Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

Now we've got holes in our hearts, yeah we've got holes in our lives




Tony

19 lat (30.08) | Argar | Włada powietrzem | 180 cm

Tony przyszedł na świat w Argarze. Jego rodzice zostawili go w sierocińcu, kiedy ten miał 7 lat. Od tamtej pory był sam. Dawno temu porzucił nadzieję, że wróci do domu. Mimo młodego wieku, przeżył wiele. Przez pewien czas poruszał się na wózku inwalidzkim, ale dzięki przygodzie w "lustrze" odzyskał władzę w nogach i zyskał bliskich przyjaciół. Braterskim uczuciem darzy Ryu, z którym dzielił pokój w sierocińcu. Uwielbia również Akane, ale z jej ojcem nie dogaduje się najlepiej (kwestia charakteru).

Tony lubi naukę. W poprzednim świecie można go było spotkać z nosem w książkach, jak i wykonującego różne, często kontrowersyjne eksperymenty. Jego jedynym i jednocześnie najlepszym argumentem na własne wybryki było - "to w imię nauki". Zamykał tym buzie swych rówieśników, a dorosłych przyprawiał o ból głowy (no bo jak tu się nie denerwować i wyjaśnić, że tak nie można?).

Do Siivet Lasku trafił poprzez portal i ukochał to miejsce niczym swoje. Drakony, choć z początku niechętnie, szybko przyjęły go do swojego grona, a wszystko za sprawą umiejętności Tonego. Chłopak nie czuje się tam wybrykiem natury. 

Obecnie - testuje seks natury różnej, oswaja się z własnymi emocjami, popełnia błędy, dowiaduje się o sobie rzeczy których chciałby nie wiedzieć i stara się dalej żyć w zgodzie z innymi.

Gdybyś chciał do niego zagadać - wal śmiało i nie zrażaj się jego osobowością. Potrafi kąsać, ale dla przyjaciół zrobi wszystko. 


[Kontakt: m.e.wiggin@gmail.com
 Wizerunek został znaleziony na Pintereście.
 Przyjmiemy wszystkie wątki :) ]


200 komentarzy:

  1. Szybkie pozbycie się ubrać i nagły zwrot akcji był czymś co Grima bardziej znała. Palce na ciepłej waginie mimo wszystko przyjęła z lekkim zaskoczeniem, jednak przyjemnym. Przygryzła lekko wargę chłopaka i oblizała jego usta, czując jak ostre zęby zostawiły krwawy ślad, a na komentarz zachichotała.
    - Za mało? - zapytała żartobliwie, a na klapsy machnęła energicznie swoim ogonem, wyginając się przy tym odrobinę w tył. Mruknęła wyraźnie na te śmiałe czułości i kontynuując pocałunki sama złapała za fragment spodni blondyna, a zaciskając na nich palce, rozerwała materiał, dzięki czemu dostęp do jego przyrodzenia był o wiele swobodniejszy. W jej wiosce nie szczypali się co do tych całych gier wstępnych, przynajmniej ona nie widziała by zbyt długo czekano na zbliżenie, a i Odin jej tego nie pokazał. Uczył ją jak powinna się ruszać, by sprawiać przyjemność. Złapała penisa w dłoń i wyraźnie wyczuła, że jest gotowy, zmieniła więc lekko pozycję, pozwalając by czubek otarł się o wejście jej kobiecości.
    - Zaszalej, daj się ponieść - rzuciła, śląc mu rozbrajający uśmiech i celowo go cytując.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  2. Pytanie o coś takiego było kolejnym zaskoczeniem dla goblinki, zachichotała cicho i kiwnęła głową.
    - Jest... - zaczęła, ale Tony nie potrzebował zachęty i już zaraz poczuła go w sobie, jej reakcją było ciche jęknięcie. Chwile, którą jej dał wykorzystała na głębszy oddech, otworzyła wcześniej przymknięte oczy i zaplotła palce za szyją chłopaka, od razu podciągając biodra, zaczęła poruszać się w jego rytmie, ale jego szybkie i mocne pchnięcia dawały tak dziwny rodzaj satysfakcji, że na chwilę pozwoliła mu prowadzić. Dotyk na ciele przyprawiał o kolejne dreszcze. Grima łapczywie oblizała usta i ciężko dysząc zaczęła kręcić biodrami na boki, co by urozmaicić blondynowi doznanie, oczywiście myślała w tym też o sobie, bo teraz czuła go wyraźnie przy każdej ściance pochwy. Wyraz jej twarzy mówisz wszystko, zdecydowanie jej się podobało, w przypływie chwili nawet strzeliła Tonyego po bokach ogonem, używając go niczym pejcza. Tego Odin też ją uczył, nie mogła w tym przesadzać, chociaż niektórzy lubili ból w trakcie stosunku, ale z Tonym goblinka wolała rozebrać to ostrożnie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gave puknął dwa razy w drzwi do pokoju Tonego i otworzył je zaraz na oścież.
      - Hej stary, masz może... - spojrzał na pieprzącą się parkę w biały dzień i odchrząknął znacząco. - Serio? W biały dzień? Ze Shrekusiem?! To dziecko jeszcze! - ściągnął buta i rzucił nim w głowę Tonego. - Ugh... weź następnym razem po prostu coś wystaw czy coś... straszni jesteście - fuknął, wychodząc i trzaskając za sobą drzwiami.

      Gave

      Usuń
  3. Zaśmiała się delikatnie, kręcąc głową.
    — Są na drodze do Phyonix, więc beze mnie albo Morgany tam nie pójdziecie. Spłoniesz żywcem — wskazała palcem na blondyna. Nie chodziło tutaj oczywiście o jego siłę czy zdolności przetrwania. Ścieżka była przecież naprawdę gorąca i nawet smokom trzeba było ofiarować odporność na żywy ogień, tlący się na ścieżkach do mistycznej krainy feniksów. — Wystarczy zebrać ich odpowiednio dużo, a jeśli patent rozrośnie się na tyle, że trzeba będzie więcej, to coś się wymyśli, nie jestem też pewna, czy dar odporności i tak nie jest na całe życie — zastanowiła się przez chwilę. Nie. Naprawdę nie pamiętała. Czytała o tym kiedyś, ale nigdy nie skupiła się jakoś specjalnie jakoś żeby zapamiętać tę informację.
    — Można zrobić jakiś podajnik. Nie dotykać go. Albo mieć po prostu coś co ochroni przed poparzeniami, na przyklad jakieś rękawice. Kowale przecież mają takie, to nie powinien być problem. Ja mogę po prostu pomóc przy wydobyciu — wyprężyła swoje mięśnie na ramionach, jakby chciała pokazać, że naprawdę niezła z niej siłaczka.
    Szybko dotarli do jej domu. Nie był w końcu zbyt oddalony od innych. Wpuściła go przodem, po czym od razu ruszyła do jednej z komód,w której trzymała swoje rysunki i plany. Podała je Tonemu. Wszystko wyglądało naprawdę nie poradnie.
    — Żaden ze mnie inżynier, ale chciałam mieć takie rozsuwane ściany i dach… Myślisz, że da się? Dach można z liści, ale ściany… To nie wiem — wyjaśniła, zapraszając go na kanapę.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaśmiała się delikatnie na jego czuły gest, nie czuła w nim podtekstu, był bardziej przyjacielski, przynajmniej w jej mniemaniu. Zainteresowana otworzyła szerzej oczy. Każdy? Zmarszczyła lekko czoło.
    - Nie rozumiem więc... Co tutaj robicie? Wasz Świat musiał być wspaniały, tyle uzdolnionych jednostek... - rzuciła, celowo dość naiwnie, jednak gdy wspomniał o potędze En przygryzła lekko wargę.
    - A to istotne? Nie zrozum mnie źle, ale... Gdybym umiała władać jakimkolwiek z żywiołów to chyba skupiłabym się na tym co mogę dzięki temu robić dla samej siebie, ewentualnie bliskiego mi otoczenia. No, może w przypływie szlachetności zrobiłabym coś dla społeczeństwa. Fakt, że jakiś tam Benek czy Zenek potrafią coś innego i są w tym mocniejsi nie byłby tak istotny... Chyba, chociaż w razie potyczki, może wtedy rzeczywiście - zaczęła gdybać na głos.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak miała nie mierzyć go miarą Gava, skoro robił dokładnie to samo co Gave. Ignorował jej rady, nie słuchał, robił co chciał i wymądrzał się, jakby pozjadał wszystkie rozumy, będąc na całkowicie obcym sobie terytorium, gdzie jeden zły ruch mógł ściągnąć na nich masę kłopotów. A gdy wspomniał o tym, że poradziłaby sobie bez swojej pracy, coś w niej przeskoczyło. Zazgrzytała zębami, marszcząc brwi. Spojrzała na niego z wyraźną złością.
    — Jasne, niech stracę zawód, który uwielbiam, bo zbyt pewny siebie facet chce mi udowodnić, że jest mądrzejszy ode mnie. Zaradna czy nie, chcę tak żyć — fuknęła na niego, przyśpieszając kroku, żeby jak najszybciej znaleźć się w tej cholernej bibliotece. Nie odezwała się słowem, kiedy odrzucił jej propozycję. Palant chciał bawić się na własną ręką? Świetnie. Przynajmniej jednego się pozbędzie. A chciała zaproponować mu rozejmu. Chciał z nią wojować? Proszę bardzo. Ona miała to kompletnie gdzieś.
    Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
    — Będziesz moim bratem, a ja jestem ślepa jak coś — powiedziała, zanim jeszcze osłupiał, zawiązując sobie chustę wokół oczu.
    — Po co robić ruchome książki, jak można iść do teatru? — zapytała. Wzruszyła ramionami, uśmiechając się delikatnie. Mathyr było jednak w czymś lepsze. —- Jak tacy postępowi i mądrzy byliście, trzeba było teatr usprawniać, a nie małe książki — dodała triumfalnym tonem, po czym ruszyła po schodach do środka ogromnego budynku. Zaczęła poruszać się trochę po omacku, kiedy dostrzegła strażnika.
    — Bracie, obiecałeś, że poczytasz mi o piratach! — krzyknęła, udając ślepą mieszczankę. Dłońmi zaczęła szukać Tonego. — Gdzie jesteś? — dodała, potykając się delikatnie na jednym ze schodków. Specjalnie oczywiście. Trzeba było zrobić małe przedstawienie dla utwardzenia pozorów.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę dalej do niej szczekał? I jeszcze nazywał gówniarą. Westchnęła. Nie miała zamiaru prowadzić tej dyskusji. Idiota chciał postawić na swoim - proszę bardzo. Nie będzie mu więcej w niczym pomagać, skoro jest taki mądry. Pieprzone hipotetyczne rozmowy. Nieważne czy na niby czy nie, ten kutas uznał, że utrata Bractwo to przecież nic takiego. Nie miał pojęcia o czym mówił! To tak jakby ktoś odebrał jej rodziców, ale o tym przecież nie pomyśli. Ciągle wszyscy jej pieprzą jak bardzo powinna docenić swój wygląd, szkoda, że nikt nie zwracał uwagi na rzeczy, które kochała. No koniec dnia, nie różnili się niczym od tych idealnych ludzi, dominującej rasy, która ma takie idealna, według nich, ciała. Zawsze musieli wiedzieć wszystko najlepiej. Jak bogowie pozwolą, to wymordują się wszyscy nawzajem, a świat stanie się spokojniejszy.
    Zacisnęła zęby, kiedy postanowił dalej jej przytykać, nawet teraz.
    — Przecież Cię prosiłam, żebyś szedł szybciej. Bardzo mi zależało, a Ty nigdy nie chcesz dać z siebie trochę więcej dla mnie… — pomarudziła, wymijając strażnika. Dała się przeprowadzić przez drzwi. Przeszli przez pierwsze drzwi, aby zaraz znaleźć się przy ogromnym, mosiężnym biurku. Mężczyzna w średnim wieku wyjrzał na nich.
    — Mogę w czymś pomóc? — zapytał. — Czy już się panienka zadomowiła w tej bibliotece?
    — Zadomowiłam, dziękuję. Braciszku, pamiętasz? W lewo teraz mieliśmy iść — dodała zaraz, ciągnąc blondyna w regały z książkami.
    — A tak naprawdę to czego szukasz? — zapytała, kiedy już byli wystarczająco daleko. Zsunęła opaskę z oczu, żeby mieć już normalny widok na okolicę.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  7. Pokiwała głową na jego słowa. Ucieszyła się, że nie chciał się pakować na Ścieżki bez niczyjej pomocy. I tak by ich nie znalazł, ale jeśli jednak, nie bardzo widziało jej się brać odpowiedzialność za śmierć całkiem miłego chłopaka. Nie zasługiwał na nieprzyjemny zgon.
    Kiedy byli już w domu, podała mu misę z owocami z jej rodzinnej krainy, gdyby miał ochotę się poczęstować i patrzyła na przemian to na plany, to na kuchnię, którą pozwoliła sobie wcześniej otworzyć na oścież, co by mieli dobry widok.
    — Z liści, bo Yensen śpiewa drakoniczne ceny za deski, muszę i tak sama je wykańczać, a to trudne, jak wezmę do tego szkielety to Gave znowu będzie się czepiał, poza tym są duże, twarde, powinny się nadawać na większość czasu w tym klimacie, a w razie ulew można przymocować skórzaną plandekę z ujściem do rynien — wyjaśniła swój punkt widzenia, wyjmując spomiędzy stosu szkiców jeden, który faktycznie dopracowała odnośnie dachu. Zdążyła porozmawiać już o tym z Grimą i Yensenem. Mniej więcej. A kiedy zaproponował rozrysowanie, uśmiechnęła się szerzej.
    — To czekaj, dam Ci papier i węgielki — wstała, ciągnąc go za rękę do stołu. — Wybacz, że tak Cię przesadzam — zatrzymała się. — W sumie sam powinieneś wybrać gdzie chcesz siedzieć — zaśmiała się, rumieniąc się delikatnie na własną głupotę. Puściła jego rękę.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  8. [No to lecimy z wścibskim Gavem xD]

    Grima również pobudziła się nieco bardziej na widok zadowolenia Tonyego, już miała poprawiać chłostę, gdy za drzwiami usłyszała kroki i szybkie pukanie. Zastrzygła uchem, a na widok znajomej twarzy podciągnęła się mocniej na szyi blondyna i wkleiła w tors chłopaka. Publiczny seks jej nie peszył, to również było dość normalne z miejscu, z którego pochodziła, ale czuła jak ciało jej partnera spina się w ten nieprzyjemny sposób. Olała Gava i wpiła w usta jasnookiego, ogon zareagował automatycznie i gdy but poleciał w ich stronę, odbiła go i uśmiechnęła wyraźnie w trakcie pocałunku.
    - Co za niewychowany Golasek, przecież czeka się na "proszę" - burknęła rozbawiona, nadal z figlarnymi iskierkami w oczach i jak gdyby nigdy nic znowu strzeliła chłopaka ogonem, napierając na niego swoim drobnym ciałkiem. Dla niej naprawdę nie miało znaczenia kto i czy ktoś w ogóle ich nakrył.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  9. Kobietę trochę zaskoczyło wciąganie w tą rozmowę osoby Akane, spojrzała nawet na syna nieco podejrzliwie. Jeszcze nigdy nie słyszała by mówił o niej w taki sposób.
    - Że niby to wasze ostatnie starcie było dojrzałe? - uśmiechnęła się do niego pod nosem i pokręciła głową. - Każdy przypadek jest inny, ale na Twoim miejscu nie byłabym taka pewna tej swojej dojrzałości. Akane jest młodsza, weszła w dziwny etap, ma swoje problemy, Ty masz swoje. Ciężko porównywać akurat waszą dwójkę. Jesteście jak ogień i woda, ona zbyt emocjonalna, Ty z kolei dopiero zaczynasz życie z emocjami. Podchodzisz do sprawy zbyt katalogowo, czarno-biało, zero-jedynkowo. Świat taki nie jest Skarbie - tyknęła go palcem w nos. Zaśmiała się na jego pytanie i pokazała swoje dłonie.
    - Muszą być wilgotne, wyczujesz to gdy złapiesz ciasto, nie powinno przyklejać się do twoich rąk, jeżeli się przykleja to znaczy, że wody jest za mało. Ciasto powinno mieć konsystencję plasteliny, nie może być ani za twarde, ani za miękkie. Jak skleisz z niego rulonik to ten nie może się rozjechać i nie może mieć bryłek - wyjaśniła, pokazując mu kluski, każdego z wymienionych rodzai. - Te są idealne, tą jedną musisz jeszcze poprawić, a te dwie są za miękkie, zmieszaj je ze sobą, ugnieć raz jeszcze, poprósz dłonie mąką, cienka warstwa i ulep na nowo dwa sznureczki - poleciła słuchając go uważnie. Dług? Lekcja? Spojrzała na niego odrobinę zaniepokojona.
    - Poczekaj... Oddać dług? Jesteś jej winny pieniądze? - zainteresowała się. - Czego Cię uczy? - dopytała, bo wątpiła, że chodzi o matmę. Kolejne pytania zlekceważyła, najpierw chciała poznać odpowiedzi.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdążyła jedynie krótko zachichotać na jego komentarz, nie powiedziała nic więcej, gdyż chłopak znowu ją pocałował i kontynuował pieszczoty. Zapunktował tym, nie dał się rozproszyć i chociaż Grima wiedziała, że po części ma w tu swój udział to zadowolenie wzrosło głównie przez zachowanie Tonyego. Zachowywał się, jakby rzeczywiście była pociągająca, dzięki czemu gesty nabywały dodatkowych znaczeń. Pomagała mu w ruchach, poruszała się wraz z nim i ciężko dyszała, czuła jak zbliża się do upragnionego momentu. Przy szczytowaniu zacisnęła pazury na skórze blondyna, zostawiła po sobie ślad nad lewą łopatką (patrząc od strony pleców xD) i wypuściła głośno powietrze. Chwilę przed dojściem zapowietrzyła się odrobinę, a już po jej ciało nieco zwiotczało i z cichym jękiem opadła plecami na posłanie chłopaka. Zachichotała zadowolona.
    - W imię nauki nie poszło w las... - szepnęła przymykając powieki i oblizując spierzchnięte usta.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  11. Rei posłała chłopakowi rozbrajające spojrzenie.
    - Myślisz? Gdyby tak było, to jak oceniłbyś ojca, który w obronie rodziny zabija przestępce? - zapytała z czystej ciekawości i zaraz zaczęła mu się baczniej przyglądać. Ewidentnie coś było na rzeczy, przecież gdyby chodziło o naukę tańca czy mowy to nie jąkałby się i nie zastanawiał tak długo. Obycie z kobietami?
    - Hmm... Masz mało kobiet dookoła? - zapytała z zadziornym uśmiechem i lekko go szturchnęła w żebro. - To czego Cię już nauczyła ta Ennis, co? Może i ja dowiem się od niej czegoś ciekawego - rzuciła z lekkim przekąsem w głosie.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  12. Pocałunek, pytania i to całe głaskanie po wszystkim odrobinę ją zaskoczyło. Leżąc przekręciła lekko głowę i zamrugała szybciej oczyma. Posłała nagle szerszy uśmiech chłopakowi i energicznie obróciła się na brzuch po czym uniosła łydki w pionie i lekko nimi machała. Czyżby w końcu spotkała kogoś z kim można o tym podyskutować?!
    - Analizując ułożenie ciała stwierdzam, że sama pozycja będzie jedną z moich ulubionych. Czuć przyjemnie każdy ruch partnera - zaczęła rysować jakieś kreski i kropki na jego pościeli, jakby mu tłumaczyła skomplikowane konstrukcje. - najlepiej jest jak trzymasz miarowe tempo, no wiesz, nie za szybko, nie za wolno, stały rytm, który od czasu do czasu ulega zmianie, przyspieszeniu znaczy, a później wraca do poprzedniej prędkości. Ułatwia to spójne poruszanie się, ale myślę, że tego po prostu trzeba się nauczyć - posłała mu kolejny szeroki uśmiech. - No i... To co robiłeś przed i... No to - sama zaczęła lekko głaskać jego rękę. - Jest miłe - przyznała krzyżując z nim spojrzenie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyglądała się blondynowi, temu jak jego oczy zaczynają tańczyć dookoła pomieszczenia, tej dziecięcej ciekawości, uroczych ognikach w tęczówkach. Był oczarowany tym miejscem. Ślepy by to zauważył. Nawet oddychał jakby właśnie zakochał się od pierwszego wejrzenia. Kurwa. Szybko stąd pewnie nie wyjdzie. Zacisnęła zęby, słuchając o tym co chce poczytać. Przymknęła na chwilę pomarańczowe ślepia. Otworzyła je dopiero po chwili.
    — Od czego chcesz zacząć? Jesteśmy w dziale historycznym — powiedziała spokojnie, nie wyrażając zbyt wielu emocji, bo nie miało po co. Podeszła do regałów z książkami, poszukała chwilę i wyjęła opasłe tomiszcze, które mu podała — Historia Mathyr. W wersji Polszańskiej — poinformowała go. Oczywiście wszystko tutaj było zgodne z polityką aktualnej władzy, toteż nie miał liczyć za bardzo na zbyt obiektywną lekturę. — Chcesz ze mną szukać tych tomów czy już usiąść i zacząć czytać? — dodała jeszcze, zaczynając iść w stronę kolejnego, najbliższego działu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  14. Owszem, mogłaby sama zrobić deski z drzew. Spojrzała nawet przez okno i pokręciła niechętnie głową.
    — Za dużo roboty… — mruknęła, wskazując na jedno ze stojących drzew. — Najpierw to zetnij, oczyść, potnij, szoruj, tnij, dopasuj… Pół roku bym to robiła z moim zapałem do pracy fizycznej — zaśmiała się niewinnie, drapiąc w tył głowy.
    Sama usiadła przy stole, gdy tylko podała do niego pokrojone owoce z rodzinnych okolic i świeżą wodę do picia. Oczywiście wcześniej zadbała o to, aby miał na czym pracować. — Częstuj się jak chcesz — zaproponowała, patrząc jak sam zajmuje się poprawianiem jej planów. Musiała przyznać, że radził sobie naprawdę nieźle. O wiele lepiej niż ona. Pomyślał też o wyliczeniu skali i podaniu faktycznych wymiarów, o czym ona sama zapomniała.
    — Musiałabym zrobić zawiasy jak do drzwi… w chuj, ale to by działało zajebiście — mruknęła, patrząc na jego działo. — Tylko teraz kwestia zrobienia zawiasów — dodała zrezygnowana, teatralnie stukając stołem o blat stołu. Została już w takiej pozycji. — Myślisz, że Gburek będzie się czepiać jak je po prostu kupię u kowala? – zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  15. Przekręciła lekko głowę. Czyli nie byli typowymi najeźdźcami, chyba, że chłopak wciskał jej jakiś kit. Spokojnie i przyjemnie? Uśmiechnęła się nikle na te słowa. Pewnie nie zorientowali się jeszcze w całej sytuacji, no, ewentualnie tam gdzie przebywali było gorzej.
    - Ucieczki? Uciekliście przed potyczką? - zapytała, bo tak to właśnie zabrzmiało w kontekście jej poprzedniej wypowiedzi.
    - No cóż... - westchnęła ciężko. - Czas pokaże, czy trafiliście w lepsze miejsce. Ja osobiście sporo bym tu pozmieniała - przyznała zawieszając wzrok w jakimś dalszym punkcie i uśmiechając się delikatnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  16. Do takiej wymiany upodobań zdecydowanie nie przywykła, zwykle po prostu słyszała co robiła dobrze, a nad czym trzeba by popracować, Tony jednak był inni i prawdę mówiąc Grime to nawet zafascynowało. Zachichotała zadowolona.
    - Teraz tym bardziej Ci go nie oddam - oznajmiła dumnie by zaraz pokręcić głową. - Nie, no... Może odrobinę, ale zaraz zbiorę siły, nie martw się, nie będę tu zalegać - zapewniła moszcząc się w jego objęciach i układając mu głowę na ramieniu.
    - Nie lubisz piersi? - zapytała strzygąc przy tym lekko uchem. Nadal miała na sobie górną część odzieży, a wielokrotnie słyszała, że to właśnie biust najbardziej kręci mężczyzn. - To co jest Twoim numer jeden? Na co patrzysz, gdy wizualnie oceniasz samicę? - sama była zainteresowana jego wyborami, w sumie był w jej mniemaniu nowym gatunkiem, a ona lubiła poznawać nowości.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  17. Uśmiechnęła się pod nosem na jego stwierdzenie.
    - Naprawdę chciałbyś żyć w takim świecie? W takim razie jakie zachowania przypisałbyś wtedy do zera, a jakie do jedynki? - zapytała zainteresowana. Ona osobiście uważała taką wizję za koszmar, ale to była jej opinia i nie zamierzała na siłę pakować jej chłopakowi do głowy. Wolała poznać jego perspektywę.
    - Tak, masz rację, ale to temat grubą nicią szyty, czasem to sytuacja komplikuje życie ludziom. Jaką winę ponosi człowiek, który stracił dom w wyniku kataklizmu? Kim byłby w świecie zero-jedynkowym? Skrajności nie są dobre Tony - podsumowała i znowu się zaśmiała. - Zdecydowanie nie idziesz za tłumem, a już na pewno nie jako ślepa owca - przyznała, bo chłopak zdecydowanie zaliczał się do tych nietuzinkowych.
    Złapała podane makaroniki i zaczynała je rozwałkowywać, gdy padły magiczne słowa. Kluski aż powypadały jej z rąk, a ona wyraźnie zaskoczona spojrzała na chłopaka. Na taką rozmowę nie była gotowa, zdecydowanie. Co zrobiłby Meliodas? Niklaus? Shi? Miała wrażenie, że wszyscy byliby lepsi od niej w tej sytuacji.
    - Skąd taka potrzeba? - wypaliła nie ukrywając zdziwienia. Informacja o przedwczesnym wytrysku tym bardziej wszystko utrudniła. Jak miała wytłumaczyć młodemu mężczyźnie coś takiego?!
    - Nie jestem dobra w te klocki, przyznam bez bicia - wypuściła głośno powietrze, łapiąc znowu makaron w palce, jednak teraz zdawał jej się dziwnie kojarzyć i szybko odłożyła go na blat, potrząsając głową.
    - Nie tak... Orgazm u kobiety, szczególnie starszej od Ciebie, to... Skomplikowana sprawa. Tu akurat za wiele nie pomogę, ale Melio, Nik, Natan czy kto inny, starszy od Ciebie, na pewno będzie w stanie powiedzieć więcej... Mnie tylko zastanawia... Dlaczego podniecić? Zaczynasz zabawę w emocję z dość wysokiego stopnia, muszę przyznać - oparła się biodrem o blat i wypuściła głośno powietrze.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  18. Przyglądała mu się wyraźnie zainteresowana. Nie wiedział? To dopiero ciekawy przypadek. Takiego rodzaju obserwacji nie kojarzyła, nie gdy chodziło o seks.
    - Lubisz kiedy to partnerce jest dobrze, nie tylko Tobie... - podsumowała to o czym mówił i podniosła się lekko, po czym usiadła na jego biodrach okrakiem.
    - Brzmisz jakbyś realizował jakąś misję - zachichotała, pochylając się nad jego twarzy i kręcąc głową. - Nic w tym złego, lubię jak mi jest przyjemnie, a było. Przyjemność można odczuć na różne sposoby, nie zawsze potrzeba do tego piersi - przyznała z szerszym uśmiechem. - Chociaż w Terze cycki wiodą prym, większość samców mogłaby gadać o ich miętoszeniu bez przerwy, więc dla mnie to coś nowego, ale ja lubię coś nowego, jak już wiesz - cmoknęła go w policzek, jakoś tak w przypływie chwili i zaraz energicznie wyskoczyła z łóżka. Sięgnęła buta leżącego na podłodze.
    - Nie pamiętam nawet co chciałam od Golaska... Ale chyba mu oddam tego buta - wpadł jej do głowy ten pomysł, gdy zaczęła oglądać uważniej obuwie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaskoczył ją, zarówno przedłużeniem pocałunku jak i wyznaniem. Szybciej zamrugała oczyma, a na gest z włosami poczuła przyjemne ciepełko w środku klatki piersiowej.
    - To ile ich było przede mną? - zainteresowała się. - Ja miałam jednego - zaznaczyła, zanim odpowiedział. - Ale uprawialiśmy seks dość często, później już mniej, aż się skończyło - przyznała. Niby była bardziej wprawiona, ale tamten nigdy nie przytulał, nigdy nie głaskał, nie chciał z nią dłużej przebywać. Goblinka poczuła się źle, gdy padły te wszystkie pytania, znowu spojrzała na buta.
    - Ja... - odłożyła buta i skrzyżowała wzrok z chłopakiem, zaraz uśmiechnęła się szeroko i szybkim susem znalazła się obok niego. - Nigdy tego nie robiłam w wasz sposób - przyznała. - Nie myślałam, że chcesz się ze mną... relaksować - przyznała. - Nie zrobiłeś nic złego, jesteś po prostu... czuły? Nie przywykłam... W Terze seks jest bardziej zwierzęcy, chyba, że taki jak z książki, z miłości. Ty mnie nie kochasz, ale jesteś czuły, to dla mnie dziwne, miłe, ale nietypowe, nie wiem jak się zachować... Jak się relaksujecie po stosunku? - zapytała. - To jakiś rytuał, zawsze tak to wygląda? Nie zakochujecie się przez to? Jesteście odporni? - bardzo ją to zainteresowało.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  20. Słuchała go, lekko przy tym kiwając głową, zaśmiała się jednak ostatecznie.
    - Ten Twój świat szybko by wymarł, sporo w nim sprzeczności... Chłodna analiza i zwyczajna przyjaźń? Pozytywy bez negatywów? Tak się nie da Skarbie, ale rozumiem, emocje to ciężki orzech do zgryzienia - podsumowała by zaraz mocniej oprzeć się o blat i skupić na wyjaśnieniach. Pierwsze nie zszokowało jej aż tak bardzo, fakt, że młoda parka ma już za sobą swój pierwszy raz był tylko lekko niepokojący, przynajmniej dla niej jako matki Ryu. Miała po prostu nadzieję, że nie będzie musiała chronić dziecka przed gniewem przyjaciela. Rozumiała też podejście do Akane, przyjaźnili się, była dziewczyną jego brata, no i przecież wcale nie musiała mu się podobać. Zmarszczyła jednak czoło na wzmiankę o trójkącie, automatycznie skrzyżowała ręce pod biustem i baczniej zaczęła słuchać, patrząc na chłopaka z lekko przymrużonym wzrokiem.
    - Poczekaj, po kolei... Ryu jest w trójkącie? - mocno ją to zaniepokoiło, kto jak kto, ale Ryu? - On w ogóle o tym wie? To jakaś luźna aluzja, Twoja interpretacja? - zapytała i zaraz westchnęła ciężko i pomasowała sobie skronie.
    - Skarbie, jesteś pewien, że chcesz podrywać akurat taką laskę? W jakim celu chcesz ją w ogóle zdobyć? To jakieś poważne plany? Co sprawia, że po tak krótkiej znajomości uważasz ją za boską? - Tony zaczynał ją mocno martwić, ewidentnie wdepnął w jakiś gówno.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  21. Już sam gest z siadaniem dał Rei do zrozumienia, że sytuacja jest bardziej skomplikowana. Usiadła spokojnie na krześle obok i milczała, czekając aż Tony sam zacznie mówić. Przecież widziała, że coś w nim siedzi, a kiedy zaczął mówić, wiedziała już co... To o to tak się posprzeczali, dlatego zdewastowali jej pokój, wszystko stało się jasne. No to nikt nie wygra zakładu, tak skomplikowanej historii to nawet oni nie wymyślili... Słuchała go w skupieni, biedny był między młotem, a kowadłem. Cieszyła się, że jej o tym mówi, kochała go w takich momentach jeszcze bardziej, o ile się dało, ale tak... Chciała uczestniczyć w ich dylematach i móc co nieco doradzić. Złapała jego dłoń w swoje, obejmując ją delikatnie.
    - Tony, nikogo nie będziemy zabijać... Myślę, że to co czują, cokolwiek by nie było, nie czują tego na złość Ryu, nie robią tego specjalnie. Nie zmienia to jednak faktu, że Ty jesteś w kropce i doskonale rozumiem Twoje wewnętrzne rozterki. Co ja bym zrobiła? - westchnęła. - Nie mówiłabym wprost, ale poszłabym do Akane, przyznała się, że widzę i wiem co się dzieje i zasugerowała jej, aby sama poruszyła temat. Od tego bym zaczęła, bez grożenia, że inaczej Ty powiesz, po prostu zwykła sugestia, że chyba warto... Powinni to wyjaśniać między sobą, Akane i Ryu, oni najpierw. Gave... No cóż, to już zależy od szczegółów całej relacji. Tak czy siak Ty powinieneś mieć w tym najmniejszy udział, popchnąć ich jedynie w swoją stronę, polecić rozmowę, jak nie Akane to Ryu, dać znać, że powinni szczerze porozmawiać. Inaczej będzie to się za Tobą ciągnęło i niepotrzebnie zajmowało głowę - poradziła mu. Na słowa o Ennis zacisnęła usta. Wpadł jak śliwka w kompot... Wiedziała, że wybijanie z głowy tego typu miłości nie da pożądanych efektów, wiedziała też, że chłopak nie raz jeszcze dostanie po dupie, bo takie było życie, ale... Westchnęła.
    - Miłości się nie da, ale w zdrowej relacji jesteśmy w stanie jasno określić co nam się w kimś podoba, a co nie. Mało tego, jesteśmy w stanie rozmawiać z tą drugą połówką na takie tematy... Ciężko mi podać Ci przepis na zdobycie serca Ennis, każde serce ma swój własny, ale... Może zacznij od zaproszenia? Zaproś ją tu, rozeznaj się czy w ogóle jest Tobą zainteresowana... To dojrzała kobieta... Dziwne, że w tych czasach i w takim wieku nadal nie ma męża... Ona... Zaproponowała Ci te nauki sama z siebie? - zainteresowała się trochę bardziej. - Poznałeś ją w jakimś barze? - dopytywała, bo wątpiła, że zgarnęła go z ulicy... Chociaż... Czerwona lampka zapaliła się w jej głowie. Spojrzała troskliwie na chłopaka.
    - Tony, czy ona się tym zajmuje na co dzień? Tym... Sprawianiem przyjemności?

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  22. Teraz to ona nałożyła mu włosy za ucho, nie rozumiała zażenowania na jego twarzy.
    - Czyli pewnie po prostu jesteście różni, jak większość, to dobrze... Mów więc za siebie - poprosiła, nadal z uśmiechem. Właściwie to on ją interesował, więc informacje o pozostałych były teraz zbędne. Zdobędzie je jak ją najdzie ochota. na chwilę posmutniała.
    - Przepraszam, nie chciałam być nie w porządku - przyznała lekko kładąc po sobie uszy, ale zaraz postawiła je na pionowo, czując jego usta na policzku. Zachichotała przyciągnięta.
    - Od dziwnej strony zaczynasz tą przyjaźń - zauważyła, mimo wszystko wesoła. To już druga istota, która chciała się z nią przyjaźnić. Co prawda z Darcy przyjaźń wyglądała zupełnie inaczej, ale to jej ani trochę nie przeszkadzało. Zastrzygła uchem na pytanie.
    - Ja to lubię siedzieć na drzewach, odpoczywać w gałęziach, wysoko. Czytać i patrzeć w niebo, leżeć na golasa i pluskać się w wodzie - objęła jego szyję energicznie ramionami i przewróciła chłopaka na plecy, tym samym znowu lądując okrakiem na jego biodrach i śląc zadziorne spojrzenie.
    - Lubię się wygłupiać... - ugryzła go lekko w szyję i ponownie zachichotała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  23. - Zabawne - posłała mu szeroki uśmiech. - To tak jak ja - stwierdziła luźno, bo wśród swoich przecież uchodziła za dziwaczną. Jak na nowo poznanego chłopaka sporo ją z nim łączyła, jeszcze ten relaks na wysokościach. Może rzeczywiście będzie w nim miała przyjaciela?
    - Dużo masz przyjaciół? - zapytała. - Ja jestem w to nowa, w przyjacielstwo - przyznała. - Gamorty to co innego, drzewce też, im nie przeszkadza moje gadulstwo - dodała, bo właśnie wśród tych istot miała swoich przyjaciół, zanim jeszcze trafiła tutaj. Zastrzygła uchem i szybko podniosła się nieco, czując jak ściąga z niej koszulkę, a zaraz po tym zdejmuje też swoją. Zeszła z niego i zachichotała, błyskawicznie znalazła się tuż obok niego.
    - To zawsze może dołączyć albo zamknąć oczka - wyjaśniła rozkładając ręce na boki i wciągając głośno powietrze.
    - Naprawdę to nowe dla Ciebie? To jak się kąpiesz? - obejrzała się nagle na towarzysza.
    (No Gave, czekamy, teraz powinieneś wrócić po buta i dostać zawału xD)

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  24. Słuchała z zainteresowaniem, chłopak wyglądał na dość spokojnego, biorąc pod uwagę to o czym opowiadał. Widać było, że znacznie bardziej poruszyły go poszukiwania swoich niż sama wojna domowa.
    - Nie mam pojęcia, ale... Jesteście już w komplecie, tak? - spojrzała na niego z udawaną troską w oczach. - Sprawiasz wrażenie takie, co mocno się angażuje - dodała z ciepłym uśmiechem. Na wieść o Drakonach zaśmiała się delikatnie.
    - Uważaj na nich, najwyraźniej trafiłeś na ten bardziej przyjacielski szczep, ale tam jest kilka klanów, od introwertyków po te tykające testosteronem - rzuciła przyjacielsko. - Chociaż racja, trzeba przyznać, że ciekawie trafiłeś, biorąc pod uwagę Twoje umiejętności - kiwnęła głową, a na pytanie o zmiany westchnęła ciężko. Spojrzała w niebo i pomachała delikatnie nogami.
    - Stolicę - przyznała i lekko zmrużyła oczy. - Nietolerancję, którą szerzy jej tępy lud... Zmyłabym z powierzchni ziemi Polszaninów... Maja w krwi zdradę, ścierwa... - zacisnęła palce na ławce, zaraz jednak przywróciła na twarz uśmiech i znowu skrzyżowała wzrok z blondynem. - Emocje to trochę koloryzują, bo zapewne nie wszyscy są źli, ale tak, głównie popracowałabym nad tolerancją i przywróceniem starego ładu - kiwnęła głową, po raz kolejny przytakując samej sobie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  25. - Sierociniec? - tego określenia akurat nie znała. - A co to za miejsce? - zapytała, bo zrozumiała z tego tyle, że to jakiś punkt, placówka czy coś tego pokroju. Sama zajęła miejsce przy barierce, jednak przodem do świata, a bokiem do niego.
    - Golasek, tak? - upewniła się, bo kojarzyła jego imię, kiwnęła głową na znak, że rozumie. - No i co robi takie grono? Razem się relaksujecie, tak? - dopytywała. Naprawdę była ciekawa jak wygląda taka rzeczywista przyjaźń, nie ta opisana w książkach, a taka na serio. - Co trzeba zrobić żeby mieć swoje grono? - nie ukrywała zainteresowania tematem.
    - Ach... - sama zachichotała. - Rozumiem - przyznała z szerokim uśmiechem.
    - Tak, w Terze nikt nie patrzy czy jezioro jest zajęte, no chyba, że jest tłok, chociaż i wtedy większość nie widzi przeszkód by wejść, szczególnie, że to sporadyczna sytuacja. No i u nas często chodzą w samych przepaskach, chyba, że idzie zima, wtedy mamy grube skóry, tak czy siak w ciepłe dni nagość nie jest czymś niezwykłym, a mimo to praktycznie każdy tam się nią fascynuje - wyjaśniła. - Nie krępuje - dodała i wyciągnęła do niego rękę.
    - Chcesz się ze mną wykąpać? - wspominał wcześniej, że kąpią się razem tylko kiedy chcą, więc wolała zapytać.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  26. — Wszystkie mówią o Polszy jako dobrych, prawowitych zwycięzcach. Ale ta opisuje całą skrótem, po prostu podchodź do niej obiektywnie. W Oclarii powinny być bez propagandy, ale to bardzo daleko od Argaru i mają dość dziwne… obyczaje. Chociaż Tobie powinny się podobać, nauczysz się sporo — wyjaśniła, patrząc jak sięga po inne księgi.
    — To w sumie dziwne, że mówimy tymi samymi językami, jak jesteśmy z innych światów — zaśmiała się cicho, odwracając się do ksiąg, które opisywały trujące rośliny. Coś co jej by się naprawdę przydało, odkąd zaczęła tak często stawać na skraju śmierci. Powinna w końcu zacząć pokrywać ostrza trucizną. Skrzywiła się na tę myśl. Nie chciała być na tyle słaba, aby tego używać. Poza tym potencjalny posiłek stawał się niejadalny. Z myśli wyrwał ją blondyn. Prychnęła śmiechem.
    — Nie uczyłam się z książek. Nie dawali mi ich. Mankrik był moją książką — wyjaśniła, po czym ruszyła przed siebie, przypominając sobie o baśniach. — Zaraz wrócę — dodała, skręcając w kolejne regały. Nie znała się za bardzo na bajkach i legendach. Nie interesowała się nimi za bardzo. Przynajmniej tymi dziecięcymi. Wolała te bardziej krwawe. Zatrzymała się przy odpowiedniej pozycji. Wzięła oprawioną w czarną skórę księgę, po czym wróciła do Tonego. Podała mi opasłe tomiszcze.
    — Mroczne podania Mathyr — zaczęła — wszystkie ciekawe legendy, przynajmniej w moim mniemaniu. Masz też bajeczki o Nienazwanym Bogu z Pustki, które każe nam mordować — puściła do niego oczko ze śmiechem na ustach.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  27. Mama... Młodzik zdawał się dość mocno związany z jej osobą. Złapana za rękę wstała gwałtownie i ruszyła za nim.
    - Wieniec? - zapytała śmiejąc się cicho. - Idziemy kogoś zabić, czy może miałeś na myśli wianek? - nawet ją rozbawił, bo rzeczywiście wieniec kojarzył się bardziej z pogrzebem (Tony jasnowidz xD). Kiedy się zatrzymał, ona zrobiła to samo, westchnęła ciężko i wzruszyła ramionami.
    - Centrum Mathyr kipiało życiem, różnorodnym, Polszanie byli częścią społeczności, najsłabszą częścią, owszem i na pewno dochodziło na tym tle do konfliktów, ale nie na jakąś wielką skalę... Gdy zdobyli kryształy zaczęli się panoszyć, nastąpiły podziały i... Dziś jednym z najgorszych plugastw tego świata, to zmieszać krew Polszanina z innym gatunkiem - wyjaśniła patrząc gdzieś w dal.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  28. Grima z zainteresowaniem słuchała o sierocińcu, jej źrenice mocno zmalały, a żółta tęczówka zajęła sporą część oka, była wyraźnie zafascynowana, nawet uszy postawiła na sztorc. Kiedy skazał Rei, zerknęła na kobietę w oddali i uśmiechnęła się szeroko.
    - Jejku, musi być bardzo kochana - stwierdziła zadowolona. - Nadal przechowujecie takie dzieci? Mogę dać się przechować? - zapytała zainteresowana. - Wystarczy chcieć, czy trzeba coś zrobić? - zapytał i zaraz przekręciła głowę. Był na doczepkę?
    - To... Co zrobiłeś, że i Ciebie pokochała? - zadała kolejne pytanie, bo ten temat mocno ją nurtował.
    - Przebywać, rozmawiać, słuchać... - powtórzyła, jakby notowała to sobie w pamięci, kiwnęła przy tym głową, nie brzmiało aż tak skomplikowanie. Na wzmiankę o kłopotach zachichotała, a gdy ją przyciągnął i pocałował, ogon goblinki strzelił radośnie na dwie strony, po czym zielonoskóra entuzjastycznie pociągnęła chłopaka w stronę strumienia, śmiejąc się przy tym wesoło i wskakując energicznie do wody, gdy znaleźli się już przy brzegu.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  29. Rei pokręciła tylko spokojnie głową.
    - Tony, to, że daję Ci radę teraz, nie znaczy, że masz od razu do niej lecieć. Po prostu mówię Ci co ja bym zrobiła, nie określaj tego czasowo. Możliwe, że znajdziesz odpowiedni moment, a możliwe, że coś po prostu Cię zmusi do otworzenia ust, najważniejsze żebyś tego w sobie nie dusił - uśmiechnęła się do niego troskliwie. Miała złe przeczucie co do całej tej sytuacji, ale co zrobić, podobno wszystkie sytuacje życiowe, dobre czy złe, były potrzebne i kształtowały charakter. Na wzmiankę o dramatach i pytanie o odwrócenie ról kobieta wstała i ucałowała czubek głowy blondyna.
    - To nie do mnie pytanie Skarbie... Myślę jednak, że przyjaźń polega na tym, że otwarcie możesz upomnieć się o swoje i powiedzieć co Cię boli. Nie warto porównywać swoich problemów do cudzych, Twoje są tak samo ważne jak innych, nie jest istotna ich ranga czy natężenie. Jeżeli tak bardzo lubisz swój system 0:1 to uznaj, że wszystkie problemy uchodzą za 1. Oczywiście problemy, a nie widzimisie, bo i tacy się znajdą co żyją z marudzenia, ich wykreślamy z listy - pogłaskała jego polik i uśmiechnęła się ciepło.
    Słysząc o zmatuzie oparła się biodrem o stół, no dobrze, to brzmiało dość logicznie i Rei nie planowała drążyć czy rzeczywiście chłopak wszedł tam przez przypadek, wierzyła mu. Pokręciła głową.
    - Tony ja i Melio to inna para kaloszy, poznaliśmy się w miarę dojrzałym wieku i dobre kilka lat zajęło nam znalezienie wspólnej drogi... Ty jesteś w dość burzliwym wieku, hormony, zapędy... Tylko o to mi chodzi. Dojrzała kobieta mało kiedy szuka nastolatka na poważny związek, poza tym... Nie chcę jej urazić, ale dogadzanie Tobie, rozumienie Cię i tworzenie aury uroku to jest jej praca, z klientem przed Tobą i po Tobie jest podobna śpiewka. Nie ujmując jej urodzie, bo zapewne jest zjawiskowa, to może warto poznać ją na bardziej neutralnym gruncie? Kiedy nie jest w pracy? - zaproponowała najdelikatniej jak umiała. Jak miał poznać? Rei ciężko wypuściła powietrze i przysiadła na blacie oboma pośladkami.
    - Jeżeli w grę nie wchodzi pytanie jej o preferencje co do partnera i czy w ogóle szuka kogoś prywatnie to może... Jeden jakiś bardziej dosadny gest, świadczący o Twoich zamiarach? Nie wiem co robi się tutaj, w naszym świecie zaproponowałabym kupienie dużego bukietu róż czy coś takiego - przyznała, bo szczerze nie bardzo orientowała się w tutejszych zwyczajach co do kobiet.

    Rei

    OdpowiedzUsuń

  30. Poruszyć sprawę Oclarii? O czym tam można było rozmawiać? Wzruszyła ramionami. Jeśli będzie jej się chciało z nim użerać dłużej niż to koniecznie, może to zrobi. Ale lepiej żeby sam o tym pamiętał. Już i tak pokazał na co go stać. Po co miała niepotrzebnie się wysilać?
    Usiadła obok niego, zaczynając czytać swój tom o truciznach. Może znajdzie coś co ją zainteresuje, a jeśli nie… Warto było co jakiś czas aktualizować swoją wiedzę w kwestiach potrzebnych do pracy.
    Wzruszyła ramionami.
    — Wychował mnie, uczył mnie na zabójcę, uczył tego co mi potrzebne, nie kwestionowałam tego, bo nie miałam porównania, a jak dotąd się nie zawiodłam. Ale to nie znaczy, że jestem specem z jakiejś dziedziny nauki. Po prostu jestem wiarygodna z wiedzą dla każdego państwa. Nie jestem uczonym, żeby przywiązywać do tego wagę. Nieistotne dla mnie. Poza tym, po co miałby kłamać? Kupił mnie, przygotowywał do bycia zabójcą, a później narażał na niebezpieczeństwo ucząc rzeczy, za które mogłabym zawisnąć? Bezsensu — wyjaśniła wracając do swojej książki. Zmarszczyła lekko brwi. Nie była zbyt biegła w czytaniu. Oczywiście potrafiła to robić, całkiem sprawnie, ale im więcej tekstu, tym bardziej się gubiła.
    — Nie ma za co — mruknęła przechodząc do strony opisującej wszystkie zabójcze właściwości wisterii.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  31. Spojrzała na Tonego, podnocząc wzrok znad blatu stołu. Uśmiechnęła się zrezygnowana wzruszając ramionami.
    — Ja bym powiedziała, że to nie jest wbrew zasadom, nawet bym mu to wypomniała i zażartowała z niego, tylko po jego ostatnim wybryku wolę nie zachodzić mu za skórę. Jeszcze się pobijemy, bo wymyśli dziwny sposób karania mnie — zaśmiała się delikatnie, prostując się już całkowicie. Spojrzała zamyślona na blondyna, stukając palcami o stół.
    — O! Mogę przecież mu powiedzieć przy wujku, przy nim mnie nie ruszy. A potem już mu się nie będzie chciało, plan idealny — klasnęła wesoło w dłonie, po czym nalała sobie wody do szklanki i upiła spory łyk.
    — No to mój problem mamy mniej więcej z głowy. Oczywiście w razie potrzeby pewnie będę jeszcze przychodzić z planami, albo zapraszać Ciebie, ale teraz wiem na czym stoję. To… jak mogę Ci się odwdzięczyć? — zapytała, bo przecież nie wypadało prosić o bezinteresowną pomoc. Można było ją oferować, ale nigdy prosić, prawda?

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  32. En przytaknęła głową.
    - A i owszem, jednak wianek jest mały i rzeczywiście można nosić go na głowie, wieńce są znacznie większe i zwykle okłada się nią mogiłę zmarłego, przynajmniej tutaj, w niektórych regionach - zdradziła chłopakowi. - Akurat to, że kombinowali mi nie przeszkadza - przyznała rozglądając się na boki, jednak gdy padło ostatnie pytanie zmarszczyła czoło i rzuciła Tonemu nieprzyjemne spojrzenie.
    - Nie Twoja sprawa - wyplątała palce z uścisku ich dłoni. - Jak widzisz - pokazała sama siebie od góry do dołu - to jestem z Heim - dokończyła dość stanowczo i przyspieszyła kroku.
    - Muszę powoli wracać, zaraz zaczynam pracę - oznajmiła, bo chociaż nikt nie miał nic przeciwko, by przyjmowała klientów przed i po zmianie, to w trakcie samej zmiany miała być w Zamtuzie, ewentualne wyjścia były zgłaszane tam i tam ustalano czy na wypad zostanie przydzielony strażnik.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  33. Ta cała sprawa z przechowywaniem sprawiała wrażenie dość skomplikowanej, szczególnie dla samego Tonego.
    - Skoro czujesz się kochany, to jaka różnica? - nie bardzo rozumiała. - Mam wrażenie, że sam to sobie komplikujesz - tylknęła go w nos, szczerząc się radośnie. gdy zeszło na temat Golaska goblinka wydęła wyraźnie usta i z zainteresowaniem spojrzała na opisywaną parę. Rei i Meliodas, postara się zapamiętać. Drgnęła wyraźnie na kopnięcie belki i zerknęła ciekawsko na blondyna. Naprawdę go to irytowało... Brak odpowiedzi musiał być dla niego męczący. Położyła lekko uszy po sobie, widząc jak chłopak miota się sam ze sobą.
    - Ale wiesz, że nie da się wiedziesz wszystkiego? - zapytał odrobinę zaniepokojona, sama lubiła zadawać pytania, jednak akceptowała brak konkretnych odpowiedzi. Kochanie kogoś za bycie sobą brzmiało w jej uszach wspaniale, szczególnie w konfrontacji z kolejnym pytaniem. Od razu pokręciła głową.
    - Nie mam - przyznała bez ogródek i wzruszyła ramionami. - Rodzice są, ale ich nie obchodzę, mają inne dzieci, które więcej robią, mniej gadają, nie jestem im przydatna, oni mnie nie kochają - wyjaśniła dość rzeczowo, bez większych emocji na buzi. Zaraz zastrzygła uchem. Rodzice go zostawili? Teraz wskoczyła na barierkę i tyknęła go palcem w czoło.
    - Jesteś dobrą osobą na takie rozkminy, masz rodzinę, tylko bez sensu zawracasz sobie głowę mało istotnymi szczegółami - upomniała go, znowu z uśmiechem i dopiero po tym pociągnęła chłopaka do strumienia, nie dając czasu na odpowiedź.
    Kiedy byli już w wodzie i zielonoskóra została wyrzucona w powietrze, zaśmiała się głośno, jej ogon mimowolnie dryfował w powietrzu, gdy blondyn przytrzymał ją swoimi umiejętnościami.
    - To jest świetne! - przyznała rozbawiona i dała na chwilę nura, by zaraz wynurzyć się tuż obok niego. - Nikt nigdy tego nie oceniał - odpowiedziała - ale dobrze czuję się w wodzie. Jak byłam mała to rodzice wrzucili mnie do takiej lodowatej, no wiesz, do dziury wykutej w lodzie... Płynęłam tak długo, prawie nie mogłam oddychać, ale znalazłam inną dziurę i wyszłam - pochwaliła się dumnie. - Ale rodzice nie wyglądali na zadowolonych - dodała, sprawiając wrażenie, jakby nie rozumiała jaką sytuację właściwie opisuje.
    - Nigdy nie byli zadowoleni, dlatego sobie od nich poszłam - wyjaśniła z wesołym uśmiechem i zaraz kiwnęła energicznie głową. - Nie wiem czy umiem nauczyć, ale mogę spróbować - odparła zadowolona, że ktoś w ogóle prosi ją o coś takiego. Mogła podzielić się własnymi doświadczeniami i wiedzą! Wspaniałe uczucie! Od razu zaczęła pokazywać chłopakowi jak powinien układać ręce i nogi, jak oddychać i czego nie powinien robić.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  34. Akane siedziała właśnie na łóżku i zszywała ze sobą jakieś materiały, wyraźnie skupiając się nad dokładnością swoich ruchów, gdy nagle usłyszała łomot przy drzwiach, a te otworzyły się z impetem, by wpuścić do środka Tonego. Spojrzała przyjacielowi w oczy.
    - Hej - rzuciła krótko w odpowiedzi, śląc mu delikatny uśmiech. Nadal była trochę osłabiona i nie wychylała nosa poza domek, ale miała dość sił by czymś się zająć, zająć myśli tak po prawdzie. Wizyta blondyna nawet ją ucieszyła, z ich całej ekipy to przy nim chwilowo czuła się najmniej skrępowana, tak przynajmniej myślała, bo z pozostałymi jeszcze się nie widziała, ale na samą myśl czuła dziwną gulę w gardle. Na pytanie wzruszyła lekko ramionami.
    - Działa już od "dzień dobry", jak tylko wróciliśmy - przyznała, odkładając na bok swoją prowizoryczną robótkę i prześlizgnęła wzrokiem po Tonym, który już pakował się tu do niej na górę. Uśmiechnęła się lekko pod nosem, a kiedy już zajął miejsce, otoczyła jego ramiona swoimi rękoma, przytulając go jednorazowo na powitanie. Cieszyła się, że w danej chwili nie traktował jej jakoś inaczej, był starym kochanym Tonym, ciekawskim jajem, który nie mógłby przegapić okazji by zadać swoje pytania. Zaśmiała się delikatnie.
    - Tego akurat jestem pewna - przyznała, gdy zapewnił o swojej szczerości. - Dawaj, co tam dla mnie przygotowałeś? - zapytała z łobuzerskim uśmieszkiem. Stawiała, że część z tych pytań może być dość krępująca, ale co tam, wszystko byle by teraz zająć myśli i nie wypłakiwać oczu.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  35. Obejrzała się na niego unosząc jedna z brwi i przystanęła.
    - Coś Ci zdradzę, dzieciaku - zaczęła dość surowo. - Może Twoi mali przyjaciele tolerują Twoją dociekliwość, ale skoro jesteś już taki bystry, to może najwyższy czas zauważyć, że temat mojego pochodzenia jest dla mnie mało przyjemny - zrugała go. - Skoro nie rozumiesz dość konkretnych sugestii, to powiem to wprost. Jeżeli dopiero z kimś próbujesz nawiązać przyjacielską relację, to nie jest najlepszym pomysłem ciągnięcie go za język i wymądrzanie się swoimi trafnymi analizami! Tak, jestem krzyżówką! Zadowolony?! - warknęła po czym odwróciła się na pięcie i zirytowana ruszyła do Zamtuzu.
    - Łaski bez, znam drogę - dodała nadal wściekła, nie miała ochoty na słowne potyczki z jakimś gówniarzem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  36. Sama wzięła głęboki oddech, znała Tonego i mimo zapewnień o łagodności, ona czekała na bombę, ale... O dziwo pozytywnie się zaskoczyła, cóż, tak czy siak uczucie, że gorsze nadejdzie jej nie opuszczało, więc zapewne wystarczyło tylko dłużej poczekać. W pierwszej reakcji po prostu się zaśmiała, zaraz kiwnęła głową i przeskoczyła wzrokiem po twarzy przyjaciela jak i całej jego posturze.
    - Myślę, że jesteś bardzo ciekawski, do tego stopnia, że czasami nie masz wyczucia, jesteś szczery i mega inteligentny, masz dużo słusznych uwag, co jest plusem i minusem, bo często tym drażnisz, nie dajesz nacieszyć się argumentami, palisz je na panewce i wielu osobom zamykasz tym usta - zaczęła dość płynnie, z pogodnym wyrazem twarzy. - Jeżeli chodzi o wygląd to tak, uważam, że jesteś przystojny... - popukała się po brodzie, stwierdziła, że będzie odpowiadać tematycznie, więc przeskoczyła jedno pytanie, zostawiając je na później. - Wysoki, to na pewno, lubię wysokich chłopaków, masz też ładne oczy i imponujesz mi inteligencją, jesteś bardzo bystry, co według mnie intryguje i przyciąga. Ciężko jasno określić co to znaczy być przystojnym, jak dla mnie istotniejsza jest chemia, wygląd owszem, ale to po prostu musi pasować, jednemu pasuje szeroka żuchwa, na innym wygląda nieproporcjonalnie lub sztucznie. Ty, biorąc pod uwagę te kryteria, jesteś proporcjonalny - zaśmiała się trochę rozbawiona tą analizą. - Co do związku, uważam, że na tą chwilę się do niego nie nadajesz, przynajmniej nie do takiego na poważnie... Dopiero poznajesz emocje... No i jesteś na moje trochę zbyt ciekawski jak na monogamistę, ewentualnie w grę wchodzi jakaś panna co się lubi dzielić. Mam wrażenie, że szybko byś się znudził testując wszystko tylko z jedną osobą - posłała mu trochę przepraszające spojrzenie, bo nie każdy dobrze przyjąłby takie słowa. - A atrakcyjność, cóż, musiałoby po prostu zaiskrzyć, wydarzyć się coś, co by sprawiło, że przestałabym patrzeć na Ciebie jak na brata. Wybacz, nie zabrzmi to dobrze, ale chociaż uważam Cię za przystojnego to w danej chwili sama myśl o całowaniu z Tobą po prostu mnie brzydzi - podsumowała i posłała mu szerszy uśmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  37. Odpowiadała na jego pytania, chociaż rzadko kiedy posiadała wyczerpującą odpowiedź, albo taką, przy której byłaby pewna, że ma rację. Zaznaczała przy tym bardzo często, iż nigdy nie interesowała się historią, toteż nawet te propagandowe książki są lepszym źródłem wiedzy niż ona, dopóki nie chciał wiedzieć jak kogoś zabić, albo czy dana metoda zabicia jest prawdopodobna. Chciała nawet sobie pójść, zostawiając chłopaka na paswtę losu, ale przecież wtedy mogłaby się nasłuchać od argarskiej Rady, a to byłoby nie na rękę jej przełożonym. Dlatego też siedziała naprzeciwko niego, usiłując się skupić na swojej własnej lekturze. A kiedy zadał jej kolejne pytanie, westchnęła, patrząc na niego, jakby właśnie jakaś jej cząstka właście umarła.
    -- Wątpie. Tylko uczonym, a i to bardzo rzadko z ważnego powodu. Musisz albo spędzać więcej czasu w bibliotekach, albo sobie księgi kupić. Są dość tanie księgarnie wśród paserów -- wyjaśniła mu, mając cichą nadzieję, że zaraz jednak sobie stąd pójdą. I tak nie mieli tutaj nic ciekawego do roboty. Przynajmniej ona. Książka, którą czytała już ją szczerze nudziła. Poza tym nie robiła żadnych konkretnych ruchów od dłuższego czasu. Miała zwyczajnie dosyć tej sytuacji.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  38. -- Opinia wujka będzie mu latać koło ucha, ale przy wujku Niku raczej nie zacznie mnie obmacywać, a to też nie jest typ, żeby z jednym pomysłem na dokuczenie czekać nie wiadomo ile godzin -- wyjaśniła swoją teorię odnośnie Gava, bo przecież chodziło jej głównie o to, aby nie powtórzyła się sytuacja z tego, jak zajmowali się wspólnie Galanem. Nie potrzebowała dodatkowych dramatów odnośnie życia sercowego chłopaka. Zasmiała się.
    -- No tak, biblioteka. Chociaż nie jest aż taka królewska. Masz jakiś frak, czy coś pokombinować? Możemy wymierzyć i pożycze od brata, myślę, że powinien mieć jakiś w Twoim rozmiarze. Nie ma też potrzeby wydawać niepotrzebnie pieniędzy, prawda? -- zaproponowała, dalej popijając wodę. Spojrzała na wskazany owoc.
    -- To cybuś... znaczy cybuz. Przypomina Ci jakieś argarskie czy coś całkowicie nowego? Są dosyć popularne w Mathyr. Rosną w każdym klimacie, oczywiście poza zimą -- odpowiedziała, najlepiej jak potrafiła na jego pytanie. Nie wypadało w końcu źle traktować kogoś kto zaoferował jej pomoc, zwłaszcza, że Tony był naprawdę przyjemny. Kto wie, może z nim też się zaprzyjaźni.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  39. Na słowa Tonego otworzyła trochę szerzej oczy i skupiła się na tym co mówił. Szerszy uśmiech zastąpił ten subtelny, spostrzeżenia którymi ją raczył może i nie były przyjemne, ale An dobrze wiedziała, że nie może się z nimi kłócić. Teraz widziała to bardzo wyraźnie. Nie zgadzała się tylko w jednym przypadku, pokręciła więc głową, gdy skończył ją oceniać.
    - Nie szukam ideału, ale przyznaję, przez bałagan w mojej głowie mogłeś mieć takie wrażenie, teraz... No po prostu pewne sprawy widzę wyraźniej, ok? Sama nie rozumiem niektórych wcześniejszych zachować, ale gwarantuję, na tą chwilę nie zamierzam pchać się w żaden związek - zapewniła, bo rzeczywiście miała teraz w głowie inne cele, szkoda jej było czasu na amory, wolała w spokoju przeboleć rozstanie, spełnić drobne marzenia, a może nawet jakieś większe, i dopiero wtedy porwać się wirom namiętności. Czy jej się uda? Nie wiedziała, ale nie zamierzała sztywno trzymać się planu, po prostu w głowie tworzyła jego zarys.
    - W takich chwilach cenię Cię najbardziej za brak taktu - wyznała przyjacielowi, śląc mu kolejny szerszy uśmiech. Przecież dobrze wiedziała, że Tony nie mówi jej tego, by sprawić przykrość. Na nieco fałszywe przepraszam posłała mu zadziorny uśmiech, a gdy się poprawił dziewczyna zaśmiała się delikatnie.
    - Tak lepiej, ale naprawdę nie masz za co - zmierzwiła mu włosy i znowu zaniosła się śmiechem.
    - Cieszę się, że się rozumiemy, chociaż przyznaję, nie sądziłam, że w ogóle interesuje Cię moja opinia w tej sprawie... Wiesz, długo miałam wrażenie, że lubisz mnie tylko ze względu na Ryu, jakiś czas temu nadal zdarzało mi się tak myśleć, ale teraz jestem pewna, że to prawdziwa przyjaźń - przyznała, sama trochę będąc zaskoczona, bo w sumie nigdy nikomu tego nie mówiła, chyba nawet ukrywała ten fakt przed samą sobą.
    Na ostrzeżenie co do ranienia spięła się lekko, jednak znowu wzięła oddech i przytaknęła blondynowi głową. Zaczynała przypuszczać, ze ten jeden dzień szczerości z Tonym da jej więcej niż kilka pouczających lekcji życia. Odrobinę posmutniała, gdy wspomniał o złości i stawianiu go w takiej sytuacji, smutno było jej jednak nie z powodu całego przytyku, a dlatego, że rzeczywiście zachowała się nie fair względem Tonego. Skrzyżowała z nim spojrzenie, gdy zbierał się do zadania pytania, a kiedy padło zmarszczyła czoło wyraźnie zaskoczona.
    - Co?! Tony, oczywiście, że nie! - odpowiedziała praktycznie od razu i zaraz złapała jego dłonie w swoje, oczywiście dając mu jeszcze dokończyć.
    - Posłuchaj... Naprawdę Cię przepraszam za te całe trójkąty, zarówno ten pierwszy jak i ostatni postawił Ciebie w roli piątego koła u wozu, podziwiam Cię, że z nami wytrzymałeś i że mimo wszystko wciąż przy nas trwasz. Jesteś najwspanialszym i najbardziej cierpliwym przyjacielem pod słońcem i nigdy, ale to nigdy nie myśl, że Twoja osoba i Twoje problemy są mniej istotne. Emocje, miłostki, wątpliwości, nawet brak papieru w toalecie, cokolwiek Cię gryzie, wal. Rano, wieczorem czy w środku nocy, przychodzisz i mówisz co Cię boli, co trapi, a czego nie jesteś pewien - ścisnęła trochę mocniej palce przyjaciela. - Zawsze.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  40. Zaśmiała się, widząc jak opycha się owocami. Przetarła łezkę, podsuwając mu miskę z przekąskami.
    — Nie zabiorę Ci, spokojnie – powiedziała dalej chichocząc. — Nie jedz tak szybko, bo czkawki dostaniesz — dodała jeszcze, podając mu wodę do ręki, co by popił wszystko i nie udławił się przypadkiem. Naprawdę nie spodziewała się, że zwykłe owoce mogą zrobić u nich aż taką furorę. Chyba będzie musiała kiedyś spróbować poczęstować ich jakimiś lokalnymi wypiekami. Wtedy bardzo prawdopodobne, że wejdą w inną gęstość. Zaśmiała się na komentarz o brunecie.
    — Zobaczymy. Trzeba się bronić, jak nie to kijaszek w dłoń i za ojczyznę na wojnę – puściła do niego oczko, wstając na równe nogi. Podeszła do komódki, aby zacząć w niej szukać centymetra krawieckiego. Skoro mieli pożyczyć, to tak czy siak musiała znać jego wymiary, aby przypadkiem nie otrzymać za małego bądź za dużego fraka. Wróciła do blondyna. Uśmiechnęła się zadziornie.
    — Niestety Twoje pośladki mi umknęły, serce mi pęka, ale może jakaś niewiasta mi opowie o Twych wspaniałych walorach. Ale teraz wstań i wyciągnij ramiona jak ptak. Zmierzymy Cię, żebym wiedziała jakich wymiarów Diego ma poszukać — wyjaśniła, ponaglając go ruchem dłoni. Zaraz zabrała się do mierzenia, zapisując wszystko na jednej z czystych kartek, jakie zostały im z projektowania.
    — Niektóre owoce mamy takie same jak wy, jabłka czy jagody. Podobno nawet smakują identycznie. A niektóre są… inne. Ciekawa jak smakuje taka samotna pomarńcz czy arbuz. — zaśmiała się. — Powodzenia z sadzeniem.Własny sad prędzej czy później zawsze będzie na rękę — zgodziła się z nim, gdy tak wszystko sobie skrupulatnie planował.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  41. Ukraść? Spojrzała na niego z niedowierzaniem. Pokręciła głową zrezygnowana.
    — A co z niezwracaniem na siebie uwagi? — zapytała z wyraźną pretensją w głosie, że znowu próbuje wszystko komplikować. Słuchała jego tłumaczeń bez żadnych emocji w oczach. A kiedy zaproponował kradzież tej książki o truciznach, po prostu odłożyła ją z powrotem na półkę. Miała jej dość od dobrej godziny. Nie zamierzała zabierać niepotrzebnych rzeczy ze sobą.
    — A jak chcesz odwrócić ich uwagę, nie mieszając do tego mnie? I nie na tym parapecie. Jest obok strażnicy. Przenieś je przy czubku sufitu na drugą stronę budynku. Tam masz małe otwarte okno, a pod nim kondygnacje. Upuść je tam, a później się zdejmie — wyjaśniła. Nie miała pojęcia dlaczego mu pomagała. A zaraz, wiedziała. Jeśli już chciał łamać tutejsze prawo, niech przynajmniej robi to tak, żeby nie narażać się na złapanie. Nie oceniała tego czy to moralnie dobre czy nie, cholera, ona utrzymywała się z zabijania. Po prostu dokładał jej niepotrzebnych obowiązków.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  42. Czuła, że mówił prawdę, to już nawet nie chodziło o zdolności, widziała to po jego twarzy i oczach. Poza tym, to był Tony, no i nie było sensu teraz kłamać, już nie.
    - Tak, masz rację... - lekko zacisnęła usta - jest jak magnes na ludzi - dodała trochę smętniej, bo w danej chwili czuła się inna niż wszyscy, jako jedyna odepchnięta. Wiedziała, że nabroiła i dla samego Ryu cała sytuacja nie była łatwa, ale mimo wszystko jakiś żal pozostał. Żal do samej siebie, jednak związany z jego osobą. Uśmiechnęła się na słowa Tonego i zaśmiała delikatnie, gdy przyznał jak bywali irytujący.
    - Przyznaję, naprawdę podziwiam, że dałeś z nami radę - przytaknęła mu, by zaraz spojrzeć na niego czule i posłać wdzięczny uśmiech. Wiedziała, że nie chodzi o wyznanie romantyczne, a miała wrażenie, że i tak tego potrzebowała. Poczuła jak lekko szlą jej się oczy, a na zmierzwienie włosów zachichotała, przecierając przy tym oczy i śląc przyjacielowi szeroki uśmiech.
    - Ja Ciebie też kocham i nigdy nie oczekiwałam, że będę na pierwszym miejscu, sam fakt, że zajmuję czołówkę jest dla mnie wyróżnieniem - zapewniła, nadal z wesołym wyrazem twarzy. Na przeprosiny i wyjaśnienie co do emocji przekręciła lekko głowę na bok, uśmiechając się pod nosem.
    - To jest właśnie najgorsze, zwykle umysł mówi jedno, a serce podopowiada co innego, odwieczna walka. Myk polega na tym, by znaleźć kompromis lub po prostu zdecydować co jest dla nas ważniejsze. Tylko Tony, nie tak, ze raz decydujesz i twardo się trzymasz swojej decyzji, po prostu czasami ważniejsze jest serce, a czasami chłodna analiza - wyjaśniła mu, może i niepotrzebnie, ale czuła taką potrzebę.
    Tak, w temacie mówienia o problemach, gdy inni byli w potrzebie bardzo dobrze go rozumiała, popukała się nawet palcem po brodzie i dopiero po chwili wróciła oczami do jego twarzy. Nie oponowała, gdy ją uściskał, nawet odwzajemniła gest, skoro tego właśnie potrzebował.
    - Co powiesz na mały układ? Ustalmy między sobą zdjęcie blokady... Kiedy chcę przyjść do Ciebie z problemem to rzucam hasło "Co Cię gryzie?", Ty mówisz swoje, ja mówię swoje i razem analizujemy jedną i drugą sprawę. Oczywiście, mam nadzieję, że nie zawsze jedno i drugie będzie miało jakiś problem, ale myślę, że można chociaż z tym spróbować - wzruszyła ramionami, to była luźna propozycja.
    Na zapewnienie co do pytań zareagowała śmiechem.
    - No ja myślę, coś za szybko by to poszło - rzuciła rozbawiona. - Może chcesz coś do picia? Mam wrażenie, że będzie nas tu dzisiaj nieźle suszyć - zauważyła, bo rzeczywiście całkiem sporo mówili. Kiedy padło pytanie, posłała blondynowi szeroki uśmiech, poczekała jednak, aż skończy wypowiedź, bo miała wrażenie, że chce coś w tym wszystkim dodać. Na wzmiankę o wyprawie uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
    - Szczerze to Twoja prośba jest dość mocno związana z moimi marzeniami - nawet ją to rozbawiło. - Chciałabym zacząć zwiedzanie na większą skalę, odwiedzić trochę dalsze rejony, wyskoczyć na kilkudniowe wyprawy. Od tego zacząć, od znikania na kilka dni, z czasem może i na dłużej... - lekko się rozmarzyła. - Chcę odpocząć... Trochę odciąć się od tego miejsca, zresetować umysł, no wiesz - wzruszyła ramionami po czym entuzjastycznie klasnęła w dłonie. - A więc idąc tym tropem, tak! Bardzo chętnie odwiedzę z Tobą Siivet Lasku i nawet wykaraskam Cie z ewentualnych problemów, no... albo w nie wpakuję - poruszyła zabawnie brwiami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  43. Akane wzruszyła ramionami.
    - Czy ja wiem... Ja tam lubię te odcienie szarości, lepiej budują charakter i wyróżniają każdą jednostkę - przytaknęła sama sobie głową i zaraz lekko zmrużyła oczy.
    - Wtedy musisz się zabić, życie to ciąg podejmowanych decyzji, nie uciekniesz od tego w inny sposób - posłała mu nieco kpiący uśmieszek. - W pewnych przypadkach zgodzi się zarówno serca jak i rozum, bywają zgodne, ale tylko bywają. To zbyt głęboki temat Tony, na takie pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi - przyznała i zaśmiała się na słowa o świecie zero-jedynkowym.
    - Kłamiesz... Marzysz o świecie opartym o własne wizje, świat zero-jedynkowy szybko by Cię przeraził. Masz w głowie wizję idealnego świata, Twojego idealnego świata, a ten daleko jest od tego jak rozumiesz zero-jedynkowość. Taki świat rządzi się skrajnościami, nie ma niczego pośrodku, a Ty jesteś bardzo pośrodku - tyknęła go palcem w czubek nosa, uśmiechając się pogodnie. Na stwierdzenie o sztuczności przytaknęła.
    - Sarknij więc, ale spróbuj... Co z tego, że sztuczne? Wszystko na początku jest sztuczne, a z czasem do tego przywykamy i wchodzi nam w krew - dumnie podniosła brodę ku górze i zeszła z antresoli, po czym jeszcze raz spojrzała w oczy przyjaciela.
    - Myślę, że to nie kwestia lustra, a wieku, jesteśmy nastawieni na poznawanie świata, szczególnie nowego... Onyx, Acair, tubylcy, w podobnym wieku, nie byli w lustrze, a i tak ciągle zwiedzają... Popatrz na staruszków, oni raczej chcą po prostu uwić sobie gniazdko. Jasne, też ich ciągnie tu czy tam, ale to już inna skala... - zauważyła puszczając mu oko i ruszyła po dzbanek z herbatą i drugi, z chłodną wodą. Już zaraz była z powrotem w pokoju i uśmiechnęła się na słowa blondyna.
    - Planuję wcisnąć się w jego wędrówkę z Onyx, w sensie wiesz, oni na misję, a ja w swoją stronę. W sumie to chciałabym pozwiedzać też trochę na własną rękę, zostać w przydrożnej gospodzie na noc czy dwie, z czasem na dłużej. Zapytam ich, gdy będzie okazja, poza tym, mam też jeszcze inne pomysły, no i jesteś Ty, więc w razie "w" wytargam Cię za uszy na zwiedzanie - zaśmiała się, wracając na wcześniejsze miejsce, układając tackę na specjalnym stoliczku, który Tony sam zaprojektował i stworzył. Kiedy padło pytanie o przyciąganie, ona akurat wygodnie siadała.
    - Cóż, poza tym jego dzikim spojrzeniem? - zapytała z nutką śmiechu w głosie. Westchnęła zaraz i skrzyżowała wzrok z Tonym. - Intryguje mnie, jest jak zagadka, którą chcesz rozwiązać... Niestety również dla samego siebie, co dość mocno irytuje. W danej chwili bardziej mnie męczy jego osoba niż przyciąga... Wiesz, zawsze jak schodzimy na przyjacielskie tory to jest jednoznaczne z awanturą. W przeciągu pięciu minut potrafi mi się zwierzyć, zjebać mnie, bo go irytuje, że się przede mną otworzył, pocałować, bo go naszło i odejść, sprawę puszczając w zapomnienie. Później słucham o tym jaka to jestem idealna i jak to ja mam tylko rację, bo to czy tamto chcę wyjaśnić... No i tak w kółko macieju... Przyznaję, jest przystojny i ma w sobie ogromne dawki czułości czy troski, ale... No nie wiem, Maryl traktuje jak siostrę i tu nie ma problemu, ja jestem dla niego znakiem zapytania i to go tak bardzo drażni... Wiesz, te jego nagłe pocałunki czy pchnięcia, no... One były fajne, nadal mają jakąś tam nutkę pikanterii, ale... Już mnie tym nie zaskoczy, w moich oczach te zachowania do niego przyległy i w sumie wiem, że mogę na niego liczyć, że mi pomoże i nie zrobi krzywdy, nie da zrobić też... Ale... czar prysł? Zaskoczy mnie chyba jedynie normalnością... - zerknęła na swoje dłonie i odrobinę posmutniała - ... którą straciłam, żeby było zabawniej - prychnęła pod nosem i uniosła lekko zaszklone oczy do oczu Tonego, po czym bezceremonialnie położyła się obok niego z głośnym westchnięciem.
    - Sorki, nie płaczę, jest dobrze, są tylko gorsze momenty - przyznała śląc mu lekki uśmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  44. Rei milczała cały ten czas, pozwalając zarówno na płacz jak i krzyk młodzika, było jej przykro, cholernie przykro, że ten musi przeżywać to w ten, a nie inny sposób. Wiedziała, że takie sprawy są nieuniknione, pytania bez odpowiedzi, przesadzone emocje, plucie sobie w brodę. Kobieta drgnęła, gdy młody uderzył w stół, zaraz jednak podeszła do niego i przytuliła w ciszy, głaszcząc spokojnie po plecach.
    - Wiesz, sęk w tym, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego zrozumieć - szepnęła spokojnie, nadal go głaszcząc. - Może bardzo chcieć i do tego dążyć, ale i tak nie damy rady, to z góry przegrana sprawa i chociaż brzmi to dość dołująco to... - odsunęła go od siebie i spojrzała w górę, by objąć twarz chłopaka dłońmi. - Wcale tak nie jest - zapewniła z ciepłym uśmiechem.
    - Czasami mamy wątpliwości, czasami wydaje nam się, że jesteśmy nieistotni, że inni mają gorzej, że nas boli mniej, ale... Jakie to ma znaczenie? Tak Tony, są na tym i na innym świecie istoty, które mają gorzej, takie którym powodzi się lepiej, ale największym błędem ludzkości jest porównywanie się do innych. Dla Twojego życia nie ma znaczenia skala cudzych problemów czy osiągnięć, to tylko jakiś przypadek, jeden z wielu... A płacz... Krzyk, szeroki uśmiech? Skoro masz ochotę, skoro czujesz, że nie możesz tego powstrzymać... Dlaczego w ogóle próbujesz? Cholera Tony, to nic złego! - ostatnie rzuciła bardzo stanowczo. - Wyrzucasz negatywne emocje, negatywne myśli, liczy się fakt, że masz komu, masz wybór, możesz drzeć się w eter, płakać do poduszki, a możesz wkleić się w czyjeś ramię i przejść przez to razem. To jest przyjaźń, to jest fundament miłości, rodzicielskiej, rodzinnej czy tej partnerskiej. Nie zrozumiesz samego siebie kiedy będzie ciągle stawiał się pod kimś, nie kiedy będziesz patrzeć na innych z góry... Dojdziesz do tego, jasne, ale wtedy i tylko wtedy, gdy docenisz siebie samego na tyle mocno, by stanąć na równi z tymi, na których Ci zależy. Ramię przy ramieniu, nie inaczej - patrzyła mu prosto w oczy, ostatecznie przenosząc dłonie na jego ramiona.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  45. — Czyli tak naprawdę, w duchu i tak zamierzałeś je ukraść, gdyby zasady były nie po Twojej myśli — zauważyła spokojnie, patrząc jak unosi je do góry. — Nie oceniam — dodała jeszcze, zanim zaczął się z nią o cokolwiek wykłócać. W końcu nie miała prawa go osądzać, sama była przestępcą. Po prostu jeszcze nikt nie wystawił za nią listu gończego.
    — Nie rozumiem ani słowa, ale gest czaje — mruknęła, rozglądając się zaraz dookoła pomieszczenia. Wytężyła też swój słuch, aby upewnić się, że nie ma nikogo w pobliżu.
    — Nie ma potrzeby, idź w prawo, potem w lewo i prosto, dojdziesz do okna, po paru minutach przyjdzie po Ciebie strażnik, nie musimy nic rozwalać, twoja ślepa siostra zaraz się zgubi — poinformowała blondyna, odchodząc do niego, w tym samym czasie na powrót zakładając opaskę na oczy. Wyciągnęła ręce przed siebie i zaczęła iść w przeciwnym kierunku. Błądzila tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu stanęła w miejscu.
    —- Pomocy! — krzyknęła, ściągając na siebie uwagę dwóch strażników, którzy znajdowali się w pomieszczeniu.
    — Co jest?! Dlaczego krzyczysz, dziewko? — usłyszała, zwróciła się w stronę dochodzącego głosu.
    — Brat miał iść odnieść książkę, ale długo go nie było. Próbuję znaleźć wyjście, nie chcę być sama, regał może na mnie spaść, nie wiem dokąd uciec…. — zaczęła tłumaczyć, podchodząc do jednego z mężczyzn. Po krótkiej wymianie zdań, jeden wziął ją pod rękę i wyprowadził na zawnątrz, a drugi, poszedł szukać blondyna.
    — Braciszku, wracaj! — dziewczyna krzyczała co jakiś czas, a strażnik nie bardzo się tym przejmował. Naprawdę uwierzył, że jest ślepą dziewczynką szukającą pomocy swojego starszego brata. Opowiedziała mu przy okazji łzawą historię o tym, jak jej niedoszły narzeczony oblał ją kwasem, przez co oślepła i została oszpecona na całe życie, zmuszona do zasłaniania całego swojego ciała. Współczuł jej do tego stopnia, że mogła drzeć się tak głośno jak chciała. Jeśli Tony jej nie usłyszy, będzie naprawde zaskoczona.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  46. - Och, straszny z Ciebie raptus, wszystko chcesz już i od razu - zauważyła lekko się burmusząc. - Poczekaj - rzuciła stanowczo zatykając mu usta dłonią.
    - Powolutku... patrz - obróciła się do niego tyłem, złapała jego ręce i ustawiła tak, by wsunął je pod jej pachy i ją przytrzymał. - Oddech najważniejszy - rozluźniła się, a jej ciało swobodnie wisiało w wodzie. - Wdech, a Ty patrz co się dzieje z moim ciałem - upomniała go, po czym wykonała wdech, a jej ciało lekko uniosło się w górę. Wypuściła głośno powietrze i ciało znowu zaczęło opadać. - Widzisz, klatka piersiowa się unosi, nogi mają pomagać, a nie wierzgać na wszystkie strony - wyjaśniła i ponowiła ruch, teraz wprowadzając ruch nóg. - Spokojny oddech, spokojne ruchy, nikt Cię nie goni Chłopaczku - podniosła głowę wysoko, by posłać mu szeroki uśmiech i zaraz odsunęła się od niego i wyciągnęła swoje ręce w przód.
    - Nie martw się o mój wzrost i wagę, woda mi pomoże, po prostu połóż się brzuchem na moich rękach, tak poćwiczysz oddychanie i machanie nogami - zaproponowała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  47. Akane uśmiechnęła się pod nosem.
    - Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz - podsumowała jedynie, bo i bez swoich nowych umiejętności nie widziała w myśleniu Tonego skrajności, a na pewno nie takie, o których mówił typowo 0-1 świat. Pokręciła głową. - Nie kłamię i nie kręcę, mówię to konkretnie co do wizji prawdziwego 0-1 świata, skrajnego świata, a w porównaniu z nim, Twoja wizja jest wyśrodkowana. Widzisz się w świecie w którym nie ma "lubię"? Jest tylko "kocham" lub "nienawidzę" - trochę bardziej weszła w temat, ale później już mu przytaknęła głową. - Tak wiem, to akurat prawda, nie doświadczysz, to nie będziesz miał pewności - przyznała pogodnie. Po części czuła, że coś jest w tym jego spostrzeżeniu co do lustra, ale nie do końca się z nim zgadzała, ciężko jednak było wyłapać co konkretnie jej nie grało.
    - To co się tam działo istotne jest na pewno... Co do przyzwyczajeń do czegoś nowego, ekscytującego... W moim przypadku tak to nie działa... Nie wspominam Lustra zbyt przyjemnie, to ciągłe skakanie tam, na czyjeś dyktando źle mi się kojarzy... Bardziej widzę to tak, że teraz mam wybór, ja mogę zdecydować, my możemy... Tam tak nie było - wzruszyła ramionami i zaraz zaśmiała się cicho. - Dzięki, bez obaw, będę wpadać - uśmiechnęła się szeroko. - Nie zamierzam Was opuszczać na stałe i nie zrezygnuję z obserwowania rodzeństwa, ale... Chcę znaleźć własną drogę i czasami rzeczywiście może nie być mnie dość długo - wyjaśniła. Na spijanie wylanego piwa kiwnęła głową, z bledszym już uśmiechem. Nie miała co tu dodawać, blondyn miał rację i tyle.
    - Też w to wierzę... - przyznała po czym kiwnęła lekko głową, dziękując za starcie łzy. Słysząc o poważniejszych pytaniach zmrużyła lekko oczy i skrzyżowała spojrzenie z chłopakiem, ale kiedy to już padło, uniosła wysoko brwi, trochę zaskoczona poruszonym tematem. Westchnęła.
    - Vivienne... cóż, z początku pojawiła się naga, Gavin wyciągnął ją spod prysznica, więc byłam zażenowana gdy ją zobaczyłam... Trochę mi zaimponowała tą pewnością siebie, tym jak powabnie podeszła do okna, zerwała zasłonę i po prostu się nią owinęła, ale... Na tym właściwie skończyły się pozytywne uczucia - przyznała, automatycznie się krzywiąc. - Przykro mi, że poznała tatę z takiej strony, chociaż biorąc pod uwagę historie jakie słyszałam o matczynej miłości i o tym co potrafi przetrwać to... Tekst w stylu "po prostu nie chciałam dziecka, a jak się urodziłaś to przypominałaś ojca i się Ciebie brzydziłam" nooo... Nie sprawił, że zrobiło mi się jej żal, raczej dolał oliwy do ognia... Właściwie to cieszę się, że nie żyje, teraz już tak na serio... Dla mnie umarła już dawno temu - spojrzała chłopakowi w oczy i po raz kolejny wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  48. Grima poczuła w nosie specyficzny zapach, nie sądziła by ten unosił się w powietrzu jeszcze teraz, gdy minęło już trochę czasu od ich stosunku. Zachichotała cicho, widząc jak Tony się chowa i nie wiedzieć czemu, nie wygadała tego co właśnie poczuła, nie chcąc by Chłopaczek poczuł się zażenowany. Polubiła go, nawet to co teraz robił było dość urocze, przynajmniej w jej mniemaniu.
    - Poradzisz sobie, zobaczysz - posłała mu szeroki uśmiech i wsunęła stopy trochę głębiej w grunt, co by stać pewniej. Słysząc pytanie przekręciła głową i zastrzygła uchem.
    - Oczywiście, że nie puszczę, nigdy - przyznała, czując przyjemne ciepełko w okolicy swojej klatki piersiowej. - Weź głęboki wdech, wyprostuj drugą nogę - zahaczyła delikatnie palcami o jego żebro, co by jej się nie wyślizgnął przy jakimś gwałtowniejszym ruchu. - Ręce w przód, proste, głowa między ramiona, tylko twarz, pod wodę, trzymaj oddech, jak zabraknie to podnosisz głowę i nabierasz powietrza, znowu głowa pod wodę, od tego zaczniemy, ja Cię trzymam, obiecuję - zapewniała, czując dumę z samej siebie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  49. Wysłuchała go z delikatnym uśmiechem.
    - Mogę to zrobić... - przyznała, teraz nie do końca ciesząc się z faktu, że mówi prawdę. - Znaczy... To byłby świat Twojego umysłu, ale ryzyko jest dość duże. Siedziałbyś w własnej głowie, w tym wegetując, konsekwencje jednak mogą być okropne, w zależności co działoby się w Twojej głowie - westchnęła ciężko, z wyraźnym grymasem na twarzy. Na kolejne stwierdzenie pokręciła głową.
    - To co mówię teraz jest moją opinią, ale pierwsza odpowiedź była prawdą. Po prostu czasami tak jest Tony, że coś siedzi w kimś na tyle głęboko, że nawet tego dana osoba nie dostrzega, wypiera wręcz. Ciebie teraz drażnią emocje i brak logiki w tym czy innym działaniu, a sam marzysz o świecie, który może i byłby logiczny, ale powiedź... Jaki sens by miało samo istnienie w tym świecie? Do czego w takim świecie by człowiek właściwie dążył? - w sama się zainteresowała tą sprawą. Czarno-biały świat naprawdę zdawał się kosmicznie nudny, wszystko na jedno kopyto, zero indywidualności, masakra.
    - Mimo wszystko myślę, że tak, nie jestem wykrywaczem kłamstw na amen, nie znam odpowiedzi co do powstania świata i te wszystkie inne filozofie, to bardziej chodzi o okłamywanie innych, mnie lub samego siebie - przytaknęła głową. - Przy Tobie, kiedy mówisz o swoich mrzonkach mam po prostu wrażenie, że to nie jest kompletne, coś się w tym nie zgadza i problem zdaje się być głębszy - wyjaśniła. Na analizę posłała mu lekki uśmiech i udała dźwięk błędnej odpowiedzi, niczym w jakimś programie rozrywkowym.
    - To nie tak, że nie jestem w stanie tu usiedzieć... Chcę po prostu odpocząć Tony od tego miejsca, od rodziny... Nabrać dystansu i zobaczyć jak poradzę sobie sama, co będzie gdy nie otoczą mnie obronnym murem ze wszystkich stron. Zająć myśli czymś innym niż wspomnieniami, że tu miałam swój pierwszy raz, tam się z nim całowałam... - znowu jej mina trochę zrzędła. - Chcę dać przestrzeń Ryu, sama teraz tego potrzebuję - dodała ostatecznie. Usmiechnęła się na drobną czułość i stwerdzenie o spotkaniu.
    - Bez obaw, nas jeszcze czeka conajmniej jedna przygoda - uśmiechnęła się nieco szerzej. Gdy wspomniał o rodzicach kiwnęła głową, to akurat jej nie dziwiło.
    - Rozumiem, chociaż uważam, że reakcja jest nie do przewidzenia... Gavin i Gave stawiali na mój wybóch, a mnie w sumie wbiło w podłogę i to Gave odgrywał rolę tego rozemocjowanego - przyznała, wzruszając ramionami. Na pytanie o seks uśmiechnęła się pod nosem. Zerknęła na chwile w sufit, analizując pytanie i szukając odpowiedzi.
    - Na pewno nie fizyczne aspekty... Raczej emocje jakie temu wszystkiemu towarzyszą... Gdyby ktoś brał mnie na ostro i krzyczał, że mnie kocha to... - zaśmiała się. - No mogłoby wyjść dość komicznie, z kolei odwrotnie, gdyby ktoś ledwo się poruszał, a szeptał na ucho niegrzeczne formułki to ... No chyba rozumiesz, co? To musi po prostu pasować do sytuacji... Moja przypadłość jest o tyle inna, że u mnie musi być więź, a jak jest więź to ciężko o niezobowiązujący seks, zawsze są jakieś emocje. Jestem dość świeża w tym temacie więc też nie mam jeszcze określonych preferencji, ciężko powiedzieć jakie czułości konkretnie są fajne, skoro nie poznałam ich tak dużo - wzruszyła ramionami. - Wiem, obchodzę trochę temat na około, ale nie chcę Cię wprowadzać w błąd, mogę powiedzieć co do tej pory mi się podobało, ale nie kieruj się mną, w razie gdybyś się komuś dobrał do majtek. Wiesz, ja mam ciarki na przykład przy pieszczeniu ucha, a kto inny może tego się brzydzić - podała przykład.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  50. Grima uśmiechnęła się szeroko, gdy chłopakowi dobrze szło.
    - Doskonale! - pochwaliła entuzjastycznie. - To teraz zrobisz tak! - ustawiła się twarzą do niego i spojrzała w oczy, milcząc przez chwilę, zaraz jednak złapała dłonie chłopaka, maksymalnie prostując swoje ręce. Trzymając Tonego położyła się płasko na wodzie.
    - Musisz teraz się trochę zapierać, bo inaczej w Ciebie wpłynę - zachichotała. - A więc patrz, powoli, na przemian machasz nogami, nie za mocno, stopy powinny lekko tylko wystawać nad wodę. Raz, dwa... - zaczęła pokazywać o co chodzi i blondyn rzeczywiście mógł poczuć jak goblinka naciera na niego delikatnie. - Teraz razem, nogi i głowa - znowu pokazała, dodając do ruchów zanurzanie twarzy. - To już są dwa, z trzech głównych elementów - wyznała i dotknęła stopami gruntu, znowu uśmiechając się do towarzysza szeroko. - Dodamy jeszcze pracę rąk i będzie komplet, ale przed pływaniem nauka dryfowania i stania w wodzie - wyjaśniła, przytakując samej sobie głową.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  51. Zachichotała na jego uwagę.
    - Spokojnie, tylko mówię co Cie czeka, nie nauczysz się pływać w dwie minuty - zauważyła wesoło. Zaczęła obserwować jego poczynania, jednak dość szybko zmarszczyła czoło, na szczęście nie musiała nic mówić i Tony sam wyłapał swoje błędy.
    - Teraz dobrze! Super! - zadowolona posłała mu uśmiech, ten jednak znowu trochę zbladł na widok wyraźnej konsternacji Chłopaczka. - Proste, proste, przestań tyle myśleć i działaj instynktownie, zaufaj sobie trochę bardziej co? To tylko dwie czynności na raz... Podobno nic wielkiego dla samców - zauważyła, nadal z pogodnym tonem głosu.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  52. Teraz to Grima spojrzała na niego jak na jakiegoś szaleńca, ale zaraz roześmiała się wyraźnie.
    - Jasne, że możesz - odpowiedziała chichocząc. - Nie sądziłam, że jesteś aż tak dosłowny, zapamiętam sobie - przyznała pogodnie, bo najwyraźniej chłopak wziął jej słowa aż nazbyt dokładnie. Widząc kolejny postęp pokiwała energicznie głową po czym sama zanurzyła twarz tuż przy jego twarzy i tak pocałowała go pod wodą, wypychając trochę w stronę powierzchni, co by jej się tu nie zadławił. Kiedy byli już nad powierzchnią, odkleiła się od jego ust i uśmiechnęła szeroko. - Poćwicz to sobie, możesz łapać się brzegu kiedy będziesz sam albo załatwić sobie jakąś inną podporę - poradziła jak gdyby nigdy nic.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  53. An wzruszyła tylko ramionami.
    - Musiałam to powiedzieć, wybacz, silniejsze ode mnie - przyznała i zaraz westchnęła, ostatecznie śląc chłopakowi lekki uśmiech. - Jasne, jak już znajdziesz to chętnie tam przyjdę, ale jak będę miała jakiegoś doła, widok tak karykaturalnego świata podniesie mnie na duchu, a raczej fakt, że jest mi obcy - podsumowała. Na kolejne stwierdzenie przymknęła oczy i westchnęła ciężko. - Dotrze do Ciebie, że to o czym mówisz to nie świat zero-jedynkowy? - zapytała unosząc jedną brew. - To świat z Twojego umysłu, na Twoich zasadach, świat gdzie serce i rozum idą ze sobą zawsze w parze, to nie jest zero-jedynkowość. Tak to sobie nazwałeś, w swojej głowie, ja mówię o rzeczywistej zero-jedynkowości, zero szarości, tylko czarne i białe, skrajności, zero indywidualizmu, świat który dzielił by się tylko na dobrych i złych. Nikt nie jest tylko dobry lub tylko zły, to właśnie odcienie szarości nas budują, a to co siedzi w Twojej głowie to nie świat zero-jedynkowy - rzuciła trochę pretensjonalnie, bo chłopak zamiast słuchać standardowo filozofował.
    - Otwórz trochę głowę na to co mówią inni, bo zamykasz się w swoich własnych filozofiach jak w jakieś szczelnej skorupie i sam robisz sobie pod górkę - zrugała przyjaciela, jednak nie było w jej tonie jakiejś przesadnej złości, bardziej zmęczenie tematem. Na to jego "jasne" lekko zacisnęła usta. - Zaczynasz się robić trochę irytujący Tony - przyznała, gdy dodał do tego wzmiankę o Ryu. - Ciebie ukształtowały inne wydarzenia, mnie inne, Ty patrzysz na lustro po swojemu, ja po swojemu, przestań mi przypisywać swoje własne przemyślenia i wmawiać, że się kimś zasłaniam. Może Ciebie takie sprawy nie dotykają, ale mnie boli fakt, że go skrzywdziłam, a negowanie tego przez Ciebie w tym konkretnym momencie nie jest zbyt dobrym posunięciem - przyznała marszcząc czoło, czując lekkie rozdrażnienie.
    - Nie mówię, że sobie nie poradzi, mówię, że mi źle z tym co mu zrobiłam, a to różnica i to znaczna - dodała. Na kolejne stwierdzenie pokręciła głową.
    - Odezwał się ten nieskomplikowany... Wszystkim dookoła przypisujesz jakieś małe winy, robisz to nieświadomie, jasne, ale może najwyższy czas skupić się na przeanalizowaniu samego siebie? Serio, gadasz jak potuczony... A Ty masz na samego siebie jedną, jedyną trafną instrukcję obsługi? Okropne, nigdy wcześniej tego nie widziałam, ale masz chłopie tendencje do wciskania innych w wąskie ramy, tylko po to by Tobie było wygodniej - skrzywiła się delikatniej. Wypuściła głośno powietrze na pytanie.
    - Tego się obawiam właśnie, ograniczonych umysłów - przyznała i zaczęła masować swoje skronie, czując pulsujący ból w głowie. - Nie mam na tą chwilę pytań, jak mi coś wpadnie do głowy to dam znać... - przymknęła powieki i odetchnęła głęboko. Nowe umiejętności miały swoje minusy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  54. Skrzyżowała ręce pod biustem i spojrzała na niego wymownie.
    - Całkiem spora grupa istot - zauważyła, bo wbrew przekonaniom Tonego szufladkowanie ludzi nie było równoznaczne z ich analizowaniem. To co do niej mówił dalej rozumiała, ale na ostatnie przytaknęła.
    - Brzmisz i to bardzo - podsumowała. - Musisz bardziej zwrócić na to uwagę, bo łatwo o konflikt przy takim podejściu - ostrzegła go i tyknęłam palcem wskazującym w czoło.
    - Myślenie nie jest problemem, problemem jest zaprzeczanie moim racją na rzecz Twoich, ale to już było bardziej w środku, to Twoje "jasne" miało specyficzny wydźwięk, coś w stylu "no, no, tak sobie mów" - przyznała, bo tego akurat nie musiał wiedzieć, a tym bardziej nie zrobił tego celowo.
    - No to Cię zaskoczę, nie znajdziesz. A wiesz czemu? Bo instrukcja jest zmienna, w zależności od nastroju. Zwykły seks, co Ty myślisz, że z góry sobie ustalisz jakie czułości trzeba zastosować co by doszło do orgazmu czy wytrysku? No nie, czasami działa jedno, czasami drugie, tak jest z praktycznie wszystkim - wzruszyła ramionami.
    - Właśnie o to chodzi Tony, przeraża mnie, że w ogóle chcesz czegoś takiego. Mnie fascynuje to, że ludzie, istoty żywe, są tak od siebie różne, że każdy jest wyjątkowy... Ty wspomniałeś o wciśnięciu kobiet w 5 kategorii i nawet w kontekście samego seksu brzmi to okropnie, przynajmniej dla mnie - wyjaśniła. - Nie zabronię Ci marzyć, ale i tak brzmi to nieprzyjemnie, dobrze, że chociaż z góry nie chcesz określać kto jest dobry, a kto zły - dodała i zaraz słuchała go dalej.
    - Jeżeli rzeczywiście jesteś w stanie jedną osobę wcisnąć w kilka ram to nie jest jeszcze tak źle, słowa o kobietach i ograniczeniu do pięciu kategorii raczej o tym nie świadczyły - zauważyła. Na pytanie pokręciła głową i pochyliła się do chłopaka.
    - Analizowanie to nie szufladkowanie czy wkładanie w ramy, analizujesz konkretne zachowania, to dlaczego ktoś tak się zachował, a nie inaczej, ewentualnie jak mógłby się zachować w tej czy tamtej sytuacji. Szufladkujesz, gdy z powodu jednego zachowania czy cechy przypisujesz coś komuś z góry. Podobnie z ramami, zakładasz z góry, że ktoś zachowa się zawsze zgodnie z tym co się w nich mieści. To ograniczające... Ja analizuję, dużo, staram się poznawać ludzi, ale nie mam w swojej głowie worków z podziałem kto w jakim się mieści, w życiu by mi to do głowy nie przyszło - przyznała patrząc na niego wymownie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  55. Westchnęła, ostatecznie śląc przyjacielowi zadziorny uśmiech.
    - Jasne, jesteśmy inni, to akurat oczywiste, a skoro rzeczywiście chodziło tylko o seks to niech Ci będzie, mogę na to przymknąć oko i nawet zrozumieć. Co prawda dla mnie taka instrukcja zabierała by najciekawszy element całej tej seksowej gry, ale to, że Ty masz inaczej nie jest niczym złym - przyznała po czym zaśmiała się cicho na wzmiankę o bałaganie.
    - Spokojnie, rozumiem, mój hipotetyczny bajzel już i tak jest nieco poukładany, ale do stopnia porządku w Twojej głowie nigdy nie dojdę, nawet nie zamierzam - teraz to ona dźgnęła go w bok. Popukała się zaraz palcem po brodzie.
    - Wydaje mi się, że jest to podobne, ale jednak różne, pewnie znalazło by się kilka cech wspólnych takiego myślenia, a jednocześnie dość znaczące różnice. Tak czy siak, jaki byś nie był - objęła jego szyję ramionami i przytuliła do siebie - to i tak Cię kocham - przyznała już znacznie pogodniej. - Co najwyżej będę od czasu do czasu suszyć Ci głowę o to czy tamto - dodała z przekąsem, śląc mu szerszy uśmiech.
    - Serio nie kręcą Cię mężczyźni? - wypaliła nagle. - Zawsze widziałam Cię jako biseksa - przyznała. - W sensie to Twoje "w imię nauki"... Poszedłbyś teraz z facetem na szybki numerek z czystej ciekawości? Nie czując pociągu seksualnego? - zainteresowała się, puszczając go i dając swobodę ruchów.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  56. Akane uniosła wysoko brwi.
    - Krzywdę? Niby w jaki sposób? - zainteresowała się, bo chociaż wiedziała, że seks może być zbyt gwałtowny lub bardziej hardcorowy, to nie do końca rozumiała co chłopak miał na myśli. Na wzmiankę o "najlepiej" zaśmiała się pod nosem. - No dobra, chęć spełnienia tej drugiej osoby jest normalna, to akurat nie tylko Ty masz - przyznała patrząc na niego z lekkim zaintrygowaniem na twarzy. To jak poznawał własne emocje było po prostu ciekawe.
    Na jego odpowiedź kiwnęła głową i posłała Tonemu zadziorny uśmiech, gdy zadał pytanie.
    - Właściwie to ani na dole, ani na górze... Wydaje mi się, że ten cały "dobry kandydat" musiałby potrafić Cię zdominować, co stawia Cię na dole związku, z drugiej strony moim zdaniem zdrowy związek polega na tym, że w pewnych tematach jedno ma więcej do powiedzenia, a w innych drugie. No bo taki uległy to... No nie, chyba szybko by Ci się znudził... - stwierdziła z lekkim grymasem, bo rzeczywiście widok blondasa przy jakimś lizusie był dość dziwny. Zamyśliła się zaraz na chwilę i spojrzała na własne dłonie.
    - Tony? - zaczęła cicho. - Dlaczego tak często zarzucacie mi bycie władczą i najmądrzejszą, a po chwili robicie ze mnie ciepłą kluchę? - podniosła wzrok do oczu chłopaka. Skoro już tak szczerze rozmawiali, to chciałaby zrozumieć ten aspekt ich znajomości.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  57. Goblinka zachichotała na zachowanie chłopaka, jednak nie oponowała i oplotła się nogami w jego pasie, a ramiona zakładając mu na barki. Czuła dumę, gdy nazwał ją mentorką, uśmiechnęła się do niego szeroko.
    - Jesteś inni niż wszyscy, wiesz? - rzuciła zadowolona. - Ale uważaj z tą głębokością, woda jest dość zdradliwa, w każdej chwili możesz stracić grunt i będę musiała Cię ratować - pokazała mu język, a pędzel jej ogona wyłonił się spod wody i tyknął chłopaka w nos.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  58. Trzymała go i po prostu trwała w tym emocjonalnym uścisku.
    - Po to by zrozumieć chociaż coś... - szepnęła, nie chcąc go dodatkowo pobudzać, już i tak był nakręcony. Słuchając hipotetycznej opowieści mrużyła lekko wzrok, bo Tony zaczął ją już w dość specyficzny sposób.
    - Ale dlaczego miałbyś krzyczeć jak jakiś idiota? Nikt tu nie mówi o pozbawieniu wyczucia... Poza tym, to nie jest tak, że w jednej rozmowie można poruszyć problem jednej osoby. Dlaczego zakładasz, że mówiąc im o swoim problemie, z góry zawracałbyś im głowę? Jeżeli rzeczywiście mieliby swój problem, to jako przyjaciele mają dwie opcje, albo przepraszają i proszą o rozmowę innym razem, bo dajmy na to, są z jakiegoś powodu zirytowani i to nie jest najlepszy moment lub po prostu omawiacie zarówno Twój problem jak i ten ich. Normalna zmiana tematu... - zauważyła, a na wzmiankę o zagrożonej ciąży spojrzała wymownie na chłopaka.
    - Naprawdę myślisz, że kobieta w takiej sytuacji chce o niej myśleć przez 24h? Takie jest życie, nie ma limitu problemów czy ich braku, czasami zagrożona ciąża to tylko jedno z wielu i trzeba umieć sobie z tym radzić. Jakie w tym ułatwienie, gdy nie dość, że przechodziłabym przez taką ciążę to jeszcze widziałabym Twoją strapioną buzię i wyobrażała sobie o co chodzi? To już wolałabym się dowiedzieć i pomóc na tyle, na ile mogę - wyjaśniła i zaraz westchnęła ciężko. - Jasne, idź i kogoś zabij, na pewno ułatwisz tym wszystkim życie... Nikt się nie prosi o poważne problemy Tony! - już trochę na niego huknęła. - Przestań to wszystko sam sobie utrudniać...

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  59. Spojrzała na niego, jeszcze zanim ruszyła robić scenę.
    — Dlaczego założyłeś, że w innym świecie będą takie same zasady, skoro te dwa miejsca tak bardzo się podobno różnią? Mądrzej byłoby chyba dopytać, aby się upewnić. Po prostu przyznaj, że jesteś trochę tam w sercu zepsuty. Będziesz bardziej swojski — puściła mu oczko, przed założeniem opaski na oczy, a następnie zrobiła całe przedstawienie, aby bezpiecznie wydostać się z biblioteki. Nie rozumiała dlaczego to ona miałaby dbać o to, aby był dobrze poinformowany. W końcu to jemu zależało na dostaniu się do biblioteki. Nie jej. Onyx nigdy nie dostawała szczegółowych informacji odnośnie swoich celów. Musiała samodzielnie pozyskiwać informacje. Nie miała pojęcia, że musiała kogokolwiek pouczać na temat jakichkolwiek zasad życia tutaj, skoro wcześniej nie była pytana. Nie jej sprawa, nie jej życie.
    Szła pod rękę z Tonym, słuchając jak dokłada do pieca. Zacisnęła zęby. Naprawdę prosił się o srogie lanie, na szczęście zdołała stłumić to pragnienie głęboko w zarodku.
    — Ty i rodzice braciszku przecież. Nikt inny się mną nie zajmuje. Nie jestem jeszcze przyzwyczajona do ślepoty. A Ty jakbyś się zachowywał, jakbyś niedawno stracił wzrok i możliwość ożenku? Zrozum mnie trochę bracie — mówiła, idąc do wyjścia. Prowadziła ten kabaret dopóki nie znaleźli się już poza murami biblioteki. Zeszła po schodach, a następnie szybszym krokiem udała się w jeden z zaułków. Wtedy zdjęła opaskę z oczu. Od razu lepiej. Spojrzała na blondyna.
    — No to teraz po książki idziemy, tak? — zapytała, wzorkiem wracając do masywnego budynku. — Chcesz zdjąć je powietrzem, czy mogę się pobawić w tradycyjny sposób? — zapytała, nie chcąc wywoływać kolejnej kłótni. Wolała się upewnić jaką strategię obierają, chociaż osobiście wolałaby po prostu się po nie wspiąć. Dobra gimnastyka nigdy nie była szkodliwa.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  60. Przez żołądek do serca. Uśmiechnęła się lekko.
    — Jakby rozciąć komuś brzuch, to faktycznie tylko włożyć rękę do łokcia i masz serce, ale tu chyba chodzi o romantyczne gotowanie — zaśmiała się. — Wybacz, słabe poczucie humoru — usprawiedliwiła się zaraz, unosząc dłonie w przepraszającym geście, chociaż uśmiech nie schodził z twarzy dziewczyny. Zastanowiła się przez chwilę nad tym co mówił. Dwa smaki połączone w jedno? Dla niej to był oryginalny smak owoców.
    — Ciekawe czy jakbym spróbowała Twoich owoców, tych z Argaru, to czy w ich smaku by mi czegoś brakowało. Albo czy da się te tutaj jakoś odseparować. Różne warzywa i owoce przecież były mieszane ze sobą na przestrzeni dziejów. Może da się zrobić na odwrót. Trzeba by zapytać jakiegoś zdolnego alchemika — stwierdziła biorąc jeden z nich do ręki, przyglądając mu się uważnie. Zaśmiała się zaraz.
    — A więc jesteś mózgowcem, nudystą. Ciekawa mieszanka — zauważyła.
    Zapisywała jego wymiary na kartce, ciesząc się, że nie utrudniał jej tego. Mogła od razu poprosić Tonego o towarzystwo na balu zamiast Gava. Byłoby o wiele prościej. Nie pokłóciłaby się też z brunetem.
    — Podobno Yensen robi niezły bimber, a Meliodas piwo, moglibyście zacząć sprzedawać do różnych oberży, zanim tutaj otworzą jak planowali. Zrobią już sobie markę, przyciągną klientów, no i będzie szybszy grosz. Tutaj jest też wyjątkowo mało najemników, tym też można się trudnić. Wiecie, ochrona, polowanie na groźniejsze bestie. Jeśli Gave miałby być jedynym źródłem przychodu, to musiałby chyba spędzać większość swojego czasu z Onyx, a z tego co widziałam, łatwo skaczą sobie do gardeł. Zabiliby się. Albo zmajstrowali dzieciaka, a wtedy źródło przychodu też poszłoby się jebać — mówiła cały czas mierząc. W końcu odsunęła się od blondyna i wzięła zapiski do ręki.
    — Skończone. Jutro wyślę list i ogarniemy Ci ładny frak. Jakie kolory lubisz? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  61. Akane patrzyła na przyjaciela trochę rozbawiona.
    - Ty martwisz się o coś takiego? Ty, który zadaje setki pytań przed podjęciem działania? - zaśmiała się pod nosem. - Wiesz, myślę, że dobry seks polega też na komunikacji, podobno dziewczyny czasami udają. Nie wiem dlaczego, ale słyszałam, że czasami nie chcą sprawić przykrości partnerowi i udają orgazm lub nie mówią, że boli, chociaż boli. Zanim je zrugasz to sam masz takie podejście, przynajmniej z tego co mówisz - pogroziła mu palcem po czym zaśmiała się kiwając głową. - Zdecydowanie musiałby to umieć - przyznała, by zaraz wysłuchać odpowiedzi.
    Na dźgnięcie drgnęła wyraźnie i posłała blondynowi zadziorny uśmiech. Nie czuła się źle z faktem, że jest ciepłą kluchą, wiedziała o tym, w końcu bardzo mocno zależało jej na przyjaciołach i rodzinie. Nie zgadzała się co do drugiej części odpowiedzi i zmarszczyła czoło słysząc o swoim tonie czy słowach. Uniosła brew patrząc na Tonego dość wymownie.
    - To akurat jest mocno naciągane, analizuję owszem, wytykam jakieś nieścisłości ale nie po to by się wymądrzać tylko co byśmy tu czy tam nie popełnili błędu... No i nie kojarzę bym kiedykolwiek przedstawiała pomysły w sposób władczy - pokręciła głową, nie kupiła tej wymówki, to już była ich interpretacja. Na wspomnienie Gava i Ryu prychnęła śmiechem.
    - Błagam Cię, Tony... Gave kwestionuje moje pomysły dla samej zasady, zawsze mnie atakuje gdy mam coś do powiedzenia i kpi z tego jaka to jestem idealna. Nie ważne czy mówię głupoty czy nie, obrał sobie za cel czepianie się dosłownie wszystkiego - skrzywiła się wyraźnie. - Tak wiem, zaświaty sporo wyjaśniły mi w tej kwestii, ale to i tak we mnie siedzi - dodała zanim cokolwiek odpowiedział i sama opadła na poduszki, obok przyjaciela. - Ryu akurat nie jest najlepszym przykładem, zgadzaliśmy się w 99%, dopiero tutaj uległo to zmianie... - zauważyła z głośnym westchnięciem. - Sęk w tym Tony, że Wy nawet nie próbujecie się przebić, nie rzucacie kontr pomysłu tylko od razu ktoś na mnie siada i wali przytyki, a to nie na tym polega - rzuciła patrząc w sufit. - Mniejsza, teraz i tak wszystko się zmieni - dodała cicho. - Fiksujecie Wy, całe moje otoczenie... Wy robicie ze mnie Panią Idealną i nawet jak się drę, że taka nie jestem to gadacie i robicie swoje, a ja zbieram baty... - nadal obserwowała sufit, jej buzia wyraźnie spochmurniała. - Muszę się od Was odciąć - podsumowała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  62. Grima zmrużyła lekko oczy i zachichotała na sugestię.
    - Są lepsze i przyjemniejsze sposoby na zaciągnięcie u kogoś długu - znowu się zaśmiała i zaraz przekręciła głowę w bok mrugając szybciej oczyma.
    - Słodki - cmoknęła go w nos. - Masz... Otwartą głowę, nie boisz się tego co nowe i... ładne włosy i oczy... - poczuła lekki rumieniec na buzi, a nie kojarzyła by kiedyś czuła coś podobnego. Zachichotała zerkając gdzieś w bok. - Nie umiem tego ładnie opisać, po prostu mi przy Tobie miło - przyznała z szerokim uśmiechem, wracając spojrzeniem do oczu chłopaka. - Koniec przerwy! Uczymy się dalej! - podskoczyła na nim, co biorąc pod uwagę ich pozycję, mogło mocno się kojarzyć.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  63. - Ty akurat masz w tym wszystkim najmniejszy udział - przyznała z westchnięciem. - Ale Ty w wielu sytuacjach po prostu nie zabierasz głosu, bo nie chcesz określać po której jesteś stronie - dodała przenosząc wzrok z sufitu do twarzy przyjaciela.
    - Jasne, że leży po obu, ale za każdym razem to mi się obrywało, ten jeden raz obrywa się Wam - skrzywiła się lekko czując irytację chłopaka. Zmarszczyła czoło na słowa o uciekaniu i podniosła się na łokciach słuchając w milczeniu tych wszystkich emocjonalnych wyrzutów. Nie przerywała monologu, nie sądziła, że blondyn zareaguje aż tak emocjonalnie. Przecież umawiali się na szczerą rozmowę i padały tu słowa, które bardziej mogłyby go dotknąć, a jednak to właśnie przy tych eksplodował. Na szczęście szybko zrozumiała dlaczego, Tony sam jej to powiedział i An podniosła się do siadu, by cisnąć w chłopaka poduszką.
    - Nie to miałam na myśli! Nie uważam Was za frajerów, ani nie przypisuję Wam jakiejś konkretnej roli, poza faktem, że jesteście dla mnie przyjaciółmi, bardzo ważnymi przyjaciółmi! - rzuciła stanowczo i zaraz złapała kolejną poduchę, by w niego cisnąć. - Przepraszam jeżeli tak to zrozumiałeś, to po prostu głośne myślenie, skrót myślowy czy jak to się zwie... Nie odciąć, że o Was zapomnieć, olać, nie, w życiu bym tego nie zrobiła i przykro mi, że w ogóle pomyślałeś, że jestem do tego zdolna - lekko naburmuszyła policzki. - Chodzi o moje podróże, o zmianę otoczenia chociaż na jakiś czas, bardziej odcięcie pępowiny, tak abym nie miała przy sobie rodziny i tych wiecznie chroniących mnie ramion, o to mi chodzi - skrzyżowała ręce pod biustem, ale nie powiedziała już nic więcej, jak chciał iść to niech sobie idzie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  64. Rei westchnęła ciężko i sama wróciła do makaronów, a kiedy Tony znowu się odezwał, pokręciła głową.
    - Jesteś dla siebie przesadnie krytyczny, w gorącej wodzie kąpany. Jasne, że nie umiesz, nikt tego tak po prostu nie umie i nikt nigdy się nie nauczy dogadywać z każdym człowiekiem spotkanym na swojej drodze. Zawsze będą jakieś zgrzyty i nieporozumienia, bo jesteśmy różni. Więcej cierpliwości Słońce, ucz się z swoim własnym tempie, nie narzucaj sobie cudzego i nie zaczynaj wchodzić w nowe tematy z nastawieniem, że musisz to umieć tu i teraz, bo tak to prędzej doprowadzisz się do grobu, mnie też przy okazji - to ostatnie dodała już z lekkim przekąsem i ubrudziła mu nos kluską. (wszędzie te kluski xD)
    - Próbuj, o nic więcej Cię nie proszę - uśmiechnęła się do niego cieplej. - A teraz przynieś no wody, trzeba ją zagotować i wrzucić nasze glutki, zaraz zabierzemy się za sos...

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  65. Zachichotała.
    - Zielona to jestem ja - pokazała mu język. - Noo... Na przykład włożenie w usta Twojego przyrodzenia i doprowadzenie Cię do szczytowania, byłbyś mi dłużny - znowu zachichotała. - Albo masaż czy inna jednostronna pieszczota - rzuciła bez większego speszenia, przyjmując jego pocałunek z miłym zaskoczeniem. Kiedy ją puścił, odruchowo zawiesiła się na jego szyi, ale zaraz puściła, by trochę łagodniej wpaść do wody. Przekręciła głowę na prośbę, a gdy wspomniał o napaleniu bezceremonialnie zjechała dłonią do jego przyrodzenia, by pod wodą sprawdzić czy rzeczywiście mówi prawdę. Zatrzymała jednak rękę w połowie drogi po czym kiwnęła głową.
    - Dobrze, przepraszam, już nie będę - posłała mu uśmiech, ale głupie myśli same wpadły jej do głowy. - No to ten... Powtórz poprzednie ćwiczenie, a ja znajdę miejsce na kolejne - rzuciła i dała nura pod wodę, szukając uskoku w gruncie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  66. Kiedy tylko goblinka znalazła odpowiednie miejsce, cofnęła się do blondyna z szerokim uśmiechem na buzi.
    - Świetnie! Pokaż mi jeszcze raz i możemy przejść do kolejnego ćwiczenia - rzuciła entuzjastycznie, chociaż miała wrażenie, że po raz pierwszy coś ją nieprzyjemnie kłuje w serduchu. Odepchnęła jednak na dalszy plan dziwne myśli i klasnęła zadowolona, gdy Tony dużo lepiej wykonał ćwiczenie.
    - To teraz czas na ręce - zaznaczyła, poganiając go dłonią i ruszając w stronę podwodnego uskoku. Zatrzymała się kawałek przed nim.
    - Staniesz tam i zbadasz nogą grunt, tam jest małe wgłębienie, ale duże na tyle, że przy swoim wzroście nie będziesz miał gruntu. Twoje zadanie to - tu zaczęła pokazywać, podwinęła nogi, udając, że sama nie ma gruntu i delikatnie brodziła rękoma po wodzie, kręcąc w niej jajowate kształty - utrzymać się nad tym uskokiem, najpierw z użyciem rąk i nóg, później wejdą same nogi. Tylko pamiętaj, że masz stać w miejscu, musisz mieć do tego nogi w dole i lekko poruszać nimi na przemian - wyjaśniła i zbliżyła się, by jeszcze przećwiczyć z nim to, jak ma dokładnie poruszać rękoma.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  67. Wydęła lekko usta obruszona. Phi, precyzyjniej... Miała ochotę prychnąć pod nosem, ale w porę się powstrzymała, a do głowy wpadła myśl, że rzeczywiście, mogła. Tony ubrał to w takie słowa i zdawał się przy tym tak emocjonalny, że An zrobiło się głupio. Po chwili jednak spojrzała rozczulona na przyjaciela i nawet cios w głowę nie zmienił znacząco wyrazu jej twarzy. Objęła mocno Tonego, kiedy przygarnął ją do siebie.
    - Przepraszam, naprawdę nie o to mi chodziło. Umarłabym bez Was, kocham Was przeogromnie - przyznała czując delikatne wzruszenie i nawet nie powstrzymując szklenia się oczu, nawet warga lekko jej zadrżała, gdy wyznał, że jej nie rozumie.
    - Bo ja jestem inna... - bąknęła przecierając oczy. - Wy tak strasznie się wkurzacie, gdy robię coś nie tak. Gave ma rację, wszyscy na mnie dmuchają i chuchają, tworzą mi bańkę bezpieczeństwa, a ja... Ja muszę zobaczyć jak jest bez tej bańki, jak poradzę sobie w życiu sama, gdy Was nie będzie - podciągnęła nosem i poczuła pierwsze łzy na policzkach. - Jestem do Was bardzo przywiązana, fiziuję, gdy się na mnie wkurzacie, zależy mi na Was i źle znoszę Waszą krytykę, jakbym zawodziła cały świat, bo jesteście jak mój cały świat... Tak nie powinno być - spojrzała na przyjaciela i znowu się mocno w niego wtuliła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  68. - Jestem, ale po nic Ci moja pewność, to Ty wchodzisz do wody, w której nie masz gruntu - dotknęła się w czubek nosa i pokazała chłopakowi język. - Ja Cię zabezpieczam - pokręciła głową w odpowiedzi na jego pytanie i bacznie obserwowała jego poczynania. Dryfowała powoli na plecach, opływając dookoła blondaska. Zachichotała na wzmiankę o ostatnim bąbelku i kiwnęła głową.
    - Spokojnie - posłała mu szeroki uśmiech, a kiedy zaczął wierzgać się w wodzie przystanęła i zaczęła machać energicznie rękoma. - Tony spokojnie, wolniej, oddech, w razie co łap mnie za ogon! - poleciła, jej kitek był na tyle blisko, że Chłopaczek rzeczywiście mógł się z łatwością go złapać.
    - Nogi, uspokój nogi, nie chlap tak bo się utopisz - poprawiała go.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  69. U niech naprawdę można było tak po prostu za darmo brać książki?
    - A co jeśli ktoś nigdy nie wrócił z książką? Sprzedał ją? Nie wiem jak u was, ale w tym świecie są warte majątek. Ten wasz magiczno-technologiczny świat może nigdy nie miał drogich ksiąg, ale zawsze mogłeś dopytać. To chyba logiczne że ręcznie pisane dzieło jest sporo warte. Zwłaszcza w Polszy - wyjaśniła pokrótce idąc w stronę jednej z alejek, która była w idealnej lokalizacji, aby dostać się do okna biblioteki oraz małej fortunki, która się tam znajdowała. Nigdy nie twierdził, że nie jest zepsuty. Zaśmiała się delikatnie, spoglądając na niego.
    - Nie obraź się, ale przez Twoją miłości do nauki i te niewinną buźkę wyglądasz na całkiem czystą osobę - wyjaśniła swój punkt widzenia. Cóż, Onyx całe życie obracała się pośród najgorszych możliwych charakterów, przez co większych ludzi wydawała się jej niewinna, nawet przy niewielkich przewinieniach.
    - Nie będę się rzucać w oczy - puściła mu oczko. Znała to miasto naprawdę dobrze. Potrafiła poruszać się niezauważona, nawet po murach i dachach. - Poza tym te wasze magiczne moce są takie nudne i proste. Żadnej adrenaliny, ryzyka, wysiłku, wartego zachodu. Jak mnie przyłapią trafię do ciemnicy na kilka dni, jak złapią Ciebie będą chcieli zabić w najlepszym wypadku. A teraz podziwiaj - odparła po czym wskoczyła na beczkę, aby odbić się od niej, zaraz znalazła się na jednym z dachów. Znajdowali się blisko strefy widokowej, więc widok na budynki blokowały korony drzew. Naprawdę ciężko było cokolwiek dostrzec. Przebiegła cicho na sam kraniec, by wykonać długo skok, który zakończył się na zadaszeniu koszar straży biblioteki. Uśmiechnęła się szerzej, idąc w przykucnięta w stronę ściany. Dotknęła faktury. Szorstkie i nierówne. Idealne. Zaczęła się szybko wspinać, oglądając się co jakiś czas na różne strony, aby monitorować, czy na pewno nikt teraz na nią nie patrzy. Gdy zauważyła, że ktoś się zbliża, odbiła się w ułamku sekundy, aby wylądować w koronie drzew pobliskiej sekwoi. Odetchnęła cicho. Na dobrą sprawę, cud że udało się jej do niej doskoczyć. A jeśli już jej się udało. Wspięła się na sam szczyt drzewa. Teraz znajdowała się o wiele wyżej nie pożądane okno, a dzięki temu i prawom fizyki, mogła pozwolić sobie na jeden, stary, dobry, ryzykowny skok wiary. Wykonała salto, lecąc w powietrzu, ustawiając się odpowiednio. Nogą zahaczyła o okno. Podniosła się delikatnie, otwierając swój plecak. Szybko spakowała zdobycz do torby. Cóż, popisywała się. Nawet bardzo. Ale chciała zaznaczyć, że jej metody są lepsze. Przynajmniej dla adrenaliny jaką teraz czuła. Założyła plecak za siebie, aby wyprostować się jak igła i przejść na tyły budynku, gdzie znajdował się ogromny stos liści siana oraz innych roślin. Zeskoczyła tam. Upadek był bezpieczny, chociaż odrobinę bolesny. Wygrzebała się spod suszu, po czym ruszyła w stronę blondyna.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  70. Ona się przejmowała swoim poczuciem humoru. Przynajmniej na tyle, że chciała aby śmieszył on ją i jej najbliższych. Druga sprawa, ze Tony do tej grupy nie należał. Przynajmniej na razie. Wzruszyła za nim ramionami. Fakt, nie było czym się przejmować. Spojrzała na blondyna z uśmiechem.
    - Jednym sposobem żeby się tego dowiedzieć byłaby wycieczka do Argaru na zwiedzanie - puściła mu oczko. - Wiem że nie możemy się porównywać, ale ja teraz też uczę się całkiem innego życia niż to, które mam w domu. Dla mnie jest to całkiem ekscytujące. Ale wy jesteście w innym świecie. Jak to jest tak wszystko poznawać? Jak się z tym czujesz ? - zapytała, popijając wodę.
    - Da się tak po prostu do was wrócić? Bo wiesz, szukam rozwiązań wykonalnych na ten moment - wyjaśniła dlaczego myślała o udaniu się do alchemika czy innego botanika. Nie skomentowała za bardzo słów o Gave czy tym, że staruszki mają łeb na karku. Po prostu powiedziała,że to świetnie, bo nic innego nie było tutaj do powiedzenia. Pokazała Tonemu rozpisanie fraku.
    - Wszędzie. Nie będziesz miał na sobie gorsetu przecież. Chcesz czarny czerwony czy zielony kolor? - zapytała. Zdziwiło ją trochę jego pytanie, ale założyła po prostu, że u nich męska garderoba wyjściowa musiała być ciasna w brzuchu.
    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  71. Krzyk sprawił, że Grima zabrała ogon i zastrzygła uchem, nie rozumiejąc do końca o co chodzi z kuszeniem. Przywykła do dziwnych oskarżeń i wrzasków więc szok nie był aż tak wielki. Przekręciła głowę, gdy pytał o uspokajanie paniki, jednak nie drgnęła, nawet gdy znikał pod wodą. Milczała obserwując blondyna, nawet kiedy próbował dryfować.
    - Chyba musisz po prostu odpocząć, nie powinno się ćwiczyć za dużo na raz - zauważyła z pogodnym uśmiechem. - Tak czy siak za pierwszym razem nigdy dobrze nie wychodzi - zauważyła wesoło. Nie miała pojęcia o co chodzi z tą całą paniką, ją po prostu wrzucili kiedyś do wody, nic nie tłumaczyli, wrzucili, a ona wypłynęła. Z czasem zaczęła sama szkolić swoje techniki, jednak wszystko przychodziło dość naturalnie.
    - Skończmy już dziś - zaproponowała, sama tracąc ochotę na pobyt w wodzie. Ruszyła w stronę brzegu.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  72. Podciągnęła nosem, gdy odsunął ją od siebie i zaczął mówić. Warga delikatnie jej zadrżała i wzruszyła ramionami. Nie wiedziała czy może przestać.
    - Olewania tych, na których mi nie zależy - poprawiła go, bo na słowa bliskich zawsze była bardzo czuła. Co do zazdrości Gava przygryzła wargę, zdawała sobie z tego sprawę.
    - Wiem, po prostu reaguję na niego zbyt emocjonalnie, ale jak tak się na mnie wydziera to nie umiem inaczej, wszystko się kumuluje i wybucha jak na pstryknięcie palca - przyznała, a gdy zapytał o bańkę, spuściła wzrok i ułożyła usta w podkówkę. Spojrzała w oczy przyjaciela dopiero, gdy ten zaczął tłumaczyć jej własne słowa.
    - Nie zamierzam, lubię to, że jesteście, rodzina i przyjaciele... Wiem, że w chwili krytycznej mogę na Was liczyć, ale tak, chcę posmakować samodzielności - przyznała przytakując mu głową i pozwalając by przetarł jej policzki. - Nie chcę jej się pozbyć, chcę tylko zobaczyć jak będzie, gdy nie będę jej miała na wyciągnięcie ręki - dodała po czym westchnęła na wzmiankę o orientacji.
    - Nie oczekuję, że zrozumiecie ten aspekt mojego życia, to nie jest tak, że przyklejam sobie etykiety, po prostu ze względu na to patrzę na pewne sprawy inaczej i nie zmienią tego żadne filozofie. Biseksualizm, heteroseksualizm, tam chodzi tylko o płeć. U mnie ma znaczenie o wiele więcej, ten sam flirt ma inne znaczenie gdy jesteś kumplem, a gdy przyjacielem. Oczywiście nie dotyczy to każdego, ale nie szufladkuję się, źle to odbierasz. Nie chcę zagłębiać się w ten temat, bo nie jestem w stanie tego dobrze wytłumaczyć - przyznała spokojnie, jednak z lekkim grymasem na twarzy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  73. Przechyliła lekko głowę, jakby chciała lepiej usłyszeć co "jeszcze tylko" ma do powiedzenia. Na słowa chłopaka uśmiechnęła się delikatnie i rozchyliła usta by coś powiedzieć, ale zatrzymał jej słowa w buzi.
    - Dobrze, powiem więc tylko, że wiem, ale i tak jest różnica. Kiedyś Ci ją wytłumaczę - zapewniła nie wchodząc bardziej w temat, bo rzeczywiście sama musiała to jakoś ułożyć sobie w głowie.
    - Nie zamierzam trzymać się konkretnej daty, najpierw niech ze mnie zejdzie ta przesadna prawdomówność. Mogłabym za daleko nie zajść z tak długim językiem i moim charakterem w jednym - przyznała lekko się przy tym śmiejąc. Kiwnęła głową na wzmiankę o książkach.
    - Postaram się coś ciekawego ze sobą przynieść - zapewniła z uśmiechem i już z trochę pogodniejszą miną obróciła się na bok, by patrzeć prosto na przyjaciela.
    - Najwyżej pomarudzę samej sobie - posłała mu zadziorny uśmiech. - Mniejsza szansa na spięcie - dodała żartobliwie. - Poza tym, zobaczymy jak to jeszcze wyjdzie. Ten wypad z Tobą do drakonów też wliczam w moje wędrowanie, pewnie czasem będę szła sama, a czasami z kimś - przyznała, wzruszając ramionami. - A Ty jakie masz plany? - zainteresowała się. W końcu dialog miał dotyczyć ich, a nie tylko jej.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  74. - Prysznic brzmi genialnie - przyznała pogodnie i słuchała dalej. Nawet gdy wspomniał o Ryu, ze zrozumieniem pokiwała głową. Dziwne byłoby, gdyby nie chciał wiedzieć więcej. Ona sama interesowała się błyskotką chłopaka, ale była pewna, że na o wiele mniejszym poziomie niż ich majster klepka. Wzruszyła ramionami na wzmiankę o trosce.
    - Wiesz, to jego decyzja, lepiej nie obiecuj zbyt wiele, pewnie i jego zjada ciekawość - zauważyła z zadziornym uśmiechem. Zaśmiała się delikatnie na stwierdzenie Tonego.
    - Nie uważam, że to "nic specjalnego" ale spoko. Brzmi ciekawie - przyznała po czym spojrzała na niego zaciekawiona. - Ciekawe czy kiedykolwiek będziesz w stanie go wyprzedzić... Jak wrócę to chętnie zobaczę Wasz wyścig - pokazała przyjacielowi język i zaraz przekręciła delikatnie głowę.
    - Ennis... No tak - westchnęła lekko i wróciła do leżenia na plecach, wlepiając wzrok w sufit. Zjadała ją ciekawość co do postaci kurtyzany, ale nie specjalnie chciała zagłębiać się w ten temat.
    - Tak czy siak, powtórzę, brzmi to ciekawie - posłała blondynowi ciepły uśmiech i kiwnęła głową. - Będzie o czym opowiadać jak się spotkamy po dłuższym czasie - zaśmiała się delikatnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  75. Akane praktycznie cały pierwszy dzień świąt spędziła poza Argarem, spotkała przez przypadek Ryu i miała okazję by zamienić z nim kilka słów. Drugi dzień świąt postanowiła przesiedzieć w wiosce. Nie zamierzała rezygnować z podróży, teraz nawet miała na nią jeszcze większą ochotę, ale najpierw chciała naładować baterie w domowych kątach. Po rodzinnym śniadaniu wyszła z kubkiem pachnącej herbaty, ot tak, przejść się w promieniach słońca. W końcu o śnieg było tu ciężko i w porównaniu z innymi miejscami, na wyspach wciąż było dość ciepło.
    Szła sobie spokojnie, gdy jej uwagę przykuła jasna czupryna. An uśmiechnęła się pod nosem na wspomnienie przyjaciela i jego ostatniego stanu, ruszyła dziarsko w stronę Tonego, humor znacznie jej się poprawił.
    - To jak tam te testy na cyckach? Bo wiesz, ja już się nie mogę doczekać... - przywitała go z delikatnym śmiechem na ustach.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  76. Dziewczyna zaśmiała się i spojrzała na niego wymownie.
    - Och, doprawdy? Na trzeźwo lepiej się prezentuje, rozumiem - znowu zaniosła się delikatnym śmiechem i gdy zmierzwił jej włosy, zrobiła mu to samo.
    - Ta rośnie, a później dziecko wypija wszystko i bimbają ci na klacie dwa flaki - rzuciła wciąż rozbawiona. - Właśnie wtedy się upomnę o Twoją korektę - pstryknęła go w nos i odrobinkę spoważniała, jednak nadal śląc chłopakowi uśmiech.
    - Lotek, tak? - spojrzała w górę, by przyjrzeć się zwierzakowi. - Nie chciało Ci się wymyślać nic innego czy tata po prostu się wstrzelił? - zapytała zerkając na przyjaciela z zadziornym uśmiechem. - Vexa zabawia właśnie bliźniaki, uwielbiają jej chropowaty ogon... Aiden nawet wsadził sobie jego koniec do buzi, mały smakosz - rzuciła z uśmiechem. - Skubana na sporo im pozwala, ale to dobrze, niech się przyzwyczaja... - znowu ulokowała spojrzenie w spinającym się Lotku.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  77. Reakcja chłopaka dodatkowo go rozbawiła, a kiedy przygarnął ją do siebie, jakoś tam automatycznie oplotła go ramionami i przymknęła oczy. Miała ochotę się rozpłakać, ale Tonemu nie zamykała się buzia i An podniosła do niego zaszklone oczy, jednak znowu się śmiejąc.
    - Ty to umiesz podnieść na duchu - rzuciła na pierwsze, ale przy drugim uśmiechnęła się szeroko. - Uu, to nie, skoro tak to mogę mieć cycki nawet do samej podłogi - przyznała znowu lekko się wtulając. Odsunęła się dopiero po chwili i szybko machnęła ręką.
    - Daj spokój, nawet się nie gniewam. To była jedna z pozytywniejszych części tego wieczora - przyznała bez ogródek, wciąż uśmiechnięta. Spojrzała na niego zaciekawiona, gdy wspomniał o prezencie.
    - Tak w ogóle, to ja dla Ciebie też. Liczyłam, że się spotkamy w naszym wąskim gronie, ale... No raczej teraz to mało prawdopodobne... - przyznała, bo rzeczywiście przygotowała upominki dla całej trójki. Na wyjaśnienie historii imienia dziewczyna pokręciła głową niedowierzając.
    - Jesteś niemożliwy, Lotek Einstein I - powtórzyła znowu patrząc na zwierzaka. - Chyba się posikam ze śmiechu jak będziesz go szkolił - zaśmiała się szczerze rozbawiona i kiwnęła głową słysząc o Galanie.
    - Z jednej gliny ulepieni, mówię Ci, małe smrody - podsumowała. - To co najpierw Twój pokój, później mój? - zaproponowała i zerknęła na Lotka. - On w ogóle zamierza zejść? - uśmiechnęła się pod nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  78. Przytaknęła blondynowi.
    - Na pewno nie w mojej obecności - dodała, bo byłaby głupia, gdyby nie wiedziała, że zarówno dla Gava i Ryu jej osoba jest drażliwym tematem. Szczególnie w ustach "tego drugiego". Wzruszyła lekko ramionami na komentarz.
    - Mam wrażenie, że on sam niedowierza, mimo, że przyniosło to ulgę. Poza tym, wiesz jaki jest Gave, sam się prosił. Może odhaczyć jeden z najważniejszych punktów na swojej liście rzeczy do zrobienia... Wyprowadzenie Ryu z równowagi - skrzywiła się delikatnie i zerknęła na przyjaciela pytająco.
    - Po mnie? - trochę ją tym zaskoczył, prychnęła pod nosem. - Mam wrażenie, że i ja niebezpiecznie zbliżam się do utraty cierpliwości, przynajmniej w kontekście tej konkretnej osoby - przyznała i posłała przyjacielowi zadziorny uśmiech. - Więc się lepiej szykuj - puściła mu oczko. Nigdy nie wiadomo komu przyjdzie ratować Gava lub ją samą. Na komendę przytaknęła głową i ruszyła razem z nim w stronę wspomnianego pokoju. Słysząc wołanie Lotka uniosła wysoko brwi i zaśmiała się, widząc w jakiej panice zwierz leci do właściciela.
    - O kurczę! Genialne! - zaśmiała się. - Chyba będę musiała wypróbować to na Vexie - znowu się zaśmiała. Jeszcze nie dane jej było zobaczyć swojego psiaka w takiej panice.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  79. - Bardziej chodzi mi teraz o moją osobę... Temat jest nieunikniony, to wiem, ale spotkanie na raz z jednym i drugim, cóż, tego łatwiej unikać - wyjaśniła co miała na myśli, nie dodając już nic więcej.
    Prychnęła śmiechem na pytanie.
    - To jeszcze tego nie robisz? Czuję się zawiedziona... - szturchnęła go łokciem w bok i pokazała mu język. Spoważniała jednak na chwilę i uśmiechnęła się trochę cieplej pod nosem. - Nie zrobiłby mi krzywdy - zapewniła. Może i darli ze sobą koty, może i padały u nich ostre słowa, ale An i tak czuła się przy chłopaku bezpiecznie. Miała wrażenie, że nawet gdyby w trakcie kłótni potrzebowała nagle ochrony, ochroniłby ją. Ona z resztą też, gdyby był w niebezpieczeństwie, nie wahałaby się. Posłała przyjacielowi lekki uśmiech, gdy przyznał, że wolałby aby to chłopak był do ratowania. Nie powiedziała jednak nic więcej.
    Prychnęła natomiast śmiechem przy zabawnych groźbach.
    - Ależ gdzie tam, mogę najwyżej pomóc Ci go rozreklamować, no oczywiście za odpowiedni procent - teraz to ona poruszyła brwiami i zaśmiała się pod nosem.

    An

    OdpowiedzUsuń
  80. Zaśmiała się na słowa chłopaka i dźgnęła go kilka razy palcami.
    - Spadaj babolu, spróbuj tylko we mnie zwątpić! Bedzie się tu ze mnie nabijał, samiec jeden! - teraz to ona udała urażenie, nadal go szpyrkając i zanosząc się przy tym śmiechem. Nawet Lotek zaczął udzielać się w tej przepychance, co dodatkowo rozbawiło dziewczynę. Na szczęście zaraz się uspokoiła i spojrzała wymownie na wyciągniętą dłoń.
    - Pięć procent?! Czy Ty wiesz ile warta jest ta twarz?! - zaczęła udawać urażoną divę. - Skandal! - znowu się zaśmiała. - Daj Pan chociaż sześć! - miło było powydurniać się z przyjacielem.

    An

    OdpowiedzUsuń
  81. Akane podniosła ręce do nieba i udała szloch.
    - No nie... Z takim modelem to ja nie mam szans... Dobra, biorę to pięć i pół - uścisnęła dłoń Tonego i złapała go zaraz pod ramię, przyspieszając kroku.
    - Plus jakieś fajne prezenty na święta, raz, raz Amigo, bo mnie już ciekawość zjada. Głowę mi tu zawraca jakimiś pierdołami, kiedy tam paczka czeka i stygnie! - posłała mu niewinny uśmieszek.
    - A właśnie! Co powiesz na małe psie przygody? Chciałam sprawdzić wodne umiejętności Vex, przydałaby mi się dodatkowa para oczu, no wiesz, zawsze raźniej i bezpieczniej - zaproponowała. Gdy chodziło o morskie fale nadal nie czuła się zbyt pewnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  82. - Hm? - spojrzała na niego z zadziornym uśmiechem. - Chyba śnisz, jestem pewna, że Twój prezent rozłoży mnie na łopatki - poruszyła zabawnie brwiami. Tony czuł presję, a to Ci dobre.
    Na pytanie przytaknęła mu głową.
    - Ciebie, zdecydowanie Ciebie - w danej chwili to Tony wydawał się najlepszym towarzyszem do takich zadań. - Nie tyle chodzi o pływanie, bo z tym sobie radzę, bardziej o... No wiesz, dodatkowa para oczu gdyby coś się działo. Skrzelaki i te sprawy - wzruszyła ramionami, przyznając jednoznacznie, że nadal się ich obawia. W wodzie nie miałaby z nimi szans, a tak byłby ktoś kto mógł pomóc lub biec po pomoc.
    - Zanim odważę się wejść tam sama... Może później będzie łatwiej z Vex, ale to jeszcze za wcześnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  83. Pytanie retoryczne? No to ją zastrzelił, nie żeby nie wiedziała, ale sam fakt, że musiała to wyjaśniać przyjacielowi był dość rozbrajający.
    - Oj Tony - zaśmiała się pstrykając go w ucho. - Przede wszystkim pytania retoryczne nie mają pytającego wydźwięku, bardziej zalatują sarkazmem, no wiesz... No co Ty? Doprawdy? - zaprezentowała, stosując przy tym odpowiedni ton, a na stwierdzenie prychnęła pod nosem.
    - Myślisz? Ja tam jestem pewna, pojebaniec z Ciebie jak nic - uśmiechnęła się do niego pod nosem.
    - Dzięki - spojrzała na niego wdzięcznie i posłała szeroki uśmiech by zaraz wejść do jego pokoju i zatrzeć ręce z udawanej niecierpliwości. Spodziewała się serio wielu prezentów, ale kiedy zobaczyła pudełko zastygła na chwilę. Wzięła je ostrożnie w dłonie i spojrzała na uroczą żabę, obejrzała dokładnie z jakimś takim wzruszeniem na twarzy, a kiedy dojrzała wianuszek zacisnęła usta.
    - Jaja sobie robisz... Piękne... - zaśmiała się i zaraz odstawiła prezent by skoczyć chłopakowi na szyję i mocno go przytulić. Ściskała go tak chwilę, by zaraz znowu dopaść do prezentu.
    - To będzie mój prywatny wspominek! Żabi wspominek! - znowu się zaśmiała i przejechała po żłobionej mapie palcami. Jakoś wykonania wcale jej tak bardzo nie obchodziła, sam gest mocno ją rozczulił, nie mogła napatrzeć się na prezent, a szeroki uśmiech nie schodził z jej buzi.
    - Bajowy prezent - spojrzała wdzięcznie na przyjaciela. - Dziękuję.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  84. Cieszyła oczy pudełkiem i wiankiem w środku, zaśmiała się nawet wspominając dzień, gdy zaplatali te kwiaty. Spojrzała na niego niedowierzając.
    - Naprawdę sądziłeś, że mogłoby mi się nie spodobać? - aż się zaśmiała pod nosem. - Uwielbiam prezenty ręcznie wykonane, to trochę tak jakbyś dawał mi część siebie - posłała mu kolejny uśmiech i zadowolona założyła włosy za ucho, po czym tyknęła blondyna w czubek nosa i krzywiła się lekko.
    - Tylko teraz mój prezent wypadnie przy tym naprawdę blado... Nadrobię na Twoje urodziny - zapewniła poruszając zabawnie brwiami. Szturchnęła go zaraz lekko w bok.
    - No dalej, dawaj, poćwicz na mnie pytania retoryczne, raz, raz Amigo. Zarzuć mnie nimi, czekam! - zatrzepotała teatralnie rzęsami. Czuła w kościach, że temat gryzł chłopaka.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  85. Spojrzała na chłopaka pytająco i zerkneła na wspomnianą mapę wyżłobioną w pudełku, zaraz zerknęła na tą chłopaka i usmiechnęła się delikatnie pod nosem. Dotknęła delikatnie pleców chłopaka i pogłaskała go po nich z szczerym uśmiechem na ustach.
    - Mnie się naprawdę podoba, nie musi być perfekcyjne - przyznała, a słysząc o drugim pudełku znowu lekko się zaśmiała, kręcąc głową.
    - No skoro tak to będziesz musiał zrobić jeszcze trzecie - spojrzała mu w oczy śląc zadziorny uśmiech. - Takie rzeczy lepiej wyglądają nieparzyście, a jestem pewna, że prędzej czy później wszystkie trzy zostaną zapełnione - przytaknęła sama sobie głową. - Te dwa następnę możesz dopieszczać ile tylko chcesz, zacznę Cię gonić dopiero jak w tym zabraknie miejsca - znowu się zaśmiała. - No i oczywiście nic na siłe, to tylko propozycja - zaznaczyła, bo nie chciała wymuszać na nim takich działań. Słów o Ryu już nie komentowała, ale na wspomnienie książki posłała chłopakowi tajemniczy uśmiech i znowu zaniosła się śmiechem, widząc jego zakłopotanie.
    - Tak, tak, rozumiem, ale nic nie zdradzę - udała, że zaklucza sobie usta.
    Kiedy rzucił to swoje pytanie retoryczne An zmrużyła oczy i zlustrowała go wzrokiem by ostatecznie zamrugać troche szybciej. Uchyliła usta, podniosła nawet lekko ręce, ale zaraz opuściła je z wraz z głośnym wydechem.
    - Jesteś w tym beznadziejny - przyznała bez ogródek. - To "doprawdy" wtrąca się raczej, gdy ktoś daje Ci oczywiste rady lub mówi coś oczywistego... A pierwsze było po prostu pytaniem. Na pytanie retoryczne musisz znać odpowiedź, coś jak... - przygryzła wargę, zastanawiając się przez chwilę. - "Zielona trawa? Och, to rzeczywiście niespotykane..." czy "Ktoś tu mnie bardzo lubi?" - poruszyła przy tym brwiami i założyła ręce na boki, udając stereotypowego cwaniaczka.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  86. Przekręciła lekko głowę i zaraz uśmiechnęła się lekko.
    - Dla Grimy? - wolała się upewnić, jednak zaraz przytaknęła chłopakowi. - No w takim razie jedno w zupełności mi wystarczy - przyznała z uśmiechem. - Widziałeś ją ostatnio? Bo ja nie od kiedy została w Terze... Wiem, że ćwiczyła z Gavem... - nawet ją ciekawiło co u goblinki słychać. Planowała przecież wrócić do Argaru, nie przepadała za swoim domostwem. No, ale jak to wspomniał Tony, lubiła przygody, więc pewnie jakąś właśnie przeżywała. Słysząc jego "doprawdy" rozłożyła szeroko ręce z wyraźnym zadowoleniem, już myślała, że załapał, ale... Ręce An znowu opadły.
    - Właśnie to zrobiłeś Tony... To było pytanie retoryczne - zaśmiała się pod nosem. - Jesteś wyjątkowo nietypową jednostką, trzeba przyznać - zaznaczyła wesoło i złapała go pod ramię, by pociągnąć w stronę swojego pokoju. Złapała jeszcze pod ramię swoje pudełko i szła dumnie przed siebie.
    - Już jestem ciekawa co wyląduje w nim jako pierwsze, oczywiście nie licząc wianuszka - przyznała z uśmiechem.

    An

    OdpowiedzUsuń
  87. - Hm... - zastanowiła się chwilę. - Zawsze możesz zostawić tu dla niej mapkę lub informację gdzie jej szukasz - zaproponowała. - Chyba właśnie tak kiedyś sobie z tym radzili... No i pisali listy - zaproponowała. - No i przekazać na przykład Rei, co ma jej powiedzieć gdyby przyszła - wzruszyła ramionami.
    - Ta, telefony były w takich chwilach bardzo przydatne, chociaż mówimy o Grime. Pewnie i tak swój by już dawno zgubiła - zaśmiała się delikatnie. Uwielbiała tą dziewczynę.
    Na wzmiankę o sylwestrze zerknęła na chłopaka zaciekawiona.
    - Serio? Jasne, chętnie się wybiorę - przyznała z uśmiechem i zaraz prychnęła pod nosem. - Zaproś, ale zaznacz kto idzie. Najwyżej odmówi - wzruszyła ramionami. - A jak będą broić to ich zostawimy samym sobie, zgubimy w burzy piaskowej i pobalujemy sami - pokazała mu język.
    Na upomnienie posłała mu wdzięczny uśmiech i lekko przytuliła się do ramienia chłopaka.
    - Będą tam tylko miłe wspomnienia, obiecuję - spojrzała mu w oczy. - Bardzo przyda mi się takie pudełko, pudełko żabiej radości - zaśmiała się delikatnie.
    - Dawaj pukiel włosów! Będę w tym pudełku urządzać czary! Mwahahaha! - udała mroczny śmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  88. - Myślę, że w takich sytuacjach warto mieć mimo wszystko plan, wyznaczyć sobie cele, gdzie jej szukać. To znacznie ułatwia sprawę. Tak spontanicznie to możesz sobie iść na spacer, a nie na poszukiwania - stwierdziła lekko wzruszając ramionami, zaraz jednak przytaknęła mu głową. Jasne, mógł też czekać.
    Słysząc o kolejnych zaproszeniach uśmiechnęła się szczerze.
    - Jasne, chętnie wybiorę się tam również z nimi - przyznała. Obecność brata swoją drogą, ale to ciężarna Morgana głównie podnosiła ją na duchu. An w towarzystwie czerwonowłosej nie czuła się tak wyobcowana w swojej sytuacji.
    Na entuzjastyczną reakcję i dźgnięcia zaśmiała się, próbując obronić się przed "ciosami".
    - No, zastanów się, to może być jedyna taka okazja - dodała rozbawiona i zaraz szturchnęła go ramieniem. - Sama sobie wezmę, jak będziesz smacznie spał, zakradnę się do Twojego pokoju - zatarła ręce robiąc minę niczym rasowa psychopatka, mówiła konspiracyjnym szeptem, ale zaraz wróciła do normy i znowu się zaśmiała.
    - Dobra, chodź... - pociągnęła Tonego do swojego pokoju z impetem otwierając drzwi i ruszając do jeden z szuflad swojej komody. Wyciągnęła z niej paczkę, prostokątna, zapakowana w papirus. Odwróciła się do chłopaka i wręczyła podarek.
    - Proszę bardzo - uśmiechnęła się szeroko. W środku mógł znaleźć księgę z Phyonix, z tamtejszymi tradycjami, drugą z Terry, dzieje Matteo I, od pierwszego przedstawiciela po obecnego, no i jeszcze trzecia, prosto z Slavit, ot przewodnik po najciekawszych miejscach w Mathyr.

    An

    OdpowiedzUsuń
  89. Kiedy złapał ją w objęcia zaśmiała się wesoło i zaraz zaczęła udawać, że się dusi, a odstawiona na ziemię odetchnęła z ulgą.
    - Ależ gdzie tam, tytul szurniętej przyjaciółki psychopaty rozbrzmiewa radośnie w moich uszach - udała wyniosły ton i zaraz znowu się roześmiała.
    Kiedy Tony zajął się rozpakowywaniem prezentu, ona skoczyła przygotować dla nich jakieś orzeźwiające napoje, a gdy wróciła usiadła obok chłopaka, stawiając ich szklanki na przyłóżkowej etażerce.
    - Jak je zobaczyłam, to od razu pomyślałam o Tobie, to jest te dwie, bo z Phyonix poprosiłam Natana aby coś znalazł, wiesz, wtedy z nimi nie poszłam - wyjaśniła z lekkim uśmiechem.
    Ochoczo przyjęła kolejnego tulasa i sama go objęła.
    - Cieszę się, teraz musisz je tylko przeczytać, a wtedy przyjdę do Ciebie z listą pytań - pokazała mu język. - No, albo po prostu pożyczę książki - przyznała i walnęła się na łóżko wygodnie, zsuwając buty z nóg.
    - Kompocik z suszonych owoców, nie wiem czy lubisz, ale polecam posmakować. Produkcja własna - pochwaliła się śląc mu pogodny uśmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  90. An poruszyła zabawnie brwiami.
    - Zadam takie, o których mogę godzinami słuchać - posłała mu szeroki uśmiech. Zamierzała na poważnie skorzystać z zaproszenia, zdecydowanie bardziej wolała usłyszeć o treści książek z ust przyjaciela niż siedzieć nad nimi i czytać je w samotności.
    Na komentarz o gospodyni zaśmiała się.
    - Raczej się nie nastawiaj, co nieco wynoszę z kuchni, ale do miana gospodyni domowej jeszcze mi daleko i tak po prawdzie to wcale mi nie spieszno - przyznała wzruszając ramionami i zaraz prychnęła pod nosem.
    - Kompocik zrobiłam już na święta, piło go wielu i chętnie, najlepszy po jedzeniu, wiesz, taki akcent na zakończenie, zaraz się wszystko lepiej w żołądku układa - przyznała z uśmiechem i sama wzięła pierwszy łyk.
    - Widzisz? Nie zatrute - zaśmiała się.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  91. — Co to za adrenalina, jeśli nic nie ryzykujesz? — zaśmiała się, zanim jeszcze zaczęła popisy. W swoim krótkim życiu zdążyła pokochać niewiele rzeczy, nie miała zazwyczaj większego wyboru. Pozwalała, aby wydarzenia działy się same, starając się po prostu utrzymać przy życiu. Dzięki temu została zabójczynią, szkoloną przez Mankrika. Mimo wszystko to jedno uczucie, bicie serca, gdy z tyłu głowy zdawała sobie sprawę z tego, iż przy jednym fałszywym posunięciu, zginie - właśnie to było niesamowite. Dawało dziewczynie poczucie władzy oraz kontroli. W takich momentach była prawdziwie wolna, niepodporządkowana jakimkolwiek ograniczeniom.
    Podeszła z uśmiechem schowanym za maską do blondyna. Zaraz jednak poczuła nutkę irytacji. Znowu ktoś musiał ją komentować, doradzać, myśląc, że wie lepiej od niej. Westchnęła.
    — Technikę doskonali się latami, jestem cywilizowana od sześciu, chyba — spojrzała na ten jego punkt, kręcąc głową. — Tamta cegła była luźna, mogłaby się osunąć, gdybym chciała ją wykorzystać, a następna bezpieczna byłaby zbyt daleko. Nie jestem zbyt wysoka jak widzisz — wskazała palcem na czubek swojej głowy. Onyx nie bez powodu chodziła zawsze na wysokich butach. Mimo muskularnej, jak na kobietę, postury, była wyjątkowo niska. Czasami miało to swoje zalety, ale podczas takich zabaw musiała być zazwyczaj bardziej ostrożna.
    Zaczęła iść przed siebie, podając mu torbę, w której były księgi.
    — Wiem, jestem niezła w tym co robię, dlatego to robię. I lubię — odpowiedziała, wracając do swojego uśmiechu. Teraz musieli już tylko wyjść z tego miasta, by potem w spokoju się rozstać.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  92. Nie starczy mu życia? No tak, zapomniała, że większość normalnie się starzała.
    — Ile lat żyją tacy jak Ty? Zanim umrą ze starości? — zapytała z ciekawości, bo dla niej to pojęcie było raczej odległe. Kiedyś sama przestanie się przecież starzeć, a ze świata żywych będzie mogła ją zabrać tylko jakaś tragiczna śmierć. Zaraz jednak ugryzła się w język, ponieważ mogło to nie być odpowiednie pytanie dla kogoś kogo zna od niedawna. Zaraz jednak się zaśmiała. Nie rozumiała czym jest spłuczka, ale pewnie musiała być czymś niezwykle wygodnym dla Argarczyków, skoro tak im tego brakowało.
    — Wodę można zagrzać, tylko cóż, wszystko kosztuje czas. Jak jesteś taki odkrywczy i mądry, zawsze możesz wynaleźć te rzeczy tutaj. Jak już poznasz ten świat. Będę trzymać kciuki, jak się zdecydujesz — odpowiedziała, zaraz wracając do zapisywania tego co życzył sobie we fraku. Była całkiem zadowolona, że zdecydował się na czarny. Będą do siebie idealnie pasować estetycznie. Sama nie nosiła nic innego poza czernią, jeśli chodziło o ubrania.
    — Czarny jest zawsze najlepszy – puściła do niego oczko. — Bale mają ciekawe i nudne części. Jak dobrze pójdzie, będziemy świadkami jakiejś bogackiej awantury, a to zawsze jest dobry kabaret. Lekcji mogę Ci udzielić w zasadzie, kiedy chcesz. Mam dość elastyczne grafiki w ciągu dnia — zaproponowała, kłaniając mu się wedle etykiety, na znak, że mogą zacząć chociażby teraz, gdyby oczywiście miał ochotę.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  93. Dziewczyna zapukała delikatnie do drzwi Tonego i wsunęła się do środka, by szybko usłyszeć jak ją wygania. Uśmiechnęła się pod nosem i zbliżyła do łóżka blondyna, by przysiąść sobie przy jego boku.
    - Niby za co? Nie masz mnie za co przepraszać. Trzymaj, musisz wziąć lekarstwa, później sobie pokwękamy - poleciał i podała mu tabletki oraz ciepłą wodę.
    - Będziesz musiał się przesunąć, muszę jeszcze odpoczywać i planuję wepchnąć swoje chude dupsko pod Twoją pierzynę - oznajmiła bezceremonialnie, śląc chłopakowi ciepły uśmiech. Nie miała nic przeciwko by chłopak się teraz dołował i marudził, była tu głównie po to by mógł się komuś wygadać.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  94. W pierwszej chwili wcale nie zamierzała wchodzić pod kołdrę, tak to rzuciła, przecież liczyła się z tym, że Tony będzie unikał teraz bliższego kontaktu, ale kiedy wcisnął się specjalnie pod ścianę, zsunęła buty i wpakowała mu się do łóżka. Nie naciskała na bliższy kontakt, po prostu usiadła po sąsiedzku, czekając na jego ewentualny gest.
    - Brzuszek? - spojrzała na swój płaski bebzon. - Swoją drogą, kiedyś się śmialiście, że jestem tak chuda, że widać kiedy połknę pestkę, a tu proszę. Fasolka może i nie jest dużo większa, ale i tak nawet jej nie widać - nie zamierzała skupiać się na przeprosinach.
    - Nam popsuli imprezę Tony, oni, nie Ty, oni są winni, nie Ty - szepnęła cicho, opierając głowę o zagłówek. - Przeprosiny przyjęte, wszystko wybaczone - uśmiechnęła się delikatnie i zerknęła na blondyna. - Dla mnie najważniejsze, że tu jesteś - przyznała z czułością w oczach.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  95. Uśmiechnęła się lekko do przyjaciela. Tak, racja, jeszcze trochę. Widząc jego gest nie miała nic przeciwko, nawet podniosła lekko materiał koszulki, ale widząc, że Tony rezygnuje, sama pogłaskała brzuch.
    - Teraz to po prostu świadomość, najdziwniej będzie jak zacznie się ruszać - posłała mu pogodny uśmiech.
    - Hm? - przekręciła lekko głowę na pytanie chłopaka, ale zaraz nią pokręciła. - Nie trzymają mnie żadne terminy, jeszcze zostaję, sama muszę nazbierać siły. Tacie przyda się pomoc, wiesz Shiya stara się ile może, ale teraz większość jest na jego głowie - wyjaśniła. On sam też był powodem, dla którego zamierzała zostać, ale tego w tej chwili wolała mu nie mówić. Miała odruch, by założyć mu włosy za ucho, ale zatrzymała się w połowie drogi.
    - Mogę? - zapytała, nie chciała się naprzykrzać. - Spokojnie, planuję tam trochę popracować, będziesz miał jeszcze wiele okazji na odwiedziny - puściła mu oko i wzruszyła ramionami.
    - Czy takie irracjonalne? Nie wydaje mi się... Irracjonalne byłoby, gdybyś otrzepał ręce i poszedł dalej, jakby nic się nigdy nie stało - stwierdziła, a na pytanie uniosła lekko jedną z brwi.
    - Przecież wiesz, że tego nie potrafię. Mam wgląd w wspomnienia, ale nie mogę ich wymazywać czy zniekształcać - szepnęła cicho. - Jakbym umiała to i tak bym tego nie zrobiła, przepraszam Tony - dodała spokojnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  96. Akane uśmiechnęła się na myśl o tej całej stopie.
    - Podobno tak się zdarza, tylko ciężko trafić w odpowiedni moment. Podobno jest to dość nieprzyjemne dla ciężarnej, ale myślę, że większość jest tym tak rozczulona, że zapomina o dyskomforcie - uśmiechnęła się nieco szerzej. Przytaknęła na słowa o rozpieszczaniu.
    - Będziesz jednym z jej ukochanych wujków - stwierdziła bez ogródek, bo chcąc nie chcąc młoda miała zapewnioną całkiem niezłą obstawę. Wychodziło na to, ze będzie najmłodsza z tegorocznych purchlaków, ale to jeszcze nic pewnego. Przecież wciąż jakaś ciąża mogła się przytrafić, poza tym, bliźniaki też niby miały być młodsze od Galana, a wyszło odwrotnie.
    Poprawiła mu te włosy i posłała kolejne ciepłe spojrzenie.
    - Tony, nie mam Ci czego wybaczać... Przechodziłam podobną sprawę z Natanem, a i tata mi z czasem sporo opowiedział... - zerknęła w sufit i westchnęła. - Vievienne też nie oszczędzała... - wzruszyła ramionami i wróciła wzrokiem do przyjaciela. - Cieszę się, że w ogóle mogę przy Tobie siedzieć - przyznała z łagodnym uśmiechem. Słysząc prośbę nawet nie czekała na wyjaśnienie, od razu przysunęła się do niego i rozłożyła ręce, co by mógł się w nią wtulić.
    - Też bardzo chciałabym Cię przytulić - przyznała, ale kiedy się w nią wkleił nie osaczała go za bardzo ramionami, głaskała jedynie delikatnie ramię, ręką którą trzymała od strony pleców Tonego.
    - Nie czuj się zobowiązany, tak jest dobrze, możemy sobie nawet pomilczeć - zapewniła spokojnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  97. Ciężko było nie wyczuć emocji Tonego, An miała wrażenie, że jego strach rozchodzi się po całym pomieszczeniu i gęstnieje, wisi niczym zupa krem w powietrzu.
    - Tak, właśnie, przestań... - przestała go głaskać i zerknęła na blondyna. - Tony przestań, nic na siłę, mogę siedzieć obok, mogę siedzieć na krześle, możesz mnie przytulać, ale nie rób tego na siłę. Nie poczujesz się lepiej w ten sposób. Oni Cię zmusili... Nie rób sobie tego, proszę - spojrzała na niego z troską i chociaż chciała przetrzeć mu policzki, to w ostatniej chwili się powstrzymała. Nie odsuwała się od niego, chciała by sam to zrobił, ewentualnie by przy niej mimo wszystko został, ona po prostu była obok.
    - Ty wiesz, ja wiem, ale w głowie zostają odruchy. Pozbywamy się ich powoli, etapami... Jak... - chciała mu to jakoś zobrazować. - No wiesz, kawałek po kawałku, ale wyrywamy cały problem, z korzeniami... Bo jak tak szarpniesz i pozbędziesz się przesadnie szybko, to zawsze jakiś korzonek zostanie i z czasem znowu wykiełkuje - westchnęła ciężko. Zmrużyła oczy... Cóż za porównanie...

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  98. Uśmiechnęła się słabo, gdy w końcu podjął decyzję, ale pierwszy cios w ścianę przyjęła z lekkim dreszczem na plecach. Tony miał w sobie ogromne podkłady złości... Zacisnęła palce na jego pościeli.
    - Tony ... - zaczęła przy kolejnym uderzeniu, ale chłopak chyba się na tym mocno zafiksował. An zmarszczyła lekko czoło. - Tony! - uniosła się lekko. - Są inne sposoby! - zrugała go i usiadła tak, by móc spojrzeć na jego dłoń, ale ten zaczął przepraszać. Spojrzała na niego pytająco. Nie jej? Przecież nie czuła się winna... Miała ochotę go złapać, przytrzymać, uspokoić, ale... Cholera, no przecież w ten sposób wywołałaby jeszcze większą panikę! Siedziała wiec przy nim, siedziała i słuchała tych żali, żali do samego siebie. Zacisnęła usta, hamowała się z całych sił by teraz nie powiedzieć czegoś nieodpowiedniego, udało się, a kiedy znowu się obwinił wzięła kilka głębszych oddechów i pokręciła spokojnie głową.
    - Ich wina, nie Twoja, tylko ich i tych sztuczek, które zaplanowali... - chciała trochę zająć jego myśli. - Mieli coś na Morganę, byli w stanie osłabić jej zasięg, jestem pewna, że mieli też coś na Ciebie - wyznała. - Może nawet na kilku z nas, planowali to Tony, byli przygotowani. My przyszliśmy się tam tylko bawić... Nikt nie byłby przygotowany na coś takiego - nadal patrzyła na niego z troską w oczach.

    OdpowiedzUsuń
  99. Patrzyła na niego smutno, znowu czuła tą cholerną niemoc, westchnęła ciężko i wstała z łóżka, by ruszyć do stoliczka, na którym leżały świeże opatrunki. Wróciła do Tonego.
    - Daj... Zabrudzisz wszystko krwią jak to tak zostanie - wyciągnęła rękę po dłoń blondyna, miała zamiar mu ją prowizorycznie opatrzyć. Słuchała go z nieco zaciśniętymi ustami, a kiedy skończył mówić, spojrzała mu w oczy.
    - Nie jest mi smutno dlatego, że mnie odepchnąłeś, nie czuję się niczemu winna Tony. Smutno mi, że musisz przez to wszystko przechodzić, że zrobili Ci coś takiego, że do tego doszło, tak... Z tego powodu wszystkim jest przykro, ale nie dodawaj sobie własnych wersji. Nie chcę mówić w imieniu Rei, czy Ryu, chociaż miał tu przyjść z ciepłymi napojami, więc będzie mógł sam powiedzieć, ale... - znowu westchnęła. - Nie cierpimy przez Ciebie, źle to wszystko odbierasz - przyznała spokojnie. - Racjonalnie patrząc, gdybyś umarł to myślisz, że ja nie byłabym smutna? Rei nie miałaby problemów, a Ryu spał spokojnie? Byłoby jeszcze gorzej, Tony, przecież wiesz... - spojrzała na niego z ciepłym uśmiechem. - Może i w danej chwili tego nie widać, ale wszyscy jesteśmy naprawdę szczęśliwy, że przeżyłeś, że... że po prostu tu jesteś - wyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  100. Akane posłała mu mimo wszystko ciepły uśmiech.
    - Głowa i serce potrzebują czasu, przepracowania problemu czy jakoś tak - wzruszyła ramionami po czym zaśmiała się delikatnie. - Gdyby nie te emocje to ciężko byłoby się połapać komu na Tobie zależy, a komu nie - zauważyła pogodnie. - Poza tym, to bardziej koloryzowanie, wiesz, czujesz się fatalnie i wszystko widzisz w czarnych kolorach. Tyle, że to nic dziwnego Tony, nie po takich wydarzeniach, nie po tak krótkim czasie. Pozwól sobie na te doły, byle nie za długo - skończyła owijać jego rękę i delikatnie ją poklepała. - Jak to mi tata kiedyś powiedział, bez dołów nie byłoby się od czego odbić by wlecieć w górę - puściła mu oko. Na zapewnienie co do zabicia zagryzła lekko zęby i kiwnęła głową. Szczerze, nie wpadło jej to nawet do głowy, nie sądziła by Tony posunął się do takiego kroku, ale... Zapewnienie uspokoiło niepokój, który właśnie zawitał w sercu. Na wzmiankę o Ryu machnęła ręką.
    - Nie przejmuj się naszymi krzykami, dobrze wiesz, że przyjaciele czasem na siebie krzyczą. Czasem trzeba, czuję, że nie do końca jest ze mną szczery, ale teraz przynajmniej wiemy na czym stoimy... - skrzywiła się lekko. - I tak dobrze to wszystko znosi, więc nie zamierzam się czepiać - podsumowała by zaraz posłuchać o poranku. Uśmiechnęła się pod nosem.
    - Może gdybyś z nim porozmawiał to nie siedziałby aż tyle? - zaproponowała. - Ze mną rozmawiasz i ... bez urazy, ale nie zamierzam się tu kisić, spokojnie. Zamierzam Cię odwiedzać, pogadać, pobiadolić i iść robić swoje - wyjaśniła mu z uśmiechem. - Mam co robić, bez obaw - uśmiechnęła się jakoś tak błogo - podobno jestem jak szampan - zaśmiała się pod nosem. - No wiesz, nie do zniesienia w przesycie - wyjaśniła wspominając te kilka godzin spędzonych z Gavem i zaraz wróciła wzrokiem do oczu Tonego. - Tak więc bez obaw, potorturuję Gava, spenetruję wyspę... - przerwała, gdy wtrącił coś o Lotku.
    - Och, jasne! Nie ma problemu, codziennie zabieram Vex na mały patrol. Tata robi mały spis produktów, które możemy pozyskać z wyspy. Mamy już tartak, mamy gospodę, czas trochę rozruszać handel - uśmiechnęła się szerzej. - Chętnie zabiorę Lotka ze sobą, Vexa uwielbia towarzystwo - przytaknęła sobie głową. Już widziała te harcujące zwierzaki, uśmiechnęła się na samą myśl.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  101. An uśmiechnęła się kącikiem ust.
    - No to akurat się nie dziwię, że miał tego dość - przyznała. - Spróbuj z innymi tematami, zapewniam, że wtedy będzie Wam rozmawiało się przyjemniej - uśmiechnęła się nieco szerzej. Nie komentowała już tematu żarcia się, bo nie widziała w tym specjalnie sensu. Pokiwała jednak głową, gdy wspomniał o powietrzu, no tak, zdolności go zawiodły, ale...
    - Wiem, dziwne uczucie, miałam podobnie na spotkaniu z tym całym Pierunem, czy jak mu tam. Ten jego wisiorek blokował mój piasek i... No to było dziwne - przyznała, krzywiąc się lekko. Takiego rodzaju blokady jeszcze nigdy nie czuła. Posłała kolejny uśmieszek, gdy nie zgodził się z szampanem, jednak wyznanie wlało w jej serducho przyjemne ciepło.
    - Też Cię kocham - przyznała cicho patrząc na przyjaciela odrobinkę wzruszona, zaraz jednak zaśmiała się.
    - Wiesz, zawsze mogę być samoróbką, taki bimber z bąbelkami - zaproponowała wciąż rozbawiona i położyła się na boku, twarzą do Tonego, jednak w niewielkiej odległości.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  102. Naprawdę żyli tak krótko? Pomyślała, że musiało to być strasznie przygnębiające. Umrzeć tak, bez przeżycia chociażby jednego stulecia. Musieli naprawdę śpieszyć się ze swoimi życiami, jeśli chcieli wyciągnąć z niego jak najwięcej. Może dlatego wszyscy tutaj byli tacy chutliwi? Gdzieś kiedyś czytała przecież, że krótkożyjące rasy muszą rozmnażać się jak króliki. Nawet mu trochę współczuła. Zaśmiała się jednak, kiedy się ukłonił. No tak, oni nie czuli żalu z tego powodu. Nie wiedzieli co tracili, prawda?
    — Mam nadzieję, że sama ich doczekam podczas mojego pobytu tutaj — puściła mu oczko. Zaraz jednak pokręciła głową.
    — Wybacz, jednakże, pierwszy taniec na otwarcie jest obowiązkowy, na szczęście banalnie prosty, jakbyś szedł na spacerek, a inne, cóż, ja uwielbiam tańczyć, więc jeśli chcesz zwiedzić magnacką bibliotekę, za którą możnaby kupić Polszę, musisz pójść ze mną na jakiś kompromis. Nie będę co prawda wymagać, abyś był tak dobry jak moi bracia czy feniksy, ale cztery tańce musisz mi podarować. Pozwolę nawet na małą kradzież — wyciągnęła ku niemu rękę w celu zawarcia ‘’przymierza’’.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  103. — Ryzykowanie czymś nieważnym to nie ryzyko, a najlepsza adrenalina jest wtedy, kiedy stawiasz wszystko na szali. Uczeni mają swoje głupie książki, bogacze złoto, a ja swoje siebie. Jak umrę nie będę mogła zabijać — wyjaśniła. Była tylko głupim łotrem, a przynajmniej za taką wzięłaby ją większość, a na koniec dnia, to ona ukardła uczonym ich cenne księgi, z pomocą, nie dla siebie, ale jednak, kradła cudze złoto i pozostawała żywa. Ryzykując najwięcej, zyskuje się najwięcej. Tak przynajmniej myślała. Cmoknęła, gdy zaczął mówić o kalkulacjach.
    — Własnie o te kalkulacje chodzi. Możecie wszystko liczyć w głowie, ale do takich wspinaczek to się nie sprawdza. Liczą się mięśnie i szybkie myślenie. Ty masz swoje powietrze, które załagodzi Twój upadek, gdyby osunęła Ci się skałka w trakcie myślenia, a ktoś taki jak ja? Bez treningu dla ciała? Ten jego mózg zaraz by mu się rozkwasił. Te wasze anatomie i fizyki dla mnie są tylko mądrym nazywaniem czegoś, co ja robię bez myślenia. Dla mnie, to ja jestem mądrzejsza. Bynajmniej w takich rzeczach — pokiwała głową, na potwierdzenie swoich słów. W końcu była święcie przekonana o wszystkim co mówiła. Może i była urodzona pod ciemną gwiazdą, ale akurat kłamstwem parała się bardzo rzadko. Westchnęła. A jednak czas na kłamstwo.
    — W Polszy nie znam nic interesującego. Rasistowskie miasto bez fajnych atrakcji. W Slavit jest kasyno, hazard, alkohol, muzyka i arena walk. Jest też burdel. Tutaj pokazałam Ci już bibliotekę, targi mają nudne. W Slavit dają najdroższe, najlepsze towary, które każdy może kupić. Polecam kasyno osobiście. Może Twój mądry łeb wygra trochę złota — zaproponowała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  104. — Życie to coś po czego stracie stracę wszystko. Bez pieniędzy, bez ręki, oczu, dalej będę tym kim jestem, jakoś sobie poradzę, będę mieć swoich ważnych ludzi, ale co mi zostanie po śmierci? Pustka. Chodzi o to uczucie, gdy wiesz, że jeden błąd kosztuje Cię wszystko co kochasz — wyjaśniła, bo znowu nie została zrozumiana. Na bogów, Argascy mężczyźni naprawdę nie potrafili zrozumieć ani jednego jej zdania. Czuła się bezradna w ciągłym tłumaczeniu dokładnie tego co miała na myśli. A niby Tony był taki mądry. Bzdura. Przynajmniej dla niej.
    — Tony, rozumiem Twoją radę, ale postaw się na moim miejscu, czuję się przy was jakby moje kompetencje non stop były podważane, jestem od małego szkolona do takich rzeczy, badam każdy skrawek terenu pod każdym względem, nawet teraz. Gdybym mogła zrobić tak jak mówisz, zrobiłabym to, ale była luźna struktura. Nie widać tego z oddali, ale z bliska już tak. Mogłabym spaść. Ja was nie pouczam o wasze umiejętności, w których wy jesteście lepsi, zostawcie moje kompetencje, bo tam skąd ja pochodzę, takie słowa to tak jakbyś pluł mi w twarz. Uszanuj moje zwyczaje — powiedziała, zatrzymując się na chwilę. Naprawdę miała dosyć tych wszystkich tłumaczeń, rad, pouczeń. Czym sobie zasłużyła na takie traktowanie? Przecież chciała sprawić mu przyjemność, a on próbował wmówić jej ponownie, że to on ma racje.
    — Może rozumiemy swoje intencje inaczej, inna kultura, inne zasady, ehh… w dupę w tym wszystkim. Z kobietami jest jakoś łatwiej — westchnęła uśmiechając się lekko pod maską.
    — W Polszy tak, najciekawsza rzecz — skomentowała i poszła za nim. W sumie, sama przejrzałaby co ichniejszy kowal ma na sprzedaż. Może znajdzie jakąś ciekawą broń. Ruszyła za nim bez słowa.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  105. Akane pokręciła głową.
    - Nie mówię, że Ty masz wymyślać, po prostu być troszeczkę bardziej otwarty na coś poza "przepraszam" - wyjaśniła mu z lekkim uśmiechem. Na profanację uśmiechnęła się pod nosem.
    - To już chyba zależy od osoby - przyznała z delikatnym śmiechem. - Czasami wybucham jak ten cały bąbelek - zauważyła. - Zależy jak leży - podsumowała, bo sama nie uważała, że wybucha często i z byle powodu, ale dla niektórych mogło to tak wyglądać. Na wzmiankę o hormonach westchnęła cicho, ale zaraz uśmiechnęła się czule do chłopaka, po czym spojrzała na jego dłoń przy swoim brzuchu.
    - Tak, te podobno potrafią namieszać, chociaż w moim przypadku sama Fasolka lubi mieszać - spojrzała w oczy przyjaciela. - Zaczęłam widywać duchy, wiesz? Młoda... No podsyła mi czasem towarzystwo. Ostatnio nawet tatuś ją wkurzył, charakterny ten nasz bobas... - uśmiechnęła się jakoś tak przyjemnie i sama pogłaskała brzuch. - Lubi kiedy jesteśmy w komplecie... z Gavem znaczy - dodała cicho, nadal się uśmiechając.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  106. Uśmiechnęła się, gdy postanowił się z nią nie kłócić. Teraz pozostało go pouczyć podstaw dworskich tańców i już miała partnera do zabawy! Po prostu cudownie.
    — Spokojnie, zaraz pokaże Ci podstawy, nie będę zmuszała Cię do niczego trudnego, także odcisków się nie boję i innych razów. Zresztą sam nazwałeś mnie masochistką — puściła do niego oczko.
    — Szczerze nie wiem. Feniksy żyją bardzo, bardzo długo, ale każdy umiera w swoim czasie, zwiastując narodziny nowego. Ale tata jest nieśmiertelny, więc, albo umrę ze starości w dalekiej przyszłości, albo nigdy, o ile ktoś mnie nie zabije. Ciężko stwierdzić. Ale nieśmiertelność jest raczej genem dominującym — wzruszyła ramionami. — Dla długowiecznych czas płynie trochę inaczej w głowach. W Mathyr jest kilka długowiecznych ras i nie czują się znużeni, moi rodacy też. Ale po tacie czasami widzę, że boi się, że kiedyś zostanie sam — wyjaśniła podchodząc do niego. Podała mu rękę.
    — Masz ochotę nauczyć się tańca otwierającego? Zapewniam, że jest banalnie prosty — zaproponowała, uśmiechając się do niego.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  107. An zastanowiła się chwilę, unosząc oczy do sufitu i lekko wydymając usta.
    - Dziwne? Takie... No niby wiesz, że coś takiego istnieje, przecież kocham typa, który włada tymi całymi duchami, ale... Jak widzisz na własne oczy to jest inaczej. Nawet ciężko się skupić na ich wyglądzie... Wszystkie obserwacje ulatują z głowy, po prostu skupiasz się na tym kogo widzisz... - przyznała nieco rozbawiona. - Chociaż to pewnie zwykły początek, z czasem zwrócę uwagę na inne szczegóły - wysnuła teorię, śląc przyjacielowi lekki uśmiech. Na wspomnienie dziecka i przebywania z rodzicami lekko się skrzywiła.
    - Przepraszam, to pewnie nie jest najlepszy temat dla Ciebie - zauważyła. Tony jednak był kimś z kim serio mogła sobie na spokojnie porozmawiać, mogła się zachwycać czym chciała i kręcić nosem na co chciała, nie było tu zazdrości o to kogo kocha, a kogo nie, nie oceniał jej krytycznym okiem, po prostu wymieniali się opiniami. Kiedy wypomniał to darcie kotów dziewczyna wzruszyła ramionami.
    - Może, chociaż mam wrażenie, że już jest troszkę lepiej w tym temacie... Pewnie kwestia czasu - dodała trochę smętniej. Zaczynała powoli przyzwyczajać się, że w tej relacji prędzej czy później nastąpi zgrzyt. Zamyśliła się na chwilę i wróciła na ziemię dopiero słysząc prośbę blondyna.
    - Jasne, poczekaj, zaraz znajdę - wstała powoli by ruszyć do szafki z lekami i poszukać czegoś przeciwbólowego.
    - Nie będą gryzły się z tym co już dostałeś? - zapytała zerkając na Tonego podejrzanie. Wyczuje gdyby ściemniał, a jak coś jej zaśmierdzi to zapyta Ryu, czy innego obecnego domownika.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  108. Akane rozejrzała się, ale ostatecznie wzruszyła ramionami.
    - Jeszcze nie do końca to rozpracowałam. Mam wrażenie, że w emocjonalnych momentach po prostu widzę więcej, a Fasolka... Cóż, potrafi nasłać ducha nawet bez mojej wiedzy czy ingerencji - wyjaśniła, bo nie czuła by miała w tym temacie jakąkolwiek kontrolę. Na prośbę co do szczegółów uśmiechnęła się pod nosem i przytaknęła głową.
    - Jasne, jeżeli tylko sytuacja mi na to pozwoli - zapewniła i zaraz spojrzała po przyjacielu uważniej.
    - No dobra, daj mi chwilę... - poprosiła i ruszyła do wyjścia by wystawić głowę za drzwi. - Ryu?! - krzyknęła w eter. - Ktokolwiek? - dodała i dostrzegła Rei kukająca zza rogu. - O hej... - powitała kobietę uśmiechem po czym dowiedziała się wszystkiego co do leków, by zaraz wsunąć się znowu do pokoju i podać lekarstwa blondynowi.
    - Możesz je śmiało łyknąć - zapewniła z ciepłym uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  109. Podała leki przyjacielowi i spokojnie go obserwowała, a kiedy wspomniał o własnym samopoczuciu posłała mu delikatny, ciepły uśmiech.
    - Fakt bycia w ciąży nie zwalnia mnie od życiowych przykrości Tony, dobrze wiesz, że w tej kwestii nie bardzo mamy wpływ na wydarzenia - zauważyła i puknęła go jednorazowo palcem w czoło. Zawsze był tak twardo chodzący po ziemi, a teraz... Dziwnie patrzyło się na niego i słuchało, ale była w stanie zrozumieć, że po tak dużej traumie ciężko pozostać takim samym. Dziewczyna spojrzała na Lotka i na pieszczoty jakie zwierzak otrzymywał z pogodnym uśmiechem. Fajnie, że mimo młodego wieku trwał tak ufnie przy swoim panu.
    Na pytanie pokiwała głową.
    - Myślę, że będzie łatwiej, ale potrzeba do tego dużo czasu, powoli do przodu. Nie ma co rzucać się na wiatr - dodała i zerknęła na drzwi, które właśnie otworzył Ryu. Na wyjaśnienie chłopaka tylko kiwnęła głową. No tak, dzieci rządziły się własnymi prawami, szczególnie tak małe. An również pokręciła głową.
    - Też podziękuję, napój w zupełności wystarczy - zapewniła i sięgnęła jeden kubek by zaraz upić odrobinę płynu.
    - Plus jest taki, że już wcześniej wiele nie rozumiałeś, teraz jest po prostu więcej, ale wiesz... Jak to sam powiedziałeś, możemy to rozpracowywać razem. To co musisz sam ogarniesz sam, ale to w czym mogę Ci pomóc, chętnie pomogę - zapewniła śląc kolejny łagodny uśmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  110. An przytaknęła tylko Ryu, przyswajając informację, wątpiła by siedziała tu aż tak długo by zgłodnieć, ale może... kto to wie.
    Rzuciła przyjacielowi wymowne spojrzenie, gdy zaczął z tym gdybaniem, na szczęście Tony urwał w połowie i sam zauważył swój błąd.
    - Bez sensu - przytaknęła mu głową. - Ale i tak wszyscy to robimy, gdybamy, szczególnie gdy nam coś nie wychodzi, gdy spotyka nas coś złego - wzruszyła ramionami. Sama też tak robiła i w sumie nie znała osoby, która tak po prostu by przyswoiła fakt, że coś nie poszło i szła dalej. No dobra, może jedną znała, ale w sumie nie miała pewności.
    Milczała chwilę słysząc o poziomie strachu, ale na pytanie o Natana otworzyła trochę zdziwiona oczy.
    - Jak wyciągnęłam? Miałam w tym raczej znikomy udział, chyba najwięcej zrobiła Morgana i... To moja opinia, ale... Nie lelkała się nad nim, a jednocześnie pozwoliła się wygadać, tak to przynajmniej wyglądało z mojej strony - stwierdziła. - Ja... cóż, po prostu byłam, jak chciał pogadać to siadaliśmy i rozmawialiśmy, nawet o pierdołach. Tata chciał mu pokazać, że to co zaszło nic nie zmienia, nie w naszym postrzeganiu jego osoby, bo oczywiście w nim samym zmieniło się sporo, ale... No tego chyba nie muszę Ci tłumaczyć... - westchnęła. Miała pewność, że i w Tonym zajdą zmiany, pytanie brzmiało jakie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  111. Akane obserwowała spokojnie przyjaciela. Czuła jak bardzo przeżywa swoją sytuację, nawet jego własne ciało zdradzało go w tej kwestii, dygotał i wyraźnie nie miał nad tym panowania. Właśnie dlatego, gdy usłyszała pytanie, otworzyła szerzej oczy. Chciał wyjść? To dopiero szok... Milczała chwilę, a blondyn zaraz sprostował co ma na myśli, ale mimo to w oczach An był to dość spory krok.
    - Jasne, że wyjdę - odpowiedziała. - Tylko na spokojnie, dobra? Jak poczujesz, że cokolwiek jest nie tak to mów... Wiem, że i ja poczuję, ale mimo wszystko wolałabym uniknąć jakiś komplikacji - poprosiła go i wstała powoli, by posłużyć mu za ewentualną podporę. W sumie, mieściła się prawie pod jego pachą więc nadawała się do tego prawie idealnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  112. Akane spojrzała na przyjaciela z lekkim politowaniem w oczach i rozbawieniem.
    - Jakby Ci się odwidziało, jakbyś źle się poczuł - wyjaśniła co miała na myśli. - Posiedzimy tyle ile będziesz miał ochotę, jak wychylisz nos i postanowisz wrócić to tak zrobimy, dla mnie to nie problem - zapewniła z lekkim uśmiechem. Przytaknęła mu głową, gdy usłyszała gdzie zmierzają po czym powolutku zaczęła go prowadzić w stronę wyjścia.
    - Tylko na ganek, Ty tu rządzisz - puściła mu oko poprawiając nieco chwyt, co by trzymać go pewniej w razie gdyby miał zacząć fikać. - A jak książki ode mnie? Kiedy moje czytanki i opowiadania? - zagadnęła co by zająć myśli chłopaka.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  113. Akane zacmokała pod nosem i pokręciła głową.
    - No pięknie, te bardziej wartościowe zabezpieczył w bazie, a gorsze wrzucił pod pryczę - znowu zacmokała, ale zaraz delikatnie zmierzwiła włosy przyjaciela i puściła mu oko.
    - W razie gdyby nie były to coś zaradzimy. Szkoda, że nie dałeś znać wcześniej, tata cofnąłby ich czas i znowu byłyby suche, wodą nigdy nietknięte, ale tak, wiem, były ważniejsze sprawy - przytaknęła mu, zanim jeszcze cokolwiek powiedział. Pomogła blondynowi usiąść i sama zajęła miejsce obok po czym zuchwale wciągnęła świeże powietrze. Prychnęła pod nosem na wzmiankę o robótkach dla Gava.
    - W danej chwili cieszę się, że w ogóle przy mnie jest - przyznała. - Że się angażuje i już nie zgrywa - dodała z łagodnym uśmiechem. - Sama nie wiem ile jeszcze tu wytrzymam, ale myślę, że na akcesoria jest jeszcze czas. Poza tym wydaje mi się, że to powinna być jego własna intencja. Jeżeli rzeczywiście pójdzie w ślady taty czy Melio, fajnie, super nawet, a jeżeli nie to ogarniemy dodatki w inny sposób - wzruszyła ramionami. Nie czuła się zobowiązana by nakładać na bruneta takiego rodzaju przysługi.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  114. Akane zaśmiała się pod nosem i przytaknęła głową, pozwalając by Tony "wyjaśnił" jej to wszystko.
    - Tak, zupełnie to przekręciłam - rozbawił ją tym, że wziął te słowa na poważnie. Pozwoliła by oparł się o jej ramię i sama delikatnie oparła swoją głowę o tę jego.
    - Nie oczekuję, że się domyśli. Jak osobiście poczuję taką potrzebę to mu dam znać, ale chwilowo... No... Jeszcze trawię fakt, że w moim brzuchu rośnie Fasolka - przyznała z cichym westchnięciem. - No i... Troszkę się boję? Nie chcę za dużo już teraz planować... - przyznała. - To wczesny etap Tony, nie mam pewności, że... No że nie poronię - dodała ciszej. Mimo wszystko ostatnie doświadczenie utkwiło dziewczynie w pamięci. Na wzmiankę o Ryu lekko się skrzywiła.
    - Proszę, przestań stawiać ich w tej sytuacji obok siebie... Gave jest ojcem, Ryu nie ma z tym związku - poprosiła z cięższym westchnięciem, a na ostateczne stwierdzenie zaśmiała się delikatnie i troszkę mocniej w niego wtuliła, na kilka sekund.
    - Tylko nie z antresolą - rzuciła żartobliwie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  115. Sama zacisnęła usta, gdy zadał to niedokończone pytanie. Jakoś tak automatycznie pogłaskała się po brzuchu by ostatecznie uśmiechnąć się lekko do przyjaciela.
    - Tak, żeby urosła - przyznała. Czułaby się okropnie, gdyby coś stało się temu dziecku przez jej własne niedbalstwo czy jakieś niedopatrzenie. Pokręciła głową na przeprosiny.
    - Nic się nie stało. W tej sytuacji to chyba dość normalne pytanie - przyznała i przytaknęła głową na słowa o stabilizacji i późniejszym zwiedzaniu.
    Kiedy mówił o wybielaniu znowu westchnęła.
    - Wiem, że nie miałeś w tym złych intencji, ale to ciągłe zestawianie ze sobą tej dwójki... Po prostu już jestem tym trochę zmęczona - przyznała szczerze i parsknęła śmiechem w odpowiedzi.
    - Chyba sobie żartujesz - prychnęła. - Baldachim musi być koniecznie! - udała obruszenie. - To dziecie ma opływać w luksusach! Jedwabie i najdroższe skóry - pokazała chłopakowi język i zaśmiała się rozbawiona.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  116. "Sama to na siebie zrzuciłaś" zabrzmiało w uszach nieprzyjemnie. Nie, nie sama, nie prosiła się o to i nigdy nie była w tym sama. Podniosła głowę i posłała słaby uśmiech blondynowi.
    - Przepis na miłość brzmi jak banał, wykres do szczęścia, setki liczb - zaśpiewała, bo w danej chwili ta konkretna piosenka wpadła jej do głowy. - I wciąż miłosnych ksiąg almanach, mówi mi jak mam tańczyć z tym - spojrzała na niego czule i posłała szerszy uśmiech.
    - A ja... Uwielbiam kiedy czytasz mi - pstryknęła go lekko w nos. - A Ty... cokolwiek mówisz pięknie brzmi - zakończyła i znowu zmierzwiła lekko włosy przyjaciela.
    - Och, jak wypinać to spoko, byle nie były na stałe, ale zwykła też wystarczy - zapewniła z wesołym uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  117. Ennis była właśnie po porannej kąpieli i swoim surowym śniadaniu, gdy idąc w stronę gospody dostrzegła znajomą blond czuprynę na jednej z domowych werand. Tony z nosem w książce sączący napój, hah, co za ciekawy widok. Heimurinka miała cichy chód, poza tym celowo nie chciała zwrócić uwagi chłopaka, więc zbliżyła się bardzo ostrożnie i oparła łokcie o barierkę przy drewnianej konstrukcji. Nie wchodziła na sam ganek, ale posłała chłopakowi subtelny uśmiech, gdy ten w końcu ją dostrzegł. Spiął się wyraźnie, z daleka byłoby to nawet widać.
    - Hej - odpowiedziała na powitanie i zerknęła na książkę, którą trzymał w dłoniach. - Mhm, kręcę - przytaknęła mu głową i zaraz spojrzała na niego pytająco. - Hm? Kiepski? - udała, że nie bardzo rozumie o co chodzi. - Ach, gadasz... - machnęła ręką lekceważąco. - Co czytasz? - zapytała ze swoim uroczym uśmiechem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  118. Akane zaśmiała się.
    - "Brzmi jak banał" - powtórzyła słowa piosenki. - Tylko tak łatwo brzmi, a nie jest łatwa - pogroziła mu palcem przed nosem i zacmokała. - Oj, oj, ktoś tu chyba rozleniwił głowę. No, ale zgonimy na leki - puściła mu oko i przytaknęła mu głową, dalej rozbawiona.
    - Możemy czasem czytać książki, czasem bajki, na co przyjdzie nam ochota - zaproponowała takie rozwiązanie i tym razem to ona delikatnie ułożyła głowę na jego ramieniu.
    - Serio je spisałeś? Świetna sprawa, to taki trochę biały kruk, artefakt łączący ten Świat z naszym... Chociaż - rozejrzała się dookoła. - Chyba coraz bardziej czuję, jakby to ten był nasz - przyznała z lekkim śmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  119. Wysłuchała jego słów, krzywiąc się przy tym. Prychnęła ze śmiechem wystawiając język.
    – Dobrze, dzisiaj Ci tylko pokaże, ale i tak zrobimy lekcje z Tobą jako uczestnikiem przed balem. Książki mają swoją cenę, Panie Molu Książkowy — posłała mu zadziorny uśmieszek, po czym pędem przeskoczyła na środek pokoju, ustawiając się twarzą do blondyna. Jedną rękę wysunęła w bok. — Tutaj się trzymamy delikatnie za rękę — wyjaśniła, drugą dłonią uderzając o udo. Zaczęła iść przed siebie w rytm, co trzeci krok delikatnie się skłaniając.
    — Tata akurat znajdzie sposób żeby spędzić z mamą wieczność. Chociaż i tak feniksy są najbardziej długowieczną rasą w Mathyr. Wolałabym też mieć nudne życie. Ciekawe życie pośród monarchów zazwyczaj kończy się tragicznie dla poddanych, albo rodziny. Ale za to Tobie życzę długiego dla waszych standardów życia, pełnego szczęścia i nowych odkryć — cały czas pokazywała mu taniec. Naprawdę nie był skomplikowany. Polegał przede wszystkim na rytmicznych krokach, czasami oddaleniu się od siebie, czy paru obrotach. Gdy zakończyła, stanęła przed nim.
    — Tego się chyba da nauczyć, hm?

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  120. — Tony, nie wiem jak w waszym świecie, ale tutaj kobiety dalej bardzo często muszą o wiele ciężej pracować na połowę uznania, jakie przypada mężczyznom. Może dlatego, kiedy mężczyzna mówi mi coś, co uważam za nieprawdę, tak bardzo się denerwuje — wyjaśniła na koniec.
    Oglądała broń przy innym stoisku niż Tony. Wiele dalej było co prawda wykonanych po macoszemu, jakby oddali pierwsze czeladnicze rękodzieła były oddane na sprzedaż. Jednakże trafiła na kilka naprawdę dobrych sztuk, które idealnie nadawały się do celnych rzutów. Kupiła je i schowała do swojej torby. Wtedy też zobaczyła jak blondyn podsuwa pod jej nos bułeczkę. Pachniała naprawdę słodko. Uśmiechnęła się pod maską. Nie podziękowała mu co prawda, ale zamiast tego odwróciła się z powrotem do handlarza. Tony patrzył na broń, tak? Wzięła długi, lekki sztylet, wykonała nim próbne cięcie. Był idealnie lekki.
    — Jeszcze ten — rzuciła tylko, rzucając srebrne monety. Mężczyzna handlujący bronią oczywiście je złapał. Odsunęła się od straganów i podała przedmiot towarzyszowi.
    — Powinien Ci lekko leżeć w dłoni. Idealny dla początkującego. Lekki, ale dobrze wykonany. Za bułkę — powiedziała do niego.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  121. Akane kiwnęła głową. Tak, głowy w strzępach akurat się spodziewała i nie specjalnie ją to dziwiło. Dziewczyna była w stanie to zrozumieć. Obserwowała Tonego, a gdy wyjaśnił temat bajek, uśmiechnęła się pod nosem.
    - Tego akurat nikt nie musi wiedzieć - puściła mu oko po czym odwzajemniła uśmiech. Kiedy blondyn wspomniał o uczuciach An westchnęła cicho i jeszcze raz mu przytaknęła.
    - To na pewno nie jest łatwe - zaczęła. - Znam to uczucie, obcy we własnym ciele... Okropne... - spojrzała przed siebie wspominając swoje własne przeżycia, zaraz jednak wróciła wzrokiem do Tonego. - Niestety źródło problemu jest zupełnie inne i chociaż bym bardzo chciała, to nie jestem w stanie postawić się w Twojej sytuacji. Mogę tylko pomóc Ci przekonać się, że jest tu mniej obco niż teraz się wydaje - dodała spokojnie, z ciepłym uśmiechem na ustach.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  122. En czuła to dudniące serce dzięki swoim wyostrzonym zmysłom, ale nie komentowała, pozostała z pogodnym, spokojnym wyrazem twarzy.
    - Naszej? - spojrzała po chłopaku nieco zaskoczona i zaśmiała się cicho pod nosem. - Nic wartego uwagi, sporo dziur, gry aktorskiej i niedociągnięć - podsumowała, jednak przyjęła książkę, by samodzielnie spojrzeć na tytuł i zaraz zwrócić ją chłopakowi ze swoim łagodnym uśmiechem.
    - Naprawdę Cię to interesuje? - zaciekawiła się, patrząc w oczy blondyna.
    - Historię piszą zwycięzcy... Ciężko powiedzieć ile jest prawdy w ich punkcie widzenia - zdradziła swoją myśl. - Chociaż akurat Ty wyglądasz na takiego, który przeczyta wszystkie możliwe wersje i sam wysnuje wnioski jak to mogło być - zaśmiała się lekko.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  123. [Ja tylko odpisywałam xDD]

    Blondyn był o wiele pokorniejszy niż przy ich ostatnim spotkaniu, ale jeżeli plotki mówiły prawdę to nawet się nie dziwiła. Heimurinka przyglądała mu się spokojnie i delikatnie kiwała głową, dając znać, że słucha co do niej mówi. Przekręciła lekko głowę gdy mruknął kwaśno o książkach.
    - Każdy ma swoją metodę, jak dla mnie Twoja jest dość logiczna. Na pewno mniej inwazyjna niż uczenie się na samych błędach i gafach. Tak przynajmniej masz jakiś zarys i możesz mniej więcej ocenić co jest mile widziane, a czego nie wypada - stwierdziła luźno po czym posłała mu wdzięczny uśmiech.
    - Tak, chętnie - odsunęła się od barierki, ale zaraz lekko zacisnęła usta. - Chociaż... Nie chcę Ci przeszkadzać. Nie chciałabym narazić się Twoim znajomym - rzuciła żartobliwym tonem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  124. [Jak wspominałaś, możemy tu kończyć. xD]

    Akane uśmiechnęła się pod nosem.
    - Coś czuję, że sam ojciec Fasolki przyniesie jej krwawe opowieści z własnego życia, więc Wasze bajki mogą nie robić wrażenia - zaśmiała się pogodnie, a gest z zmierzwieniem włosów przedłużył ten śmiech. Nie zwróciła uwagi na wycofanie ręki, po prostu posłała przyjacielowi ciepły uśmiech. W jej oczach zrobił postęp w całym przebiegu spotkania, nie zamierzała naciskać i go poganiać.
    - Zrobiłbyś to samo - zauważyła, gdy podziękował. - Ale miło mi, że to doceniasz - dodała. - A teraz dawaj... Jakie masz propozycję na imię panie przyszły wujku - poruszyła zabawnie brwiami. Rzuciła ten temat dla zwykłego rozluźnienia.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  125. Słysząc propozycję En uśmiechnęła się delikatnie do Tonego.
    - Nie trzeba, mogę tu zostać. Nie chcę wywoływać dyskomfortu, zbyt dobrze pamiętam jak to jest - przyznała przyjmując czarkę ze spokojem na twarzy. Kiwnęła głową, rozumiała i tu nawet nie musiała udawać.
    - Groził to chyba za wiele powiedziane, ale... Sugerowano bym trzymała się od Ciebie z daleka, szczególnie z rękoma - rzuciła nieco rozbawiona. - Ale rozumiem... Przekonanie, że prostytutki z reguły są łatwe i wszystkich obmacują jest dość powszechne - wzruszyła ramionami i pokręciła głową.
    - Nie istotne, naprawdę, nie przejmuję się - mimo wszystko przesunęła się nieco bliżej, ale tylko o krok.
    - To nawet urocze... Te wasze relacje. Bronicie się wzajemnie, tworzycie zwartą grupę... Dobry start, zniechęca do ataku, nawet przy tak niewielkiej liczbie mieszkańców - rzuciła luźno.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  126. Ennis posłała mu tylko lekki uśmiech, miejsce przy balustradzie jej nie godziło. Umoczyła usta w wodzie i wzruszyła ramionami. Nie zdradzała więcej szczegółów, niech blondyn ogarnie przyjaciół po swojemu.
    Słuchała jego opinii nie spuszczając z niego wzroku, jednak nie wpatrywała się jakoś intensywnie, nie specjalnie była też urażona faktem, że chłopak patrzy w tylko sobie znany punkt. Zaśmiała się lekko na jego stwierdzenie i na chwilę przeniosła wzrok, na naczynie trzymane w dłoni.
    - Jesteś bardzo tolerancyjny jak na ten Świat - zauważyła, wracając wzrokiem do towarzysza. Zmrużyła zaraz lekko oczy, słuchała tych wyrzutów z zainteresowaniem, ale i niemą powagą na twarzy. Nie uciekła przed butnym wzrokiem, spokojnie obserwowała młodzika, a kiedy skończył przejechała palcem po krawędzi kubeczka.
    - Nie jeden by tam zdechł w samotności Tony... Nie jedną rżnęli w krzakach dniami i nocami by później podciągnąć spodnie i odejść, zostawić... Są w tym sami, sami wstają, sami muszą z tym żyć i sami z tym sobie radzić... Ewentualnie umierają upodleni... - rzuciła z pewnego rodzaju obojętnością w głosie. Wzięła zaraz głębszy wdech. - Ataki będą, owszem, ale wiedza, że wiąże się z nimi odwet również będzie - zaznaczyła spokojnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  127. En wzruszyła ramionami.
    - Nie jesteś beznadziejnym przypadkiem. Po prostu nie doceniasz tego co masz i skupiasz sie na najgorszych aspektach całego zajścia - oparła się o barierkę przy tarasie i lekko pochyliła w stronę blondyna. - Wprowadzasz się tym samym do grobu - szepnęła i puściła mu oko by zaraz zaśmiać się pod nosem.
    - Iście dramatyczna postać - rzuciła, kręcąc głową rozbawiona. - Tobie byłoby łatwiej, nie im. Wbrew pozorom samobójstwo jest bardzo egoistyczne. Już słyszę jak Twoi przyjaciele plują sobie w brodę, że nie dali radę Cię uratować. Wiesz o tym i dlatego nie potrafisz tego zrobić... Nie jesteś głupi Tony - uśmiechnęła się do niego delikatnie. Słysząc pytanie znowu się zaśmiała.
    - Atakując jednostkę? Nie sądzę... Może w Waszym Świecie, ale tu? Tu płotki się nie liczą. Bez urazy, ale nie jesteś ani wodzem, ani dzieckiem wodza, a i tak szykuje się jakaś gruba akcja - wzruszyła ramionami i zgrabnie wskoczyła na barierkę, by przysiąść na niej bokiem i oprzeć się delikatnie ramieniem o belkę. Obserwowała Tonego ze spokojem na twarzy, ale i zaciekawieniem, nie spuszczała z niego wzroku.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  128. Ennis uśmiechnęła się delikatnie.
    - No właśnie - podsumowała wypowiedź o rodzinnym traktowaniu. Dla niej to było bardzo wyróżniające się zachowanie. Bardzo możliwe, że przejawiało je więcej istot, ale En obracała się w dość specyficznym gronie i nie doświadczyła zbyt wiele takich zachowań, a już na pewno nie na taką skalę.
    Na wzmiankę o przekleństwie białowłosa po prostu wzruszyła ramionami.
    - Wszystko ma swoje plusy i minusy. Z mojego punktu widzenia i tak wydaje mi się, że w tym przypadku plusy przysłaniają minusy - wyznała z subtelnym uśmiechem. Słysząc o piorunującym wrażeniu uniosła lekko brwi w geście zaskoczenia.
    - Doprawdy? - uśmiechnęła się delikatnie, jakby zadowolona z tej informacji, zaraz jednak spojrzała chłopakowi w oczy i zaśmiała się pod nosem. - Z poczwary? Było ze mną aż tak źle? - rzuciła z nieco zaczepnym uśmiechem.
    - Nie wiem czy tak ma cały mój gatunek, nie znam innych przedstawicieli - odpowiedziała spokojnie i poprawiła się na barierce. - Powiedźmy, że tak, moja wcześniejsza forma nie była pełna. Nie doszło do pełnej przemiany, teraz jestem kompletna - wyjaśniła nie wchodząc w szczegóły. - Miło mi, że taka bardziej Ci się podobam - dodała.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  129. Kobieta zaśmiała się delikatnie.
    - Dziękuję - posłała blondynowi uroczy uśmiech. - Puszczę poprzedni komentarz w niepamięć - puściła mu oko i wzięła kolejny łyk wody. Słysząc pytanie pokręciła głową nieco rozbawiona.
    - Co Wy macie z tym mieszkaniem? Już drugi raz słyszę podobne pytanie... - zauważyła z lekkim śmiechem i zaraz podstawiła sobie dłonie pod brodę, by wysłuchać odpowiedzi Tonego. Widziała, że chłopak walczy, jego ciało drżało delikatnie.
    - Myślisz? Ja dałabym Ci max kilka lat i wszystko miałbyś przeczytane - rzuciła lekkim tonem i sama delikatnie zacisnęła usta, zastanawiając się co by właściwie mogła powiedzieć.
    - Nie wiem Tony... Chyba za mało poznałam jeszcze Świat by decydować. Znam właściwie życie pod pantoflem i burdel... W danej chwili wszystko inne wydaje się zbyt ciekawe by podejmować takie decyzje - stwierdziła i zerknęła na ręce chłopaka. Przeskoczyła spojrzeniem do jego oczu.
    - To przyjdzie z czasem Tony, nic na siłę... - posłała mu łagodny uśmiech. - Jeżeli masz dosyć, powiedz... Nigdzie nie uciekam. Możemy porozmawiać jeszcze innym razem - zapewniła.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  130. En posłała mu kolejny uśmiech.
    - Nie przesadzaj, fakt, że w ogóle jakieś zadajesz to już coś - przyznała łagodnym tonem. Skoro nie oponował co do jej towarzystwa to kiwnęła głową i rozstała tam gdzie siedziała. Wysłuchała chłopaka i zaśmiała się delikatnie.
    - No tak, chyba że, w takim razie kupuję Twoją odpowiedź - kiwnęła głową. Słysząc pytanie, a raczej cały ich zestaw zaśmiała się rozbawiona. Zostać szpiegiem? Heh, a to ciekawe. Musiała przyznać, że jego propozycje były dość... ciekawe. Zamyśliła się na chwilę, oblizała usta i spojrzała na zadaszenie, zbierając myśli. Czy był w ogóle jakiś zawód/zajęcie, którego serio chciałaby się podjąć? Wróciła wzrokiem do oczu blondyna i posłała mu zadziorny uśmiech.
    - Zadajesz zbyt filozoficzne pytania... Dopiero co wyrwałam się z burdelu, byłam pospolitą kurwą... W danej chwili chcę uporządkować swoje sprawy, może rozwiązanie ich zaprowadzi mnie w każde z wymienionych miejsc i tak mi będzie pasowało, a może znajdę coś w czym serio się odnajdę... Nie wiem Tony, nie chcę się ograniczać, określać i wybierać konkretnych ścieżek. Już mam tego dość - przyznała, puszczając mu oko.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  131. En posłała mu ciepły uśmiech.
    - Wiesz Tony, myślę, że są wśród nas po prostu tacy, którzy wiedzą i to czasem od maleńkości, czasem przychodzi to do nich później, z wiekiem, ale są i tacy, którzy umierają w sędziwym wieku i nigdy nie znajdują tej "swojej drogi" - stwierdziła, przyglądając się chłopakowi. Rozchyliła nieco szerzej oczy, gdy wspomniał o naukach u Febe, nie wiedziała zbyt wiele o tej kobiecie, ale przytaknęła lekko głową.
    - Jest to jakiś pomysł, usłyszałam kiedyś, że zderzenie z cudzym cierpieniem czasem pomaga nam przejść przez własne - przyznała. - Zajmujesz myśli, pomagasz innym... Pewnie miłe uczucie - dodała już trochę bardziej neutralnie. Sama nie widziała siebie w takiej roli, ale skoro Tony poczuł parcie, to przecież nic mu nie stało na przeszkodzie, no, chyba, że on sam.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  132. En spojrzała w górę i zastanowiła się chwilę.
    - W sumie... Tak. Argar jest istotnym punktem mojej podróży - przyznała, kiwając przy tym głową. - Możemy wzajemnie sobie pomóc, ja waszej osadzie, a wasza osada mi - dodała z lekkim uśmiechem. Przekręciła głowę nieco na bok, gdy opowiadał o kumplach i ich metodach na cierpienie. Zaśmiała się krótko.
    - Ach, wyżycie się działa, ale na krótko. Z problemami z reguły trzeba się po prostu zmierzyć, nie zamiatać pod dywan i nie przed nimi uciekać... Wyjść im na przeciw. Trudne, ale najskuteczniejsze - przyznała krzyżując spojrzenie z chłopakiem. Czy zna sposoby? Może i znała, ale wątpiła, że podziałają akurat na Tonego, ten był zupełnie inny niż ona.
    - Nie jestem dobrym materiałem do doradzania w takich sprawach. Myślę, że Twoi bliscy lepiej Ci doradzą - stwierdziła, obserwując buzię Tonego uważnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  133. Chłopak wysoki na dwa i pół metra, stanął przy ladzie, mówiąc bardzo głośnym barytonem, spojrzał oberżyście w oczy.
    — DZień dobry. Gdzie... Mogę... U was kupić ja... Piciu?! — zapytał, wyraźnie zaaferowany, a czując na sobie wzrok, zaczął się rozglądać... Spojrzał na młodzieńca, małego, jak wszyscy w tych stronach. — A ty? — wskazał na Tonego palcem. — Wiesz, gdzie mogę kupić... Piciu?!

    Baltazar

    OdpowiedzUsuń
  134. — O! Soczek z Gumi... Ja... Gumijagodonów... Gumijagodzianek? — zapytał, kiwając głową, patrząc na chłopaczka z góry. Klepnął go w plecy soczyście, ale dla Tonego mogło to być bardzo mocne. — No i specjalnista wie co najlepsiejsze. To dobrze. Wygląda na takiego, co dużo wie. Nawet książkę ma, skubaniec! — mówił, patrząc mu prosto w oczy z wesołym uśmiechem, bo pierwszy raz ktoś mu coś postawił.

    Baltazar

    OdpowiedzUsuń
  135. En nie odrywała od niego wzroku, milczała dłuższą chwilę, obserwując gest chłopaka i dając mu spokojnie powiedzieć to co chciał, dopiero po chwili sama wyciągnęła dłoń do jego policzka, ale tak jak blondyn, zatrzymała ją w połowie drogi, badając reakcję.
    - Nawet te destrukcyjne? - zapytała szeptem. - Odciąć można się na wiele sposobów... - dodała z tajemniczym uśmiechem.

    Ennis
    [Krótko, ale muszę poznać reakcję by kontynuować. xD]

    OdpowiedzUsuń
  136. — Dla mnie, to możesz być specjalista od soku stumiloprowilowego... — nadal nie mógł wymówić tej nazwy, na co warknął. — Tego soku z jaj gumisowych, no... — zachichotał, patrząc na nowo poznanego towarzysza. — Jam jest być Baltazar. Z Siivet. Podróżuję, by pomagać wszystkim kogo napotkam. Taki mój cel być. Pomocna ręka, tam gdzie jej nie być. A ty? Kto ty być? Potrzebujesz może pomocna, silną rękę? — spytał z dziecięcym zaciekawieniem. — Ja nie wiem. Nie umiem czytać.

    Baltazar

    OdpowiedzUsuń
  137. —Ooo... Ciekawi ja czy ty poznałeś moją papę i mamę. — zarechotał, klepiąc go po ramieniu. — Tony z Argaru... Nawet ładnie brzmi, tak idealnie do tych książek co czytasz. — odparł, pociągając ogromnego grzdyla soku z gumijagód. — Każdy potrzebować silnej ręki. Tylko nie każdy wiedzieć że jej potrzebować... O na przykład! — wciął mu się w zdanie, gdy zapytał o radzenie sobie ze stresem. — To zależy co ty czuć. Ja mieć podejście, że stres, strach, złość zabija głowę. Powoli. Jak ten... To słowo na T. Trucizna. — pokiwał głową, patrząc na tą jego książkę. — Wszystko co być warte wiedzenia, już zostało mi powiedziane. Nie potrzebować książek, wolę legendy i słowo mówione. Tam się nie dowiesz jak radzić sobie w stresie. Tylko tu i tu. — wskazał swoją głowę i swoje serce. — Ja nauczyć się tego już dawno temu.

    Baltazar

    OdpowiedzUsuń
  138. — A tam, czcze gadanie. Zobacz że tymi emocjami się kłębiąc, użalając się nad sobą, tracisz czas. Każdy czas. Minutke, godzina... Dni. Tylko się kłębi, a później robi bum w głowie. Zaakceptuj przeszłość, patrzeć do przodu. Ja lubić myśleć, że ja nie tracić czasu złem w głowie. Serio. — odparł, wypijając cały sok. — Dobreee. Mam ksywę Silnoręki. Lwie Serce już je zajęte. — powiedział, klepiąc go mocno po ramieniu.

    Baltazar

    OdpowiedzUsuń
  139. Widząc reakcję nie naciskała, cofnęła dłoń i powoli ułożyła ją na własnym udzie, śląc chłopakowi łagodny uśmiech.
    - Twoja też nie, nie prosiłeś się o to - zauważyła wzruszając ramionami i wzdychając ciężko. - Bezinteresowny seks, alkohol, substancje odurzające, adrenalina... Małe misje - zaśmiała się pod nosem. - Ten sposób lubiłam najbardziej... "Dziś będziesz słodką cizią Ennis" i byłam - uśmiechnęła się pod nosem krzyżując wzrok z Tonym. - "Dziś będziesz suką" - szepnęła po czym zaśmiała się i pokręciła głową. - I byłam - rzuciła z zadowolonym uśmieszkiem na twarzy. - Ogólnie wszystko co pozwala się odciąć i za dużo nie myśleć. Być tu i teraz - przekręciła delikatnie głowę. - Ale to nie dla Ciebie - podsumowała. - Ty ciągle coś przetwarzasz, ciągle analizujesz...

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  140. Wyprowadził mu lekkiego plaskacza po twarzy, lecz dla Tonego był całkiem siarczysty.
    — To nie myśl. Zostaw tą książkę. Nic ci nie da tylko bolenie głowy. — stwierdził, zastanawiając się chwilę.
    — Dużo by opowiadać ja mógł. Boję się, że inteligenta zanudzić. — stwierdził, z uśmiechem.

    Baltazar

    OdpowiedzUsuń
  141. — Trzeba się naumieć. — odparł, z zadowoleniem kiwając głową. — Eeee... No dobra. Siłowałem się z aligatorami, jak byłem dzieciakiem. A potem skakałem po drzewach, takich wysokie, baobabo. — odparł, pokazując mu w dłoniach coś dużego. — No, a potem tam walczyłem w obronie słabszych. Nic ciekawego. — stwierdził. — A ty? Co cię ugryzło że taki smutas być?

    Baltazar

    OdpowiedzUsuń
  142. Pokiwał głową, łapiąc za węgielek, by narysować... Patyczkowate drzewo. Prosta linia, potem linie jako gałęzie.
    — Tak to wyglądać. Ja się przypatrzeć mocno. — powiedział, z zadowoleniem. Na jego odpowiedź westchnął trochę, domyślając się, że to ciężki orzeszek do zgryzienia... — Nie musi mówić. Wiedz tylko, że jest życie po tym. Jeszcze młody jesteś. Ile jeszcze chce się zamartwiać? Miesiąc? Rok? Pięć lat? No bez sensa....

    Baltazar

    OdpowiedzUsuń
  143. — Pokażę ci, jak się na nie wspinać. — rzekł pierwszy raz zdanie, bez błędu. Widocznie dużo mówienia pomagało mu w odmianie... — Ja być bardzo zainteresowany co jest w Argarze. No i widzę, że ty być nie za skupiony, chyba z tragedyjom. — stwierdził, wstając od stołu. — Wstać, Tony. Ja ci pokazać co jest w żyć bez smutku. — zarechotał, czekając na niego, by wyruszyć na spacer po tym sławetnym Argarze. W sumie dziwił się, że go tu wpuścili. Wszyscy byli tacy... Inni. Nie tylko technologiczni, ale też ze swoimi unikatowymi problemami...

    Baltazar

    OdpowiedzUsuń
  144. To jak zbladł błyskawicznie było w jej oczach całkiem zabawne, ale cóż, nie zamierzała tego okazywać. Wzruszyła jedynie ramionami.
    - Tylko uważaj, nie jeden inteligent poległ w starciu z alkoholem - zerknęła gdzieś w bok i dopiero po chwili wróciła wzrokiem do twarzy chłopaka. - Szkoda by było żebyś się stoczył. Masz sporo do zaoferowania temu Światu - stwierdziła z delikatnym uśmiechem błądzącym po buzi. Przytaknęła na rozwinięcie "małych misji". - Zaczynasz od małych rzeczy - pokazała przerwę między kciukiem, a palcem wskazującym. - Na przykład "Dla kolejnej osoby, która do mnie zagada będę wredny, miły czy jakiś tam", a jak już to wychodzi to możesz iść w trudniejsze zadania jak "Pierwszego zza zakrętu dotknę w ucho" - wyjaśniła trochę konkretniej, chociaż i tak wątpiła by Tony podołał. Kiwnęła głową, gdy podziękował.
    - No tak, podobno lepiej spróbować niż żałować, że się nie spróbowało - rzuciła odrobinę smętniej i zeskoczyła z barierki. - Tak czy siak, jeszcze tu się trochę u Was pokręcę, więc jakby Cię naszło to możemy coś razem porobić. Słyszałam, że możesz być całkiem niezły w pływaniu pod wodą - posłała mu zadziorny uśmiech i puściła oko. - Jak zbierzesz dość sił, to wiesz gdzie mnie szukać... - chwyciła barierkę i zgrabnie ją przeskoczyła, lądując po drugiej stronie. - Nie chcę już przeszkadzać, spokojnie sobie odpoczywaj - spojrzała na blondyna z łagodnym uśmiechem.

    En

    OdpowiedzUsuń
  145. — Ja raz wyciągnąć dziecko ze studni. Ale to nie było tutaj, tylko gdzieś tam wiesz. Pod Polszą. — rzekł, patrząc ze skupieniem na to, gdzie idą. — A byłeś trochę no... Po świecie? Widziałeś cudy Mathyr? Wyglądać mi na takiego, co by dużo zobaczyć chciał. Może ty byś mniej myśleć o tym smutku swym, co? — zapytał, klepiąc go po ramieniu. — Widzę jak chodzić ty. Chcieć się wygadać może, do nieznajomego? Ja nie oceniać.

    Baltazar

    OdpowiedzUsuń
  146. Sytuacja z domku Febe cały czas zajmowała jej głowę. Jasne, zdążyła już uspokoić pierwsze emocje, wyspała się i wróciła do siebie, a mimo to pewne myśli wciąż wisiały w głowie. Różne myśli, na różne tematy... Sprawiała wrażenie trochę przygaszonej. Miała jeszcze przed sobą rozmowę z ojcem i samą Febe... Długo się biła z myślami, ale w końcu skierowała kroki do domku Rei, chciała zobaczyć Tonego, wygadać się, cokolwiek. Blondyn był dla niej jak filtr, mogła wyrzucić swoje myśli, a on wytykał, które nie mają sensu i gdzie dziewczyna przesadza, a gdzie może mieć rację. Nie była pewna czy powinna mu tym zawracać głowę, ale nim zmieniła zdanie dojrzała go siedzącego na tarasie, a on dojrzał ją i było już za późno. Westchnęła ciężko, krzywiąc się delikatnie, ostatecznie jednak podeszła i po prostu usiadła obok.
    - Jestem wściekła - zaczęła. - Przepraszam, nie powinnam Ci teraz zawracać głowy takimi rzeczami, ale jestem... Wściekła, zła, zawiedziona, pogubiona... Sama nie wiem - burknęła na chwilę zamykając oczy, zaraz jednak otworzyła je i spojrzała przyjacielowi w oczy.
    - Przepraszam, miło Cię w ogóle widzieć Tony... Całkiem nieźle wyglądasz - mimo wszystko uśmiechnęła się do niego delikatnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  147. Jeszcze raz posłała mu przepraszające spojrzenie, ale uśmiechała się nieco zadziornie i zaraz nalała sobie wody, by wziąć kilka głębszych łyków i westchnąć.
    - Aureoli mam dosyć... Ojciec, Febe, zdecydowana większość dorosłych. Traktują mnie jak wiecznie pokrzywdzoną dziewczynkę, a Gave jakby był zmorą mojego życia. Jakby to zawsze on był wszystkiemu winny. Suszą mu głowę, wala durne teksty, a ja... Jakbym w ogóle nie istniała, jakbym nie brała udziału w tej czy tamtej krzywej akcji - wywaliła i przymknęła oczy masując się po skroniach. - Nie wiem czemu znowu zawracam Ci gitarę, już kiedyś o tym gadaliśmy... - westchnęła i podniosła wzrok do oczu przyjaciela. - Chyba nie widzę się w Argarze... ale tak serio Tony. Ja nie chcę tu mieszkać... - zacisnęła zęby i spojrzała na swoje dłonie. - A Ty wcale nie wyglądasz tak źle... - mruknęła, wracając do niego spojrzeniem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  148. Spojrzała na niego pytająco. Tak, dziwiła się, ale kiedy ubrał to wszystko w takie, a nie inne słowa, został jej tylko grymas na twarzy.
    - Jakby patrzyli na mnie przez pryzmat własnych doświadczeń... Tata był dupek dla kobiet, Febe spotkała kawał chuja... - westchnęła, teraz patrząc na to z ich strony. Tony rzeczywiście mógł mieć rację. Rzuciła mu jednak dość wymowne spojrzenie na wzmiankę o większych rogach, chociaż po chwili, jak się nad tym zastanowić... W pewnych tematach zapewne miała. Westchnęła ciężko i pokręciła głową.
    - Znasz takie uczucie, trafiasz gdzieś i masz wrażenie, że masz tu coś do zrobienia? Bo ja znam i mam coś takiego, gdy jestem w Slavit. Kocham Argar i nie chodzi mi o uciekanie, ale... Nie chcę tu być. Nie chcę by to był mój punkt wypadowy, to bardziej jak dom rodzinny, do którego można wpaść w odwiedziny. Taki układ mi odpowiada, przynajmniej teraz, w mojej głowie. Nawet jak myślę o małej... O Fasolce - przyznała. - To też. - spojrzała przyjacielowi w oczy. - Chciałabym mieć swój kont, bez aureoli, bez bańki, miejsce do którego Gave może przyjść i swobodnie odwiedzać małą. Bez dziwnych spojrzeń, bez patrzenia na ręce i zbędnych komentarzy - znowu westchnęła i zawiesiła wzrok gdzieś za plecami Tonego.
    - Mnie nie kocha, ale już kocha tą małą. Nie chcę mu tego utrudniać i sama po prostu czuję taką potrzebę - wyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  149. Akane mimo wszystko zaśmiała się lekko.
    - Nie mam zamiaru Cię namawiać Tony, po prostu tam tak czuję, nie musisz wierzyć, ja wierzę, moje zdolności w dużej mierze łączą się z przeczuciem, więc ciężko mi nie wierzyć - przyznała rozbawiona. Wzruszyła ramionami na jego słowa.
    - Może nie w samym Slavit, ale gdzieś z niedalekiej okolicy, nie wiem, zobaczę jak to wyjdzie, to tylko mrzonki w głowie, dużo może się jeszcze wydarzyć i ze trzydzieści razy mogę zmienić zdanie - zauważyła spokojnie. - Patrzę przede wszystkim na siebie, Gave jest tu tylko dodatkowym argumentem. To, że o nim wspominam, nie znaczy, że robie to wszystko pod niego. Gdziekolwiek o nim mówię to zaraz słyszę właśnie takie pierdololo - skrzywiła się lekko i uniosła brwi na pytanie o uczucie. - Znaczy, nie zrozum mnie źle, nie mówię tego krytycznie czy z jakąś złością, czy żalem, po prostu... Wiem, że mu na mnie bardzo zależy, martwi się o mnie i serio się stara. Nie mówię, że to ostateczna moja opinia, że nigdy mnie nie pokocha, po prostu teraz, w danej chwili... - wzruszyła ramionami. - Wcześniej myślałam, że ma ogólnie problem z tym uczuciem, że wstydzi się o tym mówić, ale nie. Gdybyś widział z jaką łatwością mówi o tym co czuje do małej, nie boczy się, nie gniewa. Nie wiem czy to co czuje do mnie odbiera jako słabość, czy się tego wstydzi, ale na czułość z jego strony mogę liczyć gdy mamrocze ranny lub w trakcie seksu, z którego w danej chwili zrezygnowaliśmy... i nie, nie przeszkadza mi to. No i to raczej pożądanie, nie czułości... - dodała, tak w razie co. - Tak czy siak ostatnio wychodzi to wszystko strasznie oficjalnie. Nie wiem Tony, nie umiem na niego patrzeć "tak po prostu", rozczula mnie jego śmiech, jego widok, sam fakt, że jest i że ma się dobrze... Nawet gdy mu opisywałam jak widzę miłość, po prostu widziałam, że dla niego ten opis jest obcy i wiem, tak, Gave może mieć swój własny, co nie zmienia faktu, że nie czuję się przez niego kochana. Nie winię go, nie skreślam, wiem, że dopiero się uczy w emocje, ale w danej chwili po prostu nie widzę w tym głębszego uczucia. Nie z jego strony - przyznała wzruszając ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  150. Zmarszczyła lekko czoło słysząc o wplataniu Gava, a jak rozwinął temat to już w ogóle zgłupiała. Gdzie jedno miało się do drugiego? Wplatanie Gava jako argument, a wybielanie to dwa różne tematy. Obserwowała przyjaciela jak zawile wypowiada się w danym temacie. No tak, standardowo, kolejny zapomina, że wybielanie Gava odbywa się w momencie gdy to w jej stronę rzucane jest "nie wiem co w nim widzisz" i podobne epitety, o tym wszyscy zdają się zapominać. Mówi co widzi w chłopaku i jaki dla niej jest, a później słucha pierdolenia jak to go wybiela... Westchnęła tylko, znowu masując swoje skronie. Mogła jednak nie przychodzić.
    - Tony... - spojrzała mu w oczy wyraźnie znudzona. - Noszę w brzuchu jego dziecko i tak, w tematach życiowych biorę jego osobę pod uwagę. Gdybym nosiła Twoje to pod uwagę brałabym Ciebie... Podaj mi proszę jeden przykład sytuacji, w której przywołanie przeze mnie jego osoby było alarmujące, w której nie powinien się znaleźć, a się znalazł - poprosiła ze spokojem na twarzy. - A co do wybielania... Z Tobą czy Ryu robiłabym tak samo, ale nikt mi nie robi przytyków o to, że przyjaźnię się z Tobą czy Ryu, z kolei przytyki o Gava co chwilę gdzieś się pojawiają. Jak ktoś mi powie, że jesteś głupi to również zastosuję swój własny argument by odeprzeć ten atak. Jak dla mnie to normalne zachowanie, to Ty sprawę koloryzujesz. Może inni też. Wybacz, ale nie jest mi przykro, że nie muszę nikomu udowadniać, że jesteś dobrym przyjacielem - zacisnęła usta w wąską kreskę. Inaczej było w przypadku Gava, a tego, ponownie, nikt nie zauważał.
    Kiedy zaczął tłumaczyć sytuację Gava i tych całych uczuć, zerknęła w bok.
    - Przykro mi, ale nie mam tatowych zdolności i czasu nie cofnę... Widzę, że mnie słyszysz, ale nie słuchasz. Przecież Ci mówię, że nie jestem zła, ani zawiedziona, mówię, że rozumiem... Zadałeś mi pytanie, odpowiedziałam jak JA to czuję, a Ty zaczynasz tłumaczyć mi Gava. Przecież ja to wiem do jasnej ciasnej! Wiem, że go przestraszyłam, nie bez powodu teraz trzymam język za zębami i nie raczę go takimi epitetami, chociaż czasami samo wchodzi na język i wychodzi dziwnie, wiem! Co Ty masz z tym Ryu? Po co ciskasz go w każdy temat związany z Gavem? Nie patrzę na Gava przez pryzmat byłego! - to akurat mocno ją irytowało. Znowu set mielony temat. Zaraz po tym wybuchu wzięła kilka uspokajających oddechów. Dalsza wypowiedź nie działała jej na nerwy. Chryste... Strach odpowiadać na pytania ze sfery uczuciowej, bo zaraz jest jej osobie coś doszywane. Zamknęła oczy słuchając o wyznaniu.
    - Dlaczego tak usilnie wiążesz wspomnianą przeze mnie czułość z tym wyznaniem? Ja kompletnie nie o tym mówiłam... Dla mnie to oczywiste, że jest za wcześnie. Zdążyłam poznać go na tyle, by zdawać sobie z tego sprawę już dawno temu. Po prostu mi przykro... Spędziłam kilka dni przy jego łóżku, gdy tylko mnie rejestrował usilnie trzymał się mej dłoni, prosił bym przy nim była, żebym nie odchodziła, za cholerę nie chciał mnie puścić... - oczy lekko jej się zaszkliły, ale szybko przetarła oczy. - A później wróciła świadomość, a z nią złość, że w ogóle przy nim jestem, wstyd, że widzę jak on płacze - spojrzała Tonemu w oczy. - I tak, złość, bo powinnam o siebie dbać, a nie przy nim siedzieć i wstyd bo przecież w moich oczach lubi być tym silnym, to też wiem. Nie zmienia to faktu, że jest mi przykro, przykro, że mogę pozwolić sobie na czułe gładzenie jego dłoni tylko, gdy jest na wpół świadomy. W świadomości zachowuje się tak jakbym go parzyła - wzruszyła ramionami. - A wątpię, że działam na niego aż tak pobudzająco by jakikolwiek dotyk wiązał zaraz z seksualnym szałem - wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  151. Zacisnęła usta w wąską kreskę. A co ona mogła w tej sprawie? Przecież nie będzie naciskać na związek, gdy Gave nie był pewien.
    - Och, nie powinieneś tak na to patrzeć. Równie dobrze może mi się coś stać, nawet gdy będzie blisko... - zaczęła, ale zamilkła na chwilę. Rozumiała jego obawy, wiedziała, że się troszczy i nie mogła zaprzeczyć, było to wszystko pomieszane, ale relacje miłosne nigdy nie były proste. Przynajmniej nie w jej życiu.
    - Myślisz, że bym nie chciała?! - uniosła się lekko. - Że marzy mi się wędrówka u boku Ryu?! Nie! Chciałabym iść z Gavem, mieć go przy sobie, jasne, że bym chciała, ale go do tego nie zmuszę! Jak go osaczę swoją osobą, to co to da? Ma swoje sprawy do załatwienia, ja mam swoje, wie gdzie mnie szukać... Może chcę zobaczyć czy to on zatęskni? Może on sam chce się dowiedzieć... Tkwi tu ze względu na mnie, chcę mu dać przestrzeń, czas na zasnanowienie się. Ja sama chcę zobaczyć jak wpłynie na mnie rozstanie z nim. Nie chcę powtarzać błędów z przeszłości, nie chcę fiziować tylko dlatego, że w danej chwili go przy mnie nie ma. Chce być samodzielna, samowystarczalna, chcę być z nim bo chcę, a nie, bo go potrzebuję, nie dlatego, że nie umiałabym bez niego żyć - westchnęła ciężko i wzruszyła ramionami. - Myśleć o nim i się uśmiechać, a nie zamartwiać... Do tej pory tak było, u Klementyny, w podróży... Myśl o nim wywoływała uśmiech na buzi, dawała przyjemność. Teraz gdy pobyliśmy razem, na trochę innych warunkach, chcę zobaczyć czy nadal tak jest - wyznała. - Nikt nie mówi, że tak będzie na zawsze... Zobaczymy - dodała.
    Na wyjaśnienie tematu Ryu westchnęła.
    - Tak, wiem, rozumiem, ale w danej sytuacji po prostu drażni mnie ich ciągłe porównywanie, a raczej sugerowanie, że to ja ich przy każdym temacie porównuję, że jednego oceniam przez pryzmat drugiego. Nie jest tak, to dwa różne światy. Prawdę mówiąc jestem w szoku, że w ogóle spodobała im się ta sama osoba... - dmuchnęła sobie w kępkę włosów opadającą na czoło.
    - Super, a ja o tych samych osobach mogę myśleć, że są beznadziejnie uprzedzeni. Wiem, że bywa dupkiem, ale powiedź, jaki jest sens mi o tym trąbić? Do czego innego ma prowadzić pytanie mnie co w nim widzę? Po prostu idiotyczne. Pytać i mieć pretensję, że nie odpowiadam po czyjejś myśli... To nie pytaj! - rzuciła w eter ostatnie zdanie i znowu zaczęła uspokajać oddech. W tym akurat blondyn mógł mieć rację, może Gave sam nie wie o co chodzi... Ona jednak nie była dobrą osobą by mu to uświadomić, w końcu temat dotyczył jej.
    - Mhm, chyba musisz, ja tego niestety nie zrobię... - przyznała. Na wzmiankę o "tutaj" spojrzała wymownie na przyjaciela.
    - No przecież o to chodzi w moim argumencie... Jest to jeden z powodów dla których nie chcę się tu osiedlać na stałe... Miejsce, gdzie nikt go nie będzie oceniać - przypomniała mu i z automatu wyciągnęła dłoń do jego czoła, co by sprawdzić czy nie ma gorączki.
    - Ach, weź! Pieprzyć głupoty to zaczynasz właśnie teraz - trzasła go przez głowę, kręcąc przy tym swoją własną. Oczywiście nie uderzyła go jakoś mocno. - Do tanga trzeba dwojga Tony... Przecież nie zaproponuję mu spędzenia miesiąca, czy roku razem, bo uzna to za kolejną deklarację. Podobnie ze wspólną wędrówką... On też ma język, do tej pory zorganizował randkę, więc to zawsze jakiś pierwszy krok, ale nie chcę wyskakiwać jak ten Filip z konopi i przeskakiwać od razu o dziesięć stopni wyżej - wyjaśniła. Randka i nagle jeb od razu wspólny miesiąc, nie, to mogłoby go serio przestraszyć, z takim podejściem uznałby, że w ciągu roku to ona mu się oświadczy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  152. Westchnęła ciężko.
    - Tony, w idealnym życiu jasne byłoby, że wychowamy Fasolkę razem, mieszkając lub będąc po prostu przy sobie, ale życie nie jest idealne. Nie zmuszę go do tej opieki. Obecność nie zawsze oznacza zaangażowanie. Pełno par mieszka ze sobą, a obok siebie, a ja tego nie chcę. Mamy pół roku by zobaczyć czego chcemy i on i ja. Pół roku by i jedno i drugie na głos określiło jak widzi dany temat i tak, zrobię to, powiem mu czego bym chciała, ale nie teraz. Teraz chcę aby po prostu przetrawił myśl o ojcostwie - wyznała, a słysząc o pieluszkach spojrzała wymownie na przyjaciela.
    - Wiesz co, o to akurat w ogóle się nie martwię. Już prędzej będzie mi wyrywał tę pieluszkę lub kłócił się, że sam da sobie z przewijaniem radę, niż zostawi mnie z tym sam - stwierdziła szczerze o tym przekonana. - Nie wiem czy zauważyłeś, ale ciąża z reguły nie jest sprawiedliwa. Już teraz on może szaleć, a ja, ja nie odstawię brzucha i nie pójdę w długą... Co nie zmienia faktu, że to też jego wybór, to czy będzie szalał, to czy będzie rwał panienki, to czy będzie chciał ze mną pobyć, czy będzie chciał pobyć sam. Jego wybór. Inicjatywa powinna być z obu stron, jeżeli coś ma się w ogóle udać. Co z tego, że się dostosuje do mojego widzi mi się jak kątem oka będzie szukał drogi ucieczki? Dodaj do tego moje zdolności... To już wolę by złamał mi serce niż oszukiwał i trwał przy mnie na siłę, bo wypada. Nie chcę tak - pokręciła głową. Najgorsza możliwa wizja, nie wytrzymałaby długo w takiej relacji.
    - No dobra, może rzeczywiście ja jestem tylko ułamkiem w tym wszystkim - przyznała, bo rzeczywiście dużo się tu ostatnio działo. Uśmiechnęła się pod nosem na jego stwierdzenie o tkwieniu tutaj.
    - Och Tony, w danej chwili to właściwie przez Ryu - pokazała mu język. - Najchętniej bym już poszła sama, ale stwierdzam, że to nie do końca byłoby w porządku, więc czekam - puściła mu oko, a gdy tak panicznie zareagował na uderzenie, otrzepała ręce z miną w stylu "dobra robota".
    - No, mam nadzieję, że zapamiętasz - nie zamierzała przesadnie się nad nim lelkać, za głupoty laczem w łeb i tyle.
    Posłała przyjacielowi uśmiech.
    - Bez urazy, ale cały czas "coś robię" i nie martw się, nie zamierzam przestać - zapewniła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  153. - Nie wybiegaj aż tak na przód, nie wiemy jeszcze jak będzie, gdy mała się urodzi - zauważyła i westchnęła. - Tony, źle mnie rozumiesz. Nie będzie żadnego rybek i akwarium... Jeżeli wybierze życie bawidamka i w głowie mu będą głównie zabawy to może o mnie zapomnieć. Nie zamierzam się nim dzielić, ale nawet wtedy nie zabronię mu odwiedzać małej. To jaką stworzy z nią relację to już będzie jego sprawa - wyjaśniła. No jeszcze czego, znała swoją wartość i na pewno nie zamierzała być jedną z wielu.
    Na fochy przyjaciela zaśmiała się rozbawiona.
    - Wniosek? Zbieraj dupę w troki i zacznij odwiedzać chociażby sąsiadów - puściła mu oko. - Masz tu taką obstawę, że nawet nie musisz chodzić sam. Serio Tony, bo zaczyna nam Ciebie przybywać - nadęła policzki i zaczęła kolebać się na boku udając ulęgałkę.

    Akane xD

    OdpowiedzUsuń
  154. Spojrzała po przyjacielu lekko zaciskając usta.
    - No nie wiem Tony, nie czuję się jakoś strasznie pokrzywdzona. Jasne, mam problemy miłosne i jestem w nieplanowanej ciąży, ale przynajmniej z kimś do kogo serio coś czuję. Dobrze się czuję, mam kompletną rodzinę, ucichły szepty w mojej głowie, lubię to co robię... Nie sądzę, że to u mnie jest naprawdę źle - przyznała, a na podsumowanie sytuacji z ojcem kiwnęła głową.
    - Tak, wiem... Niby wiem, ale jak mi to przypominasz to... No czuję się po prostu lepiej - stwierdziła z ciężkim oddechem i ponownie mu przytaknęła, by zaraz na chwilę znieruchomieć. Przytulił ją, a tego dawno nie było... Miała wrażenie, że gdy tylko drgnie blondyn odskoczy jak oparzony, więc trwała sztywno w jego objęciach. Uśmiechnęła się lekko na insynuację o rodzicielstwie.
    - Już nie jest łatwo, a fakt, że mała świadomie uczestniczy w tym co się dzieje między mną, a Gavem, dodatkowo sprawę utrudnia - szepnęła. Zaśmiała się zaraz cicho.
    - Nie przybywa, jeszcze nie... - dodała nieco kąśliwym tonem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  155. Była dobrych kilka dni po swojej wodnej eskapadzie i o dziwo musiała przyznać, że całkiem przyjemnie płynęło się tu z myślą powrotu. Argar miał w sobie tyle różnorodności, że ciężko było się znudzić tym miejscem.
    Spacerowała sobie spokojnie po okolicy i standardowo już oglądała życie codzienne tutejszych mieszkańców, gdy nagle usłyszała znajomy głos i dojrzała blondyna.
    - Hej - odparła i posłała mu ciepły uśmiech. Zaraz zerknęła po nim zaciekawiona. - Prośbę? - zainteresowała się i zaczęła uważnie patrzeć cóż młody wyczynia. Nie przyjęła jednak wskazanej pozycji, a założyła ręce na biodra i zaśmiała się krótko.
    - Ale wiesz, że nie spełniam już każdego widzi mi się? Przyjdzie mi coś z tego przytulania? - uśmiechnęła się do chłopaka łobuzersko.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  156. Uśmiechnęła się pod nosem.
    - A dla mnie to powoli chleb powszedni - przyznała z lekkim grymasem. Kiwnęła lekko głową na słowa o narodzinach. - Czekam na to, nie obrażę się jak pochłonie moje myśli, bo już powoli tracę siły i ochotę na przejmowanie się pierdołami... - westchnęła po czym zaśmiała się pod nosem. - Co, w szoku? Wcale nie sądzę, że "nigdy w życiu". Jestem już trochę zmęczona, wiesz? Chciałabym ją wychować w przyjaznej, rodzinnej atmosferze, dać jej to co mi dał tata, ale tak od małego... Obawiam się jednak, że to nie do końca możliwe - spojrzała przyjacielowi w oczy. - Z drugiej strony tata jest moją motywacją. Dał sobie radę sam, w sensie, tak, miał przyjaciół, ale w domu byliśmy sami i... Nie wyszło mu wcale tak źle. Chyba dlatego aż tak nie łamie mnie wizja Gava w roli jedynie dawcy nasienia - dodała i wzruszyła ramionami, by ostatecznie posłać blondynowi zadziorny uśmiech.
    - Zapomnij, jeszcze Cię trochę pomęczę - zaśmiała się cicho.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  157. Udała przez chwilę, że bardzo intensywnie się zastanawia.
    - Hmm... - spojrzała po chłopaku. - No dobra, trafiłeś, jestem przed posiłkiem - posłała mu kolejny uśmiech. - Ale to oznacza, że złowisz mi ją dzisiaj - zaznaczyła, przybierając pozycję o jaką ją poprosił i uśmiechając się nieco triumfalnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  158. Wzruszyła ramionami.
    - Dzieci durne nie są, czują gdy jest kwas między rodzicami i zapewniam, nie jest to nic przyjemnego... - westchnęła. Nie chciała by Fasolka miała dzieciństwo podobne do tego jej własnego. Z takiego domu wynosiło się sporo złego. No ale mało kto wiedział co działo się pod jej dachem, nigdy nie wchodziła z nikim głębiej w ten temat. Posłała uśmiech blondynowi, gdy zaczął wszystkich wymieniać.
    - W to akurat nie wątpię - przyznała, a gdy tak zapewnił ją o swoim wkładzie w razie problemów, ledwo powstrzymała się by go nie uścisnąć.
    - Jesteś naprawdę kochany Tony - spojrzała na niego wdzięcznie. Tego jej właśnie brakowało, tych kilku ciepłych słów. - Spokojnie... Nie w romantycznym tego słowa znaczeniu - dodała już nieco weselej i zaśmiała się delikatnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  159. Pozwoliła by chłopak spokojnie ją przytulił, chociaż ręce świerzbiły do delikatnej zaczepki. Wiedziała jednak z czym ten walczy i nie zamierzała mu sprawy utrudniać.
    - Mhm, zaznaczę tylko, że głodna robię się nieznośna - szepnęła w jego stronę i puściła mu oko, by zaraz zerknąć po nim wyraźnie zainteresowana.
    - No proszę... Czego więc już dokonałeś? - zapytała. - Zdradzisz co masz na liście? - dodała konspiracyjnym szeptem. Och, był uroczy z tym rumieńcem na twarzy.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  160. Posłała mu lekki uśmiech na to stwierdzenie, a gdy zaprosił ją do siebie, nie zamierzała odpuszczać. Przysunęła się i objęła go delikatnie, nie za gwałtownie.
    - Hej... Nie taką małą... - mruknęła i sama spojrzała mu w oczy i zaśmiała się pod nosem, by zaraz przymknąć powieki i ułożyć delikatnie głowę przy jego obojczykach. - Jesteś moim filtrem, wiesz? - przyznała cicho. - Nie do końca wiem czy to dla Ciebie dobrze, czy źle... Ale jakbym stała się upierdliwa... To powiedź - poprosiła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  161. - Nigdy? - uniosła brwi wysoko. Tego akurat się nie spodziewała. Tony sprawiał wrażenie osoby próbującej dosłownie wszystkiego, a tu proszę, taka błahostka. Zastanawiała się czy ma ochotę użerać się z kolejnymi naukami i szybko stwierdziła, że raczej nie bardzo.
    - Na pewno mniejsze zbiorniki wodne, jeziora, stawy, jakiś obieg bardziej zamknięty... - poleciła i uśmiechnęła się pod nosem na liczbę wymyślonych zadań. Słuchała co też tam wymyślił, czego dokonał, a czego nie, ostatecznie śmiejąc się delikatnie.
    - Jestem zawiedziona - udała smutek - i do mnie przyszedłeś jedynie z objęciem? - zacmokała, kręcąc głową niezadowolona, zaraz jednak puściła mu oko. - Jak coś działa, to nie jest głupie, pamiętaj - rzuciła luźno.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  162. Uśmiechnęła się pod nosem na to stwierdzenie. No dobra, przy Tonym rzeczywiście ledwo odrastała od podłogi.
    - Jak dla mnie to wcale nie taki słaby, ale tak, chętnie doczekam tych czasów gdy wzmocni się Twoja moc działania - przyznała z delikatnym śmiechem. - Dwa razy nie mów, poczekaj, zaraz mogę coś wymyślić... - dodała, odsuwając się od niego odrobinę i patrząc w oczy. - A tak serio to nawet mi miło. Wolałabym raczej stawać się coraz mniej, niż bardziej - przyznała z pogodnym uśmiechem.
    - No, ale ileż można gadać o mnie - zauważyła przesuwając wzrokiem po przyjacielu. - Jak tam Twoje dokonania? Czym możesz się pochwalić? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  163. Mlasnęła i zaśmiała się zaraz.
    - Bez obaw mo stór, przecież bym Cię nie zbałamuciła - posłała mu zadziorny uśmiech. Przytaknęła na słowa o pływaniu, ale po tym prześlizgnęła wzrokiem po chłopaku.
    - Chcesz złapać rybę wpław? - to mogło być ciekawe. - Och, chodzi o zwykłe pływanie... Skoro chcesz - rozejrzała się. - I tak nic ciekawszego teraz nie robię - dodała. - Macie tu kilka mniejszych cieków, idealnie nadają się do spokojnego pływania - zauważyła. Przecież nie zamierzała zabrać go do morza, gdy ten bał się własnego cienia. Ruszyła w stronę jednego ze zbiorników i pogoniła młodego dłonią.
    - Tony... - obejrzała się na niego i teatralnie zatrzepotała rzęsami. - Oczywiście, że Cię nie dotknę - zapewniła z ręką na sercu. - Przynajmniej nie pod wodą - dodała zaczepnie. Szła w stronę małego jeziorka, które chłopak mógł kojarzyć z kąpielą w towarzystwie zielonoskórej goblinki.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  164. [20 dni to całkiem sporo przy Natsusiowej wenie na Gava xD]

    Posłała przyjacielowi delikatny uśmiech. Nie miała pojęcia jak ten się czuje, nie doświadczyła nigdy podobnej sytuacji i wcale nie chciała by to się zmieniło. Na szczęście miała dość wysoko rozwiniętą empatię, a i dzięki swoim umiejętnością mogła zrozumieć nieco więcej.
    - Wiesz, jak dla mnie każdy krok do przodu się liczy. Noc bez płaczu zdecydowanie się do takiego zalicza - stwierdziła, zgodnie ze swoją opinią. Kiwnęła głową na kolejne przykłady i uśmiechnęła się nieco szerzej. - Ważne, że idzie. Nawet jak się na chwilę zatrzymasz to nic złego. Ważne żeby nie było gorzej, żebyś się nie cofał... Chociaż wiesz jak jest. Rei, Melio, Ja... Ryu - puściła mu oko. - Z cofnięciem też sobie poradzimy, tak w razie co, ale mimo wszystko staraj się przeć do przodu - przytaknęła samej sobie głową.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  165. Zlekceważyła to wyraźne zaznaczenie dystansu, po prostu szła w miejsce docelowe, nie zamierzała naciskać na dotyk. Westchnęła na jego tłumaczenia.
    - Tony... - zatrzymała się i obejrzała na niego. - Gwałcono mnie nie raz i nie dwa... Uwierz, nie mam zamiaru naruszać Twojej przestrzeni osobistej. Będziesz chciał to sam mnie dotkniesz. Wiem jak to działa - oznajmiła z pełną powagą i po tym jak gdyby nic ruszyła dalej. Mielił temat tego dotykania jak poparzony, najwyraźniej trzeba było dosadniej dać znać, że nie zamierza się do niego dobierać. No ileż można gadać to samo.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  166. Obserwowała go z delikatnym uśmiechem błądzącym po twarzy, a kiedy zadał pytanie zaśmiała się krótko.
    - Bardzo - przyznała krzyżując z nim wzrok. - Przyjemnie się patrzy na wasz rozwój, na to w jaki sposób korzystacie ze swoich umiejętności i jak ciepłe relacje potrafiliście stworzyć mimo tak wielu różnic... No i te wasze wynalazki, tak wiem, u was w świecie to nic wielkiego, ale tutaj to inna bajka, wiele rzeczy widzę pierwszy raz na oczy - zaśmiała się pod nosem. - A Tobie? Podoba Ci się w Argarze? - odbiła piłeczkę, szczerze zainteresowana jego odpowiedzią.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  167. Rodzina i przyjaciele? Te definicje były dla niej bardzo obce, ale zdążyła zauważyć, że najwyraźniej miały coś w sobie, skoro trzymały innych w konkretnych miejscach.
    - No tak, jesteś młody, w nowym miejscu, nic dziwnego, że chcesz zwiedzać tutejsze okolice - stwierdziła, rozglądając się dookoła. Słysząc o ulepszaniu i prysznicu spojrzała na niego zaciekawiona.
    - Kąpiel na stojąco? - nie bardzo rozumiała i zaśmiała się lekko. - A co to za przyjemność? W jeziorze przy odpowiedniej głębokości też postoisz cały zmoczony - zauważyła z zadziornym uśmiechem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  168. - Jeżeli kogoś kusi to czemu miałoby być złe? Takie podróże uczą życia, szczególnie gdy są samodzielne - stwierdziła krótko. - Co innego, gdy ktoś robi to pod cudze dyktando lub gdy, tak jak Ty teraz, nie czuje się na siłach, wtedy rzeczywiście może być kiepsko - przyznała i zaśmiała się zaraz. - Tego akurat jestem pewna, usłyszy całe Mathyr - dodała rozbawiona. Wcale by się nie zdziwiła.
    Słysząc wyjaśnienia i widząc rysunek zmarszczyła lekko czoło.
    - Dopływać? - spojrzała na Tonego jakby nie rozumiała. - Sztuczne ciepłe koryto? - zgadywała. - Hm... Ale nie rozumiem, gdzie by coś takiego miało stać? - zapytała przekręcając głowę i próbując spojrzeć na rysunek z innej strony. Wyglądało jak trumna z wiadrem w środku.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  169. Och, czyli chodziło o możliwość szybkiej, ciepłej kąpieli w swoim domostwie? Uniosła nieco wyżej brwi. Tak, to rzeczywiście brzmiało ciekawie. Opcja doprowadzenia wody zamiast lania wiadrami do mis czy wanien brzmiała dość kusząco i to nie tylko w kwestii kąpieli. Zaciekawiona uważniej zaczęła oglądać rysunek, słuchała w skupieniu, ale gdy zeszło na temat podgrzewania zmarszczyła czoło.
    - Wiecznie nagrzane kamienie? Chyba światy Ci się pomyliły... - spojrzała po chłopaku z zadziornym uśmiechem. - Tu nie ma czegoś takiego, są gorące źródła czy gejzery na terenach Siivet Lasku. No, ewentualnie musiałbyś zagadać z waszą czerwonowłosą, może ona coś więcej wie, iście ognisty z niej charakter - posłała mu tajemniczy uśmieszek i zaśmiała się lekko na wizję publicznych kąpieli. - Chyba wiesz co by się działo pod takimi prysznicami, co? - zapytała rozbawiona.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  170. Ennis zaśmiała się na ostrzeżenie co do czerwonowłosej.
    - To chyba nie dotyczy kobiet, mam wrażenie, że przy swoim uroczym misiu jest jeszcze bardziej bojowa - stwierdziła. - No ale nawet mnie to nie dziwi - przyznała. Na wielu Argarczykach można było śmiało zawiesić oko, dodatkowo syn przywódcy był sam w sobie dobrą partią, więc nie jedna by się pokusiła.
    Na komentarz co do prysznica uśmiechnęła się pod nosem.
    - Słuszna uwaga, rzeczywiście zdajecie się dość... płodni - przyznała z nutką rozbawienia w głosie i znowu spojrzała na rysunek. - A więc prysznic, tak? No, jeżeli Ci się uda to rzeczywiście szybko zdobędziesz tu sławę, a to dopiero jeden wynalazek. Już same wasze wózki czy sposoby budownictwa robią wrażenie. Jesteście dla Mathyr wielkim skokiem rozwojowym, będziecie mieć sporo wrogów, ale i wielu przyjaciół - stwierdziła i zerknęła w stronę jeziorka, do którego zmierzali. - Mhm, jesteśmy - kiwnęła głową w stronę tafli wody.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  171. - Tego już Ci nie zagwarantuję - odparła, słaba rządziła się swoimi prawami, jednym wychodziła na dobre, innym nie. Ennis przysiadła przy wyżej osadzonym brzegu i wsunęła się do wody, od razu mając ją na wysokości pasa. Obejrzała się na chłopaka.
    - Żartujesz? Ledwo się trzymasz, nie zamierzam dodawać Ci traum - stwierdziła uśmiechając się pod nosem i zaprosiła go do siebie gestem dłoni. - Nigdzie nam się nie spieszy, prawda? - prześlizgnęła po nim wzrokiem. - W ubraniach? - trochę ją zaskoczył, ale skoro miał czuć się dzięki temu pewniej. - No dobrze, tylko uważaj, z ciuchami łatwiej się o coś zahaczyć, no i materiał sam w sobie nie ułatwia pływania, żyje trochę swoim własnym życiem gdy nurkujesz - przestrzegła go tylko.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  172. Kiwnęła głową, w sumie nic wielce dziwnego.
    - Tak też damy radę - stwierdziła, w końcu mieli tylko zanurkować, nie robili nic na czas. Powoli ruszyła trochę głębiej, ale tak, by nie tracić gruntu.
    - Urządzamy? Kto? Heimrosi? - zapytała i zaśmiała się lekko. - Urządzają, jasne, ale ja nigdy w żadnych nie uczestniczyłam - przyznała. Ją wystawili to o wiele bardziej poważnych "zawodów". - To całkiem ciekawa społeczność, wiem, że Tobie ciężko będzie uwierzyć, bo Argar poznał ich z tej negatywnej strony, ale są naprawdę łagodni. To piękny widok, gdy obserwujesz jak bawią się z wodnymi zwierzętami. Nie ma tresury przy pomocy bata, tworzą więź i współpracują z wieloma stworzeniami. Przynajmniej większości tak robi - wyznała spokojnie i posłała Tonemu delikatny uśmiech.
    - To co? Gotowy?

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  173. Akane szła w stronę domu Melio i Rei z głową nieco z chmurach. Żyła chwilowo wspominaniem dnia poprzedniego, może nawet lekko się tymi wspomnieniami pocieszała? Wizja rozmowy i przekazanie informacji przyprawiało ją o mdłości.
    - Jeżeli to jego, to będziecie mieć koleżankę... Ogólnie będziecie mieć, nawet jak nie jego... Więc może nie pajacujcie za wiele hm? - rzuciła do własnego brzucha, głaszcząc go lekko i uśmiechając się pod nosem. Prychnęła. - O co ja proszę, jesteście córkami swego ojca... no i swej matki... - stwierdziła kręcąc głową i już zaraz stała pod drzwiami, wypuszczając głośno powietrze.
    - Hej - uśmiechnęła się szeroko do Tonego i przyjęła uścisk z lekkim śmiechem. - Tak, Ciebie też, tak dawno się nie widzieliśmy - rzuciła żartobliwie, a przy geście z brzuchem wypchnęła go lekko w przód, jakby się chciała pochwalić. - Czasem, bardzo reagują na Gava - przyznała z uśmiechem i spojrzała ciepło po przyjacielu. - Serio? Dzięki, też się z nim super bawiłam - dodała, czując, że odrobinę się rumieni. Na wzmiankę o kakao uniosła nieco zaskoczona brwi. Czyżby Rei wiedziała?
    - Och? Kakao, świetnie, nie pamiętam kiedy ostatnio piłam - weszła głębiej, dając się poprowadzić do stołu i tam pomachała Ryu.
    - Hej - posłała mu uśmiech, ale w oczach było widać jak się stresuje. - Spałam? Jak zabita - zaśmiała się odrobinę nerwowo i cupnęła na krześle, od razu dopadając do kubka kakao i mocząc w nim usta.
    Rei była w pogotowiu, nadal przetwarzała informację, miała zaraz rodzić, a tu nagle z nieba spadnie babciowanie? O ile spadnie, miała nadzieję, że cała ta sytuacje nie dobije jeszcze, wciąż dochodzącego do siebie Tonego.
    - Taką imprezę zmontowałeś, że sen zmorzył mnie raz, dwa - poruszyła zabawnie brwiami do blondyna. - Naprawdę świetnie się bawiłam - chciała to jeszcze zaznaczyć, jak już chlapną co mają chlapnąć to nie będzie kiedy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  174. Akane przytakiwała na te wszystkie komplementy, ale kiedy Tony wyrzucił te wszystkie spostrzeżenia wypuściła głośno powietrze i rozjechała się rękoma po stole. Ułożyła czoło na blacie i trzymała tak kilka sekund. Nadal nie miała pojęcia w jakie słowa powinna to wszystko ubrać.
    - My? - podniosła głowę i zerknęła po Ryu. - No sęk w tym, że nie my... - westchnęła ciężko i powoli się wyprostowała patrząc po blond przyjacielu. - Kojarzysz Grimę, hm? Znaczy... Wiem, że kojarzysz, ale... Te Twoje poszukiwania. Dowiedziałeś się czegoś? - chciała obadać temat, ale nie zamierzała jakoś specjalnie sprawy przedłużać.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  175. Akane lekko przygryzła wargę i kiwnęła głową, tak, właśnie... Ta Grima. An chciała zabrać głos, ale Ryu szybko zgasił obawy Tonego, a dziewczyna tylko potwierdziła kiwnięciem głowy. Drgnęła jednak, gdy rozmowa niespodziewanie wzburzyła blondyna. Dość mocno jak na utajnienie informacji o spotkaniu kogoś po drodze. Wstała z krzesła, a widząc minę Ryu pokręciła szybko głową.
    - Ryu... - wypuściła głośno powietrze, gdy ten nie posłuchał. To nie był dobry pomysł, już teraz Tony był wzburzony, a tu chluśnięto mu wiadrem zimnej wody i to prosto w twarz. Dziewczyna oparła się o stół i na chwilę przymknęła oczy, gdy przy przypuszczenia padały z ust ciemnowłosego. Zacisnęła usta, tak, też uważała, że Grima by powiedziała, ale z drugiej strony rozumiała jej strach. Sama nie widziała goblinki, nie widziała dziecka, wierzyła Ryu i wątpiła by wyolbrzymiał swoje podejrzenia... Jednak cios Tonego... An ruszyła w jego stronę i zatrzymała jego rękę zanim ten wpadłby na pomysł powtórzenia ciosy.
    - Tony! - podniosła lekko głos, jednak po chwili spiorunowała Ryu wzrokiem. - Na litość boską! Miałeś mu powiedzieć, a nie po pięciu sekundach zarzucać odpowiedzialnością! Niech to przetrawi! - fuknęła i sama spojrzała w oczy przyjaciela. - Spójrz na mnie, nie na mój brzuch, na mnie... - poprosiła. - Wiem, Tony naprawdę wiem, że to drastyczna zmiana, grom z jasnego nieba i obrót o 180 stopni - westchnęła ciężko. - To przypuszczenie, duże prawdopodobieństwo, coś co myślę, że warto wyjaśnić - zaproponowała spokojnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  176. - Bo gadka o dziecku w potrzebie jest taka pokrzepiająca... - mruknęła jeszcze w stronę Ryu, ale zaraz skupiła się na Tonym.
    - Tony... - spojrzała po nim pobłażliwie. - Po co miałby to robić? Przecież to Ryu... No co Ty, nie znasz go? Bije się z myślami jak Ci powiedzieć od czasu, gdy zobaczył to dziecko. Wie jaka jest sytuacja, przyszedł do mnie, schlał się... Tak, schlał chcąc to ułożyć w głowie. Dobrze wiesz, że też się przejmuje, nie muszę go sprawdzać by widzieć, że coś jest na rzeczy - przyznała z cichym westchnięciem. Dziewczyna ujęła delikatnie jego drżące dłonie. - A kiedy będziesz mógł? Bo szczerze... Mam wrażenie, że na to nikt nigdy nie jest gotowy, że mało kiedy jest odpowiedni moment - zaznaczyła spokojnie, spojrzała po Ryu i kiwnęła głową, wracając spojrzeniem do Tonego.
    - Możemy iść razem - dodała, bo przecież brali to pod uwagę.
    - Tony... - padło nagle zza ich pleców. W progu stała Rei, miała zmartwioną minę, ale uśmiechała się delikatnie. - Synku... - podeszła powoli do niego, gotowa przyjąć go w objęcia.

    Akane i Rei

    OdpowiedzUsuń
  177. An westchnęła raz jeszcze.
    - No właśnie, nie upija, nie bez powodu... - wzruszyła lekko ramionami, jednak na wzmiankę o farsie pokręciła głową. - Dobrze wiesz, że akurat mnie tak łatwo by nie oszukał, no i nie zrobiłby Ci czegoś takiego, nawet gdybyś był w świetnej formie, po prostu by tak nie zrobił - tego akurat była pewna i takim też tonem to powiedziała.
    Rei zbliżyła się mimo wszystko i dotknęła delikatnie ramienia blondyna.
    - Powinna, oczywiście, że powinna, ale dobrze wiesz, że nie zawsze jest tak jak powinno - zaczęła spokojnie. - Dobrze też wiesz, że patrząc emocjami często źle widzimy, na pewno był jakiś powód, ale zamiast snuć teorię jaki, to chyba warto pójść i zapytać, co? Nawet jak pocałujesz klamkę... Warto chociaż spróbować poznać prawdę - dodała.
    An zerknęła na Ryu.
    - Chyba nie sądziłeś, że nastawiam się na spokojną dyskusję, co? - uniosła lekko brew, dla niej wzburzona reakcja była dość oczywista, co nie zmieniało faktu, że można było sprawę załatwić nieco taktowniej. Na słowa chłopaka skierowane do Tonego przytaknęła głową.
    - Tony, myślenica Cię zeżre... Ty i brak pewności, gdy jest opcja zbadania tematu i pozyskania informacji? - rzuciła. Już widziała te nieprzespane noce i dni stracone na gdybaniu.

    Akane i Rei

    OdpowiedzUsuń
  178. An również nie spodziewała się aktów przemocy, ale na pewno nie stawiała na spokojną dyskusję, nic jednak już nie odpowiedziała, obserwowała przyjaciela z wyraźną troską na twarzy.
    Rei z kolei objęła delikatnie dłońmi głowę Tonego i głaskała go kojąco. Zarówno ona, jak i Akane spojrzały po Ryu, gdy rzucił swoją poprawkę. Jako jedyny był najmniej zorientowany w sytuacji i jak na takiego przystało, miał najwięcej do powiedzenia. Dobrze, że chociaż przeprosił.
    - Tony, nikt Cię nie zmusi, nie zaciągnie tam siłą, jeżeli pójdziesz to z własnego wyboru. Sam zdecydujesz czy z kimś, czy sam. Zdecydujesz z kim i kiedy. Nikt nie mówi, że masz ruszać tu i teraz, po prostu to przemyśl, tak jak to lubisz robić. Zbadaj tak jak wszystko zawsze badasz - zaproponowała Japonka cicho szepcząc mu nad głową.

    An i Rei

    OdpowiedzUsuń
  179. Akane westchnęła ciężko na słowa przyjaciela, chciała nawet coś powiedzieć, ale ten zaczął nagle panikować i między chłopakami wywiązała się sprzeczka. Dziewczyna nie przerywała ani jednemu, ani drugiemu, przymknęła oczy, ułożyła dłonie na brzuszku i po prostu spokojnie oddychała.
    Rei również nie interweniowała, obserwowała jednak powietrze i unoszące się przedmioty, gotowa przeciwdziałać, gdyby sprawy miały wymknąć się spod kontroli. Zerkała również na An, była w końcu w ciąży, a jej wybuchowy charakter rzucił się już nie raz w oczy, potrafiła wybuchać na pstryknięcie palca.
    - Ja i tak tam pójdę... - Akane w końcu otworzyła oczy, gdy Ryu powiedział już swoje. - Poczekam aż to przemyślisz, jasne, ale i tak pójdę. Z Tobą czy bez Ciebie - zaznaczyła spokojnym, ale stanowczym głosem. - Twoje dziecko, czy też nie... Wasze, jej... I tak jestem ciocią i chce wiedzieć. To Grima Tony, nie wiem ile spędziłeś z nią czasu, nie wiem na jakim stopniu ją poznałeś, ale ja z nią wędrowałam do Terry. Wiem, że ma jakiś powód, miała na pewno. Chcę go poznać i tyle. Co Ty z tym zrobisz to już Twoja sprawa - wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  180. - Egoistka - poprawiła go. - Robię to z własnego widzi mi się, to nie mnie Grima tam potrzebuje. Nie mam lekarstwa na latające niemowlę - zauważyła lekko marszcząc czoło. Chciała zaspokoić własną ciekawość, jasne, widziała w tym inne plusy, jak na przykład brak owsików w tyłku, kiedy już tu dotarła. Wędrówka była dla niej ciekawym pomysłem. Założyła tylko ręce pod biustem, gdy rzucał o przygarnianiu, nie odpowiedziała, nie było sensu dyskutować z rozemocjonowanym człowiekiem. Odprowadziła go wzrokiem, a kiedy Ryu zabrał głos spojrzała tylko po nim i westchnęła po czym bez słowa ruszyła śladem blondyna. Chyba nie myślał, że go posłucha, prawda? Szła jednak spokojnie, w sporej odległości, ale mając go na widoku. Wolała by nie zrobił jakiejś głupoty w tym stanie. Ryu miał rację, chłopak był niezwykle emocjonalny jak na kogoś, kto zawsze uważał emocje za zbędne.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  181. Akane pozostała przy granicy z plażą, oparła się ramieniem o jedno z drzew i po prostu obserwowała. Tony musiał się wyżyć, wyrzucić te wszystkie negatywne emocje. Akurat do tego nie była mu potrzebna, więc wolała zachować dystans. Dojrzała w tym wszystkim pewien plus. Chłopak korzystał ze swoich zdolności i najwyraźniej zapomniał o swojej blokadzie. Zdawał się nawet kontrolować to co robił, mimo silnych emocji.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  182. Obserwowała go cały ten czas, stała w miejscu, jedynie gdy leciał wprost w stronę wody zacisnęła usta i zrobiła krok w przód. Zaraz spokojniej odetchnęła, dalej wszystko kontrolował. Uważnie obserwowała toń i jeszcze raz odetchnęła z ulgą, gdy Tony się wynurzył. Nadal chwilę czekała, a kiedy w końcu padł na piasek powoli ruszyła w jego stronę by w milczeniu usiąść obok i przymknąć oczy, ostatecznie położyła się tuż obok, zawieszając spojrzenie w niebie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  183. Nadal nic nie mówiła, obserwowała niebo. Na przyjaciela spojrzała dopiero, gdy wspomniał o karaluchach, posłała mu wtedy zadziorny uśmiech.
    - Że niby Ty masz inaczej? - popatrzyła po nim wymownie. - Nie chcesz to nie gadaj... Po prostu tu sobie z Tobą posiedzę i przypilnuję byś nie robił głupot - postawiła sprawę jasno i pogłaskała swój brzuch. - Wiesz, dobry trening przed rodzicielstwem, podobno przydaje się dużo cierpliwości - dodała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  184. Wstała do siadu, gdy chłopak się od niej odsunął, patrzyła po nim.
    - Karaluchy nie tak łatwo załatwić, szczególnie, gdy noszą pod sercem dwie małe diablice - stwierdziła wzruszając ramionami, a gdy Ryu zbliżył się do nich posłała mu słaby uśmiech. Nie kładła się, spojrzała w morze i milczała obserwując fale uderzające o brzeg, dopiero po chwili spojrzała troskliwiej na blondyna i delikatnie pogłaskała po włosach, ten odruch był po prostu silniejszy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  185. Dziewczyna odsunęła rękę i spojrzała po przyjacielu patrząc po nim z lekko zaciśniętymi ustami. Słuchała ich wymiany zdań, zerkając to na jednego, to na drugiego. Nie często aż tak się sprzeczali...
    Kiedy Tony zwrócił się do niej w ten specyficzny sposób popatrzyła po nim lekko marszcząc czoło.
    - Podobno nie jestem niczyim adwokatem - przypomniała mu z wymownym spojrzeniem. - Poza tym co mam powiedzieć? Dobrze gadasz? Sama nie uważam by puszczanie w eter rozemocjonowanego gimbaziaka miało jakiś większy sens! - nie krzyczała, ale powiedziała to lekko podniesionym głosem. - Tym bardziej, że emocje w trakcie wyprawy opadną i zostaniesz sam, w szczerym polu z wielką od myślenicy głową. Pomyślałeś co zrobisz jak ją zobaczysz? Co jeżeli na widok Grimy wpadniesz w szał?! Kto Cię wtedy powstrzyma, co?! Co jak zirytuje Cię przypadkowy przechodzień? Co jak Cię napadną? - wyrzuciła kilka pierwszych pytań, jakie wpadły do głowy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  186. Ta, już, na pewno, co by znowu słuchać latami komentarzy, nie, nie, stwierdziła, że podziękuje.
    - Nie zgadzam się zawsze - wzruszyła ramionami i zaraz westchnęła ciężko. No to nieźle się rozkręcił jak już wyleciał ze starym, dobrym małżeństwem. Patrzyła tylko po blondynie, czekała aż się wykrzyczy.
    - No tak, bo akurat Ty byś nam nie powiedział... Chyba wiesz najlepiej z nas wszystkich jak ciężko jest ukrywać tak istotne sprawy przed przyjaciółmi! - zmarszczyła lekko czoło. Sam miał ciężką głowę, gdy widział co działo się między nią, a Gavem. Sam zainicjował to całe "kawa na ławę". Wiedziała, że teraz szargają nim inne emocje, ale może przypomnienie o tym wróci trzeźwiejsze myślenie. Wzięła głębszy wdech i pogłaskała lekko brzuch po czym ułożyła na nim ręce i znowu zerkała wymownie po przyjacielu. Nie uważała by Ryu się tu teraz wymądrzał, spojrzała na niego przepraszająco, gdy ten zaczął się wycofywać. Niby nie jej wina, ale wiedziała, że Tony na nim skupia swoją złość głównie z powodu ciąży.
    Podparła się jedną dłonią za plecami, drugą dalej lekko głaskała brzuch i nie spuszczała oczu z Tonego.
    - Jesteście kwita, Ty zwiałeś na plażę, on chowa się w cień... - rzuciła z ciężkim westchnięciem. - Serio myślisz, że to z nim powinieneś się konfrontować? Bo tak w sumie to... Nie bardzo wiem co to da...?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  187. Ryu też miał swoje powody, ale nie było sensu tu teraz tego przytaczać. Tony na pewno odebrały to teraz jako atak.
    - Strasznie dużo klepiesz ozorem jak na kogoś kto nie chce gadać - zauważyła tylko. Nikt go nie zmuszał do mówienia, sam zaczynał. Dziewczyna jeszcze raz westchnęła i pokręciła głową. Słuchała go, a kiedy rzucił o zostawaniu sam skrzyżowała z nim spojrzenie. - Zostaniesz sam jak przestaniesz być dla siebie zagrożeniem. Nikt za Tobą nie poszedł w celu przyciśnięcia i uzyskania odpowiedzi. Ciskasz wiatrem na wszystkie strony, rzucasz się w oczy z daleka, a w emocjach nie zwracamy uwagi na szczegóły. Jak dla mnie mogłeś sobie ciskać dalej w fale, krzyczeć czy milczeć. Zamierzam Cię po prostu przypilnować - zmarszczyła lekko czoło. - Serce mi by pękło, gdyby coś Ci się stało i w dupie mam Twoje fochy - oznajmiła, ale nie wstała z piachu. Przymknęła jedynie oczy.
    - Mogłybyście? - szepnęła do swojego brzucha i z ulgą dojrzała jak dwie, małe, dziewczęce duszyczki energicznie kiwają głową i ruszają śladem blondyna.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  188. Akane cały wieczór była na czuwaniu, puściła Tonego, jednak czekała aż duszki wrócą i zasnęła dopiero po ich powrocie.
    Z zamyślenia wyrwał ją głośny komunikat przyjaciela, nie spała, leżała sobie spokojnie w łóżku, gdy drzwi się otworzyły. An oparła się na łokciach i posłała blondynowi wymowne spojrzenie.
    - Nie sypiamy ze sobą, mamy celibacik - odparła i podniosła się do siadu po czym spojrzała na poduszkę, którą Tony trzymał przy sobie. Chyba nie przyszedł stoczyć pojedynku, co? Uśmiechnęła się do niego lekko kiedy przysiadł i kiwnęła głową na przeprosiny.
    - Nie było znowu aż tak źle, ale wybaczam na zaś - puściła mu oko i wysunęła nogi, stawiając je na podłodze. - Daj mi chwilę, ogarnę się, dam znać w domu, że ruszamy - poprosiła jeszcze i tak jak wspomniała, ruszyła do swojej komody, by dopakować jeszcze kilka rzeczy i zgarnąć przygotowane na podróż ciuchy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  189. Dla Grimy te ostatnie dni były inne niż zwykle. Pierwszy raz w życiu poczuła rodzinny klimat, nie chodziło nawet o samego Tonego, po prostu... On, Akane, Ryu, Walwan i mała Keva... Było jakoś tak ciepło i przyjemnie.
    Kiedy Tony postanowił zostać, nie oponowała, chłopak dostał pokój Acaira, ale i tak głównie siedział u niej. Co prawda nie rozmawiali jakoś często, przynajmniej do tej pory, ot zwykłe uprzejmości i krótkie komunikaty, ale widok jak troskliwie patrzy na małą sprawiał, że Grimie było jeszcze bardziej głupio i brakowało jej języka w buzi.
    Właśnie była odnieść jedną z ksiąg Walwana i wróciła do pokoju z nową, chciała nawet coś pokazać chłopakowi, ale zdążyła jedynie otworzyć usta, gdy padło pytanie.
    - Hm? - zmarszczyła lekko czoło nie rozumiejąc. - Przeszkadzasz? - przekręciła głowę, automatycznie obejmując książkę ramionami i zbliżając się do nich. - Niby dlaczego? - położyła po sobie uszy. - Chcesz już iść? Szukasz powodu? - spojrzała na niego wyraźnie zatroskana.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  190. Ri przekręciła głowę, gdy sięgnął po małą. Wyglądało to trochę tak, jakby Kevusia go uspokajała, poza tym, goblinka czuła, że jego zapach dość często diamtralnie się zmienia. Sama odłożyła książkę i usiadła na rogu łóżka z podwiniętymi kolanami pod brodę. Słuchała Tonego, przyglądając mu się uważnie. Jakoś tak podświadomie nie skakała dookoła niego, tak jak w przypadku innych. Bał się i czuł obco? Odrobinę posmutniała.
    - Wiesz... w nowym miejscu zawsze jest trochę źle... Przynajmniej na początku, ale... - oblizała trochę nerwowo usta. - Możemy popróbować różnych rzeczy żeby było Ci lepiej - zaproponowała, a słysząc o słabym okresie przekręciła lekko głowę. - Coś... Coś Ci się stało, prawda? - ciężko było nie wyczuć w nim tej zmiany. Tony, którego poznała już dawno miałby rozpracowane wszystkie flakoniki Walwana, wiedziałby do czego każdy służy i zapewne kilka sam by już przetestował.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  191. - Porwany? - zmarszczyła lekko czoło jakby nie rozumiała, ale gdy wspomniał o celu porwania, odchyliła się tak mocno w tył, że fiknęła kozła, zlatując z łóżka i lądując wygięta jak paragraf ze stopami nad głową. Zebrała się jednak z ziemi szybko i strzepnęła cichy by spojrzeć po chłopaku.
    - Jak to płodnienie?! Kto Ci to zrobił?! - zrozumiała aż nadto co mu się stało i wcale nie była z tego faktu zadowolona. Zaraz zasłoniła usta i pokręciła głową by dopiero po chwili odsłonić buzię. - Nie, nie... Nie chcesz, nie mów, Grima nie musi wiedzieć - zaznaczyła wspinając się znowu na łóżko, jednak tym razem siadając na zgiętych nogach i z opartymi dłońmi przed sobą. Położyła po sobie uszy. - A i tak nas odwiedziłeś... - zerknęła w dół na własne łapki. Teraz było jej jeszcze bardziej głupio, aż zrobiła się czerwona na buzi. - W domu... W domu byłoby Ci milej, prawda? W Argarze... - zerknęła na niego niepewnie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  192. Nie naciskała, nie byli przecież jakoś blisko... Mieli tylko dziecko. Spojrzała czule po córeczce, gdy Tony odkładał ją do łóżeczka i zerknęła na niego lekko przygryzając wargę. Przytaknęła mu głową, na znak, że rozumie, a na jego uśmiech odpowiedziała również uśmiechem.
    - Ach, o to chodzi... - wyszczerzyła się lekko. - Możesz chodzić ze mną po składniki, zioła, mazie, robale, grzyby czy jaja konkretnych stworzeń, sporo węszenia, mało innych istot, ot co czasem się kogoś spotka na swojej drodze. Ja właśnie tak płacę Walwikowi, dzięki temu on ma więcej czasu na pacjentów i domowe wizyty - wyjaśniła.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  193. Przesunęła się odrobinę by zrobić mu więcej miejsca, bliskość jej nie przeszkadzała, chociaż głowa przy ramieniu odrobinkę zaskoczyła. Uśmiechnęła się lekko.
    - To może przyjdziesz zamiast Acaira na jego lekcje? Są za dwa dni, uczymy się u niego, on... On jest naprawdę fajny, wątpię by przeszkadzały mu odruchy, tylko po prostu z nim porozmawiaj. Zapytaj i... Jak chcesz ja mu mogę co nieco powiedzieć, jeżeli tak będzie Ci łatwiej... albo pójdę z Tobą? - zaproponowała. Jej zdawał się nie bać, więc... Spojrzała na kołyskę. - Możemy iść nawet z Kevusią, widzę, że... że Cię uspokaja - przyznała.
    Na pytanie o Argar zamrugała szybciej oczyma.
    - My? - spojrzała po chłopaku zaskoczona. Słuchała argumentów, ale te trochę jakby roznosiły się echem po pokoju. - Ty... Ty nas tam chcesz? - nie sądziła, że mówił poważnie, przecież miał tam rodzinę, Keva byłaby... Oczy jej się lekko zaszkliły, a uszy rozłożyły się na boki. Jej córka naprawdę ma szansę na prawdziwy dom? Z dziadkami, ciociami, wujkami i innymi dziećmi?

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  194. Słuchała go uważnie, a kiedy zdecydował, że będzie mówić sam, ale iść mogą razem, kiwnęła entuzjastycznie głową.
    - Dobrze - zgodziła się i znowu zerknęła na córkę. Nie chciał przenosić negatywnych emocji? Może to i dobrze? Chociaż mało prawdopodobne, że Kevusia nigdy takich nie doświadczy, ale skoro blondyn tak chciał, jej to nie przeszkadzało.
    Warga Grimy zadrżała lekko, kiedy potwierdził swoje słowa. Nawet nic nie powiedziała, a zaraz chłopak zaczął się wybraniać. Na złapanie buzi lekko zesztywniała i wyraźnie spaliła buraka, do tego doszły te wszystkie obietnice, jedynie na wzmiankę o odchodzeniu Ri zamrugała szybciej oczyma. W brzuchu aż się jej kotłowało, a kiedy ją cmoknął po policzkach to już nic nie rozumiała. Przestraszyć?!
    - Ale my chcemy! - rzuciła odrobinę głośniej niż planowała i sama złapała jego buzię obiema łapkami, jednak z pocałunkiem wycelowała w usta, nie policzki. Jeden, duży cmok i zaraz się lekko odsunęła od jego twarzy. - Bardzo chcemy do babciów, dziadków, wujków, ciotków, innych dzieci, do... do... do... Latających i tych nie latających - zaczęła płakać i ramiona wyraźnie jej zadrżały po czym schowała buzię w rękach. - Tak bardzo chcę by miała rodzinę - przyznała rozklejając się trochę mocniej.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  195. Właściwie nie potrzebowała nic więcej, wkleiła się w chłopaka gdy tylko ją przytulił. Słowa, które mówił tak bardzo ją cieszyły, że Tony chyba sobie nawet z tego nie zdawał sprawy. Odkleiła buzię od jego torsu by spojrzeć mu w oczy swoimi skrzącymi z radości i jeszcze trochę mokrymi od płaczu patrzałkami.
    - I ją obronią, prawda? Gdy będzie trzeba to obronią? - chciała jeszcze tylko to usłyszeć. Na buziaka przy czole przymknęła oczy i jeszcze raz wtuliła w niego głowę. Był taki cieplutki i tak ładnie pachniał...
    - Możemy, możemy ile tylko chcesz... Ty zdecydujesz, jestem Ci to winna... Ty zdecydujesz kiedy pójdziemy - szepnęła, nadal czuła się źle z tym jak postąpiła, ale... Nie myślała wtedy racjonalnie, nie miała pojęcia czego mogła się spodziewać. Teraz już wiedziała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  196. Nie musiała słyszeć nic więcej, rozluźniła się wyraźnie na te słowa, a uśmiech nie schodził jej z buzi. Zaraz przytaknęła mu energicznie głową i spojrzała z entuzjazmem w oczach.
    - Idealnie! - postawiła uszy na sztorc. - U Walwika to idealne miejsce, trafia tu wielu pacjentów, a że są poszkodowani to ciężko się ich bać. Możesz od tego zacząć, od obserwowania, a może pomagania? Możesz podać igłę, nić, maść czy fiolkę. Taki pierwszy etap - gadała jak najęta. - Możesz też na mnie poćwiczyć, podnosić w górę i w dół swoim wiatrem! - zaczęła podskakiwać lekko tyłkiem w miejscu. - No i Kevusia! Jak jej zdejmiemy medalion to na pewno coś odwali, ostatnio to wywiała mnie z pokoju, o i nawet wirowała w domu Piusa! - zachichotała, szczęśliwa, że Tony miał tu zdecydowanie nad czym pracować.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  197. - Łoj! - odruchowo zachwiała się, gdy zaczęła lewitować, ale zaraz zachichotała zadowolona, a gdy doszły do tych sztuczek obroty i lądowanie w ramionach, spłonęła rumieńcem. Spojrzała po Blondynie lekko kładąc po sobie uszy, patrzyła na niego jak zaczarowana, zaraz jednak odwróciła wzrok, a jedno z jej uszu zjechało w bok. Znowu poczuła się bardzo głupio.
    - Dopiero mnie poznałeś... Nie chciałam być problemem... - jakoś tak mimo chodem znowu zaczęła się usprawiedliwiać, ale zerknęła na niego, gdy wspomniał o tym drobnym pozytywie jaki dzięki temu chłopak odkrył.
    - Dlaczego myślałeś, że straciłeś? - zapytała zaciekawiona. To w ogóle było możliwe? - Argarczycy gubią kontrolę? - nie bardzo rozumiała jak to mogło wyglądać.
    Na sugestię co do "krzywdy" naburmuszyła się odrobinę.
    - Hej! Nic jej nie zrobiłam! Ona po prostu czasami bardzo się denerwuje i wtedy wszystko wszędzie lata - stworzyła wir z palca i udała dźwięk wiejącego wiatru. - Wszystko... Naprawdę - zapewniła, przytakując sobie samej głową.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  198. Zmarszczyła trochę nos, gdy ją za niego złapał, ale zaraz spuściła wzrok. Tak, była, musiała być. Dopiero od niedawna ma na kogo liczyć. Podniosła smutne spojrzenie do oczu blondyna, ale nic nie powiedziała. Zamiast tego słuchała o utracie kontroli z rosnącym w sercu niepokojem. Malutka Keva miała niby to wszystko ogarnąć? Goblinka położyła po sobie uszy i zatroskana spojrzała na córkę. Jeszcze tyle niepoznanych emocji przed nią... A co jak skrzywdzi kogoś z rodziny Tonego? Od nieprzyjemnych myśli wyrwało ją ugryzienie w nos, krzyknęła nawet lekko i zaraz się za niego złapała.
    - Szaleńcze! - fuknęła, masując nosek i grożąc palcem chłopakowi. - Poczekaj no, będzie odwet w najmniej oczekiwanym momencie - pogroziła mu i zachichotała. Zaraz jednak westchnęła lekko i sama zeszła z łóżka, by zbliżyć się do swojej małej rodzinki.
    - Będziesz ją kochał mimo wszystko? - pogłaskała Keve i niepewnie spojrzała w oczy Tonego. - Jak jej nie będzie szło? Jak będzie słaba? Jak... Jak kogoś skrzywdzi?

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  199. Na wzmiankę o krzyku odrobinkę się spięła, ale tak, tego akurat sama sobie nie była w stanie obiecać, więc rozumiała i blondyna. Przy kolejnej odpowiedzi po prostu wkleiła się w bok Tonego i objęła go ramionami, tuląc buzię do jego brzucha. Nie potrzebowała nic więcej, jeżeli będzie ją kochał to w zupełności wystarczyło. Podniosła głowę by spojrzeć mu w oczy, ale brodą nadal go dotykała i chociaż na początku z powagą kiwnęła głową to zaraz posłała mu szeroki, szczery uśmiech, a w jej oczach aż zaskrzyło.
    - Tak! Razem! - potwierdziła, wesoło kiwając ogonem na boki i ocierając się policzkami o Tonego.

    Grima i test dotyku level hard xDD

    OdpowiedzUsuń

^