Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

W labiryncie myśli, odnajdę siebie...


 ACAIR

20 lat | pochodzi z Fag Baile | Lerodas (terminuje u Walwana) | 178 cm


Acair przyszedł na świat 20 lat temu w Fasach. W małej, biednej (jak wszyscy mieszkańcy Fag Baile), ale za to kochającej się rodzinie. Jego matka należała do Poszukiwaczy, którzy niemal każdego dnia narażali swoje życia, żeby przynieść trochę jedzenia czy odkryć kolejne źródełko wody. Ojciec  - walczył o ich przetrwanie wraz z zamieszkującymi tę krainę - Liubhairami. Natomiast jego starsza siostra - Aila - szybko okazała się mieć talent do leczenia. Została wybrana na uczennicę jednego z wyżej postawionych Uzdrowicieli. Szczęście ją wtedy rozpierało.

On sam nie należał do najbardziej przydatnych osobników płci męskiej. Miał dwie lewe ręce - więc za walkę się nie zabierał, potrafił zgubić się w drodze z jednego tunelu do drugiego, a kiedy próbował utworzyć lek - przypadkowo zatruł wszystkich swoich rówieśników. Przywarła do niego łatka nieogarniętego gówniarza, któremu lepiej nie dawać żadnego poważnego zadania.

Acair wstydzi się swojej niemocy do tego stopnia, że nie zauważa swych dobrych punktów. Bo co z tego, że jego wzrok jest lepszy niż niejednego Wojownika, włada biegle większością języków używanych w Mathyr i co z tego, że potrafi chodzić tak bezszelestnie, że żaden Liubhair nigdy go nie wywęszył - a jeden wyłonił mu się pod stopami i zostawił w spokoju (chłopak uznał to po prostu za łut szczęścia), jeśli we wszystkich innych dziedzinach był beznadziejny?

Jego rodzice, dopóki żyli, bronili go przed wyrzuceniem z Fag Baile, ale kiedy zabrała ich śmierć, Mędrcy nie pozostawili mu złudzeń. Nawet Aila się za nim nie wstawiła. Został wypędzony z Fag Baile, bo jedyne co robił to szkodził swojej rasie. Aila odprowadziła go na skraj pustyni, dając mu jedynie tobołek z najpotrzebniejszymi rzeczami - kilka ciuchów, trochę jedzenia i parę złotych monet. Pożegnała go słowami:

Wróć jak zmężniejesz.

I tak Acair znalazł się w zupełnie innym świecie, zmuszony porzucić to co doskonale znał. Mimo swojego wyjątkowo ciapowatego charakteru udało mu się sobie zjednać kilka wspaniałych istot - Onyx, Walwan, Pius, Grima czy Akane i Ennis to tylko niektóre z nich. Uważa ich za swoich przyjaciół i nie zamieniłby ich na innych. Wraz z przyjaciółmi przyszła i większa pewność siebie - choć ta nie jest jeszcze na najwyższym poziomie. Pracuje nad sobą i powoli mężnieje.


POWIĄZANIA / DODATKOWE




[Na powiązania i dodatkowe info przyjdzie czas, a dziś ląduje tu z kolejnym chłopem. Kontakt - hangout i e-mail: btc.natsu@gmail.com ]


21 komentarzy:

  1. Na cios wyraźnie zdębiała i zaraz pomasowała miejsce, w które ją trzepnął. Poczuła się jak skarcona, mała dziewczynka... Nie raz widziała podobne gesty kierowane w stronę niesfornych dzieci. Uśmiechnęła się mimo to pod nosem i nawet prychnęła cichym śmiechem na ten objaw oburzenia.
    - Przypominam, że to też Twój wychodek, a po moich seksualnych doświadczeniach zastanowiłabym się na Twoim miejscu do jak obrzydliwych rzeczy jestem zdolna - kłapneła zębami przed jego palcem i uśmiechnęła się znacząco. W końcu kto powiedział, że wybierze stosowne miejsce na tego typu wypróżnianie?
    Obserwowała poczynania chłopaka z lekkim uśmiechem, a słysząc pytanie zaśmiała się krótko.
    - Ja i pustynia? Raczej unikałam miejsc, w których ciężko o wodę. Teraz nie mam z tym takiego problemu, ale wcześniej zależało od niej moje życie - przyznała, bo chociaż zwiedziła wiele miejsc, to w takie rejony się nie zapuszczała. - A co? Chcesz mnie przedstawić rodzinie? - zapytała z lekkim przekąsem w głosie i zatrzepotała teatralnie rzęsami. - Idealna narzeczona, nie ma co - rzuciła żartobliwie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  2. Przewróciła oczyma zaraz, gdy wspomniał o jej stanie, a rękę którą skierował do brzucha odtrąciła, marszcząc przy tym czoło.
    - Świetnie, to może jednak poproszę tej mikstury, problem byłby szybciej z głowy - bąknęła. - Niestety odwodnienie mi raczej nie grozi... - dodała, wzruszając ramionami i wyciągnęła w stronę chłopaka swoje przedramię, na którym skraplały się kropelki wody. - Pobieram wilgoć z powietrza - przyznała. Aci w końcu lubił takie nowinki.
    Słysząc o rodzinie przekręciła głowę, tak, coś jej tam kiedyś wspominał.
    - A na co Ci jej zachwyt? - zapytała unosząc jedną z brwi i zaraz wzruszyła ramionami. - Jak chcesz to mogę się dowiedzieć co tam się dzieje - zerknęła na patelnię i przejechała palcem po wierzchu dania by go zaraz posmakować. Pachniało naprawdę dobrze.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  3. Walwan zaśmiał się krótko na jego stwierdzenie.
    - Drogi Acairze, nigdy nie przestanę ich parzyć, nawet gdy jakimś cudem przerośniesz mnie w tym temacie - puścił mu oko. - Ale dziękuję, chociaż nie ukrywam, wielką przyjemność sprawiłoby mi wyedukować godnego siebie następce - przyznał z uśmiechem. Nie miał parcia by być najlepszym, kiedyś w końcu przyjdzie jego czas, prędzej lub później, a on chciał by ta wiedza nie uleciała w przestworza.
    Słysząc decyzję chłopaka kiwnął głową, to było jego odkrycie, więc i jego decyzja, nie zamierzał się z tym sprzeczać. Jedynie na obawy położył dłoń na ramieniu chłopaka.
    - Po świecie chodzą istoty, które zabijają za nic, nie warto trapić się takimi myślami Acairze. Wina będzie Twoja, gdy to Ty zabijesz, gdy naślesz kogoś, by to zrobił. Słowo nie zabija, nie takie, ale rozumiem obawy. Ja nic nie powiem, Twoja tajemnica jest u mnie bezpieczna - podzielił się swoją teorią i zaraz uśmiechnął nieco zaczepnie. - O mnie się nie obawiasz? Dobrze, że nie mam dzieci, inaczej ominęłaby mnie tak intrygująca nowina - zaśmiał się krótko.

    Wan

    OdpowiedzUsuń
  4. Patrzyła po nim bez zmian wyrazu twarzy, gdy ten raczył ją szczenięcym wzrokiem. Nic na to nie poradzi, że nie chce tego, ani żadnego innego dziecka. Nie było jej nawet przykro z tego powodu. Całe szczęście Acair nie wszedł w temat, a skupił się na skraplanej wodzie. En rozluźniła się, gdy chłopak przesunął palcem po skórze. Uśmiechnęła się kącikiem ust.
    - Tak, nie są, chociaż nawet mnie ciekawi jak by to było przy wysiłku. Nie miałam czasu i warunków by się temu lepiej przyjrzeć - przyznała, a na stwierdzenie o pragnieniu prychnęła cicho śmiechem. - O ile ten ktoś nie brzydziłby się zlizywaniem wody z mojej skóry, chociaż przy ryzyku odwodnienia to pewnie nikt by nie oponował - rzuciła rozbawiona. Lekko zmarszczyła czoło na jego wspomnienie o wędrówce.
    - Do Fasach? - trochę się zdziwiła, jednak zaraz zerknęła na talerz i kiwnęła głową. - Dzięki i... wzajemnie - sięgnęła po naczynie, odprowadzając chłopaka wzrokiem. Nie zamierzała dopytywać, ale po chłopak miałby tam iść? Tu wydawał się jakiś taki o wiele pogodniejszy, taki "na miejscu".
    Walwan przyjął talerz od Acaira i podziękował. Zrobił sobie przerwę, przysiadając na pieńku i zajadając. Uśmiechnął się do chłopaka tajemniczo, ten miał dość ciekawych znajomych. Czuł, że będzie o czym rozmawiać w zaplanowanej wędrówce.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze kęsy jajecznicy wzięła do ust, gdy Acaira przy niej nie było, a gdy wrócił ruszyła za nim do pokoju. Rozejrzała się po pomieszczeniu podjadając jajka, a gdy chłopak zaczął mówić o wyprawie, spojrzała na niego i usadowiła tyłek na łóżku. Zmrużyła lekko oczy i przekręciła głowę na bok, słysząc o swoim świecie, a gdy Aci zaczął gubić się we własnych wyjaśnieniach, zaśmiała się krótko.
    - Jeszcze nikt mi nigdy nie powiedział, że jestem pięknym robalem - posłała mu zadziorny uśmiech. - Tak, chcę Ci pokazać coś z... mojego świata. Lubisz te wszystkie zgadywanki i tajemnice, więc nieco Cię wykorzystam, jak to na mnie przystało - dodała ze specyficznym błyskiem w oku. Wsunęła jeszcze dwa widelce jajecznicy i położyła talerz na najbliższy blat, krzyżując spojrzenie z Acim.
    - Nie zamierzam robić Ci krzywdy, bez obaw - uznała, że może lepiej warto to zaznaczyć, chociaż wiedziała, że uchodzi raczej za mało wiarygodną.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  6. Uśmiechnęła się nieco szerzej na jego reakcję, bywał doprawdy uroczy. Zaśmiala się krótko na wzmiankę o bólu.
    - Czy ja wiem, z tego co pamiętam ból zadawany przeze mnie znosiłeś całkiem dzielnie - przypomniała mu, nadal z tym samym uśmiechem. Pokręciła głową na jego pytanie. - Nic nie musisz brać, a dowiesz się jak już będziemy na miejscu. Nie będę nic opisywać, to może zmienić odbiór zjawiska - stwierdziła krótko i pochyliła się jeszcze do jajecznicy, by skubnąć jeszcze kawałek.
    - Dobra - wydała werdykt. - Teraz bez obaw zjem przygotowaną przez Ciebie rybę - dodała z przekąsem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  7. Uśmiechnęła się pod nosem i lekko zaśmiała, przytakując mu głową.
    - Tak, inny, zdecydowanie - przyznała. Ona akurat rozumiała, poznała w swoim życiu co najmniej kilka różnych rodzajów bólu.
    Na wzmiankę o rybie spojrzała po Acim i posłała mu niewinny uśmieszek.
    - Bez obaw, zajmę się ich oczami na własną rękę - teatralnie zatrzepotała rzęsami. - Mi nie przeszkadzają, chociaż może dlatego, że mało kiedy w ogóle zdążę im w oczy spojrzeć - zachichotała i zadowolona rozłożyła się na łóżku, przywierając do niego plecami. Jedynie głowę miała zwróconą w stronę Aciego.
    - To na rzecz tego miejsca odpuściłeś Zamtuz? - zapytała z subtelnym uśmiechem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  8. Walwan zaśmiał się gardłowo.
    - Acairze... Chodzę po tym świecie już wystarczająco długo i mam na tyle sporą wiedzę, że jeżeli zechcą to mogą mnie złapać z set różnych innych powodów - zauważył rozbawiony jego przerażeniem. Nie specjalnie przejął się emocjonalną reakcją Aciego, po prostu rozstawił przygotowane zioła i sam zajął swoje miejsce przy stole, by zaraz zacząć spokojnie jeść.
    - Dobrze, poproś, ale pod jednym warunkiem... - spojrzał na chłopaka z przenikliwym spojrzeniem i wgryzł się w swoje pieczywo. - Jak chcesz mi wymazywać pamięć, to mają mi z niej wymazać i Ciebie - zaznaczył po przeżuciu chleba.

    Walwan

    OdpowiedzUsuń
  9. Spojrzała po nim z kpiącym uśmieszkiem.
    - Nie byłam Ci tam do niczego potrzebna... Ze mną czy beze mnie zarobiłbyś tyle samo, no... - zaśmiała się krótko - ... może troszkę więcej - rozciągnęła się na łóżku i mruknęła zadowolona. Ułożyła się na brzuchu z dłońmi pod głową i przymknęła oczy zaraz po słowach o tutejszych mieszkańcach. - Ludzi... Istot... czy raczej jakiejś konkretnej istoty? - uchyliła powiekę zerkając na chłopaka i jego rumiane policzki. Co jak co, ale takie gesty błyskawicznie zauważała.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  10. Wygięła się lekko w łuk, gdy ją dźgnął i zaraz spojrzała po nim nieco pochmurniej. Słysząc znowu coś o przyjaciołach zmarszczyła czoło, a kiedy zabrał poduszkę zacisnęła tylko usta w wąską kreskę. Odwróciła się na bok i oparła głowę na zgiętej dłoni.
    - Nie ogarniam - przyznała, ale nie wyglądała na taką co by się tym przejęła. - To właściwie jak robią przyjaciele? - zapytała lekko unosząc brew. Słuchała dalej, ale gdy wspomniał o Piusie lekko przewróciła oczyma i przekręciła się na plecy, przymykając przy tym oczy. Uśmiechnęła się nikle, gdy wspomniał tutejszego gospodarza i uniosła powieki by spojrzeć po chłopaku.
    - Czyli jednak nie kłamali, gdy mówili, że to widać, gdy ktoś znajdzie swoje miejsce - stwierdziła. - Po Tobie widać - uśmiechnęła się do niego lekko.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  11. Znowu po nim spojrzała.
    - Nie kojarzę byś kiedykolwiek meldował mi, że wybywasz z Zamtuzu, nawet kiedy tam pracowałam - zauważyła, a gdy wspomniał o byciu obok poczuła dziwne ciarki przy plecach. "Nie zawsze"? To całe przyjacielowanie brzmiało w jego ustach dość poważnie. Westchnęła ciężko na wspomnienie jej poczynań.
    - Gdybym wiedziała, że tak to wszystko wyjdzie to listu by nie było - wzruszyła ramionami z miną bez wyrazu. - Więc chyba jednak nie miałam takiego fuksa - dodała. Intencje były inne, ale plan nie wyszedł, cóż, nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz zjebała jakąś relację. Znowu westchnęła i spojrzała na Acaira.
    - Jasne, postaram się, ale nic nie obiecuję... Moje plany bywają dość... Spontaniczne. Nie zawsze będzie mi się opłacało nadrabiać drogi, by o czymś Ci powiedzieć - stwierdziła bez ogródek i zaraz podniosła się do siadu i przekręciła głowę. - Ewentualnie stosuję taką jedną metodę z... no innymi znajomymi - posłała mu tajemniczy uśmiech. - Mamy wyznaczonych kilka miejsc i zostawiamy tam sobie informacje, wymieniamy się nimi gdy nie możemy się spotkać. Jak chcesz to... Ym... - znowu wzruszyła ramionami. - No możemy sobie takie miejsce znaleźć - wypuściła głośniej powietrze. - Tak w razie co... Gdybym przepadła czy... Ty - lekki grymas zawitał na jej twarzy, zamyśliła się, ale szybko wróciła na ziemię. Co to znaczy?
    - A skąd ja mam wiedzieć? - prychnęła cicho śmiechem. - W teorii to podobno miejsce, gdzie czujesz się... chciany? Kochany? Potrzebny? Przydatny? Gdzie Ci po prostu dobrze... W teorii można mieć kilka takich miejsc... albo ani jednego - klapła plecami na pryczy i ponownie przymknęła oczy.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet nie ukrywała zaskoczenia. Zostawiał karteczki? Chyba nigdy na żadną nie trafiła, ale... Co tu kryć, nigdy się nie spodziewała... Otrzymywała głównie liściki od klientów, a te mało ją obchodziły. Nie miała przyjaciół więc...
    Patrzyła w sufit.
    - Pewnie je zwiało... Czy coś... - podsumowała i przekręciła głowę by znowu utkwić spojrzenie w Acairze. Na jego uśmiech odpowiedziała własnym, delikatniejszym. Tak, wie dokąd, ale miło, że nawet mu się spodobał pomysł z miejscówką. Super tajna... aż uśmiechnęła się trochę szerzej. Trochę jakby serio cofnęła się w czasie i była beztroskim bachorem, który chowa badziewne wisiorki po kątach wraz z przyjacielem. Znowu spojrzała w sufit. Można mieć kilka?
    - Nie wiem Aci... Ale... To chyba brzmi dobrze, nie? Świat jest tak wielki, że chyba lepiej mieć kilka takich miejsc. Jedno jedyne brzmi dość... ograniczająco. Nie wiem jak Ty, ale ja lubię wolność i jak najmniej ograniczeń - znowu na niego spojrzała i słabo się uśmiechnęła.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  13. Zmrużyła lekko oczy, gdy wspomniał o logicznych i normalnych zasadach. Czy ona kiedykolwiek otaczała się wśród takich. Które właściwie można było uznać za właściwe? A te logiczne? Zachichotała pod nosem. Śniadanie... Nigdy nie miała okazji doświadczyć takich zasad.
    - Chodzi o to do czego jesteś potrzebny - stwierdziła by znowu spojrzeć w sufit. Pozwoliła by się do niej przytulił, ale zaraz zmieniła pozycję, lądując na Acairze okrakiem. Zawisła nad jego twarzą, prawie stykając się z nim nosem i patrząc prosto w oczy. - Mnie potrzebowali do zaspokajania własnych potrzeb. Różnych... - szepnęła uśmiechając się pod nosem. - Podziękuję za taką przydatność i pomoc - dodała tuż nad jego uchem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  14. Uśmiechnęła się do niego delikatnie.
    - W idealnym świecie może i tak. Kiedy od małego Cię tresują, cóż, wtedy nie jest to już tak oczywiste - stwierdziła głaszcząc lekko policzek Aciego. - Ale nie przejmuj się, nawet się cieszę, że tego nie wiesz. Wystarczy, że ja wiem - przyznała, a gdy wspomniał o decyzjach zaśmiała się krótko. - Teraz już decyduję, kosztowało mnie to jedynie dwadzieścia osiem lat i śmierć. Jak dobrze pójdzie to niedługo w pełni poczuję smak wolności. Stworzę własne zasady, których będę przestrzegać po swojemu lub nie stworzę wcale - posłała mu tajemniczy uśmiech i sama delikatnie musnęła usta chłopaka, by zaraz po tym ułożyć policzek na jego torsie. - Bez obaw, to nic zobowiązującego, potraktuj tego całusa jak symboliczną obietnicę - dodała cicho z delikatnym uśmiechem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  15. Przytaknął mu.
    - Owszem, ale nowe nie znaczy takie same. To co już wspólnie przeszliśmy przepadnie. Jeżeli taka cena Ci odpowiada to nasza znajomość zakończy się prędzej lub później - stwierdził spokojnie i zmierzwił mu włosy. Zabrał się za swoje śniadanie i tylko czekał na jakiś błyskotliwy komentarz chłopaka, a gdy zeszło na obietnicę zaśmiał się krótko.
    - Życie mi miłe, gdy uznam, że jest taka potrzeba, będę uciekał - przyznał i posłał mu pogodny uśmiech. - Troszcz się, będzie mi miło, ale skoro już tak myślisz o mnie, to troszcz się na moich zasadach, nie na własnych. Wtedy troszczyłbyś się o siebie, nie o mnie - popukał palcem wskazującym swój nos i puścił chłopakowi oko, po czym ze smakiem wgryzł się w kanapkę.

    Walwan

    OdpowiedzUsuń
  16. Wróciła spojrzeniem do oczu Aciego.
    - Wybacz, ale wolałabym być porzucona niż... - nigdy w sumie o tym nie mówiła. - Mniejsza, to już za mną, nie zamierzam patrzeć w przeszłość - stwierdziła. - Twoja rodzina jest po prostu głupia i ślepa. Patrzy stereotypowo. Słaby? - prychnęła cichym śmiechem. - Gdybyś był słaby to już dawno żarłbyś piach od spodu, a Ty żyjesz i masz się dobrze - podniosła jedną dłoń do jego włosów i mu je przeczesała. - Ale tak, coś tam liznąłeś - posłała mu zadziorny uśmiech, a na pochwałę pomysłu przytaknęła głową. Dopiero przy kolejnych słowach spojrzała na niego jakby spadł z wysoka.
    - Wykorzystałeś? - zaśmiała się. - Poprosiłeś, a to różnica. Mogłam odmówić, a poza tym... To wcale nie było okropne - wzruszyła ramionami. - Nawet mi się podobało - szepnęła, śląc mu kolejny uśmieszek i palcem głaszcząc jego policzek. - Nie myślę Aci, po Tobie nie spodziewam się żadnej krzywdy. Przykrość tak, to możesz mi sprawić, to może się zdarzyć... ale wykorzystanie? Prędzej to ja wykorzystam Ciebie - wzruszyła lekko ramionami. - Prędzej mnie znienawidzisz niż wykorzystasz - dodała cicho, dalej rysując palcem po jego poliku.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  17. — Wejść! — rozbrzmiał głos białowłosego, dopiero w środku Aci dostrzegł, że Pius nie wyszedł do niego, nie spotkał się z nim, nie wprowadził go przez próg, bo stał przed mapą bitewną. Figurki, żołnieżyki, punkty zainteresowania, stały na mapie, a Pius co chwila przesuwał jedną w drugą stronę, drugą w drugą... Po czym wracał nimi do poprzedniej pozycji. Sprawdzał logistykę przedsięwzięć, mierzył ilu ludzi mogłoby reprezentować jego gwardię przyboczną... Miał prostą koszulę na sobie, lecz w jego włosy wpleciony został dziwny diadem, wykonany z gałęzi, wplecionymi we włosy białowłosego. W końcu był jednym z lordów Lerodas, co też stało się niespodziewanie.
    — Acair... Dawnośmy się nie widzieli. Co tam u Walwana? Co tam u Onyx? Jakie wieści niesiesz z pogodnej karczmy? — spytał, nawet nie podnosząc wzroku na chłopaka.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  18. Odchylił nieco głowę, by piąstka Acaira uderzyła w policzek. Co do nosa, może i by go wystawił, tylko po co miałby się zajmować złamaniem, ważniejsze rzeczy po głowie mu chodziły.
    — Masz mnie. — odparł, pocierając policzek. — Następnym razem przesuń kciuk na środek palcy. Nie połamiesz sobie niczego w ten sposób. A tak... Duma zrujnowana. — odparł, spoglądając mu w oczy. — Wybacz, jeżeli chodzi o łamanie serc, jestem nieco uzależniony. Siostra opowiedziała ci, jak prawie popełniła samobójstwo? Wsadziła sobie sztylet w gardziel. — westchnął, nie mogąc się już skupić. — Cieszy mnie to. Kto znowu zaciążył? Niech zgadnę, dziecko jest moje... — parsknął, po czym zasiadł na krześle. — Jeśli masz jakieś słowa mądrości, czy poezje, lub inne moralizatorskie treści co do Onyx... Daruj sobie. Zjebałem po całości, nawet nie będę zaprzeczał. Po prostu Ennis w nowym ciele jest zbyt kusząca... I Gabi w starym... I... A może już zamknę mordę.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  19. — Nieeeee... Coś ty. Z Gabrielą się zabezpieczaliśmy. Jej dziecko jest... — tutaj ugryzł się w język, zanim za dużo słów wyjdzie z jadaczki. — Nie moje. Nie, nie nie. Z Gabielą i z Ennis jedynie... W sumie dziecko Ennis jest moje, ale pewnie ona straci je specjalnie, więc... Nie, na razie nie ma dzieci. Idzie się w tym wszystkim pogubić, wiesz? — przerzucił figurkę jeźdca na południową część mapy, na Fasach. — Powiedz mi, Acairze o swoim domu. Jak jest w Fasach? Są tam jakieś armie? Jakaś frakcja wojowników? Jak bardzo nie lubią Polszy? Są religijni? Da się ich przekonać do swoich racji? Co musiałbym zrobić, by poszli za mną na wojnę?

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  20. — Niech zgadnę. Lubhairy produkują nimh, który ułatwia ludziom pustyni życie, wzmacnia ich, posiada także narkotyczne zdolności? — spytał, spoglądając na oczy Acaira. — Ładne masz te onyksy. Jak cię poznałem, wtedy, w lesie, myślałem że jesteś ślepy. — dodał, przesuwając włosy w tył. — Potrzebowałbym posła, który mógłby z nimi pomówić. Najlepiej kogoś z Lerodas. Z całym szacunkiem, ale bycie Argarczykiem nie bardzo zaskarbia zaufanie. Poza tym. — wystawił pionek na ziemię niczyją. — Musimy zaprzestać wycince lasu i pożarom. Nie rozdwoję się, znaczy, nie rozdwoję swej produktywności. Czy muszę wiedzieć coś więcej o Fasach? Chcę zaatakować... — tutaj wystawił pionek na Argar, Terrę, Oclair, Fasach, Lerodas... Co ciekawe, pominął Fjelddod i Siivet. — W ten sposób, Polsza upadnie, Acairze. A prawowita królowa, Gabriela zaprowadzi pokój na kontynencie.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  21. Ponownie się zaśmiała.
    - Mówisz tak jakbyś miał tylko jedną cechę. Jasne, fajtłapa i pierdoła, a jednak żyjesz - stwierdziła krótko, a gdy ją przytulił westchnęła ciężko po czym przymknęła na chwilę oczy.
    - Mam nadzieję Aci, że rzeczywiście nie jesteś w stanie - przyznała cicho ze słabym uśmiechem, a gdy ją puścił i się ułożył, ponownie położyła policzek przy jego torsie. Wcale nie miała dość tej bliskości, wydawała się zupełnie inna niż ta, której doświadczała dotychczas. Mieć kogoś kto nigdy znienawidzi? Brzmiało aż za dobrze.
    - Zabijam, okaleczam, kłamię, oszukuję, wykorzystuję... - oparła brodę o mostek chłopaka i spojrzała mu w oczy. - Lubię smak krwi, czasami wgryzam się z cudzą szyję tylko dlatego, że "mam ochotę". Udaję, że coś mnie bawi, udaję radość, podniecenie, strach... Zdecydowaną większość mam po prostu gdzieś... Patrz, sprzedałam nawet własne dziecko - prychnęła śmiechem rozbawiona i podniosła się do siadu. - Nawet gdy chcę dobrze, robię źle... - mruknęła kręcąc głową, siadając w siadzie skrzyżnym, plecami do Aciego. - Nawet nie jest mi z tym jakoś źle - wzruszyła ramionami i zerknęła na chłopaka. - Nie nastawiaj się raczej na owocną przyjaźń - dodała dość obojętnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń

^