Ryu
20 lat (09.10) | teoretycznie Argar | Potrafi przewidzieć ruch przeciwnika, "władca iluzji"| 175 cm
Czarne włosy, czarne oczy, 175 cm wzrostu, jedyny z paczki przyjaciół, który jeszcze uchronił się przed spłodzeniem dziecka, z Shadow u boku i kryształem w dłoni, zwiedza świat, poznaje zwyczaje miejscowych, próbuje wtopić się w tłum i ignorować podszepty kryształu. Raczej nie szuka zwady, ale adrenaliną nigdy nie pogardzi. Powoli poznaje swoją błyskotkę, uczy się z nią współpracować. Ćwiczy przewidywanie przyszłości z Meliodasem i Yensenem. Spędza czas w Argarze doprowadzając się do stanu używalności po wypadku, który unieruchomił go na długi czas.
Jest na skraju załamania nerwowego i zaczyna wątpić, by kiedykolwiek udało mu się znaleźć kobietę dla siebie. Każda, która kradnie jego serce... komplikuje sytuację. Zaczyna dochodzić do wniosku, że nie nadaje się do związku, bo przecież coś musi być z nim nie tak, skoro raz za razem odczuwa odrzucenie, a jak już się kimś interesuje to zaraz zlatują się inni, którzy wygryzają go z "konkurencji". Zamyka serce na miłość.
[Kontakt: m.e.wiggin@gmail.com . Nie gryziemy i chętnie popiszemy!]
Zmarszczyła delikatnie nos, kiedy powiedział jej, że ma nie przejmować się jego nogą. Oczywiście, że dalej będzie to robić. Dopóki nie wyzdrowieje, zwłaszcza, że sama nie polepsza mu stanu zdrowia. Wzdrygnęła się, kiedy Ryu powiedział, że ma siedzieć i nie ruszać się. Wtuliła się mocniej w Abyss, odwracając wzrok od niego.
OdpowiedzUsuń— Przepraszam — mruknęła. Położyła się na grzbiecie gamorty i spojrzała przepraszająco na dzieci. Jasna cholera, jeszcze wycieczkę im popsuła. Powinna po prostu wrócić do domu i jakoś to przeczekać.
Darcy
Orianna uśmiechnęła się lekko do Ryu.
OdpowiedzUsuń— Bardzo możliwe, ale jak zmienię sposób myślenia, to mogę zatracić tą granicę. Miło mi, że Ty tak to widzisz, to naprawdę uprzejmie i daje mi światełko nadziei dla mojego własnego charakteru, ale ja siebie samą jednak dalej będę strofować, skoro metoda działa — wyjaśniła mu, po czym wzięła kawałek ciasta do ust. Och, naprawdę uwielbiała wszelkie słodycze. Słuchała uważnie Ryu. To co mówił było całkiem interesujące. Pokiwała głową.
— A kiedy ich opinia boli i drażni te struny? Rozumiem, że chodzi o konkretne aspekty, tak? Czy znasz ku temu powód? — zainteresowała się. Miała ochotę to nawet gdzieś zapisać. Ciekawe skąd to się brało. Dało się to jakoś wyłączyć? Pokręciła głową na jego pytanie.
— Nie, jeśli samej sobie czegoś nie jestem w stanie zrobić, nie zrobię tego drugiej osobie, o ile nie jestem do tego zmuszona. A eksperymentowanie ze śmiercią to nie jest sytuacja, w której muszę stawiać swoje życie na pierwszym miejscu. Zdecydowanie wystarczy mi ratowanie życia, obserwowanie jak organizm, który przestaje działać, zaczyna to robić na nowo. Ale to są wtedy już raczej… eksperymenty z kuracją, a nowatorskie metody… te pozwalam sobie użyć tylko, jeśli sprawdzone metody nie działają. Przede wszystkim chcę ratować życie, zboczenia mogę testować na samej siebie — wyjaśniła mu.
Orianna
Trochę czasu już minęło odkąd Yensen dał swoją pamiątkową książkę Ryu. Ciężko było to przyznać, ale trochę martwił się o tego narwańca. Nie wiedział co dokładnie wyciągnie z tej książki, a poza tym odwiedzał go trochę mniej niż zapowiadał, więc miał całkiem uzasadnione powody, aby myśleć, że Ryu kombinuje coś głupiego. Toteż w to wolne popołudnie postanowił wytropić jegomościa. Znalazł go na polanie, kiedy sam był jeszcze schowany za krzakami. Nie mógł tak po prostu podejść. Skoro chciał ćwiczyć swoje moce, to postanowił rzucić w plecy chłopaka kamyczkiem, ot żeby zobaczyć, czy załączy mu się jego przewidywanie przyszłości.
OdpowiedzUsuńYensen
— Za to, że jestem problemem — odpowiedziała mu smutno, przytulając się mocniej do Abyss. Przytaknęła Ryu, kiedy kazał przestać sobie wrzucać na łeb. Nie znaczyło to jednak, że przestanie to robić. Było jej zwyczajnie głupio, iż przez nią musiał skrócić zabawy dla maluchów. Mógł przecież jej kazać spadać i byłby spokój. Dzieci mogłyby się bawić. — Za bardzo się troszczysz — mruknęła jeszcze, kiedy szli do Febe. Meduza szybko się nią zajęła. Co prawda Darcy z początku miała zbyt wysoką gorączkę, żeby zrozumieć co dokładnie co ją dziabnęło. Szybko się jej poprawiło dzięki lekom i odpoczynku, więc teraz siedziała po prostu na łóżku opatulona kołdrą. Przez leki akurat było jej wyjątkowo zimno, ale to też powinno niedługo minąć. Uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła Ryu. Zaśmiała się delikatnie.
OdpowiedzUsuń— Skoro tak stawiasz sprawę, to nie dajesz mi zbyt dużego wyboru — pokręciła głową. — Jutro jest mój pogrzeb — zaśmiała się lekko.
Darcy
Wyszedł zza krzaków, kiedy Ryu się do niego odezwał. Moc mu działała, więc mógł być z niego zadowolony. Przyjrzał mu się też ukradkiem w poszukiwaniu nowych ran. Na szczęście żadnych nie dostrzegł. Dobrze dla młodego. Usiadł obok.
OdpowiedzUsuń— Aj tam nieładnie, testowałem Cię — odparł z delikatnym uśmiechem na ustach. — A jakie to treści? — zagaił jeszcze. W sumie liczył, że usłyszy, że już sobie daruje próby samobójcze.
Yensen
Darcy niespecjalnie wierzyła w te zapewnienia. Czuła się problemem i wiedziała doskonale, że nim jest. Przecież miał tyle dobrej zabawy, zanim zaczęła się źle czuć. Popsuła dzieciom i Ryu całe popołudnie. Kompletnie niepotrzebnie. Ale nie miała siły się z nim kłócić. Pokręciła głową, czując większe dreszcze na ciele. Naprawdę chciała dostać jakieś lekarstwo na tą przypadłość.
OdpowiedzUsuńByła naprawdę wdzięczna za cudotwórcze zdolności Febe. Po tym jak się nią zajęła było o wiele, wiele lepiej. Siedziała wygodnie, opatulona kołdrą i patrzyła z uśmiechem na Ryu. Zaśmiała się na jego żart, po czym zastanowiła przez chwilę.
— Kuszące, z drugiej strony trochę szkoda, że wow na scenie zrobisz jak już nie będę mogła sobie pooglądać — zrobiła na chwilę smutną minę, otarła smutne, wymyślone łzy z oczu i znowu się uśmiechnęła. — Nie wiem czy mi się opłaca — pokazała mu jeszcze język.
Darcy
Onyx również miała dość Argaru. Chciała zająć się kilkoma tematami, ale obiecała Gavovi, że nie ruszy się, dopóki wszystkie rany na ciele się nie zagoją i Febe tego nie potwierdzi, a to miało podobno nastąpić dopiero jutro. Ileż można było się nad nią znęcać. Przynajmniej mogła już chodzić po mieście od jakiegoś czasu i najeść się do syta. Gave ruszył do swoich córek, więc tak naprawdę spędzała dni samotnie. Nie żeby jej to jakoś specjalnie przeszkadzało. Siedziała właśnie w Gospodzie zajadając się tłustymi frytkami z serem i grillowanym mięsem. Jednym z niewielu plusów cywilizacji było naprawdę dobre, porządne jedzenie. Zwłaszcza w Argarze. Ten kto stworzył te frytki był pieprzonym geniuszem. Spojrzała na Ryu z ustami wypchanymi po brzegi mięsem i serem. Przytaknęła i przełknęła wszystko. Popiła wszystko piwem korzennym.
OdpowiedzUsuń— Miałabym, ale obiecałam, że się nie ruszę dopóki nie będę bez ran — wywróciła oczami, po czym spojrzała za siebie z pretensją. Była pewna, że jej ukochana mamusia zaraz pójdzie naskarzyc, gdyby ruszyła jeszcze dzisiaj. A bogowie jej świadkiem, chciała ruszyć już dzisiaj.
— Jutro możemy ruszyć, mam nadzieję, ale w drugą stronę, myślę, że mogę Ci polecić ciekawe miejsce — wyjaśniła, biorąc kolejny kawał mięsa do ust. Nie dopytywała za bardzo po co mu to było, bo przecież nie jej sprawa. A będzie mogła się stąd wyrwać. Nie dość, że samej się jej spieszy, to jeszcze musi pomóc. Idealnie wręcz.
Onyx
Darcy zaśmiała się delikatnie i przyjrzała dokładnie Ryu. Zrobiła zadziorną minę.
OdpowiedzUsuń— A może lubię patrzeć jak inni cierpią, co? — puściła mu oczko, wracając do swojej normalnej mimiki. — Pamiętam, byłeś ze mną na scenie, dalej uważam, że jak na Twoją niechęć byłeś naprawdę dobry. Chociaż ja jestem subiektywna, bo wiesz, mogłam wziąć całą uwagę na siebie i świecić jako gwiazda — zatrzepotała rzęsami. — Hmm... W takim razie nie wiem czy chce żebyś był sam na scenie, dasz radę? Żebyś mnie po śmierci nie przeklął.
Darcy
Onyx spojrzała z pretensją po Ryu. Nie wyglądał na przybierającego głodem, więc mógł zostawić jej jedzenie w spokoju.
OdpowiedzUsuń— Zdarza mi się, jak ładnie poproszą — wyjaśniała, uśmiechając się do niego w odpowiedzi. Uznała, że taka odpowiedź jest w pełni wystarczająca.
— W drugą stronę od Fjelodd, tam teraz raczej zbyt.... Ciepło by Cię przyjęli — zaczęła. Zamówiła sobie więcej jeżdżenia. Musiała nadrobić wszystko co jej bezczelnie podkradł. — Więc polecam iść do mojego informatora, który pewnie załatwi Ci kontakt z wiedźmami, którym nie marzy się wchodzenie Heldze w dupę — dokończyła. — Sama nie mam za bardzo z wiedźmami doświadczenia, ale wiem, że jest taka grupka, która ma niezłą renomę w moich okolicach, że są całkiem zdolne, więc jeśli czegoś potrzebujesz myślę, że pomogą — uśmiechnęła się do niego, puszczając mu oczko. Nie musiała wiedzieć o co chodzi, ale mogła sobie wyobrazić, że idzie z jakimś wstydliwym problemem, który żal Febe zgłosić, albo chce sobie oko odbudować. — Nie będzie to tajemnicze miejsce. To znaczy trochę będzie, ale w Wolnych Marchwiach, ale no... Tam to wszystko jest trochę tajemnicze, tak ja Wy — odpowiedziała spokojnie. Skrzywiła się, gdy padło pytanie o nią. Westchnęła, poprawiając włosy. Czuła nieprzyjemny dreszcz na plecach, więc zignorowała go, popijając smutki piwem.
— Sprawy rodzinne w pewnym sensie. Nie chce mi się o tym gadać — odpowiedziała dość sztywno.
Onyx
Zastanowiła się chwilę nad słowami Ryu. Skrzywiła się delikatnie. Miała już jedno przespanie na koncie i w takim kontekście było trochę krępujące, jednak nie była chyba fanką takiego postrzegania ludzi.
OdpowiedzUsuń— Może i trudniej, ale chyba i tak nie chciałabym być z kimś, kto nie chce mnie tylko dlatego, że chciałam nieco przyjemności dla samej siebie, więc tutaj też można uznać, że ludzie sami mi się segregują na tych, z którymi warto wejść w relacje i nie. W zasadzie wyświadczają mi przysługę, a to co oni o mnie myślą, nie ma już dla mnie znaczenia, każdy ma prawo sobie myśleć co chce — wyjaśniła mu swój punkt widzenia. Słuchała dalej jego wywodu. Bardzo ciekawa sprawa. Kiwała głową na znak, że cały czas stara się pozostać w temacie.
— Jeśli nie chcesz słuchać o tej łatce, myślę, że ludzie, którym na Tobie zależy nie powinni Ci o niej mówić, ale jeśli robisz konkretne rzeczy, nie możesz mieć pretensji, moim zdaniem, o to, że ktoś tak Cię postrzega. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy ma prawo się zmienić, to smutne, że ktoś kogoś ocenia za to co kiedyś zrobił niezależnie od tego jak bardzo chciałby się zmienić. Jak wtedy chcemy zmienić cudze zachowanie, skoro nie ma ku temu powodu? Jeśli zawsze będzie zły, czemu ma zmienić podejście? — dodała jeszcze swoich kilka groszy na ten temat.
— A o jaki eksperyment chodzi? — zapytała z wypiekami na twarzy. Biorąc pod uwagę ewentualne konsekwencje było to nad wyraz… interesujące.
Orianna
Yensen słuchał uważnie co Ryu ma do powiedzenia. Całkiem mroczna zdawała mu się ta książka, którą mu dał. Może powinien jednak ją przejrzeć zanim ruszyła w obieg? Jeden chuj teraz wiedział czy jeszcze głupsze pomysły nie przyjdą mu do głowy.
OdpowiedzUsuń— Aha, aha, naprawdę interesujące. Po takim ataku jest szansa, że wojsko nie będzie chciało pod Argar wrócić. I dobrze, spokój będzie — uśmiechnął się lekko. — A coś jeszcze tam masz fajnego?
Yensen.