie przyzna, ale było słychać w tonie głosu... "Skubaniec próbował mnie odesłać" - zacytowała parodiując wypowiedź papcia.
    - Najśmieszniejsze? - musiała chwilę pomyśleć, a zanim powiedziała zaniosła się śmiechem. - Z Natanem nakryliśmy kiedyś tatę i Shi, no wiesz, zabawiali się w kuchni. Zwiali do pokoju, a Nat podarował im prezerwatywę, po chwili ją odzyskaliśmy, Shi nadmuchała ją i zrobiła balonowego pieska - znowu się zaśmiała. - Oj tak, to było genialne - przyznała, zatrzymała się przy zakręcie i wyjrzała za niego, stała tak chwilę, jednak nie dojrzała żywej duszy, a wolała nie oddalać się przesadnie.
    - No słucham, co Ty wspominasz na wesoło?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  106. Akane pokręciła głową, uśmiechając się pod nosem.
    - Przy Tobie Słodki Książę i tak nie byłaby spokojna, więc co za różnica - rzuciła, trochę nieświadomie sugerując, że nadal będą się trzymać na starość. Postała chwilę przy zakręcie, ale w końcu zaczęła się cofać. Automatycznie pokręciła głową, chociaż Gave nie mógł tego widzieć.
    - Nikt nie rzuca się w oczy, a wątpię, że stoją jak słupy soli, to by było dziwne w ich wykonaniu - przyznała rozbawiona. Przytaknęła głową na wzmiankę o Shi. - Oj ma, stawiam, że to jedna z cech, która kupiła tatę, zwykle kręciły się przy nim humorzaste damulki - stwierdziła i skrzywiła się trochę, bo w sumie sama bardzo często na taką wychodziła. Przygryzła wargę odrobinę przybita tą myślą, ale zaraz wyłoniła się zza zakrętu i dostrzegła Gava.
    - Oho... - zaśmiała się. - Widzę, że Tony dostarcza Ci dużo różnych wrażeń - zauważyła, wspomniał o nim zarówno wcześniej jak i teraz. - No dobra, z biegiem czasu Gavin machający śmigłem też może wylądować na podium najśmieszniejszych doświadczeń - stwierdziła rozbawiona, a gdy wspomniał o Maryl pokręciła głową i zacmokała z dezaprobatą.
    - Brzydko, brzydko, cieszy Cię wypadek małej dziewczynki - pogroziła mu palcem, nadal mówiąc w żartobliwym tonie. Usiadła przy jego boku.
    - A najcieplejsze sytuacje? - zapytała zainteresowana.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  107. -To nie pokazuj mi zaświatów - stwierdziła krótko. - Nie chcę oglądać miejsca gdzie mam być cudzą tancerką. Chce wierzyć, że już wiem co się stanie ze mną po śmierci, że to będzie hmmm... Nie związane z żadnymi tańcami, duchami. Wierzę że część mnie odrodzi się w świecie z którego pochodzi Nienazwany Bóg i tam będę mogła walczyć przez wieczność. Bez konsekwencji, listów gończych. Raj po dobrym życiu. I nie psuj mi tego. Lubię tą fantazje - wyjaśniła, aby przypadkiem nie zdobył się na pomysł na dręczenie jej w inny sposób. To już drugi raz kiedy wspominał o tych jego zaświatach, a one naprawdę ją przerażały. Nie chciała po śmierci należeć do kogokolwiek. Chciała być wolna. Podejmować swoje decyzje. Wystarczającą część tego życia spędziła już w niewoli. Nie potrzebowała tego powtarzać. Nawet jeśli wiara w cokolwiek po śmierci jest groteskowa, jak to zwykle mawiał Mankrik, ona chciała wierzyć w tę jedną ideę. W to, że pozostanie nieskrępowana, że jej wolna wola dalej pozostanie na pierwszym miejscu. Była pewna, że będzie tego bronić, nawet jako martwa dusza.
    Kiedy zaproponował warte, pokiwała głową.
    - Tylko zgaś ogień, nie chcemy przyciągać drapieżników - przypomniała mu wspinając się na drzewo. Ułożyła się wygodnie na gałęzi, aby za chwilę zasnąć dopóki nie nadejdzie jej warta, albo jakieś zagrożenie nie wybudzi brunetki. Mimo wszystko miała dosyć lekki sen.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  108. Zaśmiała się z faktu, że chłopak się nie odsunął.
    - Dzięki za okazję do zemsty - puściła mu oczko, po czym po prostu ułożyła się na plecach, aby dryfować leniwie po tafli wody. Przymknęła na chwilę oczy, żeby zaraz się zaśmiać.
    - Lubię bawić się kosami, wiesz. Niektórzy mówią, że to dla rolników, ale można nią parę fajnych sztuczek zrobić - wyjaśniła. Może kiedyś mu nawet pokaże, że to wcale nie jest takie komiczne wbrew niektórym opiniom. Przymknęła oczy.
    - Boisz się walki z tym trollem? - zapytała nagle. Umawiali się co prawda na to polowanie, ale jak tak teraz o tym myślała. To były ogromne bestie. Ta ich mała przygoda naprawdę może się źle skończyć.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  109. Gave nadal nie rozumiał o co chodzi, przynajmniej takie wrażenie miała Rei, uchyliła nawet usta by mu to inaczej wyjaśnić, ale gdy chłopak zaczął nawiązywać do konkretnej osoby zamknęła buzię, po prostu słuchając. Znowu przysunęła się do łóżka i powoli usiadła, widząc, że najwyraźniej temat go gryzie. Akane, jakaś druga... Najwyraźniej miał dość bujne życie uczuciowe jak na chłopaka, który dopiero co zaczyna poznawać Świat inaczej niż zza głowy brata bliźniaka.
    - To co powiem, może Cie wkurzyć, ale... Znasz określenie "dotarcia się"? Czasami wejście z kimś na wyższy poziom relacji, czy to przyjacielskiej, czy miłosnej, wiąże się z takimi tarciami, sprzeczkami, awanturami wręcz. W ten sposób określamy swoje granice, dajemy jasno znać kiedy została przekroczona. Taki trochę sygnał alarmowy. Dużo osób nie jest w stanie przebrnąć przez "dotarcie się" i relacja się kończy, ale jest część, która daje radę, dochodzi do kompromisów i uczy się ze sobą koegzystować... Ta druga część najczęściej tworzy już relację na całe życie, przyjaciele na dobre i złe, drugie połówki, te wszystkie określenia dotyczą właśnie tego. No bo pomyśl, jak przejdziesz z kimś przez tyle burz, tyle kłótni i sporów, a nadal będzie Ci zależało i tej drugiej osobie też, to naprawdę niewiele was rozdzieli, ale... - tu wystawiła palec. - Wszystko ma swoje granice, jeżeli te spory zaczynają człowieka przybijać, a spotkania są jednoznaczne z spięciami to czasem trzeba odpuścić sobie taką relację. Może w innym miejscu i czasie relacja dostanie druga szansę, ale nie warto trzymać się kogoś na siłę. Powinieneś czerpać przyjemność ze znajomości z kimś, oczywiście, spory są normalne, ale nie powinny przysłaniać miłych chwil czy wspomnień - wyjaśniła i westchnęła. - Nie zawsze Ty jesteś ten zły i niedobry, ale kiedy rozmawiam z Tobą to nie po to by obgadać problemy innych. Tak, kij zawsze ma dwa końce, a ja jako pasterz lubię porozmawiać i z jednym, i drugim końcem, ale o nich samych, nie o tych drugich - sprostowała z ciepłym uśmiechem.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  110. Dziewczyna milczała, dając mu chwilę na zastanowienie się, a kiedy już zaczął mówić uśmiechnęła się subtelnie. Całkiem urocze te jego najcieplejsze chwile.
    - Rzeczywiście, brzmi przyjemnie - przyznała z uśmiechem. Gave był bardzo opiekuńczy co do małej. Randka w karczmie odrobinkę ją zaskoczyła, chociaż pozytywnie.
    - Tak, taniec z Tobą też zaliczam do ciepłych wspomnień - zaśmiała się delikatnie po czym zacisnęła odrobinę usta. - Moje... - sprawiła wrażenie trochę nieobecnej. - Pierwsze miejsce zdecydowanie ma tata - wzruszyła ramionami z jakimś takim pogodnym uśmiechem na ustach. Spojrzała w oczy Gava. - Wiesz, pojawił się w moim domu jako obcy człowiek, mieszkał z nami dwa lata, pojawiła się jakaś więź, ale... No nagle wylali na nas kubeł zimnej wody. Z dnia na dzień wyszło na jaw, że jest moim ojcem i co? Tak po prostu wziął mnie pod skrzydła i dał wszystko to czego nie miałam przez pierwsze 9 lat życia. Dał szczerość przede wszystkim i bezinteresowną opiekę... - zerknęła gdzieś w dal, odrobinkę wzruszona, ale wciąż uśmiechnięta. Znowu spojrzała w oczy chłopaka. - Poznanie Ryu też było bardzo ciepłe, miał gdzieś opinię innych, wyciągnął do mnie rękę i też wziął pod skrzydło. Czasami mam wrażenie, że ciężko im mnie spod tych skrzydeł wyciągnąć, ale to już inna kwestia - przyznała machając ręką.
    - No tu jesteście! - nagle zza zakrętu wyłoniła się zielona buzia Grimy, zaraz za nią szła Maryl, dumnie niosąc kij z majtkami Akane zawieszonymi na samym końcu. - Widzę, że sobie porządnie porozmawialiście - zachichotała goblinka patrząc dość wymownie na dwójkę. - Trafiliśmy na specyficzny oręż pewnej damy! Już mówiłam Maryl, że najwyraźniej dzielnie walczyłaś, skoro doznałaś tak okropnej straty! - skoczyła wesoło w ich stronę i zastrzygła uchem widząc stan Gava. - Oho, to musiało być starcie tytanów! - dodała przykładając dłonie do policzków i lekko je zduszając. An miała wrażenie, że jej twarz zaraz cała spłonie.
    - Go... Gobliny! - wypaliła. - Kamienne Gobliny! - rzuciła pierwsze co wpadło do głowy.

    An i Ri xD

    OdpowiedzUsuń
  111. Wysłuchała go, parskając pod nosem, kiedy pokazał jej język. Darcy poczuła się naprawdę spokojnie, ciepło tam w sercu. Ufał zdolnościom dziewczyny. Nawet jeśli kiedyś na nie narzekał. Uśmiechnęła się nieco szerzej. To naprawdę napawało ją dumą. Nawet jeśli sama była trochę wystraszona samej walki z trollem, skoro już się tego podjęli, nie zamierzała ryzykować. Specjalnie się do tego przygotowała. Ugryzła się w język też, aby nie poprawiać go co do ukrywania się za drzewami. Później sam się zorientuje, że w pobliżu raczej ich nie będzie. Teraz nie chciała psuć naprawdę miłej atmosfery.
    - Jeśli nam się uda, będziesz miał świetną opowieść dla Maryl, co? Co słychać u niej w ogóle? Onery smakowały? - zapytała, zmieniając pozycję w wodzie. Zaczęła zbierać się do brzegu, oczywiście cały czas słuchając Gava, ale skoro słońce już zachodziło, wolała naszykowac już sobie miejsce do spania i wyschnąć.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  112. Obudziła się,czując ciepło pierwszych płomieni słońca na policzkach. Zmarszczyła brwi. Powinien ją obudzić, nawet jeśli to była spokojna, bezpieczna noc. Przeciągnęła się jak kot na gałęzi, rozciągając mięśnie. Spojrzała na kompana.
    - Świta, ale spróbuj na chwilę zamknąć oczy, zrobię śniadanie i uszykuje wierzchowce - zakomunikowała zręczne zeskakując z drzewa. Nie była przy tym wredna. Po prostu nie chciała, aby spędzał bez potrzeby bezsennie doby. Mógł potrzebować zapasowej energii na inne okazji. To co zrobił, nieważne z jakiego powodu, było skrajnie nieodpowiedzialne. Szykując wodę sięgnęła po buteleczkę z jaskrawym płynem. Schowała go w sakwie tuż przy pasie. Może im się przydać podczas drogi. Przeciągała trochę swoje obowiązki, żeby dać mu jak najwięcej czasu na odpoczynek.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  113. Na komentarze o dzielnej walce i drapaniu An miała wrażenie, że zapadnie się pod ziemię, ale gdy przyszło o wypomnienie niewyżycia, prychnęła pod nosem.
    - Oj bardzo - potwierdziła przywdziewając poważny wyraz twarzy i udając ścieranie potu z czoła. - Całe szczęście zadziałało - przytaknęła głową na słowa chłopaka i znowu złapała go odruchowo, gdy się zachwiał. Na widok Maryl w jego objęciach czułość wlała się do oczu i ciężko było się jej pozbyć, właściwie to nawet nie próbowała. Kiedy mała objęła jej nogi An przygryzła lekko wargę i pogłaskała dziewczynkę po głowie.
    - Ja... - chciała coś powiedzieć, ale po pierwsze zabrakło jej słów, a po drugie, Maryl sięgnęła do włosów i po chwili podarowała jej drobny upominek. Dziewczyna sięgnęła do rzemyka, spojrzała na dziecko odrobinę rozczulona i zaraz posłała jej szeroki uśmiech.
    - Dziękuję, przyjemność... - chrząknęła cicho, zerkając na Gava - ... po mojej stronie - tu zerknęła na Grimę i pogroziła jej paluchem. - A Ty tu już nic więcej nie dopowiadaj! - zmrużyła oczy, uśmiechając się pod nosem na co goblinka podskoczyła do niej i przytuliła ją od tyłu.
    - Ależ nic, a nic, ja się bardzo cieszę! - skoczyła do Gava i jego również przytuliła. - Co jest rycerzu? Możemy tu odpocząć jak chcesz, słabo wyglądasz - teraz i ona się zatroskała. - Wyjście jest niedaleko, zdążyłyśmy się rozejrzeć zanim Was znalazłyśmy, ale jak nie masz siły to poczekamy - uśmiechnęła się wesoło do chłopaka. Co chwilę zerkała to na niego, to na Akane, ogólnie była mało dyskretna, ale zdawała się emanować pozytywną energią.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  114. Grima pokręciła energicznie głową.
    - To inne wyjście, idziemy przy tej rzeczce, wypływa na powierzchnię i będzie trzeba cofnąć się pod górę po nasze rzeczy. Wyjdziemy niżej niż weszliśmy - wyjaśniła. - Ale jest kawałek do przejścia, dwa duże zakręty, ten o tutaj i jeszcze jeden za nim, ale nie ma nurkowania - spojrzała na Gava trochę zatroskana i obejrzała się na Akane. - Tutaj lepiej nie spać, duża wilgoć wszędzie skała, a woda często zmienia swoją wysokość i wylewa na boki - pokazała palcem wyraźne ślady na kamieniach, osad świadczył o zmianach wysokości tafli. An zacisnęła usta i rozejrzała się kiwając głową na znak, że rozumie. Złapała swoje gacie, szybko wciągnęła je na tyłek, podciągnęła koszulkę na swoje miejsce, rzemyk od Maryl założyła na nadgarstek i kucnęła przy chłopaku.
    - To będzie test na zaświatową pokojówkę - rzuciła żartobliwie. - Mogę Cię przenieść, ale będzie to trochę niewygodne, mogę pomóc Ci iść, ale to jednak jest kawałek do przejścia i to po skałach, a możemy też... Dać się ponieść nurtem rzeki - zaproponowała i chrząknęła zaraz patrząc po wszystkich. - To tylko propozycje, takie mi wpadły do głowy. Przy wyjściu wyjdziemy na brzeg, tam poszłabym po nasze bagaże albo pójdziemy powoli razem... Na wieczór dojdziemy do wioski - dodała znowu patrząc na Gava. - Powinieneś odpocząć pod dachem, u Maryl w domu - jeszcze raz lekko przygryzła wargę, patrząc na chłopaka troskliwie.

    An i Ri

    OdpowiedzUsuń
  115. - Może wezmę dwa etaty - rzuciła z zadziornym uśmiechem, nie specjalnie przejmując się jego zgryźliwym tonem, a gdy wyjaśnił jej ewentualną rolę w zaświatach, poruszyła lekko głową na boki z niemym "ple, ple, ple" na ustach. Również wstała, widząc, że Gave uparcie zamierza iść o własnych siłach.
    - Dobrze, daj więc znać jakbyś jednak potrzebował pomocy - oznajmiła luźno i ruszyła obstawiając tyły. - Grima, prowadź - dodała, na co goblinka wesoło wyskoczyła w powietrze i ruszyła przodem.
    - Tak jest! Za mną kompania! - rzuciła wesoło i zaczęła tańcować, przeskakując z kamienia na kamień. Akane pokręciła głową i zaśmiała się pod nosem, sama czuła ból żeber, więc nie zamierzała pędzić, no i wypadało pilnować mimo wszystko pleców pochodu.
    - Uparty Gave - dodała dziewczyna na stwierdzenie małej Maryl.

    AnRi

    OdpowiedzUsuń
  116. Akane prychnęła pod nosem.
    - Nie jestem pewna czy to nie on mnie przed Tobą - rzuciła śmiejąc się cicho pod nosem. Ach te zgrzane kamienne gobliny, nigdy nie wiadomo czy nie było ich w zaświatach. Dziewczyna zaśmiała się do własnych myśli i szła z jakimś takim tajemniczym uśmieszkiem na twarzy. Na stanowcze zaprzeczenie podniosła tylko ręce w geście poddania się.
    - Spoko - odparła nie próbując dalej go namawiać. Dała propozycję, wystarczy.
    Grima słysząc pytanie przystanęła na jednym z kamieni, w trakcie wykonywania jakiejś fikuśnej pozy, zamrugała szybciej oczyma i wyprostowała się po chwili jak struna.
    - Turniej goblinów? - zapytała odrobinę zaskoczona, zmniejszyła zaraz dystans między nimi i przekręciła głowę obserwując Gava uważnie, a raczej oceniając go wzrokiem. - Hm... No może miałbyś jakieś tam szanse... - pomyślała na głos, stukając się palcem po czubku nosa. Akane zerknęła pytająco na chłopaka, ale nic nie mówiła. Co on znowu kombinował?
    - Cóż, najpierw masz kwalifikacje, sprawdzają zwinność i szybkość, dwie rundki. Wyścigi, przechodzi pierwsza piętnastka, później muszą pokonać tor przeszkód, dużo tam skoków i wymijania przeszkód wyłaniających się zza rogu. Tu liczy się szybkość, ale i umiejętność wymijania zasadzek, w im mniej wpadniesz, tym lepszy wynik, szybkość jest na drugim miejscu. Najlepsza szóstka przechodzi dalej i tu już jest gorzej, bo muszą walczyć. Ja zwykle biorę udział w kwalifikacjach, ale staram się nie przekraczać siódmego miejsca, nie lubię walczyć i nie chcę brać w tym uczestniczyć. Walki zaczynają się w dzień po kwalifikacjach, tam mają miejsce 3 potyczki, a kolejnego dnia trójka zwycięzców dnia poprzedniego wchodzi razem na ring i walczą o wygraną. Liczy się tylko miejsce pierwsze, ten kto je zajmie wygrywa przychylność mieszkańców, reszta uczestników jest albo martwa albo dochodzi do siebie okryta niesławą - wzruszyła ramionami.

    AnRi

    OdpowiedzUsuń
  117. - Szóstka? Oj nie, tu nie wynagradza się przegranych. Na takie przywileje może liczyć jedynie zwycięzca, nikt więcej. Prawo buszu, tu liczą się najsilniejszy, najsprytniejsi, po prostu naj, reszta idzie w zapomnienie - wyjaśniła skacząc na kolejne kamienie.
    - Właściwie to tak długo aż innym znudzi się gnębienie lub gdy po prostu zyskasz w oczach ludu przy kolejnych zawodach, czy to tych samych, czy innej tematyki - kontynuowała tłumaczenie. Akane nie wcinała się w rozmowę, jednak fakt, że Gave bierze pod uwagę udział w takich zawodach nie był zbyt pocieszający. Dziewczyna przygryzła delikatnie wargę, powstrzymując się od komentarza.
    - Maryl ma Cię uczyć? - Grima spojrzała na chłopaka zaintrygowana.
    - To dla niej chcesz wygrać, prawda? - An jednak nie wytrzymała. Przecież nie chodziło mu o chwałę, chciał zapewnić małej dobrobyt, była tego pewna.

    AnRi

    OdpowiedzUsuń
  118. - Jaaa?! - zapytała w szoku i zaraz mocno się rozpromieniła. - Och! Jasne! Wszystkiego Cię nauczę! - radośnie pokonała kolejne kamienie, kręcąc w powietrzu salta i piruety. Kiedy ktoś prosił ją o pomoc, czuła się nad wyraz doceniana, jakby rzeczywiście coś znaczyła w tym świecie. Akane uśmiechnęła się pogodnie na reakcję goblinki, ciężko byłoby się przy niej smucić. Na odpowiedź Gava kiwnęła głową, nadal z pogodnym wyrazem twarzy. Nie musiała znać wszystkich powodów, ten jeden był dość szlachetny, a reszta, cóż, może kiedyś je pozna.
    Grima znowu zmniejszyła dystans i zaczęła skakać w okolicach chłopaka.
    - Będę Cię doglądać, to jak dochodzisz do siebie, musisz być wypoczęty do tego treningu - przyznała i zaraz lekko się zachwiała, jednak zdążyła w odruchu złapać przedramię Akane i utrzymać się przy jej pomocy na nogach.
    - Oho, uspokój się trochę, bo zaraz Ty będziesz musiała dochodzić do siebie i nici z treningu - An złapała goblinkę pewniej i posadziła na jednym z kamieni, widząc, że ta odrobinę zbladła.
    - Ojej... - Grima miała lekkie mroczki przed oczyma, odbiło jej się nagle po czym odchyliła się w bok i zwymiotowała do wody. Nic specjalnie poważnego, jednorazowe chluśnięcie, ale fiołkowooka spojrzała na nią zaniepokojona.
    - Grima, wszystko dobrze? Co jest? - zapytała automatycznie przykładając dłoń do jej czoła, była rozgrzana, ale to prędzej przez to całe skakanie.
    - Jakoś tak... niedobrze mi się zrobiło - mruknęła zielonoskóra odrobinę zamroczona.
    - Odpocznij chwilę i przestań już tak brykać - An zrugała ją delikatnie. - Poskaczesz na świeżym powietrzu - dodała nadal bacznie obserwując goblinkę.

    AnRi

    OdpowiedzUsuń
  119. An spojrzała na Gava i zaraz wróciła wzrokiem do twarzy goblinki.
    - Słyszysz, jak już my się zgadzamy to serio nie ma co dyskutować - pogroziła palcem Grimie, na co ta otworzyła oczy i wydęła lekko usta.
    - Tak, tak... Dobrze, na chwilę... - zgodziła się, ale miała dość zmartwiony wyraz twarzy. Nigdy wcześniej jej się coś takiego nie zdarzało i zaczęła podejrzewać, że coś jest nie tak. Może uszkodziła błędnik przy szaleństwach w wodzie? Będzie musiała odwiedzić Lerodas i zaczerpnąć wiedzy, ale to nie teraz. Teraz otrzepała łepek i z uśmiechem spojrzała na znajomych.
    - To co? Już? - była gotowa wstać, ale Akane przytrzymała ją na kamieniu.
    - Chyba sobie żartujesz... - fiołkowooka rzuciła zielonoskórej wymowne spojrzenie. - Ja powiem kiedy - pokręciła głową z niedowierzaniem.

    AnRi

    OdpowiedzUsuń
  120. Grima słysząc o tak długiej drzemce szeroko otworzyła oczy.
    - Coo? Tyle straty czasu?! - załamała ręce z miną zbitego szczeniaka. Akane zerknęła na dumną z zadania Maryl i zaraz wróciła spojrzeniem do poszkodowanych.
    - Słonecko jest za, a Ty moja droga - tu tyknęła goblinkę w czubek nosa. - Lepiej się regenerować niż leczyć, na leczenie stracisz więcej czasu, a tak chwilę poleżysz i będziesz gotowa na dalsze przygody - wyjaśniła jej z uśmiechem, na co Grima zrobiła duże oczy.
    - Masz rację! - oznajmiła entuzjastycznie i przełożyła głowę Gava ze swojego ramienia na swoje kolana, by po tym ułożyć się z nim niczym szczeniak przy szczeniaku. Zasnęła jak na pstryknięcie palca. Akane usiadła niedaleko, nie zamierzała spać, czuwała na siedząco, zerkając to na małą Maryl, to na poturbowanych.

    AnRi

    OdpowiedzUsuń
  121. Nauka nowych słów, pisowni i zwrotów była bardzo wciągająca i prawdę mówiąc An nawet nie zauważyła kiedy minęło to pół godziny. Z drugiej strony, była wdzięczna, że Gave otworzył oczy i odwrócił uwagę małej Maryl, bo ta bardzo spieszyła się z nauką i chyba przeceniała możliwości fiołkowookiej w przyswajaniu nowości. Na pytanie chłopaka spojrzała po Grimie trochę zmartwiona.
    - Mam nadzieję, wiesz, jesteśmy po długiej drodze, niewiele po niej odpoczęła i dużo bzikuje. Nawet ona potrzebuje regeneracji - próbowała pocieszyć tymi słowami samą siebie. Z uśmiechem przyglądała się konwersacji tej dwójki, Gave bardzo pasował do roli starszego brata, okazywał małej dużo troski.
    - Masz lepsze podejście do dzieci niż Ci się wydaje, może trochę bardziej wybiórcze od mojego, ale wcale nie masz co tyle zazdrościć - stwierdziła luźno, z ciepłym uśmiechem, a na słowa o uczennicy prychnęła śmiechem i przytaknęła.
    - Owszem, kiepska. Przyznaje bez bicia, że próba przerobienia tak obszernego materiału na raz mocno mnie przerosła - zaśmiała się i zmierzwiła włosy dziewczynki. - Nic dziwnego, że przy takiej nauczycielce tak szybko się uczysz - dodała puszczając chłopakowi oko.
    - Jak się czujesz? - dopytała jeszcze i zerknęła na przeciągającą się Grimę. Goblinka usiadła powoli i mlasnęła, ziewając po tym leniwie i wtulając jeszcze policzek w plecy Gava.
    - To była milutka drzemka - mruknęła pod nosem przymykając oczy.

    AnRi

    OdpowiedzUsuń
  122. Akane uśmiechnęła się pod nosem na podsumowanie chłopaka.
    - Tak też można to nazwać - stwierdziła zadowolona i zaśmiała się delikatnie. Więcej cierpliwości do niego? No proszę. W sumie nic dziwnego, sentymenty potrafiły zdziałać cuda, doskonale to rozumiała.
    - To najważniejsze - kiwnęła głową na dobrą nowinę i spojrzała po Grimie, która właśnie się obudziła.
    Goblinka na pytanie otworzyła szeroko oczy.
    - Ponieść?! Jak dzidzie? - wstała gwałtownie i pokręciła głową. - Nie, nie, ja sama dam radę. Już jest dobrze - przytaknęła energicznie głową. - To było jedynie chwilowe osłabienie, postaram się iść ociupinkę spokojniej - posłała im szeroki uśmiech. Akane zaśmiała się, kręcąc przy tym głową i sama wstała na nogi.
    - No to co, gotowi? Idziemy? Chętnie odzyskam swoje spodnie - rzuciła żartobliwie, a te przecież czekały przy brzegu, gdzie wskoczyli do wody.

    AkRi

    OdpowiedzUsuń
  123. Grima otworzyła szeroko oczy.
    - Gra? - zapytała zaintrygowana strzygąc przy tym uchem. Na zasady uszy postawiła na sztorc i zachichotała rozbawiona wizją naśladowania jej samej.
    - Ale... - Akane również się odezwała, podnosząc lekko palec w górę. Została w to wciągnięta, ech... Wydęła lekko usta, spojrzała na Grimę, na Gava i westchnęła uśmiechając się pod nosem. - ... ale jednocześnie, będzie zabawniej niż tak po kolei - wcisnęła pierwsze lepsze co wpadło jej do głowy. Goblinka aż podskoczyła zadowolona i energicznie przytaknęła głową.
    - Dobrze! - oznajmiła i obejrzała się na Maryl. - Czy Maryl przedstawia zachowanie normalnego goblina? - zapytała wracając wzrokiem do Gava i patrzyła na niego niczym na wyrocznię. - Jak zachowuje się normalny goblin? - dodała, a Akane prychnęła pod nosem.
    - No właśnie Rycerzu? Jak? - uśmiechnęła się szeroko do chłopaka i teatralnie zatrzepotała rzęsami.

    AnRi

    OdpowiedzUsuń
  124. Pobliska plaża zawsze była jej małą miejscówką, lubiła tu przebywać, relaksować się przy szumie fal czy obserwować niebo. Dzisiejszy dzień chciała przeznaczyć właśnie na relaks, w poprzednie spotkała się z Ryu i Tonym, więc miała nad czym rozmyślać. Na przechadzkę wzięła ze sobą Vexe, ćwiczyła z nią przywołanie, więc kieszenie wypchane miała różnymi smakołykami. Zbierała też przy okazji muszelki i nuciła sobie pod nosem piosenki, od czasu do czasu wołając biegającą dookoła suczkę.
    - No chodź małpico, chodź - zawołała i prychnęła śmiechem widząc jak psiak zabawnie pędzi w jej stronę. Dała zwierzakowi nagrodę i dojrzała kątem oka biegnącą do nich białą kulkę.
    - Winter? - zdziwiła się odrobinę, ale gdy zrobiła kilka kroków w przód i rozejrzała się dokładniej po plaży, jasne stało się, że nie jest na niej sama. W pierwszej chwili zatrzymała się, nie bardzo mając ochotę na kolejną konfrontację, ale wtedy i jej psiak okazał niesubordynację i gdy tylko Winter zaczął wracać do pana, Vexa pobiegła za nim, zaczynając zabawę.
    - Vex, podły smrodzie! - An krzyknęła za psiną i mimo wszystko zbliżyła się, z ciężkim westchnięciem. W jednej z dłoni trzymała kilka muszelek i zaciskała je delikatnie, odruch.
    - Hej - odpowiedziała mu i wzruszyła ramionami. Na język cisnęło się "nawet siebie nie zdążyłeś", ale An sobie odpuściła. - Te kilka dni to za mało, jak widzisz moja też średnio się słucha - odpowiedziała, skupiając wzrok na psiakach i mimo wszystko uśmiechając się pod nosem. Niezdarne szczeniaki co chwilę wywracały się na piasku i radośnie dokazywały.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  125. An prychnęła cicho pod nosem na komentarz co do uroku psiaka, schowała te kilka muszelek do sakwy przy boku i skrzyżowała ręce pod biustem.
    - Podobno jaki Pan, taki pies... - rzuciła trochę w eter, nie patrząc na Gava. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z wypowiedzianych na głos słów i poczuła jak delikatnie pieką ją policzki. Cholera... Nawet nie będzie próbować się z tego wygrzebać, bo tylko się pogrąży. Słysząc pochwałę zerknęła w stronę chłopaka i zmarszczyła delikatnie czoło. Milczała patrząc co robi, ale kiedy na nią spojrzał sama uciekła wzrokiem do szczeniąt. Nie zbliżyła się bardziej, ale westchnęła cicho i przysiadła na piasku.
    - Myślisz? - sama nie była pewna. Pokochała Vex już na dzień dobry, ale nie miała pojęcia co siedzi w głowie psiny. - Winter też sprawia takie wrażenie, to jak przy Tobie trwał w pokoju... Nawet teraz, co chwilę na Ciebie zerka - zauważyła z delikatnym uśmiechem i znowu spojrzała na czarnowłosego.

    An

    OdpowiedzUsuń
  126. Nawet na niego nie spojrzała, gapiła się twardo na psy nic nie odpowiadając, na szczęście chłopak nie brnął w temat i An cicho odetchnęła.
    Komentarz o wzajemnej miłości, w danej sytuacji był dla niej trochę uszczypliwy, ale pamiętała o swoim postanowieniu i nie zamierzała brać tak wszystkiego do siebie.
    - Nie wątpię - odpowiedziała jedynie i sama nie wiedziała co powinna więcej dodać. Pierwsze kilka minut po prostu milczała, ale zaraz podniosła się na równe nogi i otrzepała ręce z piasku.
    - Idę odbić Twoją miłość - rzuciła z jakaś taką duma w głosie i nie czekając na reakcję ruszyła prosto na zwierzaki, bezpardonowo wpieprzając się im w zabawę i zaraz wyciągając z kieszeni smaczki, co by poćwiczyć z jednym i drugim, na przemian. Spróbowała dwie komendy, siad i leżeć by zaraz znowu wrócić do zabawy z puchatymi łobuzami.

    An

    OdpowiedzUsuń
  127. Właściwie nie zamierzała zbyt długo męczyć szczeniaków, wiedziała, że nie powinno się z nimi za długo bawić, bo wtedy niepotrzebnie się nakręcały. Właśnie zwalniała nieco tempa, gdy padło dość specyficzne pytanie i nieco zziajana An spojrzała na Gava lekko mrużąc przy tym oczy. Zatrzymała się, uspokoiła oddech i ruszyła w jego stronę by klapnąć obok na piasku, od razu lądując na nim plecami (na piasku, nie Gavie xD).
    - Bo ta chwila mnie cieszy - odpowiedziała w końcu patrząc w niebo. - W ogólnym rozrachunku czuję się średnio - przyznała zerkając na niego. - A Ty? Jak Ty się czujesz? - skoro chciał rozmawiać w ten specyficzny sposób, cóż, lepsze to niż krzyki.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  128. Przyglądała mu się spokojnie, po chwili nawet podniosła się do siadu, lądując z nim ramię przy ramieniu. Uśmiechnęła się pod nosem.
    - Chyba nie myślałeś, że zrosną się po czterech dniach, co? - złapała z nim kontakt wzrokowy, a w oczach zatańczyła figlarna iskierka.
    - Mhm... Lepiej późno niż wcale - mruknęła zmniejszając nieco dystans między nimi, a kiedy wziął na kolana psiaka, sięgnęła dłonią do jego białego futerka i również pogłaskała. Wróciła wzrokiem do oczu chłopaka i przytaknęła lekko głową.
    - No tak, ciekawe jak sobie radzi bez swojego rycerza - prześlizgnęła wzrokiem po twarzy Gava, tak jak on robił to wiele razy jej, z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. - Jestem pewna, że daje radę, to dzielna dziewczynka - szepnęła mu nad uchem i przekręciła lekko głowę, znowu zmniejszając dystans między nimi. - No, może troszeczkę tęskni - dodała nie przerywając z nim kontaktu wzrokowego.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  129. - Wiesz... - mówiła w ten swój kokieteryjny sposób. - Znam sposób by coś z tymi żebrami szybko zrobić, ale nie jest zbyt przyjemny - przyznała, zanim jeszcze zwrócił jej uwagę. Zaraz poczuła chwyt przy ramionach i lekko zmarszczyła czoło. Na pytanie przewróciła oczyma i zepchnęła jego dłonie ze swojego ciała.
    - Bawię się, wygłupiam? Nie wiem... Kokietuję? Zależy co Ty robiłeś przez ten cały czas... - odpowiedziała z cichym westchnięciem. Zerknęła gdzieś w bok i oparła się na jednej z dłoni. No tak, tylko ona mogła mieć tak pieprzonego pecha... Kiedy Ryu zaczyna ją kokietować, Gave zachciewa rozmawiać.
    - Dobra, przepraszam, ok?! Nie sądziłam, że w ogóle chcesz... ze mną pogadać - przyznała wracając wzrokiem do oczu chłopaka. "Pieprzyć", aż skrzywiła się na to słowo.
    - Nie chcę... - mruknęła i zmieniła pozycję, podciągając kolana pod brodę. Na pewno nie chciała się z nim pieprzyć... Zacisnęła palce na własnych łydkach i wzięła głęboki wdech, by zaraz zerknął na chłopaka pytająco. Przepraszał? Patrzyła na niego przez chwilę niemo, jej ciało po chwili wyraźnie się rozluźniło. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę, po czym wróciła do bardziej otwartej pozycji, znów przy jego boku.
    - Chcę rozmowy - przyznała i mlasnęła zaraz trochę krzywiąc się na ten komentarz o uciekaniu. - Dobrze, będę tu siedzieć aż powiesz mi wszystko co masz do powiedzenia, słucham, nigdzie nie uciekam i też powiem swoje - zdecydowała. - Fuknij na mnie za tą stanowcza decyzję, a obiecuję, że Ci strzelę w nos - zaznaczyła jeszcze, patrząc na niego wymownie.

    An

    OdpowiedzUsuń
  130. Na wzmiankę o koronie wzruszyła tylko ramionami, akurat na niej ani trochę jej nie zależało. Westchnęła przy tych rozkazach.
    - Co innego ustawiać innych po kątach, a co innego kazać komuś leżeć z troski. Sam dosłownie chwilę później zasugerowałeś, że kto inny ma jej pomóc... ale dobrze, przyznaję, może rzeczywiście powiedziałam to nie takim tonem jak powinnam - spojrzała na niego. Nie mówiła nic, gdy przyznał, że nie wie jak zacząć, niech coś wymyśli... Nie czekała nawet jakoś długo jak jednak wpadł na jakiś pomysł. Słuchała go wpatrując się w Vex, która wciąż przemierzała plażę wzdłuż i wszerz. Sama wsunęła dłonie w piasek i zacisnęła palce na kruszywie. Dała mu się wygadać, a na wzmiankę o Ryu zacisnęła tylko usta. Zabawne... Dawał rady Gavovi po czym cisnął z nią swoim miłosnym wyznaniem dzień później. Chyba jednak wizja trójkącika bardziej mu odpowiadała niż jest w stanie to przyznać.
    - Okey... - spojrzała w oczy Gava. - Nie chcę tu rozmawiać o Ryu, to inny temat... ale ucieczki... - westchnęła ciężko. - Uciekam, gdy przekraczasz granicę, gdy Twoje słowa lub czyny bolą tak bardzo, że mam ochotę płakać. Nie chcę płakać, nie chcę Twojej litości, nie chcę kpiny... Poza tym, to Ty mnie tego nauczyłeś. Od kiedy tylko się do Ciebie zbliżyłam, zawsze... Kiedy tylko nasz znajomość schodziła na cieplejsze tory Ty robiłeś w tył zwrot, robiłeś coś co wyprowadzało mnie z równowagi, zachowywałeś się niestosownie i wszystko szlag jasny trafiał - zauważyła. - Nie, nie obwiniam Cię, głównym powodem jest mój strach. Ciśniesz mnie tak często, że nie chcę dawać Ci kolejnych powodów, zachowujesz się jakbym w Twoich oczach była naprawdę słaba... - zaczęła bawić się swoimi palcami.
    - Przyznaję, wyszło źle. Nie chciałam mówić o ciąży przy wszystkich, ale nie chciałam też wypalać tego na dzień dobry... To... To naprawdę nie jest łatwy temat. Nawet jeżeli mnie kochasz, to przecież nie planowaliśmy dziecka... - zerknęła na niego ukradkiem. - Zrzuciłam na Ciebie za dużo bomb, wiem... Ale kiedy chodzi o takie tematy to... No jak miałam to ustalić? "We wtorek powiem mu o ciąży, w czwartek, o tym, że go kocham"? To są tak emocjonalne sprawy, że czasem najlepszy plan psuje jakaś spontaniczna chwila. Nie powiesz mi, że Lotta nie była taką chwilą... Widziałam jak miota Tobą jak lalką Gave, w głowie tworzyły się naprawdę czarne scenariusze i... Nie pieprz mi tu teraz o swoim ojcu i jego ochronie, bo gdyby to mną coś ciskało na wszystkie strony to nie stałbyś spokojnie z myślą, że przecież i tak mam dodatkowe życia. Jestem emocjonalną pierdołą, ale... Staram się nad tym pracować - przyznała smutno.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  131. Zacisnęła palce patrząc smutno na własne stopy.
    - W tamtej chwili już sama nie wiedziałam jaka będę Ci pasować... Jestem zbyt czuła, zaraz zbyt zimna, ciągle we mnie czegoś za mało lub za dużo... - przyznała cicho i zaraz zmarszczyła czoło. Był zazdrosny o coś takiego?
    - Przecież jestem w tym zielona jak... Grima... - wypaliła pierwsze co przyszło jej na myśl, goblinka miała w końcu zieloną skórę i była równie niewtajemniczona w temat co sama An. Wzruszyła ramionami na swoje własne porównanie i pokręciła głową. To było niedorzeczne...
    - Cokolwiek byś wtedy wymyślił, byłeś osłabiony i nie chciałam byś brał w tym udział. Zwykłe wyręczenie, przecież nie zamierzam zabrać Twojego "stanowiska" - patrzyła na niego nie rozumiejąc. - Dlaczego bronisz się rękoma i nogami, gdy chcę Ci w czymś pomóc? - zapytała, bo już jakiś czas temu zauważyła tą zależność. Westchnęła na stwierdzenie o scyzoryku.
    - Zapamiętam i... postaram się używać tylko w celu celowego rozdrażnienia Twojej osoby - wydęła lekko usta i wzruszyła ramionami. Skrzyżowała ręce, gdy rzucił jej to ostre spojrzenie, ale tym razem nie przerwała kontaktu wzrokowego. Znowu ta pomoc, on ewidentnie miał z tym problem.
    - No i? Że niby proszenie o pomoc to jakaś słabość? - zapytała patrząc pewnie w jego oczy.
    - Wiem Gave, dlatego i ja się nie wychylałam, miałeś mętlik w głowie i to zawsze powstrzymywało... Sama zmagałam się ze swoim bałaganem i nie chciałam dodawać Ci syfu swoją własną osobą... - wyjaśniła, gdy tłumaczył to swoje uciekanie.
    - Ja? - otworzyła szerzej oczy. - Nie rozumiem... Jak cisnę? - zapytała. Naprawdę to robiła? Nie mogła połączyć kropek, nie kojarzyła by wyskakiwała do niego z takimi epitetami jakimi on potrafił ją uraczyć.
    - Tak, jak mam być szczera to właśnie takie odczuwam wrażenie, że moje słowa są dla Ciebie nieistotne, zachowujesz się jakby były Ci obojętne - przyznała i zaraz zacisnęła usta. Warga jej zadrżała, gdy wytknął ciążę.
    - A jaka mam być Gave? Jak mam inaczej sobie z tym poradzić co?! - uniosła się lekko i szybko odwróciła głowę by schować twarz w dłoniach.
    - Ty możesz w każdej chwili odejść i się zdystansować, możesz przeżywać to na wszelkie sposoby. Ja nie! Nie wyjmę tej małej fasolki z brzucha, nie pójdę obić kilku twarzy, nie pójdę zalać smutków, nie! Każdy stres, każdy niepokój, ono wszystko czuje, czerpie ze mnie! Próbuję być silna! Chcę by czerpało z radości, nie z przelewanych łez, nie z smętów i dołów, nie z niepowodzeń... - nie wytrzymała i skuliła się, czując, że mimo wszystko łzy napływają do oczu.
    - Próbuję po prostu to udźwignąć... - szepnęła łamiącym się głosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  132. Teraz już naprawdę czuła się zagubiona.
    - No... Przecież zawsze marudzisz, cokolwiek robię to zwracasz mi uwagę, że coś jest nie tak - aż rozłożyła ręce z bezradności. - Gave! Rozmowa polega na interpretowaniu słów, dobrze, może część nadinterpretuję, ale nie wszystkie. Ciągle coś Cię we mnie irytuje... Sam mówiłeś, sama moje obecność działa Ci na nerwy - zauważyła, marszcząc czoło. - A skąd ja mam wiedzieć, które słowa rzucasz na wiatr, a które nie? Czy możesz mi zdradzić tą skomplikowaną instrukcję obsługi? - zapytała spokojnie.
    - Dobrze, masz rację, byłam już na granicy wytrzymania i nie poczekałam, przepraszam, dałam z tym ciała - przyznała szczerze i zaraz pokręciła głową.
    - Robisz sobie krzywdę przez takie myślenie. Nie poradzisz sobie sam, nie ze wszystkim. Nikt sobie nie poradzi sam - podsumowała jedynie, nie próbując mu teraz tu wciskać więcej w tym temacie. Ona sama musiała dojść do takich wniosków, mogła mu co najwyżej w tym pomóc delikatnie.
    - Jesteś niesprawiedliwy, czyli Ty możesz mi pomagać, ale ja Tobie już nie? - czy on serio nie słyszał jak to durnie brzmi? Na pytanie o ciśnięcie zacisnęła usta i spojrzała w ziemię, zlekceważyła nawet ten cały pyk w czoło.
    - To już wolę rozkazy niż zwracanie się do mnie jak do jakiejś ścierki... I to nie tylko moja opinia... Potrafisz rzucić w moja stronę paskudnymi wiązankami, umniejszasz, okazujesz brak szacunku... - podniosła spojrzenie do jego oczu. - Jak to mówią... Nie pierdolisz się w tańcu, a to boli, sama krytyka nie jest przyjemna, a gdy dodatkowo tak ją dobarwiasz to... czuję się jak gówno - westchnęła, powtarzając słowa, które skierowała do ojca. Na kolejne wyjaśnienia nic już nie dodała, płacz mocno ją pochłonął. Nawet na jego głupie pytanie zareagowała tylko drżeniem ciała i kolejna salwą płaczu. Na szczęście nie musiała nic mówić, by dostrzegł problem. Olała to całe nieśmiałe objęcie i gdy tylko poczuła go przy sobie, od razu wtuliła się mocniej, płacząc mu w klatkę piersiową jeszcze chwilę. Nie wiedział jak to robił, ale czuła się przy nim bezpiecznie i łatwiej poszło z uspokojeniem oddechu. Trzymała ciasno zaciśnięte palce na jego koszulce, nie chciała by teraz odchodził. Łzy w końcu przestały płynąć, a An przetarła delikatnie mokre policzki.
    - Chyba nie... - zaczęła trochę zachrypnięta przez płacz. - Chyba nie lubimy pokazywać sobie swoich słabości... - stwierdziła cicho, wciąż w niego wtulona.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  133. Znowu zaciskała usta. Dlaczego tak uparcie wciskał ją w ramy Panny Idealnej?
    - Nie rozumiem Cię Gave, irytuję Cię swoją perfekcją, a nie potrafisz wymienić chociażby jednej rzeczy, która Ci się we mnie podoba. Z kolei wadami sypiesz jak z rękawa... Gubię się w tym... - przyznała i zaraz westchnęła ciężko.
    - Nie chodzi o zmienianie się dla Ciebie, mówię o zmianach, które mi ułatwią życie, jak chociażby to przesadne analizowanie, muszę nad tym popracować dla samej siebie. Ty możesz na tym skorzystać jedynie pobocznie - wyjaśniła, bo sama nie uważała by zmienianie się tylko dla kogoś było idiotyczne. - Nie zamierzam - dodała, gdy znowu wspomniał o zmianie pod niego. Na kolejne słowa pokręciła przecząco głową.
    - To nie "kocham cię" sprawia, że coś sobie dopowiadam. To właśnie te inne zachowania i fakt, że mnie odpychasz jest tego powodem - poprawiła go i zerknęła na niego trochę pobłażliwie. Dojdzie do takiego poziomu? Sam nie wierzył w to co mówił.
    - Będę obserwować, ale jak tylko zauważę zachowania samo destrukcyjne to zacznę działać, nie będę gapić się bezczynnie - podsumowała przenosząc wzrok na Vex, która czując co się święci przybiegła do właścicielki, by ułożyć łepek na jej kolanie. Dziewczyna posłała psinie uśmiech i podrapała ją za uszkiem. Tego bycia niesprawiedliwym już nie komentowała, ale wróciła wzrokiem do oczu chłopaka gdy wspomniał o szczerości.
    - Nie, nie masz być nieszczery, ale nie musisz mieszać mnie z błotem... Chcesz przykładu, proszę bardzo... Twoja rozmowa z Ryu. Potraktowałeś mnie tam przedmiotowo... Jak jakieś pieprzone seksualne trofeum. Tylko po to by utrzeć mu nosa... A zaświaty? Pocałowałeś mnie i zostawiłeś samą w tym cholernym ogrodzie! A ognisko? Jasne, nie wstrzeliłam się w chwilę, ale wylałeś tam na mnie wiadro błota... W każdej naszej rozmowie, w każdym momencie, nigdy nie szczędzisz mi kąśliwości. Nie chodzi o konkretny moment, ale o ogół. Mówisz, że chciałeś mnie oszczędzić, nie potraktować tak jak Ryu, ale Ty co chwilę mnie tak traktujesz, tylko na innym poziomie, bo uczucia są inne. Zachowujesz się jakbyś chciał spalić ten most, jakbyś nie chciał abym coś do Ciebie czuła... - przyznała przecierając mokre oczy, a kiedy zwrócił jej uwagę co do uścisku, od razu go poluzowała i odsunęła się odrobinę, nadal jednak przy nim trwając.
    - Przepraszam, żebra, zapomniałam... - szepnęła cicho. Przecież nie zamierzała mu dokładać bólu. Znowu spojrzała na brzeg, na pyszczek Vex i na to jak powoli psina układała się przy jej nodze. Zacisnęła usta.
    - Jak Ty w ogóle widzisz "kocham"? - zerknęła na Gava smutno. - Nie mów, że nie wiesz, bo chodzisz po świecie i widzisz co się na nim dzieje... Jako osoba poboczna... Co sprawia, że widzisz, że ktoś kogoś kocha? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  134. Dziewczyna spojrzała na niego zaintrygowana. Już sam początek ją zaskoczył, a raczej fakt, że w ogóle postanowił zdradzić jej co lubi. Przygryzła lekko wargę na to "szkoda", ale zamknął się, chociaż ten raz się zamknął i kącik ust Akane drgnął delikatnie. Na kolejne słowa jej uśmiech trochę się poszerzył. Chciała powiedzieć, że przecież też się uczyła, ale... Nie chciała mu przerywać. Przyglądała mu się, gdy ten obserwował plażę. Podsumowanie było mniej przyjemne, a mimo to An poczuła pewnego rodzaju ulgę. W końcu... W końcu wiedziała co robi źle, miała wrażenie, że ciśnienie dręczące głowę ulatuje, sama westchnęła z ulgą, bo to właśnie teraz poczuła. Już rozchylała usta by coś powiedzieć, ale zamknął je pocałunkiem, przyjemnym, delikatnym, skuteczny sposób. Poczuła lekki rumieniec przy policzku, patrzyła mu w oczy i kiwnęła leciutko głową, dalej nie przerywając. Jej spojrzenie posmutniało tylko trochę w momencie, gdy przyznał, że w sobie nie widzi nic dobrego. Wiedziała to, ale bardziej martwił fakt, że nie była w stanie ani trochę zmienić jego myślenia. Z drugiej strony... Czy ona kiedykolwiek powiedziała mu o jego zaletach ze spokojem i pewnością w oczach? Zwątpiła, nie wiedziała jak było. Wątpiła, ale to co mówił dalej sprawiło, że w oczach pojawiła się czułość, czule patrzyła w oczy Gava, a gdy wytknął jej sytuację z Ryu, ona przyłożyła dłoń do jego policzka.
    - Gave, ale obchodzi... Ciebie też by obchodziło, gdybym wykorzystywała Twoją osobę do takich docinek. Widzisz to w ogóle? Widzisz jak idę do Onyx i jej wygarniam, że jest głupia, zimną suką i że to ja Ciebie zaliczyłam na wszystkie możliwe sposoby? Bo ja nie, nie widzę... Po co coś takiego? - zapytała, delikatnie gładząc jego policzek, ale zaraz zabierając dłoń i delikatnie wzdychając.
    - Nieomylny Tony, Święty Ryu i Idealna Akane... Chyba mocno nasz przeceniasz Gave - zauważyła, nadal patrząc na niego czule. Zadziwiające było to, że miał w sobie tyle pewności, a jednocześnie uważał za zero.
    - Nie oczekuję, że potulnie mi przytakniesz, nie... Tak szczerze to fakt, że umiesz mi się postawić jest dla mnie w jakiś sposób imponujący, ale zawziętość i agresja wypowiedzi gdy to robisz jest już mniej pozytywna - przyznała. - Tak, wiem, mi też tego nie brakuje, ale mam wrażenie, że jednak do Twojego poziomu nie sięgam - dodała. Kolejny ciężar spadł z serca, gdy jednak przyznał, że chociaż trochę przesadził na ognisku. Nie przepraszała go już ponownie, bo tą rozmowę mieli za sobą, wiedziała, że też miała w tym swój udział. - Okey, zaświaty to kiepski przykład - skrzywiła się lekko, tak, była wtedy z Ryu i wtedy sprawa była jeszcze bardziej pomieszana.
    Uśmiechnęła się do niego pod nosem, gdy nazwał ją cwaniarą.
    - Nieprawda - pokręciła głową. - Wystarczy, że patrzę na rodziców... Na tatę i Shi znaczy - poprawiła się, "rodzice" czy "mama" wpychało się w jej usta automatycznie, nie czuła się z tym źle, ale jeszcze trawiła te zwroty. - Na mojego brata i Morganę, Meliodasa i Rei, nawet Febe i Yensena - wzruszyła ramionami zerkając na swojego psiaka, zaraz jednak wróciła spojrzeniem do oczu Gava.
    - Dziękuję... - posłała mu wdzięczny uśmiech i znowu dotknęła jego policzka. - Mam nadzieję, że kiedyś zobaczysz w sobie to co ja widzę - tym razem to ona musnęła jego wargi, kciukiem błądząc po skórze twarzy.
    - Fiksowałam, bo nic nie mówiłeś, miałam wrażenie, że właściwie to nic Ci się nie podoba - przyznała, odsuwając się lekko od jego ust. - Czasami zachowujesz się tak jakbyś myślał, że regularnie wchodzę Ci do głowy i z góry wszystko wiem. Jestem tak samo zielona jak Ty, może w innych tematach, ale są sprawy, w których to ja nie dorastam Ci do pięt. Ale wiesz co? Przecież nikt nie broni nam uczyć się od siebie... Na tym też opiera się relacja - zauważyła patrząc chłopakowi w oczy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  135. Trochę ją zaskoczył.
    - Niby nic, ale wiesz... Dla mnie Ryu to jednak ważny przyjaciel i nie jest przyjemnie, gdy używasz mojej osoby aby sprawić mu przykrość. Nie do końca wiem jaka jest Twoja relacja z Onyx... Mniejsza... Ja tylko mówię jak ja się z tym czuję. Jeżeli Tobie coś takiego nie przeszkadza, ok, rozumiem - przyznała cicho wzdychając. - Nie sądzę, że Cię nienawidzi, ale to już jest wasza para kaloszy. Niespecjalnie mi przykro, że wasza znajomość nie kwitnie... - przyznała lekko wydymając usta i zerkając na fale. Na argumenty w sprawie ich ksywek wróciła spojrzeniem do oczu Gava. Trudno było się z tym nie zgodzić.
    - A Ty to niby kto? Bierny widz? Jasne, masz rację, wiodę prym, Tony wie co gada, a Ryu ma ogromne pokłady emapti. Ale kto z naszej czwórki wpadł w ten świat jak do siebie? Kto już teraz ma na koncie dzieści uratowanych żyć? Jesteś najbardziej zaradną osobą jaką kiedykolwiek poznałam Gave, tak Ty - tyknęła go palcem w mostek. - A jak jeszcze biorę pod uwagę emocjonalny bagaż, który za sobą nosisz to mi kopara opada do ziemi. Imponujesz mi tą siłą... i nie - znowu musnęła jego wargi. - Teraz to ja nie skończyłam... Nie chcę nawet słyszeć o tym, że tu czy tam podwinęła Ci się noga, każdemu się podwija, zawsze - szepnęła patrząc czule w jego oczy, była pewna tego co mówi. Na wypomnienie jego rodziców i jej związku z Ryu uśmiechnęła się pod nosem.
    - Jasne, że nie wiesz, ale jest w tym coś ekscytującego. Gdybyśmy wszystko tak z góry wiedzieli to życie byłoby kosmicznie nudne - zauważyła i zaraz prychnęła pod nosem.
    - Są inne, lepsze rzeczy, których możesz mnie nauczyć. Dosrywanie innym zostawię Tobie, możesz być spokojny - przyznała odrobinę rozbawiona.
    - A ja śmiem twierdzić, że jeszcze nie raz Cię zaskoczę - wzruszyła ramionami, nadal uśmiechając się pod nosem. - Och, akurat w analizowaniu korony nie oddam - pstryknęła go w nos.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  136. Spojrzała na Gava wymownie.
    - Yhy i to jak latałeś tu by pomóc jak największej ilości, zapominając o swoich ranach to też przypadek... - również wypuściła głośno powietrze. To nie miało sensu, nie przekona go do tego, że jest wartościową osobą, skoro sam uparcie trzymał się swoich racji.
    - Dobrze, to sobie bądź dla siebie Gburowatym Padalcem - wzruszyła ramionami. - Ja się z tym nie zgadzam i tyle - podsumowała i zwiększyła trochę dystans między nimi, teraz siedziała po prostu obok. Nie skomentowała jego wizji "kocham", była smutna, chłopak tak bardzo skupiał się na negatywach życia, że te przysłaniały mu pozytywne barwy. On nie był wart niczego, ryzykować nie było warto, to wszystko co mówił było bardzo przytłaczające.
    - Przykre, że tak to widzisz... Jesteś bardzo pesymistyczny. Osobiście wolę swoje bardziej optymistyczne podejście. Życie już i tak wystarczająco kopie nas po tyłku, nie wiem po co tak bardzo skupiasz się na minusach, tylko Cię przytłaczają. Dziwne to, bo najwięcej radości sprawia Ci przebywanie wśród niepoprawnych optymistek, Maryl, Grima... Oczy aż Ci się cieszą jak z nimi jesteś... - ostatnie powiedziała trochę smętniej. Chciałaby umieć działać tak na niego jak one, ale z dotychczasowych obserwacji wynikało, że raczej działa odwrotnie.
    - Hm? - zerknęła na niego pytająco, gdy wspomniał o jej "kocham". - Półtora miesiąca? Skąd ten pomysł? - ściągnęła brwi.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  137. Przekręciła lekko głowę na jego zgryźliwy ton.
    - Nie zawsze byłam, wiesz? - spojrzała na swoje dłonie. - Moje pierwsze dziewięć lat życia nie było zbyt przyjemne - przyznała wzruszając ramionami.
    - Później pojawił się tata i... - westchnęła ciężko. - To też nie było łatwe, ale nauczyłam się skupiać na tym co dobre. Nie ślepo wierzyć, że zawsze będzie dobrze, nie, po prostu trzymam się tych dobrych wspomnień, tego co mnie już spotkało i czego nie da się już zmienić - zdradziła mu swój sposób. Na wyjaśnienie podejścia do dziewczyn i przykłady przygryzła lekko wargę.
    - No dobra, tak, przy dzieciach jest inaczej, świat zdaje się bardziej beztroski - przyznała mu rację, jakoś tak automatycznie zerkając na swój brzuch. - Przynajmniej przy cudzych dzieciach... - szepnęła bardziej do siebie.
    Słysząc o rozstaniu zaśmiała się pod nosem.
    - I uznałeś, że dopiero wtedy coś do Ciebie poczułam? Półtora miesiąca temu? - pokręciła głową niedowierzając i przeniosła spojrzenie na fale rozbijające się przy brzegu. - Jak Ty nic nie wiesz, Gavie Scully - rzuciła przerabiając znany z ich świata tekst i zaraz znowu spojrzała chłopakowi w oczy.
    - To trochę bardziej skomplikowane, wiesz? Ale nie wiem czy masz wystarczające pokłady cierpliwości, by tego słuchać. Oczami wyobraźni widzę jak wybuchasz i zarzucasz mi kolejny kit - przyznała, wzruszając ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  138. Na komentarz co do dziecka posłała mu delikatny, wdzięczny uśmiech. Miło, że tak uważał, mimo wszystko. Miała nadzieję, że chłopak rzeczywiście ma rację.
    Posłała mu kolejne czułe spojrzenie, trochę smutniejsze niż poprzednie, miała wrażenie, że to ostatnie chwile spokoju w jego obecności i chwilę milczała, chcąc przedłużyć ten czas chociaż odrobinę.
    - To wszystko zaczęło się znacznie wcześniej niż myślisz... Bo już z Twoim bratem - westchnęła ciężko. - Nie zwróciłam uwagi na Gavina tylko dlatego, że kręcił się sam po korytarzach, nie tylko dlatego, że go zaczepiano - przyznała. - Po prostu mi się spodobał, tak... fizycznie. Nie wiem, ale dla mnie jest w Was coś cholernie przyciągającego - przygryzła delikatnie wargę. - W Tobie szczególnie... - dodała skacząc wzrokiem po jego twarzy, nos, usta, oczy, cholernie uwielbiała te jego dzikie oczy.
    - Co by nie przedłużać, Gavin był fajny, znośny no... Charakter kompletnie do mnie nie trafiał, jako przyjaciel, jasne, ale ktoś więcej? - pokręciła głową - Zdecydowanie nie... Dlatego też reagowałam na niego jak poparzona, nie było tego czegoś, tej... więzi? Nie wiem jak to do końca nazwać. Ryu w tym wszystkim zawsze był, owszem, był związek, tak... Pierwszy wyszedł dlatego, że Twój brat kazał mi wybierać, na wierzch coraz bardziej wychodził Mroczny i mroził... Mroził ale i intrygował - znowu spojrzała w morze.
    - Do rzeczy... - westchnęła kończąc ten cały wstęp i patrząc Gavovi prosto w oczy. - Krótko przed wybuchem wojny postanowiliśmy z Ryu, ze znowu spróbujemy, później wpadłam tu i wylądowaliśmy w tej cholernej niewoli... Tam zacząłeś mnie coraz bardziej intrygować... Jasne darliśmy koty, ale cholera, czułam się bezpiecznie w tej klatce z Tobą. Nie lubiłam gdy Gavin przejmował stery, zaczęłam widzieć w Tobie zalążek Gava. Bałam się, gdy nas rozdzielili, bałam o siebie i o Was... - przyznała zerkając na swoje dłonie. - Później mnie uratowałeś i wiem co powiesz, bo Niklaus, bo Natana i cała moja ferajna, a ja Ci powiem guzik. Mogłeś uciec w cholerę, zostawić mnie i wiać. Moja rodzina byłaby zajęta ratowaniem mnie, a nie gonieniem Ciebie i dobrze o tym wiesz. Nie wiem dlaczego to zrobiłeś, ale stawiam na Twój jasno myślący umysł, w grupie łatwiej o przetrwanie, byliśmy w nowym świecie, to po prostu dawało Ci lepszy start. Bez obaw, nie przypisuję Ci bezinteresownego heroizmu w tamtej chwili, ale nie ukrywam, jestem i byłam Ci za to wdzięczna. To też pozwoliło mi spojrzeć na Ciebie z dystansem, zaczęłam Cię poznawać i już na początku trochę mnie zauroczyłeś. Wtedy nie było między nami tyle sporów, pokazałeś mi swoje różne oblicza... Gave - dotknęła delikatnie jego dłoni. - Przecież znasz mnie na tyle, by wiedzieć, że gdyby spróbował mnie pocałować pierwszy lepszy chłopak, to dostał by po ryju lub kopa w jaja... Co najmniej skończyło by się awanturą, patrz Yumi - znowu westchnęła. - Uwielbiam Twoje dzikie spojrzenie, Twój zadziorny uśmiech i ciepłe, miękkie usta... Tak, zauroczyłam się z początku fizycznie, z czasem zaczęłam dostrzegać cechy... Co drażniło mnie do potęgi bo... Przecież był Ryu, mój stonowany Ryu z którym wszystko szło ustalić. Ustalaliśmy, że się rozchodzimy, później ustalaliśmy, że jednak znowu próbujemy, wszystko było takie... Poukładane... i nie, to nie jest złe, ale... To jak czułam się przy Tobie zaczęło przyćmiewać uczucie do Ryu... Nie bez powodu chciałam go szybko znaleźć, rzecz jasna nie tylko dlatego, ale chciałam przerwać to co zaczynam czuć przy Tobie. Nogi mi miękły jak tylko zmniejszałeś dystans... Chciałam więcej i karciłam się w myślach, że chcę... Kiedy Ryu wrócił tak, radość w nas eksplodowała, ale... Na jak długo? - wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  139. An uśmiechnęła się do niego delikatnie.
    - Bardzo podobne ciało, nie takie samo, oczy, mimika, uśmiech... Jest kilka szczegółów, idzie Was rozpoznać - wzruszyła delikatnie ramionami. Ona widziała różnicę wizualną, chociaż była niewielka. Słuchając wspomnień z niewoli bacznie go obserwowała, a kiedy wytknął jej winy wydęła delikatnie usta, zastanawiając się nad tym.
    - Możliwe, chociaż nie czuję się jakoś specjalnie winna... Było, minęło, nie widzę sensu rozpatrywać kto tam miał więcej za uszami - przyznała dość luźno. Taka dyskusja i tak nic by nie wniosła do ich tematu.
    An z zainteresowaniem wysłuchała wyjaśnień co do tego całego ratunku, powód był dość logiczny, troska o brata.
    - Masz w sobie sporo troski jak na Gburowatego Padalca - zauważyła patrząc na niego wymownie. Serio był ślepy, kret to przy nim mało. Na porównanie do jajka zacisnęła usta, co by nie prychnąć śmiechem. No nieźle...
    - Oryginalne porównanie, trzeba przyznać - mimo prób po grymasie jej twarzy łatwo było poznać, że ją to rozbawiło. Wzięła głębszy wdech, pokiwała głową i trochę spoważniała.
    - Tak jak mówiłam, nie spodziewałam się tam po Tobie bezinteresownego bohaterstwa. To co mówisz zdaje się dość logiczne, nawet te przytyki... Też lubię Cię wkurwiać, czasami - przyznała bez ogródek, nie komentując już bardziej tej całej nudnej śmierci.
    - Rozpacz to też oblicze, pokazałeś wtedy, że Ciebie ona też dotyczy, tak jak wszystkie inne emocje - zaznaczyła i zaraz zerknęła na niego pytająco. - Całowanie w policzek się nie liczy, to przyjacielski gest... No i nie całowałam nigdy wszystkich chłopaków dookoła, nie wiem skąd w ogóle ten pomysł - przyznała wyraźnie zaskoczona. Kolejne słowa odrobinę zabolały, An cały ten czas brała pod uwagę, że Gave dalej się bawi.
    - Doskonale o tym wiem... Wiem, że się bawiłeś - spojrzała w bok. - Nigdy nie uważałam, że to coś więcej - przyznała zgodnie z prawdą. - Co tylko sprawiało, że czułam do siebie jeszcze większą złość... Lotta dodatkowo podkręcała sprawę i byłam jak tykająca bomba, wściekła na sama siebie - westchnęła ciężko, ale zaraz zacisnęła palce i znowu spojrzała w oczy Gava.
    - Gavin nigdy mnie nie kochał, miał co najwyżej obsesję, napastował, owszem, ale miłości nigdy w tym nie było - zauważyła trochę ostrzej i zaraz pokręciła głową prychając pod nosem.
    - O nie, nie mój drogi, nie zrzucisz winy na mnie... Też brałeś w tym udział więc daruj sobie takie pierdzielenie. Jak Ci nie pasowało to trzeba było odpuścić, a nie pchać się dalej - nie podnosiła głosu, ale mówiła stanowczo, marszcząc lekko czoło. - Wyobraź sobie, że tego nie zaplanowałam, nie zakochałam się na własne życzenie - odwróciła od niego głowę i przymknęła oczy. - Przestań rugać mnie za to co czuję... To jak mieć pretensje do kogoś, o to, że jest smutny - wytknęła. - Ty niby sam zdecydowałeś, że coś poczujesz? - przetarła mokre oczy.
    - Że co? - na oskarżenie co do wykorzystania Ryu, aby komuś dopiec w jej oczach pojawiła się złość. - Nigdy nie wykorzystałam Ryu po to by dopiec Gavinowi, to on kazał mi wybierać i tym samym skreślił się w moich oczach! - tym razem lekko się uniosła, ale zaraz nabrała kilka głębszych wdechów.
    - Wszystko przeinaczasz, weszłam w związek przed tym co poczułam do Ciebie... - mruknęła pod nosem i spojrzała w morze, znowu podciągając nogi pod brodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli zauważała, że rozmowa zaczyna tracić sens, Gave znowu nie słuchał.
      - Liczyłam, że obecność Ryu wszystko zmieni, ale nie zmieniła wszystkiego... Skończ się mądrować Gave... Jak miałam dać wybrzmieć radości, gdy czułam się jak oszustka? Źle sama ze sobą... A co dopiero z kimś... - zagryzła lekko zęby i złapała Vex, by usiąść trochę inaczej i przytulić ją do siebie. Nigdy nikim się nie wysługiwała.
      - Po co w ogóle pytasz? - spojrzała na Gava smutno. - Przecież Ty już wszystko wiesz... - dodała i wróciła wzrokiem do morza. Nie zamierzała się przed nim płaszczyć i przekonywać do swoich racji. Próbowała mu to wszystko wyjaśnić, ale oczywiście znowu słucha o tym jaka to jest niedobra, bo czuła to czy tamto. Nie miała ochoty brnąć w to dalej.
      - Super... Też nic od Ciebie nie chcę - szepnęła zrezygnowana, przymknęła oczy i schowała nos w sierści zwierzaka. - Jeżeli tak to ma wyglądać to nic nie chcę - dodała. - Przy Tobie czuję się winna, że w ogóle mam emocje... Okropne...

      Akane

      Usuń
  140. Spojrzała na Gava jakby urwał się z choinki. Butelka i ratowanie życia?
    - Och, w takim razie całowałam się również z Twoim ojcem, interesujące... jaka szkoda, że to nic nie znaczące pocałunki - westchnęła, nawet już nie bawiła ją głupota jego wypowiedzi. Zacisnęła usta, gdy drążył w temacie miłości Gavina.
    - W takim razie lepiej, że go tu nie ma... - podsumowała smętnie. - Nic dobrego nikomu nie przyniosło kochanie mojej osoby - stwierdziła, bardziej myśląc na głos niż kierując słowa do swojego rozmówcy.
    - Tak, moja wina! Bo przecież mam cholerny pilot, który steruje moimi uczuciami! - warknęła. To było doprawdy niedorzeczne, jej wina, że się zakochała, no rzeczywiście. Co za idiota... Miło, że chociaż zauważył w tym jakiś swój udział. An zacisnęła zęby i dalej uspokajała oddech. Na jego krzyk przymknęła tylko oczy.
    - W tamtej chwili nie przyszło mi to rozwiązanie przez głowę... Zachowujesz się jakby to było ustalone spotkanie biznesowe... Wystrzelił z tym nagle, emocje wzięły górę, poza tym byliśmy dzieciakami. Co Ty myślałeś, że taka gówniara podejmie słuszną decyzję?! Nawet dziś nie ze wszystkim potrafię postąpić tak jak powinnam, a co dopiero wtedy... - skrzywiła się i pokręciła głową. - Interpretacja mój drogi nie polega na zmienianiu czasu wydarzeń, najpierw weszłam w związek, później poczułam coś do Ciebie, dalej, proszę, krzycz sobie i mnie za to nienawidź. Śmiało, gadaj co chcesz... - rzuciła obojętnie i zaraz wzruszyła ramionami gdy mówił o jej problemach. - Jak już wcześniej zaznaczyłam, daleko mi do ideału, popełniam błędy i jeszcze wiele razy popełnię... - tu spojrzała mu w oczy. - Przygadał kocioł garnkowi... Bo niby Ty stosujesz się do swoich własnych rad? - uniosła brew i prychnęła pod nosem. Oczywiście, że tego nie robił.
    Na wspomnienie fasolki zasłoniła tylko twarz, mocniej tuląc pupila, Vex na szczęście dzielnie to znosiła i lizała właścicielkę pocieszająco po twarzy.
    - Na niczym... Jestem z Tobą w ciąży - podniosła głowę i patrzyła na morze przed sobą, kilka łez spłynęło po jej policzkach, starła je dość szybko.
    - Może urodzę Twoje dziecko - dodała rzeczowo. - Nie mam ochoty słuchać od Ciebie o tym jak to źle zachowałam się w moim poprzednim związku. Obrałeś sobie za cel wieczne uświadamianie mi tego. Patrzysz, ale nie widzisz Gave. Sprowadzasz wszystko do jednego mianownika, jakbym nie była zdolna stworzyć czegoś innego niż stworzyłam z Ryu. Każda relacja jest inna, ale nie jestem w stanie Ci tego udowodnić, bo stale przytaczasz moje sytuacje z Ryu. Na wszystko patrzysz przez pryzmat jego osoby. Wszędzie go wciskasz... Może jeszcze nie wiesz, ale związek z nim mnie nie określa... - puściła szczeniaka, nie chcąc go przesadnie męczyć i dopiero teraz spojrzała na chłopaka.
    - Rób co tam uważasz za słuszne, może kiedyś uwierzysz w moje słowa, w moje uczucia, może będzie to w sam raz, a może za późno. Nie nastawiam się, mam już dość, moje słowa i tak do Ciebie nie trafiają - przyznała i wróciła do obserwowania morza.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  141. - Nie Gave, nic takiego nie zrobiłam - pokręciła tylko głową, to on zmienił kolejność, on wytknął jej wejście w związek mimo braku uczucia, a to nie było wcale tak. Siedziała spokojnie, gdy ten fukał coś o emocjach. Jak mu tu tak źle to niech spada... Nie powiedziała tego na głos, ale w danej chwili w jej oczach zachowywał się jak rozwydrzony bachor.
    - Ty nie słuchasz, uniosłam się kilka razy, owszem, bo stosujesz tak zwane argumenty z dupy, a nawet jak próbuje się bronić to uznajesz to za ściemę - wzruszyła ramionami. - Po co więc mam cokolwiek dalej mówić? - zapytała śmiejąc się pod nosem. - Najwyraźniej masz już swoją wyrobioną opinię - dodała, dalej obojętnie. W danej chwili czuła się wypruta z emocji. Słysząc o przysłowiowej rynnie pokręciła głową i westchnęła ciężko. Ani razu nie powiedziała, że rozmową dąży do tego by wejść z nim w związek, ale on oczywiście wiedział swoje.
    - To, że coś czuję nie znaczy, że planuję nam wspólną przyszłość Gave. Mówisz i pokazujesz, że tego nie chcesz, a ja nie chcę byś wchodził w coś takiego "bo wypada" - przyznała już nie zwracając uwagi na przytyki o definiowaniu przez emocje, zaczynała puszczać te wstawki mimo uszu.
    - Dam znać - odpowiedziała. - O ile będziesz gdzieś w pobliżu - sprostowała i zaraz skrzyżowała z nim wzrok.
    - A powiedziałeś coś zupełnie odwrotnego, dosłownie kilka minut temu. To, że Ci się podobam wiem... - podsumowała. Sam jej wykrzyczał, że nie chce związku, a teraz wyskakuje z czymś takim? Nawet nie zauważył, że właśnie to jego stanowcze "nie" zgasiło w niej zapał do całej rozmowy. No bo przecież ile można komuś tłumaczyć, że się go kocha? Pozwoliła by kolejne łzy spłynęły po twarzy. "Daj znać jak będzie nasze dziecko", kurwa, jakby mówił o pieprzonym wypieku. Nie powiedziała już nic, odwróciła tylko głowę w przeciwną do Gava stronę, ułożyła ją na kolanach i przestała powstrzymywać swój cichy płacz.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  142. Słowa chłopaka docierały do jej uszu, kodowała je, ale nie miała ani sił, ani ochoty na odpowiedzi. To było zamknięte koło. Nie ważne co powie, on i tak to odbije, ona zrobi to samo i tak bez końca. Wyznanie Ryu, to całe wypominanie błędów, ciąża, sytuacja z Gavem, wszystko zaczęło ciążyć w tej jednej chwili i dobijać. Czuła się jakby naprawdę była popsuta, jakby serio było z nią coś nie tak. Może było?
    Zakryła twarz kiedy wyjaśniał to całe "wypada". Jasne, że by przeszło, ale nie miała mu przecież za złe takich myśli.
    - Nie jest złe, że przeszło Ci to przez myśl, złe jest wchodzić w coś takiego kiedy nie chcesz... - wyjaśniła, ale wtedy też odniósł się do tej wypowiedzi.
    - Myślisz, że tylko taki umiem dać? Taki bez ciepłych uczuć? Z góry skazany na niewypał? - zapytała smutno, zrobiło jej się przykro, nie przez słowa, raczej fakt, że najwyraźniej widzi w niej dość chłodną osobę.
    - Co? - zapytała marszcząc czoło, gdy wspomniał o ostatnim związku. - Nie, nie prawda, nie o to mi... - serio się już rozpłakała. Cholera, dlaczego nie potrafiła się dogadać akurat z nim?! Dlaczego zawsze przeinaczali swoje wypowiedzi?! An zadrżała w ramionach chłopaka.
    - Myślisz, że to tak łatwo? Że tak łatwo opowiadać Ci o tym co czułam do innego? Zraniłam już Gavina, zraniłam Ryu, czuję się paskudnie... - przyznała drżącym głosem. - Ty ciągle mi to przypominasz, ciągle... Jak to źle zrobiłam, jak głupio się zachowałam, jak... - znowu zaszlochała. - Jak mam w tym dojrzeć nadzieję co? Jak kiedy ciągle rozliczasz mnie za to co było? - znowu schowała twarz w dłoniach. - Jasne, że go kochałam, ale otoczka tego wszystkiego... Ta rywalizacja, jak jakaś durna nagroda... Gavin wyznał, że mnie kocha i nagle wyścig wystartował, nagle to wszystko na mnie spadło i... Z czasem przerosło - przyznała trochę się uspokajając i opierając głowę o jego klatkę piersiową. - Kochałam go, naprawdę... Ale to co czuję do Ciebie jakoś samo przyszło, jest inne, jest zupełnie inne... Nie umiem tego opisać Gave, nie naciskaj, bo nie umiem... - uniosła głowę, zerkając na jego podbródek, z oczu wciąż płynęły łzy, mówiła trochę jak zza grobu, ale już tak nie drżała.
    - Ja też nie chcę takiego związku, nie chcę związku, w którym będą mielone tematy tego jaka byłam, a jaka powinnam być dla mojego byłego, nie chcę związku ze względu na ciążę, nie chcę związku bez cieplejszych uczuć, ani takiego, który zaraz się rozpadnie. Masz rację, możliwe, że nie doszłam jeszcze do siebie po poprzednim... Nie wiem co jest wyznacznikiem, nie mam pojęcia Gave. Nie czuję się źle z myślą, że nie jestem z Ryu, ale nie wiem czy to wystarczający znak... - przyznała przymykając oczy, łzy w końcu przestały płynąć. Nagle jednak otworzyła oczy.
    - Gave! Żebra! Miałeś uważać! - drgnęła lekko, przecież to nie była zbyt wygodna pozycja w jego stanie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  143. - Ciężko było tego nie zauważyć... Dlatego nie bardzo wierzę, że mnie kochał, ale możesz mieć rację, może po prostu nie wiedział jak to okazać - westchnęła.
    - Ryu, cóż, może trochę na początku, ale nie, nie traktował mnie jak nagrodę i nie traktował tego jak wyścig. Czekał, może trochę zbyt biernie - wzruszyła ramionami. - A może ja po prostu nie widziałam, nie czułam się jakoś specjalnie adorowana przez niego? Myślę, że w sumie to jedno i drugie po trochu - wzruszyła ramionami. - Tak czy siak... Gave... Chciałbyś żebym to ja w każdą naszą rozmowę wklejała temat Nyx? Analizowała co takiego zrobiłeś nie tak, że się pożarliście? Wytykała błędy i grzebała w waszej relacji? Dlaczego nie mogę po prostu być Ty i ja? Dlaczego zawsze szukasz drugiego dna? Chciałabym spędzić z Tobą czas, tak po prostu, jak wtedy na piwie... Mam dość tego suszenia głowy... Ja wiem, że popełniłam wiele błędów, nie musisz mi ich wystawiać na świeczniku, ja o nich doskonale wiem, ale czasu nie cofnę, nawet nie chcę - przyznała zmęczonym tonem. Na desperacką miłość pokręciła głową.
    - Gdyby tak było, gdybym rzeczywiście desperacko jej szukała to nie dopuszczałabym myśli, że nie wypali... Już Ci powiedziałam, nie oczekuję od Ciebie deklaracji tu i teraz, ale nie chcę udawać, że nic nie czuję, nie chcę się kryć z tym, że w tej czy tamtej chwili mam ochotę Cię pocałować, nie chcę chować się ze swoim czułym czy troskliwym spojrzeniem. Nie wstydzę się tego co czuję, ale mam wrażenie, że chcesz sprawić abym się wstydziła... Czasami rzecz jasna - powiedziała spokojnie i odwróciła się lekko by spojrzeć mu w oczy. - Gave, ja sobie doskonale bez Ciebie poradzę, nie jesteś mi do niczego potrzebny, co nie zmienia faktu, że lubię gdy przy mnie jesteś, chciałabym byś uczestniczył w moim życiu. Przez wzgląd na Fasolkę będziesz jego częścią tak czy siak, ale wolałabym byś był jego częścią tak aktywnie i z własnej nieprzymuszonej woli - szepnęła, śląc mu blady uśmiech, ale zaraz mocniej ją przyciągnął. Milczała chwilę.
    - Naprawdę znam na to sposób, ale... Nie jest przyjemny - jakoś tak odruchowo zaczęła głaskać go po ręce. - No i są dwie opcje, robimy to na nielegalu lub prosimy Febe o pomoc, a ta pomaga nam, bo wie, że w innym wypadku zrobimy to na nielegalu - zerknęła na Gava uśmiechając się lekko pod nosem. Przecież wiedziała, że mu zależy, zdążył ją już zaprosić na turniej, ćwiczył z Grimą, a teraz to wszystko miało iść w cholerę?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  144. Pokręciła głową.
    - Nie, nie o to mi chodziło... Tak jak mówisz, nie znam waszej relacji więc ciężko mi ją analizować i wytykać Twoje błędy. Nie zrobię tego, bo tylko bym gdybała. Chodzi mi o to, że ciężko zbudować relację na takim gruncie. Nie przychodzę do Ciebie na terapię, jasne, przyjacielskie rady są mile widziane, ale to co robisz wykracza poza granice przyjacielskich uprzejmości - przyznała i zaraz westchnęła cicho.
    - Rozumiem, może rzeczywiście za bardzo chciałeś, nie ma w tym nic karygodnego... ale wiesz, na Onyx świat się nie kończy. Możesz poznać jeszcze wiele istot, których nie będziesz kojarzył z nami - stwierdziła dość luźno. - Masz już Maryl i wiem, wiem, to dziecko, ale to dobry początek - dodała i uśmiechnęła się delikatnie na jego "przepraszam".
    - A co by Ci się podobało hm? - zapytała. - Czasami sprawiasz wrażenie jakbyś chciał żebym serio kopnęła Cie w dupę i zakochana wpadła w ramiona Ryu. Innym razem prowokujesz sytuacje bym to do Ciebie ruszyła... Czuję się dość niepewnie w tej całej huśtawce. Jakiś czas temu sam mówiłeś, że mam się określić, a kiedy to robię i mówię, że kocham Ciebie to zdajesz się tym faktem niepocieszony - rozłożyła bezradnie ręce by zaraz skrzyżować z nim wzrok.
    - Po części to prawda, miłość, szczególnie ta niespełniona wiąże się z faktem bycia kupką nieszczęścia, ale to przejściowy okres i każdy przechodzi go po swojemu. Mówisz tak jakbym naprawdę miała nad tym kontrolę, a spójrz na siebie... Gdybyś mógł wybrać to już dawno wymazałbyś te głębsze uczucia do mnie... Idąc Twoim tokiem myślenia to... Dlaczego jeszcze tego nie zrobiłeś? - zapytała spokojnie, po prostu zaciekawiona. Zaraz też musnęła lekko jego policzek ustami.
    - Poza tym, ja nie twierdzę, że tak twierdzisz... Gave, przestań... Odbierasz moje słowa jak zarzut, ja Cię po prostu informuję, informuję, że chcę, po prostu chciałbym, ale jak będzie to już nasza w tym głowa - dodała śląc mu wdzięczny uśmiech.
    - Dziękuję, w imieniu Fasolki - patrzyła mu w oczy i zaraz lekko oparła się o jego ramię.
    - No dobra, nie chcesz... To na co masz ochotę? Hm? - zapytała luźno.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  145. Uśmiechnęła się słabo.
    - Nie mylę, może już po prostu nie pamiętasz, ale tam w jaskini... Powiedziałeś, że nie wejdziesz w nic ze mną jeżeli się nie określę - wzruszyła ramionami.
    - Ale rozumiem, jak to określiłeś, słowa rzucone na wiatr - dodała grzebiąc palcem w piasku. - Powiedziane pod wpływem emocji i tyle - znowu poczuła ukłucie w sercu. Nie miała już pojęcia kiedy może brać go na poważnie, a kiedy gada co by gadać. na słowa o przyzwyczajeniu po prostu kiwnęła głową, tak, to już wiedziała.
    - Tak, wiem, za dużo na raz, ale... cóż, już dość w moim życiu przede mną ukrywano, dużo ważnych rzeczy... Mam z tym problem, przyznaję i jak coś we mnie siedzi to ciężko to w sobie utrzymać, a tam... Emocje też zrobiły swoje, to jak dowiedziałeś się o ciąży, nie tak to planowałam i wszystko diabli wzięli. Chciała już wszystko wrzucić do jednego wora, przyjąć Twoją reakcję na raz... Nie lubię Twoich reakcji - przyznała z ciężkim westchnięciem. - Zawsze szukasz w moich słowach fałszu i czuję się jak pieprzona oszustka, jakbym ciągle kłamała - wzruszyła ramionami by zaraz znowu spojrzeć chłopakowi w oczy. Przykro się tego słuchało, tego, że woli ją widzieć z innym. Znowu spojrzała na swoje dłonie.
    - Ale nie pójdę... - szepnęła bardziej do siebie. Na pewno nie teraz, to nie byłoby sprawiedliwe wobec samego Ryu. Znowu trwałaby przy nim w głowie mając innego.
    - Może kiedyś, jak mi minie... - dodała smętnie, chwilowo miała wrażenie, że to jedyna opcja. Zduszenie tego co czuła, wybicie sobie z głowy Gava.
    Wróciła do niego wzrokiem, gdy mówił o próbach i uniosła lekko brew.
    - Dobrze szło? Raczej nie bardzo skoro wystarczyło tylko mnie spotkać... - zauważyła. - No, ale skoro tak uważasz... - dodała neutralnie. - Kiepska przyszłość przed Tobą, ciężko będzie Ci trwać przy Fasolce bez mojej osoby - rzuciła z lekką nutką żartu w głosie, nawet lekko się uśmiechnęła, ale zaraz skrzywiła lekko. Kijowa sytuacja, a fakt, że woli wracać do Terry nie poprawiał humoru. An odsunęła się od niego odrobinę.
    - Nikt Cię tu siłą nie trzyma... - zauważyła smutno.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  146. Przytaknęła mu głową, racja, sporo się działo, też nie wszystko pamiętała, ale akurat te słowa utkwiły jej w głowie. Posłała mu kolejny blady uśmiech.
    - Zabawne, mi nie mieści się w głowie to, że tak surowo się oceniasz. Nie potrafię tego zrozumieć. Przykro się tego słucha i przykro się na to patrzy - przyznała. Później już długo milczała, ale gdy wspomniał o zbieraniu sił prychnęła cicho pod nosem.
    - Teraz jeszcze bardziej kusi by Ci przyfanzolić w nos... - rzuciła i zaraz odetchnęła głęboko, dopiero po chwili obejrzała się na niego i znowu przysunęła tak by ramieniem dotknąć jego ramienia.
    - Mogę chociaż z Tobą tu posiedzieć? Nie muszę nic mówić... Po prostu... Skoro jeszcze jesteś... - szepnęła trochę przygaszona. Chciała skorzystać, puki jeszcze mogła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  147. An po prostu na niego spojrzała, przyglądała się chłopakowi w milczeniu by zaraz zerknąć na Vex, która znowu zaczęła penetrować plażę.
    - Po prostu potrzebujesz czasu żeby się nauczyć - stwierdziła spokojnie. - Nie pytaj jak, to przychodzi samo - skrzyżowała z nim wzrok i posłała trochę cieplejszy uśmiech.
    Uśmiechnęła się pod nosem, odrobinę rozbawiona tym całym podstawianiem twarzy, ale zamiast ciosu dotknęła policzka Gava, przesunęła kciukiem po jego dolnej wardze i ostatecznie dała mu pstryczka w nos, po czym odsunęła rękę.
    - Wybiorę inny moment, trochę bardziej zaskakujący - znowu uśmiechnęła się pod nosem, teraz patrząc gdzieś za horyzont. Dopiero na pytanie zerknęła na Gava i wzruszyła ramionami.
    - Muszę mieć powód? Po prostu lubię - przyznała wracając wzrokiem do jego twarzy. Założyła mu niesforny kosmyk włosów za ucho i spojrzała na psiaka, by i do niego delikatnie się uśmiechnąć.
    - Bo chcę tu być, najzwyczajniej w świecie mam na to ochotę. Chcę z Tobą pobyć, skoro już tu jesteś i już planujesz powrót to chcę wykorzystać czas, który mi dajesz - wyjaśniła bez ogródek. Na ostatnie słowa znowu skierowała oczy do jego twarzy.
    - Jestem innego zdania - nie wchodziła w szczegóły, ale po samej sobie wiedziała, że czas potrafi wiele zdziałać. Tyknęła nosek Winter i wróciła do pozycji, w której opierała głowę o ramię Gava, przymknęła nawet oczy i uśmiechnęła się odrobinę. Chciała zatrzymać tą chwilę na dłużej, ale cóż, nie miała takiej możliwości.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  148. - Tylko Ty tak uważasz - odpowiedziała zaczepnie. Jak ją najdzie to sama sobie znajdzie odpowiednią okazję do wpierdolu.
    Zerknęła na Gava i odsunęła głowę od ramienia, by nią pokręcić.
    - Nie prawda, nie pytam od kiedy mi o tym powiedziałeś - zauważyła tykając go w mostek palcem wskazującym. - Znowu to robisz Gave, za każdym razem gdy tylko zbliżam się bezinteresownie zaczynasz się jeżyć - dodała i przymknęła na chwilę oczy, wzięła głęboki wdech po czym skrzyżowała spojrzenie z chłopakiem.
    - Widzę, że coś do mnie czujesz, wierzę w Twoje słowa, ale... Widzę też, że jest to dla Ciebie problem. Patrzysz na to jak na problem do rozwiązania, wcale Cię to nie cieszy. Nie widzę ani jednej oznaki pozytywnego myślenia - przyznała. - To jest przykre, to i fakt, że sam w siebie nie wierzysz - powiedziała spokojnie. - Nie to, że się może rozczaruję, nawet jeżeli to co? Nie pierwszy i nie ostatni raz Gave - spojrzała za swoim szczeniakiem. - I nie mówię tego w kontekście Twojej osoby, po prostu to oczywiste, że życie jeszcze nie raz mnie zaskoczy i nie raz rozczaruje - wolała zaznaczyć. - I nie... - spojrzała na niego wymownie. - Nie muszę mieć powodu - zaznaczyła po czym delikatnie wydęła usta, teraz zerkając w niebo.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  149. Akane przewróciła oczyma i ułożyła dłoń w dzióbek, po czym zaczęła nim poruszać z niemym "ble, ble, ble" na ustach.
    - Tak jak każdy komu by na Tobie zależało - rzuciła w odpowiedzi. - Jak chcesz to przegdybaj sobie całe swoje życie. Pozwól, że ja skupię się na tu i teraz - zatrzepotała teatralnie rzęsami po czym wstała z piasku. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się pod nosem.
    - Więc zacznij marzyć i nie rób - puściła mu oko. - Idę spróbować... - spojrzała w stronę morza po czym ruszyła. Zrzuciła po drodze koszulkę, zsunęła też spodnie i przywołała Vex. Automatycznie zacisnęła pięści, jednak zatrzymała się na chwilę, gdy woda sięgała do kostek. Jej psina nie czuła oporów, ochoczo zaatakowała pierwsze fale dając tym samym właścicielce pewnego rodzaju gwarancję, że jest bezpiecznie. An obejrzała się jeszcze na Gava, nie zamierzała wciągać go do wody, ale on również sprawiał, że czuła się bezpiecznie. Dziewczyna przygryzła dolną wargę, spojrzała w toń i powoli zaczęła przesuwać się do przodu.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  150. - Najwyżej utonę - odpowiedziała na jego krzyki i uśmiechnęła się do samej siebie. Jasne, że nie zamierzała narażać życia, a tym bardziej wchodzić tam, gdzie nie ma gruntu, ale podobno utopić szło się nawet w kałuży więc...
    Przesuwała się powoli do przodu, co chwilę głośno przełykając ślinę i zwalniając lub nawet zatrzymując się przy każdej fali. W końcu dotarła do miejsca, gdzie woda sięgała do pasa, tam z automatu objęła się ramionami i rozejrzała za psiną. Vex pływała bardzo sprawnie, w wodzie wyglądała jak aligator z głową psa, nawet styl jej pływania przypominał bardziej gadzi niż ten u ssaków. Dziewczyna jeszcze raz obejrzała się na Gava, zbliżył się, niby nic, ale poczuła się odrobinę pewniej. Zrobiła jeszcze kilka kroków, ale gdy ciecz sięgnęła za pępek, spięła się wyraźnie i zrobiła gwałtowny krok w tył. Fala, która akurat nadeszła nie pomogła w utrzymaniu równowagi i An padła w tył, mocno wciągając powietrze, na szczęście jej twarz nie wylądowała pod wodą i jedynie lekko się opiła tym, co trafiło do ust. Wykonała kilka panicznych ruchów, by mieć pewność, że głowa się nie zanurzy, czuła serce walące w piersi, ale dość szybko się zaczęła uspokajać. Widok Vex przy swoim boku rzeczywiście sporo ułatwiał, podobnie jak Gave stojący na plaży.
    - Nic mi nie jest! - zapewniła głośno, oglądając się na niego i pozwalając by fale przesunęły ją bliżej brzegu.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  151. An próbowała spokojnie dryfować, siadała na chwilę, tak by woda nie sięgała dalej niż nad piersi i ogólnie uważała. Nagle jednak straciła z oczu Vex, wstała gwałtownie i oberwała sporą falą, czując lekkie zamroczenie. Wtedy też nie usłyszała pierwszego wołania, ale zaraz dojrzała jak Vex wynurza się zza kolejnej fali. Sama An dojrzała nadchodzącą falę i chociaż w pierwszej chwili zdrętwiała, to kły psiaka, które wbił w jej nadgarstek, szybko ją ocuciły. Ruszyła najszybciej jak umiała w stronę wołającego Gava, by tam złapać jego dłoń i pociągnąć do wyjścia z plaży. Bała się nie na żarty, fala była ogromna!

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  152. Biegła ile sił w nogach, przeplatając palce z palcami Gava, trzymała go bardzo mocno, a kiedy zadał pytanie, pokręciła energicznie głową.
    - Fala jest za szybka, a wiatr mi wszystko rozdmucha! - krzyknęła. Vex biegła tuż przy nich, ale kiedy do Akane dotarło, że nie zdążą, złapała szczeniaka pospiesznie, wstrzeliła się idealnie, bo już zaraz poczuła jak Gave mocno ją przyciąga i zamyka w uścisku. Vex znalazła się między nimi, An zacisnęła ramiona na szyi chłopaka, nie było szans, że wyjdą z tego bez szwanku, więc chciała jak najlepiej usztywnić ich złączone ciała. Przerażona spięła się, czując falę uderzeniową, wstrzymała oddech, ale nie wiedziała jak długo tak wytrzyma. Miotanie na wszystkie strony nie pomagało.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  153. Nosiło ich gwałtownie na wszystkie strony, czuła jak uderzają w pomniejsze przeszkody, kilka razy coś szarpnęło jej skórę, zostawiając na niej nacięcia. Starała się z całych sił trzymać przy sobie całą trójkę, chroniła szczenięta własnym ciałem, uparcie zaciskała ręce na ciele Gava i kiedy on lawirował rękoma, ona wykorzystywała nogi, próbując hamować nimi, gdy tylko była ku temu okazja. Woda nagle trafiła na jakiś opór i odbiła w drugą stronę, jednak pęd w dużej mierze zbiło uderzenie w przeszkodę, dzięki czemu miotanie znacznie zmalało. An poczuła jeszcze jak temperatura wody wzrasta, a później, cóż, poczuła promieniejący ból w okolicach skroni i coś mocno ją zamroczyło.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  154. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje, ostatnie co poczuła to powietrze wdychane w nią przez Gava, później była pustka. Jakieś obrazy latały jej przed oczyma, ale był tak nierealne, tak odległe, że nawet dobrze nie wiedziała co widzi. Chwilę minęło nim znowu zaczęło jej nieco świtać w głowie, ale ocucający policzek sprawił, że otworzyła oczy. Krew spływała jej w głowy, czuła okropny ból głowy.
    - Żona cała...? Dzieci zdrowe...? - mruknęła powoli wracając na ziemię. W tym samym czasie ściana z piasku zaczęła powoli się osypywać, a zza niej wybiegło kilka osób, dwie grupy po dwie osoby rozpierzchły się po obszarze przejętym przez falę, aby szukać poszkodowanych, inni ruszyli szykować ewentualne miejsca i przybory pierwszej pomocy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  155. An miała ledwo co otwarte oczy, źrenice uciekały jej w tył, przez co głównie w szparach było widać białka.
    - Twoja... - szepnęła w temacie żony. - Dzieci... Masz dzieci... - dodała i znowu odpłynęła, nie dodała już nic więcej.
    Niklaus już z daleka rozpoznał córkę, biegł na złamanie karku i zarył stopami w ziemi, by wyhamować.
    - Akane! - był przerażony, prowizoryczny bandaż coraz to intensywniej barwiła posoka. - Kurwa mać! - mężczyzna wydarł się i zwolnił czas krwawienia, by zaraz złapać młódkę w ramiona i spojrzeć po Gavie.
    - Natan bierz go pod ramię, czekam z nią u Febe! - wydał polecenie i przyspieszył swój własny czas, by jak najszybciej dostać się do meduzy i pierwszego lepszego gotowego posłania. Romka znalazła się przy Akane najszybciej jak tylko mogła i kiedy Natan dotarł do nich wraz z Gavem, dziewczynę właśnie zaczęto szyć.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  156. Febe widząc jak Natan prowadzi Gava, spojrzała z wyrzutem na Niklausa.
    - Ojciec! Mogłeś mówić, że Natan tu idzie! - fuknęła na niego i odłożyła igłę, by ruszyć bez słowa w tylko sobie znanym kierunku. Niklaus spojrzał na nią pytająco, później zerknął na syna i nagle go olśniło.
    - Kurwa... ciągle o tym zapominam... - przyznał, nerwowo zerkając na An. Romka zaraz wróciła, tuż za nią biegła jej córka, Inez. Meduza zatrzymała się przy Akane.
    - Uraz głowy jest mocny, działaj Natan, śmiało, najważniejsze to aby rana się zasklepiła, ale nie daję gwarancji, że to jedyny problem. Jak już ją zagoisz przejdę do głębszej diagnozy - wyjaśniła i pokazała córce Gava, od razu ruszając w jego stronę i bez słowa rozwijając zakrwawione bandaże.
    - Leż - wydała stanowcze polecenie chłopakowi, rzucając mu tylko jedno spojrzenie. - Tak jak myślałam... Gryź mała... Pamiętasz ile? - zwróciła się do córki, ta kiwnęła głową.
    - Dwie sekundy, dla utrzymania świadomości - powtórzyła i gdy dostała znak od matki dziabnęła Gava w odsłonięte ramię po czym spojrzała chłopakowi w oczy. Miała naturalnie zaostrzone kły więc przebicie skóry nie było zbyt problematyczne. Zerknęła na matkę, jakby chcąc się upewnić, że ma robić teraz to co uważa za słuszne i widząc jej pewne spojrzenie znowu spojrzała w oczy chłopaka.
    - Moja ślina Cię sparaliżuje, ale spokojnie, dużo ćwiczyłam na przykładach waszej wagi i wzrostu, będziesz świadomy, a ja będę składać Twoje żebra, to takie puzzle wiesz? Strasznie je potłukłeś, ale to akurat umiem robić - wyjaśniła swojemu pierwszemu poważnemu pacjentowi, a Febe kiwnęła głową.
    - Dla uspokojenia, tak, ma 11 lat, ćwiczy od kiedy skończyła 9, a jej umiejętności pochodzą z samych niebios - kobieta przewróciła przy tym oczyma, bo chodź młódka rzeczywiście miała anielskie zdolności lecznicze, to fakt z jakiego powodu je ma był mało przyjemny. Nie wchodząc głębiej w szczegóły Febe westchnęła.
    - Tak, specjalnie najpierw kazałam Cie ugryźć, a później tłumaczyć - puściła chłopakowi oko, po czym dojrzała jak prowadzą do niej Rei z wtulonym w nią Galanem. - Nez, działaj! - poleciła i od razu ruszyła pędem w stronę Japonki. Wyglądała na roztrzęsioną.
    - Otoczył mnie, otoczył jakąś czarną breją, jak bańka, złapałam go zanim... Wszystko runęło... - Rei była wyraźnie w szoku. Jako jedyna została w domu, gdy ten został pchnięty przez falę uderzeniową, mieszkali najbliżej plaży, ale na szczęście reszta domowników miała inne zajęcia.
    - Proszę, czy z nim... Nic? Strasznie nami miotało... - kobieta szlochnęła przejęta, pokazując niemrawego Galana. Tuliła go cały czas do piersi, gdy to wszystko miało miejsce, ale i tak rzucało nimi na boki, a dziecko przecież było wrażliwsze na takie wstrząsy. Biorąc pod uwagę, że leżeli pod zawaloną belką i chroniła ich ta cała tajemnicza breja, to wyglądali i tak bardzo dobrze. Meduza szybko poprowadziła Rei na kolejne łóżko i zaczęła od zbadania malucha.

    Tsunami xD

    OdpowiedzUsuń
  157. Inez pokręciła głową.
    - Paraliż ma zastąpić znieczulenie, więc nie powinno boleć, chociaż możesz czuć dyskomfort - wyjaśniła. - Twoje żebra popękały w wielu miejscach, muszę te części złożyć powoli do kupy tak, by nie naruszyć innych tkanek - dziewczynka wydukała dumnie i zawiesiła dłonie nad brzuchem pacjenta.
    - No ja myślę, że zaszczycony - przyznała trochę zuchwale, nie tracąc na pewności siebie, przymknęła zaraz oczy i zaczęła manipulować kośćmi tak, by powolutku trafiały na swoje miejsce. - Mów gdyby było coś nie tak - poleciła chłopakowi. - Poproszę zimny okład, ja tu operuję! - rzuciła w eter, czując, że organizm chłopaka przystąpił do obrony. Jego temperatura znacznie wzrosła. Na szczęście już po chwili ktoś obłożył mu głowę mokrym materiałem i Inez mogła skupić się na zwalczaniu głównego powodu gorączki.
    Febe sama odetchnęła z ulgą, gdy Meliodas zadał pytanie.
    - Wszystko wygląda dobrze, najwyraźniej ta cała breja zapewniła Wam w miarę miękkie obicia. Uczucie może przypominać zakwasy, mały z kolei jest bardziej w szoku, nie widzę żadnych niepokojących oznak, odruchy ma prawidłowe - zapewniła z uśmiechem. - Odpocznijcie, leżcie, Galan jest już dość ruchliwy, jeżeli w przeciągu dwóch dni będzie wykazywał niechęć do przemieszczania się, wtedy ewentualnie zaczniemy dogłębniejsze badania - wyjaśniła meduza.
    Rei siedziała na kozetce i wtuliła się zaraz w ramię demona, uspokajając swój oddech i czując ulgę na usłyszaną diagnozę.
    - Uprzedził mnie skubany... To ja powinnam go chronić - westchnęła ciężko, zerkając na synka, którego Febe powoli zaczęła ubierać.
    Akane z kolei leżała nieprzytomna, jednak rany na ciele powoli się goiły. Dopiero po kilkunastu minutach z pomiędzy jej warg padł jakiś niewyraźny bełkot, niestety wciąż była nieświadoma.

    Tsunami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niklaus na słowa brata zacisnął usta w wąską kreskę. Meliodas miał rację, pewna granica została w tym momencie przekroczona. Akcję z wizytą trzeba było znacznie przyspieszyć, ale teraz... Teraz nie zamierzał wychodzić na kogoś, kogo można bezpodstawnie zaatakować. Piasek w jego tęczówkach zakręcił się niespokojnie.
      - Pilnuj ich - rzucił do brata, po czym ruszył pewnym krokiem w stronę plaży. Z każdym krokiem piasek dookoła niego podnosił się wyżej i wyżej, formując małą burze piaskową przy osobie Niklausa.

      Usuń
  158. Inez przytaknęła Natanowi głową.
    - Najważniejsze to nie przebić się kością na wierzch - wyjaśniła wyraźnie skupiona, nie spuszczała oczu z przenoszonych kości, była przy tym bardzo ostrożna.
    Niklaus szedł przed siebie, a kiedy usłyszał głos syna.
    - Da im do zrozumienia, że nie jesteśmy zwykłą płotką - odpowiedział dalej prąc przed siebie, zatrzymał się jednak przed wejściem do wody, piasek zaczął tworzyć przed nim stabilny talerz, tak, aby mógł przejść nad zbiornikiem, ale słowa o ochronie sprawiły, że mężczyzna się zawahał. Zacisnął pięści.
    - Jak ja kurwa nienawidzę nie mieć jaj... - warknął i dopiero wtedy obejrzał się na syna. - Masz rację, pieprzoną rację... - przyznał z wyraźnym grymasem na twarzy. - Musimy skupić się na obronie - dodał już odrobinę spokojniej i odwrócił się plecami do morza, a piasek przy nim opadł na ziemię.
    - Mam nadzieję, że będziesz równie racjonalny, gdy to Ty przejmiesz pałeczkę - objął go ramieniem i westchnął ciężko. - Musze zorganizować zebranie... - pomyślał na głos po czym zaczął cofać się z synem do gospody, gdzie leżeli wszyscy poszkodowani.
    Febe posłała demonowi delikatny uśmiech i zostawiła już rodzinkę samą, ruszyła w stronę "operującej" Inez, by przyglądać się jej działaniom.
    Rei uśmiechnęła się ciepło na słowa Meliodasa i ucałowała czoło Galana.
    - Przestań, nie Twoja wina - zaznaczyła i zaraz musnęła jego usta. - Jestem pewna, że Ciebie też by obronił, gdyby w ogóle musiał - pogłaskała czule policzek narzeczonego i wtuliła się w swoich mężczyzn.
    - Dobrze się składa, ja też sobie tego nie wyobrażam - przyznała cicho i przymknęła powieki, ciesząc się, że ma ich przy sobie. Zaraz jednak podniosła głowę.
    - Czy ja dobrze widziałam? Gave i Akane oberwali? - zapytała i zaraz ruszyła by się rozeznać.

    Tsunami

    OdpowiedzUsuń
  159. Chcąc nie chcąc musiał mu przyznać rację.
    - Zorganizujemy to jakoś z głową - zapewnił, wdzięczny w głębi serca, że otacza się istotami, które są w stanie go pohamować. Na kolejne słowa zaśmiał się pod nosem.
    - A ja niby się nadaję? - uśmiechnął się pod nosem. Miał wrażenie, że nikt nie rodzi się jako wzorcowy przywódca. Po prostu jednym to wychodzi lepiej, innym gorzej, a jeszcze innym wcale. Nik kiwnął głową na stwierdzenie syna.
    - Znając Ciebie ktoś taki znajdzie się na pewno - poklepał go po ramieniu i puścił luźno, by zaraz zerknąć w stronę Natana z dumnym uśmiechem.
    - Wiem, ale się nie nastawiaj. Posunę się do tego kroku tylko, gdy nie będzie już innego wyjścia. Wojna nigdy nie jest dobra i zawsze zbiera żniwo, a ja nie chcę nikogo z Was stracić, na pewno nie w taki sposób - przyznał. Życie płatało różne psikusy, ale strata członka rodziny ze względu na wywołaną wojnę to co innego niż strata przez tragiczny wypadek.
    Rei w pierwszej kolejności zajrzała do Akane jej pokój stał otworem, a nikogo nie było w środku, dopiero po chwili pojawiła się Morgana.
    - Natan pobiegł za Niklausem, musiałam ją na chwilę zostawić - przyznała czerwonowłosa. - Mruczy coś od czasu do czasu pod nosem, więc chyba nie jest źle - wyjaśniła i zamieniła z Rei kilka zdań. Po tym Japonka ruszyła do Gava, a widząc w jakim jest stanie i co dzieje się naokoło zacisnęła delikatnie usta. Zbliżyła się, by delikatnie ująć dłoń chłopaka w swoje.
    - Jasne, że nie specjalnie... Przecież nikt Cię za to nie wini - zapewniła spokojnie. Inez na komplement posłała chłopakowi szerszy uśmiech.
    - Czyli do Was pasuję - odpowiedziała dumnie, co przyprawiło również o uśmiech Febe i Rei. Dziewczynka szybko wróciła wzrokiem do kości, nie chcąc popełnić jakiegoś błędu, jednak gdy padło pytanie o Akane młódka automatycznie westchnęła.
    - Jej głowa promieniuje, widziałam - tu zerknęła na sekundę w oczy matki, a Febe zacisnęła usta.
    - To... - odezwała się Romka. - To brzmi dziwnie, ale... Inez widzi aurę przy chorych lub uszkodzonych częściach ciała... Pójdę, pójdę jeszcze lepiej zobaczyć - przytaknęła samej sobie głową i ruszyła do dziewczyny.
    - Morgana przy niej jest, mówi, że coś mruczy pod nosem od czasu do czasu, wygląda jakby głęboko śniła - wyjaśniła. - Nie przejmuj się, jest w dobrych rękach - zapewniła chłopaka.
    Do Akane tym razem Febe przyszła z Rahimem.
    - I jak? - zapytała chłopaka. Ten nie wyglądał na specjalnie zadowolonego, że musi tu przebywać, ale podszedł do pacjentki, przemieniając oczy w te gadzie.
    - Dzidziuś cały, żyje, emanuje ciepłem - wydał werdykt i pretensjonalnie spojrzał na matkę. - Coś jeszcze? - mruknął. Febe zdawała się lekceważyć jego chimery, po prostu kiwnęła głową i przeszła do badania głowy An.
    - Idź jeszcze do pokoju obok i zerknij na Rei - poleciła, a dzieciak posłusznie wykonał polecenie. Pojawił się w pokoju Gava.
    - Twój dzidziuś też żyje... - rzucił bezceremonialnie, nawet się nie witając. - Mama mnie przysłała - wyjaśnił z lekkim grymasem, dopiero teraz stwierdzając, że jednak warto co nieco nakreślić.
    - Och... Rahim... Ja... Dziękuję, dobrze wiedzieć - Japonka w pierwszej chwili nie bardzo wiedziała jak zareagować, ale szybko wróciła na ziemię. Inez z kolei uśmiechnęła się pod nosem, jej brat był dość specyficzny.

    Tsunami

    OdpowiedzUsuń
  160. Dzień po tsunami, kiedy w głowie nadal delikatnie szumiało, Akane uznała, że dobrze byłoby się odrobinę przebiec. Związała włosy w niesforny kucyk, ubrała swój skórzany top i wciągnęła na tyłek skórzane spodnie. Tak, jasne, była w ciąży, ale nie zamierzała z tego powodu rezygnować z sportowych aktywności, ani z odsłaniania brzucha. Teraz przecież i tak jeszcze nic nie było widać. Bieg przed siebie zawsze był dla niej formą relaksu i chociaż czasami brakowało jej słuchawek, które zawsze wkładała w uszy, gdy biegała po wcześniejszym wymiarze, to teraz sama robiła sobie muzykę, nucąc co jakiś czas melodię pod nosem. Truchtała spokojnie, chcąc pokonać jak największy dystans, w planach był przecież wyścig na trzy kilometry, więc warto było dodatkowo popracować nad formą, zobaczyć jak wiele sprzeciwów ma Fasolka i czy w ogóle je ma.
    Dzisiaj wybrała dość popularną ścieżkę, prowadziła przez las, miała lekkie wzniesienia, do pokonania bez większego wysiłku, właśnie zaczęła sobie coś nucić pod nosem, gdy gdzieś przed sobą usłyszała znajome wrzaśnięcie. W pierwszej chwili zatrzymała się, marszcząc czoło i nasłuchując, zaraz jednak ruszyła do źródła dźwięku przyspieszonym krokiem.
    - Gave? - trochę się zdziwiła, widząc jak siedzi pod drzewem. Wyszedł na spacer? Raczej nie, pot wystąpił na jego czole, a wątpiła, że aż tak męczy go zwykła przechadzka. - Prosisz się, wiesz? Zobaczysz, jeszcze trochę i jako kamienny posąg będziesz zdobił nasze salony - uśmiechnęła się pod nosem i pokręciła głową z dezaprobatą, kucając przed nim.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  161. An uniosła lekko jedną brew.
    - Mogę dopiero wejść - rzuciła mu wymowne spojrzenie. Jeszcze za nic nie zdążyła go zrugać. Wstała na równe nogi i westchnęła cicho.
    - Normalnie nie masz zapalenia błędnika, tu nawet szybsze chodzenie potrafi przyprawić o zawroty głowy - zauważyła tylko i wzruszyła ramionami na wzmiankę o tempie. - Najwyraźniej wystarczająco - skomentowała tylko i założyła ręce pod biustem patrząc na niego z niedowierzaniem. Chyba nie myślał, że to kupi, co? Odsunęła zaraz dłonie i spojrzała na swój brzuch, a na słowa Gava prychnęła pod nosem.
    - Masz jeszcze czas na słuchanie tatusia, duuużo czasu - pogłaskała swój brzuch i posłała chłopakowi zadziorny uśmiech. - Przykro mi, mam lepsze agrumenty, pępowina i wizja piersi wypełnionych w niedalekiej przyszłości mlekiem działa na moją korzyść - rzuciła dumna i poruszyła zabawnie brwiami po czym odwróciła się na pięcie. - Zamierzasz znieść jajko pod tym drzewem? - rzuciła nieco zaczepnie, zerkając w jego stronę z łobuzerskim uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  162. - No i? Najważniejsze, że mówię jak jest - przewróciła oczyma na te jego warki. Ależ on się spinał. Wzruszyła zaraz ramionami. - Cóż, może się nad Tobą zlituje i rzeczywiście zacznie - odpowiedziała luźno. Kto to wiedział, ciąża była bardzo zagadkowa.
    - Tuzin? - aż zwróciła się do niego bokiem i prześlizgnęła po nim wzrokiem. - Tymi wąskimi bioderkami? - prychnęła pod nosem i zaśmiała się na wzmiankę o pomocnikach. Zacmokała, kręcąc głową. - Przykro mi, ale nikt Ci tych jajek nie zapłodni, będziesz je mógł co najwyżej zjeść - teraz to ona pokazała mu język i zaczęła lekko podskakiwać w miejscu, by zaraz rozruszać stopy.
    - Tak czy siak, życzę powodzenia w znoszeniu jaj - dodała z przekąsem i ruszyła kontynuować swój bieg. - Może w drodze powrotnej wpadnę sprawdzić jak Ci idzie - dodała rozbawiona i posłała mu buziaka w powietrzu.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  163. Zatrzymała się dość gwałtownie, gdy rzucił czymś w jej stronę, złapała pakunek i zerknęła zaciekawiona, kiwnęła głową i posłała chłopakowi wdzięczny uśmiech.
    - Dziękuję, zaraz sobie zobaczę - przyznała i ruszyła kawałek dalej, z paczuszka pod pachą. Ledwo minęła pierwszy zakręt, a zaraz dobrała się do zawartości, w oczach gościło lekkie podekscytowanie, którego nie zamierzała teraz pokazywać chłopakowi. Przygryzła delikatnie wargę i uśmiechnęła się na widok rzemyków do wiązania włosów, nawet lekko się zaśmiała, bo przecież jeszcze wczoraj Gave marudził na haju, że za ona za często chodzi w rozpuszczonych włosach. To dużo wyjaśniało. Schowała rzemyki do sakwy przy swoim boku i zaraz dojrzała coś świecącego. Łańcuszek? Rozczulona spojrzała na małą żabkę z fioletowym kamyczkiem przy łapkach i gdy tylko skończyła oglądać prezent, zawiesiła łańcuszek na szyi, przytrzymując chwilę palce przy zawieszce. Uroczy upominek, musiała przyznać.
    Po chwili na wzięcie oddechu, ruszyła dalej w trasę, skróciła ją sobie odrobinę, bo rzeczywiście miała ochotę zerknąć jak tam idzie chłopakowi to znoszenie jajek, więc pojawiła się na jego horyzoncie jakieś dwadzieścia minut później. Zdążyła zwolnić już trochę wcześniej i teraz szła w stronę Gava z ciężkim oddechem i rękoma na biodrach.
    - No i gdzie te jajka? - zapytała z nutką pretensji w głosie, ale z wesołym uśmiechem, od razu zajęła miejsce obok niego i pochyliła się by musnąć jego polik ustami.
    - Śliczny prezent - przyznała. - Dziękuję - dodała i zwiększyła odrobinę dystans, by oprzeć się o sąsiednie drzewo.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  164. Uniosła lekko brwi widząc jak wyciąga nieodpakowany prezent. Spojrzała nawet na niego pytająco i zmieniła pozycję, siadając w siadzie skrzyżnym i lekko pochylając się w stronę Gava. Zaśmiała się delikatnie na jego słowa.
    - No tak, jest pierwszy, przydałyby się do tego jakieś fanfary - rzuciła żartobliwie i ułożyła dłonie w trąbkę by specjalnie zafałszować jakąś melodię.
    - Lepiej otwieraj, bo inaczej nie przestanę - dodała uśmiechając się pod nosem i znowu zawyła w swoje dłonie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  165. An zaśmiała się rozbawiona, ale nawet nie jego słowami co samym wybuchem śmiechu.
    - Właściwie "Karczma u Klementyny" to tylko nazwa, właścicielami są jej rodzice - dodała przez śmiech i patrzyła na chłopaka z wesołymi iskierkami w oczach.
    - Dobra, dobra, nie zmieniaj tematu Panie wokalnie uzdolniony - zatrzepotała teatralnie rzęsami. - Jak już skopię Wam dupsko na wyścigach to możemy pokonkurować wokalnie - dodała z pewnym siebie uśmieszkiem, poruszając przy tym zabawnie brwiami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  166. Oparła dłoń o ziemię, bacznie obserwując oczy Gava i śląc mu łobuzerski uśmiech.
    - Zobaczymy - szepnęła i delikatnie oblizała usta. Na słowa o Febe zaśmiała się jednorazowo pod nosem. - Ach, też mam przygotowane usprawiedliwienia - przyznała, wzruszając ramionami. Spojrzała na pakunek zanim go otworzył i obserwowała w milczeniu to jak oglądał prezent. Na sugestie odwzajemniła jego uśmiech, znowu krzyżując ich spojrzenia.
    - Mhm, dokładnie, znaczę swój teren - odpowiedziała bez ogródek po czym zbliżyła się odrobinę, gdy zakładał pas, poprawiła go mu w jednym miejscu i kiwnęła głową zadowolona.
    - No leży idealnie - przyznała, kątem oka zerkając na tą uszytą żabę-bryloczek. - Chociaż przyznaję, z początku miało to być coś określającego Ciebie, ale... Nie mam dla Ciebie stosownej ksywki - dodała wracając do niego oczu. - Same niestosowne - uśmiechnęła się pod nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  167. Ten nagły ruch trochę ją zaskoczył, ale nie oponowała, gdy ją pocałował. Mruknęła nawet cicho zadowolona i przedłużyła czułość, by w przerwie nabrać powietrza. Posłała mu nawet kolejny uśmiech, a na propozycję lekko kiwnęła głową.
    - Całkiem nieźle, gorzej z uszyciem - przyznała cicho, a gdy wstał, ona obróciła się na plecy i oparła łokciami o ziemie, dosłownie rozbierając go wzrokiem. Po tym co zrobiła ostatnio spodziewała się takiego zagrania, więc nie szczędziła mu łobuzerskiego uśmiechu.
    - Tak szybko? Jaka szkoda... A chciałam Cię zabrać nad jezioro... - mlasnęła, udając wielkie niezadowolenie i zaraz sama wstała. - Pójdę sama - dodała luźno po czym otrzepała dłonie. - Też dziękuję - krzyknęła za nim, pomachała i żwawo ruszyła w stronę kąpieliska, uśmiech cały ten czas nie schodził jej z buzi.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  168. Tsunami pokrzyżowały jego plany. Zamiast wyjść poza Argar, został by pomóc w uprzątnięciu zniszczeń. Zamierzał również pomóc przy odbudowie domu, ale Tony i Meliodas stanowczo mu to wyperswadowali z głowy. Najprawdopodobniej dlatego, że blondyn miał swoje niecne plany i nie chciał, by "amator" spartolił robotę. Z braku laku ruszył więc do zastępczego domku. Zamierzał wziąć tylko swoją torbę i ruszyć do lasu. Może nawet znaleźć kolejne roślinki, albo zająć się dopracowywaniem maści, w której procesie tworzenia był. Jednak i te plany zostały pokrzyżowane. Gdy tylko wszedł do domu, zobaczył Gava bawiącego się z Galanem. Uśmiechnął się nawet, bo faktycznie ten chłopak przy dzieciach zmieniał się w łagodnego samca. Nigdy nie powiedziałbyś, że jest on w stanie tak mocno ranić słowami. Dopóki... nie otwierał ust.
    - Aha - skomentował słowa chłopaka, unosząc lekko brew. - Na to pobożne życzenie to już chyba za późno - oparł się o framugę drzwi, lustrując Gava od stóp do głowy. - Spójrz na siebie - zaproponował. - Traumę to on już ma.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  169. Czarnowłosy pokręcił z niedowierzaniem głową i parsknął śmiechem słysząc ten jakże oryginalny komentarz. Śmiał się do tego stopnia, że aż łzy poleciały mu z oczu. Zaraz otarł je dłonią, patrząc prosto na Gava.
    - Tylko na tyle cię stać? - prychnął, jeszcze raz śmiejąc się lekko. - Coś język ci się przytępił. Zbyt wiele czasu przebywasz z dziećmi - wskazał dłonią na Galana i przycupnął sobie na krześle, naprzeciw zajmowanej przez Gava kanapy. Słuchał go dalej. Miał wrażenie, że chłopak chce powiedzieć coś zupełnie innego niż to co wychodziło z jego ust. Aż pokręcił głową z niedowierzaniem.
    - O ty... popatrz - klasnął w dłonie, pochylając się na krześle trochę do przodu. - Czyli jednak mamy coś wspólnego. Ty mnie również - oznajmił sucho. - Zwłaszcza, gdy przekraczasz granice zdrowego rozsądku, gnoisz Akane, gnoisz mnie... gnoisz wszystkich którzy znajdą się w polu twojego rażenia - dodał ociekając przy tym jadem.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  170. Ryu westchnął ciężko, odchylając się na krześle. Milczał. Przez dłuższą chwilę po prostu milczał, patrząc do góry na sufit. Liczył w myślach odcięte głowy Gava. Liczył je skrupulatnie, jakby pragnąc je wszystkie powiesić.
    - W porządku - odparł w końcu, patrząc wreszcie na niego wyzywająco. - Nikt nie każe ci się zmieniać - zauważył, wstając i podchodząc do niego bliżej, żeby przykucnąć przed nim i przed Galanem. Wsunął palec w piąstkę chłopca i chwilę się z nim bawił. - Tylko, że ja już nie zamierzam dać ci się sobą pomiatać - spojrzał Gavowi prosto w oczy. - Zgnoisz mnie, a ja nie pozostanę ci dłużny - zapewnił świdrując go swym spojrzeniem. - A następnym razem... możesz nie mieć tyle szczęścia co ostatnio - dodał posyłając mu złośliwy uśmieszek i pstrykając go w nos. - Przeprosiny przyjęte - dodał jeszcze, wstając i klepiąc go po głowie. Potem już nic więcej nie dodał, tylko wyszedł z mieszkania. Nie zamierzał dać mu się sprowokować.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  171. — Do samych bagien, na których się znajduje dwa dni, jeśli utrzymamy tempo. Szybko się uczysz, więc tyłek powinien Ci wytrzymać, ale później na samych bagnach możemy trochę zabawić. Nie wiadomo, gdzie dokładnie jest, a gobliny naprawdę dobrze maskują swoje ślady — odpowiedziała, jedząc w tym samym czasie. Mogła brzmieć trochę niewyraźnie, ale cóż, nigdy nie była zbyt kulturalną osobą. Kto w końcu miał ją tego nauczyć? Skończyła przed chłopakiem, mimo że zjadła więcej. Jej apetyt robił swoje. Zadbała o to, aby byli gotowi do drogi od razu po jedzeniu, aby nie marnować czasu oraz nie budzić tego nierozsądnego móżdżka bez potrzeby. Wzięła od niego pustą tacę, aby przemyć obie w pobliskim jeziorku, następnie udała się do liszków.
    — Gotowy? — zapytała jeszcze, dosiadając swojego. — Jak będziesz naprawdę wykończony, daj znać. Mam niezłego pobudzacza, ale za pierwszym razem potrafi nieźle kopnąć — wyjaśniła pokazując mu swoją sakwę na różne mikstury, które starała się zawsze trzymać przy sobie. Ruszyła, kiedy oboje byli już gotowi do wymarszu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  172. Uśmiechnęła się mimowolnie, kiedy opowiadał o Maryl. Brzmiał jak naprawdę bardzo dobry, starszy brat. Aż pomyślała o swoich z nostalgią. Zaraz jednak wróciła myślami do bruneta.
    — Można powiedzieć, więc, że puszcza Cię tylko po to, abyś zdobył dla niej nowe historie, co? — zaśmiała się delikatnie, bardziej z radości, że potrafi tak bardzo o kogoś dbać. Rzadko kiedy mogła oglądać troskliwego Gava, a był to naprawdę kojący widok. — Spokojnie, trollowi nie da się tak po prostu poderżnąć gardła. Ta historia akurat może Ci się sama napisać — zapewniła go.
    — Jestem najmłodsza. Mam bliźniaka co prawda, ale urodził się przede mną. Rodzice mają Ashana, Morganę, Diego i mnie, więc w sumie dla nich ja jestem taką Maryl, tylko pewnie mniej zaradną – zaśmiała się delikatnie. Wychowała się w pałacu i nieważne jak często ktoś dybał na jej życie, czy lekcje przetrwania i walki od rodziców, nie czuła się zbyt dobrze przygotowana. gdyby nagle miała być zdana tylko i wyłącznie na siebie. Nie lubiła być sama, więc chociażby z tego powodu, bała się, iż mogłaby dostać jakiegoś ataku paniki, który pozbawiłby ją trzeźwego myślenia.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  173. Wysoki na 210 centymetrów, szczupły i z wesołym spojrzeniem Walwan, właśnie szykował sobie jakąś parującą miksturkę. Machał swoim ogonem i podrygiwał do gwizdanej melodii, która nieproszonemu gościowi mogła zalatywać niego reggae.
    Drzwi do jego domu były otwarte, a właściwie to wystawione... Stały tuż przy framudze, przy której wisiała płachta ozdobiona kwiatami, szyszkami i innymi pierdołami roślinnego pochodzenia. Samiec słysząc pukanie obejrzał się i dojrzał sylwetkę za płachtą.
    - Co jest morda? - padło pytanie i już zaraz Walwan wystawił łeb zza zasłony i gwizdnął na widok zmarnowanego dzieciaka. - Nie powinieneś gdzieś w spokoju łowić sobie rybek, zamiast latać z tym mieczem? - chłopak wyglądał bardzo młodo. Wan nie czekał na odpowiedź, od razu złapał dzieciaka i podprowadził wgłąb mieszkania, do kozetki, na której zawsze przyjmował pacjentów. Zepchnął jeszcze na bok jakieś papiery i pierdoły, które leżały w okolicy, miecz dzieciaka oparł o specjalnie do tego przygotowany stojaczek i dalej wesoło podrygując ruszył w stronę gablotki w fiolkami i rurkami. Wrócił do nieznajomego, łapiąc po drodze krzesiwo i usiadł by poklepać miejsce na kozetce.
    - Leż spokojnie, standardowe objawy, kilka naszych zabrał. Ubiłeś go chociaż czy kolejni wpadną? - zapytał pogodnie.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  174. Walwan uśmiechnął się szeroko.
    - Nie kiedy łowisz je gołymi rękoma i nie kiedy w naszym jeziorze - zauważył pogodnie i postawił stopę na kozetce, inną stopę bo miał przy niej tylko dwa paluchy, jeden trochę węższy, drugi szerszy. Samiec wskazał ugryzienie na łydce. - Mufki bywają duże, złapałem jedną, a druga zaszła mnie z boku - zaśmiał się na to wspomnienie, ugryzienie miało dobre dwadzieścia centymetrów, ale nie było głębokie, ślad po zębach i tyle. Zaraz zdjął stopę i pochylił się nad raną z jadem.
    - To najważniejsze - skomentował to całe zabijanie i zaraz zaczął uciskać palcami miejsce dookoła ugryzienia. - Damy radę, ja na pewno, czy Ty to zobaczymy - kiwnął głową. - Trzeba wyssać to co jeszcze nie weszło, resztę wysikasz w przeciągu tygodnia, dam zioła... Tylko bez chędożenia w ten czas i unikaj kontaktu swojej krwi z cudzą - wyjaśnił bez ogródek po czym delikatnie naciął skórę przy ranie, przystawił specjalną rurkę, do niej przystawił usta i zaczął wysysać, wolnymi palcami dociskając ranę dookoła. Nie pozwalał by substancja dotarła do jego ust, a gdy już trochę nazbierał odwracał się z rurką od chłopaka i dmuchał w nią tak by ciecz trafiła do miski leżącej na podłodze.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  175. Walwan spojrzał po chłopaku, gdy ten zaproponował podjęcie nauki.
    - Masz dość małe dłonie, lekko nie będzie - zaznaczył, bo te samca rzeczywiście były dłuższe niż u normalnego człowieka. Dalej oczyszczał ranę i uśmiechnął się słysząc "wyjaśnienie". - Jeżeli pół nagie i nagie driady, Armonie i podobne im stworzenia, zamieszkujące tutejsze okolice, rzeczywiście nie są w stanie Cię rozproszyć to możemy spróbować - rzucił luźno, dalej pracując nad raną.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  176. Walwan zerknął zaciekawiony na twarz chłopaka. Uśmiechnął się pogodnie do niego i pokręcił głową, wypluwając ostatnią dawkę jadu. Wstał z miejsca by przygotować sobie małą miseczkę naparu do natarcia rany i założenia opatrunku.
    - Jestem medykiem, polityka mnie nie obchodzi. Miałem nawet okazję pomagać Fasarii, uch, urocza bestia - aż westchnął sobie na wspomnienie tej zadziornej złośnicy. - Jestem potrzebny wszystkim, więc nie fikają - zauważył wracając do kozetki i przetarł ugryzienie lepką mazią, by zaraz przyłożyć do niej liść. - Zmieni kolor jak wchłonie resztki toksyny - dodał. Nie specjalnie interesowało go co zrobił by zabić Guzika, w jego mniemaniu najważniejsze, że problem rozwiązano. Oglądanie nagich piękności w tak młodym wieku go nie rozpraszało? Co za dziwny okaz, Wan sam czasem zawieszał jeszcze oko.
    - Mężczyźni też tam są - dodał jeszcze, już trochę żartując, chociaż może to właśnie orientacja była powodem. Kiwnął głową. - Dojdziesz do siebie to Ci pokażę co i jak - zapewnił, bo w sumie dawno nie miał okazji nikogo uczyć tej prostej sztuczki.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  177. Wan tylko przytaknął głową przyswajając informację, orientacja innych była mu obojętna, przynajmniej do czasu aż to do niego się nie przystawiano.
    - Spokojnie chojraku, może i poszło gładko, ale trucizna nadal krąży w Twojej krwi. Przygotuję stosowne mieszanki, wzmocnimy nerki, a te przefiltrują posokę - wyjaśnił ugniatając stosowne składniki w moździerzu. - Niezbyt smaczna pasta, ale trochę się jej będziesz musiał nałykać - dodał pogodnie, śmiejąc się pod nosem i przerwał na chwilę, co by złapać swoją fajeczkę i ubić w niej zioła, które zaraz zakurzył. Szykował pastę nucąc coś pod nosem i dając chłopakowi odepchnąć, przyda mu się dużo siły. Wydalanie tej trucizny zdecydowanie nie należało do przyjemnych.
    - Bez obaw, miejsca Ci tu nie zbraknie, no, chyba, że znowu coś się wydarzy - przyznał. Wan miał tu sporo roboty, ale na szczęście trafiały do niego głównie cięższe przypadki gdy chodziło o mieszkańców Lerodas, zielarzy i medyków było tu całkiem sporo, więc tubylcy mieli spory wybór, o ile nie leczyli się sami.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  178. Skupił się na szykowaniu mazi, a słysząc pytanie kiwnął głową, nie nawiązując jednak kontaktu wzrokowego, musiał patrzeć na lek, jego konsystencja była bardzo istotna, kilka ruchów za dużo a mógł przyprawić chłopaka o nieprzyjemne dodatki, kilka za mało, a maź nie zadziała.
    - Tydzień to będziesz lał na zielono, ale wstaniesz jutro, jeżeli skupisz się na odpoczynku dzisiaj - wyjaśnił rzeczowo. - Tak! - wtrącił zadowolony do samego siebie i przestał mieszać składniki. Udało się osiągnąć odpowiedni efekt. Pyknął kilka razy swoją fajkę i wrócił do kozetki z pojemniczkiem w dłoni.
    - Jesteś dość cierpliwy? - zapytał. - Łapanie ryb nie przychodzi łatwo - zaznaczył ze śmiechem i przysunął do niego lekarstwo. - Nie musisz zjadać całego od razu, ale im szybciej tym lepiej, no i do rana ma być zjedzone - polecił i znowu kiwnął głową.
    - Zapłacisz jak Cię wyleczę - podsumował. Nie pracował charytatywnie, jasne, ale nie brał też zapłaty z góry, nie wyobrażał sobie przyjąć pieniędzy za własne niepowodzenia. Ujma!

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  179. Ciężko było przegapić radość wypisaną na twarzy młodzika, Wan nawet zaśmiał się widząc ten stan i kiwnął głową.
    - To wrażenie, czy często pakujesz się w takie tarapaty? - zapytał rozbawiony puszczając dymek w powietrze. Zaczął sprzątać swój stół i kiwnął głową na stwierdzenie o smaku. - Szukam stosownego składnika, sprawdzone do tych czas psują jakość lekarstwa, a to ma przede wszystkim działać, nie smakować - zdradził. - Ale jak znajdę coś odpowiedniego to zapewne dodam - przerzucił sobie szmatę przez ramię i spojrzał jeszcze raz po chłopaku. Grima wspominała, że plotki o Argarczykach nie są trafne, goblinka może i nie była jakaś nad wyraz rozgarnięta, ale aż nadto rozpoznawała zagrożenie. Chłopak może i wpasowywał się w wizję najeźdźcy, ale intencje miał nieco inne.
    - Ranny z Ciebie ptaszek czy wolisz pospać? - zapytał jak gdyby nigdy nic. - Muszę rozplanować jutrzejszy dzień, całego nie jestem w stanie poświęcić na ryby, oj nie - puścił kolejny dymek i kontynuował sprzątanie.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  180. Wan zaśmiał się rozbawiony.
    - Pytam raczej o obrażenia, nie zlecenia - wyznał, wciąż z uśmiechem. Nawet bawił go grymas na twarzy chłopaka, a na kolejne pytanie kiwnął głową.
    - Pęcznieje, dlatego zalecam szybką konsumpcję - rzucił, puszczając mu oko, ale ciężko było stwierdzić czy mówi prawdę, czy sobie żartuje. - Czyli rano po wschodzie, to najlepszy czas na naukę, ryby są przed żerowaniem, łatwiej je skusić - przytaknął sam sobie i sam zastrzygł uchem na wyraźny dźwięk.
    - Czujny jesteś - zauważył i kiwnął głową. - Tak, mam małą podopieczną, ale jest bardzo skryta, nie lubi obcych - wyjaśnił kończąc sprzątanie i ruszając to taboretu przy kozetce chłopaka. - Bez obaw, nic nam tu nie grozi - zapewnił z uśmiechem.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  181. Walwan wyraźnie okazał zaskoczenie.
    - Z każdego zlecenia wracasz w podobnym stanie? - jeżeli rzeczywiście to była prawda, to mógł spodziewać się częstych odwiedzin. Pytanie brzmiało czy nieznajomy bierze na barki zbyt skomplikowane zadania, czy może po prostu nie umie zbyt dobrze walczyć.
    - Obudzę, ale wtedy będziesz miał jakieś dwie minuty do śniadania, a po nim od razu ruszamy - zaznaczył. Trzymał się sztywnych zasad i nie zamierzał zmieniać ich ze względu na gości czy pacjentów. Stali bywalcy dobrze już o tym wiedzieli. Na widok skwaszonej miny chłopaka zaśmiał się pod nosem.
    - Taka ilość w zupełności Ci wystarczy, chociaż im więcej zjesz tym szybciej oczyścisz krew - dodał pogodnie i zaraz przytaknął głową.
    - Będę wdzięczny - przyznał po czym ruszył rozpalić swoje domowe palenisko. - Coś do picia? - zaproponował, sobie samemu szykując składniki na napar.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  182. Samiec uśmiechnął się tylko delikatnie i pokiwał głową na znak, że rozumie. Czyli jednak nie aż tak często.
    - Tak czy inaczej... Imię jakieś masz? Wolałbym je mimo wszystko zapamiętać - przyznał, cały czas z tym samym uśmiechem na twarzy. Miał dobra pamięć i znał wszystkich pacjentów z imienia, nie zamierzał zmieniać tego zwyczaju. Na prośbę o ciepły napój i pajdę chleba Wan ruszył w stronę swojej małej kuchni. W izbie miał tylko dwa osobne pomieszczenia, salon zajmowały kozetki oraz kanapa, do tego mały kącik kuchenny i tuż obok stół z ziołami, gabloty z księgami i fiolkami. Jadalnia również znajdowała się w pokoju wspólnym, zdawać się mogło, że jedynie dwie sypialnie są za zamkniętymi drzwiami.
    Samiec nakroił chleba i wstawił wodę na herbatę po czym obejrzał się na dzieciaka.
    - Suchą? Mam świeżo bite masło, jakiś okład też się znajdzie... - poinformował i zaczął szperać w swoich ziółkach, co by znaleźć jakąś ciekawszą mieszankę do zalania. - Bardziej ziołowa? Owocowa? Kwiatowa? - dopytał, z tak mnogim zapasem mógł wstrzelić się w każde gusta.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  183. Ta chwila zastanowienia była dla Wana trochę zaskakująca, pewnie by nawet uwierzył w imię, gdyby nie późniejsze dodanie "może być". Samiec uśmiechnął się pod nosem.
    - No dobrze, w takim razie niech będzie i Gavin - rzucił, miał zamiar jakoś go zapamiętać, równie dobrze mogła być ksywka. Rozumiał ostrożność i nie zamierzał tu naciskać. Szczerości oczekiwał jedynie w sprawach zdrowotnych, inaczej ciężko byłoby pomagać. Przygotował chłopakowi pajdę chleba i zamieszał napar, co by go zaraz przykryć i ruszyć do Gavina z jedzeniem.
    - Zaparzy się i zaraz podam - wyjaśnił, pod tym dachem nie było opcji by rytuał parzenia ziół został zaburzony. Słysząc pytania uśmiechnął się lekko.
    - Po prostu lubię, myślę, że to miłe i łamie ten dyskomfort, który pojawia się na początku znajomości. Pan, Pani... brzmi strasznie sztywno. Lubię pomagać i lubię, gdy pacjent czuje się przy mnie swobodnie. Poza tym z większością utrzymuję kontakt. Wiesz, raczej nie trafiają do mnie istoty z przeziębieniem, chociaż i takim pomogę... ale zwykle chodzi o poważniejsze sprawy, które nie kończą się na jednej wizycie... No... - samiec spojrzał gdzieś w dal. - Chyba, że pacjent mimo prób umiera... - wyznał przytakując sobie głową, ale zaraz wracając do pogodnej miny. Pokręcił głową.
    - Pewności nie mam, ten kraj jest na tyle duży, że nie zawsze to ja będę najbliżej by udzielić pomoc, ale z doświadczenia wiem, że podróżnicy mają swoich sprawdzonych medyków w każdym regionie. Chociaż są i tacy, którzy chcą koniecznie do mnie, przyznaję, że czasami to upierdliwe - zaśmiał się po czym wstał energicznie i ruszył zgasić płomień pod kociołkiem. Zadowolony pokiwał głową.
    - Dwie minutki i będzie gotowa - uchylił wieczko by powąchać ziółka i zrobił rozmarzony wyraz twarzy.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  184. Wan zainteresował się wzmianką o medyczce.
    - Tak myślisz? A ma jakieś imię? Z reguły znam większość medyków, szczególnie okolicznych, ale i niektórych z dalszych rejonów - przyznał, lekko przy tym przytakując sobie głową. Spojrzał po twarzy Gava.
    - Polecić Ci jakiś? Gdzie zwykle bywasz? Może będę mógł zdradzić Ci kilka lokalizacji - zaproponował. Jeżeli chodzi o zdrowie i ratowanie życia to dla samca nie było tajemnic.
    Zaśmiał się na komentarz co do papki.
    - Przyznam, że i tak nieźle Ci poszło, większość bierze tylko kilka łyżek - zauważył, nie wspominał już, że te kilka łyżek również by wystarczyło. Im więcej, tym szybciej dojdzie do siebie, w tym akurat nie kłamał. Słysząc o nerwobólach przyjrzał się Gavinowi zaciekawiony.
    - Możesz je bardziej opisać? Ściska Cię w klatce? Jakby ktoś łapał serce i zadusił czy bardziej kłuje? Zapiera dech, czy po prostu boli? A głowa? Pulsuje? Ból jest miejscowy czy promieniuje? - zadał kilka podstawowych pytań, wywiad był przecież podstawą dobrej diagnozy.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  185. Te kilka godzin Akane przeleżała w łóżku. Ciężko było zamknąć oczy i po prostu zasnąć, zbyt wiele nieprzyjemnych myśli nawiedzało teraz jej głowę. Nawet kiedy próbowała zamykać oczy to zaraz wciągało ją zamyślenie i nim się spostrzegła znowu gapiła się tępo w sufit.
    Kiedy usłyszała pukanie, w pierwszej chwili pomyślała, że umysł się jej psoci, ale zaraz dojrzała cień w szczelinie między drzwiami, a podłogą i wstała powoli, starając się nie nadwyrężać podbrzusza.
    Otworzyła drzwi i uśmiechnęła się delikatnie na widok Gava.
    - Jesteś... - prawdę mówiąc liczyła, że przyjdzie, ale nie specjalnie w to wierzyła. Zamiast wpuścić go do środka, przekroczyła próg i mocno się w niego wtuliła, przymykając przy tym oczy. - Ciesze się - przyznała spokojnie, by dopiero po chwili złapać jego dłoń i pociągnąć do środka.
    - Lemoniady? Przygotowali mi cały dzbanek... Mam też kilka kanapek, ale... - westchnęła. - Tak mnie wciska w żołądku, że nie bardzo mogę je zjeść - przyznała i wspięła się na swoją antresolę.

    An

    OdpowiedzUsuń
  186. Walwan zaśmiał się cicho na znajome imię i przytaknął głową.
    - Ach, Febe, tak... Mieszkała w tych okolicach jakiś czas z rodziną - przyznał, bo rzeczywiście zdążył poznać czarnowłosą. Podobno nawet miała mu podesłać jakiegoś chłopaka z "problemem dla wtajemniczonych". Ten jednak nie zdążył się jeszcze pojawić, więc Wan grzecznie sobie czekał.
    - Hm... - popukał się palcem po brodzie. Terra akurat była problemem, a raczej on był problemem dla Terry. - Tam niestety moje zasięgi nie docierają, ale w okolicach Heimurinn, Oclarii czy Sivet Lasku jestem w stanie polecić Ci ciekawych medyków - przyznał, bo tam rzeczywiście miał sprawdzonym znachorów. Zerknął zaraz zaskoczony na chłopaka.
    - Szyć rany? - upewnił się. - Nie ma problemu, mogę Cię nauczyć, chociaż z doświadczenia wiem, że rany często pojawiają się w takich miejscach, w których samodzielne zszycie graniczy z cudem - przyznał wesoło, jednak na opis odczuć zmarszczył nos i lekko nim pokręcił.
    - Hm... Nerwobóle wchodzą więc w grę, ale przyczyną może być również jakieś trwalsze uszkodzenie, coś co powoduje przyrost ciśnienia w głowie - stwierdził, bacznie przyglądając się chłopakowi. - Niestety ciężko rozpoznać jedno od drugiego, ale może... Może za jakiś czas będę w stanie móc Ci bardziej pomóc... - zamyślił się na chwilę.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  187. Nalała mu lemoniady nim wspięła się na łóżko i położyła tak, by go widzieć.
    - Możesz tu wejść... - zaznaczyła tylko, odruchowo klepiąc miejsce obok siebie. Uśmiechnęła się na wzmiankę o żarciu Febe. - Tak, nie raz czuć, przez to, że mieszka najwyżej czasami zapach unosi się w całej osadzie - przyznała z delikatnym uśmiechem. - No i gospoda... Też miałam okazję tam posmakować - przyznała by zaraz lekko zacisnąć usta i wzruszyć ramionami.
    - Tak... Trzymam... Jeszcze trochę jestem obolała, ale... to nic... - westchnęła. Przy tym co przeżył Tony ciężko było teraz narzekać. - Po prostu... Martwię się o przyjaciela i no, ciężko zamknąć oczy, ciężko spać - przyznała lekko gładząc brzuszek. - Fasolka dobrze się trzyma - dodała, chcąc tym pocieszyć bardziej samą siebie niż jego.

    An

    OdpowiedzUsuń
  188. Akane automatycznie spojrzała na swoją komodę i te całe wystające gatki. Uśmiechnęła się pod nosem na komentarz i wzruszyła ramionami. Czyste majtki może i czasem miała porozrzucane, ale tego akurat nie uważała za karygodne.
    - Po coś Cię przecież zaprosiłam, nie? Trzeba mi tu co nieco posprzątać... - odpowiedziała z nutką żartu w głosie, ale zaraz westchnęła ciężko i przytaknęła mu głową. Na pytanie pokręciła głową.
    - Tylko u Febe... Nadal podbrzusze lekko mi dokucza... Dojść do drzwi to pestka, ale tam do nich... No, jeszcze nie. Mam swoich strażników - przyznała. - Ale cieszy się, że jest w domu. Chociaż tyle dobrego w tym wszystkim - zerknęła w sufit i dopiero po chwili znowu spojrzała na Gava.
    - Dlaczego nie chcesz... podejść? - zapytała trochę niepewnie. Miała dziwne wrażenie, że coś w chłopaku siedzi, jakby koniecznie chciał trzymać dystans.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  189. Akane powiodła za nim wzrokiem i patrzyła jak chowa jej bieliznę, ale nie czuła się jakoś dziwnie w tym temacie.
    - Żartowałam Gave - zaśmiała się nawet lekko. Jeszcze tego brakowało by przychodził układać jej majtki. Obserwowała go, cały czas mają wrażenie, że coś jest nie tak. Kiwnęła głową, gdy wspomniał o przemęczaniu i lekko przygryzła wargę na wzmiankę o Tonym. Tak miał rację, ale... Mówił to jakoś tak... Dziwnie? Dziewczyna przesunęła się do schodów i zeszła z antresoli by podejść do chłopaka.
    - Gave, co się dzieje? - na chwilę zapomniała o bólu podbrzusza, serce zabiło mocniej, ale w ten nieprzyjemny sposób. Ewidentnie coś było na rzeczy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  190. Nie ukrywała zaskoczenia kiedy duchy złapały ją i umieściły z powrotem na łóżku.
    - Gave...! - spojrzała na niego pytająco, to nie było normalne, zdecydowanie nie. Jeszcze te jego szerokie uśmiechy. Jasne, była obolała, ale nie aż tak. Przecież sam wytargał ją pod drzwi, a teraz niby miała nie dać rady podejść do niego. Podniosła się lekko i uniosła jedną z brwi.
    - Możesz mi powiedzieć co się dzieje? - zapytała. - Jesteś jakiś spięty, nie pozwalasz mi do siebie podejść, sam trzymasz dystans jakbym była trująca... Co Cię ugryzło? Nigdy tak nie robiłeś... - zauważyła całkowicie lekceważąc ten dziwny toast, patrzyła po prostu na swojego gościa zaciskając palce na krawędzi antresoli.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  191. Wan uśmiechnął się pod nosem.
    - Terranie mają dość specyficzne podejście do racji z zewnątrz, od nas Lerodasczyków chętnie braliby tylko mięso z Alca, nic innego ich nie interesuje. Ciężko tam o moje zasięgi - przyznał. Co prawda gościł właśnie Terranke w domu, ale Grima należała zdecydowanie do terrańskiej mniejszości.
    - Na szczęście tą sąsiednie miasto, więc w razie co nie będziesz miał do mnie aż tak daleko - puścił mu oko i zaśmiał się pod nosem.
    Widząc specyficzną mimikę twarzy młodzika, samiec złapał wiadro i przestawił je tak, by chłopak mógł do niego w razie co sięgnąć.
    - Och, mikstura... Oczyszcza organizm z jadu... Przy tej ilości jaką zjadłeś mogą pojawić się wymioty, zdecydowanie. Zielony mocz również niech Cię nie zaskoczy - wyjaśnił spokojnie, a kiedy padło coś o wybuchaniu znowu się uśmiechnął i pokręcił głową.
    - Mam nadzieję, że dam radę pomóc przed wybuchem, po... Cóż, może być ciężko, o ile w ogóle - wyznał. Chłopak powinien znać ryzyko. Spojrzał na dłoń chłopaka i kiwnął głową.
    - No dobrze, w takim razie ryby i szycie... Zapowiada się dość ciekawie - przyznał i pochylił się nad Gavem. - Może spróbujesz się przespać? Nie powstrzymuj tylko torsji, chluśnij sobie do wiadereczka i możesz zamknąć oczy. Zawsze mniejsze ryzyko, że się zadławisz - przytaknął sam sobie głową.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  192. Zacisnęła usta i spojrzała po nim nie rozumiejąc. Nawet się jakoś specjalnie nie starał ukrywać tego kłamstwa. Kiwnęła głową na podziękowania. Sama nie do końca wiedziała dlaczego przyszedł. Posiedzieć w kącie i sobie na nią popatrzeć? Westchnęła i położyła się płasko na łóżku.
    - Nie musisz mnie pilnować, mam już strażników... Liczyłam, że w Ciebie będę się mogła chociaż wtulić, spróbować zasnąć... - patrzyła w sufit, ale zaraz obróciła się na bok. - Głupie mrzonki... - podsumowała wtulając się w poduszkę.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  193. Przytuliła trochę mocniej poduszkę do siebie i przymknęła oczy.
    - Mi powiedziałeś coś głupiego? - zapytała cicho, bo nie kojarzyła by do niej padło cokolwiek co mogłoby tak drastycznie zmienić zachowanie chłopaka. Leżała do niego plecami więc nie widziała jego min czy wzroku. Miała co najwyżej wrażenie, że na nią patrzy.
    - Raczej ciężko się śni bez snu... - zauważyła oglądając się na niego i lekko marszcząc czoło. Ech... ojciec musiał coś chlapnąć. Akane wróciła do leżenia na plecach i gapienia się w sufit. Westchnęła głośno i milczała chwilę nim zaczęła mówić.
    - Lotta to moja skrajność... Dlatego to ona do mnie przyległa. Kilka złych wydarzeń, złych decyzji i mogę być jak ona... - przyznała szepcząc.
    - Śni mi się... Ona i kilka innych rzeczy, wizji... Nie wiem. Nie lubię swoich snów - wyznała. - Teraz ten Tony... - przełknęła ślinę i odwróciła głowę do Gava, patrząc mu w oczy. - Twoja żona... wizja z tsunami... - tu znowu spojrzała w sufit. - Śnisz mi się z inną kobietą, bawisz się z naszą córką, ale to ją przytulasz, ją całujesz... Ja jestem tylko obok - wzruszyła ramionami. - Wiem, że to tylko sny, nie biorę ich do siebie, ale... Nie lubię ich - przyznała, jakoś tam z automatu przecierając oczy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  194. - Doniosły o zabawce... Reszty nie chciałam słuchać... A skoro nie powiedziałeś tego do mnie, to mnie to nie obchodzi... - zaznaczyła trochę ponuro. Nadal patrzyła w sufit. - Nie żyję snami, przecież Ci mówię, że wiem... Gdybym żyła nimi to nie widziałbyś raczej uśmiechu na mojej buzi... Po prostu ich nie lubię, nie lubię śnić... Nie lubię - westchnęła i zerknęła na niego kątem oka.
    - Wcale nie jest taka seksowna... Przeciętna... - podsumowała z delikatnym uśmiechem pod nosem. Na kolejne słowa wzruszyła ramionami.
    - Za dwadzieścia lat to możesz już prowadzić Fasolkę do ołtarza, a nie podrzucać ją wesoło w powietrzu - zauważyła z lekkim przekąsem, nadal z tym delikatnym uśmiechem na ustach.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  195. Uniosła się lekko na łokciu i spojrzała na Gava delikatnie mrużąc oczy.
    - Powiedź to Fasolce, ja nie prosiłam o comentary, ale najwyraźniej ona uznała, że to akurat mam usłyszeć... No i... Nie planuje robić o to afery, ale jest to dość przykre, po prostu przykro się słucha takich rzeczy o sobie - przyznała i znowu klapła płasko na łóżku. Tak, szczególnie, że miała Ryu za przyjaciela, a ten ewidentnie próbował zniszczyć to co ona tak usilnie stara się posklejać. Nawet teraz zbiera żniwo.
    - Nagadaliście coś sobie, a to ja nie mogę się nawet do Ciebie zbliżyć... W takiej sytuacji raczej ciężko się nie wtrącać... - wyznała.
    Znowu na niego zerknęła z lekkim uśmiechem.
    - Ty tak sądzisz, ja to tylko wyśniłam i to obrywając ostro w łeb, więc... - poruszyła lekko brwiami, ale kiedy dodał o szczęśliwej rodzinie i strachu podniosła się do pół siadu.
    - Dlatego tam siedzisz? - zapytała cicho. - Boisz się zbliżyć? - bardziej stwierdziła to drugie i wypuściła cicho powietrze. Ach ten Gave...

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  196. Akane westchnęła na jego słowa.
    - Ja też rozumiem czemu... Bez obaw... - jasne, ze to rozumiała, ale nie zmieniało to faktu, że przykro się tego słuchało. - Może gdybym nie miała sobie nic do zarzucenia to wtedy miałabym bardziej wylane, ale nie mam czystych rąk... - dodała głucho. Słowa o prośbie trochę ją zmartwiły, chociaż z drugiej strony skoro przyszedł tylko ze względu na prośbę... Nie miała za bardzo czasu by o tym rozmyślać, bo przy kolejnym zdaniu coś ukuło ją w serce, a reakcja była błyskawiczna. An rozszerzyła oczy i zerwała się, pewnie trochę za szybko, na równe nogi, by znaleźć się zaraz obok Gava i bacznie sprawdzić jego głowę.
    - Niby jak?! To Twoja umiejętność! Nie znam się na tym! - zauważyła nieco podniesionym głosem by zaraz przytulić Gava.
    - Nie możesz tak robić, rozumiesz?! - warknęła w eter by zaraz znowu obejrzeć głowę chłopaka i powoli nakierować ją na swoją twarz.
    - Mhm, nie zmyłeś się, widzę... A jak Ty widzisz? Dobrze? Kreci Ci się w głowie? - zadała te kilka pytań, patrząc na niego troskliwie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń

^