“Kryształy mocy tworzone są przez starożytny obelisk. W jego wnętrzu zaklęty został chłopiec wywodzący się z rodu Andżeleri, znajduje się on w samym sercu Kryształowego Lasu, kontroluje całą faunę i florę tego miejsca. Aby się do niego dostać należy przejść przez rozklekotany most, ominąć rozpadającą się chatkę legendarnego pustelnika - o którym po dziś dzień krążą plotki, jakoby to wciąż żył, a jego duch miał w opiece to miejsce, a także przemierzyć dolinę krwi - która chętnie wyssie z ciebie życie. Swą wyprawę zakończysz w diabelskich sidłach - jeśli w nie wpadniesz, twe kości zostaną zmiażdżone. Na szczęśliwców czekać będzie obelisk, który zdecyduje czy jesteś godzien by posiąść kryształ. Jeśli ci się to uda - w nagrodę otrzymasz most, który przeprowadzi cię bezpiecznie na skraj lasu, w przypadku porażki - będziesz musiał sam odnaleźć drogę powrotną. - POWODZENIA!”
Zadania dla autora:
Rozklekotany Most - znajdź “coś” na blogu
Chatka Pustelnika - zagadka dla autora
Dolina Krwi - wtrąć się w dowolny wątek innych autorów
Diabelskie Sidła - zaszyfrowana wiadomość (złam kod)
[Autor zdecydował, że gra między powodzeniem, a śmiercią postaci]
_________________________________________________________________________
Admini:
"Las nie był zbyt gościnny dla Acaira.
Liany owijały się dookoła ciała i utrudniały wędrówkę, korzenie podkładały się
pod nogi, a drzewa zmieniały położenie, utrudniając lokalizację."
>.<
Acair nie
biegł, nie krzyczał i właściwie nie mówił nic. Szedł omijając część korzeni.
Szedł ostrożnie, cicho, jak zwykle. Omijając największe pułapki, starając się
respektować faunę i florę tego miejsca. Jego myśli krążyły tylko przy jednym.
Chciał jak najszybciej dostać się do środka. Jak najszybciej uzyskać kryształ. Pozwalał
lianom owijać się wokół jego ciała, raniąc go boleśnie. Jedynie gdy nie mógł się
z nich wyplątać używał swojego sztyletu. Drzewa zmieniały pozycje, ale on
jedynie parł przed siebie. Nie oglądał się za siebie ani na boki. Obawiał się,
że jeśli tylko by to zrobił, to zmieniłby zdanie, a na to było już trochę za
późno. Tego nie chciał.
>.<
PIERWSZA
ZAGADKA:
DZIADEK U
AKANE – ROZPADAJĄCY SIĘ MOST - - > spadasz i się gubisz.
>.<
Gdy dotarł
do mostu poczuł chłód na całym swym ciele. Ten wyglądał na porządnie
spróchniały. Jeden fałszywy krok, mógł kosztować go życie. Spojrzał w dół w
przepaść pod mostem i skrzywił się, ale nie widząc innego wyjścia wkroczył na
niego śmiało. Przy pierwszym gorszym kroku noga utknęła mu w moście i skrzywił
się. Spróbował ją wyrwać, przez co zarwał pod sobą kolejne deski. Z okrzykiem
na ustach spadł w dół obijając się tu i ówdzie o gałęzie. Nawet przeszło mu
przez myśl, że ta śmierć jest godna takiego gatunku jakim był. Na koniec
wylądował na wystającej gałęzi, która przebiła mu brzuch. Chłopak zwymiotował i
przez moment nie ruszał się, czując jak ciemność wita go w swych objęciach. Oddychał
płytko obserwując most nad swoją głową. Patrzył tępo. Po kilku długich minutach
zebrał się w sobie. Wyciągnął z siebie gałąź, czemu towarzyszyły kolejne torsje
i mdłości i prowizorycznie opatrzył się. Żadne, nawet najcudowniejsze maści w
tej chwili by mu nie pomogły. Tego był pewien. Bolało jak diabli, ale Acair
miał cel i zamierzał do niego dotrzeć, choćby i po swoim własnym trupie. Każdy
krok przyprawiał go o drżenie i ból, ale zaciskał zęby i szedł dalej.
>.<
ADMINI:
"Wchodząc
w odpowiednie zakładki znajdziesz podpowiedzi, które doprowadzą Cię do
konieczności podjęcia wyboru.
1. Chodzi plotka, że nazwa tego miejsca
wzięła się
od łatwości dostępu do kwiatu kobiety. -
https://kraina-mathyr.blogspot.com/p/wolna-wisteria.html
2.
Książątko, które nie zaszczyciło jeszcze blogowych progów. - https://kraina-mathyr.blogspot.com/2021/06/poboczne-postaci-lexi.html
3. Spełnij
swoją blogową rolę i zerknij w odpowiednie miejsce. - https://kraina-mathyr.blogspot.com/p/numer-3.html
4. Przejdź
do tego, którego przemiana złamała wiele kobiecych serc. – https://kraina-mathyr.blogspot.com/2024/03/what-is-cost-of-our-lies.html
(mici pici w tekście)
5. Idź do
postaci, która zarabia wokalem i ma granatowe włosy. - https://kraina-mathyr.blogspot.com/2022/04/here-in-twilight-under-moonlight-i-feel.html
>.<
Chatka Pustelnika pozwoliła mu na
chwilę odpoczynku. Bardzo potrzebną chwilę. To tu zmienił swój opatrunek,
sprawdzając stan swojego brzucha. To tu stwierdził, że do środka wdało się
zakażenie i przyszła realizacja. To też tu zaczął się śmiać i płakać niczym
szaleniec, doznając olśnienia. Nie przeżyje tej wyprawy. Nie przeżyje. Był tego
pewien. Na tyle pewien, że nawet przez moment rozważał zatrzymanie się. Nie
poddawanie się kolejnym przeciwnościom losu, ale coś mu na to nie pozwoliło.
Coś sprawiło, że jednak zdecydował się ruszyć dalej. Coś sprawiło, że nie
poddał się.
>.<
ADMINI:
"W drugiej części lasu ataki
nie ustały. Co jakiś czas w Twoją stronę leci salwa kolczastych pocisków, a gdy
tylko na chwilę przystajesz zaczyna obchodzić Cię gryzące robactwo. Chcąc
uniknąć tych wszystkich "atrakcji" wpadasz w bagno. Co robisz?"
>.<
Przez chwilę zdawało się, iż Las
się uspokoił. Nawet przez moment zaświtała nadzieja w serduchu. Może jednak przeżyje?
Może jednak mu się uda? Może dotrze do Obelisku? Zdoła z nim porozmawiać? Może
nawet… ale Las szybko ją stłamsił. Pierwsza salwa kolczastych pocisków
przyprawiła go o krzyk i zawrót głowy. Wbiły się w jego ramiona i biodra.
Chłopak przystanął by je wyciągnąć, ale to tylko sprawiło iż przeklęte robactwo
zaczęło go obchodzić. Nie, nie… dlaczego? Acair zmusił swoje nogi do dalszego
chodu, do szybszego maszerowania i widząc na swej drodze bagno nie zastanawiał
się. Wszedł w nie z impetem i brodząc w nim posuwał się dalej aż w końcu udało
mu się z niego wydostać. To wszystko sprawiło, że jego siły były na
wyczerpaniu. Padł po drugiej stronie dygocząc z bólu i zwykłego zmęczenia.
Jedyne o czym marzył w danej chwili to był sen.
>.<
Wtrącasz się w wątek + Koło decyduje
https://kraina-mathyr.blogspot.com/2020/05/sometimes-im-hero-other-times-im.html?showComment=1747945515750#c3703959377384624211
Jeżeli jest ranny mocno – zgon / strata przytomności
Jeżeli jest ranny lekko – strata przytomności / mocne
obrażenia
Jeżeli nie jest ranny – mocne obrażenia / słabe obrażenia
>.<
Ostatnim
punktem programu okazały się być Diabelskie Sidła. Acair nie mógł mieć
większego pecha. Powłóczał nogami, nie patrząc już nawet na to gdzie stąpa.
Obraz rozmywał mu się przed oczyma. Był brudny, schorowany, tracił zaskakująco
dużo krwi, wszystko go bolało i jedyne o czym marzył to śmierć. Chciał już
tylko umrzeć, więc gdy sidła pochwyciły go w swe objęcia, nawet się z nimi nie
szarpał. Pozwolił swym myślom odpłynąć i stacił przytomność.
>.<
ADMINI:
1.
Oczy ma czarne jak smoła, rozgrzać każdego zdoła. - - > Morgana - - > https://www.youtube.com/watch?v=1StCWr_uY28 - - >
3:01 -- >Nadszedł
2. Bogini Księżyca. - - Selemene --> https://www.youtube.com/watch?v=OsO4mBEHKHk - - > 0:40 - - > Bóg Ciężki Żywot
3. Broń kojarzona głównie z długouchym ludem, jednak w
dłoniach tej postaci jest równie groźna. - - > Shiya (ja pidi) - - >https://www.youtube.com/watch?v=Z_npwhIdqR4
- - -> 3: 44 - - > wiesz trzeba nam
4. Dobra i miła postać, która zginęła w pożarze. - - > Dobromiła - - > https://www.youtube.com/watch?v=A41PF4lUkrg
- - > 0:17 - - -> zegarmistrz / światła
"Zgadując
o kim/czym mowa znajdziesz szyfr, który pomoże Ci rozszyfrować wiadomość."
NADSZEDŁ
CIĘŻKI ŻYWOT, TRZEBA NAM ŚWIATŁA
>.<
Nie wiedział jak długo był nieprzytomny, ale w końcu odzyskał świadomość. Jego stan wcale nie był lepszy. Zacisnął mocno wargi drżąc na całym ciele i ruszył przed siebie.
Acair
przyciskał dłonie do swojego rozoranego brzucha. Krwawił na tyle mocno, że nie
był pewien czy nie umiera. Może umierał? Tracił tyle krwi, że nawet nie był w
stanie tego oszacować. W głowie mu szumiało od nadmiaru wydarzeń, ale dalej
parł przed siebie. Teraz już wcale nie liczył się kamień. Śmiech połączony z
dławieniem się krwią wyrwał mu się z gardła. Jak w ogóle mógł myśleć, że uda mu
się zdobyć tak drogocenny kamień? Kamień, który zwykle otrzymywali najlepsi
wojownicy świata. Kamień, za który tak wielu zginęło. Głupi. Był głupi.
„Głupiec”
Zadźwięczało
mu w głowie i musiał przystanąć by przystanąć i oprzeć się o drzewo. Drżał na
całym ciele. Drgawki zaczynały mu mocno dokuczać. Umierał. Zdecydowanie
umierał. Przecież znał objawy. Wielokrotnie je oglądał u innych. Do Walwana
trafiały różne przypadki i nie każde dało się uratować. Nabrał głębokiego
oddechu w płuca nawet nie orientując się, że dotarł do Kryształowej polany, a
obelisk był tuż przed nim. Ataki ustały.
„Czego tu szukasz
chłopcze z Fasach?”
Jego myśli płatały
mu figla. Miał wrażenie, że nie słyszy swojego głosu, tylko głos kogoś innego,
kogoś znacznie straszniejszego. Potężny i mrukliwy. Jego echo wciąż obijało się
po jego głowie, a on nie wiedział, jak odpowiedzieć na to pytanie.
- Śmierci –
powiedział w eter, głucho. – Śmierci… - wysapał w końcu opierając się
zakrwawioną dłonią o obelisk i dopiero teraz orientując się dokąd dotarł. Przyjrzał
się chłopcu w nim zamkniętemu. Chłopcu, który nie mógł być dużo starszym od niego
samego.
„Śmierci”
Powtórzył po
nim głos i złowrogi śmiech przewiercił czaszkę Acaira, gdy ten opadał na kolana
tuż obok obelisku. Oparł o niego czoło i przymknął oczy.
„Więc gnij, umieraj,
daleko zaszedłeś pustynny chłopcze”
Daleko? Mhm
może i daleko. Nie czuł jednak dumy ze swojego osiągnięcia. Dotarł. Wreszcie
dotarł do Obelisku. Las go przepuścił. Powinien czuć się zwycięzcą, a jedyne co
czuł to bezdenna pustka. Myśl o śmierci zdawała się dodawać mu otuchy. Wreszcie
sobie odpocznie. Wreszcie trochę spokoju. Nie będzie musiał martwić się o
przetrwanie. Nikt już nie będzie nastawiał za niego karku. Zacisnął wargi
opierając się mocniej plecami o Obelisk. Nabrał kilka płytkich oddechów
zamykając oczy. Dobrze, że chociaż ktoś go nie powstrzymywał. Że rozumiał jego
pragnienie.
- Dlaczego…
- odezwał się cicho. - …stałeś się kryształem? – zapytał cicho. Skoro i tak
umierał to mimo wszystko postanowił zadać to nurtujące go pytanie. Zabierze
odpowiedź ze sobą do grobu. Obelisk jednak milczał. Nie wdawał się w dyskusje,
cierpliwie czekał. Chłopak uniósł powieki i powiódł zmęczonym spojrzeniem po
obelisku. – Sam jesteś głupcem – skomentował krótko.
„Jakie to ma
teraz znaczenie, chłopcze?”
- Nie ma,
masz rację – Acair westchnął cicho patrząc przed siebie. – Pięknie tu u ciebie,
tak jakoś spokojnie – stwierdził szeptem.
„Przyszedłeś
tu umierać czy sobie gawędzić?”
Głos zdawał
się teraz nieco zirytowany tymi wszystkimi komentarzami chłopaka, ale Acair
wzruszył tylko ramionami.
-
Przyszedłem sobie udowodnić, że potrafię… że potrafię postawić na swoim,
potrafię o siebie zadbać. Potrafię obronić swych bliskich, brać
odpowiedzialność za swoje czyny… - wymamrotał.
„A jednak
wybrałeś śmierć”
Padło w jego
głowie, co sprawiło, że chłopak znów zaśmiał się wypluwając trochę krwi z ust.
- Mhm… -
mruknął cicho. - …tak… bo to najłatwiejsze rozwiązanie wszystkich moich spraw –
uśmiechnął się krzywo. – Najłatwiejsze i najszybsze… - szepnął jeszcze czując fale
zimna i gorąca uderzające go ze zdwojoną mocą. – Ale czy najlepsze?
„To twoja
decyzja”
No właśnie
jego decyzja. Jego własna i czy naprawdę tego chciał? Czy to miał być jego
koniec? Bez pożegnania z Walwanem, Ennis, Onyx i całą resztą? Miał ich
zostawić? Podejrzewał, że Walwana i Ennis by to aż tak nie obeszło, ale potem
była jeszcze Onyx. Przecież zdawał sobie sprawę jaka będzie samotna. Mimo, że
rzadko kiedy ze sobą przebywali, dziewczyna zaczynała się otwierać. Zwłaszcza
na niego. Łzy same popłynęły po jego policzkach i dźwignął się na kolana,
przyciskając dłonie do brzucha.
- Wcale nie
najlepsza – westchnął. – Zmieniłem zdanie – stwierdził cicho. – Nie szukam
śmierci… szukam siły…
„Najpierw
znajdź ją w samym sobie”
Acair
spojrzał po błyszczącym obelisku i odetchnął lekko, po czym skinął głową.
- Racja –
zgodził się z nim. – To bądź tak miły i wypuść mnie już bez żadnych przygód po
drodze – poprosił zaraz uznając, że zacznie szukać w sobie siły już teraz.
Pokonując strach, który gdzieś tam w sercu się gnieździł i wymagając
czegokolwiek od Obelisku, a tuż przed jego oczyma zmaterializował się most. Ech
znowu most. Ten jednak zdawał się być dość stabilny. Chłopak wszedł na pierwszy
schodek i spojrzał na Obelisk. – A spróbuj mnie oszukać – ostrzegł jeszcze
ruszając powoli w stronę wyjścia z lasu i nie oglądając się za siebie. To tam
poczuł coś ciężkiego w swej kieszeni i kiedy do niej sięgnął chłód przeszył
całe jego ciało. Zmarszczył lekko brwi nie rozumiejąc.
- Dlaczego? –
zapytał spoglądając na gęstwinę drzew, która w danej chwili znów była głucha.
Nie zapraszała do środka, ale i nie odpychała. Dociskając dłonie do swojego
brzucha ruszył w stronę Lerodas. Zamierzał oddalić się trochę od Lasu zanim
zacznie umierać z wycieńczenia i utraty krwi.
[Dziękuję laskom za wyzwania - było trudno je odnaleźć - oraz za Gabriela - było to dość trudne do wybrnięcia]