Sometimes it's hidden, wish that I could see
A future picture of an older me
Would he be smiling and would he be happy?
Would he say a thousand words while looking right at me?

Darcy
Parabellum
Parabellum
księżniczka |fenalis 21.06 | 18 lat | 175cm | Phyonix-Argar
Wesoła księżniczka z Phyonix, która w końcu odkryła swoją przemianę. Darcy nareszcie odkryła swoją własną przemianę i dalej uczy się kontroli nad własnymi popędami, mroczną stroną - ta dalej próbuje wyjść, kiedy tylko nadarza się chwila słabości. Jest mistrzynią odkładania oraz bagatelizowania własnych problemów na rzecz czegoś co sprawia radość. Uwielbia swoją rodzinę, swoich przyjaciół, otaczający ją świat, wszystko co ma do zaoferowania życie. Przepracowuje swoje własne traumatyczne przeżycia, uczy się bliskości, zaufania. Podróżuje między ojczyzną a Argarem, chociaż dalej boi się ruszyć i zbadać nowy trakt, czy zboczyć z drogi do Phyonix. Dumna tancerka, utalentowana pianistka, skrzypaczka, lutnistka z całkiem niezłym drygiem do śpiewania - nie boi się sceny, w końcu jako księżniczka feniksów praktycznie się na niej wychowała. Mimo wszystko poza granicami domu woli pozostać na trybunach, dobrze się bawiąc. Fanka pikantnego jedzenia i kwaśnych owoców, która je maksymalnie dwa razy dziennie. Kocha Phyonix, bo to jej ojczyzna, dom, miejsce, które pragnie chronić, rozwijać równie prężnie co rodzice. Kocha Argar, bo to dom jej bliskich, miejsce, w którym może czuć się słaba bez lęku o Bellhardów. Pełno jej tam, gdzie są Ci, na których jej zależy, a także rzeczy, które lubi. W Argarze zarabia na życie udzielając korepetycji z tych dziedzin, w których jest ekspertką i sprzedając nadmiar upolowanych przez Abyss gorr, a w Phyonix po prostu jest rozpieszczoną księżniczką opływającą w luksusy. Kocha sprzeczności, nieśmieszne żarty a także gadulstwo, którym z uśmiechem na ustach przytłacza innych. Ostatnio ulepszyła zamki w drzwiach i zamknięcia okien, aby bronić się przed niechcianymi próbami włamań co niektórych.
POWIĄZANIA/DODATKOWE
_____________________________________________________________________
POPRZEDNIA KP
Wizerunek: Aeolian by WLOP
Wizerunek: Aeolian by WLOP
Cytat: Hollywood Undead - Gotta let go
Tytuł: Sarius - Wiking (prod. Gibbs)
Tytuł: Sarius - Wiking (prod. Gibbs)
Ostatnia aktualizacja: 20.06.2025
Ryu podziękował za przekąski i chwycił sobie owocka, żeby go przekąsić zanim poczęstował się lemoniadą. Uśmiechnął się do niej delikatnie.
OdpowiedzUsuń- Właściwie to nic - przyznał szczerze. - Moje nogi mnie tu przyprowadziły, jak oczyszczałem głowę z natrętnych myśli - wyszczerzył się do niej. - Czasem potrzeba takiej chwili samotności, w której wszystko tak z ciebie zejdzie i pozwoli na oddech - zauważył spokojnie. - Nie masz tak? - zainteresował się. - Jak ty oczyszczasz swoją głowę? Nie obraź się, ale jesteś najbardziej paplającą osobą jaką znam, więc podejrzewam, że i myśli masz tysiąc na minutę, a w takim wypadku czasem przyda się po prostu jakieś takie wyciszenie - stwierdził. - Ale mogę się mylić - dorzucił jeszcze.
Ryu
Ryu zerknął na nią, gdy tak spoglądała w bok i przekręcił lekko głową niezbyt pewien jakie też myśli teraz przez tę jej łepetynę przelatywały. Ostatecznie stwierdził, że lepiej nie pytać. Zdawała się nieco speszona w tych swoich gestach. Skinął głową, gdy opowiadała o swoich sposobach i uśmiechnął się nieco na wieść, że czasem musi się skupić aby cała okolica z dymem nie wyparowała.
OdpowiedzUsuń- Tak, tak, pamiętam - potwierdził. - Ale jeszcze nie widziałem tego twojego wybuchu, więc mogę jedynie wierzyć na słowo - dodał zaraz. - Świadomość, że tak się może stać w wielkich emocjach musi ci ciążyć - dorzucił spokojnie. - A przy tym... kontrola nad takim zjawiskiem... musisz być niesamowita w niej - dodał swobodnie. Co do wygadania się rozumiał, czasem wystarczyło to zrobić, a czasem niestety wychodziło zupełnie nie tak jak się to planowało. Skrzywił się nieco przy tym i znów upił trochę lemoniady, parskając zaraz śmiechem. - Wybacz zaniżenie twoich możliwości - zaśmiał się lekko. - Dwa tysiące w takim razie - śmiał się jeszcze dłuższą chwilę. - Tak, wszystko jest w porządku - zapewnił ją. - Ale wiesz... nie mam ochoty rozmawiać o tym co mi natrąciło w głowie - przyznał szczerze. - Mam chyba dość rozmów na te tematy jak na jeden dzień - stwierdził. - Zdecydowanie chętniej posłucham ciebie...
Ryu
- Nie zwróciłem na to uwagi - przyznał szczerze. - Wiesz, parę miesięcy temu pożar tu podobno był, więc... nie do końca idzie powiedzieć czy to pożar czy ty - stwierdził spokojnie. Już pomijając oczywisty fakt, że po prostu nie rozglądał się w poszukiwaniu wypalonych placów. - Jasne, rozumiem. Nie chcesz nikogo skrzywdzić to jak najbardziej zrozumiałe. Na pewno też zdajesz sobie sprawę z tego, że niektórzy... twoi przyjaciele, pewnie daliby radę nawet jeśli ponieśliby jakieś szkody fizyczne - przyznał i pokiwał głową. - To naturalne, że chcesz ich przed tym chronić - zgodził się z nią. Zgodził się również z nią w temacie tego, że nie jest słaba, ale dużo brakuje do pełnej kontroli. - Praktyka i trening sprawi, że kiedyś będziesz w tym mistrzynią - stwierdził spokojnie, po czym zerknął na nią i słuchał uważnie na temat jej czarnych myśli. Zagryzł lekko wargę i zerknął na swój kamyczek, po czym odetchnął głęboko. - Wbrew pozorom rozumiem i to - przyznał, po czym pokręcił głową i parsknął śmiechem. - No co ty... nie chodzi o twoje paplanie - zapewnił ją. - Ja po prostu... no nie mam ochoty o tym rozmawiać.
OdpowiedzUsuńRyu
- Tak, tak, ale wiesz kilka miesięcy to za mało, żeby wszystko odrosło - rzucił swobodnie. - No wiesz, w niektórych miejscach poszły całe drzewa. Trudno tu mówić o odrastaniu szybkim - skomentował, bo chociaż wiedział że paru Argarczyków miało ku temu odpowiednie moce to nie wszystko jeszcze wróciło do normy. Skinął głową na wieść o jej udziale w obronie roślinności. - Zapewniam, że tutejsza roślinność jak i zwierzęta są ci wdzięczne za twą obronę - powiedział poważnym tonem zanim zaśmiał się cicho i wsunął dłoń do kieszeni swoich spodni by wyciągnąć z nich sztylet. - Co prawda nie zamierzałem tego robić, ale jak już o tym wspomniałaś... - spojrzał po jej gardle i pokręcił lekko głową. - ...hm... nie, zbyt szkoda tego gardełka - puścił do niej oczko. - Nie ma co się szarpać - stwierdził lekko samemu również upijając nieco swojej lemoniady. Wzruszył ramionami na podsumowanie jego osoby. - Masa dobrych rad... - westchnął ciężko. - ...czasem idzie w parze z mrocznymi myślami. Rady to jedno, a łepetyna robi swoje - rzucił lekko i pokiwał głową masując sobie nos. - Wiem, że żartujesz, ale nie jestem pewien czy nie siedzi ci w głowie to całe gadulstwo. No wiesz, że nie rani cię to gdy ktoś nie chce ci czegoś powiedzieć bo obawia się o paplanie - wyjaśnił. - W moim przypadku aktualnie... po prostu jestem po długiej rozmowie z Akane i ta rozmowa trochę nadszarpnęła moje nerwy - przyznał. - W związku z tym i tylko z tym nie mam ochoty wracać do tych tematów - wyjaśnił.
OdpowiedzUsuńRyu
Mohe ponownie lekko się zaśmiał.
OdpowiedzUsuń- Masz wymysły przyjemne w dotyku? - uśmiechnął się do niej zadziornie. - To musi być ciekawe zjawisko - poruszył zabawnie brwiami. Wiedział o co jej chodziło, ale powiedziała to na jego ucho dość zabawnie. Zawstydzenie dziewczyny dodało mu humoru. Spojrzał po jej palcu i skrzyżował z nią wzrok. - W zdrowych ilościach i to co smaczne? Ach, a to co dla Ciebie nie smaczne to pijesz w niezdrowych ilościach, tak? - ponownie uśmiechnął się pod nosem i zaśmiał. - Przynajmniej to wynika z tego co mówisz o bimberku, i z tego co przed sobą widzę - uśmiechnął się szerzej. - Maczanki? Smaków jest wiele, zależy o którą pytasz. Większość ma raczej ziołowe smaki, ale do każdej używa się nieco innych składników, więc są dość różnorodne. Właściwie w maczankach bardziej patrzy się na zamierzony efekt, nie smak. Jedne pobudzają, inne wyciszają, w jeszcze innych masz wrażenie, że dusza odrywa się od ciała. Są takie które przyspieszają przepływ krwi, takie co oczyszczają organizm z toksyn... Jest ich dość sporo - przyznał, przytakując sobie głową.
Mohe
Mohe uśmiechnął się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- No proszę, a podobno nie lubisz dotykania - zaśmiał się lekko i obserwował to jak bacznie waży co powiedzieć. Koniec końców zaśmiał się głośniej. - Bez obaw, biorę poprawkę na Twój stan, ale zdecydowanie zapamiętam ten wieczór, bardzo uważnie - przyznał rozbawiony. - Hmm... Pobudzenia Ci raczej nie brakuje. Może ta wyciszająca? Ciekawe myśli potrafią przyjść do głowy po jej wypiciu, ciekawe rozwiązania - przyznał. - Jest też taka, która nasila fizyczne odczucia, ale Ty nie lubisz takich odczuć, więc nasilanie ich brzmi raczej bez sensu. No, ale jest taka, która po prostu rozluźnia i poprawia humor, po niej to się dopiero głupoty gada - wyszczerzył się do dziewczyny, a kiedy ta runęła na ziemię w tym pięknym stylu to po prostu parsknął śmiechem. Zbliżył się by przy niej kucnąć. - Całkiem urocza z Ciebie pierdoła - rzucił, dalej rozbawiony. - Cała jesteś? W sumie, co ja pytam... Jeżeli cokolwiek poczujesz to raczej rano - zauważył w zabawnym tonie. - Chwila postoju? Mam nadzieję, że mi tu nie zaśniesz...
Mohe
Mohe zaśmiał się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Strasznie skomplikowane te Twoje wytyczne, ale mniej więcej rozumiem - przyznał z uśmiechem i zerknął kątem oka na warkocz, który przyłożyła mu do twarzy. - I jak bym wyglądał w Twoich włosach? - zapytał z nieco zadziornym uśmiechem. - Przyznaję, są bardzo przyjemne w dotyku - kiwnął głową. Na słowa co do jego włosów ponownie się lekko zaśmiał. - Jak już wytrzeźwiejesz to będziesz mogła je sobie podotykać, nie chciałbym później usłyszeć, że pod wpływem używek Twoje ręce zawędrowały nie tam gdzie powinny - poruszył zabawnie brwiami. Kiedy wyjaśniała tą całą fizyczność, słuchał uważnie. - Rozumiem, jednak po tej maczance nawet zwykłe przejechanie palcem po skórze jest o wiele bardziej intensywne, a co dopiero przytulanie - naświetlił jej sprawę i zaraz się zaśmiał. - Nie moja wina, że tak pięknie w te pułapki wpadasz - rzucił żartobliwie. - Bez obaw, zdaję sobie sprawę, że "nie w taki sposób" - przyznał spoglądając po jej buzi. Lubił, gdy dziewczyny się rumieniły i nawet tego nie ukrywał. - Myślisz, że było by aż tak źle? Cóż, piszę się by to sprawdzić. Najwyżej umrę w dobrej wierze - zaśmiał się. Uśmiechnął się łobuzersko i pokręcił głową, gdy pokazała mu język, tutejsze dziewczyny chyba dość często to robiły. - No tak, i w tańcu też się pewnie nie pierdolisz - dodał, dalej z uśmiechem i zaraz lekko uniósł ręce w geście poddania. - Jasne, nie chcemy rzygania, mi się nie spieszy, możesz sobie trochę poleżeć - odparł i sam opadł pośladkami na ziemię, a dłonie oparł za plecami.
Mohe
Chłopak wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Może i urok ma, ale... - wzdrygnął się nieco. - Wiesz przez to, że przesiąkłem trochę Lasem dość mocno zwracam uwagę na krzywdę jaka dzieje się roślinności czy zwierzętom - przyznał się jej spokojnie i uśmiechnął się lekko. - Dla mnie... niezbyt to urokliwe - dorzucił jeszcze bawiąc się chwilę sztyletem, gdy ona nieco się spięła. - Jasne, nie ma sprawy - stwierdził swobodnie. - Wiesz warto i to czasem poćwiczyć - wyszczerzył się do niej chowając ostatecznie swą broń. Pokiwał głową na kolejne słowa dziewczyny. - Dokładnie, Mroczne myśli trzeba kontrolować - zgodził się z nią i odetchnął głęboko. - I nie pozwalać im za często wychodzić na powierzchnię, o przejmowaniu kontroli nawet nie wspomnę - przyznał i zaśmiał się lekko. - Myślę, że oboje nadaszarpnęliśmy swoje nerwy, bo wiesz... wbrew pozorom potrafię się odciąć - wyszczerzył się do niej unosząc lekko brew. - Hoho, Natan? Zdradził ci tajniki? Niemożliwe - roześmiał się serdecznie. - To może jakiś słaby? Ale naprawdę słaby Dar... moja głowa nie przyjmie nic mocniejszego - dorzucił.
Ryu
Nie bronił nikomu mieć odmiennego od niego zdania w kwestii urokliwych miejsc czy tego co się lubiło, ale był wdzięczny Darcy że nie pociągnęła tematu. Zerknął na "Niepraszalskich" (urocza nazwa swoją drogą) i pokiwał głową.
OdpowiedzUsuń- Całkiem im się powodzi, chociaż trochę je przelałaś - dorzucił. - Zobacz, pożółkłe liście oznaczają, że za dużo wody im dajesz. Zbyt dużo miłości od ciebie otrzymują - uśmiechnął się do niej delikatnie. - Spróbuj przez jakiś czas ograniczyć nawodnienie - zaproponował. - To ci odżyją i wystrzelą - dorzucił spokojnie. - Gorąca osobowość mówisz? - spojrzał po niej i przetaksował ją spojrzeniem. - A czymże się ona objawia? - zainteresował się bo jeszcze poza oczywistym ogniem, u Darcy nie zaobserwował takich szalonych rzeczy. Zaśmiał się lekko unosząc głowę w górę.
- A widzisz? Ja to potrawię zaskoczyć, co nie? - rzucił dumnym głosem. - Cicha woda a brzegi rwie - parsknął śmiechem, ale spoważniał gdy stwierdziła, że nie zawsze wie, kiedy jej mroczność wymyka się spod kontroli. - Wiesz to nie zawsze jest łatwo wyłapać - spojrzał jej prosto w oczy. - Ale ty pierwszy krok już poczyniłaś. Zdajesz sobie z tego sprawę a to już dużo. Teraz tylko ćwiczyć i ćwiczyć - pokiwał głową. - Bo choć brzmi to strasznie żmudnie i okrutnie to faktycznie ćwiczenia czynią z nas mistrzów - stwierdził. Sam dźwignął się na nogi i sięgnał sobie po kule by przetransportować się do kuchni i usiąść przy stole. Ilość nalewek nieco go przeraziła. Zacisnął mocno wargi obserwując je wszystkie. - To może tę i tę... tak po pół kieliszka? - zaproponował. - Wiesz ja naprawdę mam słabą głowę - szepnął.
Ryu
Grima posłała Darcy szeroki uśmiech, bardzo się cieszyła, że dziewczyna zamierzała dopilnować by każdy z gości był obecny na jej ślubie. Słysząc odpowiedź co do sukienki zamyśliła się bardzo mocno. - Hmmm... - to o co pytała Darcy nie było wcale takie łatwe. Najważniejsza gwiazda wieczoru? Nigdy nie była jakaś najważniejsza... Nie bardzo wiedziała jak to sobie zobrazować, więc poszła w stronę wspomnienia, w którym poczuła się naprawdę ważna. W dzień oświadczyn Tonego. Uśmiech zaraz rozciągnął się na jej ustach, a ona wstała energicznie ze swojego miejsca i wskoczyła na pobliski stołek. - Ona... Ta sukienka... Ona... Hmmm... - zaczęła dreptać po meblu, wymijając wszystkie obecne na nim obiekty. Zaraz zeszła na podłogę i zaczęła krążyć. Jaką by chciała sukienkę? - Taką jak gwieździste niebo! Jak tęcza! No i z... takim... Takim falem białym do kolan! Oczywiście z miejscem na ogonek! - wyszczerzyła się radośnie. Tak, taka wizja sukienki brzmiała na jej uszy naprawdę fajnie.
OdpowiedzUsuńGrima
- Tylko nie przesadzaj z przesuszaniem - rzucił jeszcze, kiedy widział jej minę. - Może po prostu na razie zdecyduj się na podlewanie raz w tygodniu a nie dwa czy trzy - zaproponował jeszcze i parsknął śmiechem na to zapewnienie o łamaniu serc.
OdpowiedzUsuń- Oho... panienka ma o sobie całkiem wysokie mniemanie, łamaczka serc? No proszę - zacmokał. - A skąd też panienka to wywnioskowała? Czyżby jakiś amant się wysypał? A może podwładni wzdychali i niestety się do od bramy serducha odbili? - zadał kilka pytań pod rząd, przy ostatnim wzdychając teatralnie i zaraz uśmiechnął się krzywdo. - Miło mi to słyszeć - przyznał szczerze. - Nie mniej szybko ci się znudzę - zasalutował jej jeszcze i pokiwał lekko głową. - Pewnie, że ciężko coś takiego ćwiczyć. Właśnie w tym sęk, że nic cię na takie sytuacje nie przygotuje... ale na początek warto wyłapać kiedy rozpoczyzna się ta rozróba - mruknął. - Wiesz taki punkt zapalny... skupić się na tym... przeanalizować co to było i później... przynajmniej w teorii powinno być łatwiej to przeżywać... lżej czy coś - mruknął i spojrzał po niej, gdy tak zaczynała kręcić. - A mogę bez alkoholi? Rany... jak mogę bez to chętnie wezmę bez - przyznał szczerze. - Wiesz wypiłem już dwa... ale Meliodasem to bym specjalnie się nie przejmował - machnął ręką śmiejąc się na ten jej komentarz. - On tam nad moim pijactwem pieczy nie trzyma. Pewnie jeszcze pionę by z tobą zbił za upicie mnie.
Ryu
Grimy uśmiech nie znikał z twarzy, a oczy dalej intensywnie jej świeciły. Energicznie przytaknęła głową i podskoczyła kilka razy w miejscu. - Tak! - zachichotała wesoło. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję Felciu! - skoczyła w stronę przyjaciółki by ją wyściskać. Taki prezent wyjątkowo jej się podobał. - Hm? - na komentarz o widzeniu siebie goblinka ruszyła w stronę najbliższego lustra co by zobaczyć swoją buzię. Zachichotała zadowolona z tego co widzi. - Rzeczywiście! Nawet mi się podoba! Nie jestem chyba wcale taka brzydka... - stwierdziła z szerokim uśmiechem i zaczęła oglądać się z różnych stron. Złapała zaraz swój ogon i przyłożyła jego pędzel pod nos, imitując wąsa. Zrobiła przy tym głupią minę i zwróciła się w stronę Darcy. - Co powiesz damulko? Czy to ten wąs co Felcią trząsł? - zachichotała.
OdpowiedzUsuńGrima
Grima zachichotała.
OdpowiedzUsuń- Nie jestem, nie musisz kłamać. Nie muszę być śliczna, mam wiele innych radości, których nigdy nie miałam. Nawet brzydka mogę się cieszyć i być szczęśliwa - wyszczerzyła się do przyjaciółki i zaśmiała się na jej zawstydzenie. - Ależ z Ciebie niewiniątko - podsumowała, by zaraz zastrzyc uchem i gdy Darcy ją ustawiła przodem do lustra, znowu po sobie spojrzeć. - Widziałaś siebie? Ty jesteś śliczna. Co chwilę ktoś się za Tobą ogląda - zauważyła podnosząc oczy do jej buzi i zaraz znowu spojrzała w swoje odbicie. - Jestem mała i chuda... Mam krzywe zęby i brakuje mi jednego kła... Nadal jest mleczny i nie chce wyrosnąć ten co powinien... Jestem słaba, nawet podwieczorek byłby ze mnie marny - powtarzała w większości to co słyszała większość swojego życia. - Włosy mają kolor brudnych glonów... ale oczy i ogon... No dobrze, te akurat lubię - przytaknęła sobie głową i posłała ich wspólnemu odbiciu uśmiech.
Grima
Parsknął śmiechem na to całe mistrzowanie i ukłonił się jej lekko.
OdpowiedzUsuń- Polecam się na przyszłość - rzucił wesoło pstrykając ją w nos. Pokiwał głową co do wyjaśnień. Wybujałe ego było dobrym wyjaśnieniem, a jednocześnie słabą wymówką. Na szczęście w tym przypadku to pierwsze wchodziło w grę. Zastanowił się na pytanie co do tego jak on sam ćwiczy i odetchnął głęboko.
- Mam trochę inaczej niż ty - powiedział szczerze. - Można powiedzieć, że słyszę głosy w głowie, pewne szumienie i narastający hałas - zagryzł mocno wargi. - I kiedy je słyszę to staram się po prostu od tego odciąć. Nie dać temu zawładnąć mą osobą - uśmiechnął się lekko. Trudno było wyjaśniać bez wchodzenia szczegóły, czy zdradzania faktu że ma w sobie kryształ, a z nie każdym się tym dzielił (nie pamiętam czy z Dar się tym podzielił). Złapał kubek z drinkiem i posmakował go.
- Mhm dobra jest - wyszczerzył się do niej i znów roześmiał. - Może trochę przesadzam, ale ja tak naprawdę po prostu nie przepadam za piciem - rzucił swobodnie. - Piję dla smaku, czasem dla towarzystwa, ale no wiesz... jak mogę zrezygnować to rezygnuję - wyjaśnił. - A głowa... cóż... raz po dwóch piwach rzygałem to mi wystarczy na wyznacznik - znów się roześmiał.
Ryu
- Nie, dręczenie nosów to specjalny dodatek do usług dla wybranych. No wiesz coś jak napiwek - pstryknął ją w czoło i odsunął się nieco słuchając o jej mrocznym głosie i rozmowach. Nie bardzo mógł jej powiedzieć, że sam sobie z kryształem prowadzi dyskusję więc tylko skinął głową i rzucił. - Mi pomaga wprowadzanie spokoju, kiedy to wyłapuję - uśmiechnął się lekko. - I na razie przy tym zostanę - wyszczerzył się do niej. - Ale dzięki za radę - dodał zaraz. On z kryształem gadał, kiedy ten nie próbował swoich brudnych sztuczek. Uniósł wysoko brew.- Dale nie wierzę, że Natan pozwoli ci kiedyś zaserwować takiego drinka w lokalu - parsknął cicho. - Ale na imprezy? Jak znalazł. Będziesz naszym ulubionym drinko-wykonywaczem - rzucił cicho, zaraz patrząc po niej dość sceptycznie. - No nie powiedziałbym - uśmiechnął się lekko. - Ty po prostu lubisz alkohol - stwierdził. - I to też jest w porządku.
OdpowiedzUsuńRyu
- A nie jesteś? - uniósł wysoko brew i nawet pokuśtykał trochę by przyjrzeć się jej uważnie. - Pierwsze słyszę - skomentował. - Każdy z nas jest wyjątkowy na swój sposób, już sobie nie odejmuj aż tyle - rzucił zawadiacko. - Cholera... wydało się - westchnął ciężko. - I cały mój misternie żłobiony plan poszedł w pizdu - westchnął przeciągle, zdołowany siadając na swoim miejscu i upijając swój bezalkoholowy trunek. Pokiwał tylko głową na wieść o tych całych trunkach, po czym spojrzał po niej i z uwagą wysłuchał czego nie lubi. - O widzisz.. a ja to ostatnio chyba bardziej w whiskey idę - przyznał. - Bo to zamawiasz szklaneczkę, dostajesz tak 1/3 i możesz sączyć caaaały wieczór - uśmiechnął się nieco. - A wódka... jeśli chodzi o smak alkoholu to nawet mi nie przeszkadza, acz mówię jak mogę wybrać to nie wybieram alko - skomentował. - Kwaśne... zapamiętam. kwaśne ale nie mrożące poślady - puścił do niej oko i parsknął znów. - My z kolei mieliśmy taką przygodę z rumem na plaży jak byliśmy mali. W lustrze - mruknął. - Znaleźliśmy całą skrytkę pełną rumu i bum... trochę się narąbaliśmy - mruknął uśmiechając się przy tym krzywo. - Nie, chyba nie. Ale jestem zwolennikiem kwaśnych napojów - przyznał. - Poza czekoladą Rei, która jest wyjątkiem na te doły i smutne dni... idę w kwasidła.
OdpowiedzUsuńRyu
Puścił do niej oczko, a zaraz skrzywił się i oparł czoło o blat stołu.
OdpowiedzUsuń- Błagam... tylko nie bohater... - jęknął głośno. - Mogę sobie wyglądać jak detektyw, ale błagam... nie bohater. Jezu... czemu każdy z kim rozmawiam mi mówi o bohaterstwie? Rozumiem, że mam pewne cechy takiego, ale do jasnej cholery nie czuję się nim - burknął, wlepiając w nią swe spojrzenie i upijając łyk bezalkoholowego drinka. - Naprawdę nie potrzebuję takiej łatki... - mruknął, po czym pokiwał lekko głową. - Nauka to co innego, ja tam osobiście uważam, że wszystkie jedzeniowe rzeczy powinno się spróbować chociaż raz... no może ze dwa razy, aby móc wypowiadać się czy coś lubimy czy nie - rzucił. - Bo czasem wygląd czy konsystencja może odrzucić, ale smak... smak wynagrodzi wszystko - uśmiechnął się. - Cóż... coś tam by się znalazło ale głównie o Gavinie - mruknął. - Gavin konkretnie odwalał... macał Akane, ciągle buziaki chciał jej rozdawać. Ogólnie chlał na umór.
Ryu
Ryu odetchnął głęboko.
OdpowiedzUsuń- Jestem spokojny... po prostu chyba bardzo przewrażliwiony na tym punkcie. Wiele osób przykleja mi łatkę bohatera, a ja się nim wcale nie czuję - wyznał szczerze. - Nic a nic... - westchnął. - To co robię to nie dla poklasku, po prostu lubię innym pomagać i nie ma w tym nic złego. Aha i patrzę najpierw na siebie. Tego co prawda wciąż się uczę, ale wychodzi mi to coraz lepiej - uśmiechnął się lekko. - Po prostu nie znoszę tej łatki... i chociaż wśród przyjaciół chciałbym jej nie mieć - wyjaśnił, oddychając głęboko. Skinął głową na to jej zdanie i wzruszył ramionami. - Mam - odparł ze śmiechem. - Pudding. Wygląda jak glut, konsystencję ma no glutowatą i niezbyt dla mnie przyjemną, a smakuje dobrze - zauważył z uśmiechem, po czym wzruszył ramionami. - Nie zawsze taki był - odparł spokojnie. - Czasem dało się z nim porozmawiać, aczkolwiek mnie nigdy nie lubił - uśmiechnął się do niej krzywo. - Bo chciałem "jego" dziewczyny - wyjaśnił spokojnie. - Poza tym byliśmy srajtkami wtedy... więc każdy miał coś za uszami.
Ryu
Zastanowił się chwilę i podrapał po głowie.
OdpowiedzUsuń- Jestem pewien, że już jakąś mam - odparł wymijająco. - Poza bohaterską łatką to jest... na pewno już jakaś jest i chodzi po mieści - mruknął, po czym wzruszył ramionami. - To raczej nieuniknione, chociaż szczerze mówiąc nie chciałbym mieć żadnej łatki, ale wiem że to nie jest możliwe - uśmiechnął się do niej, znów upijając trochę bezalkoholowego drinka. - Szkoda, bo świat byłby prostszy bez przyklejania łatek - rzucił jeszcze, po czym uniósł wzrok na Darcy. - Nie, nie. On ją nazywał swoją dziewczyną - poprawił ją spokojnie. - Ale tak, była taka jedna co się nim po części interesowała - uśmiechnął się lekko.
Ryu
Ryu skinął głową. Niestety był pewien, że sam padał ofiarą przyklejania łatek. Na pewno komuś jakąś przykleił, choć w danej chwili ciężko mu było sobie to przypomnieć.
OdpowiedzUsuń- Niestety - zgodził się z nią, znów biorąc łyk swojego drinka. - Hm... Trudne się wylosowało - rzucił ze śmiechem na ustach. - Jeśli o mnie chodzi to z całą pewnością będzie to smartphone. To było takie urządzenie służące do komunikacji, a jednocześnie mogłeś na nim oglądać filmy, słuchać muzyki, grać w gry i robić wiele innych rzeczy. To uzależniało. I o ile czasem brakuje mi podstawowej funkcji telefonu... Czyli fajnie byłoby po prostu móc wybrać czyjś numer i pogadać z tym kimś niezależnie od tego gdzie się jest... To za całą resztą nie tęsknię. I jest mi jakoś lżej bez tego - powiedział spokojnie. - No to z drugiej strony czy jest coś co było w Argarze a nie ma tego w Mathyr a ty byś tego chciała? I pomijamy odtwarzacz muzyki bo to już wiem - pokazał jej język.
Ryu
- Mieścił się w kieszeni. Był prostokątny i mały ale nie pytaj mnie o to jak go zrobili... Takie rzeczy to Tony ci może powiedzieć bo to skomplikowane. Po prostu technologia była na tak wysokim poziomie że takie małe urządzenie mieściło w sobie to wszystko - rzucił lekkim tonem i parsknal śmiechem. - Oj, oj co to za kopiarstwo? - pogroził jej palcem przed nosem. - Ja to za lodówka tęsknię, do przechowywania żywnosci i... O dziwo za rowerem, taki pojazd na dwóch kółkach, napędzany przez nogi - rzucił i wstał by wziąć sobie trochę mąki, rozsypać ja na blacie i palcem wyrysować rower. - O coś takiego. Tylko ja to rysować nie umiem więc jest koślawo
OdpowiedzUsuńRyu
Ryu puścił do niej oczko.
OdpowiedzUsuń- Nie chciałem cię niepotrzebnie kłopotać z kartką skoro mąka była pod ręką - rzucił lekkim tonem i zaraz też uniósł lekko brew. - Inaczej - odparł wymijająco. - Nie siedzisz w takim rozkroku i nie musisz biodrami ruszać wraz z wierzchowcem... Ale za to jesteś trochę bardziej zgarbiony - pokazał na swoim przykładzie jak wyglądała mniej więcej pozycja do jeżdżenia rowerem. - Ach no i musisz utrzymywać równowagę - dodał jeszcze. - Bo to nie zwierzę a urządzenie i ono się chybocze - pokiwał sobie głową. - Ale hej, ja też wspomniałem że ta funkcja rozmawiania była super!
Ryu
- Ja ci to później posprzatam - rzucił z uśmiechem teraz malując w mące patyczaka mającego przypominać Darcy. Z dużą dozą wyobraźni dało się to zobaczyć, z małą... Była to tylko głową z długimi włosami na kilku kreskach. Pokiwał głową.
OdpowiedzUsuń- Oj zdecydowanie łatwiejsze w utrzymaniu - zgodził się z nią. - i tak będzie można fortunę zbić - dodał wesoło. - Po wojnie, jak tego... Dożyjemy - dodał cicho kończąc swojego drinka. - Dobra, zrób mi takiego samego ale z kapką alkoholu - poprosił szczerząc się do niej. - Najwyżej wbije ci do wyra.
Ryu
Ryu spojrzał po niej i pokręcił lekko głową.
OdpowiedzUsuń- Co z tego że gość? Jestem wpraszalskim gościem - przypomniał jej. - I jeszcze robię ci syf - dodał pochylając się trochę w jej stronę. - Serio, posprzątanie tak niewielkiego fragmentu blatu z mąki to żaden problem dla mnie - dorzucił i cmoknalął ją w czoło z nienacka, po czym wzruszył lekko ramionami. - Też na to liczę ale przygotowuje się na każdy scenariusz. Nawet ten najbardziej brutalny - dodał zaraz i podziękował jej za drinka biorąc od razu lekkiego łyka. Smakowało nieco bardziej kopiaco ale Darcy dała na tyle małą dawkę alkoholu że nie było to aż tak wyczuwalne. - Ile alkoholu to twoim zdaniem za dużo alkoholu? - zainteresował się.
Ryu
- No właśnie - klasnął w dłonie. - Posprzątanie mąki to nic wielkiego - zgodził się z nią. - Tym bardziej ci z tym PO-MO-GĘ - zaznaczył posyłając w jej stronę niewinny uśmieszek i obserwując ją uważnie po krótkim cmoknięciu. Zarumieniła się, a przy okazji miał wrażenie, że gdziś tam w głowie pojawił jej się error. Tak to wyglądało z jego punktu widzenia. Zaśmiał się cicho i odebrał od niej drinka aby stuknąć szklaneczką o jej własną. Upił znów łyk, po czym pokiwał głową, kiedy wypowiadała się w sprawie swojej granicy. - Mhm... może coś w tym być - zgodził się z nią. - Moja granica? To zwykle jedno, dwa piwa - wyjaśnił. - Albo jeden maksymalnie dwa drinki - uśmiechnął się lekko. - Po większym alko... po prostu odpadam.
OdpowiedzUsuńRyu
Ryu parsknął śmiechem, kiedy dziewczyna zaczęła sprzątać nie dopuszczając go do blatu. Dźgnął ją palcem w bok, po czym biodrami w biodra by ją przesunąć, po czym zanim zdążyła cokolwiek, wziął trochę mąki w dłonie i dmuchnął nią w dziewczynę.
OdpowiedzUsuń- Tak się kończy zabranianie mi pomagania tobie - puścił do niej oczko śmiejąc się lekko, kiedy ta była cała biała. - Hm... kończę za krzakiem i rzygam dalej niż widzę - rzucił krzywiąc się przy tym. - Raczej się nie awanturuję ani nic... a ty co robisz jak przegniesz, hm? - zainteresował się.
Ryu
Podrapał się po brodzie i poruszał zabawnie brwiami.
OdpowiedzUsuń- Nie, gospodarza domu traktuje się znaaacznie gorzej - rzucił pokazując jej język. - Ale na to musisz poczekać aż mi noga zupełnie się zagoi - dodał zaraz śmiejąc się pod nosem. Pokręcił przy tym głową. - A skądże znowu... jaką wojnę? - spojrzał po Darcy z niewinnym uśmieszkiem na twarzy. - Ja tylko wyrażam swoje niezadowolenie, bo ktoś tu bardzo chciał nie dać mi pomóc - dorzucił lekkim tonem, by wybuchnąć gromkim śmiechem. - Ach tak... czyli niezbyt wiele się zmienia, a propo gadulstwa - zaśmiał się lekko. - Tytuł największej gaduły już masz i nie martw się... myślę że nikt ci go nie zabierze. Korona jest twoja.
Ryu
- Jak mi się noga zagoi to będziesz wpuszczać mnie do domu na własną odpowiedzialność. Ja mam czyste sumienie, ostrzegałem - parsknął śmiechem i pokręcił głową na to jej stwierdzenie. Posłał jej nawet buziaka w powietrzu. - Zaraz na takie gesty... przecież ja z miłością do ciebie. Całym sobą krzyczę, że bardzo cię lubię - puścił do niej oczko. - I co złego to nie ja - zamrugał znacząco i rozejrzał się dookoła. - Ojca? A gdzie ty tu ojca widzisz? - zapytał śmiejąc się jeszcze i poczochrał ją po włosach. - Skoro najładniejsza to trzymaj ją i nie daj jej sobie zabrać - poradził. - Pasuje idealnie.
OdpowiedzUsuńRyu
- Tak jest, będę uważał z rozdawaniem swojej miłości - zapewnił ją. - Już uważam - dodał nieco poważniej i ciszej. Nie warto było wpadać po uszy, kiedy zwykle odbijało się przy tym od ściany. Upił łyk swojego drinka i zacisnął mocniej dłoń na swej szklaneczce, chwilę milcząc i nieco wyłączając się przy tłumaczeniu stwierdzenia. - Wiem, wiem... - powiedział w końcu śmiejąc się pod nosem. - Szukanie ojca też było żartem - zapewnił. - Poza tym... jakbyś zmieniła "ojca" na "matkę" to bym nawet nic takiego nie zrobił, bo koniec końców... jesteś kobietą, więc ojcem nigdy nie będziesz - zauważył oczywistą oczywistość. Patrzył na płonącą koronę i zaraz pokręcił głową. - Nie, dziękuję. Mi wystarczy wieczne drugie, trzecie, ostatnie miejsce - zasalutował jej.
OdpowiedzUsuńRyu
- Zaraz tam wstyd - pokręcił głową. - Każdy ma prawo żartu nie zrozumieć - pstryknął ją w nos i spojrzał po niej wymownie. - Czemu smutna perspektywa? - zapytał jej. - Dzięki, ale najmilszy argarski chłopak nic mi ni daje - wzruszył ramionami. - Przez to jestem nudny i prawdopodobnie cholernie przewidywalny - dorzucił. - Żaden tam ze mnie miły chłopiec... ot zawsze przegrywam, gdy chodzi o serducho.
OdpowiedzUsuńRyu
- Prawdę zaprawdę powiadam ci - odparł krótko i podszedł do niej nieco. - Ja nie o nich mówię, bo to nie pierwszy raz jak jestem drugi... teraz też tak jest - uśmiechnął się krzywo. - Jak nie zbyt nudny to zbyt egzotyczny. Nie mam po prostu szczęścia na tym polu - stwierdził kręcąc lekko głową. - A co do bycia ślepym... wiesz, że serce nie sługa? Czasem po prostu wybiera tak a nie inaczej. Nie ma tu nic do rzeczy... Gave jest świetnym facetem, zapewnia dreszczyk emocji non stop - uśmiechnął się krzywo. - A żeby w związku nie było nudno to przecież o to chodzi, nie? - zapytał jej, a kiedy odwróciła się do niego tyłem, nie przeszkadzał jej w opanowywaniu swych emocji. - Ale... dzięki - dodał jeszcze.
OdpowiedzUsuńRyu
Ryu wzruszył ramionami.- Wydaje mi się, że każdy ma jakiś swój typ - zauważył dość neutralnie. Przysiadł sobie na krześle z powrotem bo noga dawała mu się już we znaki. - Lubię inteligentne kobiety, nie bojące się wyrażać swojej własnej opinii - zaczął spokojnie. - Takie, z którymi można się pośmiać ale i popłakać. Takie, z którymi można konie kraść i na wódkę iść - spojrzał po niej z uśmiechem na twarzy. - Ale nie mam takiego konkretnego typu... w sensie... jak mi się któraś spodoba to przepadam... ale patrzę głównie na charakter, chociaż... aparycja też gdzieś tam jest ważna...
OdpowiedzUsuńRyu
Chłopak spojrzał po niej.
OdpowiedzUsuń- Mhm kocham mocno, ale flirtuję z trzema na raz jak jeszcze nie mam żadnej przy sobie - puścił do niej oczko. Nie będzie przecież ukrywał że tego nie robi. O ile starał się, gdy tylko starał się o kobietę, ograniczać z flirtowaniem to jednak czasem i tak gdzieś to poszło. Nie tak jak trzeba. - W sumie... chociaż to niepopularna opinia... no bo widzisz, dla mnie na przykład Ty jesteś naprawdę ładna jeśli chodzi o wygląd i atrakcyjna również. A taka... Luna z kolei czy Gabriela... zbyt kościste - podrapał się po głowie. - Wygląd to też kwestia gustu.
Ryu
Ryu zamrugał i przez moment otwierał usta i je zamykał przy okazji.
OdpowiedzUsuń- To akurat jest wielce nieprawdopodobne i wręcz niemożliwe - powiedział spokojnie. - Dobrze będzie jak chociaż jedna zacznie - zaśmiał się lekko i podrapał po głowie. - Przecież ustaliliśmy już, że nudziarz ze mnie... dla jednych zbyt nudny, a dla innych zbyt egzotyczny. Nie ma opcji, że wszystkie trzy rozkocham - mruknął. - A nawet jeśli jakaś tam jest to na pewno chwilę później znajdzie się drugi koleś, bardziej interesujący i buja - wyszczerzył się do niej, dopijając swojego drinka. - Mhm... oho... robi się niebezpiecznie -rzucił gdy zachwiał się nieco na nogach. - Wszedł był i zmieszał się... - mruknął, słuchając o tym idealnym zakochaniu się. Prychnął tylko pod nosem. - To piękne to co mówisz, ale wątpię by było wykonalne - stwierdził cicho.
Ryu
Mohe wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- To co mówisz sugeruje, że każda część Twojego ciała może mieć inne wytyczne. Włosy można głaskać chyba najbardziej i nie trzeba do tego przyjaźni z Tobą, ale gdy chodzi już o ciało to zasady się zmieniają. Dlatego skomplikowane – wyjaśnił i zaraz uśmiechnął się pod nosem. – Jeden to za łyso mówisz, zapamiętam – zaśmiał się lekko, zwykle i tak nosił ich więcej, chociaż czasem zaplatał tylko jeden, ale to bardziej na konkretne łowy, a w takich dawno nie uczestniczył. Kiwnął głową na jej podziękowania, nie zamierzał naruszać jakoś przesadnie jej przestrzeni. Zaśmiał się, gdy przyznała, że rzeczywiście wpada w te pułapki. – Postaram się by było komfortowo, w razie co jakbyś zaczęła szaleć to przed całym rytuałem możesz mi dać znać do kogo mam biec po pomoc – puścił jej oko. – Szybko biegam, szczególnie jeżeli sytuacja tego wymaga – dodał z nieco zadziornym uśmiechem. Słuchał jak opowiada o tańcu, widać było, że ten jest jej pasją, wyraz twarzy miała zupełnie inny gdy o tym opowiadała. Uśmiechnął się przyjemnie, Darcy była bardzo urodziwa, przynajmniej jak na jego oko. Przytaknął dziewczynie. – Tak, masz rację, chociaż dla mnie dalej jest smutnym wspomnieniem kogoś kto odszedł… Tak jak wspominałem mam szczerą nadzieję, że z czasem taniec uda mi się uznać na hołd dla siostry i sprawiać mi zacznie więcej frajdy niż zadumy – przyznał. Na pytanie roześmiał się głośniej. – Wiesz, ja to raczej przyspieszam proces rzygania w takich chwilach, przetrzymywanie toksycznych treści w żołądku raczej nie sprzyja jego regeneracji. Lepiej to z siebie wypluć, od razu robi się lepiej – wyszczerzył się do niej.
Mohe
Ryu spojrzał po niej i wydął policzki.
OdpowiedzUsuń- Nie pierdziele głupot, prawdę ci powiadam - powiedział najbardziej poważnym tonem na jaki go aktualnie było stać. Zmarszczył brwi na to pytanie i chwiejąc pokuśtykał do jej lustra. Uniósł lekko koszulkę. - No wiem, że mam całkiem w porządku ciało - skomentował. - Gębą też nie straszę... - obrócił się do niej. - Ale jak coś mówię to nie wyglądam zbyt dobrze - wywrócił oczyma. - A że często głupoty gadam... - wzruszył ramionami i pokuśtykał znów do niej, by oprzeć dłonie na jej ramionach i pochylić się w jej stronę. Spojrzał jej prosto w oczy. - A ty co widzisz jak na mnie patrzysz? - zapytał jej pozwalając sobie pomóc i opierając się na niej odrobinę mocniej. - Twój drink... zwala z nóg - wymamrotał jeszcze i znów pokręcił głową. - Awykonalne. Serio. Zdarza się raz na milion... miłość... jest po prostu bolesna...
Ryu
Ryu zrobił bardzo zrezygnowaną minę na wiadomość, że go bardzo lubi ale w sumie to nie wie co ma widzieć.
OdpowiedzUsuń- To jak ty nie widzisz to jak ja mam coś widzieć? - jęknął skołowany. - Sama zaczęłaś z tym lustrem i co w nim widzę... to chyba musisz coś widzieć nie? - burknął opierając głowę o blat stołu i wzdychając sobie ciężko. Zaczął kreślić na blacie esy floresy palcem. Kiedy stwierdziła, że u niej śpi, uniósł głowę odchylając się trochę na krześle. - W twoim łóżku i będziemy się przytulać? - zainteresował się autentycznie o niczym innym nie myśląc. - Pasuje mi taki układ - uniósł kciuk w górę i znów pokręcił głową. - Raz na milion, mówię ci - powtórzył uparcie.
Ryu
Ryu rozłożył usta w delikatnym uśmiechem, a jego jedyne oko złagodniało nieco, kiedy tak wymieniła kilka cech jakie w nim widzi. Co prawda on tam aż tak ich nie widział, ale w danej chwili nie miał siły na kłótnie. Zmarszczył lekko brwi kiedy wspomniała o tych trzech dziewczynach i machnął na to ręką.
OdpowiedzUsuń- Każda z nich traktuje mnie jak kumpla, przyjaciela w najlepszym wypadku - zauważył. - Klarcia ma jeszcze jednego amanta i jasno postawiła mi sprawę, że jestem zbyt egzotyczny... co złamało moje serduszko po raz drugi - zrobił minę zbitego psa. - Nie składam broni - pogroził jej palcem przed oczyma. - Ale... no wiesz fajnie byłoby kiedyś nie musieć z nikim rywalizować - otarł łzy z oczu i popatrzył na swój mokry palec by zliznać swe łzy i skrzywić się. - Za dużo soli jem... - zawyrokował. - Oriancia jest po prostu koleżanką - stwierdził. - Z wielką fascynacją do leczenia - dorzucił po krótkiej chwili. - A Ty.... - popatrzył po niej. - ...też mnie zfriendzonowałaś więc.... żadnej czwartej nie ma - mruknął i uniósł się z krzesła. - No chyba że mówimy o Akane jako czwartej, ale to jest nie. Tam już nie wchodzimy. Drugi raz nie wytrzymam takiego samego lub mocniejszego bólu - mruknął wydmuchując powietrze z płuc i dorabiając do siebie 5 klonów. - A któremu przywalisz? - zapytał śmiejąc się przy tym.
Ryu
- Zfriendzonowałaś - powtórzył to trudne słowo, które niemal poplątało mu język. Wstał z miejsca i pokuśtykał do lodówki, by nalać sobie trochę wody, po czym wrócił na miejsce. - A dlaczego miałaś być czwarta? - zdziwił się. - Dlaczego czwarta? - pomrugał trochę, a gdy wspomniała o Akane pokręcił głową. - Nie prawda - poinformował ją. - To na kogo zasługujemy zależy od naszych serduch - dodał klepiąc się po piersi i westchnął przeciągle, gdy dotknęła jego policzka. - No ale przecież wymieniłem się miejscami. Siedzę o tam - wskazał dłonią jednego ze swych klonów i wyszczerzył się do niej promiennie. Autentycznie w to wierzył. Że się wymienił z klonem miejscami. Dmuchnął sobie w grzywkę spoglądając w jej oczy. - Masz piękny kształt oczu. Są jak pięciozłotówki, potargane czasem...
OdpowiedzUsuńRyu
- Ty żadnego nie masz trzepać, bo to nie w porządku. Żaden nic złego nie zrobił - poinformował ją, wypuszczając powietrze z płuc i pufając klony jeden po drugim, aż został tylko on. Wyszczerzył się do niej kiedy podziękowała za komplement i zmarszczył lekko brwi. - Dzięki - rzucił w odpowiedzi, znów upijając sobie łyk wody. - A ty ilu masz męskich kumpli? - zainteresował się.
OdpowiedzUsuńRyu
- Nie flirtuje z trzema na raz - pogroził jej palcem przed nosem. - Flirtuję z jedną - mruknął jeszcze znów opierając czoło o blat. - A resztę traktuję po przyjacielsku, bo w sumie to reszta i tak we mnie nie widzi nic innego - wyjaśnił. - O widzisz? Masz trzech, a ja mam.... 6 przyjaciółek... chyba sześć... Darcy, Klara, Akane, Grima... Orianna aspirująca do tej roli, Onyx... w sumie też ujdzie jako aspirantka... Emma, chociaż ona to chciała być moja - podrapał się po głowie. - No dobra to 5 bezpiecznych... - uniósł dłoń w górę i zaraz na nią spojrzał. - Mówiłem ci, że jestem okropny.
OdpowiedzUsuńRyu
Ryu wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Tak, chyba tak - pokiwał głową. - Ale ja tam nie wiem w sumie czy umiem flirtować - skomentował i ponownie przytaknął, po czym poczuł jak się rozkleja. Pociągnął nosem i poczuł łzy spływające mu po policzkach. - No wiem... wiem, że ona mnie nie chce. Zawsze jak mi serce mocniej zabije to jest tak samo - wymamrotał. - Nie powiedziała do końca nie, niby coś tam czuje, ale... - pociągnął znów nosem patrząc na nią. - Potencjalna dziewczyna... ale można mieć dziewczynę przyjaciółkę - wymamrotał i kied puknęła go w czoło popatrzył po niej. - Okropny ale na co ślepy? - zapytał jej bo coś podejrzanie to powtarzała.
Ryu
Ryu wtulił się w jej ramiona cicho płacząc przez chwilę. Nie do końca słyszał co do niego mówiła. Nie łączył też kropek, bo przecież skoro Darcy go zfriendzonowała to z pewnością nie mówiła o sobie, a nie widział żadnej innej która niby to mogła się w nim zakochać.
OdpowiedzUsuń- Nikt się we mnie nie zakochuje - rzucił jeszcze cicho i odsunął się od niej. - Chyba...chyba lepiej jak pójdę zanim cię zdenerwuję - wymamrotał wstając i chwiejnie, zapominając nawet o kuli ruszył w stronę drzwi. Po omacku nieco łapał się po drodze każdych mebli. - Beznadzieja... co za beznadzieja - marudził pod nosem na swój własny stan zdrowia.
Ryu
Ryu wyrwał się z jej uścisku i uniósł dłoń w górę.
OdpowiedzUsuń- Dam radę sam, nie jest tak źle - powiedział potrząsając lekko głową, by faktycznie pozbyć się tego alkoholowego upojenia. Szlag. Nie był w stanie trzeźwo myśleć. Potrząsnął głową raz jeszcze. - Przecież zaraz mi przejdzie - wymamrotał opadając na kanapę i nabierając kilka głębszych wdechów. - O matko... wcale nie nikt... mama mnie kocha, Tony chyba też, Kevusia mnie kocha... - wymienił parę osób z automatu. - Mam parę osób co mnie kochają - poinformował ją i zasłonił usta dłonią. - Dar....Dar... będę rzygał - jęknął.
Ryu
Ryu nie odpowiedział jej na to wszystko. Skupił się tylko na tym, żeby nie zwymiotować, póki nie otrzymał od niej miski. Kiedy ją dostał pochylił się nad nią i zwymiotował pierwszą partię, a potem kolejną. Głowa tak go bolała, że to się nie mieściło w żadnej skali. Pociągnął nosem, odstawiając miskę na ziemię i spojrzał po niej.
OdpowiedzUsuń- Mhm... nie wiem - wymamrotał. - Ale...ale chyba czas iść spać... - wydusił z siebie. - Głowa mnie boli, w gardle sucho... i jest strasznie niedobrze. Nigdy więcej nie piję. Nigdy! - zapewnił ją.
Ryu
Gave uniósł wzrok znad swojego "dzieła". Dalej ćwiczył swoją rękę, która chociaż znacznie lepiej się zachowywała to wciąż pozostawała wiele do życzenia. Struganie figurek świetnie ją ćwiczyło, więc widząc Darcy po prostu skinął głową wracając do swojego zadania.
OdpowiedzUsuń- Hm? - znów na nią zerknął nie bardzo rozumiejąc. Pytanie było nieprzyjemne? Dla niej? Nie bardzo zrozumiał. - No dawaj - mruknął czekając na jakieś zabójcze pytanie, które zwali go z nóg, ale... się nie doczekał. Spojrzał po niej po raz kolejny i zmarszczył lekko brwi. - Jaja sobie robisz tak? To jest to nieprzyjemne pytanie? - zapytał jej trochę zaskoczony. Jak pytanie o dziwne słowo miało być nieprzyjemnym? Potrząsnął lekko głową. Ciężko było zrozumieć kobiety. - Zfriendzonować - powtórzył po niej. - To takie spolszczone z angielskiego słowo - stwierdził. - Friend to przyjaciel, zone to coś jak przestrzeń - wyjaśnił spokojnie. - A używane jest w kontekście, gdy jedno chciałoby zostać więcej niż przyjacielem, a drugie daje mu czy jej kosza, wpycha w przyjaźń i nie chce słyszeć o niczym innym - dokończył.
Gave
- Mialo być jedno pytanie - jęknął Gave słysząc jej zaskoczenie i jakby niedowierzanie, a potem czystą rozpacz w głosie. Wstał z miejsca i poszedł do domu, by przynieść jej szklankę z lemoniadą. Dla siebie też taką wziął. Podał ją Darcy, upijając łyk ze swojej. - Nieświadomie? Raczej nie można nieświadomie - powiedział. - No wiesz załóżmy, że cię podrywam, całuję, próbuję jakoś cię w sobie rozkochać, a ty raz za razem mówisz "nie", bo mnie nie znasz, bo nie chcesz, bo to nie wypada, bo chcesz się przyjaźnić - mruknął. - W ten sposób wciskasz mnie w tego zona - parsknął śmiechem na samą skróconą nazwę Darcy. - I wyciągnąć... no można kogoś stamtąd wyjąć, ale to będzie trudne, bo najprawdopodobniej osoba, która tam weszła, w danej chwili nic nie będzie zauważała, bo uznaje cię za przyjaciółkę - popatrzył po niej i odruchowo odsunął się od niej o jakieś parę centymetrów. - Ale to nie ja, nie? To nie mnie chcesz wyciągnąć z zona, tak? - upewnił się.
OdpowiedzUsuńGave
Gave zerknął na nią i wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Technicznie rzecz ujmując, w twoim przypadku to właśnie wcale nie chuj w dupę - podrapał się po głowie. - Jak mówiłem, sprawa nie jest jeszcze tragiczna. Wystarczy zacząć pokazywać, że tobie zależy w ten inny sposób i liczyć na to, że potencjalny kandydat to ogarnie - wyjaśnił, po czym zmarszczył brwi i parsknął śmiechem. - No właśnie to byłoby zagranie 300 IQ... pierwszy krok do tego by twój potencjalny kandydat to zauważył - wzruszył ramionami. - Ale no... masz rację, takich rzeczy po rozkapryszonej księżniczce spodziewać się nie można - pokazał jej język.
Gave
Gave wrócił do strugania swojej figurki.
OdpowiedzUsuń- Wiesz... skoro kocha kogoś innego to może mu po prostu kibicuj? Podobno jak kochasz to chcesz, żeby ta druga osoba była szczęśliwa - uśmiechnął się. - Ale wiesz... ja jestem kiepskim człowiekiem do rozmów o miłości - mruknął. - Poszłabyś do takiej Klary albo Akane... albo nawet Mohe, oni ci wszystko wyłożą - wyjaśnił. - Ale skoro ta inna nie chce tego twojego... to potencjalnie dalej masz szansę. Oczywiście może nie teraz, kiedy on się dalej łudzi, ale może później - pokiwał głową. - O ile nie znajdziesz sobie sama innego obiektu westchnień... bo tak też może być. Chyba...
Gave
- Dlaczego dostać, że to twoja wina? - zdziwił się nie sądząc żeby ktokolwiek był na tyle wredny by coś takiego mówić. - Friendzonowanie jest powszechną praktyką - powiedział. - Po prostu teraz będzie trudniej - mruknął odrobinę się śmiejąc na kolejne wiadomości o dziewczynie, wybrance tego jej wybranka. - Aż tyle ich ma? To co ona takiego robi, że tylu się za nią ugania? - zainteresował się, upijając znów trochę lemoniady. - Musi być z niej niezwykła piękność... może też powinienem się zakręcić? - zaczął sobie gdybać.
OdpowiedzUsuńGave
- No jesteś, bo sama chciałaś w nim być - stwierdził spokojnie, bo tak to zrozumiał. Nie dopuszczała do siebie myśli, że może się zakochać, więc od początku ostro rzucała o przyjaźni i teraz w niej po prostu tkwiła. Była tam gdzie chciała. Tylko, że kobieta zmienną jest i jej również się nieco odmieniło. Parsknął śmiechem, gdy pacnęła go w ramię. - Ale w danej chwili, z tego co mówisz, to ta laska nie jest zajęta - zauważył. - Przecież dopiero ludzie się o nią starają - dodał spokojnie. - Przestań mnie pouczać. Wejdę tam i rozgromię ich wszystkich, a ty będziesz miała to czego chcesz - stwierdził swobodnie.
OdpowiedzUsuńGave
Chłopak oderbał od niej obie szklanki. Pierwszą, tą z kwiatem wypijając całą, a drugą biorąc ze sobą. Kuśtykając ruszył za nią. Na schodach tylko oddał jej szklankę, by przytrzymać się poręczy. Starał się nie zwracać uwagi na bolącą łepetynę. Pokręcił tylko głową na pytanie co do Damona. Ściągnął z siebie buty i koszulę i tak wpakował się jej do łóżka czekając aż do niego dołączy, a gdy to zrobiła, przytulił się do niej, bo tak łatwiej było przeżyć bolącą głowę i zanim się obejrzał spał.
OdpowiedzUsuńRyu
Szczęśliwie przetrwał noc bez kolejnych żołądkowych przygód. Spał spokojnie w jej objęciach, a rano, wymknął się z jej ramion, zanim sama wstała. Zdążył się nawet umyć i przygotować dla nich obu po owsiance z wieloma owocami w środku, zanim dziewczyna pojawiła się na dole.
OdpowiedzUsuń- Cześć - przywitał ją z lekkim uśmiechem na twarzy. - Pewnie jesteś głodna - pokuśtykał do niej, żeby wręczyć jej miskę pełną dobroci. - Smacznego... co prawda porządziłem się w twojej kuchni, ale zwrócę składniki z nawiązką, a wszystko ci tu pomyłem... po wczoraj też - odchrząknął, bo nie bardzo wiedział co miałby jej powiedzieć. O zgrozo, nie pamiętał niemal nic z poprzedniego wieczoru... włącznie z tym jak wylądował w jej łóżku. - Em... Darcy... ale my tego nie robiliśmy, nie? - spojrzał po niej, wypalając te słowa dość szybko. Lepiej szybko dostać w pysk niż myśleć godzinami i dniami na ten temat. Wątpił, aby był w stanie to zrobić. Musiałby być cholernym potworem gdyby jednak, ale... w związku z zanikiem pamięci... nie miał pewności.
Ryu
Zrobił gest dłońmi mówiący "bla, bla bla", kiedy ględziła o tym, że mogła sama zrobić śniadanie. Jasne, że mogła, ale mogła też po prostu podziękować, a nie przerzucać się teraz tym co mogła a czego nie mogła. Wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Ale nie zrobiłaś - posłał jej niewinny uśmiech i lekko poklepał się po nodze. - Całkiem nieźle. Nie czuję żeby jakoś mocniej dokuczała - skomentował, siadając na stołku i wcinając nieco owsianki. - O to będziesz musiała poczekać aż się wyprowadzę od Rei, bo ona w kuchni nie lubi bajzlu - puścił do niej oczko, jedząc dalej. Wpatrywał się w nią intensywnie, kiedy tak tłumaczyła co robili i nieco nerwowo stukał łyżką o swoją miskę. Kamień spadł mu z serca na wieść, że tego nie robili. Odetchnął lekko.
- Całe szczęście... nie chciałbym cię zgwałcić i jeszcze tego nie pamiętać - mruknął. - No właśnie nie pamiętam... pamiętam tylko że rozmawialiśmy o rowerach i innych pierdołach, a potem twój drink ściął mnie z nóg - skrzywił się lekko, drapiąc nieco po głowie. - Nigdy więcej nie piję. Uroczyście ci to oświadczam - dodał.
Ryu
- Wiem - odparł swobodnie. To była jedna z tych cech, które szczególnie w sobie cenił. Upartość. Choć czasem przez to wszystko zdawał się być upartym osłem to w ogólnym rozrachunku wychodził na minimalny plus. Przy jej kolejnym pytaniu zerknął z powrotem na swoją nogę. - Hm... mam nadzieję, że prędzej niż później, bo już mnie moje owsiki zaczynają wkurzać - przyznał śmiejąc się lekko. - Dzięki, wyszła wyjątkowo dobra. Pewnie dlatego, że ze świeżych składników. Niesamowite masz te owocki - przyznał szczerze, po czym zmarszczył lekko brwi. Trudno było zaprzeczyć takiemu komentarzowi, a jednak i tak spróbował. - Dobra, ale gdyby do czegoś doszło to ty byłabyś bardziej poszkodowana. To by znaczyło że cię nie szanuję - rzucił spokojnie. - No wiesz... jesteś piękną kobietą o twardych zasadach. Gdyby coś... ugh... - pokręcił lekko głową. - Nie wybaczyłbym sobie tego - przyznał cierpko, po czym zaśmiał się cicho. - Ja też nie wiedziałem - przyznał. - Musiał połączyć się z pozostałymi, które już krążyły po moich żyłach - wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuńRyu
- Dlatego lepiej nie wrzucać w przyjacielstwo i nie zakładać, że to nigdy się nie zmieni... musiałaś to jakoś mocno mu wyartykułować - stwierdził widząc jak się czerwieni. Prychnął pod nosem i zaśmiał się nieco głośniej. - Ocho... czyżbym już raz złamał mu serce, że tak się o to boisz? - spojrzał po niej. - A czy to nie będzie lepiej dla ciebie, jeśli złamię mu serce? Będziesz mogła go pocieszyć, potulić... i powoli się odfriendzonować - skomentował błyskając swoimi ząbkami w jej stronę.
OdpowiedzUsuńGave
Ryu zmarszczył lekko brwi.
OdpowiedzUsuń- Biwak? W trakcie konfliktu zbrojnego? - popatrzył po niej i pokręcił lekko głową. - Może w trakcie wykonywania wspólnie jednego czy drugiego zadania - pokiwał lekko głową i wzruszył ramionami. - Do Rei moje umiejętności kulinarne się nie umywają - powiedział spokojnie. - Ale tak... gotuję od 12 roku życia... no dwanaście-trzynaście. Z czego przez trzy lata byłem jednym z głównych kucharzy wśród lustrzanych dzieciaków - mruknął. - Więc coś niecoś potrafię - uśmiechnął się nieco wcinając dalej owsiankę. - Ja nie twierdzę, że nie można, ale widzisz... ja już uprawiałem seks, a ty... - spojrzał po niej. - ...popraw mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że nie. Więc w ogólnym rozrachunku to tobie byłoby bardziej przykro - wyjaśnił patrząc jej w oczy. Trochę zdziwił się tym jej głaskaniem po ramieniu i innymi gestami. Odsunął się nieco przy tym, bo jakoś niezręcznie się to mu wydało. - Nie dziękuję - pokręcił lekko głową. - Mam wszystko. Zjem i zbieram się do domu. Wielkie dzięki za nocleg.
Ryu
- Mhm skoro mówiłaś każdemu... - trzepnął ją przez łeb. - To ewidentnie wkładałaś w łatkę przyjaciela - mruknął. - No przecież nie dawałaś nawet szans na to, że coś się może rozwinąć. Nic dziwnego, że sobie odpuścił. Że postanowił że chce być twoim przyjacielem, skoro tego potrzebujesz. Uszanował twoje zdanie - westchnął ciężko. - A pipa... cóż... - zaśmiał się cicho. - Mogę sobie być chujem na rzecz rozgromienia pipy - roześmiał się lekko. - O zakochiwaniu nic ci nie powiem, ale związki to są dopiero chujowe. Nie warto, serio - mruknął.
OdpowiedzUsuńGave
- Nie, po prostu łagodniej zaznaczać swoje - zaproponował. - No wiesz, nie zakładać z góry, że nigdy nic nie będzie... bo to mocno zniechęca - wyjaśnił tylko i wzruszył ramionami. - Bo inni mają inne przeżycia i inne doświadczenia, więc warto żebyś sama oceniła czy związek jest zły czy dobry - wyjaśnił.
OdpowiedzUsuńGave
- Możliwe - zgodził się z nią. - Ale podobno czasem warto powalczyć... tylko wiesz subtelnie, a nie obuchem w łeb od razu - odchrząknął. - Bo myślę, że możesz zrazić go do siebie jak zaczniesz tak po chamsku jechać ze swoimi wyznaniami teraz - mruknął. - Stopniowo... po prostu stopniowo. Jak jest ci pisany to się uda, a jak nie... to na horyzoncie znajdzie się inny.
OdpowiedzUsuńGave
Podrapał się po głowie, gdy wspomniała o jakiś siostrzano-przyjacielskich ziemniaczkach. Dobrze, że dodała „w drodze”, bo inaczej uznałby to określenie za co innego, a tak mógł spokojnie uznać, że chyba chodzi o dzieci.
OdpowiedzUsuń- Niby tak, chociaż w Twoim przypadku mam po prostu wrażenie, że na każdą część ciała granica jest inna – przyznał z lekkim rozbawieniem. – Nie, że to coś złego, ale zwykle po prostu jest to mniej zawiłe – stwierdził. Przytaknął jej głową na zapewnienie co do cudzej obecności i zaraz lekko wzruszył ramionami. Przyjął jej objęcie z lekkim uśmiechem, gest wyszedł jej dość zabawnie. – Dzięki – sam przyłożył dłoń do serca, zabawny gest, ale miły. – Jak rzeczywiście będziesz w stanie pomóc to na pewno się zgłoszę – zapewnił. Ponownie zaśmiał się delikatnie, gdy tak sprawnie przeszła z jednego nastroju w drugi. – Przyroda zna metody nawet na nieprzyjemny posmak w ustach. Bez problemu znajdę Ci zioła, które zabiją smak i zastąpią go własnym, wystarczy je rzuć – stwierdził. -Oczywiście nie zmuszam, jak wolisz dłużej pocierpieć to możesz się powstrzymywać i zwymiotować dopiero w domu, tam zapewne masz jakieś swoje własne sposoby na pozbycie się posmaku – stwierdził pogodnie.
Mohe
- I dalej chętnie zabiorę cię na zwiedzanie Mathyr - odparł spokojnie. - Tylko podczas wojny nie będzie to takie proste - stwierdził. - Będzie trzeba mieć oczy dookoła głowy i nie będziemy mogli w spokoju podziwiać uroków tego miejsca, dlatego myślę że to lepiej zostawić na późniejszy okres - dokończył. - Ale jeśli będziesz chciała to jakaś dziwna misja na pewno się dla nas znajdzie do współpracy. Ja nie zamierzam siedzieć z tyłkiem w Argarze i czekać na cud - dokończył, obserwując ją uważnie. Coś się w niej zmieniło. Była jakoś bardziej zestresowana tego dnia. Rumieniła się przy tym ogromnie, a przecież tematy poruszane wcale aż tak tego nie wymagały. No może poza seksem. - Tak - odparł szczerze. - Często wpadam w pułapkę umniejszania samemu sobie - rzucił lekkim tonem. - Ale w tym wypadku po prostu mówię jak jest. Nie wiążę swojej kariery z gotowaniem, coś tam potrafię zrobić, ale nie jest to coś nadzwyczajnego. Tak czy siak, z głodu ze mną nie umrzesz - powiedział swobodnie. - Ja się wzdrygam? - zamrugał. - Tak, Darcy. Wzdrygam się na samą myśl, że mógłbym ci coś takiego zrobić, kiedy ty czekasz na wyjątkową osobę, księcia z bajki - zauważył kończąc swoją owsiankę i zmywając po sobie. Podszedł do niej i poczochrał ją po włosach. - Postawiłoby mnie to w miejscu niezbyt kolorowym, niczym potwora z bagien - uśmiechnął się krzywo. - Dziękuję za nocleg i za przyjęcie mnie wczoraj wieczorem - rzucił swobodnie. - Będę leciał - poczochrał ją raz jeszcze i sięgnął sobie po swoje kule a potem po prostu wykuśtykał z jej domu.
OdpowiedzUsuńRyu
Gave podrapał się po głowie. Co miał jej powiedzieć? Nie był dobrym człowiekiem do rozmów o sprawach sercowych. Zacisnął mocno wargi i klasnął w dłonie.
OdpowiedzUsuń- To może podejdź do tego inaczej - zaproponował. - Jesteś młoda, więc ciesz się tym pierwszym stanem... ciesz się tym co czujesz i działaj tak jakbyś chciała z nim być, a jeśli nie wyjdzie... to przyjdź do mnie na "Łapę". Podołujemy wspólnie, a potem znajdzie się kolejny i jeszcze inny i jeszcze... aż w końcu będą te twoje motyle w brzuchu, słodko, gorąco i muzyka też - zaproponował, spoglądając po niej. - A na razie ciesz się, eksperymentuj, baw się... łap z życia wszystko co możliwe.
Gave
Ryu był w trakcie czytania książki Galanowi i Tamiko, jednocześnie ukazując im bajkę przed oczyma, kiedy Darcy postanowiła zapukać do drzwi. Nie spodziewał się nikogo, więc nieco zdziwiony wziął Tamiko na ręce a Galan jako pierwszy poleciał do drzwi. Nie otworzył jednak tylko poczekał.
OdpowiedzUsuń- Cześć - zdziwił się nieco widząc Darcy. Miała szczęście, że siedział w głównej izbie, bo zwykle zajmował swoje małe "mieszkanko" do którego wejście było osobne.
- Ciocia! - Galan wyciągnął do niej ręce i kiedy został wzięty na ręce pociągnął ją za włosy. - Am pićku? - pokazał palcem na beczki. - Pićku pićku! - klasnął w dłonie i pokiwał sobie głową, a Ryu wywrócił oczyma.
- Nie, Meliodas wyszedł do gospody - poinformował ją. - Powinien wrócić za jakąś godzinę - dodał jeszcze, bo jako że był jedynym w domu to został na godzinę niańką do dzieciaków. - Możesz poczekać jak chcesz, albo przetransportujemy je do schowka - dodał zaraz.
Ryu
Galan prychnął sobie pod noskiem.
OdpowiedzUsuń- Pićku pycha - poinformował ją, bo przecież widział jak wielu dorosłych pije piwo i jakoś zawsze mieli przy tym dobry humor. Przytulił się do niej jednak, a potem zaczął wierzgać nogami by zejść z jej ramion i pobiec po swój drewniany mieczyk. - Na wodę! Kąpu! - zawyrokował.
- Tak, tak - Ryu pokiwał głową, po czym spojrzał na Darcy. - Potowarzyszysz nam? Obiecałem im kąpiel w morzu - przyznał się, podając dziewczynie Tamiko a samemu kuśtykając po kule, by najpierw odczepić Abyss od wózka, a potem zabrać ze sobą kosz ze wszystkimi potrzebasiami. Od koca, przez ręczniki, po przekąski i wodę. Zamknął za nimi drzwi i już widział jak Galan zaczyna wspinać się na Abyss. - Hej, stop - złapał chłopca za koszulę i odsunął go od zwierzęcia. - Najpierw trzeba poprosić, dać obwąchać łapkę, a potem jeśli masz zgodę to można wchodzić. Galan naburmuszył się przy tym.
- Psieplasam - bąknął tylko. - Mogę na cię? - zapytał samej Abyss wyciągając do niej łapkę.
Ryu
- Plawda, plawda - zaprzeczył jej Galan i zrobił zawziętą minę nie dając sobie w kaszę dmuchać. Ryu parsknął na ten widok, a na pytanie o Ashana, chłopiec pokręcił główką. - Ashana pokonana! Bum i po Ashana! - zrobił taki zamach mieczem ale wyhamował zanim trafił w nogę Ryu. - Nie wolno, bo ała - poinformował Darcy i już potem chętnie wszedł na Abyss. Wtulił się w jej futerko przymykając oczka. - Kochana Abiś - powiedział śmiejąc się radośnie. Na pytanie o celowość, Ryu obrócił się na jednej nodze i pokazał jej język.
OdpowiedzUsuń- Może troszkę - puścił do niej oczko i zaczął kuśtykać wraz z nią o jednej kuli. - Nie, nie, dzięki - pokręcił głową. - Chodzę coraz lepiej bez kul, ale jeszcze na dłuższe trasy je biorę. Febe nie zaleca przeciążania nogi - wyjaśnił spokojnie. - Może dumnie dosiądę Abyss w drodze powrotnej - uśmiechnął się do niej. Tamiko też wyciągnęła łapki do Abyss i powierzgała nóżkami. - Zobacz, ta twoja mała pupilka robi za gwiazdę wieczoru - parsknął śmiechem.
Ryu
Galan popatrzył na ciocię tym swoim wzrokiem z rodu Meliodasa. Z wyraźnym "aha, no jasne" ale już nic nie powiedział, tylko poklepał ciocię po nosie i pokiwał głową dumny, że pozbył się potwora za pierwszym razem. Jednym celnym ciosem. Jechał sobie dalej na Abyss leżąc na niej i śmiejąc się radośnie od czasu do czasu. Tamiko ucieszyła się, kiedy i ona mogła dosiąść Abyss i mocno ją przytuliła, potem tuląc się do brata. Galan dzielnie to wytrzymywał. Bardzo dzielnie. Ryu za to nie do końca zrozumiał co Darcy próbuje mu przekazać przez swoją paplaninę.
OdpowiedzUsuń- Przecież pomagasz - wskazał dwoje dzieci na Abyss. - A ja tylko kosz niosę - wzruszył ramionami i przyspieszył nawet kroku, co by dać znać że postępy z nogą robi. - Dlaczego niesprawiedliwe? - spojrzał po Darcy. - Księżniczkowate to tak... ale niesprawiedliwe? Nie - pokręcił głową i zaśmiał się cicho. - Pokazałabyś tylko, że twoje stópki nie lubią za dużo chodzić- uśmiechnął się do niej. - Diva? Nie wiem - pokręcił głową. - Wiesz diva kojarzy mi się z taką super ekspresyjną osobą, która chce być w centrum uwagi, a jednocześnie robi teatrzyki jak coś nie idzie po jej myśli, by zwrócić na siebie uwagę.
Ryu
Ryu wywrócił oczyma.
OdpowiedzUsuń- Matko jaka ty jesteś męcząca z tą całą pomocą i w ogóle - puknął ją palcem w czoło. - Nie przemęczam się. Uwierz mi, nie przemęczam się. Mało tego zwykle już dawno byłbym po 10 km biegu, ćwiczeniami na drzewach i torze przeszkód Meliodasa, ale z moją nogą nie mogę aż tyle robić jeszcze, więc zdecydowanie się nie przemęczam - rzucił krótko. - Niesprawiedliwe i niesprawiedliwe - jęknął wywracając oczyma. - Życie nie jest sprawiedliwe - uśmiechnął się do niej lekko. - Jak chcesz pomóc to po prostu pomóż a nie pytaj - wzruszył ramionami, po czym pokiwał lekko głową. - No tak, chodzenie z kimś ma sens... bo jest przyjemnie, można z kimś pogadać, ale samemu również - poinformował ją. - Po prostu trzeba się wówczas nauczyć rozmawiać ze sobą - uśmiechnął się i parsknął śmiechem kręcąc przy tym głową i wzruszając ramionami. - Nijak... - podrapał się po głowie. - Ja... nie używałem aż tak wysublimowanego słownictwa w Argarze - przyznał spokojnie. - A diva powstało jako określenie różnych celebrytów... takich hm piosenkarzy, polityków i innych ludzi których bardzo społeczeństwo lubiło. Bo im często sodówka uderzała do głowy i no odpierdalało z powodu tego całego szumu - mruknął. - Ja nie byłem zainteresowany takimi sprawami - przyznał. - Powiedziałbym, że Abyss jest przez ciebie po prostu rozpieszczona - pokazał jej język.
Ryu
- Nie, nie - pokręcił głową. - Najpierw robię potem marudzę... przypomnę ci, że za pierwszym razem po prostu chwyciłem tę miotłę i ty zaczęłaś marudzić, marudo - pokazał jej rząd swych równych zębów i nieco zmarszczył lekko brwi. Jej zarumieniona mina trochę go zdziwiła. - Jednak coś ci zrobiłem tej nocy... - mruknął dmuchając sobie w grzywkę.- Cholera no... - pokręcił lekko głową idąc przez chwilę w milczeniu. - Tak, tak, okay - mruknął. - Jak będę potrzebował pomocy to na pewno ci pomogę - zapewnił ją spokojnie. Pokiwał głową na to jej nie rozmawianie sama ze sobą. Mówiła mu już o co konkretnie jej w tym chodzi. Mimo to uniósł palec w górę. - Ale to nie to samo rozmawiać z własnym... no powiedzmy że swoim drugim ja - spojrzał po niej. - Wiem, że to nie do końca to, ale nie bardzo wiem jak inaczej to nazwać - przyznał. - A rozmawiać z tobą. Sama ze sobą. No wiesz to tak jakbym ja teraz sobie szedł i się zastanawiał czy lepiej walczy mi się prawą ręką czy lewą? Może jednak lewą wypadałoby trochę doćwiczyć, a może jest okay... i tak sobie dumasz i dumasz i dochodzisz sobie do jakichś wniosków - wyjaśnił na abarot o co mu chodziło. Zrozumiał jednak że woli rozmawiać z kimś i nie namawiał jej do zmiany zdania. - Jest rozpieszczona - poinformował ją. - Jak dziadowski bicz - pstryknął ją w nos, gdy przytulała się do Abyss i rozłożył koc i ręczniki, pozwalając dzieciom rozbiec się po plaży. Mieli jednak zakaz wchodzenia do wody bez niego. Jeszcze tego by brakowało by jeden czy drugi coś sobie zrobili.
OdpowiedzUsuńRyu
Słysząc o tym co zrobił, jęknął przeciągnął. No to pięknie, cudownie wręcz. Złamał wszystkie średniowieczne kanony w jedną noc, a przecież Darcy wychowywała się w takim środowisku prawda? Musiał ją tym bardzo zawstydzić. I jak ona w ogóle się na to zgodziła? Matko kochana...Nabrał kilku głębokich wdechów i spojrzał po niej.
OdpowiedzUsuń- Najmocniej cię przepraszam za mój haniebny występek - spojrzał jej prosto w oczy i zaraz uciekł spojrzeniem. - On się już więcej nie powtórzy. Musiałaś przeżywać katusze łamiąc tak swoje własne zasady... - zagryzł mocno wargę. - Trzeba było mnie skopać z tego łóżka czy coś - westchnął. - Następnym razem po prostu mi na to nie pozwól - poprosił. - Znaczy jego nie będzie bo od dziś, przy tobie, będę najbardziej trzeźwym facetem na świecie - zapewnił ją zaraz. - Ale w razie wypadku... to po prostu mnie skop - mruknął. Nie bardzo rozumiał o czym mówiła z tą całą rzeczą, więc po prostu pokiwał lekko głową i machnął na to ręką. - Z jednej strony jest to myślenie, ale to się potocznie nazywa rozmawianie z samym sobą - poinformował ją. - Bo to nie takie zwykłe myślenie. Prowadzisz dialog ze sobą i zmuszasz się trochę do tego by spojrzeć na sytuację od innej strony - skomentował i parsknął śmiechem kiedy wspomniała, że musi mieć coś co skupi jej uwagę. Korzystając z faktu, że znaleźli się na plaży, a pogoda była zacna, zsunął swoją koszulę i przeciągnął się lekko. To chyba nie powinno jej gorszyć. Bardzo często w Phyonix miała do czynienia z półnagimi mężczyznami. To było na porządku dziennym. - Rozumiem - pokiwał głową. - Ale może warto je powoli zacząć oswajać? - zerknął na nią. - Zacząć po prostu akceptować że są? - dodał jeszcze, po czym wzruszył ramionami. - Jestem leworęczny... jem lewą ręką i na początku walczyłem tylko lewą ręką - pokiwał głową. - Teraz doskonale radzę sobie z obiema - uśmiechnął się do niej. - Nie ma to dla mnie znaczenia - złapał jej łapkę, zanim oddała mu pstryczka w nos. Oj nie będzie tak łatwo. Puknął ją palcem w czoło. - Hm... nie wiem - wzruszył ramionami. - Ja tam mam na wychowaniu moją Shadow - puścił do niej oczko. - To mi wystarczy.
Ryu
Gave wzruszył ramionami i prychnął pod nosem.
OdpowiedzUsuń- A po co mam ci się włamywać do domu, kiedy dostałem od ciebie klucze? - spojrzał po niej. - Weź... i poza tym to nie było włamywanie. Podlewałem ci kwiatki - powtórzył swobodnie i wzruszył ramionami. - Jak się czuję? Fizycznie? Dobrze, nawet bardzo bo wyćwiczyłem swoje palce i całkiem nieźle działa mi ręka - pokiwał głową. - A psychicznie... - spojrzał po Darcy i wzruszył ramionami ponownie, kręcąc przy tym głową. - Nie wiem - przyznał szczerze. - Nie za dobrze, ale i nie jest najgorzej - mruknął, masując sobie skronie. - Ostatnio znowu boli mnie głowa i robi mi się słabo od czasu do czasu - przyznał szczerze.
Gave
Ryu wydął policzki słysząc to całe "było mi bardzo miło" i pokręcił lekko głową.- Przestań - poprosił. - Robisz mi wodę z mózgu - poinformował ją. - W końcu masz swoje zasady. Tu w Mathyr też swoje zasady panują i nie może być tak, że wszystkie je łamię, a ty lub ktoś inny się nagina - mruknął. - Niepotrzebnie mi pozwoliłaś po prostu - westchnął. - Trzeba było się trzymać swojego i nie iść na kompromisy - dodał wzdychając nieco. - Dla mnie tak... znaczy lubię się przytulać z przyjaciółmi czy rodziną czy no wiesz kimś więcej - uśmiechnął się delikatnie. - Ale to jest takie argardzkie... muszę się nauczyć, że takie gesty w Mathyr nie są aż tak dobrze odbierane. Raczej traktowane jako spoufalanie się. Zarezerwowane dla wyjątkowych osób... - dodał, po czym spojrzał po niej. - To nie tak, że nie jesteś wyjątkowa - dodał zaraz. - Po prostu chodzi mi o takie wyjątkowe osoby... no z którymi chcesz już być do końca swych dni - pokiwał głową. - Nie w przyjaźni. W związku - wyjaśnił i pokiwał głową. - Jasne, wprowadzaj powoli i swoim tempem - potwierdził przeciągając się lekko. - To co? Idziemy na chwilę do wody? - zerknął na nią, zsuwając z siebie i spodnie, po czym powoli kuśtykając ruszył w stronę morza zagarniając dzieciaki przy okazji. Uśmiechnął się pod nosem gdy dopytywała. - Och to już moja słodka tajemnica - pokazał jej język. - Nie powiem ci, która jest dominująca - puścił do niej oczko i pokiwał głową. - Mhm w zasadzie to tak, sztylety, krótkie noże... z przyzwyczajenia. Najbardziej lubię taki jeden... zabiłem nim swojego pierwszego wroga... znaczy uhm może inaczej, odebrałem życie komuś nim po raz pierwszy. Dziś traktuję go trochę niczym dobry omen... - wyjaśnił spokojnie. - Ale miecz też nie jest mi obcy. Z Melio często ćwiczę z mieczem, a ostatnio dorzucam do tego topór... bo miałem okazję w walce się z nim zapoznać - pokiwał głową. - Ale to jest na razie zajawka... znaczy uhm no uczę się i lubię ale jeszcze nie będzie taką bronią po którą najczęściej sięgam - wyjaśnił, uchylając się przed pstryknięciem i już odchodząc do dzieciaków by zabrać je do wody. - Łooo zimna - rzucił ze śmiechem. Zimna, ale nie lodowata. Pozwolił dzieciakom pluskać się na płyciźnie siadając z nimi.
OdpowiedzUsuńRyu
Ryu nie bardzo kupował te jej słowa o przytulaniu. Jak mogło być miło spać z gorzałą w łóżku? Nie, to nie mogło być aż tak miłe. Mówiła tak tylko po to, by sprawić mu przyjemność, uspokoić jego myśli. Westchnął tylko ciężko i już nawet tego nie komentował, bo uznał że nie ma sensu od nowa tłumaczyć. Co prawda pochlebił mu fakt, że jest osobą z którą Darcy nie ma problemu z przytulaniem się, ale uśmiechnął się przy tym tylko lekko. Kiedy wspomniała o całusie, wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- No bo tam próbowałem cię nieco tym zdenerwować - przyznał się bez bicia pokazując jej język. - A ty dalej tego nie zrobiłaś.. a poza tym wcale nie byłem tam trzeźwy. Ja przyszedłem do ciebie po wypiciu prawie dwóch drinków - poinformował ją ze śmiechem, a kiedy się do niego nachyliła, uchylił się ponownie nie pozwalając się pstrykać. Potem nie miała już szansy, bo wskoczył do wody. Złapał przy okazji Galana i zrobił mu wrzutkę do wody z małą Tamiko po prostu się chlapiąc. Mała była jednak młodsza od chłopczyka. Plusnął Darcy wodą, kiedy ta się zbliżyła. - Nie trzeba, jak się przyzwyczaisz to już nie przeszkadza - powiedział wesoło, po czym skinął głową. - Nie, to nawet nie był mój sztylet, tylko mojej ofiary - mruknął. - Po prostu żeby mi przypominał, że jestem człowiekiem - zacisnął mocno wargi. - Przypominał jak bolało po pierwszym razie, bo wiesz... każdy kolejny przytępia ten ból, a ja nie chcę stać się maszyną do zabijania - zerknął na nią, a gdy zapytała dzieci o tę bajkę, Tamiko klapnęła na dupkę i pokręciła główką z zainteresowaniem patrząc na ciocię, a Galan zawtórował siostrze, tylko że on dalej rzucał sobie kamyki do wody.
Ryu
- Nie, Darcy. W czymś tak okrutnym nie jestem ludzki ani troskliwy - szepnął chłopak, zerkając na nią i wzruszając lekko ramionami. - Nie widziałaś mnie jeszcze podczas odbierania życia - dodał tylko, by uciąć wszelkie dyskusje, a słysząc o bajkę zaczął z nią nieco współgrać, pokazując dzieciom obrazy do tego co Darcy akurat mówiła. Tamiko wtuliła się w niego mocno słysząc o głodzeniu mieszkańców, a Galan chlapnął wodą.
OdpowiedzUsuń- Bam szast past! Nie ma Ro... - powiedział co zrobiłby z tym piratem i wrócił do słuchania bajki.
Ryu
Ryu wzruszył tylko ramionami. Mimo wszystko on tak nie sądził. Nie chciał dyskutować na ten temat. Starał się pokazywać część tych szalonych przygód dobrych piratów dzieciom, jednocześnie słuchając uważnie Darcy. Albo miała niezwykłą wyobraźnię, albo wiele historii już znała i odtwarzała bajki. Chociaż słoń ze złotym miastem coś mu się kojarzył. Galan przysiadł obok Tamiko i wpatrzył się w Darcy i w obrazy dalej, a Tamiko po dłuższej chwili zaczęła się nieco wiercić. Bajka po pewnym czasie stała się dla dzieci zbyt długa. W końcu oboja ochlapali Darcy. - Bitwa molska! - zarządził Galan i wraz z siostrą rozpoczęli atak wodny na Darcy, a Ryu nie byłby sobą, gdyby nie dołączył, więc... dołączył. Zaśmiał się cicho, wreszcie będąc w drużynie z dziećmi a nie ofiarą takiego ataku.
OdpowiedzUsuńRyu
Galan był w trakcie skoku, gdy Darcy krzyknęła "stop" więc Ryu złapał go w locie i delikatnie wrzucił do wody po drugiej stronie, po czym złapał Darcy za nadgarstek i ustabilizował ją lekko.
OdpowiedzUsuń- Wygraliście - powiedział do dzieci z wielkim uśmiechem. - Wielka i potężna Parabellum została przez was pokonana - puścił do nich oczko. - Galan to już twój drugi Parabellum, zaczynam sądzić że masz jakąś osobistą Vendettę przeciwko nim - rzucił śmiejąc się pod nosem. - A zatem... na koc! Wytrzeć się proszę! - zarządził odwrót i chlapnął w dzieci nogą, by je popędzić, a samą Darcy obrzucił nieco zmartwionym spojrzeniem. - Wszystko w porządku? - zapytał jej.
Ryu
Nie zajarzył skąd pomysł, że jest gruba. Uniósł nawet palec, żeby to wypunktować, ale ostatecznie machnął na to ręką i pokręcił tylko głową. Czasem lepiej było nie wchodzić w dziwne dyskusje. Parsknął śmiechem na to atakowanie Sangiusa. Coś czuł, że w Azylu, Sangius będzie mógł napotkać wiele zasadzek od trzylatka. Będzie pierwszym tak młodocianym zamachowcem. Trochę zdziwił się, kiedy oparła się o jego tors. Jeszcze nie tak dawno każdy dotyk ją drażnił, a teraz? Miał wrażenie, że z dnia na dzień stała się dość przytulaśna. Ale znów uznał, że nie ma co tego punktować. Wzruszył tylko ramionami.
OdpowiedzUsuń- Jasne, nie ma sprawy - stwierdził tylko obserwując dzieci przy okazji. - Na pewno wszystko w porządku? - zapytał jej, sprawdzając temperaturę jej czoła. - Hm... jesteś gorąca, ale wy chyba naturalnie macie wyższą temperaturę niż inni, co nie? - spojrzał po niej.
Ryu
Gave uniósł lekko brew.
OdpowiedzUsuń- Uczyłem, ale zmieniłem wcześniej zamki, żeby nie psuć tych twoich - przypomniał. - Poza tym twój dom nadaje się najlepiej na takie ćwiczenia. Swojego aktualnie nie mam, a klinika... no byłoby to skrajnie nieodpowiedzialne, gdyby tu Maryl uczyła się włamywać, a chorzy pacjenci czy jacyś ranni nie mogli dostać się do środka - przypomniał spokojnie. - Źle sypiam - odparł tylko. - Byłem u Febe, dostałem parę leków jakbym naprawdę mocno tego potrzebował, ale wiesz... - wzruszył ramionami. - ...nie lubię futrować się lekami. Jeszcze się uzależnię i będzie większy problem...
Gave
Chłopak zerknął na nią nieco zaskoczony.
OdpowiedzUsuń- Ja? Dobrze - zapewnił ją spokojnie, znów kładąc dłoń na jej czole. To zdawało się być znacznie bardziej gorące niż wcześniej. No pięknie. Nie dość, że popełnił diabelne foux pax wcześniej to teraz jeszcze załatwił księżnisię na Amen. Skrzywił się nieco.
- Myślę, że... nie mam pojęcia co to mangusty - poinformował ją wstając z miejsca i biorąc ją na chwilę na ręce. Przekuśtykał do ich koca, gdzie położył ją i złapał za ręcznik dzieci, by ją trochę wysuszyć. Sam ubrał się niemal od razu i zarządził wśród dzieci przegrupowanie. Małą Tamiko posadził na Abys, za nią wadzając Galana i przerzucając przez resztę jej grzbietu, jak worek ziemniaków Darcy. - Zaraz cię rozgrzejemy. Herbatka i ciepła zupa powinna pomóc - stwierdził licząc na to, że faktycznie Darcy szybko wróci do siebie, a jeśli nie... to będzie trzeba zawrócić głowę Febe. Ha! Choć raz nie on!
Ryu
Mohe uśmiechnął się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Całe szczęście nie każda jest w tym temacie aż tak skomplikowana jak Ty, właśnie stąd wziął się mój pierwotny komentarz – przyznał rozbawiony. Te jej zmiany nastawienia były całkiem zabawne, raz powaga, a zaraz mina jakby zamierzała ubić te puste butelki po bimbrze. Zaśmiał się na ten jej „pohybel” i zaraz przytaknął głową, przyspieszając z nią kroku.
- Tylko nie biegnij, to może zdecydowanie pogorszyć sytuację, a po takiej przemowie głupio byłoby zostać pokonanym przez wroga – dalej uśmiechał się rozbawiony. Całe szczęście jej dom już zaraz wyłonił się zza zakrętu. Trzeba było przyznać, że całkiem solidną miała chatę. Mohe aż gwizdnął z podziwem. – No tego budynku to zdecydowanie nie przegapię, byłem tu już kiedyś, ale nie wiedziałem, że to Ty tu mieszkasz – przyznał.
Mohe
- Gdybyś w tym czasie miała gości to nie ćwiczylibyśmy czegoś takiego - westchnął Gave. - Przecież wtedy obraziłbym się że nie zostałem zaproszony. To chyba logiczne, co nie? - zerknął po niej z nieco krzywym uśmiechem na twarzy. - Nie, przed takimi sprawami nie będę cię ostrzegał. Trochę niespodzianki przyda się w życiu - spojrzał na nią i poczochrał ją po włosach. - A to i dodatkowa sposobność do ćwiczeń nad twoimi wybuchami - dorzucił. - W końcu zasłonię Maryl własną piersią w razie, gdybyś miała zamiar się na nią rzucać - puścił do niej oczko. Oparł zaraz głowę o jej ramię i odetchnął głęboko. - Mam dzieciaczki do spania razem ze mną - spojrzał po niej. - Przytulają się do mnie mocno, kiedy tylko jest na to chwilka - szepnął. - Gram tu sobie czasem w nocy, co pomaga zebrać myśli... ale wiesz, głowa mi często po prostu pęka - zacisnął mocno wargi.
OdpowiedzUsuńGave
- Jak będziesz miała z kimś randkę to twój wujek da mi znać - puścił do niej oczko. - Nic się nie martw. Wszystko już dogadane - wyszczerzył się do niej. - Oj Maryl z pewnością byłaby zafascynowana. Dziecie właśnie takie są... fascynuje je świat. Boją się znacznie mniej niż ty czy ja - stwierdził wzruszając ramionami. - Po prostu powiedz, że to ty nie chcesz być widziana w taki sposób. Czujesz się niekomfortowo - zauważył. - A ja... i tak będę sobie przyłaził kiedy tylko będę chciał - roześmiał się serdecznie. - Wiesz... czułości mam ostatnio po dziurki w nosie - mruknął. - Herbaty za specjalnie nie lubię, przegadanie... ech Darcy nie chce mi się gadać na ten temat... spacer... spacer brzmi nieźle, ale w danej chwili chcę spędzać czas z maluszkami - przyznał szczerze. - To prawda - pokiwał głową. - Dawno nie graliśmy.
OdpowiedzUsuńGave
Ryu skinął głową i uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. Zaczynał zastanawiać się, czy przypadkiem Darcy nie ma uczulenia na wodę w oceanie. Była Feniksem i kochała ogień. Czyżby część wód nie było dla niej stworzonych? Przez moment się nad tym zastanawiał, kiedy ona opowiadała o stworzeniach. Nie za bardzo się na tym skupił, zbyt zajęty własnymi myślami i dziećmi, które chociaż grzeczne to wypadało na nie chociaż trochę uważać.
OdpowiedzUsuń- Nie przejmuj się moją nogą - rzucił kiedy tak go objęła. - Noga przeżyje, ma się coraz lepiej - dodał. Obserwował to co robiła i pokręcił lekko głową. - Siedź i nie ruszaj się - powstrzymał ją przed zejściem. - Darcy, słaniasz się na nogach, jesteś blada jak ściana i naprawdę nie potrzebujemy twojego nieprzytomnego ciała na ziemi, ale jeśli zaraz nie przestaniesz marudzić to skończysz nieprzytomna na gamorcie, a ja dopilnuję, żebyś w takim stanie dotarła do Febe. Nie wiem co ci się stało, co cię użarło czy może uczuliło, ale postępuje bardzo szybko - szepnął, po czym spojrzał na Galana. - Jednak zmiana planów, pójdziemy pieszo - poczochrał chłopca po włosach, biorąc przy okazji Tamiko na barana, aby Darcy mogła się położyć chociażby i trochę na Abyss.
Ryu
- Ale za co ty nas przepraszasz? - Ryu spojrzał po niej jakoś tak dziwnie. - Potrzebujesz pomocy, coś musiało ci zaszkodzić albo dziabnąć - zauważył spokojnie. - Każdemu to mogło się zdarzyć. Przestań sobie na łeb wrzucać - poczochrał ją po włosach i pokierował Abyss w stronę kliniki Febe a tam wprost w ręce kobiety, która niemal od razu się nią zajęła. Sam poczekał na zewnątrz pozwalając Galanowi pobiegać z Rahimem i Inez, a Tamiko trzymając przy sobie. Gdy kobieta skończyło wszedł do sali Darcy i przysiadł przy jej łóżku. - I co? Będziesz żyła, czy mam szykować jedyny w swym rodzaju występ na twój pogrzeb. Jestem skłonny przy masie ludzi zaśpiewać w ramach hołdu dla twojego życia - błysnął w jej stronę zębami.
OdpowiedzUsuńRyu
Mohe uśmiechnął się pod nosem i przytaknął Darcy.
OdpowiedzUsuń- Tak, na szczęście daję radę - podsumował. Zaśmiał się krótko na kolejny okrzyk i ponownie kiwnął głową, a kiedy stali już pod jej domem, spojrzał po dziewczynie.
- Raczej postarałem się o to by nie było mnie widać - puścił jej oko. - Na początku, gdy już Gave mnie do Waszej wioski wprowadził, robiłem ogólny obchód. Taki tam mój zwyczaj, lubię wiedzieć na jakim terenie przebywam - przyznał. - Staram się jednak nie rzucać w oczy przy takim obchodzie - dodał. - Ale rzeczywiście, jest opcja, że nie było Cię w domu - uśmiechnął się lekko. Trochę niepewnie spojrzał po budynku, ale kiedy wspomniała o piciu skinął jej głową. - Bardzo chętnie wypiłbym na wieczór coś ciepłego - przyznał i zaraz lekko się zaśmiał. - Bez obaw, wypiję i będę się zbierał, a dom... Cóż im bardziej przestronny tym lepiej, ale... w przypadku chat preferuję raczej jedynie zadaszenie plus pale czy kolumny... U Ciebie nie jest najgorzej, widzę dość wiele miejsc do ewentualnej ucieczki - oznajmił z lekkim uśmiechem.
Mohe
Gave skinął głową.
OdpowiedzUsuń- Tak to jest logiczne - zgodził się z nią. - Ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, a każda okazja do ćwiczeń to dobra okazja - zauważył. - Nigdy właściwie nie widziałem jak ćwiczysz - stwierdził swobodnie. - Może pokażesz, co? - zaproponował, nie protestując gdy trochę się odsunęła. W danych momentach naprawdę nie potrzebował większych czułości. Ba, trochę go te czułości denerwowały. - Dzieci teraz śpią - skomentował i wstał z miejsca, ziewając nieco. - Ja też się chyba na chwilę położę - dorzucił.
Gave
- Darcy... - chłopak puknął ją w łeb, kiedy ta znowu powiedziała że jest problemem. - Nie jesteś - poinformował ją spokojnie, a potem po prostu zadziałał tak by jej pomóc. Czy troszczył się za bardzo? Możliwe, ale nie lubił, kiedy coś się komuś działo kiedy znajdował się w pobliżu niego. Było nie było, to zwykle on robił za tego poszkodowanego i przyzwyczaił się do tego stanu rzeczy. - Ocho... - pokręcił lekko głową. - Już jutro? Cholera... - postukał się palcem o usta. - Nie wiem czy zdążę napisać ten utwór - parsknął lekkim śmiechem. - Nie możesz go ze cztery pięć dni przesunąć? - puścił do niej oczko. - Wtedy zdołam zrobić coś super wow - puścił do niej oczko.
OdpowiedzUsuńRyu
- Wiesz... ja to bym tak stwierdził, że to raczej dla ciebie zaszczyt, bo nie będziesz musiała mnie oglądać na scenie. Ja i scena... to jak już zauważyłaś na urodzinach Akane, dość kapryśne połączenie - przypomniał jej z lekkim śmiechem. - Drętwieje na niej jak jakiś słup soli, te wszystkie oczy, które na mnie patrzą sprawiają, że oblewa mnie zimny pot... a jeszcze fakt, że artyzmu to we mnie za grosz... przynajmniej tego związanego ze śpiewem, tańcem czy grą na instrumentach... to wszystko dopełnia tragizmowi - rzucił wzruszając ramionami i uśmiechając się do niej lekko. - Tak więc... bardziej opłaca ci się umrzeć bez tego widowiska - dokończył.
OdpowiedzUsuńRyu
Gave odprowadził tylko Darcy wzrokiem i kiedy zniknęła mu z oczu udał się do domu, a kolejnego dnia udał się nad wspomniane jezioro, żeby przystanąć sobie po cichu przy jednym z drzewek i czekać na dziewczynę, zajadając przy okazji coś na kształt jabłka. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w jeden punkt, myśląc o swoich własnych problemach. Szlag go trochę trafiał, że kiedy rękę w miarę wyćwiczył to powróciły do niego problemy ze snem, ale nic w danej chwili nie potrafił na to poradzić. Drgnął, gdy nagle Darcy pojawiła się w polu jego widzenia i uśmiechnął się do niej, po czym ponownie wgryzł się w jabłko.
OdpowiedzUsuń- To ja popatrzę, a ty sobie ćwicz - rzucił lekkim tonem.
Gave
Włamać? Gave? Spojrzał po niej ze specyficznym uśmiechem na twarzy.
OdpowiedzUsuń- Czyli z Gava to taki włamywacz, tak? - zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową. - Nie chodziło o włamanie, a o sprawdzenie terenu. Po prostu sprawdzałem czego mogę się tu spodziewać. Zwykłe zabezpieczenie, jakbym dojrzał coś co by mnie zaniepokoiło to po prostu rozbiłbym się w innym miejscu - puścił jej oko. - Bez obaw, jak wtargnę Ci do domu to na pewno będę miał ku temu słuszny powód - dodał. Kiwnął głową na zaproszenie i zaraz zaczął uważnie obserwować wnętrze domu. Tam też mogło być coś niebezpiecznego, wolał to prędzej dojrzeć niż poczuć na sobie. Trzeźwe oko pewnie by zauważyło, że Mohe odrobinę się spiął wchodząc do środka, pijane oko nie konieczne mogło dostrzec te zmiany.
- Hmm... Grzaniec brzmi dobrze - przyznał i uśmiechnął się lekko. - Nie powiesz mi chyba, że zawsze jesteś tu sama. Znam co najmniej jedną ciekawą zabawę, która może zacząć się od gonienia - uśmiechnął się pod nosem. - Twój nauczyciel Cię gonił, gdy tak zwiewałaś? - zainteresował się, a na pytanie pokręcił głową. - Nie wiem - odpowiedział równie konspiracyjnym szeptem.
Mohe
Akane nie zdziwiło zaproszenie Darcy, jakiś czas temu miały okazję trochę sobie poimprezować i musiała przyznać, że czas w jej obecności mijał dość przyjemnie. Po ostatnich doświadczeniach sama stwierdziła, że najwyższy czas trochę bardziej otworzyć się na nowe znajomości czy pogłębianie dotychczasowych relacji, oczywiście o te przyjacielskie, bo miłosnych miała po dziurki w nosie. Do Darcy wybrała się z małym poczęstunkiem, przełamała się nieco i po raz kolejny spróbowała z konfiturami. Te ostatnie, świeżo zrobione, przepadły w pożarze Argaru i jakoś źle jej się kojarzyły, ale w końcu dała się przekonać samej sobie, że warto podjąć kolejną próbę. Konfitura, którą niosła była z gumijagód i osobiście An uważała ją za udaną. Nieudanej przecież nie niosła by w ramach podarku. Kiedy doszła do drzwi Darcy, przystanęła i zapukała.
OdpowiedzUsuń- Hej, hej, obślizgła Żaba przybyła - rzuciła w żartobliwym tonie.
Akane
Akane uśmiechnęła się na powitanie i zaraz pomachała przed nosem Darcy przyniesionym naczynkiem.
OdpowiedzUsuń- Cała oślizgłość zamknięta w tym uroczym podarku - poruszyła zabawnie brwiami. - Proszę bardzo, specjalnie dla Ciebie, konfitura z gumijagód - wyszczerzyła się i śmiało ruszyła w stronę kanapy, by wygodnie się na niej rozsiąść. Zdjęła buty i wciągnęła stopy na mebel. - Dzięki, ale mimo wszystko chętnie napiję się herbaty, może później posmakuję i innych spiżarkowych cudów - puściła czarnulce oko. - Jakoś Ci pomóc? - zagadnęła, gotowa wstać i co nieco porobić.
Akane
Odwzajemniła objęcie i kiwnęła głową.
OdpowiedzUsuń- Nie wiem czy jutro dam radę, ale bez obaw, jak nie wyjdzie to jeszcze nie raz będzie okazja czegoś razem skosztować - rzuciła luźno i zaraz wstała ze swojego miejsca, by już na boso ruszyć do kuchni i poszukać wspomnianej herbaty. - Oho, a wzięłaś do tych od Walwana instrukcję? Z tego co pamiętam u niego herbata to wręcz rytuał, odpowiednio ciepła woda, dokładny czas parzenia. Dopiero wtedy smakuje genialnie, jak ją zrobisz po macoszemu to niewiele różni się od tych przeciętnych - to akurat pamiętała ze swojej krótkiej wizyty u różowowłosego. Uśmiechnęła się jeszcze pod nosem. - Kto to tak Cię podle dręczył, że masz takie obawy? - zapytała ze śmiechem. Na pytanie wzruszyła ramionami. - W sumie za wiele się nie dzieje, skupiam się na treningach, nauce i rodzicielstwie, no i szykuję się do podróży. Ostatnio coś kiepsko mi wychodzi życie towarzyskie, więc nie zdziwię się jak i od Ciebie wyjdę po jakiejś małej lub większej awanturze - odpowiedziała pół żartem, pół serio. - Ogólnie nie ma tragedii, układam sobie co nieco w głowie, wpadają mi do niej co raz to nowe pomysły więc chyba idzie ku dobremu - stwierdziła ostatecznie. - A u Ciebie co tam?
Akane
Informacja o instrukcjach była dobrą wieścią, nawet miała ochotę na taką herbatę przyrządzoną z uwagą, a nie raz, dwa, na szybko.
OdpowiedzUsuń- Racja, można się w tym pogubić, a to herbata biała, a to czarna, zielona, do każdej inne temperatury wody, inny czas... - zaśmiała się lekko. - Podziwiam go, że on tak z każdą herbatą, przyznaję, że ja od czasu do czasu też się tak lubię pobawić, ale zwykle starcza mi zwykłe zalanie wodą - stwierdziła i zaraz lekko się uśmiechnęła. - Tak, słyszałam, że nieźle się tam spisali - nie miała okazji sama doświadczyć, ale cóż. Spojrzała po Darcy, gdy ta wyciągnęła do niej imbryk i sypnęła wybraną mieszankę, herbata czarna ze skórką pomarańczy i płatkami huniopa, czymkolwiek był ten cały huniop. Mieszanka pachniała bardzo przyjemnie i podobno miała relaksować. Słuchała o Ryu lekko uśmiechając się pod nosem. - To musiał być naprawdę specyficzny... rower - zaśmiała się rozbawiona. Ryu i jego talent artystyczny. Aż jej przed oczyma stanęły rysunki z notesu, który Ryu wręczył klarze. - Może z mąką mu lepiej poszło - rzuciła dalej rozbawiona. Uśmiechnęła się i kiwnęła głową, wyglądało na to, że Ryu z Darcy nieźle się czasami bawią. - Jak chodzi o pomaganie to wiesz, on nawet bez nogi dałby radę - puściła jej oko, oczywiście mówiąc pół żartem, pół serio.
- Ee, nie, to już nie ten sam klimat, padło z Twoich ust magiczne "jak chcesz", a tych poprzednich starć nie chciałam, więc przykro mi, spaliłaś - uśmiechnęła się do niej zadziornie. Na jej poważniejsze słowa przytaknęła lekko głową. - Wiesz, z tymi problemami to nie chodzi konkretnie o Ciebie, po prostu uważam, że w moje problemy zamieszana jest już dość spora grupa ludzi i kolejne osoby wolałabym wciągać w pewne sprawy dopiero gdy rzeczywiście będę ich potrzebować. Z tymi mniejszymi problemami do obgadania, tu nie widzę kłopotu by Ci o takich wspominać, chociaż... Chwilowo takich nie mam, znaczy mam, ale wiem co w ich temacie robić - zapewniła z lekkim uśmiechem. Kiedy wspomniała o progresie z wychodzeniem, delikatnie poklepała ją po ramieniu. - Świetnie, każdy krok do przodu jest cenny, nawet ten najmniejszy - zapewniła i kiwnęła głową. - Myślę, że dobrze, chociaż... Wiesz, pewnych spraw dopiero się uczę i nie zawsze mam pewność, że coś rzeczywiście powinno wyglądać czy kończyć się tak jak kończy. To jest minus mojej niechęci do korzystania z dalszych nauk Latrala, wolę sama ogarniać te sprawy, ale jak nie ma nade mną kogoś kto się na tym serio zna, to ciężko wydać konkretny werdykt - wyjaśniła.
Akane
OdpowiedzUsuńDo Darcy:
Chłopak parsknął śmiechem
- Może i lubisz - pokręcił głową. - Ale myślę, że jeśli lubisz to raczej nie swoich znajomych, którzy cierpią - pstryknął ją w nos i pokiwał głową. - Owszem i całe szczęście, że skupiłaś na siebie uwagę, bo pewnie bym padł w trakcie, w innym wypadku - uśmiechnął się do niej delikatnie i wzruszył ramionami. - Cóż... myślę, że na pogrzebie dam radę - szepnął. - Tylko wiesz słowa o tobie najpierw musiałbym napisać, a z tym... hm... no coś by się znalazło - roześmiał się lekko.
Ryu
Akane przytaknęła jej głową, ciężko było się z tym nie zgodzić. Uśmiechnęła się i nawet zaśmiała lekko na opis.
OdpowiedzUsuń- Czyli najważniejsze elementy udało mu się przedstawić - przyznała z rozbawieniem w głosie. - No wiesz, przy rowerze trochę o to zmęczenie chodziło właśnie. Co by się ruszać, ale przemieszczać szybciej niż pieszo - wyjaśniła luźno i zaśmiała się krótko na te stracone marzenia. Przy wzmiance, że ona "chce" pogroziła jej palcem, dalej jednak wszystko w żartobliwym tonie. Przytaknęła jej głową. - Tak, to zdecydowanie męczące i wkurwiające. Jasne, dzięki, w razie co będę się zgłaszać - uśmiechnęła się do Dar wdzięcznie. Słysząc o bibliotece nadstawiła nieco ucha. - Jeżeli nie masz nic przeciwko to później w wolnej chwili bym sobie zerknęła na te Twoje księgi - stwierdziła. Nie szkodziło poszukać w innych miejscach. Usiadła na kanapie i spojrzała po dziewczynie, gdy wspomniała o pomocy. - Jaką pomoc masz na myśli? - zapytała zainteresowana. Pokręciła zaraz głową. - Nie, nie, to nie jest niechęć do magii Latrala, a do członków. To z ich pomocy nie chcę korzystać. Jeżeli chodzi o magię to wiesz... U mnie dużo robi to wyczulone przeczucie, często podświadomie wiem co należy zrobić, ale wiesz, stawiam, że członkowie, którzy już x czasu mają do czynienia z tą magią mają również jakieś wypracowane sposoby na to czy tamto. Mimo wszystko wolę takie sposoby znaleźć sama lub z pomocą... Waszą, po prostu osób, które mnie otaczają - przyznała z lekkim uśmiechem. - Możliwe, że niuanse będą, ale... Prawdę mówiąc niewiele wiem jeszcze o źródle mojej magii, dowiaduję się coraz to nowszych rzeczy, ale do tego jeszcze nie doszłam - przyznała. - Nie ukrywam, że poznanie tej wiedzy sporo by ułatwiło, ale Latrala zdają się chcieć być mi niezbędni w poznawaniu tej wiedzy, a mnie średnio to odpowiada - westchnęła lekko. - Więc tym bardziej chętnie zobaczę co tam kryje się w Twoich księgach. Ewentualnie jak będziemy w Azylu to może coś zerkniemy? Nie ukrywam, że Phyonix bardzo mnie ciekawi i chętnie poznam to miejsce lepiej - uśmiechnęła się szerzej. Przytaknęła głową na pytanie o powody. - Ciężko mi je konkretnie określić, te powody, po prostu mam wrażenie, że jestem im do czegoś potrzebna, dziwnie mocno mnie pchają w przyrost mocy no i ogólnie są dość... podejrzani - o tym akurat śmiało mogła jej powiedzieć. Pokręciła głową. - Nie masz za co przepraszać, rozumiem. W razie jakbyś się zagalopowała to po prostu dam Ci znać lub na pewne sprawy nie odpowiem - rzuciła luźno i puściła jej oko.
Akane