Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

"Już nie wiem jak mam czuć" cz. II

    Dzisiejszego dnia, kiedy An odwiedzała Klarę w domu Febe, to dołączyły do niej Fasolki. Klara zachwycała się tym jak małe szybko rosną i jakie to są słodkie i kochane, a później po prostu spędziła miło czas, przy herbacie, z Akane. Dziewczyny poruszyły temat planowanego pożegnania rodziny Klary, An dowiedziała się, że jedyne co zostało to pogadać z Gavem, więc gdy zbierała się już do domu, to zabrała Fasolki z gabinetu, w którym leżała Klara i ruszyła z nimi do chłopaka.
Powiedzieć, że unikał Klary to powiedzieć za mało. Nie chcąc z nią zawalić, po prostu najczęściej tylko się z nią witał i robił swoje. Teraz też tak było. Siedział na swoim łóżku i brzdąkał na gitarze starając sobie przypomnieć kolejny utwór. Zapisywał chwyty co by mu nie wyleciały z głowy, kiedy tylko skończy. Uniósł wzrok znad notatnika, gdy tylko Akane pojawiła się w progu z małymi. Odłożył wszystko i zszedł z łóżka, aby przykucnąć a potem przywitać dwie kluski przy swoim boku.
- Wybawione? - zapytał je i chwilę słuchał ich dziecięcej paplaniny. - Jeszcze tylko Groszek wróci i będziecie w komplecie - stwierdził wesoło, bo tego dnia Groszka porwała Rei, co by Grima i Tony mogli z nim chwilę pobyć.
- Hej - przywitała się. - Słuchaj… Jest sprawa. Rozmawiałam z Klarą i ona jednak zmieniła zdanie z tymi duchami, ale… No boi się zagadać, więc zagaduję w jej imieniu. Mogę jeszcze zostać z Fasolkami, a Ty… Mógłbyś do niej podejść? Proszę? - uśmiechnęła się delikatnie. Spojrzał zaraz na Akane.
- Mhm… okay - skinął głową i wstał z miejsca. - To zostaniesz jeszcze chwilę z małymi tak? - upewnił się. Akane przytaknęła, gdy zapytał czy zostanie z małymi, weszła głębiej do pokoju i skupiła się na zabawie z córeczkami. 
    Gave ruszył do gabinetu Klary. Zapukał przy wejściu zanim wsunął się do środka. Przysiadł przy jej łóżku i wlepił w nią swe spojrzenie.
Klara z kolei dość zestresowana siedziała na swojej pryczy, w głowie układała odpowiednie zdania, a kiedy Gave wszedł do pokoju spięła się wyraźnie i zmiętoliła pierzynę w dłoniach.
- Em… - zerknęła na niego trochę niepewnie, gdy się tak wpatrywał. - T-tak okazujesz złość, tak? - zapytała niepewnie.
- Złość? - spojrzał po niej, marszcząc lekko brwi i unosząc je chwilę później w wyrazie zdziwienia. - Ee… - podrapał się po głowie i odetchnął głęboko. - Mogę ci pokazać jak ja złość pokazuję, na pewno tego nie pomylisz - mruknął, wstając z miejsca i nabierając głębokiego oddechu. - Ty pierdolona głupolko! - wrzasnął na nią. - Jak w ogóle mogłaś mnie tu spraszać?! Przez ciebie nie dokończyłem piosenki! - dorzucił i ochrząknął. - No to… tak mniej więcej złość okazuję… tylko 100 razy gorzej…
Klara cała blada wbiła się w ścianę i zasłoniła kołdrą. Chyba jednak nie da rady o to zapytać. Na litość Boską, cóż to za okropne słowa?! Wychyliła oczy za pieleszy i spojrzała po Gavie srogo.
- No bo się wgapiasz jak kobyle w zad! - fuknęła na niego.
- A może po prostu doceniam twój zad? - zaproponował w odpowiedzi, po czym pokręcił głową. - Ja po prostu staram się nie odzywać, żebyś nie czuła się niekomfortowo…
- Z tego co mi wiadomo zad mam znacznie niżej! - bąknęła.
- Z tego co wiem mieszkamy pod jednym dachem… i twój zad już widziałem.
Klara aż zrobiła się czerwona.
- Zboczeniec! - krzyknęła oburzona i ostentacyjnie odwróciła głowę w inną stronę.
- Nie martw się, zawsze był pilnie zakryty - dodał po chwili, widząc jej czerwone pultynki. - Nie widziałem nic zbereźnego - dorzucił jeszcze i jęknął. No matko… jak z tą dziewczyną rozmawiać? Przecież to się nie da. - Mhm… - przesunął wzrokiem po jej twarzy i upewnił się, że nie patrzy na nic innego. Nie pozwolił sobie na przejście nim niżej, co by się kompletnie nie przeraziła.
Klara zmarszczyła gniewnie czoło, ale po chwili znowu spojrzała na Gava.
- Ostrzegano mnie, że jesteś o wiele bardziej niepoprawny niż Ryu, rzeczywiście tak właśnie jest - oznajmiła twardo. - Nie zmienia to jednak faktu, że i ja… Zachowałam się ostatnio bardzo niestosownie - zaznaczyła. - Dlatego… Chcę przeprosić, że… Tak drastycznie oceniłam umiejętności Argarczyków, w tym Twoje. Nie chciałam ani Ciebie, ani nikogo innego tym urazić. Po prostu byłam bardzo rozgoryczona tym co mnie spotkało i niestety… Mój gniew spadł na Ciebie - wypuściła powietrze nosem. Dawno nie słyszał porównania go do Ryu. O proszę. Nostalgicznie się zrobiło. Westchnął ciężko.
- Ryu potrafi być bardzo niepoprawny, zapewniam cię - stwierdził. - Tylko Ryu powstrzymuje gębę a ja nie - dorzucił wzruszając lekko ramionami. - No… może czasami - skomentował, bo przecież takiej Onyx, Darcy czy Akane nie nazwałby głupolką, tylko użyłby mocniejszych epitetów. U Klary to wystarczyło. Słysząc o Ryu prychnęła nosem.
- Przy Tobie na pewno potrafi - chrząknęła cicho. Gave raczej lubił dawać się we znaki, więc nie dziwił fakt, że ktoś zazwyczaj spokojny mógł się przy nim zachowywać inaczej.
- Miałaś prawo tak powiedzieć. Ja też nie zachowałem się tam w porządku - dodał po chwili milczenia. - Nie powinienem mieszać ci w głowie słowami… - dorzucił, nie wspominając sprawy z narzeczonym na głos. - Takie gniewy… to nie gniewy… - wymamrotał nieco ciszej. - Wiesz, z takim charakterem jaki mam, to był pikuś… - dorzucił, ale skrzywił się lekko. - No ale nie powiem… trafiłaś gdzie trzeba.
Odsłoniła pierzynę i wróciła na poprzednie miejsce.
- Wybacz, ja również czasem nie umiem trzymać języka za zębami i zazwyczaj wtedy mówię… w punkt - to już zdążyła zauważyć. - Cieszę się jednak, że nie trzymasz urazy. O wiele mi lżej na sercu i duszy - przyznała.
- Cieszę się, że… - zaczął zastanawiając się nad słowami, które może by podpasowały pod Klarę. - …twojemu sercu i duszy ująłem choć skrawek ciężaru, który zapewne w danej chwili w nich gości - dodał. - Żywię szczerą nadzieję, że w przyszłości zdołasz zdjąć go całego i ponownie zaszczycisz nas swoją dobrocią, otwartością oraz zamiłowaniem do muzyki.
Klara aż zamrugała szybciej na te jego… słowa. Patrzyła po nim z powagą, ale kiedy skończył mówić to przysłoniła usta i zachichotała.
- Wybacz… Ale w Twoich ustach, chociaż słowa niezwykle miłe, to brzmią doprawdy zabawnie - przyznała by zaraz spoważnieć i strzepać kilka niewidzialnych paproszków ze swojej podomki. - Ale tak, dziękuję, również żywię taką nadzieję. Żywię też jeszcze inną… - lekko przygryzła wargę.
Problem z tymi słowami był taki, że jak raz weszły to trzeba było czasu by wyszły. Przynajmniej niewielkiego toteż, kiedy wspomniała, że brzmią zabawnie i nawet lekko zachichotała, stwierdził że aktualnie to wcale mu to nie przeszkadzało.
- Wybacz niewiasto nieskalana, ale kiedy już raz rozpocznę zważać by me słowa brzmiały elegancko to nie sposób pozbyć się ich w mgnieniu oka - powiedział spokojnie, następnie zamilkł aby jej wysłuchać, a z góry dobiegło go żabie rechoczenie. Dmuchnął sobie w grzywkę i spojrzał na sufit. - Cichaj tam gadzino mała - rzucił nieco głośniej. - Zaklinam cię na wszystkie wierzenia tego świata i tego poprzedniego również jakobyś została obiadem naszych przepięknie kwitnących kwiatów fasoli, albowiem żabie udka są rarytasem! - dokończył, by odchrząknąć ponownie i dmuchnąć sobie w grzywkę, a swą uwagę przekierować natychmiast na Klaritę. Nawet ona ponownie zachichotała, bo mimo wszystko Gave mówiący w ten sposób wypadał doprawdy zabawnie. Kiedy na dodatek usłyszała z góry przyjaciółkę to dodatkowo nabrała pewności, że i dla tutejszych jest to śmieszne. Miała tylko nadzieję, że ona w ich uszach nie brzmi tak samo. Śmiech u góry nieco zelżał po wystosowanej “groźbie” ale zaraz dało się słyszeć radosny śmiech dzieci, więc najwyraźniej Fasolki rzeczywiście dobrały się do mamy, co Klarę rozbawiło jeszcze bardziej i sama zaśmiała się nieco głośniej. Strach i obawy zniknęły jak za machnięciem magicznej różdżki, na Gava spojrzała jak na tego chłopaka spod drzewa, który okazał jej w tej jednej chwili zainteresowanie i wsparcie. Dziewczyna wzięła głęboki wdech. - Marzy mi się pożegnalna ceremonia dla mojej rodziny… Chciałabym byś… Ja jednak bym chciała ich zobaczyć Gave - przyznała patrząc po nim smutno. - Po prostu ujrzeć po raz ostatni ich buzie - jej oczy lekko się zaszkliły, jednak wzrok nieco się rozmarzył. - Kiedy kwiaty będą spływać rzeką, a Akane będzie śpiewać, chciałabym ich po prostu zobaczyć, a Ty… - spojrzała mu w oczy. - Ty mówiłeś, że mógłbyś coś takiego zrobić… - dodała cicho.
- Och kochana to dla mnie ogromny zaszczyt móc uczestniczyć w twej pięknej ceremonii. Zapewniam cię, że podołam mojemu bardzo odpowiedzialnemu zadaniu - dotknął dłonią swej piersi i delikatnie pochylił głowę wypowiadając te słowa, a następnie z rezerwą godną najbardziej szanującego się szlachcica spojrzał na jej nos, bo przecież nie był godny do wpatrywania się w jej oczy. Te zarezerwowane były dla innych, tych którzy przynosili jej dobrą i radosną nowinę, a także tych, których sama Klara miłowała. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, gdy dalej prawił w “jej” języku.
- Niesamowicie mnie to cieszy - przyznała, gdy mówił, że da radę wykonać zadanie, i że chętnie będzie uczestniczył w ceremonii.
- Jednakże abym sprostał memu odpowiedzialnemu zadaniu, jestem zmuszony pewne kwestie z tobą omówić. Czy jesteś gotowa na to, aby wysłuchać Argardzkiego pomiotu do końca i wykazać się otwartym umysłem przy tym?
Słysząc “jednakże” nadstawiła jednak ucha, a na pytanie troszkę niepewnie przygryzła wargę. - Och… Tylko nie pomiotu… - pogroziła mu palcem - … ale Argardzkiego obywatela jak najbardziej jestem w stanie wysłuchać i postarać się mieć w tej rozmowie otwarty umysł - przyznała, przytakując mu głową. Gave przytaknął jej głową i pomasował sobie nasadę nosa.
- Wybacz mi panienko, ale w mej kulturze obrazą jest nie sięgać wzrokiem oczu swojej rozmówczyni - powiedział szczerze, bo tak zwyczajnie ciężko gadało się z nosem, więc zaraz po wypowiedzeniu tych słów powoli, dając jej czas na oswojenie się z tą myślą, przesunął wzrok wyżej, by wlepić go, niezbyt intensywnie, co by znów nie pomyślała, że się gniewa, w jej patrzałki.
- Och, ale ja się nie gniewam na wymianę spojrzenia. Spojrzenie, spojrzeniu nie równe mości Panie - uśmiechnęła się delikatnie. Już za długo przebywała wśród Argarczyków by przejmować się zwykłym kontaktem wzrokowym.
- Zrozumienie twe jest godne pochwały, panienko - znów się jej lekko pokłonił, a potem dmuchnął sobie w grzywkę. - Azaliż, pierwszą mą kwestią, którą pragnę poruszyć, jak i również skromną prośbą do twojej przepięknej godności jest… - zacisnął mocno wargi. - Dalsze kwestie dotyczące ceremonii z mym udziałem omawiała próbując używać języka czysto Argardzkiego.
Zachichotała raz jeszcze, a kiedy tak nagle wrócił do swojego języka to poczuła wręcz pewnego rodzaju ulgę.
- Jak najbardziej odpowiada mi byś swego języka używał w rozmowie z moją osobą - przyznała, przytakując mu głową.
- Panienka mnie nie zrozumiała - pokręcił lekko głową. - Proszę panienkę o to by to ona zaczęła używać mego języka. Klara ściągnęła wyraźnie brwi.
- Ja? - nie ukrywała zaskoczenia i spłonęła zaraz rumieńcem. - Kiedy ja… Nie… potrafię tak mówić… niefrasobliwie… - spięła się odrobinkę.
- Dlatego też proszę cię jedynie o próbę - uśmiechnął się do niej delikatnie. - Akurat przy mnie to nie musisz zważać na słowa - zapewnił ją.
Dalej trochę niepewna, ale przytaknęła głową.
- Dobrze więc… Znaczy… Spoko? - szepnęła, a z góry znów dobyło się rechotanie żabiszcza.
- Zamilcz! Yhm… Znaczy… - spojrzała w sufit i skakała po nim wzrokiem co by znaleźć odpowiednie słowa. - Żabo włochata! Gębę trzym! Przepraszam! - rzuciła na górę, a rechot zdał się tylko głośniej rozbrzmiewać. Klara spłonęła rumieńcem. Co za słowa… matko jedyna…
- Zamilcz, żabie udko. Idź się przewietrzyć - pogroził ręką sufitowi Gave, po czym uśmiechnął się do Klary. - Pierwsze moje pytanie brzmi, czy chciałabyś aby pozostali członkowie ceremonii zobaczyli twoich bliskich, czy jednak wolisz aby zostało to tylko dla ciebie? No i dla mnie… bo ja i tak ich zobaczę - przyznał. - Ale mogę odwrócić wzrok czy odejść kawałek co by dać ci trochę prywatności.
Nadal speszona swoim słownym wybrykiem słuchała Gava, ale zaraz pokręciła głową.
- Nie przeszkadza mi byście ich widzieli… Możecie ich… Zobaczyć - przyznała. Nie czuła potrzeby by ukrywać rodzinę.
- Nie, nie, Klaro - Gave pokręcił lekko głową. - Chcesz albo nie chcesz. Nie ma, możecie a może jednak nie musicie… - mruknął. - Bo widzisz… ech, pozwól że zademonstruję - dodał i spojrzał w sufit. - Chono tu, żabie udko na chwilę - rzucił głośniej, a gdy Akane przywlokła swe cztery litery spojrzał po Klarze i odetchnął głęboko. - Nie przestrasz się - dotknął delikatnie jej ręki. - Teraz powinnaś zobaczyć… em… moją kopię… wiszącą za plecami Akane, ale… spojrzał po Akane. - Ona tego nie widzi. Widzisz Gavcia? - zapytał żaby.
Klara zacisnęła lekko usta, a kiedy Gave zawołał Akane, a ona zaraz się u nich pojawiła to Klara spojrzała po przyjaciółce z niemym “przepraszam”, na co ta puknęła się w środek czoła i pokręciła głową.
- Przestań głupolu, nie masz za co - oznajmiła, po czym spojrzała na Gava. - Gavcia widzę, Gavina nie - oznajmiła. Klara z kolei drgnęła wyraźnie na widok postaci za plecami Akane i otworzyła szeroko oczy czując ciarki na całym ciele. Nie dość, że chłopak wyglądał jak Gave, tyle, że miał jakąś taką… dziwniejszą fryzurę, to sam fakt, że widzi coś takiego przyprawiał o ciarki na ciele. Dziewczyna dosłownie zesztywniała i zapomniała na chwilę o oddychaniu.
Gave obserwował reakcję Klary, gotów w razie czego udzielać pomocy i resuscytację serca przeprowadzać. Dwa oddechy, 30 ucisków i oddech. Spojrzał po Akane.
- Jednak dobrze, że to ćwiczymy - stwierdził cicho. Przecież ona by padła przy widoku rodziny w tym smutnym dla niej dniu.
- Bardzo dobrze, nawet mnie to paraliżowało na początku - przyznała, ale zaraz pstryknęła w palce, a Klara lekko drgnęła, wciągając głośno powietrze i zaraz powoli regulując sobie oddech. - Niezły numer, co? - rzuciła An dla rozluźnienia, a Klara spojrzała znowu po niej i po duchu i po Gavie.
- Mhm… niezły - szepnęła czując, że włosy nadal jej się jeżą na ciele.
- Wszystko w porządku? - zapytał jej spokojnie Gave. - Nie martw się, wyciszyłem go. Nic ci nie powie… a zapewniam cię… jest gorszym zwyrolem ode mnie, gdy chodzi o teksty związane z cielesnością i upojnymi chwilami - poinformował ją z delikatnym uśmiechem na twarzy. - Ale on nie zrobi ci krzywdy - dodał jeszcze. Zatrzymała wzrok na Gavie i przytaknęła mu głową.
- To… Po prostu… Dziwne… - wydukała i znowu niepewnie zerknęła na ducha. - Co on się tak na nią dziwnie gapi? - szepnęła w stronę chłopaka, a An aż się obejrzała w stronę, gdzie patrzyła Klara. Gave pochylił się do jej ucha.
- Gavin był w niej beznadziejnie zakochany - szepnął. - Zostało mu do dzisiaj - dodał zaraz. - A w tej chwili… komplementuje jej brak bielizny… - dorzucił i sam spojrzał po Akane. - Serio? Gacie ci się skończyły? Klara obruszona spojrzała po Akane.
- Akane! - rzuciła zaraz po Gavie, na co dziewczyna spojrzała po nich i prychnęła pod nosem.
- Etapami kochani, etapami, jeszcze trochę i będę sobie biegać po Argarze na golaska - pokazała im język.
- Już nie mogę się doczekać - skomentował Gave, po czym popatrzył po dziewczynie i uniósł lekko palec w górę. - Czekaj. Nie to mam na myśli - dorzucił zaraz. - Jestem po prostu ciekaw, czy duchom może wyimaginowana krew z nosa polecieć na ten widok… - przesunął wzrokiem do Gavina.
Klara aż cała była buraczana na twarzy i zaraz trzasnęła Gava w ramię, zdrową ręką.
- Gave! - jego też zrugała, nie ma to tamto! Akane z kolei zaśmiała się pod nosem.
- Będziesz musiał się wstrzelić w odpowiednią chwilę co by zaspokoić swoją ciekawość, ale jak zagadasz z Tonym to może Ci pomoże w eksperymencie - odparła wesoło.
Gave uśmiechnął się do Klary przepraszająco i nadstawił jej od razu swoje ramię do ponownego trzaśnięcia.
- Jestem pewien, że syrena alarmowa w postaci mojego kochanego braciszka dość szybko mi zawyje ze szczęścia w głowie. Wstrzelenie się nie powinno stanowić wielkiego problemu - puścił oczko do Akane. Klara od razu mu strzeliła po raz drugi.
- Jesteście okropnymi bezwstydnikami! - oznajmiła patrząc po jednym i drugim “groźnie”. Akane wzruszyła ramionami.
- Przywykniesz - puściła oko Klarze, a Gavovi odwzajemniła jedynie uśmiech.
- Albo i nie - dorzucił Gave. - I to też będzie spoko - mruknął, po czym odetchnął. - No dobrze, skoro już się rozluźniłaś odrobinę - uśmiechnął się szerzej do Klary. - To pozwól, że wrócę do demonstracji - dodał, po czym odsunął się od dziewczyny, pozwalając jej dalej obserwować Gavina. Dotknął krótko nadgarstka Akane, aby i ona zobaczyła Gavina, ale dla niej zastosował specjalne traktowanie. Pozwolił jej słyszeć paplaninę chłopaka. A niech sobie chłop poużywa, a co! Odsunął się wówczas i od niej.
- Teraz obie widzicie Gavina - powiedział i odetchnął głęboko. - Ale widzisz… im więcej osób, tym bardziej zżera mi to energii… na pewno nic mi się nie stanie, bo robiłem to ze znacznie większą ilością osób, ale po prostu powinnaś o tym wiedzieć - wyjaśnił Klarze. - Żebyś potem się nie obwiniała… w razie co. Klara bacznie obserwowała poczynania Gava, a Akane po prostu pozwalała by robił swoje, obie spojrzały na ducha, gdy Gave oświadczył, że widzą go teraz razem. An kiwnęła do niego z lekkim uśmiechem. Powoli zaczynała się przyzwyczajać do jego obecności.
Klara z kolei uniosła wysoko brwi, słysząc o energii.
- Och nie! W takim razie nie chcę, niech tylko ja zobaczę, reszta nie musi. Nie chcę by to zabierało Ci jakakolwiek niepotrzebną energię - oznajmiła zdecydowana.
- W porządku - skinął głową i zerwał ich “widzenie”, bo uznał że tyle atrakcji Klarze wystarczy. - Gdybyś zmieniła zdanie to wiedz, że naprawdę większa ilość osób to… - skrzywił się lekko. - No powiedzmy, że mówię o doświadczeniu sprzed podrasowania swoich umiejętności. Nie jestem pewien jak to w tej chwili będzie wyglądać - dodał spokojnie. - Dobra, druga kwestia. Żaba będzie skrzeczeć i wtedy chciałabyś się z nimi zobaczyć po raz ostatni… czy mogłabyś mi podać ich imiona? Będzie mi ich łatwiej znaleźć - rzucił spokojnie. - No i… chcesz ich zobaczyć… czy zobaczyć i usłyszeć?
Klara zastanowiła się chwilę.
- No to może… Może po prostu niech obecni zdecydują czy chcą ich widzieć? - tu spojrzała na Akane. - Ty ich znałaś to… To może byś chciała? - zapytała. An zbliżyła się do niej i lekko pogłaskała po włosach.
- Jeżeli nie masz nic przeciwko i jeżeli dla Gava to nie będzie problem to tak, sama chętnie zobaczyłabym ich twarze po raz ostatni, ale… - usiadła na brzegu łóżka. Klara wyraźnie się rozluźniła, gdy nie widziała już ducha. - Jeżeli chcesz intymności to obejdę się, naprawdę - przyznała. Klara spojrzała na nią czule.
- Akurat tu na intymności mi nie zależy - przyznała z uśmiechem i zaraz spojrzała na Gava. - Więc jeżeli dasz radę i jeżeli inni zechcą to chciałabym by również mogli zobaczyć moją rodzinę - postanowiła. Na pytanie o czas zobaczenia przytaknęła głową. - Tak, w trakcie piosenki, takich razem… w oddali, uśmiechniętych i ustawionych niczym do rodzinnego portretu… - trochę się rozmarzyła, ale zaraz pokręciła głową. - Znaczy… No… No to jak, to już sam będziesz wiedział najlepiej, ale tak… W trakcie piosenki - ponownie kiwnęła głową. Na słowa o imionach wzięła głęboki wdech, a An lekko jej pomasowała ramię.
- Marta i Mirosz to rodzice… Klaudyna siostra… jej synek Ksawery i mąż Abelard, brat Klaudiusz i siostra Klementyna… - powiedziała cicho. - Zobaczyć… Nie chcę rozmawiać, tylko zobaczyć - oparła głowę o ramię Akane i zerknęła na Gava. - Tylko zobaczyć - powtórzyła. An kojąco pogłaskała ją po ramieniu. Gave skinął głową.
- To umówimy się tak - spojrzał po nich obu. - Pokażę ich wam wszystkim, ale jeśli poczuję że to dla mnie za dużo to w pierwszej kolejności zrezygnuję z pokazywania twojej rodziny zaproszonym przyjaciołom - uśmiechnął się delikatnie. - A co w przypadku, gdyby oni chcieli ci coś powiedzieć? - zapytał jeszcze cicho.
Akane spojrzała po Klarze gdy padł pomysł, a dziewczyna ochoczo pokiwała głową.
- Dobrze, jak najbardziej mi to odpowiada - przyznała i zaraz zacisnęła usta w wąską kreskę. O tym nie pomyślała… Czy duchy naprawdę mogły chcieć jej coś powiedzieć? Spojrzała na Gava prosząco, jakby oczekiwała, że coś jej podpowie. - A… One mówią to… Co naprawdę chcą? Czy Ty… Masz wpływ? - zapytała cicho.
- Klaro… - chłopak nie do końca wiedział co ma jej na to powiedzieć. Nie chciał jej kłamać, ale mógł jej również zamotać trochę swoimi słowami. - Mogę mieć wpływ - powiedział. - Ale nie muszę… i musiałabyś mi zaufać, że w tym wypadku nie ingerował bym w ich życzenia czy słowa - dodał cicho. - Wiem, że to duża doza zaufania - dodał zaraz. - Ale… myślę, że oni… kiedy cię zobaczą… będą chcieli się z tobą pożegnać - przyznał cicho. - I jeśli się zgodzisz to chciałbym im to umożliwić - dodał. W końcu on traktował duchy jak ludzi. Mieli swoje myśli i uczucia. Dla nich to również będzie duże przeżycie. Mogli nawet nie zgodzić się by pokazać się Klarze, ale tego wolał jej nie mówić.
Akane sama nieco zaciekawiona spojrzała po Gavie. No proszę, czyli tak po prawdzie mógł wkładać w usta brata różne komentarze, a i tak będzie na Gavina, wygodne…
Klara z kolei lekko zacisnęła usta i pokręciła głową.
- Nie taka duża… Przecież nie chcesz mnie skrzywdzić, więc… Po co miałbyś kazać im coś mówić… - zauważyła i zaraz wzięła kilka oddechów by ostatecznie spojrzeć w oczy Gava. - Jeżeli taka będzie ich wola to chciałabym byś im pozwolił - postanowiła.
- Dziękuję - szepnął. Właściwie to dziękował jej w ich imieniu i w swoim też. Trochę mu ulżyło, że nie będzie musiał, w razie czego, im odmawiać. To zdawało się straszliwie niesprawiedliwe i nieludzkie. - Gdyby chcieli ci coś przekazać, pozwolę im na to, ale usłyszysz to tylko ty - dodał jeszcze. Mimo wszystko uznał, że takie rzeczy powinny dotrzeć tylko do uszu Klary.
Klara zgodziła się, kiwając głową.
- Tak, skoro to będzie ich wola, to chciałabym by rzeczywiście dotarło tylko do mnie - przyznała. - W razie co przecież powiedzą, że mam to czy tamto komuś przekazać - uśmiechnęła się delikatnie, czując dozę pobudzenia. Z jednej strony to miała być przykra chwila, z drugiej… Możliwość pożegnania rodziny brzmiała niesamowicie.
Gave pokiwał tylko głową i odetchnął głęboko.
- W takim wypadku, mości panienki, to wszystko co żem chciał z wami omówić - pokłonił się im.
Mości Akane uśmiechnęła się pod nosem.
- Przyznać żem muszę, Wielki Stworze Włochaty, żeś mi uciechy niesamowite uczynił. Bebechy me prawie że na podłodze ostały, a dziatki nasze z werwą do ud mych się rzuciły, gdy im tylko o strawie zamysł rzuciłeś - zaśmiała się.
- Ależ panienko… och to nie przystoi - zakrył usta dłońmi. - Takie brzydkie słownictwo używać… bebechy w twych nieskalanych brzydkim językiem ustach, brzmią bardzo wulgarnie. Powstrzymaj swoje piękne lico przed tymi zbereźnymi słowami - puścił do niej oczko. - A zatem… oddalę się teraz do naszych dwóch kochanych dziatków i uraczę ich niesamowitą potrawą zwaną potocznie pancakami… może zechciały byście dołączyć do naszej zacnej uczty?
Klara zaśmiała się na te ich wymiany zdań, a na odpowiedź Gava An ponownie zarechotała. Jak na Żabę przystało.
- Rade będziemy towarzysząc Ci i Waszym dziatkom przy tak uczcie wykwintnej! - Klara dołączyła do ich “Zabawy” i uśmiechnęła się wesoło, ku wyraźnej radości Akane.
- Dobrze więc, skoro to radość na twarzy Twej ma wywołać to ostanę na pysznej wieczerzy - dodała An, również z szerokim uśmiechem.


CDN.
_____________________________________________
Dziękuję Natsu za pomoc przy tworzeniu tej części opowiadania. ^^

3 komentarze:

  1. Nawet nie spostrzegłem się, kiedy je opublikowałaś xD Nie ma za co. Świętnie się przy nim bawiłem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już to mówiłam, ale powtórzę - kocham mowę Gava stylizowaną na mowę Klarę. Moment kiedy Klara zaczyna próbować mówić po Argardzkiemu i nie przejmować się niczym to dodatkowa wisienka na torcie, a samo podejście do duchów i wyjaśnianie tego... świetne. Można tu naprawdę zobaczyć, że Gave troszczy się o dusze, a i Klara nie czuje się mocno naciskana w tym temacie. Super!

    OdpowiedzUsuń

^