Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

Get up, no time to rest or run for cover

 

Ryu
20 lat (09.10) | ARGAR + zwiedza świat | Potrafi przewidzieć ruch przeciwnika, "władca iluzji"| 175 cm


Czarne włosy, czarne oczy, 175 cm wzrostu, złamane serce i wyrwany spory kawałek duszy, poturbowany psychicznie i fizycznie najlepszy przyjaciel, jedyny z paczki przyjaciół, który jeszcze uchronił się przed spłodzeniem dziecka, z Shadow u boku i kryształem w dłoni, zwiedza świat, poznaje zwyczaje miejscowych, próbuje wtopić się w tłum i ignorować podszepty kryształu. Raczej nie szuka zwady, ale adrenaliną nigdy nie pogardzi. Powoli poznaje swoją błyskotkę, uczy się z nią współpracować. Zmaga się z konsekwencjami własnych decyzji, stara się nie ulegać podszeptom błyskotki i nie wchodzi Polszanom w drogę, gdy to absolutnie nie jest konieczne. Jego dobre serce i chęć pomocy jest wystawiane na próbę za każdym razem.
 

 


[Kontakt: m.e.wiggin@gmail.com . Nie gryziemy i chętnie popiszemy!]

200 komentarzy:

  1. Klara zatrzymała się i spojrzała po Ryu wyraźnie oburzona.
    - Jesteś doprawdy niepoprawny... - zaznaczyła sucho. - Typowy Argarczyk, bohater narodów, tylko on może ocalić ludzkość! - fuknęła. - Co zrobię? Będę wołać o pomoc! Nie zachowuj się jakbyś był jednym na świecie zdolnym do jej udzielenia! - dodała i pokręciła głową. - Jakie "my"? Ty możesz. Ja nie mam zamiaru - oznajmiła. - Wszystkich nie uratujesz Ryu. Zadeklarowałeś, że zaprowadzisz mnie bezpiecznie do Argaru... a właśnie planujesz mnie narazić, bo przecież jedna bezpieczna Klara to za mało. Jest okazja do bohaterstwa, do ocalenia tłumów, więc trzeba korzystać. Więc korzystaj, ale mnie w to nie wciągaj - ponownie się odwróciła i ruszyła głównym szlakiem.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, że stawiał wszystkich Polaszan w tak złym świetle i wrzucał ich do jednego wora był bardzo nieprzyjemny. Mało tego, porównywał uwolnienie jeńców spod rąk uzbrojonych wojaków do udzielenia pomocy, gdyby była w opałach. Zasugerował, że oczekuje pomocy, a sama jest obojętna, a przecież ona jedynie mierzyła siły na zamiary. Pomagała, gdy mogła. Nie spodziewała się, że usłyszy coś takiego, nic mu już nie odpowiedziała, po prostu poszła.
    Miejsce na nocleg znalazła dopiero w trzeciej gospodzie, dwie pozostałe były już zbyt oblegane. Nie zamawiała nawet jedzenia, zgasiła jedynie pragnienie, rozejrzała się za bratem, popytała o niego kilka osób i poszła spać, by z rana zjeść śniadanie, znowu rozpytać o Klemensa i ruszyć dalej. Prawdę mówiąc nawet się za Ryu nie rozglądała, wmieszała się w tłum i po prostu szła dalej głównym szlakiem.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy Ryu pojawił się przy jej boku, tylko zerknęła w jego stronę, ale zaraz spojrzała pod stopy i znowu przed siebie. Nie czuła się zbyt komfortowo po tym co od niego usłyszała i odsunęła się na jakieś dwa kroki, dalej idąc w milczeniu. Zatrzymywała się jedynie przy różnych skupiskach ludzi, szczególnie, gdy były wśród nich dzieci. Dopytywała o brata obcych ludzi, ale nikt nie mówił nic istotnego. W końcu jednak pewien staruszek, słysząc opis chłopca, strasznie się obruszył.
    - Ten chuligan?! Oczywiście, że widziałem! Kozę żem miał i kosz jabłek po jej boku. Skradł mi dwie sztuki i pognał w siną dal! A niech se kikuty na wystających korzeniach połamie! - zaczął się odgrażać. To brzmiało jak Klemens!
    - Gdzie?! Ale gdzie je skradł?! - zapytała słysząc tą opowieść. Starzec zmierzał z przeciwnej strony do ich drogi.
    - A ze dwa dni drogi stąd panienko, w stronę rzeki pognał i już gom nie widział. Nie żal mi nawet, łobuz jeden! - mruknął kręcąc głową, a Klara spojrzała w stronę szlaku, poczuła jak serce bije mocniej i od razu przyspieszyła kroku.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czekała, szła dalej, cały czas równie szybko.
    - Jak będę czuła zmęczenie, głód czy pragnienie to odsapnę. Teraz nie czuję takiej potrzeby - oznajmiła krótko. No właśnie, miał dwa dni przewagi, jak przyspieszy to była szansa, że chociaż odrobinę nadrobi i trafi na niego szybciej. Ta myśl dawała nadzieję i Klara nie zamierzała się teraz zatrzymywać. Zjadła śniadanie, miała bukłak wody, nie czuła zmęczenia, wręcz przeciwnie. Serce pchało ją do przodu, najchętniej by pobiegła, ale wiedziała, że to akurat nie ma większego sensu. Szybciej by się zmęczyła i musiałaby więcej odpoczywać, przyspieszony krok nie był aż tak ryzykowny.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  5. Minęły prawie dwie godziny nim Klara rzeczywiście poczuła zmęczenie. Jednak latanie między stołami cały dzień pozwalało wypracować całkiem niezłą kondycję. Zatrzymała się na polnej drodze, mała grupka osób szła przed nimi, kolejna gdzieś za, a później długo nie szedł nikt. W okolicy nie było żadnego budynku, ale była trawa. Dziewczyna stała chwilę z dłońmi założonymi na talii i łapała oddechy, zaraz upiła łyk wody i zeszła na bok by powoli przysiąść na ziemie. Zdjęła jeszcze tobołek z pleców, co by robił jej za oparcie. Wyciągnęła zgarnięte ze stołu resztki śniadaniowe i pozwoliła sobie zjeść co nieco, rozglądając się przy okazji po otoczeniu. Było tu całkiem uroczo i cicho.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  6. Klara skupiła wzrok na jednym punkcie, zerkała jednak na Ryu, gdy ten rozkładał się obok, a kiedy już się ułożył wróciła spojrzeniem do upatrzonego miejsca. Na pytanie chłopaka zaczerpnęła trochę więcej powietrza i właściwie dopiero teraz zaczęła rzeczywiście jeść, a nie tylko trzymać jedzenie. Kiwnęła lekko głową.
    - Pół godziny brzmi znośnie - stwierdziła i spojrzała na jego twarz, gdy zamknął oczy. Wyglądał na zmęczonego, ale przecież sam wolał swoje szarady niż odpoczynek. Spojrzała na swoją sukienkę i strzepywała z niej okruchy, gdy jakieś padały na materiał. Zaczynała mieć wrażenie, że przyjaźń z Argarczykami wiąże się z dużym ryzykiem. Nie zdradzała jednak swoich myśli, po prostu skupiła się na jedzeniu, podziwianiu widoków i odpoczynku, a gdy minęło wspomniane pół godziny, wstała z trawy i zaczęła się zbierać do dalszej drogi.
    - Czas minął - rzuciła, lekko szturchając Ryu butem i wróciła na szlak, wyprzedzając go o te kilkanaście kroków. Mieli przed sobą do pokonania zwodzony most. Klara weszła na niego dość pewnie i szła spokojnie, jednak chwilę przed wejściem na drugą stronę, jedna z desek skrzypnęła pod nią i dziewczyna poczuła jak jej noga traci grunt. Wiele osób przeszło dziś tędy i konstrukcja najwyraźniej była bardziej naruszona niż zazwyczaj. Most zakołysał się, a bagaż na plecach dziewczyny przeciążył ją na prawą stronę. Klara nie dość, że miała uwięzioną nogę w pękniętej desce to jeszcze zawisła w powietrzu i właściwie tylko zakleszczona noga sprawiła, że ta nie runęła w dół. Za to z tobołka wyleciało kilka przedmiotów. Jej krzyk przeciął okolicę, pech chciał, że chwilowo nikt tędy nawet nie szedł. Dziewczyna wisiała przerażona, czując rwący ból nogi, łzy jej napływały do oczu, a słowa modlitwy same wypadały z ust.

    Klara

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  7. Klara w ogóle nie słyszała tych rad Ryu, ciśnienie skakało jej w uszach, noga okropnie rwała, a wizja upadku z tak wysoka nie pozwalała przestać panikować. Łzy spływały jej po policzkach, szlochała nie przerywając swoich modłów.
    Dopiero kiedy kątem oka zobaczyła nadchodzącego Ryu, wtedy zdała sobie sprawę z jego obecności.
    - Nie podchodź! Spadnę! - krzyknęła w emocjach, miała wrażenie, że świat jej wiruje. Co on wyprawiał?! Deski nie były stabilne, a ten jeszcze się tu pchał?! Umrze... jak nic dzisiaj umrze... Poczuła jak robi jej się słabo, a gdy padło pytanie chłopaka, miała wrażenie, że blednie... Deski znowu przeraźliwie zaskrzypiały, a Klara... straciła przytomność. Jej ręce bezwiednie opadły w dół, a bagaż zaczął się ześlizgiwać z pleców, brakowało tylko chwili by cały runął w przepaść. (Ryu będzie Klarze pożyczał slipki xD)

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  8. Klara nie zarejestrowała praktycznie żadnego z pytań Ryu, dla niej po prostu paplał jakieś niezrozumiałe słowa, fakt, że podchodził był zbyt przerażający. Wizja upadku z takiej wysokości do wody była zbyt przerażająca.
    Kiedy już straciła przytomność to nie czuła nic, nic nie słyszała i nie widziała. Pierwsze co nieco ją wybudziło to alkohol lany po rannej nodze, drgnęła wtedy lekko i mruknęła coś pod nosem, marszcząc czoło. Dopiero po chwili poczuła klepanie na twarzy i ledwo przytomna uchyliła powieki. Drgnęła mocno, a widząc Ryu przy sobie otworzyła szeroko oczy.
    - Umarliśmy?! - krzyknęła od razu ciężko dychając. Gwałtowny ruch sprawił, że wierzgnęła nogą i zaraz szybko poczuła jak ta boli. Jęknęła przeraźliwie, łapiąc w odruchu kolano. Poczuła łzy w oczach i szlochnęła krótko. - Co... co... co mi jest? - zapłakana spojrzała po chłopaku i zaraz nerwowo rozejrzała się dookoła, starając się powoli uregulować fakty.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyraźnie się zarumieniła, gdy spuścił wzrok. Trochę już z nim podróżowała i zdążyła zauważyć, że często tak ukrywa śmiech. Znowu wyszła na śmieszną. Nie dość, że nie była tak odważna jak Argarka to jeszcze była śmieszna. Podciągnęła cicho nosem. Noga naprawdę bolała... Łzy nadal jej lekko spływały po policzkach, a ona utkwiła wzrok w dłoniach. Jasne, po prostu świetnie, ależ z niej niezdara. Nawet torba musiała jej przepaść. Brawo Klaro, dałaś popis, nie ma co! Klotylda miała by o czym opowiadać! Nawet Kleofas by Cię teraz nie wybronił! Puknięcie w czoło oderwało ją od tych głosów w głowie i niepewnie podniosła wzrok na chłopaka, a jej dolna warga zadrżała.
    - Dziękuję... - szepnęła bardzo cicho. Kiwnęła głową na wzmiankę o innym przejściu i zerknęła w stronę mostu. "Gruba niezdara" usłyszała w głowie i naburmuszyła się nieco. - Nie jestem gruba... - szepnęła jeszcze ciszej by zaraz znowu wrócić na ziemię, pod wpływem dotyku jego dłoni. Tak, bolało... Znowu szlochnęła, tak, poboli. - Mógłbyś mnie po prostu przytulić? - zapytała podłamanym głosem i bezradnie puściła ręce wzdłuż ciała, a jej dłonie opadły na ziemię.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  10. Słowa o przyjaciołach trochę ją podniosły na duchu, czyli jednak nadal się przyjaźnili. Najwyraźniej jednak nie była aż tak beznadziejna. Zacisnęła lekko zęby na pytanie.
    - Klotylda... - szepnęła. Nie była to prawda, ale przecież to jej głos słyszała w głowie, a ona na pewno by właśnie tak podsumowała zajście z mostu. Podniosła oczy do Ryu, gdy zaczął mówić. Uśmiechnęła się delikatnie na jego komplementy, były miłe, dotyk też był miły, ciepły. Zacisnęła usta, gdy wspomniał o policzkach, ale zaraz zaśmiała się delikatnie. Przypomniało jej to jednak czas, gdy jeszcze miała rodziców i zaraz znowu poczuła pieczenie przy oczach. Wtuliła się w niego mocno, lekko kiwając głową na słowa o bólu i tych przypuszczeniach co do jego osoby. - Możliwe, ale ja pewnie nie byłabym w stanie Cię uratować - przyznała smutno i przetarła policzki. - Boli... noga - przyznała zerkając na kończynę, ta nie wyglądała dobrze.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  11. Klara popukała swoje skronie.
    - Są tutaj... Szepczą... Tych ciężko nie słyszeć - przyznała smutno, kuląc się w sobie. Może rzeczywiście oszukiwała się w tym temacie? Może nie tylko te szepty w głowie ją bolały? Nie miała pojęcia. Odłożyła te myśli "do szuflady". Podniosła oczy do jego twarzy. - Nawet nieudana? - zapytała cicho. Kiedy ją zawołał podniosła się powoli i równie wolno spróbowała wejść na jego plecy. Nigdy tak jeszcze nie podróżowała, ale czuła się zmęczona, nie miała ochoty dyskutować, a gdy już udało jej się wgramolić to po prostu oparła własną głowę o jego, oplatając go ramionami. - Brzmi dobrze - przyznała nieco przygaszona.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  12. Skuliła się na jego słowa jeszcze trochę. Nie chciała znowu wracać do tematu walki... Przecież sam powiedział, że tego nie umiała. W danej chwili jego rada średnio do niej trafiała, ale nie powiedziała nic, nie chcąc tego dać po sobie poznać.
    - Jakbyś umarł to... To nie wiem czy by to miało jakieś znaczenie... - szepnęła smutno, ale uśmiechnęła się delikatniej na jego słowa wiary. - Dziękuję... - odpowiedziała, nadal szepcząc. Milczała, po prostu tuląc się do jego pleców zamyślona. Ocknęła się jednak na jego przeprosiny. W pierwszej chwili smutno spojrzała w dal. - Pomagam jak mogę... Czasami mam wrażenie, że zapominacie, że ja... ja nie mam takich super zdolności jak Wy... Nie jestem taka... nieustraszona - przyznała zaciskając usta. - Też przepraszam... ja... po prostu miałam wrażenie, że jestem tylko problemem. Nie powinnam mówić tego co powiedziałam. Wy też pomagacie jak możecie... Po prostu możecie więcej. Nie powinnam być o to zła...

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  13. Zacisnęła zęby na słowa chłopaka i znowu smutno spojrzała w dal. Rodziców i rodzeństwa nie miała szans ocalić... Przybyła za późno. Akurat ta myśl wcale nie ułatwiała sprawy, no i w ich przypadku nie brała w ogóle pod uwagę opcji, w której mogłaby pomóc, a nie zrobiłaby nic. To wydawało się po prostu nierealne. Złapała się go mocniej i wciągnęła głośniej powietrze, gdy prawie się z nią przewrócił. Przymknęła nawet oczy, gotowa krzyczeć z bólu, ale jednak Ryu ustał na nogach i Klara delikatnie odetchnęła. Zmarszczyła jednak czoło na jego słowa.
    - Nieprawda Ryu... - pokręciła głową. - Nie zabroniłam Ci tam iść, po prostu nie zamierzałam samotnie stać w lesie i czekać aż zrobisz swoje. Tak, powiedziałam to za ostro, ale to nie prawda, że nie chciałam pozwolić Ci im pomóc - z tym się akurat nie zgadzała. Słuchała go dalej i lekko westchnęła. Jego wyjaśnienia tylko ją utwierdziły w przekonaniu, że jest zbyt delikatna i krucha by być dobrym towarzyszem podróży dla Argarczyków. Najwyraźniej mogliby ją skrzywdzić w samym procesie odczuwania złości, przynajmniej niektórzy. Zrobiło jej się po prostu smutno z tego powodu i nie powiedziała nic, po prostu dalej słuchała. Kiedy posadził ją na kamieniu nie podnosiła wzroku, patrzyła jedynie na swoje dłonie, dalej słuchając. Zerknęła na niego dopiero, gdy wspomniał o pomocy przez rozmowę. Ostatnio nic nie zapisywała w swoim notesie... Nawet go ze sobą nie zabrała w tą podróż, został w stodole Klotyldy. Jeżeli kiedyś pomagała uśmiechem, to teraz miała wrażenie, że straciła tą moc. W rozmowie chyba też nie była już tak interesująca. Dobrze, że chociaż nadal umiała podać ciepły napój czy posiłek. Spojrzała w oczy Ryu gdy wspomniał o wiedzy na temat Mathyr.
    - Zaraz większość i tak będziesz wiedział... i nie będę już potrzebna - odparła ponownie kierując spojrzenie do własnych dłoni. Może i miał rację, może była, ale nie czuła się tak, zdecydowanie się tak nie czuła. Spojrzała w bok na otaczający ich krajobraz, lekko zacisnęła usta, gdy zapytał o nudny świat i wzruszyła ramionami. Czasami różnice były zbyt wielkie, ale tego już nie powiedziała na głos. Po prostu milczała w swoim zamyśleniu. (źle przeczytałam i myślałam, że ona już siedzi na kamieniu, wybacz, ale już nie będę poprawiać jej ruchów xD) Pomogła mu z opatrunkiem i skrzywiła się na widok swojej pokiereszowanej nogi. Wyglądała źle... Kiwnęła głową i tak jak poprosił, wsunęła ją do wody, sycząc przy tym boleśnie. - Dobrze - szepnęła, skupiona przede wszystkim na tym by za głośno nie marudzić. Moczenie nogi ani trochę nie było przyjemne, ale kiedy już chwilę potrzymała w niej kończynę, rzeczywiście zrobiło się nieco przyjemniej. Przymknęła oczy, była zmęczona... Najchętniej zawołała by teraz Akane i te jej tralaly, co by otworzyły swój portal i po prostu zaniosły ich do Argaru.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  14. - Mogliśmy - przyznała, nadal ze spuszczoną głową. Wiele myśli kłębiło się teraz w jej głowie, nie miała pojęcia jak je poukładać i czy w ogóle powinna. Może właśnie o to chodziło? Może miała mieć ten mętlik w głowie? Może czegoś ją to nauczy...? Kiedyś... może. Westchnęła ciężko i pokręciła głową. - Nie żartuję - odparła. Kiedy przy niej kucnął lekko odwróciła od niego wzrok. Na to wymienianie zacisnęła zęby i odruchowo też palce na swojej sukience. Nie miała nawet pewności, czy sama dalej będzie umiała tak cenić chwilę jak przed tym co spotkało jej rodzinę, a co dopiero mówić o uczeniu kogoś o tym. Dalej milczała, zamiast cokolwiek odpowiedzieć skupiła się na nodze, na tym jak bolała, jak wyglądała i jak ją moczyć by nie cierpieć bardziej. Odprowadziła Ryu wzrokiem, a gdy odszedł nieco dalej pozwoliła by kilka łez spłynęło po policzkach. Przetarła je jednak dość szybko i pozwoliła sobie jeszcze raz rozejrzeć się po okolicy.
    Kiedy Ryu wrócił, spojrzała po jego bosych stopach, jednak zaraz zawiesiła spojrzenie w drzewie po drugiej stronie rzeki. Uśmiechnęła się bardzo słabo na jego pytanie.
    - W Slavit, gdy razem z Nylianem żegnaliśmy jego tragicznie zmarłą rodzinę - przyznała. - To był piękny rytuał... - dodała trochę smutno i spojrzała w oczy Ryu. - Chciałabym już być w Argarze... Przytulić się do... - zacisnęła lekko wargi - ... do przyjaciół - dokończyła by znowu spojrzeć na drzewo. - Mam taką myśl, że może chociaż przy nich łatwiej mi będzie znaleźć resztki tamtej siebie. Tamtej sprzed... - warga jej lekko zadrżała i Klara odruchowo sama objęła się ramionami.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  15. Uśmiechnęła się delikatnie na wizję pożegnania swojej rodziny w towarzystwie Nyliana. To zdecydowanie byłoby piękne, chociaż w jej wierze pożegnania wyglądały inaczej. Musiała się jeszcze zastanowić nad tym tematem. Podała Ryu nogę i pozwoliła by się nią zajął, chociaż grymasów na jej twarzy nie brakowało.
    - Jak brzmi werdykt? - zapytała. - Złamana? Bardzo boli... - przyznała. Przytaknęła głową, gdy wspomniał o niedługim przybyciu, a słysząc o wytrzymaniu w jego towarzystwie delikatnie ściągnęła brwi. - Powiedziałeś to w taki sposób, jakby miało być to dla mnie co najmniej uciążliwe - zauważyła. Miała wrażenie, że jakoś przygasł, jakby powiedziała coś przykrego. - Czymś Cię uraziłam? - wolała zapytać.
    Skrzyżowała z nim wzrok, widząc jak jego oczy lekko przygasają. Obserwowała go ze smutkiem na twarzy, a na ostatnie słowa pokręciła głową. - Dla mnie ewoluowanie to coś dobrego... Ewoluujemy, gdy już pokonamy przeszkody rzucone pod nogi... - westchnęła ciężko i odwróciła od niego wzrok. - Ja swoich nie pokonałam, nie zaakceptowałam, nie pogodziłam się i... i to tego nie zamierzam robić na siłę - przyznała zerkając gdzieś za horyzont.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  16. Skrzywiła się wyraźnie. Bardziej? Miała wrażenie, że bardziej już boleć nie mogło, ale co tam ona mogła wiedzieć w tym temacie... Nigdy nie miała większej rany niż skaleczenie po nożu czy od zbierania stłuczonych naczyń. Kiwnęła głową na informacje co do maści i jej działania, nie miała wiedzy w tym temacie więc pozostało jej wierzyć na słowo.
    - Może być ta wioska i uzdrowiciel... - nie czuła potrzeby by koniecznie obadała ją Febe.
    Kiedy Ryu wspomniał o mianie spojrzała po nim wyraźnie zaskoczona.
    - Przecież jesteś przyjacielem - zaoponowała, kręcąc głową. - Nie jest wcale za wcześnie, po prostu... - Klara westchnęła ciężko i na chwilę uniosła oczy do nieba, by zaraz wrócić nimi do twarzy chłopaka. - Ty jesteś przyjacielem, który ze mną w tym trwa. Widzisz co się dzieje, widziałeś co się stało i jak to... przeżywałam... Jak nadal przeżywam. Ciężko byłoby wymagać od Ciebie byś patrzył na mnie jak na tamtą Klarę. Dla pozostałych... No po prostu dla tych przyjaciół w Agrarze to będzie dużo prostsze - wyjaśniła co miała na myśli. Na słowa o ewolucji przytaknęła mu głową. - A więc się zgadzamy, nie ewoluowałam, jestem co najwyżej w trakcie ewoluowania - poprawiła jego wcześniejsze słowa. - O ile zmiany po poznaniu Akane mi nie przeszkadzały tak... Tak to co czuję teraz przeszkadza mi bardzo i nie mam pojęcia co mi to przyniesie i czy na pewno coś dobrego - dodała. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, gdy tak zapewniał, że sobie poradzi. Miło, że chociaż on w nią wierzył. Pochyliła się do mapy, gdy usiadł obok, a na pytanie o czas poczuła rumień przy twarzy. - Kiedy tak pytasz to czuję się jak jakaś rozwydrzona damulka, co to narzeka na trasę... - przyznała zawstydzona. Czy wychodziła właśnie na kogoś takiego? - Jestem w stanie... - odpowiedziała dość smętnie.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba jednak nie było z nią aż tak źle, bo gdy ją objął poczuła ten specyficzny dyskomfort co jeszcze kilka dni temu. Był mniejszy niż tamten, bo jednak w potrzebie przełamała się w sprawie dotyku, ale ten zainicjował Ryu, co odrobinę zmieniało postać rzeczy. Uśmiechnęła się jednak delikatnie, gdy brunet się odsunął, nie było źle, w sumie to całkiem przyjemne uczucie.
    Na wzmiankę o gonieniu brata westchnęła ciężko.
    - Bo gonię, ale tego nie przeskoczę... - tu spojrzała na nogę. - Wolałabym iść dłuższą trasą, ale taką, która jest mimo wszystko na mapie, bo jak zaczniemy szukać na oślep krótszej to jeszcze na gorzej to może wyjść - stwierdziła. Spaliła jeszcze większego buraka, gdy nazwał ją damulką. - Proszę, nie mów tak - szepnęła zawstydzona i powoli się podniosła, by zaraz wspiąć mu się na plecy. - Już wystarczająco zawstydza mnie fakt, że musisz mnie nosić. Czy moglibyśmy rozejrzeć się chociażby za osiołkiem w tej niedalekiej wiosce? Nie chcę ujmować sile Twoich mięśni, ale zapewne mało komfortowa to będzie podróż, gdy przyjdzie Ci nieść mnie taki kawał drogi - dodała speszona.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  18. Przytaknęła mu głową, nic więcej nie dodając w temacie trasy. Uniosła jednak brwi zaskoczona, gdy wspomniał, że coś mu robi. Spojrzała po własnej posturze, jakby szukała powody tych słów, a gdy się zaśmiał wróciło zakłopotanie, a rumień z twarzy tylko się pogłębił. O czym mówił?
    - Damulki nie jeżdżą na osiołkach... - zaznaczyła cicho. - Mają karoce i piękne wierzchowce... - dodała na swoje usprawiedliwienie. Osiołki były w końcu dość popularne wśród mieszkańców średniej klasy. Klara ułożyła po prostu głowę na boku i patrzyła w dal, zdecydowanie nie miała humoru na tego typu śmiechy. - Dobrze - odparła jedynie na wzmiankę o wierzchowcu i kulach, co do tego drugiego zdążyła się już nieco rozeznać w samym Argarze. - Dziękuję - dodała na zapewnienie Ryu, że chociaż się postara.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  19. Klara większość drogi była dość milcząca, jedynie czasem wymieniała z Ryu krótkie komentarze. Głównie obserwowała dal i nawet prawie przysnęła na plecach chłopaka, mimo dość specyficznej pozycji.
    Kiedy w końcu dotarli do celu i mogła spokojnie usiąść w poczekalni u uzdrowiciela, odetchnęła z ulgą. Na propozycję Ryu przytaknęła głową, zaraz jednak zmarszczyła czoło i rozejrzała się dookoła, a jej oczy otworzyły się szeroko. Jej bagaż! Niby zdawała sobie sprawę, że go straciła, ale właśnie teraz, gdy Ryu wspomniał o przebraniu się, teraz ten fakt uderzył w nią mocniej.
    - Och nie... - wyraz jej twarzy stał się prawie płaczliwy. Kreacji nie było jej tak żal ale podomki... bielizna! Spłonęła ze wstydu. W czym ona będzie teraz spać i chodzić?! - N-nie! - zaoponowała nagle. - Znaczy... D-dobrze, tak... Poszukaj gospody, ale... ale... nie... mi nic nie... No ja wolałabym sama - myślała, że zaraz spłonie. Czy on zamierzał SAM kupić jej takie rzeczy?! To zdecydowanie nie była rola przyjaciela!

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  20. Już nawet chodzenie w jego koszuli brzmiało dość intymnie, a co dopiero gdy wspomniał o pantalonach. Chyba nigdy nie była tak czerwona na buzi jak teraz. Jeszcze Ryu mówił to tak swobodnie przy tych wszystkich istotach!
    - Ryu! - pisnęła, zaciskając palce na swojej sukience, a gdy spojrzał po jej biuście to aż się osłoniła rękoma. - Nie rób tak! - zrugała go. - To... to... - serce wyraźnie jej przyspieszyło, bo oddychała nerwowo. - To nie przystoi! Ty poczekaj w kolejce, a ja... Ja pójdę coś kupić na szybko - mówiąc to kręciła głową. - Nie będziesz mi kupował takich... rzeczy - dodała mocno zaciskając palce u dłoni. Aż jej się słabo zrobiło na tą całą sytuację i wyraźnie pobladła.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  21. Klara skuliła się w sobie i zacisnęła palce na brzegu krzesła, na którym siedziała.
    - Tak, z nogą... Znajdę kij i pójdę... - bąknęła, dalej rumiana. Znowu pokręciła głową i spojrzała w oczy Ryu naburmuszona. - Nie będziesz mi kupował bielizny! - syknęła cicho. - Sukienkę możesz wybrać, ale nie bieliznę... - zaznaczyła odwracając od niego wzrok. Znowu pokręciła głową, gdy zapytał o rozmiar, a na kolejne słowa spojrzała po nim marszcząc czoło. - A niby dlaczego miałbyś się nabijać? Że niby z moimi rozmiarami jest coś nie tak?! - jeszcze bardziej spochmurniała i gwałtownie odwróciła od niego wzrok. - Tylko kreacje, nie bielizna, tą kupię sama... - bąknęła.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  22. Aż się zatrzęsła na tą jego jawną zniewagę. Jeszcze przy innych ludziach!
    - Nie kupować! Czego tu nie rozumiesz?! - fuknęła zdenerwowana. Przy jego kolejnych słowach otworzyła szeroko oczy i spięła się wyraźnie. Serce aż jej waliło w piersi.
    - Po prostu klęknij chłopcze, klękaj i nie czekaj ani chwili dłużej - rzucił jakiś staruszek z kolejki.
    - Co?! Nie! - miała ochotę zapaść się pod ziemię. Wstała z krzesła i kuśtykając zaczęła się przepychać do wyjścia. Co za wstyd! Chciała się stąd jak najszybciej wydostać i czuła jak łzy napływają jej do oczu. Jak ona nie znosiła gdy to robił! W ogóle nie szanował jej tradycji i zwyczajów, a do tego prawił komplementy, które były nie na miejscu! Zawsze myślała, że poczuje przyjemne ciepło, gdy ktoś jej powie, że jest piękna, a teraz... Teraz czuła okropne zażenowanie, było jej paskudnie źle i jeszcze bardziej miała ochotę wtulić się w matulę. Poczuć uspokajającą dłoń papy na głowie. Fakt, że już nigdy ich nie poczuje wyrwał jej szloch z buzi.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  23. Klara zaczęła go odpychać, gdy tylko ją złapał.
    - Zostaw! - uderzyła go kilka razy pięściami i w przypływie emocji stanęła na swojej skręconej nodze, przez co zaraz krzyknęła z bólu i zachwiała się. Ryu w tej chwili przyciągnął ją do siebie i przytulił, a ona po prostu zapłakała z bezsilności. Zatrzęsła się, płacząc. Dopiero, gdy wspomniał o olaniu opinii innych, zebrała się i odepchnęła go mocno. Na tyle mocno, że nie była w stanie sama utrzymać się na nodze i runęła na ziemię. Tyle dobrego, że chociaż zamortyzowała upadek dłońmi. Zapłakana i zła spojrzała po Ryu.
    - Ty w ogóle nie słuchasz! Ani trochę! Nie chcę takiej pomocy! Jak mówię, że sobie czegoś nie życzę, to sobie nie życzę!! - krzyknęła naprawdę zła i podciągając nosem przetarła swoją zapłakaną buzię, by zaraz powoli wstać, sama, bez jego pomocy. Powoli ruszyła do ściany budynku, by na chwilę się o niej oprzeć. - Nie wracam tam - oznajmiła. - Jak tak się rwiesz do pomocy to możesz mi znaleźć jakąś podporę, nigdzie już nie będziesz mnie nosić - dodała pod nosem.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  24. Klara nie odpowiedziała mu kompletnie nic. Wargi jedynie jej lekko zadrżały, wysłuchała wszystkiego. Co ją niby obchodziło to na co inni przestaną patrzeć w obliczu wojny? To jej się nie podobały jego zachowania, ją krępowały i były nieprzyjemne w odbiorze. Fakt, że robił to przy innych dodatkowo zaogniał problem, ale to ona była przede wszystkim niezadowolona. Poczekała chwilę, by nazbierać sił i zaraz powoli zaczęła przesuwać się wzdłuż budynku, by tak jak powiedział, na własną rękę poszukać sobie podpory i noclegu. Osiołka nie potrzebowała na już, mogła go poszukać później.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  25. Klara widząc jak podchodzi, próbowała się bronić i krzyknęła, gdy ją złapał. Całe szczęście większość zebranych uczestniczyło pośrednio w konflikcie od początku i łatwo szło stwierdzić, że dziewczynie nie dzieje się nic złego.
    - Puszczaj mnie hultaju! - krzyknęła wierzgając się chwilę, jednak ból nogi szybko sprawił, że zrezygnowała z tego pomysłu i bezwładnie, naburmuszona bimbała w jego rękach. Skrzyżowała ręce pod biustem i nie patrzyła w jego stronę, a gdy zaczął jej prawić morały to niczym dziecko zrobiła zadufaną minę z niemym "ble, ble, ble" na ustach. Nie widziała go jeszcze takiego warczącego i mimo wszystko nie zamierzała dyskutować. Posadzona została na miejscu, ale dalej unikała go wzrokiem.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  26. Kiedy Ryu załatwiał swoje sprawy (tak, bo Klara myślała, że załatwia "swoje") ona czekała w kolejce. Wdała się nawet w krótką wymianę zdań, z kobietą, która siedziała obok. Jako, od niedawna, samotna matka, nie omieszkała rzucić kilka delikatnych rad w stronę Klary. W końcu sprzeczka z Ryu była na dość wysoką skalę. Na szczęście rozmowa ta była przeprowadzona w bardzo subtelny i kulturalny sposób, a w końcu przyszła kolej na wejście do uzdrowiciela. Tam Klara dowiedziała się dość sporo o nodze i przyszło jej zapłacić nie małą sumą za stosowny opatrunek i usztywnienie kończyny oraz maść na tego typu uszkodzenia. Dobrze, że mieszek miała przy pasku i ten nie przepadł razem z bagażami. Wyszła z gabinetu, gdy Ryu był już w środku. Spojrzała przelotnie na chłopaka i pokuśtykała w jego stronę, pokazując maść, którą dostała. - Mam ją nakładać przed spaniem... i oszczędzać nogę. Ma być zawsze sztywno opatrzona. Medyk powiedział, że nie wcześniej niż za dwa tygodnie mogę zacząć zdejmować usztywnienia... - szepnęła cicho.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  27. Zacisnęła usta w wąską kreskę i podała maść bliżej.
    - Możesz schować - szepnęła. Skoro miała jako tako iść to wolała nie mieć zajętych rąk, te w końcu znacznie ułatwiały trzymanie równowagi. Słysząc o jednym pokoju spięła się nieco, ale zaraz wspomniał o spaniu na podłodze i w sumie nie wiedziała czy bardziej czuje ulgę, czy jest jej głupio. Nic nie powiedziała, po prostu kiwnęła głową, mimo wszystko wolała nie znaleźć się z nim w jednym posłaniu. Ruszyła powoli przed siebie, gdy otworzył drzwi, podziękowała nieco głośniej za ten gest i rzuciła jeszcze swoje "do widzenia" do reszty oczekujących. Musiała chwilę odpocząć i oparła się o ścianę budynku dłonią, wtedy też dostrzegła spory kij oparty o nią. - O! Kij! - oznajmiła i zaraz zmarszczyła czoło. To przecież byłby zbyt dziwny zbieg okoliczności, gdyby coś takiego samo pojawiło się akurat tutaj. Spojrzała po Ryu i chwilę po prostu na niego patrzyła. - Dziękuję... - powiedziała w końcu po czym głośniej przełknęła ślinę i ruszyła do laski, by zaraz ją dobyć. Och! Co za ulga... Miała ochotę podskoczyć z radości, ale stwierdziła, że zostawi to na te "za dwa tygodnie". - To... To gdzie śpimy? - zapytała, nadal jednak unikając patrzenia mu w oczy.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  28. Przytaknęła głową na te wszystkie jego informacje i powoli kuśtykała w stronę Krwawego Kura. Nazwa była mało zachęcająca, ale wierzyła, że Ryu nie wybrał im jakiejś mordowni na nocleg. Dość ciężko było jej pokonać drogę do pokoju, trochę jej to zajęło, ale gdy już znalazła się w środku, to poczuła pewnego rodzaju ulgę. Stanęła na środku pomieszczenia, powoli uspokajając oddech. Wizja skorzystania z łaźni była dla niej wyjątkowo pokrzepiająca, spięła się jednak, gdy zobaczyła rozłożone na łóżku rzeczy. Naprawdę nic do niego nie docierało... Na noc nie potrzebowała bielizny, a jutro mogłaby ją sobie sama swobodnie kupić. Lekko podirytowana odgarnęła na bok tylko te rzeczy, które zamierzała przyjąć, bielizny nie tknęła.
    - Tego nie wezmę - oznajmiła by zaraz spojrzeć po bluzie chłopaka. Nie widziała tu niczego co nadałoby się do spania. - To jest do... spania? - zapytała. Kaptur raczej nie przydawał się na noce, ba, mógł nawet przeszkadzać w trakcie spania, ale cóż... Nic lepszego nie miała. Nic nie miała, poza tym, co leżało na łóżku. Przełożyła na jedno z krzeseł ciuchy, które od niego przyjęła.
    - Dziękuję za TE ciuchy - zaznaczyła, by zaraz złapać tą całą bluzę w ręce i ruszyć w stronę łaźni. - Umyję się, a później będę odpoczywać - poinformowała. Obawiała się, że po prostu zaśnie, gdy położy się od razu. Jak powiedziała, tak zrobiła i zaraz zniknęła za drzwiami.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  29. Wyjaśnienie z kapturem jeszcze przeszło, ale gdy rzucił o koszulach to aż się w drzwiach zatrzymała i spojrzała po nim srogo.
    - Jesteś doprawdy niedorzeczny! Koszula nocna zbyt intymna, ale bieliznę to kupiłeś! - fuknęła na niego i opuściła pokój, zirytowana ruszając do łaźni, nawet nie czekała na odpowiedź. Zamknęła się w pomieszczeniu i przywarła na chwilę plecami do drzwi. Naprawdę ta wyprawa zaczynała ją przerastać. Nie nadawała się na to, chciała spokoju, po prostu spokoju. Chciała swoich stolików i latania między nimi ze ścierką, lania piwa dla gości, podawania i przygotowywania posiłków. Cała wizja zwiedzania Mathyr w poszukiwaniu nowych smaków zdawała jej się w tej chwili nie na jej głowę, nie dla niej.
    - Starczy jakaś ciepła zupa - odparła zza drzwi i na chwilę przymknęła oczy, zaraz jednak ruszyła się obmyć i przygotować do snu. Ciepła para i czysta woda działały kojąco, chociaż gdy przejechała palcami po włosach to okropnie zatęskniła za swoją szczotką. Zwykle rozczesywała włosy przed spaniem, a dziś... dziś straciła bagaż i nie było na to szans. Wcześniej nie pomyślała o tym drobnym przedmiocie i gdy wychodziła z łaźni bardzo tego żałowała. Wróciła do pokoju z nieco smętną miną. Bluza, którą miała na sobie była dość specyficzna, z zupełnie innego materiału niż znała, ale ciepła i przyjemna. Klara ledwo usiadła na łóżku, a zaraz drzwi się otworzyły i stanął w nich Ryu z tacą i jedzeniem. Jakoś tak odruchowo wstała, mimo wszystko nie przywykła do paradowania przed nim w takich strojach. Tam, w stajni siostry to co miała na sobie zdawało się takie nieistotne, ale teraz, teraz myśli powoli wracały na starsze tory i pewne odruchy po prostu wracały. Chrząknęła mimo wszystko i zarumieniła się lekko uciekając wzrokiem gdzieś w bok. - Pewnie... Pewnie nie masz szczotki... Prawda? - zapytała zawstydzona. Wstydziła się nie tyle swojej dziwnej kreacji co samego uczucia wstydu. Przecież już się w niego wtulała i to w podomce, nie rozumiała więc skąd te odruchy.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  30. Do Klary nie przemawiały wyjaśnienia z koszulami. Dla niej te koszule były normalne, tak jak dla Ryu fakt, że mógł kupić bieliznę kobiecie. Bielizna to bielizna, to ona przyległa do miejsc intymnych, ona była czymś w czym nie wypadało paradować przed byle kim. Koszula nie miała aż takiego znaczenia, dla niej nawet ta prosta, zwykła bielizna była bardziej intymna niż koszulina luźno narzucona na ciało. Nie zamierzała jednak tego tłumaczyć Ryu, zauważyła, że to nie miało sensu, bo on i tak robił swoje. Dobrze, że chociaż do pewnych spraw się dostosował.
    Na komplement dość speszona schowała dłonie w rękawach koszuli i zacisnęła palce u swoich gołych stóp. Kiwnęła tylko głową i zbliżyła się do stołka, by zająć miejsce przy talerzu z zupą.
    - Mhm, do włosów - przyznała cicho, praktycznie pewna, że odpowiedź brzmi "nie". Kiedy usłyszała o grzebieniu oderwała wzrok od zupy i spojrzała po chłopaku z nadzieją. - Mogę...? - zapytała praktycznie od razu. Z grzebieniem przy jej włosach musiałaby być po prostu ostrożniejsza i rozczesywanie zajęłoby więcej czasu, ale mimo wszystko była gotowa na to poświęcenie. Lubiła swoje długie włosy i nie chciała ich ścinać, a jeżeli przestanie je czesać to powstałe chochoły ją do tego zmuszą. - Mogę pożyczyć? - dokończyła pytanie patrząc na niego wyczekująco.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  31. Naprawdę ucieszyła się na ten grzebień, przyjęła go i posłała Ryu wdzięczny uśmiech. Mimo wszystko postanowiła najpierw zjeść ciepłej zupy, a dopiero później zająć się włosami. W innym razie na pewno nie jadłaby jej na ciepło. Odłożyła grzebyk na bok.
    - Smacznego - rzuciła i już w nieco lepszym humorze zaczęła jeść. Spojrzała na chłopaka, gdy wspomniał o nodze i przytaknęła mu głową. - Dobrze, zjem i możemy nasmarować, później się jeszcze tylko uczeszę - oznajmiła. Kiedy zaproponował pomoc na chwilę przerwała jedzenie. Skoro mówił "musimy" to czy to nie było jednoznaczne? Miała wrażenie, że już samo to stwierdzenie sugerowało jego udział w tym "zadaniu". No ale mogła się mylić. Kiwnęła głową. - Prosiłabym - wolała by jednak on to zrobił, miał lepszy dostęp do jej nogi niż ona sama. Na wzmiankę o kąpieli przytaknęła głową.
    - Dobrze, ja rano skoczę na zakupy, a może Tobie w między czasie uda się znaleźć osiołka - ponownie kiwnęła głową. Zamierzała kupić sobie tą bieliznę, no i szczotkę.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  32. Po zjedzeniu zupy przeniosła się na brzeg łóżka i usiadła na nim, wcześniej ściągając mocniej w dół bluzę, którą miała na sobie. Mimo wszystko czuła się jakby była przy Ryu prawie naga. Podała mu nogę i współpracowała, gdy ją smarował, ale słysząc słowa o jakimś podarku aż zesztywniała. Bała się nawet pomyśleć na co wpadł ten chłopak. Spojrzała po nim niepewnie i zacisnęła odruchowo zęby. Śledziła go wzrokiem, zastanawiając się w którą stronę poszedł z prezentem. Modliła się w duchu by nie chodziło o nic sugestywnego. Na widok zeszytu zamrugała szybciej oczyma, a zaraz utkwiła wzrok w okładce. Spięła się odrobinę i posmutniała. Dopiero po chwili wyciągnęła ostrożnie dłoń po zeszyt i przyjęła go, jednak unikała wzroku Ryu.
    - Dziękuję - szepnęła cicho. Przesunęła palcami po okładce, zeszyt był piękny, ale przypomniał jej o bezwenie jaką ostatnio czuła. Klara spojrzała za zamykającymi się drzwiami, popatrzyła jeszcze chwilę po okładce i po chwili odłożyła podarek, z głośnym westchnieniem. Wzrokiem poszukała grzebienia i nie czekając dłużej pokuśtyka przed lustro, ustawiła przy nim pokojowy taborecik, usiadła i zaczęła rozczesywać kołtuny. Zapowiadała się ciężka przeprawa.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  33. Kiedy Ryu wrócił do pokoju, spojrzała po nim lekko zawstydzona. Nigdy nie szykowała się do spania przy jakimkolwiek mężczyźnie, nawet to rozczesywanie włosów zdawało się jej jakieś takie intymne. Walczyła z kudłami zerkając na odbicie bruneta i na to co robił, a gdy na nią spojrzał i zaczął mówić, przerwała na chwilę swoje zajęcie. Kiwnęła delikatnie głową.
    - Dobrze - posłała mu delikatny uśmiech i wróciła do czesania, a gdy to zrobiła, zaplotła sobie warkocz i wstała z taboretu. Oczyściła grzebień ze swoich włosów, a idąc w stronę śmietnika zerknęła jeszcze w stronę notesu. Patrząc na niego z tej strony dojrzała, że jedna z kartek jest wygięta i zamierzała go otworzyć by poprawnie ułożyć stronę. Kiedy to zrobiła to trochę szerzej otworzyła oczy. Tekst? Prześlizgnęła wzrokiem po wiadomości, po rysunku. Jakoś tak cieplej jej się na sercu zrobiło. Przesunęła palcami po warkoczu, jednocześnie patrząc na swoją rysunkową wersję. Uśmiechnęła się delikatnie, zamknęła notes i spojrzała po Ryu by ostatecznie do niego podejść i kucnąć przy jego kojo. Pochyliła się by cmoknąć jego policzek.
    - Notatka jest... Po prostu dziękuję - szepnęła z rumieńcem na twarzy.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  34. Sama była niezwykle czerwona na buzi, a całus tylko nasilił wypieki.
    - Dobranoc Ryu - odpowiedziała cicho i powoli wstała, by zaraz ruszyć ułożyć się spać do łóżka. Długo leżała wpatrując się w sufit, ale w końcu zasnęła.
    ***
    Kolejnego dnia, gdy wybrała się na zakupy, sprawiła sobie nową bieliznę. Ta wbrew pozorom była zupełnie inna od tej, którą wybrał jej Ryu. Klara lubiła koronkę, kojarzyła jej się schludnie i to właśnie w takim rodzaju tej części odzieży gustowała.
    ***
    Jadąc na osiołku miała sporo czasu na przemyślenia co do planu na poszukiwanie brata. Czasem do głowy wkradały się też myśli na inne tematy, ale to poszukiwania były teraz priorytetem dziewczyny. Czy to właśnie dlatego, gdy zobaczyła znajomą czuprynę między drzewami, serce zareagowało tak gwałtownie?
    - Klaudiusz! - zawołała i nim się spostrzegła ręce same pogoniły osiołka do szybszego biegu wgłąb lasu, a z niego w stronę rzeki, tam, gdzie zniknął jej z oczu dzieciak. - Klaudiusz! - nawoływała, nie zważając na nic. Nawet kiedy zwierzak uparcie stanął i wierzgnął, nie chcąc przekroczyć kępy wysokich krzaków, ona zsunęła się z grzbietu i kuśtykając ruszyła za czupryną. - Kla...! - już miała wołać go znowu, ale wtedy zobaczyła jak dwóch Polszan trzyma dzieciaka. To nie był jej brat... To nie on.
    - Proszę, proszę... A to co? Mamusia? - zarechotał inny wojak i złapał Klarę za ramię.
    - Pewnie już za młodu się puszczała! - zaśmiał się inny.
    - Zdziel jedno i drugie, tak dla zasady - polecił kolejny. Klara nawet nie zdążyła dobrze zareagować, a już zaraz wylądowała brzuchem na pobliskim kamieniu i poczuła siarczyste muśnięcie bata na plecach. Jej głośny krzyk przeciął okolicę, poczuła łzy zebrane w oczach.
    - Nie! - krzyknęła zapłakana, nie wiedząc co tu się właściwie dzieje.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  35. Klara miała wrażenie, że środek głowy ktoś niesamowicie mocno jej ściska, całe jej ciało drżało, a plecy paliły jakby je przypalali żywym ogniem. Drugi strzał wyrwał z jej ust kolejny krzyk, jednak po trzecim zaczęła czuć jak powoli odpływa. Zbudziło ją jedynie szarpnięcie za suknię. W pierwszej chwili mocno się szarpnęła, jednak przez to jeszcze mocniej poczuła rany na plecach i zaraz zesztywniała niczym kłoda.
    - Nie, nie, nie! - krzyczała, to jednak nic nie dało. Już zaraz dreszcz przeszedł jej ciało, skóra została odsłonięta, a ona poczuła na niej wszędobylski chłód. Odrobina ulgi dla płonących pleców, ale ogromny dyskomfort dla głowy. Otuliła się ramionami nie chcąc by materiał odsłonił jej cokolwiek innego niż plecy, a zaraz przyszło kolejne uderzenie i dziewczyna z bólu zwinęła się na ziemi. Cała jej buzia była mokra od łez, teraz doszedł brud ziemi. Szok był tak wielki, że płakała nie wydając z siebie ani jednego dźwięku.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  36. Ciało Klary wpadało w coraz to silniejsze konwulsje, a kiedy mężczyzna złapał jej twarz i nakierował na siebie to nadal drżała. Patrzyła na niego pół przytomna, dalej mocno trzymając sukienkę przy sobie. Miała wrażenie, że jej ręce wręcz zesztywniały na materiale. Wargi drżały, a gdy usłyszała propozycję to kolejne łzy spłynęły jej po policzkach. Miała dość, chciała być w domu... przy rodzicach... Może to była jakaś myśl? Może powinna do nich dołączyć? Podniosła trochę mocniej oczy i zebrała się na siłę by splunąć w twarz oprawcy. Niech ją tu zatłuką, miała dość, serdecznie dość tej podróży. Przez całe życie razem wzięte, nigdy nie doświadczyła tyle bólu, straty, tyle upokorzeń, tyle złego... Kolejne uderzenie powaliło ją na ziemię. Nie miała już siły reagować.
    Obecności Ryu w pierwszej chwili nawet nie zarejestrowała, było jej wszystko jedno. Polszanom jednak nie było. Wojak, którego opluła wstał gwałtownie, ścierając z obrzydzeniem jej ślinę z twarzy.
    - Ty głupia suko - warknął i zaczął rozwiązywać własne spodnie. - Będziesz miał braciszka lub siostrzyczkę! - rzucił rozbawiony do dzieciaka. Zaraz jednak jeden z jego towarzyszy padł na ziemię z nożem w tętnicy. - Co jest kurwa?! - warknął i przytrzymał spodnie jedną ręką, drugą dobył miecza. Pozostała trójka również sięgnęła po broń, odpychając bachora na bok. Jeden z nich miał kuszę i zaraz wycelował w Ryu, ale nie specjalnie mierzył, wystrzelił w jego stronę, równie dobrze mogąc trafić Klarę.
    - Mamy bohatera panowie! - zarechotał inny wojak i w trzech zaszli Ryu z różnych stron, ten od kuszy został na tyłach i już szykował kolejny bełt.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  37. Klara spojrzała po nim troszkę bardziej przytomna. To już? Umarła? Przestała czuć smagnięcia bata jakiś czas temu. Nie, chyba nie... Nie możliwe by w jej niebie był Ryu. Ciągle by ją peszył i zachowywałby się w ten swój niefrasobliwy sposób. No właśnie... Znowu to zrobił, raz żona, teraz ukochana. Czy nie mógł chociaż raz nazwać jej tym kim rzeczywiście była? Dlaczego za każdym razem nadawał jej miano kogoś, kogo powinno darzyć się miłością? Trochę ją ta myśl oburzyła... Ktoś mu kiedyś w końcu natrze uszy!
    - Hm?! - nagle jakby się ocknęła i kaszlnęła, a czując plecy jęknęła żałośnie.
    - Dogadamy tak? - zarechotał wojak. - Dawno żeśmy nie chędożyli. Odwrócisz wzrok, czego oczy nie widzą temu sercu nie żal. Ukochana się przyda, życie Wam ocali - śmiali się między sobą. - A może Ty się wypniesz za nią? - dodał jeden z żołnierzy i znowu zarechotali. Drugi bełt był już gotowy do wystrzału.
    - Zajmij ich... - Klara szepnęła ledwo słyszalnie. - Ja cichaczem... - szepnęła, przysuwając się do niego i udając że szlocha. Miała rzeczywiście ochotę płakać, ale na to przyjdzie czas. - Tam... - spojrzała na krzaki za jego plecami i osunęła się na ziemię, trochę koloryzując swój rzeczywisty stan.
    - Oj, jak przykro, no nic, najpierw zajmiemy się Tobą, a później posuniemy śpiącą królewnę - nie wchodząc w dalsze dyskusje wojacy ruszyli na Ryu by zająć go walką. Tym razem wojak z kuszą miał dość czasu by wymierzyć i kiedy pozostała trójka napierała na chłopaka, wystrzelił w jego stronę.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  38. Klara leżała tych kilka pierwszych minut, od czasu do czasu uchylając oko. Kiedy w końcu spostrzegła, że wojacy skupili się na Ryu, zaczęła przesuwać się ostrożnie w stronę wskazanego krzaka. Łzy zbierały się w oczach, nie dość, że miała uszkodzoną nogę, to teraz jej plecy zdobiły głębokie szramy. Będzie paskudna... Warga jej zadrżała, a w swej wędrówce co chwilę przystawała. Raz, by nie rzucać się aż tak w oczy, dwa, bo po prostu ledwo dawała radę.
    W tym czasie na polu walki jeden z Polszan był ranny, co znacznie utrudniało dobre naciągnięcie bełta, ale dalej próbował, szło to jednak dużo wolniej niż powinno. Wojak trafiony w udo leżał i się wykrwawiał, ale ich dowódca, on zdawał się świetnie bawić. Razem ze swoim kompanem sprawnie zachodzili klona Ryu, aż w końcu cieli po nim, a widząc jak ten się rozpływa, poszukali wzrokiem rzeczywistego przeciwnika.
    - To Argarczyk! - krzyknął dowódca. Nie rozumiał tej sztuczki, ale nie sądził by kto inny był do czegoś takiego zdolny. Poczuł jak krew w nim buzuje, ależ dostanie pochwałę za ubicie chociażby jednego. Zacisnął dłoń i sprawił, że ziemia pod stopami Ryu zadrżała, tak, to był jego żywioł i właśnie próbował złapać nogi Ryu w okowy gruntu.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  39. Klara pokonywała kolejne centymetry, gdy nagle usłyszała za plecami ten okrzyk. Cholera... Argarczyk rozbrzmiało głośno i wszędzie. Dziewczyna zacisnęła zęby i przyspieszyła swoje pełzanie. Już było słychać jak obóz budzi się do życia.
    - To Argarczyk! - usłyszała nagle chłopięcy głos. - Argarczyk przyszedł nas uwolnić! - krzyczał dalej niczym na alarm, a wtedy zadziało się coś dziwnego. W obozie było wielu jeńców, ale widząc tego skaczącego dzieciaka, który wołał tak pewnym głosem kilku poczuło nadzieję, najzwyklejszą nadzieję.
    - Precz z Perunem! - krzyknął inny jeniec i zaczął siłować się ze swoim oprawcą, a za nim szarpaninę rozpoczęli też inni. Zaraz w całym obozie nastał niesamowity hałas i nawet mały chłopiec dobył jakąś patelnię, by rzucić się na pomoc zebranym tu poszkodowanym. Dowódca w tym wszystkim przeklną siarczyście. Zrobiło się takie zamieszanie, że zgubił przeciwnika wzrokiem i na rzecz doprowadzenia obozu do ładu zaprzestał swoich sztuczek, by ruszyć zaprowadzić porządek.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  40. Klara na to zamieszanie zdążyła ukryć się w krzakach, a wtedy spostrzegła, że nie jest w nich sama. Chłopiec, którego pomyliła z bratem również się tu chował.
    - Och... - był dzieckiem, ale jej stan sprawiał, że jego obecność i tak ją peszyła. - Zaraz... Zaraz... - sapała ciężko. To czołganie było ponad jej siły, czuła wyraźnie jak ciało drży od wysiłku. Położyła czoło na ziemi i łapała oddechy.
    - Twój ukochany już idzie - rzucił dzieciak, a Klara lekko zacisnęła zęby.
    - To nie... kochany... - musiała to zaznaczyć. Chwilę później Ryu był już tuż obok. Na pytanie dziewczyna ponownie zadrżała. Iść? Przerażenie pojawiło się na jej twarzy, czuła się jakby ledwo żyła.
    - Pomogę - poinformował mały, a Klara spojrzała na niego. Miała już na ustach pytanie "a co Ty niby możesz zrobić?!" ale... nie miała sił. Szybko skupiła się na koszuli, którą podał Ryu i odziała się w nią by poczuć chociaż odrobinę komfortu. Zasychająca krew i koszula nie brzmiały zbyt dobrze, ale lepsze to niż rozdarta sukienka. - Dam... Dam radę - sapnęła, powoli próbując wstać. Nawet nie hamowała łez, bolało, bardzo. Jeszcze ta noga...

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  41. Klara była tak skupiona na stawianiu kroków i nie upadaniu, że ledwo słyszała to co dzieje się za nimi. Chciała iść, po prostu stąd zniknąć i chyba tylko to dawało jej siły.
    Kiedy siedziała już na osiołku, chłopiec lekko ją podtrzymywał. Raz posłała mu wdzięczny uśmiech, ale na więcej nie mogła sobie pozwolić. Kiwnęła tylko głową na plan Ryu, a później... Później chyba po prostu odpłynęła.
    Obudziła się, gdy Ryu przemywał jej rany, nie miała pojęcia gdzie są, ale poczuła chłód wody na plecach i zaraz drgnęła wyraźnie. Miała dziwne wrażenie, że jest naga, że znowu z niej coś zszarpują.
    - Nie! - krzyknęła, próbując wstać z brzucha, ale zaraz padła płasko czując rwanie pleców. Syknęła z bólu, dojrzała jednak, że nie jest goła i to chociaż trochę ją uspokoiło. Miała tylko odsłonięte plecy.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  42. Na głos Ryu dziewczyna zapłakała cicho. Dobrze? Nie miała pojęcia co niby było dobrze. Schowała twarz w trawie i zadrżała, co wywoływało dodatkowy ból. - Bo już skrzywdzili, już skrzywdzili! - krzyknęła zapłakana, ale ponownie czując rwanie zamknęła usta, próbując się uspokoić. Zacisnęła mocno palce na przemywanie, nie chciała krzyczeć, ale widać po niej było, że ją boli. Cały czas drżała nie mogąc tego uspokoić, jednak kiedy Ryu zaczął nucić melodię to podciągnęła nosem i słuchała. Przymknęła oczy. Chciałabym usłyszeć kołysankę mamy albo chociaż tą Akane... To nucenie odrobinę ją uspokoiło, ciało już tak nie drżało, a ona w końcu chociaż na chwilę przestała płakać.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  43. Leżała nieco spokojniej, pozwalając by się zajął jej ranami. Kiedy położył się obok, słuchała jak nucił. Podniosła na chwilę powieki, gdy zastała cisza. Na chwilę skrzyżowała wzrok z chłopakiem. Miała dość, wszystkiego dość, ale jego obecność w tym wszystkim przynosiła ukojenie. Gdy zaczął nucić coś innego, to odrobinkę przesunęła dłoń, by dotknąć jego ręki. Chciała czuć, że jest, w razie gdyby zaraz zasnęła.
    - Będziecie uprawiać seks? - padło nagle pytanie z ust chłopca, a Klara, mimo ogólnego zmęczenia poczuła jak poliki jej czerwienieją. Zaraz cofnęła rękę.
    - N... Nie! - zerknęła na dzieciaka wyraźnie naburmuszona i zawstydzona odwróciła głowę w przeciwną stronę do Ryu. Na litość Boską! To chyba dosłownie była jakaś klątwa! Sytuacja speszyła ją na tyle, że mimo chęci wtulenia pozostała już w swojej pozycji tak długo, aż po prostu zasnęła.
    ***
    Dalsza podróż pieszo, czy nawet na osiołku była kiepskim pomysłem - tak przynajmniej wspólnie ustalili. Zwierzak nie dałby rady unieść tobołków oraz wszystkich poszkodowanych, więc mimo ogólnej niechęci Ryu, cała trójka wróciła na główny trakt handlowy, a tam udało im się złapać woźnicę. Poszukiwania trochę zajęły, szczególnie przy kuśtykaniu Klary, ale w tych rejonach ludzi nie było już tak wielu. Mieszkańcy Slavit rozbiegli się w różnych kierunkach, więc tłok był znacznie mniejszy.
    Chłopiec, który się do nich podłączył spędzał podróż głównie z woźnicą, sprawiał wrażenie dość wygadanego i kontaktowego, więc umilał starszemu Panu czas. Klara z Ryu natomiast odsypiali w drewnianej karocy. Klara w trakcie snu przechyliła się tak, że leżała głową na ramieniu Ryu, a ten, gdy zasnął ułożył głowę na jej własnej. Dziewczynę wybudził mocniejszy wstrząs, chyba na coś najechali, przez co stuknęła głowę Ryu od dołu i trochę ją to zabolało.
    - Ał! - syknęła i zaraz rozmasowała sobie uderzone miejsce. Spojrzała po Ryu i od razu spaliła buraka. - Przepraszam - szepnęła i zaraz się nieco poprawiła z pozycją siedzenia. Chrząknęła cicho. - Jak... Jak opatrunki? - zapytała. Gdy znaleźli woźnicę, ten pomógł w opatrywaniu Ryu, zaraz po tym jak chłopak pomógł mu z utkniętym kołem karocy, więc chociaż tyle dobrego wyszło z tej uczynności chłopaka.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  44. Klara jakoś tak odruchowo obróciła głowę w drugą stronę, gdy Ryu podciągnął koszulkę.
    - Yhm, pewnie masz rację, w Argarze tak - przytaknęła mu głową i dopiero po tych słowach znowu spojrzała w jego stronę. - Ja... - z pamięci nie chciało jej wyjść to jak się zeszłej nocy do niej przysunął i miała wrażenie, że dziś chłopak krępował ją bardziej niż zwykle. - Bolą... - to było jedyne co na tą chwilę wydukała. Kiedy wspomniał o nodze przytaknęła mu głową. - Tak... Niech chociaż ona... Jakoś wygląda - westchnęła ciężko. Nawet nie chciała myśleć w jak opłakanym stanie były jej plecy. Widziała już ludzi z bliznami po biczowaniu... Posmutniała wyraźnie. Nie takie pamiątki chciała mieć z tej podróży. Oczy dziewczyny lekko się zaszkliły, ale szybko je przetarła i podciągnęła nogę, by zacząć zdejmować z niej opatrunek. W porównaniu z plecami to ta zdawała się prawie nie boleć.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  45. Klara zaczęła trochę nerwowo skubać swoją wargę.
    - Mhm - powtórzyła za nim. Zdawała sobie sprawę, że jeszcze długo pobolą. Spojrzała za nim, gdy usiadł naprzeciwko i chwilę go obserwowała, jednak dość niepewnie, co chwilę uciekając wzrokiem na własną nogę. Patrzyła na to co orbi i musiała przyznać, że uczucie było całkiem przyjemne. Odruchowo nieco rozluźniła ramiona i pewnie nawet przymknęła by oczy, ale zwrócił się do niej, zadając to dziwne pytanie. Dziewczyna zamrugała szybciej oczyma i spłonęła rumieńcem by zaraz zerknąć w bok. - Nie... Nie rozumiem... - szepnęła. - Chyba nigdzie... - bąknęła. Tak, teraz na pewno uleciały gdzieś w eter. Na kolejne słowa znowu po nim zerknęła. Silną? Zmarszczyła czoło i spojrzała po swoich dłoniach. - Raczej głupią... - szepnęła. To w końcu ona wystrzeliła za tym chłopcem, ona wpadła do obozu Polszan, ona dała się złapać i zbić... W oczach znowu stanęły łzy, ale Klara zaraz podniosła wzrok, by spojrzeć po Ryu z niezrozumieniem. - Niby za co?! - lekko na niego fuknęła. - To wszystko moja wina - schowała twarz w dłoniach i lekko zapłakała.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  46. Nawet się nie powstrzymywała i wtuliła w Ryu, gdy ją objął. Płakała cicho, mimo wszystko słuchając tego co miał do powiedzenia. Teraz te antygwałtki nawet lekko ją rozbawiły, zdawały się takie błahe w porównaniu z tym co zaszło w obozie Polszan.
    - Mhm... - przyznała cicho, gdy wspomniał o tych bezczelnych tytułach. Mimo wszystko te jego błędy nie wpędziły ich w tak niebezpieczne sytuacje. No... może to zostawienie jej samej sobie... Zerknęła w stronę przodu karocy, gdy wspomniał chłopca. Może ten rzeczywiście skończył by bardzo źle... Chociaż przy ich boku to nie miała pewności, czy nie skończy jeszcze gorzej. Zdawali się niesamowicie przyciągać problemy (xD). Na informacje za co jej dziękuję odrobinkę się uspokoiła i zaraz przetarła buzię by oderwać ją od jego torsu i podnieść do jego oczy, patrząc w nie wdzięcznie. - Naprawdę tak myślisz? - zapytała cicho, skacząc wzrokiem po jego twarzy, jakby szukała na niej jakichkolwiek oznak kłamstwa. Patrząc na usta ciemnowłosego zatrzymała na chwilę wzrok, był bardzo blisko, zarumieniła się delikatnie i wróciła do patrzenia w jego oczy. - Dziękuję... - szepnęła by zaraz skierować usta do jego policzka i delikatnie go w niego pocałować.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  47. Wtuliła się w niego jeszcze na chwilę, a kiedy zapytał o masaż troszkę się speszyła. Zerknęła jednak na boki, przecież byli sami... Przygryzła lekko dolną wargę. Masaż był całkiem przyjemny, a jej coś ostatnio brakowało przyjemności. Przytaknęła ledwo widocznie głową.
    - Ch... Chciałabym - przyznała paląc buraka. Te świerzbiące palce brzmiały dość specyficznie i jeszcze ta niesymetria. Jakby na siłę szukał powodu by zrobić to co planował. Klara uśmiechnęła się delikatnie.
    - No nie, to... To chyba nie chcemy żeby było... nierówno? - spróbowała jakoś humorystycznie odpowiedzieć na jego zaczepkę.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  48. Tego zdecydowanie się nie spodziewała, na pewno nie w tej chwili. Spięła się na tego całusa i zamrugała szybciej powiekami, automatycznie dotykając własnych warg.
    - C... co Ty... - jego zachowanie w tej całej chwili było tak irracjonalne, że naprawdę nie rozumiała. Po prostu się przesiadł i złapał ją za nogę, by zaraz podwinąć jej spódnicę do samego kolana. Miała wrażenie, że jej buzia płonie. Odruchowo ścisnęła palce u stóp i odwróciła speszona głowę, by nie patrzeć na chłopaka. Miała wrażenie, że serce zaraz jej wyskoczy z piersi. Czuła się dziwnie, jego dotyk przy nodze był... trochę za bardzo przyjemny.
    - Chyba... - zabrała jednak nogę i zasłoniła swoje nogi, upewniając się, że spódnica dobrze je zasłania. - Chyba jednak wolę kuleć... - szepnęła cała rumiana, poprawiając jeszcze sukienkę na swoich kolanach, "głaskając" ją nerwowo.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  49. Klara przełknęła głośno ślinę, gdy wrócił do jej boku, a na dotyk przy ramieniu lekko odwróciła głowę w przeciwną do ramienia stronę. Zerknęła jednak w stronę jego dłoni, zaraz uparcie wlepiając wzrok w dłonie, którymi dalej nerwowo głaskała sukienkę.
    - Mhm... - kiwnęła głową na "tak", gdy zapytał czy jest dobrze, dalej jednak unikała patrzenia bezpośrednio w jego stronę. - To, to, to... Tylko ciepło. Trochę mi ciepło - rzuciła szybko jakąś wymówkę i lekko powachlowała się dłonią po twarzy. Zerknęła na niego niepewnie. - Chyba jednak kuleć... - odpowiedziała cicho.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  50. Klara ciasno zamknęła oczy, gdy chłopak przyłożył swoje czoło do tego jej. Na dotknięcie policzka lekko uchyliła powiekę, ale znowu zamknęła ją ciasno, gdy cmokał nos. Po prostu pięknie... Spojrzała po nim niepewnie i lekko się nadąsała na ten jego uśmieszek. Znowu to robił, nabijał się z niej, wykorzystywał jej peszenie się w takich chwilach. Skierowała źrenice w bok, by nie patrzeć mu w oczy.
    - Jestem pewna - bąknęła i jeszcze dla potwierdzenia poprawiła spódnicę, co by na pewno nie było jej widać ani skrawka nogi. Co za paskudnie dziwne i krępujące uczucie! Dziewczyna nie rozumiała co działo się z jej ciałem, policzki ją paliły, w podbrzuszu leciutko mrowiło, całe szczęście uczucie powoli ją opuszczało.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  51. Już miała się rozluźnić, gdy chłopak zaczął układać się na jej udach i poczuła jak mięśnie jej ramion wyraźnie się spinają. Co on wyprawiał?! Klara aż wciągnęła powietrze i zatrzymała w płucach, a na słowa o boku zamrugała szybciej. Nie mógł ułożyć się jakoś inaczej?!
    - Będę miała! - zepchnęła mu głowę ze swoich nóg i obruszona przesiadła się na przeciwną stronę. - Jesteś doprawdy niemożliwy! - fuknęła w jego stronę. - Kręcisz się i nęcisz! Tak nie wolno robić! - zrugała bruneta, patrząc po nim z gniewni zmarszczonym czołem.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  52. Odwróciła głowę od leżącego Ryu, dobrze mu tak, za te wszystkie dziwne sztuczki jakie na niej stosował. Niech się w końcu nauczy, że jej coś takiego po prostu nie odpowiada. Skrzyżowała nawet ręce na torsie, gdy chłopak bąkał swoje. Dopiero gdy wspomniał o trosce i przytuleniu to spojrzała na niego zła.
    - Może jakbyś nie wywijał takich numerów to nie czułabym się skrępowana i sama z siebie bym przytulała! - rzuciła na swoje usprawiedliwienie. - Oczywiście, że Ty, ja tak Ci nie robię jak Ty mi - zauważyła i zaraz prychnęła pod nosem. - Nie dotykasz, dobre sobie, ciekawe ile wytrzymasz, jak dwie minuty to będzie dobrze - bąknęła, ostentacyjnie odwracając głowę w bok. - A i owszem, silna, kopać też umiem, więc sobie zważaj panie jegomościu - ponownie prychnęła pod nosem.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  53. Klara westchnęła i spojrzała na niego bezradnie rozkładając ręce.
    - Ale po co? Po co Ryu ja mam Ci to pokazywać skoro Ty i tak lekceważysz moje słowa? Zamiast zaakceptować, że dla mnie coś jest nie na miejscu to wykłócasz się i próbujesz wbić na siłę swoje myślenie w moją głowę i jedyne czym się usprawiedliwiasz to tym, że nie rozumiesz... - spojrzała przez okno karocy lekko obruszona, nadal w rękoma skrzyżowanymi na torsie. - W danej chwili zachowujesz się jakbyś chciał to przytulenie wymusić, nie jakbyś je potrzebował - pokręciła głową, a kiedy wspomniał o gestach znowu na niego spojrzała. - A ja nie rozumiem Twojego lekceważącego podejścia do moich zwyczajów - zaznaczyła.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  54. - Lekceważysz... Chociażby właśnie przy bieliźnie. Powiedziałam, że sobie nie życzę byś mi ją kupował, a Ty i tak zrobiłeś swoje. Nie ważne z jakiego powodu, prosiłam, a Ty to zlekceważyłeś - mówiąc to patrzyła za okno, jednak zaraz spojrzała po nim srogo. - Nie opowiadaj głupot Ryu! Może i jestem zwykłą karczmarką, ale nie jestem głupia! Bielizna tego dnia nie była mi już potrzebna, a kolejnego i tak poszłam na zakupy, więc nie broń się tu moim dobrem. Mówiłam, że masz tego nie robić, a Ty zrobiłeś po swojemu! To jest właśnie lekceważące podejście! - fuknęła i zaraz znowu pokręciła głową. - Może w Waszych czasach obietnice bywały gołosłowne, ale tu, gdy komuś mówisz, że odprowadzić mu bezpiecznie córkę do domu, to nie musisz udawać ukochanego tej córki. W zupełności by starczyła prawda! - dodała. - Nie gniewam się na masaż, bo ten rzeczywiście niósł ukojenie, ale całus...?! Jakie masz usprawiedliwienie dla całusa?! Chciałeś nawilżyć mi usta co by mi nie spękały?! - prychnęła i ponownie ostentacyjnie odwróciła głowę. - Policzek to coś innego, w policzek można cmoknąć na "dziękuję", gdy już dłużej znasz kawalera. Obejmowanie czy trzymanie dłoni to gesty sugerujące bliższą zażyłość, a cała reszta... Cała reszta jest bardziej znacząca - mówiąc to dalej obserwowała krajobraz, zaraz jednak znowu spojrzała na Ryu. - A jak się czegoś nie wie, to w tych stronach się po prostu pyta, a nie wprowadza własne zwyczaje. Po swojemu to sobie postępuj z innymi Argarczykami - zaznaczyła surowo.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  55. Klara przewróciła oczyma i pokręciła głową.
    - Właśnie o tym mówię, znowu zaczynasz... Nic już Ci więcej tłumaczyć nie zamierzam, bo i tak nie słuchasz. Skoro gniew mój wolisz to go znoś teraz - ostatecznie utkwiła spojrzenie w tym co za oknem widziała i zęby jeszcze lekko ścisnęła, czując irytację niesamowitą. Umniejszania jej rozumowi i nic co dalej prawił nie komentowała, ale gdy wspomniał, że więcej coś czuje, zerknęła na niego kątem oka z delikatnie uniesionymi brwiami. Ciało znowu spięło się delikatnie, a ona szybciej oczyma zamrugała. Poczuła dreszcz przechodzący przez plecy.
    - Więcej? - zapytała cicho znacznie spokojniejszym, zaskoczonym wręcz tonem. Patrzyła w jego plecy jakby nie rozumiała i chociaż mówił coś jeszcze to średnio to do niej teraz docierało.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  56. - Nie Ryu, mówisz, a potem robisz po swojemu, mimo mojego sprzeciwu. Gdyby porównać to z całusem to mówisz, że chcesz pocałować, ja odpowiadam, że sobie nie życzę, a Ty i tak mnie całujesz po czym mówisz, że przecież miałam wybór bo mogłam całusa przyjąć lub nie. To jest niby w porządku? Gdzie tu niby mój wybór? Mówię, że nie chcę, a Ty i tak to robisz. Nie chciałam byś mi kupował bieliznę, a Ty mi ją kupiłeś i masz czelność mówić, że miałam wybór bo mogłam zdecydować czy ją chcę, czy nie. Doprawdy niesamowite - pokręciła głową. - Samo kupienie jest dla mnie nie na miejscu, czego Ty tu nie rozumiesz? - zmarszczyła czoło, chociaż przynajmniej już nie unosiła głosu. - Ale dlaczego mam na to patrzeć z Twojej strony, skoro to Ty robisz coś wbrew moim zwyczajom, a nie ja wbrew Twoim? Gdybyś mi powiedział, że Argarczycy uważają jakiś gest czy zachowanie za niestosowne to przy Argarczykach bym się do tego stosowała - zauważyła. Na jego wyznanie spuściła głowę do swoich dłoni, które teraz zaczęła nerwowo skubać.
    - Ty mi też... Ale jednocześnie dostrzegam jak różni od siebie jesteśmy i... coraz bardziej mi to nie odpowiada - przyznała dość smutno.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  57. Klara przymknęła oczy. Przełożyła mu po prostu sytuację na inny, poważniejszy przykład, a on potraktował to jako kolejny zarzut. Pokręciła głową. Już naprawdę nie wiedziała jak ma z nim rozmawiać i tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że zarówno dosłownie jak i w przenośni są ze zbyt różnych światów.
    - Mhm, Ty chciałeś, ale ja nie chciałam. Nie ważne są dla mnie Twoje intencje, bo wierzę, że chciałeś dobrze, ale ja mimo to nie chciałam byś to robił, a Ty i tak to zrobiłeś. Ja nie chciałam byś mnie w czymkolwiek odciążał, chciałam to załatwić po swojemu, sama, a Ty to zlekceważyłeś - podsumowała. - Dla Ciebie to drobnostka, dla mnie nie, co raczej łatwo szło wywnioskować po tym jak bardzo byłam przeciwna temu pomysłowi - dodała jeszcze.
    Kiedy rzucił o swojej wymianie nie odrywała wzroku od dłoni, kiwnęła ledwo widocznie głową, a słysząc pytanie westchnęła lekko. - Idź... - odpowiedziała po prostu i spojrzała za okno w drzwiach, przy których Ryu nie stał.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  58. Klara zacisnęła lekko wargi, dalej uparcie patrząc w przeciwne do niego okno, a kiedy jeszcze tak bezczelnie przyznał, że pewnie znowu ją zlekceważy to zacisnęła mocno zęby.
    - Uparty osioł... - nie planowała tego powiedzieć, ale myśl sama jej uciekła i gdy chwilę później się zorientowała to zawstydziła się wyraźnie. Czy on nie mógł sobie po prostu iść?! Słuchała jego wyjaśnień delikatnie zaciskając palce na materiale spódnicy.
    - Ależ jakie głupoty?! Nie chciałam jedynie byś kupował mi bieliznę! Jaka głupota w moich samodzielnych zakupach skoro była przed nami i tak podróż. Co niby to wielce zaszkodziło mojej nodze, przejście tych dwóch straganów!? Lepiej było mnie narazić na plotki tych wszystkich ludzi i oskarżenia o nieczystości?! To są dla Ciebie głupoty?! - oczy jej się lekko zaszkliły. - Może dla Was Argarczyków opinia publiczna to głupota, ale ja mogę przez nią zginąć, mogą mi życie zatruć! - fuknęła i teraz to ona wstała, po czym zaczęła uderzać w ścianę karocy za którą był woźnicą. - Proszę zatrzymać! - poprosiła łamiącym się głosem. Skoro nie on, to ona się przesiądzie.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  59. Kiedy się zbliżył ciężko było powstrzymać łzy, te znowu zaczęły płynąć po jej policzkach, a ona uparcie wbiła wzrok w okno. Nie dane jej było wstać i nie zawołała woźnicy, więc jechali dalej. Jego tłumaczenia średnio trafiały, a na przeprosiny szlochnęła trochę głośniej.
    - Teraz przepraszasz, a potem zrobisz znowu to samo - wyjąkała drżącym głosem nie mogąc powstrzymać płaczu. Spojrzała mu w oczy, gdy wspomniał, że nie pozwoli jej zginąć. - Nie będziesz przy mnie zawsze, nie możesz mieć pewności, że nie pozwolisz - jej głos dalej drżał. Zacisnęła zaraz mocniej powieki, pozwalając by łzy płynęły i próbując się chociaż trochę uspokoić. Te jego delikatne gesty pomagały, chociaż z drugiej strony chciało jej się jeszcze mocniej płakać. Co z tego, że działały, skoro chłopak był jej tak odległy? Na kolejne przeprosiny otworzyła oczy i skrzyżowała z nim wzrok. Odrobinę się uspokoiła, podciągnęła kilka razy nosem po czym pokiwała lekko głową. Brzmiało lepiej... Nadal było krępujące, ale krępowanie lepiej znosiła.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  60. Dlaczego on mówił te wszystkie rzeczy? Argarczycy doprawdy byli niereformowalni! Kiedy na niego spojrzała to jej wzrok był czulszy. Nie umiała tego kontrolować, a to jak ją zapewniał, że będzie próbował po prostu ją rozmiękczało. Serce waliło w piersi, a kiedy mocniej ścisnął dłoń to miała wrażenie jakby dosłownie składał jej obietnicę. Łzy już nie płynęły, patrzyła po nim ufnie. Skoro ten uparty osioł tak mówił, to była pewna, że tak właśnie będzie. Przesunęła za nim wzrokiem, gdy usiadł obok, a na pytanie speszona spojrzała ku swojej spódnicy i spłonęła rumieńcem. Wiedziała, że nie powinna, wstyd się przyznać, ale zapewnienie, że nie zrobi nic więcej zakuło lekko w serce.
    - Chyba... - nerwowo założyła pasmo włosów za ucho, ale nie patrzyła na Ryu. - Chyba lepiej nie... Ja... - przygryzła lekko dolna wargę. - Za chwilkę... Dobrze? - zerknęła na niego, starając się uporządkować myśli w głowie.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  61. Klara siedziała dość sztywno, ramieniem opierając się o ścianę na nimi. Plecy nadal bolały, gdy próbowała na nich oprzeć swój ciężar, więc wybierała nieco inne pozycje dla złagodzenia nieprzyjemnego uczucia. Teraz jeszcze bolało serce. Chyba jeszcze nigdy nie miała takiego bałaganu w głowie. Zamknęła oczy by spokojnie sobie pooddychać, uciekła myślami we wspomnienia, wspominała Akane, wspominała Nyliana, nawet Gava i pogawędkę spod drzewa. Po prostu chciała się uspokoić. W końcu poczuła w sobie dość odwagi, by przechylić się w stronę Ryu. Najpierw ułożyła mu głowę na ramieniu, ale zaraz przesunęła policzek bliżej obojczyka chłopaka i po prostu się do niego przytuliła.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  62. Klara trwała tak przy Ryu jakiś czas, ale kiedy poczuła jego łzę na własnej twarzy, odsunęła się delikatnie by spojrzeć po buzi chłopaka.
    - Och, Ryu... - szepnęła z troską w oczach. Wyglądał inaczej, jakoś tak smutno i... źle. - Ryu - założyła mu ręce za szyję i przyciągnęła mu głowę do własnej piersi, by objąć mocno i utulić. Nie miała wątpliwości, że teraz to on tego naprawdę potrzebuje. Zaczęła głaskać go, niczym małego chłopca, po głowie.
    - No już... już... wypłacz się - wtuliła policzek w jego głowę, dalej mocno go przy sobie trzymając.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  63. Serce ją bolało, gdy wylewał łzy, a jednocześnie to jak się w nią wtulał było bardzo przyjemne. Miała wrażenie, że w końcu się na coś naprawdę przydaje. Trwała z nim w tej pozycji tak długo jak tego potrzebował, a na podziękowania poczuła przyjemne ciepło przy sercu. Sama chętnie się w niego wtuliła, gdy ją przyciągnął.
    - To ja dziękuję - powiedziała cicho i podniosła wzrok do jego twarzy. Przetarła mu jeszcze policzki dłońmi i uśmiechnęła się delikatnie. - I przepraszam - dodała patrząc mu w oczy. - Chwilami zachowuję się jakbym nie doceniała co dla mnie robisz, ale doceniam - zapewniła, dalej wdzięcznie się w niego wpatrując.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  64. Zacisnęła lekko zęby, gdy wspomniał o buciorach, nie przestała się jednak w niego wpatrywać. Drgnęła lekko, gdy tak otwarcie mówił o trosce i tym, że mu zależy. Przełknęła trochę głośniej ślinę i odważyła się zbliżyć na tyle by oprzeć swoje czoło o jego. Przymknęła oczy z głośniejszym wydechem.
    - Po prostu przy Tobie myślę o rzeczach, o których nie powinnam i... Bardzo mnie to przeraża - przyznała cichutko.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  65. Trwała tak przy nim nie zmieniając pozycji, ale otworzyła oczy, gdy dotknął kciukiem jej warg. Był tak blisko... Poczuła rumień na policzkach. To była naprawdę dziwna chwila, nigdy jeszcze takiej nie miała i nie bardzo rozumiała co się właśnie dzieje, ale wyraźnie czuła, że serce mocno bije jej w piersi. Sama nadal miała dłoń na jego policzku, spojrzała na usta Ryu i przesunęła swoim kciukiem pod jego dolną wargą, by zaraz delikatnie odsunąć się od jego czoła, zaledwie o kilka milimetrów. Na pytanie zarumieniła się jeszcze mocniej i zerknęła w bok, czując jak robi jej się ciepło. Wstyd, co za wstyd...
    - Ja... - chciała mu powiedzieć, ale to było tak okropnie niepoprawne... Znowu spojrzała na jego usta i tym razem chęć wygrała z rozsądkiem. Zbliżyła się by go pocałować.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  66. Klara kompletnie nie znała się na całowaniu, o pocałunkach jedynie czytała w książkach, a te, nawet dobrze napisane, nie były wstanie opisać tego jak dziwne myśli właśnie przelatywały przez jej głowę. Pierwsze co zrobiła to po prostu złączyła ich usta i przytrzymała swoje wargi przy tych jego. Chwilę trwało nim Ryu zaczął oddawać pocałunek i dopiero wtedy dziewczyna poczuła w ogóle smak jego warg. Trochę nieudolnie próbowała go naśladować w tym co robił ustami, solidnie ją jednak rozpraszał dotykiem przy włosach czy na ramionach. Poczuła jak uderza w nią gorąc i musiała odetchnąć głębiej. Och, nie powinna! Ale to było takie przyjemne...

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  67. Pocałunki były bardzo przyjemne, a mimo to nie mogła pozbyć się spięcia z ciała. Kiedy Ryu odsunął się od niej tak ostatecznie, ona jeszcze chwilę trwała z zamkniętymi oczyma. Musiała chwilę poczekać by odważyć się je otworzyć. Spojrzała w końcu na chłopaka, gdy złapał jej brodę. Skrzyżowała z nim wzrok, sam ją na to nakierował. Nie miała pojęcia czy jej policzki mogą być jeszcze bardziej czerwone niż już były, ale poczuła przy nich pieczenie na ten komentarz. Zabrakło jej języka w buzi, ale subtelny uśmiech, jakim go uraczyła, świadczył o tym, że podobają jej się te słowa. Dopiero gdy wspomniał o wnętrzu zamrugała zaskoczona oczyma, a figlarny uśmiech chłopaka speszył ją niesamowicie. Obróciła głowę w bok i jakoś tak odruchowo naciągnęła materiał sukienki mocniej na swoją kobiecość. - Skąd... Skąd Ty wiesz jak ja tam... Jak ja tam wyglądam?! - odrobinkę spanikowała.

    Klara xD

    OdpowiedzUsuń
  68. W pierwszej chwili gdy objął dłońmi jej buzię to zamknęła oczy, ale zaraz spojrzała po nim ufnie, wlepiając swoje oczęta w oczy Ryu i czekając aż jej zaraz to wszystko wyjaśni. Zerknęła na jego dłoń przy swojej piersi i zaraz znowu odetchnęła głośniej, by wrócić do oczu chłopaka spojrzeniem.
    - Wybacz... Ja... - przełknęła głośniej ślinę. - Czasem moje myśli idą nie w tą stronę co trzeba - szepnęła i dotknęła swoją dłonią, dłoni przy swoim sercu. Lekko ją otuliła i pogłaskała, a na całusa przy czole uśmiechnęła się delikatnie. Ten jego gest coraz bardziej lubiła. - Twoje wnętrze też jest piękne - wolną dłonią dotknęła jego klatki piersiowej.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  69. Klara obserwowała go uważnie, wyglądał jakby nie bardzo był przekonany do tego co ona mówi. Uważał się za złego? Zapewne miał jakieś wewnętrzne, egzystencjalne rozterki, a te nie były jej sprawą. Dla niej Ryu miał po prostu dobre serce. Na podziękowania posłała mu swój subtelny uśmiech, a potem delikatnie spięła ramiona przy całusie, znowu na chwilę zostając z przymkniętymi oczyma. Oblizała powoli usta i spojrzała po chłopaku niepewnie, by po słowach o znaczeniu mocno się w niego wtulić.
    - Tylko... - wtulona podniosła oczy do jego twarzy, a dopiero po chwili lekko się odsunęła, ale tylko po to by trochę mocniej go pocałować. Objęła przy tym oba jego policzki swoimi dłońmi. Chciała dobrze zapamiętać ten smak, w razie gdyby się miał zaraz obrazić. Przedłużyła całus, co by na pewno dobrze go zapamiętać.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  70. Sama była dość sztywna w swoich ruchach. Rany na plecach sporo utrudniały i były po części odpowiedzialne za jej spięte ciało, oczywiście ręce Ryu tego nie ułatwiały, szczególnie, gdy zawędrowały nieco niżej. Aż ją mocniej coś ścisnęło w podbrzuszu kiedy przesuwał dłońmi po jej zakrytym ciele. Co się z nią działo? Musiała się od niego na chwilę oderwać by ponownie głośniej odetchnąć. Zaraz spojrzała po Ryu trochę smutno. - Tylko... Ja... - zamknęła oczy i pokręciła głową. - Ja nie powinnam... - zasłoniła twarz i oczy dłońmi. - Nie powinnam tak Cię całować. Chcę, ale... ale... Czy możemy chociaż przy innych tak nie... Tak nie robić? - zapytała cicho.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  71. Bała się tego co zaraz może usłyszeć, w końcu Argarczycy mieli nawet dzieci nie mając ślubu, całowali się nie będąc w związkach, a i nawet uprawiali seks. Zdawała sobie sprawę, że robią tak nie tylko Argarczycy, ba, nawet Polszanie łamali te wszystkie zasady, ale ona... Ona nigdy nie czuła ochoty by je złamać, aż do dnia dzisiejszego.
    Odrobinę się uspokoiła, gdy usłyszała, że to rozumie, nawet lekko rozchyliła palce by spojrzeć na Ryu jednym okiem, a kiedy złapał jej dłonie i odsunął od twarzy znowu zaczęła się w niego wpatrywać. Naprawdę się zgodził? Czuła jak policzki ją pieką... Ależ to było niesamowite uczucie... Czy właśnie tak czuli się Ci wszyscy zbrodniarze, gdy po raz pierwszy łamali zasady? Miała wrażenie, że dreszcz przeszedł jej ciało, a Ryu cmokający szyję nasilił uczucie przez co na ciele dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Ramiona Klary odrobinę się rozluźniły. - Tak... - szepnęła - ja Ciebie też chcę - przyznała przymykając oczy.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  72. Klara wypuściła nosem rozgrzane powietrze i powtarzała to za każdym razem odrobinkę intensywniej, a przyjemny dreszcz nie chciał opuścić jej ciała.
    - Och, Ryu... - sapnęła, drżąc delikatnie na ciele, gdy odsuwał materiał sukienki z jej dekoltu. Z przyjemnością przyjęła jego usta, to było takie ekscytujące... takie... podniecające? Zaczynało naprawdę szumieć jej w głowie, a czując jak zasysa jej skórę na ramieniu syknęła leciutko. Przy kolejnym pocałunku zaczęła oddawać czułość, a na pytanie rozchyliła usta by chociaż troszkę unormować oddech. Znowu poczuła ten ucisk przy podbrzuszu. Co chciała? Spłonęła rumieńcem, dalej przyjmując te drobne muśnięcia.
    - Ja... - szepnęła. - Nie znam się... ja... - poczuła wilgoć przy bieliźnie i zawstydziła się jeszcze bardziej. - Och Ryu... Ja nie wiem... - odrobinkę ją to wszystko zestresowało.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  73. Nie rozumiała tego co jej robił, to wszystko było niesamowicie intensywne, jej ciało reagowało samoistnie, prawie jakby nie miała nad nim kontroli, a jednocześnie dawało jej to przyjemność. Palce we włosach sprawiły, że kolejne sapnięcie wyrwało się z ust Klary, a kiedy ją tak bezczelnie wsunął na swoje kolana to jęknęła cicho. Cały ten czas była niesamowicie rumiana. Ależ naganną miała teraz pozycję. Nie dość, że na mężczyźnie to jeszcze okrakiem. Bielizna zrobiła się jeszcze wilgotniejsza, a na język w ustach ciało dziewczyny zaczęło drżeć delikatnie. Głowa pulsowała, a serce waliło w klatce piersiowej. Ten pocałunek był o wiele bardziej intensywny, czuła w nim więcej smaków. Oddychała już naprawdę ciężko, gdy oparł się o jej czoło i spojrzał w oczy. Skrzyżowała z nim wzrok, jednak czując dotyk przy nodze zerknęła w jej stronę nim jeszcze odpowiedziała. Przymknęła oczy, a ciało ponownie lekko zadrżało. Wróciła spojrzeniem do jego oczu i lekko kiwnęła głową by zaraz ponownie skosztować jego warg swoimi. Nie próbowała też sztuczki z językiem, w danej chwili zdawała jej się zbyt skomplikowana.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  74. W trakcie tych wszystkich pocałunków przeniosła dłonie na tors chłopaka i teraz, gdy sunął ręką wyżej i gdy dotknął jej kwiatu, mocno zacisnęła palce na materiale jego koszuli. Głuchy jęk wydobył się z jej ust w trakcie pocałunków, jednak przy którymś z kolei dotknięciu oderwała się od warg Ryu, zbliżyła uda do siebie i przełożyła jedną z dłoni do ręki przy swoich majtkach, by ją powstrzymać.
    - Nie... - sapnęła ciężko, dalej drżąc i zaraz opadła czołem na ramię chłopaka. Nie, to było za dużo jak na pierwszy raz, poczuła mocny ból głowy przy potylicy i ciężko oddychała. - Nie, proszę... - powtórzyła. - To za wiele... - szepnęła. - Za wiele... - strach wziął jednak górę nad przyjemnością, ale nie schodziła z niego, nie zmieniała pozycji, po prostu wyciągnęła jego dłoń spod swojej spódnicy i dopiero wtedy odważyła się spojrzeć mu w oczy. - Przepraszam - wyszeptała trochę smutna.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  75. Te drobne czułości przynosiły swego rodzaju ukojenie, skoro jej je dawał to chyba się nie gniewał. Potwierdzenie przyszło dość szybko i Klara poczuła wyraźną ulgę. Nie oponowała na dotyk przy nodze i wtuliła się w niego ochoczo, a na całusa i słowa znowu obdarzyła go ufnym spojrzeniem. Kiedy oparł się o jej ramię sama wsunęła mu delikatnie palce we włosy i zaczęła przesuwać opuszkami po skórze głowy chłopaka. Cmoknęła go w jej czubek i z lekkim uśmiechem mocniej się wtuliła.
    - Dziękuję - szepnęła. - Wiele to dla mnie znaczy - przyznała. Naprawdę czuła ulgę, że się o to nie gniewa.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  76. Tak coś właśnie przeczuwała, że sprawi mu tym gestem przyjemność, dla niej co prawda palce we włosach nie były aż tak przyjemne jak te jego pocałunki przy ramionach i dekolcie, ale chłopak najwyraźniej bardzo je lubił. Nawet poczuła przyjemność z tego, że tym razem to ona zrobiła coś dla niego. Spojrzała mu w oczy z uśmiechem, gdy zakładał jej włosy za ucho, był naprawdę przystojny, miał zupełnie inny typ urody niż większość do tych czas jej znanych mężczyzn. Zarumieniła się wyraźnie na komplement. Niby już jej to mówił, ale teraz było inaczej, mało tego zaczął wymieniać co też konkretnie mu się podoba. Sama w odruchu przygryzła wargę, gdy wspomniał o ustach i zaraz nieco speszona wtuliła w niego swoją buzię.
    - Zawstydzasz mnie - oznajmiła cicho - ale dziękuję... - dodała podnosząc do niego spojrzenie. - Z Ciebie z kolei naprawdę dostojny kawaler a... - serce zabiło jej trochę mocniej - ... a usta i oczy Twoje już od dobrych kilku dni z głowy mej wypaść nie mogą - przyznała.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  77. Ryu został zatrzymany na noc, więc Gave który jakoś nie bardzo mógł tej nocy zasnąć zapukał do jego pokoju i wsunął się do środka kiedy tylko usłyszał odpowiedź. Usiadł obok niego na stołku przez dłuższą chwilę milcząc. Obserwował go jedynie uważnie.
    - Hej, co cię tak załatwiło? - zapytał chcąc po prostu zagadnąć. Może też trochę mu poopowiadać o tym co się działo w samym Argarze, kiedy jego nie było na miejscu? Kto wie... po prostu szukał zajęcia dla swej głupiej głowy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  78. - Nie wszystkim dasz radę pomóc - Gave wytrzymał to jego spojrzenie, chociaż szczerze powiedziawszy miał ochotę go po prostu trzepnąć przez łeb i tak po prostu kazać mu się rozweselić, cieszyć tym że żyje. Oglądanie smutnych przyjaciół nie należało do jego ulubionych zajęć. Zacisnął więc mocno wargi i słuchał go w milczeniu. Odruchowo dotknął jego dłoni, chcąc w ten sposób dodać mu otuchy. - Mhm czasem musimy patrzeć tylko na siebie - szepnął. - Przecież... masz dla kogo żyć - przypomniał mu. - Masz Rei, Melio... przyjaciół - zauważył spokojnie. - To dla nich... dla nich warto patrzeć na siebie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  79. Zdążyła już trafić do niej informacja, że Ryu z Klarą wrócili do Argaru w całkiem przykrych okolicznościach. Szczerze współczuła tej dwójce. Przeżyli tak dużo w tak krótkim czasie. Naprawdę nie lubiła słuchać o takich rzeczach, ale nie mogła nic na to poradzić. List od Ryu był bardzo nieprecyzyjny, informacja, że żyje i fakt, że dalej znajdował się w okienku, gdzie nikt nie miał go szukać pozwalał jej nie martwić się aż tak o te dwie zagubione dusze. A tutaj proszę, powinni wcześniej za nimi ruszyć. Chciała spotkać się z przyjacielem. Wzięła ze sobą kubek kakao. Pamiętała, że lubił ten napój w złych chwilach, a ten okres z pewnością do miłych nie należał, znowu był przykuty do łóżka. Miała też ze sobą jego list. Tak po prostu, uznała, że może się przyda, że może wyjdzie z tego jakiś ciekawy żart sytuacyjny. Zapukała i weszła do jego pokoju w domu Meliodasa i Rei.
    — Cześć — przywitała się, podchodząc do jego łóżka. Położyła na nim kubek ciepłego kakao. Na szczęście jej łatwo było utrzymać ciepłą temperaturę napoju w drodze od siebie do niego. Przysunęła sobie jeszcze krzesło i usiadła niedaleko chłopaka. — Wiesz, kiedy napisałeś, mi że żyjesz, myślałam, że jesteś w lepszym stanie — uśmiechnęła się cierpko. — Cieszę się, że już wróciliście — dodała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  80. Przykro mu było słuchać takich rzeczy od starszego chłopaka. Nie bardzo wiedział co widział w drodze, że tak zachwiało jego pewnością siebie. Mógł go jedynie słuchać. Odruchowo przykrył jego dłoń swoją własną. Milczał, czekał na kolejne słowa i miał wrażenie, że wojna już zaczęła zbierać swe pierwsze żniwo.
    - Cieszę się, że chcesz żyć - powiedział z wyraźną ulgą. - Ale Ryu... z resztą sobie poradzimy. Jeśli jest ci źle to spróbuj coś zmienić - zaproponował. Nie był co prawda pewien co mógłby chłopak zmienić, ale przecież jeśli czuł się ze sobą źle to musiał istnieć jakiś sposób. - Czemu czujesz się źle z tym co widzisz? Co takiego widzisz?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  81. — Hej, spokojnie — poprosiła, kiedy zobaczyła z jakim trudem w ogóle się porusza. Szybko zbliżyła się do niego i delikatnie pomogła mu wrócić do wygodniejszej pozycji. Uśmiechnęła się lekko do niego i pokręciła głową. — Ryu, proszę, nie chcę żebyś sobie pogorszył dochodzenie do siebie, bo przyszłam Cię odwiedzić, leż tak, żeby Tobie było dobrze, dobrze? — poprosiła, wracając do swojego miejsca. — Wierzę, mimo wszystko na przyszłość doceniłabym bardziej rozległe listy, wiedziałabym też lepiej czy jednak iść na pomoc czy nie. Zakładam, że przeżyłeś piekło, biorąc pod uwagę jak wyglądasz. Przyniosłam Ci kakao, gdybyś chciał, ale wtedy może powiedz, to pomogę Ci się ułożyć, jeśli będziesz w lepszym stanie, jak nie, to nie musisz oczywiście pić. Po prostu pamiętam, że mówiłeś, że lepiej się czujesz w złych chwilach po kakao — wyjaśniła, uśmiechając się do niego.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  82. Zazdrości co do mocy to się nie spodziewał. Aż mu się przez moment zrobiło przyjemnie, ale zaraz dostrzegł też problem w myśleniu Ryu.
    - Zaraz, ale co ty pieprzysz? - spojrzał po nim. - Jak wejdziesz komuś do głowy to kaszana. Możesz go zatrzymać, możesz kazać mu zabijać swoich - zauważył. - Może to nie w twoim stylu, ale to nie jest tylko zasłona dymna - prychnął pod nosem. - Poza tym... z tego co wiem, Klara żyje. Wyratowałeś ją - zauważył z delikatnym uśmiechem. - Żyje, a to najważniejsze. Doprowadziłeś ją tu, więc nie gadaj że tak nikogo nie jesteś w stanie uratować - pstryknął chłopaka w czoło. - A bezsilność... bezsilność to szara suka. Wkurza niemiłosiernie i nie ty jeden to odczuwasz - zerknął na Ryu. - Jeśli czułeś je w tamtych przypadkach... to uhm no przecież możesz zmienić taktykę. Idź na trening, jeden, drugi - wzruszył ramionami. - Niech cię przeorają, może to rozjaśni w głowie? - zaproponował.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  83. Czasami zastanawiał się co dzieje się w głowie Ryu. Zwłaszcza w takich chwilach jak ta. Nie strzępił języka. Umilkł, ale to nie znaczyło, że wszystko było w porządku. Zobaczył łzy na jego policzkach i sam odwrócił lekko wzrok. Trudno było płakać przy drugiej osobie. Zwłaszcza, gdy tą drugą osoba był on sam. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Drgnął jednak gdy chłopak znów się odezwał. Skinął lekko głową.
    - Jasne - powiedział ostrożnie i spojrzał mu prosto w oczy. - Żartujesz? Twoją tajemnicę zabiorę ze sobą do grobu... przecież jak wypaplam to wszyscy dowiedzą się jakim ryczkiem byłem u ciebie te kilka miesięcy temu - zaśmiał się gorzko. - Gdybyś czegoś potrzebował... wołaj - poprosił go jeszcze. - Jak będę miał chwilę czasu to wpadnę - dorzucił tylko i powoli podszedł do drzwi. - I... Ryu? Nie wiem co tam widziałeś, ale... jesteś niesamowity - poinformował go. - Mimo wszystko żyjesz i próbujesz się podnieść, a to... wystarczy - szepnął i opuścił jego salę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  84. Po wybudzeniu Klara miała w swoim pokoiku dość nietypowego gościa, Gava. Spotkanie z nim kwalifikowało się raczej w kategorii "niezbyt udane", więc pocieszał ją chociaż fakt, że gdy odwiedziła ją Febe to obeszło się bez idiotycznych żartów. Kobieta podeszła do niej z sercem i po dłuższej rozmowie wyjaśniła co też takiego się z nią dzieje i dziać może. Otóż okazało się, że Klara cierpi na amnezję dysocjacyjną. Jej pamięć sięgała do momentu, w którym myląc Finna ze swoim bratem wpadła na obóz Polszan, a po tym się odcinała i nie było już nic poza wspomnieniem wybudzenia się w Argarze. Febe wyjaśniła jej, że najwyraźniej w obozie wydarzyło się coś złego, co mózg dziewczyny stara się wyprzeć i co utrudnia jasność wspomnień. Nie dało się stwierdzić czy to zjawisko chwilowe, czy długotrwałe, więc Klara była tym odrobinkę skołowana. Leżała właśnie na łóżku, z twarzą skierowaną do wnętrza gabinetu, patrzyła sobie po wszędobylskich fiolkach i całym wyposażeniu pomieszczenia, gdy nagle ktoś zapukał. Dziewczyna skierowała wzrok na drzwi, a widząc w nich Ryu wyraźnie posmutniała. Nie wyglądał dobrze.
    - Hej... - szepnęła, czując jak jej się łzy zbierają w oczach, a na pytanie chłopaka ścisnęła mocno wargi. Pokręciła tylko głową, nie mając w głowie słowa, który byłby w stanie określić jej samopoczucie. - Tak... - odparła. - Trochę już... odpoczęłam - wydukała patrząc po nim z nietęgą miną. - Czy ja... Czy to przeze mnie my...? - zadrżała. Miała dziwne poczucie winy, jakby to przez nią wylądowali w tej zagrażającej życiu sytuacji.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  85. Warga mimo wszystko i tak dalej drżała, ale kiwnęła do niego głową, przyjmując informację do wiadomości. Pech wyjątkowo mocno się ich trzymał w takim razie. Przynajmniej jej... Uciekła na chwilę gdzieś wzrokiem, ale kiedy wspomniał o sobie to na niego spojrzała. Ponownie kiwnęła głową. - Pewnie tak... mimo wszystko to nie jest przyjemny widok - oznajmiła. - Patrzenie na Ciebie czy... na mnie - skuliła się lekko i cofnęła dłoń, nie pozwalając się dotknąć. Była paskudna, miała okropne rany na plecach, które zmienią się w równie okropne blizny. Noga też wyglądała źle, tak jak i ręka... Jeszcze ta rozbita głowa. Obraz rozpaczy. Skuliła się jeszcze mocniej. Dobre chociaż to, że się znowu nie rozbeczała.
    - Jestem beznadziejna na takie... wyprawy... - szepnęła.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  86. Klara podciągała nosem na te jego słowa o patrzeniu.
    - Skąd to niby możesz wiedzieć, hm? - bąknęła pod nosem. Nie mógł wiedzieć jak paskudnie będzie wyglądać z bliznami. Nie mógł wiedzieć tego co będzie... Akurat tego nie potrafił... Chyba. Przetarła delikatnie policzki i podniosła oczy do jego twarzy, gdy wspomniał o życiu. - Chyba wolałabym być z rodzicami... Tam by tak nie bolało... - odparła zrezygnowana i zatrzymała wzrok w sobie tylko znanym punkcie. Słuchała go dalej, ale średnio to do niej przemawiało. - Nawet Ty jesteś teraz szary i smutny... - szepnęła, dalej wpatrzona gdzieś tam. - Na Ciebie nie patrzy się miło... - mimo słów spojrzała mu w oczy. - Możesz mnie przytulić? - zapytała.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  87. Spojrzała po nim, gdy tak ją zapewniał twardo o swoich słowach. "Uparty osioł" zabrzęczały jej w głowie wypowiadane przez nią słowa i Klara lekko syknęła, dotykając skroni. Przymknęła też na chwilę oczy. Nie bardzo mogła skojarzyć wspomnienie, ale uczucie bólu sprawiło, że wcale nie chciała. Na słowa o rodzicach jej oczy znowu zaszły mgłą. Tak... Miał rację... Wcale nie przyjęliby jej z radością. Już i tak mieli przy sobie sporą część rodziny... Gdyby doszedł jeszcze ktoś... Serce by im pękło. Zacisnęła zęby i mocniej złapała za kołdrę, zaraz jednak popuściła oba uściski. Nawet się lekko uśmiechnęła na te jego żarty, ale nie powiedziała już nic, po prostu wtuliła się w chłopaka, gdy już objął ją ramionami. To było kojące, tyle pamiętała z ich podróży. Nie raz już ją w ten sposób tulił.
    - Dziękuję - szepnęła lekko przymykając oczy.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  88. Tuliła się do niego dłuższą chwilę, a kiedy sam jej podziękował to zmarszczyła delikatnie czoło. Odsunęła się od Ryu i spojrzała po jego twarzy niepewnie. Mówił jakoś dziwnie... Inaczej.
    - Ryu? Na pewno wszystko dobrze? - zapytała ze swoim zatroskanym spojrzeniem. - Och Ryu... - widząc jego łzy przy oczach sama go przytuliła. - Najwyraźniej taka była wola Boża, ale tak, ja też się cieszę, że mimo wszystko przeżyliśmy - przytaknęła mu głową i odetchnęła ciężko by zaraz odsunąć się od chłopaka i smutno po nim spojrzeć. - To... Jaka jest Twoja diagnoza? Kiedy wracasz do domu? Pewnie bardzo się cieszyłeś na widok swoich bliskich... - szepnęła trochę smętnie.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  89. Klara zmarszczyła lekko czoło słysząc o nie ruszaniu się.
    - To co Ty do diaska tutaj robisz? Gdybym wiedziała, że masz się nie ruszać, to nawet bym nie prosiła o to przytulanie... - odrobinę się naburmuszyła i sama wyciągnęła nogi spod pierzyny, by zaraz postawić je na podłodze. - W tej chwili do łóżka. Ależ Ty mnie denerwujesz tym lekceważeniem lekarskich zaleceń. Febe tyle czasu poświęca na to byśmy doszli do zdrowia, a Ty tak jej się odwdzięczasz?! Bardzo nieładnie Ryu - patrzyła po nim kręcąc głową. Kiedy dotknął jej dłoni cofnęła ją i mu pogroziła palcem. - Jak wyjdziesz i Cię tu zobaczę dzień później to naprawdę strasznie się na Ciebie pogniewam - ostrzegła, dalej grożąc palcem. - Wcale nie żartuję, ja tu mam dobrą opiekę, a Ty masz odpoczywać. Nigdzie nie ucieknę, przecież poczekam na Twoje odwiedziny - wstała z łóżka i złapała za jego wózek, by zacząć go prowadzić do jego gabinetu. Jedną ręką, ale pomagała sobie nieco biodrem. Ona akurat nie miała polecenia by leżeć i się nie ruszać. - Kładziesz się do łóżka i leżysz i nawet ze mną nie dyskutuj, bo dostaniesz w głowę notesem, który sam mi kupiłeś - bąknęła podjeżdżając do jego łóżka. - Raz, dwa... Nic Ci o sobie nie powiem do czasu aż się nie ułożysz - zaznaczyła patrząc po nim gniewnie.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  90. Klara pokręciła głową.
    - Bez niego byś przeżył - stwierdziła krótko i westchnęła ciężko na przeprosiny. - Nie mi się należą przeprosiny, a Febe i Tobie samemu - bąknęła. - Tak, dalej będę się gniewać, masz odpocząć. Spokojnie wytrzymasz ten jeden dzień bez oglądania mojej twarzy. Miałeś jej ostatnimi czasy całkiem sporo do oglądania, odrobina przerwy się przyda - oznajmiła. - Że niby owsiki to stosowna wymówka? Chyba sobie teraz żartujesz... Nie jesteś dzieckiem Ryu, trochę więcej odpowiedzialności dobrze by Ci zrobiło - dodała jeszcze, a słysząc o notesie obruszyła się delikatnie. - Szkoda tak pięknej okładki, ale jak będzie trzeba to nie myśl, że mnie to powstrzyma - spojrzała po nim srogo, a kiedy wspomniał o niedelikatnej kwestii to odruchowo przysiadła na jego wózku i leciutko przekręciła głowę. Zacisnęła usta na wspomnienie o jej pamięci, a gdy zapytał o chłopca to wzięła głębszy wdech i wydech. Przytaknęła głową.
    - Pamiętam... - przyznała, na jej buzi od razu pojawiła się troska, a przy kolejnych słowach Klara zmarszczyła czoło. - To ten chłopiec tu jest? On... żyje? Jechał... z nami? - szepnęła i zaraz zacisnęła palce na swojej podomce. Chłopiec chciał się przywitać? Martwi się? Zrobiło jej się bardzo przykro, aż ją serce zabolało... Przecież...
    - Ja... - oczy zrobiły jej się trochę mokre, ale nie płakała. - Ale ja go nie pamiętam... - szepnęła i podniosła wzrok do oczu Ryu. - Jak niby... Przecież mu na pewno zrobi się okropnie przykro... Ja... - spuściła głowę w dół i spojrzała na swoje zaciśnięte dłonie. Przecież to musiało być okropne, chcieć przywitać kogoś kto nawet nie wie kim jesteś.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  91. Klara pokręciła głową z głośnym westchnieniem.
    - Czasami jesteś niepoprawnym głupolem - oznajmiła na słowa o przytulasie. Spojrzała po nim wymownie, gdy tak pewien swego opowiadał o tych owsikach i ich wcześniejszej znajomości. - Nie jestem przekonana czy tak dobrze. Może jakby Ci tak ktoś gwizdnął w głowę notesem wcześniej, to teraz byłbyś spokojniejszy - stwierdziła. Na prośbę o gniewanie tylko zerknęła w bok, nic nie odpowiadając.
    Słuchała i Finnie ze zbitą miną, teraz tym bardziej było jej głupio, że nie pamięta. Skoro to chłopiec ocalił bagaż z notesem, to ocalił i medalik, który był dla niej niesamowicie ważny, szczególnie teraz, gdy rodzice już nie chodzili po tym padole. Przytaknęła głową na słowa Ryu.
    - Po prostu mi głupio... To bardzo przykre, że nie pamiętam kogoś, komu na mnie zależy. To tylko chłopiec... Boję się, że sprawię mu przykrość - przyznała i zacisnęła usta w wąską kreskę. - Może... - szepnęła z ciężkim oddechem, ale przy słowach o nowych wspomnieniach trochę się rozchmurzyła i lekko uśmiechnęła, przytakując głową. - Może... za kilka dni? Nie wiem... W tej chwili wolałabym nie, ale... po prostu daj mi się z tym solidnie przespać - poprosiła.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  92. Nie dodawała nic już więcej w temacie nieodpowiedzialnych zachowań, a kiedy zgodził się na te kilka dni to wdzięcznie kiwnęła głową. Chciała się nad tym spokojnie zastanowić, chociaż już teraz była prawie pewna, że się zgodzi. Jedynie potrzebowała czasu by przetrawić myśl o tym spotkaniu. Przytaknęła mu głową, gdy wspomniał, że ma się skupić na zdrowiu. Spojrzała po nodze.
    - Noga całkiem nieźle, Febe mówiła, że za jakiś tydzień będzie można zdjąć usztywnienie. Rękę za dwa tygodnie będę mogła nosić bez temblaka, no i pewnie kolejne dwa z samym usztywnieniem. Rana na głowie też podobno dobrze się goi... Troszkę gorzej z plecami... - tu dziewczyna zacisnęła usta. - Febe musi jeszcze sprawdzić czy czegoś nie złapałam bo... Mówiła, że takie baty często są mocno zanieczyszczone, więc bada moją krew, a to trwa... - westchnęła ciężko. - Mówiła, że rany ropieją, czyli jest zakażenie i organizm walczy, to dobrze, że walczy, ale woli się upewnić czy poradzi sobie sam czy lepiej go wspomóc - spojrzała chłopakowi w oczy. - Jest niesamowita, taka ładna i... taka mądra... - szepnęła, spuszczając zaraz głowę.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  93. Przytaknęła mu głową na stwierdzenie co do organizmu, a na słowa o Febe zarumieniła się zawstydzona.
    - Ryu! - zmarszczyła lekko czoło. To było naprawdę nie na miejscu... słysząc jednak ile kobieta ma lat otworzyła szeroko oczy. - Ile?!
    - Tak dla ścisłości 558! - dało się słyszeć zza ściany. - Może i stara, ale nie głucha! - dodała Meduza, a Klara jeszcze bardziej spaliła buraka. Och Boże! Co za wstyd! Febe zajrzała do ich gabinetu i pogroziła im palcem. - A dzisiaj środków na ból nie będzie, w moim wieku to już i skleroza doskwiera - puściła im oko i z chichotem poszła sobie dalej. Klara aż zasłoniła policzki dłońmi. Kobieta nie wyglądała na przejętą, ale mimo wszystko dziewczynie aż się zrobiło słabo. Dopiero na słowa o byciu ładnym wróciła nieco na ziemię, a specyficzny humor tego domostwa nieco jej się udzielił. - Ach tak? Że niby ładna, mądra, stara i rygorystyczna jestem? - udała odrobinkę obruszony ton.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  94. Klara sama delikatnie się zaśmiała, gdy wspomniał co ma wykreślić. O ile wzmianka o kreatywności wywołała uśmiech, o tyle temat wstydliwości, oczywiście ją zawstydził. Znowu zasłoniła policzki.
    - No nie wiem czy taka lubiąca... To czasami jest niesamowicie irytujące. Człowiek kompletnie nie ma kontroli nad ciałem i o... A z Wami to już w ogóle, po prostu uwielbiacie peszyć - bąknęła pod nosem po czym zerknęła w bok. - Nawet kobiety sypią komplementy jak z rękawa... Doprawdy idzie dostać od tego w głowę - dodała i westchnęła ciężko. Odruchowo dotknęła lekko bandaża na głowie, w którą notabene dostała. - No i masz... Przynajmniej już wiem dlaczego oberwałam - dodała już i lekko się zaśmiała.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  95. - Zdecydowanie nadruchliwość - stwierdziła praktycznie od razu i uśmiechnęła się delikatnie. Słysząc o uodpornieniu pokręciła głową. - Szczerze wątpię, bywacie w tym tak bezczelnie bezpośredni, że do tego po prostu ciężko się przyzwyczaić - stwierdziła i zaraz spojrzała po Ryu z wyraźną wątpliwością w oczach. - Ja przepraszam bardzo, ale czy na terenie Argaru znajduje się ktokolwiek kto nie lubi zawstydzać innych? Osobiście mam wrażenie, że to przypadłość całej waszej rasy - chrząknęła lekko.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  96. Ten jego śmiech nawet wprawił ją w lepszy nastrój, może i ruszał się aż nadto przy tym zwijaniu, ale mimo wszystko wyglądał o wiele lepiej niż wtedy, gdy wjechał do jej pokoju. Sama nawet lekko się zaśmiała, ale gdy zaczął mówić o bezpośredniości to odrobinę spoważniała. Nadstawiła ucha słuchając z zaciekawieniem. Ściągnęła lekko usta, gdy wspomniał Gava... O ile bezpośredniości Akane już mocno się nauczyła, o tyle Gave czy Tony nadal byli jej dość obcy. Szczególnie ten drugi, chociaż ten pierwszy wydawał się znacznie "straszniejszy". Aż ją ciarki przeszły.
    - Przy Gavie nie czuję się zbyt komfortowo - przyznała. - Ale chyba nie byłabym w stanie mu tego powiedzieć - wyznała. - Przy Tobie i Akane jest inaczej, ale... Z Wami spędziłam dość dużo czasu, więc... To chyba normalne, że czuję się swobodniej - stwierdziła i nawet lekko się uśmiechnęła, gdy stwierdził, że lepiej jej idzie. - Tak, chyba tak - przyznała, bo czuła różnicę w tej relacji jaką mieli teraz, a jaką na samym początku. Zamyśliła się wyraźnie i delikatnie przygryzła wargę. - Ryu? - podniosła wzrok do jego twarzy. - Ilu dni nie pamiętam? - zapytała.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  97. Zastanowiła się chwilę nad jego słowami, ale zaraz przytaknęła głową.
    - Chyba... Chyba już mi trochę nawet pokazał tej troskliwej strony siebie - przyznała, bo pamiętała jak ruszył za nią na koncercie i mieli okazję zamienić ze sobą kilka zdań. Bez podtekstów, bez żartów... Gave mówił wtedy bardzo mądre słowa, ale mimo wszystko czuła, że to jeszcze za wcześnie by dobrze się przy nim czuć. Uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie o niewyparzonej gębie. Tak, tego nie dało się nie zauważyć. Słysząc o Tonym uniosła zaskoczona brwi. - Ale... jak to... eksperymenty? - wyraźnie się zaniepokoiła. Brzmiało to co najmniej strasznie. Słyszała już o zakazanych eksperymentach i przed oczami stanął jej obraz, w którym Tony próbuje przyszyć jej głowę osła. Och Boże Święty! Aż się spięła na to wyobrażenie... A Ryu jeszcze mówił o zawstydzających! Jakoś tak poczuła się naga, siedząc w swojej podomce i złapała koc z łóżka chłopaka, co by się nim okryć i lekko chrząknąć.
    Kiedy odpowiedział na jej pytanie kiwnęła głową, jednak gdy zadał swoje od razu nią pokręciła. Zacisnęła zęby i głośno przełknęła ślinę.
    - Febe mówiła, że musiałam przeżyć coś naprawdę złego, skoro moja głowa tego się wypiera... A ja... ja już się czuję jakbym dużo złego pamiętała... Nie chcę więcej... - przyznała. Nie miała dość odwagi by przez to przechodzić.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  98. Słysząc te wszystkie pomysły czuła wyraźniej dreszcze na plecach, skrzywiła się nawet zniesmaczona i mocniej owinęła kocem. Nie... Po tym co usłyszała to nawet pomysłowe ulepszenia czy czytanie książek nie było w stanie odczarować blondyna. Sprawdzać jakość cudzej... s p e r m y?! Proponować Akane eksperymenty z piersiami?! Miała wrażenie, że w głowie jej się nieco mocniej kręci. Dobrze, że mimo wszystko zeszło na inny temat, chociaż z drugiej strony zachowanie Ryu dość mocno się zmieniło i Klara nie była już taka pewna, czy to dobrze. Kiwnęła głową na propozycję opowiedzenia o tych dniach. - Wezmę ją pod uwagę - oświadczyła, bo w danej chwili naprawdę nie chciała o tym za bardzo myśleć. Nie było to jednak łatwe, gdy Ryu odwrócił wzrok i powiedział swoje zdanie. Poczuła nieprzyjemny dreszcz na plecach i patrzyła na tył jego głowy w niezrozumieniu.
    - Co to niby znaczy? - zapytała po dłuższej chwili milczenia.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  99. Klara zdecydowanie nie czuła się teraz komfortowo. Właściwie to zaczęła bać się jeszcze bardziej tego co zaszło po zobaczeniu Finna w obozie. Fakt, że to nie twarz Klemensa to jedyne co pamiętała, na tym wszystko się urywało, ale przez zachowanie Ryu dziewczyna nie miała pojęcia co myśleć. Spięła się jeszcze bardziej widząc jak bliski jest płaczu, a dłoń delikatnie jej zadrżała. Przytuliła ją do siebie i w napięciu patrzyła po brunecie. Milczała po jego ostatnich słowach, a gdy w końcu się ruszyła, to wstała z miejsca.
    - Ja... Ja chyba się położę. Głowa mnie boli... Chciałabym odpocząć - przyznała. Czuła się jakby zrobiła mu wielką krzywdę, nie podobało jej się to uczucie i głowa rzeczywiście zaczynała boleć. Wycofała się lekko. - Ja... Przepraszam Ryu... - szepnęła tylko i powoli ruszyła w stronę swojego pokoju.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  100. Ryu może i zebrał się w ryzy, ale po jego buzi dalej było widać ślady po płaczu, więc gdy Febe go zobaczyła, to zaraz przysiadła na taborecie, który akurat miała niedaleko tyłka. Patrzyła chwilę po chłopaku w milczeniu i zaraz lekko pogłaskała go po dłoni.
    - A dla Ciebie jak będzie lepiej? - zapytała meduza.

    Febe

    OdpowiedzUsuń
  101. Patrzyła po nim spokojnie i podniosła się lekko by objąć Ryu delikatnie, tak chociaż na chwilkę.
    - Ty? A co takiego miałbyś jej zrobić? Myślisz, że to Ty ją skrzywdziłeś? Masz w ogóle powody by tak myśleć? - zapytała, bo szczerze by się zdziwiła, gdyby wyszło, że to Ryu pozwolił sobie na te nadużycia. - To Ty przyczyniłeś się do blizn na plecach? - zapytała.

    Febe

    OdpowiedzUsuń
  102. Odsunęła się od niego, gdy mówił, ale kiedy skończył ponownie go objęła.
    - No już, już... - delikatnie głaskała go po ramionach. - Posłuchaj mnie Ryu... - chwilę go potuliła i zaraz ułożyła dłonie na barkach chłopaka i spojrzała mu w oczy. - Klara zdaje sobie sprawę z blizn na swoich plecach, ale nie jest w stanie jasno określić skąd się tam wzięły. Rzuca jedynie przypuszczenia o pękającym moście, że może to od niego... Niby niedorzeczne, ale jej głowa wciśnie wiele niedorzecznych rzeczy by ją obronić przed silnie negatywnym przeżyciem - wyjaśniła spokojnie. - Z całym szacunkiem, ale o ile nie Ty zadałeś jej te rany, to nie widzę tu Twej winy... - przyznała - ... a zbliżenie... Naprawdę było aż tak złe, że sądzisz, że może wynikać z tego jakaś trauma? - uniosła lekko brew. No przecież jej nie zgwałcił, a wątpiła by aż tak koszmarnie całował.

    Febe xD

    OdpowiedzUsuń
  103. Słysząc o zbliżeniu kiwnęła lekko głową, wiedziała, że nie doszło między nimi do pełnej konsumpcji, bo gdy robiła oględziny Klary to wolała sprawdzić i sprawy ewentualnego gwałtu. Byli w takim stanie, że wszystkiego się można było spodziewać, ale na szczęście wianek Klary został nienaruszony. To mogłaby rzeczywiście przypisać pod traume, ale cała reszta... Szczerze wątpiła by macanki czy pocałunki były aż tak gorszące dla Klary by wywołać tak silny efekt. Nawet jeżeli te jakoś pogwałcały jej zasady.
    - Naprawdę wątpię Ryu, by aż tak mocno to na nią wpłynęło. Ona jest przerażona, gdy próbuje sobie cokolwiek przypomnieć, to jest bardzo wysoka skala przerażenia, a jestem pewna, że wyczułbyś aż tak silny lęk, gdyby rzeczywiście tak bardzo bała się tego zbliżenia - wyjaśniła spokojnie. - Martwi mnie inna rzecz... Jak Ty się czujesz w jej obecności, skoro doszło do zbliżenia, a ona go nie pamięta? Czy to na pewno jej jest ciężko wytrzymać przy Tobie? Czy to nie tak, że Tobie jest ciężko? - zapytała wprost.

    Febe

    OdpowiedzUsuń
  104. Febe delikatnie kiwnęła głową i lekko pomasowała ramię Ryu. Żal jej było tego dzieciaka. Westchnęła ciężko na jego stwierdzenie co do "łatwiej". Niestety to nie zawsze tak działało.
    - Wierzę, że dasz radę - stwierdziła po prostu, uśmiechając się do niego pokrzepiająco. Kiwnęła głowę na wspomnienie o tworzeniu nowych wspomnień.
    - Tak, można. Chociaż pełen obraz jest na pewno przyjemniejszy i łatwiejszy do odbioru niż taki wybrakowany - przyznała i zaraz kiwnęła głową. Obiecał jej. Dość szybko uciekł do tematu dziewczyny. Słuchała go na spokojnie, ale gdy mówił o brojeniu, do pokoju weszła Rei.
    - Hej, syna szukam, łóżko puste, wózka nie ma, a tu proszę... - spojrzała po meduzie i chłopaku, a widząc ich miny od razu wiedziała, że coś jest na rzeczy. - Co się dzieje? Nie może jeszcze wyjść? - zapytała. Febe westchnęła ciężko.
    - Może i nie nabroiłeś. Warto odpowiadać na jej pytania, po prostu nie powinniście na siłę naciskać by sobie coś przypominała, ale jeżeli sama drąży, jeżeli wspomnienia wracają naturalnie, to dobry objaw - wyjaśniła i uściskała jeszcze Rei na dzień dobry. Japonka cmoknęła ją w policzek i zaraz zmierzwiła włosy syna.
    - Martwisz się o Klarę, tak? - wywnioskowała z całej tej scenki.
    - Zamiast martwić się o siebie - chrząknęła Febe, a Rei lekko pogłaskała włosy syna.
    - Czyli standard - puściła mu oko. - To co? Jedziemy do domu czy masz tu jeszcze jakieś sprawy do załatwienia? - zapytała.

    Febe i Rei

    OdpowiedzUsuń
  105. Słysząc o Finnie zastanowiła się chwilkę.
    - No dobrze, ale będzie musiał spać albo w pokoju z Galanem i Tamiko, na starym łóżku Gava, albo wnosimy łóżko Gava do Twojego pokoju i młody śpi z Tobą - zaznaczyła, bo w ich domu zaczynało się robić naprawdę tłoczno. Już Tony gniótł się w swoim pokoju z Grimą i Kevą razem, a tu jeszcze było ich kolejne dziecko w drodze. - Ale jak to chcesz zrobić? Poczekać tu na Gava i wtedy wrócić do domu z Finnem czy idziemy po młodego teraz? - zapytała. Febe nawet nie oponowała, z resztą Rei tym bardziej... Ryu jeszcze o tym nie wiedział, ale Gave przecież opiekował się dodatkowo synem Tonego. Japonka nie wyobrażała sobie by kolejne dziecko trafiło pod jego skrzydła.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  106. Przytaknęła mu głową.
    - Dobrze, wstawimy więc łóżko do Twojego pokoju - wraz z powrotem Ryu i dołączeniem Finna w ich domu skończyły się miejsca do spania. Miała nadzieję, że na tym ich mała-duża rodzinka poprzestanie. Rei sama spojrzała na Febe, a meduza przytaknęła im głową.
    - Przekażę Gavovi, jestem pewna, że nie będzie z tym widział problemu - zapewniła i podała Rei przygotowaną dla Ryu paczuszkę. - Dawkowanie jest rozpisane, leki opisane, gdyby coś się działo to wiedzie gdzie mnie szukać - zaznaczyła, a Rei ją uściskała.
    - Jesteś niezastąpiona Febe - przyznała, a Romka uśmiechnęła się wdzięcznie, lubiła nawet takie formy okazywania wdzięczności. Znając Rei i tak jeszcze jej sprezentuje kosz podarków na dniach.
    Japonka wzięła wszystkie potrzebne tobołki i ruszyła z synem w stronę domu, a gdy tylko wyjechali za próg chatki Febe to spojrzała po nim z ciepłym uśmiechem. - To co? Jedziemy szykować kakao i wtedy mi poopowiadasz, czy zaczniesz mówić od razu? - zapytała. Widziała te jego smutne oczy i specyficzny wyraz twarzy, ostatnio wyglądał podobnie, gdy jego serce zostało złamane i Rei obawiała się, że i tu sytuacja mogła się w jakimś stopniu powtórzyć.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  107. - Dziś możesz mnie mieć dla siebie tyle ile tego potrzebujesz - oznajmiła. Miała dla niego zarezerwowany cały dzień.
    Rei usiadła obok Ryu, w typowym dla siebie siadzie japońskim. Spodziewała się, że wybierze taką formę opowiadania, ale chyba nawet ją wolała. Była dokładniejsza niż to co mówił chłopak, bo ten często zapominał o dość istotnym szczególe opowieści - o samym sobie. Spojrzała po obrazie jaki jej pokazywał i lekko zacisnęła zęby. To nie było nic przyjemnego do oglądania, nawet dla niej, dla osoby, która sporo czasu spędziła w slumsach i której widok ciał nie był obcy. Stawiała się tu bardziej w sytuacji dzieciaków. Ryu też widział już wiele złego, ale to nie sprawiało, że kolejne tragedie były łatwiejsze do przetrawienia. Westchnęła ciężko. Rozumiała współczucie syna co do tej dziewczyny. Widziała ją przed wyprawą, widziała po... To co zobaczyła i przeżyła na pewno zostawi u niej jakiś ślad. A Ryu... Ryu był tego wszystkiego świadkiem... Nie wiedziała co gorsze. Klara mimo wszystko mogła zatopić się w swoim żalu, a jej syn standardowo był tym twardym, tym od wspierania i głaskania po głowie... A przecież i dla niego to był ogromny ciężar. Jeszcze ta obietnica. Przymknęła na chwilę oczy i odetchnęła ciężko. Dlaczego zawsze Ryu? Sięgnęła do chłopaka ramieniem i po prostu przygarnęła go do siebie, by przytulić.
    - Ryu... Sam fakt, że przy niej trwałeś jest naprawdę wspaniały. Już to samo w sobie wiele mówi o Twoim sercu i o tym jak dobrym jesteś człowiekiem. Nie rób z tego zawodów... Wspieranie nie polega tylko na tym by być silniejszym od tego "poszkodowanego". Pozwolenie jej na rozpacz, pokazanie, że i Ty rozpaczasz, że Ciebie też boli... To niczemu nie umniejsza. Powiedziałeś, że wiesz, że możesz płakać. A wiesz, że nie musisz tego robić sam? Wiesz, że płacząc przy kimś dajesz mu znać, że się przed tym kimś otwierasz? Pokazujesz swoje słabości i dajesz szansę, dajesz możliwość by i druga strona się otworzyła...

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  108. Rei westchnęła ciężko.
    - No i co, że jej? Jak jej, to znaczy, że Ty nie możesz czuć bólu? Nie boli Cię cudze cierpienie? To nie jej ból umniejszasz, gdy mówisz takie rzeczy. Umniejszasz własnemu... Mówisz tak, jakbyś nie miał prawa tam zapłakać. Mężczyzna na łożu śmierci poprosił, byś zadbał o jego córkę. Ryu... Miałeś jak największe prawo połykać gorzkie łzy... - szeptała do niego, pozwalając by się wtulał. Zaczęła głaskać go delikatnie po głowie. - Okey, płakałeś. No i co? Stało się coś złego, gdy to zrobiłeś? - zapytała. Słysząc o jedzeniu uśmiechnęła się ciepło do syna. - Nie ma problemu, może być i jedno, i drugie - zapewniła. Rosół był zawsze praktycznym daniem i można go było robić o różnych porach dnia, a naleśniki, w sumie sama chętnie by zjadła. - To może w końcu posiedzisz trochę dłużej z nami, co by Ci ta moja kuchnia uszami nieco wyszła... A nie, latasz jak poparzony, to tu, to tam - rzuciła lekko żartobliwym tonem.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  109. - Ryu... Przecież nie mówię o ciągłym chodzeniu i wylewaniu łez. Między poszukiwaniami, a zachowywaniem jasności umysłu warto po prostu sobie pozwolić na ujście emocji. Czy to przez płacz, czy ponapieprzanie w drzewo... - przyznała spokojnie. - Bardzo się cieszę, że odegrałeś tu rolę tego odpowiedzialnego, ale jeszcze bardziej bym się cieszyła, gdybyś między odpowiedzialność wpychał chwilę wytchnienia... - dalej go głaskała kojąco i cmoknęła w skroń, gdy mówił, że posiedzi. - Bardziej miałam na myśli siedzenie, gdy dojdziesz już do zdrowia... Wolałabym byś w obliczu wojny nigdzie się nie zapuszczał, a Melio... Tak, na pewno chętnie da Ci w ciry - uśmiechnęła się do niego ciepło.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  110. Rei pokręciła głową.
    - Nie mówię o wojnie, mnie tu nie będzie, ale wiem, że Ty zostaniesz i będziesz w niej aktywnie uczestniczył. Mówię o tym, że nie chcę byś gdzieś dalej wychodził na te swoje wędrówki. Nie zostanę tu długo, niedługo ruszam do Azylu, wiem, że do tego czasu nie wyzdrowiejesz i będę Cię tu miała obok, ale później... Po prostu proszę byś już tu został i słuchał poleceń Rady - uśmiechnęła się do niego słabo. Kiedy zaczął dalej pokazywać obrazy i opowiadać, czuła pewnego rodzaju niemoc. Kiedy mówił o tym jak to nie dał rady uratować jednego człowieka musiała po prostu zamknąć oczy i na chwilę osłoniła twarz dłońmi. Rozumiała nienawiść do bezsilności, ale to co wyczyniał to była gruba przesada. Rei zatrzęsła się delikatnie i sama poczuła łzy przy oczach. Kobieta się popłakała. Już nie wiedziała jak ma do niego mówić. Odsłoniła twarz by spojrzeć po synu zapłakana.
    - Jeżeli Ty nic nie zmienisz w swoim podejściu, to umrzesz na tej wojnie. Czy Ty to rozumiesz?

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  111. Tak, miała być bezpieczna i zamierzała dbać o bezpieczeństwo dzieci, przynajmniej tych, których jeszcze mogła pilnować.
    Kiedy tłumaczył jej te swoje mierzenie sił na zamiary, ścierała łzy z policzków. Nie płakała długo, ale musiała dać upust tym emocjom.
    - Ciągle gadasz o tej bezsilności i plujesz sobie w brodę. Jak ja mam się przy tym nie czuć bezsilna, skoro jasno i wyraźnie dajesz do zrozumienia, że przy kolejnej takiej okazji ruszysz na pomoc, co by później nie żałować? Bezsilność nie jest usprawiedliwieniem dla bezmyślności Ryu! - nie krzyczała, ale mówiła stanowczo. - Jak mam Ci wierzyć, że nie zrobisz nic głupiego, skoro sam mówisz, że w pojedynkę ruszysz ratować przyjaciela, którego otoczyło dwadzieścia typa?! No i co niby zrobisz?! Zginiesz przy jego boku dla towarzystwa?! Co to za popieprzona filozofia ratowania?!

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  112. Czyli jednak się udało, musiała zapamiętać, że płacz to dobry sposób na to by Ryu rzeczywiście chociaż raz skupił się na sobie. By czuł potrzebę wytłumaczenia i mówienia o sobie. By chciał ją uspokoić. Podciągnęła jeszcze nosem kilka razy. To nie tak, że udawała, nie, naprawdę się o niego martwiła, ale miała wrażenie, że zwykła rozmowa osiąga znikomy skutek, ta już teraz wydawała się lepsza. Ostateczna opinia będzie jednak wydana później, gdy chłopak rzeczywiście będzie się trzymał własnych słów. Teraz mówił z sensem i konkretnie, miał plan, znalazł sposób i umiał przyznać, że czasem trzeba się wycofać. Rei sięgnęła do jego policzka dłonią i lekko go po nim pogłaskała.
    - Jestem z Ciebie dumna - oznajmiła. - Może jeszcze kilka wyciśniętych łez i zacznę w Tobie dostrzegać pełnoprawnego mężczyznę, a nie tego chłopca, którego spotkałam kiedyś, dawno na ulicy - uśmiechnęła się do niego. - Skoro tak to wszystko widzisz, to mam nadzieję, że jakikolwiek plan wymyślisz, to ten Ci się po prostu uda i kiedy wrócę z Azylu, to będę mogła swobodnie Cię wyściskać - dodała.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  113. Tego dnia Akane miała akurat zaplanowanych kilka występów, w sumie to trzy, a właśnie kończyła śpiewać drugi, równie skoczny co poprzedni. Scena miała to do siebie, że było się na piedestale, więc gdy Ryu wjechał do gospody, to od razu go zobaczyła. Od razu też wiedziała, że zamierza do niego podejść. Przerwa jej się należy, a na swój ostatni występ miała jeszcze spory kawałek dnia. Nigdy nie ustalała, o której będzie śpiewać, po prostu robiła to, gdy miała taką ochotę.
    Na machnięcie chłopaka odmachała, zeskoczyła ze sceny i zamieniła jeszcze dwa słowa z kilkoma osobami, a gdy Ryu był już przy wyjściu z gospody, ona dopadła do jego wózka i zaczęła prowadzić, wyprowadzając go na zewnątrz.
    - Dostaniesz kiedyś wpierdol, miałeś leżeć i odpoczywać w domu. Zaraz znowu usłyszę, że to ja do Ciebie nie przychodzę - zaczęła i zatrzymała wózek kawałek dalej, co by nie przeszkadzać ludziom w przejściu. Przeszła wtedy na przód i objęła przyjaciela. - Machnie dłonią i zadowolony. Nakopać Ci chyba trzeba do dupy - uśmiechnęła się pod nosem by zaraz się od niego odsunąć i wrócić do prowadzenia wózka. - Oficjalnie oznajmiam, że wbijam Ci na kwadrat, a jak tyle w Tobie krzepy to zaparzysz mi jakąś dobrą herbatę - oznajmiła. - Z flaszką wproszę się innym razem - dodała z lekkim śmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  114. Udała, że się chwilę zastanawia.
    - Ja tam widzę jeszcze kilka wolnych miejsc na pomniejsze rany, znajdę sobie jakąś dogodną przestrzeń do poobijania - zaśmiała się krótko i pokręciła głową. Pozwoliła mu na to przedłużenie objęcia, a gdy już ją puścił to posłała mu lekki uśmiech. - No jaki dobry z Ciebie człowiek, naprawdę jestem wdzięczna - ponowiła swój krótki śmiech. Dobrze było go widzieć, może nie całego, ale żywego. Słysząc te wszystkie wyjaśnienia do do leżenia prychnęła pod nosem. - A nie, jak już nie gorączkujesz to sorry, to jutro możesz wpaść do mnie i umyć mi okna. Zapewniam, że od tego odleżyn nie dostaniesz - rzuciła z lekkim rozbawieniem. - Oj Ryu, przewietrzyć mogłeś się na ganku, ale no niech Ci już będzie. Sam powinieneś znać swoje limity, więc już Ci tak nie będę suszyć głowy. Tony mnie w tym wyręczy, ostatnio lubi tak przygadywać - rzuciła lekko, dalej go prowadząc.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  115. Rei uśmiechnęła się do niego ciepło.
    - Zapewniam Cię, że o mężczyznę też można się martwić. Miałam tu bardziej na myśli, że widzę jak dorastasz, i że podoba mi się to co widzę - wyjaśniła. - Może i nie wszystko, ale zdecydowana większość - dodała.
    Na dalsze streszczenia ich drogi patrzyła w nie mniejszych emocjach jak poprzednio. Przy kłótni z Klarą serce jej się z troski trochę zacisnęło. Już wcześniej zaczynała widzieć, że Ryu darzy tą dziewczynę sympatią większą niż dla zwykłej koleżanki, a był czułym chłopakiem i jako matka po prostu się o niego bała. Z bielizną było ciężko się nie domyślić, że ta mimo wszystko została kupiona, a biorąc pod uwagę podarek od syna z podróży, to śmiała przypuszczać, że została też nieprzyjęta.
    - To przynajmniej trochę mnie uspokoiłeś, już się zastanawiałam czy naprawdę myślisz, że noszę takie barchany - rzuciła dla lekkiego rozluźniania i wróciła do oglądania. Westchnęła ciężko na to wszystko, ale zaraz uśmiechnęła się czule do chłopaka. - Tak, też mu jestem wdzięczna - Melio był tam po prostu na czas. Rei zdawała sobie sprawę, że niewiele brakowało, a miałaby o jednego syna mniej. Usiadła obok niego i objęła go ramieniem, a słysząc o Klarze zacisnęła lekko usta. - Klara Ci się podoba, tak? I głowisz się czy powinieneś jej powiedzieć, o tym co tam między Wami zaszło?

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  116. - Urok jaki? - uśmiechnęła się pod nosem. Po prostu musiała sobie pożartować, poza tym miała wrażenie, że i Ryu się to trochę przyda. Spojrzała po nim zaciekawiona, gdy wspomniał o treningu i zaraz lekko zmarszczyła czoło. - Będę w stanie? O jakiej sile rażenia mówisz, bo nie bardzo rozumiem - przyznała. W końcu jego wizje mógł zobaczyć każdy, jej zdolności nie były do tego potrzebne, więc wolała się dowiedzieć co też chodzi po głowie chłopaka. Uśmiechnęła się do niego szerzej, gdy wspomniał o tzrech dniach, właściwie nie zamierzała mu już o to suszyć głowy, ale skoro sam sobie tak założył to przecież nie będzie mu tego pomysłu wybijać z głowy. Zaśmiała się, gdy wspomniał o malcach. - No tak, czasami zapominam, że nie masz dzieci - pokazała mu język. Dla niej taka obecność była już normalnością. Na raport Tonego uśmiechnęła się pod nosem i wypuściła głośno powietrze. - Właściwie to wychodzi na to, że jednak będę w Azylu - oznajmiła i wzruszyła ramionami. Uśmiechnęła się jakoś tak nostalgicznie na tych tzrech muszkieterów, brzmiało całkiem przyjemnie. - Zobaczymy jak to będzie, ale na tą chwilę będziecie musieli obejść się bez jednego z muszkieterów, ale jestem pewna, że dobrze sobie poradzicie - puściła mu oczko. Kiedy wspomniał Groszka, kiwnęła głową, tak, to zdecydowanie nie był łatwy temat. - Jest świetny, mam nadzieję, że Tony się do niego przekona, chociaż z drugiej strony... No wiesz... Człowiek się trochę przywiązuje, a ja... No... Już teraz kocham tego naszego małego adopciaka - przyznała, chociaż z uśmiechem na twarzy. Pocieszał ją fakt, że Tony był w miarę blisko i raczej wybierał osiadły tryb życia. - Poznasz go na pewno, nie ma innej opcji - dodała wesoło. - Uff... No mam nadzieję, że się nasłuchałeś, przynajmniej mniej goryczy zostanie dla mnie - rzuciła rozbawiona, gdy akurat podjeżdżali do jego domu. - Wózek zostaje tutaj, czy bierzesz go do domu? - wolała zapytać.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  117. Sama zaśmiała się na jego pocisk.
    - Czuję to... - pomachała nad jego głową dłonią, jakby wróżyła z jakiejś kuli. - Czuję wyraźnie! Zazdrość przez Ciebie przemawia - zawtórowała mu śmiechem i zaraz syknęła cicho, widząc jak się zwija. - Wybacz. Widzisz, tak to właśnie jest jak próbujesz mi podpaść, własne ciało Cię zdradza - uśmiechnęła się pod nosem. - Poza tym, trochę powagi, bo sobie krzywdę zrobisz - udała karcący ton i pokręciła głową. Wysłuchała wyjaśnień co do jego testów i przytaknęła mu głową. - Jasne, brzmi dość logicznie. Nie ma problemu, możemy razem poćwiczyć - przytaknęła mu głową. - Tak gdzieś za te trzy dni - dodała w ramach przypomnienia. Kiwnęła też głową na wzmiankę o dzieciach. - Spoko, rozumiem, czasem po prostu mamy ochotę pobyć w samotności - tu akurat nie potrzebowała wyjaśnień, w końcu sama miewała takie chwile. Na to jego niedowierzanie uśmiechnęła się pod nosem. - No... właściwie to on też zostaje. Taką mamy umowę, przynajmniej na tą chwilę - wyznała i uśmiechnęła się do Ryu delikatnie. Widać było, że mówi poważnie.
    Kiedy brunet wstał z wózka, ona wniosła go do środka, idąc sobie powoli za Ryu, w razie co gotowa by go asekurować. - Nie wygodniej by Ci było w domu chodzić o kulach? Wózek mimo wszystko jest dość... toporny - zauważyła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  118. Miała ochotę go walnąć za te słowa. Pokręciła głową i zbliżyła się do niego, aby delikatnie złapać go za rękę i przytulić go do siebie na tyle ostrożnie, aby nie zrobić mu żadnych krzywdy.
    — Proszę nie pieprzyć głupot. To ja Ci tutaj wbijam bez zaproszenia na kwadrat, to ja powinnam przepraszać za to, że tu jestem, ale się martwiłam o Ciebie — wyjaśniła, spoglądając na niego z troską. Nie takiego Ryu się spodziewała po podróży. Bolał ją widok tego w jakim jest stanie, ale dalej była po prostu wdzięczna, że jest żywy. Uśmiechnęła się delikatnie.
    — Dziękuję, że w ogóle cokolwiek wysłałeś. Może kiedyś popracujemy nad długością — odpowiedziała mu. — Tak czy siak, to dla mnie zaszczyt, że cokolwiek dostałam. W końcu czuję się częścią Twoich przyjaciół — dodała jeszcze w wyjaśnieniu. Zaśmiała się lekko. — Widzisz, ja lubię pisać długie, ale to chyba przez to, że ja po prostu lubię gadać — odparła. Pokręciła głową. Spojrzała po nim poważnie. — Klara przeżyła piekło, to prawda, ale nie ma na nie monopolu. Oboje przeżyliście coś potwornego — powiedziała, odsuwając się trochę od niego, żeby lepiej po nim patrzeć, ale jego rękę dalej ostrożnie trzymała. — Nie wyglądasz tak, aby Ciebie mniej bolało, bo nie tylko Ty zostałeś zraniony w trakcie. Nie musisz mi opowiadać, jeśli nie chcesz. Ale chcę, żebyś wiedział, że cieszy mnie Twoja żywa buzia, dobrze? I jeśli chcesz porozmawiać, to mogę Cię wysłuchać, też mam za sobą jakieś piekło, może zrozumiem — zaproponowała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  119. Orianna zajmowała się Ryu na polecenie Febe, kiedy ta była w tym czasie zajęta innymi sprawami. Wszystkie najważniejsze operacje na nim oraz na Klarze zostały już przeprowadzone, teraz należało się nim tylko zająć, zbić gorączkę i podać wszystkie leki, czy po prostu pilnować, aby nie nadwyrężał swojego organizmu. Zmieniała mu właśnie odkład przeciwgorączkowy na czole, kiedy się obudził. Dotknęła delikatnie jego ramienia, na znak, aby niepotrzebnie się nie ruszał. Jego kości zdecydowanie tego nie potrzebowały w najbliższym czasie. Uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę, zabierając drugą rękę z czoła, aby chwycić nią wodę.
    — Witaj — przywitała się cicho. — Jestem Orianna, pracuje od niedawna u Febe, gdybyś nie pamiętał to właśnie u niej jesteś. Żywy i bezpieczny, ale jesteś naprawdę ciężko ranny, więc postaraj się nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów. Na dodatek masz jeszcze gorączkę, niedługo powinna nieco zejść, ale dalej zalecam ostrożność, dobrze? — wyjaśniła wszystko, zabierając rękę z ramienia. Pomogła mu się wygodniej ułożyć. — Proponuję, abyś nieco się napił i zjadł, a później podam Ci leki, dobrze? — zaproponowała, posyłając mu lekki uśmiech.


    Orianna

    OdpowiedzUsuń
  120. Akane uśmiechnęła się do niego cieplej, gdy wspomniał o trzymaniu kciuków.
    - Wiesz, nie zdziwię się, gdy warunki umowy będą dość płynne, ale na tą chwilę zostajemy z dziewczynkami. Zapewne będziemy dopasowywać treść do bieżących sytuacji - wyjaśniła, bo miała wrażenie, że z Gavem śmiało mogła sobie na taką umowę pozwolić. Ostatnio naprawdę dobrze się z nim dogadywała i była pewna, że w niektórych sytuacjach mogą być wskazane ustępstwa. Na informację o boku przytaknęła mu głową, no tak, racja, ubite i poszarpane żebra zdecydowanie nie ułatwiały utrzymywania się na kulach. Spojrzała na dłonie, które jej pokazał i lekko zacisnęła usta. - Objawy przesilenia ciała, mięśnie dygoczą od wysiłku... Rozumiem te owsiki w dupie, ale serio musisz teraz dużo odpoczywać jak chcesz się tego pozbyć - oznajmiła chłopakowi. Przy słowach o dzieciakach uśmiechnęła się lekko. - Oj tak, słyszałam o osiągnięciach Galana w sprawie walki mieczem, a Keve dość często widuję szalejącą wśród drzew, jestem w stanie uwierzyć, że ta dwójka na spokojnie by Cię powaliła - przyznała. - Miło, że wytulili, ale co pobolało to Twoje, jasne... Rozumiem dlaczego nie kule. Rzeczywiście lepiej zostań przy wózku - przytaknęła mu głową. Weszła do jego pokoju i od razu zaczęła się po nim rozglądać. Dawno jej tu nie było... Oj bardzo dawno. - Tak, poproszę - obejrzała się na niego z uśmiechem i gdy on ruszył szykować napoje, ona zwiedzała sobie jego pokój, by ostatecznie przysiąść na łóżku chłopaka. Trochę dziwnie się tu czuła, ale było to do uczucie do przyzwyczajenia.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  121. Akane uśmiechnęła się do niego delikatnie.
    - Nie. To umowa między mną, a Gavem, rozliczamy ją tylko między sobą. Reszta niech się nie wpierdziela - odda mu gest z puszczeniem oczka. Prześlizgnęła po Ryu wzrokiem, gdy mówił o odpoczywaniu i pokręciła na boki głową. - No... Mogę jako tako uwierzyć, biorąc pod uwagę, że kolory Ci chociaż wróciły na twarzy to może rzeczywiście się nie przemęczasz - przyznała wesoło. Na słowa o zmianach przytaknęła mu głową. - Nic - przyznała i pokazała na dostawione łóżko. - No może poza tym. Finn śpi z Tobą? - zapytała zaciekawiona. Zaśmiała się krótko na jego stwierdzenia. - Masz jeszcze na to czas - rzuciła luźno i zaraz zaciekawiona spojrzała gdzie też jedzie, a gdy rzucił w jej stronę antygwałtki, złapała je i zaczęła oglądać. - Co to jest? - z początku nie poznała, ale gdy zrozumiała co dostała to roześmiała się serdecznie. - Go czy samą siebie? - znowu się zaśmiała. - Co Ty, Gava nie znasz? Jeszcze bardziej by się nakręcił i uznał, że musi rozbroić takie galoty - dalej się śmiała i pokręciła głową, odkładając prezent obok siebie. - Nie gwarantuję, że go nie zapomnę zabrać, ale... Dzięki - przetarła łzę spod oka i bez problemu wstała by podejść po swoje ziółka. - Chyba jakoś sobie z tym poradzę - uśmiechnęła się kącikiem ust i zaraz wróciła na miejsce. Upiła łyka i z aprobatą kiwnęła głową, zioła były naprawdę smaczne. - No to opowiadaj... - zaczęła, odstawiając sobie napar na bok - ... co tam żeś nabroił na tym całym wypadzie, hm? - posłała mu zaczepne spojrzenie.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  122. Już nie komentowała tego prania, najwyżej dojdzie do wymiany zdań i tyle. Sama siedziała bardziej na brzegu łóżka, ale gdy Ryu do niej dołączył to zdjęła buty i wciągnęła nogi na górę, co by sobie zasiąść w siadzie skrzyżnym na środku pryczy. Zaśmiała się na słowa o Finnie.
    - Oj tak, niezła z niego gaduła - przyznała. Już na "dzień dobry" mówił dość wiele, mimo lęku jaki czuł po ichnych przygodach. Spoważniała trochę, na prośbę o zabraniu chłopca, ale zaraz kiwnęła głową. - Jasne, weźmiemy i będziemy zerkać. Przy naszej trójce oczy i tak będą dość rozbiegane. Tylko może wyznacz mu bardziej Tonego i Grimę jako opiekunów, no wiesz, co by w razie co miał jedną parkę, do której może się ze wszystkim zgłosić - poprosiła. W końcu to z nimi pomieszkiwał i zapewne to ich będzie się mniej wstydził. Spojrzała na jego nogę i westchnęła ciężko. - No Ty to nawet nie myśl o ruszeniu tam - pogroziła mu palcem, a gdy oberwała w głowę zaśmiała się cicho, masując trafione miejsce. - Oj tam, od razu, że dziedzieję... Do roboty się bierz, panny wyrywać, młode pokolenie płodzić! - pogoniła go ruchem ręki i sama się zaśmiała. Zerknęła na ścianę przy wieściach o przyzwoitce i uśmiechnęła się lekko zamyślona. Dopiero po chwili wróciła wzrokiem do Ryu i przytaknęła mu głową. - Tak... Przyzwoitka... - przyznała na chwilę odpływając myślami, jednak w miarę szybko wróciła na ziemię. - Nic? - uniosła jedną z brwi. - Czyli co? Finn tak rozprawia o całowaniu, bo ma bujną wyobraźnie? - zapytała z lekko uniesionym kącikiem ust.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  123. Uśmiechnęła się do niego na jego słowa.
    — Wiesz, nie każdy chce mieć gości w takim stanie, a ja po prostu wparowałam bez pytania Cię o zgodę — wyjaśniła. Zacmokała ustami, gdy zaczął mówić o długości listu. — Widzisz z pisaniem to jest różnie. Taka informacja, że żyjesz to jednak nawet nie mówi, gdzie by Cię szukać, gdybyś się spóźnił, a jakbyś napisał, dzisiaj jestem w Gelder idę w stronę Ardei, to zawęża to trochę okrąg poszukiwań. Gdybyś chciał nad długością popracować, oczywiście z własnej i nieprzymuszonej woli — powiedziała. — Wow.. — szepnęła na widok iluzorycznego motyla. — Piękny widok — dodała z podziwem. — Jeśli potrafisz przenosić iluzje na listy to możesz je po prostu wysyłać, to by były dopiero niesamowite wiadomości — odpowiedziała jeszcze. — List można zacząć od głupiego cześć albo hej. A potem, jeśli to ma być list informacyjny a nie taki po prostu przyjacielski, to najlepiej zapisywać takie informacje, które chciałbyś uzyskać, gdybyś sam czekał na wiadomość od danej osoby — sprzedała mu jeszcze radę na temat pisania listów. Zmartwiła się na chwilę, ale zaraz znowu się uśmiechnęła. Nie chciała martwić go swoimi własnymi lękami. To było ostatnie czego potrzebował na tą chwilę. — Pośmiać mówisz? — zastanowiła się przez chwilę. — A z czego najbardziej lubisz się śmiać? Śmieszne piosenki, dowcipy, historie, śmieszne miny? Jakieś gry? Słyszałam, że ostatnio podobno sporo osób gra w “Nigdy w życiu nie” — odpowiedziała mu.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  124. - Nie potrzebuję przed Gavem ochrony, niech się lepiej skupią na obserwowaniu okolic w trakcie wędrówki i wyłapywaniu prawdziwych zagrożeń - rzuciła spokojnie i wzruszyła ramionami. Rozumiała troskę, ale to już była lekka przesada. Słuchając o Finnie lekko kiwnęła głową. Tak, chłopak miał pewne prawo czuć obawy. - Może jak mu wyjaśnicie, że idzie dość spora grupa dzieciaków i że będzie dużo osób do pilnowania, to go to trochę uspokoi? No wiesz, jednak w kupie siła, inaczej wędruje się z dwójką opiekunów, a inaczej z całą bandą - zauważyła z lekkim uśmiechem. - Aj! - lekko opuściła dłoń, gdy złapał jej palec, a na wspomnienie babinki uśmiechnęła się pod nosem, a gdy się zbliżył to wolną dłonią pstryknęła go w nos. - Tak jakbyś Ty tak innym nie mówił dziadygo. Po prostu stwierdzam, że masz czas i na miłość, i na dzieci. Nie rozumiem dlaczego jako przyjaciółka nie powinnam tak mówić. Jak dla mnie to normalne stwierdzenie - przyznała i zaraz uśmiechnęła się nieco szerzej rozmasowując wypuszczony palec. - Właściwie to już podrosły, cały czas podrastają - pokazała mu język i lekko się zaśmiała. Spoważniała jednak, gdy stwierdził, że nie ma o czym mówić. Patrząc po jego minie to chyba jednak było. Wysłuchała go spokojnie i lekko westchnęła. Złapała nawet swoją herbatę co by jej upić nieco przed przemową. - Ryu, sorki, ale nie uwierzę, że Tobie nie robi, że ona tego nie pamięta. Nie wierzę też w opcję, w której wyrwałbyś jej pocałunek siłą... Mam wrażenie, że dla jej dobra sam siebie próbujesz przekonać, że lepiej o tym po prostu zapomnieć... A to mi się nie podoba - przyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  125. Rei nie oponowała przy jego zmianie pozycji, a gdy rzucił wyjaśnienie na barchany lekko się zaśmiała, widząc jego zażenowanie.
    - Jakoś się na pewno przydarzą - podsumowała, nie ciągnąc dalej tematu. Już słyszała komentarze Meliodasa, gdy mu w takich majtasach wyskoczy. - Chyba jednak wolałabym nie widzieć - przyznała z rozbawieniem. Pośmiała się jeszcze chwilę, ale zaraz spoważniała. Słuchała co też Ryu ma do powiedzenia w temacie Klary.
    - Ale powiedziałeś jej, że zadziało się tam coś między Wami? - zapytała. - Powiedziała, że nie chce wiedzieć co takiego? - dopytała, bo dość istotne było czy dziewczyna nie chce wchodzić w traumatyczne wydarzenie, czy nie chce słuchać w ogóle o tym co zaszło między nią, a Ryu. - Skąd pomysł, że wszystko jest dla niej okropne? Jej mózg zatrzymał się przed okropnym wydarzeniem, a nie wymazał jej wszystkie okropne wydarzenia. Pamięta w końcu wiele złego. Gdyby miało być tak jak mówisz, to zapewne nie pamiętała by ani informacji o śmierci rodziców, ani tych wszystkich innych nieprzyjemności - wyjaśniła jak ona to widzi i zaraz delikatnie zaczęła go głaskać po włosach. Westchnęła ciężko. - Ryu... A te wasze miłe chwile wynikały z... czegoś więcej niż pociąg do ładnej dziewczyny? Bo jeżeli tak, to uważam, że nie powinieneś udawać, że nic się nie stało. Nie musisz jej przecież zawalać wspomnieniami, których sama nie pamięta, ale mógłbyś chociaż zaznaczyć jak się w tej sytuacji czujesz. Powiedzieć Klarze, że między Wami zaszło coś co sprawia, że ciężko Ci, na przykład, nie pogłaskać jej po policzku - przyznała.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  126. - Hm? - Akane wyrwała się z zamyślenia i zaraz uśmiechnęła się przepraszająco. - Sorki, musiałam pomyśleć na głos - wyjaśniła, bo akurat błądziła myślami przy osobie Gava. Na żart uśmiechnęła się lekko, ale nic na niego nie odpowiedziała. Przytaknęła głową, gdy zapewnił o rozmowie z Finnem.
    - Oho, okłamuj się dalej - tym razem to ona pokazała mu język. - Och, wybacz, a więc po co mi mówiłeś te rzeczy hm? Słucham, jaka jest Twoja wymarzona odpowiedź mości panie? - zaśmiała się pod nosem. Pokręciła głową, gdy wspomniał o miłostkach. - Jeszcze nie są, mam nadzieję, że za szybko nie będą - przyznała. Przecież to były małe, słodkie Fasolki, a nie panny na wydanie. - Wypluj te słowa i nie kracz, niech sobie beztrosko dzieciują, na miłostki przyjdzie czas - poruszyła zabawnie brwiami. Słysząc dalej o Klarze patrzyła po nim uważnie.
    - Och litości... Ryu... Klara jest romantyczką, jasne, że gada, że nie wolno, że nie wypada i że nie może. Tak ją nauczono i będzie tak gadać... Ale to nie znaczy, że nie marzy o jakiś skradzionych całusach czy innych romantycznych gestach... Co Ty wędrowałeś z nią i nie zauważyłeś jaka bywa wybuchowa? Przecież ona zaraz by Ci strzeliła w papę, gdyby jej coś nie odpowiadało. Nie widzę byś był w stanie czymś takim wywołać u niej traume... Zakłopotanie, jakiś mętlik w głowie, w to mogłabym uwierzyć, ale trauma? No daj spokój... - patrzyła po nim kręcąc głową.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  127. - Chciałam Cię najpierw wysłuchać, a później poopowiadać o sobie - wzruszyła lekko ramionami. - Dużo się działo Ryu, trochę się nie widzieliśmy, a znam Cię aż nadto. Zaraz byś przeszedł na obgadywanie moich spraw, zapominając o własnych - znowu pogroziła mu palcem, ale uśmiechała się przy tym kącikiem ust. - Może, kto wie, w końcu i maluchy miewają swoje pierwsze miłostki. Chociaż wątpię, że te będą jakoś wielce do obgadania - przyznała wesoło. - Jak przyjdzie czas to się będę nad tym zastanawiać, teraz wolałabym nie wymyślać sobie strapień na przyszłość - dodała. - Bo w papę to Klara daje jak ją ktoś niestosownie dotknie, leje po łapach lub w twarz... Trochę się z nią pracowało, to nie raz widziałam. W gospodzie akurat nie ciężko o pijackie zaczepki - wyjaśniła i zaraz zacmokała udając niezadowolenie. - Czyli to tak, oddajesz mi nieprzyjęty prezent, zapamiętam sobie - zaśmiała się krótko i zaraz zmieniła pozycję, opierając się o ścianę obok Ryu i słuchając o sporach tych dwoje. Westchnęła ciężko i odgoniła jego rękę od swojego czoła. - Ryu... Jest Mathyrką, to chyba dość logiczne, że nasze argardzkie gesty mogą być dla niej zbyt śmiałe. Wpatrywanie się w oczy, głaskanie po dłoniach, to są jej kategorie... Skoro już wziąłeś się za rwanie Mathyrki to dobrze by było się co nieco rozeznać w temacie tutejszego flirtu. Gdyby do mnie zarywał Mathyrczyk i biegał za mną z poematami rzępoląc na swojej mini gitarce to by pewnie zarobił w dziób, bo by mnie wkurzał, a nie rozczulał. Mathyrka to raz, dwa, to sama Klara. Każdą dziewczynę rozczula coś niecoś innego - wzruszyła lekko ramionami. Kiedy przywalił w ścianę to tylko podniosła oczy do sufitu i pokręciła głową delikatnie, ale słuchała dalej. - A Ty się tego nie obawiasz? Tych różnic? Już pomijam te kulturowe, ale bardziej mam na myśli życiowe. Ty jesteś raczej taki wszedobylski, szukający przygód. Klara z kolei jest bardziej stateczna, chce mieć swoją gospodę, domek, męża, kota, psa i gromadkę dzieci. Nie myśli o związku w kategorii dobrej zabawy, dla niej związek to ustatkowanie. Jesteś pewien, że chcesz iść w coś takiego? - zapytała, bo szczerze, to jakoś nie bardzo go widziała w takiej roli. Przypominał raczej wolnego ducha niż karczmarza. Wzruszyła ramionami. - Wiesz, to mimo wszystko tylko człowiek, jeżeli jej się podobasz to nic dziwnego, że w pewnym momencie ochota wzięła górę nad wpajanymi zwyczajami. Towarzyszyłeś jej w naprawdę trudnych chwilach. Może poczuła się na tyle bezpiecznie przy Tobie by po prostu spróbować? - zaproponowała. Ściągnęła brwi słysząc o pedofilu. - Co? Tony...? Sam przespał się z Grimą gdy była w podobnym wieku - prychnęła pod nosem. - Co on taki ostatnio rozliczający w temacie związków? Planowaniem ślubu by się lepiej zajął - rozbawiona pokręciła głową.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  128. - Wiesz, raczej nikt za tym nie przepada, co nie zmienia faktu, że bywa to pomocne - zauważyła. - Łosiu, gdybyś to wszystko wiedział, to nie wrzucałbyś sobie na głowę takich podejrzeń - rzuciła i pozwoliła by ją objął, trochę to wyszło jak pokaz, bo zdecydowanie nie wypadło naturalnie. Poklepała go lekko po plecach i odrobinę rozbawiona pokręciła głową. - Akurat do tego to po prostu wystarczy przywyknąć i jestem pewna, że Klara dałaby radę. Moje powitania też ją długi czas dziwiły, później dziwiły mniej, a w końcu sama z siebie zaczęła przytulać mnie na powitanie. To akurat kwestia długości znajomości Ryu. Nawet Ty nie tulisz wszystkich na dzień dobry, mimo, że to lubisz. Daj jej trochę czasu, najpierw musi poznać Twoje nawyki, dopiero później przychodzi ich rozumienie czy akceptowanie. U niej ten czas jest dłuższy, szczególnie jeżeli w międzyczasie rzucasz jej komplementy. Musi nauczyć się kiedy gest jest przyjacielski, a kiedy chodzi o coś więcej. To wcale nie jest takie łatwe gdy popatrzysz na nasze różnice kulturowe - stwierdziła z lekkim uśmiechem. Słysząc o tym czego się obawia przytaknęła mu głową. - Oj tak, akurat to przyzwyczajenie mnie samą wkurwia niesamowicie, ale wiesz co? Myślę, że to też kwestia czasu, ale dłuższego. Może nauczy się, że w Argarze nic jej za okazywanie uczuć nie grozi? A może wystarczy, że kilka razy staniemy w jej obronie, gdy ktoś z Mathyr na nią naskoczy? Ciężko powiedzieć, ale myślę, że nie jest to taka przegrana sprawa - przyznała. Kiwnęła też głową na wzmiankę o podróży. - Tak, wiem, w końcu sama planowała trochę zwiedzić Mathyr i skupić w jednym miejscu wiele regionalnych potraw. Swoja drogą świetny pomysł, ale... No raczej do odłożenia na przyszłość - szczerze wątpiła, że w obliczy ostatnich wydarzeń życiowe plany Klary nie ulegną zmianie. Spojrzała zaraz po Ryu. - Błagam... W obu przypadkach mówimy o Mathyrkach, które w tym wieku często mają już więcej niż jedno dziecko - strzeliła go w ucho. - Zarówno u Ciebie jak i u niego różnica wieku jest za mała by mówić o jakimkolwiek pedofilu - zaśmiała się pod nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  129. — Tak, wiem, przepraszam. Nie mogłam się doczekać. Chciałam odczekać ze dwa, trzy dni, naprawdę. Nawet myślałam nad jakąś powitalną gadką, ale zanim się obejrzałam do już byłam pod drzwiami z kakao i listem — wzruszyła ramionami i zaśmiała się lekko. Patrzyła na motyla przez jakiś czas, a kiedy wylądował na jej nosie, to zaśmiała się delikatnie. Chciała go dotknąć, a ten już zniknął. Naprawdę miał niesamowity talent. Zabrała rękę z twarzy i wróciła wzrokiem do Ryu.
    — Tutaj byś musiał wiedzieć skąd wysyłać tajne listy, zaczepić się u jakiegoś zaufanego posłańca, ale rozumiem, że i tak możesz mieć obawy. Na ten moment wydaje mi się, że Cię nie przekonam. Szkoda. Może kiedyś dostanę od Ciebie dłuższy list — zaśmiała się lekko. Pokręciła głową. — Nie wiem czy rozmawianie o moich lękach będzie śmieszne — zastanowiła się przez chwilę. Dotknęła delikatnie jego nosa. — Tak, ale nie trzeba do tego przecież pić. Taki element można zamienić — odpowiedziała. — Ale dobra z dziecięcych lęków, chociaż to nie bardzo lęk, a lenistwo. Nienawidziłam się uczyć elfiego, mają całkiem inne pismo i gramatykę, to za każdym razem jak miałam mieć z tego lekcje to udawałam chorą. Wymyślałam coraz to nowsze choroby. Raz się pomalowałam niebieską farbą i mówiłam, że to wodonocnowstręt. Dwa tygodnie nie mogłam się potem domyć do końca, ale za to dwa tygodnie byłam zwolniona z lekcji. Nikt mi wtedy nie uwierzył, ale chyba dostałam punkty za kreatywność — opowiedziała mu z uśmiechem na ustach.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  130. Akane spojrzała po nim troskliwiej i delikatnie kiwnęła głową. Nie było jej przy tej rozmowie, ale Ryu nie był przecież jakiś delikutaśny, więc Klara rzeczywiście musiała mieć w tym ten swój nieprzyjemny ton.
    - Daj jej trochę czasu... Wiesz, od Febe słyszy, że wydarzyło się coś złego, Ty mówisz, że było też fajnie... To może trochę namieszać w głowie - objęła przyjaciela ramieniem i pogłaskała go po jego ramieniu. - No wiem, z kobietami jest inaczej, łatwiej, ale widzisz, niby łatwiej, a i tak potrzebowała czasu, myślę, że skoro z mężczyznami wychodzi gorzej to czasu może potrzebować więcej. Albo więcej rozmów w tym temacie? Ech... Sama nie wiem Ryu... - dalej pokrzepiająco głaskała jego ramię, patrząc trochę po pokoju, jakby szukała w nim odpowiedzi. - No nie może, kompromisy są dość istotne przy tak ogromnych różnicach - przyznała, przytakując mu głową. - Powiedziałeś, jasne, a była okazja by jej to pokazać? Czyny mimo wszystko trochę mocniej trafiają. Powiedzieć to można wiele - wzruszyła lekko ramionami. - Dla Klary bardzo istotne jest poczucie bezpieczeństwa, nie przekraczanie granic, które wyznacza... Teraz kiedy nie ma rodziców to poczucie bezpieczeństwa dość mocno zostało zachwiane. Straciła dom, rodzinę, trochę z pamięci... Na pewno jest przerażona, a w strachu czy innych emocjach często mówimy głupoty. Jak rozmawialiście już bez tych większych emocji to też tak Cię raniła słowami? - zapytała. Na wieści o sposobie szukania brata również się skrzywiła. - No ale zwróciłeś jej na to uwagę? Dałeś jej jakieś alternatywne rozwiązanie? - dopytała jeszcze i westchnęła ciężko na wzmiankę o frustracji. - No tak, oglądanie jak miota się z kąta w kąt na pewno nie należało do przyjemnych - przyznała mu rację.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  131. Westchnęła po prostu ciężko. Skoro nie było okazji to może jeszcze się kiedyś zdarzy? Skrzywiła się lekko, gdy wspomniał o śmierci, uśmiechnęła się jednak na wspomnienie o Melio.
    - Będę musiała mu jeszcze za to jakoś podziękować - przyznała, bo sama czuła wdzięczność do demona. Uratował w końcu dwójkę jej przyjaciół. Drgnęła lekko na jego dźgnięcie i zabrała swoją rękę, ale nie miała nic przeciwko, by dalej opierał głowę o jej ramię. Zaśmiała się po prostu krótko na tą zaczepkę.
    - Akurat tu mogę Ci spokojnie uwierzyć na słowo - przyznała. To byłoby raczej dziwne, gdyby nie skorzystał z takiej okazji. Słuchała dalej co miał do powiedzenia w temacie rozmów z Klarą i lekko przy tym kiwała głową. Nie bardzo miała co tu dodawać, bo tak, na tym polegało nawiązywanie relacji, były darcia, pogodzenia i kolejne spory, to akurat nie było nic dziwnego. Słysząc o stanie dziewczyny zaraz po Slavit westchnęła ciężko po raz kolejny. - Tego Ci nie zazdroszczę, nie wiem jakbym się trzymała widząc ją taką w rozsypce... Widząc tą gospodę i jej rodzinę... martwą... - zacisnęła zęby. W oczach stanęły jej łzy. - Śnili mi się jej rodzice... że płoną... ale... ale sami mieliśmy tu mały pożar i odstawiałam, że podświadomość płata mi figle, a później... ech... Przyszła nowina o pożarze - skrzywiła się wyraźnie. Już tamto było ciężkie do oglądania, a co dopiero rzeczywistość. Spojrzała na Ryu i kiwnęła głową. - Rozumiem, Klara mogłaby opacznie zrozumieć takie rady i skończyłoby się kolejnymi niepotrzebnymi sporami - w tak silnych emocjach w końcu trudno by o takie nie było. Uśmiechnęła się pod nosem na wyznanie co do wkurwiania.
    - Zawsze to jakiś sposób. Całowałeś też żeby zapomniała? - pokazała mu koniec swojego języka i lekko go szturchnęła w ramię. - Mam nadzieję Ryu, że jakoś to rozwiążecie. Chociaż powiem Ci szczerze, że ja chyba bym nie dała rady tak trzymać w sobie takich informacji. Ale ja to ja... Lubię jasno zaznaczać co czuję - westchnęła lekko.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  132. — No ale nie mam alkoholu, więc ciężko będzie go teraz skombinować — odpowiedziała. W zasadzie pewnie Rei z Meliodasem posiadali jakiś alkohol w piwniczce, ale nie wiedziała czy chciała im podkradać i martwić Rei, że jej ciężko ranny syn będzie leżał ranny i pijany. Jeszcze by z powrotem by jej tutaj nie wpuściła. Zaśmiała się lekko na wzmiankę o szkole. Przynajmniej z początku.
    — No to ja po prostu elfiego unikałam, chociaż zdawałam jakiś cudem — pochwaliła się. Dotknęła mimowolnie jego dłoni, kiedy zaczął o tym opowiadać. Nie podobała jej się ta historia. Zresztą jak każda z dzieciństwa przyjaciół. Uśmiechnęła się delikatnie. — Dobrze, że Rei i Akane pojawiły Ci się w życiu — powiedziała. Argarska szkoła brzmiała naprawdę okropnie. — Myślę, że sama bym uciekała z lekcji na Twoim miejscu, żeby mieć chociaż trochę spokoju — dodała jeszcze. — Nic się nie stało. To Twoje życie, nie? Dlaczego miałabym nie chcieć o tym słuchać? — zaprotestowała. Uśmiechnęła się na słowa o kreatywności. — Co? — zbliżyła się delikatnie w jego stronę ze śmiechem. — Ty hipokryto. Sam byś uciekał a mnie wysyłał na lekcje, tak? Zero solidarności! — pogroziła mu palcem przed nosem.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  133. Uniosła lekko brew, gdy wsadził jej rękę w swoje włosy.
    - Ach tak? Czyli już wczoraj wieczorem kombinowałeś jak to o sobie przypomnieć? - rzuciła z przekąsem w głosie i lekko mu te kudły zmierzwiła by zaraz westchnąć ciężko. Przesunęła palcami po skórze jego głowy i po prostu je tam zostawiła. Wzruszyła ramionami. - Miewam... Przed Lerodas było podobnie... Mam wrażenie, że przeczuwam jakieś większe wydarzenia... - przyznała. - Pewnie można, ale w danej chwili nie jestem w stanie tego nawet kontrolować, a do dopiero wyłączyć. Na razie miała dwa takie sny, chociaż powtarzały się kilka razy - skrzywiła się. - No nie jest to nic przyjemnego... Szczególnie kiedy jestem sama, a jestem dość często - przyznała. - Lepiej uważaj z treningami, sam przewidujesz co nieco do przodu, cholera wie, czy i Ciebie nie dopadnie coś podobnego - przypomniała mu, w końcu też miał szósty zmysł. Uśmiechnęła się nieco pogodniej na to jego odbicie piłeczki pytaniem.
    - Skoro nie chcesz odpowiedzieć to znaczy, że zdecydowanie nie chodziło o zapomnienie - sama się zaśmiała i pokręciła głową. - Tylko uważaj z tym wpadaniem po uszy - dodała już trochę troskliwiej. Na słowa o emocjach pokiwała głową na boki. - Podobno... - przyznała i spojrzała po nim by zaraz pokręcić głową. - Tobie to akurat nic. Jesteś w stanie zawieszenia, a piosenki mówią raczej o tych bardziej skrajnych emocjach... Cokolwiek by mi nie przyszło do głowy to jest za słabe lub za mocne - znowu zmierzwiła mu włosy i zaśmiała się pod nosem. - Do dupy to jest Twoja interpretacja. Czas jej daj na żałobę, na ogarniecie myśli, ale swoich nie ukrywaj. Bo niby co to da? Wywalisz jej wyznanie o całuskach jak już dziewczyna sobie w głowie poukłada? A co jak w międzyczasie elfi królewicz zasypie ją wyznaniami? Nylian frunął do niej ostatnio jak na skrzydłach, więc Ty się tam lepiej zastanów czy ta Twoja powściągliwość to zawsze popłaca.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  134. Pokręciła głową.
    — Nie jestem niesamowita — zaprotestowała. Ona w sobie niczego wyjątkowego nie widziała. Miała szczęście, że urodziła się w dobrym miejscu, w dobrym czasie i jakimś cudem udało jej się uniknąć większości cierpienia w życiu. A dobre oceny? Kolejna zaleta dobrych genów i nauczycieli, którzy nie traktowali jej jak zwierzęcia. Zmarszczyła brwi, słuchając o kolejnych tragediach, które go spotykały. Czuła jak wzbiera w niej gniew. Jak można było coś takiego zrobić dziecku? Jak można było się tak znęcać na niewinnych istotach. Rozumiała dlaczego Ashan tak lubił skórowanie. Sama zerwałaby skórę z tego matematyka żywcem. Uśmiechnęła się dopiero na wzmiankę o Rei i morderstwie.
    — I bardzo kurwa dobrze… — szepnęła. Zaśmiała się. — Ja? Papugować Ciebie? A może to Ty papugowałeś mnie, hę? — zaproponowała taki obrót wydarzeń. — Kiedy pierwszy raz zacząłeś unikać lekcji? Ja kombinowałam już od piątego roku życia — pokazała mu język. Spoważniała na kolejne słowa i pokręciła głową, gładząc delikatnie palcem jego dłoń. — Może nie wyglądam, ale czytam sporo horrorów. Dam radę z Twoim życiem, najwyżej się wkurwię i wyobrażę sobie kilka słodkich zemst — odpowiedziała mu, posyłając mu jeden ze swoich “uroczych” uśmiechów.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  135. Temat jej przyjścia już omówili na "dzień dobry", więc teraz tylko wzruszyła ramionami, nie komentując nic więcej. Na propozycję lekko zacisnęła usta i pokręciła głową.
    - Dzięki, ale nie będzie to raczej konieczne - przyznała. Nie do końca takie "sama" miała na myśli, ale zostawiła to już dla siebie. - Jak będzie serio źle to może skorzystam z zaproszenia - dodała z lekkim uśmiechem. - Tak, ma to swoje plusy, taki alarm jest spoko, ale mimo wszystko fajnie by było po prostu poczuć, że coś się będzie działo albo chociaż umieć ograniczyć te obrazy bo... No po prostu nie są zbyt przyjemne. Pewnie gdybym takie wizje miała częściej to z czasem by mi się obyło, ale że to dość świeży temat to tak wiesz... - wzruszyła ramionami. Ściągnęła lekko brwi na to jego "i kto to mówi" i poczuła lekką irytację. - Pragnę przypomnieć, że i Tobie zbyt szybko nie przechodziło, więc sobie daruj takie komentarze - sam przechodził przez zerwanie z osobą, którą kochał, więc liczyła, że chociaż od niego nie usłyszy podobnych epitetów, ale najwyraźniej się przeliczyła. Irytacja przeszła zaraz po rzuceniu komentarza, ale An jeszcze odetchnęła głębiej dla uspokojenia myśli.
    - Nie mnie, a piosenki, mało kto śpiewa o tej niepewności jaką czujesz. Zwykle w utworach jest bardziej dramatycznie - przyznała i delikatnie pogłaskała go po plecach, gdy się w nią wtulił. Uśmiechnęła się na wzmiankę o byciu pierwszym. - Mam nadzieję, że jej chociaż nie oblizałeś jak zaklepanego w przedszkolu kawałka chleba - rzuciła z lekkim przekąsem, bo to serio brzmiało jakby sobie Klarę dosłownie zaklepał. - Oho, co za ambitny plan... Zapowiada się ciekawie, chyba będę musiała odwiedzić akurat Fasolki - sama zaśmiała się pod nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  136. Sama się zaśmiała.
    — Proszę Cię, myślisz, że jako szkrab byłam grzecznym aniołkiem? — poruszyła zabawnie brwiami. — Wiek nie ma znaczenia, najwyżej oboje zaczęliśmy rozrabiać w podobnym wieku — pokazała mu język. — Papugą fenalisa nazywać, oj Ryu, niektórzy mogliby się poczuć urażeni — dodała jeszcze. — Ale niektorzy i w żartach, żebyś nie brał sobie tego na głowę — rzuciła jeszcze, bo przestraszyła się, że i ta za to zacznie ją niepotrzebnie przepraszać, gdzie ona sobie po prostu żartowała. Dla niego minęły trzy lata? Ha! To dlatego byli starsi. Inaczej byliby od niej młodsi. Zostawi sobie ten komentarz na później. Na razie po prostu zeszła z krzesła i uklęknęła obok jego łóżka, dalej gładząc jego dłoń. Spojrzała mu w oczy. Miał cholernie ciężko. Po Kryształowym Lesie dowiedział się, że Akane zdradziła go z Gavem, a potem jak się zaczął zbierać to go połamało jak odprowadzał Klarę i prawie zginął. Sięgnęła wolną ręką do jego oczu i starła mu pojedyncze łzy, które się uwolniły.
    — Życie było kurewsko niesprawiedliwe względem Ciebie — przyznała mu rację. Ciężko było tutaj znaleźć jakieś pozytywy. — Mnie nigdy tak nie pokiereszowało, a wychowywałam się bez siostry, miałam tylko jej portret z czasów jak była mała, ja dorastałam, a ona nie. Ashana też z nami długo nie było. Odziedziczył dużo klątwy taty i musiał z nim wyjechać żeby nauczyć się kontroli, wtedy straciliśmy Mor. Jak ja miałam jakieś 4 lata to i mnie próbowano porwać i zabić. Wtedy pierwszy raz użyłam mocy. Zaczęłam pobierać energię życiową porywacza, skaleczyłam się, a krew zmieniła się w szpikulec, który go zamordował, wtedy mnie prawie zabili, ale w ostatniej chwili pojawiła się mama. Taty i Ashana nie było wtedy z nami. Morgany też. U mnie wszystko wróciło na dobry tor. A potem porwała mnie wiedźma, bo chciałam zwiedzić sama Mathyr. Życie nie ma takiej samej miary dla każdego, ale może Ty też wyczerpałeś już swój zapas masakr w życiu? I teraz wszystko powoli będzie się prostować. Nie od razu, ale z czasem. Z czasem życie przestanie się nad Tobą znęcać — zaproponowała. — Mogę coś dla Ciebie zrobić? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  137. Uśmiechnęła się lekko na jego zasady pobudki.
    - Jasne, zrzucę Cię z impetem i zajmę Twoje wyro - oznajmiła z lekkim śmiechem i przytaknęła mu głową, gdy przyznawał jej rację co do alarmu.
    Spojrzała po nim, gdy rzucał coś o zaczynaniu. - Poprosiłam tylko byś z tym uważał, nie było w tym żadnej szpilki Ryu. To Ty nią we mnie rzuciłeś, sugerując, że sama siedzę po uszy. Ty nawiązałeś do mojej sytuacji, nawet dobrze jej nie znając - zmarszczyła lekko czoło. - Więc tak, naprawdę, daruj sobie takie komentarze - powtórzyła. Również się odsunęła, wracając na środek łóżka i łapiąc za naczynko z ziołami, wzięła łyka.
    - Właściwie to myślałam - przyznała. - Ale nie wiem... Może rzeczywiście kiedyś sobie do tego przysiądę - wzruszyła ramionami i zaraz ponownie uśmiechnęła się pod nosem. - Nie jestem pewna czy Klara praktykuje tego typu zaklepania, więc może rzeczywiście lepiej ją uprzedź - odparła z lekkim rozbawieniem. - Pfy, ależ to nie problem, posiedzę u nich caaaaały dzień - poruszyła zabawnie brwiami.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  138. — Moja mama to majestatyczny ognisty ptak, a papuga ogniem nie rzuca na lewo i prawo jak się wkurzy — zauważyła ze śmiechem. — Jestem zwykle niezwykła — poprawiła go z uśmiechem na ustach. — Wiesz charakterek dodaje mi jednak trochę do wyjątkowości — dodała jeszcze, dalej się uśmiechając w jego stronę. Uśmiechnęła się, gdy zaczął opowiadać o tych dobrych chwilach. Tego słuchało się o wiele lepiej, chociaż cała jego historia ją interesowała. Zaśmiała się na słowa o pocałunku.
    — Tak, to absolutnie nie wyszło tak jak planowałam — przytaknęła mu, bo przecież wtedy chciała mu tylko pokazać, że to wcale nie jest takie przyjemne jak obie strony się nie zgadzają, a on był raczej zadowolony z tego pocałunku. Zarumieniła się delikatnie, odwracając wzrok na kilka sekund. Ale to wtedy było głupie. Chociaż teraz już raczej śmieszne. Wróciła do niego wzrokiem i zaśmiała się. — Zdecydowanie nie chcę się z Tobą wymieniać na to kto miał gorzej. Po prostu też lubię, kiedy jednak słońce wychodzi i opromienia dzień. Ale jeśli Tobie życie dalej będzie fundować to osobiście znajdę tego świra, który zarządza życiem i tak mu nagadam, że masakrę to on będzie miał w głowie od natłoku słów — obiecała mu z uśmiechem.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  139. Akane uniosła lekko brwi.
    - Słucham? Nie nawiązywałam w tym do Twojej sytuacji ze mną, bo nie uważałam nigdy, ze jakoś wielce wpadłeś po uszy. Nawiązywałam prędzej do własnej sytuacji i poprosiłam byś uważał abyś nie znalazł się w podobnej. Nic więcej… Źle mnie zrozumiałeś albo to ja źle ujęłam słowa, ale nie miałam tam na pewno na myśli… nas… - przyznała i lekko się skrzywiła. – Bronisz się na zapas… Niepotrzebnie… Nie atakowałam – dodała zerkając w bok. Nie odpowiedziała już w temacie sytuacji, machnęła po prostu ręką, ucinając temat. Nie bardzo miała ochotę to drążyć. Nie rozumiała skąd pomysł z jakimś złym słowem. Spojrzała mu w oczy. – Irytuje mnie, że umniejszasz mojej prośbie tylko dlatego, że sama jestem zakochana Ryu, to mnie zirytowało! – uniosła się lekko. – Że niby nie mam prawa się o Ciebie troszczyć i z troską w głosie prosić byś uważał w temacie miłośnym, bo co? Bo sama wzięłam sobie zbyt do serca cudze czułe gesty!? Bujaj się… Będę mówiła co mam do powiedzenia niezależnie od tego w jakiej sytuacji się znajduję. Jak Ci to przeszkadza to nie musisz się zwierzać – oznajmiła i zmoczyła usta w naparze, znowu patrząc sobie po wnętrzu jego pokoju. – Pewnie musiała zmyć z siebie to całe Twoje zaklepywanie, cholera wie gdzieś Ty ją tam lizał – rzuciła również żartobliwym tonem i kiwnęła głową. – Mhm, może uda, a może będę spieprzać z małymi co by nie musiały słuchać – dodała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  140. - Nie mówię co czułeś, a co ja miałam na myśli Ryu, mówiąc o wpadaniu po uszy. Przepraszam... Nie sądziłam, że odbierzesz to jako nawiązanie do tego co było między nami - przyznała, bo serio miała tam na myśli swoją sytuację. Zdecydowanie bardziej wolałaby oglądać przyjaciół cieszących się swoimi związkami. - Twoje "i kto to mówi" właśnie to zasugerowało. Zasugerowałeś tym, że skoro ja wpadłam po uszy to nie powinnam dawać takich rad... Mnie też to nie odpowiada Ryu, bo nie uważam, że to odpowiednie myślenie - oznajmiła. Skrzywiła się delikatnie. - Nie chciałam by zabolało, przepraszam - dodała krótko. Trochę dziwnie się słuchało o tym wpadaniu po uszy. Wiedziała, że dla Ryu temat jej osoby był ciężki, ale nie przypisywała mu wcześniej "wpadania po uszy". Już tego bujania nie komentowała, a na pytanie wzruszyła ramionami. - Nic mi nie piszczy... Mam chwilowo dość miłości. Nie nadaję się do tego. Nie do tej romantycznej miłości, skupię się na tej do córek, do rodziny... Nie wiem. Chwilowo mam po prostu dość - przyznała i wzdychając ciężko oparła się o ścianę plecami i przymknęła na chwilę oczy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  141. - W takim razie oboje się nie zrozumieliśmy, bywa... - oznajmiła. Nie komentowała już sprawy, że wraca do tematu. Stawiała, że i ona jeszcze wiele razy będzie wracać, skoro Ryu do dziś czasami wracał. No ale tak to już czasami bywa. Przytaknęła mu głową na to krótkie sorry. To akurat ciężko było nie zauważyć, że "chciał".
    Siedziała pod ścianą i otworzyła oczy na jego słowa o braku związku.
    - Myślę, że dobrze. Na szczęście mam sporo spraw, nad którymi mogę się skupić. Mam dziewczynki, ćwicze runy, trenuję, pracuję w gospodzie. Nudzić się nie będę - przyznała, a kiedy zadał pytanie to spojrzała sobie w sufit. - Bo jak już serio kocham to całym sercem, nie ważne czy druga strona kocha... - poczuła łzy przy oczach i zaraz je przetarła. - Nawet jak ma mnie po prostu za inkubator dla swojego potomstwa... Ja dalej coś czuję... Ale odpuszczam... Więc chociaż dobre to - spojrzała na Ryu i posłała mu słaby uśmiech.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  142. Tym razem specjalnie długo się nie zastanawiała i po prostu zbliżyła się do Ryu, by się do niego przytulić.
    - Znajduję go... Czasami... - odparła i zacisnęła usta w wąską kreskę. Słuchała go w milczeniu, po prostu słuchając. Podróż brzmiała bardzo kusząco. - Mhm... Tyle, że Ty nie masz dzieci... Chętnie bym gdzieś wybyła, czasem z małymi, czasem sama, ale... Teraz nie bardzo jest ku temu czas, zaraz zbieramy się do Azylu, a co będzie dalej to ciężko powiedzieć - zauważyła i głośno westchnęła. Wtuliła w niego trochę mocniej twarz, gdy zapytał o Gava.
    - Pamiętasz ten tekst Tonego o mojej ciąży, która zapewniłaby mi bezpieczeństwo? No to Gave podłapał temat... Stwierdził, że zrobi mi dziecko dla zabezpieczenia mnie i Fasolek. Z początku brałam to za głupie gadanie, ale kiedy nałożyło się kilka spraw to... To durna pomyślałam, że może jednak zmienił zdanie i chce coś więcej... Zapytałam, poprosiłam by mi wytłumaczył... - poczuła jak łzy zaczynają mocniej płynąć. - Ja już naprawdę mam dość miłości...

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  143. Przymknęła na chwilę oczy i wzięła kilka uspokajających oddechów. Tydzień rzeczywiście nie brzmiał źle, o ile wyjdą całą z tej popieprzonej wojny. Śmiała wątpić, że po rozmowie jaką miała z Gavem rzeczywiście zostanie w Azylu, ale chwilowo ich umowa nadal obowiązywała.
    Nie płakała długo, ale dała upust tym negatywnym emocjom, bo mimo, że Gave zaprzeczał, to jego plan brzmiał tak bezosobowo jakby jej osoba nie miała w nim najmniejszego znaczenia, jakby rzeczywiście była tylko inkubatorem. Chwilę jeszcze posiedziała schowana w objęciach Ryu, ale zaraz lekko się podniosła i przetarła buzię. - Dzięki - spojrzała mu w oczy i lekko się uśmiechnęła. - Trochę lepiej... Ale... Tak... Mamy za sobą konkretna rozmowę więc... Jestem z nim na stopie koleżeńskiej, nie umiałabym się przyjaźnić... Zazdrość znacznie by to utrudniała... Tak więc jak pytasz o serce to... Mam kolegę, w którym się podkochuję, a jednocześnie mam dość miłości i... Właściwie to mnie chwilowo walą te wszystkie durne gesty i geściki - wzruszyła ramionami. - Chcę od tego odpocząć - wyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  144. Uśmiechnęła się lekko na ten dodatkowy uścisk i zmrużyła oczy, gdy mierzwił jej włosy. - Tak zrobię - oznajmiła już nieco pogodniej. Dalej bolało, ale mimo wszystko czuła się trochę tak jakby ciężar spadł jej z serca. Posłała mu jeszcze jeden krótki uśmiech przy komentarzu o kumplu. - Dzięki - odpowiedziała. - Mam ochotę się wybawić, wiesz? Potańczyć, powygłupiać... Po prostu odciąć te smęty. Wiem, że będą przychodzić z nienacka, a czasem pewnie dłużej się utrzymywać, ale... No po prostu mam ochotę to odciąć - przyznała i zaraz zaśmiała się pod nosem. - Spokojnie, nie planuję nikogo gnoić, no, chyba, że mnie będzie obłapywał, to dostanie w mordę - uśmiechnęła się pogodniej.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  145. Akane pokręciła głową.
    - Nie ma potrzeby, mogę tańczyć sama. Sam mówiłeś, że trochę samotności mi się przyda – puściła mu oko. – Chociaż to sprawdzanie wózka i Twojego żołądka brzmi całkiem ciekawie, ale to może za kilka dni. Nie będę taka okrutna, dam Ci nieco fory – uśmiechnęła się do niego. Na propozycję z organizowaniem przytaknęła mu głową.
    - Organizuję, sam słyszałeś jeden z dzisiejszych utworów… Ludziom przyda się zabawa w nadchodzących czasach więc staram się wprowadzić nieco śmiechu w to co śpiewam. Jak nie śmiech to po prostu dobrą energię. Tylko wiesz, to organizuję ja, ja śpiewam, ja nakręcam publikę. A ja bym chciała tak po prostu iść i beztrosko sobie potańczyć. Wsłuchać się w melodię i po prostu wirować… Najlepiej w pieprzonym deszczu… - stwierdziła i przypomniała sobie o skałce, na której była z Damonem. Wizja spędzenia tam najbliższej ulewy zdawała się bardzo oczyszczająca. W głowie pojawił się plan i Akane uśmiechnęła się kącikiem ust. – Tak, masz rację, będę działać – przyznała mu z uśmiechem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  146. Klara, przebywając pod opieką Febe, dość często przesiadywała na zewnątrz. Nie przeszkadzał jej deszcz, który ostatnio padał tu bardzo obficie. Była owinięta grubym kocem i miała nad głową daszek, a szum spadających kropli czy ich rozbijanie się na płaskich powierzchniach wprowadzał ją w sielski stan. Kiedy przestało padać meduza przyniosła jej ciepłej herbaty na dodatkowe rozgrzanie, a kilka minut później na widoku pojawił się Ryu. Klara uśmiechnęła się na jego widok, wyglądał znacznie lepiej niż ostatnio.
    - Cześć - odpowiedziała, a na znajome słowa uśmiechnęła się delikatnie. - Przy planowaniu pożegnania. Poprosiłam już Nyliana o małą ceremonie ku pamięci moich rodziców. Akane mi na niej zaśpiewa, a Gave... No... No zobaczymy czy będzie Gave... - lekko zacisnęła usta bo nie wiedziała jeszcze jak tam wyjdzie z tymi duchami. Trochę się tego obawiała, zarówno rozmowy jak i efektu... Spojrzała Ryu w oczy. - Chciałabym żebyś i Ty był... No wiesz, tak po prostu... Nie musisz nic robić, ale... No po prostu bym chciała - przyznała.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  147. Zaśmiała się razem z Ryu.
    — A dziękuję — odpowiedziała. — No jak to kto? Ktoś kto myśli, że zadziała. A potem po fakcie się dowiaduje, że chuja działa i wyszło w drugą stronę. Wybacz, zielona jestem w takich tematach, wtedy myślałam, że ma to sens — wyjaśniła i zaśmiała się lekko, odzwaniejmniając jego uśmiech. Pokręciła głową. — O nie, jak znowu się zdarzy to idę szukać. Nie ma to tamto. Jak potem ja będę leżeć, to najwyżej ja będę czekała na odwiedziny — powiedziała, pomagając mu się wygodniej ułożyć.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  148. Akane uśmiechnęła się pod nosem.
    - Nie no, aż tak dobra nie będę, jak Cię uprzedzę to jakieś pięć minut przed, więc albo od dziś jesz tylko lekko albo liczysz się z konsekwencjami - zaśmiała się wraz z nim. - Cóż, jeszcze będziesz miał wiele okazji by usłyszeć - stwierdziła luźno i przytaknęła głową na wzmiankę o śmiechu. Spojrzała po tym jego boku i nodze. - Coś Ci właściwie potrzeba? To świeży opatrunek? Jakby trzeba było coś zrobić to mów - zaznaczyła i zaraz uśmiechnęła się pod nosem. - Zapomnij, nic nie powiem, to będzie mój taniec, jak coś zobaczysz to jedynie przypadkiem - pokazała mu język.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  149. — No jeszcze by mi boczki się zrobiły i pokazywanie brzucha już nie byłoby takie komfortowe — zaśmiała się na jego słowa w pierwszej chwili. Uśmiechnęła się do niego delikatnie. Sama nie była aż tak krytycznie nastawiona na leżenie, głównie dlatego, że akurat ona leczyła się dosyć szybko przez swoje zdolności. Może przez to aż tak ciężko było jej zrozumieć Ryu w tej sytuacji? — Spokojnie, ja staram się unikać kłopotów. Bardziej mi zależy na dobrej zabawie, kłopoty idą w pakiecie, więc bierz sobie to podium — zapewniła go. — Ale skoro masz w nich mistrza, to jakie były najzabawniejsze kłopoty w jakie wpadłeś? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  150. Klara uśmiechnęła się nieco szerzej, gdy Ryu przyznał, że będzie, a kiedy objął ją ramieniem to po prostu nieco się przysunęła i sama oparła o jego bok. Upiła zaraz łyka herbaty.
    - Och. Może chcesz coś ciepłego? - zapytała go. Pogoda w końcu była bardzo domowa, a oni siedzieli na zewnątrz. Ryu w odróżnieniu od niej koca nie miał. Słysząc pytanie uśmiechnęła się lekko. - A więc... Chciałabym zabrać dla każdego po koszyku, do koszyków z kolei nazbieralibyśmy kwiaty z łąki. Kwiaty, źdźbła, zioła... Wszystko co kojarzyłoby mi się z moją rodzinką. Wszelkie możliwe kolory... Później puścilibyśmy te zbiory rzeką... Akane zaśpiewałaby, a ja miałabym czas na modlitwę. Oczywiście Wy również byście mieli, o ile praktykujecie jakiekolwiek modlitwy - spojrzała w oczy Ryu i zaraz lekko się zatrzęsła. - No i później... Gave dałby mi się pożegnać z bliskimi... Chciałabym choć jeszcze raz, zobaczyć ich twarze - przyznała.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  151. Rei słuchała Ryu na spokojnie, zastanawiając się odrobinę nad całą tą sytuacją. Westchnęła lekko.
    - Myślę, że zarówno ona jak i Ty jesteście po prostu w swoich myślach mocno pogubieni. Klara dostała dwie sprzeczne informacje, jedną, że ma traume, bo zaszło coś złego, a drugą, że Tobie te dni się podobały. To może mocno namieszać w głowie, szczególnie gdy sama nie wie jak się odnieść do wydarzeń. Wydaje mi się, że mimo wszystko naświetlenie jej co zaszło mogłoby pomóc. Może nie od razu, bo najpierw by wypadało dać jej czas co by chociaż miała pewność, że teraz już jest bezpieczna. To była w końcu jej druga wyprawa, a to co na niej zaszło... Jestem pewna, że dziewczyna gryzie się z wieloma myślami chociażby w sprawie śmierci rodziny, a tu jeszcze dochodzą rany, zdrowie i jak się okazuje relacja z Tobą, która jest pod znakiem zapytania. Ty wcale nie masz lepiej, ale uważam, że takie zarzucanie się winą, niczemu dobremu tu się nie przysłuży. Będziesz musiał po prostu szczerze porozmawiać z Klarą, ale kiedy i jak to już Twoja decyzja. Sam musisz sobie odpowiedzieć czy masz dość sił by poczekać, czy lepiej będzie dla Ciebie samego jak powiesz od razu. Jeżeli razem będziecie dusić się w tym sosie to na pewno nie wyjdziecie z sytuacji obronną ręką - poradziła i zaraz ponownie westchnęła. - Ryu, wasze zbliżenie to zetknięcie się dwóch zupełnie różnych światów. W takiej sytuacji musi dojść do jakiś kompromisów. Jeżeli jedno i drugie będzie gotowe na taki krok, to myślę, że spokojnie dojdziecie do porozumienia. Jeżeli tylko jedna strona będzie musiała się uginać, to to nigdy nie wyjdzie dobrze - pogłaskała go kojąco. - Warto by było ustalić czy Klara jest gotowa na kompromisy, bo jeżeli nie to... To już Ty będziesz decydować czy chcesz poświęcać czas na przekonywanie jej do zmiany decyzji, czy odpuścisz - dodała.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  152. - Ha! Chodzenie i gonienie wózka mam opracowane do perfekcji, więc nawet jak bardzo będziesz chciał to mi nie zwiejesz - poruszyła zabawnie brwiami. - Siłą Cię zatargam! - zaśmiała się nieco głośniej. Zaraz sama spojrzała po jego opatrunku i dotknęła go delikatnie, sprawdzając czy przypadkiem nie jest wilgotny, ale wszystko wyglądało w porządku. Uśmiechnęła się lekko do Ryu. - No to skoro dajesz radę to najważniejsze - przyznała i kiwnęła głową. - Jasne, dla mnie nie problem, leż sobie wygodnie - nie widziała z tym problemu. Uśmiechnęła się pod nosem. - Mój dom to raczej stoi w miejscu więc nie ma co tu śledzić - zaśmiała się i pokręciła głową. - No wiesz Ty co? Prześladowanie? Jakby mi już Gavin za plecami nie wystarczał - ponownie się zaśmiała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  153. Klara patrzyła po Ryu spokojnie. O dziwo teraz jego bliskość nie peszyła tak bardzo jak zwykle. Uśmiechnęła się ciepło, gdy stwierdził, że pożegnanie będzie piękne. - Mam nadzieję, naprawdę chciałabym zrobić to godnie - przyznała i na chwilę spojrzała gdzieś w dal. Kiedy rzucił swoją propozycję wróciła do niego oczyma, a te nieco rozbłysły. - Och Ryu, to brzmi po prostu wspaniale! - przytaknęła mu głową. - Tak, usiąść i powspominać - uśmiechnęła się szerzej i zaraz lekko wtuliła głowę w ramię chłopaka. - Aż ciężko będzie wybrać o czym opowiadać... - szepnęła odrobinkę smutniej, ale mimo wszystko dalej leciutko się uśmiechała. - Pewnie masz rację - dodała cicho.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  154. - Ale ostrożnie! - uniosła się lekko, gdy chłopak usiadł tak gwałtownie i zaraz trzasnęła go w ucho, kręcąc przy tym głową. - Rób tak dalej, a zaraz będzie trzeba jednak zmienić opatrunek - pogroziła mu palcem by zaraz lekko wygiąć usta. No tak... Mogła nie wspominać o Gavinie. Wypuściła głośno powietrze. - Taa... Kąpiel w jeziorze czy wannie już nie jest taka sama, od kiedy wiem - przyznała lekko uśmiechając się pod nosem. - Dobre chociaż, że słyszę go tylko wtedy kiedy Gave chce mi utrzeć nosa - dodała z rozbawieniem i pokręciła głową. - O to już musisz zapytać Gava - oznajmiła. Chyba mimo wszystko byłoby lepiej, gdyby od niego się dowiedział, bo zapewne miałby zaraz więcej pytań.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  155. Słuchała jego opowieści. Zaśmiała się cicho.
    — Gołe baby? Niegrzecznie — pogroziła mu palcem, przerywając na chwilę historię. Znowu się zaśmiała na sam koniec. — No proszę, czyli nie było tak źle. Pomaganie w stołówce brzmi raczej całkiem spokojnie, biorąc pod uwagę inne tarapaty — zauważyła. — A sądząc po Twojej minie, mam wrażenie, że było warto, co? — dodała jeszcze. — Takie wspomnienia są całkiem fajne. — Ja raz weszłam tak Ashanowi na głowę zaczepkami o jedną dziewczynę, że tak się wkurwił, że spalił cały zapas skór do produkcji, który miał pójść dla kowali. Dwa tygodnie z nim potem siedziałam na pustyni i polowałam. A focha miał przez tydzień zanim się ogarnął — sama opowiedziała mu jedną historię.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  156. - No jasne, że moja wina... Po prostu musisz się nauczyć zaskakiwać na leżąco - pokazała mu język i zaśmiała się lekko. Pokręciła głową, gdy wspomniał o pośladkach i piersiach. - Podobno nie wchodzi mi do łazienki i w sumie rzeczywiście nie czuję tam jego obecności, ale gdy się ubieram to tak, albo rozbieram przed pływaniem to... No tak, czasami mam wrażenie, że się przygląda - przyznała z krótkim śmiechem. - Oj tak, całe szczęście - przyznała, a gdy tak intensywnie się w nią wpatrywał, ona uśmiechnęła się ciepło, wytrzymując spojrzenie. - Wcale nie zły, po prostu prosił by to narazie zostało między nami. Sam chce Ci to powiedzieć i w sumie byłabym wdzięczna gdybyś poczekał na ten moment. Oczywiście zrobisz jak chcesz, ale zapewniam Cię, że to nic złego - puściła mu oko.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  157. Pogłaskała go jeszcze po głowie i zaraz uśmiechnęła się delikatnie.
    - Naleśniki i gorąca czekolada - powtórzyła za nim i przytaknęła głową by zaraz się roześmiać. - No chyba nie myślałeś, że dam swój pełen przepis zwykłej koleżance? - prychnęła. - Nie ma mowy, jak będziesz miał żonę, a ja będę na łoży śmierci, może wtedy jej zdradzę przepis - puściła mu oko i powoli wstała by zaraz pomóc zebrać się Ryu. - To chodź, kuchnia czeka - rzuciła.

    Rei

    OdpowiedzUsuń
  158. Na jego wyznania poczuła delikatny rumieniec przy policzkach. Naprawdę miło było coś takiego usłyszeć.
    - Dziękuję – szepnęła do niego z subtelnym uśmiechem i poczuła lekki ucisk na sercu. Ach… Zdecydowanie będzie musiała porozmawiać z Akane. Zamyśliła się lekko przy kolejnych słowach chłopaka, a delikatny uśmiech nie schodził z jej twarzy. Dotknęła lekko jego serca i poklepała miejsce dłonią. – Tylko mi ich teraz nie zdradzaj, chcę je usłyszeć dopiero tam, kiedy już wszyscy będziemy wspominać – poprosiła i odsunęła się nieco co by spokojnie upić herbaty. Znowu chwilę milczała, szukając słów w głowie. – Ryu? – zaczęła i spojrzała mu w oczy trochę smutno. – Czy… Czy ja mogę coś zrobić by szukać brata, mimo, że tu dochodzę do siebie? Nylian pomógł mi ostatnio z pisaniem listu dla Kleofasa, zaproponował też napisanie listu o poszukiwaniach i obiecał, że wyśle do swoich zaufanych znajomych, co by zwrócili uwagę i rozglądali się za Klemensem… Ale zastanawiam się czy to nie za mało… - przyznała smutno.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  159. — Ej, nie jestem straszna — zaprotestowała. — Niby czemu skaranie? To nie tak, że non stop robiłam braciom żarty, ale czasami jakoś tak wychodziło. To takie straszne? — zapytała go na końcu, zmieniając trochę pozycję żeby i jej było wygodniej. Pokręciła głową. — Sam też robiłeś przecież żarty, więc się tak nie czepiaj — pstryknęła go delikatnie w nos. — A tam, jak bym chujem, to nawet dla stołówki było warto. Na opierdol zasłużył — zapewniła go. — A widzisz żebym latała za rodzeństwem i im dokuczała? Nie, myślę że to była taka trochę faza na śmieszka, żeby zwrócić na siebie uwagę między zajęciami księżniczki — wyjaśniła.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  160. Prychnęła pod nosem.
    - Tymi owsikami to jeszcze trochę i wszystko sobie będziesz usprawiedliwiał - uśmiechnęła się pod nosem. Przytaknęła mu głową, no cóż, tak jakoś wyszło, że temat prześladowania sam im się napatoczył. - Wybacz, trzeba było nie wspominać o podglądaniu - pokazała mu język. - Sam to na siebie sprowadziłeś - zaśmiała się lekko, zaraz jednak spoważniała i kiwnęła głową. - Wiem, wiem jak to działa, sama dowiedziałam się przez przypadek o swoim towarzyszu, ale rozumiem chęć zaspokojenia ciekawości.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  161. Akane zaśmiała się krótko i wzruszyła ramionami.
    - Trudno, najwyżej zbiorę lanie za to, że połechtałam Twoją ciekawość - pokazała mu język. Słysząc pytanie o Fasolki uśmiechnęła się do niego cieplej. - Może jak już nie będziesz tak obolały? Nie tylko Ty lubisz się przytulać, a dawno Cię nie widziały. Do tego robią się zadziorne i ciekawskie, więc lepiej byś był w stanie odeprzeć ich słodki atak - stwierdziła z lekkim rozbawieniem w głosie. Przytaknęła mu głową. - Oj tak, sama byłam niedawno w szoku, że Tamiko już taka duża. Nie widzę jej jakoś często to łatwiej mi ją ocenić. Fasole rosną, jak ja to mówię, jak na fasolę przystało - posłała mu ciepły uśmiech. - Tylko od razu zaznaczę, nie głaskaj włosów Raji, córka ojca swego jak nic. Niezłą mi awanturę ostatnio zrobiła, z początku nie wiedziałam o co chodzi, a to o dotykanie włosów właśnie - pokręciła głową wspominając wypad z Emmą. - Swoją drogą... Wiesz, że Emma tu jest? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  162. Klara uśmiechnęła się do niego wdzięcznie, a kiedy zaczął mówić o Klemensie to uważnie słuchała. Oczy otworzyły jej się szerzej na myśl o rysunku z podobizną. Och, przecież to byłoby jeszcze bardziej czytelne!
    - To brzmi po prostu wspaniale! Tak, proszę, proszę Cię... Zapytasz mamy czy byłaby w stanie to zrobić? Bardzo bym chciała by i inni wiedzieli kogo szukam - przyznała z wyraźnym błyskiem w oczach. Na propozycję z pytaniem przytaknęła mu głową. - Tak, to już zaczęła ogłaszać Akane, napisałyśmy też ogłoszenie na tą waszą tablicę dla osób zaginionych - przyznała. - Ale masz rację, jak tylko nabiorę więcej sił to i ja będę się rozpytywać. Poza tym, tu u Febe jest dość spory ruch, więc może i tu popytam - pomyślała, jednak słysząc o piratach lekko przygryzła wargę. - Ech... Nie za bardzo przepadam za piratami... Jedną tu u Was poznałam i wcale nie była sympatyczna. Śmiem wątpić, że wezmą moje poszukiwania poważnie... - przyznała. - No ale... Dla Klemensa jestem gotowa i tam zapytać... - westchnęła ciężko i wzięła kolejny łyk herbaty po czym na chwilę przymknęła oczy. - Ależ już bym chciała go znaleźć i wrócić do... - zacisnęła usta, uniosła powieki i trochę smutno spojrzała w dal. Ponownie westchnęła. Chwilowo nie bardzo było gdzie wracać, a wojna zdawała się raczej rozkręcać, nie kończyć.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  163. Akane uśmiechnęła się pod nosem.
    - Może - sama puściła mu oko, a gdy zapytał o sytuację to lekko wzruszyła ramionami. - Wiesz, z nimi jest inaczej. Mam do nich spore pokłady cierpliwości... Z jednej strony staram się by mimo wszystko nie weszły mi na głowę, ale w takich sytuacjach stawiam na odczekanie i spokój. One niech sobie krzyczą, oczywiście jeżeli sytuacja na to pozwala, ale ja po prostu próbuję zrozumieć i wytłumaczyć. To pierwsze nie zawsze klika od razu i zwykle wtedy małe się bardziej irytują, ale cóż, pozostaje mi tylko nad tym pracować - przyznała z lekkim uśmiechem. - W tamtej sytuacji Raja znacznie się uspokoiła, gdy w końcu mama zrozumiała o co jej chodziło, ale wiesz, krzyków i złości o to, że nie zrozumiałam za pierwszym razem było nadto, więc starałam się jej wyjaśnić, że to niepotrzebne - odpowiedziała. - Zobaczymy w praniu jak to wyjdzie przy kolejnych nowościach - dodała z lekkim śmiechem. - Tu koniec końców po prostu zapytałam czy zamiast głaskania główki może być głaskanie plecków i doszłyśmy do porozumienia - dumnie wypięła pierś i zaraz znowu się lekko zaśmiała. Kiedy westchnął i powiedział swoje to przytaknęła mu głową, ale na pytanie o bicie pokręciła nią. - Nie czułam takiej potrzeby, poza tym... To co czułam od niej było dość wymowne. Właściwie to mamy już za sobą szczerą rozmowę... Emma nawet uczestniczyła w małym dramacie z Rają, ale... - westchnęła głośno. - Ta dziewczyna serio przeszła wiele. Nie chcę jej dokładać, a sentymenty robią swoje. Wolę pomóc jej wstać, a nie dodatkowo ją dobijać - przyznała szczerze.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  164. Akane zaśmiała się delikatnie.
    - Wiesz, takie naklejki byłyby nawet całkiem budujące - przyznała nieco rozbawiona. - Coś jak "dzielny pacjent" z gabinetu - dodała dalej z lekkim śmiechem. Przy temacie Emmy jednak wróciła powaga.
    - Tak, dobrze. Do tego wyrzuca z siebie dość sprawnie to co ją tam spotkało, a wiesz, to znacznie ułatwia sprawę, gdy chodzi o jakieś dodanie wsparcia. Tak więc jak tak dalej pójdzie to mam nadzieję, że stanie na nogi i trochę śmielej ruszy przez życie - przyznała z uśmiechem. - Mimo wszystko fajnie się patrzy jak ktoś pokonuje te swoje przeszkody - stwierdziła i sama zaczerpnęła dużo powietrza w płuca.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  165. Akane spojrzała po nim z lekkim uśmiechem i zaraz wzruszyła ramionami.
    - Myślę, że każdy powinien znaleźć swój sposób, ale jak nie jesteś pewien to zawsze możesz spróbować. Modyfikować też przecież warto - stwierdziła łagodnie, a widząc, że przymyka oczy sama wstała z jego łóżka. Złapała jeszcze swój pusty kubek i odniosła go na jego mały blacik. Wróciła do Ryu by zmierzwić mu włosy i cmoknąć w polik.
    - Jasne, zdrowiej nam i dużo odpoczywaj. Dzięki za gościnę - puściła mu oko, po czym ruszyła do wyjścia. Wróciła do gospody, miała w końcu jeszcze jedną piosenkę do odśpiewania.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  166. Klara wysłuchała tłumaczeń Ryu w kwestii tworzenia rysunku brata i delikatnie skinęła mu głową.
    - Oczywiście, już i tak wiele dla mnie zrobi tworząc coś takiego. Głupio by mi było, gdyby musiała jeszcze tu do mnie przychodzić. Zapewne w domu ma więcej odpowiednich środków by stworzyć taki portret - stwierdziła. Widziała już nie raz artystów, zwykle otaczali się niesamowitą ilością przyborów by tworzyć swoje dzieła. Targanie tu tak wielu przedmiotów mogłoby być kłopotliwe. Na słowa o kimś, kto tu będzie zbierał informacje lekko przygryzła wargę.
    - Wiesz, w danej chwili ja i tak tu siedzę. Jak już będzie ze mną lepiej to przeniosę się do gospody i myślę, że tam poproszę by dostarczano informacje. Szczerze wątpię bym w najbliższym czasie ruszała sprawdzać tropy... Nie specjalnie mi zależy by chwilowo opuszczać Argar - przyznała lekko się krzywiąc. - Wizja podróży jest dla mnie... chwilowo mało komfortowa. W danej chwili prędzej bym potrzebowała kogoś, kto by właśnie ruszył sprawdzić dane informacje, ale będę o tym bardziej myśleć, gdy rzeczywiście jakieś nowiny dotrą - stwierdziła cicho i głośno westchnęła. Pokręciła głową. - Nie zamierzam skreślać wszystkich, ale w danej chwili nie poznałam jeszcze jakiegoś sympatycznego pirata. Nie odpowiada mi ich sposób bycia, przynajmniej nie tych, których widywałam w gospodzie, a tym bardziej nie tej niesfornej dziewuchy, która usilnie próbowała zawracać mi głowę - oznajmiła. Dalej siedziała dość smutna, gdy mówił o miejscu, do którego będzie wracać. Zerknęła na niego, gdy wspomniał o sercu, a gdy cmoknął jej policzek zmarszczyła lekko czoło. Głowa ją lekko rozbolała i zaraz pomasowała skronie. Miała wrażenie, że jak przez mgłę widzi jakieś obrazy, trochę jak zamglone wspomnienie. Musiała przymknąć oczy i pomasować skronie. Obraz zaraz zniknął, a ona odetchnęła z ulgą, bo głowa aż nie pulsowała.
    - Wybacz... Czasami mi dokucza... - wyznała i znowu lekko westchnęła. - To co mówisz brzmi naprawdę pięknie, ale obawiam się, że chwilowo moje serce jest rozsypane na różne części Świata. O ile muszę do tego przywyknąć, bo przecież rodzeństwo ma swoje życie, o tyle chciałabym po prostu wiedzieć, gdzie wszyscy są... Mieć z nimi w miarę stały kontakt. Wiesz... Ja to bym chyba chciała gdzieś tak ostać, tak gdzieś w drodze, co by wszyscy bliscy mogli wpadać do mnie w trakcie wędrówek... - rozmarzyła się trochę.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  167. Klara odruchowo spojrzała po nodze chłopaka.
    - Miejmy nadzieję, że znajdzie się nim sam staniesz na nogi, a jeżeli nie, to wiem, że mi pomożesz - zapewniła go z delikatnym uśmiechem. Na propozycję co do innych lekko przygryzła wargę. - Nie wiem czy Gave i Akane skoro niedługo ruszają do Azylu, ale może przynajmniej tam będą mogli się rozejrzeć, jak i w trasie, ale... No nie wątpię, że więcej osób pomoże - przyznała. Na słowa o Lunie naburmuszyła się lekko. - Wolałabym o niej nie rozmawiać, strata czasu - stwierdziła krótko. Zdecydowanie nie lubiła tej dziewuchy.
    Spojrzała po Ryu i lekko kiwnęła głową. - Pewnie tak - przyznała, bo szczerze wątpiła, że te bóle same z siebie znikną, zaraz jednak pozwoliła sobie na chwilę rozmarzenia.
    - Prawda? - spojrzała na niego wesoło i ponownie ułożyła głowę na jego ramieniu. - Może kiedyś pomyślę o wprowadzeniu tego planu na poważnie - dodała i przymknęła lekko oczy.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  168. Klara delikatnie wzruszyła ramionami.
    - Zdziwię się, jeżeli rzeczywiście zostaną, ale zdziwię się jeszcze bardziej, gdy któreś z nich zerwie te ustalenia - przyznała. - Biorę pod uwagę, że mogą stwierdzić, że to jednak bez sensu i rzeczywiście dołączą do wojny - dodała i przytaknęła mu głową na kolejne słowa. Słysząc jednak o zazdrości spojrzała po nim nie rozumiejąc. - Zazdrosna? Nie rozumiem... O co miałabym być zazdrosna? - zamrugała oczyma. Chyba nie bardzo wiedziała o co chodzi w tym żarcie. - Po prostu za nią nie przepadam i nie chcę o niej rozmawiać - wyjaśniła, dalej nie rozumiejąc co w tym zabawnego.
    Kiedy zaczął mówić o trzech dniach, odruchowo podniosła głowę i lekko się od niego odsunęła. Spięła się odrobinę, po czym odwróciła głowę od Ryu i zacisnęła palce na okrywającym ją kocu. Zamknęła oczy, czując, że głowa znowu zaczyna pulsować na jego wzmiankę o czuciu. Zaraz jednak spojrzała po nim, marszcząc lekko czoło. - Słucham? - zapytała z nutką zaniepokojenia w głosie. Co to niby miało znaczyć, że się zbliżyli?! Poczuła jak całe jej ciało mocno się spina. Bardzo lubi? Patrzyła po nim jakby mówić jakieś niestworzone rzeczy. - Nie rozumiem... - znowu zamknęła oczy i dotknęła czoła, sycząc krótko z bólu. Kolejne obrazy przefrunęły jej przez głowę, co wcale nie było przyjemne.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  169. Klara już tylko wzruszyła ramionami w temacie Akane i Gava, a na słowa o Lunie przytaknęła głową. Naprawdę nie miała ochoty zajmować sobie głowy jej osobą.
    Patrzyła po nim z szeroko otwartymi oczyma i szybko bijącym sercem. „Kochania się”?! No miała nadzieję, że nie doszło, Febe przecież sama mówiła, że nadal ma swój wianek, więc nie doszło do niczego aż tak plugawego!
    - Nie próbuję sobie tego przypomnieć! – oznajmiła twardo, przecież nie ona decydowała kiedy zacznie ją boleć głowa. Na szczęście uczucie powoli przechodziło, a Klara delikatnie masowała skronie. Zaczęła kręcić głową, gdy wyznał swoje. – Wybacz Ryu, jesteś atrakcyjnym mężczyzną i wierzę, że nie wymyślasz… Ale nawet jeżeli do czegoś doszło to… To dla mnie, w danej chwili, musiał to być jakiś impuls – mówiąc dalej kręciła głową. – Przepraszam, ale ja nie wyznaję tego waszego podejścia do związków, u mnie to wygląda zupełnie inaczej i nie sądzę byś… - odsunęła się jeszcze trochę. – Jeżeli mówisz prawdę, jeżeli rzeczywiście doszło do czegoś więcej, to mi się to nie podoba, peszysz mnie i przejawiam zachowania, których nie chcę przejawiać… - zerknęła w bok trochę smutna, dalej zaciskając palce na kocu.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  170. Milczała dłuższy czas, po prostu go słuchając.
    - Nie bronię Ci być skołowanym, mówię jedynie jak to widzę Ryu. W danej chwili nie podoba mi się to, że sobie pozwoliłam na jakieś większe uniesienia z Tobą... Nie wiem z czego one wyniknęły, ale na pewno teraz nie mam zamiaru przekraczać swoich granic. Przyjacielskie gesty w zupełności mi starczą - oznajmiła. - Więc już wiesz na co możesz sobie pozwolić - dodała. Kiedy zbliżył się i sięgnął palcem do jej nosa, odwróciła głowę, tak by go nie dotknął. Zacisnęła lekko zęby. Nie rozumiała co niby takiego fajnego w peszeniu, ona tego nie lubiła, zdecydowanie bardziej ceniła sobie spokój i romantyzm. Widząc jak się zbiera, sama zaczęła powoli wstawać.
    - A ja pójdę do siebie, muszę się zdrzemnąć. Miło było Cię zobaczyć Ryu, mam nadzieję, że Twoje rany dobrze się goją - zawinięta w koc i z kubkiem w ręce ruszyła najpierw do kuchni, odłożyć puste naczynie, a później, tak jak wspomniała, zniknęła w swoim pokoju.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  171. Spojrzała poważniej po Ryu i pokręciła głową.
    — A więc jesteś bardzo nierozsądny. Brak cierpliwości i zbyt wczesne nadwyrężanie organizmu prawie prowadzi do pogorszenia stanu zdrowia — pogroziła mu jeszcze palcem. Poprawiła mu jeszcze opatrunek, bo widziała, że już jeden z nich zdążył się poluzować. Pomogła mu się jeszcze ułożyć, tak, mógł siedzieć i samemu się nie wiercić, jednocześnie nie naciskając na żadne mięśnie.Poprawiła okład przeciwgorączkowy, ale jeśli miał tak brykać to będzie musiała mu też podać lek w innej formie, żeby się przyjął.
    — Teraz Cię nie zmuszę, ale pamiętaj, że musisz coś jeść, bo dostaniesz anemii i wykończysz się. Przy Twoim zalecam delikatne posiłki, lekkie potrawy, masz jakieś preferencje po tej stronie? — dopytała, podając mu wodę, żeby mógł się napić.

    Orianna

    OdpowiedzUsuń

  172. — Nieprawda — pokręciła głową. — Przynajmniej nie u nas. Każdy był karany jak coś przeskrobał. Ja dostałam, bo sprowokowałam brata, ale ktoś kto ma już osiemnaście lat powinien lepiej się kontrolować przy żartach młodszego, niedojrzałego dzieciaka. Poza tym wiesz, Ashan akurat takie polowania akurat robi, a ja wtedy ich nienawidziłam, więc wydaje mi się, że to ja miałam większą karę — wyjaśniła. Uśmiechnęła się delikatnie do niego. — Widzisz, mi dorosłym jako księżniczce niekoniecznie wypadało, bo się bałam, że będą źli na rodziców że spłodzili kogoś nieodpowiedniego — odparła, samej wzruszając ramionami. — Łatwiej było sobie robić żarty pośród rodzeństwa — dodała jeszcze na swoje usprawiedliwienie. — Teraz chyba jednak masz młodszą siostrę, co? Tamiko? – zapytała, bo przecież Rei urodziła już jakiś czas temu kolejnego małego słodziaka. Pokręciła głową i tyknęła go w nos. — Nie dokuczam im już. Latam za nimi, bo ich kocham, ale nie dla dokuczania a zwykłego spędzenia czasu — wyjaśniła.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  173. — To bardzo niedobrze — pokręciła głową z dezaprobatą. — Nie wolno lekceważyć tak swojego zdrowia, jeszcze sobie bardziej zaszkodzisz i będziesz jeszcze bardziej przykuty do łóżka — pogroziła mu palcem. Wysłuchała go ze spokojem. — Nie. Ja nigdy nie byłam poważnie ranna. Ale jako medyk wiem, że taka opieka nad kimś kto jest ciężko ranny i narażał się dla innego człowieka jest konieczna. Jeśli nie dasz ciału możliwości odpocząć nigdy nie będziesz w pełni sprawny. Musisz zwłaszcza uważać na złamaną nogę, aby kość dobrze się zrosła, inaczej będziesz miał ograniczoną do końca życia motorykę — wyjaśniła mu. Nie rozumiała jego żalu do tego, że ktoś się nim opiekował. Powinien się cieszyć, że jest w dobrych rękach i teraz nie grozi mu żadna krzywda, że jest bezpieczny i żywy.
    — Ale coś jeść musisz, żeby nie dostać anemii. Twoje ciało potrzebuje wartości odżywczych. Będziesz na razie jadł delikatne posiłki, ale mimo wszystko jeść będziesz musiał — poinformowała go. — Jem na tyle dużo, aby organizm był odżywiony i najedzony. Od niedawna zaczęłam jeść też dla przyjemności — uśmiechnęła się delikatnie do niego. — Postaram się, żeby Twoje posiłki były lekkie i smaczne, ale masz mi obiecać, że będziesz je jeść, bo będę musiała z Febe poszukać środków przymusu — odpowiedziała na koniec.

    Orianna

    OdpowiedzUsuń
  174. — Nie wiem czy takie niesprawiedliwie. Karanie to jednak sprawa indywidualna. Tak, ja nie powinnam mu dokuczać, mówiąc, że już widzę jego wesele z nową dziewczyną, ale on jako już dorosły nie powinien w ramach protestu palić zapasu skór, który miał być wykorzystany do produkcji dla wszystkich obywateli. Dlaczego nie odpowiedział mi jakąś zaczepką, albo po prostu na przykład nie popsuł fryzury? Gniew musi kontrolować, a mój starszy brat ma z tym problem. Kara wtedy nie była za to, że był na mnie zły, tylko że jego gniew odbija się na innych. Więc musiał ze mną naprawić szkody. I poszedł na polowania i skórowania, które uwielbia. Ja z kolei byłam bardziej ukarana, bo nie lubiłam szałasów, polowań i wszystkiego z tym związanego. To tak samo jak sprawa z Greywolfem. Problemem nie było, że chciał obronić kogoś przed gwałcicielem, tylko, że jego reakcją było odebranie mu życia. Więc też dostał wyrok. Nie chodzi, że ma być mądrzejszy ode mnie, tylko panować nad gniewem, bo potrafi zrobić komuś krzywdę. A ja mam panować nad językiem, bo mogę go wkurwić i on zrobi komuś krzywdę. Więc spędziliśmy sporo czasu razem i nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać czy dogryzać tak, aby nikt inny na tym nie cierpiał — wyjaśniła swój punkt widzenia.
    — Ale dalej jesteś jej bratem, może kiedyś jeszcze Cię czymś zdenerwuje, przyszłości nie znasz — uśmiechnęła się do niego. Zaśmiała się delikatnie. — Daje tyle samo pstryczków ile dostaje, ale grzecznie. — Ale nie nazwałabym tego dokuczaniem. Wiadomo, że rodzeństwo nie sra ciągle wokół siebie tęczą. To byłoby nieco dziwne mimo wszystko, nie uważasz? Ty wielbisz wszystko co robi Tony? —- odbiła piłeczkę.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  175. — A nie? Przepraszam, może źle zrozumiałam. Ale przybyłeś z trzema niziutkimi, młodymi osobami. Myślałam, że ich broniłeś w trakcie trudnej podróży — wyjaśniła. — Jak Cię zobaczyłam rano w lecznicy to Febe tylko powiedziała z kim przybyłeś i poprosiła, aby się Tobą zająć, więc wywnioskowałam, że musiałeś dużo poświęcić — dodała jeszcze. Meduza nie tłumaczyła co prawda co się stało, ale biorąc pod uwagę stan Ryu wnioski same sunęły się do głowy. Widziała już w swojej wyobraźni jak zasłaniał swoim ciałem całą trójkę i broni przed wszelkimi obrażeniami, po czym odstrasza w jakiś zjawiskowy, argarski sposób napastników. Jak mogła wysunąć inne wnioski? — Masz rację, narażałeś się dla większej ilości osób, przepraszam, że tak bagatelizuję Twoje dokonania — odparła jeszcze. Pokiwała głową zmartwiona na jego reakcję. Wyglądał bardzo źle. Gorączka mu chyba wracała.
    — Niewielkie, tak. Ale na tyle, żeby utrzymać organizm przy zdrowym życiu — zaznaczyła mimo wszystko całkiem twardo. — A teraz powiedz jak się czujesz. Wyglądasz, że Ci się pogarsza — zauważyła, dotykając delikatnie dłonią jego czoła, aby sprawdzić, czy gorączka mu nie wraca.

    Orianna

    OdpowiedzUsuń
  176. — Wszyscy jesteście żywi — zauważyła, nie zgadzając się z nim. — Osobiście uważam, że w tym okrutnym świecie chęć dbania o innych jest całkiem bohaterska. Ale to moja opinia. Nie będę zmieniać Twojej, ale swojej też nie pozwolę sobie zmienić — wyjaśniła, marsząc lekko brwi na jego słowa. Było dla niej smutne to, że tak bardzo bagatelizował swoje osiągnięcia, ale nie miała zamiaru wdawać się z nim w kłótnie przy takim stanie zdrowia. Najważniejsze było doprowadzić go do pełnego stanu zdrowia, a nie dyskutować na temat bohaterstwa. Chciała zaproponować mu leki przeciwbólowe, ale skoro miał zamiar wymiotować to nie było sensu ich podawać. Zamiast tego chwyciła za wiadro, które stało przy jego łóżku właśnie na takie wypadki i przysunęła do niego.
    — Zwymiotuj, nie trzymaj w sobie — poprosiła. — A bólem potem się zajmiemy — dodała jeszcze, żeby nie martwił się jeszcze tymi dolegliwościami.

    Orianna

    OdpowiedzUsuń
  177. Poczekała aż wszystko zwymiotuje. Był naprawdę w złym stanie. Miała dziwne wrażenie, że część jego stanu brała się ze złego stanu ducha, ale tego akurat leczyć nie potrafiła. Wyglądał tak smutno, a przecież nie było niczego złego czy upokarzającego w potrzebowaniu pomocy medycznej. Zabrała wiadro z żółcią z łóżka i przyjrzała mu się uważnie.
    — Nie przepraszaj mnie proszę. Nie masz za co. Jestem Twoim lekarzem — przypomniała mu. — Niedługo dojdziesz do siebie — zapewniła go. — Poczekaj chwilę, zaparzę Ci zioła, dobrze? Pomogą Ci — zapewniła go, po czym wstała, zabierając ze sobą jeszcze wiadro do wyczyszczenia. Wróciła do dłuższej chwili z mieszanką ziół odpowiednią na jego dolegliwości - trochę na wymioty, złagodzenie żołądka i trochę na bóle, aby mógł lepiej funkcjonować. Postawiła kubek na kozetce i jeszcze raz obejrzała swojego pacjenta. — Jak się czujesz? Dam Ci napar do picia, pomoże z dolegliwościami — wyjaśniła.

    Orianna

    OdpowiedzUsuń
  178. Ashan uczył się kontrolować nad gniewem, ale niestety z klątwą, którą posiadał to nie było aż takie proste. Musiał szukać sposobów, aby ochłonąć i łapać stopniową kontrolę, ale i tak z każdym rokiem robił mniejsze lub większe postępy. No może poza sytuacją z Greywolfem. Pokręciła głową.
    — Och poza tym stało się jeszcze dużo więcej, wiesz? Nic się nie stało. Mój brat też był przez to na małej wyprawie morskiej. Wróciłeś prawie w tym samym momencie co on — odpowiedziała mu tylko tyle w tym temacie, bo nie chciała za bardzo opowiadać o przygodach Asha, bo wiedziała, że sam wolałby większość zostawić bardziej dla siebie.
    — O, no to mamy coś wspólnego — zauważyła z uśmiechem. — Też je lubię, dlatego chętnie pomagam w opiece, tylko no ja zawsze jestem ciocią. Starszą siostrą nie byłam i nie zostanę już — odpowiedziała mu. — Jak to jest być takim starszym bratem? — zainteresowała się. Posłuchała o Tonym i pokiwała głową. — Zapamiętam, żeby trzymać się od niego trzymać z daleka — odparła, uśmiechając się delikatnie. Zmartwiła się wyraźnie, kiedy zaczął cierpieć z bólu. Zbliżyła się do niego, ale nie dotykała go.
    — Chcesz coś? — zapytała. — I mnie nie przepraszaj. To ja Cię męczę, jak jesteś poobijany, nie powinnam Ci tak na głowę wchodzić od razu po wyjściu od Febe. To ja przepraszam.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  179. — Ja nie za bardzo. Trzymam się z daleka od własnych przygód dopóki nie wrócę z wyprawy do Azylu. Wokoło się za dużo dzieje, żebym ja jeszcze dokładała do pieca — wyjaśniła spokojnie, trzymając się uśmiechu na ustach. Odpowiedzialność za młodszego? To by się w sumie zgadzało, patrząc na to jak ją rodzeństwo traktowało. Z drugiej strony ona sama o maluchy też się troszczyła i czuła odpowiedzialna, przynajmniej jak były pod jej opieką. Ale to zdecydowanie nie było to samo. Przyglądała się jak równa oddech. Trochę żałowała, że jej moce nie były w żaden sposób pomocne dla innych. Mogła tylko mu sprawić większy ból, więc nawet nie myślała teraz o żadnej swojej magii. Odwróciła wzrok, kiedy wspomniał o byciu raptusem. Przytaknęła ruchem głowy.
    — Tak, prawda. Może po prostu pójdę, nie chcę Ci przeszkadzać. Ale póki jestem, a Ty cierpisz… potrzebujesz jakiś leków? Podać Ci coś na odchodne? — zapytała jeszcze, nie wracając wzrokiem, bo jakoś tak wstyd było.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  180. Oglądała uważnie Ryu. Widziała, że mu się pogorszyło. Pokręciła głową. Naprawdę trafił się jej beznadziejny przypadek. Będzie się niepotrzebnie męczyć z powodów, które dla niej były zwyczajnie nie pojęte. Złapała kubek z ziołami i podsunęła mu bliżej, aby się napił.
    — Nie wyjdę, dopóki nie wypijesz ziół. To nie są żadne mocne leki, ale pomogą Ci funkcjonować — powiedziała po prostu i zamierzała twardo trzymać się swoich słów.

    Orianna

    OdpowiedzUsuń
  181. Orianna z pewnością nie da mu spokoju. Kojarzyła już to spojrzenie. Problematyczny pacjent. W Polszy takich wiązano jej do łoża i pomagano siłą dawać leki. Teraz nie miała zamiaru praktykować tego zwyczajniu, ale miała wrażenie, że Ryu mimo wszystko by na nim całkiem skorzystał. Ale nie mogła być okrutna. Postanowiła postawić swoje siły na nawiedzanie go swoją obecnością i wiercenie dziury w brzuchu gadaniem. Jak już wyjdzie od Febe też będzie go nawiedzać, oj tego mógł już być pewny. Złapała delikatnie szklankę, widząc, że dłonie mu się trzęsą i pomogła mu wypić jeszcze trochę, po czym odsunęła naczynie.
    — Reszta za chwilkę, odsapnij trochę — odparła. Nie chciała przecież, żeby znowu zaczął wymiotować. Zastanowiła się trochę nad jego pytaniem. — Nie umiem nic innego zawodowo, ale lubię. Mimo wszystko to pomaganie ludziom, a ja chce to robić — wyjaśniła.

    Orianna

    OdpowiedzUsuń
  182. Martwiła się o Ryu. Sam ją ostrzegał, że będzie upierdliwym pacjetem, a jego ciągłe przepraszanie, sprawiało, że bała się, że będzie ciągle próbował sobie odmawiać stosownego leczenia, byleby nikomu nie wchodzić na głowę. Co jej zdaniem było nierozsądne, bo właśnie w tym sposób pacjenci wchodzili najbardziej na głowę.
    — Poznaje to miejsce na przykład, poznaje nowe osoby, robię sporo rzeczy, ale swoją pracę też lubię. Myślę, że to dar od losu, mieć pracę, która przynosi satysfakcję — wyjaśniła. Uśmiechnęła się delikatnie do niego. — A Ty co lubisz robić? — zapytała, aby go trochę zagaić, zanim poda mu kolejną dawkę leku.

    Orianna

    OdpowiedzUsuń
  183. Akane, w trakcie imprezy urodzinowej na polanie, podjęła się odprowadzenia Ryu do domu. Nie chciała by wracał sam, czuła, że kiepsko z jego emocjami, a wózek, na którym siedział dodatkowo frustrował. W drodze do domu nie było zbyt wiele utwardzonych dróg, do tego mieli akurat porę deszczową, więc grunt w wielu miejscach z łatwością mógł się rozjechać pod kołami pojazdu. Iście filmowa scena, ale prawdziwa, bo zdawała sobie sprawę, że przy emocjonalnych ciosach pierdoła potrafiła roztrzaskać nas na kawałki. Wolała uniknąć sytuacji, w której Ryu rozkleja się z utkniętym w błocie kołem.
    Szła więc spokojnie przy wózku, od czasu do czasu łapiąc rączki pojazdu i pomagając mu w trudniejszym fragmencie drogi. Nie zagadywała, prosił, by "nie dziś", ale była, miał szansę by się jednak komuś wygadać, jednak to, czy to zrobi, zostawiła już jego decyzji.
    - Musisz opieprzyć Tonego, sam jeździł na wózku, a zero pomyślunku. Powinien naszykować jakieś prowizoryczne ścieżki, co byś spokojnie dojechał - zacmokała i pokręciła głową z dezaprobatą, nie chcąc mimo wszystko by ta ciężka cisza wisiała między nimi.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  184. Nie było łatwo lekceważyć tych emocji, którymi teraz Ryu zdawał się przesiąkać, ale mimo wszystko Akane starała się nie skupiać na tym przesadnej uwagi. Dobre chociaż to, że znalazła jakiś mało sugestywny temat.
    - A to swoją drogą, ale dlatego mówię o prowizorce, wiesz, chociaż kilka desek w tych trudniejszych przejazdach, tak na czas imprezki, a później nara - wyjaśniła i zaraz lekko się uśmiechnęła pod nosem. - Gdyby coś takiego miało Was od tego lądowania na wózkach ustrzec to osobiście, własnymi rękoma rozebrałabym wszystkie utwardzone dróżki w wiosce - oznajmiła z nieco żartobliwym tonem. Na pytanie uśmiechnęła się i kiwnęła głową. - Tak, zdecydowanie tego potrzebowałam - przyznała. - Te wszystkie tańce i występy... No może poza pasami, już widzę te sine ślady na swoich pośladkach - skrzywiła się lekko i pogroziła mu palcem. - Cwaniak, nie myśl, że 20 przed czymkolwiek Cię broni. Szykuj zadek na urodziny, już zacznij smarować cebulą - uśmiechnęła się pod nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  185. - Oczywiście, że nie planowałeś, ale mogłeś planować grupowy, drogą pieszą - tyknęła się w nos i puściła mu oko. - A taka prowizorka by to po prostu ułatwiła - dodała i zaraz się zaśmiała. - No dobra, to jest jakieś wyjaśnienie. Tonemu po prostu bardzo się spodobało to Twoje księżniczkowanie, rozumiem - ponownie się zaśmiała. - Rei to by mi pomogła, gdyby znała cenę - poruszyła zabawnie brwiami. - Gorzej z Shi, ale wcisnęłoby się i maluchy w ten układ, wtedy poszłoby z górki - dodała z szerokim uśmiechem. Przytaknęła mu zaraz głową. - Oj cieszę, trzeba szukać plusów tej sytuacji, masz rację - uśmiechnęła się pod nosem. - Tak sobie mów, dokładnie tak - przytaknęła mu głową. Nie ma bata, że zapomni, ale nie będzie w nim zabijać tej nadziei.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  186. Akane celowo nie pomagała chłopakowi, po prostu czekała i obserwowała jak sobie radzi, gotowa pomóc, gdy o to poprosi. Kiwnęła głowa, gdy wspomniał o grupowym powrocie. Słysząc o rapie uśmiechnęła się lekko pod nosem.
    - Cóż, muszę przyznać, że mnie nim zaskoczył. Nigdy bym nie pomyślała, że usłyszę od Tonego, że uderzam do głowy - rzuciła z lekkim śmiechem. - A tym bardziej, że on bywa chujowy - dodała ponownie się śmiejąc i razem z nim ruszyła w dalszą drogę. Chwila milczenia zwykle coś oznaczała i tym razem było podobnie. Spojrzała po Ryu, gdy poruszył temat jej i Gava. Uśmiechnęła się do niego ciepło, gdy wydał swój "werdykt". Prychnęła jednak na słowa o tańcu. - Dla kogo lepsze, dla tego lepsze, dla mnie ja wymiatałam, bawiłam się bosko przy tych energicznych skokach i to mi w zupełności starczy - również pokazała mu język. - A z Gavem... cóż, mieliśmy konkretną rozmowę, która sporo mi uświadomiła. Nawet dziś jeszcze wpadło kilka kojących myśli do głowy. Jest znośnie... Nadal mi chwilami smutno, nadal coś do niego czuję, ale... są rzeczy ważniejsze od miłości. Zależy mi by był, jakkolwiek, ale by uczestniczył w moim życiu w ten pozytywny sposób. Mi ulżyło po tej ostatniej rozmowie. Teraz jeszcze ja muszę mu co niego powiedzieć... Mam nadzieję, że i jemu ulży, i będzie mógł skupić się na sobie - przyznała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  187. Akane zaśmiała się.
    - Oo chłopie, w zupełności mi starczyło słuchanie ostatecznej wersji - przyznała, dalej się śmiejąc. - Wiesz, stawiam, że Rei raczej będzie za tym byś Ty został, a Tony z rodziną zmienił lokal - dodała żartobliwie, a słysząc o obserwatorze, wzruszyła ramionami. - Cóż, nigdy nie umiałeś docenić prawdziwego talentu - pokazała mu język. - Jeszcze się kiedyś nauczysz - poruszyła zabawnie brwiami. W temacie Gava przytaknęła mu głową. - Skupiam, serio. Nie jest w tym temacie jeszcze idealnie, ale powoli idę do przodu - przyznała z delikatnym uśmiechem. Akurat takie morały mogła przyjmować, nie były jakieś inwazyjne. - To może w końcu moje ręce się na coś przydadzą, co? - złapała jego wózek i nie czekając na pozwolenie zaczęła go pchać. - Teraz ja trochę Ci pozwolę poksiężniczkować i będę Twoim rumakiem co to pcha karocę - puściła mu oko. - Rumak na opak. Książę wziął wolne i opija spranie kilku tyłków - dodała, uśmiechając się pod nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  188. Akane zaskoczona ściągnęła brwi.
    - Rei? Nie gadaj... To Ci dopiero. Stawiałam, że będzie Was chciała mieć pod dachem do usranej... - przyznała i zaraz zaśmiała się ponownie. - Biorę i taką opcję pod uwagę, ale będę udawać, że żyję w błogiej nieświadomości - podsumowała. Przytaknęła głową na oba jego stwierdzenia, a słysząc o piosence uśmiechnęła się nieco pod nosem. - Czyli jednak trafiłam z utworem - odparła. - Siedziałeś na tym wózku, niby wesoły, ale jakiś taki struty. Brałam pod uwagę, że zaboli. Wybacz, jeżeli za bardzo. Na pocieszenie powiem, że nie tylko Ciebie dotknęła. Poza tym, przyznaję, osobiście wprowadziłam lekkie zmiany w tekście, takie co sugerują, że nie "jesteśmy" przegrywami, a "bywamy". Myślę, że wtedy była by jeszcze łatwiejsza do przetrawienia - stwierdziła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  189. - Wierzę na słowo - przyznała, bo w sumie nigdy nie miała okazji na wózku wylądować. Nie żeby planowała to jakkolwiek nadrabiać. - Rozumiem. Miewam tak przez tą pieprzoną wojnę... Chciałoby się gdzieś dalej wybyć z małymi, czy bez, ale to zbyt ryzykowne. Prawdę mówiąc to mnie nieco już nosi na tą wędrówkę do Azylu, doczekać się nie mogę... - przyznała i lekko zmierzwiła mu włosy. - Sorki, następną dla Ciebie postaram się dobrać w bardziej pogodnych tonach - oznajmiła i zaraz spojrzała po nim unosząc jedną z brwi. - Nie chodzi o porównywanie Ryu, chodzi o zaakceptowanie, że nie na wszystko mamy wpływ i czasem nam się po prostu coś wali, każdemu. Każdy ma na koncie jakieś gafy i niepowodzenia. To nie jest porównywanie się do innych. Fajnie, że starasz się nie porównywać, pochwalam to, ale piosenka nie o tym mówiła. Założenie z góry, że w sumie to możesz coś zjebać i w dupie bo inni też coś jebią byłoby głupie, ale akceptowanie, że się starałeś, ale nie wyszło głupie już nie jest, tak samo branie pod uwagę, że coś może nie wyjść, mimo starań - stwierdziła spokojnie, głośno sobie myśląc. - Takie tam, moje standardowe głośne analizy... - wolała zaznaczyć.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  190. Akane spojrzała po nim.
    - Ach, to... No tak, to było porównanie - przyznała, nie dyskutując z tym wiele. Po prostu słuchała co miał do powiedzenia i zaraz wypuściła głośno powietrze. - Oj tak, wybaczyć sobie jest chyba najtrudniej - zgadzała się z nim. Słysząc o owsikach zaśmiała się lekko. - Mhm, możesz sobie przypisać te zasługę. Uznajmy, że to wcale nie dzieci mnie uziemiły - ponownie się zaśmiała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  191. Tylko mimo wszystko trochę się różnili. On po tym wszystkim i tak chciał dalej wyjść, a ona czuła, że serce wyskoczy jej z piersi, bo będzie szła do Phyonix. Bała się kolejnych przygód, ale nie mogła nawet za bardzo nikomu o tym powiedzieć. Każdy miał zbyt wiele na swojej głowie. Uśmiechnęła się do Ryu delikatnie.
    — Odpoczynek nie zawsze jest zły, prawda? — popukała się palcem w nos. — Twoje moce możesz chyba dalej ćwiczyć, może odkryjesz w nich coś ciekawego — zaproponowała. Ugryzła się po policzek i poprawiła włosy, zakładając kosmyki za ucho. Niepotrzebnie dzisiaj do niego przyszła. Gołym okiem to widziała. Zamiast pomóc, tylko mu zaszkodziła.
    — Nie przepraszaj mnie proszę, nie masz za co — zaznaczyła twardo, chowając ręce za siebie. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się do niego ciepło i zaśmiała delikatnie. Otworzyła szybko oczy i wstała na równe nogi. — Widzę jak się czujesz, odpocznij, nie będę zawracać Ci głowy. A gdybyś się nudził i chciał posłuchać parę plotek, albo historii z ciekawych książek, to wiesz, gdzie po mnie posłać — wyjaśniła, patrząc na niego. Nie przytuli go w takim stanie na pożegnanie, więc wycofała się powoli do drzwi. — Jasne. Wierzę w Ciebie i Twój powrót do zdrowia. Trzymaj się i do następnego — pożegnała się jeszcze, po czym zabrała się do siebie.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  192. Akane uśmiechnęła się do niego i przytaknęła głową.
    - Postaram się dumnie reprezentować Twoje owsiki - rzuciła przekornie. Zaraz puściła rączki od wózka i objęła Ryu od tyłu, oplatając mu ramiona przy szyi. Biodrami napierała na wózek, więc dalej powoli przesuwali się do przodu. - Słuchaj no, lepiej teraz niż jak nam wioskę podpalają. Już i tak dałeś się we znaki Polszanom, na pewno bardziej niż ja, więc teraz odpocznij i nabierz sił, by skopać im dupy w prawdziwej konfrontacji - puściła go i wróciła dłońmi do rączek wózka. - Zapewniam, że i na Ciebie nie patrzy się przyjemnie, gdy sprawny nie jesteś. Rozumiem frustrację, serio, normalna sprawa. Daj się sobie trochę powkurzać. Przeklnij, pokrzycz sobie. Masz na swoim koncie chujowe doświadczenia, Twoja noga miejscami przypominała tatar, masz prawo być zły. Jeżeli ma Ci to pomóc to sobie jakoś ulżyj, ale się w tym nie zatracaj. To nie jest na wieki. Masz już porobione plany na bezwózkowy czas? Co tam zamierzasz trenować i szkolić, hm? Chyba się nie opierdalasz na tych kółkach za bardzo, co? Ziółka nowe nazbierane? Pora deszczowa, w ciul nowości kwitnie...

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  193. Akane spojrzała na niego wymownie.
    - Nie no, rzeczywiście nic... Ocaliłeś tylko jakieś... Hmm... kilka żyć, kilku dałeś szansę na ucieczkę, a część, nawet jak zginęła to walcząc o swoje, a nie jak jakieś robaki zgniecione butem. Opierdalasz się stary, jak nic... - zacmokała, kręcąc przy tym głową. - Słyszysz świerszcze? Bo ja tak, przynajmniej, gdy zestawiam to z własnymi dokonaniami w tym temacie. Ale tak, nie chcesz się porównywać do innych. Powiem więc inaczej, szkoda, że ocalenie chociażby jednego cudzego życia uważasz za małe osiągnięcie - podsumowała. - Co to jest dla Ciebie Ryu, jakiś konkurs? Będziesz sobie wyliczał ile razy pomogłeś, a ile musiałeś przejść obok? Że niby te statystyki mają jakiekolwiek znaczenie? Mówimy o cudzych życiach, to nie są jakieś punkty na plus czy minus do zajebistości - pokręciła głową, mówiąc spokojnym tonem. - Już sama chęć jest istotna, chęć pomocy. Czasem się uda, czasem nie, czasem można sobie pozwolić, a czasem musi starczyć, że wiesz, że to co jest temu, czy tamtemu robione, jest złe - pokonała z nim kolejną przeszkodę i powoli zaczęli wychodzić z lasu. Na słowa o wypoczynku uśmiechnęła się pod nosem. - Na psychiczny wypoczynek też przyjdzie czas. Trudno wypoczywać psychicznie, gdy dogorywasz fizycznie, więc po prostu daj swojemu ciału się zregenerować - poleciła. Na słowa o momencie wzruszyła ramionami. - Nawet jak to jeszcze nie ten, to po prostu pamiętaj, że Ci wolno - zaznaczyła z lekkim uśmiechem. Prychnęła zaraz na pytanie o smakowanie. - Osobiście dodałabym nieco wegety, ale poza tym to... całkiem znośny - pstryknęła go w ucho. - Soki? - w pierwszej chwili nie załapała, ale myśl wpadła do jej głowy dość szybko. - No nieźle, najwyraźniej ktoś mi podkrada towar - uśmiechnęła się pod nosem. Słuchając o Melio kiwnęła głową. - Mógłbyś, chociaż noga kontra życie, hmm... Chyba jednak u mnie osobiście wygrała by wdzięczność - przyznała lekko żartobliwym tonem. Kiedy mówił o Klarze zerknęła po nim i uniosła delikatnie brew. - Sporo sprzeczności w tym zdaniu - zauważyła. - Mam nadzieję, że mówisz tu o poczekaniu na jej inicjatywę, a nie o unikaniu - chrząknęła i zaraz odwzajemniła jego uśmiech. - Odpoczywać fizycznie, a Ty to raczej na przekór, ciało nadwyrężyć, a umysł rozleniwić... Oj, oj... - pogroziłam u palcem przed nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  194. Akane spojrzała po nim pytająco.
    - No bo masz kompleks bohatera - zauważyła. - Skoro uważasz, że mogłeś zrobić więcej niż zrobiłeś, to jest to kompleks bohatera. Masz silną potrzebę robienia więcej, mimo, że robisz już dużo. Mimo, że robisz dużo, to czujesz, że zrobiłeś za mało. Ciągle Ci za mało. Nawet to, że postawiłeś życie i bezpieczeństwo Klary jako priorytet przedstawiasz tak, jakby to było coś złego... Posłuchaj Ty siebie. Czujesz się źle, bo wybrałeś dobro osoby, na której Ci zależy nad dobro ogółu jakichś ludzi... Ryu, błagam... Już widzę jak ja przychodzę do Ciebie z taką sprawą, a Ty rzucasz do mnie "rzeczywiście, chujowo zrobiłaś". Ja rozumiem, że Ciebie drażni, że nie mogłeś zrobić więcej, rozumiem irytację, ale nie rozumiem tego, że to czego nie zrobiłeś stawiasz nad tym co Ci się udało zrobić. Jakby wojna sama w sobie było za mało dołująca... - mówiła spokojnie i zaraz pokręciła głową. - Nie wiem jak to widzą Klara i Rei, dla mnie nie jesteś żadnym bohaterem. Pomogłeś, gdy mogłeś, to nie czyni z Ciebie bohatera. Zachowałeś się jak należy, gdy mogłeś sobie na to pozwolić, gdy nie mogłeś, to sobie nie pozwalałeś i tyle. Wiem, że niemoc jest chujowa, ale jest. Jeżeli myślisz, że gdy wyjdę poza Argar to będę się każdemu rzucać do pomocy, to grubo się mylisz. Mam dla kogo i po co żyć, nie zamierzam się dla wszystkich narażać. Rozumiem, że czujesz się źle, ale osobiście uważam, że dla własnego dobra powinieneś się skupić na tym co się udało i nie oczekuj ode mnie, że będę Ci przytakiwać, że mogłeś zrobić więcej. Może i mogłeś, ale jestem Twoją przyjaciółką i nie będę podkreślać takich rzeczy, Ty też byś ich nie podkreślał - oznajmiła i wzruszyła ramionami. Wysłuchała go na spokojnie i pokręciła głową. - Nie zamierzam nic mówić, to jest Wasza sprawa, Wasza relacja i to Wy musicie ustalić między sobą jak ma wyglądać i czy ma w ogóle istnieć - stwierdziła.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  195. - Oczywiście, że masz prawo czuć się źle, sama to przed chwilą powiedziałam. Tyle, że czucie się źle nie powinno wchodzić Ci przesadnie na głowę, a w danej chwili zachowujesz się tak, jakby wchodziło - oznajmiła i zaraz westchnęła ciężko. - Gadasz tak, jakbym nigdy nie doświadczyła wojny, bezsilności czy niemocy... Doskonale rozumiem o czym mówisz, ale to nie zmienia faktu, że moim zdaniem za bardzo skupiasz się na tym czego nie zrobiłeś - dodała, a słysząc prośbę o walnięcie w łeb, cóż, po prostu go walnęła. Nie jakoś bardzo mocno, ale tak co by poczuł. - Nie myśl sobie, że to puści w zapomnienie pasy, oj nie, nie... - uśmiechnęła się pod nosem.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  196. W zasadzie to nie miała większego wyboru. Nie miała prawa głosu w wyborze edukacji, ale za to miała to głupie szczęście, że jej wiedza nałożyła się ze spełnieniem jej własnego marzenia, które wykiełkowało w jej sercu i miała zamiar je pielęgnować. Podała mu drugą dawkę leku, ostrożnie i delikatnie.
    — Napij się, dokończ cały płyn, a bóle niedługo ustąpią — zapewniła go, pilnując, aby przyjął całość leku oraz żeby się nie zakrztusił przez przypadek. Wysłuchała co miał do powiedzenia. Nie bardzo rozumiała dlaczego jej to mówił. Musiał być bardzo samotny. Biedny mężczyzna, uciekający przed lekarzami. Pokręciła delikatnie głową.
    — Jeśli nie wiesz jeszcze co chcesz robić, nie musisz wybierać. Może zajmiesz się czymś o czym nawet teraz nie myślisz. Myślę, że w wyborze kariery, czy życiowej ścieżki jest ustalenie, która ścieżka jest najbardziej zgodna z naszymi opiniami, sercem. A żeby stworzyć opinię na dany temat, musisz ten temat najpierw poznać. Pomyśl sobie, dlaczego miałbyś sie zanudzić w jednym miejscu, a czemu chciałbyś zostać, porównaj sobie. Masz teraz czas na zbadanie osiadłego trybu życia — wyjaśniła mu. Kto wie, może zauważy jeszcze jakiś plus w swoim ciężkim stanie zdrowia.

    Orianna

    OdpowiedzUsuń
  197. Mhm, bardzo nie chciał rozmawiać, właśnie widziała. Spojrzała po nim, unosząc lekko jedną z brwi. Poprawiła uderzenie po tych jego wyjaśnieniach.
    - Przykro mi, ale skoro nie chcesz o tym wszystkim rozmawiać to cios w głowę jest jedynym co mi zostało - udała bezradną minę i wzruszyła lekko ramionami.
    - Może i jeden, ale do Twoich urodzin nazbiera się ich więcej, no wiesz, doliczone za czas oczekiwania na spłatę długu - pokazała mu język. - Przykro mi, że muszę Ci to przekazać, ale nie chcę - wyszczerzyła się do niego.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  198. - Znalazłam dobry powód na drugi raz - uśmiechnęła się pod nosem. Przytaknęła mu głową na stwierdzenie o przyjaciółce. - Mhm, jest, ale tak jak Tobie nie mówię tego co wiem od Klary, tak jej nie mówię o tym co wiem od Ciebie - przyznała i lekko się zaśmiała. - Spoko, nie obrażę się jak mi nie opowiesz co zaszło, też dziwnie bym się czuła mówiąc Ci o innych facetach i o tym co z nimi wyrabiałam - oznajmiła, chociaż wiedziała, że i tak się dowie, chociażby od Klary, która miała tendencje by lecieć do niej z takimi sprawami. - Najważniejsze, że wiesz, że była durna, sama takie miewam, więc rozumiem - przyznała i zaraz zacmokała, kręcąc głową. - Ty już nie przekręcaj na swoje, naliczają Ci się klapsowe odsetki, im później dług spłacony tym więcej dodatkowych kosztów - pokazała mu język.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  199. — Mimo wszystko musisz brać leki, łagodzenie bólu nie jest tak ważne, jak wspomaganie samego procesu leczenia. Chyba, że chcesz dłużej być niemobilny, wtedy zalecałabym odstawienie leków — odpowiedziała mu spokojnie i bez wyrazu. Jeśli już miała mieć jakąś opinię, to naprawdę czuła, że lubi być cięta na takich pacjentów. Widać, że cierpią, potrzebują opieki, ale będą kłamać w żywe oczy, że wszystko jest na tyle cacy, że nie trzeba nic robić. A potem jeszcze bardziej sobie zaszkodzą. Zmarszczyła brwi, kiedy wspomniał o wypluwaniu lekarstw.
    — Przed chwilą wymiotowałeś żółcią — przypomniała mu. — Uważaj przy wypluwaniu leków żeby nie wypluć jakiegoś organu — przestrzegła go jeszcze, zabierając kubek. Będzie musiała przedyskutować z Febe jak zająć się tym mężczyzną, bo najwidoczniej czeka ich długa droga. — Te zioła nie były tylko na ból, to specjalnie dobrana mieszanka leków, na Twoje aktualne dolegliwości — dodała jeszcze. Zastanowiła się chwilę nad jego pytaniem. — Nie czuję potrzeby szukania innego powołania w życiu, więc wydaje mi się, że tak — odparła. — Wybacz, ale dla mnie póki jesteś moim pacjentem, mimo wszystko lepiej i bezpieczniej, aby Cię nie nosiło — powiedziała mu, pozwalając sobie na delikatny uśmiech. Miała zamiar zostać jeszcze chwilę, dopóki nie będzie miała pewności, że leki działają.

    Orianna

    OdpowiedzUsuń
  200. Przytaknęła mu głową.
    - Racja, może, ale to jest już chyba nieuniknione. Jak ktoś się decyduje by innej osobie coś powiedzieć to powinien brać taką ewentualność pod uwagę - stwierdziła spokojnie. - Dlatego nie namawiam. Jak mi powiesz, to powiesz, jak nie, to nie - uśmiechnęła się do niego lekko. Na wzmiankę o jaskini prychnęła pod nosem i pokręciła głową. - Gava? No nieźle... - nie sądziła, że chłopak będzie opowiadał Ryu o takich sprawach. - O tych moich sokach to też od niego? - zapytała. - Ktoś chyba musi zarobić w łeb - podsumowała. Mało kumpelskie te tekściki. Spojrzała po Ryu i chwilkę się zastanowiła. - Dobra, źle się wyraziłam. Chodziło o jeden w ramach odwetu. Jeden mój, za ten jeden Twój - pokazała mu język. - Narobiłeś sobie dług, który naliczam od dziś, i do czasu Twoich urodzin ten dług urośnie - pokazała mu język i zaraz trzepnęła go w ucho. - Mhm, nie wątpię... Zboczeńcy. Zdecydowanie brakuje Wam kobiet w ekipie, proszę się odstosunkować od moich pośladków - również się zaśmiała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń

^