AKANE GRANDSAND
Hybryda - Wiedźma || 19 lat (19.01) || 165cm wzrostu || Okazyjnie wokalne występy
Szczupła, wysportowana budowa ciała. Granatowe włosy. Analityczny umysł. Pochodzi z Argaru. Mama bliźniaczek - Maliki i Raji. Zarabia na życie śpiewem, który czasem urozmaica aktorskimi scenkami. Połączenie piaskowych zdolności ojca i magicznych umiejętności klanu Latrala sprawiły, że dziewczyna włada psychoaktywnym pyłem, przy pomocy którego jest w stanie wejść w umysł innej istoty. Poza tym posiada swego rodzaju szósty zmysł, potrafi określić cudze intencje i miewa pewnego rodzaju przeczucia. Odczytywanie emocji bywa u niej na tyle silne, że poprzez uzewnętrznianie ich, czy to wokalnie, czy artystycznie, "zaraża" nimi odbiorców. Dodatkowo pewne życiowe wydarzenia sprawiły, że An rozwinęła swoje umiejętności o czary runiczne. Stosuje je w trzech wariantach: "sucha" runa, nakreślona tylko palcem jest krótkotrwała, runa nakreślona w widoczny sposób ma dłuższe działanie, a runy naznaczone krwią, wycięte w ciele, działają tak długo, aż nie zostaną przerwane.
Co odróżnia psychoaktywny pył od czarów runicznych? Obie umiejętności wpływają na emocje i zachowania, jednak pył działa jedynie na umyśle. Dzięki niemu Akane może modyfikować i wpływać na cudze wspomnienia. Dziewczyna może sprawić, że dana istota na nowo zacznie przeżywać coś, co kryje się w zakamarkach umysłu. Jest w stanie dokonać tego tylko wtedy kiedy pył dostanie się do mózgu, czy to nosem, uszami, czy oczodołami. Efekt ten kończy się, gdy pył opuszcza organizm lub, gdy dostatecznie zwiększy się dystans między atakującym i atakowanym. Warto zaznaczyć, że do wyciągania/zarażania emocjami wystarczy jej kontakt wzrokowy/cielesny lub wyżej wspomniane "uzewnętrznienie artystyczne". Runy z kolei mają większy zakres zastosowań, to czary, które wpływają na więcej rzeczy, w zależności od swojej symboliki. Zdecydowana większość opiera się na emocjach i zachowaniu, jednak niektóre, ze względu na swoje znaczenie, zahaczają o ograniczoną magię żywiołów czy różne formy tarcz i zabezpieczeń. Dzięki runom Akane jest w stanie, między innymi, zmienić swoje/cudze emocje/zachowanie, bez wchodzenia do umysłu i na dłuższy czas, nawet na stałe, w przypadku wariantu naznaczonego krwią.
Poza tym uczy się grać na pianinie i doszkala śpiewanie. Umie walczyć wręcz oraz bronią białą. Uwielbia noże. W jej fiołkowych tęczówkach dojrzeć można pyłek, ten porusza się w zależności od emocji dziewczyny. Ostatnimi czasy, po użyciu jednego z zaklęć, przy stopach Akane widać podążające za nią drobiny piasku. Ten przejawia oznaki świadomości i uaktywnia się w sytuacjach zagrażających dziewczynie.
_________________________________________________________________________________
Zapraszam do wątków!
Ryu westchnął ciężko i spojrzał na chwilę w górę masując sobie skronie.
OdpowiedzUsuń- To po co w ogóle mówisz, że zamierzam ich zbawić w takim razie? Skoro ja jedynie zamierzam zaproponować inną ścieżkę? Ja nie zamierzam być liderem Lasu ani ich władcą... - dmuchnął sobie w grzywkę. - Ba ja nawet nie wiem czy chciałbym być tam i kontrolować ewentualny przewrót - wzruszył ramionami. - Słaby ze mnie Mesjasz, a już w ogóle zbawiciel - mruknął kręcąc przy tym lekko głową. - Historia przed Gabrielem ma znaczenie. Koniec końców owszem doszło do Grabieży, do której po części przyczynił się Gabriel, owszem działając w dobrej wierze, ale jak wiadomo to często wychodzi zupełnie na odwrót - zgodził się z nią. - Nie wiadomo czyja to była decyzja - odparł spokojnie. - Gabriela, Lasu, Obelisku? - spojrzał po niej. - Gabriela i Obelisku? Obelisku i Lasu? Kombinacji trochę jest - przyznał. - Tylko zanim doszło do grabieży, nie trzeba było się tak bronić. Nie trzeba było się martwić, a teraz trwają wieczne walki, ciągle przelewana jest krew, panuje nieustająca wojna w tym miejscu - zauważył. - Nie kupuję tego całego przysłużenia się jako nie zrównania z ziemią - pokręcił głową. - Wcześniej też Las nie był specjalnie męczony czy równany z ziemią. Teraz ma zdecydowanie gorzej - skomentował tylko i odetchnął głęboko. - Ja również nie wiem co planuje cała puszcza i tak po części nie do końca wiem czy chcę wiedzieć, bo to może zarówno okazać się czymś świetnym jak i mrożącym krew w żyłach - mruknął patrząc jej w oczach. - I to do tej opcji... tej mrożącej krew w żyłach wolałabym nie doprowadzać i jeśli mam chociażby minimalną szansę na to, że być może, jakimś cudem uda mi się zaszczepić takie ziarno niepewności, ziarnko tego że może być inaczej, może pokojowym sposobem... oczywiście jak już Polsza się uspokoi, bo bez tego to nawet nie ma co działać... to dlaczego nie próbować? - uniósł lekko brew i odetchnął głęboko. - An, poczułem się zaatakowany w twojej poprzedniej wypowiedzi. Wypowiadasz swoje teorie w taki sposób jakbyś chciała uzyskać ode mnie odsunięcie się od mojego pomysłu, od mojego punktu widzenia. Jakbyś chciała to na mnie wymusić, wygrać w tej dyskusji... - powiedział spokojnie. - Nie wiem, może też tak robiłem ze swoimi teoriami w sprawie Latrala, może też to tak odczułaś. Jeśli tak to wybacz - rzucił jeszcze i spojrzał po niej. - To skoro twoi znajomi tak traktują twoje wypowiedzi to może warto się nad nimi pochylić? Bo czasami sprawiasz wrażenie wszechwiedzącej - wyjaśnił. - Ja nie zamierzam się kłócić w danym temacie Akane, ani obrzucać błotem, bo no proszę cię... nie jesteśmy już dziećmi - uśmiechnął się lekko upijając jeszcze trochę drinka i odstawiając go na bok, bo procenty też robiły swoje. - Nie wstydzę się tego, że lubię innym pomagać, ale mam wrażenie że każdy z kim rozmawiam o tym pomaganiu uważa mnie jeszcze za tego 13-latka, który nie patrzył w tym na siebie - rzucił lekkim tonem. - I tu też takie wrażenie od ciebie otrzymałem. Że nie patrzę na siebie, chcę pomóc i to jest mój główny cel - pokręcił głową. - A tak nie jest, rozmawiamy o Lesie to się tym z tobą podzieliłem, a nie dzieliłem się innymi planami czy celami - rzucił krótko. - I zapewniam cię, że Las i pomoc jemu to jedno, ale ważniejsze dla mnie jest aktualnie to co ja czuje i dokąd zmierzam - wyjaśnił. - Nie mówiłaś, że myślę tylko o jednym, ale podałaś przykłady innych osób co to myślą o innych sprawach tak jakby to moje założenie pomocy Lasu były tym co mnie napędza aktualnie i tym co aktualnie jest u mnie bardzo na tapecie, a wszystko inne schodzi na dalszy tor. Dałaś mi to odczuć w tych swoich przykładach, więc wyprowadzam cię z błędu - rzucił lekko i pokręcił głową. - Akane, to nie był do ciebie zarzut. Przyjaźnimy się nie od dziś, więc powiedziałem ci po prostu jak się czuję, a czułem się atakowany w tamtym momencie. To chyba lepiej od razu wyjaśniać, na bieżąco, niż tłamsić w sobie, uśmiechać grzecznie i udawać że wszystko było w porządku - zakończył.
Ryu
- Nie wiem Akane - Ryu wzruszył ramionami. - Nie zdecydowałem jeszcze jak to zrobię - uśmiechnął się krzywo. - Mówię tylko, że nie uśmiecha mi się granie pierwszych skrzypiec w tym temacie. Jasne, rozumiem i wiem że samo rzucenie pomysłu to za mało, ale zostawanie do samego końca chyba nie jest dla mnie - mruknął. - Poza tym ja ci już mówiłem w jaki sposób próbuję do nich dotrzeć i to nie jest tylko rzucenie pomysłu i hulaj dusza, ale nikt nie powiedział, że nie mogę tam znaleźć kogoś kto to dalej poprowadzi - westchnął. - Nie wiem jeszcze co zrobię, jedną z opcji jest po prostu znalezienie sobie innej osoby z większą charyzmą, może nawet lepiej znającą świat Lasu niż ty czy ja, która będzie miała siłę przebicia i będzie w stanie doprowadzić to do końca - mruknął. - Właśnie tam w środku, w Lesie, a nie na zewnątrz - dmuchnął sobie w grzywkę. - Jest wiele sposobów na to An by działać z cienia a nie z wielką pompą od razu - uśmiechnął się. - Ja też nie mówię, że kompletnie mnie tam nie będzie. Poddaję tylko w wątpliwość to czy ja chcę to wszystko prowadzić czy przypadkiem nie lepiej znaleźć sobie do tego idealnego pomocnika - wzruszył ramionami. - Trudne, ale nie awykonalne - mruknął. - Debatuję ze sobą, więc jeszcze nie zdecydowałem. Na tę chwilę działam powolutku, zdobywając niewielkie zaufanie u niektórych Leśnych - mruknął. - A co będzie za 5 czy 10 lat? Czas pokaże. Może życie zmusi mnie do innego działania, może popchnie mnie w stronę lidera, a może przestanę się tym zajmować, a może będę martwy - podał kilka opcji. Ryu pokręcił głową. - Nie, Akane. To ty nie rozumiesz - stwierdził spokojnie. - To co, że teraz wiedzą? Las nie zna możliwości rozporządzania kryształami bez rozlewu krwi, a taka istnieje. Może nie bez całkowitego, bo w to nie wierzę, ale jestem pewien że można to zrobić z minimalnym uszczerbkiem zdrowia innych nacji i samego Lasu jak już przy tym jesteśmy - westchnął tylko. - Przecież ja cały czas o tym mówię - dmuchnął sobie w grzywkę. - Tylko co z tego, że inni zmienią mentalność, jak Las nie zmieni? Tam też trzeba w tej kwestii podziałać - mruknął, po czym pokręcił głową. - To jest to czego nie rozumiesz Akane - stwierdził spokojnie. - Ty nie umiesz rozmawiać na poziomie spokojnym. Ty wrzucasz w swoje teksty takie rzeczy, które ja nie do końca wiem co mają na celu. Choćby twój ostatni "moja opinia, nie najświętsza prawda". Chcesz tym mnie podburzyć czy co? - spojrzał po niej. - Bo to jest tekst typowo proszący się o wpierdolkę, tylko że u mnie jest on traktowany jako norma, bo przymykam na ciebie oko... a nie każdy już przymyka - wyjaśnił. - I ja wiem, że w tym tekście chciałaś tylko przekazać dobitnie, że to twoja opinia i nic więcej, ale to właśnie taki tekst sprawia, że rozmowy z tobą są mało przyjemne. Jeśli ktoś nie przymyka oczu na pewne teksty to nic dziwnego, że się rozjusza i sam wchodzi w niezwykłą irytację - wyjaśnił spokojnie. - Po drugie, ja nie wspominałem o władczym tonie. Teraz to ty przypisujesz mi coś czego nie mówiłem. Jedyne co ci powiedziałem wcześnie to to co poczułem, a poczułem się atakowany. Na twoje stwierdzenie co do znajomych, odpowiedziałem, że skoro dostajesz takie sygnały to warto się nad tym pochylić. To wszystko. Nie mówiłem o władczym tonie, powiedziałem tylko o wszechwiedzącej, ale czy to jedno i to samo? Chyba nie - uniósł dłonie w górę.
OdpowiedzUsuń- Teraz też to zrobiłaś, wrzucając w wypowiedź "mój drogi przyjacielu" planujesz mnie rozjuszyć, wyprowadzić z równowagi... i gwarantuję Ci, że z Tonym by ci się udało, Akane. Tylko, że ja Tonym nie jestem. Nie jestem też Gavem, ale podejrzewam że i jego udałoby ci się wyprowadzić z równowagi już nie raz dzisiaj - mruknął. - Akane, ja nie chcę się z tobą kłócić. Ty zrobisz co będziesz chciała. Ja jedynie wypunktowałem ci, że skoro ta sytuacja się powtarza to może coś w twoich wypowiedziach jest nie tak. Nie sugerowałem tu tonu - spojrzał jej prosto w oczy. - Co ty z tym zrobisz to już twoja sprawa - stwierdził łagodnie. - Ja mam również awersję do nazywania mnie bohaterami czy wszelkiego rodzajami zbawcami i to też dla mnie punkt zapalny. To sprawiło, że poczułem się z twojej strony najbardziej zaatakowany - poinformował ją spokojnie. - Bo wielokrotnie wspomniałem, że tym zbawcą nie jestem i nie czuję się i nie chcę być, a ty próbowałaś wielokrotnie wyjaśnić mi że nim jestem... nie łapałaś aluzji, żadnej aluzji do tego że bardzo boli mnie patrzenie na mnie w takich kategoriach - westchnął ciężko. - Ja tak odebrałem twoje słowa. W kontekście zbawcy i bohaterstwa bo jak inaczej odebrać takie słowa jak nie napędzaniem siebie? - mruknął. - Oj pomyslów na rozkochanie Klary to ja ci nie sprzedam bo jeszcze mi ją sprzed nosa sprzątniesz - zaśmiał się cicho. - O i zobacz? I znowu? "Nie oczekuję przy tym twojego przyklasku" - powtórzył po niej. - Po co to jest? Co ma na celu taki komentarz? To są właśnie tego typu zagrywki, które stosujesz i dziwisz się, że ktoś odbiera cię inaczej niż tego chcesz.
UsuńRyu
- No właśnie Akane, odnosisz się do tego co mówię - zgodził się z nią. - Odnosisz i od razu stajesz w opozycji, więc nie byłem w stanie rozwinąć się w swoim, kiedy próbowałem wyjaśnić ci, że nie widzę siebie w roli zbawcy - odparł spokojnie. - Nie dałaś mi okazji się rozwinąć - oznajmił masując sobie kark dłońmi. - Dostałem w twarz tego zbawcę, który działa na mnie jak płachta na byka - przyznał szczerze. - Więc wszedłem w tryb obronny, głównie poruszając się w tym temacie a nie w żadnym innym - mruknął po czym odetchnął głęboko. - No i tu a propo korzyści dla Lasu i Mathyrczyków wchodzi ta druga strona medalu. Zawsze jest szansa dogadać się co do ilości kryształów, które Las może zaoferować. Trudne to będzie, bardzo trudne i nie dla każdego zrozumiałe, ale to tu wchodzą te nikłe rozlewy krwi - westchnął. - Jak się pomyśli to pewnie da się coś konkretnego wymyślić na tym polu. Trzeba tylko trochę chęci bez skreślania jednej czy drugiej strony - wyjaśnił. - I jasne to będzie proces długofalowy, z całą pewnością możemy nie doczekać jego rozwiązania w naszym życiu, chociaż miło byłoby myśleć że jednak się uda - wzruszył ramionami. - Po prostu jeśli nic się nie zmieni, to tak jak mówisz może dojść do kompletnie niepotrzebnego rozlewu krwi, jeśli Las się wkurzy - skomentował i sam wzniósł oczy do góry. - Akane, powiedziałem ci, że czuję się atakowany, a ty potem przeszłaś w prawdziwy tryb atakujący. Ja podałem ci przykłady twoich odzywek, które w mniejszym lub większym stopniu stosujesz podczas rozmowy i to nie tylko teraz kiedy zostałaś wrzucona w tryb pasywno agresywny - mruknął słuchając jej spokojnie. - Nie, Akane. To jest właśnie twoje wrażenie. Twoje wrażenie, że nie słyszę. Słyszę ciebie, słyszę i przyjmuję na klatę i nie potrzebuję do tego takich czy innych epitetów. Powiedziałem ci, że nie umiesz prowadzić spokojnej rozmowy, bo przykro mi ale w niektórych przypadkach nie umiesz. Bo robisz to co właśnie zarzucasz mi. Słuchasz i nie słyszysz. Nie dajesz się rozwinąć. Rozmowa nie polega na wykładzie - odetchnął głęboko. - Przykro mi, że musisz uciekać się do takich zagrywek, żebym twoim zdaniem cię usłyszał. Tylko, że sama również nie słyszysz. Nie chcesz przyjąć pewnych spraw do wiadomości. Mówisz, że się znamy dość dobrze, niemal jak łyse konie miejscami, a nie wyczułaś że temat zbawcy jest mi kompletnie nieprzyjemny - wzruszył ramionami. - I okay, nie mam ci tego za złe, ale w momencie jak powiedziałem, że czuję że mnie atakujesz przeszłaś w atak. Kompletnie - mruknął. - Zamiast się zatrzymać na moment i zastanowić się na chwilę, wrzuciłaś mnie od razu do wora z Tonym i Gavem. Odniosłaś wszystko do swoich wcześniejszych rozmów, uznając że to ja ciebie nie słucham - pokręcił głową. - Okay, nie musimy się we wszystkim zgadzać i to jest w porządku. Nawet lepiej że nie we wszystkim się zgadzamy bo możemy sobie podyskutować, ale żeby dyskusja miała sens to warto czasem przedstawić swoją opinie silnie, ale pozostawiając pole na odpowiedź, na dodanie właśnie tych dodatkowych informacji - dodał. - An, pytanie o to co uważam padło dopiero po wypunktowaniu ci, że czuję się przez ciebie atakowany - zauważył spokojnie. - I okay doceniam to, że padło, tylko w tamtych chwilach padły już też inne słowa - mruknął obserwując jak zeruje swojego drinka. - Ja się nie martwię o siebie An, tylko o ciebie, bo działając tak jak działasz, za chwilę możesz nie mieć chętnych rozmówców. Możesz faktycznie zostać z pewnymi głębszymi sprawami sama - spojrzał po niej kiwając głową. - Jasne, miłego popołudnia - mruknął nie zatrzymując jej. Sam wstał od stolika nie zerując swojego drinka. On miał już wystarczająco procentów. Chwycił kule i kuśtykając powoli ruszył do wyjścia w ślad za Akane. Nie miał potrzeby zostawać w tym miejscu dłużej.
OdpowiedzUsuńRyu
Chłopak spojrzał po niej i pokręcił lekko głową.
OdpowiedzUsuń- Może ty byłabyś w stanie się rozwinąć, ja nie byłem - powiedział spokojnie. - Nie pierdziele farmazonów, tylko mówię to co czuję i jak to wyglądało z mojego punktu widzenia - powiedział spokojnie, sprawy kryształów nie komentował już. Korzyści dla Lasu zostawił dla siebie, bo nie było sensu teraz wtrącać o tym, że otwarcie Lasu na innych mogłaby przynieść im korzyści choćby i z tytułu nawiązywania kontaktów i większego znaczenia na arenie narodowej. Bo póki co to pozostawali traktowani jako źródło dochodów. Wykorzystać i zostawić na pastwę losu. Spojrzał po niej kiedy zaczęła się unosić i pokręcił głową. - Nie, Akane. Nie są dozwolone takie same chwyty, ale ja ci tych chwytów nie robię. Nie ociekam sarkazmem, nie rzucam dziwnych tekścików - powiedział nie dając się sprowokować. Nie widział w tym sensu. - Nigdy nie twierdziłem, że jestem niewinnym niewiniątkiem. Po prostu zaznaczyłem ci co sądzę w tym temacie. Znów wrzucasz mnie do jednego wora z innymi - wzruszył ramionami. - Nie każda rozmowa, w której masz inne zdanie prowadzi zarzucenie do wymądrzania się. Powiedziałem ci w jakim temacie mnie to ubodło, a do ciebie to nie dociera - stwierdził tylko idąc za nią, acz nie spiesznie. Jakby nie patrzeć przez pewien czas i tak szli w tę samą stronę. Nie odzywał się jednak do niej więcej, bo w danej chwili do niczego by to nie doprowadziło.
Ryu
- Stwierdziłem racje co do wymądrzania się dopiero na twój komentarz o znajomych, przez których czujesz się niezrozumiana. Nie chodzi również o twoją odmienną opinię tylko jak już na przykładach podałem sposób w jaki ją wypowiadasz. I nie, nie ton wypowiedzi - odparł jej spokojnie skupiając się na robieniu kroków do przodu. - Próbę wymuszenia przyznania racji już omówiliśmy, nie będę się do tego znowu odnosił. Przyznałem ci, że to i tamto mnie boli. Dodałem że przez to traktuję to dość personalnie i owszem ja też popełniam błędy w tłumaczeniu, zafiksowywaniu się na jednym temacie jeśli coś mnie mierzi. Nie zawsze jestem w stanie zatrzymać się w odpowiednim momencie - rzucił krótko. - Miłego - odparł kiwając jej tylko głową. Nie szedł za nią, bo nie potrzebował dalszej dyskusji, która do niczego nie prowadziła. Miał w danej chwili wrażenie, że nic do dziewczyny nie dotrze choćby dwoił się i troił, a jego cierpliwość czasami również zostawała wystawiana na próbę. Czuł, że w danej chwili niewiele brakowało mu do wybuchu. Zamiast do domu skierował swoje kroki w stronę zupełnie inną. Nie miał ochoty w danej chwili rozmawiać z domownikami.
OdpowiedzUsuńRyu
Zadar nie bardzo się na tym znał, ale nie wstawienie się za kobietą byłoby dla niego ciężkie. Zacisnął mocno wargi i pokręcił lekko głową.
OdpowiedzUsuń- Wiem o co ci chodzi, ale nie wstawienie się, kiedy słabszemu od ciebie ma się dziać krzywda... - pokręcił lekko głową. - Jakoś nie mogę przejść obojętnie - mruknął. - A przecież ona miała szansę żeby dobrze się schować... nie zrobiła tego, ale szansę dostała - mruknął tylko. - To już przecież ode mnie nie zależy - rzucił jeszcze i wzruszył ramionami, krzywiąc się przy tym, kiedy odezwały się niemal wszystkie jego zmaltretowane mięśnie. - No właśnie jak to zrobiłaś? Masz ten no kryształ? - zainteresował się. - Nie, raczej nie masz... jesteś Argarką, co nie? - przypomniał sobie. - Wybacz, na pewno jesteś... długo zajmuje opanowanie takich zdolności? - zainteresował się żywo. Zaśmiał się cicho na kolejne komentarze i pokiwał głową. - Może trochę zaradności, ale zdecydowanie więcej szczęścia niż rozumu - zaśmiał się szczerze i stuknął się z nią kubkiem z maślanką, zanim wypił porządny łyk. - Mhm... wolę nie myśleć o jutrzejszym bólowym horrorze, ale dziękuję za rady - uśmiechnął się do niej nieco słabiej i pokręcił głową. - Z Mistvale - poprawił ją. - Piękne miejsce pełne lasów, pól uprawnych i przyjaznych ludzi - dodał z delikatnym uśmiechem, który zaraz nieco przygasł. - A raczej... taka będzie w moich wspomnieniach - dodał szybko.
Zadar
Natan nie protestował gdy chodziło o polowanie. Prawie.
OdpowiedzUsuń- Hola, czekaj... a co z tymi, które nie zdążyły zwiać? Takie też tu mogą być. Może przejdźmy się po tym pasie szybko i zerknijmy czy jest coś co można wziąć bez specjalnego nadwyrężania swoich sił - zaproponował swobodnie. - Takie 20 minut spacerku i pójdziemy sobie na północ - rzucił lekkim tonem. W końcu niektóre mogły po prostu nie przeżyć nawałnicy. - A z przetransportowaniem sobie poradzimy - zapewnił ją. - Stworzymy wóz i przewieziemy na nim - puścił do niej oczko. - No chyba że chcesz wszystko na własnych plecach nieść to wcale ci nie bronię - objął ją przez ramię i poczochrał po włosach.
Nat
Zadar spojrzał po niej i skinął głową ale i zmarszczył lekko brwi.
OdpowiedzUsuń- Okay, mogłaby mieć mnie na sumieniu, ale to samo jest ze mną dzisiaj. Mogłem mieć ciebie na sumieniu, a ty i tak byś wskoczyła - uśmiechnął się szeroko. - Przynajmniej na taką wyglądasz i w sumie sama to powiedziałaś - parsknął śmiechem. - No bo... skoro już bym umarł... to sumienie Radomiły jakoś chyba by mnie nie obchodziło - zauważył. - A Radomiła w jakiś sposób by to w końcu przerobiła, a będąc żywą... no wiesz mogłaby wiele wnieść do świata - pokiwał głową i znów nieco zmarszczył brwi na to twarde zaprzeczenie. Nabrał więc wody w usta. Lepiej było nie poruszać sprawy posiadania przez siebie kryształu, a tym bardziej prosić o nauki, jeśli dziewczyna nie miała z tym nic wspólnego. - Oho... 9 lat? Biedna - stwierdził jakoś tak odruchowo. - Nie wyobrażam sobie takiego sztywnego rezimu w tak młodym wieku... wiele trenowania i potu czy łez... - mruknął, chociaż sam w tym czasie pracował na roli to jakoś w wypadku treningów poczuł że dziewczyna miała bardzo trudno. - Ale teraz... no widać to że jesteś mistrzynią - poinformował ją z uśmiechem, a gdy spróbowała go pocieszyć uśmiechnął się do niej delikatnie. - Miejsce może tak, ale niektórzy ludzie już nie wrócą - szepnął. - A bez nich... ja chyba też tam nie wrócę - dorzucił cicho. - Przynajmniej dziś tak myślę.
Zadar
Nat wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Po co życie zwierząt marnować jak można zebrać truchło? - spojrzał po niej. - Przy okazji wiedząc że jest świeże? Wiem, wiem... zero zabawy - puścił do niej oczko, a na platynową księżniczkę wzruszył ramionami. - Cóż, jakoś trzeba zasłużyć na ten przydomek, a skoro już go używasz to możesz równie dobrze przysłużyć się do rozpowszechniania go poprzez targania trucheł na plecach, kiedy ja potruchtam sobie obok ciebie dopingując cię do ciężkiej pracy - rzucił lekkim tonem. - A niech mnie Radomiła targa - wyszczerzył się do niej. - Dla takich widoków warto - przeciągnął się lekko ziewając nieco przy tym.
Nat
Nat skinął głową.
OdpowiedzUsuń- Zły dobór słów, ale przekaz zrozumiałaś - uśmiechnął się do niej swobodnie i zaśmiał się cicho. - Och w to nie wątpię. Jeszcze nie raz mnie zaskoczysz swoim małym mózgiem - puścił do niej oczko. - Małym, acz pojętnym - dorzucił i odetchnął głęboko ziewając przeciągle. - Jeszcze nie wiesz jak bardzo - przeciągnął się i z nienacka, wielki chłop, metr osiemdziesiąt wskoczył Akane na plecy. Począł lekko ssać swojego kciuka. - Dzidzia jest zmęczona, ponieś mnieee - zajęczał jej do ucha, śmiejąc się przy tym lekko.
Nat
Natan chwycił się jej pewnie, nogi odpuścił śmiejąc się lekko, ale ręką obejmował ją za szyję. Drugą szczypał ją po boku, kiedy sama zaczęła próbować ich wywalić.
OdpowiedzUsuń- Tak się dzidzią zajmujesz że ma pełną pieluszkę - zacmokał śmiejąc się przy tym. - Trzeba było szybciej przebrać, a nie teraz marudzić - dmuchnął w jej uszko i wydał z siebie głośny ryk niczym zawodzące dziecko. - Łeeee, łeeee, łeeeeeeeeeee! - choć pozycja robiła się mało wygodna to dalej trzymał się jej pewnie.
Nat
Zadar pokręcił głową.
OdpowiedzUsuń- Nie, nie... ja wskoczyłem żeby uratować - poinformował ją. - Nie myślałem o konsekwencjach dalszoplanowych, po prostu nie mogłem znieść myśli że Radomiła jest w kłopotach - mruknął masując sobie to ucho. - Wiedziałem, że nie mam z nimi szans i podjąłem świadomą decyzję na podstawie ocenienia wartości naszych żyć. Moją miarą. Nie mówię, że to sprawiedliwa miara, ale jest moja i się niej trzymam - uśmiechnął się do niej lekko a na wieść o życiu pośmiertelnym odrobinę pobladł. - Wierzę, że... ja bym tu nie został - odparł po krótkiej chwili milczenia. Słuchając o jej treningach uśmiechnął się nieco kiedy wspomniała, że to był przyjemny przedział życiowy. - A powiedz jak zacząć trenować? - zapytał jej jeszcze, bo skoro już miał kryształ to warto by było zrobić sobie trochę formy, a przynajmniej takie odnosił wrażenie. Nie odpowiedział już na te inne osoby, tylko pokiwał lekko głową. Jasne, że mogły się pojawić, ale na tę chwilę tego nie czuł. Może kiedyś poczuje.
Zadar
Zadar zaśmiał się cicho.
OdpowiedzUsuń- Tak samo nie - zgodził się z nią. - Gorzej, bo przecież nawet mnie nie znałaś... jestem ci wdzięczny, ale... - spuścił wzrok i wzruszył ramionami. Z jego punktu widzenia, nawet przy umiejętnościach Akane, które miał okazję obserwować, było to narażenie swojego życia dla obcej osoby. Nie powiedział jednak nic więcej, jakoś tak nie mając nic mądrego do dodania. Sam przecież zajął się dziećmi, a nie wszystkie z nich znał. Trudne to były dylematy. Wysłuchał jej na temat trenowania, siedząc już z powrotem na kanapie, bo ból dawał się mu już nieźle we znaki. - Po prostu chciałbym nauczyć się bronić siebie i innych - mruknął tylko. - Okay, małe kroczki - uśmiechnął się do niej szeroko.
Zadar
Natan roześmiał się serdecznie gdy oboje runęli na ziemię i poczochrał ją po włosach, po czym przyciągnął ją do siebie przytulając ją mocno.
OdpowiedzUsuń- Albo znajdź złoty środek - zaproponował z uśmiechem. - I zamiast noszenia córek... poćwicz bicki i ponoś brata - pokazał jej język i zaśmiał się raz jeszcze powoli wstając i przeciągając się. - Dawaj - poklepał swoje plecy. - Pokażę ci jak to się robi.
Nat
Z tym Zadar wcale się nie kłócił. Prawdopodobieństwo jej śmierci było mniejsze. Widział ją w akcji i domyślał się, że tak naprawdę byłaby w stanie znieść cały pluton żołnierzy z powierzchni ziemi. Taki potencjał.
OdpowiedzUsuń- To jesteś znacznie lepszą osobą ode mnie - powiedział w końcu. - Dla mnie znajomość ofiary jest dość istotną sprawą... bo jak nie znam... to raczej się nie wtrącam. Wiesz, mimo wszystko... chociaż może się nie wydawać... cenię swoje życie - uśmiechnął się do niej lekko i kiedy zaproponowała lekcje samoobrony, oczy mu się nieco zaświeciły i pewnie nawet odtańczyłby taniec radości, gdyby tak go wszystko nie bolało. - Naprawdę? A kiedy mniej więcej? - zainteresował się zaraz. - I przyjdziesz tutaj? To ja... ja chętnie wezmę taką lekcję - zapewnił ją. - Będę się pilnie uczył i przy kolejnym spotkaniu... pokażę ci rezultaty - dodał zaraz.
Zadar
Natan parsknął śmiechem i pokręcił głową. Już miał jej mówić, że jak nie to nie, ale wówczas wskoczyła mu na plecy i zaśmiał się ponownie.
OdpowiedzUsuń- A widzisz? Kolejka po wzrost była idealnym pomysłem. Poskąpiłem sobie za to pewności siebie, ale hm... to drugie możesz wypracować, a z pierwszym no cóż... bywa gorzej - pokazał jej język i ruszył sobie truchcikiem czasem podskakując sobie przez pewien czas. - Ty za to stałaś po rozum i urodę, a zapomniałaś o wzroście... i na co ci to było? - prychnął ze śmiechem. - Co prawda mądrala z ciebie niesamowita i to z całkiem niezłymi pomysłami czy wnioskami... ale liliput okrutny przy tym.
Nat
Natan pokręcił lekko głową.
OdpowiedzUsuń- Niespecjalnie odczuwam tego całego przejebania - przyznał szczerze. - Czasem się zdarza, ale czasem to i ty masz przejebane jak się odpalę - zauważył śmiejąc się również odrobinę. - Mimo wszystko trochę krwi Grandsandowej we mnie płynie - dorzucił nieco wygodniej ją sobie na plecach. Spokojnie niósł ją sobie dalej chwilę milcząc. - Mówisz? Głupia czasem jesteś - przytaknął jej i prychnął śmiejąc się na komentarz o niższych. - Myślisz, że twoje dziewczynki będą niższe od ciebie? - zerknął na nią ukradkiem.
Nat
Natan roześmiał się serdecznie i w tym temacie nic już nie powiedział chwilę gwiżdżąc sobie pod nosem.- Wiesz... wystarczy je zapytać czy stały w tej kolejce - puścił do niej oczko. - Ja tam Eljasa pytałem i twierdzi że wybrał kolejkę przystojnego chłopca z całkiem pokaźnym wzrostem - wyszczerzył się nieco. - A ja nie podstaw by mu nie wierzyć - dodał jeszcze śmiejąc się nieco głośniej. - Wiesz jak jest, co nie? Ufam swojemu dziecku - uśmiechnął się.
OdpowiedzUsuńNat
Darcy starała się poprawić swoje zdolności każdego dnia. Mimo wszystko nie było to zbyt proste zadanie. Nie potrafiła przyzwyczaić się do swojej drugiej formy i tego jak wiele okrutnych podszeptów dalej słyszała. Pomyślała, że może Akane będzie w stanie jej pomóc. Już wcześniej przecież proponowała, ale Darcy jako uparta i leniwa księżniczka odwlekała ten temat. Aż do dzisiaj. Dzisiaj postanowiła ją poprosić. W dogodnym momencie. Zaprosiła Akane do siebie ne herbatkę i ciasto. Wolała być na “swoim” terenie w tej sytuacji, aby mieć jak najwięcej znajomych rzeczy, gdyby nagle stało się coś złego. A poza tym była to dobra okazja do spędzenia chwili przyjemnego czasu z kuzynką na jakiś rozmowach, w końcu dawno też nie miały żadnego wspólnego wypadu, a im obu dobrze zrobi chwila odstresowania. Toteż czekała na nadejście granatowłosej.
OdpowiedzUsuńDarcy
Darcy zdążyła pokroić ciasto i przygotować. Nie robiła nic wybitnego, zwykła babka cytrynowa z lukrem i skórkami cytrusowymi. Osobiście wolała słodycze, w których była chociaż odrobina kwaskowatości, a przepis i tak chciała już jakiś czas temu wypróbować. Ciasto ułożyła na stoliku obok kanapy. Do tego pokroiła jeszcze marchewkę jako słoną przekąskę z delikatnym sosem. Uśmiechnęła się, kiedy usłyszała pukanie i zaraz podeszła do drzwi, aby je otworzyć.
OdpowiedzUsuń—- Hej, hej — odpowiedziała z delikatnym śmiechem. Przepuściła ją w drzwiach, oglądając uważnie jej żabią posturę. — Ale widzę, że Ty całkiem sucha jesteś, to gdzie ta oślizgłość, Żabo? — zapytała, prowadząc ją w stronę wygodnej kanapy. — Na co masz ochotę? Wiem, że zaprosiłam na herbatkę, ale jeśli chodzi o napoje to spiżarkę mam całkiem pełną. Lemoniady, herbaty, soki, drinki, nalewki, kawy — zaproponowała jeszcze, zanim usiadła. Musiała przecież jeszcze odpowiednie napoje przygotować.
Darcy
Darcy uśmiechnęła się szerzej na widok podarunku. Wzięła go do rąk i obejrzała dokładnie.
OdpowiedzUsuń— Ooo… dziękuję — powiedziała, przytulając ją krótko w podziękowaniu. — Zajebiste, dziękuję bardzo. No to jutro na obiad będą słodkie naleśniki w takim razie, nie mogę się doczekać aż skosztuję. Możesz czuć się zaproszona oczywiście — dodała jeszcze, odkładając do dżem do spiżarki. — A więc herbatka, dobrze — kiwnęła głową, po czym zaczęła nalewać wody do czajnika. Zastanowiła się chwilę nad pomocą. — Jeśli bardzo chcesz i masz mnie przez to dręczyć to możesz wybrać herbatę z szafy, ja się zdam na Twoją opinię, dalej mam zapas od tego, tego… Walwana a on miał fajne mieszanki — zaproponowała. Wolała sama oddelegować do pomocy niż później się z kimś siłować tak jak ostatnio. — Możesz też mi opowiedzieć co tam słychać u Ciebie ostatnio, to już zaczniemy ploty — dodała jeszcze z uśmiechem.
Darcy
— Bez presji, to zaproszenie a nie przymus — puściła jej oczko. Ona i tak sobie zrobi ucztę, przygotuje więcej, a jeśli zostanie to przecież się nie zmarnuje, zostanie na drugi dzień. Zaśmiała się delikatnie.
OdpowiedzUsuń— Pamiętałam wziąć instrukcje, są przywiązane z tyłu słoiczków, bo w życiu bym nie zapamiętała — odpowiedziała, nagrzewając wodę w czajniku. — Tyle tam wytycznych było odnośnie proporcji, że wolałam mieć dopisane, zwłaszcza jak sobie dałam wcisnąć tyle różnych smaków. Ten duecik miał naprawdę rękę do handlu, chciałam jedną, a wzięłam pięć — opowiedziała jej jeszcze ze śmiechem. Zarumieniła się lekko, gdy wspomniała o dręczeniu, ale zaraz zaśmiała się wesoło, podając jej imbryczek do parzenia herbaty, którą wybrała. Zaraz też ją zalała. — Ryu. Najpierw chciał mi rower narysować to zamiast poprosić o kartkę to mi mąkę rozsypał po stole, a potem wybiodrował i sam zaczął sprzątać i jeszcze mi twarz przypudrował — wyjaśniła wyraźnie rozbawiona całą sytuacją. — Także od tamtego czasu wolę sama dać sobie pomóc niż być nadmiernie samodzielną gosposią. W ogóle bym nie pomyślała, że z chorą nogą to tak zapieprzać można, wiesz? Sprintem poszedł po tą mąkę — dodała jeszcze kilka szczegółów.
— No jak chcesz możemy się pokłócić, ale to może potem, głupio by było dla efektu wychodzić teraz i trzaskać drzwiami, nie przepuścisz chyba walwanowej herbaty, co? — poruszyła zabawnie brwiami. — Ale jak Ci zależy to potem znajdę jakiś temat, o, nowe zasłony do sypialni kupiłam, to mi potem powiesz, że są brzydkie, a ja się obrażę — zaproponowała w żartach. Spoważniała jednak po chwili. — Przykro mi, że nie układa Ci się życie towarzyskie, ale mam nadzieję, że na nas to nie przejdzie. Uważam, że fajnie nam wychodzi zaprzyjaźnianie, wiem że nie jestem najlepsza go gadania o problemach, ale jak trzeba to umiem się zamknąć — powiedziała. — A u mnie chyba w porządku, tak myślę. Też trenuje z mocami, dorabiam sobie dalej, ostatnio nawet poszłam na granicę wyspy, żeby się z Ashanem spotkać, więc jest progres — uśmiechnęła się do niej. — A Tobie treningi jak idą? — zainteresowała się.
Darcy
— Do tego każda ma inną porcję, żeby wydobyć smak — Darcy jeszcze dodała ze śmiechem. — Tak, ma niesamowitą wiedzę, z drugiej strony nic dziwnego, że jak tak się zna, to miał takie kolejki, zwłaszcza, że herbaty naprawdę są genialne — dorzuciła jeszcze. Zalała imbryk wodą o odpowiedniej temperaturze, wcześniej upewniając się jeszcze na kartce, czy aby na pewno była odpowiednio dobrze podgrzana. Zaśmiała się delikatnie. — Nie jestem pewna jak bardzo się różni od innych rowerów, wiesz? — odparła, bo przecież ona nigdy na oczy żadnego roweru nie widziała. — Ale ciekawy sprzęt, takie dwa koła narysował złączone i takie pręty i takie do trzymania — wyjaśniła jej w powietrzu co miała na myśli. — Ciekawy środek transportu, ale wydaje mi się, że Mathyrskie są…. mniej męczące na dłuższą skalę. Chyba — dodała jeszcze. Zaśmiała się nieco mocniej i kiwnęła Akane głową. — Niestety, zrobił piękny pogrzeb dla moich marzeń o samodzielnej biegającej od jednego gościa do drugiej gosposi — przytaknęła jej. — Nie no, teraz to ja chcę — pokazała jej język. Oczywiście żartowała i nie miała zamiaru się kłócić, ale przecież pożartować trochę sobie mogła. Słuchała jednak uważnie wyjaśnień Akane. Jeśli miała takie myślenie to czemu ktoś się z nią kłócił? Brzmiało naprawdę całkiem rozsądnie.
OdpowiedzUsuń— Jasne, ja też nie będę naciskać, osobiście nie lubię jak ktoś mi powtarza rzeczy, które już wiem, można kurwicy dostać. Także w razie czego po prostu wiesz gdzie mnie szukać jakbyś potrzebowała opinii czy rady ode mnie czy jakiejś pomocy, wiesz, jeśli chodzi o różne magie to mam całkiem ciekawą bibliotekę, zabrałam ze sobą z Phyonix od taty, bo chciałam sobie porównać do tego co zobaczę u was a co jest w książce —- opowiedziała jej jeszcze, idąc z An na kanapę, trzymając przy sobie imbryk. Postawiła go na stoliku kawowym. Uśmiechnęła się do niej.
— Tak, powoli do przodu. Później będę chciała też skorzystać z Twojej pomocy jak nie masz nic przeciwko, bo są rzeczy, które mnie akurat irytują w tych kroczkach — zaznaczyła delikatnie. — A co do niechęci do korzystania z Latrala… hmm… zazwyczaj używając magii czujemy czy robimy coś dobrze czy źle w jakiś sposób, tylko musimy poznać to uczucie. Przynajmniej tak jest z moją magią krwi. Bo kiedy źle korzystam z mocy to moje krwinki zmieniają trochę swój rdzeń many, aż w końcu całkowicie się nie rozleci, a ja będę w totalnej dupie i nieprzytomna. Może u Ciebie też będą występować jakieś niuanse związane z korzystaniem magii? Mogłabyś wtedy trzymać się trzymania od nich z dala, bo rozumiem, że skoro jesteś niechętna to masz ku temu powód, prawda? — zapytała. — I wybacz, że się wtrącam, po prostu tak mi przyszło do głowy, więc chciałam się podzielić — dodała zaraz delikatnie. Nie chciała przecież jej teraz układać planu treningowego.
Darcy
— Hmm… czyli to taki środek transportu do treningu jednocześnie, tak? — zapytała, bo Ryu w sumie nigdy tego aż tak nie wyjaśnił. Z drugiej strony wtedy aż tak nie pytała. Była bardziej zajęta rozsypaną mąką. Zaśmiała się lekko do Akane i nie drążyła już więcej tematu kłótni czy tego, że będzie jej dawać opinie. W razie co w końcu wiedziała gdzie jej szukać, gdyby chciała się zgłosić poza dzisiejszym dniem.
OdpowiedzUsuń— Oczywiście, że nie mam nic przeciwko, oferuję, żeby pomóc w końcu, prawda? Może akurat będzie jakaś przydatna informacja — odpowiedziała spokojnie. Wzięła wdech. Nie lubiła wracać wspomnieniami do zeszłego roku, ale jednak musiała to czasem robić. — No więc, moja moc jest mocno powiązana z moimi emocjami i moim… alter ego, nie wiem jak to inaczej nazwać. Mam wrażenie, że jesteśmy pogodzone, ale jednak ciągle słyszę takie swoje mroczne myśli i podszepty i się sama hamuje cały czas, żeby nie zrobić nikomu krzywdy, przez co część moich mocy stoi w miejscu. Myślałam, że jakbyś spróbowala zajrzeć mi do głowy i zobaczyć wspomnienie z tego jak się uwolniłam to mogłabym lepiej zrozumieć motywacje i granice swoich mocy. Mamy wojnę, a ja nie chce kogoś stracić, bo boję się samej siebie, a dobrze by było znać swój pełny potencjał — wyjaśniła o co jej chodziło. — Poza tym może przestanę tak bardzo się bać wyjść wtedy, jak będę wiedziała co się stało, że w końcu mogłam się obronić — dodała jeszcze. Zaraz zaczęła też uważnie słuchać o Latrala.
— Hmm… jeśli Ci to nie odpowiada tym lepiej poszukać różnych alternatyw. Możemy zerknąć tutaj i w Phyonix, różne informacje można znaleźć w różnych miejscach, chętnie Ci pomogę. Mam osobisty uraz do obcych wiedźm, więc też chętnie im dopiekę, pomagając znanej i lubianej czarownicy — uśmiechnęła się ciepło. — Na pewno możemy zacząć od studiowania o magii runicznej, bo na ten temat mam sporo, bo sama z run korzystam, że znajdziemy coś wspólnego — zaproponowała jeszcze. Następnie polała obu herbaty, była już w końcu zaparzona.
Darcy