Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

Sometimes, I'm the hero. Other times, I'm the villain. It's all a matter of perspective

So you, so you wanna fight me, are you big enough?
Kick the back of my knee, are you serious?
You keep on trying but
I like your blood on my teeth just a little too much

Onyx
egzekutorka Szepczącego Bractwa | 20 lat | Tarkatanbreha | wolna i utalentowana wojowniczka
Minęło już tyle lat, a ja dalej nie umiem odnaleźć jednej prostej odpowiedzi na to kim jestem. Mimo przejścia w dorosłość w najbardziej brutalny i najlepszy sposób, jaki mogłabym sobie wyobrazić, dalej czuję, jakbym tkwiła w cholernej skorupie, która ciągle odbiera mi szerszą perspektywę. Motam się we własnych myślach, emocjach, uczuciach - nie potrafię znaleźć prawdziwej odpowiedzi, ani pewności, że jestem kimś wartościowym. Ranię swoich najbliższych zaskakująco łatwo, rany, blizny, których nie widać, nienawidzę się za to. Czuję się jak fałszywa glizda, która nigdy nie znajdzie szczęścia. Myślę czy nie uciec od tego, zamknąć serce, tak, aby nikt nigdy już nie cierpiał, ale nie potrafię. Za bardzo lubię ciepło, które czuję w środku. Wielu nazywa mnie potworem, chociaż większość nie wie jak jest naprawdę. Boją się, gdy ściągam maskę, boją się, gdy ruszam do walki, boją się, gdy wyciągam broń. Zabójca bez serca. Szumowina. Służąca Śmierci. Może mają rację. Prawie. Jedyne co wiem, to fakt, że nigdy nie będę służyć nikomu. Nie dam się spętać, ograniczyć, zostawić na cudzą łaskę. Jeżeli kiedyś zaszkodzisz moim ludziom spodziewaj się, że jako rasowa hipokrytka, oddam Ci z nawiązką. Znajdę Cię w najciemniejszej uliczce i sprawię, że zapłacisz za każdą wylaną łzę, za każdą zadaną ranę po dziesięćkroć. Nie jestem dobra, nie jestem miła, urodziłam się pod ciemną gwiazdą bez miłości i szansy na lepszą przyszłość. Potrafię jedynie ranić, przynajmniej ciężko znaleźć innego tak dobrego artystę w tym fachu, co udowadnia wiecznie pełna sakiewka i skarbiec pękający w szwach. Nie musisz się mnie bać, nie obchodzi mnie to, ja i tak zrobię to co chcę, śmiejąc się własnej śmierci w oczy. Kocham walczyć, testować własne limity, uczucie adrenaliny, kiedy sekundy, refleks oraz łut szczęścia dzielą mnie od mogiły - nic nie zastąpi tego uczucia. Jestem Onyx i poza tym nic o sobie nie wiem.

         




__________________
Wizerunek: Mileena z Mortal Kombat 
Cytat:CHINCHILLA - Little Girl Gone
 Poprzednia KP: >KLIK<

116 komentarzy:

  1. Wyszczerzył się do niej w odpowiedzi i wzruszył ramionami.
    - Tego nie wiem, musisz go kiedyś zapytać... albo jeszcze lepiej - pochylił się w jej stronę. - Zaserwować mu taką dziczyznę i zobaczyć czy mu do głowy uderzy czy też nie - puścił do niej oczko. - To by mogło być ciekawe - dodał śmiejąc się pod nosem. - Bo wiesz tak zwykłego alkoholu to on rzadko kiedy tyka. Pozwala sobie na jeden drink, może dwa twierdząc, że ktoś w towarzystwie musi zostać trzeźwym - skosztował jeszcze trochę swojego gulaszu.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acair nie był zbyt rozmowny. Właściwie nie chciał robić wielkich przystanków w drodze z Ardei, ale głośne śmiechy skusiły go do tej gospody. Wszedł do środka i przystanął przy barze, aby zamówić sobie czarkę zupy, a kiedy już ją otrzymał to powoli udał się do jednego z wolnych stolików. Przysiadł przy nim, nasuwając na głowę kaptur, by ochronić się przed wszelkimi chętnymi do rozmów nieznajomymi. Do jego uszu jednak dobiegł głośny i znajomy śmiech. Przesunął wzrokiem po gospodzie i dostrzegł tam ją. Onyx. Była tak blisko, a tak daleko. Uśmiechnął się pod nosem. Siedziała ze swoim przyjacielem i wyglądała na zadowoloną. Wcinała spokojnie jedzonko. Ucieszył się, że chociaż jej się ostatnio powodzi. Miło było zobaczyć jej roześmianą twarz. Miło było wiedzieć, że jest cała. Kamień dosłownie spadł mu z serca. Przez moment korciło go by do niej podejść, ale zaraz odpuścił tę myśl. Jeszcze znów wymyśli, że będzie chciała z nim iść. Znów będzie miał kogoś kto go ochroni, a przecież nie o to chodziło. Zmusił się więc do tego by odwrócić wzrok i wbić go w czarkę swojej zupy. Zmusił się również do zjedzenia kilku łyżek.
      - Jeszcze się zobaczymy - szepnął cicho. - Bądź zdrowa.

      Aci

      Usuń
  2. Gave wybuchnął gromkim śmiechem na podsumowanie Ryu jako alkoholowej cnotki.
    - Oj tak - zgodził się z nią. - Znaczy to zrozumiałe, ale cholera masz rację - dodał kończąc swój gulasz, kiedy dziewczyna zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. - Mówisz? - zerknął za siebie, gdy ta zaczęła szukać. Aci był jej przyszywanym bratem. To normalne że chciała go znaleźć. - Nie będę wam przeszkadzać - rzucił tylko wracając do jedzenia. Co jak co, ale wiedział kiedy się wycofać w takich sytuacji.
    Acair tymczasem skupił się tylko na swojej zupie, nie unosząc znad niej wzroku. Jadł dość mechanicznie, chcąc tylko to skończyć i ruszyć dalej.

    Aci i Gave

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłopak przymknął oczy, gdy tylko usłyszał jej głos tuż obok siebie. Przez moment nie unosił głowy czując jak jego serce jest po prostu skonfliktowane. Przynajmniej w tej jednej chwili. Nabrał głęboki wdech i zdecydował się na próbę zagrania. Przykleił do twarzy swój zwyczajowy uśmiech i uniósł wzrok spoglądając na Onyx.
    - O matko! - rzucił nadając swojemu głosowi swobodny wydźwięk. - Ty tutaj? Super - wyszczerzył się do niej wstając i odruchowo mocno ją obejmując tak jak to miał w zwyczaju. Przyklejał się do osób, które uwielbiał. - Ja też - przyznał szczerze. - Dobrze widzieć cię taką wesołą - dodał zaraz.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  4. Acair skinął głową z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
    - Jak idą poszukiwania? Jesteś coraz bliżej? - zainteresował się, chcąc zająć głowę jej własnymi przeżyciami, a od samego siebie nieco uwagi odwrócić. Nie lubił kłamać, ale w danej chwili po prostu chciał zrobić to co sobie zaplanował niezależnie od tego co będą sądzili inni. - Co będziesz robisz jak już go znajdziesz?

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  5. - Nie, jeśli to ciało zostałoby wrzucone do oceanu albo ukryte - zauważył spokojnie, ale zaraz uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. - Ale lepiej wierzyć, że żyje. Na pewno żyje. Na pewno go znajdziesz - stwierdził ściskając lekko jej ramię swą zdrową ręką. Skinął głową. - Jasne - dodał na jej propozycję. - Pewnie będę gdzieś w okolicach Lerodas - stwierdził z uśmiechem. - Umówiłem się z Walwanem, że mu tam pomogę - dorzucił teraz nawet jej nie kłamiąc co do swoich możliwych kroków. 

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  6. - Na pewno - Acair poklepał ją po głowie. - Tylko nie daj się zabić i bądź ostrożna - poprosił ją jeszcze, odsuwając się już od niej i przysiadając na swoim miejscu. Zerknął na nieco przestygniętą już zupę i znów spojrzał po Onyx. - Powodzenia - uśmiechnął się do niej. - Chociaż ty na pewno ze wszystkim sobie poradzisz - dodał jeszcze.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  7. Gave tymczasem, zdołał zjeść całą porcję ścierwocośtam i dopić swoje piwo. Obrócił się w stronę Onyx gdy ta była już w pobliżu.
    - I jak tam? Nie zwerbowałaś brata? Nie będziemy mieć kompana? - zdziwił się trochę, ale może temu się spieszyło? Może miał coś innego do roboty i nie mógł poświęcić chwili na zabawę. Wzruszył ramionami. - Szkoda. Moglibyśmy zrobić napad we troje, chyba że... dalej ukrywasz przed nim swe Mścicielskie powołanie - zaśmiał się.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  8. Gave pokiwał głową i wzruszył ramionami. Skoro tak chcieli to nie zamierzał się w to wszystko wtrącać. Parsknął śmiechem na ten komentarz o Mścicielach.
    - Troszczy się o ciebie to nic dziwnego - stwierdził i pokiwał głową. - Gotowy - potwierdził wstając ze swojego miejsca i zaczepiając karczmarza z prośbą o przekazanie pozostałych posiłków potrzebującym. Ten akurat był mu znajomy i miał pewność, że faktycznie to zrobi. Rozmasował sobie wówczas nadgarstki i spojrzał po Onyx. - To prowadź!

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  9. Gave parsknął cichym śmiechem słysząc o tym całym hipokryctwie.
    - Pewnie za bardzo mu siostrowałaś i się na to złości - puścił do niej oczko i zaśmiał się lekko, po czym już więcej tego nie skomentował. Kiedy zagaiła cicho, spojrzał po niej i pokiwał lekko głową. - W takim razie to będzie idealny cel - wyszczerzył się do niej. - Możemy rozdać łupy potrzebującym... część zatrzymując dla siebie - zaproponował cicho podążając za nią.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  10. Gave skinął głową.
    - Zawsze możemy spieniężyć i rozdać pieniądze - uśmiechnął się do niej, wyciągając ze swojej torby mały wytrych, by nawet zanim wskazała mu zamek zacząć się nim bawić. Nie był to skomplikowany zamek, ale satysfakcja z jego otwarcia zdecydowanie odmalowała się na jego twarzy. Uśmiechnął się pod nosem, gdy zamek puścił i skorzystał z okazji by po cichu otworzyć kratę i puścić Onyx przodem jak na dżentelmena przystało. - No to zaczynamy zabawę - naciągnął na twarz swą maskę i puścił do niej oczko ruszając za nią.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  11. - Trochę tak, ale jest to do zrobienia - stwierdził z uśmiechem i skinął głową. - Wiem, mam już swoich ulubieńców - rzucił lekkim tonem. Nie raz już w ten sposób działał. Parsknął cichym śmiechem, gdy rzuciła o ciuszkach. - Kto by się ciuchami przejmował - rzucił lekko. - Chrzest przejść muszą - zmarszczył lekko nos, bo zapach zdecydowanie nie zachwycał. Ruszył tuż za nią, bo to ona wiedziała dokąd dokładnie się udają. On wywiadu nie robił tym razem. Po prostu szedł za nią w ciemno. Mogła go spokojnie oszukać, ale ufał jej w tym temacie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  12. - Zmuszasz mnie do tego, żebym był szowinistą - odchrząknął i odetchnął głęboko. - Jesteś kobietką, kobietki zwracają uwagę na ciuchy dużo bardziej niż mężczyźni - zaznaczył. - Ja tam nigdy specjalnie na nie nie zwracałem - wzruszył ramionami. - Mam nadzieję, że nie zniszczy się od razu, ale jeśli zniszczy to trudno... pogrzeb mu wyprawię chowając prezent od ciebie w bezpiecznym miejscu - zażartował z tym pogrzebem i przyspieszył, gdy znaleźli się przy kolejnych kratach. Spojrzał po niej i pokiwał głową. Mógł i czynić honory. Zabrał się więc za rozbrajanie kolejnych krat. Robił to sprawnie i szybko, acz uważając by zbyt głośno się przy tym nie zachowywać. Kiedy skończył spojrzał po niej. - Moi zwiadowcy donoszą o 6 strażnikach - poinformował ją. - Chyba jednak dobrze było wziąć ze sobą broń - wyszczerzył się do niej sięgając do buta po jeden ze sztyletów. Najlepiej będzie znokautować dobrym rzutem w razie czego. Miecze zamierzał zostawić na później. Tym razem sam wychynął z kanałów jako pierwszy i również pierwszy znalazł się na murze, powoli zdobywając jego wyższe partie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  13. Gave zaśmiał się lekko, kiedy wspomniała dalej o zbroi i o gapiących się na biusty.
    Wiesz niektore wdzięki to i bez zbroi można eksponować - stwierdził lekko. - No i niektórych ciężko nie zauważyć, a z biustem jakby nie patrzeć, pod tym względem macie przewagę nad facetami - przyznał, przeskakując przez mur. - Nie, jeśli nie będzie potrzeby to nie zabijamy - stwierdził spoglądając po niej uważnie. - Ale jak będą się za bardzo rzucać lub zagrażać życiem... Wszystkie chwyty dozwolone - puścił do niej oczko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  14. - Weź mnie nie rozśmieszaj - dźgnął ją pod żebro śmiejąc się lekko i kręcąc przy tym głową. - A których we wszystkim nie da się eksponować? - zapytał jej po krótkiej chwili. - No i jak założysz na siebie luźną bluzkę to jak swój biust wyeksponujesz? - zapytał jej zaraz, po czym spojrzał w jej oczy. - Oczy, oczy możesz eksponować bez niczego - pokiwał lekko głową. - Masz je świetne - dorzucił i wzruszył ramionami. - Moje duszki robią zwiad, ale... - spojrzał na nią z figlarnym uśmiechem. - ...to plan B dzisiaj. Gdybyśmy zawiedli z naszą samodzielną zabawą one przekażą to co trzeba - dorzucił i uniósł palec w górę. - A właśnie... ja ci chyba nie mówiłem kogo masz za duszka obrońcę - przypomniał sobie. - Przypomnij mi o tym później - dorzucił jeszcze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  15. Gave przesunął wzrokiem do swojego krocza i wzruszył ramionami.
    - No nie wiem, mam wrażenie, że i dobre wyobrażenie sobie z tym poradzi - stwierdził. - Wiesz, jak kobietka ma luźną zbroję czy tunikę to owszem wyobrazić sobie możesz, ale potem wierutnie się rozczarować lub nie - wzruszył ramionami. - Na dwoje babka wróżyła - skomentował. - To samo ze sprzętem faceta - puścił do niej oczko i uśmiechnął się uroczo na wieść o ładnej buźce. Nawet zaczesał włosy do tyłu. - Och ładna buźka cuda działa - przytaknął i otworzył im wrota, po czym skrył w cieniu by zajść pierwszego ze strażników po cichu. Założył mu chwyt na szyję, zaciskając dłoń na jego ustach po czym poddusił, przyjmując na siebie ciosy mężczyzny, póki temu nie zabrakło powietrza, a jego ciało nie zwiotczało w jego uchwycie. - Mhm ja raczej już nie zapomnę - uśmiechnął się do niej lekko wskazując kolejnych strażników.- Na oko, będzie ich z 5... może 6 - skomentował. Całe domostwo mało tyle wieżyczek i każda powinna być chroniona. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  16. - Oho...to w którą stronę działa ta twoja wyobraźnia? - zainteresował się kręcąc przy okazji bioderkami co by trochę ją rozproszyć. - Mój węch podpowiada mi, że magazyn jest w tę stronę - okręcił się i wskazał odpowiednią stronę, wcześniej jeszcze upewniając się że jego własny strażnik smacznie sobie śpi i raczej szybko się nie obudzi. - Wszystkich nie, ale... - spojrzał po niej. - Może jeszcze jednego? - zaproponował przemykając w cieniu w stronę magazynu.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  17. - No nie wiem, moje słodkie ciałko całkiem cię niedawno rozpraszało - pokazał jej język i pokiwał głową na te myśli. - To dobrze, bo mam coś nowego przy sobie - szepnął, po czym sięgnął do kieszeni po urządzonko do dmuchania. - Ostatnio nudziło mi się w Argarze i próbuję nowych rzeczy - dodał lekko. - Znasz to na pewno... zatrute strzałki - mruknął. - Tym razem jest w nich coś alla środek na sen, ale... jeszcze nie strzelam nimi profesjonalnie - mruknął. - Trafiam w cel... tylko nie zawsze tam gdzie celuję - odchrząknął. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  18. - Bez koszulki, spodni i bielizny, kiedy ty również w negliżu byś przede mną stała - puścił do niej oczko. - Z palcem w nosie - pokazał jej język i zaśmiał się z jej dumnego uniesienia się. Pozwolił jej przyjrzeć się ustrojstwu i obwąchać strzałki. - To taki wiesz... plan E - rzucił. - Dobrze mieć coś w rękawe - mruknął jeszcze, po czym wzruszył ramionami. - Cóż swoją własną... stajesz, pochylasz się, wymierzasz i dmuchasz - puścił do niej oczko i przyczaił się na tego biedaka, po czym wycelował dmuchawą i strzelił trafiając chłopak tuż przy aorcie. Ten jęknął głucho osuwając się zaraz na ziemię. - O widzisz? Nie mam przy tym oka, a ze sztyletami nie mam problemy - dmuchnął sobie w grzywkę. - Ciągle mi zwiewa te parę milimetrów...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  19. Gave uniósł wysoko brew i dmuchnął sobie w grzywkę.- Nie - odparł szczerze. - Nie potrzebuję zakładu by dobrze wiedzieć kto wygra - puścił do niej oczko i śmiejąc się dalej pod nosem słuchał jej słów dotyczących jego wystrzału. Oczywiście, że była lżejsza od sztyletu. Zdawał sobie z tego sprawę i właśnie dlatego skorygował wcześniej swoje ruchy, żeby trafiać w odpowiedni cel. Raz przypadkiem trafił Yensena i ten padł jak długi, ale to było w trakcie nauk, gdzie strzałki latały gdzie popadnie. Skinął głową co do tej aorty i ruszył kawałek dalej. - A chętnie poćwiczę - stwierdził lekkim tonem. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  20. Gave wybuchnął gromkim śmiechem i pokręcił głową.
    - Nie, ja po prostu wiem, że przegrasz i chcę oszczędzić ci tego upokorzenia - puścił buziaczka w powietrzu i wskazał palcem tego co wychodził właśnie z wychodka. - Idealny bo w ruchu - stwierdził i dostosował się do rady z lekkim obniżeniem dmuchawki. Chłop padł jak malowany, ale strzałka zboczyła bardziej niż wcześniej. - Hm... chyba poprzednio było lepiej...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  21. - Mhm tak sobie mów - zaśmiał się lekko i kiedy go tak szybko ustawiła złapała go nieco z zaskoczenia, bo nie spodziewał się, że go tak zacznie sama ustawiać. Zaskoczony spojrzał po niej i dmuchnął w dmuchawę jednocześnie. Dziewczyna zdążyła się uchylić, ale strzałka i tak trafiła ją w szyję. Drasnęła ją. - Widzisz? Mówiłem... że przegrasz - wywrócił oczyma i złapał ją zanim ta zdążyła zrobić hałasu swoim opadaniem. Jednocześnie dmuchnął jeszcze raz w tego co to szedł na nich i spojrzał po leżącej Onyx. - Ja cię... to chyba odwrót - mruknął, biorąc ją sobie przez ramię i klepiąc ją w tyłek. - I tak się kończą nauki znienacka... - burknął ruszając z nią w stronę wyjścia.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  22. Gave w tym czasie zdołał upolować dla nich pyrące i oporządzić je. Właśnie zaczynał piec je nad ogniem, kiedy usłyszał jej głos. Wyciągnął dmuchawkę i poruszał przy tym zabawnie brwiami.
    - A chcesz drugi raz? - zapytał jej i wzruszył ramionami. - Wypraszam sobie to nie była moja wina. Ty mnie nagle łapiesz za brodę i ustawiasz to się nie dziw, że na polecenie spróbuj spróbowałem... tylko w szoku w ciebie - skomentował i wzruszył ramionami. - Przynajmniej będziesz miała co wspominać. Ten dzień, w którym poległaś od strzałki...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  23. Roześmiał się serdecznie i pokręcił lekko głową, dorzucając jeszcze dwia pyrące na ogniu opiekając je ze wszystkich stron.
    - Złapałaś mnie znienacka za facjatę, ustawiłaś łeb, mówisz coś do mnie, więc spojrzałem na ciebie próbując ogarnąć o co ci chodzi, a strzałka sama wyleciała - odparł krótko. - Nie zostawiłem cię tam przecież - fuknął na nią, chowając dmuchawicę do odpowiedniego miejsca przy pasie z broniami. - Swoją drogą... całkiem niezłe nie? - rzucił klepiąc się po dmuchawicy. - Zwala z nóg nawet najsilniejszych - rzucił lekko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  24. - Wierzę na słowo - puścił do niej oczko i polał do kubków "Łapy", by jeden z nich podać Onyx. - Przestań się boczyć. Nie chciałem cię znokautować - rzucił lekkim tonem. - Przy okazji wiem, że mam nad czym pracować i co ćwiczyć - mruknął. - A ty też masz naukę by lepiej komunikować swoje zamiary i nie zaskakiwać podczas akcji bo możesz paść "trupem" - puścił do niej oczko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  25. Gave pokręcił lekko głową.
    - Ależ ja nie potrzebuję wybaczenia - rzucił lekkim tonem, polewając jej trochę "Łapy". - Myślisz, że mogę opylić ze 4 butelki w "Norach"? Trunek warty zachodu. Może by go tam od słowa do słowa poszło dobre słowo o nim - upił łyk swojego trunku. Pokiwał głową. - A i owszem. Zwłaszcza z taką, z którą dopiero ćwiczę - dodał jeszcze wstając z miejsca. - O swoją drogą, wywijam jeszcze tym - skoncentrował się by w jego dłoniach pojawiła się kosa. Upewnił się że jest materialna zanim zrobił z nią kilka ruchów. - Ale to jeszcze sporo do przećwiczenia... na razie dobrze się tym ciosy blokuje - skomentował.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  26. - Skombinuję więc skrzynkę - rzucił lekkim tonem i uśmiechnął się przyjmując to do wiadomości. Całą skrzynkę da się opylić po całkiem niezłej cenie, a "Nory" były całkiem niezłym siedliskiem chlejusów, więc mogliby być świetnym materiałem do rozgłaszania alkoholu. Zakodował sobie, by Tomilę omijać szerokim łukiem gdy chodziło o targowanie się co do ceny alkoholu. To jak urwała w trakcie zdania nieco go zaskoczyło. Oparł się wówczas o swoją kosę i pochylił do przodu.
    - Dobrze się czujesz? Potrzebujesz wody, jedzenia? - zainteresował się. - Może musisz odespać? - podszedł bliżej, odwołując kosę. Przytknął dłoń do jej czoła sprawdzając czy temperatura jest w normie. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  27. - Czy ty się właśnie zjarałaś? - uniósł wysoko brwi i roześmiał się serdecznie. - Och poważnie? - odsunął się od niej, ale zaraz przysunął trochę do jej ucha i dmuchnął w mniej. - A może masz brudne myśli, hm? Gorąco tu jakoś, co? - zamruczał, ponownie się odsuwając i parskając śmiechem raz za razem. - W porządku, ochłoń - rzucił nucąc sobie melodię pod nosem. - Raissa, raissa, raissa, ra... no chodź, chodź ze mną do łóżka... - wystukiwał sobie rytm palcami parskając śmiechem raz za razem i opiekując się robiącym się mięskiem.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  28. Gave parsknął głośnym śmiechem na to całe "zamordowałabym cię" i skomentował to po prostu posłaniem jej buziaczka w powietrzu i zagryzieniem dolnej wargi.
    - Mrrau... jestem pewien, że nosiłbym się dumnie na twych ustach - puścił do niej oczko śmiejąc się raz za razem, a kiedy wskoczyła do wody, on wrócił do tego jedzonka. Kończył pieczenie go i jeszcze trochę dorzucił przypraw do tego. Dopiero gdy poporcjował jedzonko i jedną porcj położył na tacy dla Onyx, zabrał się za swoje, obserwując jak ta się moczy w strumieniu.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  29. Chłopak obserwował ją uważnie, wcinając swoją porcję i popijając ją "Łapą".
    - Pełna dawka? Około 8 do 12 godzin - odparł szczerze. - Ale to zależy od organizmu... Yensen obudził się po 5 - poinformował ją. - A potem chodził struty przez kolejne 5... - przyznał. - Ty spałaś 3 godziny - dodał jeszcze, co by miała to na uwadze, co do "Łapy" nie wiedział więc tylko wzruszył ramionami. - Nie mam bladego pojęcia - przyznał szczerze. - Ale nie martw się, łapy trzymam przy sobie... a ciebie powstrzymam, gdybyś chciała coś niegrzecznego zrobić - powiedział szczerze. - Zjedz, może to coś pomoże? - zaproponował.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  30. Gave parsknął lekkim śmiechem kiedy tak wszystko mu wyjaśniała i pokręcił lekko głową.
    - A to swoją drogą... - zagryzł lekko dolną wargę. - Co ci tak się podoba? Klata, mięśnie? Uśmiech, oczy? - zaciekawił się. - Wiesz pytam w szczerej trosce o ciebie, co bym cię aż tak nie kusił - uśmiechnął się do niej uroczo po czym wsunął trochę mięsa z powrotem do buzi. - A dzięki wielkie - pokiwał lekko głową. - Moja własna, prywatna mieszanka przypraw - dorzucił spokojnie. - Ale sekret tkwi w wypieczeniu... musi być dobrze wypieczone, z przypaloną skórką - dodał.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  31. - Och ale ja jeszcze nie zacząłem - przesunął dłonią po swoim torsie. - Przecież mógłbym tu teraz rozebrać się do bokserek, wskoczyć do wody i seksownie z niej wyjść - wyszczerzył się do niej śmiejąc pod nosem. - Zrobić kilka pompek, pomachać mieczem w tę i z powrotem - oblizał swe wargi i wsunął jeszcze trochę swojego jedzenia. - Wiesz takie tam szalone rzeczy - puścił do niej oczko i na pytanie o mięso wzruszył ramionami. - To zależy - przyznał szczerze. - Zależy od mięsa ale i od nastroju - przytaknął sobie głową. - Kiedy robię takie na ognisku to lubię mocno spieczone, zakrywające o zwęglenie - podrapał się po głowie. - Ale w momencie wysublimowanego mięska... czy na przykład steka... mhm... wtedy nieco surowe...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  32. Gave pokręcił lekko głową i parsknął śmiechem, kiedy ta tak ostatencyjnie pokazała mu środkowy palec. Swoją drogą... musiała to podłapać od niego lub innego Argarczyka. Nie sądził by środkowy palec był tu powszechnie uznawany za wulgarny. Zsunął z siebie zbroję i wszedł do wody by się trochę ochłodzić. Zamruczał przy tym z przyjemności.
    - Swoją drogą ten środkowy palec... w Mathyr coś znaczy czy bierzesz gesty od nas? - zainteresował się. - Mogę ci zrobić więcej tego mięsa. Mam jeszcze trochę. Odłożyłem z myślą o Radomile... wstąpię do niej w drodze powrotnej i dam im mięsko w zamian za najlepsze pieczywko na tej ziemi - wyszczerzył się do niej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  33. Gave parsknął śmiechem widząc u niej ten cały gest. To było tak nienaturalne, że aż śmieszne, ale zaraz zrobił poważną minę chowając się nieco pod wodą. Wziął trochę wody w usta i splunął nią wprost w Onyx.
    - Oczywiście, że nie - wyszczerzył się do niej. - Szczerze zaskoczony i zainteresowany genezą tego zjawiska - poprawił ją. - Pewnie, że możecie się uczyć, ale żeby zaraz takich wulgaryzmów? - zacmokał z dezaprobatą. - Będę musiał wziąć Darcy na stronę i grzecznie jej wytłumaczyć, że nie warto takich rzeczy uczyć - pokręcił głową. No co za pierdzielona księżniczka. Znów okazywała swą "nienaganną" etykietę. Wywrócił lekko oczyma. - Mhm... aj tam to upoluję jeszcze kilka - stwierdził po prostu wstając i pochylając się w jej stronę. - To co? Zjesz? - zapytał i wyminął ją, by wyjść na brzeg.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  34. Gave wzruszył ramionami.
    - Nie potrzebuję kogoś bardziej uczonego - odparł krótko. - Ciebie pytałem z ciekawości - rzucił lekko. - Ale no ja tam bym chyba chciał poznać historię takich gestów zanim zacznę je używać, bo przecież każdy może cię oszukać - odchrząknął. - Na przykład powiedzieć ci, że środkowy palec oznacza "kocham cię" i co? Wytykałabyś go nie rozumiejąc kompletnie - wyjaśnił spokojnie. - Fajni, że ci się ta nauka podobała, ale skąd pewność że Darcy nie zataiła paru informacji, hm? - uniósł lekko brew. - Wiem, że ona tak niewinnie wygląda, ale to gorące ziółko - ostrzegł ją i parsknął śmiechem. - Ach, no wiesz... mam dzieci to i troski więcej dookoła - zasalutował jej i wyszedł z wody by zająć się przygotowywaniem kolejnej porcji jedzonka dla dziewczyny. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  35. Złapał ten jej palec i wsunął sobie do buzi patrząc jej prosto w oczy.
    - A nie wpadłaś na to, że w kręgach Darcy może ten gest znaczy to co ci mówi, a w innych zupełnie co innego? - uniósł wysoko brwi, odsuwając się od niej. - Coś tam nie stykają te wywiady w sprawie takich rzeczy - pogroził jej palcem przed oczyma i wywrócił nimi. - Cóż... możliwe że u niej takie rzeczy z bratem są normalne - puścił do niej oczko. - Nie mnie potępiać różne kultury czy miłostki - dorzucił jeszcze zanim wrócił do obrabiania dla niej mięsa. Zaczął je podsmażać, już nieco się ubierając. Odpuścił sobie tylko górną część bo nie widział w nie potrzeby. - Hohoho... no już sobie nie wybieraj. Moja troska to pełen pakiet a nie tylko żołądek - rzucił w nią szyszką.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  36. Gave nie spodziewał się tego wepchnięcia mu palca głębiej ale zassał się na nim tylko unosząc przy tym wysoko brwi.- Wiem, z pewnością nie tylko czasami - zażartował i kiedy i ona wsunęła sobie jego palec do buzi to prychnął pod nosem. - No co? Tak się spodobało, że skopiować postanowiłaś? - posłał jej buziaczka w powietrzu i nie skomentował tego w żaden inny sposób. Kiedy szyszka w niego puknęła zaśmiał się cicho i podał jej kolejną porcję jedzonka. - Smacznego - rzucił swobodnie samemu dolewając sobie "Łapy". 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  37. - Nie mam z kim - rzucił w odpowiedzi i wzruszył ramionami. - Ale doceniam radę, doceniam przyjaciółko ty moja - założył na siebie koszulkę i upił znów swojego trunku. - Tak, mi już wystarczy - uśmiechnął się do niej. - W domu pewnie i tak przyjdzie mi zjeść obfitą kolację bo moje szkraby nie pozwolą mi na nic innego... więc mi wystarczy - wyszczerzył się do niej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  38. Gave wzruszył na to ramionami. Gdyby naprawdę chciał to pewnie by sobie kogoś przygruchał na jedną noc, ale nie zamierzał tego robić. Zdecydowanie nie bardzo miał na to ochotę więc nie odpowiedział już w tym temacie, nie chcąc po prostu przekroczyć tej granicy. A przecież cisnęło się na usta "A co? Chcesz zaruchać?". Zamiast tego dokończył swoją łapę i pokiwał głową.- Ano, nikogo z pustym brzuchem nie wypuszczą - przyznał wesoło.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  39. - No nie moja wina, że ktoś poszedł w kimę w środku włamu - dmuchnął sobie w grzywkę z lekkim niedowierzaniem i uśmiechnął lekko, po czym wzruszył ramionami. - No nic, ciotka będzie musiała się bardziej postarać następnym razem. Przynieść coś takiego, że mucha nie siada - puścił do niej oczko. - Jak dla mnie to i tak był fajny wypad - dorzucił jeszcze. - Dawno już tak się nie śmiałem.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  40. - Wypraszam sobie. Dobrze mi szło, dopóki nie postanowiłaś mnie zdekoncentrować, ustawiając mnie na jakieś dziwne cele - mruknął i uśmiechnął się krzywo. - Strzałka wyleciała mi z ust jak chciałem ci powiedzieć, że tak to nie zadziała - pogroził jej palcem przed nosem. - A otrucie? Jakie otrucie? Przecież nikt cię nie zmuszał do mieszania alkoholu z środkiem ze strzałek - wyszczerzył się do niej. - To była twoja decyzja.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  41. - Kotecku... ja się sam celować uczę i nikt mnie nie ustawia - powiedział. - A tym bardziej nie w środku jakiejś misji - dorzucił. - A ty tu znienacka ciach ciach ciach - mruknął ziewając nieco  i wydając z siebie godowe dźwięki przy tym. - Hahaha ale odpuścić sobie mogłaś, nikt nie kazał ci brać - puścił do niej oczko. - Aha, już taki jest zimny drań i dobrze mi z tym bez dwóch zdań... - zaintonował. - Ale to już wiemy, i nic z tym nie zrobimy - puścił do niej oczko. - Niestety dzisiejszego dnia nie planowałem nic takiego, a że przyszło co przyszło... to skorzystałem z okazji.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  42. - Nie straciłbym cię - odparł chłodno. - Noszę odtrutkę przy sobie w razie jakichś komplikacji - spojrzał jej prosto w oczy. - Na skupienie nie narzekam. Nie spodziewam się tylko szarpaniny z przyjaciółką w trakcie akcji - mruknął. - Albo nauk, a to różnica - mruknął. - Zresztą co ci dało skupienie z tym, że tak czy siak oberwałaś strzałką? - zapytał unosząc lekko brew.- Jasne, udało ci się uniknąć tego najgorszego, ale tak czy siak poległaś, Kotecku - uśmiechnął się lekko. - Ach tak? - postawił przed nią "Łapę". - To proszę lej sobie dalej - uśmiechnął się niewinnie. - Może znów się coś pomiesza - rzucił z uśmiechem. - Tak, to moja trutka - zgodził się. - I wiem co w niej jest, ale nie miałem okazji obserwować jej przy działaniu z alkoholem.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  43. - Tak - odparł kiwając głową. - Sprawdziłęm twoje funkcje życiowe, nie było zagrożenia życia, więc jej nie potrzebowałaś - dorzucił wzruszając lekko ramionami i sięgając po "Łapę". - Nie ma... albo pijemy teraz albo nie. Ja też nie mam nieograniczonego dostępu do "Łapy" - poinformował ją. - Produkcja na pełną skalę jeszcze nie ruszyła - dodał jeszcze, po czym znów przytaknął. - Oj bardzo dumny - pokiwał głową.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  44. - A tam zaraz zagrożenie godności. Przesadzasz - stwierdził uśmiechając się do niej lekko i puknął ją w czoło. - W takim razie poproszę dwanaście srebników - wyciągnął rękę w jej stronę. - Tyle kosztuje napoczęta "Łapa" - uśmiechnął się do niej szeroko. - Nie będę marnować odtrutki, kiedy Ty się dobrze czujesz, a twoje życie nie jest zagrożone. Nie opłaca się. Jesteś przy mnie bezpieczna, niczego ci nie zrobię - westchnął jeszcze wstając z miejsca.
     
    Gave

    OdpowiedzUsuń
  45. - Sam się wtedy obronię - odparł krótko. - To dawaj, dawaj. Ruszaj te cztery litery do swoich sakw - machnął na nią ręką, bo przecież nie będzie jej grzebał w sakwach. Jeszcze się na jakąś bieliznę natknie i wystawi na jej pośmiewisko. Wolał tego uniknąć. - Ego to nam bardzo często cierpi... i chociaż to ciężkie, kotecku, to należy się do tego przyzwyczaić powolutku... co nie znaczy że nie możesz się wkurwiać. Wkurwiaj się do woli - puścił do niej oczko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  46. Gave spojrzał po niej tak jakby ta się z księżyca urwała.
    - Skąd ci taki wniosek się nagle pojawił w głowie? - zapytał jej konkretnie zaskoczony. - Uważam, że gdybyś miała ochotę iść ze mną na małe co nieco a byłabyś pod wpływem substancji odurzających to poradziłbym sobie z twoją chcicą i nie dopuściłbym do tego, bo później na pewno byś to wszystko sobie wyrzucała i za bardzo wrzucała do głowy - powiedział w miarę spokojnie. Cały czas obserwował "Łapę", żeby po nią sięgnąć, gdyby zapomniała zapłacić. - Twoim duchem ochronnym jest twoja mama - wypalił nagle. - Masz napij się na koszt firmy - odchrząknął zaraz. Przypomniał sobie, że miał jej o tym powiedzieć już dużo wcześniej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  47. Obserwował to jak bierze butelkę i jak wychyla ją w całości. Westchnął przy tym ciężko. Może faktycznie powinien zataić przed nią tę informację. Może nie była gotowa na takie wieści. Odetchnął głęboko, patrząc jej prosto w oczy.
    - Bo uważam, że powinnaś o tym wiedzieć - powiedział spokojnie. - Nie chcę by ta wieść... kiedyś stanęła między nami i nas rozbiła - zacisnął mocno wargi. - Wiem też że ciebie... że ty... nie bardzo zwracasz uwagę na te moje czary mary, ale - zagryzł mocno górną wargę. - Ale powinnaś o tym wiedzieć.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  48. Gave spojrzał w ogień i przez moment nie odzywał się, tylko tak trwał obserwując płomienie.
    - Onyx, nie musisz robić nic z tą wiedzą, ale gdybyś chciała z nią porozmawiać to ci w tym pomogę - zerknął na swoje drżące dłonie. - A jeśli nie będziesz chciała to nic nie zrobię i do niczego cię nie zmuszę - dodał zaraz słuchając o pytaniach. - Skoro masz pytania to raczej chcesz poznać odpowiedzi - szepnął.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  49. Gave spojrzał po niej i złapał jej dłoń zmuszając ją do tego by usiadła obok niego.
    - Słuchaj, nie mówię ci tego dlatego, że masz teraz skakać z radości czy inne rzeczy sobie wyobrażać. Po prostu jestem trochę samolubny i znam swoje szczęście. Koniec końców pewnie i tak byś się dowiedziała i z pewnością w takim momencie że bardzo by cię to zabolało - spojrzał jej prosto w oczy. - Jasne, że potrzebujesz czasu. Jak mówiłem do niczego cię nie zmuszam - poinformował ją. - I jej również nie - dorzucił patrząc jej prosto w oczy, po czym roześmiał się lekko. - Och to mi nie przeszkadza - puścił do niej oczko. - Ona wie na co zwrócić uwagę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  50. - Ale co ty sobie wyobrażasz? - spojrzał po niej i roześmiał się lekko. - Że ona przychodzi i mi co noc zdaje raport z tego jaką bieliznę założyłaś i jak seksowna jesteś i z kimś się spotykasz i co jesz na kolację? - popatrzył po niej i odetchnął głęboko. - Gdyby tak było to moja głowa by pękała od nadmiaru informacji - wymamrotał. - Nie, Kotecku... ona tylko mówi, czy żyjesz i w jakim stanie jesteś i czy potrzebujesz pomocy czy nie. To wszystko - mruknął. - Ale mogę poprosić by mówiła inne rzeczy - puścił do niej oczko. - Jeśli tego oczekujesz.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  51. Gave spojrzał po niej i pogłaskał ją po policzku.
    - To sobie takiego wykombinuj - puścił do niej oczko. - Albo umów się ze swoim duchem co by ci jakieś znaki dawał. Zrzucenie ciucha czy inne sprawy - wywrócił oczyma. - Możesz przecież go wykorzystać - spojrzał jej prosto w oczy. - Poza tym... wiesz... nawet fakt, że duch obok ciebie jest to oznaka tego że żyję i mam się dobrze. Gdybym umierał, duchy by zniknęły - zacisnął mocno wargi. - Wiem że ty ducha nie widzisz, ale jak się z nim ugadasz to może zaczniesz wyczuwać pewne niuanse... może zauważysz że coś zostało zrobione właśnie przez niego.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  52. Gave pokiwał głową.
    - Jasne, mogę zmusić duchy do bezwzględnego posłuszeństwa i robienia tego co chcę - powiedział. - Ale ja... - zagryzł mocno wargi. - Ja wolę traktować ich z szacunkiem, jak istoty żyjące - powiedział cicho. - Nawiązuje z nimi nić porozumienia, kumplujemy się - podrapał się po głowie. - Więc tak, zdają mi raport wieczorami, ale mówią tylko to co uważają za słuszne. Nie opowiadają wszystkiego - wyjaśnił. - No i mogą się przecież dogadać ze swoimi podopiecznymi - dorzucił, patrząc na nią. - Na przykład możesz zadać pytanie tak lub nie... i zaproponować by czymś zastukał czy coś... - skomentował. - Jeśli będzie miał ochotę to zrobi to... znaczy uhm te duchy, które są przy was... no ja im udostępniam taką lekką komunikację z wami. Nie jestem w stanie zrobić tego ze słowami, bo za dużo ich mam - mruknął. - I mocno by mnie to zmęczyło, ale w ten sposób jak najbardziej - wyjaśnił. - Nie musisz ich czuć... żeby się z nimi skomunikować - szepnął.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  53. Chłopak pokiwał lekko głową.
    - Rozumiem, nie będę cię do niczego zmuszał - oznajmił spokojnie. Sam znał już parę odpowiedzi na drażniące ją pytania, ale w tym wypadku uznał że lepiej tego nie mówić. Onyx powinna to usłyszeć od własnej matki, a nie od pokątnego chłopaka. Przyjaciela od siedmiu boleści. - Jeśli będziesz gotowa to mi dasz znać, a ja... sprawię że ją zobaczysz i będziesz mogła ją usłyszeć. Ach i nie martw się. Sam siebie wyciszę na jej głos, żebym nie mógł jej usłyszeć i oddalę się tak, byście mogły porozmawiać same - wyjaśnił niuanse. - Nie dziś, nie jutro, może nawet nie za rok - spojrzał jej prosto w oczy. - Wtedy jak będziesz gotowa.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  54. - Kiedyś się odwdzięczę - zapewnił ją nie zmieniając swej pozycji i pozwalając jej tak odpocząć na swoim ramieniu. - Mhm... to było coś fajnego - zapewnił ją. - Świetnie się bawiłem i dalej bawię - dorzucił cicho. - Nie każda akcja kończy się powodzeniem. Jeszcze tego gościa nie raz okradniemy - dorzucił czochrając ją po włosach. - Ale pamiętasz że obiecałaś Fasolkom oddać ich ojca na kolację nie? - upewnił się, kiedy ta zaczęła przysypiać.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  55. Gave zmarszczył lekko brwi. 
    - Pierwsza? Niemożliwe... a ta na polanie? Kiedy zremisowaliśmy? A te z Yensenem? - zapytał jej ruszając przy tym zabawnie brwiami. - Kilka porażek już masz na swym koncie... albo ta, gdzie ci sprzątnąłem gościa sprzed nosa... - pokazał jej język. - I ta gdzie go nie zabiłem, ale no wiesz... - odchrząknął. - Doprowadziłem do stanu wskazującego co byś mogła go zabić - puścił do niej oczko. - Jak na moje to kilka porażek miałaś - wyszczerzył się do niej, po czym pokręcił lekko głową. - Poczekam aż ochłoniesz i wrócimy razem - powiedział stanowczo. - Nie zostawię cię tu samej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  56. Oblężenie Lerodas trwało. Walki były tu na porządku dziennym. Acair zdołał dojść do siebie po Lesie dzięki pomocy Ennis, swojej własnej, a także Walwana, kiedy już do nich dotarł. Teraz zazwyczaj pomagał przy rannych, ale tego dnia zgłosił się na ochotnika by pójść na front i poprowadzić rannych do bezpiecznego miejsca. Walwan, jego mama a nawet Yerbe mieli pełne ręce roboty, a on mógł udzielić pierwszej pomocy na froncie, a potem odesłać rannych do pozostałych. Okrucieństwo jakim dostał w twarz na froncie zdecydowanie go unieruchomiło w miejscu. Przynajmniej przez dłuższą chwilę. Potrzebował kilku oddechów, aby ujarzmić nieco swój strach i ruszył biegiem do pierwszych rannych. Napierało na nich kilku Polszan, więc ścisnął w dłoni swój kryształ, a odłamki lodu trafiły przeciwników w klatki piersiowe. Niewiele myśląc ustawił między nimi ścianę lodu na tyle grubą i długą by opóźnić natarcie. Przykucnął przy pierwszym rannym oceniając szkody, ale pobladł na twarzy widząc drugą. Onyx. Wargi mu zadrżały.
    - Co ty tu robisz?! - krzyknął na nią. Dziewczyna nie wyglądała najlepiej acz nie była też umierająca. Na pierwszy rzut oka, mogła jeszcze walczyć. Najprawdopodobniej broniła pozostałych. Aci ukucnął obok niej i złapał jej rękę, by szybko ją nastawić i rozpocząć usztywnianie.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  57. Gave uniósł wysoko brew.
    - Ale ja nie mówię tylko o pracy - poruszał zabawnie brwiami. - Mówię o wszystkich porażkach na tym tle - dmuchnął jej w grzywkę. - A tych trochę było, choćby i na moich oczach - roześmiał się serdecznie, po czym parsknął jeszcze większym śmiechem. - Tak, tak, no jasne... nic się nie stanie - aż zgiął się cały w pół od śmiechu. Już widział tę jej minę na wieść, że ma więcej ciał na koncie. To rozczarowanie, tę złość, ten ból w oczach. Czarna rozpacz. Potrząsnął lekko głową. - Mhm bo wyszliśmy razem i razem wrócimy. Nie zostawiam swoich w potrzebie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  58. Gave dmuchnął w jej grzywkę raz jeszcze.
    - Ależ ja twoich nie dotykam - rzucił z figlarnym uśmiechem na twarzy, po czym postukał się palcem po brodzie. - Tak, zdaję - pokiwał głową. - W końcu siedzi tu przy tobie, jedyny, niepowtarzalny, przystojny, z niezłą klatą, dobrymi umiejętnościami walki, szalonymi czarami, rozwianym włosem, czarującym uśmiechem i figlarnymi iskrami w oczach, bóg Śmierci - puścił do niej oczko, po czym parsknął śmiechem. - Którego skrupulatnie staram ci się obrzydzić swoimi tekścikami - dźgnął ją palcem w bok.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  59. Zwalczył w sobie instynkt, by poprawić włosy po dmuchnięciu. Nie było tak źle. Przeżyje tę zniewagę o ile ta nie dotknie włosów. Wtedy już odgryzie jej łapę. Zdecydowanie. Kiedy więc położyła dłonie obejmując go w karku, dotknął ich delikatnie i opuścił je w dół, patrząc jej prosto w oczy. - Wtedy po prostu cię przystopuję - poklepał ją po dłoniach. - Jak w tym przypadku - szepnął patrząc jej prosto w oczy. - Przesadzasz z bliskością, a ja nie zamierzam potem patrzeć jak cierpisz przez swoje własne wybory, niezbyt trzeźwe wybory - rzucił cierpko wstając z ziemi i dopiero teraz poprawiając sobie włosy. Jednak nie udało się zwalczyć instynktu. Sic! - Skoczę zobaczyć czy w pozostałych pułapkach coś się upolowało i jeśli tak to zaniesiemy to do Radomiły - rzucił spokojnie. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  60. Acair w pierwszym odruchu nieco zesztywniał na to powitanie, ale zaraz oddał jej przytulasa. Krótkiego, bo jego wzrok był skupiony na jej ranie.
    - Mhm to już znalazłaś - uśmiechnął się do niej łagodnie, po czym chwycił pewnie jej ramię. - Nastawię ci i pójdziemy... zabierzemy rannych i zejdziemy z pola - szepnął patrząc jej prosto w oczy. - Wszystko mi opowiesz - uśmiechnął się słabo, widząc jej minę. Nie zdawała się być zbyt optymistycznie do życia nastawiona, ale w tej chwili nawet go to nie dziwiło.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  61. - Siadaj - warknął na nią nieco zniecierpliwiony i zmusił ją do tego by z powrotem klapnęła na cztery litery. Odetchnął głęboko i zerknął w niebo masując sobie skronie. - Nawet nie drgnij - fuknął na nią, ponownie zajmując się bełtem. Usztywniał go, żeby ten nie przesunął się i nie narobił więcej szkód, gdy Onyx będzie dalej chodziła. Działał sprawnie i dość machinalnie. Pokiwał lekko głową w odpowiedzi. - Znam - mruknął i kiedy już upewnił się, że bełt dziewczyny powinien się utrzymać przesunął się do drugiej rannej osoby. Szybko zatamował krwawienie, zakładając prowizoryczny opatrunek, a u trzeciej nastawił kość usztywniając jej ramię. Dopiero kiedy skończył spojrzał już nieco łagodniej na Onyx ponownie oddychając głęboko. - Teraz możemy iść, kiedy mam pewność, że dotrzecie do tego miejsca żywi... a przynajmniej obecne rany wam większej krzywdy nie zrobią - mruknął jeszcze i ujął dłoń Onyx kiedy ta mu ponownie ją podała, by podnieść się i wskazać dłonią odpowiedni kierunek.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  62. Acair poprowadził całą grupę. Poruszał się sprawnie i dość szybko, choć na tyle wolno aby wszyscy za nim nadążyli. Prowadził ich wszystkich bocznymi ścieżkami, zazwyczaj znanymi tylko mieszkańcom regionu. W końcu dotarli do domu Floriane. Oddał większość rannych w cudze ręce a sam spojrzał po Onyx. 
    - Dasz mi się teraz porządnie opatrzyć? Czy czekasz w kolejce do Walwana? - zapytał jej spokojnie obmywając swoje dłonie i dezynfekując je szybko zanim w ogóle zabrał się rozcinaniem jej bluzki. - Nie martw się... później dam ci jakąś swoją - szepnął i uśmiechnął się do niej. - To tylko... na potrzeby leczenia...

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  63. Acair działał sprawnie, ale Onyx miała inne plany. Złapała jego dłoń, więc uniósł wzrok na jej oczy, po czym przeniósł spojrzenie na kończynę z czterema palcami. Odetchnął głęboko. 
    - To nic takiego - powiedział cicho, uśmiechając się do niej łagodnie. - Stara sprawa - dodał wracając do jej ran. - I wolałbym, żebyś nic z nią nie robiła - dorzucił patrząc jej prosto w oczy. - W innym wypadku niczego ci nie powiem - rzucił zaraz. - A jak się dowiem, że szukasz na własną rękę i próbujesz... - pokręcił głową. - Po prostu tego nie rób proszę.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  64. Pozwolił jej się przytulić ale nie ruszał się w jej uścisku, żeby przypadkiem nie pogłębić jej ran. Zmarszczył lekko brwi.
    - To nie Mankrik - poinformował ją spokojnie i pokręcił głową. - Nie przepraszaj to nie twoja wina - dodał zaraz zaciskając mocno wargi. - To tylko i wyłącznie moja wina, naraziłem siebie i Walwana na duże niebezpieczeństwo - odetchnął głęboko. - I zanim wpadniesz na pomysł... to nie Fasach - dorzucił jeszcze, powoli się od niej odsuwając. - Mogę? Chcę cię opatrzyć. Potem będziemy mogli spokojnie porozmawiać - uśmiechnął się do niej słabo. 

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  65. - Nie chcę - zapewnił ją szybko. - Nie chcę by ktokolwiek załatwiał za mnie sprawy - spojrzał przelotnie w jej oczy i pogłaskał ją po głowie zanim zaczął instruować co ma robić. Poinstruował ją, że zaboli, a potem jednym pewnym ruchem wyciągnął bełt z jej ramienia, by od razu rozpocząć tamowanie wylatującej z niego krwi i zakładaniem opatrunków. - Coś jeszcze cię boli? - zapytał w trakcie, przenosząc wzrok na jej posiniaczone żebra. - Nie wyglądasz za dobrze... musiałaś dużo przejść - szepnął, zerkając znów w jej oczy.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  66. Acair pokręcił lekko głową.
    - Ja? Mam się całkiem dobrze, żyję, opatruję rannych, zabieram ich z frontu... przemycam do bezpiecznych miejsc pod osłoną nocy - uśmiechnął się do niej kończąc opatrywanie i pomógł jej zaraz wstać, aby poprowadzić ją na górę do kąta który chwilowo zajmował. Podał jej swoją koszulę, żeby mogła się odziać i zaparzył ziółek o działaniu kojąco-przeciwbólowym. - Ze mną naprawdę wszystko w porządku - rzucił spokojnie. - Mhm... i z tego co mówiłaś wcześniej... spotkanie chyba nie przebiegło zbyt dobrze - szepnął siadając obok niej.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  67. - Jestem z tobą szczery. Palec straciłem jakieś dwa trzy miesiące temu - powiedział spokojnie. - Powiedziałem ci, że to stara sprawa. Już się z tym pogodziłem. Niespecjalnie przeszkadza mi jego brak - mruknął, o lodzie się nie wypowiadając. Przynajmniej na razie. Zgrzytnął zębami słysząc co zrobił jej adoptowany ojciec. Zacisnął mocno pięści, a lód automatycznie spowił część łóżka obok niego oddziałując z jego emocjami. - Oaza spokoju...oaza spokoju - szepnął do siebie nabierając głębokich oddechów dopóki lód się nie ulotnił. - Co za... - zadrżał i mocno ją objął. - Nie jesteś jakimś przedmiotem - mruknął. - Nie jesteś przedmiotem... jesteś wartościową osobą... pamiętaj o tym.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  68. Acair westchnął ciężko i objął ją mocno ramieniem. Przez moment po prostu ją przytulał i kołysał w ramionach. Zdawała się być mocno potłuczona życiowo, a jedyne co to pytała o niego.
    - Lepiej powiedz co u ciebie - szepnął. - Co cię tak podłamało? - zapytał cicho. Wolał na moment odwrócić rozmowę od samego siebie, ponieważ obawiał się że w pewnej chwili Onyx postanowi jednak mścić się na Heldze, a drugi raz by czegoś takiego nie zniósł.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  69. Acair zacisnął lekko pięści i odsunął się od niej wstając z miejsca.
    - Jak widzisz radzę sobie - odparł spokojnie, obserwując ją uważnie. - Przestań sobie cokolwiek wyrzucać. Ja się z tym liczyłem, kiedy powiedziałaś mi o swoim trybie życia już na początku - uśmiechnął się lekko. - Chciałbym ci przypomnieć, że od zawsze to ty mówiłaś, ja cię znajdę, ty mnie nie szukaj i tak dalej - zacisnął mocno wargi. - Co było bardzo niesprawiedliwe moim zdaniem - mruknął. - I co z tego, że ciebie nie ma... a powiedz... a ja jestem? Byłem jak przeżywałaś stratę swojego ojca? Byłem jak przeżywałaś ją właściwie po raz pierwszy i drugi? Byłem jak zniknęłaś? Nie - pokręcił głową. - Równie dobrze to ja powinienem mieć wyrzuty sumienia z tego powodu - uśmiechnął się słabo.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  70. Acair pokręcił lekko głową i usiadł sobie na biurku stojącym naprzeciw łóżka.
    - Nie ma różnicy - powiedział dość chłodno. - Od samego początku ci o tym mówię. Od samego początku zaznaczam, że nie ma różnicy, więc wbij sobie to wreszcie do głowy - poprosił ją zaciskając mocno wargi. - Właśnie tak! Powinienem być przy tobie - poinformował ją. - Skoro takie argumenty dajesz to zastosuj je również na mojej sytuacji. Co ty sobie wyrzucasz, hm? Przecież byłem nieobecny przy tobie - zauważył. - I dalej tak będzie. Takie jest życie. Musiałabyś zamieszkać obok mnie i nie chodzić za mną non stop żeby zawsze mieć pewność, że nic mi nie będzie - fuknął. - A ja mam tego dość! - dorzucił już nieco wzburzony. - Mam dość tego, że zawsze ktoś chce mnie bronić - spojrzał jej w oczy. - Sam się obronię. Dlatego mam ten cały lód - zgrzytnął zębami. 

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  71. Acair zacisnął mocno wargi i spojrzał po niej nieco wkurzony tymi jej słowami.
    - Przestań pierdolić - fuknął na nią. - Przestań, bo nic mądrego nie mówisz - Nie mam pięciu lat. Wiem kim jesteś i do czego jesteś zdolna. To, że tego nie pochwalam to jedno, ale to czy i tak cię kocham to inna sprawa - burknął. - Nie chcesz żebym oglądał trupów to nie zabijaj - mruknął. - Jak tak bardzo ci to przeszkadza to tego nie rób, ale jeśli ci to nie przeszkadza to nie zasłaniaj się tym, że nie chcesz bym to oglądał. Bo to czy to będę robił czy nie to moja sprawa i tylko moja. Sam też nie jestem niewiniątkiem, a aktualnie trupów jest tyle, że trudno ich nawet nie oglądać - zacisnął mocno zęby. - Czyste serce? Dobre sobie... - fuknął. - Sprowadziłem na Walwana nieszczęście. Przeze mnie był w niewoli. Przeze mnie prawie stracił życie i to nie jeden raz! - uniósł się. - Nie potrzebuję, żebyś mnie broniła, a wiesz dlaczego?! Dokładnie z tego samego powodu dla którego ty nie lubisz jak się tobą opiekuję! Bo nie chcę, żeby tobie stała się krzywda. Nie potrzebuję obrony, potrzebuję ciebie żywej. Ciebie która jak już przyjdzie to mnie przytuli i pozwoli się wypłakać. Nie potrzebuję rycerza czy innego zabójcy, bo i tak przed wszystkim mnie nie obronisz. Mam dość tego, że każdy chce mnie bronić - wydusił z siebie.
     
    Aci

    OdpowiedzUsuń
  72. W nocy poprzedzającej dzień wejścia do Phyonix, Gava obudził nagły krzyk. Niemal natychmiast wstał na równe nogi. Przez dłuższą chwilę nie mógł oddychać, aż w końcu przed jego oczyma pojawiła się Samira. Zmarszczył brwi. Kobieta zdawała się być po prostu skrajnie przerażona. Aż mu się serce nieprzyjemnie ścisnęło.
    - W co ona się znowu wpakowała? - zapytał bardziej retorycznie niż na poważnie. Zerknął na śpiące dziewczynki i poszedł obudzić Akane, dość szybko wyjaśniając jej sytuację. Obiecał, że będzie dziewczynki odwiedzał w Azylu. Tego nie zamierzał łamać, ale na tę chwilę musiał się pożegnać. Może nie musiał, ale chciał. Nie zamierzał pozwolić by jego przyjaciółka zmarła w tak beznadziejnych okolicznościach. Gdy tylko to zrobił, uściskał swoje maleństwa kilka razy i ucałował je mocno, to samo robiąc z Groszkiem, który choć nie był jego... to Gave nie mógł przestać go traktować tak jakby właśnie jego synem był i zabrał kilka swoich klamotów, upewniając się że ma przy sobie i apteczkę pierwszej pomocy, po czym oddalił się od obozu. Samira towarzyszyła mu z każdym krokiem, była jedynym łącznikiem z Onyx.
    - Wracaj do niej - rzucił do kobiety. - Wracaj a ja zaraz tam do was dołączę - szepnął jeszcze i kiedy ta zniknęła on skupił się na jej duszy i kiedy wyłapał odpowiednie miejsce, po raz pierwszy użył bramy zaświatów do podróży między dwoma miejscami. Po raz pierwszy z pobudek czysto egoistycznych. Kiedy pojawił się po drugiej stronie, w pierwszej chwili doszedł do niego chłód i smród. Skrzywił się wyraźnie przyzwyczajając oczy do panującego w tym miejscu półmroku. Odruchowo też wyciągnął swój miecz, by w razie czego móc się obronić, a następnie ruszył przed siebie szukając Onyx.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  73. - Nie sam, ale przyczyniłem się do tego że został zniewolony razem ze mną - zazgrzytał zębami. - A to również niezbyt dobre, a potem sam dobrowolnie patrzyłem jak moja przyjaciółka go dusi i nie kiwnąłem palcem by mu pomóc - wymamrotał. - Nie kiwnąłem palcem... - wargi mu zadrżały i objął ją mocno ramionami płacząc cicho w jej pierś. - Więc nie pierdol że mam czyste serce... tego Acaira już nie ma.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  74. Najpierw natknął się na truchło jakiejś kobiety, ale po względnych oględzinach, nie była to Onyx. Odetchnął z ulgą zbierając przy okazji sai dziewczyny. Padła, ale nie bez walki. Dobre chociaż coś. Dopiero po chwili dostrzegł dwie postaci. Jedna leżała na ziemi, a druga próbowała się z łańcuchów wyplątać. Przyspieszył kroku i odruchowo wbił miecz pomiędzy Onyx a J'izzargo.- Jeśli się dowiem, że to ty ją tak załatwiłeś to zabiję z zimną krwią - poinformował go chłodno klękając przy dziewczynie i sprawdzając jej puls. Żyła. Mizernie, ale żyła. - A jak ty mi umrzesz w trakcie to obiecuję, że w zaświatach zrobię ci piekło. Etat mojej pokojówki będzie ci się jawił jak marzenie - warknął na dziewczynę, wyciągając ze swojej torby przybory do udzielania pierwszej pomocy. Szlag by to. Gdyby był Febe albo nawet Satoru... czy Ryu... wiedziałby co robić, ale był sobą. Był gnojem Gavem. Cholera jasna. Zabrał się za największe rany. Tamowanie krwawienia szło słabo, ale szło. Najchętniej rozpaliłby ogień i przypaliłby jej te rany co by zatamować co nieco, ale w danej chwili nie miał czym tego robić. Cóż trzeba było odświeżyć wiedzę nabytą od Walwana. - Będziesz miała szwy krzywe jak cholera...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  75. Chłopak posłał jej krzywy uśmiech gdy tylko się odezwała.
    - Nie wiesz do czego jestem zdolny jak jestem naprawdę wkurwiony - poinformował ją tylko, po czym wyciągnął nieco bandaża by wsunąć go Onyx do ust. - Nie kłap ozorem - mruknął, po czym spojrzał po J'izzargo. - Sorry stary, ale ufam swoim medykamentom, a tamtej skrzyni nie - poinformował go dość ostrożnie. - I choć wiem, że Onyx ci ufa... to ja nie, więc możesz mnie instruować, nie ma problemu, ale zostajesz w kajdanach - dokończył zaraz podkładając pod Onyx swą czystą koszulę i płucząc swoje dłonie.
     
    Gave

    OdpowiedzUsuń
  76. Gave skinął głową i wyciągnął z jego kieszeni krzesiwo, po czym spojrzał po Onyx.
    - Na kolejne urodziny, święta czy coś... możesz mi krzesiwo sprawić - pokazał jej język, po czym zabrał się za rozpalanie ogniska. Poświęcił do tego nie tylko pal ale i jedną ze swoich koszul. Igły wypalił by je zdezynfekować i to samo zrobił ze swoim mieczem. Najpierw polał go alkoholem, a poem wsadził w ognisko. - No to zaboli - poinformował dziewczynę, zanim nie przyłożył go do największych jej ran, a swąd przypalanego mięsa podrażnił mu nozdrza. - Mam coś lepszego na gangrenę - mruknął, wyciągając odpowiednią maść od Febe i wsmarowując ją w rany dziewczyny, przemywał je przy okazji, po czym zabrał się za zszywanie tych nieco mniejszych.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  77. Gave pokręcił lekko głową.
    - Ja tam wolę, żeby marudziła o tym że będzie brzydka - rzucił lekko. - Bo wtedy będzie można jej nieco podokuczać - dodał ze słabym uśmiechem na twarzy. - A jak chce się powkurwiać... - spojrzał Onyx w oczy. - Jak go znajdę to ci sprzątnę go sprzed nosa Kotecku - posłał jej buziaczka. - Co byś drugi raz nie wylądowała na łożu śmierci - parsknął śmiechem z gry słów która mu aktualnie wyszła. Jakby nie patrzeć leżała na jego koszuli która mogła robić za prowizoryczne "łoże", a "Śmierć" się nią zajmowała. Pokręcił lekko głową i wrócił do pracy nad jej ranami. - Jak się poznaliście? - zapytał J'izzargo, żeby samego siebie utrzymać w przytomności umysłu, bo syki dziewczyny nieco go dekoncentrowały. Wiedział, że krzywdy jej nie robi, ale mimo wszystko przyjemnie nie było. W pewnej chwili, wyciągnął ze swojej torby "Łapę" i wyciągnął materiał z jej buzi by napoić nią Onyx. - To nowy smak - puścił do niej oczko, kiedy przełknęła napój. - Byłaś jego prekursorem...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  78. - Masz spróbuj sobie też - podał alkohol mężczyźnie śmiejąc się z tych całych faków na ziemi. Pokiwał głową, słuchając opowieści o małej, jeszcze nie mówiącej Onyx i parsknął lekkim śmiechem. - To musiała być niezwykle spokojna bez tej wiecznie wygadanej buzi - stwierdził specjalnie nieco podburzając samą dziewczynę, by wciąż utrzymywać jej przytomność. Przy okazji wbił igłę w jej ciało i sprawnie rozpoczął zszywanie pierwszej rany. Wychodziło mu to przyzwoicie prosto. Jednak Walwan i Febe mieli rację. Praktyka czyniła mistrza. - My poznaliśmy się w lesie. Zaatakowaliśmy się nawzajem i nieskromnie dodam, że wygrałem - puścił oczko do Onyx. - Ale ona ma inne zdanie w tym temacie, a potem... potem jakoś to się zaczęło kulać.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  79. - O patrz, a mnie nie chciała smakować. Wyrolowała mnie - skomentował biorąc wiotką dłoń Onyx i pokazując mu bliznę. - Sama mnie podpuściła do posmakowania jej, a mnie nie chciała. Pogardziła mną - wywrócił oczyma. - Wredna jak diabli - dorzucił i posłał jej buziaka jak zaczęła marudzić. - Nie mów tyle Kotecku, bo ci sił zabraknie - puknął ją palcem w gorące czoło. - Przegrałaś, przegrałaś - puścił do niej oczko. - Nie zabiłaś i teraz masz tu babo placek - dorzucił wracając z powrotem do szycia.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  80. - Szyji ci nie podsunę, Kotecku, bo pozbawisz Fasoleczki cudownego tatuśka - uśmiechnął się do niej lekko, podsuwając zamiast tego swoje lewe przedramię. - Ale tu możesz gryźć - stwierdził spokojnie, po czym odczekał chwilę zanim zabrał rękę. Dokończył szycie drugiej rany, z zadowoleniem stwierdzając, że i tu szew wyszedł całkiem przyzwoicie. Pozostały dwie kolejne. Zanim się za nie zabrał zrobił Onyx okład na głowę, bo zaczynała porządnie gorączkować.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  81. - Za słony... - powtórzył spoglądając na swe ramię i wzruszając ramionami. - Smaki ci się poprzestawiały. Sprawdzimy to jak będziesz na nogach i to zdrowa - skomentował jeszcze, po czym podsunął jej znów łapę do buzi. - Wypij jeszcze trochę. To zdaje się cię nieźle znieczulać... a przynajmniej sprawiasz po niej takie wrażenie - szepnął. - Jestem w połowie, wiem że się guzdram.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  82. - Bo jesteś osłabiona - uśmiechnął się lekko i odruchowo pogłaskał ją po głowie. - Guzdram, bo nie mam wprawy w równych szwach - odparł spokojnie, po czym zerknął na J'izzargo. - Ale te chyba nie wychodzą najgorzej, co? - zapytał go, wracając do pracy. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  83. - A ja ci mówiłem, że dmuchanie mi nie robi - puścił do niej oczko, wzdychając nieco. - Czyli nie jest najgorzej - stwierdził cicho, spoglądając na twarz Onyx. - Przecież jej buźka jest niczego sobie - mruknął jeszcze. - Nie możemy - dodał patrząc jej prosto w oczy. - Daj mi to skończyć - mruknął jeszcze, teraz już więcej nie gadając, tylko faktycznie pracując nad szwami i zamykaniem jej ran. Ostatecznie zabrało mu to jeszcze 30 minut, po czym ostrożnie założył jej opatrunek na cały brzuch i posprawdzał złamania. Na żebra za dużo zrobić nie mógł, poza ich usztywnieniem. - Idziemy do Argaru, Febe się tobą zajmie - poinformował Onyx, po czym wstał i podał klucz do łańcuchów J'izzargo, - A ty idziesz z nami - stwierdził jeszcze powoli biorąc dziewczynę na ręce.
    Gave

    OdpowiedzUsuń
  84. - Aha i narazisz mnie na jej gniew jak się obudzi tak? Zapomnij - Gave popatrzył po nim surowo. - Tyle się namęczyła, żeby cię znaleźć. Możesz poświęcić jeszcze parę dni by ją uspokoić i dopiero wtedy udać się do Nor i Bractwa - skomentował tylko, trzymając Onyx dość pewnie. Zdawała się niezwykle lekka póki co, zaskakująco wręcz lekka. Odetchnął głęboko zaciskając mocno wargi i chwycił J'izzargo za rękaw. - Teraz się trzymaj, bo zamierzam podróżować inaczej... nie zemdlij mi po drodze - poprosił, a kiedy J'izzargo go chwycił przeciął swój palec i szybko nakreślił runę na swej dłoni. W myślach wypowiedział parę słów otwierających bramę do zaświatów. Runa rozjarzyła się, a przed nimi wyrosła świetlista brama, przez którą Gave szybko przestąpił. Całą trójką znaleźli się w Zamczysku Śmierci, ale chłopak nie zamierzał ich tam długo trzymać. Nabrał tylko kilku głębokich wdechów i podszedł do odpowiednich drzwi. Przeprowadzanie przez zaświaty dwojga żywych było wyczerpujące. Dlatego też nie chciał tam spędzać więcej czasu niż to absolutnie było potrzebne. Już i tak naginał zasady. Później dostanie reprymendę od ojca lub tego całego Sabatu Śmierci, ale jakoś to przeżyje. Przekroczył pewnie drzwi prowadzące do Argaru i tam opadł na jedno kolano. Cholera. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  85. Gave przez moment chciał odmówić, ale aktualnie w głowie cholernie mu dzwoniło, więc skinął nią i przekazał mu Onyx nabierając kilku głębszych oddechów zanim chwiejnie wstał na równe nogi. Wskazał dłonią kierunek i poprowadził ich do Febe. Tak się złożyło, że akurat kobiety nie było, bo poszła rzekomo zbierać jakieś ziółka, ale za to zastali tam Oriannę. Gave nie wyglądał na szczęśliwego z tego powodu, ale zacisnął zęby. - Zajmiesz się nią? Straciła dużo krwi, ma wiele ran kłutych, zszyłem ją, ale... - spojrzał po Oriannie, opierając się o ścianę, żeby zamaskować swoje wyczerpanie. Akurat to znał doskonale. Przerzucanie przez zaświaty tych dwojga po prostu go wypompowało. Srogą cenę za to płacił.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  86. Gave za to do pokoju Onyx się nie zbliżył. Usiadł na kanapie i pomasował sobie skronie. Nabrał kilka głębokich wdechów zamykając oczy i pozwalając swojej głowie po prostu szaleć. Czuł jak mu pęka. Skrzywił się dość mocno, dociskając dłonie do skroni. To nie było teraz ważne. Głowa poboli i przestanie. Nie było takie ważne. Liczył na to, że Orianna nie skrzywdzi Onyx. Dziewczyna była dobra w tym co robiła, ale... no jej jeszcze nie ufał. Przynajmniej nie w swoim własnym przypadku ani w przypadku swoich bliskich. Łzy napłynęły mu pod powieki, gdy przez dłuższy czas głowa nie chciała przestać go boleć. Szlag, szlag, szlag. Uderzył nią otwartą dłonią nakazując jej przestać ale ta jak na złość nie chciała słuchać.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  87. Gave nawet nie uniósł powiek, kiedy Orianna mówiła o Onyx. Skinął głową delikatnie, niemal nieznacznie.
    - Dzięki - szepnął tylko i pokręcił głową. - Nie wiesz, gdzie jest Yensen? - zapytał jej zaraz, nie mogąc się nawet ruszyć z kanapy. Bolały go wszystkie mięśnie i samą siłą woli powstrzymywał się od krzyku. Cholerny Sabat Śmierci! I pieprzone zasady! Do tego ta diabelna głowa. - Mogłabyś też obejrzeć Kociaka? - zapytał jej jeszcze cicho. - Zdaje się, że był w niewoli i wygląda na oko na niedożywionego i odwodnionego.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  88. Gave pokręcił głową.
    - Nie trzeba, poczekam aż wróci - stwierdził cicho, powoli zmuszając się by usiąść i nie popłakać przy tej czynności. Nie zamierzał teraz wychodzić za jakiegoś połamańca. Oparł głowę o oparcie i spojrzał po J'izzargo. - Jeśli chcesz się przebrać, umyć... to łazienka jest tam - wskazał mu drżącą dłonią łazienkę. - A mój pokój u góry... stoi tam łóżeczko dla małych dzieci... możesz wziąć jakieś ciuchy czy coś - zaproponował mu.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  89. Chłopak spojrzał po Oriannie i nabrał kilku głębszych oddechów w płuca. Powoli pokręcił przecząco głową.
    - Tu też mogę odpocząć - powiedział spokojnie, znów spoglądając na J'izzargo. - Nie, dzięki... zwymiotuję jak ktoś mnie stąd ruszy - wyjaśnił, bo w danej chwili nawet nie chodziło o to, że duma by mu ucierpiała (a ucierpiałaby...), ale to że naprawdę nie chciał zwracać zawartości swojego żołądka, ani płakać któremuś z nich w momencie transportu na inne łóżko, a ciało bolało go do tego stopnia, że czuł iż to by było nieuniknione. - Tu mi dobrze... - wymamrotał jeszcze, choć najchętniej ukryłby się w ramionach Febe bądź Yensena i pozwolił sobie na chwilę słabości. Znów spojrzał po Oriannie. - A mogę dostać coś na temperaturę? Czuję, że robi mi się gorąco.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  90. Gave nie odzywał się, skupiając na swoim oddechu i na wszechogarniającym go bólu. Trzymał mocno zaciśnięte powieki bardzo starając się to wszystko przeżyć. Słowa i polecenia Yensena dochodziły do niego jak przez mgłę. Słyszał niewielkie protesty Orianny i kroki milczącego J'izzargo, a potem trzask drzwi wyjściowych i czyjeś dłonie na swoich udach. Dopiero kiedy Yensen zapytał co się stało, chłopak powoli i z dużym trudem uniósł powieki.- To przyjaciel Onyx... ten którego...szukała - wydusił z siebie. - Nie wiem co dokładnie, ale... jak tam dotarłem była w opłakanym stanie - wyjaśnił mu łamiącym się głosem. - Nie, w Azylu...nie... ja tam nie...dotarłem - wymamrotał, nabierając znów kilka głębszych oddechów. - Chyba...chyba dali radę, duchy...duchy nie panikują - musiał się porządnie skupić, aby jeszcze ta informacja do niego dotarła, przez co niemal mu stracił przytomność. Cudem ją zachował. Jej strzępki. - Przeprowadziłem ich...przez...zaświaty... - wyszeptał. - Głowa mi pęknie zaraz... głowa mi...pęknie...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  91. Acair pokiwał głową.
    - Tak, Walwan żyje i tak ufam moim przyjaciołom - przyznał. - Ale nie mów mi, że mam dobre serce... mam naiwne serce - odchrząknął odsuwając się od niej. - Jestem naiwny że wszystkim tak ufam - uśmiechnął się krzywo. - Nie mówię, że jestem zły, ale mówię że nie jestem nieskazitelnie czysty - zacisnął mocno pięści. - Możesz mi wmawiać że jestem, ale ja... ja wiem że jest inaczej i nie wmawiaj mi tego proszę - poprosił ją i wolałbym zająć się twoimi problemami niż moimi - przyznał szczerze. - Bo w mojej głowie toczy się jeszcze wojna... i nie wiem do czego prowadzi...

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  92. Gave nie był w stanie powstrzymać syknięcia bólu gdy został pociągnięty do Yensena. Zamknął ponownie mocno powieki i czekał aż mięśnie przestaną się zaciskać z bólu i rozprężać raz po raz. Dłońmi objął swoją głowę leżąc z nią na udach Yensena, starając się poprzez ucisk zniwelować jej ból, co w teorii było łatwe, a w praktyce... absolutnie nie. 
    - Wiem, że dobrze - mruknął. - Przecież nie wyrzucam sobie tego - wydusił z siebie przez zaciśnięte zęby. - Przecież nie wyrzucam... nic a nic... - wargi mu zadrżały. - Nigdy więcej... nigdy więcej nie wezmę śmiertelników przez bramę... jako skrót drogi... - wymamrotał.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  93. Gave nieznacznie skinął głową.
    - Mam paru medyków, którym ufam, ale tam akurat nie mam żadnego - wyjaśnił krótko. - A teraz po drodze... po drodze jest ciężko... ciągle jakieś zagrożenia - wydusił z siebie. - Tak po prostu było szybciej... no i ... uhm im szybciej Onyx dojdzie do siebie tym szybciej ja... pójdę do dzieci - mruknął, zaciskając mocniej powieki. - Mogę dostać coś na ból głowy?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  94. Gave spojrzał po nim wdzięcznie i wypił nieco mikstury Febe, zakręcając resztę, wrócił do pozycji leżącej, czekając na cud i jakieś odjęcie bólu. - Wiem - spojrzał po nim. - Ale chcę jeszcze porozmawiać z Onyx - odparł szczerze. - Upewnić się, że nie zrobi nic głupiego jak skoczę na chwilę do Phyonix... - zagryzł mocno wargi. - Bo widzisz... ona lubi sobie na głowę wrzucać bardziej ode mnie a jak wrzuciła sobie coś durnego to tragiczna sprawa...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  95. - Doceniam, że chcesz mi pomóc, ale sam zdecyduję kiedy do nich pójdę - szepnął. - Na razie to mi się ciężko oddycha i wszystko mnie boli - dodał po chwili milczenia, powoli mu odpadając. Zmęczenie materiału robiło swoje. Przysnął jakieś 20 minut później. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  96. Acair zagryzł mocno wargi.- To zróbmy na niego zasadzkę - zaproponował. - Ja będę robić za ofiarę, a ty go pojmiesz... albo zabijesz, albo coś w ten deseń - zerknął na nią i wzruszył ramionami. - Dobry jestem na polu ofiary, nawet za bardzo nie muszę udawać - wyszczerzył się do niej i pogłaskał ją po włosach. - Wiesz, będę wiarygodny w swojej roli - zauważył spokojnie. - A ufam ci... i wiem że nie dasz mu szansy na to aby faktycznie mnie zabił - dorzucił po krótkiej chwili milczenia. - No i mam jeszcze teraz to - pokazał jej kryształ. - Więc... w razie czego sam się obronię... - mruknął, w drugiej dłoni ściskając fiolkę z nowo wyciągnięta Nimh. Bo przecież kryształ to nie było wszystko co miał.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  97. Gave obudził się, gdy tylko usłyszał szmer dochodzący zza ściany. Nie zważając na to, że wciąż był nieco słaby, wparował Onyx do pomieszczenia i usiadł na krześle obok niej.
    - Nawet nie waż mi się wstawać - powiedział dość poważnie i ostro.- Ani się wykłócać - dorzucił zaraz. - I tak, przyjmuję na klatę późniejsze docinki, że przeze mnie dorobiłaś się kilku blizn - dorzucił, bo przecież zszywał ją, więc mogła się później z tego śmiać. - Ale... cieszę się, że żyjesz... chcesz wody? - zapytał jej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  98. Gave bezceremonialnie usiadł obok niej i objął ją ramionami, mocno ją do siebie przytulając.
    - Ji'zzargo jest aktualnie u Orianny i ją podrywa... odpoczywa tam - odparł spokojnie. - Ostrzeże Nory i Bractwo. Ważniejsze od tego jest twoje zdrowie... - mruknął, na drugie pytanie uśmiechając się słabo. - No wiesz, hokus pokus, czary mary i bęc... jesteśmy w Argarze - rzucił cicho, mocno ją do siebie przytulając. - I oczywiście pójdziesz, ale jak wydobrzejesz. Zupełnie - ostrzegł ją. - Bo w takim stanie to chuja zrobisz... - skomentował. - A ja twojego sai ci nie oddam - dorzucił po chwili milczenia. - Poza tym zemsta smakuje lepiej na zimno.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  99. - Tak - odparł krótko, opierając czoło o jej ramię i ani myśląc ją wyplątać ze swych objęć. - Jeden fałszywy ruch i będę rzygał - skomentował jeszcze, po czym odetchnął głęboko. - Nigdzie nie idziesz, czego nie rozumiesz? Mam ci duszę wyciągnąć z ciała by mieć pewność, że zostaniesz w łóżku? - dla potwierdzenia ugryzł się w palec i zaczął kreślić runę na jej karku. - Bo mogę w każdej chwili - rzucił jeszcze. - Ji'zzargo pójdzie do Nor i do Bractwa, ale o ile mnie pamięć nie myli to w tych miejscach są naprawdę potężne szychy, które nie dadzą sobie w kaszę dmuchać i szczerze wątpię by Mankrik czegoś z nimi kombinował. Nie wierzę też w to, że już Nory nie wiedzą o zdradzie - rzucił chłodno. - A poza tym... co jeśli to nie zdrada? - spojrzał jej prosto w oczy. - A co jeśli on działa z polecenia Nor lub Bractwa? - zerknął na nią. - Masz za mało danych by tak lekkomyślnie pakować swojego przyjaciela w jakieś gówno - mruknął, patrząc jej prosto w oczy. - Zostajesz tu dopóki nie wydobrzejesz - poinformował ją i westchnął ciężko. - Mhm za dużo talentów, masz rację - uśmiechnął się słabo. 

    Gavo

    OdpowiedzUsuń
  100. Nie skomentował swojej słonej krwi ani tych całych małych docinków. Swobodnie dokończył kreślenie runy, ale nie wyciągnął jej z ciała. Póki co była bezpieczna. Póki nie próbowała dziwnych sztuczek. Złapał ją za rękę, kiedy ta pogłaskała go po policzku i pokręcił głową. 
    - Przyjemność po mojej stronie. Kiedyś się odwdzięczysz - uśmiechnął się do niej. - Nie powiem ci co masz zrobić, bo to będzie twoja decyzja. Mogę ci jedynie doradzić. Na początek dojdź do siebie. Nie szarżuj, bo znowu możesz skończyć w stanie wskazującym - skomentował. - Tu jesteś bezpieczna, ale pogadam z Yensenem żeby cię pilnował, bo naprawdę... wychodzenie w niezaleczonym do końca stanie w trakcie wojny to skrajna nieodpowiedzialność - mruknął jeszcze. - Poza tym nikomu nie pomożesz jak padniesz i nikogo nie ochronisz. Sprowadzisz tylko na swoich bliskich większe nieszczęście - odetchnął, odsuwając się od niej i wracając na miejsce obok łóżka. Na krześle. - W danej chwili, on nie wie czy przeżyłaś czy nie... przynajmniej tak mi się wydaje. Nie ma więc podstaw by zagrażać twoim bliskim. Masz więc trochę czasu - mruknął. - Na twoim miejscu zacząłbym się otaczać ludźmi którymi bezgranicznie ufasz. Niekoniecznie należącymi do bractwa. I to z nimi zacząć coś działać - zaproponował. - Och sprawa pokojówki nie podlega żadnej dyskusji - poinformował ją rzeczowym tonem. - To jest fucha już dla ciebie zarezerwowana.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  101. - Przed chwilą właśnie taka byłaś - spojrzał po niej wymownie. - Już się rwałaś by iść i biec na łeb na szyję, a twoje rany wołają o pomstę do nieba - burknął. - Jak to nie? Siebie wliczam do osób, którym możesz zaufać i uwierz mi... mnie bronić nie musisz - wyszczerzył się do niej. - Mało tego jak go spotkam, a nigdy go nie spotkałem to z pewnością go rozpoznam... i zabiję - dodał robiąc przy tym poważną minę. - Będziesz mnie mogła potem za to znienawidzić. Właśnie zostałaś poinformowana - mruknął i parsknął śmiechem. - To masz pecha - rzucił lekko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  102. Gave spojrzał po niej i wzruszył ramionami.
    - Może powinienem - zgodził się z nią. - Ale nie zniżę się do poziomu łańcuchów, kiedy sam mam do nich awersję - skomentował tylko. Po niewoli u Peruna a potem po tym co zrobił mu Gavin absolutnie nie chciał słyszeć o zniewoleniu przyjaciół łańcuchami. Na kolejne pytanie uśmiechnął się do niej znacząco. - Nie ty jedna robisz niezły wywiad środowiskowy - poinformował ją. - Ale abstrahując od tego on pewnie też zrobił całkiem niezły wywiad i sam do mnie przyjdzie, chcąc cię podręczyć - oblizał znacząco wargi. - A ja będę przygotowany - puścił do niej oczko. - Cóż nie mogę ci obiecać, że tego nie zrobię - powiedział po prostu. - Jeśli przyjdzie po mnie to nie będę się patyczkował, a jeśli nie będzie cię wtedy w pobliżu... cóż... a to pech - spojrzał po niej i puścił do niej oczko. Zaśmiał się lekko. - Jedyną pokojówkę w zaświatach - poprawił ją. - A ja lubię oryginalne pokojówki.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  103. Gave spojrzał jej prosto w oczy.
    - Naprawdę? Chcesz mu spojrzeć w oczy i powiedzieć, że nie potrzebujesz pierdolonej aprobaty? Onyx, przecież tym właśnie pokazujesz że potrzebujesz, że... no wiesz jego opinia się liczy - fuknął pukając ją palcem w czoło. - Jesteś w pełni wartościowym człowiekiem. Posiadasz interesującą duszę i całkiem żywo bijące serduszko, które czuje ból, rozpacz, radość, smutek, podekscytowanie i całą gamę innych emocji - mruknął. - Naprawdę nie musisz nikomu udowadniać niczego - szepnął obserwując jej tęczówki. - W porządku, jak go znajdę to dam ci kilka dni na przetelepanie swoich cczterech liter zanim go zabiję - pokiwał głową. - Chyba że to on znajdzie mnie i będę musiał się bronić... ale wtedy sytuacja jest jasna. Wtedy w dupie mam co myślisz, a bronię siebie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  104. - Mnie zabiła moja matka - powiedział jej chłodno. - Więc wiem jak to jest być zabitym przez rodzica - dorzucił. - Perun mnie torturował a potem chciał zabić bo tak, dla jaj, a potem mój brat uwięził mnie w zaświatach - spojrzał po nim. - Chcesz się licytować? - prychnął pod nosem i odetchnął głęboko. - Skoro masz dość wykorzystywania to nie pozwól już nikomu cię wykorzystać - mruknął. - Ale jaki będzie cel w zabiciu tego patałacha? - zapytał jej. - Zastanów się po co to robisz, bo jeśli po prostu tak, żeby cierpiał... to nie ma problemu, ale jeśli chcesz mu tym coś udowodnić... to jest to bez sensu - powiedział krótko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  105. Gave już tego nie skomentował. Skoro chciała się mścić w ten sposób to była to jej sprawa. Miała do tego prawo. Opatulił ją tylko kołdrą i wstał lekko się przy tym chwiejąc.
    - W każdym razie nie rób tego póki zupełnie nie wyzdrowiejesz i ochłoń trochę zanim polecisz na swoją zemstę - spojrzał po niej poważnie. - W emocjach popełniamy głupoty - mruknął. - Sam jestem tego doskonałym przykładem - uśmiechnął się krzywo. - Przynieść ci coś do picia?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  106. Gave zamrugał kilkakrotnie z niedowierzaniem.- Ha? - spojrzał po niej. - Frytki z serem? Do gospody mam ci po nie iść? - pokręcił lekko głową. - Zobaczę co da się zrobić stwierdził tylko i zamknął na sobą drzwi od jej sali, by osunąć się po drzwiach na dupsko i nabrać kilka głębokich oddechów. Jasna cholera by to wzięła. Robienie dobrej miny do złej gry było spoko, ale nie zawsze działało. W tym wypadku działało na krótką metę. Trochę sobie popsioczył w myślach na górę za to cholerne ograniczenie, ale poza tym po prostu siedział sobie pod drzwiami i oddychał.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  107. Nie były tylko w gospodzie. Można je było również zrobić, ale on w danej chwili nie był w stanie tego zrobić. Powoli dźwignął się na nogi i poszedł do kuchni, po czym postawił na odgrzanie gulaszu z jedzonkiem dla Onyx, bo przy próbie obrania ziemniaków zaciął się wielokrotnie przez drżące dłonie. Ostatecznie nałożył jej sporą porcję do takiej sałatkowej michy - bo przecież wiedział jak Onyx lubiła jeść i wraz z dzbankiem wody przytargał to wszystko z powrotem. Postawił jej jedzonko na stoliku i od razu usiadł by ukryć drżenie ciała. - Smaczngo.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  108. - W porządku - Gave skinął głową i wsunął rozcięty palec do buzi by go possać i wymienić na kolejny. - To przez te twoje cholerne frytki... kiepski ze mnie kucharz - mruknął tylko. - Więc jesteś skazana na gulasz Febe - dorzucił. - Jestem po prostu zmęczony - dodał i z tym nawet nie do końca kłamał.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  109. - Leżałem - odparł spokojnie. - Mieszkam tu to tym bardziej mam swoje łóżko - zapewnił ją. - Ale ktoś musi pilnować czy nie zwiejesz - dorzucił jeszcze patrząc jej prosto w oczy. - A ja ci nie ufam... pod tym względem, uparciuchu - wymamrotał jeszcze, po czym wziął swój sztylet i naciął sobie dłoń powyżej nadgarstka. - Masz wampirku - podsunął jej swoją rękę pod nos. - A podobno jestem za słony - prychnął.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  110. - Mówiłaś, ale ja takim zapewnieniom nie ufam... bo wiem jak to jest... jak łapy i nogi swędzą do ruchu - odparł tylko, ale nie zdołał się obronić przed pociągnięciem go na łóżko. Jęknął głucho kiedy to zrobiła. Mogła dzięki temu ruchowi poczuć jak bardzo drży na całym ciele. Lek przeciwbólowy powoli przestawał mu działać, więc chłopak po prostu czuł się znacznie gorzej. - Aha... no jasne - parsknął. - Jak odpoczywam to nie ma słonej krwi czy skóry... - cmoknął z niezadowoleniem.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  111. Gave z kolei nie leżał za długo na jej łóżku. Podciągnął się na drżących rękach i z trudem bo z trudem ale wrócił na swoje krzesło.
    - Ja muszę tylko odpocząć. Odespać - wyjaśnił jej spokojnie. - Nic mi nie jest. Jestem po prostu wyczerpany fizycznie - przyznał się jej. - Moja umiejętność dała mi po prostu w kość - wzruszył ramionami.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  112. Gave skinął głową i przeszedł na fotel, który stał w rogu jej sali. Przytransportował sobie również podnóżek i usiadł na nim wygodnie wyciągając nogi. Odetchnął głęboko. Miał cichą nadzieję, że Yensen pojawi się za jakiś czas i poratuje go środkami przeciwbólowymi. Przymknął oczy słuchając jej. - Mam nadzieję, bo już i tak mi ciężko na sercu, że... - zacisnął zęby i pokręcił głową. No przecież jej tego nie powie teraz. - Cieszę się, że żyjesz i że zdążyłem - przyznał szczerze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  113. - Nic się nie stało, wszystko przebiegło dobrze - szepnął nie mając siły się z nią kłócić. Yensen nieco go uratował swoim wparowaniem do środka. Przyjął lek jak zbawienie, drugi wsuwając sobie do kieszeni na później i nieco obniżył się na fotelu, by przyjąć odrobinę lepszą pozycję. Przymknął oczy, gdy Yensen "nokautował" Onyx. - Mhm, dobranoc - zgodził się z nim tylko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  114. Gave nie był pewien kiedy zasnął. Nie usłyszał już nic specjalnie. Osunął się tylko bardziej na fotelu w trakcie szukając nieco wygodniejszej pozycji. Dawno też nie śnił mu się Perun i jego tortury, ale dziś postanowiło to powrócić ze zdwojoną mocą. Chłopak jęknął przez sen, zmarszczył przy tym brwi i zadygotał konkretnie. Jego dłonie wbiły się w podramienniki i kostki zbielały mu na nich. Cicho prosił o to by to wszystko się skończyło.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  115. Chłopak aż cały zesztywniał pod wpływem jej dotyku. Na jego twarzy sperlił się pot, a zza zamkniętych oczu popłynęły łzy. - Nie... nie... proszę... nie - wyszeptał jakby jeszcze przez sen, wstrzymując przy tym oddech, dopóki mu go nie zabrakło, a wówczas wypuścił go ze świstem i otworzył oczy by spojrzeć na Onyx jeszcze z lekkim przestrachem. Dopiero po dłuższej chwili odzyskał oddech a na jego twarz wróciły nieco zdrowsze kolory.

    Gave

    OdpowiedzUsuń

^