Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

I am listening to the wind of change



Tony

20 lat (30.08) | Argar | Włada powietrzem | 180 cm

Tony przyszedł na świat w Argarze. Jego rodzice zostawili go w sierocińcu, kiedy ten miał 7 lat. Od tamtej pory był sam. Dawno temu porzucił nadzieję, że wróci do domu. Mimo młodego wieku, przeżył wiele. Przez pewien czas poruszał się na wózku inwalidzkim, ale dzięki przygodzie w "lustrze" odzyskał władzę w nogach i zyskał bliskich przyjaciół. Braterskim uczuciem darzy Ryu, z którym dzielił pokój w sierocińcu. Uwielbia również Akane, ale z jej ojcem nie dogaduje się najlepiej (kwestia charakteru).

Tony lubi naukę. W poprzednim świecie można go było spotkać z nosem w książkach, jak i wykonującego różne, często kontrowersyjne eksperymenty. Jego jedynym i jednocześnie najlepszym argumentem na własne wybryki było - "to w imię nauki". Zamykał tym buzie swych rówieśników, a dorosłych przyprawiał o ból głowy (no bo jak tu się nie denerwować i wyjaśnić, że tak nie można?).

Do Siivet Lasku trafił poprzez portal i ukochał to miejsce niczym swoje. Drakony, choć z początku niechętnie, szybko przyjęły go do swojego grona, a wszystko za sprawą umiejętności Tonego. Chłopak nie czuje się tam wybrykiem natury. 

OBECNIE:

1. Układa sobie myśli w głowie, po gwałtach których doświadczył.

2. Mieszka w Lerodas wraz z Grimą i Kevą Marią Skłodowską Currie.

3. Szykuje się do powrotu do Argaru, przez spotkania różne i krótkie wypady dookoła domku Walwana.

4. Czerpie z nauk Walwana tyle ile może.

5. Dogryza Grimie i często ją przytula.

6. Poznaje Kevę i stara się reagować na każdy jej maleńki wybuch.  


Gdybyś chciał do niego zagadać - wal śmiało i nie zrażaj się jego osobowością. Potrafi kąsać, ale dla przyjaciół zrobi wszystko. 


[Kontakt: m.e.wiggin@gmail.com
 Wizerunek został znaleziony na Pintereście.
 Przyjmiemy wszystkie wątki :) ]


218 komentarzy:

  1. - Oj... - czując opór na głowie podniosła wzrok na rękę chłopaka i położyła jedno ucho, nie wiedząc co się dzieje. Zastrzygła nim słysząc o przerwie, a zaraz po tym zamrugała szybciej oczyma, ale na pytanie o "lubisz" uśmiechnęła się szeroko i energicznie przytaknęła głową, a na potwierdzenie znowu chciała go przytulić, ale w porę przypomniała sobie słowo "przerwa". Tak, Acair też nie zawsze lubił tyle tulenia.
    - Nietypowe? - zainteresowała się lekko przekręcając głowę, a kiedy zaczął demonstrować ona chichotała delikatnie klaszcząc dłońmi z wyraźną ekscytacją. Jej takie zachowania ani trochę nie przeszkadzały, nawet wtuliła się w niego przy ostatecznym objęciu.
    - Grima lubi, ale rozumiem. Acair też nie zawsze chce bym go tuliła. Tylko Pius nie narzeka, on też lubi być blisko - przyznała z pogodnym uśmiechem, nadal wklejając w niego swoją buzię. Nawet łapanie ogona jej nie przeszkadzało, nie gdy chodziło o Chłopaczka.
    - Nie chcę Ci ściskać boleśnie serca, będę mniej brykać, obiecuję - dodała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  2. Podniosła do jego oczu swoje wesołe spojrzenie i przytaknęła głową.
    - Rozumiem, naprawdę - przyznała. Pewnie jakiś czas temu poczułaby się tym dotknięta, ale po tym jak specyficzne relacje udało jej się ostatnio nawiązać zaczęło do niej powoli docierać, że czasami nie chodzi o jej osobę, a o zbyt małą lub zbyt dużą intensywność zachowań. Zastrzygła uchem na pytanie o Piusa i zerknęła na chwile w bok, zastanawiając się jak odpowiedzieć.
    - No to... Pius, Kuleczka to przyjaciel. Obrońca dla mnie i Kevusi. Jest pokręcony, ale naprawdę fajny. Bardzo mnie lubi i lubi seks, jak o nim tyle nie gada to jest zabawny i milutki. Dużo się z nim śmieję i dużo mi pomagał, nawet się kłóciliśmy i pogodziliśmy i... - wypuściła głośno powietrze. - No Pius to przyjaciel - podsumowała z szerokim uśmiechem. Sama zerknęła na ogon, gdy się nim tak bawił, uczucie było bardzo przyjemne i po chwili Ri trzepnęła lekko Tonego z rękę.
    - Nie przesadzaj bo mnie to podnieca - odrobinkę się naburmuszyła, ale zaraz przysunęła mu kitę pod nos. - Właściwie tylko pędzelek jest bez, ponad połowa pędzelka, o tu... - pokazała mu dokładnie gdzie kończy się jej ogon.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  3. Grima skrzywiła się lekko.
    - Noo... pogniewał się bo nie miałam na niego ochoty, na seks - wzruszyła ramionami. - Podobno dałam mu trzy kosze, nie do końca wiem kiedy i jak, ale podobno - dodała. - Mówił, że jest ważny w związku, ale nie najważniejszy, że co innego też się liczy - przytaknęła głową na jego słowa. - No i gniewał się, że... że Grima tak głupio się zachowała - posmutniała odrobinkę i zaraz spaliła buraka.
    - Ja... Chcę, ale nie chcę... - utkwiła wzrok we własnych rękach i zaraz zastrzygła uchem na wzmiankę o warkoczykach. - Tutaj? - zapytała nie ukrywając zaskoczenia. - Będzie mały, a jak kilka to jeszcze mniejsze... - zauważyła. - Jak chcesz się nauczyć to lepiej zacznij od dużych, łatwiej idą - przyznała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjęła buziaka, ale zerknęła w bok.
    - No co do Ciebie... - szepnęła. - Że tak uciekłam... że się bałam... ale Grima już rozumie, rozumie, że nie jest taka zła i że można ją lubić, jednak można - przyznała cicho. Spojrzała na Tonego niepewnie.
    - A Tony chce, chce? - zapytała, uważnie nastawiając ucho na jego odpowiedź, a na pytanie o warkocza uśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową. Od razu usiadła wygodnie na łóżku, tak by blondyn miał łatwy dostęp do jej włosów.
    - A wiesz w ogóle jak? - zapytała oglądając się na niego. - Może najpierw pokażę Ci na Walwiku, a później spróbujesz na mnie? - zaproponowała odwrócenie kolejności.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydęła usta i pomasowała się w miejscu, w które ją trzepną, spojrzała po nim z wyrzutem. W domu też jej tak robili, co chwilę, gdy tylko zrobiła coś nie tak... Skuliła się przez to odrobinkę i chociaż jego słowa były miłe, a sam fakt nazwania głupolem miał w sobie więcej z czułości niż pogardy, to jakoś po prostu źle jej się to wszystko kojarzyło. Całe szczęście przy odpowiednich osobach takie stany szybko jej mijały.
    Na odpowiedź co dokładnie chce Tony zarumieniła się wyraźnie.
    - A jak znowu... Znowu przez to będę brzuchata? Boję się... - szepnęła. Naprawdę miała ochotę, ale wizja ponownego przechodzenia przez ciążę była dla niej mało przyjemna. Może teraz byłoby inaczej, ale poprzedni raz był chyba zbyt świeży by śmiało wrócić do kopulacji.
    Na propozycję co do warkocza przytaknęła mu głową, a gdy doszło do samego przeczesywania włosów, była w niebie. Już to sprawiało jej ogromną przyjemność, a gdy doszedł masaż, to właściwie liczyła, że Tony za szybko nie ogarnie tematu warkoczy. Nie zawiodła się, zabawa jej włosami naprawdę sprawiała, że ciarki przechodziły przez jej ciało.
    - Tak, trzy, prawy przekładasz nad środkowym, prawy staje się środkowym i nad nim przekładasz lewy. No i tak w kółko, zawsze przekładasz nad środkowym - wyjaśniła na wstępie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastrzygła uchem i zerknęła na jego czerwone policzki, sama przyłożyła dłonie do swoich, bo czuła jak ich temperatura rośnie, gdy tak wymienia co by jej robił. Przełknęła nawet głośno ślinę po czym prześlizgnęła po chłopaku wzrokiem. Cholercia, miała wrażenie, że serducho jej zaraz wyskoczy. Tak bardzo jej się podobał, miał śliczne niebieskie oczy, śliczne blond włosy, był taki wysoki i niezbyt umięśniony. Do tego ich wspólne zainteresowania, możliwości przeprowadzania badań. Położyła po sobie uszy, gdy wspomniał, że nawet gdyby znowu była brzuchata, to by przy niej został. Przyjemne ciepło rozlało się przy jej sercu, ale z w miarę trzeźwym umysłem wytłumaczyła sprawę warkocza. Zanim zdążyła ocenić jego pracę, on zaczął masować jej głowę a uszy Grimy rozjechały się na boki z przyjemności.
    - Ja... Ja Cię chyba kocham Tony... - przyznała z nieco płaczliwym tonem i obróciła do niego głowę, patrząc mu w oczy swoimi wielkimi ślepiami.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  7. Fakt, że był zakłopotany ani trochę jej nie przeszkadzał, patrzyła po nim cały czas tak samo, jedynie na wyznania doszło odrobinę więcej czułości niż smutku, a gdy jej to tak ładnie wytłumaczył po prostu odwróciła się do niego przodem i mocno wtuliła.
    - Też nie jestem pewna czy to, to, ale chyba tak właśnie jest - przyznała przymykając oczy, wcierając policzek w jego klatkę piersiową. - Mi wystarczy, tylko jak przestaniesz cokolwiek lubić, czy mnie, czy uszy, czy nie będziesz mnie już chciał obok to... To mi po prostu powiedź, dobrze? - objęła go mocniej.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  8. Layla nienawidziła głównych uliczek Nirnu. Wszędzie było tłoczno, wszędzie ktoś się patrzył, wszędzie ktoś ją zaczepiał, chciał porozmawiać, podziękować za leczenie, namówić do większej odwagi w kontaktach. Nie miała zamiaru narażać swojego serca na zawał. Wystarczająco ją dzisiaj postraszyli w klinice. Ciocia jak na złość kazała jej dzisiaj leczyć same przeziębienia, lekkie infekcje, przez co każdy jej pacjent był przytomny. Ledwo to przeżyła, naprawdę. Serce dalej jej waliło tak mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć z klatki piersiowej dziewczyny. Wracała obrzeżami do domu, trzymając swojego wiernego kompana Cytruska na ramieniu, kiedy nagle małpka pociągnęła ją za włosy, każąc obrócić się do tyłu. Zanim Layla zdążyła zareagować, jakiś chłopak wpadł prosto na nią, przewracając ich oboje. Oczywiście zaczął przepraszać, ale chyba nie zorientował się, że na dobrą sprawę to mówił jedynie do Cytruska, który nie miał wystarczająco dużo czasu ani cierpliwości do swojej tchórzliwej właścicielki, która praktycznie z prędkością światła podniosła się na równe nogi i uciekła za pobliskie drzewo, aby tam przykucnąć i przeczekać zagrożenie. Złapała się za swoje rogi ze strachu, przymykając oczy. Nie zauważyła nawet, że przyjaciel ją opuścił. Gdy blondyn skończył mówić, małpa wskoczyła mu na ramię i postukać delikatnie w mapę, po czym łapką wskazała na drzewo, za którym chowała się młoda anguli. Zasygnalizowała też donośnym dźwiękiem, że ma zamiar zaraz tam przyjść.
    — Cytrysku, ty zdrajco.. yeep! — mruknęła, doskonale wiedząc co oznacza każdy dźwięk wydawany przez jej towarzysza. Otworzyła oczy i na kucaka zaczęła szukać jakiejś dalszej drogi ucieczki.

    Layla

    OdpowiedzUsuń
  9. Dalej była bardzo niezadowolona z faktu, że musiała siedzieć przykuta do łóżka, bo za każdym razem, gdy chciała po coś wyjść Acair zaraz na nią naskakiwał i siła ciągnął do wypoczywania. Nie mogła nawet w spokoju pójść za potrzebą. A przecież jemu siłą argumentów nie wbije, prawda? Leżała, nudząc się, patrząc w sufit, licząc ile zna sposób na zabicie kogoś za pomocą kamienia, bo każdą broń białą już przerobiła. Czytać nie miała też zamiaru, dla zasady. Więc towarzyszyły tylko jej myśli, o ile wyjątkowo nie było z nią brata. Tak jak dzisiaj. Przynajmniej Grima jej nie dręczyła. Goblinicy znieść szczerze nie mogła. Usłyszała kroki i westchnęła. Spojrzała na drzwi. Zaśmiała się lekko.
    — Żebro idealnie, ale Acair przesadza, więc samopoczucie gorzej — odpowiedziała, zaraz też zacisnęła dłonie w pięści marszcząc brwi. — Nie,nie szukam. Nawet nie próbuj — dodała kolejną odpowiedź, tym razem bardzo twardo. Zaczęła żałować, że w ogóle dała im te bazgroły na dowód, że chciała się skontaktować. Uczeni się znaleźli. Od siedmiu boleści. Spojrzała jednak na sztylet z zaciekawieniem, siadając w końcu, bo miała dość bezczynnego leżenia. Najwyżej później Acair ją ochrzani.
    — Mogę zobaczyć? — zapytała wyciągając rękę w jego stronę. Jak już pokazywał jej nową broń, chętnie się jej przyjrzy. Akurat takie zabawki bardzo lubiła. — Jak nie sprawdzę osobiście, to opinia szczera nie będzie, a masz przed sobą specjalistę, nie? —- dodała jeszcze na zachętę.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  10. — Tak, wiem, próbowałam, wiele razy — zgodziła się z nim. Wypuściła powietrze z ust. Żebra by jej nie bolały, gdyby nie ta cała konstrukcja, która zwyczajnie utrudniała jej poruszanie i odbierała jakikolwiek komfort z pozycji innej niż leżenie. Była pewna, że zrobił to specjalnie, aby się nad nią zemścić.
    — Nie, nie potrzebuje żadnej nauki, umiem pisać — zaprotestowała ponownie. Nie miała zamiaru więcej nikomu pokazywać swoich umiejętności. Jeszcze znowu by ktoś zaczął się śmiać. Wolała sobie tego oszczędzić.
    — Może być i prototyp i tak dam radę nim kogoś zabić, pokaż jak działa — zachęciła go słownie, a także ruchem dłoni, aby po prostu go jej dał, a ona go przetestuje. — Sztylet chętnie przyjmę poza tym, dobry zabójca nie gardzi darmową bronią — uśmiechnęła się do niego. — A jeśli mowa o prezentach, jak sięgniesz do mojej torby, to znajdziesz tam księgę z Siveet Lasku, o tamtejszych rasach, też taki prezent z mojej podróży — wyjaśniła, biorąc jego nowy wynalazek w dłonie. Zaczęła się nim bawić. W krótką chwilę rozpracowała mechanizm i zaczęła testować różne aspekty broni, oczywiście poza ranieniem kogoś, bo i nie miała kogo.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  11. Westchnęła. Nie będzie, bo nic tam nie napisze. Po prostu nie będzie pisać do nich listów. Nie chcieli zaakceptować jej umiejętności, to mogli się z listami pożegnać. Będzie chciała im coś ładnego napisać, to znajdzie jakiegoś skrybę, zapłaci mu i tyle. Ona żadnych dodatkowych lekcji już nie potrzebowała.
    Przyjrzała się mechanizmowi. Mógł działać trochę sprawniej. Szybciej dobywać ostrza, w sytuacji podbramkowej był bezużyteczny, najlepiej przygotować go przed walką.
    — Mechanizm musi być szybszy, inaczej nie nadaje się jako broń awaryjna, czy taką, którą wyciągasz z zaskoczenia, pytanie czy da się wyeliminować ten dźwięk — wyjęła go ponownie, by usłyszeli charakterystyczne klikanie, kiedy ostrze się wysuwa. — Jeśli chodzi o wytrzymałość, nie chcę tu psuć żadnych mebli, ale przetestuje jak już będę miała okazję, to też Ci dam znać, czy nie łamie się przypadkiem i jak można nim lawirować przy zbroi — dodała jeszcze, bawiąc się nowym nabytkiem w dłoniach. — Ale pomysł bardzo ciekawy, jak dopracujesz, możesz sporo na tym zarobić — uśmiechnęła się lekko. Cieszyła się, że prezent mu się spodobał. Zaśmiała sie lekko.
    — Za nasze polowania na cieniostwory, bardzo je ułatwiasz, a ja mogę szybko cieszyć się najlepszym mięsem na tym kontynencie. No i jak się wraca z długiej podróży, to bliskim powinno się coś dać związanego z tą podróżą. Tam masz opisaną rasę mojego biologicznego ojca, gdzieś w połowie, tarkatan. Jedyna książka gdzie w ogóle coś o nich wspominają — wyjaśniła jeszcze odnośnie prezentu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  12. Małpka oczywiście nie rozumiała za bardzo ludzkiej mowy, mimo wszystko była całkiem sprytna i nie lubiła, kiedy jego właścicielka uciekała od potencjalnych pacjentów, a dla Cytrysa, przewrócony chłopak oznaczał nic innego jak pacjenta. Toteż musiał zaprowadzić go do lekarza, którym była Layla. Pociągnęła go za rękaw, jeszcze raz wskazując drzewo, za którym chowała się anguli.
    Layla spojrzała z przerażeniem na blondyna, odskakując od niego.
    — Jeep! — krzyknęła jedynie, wskakując za drugą stronę drzewa, zaciskając dłonie na spódnicy. Dlaczego musiał go tutaj przyciągnąć? Nie mógł po prostu z nią uciec i zostawić go w spokoju? Skoro chodził, to nic mu się nie działo, był zdrowy, prawda? Zacisnęła usta w wąską kreskę. Policzyła do dziesięciu tak jak uczył go brat i nieśmiało wyjrzała w jego stronę. Może jak mu pokaże coś tam na mapie, to są zostawi? Zmierzyła go pobieżnie wzrokiem, szybko zauważając, że z jego kostką wcale nie najlepiej się dzieje. Przełknęła ślinę, nachylając się bardziej w jego stronę.
    — S…stłu… stłukłeś… — mruknęła cicho, łapiąc się odruchowo za róg, jakby stamtąd miała spaść na nią jakaś odwaga. Małpka w tym czasie przeskoczyła z ramienia Tonego na drzewo, by przejść spokojnie na ramię Layli. Dziewczyna wzięła głęboki wdech, łapiąc się mocniej za rogi. — Trze… trzeba… za… jąć… się… ttym…

    Layla

    OdpowiedzUsuń
  13. Grima lekko przytaknęła głową, na tyle delikatnie by Tony nie musiał zdejmować brody z jej głowy.
    - Obiecuję - zapewniła z ciepłym uśmiechem, wtulając się w niego mocniej. - Dobrze, wtedy też - dodała i nie wiedzieć czemu poczuła łezki pod powiekami. Zaskoczona otworzyła oczy, a wtedy kilka kropelek spłynęło po policzku. - Ojej... - zaskoczona przetarła policzek i spojrzała na dłoń, a po tym na chłopaka. Nie wiedziała dlaczego płacze, tym bardziej, że było to chwilowe, dosłownie dwie łezki uciekły z oczu i już zaraz wszystko było dobrze. Przekręciła głowę na pytanie o miłość, a po tym znowu wtuliła policzek w tors Tonego.
    - Pius mówił, że to uczucie chciejstwa być przy kimś i dobrego samopoczucia. Fizyczne podobanie się, okazywanie czułości i ochota na dbanie, głaskanie, przytulanie, pocieszanie. Grima... Ja nie wiem, wiem czym jest miłość do Kevusi, jako mama wiem, ale... ale tak do kogoś innego na wyłączność to... No bo ja dużo kocham, ale... ale na przykład fizycznie wolę patrzeć na Ciebie niż innych. A tak w głowie to... Fascynacja? Lubię jak ktoś mnie fascynuje - stwierdziła. - Lubię patrzeć na kogoś z podziwem i jak lubię kogoś słuchać, chyba wtedy kocham tak mocno, mocno - spojrzała Tonemu w oczy i znowu lekko się zarumieniła.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  14. Odkochała? Już? Tak szybko? To... To chyba jednak nie było to.
    - Ja... ja... - zaczęła i mocno się w niego wtuliła. - Mi chyba tak przy Tobie cieplutko, że aż mi się oczy pocą - rzuciła pierwsze co jej przyszło do głowy, wklejając się w niego mocno by dopiero po chwili się odkleić.
    Kiedy pochylił się i ją pocałował miała wrażenie, że jej wnętrzności tańcują w najlepsze, a wyznanie... No cóż jej wzrok zdawał się po nim rozpływać. Fascynowała go? Chciał razem robić eksperymenty? Wyraźnie zaznaczył, że z nią! Teraz to ona wpiła się w jego wargi, miała wrażenie, że od ciepła i radości jaką właśnie czuła aż jej szumi w głowie.
    - Ja też chcę! Bardzo chcę! - przyznała śmiejąc się wesoło i znowu wypuszczając kilka łez, jeszcze raz mocno go pocałowała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  15. Pozwoliła sobie schować ten dziwny sztylet do jednej z ukrytych kieszeni, traktowała go już jak swój. W końcu dał jej go, prawda. Westchnęła tylko, gdy odłożył pergamin i tusz z piórem. Dla zasady odsunęła je od siebie na tyle, aby nie mogła sięgnąć. Nie miała zamiaru uczyć się pisać. Nikt jej do tego nie przekona. Skryba też musiał jakoś zarabiać na życie, więc nie czuła powodu polepszania swoim umiejętności w czymś kompletnie bezużytecznym.
    — A to źle, że można na tym zarobić? Czarny rynek z chęcią by je przyjął, gdybyś je dopracował. A to całkiem kuszące zarobić trochę grosza, nie? — odpowiedziała na pierwszą część wypowiedzi. Zaraz jednak uśmiechnęła się lekko i prychnęła wracając do niego wzrokiem.
    — Też tak myślałam przez chwilę. I nie bez wieści… Acair i Gave wiedzieli, tylko oczywiście, źle zrozumieli. Nie miałam za bardzo jak wszystkich od razu poinformować o tym, że idę w daleką podróż, przeżyć swoje dorastanie w dość drastyczny sposób — tutaj ucięła na chwilę. — Ale za to bardzo przyjemny — dokończyła. Zerknęła na niego pytająco. Kopał jej grób. Zaśmiała się lekko. Urocza metafora.
    — Oj tam, nie tak łatwo mnie zabić, jak widać — powiedziała tak, jakby chciała go pocieszyć? Chociaż na dobrą sprawę nie miała ku temu powodu. — Widzę, że książka Ci się podoba, co? Nie pokazuj się z nią u drakonów, kradziona — wyszczerzyła swoje kły, bo w końcu kiedyś sam namawiał ją na kradzież ksiąg.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy się odsunął, zrobiła dokładnie to samo. W końcu postawiła mu już diagnozę, dotykać go nie miała najmniejszego zamiaru, tylko chciała już pędem uciekać do domu. Chciała już iść, kiedy Cytrusek pociągnął ją za róg w stronę blondyna, tak że poruszyła jedynie głową.
    — Ała! Zły! — naburmuszyła się na zwierzaka, gdy ten wskazywał uparcie na przemian na jego mapę i kostkę. Jakby Layla nie miała wyjścia tylko mu pomóc. A przecież w przysiędze lekarskiej było “nie szkodzić”, a nic nie szkodziło w końcu udanie się do domu. Sam mówił, że da sobie radę. Złapała się za róg, nie będąc pewną co robić. Chciała bardzo wrócić do domu. Z drugiej strony, nie powinna zgubionego pacjenta zostawiać samego na bogowie wiedzą jakie potencjalne nieszczęścia i urazy. Wzięła głęboki wdech, bardziej chowając się za drzewo, wychylając jedynie głowę, patrzyła na niego jak przestraszone zwierzę i w zasadzie ciężko było powiedzieć kto kogo się bardziej boi.
    — Trzeba obłożyć okładem z dwugrotu i schłodzić piątą esencją obrzęk — na chwilę schowała się cała, aby przekazać mu całość postawionej przez siebie diagnozy — Bo stłuczona, jak stłuczona, to trzeba zadziałać profilaktycznie, żeby obrzęk się nie powiększał, powiększony obrzęk to ryzyko złamania, a w najgorszym wypadku martwica — dodała jeszcze, a potem powolutku wróciła do niego wzrokiem tak, że widział tylko jej niepewną buzię. Zerknęła na miejsce, na które wskazywał na mapie. Rozpoznała też z oddali pismo swojego przyszywanego brata. Czyli chciał iść do jej miejsca zmieszkania?
    — Jeep! — zareagowała na to jakże przerażające olśnienie, chowając się z powrotem za drzewem. Zasłoniła oczy w odruchu, ze strachu. Cytrusek za to zdzielił ją porządnie w łeb. – Ała! — pisnęła. Dobrze, już dobrze. Zachowa się jak lekarz.
    — Tt.. to… mie… miesz..mieszkam tam… — poinformowała go, uznając, że w tym momencie robota została w pełni wykonana.

    Layla

    OdpowiedzUsuń
  17. Czułości chłopaka sprawiały, że ciarki przechodziły przez jej ciało, nawet mruknęła kilka razy niczym zadowolony kocur, a kiedy skosztował łez i zwrócił jej uwagę spojrzała na niego przepraszająco.
    - Ale mi nie jest smutno, ani, ani... Jest mi... miło i... cieplutko... - przyznała. Przecież wcale nie chciała kłamać, a ostatnio płakała z radości, gdy Keva się urodziła i dostała ją do potrzymania. Walwan użył wtedy takiego dziwnego słowa. - Wyzruszenie? - zapytała. - Miałam to jak Kevusia się urodziła - wyjaśniła, to chyba było najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  18. Ponownie odsunęła przedmioty, kiedy je do niej przysunął, jakby na siłę próbował ją do czegoś zmusić. Tym razem dodała do tego wyraźnie zirytowane westchnięcie na znak, że zaraz przegnie pałę goryczy. Nie miała zamiaru dać się do niczego zmusić, jeśli Acair jej nie przekonał, to nikt tego nie zrobi. Tyle. Gdy tak dywagował nad sensem rozpowszechniania swoich wynalazków, nic nie mówiła. Przekazała już wszystko co miała do przekazania w tej sprawie. Teraz to on musiał wybrać czy chce się w to bawić, czy woli zostawić ewentualny worek z pieniędzmi tylko i wyłącznie w swojej wyobraźni. Przecież nie zmusi go do wzbogacenia się, i tak to nie jej sakiewka na tym cierpiała, a Gava. Wysłuchała jego opowieści o drakonach i zaśmiała się. Tak, rasa potrafiła być bardzo gościnna, ale jeśli ktoś ich zranił, potrafili się zemścić. Będzie musiał obmyślić dobre przeprosiny, jeśli ma wrócić do ich łask.
    — Tym bardziej nie chwal się, że masz tę księgę, obrażą się tylko mocniej — rzuciła jedynie, wskazując palcem na prezent jaki mu zmajstrowała. Zaraz jednak mina jej zrzedła, kiedy zaczął opowiadać o swoich przeżyciach w trakcie jej nieobecności. Mimowolnie zacisnęła dłonie w pięści. Cholera, naprawdę wybrała sobie najgorszy rok na ten cały pieprzony rytuał przejścia. Gorzej to już chyba nie mogło się ułożyć. Powinna go pomścić? Gave zareagował na to wyjątkowo alergicznie.
    — Ja pierdole… kryształy, magiczne moce Argaru… wszystkim się poprzewracało w głowach… — syknęła wyraźnie rozdrażniona jego historią. Spojrzała na Tonego. — To nie Twoja wina, wiesz? Przepraszam, że mnie wtedy nie było — jak można było chcieć płodzić dzieci tylko po to, żeby miały jakieś magiczne moce? Na świecie było kurwa za mało sierot? I co miała mu powiedzieć? Że będzie dobrze? Po gwałcie? Miała ochotę się zaśmiać. Przecież nie będzie dobrze.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  19. Uspokoić? Chyba sobie żartował. Czuła jak serce ma jej zaraz wyskoczyć. Jak niby miała być spokojna przy obcym!? Była biedną, zestresowaną, przerażoną dziewczyną. Musiała się przed nim chować, bo przecież nie wiedziała co planuje jej zrobić. Nawet jeśli był potencjalnym pacjentem, musiała zachować ostrożność. Nie mówiła do niego nic przed dłuższa chwilę, dopóki ciszy nie przerwał Cytrusek, kolejny raz bijąc ją po głowie. Skrzywiła się na ten gest i wypuściła powietrze z ust.
    — Mi też… nie jest… łatwo — mruknęła mu jedynie w odpowiedzi, powoli wychodząc cała zza drzewa, ale dalej na tyle ostrożnie, aby znajdować się bezpiecznie daleko od niego.
    — To… dom cioci. Ma..mamy Walwana… musisz u niego, mieszkać, prawda? — starała się mówić bez zająknieć, mimo wszystko przez to mówiła wyjątkowo wolno, robiąc co chwilę jakieś niepotrzebne pauzy. Mimo wszystko pokiwała głową. — Mogę. Opatrzymy i damy… to po co Cię… wysłał — zgodziła się z nim, palcem wskazując kierunek, w którym mieli iść.

    Layla

    OdpowiedzUsuń
  20. Ta, już akurat mu uwierzy, że nie będzie się śmiać. Trzeciego razy ryzykować nie będzie.
    — Skoro nie jest takie trudne, to każdy skryba w Mathyr straci pracę, jak każdy będzie pisał jak uczony, już daj mi spokój. Nie i tyle — stwierdziła, patrząc, czy znowu nie podsuwa jej tego cholerstwa do zasięgu jej rąk.
    Gdy powiedział o tym co zaszło, cóż miała nadzieję, że nikt, kto mógłby nosić jego dziecko, nie przeżyje. Niechęć do innych rozumiała, nawet jeśli z innych powodów niż on, to wiedziała jak to jest, nie chcieć być przy kimś obcym. Mimo wszystko był poza Argarem, więc chyba już faktycznie się leczył z tych traum. W swoim tempie, ale jednak. Dobrze dla niego.
    — Jeszcze będzie Ci łatwo oddychać, jak przyjdzie na to czas. Tutaj jak się czujesz? — zapytała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaśmiała się szczerze na jego słowa, po czym złapała się za bolący bok. Ten żart naprawdę mu się udał.
    — Większości nie stać na naukę pisania — zauważyła, bo chyba zapomniał, że teraz żyli w Mathyr. Nauka czytania i pisania nie była dostępna dla każdego. Może tam skąd pochodzą nauka była dostępna dla każdego, tutaj był to zdecydowanie luksus. Skrybowie rzadko kiedy brali kogoś na nauki, łatwiej i taniej było poprosić o napisanie czegoś za opłatą.
    Ach, tak znalazł Grimę. Naprawdę co on widział w tej okropnej kobiecie? Lubił dziewczyny pozbawione jakichkolwiek normalnych odruchów? Może to go kręciło? Wzruszyła ramionami, nie jej sprawa.
    — Acair jest kochany, wiem, że późno to mówię i tak nic by to nie dało, ale nie znajdziesz bardziej łagodnej osoby niż jego, jak coś Ci się stanie, też będzie chciał zrobić co w jego mocy żeby Ci pomóc. Jest aż nadto kochany nawet, jak na ten świat, wiesz? — rozczuliła się delikatnie, uśmiechając tak spokojnie i łagodnie, że można by powiedzieć, że to w ogóle do niej nie podobne. Zaraz jednak przybrała normalny wyraz twarzy. Ta, sama nie wiedziała jak mu pomóc. Jej nikt nigdy nie zgwałcił, zawsze była na tyle silna, aby sobie z tym poradzić. Nagle przyszedł jej pomysł do głowy.
    — A gdyby Cię nauczyć obrony? W sensie wiesz, paru chwytów, technik samoobrony? Może jak będziesz pewniejszy, że nie dasz zrobić sobie krzywdy, to nie będziesz się tak czuł? Mogę Ci pokazać co nieco, jeśli chcesz.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  22. A więc nie miał zamiaru odpuszczać z tą nauką pisania, tak? Naprawdę, Argarczykom mogła chyba upartość przypisać jako cechę rasową. Pokręciła głową.
    — Nie powiedziałam, że nie lubię pisać. Powiedziałam, że nie będę się uczyć wystarczająco dużo razy, żeby teraz przy tym zostać. Zaproponowałam Ci pomoc, nie musisz jej przecież przyjmować, nie? — podsumowała jego propozycję. Skoro tak to miało wyglądać, to raczej wolała nie wyciągać do niego ręki.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  23. To całe tulenie wyraźnie jej odpowiadało, nawet ogon owinęła dookoła nogi Tonego, chcąc go mieć całego przy sobie. Nie odplotła go, nawet gdy blondyn kładł się na jej udach. Przytaknęła mu głową i starła mokre ślady spod oczu.
    - Tak, bardzo dziwne, w środku też jest dziwnie, wiesz, tak cieplutko, ale w oczka inaczej niż jak płaczesz ze smutku, nie są takie ciężkie powieki, jakby łezki były lżejsze - zauważyła i postawiła uszy na sztorc. - Musimy zobaczyć czy jest różnica między smutną łzą, a wesołą! - zaproponowała i potargała mu energicznie czuprynę by zaraz cmoknąć w czubek nosa. Słysząc pytanie o spacer uśmiechnęła się szeroko i dziabła go w ten nos lekko.
    - Tak! - energicznie wyskoczyła z łóżka, zapominając o ogonie i już zaraz wylądowała na Tonym za sprawą szarpnięcia. Zachichotała.
    - Chciałeś mi go ukraść? - pogroziła mu palcem przed nosem, rozbawiona.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  24. Wzdrygnęła się delikatnie, gdy po krótkiej, acz błogiej ciszy odezwał się do niej. Złapała się za róg, aby zacząć go głaskać na uspokojenie. Naprawdę, nie miałaby pojęcia co by bez nich zrobiła, chyba umarła by na zawał.
    — Nie..nie ma za co — odpowiedziała jedynie. Powinna jeszcze dodać, że takie jest przecież zadanie lekarza, ale na to już zabrakło jej odwagi, kiedy co jakiś czas zerkała czy ma siłę iść samodzielnie. Uśmiechnęła się, gdy zapytał o Florianne. Nie chciała się jąkać mówiąc o cioci, która przez tak wiele dekad pełniła wobec niej rolę cudownej, kochającej matki. Zarumieniła się lekko na piegowatych policzkach.
    — Florianna jest cudowna, ciepła, kochana, delikatna. Uczyła mnie i Walwana medycyny, najmilsza osoba na całym świecie, nie masz się czego bać — wyjaśniła z lekkim uśmiechem na twarzy. Zaraz przypomniała sobie zalecenia Yerbe i zastrzygła uchem. Wzięła kolejny wdech. Teraz albo nigdy, lepszej okazji nie będzie miała, prawda?
    — A Ty? Jesteś w porządku czy strach się bać? Jak Ci się żyje u Walwana? Mówił, że masz uroczą rodzinę… — zapytała, drugą ręką łapiąc się za róg, kiedy odwaga jaką w siebie wlała uciekła z ostatnim słowem.

    Layla

    OdpowiedzUsuń
  25. Łasiła się do niego przy każdej drobnej czułości, a kiedy wspomniał o smutku kiwnęła lekko głową.
    - Racja, łzy powinny być od jednej osoby, dla lepszego efektu badania. Tylko chyba ciężko mi będzie się teraz smucić - stwierdziła jeszcze przed próbą wstania. Kiedy na niego wpadła i wylądowała pod chłopakiem zachichotała, a chichotała jeszcze głośniej na jego wygłupy. Zamknął jej jednak buzię pocałunkiem, na którym ewidentnie się skupiła, miała wrażenie, że się rozpływa. Na kolejny śmiały gest zachichotała i zaskoczona jęknęła cicho, czując jak zasysa się na jej piersi. Poczuła jak płonie na buzi.
    - Jak zaraz nie przestaniesz to skończy mi się ochota na spacer - przyznała z szybciej bijącym sercem, patrząc po jego blond czuprynie. Coraz bardziej czuła ochotę na więcej czułości.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  26. Och losie, jak ona dawno nie była dotykana w ten konkretny sposób. No i jeszcze przez tego konkretnego chłopaka. Jasne, miała okazję, z której nie skorzystała, za bardzo się bała, ale... ale teraz. Zadrżała z przyjemności jaką dawał jej Tony, w oczach jeszcze chwilę kręciła się niepewność, ale kiedy złapał w dłoń jej drugą pierś Ri poczuła relaksującą przyjemność.
    - Mhm... kara - mruknęła nim jeszcze ją pocałował, a kiedy to zrobił sama włożyła w niego tyle czułości ile tylko mogła.
    - Bez płaczków - powtórzyła wyciągając szyję, a na rękę w spodniach zagryzła wargę co by nie zachichotać, gilgotało. Spaliła buraka, bo rzeczywiście miała tam już bardzo mokro. - No przecież mówiłam, że wcale nie spacer mi teraz w głowie - odrobinkę się naburmuszyła, ale trwało to dosłownie chwilę, zaraz wypuściła głośno powietrze nosem i poczuła jak ciarki przechodzą przez całe plecy.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  27. Przyjęła pocałunek, a czując jak zdejmuje z niej ciuchy zadrżała delikatnie. Sama była nieźle rumiana na buzi, a fakt, że i Tony jest zawstydzony działał jakoś tak... pobudzająco? Zapowietrzyła się lekko na jego słowa. Dobrze ustami? Zamrugała szybciej oczyma od razu śledząc jego buzię wzrokiem, a czując język na kopytku (xD) drgnęła wyraźnie. Och, ależ to było przyjemne! Wsunęła palce w blond czuprynę chłopaka i lekko je na niej zacisnęła. Nie spuszczała go z oczu, obserwowała co też wyczyniał z językiem i coraz to głośniejsze sapnięcia opuszczały jej buzię. Grymasy na twarzy również świadczyły o przyjemności, w końcu nie dała rady opadła na plecy i jęknęła trochę głośniej podsuwając mu bliżej krocze.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  28. Uczucie zadowolenia było tak silne, że Grima przebiła pazurkami materiał okalający pryczę, a jej palce utknęły wewnątrz, mocno zaciskane przez goblinkę.
    - Tony... - sapnęła rozkosznie i oplotła jego tors ogonem, kitka delikatnie łechtała go po plecach i strzelała na boki. Ri zaczęła powoli wiercić się biodrami, czuła to specyficzne uczucie, nadchodziło, znowu łaskotało ją w podbrzuszu, a dech znacznie przyspieszył. Palce przyjęła z kolejnym głośniejszym sapnięciem, jej kopytko wyraźnie wilgotniało (podziękuj Piusowi haha).
    - Och jak dobrze... - sapnęła ciężko, a nogi zaczęły drżeć, była blisko orgazmu.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  29. — Odwdzięczysz się, jak nie będziesz mnie zmuszać, wiesz wolna wola i te sprawy, nie? — wyjaśniła krótko, aby zaraz wywrócić oczami na jego kolejne tłumaczenia. No tak, czego mogła spodziewać się po Argarczyku? Udogowości? Dobre sobie, wszyscy byli aż nadto niereformowalni ze swoim podejściem do życia.
    — Ale ja umiem pisać, umiem pisać kodem Bractwa, wystarczy mi. Nie każdy musi znać każdą umiejętność, a ja nie mam ochoty patrzeć, jak wytyka mi ktoś jak to źle piszę. Tyle i aż tyle, Tony. Co w tym złego? Ja Cię do niczego nie zmuszam w życiu, będę wdzięczna jak zrobisz dokładnie to samo, ty nie potrafisz zrobić potrójnego salta w tył, a ja nie umiem ładnie pisać. Każdy ma coś na czym się zna, witamy w Mathyr — dodała jeszcze, wyjaśniając mu wszystko na tyle dosadnie na ile potrafiła. Nie mogła tylko pojąć dlaczego nikt nie chce dać jej spokoju z tą głupią niewinną umiejętnością.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  30. — Ale ja umiem sklecać zdania, mówić też umiem. Dlaczego Ty jesteś taki uparty, co ja Ci zrobiłam? — zapytała go wyraźnie zirytowana tym jak ciągle naciskał na nią z tymi lekcjami pisania. Umiała pisać przecież. Może nie idealnie i robiła przy tym błędy, ale przecież dało się to rozczytać. Gdyby Gave i Acair się z niej tak nie śmiali na początku, może i faktycznie zaczęłaby się poprawiać w pisowni, teraz po prostu zamknęła się w sobie, nie mając najmniejszego zamiaru dawać im za wygraną. Skoro chcieli tak bardzo sobie z niej drwić, po prostu przestanie pisać. Jak pokręcone by to nie było, zaparła się już w tym temacie. Nie odpuści choćby ją kołem łamano.
    Patrzyła jak wykonuje to salto. Dobra, tego akurat się po nim nie spodziewała. Zawsze był dla niej raczej typem uczonego, a nie akrobaty. Dalej, nie miała zamiaru dać komukolwiek za wygraną.
    — Nie wiedziałam, żebyś miał ten palec w dupie — przypomniała mu, uśmiechając się do niego z przekąsem. — Mogę, ale tego nie zrobię. Jesteś pewny, że chcesz wszczynać wojnę o głupią naukę pisania? Bo nawet jak mnie zmusisz, nie będę pisać listów — dodała wyjątkowo pewna swego.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  31. [Nadał tą nazwę xD]

    Nie potrzebowała dużo, zaczęła intensywniej wić się pod jego palcami i jęknęła kilka razy głośniej niż planowała, a zaraz poczuła wyraźne drżenie ciała, falę ciepła i przyjemne mrowienie podbrzusza. Komplement zdecydowanie nasilił doznania. Niby już słyszała, że jest, że dla kogoś jest śliczna, ale nadal było to dla niej dość niesamowite wyznanie.
    - N... nie wiem - przyznała między oddechami. - Ale się... powoli uczę - spojrzała czule po Tonym i powoli podniosła się do pół siadu by pochylić buzię do niego i skraść mu pocałunek. Czuła na jego ustach własne soki, oblizała się lekko opierając czoło o to jego. - Teraz ja - rzuciła zerkając w dół, w stronę jego krocza. - Chcę Cię oblizać - dodała patrząc mu w oczy. Ach ten jej romantyzm.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  32. Czuła jak palą ją policzki. Nie do końca wiedziała czy dobrze określiła swoje zamiary, ale Tony zdawał się po chwili załapać o co chodzi i gdy sam się dla niej przyszykował, Ri na chwilę zatrzymała oddech. Spojrzała po przyrodzeniu chłopaka, później skrzyżowała z nim wzrok i zbliżyła się ostrożnie. "Chowaj zęby" tyle pamiętała z nauk... Kucnęła przed chłopakiem po czym niepewnie chwyciła prącie. "Delikatnie" to też kojarzyła. Znowu spojrzała blondynowi w oczy, a widząc jego spojrzenie nabrała nieco pewności i przejechała językiem po członku. Schowała zęby za wargami po czym wsadziła przyrodzenie do buzi i od razu zaczęła badać językiem jego główkę, zassała się nawet na niej ostrożnie. Po chwili zaczęła pogłębić swoje ruchy.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  33. Grima co chwilę zerkała w stronę twarzy Tonego, chciała z niej wyczytać jak najwięcej i ponawiała te ruchy, które jej zdaniem dawały mu najwięcej przyjemności. Czasami pozwalała sobie na lekkie innowacje i urozmaicenia, przecież Tony miał swoje własne upodobania, nawet jeżeli ich nie znał to mogli razem sprawdzić co takiego najbardziej mu odpowiada. Właśnie dlatego pozwoliła sobie nawet na bardzo delikatne dziabnięcie przyrodzenia, a później wsunęła je w buzię na tyle głęboko, na ile mogła. Zaraz odkaszlnęła wyraźnie i wyjęła jego sprzęt z buzi.
    - Och losie... Ależ niektóre dziewczyny muszą mieć głębokie gardła, że im to nie przeszkadza - stwierdziła, bo uczucie było bardzo specyficzne. Spojrzała w oczy blondyna z szerokim uśmiechem i zaraz liznęła go jeszcze po całej długości przyrodzenia po czym dodała rękę.
    - Lubię gdy Ci dobrze - przyznała między czułościami i dalej kontynuowała, wciąż patrząc Tonemu w oczy.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  34. Zastrzygła delikatnie uchem na jego prośbę, wysunęła członka z buzi i posłała mu uśmiech, przytakując głową. Znowu wsunęła je ostrożnie i nakłuła zębami, bacznie obserwując reakcję. Kiedy wspomniał o głębokim braniu znowu go wysunęła, jednak tym razem oblizała z własnej śliny.
    - Nie muszę, ale sprawdzam też co ja lubię - przyznała po czym zassała główkę jego przyrodzenia. Sprawiał jej ogromną przyjemność podkreślając w tym wszystkim akurat jej obecność, spojrzała po nim czule i podniosła się nagle, by go po prostu pocałować. - Tony? - szepnęła, na chwilę odrywając się od ust chłopaka. - Czy... - spojrzała mu w oczy. - Bo ja mam ochotę na seks... - wyznała z lekką obawą w oczach, nie chciała na niego naciskać, jej własne obawy zniknęły, ale przecież on mógł czuć jakieś opory.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  35. Obserwowała go z zainteresowaniem, nawet nie musiał mówić, bo widziała, że uczucie nie daje takich doznań jak inne rodzaje czułości. Uśmiechnęła się na wieść, że dobrze oceniła jego reakcję. Wciągnięta na biodra założyła ręce na ramionach blondyna, a czując jak sztywnieje przekręciła lekko głowę. Pachniał jakby też chciał, ale wyraźnie widziała wątpliwość. Spojrzała mu w oczy trochę smutno, nie było jej przykro ze względu na siebie, a ze względu na niego. Co mu się stało? Co mu zrobili? Zacisnęła lekko usta, a gdy oparł się o jej ramię posmyrała delikatnie czubkiem swojego nosa, skórę za jego uchem.
    - Grima poczeka, a jak już nie będziesz miał strachu to zanurzysz się po swojemu, tak by i Tobie, i mi było przyjemnie, tak byś nie miał lęków - szepnęła cicho nie przerywając swojej drobnej pieszczoty.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  36. Objęła go ramionami troszkę mocniej i na chwilę przytuliła policzek do jego głowy, oderwała go dopiero, gdy Tony zechciał na nią spojrzeć. Pogłaskała go wtedy ostrożnie i posłała uśmiech.
    - Jest z Tobą wszystko "tak". To nie nasza wina, że czasem spotykają nas duże przykrości - dotknęła jego czubek nosa swoim. - Nie wiem co Ci zrobili Tony, ale ja... - spojrzała na niego czule. - Ja Cię nie skrzywdzę - zapewniła cicho. Czuła jak ją serce ściska, musiało dojść do czegoś bardzo nieprzyjemnego. Słysząc pytanie nie ukrywała zaskoczenia. Ona, zawiedziona? Czy on sobie żarty stroił?
    - Czasami jesteś okropnym głupolem - zauważyła wpatrując się w niego, dalej z czułością. Pocałowała go delikatnie. - Oczywiście, że nie będę - zapewniła powtarzając subtelną czułość.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  37. Już przy pierwszych słowach zmarszczyła lekko czoło, a kiedy kontynuował jej oczy powoli zachodziły mgłą. Musiała na chwilę zamknąć oczy, gdy wspomniał o kobietach. Nie chodziło o zazdrość, po prostu dotarło do niej co go spotkało... A myśl o tym była bardzo, ale to bardzo bolesna. Na chwilę zapomniała o oddechu, ale zaraz otworzyła oczy by spojrzeć czule po blondynie. Mówił jej to, coś tak ważnego i intymnego, bolało, ale nie tak jego i chciała przy nim być, w pełni, właśnie teraz czuła, że on tego potrzebuje. Przyjęła pocałunek, głaszcząc delikatnie jego policzki, odwzajemniała czułości, chciała mu dać tyle ciepła i miłości ile tylko miała.
    - To ja... To ja też usiądę, we Ciebie... I będę pomagać tamto wypychać... Ile tylko sił... - szepnęła z ciężkich westchnieniem przyjmując jego następne czułości, a na wzmiankę o głupolu uśmiechnęła się mimo wszystko delikatnie.
    - Ty masz swojego, a ja swojego - spojrzała mu w oczy ciepło. - Chłopaczko Głupolu - smyrnęła go nosem raz jeszcze, a gdy tylko postanowił, że chce spróbować, musnęła jego usta i zaraz pogłębiła pocałunek odchylając.
    - Połóż mnie na łóżku - powiedziała cicho. - Dzisiaj Ty decydujesz - dodała. Pomyślała, że skoro tam nie miał kontroli, to lepiej wyjdzie, gdy teraz będzie miał ją w pełni, mniej przykrych skojarzeń.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  38. Ri mruknęła zadowolona, gdy już leżała na łóżku. Jego drobne czułości były bardzo przyjemne, a fakt, że mimo wszystko chciał z nią spróbować nadal wlewał przyjemne ciepło do serducha. Zachichotała lekko, gdy wspomniał o bierności i zaraz oplotła jego nogę ogonem, a pędzelkiem przejechała po tyle uda i pośladku blondyna.
    - Nie zamierzam - przyznała i oddała mu pocałunki z cichymi pomrukami. Łapkami powoli badała jego ciało, a gdy wsunął w nią swoje palce jęknęła cicho i zadrżała delikatnie.
    - Tak mi dobrze - przyznała patrząc mu czule w oczy i ostrożnie zjechała ogonem w okolice jąder chłopaka, bacznie obserwując reakcję, gotowa przestać w każdej chwili.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  39. Grima obserwowała buzię Tonego cały ten czas, rumieńce i jego drobne czułości dawały jej sporo satysfakcji, nie była w stanie ukryć przyjemnego uśmiechu rozciągającego się na jej buzi, nawet nie próbowała go ukryć. Kiedy się w nią wsunął przymknęła lekko oczy. Dawno nikt w niej nie był, ostatnio uprawiała seks z tym samym blondynem, wtedy też spłodzili Kevusie, więc miała sporą przerwę. Pius nie raz ją podpuszczał i pewnie gdyby nie strach to nawet by skorzystała, ale... Teraz się nie bała, nie z Tonym.
    Zadowolona zachichotała i zaraz zaczerpnęła szybciej powietrza. Posłała Tonemu szeroki uśmiech. To z nią było mu dobrze, a Grima lubiła takie wyraźne zaznaczenia. Objęła go ramionami i wtuliła się w jego ciało, był taki cieplutki, taki kochany. Czuła się naprawdę wyjątkowo, jeszcze nigdy tych kilka ruchów męskich bioder nie sprawiało jej tyle przyjemności.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  40. Reagowała na każde ruchy chłopaka, te dawały jej niesamowitą przyjemność. Skóra goblinki zachodziła gęsią skórką, a z jej ust padały rozkoszne dźwięki, stłumione szepty i sapnięcia. Przez chwilę miała wrażenie, że Tony jej gdzieś ucieka, jakby wcale go tu nie było, dotknęła wtedy jego policzka i nakierowała buzię chłopaka na swoją. Spojrzała mu czule w oczy, a on wrócił, szybko wrócił. Uśmiechnęła się przy jego pocałunku i pogłębiła czułość, oplatając go zachłanniej swoim ogonem oraz nogami. Oddech się pogłębiał, a przyjemność narastała.
    - Och... Jak dobrze... Ja... - jęknęła cicho i zaczęła lekko drzeć od doznań. - Tak dobrze... - sapnęła.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  41. [Raczej Aci xD Wan przy takim słuchu to z kuchni by nawet dobrze słyszał xD Poszedł na spacer sobie haha]

    Lepiej? Aż zastrzygła uchem.
    - Nie wiem... Czy... - zrobiła się naprawdę mokra i znowu jęknęła. Jego ciepłe usta i ręce przy piersiach bardzo jej się podobały, szczególnie w takim połączeniu. Zaczęła się nieco wyginać w łuk, czując nadchodzący orgazm. Na komplement uśmiechnęła się szeroko i zaśmiała jednorazowo, nawet jej oczka się lekko zaszkliły, gdy wpatrywała się w blondyna.
    - Teraz już wiem - przyznała szczęśliwa i zaraz zacisnęła powieki, czując jak jej własne soki zalewają przyrodzenie Tonego. Sapnęła dochodząc i zaraz wtuliła się mocno w klatkę piersiową chłopaka.
    - Nie można lepiej... Chyba się nie da... - sapała ciężko. Nigdy wcześniej nie doświadczyła aż tak przyjemnego orgazmu.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  42. Ciężko dyszała, łapała oddechy, a gdy Tony doszedł i padł na nią, sama mocno się wtuliła. Przymknęła oczy łasząc się policzkiem przy obojczykach blondyna. Objęła go w pasie, był taki cieplutki. Uniosła spojrzenie do jego oczu, gdy wsunął palce w jej włosy, patrzyła, a ślepia się skrzyły.
    - Niesamowicie - powtórzyła do nim i znowu wtuliła w niego buzię. - Grima nigdy... - oczy jej się lekko zaszkliły, ale zaraz znowu na niego spojrzała z czułością i szerokim uśmiechem. - Nigdy nie czuła się taka kochana - przyznała szczęśliwa.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  43. W końcu przyszedł ten wielki dzień opuszczenia Walwana. Grima nie brała zbyt wiele dla siebie, jej bagaż stanowiły przede wszystkim przybory potrzebne dla małej Kevy, która swoją drogą już taka mała nie była. Mała miała już dziewięć miesięcy i zdecydowanie należała do tych bardziej ruchliwych dzieci. Jak na tak młody wiek miała już niesamowicie chwytne łapki i uwielbiała przesiadywać na wysokościach, szczególnie na ramionach taty, który był dla niej niesamowicie wysoki.
    Ri na dowiedzenia wytuliła zarówno Walwana jak i Acaira, obiecała oczywiście, że na pewno ich odwiedzą i już zdążyła zaprosić do Argaru, biorąc na siebie ewentualną złość gospodyni. Tony jednak zapewniał, że w takich przypadkach Rei nie miała w zwyczaju się gniewać i uspokoił goblinkę, opisując Japonkę jako dość spokojną. Niby Grima już ją poznała, ale to była zaledwie chwila, a teraz przecież miała u niej zamieszkać.
    Pierwsze dni podróży Ri była dość wygadana, po drodze mieli jeszcze spotkać się z jakąś Klarą i Ryu, by razem ruszyć do Argaru, więc dla niej były to dodatkowe tematy do obgadania.
    W dzień spotkania jej humor nieco uległ zmianie, wstali tak jak co dzień, zjedli śniadanie i ruszyli w drogę, ale Grima niewiele mówiła, była trochę jakby zamyślona i wlekła się za Tonym, co chwilę przystając dla złapania oddechu lub tak po prostu, patrząc gdzieś w dal. Teraz właśnie stała i delikatnie przygryzała wargę, a jej wzrok na chwilę utkwił we własnym brzuchu. Czyżby? Podniosła wzrok do Kevy trzymanej przez Tonego. Wtedy też czuła się podobnie... gorzej, bo nie było wtedy jego, ale... podobnie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  44. Ocknęła się z zamyślenia, gdy tylko Tony ruszył w jej stronę, zaraz posłała mu uśmiech i ucałowała córkę w czoło.
    - Idziesz siku? - zapytała nim padły jego słowa, ale kiedy ją podniósł zachichotała wesoło i dopiero przy pytaniu spoważniała. Położyła po sobie uszy i mocniej uściskała córeczkę, przyjmując buziaka. Spojrzała blondynowi w oczy niczym zbity szczeniak, a jej usta przekręciły się w małą podkówkę.
    - Bo ja... - jej uszy aż przytuliły się do głowy. - Bo co jak... - nie bardzo wiedziała jak ma to powiedzieć. - Ja... dziwnie się czuję i... Dziwnie ale znajomo i... - znowu spojrzała mu prosto w oczy. - Bo co jak trzymasz teraz troje, a nie... dwójkę? - przecież nie mogła powiedzieć normalnie, nie, musiało być zagadkowo.

    Grima xD

    OdpowiedzUsuń
  45. Ri wpatrywała się w Tonego cały ten czas, obserwowała jak przetwarza informacje, a widząc jego bladą buzię spuściła wzrok z drżącą wargą. Jest zły, na pewno był zły. Już chciała coś mówić, ale on sam zabrał głos. Podniosła wzrok do jego oczu, swoje miała już lekko zaszklone. Pokręciła głową na pierwsze pytanie.
    - Czuję, czuję się podobnie jak wtedy, ale... - nie była pewna, miała wrażenie, że się zaraz rozklei, ale kiedy zadał kolejne pytanie wysoko uniosła brwi, jakby zaskoczona. Uśmiech sam wkradł się na buzię, a oczy, chociaż nadal załzawione stały się bardziej maślane, wpatrzone w blondyna. Nie gniewał się, wcale się nie gniewał! Po prostu był zaskoczony! Z tej radości uściskała go mocno, uważając na Keve, zaniosła się nawet śmiechem na komentarz o szukanie sposobu. - Tak, tak, musimy! - zachichotała, ale zaraz naburmuszyła policzki. - Hola, hola! Jakby to tylko ode mnie zależało Panie prąciasty!

    Grima xD

    OdpowiedzUsuń
  46. Gdy Tony pojawił się w Argarze wraz ze swoją małą rodzinką, Gave odczekał aż szał spotkań ucichnie. Dopiero drugiego dnia postanowił się do niego wybrać. Uznał, że wcześniej chłopak chciałby spotkać się z własną rodziną, a on do niej nie należał. Zapukał do pokoju chłopaka i wszedł do środka na zaproszenie.
    - Cześć - przywitał się z nim siadając na łóżku. - Grima gdzieś wybyła? - zainteresował się biorąc małą Kevę na kolana. - Cześć szkrabie - pogilgotał ją po brzuszku. - Duża już jesteś...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  47. Tym razem Tony trafił w punkt, bo Akane rzeczywiście akurat się przebierała i drgnęła lekko na dźwięk otwieranych drzwi. Osłoniła biust trzymaną w dłoni bluzką, a widząc blond czuprynę przyjaciela uśmiechnęła się szeroko.
    - Och, Tony! - odwrócona do niego plecami ubrała jedynie wspomnianą koszulkę i zaraz przyjęła Keve na ręce, podnosząc ją wysoko. - Ale urosłaś! - cmoknęła dziewczynkę w czoło i zakołysała, po czym pozwoliła by mała zuchwale badała jej nos, włosy oraz ramiona. Zbliżyła się wtedy do blondyna i cmoknęła jego polik. Słyszała już o ich przygodach, wczoraj pół nocy przegadała z Klarą i na dniach zamierzała odwiedzić Ryu, teraz jednak Tony. Uśmiechnęła się na wizję wspólnych zabaw.
    - Tak, mam nadzieję, że się dogadają, bo najwyraźniej przyjdzie im spędzać razem całkiem sporo czasu - przyznała, obserwując swoją lewitującą córkę. Ufała Tonemu, jednak wolała być w pogotowiu. Zaraz jednak zamrugała szybciej oczyma. - Oświadcza? - dobrze, że Keva wspięła się już na jej ramiona, bo sama mogłaby ją upuścić, a tak tylko asekurowała małą blondynę.
    - Mówisz poważnie? Chcesz się oświadczyć Grimie? - szeroki uśmiech rozciągnął się po twarzy An. - Wiesz... wydaje mi się, że w jej przypadku... - aż podrapała się po głowie. - Cokolwiek powiesz, Grima będzie bardzo zaskoczona więc... Mówiła bym chyba kawa na ławę, nie za długo bo albo nie da Ci dokończyć albo w przypływie emocji nic nie zapamięta - zaśmiała się lekko. - Serio chcesz? W sensie... chcesz bo uważasz, że tak wypada czy... bo kochasz? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  48. Zdążył już zapomnieć jak rozmawiało się z Tonym. Nie było zbędnego pitu-pitu, tylko od razu przechodziło się do rzeczy. Jednak takiego pytania to się nie spodziewał. Oj nie. Omal nie zakrztusił się lemoniadą, której dopiero co posmakował.
    - Oświadczyć? - spojrzał na niego kompletnie wybity z rytmu. - Ale jesteś pewien? Chcesz z nią być do końca świata? Po co ci małżeństwo? Możesz przecież kochać ją i bez tego... - zauważył zaskoczony i zagryzł mocno wargi. - Nie wiem czy ja... no wiesz czy jestem dobrą osobą do takich pytań, bo ja... ja nawet nie wiem na czym stoję.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  49. - Nie wiem czy głupie - odparł szczerze. - Ja ech... dla mnie to zupełnie co innego. Jak możesz myśleć o rodzinie, żeby spróbować? Przecież jak spróbujesz i nie wyjdzie to możesz zniszczyć Grimę na całe życie - burknął. - Dlatego właśnie ja... no nie po drodze mi do ślubu, bo chciałbym być pewien czy Akane i ja to właśnie to... - wymamrotał. - Nie chciałbym jej skrzywdzić, gdyby nie wyszło - bąknął. - I sam nie chciałbym zostać skrzywdzony gdyby to ona stwierdziła że to nie to - dodał cicho, pozwalając Kevie badać swoją twarz i samemu czasem biorąc w usta jej małe łapki. - Dlatego... i dlatego, że ja w sumie nie wiem jak powinna wyglądać taka rodzina, jak się zachowywać w takiej... to rodzina chyba dla mnie za dużo. Tony ja nawet nie lubię rzucać "kocham" na wiatr... - pokręcił lekko głową. - Bo to też mocno wiążące - bąknął. - No ale jeśli ty chcesz to... no próbuj, tylko no żebyś nie żałował potem...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  50. Uśmiechnęła się do Blondyna.
    - Może nie tyle, że dłużej, ale ustaliliśmy, że dom będą miały tutaj, więc przyjdzie nam tu pewnie spędzać więcej czasu niż początkowo zakładałam - wyjaśniła i zaśmiała się na plany co do podwórka, ale przy kolejnych słowach wyraźnie spoważniała. - C-cooo? - otworzyła szeroko oczy i zaraz lutnęła Tonego w ramię. - O Wy demony seksu! - zaśmiała się. - Gratuluję! Będę musiała uściskać Ri - stwierdziła obejmując go ramieniem. Przytaknęła mu zaraz głową, a gdy przed nią klęknął kącik ust drgnął w rozbawieniu mimowolnie. Po tym jednak przyszło najzwyklejsze wzruszenie. Spojrzała po przyjacielu szczerze szczęśliwa.
    - Brzmi idealnie - sama przy nim kucnęła i objęła ramionami. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, tak mi do siebie pasujecie - przyznała i odsunęła się, przecierając nieco wilgotne oczy. - Sam fakt, że jednym z argumentów jest spełnienie jej marzenia dużo już mówi. Będę za Was trzymać kciuki, no i oczywiście za jej "tak"... Nie, nie... czekaj, w jej wykonaniu to będzie raczej "Taaaak!" - rzuciła z szerokim uśmiechem i zmierzwiła włosy przyjaciela. - Moje błogosławieństwo macie - dodała żartobliwie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  51. - Wiem Tony - Gave przytaknął mu cicho. - Tylko sprawy uczuć są dla mnie dość istotne i nie umiem sobie z tym poradzić. Boję się zaangażować. Boję się tego rozczarowania - mruknął krótko. - Może kiedyś spróbuję - dodał po chwili milczenia i pokiwał głową.
    - Jasne, to twoje życie - zgodził się z nim, aby zaraz poklepać go po plecach. - Gratulacje odwagi - dodał z lekkim zażenowaniem. On zdecydowanie tej odwagi nie miał, albo po prostu nie był aż tak głupi, by dać się uwiązać w tak młodym wieku. Zacisnął mocno wargi. Nie, lepiej było zostać przy odwadze.
    - "All you need is love"? O mamo... ty tak na poważnie? - zaśmiał się pod nosem. - Jasne... zaśpiewam - zapewnił go śmiejąc się nieco.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  52. Uśmiechnęła się cieplej na jego słowa.
    - Dzięki to... miłe - przyznała. Nie zamierzała rezygnować ze swoich planów, ale fakt, że tu był jej dom, że w ogóle jakiś miała, chyba dopiero niedawno zaczęła to doceniać. - Mi Ciebie też brakowało - dodała z lekkim uśmiechem i zaraz ponownie obdarowała go zaskoczoną miną. - Raz? I już? ... - to rzeczywiście było dość zaskakujące, w obu przypadkach. - Zagryzła lekko wargę i podrapała się po głowie. - Znając Was to razem będziecie to rozkminiać, ale może rzeczywiście coś w tym jest? Nie raz słyszałam opinię, że Terranie rozmażają się jak króliki - przytaknęła mu głową i zaraz mlasnęła cicho, zgarniając mu kilka włosów z głowy.
    - Pamiętaj, że dziedziczenie Twoich zdolności nie jest tak oczywiste - zwróciła uwage, chcąc go nieco pocieszyć. - Po porodzie? O matko, coś czuję, że przy tych Waszych testach Argar nie wyrobi na składowanie pieluszek - aż się złapała za głowę i zaraz poprawiła nieco Keve, bo ta zaczęła ześlizgiwać się wprost w jej ręce. Prychnęła na bezpośredniość przyjaciela.
    - Pfy... To ile Ty tych mów planujesz, co? - usmiechnęła się pod nosem. Na pytanie o siebie wzruszyła ramionami i pokręciła głową.
    - Nie przerosły. Mam dość sporo rąk do pomocy i krzyczą na mnie, że mam wyluzować, więc sobie od czasu do czasu luzuję. Spokojnie, jestem za to wdzięczna, już mnie to tak... nie mierzi - wyznała. - Właściwie to jest fajnie, dobrze... Na prawdę dobrze tylko... Nie wiem. Nie wiem już jak rozmawiać z Gavem. Jest znacznie lepiej, serio, wiem, że mu zależy i tak dalej, ale... Za każdym razem, gdy schodzi na jakikolwiek temat emocji to robi się strasznie kąśliwy, jakby szukał powodu do kłótni czy jakiejś zbędnej, nieprzyjemnej uwagi - wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  53. - Tony - posłała mu pokrzepiający uśmiech. - Oczywiście, że nie będą winne, ale i Ty nie jesteś czując się z myślą o nich nieswojo. To nadal dość świeża sprawa i trudna. Zobaczymy co pokaże czas, życie w końcu tworzy niekiedy przedziwne scenariusze - tyknęła nos małej Kevy. - Skup się na swoim życiu i na Twojej rosnącej rodzinie, reszta przy okazji - dodała i machnęła zaraz ręką. - Jeszcze nie raz będzie okazja - zapewniła na wzmiankę o zapomnianym prezencie i zawtórowała mu śmiechem na komentarz o seksie.
    - W to akurat nie wątpię - poruszyła zabawnie brwiami. - Po prostu jestem nieco zaskoczona, że z takim spokojem bierzesz pod uwagę wynik pozytywny i trzecie dziecko - przyznała, nadal z lekkim rozbawieniem. Zaraz spojrzała po swoich córkach i tej jego po czym przytaknęła głową. - Myślę, że polubią... Ten ogon... Te ślepka, jak tu takiej Kevy nie polubić - uśmiechnęła się do małej, strojąc do niej jakąś głupią minę. Sama lekko ją przytuliła i spojrzała po przyjacielu. - Och, dobra, czyli muszę się przygotować na więcej oświadczyn. Tylko może lepiej za zamkniętymi drzwiami, co by się nic nie wydało - rzuciła konspiracyjnym szeptem. Wierzyła, że Tony mógłby próbować nawet w tłumie, zapominając o konsekwencjach. - Impreza to świetny termin - przytaknęła mu głową, a potem zaczęła mówić swoje.
    Na objęcie posłała przyjacielowi wdzięczny uśmiech.
    - Wiedziały, ale właśnie o to chodzi Tony... Wiem jaki jest i mi to odpowiada. Nie oczekuję wyznań miłosnych, słownych poematów czy innych podobnych tekstów. Widzę, że mu zależy, on to pokazuje swoimi czynami i ja je widzę... Ale jakkolwiek chcę mu to przekazać to on rusza na "wojnę". Powiedział mi ostatnio, że nie ma innej na oku, w końcu mi to powiedział, ale zaznaczył, że nie może mnie zapewnić, że to się nie zmieni. No przecież oczywiste, że nie może, więc mu powiedziałam, że i ja nie mogę go zapewnić i że nie oczekuję takiego zapewnienia. To naskoczył na mnie, że oczekuję właśnie czegoś takiego i po wymianie zdań wyszedł - spojrzała na swoje dłonie. - Nawet nie pożegnał dziewczynek, a miał je ułożyć do snu... - wyraźnie posmutniała i spojrzała w oczy przyjaciela. - Ostatnie czego chce, to żeby one przeze mnie obrywały... - wyznała z lekko zaszklonymi oczyma, a gdy Tony mówił o rozstaniu, ona zerkała na swoje palce. - Wcale nie takie trudne... sama o tym myślę. Czuję się przy nim naprawdę dobrze, wspiera mnie, jest uczynny i wbija mi do głowy ważne sprawy, ale... u niego mam wrażenie jest więcej irytacji, a mniej radości, gdy jestem obok. Skaczemy w takie skrajności... Potrafi być wobec mnie tak okropnie nieprzyjemny, że mam ochotę płakać. Bywa paskudnie niesprwiedliwy... Kiedy ja wyjdę w trakcie sprzeczki to się drze, że tak, najlepiej uciekać, ale jak on wyjdzie to ma set odpowiednich argumentów, że postąpił słusznie... Ja już chyba nie mam siły Tony. Kocham go, kocham całym sercem, ale to za mało... co chwilę czymś go irytuję. Czuję się jak problem, jestem jego największym problemem - przetarła oczy, bo łzy poleciały mimowolnie. - Najwyższy czas spojrzeć prawdzie w oczy - dodała cicho.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  54. Chłopak zacisnął mocno wargi słuchając go. Cholera, trudno było tu cokolwiek odpowiedzieć. Tony poruszył dużo punktów, które do niego trafiały. Westchnął przeciągle nabierając głęboko powietrza w płuca.
    - Mhm... zastanowię się nad tym - przyznał szczerze, bo może faktycznie w ten sposób byłoby lepiej? Może mogłaby wreszcie odżyć? Nie czuć się po prostu matką Fasolek? Zacisnął mocno pięści, a jego strach by jej nie ograniczał. Zdecydowanie musiał się nad tym zastanowić. - Mhm nie ma za co - klepnął Tonego w plecy. - No dobra... to lecę... bo mam co robić - zaśmiał się lekko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  55. Po całusie i słowach blondyna, Ri prychnęła pod nosem i tyknęła go palcem w czubek nosa.
    - Ja jestem zielona cały czas i niby jakie to usprawiedliwienie, hm? - bąknęła by zaraz zastrzyc uchem, słysząc o prezerwatywie. - Hę? - przekręciła głowę i sama spojrzała w dół, na jego spodnie. Prezerwatywa? - Ależ dziwna nazwa... - skrzywiła się lekko, jednak słysząc o wprowadzaniu w temat energicznie przytaknęła głową. - Okay! - powtórzyła po nim ten śmieszny zwrot chichocząc, ale zaraz położyła po sobie uszy. - No dobrze, dobrze, będę mówiła - przyłożyła dłoń do serca, jakby właśnie składała jakąś obietnicę. Uściskała go zaraz mocno i uśmiechnęła się w ten swój specyficzny sposób, zawsze miała ten sam wyraz twarzy, gdy coś kombinowała.
    - Będziemy próbować wszystkie metody zabezpiekania? - zapytała z błyskiem w oku, nawet nie zauważając swojej słownej pomyłki.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  56. Akane również wzruszyła ramionami.
    - Dziecko to odpowiedzialność, ja przy dwójce już mam kupę roboty, a Ty mówisz o trzecim tak, jakby to była kaszka z mleczkiem - stwierdziła. Na wzmiankę o armii jej ojca uśmiechnęła się lekko pod nosem. Tak, tatko szalał, już słyszała te pieśni o licznym rodzie Grandsandów. Wczuł się chłop w te czasu aż nadto.
    - Grima to na pewno się zgodzi, marzy jej się rodzina pełna miłości. Mam więc nadzieję, że dzielisz jej marzenie i razem uda się Wam je spełnić - posłała mu ciepły uśmiech.
    W temacie Gava pokręciła głową.
    - Odpowiada, jego osoba mi odpowiada, nie pasuje mi że w pewnych sytuacjach szuka dziury w całym, ale z tego co kojarzę to nikt tego nie lubi. To jemu ciągle coś nie pasuje, nawet jak próbuję tłumaczyć... Jestem już po prostu zmęczona. Chciałabym z nim być, przy nim być, ale on ciągle wymyśla jakieś problemy. Teorie o oczekiwaniach, że będziemy ze sobą dwa cztery, siedem dni w tygodniu, teorie o tym, że chce zapewnienia na lata. Mogę mówić swoje, a i tak nie dociera... Tym jestem zmęczona, tłumaczeniem mu, że serio kocham. Powiniśmy być z kimś kogo miłość nas cieszy, a nie stwarza problemy czy jest niewygodna. On zasługuje na kogoś takiego... - oczy jej się zaszkliły. - A ja tym kimś nie jestem... Nie lubi mojej wylewności, nie lubi moich wyznań, nie lubi nawet tego, że dużo analizuję. Ja siebie taką lubię, a przy nim... Po prostu czasami czuję, że jest coś ze mną nie tak - spojrzała na Tonego smutno. - Dlatego mówię, że on mi pasuje, mi nie przeszkadzają jego zwyczaje, jego codzienność. Zlecenia, krew na rękach, jego sposób bycia. To mi odpowiada... Nie odpowiada mi to jaki się czasami staje w mojej obecności, tak, to mogę przyznać - przetarła oczy i zaraz spojrzała po córkach, śląc im uśmiech. Nie chciała przy nich płakać.
    - Myślę, że przesadzasz - stwierdziła na słowa, że ich nie ma. - Jest dużo więcej niż wy wszyscy widzicie... - odrobinę się zirytowała, ale zaraz westchnęła ciężko - ... ale brakuje podstawy. Ja wiem, że chcę... On nie. Dlatego nie widzę sensu tego dalej ciągnąć. Jeżeli on nie ma pewności, że chce, to ja go swoją pewnością nie zarażę. Może kiedyś jej nabierze, może nie, nie wiem... W danej chwili nie czuję by serio chciał. Zbyt poważna sprawa - westchnęła ciężko. - Nie mówię, że je opuści, bo tego, że nie to akurat sama jestem pewna. Chodzi mi o drobnostki, na które dzieci są czułe. Chociażby głupie położenie do łóżka. One uwielbiają, gdy Gave z nami przebywa, do tego to Fasole... Pokazały już nie raz, że są bardziej świadome niż przeciętne dzieci w ich wieku. Nie pytaj jak wyglądała moja noc, gdy się z nim pokłóciłam i wyszedł, jedynie ciulając za sobą drzwiami. O tym mówię... Miał je ululać, tylko tyle. Zaraz pojawią się obietnice, które będą w pełni rozumieć. Tata dziś poczyta, tata dziś zabierze tu czy tam... Wierzę, że w takich przypadkach nie zlekceważy małych, ale nie ukrywam, że tym mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że tak po prostu wyjdzie, a jednak... - wzruszyła ramionami i westchnęła na jego słowa. - Myślę o sobie Tony, stąd moje konkluzje. To działa w dwie strony... Ja też zasługuję na kogoś kogo będzie cieszyć moja miłość. Kogoś kto pokocha mnie taką jaka jestem, wiem. Może to będzie on, może kto inny, a może nikt... W danej chwili jestem po prostu zmęczona. Mam dość udowadniania i tłumaczenia się z miłości do kogokolwiek - przyznała i po kolei ucałowała czoła wszystkich trzech dziewczynek.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  57. - Może gdybym nie słyszała tyle sugestii, że nasza relacja opiera się na pociągu seksualnym, i że nas "nie ma" to nie musiałabym tyle razy powtarzać tego samego - stwierdziła odrobinę znudzonym tonem. Westchnęła i machnęła ręką. Szczerze to już przestała liczyć na zrozumienie. Jeszcze gdyby rzeczywiście latała za Gavem i sztucznie mu przypominała o swoim uczuciu... To wychodziło naturalnie, tak po prostu, w pasującej sytuacji.
    - Mniejsza, wylałam siedzące w mojej głowie gówno, tyle starczy. Reszta zależy ode mnie i Gava. Na pewno mam o czym myśleć - uznała, nie zamierzając dalej kontynuować tematu. Przy temacie Fasolek wzruszyła tylko ramionami. - Pożyjemy, zobaczymy. Lepiej opowiadaj jak Keva. Daje się we znaki? Zawsze się tyle kręci? - zmieniła temat na bardziej przyjemny. - Jak Grimie wychodzi mamowanie? - bardzo ją to ciekawiło, goblinka sama była niczym pocieszne dziecko, więc mogła być to ciekawa mieszanka.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  58. - Z łatwością mogę odbić tą piłeczkę - odparła równie kąśliwie, ale mimo wszystko z lekkim uśmiechem. Westchnęła słysząc to "czekaj" i uniosła lekko brwi na jego pytanie. Oczywiście musiał dokładnie wypunktować o jaką "Akane" chodzi... Spojrzała w sufit, kochała go, ale czasami miała ochotę walnąć. Przeniosła zaraz wzrok do swoich dłoni, to co miała zamiar powiedzieć trochę ją mimo wszystko krępowało.
    - Akceptacji. By chociaż raz ktoś spojrzał na mnie i uznał, że hej, nie jest źle. Bez komentarzy co robię nie tak, co powinnam a czego nie... Bez tych ciągłych uwag... Tu za dużo, tam za mało. Za szybko, za wolno... "Powinnaś tak, a nie inaczej" - udała cieniutki głosik. - Czuję się jakby co chwilę ktoś ciosał mnie pod siebie. "Fajna jesteś, ale..." - westchnęła. - I nie, nie chodzi mi o bycie dla kogoś ideałem, po prostu o akceptację moich odchyleń. Nie chodzi też o brak komentarza na moje debilne pomysły czy zachowania, bo w Gavie lubię chociażby to, że zwraca na nie uwagę. Chodzi o wyśrodkowanie, wstrząsnę gdy rzeczywiście trzeba, a nie co chwilę... Wstrząsnę, ale delikatnie, a nie wgniatając w podłogę... - spojrzała mu w oczy i wzruszyła ramionami. - U niego ciężko o pół środki... - stwierdziła ostatecznie ze słabym uśmiechem, poszerzyła go jednak, gdy trafiła do niej jedna z córek. Miło się słuchało o Kevie i Grimie, cieszyła się, że Tonemu tak się trafiło. Może i to wszystko wyszło jakoś tak błyskawicznie, ale chłopak serio wyglądał na szczęśliwego.
    - Cieszę się, serio. Takie wsparcie to świetna sprawa - przyznała pogodnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  59. Pokazała mu tylko język, nie ciągnąc już tego całego odbijania piłeczki. Na pytania o kryteria westchnęła cicho.
    - Zależy... Większość spełnia... ale miewa specyficzne humory i zwykle coś się wtedy krzaczy - przyznała i ponownie kiwnęła głową. - Rozmawialiśmy, ale niestety nie dane nam było dokończyć, bo gdy mówiłam czego oczekuję, uznał, że mielę temat i wyszła sprzeczka - wzruszyła ramionami. - Tony, chętnie bym mu wszystko powiedziała, ale gdy zaczynam to on zawsze znajduje powód by się odpalić. Do tego odpala się w tak nieprzyjemny sposób, że mi puszczają nerwy i gówno z tego wychodzi. Proszę, skończmy już ten temat... Nie masz dla mnie żadnej złotej rady, ten problem muszę rozwiązać z nim, z nikim innym - poprosiła i uśmiechnęła się do niego cieplej. - Tak, tu i teraz jest najistotniejsze - przyznała. Sama wolała myśleć takimi kategoriami. Co ma być później, to i tak będzie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  60. Słuchała go z uszami postawionymi na sztorc, a gdy rzucił to "stop dzieciorob" zachichotała, nawet ją ta nazwa bawiła. Zaskoczona otworzyła szerzej oczy.
    - Wstydzili? Przecież to bardzo istotna część kręgu życia. Wstydzili się mieć dzieci? - to dopiero była nowina. Nie sądziła, że czegoś takiego można się wstydzić. Słysząc pomysł z po porodowym seksem bez zabezpieczenia zastrzygła uchem. - Ale... Tak zaraz po porodzie? - zainteresowała się. - Mamcia natura zadbała by po porodzie tak szybko się nie dało - nawet Walwan jej to tłumaczył. Zaraz zamrugała oczyma, jakby dopiero do niej dotarło co on w ogóle proponuje. - Poczekaj... Z tego może wyjść jeszcze następna dzidzia... - zauważyła. - Naprawdę jej ze mną chcesz? - zapytała patrząc po nim rozczulona, a gdy powiedział swoje i ucałował jej czoło, ona pocałowała go mocno w usta po czym wtuliła się mocno. - Skoro tak to widzisz, to wszystko mogę z Tobą testować! - odparła pewnie, patrząc na niego skrzącymi się oczyma. Ależ ona miała szczęście, chwilami nie była pewna czy Tony jej się przypadkiem nie śni. Zmacała go jeszcze odrobinkę, aby się upewnić i znowu się wtuliła. - Nie śni, jesteś prawdziwy - szepnęła cicho.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  61. Podrapała się po głowie, było to dla niej co najmniej dziwne, nawet gdy dotyczyło garstki. No ale cóż, dla niektórych Terra i jej seksualna otwartość były dziwne, więc nie było sensu się nad tym głębiej zastanawiać. Po prostu przytaknęła głową.
    - Nie widzę w tym ani krzty sensu, ale rozumiem co do mnie mówisz - zaznaczyła z lekkim uśmiechem. Kiedy mówił o kochaniu się i tak bardzo plątał się w własnych słowach był niesamowicie uroczy, znowu cicho zachichotała. - Oczywiście, że możemy, w ciąży, po ciąży, w okresie ochronnym i po... - potarła swoim nosem jego nos, a na wyznanie soczyście cmoknęła jego policzek. - Ja też tak marzyłam i by było dużo kochania, ale takiego w uczuciu, nie seksu, dużo kochania od serca - była tak nakręcona, że znowu trochę kaleczyła swoją mowę. - Też Cię kochamy - zapewniła z czułością w oczach, gdy głaskał jej brzuszek. Lubiła jego rumianą buzię, nie miało znaczenia, że jeszcze się trochę wstydził, ona i tak patrzyła na niego jak zaczarowana.
    - Ale ja chcę! - zapewniła szybko, gdy wysnuł swoje przypuszczenia. - Chcę z Tobą sprawdzić co się tylko da, całym serduszkiem chcę - przyznała zgodnie z prawdą. Uwielbiała te ichne testy, nie ważne co badali, przebieg badań i wyniki zawsze ją ekscytowały.
    Wtulała się w niego, gdy mówił o swoich wadach i lekko kiwała głową, na znak, że słucha, w końcu podniosła głowę by dalej na niego patrzeć, a na ostatnie stwierdzenie zachichotała.
    - Okropnie wspaniały - znowu cmoknęła go w policzek, uśmiechając się szeroko. - Już ja Cie odtnę gdy będzie trzeba - ponowiła całusa. - Twoje nogowe uczucia lubię - wyciągnęła stopę i nią pokręciła. - Ona też lubi - wskazała stopę palcem. - Też gadam bez sensu, a jak robić nie perfekcyjnie to też Ci pokażę - dumnie wypięła pierś i pochyliła się do jego ucha. - Lubię Twoje nie ćwiczące ciałko - szepnęła i spojrzała mu w oczy błyszczącymi ślepiami. - A kija znajdę bez problemu - zapewniła wesoło.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  62. Zmarszczyła nos, gdy mierzwił jej włosy i zaraz je sobie nieco poprawiły, ot tylko tyle co by nie wpadały do oczu.
    - Ja wątpię, że takie rady w ogóle istnieją - przyznała. - Zobaczymy, po prostu zobaczymy... Nie lubię słuchać o tym jak to do siebie nie pasujemy, bo uważam, że to nie prawda... Ale wiem, że to co mamy teraz nie wygląda zdrowo... Muszę pomyśleć, po prostu pomyśleć i z nim porozmawiać - przyznała wzruszając ramionami. Uśmiechnęła się na jego słowa o wsparciu i posłała wdzięczne spojrzenie.
    - Dzięki, to miłe - przyznała. Czasami właśnie tylko tego potrzebowała, bez reprymendy, bez kazań, zwykłego objęcia, wsparcia. Tylko tyle i aż tyle, bo mało kto dawał je bez "ględzenia". Na propozycję Tonego uniosła trochę brwi zaskoczona.
    - Przejść? - zaśmiała się cicho. - Cwaniak, ma jednego szkraba i zadowolony - rzuciła żartobliwie, ale nie oponowała, szczególnie, gdy rzucił o cieście. - Bardzo chętnie - przyznała wstając z łóżka. - Daj mi tylko chwilę, muszę zapakować Fasole - dodała ruszając po wózek. - W takich chwilach nie mogę się doczekać aż zaczną chodzić i wystarczą mi tylko ręce - przyznała ze śmiechem, przyprowadzając pojazd dziewczynek i wsadzając je do środka.
    - Zobaczymy na ile nam ta siła wystarczy przy trójce, są w większości - kontynuowała jego żarcik, jakoś nie specjalnie odbierając go jako żenujący. - Dobra, możemy ruszać - zarzuciła jeszcze na rączkę torbę dziewczynek, przyszykowaną na takie wycieczki i ruszyła do wyjścia. - Tony, nasz czas jest zawsze fajny, czasem emocjonujący, ale fajny - poruszyła zabawnie brwiami i zaraz nieco spoważniała. - A jak Ryu? Słyszałam, że standardowo miał przygody po drodze - zagadnęła, bo Klara jej co nieco już opowiedziała, ale Tony zapewne miał świeższe informacje.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  63. Może i nie powinna, ale czuła lekką dumę z tej całej kocicy. Zachowanie było do dopracowania, jednak nie wykreślała by go tak całkowicie. Uśmiechnęła się do samej siebie na tę myśl, ale już nie przekazywała jej blondynowi, tym bardziej, że po części rozumiał. Zaśmiała się krótko na ostateczne stwierdzenie.
    - Że Cię powstrzyma to nawet nie śniłam - przyznała rozbawiona i przytaknęła głową, gdy wspomniał o drugim dziecku. - Ou, będę Ci o tym namiętnie przypominać - poruszyła zabawnie brwiami, wdzięcznie kiwając głową za pomoc z wózkiem. W sumie, gdy wspomniał o siedzeniu w domu musiała stwierdzić, że rzeczywiście mało ostatnio gdzieś razem wychodzili. Pewnie dlatego, że każdy latał w swoje kąty i jak już siedział w domu to na dupie. - Rozumiem, fajnie, że sam wychodzisz z inicjatywą - przyznała, dumna z przyjaciela. Dobrze, że nie ukrywał tego przed Grimą.
    Na wieści o Ryu uśmiechnęła się z początku rozbawiona i przytaknęła Tonemu głową. Kiedyś ciągle im w tym temacie przygadywali, ale teraz u niej znacznie się uspokoiło, Ryu z kolei zdawał się nadrabiać. Słuchała "raportu" blondyna idąc spokojnie przy jego boku, a gdy wspomniał o Emmie uniosła lekko brwi, nie bardzo rozumiejąc. Emma? Co za Emma... Zaraz... Zatrzymała się gwałtownie na kolejne słowa. Dopadła Gava? Teraz Ryu? Informacje zdawały się rozbijać po głowie. Emma?! Ta Emma!?!
    - Że co...? - zacisnęła palce na rączce wózka tak mocno, że ta aż zaskrzypiała. Pyłek w jej oczach z kolei zaczął wirować znacznie szybciej niż ostatnimi czasy. To co ona tam sobie przed chwilą myślała o swoim spokoju? W jej oczach trwała istna burza, a ona stała jak słup soli, analizując to co właśnie usłyszała.

    Akane xD

    OdpowiedzUsuń
  64. Miała ochotę komuś przywalić. Dlaczego ją wykluczyli?! Z jakiej paki nikt jej wcześniej nie powiedział! Z całej tej sytuacji to chyba denerwowało ją najbardziej. Zacisnęła palce tam mocno, że paznokcie wbijały się w skórę. Jebana Emma! Tyle lat w lustrze! W głowie zawitało chyba z naście wizji na raz, wizji jak przeciera laską podłogę, jak rozwala jej ten głupi ryj! Była wściekła i gdy Tony dotknął jej dłoni właśnie takie spojrzenie mu posłała, pełne gniewu. Nie była zła na niego, ale emocje, które teraz czuła wyraźnie ją przepełniały. Dziewczynki widziały ją w takim stanie po raz pierwszy i obie milczały, wpatrzone w mamę wielkimi oczyma. Ciężko było stwierdzić czy bardziej nie wiedzą co się dzieje, czy widok je fascynuje. An nie patrzyła na córki, ostatnie co chciała to spojrzeć na nie tak wściekłym wzrokiem, zaczęła jednak nieco głośniej oddychać, a szał w spojrzeniu powolutku znikał. Słowa Tonego do niej trafiały, ale przede wszystkim trafiał jego spokój. Dziewczyna zadrżała odrobinę nim emocje całkiem wygasły, a zaraz odetchnęła ciężko, jakby używała ogromu sił, by nie wybuchnąć i nie rozpętać tu piekła. Z tego wszystkiego poluzowała uścisk na rączce wózka i lekko oparła się o blondyna, tracąc na chwilę równowagę. Milczała uspokajając głośno oddech.
    - Tony... - szepnęła w końcu. - Jak któryś z tych kretynów wpadnie na pomysł by ją tutaj przyprowadzać... To wybij im to z głowy... Inaczej ją zabiję... - spojrzała na niego poważnie. - Z czasem pewnie otworzę się na jakiekolwiek wyjaśnienie, ale teraz... w najbliższym czasie... Jak spotkam to zabiję - dodała ciszej. Pył w jej oczach nadal się uspokajał.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  65. Wzruszyła ramionami.
    - I tak oberwiesz, będzie jasne kto mi powiedział - zauważyła beznamiętnie i postarała się stanąć spokojnie na nogach. Na słowa o zniechęcaniu uśmiechnęła się nieco sztucznie. - Głupi? Nie... Jest debilem... - odsunęła się, wychodząc z objęcia. - Zdecydowanie przełożę swoją wizytę w czasie - stwierdziła. Nie miała ochoty na słuchanie "pierdolenia" o tym jak to dobrze postąpili nic jej nie mówiąc. - Nawet nie zaczynaj Tony - spojrzała po nim surowo, gdy zaczął uzasadniać ich decyzję. - Wkurwia mnie takie gadanie, tak jakby oni reagowali zawsze książkowo - przewróciła oczyma i wróciła do pchania wózka w stronę gospody. Spojrzała nieco spokojniej na dziewczynki.
    - Tak, mama jest zła, patrzcie i uczcie się, wdech, wydech - jak powiedziała tak zrobiła. - To jedno z najbardziej przydatnych ćwiczeń w życiu, gwarantuję, że będzie jednym z pierwszych, jakiego Was nauczę - oznajmiła Fasolą i spojrzała po Tonym. - Nie mam zamiaru z nimi o tym rozmawiać. Nie chcieli powiedzieć, ich sprawa, niech nie oczekują, że ja im teraz wszystko powiem - stwierdziła nadal zirytowana. - Mam nadzieję, że to ciastko jest zaprawdę dobre - dodała biorąc jeszcze jeden głośny wdech i wydech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  66. Komentarz o kumplu sprawił, że An uśmiechnęła się pod nosem i trochę mniej już w niej wrzało. Objęła Tonego ramieniem, gdy się pochylił nad wózkiem.
    - Mhm, takiego co to wpada Wam do pokoju bez zapowiedzi, a dla Was to nie problem, nawet gdy stoicie pół nagie - dorzuciła i puściła go po czym lekko szturchnęła w ramię. - Tak, tak Keva, słuchaj, słuchaj. Jak Tobie taki jegomość wpadnie to ojciec nie będzie mógł się czepiać - posłała dziewczynce rozbawione spojrzenie. Swój mały zawód wcisnęła gdzieś w głąb umysłu, skupiając się na teraźniejszym wypadzie. Nie było sensu psuć atmosfery, byli w końcu z dzieciakami.
    - Hmm... No tak, na jej opinie w sprawie jedzenia warto brać poprawkę - przyznała, bo Grima rzeczywiście nie miała zbyt wysokich wymagań i to w wielu sprawach.
    Na pytanie o ojca An prychnęła śmiechem.
    - Nawet już przestałam pytać. Jak nie ciąża to co innego zawsze wypada, chociaż Rei i Meliodas nie są w tym temacie lepsi. Podobno planują podwójne wesele, a weź się tu zgraj. jak nie u nas w domu, to u Was jakieś akcje - pokazała mu język. - Chociaż jest chyba już bliżej niż dalej. Shiya prosiła mnie o oprawę muzyczną, więc... - poruszyła zabawnie brwiami. - Nie jestem jednak pewna, czy to nie przypadkiem ich jedyne ustalenie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  67. Akane zaśmiała się za słowa przyjaciela.
    - No dobra, przyznaję, tu mnie Twój tatko ma - zwróciła się do małej. - Krzyczy zawzięcie - dodała z uśmiechem i dopiero teraz wzięła głęboki oddech, w pełni się uspokajając. - Ślub niespodziankę? - uniosła wysoko brwi na pomysł Tonego i zaraz spojrzała po nim wymownie. - A Ty byś taki chciał? Biorąc pod uwagę Twoje plany... Nie chciałbyś go zrobić po swojemu? Po waszemu właściwie? - zapytała. - Dla naszych staruszków to w sumie formalność... Chociaż mam wrażenie, że chociażby panny młode mają jakieś tam swoje fantazje czy wyobrażenia, które chciałby spełnić. Nie wiem... Ja bym się chyba w to nie wtrącała... - stwierdziła. - Pomóc z organizacją czy po prostu pomęczyć trochę bułę, to tak, ale żeby stawiać przed faktem dokonanym. No ja bym nie chciała, ale... Ja się nie żenię, ani nie wychodzę za mąż - ponownie wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  68. Posłała mu rozbawione spojrzenie.
    - Jasne, zapytam - zaśmiała się. Szczerze wątpiła by nawet im odpowiadał ślub zaplanowany przez kogoś innego, a słysząc o dyskretnym pytaniu spojrzała po przyjacielu wymownie. - Dyskretnie? O ślub? - zaśmiała się pod nosem. - Jasne, sprawa do zrobienia, ale raczej przed faktem dokonanym. Jak już inni wiedzą, że ślub jest w planach to ciężko o dyskrecję. Zaraz rośnie podejrzenie, że ktoś coś kombinuje - stwierdziła. - No i to inna liga niż takie baby shower. Przy ślubie jednak para młode jest zbyt istotna, chyba, że kładą na totalny luz... Formalność do odklepania, wtedy można, ale przy takim standardzie? Ciężka sprawa. Najzwyklejszy strój dla panny młodej, to weź tu zapytaj o jej wymarzony nie wzbudzając podejrzeń... Jeszcze Shiye czy Rei, które takie knucia czują jedną dziurką od nosa - uśmiechnęła się półgębkiem.
    Na stawianie ciacha nawet nie oponowała, przytaknęła mu głową, lekko się wtulając, gdy ją objął.
    - Jasne tutuśku, dzisiaj Ty szastasz kasą - poruszyła zabawnie brwiami. - Ooo, to ja poproszę z pomarańczą i ananasem, z resztą, ktokolwiek stoi przy barze wie co pijam - przyznała z uśmiechem. - Ja zajmę stolik - dodała ruszając w stronę jakiegoś nieco bardziej intymnego miejsca, co by można było sobie spokojnie pogadać i nadto nie bodźcować dzieciaków.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  69. Przyjęła te wszystkie czułości, a słysząc pytanie wydęła usta po czym roześmiała sie na jego gilgotki.
    - Moje? Ach... - rozpromieniła się, nadal z cichym śmiechem. - Mam ich całe mnóstwo! - klasnęła w dłonie i przytaknęła sobie głową. - Za dużo gadam, za dużo się ruszam, nie jestem groźna, lubię czytać, nie lubię walczyć, jestem za szybka, jestem plamą na honorze rodziny, zero ze mnie pożytku... - nabrała powietrza, bo wszystko mówiła na jednym wydechu. W życiu tyle się o sobie "złego" nasłuchała, że nie miała problemu by wymieniać - ... nie jestem poważna, zbyt lekkoduszna, nie widzę, że jestem ładna, jestem ślepa i głupia, naiwna i... - zacięła się na chwilę, bo te kilka ostatnich epitetów usłyszała od Piusa w trakcie sprzeczek. Położyła po sobie uszy i trochę smutno spojrzała na Tonego. - Nie każdy się cieszy, że Cię kocham... Czy to też wada? - zapytała wyraźnie przejęta.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  70. - Aj! - drgnęła, gdy ją dziabną i zaraz posłała mu swoje zawadiackie spojrzenie i pogroziła palcem przed nosem. Na słowa chłopaka przekręciła głowę.
    - Ja? - postawiła uszy na sztorc, wyraźnie zbita z tropu. Jej uszy na przemian stawały sztywno i opadały, czasem zastrzygła jednym czy drugim, zastanawiając się co właściwie powiedzieć. Na szczęście zaraz przyszło wyjaśnienie co do jej pytania, ale słysząc o zabraniu sama mocno się w niego wtuliła. - Nie chcę by mnie zabrał - przyznała, troszkę wystraszona tą wizją. Podobało jej się to jak jest, nie chciała nic innego. Tuliła go jeszcze chwilę, ale w końcu wyluzowała, pomógł fakt, że i on ją przytulał, trzymał mocno przy sobie i dawał poczucie bezpieczeństwa. Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
    - A więc... ja... Hmmm... Nie lubię w sobie... - jejku, to serio było trudne. - Jak mnie tak coś kłopocze? Jak kogoś lubię... ale... tylko lubię, a... nie umiem zrobić tak by nic więcej nie pomyślał? - zaproponowała pierwsze co przyszło do głowy.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  71. Tony serio nieźle się nakręcił. Słyszą propozycję zaśmiała się i przytaknęła mu głową.
    - Dobrze, już dobrze. To możemy zorganizować - wiedziała, że blondyn przecież nie odpuści, ale cieszyła się, bardzo. Wrócił jej kochany, stary Tony. Trochę się o niego obawiała, ale najwyraźniej Grima i Keva miały na niego lecznicze działanie. Pokręciła głową rozbawiona, gdy ten poszedł po ciastko, dobrze, że nie poklepał jej pleców z równym entuzjazmem, bo by tu jeszcze płuca wypluła. Na widok ciastka oblizała aż usta.
    - Dobra, przyznaję, wygląda świetnie - stwierdziła. - Hm, niekoniecznie, maliny bywają kwaśne - zauważyła nim jeszcze skorzystała. - Mmm... - mruknęła cicho, zadowolona. - Połączenie czekolady w kwaskowymi owocami zdecydowanie mnie pasuje, chociaż chyba wolałabym tu porzeczkę - wydała werdykt. - Ale tak, dobre, warto było przyjść - uśmiechnęła się do przyjaciela i wcinała dalej, częstując swoje córeczki odrobiną bitej śmietany. Na resztę było jeszcze trochę na wcześnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  72. Widząc jego fascynację nie mogła wyrzucić z głowy wrażenia, że Tony dosłownie dzielił ciało z Grimą. Zaśmiała się nawet pod nosem, to się dopiero nazywało dopasowanie. Radosne oczy Kevy dodatkowo poprawiały humor, a Fasole trzęsące wózkiem, domagające się śmietany jeszcze ten cały obrazek rozpromieniły.
    - Albo po prostu będzie tak pozytywnie nastawiona do wszystkiego, jak jej mamusia - rzuciła ze śmiechem. Na pytanie o termin zastanowiła się chwilę. - Shiya jest na ostatnich nogach więc wszystko zależy od porodu. Wiesz jak jest, takich maluchów nie zostawi na długo... Muszę jej po prostu dać znać, że ma obowiązek urodzić dwie dziewczyny, co by śmiało je zabrać ze sobą - uśmiechnęła się pod nosem. - Właściwie to od tego wszystko zależy, termin będzie można ustalić dopiero jak Shi urodzi... Teraz możemy pomyśleć nad miejscem i atrakcjami... Rozumiem, że robimy osobne dwie imprezy? Nie mieszane, co? Niech trochę od siebie odpoczną te staruchy - zaproponowała z przekąsem w głosie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  73. - Że się zgodzi to nie wątpię, będzie nawet wdzięczna - przyznała, uśmiechając się pod nosem. Tego akurat była pewna. Zaśmiała się, gdy wspomniał o Rei i przytaknęła głową. - Rei dla odmiany nie jest w ciąży, chyba... Może rzeczywiście lepiej szybko się za to zabrać, bo ten stan rzeczy może się zmienić w każdej chwili - rzuciła zaczepnie i zaśmiała się pod nosem. Słysząc o ferajnie musiała przyznać rację, rzeczywiście , mieli teraz całkiem spore grono "gości". Fajnie byłoby im się pokazać z tej ciekawej strony. - Klara, heh, obawiam się, że akurat ona może być nieco zniesmaczona pewnymi zachowaniami, ale na pewno nie odpuści takiej okazji. Najwyżej będzie stała cała rumiana, jej ciekawość zrobi swoje - poruszyła zabawnie brwiami. - Grima? Myślisz? W sumie... - spojrzała po nim i udała ogromne zaskoczenie. - Nie wiesz?! Ty?! Oj... Tony, zaczynam poważnie się o Ciebie martwić - pogroziła mu palcem, z zaczepnym uśmiechem na ustach.
    - Oczywiście, że poza domem i nie tutaj - wskazała gospodę. - A skoro dwie osobne imprezy, to dwa osobne miejsca - pokazała mu język. - Schowamy się przed wami i będziemy świeeeeeetnie bawić - ponownie poruszyła brwiami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  74. Przekręciła głowę gdy parsknął śmiechem i zaraz zaczęła słuchać co też miał do powiedzenia.
    - Co to znaczy twardo zaznaczyć? - zapytała. - Czy jak mówię, że nie chcę to jest za mało? - dopytała i strzygła uchem. "Nie klej się" było dla niej dość trudne do wykonania, zaczęła się zastanawiać, ale słysząc o zaangażowaniu Tonego wydęła usta i zmarszczyła lekko czoło, kręcąc głową. - Och nie chcę żebyś tak robił. Jesteś mądry, nie musisz nikogo bić by utrzeć mu nosa, nie lubię tak, nie lubię! - zaznaczyła, krzyżując dodatkowo ręce na klatce piersiowej. Obejrzała się zaraz na miejsce, do którego dotarli i cmoknęła Tonego w policzek. - To może mnie już postaw - zachichotała. - Kevusia na pewno chętnie powisi na gałęzi - dodała z szerokim uśmiechem i pokazała pałąk, który już miała na uwadze.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  75. - Co innego rumieniec zawstydzenia, a co innego, gdy jest wywołany speszeniem - tłumacząc wywijała widelcem, dobrze, że chociaż pustym. - Będę musiała z nią pogadać, akurat w pewnych tematach bywa nad wyraz sztywna, a nie chcę by czuła się tam niekomfortowo - szczerze wątpiła, że Klara w ogóle pojawi się na tym wieczorze. Co innego, gdyby chodziło o imprezę Akane, ale Shiya, dla Klary była praktycznie obca. Spojrzała na przyjaciela i pokręciła głową. - Trochę wyrozumiałości Tony, nie każdy jest nastawiony na zdobywanie wiedzy z czego tylko się da. Szczerze wątpię, że przyjdzie, ale to już ona sama zdecyduje - rzuciła, bo nie zamierzała na siłę nigdzie ciągnąć przyjaciółki.
    Słysząc o ziołach dla facetów uśmiechnęła się pod nosem.
    - Mam wrażenie, że ojczulek douczył mnie w temacie wszystkich możliwych zabezpieczeń. Już ma dla mnie szafę upchaną odpowiednimi ziołami, jak tylko przestanę karmić to pewnie jeszcze osobiście będzie pilnować czy dobrze je piję - zaśmiała się pod nosem by zaraz zerknąć na to co też tam chłopak szkicuje. Serce lekko ją zakuło, bo przecież jeszcze niedawno oglądała szkic jaki przygotował dla nich Gave, a teraz sama nie wiedziała jak to wszystko wyjdzie. Zamyślona zerkała po papierze, jednak wróciła na ziemię słysząc pytanie przyjaciela. Słysząc o plaży posłała chłopakowi tajemniczy uśmieszek. - Zobaczymy kto to będzie chciał gdzie dołączyć - poruszyła zabawnie brwiami i dopiero teraz obejrzała dokładniej szkic. - O mamo... Przecież ona oszaleje z radości jak jej zbudujesz coś takiego - aż się zaśmiała na samą myśl. - Już widzę jak skacze po tych wszystkich gałęziach - spojrzała czule po przyjacielu. - My będziemy pełzli po schodach, a ona poleci i jeszcze zdąży posprzątać w razie niezapowiedzianej wizyty. Nieźle to wymyśliłeś - rzuciła żartobliwie i wychyliła się z krzesła, by objąć chłopaka. - Piękny plan, serio. Jak tylko będziesz potrzebował pomocy, wal śmiało... - odsunęła się. - Oczywiście do chłopaków - dodała pokazując mu język i zaśmiała się. Jasne, że żartowała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  76. Zamrugała szybciej oczyma, Tony wydawał się teraz troszeczkę inny. Postawiła uszy na sztorc, gdy padło pytanie.
    - Ależ nie! Nie! Kuleczka po prostu co chwilę uparcie próbuje, ale jak mówię nie to się tylko złości, nic poważnego, taki z niego złośnik. Nie robi mi krzywdy, bardzo mi pomagał i Kevusi też, bardzo ją lubi i się troszczy. To od niego dostała medalion co by nie wybuchać powietrzem - wyjaśniła na szybko. Nie lubiła przemocy, ale kiedy powiedział o biciu w ten sposób, zrobiło jej się cieplej na sercu. - Jak zagrożą Kevusi, dzidzi czy Tobie to sama ich pobiję - wtuliła się w niego mocno. Zamierzała bronić swojej rodziny zawzięcie. Tuliła go jeszcze chwilę nim rzuciła o gałęzi, a nim ją puścił, cmoknęła go w policzek. Przytaknęła głową. - Dobrze Toncio, będę od razu mówiła! - posłała mu szerszy uśmiech i już zaraz była przy drzewie, pozwalając Kevie na ćwiczenia wspinaczki.
    Klara biegła w tym czasie przez las, była już nieźle zziajana, ale przecież Ryu potrzebował pomocy. Jeszcze chwila! Wytrzymasz! Biegła ile sił w nogach, niedługo powinna być na miejscu. Tony i goblinka, skupiła się na szukaniu goblinki, w tych rejonach nie mogło ich być przecież za wiele, prawda? Nie mogła sobie teraz przypomnieć imion, jakie padły z ust Ryu, to nie było ważne. Po prostu biegła w nadziei, że nie będzie za późno.
    [W kolejnym odpisie dobiegnie xD]

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  77. Akane westchnęła ciężko.
    - Jasne, Ty uważasz, Ty chcesz dobrze, tylko jej nie zagłaskajcie tą dobrocią – sama spojrzała na niego spode łba. – Zrobisz jak uważasz, ja tylko proszę byś jej nie namawiał. To jej pierwsza podróż, pierwszy raz jest poza domem, do tego jest z zupełnie innego świata. Już się trochę nasłuchałam o tym całym pchaniu jej do odkrywania nowości. Sam fakt, że tu przyszła to już duży krok, nie trzeba jej zaraz wpychać we wszystko. Ma czas, nie musi od razu poznawać wszystkiego. Jestem pewna, że gdy będzie chodziło o kogoś kogo ona zna, to pojawi się chętnie na takiej imprezie, na tej… wątpię – wzruszyła ramionami. Znała Klarę już dość długo, ale skoro Tony chciał próbować to nie zamierzała go zatrzymywać. W końcu jego znała jeszcze dłużej i wiedziała, że to nie ma sensu. – Ona lubi siedzieć sama, ale tak jak mówisz, próbuj, sam się przekonasz – dodała. Słuchała o tych zabezpieczeniach i badaniach z delikatną konsternacją na twarzy. – Badać? Na czym miałyby polegać te badania? – wolała się upewnić nim wyda jakiekolwiek pozwolenie. Różnie mogło być. Szukanie zabezpieczenia pod konkretną jednostkę brzmiało dość sensownie, ale mało realistycznie.
    - Nie wydaje Ci się, że jest zbyt wiele niewiadomych w takich badaniach? Przecież w tematach płodności wystarczy drobna zmiana środowiska i już wychodzi coś inaczej – zauważyła. – Taki środek musiałby dosłownie mieć świadomość, by dostosować się do każdej opcji – dodała jeszcze, analizując pomysł chłopaka. Na pytanie o dom energicznie przytaknęła głową, byłą pewna, że Grimie ten projekt się spodoba. Zaśmiała się, gdy Tony nadał jej rolę zaganiacza. – W tym rzeczywiście mogę się całkiem nieźle sprawdzić – odpowiedziała ze śmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  78. Spojrzała po przyjacielu z politowaniem.
    - Weź już skończ to pierdolenie... - rzuciła mu wymowne spojrzenie. - Z całym szacunkiem Tony, ale to Ty się tu czegoś dopatrujesz. Ciekawe zjawisko, kiedy to Ty wyrażasz opinię to jest ok, ale kiedy ja to robię to już jest dopatrywanie się czegokolwiek. Nie wiem czy zauważyłeś, ale z Was wszystkich znam ją najdłużej i pewne sprawy po prostu wiem. Na przykład wiem, że często nie masz wyczucia i możesz nie zauważyć tych subtelnych znaków Klary, że przesadzasz. Więc słuchaj, zamiast się wymądrzać - westchnęła, lekko przy tym kręcąc głową. - Jedyne o co proszę to byś jej nie osaczał, bo niestety, ale to co dla Ciebie interesujące, dla niej może być nie na miejscu. Dla niej "bo nie chcę" to wystarczający agrument, do Ciebie takie nie bardzo trafiają - dodała, a słysząc o ryzyku uniosła obie brwi wysoko. - Zapomnij, ja na pewno nie zamierzam ryzykować kolejną nieplanowaną ciążą - pokręciła głową. - Będziesz musiał poszukać inny obiekt badań - dodała kończąc swoje ciastko i dając jeszcze trochę kremu córką. - Tak, na budowę jesteśmy umówieni - przyznała, kiwając głową i śląc mu lekki uśmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  79. Dalej patrzyła na niego wymownie.
    - To był komentarz do Twojego stwierdzenia, że taka impreza na pewno jej się spodoba, więc nie, nie ja zaczęłam. Zaskoczę Cię, ale również nie ja zaczęłam z patrzeniem spode łba. Akurat w kwestii pamiętliwości biję Cię na głowę, więc się zastanów czy warto tu dyskutować - pokazała mu język i posłała niewinny uśmieszek, trzepocząc przy tym rzęsami.
    - Wybacz amigo, ale dopatrywanie najwyraźniej weszło Ci w nawyk, nawet tego nie zauważasz - sama wzruszyła ramionami. - Opinii nie zbaraniasz wyrażać, ale określiłeś mnie mianem szurniętej tylko dlatego, że ją wyraziłam - spojrzała po nim wymownie. - Jeszcze gdybym Ci tu spazmowała, ok, to bym zrozumiała, ale jedynie zaznaczyłam, byś był ostrożny z Klarą, bo ona jest delikatna - wytknęła spokojnie i ponownie wzruszyła ramionami. - Tak jak powiedziałam już wcześniej, zrobisz jak uważasz, proszę tylko byś jej przesadnie nie męczył - zaznaczyła i posłała mu lekki uśmiech. Akurat fakt, że taki argument nie przejdzie był dla An oczywistym, nawet ją ciekawiło jak też im wyjdzie ta dyskusja. Już widziała naburmuszone policzki Klary i zaśmiała się cicho pod nosem. Na pytanie o piersi, jakoś tak odruchowo na nie spojrzała, dotykając je lekko.
    - No w sumie... Ciężkie cholerstwo - rzuciła z rozbawieniem. - Mało przyjemna sprawa, karmienie i te całe akcje z mlekiem. Dobrze pobiec nie można i bolą często. Masowanie pomaga, więc szykuj dłonie na piersi Grimy - poruszyła zabawnie brwiami, a słysząc o powrocie do dawnego rozmiaru pokręciła głową. - Em, raczej nie, po karmieniu piersi często tracą na jędrności, po tak solidnym rozciągnięciu ciężko skórze wrócić do poprzedniego stanu - z tego co słyszała to właśnie tak było. - Tak więc chcąc, nie chcąc nie nacieszę się za długo młodzieńczym biustem - dodała z przekąsem i lekko się zaśmiała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  80. Grima obserwowała poczynania Kevy z rosnącym uśmiechem na buzi, a kiedy Tony ją tak przytulił, drgnęła lekko zaskoczona, ale zaraz wymościła sobie tors chłopaka swoimi pleckami i sama wkleiła się w nieco mocniej. Słysząc o Kulce zastrzygła uchem i podniosła głowę wysoko, zerkając na Tonego.
    - Jesteś zły? - zapytała odrobinę smutniejąc i wzruszyła ramionami, przenosząc wzrok w ziemię. - To chyba trochę moja wina - przyznała niczym skarcone dziecko. - Bo ja... Jak Ciebie nie było i... To on mi pokazał, że wcale nie jestem taka zła jak mi zawsze mówili i też go trochę tuliłam i pozwalałam dużo, ale nie za dużo bo... Bo i tak ciągle Ty byłeś w mojej głowie - wyznała, podnosząc wzrok do oczu Tonego. - Ale... On już teraz chyba wie, chyba... Chyba nie trzeba go stukać (xD) - dodała, a słysząc te zaborcze tekściki poczuła przyjemne ciepełko w sercu. Chyba taki rodzaj agresji mogła polubić.
    - Grima będzie pilnować łapów Kuleczki, a jak będzie niegrzeczny to powie - postanowiła, ponownie wtulając się w Tonego plecami. Zaraz jednak zmarszczyła czoło, bo na widoku pojawiła się jakaś dziewczyna, wyraźnie spanikowana. - Ojej... Chyba coś się stało - szepnęła, od razu wyciągając ręce do Kevy i dając jej znać, że w tej chwili ma do niej wrócić, mała na szczęście była wyuczona tego ostrzegawczego sygnały i zaraz była u Grimy w ramionach.
    Klara z kolei rozglądała się w panice, a gdy dojrzała zielonoskórą goblinkę od razu ruszyła w jej stronę. Obok był jakiś chłopak, było też dziecko, opis się zgadzał.
    - Ryu... Jesteście od Ryu?! - wysapała. - Błagam... - nabierała oddechy. - Próbują go złapać, kazał mi uciekać i... Radził sobie dobrze, ale... No nie wiem co z nim - wydukała, próbując uspokoić oddech.

    Ri i Klara

    OdpowiedzUsuń
  81. - Nie jestem - odparła krótko. - Myślę często na głos, dużo analizuję, ale to nie jest jednoznaczne z dopatrywaniem się czegoś. Wszyscy jesteśmy szurnięci w temacie troski na swoim punkcie, a że ja jako jedyna jestem babą to mi tej troski okazujecie dość sporo. Między sobą tego aż tak otwarcie nie robicie. Czasami zlewacie się jak jeden mąż i Ty, i Ryu i Gave, więc ciężko nie wyłapać w tym przegięcia, ale to w przypadkach, gdy chodzi o mnie. Tu i teraz nie miałam zamiaru grozić paluszkiem i czegokolwiek Ci zabraniać. Po prostu wiem, że nie znasz za dobrze Klary i wolałam zaznaczyć to i owo, a Ty się odpaliłeś jakbym nie wiadomo co powiedziała - wzruszyła ramionami, poprawiając nieco dziewczynki, co by wygodniej siedziały. - Może i zdziwi, nie mówię, że nie - stwierdziła, przecież nie postawiła na przyjaciółce krzyżyka, może jakimś cudem Tony ją przekona, ale po tych kilku ostatnich rozmowach z Klarą An szczerze w to wątpiła. Na pytanie o karmienie uśmiechnęła się pod nosem.
    - Gryźć nie bardzo mają czym, ale jak jedzą po sobie to często ta druga się irytuje, bo pokarmu jest mniej i wtedy usilnie go szuka mocno się zasysając czy gniotąc sutek dziąsłami... Uch... - aż ją ciarki przeszły na wspomnienie uczucia.
    - Pracuj, pracuj - przytaknęła mu głową i zaraz zamrugała szybciej oczyma, w pierwej chwili zabrzmiało jakby mówił do córki, ale An szybko wyrzuciła tą myśl z głowy i zaśmiała się krótko, może trochę nerwowo. - Moje? Nie jestem pewna czy Grima Ci pozwoli - poruszyła zabawnie brwiami. - Sama musiałabym się zastanowić... Najpierw test, jak ładnie ugnieciesz ciasto na chleb to może Cię dopuszczę - pokazała mu język.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  82. Westchnęła cicho.
    - Tony, przykro mi, ale nie jesteś w stanie zrozumieć tej sytuacji. To nie Ciebie otoczono dziwnego rodzaju bańką "bezpieczeństwa". Teraz jest dobrze, ale przypomnij sobie chociażby akcję po sytuacji z Ryu. Gave zebrał całe lanie, mimo, że ja jestem równie winna tego co zaszło. Jasne, zwrócono mi uwagę ale robiono to w delikatny sposób. Chciałbyś by na Ri wylało się takie gówno tylko dlatego, że nie powiedziałeś jej stanowczego "nie"? To szurnięcie było dwustronne, moje reakcje i wyczulenie w temacie nie wzięło się z kieszeni, nie wyczarowałam go. Opatuliliście mnie troską jak jakieś burrito, rodzina, przyjaciele, nawet znajomi ojca... Wybacz, ale ja nie widzę w tym nic dziwnego, że czułam potrzebę wyrwania się z tego i że drażniły mnie z czasem pewne stwierdzenia. Nie oczekuję jednak, że zrozumiesz, łatwo oceniać, gdy nie jesteśmy w skórze danej osoby - stwierdziła wzruszając ramionami.
    Słysząc pytanie o ciarki z podniecenia spojrzała wymownie na Tonego.
    - To przecież dzieci... Chcesz mi powiedzieć, że jak Keva trzyma rączkę w okolicach Twoje krocza to czujesz podniecenie? Maluchy przecież nie raz łapią spontanicznie takie miejscy, czy to dla utrzymania równowagi czy po prostu gdy przy nas stoją. Co innego, gdy chodzi o seksualne czułości, a co innego gdy o karmienie. Poza tym, jakbyś zassał się na piersi Grimy za mocno lub bez wyczucia to jestem pewna, że już by się jej nie podobało - przyznała z uśmiechem i puszczając mu oko. Zaraz prychnęła pod nosem.
    - Nie, nie robaczki, nie będę waszym obiektem badań. Już słyszę entuzjastyczne okrzyki Grimy o raporty na całą wioskę jak to badaliście moje piersi - zaśmiała się na sama wizję.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  83. Położyła po sobie uszy, gdy wspomniał, że to nie jego wina.
    - No wiem... - szepnęła cicho i zaraz przyjrzała mu się uważniej, gdy tłumaczył. Pokręciła szybko głową. - Nie obrażaj, nie zrobi, już nie pozwolę - sama wtuliła się mocniej i mocno go przytuliła. - Będą nasze - przytaknęła głową, a słysząc o celach naukowych lekko się naburmuszyła, na szczęście chłopak zaraz dodał o pozwoleniu i Grimie wrócił szeroki uśmiech na buzię. - Mogę się tak zgodzić! - przyznała wyraźnie zadowolona z takich ustaleń. W końcu miała nieco bardziej określone gdzie kończą się przyjacielskie zachowania, a to sprawiało, że czuła się jakoś tak... pewniej? Lubiła jasno określone sytuacje, a dzięki Tonemu łatwiej przyjdzie się w jakiejś odnaleźć.
    Ri nawet nie oponowała, gdy Tony wysunął się do przodu, nie wiedziała czego spodziewać się po obcej. Chowała Keve w ramionach, chowając się za chłopakiem.
    Klara usiadła, gdy blondyn wręcz to na niej wymusił, brała uspokajające oddechy i zerkała na całą trójkę po kolei. Kiwnęła wdzięcznie głową, gdy podano jej wodę i zaraz wzięła trzy większy łyki, a po tym uspokoiła nieco oddech.
    - Tak, Klara, to ja... - spojrzała w oczy Tonego zmartwiona. - Nie do końca umiem odpowiedzieć na Twoje pytania... Niewiele wiem... Wyglądali na żołnierzy Peruna i była... Taka ruda co... Ona mnie w sumie puściła, kazała uciekać, ale Ryu - zacisnęła usta w wąską kreskę. - Widziałam, że podpalili las, nie umiem walczyć, Ryu kazał biec, a wiem, że wy... że Ty... Lepiej mu pomożesz ode mnie - wyjaśniła tyle ile w danej chwili emocje jej pozwalały. Spojrzała na Grimę, śląc jej lekki uśmiech i trochę rozczulona popatrzyła po blond dziewczynce. - Ależ urocza... - na chwilę zapomniała o sytuacji, dziewczynka była doprawdy śliczna, miała w sobie dużo z mamy, ale włoski i oczy... Och Klaro! Zrugała się w myślach i wróciła na ziemię.
    - Tak, jestem Grima, dziewczyna - goblinka w końcu zabrała głos, wcześniej uważnie obserwując Klarę. Spojrzała po Tonym smutno. - Trzeba go ratować? - objęła mocniej córkę, czuła lekki strach. Żołnierze Peruna? To nie brzmiało jak bezpieczne miejsce dla małej.

    Klara i Ri

    OdpowiedzUsuń
  84. Pokręciła głową.
    - Sytuację ze zdradą podałam jako przykład na zachowanie starszyzny, nie wasze... Mniejsza, to dotyczy przeszłości, niedalekiej, ale przeszłości. Tu i teraz to Ty się niepotrzebnie odpaliłeś, a wymówek szukasz w moich zachowaniach z innych sytuacji. To była rada, sugestia byś w przypadku Klary podszedł do sprawy delikatniej, tyle i tylko tyle. Myślę, że nie ma co więcej o tym dyskutować - stwierdziła. Nie zamierzała na nowo mielić tematu zdrady bo był dla niej zamknięty. Nie rozumiała czego dotyczą jego kolejne założenia, popłynął z tematem aż nadto, bo nie kojarzyła by w ostatnim czasie miała okazję mu zarzucić przesadną troskę. W pip czasu siedział w Lerodas, a wcześniej miał akcję z kotami i to mu poświęcano uwagę. Patrzyła na niego wymownie.
    - Tony... Przytocz chociaż jedną taką sytuację, którą tu opisujesz... Tylko jak zamierzasz mi wiercić dziurę o jakieś sprawy sprzed ponad roku, to wybacz, ale daruj sobie... Zbyt wiele zmieniło się w moim życiu przez ten rok czasu bym teraz dyskutowała o takich pierdach - ucięła, nie widziała sensu w takiej rozmowie.
    Temat podniecenia, również zostawiła, ale uśmiechnęła się pod nosem, gdy Tony sam to sobie wyjaśnił. Pokręciła głową na badania.
    - Szczerze wątpię - przyznała i zerknęła na małe, a później wróciła spojrzeniem do blondyna. - Zostajesz jeszcze? Ja będę się powoli zbierać ... - zaznaczyła. Trochę ją ta rozmowa zmęczyła i jakoś nie specjalnie miała ochotę ją kontynuować.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  85. Westchnęła ciężko.
    - Dobrze, nie są to pierdy... Spróbuję nad tym pracować - mruknęła, wyraźnie tym tematem zmęczona i wstała z miejsca, poprawiając dziewczyny w wózku.
    - Jasne, dobry pomysł. Grima w końcu jest goblinką, warto by było wiedzieć czy to nie wywoła jakiś problemów rozwojowych. Różnie to bywa, gdy gatunki się krzyżują - przyznała i zaraz uśmiechnęła się lekko. - Plan brzmi pysznie - przytaknęła mu głową i ruszyła do wyjścia. Spojrzała po nim zaciekawiona, gdy zaczął coś mówić.
    - Pracy? - trochę ją to pytanie zaskoczyło. W sumie, widziała Gava czy Ryu w jakiś konkretnych zadaniach, ale Tony... Musiała chwilę pomyśleć. - Hmm... - popukała się palcem po brodzie. - Może pogadałbyś z moim tatą o czymś w rodzaju księgarni? Widzę Cię w otoczeniu książek, jak siedzisz sobie na środku i spisujesz dzieje Argarczyków - przesunęła dłonią przed twarzą, wyobrażając sobie to co opisywała. - Tak, w czymś takim widzę Cię najbardziej, ewentualnie w roli oprowadzania turystów po wiosce i opowiadaniu o tym czy tamtym - przyznała i posłała blondynowi uśmiech. - A Ty? Widzisz się w jakiejś konkretnej roli?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  86. Uśmiechnęła się na wzmiankę o księgowym.
    - Na to chyba jeszcze trochę za wcześnie, chociaż może i by się przydał - stwierdziła, a słysząc pomysł o szkoleniu o Febe zastanowiła się chwilę. - Hmm... Ines jej w sumie już sporo pomaga, ma te swoje leczące ręce... ale medyków nigdy za wiele, szczególnie tutaj - przyznała. - Jest to jakiś pomysł - przytaknęła mu głową. W obliczu nadchodzącej wojny miałby co robić. Na pytanie o siebie zaśmiała się lekko.
    - Barmanka to interes rodzinny, więc tak, widzę się za barem, strateg też brzmi całkiem nieźle, ale woźnica... No nie wiem. Prawdę mówiąc nie zastanawiam się nad tym. Jak nie trubadurka to jeszcze kelnerka... Ostatnio moją głowę zajmują inne myśli niż snucie planów na ewentualną zmianę zawodu - przyznała z lekkim rozbawieniem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  87. Grima i Klara patrzyły po Tonym, ta druga wyczekująco, a pierwsza z troską. Widać było, że Tonego sytuacja dość mocno trapi. Grima kiwnęła głową na pomysł ze schronieniem, Klara również nie dyskutowała.
    - Najlepiej w lesie, gdzieś na trasie żeby było go widać jak będzie szedł! - zaproponowała Ri i złapała dłoń Tonego, by posłać mu pokrzepiający uśmiech. - Jak będzie trzeba to zabiorę Kevusie i Dziewusie do Argaru, znam drogę. Nie będę Twoją kulawą nogą... - zaznaczyła, a Klara mimochodem uśmiechnęła się pod nosem. Kulawą nogą? Ależ to brzmiało uroczo... Chrząknęła, spostrzegając się, że nie jest to odpowiedni czas na śmiechy. - Tak, jeżeli będzie trzeba to bez problemu usunę się z pola bitwy. Nie będę na nim przydatna - stwierdziła, przytakując goblince.
    - O widzisz! Ogłosimy pomoc, jakby trzeba było Was ratować - dodała zielonoskóra, mocniej chwytając dłoń chłopaka.

    KlaRi

    OdpowiedzUsuń
  88. Kilka dni po pożarze Akane pojawiła się przy domostwie Rei i Meliodasa. Miała zamiar odwiedzić Grimę i Tonego, zabrała również ze sobą córeczki, w końcu to im planowała zorganizować podniebny lot z wujkiem. Kiedy przyszła, Grimy akurat nie było w domu, ale to wcale nie psuło planów, poza tym, miała dość istotne pytanie do przyjaciela, a obecność goblinki utrudniłaby zadanie go.
    - Hej! - krzyknęła do blondyna, machając mu z daleka. - Przyszłam pozawracać Ci głowę - uśmiechnęła się odrobinę tajemniczo i lekko objęła Tonego na powitanie. - Ale najpierw... Masz jakieś wieści od Ryu? Ostatnio miewam... dziwne sny... - przyznała, odstawiając dziewczynki na ganku. - No i jak po pożarze? Zacząłeś już budowę tego domu? Coś Wam spłonęło? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  89. No tak, z całego towarzystwa, które musiało ją opierdolić został już tylko Tony. Akane westchnęła lekko.
    - Przepraszam, od tego powinnam zacząć. Wiem, zrobiłam źle, wiem, mogłam to wszystko rozegrać inaczej i wybacz, ale tyle się nasłuchałam w tym temacie, słusznie, ale tyle, że jestem nim już zmęczona. Dużo się działo i nie miałam głowy do przeprosin, za co przepraszam - jakkolwiek to brzmiało, było szczere. Na wieści o Ryu tylko kiwnęła głową, skoro nie chciał zawracania głowy, to nie zamierzała mu jej zawracać. Uśmiechnęła się lekko na kolejne odpowiedzi, racja, budowa rzeczywiście mogła mieć średni sens, szczególnie przy takiej konstrukcji jaką planował Tony. Zwykłego domu było szkoda, co wiedziała aż nadto, a co dopiero takiego. Trochę ją zaskoczyła informacja o gitarze.
    - Przyda mu się - widziała oczyma wyobraźni jak śpiewa, grając na gitarze. To na pewno byłoby ciekawe, gdy już się nauczy grać to jest.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  90. Spojrzała tylko na plecy Tonego. Doskonale wiedziała, że były i rozumiała jego złość, ale co niby mu miała powiedzieć? Mleko się rozlało i słowa nie były tu w stanie nic załatwić.
    - Postaram się więcej takich nie odwalać - odparła tylko. - Wybacz, ale to mój czas z nimi i zamierzam go spędzić w ich obecności, ale życzymy smacznego - sama poprawiła chwyt dziewczynek i ruszyła w stronę plaży. Nie zamierzała wyjaśniać mu sprawy przy małych, nie chciała by słuchały o jej nieprzyjemnych myślach w ich temacie, zażegnanych myślach, ale jednak.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  91. Do Tonego wróciła tego samego dnia, ale znacznie później, gdy już odprowadziła Malike i Raje do Gava. Blondyn siedział akurat na ganku, gdy ona pojawiła się na widoku.
    - Hej... Nie chciałam o tym rozmawiać przy małych... Mój błąd, powinnam najpierw przyjść bez nich - zaczęła, jednak nie weszła na ganek, stała przed nim, patrząc po chłopaku. - Mogę, czy... dalej nie chcesz rozmawiać? - zapytała. - Bo ja chcę... - dodała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  92. Kiwnęła głową, gdy wspomniał o małych, a na gest z poklepaniem miejsca, ruszyła się, by usiąść obok niego.
    - Wiem - przyznała, bo akurat co do tego nie miała wątpliwości. - I dziękuję, że się wtedy nimi zaopiekowaliście - dodała, jednak na kolejne słowa pokręciła głową. - Nie Tony, opierdol przy nich mi nie przeszkadza, po prostu temat mocno ich dotyczy, a nie chcę by o pewnych sprawach usłyszały. Są za małe, a zarazem nad wyraz świadome, boję się, że mogłyby coś źle zrozumieć - wyznała, a na słowa o przerywaniu wzięła głęboki wdech i kiwnęła głową.
    - Gave w przypływie chwili pocałował Onyx - zaczęła patrząc na własne dłonie. - Wyznał mi to przed koncertem. Dla mnie był to ważny dzień i nie chciałam go sobie rozwalać, więc zostawiłam sprawę na później. Nie dałam jednak rady wytrzymać do końca... To bolało... Z obu stron, bo świeżo rozmawiałam z Nyx o moich uczuciach do Gava, a ona przy kolejnym spotkaniu z nim uznała, że to idealna chwila na drobne flirty i wyznanie, że Gave to jej ulubiona osoba... Tylko tyle Tony, to starczyło by chciał ją pocałować. Myśl, że trwam przy nim tyle czasu, a mu wystarczy taka pierdoła by całować inną... To mnie dobiło... Zeszłam ze sceny i poszłam z nim zerwać... Zdawał się tym wszystkim mało poruszony, teraz wiem, że było inaczej, ale mówię co wtedy czułam - spojrzała na przyjaciela, aby czegoś przypadkiem opacznie nie zrozumiał. - To zabolało jeszcze mocniej, miałam wrażenie, że ktoś dosłownie miażdży mi serce i chciałam zabić to uczucie - oczy jej się lekko zaszkliły. - Wtedy dotarło do mnie, że przecież mogę... Na koncercie do jednej z piosenek użyłam runy Latrala, chciałam w ten sposób ich zwabić, miałam w pokoju kilka papirusów z runami, wcześniej je przeglądałam, czytałam o nich, o ich znaczeniu... Emocje zrobiły swoje - rozłożyła dłoń i pokazała chłopakowi blizny. - Rzuciłam czar na samą siebie, umysł miał przysłonić serce, no i przysłonił nad wyraz skutecznie - westchnęła ciężko. - Udało mi się jednocześnie zwabić Mey, taka moja opiekunka u Latrala - wzruszyła ramionami. - Przedstawiła mi jednorazową ofertę... Albo idę z nią do Latrala i przechodzę trening, który pozwoli mi lepiej funkcjonować w tym świecie albo zostaję i muszę sobie radzić sama. Umysł przysłonił serce i wybór był dla mnie oczywisty. Do tego przez czar w głowie zaczęły pojawiać się myśli o dziewczynkach... A raczej o ich braku... O tym, że lepiej by mi wyszło, gdyby nigdy nie przyszły na świat, że Gave nigdy by ze mną nie spróbował, gdyby nie one, że ten romans zakończyłby się dawno temu, że znosi mnie tylko ze względu na nie... Tego było pełno, po prostu pełno... Bałam się Tony. Bałam się, że jak do nich pójdę, jak je zobaczę... że krzywo na nie spojrzę, z żalem w oczach, z pretensją... że one zobaczą to moje spojrzenie, że coś wyczują... Strach był na tyle duży, że nie poszłam. Przy pakowaniu nakrył mnie tata, powiedziałam mu wszystko, że mam ultimatum, że muszę odejść by w końcu zacząć zdrowiej funkcjonować, że chcę poznać tą drugą część siebie. Nie był zadowolony, ale mnie puścił. Poprosiłam by dał znać Gavovi co jest na rzeczy i poszłam... Mey zabrała mnie do wymiaru Latrala - wyjaśniła ten pierwszy etap i głośno westchnęła. - Wiem, że mogłam to rozegrać lepiej, ale mleko się już wylało i teraz przychodzi mi ponieść konsekwencje. Słusznie, żeby nie było, że mam tu siebie za tą niewinnie poszkodowaną... - dodała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  93. Na jego pierwsze pytanie westchnęła lekko i spojrzała w niebo wzruszając ramionami.
    - No właśnie - spojrzała mu w oczy. - Łatwiej radzić niż się stosować, prawda? Przypomnij sobie jak bardzo przejmowałeś się ewentualnym "nie" Grimy i jak czarno widziałeś swoją sytuację gdyby odmówiła - przypomniała mu z krótkim uśmiechem. Nie miała już nawet ochoty na nerwy, przestała wierzyć, że ktokolwiek spróbuje postawić się w jej sytuacji. Nie miała co liczyć na empatię wśród teraźniejszych znajomych. Na słowa o ultimatum zmarszczyła czoło, patrząc po Tonym jak po nawiedzonym.
    - A kto Ci powiedział, że tego nie sprawdziłam? - zapytała, unosząc jedną z brwi. - Kto powiedział, że nie postawiłam warunków? - dodała. - Osobiście polecam najpierw pytać o ewentualne niejasności, a później dopiero tworzyć swoją własną wersję wydarzeń - przewróciła oczyma. - To co mówię, mówię w skrócie, przecież oczywiste jest, że gdybym miała poruszyć wszystkie wątki to opowiadałabym do rana, a Ty zgubiłbyś się w połowie - westchnęła, przymykając oczy i opierając głowę o budynek.
    - Bez obaw, już nawet nie liczę na chociażby odrobinę zrozumienia - przyznała spokojnie, bo tak po prostu było. Podniosła powieki i spojrzała po przyjacielu. - Tak jak wspomniałam, wiem, że mogłam to rozegrać lepiej, żałuję, że nie rozegrałam i postaram się nie popełniać podobnych błędów - podsumowała, a słysząc jego podsumowanie znowu przymknęła powieki.
    - Jest sens bym w ogóle coś więcej opowiadała czy wymyśliłeś już całą historię na podstawie tych kilku informacji? - spojrzała mu w oczy z wymowną miną. - Myślisz, że runy spadły mi z nieba? Wiedza o tym jak zwabić Latrala sama do mnie przyszła, tak? Normalnie jakby mi ktoś podmienił przyjaciela... Gdzie jest Tony, który pyta zamiast osądzać i snuć własne teorie, co? Gdzie jego wielki mózg, który nie wyłapał takich szczegółów? - zapytała, naśladując jego pytanie i marszcząc lekko czoło.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  94. - To ma, że w takich chwilach w naszej głowie pojawiają się głupie, często inwazyjne myśli... ale może rzeczywiście to ze mną jest coś nie tak i tylko ja takie myśli miewam - stwierdziła by zaraz wysłuchać tej całej tyrady. Zerknęła gdzieś za horyzont i uśmiechnęła się lekko, po czym wstała i spojrzała po Tonym.
    - Wiesz, chyba mi się już po prostu nie chce. Od początku rozmowy tylko na mnie naskakujesz i mi umniejszasz. Jak kiedyś zechcesz serio porozmawiać to daj znać, a teraz nie zawracam już głowy - zeszła z ganka i ruszyła w stronę plaży z ciężkim sercem. Liczyła chociaż na dozę zrozumienia, nie czynów, bo te wiedziała, że były złe, ale nie sądziła, że zbierze taki łomot za to co czuła. Każdy po kolei umniejszał jej uczuciom. Może to rzeczywiście nie było miejsce dla kogoś pokroju Latrala? Miała wrażenie, że Świat coraz bardziej chce jej to ostatnio udowodnić. Poczuła łzy przy oczach i przyspieszyła kroku. Zamierzała pobyć teraz sama.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  95. Szła dłuższy czas w milczeniu, nie patrząc na Tonego, a twardo wbijając wzrok przed siebie, jednak kiedy padły słowa o tym, że było dobrze... Zatrzymała się.
    - Bo było dobrze! - huknęła. - Bo dla mnie było dobrze! Zaczynało być nawet lepiej, a on poszedł i z byle powodu pocałował inną! Jak myślisz, co coś takiego oznacza?! Jak byś się poczuł, gdyby Grima przyszła i powiedziała Ci, że właśnie pocałowała przyjaciela?! Gdyby dotarło do Ciebie, że jej wcale nie jest przy Tobie dobrze?! Gdybyś zauważył, że jesteś tylko i wyłącznie ciężarem, że trwasz przy kimś kto się przy Tobie dusi?! - cofnęła się ze łzami w oczach i oparła o pierwsze lepsze drzewo by kucnąć i schować twarz w dłoniach. - Że kochasz całym sercem ojca własnych dzieci, a on... a on się przy Tobie dusi - po prostu się rozpłakała, drżąc lekko pod pniakiem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  96. Podciągnęła nosem.
    - Tyle, że ona Cię kocha... On mnie nie, na pewno nie w ten romantyczny sposób... My też zawarliśmy pakt, miał powiedzieć jeżeli kto inny by go interesował w TEN sposób. Zapewniał mnie, że o nikim nie myśli w tych kategoriach, mało tego, było burzony, że ja w ogóle przypuszczam, że on o kimś innym myśli... a potem tak po prostu pocałował inną... Czekałam na niego tyle czasu, a gdy w końcu się określił i zechciał spróbować, gdy zapewnił po kilka razy, że nie ma innej, to wystarczyła taka pierdoła by o mnie zapomnieć i by ta inna się znalazła... - oparła głowę o Tonego i przymknęła oczy. - Nie mówię, że to co zrobiłam było dobre, bo nie było, ale nikt, kompletnie nikt nie bierze pod uwagę w tej historii tego jak beznadziejnie się wtedy czułam. Chciałam zniknąć Tony, przepaść... On i dziewczynki to moje najważniejsze osoby, zaczęłam patrzeć na nich jak na swoją małą rodzinę... Naprawdę było mi dobrze... i nagle to pękło, okazało się stekiem bzdur. Chciałam zniknąć chociaż na chwilę... a los sprawił, że sama sobie dałam do tego okazję przywołując Mey... - przyznała cicho. - Nikt nie patrzy na to pod tym kątem... Słyszę tylko jak źle zrobiłam... Kiedy ja to wiem Tony. Zapewniam, że wiem... Prawie straciłam przez to dzieci, Gave był gotowy mi je odebrać. Wiem co zrobiłam źle, zgadzam się z tym, że to było złe, nie sprawicie, że będę to wiedzieć jeszcze bardziej - dodała, nadal dość cicho.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  97. Milczała właściwie cały czas, gdy on mówił. Naprawdę była zmęczona, już nawet nie tematem tego co zrobiła źle, ale swoimi własnymi uczuciami. Trzymała zamknięte powieki i opierała się o przyjaciela tak długo, aż się od niej nie odsunął. Dopiero wtedy spojrzała mu w oczy i posłała mu delikatny uśmiech.
    - Nie będę Tony. Nie będę go broniła - westchnęła ciężko. - Nie mogę Ci powiedzieć, że moje uczucie do niego zniknęło, bo nie zniknęło, ale... Gave w końcu jasno się określił. To koniec. Nie jest to łatwe, ale cieszę się, że w końcu padło. Nie zamierzam robić sobie teraz z niego wroga, mamy dzieci, zależy mi na nim i wiem, że jemu zależy na mnie. Jesteśmy dla siebie ważni, ale musimy postawić granicę i nauczyć się zdrowo funkcjonować chociażby jako przyjaciele. Ja chwilowo mam dość miłości Tony. Trwam w zawiłych historiach od lat i chcę od tego odpocząć. Miłość do dzieci, do rodziny, do przyjaciół, to mi wystarczy. Muszę jeszcze popracować nad miłością do samej siebie. Chwilowo to mój mały priorytet, zaczynam od powrotu do drobnych przyjemności, takich moich przyjemności. Wojna co prawda może mi co nieco utrudnić, ale... Po prostu muszę odetchnąć - westchnęła ciężko.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  98. Uspokoiła się już całkowicie, wzięła kilka głębokich wdechów i w końcu odsunęła głowę od blondyna, by przetrzeć twarz i zetrzeć z niej resztki łez. Przytaknęła mu głową na słowa o zniknięciu uczucia i westchnęła ciężko.
    - Tak, zdaję sobie sprawę, że nie oczekujesz, po prostu czasami czuję się naciskana w tym temacie, w sensie, że już dawno nie powinnam nic czuć - przyznała i wzruszyła ramionami. Na słowa o miłości do samego siebie posłała Tonemu lekki uśmiech. - To akurat zależy jak na taką miłość patrzysz. Bo jeżeli chcesz udowodnić sobie i całemu światu, że kochasz samego siebie to rzeczywiście może być trudne. Jeżeli skupisz się na sobie i na tym by tobie było dobrze, i tobie się podobało to sprawa się trochę mniej komplikuje, chociaż tak, nadal nie jest to jekieś super łatwe - przyznała. - Dzięki i też życzę powodzenia - oddała mu uścisk i zaraz zaśmiała się lekko. - Na tą chwilę wróciłam do rysowania. Tak, nadal są to mroczne bohomazy, ale lubię je - przyznała, śląc mu lekki uśmiech. - Lubię mroczne bajery, czarne paznokcie, gotycka biżuteria, czarne rozmazane cienie przy oczach. Czarownice, mroczni wikingowie, tak... - uśmiechnęła się kącikiem ust. - Długo tego unikałam, zawsze na myśl o tym, że lubię taki klimat stawali mi przed oczami Ci wszyscy szkolni dręczyciele co to mówili, że powinnam jeszcze tak właśnie wyglądać, że obrazek byłby wtedy kompletny. Ostatnio sporo myślę o takich pierdołach... Tak bardzo nie chciałam pasować do tej ich wizji, że zapomniałam o tych drobnych przyjemnościach - spojrzała mu w oczy i zaśmiała się lekko. - Wiem, dla Ciebie to pewnie głupie, że pomalowanie oczu czy paznokci może być dla kogoś przyjemnością, ale pomyśl o tym tak, że patrzysz we własne odbicie i podoba Ci się to co widzisz. Oczywiście najlepiej, gdy podoba Ci się to odbicie z dodatkami i bez, ale ja to drugie mam już odhaczone - ponownie się zaśmiała i pokazała przyjacielowi język.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  99. Spojrzała po Tonym nieco z wyrzutem.
    - Tony, ale to działa w dwie strony... Co innego, gdy ma się świadomość z wyjścia ale nie chce się tego wyjścia przyjąć i szuka się innego, a co innego gdy ktoś rzeczywiście jest nieświadomy. Taka jestem, już przy Gavinie, nawet gdy coś odwalał, ja starałam się skupiać na tym co w nim dobre. Nawet gdy posłał Ryu pod samochody i okazał skruchę, ja byłam gotowa podać mu rękę na zgodę i dalej próbować przyjaźni. Tak mam, to nie jest nic nowego. Gdybyś Ty czy Ryu coś odwalił to też bym tak miała. Dużo potrzeba bym w końcu straciła wiarę w bliskie mi osoby. Gave niestety to wykorzystał... Na przemian przyciągał mnie do siebie i zaraz odpychał... Zdaję sobie z tego sprawę i bardzo mnie to boli, ale ja cały czas zdawałam sobie z tego sprawę, nie raz mu to wytknęłam - wzruszyła ramionami, również mówiąc spokojnie. - Teraz mnie odepchnął znacznie mocniej, ale sama byłam w podobnej sytuacji w przypadku Ryu, którego zraniłam, do którego musiałam nabrać dystansu, więc zamierzam decyzję Gava uszanować. Sama potrzebowałam czasu by wrócić z Ryu na normalniejsze tory. Chcąc, nie chcąc, jestem teraz w bardzo podobnej sytuacji co on. Tyle, że ja nie zamierzam prosić się więcej o uwagę Gava. Kocham go, ale już dość pokazałam jak bardzo jest dla mnie ważny. Chciałabym być dla niego równie ważna, ale nie jestem i muszę się nauczyć żyć z tą myślą, co mnie boli - westchnęła ciężko. - I tak, to będzie najtrudniejszy aspekt pokochania samej siebie - przyznała. Na wizje portretów skrzywiła się lekko i pokręciła głową. - Nie, raczej podziękuję. Nie planuję zdobywać rangi artystki, to moja odskocznia i podoba mi się ten styl taki jaki jest. Co najwyżej będę próbowała rysować więcej trudniejszych rzeczy... Może jakieś odtworzenie krajobrazu tą kreską? Portrety sobie odpuszczę, chyba, że ktoś sam serio będzie chciał - stwierdziła i prychnęła pod nosem. - Tony i szufladkowanie? No nieźle... A kto powiedział, że muszę mieć mroczne wnętrze by lubić mroczny klimat? - uśmiechnęła się pod nosem. - Nie zamierzam stawać się mroczna, może z czasem nieco więcej wprowadzę do garderoby mrocznych akcentów czy czasem mocniej pomaluję oko węglem, ale spokojnie, nie planuję czcić szatana i udawać nieczułej, mrocznej mendy - również pokazała mu język.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  100. Przytaknęła mu głową.
    - Tak, robię, chociaż po moim ostatnim spotkaniu z Gavinem mogę stwierdzić, że jednak gdzieś jest granica. Daleko, ale jest... - westchnęła ciężko i zaraz pokręciła głową. - Nie zamierzam traktować go jakby parzył. Prędzej on mnie, przynajmniej chwilowo, no ale jak ma mu to pomóc w jakikolwiek sposób to nie zamierzam się burzyć - przyznała i zaraz spojrzała po Tonym znacząco. - A co niby powiedziałam? "W bardzo podobnej", nie identycznej - zauważyła i ponownie pokręciła głową. - Nie planuję. Chętnie spędziłabym z nim czas, tak po prostu, wypiłabym głupią herbatę czy pobawiła się wspólnie z dziewczynkami, ale nie będę się narzucać. To on postanowił trzymać ode mnie dystans, więc uważam, że w jego intencji jest stwierdzenie, że już takiej potrzeby nie ma. Oczywiście nie unika mnie jak jakiś pierdolnięty, wymieniamy się informacjami, gdy wracam z dziewczynkami, ale to takie trochę formalne rozmowy. No, zrobiły kupę, robiły to, zjadły, Raja mniej, Mali więcej, ble, ble, ble... - wzruszyła ramionami. - Zapewniam, że nie idę tu w żadne skrajności - dodała jeszcze. Słysząc o portrecie całej trójki i to jeszcze w kontekście ich niedługiego wybycia, westchnęła ciężko. - Serio chcesz oglądać mroczny portret naszych córek w obliczu tęsknoty? - uśmiechnęła się pod nosem. - Dobrze, mogę spróbować, ale nic nie obiecuję - stwierdziła ostatecznie. Pokręciła głową na to całe szufladkowanie i swoje skrajności.
    - Złapałam Cię na gorącym uczynku, ale... Po tym co mówiłam nie mogę Ci teraz nie wybaczyć - zaśmiała się pod nosem i objęła jeszcze raz przyjaciela. - Dzięki za rozmowę, trochę mi po niej lepiej - przyznała z uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  101. Spojrzała po chłopaku nieco przenikliwie.
    - Chyba jednak nie bardzo pamiętasz te moje rysunki - stwierdziła i uśmiechnęła się pod nosem by zaraz klepnąć go w ramię. - Ale bez obaw, to było dawno więc nawet Cię nie winię - przyznała. Nie każdy musiał mieć pamięć do takich rzeczy, tym bardziej gdy w późniejszym czasie wydarzyło się tak wiele. W końcu An przestała rysować w Lustrze i po nim nigdy wcześniej do tego nie wróciła, dopiero teraz. Przytaknęła mu na słowa o tęsknocie, ale zaśmiała się lekko. - Serio nigdy? Wiem, że nie spodziewałeś się zbyt szybko miłości w swoim życiu, ale tęsknoty? - spojrzała po nim zaskoczona i zaraz prychnęła pod nosem. - Taa... coś jest odprężającego w tych krzykach - również pokazała mu język i spojrzała dookoła. - No dobra... może wstaniemy spod tego drzewa? Dupy nam niedługo odmarzną lub odmokną... - zauważyła z przekąsem w głosie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  102. Pokiwała głową na boki.
    - No nie chwaliłam, racja - tak rzeczywiście było. Zaśmiała się, gdy jednak postanowił ryzykować i przytaknęła mu głową. - No dobrze, postaram się coś stworzyć - przystała ostatecznie na jego prośbę. Skorzystała z pomocy przy wstawaniu i zaraz otrzepała tyłek.
    - No wiesz co... - spojrzała na niego pretensjonalnie. - A kiedy mnie nie było to nie tęskniłeś, tak? Rozumiem, że za Ryu nie, bo tego to więcej nie ma niż jest, ale ja... Poczułam się dotknięta - udała podciąganie nosa. Zaraz jednak spoważniała i przytaknęła mu głową. - Tak, rozumiem doskonale, z dziećmi jest zupełnie inaczej. Sama mam przez to problemy z zaśnięciem, małe są u Gava, a ja się głowie czy wszystko u nich w porządku, a przecież nie są znowu jakoś daleko - przyznała z ciężkim westchnieniem. - Azyl będzie dla mnie ciężkim okresem, ale wydaje mi się, że mimo wszystko potrzebnym - stwierdziła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  103. Pokręciła głową.
    - Nie mówię o teraz, chodziło mi o te wcześniejszy wypady, gdy byłam w Klementynie - przyznała. Nie miała na myśli ostatniego "wypadu". Nie komentowała już sprawy gniewu.
    Uśmiechnęła się lekko na jego stwierdzenie.
    - Nie wydaje mi się. Nie czuję się zdziadziała, wręcz przeciwnie. Jak na fakt posiadania dzieci uważam, że robię całkiem dużo. Nie wiem jak Ty - wzruszyła ramionami. - Dzieci są małe, to normalne, że większość naszego życia kręci się dookoła nich. Jak niby sobie wyobrażasz rodzicielstwo? - mówił to w taki sposób jakby było w tym coś złego. Zaśmiała się zaraz słysząc propozycję, ale przytaknęła głową. - No, jeżeli ze względu na Keve nie jesteś w stanie chodzić na targowisko to możesz rzeczywiście czuć się dość zdziadziały - przyznała rozbawiona. - Szydera z trupy teatralnej? Możemy iść, ale nie obiecuję, że włożę w to plucie jadem dużo wysiłku - posłała mu szerszy uśmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  104. Grima mało kiedy coś sobie planowała, zwykle spotykała kogoś przez przypadek albo goście sami wpadali niezapowiedziani. Czasem nawet Rei rzucała spontanicznie czy przejdzie się z nią tu lub tam, a ona zawsze była chętna, chyba, że z jakiegoś powodu nie mogła wyjść. Dziś planowała odwiedzić gospodę, Fiołek wróciła do występów i goblinka miała ochotę zobaczyć co też dzisiaj zaśpiewa. Nie zdążyła jednak przekroczyć progu, bo zaraz dopadł ją Tony, a ona zachichotała na ten jego ruch.
    - Porywasz? - spojrzała mu w oczy, otwierając je szeroko, zaraz jednak położyła po sobie uszy i przymknęła powieki rozczulona całuskiem. Na wieść o podróży jej źrenice powiększyły się znacznie. - Ardei?! Ojej! - radośnie podskoczyła i zaraz wkleiła się w chłopaka. - To raz, dwa! Ruszajmy zanim się ściemni! - była gotowa pognać do drzwi, ale w porę się zatrzymała. - A coś pakujemy? - zapytała, strzygąc uchem. - Kevusia zostaje?

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  105. Grima wtuliła się w niego jeszcze mocniej.
    - Chcę Tonego - rzuciła i podniosła łepek by spojrzeć chłopakowi w oczy. - Kocham Kevusie całym serduszkiem, ale dziś chce tylko Tonego - posłała mu szeroki uśmiech. Obejrzała się na spakowane torby i złączyła swoje łapki, delikatnie klaszcząc. Już zaraz była przy tobołkach i obwąchiwała prowiant.
    - Jeszcze Gołe Lizakeły! - rzuciła uradowana wizją podróży i ruszyła po słodkości, które dostała/podkradła (stosowne wybrać xD) Gavowi na ich ostatnim spotkaniu. Wróciła z kilkoma sztukami i wpakowała je do torby, poruszała się tanecznym krokiem. - Jest wszystko! Dam buźkę Kevusi i możemy ruszać! - doskoczyła jeszcze do swojego blondyna by naskoczyć na niego i pocałować w policzek, a zaraz biegła już do córki, by ją pożegnać i polecić bycie grzeczną. Po tym była już gotowa do drogi.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  106. Zachichotała wesoło na to całe okręcanie, a gdy zobaczyła jak patrzy na lizaki, posłała mu swój szeroki, niewinny uśmiech. Tak jak polecił, ruszyła pożegnać Kevusię i już zaraz była znowu obok niego. Pogłaskała jeszcze Lotka i kiwnęła energicznie głową. - Tak jest! Noc w Ardei będzie nasza! - rzuciła niczym okrzyk bojowy i zaraz znowu się zaśmiała. Zaraz spojrzała po swoim Blondasie i otworzyła szerzej oczy. - Och... - wyraźnie się przejęła, co było widać po jej spojrzeniu, skoczyła szybko na Tonego by go mocno uściskać. - Oczywiście, że dasz radę, a jak nie to ja Cię obronie - wystawiła zęby i pokazała pazury w dość komiczny sposób. - Umiem być groźna - wyszczerzyła się do niego. Chętnie zajęła miejsce na ramionach, tym bardziej że Tony miał plecak i mogła usiąść nieco dalej, tak by brzuch jej w tej pozycji nie przeszkadzał.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  107. Dumnie wypięła pierś do przodu, gdy przyznał, że robi za jego "tarczę". Jakkolwiek by chłopak tego nie rozumiał, ona uwielbiała być mu przydatna czy nawet potrzebna. Cieszyła się na jego weselszy ton w głosie i warknęła zaraz gardłowo. - Oj już ja ich odstraszę - wykonała kilka pokracznych ciosów w powietrze i zaraz sama zachichotała. - Taaak! - krzyknęła wesoło na wieści o wyścigach i złapała się Tonego jeszcze troszkę mocniej, a gdy wzlecieli w powietrze zaśmiała się radośnie. - Lecimyyyy! - rzuciła w eter i rozłożyła ręce na boki, dalej się ciesząc. Zastrzygła zaraz uchem i złapała się chłopaka ponownie by przekręcić lekko głowę. - Tęsknił? - zapytała patrząc po nim odrobinkę zaniepokojona. - Przecież tutaj cały czas jesteśmy - zauważyła nie do końca rozumiejąc.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  108. Grima słuchała Tonego co chwilę strzygąc uchem i patrząc na niego z lekkim niezrozumieniem na twarzy. Kiedy ją przeprosił zamrugała szybciej oczyma, a po chwili lekko zachichotała, pochylając się i mocno obejmując go od tyłu za szyję.
    - Ależ z Ciebie czasami głuptak - przyznała. - Oczywiście, że chcesz pomóc. Nie przydałbyś mi się tam, w Azylu, gdybyś myślami i tak ciągle był tutaj. To prawie jakby Cię nie było. Też bardzo będziemy tęsknić i będziemy się martwić i, i, i... i wyczekiwać aż do nas wrócisz cały i... No możesz być ranny, ale żywy - wtuliła buzię w jego bujne włosy.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  109. Grima, nadal wtulona w jego czuprynę, pokręciła lekko głową.
    - Nie - odparła. - Nie wiem jak to jest mieć fajne mamy czy taty albo wujki czy ciotki, ale... Tutaj mi dobrze, trochę jakbym jednak mogła ich mieć i nie chcę ich tracić. Nie umiem walczyć, ale umiem być mamą, a mama lepiej się przyda w Azylu niż na polu bitki. Ty umiesz walczyć... Gdybym ja umiała to też bym chciała bronić domu i rodziny. Ja lepiej uciekam... Więc ucieknę... Ty zadbasz by było do czego wracać, a ja zadbam by miał kto tu wracać - oznajmiła i zaraz odsunęła buzię od jego włosów i uśmiechnęła się szeroko. - A my będziemy się wtedy bardzo mocno cieszyć! - zapewniła by zaraz znowu mocno go przytulić. - Nie umrzesz - powtórzyła ufnie po nim.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  110. - Łojoj! - krzyknęła na jego obrót, ale zaraz znalazła się w objęciach chłopaka i z radosnym śmiechem, wtuliła się w jego szyję. Uśmiechnęła się i spojrzała na brzuch, gdy go pogłaskał. - W takim razie walcz tak by dać radę odwiedzić nas w Marcu - wyszczerzyła się do niego i wtuliła w niego mocno, gdy ją objął. - Oczywiście, że zadbasz, zawsze dbasz - pomiziała go chwilę nosem po skórze. - Dom z marzeniów - przytaknęła mu głową i uśmiechnęła się szeroko. - I będzie miał dużo okien i dużo pokoików i skrytek tu, i tu, i tam! - pokazywała puste przestrzenie w powietrzu, w różnych kierunkach. - I długi stolik na gościów! - zachichotała i objęła go za szyję. - Zrobisz korkowe wziuum? - spojrzała na niego proszącym wzrokiem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  111. Grima po raz kolejny przytaknęła głową.
    - Trzymam za słowo - uśmiechnęła się do niego szeroko. Lubiła to całe latanie, szczególnie, gdy Tony trzymał ją w jego trakcie tak bliziutko siebie. Wlepiła ślepia w jego buzię i obserwowała jak włosy chłopaka powiewają na wietrze, opowiadając. Zachichotała na pomysł z pokojami. - Tak! Co najmniej dwa! - zgodziła się, chciała mieć w domu dużo gościów. Na pytanie energicznie pokiwała głową, a gdy wspomniał o brzuszku, również nie oponowała. - Dobrze, niech będzie wolniejsze - rzuciła wesoło. Miał rację, musieli zadbać o maleństwo. Kiedy tylko zaczął się unosić już czuła to przyjemne mrowienie w ciele, kręciła się delikatnie w jego ramionach, a kiedy w końcu zaczęli spadać w dół roześmiała się głośno i mocno w niego wtuliła. Uwielbiała korkowe wziuum!

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  112. Powietrzny całus był niezwykle pobudzający. Czuła wiatr we włosach i na całym ciele, a do tego pyszne usteczka Tonego. Zadowolona oplotła go ogonem mocno i przedłużyła pocałunek. Kiedy już się od niego odkleiła to wtuliła głowę w jego obojczyki.
    - Razem – odpowiedziała bez większego zastanowienia. – Po prostu obok Ciebie – oznajmiła. Nie miało znaczenia gdzie konkretnie. – Z naszymi dziećmi – dodała, bo ich obecność była bardzo dla niej istotna. Przy lądowaniu złapała się trochę mocniej swojego blondyna, a stojąc na ziemi doskoczyła do jego policzka by go cmoknąć. – Uwielbiam z Tobą latać, było super! – oznajmiła. Na jego słowa przytaknęła głową. – Tak jest Panie Podniebny Kapitanie! Będę wszystko grzecznie meldować! – zasalutowała mu i roześmiała się głośno by zaraz do niego doskoczyć i przytulić się do jego boku. – Na tą chwilę wszystko jest w jak najlepszym porządku – przyznała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  113. Grima czuła się przy Tonym nad wyraz bezpieczna, mogła brykać, fikać, pytać i chociaż chłopak czasami ją uspokajał, to zawsze robił to z ogromem troski w oczach. Nie było w tym złości czy gniewu, a i tak często cieszył się wraz z nią albo po prostu odpowiadał na jej pytania czy tłumaczył różne sprawy. To właśnie dzięki temu jakie miał do niej podejście Grima czuła się przy nim tak dobrze we własnej skórze.
    Przytaknęła mu głową i wtuliła się mocniej, gdy ją objął. Spojrzała na niego swoimi wielkimi patrzałkami.
    - My Ciebie też bardzo mocno kochamy - przyznała, a na "gagatka" zachichotała rozczulona. - Tonyyy... A... A... Bo mi Rei opowiadała o chrzestnych rodzicach. No i ja... Ja chciałabym by Kevusia i Gagatek też takich mieli - patrzyła po nim prosząco, niczym psiak domagający się łakoci.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  114. Lekko wydęła usta, gdy zapytał dlaczego i wspomniał o dyskryminacji.
    - Nie prawda... Nie trzeba być chrzestnym by Kevusie kochać, kochać mogą wszyscy... - trochę posmutniała. - Po prostu lubię te rodzinne tradycje... Ja takich nie miałam, chciałabym by Kevusia i Gagatek mieli - przyznała. Nie miała pewności co do siły tego argumentu, po prostu jej się spodobał taki zwyczaj, nie sądziła, że musi go jakkolwiek bardziej argumentować.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  115. Nie rozumiała co się stało, przecież tylko go zapytała, a on zdawał się na nią za to gniewać. Położyła po sobie uszy i spojrzała w ziemie, niczym skarcone dziecko. Nigdy tak nie reagował na jej pomysły, naprawdę zrobiło jej się przykro. Czuła się jakby dostawała bury, za to, że coś jej się spodobało, coś, co w opinii Tonego jest głupie.
    - Coś bardzo niefajnie myślisz o swoich przyjaciołach... - zauważył burmusząc się lekko i odwracając od niego wzrok. Szczerze wątpiła, że opis jaki tu przedstawił pasowałby do kogokolwiek z ich bliskich. Zatrzymała się, gdy wspomniał o papierze, ukuło ją to w serce. - To po co Ci w ogóle Grima na żonę? Przecież to też tylko głupi papier... - spojrzała po nim zaszklonymi oczyma, a warga lekko jej zadrżała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  116. Grima dalej się burmuszyła.
    - A ja tam uważam, że moje przyjacioły byłyby super rodzicami chrzestnymi! – zaznaczyła. Nie rozumiała dlaczego mieliby się nie sprawdzić w tej roli. Wszyscy byli bardzo kochani dla Kevusi, nie widziała logicznego wyjaśnienia na to by po zostaniu ojcem lub matką chrzestną cokolwiek miało się zmienić w tym temacie. Tony wymyślał jakieś dziwne argumenty, tak jakby przyjacioły się nie kłóciły. Przykłądu z zatajaniem kompletnie nie rozumiała, co wyraźnie zdradzała jej mina i zmarszczone czoło. Nie powiedziała nic na to jego „pozwolenie”, jak dla niej dalej brzmiało dość nieprzyjemnie. Gdy zaczął porównywać ślub z chrztem założyła ręce na boki. – A kto powiedział, że ten tam chrzest musi wyglądać tak jak ten, którego nie lubisz?! Sami możemy stworzyć ten chrzest i też może mieć obietnice, może mieć to co my chcemy! No i co to za argument, że mieszkacie razem?! A co, jak będę gdzieś daleko albo jak Ty będziesz to obietnica już nie ważna?! – fuknęła swoim smutno-złym głosem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  117. - Nie Tony! To, że ktoś ma jakiś tytuł nie oznacza wcale, że jest ważniejszy i ja właśnie tego chcę nauczyć moich dzieci! – fuknęła na niego. Akurat ona była wkurzona. Nawet jej nie dał dokończyć mówienia o pomyśle, od razu go skreślił i uznał za głupi. – Nie mój, mój nie jest religijny! Sama go zrobię, sama wymyślę – skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i odwróciła od niego głowę. Nic nie mówiła o jakimś obmywaniu z grzechów, wspomniała jedynie o samym chrzcie, a chrzty były różne, chociażby chrzest bojowy, ten nie miał nic wspólnego z religią. Nie odpowiedziała mu nic więcej, tak jak powiedziała, sama wybierze rodziców chrzestnych ze swoich znajomych i urządzi Grimowanie inspirowane chrztem. Nie potrzebowała do tego Tonego, tym bardziej był jej zbędny skoro umniejszał pomysłowi. Zgodę jego miała, więc wystarczyło.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  118. Zatrzymała się kiedy zaszedł jej drogę i spojrzała po nim wydymając usta, tak jak zwykle gdy była obruszona. Strzeliła z irytacji ogonem po swoich bokach.
    - Oznacza, że to te przyjacioły pomogą Tobie lub mi, gdy któreś z nas by umarło, te przyjacioły zaopiekują się dziećmi, gdy umrzemy oboje – odpowiedziała pewna swego i zaraz założyła ręce na biodra i dumnie wypięła pierś. – A oczywiście, że sama wymyślę. To będzie Grimowanie i nikomu nie będzie przykro, bo mogę wyróżnić wszystkie przyjacioły. Nikt mi nie zabroni, to moje święto – oznajmiła po czym go wyminęła i poszła sobie dalej.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  119. Grima odwróciła się do niego z nietęgą miną.
    - Ale Ty jesteś okropny! Czepiasz się i czepiasz! Grima chce zrobić swoje święto, chciała zrobić z Tonym i mieć z Tonym swoje święto gdzie przyjacioły będą wyróżnione. Normalne przyjacioły nie gniewają się o takie drobnostki! Moje przyjacioły by się nie pogniewały! Powiedziałam o wszystkich bo marudzisz na wyróżnianie, ale teraz to spadaj! Wszystko Ci nie pasuje! Grima chce mieć Grimowanie i będzie miała! Guzik Ci do tego! Nie chcesz to sobie na Grimowanie nie przychodź i go nie świętuj, ale nie przeszkadzaj mi w moich planowaniach! Grimowanie nie musi być logiczne! To nie Tonowanie! – wykrzyczała swoje i przyspieszyła kroku, a idąc ścierała drobne łezki spod oczu. Chciała mieć po prostu swoje święto, a Tony tylko marudził.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  120. - Chciałam to z Tobą ustalić, ale Ty nie chcesz ze mną świętować, więc sama wymyślę - bąknęła. - A i tak, właśnie, że Kuleczkę. Zadbał o Kevusie, gdy uciekłam, dał jej medalion i się nią ładnie opiekował. Nadaje się idealnie - oznajmiła i dalej uparcie parła do przodu, przecierając oczy. - Nie rozumiesz i nawet nie próbujesz zrozumieć, od razu "nie" i jakieś religijne kocopoły. A co mnie mnie religijne kocopoły?! - bąknęła i podciągnęła kilka razy nosem, a kiedy zaszedł jej drogę to z pędu sama na niego wpadła i już tak została, wbita w jego tors. Na pytanie rozpłakała się jeszcze bardziej.
    - Bo jesteś na mnie zły, a Grima po prostu chciała zrobić dzieciom fajne uroczystości i świętowanie - rozryczała się na amen, tłumacząc mu między szlochnięciami.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  121. Wczorajszy wieczór z Gavem był dosłownie słodko-gorzki, bo chociaż miał w sobie sporo uroku, to na koniec padło kilka mniej przyjemnych słów, a te chcąc nie chcąc były świeże i siedziały trochę Akane w głowie.
    Właśnie nieco zamyślona stała w bieliźnie (co by ta rozsypka pasowała xD), w swoim pokoju i patrzyła we własne odbicie. Niby chodziło o wybór ciuchów na dzisiaj, ale łapała zawiechy analizując trochę bardziej te czy inne słowa. Kiedy usłyszała pukanie, a drzwi otworzyły się gwałtownie to zdążyła w sumie tylko ściągnąć brwi, a zaraz miała Tonego oplecionego przy sobie. Stała trochę zaskoczona, nawet mrugnęła szybciej kilka razy i zaraz westchnęła ciężko by lekko się w niego wtulić.
    - Właściwie to akurat dzisiaj mógłbyś mi co nieco powiedzieć... - przyznała cicho, mimo wszystko doceniając jego gest i na chwilę przymykając oczy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  122. Kiedy ją odsunął od siebie i powiedział swoje Akane lekko zaśmiała się pod nosem.
    - Miałam raczej na myśli mówienie czegokolwiek, a nie mówienie o nim - przyznała by zaraz znowu się w niego wkleić i sama objęła go ramionami. Nawet zaczynała lubić tą swoją niziołkowatość, w każdego szło się dobrze wkleić. - Na tą chwilę sprawdzasz się idealnie Tony, po prostu bądź i mnie przytulaj, ewentualnie coś poopowiadaj. Byle nie o miłości, bo tej chwilowo mam dosyć - oznajmiła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  123. Akane również stała w milczeniu, ale kiedy usłyszała o dacie to zaśmiała się lekko pod nosem.
    - Zdolna jestem niesłychanie – stwierdziła żartobliwie. – Zapiszę, wyryję datę na antresoli – zaśmiała się lekko i wzięła większy wdech by zaraz spojrzeć po przyjacielu. Kłócili się o chrzest? Trochę ją to zaskoczyło i pewnie nawet by coś powiedziała, ale rzucił kolejne zdanie o jej cyckach i jakoś tak odruchowo spojrzała po sobie. No tak, była w bieliźnie. Uśmiechnęła się pod nosem. – W bieliźnie się nie liczy, jak zobaczysz trzy razy bez to wtedy mogę rzeczywiście uznać to za jakiś znak – odparła by jeszcze raz mocno go przytulić i odsunąć się lekko, co by wrócić do ubierania się. Mimo wszystko nie zamierzała go gościć w samych gaciach. Postawiła dziś na wiązaną bluzkę z głębokim dekoltem i „dmuchanym” rękawkiem sięgającym do łokci, w kolorze fioletu. Do tego luźne czarne spodnie, kończące się nad kostkami, z wysokim stanem, ciasno opinającym talię. Słuchając Tonego przewiązywała jeszcze przez pas swoje standardowe akcesoria. Woreczek z kamieniami runicznymi, nowe pokrowce do sztyletów i kilka dekoracyjnych sznurków z koralikami. Przełożyła przez szyję kilka wisiorków, wsunęła w uszy kolczyki i zaczęła rozczesywać włosy.
    - Mam nadzieję, że lunie – przyznała i zerknęła po nim zaciekawiona. – Ty napisałeś wiersz? – to dopiero nowina, akurat po Tonym tego się nie spodziewała. Słysząc o przygodach Kevy i Galana parsknęła śmiechem. – Co za mała małpka, ale dobrze, niech się uczy. Przynajmniej jak podrośnie to jasno będziesz widział, którzy znajomi jej podpadli jak ich tak będzie rozwieszać po dachach – zaśmiała się szczerze rozbawiona tą wizją.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  124. - To Ty od razu powiedziałeś nie i zacząłeś gadać jakieś głupoty zamiast mi dać opowiedzieć do końca o pomyśle! – fuknęła na niego dalej zła. – To niech się nie mieści, w mojej się mieści! Mi by smutno nie było! Nie jestem czubkiem Świata i nie byłoby mi smutno, gdyby kogoś innego wybrali! – dodała. – Ale to Ty ciągle gadasz o chrzcie! Ja tylko powiedziałam, że Rei mi o nim opowiadała i że podoba mi się taki pomysł! Pomysł z wybraniem przyjaciołów na zastępców, a nie jakieś głupie odgrzechowywanie! – rzuciła, a kiedy ryczała, a on powiedział o lepszych i gorszych przyjaciołach to wygrzebała się z jego uścisku i go odepchnęła. – To się na siebie gniewaj, bo to Ty ich tak określasz – odparła ruszając dalej. Przetarła sobie jeszcze mokrą buzię. – Nie chcę tam już Ciebie, to będzie moje i dzieci święto – obrażał ją tylko dlatego, że chciała mieć swoje święto. Zrobiło jej się naprawdę przykro i usiadła sobie na pobliskim kamieniu. – Odpocznę i wracam do domu, nie mam już ochoty na zwiedzanie – oznajmiła. – Sam sobie idź.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  125. Kiedy już się ubrała to podeszła do blatu, na którym zawsze stał u niej dzbanek z wodą i kilka kubeczków. Polała dla siebie oraz Tonemu i zbliżyła się do niego, by również usiąść na łóżku.
    - Idealnie, będzie można sobie potańczyć w deszczu lub popatrzeć na zburzone morze - puściła mu oko i podała napój, sama mocząc własne usta. - Oho, brzmi jak coś Twojego autorstwa - przyznała ze śmiechem. - Bardzo chętnie usłyszę to Twoje dzieło, a może i rzeczywiście użyję na jakimś występie - poruszyła zabawnie brwiami. Co do wybuchowego charakterku Kevy uśmiechnęła się pod nosem. - Ciekawe po kim - pokazała mu język. - A skoro już przy byciu wybuchowym jesteśmy, to o co chodzi z tym całym chrztem i Grimą? Jak to mówiłeś... Grimowanie? Heh... - nazwa była dość chwytliwa, trzeba było przyznać.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  126. Siedząc na kamieniu pokazała Tonemu otwartą dłoń.
    - Powiedziałeś już wystarczająco wiele. Nie mam ochoty kontynuować tego tematu. Jestem na Ciebie zła. Jeżeli zamierzasz dalej mnie obrażać i mówić jak to umniejszam przyjaciołom to sobie idź te kilka metrów za mną lub przede mną co bym nie musiała tych durnoctw słuchać. Ja nie zamierzam w danej chwili nic więcej w tym temacie dopowiadać - oznajmiła i skrzyżowała ręce na torsie po czym ostentacyjnie odwróciła od niego głowę.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  127. Położyła po sobie uszy, gdy przyłożył swoją dłoń do tej jej i zerknęła na niego odrobinkę tym gestem rozczulona. Słuchała co mówił i powoli odwróciła się do niego przodem.
    - A ja to widzę inaczej... Bo mają grupę przyjaciół to wszystkich bym brała pod uwagę dla wszystkich dzieci po dwójce... Wcale nie mamy ich tak wielu... Jest Akane, Gave, Darcy, Kuleczka, Ryu, Aci, Walwik... Jeszcze jedno i dopiero będzie dla trójki dzieci, a my przecież już drugie mamy w brzuszku... Dla mnie to jest fajny pomysł, dwójka na jedno maleństwo i do każdego maleństwa kto inny... - spojrzała smutno i spuściła głowę. - Nigdy nie mówiłeś, że moje pomysły są głupie... A teraz tak mówisz... Nawet nie masz argumentu, po prostu nie lubisz chrztu religijnego i już jesteś na nie... Tylko dlatego, że tam też jest dwójka zastępców... A Grima to bardziej widziała jak chrzest do boju, gdzie przykładasz miecz na ramieniu i składasz obietnicę... Nie musi być miecz, ale... Z tego religijnego chciała pożyczyć tylko tych dwóch zastępców...

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  128. - Do czwartego i tak jednego brakuje... Nie chcę czekać na wszystkich bo nie uważam, że nasze przyjacioły są takie głupie by się gniewać, że ktoś będzie szybciej, a ktoś później... - zauważyła. Nadęła zaraz lekko policzki. - Nawet go nie znasz, to bardzo brzydko, że od razu go przekreślasz - to akurat bardzo jej się nie podobało. Skrzyżowała ręce na piersi, gdy wspomniał, że nie chce chrztu. - Nie, wszystko chcesz mi zmienić pod siebie, to nie jest kompormis... - odwróciła od niego głowę. O mieczu już nic nie powiedziała, bo wyraziła się jasno na ten temat już wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  129. Spojrzała po Tonym wymownie i zatrzymała jego rękę, gdy chciał ją pacnąć.
    - Zapalenie płuc? Człowieku... Ja nie pamiętam kiedy ostatnio chora byłam i szczerze wątpię, że z powodu deszczu dopadnie mnie coś takiego. Zahartowana jestem, więc o moje dziewczynki to Ty się nie bój - zapewniła i zaraz uśmiechnęła się, słysząc o wierszu. - Jak usłyszę to będziemy gadać dalej - pokazała mu język. Prychnęła pod nosem na tą jego oazę spokoju. - Oho, ta moja antresolka to pewnie od tego Twojego spokoju powstała - zaśmiała się pod nosem. - Ostatnio to już w ogóle byłeś bardziej nerwowy, ale to pewnie przez Ryu... Zawsze łatwiej Cię wkurzyć jak nie ma go w pobliżu - zauważyła i zaraz go wysłuchała co do tego Grimowania.
    - Hmm... no cóż, trochę mało danych by cokolwiek więcej powiedzieć, ale mam nadzieję, że mimo wszystko dojdziecie do jakiegoś porozumienia - uśmiechnęła się delikatnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  130. Spojrzała po Tonym dość wymownie.
    - Tony... Pływam kilka razy w tygodniu z Vexą, nie ważne czy pada, czy nie, zapewniam, że taniec w deszczu nie stanowi problemu - uśmiechnęła się pod nosem. Uśmiechnęła się zaraz do niego niewinnie. - Cóż, jak się przejadę to w końcu ktoś mną się zaopiekuje, a nie, latam od jednego do drugiego, od drugiego do trzeciego - pogroziła mu palcem i zrobiła głupią minę, tym razem pozwalając na pyknięcie w czoło i objęcie. - Mhm i do dziś się chwalę jaka to zdolna jestem, że Cię z równowagi wyprowadziłam - dumnie wypięła pierś i ponownie zaśmiała się pod nosem. Spoważniała nieco na pytanie o Ryu i przytaknęła głową. - Serio. No a kiedy wraca to emanujesz większym spokojem - przyznała i zawtórowała mu śmiechem na wzmiankę o połowie. - Ta i wtedy też próbujesz nadrobić gadanymi głupotami, bo przecież znika ta głupsza połowa więc... - szturchnęła go zaczepnie w ramię i gestem zakluczyła sobie usta. Nie miała pojęcia po czyjej stronie tego konfliktu by stała, ale wolała po prostu nie stać po żadnej i zostawić to im do rozwiązania.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  131. Akane wzruszyła ramionami.
    - Jak mnie sprowadzą to będę działać. W pewnych sytuacjach zamierzam stawiać przyjemność nad przezorność. Jak bym tak z góry zakładała, że coś mi się może stać to i w domu strach siedzieć, więc już nie przeginaj - zwróciła mu uwagę, a słysząc komentarz o opiece prychnęła pod nosem. - Ach tak? No skoro takimi kategoriami patrzysz to mogę odbić piłeczkę. Wielka mi opieka, jedna rozmowa od czasu do czasu i już sobie przypisuje jakieś zasługi - pogroziła mu palcem i strzeliła mu pstryczka w nos. - No i przy tym zostańmy, masz Grimę, więc to jej oddałam pałeczkę. Jej słowa i zachowania mają na Ciebie większy wpływ. Jest w stanie więcej wskórać - dodała lekko wzruszając ramionami. - Tam akurat Twoje zmartwienia były przesadzone, a nie uzasadnione. Czasami to się zachowujesz jakbym czuła coś więcej do jakiegoś totalnie spaczonego zwyrodnialca, a później dziwota, że mam odruch bronienia Gava. Mógłbyś czasem pohamować jadaczkę - oznajmiła spokojnie, wzruszając ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  132. Spojrzała po nim, gdy miał te swoje zdrowotne spazmy i tylko pokręciła lekko głową.
    - Tak, właśnie, moje… Dziękuję – odpowiedziała właściwie tylko na jego „rób co chcesz”. Rozumiała troskę, ale Tony zaczynał się zachowywać jak jakiś ojczulek, jeszcze to gadanie o delikatnej skórze i poparzeniach, jakiś kosmos.
    Zgięła się lekko na jego dźgnięcie i zaraz chrząknęła mocno.
    - Z tego co kojarzę to po Sylwestrze otrzymałeś całkiem solidne wsparcie, a byłeś wtedy zdecydowanie poszkodowany, więc przykro mi, ale dalej jesteś w grupie bardziej poszkodowanych ode mnie. Mi już dawno nic się wielkiego nie stało – przypomniała mu. – Zgadzam się, że pozostała dwójka częściej wpada w tarapaty, nadal górujesz nade mną. Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało w kwestii mojej osoby, ale w przypadku waszych to już nieco mi przeszkadza – dodała i zaraz przewróciła oczyma. Jak ona kurwa nienawidziła tego określenia „nie zasługuje na Ciebie”. – Oho, spec od miłości się odezwał, wszedł w swój pierwszy związek i teraz będzie nas oświecał swoimi mądrościami – rzuciła, prześlizgując po nim wzrokiem. – Moje uczucia, mój roller-coaster i moja to sprawa kogo i jak kocham, odwal się w końcu od tego. Nie Ty o tym decydujesz kto zasługuje, a kto nie. Jeżeli tak widzisz sprawę to jesteś tak samo ślepy jak większość, co mnie nawet przestaje dziwić – odparła. – Zarówno ja jak i on mamy rzeczy do przepracowania, ale jeżeli zamierzasz w tym wszystkim przychodzić tu i rzucać swoje durne „on nie zasługuje” to lepiej wyjdź i idź klepać tą swoją jadaczką gdzie indziej – zaznaczyła stanowczo.

    OdpowiedzUsuń
  133. Akane dalej patrzyła po nim nieprzyjemnie.
    - Jeżeli już, to w danej chwili żadne z nas nie zasługuje na to drugie, a nie tylko on! – zaznaczyła twardo. – Nie znoszę kiedy to jego tak negatywnie naznaczacie! Sam mówisz, że dałam ciała, ale to jego określasz jako nie zasługującego. Jedno i drugie dało ciała. Ja już po prostu mam dosyć takiej narracji, wiem, że zjebał, ale wiem, że ja też. Niby to jasno zaznaczasz, ale i tak ciągle brzmisz jakby był zwyrolem. Tak jasne, boli, ale i mnie, i jego – dodała. – Nie Tony, Ty jesteś i ślepy, i głuchy, skoro nie widzisz, i nie słyszysz jak to wszystko brzmi. Nadgorliwość gorsza od faszyzmu, ja przesadzałam u Gava, Ty przesadzasz teraz i jeszcze słowo umniejszające mojej złości to Ci kurwa serio przywalę! I nawet nie zaczynaj z pierdoleniem o bronieniu, bo sam broniłbyś kogoś, kto jest dla Ciebie ważny! – warknęła w jego stronę. Drobiny w jej tęczówkach wirowały już bardzo intensywnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  134. Akane spojrzała po nim jak po jakimś głupim.
    - Ty w ogóle słuchasz co ja mówię? Mówię o "nie zasługiwaniu", a Ty zaraz dodajesz do tego ogólniki... - pokręciła głową i wstała z łóżka. - Nie no jasne, wcale nie widzę - zakpiła sobie. Ciekawe ile razy będzie musiała zaznaczyć, że wie, aż dotrze. Prychnęła pod nosem na jego słowa co do kochania. - Ty siebie słyszysz? Ja mu nie daję się odsunąć? Dostał tyle czasu ile potrzebował, sam zaczął wychodzić z inicjatywą na spotkania, w niczym go nie przymuszałam. Między nami było spoko i nawet to pieprzone dziecko odebrałam jako jego okazanie troski. Dopiero w tym konkretnym wieczorze, gdy wziął pod uwagę darzenie mnie czułościami w trakcie ewentualnej ciąży, dopiero wtedy przy otoczce jaką stworzył pomyślałam sobie za dużo. A Ty mi tu przychodzisz i pieprzysz o braku miłości? - podeszła do drzwi i je otworzyła. - Wyjdź. Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać i ostatni raz rozmawiam z Tobą na tego typu tematy. Zwykle szło coś wyciągnąć z tego typu pogaduszek z Tobą, ale dziś pierdolisz jak połamany. Wyjdź Tony - pokazała mu ręką kierunek wyjścia.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  135. Akane spojrzała po nim, wysłuchała, ale nie miała za wiele do dodania.
    - Może gdybym po tym jak mówię co czuję nie słyszała jaka to głupia jestem, to bym chętnie opowiadała, a teraz wyjdź - dalej pokazywała mu wyjście. - Mówię niewyraźnie?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  136. Akane prześlizgnęła po nim wzrokiem i sama opuściła pokój, zamykając za sobą drzwi i zamykając w środku Tonego. Skierowała swoje kroki na plażę, miała ochotę popatrzeć na morze.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  137. Całą drogę nie mówiła nic, nie oglądała się na niego, po prostu poszła na plażę, tam spokojnie zdjęła buty i ruszyła bliżej wody. Usiadła tak, by fale od czasu do czasu podmywały stopy. Podciągnęła kolana pod brodę i po prostu obserwowała wodę, spokojnie sobie oddychając.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  138. Akane akurat moczenie stóp nie specjalnie robiło, szczególnie tu, gdzie zimy nie było, a jedynie pora deszczowa. Pływała z Vex regularnie, więc stopy to był pikuś. Długo siedziała w milczeniu, w końcu jednak pomasowała czoło i wstała, by usiąść obok Tonego.
    - Przeginasz Tony. To co tam zaszło między mną i Gavem jest już omówione między mną i Gavem. Nie wiesz nawet co ustaliliśmy, nie wiesz co tam padło, a przychodzisz i rzucasz swoje głupie teorie jak jakiś znawca. W dupie to mam czy wierzysz, czy nie wierzysz jak odbierałam jego gesty, ja wiem jak je odbierałam. Odzyskałam przyjaciela, osobę, na której mi zależy, człowieka, który chciał się ode mnie odsunąć. Wrócił do mnie i serio dobrze się dogadywaliśmy. Nie przestanę naglę patrzeć na niego czulej, tylko dlatego, że Tobie czy innym nie odpowiada fakt, że coś do niego czuję. Pewnych gestów jeszcze długo się nie pozbędę, bo dla mnie Gave jest świetną osobą, tylko mocno pogubioną i to właśnie jego pogubienie sprawia, że nie nadaje się na partnera. To, że ktoś się nie nadaje na partnera nie sprawia, że łatwiej go przestać kochać. Nie czuję się i nie poczuję się źle z tym co do niego czuję, bo uważam, że ma w sobie ogromne pokłady dobra i że jak najbardziej jest osobą, którą można kochać. Nie zmienia to faktu, że ani on, ani ja nie jesteśmy teraz w dobrym miejscu na związek. Nigdy nie byliśmy, a mimo to spróbowaliśmy, więc mi się nie dziw, że mimo faktu, że nadal nie jesteśmy w dobrym miejscu, w mojej głowie zatliła się jakakolwiek nadzieja. I tak Tony, powiedziałam mu o czułościach by zaprzeczył, by tą nadzieję zdusił, ale on zamiast tego nie zaoponował i nadzieja została. Szybko jednak została wyjaśniona i mamy już jasno ustalone jak ta relacja wygląda. Co z tego wyjdzie nie wiem, zobaczymy, nastawiam się zarówno na scenariusz, że będę z nim, jak i na taki, że będę z kimś innym albo po prostu sama. Na tą chwilę zostaję przy tej ostatniej opcji bo sama muszę zająć się sobą, a później dopiero mogę myśleć o innych na płaszczyźnie związku. Nie zmienia to jednak faktu, że nie mam ochoty po raz któryś wysłuchiwać jak to Gave na mnie nie zasługuje, szczególnie teraz, gdy mamy kawa na ławę wszystko wywalone. Nie mam i nigdy nie będę miała ochoty, a Ty jak ten dureń przychodzisz i to mielisz, nie wiem w ogóle po co. Nie bardzo rozumiem co tym niby próbujesz osiągnąć. Sobie uważaj co tam chcesz, ale ja nie mam ochoty tego słuchać i też mam co do tego prawo. Bo nie przyszłam Cię pytać co uważasz, jak zapytam to sobie mów do woli. Nie oczekuj też, że zacznę Ci cokolwiek mówić o własnych uczuciach, bo nie widzę w tym sensu, nie w sprawie miłości, bo Twoje podejście w tym temacie w niczym mi nie pomaga. Regularnie przy takich tematach umniejszasz temu co czuję, a to nie sprzyja zwierzaniu się z czegokolwiek - stwierdziła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  139. - Ach wkręcam? A kto jeszcze chwilę temu w moim pokoju umniejszał mojej złości przyrównując mnie do jakiejś fretki? Kto chwilę później wspomniał, że nie daję odejść Gavovi i że "to niby miłość"? Kto negował moje emocje, gdy opowiadałam mu o tym co czułam po zerwaniu z Gavem, no kto Tony? Bo skoro nie Ty to najwyraźniej masz brata bliźniaka. Niesamowite... - przewróciła oczyma. - No właśnie, nie ogarniasz, a wiecznie coś komentujesz. Czy ja Ci do cholery przychodziłam przypominać, że Grima zachowała się chujowo ukrywając ciążę i uciekając? Nie, nie przychodziłam, a Ty pieprzysz i pieprzysz o tym jak to Gave dał ciała. Wiem do cholery, nie musisz mi trąbić o tym nad uchem za każdym razem, gdy nawija się jego temat - spojrzała po nim marszcząc czoło. - Ach, no tak... Bo Ty masz prawo wyrażać swoją opinię, ale kiedy ja mówię, że nie podobało mi się to jak na nas naskoczyłeś to już nie jest wyrażanie mojej opinii, wtedy już ja bronię Gava i jestem bebe... - popukała się palcem w czoło. - Tu się puknij - podsumowała i zaśmiała się na jego kolejne słowa. - Ty tak serio? Słyszałeś wtedy siebie u Rei? Chłopak pojawił się po prostu w moim towarzystwie, a Ty się rzuciłeś jak jakiś szurnięty ze swoimi teoriami, a teraz pytasz mnie czy kiedykolwiek zasugerowałeś, że nie powinnam z nim przebywać? Tak, Tony, zasugerowałeś dokładnie to! Bzika to Ty masz na punkcie wyjaśniania mi czegoś co już dawno wiem, przynajmniej dzisiaj obrałeś tą dziwną taktykę... - pokręciła głową. - Wiesz co... Zacznij serio słuchać... Wyraziłam swoją opinię na jego temat, nic w tym temacie Tobie nie wciskałam, jedyne co zarzuciła, to to, że przypisujesz mu miano "nie zasługującego" co do cholery samo w sobie już dość sporo mówi. O ile dobrze kojarzę, to chyba jednak coś sprawia, że dana osoba na kogoś "nie zasługuje", no chyba, że przeszedłeś już o stopień wyżej i uważasz, że ktoś "nie zasługuje" bo nie - westchnęła ciężko. - Ale o czym Ty mówisz? Gdzie ja usprawiedliwiam jego zachowanie? Mam Ci na czole napisać swoje słowa, czy o co chodzi? Ile razy mam Ci powiedzieć, że wiem, że zjebał?! Jest pogubiony i nie nadaje się na partnera. Co Ty do cholery chcesz więcej usłyszeć?! Co Ty sobie wciskasz na łeb Tony?! W którym momencie powiedziałam, że jest kurwa mać tylko dobry?! Uważam, że nie jest jakimś złym pojebańcem, który nie zasługuje na miłość, nie czuję się źle z myślą, że pokochałam kogoś takiego i nie licz na to, że Twoje gadanie cokolwiek tu zmieni, bo nie zmieni. Czy przyjdzie mi go kochać jako przyjaciela, czy jako kogoś więcej to wyjdzie w praniu, ale nie licz na jakieś pobudki, bo ja nie śpię - zaznaczyła twardo. - I nim znowu walniesz ten durny tekst, że niby Ci coś zarzucam w tej chwili to nie, to jest moja opinia, nie uważam, że Ty go masz za pojebańca, który nie zasługuje na miłość... - pokręciła głową.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  140. Akane westchnęła ciężko i wstała z piasku by otrzepać sobie tyłek.
    - Skoro nie widzisz mojego progresu to tylko potwierdzasz fakt, że jesteś ślepy i głuchy. Gadasz do mnie jakbym była zapłakaną dziewczynką, wtuloną w podusię i wylewającą morze łez. Nie jestem. Rozumiem troskę Tony, ale Twoje nadinterpretacje to już gruba przesada. Pozwoliłam sobie na chwilę słabości, a Ty gadasz jakbym się tylko i wyłącznie uwsteczniała. Przykre... - wzruszyła ramionami. - W większości się z Tobą nie zgadzam i tyle. Ogarnij się Tony, bo to Ty zaczynasz fiksować w tym temacie skoro nie widzisz ile ostatnio robię dla samej siebie i skoro przypisujesz mi jakieś niezdrowe ciągnięcie do jego osoby. Mamy dzieci i spotykamy się na przyjacielskiej stopie, odwal się od tego - spojrzała po nim surowo. - Nie wiem gdzie widzisz "ale" w stwierdzeniu, że zjebał i nie nadaje się na partnera, ale najwyraźniej gdzieś tam na siłę sam sobie tych "ale" wyszukujesz. Idę do domu, nie mam ochoty kontynuować z Tobą tego tematu więc jak Ty zamierzasz to sobie pogadaj do wody - pokazała morze. - Ja już wszystko powiedziałam i nie mam nic więcej do dodania, a Ty tam sobie twórz te swoje wizje i teorie - wzruszyła ramionami po czym zaczęła się oddalać, łapiąc jeszcze po drodze buty w ręce.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  141. Akane pozwoliła się zatrzymać i dała mu mówić, ale patrzyła po nim zmęczona. W danej chwili ta rozmowa ją po prostu męczyła.
    - To jak zareagowałeś na jego zwykłą obecność przy mnie, tam u Rei, mówiło raczej coś innego, ale spoko, skoro Ci to nie przeszkadza to chociaż tyle... - oznajmiła i słuchała dalej. Zamrugała zaraz szybciej oczyma. - Tony, jesteś niedorzeczny. W końcu zdrowo zauważam, że chłopak, do którego czuję miętę nie nadaje się do związku, a Ty mnie za to jebiesz, bo dodatkowo w rozmowie wtrącam, że jest pogubiony? Ty siebie słyszysz? Podaję to jako powód dla którego nie zamierzam z nim być, a Ty mi zarzucasz, że usprawiedliwiam tym jego działania... - pomasowała skronie. Ręce jej opadały. - No i sobie uważaj, że mam w tym większą winę - wzruszyła ramionami i tylko zamknęła oczy, gdy dalej mówił swoje. - Czy Ty serio teraz czepiasz się do kolejności wypowiadanych stwierdzeń? Że niby jak powiem, że dopuszczam, że będę sama, z kimś innym lub z nim to zmienia jakoś sens wypowiedzi? Z Tobą naprawdę strach rozmawiać Tony... Ja już nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać... - odsunęła się od niego i zabrała swoją dłoń, by jej nie trzymał. - Niezdrowe to jest Twoje myślenie, że ta kolejność ma dla mnie jakieś większe znaczenie. Nie mam zamiaru spełniać Twojej prośby, jestem otwarta na wszystkie te trzy scenariusze. To Ty robisz z tego problem, nie ja. Nie zamierzam udawać, że myślę inaczej, bo to już byłoby niezdrowe. Zapewniam Cię jednak, że nie usłyszysz więcej tego zdania ani w "dobrej", ani w "złej" kolejności, tak więc problem masz z głowy. Jak już wspomniałeś, przyszłość jest nieznana i nie zamierzam w tym temacie nic zakładać - stwierdziła. - Jeżeli z nim kiedyś będę, to będę, jak nie będę, to nie będę... Nie wiem po co się nad tym rozdrabniasz. W danej chwili nie zamierzam z nim być, więc możesz sobie spokojnie odetchnąć. Nie chce mi się już po raz któryś mówić, że wiem, że jedno i drugie musi coś w sobie zmienić, ale najwyraźniej muszę, bo jesteś na to głuchy jak pień. Nie wiem dlaczego to do Ciebie nie dociera, nie wiem ile razy potrzebujesz powtórzenia, ale wiem, że to było ostatnie i rób z tym co tam chcesz - wzruszyła ramionami, ostatniego zdania już po prostu nie komentując.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  142. - A ja Ci powiedziałam, że nie dodaję żadnego "ale", bo to co mówię nie jest usprawiedliwieniem jego czynów. Równie dobrze Ty mógłbyś przestać mi wmawiać, że szukam dla niego wymówek. Podałam Ci powód, dla którego nie chcę z nim być, a Ty cały czas ględzisz o jakimś "ale". Teraz z kolei wmawiasz mi, że ja coś pod siebie dopasowuje, kiedy sam przed chwilą wspomniałeś, że gdy mówię o opcjach jakie biorę pod uwagę, to na pierwszym miejscu zaznaczam, że może będę z nim z powrotem... Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie, na którym miejscu to zaznaczam. Sam sobie ustaliłeś jakieś podium moich wypowiedzi i oczekujesz, że pokornie przyznam Ci rację. Zaakceptuj to, że jej nie przyznam, bo kolejność tych wypowiedzi nie ma dla mnie znaczenia, a wszystkie te trzy opcje są tak samo możliwe jak i niemożliwe. Nie widzę ani jednego dobrego powodu, dla którego miałabym brać pod uwagę tylko dwie z tych trzech opcji - oznajmiła. - Kiedy do Ciebie dotrze, że to nie jest bronienie jego osoby, tylko moja opinia co do jego osoby? Powiedziałam Ci dlaczego nie chcę z nim być i co mimo to o nim uważam, a Ty dalej uparcie wiercisz dziurę, że ja go bronię. Bronię swojej opinii, bo to ją atakujesz uważając, że nie powinnam jej wypowiadać i że powinnam uciąć swoje zdanie na tym, że Gave zjebał. Niby dlaczego miałabym cokolwiek tu ucinać? Dlaczego nie mogę przy Tobie wyrazić swojej opinii na jego temat? Co jest w tym takiego złego? - zapytała, patrząc po nim. - Rozumiałabym Twoje słowa, gdybym dalej uparcie stawiała sobie za cel odzyskanie Gava, ale tego nie robię, a Ty dalej gadasz jak jakiś nakręcony. Chcę mieć z nim fajną relację, chcę się przy nim czuć swobodnie, chce żeby i on się czuł swobodnie. Moja ostatnia rozmowa z Gavem dużo wniosła do tej relacji i to tą rozmowę biorę za pewnik, a nie Twoje dywagacje i przypuszczenia - oznajmiła. Słysząc o Gavie patrzyła po nim dalej zmęczona. - No brawo, standardowo trochę przeginasz, ale dobrze, że jednak i inni to widzą. Bez obaw, wiem co muszę w tym temacie zrobić, ale zapewniam, że nie będzie to Twój genialny pomysł o braniu pod uwagę tylko dwóch z możliwości - oznajmiła. - Twoja troska jest przesadzona Tony, za bardzo wtrącasz się w coś co Ciebie nie dotyczy. Rozumiem rady, ale już Twój odpał u Rei mi nie odpowiadał, a to co mi serwujesz dzisiaj jest po prostu męczące. Sam nie byłbyś zadowolony, gdybym to ja aż tak pchała się w Twoje życie z butami. Kocham Cię całym sercem, ale ten aspekt naszej relacji mi nie odpowiada. Nie zamierzam z Tobą poruszać tematu Gava, bo sam nie masz do tego dystansu. Jeżeli uważasz to za rozpad, niech tak będzie. Dla mnie to po prostu stawianie granicy - podsumowała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  143. - Tyle, że ja wiem i mówię o tym, że wiem, a Ty mimo wszystko dalej męczysz temat, co jest po prostu męczące, bo mi się już nie chce powtarzać. Opinii to Ty się akurat uczepiłeś, przypisując jej miano usprawiedliwiania kogokolwiek, więc teraz się nie dziw, że to krytykuję... - na pytanie o swobodę pokręciła głową i spojrzała w niebo wzdychając. - ... że chcę się tak czuć i chcę by on się tak czuł... Słuchaj uchem, a nie brzuchem. Nigdzie nie powiedziałam, że już jesteśmy na tym etapie, bo to wymaga czasu i pracy mojej, jak i jego, o czym też już wspominałam... I nie Twoja tu rola szukania przyczyna czegokolwiek, a moja i jego - spojrzała mu w oczy, zakładając ręce na torsie. - Biorę sobie do serca te rady, które uważam za słuszne i już nie gadaj, że nie biorę żadnych, bo biorę. Już wiele razy w pewnych tematach przyznawałam Ci rację. Tu Ci nie przyznam, bo się z Tobą nie zgadzam, a gdybać to sobie możesz. Równie dobrze mogłabym być w o wiele gorszym miejscu, słuchając cudzych rad. Jestem gdzie jestem i nie mam zamiaru myśleć takimi kategoriami jakimi teraz Ty myślisz - oznajmiła. Słysząc o odpale uniosła wysoko brew. - Nie Tony, to nie jest normalna reakcja. To jest właśnie Twój problem, że uważasz, że to było normalne. To byłaby normalna reakcja, gdybyś zobaczył nas całujących się czy trzymających się za rączki i wpatrzonych w siebie, w jakiejkolwiek znaczącej sytuacji, a nie kiedy mowa o zwykłym towarzystwie Gava przy moim boku. To nie było normalne - zaznaczyła twardo. - Twoja reakcja była przesadzona i ten Twój dzisiejszy wywód też był przesadzony. Twoja reakcja na moją opinię co do Gava była przesadzona i to uparte twierdzenie, że jest to mój sposób na jego bronienie również było przesadzone - dodała. - Tak jak mam opinię o Tobie, czy Ryu, tak mam i opinię o Gavie i tak, moja opinia jest dla mnie najważniejsza, opinie przyjaciół biorę pod uwagę ale nie są one dla mnie zbyt istotne. Poza tym mógłbyś się zdecydować, bo raz mówisz, że przesadnie reaguję na słowa o Gavie, a teraz słyszę, że mam je w dupie... - spojrzała po nim pytająco. - Spoko, ja chętnie zacznę od zaraz, ale nie bardzo mi na to pozwalasz - wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  144. - Aha - odparła. - Ty z kolei mielisz temat "ale" i mimo tego, że kilka razy zaznaczałam, że to opinia, a nie "ale" to dalej mi wmawiasz swoje - zauważyła i sama pokręciła głową. - Nie Tony, nie mówiłeś w kontekście przyszłości, padło "fajnie, że się czujesz, ale czy on też się czuje", a to nie jest w kontekście przyszłości, może i miałeś na myśli przyszłość, ale zdecydowanie nie zaznaczyłeś tego tą wypowiedzią - dodała. - No i masz bardzo dobre wrażenie, tak, będę robiła po swojemu, tak samo jak Ty robisz po swojemu, gdy chodzi o Twoje sprawy. Pewne rady będę wprowadzała w życie, a pewne nie. Twojej nie zamierzam wprowadzać, bo nie ma dla mnie najmniejszego sensu, a już na pewno nie w kontekście tego co sama planuję. Nawet mnie nie zapytałeś jaki mam plan, a z góry założyłeś, że "oho znowu samosiuje i wymyśla głupoty". Nie dość, że mi wmawiasz "ale", to jeszcze rzucasz teksty o okłamywaniu samej siebie, o okłamywaniu Ciebie i o tym jak to nie słucham przyjaciół. Teraz pieprzysz o jakimś wydrapywaniu oczu, mimo, że dalej nie masz pojęcia co planuję. Powiedziałam, że wiem co powinnam zrobić, nawet się nie zająknąłeś, nie zapytałeś "a więc co uważasz, że powinnaś zrobić?", nie. Ty od razu założyłeś, że to coś co nie wypali i rzuciłeś swoim pomysłem, który, wybacz, ale dla mnie ni kupy, ni dupy się trzyma - przyznała, a na słowa o Rei wzruszyła ramionami. - Skoro Ty uważasz to za normalną reakcje to tylko potwierdzasz, że Twoja troska co do mojej osoby jest mocno przesadzona. Fajnie, że Ci zależy, ale to co robisz przekracza moją granicę komfortu i nie będę na coś takiego przymykać oka, więc się nastaw na kolejne uwagi przy podobnych akcjach - oznajmiła. - Jeżeli cokolwiek przekręciłam to na pewno nie umyślnie, a wmawiając mi tu umyślność sam podkręcasz atmosferę, tak wiec, tak, można powiedzieć, że jesteśmy po równo winni - przyznała. - I znowu to mielisz. Oczywiście, że wracam i powtarzam, bo gdy komuś tłumaczę, że to nie jest bronienie, a opinia, a ktoś dalej mi wmawia, że to jest bronienie, to ja dalej tłumaczę, że nie jest, ale masz rację. Kończę to tłumaczyć, bo widzę, że do Ciebie to po prostu nie dociera - wzruszyła ramionami. - Super, fajnie, że się cieszysz, ale Ty te "wydźwięki" odbierasz jak jakieś pewniki, coś sobie zakładasz i jeeeedziesz, i nie dociera do Ciebie co tłumaczę - westchnęła ciężko i pokręciła głową. - No i kolejne wmawianko... Tak, jasne, specjalnie udaję, że nie rozumiem... - sarknęła i usiadła na piasku, znowu patrząc w morze. - Wybacz, ale skoro nie zamierzasz mi pozwolić na chwilę oddechu to sama ją sobie wezmę - mówiąc to nakreśliła symbol na skórze. - W mej głowie morza i lasy, niech uciszą te hałasy - rzuciła inkantację, chowając się we własnych wspomnieniach szumiącego morza i lasu, nie słysząc teraz słów Tonego.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  145. - Nie przyjęłam, mój błąd - oznajmiła. - Rozumiem, że możesz coś inaczej odbierać, ale nie rozumiem dlaczego, gdy Twój odbiór dotyczy moich myśli czy przekonań, i gdy Ci mówię, że źle zakładasz, to Ty dalej uparcie lecisz w to co sobie założyłeś. Do tego wszystkiego prawie każdą moją opinię odbierasz tak jakbym tworzyła jakieś kontrargumenty do Twojej osoby. Ja mówię o tym, że nie uważam Gava za zwyrola, a Ty się wydzierasz, że przecież go nie nazwałeś zwyrolem i że też go za zwyrola nie masz... Tony do jasnej ciasnej... Tak się nie da gadać! Cokolwiek mówię to sam przypisujesz temu atak. Mówiąc, że uważam Gava za takiego czy tamtego nie zaznaczyłam, że Ty uważasz inaczej ani, że ja "w odróżnieniu od Ciebie" myślę o nim tak czy siak, a zaraz miała odpowiedź zwrotną, że niby go Ty atakujesz... - zmarszczyła lekko brwi. - Aha, czyli co z tego, że wyjaśniam, że nie bronię, dla Ciebie z boku to brzmi jak bronienie, więc jest bronieniem i jebać co uważa w tym temacie Akane. Bardzo sympatycznie - pokazała mu kciuka w górę i uśmiechnęła się sztucznie. - W emocjach każdy mówi jak potłuczony - dodała jeszcze do jego słów. Westchnęła ciężko i przymknęła na chwilę oczy. - Mhm, wybaczam... Ja może rzeczywiście źle brzmiałam w kontekście odpowiedzi... - przyznała. - Nie wiem Tony co chcesz usłyszeć w temacie słuchania, już Ci powiedziałam, że nie zawsze słucham i nie zawsze będę słuchać. Będę robić tak jak ja uważam za słuszne i nie mam w tym temacie nic więcej do dodania. Ty moich rad też nie zawsze słuchasz i nie suszę Ci o to głowy - spojrzała po nim. - A Ty nie zachęcasz bym mówiła o tym co mam w głowie! Za cholerę nie mam ochoty się przed Tobą otwierać w tym temacie! - wyznała, lekko się przy tym unosząc, a słysząc o sprawie z Rei uniosła jedną brew. - Daleko za sobą? Odniosłam się swoimi słowami do Twojej wypowiedzi w tym temacie, więc chyba średnio to "daleko" Ci wyszło - skwitowała. - Pocieszające chociaż to - odparła, gdy wspomniał, że pewnie inaczej by się zachował i właśnie w tym momencie użyła runy. Jej spokój nie potrwał zbyt długo, bo zaraz poczuła jak Tony podrywa ją w górę, a jej świadomość wróciła. - Kurwaaaa mać! - krzyknęła łapiąc się go kurczowo w pierwszym odruchu. - Co Ty odwalasz do cholery?! Jak mam z Tobą dojść do jakiegoś porozumienia to potrzebuję chwili, którą usilnie mi zabierasz! - huknęła na niego i zerknęła na napisy. - Co to za bohomazy?! Mógłbyś się w końcu ładnie nauczyć pisać! - fuknęła na niego.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  146. Przeczytała słowa, chociaż, gdy tak z nią latał w te i wewte to wcale nie było łatwe.
    - Skoro oczekujesz ode mnie takich rzeczy to sam się do nich stosuj - rzuciła. - Weź już nie pierdol głupot, bo gdybym takich chciała to bym się już dawno nie trzymała z Tobą czy Ryu, a już na pewno bym nie czuła mięty do Gava, więc serio zakończ te swoje durne filozofie, bo nie wiem nawet co Ty teraz nimi próbujesz osiągnąć - odparła i nie komentowała już sprawy Rei. Zdania w tym temacie nie zmieni. - I przestań mną miotać jak lalką! Odstaw mnie na ziemię zanim sama się odstawię! - dodała ostro.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  147. Runa Akane nie działała już w momencie, gdy oderwał ich od ziemi i dziewczyna uniosła spojrzenie do twarzy Tonego, gdy napisał o wytrzepywaniu.
    - Oj, zaraz to Ty będziesz miał się z czego wytrzepywać... - rzuciła, a kiedy zaczął robić korkociąg, złapała się go mocniej. Musiała chwilę normować wzrok, nim przeczytała kolejną notkę. - Bardzo śmieszne Tony, akurat tu mogę śmiało odbić piłeczkę - oznajmiła, a z plaży zaczęły unosić się tabuny piasku. Rozmazały jego napisy i wzniosły się w ich stronę. Akane tylko zamknęła oczy, a wszędobylski pył zaczął "atakować" Tonego wpychając mu się w nos, w oczy, w uszy i za ciuchy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  148. Piasek skupiał się na Tonym, to Akane go kontrolowała, więc omijała tu swoją własną osobę więc stosunek raczej był jak 80 do 20. Sama zamykała oczy, czując jak rwą wyżej i wyżej, a gdy byli już naprawdę wysoko to Akane jedną dłonią dotknęła sakiewki zaczepionej do paska, a drugą dotknęła blondyna, racząc go mrożącym dotykiem w okolicach boku.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  149. Właściwie to nawet dobrze trafił, bo właśnie tego sobie życzyła i kiedy zaczęli spadać w dół, ona po prostu rozłożyła ręce, naśladując nimi ruchy ptasich skrzydeł w trakcie pikowania. Zaśmiała się nawet krótko i zamknęła oczy, pozwalając by powietrze rozbijało się na twarzy. Nie miała wątpliwości co do tego, że Tony nie pozwoli by coś jej się stało i im bliżej była ziemi tym bardziej adrenalina rosła. Mogłaby sama zamortyzować upadek, ale to byłoby mniej zabawne, mniej ekscytujące i mniej ryzykowne.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  150. Kiedy leciała sama czuła jak serce przyspiesza z ekscytacji.
    - Wooohoooo! - krzyknęła głośno. Miała pewność, że nie pozwoli jej przywalić w ziemię, chociaż fakt, że zbliża się do niej przyprawiał o dreszcz na plecach. Piasek, który wcześniej posłała bezwładnie opadł w dół, zostawiając już Tonego w spokoju, a zaraz An znowu poszybowała w górę. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się szeroko, sama wprowadzając ruch w to wznoszenie się. W powietrzu jeszcze nie tańczyła, a musiała przyznać, że to niesamowicie błogie uczucie. Odwaliła jakiś krzywy piruet, bo ten mimo wszystko był ciężki do wykonania w przestworzach, a zaraz znowu poleciała w dół. Tym razem zaraz dołączył do niej Tony i kiedy złapał sakiewkę, to sama skrzyżowała z nim wzrok, patrzyła mu w oczy przez chwilę, a później po prostu go przytuliła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  151. Ta bliskość wody od razu jej podpadła, ale nie oponowała, pozwoliła się wepchnąć i nawet nie specjalnie cokolwiek robiła, by to powstrzymać. Natan jakiś czas temu zrzucił ją z większej wysokości, więc ta tutaj zdawała się pestką. Dobrze jednak było mieć starszego brata, ten to umiał przygotować na takie okazje. Dziewczyna długo nie wypływała spod wody, ale w końcu wychyliła głowę, gdy była już bardzo blisko brzegu. Przepłynęła pod taflą tyle, że brzuchem prawie dotykała dna, dopiero wtedy wstając i wyciskając wodę z włosów.
    - No i mądralo co teraz powiesz o moim zapaleniu płuc, co? Ja to jak chodzę pływać to mam chociaż ciuchy suche na przebranie - rzuciła w jego stronę, powoli idąc w stronę brzegu. - Jeszcze w ciuchach mnie wrzucił, które dodatkowo będą mnie teraz wychładzać - zacmokała, kręcąc dalej głową, a kiedy wyszła na piasek, to zaczęła się po prostu rozbierać. W tej sytuacji lepiej było zostać w samej bieliźnie i pozwolić by ciało drżało, naturalnie się tym ogrzewając. - Nikt nie powiedział, że będę grać czystko - wzruszyła ramionami, uśmiechając się do niego i zaraz się lekko śmiejąc. - Ale wiesz, że ja jej nie rysowałam, nie? To była sucha runa, tylko nakreślona palcem na ciele, działania chwilowe, jednorazowe. Zerwałeś jej działania podrywając nas w górę - uśmiechnęła się pod nosem, dalej ściągając ciuchy i zostając jedynie w gatkach, swoim pasie i staniku. - Trzeba było mi pozwolić odejść ochłonąć to bym jej nie stosowała - dodała, kierując się w stronę wyjścia z plaży i znowu łapiąc buty wolną dłonią, w drugiej trzymała ciuchy. - Z łaski swej tym razem mnie nie zatrzymuj, chyba, że chcesz serio robić mi rosołek - spojrzała po nim i pochyliła się lekko w jego stronę. - W tajemnicy Ci powiem, że można iść i mówić - szepnęła konspiracyjnie, kierując się w stronę domu taty.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  152. - No, no, już widzę jak pozwalasz zwalić na siebie - prychnęła pod nosem. Nie oponowała, gdy Tony zaczął jej suszyć ciuchy, a słysząc o runach pokręciła głową i poklepała swoją sakiewkę. - Od tego mam kamienie runiczne, nie muszę z nimi nawet kreślić symbolu, a aby ją zerwać to osoba zaatakowana musiałabym znaleźć odpowiedni kamyk i go zniszczyć lub rozmazać runę nakreśloną na nim - wyjaśniła i uśmiechnęła się pod nosem. - Nie planuję tatuować pośladków - przyznała z lekkim rozbawieniem i zaraz wzruszyła ramionami. - Bez przesady, nie tak długo, polepił byś sobie babki w piasku i zaraz by było po - oznajmiła idąc dalej. Nim wyszli z plaży to jej koszula była już na tyle sucha by ją sobie założyć, więc przynajmniej nie musiała iść przez centrum Argaru w samej bieliźnie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  153. Akane popukała się palcem po brodzie.
    - Hmm, muszę więc się zastanowić czy by nie podkręcić tego mojego chorowania - pokazała mu język i zaraz się zaśmiała. - Łatwo zabrać? Że niby łatwo mi zabrać sakiewkę przypiętą do paska? Mógłbyś się zdziwić. Najpierw ktoś w ogóle musiałby się zorientować, a później musiałby jeszcze podejść i mi je zabrać. Nie wspomnę o tym, że wiele by tym nie zdziałał, bo czar dalej bym mogła rzucać, jedynie trwało by to trochę wolniej. Pośladkowy tatuaż ma o wiele więcej wad niż taki kamyk. Osobiście wolę by po zorientowaniu się ktoś wolał próbował ukraść mi kamienie, niż próbował naciąć tyłek. Sama sprawa naznaczonych pośladków, no sorry, ale do mnie nie przemawia. Poza tym, z całym szacunkiem, ale nie mam aż tak wielkiego tyłka by nanieść na niego wyraźnie wszystkie runy. Jest też sprawa zmian skórnych, tyjemy, chudniemy, starzejemy się, skóra jest elastyczna i się zmienia. Taki tatuaż byłby o wiele mniej trwały, a w tej magii runa musi być serio wyraźna - wyjaśniła. - Tego Ci nie odmówię, potrafisz być, chociaż lot raczej uciął temat niż pozwolił go na spokojnie zamknąć - stwierdziła lekko wzruszając ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  154. Akane spojrzała po Tonym trochę nie rozumiejąc. Nie miał wiedzy w tym temacie, a zamiast zapytać to coś po prostu stwierdzał.
    - Nie wystarczyłoby, wyrzucone z łatwością bym znalazła bo bym je wyczuła. Poza tym, na jakim widoku? Mam kilka sakiewek przy pasku. Gdzie niby kamyki są na widoku? Nawet ich nie wyciągam przy używaniu. Tkwią w sakiewce cały czas, więc jak ktoś o nich nie wie to ciężko by cokolwiek wyłapał - zauważyła. Nie bardzo rozumiała co niby miał na myśli, że po pierwszym kamyczku ktoś miał cokolwiek wiedzieć. - Nie Tony, nie wystarczy malutka, bo musi być dokładna. Niektóre runy różnią się drobnostkami, więc Twój pomysł nie jest dobry - spojrzała po nim znacząco. - Nie rozumiem po co się wymądrzasz skoro tak niewiele wiesz o runach. Chcesz się dowiedzieć więcej to pytaj, a nie zakładaj - dodała jeszcze. - Sam pierdoliłeś od rzeczy więc sobie rączej nie umywaj - wzruszyła ramionami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  155. - Stwierdziłam też, że zabranie mi ich i rozrzucenie gdziekolwiek nie byłoby wcale łatwe. Sakwa jest stosownie zabezpieczona, nie wystarczy jej szarpnąć by mi ją zabrać. Mówisz tak jakby zabranie mi jej było pestką, a nie jest. Dlatego nie uważam, że sposób w jaki je noszę jest słaby. Ty o nich wiesz, ale ludzie, którzy stanowią dla mnie jakiekolwiek zagrożenie nie mają o nich pojęcia. Nie dość, że musieliby się o nich dowiedzieć, to jeszcze musieliby wpaść na to jak właściwie działają aby wysnuć teorię, że warto mi je zabrać. Po tym dopiero musieliby rzeczywiście jakoś je skraść, więc to kupa roboty, na którą w trakcie walki mało kto poświęcałby czas - skwitowała. - A mała runa Tony utrudnia uwzględnienie detali, jest mniej miejsca, łatwiej by coś się z czymś zlało, więc takie runy nie mogą być zbyt małe. Co za tym idzie, runy odpowiedniej wielkości nie zmieściły by się na moim zadku, nie wszystkie, które przyjdzie mi znać - wyjaśniła. - Co jak co, ale skalowanie jest Ci chyba znane. Oczywiste jest, że jak masz wielki symbol i go zmniejszasz to ten staje się mniej wyraźny. To działa na tej samej zasadzie... - spojrzała po nim trochę zdziwiona, że nie widział tej zależności. - Ja z kolei nie kumam czego Ty tu nie kumasz... Na dużym obrazku łatwiej wyłapać szczegóły niż na jakimś tyci... Moje runy mają czasem kreski czy kropki w konkretnych miejscach... Jak niby chcesz je dokładnie umieścić tak jak trzeba, kiedy będą one malutkie? - zapytała, a na ostatnie stwierdzenie kiwnęła głową. - No i z tym się mogę zgodzić.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  156. - Pas mój jest wzmocniony zaklęciem, więc przecięcie go wymagałoby wiele zachodu, a i sama sakwa nie jest luźno do pasa zaczepiona, a przypięta klamrą, więc by ją zdjąć, potrzeba czasu i mojej nieświadomości. Musiałoby dojść do naprawdę solidnego zbiegu okoliczności by w trakcie walki ktoś aż tak bardzo by się na mnie skupił, by to wszystko zauważył i jeszcze przeprowadził udany rabunek... - stwierdziła i pokręciła głową. - Widać, że niewiele wiesz o rysowaniu Tony. Nawet kilka kresek i kropek jest trudniej narysować na małej powierzchni niż na większej, a tym bardziej, gdy chodzi o to by rysunek był wyraźny. Zachowujesz się dzisiaj jakby przyznanie, że coś mam dobrze przemyślane strasznie Cię bolało... - popatrzyła po nim. - Tony, czego nie rozumiesz w stwierdzeniu, że by wszystkie zmieściły się na tyłku to musiałyby być bardzo małe, a co za tym idzie, niewyraźne... Poza tym. Co to za debilny pomysł? Nie zamierzam szpecić sobie ciała, skoro mam lepszy sposób. Przy zwykłym seksie czy plażowaniu musiałabym chować tyłek by runy nie rzucały się w oczy. Nawet idąc teraz widać mi część pośladka. Umieszczanie na nim run jest dosłownie z dupy. W sakiewce leżą sobie spokojnie i nikt ich nie widzi. Nie rozumiem po co na siłę próbujesz ulepszyć coś co już jest dobre.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  157. - No więc Ci tłumaczę, że nie miałyby większego sensu. Sama konieczność poprawiania run sprawia, że sens jest mniejszy. Do tego dochodzi chociażby to, że nie wchodzi w grę naniesienie nowej runy na starą runę, bo to już samo w sobie pogarsza jej wyraźność. Trzeba by zmazać całkowicie starą i nanieść nową, nie zniekształconą. Jeszcze jedna sprawa, musiałabym co jakiś czas kontrolować stan swojej skóry, bo gdyby z jakiegokolwiek powodu runa naniesiona na skórę uległa drobnej zmianie, to mogłabym skrzywdzić siebie i innych przy wykorzystaniu jej. Tak więc gadaj zdrów, Twój pomysł i tak nie nabierze większego sensu - wzruszyła ramionami. - A jak mam się zachowywać? Gdybym to ja uparcie twierdziła, że mój pomysł co do ulepszenia Twoich zdolności jest słuszny, mimo Twojej jasnej informacji, że nie jest słuszny, to szczerze wątpię, że pokornie byś przytaknął głową i przyznał mi rację - spojrzała po nim wymownie. - Tony, skoro uważasz, że dobry pomysł to taki, dla którego warto w ogóle zastanawiać się nad zmianą garderoby i wciągać na siebie jakieś śmieszne pantalony to serio się puknij w czoło. Sam podajesz powody, które dodatkowo potwierdzają, że pomysł ten nie ma większego sensu - zauważyła. - Skoro uważasz to za takie mądre to sam się zacznij rozbierać przed używaniem swoich mocy na sobie. Przecież ciuchy stanowią opór dla wiatru, o wiele łatwiej by było kontrolować kierunek lotu będąc nago.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  158. Odsunęła głowę, gdy chciał ją puknąć w czoło.
    - Obejście polega na znalezieniu sposobu, który odpowiada mi, a nie Tobie. Skoro mi nie odpowiada samo posiadanie run na pośladkach to pomysł sam w sobie nie jest dobry i tyle w tym temacie - oznajmiła. - To chyba oczywiste, że skoro dałeś mi takie rozwiązanie to uważasz je za dobre... Na tym zwykle polega doradzanie, więc nie wiem gdzie Ty tu widzisz przekręcanie czegokolwiek - spojrzała po nim i patrzyła dalej, gdy się rozbierał. - Widzisz, to jest ta znaczna różnica. Tobie mój pomysł odpowiada, mi Twój nie i powinieneś to po prostu przyjąć do wiadomości, a nie rzucać jakimiś "mój pomysł ma większy sens". Gdyby Tobie rozbieranki nie odpowiadały, a ja dalej bym Ci mieliła jak bardzo są sensowne, to zapewne nie byłbyś zadowolony. Nie zapomnij jeszcze ogolić całego ciała do lata. W końcu włosy też stanowią opór - dodała i zaraz pokręciła głową. - Daruję sobie tą znikomą przyjemność, nie zamierzam z Tobą latać ani naga, ani łysa - oznajmiła i prychnęła pod nosem. - Noo, jeżeli oglądanie swojego tyłka w lustrze to jakiekolwiek badania to muszę Ci powiedzieć, że narcyzi muszą być wyjątkowo dobrze przebadani - pokręciła głową.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  159. Patrzyła po nim unosząc lekko brew.
    - I to ja przekręcam słowa? Gdzie było cokolwiek o zmuszaniu? Ja już wszystko powiedziałam w tym temacie i nie czuję potrzeby by cokolwiek tu dodawać - oznajmiła krótko. - A ja stwierdziłam, że Twoje argumenty do mnie nie przemawiają. To, że się pieklisz nie sprawi, że zaczną - ona mówiła spokojnie, patrząc po nim dziwnie. - Aha, cały czas mówisz o tyłku, teraz nagle stwierdzasz, że chodzi też o inne części ciała i jeszcze masz do mnie pretensje, że sama odnoszę się do pośladków... No nieźle - prychnęła krótkim śmiechem i pokręciła głową. - Tak w gwoli ścisłości, specjalnie podałam słaby pomysł, a fakt, że zamierzasz sprawdzać słabe pomysły to już Twoja sprawa, ja nie zamierzam tego robić. Ty sobie sprawdzaj niedorzeczne rzeczy, ja nie czuję takiej potrzeby, a Tobie nie bronię - oznajmiła, ponownie wzruszając ramionami. Tematu żartów i narcyzów już nawet nie komentowała, po prostu machnęła ręką. Dobrze, że byli już blisko jej domu.
    - Na razie Tony. Miłego dnia - pożegnała się tylko i skierowała kroki do swojego pokoju.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  160. - Szło - odpowiedziała krótko. - Poddałam w wątpliwość jedynie pomysł, który brałby pod uwagę zmianę garderoby, nie było nic co by sugerowało coś o zmuszaniu kogoś do czegokolwiek - przypomniała mu. - Ja się zafiksowałam? Ty dałeś pomysł o tyłku, Ty ani razu wcześniej nie wspomniałeś o innych częściach ciała, ale to ja się zafiksowałam? To naprawdę dobre - ponownie się zaśmiała, a słysząc o pomysłach przyjaciół znowu po nim spojrzała dziwnie. - Ale Ty się dziś dopierdalasz do tych pomysłów bliskich. A ja nie biorę... i co z tym fantem zrobisz? - uniosła jedną z brwi. - Sobie wykorzystuj i ulepszaj co tam tylko chcesz, ale nie wpierdalaj się w to co ja wykorzystam i ulepszę. Wbij sobie w końcu do tego zakutego łba, że nie jestem Tobą i że Ty tak robisz, nie oznacza, że ja też będę - zaznaczyła spokojnie, ale stanowczo. - Och, doprawdy? - zapytała, gdy wspomniał o wkurwianiu przez cały dzień. - Nie będziesz - oznajmiła. Nie pozwoliła mu wejść do swojego pokoju, a gdy tylko przekroczyła jego próg, tuż za nią pojawiła się bariera, której Tony nie mógł przekroczyć. - Tak jak wspomniałam, miłego dnia - dodała, zamykając drzwi i zaraz dodatkowo nałożyła barierę na okna.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  161. Akane słysząc repertuar pokręciła tylko głową.
    - Dobrze się zastanów czy chcesz wkurwiać mojego ojca, który ma na głowie czwórkę małych dzieci tuż obok... - rzuciła przez ścianę. - A teraz żegnam, zdzieraj sobie gardełko, ja się wyłączam - oznajmiła i ułożyła się spokojnie na łóżku, wracając do swojego wspomnienia z szumiącym lasem oraz morzem. Odpoczynek zdecydowanie jej się przyda.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  162. Akane odpoczywała sobie na łóżku dobre pół godziny, nie zważając na hałasy, bo ich nie słyszała. Po tym czasie przygotowała sobie na spokojnie ciepły napar i usiadła do swojego szkicownika. Wsłuchana w przyjemny szum zaczęła kończyć ostatni ze swoich rysunków.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  163. Akane kolejne pół godziny spędziła przy rysunku, została jej jeszcze dobra godzina pracy, ale skończyła jej się herbata i uznała, że to stosowny czas by zdjąć runę wygłuszającą. Zamknęła szkicownik po czym podeszła do drzwi by wyjrzeć za nie i zlokalizować położenie słońca. Kiwnęła głową i zamknęła drzwi, by zaraz otworzyć okno, przy którym siedział Tony. Chłopak nadal nie mógł wejść do środka.
    - Zamierzasz w końcu uszanować moją przestrzeń prywatną, czy dalej będziesz zdzierał gardło? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  164. - Jesteś na moim ganku, a właściwie, parapecie... i zakłócasz ciszę, więc nie, nie szanujesz. Mam ciszę tylko dlatego, że umiem ją sobie zapewnić sama. To nie jest szanowanie czyjejś przestrzeni skoro ktoś sam musi w nią ingerować by mieć spokój - zauważyła tylko, sięgając po swoją torbę i zdejmując blokady z okien oraz drzwi. - Jak dla mnie to mógłbyś sobie wyć do rana, ale dzieciaki zaraz wracają z Grandszkola i wolałabym by nie musiały uciekać z domu w tak młodym wieku - wyszła z pokoju. - To gdzie mnie zabierasz na obiad? - zapytała, patrząc po nim.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  165. Grima zamrugała oczyma szybciej i zaraz sama spojrzała po swoim brzuszku.
    - Co? – skąd on nagle wziął pomysł z bliźniakami? Coś tam zauważył? Zaczęła uważnie oglądać siebie samą i zaraz spojrzała na Tonego marszcząc czoło. – Co Ty opowiadasz?! Przecież maluszek jest jeden! – zrugała go, dotykając brzuszka i głaszcząc leciutko. Patrzył na Tonego uparcie. – Poznałeś, a nie „znasz”. Kuleczka już wie, że to Ciebie kocham i już się z tym godzi – fuknęła i zaraz prychnęła pod nosem. – On tak patrzy na każdego kto mu się chociaż troszeńkę podoba! Dla Kevusi był bardzo kochany i pomocny, a to o Kevusie chodzi, nie o mnie! Wymyślasz problemy, tak jakby tylko Twoje pomysły były fajne… - zeszła z kamienia i ruszyła w stronę wioski. – Ja i tak zrobię Grimowanie. Nie musisz w nim brać udziału – stwierdziła ostatecznie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  166. Grima spojrzała na niego zła.
    - Nie o nim! O chrzestnych! Dla jednego chrzestnego brakuje osoby! - fuknęła i zaraz poczuła łzy w oczach. Dlaczego Tony był taki okropny? - Nie próbuje! - krzyknęła. Nic takiego wcale nie powiedziała, nie powiedziała nic, że Kuleczka dalej próbuje, a Tony to oczywiście musiał przełożyć na swoje. - To Ty go z góry nie lubisz, więc się nie dziw, że was nie poznałam! - dodała, a kiedy zagroził porwaniem, zatrzymała się i spojrzała po blondynie z wyraźnym zawodem w oczach. Jak mógł powiedzieć coś tak okropnego? Porwanie Kevy to było coś czego okropnie się bała, a Tony o tym wiedział... Mimo to... Grima położyła po sobie uszy, zdjęła z palca pierścionek od Tonego i rzuciła w jego stronę, po czym uciekła zapłakana. Miała wrażenie, że serce jej właśnie pęka.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  167. Złapana w powietrze dalej biegła, co z tego, że nie tam gdzie chciała, ale dalej uparcie biegła, chlipiąc i podciągając nosem. Dopiero kiedy zawisła przed twarzą Tonego, odrobinkę się uspokoiła, ale podciąganie nosem nie ustało. Patrzyła po nim smutno. Spuściła zaraz głowę.
    - To mi nie ufasz... Pozwoliłeś mi, a teraz zabroniłeś tylko dlatego, że komuś innemu się podobam... - przetarła oczy. - Nie pozwoliłabym skrzywdzić Kevusi, ale najwyraźniej mi w to nie wierzysz... Nie wierzysz skoro obecność mojego przyjaciela sprawia, że jesteś gotowy popsuć moje Grimowanie... Ja Tobie ufam, pozwoliłabym Ci gdybym widziała, że bardzo Ci zależy... Tobie to nie wystarczy, dla Ciebie musi być logicznie... Ty mi nie ufasz skoro myślisz, że wybrałabym dla Kevy kogoś złego... Skoro nie umiesz zapomnieć o logice dla sprawienia mi zwykłej przyjemności i skoro myślisz, że pozwoliłabym Kevie przebywać z kimś nieodpowiednim... To chyba nie powinnam być Twoją żoną... - patrzyła smutno w ziemię.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  168. Grima dalej patrzyła w ziemię, gdy Tony na nią krzyczał. Nie rozumiała o co mu chodzi. Nie wiedziała dlaczego miałaby podważać zaufanie Tonego do kogokolwiek. Czy nie na tym polegało właśnie zaufanie? Ufało się obietnicy, deklaracji... Ona przynajmniej ufała. Najwyraźniej była jednak głupia, skoro tak robiła. Nie rozumiała co mają tu rodzice do powiedzenia, przecież jej też nie chcieli, jej rodzice też nie chcieli, próbowali się jej pozbyć na wiele sposobów, a później zostawili samej sobie... Nie rozumiała co to ma do tej całej sytuacji. Tony był w tym wszystkim bardzo nieprzyjemny, nigdy taki dla niej nie był, nawet kiedy ją odnalazł po ucieczce, nigdy taki nie był jak dziś. Skuliła się na to jego "nie pierdol", poczuła się jak za starych czasów, jak wtedy, gdy wszyscy dookoła jej umniejszali. Teraz też tak się poczuła, mała i nieistotna. Łzy spłynęły jej po buzi.
    - Mówiłam o samym świętowaniu... to miała być przyjemność... - powiedziała cicho i cofnęła się na kilka kroków od Tonego. W danej chwili się go po prostu bała. Nie rozumiała co było takiego złego w tej propozycji.
    - Nie zabroniłam Ci go poznać... - dodała ledwo słyszalnie, dalej patrząc tylko w ziemię.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  169. Grima w końcu odważyła się na niego spojrzeć. Nie wyglądał dobrze i bardzo ją to bolało w sercu. Kiedy zaczął wznosić się w powietrze, w odruchu się ruszyła i złapała go, by nie odleciał za wysoko.
    - Nie - patrzyła po nim i chociaż łezki dalej płynęły to pokręciła głową. - Nie stanie... Nie zrobisz mi krzywdy - uparcie trzymała go, by nie odleciał, trzymała i szukała z nim kontaktu wzrokowego. - Proszę, przytul mnie... - patrzyła na niego swoimi wielkimi oczyskami prosząco. - Proszę przytul, tak bardzo Cię kocham, proszę, przytul... - łezki dalej spływały po jej policzkach.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  170. Grima dalej uparcie go trzymała. Ufała mu, przecież mu ufała i zamierzała to właśnie udowodnić. Nie mówiła nic, po prostu patrzyła na niego prosząco, mimo, że jej włosy i ciuchy, a nawet ogon, wirowały od podmuchów wiatru. Kiedy wylądował, wtuliła się w niego mocno, wkleiła buzię w jego tors i schowała się w ramionach. Świat dookoła oszalał, byli jak w jakimś tajfunie i goblinka ciasno zamykała oczy. Położyła nawet uszy, bo szum wiatru był niezwykle głośny. Poczuła ten silny podmuch, który mknął po obu jej stronach i wywalił wiele drzew w okolicy, cały czas go przy tym tuliła. Zaraz nastała cisza, a ona głaskała lekko plecy blondyna.
    - Widzisz? Nie skrzywdzisz mnie... - szepnęła. - Jestem, cały czas tu jestem - dodała i oplotła go swoim ogonem, by zaraz lekko podnieść głowę i spojrzeć w jego zapłakane oczy. - Przepraszam... ale nie pozwolę Ci odfrunąć... - wyznała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  171. Spojrzała po nim pobłażliwie.
    - Nie Tony, cudzy dom czy ganek to nie jest przestrzeń publiczna i dobrze o tym wiesz - zbliżyła się do niego, gotowa do drogi. - Słonko, gdyby Żaba nie marudziła to nie byłaby Żabą - puściła mu oczko. - Bierz mnie całą lub wcaleee - zaśpiewała kawałek znanej sobie piosenki i posłała mu cmoknięcie. Na słowa o wyciu pokazała mu otwartą dłoń. - Daruj sobie, wtedy nici z obiadu i wracam do pokoju, a tam, tam to akurat długo runa wytrzyma. Ułożę się na łóżeczku, pełen relaksik. Prędzej ochrypniesz niż mnie utrzymanie runy wymęczy - oznajmiła, a słysząc o nowej knajpie uśmiechnęła się lekko. - O, słyszałam o niej, ale jeszcze nie byłam. Chętnie to nadrobię - przyznała, kierując się z nim we wspomnianą stronę. - Jasne, że mam ograniczenia, ale dużo w nich zależności, gdy używając runy odpoczywam to energii schodzi niewiele, gdy w trakcie walczę, to już idzie szybciej. Zależy też od run, bo są te podstawowe i bardziej zaawansowane. Ćwiczę to i testuję już bez tych Twoich śpiewów - przyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  172. Pokręciła głową.
    - Nie prawda - nie dopuszczała do siebie takiej myśli, wiedziała, że zrobiłby dosłownie wszystko by ta wizja się nie spełniła. Spojrzała po nim troskliwie, był blady, prawie przezroczysty. - Tony? - dotknęła jego policzków i lekko go po nich poklepała, ale zaraz po prostu się osunął na ziemię, a Ri lekko się zapowietrzyła. Postarała się ułożyć go jak najostrożniej na ziemi, ale wyszło jej to dość koślawo, bo jednak chłopak sporo ważył. W końcu jednak ułożyła go w miarę poprawnie i zaraz zaczęła biegać dookoła, szukając i wody, i innych przydatnych rzeczy. Zerwała kilka dużych liści i uplotła z nich nabierak, co by zaczerpnąć wody z pobliskiej rzeki. Nabierak ustawiła niedaleko Tonego, tak co by się nie wywalił i ruszyła jeszcze przeszukać nieco okolicznej ziemi. Znalazła w niej kilka robaczków, które teraz bardzo mogły się przydać. Z tym małym asortymentem wróciła do Tonego, próbując go ocucić. Zmoczyła dłonie i delikatnie dotykała twarzy chłopaka.
    - Tony? Tony obudź się... - prosiła, by zaraz wycisnąć jednego z robaków pod nos blondyna. Wydzielina z niego miała bardzo intensywny zapach i mogła zbudzić z głębokiego snu nie jednego trolla.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  173. Spojrzała tylko w górę, gdy się wznosił.
    - Tam możesz... ale technicznie rzecz biorąc nie robi to takiego wrażenia, wystarczy... - tu zatkała sobie uszy palcami - ... i już jest znośnie! - krzyknęła, co by usłyszał, w trakcie tych swoich jęków. Zaraz też odetkała uszy. - Mhm, nie wątpię, że znajdziesz - dodała na wzmiankę o sposobie. - Ale i ja wtedy coś wymyślę - również puściła mu oko. Kiedy już szli i mówił o swojej wytrzymałości, spojrzała po nim z aprobatą kiwając głową. - To rzeczywiście sporo. Ja, zależy o którą runę pytasz. Tak odpoczywając na łóżku, skupiona na własnym wspomnieniu to dobrnęłam do trzech godzin, ale przerwałam bo musiałam wychodzić. Tu limitu nie znam, ale po tych trzech godzinach czułam się tak na... no gdzieś w połowie mocy? - stwierdziła. - Runy żywiołów są o wiele bardziej męczące. Wiatr na przykład, który używam do przyspieszenia, to tak wytrzymuję jeden ruch, później mi organizm świruje i błędnik głupieje. Kwestia wyćwiczenia, ale jak dojdę do trzech ruchów pod rząd to będę mega zadowolona - przyznała. - Z lodem idzie lepiej... Chociaż raz źle nakreśliłam runę i mi zmroziło dłoń... - skrzywiła się na to wspomnienie. - Ugh, paskudne doświadczenie - aż się lekko wzdrygnęła. - W sumie z żywiołów na tą chwilę mam tylko te dwa... Trochę pracuję nad ziemią, ale... to dopiero początki, chociaż w ich przypadku ciężko mówić o utracie energii, żywioły bym raczej liczę na sekwencję, ile powtórzeń jestem w stanie wykonać. Energię tracę bardziej przy ingerencji w cudzy umysł, te runy są najcięższe. Te wezwania czy runy wzmacniające znacznie mniej zabierają, są jak uszczypnięcia z mocy, jak ktoś z tego korzysta, to czuję drobny ubytek - co nieco wyjaśniła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  174. Nawet nie wiedział jak bardzo ją cieszą te jego wymioty. Nie specjalnie się nimi przejmując, przytuliła się do jego pleców, gdy tylko skończył. Odetchnęła z ulgą.
    - Niezawodny blik blik - odpowiedziała, dalej go tuląc. - Samce wabią na to samiczki, ale sobie wymyśliły te małe blik bliki, że jak ktoś je będzie chciał zjeść to pożałuje i po zetknięciu się zapaszku dla samiczek z flaczkami blik blika wychodzi niesmakowity smrodek - wytłumaczyła.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  175. Słuchała go i kiwnęła głową.
    - No tak, utrata kontroli często idzie w parze z mocnym osłabieniem, to trochę jak chcieć uporządkować chaos, musi być wyczerpujące - przyznała mu rację, zaraz jednak spojrzała po nim pytająco. - Nie żywy? Chyba mi nie chcesz powiedzieć, że to sprawdzałeś? - wolała się upewnić, bo pewnie z Gavem mogliby w tym temacie co nieco kombinować. Zaraz pokręciła głową.
    - Nie, nie. Runy w przypadku emocji to takie ułatwienia. No wiesz, by wejść w cudzy umysł potrzeba jednak sporo skupienia, plus gdy wchodzę do niego dosłownie, to tak jak w przypadku Natana, moje ciało jest bezwładne. No i tu z pomocą przychodzą runy. Na przykładzie. Umiem zarazić kogoś jakąś emocją, dajmy na to spokojem, pracuje wtedy na wspomnieniach, cudzych lub własnych, to jest dobre, gdy zależy mi na efekcie końcowym, dajmy na to, gdy pomagam przyjacielowi. W trakcie walki, gdy z jakiegoś powodu zechcę uspokoić przeciwnika, to efekt końcowy średnio mnie obchodzi, akcja powinna być szybka, wtedy lepiej sprawdza się runa, a właściwie runy, bo jedna jest od kontrolowania emocji, a druga symbolizuje emocję, o którą mi chodzi. Odpowiednia inkantacja uaktywnia czar i gość jest spokojny tak długo jak działa runa lub tak długo, aż mi zbraknie sił by ją utrzymać. Szybszy efekt, jednak bardziej kosztowny co do poboru energii, bo działa nawet na odległość - wyjaśniła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  176. Odsunęła głowę od jego pleców, gdy wspomniał o drzemce i spojrzała po nim troskliwie. Kiedy odsunął jej ręce, odrobinkę posmutniała, w pierwszej chwili myśląc, że mu przeszkadza, ale wtedy się obrócił i wtulił w nią, a Grima uśmiechnęła się rozczulona i objęła blondyna, układając się z nim na ziemi. Ucałowała go w głowę. - Mhm, ja będę czuwać - zapewniła. Sama pozwoliła sobie przymykać od czasu do czasu oczy, ale jej uszy wyłapywały wszelkie dźwięki. W danej chwili było tu bardzo cicho, ale patrząc po porozpieprzanych drzewach śmiała przypuszczać, że nikt chwilowo się tu nie zapędzi.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  177. Słysząc, że żyje tyknęła go w bok palcem.
    - No żyjesz, żyjesz... Trupy nie mają tyle krzepy w przeponie co by zdzierać gardło - rzuciła ze śmiechem. Zaraz spoważniała odrobinę i kiwnęła głowa, na znak, ze rozumie. - Racja... Ale wyczuwasz, że nadchodzi ten taki krytyczny moment, czy jest to nagłe? I czekaj... ostatnio? Nie mówisz przecież o tym rozsadzeniu mi pokoju, nie? - wolała się upewnić. Nie kojarzyła by gdzieś coś ostatnio rozsadził wiatr, ale może to nie było w okolicy wioski? Na słowa o runach kiwnęła głową i zaraz nią pokręciła. - A widzisz, bo to nie jest tak, że ja teraz sobie władam żywiołami. Jeżeli używam żywiołu wiatru do przyspieszenia, to nie mogę już do niczego innego. Używam dość wąskiego zakresu z tego rodzaju umiejętności, dlatego runa nie jest jakaś wyczerpująca. Lodem zamrażam, schładzam, ale nic więcej tu nie ogarnę, ewentualnie mogę wywołać śnieg, czy grad, ale do tego potrzebny już jest rytuał, nie wystarczy runa. Ziemia, woda, ogień... z tego wszystkiego będę mogła tylko uszczypnąć co nieco, a z emocji, no cóż, tu mam bardzo dużo możliwości, tu czerpię pełnymi garściami, stąd różnica w zużyciu energii - wyjaśniła mu dodatkowo.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  178. Grima sama przysnęła, ale dalej była w trybie czuwania. Jednak kiedy Tony się obudził, ona już nie spała. Pokręciła głową na jego słowa, dalej tuląc blondyna do siebie.
    - Nie byłam sama, gadałam sobie z maleństwem i liczyliśmy połamane drzewa. Z naszej perspektywy widzimy 28, ale nieco się sprzeczamy o to tam... - pokazała palcem - niby złamane, ale jednak ma szansę na przetrwanie, chociaż maleństwo uważa, że prawdopodobieństwo, że jakieś inne wietrzysko zaraz je przewali jest zbyt duże by zaliczać je do niezłamanych - oznajmiła konspiracyjnym szeptem, głaszcząc lekko brzuszek jedną ręką. Kiedy Tony usiadł, ona również podniosła się do siadu i nieco przeciągnęła. Zachichotała na słowa o drewnie do domku po czym przytaknęła mu głową. - Obawiam się, że do czasu aż się weźmiemy za budowę to kto inny może wykorzystać te drzewa - przyznała z szerokim uśmiechem. - Ale zawsze możemy wykorzystać odrobinkę na ognisko, bo... Zrobiłam się bardzo głodna... - przyznała ze smutną minką.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  179. Kiwnęła głową.
    - By zatrzymać, owszem, ale by wylądować? No wiesz, co by chociaż zniwelować ryzyko, że spadniesz w niebezpieczne miejsce lub po prostu z wysoka - wyjaśniła. - Oczywiście kiedy masz taką opcję, bo zdaję sobie sprawę, że w tłum ludzi lądować nie będziesz, by ich nie pozabijać... - dodała i lekko przygryzła wargę. - Twoja fala rażenia zawsze idzie w boki? Może wystarczy po prostu znaleźć odpowiednią wysokość, taką, która nie skrzywdzi okolicznych ludzi, a jednocześnie będzie mało ryzykowna w razie Twojego upadku? - zaproponowała. Słuchając o runach zaczęła się zastanawiać. - Wiesz, z reguły właśnie o to chodzi, że wiedźmy bywają dość wszechstronne, ale z technicznego punkty widzenia... W sumie masz rację - stwierdziła, dalej lekko zadumana. Tworzenie własnych run brzmiało niezwykle intrygująco, chociaż mogło być niebezpieczne... a to sprawiało, że brzmiało jeszcze ciekawiej. - Hmm... będę musiała nad tym pomyśleć. Biorąc pod uwagę moje dotychczasowe umiejętności, chyba najwięcej sensu miałoby skupienie się na żywiole ziemi, chociaż z drugiej strony mogłabym iść właśnie w coś totalnie innego - popukała się palcem po brodzie. - Znaczy... Na pewno chciałabym poznać te runy, które już są, szczególnie, że od żywiołów płynie wiele przydatnych życiowo umiejętności, więc umiejętność czerpania ciepła od ognia czy sięgnięcie po inne żywioły nadal jest dla mnie kusząca, ale rzeczywiście wybranie jednego i skupienie się na nim brzmi dobrze - stwierdziła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  180. Skrzywiła się lekko.
    - Dużo kombinowania... za dużo... - stwierdziła na podsumowanie swojego pomysłu i słuchała go dalej. Zaraz otworzyła trochę szerzej oczy. - A może właśnie runa? Może wykorzystam Twój pomysł z tworzeniem run i zacznę od takiej stworzonej dla Ciebie? Przy stosownym doborze mogłabym stworzyć Ci coś ala pudełko z otwartym wiekiem. Odpowiednia inkantacja odpalałaby pudełko... Oparłabym to o runę z barierą, by stworzyć Ci ściany pudełka... - zaczęła intensywnie myśleć - wieko bym zostawił otwarte, co by powietrze nie rozerwało Cię w środku, a wyleciało ku górze. Małe prawdopodobieństwo, że ktoś będzie akurat nad Tobą... No i gdybyś ewentualnie stracił przytomność, to wylądowałbyś na podłodze pudełka, a że pudełko i bariera nie są widoczne dla oka to po prostu byś leżał w powietrzu... - zaczęła lekko skubać swoją brodę. To brzmiało cholernie ciekawie. Na słowa o przeciętności uśmiechnęła się do niego pod nosem. - Chyle się ku Twojej propozycji z wybitnością, ale będę musiała to na spokojnie przemyśleć - przyznała, kiwając głową. - Swoją drogą... Gdzie Ty mnie kurna prowadzisz? Gdzie ta knajpa, że tyle do niej idziemy?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  181. Kiedy ją przygarnął, Grima wydała stłumione jęknięcie, niczym jakiś pluszak z piszczałką.
    - Oj... - szepnęła, ale nie oponowała, poprawiła się jedynie nieco, co by zaraz wtulić w Tonego. Słysząc jego słowa poczuła lekki dreszcz na plecach. Chyba mocno się wystraszył, ona nie, ona się nie bała, ale kiedy mówił to poczuła, że chyba trochę powinna. Sama objęła go mocno i jeszcze mocniej się wtuliła, dalej oplatając go ogonem. - Dobrze - odpowiedziała. - Nie mów mi nigdy więcej, że Ci nie ufam, to nie będę tak robiła - szepnęła i zaraz spojrzała mu w oczy by szeroko się uśmiechnąć. - Hurra! - ucałowała go mocno w usta. - A co będziemy piec?! - zapytała entuzjastycznie. W końcu to on ich spakował i Ri nie wiedziała za bardzo co właściwie ze sobą niosą.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  182. Akane zaśmiała się pod nosem.
    - Przecież nie testowałabym jej na Tobie, na Ciebie nałożyłabym dopiero taką przetestowaną - oznajmiła rozbawiona. Kto normalny testował coś od razu na docelowym "celu"? Na wzmiankę o zamkniętych przestrzeniach pokręciła głową. - Tony to nie jest zamknięte pomieszczenie. Moja bariera jest niewidoczna, tak jak zrobiłam z drzwiami i oknami w pokoju, widzisz co jest po drugiej stronie, ale nie możesz przejść. To działało by identycznie, Twoje powietrze zatrzymałoby się na niewidzialnej ścianie, a że to powietrze, to szukałoby ujścia i poszło w górę - wyjaśniła gestykulując. - To tylko propozycja, nikt nie mówi, że musisz się zgadzać - rzuciła, lekko wzruszając ramionami. Na wieści o ćwiczeniu kontroli przytaknęła mu głową. - To dobrze, kontrola to podstawa - przyznała, bo rzeczywiście bez niej kiepsko było cokolwiek robić dalej. Słysząc o kręceniu się w kółko prychnęła cichym śmiechem. - Rozumiem - uśmiechnęła się lekko. - Zabierasz mnie do romantycznej knajpki? No nie wierzę, to może rzeczywiście pozachwycam się podwójnie - poruszyła zabawnie brwiami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  183. Na jego stwierdzenie uśmiechnęła się szeroko, z niewinnym spojrzeniem. Nieprzewidywalność akurat jej nie przeszkadzała. Słysząc o przemyśleniach kiwnęła głową.
    - Jasne, na spokojnie. Sama muszę jeszcze poszukać sporo informacji nim zacznę jakkolwiek tworzyć runy - przyznała. Nie zagłębiała się wcześniej w ten temat. Pomysł ze ścianami wydawał jej się ciekawym zabezpieczeniem, w końcu wiatr nigdy nie odbijał się od ścian, a jedynie po nich rozchodził, a brak "sufitu" skierowałby podmuch głównie ku górze. Decyzję jednak zostawiła chłopakowi. Widząc knajpkę uśmiechnęła się delikatnie i zaraz weszła do środka. Ściągnęła lekko brwi, widząc mnogość kwiatów. - O losie... Trzeba tu zabrać Klarę, zaraz zacznie tworzyć jakieś poematy... - to było pierwsze co przyszło jej do głowy. Obejrzała się na Tonego. - Trzeba to podrzucić Ryu - uśmiechnęła się pod nosem i zaraz zaciągnęła przyjemne zapachy. - Muszę przyznać, że Argar coraz bardziej mi się podoba - stwierdziła, rozglądając się po przybytku z zadowolonym uśmiechem. - Coraz więcej takich małych, oryginalnych knajpek, których nie uraczysz w innych rejonach Mathyr. Mam nadzieję, że chociaż większość przetrwa wojnę - przyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  184. Grima delikatnie kiwała głową na jego słowa.
    - Wiem Tońciu, wiem, że nie chcesz - rozumiała te obawy. Widziała już wiele razy co potrafi pogniewana Keva, a przecież i ich malutka córeczka nie chciała robić nikomu krzywdy, po prostu wybuchała, nie miała kontroli. Tonemu teraz się udało i Ri wierzyła, że zawsze się uda, ale dla samego spokoju blondyna była gotowa nie robić więcej takich kroków jak dzisiaj. Tuliła go mocno. - Następnym razem nie będę Cię łapać - zapewniła jeszcze przed całusem.
    Słysząc o tym co też ma w plecaku poczuła jak ślinka zbiera się w buzi.
    - Kanapki na poczekajkę! Mięsko na ogień i szaszłyk jeden też zjem! - uśmiechnęła się szeroko i zaczęła tańcować dookoła Tonego jeden ze swoich tańców szczęścia. Tu pokręciła kuperkiem, tu pomachała ogonem, zaraz zrobiła kołowrotek rękoma i tak wędrowała dookoła niego. - Tak! - wyskoczyła energicznie w powietrze i doskoczyła do boku Tonego by się w niego wtulić. - Polanka brzmi cudownie - wlepiła w niego swoje oczy i uśmiechnęła się szeroko.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  185. Akane spojrzała po Tonym trochę zaskoczona.
    - W jaki sposób? Nie może się zauroczyć w 16-latce? Jest tylko 4 lata od niego młodsza. Co w tym złego? Przecież orgii sobie od razu uskuteczniać nie muszą... - zauważyła z lekkim rozbawieniem na twarzy i skinęła głową, dziękując za odsunięcie krzesła. Zajęła miejsce z uśmiechem patrząc za okno. - Bardzo ładne miejsce - musiała przyznać, że trafił w jej gusta. Na pytanie o młodość pokręciła głową. - Nie uważam. Moim zdaniem w pewnym wieku granica się zaciera i istotniejszy jest wiek mentalny danej osoby, a nie ten fizyczny - przyznała, a słysząc o Fasolkach wzruszyła ramionami. - Jeżeli ten 20-latek byłby wobec nich w porządku, to czemu miałby być gorszy od rówieśnika? - zapytała. - Jeżeli o tą dwójkę chodzi to akurat nie wiek mnie martwi, a to jak są różni. Nadają na zupełnie innych falach i ja wiem, że zauroczenie potrafi robić wiele, ale... No jakoś nie widzę Ryu prowadzącego przydrożną karczmę, z dupą w jednym miejscu i szczęśliwym uśmiechem na ustach. Na tą chwilę nie widzę, ale kto wie, może Klara da mu coś takiego, co sprawi, że taki tryb życia da mu radość. Oczywiście o ile serio jakieś uczucie się między nimi urodzi - stwierdziła, sama sięgając po menu. Słysząc o lemoniadzie uśmiechnęła się. - Bardzo chętnie, to już przynajmniej picie mam wybrane... Z jedzenia też coś polecasz? - zapytała zerkając na tutejsze przysmaki.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  186. An spojrzała po Tonym niepewnie.
    - Ryu zbałamuci? Mówimy o tym samym Ryu? - jakoś nie była sobie w stanie tego wyobrazić. Wzruszyła jednak ramionami. - Mogę się podpiąć pod to, że Klara jest dla niego zbyt niedojrzała, ale z resztą się nie zgadzam - przyznała spokojnie. Na słowa o usidleniu pokręciła głową. - Ja tu też się nie zgodzę. Ryu nie biega bo szuka, biega, bo to dla niego forma relaksu. Lubi wędrować, szukać nowych roślin, ma silną więź z lasem. Poza tym inaczej rozumiemy usidlenie. Ja mówię o takim byciu w jednym miejscu przez zdecydowaną większość życia, a prowadzenie knajpy tego wymaga. Nie możesz sobe wybyć szukać nowych smaków, bo na miejscu jest w cholerę roboty. Taki lokal długo by nie wytrwał, raz otwarty, raz zamknięty... A chyba nie sądzisz, że jedna osoba byłaby w stanie ogarnąć wszystko w takim przybytku... - również spojrzała mu w oczy. - Myślę Tony, że dość mało wiesz o Klarze. Mi jako przyjaciółce mówi wiele i szczerze, w jej wizji przyszłości nie widzę Ryu w roli osoby, która jej w tym wszystkim towarzyszy. No ale to już jest ich sprawa i oni sami będą decydować. Może Ryu rzeczywiście da radę jakieś kompromisy z nią ugadać, ale w danej chwili nie widzę by wizja, którą przedstawiasz miała rację bytu - przyznała. - Zapewniam, że wiek to najmniejszy problem w tym temacie - dodała zerkając po karcie. - Hmm... To ja wezmę ten ostry - pokazała jedno z dań, które opisał w ten sposób. - Zobaczymy co z tego wyjdzie - uśmiechnęła się szeroko.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  187. Akane spojrzała po Tonym.
    - Sam mi ostatnio mówił, że on to po prostu lubi, że go to relaksuje i dlatego teraz jest tak zirytowany, bo ledwo się może ruszać. Ja nie miałam na myśli jakiś większych podróży, tylko to, że on lubi w ten sposób spędzać czas. Skoro Ty mówisz, że tak nie jest to najwyraźniej któreś z nas Ryu okłamuje, a może okłamuje samego siebie. Akurat jeżeli o niego chodzi to wiem, że jest gotowy na kompromisy i nie uważam, że wiem o nim mało. Nie o jego podejście się martwię w tej sytuacji - wyjaśniła. - To co mówię opieram o moje ostatnie rozmowy z nim i z Klarą. Tak jak wspomniałam, Klara może być dla niego za mało dojrzała, a to utrudnia dochodzenie do kompromisów. Nie chciałabym by na rzecz jakiejkolwiek dziewczyny znowu zapominał o sobie i by w tych kompromisach szedł komuś bardziej na rękę niż samemu sobie. To jest jedyne czego się obawiam w ich temacie, że Ryu przegnie, chcąc udowodnić, że to co dzieli jego i Klarę jest do przejścia - wyjaśniła jak ona to widzi. - I nie mówię tego byś mnie poparł, mówię jak to widzę, przecież Ty możesz to widzieć inaczej - stwierdziła. - Jak już wcześniej ustaliliśmy, nie zawsze musimy się zgadzać - dodała. Wysłuchała sprawy kompromisu i puściła Tonemu oko. - Zostawmy to może po prostu im - zaproponowała. Nie widziała większego sensu w tych hipotetycznych kompromisach. - Moje błogosławieństwo mają, też swoje "ale" Ryu wyraziłam, jednak nie mam nic przeciwko pozytywnemu zaskoczeniu w tym temacie - przyznała z lekkim uśmiechem i przytaknęła mu głową co do ostatecznego stwierdzenia. - A jak planowanie wesela? Coś w ogóle o tym rozmawiacie, czy raczej odkładacie temat na spokojniejsze czasy? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  188. Spojrzała wymownie po chłopaku.
    - Tony... Ile czasu pracowałeś w dobrze prosperującej knajpie? Zapewniam Cię, że przy takim interesie często nie ma czasu dobrze nabrać oddechu, a co dopiero myśleć o jakimś wychodnym. Szczególnie na początku interesu, gdy nie masz tych zaufanych ludzi. Mirosz i Marta często opowiadali o początkach Klementyny, wstajesz, zapierdalasz i padasz na pysk, by znowu wstać rano i mieć siły dalej zapierdalać. Dużo w tym monotonii i ratuje fakt, że klienci się zmieniają, nie zawsze na korzyść, ale jednak codziennie "coś innego". Dla Klary rodzice są wzorem do naśladowania, podziwia ten ich upór i to jak dążyli do celu, szczególnie teraz, gdy otworzenie gospody widzi jako coś, co dodatkowo może ich upamiętnić. Ona w takich warunkach czuje się jak ryba w wodzie, Ryu... No osobiście go w tym nie widzę, ale tak jak wspomniałam, chętnie pozytywnie się zaskoczę - przyznała. - Wszystko, bo uważam, że nie widzę go w takiej roli? Chyba dość mocno przesadzasz Tony. Sam podkreślasz, że nawet jak lata to w różnorodne miejsca, raz gospoda, raz dzieciaki, raz do ogrodu, a tu by miał cały czas tą gospodę. Gdzie to wszystko, o którym wspominasz? Rozmawiałam z nim na temat tego jego wędrowania całkiem niedawno i odnoszę się do tego co sam mówił. Nie wiem w którym miejscu zdałam Ci się stwierdzić, że wiem o nim wszystko - przyznała. - Zarówno Ty, jak i ja po prostu sobie dyskutujemy o swoich przemyśleniach, obawach czy spostrzeżeniach - wzruszyła ramionami. Spojrzała po przyjacielu pytająco. Naprawdę nie wiedziała do czego pije z tym znaniem Ryu i nawet podrapała się po głowie. Przecież omawiali konkretny temat. Na pytanie o siebie zmarszczyła lekko czoło nie rozumiejąc. - Co? Ale ja mówię o tym, że znowu postawi cudze dobro nad swoje, akurat w tym temacie dotyczy to dziewczyny. Może nieudolnie coś palnęłam, ale nie miałam na myśli siebie, ani innej panny. Po prostu znowu może dojść do sytuacji, która jest u niego dość częsta - wyjaśniła. - Jeżeli to uważasz za problem to mówisz o wieku mentalnym, jest wiele 16-latek, które są dość dojrzałe by iść na kompromis. Czasem nawet młodsi są bardziej dojrzali w tym temacie od starszych, więc zarzucanie mu bycia pedofilem... Wybacz Tony, ale uważam po prostu za niesmaczne. Tym bardziej, że to serio bardzo poważne przestępstwo z naszego świata... Nie mówimy o małej dziewczynce, którą Ryu wykorzystuje... Mógłbyś trochę się z tymi epitetami pohamować, bo możesz mu tym co najwyżej narobić problemów. Jakby już mało sobie wrzucał na głowę w jej temacie. Nie wiem czemu ma służyć taka Twoja dopierdolka - przyznała. - Umniejszasz poważnemu problemowi, porównując go do takich pojebanych zwyrodnialców - serio uważała to za coś bardzo nie na miejscu. Na stwierdzenie co do zmieniania w siłę pokręciła głową. - No pod tym akurat w danej chwili się nie podpiszę, ale nie wykluczam, że może mieć coś takiego miejsce i z czasem przyznam rację - odpowiedziała. Wzruszyła ramionami na jego stwierdzenie co do czekania. - To już może wiedzieć jedynie sam Ryu - rzuciła. Akurat zdania w takich tematach czasem ulegały zmianie. - A niby dlaczego nie czas? Przecież mówię o snuciu planów, rozmawianiu o tym jak widzicie ten dzień, czy w ogóle macie jakieś spójne wizje, czy totalnie odmienne. Wydaje mi się, że na takie rozmowy zawsze jest czas, a nie, później przychodzi do rzeczywistego planowania i nagle się okazuje, że wszystko chcecie zupełnie inaczej - wzruszyła ramionami. - Jest tyle gadania o wojnie, że chyba czasem warto pogadać o czymś przyjemniejszym, tak przynajmniej mi się wydaje, ale może mam jakoś inaczej...

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  189. Szła przy jego boku, obserwując go uważnie, szedł dość niepewnie więc wolała w razie co być gotowa pomóc mu utrzymać równowagę lub po prostu zebrać z ziemi. Pomogła Tonemu w zbieraniu chrustu, a gdy on rozpalał ogień, zajęła miejsce na kocyku. Z uśmiechem przyjęła jedzonko i picie, a potem uśmiechnęła się szeroko do swojego blondaska.
    - Najbardziej? - musiała się mocno zastanowić. - Chyba dalej moją ulubieńszą potrawą jest gulasz z Alcka - przyznała. To chyba było jedyne sentymentalne połączenie z Terrą, jakie jej zostało. - Ale lubię dużo jedzonka. Chyba szybciej by było wymienić co mi nie smakuje - odpowiedziała wesoło i zaraz otworzyła szeroko oczy. - Ojej! Pierścionek! Muszę go znaleźć! Wcale nie chciałam go wyrzucać! - wstała dość gwałtownie, gotowa ruszyć od razu na poszukiwania.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  190. Akane pokręciła głową.
    - Ktoś tu ma chyba sklerozę... Pracuję w "Piaskach Czasu" już ponad rok, zaczęłam, gdy ta raczkowała. Ty nie pracowałeś w żadnej, a jednak się wypowiadasz. Bardzo często ciekawość sprasza w progi nowego przybytku wiele istot i już zapierdol jest od początku. W tym świecie tego typu miejsca cieszą się popularnością. Tu nie mają tak wielu mnogich rozrywek jak było w naszym świecie - przypomniała mu. - Oczywiście, że może być inaczej, ale jak już idziesz w założenie knajpy to raczej nastawiasz się na sukces, a co za tym idzie, na kupę roboty - wzruszyła ramionami. - Dobrze prosperująca knajpa nie jest jednoznaczna z posiadaniem pracowników. Odwiedziłam wiele obleganych lokali, gdzie jedyni pracownicy to członkowie rodziny lub po prostu małżeństwo - Tony chyba zapomniał, że nim trafiła do Klementyny to zwiedzała wiele innych knajp i gospodarstw. - Zupełnie nie zrozumiałeś o jakiej monotonni mówię, klienci się zmieniają, ale robota jest ta sama i sama Ci zaznaczyłam, że klienci to jedyne co ratuje od tego wrażenia, że robisz to samo. - Raz? Chyba zacznę notować ile już razy padło to określenie. Nawet jeżeli nazwałeś go tak twarzą w twarz, tylko raz, to o raz za dużo - oznajmiła. - Nie Tony, nie pokazujesz drugiej strony tylko ją wmawiasz. Przypomnę Ci, że nawet w naszym świecie z 16-latką można było legalnie się bzyknąć. I nie, nie lepiej, kiedy Ryu czuje się tak bardzo beznadziejnie z myślą, że mógł Klarę wykorzystać. Podkopujesz go takimi sugestiami, a to mega chujowe - podsumowała. Ryu akurat nie pierwszy raz coś sobie wrzucał na głowę, więc nie rozumiała tu argumentu Tonego. Na informacje co do Grimy wyraźnie się zaskoczyła. - Grima nie chce, czy Ty? Do tej pory temat ślubu wywoływał u niej uśmiech, a ona raczej nie udaje takich rzeczy... - to była dla niej bardzo dziwna informacja. Jedna kłótnia i już takie radykalne kroki?

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  191. Grima uważnie słuchała o jego ulubionych daniach, kodując sobie w głowie, że musi nauczyć się je szykować. Uśmiechnęła się szeroko do Tonego.
    - A słodkie czy z słonymi dodatkami? - zapytała o naleśniki, nim jeszcze chciała wystartować. Zaraz mina jej zrzedła na jego kolejne słowa. - Nie chciałam... - pokręciła głową. Spięła się lekko. Dlaczego tak mówił? Grimie zrobiło się przykro... a kiedy mówił dalej poczuła jak serce ją boli. Dlaczego on mówił coś takiego? Spuściła głowę, smutno patrząc na własne łapki. Jednak nie chciał jej za żonę. - Interesuje... To Ty mi wytykałeś rzeczy niezależne ode mnie... Chciałam tylko mieć swoje święto, swoje i dzieci... a Ty od samego początku byłeś bardzo nieprzyjemny, gdy zaczęłam o tym mówić...

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  192. Akane patrzyła po nim.
    - Czyli jednak to Ty masz sklerozę - stwierdziła. Sama posłużyła jako reklama dla rozkręcenia rodzimego interesu. Piaski Czasu dopiero od niedawna można było określić jako rozkręcone, sam Argar dopiero od jej koncertu zaczął gościć więcej turystów, a i zapowiadająca się wojna wabiła w te strony nowych bywalców. Wszystko to jednak było dość świeże. - Co Ty teraz gadasz za brednie Tony? Mam grafik, jak każdy normalny pracownik. Skąd Ty w ogóle masz takie informacje? Z palca je wysysasz? - patrzyła po nim pytająco. - I kto Ci powiedział, że ja zamierzam zmienić Twój punkt widzenia? Mówię co myślę w temacie Ryu. Nie widzę go na stałe w takiej robocie, przynajmniej nie w danej chwili. Nie mówię, że to jest zdanie, którego nie zmienię po czasie, chyba już z trzy razy zaznaczyłam, że w danej chwili po prostu nie widzę by radość sprawiało mu funkcjonowanie w taki sposób i tyle. Gryzie mi się to z funkcjonowaniem Klary, bo ona w takich warunkach czuje się jak ryba w wodzie i to jest jej cel. Zapierdzielać we własnej knajpie by rodzice byli z niej dumni. Dobra organizacja czasu i samozaparcie pozwalają na wiele, ale nie na wszystko - zauważyła. - A o jakich knajpach mam mówić, skoro rozmawiamy o Klarze i Ryu? Klara chce prowadzić Mathyrską gospodę, więc odnoszę się do jej planów. Wydaje mi się, że jest znacznie za wcześnie by brać pod uwagę, że Ryu zechce dzielić z nią swoje marzenia i będzie chciał wprowadzić w jej wizje jakieś Argardzkie elementy. Tym bardziej jest za wcześnie zakładać, że ona się na coś takiego zgodzi. Ona uwielbia wiele tradycyjnych rozwiązań, więc mówię o tradycyjnych knajpach. No i co to w ogóle za gadanie, że taka knajpa pracowników by miała. Skąd to niby możesz wiedzieć? Przecież to jest zależne od właścicieli - dalej patrzyła na niego pytająco. - Jak będzie chciał to spróbuje, ja mówię jedynie o tym, że w danej chwili nie widzę go w roli Pana Karczmarza, Gospodarza, a co wyjdzie w praniu, to wyjdzie - wzruszyła ramionami. - Mhm, tak samo mi ma prawo przeszkadzać, że sprawę ewentualnego związku chłopaka, z cztery lata młodszą od siebie nastolatką, określasz epitetami, które kojarzą się z wykorzystywaniem seksualnym dzieci - oznajmiła prosto. - Cieszy mnie więc, że chociaż pomagasz mu dojść do ładu z tymi myślami, ale to nie zmienia faktu, że łatka pedofila, którą mu dałeś zdecydowanie tych myśli w temacie Klary nie poprawia. Nawet jak zostaniesz tak określony tylko raz, to przy myślach jakie miał takie określenie potrafi wbić się bardzo mocno w głowę i to nie w ten pozytywny sposób. Uważam, że przesadziłeś w tym temacie i zdania nie zmienię. Mimo to doceniam, że przy nim jesteś i razem sobie omawiacie te tematy. Ja mu w nich niestety nie pomogę - przyznała. Słuchając dalej o Grimie nie ukrywała zaskoczenia. - Nic nie znaczącej ceremonii to raczej nikt nie chce... Nie rozumiem tylko dlaczego w Waszym przypadku miałaby nic nie znaczyć, ale... No mniejsza, to już Wasza sprawa. Mam nadzieję, że jakoś to tam sobie wyjaśnicie - stwierdziła ostatecznie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  193. Odpowiedź o naleśnikach po prostu zapamiętała, zaraz jednak zupełnie inne myśli pochłonęły jej głowę.
    - Nie Tony, powiedziałeś, że chrzest to głupi papier, a ja wytknęłam, że skoro ten religijny obrzęd to dla Ciebie tylko papier, to ślub pewnie jest dla Ciebie tym samym. Nigdzie nie powiedziałam, że ja go uważam za głupi papier... nigdzie... - zacisnęła pięści, dalej nie patrząc po blondynie. - I dalej nie rozumiem, moje przyjacioły nie widziały nic złego w takim pomyśle, podobał im się, a ja nie chciałam by to było dokładnie tak jak w tych waszych opowieściach, chciałam się tylko zainspirować tym by stworzyć swoje własne Grimowanie... A Ty od razu byłeś nieprzyjemny i wyzwałeś pomysł od głupich... Nigdy nie byłeś dla mnie taki niemiły... - bąknęła. - Nie jesteśmy kwita... - wstała w koca i ruszył szukać pierścionka.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  194. - Pracowałam w tej knajpie na samym początku, może nie jakoś długo gdy mówimy o liczbie dni, ale pracowałam długo gdy mówimy o godzinach w ciągu dnia. Do tego widziałam od wewnątrz ile tata i Shiya mieli przy tym roboty, więc najwyraźniej jednak masz sklerozę - oznajmiła. - To chyba te Twoje dane dotyczą tylko jakiegoś skrawka moich obowiązków... Już od długiego czasu mam co drugi dzień zmianę, więc nie wiem o jakim pracowniku mówisz, bo chyba nie o mnie. Chyba, że Twoje "ostatnio" sięga na kilka miesięcy wstecz, wtedy mogę się zgodzić - stwierdziła i westchnęła ciężko. - Nie szczycę, ale wiem z czym to się je, bo w takiej robiłam, jako pracownik. Co do właścicieli miałam wgląd w to ile mają roboty, a na obserwacjach też idzie wysnuć pewnie wnioski - podsumowała. Wysłuchała tego co zdaniem Tonego powinna Klara i sama wzruszyła ramionami. - Zobaczymy jak podejdzie do tematu, na pewno nie zacznie budowy w czasie wojny. Ja się w to nie trącam, jak zapyta mnie o zdanie to się wypowiem - stwierdziła. Spojrzała Tonemu w oczy. - Potencjalny związek z nastolatką nie jest równoznaczny z wykorzystywaniem seksualnym dziecka, rozumiem, że źle Ci się może kojarzyć coś takiego, ale kurna... Tony... Słowa czasem bardziej bolą niż czyny. Mógłbyś się chwilami ugryźć w język i takie tytuły zostawić dla siebie i swojej własnej głowy - znowu westchnęła. - Sama bym się zdziwiła, gdyby przyszedł coś takiego omawiać ze mną. Raczej unikam doradzania w takich sprawach - przyznała i przytaknęła mu głową. Co jak co ale sprawy miłosne uważała za zbyt intymne i zbyt indywidualne by w nich doradzać coś konkretnego. Sama nie lubiła, gdy ktoś w tym temacie wciskał jej swoje racje czy swoje myślenie. Każdy mógł mieć własne spostrzeżenia, własne podejście i ona tego się trzymała. - Monologi lub to, że ktoś nas po prostu wysłucha często bywają pomocne. Bez tej całej otoczki reprymendy i łajania. Jestem pewna, że ten cały Twój grymas jest dla niego mimo wszystko dość znośny - obejrzała się na obsługę, która właśnie przyniosła ich zamówienie. Spojrzała znowu po Tonym. - Mam wrażenie, że sam nie jesteś pewien... - przyznała. - Przed chwilą mówiłeś, że ona nie chce, teraz już weszło "raczej". Nie chcę Wam się w to wpierdalać, ale myślę, że ewentualne niepewności mimo wszystko lepiej szybko wyjaśniać. Odkładanie w czasie raczej niczemu dobremu nie służy, nie ważne czy w miłości czy w innych relacjach - stwierdziła luźno.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  195. - Że nie chcę skoro mi nie ufasz w sprawie Kuleczki..., a nie, że nie chcę bo uważam za głupi... Zgodziłeś się na Grimowanie, ale zmieniłeś zdanie jak powiedziałam o Kulce... Jakby to była moja wina, że mu się podobam... Mi dałeś karę zabraniając Grimowania, które tak bardzo chcę i które dałoby mi szczęście... Już mówiłam, że to nie miało być niczym związane z religią, prędzej z pasowaniem na rycerza... ale Ty ciągle paplasz o tej głupie logice... Jakby wszystko musiało być logiczne. Miłość nie jest zawsze logiczna... - naburmuszyła się. - Dużo nie jest logiczne, a jest fajne... - oddalała się mimo wszystko coraz dalej. - Po co niby masz mi robić, skoro nie chcesz tego ślubu? - przetarła mokre oczy i obejrzała się na Tonego. - Znajdę go i Ci oddam. Ty mnie wcale nie chcesz za żonę. Niby czemu miałbyś chcieć, to przecież nielogiczne... - odwróciła się od niego i poszła na swoje poszukiwania.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  196. Spojrzała po Tonym, dalej pytająco.
    - A to niby trzeba doświadczyć wszystkich trudności by móc wysnuć teorię, że to jest cholernie ciężka robota? - uniosła jedną z brwi. - Skoro po tygodniu pracy człowiek umie stwierdzić, że urobiony jest po łokcie to niby dlaczego nie miałby być w stanie podzielić się swoimi doświadczeniami? Od jakiego czasu pracy można już się dzielić Tony? - zapytała z lekkim niedowierzaniem na twarzy. - Nie, nie jest po mojej, skleroza nie ma nic wspólnego z zdobywaniem doświadczenia, a ja pracowałam w raczkującej knajpie, to jest fakt. Ty o tym zapomniałeś, a skleroza dotyczy zapominania. To, że Ty sobie określasz, że pracowanie gdzieś jest dopiero po jakimś dłuższym, nieprzerwanym stażu zaliczane, to już nie mój problem. Według typowych standardów nawet godzina pracy jest czasem przepracowanym i należy się za to zapłata, tak więc mój staż, nawet jeżeli odbył się z przerwami, to nadal jest przepracowanym stażem i gadaj sobie zdrów. Fakty są takie, że mam pojęcie o tym jak się pracuje w raczkującej knajpie. Mam pojęcie, a nie jestem znawcą czy się szczycę. Mam pojęcie, że to ciężka robota i cokolwiek byś tu nie powiedział, to tego faktu nie zmienisz - wzruszyła ramionami. - No jeżeli jesteś ślepy i głuchy to tak, wtedy nic nie znaczy, ale jak słuchasz i obserwujesz co się dzieje to jesteś w stanie również jakieś wnioski wyciągnąć. Taka podstawa, uczymy się bardzo dużo przez obserwację - zauważyła. Kiedy wspomniał o pół roku kiwnęła głową. - W takim razie mogę się zgodzić - przyznała. Słysząc o premii uśmiechnęła się lekko pod nosem. - To jakaś sugestia, że ja dzisiaj stawiam? - rzuciła już nieco bardziej żartobliwym tonem. - Dzięki, zawsze zastrzyk monet się przyda - kiwnęła w jego stronę głową. Akurat sprawę dziecinności Klary i braku dojrzałości sama poruszała, ale dalej nie przypięłaby to pod łatkę pedofila, po prostu uważała Klarę za dość niedojrzałą, szczególnie gdy chodziło o pewne konkretne tematy. Na wzmiankę o ślubie i chrzcie lekko zmarszczyła czoło. - No dobrze, ale chrzest też nie musi być religijny... - stwierdziła i spojrzała po swojej potrawie z wyraźnym uśmiechem. Nawet już zgłodniała od tych dyskusji. Wróciła wzrokiem do chłopaka. - Nie wystarczy czegoś nazwać chrztem by stał się obrzędem religijnym, do takich rzeczy są przecież potrzebne konkretne osoby i przybory czy symbole. Wiele dzieciaków bawiło się w chrzest, ale to nie znaczy, że go rzeczywiście odprawiali, tak samo te udawane komunie i wpieprzanie andrutów jako opłatek. Przecież nikt normalny tego nie traktował jako prawdziwe religijne wydarzenie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  197. - Doskokowych paru dni? Dobra, widzę, że Ty nawet nie wiesz o czym mówisz, więc nie ma tu co z Tobą kontynuować dyskusji. Nie masz stosownych informacji by jakkolwiek się wypowiadać w temacie mojej pracy, w tamtym czasie. Racja, to rzeczywiście nie skleroza, to po prostu brak informacji - uśmiechnęła się do niego lekko. Już nawet nie komentowała porównania obserwacji pracy właścicieli z wewnątrz z jego patrzeniem na robotę jako klient, bo nie było czego tu komentować. - Wiesz, Twoje potwierdzenie nie jest mi do niczego potrzebne, ważne, że ja wiem jak jest. Nie wiem co Cię tak boli fakt, że miałam okazję zdobyć w tym temacie większe doświadczenie od Ciebie. Ogólnie reagujesz bardzo alergicznie na stwierdzenia, że mogę coś lepiej wiedzieć od Ciebie i to nawet w odniesieniu do mojej własnej osoby. Regularnie gdy poruszamy temat, o którym mogę mieć większe pojęcie od Ciebie to stajesz na rzęsach by mi udowodnić, że wcale nie mam racji. Z jednej strony trąbisz, że mam siebie bardziej doceniać, a kiedy dzielę się swoją wiedzą to na siłę wymyślasz jakieś problemy. Zdecydowana większość osób powiedziałaby, że założenie własnej knajpy to ciężki kawał chleba. Ja miałam okazję widzieć coś takiego od środka i podpisuję się pod tym stwierdzeniem, a Ty od dłuższego czasu starasz się mi wmówić, że to czego tam doświadczyłam nie ma znaczenia, bo pracowałam w Twoim mniemaniu za krótko by wydawać opinię... Nie wiem co się z Tobą Tony porobiło, ale spędzanie czasu w Twojej obecności jest ostatnio mało przyjemne. Zachowujesz się jakbym nie mogła niczego lepiej wiedzieć od Ciebie. Jakbym dosłownie nie miała tematów, które są mi bliższe niż Tobie. Nawet w temacie run potrafiłeś się do mnie przywalić tylko dlatego, że nie spodobał mi się Twój pomysł z umieszczaniem ich na tyłku. Jakbym nie miała prawa wyrazić swojej własnej opinii i powiedzieć, że "no sorry ten pomysł totalnie mi nie pasuje". Jakby dosłownie uraziło Cię to, że Twój wielki pomysł mi nie odpowiada... Nie podoba mi się to - przyznała. Kiwnęła głową na wzmiankę o stawianiu i zaraz wysłuchała tematu tego całego sporu. - Nie wiem, mi nigdy nie przedstawiała tego pomysłu jako chrzest religijny, tak o tym mówiła, bo tak to nazwała Rei, gdy jej opowiadała o tej ceremonii, ale sama Grima mi mówiła tylko o tych rodzicach chrzestnych, że chciałaby takich dla dzieci - wzruszyła ramionami. Na wzmiankę o Kuleczce uniosła lekko brwi. - No to w czym problem, skoro nie będzie miało dla Ciebie znaczenia? Przecież to jest tylko symboliczne naznaczenie. Grima jest wyczulona na sprawy rodzinne i jakiś rodzinnych tradycji, chciała stworzyć własną tradycję z Tobą i dzieciakami, dodatkowo symbolicznie wcisnęła w to przyjaciół. Jeżeli ma jej to dać radość i jakieś poczucie zapewnienia dodatkowej ochrony dla dzieci, to nie rozumiem gdzie leży problem... Przecież oczywiste jest, że jak umrzecie, oby nie, to my jako przyjaciele zdecydowanie nie rozdzielimy Waszych dzieci od siebie i nie będziemy oczekiwać od symbolicznych rodziców tego by każdy wziął po dzieciaku. Raz, symboliczni rodzice nie muszą być parą, dwa, postaralibyśmy się w takiej sytuacji znaleźć jak najlepsze rozwiązanie, a nie patrzeć na jakieś rytuały sprzed lat...

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  198. - Jakie parę dni? Siedziałam tam dobre dwa tygodnie na samym początku, a to starczy by zauważyć jak wiele pracy jest do zrobienia w takim przybytku. Dodatkowo pracowałam w różnych lokalach, w trakcie podróży do Klementyny, jedne były bardziej prosperujące, inne mniej. Po jakie licho to wmawianie, że trzeba pracować gdzieś miesiąc by wystawić opinię? Nigdzie nie wspominałam, że wiem wszystko w temacie nowo otwartych lokali, więc dlaczego miałabym gdziekolwiek wcześniej przyznawać, że nie chodzi o całkowitą wiedzę? Jedyne co powiedziałam to tyle, że wiem w tym temacie więcej od Ciebie, a nie że wiem wszystko - patrzyła po nim dalej. - Ach no tak, Tony poczuł się urażony, bo powiedziałam, że ma sklerozę, ale pedofil do Ryu to jest w porządku, bo przecież pada z ust Tonego, więc wtedy wolno i wtedy nikogo nie powinno to urażać - prychnęła pod nosem i pokręciła głową. - Gdzie się niby wypowiadałam jak znawczyni? Mówiłam o tym czego sama doświadczyłam lub o tym co sama widziałam. Jeżeli takie podstawy jak zmęczenie czy mnogość obowiązków czy brak sił na luźne spacerki uważasz za znawstwo to muszę stwierdzić, że najwyraźniej przeciętny Kowalski jest znawcą - znowu pokręciła głowa. - Tak, tak, to ja z siebie robię alfę i omegę, powiedział ten, który uważa, że jak miesiąca nie przepracujesz to gówno wiesz o pracy... - westchnęła i zerknęła na niego. - A ten komentarz to niby do czego się odnosi? Gdzieś niby wspomniałam, że tylko ja mam prawo olewać opinię innych? Dobrze wiedzieć. Ciekawe czego jeszcze się dowiem - usiadła głębiej w krześle, opierając się wygodnie. - Poprawka, większe doświadczenie, nie wielki, większe od Ciebie - wtrąciła się, gdy wspominał jej słowa. - W między czasie przyznałam, że dobra organizacja wiele ułatwia, ale nie wszystko, ale kto by to tam pamiętał... - machnęła ręką. - Kilkunastodniowe jak już, nie kilku dniowe. Jest różnica spędzić w jednym miejscu pięć dni, a dobre czternaście. Idzie już zauważyć pewne rzeczy po tych dwóch tygodniach, ale tak, dla Ciebie to za mało. Musi być miesiąc, rozumiem, dopiero wtedy opinia jest rzetelna - kiwnęła głową, patrząc po nim dalej z niedowierzaniem. - Oczywiście to wmawianie mi, że gdzieś nie pracowałam lub mówienie, że pracowałam za mało by wyrazić zdanie też Twoim zdaniem jest w porządku, ale to, że powiedziałam, że Ty masz sklerozę to już jest obraza... Bardzo ciekawe podejście - przyznała i skinęła mu głową. - Tak, w istocie, jak ktoś ma do mnie takie podejście jakie reprezentujesz Ty, to rzeczywiście ciężko ze mną pogadać, a że pierwszy zacząłeś z wmawianiem mi, że lepiej wiesz w jakich lokalach pracowałam, no to poszło - wzruszyła ramionami. - Więc go ze mną nie spędzaj. Ja już próbowałam się zdystansować, ale Ty odwalałeś swoje szopki i wylądowaliśmy tutaj - przypomniała mu. Pokręciła głową. - Nie było nie, bo nie, mógłbyś chociaż nie wymyślać. Powiedziałam od razu, że pomysł z umieszczaniem tatuaży z runami na tyłku mi nie odpowiada. Nie odpowiada mi posiadanie run na tyłku. Koniec kropka, nie rozumiem z czym tu dyskutować. Co tu rozwijać skoro początek już skreśla pomysł? Gdyby w rozmowie o tej runie dla Ciebie wyszło, że blokada, którą proponuję nie jest przezroczysta, a pełna i że stanowi ścianę, a Ty byś mi wspomniał o strachu przed zamkniętymi pomieszczeniami... To nie wyobrażam sobie wciskać Ci dalej pomysłu, skoro już na tym etapie by odpadł. Sam byś był zirytowany, gdybym mimo Twojej uwagi w tym temacie dalej ciągnęła temat, ale kiedy to Ty ciągniesz temat mimo mojego "nie", to nie widzisz problemu. Wtedy to ze mną coś jest nie w porządku - wypomniała mu. - Powtórzę, mówiłam, że pracowałam więcej od Ciebie, a nie, że pracowałam dużo. Dość długo by mieć jakieś pojęcie w temacie, dłużej od Ciebie, ale nie, że długo. To już sobie sam dopowiadasz - rzuciła i sama sięgnęła sobie po lemoniadę, by wziąć łyka. Na stwierdzenie o tym, że coś się nie dobrego z nią dzieje po prostu wzruszyła ramionami. - Ja odnoszę wręcz przeciwne wrażenie - oznajmiła sucho, a na wyznanie spojrzała Tonemu w oczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - A mnie męczy, że obrałeś sobie za punkt honoru mieć do każdej mojej ważniejszej wypowiedzi jakieś "ale" i że też przedstawiasz to "ale" agresywnie. Nawet kiedy ja mówię coś spokojnie, to Ty wmawiasz mi jakąś wyniosłość tonu, a sam puszysz się jak paw i sypiesz swoimi filozofiami wyciągniętymi z kapulusza, wypowiadając się o czymś czego nawet nie znasz. Ja przynajmniej mówię o tematach, które znam. Nie bawię się w specjalistę od wszystkiego i nie mam nic przeciwko cudzemu "ale", jednak Ty często w swoje "ale" wplatasz wmawianie mi czegoś lub umniejszanie moich własnych słów. Dziś pokazałeś jedno i drugie, regularnie to robisz. Dziś wmawiałeś już w poprzednim konflikcie, teraz wmawiasz, że gdzieś nie pracowałam, umniejszasz mojej opinii bo przecież nie przepracowałam miesiąc więc najwyraźniej Twoim zdaniem w ogóle nie powinnam zabierać głosu w tej sprawie, a sam czujesz się obrażony, że rzuciłam komentarz o sklerozie, bo nie pamiętasz, że gdzieś pracowałam... I będziesz się kłócił, że nie pracowałam, bo dwa tygodnie to przecież za mało by stwierdzić, że ktoś gdzieś pracował... - pokręciła głowa, masując się po skroniach. Na słowa o chrzcie i to porównanie z nią tylko po nim spojrzała, a gdy mówił o Kulce pokręciła głową. - Zrozumiałam i tego nie rozumiem. W momencie śmierci Twojej czy Grimy, czy wspólnej, nikt nie będzie patrzył na tą ceremonię, tylko na dobro dzieci. Nie rozumiem więc czemu robisz taki problem o tą ceremonie, skoro może ona dać Grimie radość i dodatkowe poczucie bezpieczeństwa. Czego Ty się cykasz? Że po jej ewentualnej śmierci jej duch zacznie Cię nawiedzać za niedotrzymanie paktu z Grimowania? - spojrzała po nim unosząc jedną z brwi. - Dziewczynie na tym zależy, nikogo to nie rani, chce stworzyć sobie jakąś tradycję... Nie rozumiem z czym Ty tu widzisz problem. Przecież nawet nie wiadomo czy ona się z tym Kulką będzie jeszcze trzymać do czasu tego Grimowania, a Ty się zachowujesz jakby to miał być jakiś pakt oddawania dzieci i składanie magicznej przysięgi krwi. Że niby serio myślisz, że ktokolwiek będzie się do tych dzieci bardziej lub mniej poczuwał ze względu na jakąś ceremonię?

      Akane

      Usuń

^