Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

I am listening to the wind of change



Tony

20 lat (30.08) | Argar | Włada powietrzem | 180 cm

Tony przyszedł na świat w Argarze. Jego rodzice zostawili go w sierocińcu, kiedy ten miał 7 lat. Od tamtej pory był sam. Dawno temu porzucił nadzieję, że wróci do domu. Mimo młodego wieku, przeżył wiele. Przez pewien czas poruszał się na wózku inwalidzkim, ale dzięki przygodzie w "lustrze" odzyskał władzę w nogach i zyskał bliskich przyjaciół. Braterskim uczuciem darzy Ryu, z którym dzielił pokój w sierocińcu. Uwielbia również Akane, ale z jej ojcem nie dogaduje się najlepiej (kwestia charakteru).

Tony lubi naukę. W poprzednim świecie można go było spotkać z nosem w książkach, jak i wykonującego różne, często kontrowersyjne eksperymenty. Jego jedynym i jednocześnie najlepszym argumentem na własne wybryki było - "to w imię nauki". Zamykał tym buzie swych rówieśników, a dorosłych przyprawiał o ból głowy (no bo jak tu się nie denerwować i wyjaśnić, że tak nie można?).

Do Siivet Lasku trafił poprzez portal i ukochał to miejsce niczym swoje. Drakony, choć z początku niechętnie, szybko przyjęły go do swojego grona, a wszystko za sprawą umiejętności Tonego. Chłopak nie czuje się tam wybrykiem natury. 

OBECNIE:

1. Układa sobie myśli w głowie, po gwałtach których doświadczył.

2. Mieszka w Lerodas wraz z Grimą i Kevą Marią Skłodowską Currie.

3. Szykuje się do powrotu do Argaru, przez spotkania różne i krótkie wypady dookoła domku Walwana.

4. Czerpie z nauk Walwana tyle ile może.

5. Dogryza Grimie i często ją przytula.

6. Poznaje Kevę i stara się reagować na każdy jej maleńki wybuch.  


Gdybyś chciał do niego zagadać - wal śmiało i nie zrażaj się jego osobowością. Potrafi kąsać, ale dla przyjaciół zrobi wszystko. 


[Kontakt: m.e.wiggin@gmail.com
 Wizerunek został znaleziony na Pintereście.
 Przyjmiemy wszystkie wątki :) ]


119 komentarzy:

  1. - Oj... - czując opór na głowie podniosła wzrok na rękę chłopaka i położyła jedno ucho, nie wiedząc co się dzieje. Zastrzygła nim słysząc o przerwie, a zaraz po tym zamrugała szybciej oczyma, ale na pytanie o "lubisz" uśmiechnęła się szeroko i energicznie przytaknęła głową, a na potwierdzenie znowu chciała go przytulić, ale w porę przypomniała sobie słowo "przerwa". Tak, Acair też nie zawsze lubił tyle tulenia.
    - Nietypowe? - zainteresowała się lekko przekręcając głowę, a kiedy zaczął demonstrować ona chichotała delikatnie klaszcząc dłońmi z wyraźną ekscytacją. Jej takie zachowania ani trochę nie przeszkadzały, nawet wtuliła się w niego przy ostatecznym objęciu.
    - Grima lubi, ale rozumiem. Acair też nie zawsze chce bym go tuliła. Tylko Pius nie narzeka, on też lubi być blisko - przyznała z pogodnym uśmiechem, nadal wklejając w niego swoją buzię. Nawet łapanie ogona jej nie przeszkadzało, nie gdy chodziło o Chłopaczka.
    - Nie chcę Ci ściskać boleśnie serca, będę mniej brykać, obiecuję - dodała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  2. Podniosła do jego oczu swoje wesołe spojrzenie i przytaknęła głową.
    - Rozumiem, naprawdę - przyznała. Pewnie jakiś czas temu poczułaby się tym dotknięta, ale po tym jak specyficzne relacje udało jej się ostatnio nawiązać zaczęło do niej powoli docierać, że czasami nie chodzi o jej osobę, a o zbyt małą lub zbyt dużą intensywność zachowań. Zastrzygła uchem na pytanie o Piusa i zerknęła na chwile w bok, zastanawiając się jak odpowiedzieć.
    - No to... Pius, Kuleczka to przyjaciel. Obrońca dla mnie i Kevusi. Jest pokręcony, ale naprawdę fajny. Bardzo mnie lubi i lubi seks, jak o nim tyle nie gada to jest zabawny i milutki. Dużo się z nim śmieję i dużo mi pomagał, nawet się kłóciliśmy i pogodziliśmy i... - wypuściła głośno powietrze. - No Pius to przyjaciel - podsumowała z szerokim uśmiechem. Sama zerknęła na ogon, gdy się nim tak bawił, uczucie było bardzo przyjemne i po chwili Ri trzepnęła lekko Tonego z rękę.
    - Nie przesadzaj bo mnie to podnieca - odrobinkę się naburmuszyła, ale zaraz przysunęła mu kitę pod nos. - Właściwie tylko pędzelek jest bez, ponad połowa pędzelka, o tu... - pokazała mu dokładnie gdzie kończy się jej ogon.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  3. Grima skrzywiła się lekko.
    - Noo... pogniewał się bo nie miałam na niego ochoty, na seks - wzruszyła ramionami. - Podobno dałam mu trzy kosze, nie do końca wiem kiedy i jak, ale podobno - dodała. - Mówił, że jest ważny w związku, ale nie najważniejszy, że co innego też się liczy - przytaknęła głową na jego słowa. - No i gniewał się, że... że Grima tak głupio się zachowała - posmutniała odrobinkę i zaraz spaliła buraka.
    - Ja... Chcę, ale nie chcę... - utkwiła wzrok we własnych rękach i zaraz zastrzygła uchem na wzmiankę o warkoczykach. - Tutaj? - zapytała nie ukrywając zaskoczenia. - Będzie mały, a jak kilka to jeszcze mniejsze... - zauważyła. - Jak chcesz się nauczyć to lepiej zacznij od dużych, łatwiej idą - przyznała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjęła buziaka, ale zerknęła w bok.
    - No co do Ciebie... - szepnęła. - Że tak uciekłam... że się bałam... ale Grima już rozumie, rozumie, że nie jest taka zła i że można ją lubić, jednak można - przyznała cicho. Spojrzała na Tonego niepewnie.
    - A Tony chce, chce? - zapytała, uważnie nastawiając ucho na jego odpowiedź, a na pytanie o warkocza uśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową. Od razu usiadła wygodnie na łóżku, tak by blondyn miał łatwy dostęp do jej włosów.
    - A wiesz w ogóle jak? - zapytała oglądając się na niego. - Może najpierw pokażę Ci na Walwiku, a później spróbujesz na mnie? - zaproponowała odwrócenie kolejności.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydęła usta i pomasowała się w miejscu, w które ją trzepną, spojrzała po nim z wyrzutem. W domu też jej tak robili, co chwilę, gdy tylko zrobiła coś nie tak... Skuliła się przez to odrobinkę i chociaż jego słowa były miłe, a sam fakt nazwania głupolem miał w sobie więcej z czułości niż pogardy, to jakoś po prostu źle jej się to wszystko kojarzyło. Całe szczęście przy odpowiednich osobach takie stany szybko jej mijały.
    Na odpowiedź co dokładnie chce Tony zarumieniła się wyraźnie.
    - A jak znowu... Znowu przez to będę brzuchata? Boję się... - szepnęła. Naprawdę miała ochotę, ale wizja ponownego przechodzenia przez ciążę była dla niej mało przyjemna. Może teraz byłoby inaczej, ale poprzedni raz był chyba zbyt świeży by śmiało wrócić do kopulacji.
    Na propozycję co do warkocza przytaknęła mu głową, a gdy doszło do samego przeczesywania włosów, była w niebie. Już to sprawiało jej ogromną przyjemność, a gdy doszedł masaż, to właściwie liczyła, że Tony za szybko nie ogarnie tematu warkoczy. Nie zawiodła się, zabawa jej włosami naprawdę sprawiała, że ciarki przechodziły przez jej ciało.
    - Tak, trzy, prawy przekładasz nad środkowym, prawy staje się środkowym i nad nim przekładasz lewy. No i tak w kółko, zawsze przekładasz nad środkowym - wyjaśniła na wstępie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastrzygła uchem i zerknęła na jego czerwone policzki, sama przyłożyła dłonie do swoich, bo czuła jak ich temperatura rośnie, gdy tak wymienia co by jej robił. Przełknęła nawet głośno ślinę po czym prześlizgnęła po chłopaku wzrokiem. Cholercia, miała wrażenie, że serducho jej zaraz wyskoczy. Tak bardzo jej się podobał, miał śliczne niebieskie oczy, śliczne blond włosy, był taki wysoki i niezbyt umięśniony. Do tego ich wspólne zainteresowania, możliwości przeprowadzania badań. Położyła po sobie uszy, gdy wspomniał, że nawet gdyby znowu była brzuchata, to by przy niej został. Przyjemne ciepło rozlało się przy jej sercu, ale z w miarę trzeźwym umysłem wytłumaczyła sprawę warkocza. Zanim zdążyła ocenić jego pracę, on zaczął masować jej głowę a uszy Grimy rozjechały się na boki z przyjemności.
    - Ja... Ja Cię chyba kocham Tony... - przyznała z nieco płaczliwym tonem i obróciła do niego głowę, patrząc mu w oczy swoimi wielkimi ślepiami.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  7. Fakt, że był zakłopotany ani trochę jej nie przeszkadzał, patrzyła po nim cały czas tak samo, jedynie na wyznania doszło odrobinę więcej czułości niż smutku, a gdy jej to tak ładnie wytłumaczył po prostu odwróciła się do niego przodem i mocno wtuliła.
    - Też nie jestem pewna czy to, to, ale chyba tak właśnie jest - przyznała przymykając oczy, wcierając policzek w jego klatkę piersiową. - Mi wystarczy, tylko jak przestaniesz cokolwiek lubić, czy mnie, czy uszy, czy nie będziesz mnie już chciał obok to... To mi po prostu powiedź, dobrze? - objęła go mocniej.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  8. Layla nienawidziła głównych uliczek Nirnu. Wszędzie było tłoczno, wszędzie ktoś się patrzył, wszędzie ktoś ją zaczepiał, chciał porozmawiać, podziękować za leczenie, namówić do większej odwagi w kontaktach. Nie miała zamiaru narażać swojego serca na zawał. Wystarczająco ją dzisiaj postraszyli w klinice. Ciocia jak na złość kazała jej dzisiaj leczyć same przeziębienia, lekkie infekcje, przez co każdy jej pacjent był przytomny. Ledwo to przeżyła, naprawdę. Serce dalej jej waliło tak mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć z klatki piersiowej dziewczyny. Wracała obrzeżami do domu, trzymając swojego wiernego kompana Cytruska na ramieniu, kiedy nagle małpka pociągnęła ją za włosy, każąc obrócić się do tyłu. Zanim Layla zdążyła zareagować, jakiś chłopak wpadł prosto na nią, przewracając ich oboje. Oczywiście zaczął przepraszać, ale chyba nie zorientował się, że na dobrą sprawę to mówił jedynie do Cytruska, który nie miał wystarczająco dużo czasu ani cierpliwości do swojej tchórzliwej właścicielki, która praktycznie z prędkością światła podniosła się na równe nogi i uciekła za pobliskie drzewo, aby tam przykucnąć i przeczekać zagrożenie. Złapała się za swoje rogi ze strachu, przymykając oczy. Nie zauważyła nawet, że przyjaciel ją opuścił. Gdy blondyn skończył mówić, małpa wskoczyła mu na ramię i postukać delikatnie w mapę, po czym łapką wskazała na drzewo, za którym chowała się młoda anguli. Zasygnalizowała też donośnym dźwiękiem, że ma zamiar zaraz tam przyjść.
    — Cytrysku, ty zdrajco.. yeep! — mruknęła, doskonale wiedząc co oznacza każdy dźwięk wydawany przez jej towarzysza. Otworzyła oczy i na kucaka zaczęła szukać jakiejś dalszej drogi ucieczki.

    Layla

    OdpowiedzUsuń
  9. Dalej była bardzo niezadowolona z faktu, że musiała siedzieć przykuta do łóżka, bo za każdym razem, gdy chciała po coś wyjść Acair zaraz na nią naskakiwał i siła ciągnął do wypoczywania. Nie mogła nawet w spokoju pójść za potrzebą. A przecież jemu siłą argumentów nie wbije, prawda? Leżała, nudząc się, patrząc w sufit, licząc ile zna sposób na zabicie kogoś za pomocą kamienia, bo każdą broń białą już przerobiła. Czytać nie miała też zamiaru, dla zasady. Więc towarzyszyły tylko jej myśli, o ile wyjątkowo nie było z nią brata. Tak jak dzisiaj. Przynajmniej Grima jej nie dręczyła. Goblinicy znieść szczerze nie mogła. Usłyszała kroki i westchnęła. Spojrzała na drzwi. Zaśmiała się lekko.
    — Żebro idealnie, ale Acair przesadza, więc samopoczucie gorzej — odpowiedziała, zaraz też zacisnęła dłonie w pięści marszcząc brwi. — Nie,nie szukam. Nawet nie próbuj — dodała kolejną odpowiedź, tym razem bardzo twardo. Zaczęła żałować, że w ogóle dała im te bazgroły na dowód, że chciała się skontaktować. Uczeni się znaleźli. Od siedmiu boleści. Spojrzała jednak na sztylet z zaciekawieniem, siadając w końcu, bo miała dość bezczynnego leżenia. Najwyżej później Acair ją ochrzani.
    — Mogę zobaczyć? — zapytała wyciągając rękę w jego stronę. Jak już pokazywał jej nową broń, chętnie się jej przyjrzy. Akurat takie zabawki bardzo lubiła. — Jak nie sprawdzę osobiście, to opinia szczera nie będzie, a masz przed sobą specjalistę, nie? —- dodała jeszcze na zachętę.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  10. — Tak, wiem, próbowałam, wiele razy — zgodziła się z nim. Wypuściła powietrze z ust. Żebra by jej nie bolały, gdyby nie ta cała konstrukcja, która zwyczajnie utrudniała jej poruszanie i odbierała jakikolwiek komfort z pozycji innej niż leżenie. Była pewna, że zrobił to specjalnie, aby się nad nią zemścić.
    — Nie, nie potrzebuje żadnej nauki, umiem pisać — zaprotestowała ponownie. Nie miała zamiaru więcej nikomu pokazywać swoich umiejętności. Jeszcze znowu by ktoś zaczął się śmiać. Wolała sobie tego oszczędzić.
    — Może być i prototyp i tak dam radę nim kogoś zabić, pokaż jak działa — zachęciła go słownie, a także ruchem dłoni, aby po prostu go jej dał, a ona go przetestuje. — Sztylet chętnie przyjmę poza tym, dobry zabójca nie gardzi darmową bronią — uśmiechnęła się do niego. — A jeśli mowa o prezentach, jak sięgniesz do mojej torby, to znajdziesz tam księgę z Siveet Lasku, o tamtejszych rasach, też taki prezent z mojej podróży — wyjaśniła, biorąc jego nowy wynalazek w dłonie. Zaczęła się nim bawić. W krótką chwilę rozpracowała mechanizm i zaczęła testować różne aspekty broni, oczywiście poza ranieniem kogoś, bo i nie miała kogo.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  11. Westchnęła. Nie będzie, bo nic tam nie napisze. Po prostu nie będzie pisać do nich listów. Nie chcieli zaakceptować jej umiejętności, to mogli się z listami pożegnać. Będzie chciała im coś ładnego napisać, to znajdzie jakiegoś skrybę, zapłaci mu i tyle. Ona żadnych dodatkowych lekcji już nie potrzebowała.
    Przyjrzała się mechanizmowi. Mógł działać trochę sprawniej. Szybciej dobywać ostrza, w sytuacji podbramkowej był bezużyteczny, najlepiej przygotować go przed walką.
    — Mechanizm musi być szybszy, inaczej nie nadaje się jako broń awaryjna, czy taką, którą wyciągasz z zaskoczenia, pytanie czy da się wyeliminować ten dźwięk — wyjęła go ponownie, by usłyszeli charakterystyczne klikanie, kiedy ostrze się wysuwa. — Jeśli chodzi o wytrzymałość, nie chcę tu psuć żadnych mebli, ale przetestuje jak już będę miała okazję, to też Ci dam znać, czy nie łamie się przypadkiem i jak można nim lawirować przy zbroi — dodała jeszcze, bawiąc się nowym nabytkiem w dłoniach. — Ale pomysł bardzo ciekawy, jak dopracujesz, możesz sporo na tym zarobić — uśmiechnęła się lekko. Cieszyła się, że prezent mu się spodobał. Zaśmiała sie lekko.
    — Za nasze polowania na cieniostwory, bardzo je ułatwiasz, a ja mogę szybko cieszyć się najlepszym mięsem na tym kontynencie. No i jak się wraca z długiej podróży, to bliskim powinno się coś dać związanego z tą podróżą. Tam masz opisaną rasę mojego biologicznego ojca, gdzieś w połowie, tarkatan. Jedyna książka gdzie w ogóle coś o nich wspominają — wyjaśniła jeszcze odnośnie prezentu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  12. Małpka oczywiście nie rozumiała za bardzo ludzkiej mowy, mimo wszystko była całkiem sprytna i nie lubiła, kiedy jego właścicielka uciekała od potencjalnych pacjentów, a dla Cytrysa, przewrócony chłopak oznaczał nic innego jak pacjenta. Toteż musiał zaprowadzić go do lekarza, którym była Layla. Pociągnęła go za rękaw, jeszcze raz wskazując drzewo, za którym chowała się anguli.
    Layla spojrzała z przerażeniem na blondyna, odskakując od niego.
    — Jeep! — krzyknęła jedynie, wskakując za drugą stronę drzewa, zaciskając dłonie na spódnicy. Dlaczego musiał go tutaj przyciągnąć? Nie mógł po prostu z nią uciec i zostawić go w spokoju? Skoro chodził, to nic mu się nie działo, był zdrowy, prawda? Zacisnęła usta w wąską kreskę. Policzyła do dziesięciu tak jak uczył go brat i nieśmiało wyjrzała w jego stronę. Może jak mu pokaże coś tam na mapie, to są zostawi? Zmierzyła go pobieżnie wzrokiem, szybko zauważając, że z jego kostką wcale nie najlepiej się dzieje. Przełknęła ślinę, nachylając się bardziej w jego stronę.
    — S…stłu… stłukłeś… — mruknęła cicho, łapiąc się odruchowo za róg, jakby stamtąd miała spaść na nią jakaś odwaga. Małpka w tym czasie przeskoczyła z ramienia Tonego na drzewo, by przejść spokojnie na ramię Layli. Dziewczyna wzięła głęboki wdech, łapiąc się mocniej za rogi. — Trze… trzeba… za… jąć… się… ttym…

    Layla

    OdpowiedzUsuń
  13. Grima lekko przytaknęła głową, na tyle delikatnie by Tony nie musiał zdejmować brody z jej głowy.
    - Obiecuję - zapewniła z ciepłym uśmiechem, wtulając się w niego mocniej. - Dobrze, wtedy też - dodała i nie wiedzieć czemu poczuła łezki pod powiekami. Zaskoczona otworzyła oczy, a wtedy kilka kropelek spłynęło po policzku. - Ojej... - zaskoczona przetarła policzek i spojrzała na dłoń, a po tym na chłopaka. Nie wiedziała dlaczego płacze, tym bardziej, że było to chwilowe, dosłownie dwie łezki uciekły z oczu i już zaraz wszystko było dobrze. Przekręciła głowę na pytanie o miłość, a po tym znowu wtuliła policzek w tors Tonego.
    - Pius mówił, że to uczucie chciejstwa być przy kimś i dobrego samopoczucia. Fizyczne podobanie się, okazywanie czułości i ochota na dbanie, głaskanie, przytulanie, pocieszanie. Grima... Ja nie wiem, wiem czym jest miłość do Kevusi, jako mama wiem, ale... ale tak do kogoś innego na wyłączność to... No bo ja dużo kocham, ale... ale na przykład fizycznie wolę patrzeć na Ciebie niż innych. A tak w głowie to... Fascynacja? Lubię jak ktoś mnie fascynuje - stwierdziła. - Lubię patrzeć na kogoś z podziwem i jak lubię kogoś słuchać, chyba wtedy kocham tak mocno, mocno - spojrzała Tonemu w oczy i znowu lekko się zarumieniła.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  14. Odkochała? Już? Tak szybko? To... To chyba jednak nie było to.
    - Ja... ja... - zaczęła i mocno się w niego wtuliła. - Mi chyba tak przy Tobie cieplutko, że aż mi się oczy pocą - rzuciła pierwsze co jej przyszło do głowy, wklejając się w niego mocno by dopiero po chwili się odkleić.
    Kiedy pochylił się i ją pocałował miała wrażenie, że jej wnętrzności tańcują w najlepsze, a wyznanie... No cóż jej wzrok zdawał się po nim rozpływać. Fascynowała go? Chciał razem robić eksperymenty? Wyraźnie zaznaczył, że z nią! Teraz to ona wpiła się w jego wargi, miała wrażenie, że od ciepła i radości jaką właśnie czuła aż jej szumi w głowie.
    - Ja też chcę! Bardzo chcę! - przyznała śmiejąc się wesoło i znowu wypuszczając kilka łez, jeszcze raz mocno go pocałowała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  15. Pozwoliła sobie schować ten dziwny sztylet do jednej z ukrytych kieszeni, traktowała go już jak swój. W końcu dał jej go, prawda. Westchnęła tylko, gdy odłożył pergamin i tusz z piórem. Dla zasady odsunęła je od siebie na tyle, aby nie mogła sięgnąć. Nie miała zamiaru uczyć się pisać. Nikt jej do tego nie przekona. Skryba też musiał jakoś zarabiać na życie, więc nie czuła powodu polepszania swoim umiejętności w czymś kompletnie bezużytecznym.
    — A to źle, że można na tym zarobić? Czarny rynek z chęcią by je przyjął, gdybyś je dopracował. A to całkiem kuszące zarobić trochę grosza, nie? — odpowiedziała na pierwszą część wypowiedzi. Zaraz jednak uśmiechnęła się lekko i prychnęła wracając do niego wzrokiem.
    — Też tak myślałam przez chwilę. I nie bez wieści… Acair i Gave wiedzieli, tylko oczywiście, źle zrozumieli. Nie miałam za bardzo jak wszystkich od razu poinformować o tym, że idę w daleką podróż, przeżyć swoje dorastanie w dość drastyczny sposób — tutaj ucięła na chwilę. — Ale za to bardzo przyjemny — dokończyła. Zerknęła na niego pytająco. Kopał jej grób. Zaśmiała się lekko. Urocza metafora.
    — Oj tam, nie tak łatwo mnie zabić, jak widać — powiedziała tak, jakby chciała go pocieszyć? Chociaż na dobrą sprawę nie miała ku temu powodu. — Widzę, że książka Ci się podoba, co? Nie pokazuj się z nią u drakonów, kradziona — wyszczerzyła swoje kły, bo w końcu kiedyś sam namawiał ją na kradzież ksiąg.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy się odsunął, zrobiła dokładnie to samo. W końcu postawiła mu już diagnozę, dotykać go nie miała najmniejszego zamiaru, tylko chciała już pędem uciekać do domu. Chciała już iść, kiedy Cytrusek pociągnął ją za róg w stronę blondyna, tak że poruszyła jedynie głową.
    — Ała! Zły! — naburmuszyła się na zwierzaka, gdy ten wskazywał uparcie na przemian na jego mapę i kostkę. Jakby Layla nie miała wyjścia tylko mu pomóc. A przecież w przysiędze lekarskiej było “nie szkodzić”, a nic nie szkodziło w końcu udanie się do domu. Sam mówił, że da sobie radę. Złapała się za róg, nie będąc pewną co robić. Chciała bardzo wrócić do domu. Z drugiej strony, nie powinna zgubionego pacjenta zostawiać samego na bogowie wiedzą jakie potencjalne nieszczęścia i urazy. Wzięła głęboki wdech, bardziej chowając się za drzewo, wychylając jedynie głowę, patrzyła na niego jak przestraszone zwierzę i w zasadzie ciężko było powiedzieć kto kogo się bardziej boi.
    — Trzeba obłożyć okładem z dwugrotu i schłodzić piątą esencją obrzęk — na chwilę schowała się cała, aby przekazać mu całość postawionej przez siebie diagnozy — Bo stłuczona, jak stłuczona, to trzeba zadziałać profilaktycznie, żeby obrzęk się nie powiększał, powiększony obrzęk to ryzyko złamania, a w najgorszym wypadku martwica — dodała jeszcze, a potem powolutku wróciła do niego wzrokiem tak, że widział tylko jej niepewną buzię. Zerknęła na miejsce, na które wskazywał na mapie. Rozpoznała też z oddali pismo swojego przyszywanego brata. Czyli chciał iść do jej miejsca zmieszkania?
    — Jeep! — zareagowała na to jakże przerażające olśnienie, chowając się z powrotem za drzewem. Zasłoniła oczy w odruchu, ze strachu. Cytrusek za to zdzielił ją porządnie w łeb. – Ała! — pisnęła. Dobrze, już dobrze. Zachowa się jak lekarz.
    — Tt.. to… mie… miesz..mieszkam tam… — poinformowała go, uznając, że w tym momencie robota została w pełni wykonana.

    Layla

    OdpowiedzUsuń
  17. Czułości chłopaka sprawiały, że ciarki przechodziły przez jej ciało, nawet mruknęła kilka razy niczym zadowolony kocur, a kiedy skosztował łez i zwrócił jej uwagę spojrzała na niego przepraszająco.
    - Ale mi nie jest smutno, ani, ani... Jest mi... miło i... cieplutko... - przyznała. Przecież wcale nie chciała kłamać, a ostatnio płakała z radości, gdy Keva się urodziła i dostała ją do potrzymania. Walwan użył wtedy takiego dziwnego słowa. - Wyzruszenie? - zapytała. - Miałam to jak Kevusia się urodziła - wyjaśniła, to chyba było najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  18. Ponownie odsunęła przedmioty, kiedy je do niej przysunął, jakby na siłę próbował ją do czegoś zmusić. Tym razem dodała do tego wyraźnie zirytowane westchnięcie na znak, że zaraz przegnie pałę goryczy. Nie miała zamiaru dać się do niczego zmusić, jeśli Acair jej nie przekonał, to nikt tego nie zrobi. Tyle. Gdy tak dywagował nad sensem rozpowszechniania swoich wynalazków, nic nie mówiła. Przekazała już wszystko co miała do przekazania w tej sprawie. Teraz to on musiał wybrać czy chce się w to bawić, czy woli zostawić ewentualny worek z pieniędzmi tylko i wyłącznie w swojej wyobraźni. Przecież nie zmusi go do wzbogacenia się, i tak to nie jej sakiewka na tym cierpiała, a Gava. Wysłuchała jego opowieści o drakonach i zaśmiała się. Tak, rasa potrafiła być bardzo gościnna, ale jeśli ktoś ich zranił, potrafili się zemścić. Będzie musiał obmyślić dobre przeprosiny, jeśli ma wrócić do ich łask.
    — Tym bardziej nie chwal się, że masz tę księgę, obrażą się tylko mocniej — rzuciła jedynie, wskazując palcem na prezent jaki mu zmajstrowała. Zaraz jednak mina jej zrzedła, kiedy zaczął opowiadać o swoich przeżyciach w trakcie jej nieobecności. Mimowolnie zacisnęła dłonie w pięści. Cholera, naprawdę wybrała sobie najgorszy rok na ten cały pieprzony rytuał przejścia. Gorzej to już chyba nie mogło się ułożyć. Powinna go pomścić? Gave zareagował na to wyjątkowo alergicznie.
    — Ja pierdole… kryształy, magiczne moce Argaru… wszystkim się poprzewracało w głowach… — syknęła wyraźnie rozdrażniona jego historią. Spojrzała na Tonego. — To nie Twoja wina, wiesz? Przepraszam, że mnie wtedy nie było — jak można było chcieć płodzić dzieci tylko po to, żeby miały jakieś magiczne moce? Na świecie było kurwa za mało sierot? I co miała mu powiedzieć? Że będzie dobrze? Po gwałcie? Miała ochotę się zaśmiać. Przecież nie będzie dobrze.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  19. Uspokoić? Chyba sobie żartował. Czuła jak serce ma jej zaraz wyskoczyć. Jak niby miała być spokojna przy obcym!? Była biedną, zestresowaną, przerażoną dziewczyną. Musiała się przed nim chować, bo przecież nie wiedziała co planuje jej zrobić. Nawet jeśli był potencjalnym pacjentem, musiała zachować ostrożność. Nie mówiła do niego nic przed dłuższa chwilę, dopóki ciszy nie przerwał Cytrusek, kolejny raz bijąc ją po głowie. Skrzywiła się na ten gest i wypuściła powietrze z ust.
    — Mi też… nie jest… łatwo — mruknęła mu jedynie w odpowiedzi, powoli wychodząc cała zza drzewa, ale dalej na tyle ostrożnie, aby znajdować się bezpiecznie daleko od niego.
    — To… dom cioci. Ma..mamy Walwana… musisz u niego, mieszkać, prawda? — starała się mówić bez zająknieć, mimo wszystko przez to mówiła wyjątkowo wolno, robiąc co chwilę jakieś niepotrzebne pauzy. Mimo wszystko pokiwała głową. — Mogę. Opatrzymy i damy… to po co Cię… wysłał — zgodziła się z nim, palcem wskazując kierunek, w którym mieli iść.

    Layla

    OdpowiedzUsuń
  20. Ta, już akurat mu uwierzy, że nie będzie się śmiać. Trzeciego razy ryzykować nie będzie.
    — Skoro nie jest takie trudne, to każdy skryba w Mathyr straci pracę, jak każdy będzie pisał jak uczony, już daj mi spokój. Nie i tyle — stwierdziła, patrząc, czy znowu nie podsuwa jej tego cholerstwa do zasięgu jej rąk.
    Gdy powiedział o tym co zaszło, cóż miała nadzieję, że nikt, kto mógłby nosić jego dziecko, nie przeżyje. Niechęć do innych rozumiała, nawet jeśli z innych powodów niż on, to wiedziała jak to jest, nie chcieć być przy kimś obcym. Mimo wszystko był poza Argarem, więc chyba już faktycznie się leczył z tych traum. W swoim tempie, ale jednak. Dobrze dla niego.
    — Jeszcze będzie Ci łatwo oddychać, jak przyjdzie na to czas. Tutaj jak się czujesz? — zapytała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaśmiała się szczerze na jego słowa, po czym złapała się za bolący bok. Ten żart naprawdę mu się udał.
    — Większości nie stać na naukę pisania — zauważyła, bo chyba zapomniał, że teraz żyli w Mathyr. Nauka czytania i pisania nie była dostępna dla każdego. Może tam skąd pochodzą nauka była dostępna dla każdego, tutaj był to zdecydowanie luksus. Skrybowie rzadko kiedy brali kogoś na nauki, łatwiej i taniej było poprosić o napisanie czegoś za opłatą.
    Ach, tak znalazł Grimę. Naprawdę co on widział w tej okropnej kobiecie? Lubił dziewczyny pozbawione jakichkolwiek normalnych odruchów? Może to go kręciło? Wzruszyła ramionami, nie jej sprawa.
    — Acair jest kochany, wiem, że późno to mówię i tak nic by to nie dało, ale nie znajdziesz bardziej łagodnej osoby niż jego, jak coś Ci się stanie, też będzie chciał zrobić co w jego mocy żeby Ci pomóc. Jest aż nadto kochany nawet, jak na ten świat, wiesz? — rozczuliła się delikatnie, uśmiechając tak spokojnie i łagodnie, że można by powiedzieć, że to w ogóle do niej nie podobne. Zaraz jednak przybrała normalny wyraz twarzy. Ta, sama nie wiedziała jak mu pomóc. Jej nikt nigdy nie zgwałcił, zawsze była na tyle silna, aby sobie z tym poradzić. Nagle przyszedł jej pomysł do głowy.
    — A gdyby Cię nauczyć obrony? W sensie wiesz, paru chwytów, technik samoobrony? Może jak będziesz pewniejszy, że nie dasz zrobić sobie krzywdy, to nie będziesz się tak czuł? Mogę Ci pokazać co nieco, jeśli chcesz.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  22. A więc nie miał zamiaru odpuszczać z tą nauką pisania, tak? Naprawdę, Argarczykom mogła chyba upartość przypisać jako cechę rasową. Pokręciła głową.
    — Nie powiedziałam, że nie lubię pisać. Powiedziałam, że nie będę się uczyć wystarczająco dużo razy, żeby teraz przy tym zostać. Zaproponowałam Ci pomoc, nie musisz jej przecież przyjmować, nie? — podsumowała jego propozycję. Skoro tak to miało wyglądać, to raczej wolała nie wyciągać do niego ręki.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  23. To całe tulenie wyraźnie jej odpowiadało, nawet ogon owinęła dookoła nogi Tonego, chcąc go mieć całego przy sobie. Nie odplotła go, nawet gdy blondyn kładł się na jej udach. Przytaknęła mu głową i starła mokre ślady spod oczu.
    - Tak, bardzo dziwne, w środku też jest dziwnie, wiesz, tak cieplutko, ale w oczka inaczej niż jak płaczesz ze smutku, nie są takie ciężkie powieki, jakby łezki były lżejsze - zauważyła i postawiła uszy na sztorc. - Musimy zobaczyć czy jest różnica między smutną łzą, a wesołą! - zaproponowała i potargała mu energicznie czuprynę by zaraz cmoknąć w czubek nosa. Słysząc pytanie o spacer uśmiechnęła się szeroko i dziabła go w ten nos lekko.
    - Tak! - energicznie wyskoczyła z łóżka, zapominając o ogonie i już zaraz wylądowała na Tonym za sprawą szarpnięcia. Zachichotała.
    - Chciałeś mi go ukraść? - pogroziła mu palcem przed nosem, rozbawiona.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  24. Wzdrygnęła się delikatnie, gdy po krótkiej, acz błogiej ciszy odezwał się do niej. Złapała się za róg, aby zacząć go głaskać na uspokojenie. Naprawdę, nie miałaby pojęcia co by bez nich zrobiła, chyba umarła by na zawał.
    — Nie..nie ma za co — odpowiedziała jedynie. Powinna jeszcze dodać, że takie jest przecież zadanie lekarza, ale na to już zabrakło jej odwagi, kiedy co jakiś czas zerkała czy ma siłę iść samodzielnie. Uśmiechnęła się, gdy zapytał o Florianne. Nie chciała się jąkać mówiąc o cioci, która przez tak wiele dekad pełniła wobec niej rolę cudownej, kochającej matki. Zarumieniła się lekko na piegowatych policzkach.
    — Florianna jest cudowna, ciepła, kochana, delikatna. Uczyła mnie i Walwana medycyny, najmilsza osoba na całym świecie, nie masz się czego bać — wyjaśniła z lekkim uśmiechem na twarzy. Zaraz przypomniała sobie zalecenia Yerbe i zastrzygła uchem. Wzięła kolejny wdech. Teraz albo nigdy, lepszej okazji nie będzie miała, prawda?
    — A Ty? Jesteś w porządku czy strach się bać? Jak Ci się żyje u Walwana? Mówił, że masz uroczą rodzinę… — zapytała, drugą ręką łapiąc się za róg, kiedy odwaga jaką w siebie wlała uciekła z ostatnim słowem.

    Layla

    OdpowiedzUsuń
  25. Łasiła się do niego przy każdej drobnej czułości, a kiedy wspomniał o smutku kiwnęła lekko głową.
    - Racja, łzy powinny być od jednej osoby, dla lepszego efektu badania. Tylko chyba ciężko mi będzie się teraz smucić - stwierdziła jeszcze przed próbą wstania. Kiedy na niego wpadła i wylądowała pod chłopakiem zachichotała, a chichotała jeszcze głośniej na jego wygłupy. Zamknął jej jednak buzię pocałunkiem, na którym ewidentnie się skupiła, miała wrażenie, że się rozpływa. Na kolejny śmiały gest zachichotała i zaskoczona jęknęła cicho, czując jak zasysa się na jej piersi. Poczuła jak płonie na buzi.
    - Jak zaraz nie przestaniesz to skończy mi się ochota na spacer - przyznała z szybciej bijącym sercem, patrząc po jego blond czuprynie. Coraz bardziej czuła ochotę na więcej czułości.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  26. Och losie, jak ona dawno nie była dotykana w ten konkretny sposób. No i jeszcze przez tego konkretnego chłopaka. Jasne, miała okazję, z której nie skorzystała, za bardzo się bała, ale... ale teraz. Zadrżała z przyjemności jaką dawał jej Tony, w oczach jeszcze chwilę kręciła się niepewność, ale kiedy złapał w dłoń jej drugą pierś Ri poczuła relaksującą przyjemność.
    - Mhm... kara - mruknęła nim jeszcze ją pocałował, a kiedy to zrobił sama włożyła w niego tyle czułości ile tylko mogła.
    - Bez płaczków - powtórzyła wyciągając szyję, a na rękę w spodniach zagryzła wargę co by nie zachichotać, gilgotało. Spaliła buraka, bo rzeczywiście miała tam już bardzo mokro. - No przecież mówiłam, że wcale nie spacer mi teraz w głowie - odrobinkę się naburmuszyła, ale trwało to dosłownie chwilę, zaraz wypuściła głośno powietrze nosem i poczuła jak ciarki przechodzą przez całe plecy.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  27. Przyjęła pocałunek, a czując jak zdejmuje z niej ciuchy zadrżała delikatnie. Sama była nieźle rumiana na buzi, a fakt, że i Tony jest zawstydzony działał jakoś tak... pobudzająco? Zapowietrzyła się lekko na jego słowa. Dobrze ustami? Zamrugała szybciej oczyma od razu śledząc jego buzię wzrokiem, a czując język na kopytku (xD) drgnęła wyraźnie. Och, ależ to było przyjemne! Wsunęła palce w blond czuprynę chłopaka i lekko je na niej zacisnęła. Nie spuszczała go z oczu, obserwowała co też wyczyniał z językiem i coraz to głośniejsze sapnięcia opuszczały jej buzię. Grymasy na twarzy również świadczyły o przyjemności, w końcu nie dała rady opadła na plecy i jęknęła trochę głośniej podsuwając mu bliżej krocze.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  28. Uczucie zadowolenia było tak silne, że Grima przebiła pazurkami materiał okalający pryczę, a jej palce utknęły wewnątrz, mocno zaciskane przez goblinkę.
    - Tony... - sapnęła rozkosznie i oplotła jego tors ogonem, kitka delikatnie łechtała go po plecach i strzelała na boki. Ri zaczęła powoli wiercić się biodrami, czuła to specyficzne uczucie, nadchodziło, znowu łaskotało ją w podbrzuszu, a dech znacznie przyspieszył. Palce przyjęła z kolejnym głośniejszym sapnięciem, jej kopytko wyraźnie wilgotniało (podziękuj Piusowi haha).
    - Och jak dobrze... - sapnęła ciężko, a nogi zaczęły drżeć, była blisko orgazmu.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  29. — Odwdzięczysz się, jak nie będziesz mnie zmuszać, wiesz wolna wola i te sprawy, nie? — wyjaśniła krótko, aby zaraz wywrócić oczami na jego kolejne tłumaczenia. No tak, czego mogła spodziewać się po Argarczyku? Udogowości? Dobre sobie, wszyscy byli aż nadto niereformowalni ze swoim podejściem do życia.
    — Ale ja umiem pisać, umiem pisać kodem Bractwa, wystarczy mi. Nie każdy musi znać każdą umiejętność, a ja nie mam ochoty patrzeć, jak wytyka mi ktoś jak to źle piszę. Tyle i aż tyle, Tony. Co w tym złego? Ja Cię do niczego nie zmuszam w życiu, będę wdzięczna jak zrobisz dokładnie to samo, ty nie potrafisz zrobić potrójnego salta w tył, a ja nie umiem ładnie pisać. Każdy ma coś na czym się zna, witamy w Mathyr — dodała jeszcze, wyjaśniając mu wszystko na tyle dosadnie na ile potrafiła. Nie mogła tylko pojąć dlaczego nikt nie chce dać jej spokoju z tą głupią niewinną umiejętnością.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  30. — Ale ja umiem sklecać zdania, mówić też umiem. Dlaczego Ty jesteś taki uparty, co ja Ci zrobiłam? — zapytała go wyraźnie zirytowana tym jak ciągle naciskał na nią z tymi lekcjami pisania. Umiała pisać przecież. Może nie idealnie i robiła przy tym błędy, ale przecież dało się to rozczytać. Gdyby Gave i Acair się z niej tak nie śmiali na początku, może i faktycznie zaczęłaby się poprawiać w pisowni, teraz po prostu zamknęła się w sobie, nie mając najmniejszego zamiaru dawać im za wygraną. Skoro chcieli tak bardzo sobie z niej drwić, po prostu przestanie pisać. Jak pokręcone by to nie było, zaparła się już w tym temacie. Nie odpuści choćby ją kołem łamano.
    Patrzyła jak wykonuje to salto. Dobra, tego akurat się po nim nie spodziewała. Zawsze był dla niej raczej typem uczonego, a nie akrobaty. Dalej, nie miała zamiaru dać komukolwiek za wygraną.
    — Nie wiedziałam, żebyś miał ten palec w dupie — przypomniała mu, uśmiechając się do niego z przekąsem. — Mogę, ale tego nie zrobię. Jesteś pewny, że chcesz wszczynać wojnę o głupią naukę pisania? Bo nawet jak mnie zmusisz, nie będę pisać listów — dodała wyjątkowo pewna swego.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  31. [Nadał tą nazwę xD]

    Nie potrzebowała dużo, zaczęła intensywniej wić się pod jego palcami i jęknęła kilka razy głośniej niż planowała, a zaraz poczuła wyraźne drżenie ciała, falę ciepła i przyjemne mrowienie podbrzusza. Komplement zdecydowanie nasilił doznania. Niby już słyszała, że jest, że dla kogoś jest śliczna, ale nadal było to dla niej dość niesamowite wyznanie.
    - N... nie wiem - przyznała między oddechami. - Ale się... powoli uczę - spojrzała czule po Tonym i powoli podniosła się do pół siadu by pochylić buzię do niego i skraść mu pocałunek. Czuła na jego ustach własne soki, oblizała się lekko opierając czoło o to jego. - Teraz ja - rzuciła zerkając w dół, w stronę jego krocza. - Chcę Cię oblizać - dodała patrząc mu w oczy. Ach ten jej romantyzm.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  32. Czuła jak palą ją policzki. Nie do końca wiedziała czy dobrze określiła swoje zamiary, ale Tony zdawał się po chwili załapać o co chodzi i gdy sam się dla niej przyszykował, Ri na chwilę zatrzymała oddech. Spojrzała po przyrodzeniu chłopaka, później skrzyżowała z nim wzrok i zbliżyła się ostrożnie. "Chowaj zęby" tyle pamiętała z nauk... Kucnęła przed chłopakiem po czym niepewnie chwyciła prącie. "Delikatnie" to też kojarzyła. Znowu spojrzała blondynowi w oczy, a widząc jego spojrzenie nabrała nieco pewności i przejechała językiem po członku. Schowała zęby za wargami po czym wsadziła przyrodzenie do buzi i od razu zaczęła badać językiem jego główkę, zassała się nawet na niej ostrożnie. Po chwili zaczęła pogłębić swoje ruchy.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  33. Grima co chwilę zerkała w stronę twarzy Tonego, chciała z niej wyczytać jak najwięcej i ponawiała te ruchy, które jej zdaniem dawały mu najwięcej przyjemności. Czasami pozwalała sobie na lekkie innowacje i urozmaicenia, przecież Tony miał swoje własne upodobania, nawet jeżeli ich nie znał to mogli razem sprawdzić co takiego najbardziej mu odpowiada. Właśnie dlatego pozwoliła sobie nawet na bardzo delikatne dziabnięcie przyrodzenia, a później wsunęła je w buzię na tyle głęboko, na ile mogła. Zaraz odkaszlnęła wyraźnie i wyjęła jego sprzęt z buzi.
    - Och losie... Ależ niektóre dziewczyny muszą mieć głębokie gardła, że im to nie przeszkadza - stwierdziła, bo uczucie było bardzo specyficzne. Spojrzała w oczy blondyna z szerokim uśmiechem i zaraz liznęła go jeszcze po całej długości przyrodzenia po czym dodała rękę.
    - Lubię gdy Ci dobrze - przyznała między czułościami i dalej kontynuowała, wciąż patrząc Tonemu w oczy.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  34. Zastrzygła delikatnie uchem na jego prośbę, wysunęła członka z buzi i posłała mu uśmiech, przytakując głową. Znowu wsunęła je ostrożnie i nakłuła zębami, bacznie obserwując reakcję. Kiedy wspomniał o głębokim braniu znowu go wysunęła, jednak tym razem oblizała z własnej śliny.
    - Nie muszę, ale sprawdzam też co ja lubię - przyznała po czym zassała główkę jego przyrodzenia. Sprawiał jej ogromną przyjemność podkreślając w tym wszystkim akurat jej obecność, spojrzała po nim czule i podniosła się nagle, by go po prostu pocałować. - Tony? - szepnęła, na chwilę odrywając się od ust chłopaka. - Czy... - spojrzała mu w oczy. - Bo ja mam ochotę na seks... - wyznała z lekką obawą w oczach, nie chciała na niego naciskać, jej własne obawy zniknęły, ale przecież on mógł czuć jakieś opory.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  35. Obserwowała go z zainteresowaniem, nawet nie musiał mówić, bo widziała, że uczucie nie daje takich doznań jak inne rodzaje czułości. Uśmiechnęła się na wieść, że dobrze oceniła jego reakcję. Wciągnięta na biodra założyła ręce na ramionach blondyna, a czując jak sztywnieje przekręciła lekko głowę. Pachniał jakby też chciał, ale wyraźnie widziała wątpliwość. Spojrzała mu w oczy trochę smutno, nie było jej przykro ze względu na siebie, a ze względu na niego. Co mu się stało? Co mu zrobili? Zacisnęła lekko usta, a gdy oparł się o jej ramię posmyrała delikatnie czubkiem swojego nosa, skórę za jego uchem.
    - Grima poczeka, a jak już nie będziesz miał strachu to zanurzysz się po swojemu, tak by i Tobie, i mi było przyjemnie, tak byś nie miał lęków - szepnęła cicho nie przerywając swojej drobnej pieszczoty.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  36. Objęła go ramionami troszkę mocniej i na chwilę przytuliła policzek do jego głowy, oderwała go dopiero, gdy Tony zechciał na nią spojrzeć. Pogłaskała go wtedy ostrożnie i posłała uśmiech.
    - Jest z Tobą wszystko "tak". To nie nasza wina, że czasem spotykają nas duże przykrości - dotknęła jego czubek nosa swoim. - Nie wiem co Ci zrobili Tony, ale ja... - spojrzała na niego czule. - Ja Cię nie skrzywdzę - zapewniła cicho. Czuła jak ją serce ściska, musiało dojść do czegoś bardzo nieprzyjemnego. Słysząc pytanie nie ukrywała zaskoczenia. Ona, zawiedziona? Czy on sobie żarty stroił?
    - Czasami jesteś okropnym głupolem - zauważyła wpatrując się w niego, dalej z czułością. Pocałowała go delikatnie. - Oczywiście, że nie będę - zapewniła powtarzając subtelną czułość.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  37. Już przy pierwszych słowach zmarszczyła lekko czoło, a kiedy kontynuował jej oczy powoli zachodziły mgłą. Musiała na chwilę zamknąć oczy, gdy wspomniał o kobietach. Nie chodziło o zazdrość, po prostu dotarło do niej co go spotkało... A myśl o tym była bardzo, ale to bardzo bolesna. Na chwilę zapomniała o oddechu, ale zaraz otworzyła oczy by spojrzeć czule po blondynie. Mówił jej to, coś tak ważnego i intymnego, bolało, ale nie tak jego i chciała przy nim być, w pełni, właśnie teraz czuła, że on tego potrzebuje. Przyjęła pocałunek, głaszcząc delikatnie jego policzki, odwzajemniała czułości, chciała mu dać tyle ciepła i miłości ile tylko miała.
    - To ja... To ja też usiądę, we Ciebie... I będę pomagać tamto wypychać... Ile tylko sił... - szepnęła z ciężkich westchnieniem przyjmując jego następne czułości, a na wzmiankę o głupolu uśmiechnęła się mimo wszystko delikatnie.
    - Ty masz swojego, a ja swojego - spojrzała mu w oczy ciepło. - Chłopaczko Głupolu - smyrnęła go nosem raz jeszcze, a gdy tylko postanowił, że chce spróbować, musnęła jego usta i zaraz pogłębiła pocałunek odchylając.
    - Połóż mnie na łóżku - powiedziała cicho. - Dzisiaj Ty decydujesz - dodała. Pomyślała, że skoro tam nie miał kontroli, to lepiej wyjdzie, gdy teraz będzie miał ją w pełni, mniej przykrych skojarzeń.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  38. Ri mruknęła zadowolona, gdy już leżała na łóżku. Jego drobne czułości były bardzo przyjemne, a fakt, że mimo wszystko chciał z nią spróbować nadal wlewał przyjemne ciepło do serducha. Zachichotała lekko, gdy wspomniał o bierności i zaraz oplotła jego nogę ogonem, a pędzelkiem przejechała po tyle uda i pośladku blondyna.
    - Nie zamierzam - przyznała i oddała mu pocałunki z cichymi pomrukami. Łapkami powoli badała jego ciało, a gdy wsunął w nią swoje palce jęknęła cicho i zadrżała delikatnie.
    - Tak mi dobrze - przyznała patrząc mu czule w oczy i ostrożnie zjechała ogonem w okolice jąder chłopaka, bacznie obserwując reakcję, gotowa przestać w każdej chwili.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  39. Grima obserwowała buzię Tonego cały ten czas, rumieńce i jego drobne czułości dawały jej sporo satysfakcji, nie była w stanie ukryć przyjemnego uśmiechu rozciągającego się na jej buzi, nawet nie próbowała go ukryć. Kiedy się w nią wsunął przymknęła lekko oczy. Dawno nikt w niej nie był, ostatnio uprawiała seks z tym samym blondynem, wtedy też spłodzili Kevusie, więc miała sporą przerwę. Pius nie raz ją podpuszczał i pewnie gdyby nie strach to nawet by skorzystała, ale... Teraz się nie bała, nie z Tonym.
    Zadowolona zachichotała i zaraz zaczerpnęła szybciej powietrza. Posłała Tonemu szeroki uśmiech. To z nią było mu dobrze, a Grima lubiła takie wyraźne zaznaczenia. Objęła go ramionami i wtuliła się w jego ciało, był taki cieplutki, taki kochany. Czuła się naprawdę wyjątkowo, jeszcze nigdy tych kilka ruchów męskich bioder nie sprawiało jej tyle przyjemności.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  40. Reagowała na każde ruchy chłopaka, te dawały jej niesamowitą przyjemność. Skóra goblinki zachodziła gęsią skórką, a z jej ust padały rozkoszne dźwięki, stłumione szepty i sapnięcia. Przez chwilę miała wrażenie, że Tony jej gdzieś ucieka, jakby wcale go tu nie było, dotknęła wtedy jego policzka i nakierowała buzię chłopaka na swoją. Spojrzała mu czule w oczy, a on wrócił, szybko wrócił. Uśmiechnęła się przy jego pocałunku i pogłębiła czułość, oplatając go zachłanniej swoim ogonem oraz nogami. Oddech się pogłębiał, a przyjemność narastała.
    - Och... Jak dobrze... Ja... - jęknęła cicho i zaczęła lekko drzeć od doznań. - Tak dobrze... - sapnęła.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  41. [Raczej Aci xD Wan przy takim słuchu to z kuchni by nawet dobrze słyszał xD Poszedł na spacer sobie haha]

    Lepiej? Aż zastrzygła uchem.
    - Nie wiem... Czy... - zrobiła się naprawdę mokra i znowu jęknęła. Jego ciepłe usta i ręce przy piersiach bardzo jej się podobały, szczególnie w takim połączeniu. Zaczęła się nieco wyginać w łuk, czując nadchodzący orgazm. Na komplement uśmiechnęła się szeroko i zaśmiała jednorazowo, nawet jej oczka się lekko zaszkliły, gdy wpatrywała się w blondyna.
    - Teraz już wiem - przyznała szczęśliwa i zaraz zacisnęła powieki, czując jak jej własne soki zalewają przyrodzenie Tonego. Sapnęła dochodząc i zaraz wtuliła się mocno w klatkę piersiową chłopaka.
    - Nie można lepiej... Chyba się nie da... - sapała ciężko. Nigdy wcześniej nie doświadczyła aż tak przyjemnego orgazmu.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  42. Ciężko dyszała, łapała oddechy, a gdy Tony doszedł i padł na nią, sama mocno się wtuliła. Przymknęła oczy łasząc się policzkiem przy obojczykach blondyna. Objęła go w pasie, był taki cieplutki. Uniosła spojrzenie do jego oczu, gdy wsunął palce w jej włosy, patrzyła, a ślepia się skrzyły.
    - Niesamowicie - powtórzyła do nim i znowu wtuliła w niego buzię. - Grima nigdy... - oczy jej się lekko zaszkliły, ale zaraz znowu na niego spojrzała z czułością i szerokim uśmiechem. - Nigdy nie czuła się taka kochana - przyznała szczęśliwa.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  43. W końcu przyszedł ten wielki dzień opuszczenia Walwana. Grima nie brała zbyt wiele dla siebie, jej bagaż stanowiły przede wszystkim przybory potrzebne dla małej Kevy, która swoją drogą już taka mała nie była. Mała miała już dziewięć miesięcy i zdecydowanie należała do tych bardziej ruchliwych dzieci. Jak na tak młody wiek miała już niesamowicie chwytne łapki i uwielbiała przesiadywać na wysokościach, szczególnie na ramionach taty, który był dla niej niesamowicie wysoki.
    Ri na dowiedzenia wytuliła zarówno Walwana jak i Acaira, obiecała oczywiście, że na pewno ich odwiedzą i już zdążyła zaprosić do Argaru, biorąc na siebie ewentualną złość gospodyni. Tony jednak zapewniał, że w takich przypadkach Rei nie miała w zwyczaju się gniewać i uspokoił goblinkę, opisując Japonkę jako dość spokojną. Niby Grima już ją poznała, ale to była zaledwie chwila, a teraz przecież miała u niej zamieszkać.
    Pierwsze dni podróży Ri była dość wygadana, po drodze mieli jeszcze spotkać się z jakąś Klarą i Ryu, by razem ruszyć do Argaru, więc dla niej były to dodatkowe tematy do obgadania.
    W dzień spotkania jej humor nieco uległ zmianie, wstali tak jak co dzień, zjedli śniadanie i ruszyli w drogę, ale Grima niewiele mówiła, była trochę jakby zamyślona i wlekła się za Tonym, co chwilę przystając dla złapania oddechu lub tak po prostu, patrząc gdzieś w dal. Teraz właśnie stała i delikatnie przygryzała wargę, a jej wzrok na chwilę utkwił we własnym brzuchu. Czyżby? Podniosła wzrok do Kevy trzymanej przez Tonego. Wtedy też czuła się podobnie... gorzej, bo nie było wtedy jego, ale... podobnie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  44. Ocknęła się z zamyślenia, gdy tylko Tony ruszył w jej stronę, zaraz posłała mu uśmiech i ucałowała córkę w czoło.
    - Idziesz siku? - zapytała nim padły jego słowa, ale kiedy ją podniósł zachichotała wesoło i dopiero przy pytaniu spoważniała. Położyła po sobie uszy i mocniej uściskała córeczkę, przyjmując buziaka. Spojrzała blondynowi w oczy niczym zbity szczeniak, a jej usta przekręciły się w małą podkówkę.
    - Bo ja... - jej uszy aż przytuliły się do głowy. - Bo co jak... - nie bardzo wiedziała jak ma to powiedzieć. - Ja... dziwnie się czuję i... Dziwnie ale znajomo i... - znowu spojrzała mu prosto w oczy. - Bo co jak trzymasz teraz troje, a nie... dwójkę? - przecież nie mogła powiedzieć normalnie, nie, musiało być zagadkowo.

    Grima xD

    OdpowiedzUsuń
  45. Ri wpatrywała się w Tonego cały ten czas, obserwowała jak przetwarza informacje, a widząc jego bladą buzię spuściła wzrok z drżącą wargą. Jest zły, na pewno był zły. Już chciała coś mówić, ale on sam zabrał głos. Podniosła wzrok do jego oczu, swoje miała już lekko zaszklone. Pokręciła głową na pierwsze pytanie.
    - Czuję, czuję się podobnie jak wtedy, ale... - nie była pewna, miała wrażenie, że się zaraz rozklei, ale kiedy zadał kolejne pytanie wysoko uniosła brwi, jakby zaskoczona. Uśmiech sam wkradł się na buzię, a oczy, chociaż nadal załzawione stały się bardziej maślane, wpatrzone w blondyna. Nie gniewał się, wcale się nie gniewał! Po prostu był zaskoczony! Z tej radości uściskała go mocno, uważając na Keve, zaniosła się nawet śmiechem na komentarz o szukanie sposobu. - Tak, tak, musimy! - zachichotała, ale zaraz naburmuszyła policzki. - Hola, hola! Jakby to tylko ode mnie zależało Panie prąciasty!

    Grima xD

    OdpowiedzUsuń
  46. Gdy Tony pojawił się w Argarze wraz ze swoją małą rodzinką, Gave odczekał aż szał spotkań ucichnie. Dopiero drugiego dnia postanowił się do niego wybrać. Uznał, że wcześniej chłopak chciałby spotkać się z własną rodziną, a on do niej nie należał. Zapukał do pokoju chłopaka i wszedł do środka na zaproszenie.
    - Cześć - przywitał się z nim siadając na łóżku. - Grima gdzieś wybyła? - zainteresował się biorąc małą Kevę na kolana. - Cześć szkrabie - pogilgotał ją po brzuszku. - Duża już jesteś...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  47. Tym razem Tony trafił w punkt, bo Akane rzeczywiście akurat się przebierała i drgnęła lekko na dźwięk otwieranych drzwi. Osłoniła biust trzymaną w dłoni bluzką, a widząc blond czuprynę przyjaciela uśmiechnęła się szeroko.
    - Och, Tony! - odwrócona do niego plecami ubrała jedynie wspomnianą koszulkę i zaraz przyjęła Keve na ręce, podnosząc ją wysoko. - Ale urosłaś! - cmoknęła dziewczynkę w czoło i zakołysała, po czym pozwoliła by mała zuchwale badała jej nos, włosy oraz ramiona. Zbliżyła się wtedy do blondyna i cmoknęła jego polik. Słyszała już o ich przygodach, wczoraj pół nocy przegadała z Klarą i na dniach zamierzała odwiedzić Ryu, teraz jednak Tony. Uśmiechnęła się na wizję wspólnych zabaw.
    - Tak, mam nadzieję, że się dogadają, bo najwyraźniej przyjdzie im spędzać razem całkiem sporo czasu - przyznała, obserwując swoją lewitującą córkę. Ufała Tonemu, jednak wolała być w pogotowiu. Zaraz jednak zamrugała szybciej oczyma. - Oświadcza? - dobrze, że Keva wspięła się już na jej ramiona, bo sama mogłaby ją upuścić, a tak tylko asekurowała małą blondynę.
    - Mówisz poważnie? Chcesz się oświadczyć Grimie? - szeroki uśmiech rozciągnął się po twarzy An. - Wiesz... wydaje mi się, że w jej przypadku... - aż podrapała się po głowie. - Cokolwiek powiesz, Grima będzie bardzo zaskoczona więc... Mówiła bym chyba kawa na ławę, nie za długo bo albo nie da Ci dokończyć albo w przypływie emocji nic nie zapamięta - zaśmiała się lekko. - Serio chcesz? W sensie... chcesz bo uważasz, że tak wypada czy... bo kochasz? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  48. Zdążył już zapomnieć jak rozmawiało się z Tonym. Nie było zbędnego pitu-pitu, tylko od razu przechodziło się do rzeczy. Jednak takiego pytania to się nie spodziewał. Oj nie. Omal nie zakrztusił się lemoniadą, której dopiero co posmakował.
    - Oświadczyć? - spojrzał na niego kompletnie wybity z rytmu. - Ale jesteś pewien? Chcesz z nią być do końca świata? Po co ci małżeństwo? Możesz przecież kochać ją i bez tego... - zauważył zaskoczony i zagryzł mocno wargi. - Nie wiem czy ja... no wiesz czy jestem dobrą osobą do takich pytań, bo ja... ja nawet nie wiem na czym stoję.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  49. - Nie wiem czy głupie - odparł szczerze. - Ja ech... dla mnie to zupełnie co innego. Jak możesz myśleć o rodzinie, żeby spróbować? Przecież jak spróbujesz i nie wyjdzie to możesz zniszczyć Grimę na całe życie - burknął. - Dlatego właśnie ja... no nie po drodze mi do ślubu, bo chciałbym być pewien czy Akane i ja to właśnie to... - wymamrotał. - Nie chciałbym jej skrzywdzić, gdyby nie wyszło - bąknął. - I sam nie chciałbym zostać skrzywdzony gdyby to ona stwierdziła że to nie to - dodał cicho, pozwalając Kevie badać swoją twarz i samemu czasem biorąc w usta jej małe łapki. - Dlatego... i dlatego, że ja w sumie nie wiem jak powinna wyglądać taka rodzina, jak się zachowywać w takiej... to rodzina chyba dla mnie za dużo. Tony ja nawet nie lubię rzucać "kocham" na wiatr... - pokręcił lekko głową. - Bo to też mocno wiążące - bąknął. - No ale jeśli ty chcesz to... no próbuj, tylko no żebyś nie żałował potem...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  50. Uśmiechnęła się do Blondyna.
    - Może nie tyle, że dłużej, ale ustaliliśmy, że dom będą miały tutaj, więc przyjdzie nam tu pewnie spędzać więcej czasu niż początkowo zakładałam - wyjaśniła i zaśmiała się na plany co do podwórka, ale przy kolejnych słowach wyraźnie spoważniała. - C-cooo? - otworzyła szeroko oczy i zaraz lutnęła Tonego w ramię. - O Wy demony seksu! - zaśmiała się. - Gratuluję! Będę musiała uściskać Ri - stwierdziła obejmując go ramieniem. Przytaknęła mu zaraz głową, a gdy przed nią klęknął kącik ust drgnął w rozbawieniu mimowolnie. Po tym jednak przyszło najzwyklejsze wzruszenie. Spojrzała po przyjacielu szczerze szczęśliwa.
    - Brzmi idealnie - sama przy nim kucnęła i objęła ramionami. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, tak mi do siebie pasujecie - przyznała i odsunęła się, przecierając nieco wilgotne oczy. - Sam fakt, że jednym z argumentów jest spełnienie jej marzenia dużo już mówi. Będę za Was trzymać kciuki, no i oczywiście za jej "tak"... Nie, nie... czekaj, w jej wykonaniu to będzie raczej "Taaaak!" - rzuciła z szerokim uśmiechem i zmierzwiła włosy przyjaciela. - Moje błogosławieństwo macie - dodała żartobliwie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  51. - Wiem Tony - Gave przytaknął mu cicho. - Tylko sprawy uczuć są dla mnie dość istotne i nie umiem sobie z tym poradzić. Boję się zaangażować. Boję się tego rozczarowania - mruknął krótko. - Może kiedyś spróbuję - dodał po chwili milczenia i pokiwał głową.
    - Jasne, to twoje życie - zgodził się z nim, aby zaraz poklepać go po plecach. - Gratulacje odwagi - dodał z lekkim zażenowaniem. On zdecydowanie tej odwagi nie miał, albo po prostu nie był aż tak głupi, by dać się uwiązać w tak młodym wieku. Zacisnął mocno wargi. Nie, lepiej było zostać przy odwadze.
    - "All you need is love"? O mamo... ty tak na poważnie? - zaśmiał się pod nosem. - Jasne... zaśpiewam - zapewnił go śmiejąc się nieco.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  52. Uśmiechnęła się cieplej na jego słowa.
    - Dzięki to... miłe - przyznała. Nie zamierzała rezygnować ze swoich planów, ale fakt, że tu był jej dom, że w ogóle jakiś miała, chyba dopiero niedawno zaczęła to doceniać. - Mi Ciebie też brakowało - dodała z lekkim uśmiechem i zaraz ponownie obdarowała go zaskoczoną miną. - Raz? I już? ... - to rzeczywiście było dość zaskakujące, w obu przypadkach. - Zagryzła lekko wargę i podrapała się po głowie. - Znając Was to razem będziecie to rozkminiać, ale może rzeczywiście coś w tym jest? Nie raz słyszałam opinię, że Terranie rozmażają się jak króliki - przytaknęła mu głową i zaraz mlasnęła cicho, zgarniając mu kilka włosów z głowy.
    - Pamiętaj, że dziedziczenie Twoich zdolności nie jest tak oczywiste - zwróciła uwage, chcąc go nieco pocieszyć. - Po porodzie? O matko, coś czuję, że przy tych Waszych testach Argar nie wyrobi na składowanie pieluszek - aż się złapała za głowę i zaraz poprawiła nieco Keve, bo ta zaczęła ześlizgiwać się wprost w jej ręce. Prychnęła na bezpośredniość przyjaciela.
    - Pfy... To ile Ty tych mów planujesz, co? - usmiechnęła się pod nosem. Na pytanie o siebie wzruszyła ramionami i pokręciła głową.
    - Nie przerosły. Mam dość sporo rąk do pomocy i krzyczą na mnie, że mam wyluzować, więc sobie od czasu do czasu luzuję. Spokojnie, jestem za to wdzięczna, już mnie to tak... nie mierzi - wyznała. - Właściwie to jest fajnie, dobrze... Na prawdę dobrze tylko... Nie wiem. Nie wiem już jak rozmawiać z Gavem. Jest znacznie lepiej, serio, wiem, że mu zależy i tak dalej, ale... Za każdym razem, gdy schodzi na jakikolwiek temat emocji to robi się strasznie kąśliwy, jakby szukał powodu do kłótni czy jakiejś zbędnej, nieprzyjemnej uwagi - wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  53. - Tony - posłała mu pokrzepiający uśmiech. - Oczywiście, że nie będą winne, ale i Ty nie jesteś czując się z myślą o nich nieswojo. To nadal dość świeża sprawa i trudna. Zobaczymy co pokaże czas, życie w końcu tworzy niekiedy przedziwne scenariusze - tyknęła nos małej Kevy. - Skup się na swoim życiu i na Twojej rosnącej rodzinie, reszta przy okazji - dodała i machnęła zaraz ręką. - Jeszcze nie raz będzie okazja - zapewniła na wzmiankę o zapomnianym prezencie i zawtórowała mu śmiechem na komentarz o seksie.
    - W to akurat nie wątpię - poruszyła zabawnie brwiami. - Po prostu jestem nieco zaskoczona, że z takim spokojem bierzesz pod uwagę wynik pozytywny i trzecie dziecko - przyznała, nadal z lekkim rozbawieniem. Zaraz spojrzała po swoich córkach i tej jego po czym przytaknęła głową. - Myślę, że polubią... Ten ogon... Te ślepka, jak tu takiej Kevy nie polubić - uśmiechnęła się do małej, strojąc do niej jakąś głupią minę. Sama lekko ją przytuliła i spojrzała po przyjacielu. - Och, dobra, czyli muszę się przygotować na więcej oświadczyn. Tylko może lepiej za zamkniętymi drzwiami, co by się nic nie wydało - rzuciła konspiracyjnym szeptem. Wierzyła, że Tony mógłby próbować nawet w tłumie, zapominając o konsekwencjach. - Impreza to świetny termin - przytaknęła mu głową, a potem zaczęła mówić swoje.
    Na objęcie posłała przyjacielowi wdzięczny uśmiech.
    - Wiedziały, ale właśnie o to chodzi Tony... Wiem jaki jest i mi to odpowiada. Nie oczekuję wyznań miłosnych, słownych poematów czy innych podobnych tekstów. Widzę, że mu zależy, on to pokazuje swoimi czynami i ja je widzę... Ale jakkolwiek chcę mu to przekazać to on rusza na "wojnę". Powiedział mi ostatnio, że nie ma innej na oku, w końcu mi to powiedział, ale zaznaczył, że nie może mnie zapewnić, że to się nie zmieni. No przecież oczywiste, że nie może, więc mu powiedziałam, że i ja nie mogę go zapewnić i że nie oczekuję takiego zapewnienia. To naskoczył na mnie, że oczekuję właśnie czegoś takiego i po wymianie zdań wyszedł - spojrzała na swoje dłonie. - Nawet nie pożegnał dziewczynek, a miał je ułożyć do snu... - wyraźnie posmutniała i spojrzała w oczy przyjaciela. - Ostatnie czego chce, to żeby one przeze mnie obrywały... - wyznała z lekko zaszklonymi oczyma, a gdy Tony mówił o rozstaniu, ona zerkała na swoje palce. - Wcale nie takie trudne... sama o tym myślę. Czuję się przy nim naprawdę dobrze, wspiera mnie, jest uczynny i wbija mi do głowy ważne sprawy, ale... u niego mam wrażenie jest więcej irytacji, a mniej radości, gdy jestem obok. Skaczemy w takie skrajności... Potrafi być wobec mnie tak okropnie nieprzyjemny, że mam ochotę płakać. Bywa paskudnie niesprwiedliwy... Kiedy ja wyjdę w trakcie sprzeczki to się drze, że tak, najlepiej uciekać, ale jak on wyjdzie to ma set odpowiednich argumentów, że postąpił słusznie... Ja już chyba nie mam siły Tony. Kocham go, kocham całym sercem, ale to za mało... co chwilę czymś go irytuję. Czuję się jak problem, jestem jego największym problemem - przetarła oczy, bo łzy poleciały mimowolnie. - Najwyższy czas spojrzeć prawdzie w oczy - dodała cicho.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  54. Chłopak zacisnął mocno wargi słuchając go. Cholera, trudno było tu cokolwiek odpowiedzieć. Tony poruszył dużo punktów, które do niego trafiały. Westchnął przeciągle nabierając głęboko powietrza w płuca.
    - Mhm... zastanowię się nad tym - przyznał szczerze, bo może faktycznie w ten sposób byłoby lepiej? Może mogłaby wreszcie odżyć? Nie czuć się po prostu matką Fasolek? Zacisnął mocno pięści, a jego strach by jej nie ograniczał. Zdecydowanie musiał się nad tym zastanowić. - Mhm nie ma za co - klepnął Tonego w plecy. - No dobra... to lecę... bo mam co robić - zaśmiał się lekko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  55. Po całusie i słowach blondyna, Ri prychnęła pod nosem i tyknęła go palcem w czubek nosa.
    - Ja jestem zielona cały czas i niby jakie to usprawiedliwienie, hm? - bąknęła by zaraz zastrzyc uchem, słysząc o prezerwatywie. - Hę? - przekręciła głowę i sama spojrzała w dół, na jego spodnie. Prezerwatywa? - Ależ dziwna nazwa... - skrzywiła się lekko, jednak słysząc o wprowadzaniu w temat energicznie przytaknęła głową. - Okay! - powtórzyła po nim ten śmieszny zwrot chichocząc, ale zaraz położyła po sobie uszy. - No dobrze, dobrze, będę mówiła - przyłożyła dłoń do serca, jakby właśnie składała jakąś obietnicę. Uściskała go zaraz mocno i uśmiechnęła się w ten swój specyficzny sposób, zawsze miała ten sam wyraz twarzy, gdy coś kombinowała.
    - Będziemy próbować wszystkie metody zabezpiekania? - zapytała z błyskiem w oku, nawet nie zauważając swojej słownej pomyłki.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  56. Akane również wzruszyła ramionami.
    - Dziecko to odpowiedzialność, ja przy dwójce już mam kupę roboty, a Ty mówisz o trzecim tak, jakby to była kaszka z mleczkiem - stwierdziła. Na wzmiankę o armii jej ojca uśmiechnęła się lekko pod nosem. Tak, tatko szalał, już słyszała te pieśni o licznym rodzie Grandsandów. Wczuł się chłop w te czasu aż nadto.
    - Grima to na pewno się zgodzi, marzy jej się rodzina pełna miłości. Mam więc nadzieję, że dzielisz jej marzenie i razem uda się Wam je spełnić - posłała mu ciepły uśmiech.
    W temacie Gava pokręciła głową.
    - Odpowiada, jego osoba mi odpowiada, nie pasuje mi że w pewnych sytuacjach szuka dziury w całym, ale z tego co kojarzę to nikt tego nie lubi. To jemu ciągle coś nie pasuje, nawet jak próbuję tłumaczyć... Jestem już po prostu zmęczona. Chciałabym z nim być, przy nim być, ale on ciągle wymyśla jakieś problemy. Teorie o oczekiwaniach, że będziemy ze sobą dwa cztery, siedem dni w tygodniu, teorie o tym, że chce zapewnienia na lata. Mogę mówić swoje, a i tak nie dociera... Tym jestem zmęczona, tłumaczeniem mu, że serio kocham. Powiniśmy być z kimś kogo miłość nas cieszy, a nie stwarza problemy czy jest niewygodna. On zasługuje na kogoś takiego... - oczy jej się zaszkliły. - A ja tym kimś nie jestem... Nie lubi mojej wylewności, nie lubi moich wyznań, nie lubi nawet tego, że dużo analizuję. Ja siebie taką lubię, a przy nim... Po prostu czasami czuję, że jest coś ze mną nie tak - spojrzała na Tonego smutno. - Dlatego mówię, że on mi pasuje, mi nie przeszkadzają jego zwyczaje, jego codzienność. Zlecenia, krew na rękach, jego sposób bycia. To mi odpowiada... Nie odpowiada mi to jaki się czasami staje w mojej obecności, tak, to mogę przyznać - przetarła oczy i zaraz spojrzała po córkach, śląc im uśmiech. Nie chciała przy nich płakać.
    - Myślę, że przesadzasz - stwierdziła na słowa, że ich nie ma. - Jest dużo więcej niż wy wszyscy widzicie... - odrobinę się zirytowała, ale zaraz westchnęła ciężko - ... ale brakuje podstawy. Ja wiem, że chcę... On nie. Dlatego nie widzę sensu tego dalej ciągnąć. Jeżeli on nie ma pewności, że chce, to ja go swoją pewnością nie zarażę. Może kiedyś jej nabierze, może nie, nie wiem... W danej chwili nie czuję by serio chciał. Zbyt poważna sprawa - westchnęła ciężko. - Nie mówię, że je opuści, bo tego, że nie to akurat sama jestem pewna. Chodzi mi o drobnostki, na które dzieci są czułe. Chociażby głupie położenie do łóżka. One uwielbiają, gdy Gave z nami przebywa, do tego to Fasole... Pokazały już nie raz, że są bardziej świadome niż przeciętne dzieci w ich wieku. Nie pytaj jak wyglądała moja noc, gdy się z nim pokłóciłam i wyszedł, jedynie ciulając za sobą drzwiami. O tym mówię... Miał je ululać, tylko tyle. Zaraz pojawią się obietnice, które będą w pełni rozumieć. Tata dziś poczyta, tata dziś zabierze tu czy tam... Wierzę, że w takich przypadkach nie zlekceważy małych, ale nie ukrywam, że tym mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że tak po prostu wyjdzie, a jednak... - wzruszyła ramionami i westchnęła na jego słowa. - Myślę o sobie Tony, stąd moje konkluzje. To działa w dwie strony... Ja też zasługuję na kogoś kogo będzie cieszyć moja miłość. Kogoś kto pokocha mnie taką jaka jestem, wiem. Może to będzie on, może kto inny, a może nikt... W danej chwili jestem po prostu zmęczona. Mam dość udowadniania i tłumaczenia się z miłości do kogokolwiek - przyznała i po kolei ucałowała czoła wszystkich trzech dziewczynek.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  57. - Może gdybym nie słyszała tyle sugestii, że nasza relacja opiera się na pociągu seksualnym, i że nas "nie ma" to nie musiałabym tyle razy powtarzać tego samego - stwierdziła odrobinę znudzonym tonem. Westchnęła i machnęła ręką. Szczerze to już przestała liczyć na zrozumienie. Jeszcze gdyby rzeczywiście latała za Gavem i sztucznie mu przypominała o swoim uczuciu... To wychodziło naturalnie, tak po prostu, w pasującej sytuacji.
    - Mniejsza, wylałam siedzące w mojej głowie gówno, tyle starczy. Reszta zależy ode mnie i Gava. Na pewno mam o czym myśleć - uznała, nie zamierzając dalej kontynuować tematu. Przy temacie Fasolek wzruszyła tylko ramionami. - Pożyjemy, zobaczymy. Lepiej opowiadaj jak Keva. Daje się we znaki? Zawsze się tyle kręci? - zmieniła temat na bardziej przyjemny. - Jak Grimie wychodzi mamowanie? - bardzo ją to ciekawiło, goblinka sama była niczym pocieszne dziecko, więc mogła być to ciekawa mieszanka.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  58. - Z łatwością mogę odbić tą piłeczkę - odparła równie kąśliwie, ale mimo wszystko z lekkim uśmiechem. Westchnęła słysząc to "czekaj" i uniosła lekko brwi na jego pytanie. Oczywiście musiał dokładnie wypunktować o jaką "Akane" chodzi... Spojrzała w sufit, kochała go, ale czasami miała ochotę walnąć. Przeniosła zaraz wzrok do swoich dłoni, to co miała zamiar powiedzieć trochę ją mimo wszystko krępowało.
    - Akceptacji. By chociaż raz ktoś spojrzał na mnie i uznał, że hej, nie jest źle. Bez komentarzy co robię nie tak, co powinnam a czego nie... Bez tych ciągłych uwag... Tu za dużo, tam za mało. Za szybko, za wolno... "Powinnaś tak, a nie inaczej" - udała cieniutki głosik. - Czuję się jakby co chwilę ktoś ciosał mnie pod siebie. "Fajna jesteś, ale..." - westchnęła. - I nie, nie chodzi mi o bycie dla kogoś ideałem, po prostu o akceptację moich odchyleń. Nie chodzi też o brak komentarza na moje debilne pomysły czy zachowania, bo w Gavie lubię chociażby to, że zwraca na nie uwagę. Chodzi o wyśrodkowanie, wstrząsnę gdy rzeczywiście trzeba, a nie co chwilę... Wstrząsnę, ale delikatnie, a nie wgniatając w podłogę... - spojrzała mu w oczy i wzruszyła ramionami. - U niego ciężko o pół środki... - stwierdziła ostatecznie ze słabym uśmiechem, poszerzyła go jednak, gdy trafiła do niej jedna z córek. Miło się słuchało o Kevie i Grimie, cieszyła się, że Tonemu tak się trafiło. Może i to wszystko wyszło jakoś tak błyskawicznie, ale chłopak serio wyglądał na szczęśliwego.
    - Cieszę się, serio. Takie wsparcie to świetna sprawa - przyznała pogodnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  59. Pokazała mu tylko język, nie ciągnąc już tego całego odbijania piłeczki. Na pytania o kryteria westchnęła cicho.
    - Zależy... Większość spełnia... ale miewa specyficzne humory i zwykle coś się wtedy krzaczy - przyznała i ponownie kiwnęła głową. - Rozmawialiśmy, ale niestety nie dane nam było dokończyć, bo gdy mówiłam czego oczekuję, uznał, że mielę temat i wyszła sprzeczka - wzruszyła ramionami. - Tony, chętnie bym mu wszystko powiedziała, ale gdy zaczynam to on zawsze znajduje powód by się odpalić. Do tego odpala się w tak nieprzyjemny sposób, że mi puszczają nerwy i gówno z tego wychodzi. Proszę, skończmy już ten temat... Nie masz dla mnie żadnej złotej rady, ten problem muszę rozwiązać z nim, z nikim innym - poprosiła i uśmiechnęła się do niego cieplej. - Tak, tu i teraz jest najistotniejsze - przyznała. Sama wolała myśleć takimi kategoriami. Co ma być później, to i tak będzie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  60. Słuchała go z uszami postawionymi na sztorc, a gdy rzucił to "stop dzieciorob" zachichotała, nawet ją ta nazwa bawiła. Zaskoczona otworzyła szerzej oczy.
    - Wstydzili? Przecież to bardzo istotna część kręgu życia. Wstydzili się mieć dzieci? - to dopiero była nowina. Nie sądziła, że czegoś takiego można się wstydzić. Słysząc pomysł z po porodowym seksem bez zabezpieczenia zastrzygła uchem. - Ale... Tak zaraz po porodzie? - zainteresowała się. - Mamcia natura zadbała by po porodzie tak szybko się nie dało - nawet Walwan jej to tłumaczył. Zaraz zamrugała oczyma, jakby dopiero do niej dotarło co on w ogóle proponuje. - Poczekaj... Z tego może wyjść jeszcze następna dzidzia... - zauważyła. - Naprawdę jej ze mną chcesz? - zapytała patrząc po nim rozczulona, a gdy powiedział swoje i ucałował jej czoło, ona pocałowała go mocno w usta po czym wtuliła się mocno. - Skoro tak to widzisz, to wszystko mogę z Tobą testować! - odparła pewnie, patrząc na niego skrzącymi się oczyma. Ależ ona miała szczęście, chwilami nie była pewna czy Tony jej się przypadkiem nie śni. Zmacała go jeszcze odrobinkę, aby się upewnić i znowu się wtuliła. - Nie śni, jesteś prawdziwy - szepnęła cicho.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  61. Podrapała się po głowie, było to dla niej co najmniej dziwne, nawet gdy dotyczyło garstki. No ale cóż, dla niektórych Terra i jej seksualna otwartość były dziwne, więc nie było sensu się nad tym głębiej zastanawiać. Po prostu przytaknęła głową.
    - Nie widzę w tym ani krzty sensu, ale rozumiem co do mnie mówisz - zaznaczyła z lekkim uśmiechem. Kiedy mówił o kochaniu się i tak bardzo plątał się w własnych słowach był niesamowicie uroczy, znowu cicho zachichotała. - Oczywiście, że możemy, w ciąży, po ciąży, w okresie ochronnym i po... - potarła swoim nosem jego nos, a na wyznanie soczyście cmoknęła jego policzek. - Ja też tak marzyłam i by było dużo kochania, ale takiego w uczuciu, nie seksu, dużo kochania od serca - była tak nakręcona, że znowu trochę kaleczyła swoją mowę. - Też Cię kochamy - zapewniła z czułością w oczach, gdy głaskał jej brzuszek. Lubiła jego rumianą buzię, nie miało znaczenia, że jeszcze się trochę wstydził, ona i tak patrzyła na niego jak zaczarowana.
    - Ale ja chcę! - zapewniła szybko, gdy wysnuł swoje przypuszczenia. - Chcę z Tobą sprawdzić co się tylko da, całym serduszkiem chcę - przyznała zgodnie z prawdą. Uwielbiała te ichne testy, nie ważne co badali, przebieg badań i wyniki zawsze ją ekscytowały.
    Wtulała się w niego, gdy mówił o swoich wadach i lekko kiwała głową, na znak, że słucha, w końcu podniosła głowę by dalej na niego patrzeć, a na ostatnie stwierdzenie zachichotała.
    - Okropnie wspaniały - znowu cmoknęła go w policzek, uśmiechając się szeroko. - Już ja Cie odtnę gdy będzie trzeba - ponowiła całusa. - Twoje nogowe uczucia lubię - wyciągnęła stopę i nią pokręciła. - Ona też lubi - wskazała stopę palcem. - Też gadam bez sensu, a jak robić nie perfekcyjnie to też Ci pokażę - dumnie wypięła pierś i pochyliła się do jego ucha. - Lubię Twoje nie ćwiczące ciałko - szepnęła i spojrzała mu w oczy błyszczącymi ślepiami. - A kija znajdę bez problemu - zapewniła wesoło.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  62. Zmarszczyła nos, gdy mierzwił jej włosy i zaraz je sobie nieco poprawiły, ot tylko tyle co by nie wpadały do oczu.
    - Ja wątpię, że takie rady w ogóle istnieją - przyznała. - Zobaczymy, po prostu zobaczymy... Nie lubię słuchać o tym jak to do siebie nie pasujemy, bo uważam, że to nie prawda... Ale wiem, że to co mamy teraz nie wygląda zdrowo... Muszę pomyśleć, po prostu pomyśleć i z nim porozmawiać - przyznała wzruszając ramionami. Uśmiechnęła się na jego słowa o wsparciu i posłała wdzięczne spojrzenie.
    - Dzięki, to miłe - przyznała. Czasami właśnie tylko tego potrzebowała, bez reprymendy, bez kazań, zwykłego objęcia, wsparcia. Tylko tyle i aż tyle, bo mało kto dawał je bez "ględzenia". Na propozycję Tonego uniosła trochę brwi zaskoczona.
    - Przejść? - zaśmiała się cicho. - Cwaniak, ma jednego szkraba i zadowolony - rzuciła żartobliwie, ale nie oponowała, szczególnie, gdy rzucił o cieście. - Bardzo chętnie - przyznała wstając z łóżka. - Daj mi tylko chwilę, muszę zapakować Fasole - dodała ruszając po wózek. - W takich chwilach nie mogę się doczekać aż zaczną chodzić i wystarczą mi tylko ręce - przyznała ze śmiechem, przyprowadzając pojazd dziewczynek i wsadzając je do środka.
    - Zobaczymy na ile nam ta siła wystarczy przy trójce, są w większości - kontynuowała jego żarcik, jakoś nie specjalnie odbierając go jako żenujący. - Dobra, możemy ruszać - zarzuciła jeszcze na rączkę torbę dziewczynek, przyszykowaną na takie wycieczki i ruszyła do wyjścia. - Tony, nasz czas jest zawsze fajny, czasem emocjonujący, ale fajny - poruszyła zabawnie brwiami i zaraz nieco spoważniała. - A jak Ryu? Słyszałam, że standardowo miał przygody po drodze - zagadnęła, bo Klara jej co nieco już opowiedziała, ale Tony zapewne miał świeższe informacje.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  63. Może i nie powinna, ale czuła lekką dumę z tej całej kocicy. Zachowanie było do dopracowania, jednak nie wykreślała by go tak całkowicie. Uśmiechnęła się do samej siebie na tę myśl, ale już nie przekazywała jej blondynowi, tym bardziej, że po części rozumiał. Zaśmiała się krótko na ostateczne stwierdzenie.
    - Że Cię powstrzyma to nawet nie śniłam - przyznała rozbawiona i przytaknęła głową, gdy wspomniał o drugim dziecku. - Ou, będę Ci o tym namiętnie przypominać - poruszyła zabawnie brwiami, wdzięcznie kiwając głową za pomoc z wózkiem. W sumie, gdy wspomniał o siedzeniu w domu musiała stwierdzić, że rzeczywiście mało ostatnio gdzieś razem wychodzili. Pewnie dlatego, że każdy latał w swoje kąty i jak już siedział w domu to na dupie. - Rozumiem, fajnie, że sam wychodzisz z inicjatywą - przyznała, dumna z przyjaciela. Dobrze, że nie ukrywał tego przed Grimą.
    Na wieści o Ryu uśmiechnęła się z początku rozbawiona i przytaknęła Tonemu głową. Kiedyś ciągle im w tym temacie przygadywali, ale teraz u niej znacznie się uspokoiło, Ryu z kolei zdawał się nadrabiać. Słuchała "raportu" blondyna idąc spokojnie przy jego boku, a gdy wspomniał o Emmie uniosła lekko brwi, nie bardzo rozumiejąc. Emma? Co za Emma... Zaraz... Zatrzymała się gwałtownie na kolejne słowa. Dopadła Gava? Teraz Ryu? Informacje zdawały się rozbijać po głowie. Emma?! Ta Emma!?!
    - Że co...? - zacisnęła palce na rączce wózka tak mocno, że ta aż zaskrzypiała. Pyłek w jej oczach z kolei zaczął wirować znacznie szybciej niż ostatnimi czasy. To co ona tam sobie przed chwilą myślała o swoim spokoju? W jej oczach trwała istna burza, a ona stała jak słup soli, analizując to co właśnie usłyszała.

    Akane xD

    OdpowiedzUsuń
  64. Miała ochotę komuś przywalić. Dlaczego ją wykluczyli?! Z jakiej paki nikt jej wcześniej nie powiedział! Z całej tej sytuacji to chyba denerwowało ją najbardziej. Zacisnęła palce tam mocno, że paznokcie wbijały się w skórę. Jebana Emma! Tyle lat w lustrze! W głowie zawitało chyba z naście wizji na raz, wizji jak przeciera laską podłogę, jak rozwala jej ten głupi ryj! Była wściekła i gdy Tony dotknął jej dłoni właśnie takie spojrzenie mu posłała, pełne gniewu. Nie była zła na niego, ale emocje, które teraz czuła wyraźnie ją przepełniały. Dziewczynki widziały ją w takim stanie po raz pierwszy i obie milczały, wpatrzone w mamę wielkimi oczyma. Ciężko było stwierdzić czy bardziej nie wiedzą co się dzieje, czy widok je fascynuje. An nie patrzyła na córki, ostatnie co chciała to spojrzeć na nie tak wściekłym wzrokiem, zaczęła jednak nieco głośniej oddychać, a szał w spojrzeniu powolutku znikał. Słowa Tonego do niej trafiały, ale przede wszystkim trafiał jego spokój. Dziewczyna zadrżała odrobinę nim emocje całkiem wygasły, a zaraz odetchnęła ciężko, jakby używała ogromu sił, by nie wybuchnąć i nie rozpętać tu piekła. Z tego wszystkiego poluzowała uścisk na rączce wózka i lekko oparła się o blondyna, tracąc na chwilę równowagę. Milczała uspokajając głośno oddech.
    - Tony... - szepnęła w końcu. - Jak któryś z tych kretynów wpadnie na pomysł by ją tutaj przyprowadzać... To wybij im to z głowy... Inaczej ją zabiję... - spojrzała na niego poważnie. - Z czasem pewnie otworzę się na jakiekolwiek wyjaśnienie, ale teraz... w najbliższym czasie... Jak spotkam to zabiję - dodała ciszej. Pył w jej oczach nadal się uspokajał.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  65. Wzruszyła ramionami.
    - I tak oberwiesz, będzie jasne kto mi powiedział - zauważyła beznamiętnie i postarała się stanąć spokojnie na nogach. Na słowa o zniechęcaniu uśmiechnęła się nieco sztucznie. - Głupi? Nie... Jest debilem... - odsunęła się, wychodząc z objęcia. - Zdecydowanie przełożę swoją wizytę w czasie - stwierdziła. Nie miała ochoty na słuchanie "pierdolenia" o tym jak to dobrze postąpili nic jej nie mówiąc. - Nawet nie zaczynaj Tony - spojrzała po nim surowo, gdy zaczął uzasadniać ich decyzję. - Wkurwia mnie takie gadanie, tak jakby oni reagowali zawsze książkowo - przewróciła oczyma i wróciła do pchania wózka w stronę gospody. Spojrzała nieco spokojniej na dziewczynki.
    - Tak, mama jest zła, patrzcie i uczcie się, wdech, wydech - jak powiedziała tak zrobiła. - To jedno z najbardziej przydatnych ćwiczeń w życiu, gwarantuję, że będzie jednym z pierwszych, jakiego Was nauczę - oznajmiła Fasolą i spojrzała po Tonym. - Nie mam zamiaru z nimi o tym rozmawiać. Nie chcieli powiedzieć, ich sprawa, niech nie oczekują, że ja im teraz wszystko powiem - stwierdziła nadal zirytowana. - Mam nadzieję, że to ciastko jest zaprawdę dobre - dodała biorąc jeszcze jeden głośny wdech i wydech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  66. Komentarz o kumplu sprawił, że An uśmiechnęła się pod nosem i trochę mniej już w niej wrzało. Objęła Tonego ramieniem, gdy się pochylił nad wózkiem.
    - Mhm, takiego co to wpada Wam do pokoju bez zapowiedzi, a dla Was to nie problem, nawet gdy stoicie pół nagie - dorzuciła i puściła go po czym lekko szturchnęła w ramię. - Tak, tak Keva, słuchaj, słuchaj. Jak Tobie taki jegomość wpadnie to ojciec nie będzie mógł się czepiać - posłała dziewczynce rozbawione spojrzenie. Swój mały zawód wcisnęła gdzieś w głąb umysłu, skupiając się na teraźniejszym wypadzie. Nie było sensu psuć atmosfery, byli w końcu z dzieciakami.
    - Hmm... No tak, na jej opinie w sprawie jedzenia warto brać poprawkę - przyznała, bo Grima rzeczywiście nie miała zbyt wysokich wymagań i to w wielu sprawach.
    Na pytanie o ojca An prychnęła śmiechem.
    - Nawet już przestałam pytać. Jak nie ciąża to co innego zawsze wypada, chociaż Rei i Meliodas nie są w tym temacie lepsi. Podobno planują podwójne wesele, a weź się tu zgraj. jak nie u nas w domu, to u Was jakieś akcje - pokazała mu język. - Chociaż jest chyba już bliżej niż dalej. Shiya prosiła mnie o oprawę muzyczną, więc... - poruszyła zabawnie brwiami. - Nie jestem jednak pewna, czy to nie przypadkiem ich jedyne ustalenie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  67. Akane zaśmiała się za słowa przyjaciela.
    - No dobra, przyznaję, tu mnie Twój tatko ma - zwróciła się do małej. - Krzyczy zawzięcie - dodała z uśmiechem i dopiero teraz wzięła głęboki oddech, w pełni się uspokajając. - Ślub niespodziankę? - uniosła wysoko brwi na pomysł Tonego i zaraz spojrzała po nim wymownie. - A Ty byś taki chciał? Biorąc pod uwagę Twoje plany... Nie chciałbyś go zrobić po swojemu? Po waszemu właściwie? - zapytała. - Dla naszych staruszków to w sumie formalność... Chociaż mam wrażenie, że chociażby panny młode mają jakieś tam swoje fantazje czy wyobrażenia, które chciałby spełnić. Nie wiem... Ja bym się chyba w to nie wtrącała... - stwierdziła. - Pomóc z organizacją czy po prostu pomęczyć trochę bułę, to tak, ale żeby stawiać przed faktem dokonanym. No ja bym nie chciała, ale... Ja się nie żenię, ani nie wychodzę za mąż - ponownie wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  68. Posłała mu rozbawione spojrzenie.
    - Jasne, zapytam - zaśmiała się. Szczerze wątpiła by nawet im odpowiadał ślub zaplanowany przez kogoś innego, a słysząc o dyskretnym pytaniu spojrzała po przyjacielu wymownie. - Dyskretnie? O ślub? - zaśmiała się pod nosem. - Jasne, sprawa do zrobienia, ale raczej przed faktem dokonanym. Jak już inni wiedzą, że ślub jest w planach to ciężko o dyskrecję. Zaraz rośnie podejrzenie, że ktoś coś kombinuje - stwierdziła. - No i to inna liga niż takie baby shower. Przy ślubie jednak para młode jest zbyt istotna, chyba, że kładą na totalny luz... Formalność do odklepania, wtedy można, ale przy takim standardzie? Ciężka sprawa. Najzwyklejszy strój dla panny młodej, to weź tu zapytaj o jej wymarzony nie wzbudzając podejrzeń... Jeszcze Shiye czy Rei, które takie knucia czują jedną dziurką od nosa - uśmiechnęła się półgębkiem.
    Na stawianie ciacha nawet nie oponowała, przytaknęła mu głową, lekko się wtulając, gdy ją objął.
    - Jasne tutuśku, dzisiaj Ty szastasz kasą - poruszyła zabawnie brwiami. - Ooo, to ja poproszę z pomarańczą i ananasem, z resztą, ktokolwiek stoi przy barze wie co pijam - przyznała z uśmiechem. - Ja zajmę stolik - dodała ruszając w stronę jakiegoś nieco bardziej intymnego miejsca, co by można było sobie spokojnie pogadać i nadto nie bodźcować dzieciaków.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  69. Przyjęła te wszystkie czułości, a słysząc pytanie wydęła usta po czym roześmiała sie na jego gilgotki.
    - Moje? Ach... - rozpromieniła się, nadal z cichym śmiechem. - Mam ich całe mnóstwo! - klasnęła w dłonie i przytaknęła sobie głową. - Za dużo gadam, za dużo się ruszam, nie jestem groźna, lubię czytać, nie lubię walczyć, jestem za szybka, jestem plamą na honorze rodziny, zero ze mnie pożytku... - nabrała powietrza, bo wszystko mówiła na jednym wydechu. W życiu tyle się o sobie "złego" nasłuchała, że nie miała problemu by wymieniać - ... nie jestem poważna, zbyt lekkoduszna, nie widzę, że jestem ładna, jestem ślepa i głupia, naiwna i... - zacięła się na chwilę, bo te kilka ostatnich epitetów usłyszała od Piusa w trakcie sprzeczek. Położyła po sobie uszy i trochę smutno spojrzała na Tonego. - Nie każdy się cieszy, że Cię kocham... Czy to też wada? - zapytała wyraźnie przejęta.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  70. - Aj! - drgnęła, gdy ją dziabną i zaraz posłała mu swoje zawadiackie spojrzenie i pogroziła palcem przed nosem. Na słowa chłopaka przekręciła głowę.
    - Ja? - postawiła uszy na sztorc, wyraźnie zbita z tropu. Jej uszy na przemian stawały sztywno i opadały, czasem zastrzygła jednym czy drugim, zastanawiając się co właściwie powiedzieć. Na szczęście zaraz przyszło wyjaśnienie co do jej pytania, ale słysząc o zabraniu sama mocno się w niego wtuliła. - Nie chcę by mnie zabrał - przyznała, troszkę wystraszona tą wizją. Podobało jej się to jak jest, nie chciała nic innego. Tuliła go jeszcze chwilę, ale w końcu wyluzowała, pomógł fakt, że i on ją przytulał, trzymał mocno przy sobie i dawał poczucie bezpieczeństwa. Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
    - A więc... ja... Hmmm... Nie lubię w sobie... - jejku, to serio było trudne. - Jak mnie tak coś kłopocze? Jak kogoś lubię... ale... tylko lubię, a... nie umiem zrobić tak by nic więcej nie pomyślał? - zaproponowała pierwsze co przyszło do głowy.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  71. Tony serio nieźle się nakręcił. Słyszą propozycję zaśmiała się i przytaknęła mu głową.
    - Dobrze, już dobrze. To możemy zorganizować - wiedziała, że blondyn przecież nie odpuści, ale cieszyła się, bardzo. Wrócił jej kochany, stary Tony. Trochę się o niego obawiała, ale najwyraźniej Grima i Keva miały na niego lecznicze działanie. Pokręciła głową rozbawiona, gdy ten poszedł po ciastko, dobrze, że nie poklepał jej pleców z równym entuzjazmem, bo by tu jeszcze płuca wypluła. Na widok ciastka oblizała aż usta.
    - Dobra, przyznaję, wygląda świetnie - stwierdziła. - Hm, niekoniecznie, maliny bywają kwaśne - zauważyła nim jeszcze skorzystała. - Mmm... - mruknęła cicho, zadowolona. - Połączenie czekolady w kwaskowymi owocami zdecydowanie mnie pasuje, chociaż chyba wolałabym tu porzeczkę - wydała werdykt. - Ale tak, dobre, warto było przyjść - uśmiechnęła się do przyjaciela i wcinała dalej, częstując swoje córeczki odrobiną bitej śmietany. Na resztę było jeszcze trochę na wcześnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  72. Widząc jego fascynację nie mogła wyrzucić z głowy wrażenia, że Tony dosłownie dzielił ciało z Grimą. Zaśmiała się nawet pod nosem, to się dopiero nazywało dopasowanie. Radosne oczy Kevy dodatkowo poprawiały humor, a Fasole trzęsące wózkiem, domagające się śmietany jeszcze ten cały obrazek rozpromieniły.
    - Albo po prostu będzie tak pozytywnie nastawiona do wszystkiego, jak jej mamusia - rzuciła ze śmiechem. Na pytanie o termin zastanowiła się chwilę. - Shiya jest na ostatnich nogach więc wszystko zależy od porodu. Wiesz jak jest, takich maluchów nie zostawi na długo... Muszę jej po prostu dać znać, że ma obowiązek urodzić dwie dziewczyny, co by śmiało je zabrać ze sobą - uśmiechnęła się pod nosem. - Właściwie to od tego wszystko zależy, termin będzie można ustalić dopiero jak Shi urodzi... Teraz możemy pomyśleć nad miejscem i atrakcjami... Rozumiem, że robimy osobne dwie imprezy? Nie mieszane, co? Niech trochę od siebie odpoczną te staruchy - zaproponowała z przekąsem w głosie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  73. - Że się zgodzi to nie wątpię, będzie nawet wdzięczna - przyznała, uśmiechając się pod nosem. Tego akurat była pewna. Zaśmiała się, gdy wspomniał o Rei i przytaknęła głową. - Rei dla odmiany nie jest w ciąży, chyba... Może rzeczywiście lepiej szybko się za to zabrać, bo ten stan rzeczy może się zmienić w każdej chwili - rzuciła zaczepnie i zaśmiała się pod nosem. Słysząc o ferajnie musiała przyznać rację, rzeczywiście , mieli teraz całkiem spore grono "gości". Fajnie byłoby im się pokazać z tej ciekawej strony. - Klara, heh, obawiam się, że akurat ona może być nieco zniesmaczona pewnymi zachowaniami, ale na pewno nie odpuści takiej okazji. Najwyżej będzie stała cała rumiana, jej ciekawość zrobi swoje - poruszyła zabawnie brwiami. - Grima? Myślisz? W sumie... - spojrzała po nim i udała ogromne zaskoczenie. - Nie wiesz?! Ty?! Oj... Tony, zaczynam poważnie się o Ciebie martwić - pogroziła mu palcem, z zaczepnym uśmiechem na ustach.
    - Oczywiście, że poza domem i nie tutaj - wskazała gospodę. - A skoro dwie osobne imprezy, to dwa osobne miejsca - pokazała mu język. - Schowamy się przed wami i będziemy świeeeeeetnie bawić - ponownie poruszyła brwiami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  74. Przekręciła głowę gdy parsknął śmiechem i zaraz zaczęła słuchać co też miał do powiedzenia.
    - Co to znaczy twardo zaznaczyć? - zapytała. - Czy jak mówię, że nie chcę to jest za mało? - dopytała i strzygła uchem. "Nie klej się" było dla niej dość trudne do wykonania, zaczęła się zastanawiać, ale słysząc o zaangażowaniu Tonego wydęła usta i zmarszczyła lekko czoło, kręcąc głową. - Och nie chcę żebyś tak robił. Jesteś mądry, nie musisz nikogo bić by utrzeć mu nosa, nie lubię tak, nie lubię! - zaznaczyła, krzyżując dodatkowo ręce na klatce piersiowej. Obejrzała się zaraz na miejsce, do którego dotarli i cmoknęła Tonego w policzek. - To może mnie już postaw - zachichotała. - Kevusia na pewno chętnie powisi na gałęzi - dodała z szerokim uśmiechem i pokazała pałąk, który już miała na uwadze.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  75. - Co innego rumieniec zawstydzenia, a co innego, gdy jest wywołany speszeniem - tłumacząc wywijała widelcem, dobrze, że chociaż pustym. - Będę musiała z nią pogadać, akurat w pewnych tematach bywa nad wyraz sztywna, a nie chcę by czuła się tam niekomfortowo - szczerze wątpiła, że Klara w ogóle pojawi się na tym wieczorze. Co innego, gdyby chodziło o imprezę Akane, ale Shiya, dla Klary była praktycznie obca. Spojrzała na przyjaciela i pokręciła głową. - Trochę wyrozumiałości Tony, nie każdy jest nastawiony na zdobywanie wiedzy z czego tylko się da. Szczerze wątpię, że przyjdzie, ale to już ona sama zdecyduje - rzuciła, bo nie zamierzała na siłę nigdzie ciągnąć przyjaciółki.
    Słysząc o ziołach dla facetów uśmiechnęła się pod nosem.
    - Mam wrażenie, że ojczulek douczył mnie w temacie wszystkich możliwych zabezpieczeń. Już ma dla mnie szafę upchaną odpowiednimi ziołami, jak tylko przestanę karmić to pewnie jeszcze osobiście będzie pilnować czy dobrze je piję - zaśmiała się pod nosem by zaraz zerknąć na to co też tam chłopak szkicuje. Serce lekko ją zakuło, bo przecież jeszcze niedawno oglądała szkic jaki przygotował dla nich Gave, a teraz sama nie wiedziała jak to wszystko wyjdzie. Zamyślona zerkała po papierze, jednak wróciła na ziemię słysząc pytanie przyjaciela. Słysząc o plaży posłała chłopakowi tajemniczy uśmieszek. - Zobaczymy kto to będzie chciał gdzie dołączyć - poruszyła zabawnie brwiami i dopiero teraz obejrzała dokładniej szkic. - O mamo... Przecież ona oszaleje z radości jak jej zbudujesz coś takiego - aż się zaśmiała na samą myśl. - Już widzę jak skacze po tych wszystkich gałęziach - spojrzała czule po przyjacielu. - My będziemy pełzli po schodach, a ona poleci i jeszcze zdąży posprzątać w razie niezapowiedzianej wizyty. Nieźle to wymyśliłeś - rzuciła żartobliwie i wychyliła się z krzesła, by objąć chłopaka. - Piękny plan, serio. Jak tylko będziesz potrzebował pomocy, wal śmiało... - odsunęła się. - Oczywiście do chłopaków - dodała pokazując mu język i zaśmiała się. Jasne, że żartowała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  76. Zamrugała szybciej oczyma, Tony wydawał się teraz troszeczkę inny. Postawiła uszy na sztorc, gdy padło pytanie.
    - Ależ nie! Nie! Kuleczka po prostu co chwilę uparcie próbuje, ale jak mówię nie to się tylko złości, nic poważnego, taki z niego złośnik. Nie robi mi krzywdy, bardzo mi pomagał i Kevusi też, bardzo ją lubi i się troszczy. To od niego dostała medalion co by nie wybuchać powietrzem - wyjaśniła na szybko. Nie lubiła przemocy, ale kiedy powiedział o biciu w ten sposób, zrobiło jej się cieplej na sercu. - Jak zagrożą Kevusi, dzidzi czy Tobie to sama ich pobiję - wtuliła się w niego mocno. Zamierzała bronić swojej rodziny zawzięcie. Tuliła go jeszcze chwilę nim rzuciła o gałęzi, a nim ją puścił, cmoknęła go w policzek. Przytaknęła głową. - Dobrze Toncio, będę od razu mówiła! - posłała mu szerszy uśmiech i już zaraz była przy drzewie, pozwalając Kevie na ćwiczenia wspinaczki.
    Klara biegła w tym czasie przez las, była już nieźle zziajana, ale przecież Ryu potrzebował pomocy. Jeszcze chwila! Wytrzymasz! Biegła ile sił w nogach, niedługo powinna być na miejscu. Tony i goblinka, skupiła się na szukaniu goblinki, w tych rejonach nie mogło ich być przecież za wiele, prawda? Nie mogła sobie teraz przypomnieć imion, jakie padły z ust Ryu, to nie było ważne. Po prostu biegła w nadziei, że nie będzie za późno.
    [W kolejnym odpisie dobiegnie xD]

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  77. Akane westchnęła ciężko.
    - Jasne, Ty uważasz, Ty chcesz dobrze, tylko jej nie zagłaskajcie tą dobrocią – sama spojrzała na niego spode łba. – Zrobisz jak uważasz, ja tylko proszę byś jej nie namawiał. To jej pierwsza podróż, pierwszy raz jest poza domem, do tego jest z zupełnie innego świata. Już się trochę nasłuchałam o tym całym pchaniu jej do odkrywania nowości. Sam fakt, że tu przyszła to już duży krok, nie trzeba jej zaraz wpychać we wszystko. Ma czas, nie musi od razu poznawać wszystkiego. Jestem pewna, że gdy będzie chodziło o kogoś kogo ona zna, to pojawi się chętnie na takiej imprezie, na tej… wątpię – wzruszyła ramionami. Znała Klarę już dość długo, ale skoro Tony chciał próbować to nie zamierzała go zatrzymywać. W końcu jego znała jeszcze dłużej i wiedziała, że to nie ma sensu. – Ona lubi siedzieć sama, ale tak jak mówisz, próbuj, sam się przekonasz – dodała. Słuchała o tych zabezpieczeniach i badaniach z delikatną konsternacją na twarzy. – Badać? Na czym miałyby polegać te badania? – wolała się upewnić nim wyda jakiekolwiek pozwolenie. Różnie mogło być. Szukanie zabezpieczenia pod konkretną jednostkę brzmiało dość sensownie, ale mało realistycznie.
    - Nie wydaje Ci się, że jest zbyt wiele niewiadomych w takich badaniach? Przecież w tematach płodności wystarczy drobna zmiana środowiska i już wychodzi coś inaczej – zauważyła. – Taki środek musiałby dosłownie mieć świadomość, by dostosować się do każdej opcji – dodała jeszcze, analizując pomysł chłopaka. Na pytanie o dom energicznie przytaknęła głową, byłą pewna, że Grimie ten projekt się spodoba. Zaśmiała się, gdy Tony nadał jej rolę zaganiacza. – W tym rzeczywiście mogę się całkiem nieźle sprawdzić – odpowiedziała ze śmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  78. Spojrzała po przyjacielu z politowaniem.
    - Weź już skończ to pierdolenie... - rzuciła mu wymowne spojrzenie. - Z całym szacunkiem Tony, ale to Ty się tu czegoś dopatrujesz. Ciekawe zjawisko, kiedy to Ty wyrażasz opinię to jest ok, ale kiedy ja to robię to już jest dopatrywanie się czegokolwiek. Nie wiem czy zauważyłeś, ale z Was wszystkich znam ją najdłużej i pewne sprawy po prostu wiem. Na przykład wiem, że często nie masz wyczucia i możesz nie zauważyć tych subtelnych znaków Klary, że przesadzasz. Więc słuchaj, zamiast się wymądrzać - westchnęła, lekko przy tym kręcąc głową. - Jedyne o co proszę to byś jej nie osaczał, bo niestety, ale to co dla Ciebie interesujące, dla niej może być nie na miejscu. Dla niej "bo nie chcę" to wystarczający agrument, do Ciebie takie nie bardzo trafiają - dodała, a słysząc o ryzyku uniosła obie brwi wysoko. - Zapomnij, ja na pewno nie zamierzam ryzykować kolejną nieplanowaną ciążą - pokręciła głową. - Będziesz musiał poszukać inny obiekt badań - dodała kończąc swoje ciastko i dając jeszcze trochę kremu córką. - Tak, na budowę jesteśmy umówieni - przyznała, kiwając głową i śląc mu lekki uśmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  79. Dalej patrzyła na niego wymownie.
    - To był komentarz do Twojego stwierdzenia, że taka impreza na pewno jej się spodoba, więc nie, nie ja zaczęłam. Zaskoczę Cię, ale również nie ja zaczęłam z patrzeniem spode łba. Akurat w kwestii pamiętliwości biję Cię na głowę, więc się zastanów czy warto tu dyskutować - pokazała mu język i posłała niewinny uśmieszek, trzepocząc przy tym rzęsami.
    - Wybacz amigo, ale dopatrywanie najwyraźniej weszło Ci w nawyk, nawet tego nie zauważasz - sama wzruszyła ramionami. - Opinii nie zbaraniasz wyrażać, ale określiłeś mnie mianem szurniętej tylko dlatego, że ją wyraziłam - spojrzała po nim wymownie. - Jeszcze gdybym Ci tu spazmowała, ok, to bym zrozumiała, ale jedynie zaznaczyłam, byś był ostrożny z Klarą, bo ona jest delikatna - wytknęła spokojnie i ponownie wzruszyła ramionami. - Tak jak powiedziałam już wcześniej, zrobisz jak uważasz, proszę tylko byś jej przesadnie nie męczył - zaznaczyła i posłała mu lekki uśmiech. Akurat fakt, że taki argument nie przejdzie był dla An oczywistym, nawet ją ciekawiło jak też im wyjdzie ta dyskusja. Już widziała naburmuszone policzki Klary i zaśmiała się cicho pod nosem. Na pytanie o piersi, jakoś tak odruchowo na nie spojrzała, dotykając je lekko.
    - No w sumie... Ciężkie cholerstwo - rzuciła z rozbawieniem. - Mało przyjemna sprawa, karmienie i te całe akcje z mlekiem. Dobrze pobiec nie można i bolą często. Masowanie pomaga, więc szykuj dłonie na piersi Grimy - poruszyła zabawnie brwiami, a słysząc o powrocie do dawnego rozmiaru pokręciła głową. - Em, raczej nie, po karmieniu piersi często tracą na jędrności, po tak solidnym rozciągnięciu ciężko skórze wrócić do poprzedniego stanu - z tego co słyszała to właśnie tak było. - Tak więc chcąc, nie chcąc nie nacieszę się za długo młodzieńczym biustem - dodała z przekąsem i lekko się zaśmiała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  80. Grima obserwowała poczynania Kevy z rosnącym uśmiechem na buzi, a kiedy Tony ją tak przytulił, drgnęła lekko zaskoczona, ale zaraz wymościła sobie tors chłopaka swoimi pleckami i sama wkleiła się w nieco mocniej. Słysząc o Kulce zastrzygła uchem i podniosła głowę wysoko, zerkając na Tonego.
    - Jesteś zły? - zapytała odrobinę smutniejąc i wzruszyła ramionami, przenosząc wzrok w ziemię. - To chyba trochę moja wina - przyznała niczym skarcone dziecko. - Bo ja... Jak Ciebie nie było i... To on mi pokazał, że wcale nie jestem taka zła jak mi zawsze mówili i też go trochę tuliłam i pozwalałam dużo, ale nie za dużo bo... Bo i tak ciągle Ty byłeś w mojej głowie - wyznała, podnosząc wzrok do oczu Tonego. - Ale... On już teraz chyba wie, chyba... Chyba nie trzeba go stukać (xD) - dodała, a słysząc te zaborcze tekściki poczuła przyjemne ciepełko w sercu. Chyba taki rodzaj agresji mogła polubić.
    - Grima będzie pilnować łapów Kuleczki, a jak będzie niegrzeczny to powie - postanowiła, ponownie wtulając się w Tonego plecami. Zaraz jednak zmarszczyła czoło, bo na widoku pojawiła się jakaś dziewczyna, wyraźnie spanikowana. - Ojej... Chyba coś się stało - szepnęła, od razu wyciągając ręce do Kevy i dając jej znać, że w tej chwili ma do niej wrócić, mała na szczęście była wyuczona tego ostrzegawczego sygnały i zaraz była u Grimy w ramionach.
    Klara z kolei rozglądała się w panice, a gdy dojrzała zielonoskórą goblinkę od razu ruszyła w jej stronę. Obok był jakiś chłopak, było też dziecko, opis się zgadzał.
    - Ryu... Jesteście od Ryu?! - wysapała. - Błagam... - nabierała oddechy. - Próbują go złapać, kazał mi uciekać i... Radził sobie dobrze, ale... No nie wiem co z nim - wydukała, próbując uspokoić oddech.

    Ri i Klara

    OdpowiedzUsuń
  81. - Nie jestem - odparła krótko. - Myślę często na głos, dużo analizuję, ale to nie jest jednoznaczne z dopatrywaniem się czegoś. Wszyscy jesteśmy szurnięci w temacie troski na swoim punkcie, a że ja jako jedyna jestem babą to mi tej troski okazujecie dość sporo. Między sobą tego aż tak otwarcie nie robicie. Czasami zlewacie się jak jeden mąż i Ty, i Ryu i Gave, więc ciężko nie wyłapać w tym przegięcia, ale to w przypadkach, gdy chodzi o mnie. Tu i teraz nie miałam zamiaru grozić paluszkiem i czegokolwiek Ci zabraniać. Po prostu wiem, że nie znasz za dobrze Klary i wolałam zaznaczyć to i owo, a Ty się odpaliłeś jakbym nie wiadomo co powiedziała - wzruszyła ramionami, poprawiając nieco dziewczynki, co by wygodniej siedziały. - Może i zdziwi, nie mówię, że nie - stwierdziła, przecież nie postawiła na przyjaciółce krzyżyka, może jakimś cudem Tony ją przekona, ale po tych kilku ostatnich rozmowach z Klarą An szczerze w to wątpiła. Na pytanie o karmienie uśmiechnęła się pod nosem.
    - Gryźć nie bardzo mają czym, ale jak jedzą po sobie to często ta druga się irytuje, bo pokarmu jest mniej i wtedy usilnie go szuka mocno się zasysając czy gniotąc sutek dziąsłami... Uch... - aż ją ciarki przeszły na wspomnienie uczucia.
    - Pracuj, pracuj - przytaknęła mu głową i zaraz zamrugała szybciej oczyma, w pierwej chwili zabrzmiało jakby mówił do córki, ale An szybko wyrzuciła tą myśl z głowy i zaśmiała się krótko, może trochę nerwowo. - Moje? Nie jestem pewna czy Grima Ci pozwoli - poruszyła zabawnie brwiami. - Sama musiałabym się zastanowić... Najpierw test, jak ładnie ugnieciesz ciasto na chleb to może Cię dopuszczę - pokazała mu język.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  82. Westchnęła cicho.
    - Tony, przykro mi, ale nie jesteś w stanie zrozumieć tej sytuacji. To nie Ciebie otoczono dziwnego rodzaju bańką "bezpieczeństwa". Teraz jest dobrze, ale przypomnij sobie chociażby akcję po sytuacji z Ryu. Gave zebrał całe lanie, mimo, że ja jestem równie winna tego co zaszło. Jasne, zwrócono mi uwagę ale robiono to w delikatny sposób. Chciałbyś by na Ri wylało się takie gówno tylko dlatego, że nie powiedziałeś jej stanowczego "nie"? To szurnięcie było dwustronne, moje reakcje i wyczulenie w temacie nie wzięło się z kieszeni, nie wyczarowałam go. Opatuliliście mnie troską jak jakieś burrito, rodzina, przyjaciele, nawet znajomi ojca... Wybacz, ale ja nie widzę w tym nic dziwnego, że czułam potrzebę wyrwania się z tego i że drażniły mnie z czasem pewne stwierdzenia. Nie oczekuję jednak, że zrozumiesz, łatwo oceniać, gdy nie jesteśmy w skórze danej osoby - stwierdziła wzruszając ramionami.
    Słysząc pytanie o ciarki z podniecenia spojrzała wymownie na Tonego.
    - To przecież dzieci... Chcesz mi powiedzieć, że jak Keva trzyma rączkę w okolicach Twoje krocza to czujesz podniecenie? Maluchy przecież nie raz łapią spontanicznie takie miejscy, czy to dla utrzymania równowagi czy po prostu gdy przy nas stoją. Co innego, gdy chodzi o seksualne czułości, a co innego gdy o karmienie. Poza tym, jakbyś zassał się na piersi Grimy za mocno lub bez wyczucia to jestem pewna, że już by się jej nie podobało - przyznała z uśmiechem i puszczając mu oko. Zaraz prychnęła pod nosem.
    - Nie, nie robaczki, nie będę waszym obiektem badań. Już słyszę entuzjastyczne okrzyki Grimy o raporty na całą wioskę jak to badaliście moje piersi - zaśmiała się na sama wizję.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  83. Położyła po sobie uszy, gdy wspomniał, że to nie jego wina.
    - No wiem... - szepnęła cicho i zaraz przyjrzała mu się uważniej, gdy tłumaczył. Pokręciła szybko głową. - Nie obrażaj, nie zrobi, już nie pozwolę - sama wtuliła się mocniej i mocno go przytuliła. - Będą nasze - przytaknęła głową, a słysząc o celach naukowych lekko się naburmuszyła, na szczęście chłopak zaraz dodał o pozwoleniu i Grimie wrócił szeroki uśmiech na buzię. - Mogę się tak zgodzić! - przyznała wyraźnie zadowolona z takich ustaleń. W końcu miała nieco bardziej określone gdzie kończą się przyjacielskie zachowania, a to sprawiało, że czuła się jakoś tak... pewniej? Lubiła jasno określone sytuacje, a dzięki Tonemu łatwiej przyjdzie się w jakiejś odnaleźć.
    Ri nawet nie oponowała, gdy Tony wysunął się do przodu, nie wiedziała czego spodziewać się po obcej. Chowała Keve w ramionach, chowając się za chłopakiem.
    Klara usiadła, gdy blondyn wręcz to na niej wymusił, brała uspokajające oddechy i zerkała na całą trójkę po kolei. Kiwnęła wdzięcznie głową, gdy podano jej wodę i zaraz wzięła trzy większy łyki, a po tym uspokoiła nieco oddech.
    - Tak, Klara, to ja... - spojrzała w oczy Tonego zmartwiona. - Nie do końca umiem odpowiedzieć na Twoje pytania... Niewiele wiem... Wyglądali na żołnierzy Peruna i była... Taka ruda co... Ona mnie w sumie puściła, kazała uciekać, ale Ryu - zacisnęła usta w wąską kreskę. - Widziałam, że podpalili las, nie umiem walczyć, Ryu kazał biec, a wiem, że wy... że Ty... Lepiej mu pomożesz ode mnie - wyjaśniła tyle ile w danej chwili emocje jej pozwalały. Spojrzała na Grimę, śląc jej lekki uśmiech i trochę rozczulona popatrzyła po blond dziewczynce. - Ależ urocza... - na chwilę zapomniała o sytuacji, dziewczynka była doprawdy śliczna, miała w sobie dużo z mamy, ale włoski i oczy... Och Klaro! Zrugała się w myślach i wróciła na ziemię.
    - Tak, jestem Grima, dziewczyna - goblinka w końcu zabrała głos, wcześniej uważnie obserwując Klarę. Spojrzała po Tonym smutno. - Trzeba go ratować? - objęła mocniej córkę, czuła lekki strach. Żołnierze Peruna? To nie brzmiało jak bezpieczne miejsce dla małej.

    Klara i Ri

    OdpowiedzUsuń
  84. Pokręciła głową.
    - Sytuację ze zdradą podałam jako przykład na zachowanie starszyzny, nie wasze... Mniejsza, to dotyczy przeszłości, niedalekiej, ale przeszłości. Tu i teraz to Ty się niepotrzebnie odpaliłeś, a wymówek szukasz w moich zachowaniach z innych sytuacji. To była rada, sugestia byś w przypadku Klary podszedł do sprawy delikatniej, tyle i tylko tyle. Myślę, że nie ma co więcej o tym dyskutować - stwierdziła. Nie zamierzała na nowo mielić tematu zdrady bo był dla niej zamknięty. Nie rozumiała czego dotyczą jego kolejne założenia, popłynął z tematem aż nadto, bo nie kojarzyła by w ostatnim czasie miała okazję mu zarzucić przesadną troskę. W pip czasu siedział w Lerodas, a wcześniej miał akcję z kotami i to mu poświęcano uwagę. Patrzyła na niego wymownie.
    - Tony... Przytocz chociaż jedną taką sytuację, którą tu opisujesz... Tylko jak zamierzasz mi wiercić dziurę o jakieś sprawy sprzed ponad roku, to wybacz, ale daruj sobie... Zbyt wiele zmieniło się w moim życiu przez ten rok czasu bym teraz dyskutowała o takich pierdach - ucięła, nie widziała sensu w takiej rozmowie.
    Temat podniecenia, również zostawiła, ale uśmiechnęła się pod nosem, gdy Tony sam to sobie wyjaśnił. Pokręciła głową na badania.
    - Szczerze wątpię - przyznała i zerknęła na małe, a później wróciła spojrzeniem do blondyna. - Zostajesz jeszcze? Ja będę się powoli zbierać ... - zaznaczyła. Trochę ją ta rozmowa zmęczyła i jakoś nie specjalnie miała ochotę ją kontynuować.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  85. Westchnęła ciężko.
    - Dobrze, nie są to pierdy... Spróbuję nad tym pracować - mruknęła, wyraźnie tym tematem zmęczona i wstała z miejsca, poprawiając dziewczyny w wózku.
    - Jasne, dobry pomysł. Grima w końcu jest goblinką, warto by było wiedzieć czy to nie wywoła jakiś problemów rozwojowych. Różnie to bywa, gdy gatunki się krzyżują - przyznała i zaraz uśmiechnęła się lekko. - Plan brzmi pysznie - przytaknęła mu głową i ruszyła do wyjścia. Spojrzała po nim zaciekawiona, gdy zaczął coś mówić.
    - Pracy? - trochę ją to pytanie zaskoczyło. W sumie, widziała Gava czy Ryu w jakiś konkretnych zadaniach, ale Tony... Musiała chwilę pomyśleć. - Hmm... - popukała się palcem po brodzie. - Może pogadałbyś z moim tatą o czymś w rodzaju księgarni? Widzę Cię w otoczeniu książek, jak siedzisz sobie na środku i spisujesz dzieje Argarczyków - przesunęła dłonią przed twarzą, wyobrażając sobie to co opisywała. - Tak, w czymś takim widzę Cię najbardziej, ewentualnie w roli oprowadzania turystów po wiosce i opowiadaniu o tym czy tamtym - przyznała i posłała blondynowi uśmiech. - A Ty? Widzisz się w jakiejś konkretnej roli?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  86. Uśmiechnęła się na wzmiankę o księgowym.
    - Na to chyba jeszcze trochę za wcześnie, chociaż może i by się przydał - stwierdziła, a słysząc pomysł o szkoleniu o Febe zastanowiła się chwilę. - Hmm... Ines jej w sumie już sporo pomaga, ma te swoje leczące ręce... ale medyków nigdy za wiele, szczególnie tutaj - przyznała. - Jest to jakiś pomysł - przytaknęła mu głową. W obliczu nadchodzącej wojny miałby co robić. Na pytanie o siebie zaśmiała się lekko.
    - Barmanka to interes rodzinny, więc tak, widzę się za barem, strateg też brzmi całkiem nieźle, ale woźnica... No nie wiem. Prawdę mówiąc nie zastanawiam się nad tym. Jak nie trubadurka to jeszcze kelnerka... Ostatnio moją głowę zajmują inne myśli niż snucie planów na ewentualną zmianę zawodu - przyznała z lekkim rozbawieniem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  87. Grima i Klara patrzyły po Tonym, ta druga wyczekująco, a pierwsza z troską. Widać było, że Tonego sytuacja dość mocno trapi. Grima kiwnęła głową na pomysł ze schronieniem, Klara również nie dyskutowała.
    - Najlepiej w lesie, gdzieś na trasie żeby było go widać jak będzie szedł! - zaproponowała Ri i złapała dłoń Tonego, by posłać mu pokrzepiający uśmiech. - Jak będzie trzeba to zabiorę Kevusie i Dziewusie do Argaru, znam drogę. Nie będę Twoją kulawą nogą... - zaznaczyła, a Klara mimochodem uśmiechnęła się pod nosem. Kulawą nogą? Ależ to brzmiało uroczo... Chrząknęła, spostrzegając się, że nie jest to odpowiedni czas na śmiechy. - Tak, jeżeli będzie trzeba to bez problemu usunę się z pola bitwy. Nie będę na nim przydatna - stwierdziła, przytakując goblince.
    - O widzisz! Ogłosimy pomoc, jakby trzeba było Was ratować - dodała zielonoskóra, mocniej chwytając dłoń chłopaka.

    KlaRi

    OdpowiedzUsuń
  88. Kilka dni po pożarze Akane pojawiła się przy domostwie Rei i Meliodasa. Miała zamiar odwiedzić Grimę i Tonego, zabrała również ze sobą córeczki, w końcu to im planowała zorganizować podniebny lot z wujkiem. Kiedy przyszła, Grimy akurat nie było w domu, ale to wcale nie psuło planów, poza tym, miała dość istotne pytanie do przyjaciela, a obecność goblinki utrudniłaby zadanie go.
    - Hej! - krzyknęła do blondyna, machając mu z daleka. - Przyszłam pozawracać Ci głowę - uśmiechnęła się odrobinę tajemniczo i lekko objęła Tonego na powitanie. - Ale najpierw... Masz jakieś wieści od Ryu? Ostatnio miewam... dziwne sny... - przyznała, odstawiając dziewczynki na ganku. - No i jak po pożarze? Zacząłeś już budowę tego domu? Coś Wam spłonęło? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  89. No tak, z całego towarzystwa, które musiało ją opierdolić został już tylko Tony. Akane westchnęła lekko.
    - Przepraszam, od tego powinnam zacząć. Wiem, zrobiłam źle, wiem, mogłam to wszystko rozegrać inaczej i wybacz, ale tyle się nasłuchałam w tym temacie, słusznie, ale tyle, że jestem nim już zmęczona. Dużo się działo i nie miałam głowy do przeprosin, za co przepraszam - jakkolwiek to brzmiało, było szczere. Na wieści o Ryu tylko kiwnęła głową, skoro nie chciał zawracania głowy, to nie zamierzała mu jej zawracać. Uśmiechnęła się lekko na kolejne odpowiedzi, racja, budowa rzeczywiście mogła mieć średni sens, szczególnie przy takiej konstrukcji jaką planował Tony. Zwykłego domu było szkoda, co wiedziała aż nadto, a co dopiero takiego. Trochę ją zaskoczyła informacja o gitarze.
    - Przyda mu się - widziała oczyma wyobraźni jak śpiewa, grając na gitarze. To na pewno byłoby ciekawe, gdy już się nauczy grać to jest.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  90. Spojrzała tylko na plecy Tonego. Doskonale wiedziała, że były i rozumiała jego złość, ale co niby mu miała powiedzieć? Mleko się rozlało i słowa nie były tu w stanie nic załatwić.
    - Postaram się więcej takich nie odwalać - odparła tylko. - Wybacz, ale to mój czas z nimi i zamierzam go spędzić w ich obecności, ale życzymy smacznego - sama poprawiła chwyt dziewczynek i ruszyła w stronę plaży. Nie zamierzała wyjaśniać mu sprawy przy małych, nie chciała by słuchały o jej nieprzyjemnych myślach w ich temacie, zażegnanych myślach, ale jednak.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  91. Do Tonego wróciła tego samego dnia, ale znacznie później, gdy już odprowadziła Malike i Raje do Gava. Blondyn siedział akurat na ganku, gdy ona pojawiła się na widoku.
    - Hej... Nie chciałam o tym rozmawiać przy małych... Mój błąd, powinnam najpierw przyjść bez nich - zaczęła, jednak nie weszła na ganek, stała przed nim, patrząc po chłopaku. - Mogę, czy... dalej nie chcesz rozmawiać? - zapytała. - Bo ja chcę... - dodała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  92. Kiwnęła głową, gdy wspomniał o małych, a na gest z poklepaniem miejsca, ruszyła się, by usiąść obok niego.
    - Wiem - przyznała, bo akurat co do tego nie miała wątpliwości. - I dziękuję, że się wtedy nimi zaopiekowaliście - dodała, jednak na kolejne słowa pokręciła głową. - Nie Tony, opierdol przy nich mi nie przeszkadza, po prostu temat mocno ich dotyczy, a nie chcę by o pewnych sprawach usłyszały. Są za małe, a zarazem nad wyraz świadome, boję się, że mogłyby coś źle zrozumieć - wyznała, a na słowa o przerywaniu wzięła głęboki wdech i kiwnęła głową.
    - Gave w przypływie chwili pocałował Onyx - zaczęła patrząc na własne dłonie. - Wyznał mi to przed koncertem. Dla mnie był to ważny dzień i nie chciałam go sobie rozwalać, więc zostawiłam sprawę na później. Nie dałam jednak rady wytrzymać do końca... To bolało... Z obu stron, bo świeżo rozmawiałam z Nyx o moich uczuciach do Gava, a ona przy kolejnym spotkaniu z nim uznała, że to idealna chwila na drobne flirty i wyznanie, że Gave to jej ulubiona osoba... Tylko tyle Tony, to starczyło by chciał ją pocałować. Myśl, że trwam przy nim tyle czasu, a mu wystarczy taka pierdoła by całować inną... To mnie dobiło... Zeszłam ze sceny i poszłam z nim zerwać... Zdawał się tym wszystkim mało poruszony, teraz wiem, że było inaczej, ale mówię co wtedy czułam - spojrzała na przyjaciela, aby czegoś przypadkiem opacznie nie zrozumiał. - To zabolało jeszcze mocniej, miałam wrażenie, że ktoś dosłownie miażdży mi serce i chciałam zabić to uczucie - oczy jej się lekko zaszkliły. - Wtedy dotarło do mnie, że przecież mogę... Na koncercie do jednej z piosenek użyłam runy Latrala, chciałam w ten sposób ich zwabić, miałam w pokoju kilka papirusów z runami, wcześniej je przeglądałam, czytałam o nich, o ich znaczeniu... Emocje zrobiły swoje - rozłożyła dłoń i pokazała chłopakowi blizny. - Rzuciłam czar na samą siebie, umysł miał przysłonić serce, no i przysłonił nad wyraz skutecznie - westchnęła ciężko. - Udało mi się jednocześnie zwabić Mey, taka moja opiekunka u Latrala - wzruszyła ramionami. - Przedstawiła mi jednorazową ofertę... Albo idę z nią do Latrala i przechodzę trening, który pozwoli mi lepiej funkcjonować w tym świecie albo zostaję i muszę sobie radzić sama. Umysł przysłonił serce i wybór był dla mnie oczywisty. Do tego przez czar w głowie zaczęły pojawiać się myśli o dziewczynkach... A raczej o ich braku... O tym, że lepiej by mi wyszło, gdyby nigdy nie przyszły na świat, że Gave nigdy by ze mną nie spróbował, gdyby nie one, że ten romans zakończyłby się dawno temu, że znosi mnie tylko ze względu na nie... Tego było pełno, po prostu pełno... Bałam się Tony. Bałam się, że jak do nich pójdę, jak je zobaczę... że krzywo na nie spojrzę, z żalem w oczach, z pretensją... że one zobaczą to moje spojrzenie, że coś wyczują... Strach był na tyle duży, że nie poszłam. Przy pakowaniu nakrył mnie tata, powiedziałam mu wszystko, że mam ultimatum, że muszę odejść by w końcu zacząć zdrowiej funkcjonować, że chcę poznać tą drugą część siebie. Nie był zadowolony, ale mnie puścił. Poprosiłam by dał znać Gavovi co jest na rzeczy i poszłam... Mey zabrała mnie do wymiaru Latrala - wyjaśniła ten pierwszy etap i głośno westchnęła. - Wiem, że mogłam to rozegrać lepiej, ale mleko się już wylało i teraz przychodzi mi ponieść konsekwencje. Słusznie, żeby nie było, że mam tu siebie za tą niewinnie poszkodowaną... - dodała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  93. Na jego pierwsze pytanie westchnęła lekko i spojrzała w niebo wzruszając ramionami.
    - No właśnie - spojrzała mu w oczy. - Łatwiej radzić niż się stosować, prawda? Przypomnij sobie jak bardzo przejmowałeś się ewentualnym "nie" Grimy i jak czarno widziałeś swoją sytuację gdyby odmówiła - przypomniała mu z krótkim uśmiechem. Nie miała już nawet ochoty na nerwy, przestała wierzyć, że ktokolwiek spróbuje postawić się w jej sytuacji. Nie miała co liczyć na empatię wśród teraźniejszych znajomych. Na słowa o ultimatum zmarszczyła czoło, patrząc po Tonym jak po nawiedzonym.
    - A kto Ci powiedział, że tego nie sprawdziłam? - zapytała, unosząc jedną z brwi. - Kto powiedział, że nie postawiłam warunków? - dodała. - Osobiście polecam najpierw pytać o ewentualne niejasności, a później dopiero tworzyć swoją własną wersję wydarzeń - przewróciła oczyma. - To co mówię, mówię w skrócie, przecież oczywiste jest, że gdybym miała poruszyć wszystkie wątki to opowiadałabym do rana, a Ty zgubiłbyś się w połowie - westchnęła, przymykając oczy i opierając głowę o budynek.
    - Bez obaw, już nawet nie liczę na chociażby odrobinę zrozumienia - przyznała spokojnie, bo tak po prostu było. Podniosła powieki i spojrzała po przyjacielu. - Tak jak wspomniałam, wiem, że mogłam to rozegrać lepiej, żałuję, że nie rozegrałam i postaram się nie popełniać podobnych błędów - podsumowała, a słysząc jego podsumowanie znowu przymknęła powieki.
    - Jest sens bym w ogóle coś więcej opowiadała czy wymyśliłeś już całą historię na podstawie tych kilku informacji? - spojrzała mu w oczy z wymowną miną. - Myślisz, że runy spadły mi z nieba? Wiedza o tym jak zwabić Latrala sama do mnie przyszła, tak? Normalnie jakby mi ktoś podmienił przyjaciela... Gdzie jest Tony, który pyta zamiast osądzać i snuć własne teorie, co? Gdzie jego wielki mózg, który nie wyłapał takich szczegółów? - zapytała, naśladując jego pytanie i marszcząc lekko czoło.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  94. - To ma, że w takich chwilach w naszej głowie pojawiają się głupie, często inwazyjne myśli... ale może rzeczywiście to ze mną jest coś nie tak i tylko ja takie myśli miewam - stwierdziła by zaraz wysłuchać tej całej tyrady. Zerknęła gdzieś za horyzont i uśmiechnęła się lekko, po czym wstała i spojrzała po Tonym.
    - Wiesz, chyba mi się już po prostu nie chce. Od początku rozmowy tylko na mnie naskakujesz i mi umniejszasz. Jak kiedyś zechcesz serio porozmawiać to daj znać, a teraz nie zawracam już głowy - zeszła z ganka i ruszyła w stronę plaży z ciężkim sercem. Liczyła chociaż na dozę zrozumienia, nie czynów, bo te wiedziała, że były złe, ale nie sądziła, że zbierze taki łomot za to co czuła. Każdy po kolei umniejszał jej uczuciom. Może to rzeczywiście nie było miejsce dla kogoś pokroju Latrala? Miała wrażenie, że Świat coraz bardziej chce jej to ostatnio udowodnić. Poczuła łzy przy oczach i przyspieszyła kroku. Zamierzała pobyć teraz sama.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  95. Szła dłuższy czas w milczeniu, nie patrząc na Tonego, a twardo wbijając wzrok przed siebie, jednak kiedy padły słowa o tym, że było dobrze... Zatrzymała się.
    - Bo było dobrze! - huknęła. - Bo dla mnie było dobrze! Zaczynało być nawet lepiej, a on poszedł i z byle powodu pocałował inną! Jak myślisz, co coś takiego oznacza?! Jak byś się poczuł, gdyby Grima przyszła i powiedziała Ci, że właśnie pocałowała przyjaciela?! Gdyby dotarło do Ciebie, że jej wcale nie jest przy Tobie dobrze?! Gdybyś zauważył, że jesteś tylko i wyłącznie ciężarem, że trwasz przy kimś kto się przy Tobie dusi?! - cofnęła się ze łzami w oczach i oparła o pierwsze lepsze drzewo by kucnąć i schować twarz w dłoniach. - Że kochasz całym sercem ojca własnych dzieci, a on... a on się przy Tobie dusi - po prostu się rozpłakała, drżąc lekko pod pniakiem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  96. Podciągnęła nosem.
    - Tyle, że ona Cię kocha... On mnie nie, na pewno nie w ten romantyczny sposób... My też zawarliśmy pakt, miał powiedzieć jeżeli kto inny by go interesował w TEN sposób. Zapewniał mnie, że o nikim nie myśli w tych kategoriach, mało tego, było burzony, że ja w ogóle przypuszczam, że on o kimś innym myśli... a potem tak po prostu pocałował inną... Czekałam na niego tyle czasu, a gdy w końcu się określił i zechciał spróbować, gdy zapewnił po kilka razy, że nie ma innej, to wystarczyła taka pierdoła by o mnie zapomnieć i by ta inna się znalazła... - oparła głowę o Tonego i przymknęła oczy. - Nie mówię, że to co zrobiłam było dobre, bo nie było, ale nikt, kompletnie nikt nie bierze pod uwagę w tej historii tego jak beznadziejnie się wtedy czułam. Chciałam zniknąć Tony, przepaść... On i dziewczynki to moje najważniejsze osoby, zaczęłam patrzeć na nich jak na swoją małą rodzinę... Naprawdę było mi dobrze... i nagle to pękło, okazało się stekiem bzdur. Chciałam zniknąć chociaż na chwilę... a los sprawił, że sama sobie dałam do tego okazję przywołując Mey... - przyznała cicho. - Nikt nie patrzy na to pod tym kątem... Słyszę tylko jak źle zrobiłam... Kiedy ja to wiem Tony. Zapewniam, że wiem... Prawie straciłam przez to dzieci, Gave był gotowy mi je odebrać. Wiem co zrobiłam źle, zgadzam się z tym, że to było złe, nie sprawicie, że będę to wiedzieć jeszcze bardziej - dodała, nadal dość cicho.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  97. Milczała właściwie cały czas, gdy on mówił. Naprawdę była zmęczona, już nawet nie tematem tego co zrobiła źle, ale swoimi własnymi uczuciami. Trzymała zamknięte powieki i opierała się o przyjaciela tak długo, aż się od niej nie odsunął. Dopiero wtedy spojrzała mu w oczy i posłała mu delikatny uśmiech.
    - Nie będę Tony. Nie będę go broniła - westchnęła ciężko. - Nie mogę Ci powiedzieć, że moje uczucie do niego zniknęło, bo nie zniknęło, ale... Gave w końcu jasno się określił. To koniec. Nie jest to łatwe, ale cieszę się, że w końcu padło. Nie zamierzam robić sobie teraz z niego wroga, mamy dzieci, zależy mi na nim i wiem, że jemu zależy na mnie. Jesteśmy dla siebie ważni, ale musimy postawić granicę i nauczyć się zdrowo funkcjonować chociażby jako przyjaciele. Ja chwilowo mam dość miłości Tony. Trwam w zawiłych historiach od lat i chcę od tego odpocząć. Miłość do dzieci, do rodziny, do przyjaciół, to mi wystarczy. Muszę jeszcze popracować nad miłością do samej siebie. Chwilowo to mój mały priorytet, zaczynam od powrotu do drobnych przyjemności, takich moich przyjemności. Wojna co prawda może mi co nieco utrudnić, ale... Po prostu muszę odetchnąć - westchnęła ciężko.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  98. Uspokoiła się już całkowicie, wzięła kilka głębokich wdechów i w końcu odsunęła głowę od blondyna, by przetrzeć twarz i zetrzeć z niej resztki łez. Przytaknęła mu głową na słowa o zniknięciu uczucia i westchnęła ciężko.
    - Tak, zdaję sobie sprawę, że nie oczekujesz, po prostu czasami czuję się naciskana w tym temacie, w sensie, że już dawno nie powinnam nic czuć - przyznała i wzruszyła ramionami. Na słowa o miłości do samego siebie posłała Tonemu lekki uśmiech. - To akurat zależy jak na taką miłość patrzysz. Bo jeżeli chcesz udowodnić sobie i całemu światu, że kochasz samego siebie to rzeczywiście może być trudne. Jeżeli skupisz się na sobie i na tym by tobie było dobrze, i tobie się podobało to sprawa się trochę mniej komplikuje, chociaż tak, nadal nie jest to jekieś super łatwe - przyznała. - Dzięki i też życzę powodzenia - oddała mu uścisk i zaraz zaśmiała się lekko. - Na tą chwilę wróciłam do rysowania. Tak, nadal są to mroczne bohomazy, ale lubię je - przyznała, śląc mu lekki uśmiech. - Lubię mroczne bajery, czarne paznokcie, gotycka biżuteria, czarne rozmazane cienie przy oczach. Czarownice, mroczni wikingowie, tak... - uśmiechnęła się kącikiem ust. - Długo tego unikałam, zawsze na myśl o tym, że lubię taki klimat stawali mi przed oczami Ci wszyscy szkolni dręczyciele co to mówili, że powinnam jeszcze tak właśnie wyglądać, że obrazek byłby wtedy kompletny. Ostatnio sporo myślę o takich pierdołach... Tak bardzo nie chciałam pasować do tej ich wizji, że zapomniałam o tych drobnych przyjemnościach - spojrzała mu w oczy i zaśmiała się lekko. - Wiem, dla Ciebie to pewnie głupie, że pomalowanie oczu czy paznokci może być dla kogoś przyjemnością, ale pomyśl o tym tak, że patrzysz we własne odbicie i podoba Ci się to co widzisz. Oczywiście najlepiej, gdy podoba Ci się to odbicie z dodatkami i bez, ale ja to drugie mam już odhaczone - ponownie się zaśmiała i pokazała przyjacielowi język.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  99. Spojrzała po Tonym nieco z wyrzutem.
    - Tony, ale to działa w dwie strony... Co innego, gdy ma się świadomość z wyjścia ale nie chce się tego wyjścia przyjąć i szuka się innego, a co innego gdy ktoś rzeczywiście jest nieświadomy. Taka jestem, już przy Gavinie, nawet gdy coś odwalał, ja starałam się skupiać na tym co w nim dobre. Nawet gdy posłał Ryu pod samochody i okazał skruchę, ja byłam gotowa podać mu rękę na zgodę i dalej próbować przyjaźni. Tak mam, to nie jest nic nowego. Gdybyś Ty czy Ryu coś odwalił to też bym tak miała. Dużo potrzeba bym w końcu straciła wiarę w bliskie mi osoby. Gave niestety to wykorzystał... Na przemian przyciągał mnie do siebie i zaraz odpychał... Zdaję sobie z tego sprawę i bardzo mnie to boli, ale ja cały czas zdawałam sobie z tego sprawę, nie raz mu to wytknęłam - wzruszyła ramionami, również mówiąc spokojnie. - Teraz mnie odepchnął znacznie mocniej, ale sama byłam w podobnej sytuacji w przypadku Ryu, którego zraniłam, do którego musiałam nabrać dystansu, więc zamierzam decyzję Gava uszanować. Sama potrzebowałam czasu by wrócić z Ryu na normalniejsze tory. Chcąc, nie chcąc, jestem teraz w bardzo podobnej sytuacji co on. Tyle, że ja nie zamierzam prosić się więcej o uwagę Gava. Kocham go, ale już dość pokazałam jak bardzo jest dla mnie ważny. Chciałabym być dla niego równie ważna, ale nie jestem i muszę się nauczyć żyć z tą myślą, co mnie boli - westchnęła ciężko. - I tak, to będzie najtrudniejszy aspekt pokochania samej siebie - przyznała. Na wizje portretów skrzywiła się lekko i pokręciła głową. - Nie, raczej podziękuję. Nie planuję zdobywać rangi artystki, to moja odskocznia i podoba mi się ten styl taki jaki jest. Co najwyżej będę próbowała rysować więcej trudniejszych rzeczy... Może jakieś odtworzenie krajobrazu tą kreską? Portrety sobie odpuszczę, chyba, że ktoś sam serio będzie chciał - stwierdziła i prychnęła pod nosem. - Tony i szufladkowanie? No nieźle... A kto powiedział, że muszę mieć mroczne wnętrze by lubić mroczny klimat? - uśmiechnęła się pod nosem. - Nie zamierzam stawać się mroczna, może z czasem nieco więcej wprowadzę do garderoby mrocznych akcentów czy czasem mocniej pomaluję oko węglem, ale spokojnie, nie planuję czcić szatana i udawać nieczułej, mrocznej mendy - również pokazała mu język.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  100. Przytaknęła mu głową.
    - Tak, robię, chociaż po moim ostatnim spotkaniu z Gavinem mogę stwierdzić, że jednak gdzieś jest granica. Daleko, ale jest... - westchnęła ciężko i zaraz pokręciła głową. - Nie zamierzam traktować go jakby parzył. Prędzej on mnie, przynajmniej chwilowo, no ale jak ma mu to pomóc w jakikolwiek sposób to nie zamierzam się burzyć - przyznała i zaraz spojrzała po Tonym znacząco. - A co niby powiedziałam? "W bardzo podobnej", nie identycznej - zauważyła i ponownie pokręciła głową. - Nie planuję. Chętnie spędziłabym z nim czas, tak po prostu, wypiłabym głupią herbatę czy pobawiła się wspólnie z dziewczynkami, ale nie będę się narzucać. To on postanowił trzymać ode mnie dystans, więc uważam, że w jego intencji jest stwierdzenie, że już takiej potrzeby nie ma. Oczywiście nie unika mnie jak jakiś pierdolnięty, wymieniamy się informacjami, gdy wracam z dziewczynkami, ale to takie trochę formalne rozmowy. No, zrobiły kupę, robiły to, zjadły, Raja mniej, Mali więcej, ble, ble, ble... - wzruszyła ramionami. - Zapewniam, że nie idę tu w żadne skrajności - dodała jeszcze. Słysząc o portrecie całej trójki i to jeszcze w kontekście ich niedługiego wybycia, westchnęła ciężko. - Serio chcesz oglądać mroczny portret naszych córek w obliczu tęsknoty? - uśmiechnęła się pod nosem. - Dobrze, mogę spróbować, ale nic nie obiecuję - stwierdziła ostatecznie. Pokręciła głową na to całe szufladkowanie i swoje skrajności.
    - Złapałam Cię na gorącym uczynku, ale... Po tym co mówiłam nie mogę Ci teraz nie wybaczyć - zaśmiała się pod nosem i objęła jeszcze raz przyjaciela. - Dzięki za rozmowę, trochę mi po niej lepiej - przyznała z uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  101. Spojrzała po chłopaku nieco przenikliwie.
    - Chyba jednak nie bardzo pamiętasz te moje rysunki - stwierdziła i uśmiechnęła się pod nosem by zaraz klepnąć go w ramię. - Ale bez obaw, to było dawno więc nawet Cię nie winię - przyznała. Nie każdy musiał mieć pamięć do takich rzeczy, tym bardziej gdy w późniejszym czasie wydarzyło się tak wiele. W końcu An przestała rysować w Lustrze i po nim nigdy wcześniej do tego nie wróciła, dopiero teraz. Przytaknęła mu na słowa o tęsknocie, ale zaśmiała się lekko. - Serio nigdy? Wiem, że nie spodziewałeś się zbyt szybko miłości w swoim życiu, ale tęsknoty? - spojrzała po nim zaskoczona i zaraz prychnęła pod nosem. - Taa... coś jest odprężającego w tych krzykach - również pokazała mu język i spojrzała dookoła. - No dobra... może wstaniemy spod tego drzewa? Dupy nam niedługo odmarzną lub odmokną... - zauważyła z przekąsem w głosie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  102. Pokiwała głową na boki.
    - No nie chwaliłam, racja - tak rzeczywiście było. Zaśmiała się, gdy jednak postanowił ryzykować i przytaknęła mu głową. - No dobrze, postaram się coś stworzyć - przystała ostatecznie na jego prośbę. Skorzystała z pomocy przy wstawaniu i zaraz otrzepała tyłek.
    - No wiesz co... - spojrzała na niego pretensjonalnie. - A kiedy mnie nie było to nie tęskniłeś, tak? Rozumiem, że za Ryu nie, bo tego to więcej nie ma niż jest, ale ja... Poczułam się dotknięta - udała podciąganie nosa. Zaraz jednak spoważniała i przytaknęła mu głową. - Tak, rozumiem doskonale, z dziećmi jest zupełnie inaczej. Sama mam przez to problemy z zaśnięciem, małe są u Gava, a ja się głowie czy wszystko u nich w porządku, a przecież nie są znowu jakoś daleko - przyznała z ciężkim westchnieniem. - Azyl będzie dla mnie ciężkim okresem, ale wydaje mi się, że mimo wszystko potrzebnym - stwierdziła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  103. Pokręciła głową.
    - Nie mówię o teraz, chodziło mi o te wcześniejszy wypady, gdy byłam w Klementynie - przyznała. Nie miała na myśli ostatniego "wypadu". Nie komentowała już sprawy gniewu.
    Uśmiechnęła się lekko na jego stwierdzenie.
    - Nie wydaje mi się. Nie czuję się zdziadziała, wręcz przeciwnie. Jak na fakt posiadania dzieci uważam, że robię całkiem dużo. Nie wiem jak Ty - wzruszyła ramionami. - Dzieci są małe, to normalne, że większość naszego życia kręci się dookoła nich. Jak niby sobie wyobrażasz rodzicielstwo? - mówił to w taki sposób jakby było w tym coś złego. Zaśmiała się zaraz słysząc propozycję, ale przytaknęła głową. - No, jeżeli ze względu na Keve nie jesteś w stanie chodzić na targowisko to możesz rzeczywiście czuć się dość zdziadziały - przyznała rozbawiona. - Szydera z trupy teatralnej? Możemy iść, ale nie obiecuję, że włożę w to plucie jadem dużo wysiłku - posłała mu szerszy uśmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  104. Grima mało kiedy coś sobie planowała, zwykle spotykała kogoś przez przypadek albo goście sami wpadali niezapowiedziani. Czasem nawet Rei rzucała spontanicznie czy przejdzie się z nią tu lub tam, a ona zawsze była chętna, chyba, że z jakiegoś powodu nie mogła wyjść. Dziś planowała odwiedzić gospodę, Fiołek wróciła do występów i goblinka miała ochotę zobaczyć co też dzisiaj zaśpiewa. Nie zdążyła jednak przekroczyć progu, bo zaraz dopadł ją Tony, a ona zachichotała na ten jego ruch.
    - Porywasz? - spojrzała mu w oczy, otwierając je szeroko, zaraz jednak położyła po sobie uszy i przymknęła powieki rozczulona całuskiem. Na wieść o podróży jej źrenice powiększyły się znacznie. - Ardei?! Ojej! - radośnie podskoczyła i zaraz wkleiła się w chłopaka. - To raz, dwa! Ruszajmy zanim się ściemni! - była gotowa pognać do drzwi, ale w porę się zatrzymała. - A coś pakujemy? - zapytała, strzygąc uchem. - Kevusia zostaje?

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  105. Grima wtuliła się w niego jeszcze mocniej.
    - Chcę Tonego - rzuciła i podniosła łepek by spojrzeć chłopakowi w oczy. - Kocham Kevusie całym serduszkiem, ale dziś chce tylko Tonego - posłała mu szeroki uśmiech. Obejrzała się na spakowane torby i złączyła swoje łapki, delikatnie klaszcząc. Już zaraz była przy tobołkach i obwąchiwała prowiant.
    - Jeszcze Gołe Lizakeły! - rzuciła uradowana wizją podróży i ruszyła po słodkości, które dostała/podkradła (stosowne wybrać xD) Gavowi na ich ostatnim spotkaniu. Wróciła z kilkoma sztukami i wpakowała je do torby, poruszała się tanecznym krokiem. - Jest wszystko! Dam buźkę Kevusi i możemy ruszać! - doskoczyła jeszcze do swojego blondyna by naskoczyć na niego i pocałować w policzek, a zaraz biegła już do córki, by ją pożegnać i polecić bycie grzeczną. Po tym była już gotowa do drogi.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  106. Zachichotała wesoło na to całe okręcanie, a gdy zobaczyła jak patrzy na lizaki, posłała mu swój szeroki, niewinny uśmiech. Tak jak polecił, ruszyła pożegnać Kevusię i już zaraz była znowu obok niego. Pogłaskała jeszcze Lotka i kiwnęła energicznie głową. - Tak jest! Noc w Ardei będzie nasza! - rzuciła niczym okrzyk bojowy i zaraz znowu się zaśmiała. Zaraz spojrzała po swoim Blondasie i otworzyła szerzej oczy. - Och... - wyraźnie się przejęła, co było widać po jej spojrzeniu, skoczyła szybko na Tonego by go mocno uściskać. - Oczywiście, że dasz radę, a jak nie to ja Cię obronie - wystawiła zęby i pokazała pazury w dość komiczny sposób. - Umiem być groźna - wyszczerzyła się do niego. Chętnie zajęła miejsce na ramionach, tym bardziej że Tony miał plecak i mogła usiąść nieco dalej, tak by brzuch jej w tej pozycji nie przeszkadzał.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  107. Dumnie wypięła pierś do przodu, gdy przyznał, że robi za jego "tarczę". Jakkolwiek by chłopak tego nie rozumiał, ona uwielbiała być mu przydatna czy nawet potrzebna. Cieszyła się na jego weselszy ton w głosie i warknęła zaraz gardłowo. - Oj już ja ich odstraszę - wykonała kilka pokracznych ciosów w powietrze i zaraz sama zachichotała. - Taaak! - krzyknęła wesoło na wieści o wyścigach i złapała się Tonego jeszcze troszkę mocniej, a gdy wzlecieli w powietrze zaśmiała się radośnie. - Lecimyyyy! - rzuciła w eter i rozłożyła ręce na boki, dalej się ciesząc. Zastrzygła zaraz uchem i złapała się chłopaka ponownie by przekręcić lekko głowę. - Tęsknił? - zapytała patrząc po nim odrobinkę zaniepokojona. - Przecież tutaj cały czas jesteśmy - zauważyła nie do końca rozumiejąc.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  108. Grima słuchała Tonego co chwilę strzygąc uchem i patrząc na niego z lekkim niezrozumieniem na twarzy. Kiedy ją przeprosił zamrugała szybciej oczyma, a po chwili lekko zachichotała, pochylając się i mocno obejmując go od tyłu za szyję.
    - Ależ z Ciebie czasami głuptak - przyznała. - Oczywiście, że chcesz pomóc. Nie przydałbyś mi się tam, w Azylu, gdybyś myślami i tak ciągle był tutaj. To prawie jakby Cię nie było. Też bardzo będziemy tęsknić i będziemy się martwić i, i, i... i wyczekiwać aż do nas wrócisz cały i... No możesz być ranny, ale żywy - wtuliła buzię w jego bujne włosy.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  109. Grima, nadal wtulona w jego czuprynę, pokręciła lekko głową.
    - Nie - odparła. - Nie wiem jak to jest mieć fajne mamy czy taty albo wujki czy ciotki, ale... Tutaj mi dobrze, trochę jakbym jednak mogła ich mieć i nie chcę ich tracić. Nie umiem walczyć, ale umiem być mamą, a mama lepiej się przyda w Azylu niż na polu bitki. Ty umiesz walczyć... Gdybym ja umiała to też bym chciała bronić domu i rodziny. Ja lepiej uciekam... Więc ucieknę... Ty zadbasz by było do czego wracać, a ja zadbam by miał kto tu wracać - oznajmiła i zaraz odsunęła buzię od jego włosów i uśmiechnęła się szeroko. - A my będziemy się wtedy bardzo mocno cieszyć! - zapewniła by zaraz znowu mocno go przytulić. - Nie umrzesz - powtórzyła ufnie po nim.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  110. - Łojoj! - krzyknęła na jego obrót, ale zaraz znalazła się w objęciach chłopaka i z radosnym śmiechem, wtuliła się w jego szyję. Uśmiechnęła się i spojrzała na brzuch, gdy go pogłaskał. - W takim razie walcz tak by dać radę odwiedzić nas w Marcu - wyszczerzyła się do niego i wtuliła w niego mocno, gdy ją objął. - Oczywiście, że zadbasz, zawsze dbasz - pomiziała go chwilę nosem po skórze. - Dom z marzeniów - przytaknęła mu głową i uśmiechnęła się szeroko. - I będzie miał dużo okien i dużo pokoików i skrytek tu, i tu, i tam! - pokazywała puste przestrzenie w powietrzu, w różnych kierunkach. - I długi stolik na gościów! - zachichotała i objęła go za szyję. - Zrobisz korkowe wziuum? - spojrzała na niego proszącym wzrokiem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  111. Grima po raz kolejny przytaknęła głową.
    - Trzymam za słowo - uśmiechnęła się do niego szeroko. Lubiła to całe latanie, szczególnie, gdy Tony trzymał ją w jego trakcie tak bliziutko siebie. Wlepiła ślepia w jego buzię i obserwowała jak włosy chłopaka powiewają na wietrze, opowiadając. Zachichotała na pomysł z pokojami. - Tak! Co najmniej dwa! - zgodziła się, chciała mieć w domu dużo gościów. Na pytanie energicznie pokiwała głową, a gdy wspomniał o brzuszku, również nie oponowała. - Dobrze, niech będzie wolniejsze - rzuciła wesoło. Miał rację, musieli zadbać o maleństwo. Kiedy tylko zaczął się unosić już czuła to przyjemne mrowienie w ciele, kręciła się delikatnie w jego ramionach, a kiedy w końcu zaczęli spadać w dół roześmiała się głośno i mocno w niego wtuliła. Uwielbiała korkowe wziuum!

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  112. Powietrzny całus był niezwykle pobudzający. Czuła wiatr we włosach i na całym ciele, a do tego pyszne usteczka Tonego. Zadowolona oplotła go ogonem mocno i przedłużyła pocałunek. Kiedy już się od niego odkleiła to wtuliła głowę w jego obojczyki.
    - Razem – odpowiedziała bez większego zastanowienia. – Po prostu obok Ciebie – oznajmiła. Nie miało znaczenia gdzie konkretnie. – Z naszymi dziećmi – dodała, bo ich obecność była bardzo dla niej istotna. Przy lądowaniu złapała się trochę mocniej swojego blondyna, a stojąc na ziemi doskoczyła do jego policzka by go cmoknąć. – Uwielbiam z Tobą latać, było super! – oznajmiła. Na jego słowa przytaknęła głową. – Tak jest Panie Podniebny Kapitanie! Będę wszystko grzecznie meldować! – zasalutowała mu i roześmiała się głośno by zaraz do niego doskoczyć i przytulić się do jego boku. – Na tą chwilę wszystko jest w jak najlepszym porządku – przyznała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  113. Grima czuła się przy Tonym nad wyraz bezpieczna, mogła brykać, fikać, pytać i chociaż chłopak czasami ją uspokajał, to zawsze robił to z ogromem troski w oczach. Nie było w tym złości czy gniewu, a i tak często cieszył się wraz z nią albo po prostu odpowiadał na jej pytania czy tłumaczył różne sprawy. To właśnie dzięki temu jakie miał do niej podejście Grima czuła się przy nim tak dobrze we własnej skórze.
    Przytaknęła mu głową i wtuliła się mocniej, gdy ją objął. Spojrzała na niego swoimi wielkimi patrzałkami.
    - My Ciebie też bardzo mocno kochamy - przyznała, a na "gagatka" zachichotała rozczulona. - Tonyyy... A... A... Bo mi Rei opowiadała o chrzestnych rodzicach. No i ja... Ja chciałabym by Kevusia i Gagatek też takich mieli - patrzyła po nim prosząco, niczym psiak domagający się łakoci.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  114. Lekko wydęła usta, gdy zapytał dlaczego i wspomniał o dyskryminacji.
    - Nie prawda... Nie trzeba być chrzestnym by Kevusie kochać, kochać mogą wszyscy... - trochę posmutniała. - Po prostu lubię te rodzinne tradycje... Ja takich nie miałam, chciałabym by Kevusia i Gagatek mieli - przyznała. Nie miała pewności co do siły tego argumentu, po prostu jej się spodobał taki zwyczaj, nie sądziła, że musi go jakkolwiek bardziej argumentować.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  115. Nie rozumiała co się stało, przecież tylko go zapytała, a on zdawał się na nią za to gniewać. Położyła po sobie uszy i spojrzała w ziemie, niczym skarcone dziecko. Nigdy tak nie reagował na jej pomysły, naprawdę zrobiło jej się przykro. Czuła się jakby dostawała bury, za to, że coś jej się spodobało, coś, co w opinii Tonego jest głupie.
    - Coś bardzo niefajnie myślisz o swoich przyjaciołach... - zauważył burmusząc się lekko i odwracając od niego wzrok. Szczerze wątpiła, że opis jaki tu przedstawił pasowałby do kogokolwiek z ich bliskich. Zatrzymała się, gdy wspomniał o papierze, ukuło ją to w serce. - To po co Ci w ogóle Grima na żonę? Przecież to też tylko głupi papier... - spojrzała po nim zaszklonymi oczyma, a warga lekko jej zadrżała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  116. Grima dalej się burmuszyła.
    - A ja tam uważam, że moje przyjacioły byłyby super rodzicami chrzestnymi! – zaznaczyła. Nie rozumiała dlaczego mieliby się nie sprawdzić w tej roli. Wszyscy byli bardzo kochani dla Kevusi, nie widziała logicznego wyjaśnienia na to by po zostaniu ojcem lub matką chrzestną cokolwiek miało się zmienić w tym temacie. Tony wymyślał jakieś dziwne argumenty, tak jakby przyjacioły się nie kłóciły. Przykłądu z zatajaniem kompletnie nie rozumiała, co wyraźnie zdradzała jej mina i zmarszczone czoło. Nie powiedziała nic na to jego „pozwolenie”, jak dla niej dalej brzmiało dość nieprzyjemnie. Gdy zaczął porównywać ślub z chrztem założyła ręce na boki. – A kto powiedział, że ten tam chrzest musi wyglądać tak jak ten, którego nie lubisz?! Sami możemy stworzyć ten chrzest i też może mieć obietnice, może mieć to co my chcemy! No i co to za argument, że mieszkacie razem?! A co, jak będę gdzieś daleko albo jak Ty będziesz to obietnica już nie ważna?! – fuknęła swoim smutno-złym głosem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  117. - Nie Tony! To, że ktoś ma jakiś tytuł nie oznacza wcale, że jest ważniejszy i ja właśnie tego chcę nauczyć moich dzieci! – fuknęła na niego. Akurat ona była wkurzona. Nawet jej nie dał dokończyć mówienia o pomyśle, od razu go skreślił i uznał za głupi. – Nie mój, mój nie jest religijny! Sama go zrobię, sama wymyślę – skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i odwróciła od niego głowę. Nic nie mówiła o jakimś obmywaniu z grzechów, wspomniała jedynie o samym chrzcie, a chrzty były różne, chociażby chrzest bojowy, ten nie miał nic wspólnego z religią. Nie odpowiedziała mu nic więcej, tak jak powiedziała, sama wybierze rodziców chrzestnych ze swoich znajomych i urządzi Grimowanie inspirowane chrztem. Nie potrzebowała do tego Tonego, tym bardziej był jej zbędny skoro umniejszał pomysłowi. Zgodę jego miała, więc wystarczyło.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  118. Zatrzymała się kiedy zaszedł jej drogę i spojrzała po nim wydymając usta, tak jak zwykle gdy była obruszona. Strzeliła z irytacji ogonem po swoich bokach.
    - Oznacza, że to te przyjacioły pomogą Tobie lub mi, gdy któreś z nas by umarło, te przyjacioły zaopiekują się dziećmi, gdy umrzemy oboje – odpowiedziała pewna swego i zaraz założyła ręce na biodra i dumnie wypięła pierś. – A oczywiście, że sama wymyślę. To będzie Grimowanie i nikomu nie będzie przykro, bo mogę wyróżnić wszystkie przyjacioły. Nikt mi nie zabroni, to moje święto – oznajmiła po czym go wyminęła i poszła sobie dalej.

    Grima

    OdpowiedzUsuń

^