For the beat and the broken
For the lost and forsaken
Let us never surrender
Now we rise unto the call
Chains that we are breaking
Fate that we are awaiting

Nylian Virrieth
abstynent| wychowawcza pielgrzymka |dwuręczny miecz | najemnik | 103 lata |urodzony w Oclarii | 190cm
Życie pisze najróżniejsze scenariusze. Nylian odzyskał chęć do życia dzięki przypadkowemu spotkaniu, które nastawiło na nowo jego kompas moralny. Od kilku miesięcy nie pije, pogodził się ze starszą siostrą, zyskał młodszą, a jego serce od nowa uczy się szczerze kochać. Schował swoje wszystkie beztroskie maski, nie udaje już, że ma wszystko gdzieś, a odkrywa na nowo jak bardzo kochał swój etos rycerski. Teraz jest dumnym najemnikiem, który swoje wygnanie traktuje jako prawdziwą pielgrzymkę, która ma mu pomóc odzyskać honor. Dalej nie wybaczył sobie utraty części rodziny, dalej uważa się za wielkiego grzesznika, ale widzi nadzieję na odkupienie. Od bardzo dawna nie czuł się taki spokojny, a wszystko dzięki temu, że pewna dziewczyna nakrzyczała na niego i okazała odrobinę szczerego współczucia.
POWIĄZANIA/DODATKOWE
_____________________________________________________________________
Wizerunek: Fenris - Dragon Age
Cytat: 2WEI - The Call ft. Louis Leibfried, Edda Hayes
Tytuł: Leliana's Song - Dragon Age: Origins
zapraszam do wątków i powiązań :D
Poprzednia karta >klik<
Poprzednia karta >klik<
Kiedy wyprawa do Azylu ruszyła, w Argarze atmosfera mocno się zmieniła. Jakby dopiero teraz do wszystkich naprawdę dotarło co się zbliża. Mało tego, na dniach przybyła do Argaru grupa terrańskich wojowników, a oni nie słynęli z okrzesania, więc Mohe zdecydowanie bardziej zabezpieczał na noce swoje obozowisko. Od dłuższego czasu miał po sąsiedzku Emmę i dla jej bezpieczeństwa zadbał o pułapki nad wyraz dobrze. Nie chciał by spotkała ją jakaś przykra sytuacja, dziewczyna dość już wycierpiała. Jako jedyna, poza nim, wiedziała teraz jak bezpiecznie dostać się do obozu w nocy, Mohe prosił by informowała o odpowiedniej drodze tylko zaufane osoby. Pułapki nie były w stanie zabić ewentualnych nieproszonych gości, ale mogły im uprzykrzyć nieco życie, a i obudzić śpiących. Tor przeszkód znajdował się w obrębie pięciu metrów od namiotów, wszystko było stosownie zamaskowane. Gdzieniegdzie zostały rozsypane skupiska muszelek, raz, że były mało widoczne nocą, to przy nadepnięciu robiły sporo hałasu. Poza tym, przez losowe gałązki przechodziły sznurki prowadzące do skorup po kokosach. Jakikolwiek większy ruch powodował obijanie się skorup o siebie. W innych miejscach Mohe wykopał dołki, które zasypał bardzo grząskim gruntem. Na pierwszy rzut oka wyglądały stabilnie, jednak po wdepnięciu noga potrafiła zakopać się aż po stopę. Ostatnią pułapkę pomogła mu wymyślić sama Emma, chodziło o stosownie umieszczone szkiełka, które odbijały nocne światło z nieba i raziło po oczach, gdy ktoś zbliżał się do wejścia namiotu nie od tej strony co trzeba. Oczywiście poza pułapkami byli jeszcze sami obozowicze, a zarówno w przypadku obudzenia Mohe, jak i Emmy… szczególnie Emmy, napastnika czekało raczej niemiłe zaskoczenie.
OdpowiedzUsuńMohe
Ennis zachichotała.
OdpowiedzUsuń- Skoro tak mówisz, dzięki, teraz będę wiedziała by dla utarcia Ci nosa skupiać się na twarzy – stwierdziła dalej z rozbawieniem, nim jeszcze zaczęła wykrzykiwać swoje. Białowłosa nic sobie nie robiła z jego krzyków, dalej jęczała głośno, w międzyczasie się ubierając. – Och, wybacz, myślałam, że lubisz tą pozycję! – rzuciła na jego „przestań”. – Lepiej? O tak, tak… - nie przestawała. Stanęła sobie spokojnie, patrząc na niego z rozbawionym uśmieszkiem i dalej wydawała swoje dźwięki. – Co Ty gadasz głupolu? Dotykasz i to jaaaaak… Ochh, Nylian! – krzyknęła głośno. – Na plecach, och, zrobię Ci blizny, wszystko Ci zrobię, jak tylko chcesz, tak, tak, tak… - ponowiła głośne jęki.
Ennis