Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

A healing touch, a naked breast, sage and skin of snake

Girl at the front of the line.
I’m sorry but I cannot let you sign
You’ve only tried a pony at the school fair, you wouldn’t last a day amongst my men.
The canyon is just no place for a lady, there’s reasons that they say we shouldn't ride.


Orianna Wiśniowiecka
alchemik i pomocnica Febe | wysoko urodzona hybryda | Polsza-Argar | | 170cm | 23 lata - 04.12 |
Z pomocą Emmy i Satoru uciekła spod oka Peruna. Nie chciała być dłużej cudzym narzędziem. Samodzielne myślenie, odkrywanie świata, wszystkie trudy, wzloty, upadki - życie było zbyt cenne, aby ponownie je stracić. Orianna nie wie do końca jeszcze kim chce być, jaką rolę przypisze sobie w tym okrutnym, pozbawionym skrupułów świecie. Czasami czuje się dalej jak zamknięty w klatce ptaszek, którego nikt nie chce uparcie wypuścić na wolność, innego razu przeraża ją każdy element otaczającego świata, a potem nie może pohamować zachwytu z najbardziej trywialnej rzeczy. Uwielbia obserwować zmiany we wszystkim, proces obumierania dalej ją niesamowicie fascynuje. Nie jest pewna czy pasuje do Argaru, ale nie ma innego miejsca dla siebie. Tworzy najróżniejsze wyroby magiczne, część ukrywa tylko dla siebie, żeby nikt nie zabronił jej czegoś ze względu na swoją znienawidzoną delikatność. Czasami budzi się zalana potem, kiedy śni się jej rodzina, która może jej szukać. WątpI jednak, aby to zrobili, w końcu komu zależałoby na odzyskaniu bezużytecznego pionka? Głupia i mądra jednocześnie. Pełna życia i martwa w środku. Dorosła, która dopiero uczy się życia. Beznadziejny przypadek, który budzi tylko politowanie i nic więcej.

POWIĄZANIA/DODATKOWE


________________________________
 tytuł: Kiki Rockwell - Same Old Energy
cytat: Kiki Rockwell - Madeline
zapraszam do wątkowania! :)
Poprzednia karta >klik<

38 komentarzy:

  1. Emma zmarszczyła brwi na te rumieńce Orianny i chociaż sama w przyjemnym zbliżeniu miała niewiele większe doświadczenie niż ona sama to zobaczyła w Oriannie tę taką niewinną siebie, jeszcze sprzed jakiegokolwiek zbliżenia. Po prostu ciekawą.
    - Ori, jak już sobie na to pozwolisz... to wybierz na swój pierwszy raz kogoś kto się na tym zna i nie zrobi ci krzywdy... i kogoś kto ci się fizycznie i psychicznie podoba - poradziła jej jeszcze zagryzając lekko wargę. - To ważne, żebyś ty czuła się przy tym dobrze - dodała również nieco się czerwieniąc. - Ja... no wiesz, nie miałam takiego wyboru - dorzuciła cicho, bo przecież Orianna doskonale wiedziała co robił z nią Perun i jak ją traktował. Przyjrzała się jej krytycznie i prychnęła pod nosem. - Myślę, że prędzej ty go uwiedziesz niż on ciebie, bo ty jesteś głucha i ślepa na to że komuś się podobasz - poinformowała ją. - Ale po nauki uwodzenia idź do kogoś innego... byle nie do Ennis. Jej nauki... znaczy uhm.... może i są spoko, ale... - popatrzyła po niej. - ...nie wiem czy to udźwigniesz - bąknęła i wzruszyła ramionami, kiedy padło pytanie o Klarę. - Bo jestem prymitywna, wulgarna i generalnie ona się mnie boi - mruknęła. - Ennis dobrze mówi... ale nie każdy mężczyzna taki jest...

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  2. Ennis ostatnimi czasy pomieszkiwała z Satoru i Orianną, spała w łóżku Sato, ciuchy upchnęła w szafie Ori i czasem bywała w ich domku częściej niż tylko na noce. Tego dnia postanowiła trochę pozwiedzać i zobaczyć co też nowego pojawiło się u białowłosej w pokoju. Poza przeglądem szafy zaczęła również przeszukiwać nowe ampułki, sprawdzając czy są w nich może jakieś składniki, które i jej mogłyby się przysłużyć. Znalazła kilka ciekawych egzemplarzy, ale koniec końców nic dziewczynie nie zabierała. Po przeglądzie wskoczyła sobie plecami na łóżko Orianny i wzięła głębszy wdech by zaciągnąć jej zapach. Oho, po chwili poczuła, że dziewczyna nadchodzi, ale nie sprawiło to jakiejś wielkiej reakcji, jedynie ułożyła się na łóżku niczym jakiś smakowity kąsek do schrupania i rzuciła białowłosej flirciarski uśmieszek na dzień dobry.
    - Och, jesteś w końcu, usycham z tęsknoty słodziutki Serdelku - mruknęła rozochoconym głosem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  3. Ennis spojrzała po dziewczynie swoim przenikliwym wzrokiem i zaraz zmieniła pozycję, siadając na skraju łóżka z nogami opuszczonymi do podłogi.
    - Co tak oficjalnie? – zapytała z przekąsem w głosie i wstała ze swojego miejsca co by podejść do Orianny od tyłu i dmuchnąć jej w szyję powietrzem. – Gdzie jakieś „ojej jak cudownie, że mnie odwiedziłaś!”? – udała przesadnie pobudzony ton głosu dziewczyny i obeszła ją na tyle, na ile mogła, uważnie obserwując. Zaśmiała się pod nosem na jej słowa. – Ta jasne, ciekawe za czym – zachichotała, wzięła jeden z flakoników, które przyniosła Ori i zaczęła się nim bawić między palcami. Wzruszyła ramionami, dalej bacznie ją obserwując i nie udzielając odpowiedzi.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  4. - O losie... - Sato popatrzył na nią nie rozumiejąc co się właśnie dzieje. Odsunął się od niej, wypijając swoją zimną lemoniadę na raz. - Pokrętna ta twoja logika. Pomidorku, moje zagrania nie były po to by uchronić twe słodkie pośladki przed okiem innych. Miały na celu pobudzenie cię, wprawienie w zakłopotanie i pokazanie jakim wrednym typem potrafię być - dodał. - Stąd, uważam że się nie szanujesz, bo nie rozmawialiśmy w trakcie drogi o tej sprawie - zauważył. - Założyłaś sobie coś i postanowiłaś w to iść, kiedy ja myślałem o zupełnie czymś innym - wyjaśnił przeciągając się lekko i ziewając. - A teraz wybacz, Pomidorku. Sen wzywa - rzucił muskając jej policzek ustami i udając się do swojego pokoju.

    Sato

    OdpowiedzUsuń
  5. Ennis wzruszyła ramionami.
    - Pomieszkuję, grzeję łoże naszemu słodkiemu gospodarzowi, a raczej moczę – zachichotała patrząc po jej czerwonym policzku. Ślad na szyi zauważyła już przy rozdmuchaniu włosów, ale teraz jeszcze kilka rzuciło się jej w oczy. Co jak co, ale akurat takie tropy dość szybko rozpoznawała. – No proszę… Serdelku, czyżby gospodarz wpakował w Ciebie swojego serdelka? – bardziej stwierdziła niż zapytała, raczej nikogo innego nie brała pod uwagę w przypadku Orianny. W końcu była Satoru TAK DOZGONNIE WDZIĘCZNA. Ennis przewróciła oczyma. – Bez obaw, w dupie mam pikantne szczegóły – stwierdziła skupiając spojrzenie na fiolce. – Ou, doprawdy? Zaskoczę? Jestem Twoich eksperymentalnym zwierzątkiem? Uroczo… - sarknęła. Widząc przejęcie na twarzy Ori uśmiechnęła się pod nosem i odłożyła fiolkę na tyle gwałtownie, że rzeczywiście substancja z niej nieco wyciekła. – No cóż, najwyżej mnie sparaliżuje i zginę – starła wyciek palcem i podsunęła go pod usta. – Sprawdzić jak smakuje? – zapytała udając powagę, powoli jednak zaczęła odczuwać działanie specyfiku.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  6. - Żart? Nie... Mam z reguły wilgotne ciało, więc spanie ze mną wychodzi dość mokro - uśmiechnęła się pod nosem. - Z różnych powodów - poruszyła zabawnie brwiami. Wzruszyła ramionami na przyznanie racji. - Twoja cipka, Twoja sprawa - stwierdziła krótko. Przejęcia Orianny dalej ją bawiło, śmiała się z tych jej krzyków i pewnie normalnie posmakowałaby mikstury, ale ręka zaczęła jej odmawiać posłuszeństwa. - O popatrz, chyba działa - zachichotała by zaraz osunąć się na ziemię. - Oho, chała i cho bachdzo dobche - zaczęła czuć... właściwie to przestawała czuć coraz więcej, robiła się coraz bardziej wiotka, ale oczy miała rozbawione. - Cho churcha. Che bechdziesz chusiala schawdzac na chobie - to było ostatnie co mogła powiedzieć, po później po prostu ją zmiotło i leżała sparaliżowana na podłodze.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę ją słuchał. Poważnie słuchał i patrzył na te całe rysunki. W jednej chwili jednak wziął od niej węgielek i narysował swój.
    - A ja mówię o takiej sytuacji... - powiedział. - Że kość o z tej mojej ramieniowej, zaczyna na przykład rosnąć jej odnoga. I ona rośnie o tak - rozrysował prostopadle rosnącą kość. - Wtedy zniekształci moje ciało, nie? - zerknął na nią. - A ile takich przypadków było odnotowanych? W sensie takich z tymi rozrośniętymi kośćmi? - zapytał jej ponownie. - Bo może nie każdy przypadek był zbadany albo no sekcja zwłok nie była robiona... przecież każdego nie wyłapiesz - pokręcił lekko głową i wzruszył ramionami. - Nie ma sprawy. Nie dałbym ci się tak faszerować, a jakbyś mi to zrobiła bez mojej wiedzy to cały szacunek jaki do ciebie mam poszedłby w pizdu - mruknął, nie dodając już dodatkowo że najprawdopodobniej z jej życiem, bo miał dość wykorzystywania jego osoby do tak podejrzanych spraw.
    - Oczywiście, że potrafi być wadą - zgodził się z nią. - Masz rację, czasem ciężko stopować własne zakusy, ale... bez ciekawości świat się nie rozwija - dodał jeszcze i pokiwał głową. - Mhm... emocje to są wredne jaszczury... wszystko potrafią zniszczyć.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  8. Ryu spojrzał po niej kiedy tak wspominała o testach na zmarłych. Aż wstał w pewnej chwili i przykucnął przed nią.
    - A powiedz... jakbyś się poczuła, gdyby zmarła Emma, a ktoś bez twojej wiedzy wykorzystałby jej ciało do eksperymentów? - zapytał jej cicho. - Myślę, że warto najpierw dowiedzieć się czy zmarły nie ma rodziny, która chce go pochować zanim będziesz badać zwłoki - stwierdził z lekkim uśmiechem na twarzy. - Myślę że znajdziesz wiele trupów, które nikomu nie będą przeszkadzać, ale no... pierwszego lepszego nie bierz - klepnął ją w kolano i wstał przeciągając się nieco. - Na sobie? A co jak skutek uboczny cię zabije? - zainteresował się. - Heh no problem do końca nie zniknie bo znajdzie się inny naukowiec, który zbada twoje truchło i wykorzysta śmiertelną dawkę na kimś innym... może nie do końca w taki sposób w jaki byś chciała - wzruszył ramionami. - Ale to jest też prawdopodobne kiedy mówimy o tobie jako żywej istocie - dorzucił. - Bo to i teraz może się stać, ale żyjąc masz delikatnie większą władzę nad tym jak będą wykorzystywane twoje wynalazki... i eksperymenty.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet gdyby chciała, nie była w stanie spełnić prośby Ori, nie zamierzała tego robić, ale nie specjalnie mogła to jakkolwiek przekazać. Jedyne co mogła to wodzić oczyma. Oczywiście przewróciła nimi, gdy tylko usłyszała przeprosiny, ale rozbawienie wróciło, gdy białowłosa zaczęła męczyć się z przetransportowaniem jej na łóżko. Ten błysk w oku również był całkiem zabawny, chociaż trochę bardziej triumfalny. Wychodziło szydło z worka i En mocno podbudowało to spostrzeżenie. Jednak dalej miała nosa do niektórych istot. Spojrzała po białowłosej wymownie, gdy zadała pytanie o mowę. Serio? Gdyby mogła to już dawno by coś gadała. Co za... Ennis zaczęło się robić jakoś dziwnie, trochę jakby... coś waliło jej w piersi mocniej? Zerknęła w stronę serca. Czy ona prawie umarła? Co za durne myśli... Jakie to niby miało znaczenie?! Coś zdecydowanie było nie tak... miała wrażenie, że zaczyna czuć więcej niż dotychczas i... co to była za dziwna wilgoć przy oczach? Powolutku odzyskiwała czucie, ale wraz z nim pojawiały się coraz to dziwniejsze emocje.

    Ennis xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Satoru ostatnio odrobinę rzadziej spędzał czas w domu. Chętnie brał zlecenia i po prostu działał sobie prężnie rozbijając sieć Polszańskich informatorów. Czasem się w nim jednak pojawiał i tak też było teraz.
      Przekroczył próg domu i zastał w nim nietypowy widok. Orianna męczyła się z przetransportowaniem Ennis na kanapę czy inne diabelstwo. Chwilę patrzył na obie dziewczyny za nim nie podszedł bliżej by kucnąć przy Ennis.
      - Co jej zrobiłaś że w takim stanie wylądowałaś? - zainteresował się. - Brawo Pomidorku! Oby tak dalej - zaklaskał Oriannie z radością uznając, że cokolwiek by to nie było to pewnie Ennis po prostu za bardzo zdenerwowała Ori.

      Sato

      Usuń
  10. Ennis po akcji z miksturą i zjedzeniu przygotowanego przez Satoru sushi poczuła dziwną potrzebę sprawdzenia czy z Orianną na pewno jest wszystko dobrze. Zwykle miałaby to gdzieś, ale dziś odczuwała efekty uboczne dziwnej mikstury i zbierało jej się na jakieś wylewniejsze gesty. Dobre chociaż tyle, że nie była już aż tak rozemocjonowana jak na samym początku działania specyfiku. Na jej twarzy malowało się więcej emocji, część z nich jednak była dość nowa i mimika nie koniecznie wyglądała naturalnie. Tak też było w tym przypadku. Ennis... niemożliwe, ale... zapukała do drzwi i zajrzała do środka sypialni Orianny z przyklejonym do twarzy uśmiechem. Wsunęła się dość sztywno do środka.
    - Przyszłam... Zobaczyć czy... Na pewno wszystko dobrze? - zapytała z lekkim rumieńcem przy twarzy. Troska była doprawdy dziwna, szczególnie okazywana w taki sposób. Bleh...

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  11. - Ja się z tobą zgadzam, ale dalej sądzę, że mimo wszystko powinnaś uzyskać na to badanie zgodę od rodziny martwego - odparł spokojnie. - To dalej jest ingerencja w czyjeś ciało. Martwe bo martwe, ale dalej - wyjaśnił. - Ale to tylko moje zdanie i może zbyt... nowoczesne - skomentował. - Po prostu uważam, że rodzina zmarłego powinna o tym wiedzieć i zgodzić się na to - mruknął, krzywiąc się na wieść o Fjelldod. Słyszał i widział co nieco w samym lesie, więc wiedział, że pytanie tu o zgodę było tematem pomijanym. - Nie mniej jeśli ciało leży porzucone i nikt się po nie nie zgłasza... to czemu nie - stwierdził dość ponuro, słuchając jej dalej. Zdziwił się, kiedy zakryła mu jedno ucho i pokiwał głową. - Brzmi jak całkiem fajna mikstura - zgodził się z nią. - Fajnie byłoby ją kiedyś wypróbować, jak już ją zrobisz...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  12. - Tutaj tak - zgodziła się z nim. - Ale w innych miejscach Mathyr jest różnie - dodała. - Myślę, że to zależy od wychowania. Jedni po prostu idą już z partnerem, z którym chcą spędzić całe swoje życie... i to po raz pierwszy, a inni wolą najpierw poznać smak i potem... no wiesz - uśmiechnęła się delikatnie. Przyjęła od niej przytulanie i odetchnęła głęboko. - To teraz nie ważne, ja już się z tym dawno pogodziłam - zapewniła ją spokojnie i pogłaskała po głowie. - Decyduję o sobie teraz sama i nie zamierzam przestać - uśmiechnęła się do niej odrobinę bardziej promiennie. Emma spojrzałą po niej i odetchnęła głęboko. - Nie jesteś z porcelany, ale ja... po prostu widzę w tobie taką małą dziewczynkę, bo tak się rumienisz... i taka jesteś niewinna. Więc niektóre rzeczy... po prostu warto zrobić z głową, żeby siebie samej nie zzranić - dorzuciła i westchnęła ciężko. - Mhm... nie jest prymitywna... jest bardzo dobrze wychowana - obroniła dziewczynę. - Tylko mnie nie rozumie... i nie chce zrozumieć.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  13. Ryu przytaknął jej tylko, nie wchodząc w większe dyskusje w związku z eksperymentowaniem nad zwłokami. Dziewczyna miała rację. Taka prośba do kogoś była wysoko nie taktowna, ale z drugiej strony... lepiej było spróbować. Może ktoś by się zgodził. Przytaknął jej również na słowa o polach bitwy. Owszem tam zostawało sporo opuszczonych ciał. Można było je sobie spokojnie przywłaszczyć, a przynajmniej do takiego wniosku sam dochodził.
    - Mi? - spojrzał po niej uważnie. - Można by nią pokryć broń na przykład i paraliżować swych przeciwników, a jeśli nie pokrywać to mieć w rękach taką opcję na ewentualnych wrogów - stwierdził tak po prostu. - Wiesz, im więcej asów w rękawie tym lepiej.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  14. Ennis właściwie nie do końca wiedziała po co tu w ogóle przyszła... Z jednej strony miała wrażenie, że to dobry pomysł, jednak rozsądek powtarzał jej, że gówno ją właściwie obchodzi samopoczucie Orianny.
    - Aha, to dobrze - odpowiedziała na pierwsze słowa i była już gotowa wstać i wyjść. Skoro czuła się dobrze, to chyba wystarczy, nie? Nim jednak się ruszyła przyszły kolejne słowa i kobieta zacisnęła usta w wąską kreskę, a zaraz poczuła to dziwne coś, co sprawiało, że więcej ją rozczulało. - Och, nie martw się. Najlepsze nauki można wyciągnąć z popełniania błędów - posłała dziewczynie lekki uśmiech, ale wzdrygnęła się wyraźnie na słowo "troskę". Uch... Miała wrażenie, że jej ciało, umysł i język rządzą się zupełnie innymi prawami. Kiwnęła głową na pytanie o jedzenie i poczuła jak lekko pieką ją policzki. - Tak... Satoru bardzo smacznie gotuje i... Lubię... to jego... sushi - zaznaczyła odrobinkę zawstydzona. Pierdolę... Co się z nią działo?!

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  15. Ryu spojrzał po niej i wzruszył ramionami.
    - Nazwij mnie okrutnym, ale jeśli na szali jest moje życie lub życie moich bliskich, a dzięki paraliżu czy jakiejkolwiek innej truciźnie, mogę uniknąć śmierci to zrobię to i nawet przy tym nie mrugnę - odparł patrząc jej prosto w oczy. - Co więcej... zabiję jeśli będę musiał - dodał tak jakby rozmawiał o ciastku i herbatce. Swoją drogą wziął sobie ciastko i wsunął je do buzi. - Ty nie? Gdyby twoja przyjaciółka była w śmiertelnym zagrożeniu, a ty mogłabyś ją uratować... nie zrobiłabyś tego?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  16. Ryu skinął głową.
    - Nie nazwałbym tego mroczną stroną - odparł szczerze. - Powiedziałbym raczej, że jest to nasz egoizm. Każdy z nas ma prawo do egoizmu - dodał po krótkiej chwili milczenia. - Wiesz i każdy z nas ma prawo do życia... masz rację, każde jest wyjątkowe, ale... - zerknął na nią. - Jakiś przypadkowy gość, który chce mnie zabić nigdy nie będzie miał ważniejszego życia niż ja... w mojej subiektywnej opinii - skomentował wzruszając ramionami i upijając łyk napoju. - Mhm... i spodobało ci się? To zabijanie? - zainteresował się.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  17. - Tak, ten chorobliwy egoizm - zgodził się z nią. - Ja mówię o tym zdrowym egoizmie - spojrzał jej prosto w oczy i dotknął palcem jej czoła a potem serca, - Zdrowy egoizm powinien mieć każdy z nas. Ten, który każe nam chronić nas samych i naszych bliskich. Ten, który czasem sprawia że stawiamy siebie na pierwszym miejscu. Wiesz, długo się tego uczyłem... tego by czasami postawić na siebie. Zwykle stawiam siebie gdzieś na końcu - mruknął. - A ten egoizm... pozwala mi na balans? Na ten taki dobry balans, tak myślę, choć moi znajomi twierdzą, że jeszcze wiele egoizmu mi brakuje do balansu - rzucił z lekkim śmiechem. - Acha... wiesz dla mnie martwe rośliny czy kwiaty... to wcale nie jest jakiś taki piękny proces... jest równie brzydki co u ludzi...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  18. Emma odetchnęła głęboko.
    - Z tą niewinnością nie chodzi o to co robiłaś lub czego nie robiłaś - powiedziała prosto z mostu. - Możesz być najbardziej krwawym mordercą Mathyr a i tak przy tym być niewinną - wzięła się pod boki. - A wiesz czemu? Bo po prostu takie jest twoje myślenie. To jak się wypowiadasz, jak uroczo czerwienisz - uśmiechnęła się delikatnie, nie wnikając już w to kto powinien decydować o kim. Ona ją po prostu ostrzegała przed tym głupim, szalonym facetem. Nic więcej. Na komentarz o Klarze, pokręciła lekko głową. - Nie w tym rzecz... ona chyba po prostu się mnie boi, a ja... ja byłam dość męcząca - przyznała się jej. - A poza tym... uhm ona jest taka słodka i romantyczna, tak się rumieni i tak przyciąga innych chłopaków do siebie... taka delikatna - pokiwała głową. - A ja? Orianno... spójrz na mnie. Kawał babsztyla! - trzasnęła dłonią o stół i usiadła na krześle. - Jak ja mam być dziewczęca i delikatna? - zapytała jej cicho i pokiwała głową. - Och naprawdę? Mogę zostać na obiad? - spojrzała na nią świecącymi się patrzałkami. - Och! To tak, chcę.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  19. Ryu przytaknął głową, ale zaraz nieco nią pokręcił.
    - Tak i nie - powiedział. - Zgadzam się z tobą w sprawie tego, że może egoizm pójść w tą złą stronę i trzeba się nieco pilnować... ale w tym rzecz. Zdrowy egoizm to taki, który jest na smyczy i wcale go z niej nie spuszczasz - dodał spokojnie i roześmiał się serdecznie. - Oj nie, zbyt dobry i delikatny nie... zbyt dobry może tak, rochę tak, ale zbyt delikatny... nigdy - powiedział z uśmiechem. - Zgoda, najważniejsze jest to co my o sobie myślimy, ale opinia innych często nieco cię wyprzedza i potem trudno przebić się przez tą ścianę - powiedział. - Ja tak mam, ostatnio dość często... i wchodzi to na głowę. Wchodzi aż za bardzo - przyznał cicho. W temacie śmierci roślin i ludzi nie miał już nic więcej do dodania. Wzruszył więc tylko ramionami. - A jak bardzo... pociąga cię śmierć?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  20. Satoru ostatnimi czasy starał się unikać Orianny. Nie z powodu małej, burzliwej wymiany zdań, ale z powodu wcześniejszego seksu z nią. Do tego wszystkiego rozpracowywał szajkę informatorów Polszy i zbierał co do niej informacje. Starał się by to wszystko miało ład i skład. Teraz był na zwykłym spacerze, kiedy ona na niego wpadła. Uniósł na nią wzrok i uśmiechnął się do niej swym zwyczajowym uśmiechem, by poklepać ją po łebku.
    - Nie ma sprawy - powiedział. - Nawet najbardziej inteligentny osobnik czasem palnie głupie rzeczy - skomentował. - Jako zadośćuczynienie możesz... hm.... dać mi więcej tych cudnych fiolek - wyszczerzył się do niej. - Są zarąbiste.

    Sato

    OdpowiedzUsuń
  21. Ennis zmarszczyła lekko czoło słysząc o amnezji.
    - Zdecydowanie musisz popracować nad tym specyfikem – oznajmiła, a słysząc pytanie o poparzenie jej dolna warga lekko zadrżała. – Głupia zaczęłaś się przypalać świecą! – zrugała ją i ostentacyjnie obróciła się do niej bokiem. Czy ona właśnie walnęła focha? Co za żenada… Zerknęła na Orianne, gdy ta przyznała rację co do umiejętności Satoru, przyjrzała się jej uważnie. – Och, no raczej, że uwielbiasz – zatrzepotała teatralnie rzęsami. – W końcu dałaś się mu zaliczyć za te cuuuudne śniadania – rzuciła przesłodzonym głosikiem i zaraz przewróciła oczyma i prychnęła pod nosem. – Owszem mam, ale nie zamierzam wynagradzać Twoich idiotycznych zachowań. Może kiedyś się czegoś więcej o mnie dowiesz, na pewno nie dziś – prychnęła pod nosem i ponownie odwróciła od niej wzrok, zakładając przy tym ręce na klatce piersiowej.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  22. Ennis zmroziła Orianne spojrzeniem. Wewnętrznie była nieziemsko wkurwiona za stan w jakim się znalazła, ale ciało dalej odmawiało posłuszeństwa i nie szło tego nawet pokazać. Prychnęła jedynie pod nosem na te przeprosiny. Okropny widok i zapach? Chyba sobie kpiła... Wzruszyła ramionami, jednak jej oczy zaszły mgłą... Drgnęła wyraźnie czując się nieswojo... Obrazy jakie miała w głowie, sytuacje, które sama przeszła, co to widziała i czuła w życiu... To wszystko zdało się nagle jakieś takie wyjątkowo brutalne. - Gorsze rzeczy widziałam... - bąknęła pod nosem. Prychnęła na jej słowa o Satoru. - No jasne, zacznij się jeszcze przechwalać. Chyba najwyższy czas zamienić się sypialniami, ja sobie przejmę tą, a Ty spieprzaj grzać mu łoże - sarknęła, przewracając oczyma. Nie patrzyła na Orianne, kiedy ta się do niej zbliżyła, ale warga ponownie lekko jej zadrżała i białowłosa skrzyżowała wzrok z dziewczyną. - Ja... Ja nie mam przyjaciół... - oczy zaszkliły jej się mocniej. - Więc chociaż masz z głowy mnie w temacie tracenia - podciągnęła nosem i odwróciła od niej wzrok, czując przypływ jakiś dziwnych, niecodziennych emocji.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  23. Ennis ponownie wzruszyła ramionami.
    - Nie masz nad tym kontroli, Świat to brutalne miejsce i jeszcze nie raz się takich i gorszych scen naoglądam - zaznaczyła równie smutno. Na zaproszenie do sypialni spojrzała po Oriannie lekko mrużąc oczy, chociaż można było w nich dostrzec pewnego rodzaju rozczulenie. - To... To całkiem miłe z Twojej strony - przyznała odrobinę zawstydzona, chociaż tak po prawdzie wcale nie czuła zawstydzenia. - Może rzeczywiście dziś zostanę u Ciebie i... zobaczę jak to jest z... kimś innym... - ponownie jej twarz zaszła rumieńcem. Litości... Czy ona na serio to mówiła i to jeszcze w ten sposób?! Jak jakaś durna cnotka niewydymka...! Na objęcie spięła się w pierwszej chwili, mimo wszystko ten odruch był u niej dość bezwarunkowy, tym razem jednak szybko ustał i Ennis oplotła Orianne ramionami, również ją przytulając. Wewnętrznie rzygała na tą wylewającą się z ust dziewczyny słodycz, ale na zewnątrz wyglądała na wyjątkowo rozczuloną, nawet zabrakło jej słów w buzi, po prostu mocniej przytuliła Ori, klnąc w myślach na wszelkie możliwe sposoby. Zabije się... Po prostu się zabije jak tylko to gówno przestanie działać...

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  24. Emma pokręciła lekko głową. - Ja tam uważam, że można być niewinnym i zabijać - stwierdziła. - No bo jesteś niewinna na innej płaszczyźnie - dodała. - Ja na przykład jestem strasznie złą osobą. Robiłam tyle fatalnych rzeczy dla Peruna, ale przecież... ty uważasz że jestem niewinna. Niewinna, gdy mówimy o uczuciach - bąknęła dla poparcia swej tezy i zerknęła na nią. Zacisnęła mocno wargi, kiedy ta podała tyle dobrych epitetów dla jej osoby i odetchnęła głęboko. - Chciałabym... chciałabym być dziewczęcą i delikatną. Chciałabym spróbować... - wymamrotała. - Ale może chcę się trochę zmienić dla siebie? - spojrzała po niej i zagryzła wargi. - Jestem jakaś taka wybrakowana. Kompletnie nie umiem flirtować - wymamrotała i pokiwała głową jak ta tylko powiedziała, że może zostać. - Och to chociaż pomogę ci obrać ziemniaki i posiekam je - zaproponowała radośnie. 

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  25. Ennis prychnęła i wzruszyła ramionami.
    - Nie przypuszczałam, że będziesz mnie słuchać... - bąknęła pod nosem. Słowa o kontrolowaniu samej siebie pozostawiła bez komentarza, jedynie przewróciła oczyma. Podobnie było w temacie kolejnych słów... Czy to był jakiś spisek wobec jej osoby? Miała wrażenie, że ostatnio dość sporo "Acairów" spotyka na swojej drodze. To całe przesadne okazywanie dobroci zaczęło jej coraz bardziej śmierdzieć. W głowie pojawił się plan, zamigotał pomysł. Chyba dobrze będzie opuścić na jakiś czas Argar, trochę za bardzo się tu zasiedziała. Słowa Ori przechodziły jak przez sito, En coraz bardziej je olewała. Miała nadzieję, że ta badziewna miksturka do rana przestanie działać. Kobieta wstała z łóżka. - Nie licz na jakikolwiek symbol ode mnie - bąknęła po raz kolejny, niczym obruszona dziewczynka. - Idę spać i Tobie polecam to samo! - fuknęła i ruszyła w stronę wyjścia z pokoju Orianny. Tak, zdecydowanie najwyższy czas się stąd ewakuować. Niby była tego pewna, normalnie pewnie poszłaby już teraz, bez pożegnania, ale... Nogi zaniosły ją do sypialni Sato i to właśnie tam białowłosa zasnęła, zła na samą siebie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  26. - Ale to nie ma znaczenia co chciałam a czego nie - fuknęła na nią Emma. - Jestem tak samo winna czy niewinna jak i ty - skrzyżowala ręce na piersi i spojrzała po Ori wyzywająco. - Przestań już twierdzić, że nie - burknęła i zaraz odetchnęła głęboko. - Książki? A przeczytasz mi książkę? Ja bardzo nie lubię czytać - przyznała szczerze. - Ale...ale jak ty to robisz? Jak ty jesteś taka... delikatna? - zapytała jej zaraz, zaczynając od obierania ziemniaków.
    Emma

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie sprzeczał się z tym stwierdzeniem. Właściwie to na swoje doświadczenie w życiu nie narzekał. Wiedział, że przeszedł przez całkiem niezłe piekło i to nieco go nauczyło. Uniósł lekko brew kiedy wspomniała, że woli się bardziej strofować.
    - Jeśli to na ciebie działa najbardziej to pewnie, pilnuj się bardziej - zgodził się z nią. - Myślę, że nie zapomnisz się... bo właśnie o tym myślisz. Bo wiesz, że coś takiego może się stać - uśmiechnął się do niej delikatnie. Zastanowił się nad odpowiedzią co do pytania o przejmowanie się opinią innych.
    - Widzisz... rzadko kiedy przejmuję się opinią innych - przyznał jej szczerze. - Ale w niektórych momentach... ich opinia mnie boli, trafia i drażni takie struny we mnie, że nie jestem w stanie przejść obok tego obojętnie - mruknął. - Nie mówię, że ich aprobata jest ważniejsza od tym co ja o sobie myślę, ale... po prostu niekiedy ich słowa trafiają tak głęboko, że nie sposób się od nich uwolnić - uśmiechnął się do niej delikatnie. Słuchał jej słów o fascynującej śmierci i nie mógł przestać się uśmiechać. Mimo, że to co mówiła nie było zbyt pozytywne to czuć od niej było pasję.
    - A chciałabyś poeksperymentować ze śmiercią? - zapytał jej z czystej ciekawości.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  28. Satoru uniósł lekko brew patrząc po niej nieco sceptycznie. To, że mikstura źle się przyjęła to wiedział, ale nie bardzo chciało mu się wierzyć, że wszystko co mówiła było winą mikstury. Pokręcił lekko głową i gwizdnął sobie kilka razy.
    - Nie stracisz przyjaciela przez coś takiego - wzruszył ramionami. - Stracisz go, jak powtórzysz te głupoty - dodał zaraz. - Bo wybacz, ale zaprzeczałaś samej sobie - skomentował jeszcze i wzryszuł ramionami. - Ach szkoda, toż to była cudowna mikstura. Dobrze, że jeszcze trochę mi jej zostało - uśmiechnął się delikatnie.

    Sato

    OdpowiedzUsuń
  29. Ryu nie komentował już jej słów co do własnego sposobu. Skoro dla niej coś takiego działało to był ostatnią osobą, która powinna próbować zmieniać jej zdanie. Jak działało to nie było głupie.
    - Hm... no to załóżmy, że jesteś przez wszystkich postrzegana jako rozwiązła kobieta bo kochałaś się z trzema mężczyznami na przestrzeni paru miesięcy. Trudniej ci przez to znaleźć miłość, bo niemal każdy kogo napotykasz patrzy na ciebie sceptycznie. Nie chce wierzyć w twoje prawdziwe intencje - zaproponował coś takiego. - Albo... jak w moim wypadku, wiele osób postrzega mnie jako "bohatera", bo często mówię lub robię rzeczy które pomagają ludziom. Nie znoszę tej łatki, bo nie czuję się bohaterem - zaznaczył zaraz. - Nie mniej jestem wpychany w tę łatkę konkretnie - pokiwał głową. - Albo jeszcze inaczej, mój kumpel jest postrzegany jako zimny patałach, który nic tylko krzywdzi. Jest arogancki i bezczelny... i nawet jeśli będzie próbował się zmienić to ta opinia innych będzie się za nim ciągnęła jak smród po gaciach - wymienił kilka przypadków, w których opinia innych boli, drażni i po prostu przeszkadza. Słysząc o jej podejściu do śmierci i eksperymentów uśmiechnął się delikatnie.
    - Jesteś idealną kandydatką do tego, żeby pomóc mi z małym eksperymentem - uśmiechnął się do niej szeroko. - Twoim zadaniem byłoby jedynie... utrzymanie mnie przy życiu, jeśli byłaby ku temu potrzeba - pokiwał głową.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  30. Ennis nie miała w szafie zbyt wiele, ot trzy komplety nowo kupionych ciuchów i wyjściowa kreacja z Fiery. Niby nic, a jednak nigdy tyle na własność nie posiadała. Te wszystkie strojne kreacje z Zamtuzu nie były w końcu jej, były Zamtuzu, tak jak ona kiedyś. Zaciskała co chwilę usta przy tym pakowaniu. Niby chodziło o zdjęcie trzech kompletów, a jednak przy praktycznie każdym zatrzymywała się na dłużej. Ten kupiła z Orianną... Litości... Co to kurwa za sentymenty?! Wkurzona wrzuciła ciuch do torby... Pfy... że też w ogóle bierze jakąś torbę... Zwykle starczyły sakwy przy biodrach, a teraz?! Działanie specyfiku, który ostatnio dostała sprawił, że teraz, gdy gówno przestało działać, czuła ogromną irytację. Nie powinna sobie pozwalać na takie zachowania, sama prosiła się o kolejne odrzucenie, które prędzej czy później zawsze nadchodziło. Kiedy zdejmowała ostatni ciuch, do pokoju weszła Orianna. En zacisnęła usta i obejrzała się na nią z obojętnością w oczach.
    - Zrobiłaś? Ty? Że niby byłabyś w stanie mi cokolwiek zrobić... pfy... - prychnęła i zaśmiała się kpiąco. Schowała ostatnie ubranie i zaczęła wiązać rzemyki przy bagażu. - Chyba nie myślałaś, że będę tu z Wami mieszkać na stałe. Odchodzę, mam swoje sprawy do załatwienia, a Wy... - tu odwróciła się do dziewczyny przodem i spojrzała jej w oczy - ... nie będę Wam przeszkadzać swoją osobą w namiętnym się pieprzeniu - rzuciła z cynicznym uśmieszkiem na ustach i założyła bagaż na plecy. - Tej strojnej kiecy nie potrzebuję, zrób z nią sobie co tam chcesz... - oznajmiła jeszcze i zaczęła kierować się w stronę wyjścia z pokoju.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  31. Satoru spojrzał po niej, gdy tak mu się tłumaczyła. Wsunął sobie dłonie w kieszenie obserwując ją uważnie. Nie bardzo mu się podobały te wszystkie przeprosiny.
    - Nie gniewam się na ciebie - odparł spokojnie. - Ale nie kupuję tej nielogiczności tylko dlatego, że byłaś pod wpływem - powiedział wprost. - Uważam, że gdzieś tam coś w tobie siedzi i nie chcesz się do tego przyznać, a to właśnie prowadzi do tej nielogiczności - wyjaśnił i machnął lekko ręką gdy wspomniała o tym, że ma uważać. - Nie używam tej mikstury na samym sobie - skomentował uśmiechając się szeroko. - Co oznacza bolesne? Dlaczego jest to bolesne? - zainteresował się zaraz i zamrugał kilkakrotnie na pytanie co do niemoralnej prośby. Uniósł palec w górę i otworzył i zamknął oczy. - Nie - powiedział dość ostro. - Żadnego seksu nie będzie - obrócił się na pięcie i ruszył truchtem przed siebie.

    Sato xD

    OdpowiedzUsuń
  32. Na wspomnienie o "dziele" Ennis prychnęła pod nosem.
    - Dzieło? Nie rozśmieszaj mnie, chciałaś stworzyć coś zupełnie innego, dziełem można nazwać coś co chciało się osiągnąć, a nie błąd jakiejś żałosnej pół wiedźmy - uśmiechnęła się do niej uroczo i zaraz cmoknęła rozbawiona. - Nie łudź się, jesteś niegroźna - rzuciła kpiąco. Słowa o seksie skomentowała po prostu szyderczym śmiechem, lekceważąc te wszystkie czułe słówka i spojrzenia. Już miała opuścić pokój, gdy padło pytanie o bransoletkę i Ennis zatrzymała krok. Zacisnęła lekko zęby... miała ją w bagażu, ale...
    - Sprzedałam ją - oznajmiła sucho i obejrzała się na Orianne z twarzą bez wyrazu. - Monety bardziej mi się przydadzą w podróży - zaznaczyła i uśmiechnęła się wrednie. - Pamiętała? Niby o czym...? - prychnęła i nie czekając nawet na odpowiedź, ruszyła w stronę drzwi wyjściowych.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  33. Emma spojrzała po niej smutno.
    - Możesz przestać? - zapytała jej. - Uważam, że w tym sensie jesteśmy tak samo winne i niewinne i nie zmienisz mojego zdania w tym temacie - powiedziała trochę ostrzej niż zamierzała. Ten temat był po prostu drażliwy i to bardzo i miejscami nie miała ochoty dalej o tym rozmawiać. - Och ja mówię o sytuacji damsko męskiej - powiedziała rumieniąc się okrutnie. - Przecież ty mimo wszystko wychodzisz tak niewinnie i słodko w stosunku do Satoru - poinformowała ją. - Jak ty to robisz?

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie odpowiedział jej już na to, tylko skinął głową i wzruszył ramionami. Jego zdaniem powinna nad sobą trochę posiedzieć, pomyśleć i może pomedytować, ale nie mu było jej teraz radzić takie rzeczy. Nie po tym, jak bezczelnie ją wykorzystał. Parsknął śmiechem, gdy zaczęła mówić o tej miksturze i co chce z nią zrobić. Pokręcił lekko głową. - Nie o tym mówiłem - odparł szczerze. - Moim zdaniem problem nie leży w miksturze a w twoim serduchu - wzruszył ramionami. - I to serducho nawaliło a nie mikstura, ale to tylko moja teoria - dorzucił jeszcze i wzruszył ramionami. - Nie musisz się o mnie martwić. To nie moje pierwsze rodeo, wiesz? - puścił do niej oczko, zanim już ruszył w swoje. Kiedy za nim krzyknęła nie zatrzymał się, a gdy zagrodziła mu drogę odskoczył nieco zirytowany tym faktem. - A ja nie chcę z tobą teraz rozmawiać - poinformował ją. - Przeszkadzasz mi w treningu - zauważył jeszcze, nie wracając już myślami do seksu. Chociaż coś dobrego, że nie chciała uprawiać go ponownie. - Dziecka też ci nie zrobię - jęknął przeciągle. - Orianno, naprawdę... - pokręcił lekko głową i westchnął przeciągle. - Skoro go użyłem, to co? - zapytał w końcu.

    Sato

    OdpowiedzUsuń
  35. Ennis już tylko kpiąco się na te jej wszystkie słowa zaśmiała. Kiedy zbliżała się do drzwi wyjściowych i ponownie usłyszała o przyjaźni, odwróciła się do Orianny by spojrzeć jej prosto w oczy.
    - Chociaż raz mogłabyś posłuchać swojej durnej Emmy - uśmiechnęła się cynicznie. - Nie jestem Twoją przyjaciółką - powiedziała dosadnie, patrząc dziewczynie prosto w oczy, w jej własnych dalej było widać wyraźnie złość. - Nie ma o czym pamiętać, więc sobie daruj i idź się bawić swoimi eliksirkami - dodała.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  36. Ryu skinął głową.- To prawda, niektórzy od razu się segregują, ale nie zawsze jest to takie proste - przyznał spokojnie. Z tym, że każdy mógł sobie myśleć co tam tylko chciał to się zgadzał i to bardzo. Nie mniej jednak myślenie, a wypowiadanie tego na głos i wprowadzanie innych w błąd to były dwie różne sprawy. - Wiesz nie ma pretensji, że ktoś sobie pomyśli o mnie w taki sposób. Po prostu wkurza mnie to, że tak mnie postrzegają, a nie będę nagle zaczynał no nie wiem mordować małych dzieci, żeby pozbyć się tego - rzucił krótko. - Jestem jaki jestem i przykładanie mi łatki bohatera nie służy mi - skończył, w sprawie eksperymentu wzruszając ramionami. - Chciałbym upewnić się, że po śmierci swoich klonów, sam nie umrę. Więc w gruncie rzeczy chodzi o uśmiercenie klona, a jednocześnie no wiesz... ratowaniem mnie gdyby mi serce stanęło - skomentował oddychając głęboko.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  37. Sato odetchnął głęboko i spojrzał jej prosto w oczy. Uśmiechnął się do niej krzywo.- Hm... może dlatego, że jestem atrakcyjnym mężczyzną i odznaczam się dobrymi genami, a dziecko byłoby niczego sobie, gdyby połączyć twoje geny z moimi? - zauważył swobodnie i dmuchnął sobie w grzywkę. - Skąd pomysł, że mam martwe ciało? Wiesz jak używam czegoś takiego to zazwyczaj staram się pozbyć dowodów, w tym ciała. Po co miałbym nosić ze sobą ciało? Albo tachać je z do ukrycia? - zerknął na nią uważnie, po czym odetchnął głęboko. - Ale mogę ci załatwić martwe ciało jeśli chcesz - dorzucił, 

    Sato

    OdpowiedzUsuń

^