Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

"Eteryczność? Zbędny balast..."

 

 

Klara Wawrzenko

Urodzona w Slavit || Pracowała w rodzinnej Gospodzie || Utracone "życie" po spaleniu rodzimego miasta
16 lat || 167cm
 
"Jeszcze nie tak dawno, gdy zapytano mnie o życiowe tragedie, zaskoczona odparłam, że do tej pory ich nie miałam. Nie wiedziałam jak znoszę te naprawdę złe wydarzenia. Czy to dlatego na raz spadło, na mnie aż tak wiele? Czy Świat naprawdę stara się wyrównywać nasz życiowy rachunek? Jak myślisz notesiku? Wiesz... Przestałeś przynosić ulgę... Rymy ulatują z mej głowy nieustannie, nie bawią, nie cieszą, zdają się takie nieistotne... Będę musiała się z Tobą pożegnać. Teraz mam prawdziwy życiowy cel. Muszę odnaleźć zaginionego brata. Z mojej rodziny została garstka, nie pozwolimy, by było nas jeszcze mniej."
 
 

 
 

200 komentarzy:

  1. Ryu przy tych wszystkich rewelacjach pomagał rodzinie jak tylko potrafił. Nie komentował ich decyzji. Zamiast tego podpowiadał od czasu do czasu co jeszcze mogą zrobić, kiedy oczywiście zauważał taką potrzebę. Wcale nie podobało mu się to, że ta rodzina znów się rozdzieli, ale zacisnął mocno zęby i nie wspominał o tym ani przez chwilę. Rozumiał ich. Chcieli odnaleźć swojego młodszego brata. Nie mogli się poddać. Zdołał jeszcze nadać jeden list. Tym razem do Akane, informujący ją o tragedii Klary. Miał nadzieję, że ten dotrze do Argaru przed nimi. Jeśli nie? Trudno, spróbować było jednak warto. Uznał, że dziewczyna powinna o tym wiedzieć. Nawet jeśli Klara miałaby się na niego za to obrazić i przestać odzywać do końca jego dni.
    Na noc poprzedzającą ich powrót do Argaru, leżał na swej pryczy, zasłaniając ramieniem swoje oczy. Usłyszał ją i nieznacznie posunął na pryczy by miała więcej miejsca.
    - Nie - odparł cicho na jej pierwsze pytanie, odsuwając ramię ze swej twarzy, by na nią spojrzeć. Dźwignął się do siadu i odruchowo, nie zważając na żadne stosowności czy też ich brak, objął ją od tyłu ramionami. - Zawsze - powiedział cicho. - Sama mówisz, że Klemens jest zaradny - zauważył. - Dzieci są często bardziej cwane od dorosłych. Jeśli go tu nie ma - zacisnął wargi. - To jest nadzieja, że uciekł - szepnął.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskoczyła go odrobinę tym przytulaniem się, ale nie protestował. Objął ją nieco mocniej kiwając przy tym lekko głową.
    - Nie powiem - obiecał jej spokojnie, choć przez moment korciło go by jednak kiedyś do tego tematu wrócić. W lepszych okolicznościach, po tym jak już znajdą Klemensa i okaże się, że wszystko jest z nim w porządku. Nie teraz. Teraz to nie byłoby w żaden sposób śmieszne. Kiedy się skuliła, objął ją nieco mocniej ramionami, dostosowując się do jej postury i przez moment kołysał ją w ramionach. - Nie masz za co dziękować, Klara - szepnął. - Nie masz za co - zapewnił cicho. - Nie byłbym sobą, gdybym cię teraz zostawił...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  3. - Nie jestem dobrym człowiekiem, Klaro - odparł nawet bez zastanowienia, spoglądając gdzieś ponad nią. - Nie jestem, robiłem wiele okropnych rzeczy... robiłem i dalej robię, jeśli jest taka potrzeba - spojrzał jej prosto w oczy. Przyjął buziaka i jeszcze przez moment nieco mocniej ją do siebie przytulił. Chciał zaproponować by została, bo miejsca na jego pryczy zdecydowanie by im wystarczyło, ale nie powiedział tego. Wciąż przecież musiał pamiętać o tym, że Mathyr nie jest aż tak bezpośrednie.
    - Dobrej nocy - spojrzał po niej i wstał, by wymsknąć się na chwilę na świeże powietrze. Oj tak, Klara miała rację. Porządny sen zdecydowanie mu się przyda. Zwłaszcza jeśli dnia kolejnego mieli ruszyć znów do Argaru. Odetchnął głęboko kilka razy, po czym wrócił do bezpiecznego schronienia, gdzie położył się na swej pryczy i zamknął oczy zasypiając.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  4. Miał na końcu języka pytanie, że co z takimi, którzy robią co robią bo mają nóż na gardle, ale wcale im nie jest tego powodu źle. Może nawet czasami mają satysfakcję i odczuwają właśnie radość ze swojego działania, ale ugryzł się w język. To nie było aktualnie nikomu do szczęścia teraz potrzebne. Nie był zły... to brzmiało zdecydowanie lepiej. Odwzajemnił jej uśmiech, a rano wstał skoro świt, żeby tym razem wyręczyć rodzinkę w przygotowywaniu śniadania. Co jak co, ale chociaż w ten sposób mógł podziękować za ich gościnność. Spakowany był już od wieczora, więc teraz gotował właśnie wodę na herbatę, ale nie zalewał jej. Spoglądał na szykującą się Klarę i gdy ta się do niego odwróciła zawołał ją gestem dłoni.
    - Zaparzenie herbaty zostawiam tobie - powiedział stanowczo, a jednocześnie w jego oczach mogła dostrzec błaganie. - Pamiętasz co o niej mówiliśmy, nie? Ja nie chcę zniszczyć tego dobrego smaku - wyjaśnił jej. Może była to pierdoła w takiej okoliczności, ale właśnie takie pierdoły sprawiały że życie stawało się mimo wszystko znośniejsze.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie w przypływie radości uściskałby ją, kiedy zgodziła się pomóc, ale postanowił nie kusić losu i narażać się na to, że jeszcze zrezygnuje. Zamiast tego podziękował jej szybko i przez moment obserwował jej ruchy dłoni.
    - Mhm pewnie, że bym chciał, ale wyobrażam sobie że każda mieszanka ziół ma inną temperaturę zalania, a to dość dużo do zapamiętania - zauważył z rozbrajającym uśmiechem na twarzy. - Pewnie spamiętanie tego wszystkiego zajęło ci trochę czasu - dodał jeszcze i uśmiechnął się niewinnie. - Chętnie poznam podstawy, ale resztę zostawiam ekspertom - dokończył po chwili, czując że totalnie się zakręcił. Pokręcił przy tym lekko głową i uznał, że nie warto tego tematu roztrząsać. Rozłożył śniadanie na stole wraz z sztućcami i talerzami dla wszystkich obecnych i wrócił do Klary pilnującej wody.
    - Powiedz jak chcesz wracać do Argaru? Odwiedzamy po drodze każdą wioskę, czy zdajemy się na spryt Klemensa? - spojrzał jej prosto w oczy. Mimo wszystko warto było wiedzieć  jaki był plan działania.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  6. Słuchał jej z delikatnym uśmiechem na twarzy. Trzy rodzaje mieszanek nie były takie trudne do zapamiętania. Miała rację. Opowiadała jednak o herbacie z taką pasją, że nawet cieszył się iż poprosił ją o pomoc. Chociaż żałoba tak szybko jej nie minie to miło było chociaż na moment, krótką chwilę odwrócić jej uwagę od niej. Przytaknął jej kilka razy i z zainteresowaniem spojrzał na to jak zalewa herbatę. Jej kolejne odpowiedzi dotyczące wędrówki wprowadziły niejaki niepokój do jego serca. Wędrówka głównym szlakiem brzmiała ryzykownie. Zdecydowanie wolałby jednak iść pobocznymi ścieżkami, ale mieli szukać Klemensa.
    - W porządku - skinął jednak głową, uznając że to da się zrobić. Trzeba będzie być tylko wyjątkowo ostrożnym. Zerknął na liście, które powoli pęczniały, nabierały objętości, wysysały wodę niczym pijawki.
    - Trzy minuty - powtórzył po niej, żeby dać znać że dalej z nią jest. - Mhm mieliśmy takie małe siteczka do których się mieszanki wkładało... i kładło się to na kubek - pokazało co mu chodzi. - I wtedy zalewało się herbatkę, tak jak mówisz... niektórzy pilnowali tego czasu... i jak się zaparzyła to pozbywano się siteczka jak i upierdliwych pływających liści - wyjaśnił spoglądając na nią. Spojrzał Klarze prosto w oczy, szukając w nich czegoś, jakiejś pozytywnej iskierki, ale na to było jeszcze za wcześnie. Wstał wówczas i poczochrał ją po świeżo zaplecionych włosach. - Uwielbiam te twoje warkocze - stwierdził dość luźno. Sprawdził jeszcze swój plecach, dziękując niebiosom za Tonego, który właśnie plecaki zrobił im wszystkim jako pierwsze, po czym zagryzł mocno wargi. Już raz wręczał jej nóż, ale potem go odzyskał, bo Klara nie chciała go mieć a zagrożenie minęło. Teraz sytuacja była inna. Wrócił więc do niej i położył obok nóż.
    - Chciałbym, żebyś go wzięła i miała przy sobie. W razie czego - powiedział cicho. - Mam nadzieję, że się nie przyda, ale... - wzruszył ramionami. - Lepiej mieć opcję do obrony.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  7. Posłał jej tylko delikatny i niewinny uśmieszek w odpowiedzi na uszkadzanie i ugryzł się w język zanim powiedział "bo w takich rozwianych ci do twarzy jeszcze bardziej". Zamiast tego zajął się sprawdzaniem plecaka i kiedy podarował jej ten nóż, a ona spojrzała mu w oczy, poczuł jak pewien ciężar wkrada się do jego serca. Miał tą niewinną dziewczynę tak po prostu splamić? Pozwolić jej koniec końców zaznać krwi? Pamiętał swoje pierwsze morderstwo. Nie było niczym dobrym i rozpoczęło ich serię. Z każdym kolejnym odbieranie życia stawało się łatwiejsze. Przez chwilę obserwował ją tylko, zanim powoli skinął głową.
    - W porządku. Nauczę cię - zgodził się. - Wykorzystamy na naukę przerwy w podróży - dodał zaraz, po czym gdy złapała nóż on poprawił na nim chwyt. - Ale pierwsza zasada.... kiedy już jesteś zmuszona go użyć, celuj w punkty życiowe... tu - wskazał na swoją szyję, potem serce. - Albo tu - dodał wskazując na uda. - Czasem wystarczy przeciwnika po prostu spowolnić żeby uciec. Czasem ucieczka po prostu wystarcza - odetchnął głęboko.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  8. Ryu dobrze wiedział, że chodziło jej o obronę, ale posiadając nóż trzeba było mieć świadomość, że czasem mogło dojść do zgonu. Skinął głową.
    - I skupimy się na obronie - zapewnił ją, chowając nóż z powrotem i stawiając herbatę przed rodziną Klary,przyjrzał się Klotyldzie, kiedy ta wytknęła siostrze to i owo. - Taka nieuczesana do śniadania? Wstyd... - skomentował jakoś jednak nie potrafiąc ugryźć się w język.Trudno, najwyżej kobieta go przy tym zje, ale miał dość tych jej wszystkich przytyków, które raz po raz wysyłała w stronę Klary. Zaraz też skupił się na słuchaniu planów i kiedy wszyscy skończyli jeść pozmywał po śniadaniu, kiedy Klara ubierała się. Dopiero, gdy była w stu procentach gotowa i pożegnana z rodziną zaprosił ją gestem do wyjścia. - To co? Ruszamy.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mógł powstrzymać uśmiechu pełnego satysfakcji, kiedy Klotylda zaczęłą poprawiać włosy, a potem już się nie odzywała. Miło było nie słyszeć jej ciągłych uwag. Po całym pożegnaniu, Klara mu podziękowała, a on spojrzał po niej zaskoczony.
    - Denerwowała mnie już - przyznał szczerze. - Non stop ci jakieś przytyki robi i to takie zupełnie nie na miejscu i nie potrzebne - dodał zaraz i wzruszył ramionami. - Nie ma za co. Fajnie, że nie bierzesz ich do siebie - zapewnił szybko, chociaż to że na nie nie odpowiadała i oddalała się najczęściej, albo po prostu milkła... nie wyglądało jakby w ogóle nie brała do siebie tych słów. Wziął od niej torbę i ruszył, by jak najszybciej opuścić Slavit. Jako że wcześniej został on przez nich sprawdzony, teraz poszli bokiem, by nie natknąć się na zbyt wielu żołnierzy. Dopiero za Slavit weszli na główny trakt, który zdawał się wciąż być pełen uciekających ludzi. Uciekających z resztą swych dobytków. Często jedną torbą. Serce się krajało od tego oglądania. Sam rozglądał się po ludziach, tak szukając czupryny Klemensa. Tyle razy już mu powiedzieli jak wygląda, że miał wrażenie, że go widzi przed oczyma. Szkoda tylko, że było to tylko złudne wrażenie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  10. Niespecjalnie porywał ją w rozmowę. Każdy przecież przeżywał żałobę tak jak tego potrzebował. Poza tym sprawa miała się po prostu prozaicznie. Niezależnie od tematu jaki mu się nawinął do głowy, zdawał się on być dość nieistotny i po prostu nie pasujący do sytuacji. W obliczu tragedii tak wielu rodzin, po prostu te jego tematy zdawały się zbyt błahe. Przystanął przy Klarze, kiedy ta oparła się dłonią o drzewo i sam nabrał kilka głębokich oddechów, a potem padło to pytanie. Pytanie, którego się nie spodziewał, a jednocześnie obawiał najbardziej na świecie. Obserwował te jej smutne patrzałki i zamiast odpowiedzieć pociągnął ją do siebie by mocno objąć ją ramionami.
    - Nie mogę mówić o wszystkich - odparł cicho. - Tylko o sobie - mruknął. - Moich rodziców nie znałem. Zginęli jak byłem małym dzieckiem, jeszcze nie do końca mówiącym dzieckiem - wyjaśnił. - Więc nie wiem jak to jest przeżywać żałobę po rodzicach... wyobrażam to sobie tylko bo widzę czy ciebie czy inne osoby - pogłaskał ją po włosach. - A inne tragedie... to bardzo pomagają mi moi przyjaciele i rodzina - przyznał cicho. - Choćby takie głupie przytulenie. Wbrew pozorom bardzo wiele daje. Możesz schować się i wypłakać - szepnął. - A potem, po czasie... świat znów staje się lepszy. Odrobinę przyjaźniejszy, bo wiesz trzeba sobie uświadomić, że ci co odeszli nie chcieliby żebyśmy całe życie teraz się smucili - wyjaśnił cicho.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie oponował, gdy się od niego odsuwała. Uwolnił ją ze swych ramion i odwzajemnił ten nikły uśmiech.
    - Jeśli tylko będziesz potrzebowała przytulenia to po prostu się wtul - poprosił ją, delikatnie zakrywając jej dłoń swoją. - Cieszę się, że chociaż trochę, odrobinę mogę ci pomóc - przyznał szczerze. Przechodzenie żałoby w pojedynkę było do dupy, z kimś u swojego boku zdecydowanie lepiej to działało. Długo na nią spoglądał, ale w końcu odwrócił wzrok, spoglądając gdzieś w górę. Wcześniej wysłał Shadow na zwiady i teraz słyszał jej trzepot skrzydeł. Nie trzeba było wiele czekać żeby usiadła mu na głowie. Puścił wówczas Klarę i ściągnął zwierzynę ze swojego łba.
    - I jak tam? - zapytał, a Shadow zaskrzeczała niespokojnie. - Mhm... najprawdopodobniej przed nami jest oddział Polszanów - szepnął do Klary. - Przejdziemy obok nich spokojnie, z pozostałymi ludźmi - dodał, chwytając ją lekko za rękę. - Proszę... nie rób nic głupiego...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  12. Chłopak popatrzył po niej i pokręcił przecząco głową.
    - Nie, jestem pewien, że mówię do Klary, dość nieśmiałej pieguski, która naprawdę potrafi zachwycić - zapewnił ją, pochylając się do niej lekko. - Wiesz, ludzie robią różne rzeczy w złości czy smutku - dodał jeszcze. - Wolę po prostu ostrzec, zanim będzie za późno - wyjaśnił o co mu chodziło. - Aha... mnie też trzeba czasem przytrzymać - dorzucił jeszcze tak od niechcenia, jak gdyby to było oczywiste. Kiedy złączył ich palce razem to nie tylko po to by pilnować Klary, ale również pilnować samego siebie. Przed głupimi pomysłami, które mogły wpaść mu do głowy. Oddział Polszan stacjonował rozbity na niewielkiej polanie, która rozpościerała się obok głównego traktu. Na jej środku wbity był pal, a na nim rozciągnięty Terranin, całkiem pozbawiony kończyn. Tego właśnie Ryu obawiał się najbardziej. A kiedy wytężył wzrok to zobaczył i klatki pełne różnorodnych stworzeń w mizernym stanie.
    - Klara... trzymaj mnie... - wycedził przez zęby. - Trzymaj...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  13. Starał się na to nie patrzeć, ale nie potrafił. Szlag by to wszystko trafił. Klara poluźniła uścisk, a on już widział jak skrada się do klatek i je otwiera. To wszystko, czysta robota. Łatwa robota. Nabrał głębokiego oddechu w płuca i spojrzał w niebo. Ściemniało się. Zacisnął mocno wargi. A gdyby tak wrócić? Poczuł mocniejszy uścisk na dłoni i przyspieszył kroku. Usłyszał jej szloch, jej serce się krajało na sam widok tych okropieństw.
    - Jesteś bezpieczna - szepnął jej do ucha powoli oddalając się od oddziału. - Jesteś bezpieczna - dodał cicho, idąc z nią dość szybkim krokiem. - Ale ja... - zacisnął mocno wargi. - Nie mogę ich tak zostawić... - zagryzł mocno wargi. Toż cholera jasna, nie będzie w stanie spojrzeć sobie w oczy jeśli nie spróbuje. Mimo wszystko oddalał się z Klarą dalej, skanując okolicę i szukając dla niej schronienia. - Wrócę tam wieczorem - szepnął do Klary. - To będzie szybka akcja... - dodał jeszcze cicho, jakby zastanawiając się na głos. Czekając na sprzeciw lub na odwrót na potwierdzenie że dobrze robi. Cholera, jak trudno było być tym dorosłym. Trudno było odpuścić.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  14. Ryu przez chwilę nawet na nią nie patrzył. Był skupiony na swoich myślach, na tym jak podejść do sytuacji. Musiałby najpierw obejrzeć obóz, zorientować się jak ich podejść. Ogłuszyć jednego czy dwóch, może zabić. Dało się to zrobić, a następnie otworzyć klatkę, jednocześnie zostawiając w niej obraz jak z Gavem. Pełnej klatki, by inni mogli uciec. Problem w tym, że Gava znał. Dość dobrze, potrafił go odwzorować. Tych z klatki? Na pewno nie. Noc mogła mu w tym pomóc, ale zasłona dymna na pewno nie byłaby zbyt solidna. Zagryzł wargi i wpadł na nią, gdy tak stanęła naprzeciw niego i odsunął się automatycznie o krok słysząc jej głos.
    - Nie zamierzam z nimi walczyć - powiedział w miarę spokojnie. - Wiesz, zniknę, nie zobaczą mnie nawet. Otworzę klatkę i tyle... - wyjaśnił nie wchodząc w szczegóły. - Nie złapią mnie - mruknął dość pewnie. Nie zamierzał dać im się złapać i narobić jej więcej trosk. - Klara ja... - zgrzytnął zębami. - Ja nie mogę na to patrzeć. Wiem, że mogę im pomóc i tak ich ignoruję... już nie pierwszy raz... - zacisnął wargi. - To jest właśnie ta chwila, kiedy to ja nie wiem okay? Nie wiem, co robić... żeby nie czuć się jak najgorszy drań. Skończony idiota.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  15. Ryu obserwował to jej boczenie się, czując coraz większy ciężar w piersi. Miał wrażenie, że trudniej zaczyna mu się od tego wszystkiego oddychać. Nie chciała słuchać, więc nie zamierzał jej mówić, ale nie pozwolił jej ruszyć do gospody.
    - I co zrobisz, jeśli w tej gospodzie znajdą się gwałciciele? Co zrobisz jeśli cię tam złapią? - zapytał jej. - Ta gospoda jest równie niebezpieczna co ten cholerny las - fuknął na nią, oddychając głęboko. - Zrozum, że możemy ich uratować... chociaż część... nie skończą jak ten terranin - zacisnął mocno wargi. - Naprawdę nie chcę żeby coś ci się stało i chcę żebyś była bezpieczna, ale jak tak dalej pójdzie... - zacisnął mocno pięści i pokręcił lekko głową. To co? Znienawidzi siebie? NIe pierwszy i nie ostatni raz. Ale wybuchnie... wybuchnie i nie był pewien czy Klary nie narazi wówczas na większe niebezpieczeństwo. Kuźwa... i jeszcze te cholerne podszepty kryształu. Miał teraz z niego całkiem niezłą pożywkę.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  16. Zacisnął mocno wargi słysząc jej słowa.- Niepoprawny - powtórzył po niej i pokręcił głową, nie pozwalając jej ruszyć dalej. - Bohater narodów? Nie przesadzaj - prychnął pod nosem, słysząc jej dalsze słowa. No jasne, niech woła o pomoc. Jak będzie miała szczęście to ktoś jej udzieli pomocy. - Tak jak tamtej kobiecie, którą minęliśmy szukając Twojej rodziny w Slaviit? Tak udzielą ci pomocy? - spytał jej nieco chłodno, bo mówiła o Argarczykach jak o bohaterach, twierdziła że nie tylko oni potrafią to robić, a kiedy przychodziło co do czego, sama tej pomocy nie udzielała. I on też nie. Nie w tamtej chwili. Zgrzytnął zębami. - Myślisz, że nie wiem, że wszystkich nie uratuję? Nie musisz mi tego uświadamiać, Klaro - rzucił jeszcze, po czym zamknął na moment oczy i odetchnął głęboko. - Ty nie masz zamiaru, ale chcesz by ktoś pomagał ci, kiedy będziesz w rozpaczliwej sytuacji. Słyszysz się w ogóle? - zacisnął mocno zęby. - Żaden ze mnie bohater, Klaro. Nie potrzebuję też przyklasku... mierzę siły na zamiary - skomentował. - Szkoda, że oczekujesz ode mnie zrozumienia dla twojej sytuacji, a w mojej się nie stawiasz - dodał jeszcze. - W porządku, idź do najbliższej gospody. Tam cię dogonię - rzucił jeszcze i odsunął się od niej ostatecznie, chowając się w cieniu drzew. Nie zamierzał dłużej się z nią przepychać słownie. Czy jedna bezpieczna Klara to było dla niego za mało? Nie, zdecydowanie nie i zdołał to jej już pokazać niejednokrotnie podczas tej podróży. Teraz jednak jego gniew, frustracja sięgały zenitu i obawiał się, że jeszcze chwila a zagrozi bezpieczeństwu tej jednej, biednej Klary. Przez moment obserwował ją jeszcze, zanim nie wspiął się na drzewo i nie zaczął na nich podróżować z powrotem. Przyczaił się na nich do zapadnięcia zmroku, Shadow wysyłając jednak za Klarą, w razie gdyby potrzebowała pomocy, to ptaszysko z pewnością go odnajdzie. Wrócił do obozu Polszanów i przez dłuższą chwilę chował się w koronach drzew, zbierając informacje i dotykając umysłów każdego z żołnierzy. Nie zamierzał ich mordować. Nie dałby im wszystkim rady. Kiedy już był pewien, że dotknął każdego z nich, a upewnił się przy tym trzy razy, cicho zsunął się z drzewa, zakładając na siebie niewidzialną otoczkę. Błyskawicznie znalazł się przy klatce i pokazał się zgromadzonym tam istotą, przykładając palec do ust i niemo prosząc ich o ciszę. Nie do końca wyszło to tak jak planował, bo w klatce zapanowało poruszenie. Zdołał schować się z powrotem zanim dwóch Polszan nie podeszło do więźniów i nie zaczęło okładać klatki swoimi mieczami, chcąc ich uspokoić. Ryu zacisnął wargi, gdy jeden z nich wyciągnął starego mężczyznę i wywlókł go na środek obozu. Tam zrobili z niego przykład, okładając go pięściami, kijami, wszystkim co się dało. To wystarczyło, by reszta zamknęła swe jadaczki. Starzec zmarł na miejscu, a chłopak po raz pierwszy pożałował swej decyzji powrotu. Może faktycznie nie powinien? Zacisnął lekko pięści. Nie, nie mógł tak myśleć. Wszystkich zdecydowanie nie uratuje. Musiał się skupić na tym co mógł zrobić. Zapamiętał więc wszystkie osoby obecne i nałożył na nich ich własny obraz. Następnie ogłuszył jednego z pilnujących Polszan i przez chwilę siłował się z zamknięciem, by ostatecznie otworzyć ją.. To wszystko wymagało precyzji i wielkich pokładów energii, ale na tę chwilę nie zastanawiał się nad tym. Usunął się w cień, znów wchodząc na drzewo i długo utrzymywał iluzję pełnej klatki, kupując uciekinierom tyle czasu ile był w stanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie był pewien jak długo to robił, ale w końcu i jemu zabrakło na to sił. Poczuł, że kręci mu się w głowie i oddalił się ze dwa, trzy drzewa dalej, by odpuścić. Złamał obraz i sam zeskoczył w dół oddalając się spokojnym krokiem, na tyle na ile był w stanie, od miejsca zbrodni. Chciał być jak najdalej stamtąd, gdy Polszanie wpadną w szał. Na jego korzyść działał też fakt, że ci ucztowali właśnie i nie zwracali za bardzo uwagi na swe otoczenie. Nie był pewien czy nie złapią uciekinierów. Nie był też pewien, czy w ogóle któryś zostanie wolny, ale w danej chwili chciał już znaleźć się w gospodzie. Wmieszał się w tłum ludzi na głównym trakcie i dopiero tam odetchnął z wyraźną ulgą. Choć  w głowie dalej mu szumiało i czuł się po prostu wypompowany z jakiejkolwiek energii, to zdawał się być całkiem wiarygodnym Polszaninem. Zwłaszcza tym, co ucieka z palących się terenów. Nie było aż tak źle.

      Ryu

      Usuń
  17. Kiedy dotarł do gospody świtało już. Szukał Klary, ale kiedy jej nie znalazł ruszył dalej. Krótko po śniadaniu. W końcu ją złapie. Zjadł tylko szybkie śniadanie i ruszył dalej głównym szlakiem. Jego ptaszysko też jeszcze nie przyleciało, więc czuł że nie ma czego się obawiać. Dogonił ją krótko przed południem i zrównał z nią kroku, nie odzywając się specjalnie do niej. Ziewnął tylko lekko i przywołał Shadow, by ta usiadła mu z powrotem na ramieniu. Wyciągnął z kieszeni parę kąsków dla zwierzaka i zaczął go karmić.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie zagadywał jej, bo nie miałby nawet czego jej powiedzieć. Cieszył się, że była bezpieczna, ale to co zostało między nimi wypowiedziane zdawało się jej ciążyć. Jemu również. Niespecjalnie dobrze się z tym jak go widziała. Niczym narwany Argarczyk, który chce być bohaterem, a przecież nie chciał nim być i zdecydowanie się nim nie czuł. Milczał więc uparcie dalej, idąc te dwa kroki od niej, podążając za nią i słuchając jej opisu brata. Znał go już niemal na pamięć i mimo milczenia między nimi, sam również podchodził do skupisk i pytał. Gdy usłyszał informację od starca ruszył za dziewczyną, gdy ta przyspieszyła kroku.
    - Klara, czekaj - rzucił szybko ją doganiając. - Rozumiem, że chcesz jak najszybciej go znaleźć - powiedział spokojnie. - Ale zrób przerwę. Odsapnij pięć minut, zjedz coś, napij się... nie przydasz mu się jak wyzioniesz ducha w między czasie - zauważył, bo przecież dziewczyna szła już całkiem długi odcinek bez zatrzymywania się.Musiała o siebie dbać jeśli chciała go znaleźć. - Ma nad nami dwa dni przewagi - rzucił jeszcze, w myślach dodając "jeśli to on".

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  19. Pokiwał na to tylko głową, dotrzymując jej kroku. Skoro miała tę świadomość i zamierzała odpocząć, gdy będzie czuła zmęczenie to nie zamierzał drugi raz jej o tym przypominać. W milczeniu podążał za nią krok w krok, czując jej zniecierpliwienie i nadzieję. Pragnęła go odnaleźć i to akurat rozumiał doskonale. Najchętniej zaproponowałby jej konia, ale w danej sytuacji o takiego byłoby ciężko. Może przy kolejnym miasteczku uda mu się coś wykombinować, ale na tę chwilę pozostawały nogi.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  20. Przysiadł naprzeciw niej, wyciągając swój bukłak z wodą i pociągając z niego porządny łyk wody. Swój plecak położył obok, po czym sam położył się tak by głowę mieć na plecaku i przymknął oczy. Zmęczenie powoli go dopadało. Zważywszy na to, że niewiele spał dnia poprzedniego, a właściwie to nic nie spał, nie było w tym nic dziwnego.
    - Zostaniemy tu chwilę? - zapytał jej cicho. - Pół godziny? - zaproponował, unosząc lekko jedną powiekę by na nią spojrzeć. - Nie daj się prosić... - poprosił ją znów zamykając oczy i oddychając głęboko.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  21. Chłopakowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Nie spał, acz leżał z zamkniętymi oczyma i po prostu odpoczywał. Szturchnięcie butem przyjął z lekkim skrzywieniem się. Klara zdecydowanie przejęła to po Akane. Pokręcił głową, zastanawiając się czy to dobrze, że ta dziewczyna się z nimi zaczęła trzymać. Mimo tych myśli nie zamierzał rezygnować z przyjaźni z nią, o ile mógł w ogóle o takiej mówić. Miał wrażenie, że Klara zdecydowanie tego nie chce. Zebrał się dość szybko, ale nie dość szybko. Był kilka kroków za nią, kiedy ta krzyknęła. Serce mu zamarło widząc jak most się pod nią zarywa i w pierwszej chwili Zatrzymał się tuż przy wejściu na niego. Cholera. Spojrzał w bok, by ocenić sytuację. Most zdawał się wiele przejść i teraz Klara wisiała a most trzymał ją tylko za nogę.
    - Nie wyrywaj się, nie kręć - polecił jej szybko, powoli wchodząc na most. Cóż, chyba najlepiej byłoby gdyby jednak się na nim położył. Rozłożył ciężar swego ciała, ale był za daleko na takie wygibasy. Zrobił jeszcze kilka kroków, ostrożnie stąpając i zwracając uwagę na każdy większy skrzek desek i dopiero będąc kilka desek od Klary, kucnął by położyć się na nim. Och jak żałował, że nie ma cudownej mocy powietrza Tonego czy umarłych Gava, a nawet piasku Akane. Z tym byłoby zdecydowanie łatwiej, a tak? Musiał się zdać tylko na własne umiejętności. Klara była przerażona. Czuł to nawet z odległości i wcale się jej nie dziwił. - Myśl o dobrych chwilach. Powiedz co zrobisz jak znajdziesz Klemensa? - zapytał jej, chcąc po prostu zająć czymś jej myśli i odwrócić uwagę od przeraźliwego skrzeczenia desek.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  22. -- Spadniesz to ty jak będziesz się tak wierzgać! - odkrzyknął do niej zamierając na tych deskach, gdy ona zaczęła fikać. W tej chwili to rzeczywiście zaraz sobie spadnie. Poleci w siną dal, skąpie się w wodzie. Dobrze, że chociaż pływać umiała to była szansa, że przeżyje o ile nie uderzy w coś po drodze i nie straci przytomności. - Aha, jasne - leżał już na pomoście, kiedy ta krzyczała, że ma nie podchodzić. Dmuchnął sobie w grzywkę. Wiedział, że była spanikowana i to emocje przez nią przemawiają, ale no... nie mógł się powstrzymać. - Jasne, to poczekam tu i nic się nie będę ruszał - poinformował ją. - Tylko jak się wtedy wydostaniesz/ O ile mi wiadomo... i o ile na ciebie patrzę to potrzebujesz pomocy - skomentował delikatnie podciągając się na rękach by znaleźć się nieco bliżej jej i jeszcze raz. - Na pewno mam nie podchodzić? - zapytał.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy nie odpowiedziała i zawisła spokojnie, zmarszczył lekko brwi i nieco szybciej zaczął się do niej zbliżać. Nie na tyle szybko by odratować jej bagaż (xD slipki pożyczamy xD). Zaklął przy tym siarczyście. Przecież tam były jej ukochane zapisane wiersze. Jej notatnik i jej wspomnienia. Szlag. Nie będzie zachwycona, ale najważniejsze było jej życie. Kiedy już leżał obok niej, odłożył swój plecak i upewnił się, że jest w miarę stabilnie zanim powoli zaczął ją wyciągać. Byłoby znacznie łatwiej, gdyby była przytomna, ale z drugiej strony... przynajmniej nie panikowała. Deski trzeszczały. Obserwował otoczenie, by w razie czego przyspieszyć akcję. Mimo swej filigranowej postawy, Klara swoje ważyła. Szlag by to. Jedną ręką trzymał jej nogę, wyraźnie pokiereszowaną nogę, a drugą pochylił się by chwycić jej dłoń. Świetnie. Teraz tylko trzeba było samemu zebrać siły by ją wciągnąć. Dłoń Klary wyślizgnęła mu się z jego własnej, a noga poluzowała. Szlag. Zmienił taktykę. Złapał jej nogę w obie dłonie i pociągnął w górę. Most zatrzeszczał złowieszczo, a obok niego pękła kolejna deska i spadając szczęśliwie nie uderzyła Klary. Trzeba było się pospieszyć. Ech, no dobra. Inaczej. Myśl głupi. Otworzył swój plecak odszukując w nim linę i zawiązał ją na nodze Klary, następnie, obwiązał się nią w pasie. Kotwica była jako tako. Przynajmniej póki sam nie spadnie. Gdyby spadł? Oboje byliby udupieni. Przecież pływać pływał - kiepsko. Siebie by utrzymał na wodzie, ale ich oboje? Oj na pewno nie. Nie mógł spaść. Ostatecznie sięgnął do niej dwoma rękoma i pociągnął w górę i w chwili gdy deska trzymająca nogę Klary puściła, on legł z Klarą na sobie w tył, na bezpieczne części mostu. Pech chciał, że wyrwa na drugi koniec, koniec ich kierunku marszu była zbyt duża by ją teraz przekroczyć. Nabrał więc kilka oddechów i powoli dźwignął ich na nogi. Chwycił jeszcze plecak w jedną dłoń i szybko zawrócił z nią. W bezpiecznym miejscu przysiadł przy drzewie, sadzając tam i Klarę i zanim zaczął ją cucić, zabrał się za ogarnianie jej nogi. Paskudnie wyglądała. Czerwona, zdarta skóra, napuchnięta i krwawiąca. Znów sięgnął do swojego plecaka i pierwsze co zrobił to oblał jej nogę alkoholem, aby zdezynfekować. Następnie rozejrzał się po okolicy i zebrał kilka roślinek, które były świetnymi okładami. Przyłożył je do jej nogi i obwiązał kawałkiem bandaża. Z westchnieniem spojrzał w jej twarz i delikatnie ją po niej poklepał.
      - Wstawaj Śpiąca Królewno - rzucił cicho.

      Ryu

      Usuń
  23. Chłopak przez moment patrzył w jej oczy, a na pytanie o śmierć, powstrzymał śmiech. Zacisnął mocno wargi, żeby się nie roześmiać i spuścił wzrok w ziemię. Zamknął oczy i nabrał kilka głębszych oddechów.- Spokojnie, jeszcze żyjemy - uniósł z powrotem wzrok i dotknął delikatnie jej ramienia.
    - Udało nam się przeżyć zawalanie mostu - wskazał most. - Twoja noga na tym ucierpiała, ale... nie wygląda na złamaną. Co najwyżej skręconą - szepnął. - Poszukam patyków, co by ją usztywnić - powiedział zaraz. Do tej pory tego nie zrobił, nie chcąc zostawiać jej samej, więc nie odchodził za daleko. - Jesteśmy stratni o twoją torbę - rzucił jeszcze. - Wybacz, nie udało mi się jej złapać... zdecydowanie bardziej wolałem wybrać ciebie - puknął ją palcem w czoło. - Tylko... musimy znaleźć inne przejście - dorzucił po krótkiej chwili milczenia. Może i sam jeszcze by próbował przeskoczył i może nawet by mu się udało... i deski nie załamałyby się pod wpływem impetu uderzenia, ale nie był sam. Nie zaryzykowałby skoku z Klarą na plecach. - Nadrobimy trochę drogi. Wybacz - poinformował ją jeszcze, odruchowo ścierając łzy z jej policzków. - Wiem,że boli... - rzucił jeszcze, chcąc dodać coś na zasadzie, ale dzielna z ciebie dziewczyna... ale w porę ugryzł się w język. - Trochę jeszcze poboli...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  24. - Od tego są przyjaciele - powiedział, gdy podziękowała mu za ratunek i zaraz zmarszczył lekko brwi. - A kto ci powiedział, że jesteś gruba? - zapytał jej i pokręcił lekko głową. - Nie jesteś, jesteś szczupła, masz świetne włosy, a twe potargane wiatrem policzki skrywają w sobie słodkie piegi - dotknął palcem jej policzków i pomiział ją zaraz po nosku. Tekst z wiatrem powtórzył chcąc chociaż trochę ją rozśmieszyć, może tak ociupinkę. Jej kolejna prośba go zaskoczyła. Przecież jeszcze tak niedawno w ogóle nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Traktowała go jak powietrze. Nie komentował jednak tylko przyciągnął ją lekko do siebie i objął ramionami, głaszcząc uspokajająco po plecach. - Poboli i przestanie. Spróbuję zrobić ci coś na ból - szepnął. - Znam zioła, które mogą go uśmierzyć - dodał jeszcze cicho, dalej głaszcząc ją po plecach. - To nic, w podróżach już tak się zdarza. Równie dobrze to mogłem być ja - szepnął jej do ucha. - Sam wpadłbym i zawisł nad urwiskiem - szepnął. - Poradzimy sobie - dodał jeszcze.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  25. Zacisnął mocno wargi.
    - Mówiłaś, że się nie przejmujesz jej uwagami - przypomniał jej, kiedy już trzymał ją w ramionach. - Oj, oj, nie ładnie tak oszukiwać samą siebie - mruknął jej do ucha. Wiedział że to czasem nieuniknione, ale warto było się nad tym pochylić i zacząć to sobie uświadamiać. On też czasami musiał to robić. Upewniać się, że wcale się nie oszukuje. Przymknął oczy, kiedy wspomniała, że nie byłaby w stanie go uratować. - Możliwe, ale na pewno byś spróbowała, a to wystarczy. Próba wystarczy - raz jeszcze pogłaskał ją po włosach, wreszcie się od niej odsuwając. - Wiem - potwierdził i odetchnął głęboko. - Chodź - założył plecak na przód, a potem poklepał swoje barki. - Wskakuj na plecy. Zejdziemy niżej, nad wodę. Tam zamoczysz nogę, może to przyniesie ci trochę ulgi... a ja poszukam czegoś, żeby ci ją usztywnić - powiedział wstępny plan. - I zrobimy krótką przerwę. Potem się pospieszymy, ale czasem lepiej jest śpieszyć się powoli.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  26. Spojrzał jej prosto w oczy i pomasował jej skronie delikatnie.
    - To z nimi walcz, rozmawiaj, stawiaj im argumenty. Pokazuj, że nie mają racji - szepnął, a jednocześnie tę samą radę dał samemu sobie w związku z podszeptami kryształu. Nie powinien im się dawać. Zawsze były argumenty przeciw. Te, które nie przekraczałyby granicy jego moralności. Uśmiechnął się do swych myśli i znów na nią spojrzał. - Nawet nieudana - przytaknął. - Ważne jest, że spróbowałabyś - rzucił spokojnie. - A ja wierzę, że zrobiłabyś to - przytrzymał ją pod kolanami, gdy wreszcie weszła na jego plecy i podniósł się, ruszając leśną ścieżką w dół i zbaczając z głównego traktu przynajmniej na jakiś czas. Przez chwilę szedł w milczeniu. - Przepraszam - mruknął po pewnym czasie. - Za moje słowa o tym, że byłaś bierna i że nie pomogłaś - mruknął. - Wiem, że dla ciebie to był trudny czas i dalej jest to trudny czas.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  27. - Miałoby - powiedział stanowczo. - Dla twojego własnego sumienia. Łatwiej jest pogodzić się z czyjąś śmiercią, gdy jednak próbowało się jej zapobiec - zacisnął wargi, czując że właśnie popełnia gafę. Postanowił więc niemal od razu ją wyjaśnić. - Mówię o sytuacji, w której rzeczywiście możemy coś zrobić. Możemy spróbować coś zrobić - dodał cicho i odetchnął głęboko. Pokręcił głową, gdy wspomniała o tym, że zapominają o tym, że nie ma super zdolności. - Nie zapominam - powiedział spokojnie. - Wiem, że pomagasz jak możesz, ale w tamtej chwili nie chciałaś pozwolić mi pomóc jak ja mogę, a ja... - ześlizgnął się nieco z górki, ale utrzymał z nimi równowagę i zaklął pod nosem, nakazując sobie większą ostrożność. Zwolnił tempo. - ...jak sama powiedziałaś jestem trochę narwany - uśmiechnął się krzywo. - I w moim serduchu też rośnie frustracja, też narastają te złe emocje.... i czasem wybucham - wymamrotał. - A że mam te swoje jak to określasz super zdolności... to mój wybuch wygląda inaczej niż twój. Nie wiem czy nie skrzywdziłbym siebie i ciebie w procesie. Może nawet kogoś obok - zacisnął mocno wargi. - Muszę czasem się wyładować... - mruknął. - No i ech taki już jestem, że lubię pomagać. Jak widzę że mogę to nie znoszę odwracać wzroku od potrzebujących. Uczę się stawiać siebie na pierwszym miejscu, ale wiesz... czasem ja to właśnie ta pomoc - mruknął, a kiedy już dotarli do płynącej rzeki to szedł dalej szukając jakiegoś łagodnego zejścia nad nią, gdzie mógłby posadzić Klarę na kamieniu tak, żeby śmiało moczyła swe stopy. - Ty masz inne sposoby pomocy - szepnął. - Zapisujesz swoje myśli, przelewasz je na papier, rozmawiasz. Pomagasz poprzez rozmowę. Pomagasz uśmiechem, czy ciepłym posiłkiem dla spragnionego i potrzebującego wędrowcy, a mi pomagasz swą wiedzą o Mathyr... - szepnął. - Koisz myśli... w pewnym sensie jesteś nieustraszona. W swoich działaniach nie znasz umiaru - westchnął. - Powiedziałem tamte słowa, bo chciałem ci się odgryźć... za to jaka zła na mnie byłaś. Różnimy się, ale to dobrze. Świat byłby nudny gdybyśmy byli tacy sami, co nie? - rzucił nieco weselej i wreszcie zszedł w dół po piaszczystej "plaży", by delikatnie posadzić Klarę na niskiej skale. Zdjął z jej stopy opatrunek i wskazał wodę. - Spróbuj ją zamoczyć. Chłodna woda powinna chociaż na chwilę ukoić ból - szepnął, zostawiając obok niej swój plecak. - Poszukam usztywnienia. Nie odejdę daleko. Gdyby coś się działo, wołaj - uśmiechnął się do niej.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  28. Słysząc jej słowa, zmarszczył lekko brwi. Faktycznie nie zabroniła mu iść, ale jej słowa były na tyle ostre, że dało się to odczytać w inny sposób, a fakt że ostatecznie tam na niego nie poczekała - tylko dopełniał obrazka. Co prawda co do tego ostatniego, sam się najprawdopodobniej przyczynił, a jednak wciąż nie do końca kupował jej słowa. WIerzył, że nie miała takiej intencji, ale wyszło jak zwykle.
    - Wierzę, że nie chciałaś by tak to zabrzmiało - skomentował w końcu. - Mogliśmy to spokojnie przegadać, a nie... - mruknął wzdychając nieco, kiedy ją posadził i skończył wreszcie paplać, czuł że zamiast na papier zapisuje swe myśli w głowie. Zatrzymuje je tam i nie są to zbyt dobre myśli. Obserwował ją przez dłuższą chwilę w milczeniu, ale nie powiedział nic. Nie teraz. Miał wrażenie, że Klara musi sobie co nieco przetrawić w swojej głowie i nie potrzebowała do tego jego pierdzielenia. A już na pewno nie rad, do których często sam się nie stosował. Kiedy jednak w końcu rzuciła swój wniosek o nie potrzebowaniu jej, pokręcił lekko głową.
    - Żartujesz? - uniósł lekko brew, przykucając przy niej. - A kto mnie będzie uczył zwalniania? Kto pokaże jak delektować się chwilą? Kto wysłucha tych galopujących myśli i kiepskich komplementów? Zawsze znajdzie się coś dlaczego będziesz potrzebna - rzucił z delikatnym uśmiechem na twarzy. - I to wcale nie takie trudne do znalezienia - zapewnił ją jeszcze, lekko rozmasowując jej kolano, tej zdrowej nogi. Uśmiechnął się jeszcze chwilę, a potem poszedł na poszukiwania. Noga Klary wyglądała mocno średnio. Dobrze wiedział, że przez chwilę dla dziewczyny samodzielne chodzenie, choć możliwe, będzie niezwykle bolesne i wolne. Będzie również potrójnie martwiła się o brata, skoro ten i tak miał nad nimi przewagę. On nie miał nic przeciwko temu, by nosić ją na barana, ale nie wierzył, że Klara pozwoli mu to robić tak długo jak faktycznie będzie to potrzebne. Najlepszą opcją byłoby wynająć dla niej wierzchowca. Odrzucił na moment te myśli. To i tak powinna być ich wspólna decyzja. Znalazł odpowiednie patyki oraz żujkę (xD). Skrzywił się, ta była okropna w smaku, ale uśmierzała ból. Cóż jak nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Wrócił ze wszystkim do Klary i usiadł na drugim głazie, samemu również spuszczając swe nogi do rzeki. Chwilę milczał obserwując rwącą wodę, po czym spojrzał po Klarze.
    - Gdzie jesteś myślami? - zapytał jej.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  29. Ryu słuchał jej, spokojnie rozdrabniając znalezione zioła w pastę przeciwbólową, w nadziei że pomoże trochę na opuchliznę stopy dziewczyny. Uniósł na nią wzrok, gdy powiedziała o pięknym rytuale i pokiwał lekko głową. Rozumiał to. Chciała pożegnać swą rodzinę, a Nylian pokazał jej jak może to wyglądać. Była przy mężczyźnie i wspierała go  w tym, więc teraz automatycznie jej myśli tam powędrowały.
    - Nylian też jest w Argarze - szepnął. - Jak tylko tam dotrzemy, może dasz radę wraz z nim pożegnać swoją rodzinę w ten sposób - szepnął jeszcze, wyciągając dłoń w stronę jej nogi i gdy ją podała, delikatnie badając ją palcami. Nie wyglądała na złamaną, ale skręcenie było konkretne. Wysmarował jej stopę pastą i zaczął ją bandażować. Kolejne słowa sprawiły, że poczuł delikatne ukłucie w piersi. Jasne, rozumiał, że w Argarze była Akane i Nylian - jej przyjaciele, ale po cichu miał nadzieję, że też się do nich zalicza. Najwidoczniej liczył na zbyt wiele szczęścia na raz.
    - Mhm niedługo tam będziemy - zapewnił ją. - Będziesz jednak zmuszona przebywać w mym towarzystwie te 1,5 tygodnia dłużej - dodał po chwili milczenia. - I dotrzemy do Argaru - spojrzał jej prosto w oczy, ale słysząc o tym kogo chce znaleźć, oczy nieco mu przygasły. - Mam nadzieję, że ją znajdziesz - powiedział cicho. - Ale nie szukaj jej na siłę, Klaro - dodał po chwili milczenia. - Tamta Klara dalej tu jest - wskazał jej serce. - Tylko musi pogodzić się z tym, że... ewoluowała. Zmieniła się - szepnął jeszcze. - Zmiany nie są czymś złym.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  30. Posłał jej delikatny uśmiech.
    - Nie, złamana nie jest - poinformował ją. - Złamana bardziej by bolała i nie mogłabyś nią ruszać - stwierdził patrząc na jej palce czasem podrygujące. - Skręcona - wyjaśnił. - Ta maść powinna złagodzić ból i zmniejszyć trochę opuchliznę, ale... nie jestem lekarzem, więc to tyle co mogę zrobić - przyznał szczerze. - W pobliskim miasteczku poszukamy opinii uzdrowiciela - zaproponował spokojnie. - A jak nie, to wytrzymasz z nią do Argaru? Febe na pewno doprowadzi cię do porządku - zapewnił. - Mimo wszystko wolałbym, żebyśmy jednak udali się do jakiegoś uzdrowiciela - przyznał szczerze, po czym odetchnął głęboko, kiedy zapytała czy go uraziła. Przez moment zastanawiał się nad odpowiedzią. Nad tym czy go uraziła? Uraziła? No nie. Powiedziała tylko to co sama czuła i myślała, a on musiał to przełknąć.- Nie uraziłaś mnie - zapewnił ją spokojnie, kończąc opatrywanie kończyny i absolutnie nie wsadzając jej w jej buciora. But przyczepił do jej własnego plecaka. - Po prostu myślałem, że... no wiesz, miano przyjaciela i mi się już należy, ale masz rację - zapewnił ją szybko. - Za szybko na to - uśmiechnął się do niej lekko i wysłuchał jej teorii. - Masz rację - zgodził się z nią. - Ale dla mnie ta ewolucja zaczyna się już w chwili gdy spotyka nas coś znaczącego... niekoniecznie złego ale i dobrego. W momencie kiedy poznałaś Akane zaczęłaś ewoluować. Otwierać się na nowe możliwości, tak samo i teraz... jesteś w procesie przetwarzania, w procesie ewolucji - skomentował. - W swoim czasie pokonasz tę przeszkodę, ale tak jak mówisz, nie ma co robić tego na siłę - zgodził się z nią i przeciągnął lekko, wyciągając mapę. - Dobrze... - przysiadł obok niej na moment. - Tu jesteśmy... i o ile dobrze pamiętam... to 3 do 4 km stąd będziemy mogli przekroczyć rzekę w jej płytkim miejscu. Tak do łydek najwyżej - rzucił pokazując jej dane miejsce. - Czy jesteś w stanie przełknąć stratę tego czasu? - zapytał jej. - Czy mam szukać innego przejścia?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  31. Trochę nie zrozumiał jej argumentacji co do tego podziału co do przyjaciół i ich postrzegania samej Klary, ale nie miał zamiaru wchodzić w to głębiej. Odetchnął tylko delikatnie i skinął głową, a potem trochę tak odruchowo, swoim zwyczajem, objął ją delikatnie i przez moment przytulał do siebie.
    - Dzięki - szepnął tylko, znów się od niej odsuwając, spakował resztę rzeczy i uniósł wzrok do jej rumieńców i tego co powiedziała zaraz po nich. - Nie w tym rzecz - pokręcił głową. - Tylko wyraźnie dałaś mi do zrozumienia że czas ma znaczenie, gonisz za tropem brata... tropem który masz, by go sprawdzić - przypomniał spokojnie. - Ja pod tym kątem pytam - wyjaśnił spokojnie i dopakował swój plecak, po czym spojrzał po niej. - No dobrze, droga damulko. Wskakuj na plecy - rzucił, kiedy z powrotem ubrał swoje buty. - Ruszamy dalej.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  32. Ryu uśmiechnął się delikatnie, kiedy wspomniała że goni, ale jednocześnie ucieszył się, że dziewczyna widzi i rozumie iż niekiedy nie ma szans na zbyt wielki pośpiech. To była jedna z tych sytuacji.
    - Jasne, weźmiemy więc tę, o której wspominałem. Świetnie się to składa - rzucił, a gdy wspomniała, że nie chce być nazywana damulką, poprawił ją tylko sobie na plecach i już miał mówić, że nie będzie jej tak nazywał, chyba że w celach humorystycznych, gdy padł tekst o osiołku.
    - Klaro nie możesz mi tego robić... - wydusił z siebie, zanim parsknął cichym śmiechem. - Nie możesz mi mówić, nie nazywaj mnie damulką, a potem dodawać wynajmijmy osiołka... - szepnął, uspokajając się dość szybko jak na tak spory kaliber. - Raduje mnie me serce, że tak dbasz o me mięśnie i mą kondycję fizyczną, a także bóle pleców na stare lata, jestem ci za to niezmiernie wdzięczny - zapewnił ją. - Toteż w pobliskiej wiosce, poszukamy wierzchowca i załatwimy ci kule - stwierdził. - To takie laski na których będziesz mogła się wspierać i samodzielnie chodzić - dodał zaraz, bo nie był pewien czy Klara zna to określenie. - A ja postaram się nie nazywać cię damulką...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  33. Jej wyjaśnienie sprawiło, że pokiwał tylko głową. Dobrze było znać tę różnicę. W tym świecie mogło się mu to przydać. Nie skomentował tego jednak, bo wyobrażenie damulki na osiołku pozostało.
    - Powiedz jakbyś potrzebowała czegoś, albo noga zaczęła mocniej cię boleć - poprosił ją jeszcze i zajął się marszem. Zaczął pod nosem nucić sobie łagodną melodię, co by trochę uspokoić nią Klarę i samego siebie i zanim się obejrzeli przekroczyli rzekę, gdzie udało się przeżyć mimo kilku poślizgnięć. Następnie jeszcze parę długich godzin i przywitała ich wioska. Zamiast szukać gospody, zdecydował się najpierw na wizytę u uzdrowiciela i usiadł wraz z Klarą w poczekalni, bo kolejka była dość długa. - Może zostaniesz tu chwilę sama? - zapytał jej . - Poszukam nam miejsca w gospodzie i spróbuję kupić ci coś na przebranie - dodał zaraz, patrząc jej prosto w oczy.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  34. Chłopak aż się wzdrygnął na to jej głośne "Nie". Ale jak to nie? Klara ewidentnie potrzebowała trochę ciuchów. Zmarszczył lekko brwi.
    - Koszulę mogę ci pożyczyć - zgodził się z nią. - Ale no wiesz... pantalony to inna sprawa. no i przydałby się też czysty ogranicznik na... - przesunął wzrok na jej biust i z powrotem do buzi. - Znajdę jakieś dwa zestawy i jakąś koszulę nocną i może ze dwa zestawy do ubioru. Wiem, że to niewiele i wiem, że gust pewnie nie ten co twój, ale Klaro... - popatrzył po niej poważnie. - Uwierz mi, poczujesz się lepiej w czystych ciuchach, a kolejka tu... jest na tyle duża, że jak już stąd wyjdziemy to może być za późno na zakupy - wyjaśnił. - To tylko do przetrwania do celu naszej podróży - zapewnił cicho, nie rozumiejąc jej wstydu. Przecież chciał dla niej jak najlepiej.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  35. - Z tą twoją nogą? - spojrzał na opuchniętą stopę. Może i nieco opuchlizna zeszła ale wątpił, by dziewczyna z nią za daleko uszła. Spojrzał po niej i pokręcił głową. - Rany, ale co nie przystoi? - zdziwił się. - Przecież jesteś w potrzebie. Powiedz mi tylko jaki rozmiar i załatwię wszystko - zapewnił. - Obiecuję się nie nabijać ani nie robić żadnych przytyków. Wybiorę też przyzwoite ciuchy, a nie takie wyzywające - zapewnił ją szybko. - Nie będziesz rzucała się w oczy... - powiedział jeszcze.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  36. Chciał jej powiedzieć, że zanim kij znajdzie to padnie, ale ugryzł się w język i wywrócił oczyma.
    - Czyli kupować na oko, zrozumiano - mruknął tylko cicho, spoglądając w jej oczy, a na jej kolejne słowa zmarszczył brwi. - Nic nie jest nie tak z twoimi rozmiarami! - fuknął nieco głośniej. - Masz bardzo kształtny biust, a i zgrabny tyłek. Nie masz sobie niczego do zarzucenia. Matko, jesteś piękna! - skomentował patrząc na nią spokojnie. - Nie wiem czemu miałbym się nabijać, rzucam takie teksty zanim wpadniesz na to, że mogę się z ciebie nabijać - teraz to on spochmurniał. - Kupię co kupię i zdecydujesz czy będziesz chciała nosić, a jak nie będziesz chciała nosić to komuś przekażemy - dokończył jeszcze. 

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  37. Zacisnął mocno pięści, kiedy wybuchła.
    - No nie rozumiem - fuknął w odpowiedzi. - Jesteś ranna, zmęczona i nie robię tego dlatego, żeby cię zawstydzić - mruknął, po czym spojrzał na staruszka nieco nie rozumiejąc i dopiero na słowa Klary mrugając szybciej.
    - Nie, nie - pokręcił lekko głową. - Klara aż tak mnie nie lubi, ba ledwo toleruje, ale została na mnie skazana na pewien czas - poinformował grzecznie starca i podrapał się po głowie, obserwując jak Klara wstaje i kuśtyka do wyjścia. No co za uparta pinda! Zaklął pod nosem przepychając się za nią i tracąc miejsce w kolejce dzięki temu. Złapał ją tuż przy wyjściu.- Przestań - potrząsnął nią delikatnie i schował w swoich ramionach. - Przestań się stroszyć i unosić dumą kiedy to niepotrzebne - mruknął. - Ja tylko chcę ci pomóc Klaro. Nie chcę byś nadwyrężała swą nogę bo w takim wypadku nie zagoi się zbyt szybko - mruknął. - Możesz mi w pysk przywalić jak ci to pomoże, albo nie odzywać się do mnie do końca podróży, ale uwierz że nie robię tego żeby cię upokorzyć. Do jasnej ciasnej... ci ludzie tu... - szepnął. - ...nawet ich nie znasz. Olej ich opinię...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  38. Puścił ją, gdy tak mocno się od niego odsunęła. Słuchał tych jej krzyków i zastanawiał się, szczerze się zastanawiał co teraz myślą o niej ci wszyscy ludzi. Robiła dramat o swoje własne zdrowie.
    - To ty mnie w ogóle nie słuchasz, ani trochę - rzucił nieco chłodniej przykucając przy niej. - Przyjąłem do wiadomości, że sobie tego nie życzysz i wiem, że w twojej kulturze jest to co najmniej nie na miejscu - mruknął. - Ale po pierwsze idzie wojna i nikt nie będzie zaraz zwracał uwagi na to co wypada, a czego nie - zaczął spokojnie. - Po drugie, twoja noga jest w opłakanym stanie. Nie możesz dobrze na niej ustać - warknął na nią, patrząc na nią z powątpiewaniem. - Ech... w porządku. Nie chcesz iść do uzdrowiciela to nie idź. Chcesz by noga była w takim stanie, albo nie daj boże wdało się w nią zakażenie? A później będzie trzeba ją ucinać... nie ma problemu - skomentował wstając i odsuwając się od niej. - Skoro taka z ciebie samosia to sama sobie znajdź podporę - rzucił jeszcze. - I osła i ciuchy też sobie załatwiaj. Miejsce w gospodzie też - dorzucił spokojnie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  39. Westchnął przeciągle widząc jaka jest uparta. Przeginała i to konkretnie, a jego cierpliwość właśnie się skończyła. Podszedł do niej szybko i siłą wziął na ręce.
    - Nie obchodzi mnie, że to zachowanie cię krępuje - powiedział chłodno. - Wracasz do kolejki i będziesz w niej siedziała dopóki uzdrowiciel nie stwierdzi że noga będzie dobrze się goić - skomentował. - Jesteś skrajnie nieodpowiedzialna stawiając głupie ciuchy ponad swoje zdrowie - warknął, wnosząc ją z powrotem do kolejki i sadzając na ławce obok jakiejś młodej kobiety z dzieckiem. - Siedź i nawet nie próbuj wstawać.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  40. Taka naburmuszona niezwykle przypominała Akane. Uparta jak Guzków kozioł. Nic nie dało się przemówić do rozumu. Dobrze, że chociaż aż tak się jeszcze nie stawiała. Odetchnął głęboko, kiedy już siedziała i sam przystanął po drugiej stronie pomieszczenia by przez chwilę mieć ją na oku. Znając już jej możliwości związane ze znikaniem wolał tego uniknąć. Dopiero kiedy kolejka nieco się zmniejszyła wstał i wyszedł na zewnątrz co by mimo wszystko pozałatwiać wszystko co zaplanował załatwić (włącznie z bielizną dla Klary xD). On też potrafił być miejscami uparty. Niestety w gospodzie był tylko jeden pokój z dużym łóżkiem, ale wziął go mimo wszystko. Zostawił tam rzeczy dla Klary i swoje własne po czym wrócił do uzdrowiciela, po drodze znajdując porządny kij i stawiając go przy ścianie budynku tak niby przypadkiem, co by uparciuch szybko na niego wpadł. Dopiero wówczas wszedł do środka szukając dziewczyny.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  41. Ryu pokiwał lekko głową, wdzięczny że nie uciekła i że przekazuje mu takie informacje. Dobrze było wiedzieć przez jak długi czas powinna usztywniać nogę czy kiedy ją smarować. Nie chcieli przecież zaognić jej stanu.
    - Zrozumiano - poinformował przyjmując od niej maść. - Mam ją schować czy sama chcesz nią nieść? - zapytał jej spokojnie pokazując na swoją torbę. W końcu chciała być Zosią Samosią to mogła też chcieć nieść swoją maść. - Załatwiłem nam miejsce w gospodzie. Dostaliśmy jeden pokój. Będę spał na podłodze - poinformował ją cicho, co by dotarło głównie do jej uszu i do nikogo innego. Otworzył jednocześnie drzwi przed nią i przez moment asekurował jej kuśtykanie. Nie proponował tego by ją ponieść. Chciała sama, niech robi sama.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  42. Ryu wzruszył ramionami na jej podziękowania.
    - Nie ma za co - skomentował tylko i ruszył powoli obok jej boku, chowając maść do torby. - Niedaleko - zapewnił spokojnie. - Tu skręcimy w uliczkę i na jej drugim końcu stoi gospoda "Pod Krwawym Kurem" - powiedział spokojnie. - Ładnie pachnie w niej jedzeniem, a i towarzystwo choć głośne to dość wesołe - powiedział. Szukał czegoś blisko uzdrowiciela i akurat ten przybytek mu się trafił w łapki. Przez moment milczał, a kiedy dotarli do gospody puścił ją przodem i poprowadził do ich pokoju. Dostali ostatni, który jednak miał przy sobie prywatną łaźnię i był na parterze. Wpuścił ją do środka, zerkając na łóżko na którym ułożył rzeczy, które zakupił w tym szczoteczkę do zębów. Koszuli nocnej nie znalazł, więc położył obok swoją jeszcze pamiętającą czasy Argaru bluzę z kapturem, która na oko powinna być odpowiedniej długości jeśli chodziło o Klarę.
    - Jeśli czegokolwiek nie będziesz chciała to nie użyjesz i nie weźmiesz - powiedział spokojnie, samemu siadając na fotelu i przymykając na moment oczy. - Odpocznij trochę - zaproponował cicho.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  43. Ryu zerknął na to jak oddziela rzeczy na dwie kupki i westchnął przeciągle. Uparta dziewczyna. Prawie tak samo uparta jak i on.
    - Mhm - skinął głową na potwierdzenie. - W nocy będzie zimno to nawet głowę sobie ugrzejesz - skomentował. - Na straganach te wszystkie koszule nocne były takie... - nie wiedział jak to ubrać w słowa. - No po prostu zdawały się zbyt intymne żeby ci brać - mruknął wstając i zabierając bieliznę, by schować ją do swojej torby. Zbliżały się święta. Przyda się na jakieś prezenty. Rozłoży prezenty na Akane,  Darcy, a może nawet Rei coś skapnie? Spojrzał po niej, kiedy szła w stronę łaźni. - Jasne, to ja zamówię coś do jedzenia. Chcesz coś? - zapytał jej jeszcze stojąc już przy zamkniętych drzwiach do łaźni, a otrzymawszy odpowiedź wyszedł, by zamówić jedzenie i wraz z posiłkiem wrócić do pokoju.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  44. Chłopak autentycznie uderzył głową o zamknięte drzwi łaźni, gdy ta fuknęła z tą koszulą nocną.
    - Widziałaś te koszule nocne? - zapytał jej. - Wszystko odsłaniają, wszystko - mruknął ciężko przy tym wzdychając. - A bieliznę chowasz pod ciuchami i jej nie widać... - spróbował chociaż wyjaśnić jej swój tok rozumowania. - A bieliznę wziąłem zwykłą, prostą, nie koronkową, nie wyróżniającą się niczym - burknął jeszcze. - Bo nie znam twojego bieliźnianego gustu - dorzucił jeszcze, co by nie pomyślała że chodzi mu o to iż jest nudna, czy też lubi takie właśnie rzeczy. Cieszył się, że przez chwilę mógł przebywać poza pokojem, bo sam próbował pozbierać swe myśli. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie ktoś miał taki problem z zakupami bielizny. Naprawdę trzeba było przewartościować swój system. Zupełnie. Odetchnął głęboko. A może po prostu zmęczenie robiło swoje? Nie spał przecież ponad 24 godziny, nie licząc 30 minutowej drzemki przed kraksą nożną Klary. Tak, to zdecydowanie musiało być zmęczenie. On też już chciał być w Argarze i gdzieś tam na moment chociaż odetchnąć pełną piersią.
    Do środka przyniósł misę zupy dla Klary i gulasz dla samego siebie, a do tego dwa ciepłe napoje. Nie alkoholizowane. Mimowolnie spojrzał na nią i na jej strój uśmiechając się przy tym pod nosem.
    - Ładnie wyglądasz - wymsknęło mu się. - Z bluzą ci do twarzy - dorzucił jeszcze, stawiając jedzenie na małym stoliku, zanim nie padło pytanie o szczotkę. - Szczotkę? Taką... taką do włosów? - upewnił się, że o taką chodzi i powoli pokręcił głową. - Mam tylko grzebień... - mruknął szukając w swoich szpargałach ustrojstwa włosowego i podał go Klarze. Może na niewiele się zda, ale chociaż trochę. Świetnie. Na to nie wpadł, kiedy robił dla niej zakupy. Ech błąd, podstawowy błąd. Kobiety kochały czesać swe włosy i je układać.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  45. Popatrzył na swój grzebień, a potem spojrzał na wyczekującą jego odpowiedzi dziewczynę. A to nie było zbyt intymne dla nie? Czesanie się jego grzebieniem? W tej chwili już różne myśli przechodziły przez jego głowę i nie do końca wiedział jak się odzywać, żeby Klary nie urazić. Wziął kilka głębokich oddechów i podał dziewczynie grzebień.
    - Jasne, możesz pożyczać ile chcesz - stwierdził w końcu z delikatnym uśmiechem, a natrętne myśli odsunął na bok. Nic nie wskóra jak będzie cały czas myślał o tym jak jej nie urazić. Musiał być sobą i tyle. Zabrał się za jedzenie swojego gulaszu. Smakował całkiem znośnie, choć jadał już lepsze. W tej chwili jednak każdy ciepły posiłek był na wagę złota. - Aha i musimy ci nasmarować nogę - poszperał znów w swojej torbie, aby podać Klarze maść. - Jeśli chcesz mogę ci pomóc - dorzucił jeszcze, ale nie będąc w tym nachalnym. Sama zdecyduje. - Potem ja wezmę kąpiel - dorzucił jeszcze, jedząc dalej gulasz. - Nie znalazłem osiołka, to sprawa na jutro - dodał na sam koniec.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  46. Ryu przytaknął jej, posyłając w jej stronę delikatny uśmiech i wrócił do swojego jedzenia. No tak, pójdzie sobie kupić bieliznę, która najprawdopodobniej będzie kubek w kubek taka sama jak tą, którą on kupił. Strata czasu i pieniędzy, ale to był jej czas i jej pieniądze. Mogła z nimi robić to co chciała. Upił łyk ciepłego naparu i przymknął oczy. Zmęczenie dawało mu się we znaki i marzył wprost o tym, żeby tak już położyć się spać zanim palnie kolejną głupotę. Kiedy więc Klara skończyła jeść ostrożnie rozpakował jej opatrunek na nodze i delikatnie wmasował maść tam, gdzie powinna się znaleźć.
    - Mam dla ciebie coś jeszcze... - uniósł do niej wzrok, kiedy skończył z maścią i zaczął ponownie zakładać jej opatrunek. Kiedy tylko z tym skończył sięgnął do swej torby. Po prawdzie debatował ze sobą czy w ogóle powinien jej to wręczać, ale ostatecznie uznał że skoro już miał to szkoda by było, aby się zmarnowało. Wyciągnął z torby spory zeszyt w brązowej, skórzanej okładce i pisadło do tego. - Gdybyś miała ochotę wrócić do spisywania swych myśli - powiedział cicho i zanim go zdzieliła czy zdołała wykrzyczeć, że przegina, zabrał swoje rzeczy i zamknął się w łazience.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  47. Co do samego zeszytu to chłopak spodziewał się, że to może być za szybko, ale zeszyt po prostu wpadł mu w oko i mówił do niego "Klara". Na pierwszej stronie ośmielił się nawet wpisać dla niej krótką notatkę. Ze swoimi mizernymi umiejętnościami przekładania myśli na papier brzmiała po prostu śmiesznie i teraz zastanawiał się czy wieczorem po prostu jej nie wyrwać, by nie kłuła Klary w oczy, ale ostatecznie uznał, że trudno. Najwyżej dziewczyna znów się na niego obrazi czy zareaguje w inny sposób, a on spali się ze wstydu. Jak się już powiedziało A to trzeba było poczekać do B. Jego notka brzmiała tak:

    Ten zeszyt na mnie spojrzał i szeptał do mnie "Klara". Teraz może zdawać ci się reliktem z twojej przeszłości, ale wierzę, że kiedyś nadejdzie ten czas, gdy znów do ciebie przemówi. Usłyszysz jego wołanie i spojrzysz na niego przychylniej. Powiedziałem ci kiedyś, że nie umiem pisać listów - dalej to utrzymuję - ale ty potrafisz. Ty piszesz, przelewasz swe myśli na papier. Może, kiedy pierwsze emocje opadną, on pomoże ci w uporządkowaniu swych emocji, swej frustracji i złości. Pomoże spojrzeć na problemy od innej strony.

    Obok tekstu chłopak nabazgrał coś co miało przypominać Klarę, a po prawdzie wyszło patyczakiem z warkoczami w sukience, siedzącym i czytającym coś kwadratowego co miało przypominać książkę.

    Gdybyś mogła nie komentować tej mojej próby przelania na papier swych myśli to będę niezmiernie wdzięczny. Już teraz, pisząc te słowa, palę się ze wstydu. Ryu,

    Głowił się długo czy powinien jednak w nocy ją podrzeć, ale ostatecznie, kiedy wyszedł z łazienki i zobaczył jak dziewczyna się rozczesuje, zrezygnował z tego pomysłu. Choćby miała się z niego śmiać później to trudno. Uśmiechnął się lekko na jej widok i na to jak walczy ze swoimi włosami, po czym zgarnął z łoża jedną poduszkę i odszukał dla siebie koc, by zrobić sobie prowizoryczne posłanie na ziemi. Znów na nią spojrzał.
    - Gdybyś w nocy czegoś potrzebowała to mnie śmiało obudź - poprosił jej. - Znaczy no gdybyś potrzebowała czegoś i sama nie mogła tego zrobić - odchrząknął jeszcze, po czym odetchnął głęboko i położył się na prowizorycznym posłaniu by przymknąć oczy.

    Ryu xD

    OdpowiedzUsuń
  48. Chłopak uchylił powieki, gdy kucnęła tuż obok niego i spojrzał jej prosto w oczy, a gdy się pochyliła i cmoknęła go w policzek, a potem sama mu podziękowała, sam spłonął rumieńcem. Najchętniej zapadłby się teraz pod ziemię. Nie był pewien czy był stworzony do takich gestów. Uśmiechnął się do niej delikatnie i pokiwał głową.- To ja dziękuję - odparł cicho, podsuwając się na łokciach, by i jej policzek obdarzyć delikatnym pocałunkiem. - Dobranoc, Klaro - szepnął jeszcze kompletnie czerwony. Normalne miał ochotę gdzieś zwiać i nawet cieszył się, że zaraz zrobi się ciemno i pójdą po prostu spać.~.~Kilka dni później podróżowali z osiołkiem przy boku i Klarą niczym księżniczką siedzącą na nim. Znów mieli przy sobie dwie torby, jego i tą którą zakupili dla niej. Klary noga zdawała się całkiem ładnie reagować na leczenie, a i pogoda dopisywała. Przynajmniej deszcz ich nie zmył ani razu. Dalej szukali chłopca, pytali każdego przechodnia bez powodzenia.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  49. Nie zdążył zareagować, bo właśnie wróciła Shadow i "zdawała" raport o tym co na drodze się działo. Jakimś cudem w miarę go rozumiał, a gadać ze zwierzętami nie umiał. Potrafił tylko odczytać czy pies był zdenerwowany czy spokojny. Tym razem było w niej wiele niepokoju. Skrzywił się lekko już mając swe podejrzenia co do tego co mogą znaleźć na drodze. Miał nawet zaproponować Klarze zboczenie z obranej ścieżki w celu uniknięcia zagrożenia, kiedy ta wykrzyczała głośno imię swojego brata i puściła się pędem do przodu wraz z osłem. Ryu syknął z bólu bo do tej pory trzymał lejce zwierzaka, a kiedy ta się wyrwała, te porządnie poharatały mu dłoń. Poczuł ciepło krwi pod rękawiczką, ale nie mógł jej ściągnąć w tym miejscu. Szlag! Nie będzie przecież świecił kryształkiem, gdy istnieje możliwość że ktoś niepożądany to zobaczy. Na przykład taki Polszanin. Spojrzał w ślad za Klarą i przez moment miał ochotę na nią wrzasnąć. Nie mogła tak robić! Nie w takich sytuacjach, ale ech przecież i on by poleciał i Akane i Tony i Gave... narwanie było najwyraźniej zaraźliwe. Ruszył biegiem za dziewczyną, starając się nie spuścić jej z oczu, choć w myślach na nią klął i nawet przez moment kusiło go by poprosić las o pomoc. Jakiś korzeń bardziej wystający przed osłem, co by się przewrócił albo chociaż spowolnił. Skubany biegł jakby się paliło. Nie minęło dużo czasu a usłyszał przeraźliwy krzyk Klary. Serce mu na moment stanęło, ale przecież nie umiał się teleportować. Spojrzał w górę na drzewa i wskoczył na pierwsze z nich. Może tak będzie szybciej? Złapał pierwszą lianę krzywiąc się lekko przy tym i przeskoczył na drugą i znów, aż te się skończyły. Zeskoczył u skraju lasu, gdzie osioł postanowił sobie znaleźć pożywienie. Upewnił się szybko, że nic zwierzakowi nie jest, po czym zakradł się bliżej.

    W międzyczasie ku wielkiej radości Polszan, "kat" Klary wymierzył drugi i trzeci bat, aż jeden z mężczyzn zacmokał.- Zerwijmy z niej te łachy - rzucił i ruszył do biednej i zapłakanej dziewczyny, by nożem rozciąć jej suknię i rozerwać, odsłaniając nagie plecy, na których już widniały czerwone pręgi. - Kontynuuj.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  50. Wojak z zadowoleniem przyjął jej dyskomfort i ból zupełnie innego rodzaju niż poprzednio. Teraz to miało sens. Podszedł do chłopca, którego wciąż trzymało dwóch mężczyzn i poklepał go niemal pieszczotliwie po policzku.
    - Patrz i podziwiaj jaką masz płaczliwą matkę - zarechotał, gdy kolejny bat padł na plecy Klary, a za nim jeszcze jeden. Po 6 bacie mężczyzna przykucnął przy Klarze i uniósł delikatnie jej zapłakaną twarz. - Masz już dość? - zapytał jej, pochylając się do niej. - Mam propozycję - szepnął do jej ucha. - Pokaż nam swoje cycki, a my zmniejszymy liczbę batów - poklepał ją po policzku i spojrzał na swego kompana, pozwalając mu na kolejne uderzenie.
    >.<
    Ryu przedarł się przez chaszcze, słyszał już krzyki Klary, był coraz bliżej. Słyszał też świst bata i uderzenia jedno za drugim. Przez jego głowę przewinęły się nieprzyjemne wspomnienia. Sam nie raz był ofiarą biczowania. Może nie średniowiecznym batem, ale jednak. Zacisnął mocno wargi przyspieszając. W normalnych warunkach pewnie nałożyłby na siebie iluzję, zniknąłby się, ale Klara potrzebowała pomocy, a on nie mógł już słuchać jej płaczu. Serce mu się ściskało. Odruchowo wyciągnął sztylet i rzucił nim w Polszanina, który trzymał bat. Sztylet ugodził go w szyję, a chłopak zdołał dopaść Klary i zasłonić ją swoim ciałem. Kuźwa! Trzeba było jednak rzucać tak, żeby nie zabić. Przeklął pod nosem. Sam sobie z pewnością nie pomógł, ale... nie żałował. Ani trochę.
    - Klaro? - szepnął jej do ucha. - Jestem, wyjdziemy stąd - szepnął. - Zaraz coś się wymyśli... - mruknął jeszcze, bo najchętniej już by ją zniknął, ale krwawiła a krew... trudno było ukryć, zwłaszcza że ta spadała nieregularnie. Potrzebował jakiejś małej zadymy, rozproszenia uwagi Polszan lub wręcz na odwrót... ich skupienia na jego osobie, na nim i Klarze to mogłoby być bardzo przydatne.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  51. Jak on nie znosił tego przydomku. Bohater, kuźwa. Jaki tam z niego bohater, kiedy co chwilę coś mu nie wychodziło. Szczęście w nieszczęściu, pierwszy bełt przeleciał tuż obok jego policzka tylko delikatnie go draskając. Widział stan Klary, czuł że nie dociera do niej rzeczywistość. Kątem oka spostrzegł bachora, który zaczynał zwiewać. Po cichu i powoli. Dobrze, niech zwieje. Nie miał jednak czasu by obserwować go dłużej.- Klara, proszę weź się w garść, choćby na pół godziny - szepnął do dziewczyny klepiąc ją delikatnie po policzku. Z taką bezwładną dziewczyną zdecydowanie sobie nie poradzi. Musiała chociaż być na tyle przytomna by biec przed siebie. Obrócił się do wojaków i uniósł dłonie w górę.
    - Panowie mi wybaczą - powiedział krótko. - To moja ukochana. Nie znoszę jak ktoś się nią zabawia - przesunął wzrokiem od jednego mężczyzny do drugiego a potem i trzeciego, jednocześnie nakładając na samego siebie iluzję inny obraz. Może jak zajdzie ich od tyłu to będzie miał szansę? Warto było spróbować, ale...wtedy coś go zaniepokoiło. Pewien szept, szmer w głowie. Przesunął wzrok do mężczyzny, któremu udało się zapiąć spodnie. W jego mieczu widniał kryształ. Sic! Tego zdecydowanie nie przewidział. No nic... będzie trzeba poradzić sobie i z nim. Najgorszym kurwa mężczyzną. Zacisnął mocno wargi. - Może się jakoś dogadamy? - zaproponował, lokując wzrok w najsłabszym ogniwie Polszan. Tym jednym bez bełtu i bez miecza.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  52. Odruchowo lekko ją objął, gdy się do niego przysunęła. Spojrzał w jej oczy i zacisnął zęby słysząc te wszystkie bluzgi. Słowa raniły często bardziej niż najgorszy miecz, ale Klara mimo swojego stanu, mimo tego, że znajdowała się w tak niecodziennych i trudnych dla niej sytuacjach, odnalazła hart ducha. Była silna, co zamierzał jej później powiedzieć. Silniejsza niż myślała że jest. Nieznacznie skinął głową wyciągając pozostałe dwa sztylety i odwrócił się do wojaków.
    - Gdyby to miało zapewnić jej bezpieczeństwo - powiedział cicho. - To może i bym się wypiął - rzucił chłodno, obserwując całą trójkę.
    Jednak dobrze wiedział, że to tylko płonne nadzieje. Zabawiliby się i stracili ich oboje. Zgrzytnął zębami kątem okaz jeszcze raz obserwując Klarę zanim na nich ruszył. Ostrożnie i z pewną rezerwą. Cholera, jak on nienawidził bełtów. Wspomnienie swojego pierwszego spotkania z bełtem wciąż miał żywo w pamięci. Doskonale wiedział, że ma tylko chwilę na reakcję. Tylko że za swoimi plecami wciąż miał Klarę. Nie chciał by ona ucierpiała, a jednocześnie warto by było zachować życie. Szybko przekalkulował swe możliwości. Rzucił sztyletem w kuszownika w momencie na ułamek sekundy przed tym zanim ten wystrzelił. Nieznacznie przesunął się w bok, by przyjąć bełt prosto w prawe ramię, pozbywając się przy tym sprawności tej ręki. Ból był na tyle promieniujący że zachwiał się na nogach i wrzasnął przy tym głośno ku radości Polszan. Mimo wszystko drugi sztylet trafił  i w ramię kuszownika przez co chłopak miał nadzieję iż spowolni jego ruchy. Spowolni choćby i na ułamek sekundy. Nie miał czasu na rozpływanie się w bólu jaki promieniował od jego ramienia, bo dwóch pozostałych już na niego naparło. Zacisnął zęby odpierając atak jednego z nich i przeskoczył w bok, by na moment od nich uciec. Szlag. Nie obejdzie się bez sztuczek. Nabrał kilku szybkich oddechów wymieniając kilka ciosów z krysztalnikiem, drugiego mężczyznę starając się trzymać na dystans poprzez kopniaki. Bełt ciążył w jego ramieniu. Chłopak wiedział, że wyciągnięcie go mogło mieć tragiczne konsekwencje ale nie widział innego wyjścia. Uchylił się przed kolejnym ciosem i znów odskoczył. Przełożył sztylet do prawej dłoni, by lewą sięgnąć do końcówki cholerstwa. Zablokował cios miecza, czując jak prawa ręka drży z wysiłku, jak ból promieniuje. Zgrzytnął zębami i jednym pociągnięciem wyciągnął go z ramienia, czemu towarzyszył jego własny bolesny krzyk i zatoczył do tyłu, wpadając na drugiego przeciwnika. Poczuł ostrze tnące go w lewy bok, co tylko przedłużyło jego agonię. Cholera! Jednocześnie krysztalnik wyczuł swą szansę, więc chłopak z całej siły wbił odzyskany bełt w udo tego przeciwnika, który stał za nim. Oddychał ciężko, ale zaraz wyciągnął strzałę z uda mężczyzny, chcąc tym samym rozorać mu ranę i może... w nadziei, że ten już za nim nie poleci? Nie było czasu na sprawdzanie efektów. Widząc szykującego się do zadania ciosu krysztalnika, nałożył na siebie swój własny obraz i czmychnął w bok by tam chwilę zaczerpnąć oddechu. Cholera, nie tak to miało wyglądać. Nie tak miała wyglądać ta pieprzona podróż.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  53. Chłopak w tym czasie zdołał złapać kilka szybkich oddechów i zaczął przesuwać się do swojego pierwszego trupa. Ziemia zatrzęsła mu się pod nogami, więc przyspieszył nieco kroku. W chwili kiedy dotarł do trupa, szarpnął za swoją zgubę. Utworzył jeszcze dwa twory. Skoro już się wydało to dlaczego miał się wstrzymywać? Utworzył dwie swoje podobizny i w tym samym momencie opuścił z siebie samego iluzję. Drżąca ziemia zdecydowanie nie ułatwiała sprawy. Musiał uważać gdzie stąpa, a to nie było łatwe. Syknął, gdy jedna stopa zapadła mu się w gruncie, ale szarpnął nią na tyle szybko by zdołać się wydostać z pułapki. Mógłby na nich zesłać koszmary. Wystarczyło przedrzeć się do umysłu jednego czy drugiego. Zastąpić obraz ich obojgu nim samym, ale to wymagało precyzji i sporych pokładów sił, jasności umysłu, a on nie był pewien czy jeszcze tyle go posiada. Ruszył więc na dowódcę, biegnąc dość nieregularnym zygzakiem, acz w nieco zwolnionym tempie. Cholerna ziemia.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  54. Chłopak zatrzymał się w pół kroku z powrotem zakładając na siebie zasłonę. Oparł dłonie na kolanach i zaklął pod nosem siarczyście. No i to tyle w kwestii bohaterstwa. Niech jeszcze ktoś kiedyś go nazwie bohaterem to poprzysiągł iż ukróci go o ten język. Nie miał siły, by nawet spróbować pomóc jeńcom. Powoli obrócił się na pięcie, kiedy już oddział zaczął zajmować się poruszeniem wśród jeńców i zamieszkami do tego. Niektórym udało się zerwać ze "smyczy". On sam spojrzał w stronę kryjówki Klary i... dostrzegł kuszownika z naciągnięta kuszą wycelowaną w dziewczynę. Szlag. Automatycznie podrzucił sztylet i wycelował, trafiając prosto w aortę i gdy mężczyzna padł na ziemię poczłapał się do niego, by zabrać to co było jego... oraz kuszę. Tak na wszelki wypadek. Dwa razy oberwał bełtem. Może wypadałoby się wreszcie zapoznać z tą bronią trochę lepiej. Podszedł wówczas do Klary i przykucnął przy niej i przy dzieciaku.
    - Dasz radę iść? - zapytał jej cicho, przesuwając spojrzeniem do chłopca. - A ty? - zadał mu również to samo pytanie. - Zsunął swoją koszulę, zakrwawioną koszulę i podał ją Klarze. - Ubierz - szepnął, bo przecież widział jak przytrzymuje kurczowo suknię przy dekoldzie. - Osłonię... nas - sapnął. Ciężko było mu utrzymywać spokojny ton. Czuł jak wszystko rozjeżdża mu się przed oczyma. Nie patrzył jeszcze na własne straty. To nie był ten czas.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  55. Ryu wdzięcznie skinął głową chłopcu. Jego pomoc była w danej chwili nieoceniona. Schował całą ich trójkę i powoli pokierował tam gdzie zostawili osła. Miał nadzieję, że ten będzie jeszcze na nich czekał. Strasznie długa to była przeprawa, ale nie było pośpiechu. Słyszał głosy walk za swoimi plecami, krzyki i płacze, ale nie zatrzymywał się. Szedł z pozostałymi dalej mimo ściśniętego serca. Szczęście w nieszczęściu osioł czekał. Pomógł wspiąć się na niego Klarze i... chłopcu a sam oparł się o niego nieco ciężko.
    - Oddalmy się kawałek, potem zajmiemy się twoimi ranami - rzucił do płaczącej Klary. - Wiem że boli, ale... wytrzymasz. Wytrzymasz to...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  56. Poprowadził ich kawał drogi. Dopóki miał siły, ale w końcu i on musiał spojrzeć na swój stan. Krwawił dość mocno, a każdy krok wymagał od niego skupienia i silnej woli. Najchętniej położyłby się i zasnął, żeby już nic nie czuć, ale nie mógł. Nie teraz. W końcu rozbili się gdzieś na poboczu w oddali od traktu. Miał serdecznie dość traktu głównego i chociaż przez chwilę potrzebował po prostu odpocząć. Chłopiec bardzo mu pomógł przy przenoszeniu Klary na trawę. To tam ułożył ją delikatnie na brzuchu i powoli odsłonił plecy, wcześniej obmywając swoje rany i obwiązując je prowizorycznie bandażem. Trudno. Będzie musiał wytrzymać. Zaczął powoli obmywać jej rany i wtedy się wybudziła. Odsunął dłoń z namoczonym materiałem od jej pleców.
    - Już dobrze - szepnął delikatnie głaszcząc ją po głowie. - Nikt cię nie krzywdzi - dodał cicho. - Przemyjemy ci rany to będzie bolało - przeprosił ją zaraz. Musiał to zrobić, choćby po to by oczyścić jej szramy. - Już dobrze - dodał i zastanowił się chwilę, po czym odetchnął głęboko. Gdyby Akane czy Darcy dowiedziały się co teraz zrobił, nie miałby spokoju do końca swych dni, a jednak to przyszło jako pierwsze. Kojąca piosenka.  Gdyby tylko jakaś przyszła mu do głowy a żadna nie zdawała się dobra na tę okazję. Toteż zamiast tego zaczął jej nucić stairway to heaven. Jednocześnie powoli i ostrożnie obmywając jej rany.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  57. Serce mu się krajało, gdy tak na nią patrzył. Taką rozbitą, zranioną. Najchętniej schowałby ją w ramionach. Nie odpowiedział na to, kontynuował przemywanie, a kiedy skończył sięgnął do torby po maść, która miała przynieść jej ulgę. Delikatnie rozsmarował ją na jej plecach i dopiero wtedy położył się obok niej by spojrzeć na te przymknięte oczy. Przestał nucić, szukając kolejnej i ostatecznie, patrząc na ściemnione niebo zaczął nucić kołysankę o Popielniku Wojtusia. Tego zdecydowanie wolał nie śpiewać. Niezbyt optymistyczne miała słowa. Dopiero po tym sam przymknął oczy i wziął kilka szybkich oddechów.
    - Śpij, odpocznij... będę czuwał - szepnął tylko.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  58. Delikatnie ścisnął jej dłoń, kiedy sama pierwsza zrobiła ten gest i uśmiechnął się pod nosem. Skrzywił się na ten komentarz chłopca i uniósł lekko powiekę by spiorunować go wzrokiem. Klara speszyła się i odsunęła. On odczekał trochę zanim się do niej przysunął i oparł głowę o jej ramię udając że tego absolutnie nie zauważa. Chłopiec był niesamowity, ale czasem mógłby buzię na kłódkę po prostu zamknąć.***Chłopak trochę im protestował a propo głównego szlaku, ale ostatecznie skapitulował przyznając rację Klarze. Nie daliby rady w takim stanie iść dalej bocznymi ścieżkami. Mógłby z tym trochę polemizować, ale koniec końców nawet jemu zabrakło argumentów przy tej dwójce. Koniec końców udało im się dorwać woźnicę i zasiedli w środku karocy. Miło było chociaż przez chwilę po prostu odpocząć. Nie wiedział kiedy usnął i nie był pewien jak długo spał, ale wybudził go ból ucha i prawej części głowy. Klara nieźle go "znokautowała". Rozmasował sobie bolące miejsce jeszcze niezbyt przytomnie i pokręcił głową.- Nie ma sprawy - zapewnił ją ziewając i zasłaniając się przy tym. - Rany? - zerknął na jej plecy, ale zaraz oprzytomniał o co pyta Klara. - A moje rany... - podsunął trochę koszulkę sprawdzając opatrunek na boku. Ten był delikatnie zaróżowiony. Natomiast ten na ramieniu robił się nieco czerwony. - Nie za dobrze - przyznał. - Ale w Argarze... na pewno się nami zajmą - zapewnił ją zaraz. - A twoje plecy? - zapytał. - I noga? - zerknął na odpoczywającą nóżkę Klary. - Powinniśmy ją nasmarować - dorzucił zaraz, sięgając do swojej torby.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  59. Ryu zmarszczył lekko brwi, bo przecież dzień wcześniej paradował przy niej bez koszuli. Oddał jej ją i nie miała z tym problemu. Jasne, trochę słabo kontaktowała i była bardzo obolała, ale potem dalej leżał przy niej bez niej, a teraz odwracała wzrok, więc po krótkiej inspekcji zasłonił szybko swoje ciało i zerknął na nią. Odetchnął głęboko. No jasne, że bolały. Głupie pytanie zadał.
    - Mhm niestety jeszcze trochę pobolą - przyznał jej cicho i przesiadł się na drugą stronę powozu, by wziąć delikatnie jej nogę i przez moment rozmasowywać spięte mięśnie łydek, zanim zabrał się za wcieranie w nią maści. - Klaro - spojrzał na nią poważnie. - O czym myślisz? Gdzie są twoje myśli? - zapytał jej cicho. - Wczoraj... wczoraj byłaś bardzo silną kobietą - powiedział poważnie. - Bardzo. Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedział i aby jej nie peszyć zaraz po tych słowach przesunął wzrok w bok, by wyjrzeć przez okno. - Dziękuję - dodał zaraz. Przecież gdyby nie zeszła z pola walki to mógłby skończyć inaczej. Gdyby nie zmusiła się do tego by stanąć na nogach, mogli z tego po prostu nie wyjść.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  60. Powoli zabandażował jej nogę, unosząc znów na nią spojrzenie i wrócił do niej, by delikatnie objąć ją ramieniem, co by mogła schować się w jego pierś, gdyby tego potrzebowała.
    - Każdy ma prawo popełniać błędy - szepnął. - Ile razy ja je popełniłem? - spojrzał po niej. - Kupiłem ci antygwałtki na przykład - odchrząknął. - Bezczelnie nazywam cię swą żoną czy ukochaną - pogłaskał ją po ramieniu. - Robię błąd za błędem, a ty mi je wybaczasz - zauważył. - Ba, zostawiłem cię raz w tej podróży i poszedłem... - zacisnął wargi, bo słowo "bohaterować" nie chciało przejść przez jego gardło. - Sam jestem narwany, więc nie dziwię ci się że to zrobiłaś - powiedział spokojnie. - Gdyby nie ty... Finn cierpiałby pewnie teraz gorzej niż ty sama... - dodał. - A za co? Za to, że mimo wszystko zachowałaś zimną krew. Że naplułaś na tego zwyrodnialca, że w obliczu zagrożenia zaufałaś mi i zaczęłaś wycofywać, żeby się schować i ułatwić mi walkę - zaczął wymieniać. - A potem wstałaś i szłaś dzielnie przed siebie. Mimo bólu. Ogromnego bólu - mruknął jeszcze. - Jesteś silną kobietą - powtórzył.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  61. Głaskał ją uspokajająco po ramieniu i po głowie. Pleców nie ruszał. Te wystarczająco mocno ją bolały. Pozwolił się jej wypłakać i nie przeszkadzał. Uśmiechnął się, gdy zapytała o jego myśli i skinął głową.
    - Naprawdę - powiedział, patrząc w te jej piękne oczka, a kiedy się zarumieniła przez chwilę zastanawiał się co znowu w głowie jej się urodziło. Nie zapytał jednak, z zaskoczeniem przyjmując buziaka w policzek. Jeszcze chwilę obejmował ją ramieniem, kiwając lekko głową. Miło było zobaczyć, że chociaż trochę się uspokoiła. Milczał długą chwilę po prostu ciesząc się tym momentem spokoju, po czym znów na nią spojrzał. - Czy bezczelstwem i wielką obrazą dla ciebie będzie jeśli zapytam czy chcesz masaż drugiej łydki? - zapytał jej z lekko zawadiackim uśmiechem na twarzy. - Jedną rozmasowałem, ale palce mi świerzbią bo tak niesymetrycznie teraz...

    Ryu xD

    OdpowiedzUsuń
  62. Uśmiechnął się do niej promiennie i pochylił, by skraść jej buziaka. Raz się żyło, najwyżej znów spierdzieli sprawę. Zanim zdołała go jednak ochrzaniać, usiadł sobie wygodniej i chwycił jej drugą nogę, podwijając lekko jej spódnicę, by zabrać się za rozmasowywanie jej łydki. Robił do łagodnie, acz dokładnie, upewniając się że nie będzie jej aż tak bardzo bolało.
    - Jasne, że nie chcemy - odparł na jej niepewny komentarz i puścił do niej oczko. - Jakby to mogło być, gdybyś w jednej nodze była rozluźniona a w drugiej nie? Kulałabyś znacznie mocniej - rzucił swobodnie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  63. Zamrugał trochę nie bardzo rozumiejąc co się stało. Speszył ją, znowu. Chwilę patrzył na nią w niemym zaskoczeniu, ale nie zaoponował gdy zabrała nogi. Była cała rumiana, ale nie był przekonany czy to wstyd czy coś innego. Zagryzł lekko swą dolną wargę i wrócił na miejsce obok niej. Dotknął jej ramienia palcem sprawdzając reakcję na coś tak niewielkiego.- Wszystko w porządku? - zapytał patrząc na nią uważnie, ale w jego oczach dało się zobaczyć uśmiech. Dotknął zaraz jej rumianego policzka i choć korciło go aby objąć ją ramieniem to nie zrobił tego. Klara nie była jak inne dziewczyny. Nie lubiła aż takiego dotykalstwa i w tej chwili mogło to na nią źle zadziałać. Miał wielką ochotę skraść jej jeszcze jednego buziaka, ale to też powstrzymał. - Chyba lepiej nie kuleć aż tak... - szepnął.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  64. Ryu przyjrzał się jej uważnie i przysunął do niej tak by czoło oprzeć o jej własne, aby sprawdzić czy przypadkiem nie ma temperatury i ... trochę ją podrażnić. Uśmiechnął się do niej delikatnie. Dłonią dotykając jeszcze jej rumianych policzków.
    - Nie, temperatury nie masz - szepnął, muskając ustami jej nosek. - A głupoty mówisz o tym kuleniu - dorzucił jeszcze, posyłając w jej stronę nieco bardziej zawadiacki uśmiech. - Przecież... to dla twojego dobra, dla rozluźnienia... odsapnięcia - odsunął się nieco od niej ale dalej nie spuszczał z niej wzroku. - Jesteś pewna, że to twoja ostateczna decyzja? - upewnił się, bo przecież nie zamierzał jej zmuszać.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  65. Ryu uśmiechnął się lekko i pokiwał głową.
    - W porządku - odsunął się od niej, by ułożyć tak, że głowa spoczywała sobie na jej udach. W końcu poprawiła spódnicę, więc można było z tego skorzystać. - Ale mnie coś bok mocniej boli - mruknął cicho, łapiąc się za faktycznie bolący bok, choć przecież wytrzymałby z nim i siedząc. - Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko - dodał obracając się tak by głowę mieć bliżej jej brzusia. Zamknął oczy, by wyrównać swój oddech. Zdecydowanie taki odpoczynek mu się przyda.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  66. Spadł na podłogę karocy gdy z taką siłą zrzuciła jego głowę z siebie i jęknął głucho.No jasne że nie utrzymał równowagi. Nie spodziewał się, że dziewczyna zareaguje aż tak gwałtownie, choć krzyki akurat przewidział. No teraz to nawet nie musiał udawać. Ból rozprzestrzenił się od boku i przeszedł dalej a jemu w oczach stanęły łzy. Odwrócił wzrok od niej nabierając kilka głębszych oddechów i powoli doprowadzając się do porządku, zanim dźwignął się z ziemi i położył na zwolnionym przez nią miejscu. Strasznie to niewygodne było bez biodrowej poduszki.
    - Zaraz niemożliwy - wydusił z siebie szeptem. - Ja też czasem potrzebuję przytulenia i trochę troski - wymamrotał cicho. - Kręcę i nęcę... - prychnął pod nosem. - Tak, jasne. Co złego to ja. Już cię nie dotykam - burknął, zwijając się trochę na swoich miejscach i dociskając dłoń do rwącego go teraz boku. - Silna z ciebie kobieta - powtórzył, tym razem w kontekście zrzucania go z kolan.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  67. Chłopak zamknął oczy analizując jej słowa. Ból powoli robił się do wytrzymania, więc chwilę tylko jej słuchał.
    - To może byś mi pokazała jakie gesty są okay? Bo jak na razie to tylko krzyczysz ciągle na mnie za wszystko. Masaż nie, przytulenie tylko czasem, dotknięcie policzka nie, czoła też nie, buziak w nos czy usta nie, ale buziak w polik już tak - wymamrotał, bo przecież całowała go w policzek i to było okay, a inne już nie. Kołowało to konkretnie. Głowa mu już od tego wszystkiego pulsowała, ale z drugiej strony cieszył się, że chociaż odwrócił trochę jej uwagę od tych wszystkich czarnych myśli. Lepiej żeby się dąsała i gniewała niż siedziała kompletnie zdołowana non stop. - Czy mam się tu rozpłakać, żeby zasłużyć na chwilę przytulenia? - spojrzał po niej i pociągnął nosem. - Czy to będzie kolejne zniesmaczenie, bo jestem facetem, który łzami pokazuje że jest mu źle? - dorzucił jeszcze zaciskając mocno wargi. - Nie rozumiem kiedy gest jest dla ciebie w porządku a kiedy już nie...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  68. - Nie lekceważę - odparł krótko. - Nie lekceważę twoich słów. Staram się nie robić ci na przekór - mruknął. - Nie przytulam cię przecież często i nie zmuszam cię do niczego. Myślałem, że miałaś ochotę na masaż, bo ech... sama się na niego zgodziłaś - westchnął, kładąc się teraz na plecy i zakrywając swe oczy ramieniem. Cholera jasna by to wzięła. Łzy samoistnie chciały wylecieć. Absolutnie nie z bólu. Niepotrzebnie w ogóle wchodził w dyskusję i pytał o tego ryczącego faceta. To starczyło żeby pobudzić swój własny żal, frustrację, wściekłość i wszystkie te cholerne uczucia towarzyszące mu przez całą tą podróż. Wydmuchał powietrze z płuc i westchnął ciężko.- Dwie minuty minęły - mruknął krótko, chyba tylko po to by odwrócić od siebie jej uwagę. - Masz rację, teraz próbuję je wymusić - rzucił głucho. - Nie mam lekceważącego podejścia do twoich zwyczajów - burknął. - Ja ich po prostu nie znam i niektórych z nich nie rozumiem. Jak tego z ciuchami - wymamrotał. - Dla mnie ważniejsze było twoje zdrowie i to żebyś nie musiała sama się męczyć z tą nogą a nie jakiś zwyczaj - mruknął. - Moje nazywanie cię ukochaną czy żoną... pierwsze ci wyjaśniałem, sama mi powiedziałaś, że nie wypada tak podróżować z chłopakiem, z którym niczego cię nie łączy - przypomniał. - A drugie... miałem głupią nadzieję, że dzięki temu uda mi się zająć twoje miejsce i cię puszczą - dodał jeszcze. - Wiem, naiwnie głupia nadzieja. To się nigdy nie zdarza, ale... - wzruszył ramionami. - Co jeszcze robię nie tak, hm? Co jeszcze aż tak fatalnie lekceważę, Klaro?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  69. - Ale nie musiałabyś iść, gdybyś zaakceptowała bieliznę, którą ci kupiłem. Poza tym co z tego, że kupiłem, skoro powiedziałem ci że możesz przyjąć co tam chcesz? - spojrzał po niej. - Miałaś wybór, mogłaś je wziąć lub nie. Nie wciskałem ci ich na siłę - wyjaśnił. - Te parę godzin bez zakupów na pewno pomogłoby twojej kostce. Przynajmniej odpoczęłabyś dłużej przed podróżą - mruknął. - Ale to ty lekceważysz swoje zdrowie na rzecz zwyczajów - stwierdził cicho. - A ja to zaakceptowałem. Nie kazałem ci ich wziąć na siłę - powtórzył. - Więc nie gadaj głupot że tu cię lekceważyłem! Myślałem, że pójdziesz po rozum do głowy, ale nie poszłaś... - rzucił tylko i zacisnął mocno wargi, gdy wspomniała o tych cholernych obietnicach. Sic! Czas najwyższy przestać obiecywać aż tak wiele. Ciążyło mu to na sercu jak diabli. - W porządku, więc nie powtórzyłem drugi raz tego błędu! - fuknął na nią. Gdy zapytała o całus odetchnął głęboko. - Nie, po prostu miałem ochotę cię pocałować, bo... czuję do ciebie coś więcej - rzucił na pytanie o całusa. Nie dodał też tego, że ona zdawała się wyglądać tak jakby tego chciała, bo przecież i tak powie że tego nie chciała. Odwrócił się w stronę oparcia, żeby mieć ją za plecami i zacisnął mocno powieki. - Tak, pytałbym, gdybym wiedział o co powinienem pytać - fuknął na nią. - Po swojemu... - powtórzył. - No teraz to przeginasz. Każdy człowiek ma prawo postępować po swojemu. Sama tak postępujesz - rzucił jeszcze.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  70. - Klara, ale to nie jest żadne nie słuchanie cię czy umniejszanie twoim słowom - chłopak jęknął wyraźnie sfrustrowany. - Ja po prostu mówię ci jak to wygląda z mojej strony. Przyjmuję do wiadomości, że ty masz takie a nie inne podejście. Akceptuję to, ale ty absolutnie nie chcesz zaakceptować tego, że koniec końców masz wybór. Pozostawiam to tobie do wyboru. Do niczego cię nie zmuszam - wymamrotał. - Rozumiem, że inaczej to wszystko czujesz i masz inne podejście, ale... może czasem i ty byś spojrzała na to z mojej strony? - zapytał jej cicho. - Przecież zanim zrobię... to ja ci mówię czemu chcę to zrobić... no nie mówię tu o całusach - mruknął. - Ale o tych zakupach - wyjaśnił. - A do ciebie nie docierało nic co mówiłem - zacisnął mocno wargi i odetchnął głębiej na pytanie.
    - Tak, więcej. Lubię cię bardziej - wyjaśnił. - Podobasz mi się z każdym dniem bardziej.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  71. - O całusa nie spytałem - mruknął krótko. - I nie pocałowałbym cię, gdybym spytał a ty byś powiedziała nie - przetarł ostatecznie swe oczy i obrócił się z powrotem tak by na nią spojrzeć. - Pocałunki, przytulanie i inne cielesne sprawy to inna bajka - skomentował. - Tam wybór dostałaś. Jak już kupiłem - skomentował. - Przecież ja wiozę tę bieliznę w swojej torbie - mruknął. - Nie przyjęłaś... a ja stwierdziłem, że to okay - mruknął, po czym odetchnął głęboko. - No właśnie tego - spojrzał jej prosto w oczy. - W danej chwili, Klaro, nie kupiłbym ci bielizny, bo wiem i rozumiem że mogłoby to być dla ciebie krępujące. W tamtej chwili też to wiedziałem - powiedział spokojnie. - Tylko, że w tamtej chwili, dla mnie, ważniejsze było twoje zdrowie. W tamtej chwili, po prostu chciałem odciążyć cię jak najbardziej to możliwe. Odjąć ci trochę kłopotów, chociaż tę odrobinę. Chociaż taką drobnostkę, bo zakupy w porównaniu z tym co przeszłaś... to te zakupy to była dla mnie drobnostka. Pogodziłem się z tym, że będziesz tam na mnie krzyczeć. Wiedziałem, że raczej ich nie przyjmiesz, ale w tamtej chwili po prostu chciałem ci ulżyć - zacisnął mocno wargi. Na pytanie nie odpowiedział. Mógł jej powiedzieć, że Argarczycy czy Argarki kupują bieliznę drugiej osobie, jeśli istnieje taka potrzeba, więc po części jej sprzeciw był wbrew jego zwyczajom. Właściwie każdy jej sprzeciw był wbrew jego zwyczajom, bo przecież skądś te jego gafy się brały, prawda? Stąd że nie znał jej zwyczajów i robił to zwyczajami Argarskimi... ale nie powiedział tego. Zamiast tego spojrzał w okno. - Jasne, nie robiłabyś - mruknął tylko, a gdy odpowiedziała na jego wyznanie to nie był pewien, czy ma się cieszyć, śmiać czy płakać, więc skinął tylko głową i odetchnął głęboko.- Jasne, rozumiem - stwierdził wstając z miejsca i ruszając do drzwi karocy. - Wymienię się z Finnem na jakiś czas - poinformował ją bo w danej chwili nie był pewien czy byłby w stanie dłużej tu siedzieć. Zawahał się jednak zanim wyszedł. - Czy mogę opuścić karocę, czy to będzie dla ciebie niestosowny gest w tym momencie? - spojrzał po niej.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  72. Klara to dopiero potrafiła ranić. Zadawała ciosy prosto w serce. Teraz nie ważne dla niej były jego intencje, ale jej zwyczaje miały być ważniejsze niż te intencje.
    - Tak, zrobiłem - potwierdził cicho. - I wybacz Klaro, ale następnym razem pewnie powtórzę to samo przewinienie, jeśli postawię twoje zdrowie nad twoje zwyczaje - wyjaśnił, nieco mocniej chwytając drzwi od karocy. - Nie ważne dla mnie będą wtedy twoje zwyczaje i faktycznie je zlekceważę - przytaknął i wziął głęboki wdech, po czym wrócił na swoje miejsce, po jej westchnieniu uznał że jednak zostanie w środku. - Mamy inne priorytety - mruknął. - Dla ciebie bardzo ważne są zwyczaje... a ja ich wszystkich nie znam. Czasem jakieś ignoruję, bo mi również podnosi się ciśnienie - mruknął. - Twój sprzeciw w tamtym momencie był dla mnie niezrozumiały, bo jak powiedziałaś... miałaś gdzieś dlaczego chcę ci kupić te rzeczy, to cię nie obchodziło... - zagryzł mocno wargi i odetchnął głęboko. - U nas w Argarze intencje mają spore znaczenie - dodał cicho. - Dałaś mi to do zrozumienia, unosząc się emocjami. Ja wówczas też to zrobiłem - przyznał. - Niepotrzebnie. Powinienem się uspokoić i cię wysłuchać, ale to jak nie patrzyłaś na swoje zdrowie, jak uparcie chciałaś robić głupoty... to we mnie mocno uderzyło - wyjaśnił spokojnie. - Przepraszam, że uniosłem się w tamtej chwili. Nie mogę też ci obiecać, że gdy następnym razem twoje zdrowie będzie na szali to znów nie zignoruję twoje zwyczaje.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  73. Zaskoczyła go tym mocnym porównaniem do osła. Mimowolnie kąciki ust mu się nieco uniosły, ale zaraz spoważniał, kiedy wspomniała o oskarżeniach o nieczystość. Przykucnął przy niej i ostrożnie dotknął jej dłoni.
    - Klaro, przecież ci wszyscy ludzie nie wiedzieli, że kupię ci tę bieliznę - szepnął. - Przecież wyszedłem i nie mówiłem, że ci ją kupię - mruknął. - Owszem, źle zrobiłem że podniosłem na ciebie głos przy tych wszystkich ludziach. Przepraszam, nie powinienem tego robić. Wybacz mi - poprosił widząc jak szklą się jej oczy. - Nie pozwolę ci zginąć przez takie plotki - wydusił z siebie. To, że mogła przez coś takiego zginąć aż zjeżyło mu włosy na głowie. Trzeba było bardziej słuchać na lekcjach historii. Zacisnął mocno wargi i delikatnie pomasował jej zewnętrzną dłoń. Może i to było niestosowne. Przez chwilę zawahał się, bo w danym momencie kompletnie nie wiedział jakie gesty będą przez nią odebrane dobrze, a które źle. Spojrzał jej prosto w oczy. - Przepraszam, nie pomyślałem wtedy o opinii publicznej. Następnym razem kiwnę głową i wyjdę, a dopiero potem kupię i... dam ci na osobności - odchrząknął.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  74. Nie odpowiedział na pierwsze jąkanie dziewczyny. Już jej przecież zapowiedział, że zrobi to samo, a na kolejne słowa, serce ścisnęło mu się mocno.
    - Ale mogę chociaż spróbować być przy tobie zawsze - stwierdził cicho. - Nie mogę mieć pewności - zgodził się z nią. - Nie mogę, ale mogę próbować - wyjaśnił. No bo niemożliwością byłoby znajdować się obok niej 24 godziny na dobę. - Mogę próbować i... - nieco mocniej ścisnął jej dłoń. - ... będę próbował - szepnął, bo przecież nie o aż takie zawsze musiało jej chodzić. WIadomo, że do wychodka za nią nie poleci, bo dostanie w pysk za próbę. Albo, kiedy będzie bezpieczna to też nie zawsze będzie musiał przy niej być. Przecież ona też miała swych znajomych, z którymi mogła przebywać. Gdy pokiwała lekko głową i wreszcie na niego spojrzała odetchnął z delikatną ulgą, po czym podniósł się z kucek i usiadł obok niej. - Mogę cię objąć? - zapytał. - Nie zrobię nic więcej - szepnął cicho.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  75. Obserwował ją uważnie. Widział te jej ufne oczy i miał nadzieję, że nigdy ich nie zawiedzie, a przynajmniej nie zawiedzie tak na całego, bo nie wierzył w to że obejdzie się bez mniejszych lub większych kłótni. Nie po tym co już doświadczył. Jego serce ścisnęło się mocno, kiedy zarumieniła się, a jej dłonie spoczęły na spódnicy. Zaczęła ją poprawiać i ściskać, a on czuł że zaraz nadejdzie odmowa. Mimo to czekał. Nie odsunął się, choć ból w piersi narastał. Naprawdę trudno było słuchać tych odmów, a przecież sama mu powiedziała że nie widzi dla nich przyszłości. Mógł więc spodziewać się odmowy. Mimo wszystko ułożył dłoń na jej własnej, by odrobinę ją uspokoić. Miał wrażenie, że dziewczyna denerwuje się bardziej od niego, a to przecież ona tak trafnie trafiała sztyletami prosto w jego serce. I... znów to zrobiła. Odsłoniła swe kształtne i pięknie rumiane uszko, a potem stwierdziła "nie". Zacisnął mocno wargi, biorąc głęboki wdech w płuca. Spodziewał się tego... i co z tego? Skoro kolejny cios nadszedł, a on po prostu poczuł ból klatki piersiowej. Mimo to dalej się od niej nie odsunął, ale powoli zabrał dłoń, która jeszcze przed chwilą gładziła jej własną. Wtedy na niego zerknęła i dodała kolejne słowa. "Za chwilę". Zmarszczył lekko brwi, nie do końca ją rozumiejąc i usłyszał jak sam wypowiada słowa:
    - Dobrze...
    Zamknął oczy po prostu czekając aż Klara pozwoli się objąć. Ramię w ramię z dziewczyną. O panie, mógłbyś choć raz zlitować się nad mym sercem...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  76. Ryu spokojnie czekał, nie otwierał oczu. Jego myśli krążyły wśród jego własnego mętliku w głowie. Gdy tak zaczął mu się poważnie przyglądać doszedł do wniosku, że jest w cholernej kropce. To wszystko co się do tej pory działo mocno w niego ugodziło. Bezsilność i niemoc dawały się we znaki. Sytuacja Klary, która jednego dnia straciła swoje dotychczasowe życie, trupy na drogach, rechoczące wojska Polszan, jeńcy wojenni... i ta dziwna nagonka na to, że Argar pomoże... ale on nie pomógł. Nie pomógł im. Zacisnął mocno wargi powstrzymując łzy. Szlag by to wszystko trafił. I do tego wszystko dochodziło cholernie bolące serce. Nie miał pojęcia jak się z tego wszystkiego wyplątać. Jak to wszystko w sobie uspokoić. Na moment otworzył oczy i zerknął na rękę ze świecidełkiem. Jeszcze to do tego wszystkiego. Zęby mu zazgrzytały i wziął głębszy wdech. Wtedy też poczuł jak Klara kładzie mu głowę na ramieniu. Odruchowo delikatnie się obniżył, by było jej wygodniej, a gdy zbliżyła się bardziej, ostrożnie objął ją ramieniem. Pierwsze łzy uciekły spod jego powiek. Bezwiednie począł masować dziewczynę po ramieniu, w milczeniu przełykając gorzkie łzy.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  77. Chłopak nie zdołał przetrzeć łez zanim dziewczyna się odsunęła, więc kiedy usłyszał jej zatroskany wzrok, odruchowo to zrobił. Chciał jej powiedzieć, że to nic takiego. Ot wiatr czy inny pyłek w oczach, ale po co miał jej kłamać? Przecież już widziała jego twarz. Objęła go ramionami, a on nie oponował. Oparł głowę o jej pierś, dalej w milczeniu przełykając łzy. Ramiona nieco mu zadrżały gdy tak się w nią wtulał. Przełykał łzy jeszcze jakąś chwilę po prostu tak przy niej trwając, a gdy już udało mu się co nieco uspokoić to jeszcze przez chwilę pozostał w jej ramionach, zanim się odsunął.
    - Dziękuję - szepnął cicho, delikatnie ją do siebie przyciągając żeby przytulić ją do siebie i jeszcze chwilę przedłużyć tę całą chwilę. Nie wiedział co jeszcze mógłby jej powiedzieć w temacie swojego małego załamania nerwowego, które przeżył chwilę temu. - Dziękuję - powtórzył więc raz jeszcze.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  78. Sam posłał jej lekki uśmiech i przytrzymał delikatnie jej dłoń przy swoim policzku i pokręcił głową. Nie miała za co mu dziękować ani za co przepraszać. Mówiła to co myślała i to co czuła. Nie mógł jej za to winić ani mieć jej tego za złe. Oparł swą brodę o jej głowę, kiedy znów się w niego wtuliła.
    - Nie musisz mnie przepraszać - odparł spokojnie. - Wiem, że to moja wina, bo ciągle wchodzę z buciorami nie tam gdzie trzeba - szepnął. - Ale nic na to nie poradzę - wymamrotał. - Kiedy się o ciebie martwię i mi na tobie zależy - uśmiechnął się do niej lekko, kiedy patrzyła mu w oczy.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  79. Wstrzymał na chwilę oddech, kiedy zbliżyła się do niego tak bardzo. Jej oczy były tak blisko, jej nos niemal dotykał jego własny i jak... on miał powstrzymywać swoją chęć od ucałowania tych jej słodkich ust. Gdy zamknęła oczy a on poczuł jej ciepły oddech na własnej twarzy to już wiedział że nie wytrzyma. Wiedział, że złamie te słowa, które wypowiedział kilka minut temu. O tym, że tylko ją przytuli. Sam odetchnął głęboko i dotknął jej słodkich ust swym kciukiem. Przesunął po nich, badając tę ich miękkość i zachwycając się nią.
    - O jakich rzeczach myślisz, gdy tak uciekasz ode mnie myślami? - zapytał jej cicho, wciąż powstrzymując się od muskania jej ust. Przesunął dłoń na jej policzek, delikatnie go głaszcząc.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  80. Jej dotyk był niezwykle przyjemny i intymny jednocześnie, a rumieniec tuż po jego pytaniu sprawił, że sam poczuł gorące policzki. Czy ona mu właśnie sugerowała...? Zacisnął mocno wargi patrząc po niej uważnie. Dłoń pozostawił na policzku, kciuk odsunął ostatecznie od jej ust, by pozostawić go na na jej brodzie. Gdy odsunęła się te kilka milimetrów, on zsunął dłoń z policzka na jej ramię, delikatnie je głaszcząc. Zaczęła znów coś mówić, a on miał wrażenie, że sam robi się coraz bardziej czerwony. Czy ona chciała mu to właśnie powiedzieć? Zamrugał kilka razy i pochylił się znów w jej stronę, a wtedy ona zrobiła gest. Zbliżyła się by go pocałować. Był na tyle zszokowany że przez moment zamarł, ale już zaraz zaczął oddawać jej tę czułość swe dłonie przenosząc do jej włosów. Masując delikatnie jej skórę głowy i przesuwając je niżej, na kark, omijając plecy masując jej ramiona. Ten pocałunek smakował naprawdę dobrze, słodko-gorzko, ale i wyjątkowo.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  81. Czuł jej skrępowanie, jej niepewność. Każdy jej ruch był nimi przepełniony, a jednak próbowała. Całowała, smakowała jego wargi, a on sam mógł śmiało eksplorować jej własne. Odsunął się na parę milimetrów, gdy dziewczyna cofnęła się trochę i obserwował ją z delikatnym uśmiechem na twarzy. Obserwował jak nabiera głębszych oddechów, jak w jej głowie szumi. Bo był pewien, że szumiło. Och nawet bardziej niż pewien. Wystarczyło na nią spojrzeć. Zresztą sam odczuwał podobne uczucie. Zbliżył się do niej po chwili i musnął jej wargi swoimi raz jeszcze, by przytulić ją do siebie nieco mocniej. Nie chciał sie odzywać, żeby nie psuć tej chwili. Jednak w końcu odsunął ją od siebie i dotknął dłonią jej brody, nakierowując ją nieco na swoje oczy. Cóż, może to co powie znów ją speszy, ale... nie będzie przecież wszystkiego powstrzymałaś.
    - Świetnie smakujesz, Klaro - rzucił cicho. - A wyglądasz jeszcze lepiej - dodał zaraz. - O wnętrzu to nawet nie wspominam - uśmiechnął się do niej figlarnie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  82. Ta jej panika trochę go zaskoczyła, ale z drugiej strony... Klara dość często panikowała. Dopiero, kiedy naciągnęła materiał sukienki na swą kobiecość dotarło do niego co sobie pomyślała. Matko... mógłby teraz zrobić komentarz co do nie potrzebowania majtek tamtego ferelnego dnia, albo inny zgryźliwy, ale przecież... to była Klara. Jej panika była po prostu prawdziwa i nie było co sobie robić z tego żartów. Złapał więc jej główkę w obie ręce, dłonie kładąc na jej policzki i świdrując ją spojrzeniem.
    - Nie o tym wnętrzu mówię - szepnął, puszczając lewą rękę i dotykając delikatnie jej piersi, tam gdzie kryło się serduszko jej. - Tylko to wnętrze... o twoje serducho, o twój charakter i twój sposób bycia - wyjaśnił jej i musnął jej czoło swoimi wargami.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  83. Ryu pokręcił lekko głową.
    - Zauważyłem - stwierdził z lekkim uśmiechem, ciesząc się że dziewczyna otworzyła się na nieco więcej gestów. Dotknęła jego własnej dłoni, zakrywając ją i lekko głaszcząc, chwilę później dotknęła jego własnej klatki piersiowej i wypowiedziała te słowa. Zacisnął mocno wargi. Nie był pewien czy jego wnętrze naprawdę było takie piękne, ale nie chciał się z nią tu teraz kłócić. Widziała go przecież w akcji. Wiedziała, że potrafi z zimną krwią zabić, słyszała też jego słowa i częściowo niewyparzoną gębę. Skoro to jej odpowiadało to nie mu było przekonywać ją, że jest inaczej. - Dziękuję - wyszczerzył się do niej i pogłaskał ją po głowie, by znów musnąć jej usta swoimi. - Twoje słowa wiele dla mnie znaczą - przyznał szczerze.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  84. Zaczynało mu się podobać to jak ufnie się w niego wtula. Głaskał ją wówczas po głowie, bo niestety na pełne objęcie musiał uważać. Tylko ból by jej przyprawiło przez te jej plecki. Spojrzał po niej uważnie, kiedy zaczęła wypowiadać kolejne słowa. Jakoś tak miał wrażenie, jakby dziewczyna wahała się wypowiadając to jedno z nich.
    - Tylko...? - spojrzał po niej uważnie, ale wtedy skutecznie go rozproszyła. Ucałowała go i przedłużyła całus. Sam zamknął oczy przesuwając dłonie po jej ramionach i delikatnie, tak na moment zahaczając o ukryte w spódnicy pośladki. Musnął je swoimi dłońmi, zanim wrócił do ramion.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  85. Wyłapał te jej smutne spojrzenie. Zaprzestał większego głaskania, tylko pozostał przy lekkim muskaniu jej ramion. Skinął głową, kiedy tak się zasłoniła. Nie powinna. Właśnie to mu tłumaczyła wcześniej. Nie powinna pozwalać mu i sobie na takie czułości. Nie powinna, bo jeszcze przed nią nie klęknął. Nie powiedział, że chce zabiegać o jej rękę. To znów był kolejny zwyczaj. Zwyczaj prowadzący najprawdopodobniej do stryczka, a jeśli nie stryczka to ostatecznego potępienia.
    - Rozumiem - powiedział cicho, na moment odwracając wzrok. Czy byłby w stanie teraz przed nią klęknąć? Prawdopodobnie tak. Czy byłoby to tak kompletnie z jego sumieniem szczere? Nie, bo przecież mimo tego iż dość mocno się już poznali, pragnął poznać ją odrobinę lepiej. Upewnić się zanim padnie na kolana. Dotknął dłońmi jej dłoni i stanowczo acz łagodnie odsunął je od jej oczu. - Mhm... możemy - potwierdził cicho. - Możemy nie afiszować się z taką bliskością i takimi gestami przy innych - szepnął obserwując jej tęczówki uważnie. - Chcę cię lepiej poznawać Klaro. Całą... - nachylił się i złożył delikatny pocałunek na jej szyi.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  86. Ryu znów uniósł na nią wzrok i wrócił do jej szyi. Musnął kolejny jej skrawek i jeszcze jeden. Przesunął się nieco niżej, by złożyć delikatną pieszczotę w jej mostek i odrobinę odsunął jej sukienkę, by ucałować rowek między jej piersiami, a wówczas powrócił do jej ust. Przecież nie chciał naginać jej pod swoje zasady. Jedyne czego pragnął to sprawić jej przyjemność. Jej i samemu sobie, a te pocałunki niezwykle mu się podobały. Do tego wszystkiego odpowiedziała mu i zabrzmiało to w taki sposób, iż musiał naprawdę powstrzymywać się przed ściągnięciem z niej tej sukni. Musnął jej ucho ustami i odsłonił jej ramię, by zassać się na nim i zostawić delikatną malinkę. Ot świetnie ukrytą przed światem. Wrócił znów do jej ust muskając i je.
    - Czego jeszcze chcesz, Klaro? - zapytał jej szeptem, raz za razem muskając jej usta i jednocześnie masując jej skronie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  87. Owiał jej ucho swym oddechem, ucałował je delikatnie przesunął ustami po szyi od uszka do zagłębienia między nią a ramieniem, wsunął dłoń w jej włosy, a gdy usłyszał, że Klara nie wie, nie zna się, delikatnie złapał ją za pośladki i wsunął ją sobie na kolana, okrakiem. Musnął jej usta raz jeszcze, korzystając z okazji kiedy tylko je rozchyliła. Wsunął język do jej buzi pogłębiając ich pocałunek. Zrobił to krótko acz intensywnie, po czym oparł czoło o jej własne, patrząc jej prosto w oczy.
    - Ufasz mi? - zapytał szeptem, przesuwając dłoń do jej nogi i delikatnie sunąc po materiale sukienki by zacząć go delikatnie odsuwać w górę.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  88. Jemu też było niezwykle gorąco. Zwłaszcza patrząc na to jak na niego reagowała. Jak się rumieniła. Jak oddychała coraz szybciej. Jak słodko się czerwieniła, a jednocześnie próbowała oddawać jego pieszczoty. Może nieco nieśmiało i nieudolnie, ale jednak. Smakował tych jej słodkich ust. Widział tę ufność w jej spojrzeniu. Przesunął więc dłoń wyżej, by musnąć palcami jej wilgotną kobiecość. Drugą dłoń wsunął w jej włosy, masując skórę jej głowy. Przesuwał palcami po jej kobiecości, cały czas chronionej przez bieliznę. Nie wsuwał ich poza tę warstwę ochronną. Zostawał na powierzchni, ale drażnił ją tam, jednocześnie całując ją dalej. Sam oddychał nieco ciężej od tych wszystkich emocji.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  89. Ryu nie oponował. To i tak miał być jego ostatni krok tym razem. Nie zamierzał pozbawiać jej cnoty. Musnął ustami jej brodę i policzki, a potem kąciki ust.
    - Nie przepraszaj - szepnął jej do ucha, muskając palcami dłońmi jej łydkę i delikatnie ją masując, przesuwając dłoń nieco powyżej jej kolana, ale tam się teraz zatrzymując. Przysunął ją nieco bliżej siebie. Nie zmieniła pozycji, więc ucałował delikatnie jej wargi. - Nie zrobię nic czego nie będziesz chciała - obiecał cicho. - Ty masz kontrolę, Klaro - musnął jej ucho, opierając czoło o jej ramię. - Ty decydujesz - dodał cicho, wdychając jej zapach i ciesząc się po prostu jej bliskością.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  90. Ryu nie wyobrażał sobie by jakąkolwiek dziewczynę do czegoś takiego zmuszać, robić jej na przekór. Zwłaszcza, gdy na takiej mu zależało. Chciał by ta czuła się przy nim po prostu bezpieczna, więc kiedy wsunęła mu palce we włosy i zaczęła tak cudownie go po niej masować, jęknął cicho czując mrowienie. To było niezwykle przyjemne, tak samo jak jej buziak i wtulenie się w niego. Nie oponował. Oparł się tylko mocniej o oparcie, by mogła się w niego wtulić tak mocno jak tylko tego chciała. Dłonią dalej gładził jej łydkę i część uda. Uśmiechnął się do niej delikatnie i założył niesforny kosmyk jej włosów za ucho.
    - Jesteś piękna - wypalił. - Te twoje błyszczące oczy, bardzo smaczne usta... - szepnął, zagryzając lekko wargi. - Ten dziarski nosek i piegi... jesteś po prostu nieziemska - szepnął jej do uszka.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  91. Uwielbiał czuć jej palce w swoich włosach. To co nimi robiła po prostu go odprężało. Pozwalało napięciu powoli odchodzić i pozostawiało błogość. Uśmiechnął się delikatnie na jej słowa i  poczuł że i on lekko się przy tym rumieni. Jej słowa połechtały mu ego tego nie mógł odmówić. Delikatnie zmienił jej pozycję tak by siedziała mu na kolanach z nogami po jednej stronie. Jedną dłonią objął ją a drugą zajął się masowaniem jej łydek, bo przecież nie mógł sobie tego odmówić. Oparł brodę o jej głowę zamykając oczy. Po prostu tak przy niej trwał, powoli przysypiając. Jej równy oddech również dał mu do zrozumienia, że i Klara zasypia.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  92. Gave nie bardzo był w stanie spać tej nocy. Mając dwoje przyjaciół w domu krążył od jednego pokoju do drugiego. Z Ryu zamienił nawet parę słów, a teraz przysiadł przy Klarze i obserwował jej śpiącą figurę. Musiała naprawdę dużo przejść, że dalej tu spała. Sprawdził nawet jej funkcje życiowe i spojrzał też inaczej by upewnić się że jej dusza trzyma się ciiała, a gdy to wszystko grało, po prostu usiadł kładąc głowę na swoich ramionach na jej łóżku i czekał.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  93. Gave chyba trochę przysnął w tej dość niewygodnej pozycji, ale kiedy usłyszał jak ciało Klary drży, a z jej ust wydobywa się jęk, otworzył oczy i przysunął się do niej ostrożnie. Leżała na wznak, patrząc w przestrzeń nad sobą. Dotknął delikatnie jej ramienia na razie nie odzywając się. Dopiero gdy wyszeptała parę tych słów skinął głową.
    - Wawrzenko - poprawił ją odruchowo, po czym uśmiechnął się do niej lekko. - Ja jestem Gave Scully - poinformował ją, jakoś tak odruchowo uznając, że warto o tym wspomnieć. Coś dziwnego się z nią działo. - Pomogę ci szukać twojego brata - dodał po chwili milczenia. - Klaro? - spróbował skupić jej wzrok na sobie. - Coś cię boli? Przyniosę ci wody - zaproponował cicho. Póki nic się nie działo, nie widział potrzeby w budzeniu Febe. Dobrze, by było gdyby kobieta jednak trochę pospała. Wstawała już dwa razy do Ryu, którego bok dawał się we znaki i wymiotował jak dziki kot. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  94. Odruchowo przytrzymał ją za ramiona, gdy chciała złapać się za głowę i spojrzał po opisanych fiolkach. Febe wyjaśniła mu, która do czego służy w razie gdyby była taka potrzeba. Zostawiła również odpowiednią dawkę dostosowaną do Klary, toteż nie zwlekał. Delikatnie podłożył ramię pod jej kark unosząc ją lekko. 
    - Wypij to złagodzi ból - powiedział do niej spokojnie i kiedy Klara wypiła płyn, ponownie ją położył i przysunął sobie stołek bliżej jej łóżka. - Jesteś w Argarze - zaczął spokojnie. - Miałaś wypadek - dodał, zastanawiając się czy powinien podawać jej jakiekolwiek szczegóły. Uznał jednak, że lepiej jest tego nie robić. - Złamałaś sobie rękę i miałaś poważny uraz głowy i kostki - dodał po krótkiej chwili milczenia. - Jesteś w dobrych rękach, Febe... nasza medyczka, zajęła się tobą w pierwszej kolejności - szepnął do niej i pogłaskał ją po zdrowej dłoni.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  95. Chłopak skinął delikatnie głową. To że nie pamiętała nie wydawało mu się niczym dziwnym. Uderzyła się w głowę, potężnie. Mogła stracić pamięć. Miał tylko nadzieję, że ta do niej wróci, bo jeśli nie... zacisnął mocno wargi. Nie był pewien jak miałby jej powiedzieć ponownie o śmierci rodziców chociażby. Zgrzytnął lekko zębami. 
    - Cii... - odruchowo pogłaskał ją po ramieniu. - Już dobrze, nie próbuj sobie na razie przypomnieć. Odpocznij... przypomnisz sobie wszystko w swoim czasie, po kolei i po woli... - poprosił ją, a wtedy zaczęła głośniej mówić o Klemensie, a Gave odetchnął głęboko, na moment zastanawiając się co powinien zrobić. Przydałaby jej się kołysanka, a jedyna która aktualnie przyszła mu do głowy była dość specyficzna. - You are my sunshine, my only sunshine... you make me happy, when skies are grey - zaczął cicho jej nucić, chcąc po prostu dać jej ukojenie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  96. Pozwolił jej płakać, cały czas po prostu przy niej trwając. Lekko głaszcząc po dłoni i ramieniu. Powoli się uspokajała. Powoli odzyskiwała spokojny oddech, a on śpiewał cicho dalej. Zapętlając piosenkę, dopóki nie padło to pytanie. To wtedy spojrzał po niej zastanawiając się co powinien jej powiedzieć. Akane go zabije. Ryu go zastrzeli. Febe go przetrąci przez ucho i każdy go znienawidzi, a jednak... słowa same opuściły jego buzię:
    - Ryu leży w drugiej sali - powiedział spokojnie. - Żyje, jest w równie ciężkim stanie co ty - szepnął. - Ale twój narzeczony z tego wyjdzie... - palnął na koniec obserwując uważnie jej oczy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  97. Starsza siostra Nyliana dotarła kilka dni przed Klarą, więc elf zdążył z nią już porozmawiać i uspokoić myśli przynajmniej w sprawie jednej osoby. Dotychczas jego rodzinie nic złego się nie stało. Naela była w jednym kawałku, bez żadnych ran, ale ona zawsze wiedziała, gdzie się zakręcić, żeby wyjść ze wszystkiego obronną ręką. Inaczej pewnie nie zebrałaby funduszów na własny kabaret, którego teraz nie miała. Zajmowała się dzisiaj ich młodszą siostrą, którą przywitała w rodzinie otwartymi ramionami. Nylian z kolei pędził w stronę domu Febe. Akane była tak miła, że poinformowała go o powrocie Klary oraz Ryu do Argaru, a że jej stan jest poważny, cóż, nie trzeba było dużo tłumaczyć, skoro musiała zostać w lecznicy. Żyła, to było najważniejsze, to prawda, ale gdy zobaczył już z oddali złamaną rękę, usztywnioną nogę, a z bliska wystające gdzieniegdzie bandaże miał wrażenie, że mała część w jego duszy pękła, a przynajmniej zostawiła kilka rys, po tym co sama Klara zdążyła już poskładać. Nie wyglądała na tą szczęśliwą, rozmarzoną dziewczynę co kilka miesięcy temu. Ten widok był przytłaczający. Poszedł do niej.
    — Klaro… — zaczął, klękając przy niej, uważnie patrząc na smutną buzię kasztanowłosej. Powinien z nimi pójść. Powinien znaleźć jakąś wymówkę dla każdego i po prostu pójść z nimi albo za nimi, może wtedy byłby w stanie zapobiec czemukolwiek co przyczyniło się do tego tragicznego obrazu. Cholera, nie wiedział nawet co miał jej powiedzieć. Cieszył się, że żyła, ale mówienie o tym w tym momencie wydawało się tak tak bardzo nie na miejscu. Nabrał powietrza do ust. — Nie powinien Cię pytać o to co przeszłaś, wyglądasz bardzo smutno, przepraszam, że nie było mnie nigdzie w pobliżu. Czy jest coś co mogę dla Ciebie zrobić? — zapytał, wyciągając delikatnie rękę w jej stronę. Nie dotykał jej, nie odważył się, ale chciał po prostu być blisko, pokazać, że on na jakiś sposób ją wspiera.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  98. Nie takiego skutku się spodziewał. Zaczęła drżeć i powoli wpadać w panikę. Złapał ją wówczas mocno za ramiona i podciągnął delikatnie do góry, aby ją objąć.
    - Klara, ja... - zaczął. - ...to nie jest twój narzeczony - zaprzeczył szybko. - Przyjaciel, kolega, kompan podróży. Nie wiem jakie macie teraz relacje - zaczął jej tłumaczyć, odruchowo głaszcząc ją po głowie. - Nie wiem jakie macie relacje, to był głupi żart. Wybacz - szepnął, kołysząc ją w ramionach. - Bardzo głupi żart...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  99. Mimo swojego stanu miała siłę, by wyswobodzić się z jego uścisku. Skubana. Widać, że za długo z Ryu się trzymała. Uśmiechnął się pod nosem, ale puścił ją i przykrył trochę, by jednak usiąść obok niej, kiedy kazała mu wyjść.
    - Nie - odparł tylko. Nie mówił nic więcej. Zasłużył sobie na ten jej ton i złość. Zdecydowanie, ale tego przecież już nie cofnie. Zresztą skąd mógł wiedzieć, czy jej przypadkiem nie oszukał w tej chwili? Klara raczej nie dałaby się całować i tak dalej komuś, kto się nie zadeklarował. Uśmiechnął się lekko do swych myśli. - Wiesz, czekaliśmy aż tu do nas wrócisz. Akane się o ciebie bardzo martwiła - stwierdził. - Słowik - dorzucił jeszcze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  100. Czuwał nad nią, pozwalając jej na chwilę milczenia. Nie zamierzał dalej się z nią przekomarzać. Jeden raz wystarczył. Dostał za swoje. Wiedział, że źle zrobił, ale... ech czasem to po prostu było silniejsze od niego. Uśmiechnął się nieznacznie, kiedy usłyszał jej śmiech, ale zaraz zadrżała i zapłakała nad losem swej rodziny. Gospody. Swego domu. Serce mu się krajało, ale milczał, tylko odruchowo gładząc ją po dłoni.
    - Klaro... - szepnął. - Ja... - zacisnął mocno wargi. - ...jeśli chciałabyś się z nimi pożegnać... - zaczął, ale zamknął zaraz usta. To chyba było dla niej za szybko. Tylko, że zaczął już mówić, więc uznał że powinien dokończyć. - ...to ja mogę ci to umożliwić... kiedy tylko będziesz chciała - szepnął.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  101. Odetchnął głęboko. Źle, znowu tragicznie. Nie miał szczęścia w tym całym spotkaniu. 
    - Klaro, uspokój się - poprosił. - To nie jest żart - powiedział, zabierając jej poduszkę i łapiąc ją za ramiona. - Nie śmiałbym żartować z tak poważnej sprawy - zacisnął swoje wargi. Poczuł że i mu robi się niezwykle przykro, kiedy ją widział. - Ja po prostu... ja po prostu - zgrzytnął zębami. - Jestem pieprzonym Argarczykiem, mam takie możliwości... - wymamrotał, chociaż wiedział, że raczej tym do niej nie trafi.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  102. Gave zacisnął mocno wargi.
    - Narzeczony był moim głupim wybrykiem, przyznaję - szepnął i gdy krzyknęła o Argardzkich sztuczkach, odsunął się od niej. Zacisnął delikatnie dłonie czując się tak jakby właśnie dostał bolesny policzek. Chciał jej tylko pomóc, a każde jego słowo tylko pogarszało sprawę. Odsunął się od niej i klapnął z powrotem na swój stołek. - Dobrze, żadnych sztuczek - mruknął cicho i spuścił wzrok, słysząc o jej wierze. Mógłby polemizować i powiedzieć jej, że to nie zepsułoby ich spokoju, ale nie sądził by mu uwierzyła. Teraz dopiero poczuł tę cholerną bezsilność, o której mówił Ryu. Milczał więc tylko, starając się nie narobić więcej szkód. - Przepraszam - rzucił tylko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  103. Nie byłby sobą, gdyby nie poszedł sprawdzić co u Klary. Przecież ostatni raz jak ją widział to była nieprzytomna. Mimo tego, że sam czuł się mocno obolały i temperatura trawiła całe jego ciało to przetransportował się na wózek, który Gave mu podstawił rano - gdyby też miał ochotę na jakieś odwiedziny wychodka czy inne bajery - i ruszył do gabinetu, w którym leżała dziewczyna. Zapukał zanim wjechał do środka i przystanął przy jej łóżku.
    - Hej... - szepnął, widząc że ta już nie śpi. Wyraźnie odetchnął z ulgą. Nie zniósłby chyba myśli, że wciąż była nieprzytomna. - Jak się czujesz? - zapytał jej po czym zacisnął wargi. Może było to kiepskie pytanie. Musiała czuć się po prostu koszmarnie. - Cieszę się, że... już nie śpisz... - dodał po krótkiej chwili milczenia.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  104. Łzy w jej oczach nie były dla niego niczym nowym. Często pojawiały się podczas ich podróży, więc i teraz go nie zaskoczyły. Zbliżył się tylko do niej nieco bardziej, ale nie dotknął jej, obawiając się że to może przez nią źle odebrane. Mimo wszystko uśmiechnął się do niej delikatnie. Na tyle na ile był w stanie.
    - Nie - powiedział spokojnie. - To nie była twoja wina - dodał cicho. - Ani moja... mieliśmy po prostu pecha - mruknął cicho, przez moment obserwując jej tęczówki. - Hej... - zaczął widząc jej nietęgą minę. - ... nie zadręczaj się tym - wskazał na siebie i swój stan zdrowia. - Szybko z tego wyjdę - uśmiechnął się do niej nieco pokrzepiająco. - A i ty... dojdziesz do siebie - ostrożnie sięgnął do jej dłoni i tylko jednorazowo zakrył nią swoją, na krótką chwilę zanim zabrał ją z powrotem. Chciał ją zapytać czy kojarzy Finna, bo mały chciał ją odwiedzić i mocno wyściskać, ale po chwili namysłu stwierdził, że lepiej odpuścić jej tej rewelacji. Zwłaszcza z niewyparzoną gębą dzieciaka, strażnika cnoty.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  105. Odsunął rękę, kiedy dziewczyna cofnęła swoją dłoń i położył ją na swoich kolanach, zaciskając ją w pięść. To co powiedziała ukłuło go w sercu, ale Klara pierwszy raz była w takiej sytuacji. Miała prawo tak myśleć i tak postrzegać to wszystko co się z nimi działo.
    - Nie, Klaro - powiedział cicho. - Patrzenie na ciebie nie jest nieprzyjemne. Nigdy nie było i nigdy nie będzie - powiedział, patrząc na to jak się kuli, jak drży. Chciał dodać, że dalej jest piękna, ale znów ugryzł się w język. W danej chwili nie uwierzyłaby mu. Zresztą nie był pewien czy w cokolwiek by mu uwierzyła. - Klaro, żyjesz - szepnął. - Żyjesz, a to najważniejsze - powiedział. - Bo jeśli żyjesz to wszystko jeszcze możesz zmienić... choćby nie wiadomo jak świat się walił... możesz go naprawić, zmienić jego kurs - wyjaśnił cicho i potrząsnął głową. - Nie jesteś beznadziejna - szepnął. - Nie jesteś, chociaż teraz wszystko może ci się takie wydawać... beznadziejne, szare i smutne...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  106. Ryu spojrzał po niej i uśmiechnął się słabo.
    - W moich oczach taka będziesz - powiedział twardo, nie zamierzał wypowiadać się za innych. Co prawda wiedział, że większość znanych mu osób nie będzie miało nic przeciwko, ale pamiętał że dla Klary liczyła się opinia publiczna, a ta bywała okrutna. - Tam by nie bolało - przyznał, gdy wspomniała o rodzicach. - Ale myślę, że im serca by pękły, gdyby cię tam zobaczyli, tak szybko - szepnął jeszcze i uśmiechnął się delikatnie. - Ja? Taki mój urok - puścił do niej oczko, jakoś ze średnim polotem, ale przecież przez to jak się czuł nie był w stanie wykrzesać z siebie coś więcej i gdy znów postanowiła mu dowalić zaśmiał się pod nosem. - Wybacz - mruknął. - Następnym razem postaram się bardziej - wytrzymał jej spojrzenie i zaraz skinął głową, podjeżdżając bliżej do jej posłania i powoli na nim siadając, aby delikatnie objąć ją ramionami. - Mogę - szepnął jej do ucha.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  107. - Nie dziękuj - odparł cicho, po prostu przy niej trwając. Lekko głaskał ją po włosach, nie schodząc ręką niżej. Nie próbował sztuczek i choć pozycja była niewygodna to nie skarżył się na nią. Co prawda miał ochotę zapytać jej o to czy może się obok niej położyć i przytulić, ale... opinia publiczna. Ech ta opinia publiczna była po prostu nie do zniesienia. Przynajmniej dla niego. Przecież można by po prostu ich olać. Odetchnął głęboko. Czasy, nie te czasy. To też nie był teraz moment na takie rozmowy. Sam objął ją zaraz nieco mocniej, przymykając oczy i czując jak łzy na moment opuszczają jego oczy.
    - To ja ci dziękuję - wymamrotał. - Że żyjesz... że przeżyłaś i jesteś... - wyjaśnił cicho.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  108. Przytaknął jej głową na pierwsze pytanie. Wszystko było w porządku, po prostu tak zwyczajnie mu ulżyło, że Klara tu była żywa. Nie protestował, gdy go przytuliła i skorzystał z tego, by uspokoić się tak przy niej, po czym odsunął się od niej. Przesiadł z powrotem na wózek, na którym wcześniej siedział.
    - Kilka tygodni będę uziemiony ze zrastającą się nogą, a jeśli nie będę za bardzo się ruszał to może nie zerwę szwów na boku - wymienił dwie rzeczy, oddychając głęboko, bo to był ten punkt który już przecież złamał. Ten punkt, który wszyscy wiedzieli że złamie na sto procent. Tak właściwie to już był w domu. Miał ich wszystkich pod ręką, ale wiedział o co Klara pyta i zacisnął mocno wargi. - Najwcześniej dziś, może jutro... jak Febe da zielone światło - wyjaśnił cicho. - Ale będę wpadał cię odwiedzać - dodał zaraz, spoglądając na nią i odruchowo dotykając jej dłoni. - Mhm - przytaknął na ostatnie stwierdzenie. - A twoja diagnoza? - zapytał jej zaraz. Chciał jeszcze zapytać czy informowała już Kleofasa, że dotarła, ale przecież nie miała jeszcze na to czasu.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  109. Ryu otworzył usta aby jej odpowiedzieć i zamknął je chwilę później, spuszczając głowę swym zwyczajem. Uśmiechnął się pod nosem nie wierząc w to co słyszy.
    - To dobrze, że nie wiedziałaś - stwierdził spoglądając na nią. - Bo w takim wypadku nie dostałbym swojego przytulaska - uśmiechnął się do niej szerzej, po czym przyjął spokojnie całą burę o tym jak to nie szanuje swojego zdrowia i samej Febe. Zacisnął mocno wargi. - Przepraszam - mruknął tylko pozwalając jej się zawieść i nawet nie próbując pomagać, co by nie krzyczała że nawet teraz próbuje się ruszać. Zrobiło mu się trochę przykro na to, że się pogniewa, jeśli przyjedzie dzień później. - A jeśli to mój przyjaciel mnie tu przywiezie i nie będę aż tak mocno się ruszać to dalej będziesz się gniewać? - zapytał jej, patrząc na tego grożącego mu palca. - Odpoczywam - jęknął. - Ale łóżkowe odpoczywanie to jest męka nad udręką - dodał jeszcze. - Ja mam owsiki w dupie... - wymamrotał, wstając z wózka, gdy tylko znaleźli się przy jego posłaniu i krzywiąc się nieco z bólu wsunął się na nie, opadając łagodnie na poduszki. Przymknął na moment oczy i pomasował sobie skronie. - Coś czuję, że często będziesz go w ruch na mnie wprowadzać - przyznał śmiejąc się przy tym lekko i spoglądając na nią. - Klaro, zapytam o coś niedelikatnego - powiedział w końcu. - Wiem, do którego momentu pamiętasz - mruknął. - Pamiętasz tego chłopca? Za którym pobiegłaś? - chciał wiedzieć. - Bo ten chłopiec, Finn, bardzo się o ciebie martwi - przyznał szczerze. - Czy dałabyś radę się z nim przywitać? Tylko tyle... - dodał. - Jeśli nie dasz rady to mów śmiało, on zrozumie - zapewnił ją zaraz.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  110. Uparcie pokręcił głową.
    - Przytulanie podkręcają mą energię życiową - powiedział bardzo poważnie. - Nie dałbym rady bez niego - dodał jeszcze i westchnął cicho na to komu przeprosiny się należą, jak i to że wytrzyma dzień bez oglądania jej twarzy. Dobrze, że wspomniałą tylko o jednym dniu. To jeszcze był w stanie zrobić. - Oczywiście, że stosowna. Wiesz jak ciężko z tymi cholerami walczyć? - zapytał jej i ułożył się na łóżku nieco wygodniej. - A ja i tak znacznie bardziej je ignoruję niż kiedyś... dobrze, że mnie wtedy nie znałaś, bo chyba byś ze stanu gniewu nie wychodziła - odchrząknął, grzecznie leżąc sobie na łóżku i nie kombinując. Uśmiechnął się i pokiwał głową. - Ano szkoda by jej było - przyznał, ale zaraz zrobił minkę zbitego psa. - No nie gniewaj się już... - poprosił ją, by spoważnieć w temacie Finna. Zastanawiał się ile powinien jej powiedzieć, ale postanowił skupić się na bezwzględnym minimum. - Tak, jest i żyje - potwierdził. - Jechał z nami... to on odratował ten notes, którym chcesz mnie bić - uśmiechnął się delikatnie. - Klaro, nie musisz się zmuszać - zapewnił ją spokojnie. - Po prostu powinnaś o nim wiedzieć - stwierdził cicho. - O tym że jest i czeka... i jak będziesz na siłach to dopiero wtedy - dźwignął się na łokciach. - Na razie go nie pamiętasz, ale... jest szansa że w końcu sobie o nim przypomnisz - dodał spokojnie, patrząc na jej dłonie. - A jeśli nie... to zawsze można stworzyć nowe wspomnienia.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  111. - Czasami mi się to zdarza - zgodził się z nią i uśmiechnął się lekko. W końcu przezwisko "Łoś" jak i głupsza połowa skądś tam się brały. Pokręcił lekko głową na ten notes. - No nie wiem - rzucił z powątpiewaniem co do tego spokojniejszego siebie. Jego zdaniem to on już był całkiem spokojny. Nie powiedział tego jednak, co by przypadkiem nie pogorszyć swej sytuacji. Skinął głową słysząc jej decyzję.- Jasne, za kilka dni lub później - zgodził się z nią. - Spokojnie, nikt cię nie będzie pospieszał. To twoja decyzja - powiedział jeszcze. Po prostu uznał, że Klara powinna wiedzieć o chłopcu. Inaczej nigdy mogło nie nadejść to później. - Na razie skup się na swoim zdrowiu... jak ręka? - zapytał. - A noga?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  112. Dobrze było słyszeć, że noga ma się coraz lepiej. Co prawda sam widział jak opuchlizna z niej schodzi, ale Klara miała tendencje - jak i on zresztą - do nie dbania o swoje zdrowie. Jego ochrzaniała, a sama czasami ignorowała samą siebie. Słuchał też o ręce i pokiwał głową, po czym zerknął na swoją nogę z lekkim westchnieniem. Jednak o plecy trochę się zmartwił. Spojrzał po niej poważnie i pokiwał głową.
    - Dobrze, że organizm walczy - powiedział. - Bardzo dobrze - rzucił i uśmiechnął się słysząc jak ta zachwala Febe. - I stara - dodał konspiracyjnym szeptem. - Ma ponad 500 lat. Wiesz jak musi się konserwować, żeby taki wygląd utrzymywać? - poruszał przy tym zabawnie brwiami, po czym pokręcił lekko głową. - Ale tak, jest niesamowita - zgodził się z nią. - Bo ładna to jesteś ty - dorzucił jeszcze i odetchnął głęboko, ponownie rozkładając się wygodniej na łóżku. - Masz z nią więcej wspólnego niż myślisz. Tak samo rygorystyczne jak się zdenerwujecie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  113. Miał jej powtórzyć, ale Febe go w tym wyręczyła. Skrzywił się lekko, ale kiedy do nich zajrzała posłał w jej stronę niewinny uśmiech i jęknął przeciągle słysząc o jej sklerozie.
    - To, że stara nie znaczy, że nie fajna - rzucił za nią, nie licząc na to, że zmieni zdanie. W gruncie rzeczy ona i tak była gdzieś w połowie stawki wszystkich żyjących w Argarze. Zaśmiał się cicho, widząc jak bardzo Klara się wstydzi, ale zaraz złapała rezon i rzuciła swoje, a on zmarszczył lekko brwi. Cholera, mówił tylko o ładnej i rygorystycznej, mądrej nie chciał zaprzeczać, ale stara? Pokręcił lekko głową.
    - Ach tak - potwierdził. - Tylko tę starą sobie wykreśl i zamień na... hm... kreatywną - pstryknął palcami. - O możesz też dodać wstydliwą, lubiącą się czerwienić - posłał jej w powietrzu buziaka. - Byle nie stara.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  114. Oj naprawdę chciał aby to była prawda, więc nie wyprowadzał jej z błędu. Zamiast tego postukał się po swoim bandażu na głowie.
    - A ja niby dlaczego? - zapytał jej. - Komplement mi nie wyszedł czy po prostu moja nadruchliwość mnie zgubiła? - spojrzał po niej czekając na jej analizę swojego własnego stanu głowy. Jeśli chodziło o wstydliwość to nawet ją rozumiał. Ciało faktycznie często zdradzało. Zwłaszcza w bardzo wstydliwej lub stresującej sytuacji. - Jeszcze się uodopornisz na to wstydzenie się dzięki nam - rzucił wesoło. - Choć ja to bym tego nie chciał, bo lubię te twoje czerwone policzki.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  115. Roześmiał się serdecznie na jej stwierdzenie. Nawet się nie zawahała. Aż zwinął się lekko i śmiał przez dłuższą chwilę.
    - Dobrze więc, nadmierna ruchliwość - pokiwał głową, krzywiąc się przy tym lekko i prostując. - Nie każdy z nas jest aż tak wyszczekany. Nie każdy jest tak bezpośredni - powiedział. - Wiesz, wbrew pozorom ja też nie jestem aż tak bezpośredni. Pogadaj sobie chwilę z Gavem, Akane czy Tony... ja to jestem na niższym poziomie bezczelności, więc możesz śmiało uznać że trafiłaś dość łagodnie - pokazał jej język. - Niektórzy są znacznie bardziej bezpośredni - dodał po krótkiej chwili milczenia. - Ty po prostu, póki co, trafiałaś na specyficzny typ osób... i to jeszcze z tej samej paczki - spojrzał w sufit. - Ale bezpośredniości da się nauczyć - mruknął po krótkiej chwili. - O na przykład ty... już ci lepiej idzie - puścił jej oczko. No i możesz poćwiczyć na mnie jeśli masz ochotę.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  116. Ryu skinął głową w zrozumieniu. Gave mógł być przytłaczający. Zwłaszcza przy pierwszych kontaktach. Potem człowiek oswajał się z jego sposobem bycia.
    - To zrozumiałe - stwierdził. - Ale jeśli kiedyś poznasz go lepiej... to zobaczysz że on ma naprawdę duże serce dla wszystkich. Z wierzchu zdaje się szorstki w obyciu, ale w głębi... skoczyłby za tobą w ogień - uśmiechnął się do niej lekko. - Tylko gębę to ma niewyparzoną i to się raczej nie zmieni - zaśmiał się cicho. - A jak poznasz Tonego... to się dopiero zdziwisz. Ten to uwielbia proponować bardzo zawstydzające eksperymenty - rzucił krzywiąc się na wspomnienie tych, z których na szczęście udało mu się wymiksować. Kochał go jak brata, ale czasem miał ochotę go udusić... również niczym brata. Popatrzył w jej oczy nieco poważniej. - Trzech i pół - odparł cicho. - Chcesz wiedzieć co się w nich działo?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  117. - Cóż... różne - odchrząknął chłopak. - Kiedyś chciał sprawdzić czyja... no wiesz... sperma ma lepszą jakość - mruknął, spoglądając gdzieś w bok. - Akane też proponował coś związanego z piersiami - podrapał się po głowie. - Ale zwykle są to normalniejsze rzeczy... na przykład teraz sprawdza czy to on jest płodny czy raczej jego wybranka, bo za każdym razem jak się kochają to robią sobie dziecko - dorzucił jeszcze do kotła. - Jego po prostu trzeba twardo zbywać... bo wiesz ma też fajne pomysły. Lubi konstruować wiele rzeczy i ulepszać rzeczy codziennego użytku - dodał chcąc trochę Tonego odczarować, bo to co wcześniej powiedział mogło Klarę porządnie przerazić, a przecież nawet blondyna nie poznała. - O! I dogadalibyście się, bo on uwielbia czytać - pstryknął palcami.
    - Mhm... przeszłaś wiele złego - przyznał jej szczerze. - W porządku - dodał zaraz łagodnie, choć w sercu poczuł nieprzyjemne ukłucie. - Jeśli będziesz kiedyś chciała... to zawsze możesz przyjść i zapytać - dodał jeszcze trochę siląc się na uśmiech. Te trzy ostatnie dni... przynajmniej w jego pamięci były dość łagodne. Czas, który razem spędzili. To co się między nimi zadziało to było coś co pielęgnował w sercu, a w tej chwili poczuł jakby Klara, oczywiście nieświadomie, wbijała mu kolejne sztylety w już i tak krwawiący narząd. Odwrócił od niej na moment wzrok by odetchnąć głęboko. Nie był tylko pewien jak powinien teraz przy niej się zachowywać. Zapomnieć? Udawać, że nic się nie zadziało? Zacisnął mocno wargi.
    - Te trzy dni... wcale nie były takie złe - stwierdził tylko cicho.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  118. Ryu spojrzał na nią i odetchnął głęboko.
    - Klaro, nie będę ci o nich mówił, ale w mojej głowie te trzy dni... większość tych dni była dobra - powtórzył, patrząc jej głęboko w oczy. - Po prostu były to dobre dni - powtórzył cicho. Choć cisnęło mu się na język wszystko to co pamiętał to przełknął to dość szybko i przy kolejnym głębszym oddechu, był w stanie nieco szerzej i szczerzej się do niej uśmiechnąć. - Mówisz, że Febe twierdzi iż przeszłaś traumę i dlatego ich nie pamiętasz... ale jeśli tamte dni były dla ciebie traumatyczne - poczuł, że znów się rozkleja. - Cholera... - otarł szybko łzy z oczu i pokręcił głową. - ...to ja... - wzruszył ramionami, nie wiedząc co powiedzieć. Jeśli tamte dni były takie traumatyczne to ona chyba nie powinna przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. To znaczyło, że zmusił ją do tego wszystkiego i był po prostu potworem, ale to nie chciało przejść mu przez gardło. - ...mam po prostu nadzieję, że Febe się myli... i twoja trauma związana jest z kulminacją tych wszystkich złych zdarzeń, które przeszłaś po drodze - dokończył.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  119. Ryu nie oponował.
    - Jasne, idź się położyć - szepnął tylko. - Ja też... przepraszam - rzucił. - Za to - wskazał na siebie i swój stan. Wzruszył ramionami, po czym odprowadził ją wzrokiem, by przymknąć oczy i zasłonić je ramieniem. Przez moment miał wrażenie, że po prostu się rozpada. Na kawałki. Zagryzł mocno drżące wargi. Jeśli naprawdę to on ją tak skrzywdził to nie powinien zawracać jej głowy swoją osobą, a tym bardziej swą obecnością. Wstał z łóżka i usiadł na wózku, by ruszyć do Febe. - Myślisz, że... mogę już jechać do domu? - zapytał jej cicho, zbierając się w ryzy, póki jeszcze był w stanie. - Myślę, że tak będzie dla niej lepiej... - wyjaśnił.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  120. Patrzył na Klarę, nie ruszając się nawet o milimetr, kiedy go dotknęła. Wyglądała tak smutno, że sam miał ochotę płakać. Czuł jak pierwsze łzy pojawiały się w kącikach oczu. Nie zasłużyła na żadną ze swoich ran, na żadną stratę, a jednak siedziała teraz przed nim i wyglądała tak, jakby cały świat, wszystkiego jego bóstwa, postanowiły pokazać jej swój środkowy palec. Obserwował ją dokładnie. Zaczęła gorzko płakać. Kiedy wyznała, że sama straciła większość swojej rodziny, nie mógł już się powstrzymać i przytulił ją delikatnie do siebie i pogładził lekko po włosach. Doskonale rozumiał ten ból oraz rozpacz. To nie było coś, co można było uspokoić, załatwić jakimiś ciepłymi słowami. Jej dusza może cierpieć jeszcze długo i długo, a nikt za bardzo w tym nie pomoże. Potrzebowała do tego czasu a także kogoś tak dobrego jak ona, kto pomoże w leczeniu tych ran.
    — Przepraszam... — szepnął, dalej gładząc jej włosy. Po chwili odsunął się delikatnie, aby spojrzeć w jej smutne, ale dalej przepiękne oczy. — Nie umiem Ci ich oddać, ale mogę pomóc Ci pożegnać się z nimi, jeśli tylko zechcesz — zaproponował spokojnie.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  121. Uśmiechnął się do niej delikatnie i pokręcił głową.
    — Nie musisz przepraszać — zapewnił ją. — Nie przeszkadzasz mi czego byś nie zrobiła, Klaro. Masz pełne prawo okazywać swoje emocje, zwłaszcza tutaj — dodał jeszcze. Nie chciał sam naruszać jej przestrzeni osobistej, nawet jeśli kusiło go ku temu momentami. Mimo wszystko skoro sama potrzebowała, Argar był idealnym miejscem, aby nie czuła przez to żadnych wyrzutów, w końcu w tym miejscu każdy otwarto mówił o swoich emocjach i uczuciach. Bardzo cenił sobie za to to miejsce.
    — Oczywiście, że Ci pomogę. Każdy zasługuje na taką możliwość, sama mi to tłumaczyłaś. Zwłaszcza Ty zasługujesz na możliwość godnego pożegnania bliskich — odpowiedział jej. Pokręcił głową. Dotknął delikatnie jej dłoni.
    — Klaro, nigdy czymkolwiek nie będziesz zawracać mi głowy. Jesteś dla mnie ważna, jeśli czegoś chcesz, potrzebujesz, proszę powiedz mi — poprosił, patrząc na nią z troską w oczkach.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  122. Ucieszył się, kiedy zobaczył, że Klara się lekko uśmiecha. Nie był to dalej ten promienny uśmiech, który przyprawiał go o dreszcze i falę niepohamowanej radości, nie było w nim promieni słońca, ale nawet ten uśmiech należał do najpiękniejszych jakie widział w życiu. Doprawdy, uwielbiał jej twarz. Przytaknął jej ruchem.
    — Oczywiście, że pomogę. Możemy go wspólnie napisać. Możemy napisać też kilka sztuk, mogę rozesłać do moich znajomych z gildii prośbę o pomoc w poszukiwaniach, jeśli nie masz nic przeciwko — zaproponował jeszcze. — Sam mogę udać się na poszukiwania, gdy moje siostry będą w Azylu — dodał jeszcze kolejną propozycję. — Twój brat się odnajdzie, przysięgam — obiecał jej z poważnym wyrazem na twarzy. Jeśli do tego czasu się nie znajdzie, sam wyruszy, nie pozwoli, aby za nim płakała do końca. Odnajdzie pozostałych członków jej rodziny. Przytaknął jej ruchem głowy. — Oczywiście, to jest Twoja rodzina i Twoje pożegnanie, zrobimy je według Twojej wizji, ja Ci w niej pomogę, ale nie narzucę niczego — odparł.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  123. Wysłuchał wyjaśnień Klary, poszerzając delikatnie swój uśmiech. Nie puszczał jeszcze jej dłoni. Po części dlatego, że uważał, że to odpowiedni sposób na dowód, że chce okazać jej wsparcie, a po drugie sam czerpał z tego swoistą przyjemność. Po prostu dobrze mu było w jej towarzystwie. Niezależnie od tego co innego działo się dookoła.
    — Mogę się domyślać. Ty pomogłaś mi zmienić życie na lepsze, myślę, że też nie wiesz nawet jak bardzo jesteś dla mnie ważna za dobroć jaką okazałaś byle pijakowi — odpowiedział jej. — Mam nadzieję w takim razie, że szybko otrzymamy zwrotne wieści. Wyślę list do każdej życzliwej osoby jaką znam — dodał jeszcze zadowolony. Wyliczył w głowie kilkanaście imion, do których mógłby się zwrócić z prośbą. Miał szczerą nadzieję, że to coś da. Dotknął delikatnie jej drugiej dłoni, którą dotknęła jego piersi. — Moja przysięga dotyczy tego, że zrobię wszystko co w mojej mocy, aby pomóc Ci odnaleźć Klemensa. Zaprowadzę swoje siostry do Azylu, mam nadzieję, że już wcześniej będziesz mogła spotkać się ze swoim bratem, ale jeśli nie, ja też pójdę go szukać. Nie chce po prostu siedzieć bezczynnie, kiedy widzę, że potrzebujesz pomocy. Ale nie martw się, nie będę ranił Cię ignorowaniem własnych sióstr, dopóki nie będą bezpieczne, będę prosił innych o pomoc, którzy mogą sobie na to pozwolić — zapewnił ją. — Nie chce żebyś się o cokolwiek obwiniła, dobrze? To moja własna, nieprzymuszona wola — zapewnił ją jeszcze. Nie uważał, aby robił coś złego. Nie chciał narażać sióstr, ale miał zamiar pomóc Klarze, gdy tylko jego własna sytuacja mu na to pozwoli. Pomoc należało nieść każdemu, zwłaszcza komuś takiemu z tak czystym sercem jak Klara. Poczuł przyjemne ciepło w sercu, gdy wspomniała o liście, kwiecie a także radości, jaką przez to poczuła. Sam zarumienił się przez te wszystkie ciepłe słowa.
    — Bardzo mnie to cieszy, naprawdę. Twój list również sprawił mi ogromną przyjemność. Czy dalej masz kwiat? — zapytał z ciekawości, bo nie wiedział, że twki w medaliku. Uśmiechnął się szerzej. — Dalej jestem abstynentem, więc jestem z siebie dumny. Lepiej poznałem się z niejakim Mohe, wymieniamy się ciekawymi przepisami. Zasnąłem kiedyś w jego obozowisku, jak zegar znowu przestawił mi się na dzień. Wszyscy w gospodzie byli i dalej są dla mnie bardzo życzliwi, pozwalają się izolować od zapachu alkoholu, moje siostry w końcu się poznały i czuję po kościach, że się zaprzyjaźnią, więc tutaj też mam powód do radości. Mimo wszystko najbardziej cieszy mnie mnie Twój widok i fakt, że teraz jesteś bezpieczna. Martwiłem się, gdy przestałaś odpisywać. Rozumiem jednak, że musiałaś mieć powód i oczywiście nie mam o to pretensji. Najważniejsze jest teraz dla mnie Twoje bezpieczeństwo — opowiedział jej wszystko. Pozycji dalej nie zmienił i jak uklęknął przed nią kilkanaście minut temu, tak dalej klęczał.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  124. Pokręcił głową. Osobiście dalej uważał, że nie zrobił na tyle dużego postępu, aby zmienić swoje zdanie o sobie. Mimo wszystko nie chciał jej tym zadręczać, a chodziło o coś z czym się raczej zgadzali.
    — Ty odmieniłaś mój los, kiedy jednak taki byłem. Nie musiałaś tego robić, a jednak zmieniłaś moje życie. Naprawdę jestem Ci za to dozgonnie wdzięczny, zwłaszcza, że wcześniej nie byłem chyba ma Twojej łaskawej stronie — wyjaśnił. Cieszył się, że przyjęła jego obietnice. Nie miał zamiaru łamać danego słowa. Będzie rozsyłał te listy w każdej możliwej chwili. Spojrzał na medalion, w którym było zdjęcie rodziców oraz kwiat. Zarumienił się na myśl, że coś co miało przypominać o jego skromnej osobie jest tuż obok rodziców Klary.
    — Czuję się zaszczycony — odpowiedział cicho. Zaśmiał się jednak, kiedy tak uroczo się uniosła. — Zapewniam Cię, że klęczenie przy tak wspaniałej osobie nie przynosi żadnych niedogodności — powiedział. Wstał mimo wszystko na równe nogi, bo nie chciał przez przypadek sprawić przykrości Klarze. Usiadł obok kasztanowłosej. Zaśmiał się cicho, spoglądając na nią. — To prawda, nie gryzie — przyznał jej rację. Czuł jak serce zaczyna mu bić coraz szybciej, co było cholernie niestosowne. Klara przeżyła piekło, a on był uradowany przez fakt, że chciała spędzać z nim czas, dalej trzymała biały kwiat, dała mu ten delikatny całus i jeszcze chciała, aby usiadł obok niej. Czuł się wyjątkowo niegodny tego zaszczytu. Pokręcił zaraz głową, złapał delikatnie jej zdrową rękę i spojrzał Klarze prosto w oczy.
    — Nie musisz mnie za to przepraszać. Rozumiem, że nie otrzymałem listu i absolutnie nie chowam urazy. Cieszę się za to, że udało Ci się wrócić. Po tym wszystkim naprawdę nic innego nie ma dla mnie znaczenia — zapewnił ją. Nachylił się delikatnie. — Mnie smutek i żal też nigdy nie zainspirowały do niczego dobrego. Nie ma w tym nic złego. Będziesz miała za to pewność, że gdy poczujesz inspiracje, w końcu będziesz nieco szczęśliwsza. To też jest może nieco pocieszające? — zaproponował od siebie. Uśmiechnął się do niej delikatnie, odsuwając się nieznacznie, dłoni jednak nie puszczał. Jakoś zawsze o tym zapominał, za każdym razem, gdy ją chwytał. — Dzięki Tobie zaczynam widzieć te dobre rzeczy i je doceniać. Bardzo Ci za to dziękuję.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  125. — Ciężko przestać dziękować komuś za uratowanie życia i naprowadzenie na dobrą ścieżkę. Znalazłaś się przy mnie w idealnym momencie. Gdyby nie Ty nie wiem, gdzie teraz bym był, ale nie sądze, aby to było jakieś dobre miejsce — wyznał, uśmiechając się do niej lekko. — Ale przepraszam się, postaram się na przyszłość stopować bardziej swoje słowa. Nie chcę, abyś czuła się przeze mnie niekomfortowo — wyjaśnił, czując jak rumieniec zmienia odcień na delikatniejszy, chociaż dalej był nieco widoczny. Na jego własną niekorzyść. — Przepraszam, nie chciałem sprawić Ci przykrości — odparł, kiedy się od niego odwróciła. Chciał dotknąć jej ramienia i delikatnie pogładzić, ale przestraszył się. Nie sądził, aby ten gest był teraz odpowiedni. Była po trudnej, niebezpiecznej podróży, a spięcie w mięśniach potrafił zauważyć jako wojownik. Mogła to być pozytywna reakcja, a mogła być równie dobrze negatywna. Nie wiedział co dokładnie się stało w trakcie piekła jakiego przeżyła, a wiedział, że w trakcie wojny różne rzeczy się działy. Odczekał chwilę, czekając aż rozluźni się chociaż odrobinę, a gdy wróciła do niego wzrokiem, przywitał ją ciepłym uśmiechem.
    — Więc na razie warto trzymać się tego pocieszenia. Rób wszystko małymi krokami. Wiem, że teraz może być ciężko, ale z czasem, powoli zacznie być lepiej — zapewnił ją. Cóż, był niejako ekspertem w tym temacie. — Będę codziennie trzymał za to kciuki i czekał, aż ta chwila w końcu nastąpi — dodał ciepło. Widział jak przymyka oczy. Nachylił się lekko, dalej trzymając zdrowy dystans między nimi. — Klaro, chcesz, aby Cię zaprowadzić może do domu Febe? Wyglądasz na zmęczoną, nie chcę, żebyś się forsowała — zaproponował troskliwie.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  126. Celebrowanie swoich własnych postępów. Zastanowił się przez chwilę. Przez wiele lat wmawiał sobie, że alkohol jest czymś co lubi. Ciężko było pomyśleć o jakimś innym zainteresowaniu, praca i polowanie też nie brzmiało dobrze. Spojrzał na Klarę. W końcu przyszedł mu do głowy jeden pomysł.
    — Ostatnio poznałem niejakiego Mohe, wymieniliśmy się paroma przepisami. Może zechcesz dać się zaprosić w takim razie na kolację? Jeśli wytrzymam do niedzieli, pozwolisz mi coś dla siebie ugotować — zaproponował, uśmiechając się do niej delikatnie. Zaczerwienił się mocniej na kolejne słowa Klary. Odchrząknął delikatnie, czując jak robi mu się sucho w ustach.
    — To… naprawdę miło słyszeć — wyznał. Przytaknął jej, kiedy powiedziała, że nie chce wracać.
    — Rozumiem, zapachy u lekarzy potrafią zniechęcić do dłuższego przebywania. Jak niepomocne leki by nie były ich zapach potrafi po pewnym czasie zniechęcać. Dobrze, że oni je znoszą mimo wszystko. I dalej wykonują swoją pracę — powiedział, wyjątkowo zadowolony, że nie chciała się jeszcze żegnać. — Dobrze — przystał na jej propozycję zdecydowanie zbyt szybko. Oparł się o ścianę i uśmiechnął szerzej, kiedy się o niego oparła. Spojrzał na nią i zaprzeczył ruchem głowy.
    — Nie obrazisz mnie. Cieszę się chwilą, tak długo jak Tobie to nie przeszkadza — zapewnił ją, poprawiając się tak, aby Klara miała większy komfort.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  127. Ryu wybrał do odwiedzin Febe dzień, w którym Akane była w gospodzie. Mimo, że wiedział iż przyjaciółka żartowała sobie to lepiej było zabezpieczyć się przed jej nadmiernie słuchającym uchem i nosem w drzwiach od czasu do czasu. Tak aby chociaż spokój ducha zachować. Klarę zobaczył na ganku, siedzącą na drewnianej ławce z ciepłym napojem w dłoniach. Zablokował wózek przy schodach i kuśtykając doskoczył do samego ich końca, by dość niezgrabnie przysiąść obok niej.
    - Cześć - przywitał się z nią. - Gdzie są twoje myśli? - zapytał jej tak jak to zdarzało mu się pytać podczas podróży.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  128. Słuchał dźwięku deszczu odbijającego się na różnych powierzchniach. Słuchał też jej słów. Spojrzał na nią, gdy wspomniała o planowaniu i uśmiechnął się do niej lekko. Przytaknął słysząc o ceremonii Nyliana. Już raz mu o niej wspominała, więc cieszył się, że będzie mogła ją odprawić i być może to pożegnanie pozwoli jej chociaż odrobinę lżej odetchnąć.
    - Mhm przyjdę - obiecał jej, kiedy zapytała o jego udział i odruchowo, objął ją lekko ramieniem by pomasować ją po jej własnym, osłoniętym kocem. - Będę na pewno... - dodał, choć kiedy wspomniała, że nie musi nic robić zacisnął lekko wargi. Mimo wszystko chętnie by dał jakiś wkład w tę ceremonię, ale nie był pewien co mógłby zrobić. - Opowiesz mi trochę o tej ceremonii? - zapytał jej. - Jak chciałabyś aby wyglądała?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  129. — Zgadza się, pochodzi z Nhulu, jest to dzikie plemię mimo wszystko — zgodził się z nią. — Ale żyjący pod chmurą zdecydowanie bardziej by mu się spodobało, tak myślę, ale nie przejmuj się — spojrzał Klarze w oczy, uśmiechając się do niej delikatnie. — To normalne nazywać innych tak jak się uczono całe życie, nie miałaś przecież nic złego na myśli, prawda? I nawet tego nie słyszał, więc nie musisz się niepotrzebnie zamartwiać, nie zraniłaś niczyich uczuć — zapewnił ją. Uśmiechnął się szerzej, gdy przystała na propozycję wspólnej kolacji. Będzie miał dużo do zaplanowania, aby wszystko wyszło idealnie. Już nawet miał wstępny pomysł.
    — Bardzo mnie to cieszy, dziękuję — powiedział, kiedy zgodziła się na ich schadzkę. Zaśmiał się delikatnie. Przytaknął głową.
    — Tak, to był rym. Bardzo ładny i spontaniczny — przytaknął jej. Poczuł jak serce mu przyśpiesza, kiedy zobaczył jak w jej oczach rozbłysnęła większa radość. Objął jej dłoń wolną ręką, patrząc na nią z ogromną radością i dumą w oczach. Naprawdę była przepiękna i cudowna we wszystkim co robiła. Sam odwzajemnił czułość jaką mu ofiarowała nieco zadowolony, że nie widziała jak walczy z rumieńcami na twarzy, chociaż przez krótką chwilę. — Twoja buzia radosna pokazuje mi, że niedługo wzejdzie wiosna. Masz bliskich wsparcie, będę walczyć o Twoje szczęście uparcie — sam pozwolił sobie na odrobinę rymowanek, chociaż nie był teraz pewien czy był to najlepszy pomysł, czy nie pozwolił sobie na zbyt dużo i teraz jej nie speszy.
    — Wynająłem niewielki domek ostatnio dla Piri i Nali, moich sióstr, mieszkam z nimi. Taniej niż w gospodzie i bardziej swojsko bez ciągłego alkoholu. Ma naprawdę piękny ogród, jeśli nie masz nic przeciwko, pomyślałem, że w ogrodzie mogłoby być naprawdę malowniczo. Czy odpowiada Ci taka propozycja. Oczywiście, jeśli nie chcesz w miejscu, gdzie aktualnie pomieszkuję, mogę poszukać jakiejś kwiecistej łąki — zaproponował.


    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  130. Ryu pokręcił lekko głową.
    - Na razie dziękuję - odparł cicho. Po prostu przygarniając ją trochę mocniej do siebie i kontynuując głaskanie jej po ramieniu. Jej obecność była wystarczająca by rozgrzać, a jeśli zrobi mu się chłodno to na pewno jej powie. Słuchał jej planów dotyczących pożegnania. Skinął głową czując, że to będzie wyjątkowo piękna ceremonia. Kiedy na niego spojrzała i lekko się zatrzęsła, drugą dłonią dotknął jej ręki. - To będzie piękne pożegnanie - szepnął. - Moglibyśmy po wszystkim usiąść razem i... wymienić się swoimi dobrymi wspomnieniami o nich - zaproponował cicho. - Bo tych na pewno masz całą masę. Tych wzruszających i tych śmiesznych - uśmiechnął się do niej. - Jestem pewien, że właśnie tak chcieliby pozostać w twej pamięci.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  131. - Zrobisz, Klaro, zrobisz - szepnął, nie zmieniając swej pozycji. - Wiesz... między innymi właśnie za to cię cenię - spojrzał jej prosto w oczy. - Za twoją łagodność i to, że jeśli już się czegoś podejmujesz to dajesz z siebie wszystko - dodał, na moment samemu odwracając od niej wzrok i spoglądając przed siebie. - Dlatego to pożegnanie będzie twoje, twoje własne. Wyjątkowe i zdecydowanie godne - skinął głową, znów wracając do niej spojrzeniem. - Mhm... jestem pewien, że nie będziesz wiedziała co wybrać - uśmiechnął się. - Ja za to mam ze dwa czy trzy wspomnienia, którymi chętnie się podzielę - stwierdził.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  132. Uśmiechnął się do niej i dotknął delikatnie, pokrzepiająco ramienia Klary.
    — Moje elfie uszy nie słyszą w okolicy nikogo poza nami. Zauważ też proszę, że sama się na tym łapiesz. Na tyle na ile miałem okazję wyrobić sobie opinię o Mohe, myślę, że się nie obrazi, a doceni przy okazji fakt, że sama próbujesz to kontrolować — wyjaśnił jej. Zabrał swoją rękę chwilę później, aby nie krępować przesadnie Klary, nie chciał jej w końcu od siebie odstraszyć. Zwłaszcza teraz, kiedy co chwilę obdarzyła go takimi pięknymi uśmiechami i rumieńcami. Był naprawdę szczęśliwy, że poszedł ją w końcu odwiedzić.
    — Dziękuję i mam nadzieję, że się spełnią — powiedział, poprawiając niesforny kosmyk włosów, który nachodził na śliczne, rumiane policzki Klary. Sam zaczerwienił się delikatnie przez własną kuriozalność przed jaką nie mógł się przy niej powstrzymywać. Zależało mu na tej dziewczynie, chciał traktować ją jak damę z należytym szacunkiem. Uśmiechnął się szerzej, kiedy przystała na propozycję.
    — Oczywiście, nie mogę się doczekać aż go zobaczysz. Wygląda naprawdę wręcz magicznie. Jak cały Argar. Będąc szczerym, wydaje mi się, że musieli pomóc mu wyrosnąć, aż dziwi, że coś takiego tak szybko powstało w tym miejscu — powiedział. — Jak się czujesz? — zapytał jeszcze. Jeśli była na siłach, mógł jej go pokazać jeszcze dzisiaj.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  133. Ryu pokiwał przy tym lekko głową.- Oczywiście - zapewnił ją. - Moja buzia niczego nie wypowie, dopóki nie nadejdzie odpowiedni ku temu czas - zapewnił ją. Odetchnął głęboko, a kiedy zapytała o poszukiwania brata, zastanowił się chwilę.
    - Dobrze, że Nylian pomógł ci z listem - stwierdził spokojnie. - Wiesz... moja mama... znaczy Rei... potrafi świetnie rysować - powiedział po chwili namysłu. - Może gdybyś jej opisała dokładnie jak wygląda Klemens to mogłaby go narysować kilka razy... i wtedy moglibyśmy poprosić przyjaciół, by się za nim rozglądali? - zaproponował, chociaż nie był do końca pewien, czy Rei będzie szczęśliwa, że znów ją wkopuje. - Możesz również popytać ludzi tu w Argarze czy przypadkiem gdzieś go nie widzieli. No wiesz... niektórzy Argarczycy lubią wędrować - uśmiechnął się. - Dokuje u nas też statek piracki... słyszałem że jego kapitan to całkiem sympatyczna dziewczyna - szepnął. - Może jakby dostała taki rysunek to mogłaby zerknąć w innych portach? Roznieść wici? - zaproponował kolejną rzecz.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  134. Czuł jak robi mu się gorąco od widoku Klary. To było aż nielegalne, nieetyczne tak bardzo interesować się jedną dziewczyną. Powinni go za to powiesić, albo chociaż zamknąć w jakimiś więzieniu. Nie zasługiwał na obecność tej anielicy w swoim życiu. Słuchał każdego słowa Klary, uśmiechając się przy tym trochę jak głupek. Przytakiwał jej. Faktycznie klimat mógł mieć wiele wspólnego, sama wyspa naprawdę była wyjątkowo malownicza.
    — Z ich zdolnościami naprawdę tworzą tutaj cuda. Mam jeszcze większą motywację, chce Ci pokazać cały ogród i pochwalić się swoimi zdolnościami. Nie mogę się doczekać niedzieli — odpowiedział jej. Przytaknął jej głową i przyjrzał się jej lepiej. Nie chciał, żeby niepotrzebnie się przemęczała. Wstał i podał jej rękę.
    — Oczywiście, zaraz napiszemy tyle kopii ile trzeba, jeszcze dzisiaj je roześlę — obiecał jej. — Klaro, jeśli jesteś zmęczona, czy pozwolisz się zanieść? Nie chcę, abyś niepotrzebnie się przemęczała — wyjaśnił, rumieniąc się przy tym. Nawet jeśli chciał dobrze, sam cholernie na tym skorzysta. Znowu był niemoralny!.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  135. Dotknęła jego policzków. Klara naprawdę dotknęła jego policzków i to obiema dłońmi. Myślał, że zaraz naprawdę spłonie od tego dotyku. Serce ewidentnie chciało mu wyskoczyć z piersi. Nie zasłużył na to. Do tego te pytania. Jak miał jej to wyjaśnić bez żadnego kłamania? Zaczerwienił się jeszcze mocniej. Nie był przecież chory. Wziął głęboki wdech.
    — Nie, nie… nie mam gorączki — zapewnił ją. — Taka sama jak u ludzi, temperatura ciała to znaczy… to znaczy, nie w żadnym… przepraszam — westchnął. Naprawdę tracił jakiekolwiek zdolności flirciarskie przy tej dziewczynie. Nie potrafił z tego wyjść z twarzą. — Po prostu jestem bardzo poruszony naszym spotkaniem… emocje… sporo… wybacz, postaram się bardziej panować nad sobą — obiecał Klarze, nie ważąc się ruszyć chociażby o milimetr, aby jej nie speszyć. To było naprawdę bardzo, bardzo przyjemne - jej bliskość oraz troska. Mimo wszystko znoszenie tego w godny sposób i kontrolowanie samego siebie było już nie lada wyzwaniem. Uspokoił się bardziej, gdy się odsunęła. Przymknął na chwilę oczy, karcąc się w myślach. Uśmiechnął się już normalnie do Klary, pilnując przy tym się mocno, aby starać się już tak nie rumienić i nie stresować więcej samym sobą.
    — Życz mi w takim razie proszę powodzenia, a ja obiecuję trzymać się z daleka od wszystkich alkoholi. Nie zamierzam złamać swojego postanowienia — odpowiedział. Uśmiechnął się do niej, kiedy pojawiła się wziąć na ręce. Podniósł ją delikatnie, łapiąc jak księżniczkę i spojrzał jej w oczy. Teraz już nie mógł powstrzymać rumieńców. Wyglądała po prostu zbyt ślicznie, kiedy sama miała rumianą buzię. Wziął się szybko w garść. Nie miał jej zawstydzać, tylko pomóc odnaleźć brata. Uśmiechnął się delikatnie.
    — Dziękuję Ci za zaufanie — szepnął, zbliżając lekko swoją twarz, ale zaraz ją cofnął, nie chcąc niepotrzebnie zranić jej uczuć. Wszedł do domu, w którym aktualnie zamieszkiwała, co chwilę spoglądając w jej stronę, aby upewnić się, że nie czuje się źle w jego ramionach. On sam był wręcz wniebowzięty, że mógł trzymać ją tak blisko siebie. Serce biło mu jak szalone.
    — Przepraszam Cię, ale musisz mi powiedzieć, do którego pokoju mam nas zaprowadzić, aby napisać list — odważył się na ciche poinformowanie jej, że potrzebował delikatnej pomocy w nawigacji. Chociaż osobiście mógł tak zostać już na wieczność.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  136. Ryu uśmiechnął się do niej nieco szerzej i objął mocniej ramieniem.- Zapytam - potwierdził. - Ale to ty będziesz musiała do nas przyjść i wyjaśnić mamie to jak wyglądał Klemens - rzucił lekko. - To wspólnie narysujecie... Ty opowiesz ona narysuje - zapewnił ją zaraz. Był pewien, że Rei zgodzi się na taką pomoc. Może trochę pokręci nosem, znowu powie, że on sam robi wszystko dla innych, a o sobie zapomina, ale... chodziło o dziecko i dobrze wiedział, że Rei, mogąc pomóc, po prostu w tym temacie pomoże. Słuchał też jej dalszego sprawozdania z jej działań i kiwnął lekko głową. - Warto byłoby mieć też kogoś... kto tu na miejscu będzie zbierał informacje - spojrzał po niej spokojnie. - Wiesz, bo jeśli ktoś go gdzieś widział i tu przyniesie te wieści... a ty akurat będziesz sprawdzała poprzedni trop... to warto mieć kogoś, kto te pozostałe będzie zapisywał. Może wysyłał innego do danego miejsca, albo po prostu trzymał informację aż wrócisz? Albo wysyłał ci ją listem - stwierdził wybiegając już myślami trochę bardziej na przód. - Warto mieć po prostu bazę - szepnął cicho, a na wieść o piratce zaśmiał się cicho. - Pamiętam - przyznał szczerze. - Ale wiesz... ci piraci wcale nie muszą być aż tacy źli - pogłaskał ją po ramieniu i zacisnął usta, kiedy wspomniała o tym, że właściwie na tę chwilę nie ma do czego wracać. - Jeszcze znajdziesz miejsce, do którego będziesz chciała wracać - szepnął jej do ucha. - Znajdziesz miejsce i osoby, do których chcesz wracać... dom jest tam... gdzie serce twoje - szepnął. - Budynki to tylko materialna sprawa, ludzie są ważniejsi - ucałował ją krótko w policzek.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  137. Gdyby nie noga to zaproponowałby jej, że mógłby sprawdzać tropy, ale na tę chwilę był uziemiony, bo nieco go zdołowało. Spojrzał po swej nodze i westchnął ciężko.
    - Jestem pewien, że znajdziemy chętnych do pomocy w sprawdzaniu tropów - powiedział cicho. - Gave na przykład... pewnie chętnie pomoże, Akane też... a jak noga mi się zagoi to i ja - uśmiechnął się do niej delikatnie. Zaśmiał się cicho na jej podsumowanie piratów i pokręcił lekko głową. - Oj zalazła ci za skórę, co? - spojrzał po niej. Kiedy posmutniała on nieco mocniej objął ją ramionami. Pokręcił głową, kiedy wspomniała o głowie.- Pewnie jeszcze trochę ci dokuczać będzie - przyznał szczerze. Uśmiech lekko rozjaśnił mu twarz, kiedy Klara rozmarzyła się. Dawno nie widział tej części jej osobowości. Miło było zobaczyć choć jej zalążek. - Brzmi świetnie - szepnął. - Naprawdę, brzmi dobrze - przytulił ją mocniej.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  138. Emma biła się z myślami czy zagadać do Klary czy nie. W końcu ta była Mathyrką i wyglądała na nieco bardziej obcykaną w sprawy miłosne niż Orianna. Elfik i Ryu się przy niej kręcili. Miała parę pytań do zadania dziewczynie, a zdecydowanie nie chciała ich kierować do Akane. Akane nie znała się na rzeczy. Lubiła konkretny typ faceta i flirtowała jak rasowa Argarka jaką była. Dlatego też naturalnym wyborem była Klara. Tę dziewczynę próbowała dorwać od rana. Wyglądała zza swojego namiotu, raz po raz, a kiedy wreszcie dostrzegła ją na ganku, ruszyła do niej pędem, wchodząc i przystając przed nią.
    - Cześć jestem Emma - wyciągnęła do niej rękę. - Miło cię poznać Klaro - dodała zaraz. - Mam do ciebie pytanie i sprawę... - wyjaśniła szybko i usiadła obok niej, po czym poczęstowała się jej napojem i upiła trochę ziółek Klary. - Teraz jesteśmy już przyjaciółkami, bo pijemy z tego samego naczynia, więc... - odetchnęła. - Klaro, naucz mnie proszę flirtować. Podrywać chłopaków - poprosiła. - No wiesz tak słowami, bo ostatnio powiedziałam facetowi, że chcę się z nim pocić... - zakryła czerwone ze wstydu i zażenowania policzki. - W ogóle nie wiem jak z nimi rozmawiać, żeby... no było miło i tak... no wiesz...

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  139. Gave nie miał daleko do Klary. Ot parę schodów w dół, a i tak nieco bił się z myślami czy aby na pewno powinien jej to wszystko mówić. W końcu jednak zebrał się w sobie i zszedł na dół, żeby zapukać do jej gabinetu. Słysząc ciche "proszę", wsunął się do środka.
    - Witaj - powiedział cicho, podchodząc do jej łóżka i siadając sobie w nogach. - Jak tam? Trochę lepiej się czujesz? Wczorajsza ceremonia była piękna. Dziękuję, że mogłem w niej uczestniczyć. Twoje zaufanie... wiele dla mnie znaczy - przyznał.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  140. Ryu zerknął po niej z powątpiewaniem.
    - Myślisz, że oni w Azylu zostaną? - spojrzał po niej. - Bo ja myślę, że nie. Wrócą tu do nas w podskokach - uśmiechnął się lekko. - Ale tak, po drodze... mogą się rozejrzeć - zgodził się z nią w tym temacie. - Na pewno pomoże więcej osób - dodał jeszcze i zaśmiał się cicho. - Jasne... a co? Zazdrosna o nią jesteś? - poruszał przy tym lekko brwiami i zaraz uśmiechnął do niej zadziornie. - Nic nie mówię - zamknął sobie buzię na kłódkę, śmiejąc się przy tym pod nosem. Spoważniał tylko, gdy wspomniała o wprowadzaniu tego planu na poważnie. Pokiwał lekko głową, obserwując ją taką spokojną. Może niezbyt wesołą ale spokojną. Oparł delikatnie głowę o jej własną. - Klaro, tamte trzy dni - zaczął mimo wszystko. Kiedyś przecież musiał coś powiedzieć. - Tamte trzy dni, których nie pamiętasz... - mruknął ponownie. - Nie powiem ci o nich, ale powiem ci o tym co czuję - zastrzegł szybko. - Nie wiem jak się przy tobie zachowywać, tak do końca... bo my zbliżyliśmy się do siebie. Powiedzieliśmy sobie parę rzeczy i ja... ja cię po prostu bardzo lubię. Bardzo...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  141. Wzruszył ramionami na podsumowanie, że raczej nie zerwą ustaleń. Oboje byli uparci, więc mógł to zobaczyć, ale równie dobrze widział ich w emocjach, kłócących się i ostatecznie stwierdzających, że pierdolą ustalenia. Nie mniej oboje na pewno zrobią to tak, by druga osoba o tym wiedziała.
    - Mhm albo się o to pokłócą, tak czy inaczej pewnie prędzej niż później ich tu z powrotem zobaczymy - stwierdził spokojnie. O zazdrości już nic nie powiedział. Zamiast tego uniósł dłonie w geście poddania się. - Dobrze, rozumiem. Po prostu za nią nie przepadasz - pokiwał lekko głową. - Nie musisz za nią przepadać - dodał zaraz spokojnie. Obserwował to jak zaciska swe palce w niepokoju. Zamyka oczy. Pyta z zaniepokojeniem.
    - Nie aż tak - wymamrotał. - Znaczy uhm... nie doszło do... - zacisnął wargi zanim powiedział "penetracji". Szukał odpowiedniego słowa i zarumienił się lekko. - ...do kochania się - postanowił pójść w klasyka, który jego zdaniem nie był obraźliwy nawet dla Klary. Widział też jak ją boli, jak syczy więc zamknął na moment oczy i pomasował swoje własne skronie. - Nie proszę cię żebyś to sobie przypominała, a już na pewno nie na siłę, Klaro. Po prostu chcę żebyś wiedziała, że... ech trudno jest mi teraz patrzeć na ciebie i traktować cię tylko jak przyjaciółkę.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  142. Gave pokręcił lekko głową.
    - Nie musisz mi dziękować ani odwdzięczać się - uśmiechnął się do niej lekko. Nie potrzebował tego i nie oczekiwał tego od niej. Nie zrobił tego dla przyklasku. - Tak naprawdę to się martwiłem, że... że nie będziesz chciała z nimi rozmawiać - przyznał szczerze. - Ulżyło mi, kiedy się na to zgodziłaś... bo wiesz... one dla mnie, duchy dla mnie, to po prostu ludzie - wyjaśnił cicho. Co z tego, że nie żyli? Dalej odczuwali. Dalej mieli wiele do powiedzenia. - Dziękuję - uśmiechnął się, kiedy powiedziała tak miło o jego zdolnościach. - Mhm... nic się nie stało - odparł, zsuwając swoje buty i nieco wygodniej usadawiając się na jej łóżku, aby spojrzeć jej prosto w oczy. - Tylko, kiedy zbierałem twoją rodzinę na ceremonię... to poprosiłem swojego tatę... - otworzył lekko usta i skrzywił się. Nie, to źle zabrzmiało. Przecież zaraz ją przerazi. - Znaczy em poprosiłem tam u góry takiego wpływowego mężczyznę, żeby sprawdził czy Klemens też tam jest... sprawdził, czy jego dusza gdzieś u góry nie siedzi. Pomyślałem, że... no wiesz, skoro go szukasz, to żebyś miała pewność czy warto go dalej szukać - zagryzł mocno wargi.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  143. Ryu zmarszczył lekko brwi na te jej twarde słowa.
    - A ja nie próbuję cię do tego zmusić - powiedział po prostu. Kolejne jej słowo przyjął niczym cios w serce, ale zacisnął mocno wargi. - Co do impulsu czy nie, poczekam aż sobie wszystko przypomnisz bo to nie rozmowa na teraz - stwierdził trochę smutno. - Przepraszam, ale... - spojrzał jej prosto w oczy. - ...w tej chwili może ci się nie podobać, ale to nie znaczy że wtedy ci się nie podobało - skomentował, nie zbliżając się do niej co by jej nie peszyć bardziej niż już to zrobił. - Po prostu... ech Klaro, po prostu to że ty nie pamiętasz, a ja tak... to mnie boli - przyznał szczerze. - I nie ty jedna jesteś aktualnie skołowana i w kijowej sytuacji - mruknął. - Nie porównuję ich, bo ty zdecydowanie masz prawo przeżywać to co przeżywasz, jesteś w dużo trudniejszej sytuacji niż ja... ale to nie znaczy że no wiesz, że mnie to nie boli, że ja nie mam prawa przeżywać swoich rozterek na tym polu - dodał wstając z miejsca i chwiejąc się nieco. Przytrzymał się mocniej ściany budynku. - Nie sądzę, żebyś w tej chwili mogła wydawać taki osąd - rzucił jeszcze. - Powiedziałem ci to tylko dlatego, że nie wiem jak się w twoim towarzystwie zachowywać. Na co mogę sobie pozwolić, a na co nie - wyjaśnił. - Postaram się nie wracać do tego tematu, dopóki nie odzyskasz wspomnień - doskoczył trochę do niej i pochylił się lekko aby spojrzeć jej w oczy. - Ale to nie znaczy, że przestanę... cię peszyć - szepnął jeszcze, muskając palcem jej nos. - Pójdę do Febe - wyprostował się. - Żeby tam sprawdziła co i jak ze mną - dokończył i podpierając się o ścianę zaczął powoli kuśtykać w stronę wnętrza domu kobiety.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  144. Gave skinął głową.
    - Będę o tym pamiętał - uśmiechnął się lekko, gdy wspomniała o pomocy. Reszty już nie komentował, tylko pokiwał lekko głową na to. Przytaknął na pytanie o Klemensa i zacisnął mocno wargi, ale nie mógł powstrzymać się od delikatnego uśmiechu, kiedy tak się uniosła. - Nie ma go w zaświatach, żyje - powiedział spokojnie. - Ale na tym moja wiedza się kończy, nie wiem gdzie jest... wiem tylko, że na pewno chodzi po tym świecie - spojrzał jej prosto w oczy. - Pomyślałem, że warto to sprawdzić - dodał jeszcze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  145. Jasna cholera. Nie pamiętał, kiedy ostatnio czuł takie motyle w brzuchu, albo kiedy traktował jakąś damę tak poważnie jak Klarę. To było strasznie przytłaczające. Naprawdę momentami bardzo go kusiło, aby pozwolić sobie na więcej, dotknąć Klary, czy ucałować jej policzek, ale wiedział jak bardzo nie na miejscu by to było. Pozostawało wiernie czekać aż sama kiedyś odda łaskawie jego względy i oboje będą starsi. Wziął wdech. Musiał być cierpliwy, a może w końcu los w nagrodę uśmiechnie się i do niego. Chociaż po prawdzie miał wrażenie, że mimo wszysto dostał już wystarczająco dużo błogosławieństw od Klary w swoim życiu. Ukłonił się do Klary delikatnie i uśmiechnął.
    — Dziękuję — odparł. Schody zaczęły się potem, kiedy miał już dziewczynę w swoich ramionach. Była taka delikatna. Naprawdę nie chciał zrobić jej krzywdy, a miał wrażenie, że kala jej godność już samym faktem trzymania jej w ramionach. A jednak on czuł się egoistycznie, okrutnie błogo. Naprawdę był najgorszym ścierwem, bo nie miał ochoty nigdy wypuszczać jej ze swoich ramion. Dopiero po dłuższej chwili zarejestrował, którą stronę pokazała mu Klara, ponieważ był zbyt skupiony na samej dziewczynie, jej słodkich, rumianych policzkach, bursztynowo-złotych oczach, które przypominały najpiękniejszy zachód słońca, jaki żywa istota mogłaby sobie wyobrazić, czy pełnych malinowych ustach, które nęciły, cholernie nęciły. Zbliżył delikatnie twarz, ale zaraz się odsunął, karcąc się w głowie, że coś tak okropnego w ogóle przeszło mu przez myśl.
    — Oczywiście, ekhem… dziękuję — odpowiedział, po czym zaprowadził ją prosto do pokoju. Skupił się na trasie, aby przypadkiem nie zrobić jej krzywdy jakimś upadkiem. — Nie martw się, pomogę Ci, więc nie musisz przemęczać organizmu, wystarczy, że powiesz mi co chcesz napisać, a ja przeleje to na pergamin — zapewnił ją, sadzając ją na łóżku. Uśmiechnął się delikatnie w jej stronę. — Wybacz, ale kosmyk zasłania Ci buzię — szepnął, poprawiając niesforny kosmyk włosów. Odchrząknął zaraz, siadając obok niej przy biurku. Spojrzał na wcześniej zapisane przez Klarę kartki, a później wrócił do niej spojrzeniem. — Jak najbardziej rozumiem. Pisanie nie jest i tak powszechną umiejętnością, fakt, że potrafisz pisać obiema dłońmi z mniejszym lub większym efektem i tak jest godny podziwu. Wielu nie potrafi napisać jednej zgrabnej litery dominującą ręką — powiedział, biorąc czystą kartkę papieru. Namoczył pióro w atramencie. — Listy, które otrzymałem od Ciebie były w końcu napisane przepiękną kaligrafią, masz piękny charakter pisma, naprawdę — zapewnił ją.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  146. Dziewczyna spojrzała po niej, kiedy ta wyrzuciła jej że nie tak się zaprzyjaźnia i już miała coś powiedzieć, kiedy Klara po prostu sobie poszła. Super... westchnęła ciężko upijając trochę swojego napoju. Przecież tylko chciała szybko zacieśnić z nią więzy w ten sposób. Spojrzała po niej, kiedy ta wróciła z powrotem.
    - Ja tylko chciałam zacieśnić w ten sposób z tobą więzi - skomentowała, a kiedy ta zadała pytanie o pocenie, sama się zarumieniła. - Bo uhm no chłopak mi powiedział, że się przy mnie napocił aż miło... więc odpowiedziałam mu że chętnie się z nim jeszcze popocę - poczuła jak policzki jej czerwienieją, po czym spojrzała na nią błyszczącymi oczyma. - A ten chłopak jest w twojego świata - pokiwała głową. - I ja chcę się nauczyć tego twojego flirtu - poinformowała ją poważnie, a kiedy ta zapytała skąd pomysł, to aż wstała zaskoczona. - Jak to skąd? - zapytała mrugając. - Ryu się wokół ciebie kręci, taki elf też, z Gavem dużo czasu ostatnio spędzasz... no jesteś niesamowita w te flirty! 

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  147. Emma spuściła wzrok i wbiła go w podłogę, a potem usiadła taka nieco załamana przed Klarą.
    - Wymiana śliny w tym pomaga - mruknęła pijąc dalej swą herbatkę. Znów poczuła jak nawet koniuszki uszu jej wręcz płoną. Pokiwała lekko głową. - Tak uhm tak i nie... - bąknęła, zaciskając dłonie na swym kubku. - No bo doszło do zbliżenia, ale to nie jest flirt - powiedziała, zgadzając się z nią. - To jest stacja końcowa flirtu... - wymamrotała. - A ja... ja chcę się nauczyć tak pięknie mówić, słodko uśmiechać, zarzucać włosy... no tak jak ty - wymamrotała. - A nie... jak chciałam poflirtować to rzucam o poceniu się razem - bąknęła wzdychając ciężko i spojrzała po niej. - Dlaczego uważasz, że ja nie mogę mieć kogoś czułego i kochającego jako swoje upodobanie do mężczyzn? - poczuła łzy w oczach, bo tak to jej właśnie zabrzmiało. Miała Ryu za kogoś czułego, kochanego i elf też taki się zdawał, a ona mówiła, że jej się ktoś taki na pewno nie spodoba. Zadrżały jej mocno wargi. - To dlatego, że Perun mnie zniszczył, tak? Gardzisz mną przez to, tak? - pociągnęła nosem, czując jak broda jej drży niebezpiecznie. Pierwsze łzy niemal od razu pojawiły się na jej twarzy. - Przepraszam, że jestem jaka jestem... rozumiem już. Dla mnie nie może być szczęścia w tym polu - wstała ze swojego miejsca i odstawiła kubek na parapet. - A Gave... teraz tak mówisz, zobaczymy co czas przyniesie. 

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  148. Gave skinął głową.
    - Jeśli kiedyś się dowiem... to ci to powiem - obiecał. - Ale wiesz... ja nie sprawdzam tego tak co chwilę - przyznał szczerze. - Tylko teraz... skoro znają dane twojego brata to na pewno dadzą znać, w razie co - przyznał szczerze i odetchnął głęboko. - Mhm na pewno ci odpowiedzą - szepnął wstając z miejsca. - Nie ma za co. Naprawdę - zapewnił ją.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  149. Emma cofnęła się trochę i zacisnęła mocno pięści.
    - To co, że nie zachowuję i nie mówię jak ty? - zapytała jej. - Dlatego chcę się tego nauczyć - bąknęła czując jak łzy swobodnie spływają jej po policzkach. - Chcę się nauczyć... chcę być damą a nie zniszczoną dziewczynką, która potrafi tylko... potrafi tylko ranić i nie może mieć miłości - rozpłakała się jej, szybko dłońmi starając się ścierać łzy z policzków. - Bo przyjaźnisz się z Akane, a ona to wie... - wymamrotała na kolejne jej krzyki i sama skuliła się pod siłą jej słów. Przyszła prosić o pomoc, a dostawała krzyki i zimny prysznic. Nic nowego. Nie powinna prosić o pomoc. Spojrzała po Klarze. - Myślałam... myślałam że jesteś inna, łagodna... że umiesz zrozumieć... - wargi jej zadrżały. - Czemu tak mnie nienawidzisz? Jak chcesz to mnie skop, wybatoż... - zaczęła zsuwać swą koszulę z pleców. - Ale...ale nie odrzucaj mnie tak.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  150. Gave pokiwał lekko głową.
    - Mhm... masz ochotę na małą schadzkę? - zapytał jej od niechcenia. - Dzieci są z Akane dzisiaj i pomyślałem, że moglibyśmy pospacerować. Do portu przybyli nowi kupcy... moglibyśmy rozejrzeć się po straganach, wypić potem coś dobrego i zjeść - dorzucił jeszcze. - Ja uhm oczywiście ja płacę - poinformował ją spoglądając jej prosto w oczy. - Będę trzymał ręce przy sobie - dorzucił jeszcze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  151. Gave uniósł wysoko brew.
    - No wiesz? Najpierw mówisz o odwdzięczaniu się, a teraz odmawiasz? - spojrzał jej prosto w oczy. - Nie ładnie tak kłamać - skomentował i pogroził jej palcem przed nosem. - Chodź, nie daj się prosić. Spędzimy miło czas - uśmiechnął się lekko. - Czysto platonicznie. Zero romantycznych uniesień. Ja akurat związków nie szukam - dodał jeszcze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  152. Emma pokręciła lekko głową.
    - Nie oczekuję, proszę o pomoc - wymamrotała. - Dlaczego? - zapytała cicho. - Czemu od początku mnie skreślasz? - czuła że rozpada się na małe kawałki. Drżała na całym ciele powstrzymując z całych sił potop łez. - Przepraszam za napar - wymamrotała. - Po prostu... nie wiedziałam, nie umiem, nie wiem jak zagadać... denerwowałam się przed tym - wydusiła z siebie. - I pomyślałam, że tak... no uhm jakoś to zrobię - bąknęła o Akane już nic nie mówiąc. Ona widziała dużo związku. Przyjaźniły się więc Akane mogła nawet niechcący coś chlapnąć, wspomnieć. To się zdarzało. - Nic ci nie wmawiam - jęknęła siadając z powrotem na ganku i ocierając kolejne łzy z oczu. - Nic ci nie wmawiam - powtórzyła drżąc na całym ciele. - Nic ci nie wmawiam... ja... - potrząsnęła głową. - Ja tylko... poprosiłam o radę... a uhm ja nie umiem być po prostu sobą. Nie wiem... nie wiem kim jestem ja... ja po prostu ja.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  153. Gave również przesunął po jej nogach i odetchnął głęboko.
    - No to chodź chociaż na spacer do pobliskiej polanki i z powrotem. Przewietrzymy się. Zmienimy trochę otoczenie. Przecież w czterech ścianach i na ganku ocipieć można koniec końców - uśmiechnął się lekko. - Przecież ci powiedziałem, że będę trzymał łapy przy sobie i że nie chcę żadnych związków - westchnął. - Rozumiem, że moja opinia jest okrutna pod tym względem, ale jasno dajesz do zrozumienia że nie chcesz takich gestów ode mnie, więc nie zamierzam ich robić.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  154. Gave uniósł dłonie w górę i skinął głową.
    - Jasne, jasne - mruknął przepuszczając ją w progu i dostosowując swój krok do jej własnego. Dłonie wsunął w kieszenie spodni, co by przypadkiem nie uznała jego gestykulacji nimi za niestosowny gest. - Co to w ogóle oznacza według ciebie niestosowny gest? - zapytał jej całkowicie poważnie. - Bo że obłapywanie za piersi czy tyłek to rozumiem i to wiadomo, ale dla ciebie niestosowne gesty to jeszcze więcej - mruknął. - Co takiego? - zagadnął jej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  155. - No przecież o to mi chodzi... o naukę tego jak mówić jak ty, jakie gesty robić i tak dalej - spojrzała po niej. - Właśnie o to chodzi, a nie o bycie tobą - bąknęła nie do końca rozumiejąc co takiego robi, że Klara po prostu jej nie rozumie. Nie skomentowała już sprawy tego kubka tylko westchnęła ciężko. - Nic ci nie wmawiam - powtórzyła wstając ze swojego miejsca i biorąc głęboki wdech w płuca. - Nic, Klaro. Mówię tylko to co czuję - wyjaśniła jej. - Za to ty uparłaś się, by robić ze mnie chorego człowieka. Wmawiasz mi to - zauważyła. - Przyjdę jutro, po twoją pomoc i będę przychodziła codziennie - poinformowała ją i ruszyła w dół schodów, czując że płacz po prostu wzbiera się w niej koszmarnie szybko.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  156. - Przykro mi, w układzie co do spaceru była mowa o gestach a nie słowach - uśmiechnął się do niej i zaśmiał cicho. - Akurat żarcików sobie nie odmówię. Taki już mam charakter, jak co się nawinie to pożartuję - skomentował jeszcze, po czym wzruszył ramionami. - Nie martw się, nie będę cię obejmował - dodał jeszcze, po czym poprowadził ją wprost na jeden ze swoich ulubionych klifów, skąd można było podziwiać ocean. - To co sądzisz o Nylianie? - zainteresował się, chcąc po prostu miło sobie z nią pokonwersować.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  157. - Nie martw się to znajdę sposób, żeby dalej cię torturować słowami bez zapraszania na spacer - puścił do niej oczko. - Taki już mam charakter - powtórzył po sobie i sam usiadł obok Klary nie zmuszając jej do balansowania na krawędzi. Rozłożył wygodnie nogi i oparł się na swoich łokciach. - Co oznacza, że jest dostojny? - zainteresował się. - Myślisz o nim poważnie? - zapytał zaraz.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  158. Nylian pozwolił sobie przygotować wszystko do pisania. Spojrzał na Klarę, gdy powiedziała jego imię. Zdawało mu się, że wyglądała na wyjątkowo zmartwioną. Wrócił do niej wzrokiem i przykucnął obok, żeby spojrzeć w jej oczy.
    — Tak? — zapytał, czekając, aż wytłumaczy mu czego dotyczyła jej konsternacja. Zarumienił się, słysząc to pytanie. Odchrząknął i nabrał powietrza do płuc. Jak niby powinien na to odpowiedzieć? Nie chciał jej okłamywać, ale nie chciał też niczego na niej wymuszać.
    — A jaka chcesz, aby była? — sam zapytał, patrząc w jej oczy spokojnie. — Bardzo mi na Tobie zależy i… jeśli dałabyś mi szansę, ja… chętnie spróbowałbym… zapraszać Cię na schadzki, czy znaleźć miejsce w Twoim sercu, ale jeśli tego nie chcesz, oczywiście to uszanuję. Nie masz wobec mnie żadnych zobowiązań. Kolację mogę też przynieść tutaj, albo na jakiś neutralny grunt, jeśli nie chcesz iść do mnie — zapewnił ją.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  159. Tak jak zapowiedziała przyszła dnia kolejnego. Tym razem przyniosła ze sobą bagietkę. Zapukała do gabinetu Klary i weszła, kiedy usłyszała ciche proszę.
    - Cześć - przywitała się z nią, kładąc na szafce bagietę. - Jak się czujesz? Wyglądasz lepiej - poklepała ją po stopie. - To powiedz mi proszę tych dobrych gestach - poprosiła.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  160. Tylko, że on nie żartował. Uśmiechnął się na jej słowa i wzruszył ramionami. Mogła spróbować od niego stronić to prawda, ale sposobów było co niemiara, żeby móc ją swoją osobą potorturować. Słuchał o tym całym dostojeństwie Nyliana. Przesunął spojrzeniem po swojej skromnej osobie. Pomyślał o innych ciuchach, ale zaraz pokręcił głową. Nie, siebie w eleganckich strojach nie mógł za bardzo sobie wyobrazić.
    - Dobrze jest dostojny - zgodził się z nią. - A co kryje w sobie jego wnętrze? - zapytał jej spokojnie, a na to niegrzeczne pytanie wzruszył ramionami. - Wcale nie takie niegrzeczne - stwierdził. - Możesz nie stroić sobie żartów ze związków, ale facet może po prostu ci się podobać a ty możesz z nim nie chcieć być. No wiesz, fizyczne przyciąganie - skomentował.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  161. Emma odsunęła dłoń od jej stopy, kiedy ta wspomniała o tym czego ma nie robić i przysuneła sobie krzesło do łóżka dziewczyny i pokręciła lekko głową.
    - Oj tylko kilka rzeczy... jutro przyjdę po kolejną dawkę - przypomniała jej, że zamierzała nawiedzać Klarę raz po raz. Przecież jedno spotkanie to zdecydowanie było za mało aby wszystko zapamiętać, przećwiczyć na chłopaku i wrócić po więcej. - Mhm damsko-męskie - potwierdziła. - Te słowa... jak je mówić żeby dobrze brzmiały - potwierdziła. - Jak zmieniłabyś pocenie się?

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  162. Gave nie odpowiedział spojrzeniem. Zamiast tego wbił je przed siebie. W morze i w niebo nad nimi. W horyzont, który był dziś bardzo widoczny. Słuchał jej słów, czasem tylko kiwając lekko głową. Miał sporo pytań do nich. Sporo wątpliwości, ale to nie on powinien je mieć tylko Klara... a jeśli ona nie miała to on tym bardziej nie powinien się w to wtrącać.
     - Myślisz, że on bez ciebie sobie poradzi? Że demony do niego nie wrócą, jeśl jednak stwierdziłabyś, że go nie chcesz? - spojrzał po niej uważnie. - Myślisz, że jesteś dla niego odpowiednia? Czujesz motyle w brzuchu myśląc o nim? Chcesz tylko z nim przebywać? Chcesz... - zacisnął mocno wargi i odetchnął głęboko. - Przepraszam - powiedział w końcu. - To uhm nie ma znaczenia - stwierdził spokojnie. - Twoje piękne uczucie... jesteś uhm na początku drogi - odważył się powiedzieć. - Nie motajmy serduszku.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  163. - Ale umówiłam się z tobą - Emma podniosła wzrok na Klarę. - Powiedziałem ci, że będę przychodzić codziennie a ty nie zgłosiłaś sprzeciwu - zauważyła spokojnie. - No jak kiedyś cię nie będzie to trudno - bąknęła. - Przyjdę kolejnego dnia - skomentowała tylko, czując że czerwienieje gdy tylko Klara powiedziała, że dama powinna nie pytać co powinna mówić po zbliżeniu. Zacisnęła mocno wargi. - Ale to... to... to było uhm przed no - wymamrotała beznadziejnie kompletnie zapadając się pod ziemię ze wstydu. - Uhm no dobrze to uhm jak w takim razie ty... no wiesz... zauroczasz - zadała jej pytanie.
    Emma

    OdpowiedzUsuń
  164. Niełatwo było wyznać to wszystko. Bał się odrzucenia, czy samego faktu, że to wszystko było niezmiernie nachalne z jego strony w elfiej głowie. Klara nie była mu nic winna, a zwłaszcza nie była mu winna wzajemności w tym zainteresowaniu swoimi osobami. Uwielbiał tą dziewczynę, wielbił wszystko co robiła, ale on nie zasługiwał chociaż na skrawek tego samego. Przynajmniej nie teraz, kiedy dalej uważał się za złego człowieka. A mimo wszystko odpowiedziała, że chce. Uśmiechnął się ciepło, czując jak serce zaczyna mu szybciej bić. Policzki zapiekły, tym razem wyjątkowo przyjemnie, a po ciele rozniosła się delikatna, kojąca ulga. Nie zasługiwał na to, ale tak bardzo cieszył się tą błogością, którą mu właśnie podarowała.
    — Ja… dziękuję, naprawdę, dziękuję – odpowiedział, przymykając oczy, czując jej delikatną, ciepłą dłoń na swoim policzku. — Naprawdę wiele to dla mnie znaczy, dziękuję Ci — powtórzył prawie jak mantrę. Otworzył oczy i spojrzał w oczy dziewczyny. — Jesteś dla mnie niezwykle ważna i mam nadzieję, że nie zmarnuję tej szansy i jest tyle rzeczy, które chciałbym Ci powiedzieć, ale… — urwał na chwilę, biorąc kolejny wdech. — Ale obiecałem jeszcze napisać listy, nie chciałbym złamać tej obietnicy przez wyznanie, nieważne jak wiele by dla mnie znaczyło, chcę być wierny innym postanowieniom — wyjaśnił, chwytając delikatnie dłoń, którą ją złapał, przysnął ją sobie bliżej ust, nie przerywając kontaktu wzrokowego. — Mogę? — zapytał, zanim odważył się ucałować jej wierzch.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  165. Gave przytaknął jej w zrozumieniu na wieść o tym przyjacielu czy romantycznym uniesieniu. Na kolejne pytanie jednak uniósł delikatnie wzrok, aby na nią spojrzeć.
    - Nie wiem - odparł szczerze. - Wydaje mi się, że motyle i przyjemność to za mało - stwierdził szczerze i pokazał dłonią na siebie. - Ale to moja opinia. Moja... może Nylianowi to wystarczy, może razem no wiesz macie ten sam gust i ten sam typ - wzruszył ramionami. - Może to wystarczy - mruknął zerkając gdzieś w górę. - Może doszukuję się czegoś więcej niepotrzebnie - spojrzał po niej. - Sam nie wiem czy dobrze robię. Sam nie wiem czy dobrze... działam - westchnął. - Nie no, nie chodziło mi że masz być tylko z nim... o ale sama teraz mi powiedziałaś sami i gdy są inni wokół. A przyjaciele i reszta? A co z byciem po prostu sobą? - spojrzał po niej. - O przebywaniu z innymi... co powinno górować? Chęć bycia z nim czy z przyjaciółmi? - zapytał jej znowu, po czym odetchnął głęboko i pokręcił lekko głową. - Nie wszystko idzie naprawić mimo szczerych chęci - stwierdził cicho. - Nie wszystko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  166. Gave uśmiechnął się do niej delikatnie.
    - Rozumiem - odparł spokojnie. Miał problem z tą rozmową, mimo że sam ją zaczął. Problem dość znaczący. Nie do końca rozumiał co chce jej powiedzieć. Pokręcił lekko głową. - Przepraszam Klaro - powiedział cicho. - Nie do końca siebie rozumiem. Mam tyle myśli w głowie ostatnio i nie potrafię się w nich połapać - mruknął. - Tyle negatywnych myśli związanych ze związkami - przyznał spoglądając na nią. - Jeśli tobie to odpowiada to powinnaś robić to co chcesz i na nikogo nie patrzeć - zgodził się z nią. - Czasami jak się jest z kimś to zapomina się o sobie - mruknął. - Ja tak miałem... chyba dalej mam - zacisnął mocno wargi. - Nie wiem jeszcze jak z tego wyjść - przyznał szczerze. - Myślę, że trzeba zachować zdrowy umiar i masz w tym rację. Z przyjaciółmi, z drugą osobą.... i z czasem dla samego siebie - spojrzał po niej. - Ale jest to cholernie trudne... - mruknął. - Nie wiem jak to ludzie robią. Nie wiem jak ty to robisz... znaczy ech mam nadzieję, że będziesz robić - poprawił się. Tego "wszystkiego" już nie komentował, bo przecież powiedział jej wcześniej co uważa i skoro mu tego nie broniła to nie chciał nawet udawać, że zmienił tok myślenia.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  167. Uśmiechnął się szerzej, kiedy usłyszał, że dla niej to też wiele znaczy. Naprawdę cieszył się, że nie jest sam w tym afekcie jakim było to zauroczenie jej osobą, że uczucie było wzajemne. Wiele to dla niego znaczyło. Nie myślał teraz o tym, że nie jest jej godny, że nie powinien starać się o jej łaskę - po prostu był szczęśliwy, że ktoś tak wspaniały jak Klara podarowała mu szansę na znalezienie ostoi w tym czułym, dobrym sercu.
    — Obiecuję Ci dołożyć wszelkich starań, aby do tego nie doszło — obiecał jej. Odchrząknął delikatnie, gdy zgodziła się z nim, aby zająć się listami. Niedługo zacznie zmierzchać, a on nie chciał narażać jej na nieprzyjemne myśli, siedząc u niej po zmroku. Chciał aby ta relacja była godna, pełna szacunku, a nie obawy o nieprzyjemne plotki. — Oczywiście — powiedział po prostu. Zarumienił się nieco mocniej, gdy potwierdziła, że może ucałować jej dłoń. Uśmiechnął się do niej szarmancko i dotknął leciutko wargami jej dłoni w delikatnym pocałunku, patrząc się w ciepłe, przypominające najpiękniejszy zachód słońca oczy Klary. Następnie oddał jej dłoń i wrócił na swoje miejsce, aby zacząć pisać. Czas w jej towarzystwie płynął mu zjawiskowo przyjemnie, ale niestety również niezwykle szybko. Gdy skończył pisać tekst za oknem był już praktycznie wieczór.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  168. Nylian sam był zauroczony tą chwilą. Była taka spokojna, przyjemna, a jednocześnie wszystko zdawało się być po prostu właściwe. Bez żadnych okrutnych oczekiwań, bez zmartwień, bez lęków, przy Klarze wszystko odchodziło w siną dal, nie istniało. Czuł się dobrze przy niej. Nie zasługiwał na takie rozgrzeszenie, z pewnością powinien jeszcze wiele w życiu odpokutować w życiu za swoje grzechy obojętności, ale był zbyt słabym człowiekiem, aby zamknąć się na nią, kiedy sama chciała ofiarować mu swoje względy. Niestety był zbyt samolubny w tej kwestii. Spojrzał jeszcze ostatni raz zadowolony na efekt ich pracy, po czym uśmiechnął się ciepło do Klary. Zarumienił się delikatnie, słysząc jej przeprosiny. Wstał na równe nogi, aby podejść do niej i spojrzeć po niej czule i spokojnie.
    — Nie popsułaś, nie przejmuj się — wyjaśnił. — Nie planowałem dzisiaj niczego poza tym, że chciałem się z Tobą spotkać, w końcu Cię zobaczyć. Mimo wszystko przepraszam, że zająłem Ci aż tyle czasu — dodał jeszcze, schylając delikatnie głowę, jakby sam teraz prosił o wybaczenie, po czym wrócił do niej wdzięcznym spojrzeniem. — A ja jestem niezmiernie szczęśliwy, że mogę chociaż trochę pomóc. Zrobię jeszcze kilkanaście kopii listu i wyślę je jutro z samego rana — zapewnił ją jeszcze. — Ale nie powinien już chyba zajmować Ci więcej czasu… — dodał jeszcze cicho, tak jakby chciała, żeby go usłyszała.


    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  169. [spokojnie, damy radę lecieć na dwa wątki, wierzę w siebie XD ]

    Nylian trzymał Klarę, nie pozwalając jej uciec od siebie. Wiedział, że nie powinien być tak nachalnym względem dziewczyny, że nie wypadało. Mimo wszystko nie mógł po prostu patrzeć na to jak płacze w taki sposób, jakby jej świat ponownie stracił wszystkie barwy. Czasami można było sobie pozwolić na tak zuchwałą bliskość, jeśli intencje były czyste, a druga osoba potrzebowała wsparcia. A dla niej był gotowy przyjąć każdą obelgę, byleby poczuła się lepiej. Dlatego nie rozumiał, kiedy mówiła, że popsuła, że nie powinna przychodzić na ich zaplanowaną kolację i to z jej winy. Spojrzał na nią zaskoczony, ale jego spojrzenie zaraz przybrało troskę i niezrozumienie.
    — O czym mówisz? — zapytał, bo nie mógł wyobrazić sobie rzeczywistości, w której to Klara nie była godna jego obecności. — To ja nie jestem dobrym kandydatem, a jednak się zgodziłaś, vhanan — powiedział. Nachylił się delikatnie nad nią, aby lepiej spojrzeć w smutne oczy kasztanowłosej. Nakierował jej spojrzenie na siebie, dotykając delikatnie dłonią jej policzka i starł z niego kilka łez. — Co sobie przypomniałaś? Co się stało? — zapytał. Do głowy przychodził mu tylko jeden scenariusz, który mroził mu krew w żyłach. Jeśli przez to czuła się niegodna… Nie, nie mogliby jej tego zrobić. Błagał swoją boginię, aby Polszanianie okazali chociaż odrobinę człowieczeństwa.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  170. Nylian uśmiechnął się wdzięcznie do Klary.
    — Cieszę się w takim razie. Zająć Ci czas w miły sposób to prawdziwy zaszczyt — odpowiedział z nutką dumy z samego siebie. Dla niego samego to spotkanie było niezwykle udane. Nie spodziewał się, że wyzna swoje zamiary Klarze, kiedykolwiek, ale gdy już je odwzajemniła, poczuł przyjemną ulgę. Cieszył się, że go zapytała, naprawdę był jej wdzięczny.
    Zdziwiła go nieco jej propozycja. Nie spodziewał się, że sama to zaproponuje, ale bardzo ucieszyła go ta prośba.
    — Jeśli nie masz nic przeciwko, z chęcią zostanę jeszcze trochę, vhenan — odparł, kłaniając się jej delikatnie. Nylian zaprzył zioła razem z Klarą, a raczej po prostu jej w tym pomógł, a następnie spędził u niej jeszcze trochę czasu opowiadając o tym jak Piri świetnie czuje się w tym miejscu, namawia go na trenowanie, marząc o zostaniu poszukiwaczką przygód, czy o tym, że sama pisze już swoje pierwsze listy, opowiadania, a przeczytała już chyba każde tomiszcze odpowiednie dla jej wieku jakie można znaleźć w okolicy. Opowiedział też o swojej starszej siostrze - Naeli, która przybyła przed tygodniem do Argaru i już zdążyła wspomóc trochę muzyków w gospodzie, samej znajdując sobie przy tym zajęcie, była w końcu znana w całym Mathyr jako jedna z lepszych bardek. W końcu też porozmawiali szczerze dzięki jego abstynencji. Opowiadał o tym jaka siostra zazwyczaj jest lekkoduchem, chociaż nie miała zamiaru iść do Azylu, co jednak go trochę martwiło, ale o zmartwieniach akurat dzisiaj jej nie opowiadał. Opowiedział jeszcze o wspólnych rodzinnych wieczorach, które czasami spędzają i tym jak wszystko zaczęło się lepiej układać dzięki temu, że w końcu przestał pić. A i abstynencja z każdym dniem była coraz łatwiejsza. Wyszedł od Klary, gdy ta była już ewidentnie zmęczona, aby mogła się wyspać przed nadchodzącym dniem, a sam nie mógł zasnąć, nawet w swoim własnym łóżku. Był zbyt podekscytowany tym co już się stało, tym co miało się stać w niedzielę, za bardzo cieszył się piękną wizją niedalekiej przyszłości, która na niego czekała.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  171. Gdy Klara usiadła, sam pozwolił sobie na to, aby przysiąść obok niej, ale w na tyle odpowiedniej pozycji, aby pobiec za nią, gdyby znowu zaczęła biec gdzieś w nieznane. Tak na wszelki wypadek. Wolał się upewnić, że nie stanie się jej żadna krzywda. Oglądał dziewczynę uważnie, szukając jakiś odpowiedzi na jej buzi, dłoniach, reakcjach. Nie mówiła zbyt wiele, słowa też nie były zbyt dokładne, a on ciągle miał żołądek w gardle na myśl, że ktoś mógł ją skrzywdzić.
    — Nie jesteś okropna — zaprzeczył przede wszystkim. Nie mógł uwierzyć, że w ogóle tak o sobie mówiła. — Dlaczego? — dopytał, kiedy wspomniała, że powinien trzymać się z Ryu z daleka od niej. Bała się, że i oni ją skrzywdzą? Aż w końcu wyjaśniła. Poczuł swoisty trzask w sercu. Nie oczekiwał wzajemności swoich uczuć, naprawdę tego nie oczekwiał. Wiedział, że na to nie zasługuje. A jednak bolało. Zwyczajnie cholernie bolało. Ale nie chciał jej tracić, a już na pewno nie w taki sposób, kiedy sama była zalana łzami i pełna poczucia winy.
    — Nie jesteś okropna, Klaro, nie jesteś, nie byłaś i nie będziesz nigdy okropna w moich oczach — odpowiedział, patrząc na jej własne zapłakane tęczówki. Sam czuł ten smutek jaki się z nich wylewał, a nie posiadał przecież magicznych zdolności. — Proszę nie płacz. Nie ma powodu do płaczu. Zapomniałaś nie bez powodu, stało się wiele złych rzeczy, nie możesz się obwiniać o to, że Twój umysł zareagował na traumy jakiś doświadczyłaś. Nikt nie powinien mieć o to pretensji — urwał na chwilę. To co chciał dalej powiedzieć… nie chciał tak naprawdę tego mówić. Jego męska duma już teraz kłuła go w serce. Ale on był tutaj nieważny. Zbliżył się do niej delikatnie, łapiąc jej dłonie.
    — Klaro, proszę, spójrz na mnie. Jeśli teraz pamiętasz i to uniesienie Ci się podobało, jeśli Ryu jest dla Ciebie ważny, nie powinnaś płakać, że jesteś kogokolwiek niegodna. Masz pełne prawo podążać za swoim sercem. Moje zaproszenie jest dalej aktualne. To Twoja decyzja jak je odbierzesz. Nie musisz teraz decydować. Zależy mi na Tobie — urwał na chwilę. Przypomniał sobie słowa Mohe i zacisnął wargi. Niech to szlag! Powinien się wycofać, ale nie mógł. — Naprawdę mi na Tobie zależy i jeśli mi pozwolisz, chętnie dalej zawalczę o Twoje serce, ale jeśli nie, nie będę chował urazy. Nie zmuszę Twojego serca do niczego, nie mam takiego prawa. A Ty nie powinnaś obwiniać się o to, że chcesz za nim podążać. Proszę nie płacz. Jeśli to co między się wami stało nie było z przymusu, nie było powodu do płaczu. Przecież uwielbiasz takie historie w powieściach, prawda? Nie płacz, nie torturuj się za to, że sama coś takiego przeżyłaś — dodał jeszcze z błagalnym spojrzeniem, które chciało tylko tego, żeby dziewczyna wreszcie przestała cierpieć.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  172. — Umysł każdej istoty jest na swój sposób piękny, a na swój sposób okrutny, skomplikowany, pokręcony. Czasami życie tak długo dręczy, że próbujesz zapomnieć o wszystkim, o dobrych i złych rzeczach, jakby tamten okres nie istniał, bo tak po prostu jest łatwiej — odpowiedział spokojnie, bo czuł, że mógł troszkę się z tą sytuację utożsamić. — Kiedyś chciałem oddać życie i duszę, aby zapomnieć o swoim bracie, bo ból po jego stracie był nie do zniesienia. Nie dlatego, że mój brat był złym człowiekiem, kochałem go całym sercem, ale to co otaczało każde szczęśliwe wspomnienie było zbyt tragiczne. Aż w końcu udało mi się z tym zmierzyć. Może Ty też przypomniałaś sobie teraz, żeby móc w końcu stawić czoła, każdemu wspomnieniu? — zaproponował w odpowiedzi na to jak można zapomnieć o czymś takim. Chociaż bolała go myśl o tym, że zrobiła z Ryu coś intymnego sprawiającego przyjemność. Nie miał prawa się tak czuć, a jednak miał wrażenie, że jego serce otaczają ciernie. — Jeśli chcesz mieć pretensje, ja ich siłą nie zabiorę z Twojej głowy, ale pozwól się chociaż poprosić, abyś była dla siebie bardziej wyrozumiała, proszę — dodał, siląc się na delikatny uśmiech. Dotknął jej dłoni, kiedy przyłożyła ją do policzka i mimowolnie przymknął oczy. Dotyk Klary dalej był dla niego kojący i przyjemny. A nie powinna go teraz uspokajać tylko samą siebie. — A skoro sama przeżyłaś taką historię, to tak samo jak w powieści, tutaj też się wszystko ułoży. Daj sobie tylko szansę — powiedział ciepło. Wstał na jej prośbę i podał jej rękę, aby sama mogła wstać. — Tak, oczywiście, że tak. Nie planowałem Cię zostawiać samej — zapewnił ją, uśmiechając się nieco szerzej, aby spróbować dodać jej więcej otuchy.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  173. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  174. To prawda, czuł się trochę zraniony, ale nie mógł jej przecież za to winić. Sam chciał, aby znalazła szczęście gdzieś, gdzie nie będzie w stanie jej zranić. Tak byłoby dla niej najlepiej. Tak naprawdę najbardziej bolał go widok Klary w tym zapłakanym, biednym stanie. To było w tym wszystkim najgorsze. Swój własny zawód mógł znieść, ale jej łzy rozrywały go od środka.
    — Pamiętając możesz też zaszyć każdą ranę, swoją, Ryu, moją, chociaż nie uważam, że ja mam prawo czuć się zraniony. Przecież nie powiedziałem Ci wtedy jaka jesteś dla mnie ważna. Nie powinnaś się obwiniać o mnie — odparł. Przytaknął ruchem głowy, gdy powiedziała, że jest za wcześnie na wyrozumiałość względem samej siebie. Nie przerywał z nią kontaktu wzrokowego. — Dla mnie dalej jesteś tą samą, dobrą, czułą dziewczyną, która ma w sercu troskę i czułość dla świata, w moich oczach nic a nic się nie zmieniłaś — zapewnił ją jeszcze, zabierając jej rękę ze swojego policzka, aby przyłożyć ją sobie do swojego czoła. Nie chciał jej teraz całować, aby nie sprawić jej większej przykrości czy też po prostu nie wchodzić butami gdzieś, gdzie mógł nie być już wcale mile widziany.
    — Powieści są pisane na podstawie prawdziwego życia. W nim też ludzie mogą dotrzeć do szczęśliwego zakończenia, muszą go tylko uważniej szukać, sama tłumaczyłaś mi tak w podobny sposób — przypomniał jej. — Tobie też wszystko się ułoży, jeśli pozwolisz sobie na to — dodał jeszcze. Pokręcił głową.
    — A ja bym nie zrozumiał. Twoje bezpieczeństwo jest dla mnie bardzo ważne, nie bagatelizuj tego proszę w ten sposób. Gdyby coś mnie opętało i chciałbym Cię zostawić, nie powinnaś tego rozumieć ani wybaczać — poprosił ją. Przytulił ją delikatnie, kiedy się o niego oparła i pogładził delikatnie górną część jej pleców. — Ulgę, że nikt Cię nie skrzywdził i że teraz jesteś bezpieczna, to przede wszystkim. Żal i smutek, bo płaczesz, chociaż na to nie zasługujesz, trochę egoizmu, za który się karcę, ale przede wszystkim ulgę. Wybacz, elfy mają czuły słuch — wyjaśnił cicho. Skoro zapytała poczuł, że musi odpowiedzieć, ale skoro mówiła tak cicho, nie był pewny czy faktycznie chce zna odpowiedzieć.


    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  175. Jeśli chodziło o sytuację z Ryu nie wiedział co bardziej bolało. Fakt, że w ogóle zaszła, czy to, że przypominała mu za każdym razem, kiedy on powtarzał sobie i jej, że nie ma prawa mieć o to pretensji. Bo nie miał prawa, bo niczego sobie nie obiecali, bo na nią nie zasługiwał, bo tak było, taka była prawda, realia, ale dalej za każdym razem, gdy o tym mówiła, czuł nieprzyjemne ukłucie w sercu. Do tego powiedziała, że był dla niej wcześniej ważny, a mimo wszystko… jasna cholera. Przymknął na chwilę oczy, po czym spojrzał po niej poważnie, ale zachował swoją troskę i spokój.
    — Klaro… — nie wiedział przez chwilę co powiedzieć. Trochę nęciło go w sercu, aby poprosić ją ponownie, aby przestała, bo to też boli, ale na szczęście się powstrzymał i odłożył to na bok. — Proszę nie zadręczaj się przeszłością, nigdzie Cię to nie doprowadzi. Nie próbuj skręcać w tą stronę proszę, daj sobie szansę, aby wybaczyć samej sobie, proszę — powiedział w końcu. Przytulił ją nieco mocniej, nieznacznie, żeby pokazać, że on mimo wszystko nie ma zamiaru za nic jej obwiniać, wyrzucać swoich własnych uczuć czy zostawiać na pastwę losu. Uśmiechnął się do niej delikatnie.
    — Uwierz mi, że nie jestem niesamowity. Dalej mam wiele wad, ale dziękuję, że tak o mnie myślisz. Robi mi się od tego cieplej na sercu — odpowiedział. Odsunął się nieznacznie, aby uklęknąć przed nią i chwycić jej dłoń, obdarowując ją szarmanckim uśmiechem. — Oczywiście, że chcę, moje zaproszenie jest dalej aktualne — zapewnił ją.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  176. - Milczenie nie jest też odmową - powiedziała po prostu, wytrzymując jej spojrzenie i zacisnęła mocno wargi. - Możesz mi w końcu przestać umniejszać? To że proszę cię o wskazówki, o to co ty robisz... żebyś mi powiedziała jak ty to robisz... to nie znaczy że zaraz będę wszystko to kopiowała - westchnęła przeciągle. - Mam wrażenie, że tak o postanowiłaś sobie mnie nie lubić i teraz robisz wszystko, żeby mnie do siebie zniechęcić - poinformowała ją. - Więc od razu ci powiem, że to się nie uda. Ta taktyka ze mną jest do dupy... bo ja jestem upierdliwa - wzruszyła tylko ramionami i zarumieniła się mocno. - Nie mogę - powiedziała cicho. - Nyliana w ogóle nie znam i no jest facetem - wyjaśniła. - A Ryu... Ryu kiedyś proponowałam, żeby mnie wziął jako swoją niewolnicę seksualną... ale odmówił. Nie mogę iść i go o takie rzeczy pytać. To krępujące - bąknęła zasłaniając swe policzki rękoma. - Ryu fizycznie? - zmarszczyła brwi. - Oj to ty chyba w ogóle go nie znasz - skomentowała. - Znaczy nie wykluczam, mógł się zmienić... ale on raczej leci na wnętrze, a fizyczność jest drugorzędna - pokiwała lekko głową. - No bo spójrz na Akane. Niska, całkiem płaska, fajne oczy i całkiem niezłe usta, ale poza tym to taka no przeciętna raczej - rzuciła. - Ale za to ma bogate wnętrze... na pewno leci na wnętrze - wyjaśniła jej. - Och... ale jak wyszło? - zainteresowała się, ale zaraz machnęła lekko ręką. - Dobra, to inaczej, co teraz robisz... uśmiechasz się tylko? Czy dodajesz inne rzeczy?

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  177. - No dobrze to będę przychodziła w dni nieparzyste, a w parzyste będę cię obserwowała z daleka, aby podpatrzyć twoje gesty - odpowiedziała idąc na kompromis. Słysząc o tym czego dama nie powinna robić, skinęła głową i zacisnęła mocno wargi. - Wiem - powiedziała cicho. - Ja po prostu... chciałam żeby mi pomógł i nie liczyło się dla mnie nic innego tylko moje życie - przyznała cicho. - Już tego nigdy nie zrobię - dodała zaraz, zakładając swe włosy za ucho. - Co jeszcze nie przystoi damie? - chciała wiedzieć. - Co jeszcze uważasz za ordynarne i nieodpowiednie? - dodała chwilę później, po czym zagryzła swój policzek od środka by ostatecznie pokręcić głową. - Masz prawo się ze mną nie zgadzać, ale ja zdania nie zmienię. To moja opinia i szczerze mówiąc to za tobą biega więcej chłopaków niż za Akane - zauważyła. - No więc uważam ją za mało atrakcyjną na zewnątrz - skinęła głową. - Ale ty możesz myśleć inaczej - dodała szybko i odetchnęła głęboko. - Przyniosę ci ziółka na ból głowy - zapewniła szybko i wyszła z gabinetu autentycznie zmartwiona. Poprosiła o ziółka Febe i zaraz wróciła z nimi do Klary. - Febe mówi, że ci się po nich polepszy - uśmiechnęła się do niej.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  178. Nie odpowiedziała na to bieżące ustalanie z Klarą terminów. Zamierzała przychodzić co drugi dzień tak czy siak. Jak jej kiedyś nie zastanie to trudno, przyjdzie dnia kolejnego po prostu. Umawianie się z tą dziewczyną zdawało się jej nie na miejscu. Oczywistym była jej niechęć do Emmy, więc i spotkania mogła dla własnego widzimisia ograniczać, a to Emmie się nie spodobało. Nie mniej jedynie wzruszyła na to ramionami.
    - Dobrze, w razie czego zmienię technikę obserwacji - odpowiedziała jednak na tę drugą część uwagi dziewczyny. To akurat była w stanie zrobić. Nie chciała przecież, żeby Klara czuła się niekomfortowo z tymi obserwacjami. Zaraz też zaczęła słuchać o tym co powinna robić dama. Nawet sięgnęła jednak do swojej torby by wyciągnąć z niej pergamin i zapisać kilka punktów. Skinęła głową. - Dziękuję - odparła tylko. Co do Akane już się nie odzywała. Powiedziała swoje, przedstawiła swój punkt i nie narzucała swej woli dziewczynie. Postawiła za to ziółka obok Klary i usiadła spokojnie na krześle czekając aż tej ból przejdzie. Nie odzywała się, ale trwała przy dziewczynie, nie chcąc zostawiać jej w takim stanie. Przecież byłaby nieludzka, gdyby cierpiącą zostawiła.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  179. Uśmiechnął się do niej delikatnie, słysząc jej słowa. Cieszył się, że przede wszystkim nie wyzywała samej siebie bez potrzeby. O ile miała rację, że sytuacja nie była prosta i bardzo nieprzyjemna, to miała jeszcze czas nad tym wszystkim pomyśleć. Spojrzał po niej troskliwie.
    — Daj sobie czas na przemyślenia, skup się na bracie, jego życie też jest ważne, ale proszę pamiętaj, że dla mnie dalej jesteś tak samo ważna, dobrze? — powiedział jeszcze na koniec w tym temacie, przypominając, że w jego sercu jej miejsce, które zajmowała nie uległo zmianie. Jego też ta sytuacja bolała, ale przecież to nie było coś przez co nie będzie mógł już dalej żyć.
    — Każdy może mieć swój ideał, jeśli nauczy się akceptować cudze wady — zgodził się z nią. Mógł powiedzieć, że ona jego alkoholizmu nie akceptowała i to wyszło mu na dobre, ale uznał, że to zostawi na inną okazję, teraz mogła to jeszcze źle zinterpretować, a tego przecież nie chciał. Wstał, kiedy o to poprosiła.
    — Przepraszam i proszę nie traktuj tego jako wymuszenia — poprosił jeszcze. Uśmiechnął się szerzej i pokręcił głową, podając jej swoje ramię, aby mogła się oprzeć. Domyślał się, że teraz droga powrotna może nie być zbyt przyjemna w jej fizycznym stanie. — To prawda, podobało. Lubię poznać obce kultury i się ich uczyć. Ale o ile pamiętam z objaśnień wszystkie ceremonie już są za nami, nie będę przynajmniej bał alkoholu na zabawie. A skoro urodziny są co roku, można je jeszcze nadrobić, słyszałem, że szykuje się kolejna 18-nastka u kogoś innego —- zapewnił ją. — Wracajmy — zaproponował.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  180. Wrócił do domu gdzieś po godzinie od rozstania z Akane. Potrzebował tej chwili dla siebie, w samotności. Po powrocie wspomniał tylko Rei, że Klara sobie większość przypomniała i udał się do swojego pokoju. Nie chciał rozwlekać tematu. Nie póki sam miał w głowie po prostu burdel. Rano wcale nie było mu lżej. Do tego noga trochę go rwała. Właściwie spędził dzień siedząc u siebie i... o zgrozo... czytając. Zajmował swe myśli, więc kiedy Rei zapukała uniósł na nią wzrok i wzruszył ramionami.
    - Nie wiem - odpowiedział z prawdziwą szczerością. - Heh jestem - westchnął po dłuższej chwili gramoląc się na wózek, by mimo wszystko pozostać nieco bardziej mobilnym. - Jestem - dodał nieco głośniej, choć nie był wcale przekonany czy ma ochotę rozmawiać. Właściwie to wolałby tę rozmowę odłożyć w czasie. Tym bardziej, że nie był pewien jak sam zareaguje na dziewczynę. Mimo wszystko trzeba było być tym dorosłym, skoro już dziewczyna się do niego pofatygowała. Dlatego kiedy Rei przekazała Klarze, że jest, otworzył jej drzwi do pokoju i zaprosił do środka. - Zaparzyć ci herbaty? - zaproponował.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  181. Ryu podjechał do swej alla kuchni i wstawił wodę, po czym zaczął przygotowywać odpowiednie ziółka. Spojrzał po Klarze i pokazał jej dłonią miejsce przy stole.
    - Nie bój się, nie będę się się do ciebie zbliżał - powiedział cicho, źle odczytując jej spięcie. A może dobrze? Nie wiedział. Wolał jednak nie przerazić jej bardziej niż to i tak już się stało. Zagryzł mocno wargi, gdy wspomniała o niekomfortowości. Nie wiedział co na to odpowiedzieć, więc milczał. Dopiero, gdy zioła były gotowe, przetransportował je na stół, samemu odsuwając się od niego na taką odległość, aby Klara mogła spokojnie uciec gdyby chciała. Miała czystą drogę do drzwi, niczym nie zastawioną. - Wyszło nieprzyjemnie - odparł tylko. - Dla ciebie - uśmiechnął się do niej słabo.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  182. Szedł z Klarą, słuchajac o jej przeżyciach. To było oczywiste, że jej ta tradycja się nie spodobała. On był raczej zdecydowanie luźniejszy w tym temacie, nie przeszkadzało mu to, o ile nie musiał tego robić kobiecie, bo do tego akurat już się nie mógł zmusić.
    — Ta ostatnia tradycja była faktycznie zbyt okrutna. Zwłaszcza, że niektórzy mam wrażenie użyli jej tylko po to, aby celowo sprawić ból, chociaż miała też dobre momenty. Piosenka Tonego była na przykład całkiem miła dla odwrócenia uwagi od całej sytuacji. Sam nie sądzę, abym wziął jeszcze raz udział w tej ceremonii. Przynajmniej tej ostatniej i nigdy kobiecie. Szkoda mi ich było. Jeśli masz ochotę kiedyś świętować, zawsze możesz wyjść na spacer w trakcie tej konkretnej tradycji, w ramach protestu, czy grzecznego odwrócenia się od czegoś co Ci się nie podoba. Śpiewanie na cześć solenizantów było bardzo urocze. Znowu, poza pewnym blondynem, któremu brakuje kilku lekcji śpiewu. Mają też naprawdę smaczne torty, a i ich style były całkiem zjawiskowe. Myślę, że jest kilka elementów, które warto wspominać — zauważył, uśmiechając się nieco szerzej. Przytaknął na słowa o Akane. — Tak, dobrze, że już tego nie doświadczy. Ta tradycja zdecydowanie nie sprzedała się zbyt dobrze wśród Mathyrczyków. Ale jeśli w ogóle nie masz ochoty, to nie sądzę, aby jakikolwiek Argarczyk chciał Cię w ogóle do tego zmuszać — zgodził się z nią. — U elfów projektujemy swoje własne vallaslin i możemy je sobie wytatuować, albo zostawić po prostu na pamiątkę. To ma być symbol naszego życia — urwał na chwilę. On miał na sobie vallaslin brata, do którego dodał parę własnych elementów, ale w dorosłość wszedł przecież po wygnaniu. Z nim nikt tego nie świętował. Mimo wszystko cieszył się, że miał pamiątkę po kimś ważnym. — Nie każdy je też robi. Jest to długi proces i nie każdy chce mieć tatuaż na całe życie, ale projekt zostaje zawsze czy to z właścicielem, czy w domu rodzinnym, czy w głównej świątyni — pozwolił sobie jeszcze trochę opowiedzieć na ten temat. — Każdy ma swoje tradycje. Tak długo jak nie są okrutne, lubię je poznawać. A Tobie coś się spodobało najbardziej na zabawie? — zainteresował się.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  183. - Gdyby to był sam pocałunek to nie mówiłbym, że się zbliżyliśmy... powiedziałbym ci po prostu co zaszło - odparł spokojnie, obserwując ją w milczeniu. Wyglądała na zmieszaną, niepewną, zranioną. Zagubioną. Odetchnął głęboko. - Ale nie umiałem tego nazwać - dodał jeszcze cicho, po czym spojrzał gdzieś w bok. Nie poznała samej siebie? Nieprzyjemnie się zaskoczyła? Mhm... robiło się bardzo nieprzyjemnie. Zacisnął mocno wargi. - Dalej tak uważasz? - zapytał jej cicho.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  184. Ryu zaśmiał się cicho.
    - Ależ mogłaś wiedzieć - sprzeciwił się, spoglądając jej prosto w oczy. - Mogłaś, bo mimo braku części swych wspomnień poznałaś mnie... z wielu stron. Tych niezbyt chwalebnych, ale i tych dobrych. Mogłaś wiedzieć - powtórzył cicho. - Wybrałaś jednak tak, by myśleć o tym jako o zwykłym pocałunku - dodał cicho. - Wybrałaś tak, żeby chronić tę Klarę... tę którą wolisz - uśmiechnął się słabo. - Właściwie... jaka to Klara? - zapytał jej spokojnie. To co mówiła wciskało sztylety w jego serce do tego stopnia, że nie był pewien jak długo wytrzyma w jej obecności.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  185. Chłopak skinął głową.
    - Nie miałem na myśli każdego bezbłędnego słowa. Po prostu wydaje mi się, że w tamtej chwili po prostu się obroniłaś - stwierdził tylko, biorąc łyk swojego napoju. Uśmiechnął się słuchając o Klarze, która jej się podoba. Klarze, którą lubiła. - I właśnie z taką Klarą wtedy byłem - poinformował ją cicho. - Z tą delikatną, swobodną, zawstydzoną - dodał cicho. - A do tego z taką, która potrafi mówić nie. Która wyznacza granice - dodał jeszcze patrząc jej prosto w oczy. - Tamta Klara i ta, którą lubisz być... to moim zdaniem ta sama Klara - wyjaśnił spokojnie. - Zaczynam... heh, tamta Klara powiedziała, że mnie lubi - mruknął. - Tamta Klara dodała, że jej się to nie podoba... chciała to wszystko zostawić poza publicznymi drzwiami - skinął lekko głową. - Tamta Klara nie poszła jedynie w impuls, bo nie pozwoliłaby sobie na to nawet przez chwilę.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  186. Ryu pokręcił lekko głową.
    - Nie to miałem na myśli mówiąc o twej delikatności, Klaro. Nie patrzysz na cały obrazek... patrzysz tylko na tamtą chwilę... - spojrzał po niej z łagodnym uśmiechem na twarzy. - Mimo, że od początku wiedziałaś, że mi się podobasz, dopiero tam pozwoliłaś sobie na odrobinę szaleństwa. Jesteś delikatna i wtedy też taka byłaś. Wyznaczyłaś granicę. Może za późno - przytaknął. - Ale wyznaczyłaś ją. Nie pozwoliłaś sobie na więcej, a ja to uszanowałem - zerknął na nią i wypuścił ze świstem powietrze. - Czasem warto... czasem warto doświadczyć tej gwałtowności... - szepnął. - A jeśli o gwałtowności mowa... to w innych aspektach strasznie jesteś gwałtowna - zauważył. - Gwałtownie się denerwujesz i gwałtownie wypowiadasz, gwałtownie i twardo wyrażasz swoją opinię. Nie ma w tym nic z delikatności - rzucił spokojnie. - Mhm a ja cię lubię całą... od delikatnej po gwałtowną. Lubię cię całą - mruknął w odpowiedzi.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  187. - O jakiej relacji mówisz? - zapytał jej zaraz Ryu. - Jaką relację mamy? - spojrzał po niej. - Mówisz o relacji jaką mamy, powtarzasz te słowa uparcie... - mruknął. - A ja nie wiem jaką relację mamy. Myślałem, że wiem. Wtedy wiedziałem, w którą stronę idziemy. Aktualnie... od twojego wypadku... nie wiem nic - rzucił cicho. - Więc powiedz mi jaką relację mamy - poprosił jej. - Powiedz jak ty widzisz naszą relację - mruknął. Był w stanie zrozumieć to całe z narzeczonym czy z mężem. Rozumiał, że to dla niej ważne. Ale to rozumiał i wtedy, kiedy twardo postawiła swoje warunki. Nie podobało mu się to jak teraz próbowała to wszystko wyprzeć. Znowu. Słowami. Uciec od tej Klary, którą faktycznie była. Zakamuflować się w dobrze znanych sobie rejonach. - Klaro... lubisz się delikatną, nikt nie każe ci z tej delikatności rezygnować - zapewnił cicho. - Ale mam wrażenie, że ty... ech mówiąc, że nie lubisz takiej siebie... chcesz stłamsić tamtą siebie, a wydaje mi się, że lepiej byłoby ci z nią porozmawiać. Porozmawiać i zespolić z twoją wymarzoną Klarą - wyjaśnił cicho. - Znaleźć złoty środek, bo powrót do zupełnie delikatnej Klary może przynieść ci rozczarowanie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  188. Ryu uśmiechnął się do niej nieco szerzej, kiedy powiedziała o etapie schadzek. Mimo wszystko poczuł się przy tym odrobinę lepiej. Nie skreślała go jeszcze. Przynajmniej na razie.
    - Źle mnie zrozumiałaś - stwierdził spokojnie. - To nie było coś co każę ci zrobić, to była myśl. Coś co możesz wziąć pod uwagę, ale nie musisz - powiedział cicho. - No i jeszcze jedna sprawa... ja nie mam wymarzonej Klary - poinformował ją. - Akceptuję cię taką jaką jesteś. Ze wszystkimi smutkami, trudnymi przeżyciami, rozterkami... z gwałtownością i delikatnością, z uśmiechem na twarzy i rozmarzonym spojrzeniem... z nerwem i z jego brakiem - wyjaśnił. - Całą, taką jaka jesteś. Nie mam wymarzonego obrazu przed oczyma. Mam tam tylko ciebie. Tylko ciebie - szepnął, upijając trochę naparu.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  189. Chłopak pokiwał lekko głową.
    - Może i duże - zgodził się z nią. - Ale tak czuję, więc nie zamierzam tego przed tobą ukrywać - powiedział spokojnie. Zacisnął nieco wargi, gdy wspomniała, że ona nie akceptuje w nim wszystkiego. Nie było to coś czego już wcześniej mu nie mówiła. Zdawał sobie z tego sprawę i wiedział, że niektóre rzeczy mogły pozostać dla niej nie do przejścia, ale tym postanowił się martwić później, gdy już dotrą do tego punktu. Na razie po prostu przytaknął. - Pozostaje mi więc żywić nadzieję, że kiedyś zaakceptujesz we mnie wszystko - powiedział cicho. Gdy wspomniała o Nylianie przytaknął jej. - Wiem - stwierdził jeszcze. - Wiem, ale... - spojrzał na nią i posłał w jej stronę rozbrajający uśmiech. - Ale widzisz, również chcę być zgodny z samym sobą, więc zamierzam... jeśli mi na to pozwolisz oczywiście... dalej zabierać cię na schadzki - puścił do niej oczko. - A skoro o tym mowa to chciałbym cię na taką zaprosić. Nawet dziś jeśli ci to odpowiada.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  190. Nylian był kłopotliwy. To trzeba było przyznać i Ryu nie był pewien tak do końca czy chce po raz kolejny próbować swych sił w takich sprawach. Wcześniej przecież dobitnie mu pokazano, że nawet jeśli będzie z osobą, którą kocha to ten drugi może mu ją łatwo sprzed nosa sprzątnąć. W tym wypadku też miał pod górkę. Przede wszystkim nie był mathyrczykiem i popełniał mnóstwo gaf na tym polu, a Nylian... Nylian przynajmniej nie miał problemu z dogadywaniem się z Klarą. Z mówieniem jej językiem. Rozumieniem wszystkich barier zanim te zostały przedstawione. Zacisnął więc mocno wargi, gdy usłyszał o wcześniej umówionym spotkaniu i trochę niechętnie przytaknął.
    - Jasne, innego dnia - zgodził się tylko. - Umówimy się innego dnia - mruknął. - Przyjadę jutro to się umówimy - dodał zaraz.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  191. Zaśmiał się w duchu na te kulturalne rozmowy. No tak, z nimi to akurat różnie bywało. Czasem po prostu mieli dwa różne podejścia do sprawy, które nijak się ze sobą zgadzały.
    - Chętnie pomogę ci się pakować - stwierdził swobodnie, po czym zerknął na swoją nogę. - Właściwie to zamierzałem udać się do Febe, bo noga po wczoraj trochę mi dokucza - przyznał szczerze. - Spuchła odrobinę, ale ból jest do przeżycia - poinformował ją spokojnie. - Pamiętając o twych słowach co do uważania na siebie, postanowiłem jednak, że warto ją obejrzeć - dorzucił zaraz. - Na wszelki wypadek.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  192. Wzruszył tylko ramionami, gdy stwierdziła że jest jej przykro.
    - To nie twoja wina - powiedział spokojnie. - Sam ją sobie załatwiłem - uśmiechnął się nieco. - Mhm a chętnie - uśmiechnął się do niej. - Pomoc w tym temacie przyjmę - przyznał spokojnie. - Mhm... co zamierzasz na siebie założyć? - zapytał jej z czystej ciekawości, dla podtrzymania rozmowy. Był poniekąd ciekaw, czy Klara pójdzie w seksowne tematy czy raczej delikatne i dziewczęce.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  193. Skinął głową, kiedy zapytała czy mogą już iść i sam wykierował wózek w stronę wyjścia, przepuszczając ją w progu. Uśmiechnął się do niej delikatnie i ponownie przytaknął. Widział to jej speszenie, ale chciał rozmawiać z nią luźno, a to było pierwsze co przyszło mu do głowy. Masochista jakich mało. Zaśmiał się pod nosem z samego siebie i dźwignął na nogi przy barierce.
    - Pomożesz mi z wózkiem? - zapytał jej, bo sprowadzanie go na dół zdecydowanie nie należało do miłych i samodzielnie ciężko mu było to zrobić. Przyjrzał się jej ustom i pokiwał lekko głową.
    - Jestem w stanie to sobie wyobrazić. Pięknie będzie podkreślała twoje wdzięki - szepnął powoli schodząc ze schodów. Zaśmiał się lekko, kiedy stwierdziła, że niewiele mu mówi opis sukienki. - Masz rację - zgodził się. - Jeszcze dekolt w prostokąt rozumiem - pokazał dłonią mniej więcej jak to widzi. - Ale marszczenia na ramionach? - spojrzał po niej. - Pięknie będziesz się w niej marszczyć to na pewno - puścił do niej oczko.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  194. Usiadł na wózku, gdy tylko znalazł się na dole i odetchnął głęboko. Mimo wszystko taki mały wysiłek fizyczny dał mu się odczuć. Pokiwał głową na wieść o udanym wieczorze.
    - Trzymam kciuki, żebyś dobrze się na nim bawiła - stwierdził spokojnie, bo mimo tego co do niej czuł... to nigdy w życiu nie pragnąłby aby coś jej się na tym wieczorze zadziało. Przynajmniej jej, bo przecież choć Nylianowi nie życzył źle, to on akurat mógłby nie bawić się za dobrze. Popatrzył na to jak składa sukienkę w harmonijkę i przekręcił lekko głowę, by lepiej się przyjrzeć. - Och... jak tenisowa spódniczka - klasnął w dłonie, po czym spojrzał po niej. - Uhm u nas... w starym świecie grano w tenisa. Taki sport... - zaczął jej szybko wyjaśniać. - Polegał na przerzucaniu piłeczki przez dużą siatkę na pole przeciwnika. Przerzucało się ją specjalnymi kijami... z siatką na końcu - nie bardzo wiedział jak to wyjaśnić. - Jak będziesz chciała to ci je narysuję na piasku - stwierdził zaraz. - Nawet z mą umiejętnością rysowania sobie poradzę - dorzucił zaraz ze śmiechem. - No i panie nosiły takie spódniczki z plisowaniem...? - spojrzał po niej. - Och nieregularne... - spojrzał znów na plisy. - Um... a to z nieregularnymi nie wygląda tak... no wiesz niechlujnie?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  195. Ryu pokręcił lekko głową.
    - Nie - zapewnił ją szybko. - Można było założyć co się chciało, byle za bardzo ruchów sobie nie krępować - wyjaśnił zaraz. - Ale kobiety lubiły takie nosić... jeszcze czasem pod spodem miały wszyste spodnie - dodał. - Takie krótkie spodenki i na to spódniczka - dodał. - Aj trudno to wyjaśnić. Generalnie jakbyś miała spodenki małe - pokazał na swoich nogach dokąd. - I od tego dodatkowy materiał na spódniczkę, która sprytnie ukrywała spodenki - mruknął. Ciężko było wyjaśniać takie rzeczy, ale z drugiej strony dla Klary sprawa mody zdawała się być dość interesująca. Na podsumowanie parsknął cichym śmiechem. - No nie wiem - zaśmiał się. - Ja tam mamie do roboczego gabinetu nie zaglądam. Jeszcze coś bym popsuł - puścił do niej oczko. - Nigdy specjalnie mnie nie interesowały jakoś wielce ciuchy... wiesz ja... - zastanowił się. - Ja zawsze lubiłem luźne bluzy... - mruknął, bo akurat z bluzą Klara już miała wielokrotnie do czynienia. Spała nawet w jednej jego, więc wiedziała o co chodzi. - ...które zasłaniały wszystko. Włącznie z moimi rękoma i całym ciałem - dodał, bo trzeba było ukryć sińce po uderzeniach czy chorobliwą szczupłość. - Przyzwyczaiłem się do tego i trochę tu cierpię przez ich brak - rzucił szczerze. - Ale właśnie... mówisz, że Rei szyje niesamowite kreacje... że też nie wpadłem na to by poprosić ją o nową bluzę... - odchrząknął, by zaraz wrócić myślami do jej słów o nieregularnych marszczeniach. - Czyli ty bazujesz na luźnej kreacji na razie z nieregularnymi zagięciami - pokiwał głową. - A na co dzień? Na co stawiasz? - zainteresował się, zerkając na nią. - Z moich obserwacji wynika że na schludną prostotę i wygodę - uśmiechnął się do niej lekko. - Ale może to nie jest twój ulubiony styl... masz jakiś wymarzony styl ubioru?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  196. Ryu pokiwał lekko głową. Tak, to prawda. Było widać niemal całe nogi. Ugryzł się w język zanim jej powiedział, że długość tych spódniczek nie była wcale najkrótsza, bo zdarzało się wiele spódniczek i spodenek znacznie od tego krótszych w ich świecie. Nie wszystko trzeba było tak opowiadać. Na wieść, że Klara by się nigdy w takim czymś nie pokazała publicznie zerknął na nią.
    - Rozumiem i nie namawiam - rzucił spokojnie, po czym uniósł lekko brew. - Ale naszła mnie taka myśl, pytanie wręcz... w jaki sposób pływasz w jeziorze czy rzece publicznie? - zainteresował się. - Nie odsłaniasz wtedy swoich nóg? - zainteresował się. Nie chodziło mu o kąpiel, tylko zabawę w wodzie. Wzruszył ramionami. - No w danej chwili to zdecydowanie ruchliwy nie jestem - przyznał jej rację śmiejąc się trochę pod nosem. - Po prostu... wiesz... kreacje i stroje, szycie... jakoś tak niespecjalnie mnie interesują - przyznał szczerze. - To jest ich proces powstawania - poprawił się, bo przecież nie miał nic przeciwko nikomu kto lubił się stroić. On po prostu wrzucał pierwsze lepsze ciuchy na siebie i wiśta wio. Zmarszczył lekko brwi na podsumowanie jego własnej bluzy i powiódł po niej wzrokiem.
    - Smutna? Jest po prostu czarna - skomentował, bo jakoś nie czuł od niej wielkiego smutku. Wypuścił za to powietrze z płuc na kolejne pytanie dziewczyny i wzruszył ramionami. - Zanim poznałem Rei... moją mamę... mieszkałem w innym domu dziecka. W niezbyt zadbanym domu dziecka... jego właściciel, a nasz dyrektor... lubił nas karać za wszelkie przewinienia. Zasłaniałem nimi sińce i inne blizny - przyznał w miarę spokojnie. - No i byłem wtedy strasznie chudy, więc to też zasłaniałem - skomentował i odetchnął głęboko. - Teraz... to po prostu nawyk. Przyzwyczaiłem się do nich i dobrze się w nich czuję. Bezpiecznie - mruknął jeszcze, chociaż wychodząc z Argaru najczęściej jednak zmieniał garderobę aby dostosować się do obowiązującej w Mathyr mody.
    - Co masz na myśli?- spojrzał po niej, kiedy wspomniała o naszywaniu mu czegoś na nową bluzę. Powoli skinął głową. - Pewnie, możesz coś naszyć, jeśli będziesz miała ochotę - uśmiechnął się do niej lekko, bo nie podejrzewał Klarę o dowcipy typu różowy penis na plecach. O to mógłby podejrzewać pozostałych swych przyjaciół. Zwiewna i dziewczęca sukienka do niej pasowała.- Takie zwiewne i dziewczęce... do twarzy ci w nich - stwierdził, po czym zaśmiał się cicho. - No tak, ale na podróż mogłaś mieć inną garderobę niż na życie codzienne - skomentował. - Popatrz na siebie choćby teraz... tu ubierasz się trochę inaczej niż w podróży - usprawiedliwił swe wcześniejsze pytanie. - Jesteś po prostu bardzo skromną osobą - zauważył. - To komplement - dodał zaraz, co by nie odczytała tego w złą stronę. - A twój ubiór to podkreśla.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  197. Emma uśmiechnęła się lekko na to ostrzeżenie.
    - Wiesz, mam wrażenie, że ty już i tak spisałaś mnie na straty i nie zamierzasz próbować mnie polubić - stwierdziła cicho. - Nie dziwię ci się. Zrobiłam wiele złego, a nawet raz cię dopadłam... przepraszam cię za to. Z pewnością napędziłam ci porządnego strachu - szepnęła. - Pracowałam dla Peruna, nie chciałam... ale bardziej niż wszystko liczyło się dla mnie moje własne życie - mruknęła właściwie nie będąc pewną czy to dobrze czy źle. Nie wiedziała czy powinna cieszyć się z tego czy płakać. Spojrzała więc w sufit i policzyła do dziesięciu, chcąc odgonić ponure myśli, które teraz wciąż napływały jej do głowy. Przełknęła głośno ślinę i odetchnęła głęboko.
    - A nie mogę tu zostać? - zapytała jej cicho. - Nie będę ci przeszkadzała - wstała od jej łóżka i przetransportowała się pod okno, by usiąść na podłodze. Aktualnie po prostu nie chciała być sama.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  198. - Taki kombinezon też sporo odsłania - zauważył z uśmiechem. - Całe łydki... i ramiona - uśmiechnął się lekko, po czym przytaknął jej. - Ale masz rację jest znacznie bardziej skromny niż te nasze spódniczki - dodał zaraz, bo rzeczywiście tak było. Kombinezony zwykle nie były tworzone by pokazać kształty kobiet czy mężczyzn, ale  z drugiej strony często niezamierzenie i tak to robiły. Podkreślały kształty tam gdzie to było potrzebne, resztę pozostawiając wyobraźni. Kiedy spojrzała po nim zmartwiona odetchnął głęboko.- Uhm było strasznie - zgodził się z nią cicho. Najgorsze w tym wszystkim było to, że mieszkając tam miał świadomość, że nie bardzo ma się do kogo zwrócić o pomoc. Obawiała się trafić jeszcze gorzej i nie chciał zostawiać pozostałych dzieci. Za te młodsze czuł się poniekąd odpowiedzialny. Przymknął na moment oczy i pomasował sobie skronie, bo rozmawianie o tym choć był pogodzony z przeszłością i normalnie nie bardzo wracał do niej myślami, nie należało do najprzyjemniejszych. Nie chciał jej też zamęczać szczegółami, więc tylko wypuścił powietrze z płuc i posłał w jej stronę lekki uśmiech. - Podobno co nas nie zabije to nas wzmocni... myślę że to mnie wzmocniło. No i gdybym tam nie mieszkał to pewnie nie spotkałbym Rei - uśmiechnął się do niej szerzej, obserwując jej dłoń kiedy mówiła co zrobi i gdzie naszyje mu te wzory. - Brzmi nieźle - uśmiechnął się do niej. - Tylko proszę nie na wszystkich, ja też lubię prostotę - rzucił. - Nudę i prostotę - odruchowo wygładził materiał swej bluzy. Uśmiechnął się gdy wspomniała o tym że straciła garderobę. - Wiem Klaro, po prostu nie miałem zbyt wiele okazji by obserwować cię w pracy w gospodzie czy przy innych okazjach, które podróżami nie było. A wiesz czasem to co nosisz do pracy czy na podróż... nie jest tym samym co nosisz na codzień. Nie jest tym co lubisz - wyjaśnił jej spokojnie i pokiwał głową uśmiechając się szerzej. - Ano... chociaż zdarza mi się puszyć - uśmiechnął się i zaśmiał. - Jak jestem z czegoś wyjątkowo dumny to zdarza mi się zadzierać nosa - przyznał śmiejąc się lekko. - Tobie nie? Chociażby tam głęboko w duchu?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń

^