Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

"Eteryczność - coś mojego?"

 

 

Klara Wawrzenko

Urodzona w Slavit || Pracowała w rodzinnej Gospodzie || Utracone "życie" po spaleniu rodzimego miasta
16 lat || 167cm
 
"Jeszcze nie tak dawno, gdy zapytano mnie o życiowe tragedie, zaskoczona odparłam, że do tej pory ich nie miałam. Nie wiedziałam jak znoszę te naprawdę złe wydarzenia. Czy to dlatego na raz spadło, na mnie aż tak wiele? Czy Świat naprawdę stara się wyrównywać nasz życiowy rachunek? Jak myślisz notesiku? Wiesz... Przestałeś przynosić ulgę... Rymy ulatują z mej głowy nieustannie, nie bawią, nie cieszą, zdają się takie nieistotne... Będę musiała się z Tobą pożegnać. Teraz mam prawdziwy życiowy cel. Muszę odnaleźć zaginionego brata. Z mojej rodziny została garstka, nie pozwolimy, by było nas jeszcze mniej."
 
"Rymy powoli wracają, myśli się układają, w sercu nadzieja szaleje, wokół tak wiele się dzieje..."
 
 

32 komentarze:

  1. Emma zacisnęła mocno wargi. Nie osaczała jej. Z jej punktu widzenia nie robiła takich rzeczy. Po prostu starała się z nią przebywać. Poznawać, ale Klara nie chciała dać się poznać. Każda jej próba spotykała się ze ścianą, jakby była jakimś gorszym sortem. Nabrała delikatnie powietrza w płuca i zerknęła na nią.
    - Nie oczekuję, że mój sposób bycia będzie każdemu odpowiadał - powiedziała spokojnie. - Wiem, że nie powinnam w ogóle z nikim rozmawiać. Powinnam zostać ukarana, zgładzona za swoje czyny - wstała ze swojego miejsca. - Wiem, że moje winy są zbyt wielkie, bym mogła swobodnie patrzeć komuś w oczy i cokolwiek oczekiwać - wyjaśniła. - Ale twoje podejście... - spojrzała po niej. - Ty zamykasz się na wszystko co dla ciebie nieznane. Zamykasz się na nowe - mruknęła. - Jesteś nieprzyjemna, chociaż nie zrobiłam ci tu żadnej krzywdy. Jesteś nieprzyjemna, bo po pierwszym wrażeniu spisałaś mnie od razu na straty. Nie winię cię za to. Sama siebie już dawno na nie spisałam - uśmiechnęła się smutno. - Po prostu... nie ja jedna powinnam trochę odpuścić - skomentowała, wychodząc z jej pokoju i siadając przy ścianie obok niego. Naprawdę w tej chwili nie chciała być sama. Podciągnęła kolana pod brodę i oparła na nich czoło, pozwalając sobie na ciche przełykanie swych łez. 

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  2. Ryu spojrzał po niej trochę skołowany tym wszystkim.
    - To czemu ta spódniczka tenisowa tak cię zaskoczyła? - zerknął na nią. - Ona też była tak mniej więcej do kolana - zauważył. - Więc odsłaniała łydki... - odetchnął głęboko. - Czekaj nie mów... czyżby dlatego, że jej cel przeznaczenia był inny niż pływanie w wodzie? Że można byłoby zakryć nogi nieco bardziej przy takiej grze? - zaproponował takie rozwiązanie. - Ale wiesz... ta gra wymagała wiele od grającego. Wiele samozaparcia i wiele ruchu... w czymś innym człowiek po prostu by się pocił - rzucił kiwając sobie głową i odetchnął głęboko, kiedy stwierdziła stwierdziła, że najważniejsze jest to iż sobie ze wszystkim poradził. - Tak - zgodził się z nią. - Wiele złych rzeczy się działo w moim życiu, więc sam sierociniec - spojrzał po Klarze. - Sam sierociniec przy nich bladł - uśmiechnął się słabo. - Och może to ja przyciągam te wszystkie okropności? - zaproponował takie rozwiązanie. - Ale wtedy lepiej żebyś trzymała się ode mnie z daleka - dodał zaraz i podrapał się lekko po głowach. - Nie... z pewnością nie mam aż tak wielkiego pecha żeby tak to wszystko do siebie przyciągać - rzucił lekkim tonem. Uśmiechnął się lekko, kiedy stwierdziła że zrobi tak jak sobie tego chce. Niespecjalnie miał ochotę na wszystkich bluzach posiadać kolorowe akcenty. On po prostu dobrze się czuł w czerni i chociaż czasem próbował to zmienić, dorzucając do swojej garderoby beżowe koszule czy ciemnobrązowe spodnie to i tak najczęściej sięgał po czerń. Była jego pierwszym wyborem, takim bez zastanowienia się. Nuda. Nie różnił się tym od wielu, ale nic na to nie mógł poradzić. Widział jej zaskoczenie na twarzy, kiedy wspomniał o niewielkiej liczbie obserwacji jej w gospodzie... ale tak czuł. W Gospodzie, Klara zakrywała swój ciuszek fartuszkiem, a on nie zwracał zbytnio uwagi na jej ubiór. Fascynowała go jej osobowość czy po prostu praca z klientem, a nie to w co była ubrana.- I to jest dobrze podejście do sprawy - stwierdził swobodnie. - Warto nosić to co się lubi i to co jest wygodne jednocześnie - zgodził się z nią. - Gdybyś miała do końca życia nosić ciuchy w jednym kolorze... to jaki to byłby kolor? - zapytał jej. Sam nie odpowiadał, bo odpowiedź była zbyt oczywista. Odpowiedź co do puszenia przyjął ze spokojem. On co prawda z pewnością miał momenty, w których po prostu obrastał w piórka, ale dość szybko je wyłapywał i starał się zniwelować. No chyba, że dotyczyły jego przyjaciół. Przed nimi puszyć się trzeba było.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  3. Emma spojrzała po niej z niedowierzaniem.
    - Przepraszam cię bardzo, ale w żadnym wypadku nie bawię się w znawcę twojej osoby. Pokazuję ci tylko to co możesz w sobie zmienić, co byś patrzyła nieco przychylniej na inność - skomentowała krótko. - I wiem, że prawda w oczy kole i boli - dodała zaraz. - Więc zamknij buźkę i po prostu przełknij to, że nie jesteś idealna - westchnęła. - Bo że ja nie jestem idealna to wiem i nikogo za to nie winę. A ty... jak sama wcześniej powiedziałaś, oceniasz po pierwszym wrażeniu. Jak dziecko - mruknęła. - A słyszałam tyle dobrych słów o tobie. Nieźle ich wszystkich omamiłaś, co nie? - zaśmiała się cicho, bo słowa, które wypowiedziała przed chwilą Klara porządnie ją już wkurzyły. Po prostu wkurzyły. Człowiek się stara. Próbuje. Chce się zaprzyjaźnić, albo chociaż zakolegować, a jakaś mała siksa po prostu zamyka się na "nie bo nie". Prychnęła pod nosem. - Masz rację, bardzo możliwe że niepotrzebnie tracę na ciebie swój cenny czas. Ty i tak nie spróbujesz - mruknęła jeszcze zanim zostawiła ją w spokoju (albo i nie, bo wszystko zależy od jej odpowiedzi).

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  4. - Nie - powiedziała twardo. - Ty nie potrafisz spojrzeć na mnie inaczej niż poprzez swoje uprzedzenia i urojenia o mojej osobie. Ja przed chwilą zamierzałam stąd wyjść, ale ty mnie tu zatrzymujesz, najwyraźniej chcąc jeszcze podręczyć - skomentowała chłodno. - Nie potrafisz zaakceptować prawdy. Tego, że zamknięta jesteś na inność, że oceniasz po okładce - rzuciła twardo i tym razem już trzasnęła drzwiami, a potem po prostu opuściła klinikę Febe. 

    Emma (koniec)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ryu skinął głową.
    - Wiesz to była taka spódniczka połączona ze spodenkami. Spódnico Spodnie - podrapał się po głowie. - Chyba właśnie dlatego, żeby zachować godność i nie świecić tym co chcemy ukryć przy wszystkich - pokiwał głową. - A jednocześnie pokazywać swoje smukłe nogi - dodał jeszcze. - Jasne, masz rację, można by ubierać dłuższe spodnie, ale nie robiło się tego - rzucił spokojnie. - Tak już było. Taka moda panowała - wyjaśnił. - A gdybyś ty miała taką spódniczkę ze spodniami razem... nie martwiłabyś się, że ktoś coś nieopatrznie zobaczy... to może byś się do tego przekonała - zaproponował jej spokojnie. - To tylko ewentualność, możliwość - dodał zaraz, żeby nie pomyślała, że wciska jej takie rozwiązanie i innego nie bierze pod uwagę. - Beże? - spojrzał po niej zaskoczony. - Naprawdę? Ale przecież beż jest taki nudny - odwdzięczył się jej za ten czarny i pokazał język. - Aha, subtelne i ładne ale przecież sama mówiłaś o kolorach, a beż jest taki... nijaki - zaśmiał się lekko. - Liczyłem na jakąś zieleń, niebieski, może płomienną czerwień... ale beż? Naprawdę?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie kłócił się z nią w tym temacie, choć spojrzał po niej gdzieś tam w głowie wyobrażając sobie ją w spódniczce tenisowej. Uśmiechnął się do swych myśli. Może kiedyś jeszcze Klara zmieni zdanie o tej modzie, a może zostawi to tylko dla wybranka swojego serca.
    - Pytałem o jeden kolor, bo byłem ciekaw który być wybrała - przyznał szczerze. - Bo sklasyfikowałaś czerń jako smutny kolor... a czerń też ma wiele odcieni. Może być głęboka czerń lub sprana czerń - puścił do niej oczko. - Więc no... beż jakby nie patrząc też jest po prostu nudny, taki nijaki - rzucił lekkim tonem. - Tobie... tobie pasują jakieś zielenie, róże... może fiolety - zaproponował spokojnie. - W beżu... w beżu chowasz swoją urodę po prostu - mruknął jeszcze.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  7. - Rozumiem, ale dla mnie czerń była zawsze ukojeniem. Pozwalała zniknąć. Człowiek w czerni staje się niewidoczny, może spokojnie odpocząć od zgiełku i zainteresowania innych - uśmiechnął się lekko. - Dla mnie czerń była pocieszeniem... tak kojarzy się ze śmiercią - zgodził się z nią i nawet przez moment parsknął śmiechem. - Przepraszam, kojarzy się z Gavem, a on praktycznie śmiercią jest - odchrząknął wyjaśniając jej swoje wcześniejsze skojarzenie. - Czerń jest dla mnie jak noc, jak ciemne korony drzew... pozwalają po prostu odpocząć, więc moje skojarzenie z nią jest zupełnie inne niż twoje - przyznał szczerze. Uśmiechnął się do niej na wieść o beżu. - No właśnie... beżowy jest taki jasny... od razu rzuca się w oczy - stwierdził cicho, zerkając na nią. - Może właśnie dlatego wpadłaś mi w oko - puścił do niej oczko, teraz odbierając jej władzę nad wózkiem i samodzielnie go dalej pchając. - Twoja mama była mądrą kobietą. Wiedziała doskonale jak wydobyć z ciebie wszystkie najlepsze walory... te rumieńce na przykład - dodał jeszcze.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  8. Ryu spojrzał po niej nieco zaciekawiony.
    - Jaki kolor ci się z nim kojarzy? - zapytał zanim ugryzł się w język. - Do każdego przyporządkowujesz kolor? Mi też jakiś dałaś? - zainteresował się jeszcze i zaśmiał się nieco zawstydzony co do całej poetyckości. - Mhm uczyłem się od najlepszej - puścił do niej oczko. - W końcu gdzieś musiało zacząć kiełkować moje poetyctwo - dorzucił z uśmiechem na twarzy. Nie powiedział więcej nic o beżach, bo przecież nie będzie się kłócił z czymś co było prawdą. Mimo to tak jak jej wcześniej powiedział, jego zdaniem beż bardziej rzucał się w oczy. Kiedy Klara wspomniała swoich rodziców uśmiechnął się delikatnie. - Będziesz taka jak oni, już miejscami jesteś - szepnął.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  9. - Popielaty? - Ryu popatrzył po niej i przekręcił lekkko głowę próbując sobie ten kolor wyobrazić w kontekście Gava, ale koniec końców pokręcił głową. - Nie, nie widzę go w tym - mruknął. - Ach, bo ja skojarzyłem Gava z jego ubiorem i faktem kim jest - machnął lekko ręką. - Nie myślałem o jego charakterze czy innych sprawach - mruknął jeszcze po czym odetchnął głęboko. - Zieleń... - uśmiechnął się lekko i zastanowił. Cóż lubił naturę i nie krył się z tym specjalnie mocno. - Dlaczego zieleń? - zapytał jednak zastanawiając się czy tu o to chodzi. Nie, na pewno nie. Klara miała to głębokie myślenie na temat charakterów i innych rzeczy. Jej uroczy rumieniec zachował dla siebie i nie skomentował go. Zamiast tego roześmiał się serdecznie. - Oj nie przeceniaj tak moich umiejętności... własny wiersz? To jeszcze daleko przede mną - rzucił z uśmiechem. Spojrzał po niej odrobinę poważniej kiedy zapytała o swoje podobieństwo do rodziców. - Masz tak samo łagodne oczy jak twoja mama. Patrzysz przez nie w taki sposób jak ona - zaczął spokojnie. - Kiedy się uśmiechasz robią ci się urocze dołeczki przy ustach, zupełnie jak u twojego taty. Dodatkowo kiedy bierzesz ścierkę w rękę zamieniasz się w niego. Twardo stąpasz wtedy po ziemi i pokazujesz swą siłę charakteru, którą masz właśnie po tej dwójce - dodał cicho. - No i jak się kłócisz... stojąc twardo przy swoim... wtedy też przypominasz swoich rodziców - mruknął już nie patrząc na nią, tylko lokując wzrok przed sobą. - A kiedy spokojnie rozmawiasz, wchodzisz na te łagodne tony... wtedy pobierasz ze swobody ducha swojej mamy - dokończył.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  10. Nylian uśmiechnął się, słysząc odpowiedź Klary. Sama przy tym wyglądała na bardziej rozchmurzoną a to niezwykle radowało jego serce.
    — Cieszę się, że będziesz miała dobre wspomnienia z tej uroczystości. Myślę, że Akane też się ucieszy, w końcu się przyjaźnicie — odpał, pozwalając sobie na cichy śmiech.
    — Tak, vallaslin to są elfie tatuaże, tusz którego używamy to mieszanka kwiatów, pyłu z kamieni szlachetnych i krwi — wyjaśnił, pokazując jej swoją wytatuowaną dłoń, aby lepiej mogła przyjrzeć się fakturze, która została “wyżłobiona” na elfie. — Mają swój urok, prawda? — zaśmiał się delikatnie po raz kolejny. — Nie ma nic złego w zamiłowaniu do kreacji. Masz naprawdę urodziwy gust, nigdy nie widziałem, abyś nosiła coś niedopasowanego — zauważył. Rozmowa z Klarą naprawdę potrafiła go wciągnąć, byli już prawie na miejscu.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  11. Ryu zastanowił się nad tym.
    - Nie tylko wyglądu - odparł spokojnie. - Przypisuję też pod to skojarzenie to jak Gave chce wyglądać w moich oczach... - uśmiechnął się lekko. Chłopak często po prostu robił głupoty byle wyjść na tego złego, a przecież był miejscami po prostu ciepłą kluchą. Odetchnął głęboko słuchając o tej zieleni, ciemnej zieleni. Pokiwał głową na jej odpowiedź i skrzywił się lekko. - Masz rację, może przytłaczać - zgodził się z nią. - Mathyr też czasem przytłacza - przyznał szczere. - Na przykład to, co było podczas naszej podróży. Opinia publiczna, tak bardzo krzywdząca - mruknął. - Albo to jak kobiety są tu traktowane, w wielu kulturach - dodał i wypuścił powietrze z płuc. - To przytłaczający obrazek, gdzieś tam wbijający się w głowę i niezbyt przyjemny - wymamrotał. - Dlatego rozumiem, że to swobodne, odprężające spojrzenie może przytłaczać i być niezrozumiałe - pokiwał głową, chociaż nie widział u siebie tego całego odprężenia i swobody. Jednak w stosunku do świata, w którym żyła Klara... tak, to zdecydowanie było spojrzenie swobodne. Spojrzał po niej uśmiechając się do niej znacznie szerzej.
    - Do usług - skłonił się nieco na wózku, po czym zerknął po niej uważniej. - Wyboista droga najczęściej przynosi wiele bólu ale na jej końcu jest niesamowita nagroda - uśmiechnął się do niej. - Wierzę, że kiedyś te wszystkie rzeczy i jeszcze ich więcej... dostrzeżesz w sobie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  12. Dotyk Klary jak zawsze witał jego skórę przyjemnym, delikatnym dreszczem. Miał wrażenie, że opuszki jej palców pozostawiają za sobą elektryczny ślad, nawet, gdy zabrała rękę, dalej czuł jej dotyk na sobie. Uśmiechnął się nieco szerzej, rumieniąc się przy tym delikatnie. Ucieszył się, że sama nie odmówiła urody jego vallaslin. W końcu były dla niego niezwykle ważne.
    — Dlaczego pyszne? — zapytał, chociaż przecież doskonale już mu to wyjaśniła. — Nie sądzę, aby chęć zadowolenia z własnego wyglądu była pyszna. Osobiście uważam, że mamy niewiele możliwości pokazać tego kim się czujemy, jakie mamy wartości, ubiór jest jedną z takich opcji. Nie widzę nic pysznego w chęci pokazania światu, że cenimy w sobie nasz gust, to w końcu to część tego co czyni nas wyjątkowymi. Ubrania to też w pewnym sensie historia człowieka. Nie wstydź się wyrażać samej siebie, nieważne w jaki sposób, a nawet jeśli suknia ma być po prostu ładna to też nic złego, to hołd dla krawca, który włożył sporo trudu w stworzenie czegoś pięknego — wyjaśnił, spoglądając w oczy Klary. Nie lubił, kiedy zdawała się być smutna, zawstydzona samą sobą. — Mama podarowała Ci zaiste nadobny gust, powinnaś być z niego dumna. To też część Twoich wspomnień związanych z nią, to jak uczyła Cię dobierać kroje, kolory, buty, jak płytkie by się nie zdawało, to przecież są piękne wspomnienia, czyż nie? — zapytał.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie skomentował sprawy Gava, bo uznał że wystarczająco zostało powiedziane i chłopak został podsumowany idealnie. On również nie rozumiał tego, ale nie komentował. Zamiast tego szedł w tę grę czasem po prostu go podpuszczając.
    - Tu się z tobą zgodzę - rzucił lekko. - Żaden z tych światów nie jest idealny - potwierdził. - A każdy może zaczerpnąć dużo dobrego od drugiego świata - uśmiechnął się do niej. - Fajnie byłoby, gdyby te dwa światy czerpały tylko dobre rzeczy od siebie... ale wiem, wiem... to marzenie z tych niemożliwych do spełnienia - rzucił lekkim tonem i spojrzał na domek Febe, po czym na jej ciepły uśmiech. Dobrze wyglądała z takim swobodnym wyrazem twarzy. Zastanawiał się o czym teraz myśli, ale tym razem nie odważył się zapytać. Wolał chyba nie wiedzieć.
    - To co? Dzisiaj schadzka, nie? - spojrzał po niej uważnie. - Denerwujesz się trochę?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  14. Ryu przytaknął jej tylko i uśmiechnął się. Co do drugiej części wypowiedzi pokręcił tylko głową.
    - Tu niestety myślę, że nie jest to możliwe - przyznał. - Nie zrozum mnie źle. Łączenie dwóch światów w coś dobrego... w to wierzę i mam nadzieję, że tak się stanie - zgodził się z nią. - Ale korzystanie tylko z dobrych rzeczy od drugiego świata? - pokręcił głową. - Myślę, że tego zrobić się nie da - przyznał spokojnie. Słuchał jej, kiedy mówiła o udanym wieczorze i chociaż gdzieś tam czuł lekkie ukłucie to pokiwał nieco głową. - W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak mieć nadzieję, że tak faktycznie będzie - uśmiechnął się. - Ja? - pokręcił lekko głową. - Zabieram Grimę na schadzkę - puścił do niej oczko.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  15. — Nawet prosty, schludny codzienny strój potrafi powiedzieć coś o człowieku — zauważył spokojnie. Przytulił Klarę, kiedy sama się w niego wtuliła. Byli już prawie na miejscu. Ciężko było się żegnać, ale nie miał zamiaru trzymać dziewczyny dłużej niżby przyzwoitość na to pozwalała. — Nic się nie stało. Jestem wdzięczny za czułość i to, że wracają do Ciebie piękne wspomnienia — dodał, wpatrując się czule, przyjaźnie w Klarę. Bardzo dobrze mu się rozmawiało z dziewczyną, czy to o trudnych, filozoficznych sprawach czy zwykłych, przyziemnych zagwostkach. Nawet nie zauważył, kiedy zjawili się już pod progiem domu Febe. Ucałował jej rękę na pożegnanie, delikatnie i skromnie, rumieniąc się przy tym jak małe dziecko. Obiecał najbliższe spotkanie przy kolacji, której sam nie mógł się doczekać. Nawet jeśli kilka rzeczy dalej ciążyło mu na sercu.


    Dzień umówionej kolacji w końcu nadszedł. Elf nie pamiętał, aby kiedykolwiek w życiu czuł stres i ekscytację jednocześnie. Większość dnia spędził w kuchni szykując potrawy na kolację. Argar jako wyspa nie miała problemu z dostępnością owoców morza, więc na to postanowił dzisiaj postawić Nylian. Na przystawkę zrobił delikatny ryż z ziołami i owocami morza - krewetkami i przegrzebkami. Daniem głównym był pieczony łosoś nad pieczoną czerwoną kapustą razem z puree z dyni; a na deser beza z owocami leśnymi. Całość przygotowywał przez kilka godzin, ale mógł powiedzieć, że był naprawdę dumny z tych dań. Zamknął je w trzymającej ciepło zastawie, aby przez ostatnią godzinę, aby odpowiednio się przygotować. Stół w ogrodzie dekorowała Piritą z Nalą, chcąc pomóc trochę bratu zaimponować Klarze. W końcu pierwszy raz ktoś tak bardzo zawrócił mu w głowie. W tym czasie Nylian wziął szybką kąpiel, po czym ubrał się elegancko, a także spiął niesforną grzywkę do tyłu, tak, aby przypominała krótki, sarmacki kucyk. Założył na siebie błękitną koszulę ze srebrnym, florystycznym haftem przy guzikach, szare spodnie oraz marynarkę oraz długie, czarne, skórzane buty. Przejrzał się jeszcze raz ostatni raz w lustrze, aby upewnić się, że wygląda godnie dla Klary, po czym z nerwowym uśmiechem na ustach ruszył po dziewczynę. Zapukał do jej drzwi (nie pamiętam, czy mieszka jeszcze u Febe czy w gospodzie XD). A kiedy już ją zobaczył, skłonił się na przywitanie. Spojrzał na Klarę, dopiero, gdy już się wyprostował i nie mówił nic przez chwilę. Wyglądała naprawdę zjawiskowo.
    — Ach, wybacz mi. Witaj, Klaro. Wyglądasz po prostu przepięknie, aż brak mi słów — wydusił w końcu z siebie z rumianymi policzkami.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  16. Klara wyglądała po prostu nieziemsko. Poczuł jak przez chwilę nie ma powietrza w płucach, aby oddychać. Dziewczyna zawsze wyglądała romantycznie-uroczo, jakby wszystkie bóstwa pobłogosławiły ją najpiękniejszym uśmiechem i spojrzeniem na całym znanym świecie, a jednak w tej sukience, z tymi rumieńcami i fryzurą… nawet nie wiedział jakby miał to ubrać w słowa. Była po prostu zbyt piękna. Powiedział już, że wygląda pięknie, ale mimo wszystko miał wrażenie, jakby nie dało się tego odpowiednio ubrać w słowa. W jego oczach nie mogła być inna niż idealna, zawsze prezentowała się z godnością, a jednocześnie sprawiała, że serce biło szybciej, a krew zwyczajnie zaczynała wrzeć. To było niemal grzeszne, to co z nim robiła, a mimo to była w tym wszystkim taka czysta, a on nie mógł nawet dopuścić do siebie myśli, aby ją skrzywdzić. Pragnął samolubnie mieć ją przy sobie do samego końca, cieszył się jak głupi, że dała mu tą szansę. Chociażby teraz. Uśmiechnął się szerzej na dźwięczny komplement i ponownie skłonił się dziewczynie, po czym delikatnie chwycił jej dłoń, przykładając ją sobie do swojego czoła. Następnie puścił dłoń, prostując się i wracając wzrokiem do dziewczyny.
    — Dziękuję, nie chciałbym ująć Twojej urodzie własnym, niegodnym wyglądem — pozwolił sobie na delikatny, żartobliwy flirt. W końcu to miała być ich pierwsza randka. Obiecał, że nie będzie uciekał na siłę od tego uczucia, jeśli Klara nie ma nic przeciwko nim. Tak długo jak nie postawi granicy. Wyciągnął ku niej ramię, aby móc ją po dżentelmeńsku odprowadzić w stronę ogrodów, na których wszystko czekało. — Oczywiście jeśli pozwolisz, chętnie Cię zaprowadzę, o ile nie przekracza to Twoich granic. W Oclarii chodzenie pod ramię na pierwszej randce nie uchodzi za afront, ale jeśli Ty masz zastrzeżenia, oczywiście będę trzymać odpowiedni dystans — wyjaśnił od razu, aby nie pozostawić po sobie żadnych niedopowiedzeń.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  17. Nylian zarumienił się wyraźnie na propozycję Klary. Nie spodziewał się takiej propozycji. Oczywiście liczył na nią w swoich śmielszych fantazjach, ale przeniesie marzeń na jawę było zdecydowanie niespodziewane. Kiwnął głową na znak, że zapamięta.
    — Dziękuję za pozwolenie, będę brał to pod uwagę — uśmiechnął się szarmancko do dziewczyny, zmieniając wyraz na bardziej błogi, kiedy postanowiła złapać go pod ramię. Zaczął iść z nią w stronę wynajmowanego aktualnie domu.
    — Ależ wygląd może być niegodny, można ubrać się przecież nieadekwatnie do okazji. Nie wypadałoby raczej, abym przyszedł do Ciebie w pełnym uzbrojeniu — pozwolił sobie na delikatny żart.
    — Jeśli chodzi o Oclarię… nie mamy tak jasnych zasad jak Polsza — zaczął, spoglądając na nią, kiedy byli już w drodze. — W Oclarii wierzy się, że uczucia okazywać można na tyle sposobów ile można wyrażać sztukę. Każdy ma inny gust i każdy oczekuje innej reakcji. Niegodne jest nieszanowanie swojego obiektu westchnień, ale jeśli na pierwszej schadzce obie osoby chcą się pocałować, czy iść… ekhem… dalej, nie jest to potwarz. Dlatego zawsze należy dopytać, aby granice były jasne i nikogo nie skrzywdzić. Ja oczywiście…— zarumienił się mocniej. — Nie mam zamiaru iść nigdzie… ja przepraszam… chodzi o to, że nie chcę Cię skrzywdzić ani sam nigdzie nie chcę wybiegać…


    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  18. Klara zawsze zaskakiwała go tym jak ciepło o nim myślała. Fakt, sam myślał, że potrafił się ubrać godnie do okazji. Nie brakowało mu poczucia stylu, ale przy niej zawsze miał wrażenie, że mógł zrobić coś lepiej. Być zawsze idealnie przygotowanym na wszystko. Nawet jeśli było to niemożliwe.
    — Wstyd było by źle wyglądać w Twojej obecności — odpowiedział. Naprawdę z nią flirtował. Był z siebie wyjątkowo dumny, że był w stanie normalnie przy niej reagować. Przynajmniej dopóki nie weszli na bardziej intymne tematy. Sam odwrócił wzrok od Klary, ale nie odważył się odsunąć, żeby przypadkiem nigdzie nie uciekła. Chociaż powinna, bo nie powinni rozmawiać na takie tematy na takim etapie znajomości. Zdecydowanie zgorszył ją tymi objaśnieniami. Przełknął głośno ślinę i ugryzł się w dolną wargę na tyle mocno, żeby się ukarać za te zbereźne słowa. Na Selemene dlaczego to powiedział. Mógł po prostu się zamknąć, albo dać bardziej wymijającą odpowiedź. Wrócił w końcu wzrokiem do dziewczyny wyraźnie zawstydzony tą całą wymianą zdań. Męża? Naprawdę? Dlaczego jego głowa teraz wyobrażała sobie ceremonię zaślubin a potem… o zgrozo! Nie! Nie mógł tak myśleć o Klarze. Znowu odwrócił wzrok, czerwony niczym dojrzały pomidor. Przecież nie był aż taki niewinny, a jednak czuł palący wstyd na samą myśl o Klarze w takich sytuacjach. Była zbyt idealna, żeby pragnąć jej w ten sposób.
    — Oczy…oczywiście — zgodził się z nią, przyśpieszając minimalnie kroku, jakby to miało ich ocalić przed całą tą niezręcznością.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  19. Zrobiło mu się jednocześnie lekko i ciężko na sercu, kiedy powiedziała, że uważa go za interesującego. Nawet nie wiedział w jaki sposób to było możliwe, ale jednak nie potrafił inaczej tego opisać. Klara robiła z nim naprawdę nadzwyczajne rzeczy. Szedł obok niej, nie mogąc powstrzymać wzroku od patrzenia na nią. Dziękował w duchu swojej boginii, że potrafił trafić do swojego wynajętego domu bez uważnej obserwacji. Zatrzymał się, kiedy zaczęła się przed nim tak rozpaczliwie tłumaczyć. Zarumienił się przy tym mocno. Nie spodziewał się takiego wyznania z jej strony. Poczuł przyjemny dreszcz na plecach, a w głowie znowu pojawiły się nieprzyzwoite myśli. Nie. Nie mógł sobie na to pozwolić. Ale nie mógł też sobie pozwolić na to, aby ta cudowna istota stała przed nim teraz smutna. Nylian uklęknął przed Klarą, biorąc delikatnie jej dłoń w swoje. Przetarł kciukiem jej wierzch i spojrzał w oczy kasztanowłosej.
    — Nie jesteś staroświecką dziewuchą, Klaro — zaczął spokojnie, wykorzystując całą swoją silną wolę oraz ducha do tego, aby teraz mówić swobodnie i bez krępacji. — Ja nie jestem święty, ale nie mam zamiaru Cię do niczego zmuszać ani namawiać, przede wszystkim dlatego, że bardzo mi na Tobie zależy. Będę się powstrzymywać, ciałem i myślami, bo jesteś warta o wiele więcej niż kilka minut grzechu. Chcę żebyś czuła się przy mnie swobodnie i bezpiecznie. Nigdy Cię nie skrzywdzę — przysiągł jej.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  20. Elf patrzył po Klarze z uśmiechem na ustach. Naprawdę był dumny, że był w stanie się jakkolwiek kontrolować i zachowywać. Chociaż był pewien, że walka ze stadem wilków nie sprawiałaby mu teraz takiego problemu. Za bardzo mu zależało, żeby traktować ją obojętnie. Wstał i zarumienił się, czując pocałunek na swoim policzku. Sam miał ogromną ochotę ją pocałować. Ale się powstrzymał. Zapyta, ale gdy czas będzie ku temu godny. Nie zdążył nawet zaprowadzić ją na randkę, a już chciał kraść z jej słodkich ust. NIE! Tak się przecież nie godziło. Uśmiechnął się do niej, starając się wyglądać szarmancko. Przymknął oczy, kiedy dłonią dotknęła jego policzka. Wyrwało mu się ciche, zadowolone westchnięcie z ust na ten gest.
    — Nie skrzywdzisz mnie — zapewnił ją. — Postaram się tak nie peszyć przy Tobie, aczkolwiek, nawet słońce i gwiazdy zapewne wstydzą się, gdy się do nich uśmiechasz — pozwolił sobie na delikatny flirt. Zaprowadził Klarę na miejsce spotkania. Ogród przy jego wynajętym domu był cały w różnokolorowych kwiatach, na środku stał okrągły stolik z dwoma krzesłami przystrojonymi przez Piri na jej fantazyjny sposób, a stół oczywiście był zastawiony jedzeniem, które wcześniej cały poranek szykował. Puściła Klarę i ukłonił się przed nią, gestem zapraszając do ogrodu.
    — Żaden kwiat nie dorównuje pięknu Twojej duszy i ciała, ale przy nich chociaż trochę ten ogród wygląda godnie — powiedział.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  21. — To nie byłaby taka zła perspektywa — powiedział cicho na komentarz o ciągłym rumienieniu się przez Klarę. Odchrząknął zaraz, łapiąc się na tym, że chyba za bardzo sobie pozwala. — Wybacz, to jednak nie ma miejscu z mojej strony — przeprosił zaraz. — Klaro, Twój charakter, to Twoja dusza, to co sprawia, że jesteś jaka jesteś i zapewniam, że nigdy nie spotkałem piękniejszej duszy w całym swoim życiu, bogowie wszystkich ras mogliby Ci jej pozazdrościć, a urody każda jedna bogini. Nie sposób wybrać co jest piękniejsze, ponieważ oba te aspekty w Tobie są po prostu ponad jakąkolwiek możliwą skalą. Cała jesteś uosobieniem każdego możliwego piękna — zapewnił ją, dotykając delikatni jej dłoni, aby delikatnie ją ucałować. Bał się, że jeśli ucałuje jej policzek, to może przez przypadek pójść za daleko. A tego bardzo musiał dzisiaj pilnować.
    Naprawdę cieszył się, że Klarze przypadł wystrój do gustu. Ciężko się do tego przyznać, ale bardzo długo dobierał kwiaty, które chciał mieć tutaj posadzone, a potem wydał swoje, aby tutejszy florysta pomógł z odpowiednim rozrośnięciem się wszystkich kwiatów. Najmniej stresującą rzeczą było oglądanie Piri, która z zadowoleniem dodała swoje dekoracje, aby na pewno wszystko było idealnie ładne i pasowało.
    — Mam nadzieję, słyszałem, że lubisz poznawać nowe kuchnie, pozwoliłem sobie ugotować kilka dań z Oclarii, których przepisy są całkiem mocno strzeżone. Przynajmniej w mojej rodzinie. Ciasto to rodzinny przepis — pochwalił się, śląc jej uśmiech. Zaśmiał się delikatnie na jej stwierdzenie. — W odpowiednim towarzystwie nawet i piekło zmienia się w raj, ale jeśli mam okazję zrobić coś pięknego, to chciałbym dać Ci pocieszyć oko — wyjaśnił, prowadząc ją do stołu. Odsunął jej krzesło, aby mogła sobie wygodnie usiąść. — Cieszę się, że Ci się podoba. Nawet na pustkowiach Fasach byłbym szczęśliwy w Twoim towarzystwie, ale cieszę się, że widok Ci się podoba, zasługujesz na to co najlepsze.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  22. Chyba tak? Nylian musiał się naprawdę mocno spoliczkować w głowie. To chyba nie brzmiało dla niego przekonująco i chciał się jeszcze dowiedzieć jak bardzo jest tego pewna, a przecież już doskonale wiedział, że absolutnie nie chce niczego takiego robić z Klarą na tym etapie relacji. Nie był barbarzyńcą przecież. Bo nie był, prawda?
    — Nigdy nie byłem w nikim zakochany w ten sam sposób jak w Tobie — wyrwało mu. Zarumienił się delikatnie. Przymknął oczy, zbierając w sobie więcej odwagi i siły. — I nigdy nie prawiłem nikomu komplementów na trzeźwo poza Tobą. Zaufaj mi, jedyne co mnie trzyma jakkolwiek w ryzach i siłach teraz to nauki, kiedy uczono mnie na żołnierza, inaczej dawno bym już spłonął ze wstydu oraz Twojego blasku — wyjaśnił jeszcze. Skoro powiedział z flirtami A to trzeba było powiedzieć też B. Nie miał zamiaru odpuścić w tej sprawie. Miał wrażenie, że łatwiej było mu kontrolować swoje myśli, gdy chociaż część wypuszczał na wolność.
    Usiadł na przeciwko Klary i uśmiechnął się do niej.
    — Mam nadzieję, że smak dorówna Twojemu entuzjazmowi — odparł. Podniósł pierwszą pokrywkę, aby odkryć podsmażany ziołowy ryż z krewetkami i przegrzebkami. — Z Twoją kreatywnością? Myślę że byłabyś w stanie zaplanować piękną gospodę na środku pustkowia dla zgubionych podróżników, gdzie mogliby odetchnąć, Klaro. Człowiek nie żyje samą siłą czy magią, nie musisz być z argaru, ani urodzonym łowcą, aby poradzić sobie z trudnościami losu. A gdybyśmy byli tam razem, oczywiście ja byłbym od pracy fizycznej, to byłby zaszczyt przeniesienia Twojej wizji na żywy świat — opowiedział jej, nakładając im przystawkę.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  23. Oczywiście, że był w niej zakochany. Od bardzo dawna i do tego stopnia, że tracił głowę praktycznie przy każdym ich spotkaniu. Czy to naprawdę nie było oczywiste? Uśmiechnął się w lekko zaczepny sposób.
    — Od bardzo, bardzo dawna — przytaknął jej. — I nigdy w taki sposób. Jesteś wyjątkowa, vhenan, to uczucie jest wyjątkowe, nie da się go tak po prostu podrobić czy pomylić — szepnął, patrząc w jej nadobne, ciepłe, ciemne oczy. Była tak niebezpiecznie blisko. Jedna ze smyczy na jakiś się trzymał właśnie się zerwała. Pozwolił sobie ucałować ją delikatnie w czoło. Odsunął się, nie odrywając wzroku. — Wybacz, na przyszłość postaram się bardziej kontrolować — powiedział cicho, aczkolwiek ciężko było mu żałować tego gestu. Miała tak delikatną, miękką skórę - niesamowite uczucie.
    Do picia mieli bezalkoholowe napoje. Delikatny sok z jagód w jednym dzbanku i wodą z miętą w drugim. Nylian uśmiechnął się do Klary dumnie, kiedy pochwaliła wygląd. Pół godziny nakładał to tak, aby wyglądało odpowiednio dobrze dla Klary. Elf spoważniał, patrząc po dziewczynie.
    — O ile nie wątpię, że w Fasach zrobiłabyś najwspanialszy przybytek w kraju, tak nie wiem czy na poważnie mógłbym rozważać życie na pustyni. Są inne szlaki w Mathyr, które potrzebują Twojego talentu i wdzięku — odpowiedział, po czym delikatnie się zarumienił. — A jeśli widzisz mnie w tej przyszłości, jestem po prostu zaszczycony — dodał, uśmiechając się do swojego obiektu westchnień.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  24. — Nie ma jednego znaczenia — zaczął, patrząc na Klarę. — Ale dla mnie w Twoim kontekście oznacza kogoś, komu pragnę podarować swoje serce, mieć Cię zawsze w głowie i nigdy nie zapomnieć, bo sprawiłaś i dalej sprawiasz, że moje życie jest lepsze pod każdym możliwym względem — wyjaśnił z czułym spojrzeniem w oczach.
    Nie odrywał wzroku od dziewczyny, kiedy go dotknęła. Znowu czuł jak przeszywa go przyjemny dreszcz po skórze.
    — Ja też nie mam czego wybaczać, jeśli Tobie to nie przeszkadza — odparł, uśmiechając się delikatnie w jej stronę z rumieńcem na twarzy. — Po prostu nie chcę przekroczyć żadnej granicy zbyt szybko. Nie chcę popsuć niczego między nami, nawet jeśli moje myśli same… ekhem, wybacz, takie wyznania powinny jednak poczekać — wyznał zbyt zawstydzony, aby przyznać się o czym dokładnie myślał. Ależ ona była urocza. Sięgnął po chusteczkę jedną ręką, a drugą ujął delikatnie podbródek Klary, nachylając się w jej stronę.
    — Do twarzy Ci z fioletem, także przepraszam, ale lepiej zetrzeć zanim zaschnie i trzeba będzie użyć mydła — wyjaśnił, ścierając ślicznego “wąsa” znad jej ust, po czym się odsunął powoli, nie spuszczając wzroku z kasztanowłosej. Słuchał jej zaproszenia z uśmiechem i zadowoleniem na ustach.
    — Nie jest zbyt śmiałe, sam myślałem, aby to zaproponować, jeśli dzisiejsze spotkanie przypadnie Ci do gustu. Z największą przyjemnością, będę zaszczycony okazją do spędzenia większej ilości czasu z Tobą — odparł.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  25. Zarumienił się delikatnie, czując dumę w sercu przez słowa Klary. Spojrzał po niej zadowolony.
    — Bardzo lubię Cię tak nazywać, vhenan — wyznał. — Daje to poczucie nadziei — dodał nieco ciszej. Nawet jeśli nadzieja ta miała okazać się złudna, to chociaż te wspólne chwile mógł nosić w swoim sercu.
    — Nie, powinienem się bardziej kontrolować, myśli też, jesteś dla mnie zbyt ważna — powiedział dosyć twardo, chociaż nie wyglądał przy tym groźnie. Po prostu był surowy wobec samego siebie. Spojrzał jej prosto w oczy. — Vhenan, jest wiele rzeczy, o których chciałbym Ci powiedzieć, gdy tylko będę wystarczająco godny i uwierz mi, za niektóre myśli jak najbardziej trzeba przepraszać — wyjaśnił, przenosząc wzrok przy ostatnich słowach na pełne, malinowe usta dziewczyny.
    — Gafa spowodowana moją winą — zaśmiał się delikatnie. — To w końcu ja zrobiłem ten sok z jagód, mogłem pomyśleć, że pomaluje nie tylko usta a i buzie — dodał jeszcze. — Chociaż… skłamałbym, gdybym powiedział, że żałuje, że miałem okazję teraz Ci pomóc — zakończył swój wywód niewinnym flirtem. Skinął głową na jej propozycję.
    — Ależ oczywiście, już nie mogę się doczekać, doprawdy — odparł z prawie równym entuzjazmem. — Czy będziesz potrzebowała pomocy przy przeprowadzce? — zapytał jeszcze.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  26. — Vhenan… to… ekehm — nie wiedział w pierwszej chwili co ma odpowiedzieć. Czy ona naprawdę pozwalała mu na różne nieczyste myśli względem samej siebie? Musiał to przetrawić. Nie sądził, aby to było na miejscu, ale za każdym razem, gdy na nią patrzył jej usta niezwykle go kusiły. — Chciałbym poznać wszystko na co mi pozwolisz — zapewnił ją — I gwarantuję, że nie dam się wtedy rozproszyć własnymi… zakusami — dodał jeszcze, aby nie myślała, że zamiast go słuchać wyobraża sobie Selemene jedna wie co.
    — Straciłem honor i godność, gdy mój brat zginął razem z narzeczoną. Stoczyłem się wtedy na samo dno, nie zasługuję do tego czasu, aby prosić o względy i miłość tak dobrej osoby jak Ty — wyjaśnił jej. — Chciałbym odzyskać honor czyniąc coś wystarczająco dobrego, wymazać swoją dawną winę. Zrobić coś dobrego, móc się nazwać dobrym człowiekiem, bo za takiego jeszcze się nie uważam, ale dzięki Tobie wierzę, że jest to do zrobienia — zakończył swój wywód, uśmiechając się do niej z wdzięcznością w oczach. — Oddałaś mojemu życiu sens — szepnął z pełną powagą. Zarumienił się delikatnie, ale też westchnął zadowolony, gdy ucałowała jego policzek. Złapał delikatnie jej dłoń, patrząc po niej z adoracją.
    — Tylko kompletny głupiec nie cieszyłby się z Twojej pozytywnej uwagi — wyznał, po czym sam wstał, aby delikatnie ucałować ją w policzek, bliżej kącika ust. — Jesteś w końcu niesamowita, vhenan, Twoja uwaga to prawdziwe błogosławieństwo — mógł być dumny z tego jak gładko teraz szło mu flirtowanie z Klarą.
    — Bardzo mnie cieszy, że masz z kim to zrobić, ale gdybyście jednak miały dość ciężkiej pracy, chętnie was wyręczę — zapewnił ją. Zaśmiał się delikatnie, na jej pochwałę.
    — Jestem rad oraz dumny, że Ci smakuje, naprawdę to miód dla moich uszu — odparł. — Paproziele jest główną przyprawą, do tego trochę szałwi, sól, a także wydobyty smak z samych składników. Krewetki i przegrzebki poddusiłem delikatnie dla aromatu na cytrynie oraz maśle — wyjaśnił. — Większość ziół, przypraw i warzyw jest sprowadzana do Oclarii, mamy niewiele swoich gatunków, które są w stanie rosnąć w górzystych lasach i smakować przyzwoicie. Co prawda to nie są oclarskie krewetki, ale też pasują smakiem. Jeśli kiedyś życie pozwoli z przyjemnością zrobiłbym Ci danie z oryginalnych składników. Krewetki żyją u nas w podziemnych jeziorach, gdy wydobywamy kamienie szlachetne, mają nieco inny smak — objaśnił.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  27. — Chciałbym, nie wiem tylko czy to będzie takie proste — wyznał, poważniejąc na chwilę. — Chociaż widzę dla siebie nadzieję, dzięki Tobie, vhenan, zyskałem młodszą siostrę i daję radę na razie trzymać ją w zdrowiu i szczęściu, druga rozmawia ze mną bez łez w oczach… Myślę, że mój honor jest od odzyskania — uśmiechnął się do niej ciepło. Naprawdę odwróciła jego życie, pokazała światło i nigdy nie przestanie być jej za to wdzięczny. Klara naprawdę była pod tym względem wyjątkowa. Zaśmiał się delikatnie.
    — Ta uczynność jest nieco podszyta moim egoizmem i samolubnością, pomagając Ci będę mógł spędzić z Tobą więcej czasu — zaznaczył, uśmiechając się do niej szarmancko — Poza tym, dobre uczynki przybliżają mnie do odzyskania mojego honoru — dodał, mając przy tym cichą nadzieję, że uda mu się zachęcić ją do udzielenia pozwolenia na pomocną dłoń zainteresowanego elfa.
    Uwielbiał kiedy z taką pasją opowiadała o wszystkim co ją interesowała i zachwycało. Robiło mu się cieplej na sercu, widząc w niej tyle życia oraz radości.
    — Z przyjemnością zabiorę Cię na kosztowanie wszystkich przysmaków gdziekolwiek chcesz, udało mi się zwiedzić już kawałek świata i naprawdę ciężko się z Tobą nie zgodzić. W Lerodas nawet zwykły chleb smakuje całkiem inaczej — zgodził się z nią, kontynuując rozmowę. — Myślę, że z pewnością do tego dojdziesz, masz wiele pasji, a jeśli poznasz sama smaki, porozmawiasz z zielarzami, kucharzami z innych stron świata z pewnością zdobędziesz więcej potrzebnej ku temu wiedzy. Myślę, że skoro teraz w Ardei jest festyn, z pewnością znajdziemy kilka osób, które będą mogły podzielić się z Tobą swoją wiedzą. Nie zaszkodzi popytać i poszukać, jeśli nie masz nic przeciwko — zaproponował jeszcze. Zamilkł na chwilę, kiedy zadała mu swoje pytanie. Sam rozmarzył się w swojej głowie.
    — Chciałbym codziennie Cię taką oglądać — szepnął, zachwycając się jej obecnością.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  28. — Twoja wiara ma na mnie zbawienny wpływ, teraz jestem jeszcze pewniejszy sukcesu — odpowiedział wyraźnie dumny z jej słów. Dobrze było słyszeć jak inni mówili, że pokładają w nim nadzieję. Od dawna tego nie słyszał i naprawdę czuł się lżej na sercu dzięki temu. Zaśmiał się na słowa odnośnie Akane. Sam miał okazję poznać nieco granatowłosą, w zasadzie sama była niejako głosem rozsądku, kiedy nie radził sobie z zapachem alkoholu w Piaskach Czasu. Pokręcił głową.
    — Zawsze możesz powiedzieć, że to pomoc dla mnie, dla mojego kruchego, męskiego ego, które będzie potrzebowało poczuć się przydatne, gdy będę bez sióstr do opieki, a poza tym moje serce będzie już praktycznie rozerwane po długiej rozłące, chociaż jedno spotkanie na osłodę łez od łaskawej Pani — poprosił, uśmiechając się szarmancko do Klary. Przytaknął dziewczynie na jej słowa. Dotknął delikatnie dłoni na znak, że chce ją wspierać w tych małych kroczkach i posłał czułe, troskliwe spojrzenie.
    — Zacznijmy od wycieczki do Ardei, miałaś na nią ochotę prawda? To będzie Twój pierwszy, mały kroczek, kolejne będziesz stawiać z Akane, sam też będę stawiał chętnie z Tobą coraz większe kroczki, powoli, tak jak Ty tego chcesz, a gdy się odważysz, gdy świat nam pozwoli z radością pokażę Ci wszystkie jego cuda, o których marzysz, vhenan — zaproponował taki układ. Miał jeść, ale zapomniał o tym, trzymając cały czas dłoń, na dłoni kasztanowłosej. Wyglądała prześlicznie, kiedy się rumieniła, a to spojrzenie, delikatny, zawstydzony uśmiech, na wszystkie gwiazdy, wyglądała jak prawdziwa bogini.
    — Wybacz, ale nic nigdy nie będzie równać się z faktem, że tak zręcznie kradniesz każdy kolejny skrawek mojego serca — pokręcił głową na słowa odnośnie komplementu. — Nie zmienia to faktu, że jestem dumny, że mogę Ci jeszcze czymś zaimponować. Jesteś taka wyjątkowa…

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  29. — Pozostaje mi w takim razie liczyć na Twoją siłę retoryki oraz dobre serce Akane, jedno i drugie myślę nie stawia mnie na przegranej pozycji — uśmiechnął się do niej, żartując delikatnie z sytuacji. Oczywiście, że chciałby iść z nimi, mógłby pomóc Klarze, kontynuować odzyskiwanie honoru, a na dodatek mógł dzielić kolejne dni z dziewczyną, którą najzwyczajniej w świecie wielbił. — Cieszę się — odpowiedział na pozytywną reakcję na założenie odnośnie podróży. Obiecał też sobie dołożyć wszelkich starań, aby ta wycieczka okazała się dla niej udana, aby przełamała część słusznie skrywanych lęków. Jeśli chciała poznać kulinaria całego Mathyr z największą przyjemnością zaprowadzi ją do każdego miejsca wartego uwagi, a także każdego innego, jakiego tylko sobie zażyczy. Zarumienił się, kiedy zażartowała i odchrząknął.
    — Przepraszam, moje oczy są bardziej wygłodniałe i samolubne niż żołądek — odpowiedział, pozwalając sobie na obrócenie żartu we flirt. — Nigdy nie śmiałbym Cię otruć — zapewnił jeszcze. Wziął kawałek ze swojego talerza i przełknął. — Powiedz tylko jak mam Ci to udowodnić — dodał jeszcze. Uśmiechnął się czule, gdy wspomniała o komplementach. — Twoja opinia jest dla mnie jedną z najważniejszych, cieszę się, że tak myślisz — odpowiedział jej. Dzięki niej zaczynał sam w siebie wierzyć, oczywiście ważne też było zdanie jego sióstr, bez dwóch zdań i nie mógł tutaj jednoznacznie powiedzieć, że nie obchodzi go opinia świata tak długo jak Klara ma pozytywne zdanie, skłamałby, w końcu jego rodzina też tutaj była ważna. — Masz ulubione smaki? — zapytał. W końcu byli na wspólnej kolacji.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  30. Uśmiechnął się wdzięcznie na zapewnienie, że się postara. Nie mógł prosić przecież o nic więcej, prawda? Pokręcił głową. Miał wrażenie, że widział więcej brzydoty w życiu.
    — Nie brakowało mi pięknych widoków, ale żaden nie może równać się z Tobą — szepnął z pełną szczerością w głosie. Naprawdę nie mógł pomyśleć i nikim ani o niczym piękniejszym. Klara była uosobieniem pięknej duszy, pięknej figury, buzi, włosów, oczu rumieńców - wszystko w niej było zwyczajnie idealnie, gdy na nią patrzył. Zaśmiał się, gdy wspomniała o Argarczykach.
    — Chętnie posłucham — odpowiedział, gdy zaczęła opowiadać o ich przygodach. — Bardzo interesują mnie te ich numery. Zwłaszcza, że zdają się tutaj wszyscy wyjątkowo kreatywni. W Noc Śmiechu pewnie zdobyliby sławę u samej Selemene — dodał dalej z lekkim rozbawieniem w głosie. Uśmiechnął się rozczulony i zachwycony tym wyznaniem.
    — To dla mnie prawdziwy zaszczyt, vhenan — skinął głową, słysząc, że liczy się z jego zdaniem. Jego uśmiech zmienił się na radosny, gdy z pasją opowiadała o swoich ulubionych smakach. Sam miał teraz ochotę na przypalony sos pieczeniowy i młode ziemniaczki z koperkiem. Miał wrażenie, że teraz każda z tych potraw będzie mu się z nią kojarzyć.
    — Lubię treściwe dania, takie po których można długo iść bez odpoczynku, zupa ziemniaczana z boczkiem i prażoną cebulką na przykład, albo świeże mięso z rusztu. Wbrew pozorom uważam, że najlepsze są proste dania, chociaż bardzo często lubię też kosztować wyszukanych potraw, narodowych specjałów, wszystko co wyraża daną kulturę, daną pasję, dane święto, to tak jakby przełożyć sztukę na jedzenie, uważam, że to cudowne zjawisko — opowiedział, szykując się do nakładania dania głównego. — Uważam, że każda potrawa, jak głupio by to nie brzmiało, ma do opowiedzenia swoją małą historię, o składnikach, kucharzu, miejscu, w którym ją przyrządzono, tak jak mówiłaś, ta sama potrawa w różnych miejscach smakuje inaczej, lubię się tym delektować — dodał jeszcze.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  31. Uśmiechnął się do Klary i przytaknął.
    — Robimy, opowiadamy, wystawiamy komedie, śpiewamy, jak to w Oclarii, wszystko musi mieć jeszcze do tego tą swoją dramaturgię i sztukę — wyjaśnił. — Całkiem zabawne święto — dodał jeszcze. Może i nie było jego ulubionym, ale akurat to zawsze przyjemnie się świętowało. Słuchał dalej, gdy opowiadała o żartach robionych przez Argarczyków.
    — W skrępowanie i zawstydzenie powinno się wprowadzać wtedy, gdy druga osoba chce się tak czuć przy kimś — odparł spokojnie. — Akurat nie jestem zwolennikiem przekraczania cudzych granic wbrew woli, to nie jest zabawne, kiedy druga osoba czuje się pokrzywdzona — wyjaśnił jak on to widzi. Zarumienił się, słysząc o afrodyzjakach. Odchrząknął.
    — Możesz mieć pewność, że żaden Argarczyk do tego jedzenia nie został dopuszczony, Piri dzielnie pilnowała, aby jej aranżacja była idealna — zapewnił ją, uśmiechając się delikatnie. — A jeśli jednak do tego doszło, wolę utonąć w zimnej wodzie, niż Cię skrzywdzić, na wszystko przyjdzie czas, jeśli kiedyś zechcesz — dodał jeszcze. Oczywiście, że wizja upojnej nocy na afrodyzjaku, który potęgował doznania był kuszący. Ale nie mógł przecież naciskać na Klarę. Chciał żeby ta relacja układała się spokojnie i powoli. Bez burzliwych niuansów, które mogły ją tylko od niego odsunąć. Uśmiechnął się szerzej, gdy podłapała temat gotowania. Sam skończył w tym czasie swoją przystawkę, poczekał też aż Klara dokończy. Nałożył delikatnie drugie danie, wyjaśniając od razu co to za ryba i dodatki.
    — Tak, kuchnia pod tym względem jest wręcz magiczna. Różnice są niby subtelne a jednak wyczuwalne za każdym razem, jeśli ktoś faktycznie zwraca uwagę na to co ma na języku. I najlepsze jest to, że nie musi to być oczywiste danie, wiadomo, że zupa rybna zawsze będzie inna, bo używamy innych gatunków ryb, ale że chleb z masłem smakuje inaczej, to też jest niesamowite. A dodać jeszcze do tego uczucia, którymi darzymy twórcę, może być niezjadliwe, gdy dostaniemy chleb od kogoś, kto nas zranił, a może być najpyszniejszą rzecza na świecie, gdy Ty ją podasz — mówił entuzjastycznie. Wziął kawałek ryby do ust i spojrzał uważnie po dziewczynie. — Myślę, że to prawie uczciwa wymiana. Rozpieszczasz moje oczy i duszę każdego dnia. Chociaż jeszcze jakoś powinien się odwdzięczyć

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  32. — W takim razie mam nadzieję, że kiedyś będzie nam dane doświadczyć wspólnie tego święta — odparł z uśmiechem na ustach. Zaśmiał się delikatnie. — Patrzą na świat w bardzo wyjątkowy sposób, co prawda nie zgadzam się z każdą z ich tradycji czy zwyczajów czy poczuciem humoru, ale też przyznam, że w większości uważam ich za naprawdę życzliwych ludzi i bardzo tolerancyjnych. Nie wiem czy Akane Ci opowiadała, ale pomogła mi zanim wynająłem dom się poczuć lepiej w gospodzie i odizolować od alkoholu, mimo że Piaski Czasu podobno słyną z najlepszych alkoholi po tej stronie Mathyr — opowiedział jej. — Poza tym bardzo lubię ich gościnność, jest bardzo swojska, w Oclarii religia też nakazuje równie ciepło przyjmować gości — dodał jeszcze. Uśmiechnął się szerzej.
    — Jestem szczerze, ale pozytywnie zaskoczony jak wiele poglądów nam się zgadza, gdy myślę trzeźwo, nawet nie wiesz jak bardzo mi brakowało tego spokoju ducha i przebaczenia — wyznał. Sam zaśmiał się delikatnie. — To był jej punkt honoru —- powiedział wesoło. — Ma nawet drewniany miecz, stała z nim na straży, to był naprawdę przeuroczy widok — powiedział. Uśmiechnął się czule do Klary. — Nalea, moja starsza siostra jest naprawdę szczęśliwa, że przestałem pić, pomieszkuje u nas, ale zaznaczyła, że ma zamiar zająć się ważnymi dla niej sprawami jak tylko wrócimy z Azylu i ona tam nie zostanie, nie umiem jej przekonać, żeby tego nie robiła, ale ona zawsze potrafiła jakoś o siebie zadbać, sława też jej pomaga, tylko nie wiem jeszcze co kombinuje, z kolei Pirita dała się namówić na wyprawę pod warunkiem, że będzie na misji pilnowania młodszych dzieci i że będę ją odwiedzał z nowymi historiami i pisał — wyjaśnił. — I oczywiście, że możesz wiedzieć, jesteś dla mnie bardzo ważna i naprawdę miło mi na sercu, że interesujesz się moim życiem — powiedział. — A Tobie jak idą poszukiwania brata? Masz jakieś nowe wieści? — zainteresował się. Spoważniał na chwilę. — Jeśli pozwolisz, mógłbym to robić przez całe życie — obiecał w kwestii odwdzięczania się.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń

^