Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

I've been waiting for you


Gave

18 LAT (02.02) | MEDIUM | ARGAR / TERRA | SYN ŚMIERCI | 178 cm

"Gave" w kilku słowach (jak często o sobie myśli):
- arogancki;
- niezrozumiany;
- zagubiony we własnych myślach;
- nie potrafiący zrozumieć, że ktoś może chcieć się o niego troszczyć;
- stara się zniwelować swą alergię na objawy dobroci jakie dostaje od innych;
- powoli przekonuje się do Argaru;
- najlepiej czuje się wśród obcych;
- chce kochać, ale nie wie jak i boi się że to spieprzy, więc trzyma to uczucie na dystans;
- kiedy może pomaga potrzebującym, zazwyczaj poprzez mord oprawcy takiej jednostki;
- nie ma pojęcia gdzie i czy w ogóle chce się osiedlić;
- "dom" to dla niego pojęcie abstrakcyjne, którego nie rozumie i szczerze wątpi, że kiedykolwiek je zrozumie;
- nie znosi pokazywać swych słabości, niezależnie od tego jak blisko jest z daną osobą;
- niedawno został ojcem i pokochał całym sercem;
- na pewien czas został "uwięziony" w Argarze;
- dochodzi do siebie po torturach jakich doświadczył w Polszy;
- chce spędzać każdą wolną chwilę z Fasolkami.

UWAGA! NOWOŚĆ!



TO JUŻ BYŁO:


POPRZEDNIA KARTA

DRUGA KARTA 

TRZECIA KARTA 

CZWARTA KARTA 

PIĄTA KARTA




[Kontakt poprzez e-mail: btc.natsu@gmail.com;  Wszystkie wątki przyjmie!]

99 komentarzy:

  1. — Ale nie lubisz, luz — skomentowała. Przecież nie będzie wchodzić mu na głowę jak tego nie chce, i tak przyjęła do wiadomości to co miała przyjąć, nie było sensu go dalej dręczyć. Ją też denerwowało w końcu wiele rzeczy, ciężko by było wymienić. Uśmiechnęła się.
    — Już mi tak nie schlebiaj, bo kły mi się zarumienią — zaśmiała się na jego komentarz. Następny trunek jaki dostała, był zwykłym piwem. Co by dalej nie testować tych eksperymentalnych bimbrów. — Nie chcę Ci wchodzić na łeb — zaczęła, trochę z czapy, trochę nawiązując do jego własnych słów — Ale czemu tak ciężko Ci powiedzieć, że chociażby kontynent to Twoje miejsce? Masz inny świat do życia, że nie jesteś zdecydowany? — zapytała. Alkohol całkiem pobudzał jej ciekawość.
    — O, no to całkiem nieźle. Chcesz się nauczyć każdego języka? Jak tak lecisz z kolejnym…

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchała go, pamiętając gdzie robił błędy, które przede wszystkim wynikały z uszkodzonego ciała. Mistrzostwa na pianinie mimo wszystko nie dało się osiągnąć bez sprawnych, nieuszkodzonych dłoni.
    — Potencjał myślę spory, wiadomo, masz wolniejszy rytm i naciskasz czasami po dwa, ale to trzeba po prostu wyćwiczyć, im będziesz zdrowszy, tym lepiej też będzie Ci szło, bo to jednak dosyć wymagający instrument dla palców. Ale przede wszystkim pytanie, czy Tobie się podoba? Jak nie, mam też książki dla zabicia czasu, mogę Ci pożyczyć, jak chcesz — wyjaśniła oraz zaproponowała. — Pytanie też czego chcesz się uczyć, śmiesznych, do tańca, ballad, utworów z Twojego świata, ale tutaj już znam tylko wyższą półkę raczej, bo to tylko z tego co tata zabrał zanim tu przyszli z mamą, może jakieś kołysanki dla Fasolek, chociaż tutaj też, kołysanek też nie znam zbyt wesołych — zaśmiała się, pstrykając go w nos. Postanowiła, że będzie oddawać mu każdego jebanego pstryczka. Dopóki któregoś z nich nie popierdoli do reszty.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  3. - Ja... - Akane jeszcze raz spojrzała po dziewczynkach, zacisnęła lekko wargi i przeniosła spojrzenie na Gava, głośno wypuszczając powietrze. - Tak, wpadniemy później - spojrzała na ojca, który już totalnie ją olewał. Pokręciła głową z niedowierzaniem.
    - Co za... - prychnęła pod nosem i zaraz pstryknęła w nos Gava. - Widzę, widzę - skrzywiła się lekko i troszkę mocniej zacisnęła palce na jego dłoni. Przytaknęła mu głową. - Tak, w dobrych rękach - przyznała cicho. Wiedziała to, ale serce i tak waliło w piersi. Znowu przytaknęła chłopakowi głową. - Mhm, odprężyć. Cholera... - przymknęła na chwilę oczy, a kiedy brunet usiadł na wózek, spojrzała po jego transporcie.
    - Popchnąć Cię? - radził już sobie z tym sam, ale An miała wrażenie, że jak znajdzie zajęcie dla rąk to jakoś łatwiej jej pójdzie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  4. — Tak, bo po tym piwie kończę chlanie, luz. Dwa mnie nie zetną, ale czymś ten wybryk trzeba zapić — zaśmiała się. — A jeśli już skończę z kacem, to trudno. Jakoś przeżyję — dodała jeszcze, delektując się kolejną potrawą. Zaraz jednak spoważniała. No tak, wracamy do rozważań filozoficznych odnośnie Gavovskiej przynależności.
    — Bo dom, to ludzie prawda. Ale Twoje miejsce, to nie dom, po prostu miejsce skąd jesteś, gdzie jesteś, gdzie będziesz, chyba, według mnie przynajmniej. Ja nie mam jednego miejsca na przykład, jest nim całe Mathyr, ale dom mam tam gdzie jest Bractwo, Acair, Mankrik, Rokara, Ty — wyjaśniła, wyliczając na palcach, aby na końcu wskazać na niego. Tak, elfy potrafiły być męczące, z tym się mogła zgodzić. Za spokojnie jakoś tam było jak na jej klimaty.
    — Wszędzie się dogadasz, tylko do Fasach nie polecam, skurwiałe miejsce — odpowiedziała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaśmiała się lekko.
    — Nie mam tylko nudnych książek, wiesz? No ale, co kto woli. Sen też Ci nie zaszkodzi — pokazała mu język, po czym wstała na chwilę od pianina, aby przynieść tu dzbanek z wodą i szklanki. Nalała mu i podała, żeby przypadkiem się jej tutaj nie odwodnił. Spojrzała na niego pytająco.
    — Kto to Onyx? — zainteresowała się, bo w zasadzie nie miała pojęcia o kim mówi. Tonego znała całkiem dobrze, ale Onyx? Jakaś przyjaciółka z Mathyr? Spędziła tu sporo czasu, ale rzekomej Onyx nigdy nie widziała. Chociaż nie, raz na ognisku, ale słowa razem nie zamieniły. Ciekawe czy mogła jej ufać? Skoro Gave się z nią przyjaźnił, to może tak.
    — Wiesz, ja lubię czytać, ale powieści, z nauką gorzej. Chociaż teraz do nauki też muszę przysiąść, żeby się nauczyć kontrolować nowe moce, kurwa mogłam nie ignorować taty, jak chciał wyjaśniać zasady swoich mocy. Pewnie byłoby teraz łatwiej. Na razie wiem, że uspokaja mnie rodzina i pianino i Ty. Ciebie czy Mor przykleić do siebie nie mogę, pianina nosić ze sobą też nie dam rady, to mam trochę przesrane, nie? — wyjaśniła, po czym pstryknęła go w nos, trzymając się swojego postanowienia.
    — Nowych kawałków, tak? Masz jakiś konkretny utwór, którego chcesz się nauczyć? Poza tym do kwestii kołysanek, łatwiej się uczyć śpiewać przy muzyce, bardziej pilnujesz rytmu, bo masz melodie. Szkoda, że ja Cię nie nauczę żadnej kołysanki, moje ulubione raczej by Ci się nie spodobały — zaśmiała się, samej upijając łyk wody.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  6. Spojrzał po Maryl, spojrzał po zwierzaku. No tak, to też była rodzina, Mohe przytaknął głową. - A ktoś starszy? Ktoś kto mógłby Cię czegoś nauczyć? - zapytał, bo konkretnie takie osoby miał na myśli. W tym składzie to raczej Gave był nauczycielem, głową rodziny, a przecież był młody.
    Widząc przyprawy od razu zatarł ręce, uważnie słuchał wyjaśnień chłopaka, ale głównie skupił się na ich zapachu. Kiwał głową w zrozumieniu i odkładał przy swoim boku, te które zamierzał użyć. Nie wybrał ich zbyt wiele, może z cztery, zaraz zabrał się za wcieranie w mięso soli, dokładnie ją rozprowadzał i wklepywał w swój kawał mięsa. Rozejrzał się jeszcze dookoła.
    - Ten... Winter? Kradnie, czy mogę być spokojny o swój kawałek? - zapytał, zerkając z zadziornym uśmiechem na psiaka. Ileż to razy przez nieuwagę stracił obiad. Wolał się dopytać.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  7. Nagły napad przyjęła z wyraźnym drgnięciem i jednorazowym krzykiem.
    - Gave! - spojrzała na niego wymownie. No co za dziad, miał odpoczywać! - Ale ja wiem, wiem, że masz rację, wiem to wszystko, co nie znaczy, że pewne reakcje i niepewności zostają. Nie ogarnę tego w jeden dzień, ale wiem... Odstaw mnie, proszę... - nie widziała już duchów, więc sytuacja była nawet dziwniejsza niż przed ciążą, w jej trakcie zdążyła się przyzwyczaić do ich obecności, a teraz znowu jej nie doświadczała.
    - Cholero przebrzydła - baknęła na to całe telepanie, a gdy w końcy była wolna westchnęła ciężko i chwilę poświęciła na przywrócenie do normy błędnika. Pokręciła głową i zbliżyła się do wózka. - Oj już ja Cię popcham - zagroziła energicznie łapiąc rączki i udając odgłos odpalanego silnika. - Wjedziesz tym powozem prosto w odmęty oceanu - pokazała mu język i ruszyła gwałtownie, ale zaraz nieco się uspokoiła i prowadziła go już normalnie. - Nie znasz dnia, ani godziny - szepnęła mu nad uchem i zaśmiała się lekko.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli nie miał rodziny. Mohe nie wchodził w szczegóły, po prostu kiwnął głową na znak, że rozumie. Sam szykował swoje mięsko, zerkając na to jak działa Gave, również interesowała go cudza kuchnia, tym bardziej, że wędrując po lasach mało kiedy takiej doświadczał. Na odpowiedź co do psiaka sam zaśmiał się krótko.
    - Rozumiem przesłanie, wierna psina pozbywa się rywalizacji - dodał rozbawiony i wstał by jednak odłożyć mięso poza zasięgiem psiaka. Ruszył do pobliskiej rośliny by pogrzebać chwilę w ziemi i wyciągnąć jej bulwę oraz zerwać pokaźny liść. Gdy wrócił zawinął swój płat mięsa w liść i zostawił tylko uchylony wierzch by zaraz wkroić do środka bulwę. Zaplótł liść przy pomocy jego długiego ogonka tak, by ten w miarę szczelnie okalał mięso po czym pokazał chłopakowi swoje zawiniątko.
    - To jak? Gotowy? Pieczemy? - poruszył zabawnie brwiami i dopadł jeszcze kilka patyków by spleść je w mały ruszt.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaśmiała się na jego uwagę. W sumie racja, to musiałoby być coś serio dobrego.
    - Dwa razy nie mów - zawtórowała mu śmiechem i wciągnęła głośniej powietrze, zaczynając powoli odczuwać przyjemność związaną z brakiem dzieci obok. Zaraz zmarszczyła lekko czoło i nastawiła ucha.
    - Głupotę? - powtórzyła po nim. Zacisnęła usta słysząc o truchciku i westchnęła głośno. - To akurat rozumiem... Sama tak miewam, leżenie w łóżku cholernie wkurw... wkurwia no... - przyznała uśmiechając się pod nosem. Ileż to razy ona truchtała, gdy nie powinna. - Ale wiesz... Prawda jest taka, że im więcej takich numerów tym dalej do sprawności - przyznała z niechęcią w głosie. - Wiem, irytująca sprawa, ale chyba czasem mimo wszystko warto zacisnąć zęby i swoje odczekać - wzruszyła ramionami. - Nawet nie wiesz jak mi tęskno za swobodnymi przebieżkami... - zaśmiała się lekko. - Ale wspomnij o czymś takim moim mlecznym piersią, trochę więcej ruchu i zaraz przeciekam, kondycja też nie ta, szlak mnie czasem trafia - wyznała. - Pewnie Ci Yensen nagadał, co? - wróciła do tematu jego osoby. Już słyszała to ględzenie staruszka.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiwnęła głową, a na wzmiankę o Yensenie nieco zaskoczona uniosła brwi.
    - No proszę, będziesz mi musiał pokazać ten rodzaj treningu, w razie gdybym to ja wpadła w tarapaty - posłała mu zaczepny uśmiech. Nie zamierzała informować Febe, udała tylko, że zaklucza usta. Słysząc o piersiach sama spaliła lekkiego buraka i od razu spojrzała na swój biust, chcąc sprawdzić czy i teraz nie przecieka. Piersi lubiła czasem robić jej takie numery. Seksowne? Poczuła jeszcze mocniejsze pieczenie przy buzi. Co jak co, ale zdecydowanie nie czuła się ostatnio seksownie.
    - Dzięki - mimo wszystko uśmiechnęła się odrobinę zawstydzona i zaraz zaśmiała krótko. - Tak, napatrz się, napatrz bo jak mi je Fasole wyssą to ich jędrność pójdzie w zapomnienie - rzuciła żartobliwie i wjechała z nim na ścieżkę prowadzącą do plaży. Pochyliła się jeszcze do ucha chłopaka i lekko je cmoknęła. - Ale naprawdę dziękuję, nie czuję się ostatnio zbyt... seksi - przyznała, delikatnie wzruszając ramionami. - Wiem, wiem, sama to w sumie sobie zagwarantowałam, ale cóż, zbieram żniwo - dodała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  11. Pokiwała porozumiewawczo głową. Nie chciał książek, na siłę do rąk mu ich przecież nie wepchnie. I tak by ich nie przyjął, a ona nie lubiła za bardzo zmuszać innych do robienia czegoś na co nie mieli ochoty. Zaśmiała się lekko na jego słowa.
    — Dobrze, dobrze. W takim razie bez żadnych książek. Ale gdyby coś innego Cię u mnie zainteresowało to mów. Zawsze możemy poćwiczyć Twoje moce związane z duchami, gdybyś umierał z nudów i chciał coś poćwiczyć, znam trochę teorii przez ciocię — zaproponowała luźno. Wiedziała przecież, że musi w środku go skręcać, kiedy każdy zabraniał mu przemęczania się. Wysłuchała opowieści o Onyx i cmoknęła, śmiejąc się przy tym lekko.
    — Ach, feministyczne wspieranie kobiet — skomentowała nieznajomą — albo jest zakochana i czeka na zrobienie odpowiedniego ruchu. Tylko wtedy pytanie jak dobra jest z niej przyjaciółka, jeśli czai się na An, kiedy was coś łączy, skomplikowanego, bo skomplikowanego, ale jednak — zaśmiała się lekko, pstrykając go w nos. — Powiedz jej też, że jeśli się przyjaźnicie powinna być bardziej po Twojej stronie, Akane głupoty też przecież robi niejednokrotnie, jak każdy z nas. Wiesz, uparta banda gówniarzy, geniuszami zbrodni nie zawsze można nas nazwać — dodała jeszcze, pukając się delikatnie w czuprynę. Zaraz jednak uśmiechnęła się złośliwie, spoglądając na niego. Zabrała mu rękę ze swojego policzka.
    — Już mnie tak nie upupiaj, taka młoda nie jestem, żeby mnie miziać po policzkach — zaczęła — I uważaj, bo dam Ci wygrać. Ja się nie poddam, dopóki nie przyznasz się do porażki — zakończyła, sprzedając mu kolejnego pstryczka.
    Zastanowiła się przez chwilę, tak bariera językowa mogła być tutaj problemem. — Chyba, że nauczę się tego angielskiego, trudniejszy od martwych języków chyba nie będzie, co? — zapytała, odsuwając się od niego, aby rozsiąść się wygodniej na kanapie. — No z instrumentami też możesz mieć problem póki paznokcie Ci nie odrosną — dotknęła jego dłoni, aby przyjrzeć się obrażeniom. Teoretycznie mogłaby spróbować przyspieszyć ten proces swoją krwią. Teraz, kiedy wiedziała, że działa też na innych. Poczuła jak przeszył ją nieprzyjemny dreszcz na tę myśl. Nie. O ile uwielbiała Gava, tak nie chciała się z nikim dzielić swoją krwią. Przynajmniej nie teraz. Nie chciała, żeby kiedyś uznała go za złodzieja, to by się źle mogło skończyć. Uśmiechnęła się na myśl o kołysance. Zaśmiała się lekko.
    — Słuchaj, moje kołysanki usypiały mnie jak byłam mała, ale wątpię, żeby inni też tak myśleli, wiesz, moja rodzinka lubi mroczniejsze klimaty, posłuchaj — nabrała powietrza do płuc mrużąc oczy. Zaczęła śpiewać.
    — Wiatr kołysze w locie ćmy, Wilki śpią mocno, że aż strach ,I tylko ty nie śpisz Duszko ma, Boisz się nocnic, złych wietrzyc i zjaw, Twą laleczkę zmorzył już ten sen Którym w samotności zaczyna drżeć Przyjdzie wiedźmin, mu serca brak Przez złotych monet smak Pojawi się, odejdzie wnet, zostawi tylko ból, tylko ból Ptaki cichną w nocy czerń Bydło zasypia gdy zapada zmierzch I tylko ty nie śpisz, Duszko ma Boisz się nocnic, złych wietrzyc i zjaw Ma laleczko zamknij oczka swe Cicho leż gdy krzyki dosięgną cię Jako wiedźmin mężny tak Za złotych monet smak Posieka cię, już nie broń się Prócz truchła nie ma nic, nie ma nic — skończyła, po czym zaśmiała się lekko. — Wiem, że Yensen jest wiedźminem, to kołysanka z Argaru, uwielbiałam jak rodzice nam ją śpiewali. Tata grał na pianinie, siedziałam z Diego między rodzicami, a mama śpiewała, a my zasypialiśmy im na kolanach. Jaki normalny trzylatek przy tym zaśnie, co? — zapytała, znowu lekko się śmiejąc.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  12. — Och, zmarnujesz tylko czas, po takiej dawce kaca mieć nie będę, zaraz też wytrzeźwieje — zaśmiała się, kończąc piwo, po czym zamówiła zwykłą wodę, żeby nie czuł się taki osamotniony w swoich posiłkach. Do tego zamówiła też talerz pieczonych warzyw i mięs, tak, żeby faktycznie się już najeść. Jutro będzie musiała sporo potrenować, żeby spalić to wszystko, ale nie przeszkadzało jej to. Liczyła na dobry pretekst do wykańczającego treningu.
    — Siivet Lasku jest piękne, okrutne na swój sposób, spodobałoby Ci się. Jak wydobrzejesz, może Ci nawet pokażę klan ojca, przydałoby się ich jeszcze trochę nastraszyć — zaśmiała się zaraz na tę myśl. Odeszła stamtąd jako zwycięzca, ale w sumie mogłaby się jeszcze trochę nad nimi poznęcać. Zawsze to jakaś ciekawa rozrywka. Uśmiechnęła się też, kiedy powiedział, że jest Mathyrczykiem. Pokiwała głową.
    — Ważne żebyś się dobrze czuł tam gdzie jesteś, a to gdzie to będzie — wzruszyła ramionami — Nie ma znaczenia. Ja zwiedziłam trochę więcej świata, ale ja jestem tu dłużej, ale zapewniam, że widoki Cię zachwycą — dokończyła. Gdy mówił o kłach, zaśmiała się lekko, kręcąc głową. Otworzyła usta, aby przejechać językiem po kłach, na pokaz. Teraz naprawdę je lubiła.
    — Żeby Ci takie cacka wyrosły, to musiałbyć tam mieszkać ponad sto lat, biała też zmieniają się bardzo późno. Nimh to powolna trucizna. Ja mam takie kły od urodzenia, bo mam je od tarkatan, przypominają te od potworów z Fasach, ale to najpewniej mutacja z nimh, człowieka i tarkatan. Zabójczo piękna mieszanka — odpowiedziała. — Także nie podniecaj się tak na taką szczękę, jest wyjątkowa.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  13. Prychnęła pod nosem.
    - No wiesz Ty co, a ja już prawie wyciągałam kartkę i... - zaśmiała się pod nosem. - No nie, na pewno nie długopis. To by dopiero było... - uśmiechnęła się kącikiem ust. - O proszę, myślisz, że aż tak szybko Cię bym wyprzedziła? Całkiem nieźle się rozwinąłeś z kondycją - przyznała. Przecież pamiętała jak wyglądał na samym początku, a raczej jak wyglądał jego brat. Na stwierdzenie chłopaka tylko wzruszyła ramionami, a słysząc o "niektórych" lekko zmarszczyła czoło. - Chyba mówisz powiedzieć "niektórym", że dorośli też popełniają głupie błędy - zaśmiała się lekko, a gdy przeprosił pokręciła głową. - Nie musisz Gave, byłam głupia, tak, wtedy myślałam, że robię dobrze, ale w ostatecznym rachunku tak nie uważam. Myślę, że właśnie tak robią dorośli, przyznają się do wtop i starają nie popełniać podobnych. Zobaczymy jak mi wyjdzie - również posłała mu szerszy uśmiech i zatrzymała się, bo właśnie dotarli w bardziej piaszczyste rejony. - No drogi Panie, przyznam, że wolałabym Cię asekurować ten kawałek niż pchać to cudo po piachu, Mój chudy tyłek może nie dać tym razem rady - rzuciła żartobliwie. Jakby była w formie to pewnie, ale teraz średnio jej się widziały zakwasy i dźwiganie dziewczynek w jednym.

    Akane

    OdpowiedzUsuń

  14. Pokiwała porozumiewawczo głową na jego słowa. Faktycznie niewiele mogła dla niego zrobić w takim razie. Po prostu siedzieć i wspierać, tak? Nie była z tego jakoś specjalnie zadowolona, wolałaby być w stanie zrobić dla niego coś więcej. Westchnęła, dmuchając sobie w niesforny kosmyk włosów, wracając do niego wzrokiem.
    — A to faktycznie, macie przejebane, życzę, by rozum jej wrócił — odpowiedziała z uśmiechem. A gdy znowu zaczął bawić się jej policzkami, skrzywiła się, samej łapiąc go za policzki i tarmosząc je, lekko oczywiście, tak długo aż on nie przestał. Oboje mogli się w to bawić.
    — Tylko dwa lata, buhuu, wielka różnica… — odpowiedziała przekornie. Chciała podejść z nim do pianina, ale nie było ku temu okazji. Patrzyła jak Gave zaczął sam robić sobie krzywdę. Ugryzła się w policzek, bo chciała coś zrobić. Podeszła do niego i patrzyła. Wyciągnęła delikatnie rękę w jego stronę, ale nie wiedziała, czy powinna go teraz dotykać, czy się bardziej nie złamie. Westchnęła ponownie, patrząc na niego smutno.
    — Gave… przepraszam. Nie powinnam — powiedziała cicho, delikatnie łapiąc go za koszulkę. Chciałaby powiedzieć mu, że wszystko będzie dobrze, ale po co, skoro sama nie była pewna czy to prawda? Nie jej decydować o tym, jak chciał przechodzić przez własną traumę, zwłaszcza, że on i tak znosił ją lepiej niż ona. Ona w końcu niejednokrotnie zdemolowała już ten dom. Kilka ciosów w ścianę niczego nie zmieni. Miała gdzieś tą ścianę, po prostu nie chciała, żeby sam się kaleczył. Stała tak w ciszy, czekając aż skończy. A gdy już to zrobił, przytuliła go najdelikatniej jak potrafiła, tak jak on zrobił to jeszcze niedawno z nią i pogłaskała delikatnie. — Nie traktuje Cię jak dziecko… po prostu mi to pomogło niedawno — wyjaśniła.
    Wysłuchała jego kołysanki i zaśmiała się lekko, czując się lepiej, kiedy on sam wydobrzał.
    — Rozumiem, moi rodzice mieli fiksacje mordercze, Twoi seksualne, tak? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  15. — Nie dziękuję, nie odbiorę Ci od gardła. I już się paskudnych rzeczy przez ostatni rok najadłam — odpowiedziała, spoglądając mu prosto w oczy, aby potem wziąć spory kawałek pieczonego mięsa do ust, ot, aby go lekko rozdrażnić. Miała ochotę spojrzeć na niego, jak na głupca, ale zaraz przypomniał sobie o czym mu opowiadała i zaśmiała się.
    — To i parę innych rzeczy, uwierz, przyda im się raz na jakiś czas zesrać w gacie ze strachu… —- powiedziała, delektując się posiłkiem, jakby nigdy w życiu nic lepszego nie jadła. Oczywiście jadła smaczniejsze rzeczy, swoje ulubione cieniostwory, ale po takiej przerwie, wszystko było po prostu wybitne.
    — Z przyjemnością skorzystam z Twojej pomocy, niech się boją niełuskowatych — zaśmiała się, po czym spojrzała na swoje ramiona. — Mam nadzieję, że mi z wiekiem nie wyrosną. Nie chciałabym wyglądać na starość jak oni… nikogo do zabawy nie znajdę — zaśmiała się lekko, czując, że alkohol jeszcze z niej nie uszedł.
    — Od razu nie, ale osobiście uważam, że i tak nie ma po co tam iść, ale zrobisz jak chcesz. Tylko ludzie paskudni, sprzedają dzieci i wyrzucają je na pustynię, jak się krzywo spojrzą…

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  16. Chłopak zaśmiał się na jego pytanie.
    - Może będę łaskawy i odrobinę przypalę, co by Ci nie było smutno - odgryzł się rozbawiony, po czym sam ułożył zawiniątko nad paleniskiem. Spotkanie mijało dość ciekawie, mała Maryl tańcowała zadowolona z uczty, a i psiak parki wyglądał na zadowolonego. Mohe z przyjemnością przysłuchiwał się dialogom rodzeństwa. Musiał przyznać, że mięso przygotowane przez chłopaka wyjątkowo mu smakowało. Później przyszło mu dokończyć oprawianie skóry i wraz z Gavem udał się do wioski, obdarować wieśniaków. Tam ich drogi się rozeszły, ale Mohe szczerze życzył im powodzenia w podróży.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  17. Przytuliła go mocniej, kiedy tak “rzucił” się w jej objęcia, gładząc delikatnie jego plecy. Powoli przeniosła się z nim do siadu, a później położyła, żeby nie nadwyrężał swoich mięśni. Uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę.
    — Nie przepraszaj, ja też się przy Tobie załamuje — zapewniła go cicho. No tak, ona jakis sposób już znalazła, ale on od jej alternatyw był odcięty. Uwielbiał też aktywności, na które nie mógł sobie pozwolić. — Masz coś co Cię trzyma w ryzach? Poza ranieniem się? Wspomnienie, którego możesz się złapać w takich chwilach? Podobno pomaga… —- zapytała wolną ręką sięgając po poduszkę, aby podstawić mu ją pod głowę.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  18. Spojrzała na niego pytająco, kiedy zaczął śpiewać. Wywróciła oczyma, uśmiechając się pobłażliwie. Naprawdę musiał zacząć śpiewać? Może faktycznie za mocno go nacisnęła. Gdy skończył, zaśmiała się lekko.
    — Jestem przestępcą, czego oczekiwałeś? Pieszczot, tulasków, serenad i kwiatków? — znowu się zaśmiała, przeczesując włosy. Tak, nie miał co liczyć na takie traktowanie od niej. Była kim była, nie zamierzała się zmieniać.
    — Tylko mi nie intonuj kolejnej pieśni, bo zasnę — dodała jeszcze, grożąc mu widelcem, na którym tym razem nie znajdowało się żadne jedzenie.
    — Łuski, takie jak u tarkatan, nieważne — odpowiedziała, stukając się w ramię, aby być pewną, że pod palcami ma jedynie swoją skórę. Odetchnęła z ulgą.
    — Nie bronię Ci tam iść, po prostu, jedna osoba Ci odradza, druga zachwala, Ty też sam sobie wyrobisz opinię. Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia, nie?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  19. Prychnęła rozbawiona i pokręciła głową.
    - Dobrze, a więc poczekam i dopiero jak dojdziesz do siebie postaram się przegonić - pokazała mu język.
    Kiedy już wstał i podał jej torbę oraz koc, a potem za to przeprosił uśmiechnęła się do niego.
    - Nosiłam dwie Fasole w brzuchu, powinnam sobie poradzić z tym małym pakunkiem na ten kawałek - rzuciła żartobliwie i sama się nie spieszyła, szła obok Gava, w razie co gotowa go złapać. Na kolejne "wybacz" pokręciła głową.
    - Wybaczam, nigdzie się nie spieszymy - przyznała, a gdy w końcu dotarli w jakieś fajniejsze miejsce, rozłożyła koc i odłożyła torbę po czym spojrzała na Gava. - Pomóc Ci usiąść? - poklepała lekko swój brzuch. - Bez mięśni brzucha będzie Ci ciężko, Ty mój flaczku - uśmiechnęła się pod nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  20. Dla Darcy jego reakcja nie była komiczna. Przede wszystkim mu współczuła, czuła smutek, że musiał przez to wszystko przejść w okresie, kiedy powinien być szczęśliwy z narodzin swoich małych, kochanych dzieci. Westchnęła tylko cicho, zastanawiając się chwilę nad czymś. O zemście nie chciała myśleć. On zresztą też. Wkurwiłaby tylko ich oboje.
    — Nie gówno prawda… Ty mi pomogłeś jak się posypałam przed chwilą — zaznaczyła, po czym znowu westchnęła. — Pewnie wszystko co powiem będzie głupie, albo bez znaczenia, bo… ciężko zapomnieć o takich rzeczach, poskładać się do kupy, ale… najważniejsze jest to, że wróciłeś, jesteś bezpieczny, a gdy wydobrzejesz, będziesz mógł na nowo przeżywać przygody, będziesz silniejszy, roztropniejszy, jeszcze nie raz zaznasz smaku przygody, odwiedzić Maryl, będziesz przy swoich Fasolach… a to co było, to tylko złe, skurwiałe wspomnienie tego, że ten świat jest po prostu zjebany. Ale w każdym tak jest, nie? A co do sposobu… czy jest coś, co lubisz robić i nie wymaga od Ciebie nadwyrężenia ciała? Nie wiem, opowiadanie czegoś, gry słowne, jakieś śpiewanie? Nie wiem, chcesz pogłaskać Abyss? Jest bardzo mięciutka po kąpieli, będzie milusio — odpowiedziała potokiem słów. Jeśli nie znajdzie dobrego sposobu, może chociaż zajmie go jakąś rozmową?

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie mogła odmówić mu racji. Uśmiechnęła się nawet lekko, kiedy wdał się z nią w dyskusję. Przynajmniej zajął się czymś innym niż kopanie swojej własnej psychiki.
    — Masz rację, kłamałam. Jest piękne, potrafi być okrutne, ale ten świat jest wyjątkowy na swój sposób. Do tego wszędzie jest tyle różnych widoków, można się łatwo zakochać, co? — zaśmiała się lekko. Wysłuchała go dalej. Lubił śpiewać, dobrze, to akurat też była w stanie całkiem nieźle wykorzystać Chociaż raczej nie teraz, skoro zdawał się nie mieć na to ochoty. Gotowanie, tak? Rozszerzyła delikatnie swój uśmiech, wstając powoli na równe nogi.
    — Nie, nie, powiedziałeś, że lubisz gotować. Normalnie nie jest to proste, ale… — podeszła do jednej z niższych skrzyń, która sięgała jej ledwo do bioder, a przecież była od niego trochę niższa — Gdyby to przerobić, miałbyś stół, gdzie mógłbyś wszystko przygotować, w otwartej części kuchni mam palenisko, możesz coś ugotować jak chcesz… Może nauczysz mnie jakiegoś nowego przepisu, hm? — zaproponowała, stukając otwartą dłonią o skrzynię. Wystarczyło tylko wyrzucić z niej graty, otworzyć i miałby idealny podjazd, żeby było ku komfortowo.


    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  22. Zaśmiała się. Nie pogardziłby? Jego problem. Uśmiechnęła się tylko rozczulająco, gdy tak sobie z niej żartował. Pokiwała głową.
    — Tak, tak, jestem najgorsza, Acair ma wyłączność, kiedyś też miłostki, ale to cóż, nie miałam ostatnio za bardzo czasu na randkowanie — stwierdziła z lekkim zadowoleniem. Drugą sprawą było też to, że faktycznie jej przygody miłosne zazwyczaj nie kończyły się zbyt dobrze. Nie była pewna czy po prostu miała pecha w życiu uczuciowym, czy może to ona jednak była problemem.
    Kiedy zaczął śpiewać, skrzywiła się wyraźnie. Naprawdę? Teraz on musiał ją dręczyć. Westchnęła wyraźnie nieprzejęta jego występem. Zrobiła tak jak zapowiedziała, no może nie do końca. Położyła głowę, chowając ją w ramionach, kiedy zaczął śpiewać i zaczęła głośno oddychać, imitując głęboki sen spowodowany jego występem artystycznym.
    — Mhm… — mruknęła, gdy zapytał o to czy śpi. Została jeszcze przez jakiś czas w tej pozycji, bo na dobrą sprawę było to zadziwiająco wygodne. Dopiero, gdy wstał z miejsca, żeby oglądać jej ramiona, uniosła się delikatnie.
    — Tarkatan, to ta rasa, do której należał mój ojciec. Jaszczuroludzie ze szczęką bestii, o twardych jak kamień łuskach, okrutni, agresywni kanibale, którzy jedzą dosłownie każdego. Spędziłam u nich ostatni rok, mówiłam przecież — wyjaśniła, po czym zaśmiała się na fakt, że tak szybko zapomniał o tym.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  23. Zaraz poczuła jak wewnętrznie się irytuje. No tak, Pan Nie Mogę Usiedzieć W Spokoju Na Dupie, nigdy nie mógł znaleźć sobie spokojnego zajęcia, nawet jeśli od tego zależało jego zdrowie.
    — Chętnie się nauczę robić cieniostwory, słyszałam, że to rarytas w niektórych kulturach — skomentowała, wracając do niego, aby usiąść po turecku obok. Skoro już chciał być przykuty do podłogi, to już go przecież samego nie zostawi w tej rozpaczy i leżeniu na jakże wygodnej podłodze.
    — Po prostu jesteś powsinoga, co? Jasne, leż sobie. Deski mam nadzieję, że wygodne, bo Yensenowi serce pęknie — wyjaśniła, łapiąc się za pierś teatralnie, po czym zaśmiała się lekko. Zaraz pokiwała głową, uspokajając się już.
    — Yhym, parę miesięcy. Na kilka najważniejszych świąt, zwiedzałam świątynie, kopalnie teatry… Są trochę podobni do feniksów pod względem zamiłowania do sztuki, ale jakby na odwrót. My lubimy ciepło, słońce, ogień, a oni wolą takie zimne kolory, noc, ciężko się było przestawić, bo funkcjonują tylko nocą. Ale pięknie tam było. Uczyłam się też trochę w ich akademii bardów, napisałam parę piosenek, jakby… dla kogoś kto uwielbia sztukę, to było naprawdę wręcz wyzwalające, że gdzieś jeszcze są takie świry jak ja na tym punkcie, wiesz? Tylko są strasznie religijni, to trochę wkurwiało, co drugi elf musiał w każdej rozmowie wspomnieć coś o tej ich Selemene, a że tam są bardzo wyczuleni na obrazę uczuć religijnych, to co chwilę trzeba było gryźć się w język, wiesz? — zaczęła mu opowiadać wszystko ze szczegółami jak najęta, byleby tylko zająć mu czymś głowę.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie nalegała, po prostu zajęła miejsce i przyciągnęła torbę chłopaka by zerknąć do środka co też tam zostało zapakowane. Czując głowę Gava na udach skupiła wzrok na jego twarzy, zostawiając tobołek i zgarniając bu z buzi kilka włosów.
    - Mhm, mogłam o wiele więcej - uśmiechnęła się do niego kącikiem ust i poruszyła zabawnie brwiami. - Ale musisz ćwiczyć nogi, jeszcze mi się przydadzą, a taki piach to dobry materiał na trening, miękko w razie wywrotki - podsumowała śląc mu niewinny uśmiech. Prychnęła na "oponkę" i zaśmiała się ,gdy ją dźgnął.
    - Pfy, ta oponka to pozostałość po Twoich dzieciach, a nie fałda tłuszczu, daj mi chwilę, jak wrócę do formy to dokładnie Cię obejrzę i wyliczę każdą zmarszczę czy sflaczałe mięśnie - pstryknęła go w nos. Kiwnęła głową, gdy wspomniał o stawaniu na nogi i wymiany wózka na kule, lekko muskała palcem jego policzek. - Oby Cię nie przekarmiły te wszystkie troskliwe gospodynie - zaznaczyła z nutką żartu, a na uwagi co do diety pokręciła głową z niedowierzaniem.
    - Bez obaw, mam dietetyków i strażników przyrostu mej masy w jednym. Febe przygotowała mi mieszankę witamin, łykam je codziennie. Dostałam też porady czego unikać, co wykluczyć, a co w diecie zwiększyć. Dała mi nawet przepis na okłady, gdyby mnie piersi bolały od karmienia... Fasole doprawdy nie mają czasem wyczucia jak się do nich dobiorą - prychnęła pod nosem. - Więc bez obaw, dbam o siebie, sama chcę wrócić w miarę szybko do formy więc po prostu mi zależy. Nie planuję się głodzić, przez jakiś czas będzie mnie odrobinę więcej, ale małe wszystko ze mnie wyssą - pokazała mu język.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  25. Uśmiechnęła się do niego pod nosem.
    - Mhm, już słyszę te Twoje jęki, gdy pomagam, wtedy byłbyś tym urażony - zaśmiała się delikatnie. - Jeszcze bym zebrała opierdol - dodała rozbawiona. Na wzmiankę o masażu sama wzruszyła ramionami. - Jak dla mnie nie problem, mogę zrobić - poruszyła palcami nad jego twarzą, imitując masowanie i spojrzała po nim pytająco, gdy jednak zrezygnował, i schował buzię w jej brzuchu. Dotknęła mimo wszystko jego ramię i zaczęła przesuwać po nim palcami, delikatnie je rozmasowując. Dłoń na skórze wyraźnie ją zaskoczyła, a kiedy zaczął wsuwać ją pod stanik na chwilę się zapowietrzyła. Naprawdę lubiła jego dotyk, ale zatrzymała jego dłoń, patrząc na niego trochę niepewnie.
    - Gave, sam mówiłeś... Celibat dopóki nie rozświetli się nam w głowie. To co próbujesz... Przepraszam, ale ja nadal nie wiem na czym stoję - pokręciła głową z wyraźnym rumieńcem. - Zniosę myśl, że nie czujesz tego co ja, ale nie zniosę złudnej nadziei - wyciągnęła jego rękę spod swojej koszulki i znowu pokręciła głową. Tęskniła za bliskością, jasne, ale złamane serce to ostatnie czego teraz potrzebowała. Widziała, że mu zależy, pokazywał to wyraźnie, ale nadal nie potrafił jej nic konkretnego powiedzieć. Uśmiechnęła się lekko na wzmiankę o Febe.
    - Wiem, widziałam, też mnie wtajemniczyła w to menu - przyznała. Meduza wzięła sobie do serca opiekę nad Gavem, miło, że miał wśród dorosłych kogoś takiego.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  26. Pomocy w siadaniu nie chciał, więc jednak co nieco jeszcze walczył o swoje. Posłała mu tylko uśmiech, nie ciągnąc już tematu. Na pytanie o karmienie odrobinę zdębiała, cholera, głupi Gave, poczuła jak policzki ją pieką.
    - Pomagałam Ci jeść nie raz... u Febe... - odparła chcąc zepchnąć myśli na inny tor.
    - Drobnych czułości, masowanie piersi jest... Trochę nadto podniecające, przynajmniej dla mnie - przyznała i westchnęła lekko patrząc mu w oczy przez chwile, ale zaraz skierowała spojrzenie na morze. Standard, ona mówi o piersiach, a on całkowicie się odsuwa. Nie kojarzyła by mówiła o masażu piersi, ale ten na pewno nie byłby wskazany w całej sytuacji. Nie odparła już nic w temacie dotykania, sięgnęła po prostu jakieś jedzenie i zaczęła spokojnie jeść.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  27. Miała wrażenie, że spłonie z zażenowania, była okropnym zboczuchem.
    - Moje? - chrząknęła, chcąc mimo wszystko brzmieć w miarę normalnie. - Możesz przyjść nawet jutro. Podobno gotuję lepiej niż kiedyś, no ale nie mi oceniać - przyznała. Ryu i Tony nadal nie zamierzali smakować jej specyfików, a pod czujnym okiem Shi naprawdę mocno się w kuchni poprawiła. "U Klementyny" też zrobiło swoje. Nadal nie czuła się jakaś super w te klocki, ale przynajmniej lepiej szło przyprawianie. Drobna czułość... może dla niego, nie zdążyła jednak nic powiedzieć bo zaraz zatkał jej usta. Skrzyżowała z nim wzrok i rzuciła wymowne spojrzenie. Rumieniec nie znikał i chociaż nie uciekała wzrokiem to Gave nie ułatwiał sprawy. Odetchnęła głośniej i przymknęła oczy na to całe "zasysanie". Kiedy je otworzyła znowu nadszedł atak kanapkowy i An przełknęła kęsy szybciej by zaraz osłonić usta.
    - Chyba zbyt dosłownie wziąłeś sobie to całe moje gadanie o odchudzaniu - zauważyła. - Nie wiem jak Ty, ale ja ostatnio uprawiałam seks z Tobą, czyli dość dawno. Nie trzeba dużo by narobić mi ochoty... Podobasz mi się i lubię Twój dotyk, zwykłe palce we włosach sprawiłyby mi przyjemność. Oczywiście nie taką jak te na moim biuście, ale... Jasne, rozumiem, mój dotyk tak na Ciebie nie działa, możesz nie rozumieć o co chodzi, ale Twój na mnie tak wpływa. Nawet gdybyś rzeczywiście nie chciał mnie podniecić to dotyk w miejscach intymnych dla mnie jest pobudzający. Nie jest drobny, nie dla mnie i nie przy Tobie - wzruszyła ramionami i zerknęła w bok. Gdyby jeszcze chodziło o kogoś innego, ale nie chodziło, nie teraz.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  28. Jutro. Zrobiło jej się miło, że ktoś jednak zamierzał skosztować jej dań, chociaż pojawiła się lekka presja. Shiya mówiła, że czasem nie warto się starać, wziąć na luz i szykować wszystko jak dla siebie, nie dla gości. Podobno w tej drugiej sytuacji często coś się wtedy pieprzyło. No nic, zobaczy jak to wyjdzie jutro. Na słowa o tuczeniu uśmiechnęła się pod nosem i pokręciła głową, chociaż i to sprawiło przyjemność. Nie czuła potrzeby by pozbywać się do cna tłuszczu z ciała, chciała jedynie wrócić do treningów.
    - Bez obaw, może kilka fałdek zostawię - odparła odrobinę bardziej rozchmurzona, a gdy wspomniał o puszczaniu, wzruszyła ramionami. Nie sądziła by to robił, ale przecież go nie śledziła. - Nie wiem, nie słałam za Tobą duszkowych strażników i nie miałam kogo zapytać tak w razie co - wystawiła czubek języka, nie mówiła tego z pretensją, przecież wiedziała, że nie po ten duch za nimi chodził. Chociaż nie sądziła by z kimś jeszcze sypiał, to wiadomość bezpośrednio z jego ust przyjęła z lekką ulgą. Na wzmiankę o myślach lekko przygryzła wargę.
    - Nie, to ja przepraszam, po prostu... - westchnęła ciężko. - Rozumiem Gave, dochodzisz do siebie, nie oczekuję, że będziesz się ślinił na mój widok, po prostu... Myślałam, że Cię stracę, a nie chcę. Chciałabym cieszyć się takimi chwilami, po prostu kiedy jesteś... Moja głowa najwyraźniej trochę próbuje podkręcić te chwile, ale tak jak jest jest fajnie - przyznała i posłała mu uśmiech. Na słowa o ulżeniu lekko przygryzła wargę. Co za paskudny dobrodziej. Sięgnęła do jego buzi dłonią, by nakierować ją na własną.
    - Chciał mnie pomasować po piersiach, no złoty człowiek - uśmiechnęła się pod nosem odrobinkę rozbawiona. - Działania godne poświęcenia - dodała z cichym, krótkim śmiechem. - Dobrze, delikatny masaż dla ulgi, jeżeli nadal masz ochotę, chętnie, ale tylko masowanie - zaznaczyła z uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  29. Z uśmiechem przyjęła jego wyjaśnienia, tym bardziej, że Gave, pokrętnie, ale właśnie przez takie gesty okazywał troskę.
    - Wiem Gave, też bym się martwiła - przyznała. Gdyby miała podobne umiejętności na pewno zrobiłaby podobnie. Lekko zacisnęła usta na jego wyznania, niby nic przyjemnego "fajnie, że ciebie nie było", ale w tym kontekście brzmiało zupełnie inaczej. Doprawdy, nie umiał mówić wprost i nie miała pojęcia czy kiedykolwiek od niego usłyszy, że rzeczywiście coś do niej czuje, ale obawy jakby powoli się rozpływały. Posłała mu czuły uśmiech, tak, sama zamierzała być obecna w ich życiu, nawet gdyby go zabrakło. Przecież ktoś musiałby o nim opowiadać, a osobiście uważała, że o jego ciepłej stronie mogła powiedzieć najwięcej lub po prostu mówiła o niej chętniej niż inni. Zaśmiała się szczerze na jego błyskawiczną reakcję i tylko spojrzała za koszulką, która zniknęła z niej w błyskawicznym tempie. Wzięła głębszy wdech i oparła się o niego, gdy już za nią usiadł. Przymknęła nawet oczy, chcąc w pełni wyluzować. Czuła ciarki przy karku za każdym razem, gdy muskał ją ustami, a masaż był naprawdę przyjemny.
    - Gave... - mruknęła, odrobinkę mocniej ściskając uda, gdy pierwszy raz podrażnił sutki. Mógł zauważyć jak od czasu do czasu pojawia się przy karku gęsia skórka, a An chociaż próbowała spokojnie oddychać czuła jak zdradza ją własne ciało. Morska bryza również przyczyniała się do ciarek czy twardszych sutków, ale jednak główny prowodyr siedział za jej plecami. Cholera, dobrze, że siedziała do niego tyłem, przynajmniej nie miała aż tyle pokus czy manewrów.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  30. Co on z nią robił? Przygryzła delikatnie wargę i otworzyła oczy by zaraz oblizać wyschnięte usta. Sam widok jego dłoni na piersiach, to jak je pieścił, nabrała powietrza i powolutku zaczęła je wypuszczać. W dole? Spięła się lekko i uniosła głowę by na niego spojrzeć. Cholerny... błąd. Tylko nabrała ochoty na te pieszczoty.
    - Bardzo, bardzo spięta - szepnęła i przełknęła głośniej ślinę, by zaraz śledzić wzrokiem jego dłoń, to jak wsuwa się w jej bieliznę. Przygryzła wargę i oparła głowę pewniej o jego tors. Oj tak, zamierzała się zrelaksować. Uśmiechnęła się lekko na jego buziaka. Poczuła jego palce i znowu przymknęła oczy. Mruknęła zadowolona, gdy znaczył jej szyję.
    - Podniecający oszust... - szepnęła z wyraźnym zadowoleniem na twarzy. A niech ją szlag, uwielbiała gdy się tak nie słuchał, nawet nie planowała udawać, że jest inaczej.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie reagowała na jego śpiew. Po prostu piła to co miała pod ręką, przyjmując w myślach, że jeśli mu nie okaże żadnej reakcji, to zwyczajnie odpuści z nudów. Przynajmniej skończyła też już jeść w tym czasie.
    — Nie jest też zbyt prosta, nazwa w sensie — odpowiedziała, gdy ją przepraszał. Wzruszyła na to ramionami. Jakoś nie specjalnie bolał ją fakt, że nie pamiętał nazwy. Nic wyjątkowego, ciężko to było wymówić a i rasa nie była zbyt popularna, bo zazwyczaj nie opuszczali swoich pustkowi. Uśmiechnęła się na jego zapewnienia, a gdy się zarumienił, zaśmiała się lekko. Przysunęła się do niego i poczochrała go po włosach.
    — Też tęskniłam za Twoim upartym i nieznośnym charakterem, wiesz? — powiedziała, odsuwając się już od niego. — W porządku, Ty ode mnie też nie. To będzie nasza tajemnica, co?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  32. Oddała mu delikatny pocałunek i znowu cicho mruknęła. Miała wrażenie, że zaraz się rozpłynie, dawno nie była tak rozluźniona, ale kiedy złapał sutek jęknęła troszkę głośniej, odrobinę tym zaskoczona. Spojrzała po Gavie z zadziornym uśmiechem, jednak zaraz zacisnęła zęby i oparła skroń o mostek chłopaka, łapiąc głębsze oddechy. Wykręciła w tym wszystkim lekko górną część ciała, a kiedy drażnił jej wejście palcem odrobinkę podniosła biodra, mimowolnie domagając się tych wszystkich pieszczot. Kolejne komentarze przyjęła z błogim uśmiechem.
    - Mhm, koniecznie musisz zadbać o moje zdrowie - sapnęła znowu podnosząc do niego wzrok, a dłońmi przesunęła po jego nogach, hacząc palcami materiał nogawek.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  33. Ha, w końcu czuł, jak to jest, kiedy ktoś narusza jego przestrzeń personalną. Uśmiechnęła się. Mimo, że jemu nie było teraz do śmiechu, ona w końcu poczuła, że mogła się trochę zemścić za to, kiedy on tak bezczelnie testował jej limity.
    — Teraz też masz artystyczny nieład, z nutką wspaniałych rączek Onyx — odpowiedziała przekornie. Gdy ją przytulił, westchnęła lekko.
    — Już się tak nie przyzwyczajaj do tych czułości, bo Ci tak na zawsze zostanie — zauważyła, klepiąc go lekko po ramieniu, na znak, że czas już się odkleić. Miał już swoją partnerkę do przytulania, raz, że nie chciała mieć awantury od Akane, jeśli jakoś magicznie cokolwiek wyczuje, a dwa tylko Acairowi dawała się tak bezczelnie przytulać.
    — Nie musisz już uciekać do Febe i Yensena? Późno się chyba robi — zauważyła, wyglądając przez okno.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  34. Spojrzała po nim robiąc smutną minę, gdy przestał, a zaraz sapnęła, przygryzając dolną wargę, gdy dostała reprymendę. Syknęła na klepnięcia, ale były to przyjemne klepnięcia.
    - Nic nie obiecuję - mruknęła z uśmiechem, smakując jego ust, ale uspokoiła biodra i oddychała ciężej. Odchyliła nieco głowę by mógł lepiej sięgnąć do szyi, miał takie ciepłe usta, to jak znaczył jej skórę było naprawdę przyjemne. Tam na dole robiła się coraz bardziej mokra, ciężko było utrzymać ręce przy sobie, więc zaciskała palce odrobinę mocniej na jego spodniach, czuła przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Teraz to ona spojrzała po nim wymownie i celowo poruszyła biodrami, nacierając na jego palce. Zadziorny uśmiech ozdobił jej buzię.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  35. Okropny, sapnęła, gdy oblizał palce. Ciężki oddech nie dawał spokoju, ale prawdę mówiąc tym razem nie było jej przykro, że przestał, sama miała ochotę znacznie przedłużyć tę chwilę. Podniosła się do siadu i obejrzała na niego z łobuzerskim błyskiem w oku, jej buzia już teraz była rumiana, a gdy wspomniał o tym, że chce widzieć ją nagą poczuła kolejne przyjemne dreszcze. Szepty przy uchu, muskanie go wargami, wszystko dodatkowo nakręcało. W pierwszej chwili wstała, ale jedynie na kolana, odwróciła się do niego przodem i lekko zmarszczyła nos na to zaczepne pstryknięcie.
    - Muszę zacząć częściej narzekać na obolałe piersi - mruknęła, a na chwyt przy sutku delikatnie się wygięła, napierając ostrożnie na Gava, tak, by go nie przewrócić. Skradła mu zaraz buziaka i wykorzystała chwilę by wstać na równe nogi. Celowo ustawiła się tak, by miał jej krok bliziutko twarzy, a zaraz po tym mozolnie zaczęła ściągać z siebie spodnie, lekko bujając przy tym biodrami i patrząc na niego z góry. Ależ on ją kręcił, widać to było po jej rozpalonych oczach.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  36. Oddychała ciężko, wpatrując się w jego oczy, a gdy w końcu zdjęła spodnie i usłyszała jego prośbę znowu poczuła znajomy dreszcz. Miała ogromna ochotę się do niego dobrać, a jednocześnie kręcił ją fakt, że to ona stoi przed nim naga. Rozszerzyła nogi, tak jak poprosił, a na komplement spojrzenie wyraźnie się rozczuliło, pożądanie jednak nie zmalało, wręcz przeciwnie, An złapała jego twarz w objęcia i kucnęła by namiętnie go pocałować. Cholera, nawet nie wiedział jak dobrze się teraz czuła, nie miał pojęcia, ale dziewczyna próbowała oddać to właśnie w tym pocałunku.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  37. — Niech będzie, wiem, że nie będziesz mi chciał podać, ale obietnica na paluszek — zaśmiała się pokazując mu język. Patrzyła z zadowoleniem jak jego humor w końcu mu się poprawia. Nareszcie coś dobrego i dla niego wyszło z ich małego spotkania. Zaśmiała się na jego komentarz.
    — Uważaj, bo znając Yensena sam Ci każe je wyrównać jak mu akurat na odcisk nadepniesz, a jak będzie miał dobry humor, to mnie pewnie do tego zagoni, to już nie wiem co gorsze — pogroziła mu palcem. Miała mu zaśpiewać coś swojego, tak? Westchnęła, zastanawiając się przez chwilę co mogłaby mu ładnego zaśpiewać, szukając przy tym odpowiedniego instrumentu. W końcu podeszła do swojej lutni, nastroiła ją delikatnie i spojrzała na bruneta.
    — Dobra, to napisałam dla taty jak byłam młodsza, ale myślę, że może Ci się spodobać, jak nie, to krzycz — ostrzegła go, po czym zaczęła wygrywać melodię, a potem śpiewać, patrząc na niego z lekkim, spokojnym uśmiechem.
    — Dręczony przez swą przeszłość, tych, którzy przyszli wcześniej,Koszmary rządzą twoją nocą, strachem, że przyjdą znów, Ścigany przez wspomnienia
    postaci w mroku, Przebiegając pazurami przez twój umysł zostawiły swój znak, Oh lwie, mój lwie, twój ogłuszający ryk Znów będzie tak głośny, jak kiedyś był, Walczymy przez koszmary, cienie i pustkę Do czasu, gdy wojna zostanie wygrana, a fale się zakołyszą, Miecza i tarczy w dłoni żadna dusza nie może zobaczyć, Za tymi czarnymi oczami Leży ciche błaganie, Cierpiąc w ciszy to brzemię musisz nieść Gubiąc się w głębinach swojej rozpaczy, Oh lwie, mój lwie, twój ogłuszający ryk Znów będzie tak głośny, jak kiedyś był, Walczymy przez koszmary, cienie i pustkę Do czasu, gdy wojna zostanie wygrana, a fale się zakołyszą, Ułóż swą przeszłość do snu, pozwól swemu strachowi ustąpić, Nieważne, jak zagubiony jesteś, nie musisz się ukrywać, Wojowniku na kolanach walczący o swą wolność, Powstań na nowo, jako mężczyzna, Którym miałeś być, Oh lwie, mój lwie, twój ogłuszający ryk Znów będzie tak głośny, jak kiedyś był, Walczymy przez koszmary, cienie i pustkę Do czasu, gdy wojna zostanie wygrana, a fale się zakołyszą — zakończyła, wygrywając ostatnią nutę na lirze. Zaśmiała się zaraz.
    — W Oclarri nie wieszają obcych, wypędzają ich — pokazała mu język — Ale tak, jak ktoś się nie gryzie, to szybko musiał zbierać manatki — jeszcze mu przytaknęła.

    Darcy
    https://youtu.be/-oA-OvP3vME

    OdpowiedzUsuń
  38. To w jaki sposób na nią patrzył dodatkowo pobudzało, czuła się w jego oczach naprawdę piękna. Zmęczona ostatnimi wydarzeniami, a jednak piękna.
    Oderwała się od niego z naprawdę ciężkim oddechem, a na pociągnięcie za włosy odruchowo jęknęła. Rozchyliła usta z tajemniczym uśmieszkiem na buzi, a gdy wspomniał o niecierpliwości wysunęła język by liznąć jednorazowo przez środek jego wargi.
    - Okropnie - przyznała, a uwolniona z chwytu przygryzła usta, czując lekkiego klapsa. Mruknęła zadowolona w trakcie pocałunku, a gdy uderzył po raz drugi zaśmiała się krótko, wyraźnie nakręcona i rumiana na buzi.
    - Och, na pewno wszyscy chętnie porównają jak bardzo udało Ci się ujednolicić te dwa miejsca - posłała mu łobuzerski uśmieszek i zerknęła na jego uda. Przyjdzie czas by się z nim bardziej w tych sprawach posiłować, dzisiaj mogła być odrobinkę grzeczniejsza. Ułożyła się na jego nogach, chętnie wypinając pupę.
    - Już nigdy, ale to nigdy więcej nie poruszę bioderkami - zerknęła jeszcze na Gava teatralnie trzepiąc rzęsami, udała przejęty ton i skrzyżowała palce. - Obiecuję - szepnęła ze specyficznym błyskiem w oku i już po chwili złamała "obietnicę" lekko kręcąc mu pośladkami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  39. Wyciągnęła się nieco, zadowolona na jego dłoń przy pośladkach i zerknęła w jej stronę delikatnie przygryzając wargę. Cholera, jeszcze chwila i będzie z nich krwawiła jak nie przestanie ich tak skubać. Skrzyżowała z nim wzrok, gdy rzucił swój komentarz i odpowiedziała tym samym wzrokiem.
    - Uważaj, bo jeszcze ja Ciebie podsumuję - odparła z zaczepnym uśmiechem i zawtórowała mu śmiechem, ale zaraz otworzyła szerzej oczy.
    - Dwadzie... - nie dokończyła, syknęła zamiast tego, czując pieczenie na tyłku. No co za... Jęknęła cicho, gdy dodatkowo chwycił jej pas i wsunęła palce jednej ręki w piasek, drugiej zacisnęła na kocu. Nawet palce stóp ścisnęła mocniej. Miała wytrzymać 25 klapsów? Coś czuła, że dojdzie mu już w połowie. Policzki piekły ją z czerwoności, a krew szalała w żyłach podnosząc temperaturę ciała. Oj, niech no tylko przyjdzie rewanż. Uśmiechnęła się błogo na tę myśl i na kolejnego klapsa. Opuściła głowę próbując uspokoić oddech. Wilgoć zbierała się przy jej wejściu, a dotyk chłopaka tylko nasilał tą reakcję.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  40. Zaśmiała się tylko cicho na jego słowa, tak, ona też już nie mogła się doczekać. Teraz jednak skupiła się na konkretnych odczuciach, było cholernie przyjemnie. Mruknęła i drgnęła wyraźnie na kolejne klapsy, czuła jak uda zaczynają drżeć. Przy podwójnym uderzeniu wygięła odrobinę plecy w łuk i wypuściła głośno, rozgrzane powietrze. Wypuściła z ust jęk przyjemności na palec przy swojej kobiecości. Ależ ona miała teraz ochotę poczuć go w sobie. Zaciskając zęby przekręciła lekko głowę tak, by mieć na widoku Gava, od jej własnego ciała w górę. Spojrzała na jego twarz i uśmiechnęła się pod nosem.
    - Nawet nie przeproszę - szepnęła i przymknęła oczy, czując jak soki ponownie się po niej rozlewają. Osiemnaście... A ona już czuła wyraźne pulsowanie w podbrzuszu. Przesunęła dłoń na jego nogę, a co jej tam, niech sobie nie myśli, dotarła palcami do pachwiny chłopaka i przesunęła ją dalej, przesuwając nimi po wyraźnym zgrubieniu na spodniach. Mhm, najwyraźniej i jemu bardzo się podobało.
    - Szkoda, ale starczy mi to jak dobrze się czuję - przyznała z łobuzerskim błyskiem w oku.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  41. Zaśmiała się. Pokręciła głową z niedowierzaniem, odkładając na razie już lutnię, dopóki nie poprosi ewentualnie o inne utwory.
    — No tak, zapomniałam, że oszukujesz i masz taryfy ulgowe u niego — odpowiedziała z przekąsem. Zaraz uklęknęła i przesunęła palcem po deskach. Cóż, teraz była już czysta, chociaż faktycznie dosyć długo musiała tutaj doprowadzać wszystko do porządku. Zajęło jej to też pewnie więcej czasu niż innym, nie była przyzwyczajona do takich generalnych porządków. — Najwyżej skłamię, że była sprzątana, może się jakoś wymigam — zażartowała, po czym wstała i ukłoniła mu się teatralnie, trochę do przesady, bo i jego aplauz był dla niej sporo przesadzony, przecież nie była na żadnej scenie, tylko spełniała zachciankę przyjaciela.
    — A dziękuję, dziękuję, może stworzę nawet jakiś duecik z Akane jak się da namówić — odpowiedziała z uśmiechem. — Albo z Tobą, gdybyś chciał — pokazała mu język, ot tak dla żartów, po czym wróciła na swoje miejsce.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  42. Zaśmiała się na jego reakcję i znowu przygryzła wargę, a na stanowcze "nie" poczuła jak dreszcz przechodzi wzdłuż kręgosłupa. Gdy wygiął jej rękę jęknęła głucho.
    - Mmm - mruknęła - chyba troszkę za bardzo mi się to podoba - szepnęła z cichym śmiechem, a kolejnego klapsa i palce w swoim wnętrzu przyjęła z błogim uśmiechem. Nie ma szans, ciało drżało coraz to intensywniej, a kolejne uderzenie sprawiło, że była naprawdę blisko.
    - Ja... - ciężko oddychała i przełykała głośno ślinę, nie kontrolowała drżenia w żadnym stopniu, oparła czoło o koc czując to specyficzne spięcie mięśni, zmoczyła mu palce, intensywnie dochodząc. Miała wyraźnie rozchylone usta, ale trzymała jęk rozkoszy w sobie, zdradzał ją jednak przyspieszony oddech i szybkie bicie serca, nie wspominając już o sokach ściekających z ud.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  43. Czując jak znowu wsuwa w nią palce i pieści tak intensywnie nie wytrzymała, jęknęła głośniej po czym tracąc panowanie nad nogami po prostu opadła bezwładnie na koc. Przekręciła głowę na bok, by łapać ciężko oddech, pocałunki przy łopatkach wywoływały kolejne dreszcze, czuła jak pot spływa po ciele, morski wiatr delikatnie ją obwiewał, a ona zerkała w stronę Gava wyraźnie spełniona. Posłała zadziorny uśmiech, gdy rzucił o dobrej woli.
    - Inny raz brzmi naprawdę dobrze - przyznała. Zdecydowanie bardziej wolała dochodzić między klapsami niż dostać je już po. Na masaż przymknęła lekko oczy, ale słysząc o swojej kolejce otworzyła je szybko i podniosła się na łokcie. Sama spojrzała na jego krocze, a później w oczy chłopakowi. Podciągnęła się powoli i oblizała usta, by zaraz znaleźć się twarzą w twarz do niego. Rozsunęła mu nawet nogi, by usiąść między nimi.
    - No w końcu - mruknęła delikatnie muskając jego usta i przesuwając dłonią po udzie Gava. Nie pamiętała już kiedy ostatnio miała okazję sprawdzić mu podobną przyjemność. Nie przeszła od razu do akcji, na początku trochę się z nim droczyła, wędrowała palcami w okolicy przyrodzenia, przy jednej pachwinie, drugiej. Przejechała czubkiem nosa po żuchwie chłopaka, musnęła ustami jego policzek, nos, usta. Zaczepiła paznokciem o kraniec spodni i strzelała nim delikatnie, jakby bawiła się gitarową struną. Przyjemny uśmiech nie schodził jej z twarzy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  44. Uśmiechnęła się, gdy przystał na jej propozycję. Zawsze to jakaś rozrywka dla nich obojga. Zaraz jednak zastanowiła się przez chwilę.
    — Po fińsku, tak? — dopytała go, myśląc przez chwilę co w takim razie powinna wybrać do wspólnego śpiewania. Miała tak duży wybór jeśli chodziło o jej ojczysty język. W końcu wpadła na pomysł. Sięgnęła po kartkę papieru i zaczęła pisać po fińsku i polsku tekst, żeby faktycznie wszystko zrozumiał.
    — To daj mi chwilę. Oczywiście, że zgoda! — rzuciła tylko, gdy była w połowie zadania. Zaraz po tym wstała i podeszła do niego, aby przy nim przykucnąć. Podała mu tekst.
    — No, to tutaj masz tekst, co prawda nie zagram na wszystkich instrumentach, ale na razie i tak się pouczymy na sucho, a rytm idzie tak… — zaczęła śpiewać w ojczystym języku kawałek, po czym urwała i zerknęła na niego. — Jak Ci się podoba? — zapytała ze szczerą ciekawością w oczach.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  45. Zaśmiała się cicho na jego komentarz.
    - Następnym razem zaczniemy od Ciebie - szepnęła i lekko przygryzła skórę na jego szyi. - Albo dostaniesz bacik by mnie popędzać - dodała patrząc mu prosto w oczy i szepcząc centralnie w usta. Wsunęła zaraz rękę w jego bieliznę i zjechała nią do samych jąder by przejechać po nich palcami i wspiąć się opuszkami na sam czubek. Wyjęła rękę pewniej łapiąc kraniec spodni i zaczęła mu je zdejmować. Zsunęła z niego wszystko, a gdy wracała, zaczęła znaczyć ścieżkę drobnymi pocałunkami, zaczęła od kolan, przeszła na uda. Jednorazowo przejechała po penisie językiem i przez brzuch przeszła do torsu i szyi, a kiedy tam doszła, złapała ponownie prącie po czym zacisnęła na nim dłoń i zaczęła masować, chuchając mu ciepłym powietrzem w usta.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  46. Jasne, że dla niej rany nie miały znaczenia, ale wiedziała, że dla niego miały. Teraz chciała dać mu po prostu przyjemność. Uśmiechnęła się na jego czuły wzrok i to nieme podziękowanie, kontynuowała pocałunki, przesuwając się z każdym kolejnym tylko odrobinę wyżej. Na komentarz o baciku mruknęła i kiwnęła głową.
    - Dlaczego mam wrażenie, że mocno byś go nadużywał - zachichotała, oczyma wyobraźni widząc jak czasem budzi ją przy pomocy takiego bacika. Cholera, nawet ją ta wizja nieco bardziej nakręciła. Jęknęła przyjemnie, gdy tak zaatakował jej usta, odruchowo zacisnęła palce mocniej na jego przyrodzeniu i ocierając się o nie brzuchem. Oddawała pocałunki wcale nie zmniejszając ich intensywności, a jednocześnie pracowała ręką by zaraz przywrzeć do boku chłopaka całym swoim ciałem i kolano wsunąć między jego nogi, dotykając nim jąder Gava. Przyspieszyła ruchy ręki, zaciskając ją mocniej, gdy była przy główce, czuła jak znowu wilgotnieje, niesamowicie podniecały ją jego reakcje.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  47. Uśmiechnęła się wyraźnie zadowolona, najwyraźniej i jego ponosiła właśnie wyobraźnia. Zaśmiała się krótko na "zboczucha".
    - Oj jestem... - szepnęła. Przy nim rzeczywiście puszczała wodze fantazji, nawet tych seksualnych. Wpiła się w jego usta nie zmieniając rytmu masowania prącia, czuła jak to rośnie jej w dłoniach. Przyciągnięta jęknęła cicho, był coraz bliżej, a gdy wtulił się w jej ramie, An wykorzystała fakt, że ma tak blisko ucho chłopaka, pocałowała je lekko i zaczęła oblizywać w rytm poruszającej się ręki na przyrodzeniu, ostatecznie przygryzła delikatnie jego małżowinę.
    - Gave... - szepnęła rozkosznie jego imię, oblizała usta i przymknęła oczy, wiedziała, że na długo zapamięta tą chwilę.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  48. Sama musiała odrobinę uspokoić oddech, gdy jej wytrysnął. Ułożyła wtedy swoją głowę na jego i łapała wydechy spokojnie, uśmiechając się przy tym delikatnie. Dopiero po chwili puściła jego przyrodzenie i delikatnie przetarła rękę o własne ciało. Pocałunek przyjęła z ochotą, a zaraz po nim uraczyła Gava szczerym uśmiechem. Pogłaskała delikatnie jego policzek mrucząc zadowolona na komplement.
    - Czasami mi wychodzi - rzuciła z lekkim przekąsem i sama skradła mu całusa. - Ja też dziękuję - szepnęła. Czuła się przy nim o wiele lżejsza.
    Widząc, że zaczyna się ubierać sama sięgnęła dłonią po swoje ciuchy, ale nim cokolwiek na siebie wciągnęła, przyciągnął ją do siebie. An zaśmiała się delikatnie, a na sugestię odrobinkę zarumieniła. Przygryzła wargę delikatnie.
    - Mhm... A jak ktoś przyjdzie? - zagadnęła z zadziornym uśmiechem. Była w stanie się zgodzić, chociaż wizja, że kto inny ją taką ogląda dość mocno krępowała. W czterech ścianach byłoby to jednak coś innego. - Już słyszę te plotki o nudystach w Argarze, zaczną do nas przybywać tłumy - zażartowała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  49. Uśmiechnęła się wyraźnie zadowolona odpowiedzią.
    - Teraz to nawet chcę by ktoś przyszedł - rzuciła z cichym śmiechem i sama założyła mu rękę na kark, dłonią muskając mu tam skórę. Zaśmiała się na propozycję wymówi. - Och tak, bardzo przekonywująca - odparła rozbawiona i zaraz lekko wtuliła głowę w tors chłopaka, dłoń z karku przeniosła niżej, by ułożyć mu ją przy brzuchu i delikatnie smyrać okolice żeber palcami.
    - Mogę? Nie boli, gdy tak robię? - wolała zapytać. Podniosła też lekko głowę by spojrzeć mu w oczy. Te jej skrzyły się wyraźnie.
    - Dziękuję... To moje najlepsze luzowanie od dawien dawna - przyznała z szerokim uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  50. Wyłapała to drgnięcie i delikatnie zacisnęła usta, miała ochotę go mocno przytulić, jakby to miało zagwarantować bezpieczeństwo. Spojrzała na niego spokojnie. Ona sama długo śniła o jego torturach, o tym urywku, który widziała... On musiał przechodzić istne męczarnie. Nie oponowała gdy splótł palce, a na pokazane szwy lekko uniosła głowę i zerknęła. Zaraz spojrzała mu w oczy i ponownie się wtuliła, chciałaby mu ulżyć, ale nie bardzo wiedziała jak. Wtedy ich obrócił i po prostu się wtulił, a ona schowała jego głowę w ramionach.
    - Zapewne jeszcze wiele razy przyjdzie - szepnęła cicho. - Chciałabym przy Tobie wtedy być... - cmoknęła go w czubek głowy. - Zawsze mógłbyś się wtedy chociaż przytulić. Może i to z czasem samo by przyszło? No wiesz, kojące przytulanie - na dzieci działało, prawda? Bardzo często spały z pluszakami by w razie co odgonić przy ich pomocy swoje lęki. - Taka... pluszowa Akane - uśmiechnęła się pod nosem na wizję samej siebie w roli przytulanki.
    Zawtórowała mu śmiechem.
    - Oj tak, jesteś w tym najlepszy - przyznała tuląc policzkiem jego głowę - jedyny - dodała cicho, dalej go przy sobie trzymając.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  51. Pokręciła tylko głową, gdy przeprosił, przesunęła dłoń na jego plecy i głaskała go delikatnie w milczeniu. Ponownie ucałowała czubek jego głowy, nie przerywała głaskania nawet gdy mocniej drżał. Widziała jak go to boli, jak chowa się przed wyimaginowanymi dźwiękami, serce aż ją zabolało, gdy na to patrzyła, ale nie odsunęła się ani odrobinę. Odruchowo zaczęła nucić spokojną melodię, zupełnie jak wtedy, gdy ich Fasolki nie mogły się uspokoić. Po chwili padła prośba o piosenkę, ale zaraz po niej Gave rzucił jeszcze inne słowa, a Akane mocno go do siebie przytuliła.
    - Chcę przy Tobie być nawet w takich chwilach, słyszysz? Nie zostawię Cię - zapewniła, szepcząc mu do ucha. - Zawsze chciałam mieć swój kąt, taki w którym mogła bym zwolnić bieg, kiedy chcę. Teraz mam swój własny dom, razem z Tobą mieszkam w nim, zmieniać dziś nie chcę nic. Możesz zostać ile chcesz, obmyśliłam dla nas dobry plan, razem zestarzejmy się, wciąż tak mało jest dobranych par. Nie ma sensu szukać już, z nikim wcześniej nam nie było tak, szansę mógł nam dać sam Bóg, ostatni raz... - zaśpiewała to co pierwsze wpadło jej do głowy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  52. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, chociaż raz miała przy nim swoje solo. Fakt, że nie znał piosenki ani trochę jej nie przeszkadzał, chciała po prostu zająć czymś jego głowę. Kiedy się odsunął posłała mu lekki uśmiech.
    - Okropna egoistka, czasami lubię mieć scenę tylko dla siebie - odparła przesuwając palcami po jego policzku i patrząc mu ciepło w oczy. Przyjęła bukłak i z chęcią napiła się wody, a kiedy zaczął przepraszać pokręciła głową.
    - Nie uważam, żebyś musiał stosować jakiekolwiek usprawiedliwienie. Nie widzę w tym nic złego Gave. Dla mnie to cenne... Sama nie lubię okazywać słabości, ale przy niektórych potrafię i czuję się lepiej, gdy mogę sobie na takie słabości pozwolić. Mam nadzieję, że i Ty dojdziesz kiedyś do takiego poziomu, że znajdzie się chociaż jedna osoba przy której będziesz czuł tą ulgę. Nie wiem czy będę to ja, chciałabym, jasne, ale ważniejsze jest dla mnie by ktokolwiek taki się znalazł - przyznała uśmiechając się do niego delikatnie i teraz to ona wpakowała mu głowę na uda, układając się na plecach, chociaż ciałem bardziej zwrócona w jego stronę.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  53. Akane przymknęła oczy czując przyjemny masaż skóry głowy, a na słowa chłopaka uchyliła powieki i spojrzała mu w oczy uśmiechając się szerzej. Zaśmiała się lekko nim wgryzła w kanapkę i zaraz po przełknięciu przytaknęła mu głową.
    - Nie myśl, że mi to przeszkadza - zaznaczyła. - Lubię jak tak się czasem wpierdzielisz - przyznała z błogim uśmiechem i znowu przymknęła oczy, zadowolona. Ona uwielbiała takie pieszczoty, bardzo ją to relaksowało. Zaraz jednak ponownie otworzyła oczy i złapała rękę chłopaka, by skraść jeszcze jednego gryza kanapki. - Dobre, nie taka zła ta Twoja dieta. Jest coś czego w niej nie lubisz? Albo w ogóle... Masz jakieś ulubione smaki i te co Ci nie podchodzą? - zagadnęła. Miała w końcu jutro przygotować obiad, dobrze by było wiedzieć czego nie robić.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  54. O proszę, czyli czekał ich wegetariański posiłek, An nie widziała w tym problemu, ale uśmiechnęła się pod nosem na niezadowolony wyraz twarzy chłopaka.
    - Jeżeli będziesz chciał mogę obiecać Ci giga grilla, gdy tylko wrócisz do formy - rzuciła z uśmiechem by zaraz wysłuchać co też takiego trafiało w jego kubki smakowe. Przytaknęła mu głową i zaśmiała się delikatnie.
    - Spokojnie, myślę, że na miano "ekstra" długo mi jeszcze przyjdzie pracować, zjadliwe to zapewne jedyne słuszne określenie - pokazała mu język. - Aczkolwiek zobaczymy, będziesz moim prywatnym testerem - dodała pogodnie i wtuliła lekko policzek w jego brzuch. - Mogłabym już tak zostać - przyznała cicho, jakoś tak mimowolnie. Poczuła jak lekko pieką ją oczy i wtuliła się w niego mocniej. Miała dziwne wrażenie, że jest jakoś za dobrze, że zaraz znowu coś pierdolnie, powstrzymała jednak tą głupią myślenicę i odsunęła na chwilę twarz od Gava, by spojrzeć mu w oczy z czułym uśmiechem.
    - Naprawdę dziękuję...

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  55. Zaśmiała się lekko na jego pieszczoty i słowa.
    - Mam nadzieję, że zapamiętujesz - przyznała, z zadowolonym uśmiechem przyjmując pocałunek. Na słowa o obietnicy Onyx i wracaniu do formy przytaknęła mu głową. - Koniecznie, inaczej będziemy musiały grillować tego cieniostwora tylko dla siebie - skosztowała jego ust i oddała pocałunek, nim jeszcze naszły ją nieprzyjemne myśli.
    Kiedy ją przytulił wkleiła się w niego mocniej i zaraz lekko podniosła do półsiadu by jeszcze raz go pocałować.
    - Przepraszam, tak, jest dobrze. Po prostu czasem mam wrażenie, że mrugnę oczyma zbyt wiele razy i to wszystko pryśnie - przyznała, ale zaraz uśmiechnęła się do niego czule i ponownie go pocałowała, delikatnie na niego napierając. Podniosła się lekko, zmieniła pozycję i przełożyła przez niego nogę, siadając na Gava okrakiem, nie przerywając przy tym swoich czułości.

    Akane

    OdpowiedzUsuń

  56. Czuła się lepiej po rozmowie z Akane, porozmawiały o uczuciach, po plotkowały, takie typowe przyjacielskie zajęcie w jej towarzystwie były naprawdę przyjemne, musiała to przyznać. Poprawiła włosy zadowolona z siebie, z tego jak otwiera się na innych, po czym zaczęła zmierzać do gospody, aby zająć sobie jeszcze pokój na czas kolejnego pobytu w Argarze. Wycieczkę jednak przerwał jej Gave. Uśmiechnęła się lekko w jego stronę.
    — Cześć — odpowiedziała mu, po czym zaśmiała się lekko. Była nieco zaskoczona, aczkolwiek pozytywnie, że w końcu chodził już o własnych nogach. — Tak, miałam do obgadania z nią pewne babskie sprawy, wiesz? Nic dla męskich uszu — zaśmiała się, posyłając mu zadziorny uśmiech. Nie miała zamiaru tłumaczyć mu, że potrzebowała pomocy w nazwaniu własnych uczuć. I znowu się zaśmiała. Dlaczego ta para myślała, że przychodzi tutaj tylko dla sparingów? To nie tak, że i tak miała zamiar ponownie zawalczyć z Yensen, ale naprawdę? Walka z kimś kto dalej nie domagał to było zwykłe kopanie leżącego, a ona wolała jednak jakieś wyzwanie.
    — Sparing zrobimy jak już faktycznie uznasz, że wrócisz do formy, a gołym okiem widać, że nie masz jeszcze co walczyć z kimś bardziej doświadczonym — zgodziła się z nim. — Nie ma problemu. To idziemy znowu do gospody — dodała jeszcze, po czym ruszyła z nim w swoją stronę. Cmoknęła ustami na jego kolejne pytanie. Cóż, działo się sporo.
    — W sumie to tak. Zabiłam rywala z młodości, zaczął bawić się w łowcę niewolników. Cholernie zwinny, ścigałam go chyba przez całe Lerrodas, aż w końcu zaczęliśmy się bić w koronach drzew. Prawie mnie zabił, upadłam na dużą gałąź, skoczył na mnie z mieczem, ale udało mi się w porę podnieść, odbić saltem i wbiłam mu sai w rdzeń, ale szczerze? To była jedna z bardziej fartownych akrobacji w moim życiu. Jeden błąd i nie byłoby mnie tutaj — zaśmiała się wesoło, jakby opowiadała o zwykłym dniu w pracy, jakby nie patrzeć, dla niej tak właśnie było. — Dzieci akurat nie, ale uratowałam Acaira od jego łowców, ork złamał mi żebro, na szczęście już się wszystko zrosło, spędziłam trochę czasu u niego i jego nauczyciela, jest tam też Tony, ma nieznośną dziewczynę no i sama znalazłam partnera. A co u Ciebie? Poza tym, że trzymasz się ewidentnie lepiej — odbiła na koniec piłeczkę.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  57. Miałaby go nauczyć języka? Cóż, nigdy tego nie robiła. Powinna pewnie zacząć tak jak ona uczyła się każdego języka, chociaż nie, Gave nie był raczej typem, który lubił się uczyć w tradycyjny sposób.
    — Dzięki, też ją bardzo lubię — odpowiedziała, patrząc na niego, po czym zaraz wróciła do piosenki i tłumaczenia. Popukała palcem parę razy w kartkę.
    — Jak śpiewam to wymawiam poprawnie, chyba, że mam Ci po prostu przeczytać parę razy, jak wolisz. Wymowa jest troszkę ciężka faktycznie, ale mogę też Ci zapisać fonetycznie, a gdybyś się chciał nauczyć języka tak po prostu… to jak lubisz się uczyć? — zapytała na koniec, wracając do niego wzrokiem z promiennym uśmiechem na ustach.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń

  58. Wysłuchała jego wyjaśnień, a jej mina gwałtownie zrzedła. No tak, przecież nie mógł jej tego ułatwić. Wybrał sobie najgorszą metodę nauki jaką mógł, oczywiście dla niej, bo będzie musiała co chwilę kombinować, a przebywanie z osobami mówiącymi po fińsku? Zaśmiała się. To sobie kurwa znalazł idealne miejsce. Na pewno będzie miał do kogo gębę otworzyć.
    — Houra — mruknęła w ojczystym języku, wstając na równe nogi. — To znaczy “kurwa” — wyjaśniła mu zaraz. — Nie lubisz ułatwiać innym zadań, co? No dobra, zacznijmy od piosenki, a potem Ci ponazywam parę rzeczy, na ile będziesz w stanie dzisiaj sobie przyswoić — zaproponowała. Gdy się zgodził, zaczęła mu śpiewać do rytmu piosenkę, palcem pokazując słowa, które akurat śpiewała.
    — I jak się czujesz z wymową? — zapytała, gdy już skończyła.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  59. Męską perspektywę? Nie, raczej nie potrzebowała męskiego punktu widzenia na tę sprawę. Chociaż, może kiedyś? Wolała nie mieszać sobie bardziej w głowie, kiedy sama miała spory mętlik przez swojego głupiego demona. Wzruszyła ramionami, nie zdradzając mu swoich myśli. Jeśli zechce, to przecież to zrobi, prawda? Zaraz spojrzała na niego pytająco.
    — Mieliśmy zapolować na niego razem jak pamiętam, z Ryu, a co, chcesz, żebym Ci po prostu mięsa przyniosła? — zapytała, bo wcześniej chyba jednak nie zrozumieli się zbyt dobrze. Była pewna, że przecież chciał wybrać się z nią na polowanie jak tylko faktycznie będzie w formie. Aczkolwiek nie mogła powiedzieć, że nie rozumiała jego niecierpliwości, w końcu to było najlepsze mięso w całym Mathyr, można było nie móc się doczekać tak smakowitego kąska. Zanim opuści Argar, może faktycznie zapoluje mu na jakiegoś smakowitego cieniostwora.
    — Tony trzyma się całkiem dobrze — odparła wracając myślami do blondyna. — Migdalii się z Grimą, wynajduje różne rzeczy i czyta, przechodzi też przez swoje traumy, wydaje mi się, że teraz jest całkiem szczęśliwy — dodała jeszcze, aby nieco bardziej rozjaśnić mu sytuację przyjaciela. Zaraz jednak wrócili do mniej przyjemnego tematu. Westchnęła, drapiąc się w tył głowy.
    — Chyba jestem, traktuje mnie dobrze, aż za dobrze, mówi dużo mocnych słów, bardzo się deklaruje, jakby wszystko pędziło, a są też inne rzeczy w nim… to skomplikowane. Naprawdę nie chce mi się drugi raz o tym gadać, za dużo, rozumiesz? — postarała się urwać ten temat w miarę szybko, bo naprawdę nie sądziła, aby było o czym rozmawiać. Nie warte zachodu rozterki miłosne, które i tak musiała samodzielnie uporządkować. Ucieszyła się szczerze, kiedy zaczął opowiadać o sobie i dał sobie spokój z nią. Chociaż faktycznie on też nie miał czym się chwalić. Szlaban na zostanie w jednym miejscu, tak to musiała być katorga.
    — Nie jest to głupie, masz dosyć rozpoznawalną twarz, w Polszy jest pełno Twoich portretów, dobrze by było gdybyś się nie wychylał przez jakiś czas, czasami nawet Nory Ci nie pomogą… a mówiąc o Norach… — wyjęła z kieszeni złotą monetę, którą mu podała. — Zmienił się rewers, tak abyś miał na wszelki wypadek — posłała mu delikatny uśmiech.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  60. Zaśmiała się cicho na jego "groźby", a na pociągnięcie sutków mruknęła głucho.
    - Oj tak, bez Ciebie to nie to samo - szepnęła, przyjmując do wiadomości kolejne słowa. Tak, zamartwianie się na zapas zamierzała porzucić na rzecz o wiele przyjemniejszych czynności. Poczuła przyjemne ciarki na całym ciele, gdy śpiewał znajomą piosenkę tuż przy uchu i gdy pieścił ją dodatkowo.
    - Gave... - sapnęła głośniej kładąc dłoń na jego torsie i spojrzała mu w oczy. - Jeszcze chwila a ściągnę z Ciebie te spodnie i zapomnę o Twojej lichej kondycji, więc lepiej uważaj co mówisz czy śpiewasz - uśmiechnęła się do niego pod nosem, a w oczach tańczyły figlarne iskierki.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  61. Złapała się go mocniej i zaśmiała, czując jak ląduje na kocu.
    - Jesteś... - jęknęła rozkosznie na tak gwałtownie pieszczoty. Cholera... Rozłożyła ręce na boki i zacisnęła palce na kocu, podniosła jednak lekko głowę i obserwowała jego poczynania, zagryzając wargę. Ależ on ją kręcił, gdy tak robił. Uśmiechnęła się zalotnie na jego oczko, a słowa wywołały kolejne dreszcze. Złapała jego wzrok, ale zaraz przymknęła oczy z zadowolonym uśmiechem.
    - Mhm, najważniejsze... że jesteś - rzuciła przerywane słowa. Tak, zdecydowania lubiła go czuć, lubiła patrzeć jak się do niej dobierał. Spojrzała na niego.
    - No chodź - sama oblizała usta, patrząc na te jego, miała ogromna ochotę go pocałować.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  62. Sama poczuła drżenie ciała, gdy w nią wchodził. Dawno nie uprawiała seksu i sapnęła głośno przyjmując go całego. Kiedy tylko znalazła się w zasięgu skradła mu pocałunek i uśmiechnęła lekko na komentarz. Tak, czuła jak wyraźnie się na nim zaciska.
    - Mhm... Niesamowicie to się teraz czuję - przyznała i jeszcze raz go pocałowała, przenosząc dłonie na jego koszulkę. Sunęła po materiale i fragmentach odsłoniętej skóry palcami, oplotła go lekko nogami i łapała cięższe oddechy. Wyraźnie czuła każdy ruch bruneta, uwielbiała tonąć w jego objęciach, ciarki właściwie nie opuszczały jej ciała ani na chwilę.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  63. Przyjemny dreszcz nie opuszczał jej ciała, jęknęła cicho na pewniejsze ruchy chłopaka, a ciepły oddech przy uchu przyjęła z delikatnym pomrukiem. Przygryzła wargę słysząc o Fasolkach, zaśmiała się nawet krótko i spojrzała na Gava z łobuzerskim błyskiem w oczach.
    - Dobrze, że mam spodnie - sapnęła. Już widziała te jego wędrujące nogi pod stołem, gdy będą "grzecznie" siedzieć u ojca na herbatce. Przyjęła jego pocałunek, przedłużyła odrobinę czułość przygryzając na jej koniec usta dolną wargę chłopaka.
    - Plan idealny - szepnęła nie odsuwając się po pocałunku i zaraz ponownie posmakowała jego ust. Przyjemne mrowienie w podbrzuszu narastało, dziewczyna złapała koszulkę Gava po bokach i zacisnęła na niej palce, czując nadchodzący orgazm.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  64. Uwielbiała te jego pewne ruchy i intensywne pocałunki. Kiedy padł obok, ona przymknęła oczy ciężko dysząc i zaśmiała się krótko na ten iście skromny komentarz.
    - Mhm - mruknęła powoli odwracając się na bok i cmoknęła ramię chłopaka, a raczej materiał koszulki w tamtym miejscu. Przeszła czułościami nieco wyżej i doszła do ucha, które również pocałowała.
    - Jest jeden warunek - szepnęła. - Majtek nie schowam, a będą ostentacyjnie zwisać z Twojej kieszeni - dodała z łobuzerskim uśmiechem na ustach i lekko przygryzła małżowinę Gava by po tym ułożyć buzię na kocu, centralnie przed jego twarzą. W oczach nadal tańcowały figlarne iskierki.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  65. - Poważnie - przyznała, a słysząc o Fasolach zaśmiała się pod nosem. - Akurat o to się nie martwię - przyznała odwzajemniając uśmiech i przyjmując pocałunek, przedłużyła go jeszcze chwilę i zaraz podniosła się do siadu strzelając dłonią w pośladki Gava. Spojrzała na niego poruszając zabawnie brwiami.
    - To co? Wspominałeś coś o nagiej kąpieli. Dasz radę czy idę sama? - zapytała. - Po niej możemy powoli się zbierać do domu - dodała z uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  66. Pochyliła się do niego gdy stwierdził, że nie da rady i lekko musnęła usta chłopaka. - Nic nie szkodzi, plaża nam nie ucieknie - przyznała. Mieli ją przecież pod nosem, a sama wolałaby by wszedł do wody w pełni sił. Ten żywioł bywał bardzo zdradziecki. Wtuliła się jeszcze w chłopaka na chwilę i uśmiechnęła delikatnie.
    - Trzymam za słowo - spojrzała mu w oczy i posłała kolejny uśmiech by jeszcze raz skraść mu całusa, a po tym wstać dość gwałtownie. Ruszyła w stronę wody, a przed wejściem do niej odwróciła się do Gava i posłała mu buziaka po czym z szerokim uśmiechem wbiegła w falę i dała na chwilę nura pod wodę. Ależ to było przyjemne. Wynurzyła się mając wodę do połowy piersi, spłukała piach z włosów, wystawiła buzię na przyjemną morską bryzę i kiedy opłukała ciało ruszyła powoli w stronę koca, śląc chłopakowi szczery, szczęśliwy uśmiech.
    - Idealnie - rzuciła by na kocu przejść do czworaków i zawisnąć nad Gavem. - Co za ciekawie wysmażona foka na mnie tu czeka - dodała żartobliwie i pocałowała go rozbawiona.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  67. An uśmiechnęła się do niego nieco szerzej.
    - Taki mam plan - przyznała, bo rzeczywiście wizja długich włosów coraz bardziej jej się podobała. Sama zaczęła się ogarniać, po czym poprawiła gacie z kieszeni tak, by bardziej wystawały, a po tym posłała Gavovi zadziorny uśmieszek. Jego prośba odrobinę ją zaskoczyła, spojrzała po włosach chłopaka i zaraz przytaknęła głową.
    - Jasne - przyjęła buziaka, a po kolejnych słowach zaśmiała się lekko. - Bez obaw, skina z Ciebie nie zrobię - puściła mu oko. Przy słowach o zaufaniu poczuła jego lekką niepewność, ale mimo wszystko wyznanie było miłe. Wstała z koca by wciągnąć na siebie spodnie, bez bielizny, pokręciła przy tym głową.
    - Strach pomyśleć co też tam wymyśliłeś - przyznała z lekkim rozbawieniem i skrzyżowała z nim wzrok. - Gotowa - poinformowała pomagając mu uporać się z tobołkami i ruszyć w stronę wózka.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  68. Odpowiedziała uśmiechem na buziaka i chociaż ciekawość ją zżerała, to tak, była pewna, że wytrzyma i poczeka.
    Fakt jak wiele radości dawało chłopakowi przejście do wózka sprawiał, że i jej uśmiech nie opuszczał. Cmoknęła czubek głowy Gava, zerkając na jego drżące nogi.
    - Tylko ich nie przesil, po tym niesamowicie przyjemnym seksie masz bana na nogi, do końca dnia odpoczywają - zaśmiała się lekko podając tobołki i przytakując głową.
    - Jasne, że poprowadzę - odparła tak, jakby było to dla niej oczywiste. - Czuję się jakoś tak... lżej, wiesz? Jakby mi ubyło ze dwa kilo - przyznała z szerszym uśmiechem. - Chociaż przyznaję, teraz w głowie prześcigają mi się pytania czy wszystko dobrze u małych... - przygryzła delikatnie wargę. Chwila odskoczni była bardzo przyjemna, plus taki, że dopiero gdy przyszło o powrót małe Fasole zaczęły bębnić jej w głowie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  69. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa. Dobre chociaż to. Nadal jeszcze przywykała do faktu, że nie wykłócał się o takie rzeczy, ale do tego akurat mogłaby przywyknąć, bardzo chętnie.
    - Zdrowo? - jakoś tak automatycznie spojrzała po sobie. No dobra, biorąc pod uwagę ciążę nie wyglądała jakoś tragicznie, nie zamierzała też wracać do swojej wychudzonej sylwetki, pewnie i tak byłoby ciężko. Zaśmiała się krótko.
    - Bez obaw, ciąża zmienia dość sporo w ciele, o wychudzoną Akane musiałabym się naprawdę mocno postarać, a nie planuję - przyznała, a na wzmiankę o małych zawtórowała mu śmiechem. - Biorąc pod uwagę tego konkretnego dziadka to możesz mieć rację - przyznała uśmiechając się pod nosem. - Ale dzięki, rzeczywiście trochę nam zleciało - dodała nawet czując lekką dumę, że jednak dała radę nie przejmować się nadto brakiem dziewczynek.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  70. Uśmiechnęła się pod nosem na jego małe groźby, a fakt, że on sam przybiera na wadze sprawił, że jej uśmiech dodatkowo się poszerzył.
    - Och, chętnie przyłożę rękę do tego Twojego tycia, nawet obie - przyznała zadowolona. Pierwsza część "programu" już jutro. - Ale bez obaw, nie planuję wypychać Cię po brzegi, ma być zdrowy przyrost, a nie co byś rzygał po kątach - stwierdziła luźno. Na słowa o dzieciach przytaknęła głową.
    - Pewnie masz rację - wcale by się nie zdziwiła. Dziadek Niklaus nie miał jeszcze okazji spędzić z nimi sam na sam tyle czasu, więc na pewno nawymyślał im atrakcji. Przytaknęła głową raz jeszcze i już zaraz wprowadzała wózek Gava po platformie do chaty ojca.
    - Hej, hej, jesteśmy - zawołała od progu. Papcio wychylił się wtedy z kuchni i uważnie spojrzał po młodych.
    - No, no, jacy wypoczęci - uśmiechnął się pod nosem, zapraszając wgłąb chaty gestem dłoni. - Macie nosa akurat szykuję przekąskę dla Shi i parzę herbatę - dodał.
    - Małe gdzie? - Akane rozejrzała się dookoła.
    - Jak tylko wioska usłyszała, że są bez mamuśki to się wszyscy zlecieli i je wykradli - rzucił, ale widząc jak An szeroko otwiera oczy zbliżył się do niej i czule zmierzwił jej włos. - Wpadli na chwilę i umęczyli Wam dzieci, śpią od dobrych piętnastu minut, nie martw się - puścił jej oko po czym spojrzał po Gavie. - Też mi ją umęczyłeś? - rzucił z zawadiackim uśmieszkiem, patrząc po chłopaku uważnie, z powagą w oczach.

    Grandsandy

    OdpowiedzUsuń
  71. Akane spojrzała na Gava z nikłym uśmieszkiem, gdy opowiadał o jej niespożytej energii.
    - Ty się lepiej zastanów czy na pewno chcesz ze mną iść do tego pokoju - rzuciła żartobliwie, grożąc mu palcem.
    - Ej, ej, bez seksualnych podtekstów przy mojej zacnej osobie - Niklaus powtórzył gest córki, jednak to jej grożąc palcem. An prychnęła cicho pod nosem i westchnęła.
    - Spokojnie, aż tak szalona nie jestem by budzić śpiące dzieci - przyznała ruszając do kuchni, zamierzała przygotować herbatę. Nik wzruszył tylko ramionami, skoro go chciała wyręczyć, to proszę bardzo. Zajął miejsce przy stole i spojrzał po Gavie.
    - I co? Ustaliliście już co dalej? - zapytał od razu.
    - Tato... Z tego co kojarzę mieliśmy odpocząć... Porozmawiamy, bez obaw - rzuciła ojcu wymowne spojrzenie. Nik zerknął na nią, ale zaraz wrócił spojrzeniem do Gava.
    - Mam nadzieję, że wiecie, że pora na takie rozmowy nigdy nie jest odpowiednia, a nie ukrywam, martwię się... - przyznał, bo rzeczywiście nie miał pojęcia na czym właściwie córka stoi. Nie miał nawet pewności czy ona sama wie.

    Grandsandy

    OdpowiedzUsuń
  72. Akane zajęła się herbatą, zaraz i tak przecież dołączy do rozmowy, no i już nieco się nasłuchała, teraz pora by i Gave przeszedł tą "inicjację".
    - Hm, tego nigdy nie wiadomo "przed", takie rzeczy wychodzą dopiero "po", a i tak nigdy nie ma pewności czy nie można było zrobić lepiej - stwierdził Niklaus. - Myślę jednak, że jesteście w stanie ustalić jakieś priorytety i działać na ich zasadach. Najlepsze rozwiązanie to szczera wizja przyszłości, zarówno Twoja, jak i Akane. Musicie je skonfrontować i ustalić kompromisy, oczekiwania... Inaczej wyjdzie, gdy zechcesz być jedynie ojcem, a inaczej, gdy zarówno ojcem i partnerem - stwierdził bez ogródek.
    Zaraz obok pojawiła się An z zalaną herbatą. Usiadła obok Gava i spojrzała po tacie.
    - Jak już obgadamy temat to na pewno się dowiesz co i jak - zapewniła. Niklaus prześlizgnął po niej wzrokiem.
    - Po prostu nie chcę byś wiecznie to odstawiała w czasie - zaznaczył. Zawsze pojawiało się usprawiedliwienie, to niespodziewana ciąża, to nie chce się narzucać, to Gava nie, to go porwali, a później dochodził do siebie... - Całą ciążę nie zdążyliście obgadać sprawy, teraz dzieci są już na świecie... Mam nadzieję, że zdążycie do ich osiemnastki - spojrzał po nich wymownie i upił łyk herbatki.

    Grandsandy

    OdpowiedzUsuń
  73. Pewne zwyczaje były w nim mocniej zakorzenione niż przypuszczał. Właśnie z ich powodu odprowadził Darcy jedynie do granic argarskiej wioski, nie wszedł do środka, a został na obrzeżach. Kręcił się jedynie w okolicy, obserwował kto tam wchodzi, kto wychodzi. Zrobił nawet małe rozeznanie w terenie i stwierdził, że mnogość obcych mu tu roślin jest niezwykle przybijająca. Klimat zdawał się zupełnie inni niż w innych rejonach. Co prawda słyszał, że okolice Heimmurinn są niczym inny świat, ale nie spodziewał się aż takiej różnicy i różnorodności.
    Już prawie był przekonany, że teren jest bezpieczny i nawet powoli przekonywał się, że warto przekroczyć granicę wioski, ale wtedy z ukrycia dojrzał znajomą twarz. Gave? No proszę... Wyglądał odrobinę mizerniej niż gdy spotkali się ostatnio, ale tak, to zdecydowanie był on. On i jego pies, bo tego również rozpoznał. Teraz już był przekonany, że warto odwiedzić wioskę, ale nim to postanowił odrobinkę podroczyć się ze znajomym. Kryjąc się za roślinnością zaczął iść za nim.
    Uśmiechnął się pod nosem na komentarz o energii i sam spojrzał po zwierzaku, ten rzeczywiście wyglądał na szczęśliwego. Mohe wrócił spojrzeniem do Gava, to był idealny moment, napiął łuk. Kącik ust drgnął, gdy chłopak się zorientował, miał wyczucie, nie ma co. Dzikus przeszedł szybko zza jednego drzewa do drugiego i przywarł plecami do pnia, gdy nóż trafił w jego drugą stronę, sam sekundę później puścił strzałę by ta śmignęła nad głową Gava i również wbiła się w pień.
    - No wiesz... A ja Ci swoje przepisy zdradziłem - rzucił rozbawiony i kuknął zza pnia, szczerząc się niewinnie.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  74. [Ciekawe ile jeszcze razy Akane będzie musiała powiedzieć i pokazać, że nie chodzi o 24h/dobę aż do Gava dotrze xDD]

    Niklaus spojrzał po Gavie.
    - W tym świecie mój drogi to nie wiek decyduje, przynajmniej nie w przypadku dziewcząt... Pierwszy okres określa ich dojrzałość, więc nawet 12-latki i młodsze sprzedaje się za mąż - przypomniał mu z dość wymowną miną.
    - Z skrócie rzecz ujmując, tato... - Akane weszła w słowo. - Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie - podsumowała i upiła herbaty. Blondyn uniósł tylko ręce w geście poddania się, nie zamierzał naciskać, zbyt dobrze wiedział, że to niczemu się nie przysłuży. Szczerze wierzył, że jego własna córka byłaby w stanie odsuwać temat w czasie tylko ze względu na jego ponaglania.
    - Dobrze. W takim razie pozostaje mi przekazać, że macie urocze córeczki, chociaż rzeczywiście, jak kiedyś wspomniałaś, można mieć wrażenie, że rozumieją więcej niż standardowe maluchy - rzucił w stronę An, a później spojrzał na Gava. - Dobrze by było porozmawiać z Victorem, to w końcu wnuczki śmierci... Nie zdziwię się jak pewnego dnia samoistnie wpadną do dziadka, a my jak pojebani będziemy ich szukać... - przyznał z zadziornym uśmiechem.
    - Tak, sama myślałam o odwiedzinach Twojego taty, ale... Pogadamy o tym u mnie - przyznała fiołkowooka, patrząc Gavovi w oczy. Miała pewien plan, ale nie chciała go realizować bez wcześniejszej rozmowy.

    Grandsandy

    OdpowiedzUsuń
  75. Niklaus pokręcił głową.
    - Nie mówię, że tu i teraz, po prostu byłoby dobrze, jak już się sprawa z jego niemocą wyjaśni - przyznał, a An przytaknęła głową.
    - Jak odzyskasz siły to ubijesz jakiegoś Barona Trytytków czy innych Pąkli i może się uda - uśmiechnęła się pod nosem. - Ewentualnie możemy zagadać z Febe? Ty zdajesz się kontrolować tych chodzących po ziemi, ona łapie kontakt z tymi po drugiej stronie... No i jest jeszcze Gavin. Może przez niego uda się czegoś dowiedzieć? Coś wymyślimy - uśmiechnęła się do Gava lekko, jakoś tak automatycznie kładąc dłoń na jego dłoni. Może i nie lubił tego okazywać, ale na pewno chciał by ojciec się pojawił, nawet dla zwykłego sporu. Na wzmiankę o seksie dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, a Nik nieco rozbawiony pokręcił głową.
    - Przy takiej płodności nie o świadomość dzieci bym się martwił - rzucił z zadziornym uśmiechem i wypił swoją herbatkę do końca. Wstał zaraz i zebrał puste naczynia, by wynieść do kuchni.
    - A właśnie. Jutro ja robię obiad, Gave do nas przychodzi - Akane sprawnie zmieniła temat.
    - Jutro? - Niklaus wyjrzał na nią zza rogu. - Jutro moja droga to zrobisz Wam obiad. Ja zabieram Shi na relaks, dzieciaki idą do Melio i Rei. Będziecie mogli pobawić się w domek - puścił im oko, a An uniosła lekko brwi.
    - Ouu... No dobra, zawsze mniej gotowania - uśmiechnęła się zadowolona, a po chwili usłyszała ciche pomruki jednej z córek, które świadczyły o wybudzaniu.
    - Drzemka zaliczona - rzuciła, od razu ruszając w stronę dzieci. Niklaus spojrzał za nią i pokręcił lekko głową, z lekkim uśmiechem na buzi. Akane mocno się wkręciła w to całe mamowanie.

    Grandsandy

    OdpowiedzUsuń
  76. An wzruszyła ramionami.
    - No właśnie, był... Może nie teraz, ale z czasem pewnie pojawi się inny - stwierdziła krótko. Czuła jego niepewność, a jednak nie wierzyła, że diametralnie zmieni swoje życie. Coś na pewno ulegnie zmianie, ale raczej nie niesienie innym pomocy. Słysząc to "no wiesz" rzuciła mu wymowne spojrzenie i prychnęła cicho pod nosem.
    - Bez obaw, będziemy sami, w razie co kibelek będziesz miał na własny użytek - poruszyła zabawnie brwiami.
    - Byle by był również "po" do użytku i... Będę wdzięczny za nierozwalanie wanien oraz innych takich - teraz to Niklaus spojrzał po nich ze specyficznym wyrazem twarzy. Akane na odchodne pokazała ojcu jedynie język, a po niecałej minutce była z powrotem, z małą Maliką na rękach. Zbliżyła się do Gava, kołysząc córeczkę.
    - Raja też się powoli wybudza. Wypijesz herbatę i będziemy się zbierać, co? - zaproponowała.

    Grandsandy

    OdpowiedzUsuń
  77. Akane patrzyła na córkę jak zaczarowana, a słysząc pytanie lekko wzruszyła ramionami, przenosząc spojrzenie na Gava.
    - Trochę... Lubię je obserwować - przyznała po czym wróciła oczyma do dziecka i uśmiechnęła się lekko na jego kolejne słowa. - Dała by radę i dziesięć - stwierdziła. W końcu nie wzięła małej bo musiała, a dlatego, że chciała.
    Niklaus zbliżył się do An i tyknął wnuczkę w nos, a po tym spojrzał na Gava. - Och, jaki miły. Czyli zrobisz nam nowe? Kochanie! Słyszysz?! - skierował kroki w stronę sypialni. - Gave od jutra zaczyna renowację naszego łóżka! - rzucił i znowu skrzyżował wzrok z chłopakiem. - Mam nadzieję, że nie zawiedziesz ciężarnej. Uch, lepiej nie, Shiya w tej ciąży ma doprawdy solidny prawy sierpowy - blondyn poruszył zabawnie brwiami.
    Akane z kolei pokręciła głową i prychnęła cichym śmiechem, podając Gavovi córkę.
    - Idę po Raje, teraz to już na pewno nie śpi - oznajmiła, nie wtryniając się w te słowne przepychanki.

    Grandsandy

    OdpowiedzUsuń
  78. Mohe roześmiał się gardłowo.
    - Może ze mnie jest drań z krwi i kości - oparł się ramieniem o drzewo i poruszył zabawnie brwiami. - Hej, celowo spudłowałem, to prawie jak komplement - dodał z szerokim uśmiechem i prześlizgnął po chłopaku wzrokiem. Wyglądał jakoś słabo, nie najgorzej, ale kiedy ostatnio się widzieli sprawiał wrażenie "większego".
    - Żadnego? Cholera, a miałem nadzieję, że mnie tam wprowadzisz... - mlasnął niezadowolony i podrapał się po głowie. Na pytanie rozłożył bezradnie ręce.
    - Ciekawość? Kobieta? Obie te opcje? Trochę się o tym miejscu nasłuchałem, chciałem je zobaczyć na własne oczy, a po drodze napotkałem taką jedną śliczną buźkę, co to szła w te strony. Odprowadziłem ją do granic, ale... - zaśmiał się krótko. - Przyzwyczajenia zostają... Obserwuję wioskę już jakiś czas, upewniam się czy jest bezpieczna... Niby jest niewielka, ale... - pomasował szyję z odrobinką zakłopotania na twarzy. - Jak dla mnie to i tak sporo tam się dzieje, nie lubię zbyt tłocznych miejsc - wyznał ponownie rozkładając ręce.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  79. - Zapłodniłem - uśmiechnął się pod nosem i ponownie poruszył brwiami. Tak, doskonale pamiętał cios kobiety, gdy okazało się, że ta jest w ciąży i to bliźniaczej... znowu. Aż cicho prychnął na to wspomnienie, dobrze że chociaż teraz Shiya lepiej znosiła myśl o kolejnych dzieciach.
    Akane wróciła z Rają na rękach i zbliżyła się do ojca by go lekko objąć.
    - Dziękuję, że się nimi zająłeś - uśmiechnęła się. Nik odwzajemnił uścisk oraz uśmiech.
    - Dla mnie to nie problem, chętnie je ugoszczę częściej, ładnie mi zajmują Aidena i Aishe - rzucił nieco żartobliwie. An spojrzała na Gava.
    - Teraz? Na pewno nie, dopiero co spały. Pobrykają trochę i zaraz znowu sobie utną drzemkę. W tym wieku na szczęście nie robią jeszcze zbyt wiele - teraz zbliżyła się do niego i tyknęła go w nos. - Sprawdzimy Twoje metody usypiania. Na start łatwy poziom, miejsce które dziewczynki najlepiej znają - mój pokój. Z czasem podniesiemy poprzeczkę - pokazała mu język i pomogła nieco z wózkiem, co by Gave mógł swobodnie wyjechać.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  80. Mohe uśmiechnął się nikle.
    - No mam nadzieję, inaczej kiepsko by to świadczyło o Twojej celności - rzucił zaczepnie, śląc chłopakowi zawadiacki uśmieszek. Ten zaraz zniknął i zastąpił go lekki grymas.
    - Robiłem rozpoznanie terenu, nie mam w zwyczaju pchać się na pałę w miejsca owiane tak wieloma tajemniczymi zjawiskami - stwierdził. - Ty natomiast zdajesz się czuć tu jak w domu - spojrzał po nim, a słysząc kolejne słowa nabrał przekonania, że Gave był po prostu Argarczykiem.
    - U Febe? - zapytał. - Raczej... podziękuję. Na pewno znajdzie się jakiś skrawek terenu pod moje tipi - stwierdził klepiąc swój tobołek i zaraz posłał do ciemnowłosego perlisty uśmiech.
    - Ha! Nic specjalnego? Może dla Ciebie - zaśmiał się klepiąc go lekko w ramię. - Prowadź więc, Twój lud na pewno przychylniej na mnie spojrzy, gdy będziesz przy moim boku - przytaknął sam sobie głową. On osobiście nie odważyłby się sprowadzić jakichkolwiek znajomych w swoje rodzime strony.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  81. Akane ruszyła z Gavem do wyjścia i zaśmiała się cicho na jego stwierdzenie.
    - Mam dziwne wrażenie, że i bez mojego chciejstwa będziesz często je usypiał - rzuciła lekko rozbawiona. Patrzył na te małe jak zaczarowany. - Jeszcze będę musiała walczyć o kilka minut z nimi - dodała żartując i zatrzymała wózek przed swoim pokojem, by podejść i otworzyć drzwi, a po tym wprowadzić chłopaka do środka. Sama ucałowała głowę córki po czym wsadziła ją do łóżeczka, to miała zaraz przy łóżku, więc klapła sobie wygodnie na nim. Spojrzała po chłopaku i drugiej córce, a uśmiech samoistnie namalował się na jej twarzy.
    - Lubię na Was patrzeć - pomyślała na głos, czuła w środku bardzo przyjemny spokój.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  82. [Przypomnę tylko, że w Argarze jest sporo "dziwnych" zjawisk. xD Sama rozbudowa wioski czy stawianie nowych budynków w znacznej mierze wykonywane jest przy pomocy umiejętności mieszkańców. :P]

    Mohe podrapał się po karku i spojrzał po Gavie z nikłym uśmiechem.
    - Rozumiem, że dla Ciebie, jako Argarczyka może to być codzienność, ale ja, nawet z granic wioski widziałem już wiele dziwów... Chociażby to jak powstaje wasza stocznia... - otworzył szeroko oczy i pokręcił głową wypuszczając głośno powietrze. Na samo wspomnienie czuł dziwny niepokój. W jego wiosce wszystko robiło się ręcznie, a tutejszy lud był w stanie bez dotyku manewrować przedmiotami. Dla Mohe nawet Mathyrskie rasy były dość "nowe", nie spotykał ich zbyt często za czasów życia z Nhulu więc widok "ludzi" z takimi talentami dodatkowo zaskakiwał.
    Kiedy chłopak ruszył, on został w miejscu i już otwierał usta, by coś powiedzieć, ale Gave w porę sam się zorientował co jest grane. Mohe zaśmiał się lekko.
    - Tak, chciałem to samo zaproponować - przyznał po czym ruchem ręki zaprosił kumpla do krótkiej wędrówki. - We dwójkę pójdzie szybciej - stwierdził, gdy dotarli na miejsce i od razu zabrał się za zdjęcie skór ze stelaża tipi. - Są jakieś zwyczaje, które powinienem znać? Poza tym, że plucie pod nogi to obraza? - zagadnął jeszcze. Czuł dziwny ucisk w okolicach klatki piersiowej. Stresik? Ciekawe.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  83. An odruchowo złapała jedną z zabawek dziewczynek i zaczęła nią lekko "zaczepiać" drugą Fasole, tak by ta skupiała uwagę na zabawce i odrobinę się zmęczyła. Do Gava posłała lekki uśmiech.
    - Wiem, tak tylko żartowałam - zaznaczyła zatrzymując wzrok przy jego twarzy. Nic takiego? Spojrzała na małą w jego dłoniach. - Nie dla mnie. Jak kogoś kocham to samo patrzenie sprawia mi przyjemność, szczególnie gdy te ktosie są uśmiechnięte, wesołe... szczęśliwe - wzruszyła ramionami wracając spojrzeniem do jego oczu. - Może kiedyś zrozumiesz, a może... Może po prostu masz inaczej - wypuściła powietrze głośno, ale spokojnie, by zaraz zerknąć na córkę w łóżeczku i lekko pogłaskać jej głowę. Były takie malutkie, a jednocześnie miała wrażenie, że rosną jak na drożdżach.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  84. Nadal lekko się uśmiechała, ale przestała głaskać małą i spojrzała na chłopaka.
    - Wiem, ale ich nie oczekuję... Reakcji. Nie jakiś konkretnych. Nie mówię tego by coś od Ciebie dostać w zamian. Mówię bo tak czuję. Wystarczy zwykłe "rozumiem" czy "ok". Może z czasem "ta dobra" sama Ci się wymsknie, a może nie - wzruszyła ramionami. - Znam Cię na tyle by wiedzieć, że nie zasypiesz mnie poematami, wierszami czy morzem komplementów i czułości. Jest dobrze, to w Tobie lubię. Te Twoje wielkie i drobne gesty... Większość chwali za pierdoły, Ty chwalisz te istotniejsze momenty - stwierdziła śląc mu lekki uśmiech. - Po prostu, gdy wyznaję Ci co czuję jest mi lżej, tak w środku - popukała się po mostku. - To mój sposób, by nie trzymać w sobie emocji, ale jest mój. Nie czuj się zobowiązany postępować tak samo - dodała proszącym głosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  85. Westchnęła głośno i pokręciła głową w odpowiedzi, nie dążyła. Nie miała nawet pojęcia, w którym momencie ją tak odebrał.
    - Nie, ja nie dążę... Właśnie Ci powiedziałam, że lubię te Twoje gesty, większe i mniejsze, występy, piosenki... że lubię w Tobie to, że nie słodzisz mi na każdym kroku... - spojrzała po nim. - Nie wiem gdzie widzisz w tym powody do kłótni - dodała odrobinę zrezygnowana, a słysząc o generalizowaniu zerknęła tylko na swoje palce. Nic już nie dodawała, po prostu wzięła małą na ręce i posłała jej lekki uśmiech, szykując się do karmienia.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  86. - A ja mówiłam, że mi nie przeszkadzają Twoje odpowiedzi czy ich brak - spojrzała mu w oczy. - Nie mam o to pretensji, nie oczekuję, że na każde moje wyznanie oddasz swoje. Nie w takim celu cokolwiek Ci wyznaję, robię to dla siebie, mówię co czuję, gdy mam taką potrzebę - sięgnęła do jego policzka dłonią i lekko go pogłaskała. - Można by - posłała mu lekki uśmiech. - Niektórzy słodzą na co dzień. O jak pięknie wyglądasz, Ty to jesteś zawsze piękna, we wszystkim Ci do twarzy... ble, ble, ble - odsunęła dłoń od Gava i ułożyła małą odsłaniąc pierś delikatnie. - Bardziej takie słodzenie miałam na myśli, nie przepadam za czymś takim - przyznała, a słysząc pytanie spojrzała po ciemnowłosym z nieco zadziornym uśmiechem. - Ciebie się nie wstydzę, ale jeżeli Ty czujesz się niekomfortowo to bez obaw, nie obrażę się jak wyjdziesz - pomogła córce trafić na pierś, a gdy ta się przyssła An skrzywiła się lekko. - Ależ to... - wypuściła głośno powietrze - dziwne uczucie...

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  87. - Ja... - nabrała powietrza by coś powiedzieć, ale zaraz przymknęła oczy i po prostu lekko się uśmiechnęła, kręcąc przy tym głową. Gave był doprawdy niemożliwy. Otworzyła oczy i na niego spojrzała.
    - Dziękuję - odpowiedziała wracając spojrzeniem do małej i zaśmiała się lekko na porównanie. - Oj tak, pijawka bez wyczucia. Zdecydowanie mniej przyjemne od Twoich malinek - rzuciła zaczepnie. - Chociaż bardziej urocze - dodała. Na kolejny komplement spojrzała po nim czule, wyraźnie powstrzymując rozbawienie. Nic nie powiedziała, jedynie patrzyła, ale gdy rzucił o spojrzeniu zachichotała cicho.
    - Jesteś niereformowalny, doprawdy - zaśmiała się. - Ale to też uwielbiam - dodała, uspokajając małą, której ewidentnie nie odpowiadały teraz rozbawione podrygiwania mamuśki. An spoważniała, gdy zeszło na temat domu, wysłuchała chłopaka, a słysząc o rysunku uniosła zaskoczona brwi i zaraz spojrzała na pergamin zaciekawiona. Skakała wzrokiem po rozrysowanych pomieszczeniach, a uśmiech sam wkradł się na usta.
    - Podoba mi się - przyznała. - Układ domu. Później ewentualnie będzie można dobudować drugą łazienkę, tu lub tu - pokazała palcem. - No wiesz, jak Fasole podrosną to z jedną może być ciasno - uśmiechnęła się do niego łagodnie, ale zaraz lekko przygryzła wargę. - Zgadzam się, że powinny mieć dom, taki swój, gdzie bywają najczęściej, ale... - kłóciła się z własnymi myślami. - Masz rację... Tu byłoby po prostu najbezpieczniej, tu byłoby sporo innych dzieci, a jednak... Boję się... - trochę zmartwiona spojrzała na małą przy piersi i zaraz na jej siostrę. - O siebie się boję... - zerknęła na Gava niepewnie. - Że dam ciała, nie znajdę zdrowej granicy... będę za... za zła, za dobra... To takie idiotyczne - przymknęła oczy i zacisnęła usta.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  88. - Racja - przyznała z nieco rozbawionym uśmiechem. Już słyszała te wojny córek... W kontekście tej wizji bolesne karmienie piersią zdawało się błahe.
    Na pytanie o strach zacisnęła mocniej usta, ale słysząc rozwiązania jakie przestawił spojrzała po nim wdzięcznie.
    - Wiesz jaka jest moja rodzina... Tata zaraz będzie miał na głowie czwórkę dzieci, dodawanie im jeszcze naszych Fasol... Boję się, że... to nie ja je wychowam... że będą chcieli tak bardzo pomóc, że zaczną mnie wyręczać, a ja... ja nawet nie zauważę i... - wzięła głęboki wdech i pogłaskała lekko głowę córki przy swojej piersi. - Będę jak moja matka... jak jej zakłamana rodzina... ja nigdy nie miałam... mamy i... Boję się, że gdy coś mnie przerośnie, że... że ucieknę... że fakt, że są tutaj, bezpieczne... mi to ułatwi - spojrzała czule na córkę, oczy jej się lekko zaszkliły. - Wiem, to głupie, ale po prostu się boję, że nie dam rady.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  89. Spojrzała na niego niepewnie, ale na słowa o tacie odwzajemniła słaby uśmiech. Tak, nie byli z tych, chociaż czasami miała wrażenie, że gdy chodzi o jej osobę to nie znają umiaru. Mieli ogromne serducha, wada wrodzona, chociaż na szczęście miała i swoje plusy. Na wzmiankę o tym, że ją znajdzie spojrzała po nim, czując pewnego rodzaju ulgę, a kolejne zdania tylko nasiliły przyjemne uczucie. Spojrzała na niego wdzięcznie. Niby to wiedziała, ale czasami chyba potrzebowała przypomnienia.
    - Dziękuję... Ja... po prostu dzięki - uśmiechnęła się do niego. Na słowa o Zosi samosi uśmiechnęła się lekko pod nosem.
    - Postaram się nad tym popracować - szepnęła i poprawiła małą. Trochę jej już ciążyła, a druga córka czekała w kolejce, miło, że chociaż mało marudnie. Spojrzała Gavovi w oczy. - Mógłbyś... - poklepała miejsce za swoimi plecami - usiąść za mną i... Mnie przytulić?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  90. [ Gave to wiem, tak rzuciłam, bo odpis można było zrozumieć, jakby tam serio nic się specjalnego nie działo xD ]

    Mohe uśmiechnął się lekko pod nosem.
    - To tym bardziej zdradza, że jesteś jednym z nich. Ja też dopiero poza plemieniem zacząłem serio zauważać, jak bardzo inny był mój świat - stwierdził luźno, a na słowa o przywykaniu przytaknął głową. - Z czasem zapewne tak - przyznał.
    Zwijanie obozu z pomocą Gava szło dość sprawnie, szczególnie, że Mohe zwykle robił to sam, a ciemnowłosy nie należał do tych co mają dwie lewe ręce. Spojrzał po nim, gdy przyszło do tłumaczenia co i jak.
    - Witać? Macie jakieś własne pozdrowienia? - zainteresował się. Prawdę mówiąc Argar był jego trzecim przystankiem w bardziej zatłoczonym miejscu, a w dwóch poprzednich nie wyłapał by ktokolwiek raczył innych miłym słowem tak na "dzień dobry". W jego plemieniu stosowano więcej gestów niż słów, ale mieli swoje powitanie. - Nie gapić... - teraz to on podrapał się po głowie. Miał tendencję do uważnych obserwacji, tego go uczono, mowa ciała potrafiła wiele zdradzić... Gdy widział co działo się w wiosce, nie raz obserwował szukając mechanizmu, patentu i wyjaśnienia na "jak oni to robią", tylko wtedy był w ukryciu.
    - Cóż... - posłał Gavovi swój urokliwy uśmieszek. - Bywam niegrzeczny - rzucił mało skromnie i zaśmiał się pod nosem. Zaczesał luźne włosy palcami i zarzucił swoje toboły na plecy. - U moich ludzi popisy i prowokacje były dość powszechne, ale rozumiem, my nie lataliśmy innych rzeczy, co najwyżej ktoś oberwał czy umarł, większych szkód nie było - stwierdził bez ogródek. - Postaram się nie być prowokujący - zapewnił ostatecznie, chociaż nie miał pojęcia jak to wyjdzie. Sam fakt przebywania w tłumie ludzi budził w nim skrajne emocje.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  91. Odpowiedział chłopakowi tym samym uśmiechem. Tak, zdecydowanie nie było co tu teraz kręcić, nie uwierzyłby w zaprzeczenie.
    Kiedy przyznał, że pozdrowienie istnieje, Mohe wyprostował się i z uwagą zaczął obserwować. Podpadł mu już szelmowski uśmieszek Gava, a kiedy zobaczył ruchy był już praktycznie pewien, że chłopak go wkręca. W końcu trochę czasu spędził na obserwacjach i nie widział ani razu podobnych zachowań, ale...
    - Interesujące. Jak na tak rozwiniętą rasę pozdrowienie to zdaje się dość... prymitywne - stwierdził i przećwiczył ruchy. No skoro Gave chce już w to iść. - Postaram się zapamiętać, chociaż nie obiecuję, że czegoś nie pomylę - dodał. Słysząc o jakiejś Akane nastawił zaciekawiony ucha. Jej ojciec szefem? No nieźle... Miał poznać wodza i jego córkę tak na dzień dobry?
    - Ale to nie jakieś aranżowane małżeństwo, co? - zagadnął. Gave zdawał się być typem, który lubił wkręcać innych w niecodzienne sytuacje. Mohe zdecydowanie mógł mu takie sytuacje zapewnić, aż się uśmiechnął w duchu, sam do siebie.
    - W takim razie prowadź - ruszył za znajomym i nabrał głębokiego wdechu.

    Mohe xD

    OdpowiedzUsuń
  92. Uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie o dzisiaj, tak, był to pierwszy krok. Bardzo przyjemny krok.
    Kiedy usiadł za nią, lekko oparła się na nim i przymknęła oczy, głośno wzdychając. Tak, zdecydowanie poproszą, nie było potrzeby martwić się na zapas.
    - Uroki Latrala... - szepnęła. - Nasze zdolności emocjonalne to dar i zmora w jednym - obejrzała się na Gava i posłała mu lekki uśmiech, marszcząc nos na zmierzwienie włosów. - Czasami mam wrażenie jakbym przeżywała nie tylko swoje troski, jakbym wyłapywała je od innych. Analizuję i widzę, że to czy tamto nie ma sensu, że to głupie myślenie, a zaraz przychodzi coś innego i... - westchnęła ciężko po czym lekko się podniosła poprawiając małą, bo ta właśnie kończyła posiłek. Akane ucałowała jej czoło po czym posłała uśmiech. - No pięknie dziś jadłaś, bez fikania i dokazywania - pochwaliła małą, na co zaraz odezwała się druga, wierzgając nogami w łóżeczku. Dziewczyna zaśmiała się pod nosem. - Tak, tak, już wyczułaś, że Twoja kolej co? Zawsze tak robią - spojrzała na Gava odrobinę rozbawiona. - Czasami są mniej cierpliwe, ale jak już jedną odsunę to zaraz druga mnie pogania - wyjaśniła, zakrywając pierś i szykując drugą, dla drugiej córki. Słuchała jednocześnie jego wyjaśnień, a na wzmiankę o trosce spojrzała po nim czule.
    - Wiesz... Chyba mi trochę ten upór przechodzi... Przed porodem... No... Po prostu teraz, gdy małe są na świecie ich bezpieczeństwo jest dla mnie jednym z priorytetów. Jeżeli fakt, że zamieszkamy tutaj zapewni i Tobie jakąś dozę spokoju to... Dobrze. Możemy wybudować dom tutaj. Masz rację, zaczynając od licznego towarzystwa jakie im się porodziło do samego bezpieczeństwa czy lepszych możliwości w temacie naszych podróży - przyznała. - Tylko może gdzieś bardziej na skraju? Jak Morgana i Natan? - zaproponowała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  93. Zachlani Argarczycy? Jakoś tak odruchowo zacisnął zęby. Nie miał zbyt dobrych doświadczeń z pijanymi ludźmi, ale posłał chłopakowi zadziorny uśmiech.
    - Czyli mówisz, że po piciu zachowujesz się niczym zwierz, tak? - w końcu Gave też był Argarczykiem. Kiwnął głową na informację o wyrozumiałości, dobrze, tym bardziej będzie mógł trochę popajacować. Otworzył szerzej oczy na wzmiankę o gniewie Akane.
    - To jakaś solidna babka, tak? Ta córka wodza... - aż zaczęło go bardziej intrygować z kim też przyjdzie mu się spotkać. Miłość i inne bzdety? Mohe ponownie uśmiechnął się pod nosem. - Brzmisz jakbyś tego nie kupował - zauważył jego zmieszanie i lekko szturchnął kumpla w ramię. - Sęk w tym, że w aranżowanych to nie Ty wybierasz, więc w razie co jest na kogo zwalać - poruszył zabawnie brwiami po czym zaśmiał się krótko. - Ale co ja tam wiem, mi na szczęście nikogo nie wybrali, a co spotykam to ładniejsza. Samo patrzenie sprawia przyjemność - nawet nie ukrywał łobuzerskiego uśmieszku. Nawet lekko się zamyślił, ale gwizdnięcie sprowadziło go na ziemię, a zaraz po nim padło pytanie. Chłopak spojrzał po zwierzaku Gava i kiwnął głową. - Trochę. Odprowadziłem niejaką Darcy do wioski i tak tu się kręcę po cichu. Całkiem przyjemna wyspa, zwiedziłem kilka rejonów, wioskę zostawiłem na koniec - przyznał z uśmieszkiem.

    Mohe

    OdpowiedzUsuń
  94. Przygryzła lekko wargę i trochę mocniej się o niego oparła. Westchnęła głośno.
    - Sęk w tym, że nie chce tego pieprzyć... Chcę... Chciałabym tam wrócić - przyznała cicho. - Chciałabym dowiedzieć się więcej o tej części mnie. Chciałabym być w razie co przygotowana gdyby dziewczynki... - zerknęła na Gava. - Nie mamy pewności co odziedziczyły Fasolki, a ja chciałabym znać swoje własne możliwości, raz dla samej siebie, a dwa, żeby w razie co wiedzieć jak małym pomóc - wyjaśniła z lekkim strapieniem na twarzy. Uśmiechnęła się zaraz pod nosem na wzmiankę o butelkach.
    - Bardzo chętnie przyjmę pomoc, jedna to jeszcze, ale po karmieniu dwóch jestem czasami wykończona - przyznała. - Ale wytrzymam, jeszcze trochę musisz poczekać - cmoknęła policzek chłopaka i poprawiła się odrobinę w jego uścisku. Zawtórowała mu lekkim śmiechem.
    - Racja, jeszcze trochę i centrum nam się przeniesie - rzuciła rozbawiona. - Całe szczęście na tą chwilę mamy tu dość spory fragment ubocz do wyboru - dodała z uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  95. Nie oczekiwała, że zrozumie, ciężko było to przetłumaczyć komuś mało empatycznemu, komuś kogo zdolności nie opierają się na emocjach.
    - Mhm, postaram się nauczyć - stwierdziła krótko po czym przytaknęła głową na jego zapewnienie. - Właściwie to... - zerknęła kątem oka na chłopaka. - Chcesz z nami mieszkać tak na stałe czy...? Czy po prostu stawiamy dom dla naszych córek? - zapytała wprost. - Nie zrozum mnie źle, chcę po prostu wiedzieć bo, cóż, prawdę mówiąc nadal nie do końca rozumiem naszą relację. Mamy dzieci, to wiem, jednak wolałabym zaznaczyć, że dla mnie nie jest to jednoznaczne z jakimiś konkretnymi deklaracjami, przynajmniej nie takimi wobec mnie. Wiem, że się o mnie troszczysz i że Ci na mnie zależy, jednak skoro już rozmawiamy o tym co jak widzimy i czego oczekujemy to... Ja na pewno nie chcę być jedną z wielu. Jeżeli zdecydujesz się spróbować ze mną, jeżeli chcesz mojej bliskości to nie chcę byś szukał jej u innych. Jak chcesz poszaleć i sobie smakować innych to... Ok...Twoja wola, ale wtedy nie szukaj tego u mnie. Flirty inna sprawa, bo te się mimowolnie czasami zdarzają, ciężko chwilami je wyłapać, ale bliskość, dotyk... ten sugestywny, czuły... Nad tym nie trudno zapanować - wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  96. Przytaknęła głową.
    - Ok, chciałam się tylko upewnić czy rozumiemy to tak samo, bo bywa różnie, ale rozumiemy - stwierdziła, nie drążąc więcej kwestii domu, wszystko było jasne. Pokręciła jednak głową, gdy wspomniał o gwarancji.
    - Gave, nie pytam o przyszłość bo ta może przynieść wiele. Ja też nikim innym w danej chwili nie jestem zainteresowana i też nie jestem w stanie zapewnić, że to nigdy się nie zmieni. Jednak gdyby się zmieniło... Z mojej czy Twojej strony... To... Po prostu chciałabym byśmy się nie oszukiwali. Nie chciałabym byś dowiedział się o czymś takich gdzieś po kątach i sama też nie chciałabym tego dla siebie - przyznała spokojnie, poprawiając małą i zmieniając lekko pozycję, by nie napierać tak na chłopaka. Posłała mu lekki uśmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  97. Spojrzała na niego unosząc lekko brwi.
    - Ty chyba sobie teraz kpisz... - prychnęła śmiechem i pokręciła głową, po czym pozwoliła skończyć małej jeść i wstała z łóżka, by włożyć ją do kołyski.
    - Od kiedy dowiedziałeś się o ciąży nie potrafiłeś określić kim właściwie dla Ciebie jestem - spojrzała Gavovi w oczy. - Za każdym razem uciekałeś od odpowiedzi lub rzucałeś to swoje durne "nie wiem". Poprosiłeś o czas i go dostałeś... Dostałeś w cholerę dużo czasu i nawet nie kiwnąłeś palcem by zainicjować podobną do tej rozmowę! Pierwszy raz mówisz mi wprost na czym stoję, więc się do cholery nie dziw, ze ciągle pytałam! - uniosła się lekko i zmarszczyła czoło. - Teraz jeszcze masz pretensje, że ja chcę wiedzieć... Nie no, rzeczywiście to ze mną jest coś nie halo. Dostaję odpowiedź, dobre sobie - pokręciła głową i zajęła się układaniem ciuchów dziewczynek.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  98. - Jasne, Ty mi będziesz mówić czego ja potrzebuję... Ja mówię jedno, a Ty drugie. Standard. Przed chwilą jakoś potrafiłeś się określić, teraz uważasz, że tego nie potrafisz. To jak z tą zazdrością co to jesteś, ale nie jesteś zazdrosny - złożyła kilka ciuchów i znowu na niego spojrzała. - Wiesz co, wyraziłam się dość jasno. Jedyne o co poprosiłam to określenie jak widzisz dom i naszą relację. Teraz, a nie za rok czy dwa lata. Teraz... Dostałam odpowiedź, w końcu się doczekałam, więc zapewniam, więcej nie zapytam - machnęła ręką i kontynuowała składanie ciuszków.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  99. Zatrzymała na nim wzrok.
    - Właśnie o tym mówię. Od samego początku miałam na myśli "teraz" a nie przyszłość. To Ty wyskoczyłeś z problemem i wspaniałomyślnie stwierdziłeś, że wcale nie pytam o teraz, tylko, że chcę deklaracji. No i oczywiście to ja słyszę, że przekręcam Twoje słowa... - wzruszyła ramionami. - Gave, "na tę chwilę nie ma innej" to też określenie... Nie rozumiem po jaką cholerę Ty to tak wszystko utrudniasz. Nie wiem co Ci daje to wykłócanie się ze mną, czy to o zazdrość, czy o to, że wcale nie złożyłeś deklaracji. Nie mam już na to sił, ani ochoty. Powiedziałam swoje, nie mam nic więcej do dodania - stwierdziła odkładając ułożone ciuchy na szafkę.
    - Jasne, idź. Sama je ukołyszę - nie żeby to było dla niej czymś nowym. Zbliżyła się do kołyski i wyciągnęła z niej wcześniej nakarmioną córkę by lekko pokołysać w ramionach.

    Akane

    OdpowiedzUsuń

^