Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

Każdy z nas jest niewolnikiem... jedyne wyjście to obudzić się!


 ACAIR

21 lat | pochodzi z Fag Baile | Lerodas (terminuje u Walwana) | 178 cm


Acair przyszedł na świat 20 lat temu w Fasach. W małej, biednej (jak wszyscy mieszkańcy Fag Baile), ale za to kochającej się rodzinie. Jego matka należała do Poszukiwaczy, którzy niemal każdego dnia narażali swoje życia, żeby przynieść trochę jedzenia czy odkryć kolejne źródełko wody. Ojciec  - walczył o ich przetrwanie wraz z zamieszkującymi tę krainę - Liubhairami. Natomiast jego starsza siostra - Aila - szybko okazała się mieć talent do leczenia. Została wybrana na uczennicę jednego z wyżej postawionych Uzdrowicieli. Szczęście ją wtedy rozpierało.

On sam nie należał do najbardziej przydatnych osobników płci męskiej. Miał dwie lewe ręce - więc za walkę się nie zabierał, potrafił zgubić się w drodze z jednego tunelu do drugiego, a kiedy próbował utworzyć lek - przypadkowo zatruł wszystkich swoich rówieśników. Przywarła do niego łatka nieogarniętego gówniarza, któremu lepiej nie dawać żadnego poważnego zadania.

Acair wstydzi się swojej niemocy do tego stopnia, że nie zauważa swych dobrych punktów. Bo co z tego, że jego wzrok jest lepszy niż niejednego Wojownika, włada biegle większością języków używanych w Mathyr i co z tego, że potrafi chodzić tak bezszelestnie, że żaden Liubhair nigdy go nie wywęszył - a jeden wyłonił mu się pod stopami i zostawił w spokoju (chłopak uznał to po prostu za łut szczęścia), jeśli we wszystkich innych dziedzinach był beznadziejny?

Jego rodzice, dopóki żyli, bronili go przed wyrzuceniem z Fag Baile, ale kiedy zabrała ich śmierć, Mędrcy nie pozostawili mu złudzeń. Nawet Aila się za nim nie wstawiła. Został wypędzony z Fag Baile, bo jedyne co robił to szkodził swojej rasie. Aila odprowadziła go na skraj pustyni, dając mu jedynie tobołek z najpotrzebniejszymi rzeczami - kilka ciuchów, trochę jedzenia i parę złotych monet. Pożegnała go słowami:

Wróć jak zmężniejesz.

I tak Acair znalazł się w zupełnie innym świecie, zmuszony porzucić to co doskonale znał. Mimo swojego wyjątkowo ciapowatego charakteru udało mu się sobie zjednać kilka wspaniałych istot - Onyx, Walwan, Pius, Grima czy Akane i Ennis to tylko niektóre z nich. Uważa ich za swoich przyjaciół i nie zamieniłby ich na innych. Wraz z przyjaciółmi przyszła i większa pewność siebie - choć ta nie jest jeszcze na najwyższym poziomie. Pracuje nad sobą i powoli mężnieje.

Spędził czas w niewoli u Helgi. Stracił u niej mały palec od lewej ręki i część swojego łagodnego charakteru. W Kryształowym Lesie zdobył kryształ lodu i uczy się nim władać. Próbuje odnaleźć samego siebie i nie zwariować ze skonfliktowanymi myślami, które ostatnio go nękają. Dalej stawia przyjaźń ponad wszystko, ale zaczyna patrzeć przy tym również na samego siebie.


POWIĄZANIA / DODATKOWE




[Na powiązania i dodatkowe info przyjdzie czas, a dziś ląduje tu z kolejnym chłopem. Kontakt - hangout i e-mail: btc.natsu@gmail.com ]


22 komentarze:

  1. Dla niej i tak miał dobre serce. Fakt, że sama uważała, że był zbyt ufny względem innych, ale to nie zmieniało faktu, że nie znała drugiej tak życzliwej osoby.
    — Przynajmniej cieszę się, że mi zaufałeś kiedyś… nie wiem czy teraz byś to zrobił — uśmiechnęła się do niego krzywo. Westchnęła smutno. Wojna w głowie? Znała to aż za dobrze. — Mankrik mnie adoptował z klatek w Terrze. Myślałam, że to mój ojciec, kocha mnie, ale… zrobił to tylko dla pieniędzy. Byłam dla niego maszyną do robienia pieniędzy, a kiedy przestałam non stop zabijać najdroższe cele i zajęłam się swoim życiem przestałam być przydatna. Sprzedał moje życie dla pieniędzy. Porwał mojego przyjaciela, który się o tym wcześniej dowiedział, zanim mnie ostrzegł. Gdyby nie Gave pewnie by mnie teraz tutaj nie było. Najgorsze jest to, że dalej jest gdzieś na wolności, dycha i chuj jeden wie co dalej zrobi, żeby odzyskać pieniądzę — wyjaśniła po krótce.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  2. — Nie chcę robić na niego zasadzki — powiedziała, odsuwając się od niego. Zagryzła wargi, czując wzbierającą w niej wściekłość. — Nie chce go szybko zabijać, manipulował mną całe moje życie, odsuwał od wszystkich, pchał w najróżniejsze niebezpieczeństwa dla pieniędzy, chcę żeby zdechł w tym złocie — powiedziała zaciskając pięści. — I chcę żeby patrzyli, wszyscy, których skrzywdził po drodze, chcę go upokorzyć, bo czemu nie? — wróciła wzrokiem do brata. — Zabrał mnie z jednej klatki do drugiej, a potem na rok po to, żebym zabiła biologicznego ojca, za którego też wziął sobie pieniądze. Kolejny rok życia, te wszystkie życia, to wszystko… Muszę to zrobić ostrożnie, ale brutalnie. I chcę mu pokazać, że jestem lepsza. Prawie go zabiłam, gdybym nie była skuta kajdanami… muszę mu pokazać kto jest na czyjej łasce zanim zdechnie — opowiedziała mu. No cóż, skoro on stawał się bardziej mroczny, może zaakceptuje też mrok w jej sercu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ennis przekręciła lekko głowę i zmrużyła oczy, skupiając się na tych wyjaśnieniach. Prychnęła śmiechem, gdy przyznał, że chciałby być tak „otwarty” jak ona.
    - Nie życzę Ci tego. Mnie obdarli z godności do cna, nie mam się już czego wstydzić. Nie chcesz wiedzieć co mi robiono… Kiedyś też się wstydziłam… - spojrzała gdzieś w bok. – Teraz już po prostu nie mam czego… - odparła. – Nawet nie pamiętam własnych rumieńców – stwierdziła i wróciła do niego spojrzeniem. – Ty w swoich wyglądasz dość niewinnie i pizdowato, ale niektórzy uznaliby je za urocze – dodała swój oryginalny komplement i zaraz lekko zmierzwiła mu włosy. – Jak już wspomniałam, lubię dziwaków – rzuciła mimowolnie. Sam gest z włosami był dla niej dość nowy, ale widziała do często w Argarze i jakoś tak sytuacja zdała jej się do niego pasować. Na wyjaśnienia dotyczące przyjaźni lekko zmarszczyła czoło. Spojrzała w miejsce „serca”, w które ją dotknął i zaraz znowu w oczy Acaira z wymownym wyrazem twarzy. – I co, i tyle? Chodzi tylko o to by się dobrze przy kimś czuć? Przecież jak się na mnie drzesz i wściekasz to się dobrze nie czujesz, to samo gdy Cię zawodzę… Po co trwać przy kimś kto nas wkurwia? – zerknęła w bok. – I dlaczego w ogóle najbardziej wkurwiają Ci, przy których czujemy się dobrze… - skrzywiła się lekko. Obojętność zdawała się w tym wszystkim dużo łatwiejsza. Z zamyślenia wyrwały ją słowa Aciego i to jak się w nią wkleił. Westchnęła ciężko i ułożyła brodę na jego głowie, obejmując go jednocześnie ramionami. – Zwykle jesteśmy bardzo krytyczni wobec samych siebie, patrz na mnie, nie uważam się za wartościową, a Ty jednak coś we mnie widzisz. Coś dobrego, chociaż nadal nie wiem co… Może i bywasz frajer, a Las nie powinien dać Ci kryształu, ale dał, więc to wykorzystaj – rzuciła. – Korzystaj z tego co życie daje, nawet gdy nie powinno, jebać co powinno, wiele rzeczy powinno być inaczej, ale nie jest – stwierdziła z obojętnością w głosie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  4. Ennis prychnęła pod nosem.
    - Pfy, to się w końcu zdecyduj, czy widać, czy nie widać - odparła, a na to jego dźgnięcie drgnęła lekko i posłała mu nieco zadziorny uśmiech. Pokręciła zaraz głową. - Czasem lepiej się zastanów o co prosisz Aci... - odparła cicho. - Droga, którą przeszłam by taka być była pełna gówna. Nie każdy by ją przeżył - stwierdziła bez ogródek. Czuła, że robi się cieplejszy, a to nie był dobry znak. Odsunęła go od siebie na wyciągnięcie rąk. - Trzeba Cię ogrzać, wlepianie się we mnie nie jest dobrym pomysłem. Zaraz będziesz przeze mnie cały mokry. Trzeba Cię rozebrać - zaczęła ściągać z niego ciuchy. - Nie, nie powiem - oznajmiła. - Jak umrzesz to nigdy się tego nie dowiedzą - dodała sucho. - Masz coś w torbie na przebranie? - zapytała i rozejrzała się dookoła szukając jakiś przydatnych przedmiotów. Słuchała teorii o "zależy" lekko przewracając oczyma. - Tak, tak, teraz się skup na swoim stanie, a nie paplasz - stwierdziła. Nie specjalnie chciała kontynuować ten temat, szczególnie po swoich "wylewnych chwilach", o których starała się z całych sił zapomnieć.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  5. Ponownie prychnęła, ale jakoś tak mimowolnie uśmiechała się pod nosem.
    - Specjalista się znalazł - rzuciła niby z obojętnością. - Mhm, po prostu jeden byt mniej - odparła na jego stwierdzenie co do śmierci. Sama miała do niej dość specyficzne podejście i wiedziała, że cudze próby zmiany zdania w tym temacie niewiele dawały. Spojrzała po Acim z lekką pretensją w oczach. - No właśnie dlatego trzeba Cię ogarnąć - oznajmiła i zaraz parsknęła śmiechem. - Zawsze marzyłam by ujechać gorączkującego - rzuciła przesłodzonym głosem i zatrzepotała teatralnie rzęsami. Ruszyła po jego tobołek i wróciła do niego, pomóc rozebrać się do końca. - Wcale tak bardzo nie lubię seksu, więc spokojnie, nie rzucę się na Ciebie - zapewniła, dalej rozbawiona. Jeden z jego ciuchów wykorzystała by przetrzeć mu ciało, a dopiero później zaczęła pomagać mu ubierać świeże ubrania. - Zaraz Ci zrobię posłanie - jeżeli miał dojść do siebie to leżenie na litej skale nie było dobrym pomysłem. - Bo Ty im masz powiedzieć - odparła i zaraz westchnęła ciężko po czym spojrzała mu w oczy. - Bo Cię... - ugryzła się w język i prychnęła pod nosem - ... uczę życia - posłała mu szeroki uśmieszek, a gdy był ubrany, wstała. - Zaraz wrócę - opatuliła go jeszcze pozostałymi ciuchami, co by miał ciepło. - Idę tylko tu w okolice jaskini, zaraz jestem - dodała co by go uspokoić i wyszła zebrać odpowiednie elementy do swojej konstrukcji.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  6. Ennis nie mogła się powstrzymać i mruknęła lubieżnie, patrząc po jego ciele.
    - Chociaż może... - sugestywnie oblizała usta, ale zaraz się zaśmiała pod nosem. Na słowa o umieraniu dotknęła palcem wskazującym środek jego czoła. - No właśnie, więc jak chcesz żeby o tym się dowiedzieli, to nie możesz umrzeć - stwierdziła prosto. Na kolejne stwierdzenie uśmiechnęła się pod nosem. - Powinieneś, ale się w tym opierdalasz i wolisz uganiać za Walwanem - odparła, patrząc mu w oczy by zaraz wstać. Pokręciła głową i ciężko westchnęła. - Tylko głupi niedźwiedź by tu podszedł, czując mój zapach. Poza tym będę na widoku, wyczuję intruza, szczególnie z Fjelldod - pochyliła się jeszcze nad nim i uśmiechnęła dość znacząco. - Ciekawe czemu mieliby Cię szukać Fjelldodczycy, skoro z Ciebie taki frajer, hmm... - zaśmiała się krótko po czym ruszyła zebrać odpowiednie materiały. Rzeczywiście kręciła się w okolicy, zebrała sporo grubego mchu, pnącza i gałęzie z liśćmi. Poszukała trzech badyli, pasujących na szkielet parawanu i kiedy wszystko już zniosła do jaskini, zaczęła przeplatać mech z liśćmi, by stworzyć "łoże", a resztę planowała wykorzystać do osłony. Zanim jednak skończyła wstała jeszcze by zobaczyć co u Aciego. - O kant dupy te Twoje specyfiki - stwierdziła. Gorączka zdecydowanie mu nie zeszła. Ennis przetransportowała łoże obok Aciego. - Właź, przynajmniej od ziemi nie będzie Ci wiało - pomogła mu się ułożyć. - Nie chce mi się Tobą opiekować, chyba jednak pójdę do źródła i spłynę na zamek Helgi - rzuciła bez ogródek. - Brzmi ciekawiej niż niańczenie... - dodała.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  7. Ennis zatrzepotała teatralnie rzęsami.
    - Moich nawet nie znasz, więc się nie wypowiadaj - zaznaczyła i zaraz przewróciła oczyma. - No normalnie poczułam się dotknięta, liczyłam, że chociaż odrobinkę się wkurzysz i Ci temperaturka skoczy - wróciła do przeplatania liściastych gałęzi przez przygotowane pale. - Najlepiej idź spać, podobno to dobrze robi - rzuciła jeszcze w trakcie roboty.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  8. Ennis spojrzała po nim wymownie.
    - Kiepsko Ci idzie z wykrywaniem prawdy - stwierdziła krótko, a słysząc sugestię uśmiechnęła się pod nosem. - Jesteś kurwa niemożliwy - podsumowała, kończąc swoją małą przeplatankę i zaraz ustawiła przy posłaniu gotowy parawan, dzięki czemu nie było tak czuć podmuchów wiatru wpadających do jaskini. Kiedy konstrukcja już stała En usiadła sobie przy boki Acaira. - Dla jednej osoby będziesz w sam raz na solidne śniadanie. Przetrzymam Cię do rana i wtedy ubiję - oznajmiła, przykładając mu dłoń do czoła. Pokręciła głową i westchnęła ciężko, a po tym chłodną dłoń wsunęła mu na szyję i ułożyła przy karku, co by go ochłodzić. - Gorączka to dobry omen, ale Twoja robi się zbyt wysoka. Powinniśmy Cię schłodzić. Gdzie teraz się pochowały te Twoje niesamowicie pomocne sople lodu co? - zapytała z nutką sarkazmu w głosie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  9. Ennis spojrzała po krysztale chłopaka, mimo, że klejnot nie był jej czuła go wyraźnie, zupełnie jakby Aci trzymał w dłoniach jakąś żywą istotę. Zostawiła swoje odczucia dla siebie, ciężko w sumie było się na nich skupić, gdy nagle otoczenie zamarzło.
    - Kurwa mać! - zerwała się dość gwałtownie. Jako istota ociekająca wodą poczuła i na własnej skórze działanie chłodu. Zmarszczyła gniewnie czoło, patrząc na błyskotkę. - Nie polubię się z Twoim kamieniem - stwierdziła i rozmasowała sobie dłoń, bo ta trzymana przy karku chłopaka odrobinkę jej przymarzła. Kobieta spojrzała po palenisku i westchnęła głośno. - Idealnie, po prostu bajka... - mruknęła i ruszyła do wyjścia z jaskini, co by nanieść nowego opału i na nowo wzniecić ogień. Nie brakowało w tym przeklinania w różnych językach. - Trzeba było się nie ruszać z Argaru - mruknęła do samej siebie z lekkim grymasem na twarzy.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  10. [bez przesady, widziałam gorsze xD]

    Ennis siedziała w ciszy przy palenisku, przypomniała sobie, że dziś nie jadła, jednak postanowiła przerzucić polowanie na następny dzień. Nie pierwszy raz pójdzie spać głodna. Stróżowała długi czas, a kiedy w końcu poczuła zmęczenie, ułożyła się za Acairem i lekko objęła go ramieniem. Wątpiła, że jest w stanie dać mu jakiekolwiek większe ciepło, ale... Chyba odrobinę zatęskniła za tymi przytulanymi nocami. Prychnęła pod nosem na własne myśli. Żałosne... Pokręciła głową z niedowierzania, ale na szczęście w miarę szybko zasnęła.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  11. Pobudka Acaira zbudziła i Ennis, w takich sytuacjach spała bardziej czuwając, odpoczywała, ale nie zapominała o ewentualnych zagrożeniach.
    - Uch… - mruknęła kiedy chłopak wtulił się w nią mocniej. Wypuściła głośniej powietrze i zerknęła na niego. No i po co to robiła? Zdrowy rozsądek podpowiadał, że lepiej byłoby dla niej, gdyby na nikim jej nie zależało… Tyle, że ostatnio coś dziwnego przysłaniało jej zdrowy rozsądek… Zamyślona nawet nie usłyszała własnego brzucha, ale dźgnięcie skutecznie sprowadziło ją na ziemię. Drgnęła wyraźnie i rzuciła Aciemu wymowne spojrzenie.
    - Zaraz pójdę… - zapewniła. Tak, powinna zjeść, tu akurat nie zamierzała się spierać. Spojrzała jeszcze uważniej po dzieciaku, wyglądał na obolałego. Zacisnęła lekko usta i powoli wstała, a kiedy przysunął jej owoce spojrzała po nich niepewnie. – No niech Ci będzie… - złapała jeden i ugryzła. – Będę miała na drogę… - bąknęła po czym złapała jego bukłak. – Uzupełnię przy okazji… - dalej mruczała pod nosem. Odwiązała swój bukłak i zostawiła Aciemu. Tam wody nie brakowało. Ruszyła w stronę wyjścia by ruszyć sobie na małe polowanie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy wracała do jaskini poczuła specyficzny zapach przy nosie. Obcy… Ktoś ewidentnie ruszył ich śladem. Krwawiący Acair zostawiał ich całkiem sporo, a i ona nie dbała o zacieranie ich, gdy pomagała tu dotrzeć dzieciakowi. Cóż… Polowanie i uzupełnienie bukłaków na szczęście nie zabrało jej zbyt wiele energii. Podobnie jak dostrzeżenie czającego się zwiadowcy. Najwyraźniej lód, który pojawił się nagle w wejściu ich schronienia zbił Fjelldodczyka. En wyraźnie czuła ekscytację osobnika, a jednocześnie widziała jak ciało mu się spina. Miałby całkiem niezłą nowinę do przekazania, gdyby nie fakt, że Rybka go zauważyła. Nie potrzebowała wiele i Acair mógł usłyszeć zza ściany lodu odgłosy typowe dla pojedynku. Zaraz jednak zapanowała cisza, ktoś zbliżył się do lodowej ściany, a po tym odbił w niej się krwisty ślad. Ennis przyłożyła odcięty łeb ofiary do lodu, by ciepłą krwią naruszyć jego wierzchnią warstwę. Zaśmiała się delikatnie.
    - To będą zajebiste freski, jedyne w swoim rodzaju – rzuciła żartobliwie, zaraz jednak odrzuciła łeb na bok i wycelowała silną wiązką wody w ścianę, tak by ją w jednej części rozwalić. – Przy odpowiednim ciśnieniu Twój lód guzik może przy mojej wodzie – wsunęła głowę do środka i spojrzała na chłopaka osuniętego pod ścianą. – Ja pierdolę, Acair… Nie każ mi cofać pochwał skierowanych w Twoją stronę… - podeszła do niego i szturchnęła nogą po czym pomachała mu świeżą rybą przed nosem. – Chcesz amciu? To ruszaj dupę… Czekam przy palenisku – oznajmiła z szerokim, słodziutkim uśmiechem i poszła do ognia, by przygotować mu jedzenie. Sama zdążyła się już posilić.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  13. To jego wysokie C bolało w uszy, na szczęście jednak kiedy wydał ten dźwięk ściana lodu jeszcze ich dzieliła, więc było to całkiem znośne.
    Przygotowanie ryby nie było jakieś bardzo problematyczne, więc En już zaraz siedziała przy ogniu z nabitym na patyk jedzeniem.
    - To się okaże, czy nie zjesz. W swoim stanie łatwo zapomnieć o głodzie - stwierdziła. Wiele razy sama doświadczyła czegoś takiego. - Organizm walczy z uczuciem głodu, ale kiedy w końcu jedzenie trafia w usta, nagle apetyt rośnie. Poza tym... Jak nie zjesz teraz to będzie na później, upieczona ryba tak szybko się nie psuje - oznajmiła i spojrzała po nim krytycznym wzrokiem. - Co odwaliłeś, że Fjelldodczycy Cię szukają? - posłała mu łobuzerski uśmiech.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  14. Ennis skupiła się na pieczeniu ryby, dając Acairowi przetrawić to co trawił, bo ewidentnie było widać, że coś jest na rzeczy. Kiedy w końcu zabrał głos, spojrzała na niego w milczeniu. Dała chłopakowi powiedzieć wszystko co miał na tą chwilę do powiedzenia i z nieco zadziornym uśmiechem przytaknęła mu głową.
    - Wiedziałam, że masz ten cały śmieszny „potencjał”, gdy tylko zobaczyłam Cię u Walwana. Dość niespodziewane, że znowu wziął ucznia, musiałeś mieć „to coś”, skoro się zgodził – zaśmiała się lekko i wyciągnęła z sakwy zmięty, zakrwawiony pergamin, który położyła przy Acairze na ziemi. Był to list poszukiwawczy z podobiznami Aciego i Walwana. – Miał to przy sobie, nasz… kolega – obejrzała się na głowę leżącą dalej w okolicy wejścia. – Zdecydowanie Helga chce wiedzieć „jak to robić” – oznajmiła, patrząc uważnie po chłopaku. Wyglądał tak jakby miał zaraz rzygać.
    - Cóż, Helga zrobiła sobie ze mnie wroga, a skoro zależy jej na Twojej osobie, to bardzo chętnie przyczynię się do tego, by Cię nie dopadła – oznajmiła z szerokim wyszczerzem. No bo przecież nie mogło chodzić o to, że jej po prostu na Acim zależy i nie chce by ktokolwiek go dopadł, prawda? Przewróciła oczyma na własne myśli i zatrzepotała teatralnie rzęsami. – Tak więc przy mnie jesteś bezpieczny i… - spojrzała na rybę, która była już prawie gotowa, wzruszyła ramionami - … jak będzie dane mi spotkać Walwana to go przeproszę… W końcu i jego Helga planuje dopaść, a ja nie zamierzam być z tą suką jakkolwiek powiązywana – chrząknęła i przysunęła do siebie rybę, co by zdjąć ją z patyka, a potem podać na kawałku liścia Acairowi. – Żryj… - rzuciła dość sucho, co by nie było, że jest przesadnie miła.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  15. Ennis spojrzała po Acairze unosząc jedną z brwi.
    - Nie słyszałeś o Claeysie? - prześlizgnęła wzrokiem po chłopaku. - No tak, Ty przecież nie robisz rozeznania, po prostu kogoś poznajesz i nagle bezgranicznie ufasz - prychnęła pod nosem, kręcąc przy tym głową. - No i gdzie jest ta cała Grima? Chadzał z nią na takie podróże jak ruszył z Tobą? Tej całej Grimie dał raczej zajęcie, co nieco pouczył i puścił w swoją stronę... - stwierdziła, a słysząc o córce przewróciła oczyma. Nawet nie skomentowała tego fragmentu wypowiedzi. Macierzyństwo i dzieci zdecydowanie niebyły czymś o czym chciała rozmawiać. - Historia mówi, o pierwszej miłości wielkiego Walwana. Twój kochany przyjaciel szedł po niesamowitą wręcz rozpoznawalność, ale to co stało się z Claeysem sprawiło, że zaszył się w swojej norze i spory czas stronił od towarzystwa. Skupił się na rodzince i pacjentach, pomagał potrzebującym i tyle - wzruszyła ramionami. - Claey był jego uczniem, a z czasem stał się słodziutkim kochankiem - Ennis zatrzepotała teatralnie rzęsami. - Sporo się od Walwiego nauczył, ale koniec końców wykorzystał zdobytą wiedzę na rzecz Fasarii. Podobno nawet wyszło, że od początku to planował - włożyła jakiś kijek w palenisko i zaczęła się bawić żarem. Parsknęła na pytanie o wygląd. - Chwilowo to nawet gorzej - uśmiechnęła się pod nosem, zaraz uważniej go obserwując. Nie podchodziła, po prostu go obserwowała. Uniosła oczy do nieba i westchnęła na kolejne pytanie. - Chyba już powiedziałam, nie? Jak go spotkam, to tak... - wróciła wzrokiem do paleniska, dalej grzebiąc w nim patykiem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  16. Patrzyła na niego z politowaniem w oczach.
    - Mhm, bo szumowiny to zwykle są "takie dobre" bez powodu - zakpiła sobie i wzruszyła ramionami. - Raczej nie często się zmieniają - dodała. Po opowiedzianej historii patrzyła na Acaira uważnie. Chłopakowi musiało naprawdę zależeć na różowowłosym... Nawet ją ciekawiło jak to było... Jak byłoby czuć do kogoś coś tak intensywnego? Odepchnęła od siebie te myśli i zacisnęła lekko zęby i trochę intensywniej wbijała patyk w palenisko.
    - Mhm, dałeś dupy jak nic - przyznała mu i przytaknęła głową. - Wiedziałam gdzie uderzyć by naprawdę zabolało, ostrzegałam - oznajmiła i zaraz wyraźnie zmarszczyła czoło. - Co? Po co? Pewnie nawet Cię nie wysłucha... Oni zawsze tak mają, wiedzą swoje, tworzą swoje teorie i nawet nie zapytają, bo kurwa wszystko już wiedzą tacy są domyślni! - aż wstała z kucek i zirytowana spojrzała po Acairze. Prychnęła śmiechem na jego popędzanie. - O no jasne, rzuć wszystko - ruszyła się tak by zajść mu drogę, rozłożyła ręce szeroko. - Nigdzie kurwa nie idziesz! Ledwo się trzymasz na nogach! Nawet nic nie zjadłeś! - zrugała go wściekła. - Po jakie licho zapierdalałam po tą rybę, hm?! Masz zjeść i dojść do siebie, dopiero wtedy gdziekolwiek ruszymy! - dodała, grożąc mu palcem. Zaraz ponownie zmarszczyła czoło i spojrzała na ten swój palec. Co ona właściwie teraz robiła?

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  17. Prychnęła pod nosem na jego stwierdzenie, ale nic nie powiedziała, jedynie przewróciła oczyma. Ten jego nieudany uśmiech skomentowała posłaniem kolejnego pobłażliwego spojrzenie w stronę Aciego. Nawet tego nie potrafił dobrze zrobić. Pod wpływem uderzenia odwróciła głowę w jedną stronę i chwilę zostawiła ją w tej pozycji, powoli wróciła spojrzeniem do chłopaka, jej oczy zdawały się w tej chwili bardzo puste. Szybkim ruchem złapała gardło, po którym przejechał palcem. Jej szpony naruszyły delikatnie skórę, zostawiając na niej ślady. - Lepiej się módl bym Ci w najbliższej przyszłości za to nie oddała - syknęła. - Uderz mnie raz jeszcze, a sama Ci to gardło podetnę lub z rozkosznym uśmiechem będę patrzeć jak sam je sobie podcinasz. Nie jestem Tobą, moją sympatię można szybko stracić - dodała chłodno i wtedy go puściła. - Ostatni raz cokolwiek dla Ciebie upolowałam - stwierdziła, gdy oznajmił, że nie zje tego posiłku. Nadal czuła buzującą krew i tylko jakimś cudem nie skrzywdziła Aciego, a kiedy ten wpadł w jej ramiona i się rozkleił... zesztywniała. Zupełnie nie miała pojęcia co myśleć o całej tej sytuacji. W końcu jednak zdrowy rozsądek wziął górę... Ennis dała mu chwilę na wylanie łez, ale zaraz złapała za ramiona i odepchnęła od siebie. - Skoro tak, to ruszaj dupę... - rzuciła, ruszając po swój tobołek. - No raz, raz... I nie próbuj zostawać w tyle - bąknęła po czym chlusnęła wodą w palące się ognisko, a po tym ruszyła w stronę wyjścia.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  18. Również patrzyła mu w oczy.
    - Ta nutka sympatii, którą jeszcze wobec Ciebie mam, jeszcze... Tylko ona mnie powstrzymuje - odparła zgodnie z prawdą. Cały dygotał od tych wszystkich emocji, jak na ofiarę przystało. Ona już od dawna tak nie dygotała. Uśmiechnęła się pod nosem na jego słowa o bólu. - Ból to dla mnie nic nowego, zawsze o jedną słabość mniej, a swoje słabości akurat lubię eliminować - zapewniła. Zdawała sobie sprawę, że śmierć Acaira nie przeszłaby bez echa, nawet dla niej, ale były też inne priorytety, których dla samej siebie obiecała już nigdy więcej nie naginać.
    Kiedy już szli, z początku jej krok był dość szybki, dopiero po chwili, gdy emocje odrobinę opadły, wtedy nieco zwolniła, pozwalając by w końcu Acair ją dogonił.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  19. Ennis w tym wszystkim powoli zwalniała, ostatecznie szła tak, by Acair był jedynie kilka kroków za nią. Nie zamierzała go zagadywać, więc zaczęła sobie nucić pod nosem jakieś melodie, a kiedy złość całkiem już ją opuściła to nawet lekko sobie podrygiwała do nuconych melodii. Tu się okręciła, tam zawirowała dookoła jakiegoś krzaka, a zaraz ucałowała odstającą gałąź drzewa, dziękując za taniec i w rozbawieniu szła dalej.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  20. Droga do rzeki zeszła im w milczeniu, chociaż Ennis zdecydowanie nie była cicha, bo jej tańce i wygibasy trwały właściwie całą drogę. Uspokoiła się dopiero wtedy, gdy w tle zaczął być słyszalny wartki nurt rzeki. Obejrzała się na Acaira z przenikliwym spojrzeniem i szerokim uśmiechem.
    - Zobaczymy co pamiętasz z lekcji o budowaniu tratwy. Tak się wyrywałeś do wędrówki, więc zrobienie jej pozostawiam Tobie. Ja wprowadzę jedynie istotne poprawki - stwierdziła. - Nie spiesz się, wypłyniemy i tak najwcześniej jutro rano. Nim uda Ci się coś stworzyć zrobi się już ciemno, a w takiej rzece w noc się nie płynie - dodała, zdejmując z siebie plecak. Kucnęła przy tobołku i zaczęła rozwiązywać rzemyki, by wyciągnąć z niego niewielki nożyk. Nie był jej, dostała go na tą wędrówkę i osobiście uważała, że z czasem musi go oddać. Przejechała kciukiem po rączce noża. Wolała nie przyjmować sentymentalnych prezentów, a jednak coś sprawiło, że miała ten nóż w plecaku, tak samo jak i bransoletkę, którą otrzymała od Orianny. W końcu nigdy nie wiadomo i biżuteria mogła się przydać by ją sprzedać w razie potrzeby, prawda? Oczywiście, że tylko dlatego miała te rzeczy przy sobie, bo mogły się przydać... Wstała z nożem w ręce. - Ja w tym czasie przygotuję nam jakiś szałas - oznajmiła.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwadze Ennis nie uszło, że chłopak ledwo daje radę, ale sam chciał ruszać, to niech teraz cierpi.
    - Ojej, czyżby jednak Ennis miała rację i zbyt szybko zdecydowałeś się na tą wędrówkę? - rzuciła swoim słodziutkim głosikiem i z udawanym przejęciem złapała się za serce. - No jak mi przykrooooo - zatrzepotała rzęsami i prychnęła zaraz pod nosem. Nie przerywała jednak swojej pracy, cięła gałązki i dalej szykowała im dach nad głową.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  22. - A przepraszam bardzo gdzie Twoja uważność? Dość jasno przedstawiłam plan, ja mogę spłynąć bez tratwy, ale Tobie przeżycia to nie gwarantuje - fuknęła pod nosem. Skoro była opcja się do czegoś poprzyczepiać, to jakby mogła nie skorzystać z takiej okazji.
    Kiedy padł na kłody przerwała swoją pracę i westchnęła ciężko.
    - Co za kurwa miernota... - uniosła spojrzenie do nieba i rzuciła kilka srogich przekleństw w różnych językach. Dopiero po chwili zbliżyła się do nieprzytomnego i układając mu stopę na policzku, przekręciła głowę, co by ocenić czy w ogóle dycha. Żył. Kucnęła przy nim. - To chyba odpowiedni czas by pożyczyć sobie Twój kryształ - szepnęła mu nad uchem. - Nie masz nic przeciwko? Ojej, jaki Ty słodziutki - zachichotała i ruszyła do tobołka Aciego, by go przeszukać. Tak po prawdzie szukała resztek ryby, by zabrać je ze sobą do szykowanego szałasu, a tam podjadać w trakcie roboty.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń

^