Klara poprosiła wszystkich zaangażowanych w pożegnanie, aby pojawili się na konkretnej łące, przy konkretnej rzece. Chciała wraz z Nylianem, Ryu, Akane i Gavem pożegnać ostatecznie swoją rodzinę. Chciała to zrobić po swojemu, jednak w nawiązaniu do tradycji Oclarczyka, bo ta wyjątkowo mocno jej się spodobała, gdy pierwszy raz ją jej pokazał.
Razem z przyjaciółmi planowała nazbierać kwiatów, po prostu ładnych, różnych, kolorowych. Żegnała siedem osób, a każda z nich kojarzyła jej się inaczej, więc nie była w stanie wybrać jednego koloru. W koszykach, które rozdała mogły się znaleźć nawet trawy czy zioła, bo przecież te tak bardzo kojarzyły się z matulą i ojcem. Zbiory miały zostać puszczone rzeką, a temu towarzyszyć miała piosenka, którą zaśpiewa Słowik, później z kolei… Gave miał umożliwić jej zobaczenie po raz ostatni zmarłych członków rodziny. Tego ostatniego etapy chyba bała się mimo wszystko najbardziej, a jednocześnie serce biło mocniej na samą myśl o możliwości pożegnania.
W tej konkretnej chwili cała gromadka kończyła zbierać dary i powoli kierowała się w stronę rzeki. Klara dalej lekko kuśtykała, skorzystała jednak z ramienia Nyliana, by droga aż tak jej nie ciążyła. Była dość mocno zamyślona, jednak z ciekawości zerknęła na zbiory elfa.
- Czy te zbierałeś też pod jakieś znaczenie, czy może tym razem kierowałeś się innymi wytycznymi? - zapytała cicho.
Akane szła tuż za nimi, razem z Ryu i Gavem. Temu pierwszemu czasami trzeba było pomóc przepchnąć gdzieś wózek, więc wymieniali się tą robotą, czasem ona, czasem Gave. Słysząc pytanie Klary sama zerknęła na swój koszyk i na koszyki chłopaków.
- A wy, kierowaliście się czymś w trakcie zbierania? - zapytała zainteresowana Żaba.
Gave spojrzał na swoje zbiory, które teraz siedziały na kolanach Ryu, bo właśnie postanowił go przejąć od Akane i popchnąć przez koleiny i wzruszył ramionami.
- Sugerowałem się raczej kolorystyką gospody, jej klimatem przy moich kwiatach - skomentował. - Wiecie, wnętrze mówi sporo o ich właścicielach, co nie? - spojrzał po nich obojgu, by zaraz zerknąć na Klarę na przodzie. Mimo jej dość smutnego stanu, pewnej melancholii i nastroju dość przygaszonego, nie kryła się z romansowaniem. Niezła z niej sztuka, a ponoć taka niewinna i grzeczna.
Nylian szedł obok Klary z delikatnym uśmiechem na twarzy. Nie chciał uśmiechać się zbyt szeroko, bo chociaż bliskość dziewczyny bardzo go cieszyła to mimo wszystko miał być pogrzeb. Nie chciał jej do siebie zrazić własną niestosownością i samolubnością. W koszyku miał różne kwiaty, siedem dużych biało-błękitnych dużych kwiatów - wiecznitek, które miały symbolizować zmarłe dusze a do tego najróżniejsze kolorowe kwiaty i zioła, których zapach zapamiętał z karczmy “U Klementyny”. Spojrzał wdzięcznie po Klarze, pokazując jej bliżej swój koszyczek.
— Wiecznitki dla oclarskiej tradycji, aby pozwolić duszy ruszyć w dalszą podróż, a reszta kwiatów, wesołe kolory, zapachy, wszystko co kojarzyło mi się z ciepłą, miłą atmosferą w karczmie, kiedy tam bywałem. Zioła z moich ulubionych potraw, zwłaszcza osmata z mojego ulubionego dania i kwiaty owocowe z kompotu, który Piri tak uwielbiała. I kilka żółtych tulipanów, za to, że w tym miejscu otrzymałem nadzieję na odrodzenie, mam za co dziękować Twojej rodzinie za wiele rzeczy, pomyślałem, że chociaż tyle można będzie uznać za stosowne — wyjaśnił. — A Ty? Co przygotowałaś? — dopytał jeszcze.
Ryu nie protestował, kiedy przyjaciele postanowili pomóc mu z wózkiem. Już samo zbieranie kwiatów dało mu odrobinę w kość, ale nie czuł potrzeby aby się tym głośno chwalić. Chciał tu być dla Klary. Cała ceremonia już teraz była nieco podszyta smutkiem. Uczucia Klary po prostu się czuło. Jej żal, smutek i…nadzieję. Obserwował ją i to jak kuśtyka. Biedna, jej noga dalej do końca nie doszła do siebie, co wcale mu się nie podobało… odruchowo zerknął ponuro na swoją własną. Zaraz jednak Akane wyrwała go z tych myśli. Spojrzał najpierw na nią a potem na swój koszyk.
- Hm… myślę, że skupiłem się na Klarze - przyznał szczerze. - Jej rodziców poznałem… bardzo stresujące spotkanie mieliśmy - rzucił z delikatnym uśmiechem. - Ale jej całej rodziny… - pokręcił głową. - Więc postawiłem na samą Klarę. Na jej styl, jej.. uczucia. Jej smutek i jej żal - wyjaśnił, pokazując jej swój koszyk. - To może nawet im się to spodoba… jej rodzinie to jest.
Klara zerknęła do koszyka Nyliana i z zainteresowaniem słuchała jego wyjaśnień. Jego skojarzenia były naprawdę piękne i chociaż wspominanie tego wszystkiego ścisnęło za serce, to dzięki obecności przyjaciół nie wstydziła się tych emocji. Nadstawiła również ucha na odpowiedzi za swoimi plecami.
Akane uśmiechnęła się delikatnie na słowa o wnętrzu gospody.
- Tak, masz rację, coś w tym jest - przyznała zerkając na koszyk Gava i zaraz słuchając Ryu, zerkając i po jego zbiorach. To co mówił w kontekście ich wcześniejszej rozmowy było dość głębokie i An ułożyła dłoń przy jego ramieniu by lekko go za nie ścisnąć. - Udało Ci się, widzę tu zarówno jej kasztanowe włosy jak i rumiane policzki - rzuciła pogodniej po czym spojrzała po swoim koszyku. - Ja pewnie będę z tym nudna ale skupiłam się na emocjach, fiolet od zadumy, żółty od nadziei, a piaskowe trawy od czasu, który ma symbolizować mijanie. Mijanie życia, ale i mijanie żałoby - powiedziała swoje, a Klara obejrzała się na nich, słuchając uważnie wszystkich trzech odpowiedzi. Widać było, że jest wzruszona.
- Nawet nie wiecie jak wiele dla mnie to znaczy, zarówno Wasza obecność jak i te znaczenia. Wszystkie są niesamowicie piękne - przyznała i przystanęła przy brzegu rzeki, do której właśnie dotarli. Odsunęła się lekko od elfa i powolutku kucnęła, by mieć lepszy dostęp do wody. - Ja z kolei przygotowałam kolorowy pomieszaniec - spojrzała po wszystkich zebranych. - Dla papcia złote kłosy, bo te kojarzą mi się z jego piwem, od którego zaczynali wraz z matulą… Dla matuli odrobina czerwieni i różu, bo serce miała ogromne i chociaż czasem surowe to znajdowała w sobie dość delikatności by ukoić moje myśli. Dla Klaudyny soczysta zieleń, bo chociaż ręce miała spracowane to zawsze dostrzegała wiele dobra w innych i w samej sobie. Dla Ksawerego biel, bo niewinne to dziecię było i utrata jego wielce niepojęta dla mnie. Abelard z kolei ciemna zieleń przypadła, bo chociaż równie pracowity co żona jego, to ponure kolory serce jego zdobiły… Klaudiusz z fioletem mi się kojarzy, tych ciekawostek ze świata, którymi nas raczył, bardzo brakować mi będzie… - łzy spłynęły po jej policzkach. - A Klementyna… - tu na chwilę spuściła wzrok by spojrzeć na dłonie, które zacisnęła na rączce koszyka. - Żółty i pomarańcz, bo słońcem moim była… Siostra ma młodsza ukochana… - serce jej się ścisnęło. Akane sama poczuła żal i poczucie niesprawiedliwości jakim Klara emanowała. Zbliżyła się do przyjaciółki by kucnąć za nią i lekko ją objąć ramieniem.
- Piękne masz z nimi skojarzenia, prawdziwe i prosto z serca. Twój to czas by łzy wylewać i smucić się ile trzeba. Nasze wszystkie ramiona masz od tego by w razie potrzeby się w nich chować i obawy zdradzać, ale i radości chętnie usłyszymy jakie w sercu chowasz. Pewna jestem, że dobrych wspomnień masz w głowie całą masę - szepnęła i ucałowała skroń Klary, a ta wtuliła się w nią lekko i spojrzała wdzięcznie po wszystkich.
- Dziękuję… - szepnęła Klara i wzięła głęboki wdech, a po tym powoli wypuściła powietrze by pierwszy kwiat położyć na wodzie, a zaraz po nim kolejne dokładać. - Możemy zaczynać - oznajmiła.
Gave uśmiechnął się lekko do przyjaciół. Piękne było to o czym wszyscy mówili. Zerknął na ducha Gavina za Akane. Może i on chciałby taki pogrzeb? Zastanowił się chwilę, a potem pokręcił głową. Zbyt wielki byłby to dla niego cringe, gdyby miał patrzyć na jego śmiejącą się gębę. Już słyszał te jego komentarze. Ugh… czasem ciężko było widzieć duchy. Odrzucił te myśli, aby skupić się na Klarze. Kiedy ta została utulona przez Akane, on sam spojrzał po elfie. Podszedł do niego i poprosił na stronę. Ot dwa kroki od dziewczyn.
- Hej, słuchaj… - zaczął. - Ja… uhm nie padnij tu proszę - poprosił go. - Za chwilę… zobaczysz coś czego pewnie jeszcze nigdy nie widziałeś i nie doświadczyłeś. Gdyby tylko zrobiło ci się słabo to mów… nie chciałbym i dla ciebie pogrzebu wyprawiać…
Nylian słuchał z zainteresowaniem jak inni opowiadali o kwiatach, które przygotowali.
— Wszystko kojarzy się bardzo ciepło, nie mógłbym pomyśleć o bardziej godnym pożegnaniu rodziny — skomentował. — Widzę już, że cała ceremonia będzie wyjątkowo piękna — zwrócił się do wszystkich z uśmiechem. Naprawdę, jak patrzył po każdym koszyczku, wszystko wyglądało po prostu dobrze. Poszedł nieco zdezorientowany, ponieważ nie wiedział dlaczego ma iść na ubocze. Szczerze myślał, że każda rozmowa jest przeznaczona dla każdego ucha. Ah. Argarskie moce. Pokiwał głową.
— Wydaje mi się, że to zależy od tego co zobaczę — poinformował go. – Mieszak tutaj jakiś czas, sporo widziałem, więc tak długo jak nie będą to białe myszy od dillirium, myślę, że powinien to wytrzymać. Mimo wszystko jestem ciekaw, co takiego za chwilę zobaczę? — dopytał Gava.
Ryu słuchał skojarzeń Klary z wyraźnym zainteresowaniem. Tyle ich tu było. Tak wielu straciła za jednym zamachem. Odruchowo pomasował swoje serce, które ścisnęło mu się boleśnie. Przytaknął Nylianowi. Mógł się z nim zgodzić w stu procentach.
- Na pewno będzie wyjątkowa - powtórzył po nim, aby zerknąć na Klarę i uśmiechnąć się do niej łagodnie. - Możemy… jeśli tylko jesteś gotowa - dodał, patrząc jak kładzie pierwsze kwiaty na wodzie.
Gave poklepał Nyliana po plecach.
- Zmarłą rodzinę Klary - powiedział spokojnie. - Ich duchy dziś są już z nami - dodał jeszcze, bo mimo że nikt ich nie widział, poza nim, to Gave umożliwił rodzinie dziewczyny obserwować ceremonię od samego początku. Uśmiechnął się do Nyliana delikatnie. - Liczę na to, że nie będziemy musieli dołączać cię do ich grona - ścisnął mocniej jego ramię.
Nylian przytaknął głową Gavovi.
— Spokojnie, dam sobie radę. Nie musisz się o mnie martwić. Skup się proszę na tym, aby Klara mogła się z nimi pożegnać, jej komfort jest najważniejszy, proszę — zwrócił się do chłopaka z prośbą. Zerknął delikatnie na Klarę i uśmiechnął się lekko. Cieszył się, że miała takie wsparcie wśród wszystkich. — Jakoś sobie poradzę, nawet jeśli mnie to z początku przestraszy, wiem czemu i dlaczego, także ufam swojemu rozsądkowi — wrócił wzrokiem do Gava. — A teraz może się pośpieszmy, bo zaraz zgubimy grupę, nieładnie kazać im czekać w takim dniu jak ten mimo wszystko. Oczywiście dziękuję też za troskę, dobrze być na to przygotowanym — zaproponował.
Klara spojrzała po wszystkich wdzięcznie i zaraz kiwnęła głową w stronę Akane.
- Jestem… - szepnęła - jestem gotowa - przyznała nieco łamiącym się głosem, ale nabrała głębokiego wdechu. Akane kiwnęła głową, położyła przy Klarze swój koszyk i wstała by odsunąć się na krok. Skupiła wzrok na dziewczynie, na kwiatach i tych wszystkich skojarzeniach jakie mieli tutaj zebrani. Zamknęła na chwilę oczy. Znała wielu w tych ludzi, czuła szczery żal w sercu, czuła żal wszystkich tutaj.
- Ile ja bym dała, by widzieć Ciebie znów? Ile niewypowiedzianych mam w głowie słów? I czy nie zimno, czy nie zimno Ci tam? Tak mało dałeś sobie szans… - zaczęła śpiewać, a Klara puszczała kolejne kwiaty, czując jak do oczu napływają jej łzy. Nie były to jednak tylko łzy smutku, mimo wszystko cieszyła się, że nie jest w tym pożegnaniu sama. - Już jest po, więc aniołom szepnij to, że tęskni ktoś za dotykiem Twoich rąk. Że głodowałeś za dnia, ale dawałeś ile się da. Już jest po, więc aniołom szepnij to…
Gave odczekał do niemal ostatniego wieńca, słuchając pieśni Akane, zanim nie ukazał im wszystkim rodziny dziewczyny. Na początku trzymali się z oddali, machali do niej dłońmi, a z każdą chwilą stawali się coraz bardziej wyraźni. Podchodzili, a on tego nie kontrolował. Podchodzili, chcąc osobiście pożegnać się z dziewczyną. Ich spojrzenia były pełne żalu ale i czułości. Radości, że mogą ją zobaczyć choć po raz ten ostatni raz. Chłopak nabrał głębokiego oddechu i odsunął się trochę, aby oprzeć o drzewo, w razie czego. Sam widok jej rodziny przyprawił go o ból. Ze względu na okoliczności w jakich umarli. Milczał jednak pozwalając im powoli otoczyć Klarę.
- Nie mają złych zamiarów - powiedział cicho, aby upewnić o tym Nyliana i samą Klarę. - Chcą się z tobą pożegnać.
Ryu obserwował całą ceremonię, śpiew Akane sprawił, że w pierwszej kolejności zwrócił na nią uwagę. Było pięknie, kwiaty płynące po rzece. Sam swoich parę dołożył, kiedy Klara skończyła swoje własne. Kiedy jednak zobaczył jej rodzinę, poczuł pewien ucisk w sercu. Przesunął wzrokiem od jej mamy do taty. Nie wiedział czy cokolwiek będzie dane mu im powiedzieć, ale w duchu przeprosił ich za stan w jakim Klara się teraz znajdowała. Prosił również żeby się nią opiekowali tam z góry.
Nylian modlił się z początku ceremonii. W myślach, nie chcąc nikomu przeszkadzać. Następnie wsłuchał się w pieśń Akane. Była naprawdę piękna i sam poczuł jak łzy napływają mu do oczu. Naprawdę nie chciał, żeby Klara musiała tracić swoją rodzinę, a jednak do tego doszło. Przynajmniej mogła ich pięknie pożegnać. Kiedy przyszła na niego kolej, wziął swój koszyczek i zaczął wypuszczać kwiaty, każdy reprezentujący duszę był puszczany w towarzystwie upamiętniających, a na sam koniec puścił żółte tulipany. Następnie się oddalił i przyglądał się pojawiającym duchom. Z początku poczuł dreszcze, ale szybko się uspokoił. Widział tam rodzinę, która często gościła go “U Klementyny”. Nie bał się ich. Tęsknił po prostu za tamtymi wspomnieniami. Wiedział, że Klara będzie czuć pustkę, ale cieszył się, że mogła ich tak pożegnać. Uśmiechnął się delikatnie.
Wargi Klary zadrżały praktycznie od razu, gdy tylko ich zobaczyła. Może to nie było normalne, ale wcale się nie bała. Jej serce za bardzo się radowało, że znowu ich widzi i cała sytuacja bardziej ją wzruszała niż jeżyła włos na głowie. W pierwszej chwili przysłoniła usta dłonią i minęło trochę nim odważyła się im odmachać.
- Są! - obejrzała się na pozostałych zebranych z łzami w oczach, ale nadal były to łzy radości. Oczywiście szybko wróciła spojrzeniem do rodziny i kiedy byli już w połowie drogi do niej, to wstała, nie wiedząc nawet na której twarzy powinna dłużej przytrzymać wzrok. Cała otoczka niesamowicie ją wzruszała, te kwiaty płynące rzeką, jej przyjaciele, jej rodzina, melodia, która oddawała to co czuła sama Klara. Dziewczyna, dopiero gdy duchy ją otoczyły, poczuła nutkę niepokoju. Teraz z bliska widziała ich twarze, ale równie wyraźnie widziała, że ich już “nie ma”. Ich forma przypominała mgiełkę, a to sprawiało, że serce ściskało się w piersi. Duchy zaczęły do niej przemawiać, ale to słyszała już sama Klara. Przykre było, że nie może już poczuć ciepła ich ciała, ale mimo to gesty głaskania policzków i tak wlewały ciepło do serca.
- Klaro, tyle byśmy chcieli Ci przekazać… - zaczęli jej rodzice - … dbaj o siebie, pamiętaj o zdrowych posiłkach i o tym, by nie kłaść się późno… Nie zapomnij nawiązać przyjaźni! – mówili na przemian - … Nie musisz mieć wielu przyjaciół, starczy kilku dobrych, godnych zaufania. Ucz się pilnie, szczególnie na własnych błędach i czerp z cudzych doświadczeń… - usłyszała i zaraz głos zabrała jej starsza siostra. – Pamiętaj, że każdy jest w czymś dobry, ale nikt nie jest dobry we wszystkim, więc jak coś Ci nie wyjdzie… - zaczęła. – To nie panikuj! – wtrącił się młodszy brat. Wszyscy przytaknęli głową. – Szanuj samą siebie, pamiętaj kim jesteś i nie wstydź się tego, pamiętaj o swoich zasadach – padły kolejne rady. – Unikaj alkoholu! Co za dużo to niezdrowo! – rzuciła matka, ale ojciec pokręcił głową. – Unikaj to mężczyzn Sikorko. Kiedyś dostrzeżesz odpowiedniego, ale nie spisz się Sikorko – przytaknął sobie głową. – Bądź ostrożna i nie daj się nabrać na ładne oczy… - ojciec westchnął. – Najlepiej to znajdź sobie takiego jak ja! – młodszy brat znowu się wtrącił i posłał siostrze szeroki uśmiech. Cała rodzina lekko się zaśmiała. Zaraz jednak spoważnieli i zaczęli ściskać Klarę. – Przed Tobą mnóstwo trudności i bolesnych czasów… Pamiętaj, bądź wierna sobie, pamiętaj o swoich marzeniach, nie zapominaj, że drzemie w Tobie ogromna pewność siebie i że dasz radę spełnić swoje marzenia… - wszystkie duchy coś tu od siebie dodały, zaraz na przód wysunęła się Klementyna, spojrzała siostrze prosto w oczy. – Chcielibyśmy Ci w tym towarzyszyć, zostać przy Tobie dłużej… Przepraszamy, ale resztę Twego życia będziemy musieli oglądać stąd – dotknęła serca Klary. – Zawsze tam będziemy – zapewnili.
Akane zacisnęła usta na ten cały obrazek, obejrzała się na Gava, sama z nieco zaszklonym wzrokiem. - Pięknie - szepnęła w stronę chłopaka i zaraz spojrzała po Ryu i Nylianie. - Tak właśnie chciała… Pięknie - dodała cicho, sama czując, że po policzku płyną łzy. Nie było ich wiele, ale jednak.
Ryu sam poczuł pewnego rodzaju smutek. Ciężko się patrzyło na taką Klarę, ale z drugiej strony cieszył się, że mogła usłyszeć ich po raz ostatni. Że mogła się z nimi pożegnać, zobaczyć i pobyć. W innej formie, ale jednak pobyć. Uśmiechnął się lekko do Akane i przytaknął i jej.
- Tak - zgodził się cicho. - Pięknie - potwierdził. - Dzięki, że jej to umożliwiłeś - rzucił do Gava i posłał mu nikły uśmiech.
Gave wzruszył lekko ramionami i zerknął na Akane.
- Bo to piękne dusze są - powiedział po prostu. - Bardzo piękne - dodał czekając na znak, że może ich z powrotem odesłać. Spojrzał jeszcze na Ryu. - Mhm… tylko tak mogłem pomóc - zauważył tylko. - A jak mogę pomóc to pomagam - wzruszył lekko ramionami, po czym przesunął wzrok na Nyliana. - Jak się trzymasz?
— Trzymam, spokojnie, nie martw się o mnie. To nie mój dzień — odpowiedział Gavovi, skupiając się na uczestniczeniu w ceremonii i zachowaniu szacunku wobec zmarłych.
Akane po prostu się uśmiechnęła na tą całą wymianę zdań między chłopakami, a później po prostu obserwowała Klarę, od czasu do czasu przecierając własne policzki.
W końcu dziewczyna zaczęła być lepiej widoczna, bo duchy zebrały się w kupę i gdy padły już ostatnie słowa, Klara obejrzała się na Gava i przecierając policzki kiwnęła do niego głową, by zaraz spojrzeć na oddalającą się i znikającą rodzinę. Przytuliła dłoń do serca, podciągnęła nosem kilka razy i dopiero po chwili zbliżyła się do zebranych, by każdego jednorazowo acz mocno przytulić.
- Dziękuję… Nawet nie wiecie jak wiele to dla mnie znaczy - przyznała trochę łamiącym się głosem. - Chciałabym… Chciałabym jeszcze usiąść z Wami i… i przy palenisku… Troszkę powspominać… - podciągnęła jeszcze raz nosem i spojrzała po Ryu, który był pomysłodawcą tych wspominek. Posłała chłopakowi ciepły uśmiech, a Akane pomasowała ramię Klary kojąco.
- Jasne… Bardzo chętnie Klaro - kiwnęła głową. To mogła być ta weselsza część ceremonii.
Ryu sam również mocno ją uściskał, gdy tylko do niego podeszła i na pomysł uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Chętnie posłucham tych waszych wesołych historii - rzucił do Klary i do Akane, bo przecież to ta druga miała okazję poznać rodzinę Klary nieco lepiej i dłużej. On sam mógł co najwyżej wspomnieć parę rzeczy, a mimo to cieszył się że będzie mógł powiedzieć cokolwiek i może nawet wywołać nikły uśmiech na twarzy dziewczyny.
Gave skinął jej nieznacznie głową i sam zaczął odprowadzać duchy wzrokiem, by zrywać widzenie przyjaciół jedno po drugim, Klarze pozwalając się nimi nacieszyć najdłużej. Gdy tylko Klara go uścisnęła, oddał uścisk i pokręcił lekko głową.
- Zawsze - szepnął jej tylko na ucho i pokiwał głową na znak że i on zgadza się na takie dalsze upamiętnienie, ale gdy wszyscy ruszyli, został chwilę z tyłu. Musiał przecież jeszcze ich wszystkich odesłać z powrotem w zaświaty. Odsunął się od przyjaciół. - Dołączę do was za chwilę - poinformował ich i ruszył w stronę migoczących duchów, aby powoli jedno po drugim odsyłać ich z powrotem w zaświaty. Podziękował im przy tym za pomoc, a i od nich otrzymał całkiem wylewne podziękowanie. Aż mu się głupio zrobiło, ale i ciepło na sercu. Dopiero po ostatnim, zachwiał się lekko na nogach i pozwolił sobie przysiąść na chwile pod drzewem, nabierając głębokiego oddechu w płuca. Potrzebował kilku minut, zanim zebrał się w sobie i ruszył na poszukiwanie reszty.
— To wspaniały pomysł — Nylian od razu przystał na propozycję. Posłuchanie zwierzeń każdego z nich będzie naprawdę dobrym elementem na zwieńczenie całej ceremonii. Sam może i nie posiadał zbyt wielu historii, a z pewnością nie był piękne, ale i jemu ta rodzina zdążyła narobić wielu ciepłych wspomnień, więc sam chętnie coś opowie. Udał się razem z grupą w odpowiednie miejsce. Odetchnął też głęboko. To przeżycie było naprawdę intensywne. Pożegnanie rodziny, wysłanie kwiatów, a także widok duchów, o ile nie zareagował z alergicznym przerażeniem, to z pewnością ta scena będzie mu się pewnie jeszcze długo śnić w wielu różnych scenariuszach. Przy okazji sam zaczął myśleć o swojej własnej rodzinie, czy oni też mieli coś mu do powiedzenia. Ale nie był pewny czy kiedyś poprosi o pomoc, bał się, że akurat jego krewni nie będą mieli dla niego zbyt wielu ciepłych słów.
Klara odwzajemniła uśmiech Ryu, podobnie jak Akane. Na słowa Gava uśmiechnęła się wdzięcznie. Dziewczyny kiwnęły głową, gdy chłopak wspomniał, że zaraz dołączy i powoli ruszyły do przygotowanego wcześniej paleniska.
- Bardzo się cieszę, że się Wam podoba - przyznała Klara, idąc w towarzystwie przyjaciół. Zaraz każdy mógł zająć drewniany pieniek, był też jeden dłuższy pniak, robiący trochę za “kanapę”. Akane usiadła tam, zostawiając dla Klary miejsce u szczytu paleniska.
- Chłopaki rozpalą ogień, a Ty Klaro… Wiesz już co chcesz opowiedzieć? - zapytała An, na co kasztanowłosa uśmiechnęła się delikatnie i kiwnęła głową.
- Kiedyś, jak byłam dużo młodsza, dość często paliliśmy rodzinne ogniska. Wtedy jeszcze karczma była w powijakach. Tata sprzedawał głównie uwarzone piwo i było więcej czasu na takie atrakcje. Klaudiusz i Klemens mieli jakieś trzy latka, a matula pod sercem nosiła Klementynę. Starsze rodzeństwo zawsze znajdowało takie cieniutkie kijki i podpalali końcówki co by się skrzyły, udawali, że rzucają na siebie wszelkie dziwne zaklęcia - zaśmiała się lekko. - Tak… Pamiętam to konkretne, bo po nim już coraz rzadziej zasiadaliśmy do paleniska. Opowiadaliśmy sobie wtedy różne anegdotki z życia, znaczy rodzice opowiadali… - ponownie się zaśmiała, czując, że oczy robią się wilgotne, ale dalej się uśmiechała. - Matula tak się rozbawiła, że jej odeszły wody i pędem leciałam z bratem po akuszerkę. Papo się później śmiał, że tak się za nami kurzyło jakby to nasze się rodziło, a nie jego - ponownie się lekko zaśmiała, jednak musiała zetrzeć łzy z policzków.
Gave dołączył do nich, kiedy Klara kończyła swą opowieść. Przysiadł na wolnym pieńku, wcześniej jednak podając każdemu z zebranych patyk. Bo co by to było za palenisko bez kiełbasek? Zrobił więc rundkę z kiełbaskami do każdego, a chleb pozostawił w koszu, który ze sobą przytachał wcześniej. Uroki mieszkania z Klarą pod jednym dachem.
- A kiedy wróciliście z akuszerką to mama była w trakcie porodu czy już urodziła? - zainteresował się.
Miło słuchało się Klary, kiedy tak zaczęła wspominać stare czasy. Przyjemne czasy z rodziną. Sam przesiadł się na jeden z pieńków krzywiąc się przy tym lekko. Pozostawił Nylianowi i Gavowi rozpalanie paleniska. Co jak co, ale usprawiedliwiony przy tym był. Odebrał do Gava patyk i kiełbaskę i uśmiechnął się pod nosem. To nawet fajnie mogło się udać. Takie wspominki raczej z tych pozytywnych z przyjaciółmi.
- Musiałaś być niezwykle dzielna, kiedy tak pędziłaś po akuszerkę - stwierdził. - Takie ognisko fajnie się wspomina - przyznał.
Nylian rozpalił ognisko razem z Gavem, wziął patyk i nadział sobie kiełbaskę, słuchając przy tym opowieści Klary z uśmiechem na ustach. Obserwował ją, czując przyjemne ciepło na sercu. Naprawdę dobrze patrzyło się na jej uśmiechniętą, rozchmurzoną buzię. Ceremonia naprawdę się udała, a takie wspominki, te historie z pewnością też bardzo jej pomogą i spodobają się. Nie przerywał i nie zadawał pytań, bo reszta i tak powiedziała już wszystko co chciał na ten moment powiedzieć.
Akane również przyjęła kijek od Gava i zaraz nadziała na niego kiełbachę, po czym zaczęła smażyć nad ogniskiem i słuchać opowieści. Podobnie jak Nylian, nie zadawała pytań, bo padło już ich dość by Klara miała dalej o czym opowiadać.
Klara na tą chwilę trzymała po prostu podarowany kijek, zbyt skupiona na opowieści, by zająć się smażeniem. An widząc to w odruchu nadziała na swój patyk kiełbaskę dla Klary, nie chciała jej przerywać w takiej chwili. W końcu widziała w jej oczach ten specyficzny blask, którego już dawno nie było, za miło się to oglądało.
- Och, no gdzie, aż tak szybko jej nie poszło. Jeszcze rodziła, chociaż przyznaję, że poszło jej to dość szybko, a Klemi dostała przydomek rodzinnego płomyczka. Tata uznał, że to właśnie jej imieniem zostanie nazwana budowana karczma. Nazywał ją strażniczką ogniska domowego, a nam wszystkim bardzo to się spodobało - przyznała uśmiechając się szeroko. Spojrzała zaraz na Ryu. - Myślisz? Nie wiem, może i dzielna… Siostry miały ważniejsze zadanie, bo zostały przy mamie. Jedna poleciała po wiadro z wodą, druga zajęła się bliźniakami, więc ja pobiegłam z bratem, co by też się do czegoś przydać. Nie wiem, czy to oznaka odwagi, ale pamiętam, że byłam z siebie bardzo dumna i gnałam z całych sił, co by w ogóle nie zgubić z oczu Kleofasa - zaśmiała się ponownie. - Tak, to zdecydowanie wesołe wspomnienie… - przyznała samej sobie i pokiwała głową. - A Wy? Jakie Wy właściwie macie wspomnienia? - zapytała, patrząc głównie po chłopakach, Akane zostawiając na koniec, w końcu wiele z jej wspomnień już znała.
Ryu potwierdził swe słowa delikatnym skinieniem głowy.
- No jasne, że dzielna. Nie każdy w twoim wieku byłby na tyle dzielny aby to zrobić - zapewnił ją. Widział to jej wesołe spojrzenie, tych parę iskierek, które znów pojawiły się w jej oczach. To właśnie je tak lubił i tak mu ich brakowało. Uwielbiał ją nawet taką potrzaskaną życiowo, ale mimo wszystko te iskierki w oczach bardzo przyjemnie było z powrotem zobaczyć. Na pytanie jej zaśmiał się cicho. - Z twoim rodzeństwem nie mam za dużo wspomnień - przyznał szczerze. - Ale twoi rodzice to inna historia - uśmiechnął się. - Pamiętam jak pierwszy raz, kiedy postanowiłem bezczelnie wskoczyć za bar i pomagać to twoja mama wręczyła mi miotłę i stanowczo oddelegowała mnie do zmiatania całej gospody - rzucił. - Kolejnym razem za to dostałem nawet miejscówkę w pokoju Akane i już nieco odpowiedzialniejszą pracę przy roznoszeniu potraw, a Marta… już przyjaźnie się do mnie odnosiła, ale najgorszy stres był przy tej kolacji u was - szepnął. - Twój ojciec to potrafił spojrzeniem zmrozić - stwierdził. - Jak tylko pomyślał o tym, że przychodzę ci się oświadczać… - aż wzdrygnął się na to wspomnienie. - Matko jakie ja tam głupoty plotłem. Byłem bardziej zdenerwowany od nich, a koniec końców okazało się że sobie żartują i świetnie się z wami bawiłem przy jedzeniu kolacji. Poczułem się wtedy jak w domu - zakończył cicho.
Gave znów poczuł się trochę nie na miejscu. Sam nie miał wspomnień z jej rodzicami, więc pokręcił lekko głową.
- Ja ich nie poznałem - powiedział tylko. - Ale ich dusze są piękne - dodał jeszcze, spoglądając teraz na Nyliana. - A ty? Masz z nimi jakieś wspomnienie? Zagonili cię do miotły? Albo pogonili ścierą jak ta tutaj? - zapytał go.
Nylian spojrzał na Gava i zaśmiał się delikatnie na jego wyliczanki i pokręcił głową. Następnie usiadł wygodniej, aby obejmować wzrokiem wszystkich zebranych.
— Tylko Klara goniła mnie ścierą, chociaż trochę mi się należało, bo śpiewałem, gdy chcieli już zamykać karczmę — wyjaśnił. — Znałem praktycznie całą rodzinę z widzenia. “U Klementyny” było moim ulubionym miejscem w Slavit, kiedy tam przebywałem. Wszyscy zawsze byli wyjątkowo życzliwi, dostawałem zawsze pokój na uboczu, aby móc wyspać się w dzień, kiedy było najgłośniej, a piękne zapachy z kuchni zawsze dochodziły nawet o najpóźniejszej porze. Zresztą nic dziwnego, skoro lokal słynął z wyśmienitej kuchni. Nie brakowało tam wykwintnych dań, chociaż mi najbardziej smakowała kaszanka z osmatą i ziemniakami duszona w dalej niepojęty dla mnie sposób. Na swój sposób przypominało mi to o domu, tych dobrych czasach — wyjaśnił. — Do tego ta atmosfera, zawsze można było się poczuć mile widzianym, nigdy niczego nie brakowało, a mimo, że ja byłem nieznośny na swój sposób to kiedy próbowałem im się zrehabilitować zawsze mogłem liczyć na uśmiech, ciepły komentarz i tę samą pryczę — opowiedział pierwsze wspomnienia jakie posiadał z tego miejsca. — Ale Mirona, papę Klary poznałem osobiście — zarumienił się delikatnie. — Klara pozwoliła mi się zaprosić na spacer, więc czekałem na nią przed karczmą z kwiatami, wystrojony, a Pan Miron wyszedł, skarcił mnie po ojcowsku wzrokiem i dosadnie wyjaśnił, że mi nie wybaczy, jeśli ściągnę Klarę na drogę alkoholizmu i ignorancji. A mimo to uśmiechnął się potem i życzył nam udanej zabawy. Pamiętam też, że wtedy pomyślałem sobie, że to najlepszy ojciec jakiego widziałem w życiu — opowiedział swoją historię.
Klara patrzyła po wszystkich rozczulona, te opowiastki naprawdę jej się podobały. Kiedy Ryu wspomniał kolację zaśmiała się, odrobinkę zarumieniona.
- Oj tak, sama byłam okropnie przejęta, ale teraz wspominam to całkiem zabawnie - przyznała. Miny rodziców i to jak z powagi przechodzili do żartów było dosłownie niezastąpione. Słowa Gava o duszach przyjęła z wdzięcznym kiwnięciem głowy, a gdy mówił Nylian, obserwowała go uważnie. Miło było usłyszeć taką opinię, chociaż gdy wspomniał o jej tacie, to otworzyła szeroko oczy. - Papo? - nie zdawała sobie sprawy, że doszło do takiej sytuacji, ale teraz już rozumiała tą rozmowę, którą miała z rodzicami tuż po powrocie ze spaceru z Nylianem. Zarumieniła się delikatnie i wzruszyła jednocześnie. Zaśmiała się jednorazowo, przecierając oko. - Kochany… - podsumowała. Tak, był tatą idealnym. Klara spojrzała na An. - A Ty? Wspomnień masz pewnie wiele, ale… jest jakieś szczególne? - zainteresowała się.
Akane z uśmiechem słuchała wszystkich wspominek, a gdy Klara spojrzała na nią, uśmiechnęła się delikatnie i kiwnęła głową.
- Oczywiście, że są szczególne - przyznała. - W końcu to Twoi rodzice przyczynili się do tego, że daję występy - przypomniała z lekkim śmiechem. - Nigdy nie zapomnę jak mnie Miron złapał na śpiewaniu przy miotle i gdy zapewniłam, że już tak nie będę to rzucił to swoje… “Ach, zamknij jadaczkę. Pięknie było, ale mogłabyś tak przy klientach?” - sama się zaśmiała. - Od tego się zaczęło i… niezmiernie jestem mu za to wdzięczna - przyznała i spojrzała czule w płomienie, jakby właśnie tam mogła dojrzeć oczy tego pogodnego staruszka. - Wspomnień jest naprawdę wiele, bo i mi było poznać wszystkich członków rodziny. Martę zawsze będę wspominać jako uśmiechniętą gospochę, co to goniła nas ze ścierą i potrafiła dać zarówno cenną radę jak i po prostu się ponabijać z głupot. Klaudynę poznałam najmniej bo już miała swoją rodzinę i tylko czasami wpadała, jak były większe imprezy, ale emanowało od niej niesamowite ciepło. Miałam wrażenie, że można jej powiedzieć wszystko, a ona po prostu utuli i ukołysze, niczym dziecko do snu. Szczególnie było to widać, gdy pojawiała się z synkiem - uśmiechnęła się ciepło, dalej patrząc w płomienie ogniska. Poprawiła chwyt na kijkach i obróciła kiełbaski. - Klaudiusz był dość ponury, ale bardzo bezpośredni. Nie zapomnę jak na rodzinnym obiedzie Kleofas przechwalał się swoimi kolejnymi przygodami, a młody popatrzył sobie na niego i z taką powagą rzucił do Waszego taty “cóż, pierworodny jest już stracony. Nie martw się tato, bez wahania przejmę na swoje barki obowiązek przedłużenia rodu” tu chrząknął i dodał “tego oficjalnego przedłużenia, nie tego w kantynach” - zaśmiała się pod nosem, a Klara dotknęła policzków dłońmi, ale również się zaśmiała.
- Och mutulu, ależ mi było wtedy przed Tobą wstyd - przyznała. - Na szczęście nieźle się wtedy roześmiałaś, a i rodzice ładnie z tego wybrnęli - dodała wesoło Klara, a Akane przytaknęła jej głową.
- Oj tak, oni świetnie umieli wybrnąć z takich sytuacji. Naprawdę, poznanie ich to piękne doświadczenie - wyznała szczerze. - Klementynę też bardzo przyjemnie wspominam. Niesamowicie ciekawska dziewczyna, a ta jej bystrość w oczach… Twardo chodząca po ziemi, a mimo to tak bardzo otwarta i wsłuchana w Twoje opowieści i słowa - spojrzała na Klarę z ciepłym uśmiechem. - Bardzo podobała mi się Wasza relacja. Zdecydowanie jest co wspominać - przyznała i spojrzała po wszystkich zebranych. Klara miała łzy w oczach, a jednocześnie raczyła wszystkich uśmiechem. Ciepło rozlewało się po sercu na te wspomnienia, sama obecność tych wszystkich osób i możliwość pożegnania z rodziną zdjęła z jej ramion i serca ogromny ciężar. Wieczór mijał naprawdę dobrze, ciężko było pozbyć się zamyślenia i chwil wewnętrznych rozterek, ale tu nikt jej tego nie bronił. Na pożegnanie dziewczyna otrzymała od każdego mocnego przytulasa, sama odwdzięczyła się tym samym, a potem po prostu ruszyła wraz z Gavem, w stronę domu Febe. Ten dzień ją natchnął… Uśmiechnęła się delikatnie na myśl o notesie, który otrzymała od Ryu. Może nawet coś dziś w nim napisze?
The End
_______________________________________
Dziękuję Marze, Pingwinowi i Natsu za rozegranie tego grupowca. ^^
Bardzo podobała mi się rozmowa z bliskimi Klary. Ciepło na serduszku się zrobiło :)
OdpowiedzUsuń