Klara Wawrzenko
Urodzona w Slavit || Pracowała w rodzinnej Gospodzie || Utracone "życie" po spaleniu rodzimego miasta
16 lat || 167cm
"Jeszcze nie tak dawno, gdy zapytano mnie o życiowe tragedie, zaskoczona odparłam, że do tej pory ich nie miałam. Nie wiedziałam jak znoszę te naprawdę złe wydarzenia. Czy to dlatego na raz spadło, na mnie aż tak wiele? Czy Świat naprawdę stara się wyrównywać nasz życiowy rachunek? Jak myślisz notesiku? Wiesz... Przestałeś przynosić ulgę... Rymy ulatują z mej głowy nieustannie, nie bawią, nie cieszą, zdają się takie nieistotne... Będę musiała się z Tobą pożegnać. Teraz mam prawdziwy życiowy cel. Muszę odnaleźć zaginionego brata. Z mojej rodziny została garstka, nie pozwolimy, by było nas jeszcze mniej."
Ryu przy tych wszystkich rewelacjach pomagał rodzinie jak tylko potrafił. Nie komentował ich decyzji. Zamiast tego podpowiadał od czasu do czasu co jeszcze mogą zrobić, kiedy oczywiście zauważał taką potrzebę. Wcale nie podobało mu się to, że ta rodzina znów się rozdzieli, ale zacisnął mocno zęby i nie wspominał o tym ani przez chwilę. Rozumiał ich. Chcieli odnaleźć swojego młodszego brata. Nie mogli się poddać. Zdołał jeszcze nadać jeden list. Tym razem do Akane, informujący ją o tragedii Klary. Miał nadzieję, że ten dotrze do Argaru przed nimi. Jeśli nie? Trudno, spróbować było jednak warto. Uznał, że dziewczyna powinna o tym wiedzieć. Nawet jeśli Klara miałaby się na niego za to obrazić i przestać odzywać do końca jego dni.
OdpowiedzUsuńNa noc poprzedzającą ich powrót do Argaru, leżał na swej pryczy, zasłaniając ramieniem swoje oczy. Usłyszał ją i nieznacznie posunął na pryczy by miała więcej miejsca.
- Nie - odparł cicho na jej pierwsze pytanie, odsuwając ramię ze swej twarzy, by na nią spojrzeć. Dźwignął się do siadu i odruchowo, nie zważając na żadne stosowności czy też ich brak, objął ją od tyłu ramionami. - Zawsze - powiedział cicho. - Sama mówisz, że Klemens jest zaradny - zauważył. - Dzieci są często bardziej cwane od dorosłych. Jeśli go tu nie ma - zacisnął wargi. - To jest nadzieja, że uciekł - szepnął.
Ryu
Zaskoczyła go odrobinę tym przytulaniem się, ale nie protestował. Objął ją nieco mocniej kiwając przy tym lekko głową.
OdpowiedzUsuń- Nie powiem - obiecał jej spokojnie, choć przez moment korciło go by jednak kiedyś do tego tematu wrócić. W lepszych okolicznościach, po tym jak już znajdą Klemensa i okaże się, że wszystko jest z nim w porządku. Nie teraz. Teraz to nie byłoby w żaden sposób śmieszne. Kiedy się skuliła, objął ją nieco mocniej ramionami, dostosowując się do jej postury i przez moment kołysał ją w ramionach. - Nie masz za co dziękować, Klara - szepnął. - Nie masz za co - zapewnił cicho. - Nie byłbym sobą, gdybym cię teraz zostawił...
Ryu
- Nie jestem dobrym człowiekiem, Klaro - odparł nawet bez zastanowienia, spoglądając gdzieś ponad nią. - Nie jestem, robiłem wiele okropnych rzeczy... robiłem i dalej robię, jeśli jest taka potrzeba - spojrzał jej prosto w oczy. Przyjął buziaka i jeszcze przez moment nieco mocniej ją do siebie przytulił. Chciał zaproponować by została, bo miejsca na jego pryczy zdecydowanie by im wystarczyło, ale nie powiedział tego. Wciąż przecież musiał pamiętać o tym, że Mathyr nie jest aż tak bezpośrednie.
OdpowiedzUsuń- Dobrej nocy - spojrzał po niej i wstał, by wymsknąć się na chwilę na świeże powietrze. Oj tak, Klara miała rację. Porządny sen zdecydowanie mu się przyda. Zwłaszcza jeśli dnia kolejnego mieli ruszyć znów do Argaru. Odetchnął głęboko kilka razy, po czym wrócił do bezpiecznego schronienia, gdzie położył się na swej pryczy i zamknął oczy zasypiając.
Ryu
Miał na końcu języka pytanie, że co z takimi, którzy robią co robią bo mają nóż na gardle, ale wcale im nie jest tego powodu źle. Może nawet czasami mają satysfakcję i odczuwają właśnie radość ze swojego działania, ale ugryzł się w język. To nie było aktualnie nikomu do szczęścia teraz potrzebne. Nie był zły... to brzmiało zdecydowanie lepiej. Odwzajemnił jej uśmiech, a rano wstał skoro świt, żeby tym razem wyręczyć rodzinkę w przygotowywaniu śniadania. Co jak co, ale chociaż w ten sposób mógł podziękować za ich gościnność. Spakowany był już od wieczora, więc teraz gotował właśnie wodę na herbatę, ale nie zalewał jej. Spoglądał na szykującą się Klarę i gdy ta się do niego odwróciła zawołał ją gestem dłoni.
OdpowiedzUsuń- Zaparzenie herbaty zostawiam tobie - powiedział stanowczo, a jednocześnie w jego oczach mogła dostrzec błaganie. - Pamiętasz co o niej mówiliśmy, nie? Ja nie chcę zniszczyć tego dobrego smaku - wyjaśnił jej. Może była to pierdoła w takiej okoliczności, ale właśnie takie pierdoły sprawiały że życie stawało się mimo wszystko znośniejsze.
Ryu
Pewnie w przypływie radości uściskałby ją, kiedy zgodziła się pomóc, ale postanowił nie kusić losu i narażać się na to, że jeszcze zrezygnuje. Zamiast tego podziękował jej szybko i przez moment obserwował jej ruchy dłoni.
OdpowiedzUsuń- Mhm pewnie, że bym chciał, ale wyobrażam sobie że każda mieszanka ziół ma inną temperaturę zalania, a to dość dużo do zapamiętania - zauważył z rozbrajającym uśmiechem na twarzy. - Pewnie spamiętanie tego wszystkiego zajęło ci trochę czasu - dodał jeszcze i uśmiechnął się niewinnie. - Chętnie poznam podstawy, ale resztę zostawiam ekspertom - dokończył po chwili, czując że totalnie się zakręcił. Pokręcił przy tym lekko głową i uznał, że nie warto tego tematu roztrząsać. Rozłożył śniadanie na stole wraz z sztućcami i talerzami dla wszystkich obecnych i wrócił do Klary pilnującej wody.
- Powiedz jak chcesz wracać do Argaru? Odwiedzamy po drodze każdą wioskę, czy zdajemy się na spryt Klemensa? - spojrzał jej prosto w oczy. Mimo wszystko warto było wiedzieć jaki był plan działania.
Ryu
Słuchał jej z delikatnym uśmiechem na twarzy. Trzy rodzaje mieszanek nie były takie trudne do zapamiętania. Miała rację. Opowiadała jednak o herbacie z taką pasją, że nawet cieszył się iż poprosił ją o pomoc. Chociaż żałoba tak szybko jej nie minie to miło było chociaż na moment, krótką chwilę odwrócić jej uwagę od niej. Przytaknął jej kilka razy i z zainteresowaniem spojrzał na to jak zalewa herbatę. Jej kolejne odpowiedzi dotyczące wędrówki wprowadziły niejaki niepokój do jego serca. Wędrówka głównym szlakiem brzmiała ryzykownie. Zdecydowanie wolałby jednak iść pobocznymi ścieżkami, ale mieli szukać Klemensa.
OdpowiedzUsuń- W porządku - skinął jednak głową, uznając że to da się zrobić. Trzeba będzie być tylko wyjątkowo ostrożnym. Zerknął na liście, które powoli pęczniały, nabierały objętości, wysysały wodę niczym pijawki.
- Trzy minuty - powtórzył po niej, żeby dać znać że dalej z nią jest. - Mhm mieliśmy takie małe siteczka do których się mieszanki wkładało... i kładło się to na kubek - pokazało co mu chodzi. - I wtedy zalewało się herbatkę, tak jak mówisz... niektórzy pilnowali tego czasu... i jak się zaparzyła to pozbywano się siteczka jak i upierdliwych pływających liści - wyjaśnił spoglądając na nią. Spojrzał Klarze prosto w oczy, szukając w nich czegoś, jakiejś pozytywnej iskierki, ale na to było jeszcze za wcześnie. Wstał wówczas i poczochrał ją po świeżo zaplecionych włosach. - Uwielbiam te twoje warkocze - stwierdził dość luźno. Sprawdził jeszcze swój plecach, dziękując niebiosom za Tonego, który właśnie plecaki zrobił im wszystkim jako pierwsze, po czym zagryzł mocno wargi. Już raz wręczał jej nóż, ale potem go odzyskał, bo Klara nie chciała go mieć a zagrożenie minęło. Teraz sytuacja była inna. Wrócił więc do niej i położył obok nóż.
- Chciałbym, żebyś go wzięła i miała przy sobie. W razie czego - powiedział cicho. - Mam nadzieję, że się nie przyda, ale... - wzruszył ramionami. - Lepiej mieć opcję do obrony.
Ryu
Posłał jej tylko delikatny i niewinny uśmieszek w odpowiedzi na uszkadzanie i ugryzł się w język zanim powiedział "bo w takich rozwianych ci do twarzy jeszcze bardziej". Zamiast tego zajął się sprawdzaniem plecaka i kiedy podarował jej ten nóż, a ona spojrzała mu w oczy, poczuł jak pewien ciężar wkrada się do jego serca. Miał tą niewinną dziewczynę tak po prostu splamić? Pozwolić jej koniec końców zaznać krwi? Pamiętał swoje pierwsze morderstwo. Nie było niczym dobrym i rozpoczęło ich serię. Z każdym kolejnym odbieranie życia stawało się łatwiejsze. Przez chwilę obserwował ją tylko, zanim powoli skinął głową.
OdpowiedzUsuń- W porządku. Nauczę cię - zgodził się. - Wykorzystamy na naukę przerwy w podróży - dodał zaraz, po czym gdy złapała nóż on poprawił na nim chwyt. - Ale pierwsza zasada.... kiedy już jesteś zmuszona go użyć, celuj w punkty życiowe... tu - wskazał na swoją szyję, potem serce. - Albo tu - dodał wskazując na uda. - Czasem wystarczy przeciwnika po prostu spowolnić żeby uciec. Czasem ucieczka po prostu wystarcza - odetchnął głęboko.
Ryu
Ryu dobrze wiedział, że chodziło jej o obronę, ale posiadając nóż trzeba było mieć świadomość, że czasem mogło dojść do zgonu. Skinął głową.
OdpowiedzUsuń- I skupimy się na obronie - zapewnił ją, chowając nóż z powrotem i stawiając herbatę przed rodziną Klary,przyjrzał się Klotyldzie, kiedy ta wytknęła siostrze to i owo. - Taka nieuczesana do śniadania? Wstyd... - skomentował jakoś jednak nie potrafiąc ugryźć się w język.Trudno, najwyżej kobieta go przy tym zje, ale miał dość tych jej wszystkich przytyków, które raz po raz wysyłała w stronę Klary. Zaraz też skupił się na słuchaniu planów i kiedy wszyscy skończyli jeść pozmywał po śniadaniu, kiedy Klara ubierała się. Dopiero, gdy była w stu procentach gotowa i pożegnana z rodziną zaprosił ją gestem do wyjścia. - To co? Ruszamy.
Ryu
Nie mógł powstrzymać uśmiechu pełnego satysfakcji, kiedy Klotylda zaczęłą poprawiać włosy, a potem już się nie odzywała. Miło było nie słyszeć jej ciągłych uwag. Po całym pożegnaniu, Klara mu podziękowała, a on spojrzał po niej zaskoczony.
OdpowiedzUsuń- Denerwowała mnie już - przyznał szczerze. - Non stop ci jakieś przytyki robi i to takie zupełnie nie na miejscu i nie potrzebne - dodał zaraz i wzruszył ramionami. - Nie ma za co. Fajnie, że nie bierzesz ich do siebie - zapewnił szybko, chociaż to że na nie nie odpowiadała i oddalała się najczęściej, albo po prostu milkła... nie wyglądało jakby w ogóle nie brała do siebie tych słów. Wziął od niej torbę i ruszył, by jak najszybciej opuścić Slavit. Jako że wcześniej został on przez nich sprawdzony, teraz poszli bokiem, by nie natknąć się na zbyt wielu żołnierzy. Dopiero za Slavit weszli na główny trakt, który zdawał się wciąż być pełen uciekających ludzi. Uciekających z resztą swych dobytków. Często jedną torbą. Serce się krajało od tego oglądania. Sam rozglądał się po ludziach, tak szukając czupryny Klemensa. Tyle razy już mu powiedzieli jak wygląda, że miał wrażenie, że go widzi przed oczyma. Szkoda tylko, że było to tylko złudne wrażenie.
Ryu
Niespecjalnie porywał ją w rozmowę. Każdy przecież przeżywał żałobę tak jak tego potrzebował. Poza tym sprawa miała się po prostu prozaicznie. Niezależnie od tematu jaki mu się nawinął do głowy, zdawał się on być dość nieistotny i po prostu nie pasujący do sytuacji. W obliczu tragedii tak wielu rodzin, po prostu te jego tematy zdawały się zbyt błahe. Przystanął przy Klarze, kiedy ta oparła się dłonią o drzewo i sam nabrał kilka głębokich oddechów, a potem padło to pytanie. Pytanie, którego się nie spodziewał, a jednocześnie obawiał najbardziej na świecie. Obserwował te jej smutne patrzałki i zamiast odpowiedzieć pociągnął ją do siebie by mocno objąć ją ramionami.
OdpowiedzUsuń- Nie mogę mówić o wszystkich - odparł cicho. - Tylko o sobie - mruknął. - Moich rodziców nie znałem. Zginęli jak byłem małym dzieckiem, jeszcze nie do końca mówiącym dzieckiem - wyjaśnił. - Więc nie wiem jak to jest przeżywać żałobę po rodzicach... wyobrażam to sobie tylko bo widzę czy ciebie czy inne osoby - pogłaskał ją po włosach. - A inne tragedie... to bardzo pomagają mi moi przyjaciele i rodzina - przyznał cicho. - Choćby takie głupie przytulenie. Wbrew pozorom bardzo wiele daje. Możesz schować się i wypłakać - szepnął. - A potem, po czasie... świat znów staje się lepszy. Odrobinę przyjaźniejszy, bo wiesz trzeba sobie uświadomić, że ci co odeszli nie chcieliby żebyśmy całe życie teraz się smucili - wyjaśnił cicho.
Ryu
Nie oponował, gdy się od niego odsuwała. Uwolnił ją ze swych ramion i odwzajemnił ten nikły uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Jeśli tylko będziesz potrzebowała przytulenia to po prostu się wtul - poprosił ją, delikatnie zakrywając jej dłoń swoją. - Cieszę się, że chociaż trochę, odrobinę mogę ci pomóc - przyznał szczerze. Przechodzenie żałoby w pojedynkę było do dupy, z kimś u swojego boku zdecydowanie lepiej to działało. Długo na nią spoglądał, ale w końcu odwrócił wzrok, spoglądając gdzieś w górę. Wcześniej wysłał Shadow na zwiady i teraz słyszał jej trzepot skrzydeł. Nie trzeba było wiele czekać żeby usiadła mu na głowie. Puścił wówczas Klarę i ściągnął zwierzynę ze swojego łba.
- I jak tam? - zapytał, a Shadow zaskrzeczała niespokojnie. - Mhm... najprawdopodobniej przed nami jest oddział Polszanów - szepnął do Klary. - Przejdziemy obok nich spokojnie, z pozostałymi ludźmi - dodał, chwytając ją lekko za rękę. - Proszę... nie rób nic głupiego...
Ryu
Chłopak popatrzył po niej i pokręcił przecząco głową.
OdpowiedzUsuń- Nie, jestem pewien, że mówię do Klary, dość nieśmiałej pieguski, która naprawdę potrafi zachwycić - zapewnił ją, pochylając się do niej lekko. - Wiesz, ludzie robią różne rzeczy w złości czy smutku - dodał jeszcze. - Wolę po prostu ostrzec, zanim będzie za późno - wyjaśnił o co mu chodziło. - Aha... mnie też trzeba czasem przytrzymać - dorzucił jeszcze tak od niechcenia, jak gdyby to było oczywiste. Kiedy złączył ich palce razem to nie tylko po to by pilnować Klary, ale również pilnować samego siebie. Przed głupimi pomysłami, które mogły wpaść mu do głowy. Oddział Polszan stacjonował rozbity na niewielkiej polanie, która rozpościerała się obok głównego traktu. Na jej środku wbity był pal, a na nim rozciągnięty Terranin, całkiem pozbawiony kończyn. Tego właśnie Ryu obawiał się najbardziej. A kiedy wytężył wzrok to zobaczył i klatki pełne różnorodnych stworzeń w mizernym stanie.
- Klara... trzymaj mnie... - wycedził przez zęby. - Trzymaj...
Ryu
Starał się na to nie patrzeć, ale nie potrafił. Szlag by to wszystko trafił. Klara poluźniła uścisk, a on już widział jak skrada się do klatek i je otwiera. To wszystko, czysta robota. Łatwa robota. Nabrał głębokiego oddechu w płuca i spojrzał w niebo. Ściemniało się. Zacisnął mocno wargi. A gdyby tak wrócić? Poczuł mocniejszy uścisk na dłoni i przyspieszył kroku. Usłyszał jej szloch, jej serce się krajało na sam widok tych okropieństw.
OdpowiedzUsuń- Jesteś bezpieczna - szepnął jej do ucha powoli oddalając się od oddziału. - Jesteś bezpieczna - dodał cicho, idąc z nią dość szybkim krokiem. - Ale ja... - zacisnął mocno wargi. - Nie mogę ich tak zostawić... - zagryzł mocno wargi. Toż cholera jasna, nie będzie w stanie spojrzeć sobie w oczy jeśli nie spróbuje. Mimo wszystko oddalał się z Klarą dalej, skanując okolicę i szukając dla niej schronienia. - Wrócę tam wieczorem - szepnął do Klary. - To będzie szybka akcja... - dodał jeszcze cicho, jakby zastanawiając się na głos. Czekając na sprzeciw lub na odwrót na potwierdzenie że dobrze robi. Cholera, jak trudno było być tym dorosłym. Trudno było odpuścić.
Ryu
Ryu przez chwilę nawet na nią nie patrzył. Był skupiony na swoich myślach, na tym jak podejść do sytuacji. Musiałby najpierw obejrzeć obóz, zorientować się jak ich podejść. Ogłuszyć jednego czy dwóch, może zabić. Dało się to zrobić, a następnie otworzyć klatkę, jednocześnie zostawiając w niej obraz jak z Gavem. Pełnej klatki, by inni mogli uciec. Problem w tym, że Gava znał. Dość dobrze, potrafił go odwzorować. Tych z klatki? Na pewno nie. Noc mogła mu w tym pomóc, ale zasłona dymna na pewno nie byłaby zbyt solidna. Zagryzł wargi i wpadł na nią, gdy tak stanęła naprzeciw niego i odsunął się automatycznie o krok słysząc jej głos.
OdpowiedzUsuń- Nie zamierzam z nimi walczyć - powiedział w miarę spokojnie. - Wiesz, zniknę, nie zobaczą mnie nawet. Otworzę klatkę i tyle... - wyjaśnił nie wchodząc w szczegóły. - Nie złapią mnie - mruknął dość pewnie. Nie zamierzał dać im się złapać i narobić jej więcej trosk. - Klara ja... - zgrzytnął zębami. - Ja nie mogę na to patrzeć. Wiem, że mogę im pomóc i tak ich ignoruję... już nie pierwszy raz... - zacisnął wargi. - To jest właśnie ta chwila, kiedy to ja nie wiem okay? Nie wiem, co robić... żeby nie czuć się jak najgorszy drań. Skończony idiota.
Ryu
Ryu obserwował to jej boczenie się, czując coraz większy ciężar w piersi. Miał wrażenie, że trudniej zaczyna mu się od tego wszystkiego oddychać. Nie chciała słuchać, więc nie zamierzał jej mówić, ale nie pozwolił jej ruszyć do gospody.
OdpowiedzUsuń- I co zrobisz, jeśli w tej gospodzie znajdą się gwałciciele? Co zrobisz jeśli cię tam złapią? - zapytał jej. - Ta gospoda jest równie niebezpieczna co ten cholerny las - fuknął na nią, oddychając głęboko. - Zrozum, że możemy ich uratować... chociaż część... nie skończą jak ten terranin - zacisnął mocno wargi. - Naprawdę nie chcę żeby coś ci się stało i chcę żebyś była bezpieczna, ale jak tak dalej pójdzie... - zacisnął mocno pięści i pokręcił lekko głową. To co? Znienawidzi siebie? NIe pierwszy i nie ostatni raz. Ale wybuchnie... wybuchnie i nie był pewien czy Klary nie narazi wówczas na większe niebezpieczeństwo. Kuźwa... i jeszcze te cholerne podszepty kryształu. Miał teraz z niego całkiem niezłą pożywkę.
Ryu
Zacisnął mocno wargi słysząc jej słowa.- Niepoprawny - powtórzył po niej i pokręcił głową, nie pozwalając jej ruszyć dalej. - Bohater narodów? Nie przesadzaj - prychnął pod nosem, słysząc jej dalsze słowa. No jasne, niech woła o pomoc. Jak będzie miała szczęście to ktoś jej udzieli pomocy. - Tak jak tamtej kobiecie, którą minęliśmy szukając Twojej rodziny w Slaviit? Tak udzielą ci pomocy? - spytał jej nieco chłodno, bo mówiła o Argarczykach jak o bohaterach, twierdziła że nie tylko oni potrafią to robić, a kiedy przychodziło co do czego, sama tej pomocy nie udzielała. I on też nie. Nie w tamtej chwili. Zgrzytnął zębami. - Myślisz, że nie wiem, że wszystkich nie uratuję? Nie musisz mi tego uświadamiać, Klaro - rzucił jeszcze, po czym zamknął na moment oczy i odetchnął głęboko. - Ty nie masz zamiaru, ale chcesz by ktoś pomagał ci, kiedy będziesz w rozpaczliwej sytuacji. Słyszysz się w ogóle? - zacisnął mocno zęby. - Żaden ze mnie bohater, Klaro. Nie potrzebuję też przyklasku... mierzę siły na zamiary - skomentował. - Szkoda, że oczekujesz ode mnie zrozumienia dla twojej sytuacji, a w mojej się nie stawiasz - dodał jeszcze. - W porządku, idź do najbliższej gospody. Tam cię dogonię - rzucił jeszcze i odsunął się od niej ostatecznie, chowając się w cieniu drzew. Nie zamierzał dłużej się z nią przepychać słownie. Czy jedna bezpieczna Klara to było dla niego za mało? Nie, zdecydowanie nie i zdołał to jej już pokazać niejednokrotnie podczas tej podróży. Teraz jednak jego gniew, frustracja sięgały zenitu i obawiał się, że jeszcze chwila a zagrozi bezpieczeństwu tej jednej, biednej Klary. Przez moment obserwował ją jeszcze, zanim nie wspiął się na drzewo i nie zaczął na nich podróżować z powrotem. Przyczaił się na nich do zapadnięcia zmroku, Shadow wysyłając jednak za Klarą, w razie gdyby potrzebowała pomocy, to ptaszysko z pewnością go odnajdzie. Wrócił do obozu Polszanów i przez dłuższą chwilę chował się w koronach drzew, zbierając informacje i dotykając umysłów każdego z żołnierzy. Nie zamierzał ich mordować. Nie dałby im wszystkim rady. Kiedy już był pewien, że dotknął każdego z nich, a upewnił się przy tym trzy razy, cicho zsunął się z drzewa, zakładając na siebie niewidzialną otoczkę. Błyskawicznie znalazł się przy klatce i pokazał się zgromadzonym tam istotą, przykładając palec do ust i niemo prosząc ich o ciszę. Nie do końca wyszło to tak jak planował, bo w klatce zapanowało poruszenie. Zdołał schować się z powrotem zanim dwóch Polszan nie podeszło do więźniów i nie zaczęło okładać klatki swoimi mieczami, chcąc ich uspokoić. Ryu zacisnął wargi, gdy jeden z nich wyciągnął starego mężczyznę i wywlókł go na środek obozu. Tam zrobili z niego przykład, okładając go pięściami, kijami, wszystkim co się dało. To wystarczyło, by reszta zamknęła swe jadaczki. Starzec zmarł na miejscu, a chłopak po raz pierwszy pożałował swej decyzji powrotu. Może faktycznie nie powinien? Zacisnął lekko pięści. Nie, nie mógł tak myśleć. Wszystkich zdecydowanie nie uratuje. Musiał się skupić na tym co mógł zrobić. Zapamiętał więc wszystkie osoby obecne i nałożył na nich ich własny obraz. Następnie ogłuszył jednego z pilnujących Polszan i przez chwilę siłował się z zamknięciem, by ostatecznie otworzyć ją.. To wszystko wymagało precyzji i wielkich pokładów energii, ale na tę chwilę nie zastanawiał się nad tym. Usunął się w cień, znów wchodząc na drzewo i długo utrzymywał iluzję pełnej klatki, kupując uciekinierom tyle czasu ile był w stanie.
OdpowiedzUsuńNie był pewien jak długo to robił, ale w końcu i jemu zabrakło na to sił. Poczuł, że kręci mu się w głowie i oddalił się ze dwa, trzy drzewa dalej, by odpuścić. Złamał obraz i sam zeskoczył w dół oddalając się spokojnym krokiem, na tyle na ile był w stanie, od miejsca zbrodni. Chciał być jak najdalej stamtąd, gdy Polszanie wpadną w szał. Na jego korzyść działał też fakt, że ci ucztowali właśnie i nie zwracali za bardzo uwagi na swe otoczenie. Nie był pewien czy nie złapią uciekinierów. Nie był też pewien, czy w ogóle któryś zostanie wolny, ale w danej chwili chciał już znaleźć się w gospodzie. Wmieszał się w tłum ludzi na głównym trakcie i dopiero tam odetchnął z wyraźną ulgą. Choć w głowie dalej mu szumiało i czuł się po prostu wypompowany z jakiejkolwiek energii, to zdawał się być całkiem wiarygodnym Polszaninem. Zwłaszcza tym, co ucieka z palących się terenów. Nie było aż tak źle.
UsuńRyu
Kiedy dotarł do gospody świtało już. Szukał Klary, ale kiedy jej nie znalazł ruszył dalej. Krótko po śniadaniu. W końcu ją złapie. Zjadł tylko szybkie śniadanie i ruszył dalej głównym szlakiem. Jego ptaszysko też jeszcze nie przyleciało, więc czuł że nie ma czego się obawiać. Dogonił ją krótko przed południem i zrównał z nią kroku, nie odzywając się specjalnie do niej. Ziewnął tylko lekko i przywołał Shadow, by ta usiadła mu z powrotem na ramieniu. Wyciągnął z kieszeni parę kąsków dla zwierzaka i zaczął go karmić.
OdpowiedzUsuńRyu
Nie zagadywał jej, bo nie miałby nawet czego jej powiedzieć. Cieszył się, że była bezpieczna, ale to co zostało między nimi wypowiedziane zdawało się jej ciążyć. Jemu również. Niespecjalnie dobrze się z tym jak go widziała. Niczym narwany Argarczyk, który chce być bohaterem, a przecież nie chciał nim być i zdecydowanie się nim nie czuł. Milczał więc uparcie dalej, idąc te dwa kroki od niej, podążając za nią i słuchając jej opisu brata. Znał go już niemal na pamięć i mimo milczenia między nimi, sam również podchodził do skupisk i pytał. Gdy usłyszał informację od starca ruszył za dziewczyną, gdy ta przyspieszyła kroku.
OdpowiedzUsuń- Klara, czekaj - rzucił szybko ją doganiając. - Rozumiem, że chcesz jak najszybciej go znaleźć - powiedział spokojnie. - Ale zrób przerwę. Odsapnij pięć minut, zjedz coś, napij się... nie przydasz mu się jak wyzioniesz ducha w między czasie - zauważył, bo przecież dziewczyna szła już całkiem długi odcinek bez zatrzymywania się.Musiała o siebie dbać jeśli chciała go znaleźć. - Ma nad nami dwa dni przewagi - rzucił jeszcze, w myślach dodając "jeśli to on".
Ryu
Pokiwał na to tylko głową, dotrzymując jej kroku. Skoro miała tę świadomość i zamierzała odpocząć, gdy będzie czuła zmęczenie to nie zamierzał drugi raz jej o tym przypominać. W milczeniu podążał za nią krok w krok, czując jej zniecierpliwienie i nadzieję. Pragnęła go odnaleźć i to akurat rozumiał doskonale. Najchętniej zaproponowałby jej konia, ale w danej sytuacji o takiego byłoby ciężko. Może przy kolejnym miasteczku uda mu się coś wykombinować, ale na tę chwilę pozostawały nogi.
OdpowiedzUsuńRyu
Przysiadł naprzeciw niej, wyciągając swój bukłak z wodą i pociągając z niego porządny łyk wody. Swój plecak położył obok, po czym sam położył się tak by głowę mieć na plecaku i przymknął oczy. Zmęczenie powoli go dopadało. Zważywszy na to, że niewiele spał dnia poprzedniego, a właściwie to nic nie spał, nie było w tym nic dziwnego.
OdpowiedzUsuń- Zostaniemy tu chwilę? - zapytał jej cicho. - Pół godziny? - zaproponował, unosząc lekko jedną powiekę by na nią spojrzeć. - Nie daj się prosić... - poprosił ją znów zamykając oczy i oddychając głęboko.
Ryu
Chłopakowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Nie spał, acz leżał z zamkniętymi oczyma i po prostu odpoczywał. Szturchnięcie butem przyjął z lekkim skrzywieniem się. Klara zdecydowanie przejęła to po Akane. Pokręcił głową, zastanawiając się czy to dobrze, że ta dziewczyna się z nimi zaczęła trzymać. Mimo tych myśli nie zamierzał rezygnować z przyjaźni z nią, o ile mógł w ogóle o takiej mówić. Miał wrażenie, że Klara zdecydowanie tego nie chce. Zebrał się dość szybko, ale nie dość szybko. Był kilka kroków za nią, kiedy ta krzyknęła. Serce mu zamarło widząc jak most się pod nią zarywa i w pierwszej chwili Zatrzymał się tuż przy wejściu na niego. Cholera. Spojrzał w bok, by ocenić sytuację. Most zdawał się wiele przejść i teraz Klara wisiała a most trzymał ją tylko za nogę.
OdpowiedzUsuń- Nie wyrywaj się, nie kręć - polecił jej szybko, powoli wchodząc na most. Cóż, chyba najlepiej byłoby gdyby jednak się na nim położył. Rozłożył ciężar swego ciała, ale był za daleko na takie wygibasy. Zrobił jeszcze kilka kroków, ostrożnie stąpając i zwracając uwagę na każdy większy skrzek desek i dopiero będąc kilka desek od Klary, kucnął by położyć się na nim. Och jak żałował, że nie ma cudownej mocy powietrza Tonego czy umarłych Gava, a nawet piasku Akane. Z tym byłoby zdecydowanie łatwiej, a tak? Musiał się zdać tylko na własne umiejętności. Klara była przerażona. Czuł to nawet z odległości i wcale się jej nie dziwił. - Myśl o dobrych chwilach. Powiedz co zrobisz jak znajdziesz Klemensa? - zapytał jej, chcąc po prostu zająć czymś jej myśli i odwrócić uwagę od przeraźliwego skrzeczenia desek.
Ryu
-- Spadniesz to ty jak będziesz się tak wierzgać! - odkrzyknął do niej zamierając na tych deskach, gdy ona zaczęła fikać. W tej chwili to rzeczywiście zaraz sobie spadnie. Poleci w siną dal, skąpie się w wodzie. Dobrze, że chociaż pływać umiała to była szansa, że przeżyje o ile nie uderzy w coś po drodze i nie straci przytomności. - Aha, jasne - leżał już na pomoście, kiedy ta krzyczała, że ma nie podchodzić. Dmuchnął sobie w grzywkę. Wiedział, że była spanikowana i to emocje przez nią przemawiają, ale no... nie mógł się powstrzymać. - Jasne, to poczekam tu i nic się nie będę ruszał - poinformował ją. - Tylko jak się wtedy wydostaniesz/ O ile mi wiadomo... i o ile na ciebie patrzę to potrzebujesz pomocy - skomentował delikatnie podciągając się na rękach by znaleźć się nieco bliżej jej i jeszcze raz. - Na pewno mam nie podchodzić? - zapytał.
OdpowiedzUsuńRyu
Kiedy nie odpowiedziała i zawisła spokojnie, zmarszczył lekko brwi i nieco szybciej zaczął się do niej zbliżać. Nie na tyle szybko by odratować jej bagaż (xD slipki pożyczamy xD). Zaklął przy tym siarczyście. Przecież tam były jej ukochane zapisane wiersze. Jej notatnik i jej wspomnienia. Szlag. Nie będzie zachwycona, ale najważniejsze było jej życie. Kiedy już leżał obok niej, odłożył swój plecak i upewnił się, że jest w miarę stabilnie zanim powoli zaczął ją wyciągać. Byłoby znacznie łatwiej, gdyby była przytomna, ale z drugiej strony... przynajmniej nie panikowała. Deski trzeszczały. Obserwował otoczenie, by w razie czego przyspieszyć akcję. Mimo swej filigranowej postawy, Klara swoje ważyła. Szlag by to. Jedną ręką trzymał jej nogę, wyraźnie pokiereszowaną nogę, a drugą pochylił się by chwycić jej dłoń. Świetnie. Teraz tylko trzeba było samemu zebrać siły by ją wciągnąć. Dłoń Klary wyślizgnęła mu się z jego własnej, a noga poluzowała. Szlag. Zmienił taktykę. Złapał jej nogę w obie dłonie i pociągnął w górę. Most zatrzeszczał złowieszczo, a obok niego pękła kolejna deska i spadając szczęśliwie nie uderzyła Klary. Trzeba było się pospieszyć. Ech, no dobra. Inaczej. Myśl głupi. Otworzył swój plecak odszukując w nim linę i zawiązał ją na nodze Klary, następnie, obwiązał się nią w pasie. Kotwica była jako tako. Przynajmniej póki sam nie spadnie. Gdyby spadł? Oboje byliby udupieni. Przecież pływać pływał - kiepsko. Siebie by utrzymał na wodzie, ale ich oboje? Oj na pewno nie. Nie mógł spaść. Ostatecznie sięgnął do niej dwoma rękoma i pociągnął w górę i w chwili gdy deska trzymająca nogę Klary puściła, on legł z Klarą na sobie w tył, na bezpieczne części mostu. Pech chciał, że wyrwa na drugi koniec, koniec ich kierunku marszu była zbyt duża by ją teraz przekroczyć. Nabrał więc kilka oddechów i powoli dźwignął ich na nogi. Chwycił jeszcze plecak w jedną dłoń i szybko zawrócił z nią. W bezpiecznym miejscu przysiadł przy drzewie, sadzając tam i Klarę i zanim zaczął ją cucić, zabrał się za ogarnianie jej nogi. Paskudnie wyglądała. Czerwona, zdarta skóra, napuchnięta i krwawiąca. Znów sięgnął do swojego plecaka i pierwsze co zrobił to oblał jej nogę alkoholem, aby zdezynfekować. Następnie rozejrzał się po okolicy i zebrał kilka roślinek, które były świetnymi okładami. Przyłożył je do jej nogi i obwiązał kawałkiem bandaża. Z westchnieniem spojrzał w jej twarz i delikatnie ją po niej poklepał.
Usuń- Wstawaj Śpiąca Królewno - rzucił cicho.
Ryu
Chłopak przez moment patrzył w jej oczy, a na pytanie o śmierć, powstrzymał śmiech. Zacisnął mocno wargi, żeby się nie roześmiać i spuścił wzrok w ziemię. Zamknął oczy i nabrał kilka głębszych oddechów.- Spokojnie, jeszcze żyjemy - uniósł z powrotem wzrok i dotknął delikatnie jej ramienia.
OdpowiedzUsuń- Udało nam się przeżyć zawalanie mostu - wskazał most. - Twoja noga na tym ucierpiała, ale... nie wygląda na złamaną. Co najwyżej skręconą - szepnął. - Poszukam patyków, co by ją usztywnić - powiedział zaraz. Do tej pory tego nie zrobił, nie chcąc zostawiać jej samej, więc nie odchodził za daleko. - Jesteśmy stratni o twoją torbę - rzucił jeszcze. - Wybacz, nie udało mi się jej złapać... zdecydowanie bardziej wolałem wybrać ciebie - puknął ją palcem w czoło. - Tylko... musimy znaleźć inne przejście - dorzucił po krótkiej chwili milczenia. Może i sam jeszcze by próbował przeskoczył i może nawet by mu się udało... i deski nie załamałyby się pod wpływem impetu uderzenia, ale nie był sam. Nie zaryzykowałby skoku z Klarą na plecach. - Nadrobimy trochę drogi. Wybacz - poinformował ją jeszcze, odruchowo ścierając łzy z jej policzków. - Wiem,że boli... - rzucił jeszcze, chcąc dodać coś na zasadzie, ale dzielna z ciebie dziewczyna... ale w porę ugryzł się w język. - Trochę jeszcze poboli...
Ryu
- Od tego są przyjaciele - powiedział, gdy podziękowała mu za ratunek i zaraz zmarszczył lekko brwi. - A kto ci powiedział, że jesteś gruba? - zapytał jej i pokręcił lekko głową. - Nie jesteś, jesteś szczupła, masz świetne włosy, a twe potargane wiatrem policzki skrywają w sobie słodkie piegi - dotknął palcem jej policzków i pomiział ją zaraz po nosku. Tekst z wiatrem powtórzył chcąc chociaż trochę ją rozśmieszyć, może tak ociupinkę. Jej kolejna prośba go zaskoczyła. Przecież jeszcze tak niedawno w ogóle nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Traktowała go jak powietrze. Nie komentował jednak tylko przyciągnął ją lekko do siebie i objął ramionami, głaszcząc uspokajająco po plecach. - Poboli i przestanie. Spróbuję zrobić ci coś na ból - szepnął. - Znam zioła, które mogą go uśmierzyć - dodał jeszcze cicho, dalej głaszcząc ją po plecach. - To nic, w podróżach już tak się zdarza. Równie dobrze to mogłem być ja - szepnął jej do ucha. - Sam wpadłbym i zawisł nad urwiskiem - szepnął. - Poradzimy sobie - dodał jeszcze.
OdpowiedzUsuńRyu
Zacisnął mocno wargi.
OdpowiedzUsuń- Mówiłaś, że się nie przejmujesz jej uwagami - przypomniał jej, kiedy już trzymał ją w ramionach. - Oj, oj, nie ładnie tak oszukiwać samą siebie - mruknął jej do ucha. Wiedział że to czasem nieuniknione, ale warto było się nad tym pochylić i zacząć to sobie uświadamiać. On też czasami musiał to robić. Upewniać się, że wcale się nie oszukuje. Przymknął oczy, kiedy wspomniała, że nie byłaby w stanie go uratować. - Możliwe, ale na pewno byś spróbowała, a to wystarczy. Próba wystarczy - raz jeszcze pogłaskał ją po włosach, wreszcie się od niej odsuwając. - Wiem - potwierdził i odetchnął głęboko. - Chodź - założył plecak na przód, a potem poklepał swoje barki. - Wskakuj na plecy. Zejdziemy niżej, nad wodę. Tam zamoczysz nogę, może to przyniesie ci trochę ulgi... a ja poszukam czegoś, żeby ci ją usztywnić - powiedział wstępny plan. - I zrobimy krótką przerwę. Potem się pospieszymy, ale czasem lepiej jest śpieszyć się powoli.
Ryu
Spojrzał jej prosto w oczy i pomasował jej skronie delikatnie.
OdpowiedzUsuń- To z nimi walcz, rozmawiaj, stawiaj im argumenty. Pokazuj, że nie mają racji - szepnął, a jednocześnie tę samą radę dał samemu sobie w związku z podszeptami kryształu. Nie powinien im się dawać. Zawsze były argumenty przeciw. Te, które nie przekraczałyby granicy jego moralności. Uśmiechnął się do swych myśli i znów na nią spojrzał. - Nawet nieudana - przytaknął. - Ważne jest, że spróbowałabyś - rzucił spokojnie. - A ja wierzę, że zrobiłabyś to - przytrzymał ją pod kolanami, gdy wreszcie weszła na jego plecy i podniósł się, ruszając leśną ścieżką w dół i zbaczając z głównego traktu przynajmniej na jakiś czas. Przez chwilę szedł w milczeniu. - Przepraszam - mruknął po pewnym czasie. - Za moje słowa o tym, że byłaś bierna i że nie pomogłaś - mruknął. - Wiem, że dla ciebie to był trudny czas i dalej jest to trudny czas.
Ryu
- Miałoby - powiedział stanowczo. - Dla twojego własnego sumienia. Łatwiej jest pogodzić się z czyjąś śmiercią, gdy jednak próbowało się jej zapobiec - zacisnął wargi, czując że właśnie popełnia gafę. Postanowił więc niemal od razu ją wyjaśnić. - Mówię o sytuacji, w której rzeczywiście możemy coś zrobić. Możemy spróbować coś zrobić - dodał cicho i odetchnął głęboko. Pokręcił głową, gdy wspomniała o tym, że zapominają o tym, że nie ma super zdolności. - Nie zapominam - powiedział spokojnie. - Wiem, że pomagasz jak możesz, ale w tamtej chwili nie chciałaś pozwolić mi pomóc jak ja mogę, a ja... - ześlizgnął się nieco z górki, ale utrzymał z nimi równowagę i zaklął pod nosem, nakazując sobie większą ostrożność. Zwolnił tempo. - ...jak sama powiedziałaś jestem trochę narwany - uśmiechnął się krzywo. - I w moim serduchu też rośnie frustracja, też narastają te złe emocje.... i czasem wybucham - wymamrotał. - A że mam te swoje jak to określasz super zdolności... to mój wybuch wygląda inaczej niż twój. Nie wiem czy nie skrzywdziłbym siebie i ciebie w procesie. Może nawet kogoś obok - zacisnął mocno wargi. - Muszę czasem się wyładować... - mruknął. - No i ech taki już jestem, że lubię pomagać. Jak widzę że mogę to nie znoszę odwracać wzroku od potrzebujących. Uczę się stawiać siebie na pierwszym miejscu, ale wiesz... czasem ja to właśnie ta pomoc - mruknął, a kiedy już dotarli do płynącej rzeki to szedł dalej szukając jakiegoś łagodnego zejścia nad nią, gdzie mógłby posadzić Klarę na kamieniu tak, żeby śmiało moczyła swe stopy. - Ty masz inne sposoby pomocy - szepnął. - Zapisujesz swoje myśli, przelewasz je na papier, rozmawiasz. Pomagasz poprzez rozmowę. Pomagasz uśmiechem, czy ciepłym posiłkiem dla spragnionego i potrzebującego wędrowcy, a mi pomagasz swą wiedzą o Mathyr... - szepnął. - Koisz myśli... w pewnym sensie jesteś nieustraszona. W swoich działaniach nie znasz umiaru - westchnął. - Powiedziałem tamte słowa, bo chciałem ci się odgryźć... za to jaka zła na mnie byłaś. Różnimy się, ale to dobrze. Świat byłby nudny gdybyśmy byli tacy sami, co nie? - rzucił nieco weselej i wreszcie zszedł w dół po piaszczystej "plaży", by delikatnie posadzić Klarę na niskiej skale. Zdjął z jej stopy opatrunek i wskazał wodę. - Spróbuj ją zamoczyć. Chłodna woda powinna chociaż na chwilę ukoić ból - szepnął, zostawiając obok niej swój plecak. - Poszukam usztywnienia. Nie odejdę daleko. Gdyby coś się działo, wołaj - uśmiechnął się do niej.
OdpowiedzUsuńRyu
Słysząc jej słowa, zmarszczył lekko brwi. Faktycznie nie zabroniła mu iść, ale jej słowa były na tyle ostre, że dało się to odczytać w inny sposób, a fakt że ostatecznie tam na niego nie poczekała - tylko dopełniał obrazka. Co prawda co do tego ostatniego, sam się najprawdopodobniej przyczynił, a jednak wciąż nie do końca kupował jej słowa. WIerzył, że nie miała takiej intencji, ale wyszło jak zwykle.
OdpowiedzUsuń- Wierzę, że nie chciałaś by tak to zabrzmiało - skomentował w końcu. - Mogliśmy to spokojnie przegadać, a nie... - mruknął wzdychając nieco, kiedy ją posadził i skończył wreszcie paplać, czuł że zamiast na papier zapisuje swe myśli w głowie. Zatrzymuje je tam i nie są to zbyt dobre myśli. Obserwował ją przez dłuższą chwilę w milczeniu, ale nie powiedział nic. Nie teraz. Miał wrażenie, że Klara musi sobie co nieco przetrawić w swojej głowie i nie potrzebowała do tego jego pierdzielenia. A już na pewno nie rad, do których często sam się nie stosował. Kiedy jednak w końcu rzuciła swój wniosek o nie potrzebowaniu jej, pokręcił lekko głową.
- Żartujesz? - uniósł lekko brew, przykucając przy niej. - A kto mnie będzie uczył zwalniania? Kto pokaże jak delektować się chwilą? Kto wysłucha tych galopujących myśli i kiepskich komplementów? Zawsze znajdzie się coś dlaczego będziesz potrzebna - rzucił z delikatnym uśmiechem na twarzy. - I to wcale nie takie trudne do znalezienia - zapewnił ją jeszcze, lekko rozmasowując jej kolano, tej zdrowej nogi. Uśmiechnął się jeszcze chwilę, a potem poszedł na poszukiwania. Noga Klary wyglądała mocno średnio. Dobrze wiedział, że przez chwilę dla dziewczyny samodzielne chodzenie, choć możliwe, będzie niezwykle bolesne i wolne. Będzie również potrójnie martwiła się o brata, skoro ten i tak miał nad nimi przewagę. On nie miał nic przeciwko temu, by nosić ją na barana, ale nie wierzył, że Klara pozwoli mu to robić tak długo jak faktycznie będzie to potrzebne. Najlepszą opcją byłoby wynająć dla niej wierzchowca. Odrzucił na moment te myśli. To i tak powinna być ich wspólna decyzja. Znalazł odpowiednie patyki oraz żujkę (xD). Skrzywił się, ta była okropna w smaku, ale uśmierzała ból. Cóż jak nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Wrócił ze wszystkim do Klary i usiadł na drugim głazie, samemu również spuszczając swe nogi do rzeki. Chwilę milczał obserwując rwącą wodę, po czym spojrzał po Klarze.
- Gdzie jesteś myślami? - zapytał jej.
Ryu
Ryu słuchał jej, spokojnie rozdrabniając znalezione zioła w pastę przeciwbólową, w nadziei że pomoże trochę na opuchliznę stopy dziewczyny. Uniósł na nią wzrok, gdy powiedziała o pięknym rytuale i pokiwał lekko głową. Rozumiał to. Chciała pożegnać swą rodzinę, a Nylian pokazał jej jak może to wyglądać. Była przy mężczyźnie i wspierała go w tym, więc teraz automatycznie jej myśli tam powędrowały.
OdpowiedzUsuń- Nylian też jest w Argarze - szepnął. - Jak tylko tam dotrzemy, może dasz radę wraz z nim pożegnać swoją rodzinę w ten sposób - szepnął jeszcze, wyciągając dłoń w stronę jej nogi i gdy ją podała, delikatnie badając ją palcami. Nie wyglądała na złamaną, ale skręcenie było konkretne. Wysmarował jej stopę pastą i zaczął ją bandażować. Kolejne słowa sprawiły, że poczuł delikatne ukłucie w piersi. Jasne, rozumiał, że w Argarze była Akane i Nylian - jej przyjaciele, ale po cichu miał nadzieję, że też się do nich zalicza. Najwidoczniej liczył na zbyt wiele szczęścia na raz.
- Mhm niedługo tam będziemy - zapewnił ją. - Będziesz jednak zmuszona przebywać w mym towarzystwie te 1,5 tygodnia dłużej - dodał po chwili milczenia. - I dotrzemy do Argaru - spojrzał jej prosto w oczy, ale słysząc o tym kogo chce znaleźć, oczy nieco mu przygasły. - Mam nadzieję, że ją znajdziesz - powiedział cicho. - Ale nie szukaj jej na siłę, Klaro - dodał po chwili milczenia. - Tamta Klara dalej tu jest - wskazał jej serce. - Tylko musi pogodzić się z tym, że... ewoluowała. Zmieniła się - szepnął jeszcze. - Zmiany nie są czymś złym.
Ryu
Posłał jej delikatny uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Nie, złamana nie jest - poinformował ją. - Złamana bardziej by bolała i nie mogłabyś nią ruszać - stwierdził patrząc na jej palce czasem podrygujące. - Skręcona - wyjaśnił. - Ta maść powinna złagodzić ból i zmniejszyć trochę opuchliznę, ale... nie jestem lekarzem, więc to tyle co mogę zrobić - przyznał szczerze. - W pobliskim miasteczku poszukamy opinii uzdrowiciela - zaproponował spokojnie. - A jak nie, to wytrzymasz z nią do Argaru? Febe na pewno doprowadzi cię do porządku - zapewnił. - Mimo wszystko wolałbym, żebyśmy jednak udali się do jakiegoś uzdrowiciela - przyznał szczerze, po czym odetchnął głęboko, kiedy zapytała czy go uraziła. Przez moment zastanawiał się nad odpowiedzią. Nad tym czy go uraziła? Uraziła? No nie. Powiedziała tylko to co sama czuła i myślała, a on musiał to przełknąć.- Nie uraziłaś mnie - zapewnił ją spokojnie, kończąc opatrywanie kończyny i absolutnie nie wsadzając jej w jej buciora. But przyczepił do jej własnego plecaka. - Po prostu myślałem, że... no wiesz, miano przyjaciela i mi się już należy, ale masz rację - zapewnił ją szybko. - Za szybko na to - uśmiechnął się do niej lekko i wysłuchał jej teorii. - Masz rację - zgodził się z nią. - Ale dla mnie ta ewolucja zaczyna się już w chwili gdy spotyka nas coś znaczącego... niekoniecznie złego ale i dobrego. W momencie kiedy poznałaś Akane zaczęłaś ewoluować. Otwierać się na nowe możliwości, tak samo i teraz... jesteś w procesie przetwarzania, w procesie ewolucji - skomentował. - W swoim czasie pokonasz tę przeszkodę, ale tak jak mówisz, nie ma co robić tego na siłę - zgodził się z nią i przeciągnął lekko, wyciągając mapę. - Dobrze... - przysiadł obok niej na moment. - Tu jesteśmy... i o ile dobrze pamiętam... to 3 do 4 km stąd będziemy mogli przekroczyć rzekę w jej płytkim miejscu. Tak do łydek najwyżej - rzucił pokazując jej dane miejsce. - Czy jesteś w stanie przełknąć stratę tego czasu? - zapytał jej. - Czy mam szukać innego przejścia?
Ryu
Trochę nie zrozumiał jej argumentacji co do tego podziału co do przyjaciół i ich postrzegania samej Klary, ale nie miał zamiaru wchodzić w to głębiej. Odetchnął tylko delikatnie i skinął głową, a potem trochę tak odruchowo, swoim zwyczajem, objął ją delikatnie i przez moment przytulał do siebie.
OdpowiedzUsuń- Dzięki - szepnął tylko, znów się od niej odsuwając, spakował resztę rzeczy i uniósł wzrok do jej rumieńców i tego co powiedziała zaraz po nich. - Nie w tym rzecz - pokręcił głową. - Tylko wyraźnie dałaś mi do zrozumienia że czas ma znaczenie, gonisz za tropem brata... tropem który masz, by go sprawdzić - przypomniał spokojnie. - Ja pod tym kątem pytam - wyjaśnił spokojnie i dopakował swój plecak, po czym spojrzał po niej. - No dobrze, droga damulko. Wskakuj na plecy - rzucił, kiedy z powrotem ubrał swoje buty. - Ruszamy dalej.
Ryu
Ryu uśmiechnął się delikatnie, kiedy wspomniała że goni, ale jednocześnie ucieszył się, że dziewczyna widzi i rozumie iż niekiedy nie ma szans na zbyt wielki pośpiech. To była jedna z tych sytuacji.
OdpowiedzUsuń- Jasne, weźmiemy więc tę, o której wspominałem. Świetnie się to składa - rzucił, a gdy wspomniała, że nie chce być nazywana damulką, poprawił ją tylko sobie na plecach i już miał mówić, że nie będzie jej tak nazywał, chyba że w celach humorystycznych, gdy padł tekst o osiołku.
- Klaro nie możesz mi tego robić... - wydusił z siebie, zanim parsknął cichym śmiechem. - Nie możesz mi mówić, nie nazywaj mnie damulką, a potem dodawać wynajmijmy osiołka... - szepnął, uspokajając się dość szybko jak na tak spory kaliber. - Raduje mnie me serce, że tak dbasz o me mięśnie i mą kondycję fizyczną, a także bóle pleców na stare lata, jestem ci za to niezmiernie wdzięczny - zapewnił ją. - Toteż w pobliskiej wiosce, poszukamy wierzchowca i załatwimy ci kule - stwierdził. - To takie laski na których będziesz mogła się wspierać i samodzielnie chodzić - dodał zaraz, bo nie był pewien czy Klara zna to określenie. - A ja postaram się nie nazywać cię damulką...
Ryu
Jej wyjaśnienie sprawiło, że pokiwał tylko głową. Dobrze było znać tę różnicę. W tym świecie mogło się mu to przydać. Nie skomentował tego jednak, bo wyobrażenie damulki na osiołku pozostało.
OdpowiedzUsuń- Powiedz jakbyś potrzebowała czegoś, albo noga zaczęła mocniej cię boleć - poprosił ją jeszcze i zajął się marszem. Zaczął pod nosem nucić sobie łagodną melodię, co by trochę uspokoić nią Klarę i samego siebie i zanim się obejrzeli przekroczyli rzekę, gdzie udało się przeżyć mimo kilku poślizgnięć. Następnie jeszcze parę długich godzin i przywitała ich wioska. Zamiast szukać gospody, zdecydował się najpierw na wizytę u uzdrowiciela i usiadł wraz z Klarą w poczekalni, bo kolejka była dość długa. - Może zostaniesz tu chwilę sama? - zapytał jej . - Poszukam nam miejsca w gospodzie i spróbuję kupić ci coś na przebranie - dodał zaraz, patrząc jej prosto w oczy.
Ryu
Chłopak aż się wzdrygnął na to jej głośne "Nie". Ale jak to nie? Klara ewidentnie potrzebowała trochę ciuchów. Zmarszczył lekko brwi.
OdpowiedzUsuń- Koszulę mogę ci pożyczyć - zgodził się z nią. - Ale no wiesz... pantalony to inna sprawa. no i przydałby się też czysty ogranicznik na... - przesunął wzrok na jej biust i z powrotem do buzi. - Znajdę jakieś dwa zestawy i jakąś koszulę nocną i może ze dwa zestawy do ubioru. Wiem, że to niewiele i wiem, że gust pewnie nie ten co twój, ale Klaro... - popatrzył po niej poważnie. - Uwierz mi, poczujesz się lepiej w czystych ciuchach, a kolejka tu... jest na tyle duża, że jak już stąd wyjdziemy to może być za późno na zakupy - wyjaśnił. - To tylko do przetrwania do celu naszej podróży - zapewnił cicho, nie rozumiejąc jej wstydu. Przecież chciał dla niej jak najlepiej.
Ryu
- Z tą twoją nogą? - spojrzał na opuchniętą stopę. Może i nieco opuchlizna zeszła ale wątpił, by dziewczyna z nią za daleko uszła. Spojrzał po niej i pokręcił głową. - Rany, ale co nie przystoi? - zdziwił się. - Przecież jesteś w potrzebie. Powiedz mi tylko jaki rozmiar i załatwię wszystko - zapewnił. - Obiecuję się nie nabijać ani nie robić żadnych przytyków. Wybiorę też przyzwoite ciuchy, a nie takie wyzywające - zapewnił ją szybko. - Nie będziesz rzucała się w oczy... - powiedział jeszcze.
OdpowiedzUsuńRyu
Chciał jej powiedzieć, że zanim kij znajdzie to padnie, ale ugryzł się w język i wywrócił oczyma.
OdpowiedzUsuń- Czyli kupować na oko, zrozumiano - mruknął tylko cicho, spoglądając w jej oczy, a na jej kolejne słowa zmarszczył brwi. - Nic nie jest nie tak z twoimi rozmiarami! - fuknął nieco głośniej. - Masz bardzo kształtny biust, a i zgrabny tyłek. Nie masz sobie niczego do zarzucenia. Matko, jesteś piękna! - skomentował patrząc na nią spokojnie. - Nie wiem czemu miałbym się nabijać, rzucam takie teksty zanim wpadniesz na to, że mogę się z ciebie nabijać - teraz to on spochmurniał. - Kupię co kupię i zdecydujesz czy będziesz chciała nosić, a jak nie będziesz chciała nosić to komuś przekażemy - dokończył jeszcze.
Ryu
Zacisnął mocno pięści, kiedy wybuchła.
OdpowiedzUsuń- No nie rozumiem - fuknął w odpowiedzi. - Jesteś ranna, zmęczona i nie robię tego dlatego, żeby cię zawstydzić - mruknął, po czym spojrzał na staruszka nieco nie rozumiejąc i dopiero na słowa Klary mrugając szybciej.
- Nie, nie - pokręcił lekko głową. - Klara aż tak mnie nie lubi, ba ledwo toleruje, ale została na mnie skazana na pewien czas - poinformował grzecznie starca i podrapał się po głowie, obserwując jak Klara wstaje i kuśtyka do wyjścia. No co za uparta pinda! Zaklął pod nosem przepychając się za nią i tracąc miejsce w kolejce dzięki temu. Złapał ją tuż przy wyjściu.- Przestań - potrząsnął nią delikatnie i schował w swoich ramionach. - Przestań się stroszyć i unosić dumą kiedy to niepotrzebne - mruknął. - Ja tylko chcę ci pomóc Klaro. Nie chcę byś nadwyrężała swą nogę bo w takim wypadku nie zagoi się zbyt szybko - mruknął. - Możesz mi w pysk przywalić jak ci to pomoże, albo nie odzywać się do mnie do końca podróży, ale uwierz że nie robię tego żeby cię upokorzyć. Do jasnej ciasnej... ci ludzie tu... - szepnął. - ...nawet ich nie znasz. Olej ich opinię...
Ryu
Puścił ją, gdy tak mocno się od niego odsunęła. Słuchał tych jej krzyków i zastanawiał się, szczerze się zastanawiał co teraz myślą o niej ci wszyscy ludzi. Robiła dramat o swoje własne zdrowie.
OdpowiedzUsuń- To ty mnie w ogóle nie słuchasz, ani trochę - rzucił nieco chłodniej przykucając przy niej. - Przyjąłem do wiadomości, że sobie tego nie życzysz i wiem, że w twojej kulturze jest to co najmniej nie na miejscu - mruknął. - Ale po pierwsze idzie wojna i nikt nie będzie zaraz zwracał uwagi na to co wypada, a czego nie - zaczął spokojnie. - Po drugie, twoja noga jest w opłakanym stanie. Nie możesz dobrze na niej ustać - warknął na nią, patrząc na nią z powątpiewaniem. - Ech... w porządku. Nie chcesz iść do uzdrowiciela to nie idź. Chcesz by noga była w takim stanie, albo nie daj boże wdało się w nią zakażenie? A później będzie trzeba ją ucinać... nie ma problemu - skomentował wstając i odsuwając się od niej. - Skoro taka z ciebie samosia to sama sobie znajdź podporę - rzucił jeszcze. - I osła i ciuchy też sobie załatwiaj. Miejsce w gospodzie też - dorzucił spokojnie.
Ryu
Westchnął przeciągle widząc jaka jest uparta. Przeginała i to konkretnie, a jego cierpliwość właśnie się skończyła. Podszedł do niej szybko i siłą wziął na ręce.
OdpowiedzUsuń- Nie obchodzi mnie, że to zachowanie cię krępuje - powiedział chłodno. - Wracasz do kolejki i będziesz w niej siedziała dopóki uzdrowiciel nie stwierdzi że noga będzie dobrze się goić - skomentował. - Jesteś skrajnie nieodpowiedzialna stawiając głupie ciuchy ponad swoje zdrowie - warknął, wnosząc ją z powrotem do kolejki i sadzając na ławce obok jakiejś młodej kobiety z dzieckiem. - Siedź i nawet nie próbuj wstawać.
Ryu
Taka naburmuszona niezwykle przypominała Akane. Uparta jak Guzków kozioł. Nic nie dało się przemówić do rozumu. Dobrze, że chociaż aż tak się jeszcze nie stawiała. Odetchnął głęboko, kiedy już siedziała i sam przystanął po drugiej stronie pomieszczenia by przez chwilę mieć ją na oku. Znając już jej możliwości związane ze znikaniem wolał tego uniknąć. Dopiero kiedy kolejka nieco się zmniejszyła wstał i wyszedł na zewnątrz co by mimo wszystko pozałatwiać wszystko co zaplanował załatwić (włącznie z bielizną dla Klary xD). On też potrafił być miejscami uparty. Niestety w gospodzie był tylko jeden pokój z dużym łóżkiem, ale wziął go mimo wszystko. Zostawił tam rzeczy dla Klary i swoje własne po czym wrócił do uzdrowiciela, po drodze znajdując porządny kij i stawiając go przy ścianie budynku tak niby przypadkiem, co by uparciuch szybko na niego wpadł. Dopiero wówczas wszedł do środka szukając dziewczyny.
OdpowiedzUsuńRyu
Ryu pokiwał lekko głową, wdzięczny że nie uciekła i że przekazuje mu takie informacje. Dobrze było wiedzieć przez jak długi czas powinna usztywniać nogę czy kiedy ją smarować. Nie chcieli przecież zaognić jej stanu.
OdpowiedzUsuń- Zrozumiano - poinformował przyjmując od niej maść. - Mam ją schować czy sama chcesz nią nieść? - zapytał jej spokojnie pokazując na swoją torbę. W końcu chciała być Zosią Samosią to mogła też chcieć nieść swoją maść. - Załatwiłem nam miejsce w gospodzie. Dostaliśmy jeden pokój. Będę spał na podłodze - poinformował ją cicho, co by dotarło głównie do jej uszu i do nikogo innego. Otworzył jednocześnie drzwi przed nią i przez moment asekurował jej kuśtykanie. Nie proponował tego by ją ponieść. Chciała sama, niech robi sama.
Ryu
Ryu wzruszył ramionami na jej podziękowania.
OdpowiedzUsuń- Nie ma za co - skomentował tylko i ruszył powoli obok jej boku, chowając maść do torby. - Niedaleko - zapewnił spokojnie. - Tu skręcimy w uliczkę i na jej drugim końcu stoi gospoda "Pod Krwawym Kurem" - powiedział spokojnie. - Ładnie pachnie w niej jedzeniem, a i towarzystwo choć głośne to dość wesołe - powiedział. Szukał czegoś blisko uzdrowiciela i akurat ten przybytek mu się trafił w łapki. Przez moment milczał, a kiedy dotarli do gospody puścił ją przodem i poprowadził do ich pokoju. Dostali ostatni, który jednak miał przy sobie prywatną łaźnię i był na parterze. Wpuścił ją do środka, zerkając na łóżko na którym ułożył rzeczy, które zakupił w tym szczoteczkę do zębów. Koszuli nocnej nie znalazł, więc położył obok swoją jeszcze pamiętającą czasy Argaru bluzę z kapturem, która na oko powinna być odpowiedniej długości jeśli chodziło o Klarę.
- Jeśli czegokolwiek nie będziesz chciała to nie użyjesz i nie weźmiesz - powiedział spokojnie, samemu siadając na fotelu i przymykając na moment oczy. - Odpocznij trochę - zaproponował cicho.
Ryu
Ryu zerknął na to jak oddziela rzeczy na dwie kupki i westchnął przeciągle. Uparta dziewczyna. Prawie tak samo uparta jak i on.
OdpowiedzUsuń- Mhm - skinął głową na potwierdzenie. - W nocy będzie zimno to nawet głowę sobie ugrzejesz - skomentował. - Na straganach te wszystkie koszule nocne były takie... - nie wiedział jak to ubrać w słowa. - No po prostu zdawały się zbyt intymne żeby ci brać - mruknął wstając i zabierając bieliznę, by schować ją do swojej torby. Zbliżały się święta. Przyda się na jakieś prezenty. Rozłoży prezenty na Akane, Darcy, a może nawet Rei coś skapnie? Spojrzał po niej, kiedy szła w stronę łaźni. - Jasne, to ja zamówię coś do jedzenia. Chcesz coś? - zapytał jej jeszcze stojąc już przy zamkniętych drzwiach do łaźni, a otrzymawszy odpowiedź wyszedł, by zamówić jedzenie i wraz z posiłkiem wrócić do pokoju.
Ryu
Chłopak autentycznie uderzył głową o zamknięte drzwi łaźni, gdy ta fuknęła z tą koszulą nocną.
OdpowiedzUsuń- Widziałaś te koszule nocne? - zapytał jej. - Wszystko odsłaniają, wszystko - mruknął ciężko przy tym wzdychając. - A bieliznę chowasz pod ciuchami i jej nie widać... - spróbował chociaż wyjaśnić jej swój tok rozumowania. - A bieliznę wziąłem zwykłą, prostą, nie koronkową, nie wyróżniającą się niczym - burknął jeszcze. - Bo nie znam twojego bieliźnianego gustu - dorzucił jeszcze, co by nie pomyślała że chodzi mu o to iż jest nudna, czy też lubi takie właśnie rzeczy. Cieszył się, że przez chwilę mógł przebywać poza pokojem, bo sam próbował pozbierać swe myśli. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie ktoś miał taki problem z zakupami bielizny. Naprawdę trzeba było przewartościować swój system. Zupełnie. Odetchnął głęboko. A może po prostu zmęczenie robiło swoje? Nie spał przecież ponad 24 godziny, nie licząc 30 minutowej drzemki przed kraksą nożną Klary. Tak, to zdecydowanie musiało być zmęczenie. On też już chciał być w Argarze i gdzieś tam na moment chociaż odetchnąć pełną piersią.
Do środka przyniósł misę zupy dla Klary i gulasz dla samego siebie, a do tego dwa ciepłe napoje. Nie alkoholizowane. Mimowolnie spojrzał na nią i na jej strój uśmiechając się przy tym pod nosem.
- Ładnie wyglądasz - wymsknęło mu się. - Z bluzą ci do twarzy - dorzucił jeszcze, stawiając jedzenie na małym stoliku, zanim nie padło pytanie o szczotkę. - Szczotkę? Taką... taką do włosów? - upewnił się, że o taką chodzi i powoli pokręcił głową. - Mam tylko grzebień... - mruknął szukając w swoich szpargałach ustrojstwa włosowego i podał go Klarze. Może na niewiele się zda, ale chociaż trochę. Świetnie. Na to nie wpadł, kiedy robił dla niej zakupy. Ech błąd, podstawowy błąd. Kobiety kochały czesać swe włosy i je układać.
Ryu
Popatrzył na swój grzebień, a potem spojrzał na wyczekującą jego odpowiedzi dziewczynę. A to nie było zbyt intymne dla nie? Czesanie się jego grzebieniem? W tej chwili już różne myśli przechodziły przez jego głowę i nie do końca wiedział jak się odzywać, żeby Klary nie urazić. Wziął kilka głębokich oddechów i podał dziewczynie grzebień.
OdpowiedzUsuń- Jasne, możesz pożyczać ile chcesz - stwierdził w końcu z delikatnym uśmiechem, a natrętne myśli odsunął na bok. Nic nie wskóra jak będzie cały czas myślał o tym jak jej nie urazić. Musiał być sobą i tyle. Zabrał się za jedzenie swojego gulaszu. Smakował całkiem znośnie, choć jadał już lepsze. W tej chwili jednak każdy ciepły posiłek był na wagę złota. - Aha i musimy ci nasmarować nogę - poszperał znów w swojej torbie, aby podać Klarze maść. - Jeśli chcesz mogę ci pomóc - dorzucił jeszcze, ale nie będąc w tym nachalnym. Sama zdecyduje. - Potem ja wezmę kąpiel - dorzucił jeszcze, jedząc dalej gulasz. - Nie znalazłem osiołka, to sprawa na jutro - dodał na sam koniec.
Ryu
Ryu przytaknął jej, posyłając w jej stronę delikatny uśmiech i wrócił do swojego jedzenia. No tak, pójdzie sobie kupić bieliznę, która najprawdopodobniej będzie kubek w kubek taka sama jak tą, którą on kupił. Strata czasu i pieniędzy, ale to był jej czas i jej pieniądze. Mogła z nimi robić to co chciała. Upił łyk ciepłego naparu i przymknął oczy. Zmęczenie dawało mu się we znaki i marzył wprost o tym, żeby tak już położyć się spać zanim palnie kolejną głupotę. Kiedy więc Klara skończyła jeść ostrożnie rozpakował jej opatrunek na nodze i delikatnie wmasował maść tam, gdzie powinna się znaleźć.
OdpowiedzUsuń- Mam dla ciebie coś jeszcze... - uniósł do niej wzrok, kiedy skończył z maścią i zaczął ponownie zakładać jej opatrunek. Kiedy tylko z tym skończył sięgnął do swej torby. Po prawdzie debatował ze sobą czy w ogóle powinien jej to wręczać, ale ostatecznie uznał że skoro już miał to szkoda by było, aby się zmarnowało. Wyciągnął z torby spory zeszyt w brązowej, skórzanej okładce i pisadło do tego. - Gdybyś miała ochotę wrócić do spisywania swych myśli - powiedział cicho i zanim go zdzieliła czy zdołała wykrzyczeć, że przegina, zabrał swoje rzeczy i zamknął się w łazience.
Ryu
Co do samego zeszytu to chłopak spodziewał się, że to może być za szybko, ale zeszyt po prostu wpadł mu w oko i mówił do niego "Klara". Na pierwszej stronie ośmielił się nawet wpisać dla niej krótką notatkę. Ze swoimi mizernymi umiejętnościami przekładania myśli na papier brzmiała po prostu śmiesznie i teraz zastanawiał się czy wieczorem po prostu jej nie wyrwać, by nie kłuła Klary w oczy, ale ostatecznie uznał, że trudno. Najwyżej dziewczyna znów się na niego obrazi czy zareaguje w inny sposób, a on spali się ze wstydu. Jak się już powiedziało A to trzeba było poczekać do B. Jego notka brzmiała tak:
OdpowiedzUsuńTen zeszyt na mnie spojrzał i szeptał do mnie "Klara". Teraz może zdawać ci się reliktem z twojej przeszłości, ale wierzę, że kiedyś nadejdzie ten czas, gdy znów do ciebie przemówi. Usłyszysz jego wołanie i spojrzysz na niego przychylniej. Powiedziałem ci kiedyś, że nie umiem pisać listów - dalej to utrzymuję - ale ty potrafisz. Ty piszesz, przelewasz swe myśli na papier. Może, kiedy pierwsze emocje opadną, on pomoże ci w uporządkowaniu swych emocji, swej frustracji i złości. Pomoże spojrzeć na problemy od innej strony.
Obok tekstu chłopak nabazgrał coś co miało przypominać Klarę, a po prawdzie wyszło patyczakiem z warkoczami w sukience, siedzącym i czytającym coś kwadratowego co miało przypominać książkę.
Gdybyś mogła nie komentować tej mojej próby przelania na papier swych myśli to będę niezmiernie wdzięczny. Już teraz, pisząc te słowa, palę się ze wstydu. Ryu,
Głowił się długo czy powinien jednak w nocy ją podrzeć, ale ostatecznie, kiedy wyszedł z łazienki i zobaczył jak dziewczyna się rozczesuje, zrezygnował z tego pomysłu. Choćby miała się z niego śmiać później to trudno. Uśmiechnął się lekko na jej widok i na to jak walczy ze swoimi włosami, po czym zgarnął z łoża jedną poduszkę i odszukał dla siebie koc, by zrobić sobie prowizoryczne posłanie na ziemi. Znów na nią spojrzał.
- Gdybyś w nocy czegoś potrzebowała to mnie śmiało obudź - poprosił jej. - Znaczy no gdybyś potrzebowała czegoś i sama nie mogła tego zrobić - odchrząknął jeszcze, po czym odetchnął głęboko i położył się na prowizorycznym posłaniu by przymknąć oczy.
Ryu xD
Chłopak uchylił powieki, gdy kucnęła tuż obok niego i spojrzał jej prosto w oczy, a gdy się pochyliła i cmoknęła go w policzek, a potem sama mu podziękowała, sam spłonął rumieńcem. Najchętniej zapadłby się teraz pod ziemię. Nie był pewien czy był stworzony do takich gestów. Uśmiechnął się do niej delikatnie i pokiwał głową.- To ja dziękuję - odparł cicho, podsuwając się na łokciach, by i jej policzek obdarzyć delikatnym pocałunkiem. - Dobranoc, Klaro - szepnął jeszcze kompletnie czerwony. Normalne miał ochotę gdzieś zwiać i nawet cieszył się, że zaraz zrobi się ciemno i pójdą po prostu spać.~.~Kilka dni później podróżowali z osiołkiem przy boku i Klarą niczym księżniczką siedzącą na nim. Znów mieli przy sobie dwie torby, jego i tą którą zakupili dla niej. Klary noga zdawała się całkiem ładnie reagować na leczenie, a i pogoda dopisywała. Przynajmniej deszcz ich nie zmył ani razu. Dalej szukali chłopca, pytali każdego przechodnia bez powodzenia.
OdpowiedzUsuńRyu
Nie zdążył zareagować, bo właśnie wróciła Shadow i "zdawała" raport o tym co na drodze się działo. Jakimś cudem w miarę go rozumiał, a gadać ze zwierzętami nie umiał. Potrafił tylko odczytać czy pies był zdenerwowany czy spokojny. Tym razem było w niej wiele niepokoju. Skrzywił się lekko już mając swe podejrzenia co do tego co mogą znaleźć na drodze. Miał nawet zaproponować Klarze zboczenie z obranej ścieżki w celu uniknięcia zagrożenia, kiedy ta wykrzyczała głośno imię swojego brata i puściła się pędem do przodu wraz z osłem. Ryu syknął z bólu bo do tej pory trzymał lejce zwierzaka, a kiedy ta się wyrwała, te porządnie poharatały mu dłoń. Poczuł ciepło krwi pod rękawiczką, ale nie mógł jej ściągnąć w tym miejscu. Szlag! Nie będzie przecież świecił kryształkiem, gdy istnieje możliwość że ktoś niepożądany to zobaczy. Na przykład taki Polszanin. Spojrzał w ślad za Klarą i przez moment miał ochotę na nią wrzasnąć. Nie mogła tak robić! Nie w takich sytuacjach, ale ech przecież i on by poleciał i Akane i Tony i Gave... narwanie było najwyraźniej zaraźliwe. Ruszył biegiem za dziewczyną, starając się nie spuścić jej z oczu, choć w myślach na nią klął i nawet przez moment kusiło go by poprosić las o pomoc. Jakiś korzeń bardziej wystający przed osłem, co by się przewrócił albo chociaż spowolnił. Skubany biegł jakby się paliło. Nie minęło dużo czasu a usłyszał przeraźliwy krzyk Klary. Serce mu na moment stanęło, ale przecież nie umiał się teleportować. Spojrzał w górę na drzewa i wskoczył na pierwsze z nich. Może tak będzie szybciej? Złapał pierwszą lianę krzywiąc się lekko przy tym i przeskoczył na drugą i znów, aż te się skończyły. Zeskoczył u skraju lasu, gdzie osioł postanowił sobie znaleźć pożywienie. Upewnił się szybko, że nic zwierzakowi nie jest, po czym zakradł się bliżej.
OdpowiedzUsuńW międzyczasie ku wielkiej radości Polszan, "kat" Klary wymierzył drugi i trzeci bat, aż jeden z mężczyzn zacmokał.- Zerwijmy z niej te łachy - rzucił i ruszył do biednej i zapłakanej dziewczyny, by nożem rozciąć jej suknię i rozerwać, odsłaniając nagie plecy, na których już widniały czerwone pręgi. - Kontynuuj.
Ryu
Wojak z zadowoleniem przyjął jej dyskomfort i ból zupełnie innego rodzaju niż poprzednio. Teraz to miało sens. Podszedł do chłopca, którego wciąż trzymało dwóch mężczyzn i poklepał go niemal pieszczotliwie po policzku.
OdpowiedzUsuń- Patrz i podziwiaj jaką masz płaczliwą matkę - zarechotał, gdy kolejny bat padł na plecy Klary, a za nim jeszcze jeden. Po 6 bacie mężczyzna przykucnął przy Klarze i uniósł delikatnie jej zapłakaną twarz. - Masz już dość? - zapytał jej, pochylając się do niej. - Mam propozycję - szepnął do jej ucha. - Pokaż nam swoje cycki, a my zmniejszymy liczbę batów - poklepał ją po policzku i spojrzał na swego kompana, pozwalając mu na kolejne uderzenie.
>.<
Ryu przedarł się przez chaszcze, słyszał już krzyki Klary, był coraz bliżej. Słyszał też świst bata i uderzenia jedno za drugim. Przez jego głowę przewinęły się nieprzyjemne wspomnienia. Sam nie raz był ofiarą biczowania. Może nie średniowiecznym batem, ale jednak. Zacisnął mocno wargi przyspieszając. W normalnych warunkach pewnie nałożyłby na siebie iluzję, zniknąłby się, ale Klara potrzebowała pomocy, a on nie mógł już słuchać jej płaczu. Serce mu się ściskało. Odruchowo wyciągnął sztylet i rzucił nim w Polszanina, który trzymał bat. Sztylet ugodził go w szyję, a chłopak zdołał dopaść Klary i zasłonić ją swoim ciałem. Kuźwa! Trzeba było jednak rzucać tak, żeby nie zabić. Przeklął pod nosem. Sam sobie z pewnością nie pomógł, ale... nie żałował. Ani trochę.
- Klaro? - szepnął jej do ucha. - Jestem, wyjdziemy stąd - szepnął. - Zaraz coś się wymyśli... - mruknął jeszcze, bo najchętniej już by ją zniknął, ale krwawiła a krew... trudno było ukryć, zwłaszcza że ta spadała nieregularnie. Potrzebował jakiejś małej zadymy, rozproszenia uwagi Polszan lub wręcz na odwrót... ich skupienia na jego osobie, na nim i Klarze to mogłoby być bardzo przydatne.
Ryu
Jak on nie znosił tego przydomku. Bohater, kuźwa. Jaki tam z niego bohater, kiedy co chwilę coś mu nie wychodziło. Szczęście w nieszczęściu, pierwszy bełt przeleciał tuż obok jego policzka tylko delikatnie go draskając. Widział stan Klary, czuł że nie dociera do niej rzeczywistość. Kątem oka spostrzegł bachora, który zaczynał zwiewać. Po cichu i powoli. Dobrze, niech zwieje. Nie miał jednak czasu by obserwować go dłużej.- Klara, proszę weź się w garść, choćby na pół godziny - szepnął do dziewczyny klepiąc ją delikatnie po policzku. Z taką bezwładną dziewczyną zdecydowanie sobie nie poradzi. Musiała chociaż być na tyle przytomna by biec przed siebie. Obrócił się do wojaków i uniósł dłonie w górę.
OdpowiedzUsuń- Panowie mi wybaczą - powiedział krótko. - To moja ukochana. Nie znoszę jak ktoś się nią zabawia - przesunął wzrokiem od jednego mężczyzny do drugiego a potem i trzeciego, jednocześnie nakładając na samego siebie iluzję inny obraz. Może jak zajdzie ich od tyłu to będzie miał szansę? Warto było spróbować, ale...wtedy coś go zaniepokoiło. Pewien szept, szmer w głowie. Przesunął wzrok do mężczyzny, któremu udało się zapiąć spodnie. W jego mieczu widniał kryształ. Sic! Tego zdecydowanie nie przewidział. No nic... będzie trzeba poradzić sobie i z nim. Najgorszym kurwa mężczyzną. Zacisnął mocno wargi. - Może się jakoś dogadamy? - zaproponował, lokując wzrok w najsłabszym ogniwie Polszan. Tym jednym bez bełtu i bez miecza.
Ryu
Odruchowo lekko ją objął, gdy się do niego przysunęła. Spojrzał w jej oczy i zacisnął zęby słysząc te wszystkie bluzgi. Słowa raniły często bardziej niż najgorszy miecz, ale Klara mimo swojego stanu, mimo tego, że znajdowała się w tak niecodziennych i trudnych dla niej sytuacjach, odnalazła hart ducha. Była silna, co zamierzał jej później powiedzieć. Silniejsza niż myślała że jest. Nieznacznie skinął głową wyciągając pozostałe dwa sztylety i odwrócił się do wojaków.
OdpowiedzUsuń- Gdyby to miało zapewnić jej bezpieczeństwo - powiedział cicho. - To może i bym się wypiął - rzucił chłodno, obserwując całą trójkę.
Jednak dobrze wiedział, że to tylko płonne nadzieje. Zabawiliby się i stracili ich oboje. Zgrzytnął zębami kątem okaz jeszcze raz obserwując Klarę zanim na nich ruszył. Ostrożnie i z pewną rezerwą. Cholera, jak on nienawidził bełtów. Wspomnienie swojego pierwszego spotkania z bełtem wciąż miał żywo w pamięci. Doskonale wiedział, że ma tylko chwilę na reakcję. Tylko że za swoimi plecami wciąż miał Klarę. Nie chciał by ona ucierpiała, a jednocześnie warto by było zachować życie. Szybko przekalkulował swe możliwości. Rzucił sztyletem w kuszownika w momencie na ułamek sekundy przed tym zanim ten wystrzelił. Nieznacznie przesunął się w bok, by przyjąć bełt prosto w prawe ramię, pozbywając się przy tym sprawności tej ręki. Ból był na tyle promieniujący że zachwiał się na nogach i wrzasnął przy tym głośno ku radości Polszan. Mimo wszystko drugi sztylet trafił i w ramię kuszownika przez co chłopak miał nadzieję iż spowolni jego ruchy. Spowolni choćby i na ułamek sekundy. Nie miał czasu na rozpływanie się w bólu jaki promieniował od jego ramienia, bo dwóch pozostałych już na niego naparło. Zacisnął zęby odpierając atak jednego z nich i przeskoczył w bok, by na moment od nich uciec. Szlag. Nie obejdzie się bez sztuczek. Nabrał kilku szybkich oddechów wymieniając kilka ciosów z krysztalnikiem, drugiego mężczyznę starając się trzymać na dystans poprzez kopniaki. Bełt ciążył w jego ramieniu. Chłopak wiedział, że wyciągnięcie go mogło mieć tragiczne konsekwencje ale nie widział innego wyjścia. Uchylił się przed kolejnym ciosem i znów odskoczył. Przełożył sztylet do prawej dłoni, by lewą sięgnąć do końcówki cholerstwa. Zablokował cios miecza, czując jak prawa ręka drży z wysiłku, jak ból promieniuje. Zgrzytnął zębami i jednym pociągnięciem wyciągnął go z ramienia, czemu towarzyszył jego własny bolesny krzyk i zatoczył do tyłu, wpadając na drugiego przeciwnika. Poczuł ostrze tnące go w lewy bok, co tylko przedłużyło jego agonię. Cholera! Jednocześnie krysztalnik wyczuł swą szansę, więc chłopak z całej siły wbił odzyskany bełt w udo tego przeciwnika, który stał za nim. Oddychał ciężko, ale zaraz wyciągnął strzałę z uda mężczyzny, chcąc tym samym rozorać mu ranę i może... w nadziei, że ten już za nim nie poleci? Nie było czasu na sprawdzanie efektów. Widząc szykującego się do zadania ciosu krysztalnika, nałożył na siebie swój własny obraz i czmychnął w bok by tam chwilę zaczerpnąć oddechu. Cholera, nie tak to miało wyglądać. Nie tak miała wyglądać ta pieprzona podróż.
Ryu
Chłopak w tym czasie zdołał złapać kilka szybkich oddechów i zaczął przesuwać się do swojego pierwszego trupa. Ziemia zatrzęsła mu się pod nogami, więc przyspieszył nieco kroku. W chwili kiedy dotarł do trupa, szarpnął za swoją zgubę. Utworzył jeszcze dwa twory. Skoro już się wydało to dlaczego miał się wstrzymywać? Utworzył dwie swoje podobizny i w tym samym momencie opuścił z siebie samego iluzję. Drżąca ziemia zdecydowanie nie ułatwiała sprawy. Musiał uważać gdzie stąpa, a to nie było łatwe. Syknął, gdy jedna stopa zapadła mu się w gruncie, ale szarpnął nią na tyle szybko by zdołać się wydostać z pułapki. Mógłby na nich zesłać koszmary. Wystarczyło przedrzeć się do umysłu jednego czy drugiego. Zastąpić obraz ich obojgu nim samym, ale to wymagało precyzji i sporych pokładów sił, jasności umysłu, a on nie był pewien czy jeszcze tyle go posiada. Ruszył więc na dowódcę, biegnąc dość nieregularnym zygzakiem, acz w nieco zwolnionym tempie. Cholerna ziemia.
OdpowiedzUsuńRyu
Chłopak zatrzymał się w pół kroku z powrotem zakładając na siebie zasłonę. Oparł dłonie na kolanach i zaklął pod nosem siarczyście. No i to tyle w kwestii bohaterstwa. Niech jeszcze ktoś kiedyś go nazwie bohaterem to poprzysiągł iż ukróci go o ten język. Nie miał siły, by nawet spróbować pomóc jeńcom. Powoli obrócił się na pięcie, kiedy już oddział zaczął zajmować się poruszeniem wśród jeńców i zamieszkami do tego. Niektórym udało się zerwać ze "smyczy". On sam spojrzał w stronę kryjówki Klary i... dostrzegł kuszownika z naciągnięta kuszą wycelowaną w dziewczynę. Szlag. Automatycznie podrzucił sztylet i wycelował, trafiając prosto w aortę i gdy mężczyzna padł na ziemię poczłapał się do niego, by zabrać to co było jego... oraz kuszę. Tak na wszelki wypadek. Dwa razy oberwał bełtem. Może wypadałoby się wreszcie zapoznać z tą bronią trochę lepiej. Podszedł wówczas do Klary i przykucnął przy niej i przy dzieciaku.
OdpowiedzUsuń- Dasz radę iść? - zapytał jej cicho, przesuwając spojrzeniem do chłopca. - A ty? - zadał mu również to samo pytanie. - Zsunął swoją koszulę, zakrwawioną koszulę i podał ją Klarze. - Ubierz - szepnął, bo przecież widział jak przytrzymuje kurczowo suknię przy dekoldzie. - Osłonię... nas - sapnął. Ciężko było mu utrzymywać spokojny ton. Czuł jak wszystko rozjeżdża mu się przed oczyma. Nie patrzył jeszcze na własne straty. To nie był ten czas.
Ryu
Ryu wdzięcznie skinął głową chłopcu. Jego pomoc była w danej chwili nieoceniona. Schował całą ich trójkę i powoli pokierował tam gdzie zostawili osła. Miał nadzieję, że ten będzie jeszcze na nich czekał. Strasznie długa to była przeprawa, ale nie było pośpiechu. Słyszał głosy walk za swoimi plecami, krzyki i płacze, ale nie zatrzymywał się. Szedł z pozostałymi dalej mimo ściśniętego serca. Szczęście w nieszczęściu osioł czekał. Pomógł wspiąć się na niego Klarze i... chłopcu a sam oparł się o niego nieco ciężko.
OdpowiedzUsuń- Oddalmy się kawałek, potem zajmiemy się twoimi ranami - rzucił do płaczącej Klary. - Wiem że boli, ale... wytrzymasz. Wytrzymasz to...
Ryu
Poprowadził ich kawał drogi. Dopóki miał siły, ale w końcu i on musiał spojrzeć na swój stan. Krwawił dość mocno, a każdy krok wymagał od niego skupienia i silnej woli. Najchętniej położyłby się i zasnął, żeby już nic nie czuć, ale nie mógł. Nie teraz. W końcu rozbili się gdzieś na poboczu w oddali od traktu. Miał serdecznie dość traktu głównego i chociaż przez chwilę potrzebował po prostu odpocząć. Chłopiec bardzo mu pomógł przy przenoszeniu Klary na trawę. To tam ułożył ją delikatnie na brzuchu i powoli odsłonił plecy, wcześniej obmywając swoje rany i obwiązując je prowizorycznie bandażem. Trudno. Będzie musiał wytrzymać. Zaczął powoli obmywać jej rany i wtedy się wybudziła. Odsunął dłoń z namoczonym materiałem od jej pleców.
OdpowiedzUsuń- Już dobrze - szepnął delikatnie głaszcząc ją po głowie. - Nikt cię nie krzywdzi - dodał cicho. - Przemyjemy ci rany to będzie bolało - przeprosił ją zaraz. Musiał to zrobić, choćby po to by oczyścić jej szramy. - Już dobrze - dodał i zastanowił się chwilę, po czym odetchnął głęboko. Gdyby Akane czy Darcy dowiedziały się co teraz zrobił, nie miałby spokoju do końca swych dni, a jednak to przyszło jako pierwsze. Kojąca piosenka. Gdyby tylko jakaś przyszła mu do głowy a żadna nie zdawała się dobra na tę okazję. Toteż zamiast tego zaczął jej nucić stairway to heaven. Jednocześnie powoli i ostrożnie obmywając jej rany.
Ryu
Serce mu się krajało, gdy tak na nią patrzył. Taką rozbitą, zranioną. Najchętniej schowałby ją w ramionach. Nie odpowiedział na to, kontynuował przemywanie, a kiedy skończył sięgnął do torby po maść, która miała przynieść jej ulgę. Delikatnie rozsmarował ją na jej plecach i dopiero wtedy położył się obok niej by spojrzeć na te przymknięte oczy. Przestał nucić, szukając kolejnej i ostatecznie, patrząc na ściemnione niebo zaczął nucić kołysankę o Popielniku Wojtusia. Tego zdecydowanie wolał nie śpiewać. Niezbyt optymistyczne miała słowa. Dopiero po tym sam przymknął oczy i wziął kilka szybkich oddechów.
OdpowiedzUsuń- Śpij, odpocznij... będę czuwał - szepnął tylko.
Ryu
Delikatnie ścisnął jej dłoń, kiedy sama pierwsza zrobiła ten gest i uśmiechnął się pod nosem. Skrzywił się na ten komentarz chłopca i uniósł lekko powiekę by spiorunować go wzrokiem. Klara speszyła się i odsunęła. On odczekał trochę zanim się do niej przysunął i oparł głowę o jej ramię udając że tego absolutnie nie zauważa. Chłopiec był niesamowity, ale czasem mógłby buzię na kłódkę po prostu zamknąć.***Chłopak trochę im protestował a propo głównego szlaku, ale ostatecznie skapitulował przyznając rację Klarze. Nie daliby rady w takim stanie iść dalej bocznymi ścieżkami. Mógłby z tym trochę polemizować, ale koniec końców nawet jemu zabrakło argumentów przy tej dwójce. Koniec końców udało im się dorwać woźnicę i zasiedli w środku karocy. Miło było chociaż przez chwilę po prostu odpocząć. Nie wiedział kiedy usnął i nie był pewien jak długo spał, ale wybudził go ból ucha i prawej części głowy. Klara nieźle go "znokautowała". Rozmasował sobie bolące miejsce jeszcze niezbyt przytomnie i pokręcił głową.- Nie ma sprawy - zapewnił ją ziewając i zasłaniając się przy tym. - Rany? - zerknął na jej plecy, ale zaraz oprzytomniał o co pyta Klara. - A moje rany... - podsunął trochę koszulkę sprawdzając opatrunek na boku. Ten był delikatnie zaróżowiony. Natomiast ten na ramieniu robił się nieco czerwony. - Nie za dobrze - przyznał. - Ale w Argarze... na pewno się nami zajmą - zapewnił ją zaraz. - A twoje plecy? - zapytał. - I noga? - zerknął na odpoczywającą nóżkę Klary. - Powinniśmy ją nasmarować - dorzucił zaraz, sięgając do swojej torby.
OdpowiedzUsuńRyu
Ryu zmarszczył lekko brwi, bo przecież dzień wcześniej paradował przy niej bez koszuli. Oddał jej ją i nie miała z tym problemu. Jasne, trochę słabo kontaktowała i była bardzo obolała, ale potem dalej leżał przy niej bez niej, a teraz odwracała wzrok, więc po krótkiej inspekcji zasłonił szybko swoje ciało i zerknął na nią. Odetchnął głęboko. No jasne, że bolały. Głupie pytanie zadał.
OdpowiedzUsuń- Mhm niestety jeszcze trochę pobolą - przyznał jej cicho i przesiadł się na drugą stronę powozu, by wziąć delikatnie jej nogę i przez moment rozmasowywać spięte mięśnie łydek, zanim zabrał się za wcieranie w nią maści. - Klaro - spojrzał na nią poważnie. - O czym myślisz? Gdzie są twoje myśli? - zapytał jej cicho. - Wczoraj... wczoraj byłaś bardzo silną kobietą - powiedział poważnie. - Bardzo. Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedział i aby jej nie peszyć zaraz po tych słowach przesunął wzrok w bok, by wyjrzeć przez okno. - Dziękuję - dodał zaraz. Przecież gdyby nie zeszła z pola walki to mógłby skończyć inaczej. Gdyby nie zmusiła się do tego by stanąć na nogach, mogli z tego po prostu nie wyjść.
Ryu
Powoli zabandażował jej nogę, unosząc znów na nią spojrzenie i wrócił do niej, by delikatnie objąć ją ramieniem, co by mogła schować się w jego pierś, gdyby tego potrzebowała.
OdpowiedzUsuń- Każdy ma prawo popełniać błędy - szepnął. - Ile razy ja je popełniłem? - spojrzał po niej. - Kupiłem ci antygwałtki na przykład - odchrząknął. - Bezczelnie nazywam cię swą żoną czy ukochaną - pogłaskał ją po ramieniu. - Robię błąd za błędem, a ty mi je wybaczasz - zauważył. - Ba, zostawiłem cię raz w tej podróży i poszedłem... - zacisnął wargi, bo słowo "bohaterować" nie chciało przejść przez jego gardło. - Sam jestem narwany, więc nie dziwię ci się że to zrobiłaś - powiedział spokojnie. - Gdyby nie ty... Finn cierpiałby pewnie teraz gorzej niż ty sama... - dodał. - A za co? Za to, że mimo wszystko zachowałaś zimną krew. Że naplułaś na tego zwyrodnialca, że w obliczu zagrożenia zaufałaś mi i zaczęłaś wycofywać, żeby się schować i ułatwić mi walkę - zaczął wymieniać. - A potem wstałaś i szłaś dzielnie przed siebie. Mimo bólu. Ogromnego bólu - mruknął jeszcze. - Jesteś silną kobietą - powtórzył.
Ryu
Głaskał ją uspokajająco po ramieniu i po głowie. Pleców nie ruszał. Te wystarczająco mocno ją bolały. Pozwolił się jej wypłakać i nie przeszkadzał. Uśmiechnął się, gdy zapytała o jego myśli i skinął głową.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę - powiedział, patrząc w te jej piękne oczka, a kiedy się zarumieniła przez chwilę zastanawiał się co znowu w głowie jej się urodziło. Nie zapytał jednak, z zaskoczeniem przyjmując buziaka w policzek. Jeszcze chwilę obejmował ją ramieniem, kiwając lekko głową. Miło było zobaczyć, że chociaż trochę się uspokoiła. Milczał długą chwilę po prostu ciesząc się tym momentem spokoju, po czym znów na nią spojrzał. - Czy bezczelstwem i wielką obrazą dla ciebie będzie jeśli zapytam czy chcesz masaż drugiej łydki? - zapytał jej z lekko zawadiackim uśmiechem na twarzy. - Jedną rozmasowałem, ale palce mi świerzbią bo tak niesymetrycznie teraz...
Ryu xD
Uśmiechnął się do niej promiennie i pochylił, by skraść jej buziaka. Raz się żyło, najwyżej znów spierdzieli sprawę. Zanim zdołała go jednak ochrzaniać, usiadł sobie wygodniej i chwycił jej drugą nogę, podwijając lekko jej spódnicę, by zabrać się za rozmasowywanie jej łydki. Robił do łagodnie, acz dokładnie, upewniając się że nie będzie jej aż tak bardzo bolało.
OdpowiedzUsuń- Jasne, że nie chcemy - odparł na jej niepewny komentarz i puścił do niej oczko. - Jakby to mogło być, gdybyś w jednej nodze była rozluźniona a w drugiej nie? Kulałabyś znacznie mocniej - rzucił swobodnie.
Ryu
Zamrugał trochę nie bardzo rozumiejąc co się stało. Speszył ją, znowu. Chwilę patrzył na nią w niemym zaskoczeniu, ale nie zaoponował gdy zabrała nogi. Była cała rumiana, ale nie był przekonany czy to wstyd czy coś innego. Zagryzł lekko swą dolną wargę i wrócił na miejsce obok niej. Dotknął jej ramienia palcem sprawdzając reakcję na coś tak niewielkiego.- Wszystko w porządku? - zapytał patrząc na nią uważnie, ale w jego oczach dało się zobaczyć uśmiech. Dotknął zaraz jej rumianego policzka i choć korciło go aby objąć ją ramieniem to nie zrobił tego. Klara nie była jak inne dziewczyny. Nie lubiła aż takiego dotykalstwa i w tej chwili mogło to na nią źle zadziałać. Miał wielką ochotę skraść jej jeszcze jednego buziaka, ale to też powstrzymał. - Chyba lepiej nie kuleć aż tak... - szepnął.
OdpowiedzUsuńRyu
Ryu przyjrzał się jej uważnie i przysunął do niej tak by czoło oprzeć o jej własne, aby sprawdzić czy przypadkiem nie ma temperatury i ... trochę ją podrażnić. Uśmiechnął się do niej delikatnie. Dłonią dotykając jeszcze jej rumianych policzków.
OdpowiedzUsuń- Nie, temperatury nie masz - szepnął, muskając ustami jej nosek. - A głupoty mówisz o tym kuleniu - dorzucił jeszcze, posyłając w jej stronę nieco bardziej zawadiacki uśmiech. - Przecież... to dla twojego dobra, dla rozluźnienia... odsapnięcia - odsunął się nieco od niej ale dalej nie spuszczał z niej wzroku. - Jesteś pewna, że to twoja ostateczna decyzja? - upewnił się, bo przecież nie zamierzał jej zmuszać.
Ryu
Ryu uśmiechnął się lekko i pokiwał głową.
OdpowiedzUsuń- W porządku - odsunął się od niej, by ułożyć tak, że głowa spoczywała sobie na jej udach. W końcu poprawiła spódnicę, więc można było z tego skorzystać. - Ale mnie coś bok mocniej boli - mruknął cicho, łapiąc się za faktycznie bolący bok, choć przecież wytrzymałby z nim i siedząc. - Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko - dodał obracając się tak by głowę mieć bliżej jej brzusia. Zamknął oczy, by wyrównać swój oddech. Zdecydowanie taki odpoczynek mu się przyda.
Ryu
Spadł na podłogę karocy gdy z taką siłą zrzuciła jego głowę z siebie i jęknął głucho.No jasne że nie utrzymał równowagi. Nie spodziewał się, że dziewczyna zareaguje aż tak gwałtownie, choć krzyki akurat przewidział. No teraz to nawet nie musiał udawać. Ból rozprzestrzenił się od boku i przeszedł dalej a jemu w oczach stanęły łzy. Odwrócił wzrok od niej nabierając kilka głębszych oddechów i powoli doprowadzając się do porządku, zanim dźwignął się z ziemi i położył na zwolnionym przez nią miejscu. Strasznie to niewygodne było bez biodrowej poduszki.
OdpowiedzUsuń- Zaraz niemożliwy - wydusił z siebie szeptem. - Ja też czasem potrzebuję przytulenia i trochę troski - wymamrotał cicho. - Kręcę i nęcę... - prychnął pod nosem. - Tak, jasne. Co złego to ja. Już cię nie dotykam - burknął, zwijając się trochę na swoich miejscach i dociskając dłoń do rwącego go teraz boku. - Silna z ciebie kobieta - powtórzył, tym razem w kontekście zrzucania go z kolan.
Ryu
Chłopak zamknął oczy analizując jej słowa. Ból powoli robił się do wytrzymania, więc chwilę tylko jej słuchał.
OdpowiedzUsuń- To może byś mi pokazała jakie gesty są okay? Bo jak na razie to tylko krzyczysz ciągle na mnie za wszystko. Masaż nie, przytulenie tylko czasem, dotknięcie policzka nie, czoła też nie, buziak w nos czy usta nie, ale buziak w polik już tak - wymamrotał, bo przecież całowała go w policzek i to było okay, a inne już nie. Kołowało to konkretnie. Głowa mu już od tego wszystkiego pulsowała, ale z drugiej strony cieszył się, że chociaż odwrócił trochę jej uwagę od tych wszystkich czarnych myśli. Lepiej żeby się dąsała i gniewała niż siedziała kompletnie zdołowana non stop. - Czy mam się tu rozpłakać, żeby zasłużyć na chwilę przytulenia? - spojrzał po niej i pociągnął nosem. - Czy to będzie kolejne zniesmaczenie, bo jestem facetem, który łzami pokazuje że jest mu źle? - dorzucił jeszcze zaciskając mocno wargi. - Nie rozumiem kiedy gest jest dla ciebie w porządku a kiedy już nie...
Ryu
- Nie lekceważę - odparł krótko. - Nie lekceważę twoich słów. Staram się nie robić ci na przekór - mruknął. - Nie przytulam cię przecież często i nie zmuszam cię do niczego. Myślałem, że miałaś ochotę na masaż, bo ech... sama się na niego zgodziłaś - westchnął, kładąc się teraz na plecy i zakrywając swe oczy ramieniem. Cholera jasna by to wzięła. Łzy samoistnie chciały wylecieć. Absolutnie nie z bólu. Niepotrzebnie w ogóle wchodził w dyskusję i pytał o tego ryczącego faceta. To starczyło żeby pobudzić swój własny żal, frustrację, wściekłość i wszystkie te cholerne uczucia towarzyszące mu przez całą tą podróż. Wydmuchał powietrze z płuc i westchnął ciężko.- Dwie minuty minęły - mruknął krótko, chyba tylko po to by odwrócić od siebie jej uwagę. - Masz rację, teraz próbuję je wymusić - rzucił głucho. - Nie mam lekceważącego podejścia do twoich zwyczajów - burknął. - Ja ich po prostu nie znam i niektórych z nich nie rozumiem. Jak tego z ciuchami - wymamrotał. - Dla mnie ważniejsze było twoje zdrowie i to żebyś nie musiała sama się męczyć z tą nogą a nie jakiś zwyczaj - mruknął. - Moje nazywanie cię ukochaną czy żoną... pierwsze ci wyjaśniałem, sama mi powiedziałaś, że nie wypada tak podróżować z chłopakiem, z którym niczego cię nie łączy - przypomniał. - A drugie... miałem głupią nadzieję, że dzięki temu uda mi się zająć twoje miejsce i cię puszczą - dodał jeszcze. - Wiem, naiwnie głupia nadzieja. To się nigdy nie zdarza, ale... - wzruszył ramionami. - Co jeszcze robię nie tak, hm? Co jeszcze aż tak fatalnie lekceważę, Klaro?
OdpowiedzUsuńRyu
- Ale nie musiałabyś iść, gdybyś zaakceptowała bieliznę, którą ci kupiłem. Poza tym co z tego, że kupiłem, skoro powiedziałem ci że możesz przyjąć co tam chcesz? - spojrzał po niej. - Miałaś wybór, mogłaś je wziąć lub nie. Nie wciskałem ci ich na siłę - wyjaśnił. - Te parę godzin bez zakupów na pewno pomogłoby twojej kostce. Przynajmniej odpoczęłabyś dłużej przed podróżą - mruknął. - Ale to ty lekceważysz swoje zdrowie na rzecz zwyczajów - stwierdził cicho. - A ja to zaakceptowałem. Nie kazałem ci ich wziąć na siłę - powtórzył. - Więc nie gadaj głupot że tu cię lekceważyłem! Myślałem, że pójdziesz po rozum do głowy, ale nie poszłaś... - rzucił tylko i zacisnął mocno wargi, gdy wspomniała o tych cholernych obietnicach. Sic! Czas najwyższy przestać obiecywać aż tak wiele. Ciążyło mu to na sercu jak diabli. - W porządku, więc nie powtórzyłem drugi raz tego błędu! - fuknął na nią. Gdy zapytała o całus odetchnął głęboko. - Nie, po prostu miałem ochotę cię pocałować, bo... czuję do ciebie coś więcej - rzucił na pytanie o całusa. Nie dodał też tego, że ona zdawała się wyglądać tak jakby tego chciała, bo przecież i tak powie że tego nie chciała. Odwrócił się w stronę oparcia, żeby mieć ją za plecami i zacisnął mocno powieki. - Tak, pytałbym, gdybym wiedział o co powinienem pytać - fuknął na nią. - Po swojemu... - powtórzył. - No teraz to przeginasz. Każdy człowiek ma prawo postępować po swojemu. Sama tak postępujesz - rzucił jeszcze.
OdpowiedzUsuńRyu
- Klara, ale to nie jest żadne nie słuchanie cię czy umniejszanie twoim słowom - chłopak jęknął wyraźnie sfrustrowany. - Ja po prostu mówię ci jak to wygląda z mojej strony. Przyjmuję do wiadomości, że ty masz takie a nie inne podejście. Akceptuję to, ale ty absolutnie nie chcesz zaakceptować tego, że koniec końców masz wybór. Pozostawiam to tobie do wyboru. Do niczego cię nie zmuszam - wymamrotał. - Rozumiem, że inaczej to wszystko czujesz i masz inne podejście, ale... może czasem i ty byś spojrzała na to z mojej strony? - zapytał jej cicho. - Przecież zanim zrobię... to ja ci mówię czemu chcę to zrobić... no nie mówię tu o całusach - mruknął. - Ale o tych zakupach - wyjaśnił. - A do ciebie nie docierało nic co mówiłem - zacisnął mocno wargi i odetchnął głębiej na pytanie.
OdpowiedzUsuń- Tak, więcej. Lubię cię bardziej - wyjaśnił. - Podobasz mi się z każdym dniem bardziej.
Ryu
- O całusa nie spytałem - mruknął krótko. - I nie pocałowałbym cię, gdybym spytał a ty byś powiedziała nie - przetarł ostatecznie swe oczy i obrócił się z powrotem tak by na nią spojrzeć. - Pocałunki, przytulanie i inne cielesne sprawy to inna bajka - skomentował. - Tam wybór dostałaś. Jak już kupiłem - skomentował. - Przecież ja wiozę tę bieliznę w swojej torbie - mruknął. - Nie przyjęłaś... a ja stwierdziłem, że to okay - mruknął, po czym odetchnął głęboko. - No właśnie tego - spojrzał jej prosto w oczy. - W danej chwili, Klaro, nie kupiłbym ci bielizny, bo wiem i rozumiem że mogłoby to być dla ciebie krępujące. W tamtej chwili też to wiedziałem - powiedział spokojnie. - Tylko, że w tamtej chwili, dla mnie, ważniejsze było twoje zdrowie. W tamtej chwili, po prostu chciałem odciążyć cię jak najbardziej to możliwe. Odjąć ci trochę kłopotów, chociaż tę odrobinę. Chociaż taką drobnostkę, bo zakupy w porównaniu z tym co przeszłaś... to te zakupy to była dla mnie drobnostka. Pogodziłem się z tym, że będziesz tam na mnie krzyczeć. Wiedziałem, że raczej ich nie przyjmiesz, ale w tamtej chwili po prostu chciałem ci ulżyć - zacisnął mocno wargi. Na pytanie nie odpowiedział. Mógł jej powiedzieć, że Argarczycy czy Argarki kupują bieliznę drugiej osobie, jeśli istnieje taka potrzeba, więc po części jej sprzeciw był wbrew jego zwyczajom. Właściwie każdy jej sprzeciw był wbrew jego zwyczajom, bo przecież skądś te jego gafy się brały, prawda? Stąd że nie znał jej zwyczajów i robił to zwyczajami Argarskimi... ale nie powiedział tego. Zamiast tego spojrzał w okno. - Jasne, nie robiłabyś - mruknął tylko, a gdy odpowiedziała na jego wyznanie to nie był pewien, czy ma się cieszyć, śmiać czy płakać, więc skinął tylko głową i odetchnął głęboko.- Jasne, rozumiem - stwierdził wstając z miejsca i ruszając do drzwi karocy. - Wymienię się z Finnem na jakiś czas - poinformował ją bo w danej chwili nie był pewien czy byłby w stanie dłużej tu siedzieć. Zawahał się jednak zanim wyszedł. - Czy mogę opuścić karocę, czy to będzie dla ciebie niestosowny gest w tym momencie? - spojrzał po niej.
OdpowiedzUsuńRyu
Klara to dopiero potrafiła ranić. Zadawała ciosy prosto w serce. Teraz nie ważne dla niej były jego intencje, ale jej zwyczaje miały być ważniejsze niż te intencje.
OdpowiedzUsuń- Tak, zrobiłem - potwierdził cicho. - I wybacz Klaro, ale następnym razem pewnie powtórzę to samo przewinienie, jeśli postawię twoje zdrowie nad twoje zwyczaje - wyjaśnił, nieco mocniej chwytając drzwi od karocy. - Nie ważne dla mnie będą wtedy twoje zwyczaje i faktycznie je zlekceważę - przytaknął i wziął głęboki wdech, po czym wrócił na swoje miejsce, po jej westchnieniu uznał że jednak zostanie w środku. - Mamy inne priorytety - mruknął. - Dla ciebie bardzo ważne są zwyczaje... a ja ich wszystkich nie znam. Czasem jakieś ignoruję, bo mi również podnosi się ciśnienie - mruknął. - Twój sprzeciw w tamtym momencie był dla mnie niezrozumiały, bo jak powiedziałaś... miałaś gdzieś dlaczego chcę ci kupić te rzeczy, to cię nie obchodziło... - zagryzł mocno wargi i odetchnął głęboko. - U nas w Argarze intencje mają spore znaczenie - dodał cicho. - Dałaś mi to do zrozumienia, unosząc się emocjami. Ja wówczas też to zrobiłem - przyznał. - Niepotrzebnie. Powinienem się uspokoić i cię wysłuchać, ale to jak nie patrzyłaś na swoje zdrowie, jak uparcie chciałaś robić głupoty... to we mnie mocno uderzyło - wyjaśnił spokojnie. - Przepraszam, że uniosłem się w tamtej chwili. Nie mogę też ci obiecać, że gdy następnym razem twoje zdrowie będzie na szali to znów nie zignoruję twoje zwyczaje.
Ryu
Zaskoczyła go tym mocnym porównaniem do osła. Mimowolnie kąciki ust mu się nieco uniosły, ale zaraz spoważniał, kiedy wspomniała o oskarżeniach o nieczystość. Przykucnął przy niej i ostrożnie dotknął jej dłoni.
OdpowiedzUsuń- Klaro, przecież ci wszyscy ludzie nie wiedzieli, że kupię ci tę bieliznę - szepnął. - Przecież wyszedłem i nie mówiłem, że ci ją kupię - mruknął. - Owszem, źle zrobiłem że podniosłem na ciebie głos przy tych wszystkich ludziach. Przepraszam, nie powinienem tego robić. Wybacz mi - poprosił widząc jak szklą się jej oczy. - Nie pozwolę ci zginąć przez takie plotki - wydusił z siebie. To, że mogła przez coś takiego zginąć aż zjeżyło mu włosy na głowie. Trzeba było bardziej słuchać na lekcjach historii. Zacisnął mocno wargi i delikatnie pomasował jej zewnętrzną dłoń. Może i to było niestosowne. Przez chwilę zawahał się, bo w danym momencie kompletnie nie wiedział jakie gesty będą przez nią odebrane dobrze, a które źle. Spojrzał jej prosto w oczy. - Przepraszam, nie pomyślałem wtedy o opinii publicznej. Następnym razem kiwnę głową i wyjdę, a dopiero potem kupię i... dam ci na osobności - odchrząknął.
Ryu
Nie odpowiedział na pierwsze jąkanie dziewczyny. Już jej przecież zapowiedział, że zrobi to samo, a na kolejne słowa, serce ścisnęło mu się mocno.
OdpowiedzUsuń- Ale mogę chociaż spróbować być przy tobie zawsze - stwierdził cicho. - Nie mogę mieć pewności - zgodził się z nią. - Nie mogę, ale mogę próbować - wyjaśnił. No bo niemożliwością byłoby znajdować się obok niej 24 godziny na dobę. - Mogę próbować i... - nieco mocniej ścisnął jej dłoń. - ... będę próbował - szepnął, bo przecież nie o aż takie zawsze musiało jej chodzić. WIadomo, że do wychodka za nią nie poleci, bo dostanie w pysk za próbę. Albo, kiedy będzie bezpieczna to też nie zawsze będzie musiał przy niej być. Przecież ona też miała swych znajomych, z którymi mogła przebywać. Gdy pokiwała lekko głową i wreszcie na niego spojrzała odetchnął z delikatną ulgą, po czym podniósł się z kucek i usiadł obok niej. - Mogę cię objąć? - zapytał. - Nie zrobię nic więcej - szepnął cicho.
Ryu
Obserwował ją uważnie. Widział te jej ufne oczy i miał nadzieję, że nigdy ich nie zawiedzie, a przynajmniej nie zawiedzie tak na całego, bo nie wierzył w to że obejdzie się bez mniejszych lub większych kłótni. Nie po tym co już doświadczył. Jego serce ścisnęło się mocno, kiedy zarumieniła się, a jej dłonie spoczęły na spódnicy. Zaczęła ją poprawiać i ściskać, a on czuł że zaraz nadejdzie odmowa. Mimo to czekał. Nie odsunął się, choć ból w piersi narastał. Naprawdę trudno było słuchać tych odmów, a przecież sama mu powiedziała że nie widzi dla nich przyszłości. Mógł więc spodziewać się odmowy. Mimo wszystko ułożył dłoń na jej własnej, by odrobinę ją uspokoić. Miał wrażenie, że dziewczyna denerwuje się bardziej od niego, a to przecież ona tak trafnie trafiała sztyletami prosto w jego serce. I... znów to zrobiła. Odsłoniła swe kształtne i pięknie rumiane uszko, a potem stwierdziła "nie". Zacisnął mocno wargi, biorąc głęboki wdech w płuca. Spodziewał się tego... i co z tego? Skoro kolejny cios nadszedł, a on po prostu poczuł ból klatki piersiowej. Mimo to dalej się od niej nie odsunął, ale powoli zabrał dłoń, która jeszcze przed chwilą gładziła jej własną. Wtedy na niego zerknęła i dodała kolejne słowa. "Za chwilę". Zmarszczył lekko brwi, nie do końca ją rozumiejąc i usłyszał jak sam wypowiada słowa:
OdpowiedzUsuń- Dobrze...
Zamknął oczy po prostu czekając aż Klara pozwoli się objąć. Ramię w ramię z dziewczyną. O panie, mógłbyś choć raz zlitować się nad mym sercem...
Ryu
Ryu spokojnie czekał, nie otwierał oczu. Jego myśli krążyły wśród jego własnego mętliku w głowie. Gdy tak zaczął mu się poważnie przyglądać doszedł do wniosku, że jest w cholernej kropce. To wszystko co się do tej pory działo mocno w niego ugodziło. Bezsilność i niemoc dawały się we znaki. Sytuacja Klary, która jednego dnia straciła swoje dotychczasowe życie, trupy na drogach, rechoczące wojska Polszan, jeńcy wojenni... i ta dziwna nagonka na to, że Argar pomoże... ale on nie pomógł. Nie pomógł im. Zacisnął mocno wargi powstrzymując łzy. Szlag by to wszystko trafił. I do tego wszystko dochodziło cholernie bolące serce. Nie miał pojęcia jak się z tego wszystkiego wyplątać. Jak to wszystko w sobie uspokoić. Na moment otworzył oczy i zerknął na rękę ze świecidełkiem. Jeszcze to do tego wszystkiego. Zęby mu zazgrzytały i wziął głębszy wdech. Wtedy też poczuł jak Klara kładzie mu głowę na ramieniu. Odruchowo delikatnie się obniżył, by było jej wygodniej, a gdy zbliżyła się bardziej, ostrożnie objął ją ramieniem. Pierwsze łzy uciekły spod jego powiek. Bezwiednie począł masować dziewczynę po ramieniu, w milczeniu przełykając gorzkie łzy.
OdpowiedzUsuńRyu
Chłopak nie zdołał przetrzeć łez zanim dziewczyna się odsunęła, więc kiedy usłyszał jej zatroskany wzrok, odruchowo to zrobił. Chciał jej powiedzieć, że to nic takiego. Ot wiatr czy inny pyłek w oczach, ale po co miał jej kłamać? Przecież już widziała jego twarz. Objęła go ramionami, a on nie oponował. Oparł głowę o jej pierś, dalej w milczeniu przełykając łzy. Ramiona nieco mu zadrżały gdy tak się w nią wtulał. Przełykał łzy jeszcze jakąś chwilę po prostu tak przy niej trwając, a gdy już udało mu się co nieco uspokoić to jeszcze przez chwilę pozostał w jej ramionach, zanim się odsunął.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję - szepnął cicho, delikatnie ją do siebie przyciągając żeby przytulić ją do siebie i jeszcze chwilę przedłużyć tę całą chwilę. Nie wiedział co jeszcze mógłby jej powiedzieć w temacie swojego małego załamania nerwowego, które przeżył chwilę temu. - Dziękuję - powtórzył więc raz jeszcze.
Ryu
Sam posłał jej lekki uśmiech i przytrzymał delikatnie jej dłoń przy swoim policzku i pokręcił głową. Nie miała za co mu dziękować ani za co przepraszać. Mówiła to co myślała i to co czuła. Nie mógł jej za to winić ani mieć jej tego za złe. Oparł swą brodę o jej głowę, kiedy znów się w niego wtuliła.
OdpowiedzUsuń- Nie musisz mnie przepraszać - odparł spokojnie. - Wiem, że to moja wina, bo ciągle wchodzę z buciorami nie tam gdzie trzeba - szepnął. - Ale nic na to nie poradzę - wymamrotał. - Kiedy się o ciebie martwię i mi na tobie zależy - uśmiechnął się do niej lekko, kiedy patrzyła mu w oczy.
Ryu
Wstrzymał na chwilę oddech, kiedy zbliżyła się do niego tak bardzo. Jej oczy były tak blisko, jej nos niemal dotykał jego własny i jak... on miał powstrzymywać swoją chęć od ucałowania tych jej słodkich ust. Gdy zamknęła oczy a on poczuł jej ciepły oddech na własnej twarzy to już wiedział że nie wytrzyma. Wiedział, że złamie te słowa, które wypowiedział kilka minut temu. O tym, że tylko ją przytuli. Sam odetchnął głęboko i dotknął jej słodkich ust swym kciukiem. Przesunął po nich, badając tę ich miękkość i zachwycając się nią.
OdpowiedzUsuń- O jakich rzeczach myślisz, gdy tak uciekasz ode mnie myślami? - zapytał jej cicho, wciąż powstrzymując się od muskania jej ust. Przesunął dłoń na jej policzek, delikatnie go głaszcząc.
Ryu
Jej dotyk był niezwykle przyjemny i intymny jednocześnie, a rumieniec tuż po jego pytaniu sprawił, że sam poczuł gorące policzki. Czy ona mu właśnie sugerowała...? Zacisnął mocno wargi patrząc po niej uważnie. Dłoń pozostawił na policzku, kciuk odsunął ostatecznie od jej ust, by pozostawić go na na jej brodzie. Gdy odsunęła się te kilka milimetrów, on zsunął dłoń z policzka na jej ramię, delikatnie je głaszcząc. Zaczęła znów coś mówić, a on miał wrażenie, że sam robi się coraz bardziej czerwony. Czy ona chciała mu to właśnie powiedzieć? Zamrugał kilka razy i pochylił się znów w jej stronę, a wtedy ona zrobiła gest. Zbliżyła się by go pocałować. Był na tyle zszokowany że przez moment zamarł, ale już zaraz zaczął oddawać jej tę czułość swe dłonie przenosząc do jej włosów. Masując delikatnie jej skórę głowy i przesuwając je niżej, na kark, omijając plecy masując jej ramiona. Ten pocałunek smakował naprawdę dobrze, słodko-gorzko, ale i wyjątkowo.
OdpowiedzUsuńRyu
Czuł jej skrępowanie, jej niepewność. Każdy jej ruch był nimi przepełniony, a jednak próbowała. Całowała, smakowała jego wargi, a on sam mógł śmiało eksplorować jej własne. Odsunął się na parę milimetrów, gdy dziewczyna cofnęła się trochę i obserwował ją z delikatnym uśmiechem na twarzy. Obserwował jak nabiera głębszych oddechów, jak w jej głowie szumi. Bo był pewien, że szumiło. Och nawet bardziej niż pewien. Wystarczyło na nią spojrzeć. Zresztą sam odczuwał podobne uczucie. Zbliżył się do niej po chwili i musnął jej wargi swoimi raz jeszcze, by przytulić ją do siebie nieco mocniej. Nie chciał sie odzywać, żeby nie psuć tej chwili. Jednak w końcu odsunął ją od siebie i dotknął dłonią jej brody, nakierowując ją nieco na swoje oczy. Cóż, może to co powie znów ją speszy, ale... nie będzie przecież wszystkiego powstrzymałaś.
OdpowiedzUsuń- Świetnie smakujesz, Klaro - rzucił cicho. - A wyglądasz jeszcze lepiej - dodał zaraz. - O wnętrzu to nawet nie wspominam - uśmiechnął się do niej figlarnie.
Ryu
Ta jej panika trochę go zaskoczyła, ale z drugiej strony... Klara dość często panikowała. Dopiero, kiedy naciągnęła materiał sukienki na swą kobiecość dotarło do niego co sobie pomyślała. Matko... mógłby teraz zrobić komentarz co do nie potrzebowania majtek tamtego ferelnego dnia, albo inny zgryźliwy, ale przecież... to była Klara. Jej panika była po prostu prawdziwa i nie było co sobie robić z tego żartów. Złapał więc jej główkę w obie ręce, dłonie kładąc na jej policzki i świdrując ją spojrzeniem.
OdpowiedzUsuń- Nie o tym wnętrzu mówię - szepnął, puszczając lewą rękę i dotykając delikatnie jej piersi, tam gdzie kryło się serduszko jej. - Tylko to wnętrze... o twoje serducho, o twój charakter i twój sposób bycia - wyjaśnił jej i musnął jej czoło swoimi wargami.
Ryu
Ryu pokręcił lekko głową.
OdpowiedzUsuń- Zauważyłem - stwierdził z lekkim uśmiechem, ciesząc się że dziewczyna otworzyła się na nieco więcej gestów. Dotknęła jego własnej dłoni, zakrywając ją i lekko głaszcząc, chwilę później dotknęła jego własnej klatki piersiowej i wypowiedziała te słowa. Zacisnął mocno wargi. Nie był pewien czy jego wnętrze naprawdę było takie piękne, ale nie chciał się z nią tu teraz kłócić. Widziała go przecież w akcji. Wiedziała, że potrafi z zimną krwią zabić, słyszała też jego słowa i częściowo niewyparzoną gębę. Skoro to jej odpowiadało to nie mu było przekonywać ją, że jest inaczej. - Dziękuję - wyszczerzył się do niej i pogłaskał ją po głowie, by znów musnąć jej usta swoimi. - Twoje słowa wiele dla mnie znaczą - przyznał szczerze.
Ryu
Zaczynało mu się podobać to jak ufnie się w niego wtula. Głaskał ją wówczas po głowie, bo niestety na pełne objęcie musiał uważać. Tylko ból by jej przyprawiło przez te jej plecki. Spojrzał po niej uważnie, kiedy zaczęła wypowiadać kolejne słowa. Jakoś tak miał wrażenie, jakby dziewczyna wahała się wypowiadając to jedno z nich.
OdpowiedzUsuń- Tylko...? - spojrzał po niej uważnie, ale wtedy skutecznie go rozproszyła. Ucałowała go i przedłużyła całus. Sam zamknął oczy przesuwając dłonie po jej ramionach i delikatnie, tak na moment zahaczając o ukryte w spódnicy pośladki. Musnął je swoimi dłońmi, zanim wrócił do ramion.
Klara
Wyłapał te jej smutne spojrzenie. Zaprzestał większego głaskania, tylko pozostał przy lekkim muskaniu jej ramion. Skinął głową, kiedy tak się zasłoniła. Nie powinna. Właśnie to mu tłumaczyła wcześniej. Nie powinna pozwalać mu i sobie na takie czułości. Nie powinna, bo jeszcze przed nią nie klęknął. Nie powiedział, że chce zabiegać o jej rękę. To znów był kolejny zwyczaj. Zwyczaj prowadzący najprawdopodobniej do stryczka, a jeśli nie stryczka to ostatecznego potępienia.
OdpowiedzUsuń- Rozumiem - powiedział cicho, na moment odwracając wzrok. Czy byłby w stanie teraz przed nią klęknąć? Prawdopodobnie tak. Czy byłoby to tak kompletnie z jego sumieniem szczere? Nie, bo przecież mimo tego iż dość mocno się już poznali, pragnął poznać ją odrobinę lepiej. Upewnić się zanim padnie na kolana. Dotknął dłońmi jej dłoni i stanowczo acz łagodnie odsunął je od jej oczu. - Mhm... możemy - potwierdził cicho. - Możemy nie afiszować się z taką bliskością i takimi gestami przy innych - szepnął obserwując jej tęczówki uważnie. - Chcę cię lepiej poznawać Klaro. Całą... - nachylił się i złożył delikatny pocałunek na jej szyi.
Ryu
Ryu znów uniósł na nią wzrok i wrócił do jej szyi. Musnął kolejny jej skrawek i jeszcze jeden. Przesunął się nieco niżej, by złożyć delikatną pieszczotę w jej mostek i odrobinę odsunął jej sukienkę, by ucałować rowek między jej piersiami, a wówczas powrócił do jej ust. Przecież nie chciał naginać jej pod swoje zasady. Jedyne czego pragnął to sprawić jej przyjemność. Jej i samemu sobie, a te pocałunki niezwykle mu się podobały. Do tego wszystkiego odpowiedziała mu i zabrzmiało to w taki sposób, iż musiał naprawdę powstrzymywać się przed ściągnięciem z niej tej sukni. Musnął jej ucho ustami i odsłonił jej ramię, by zassać się na nim i zostawić delikatną malinkę. Ot świetnie ukrytą przed światem. Wrócił znów do jej ust muskając i je.
OdpowiedzUsuń- Czego jeszcze chcesz, Klaro? - zapytał jej szeptem, raz za razem muskając jej usta i jednocześnie masując jej skronie.
Ryu
Owiał jej ucho swym oddechem, ucałował je delikatnie przesunął ustami po szyi od uszka do zagłębienia między nią a ramieniem, wsunął dłoń w jej włosy, a gdy usłyszał, że Klara nie wie, nie zna się, delikatnie złapał ją za pośladki i wsunął ją sobie na kolana, okrakiem. Musnął jej usta raz jeszcze, korzystając z okazji kiedy tylko je rozchyliła. Wsunął język do jej buzi pogłębiając ich pocałunek. Zrobił to krótko acz intensywnie, po czym oparł czoło o jej własne, patrząc jej prosto w oczy.
OdpowiedzUsuń- Ufasz mi? - zapytał szeptem, przesuwając dłoń do jej nogi i delikatnie sunąc po materiale sukienki by zacząć go delikatnie odsuwać w górę.
Ryu
Jemu też było niezwykle gorąco. Zwłaszcza patrząc na to jak na niego reagowała. Jak się rumieniła. Jak oddychała coraz szybciej. Jak słodko się czerwieniła, a jednocześnie próbowała oddawać jego pieszczoty. Może nieco nieśmiało i nieudolnie, ale jednak. Smakował tych jej słodkich ust. Widział tę ufność w jej spojrzeniu. Przesunął więc dłoń wyżej, by musnąć palcami jej wilgotną kobiecość. Drugą dłoń wsunął w jej włosy, masując skórę jej głowy. Przesuwał palcami po jej kobiecości, cały czas chronionej przez bieliznę. Nie wsuwał ich poza tę warstwę ochronną. Zostawał na powierzchni, ale drażnił ją tam, jednocześnie całując ją dalej. Sam oddychał nieco ciężej od tych wszystkich emocji.
OdpowiedzUsuńRyu
Ryu nie oponował. To i tak miał być jego ostatni krok tym razem. Nie zamierzał pozbawiać jej cnoty. Musnął ustami jej brodę i policzki, a potem kąciki ust.
OdpowiedzUsuń- Nie przepraszaj - szepnął jej do ucha, muskając palcami dłońmi jej łydkę i delikatnie ją masując, przesuwając dłoń nieco powyżej jej kolana, ale tam się teraz zatrzymując. Przysunął ją nieco bliżej siebie. Nie zmieniła pozycji, więc ucałował delikatnie jej wargi. - Nie zrobię nic czego nie będziesz chciała - obiecał cicho. - Ty masz kontrolę, Klaro - musnął jej ucho, opierając czoło o jej ramię. - Ty decydujesz - dodał cicho, wdychając jej zapach i ciesząc się po prostu jej bliskością.
Ryu
Ryu nie wyobrażał sobie by jakąkolwiek dziewczynę do czegoś takiego zmuszać, robić jej na przekór. Zwłaszcza, gdy na takiej mu zależało. Chciał by ta czuła się przy nim po prostu bezpieczna, więc kiedy wsunęła mu palce we włosy i zaczęła tak cudownie go po niej masować, jęknął cicho czując mrowienie. To było niezwykle przyjemne, tak samo jak jej buziak i wtulenie się w niego. Nie oponował. Oparł się tylko mocniej o oparcie, by mogła się w niego wtulić tak mocno jak tylko tego chciała. Dłonią dalej gładził jej łydkę i część uda. Uśmiechnął się do niej delikatnie i założył niesforny kosmyk jej włosów za ucho.
OdpowiedzUsuń- Jesteś piękna - wypalił. - Te twoje błyszczące oczy, bardzo smaczne usta... - szepnął, zagryzając lekko wargi. - Ten dziarski nosek i piegi... jesteś po prostu nieziemska - szepnął jej do uszka.
Ryu
Uwielbiał czuć jej palce w swoich włosach. To co nimi robiła po prostu go odprężało. Pozwalało napięciu powoli odchodzić i pozostawiało błogość. Uśmiechnął się delikatnie na jej słowa i poczuł że i on lekko się przy tym rumieni. Jej słowa połechtały mu ego tego nie mógł odmówić. Delikatnie zmienił jej pozycję tak by siedziała mu na kolanach z nogami po jednej stronie. Jedną dłonią objął ją a drugą zajął się masowaniem jej łydek, bo przecież nie mógł sobie tego odmówić. Oparł brodę o jej głowę zamykając oczy. Po prostu tak przy niej trwał, powoli przysypiając. Jej równy oddech również dał mu do zrozumienia, że i Klara zasypia.
OdpowiedzUsuńRyu
Gave nie bardzo był w stanie spać tej nocy. Mając dwoje przyjaciół w domu krążył od jednego pokoju do drugiego. Z Ryu zamienił nawet parę słów, a teraz przysiadł przy Klarze i obserwował jej śpiącą figurę. Musiała naprawdę dużo przejść, że dalej tu spała. Sprawdził nawet jej funkcje życiowe i spojrzał też inaczej by upewnić się że jej dusza trzyma się ciiała, a gdy to wszystko grało, po prostu usiadł kładąc głowę na swoich ramionach na jej łóżku i czekał.
OdpowiedzUsuńGave
Gave chyba trochę przysnął w tej dość niewygodnej pozycji, ale kiedy usłyszał jak ciało Klary drży, a z jej ust wydobywa się jęk, otworzył oczy i przysunął się do niej ostrożnie. Leżała na wznak, patrząc w przestrzeń nad sobą. Dotknął delikatnie jej ramienia na razie nie odzywając się. Dopiero gdy wyszeptała parę tych słów skinął głową.
OdpowiedzUsuń- Wawrzenko - poprawił ją odruchowo, po czym uśmiechnął się do niej lekko. - Ja jestem Gave Scully - poinformował ją, jakoś tak odruchowo uznając, że warto o tym wspomnieć. Coś dziwnego się z nią działo. - Pomogę ci szukać twojego brata - dodał po chwili milczenia. - Klaro? - spróbował skupić jej wzrok na sobie. - Coś cię boli? Przyniosę ci wody - zaproponował cicho. Póki nic się nie działo, nie widział potrzeby w budzeniu Febe. Dobrze, by było gdyby kobieta jednak trochę pospała. Wstawała już dwa razy do Ryu, którego bok dawał się we znaki i wymiotował jak dziki kot.
Gave
Odruchowo przytrzymał ją za ramiona, gdy chciała złapać się za głowę i spojrzał po opisanych fiolkach. Febe wyjaśniła mu, która do czego służy w razie gdyby była taka potrzeba. Zostawiła również odpowiednią dawkę dostosowaną do Klary, toteż nie zwlekał. Delikatnie podłożył ramię pod jej kark unosząc ją lekko.
OdpowiedzUsuń- Wypij to złagodzi ból - powiedział do niej spokojnie i kiedy Klara wypiła płyn, ponownie ją położył i przysunął sobie stołek bliżej jej łóżka. - Jesteś w Argarze - zaczął spokojnie. - Miałaś wypadek - dodał, zastanawiając się czy powinien podawać jej jakiekolwiek szczegóły. Uznał jednak, że lepiej jest tego nie robić. - Złamałaś sobie rękę i miałaś poważny uraz głowy i kostki - dodał po krótkiej chwili milczenia. - Jesteś w dobrych rękach, Febe... nasza medyczka, zajęła się tobą w pierwszej kolejności - szepnął do niej i pogłaskał ją po zdrowej dłoni.
Gave
Chłopak skinął delikatnie głową. To że nie pamiętała nie wydawało mu się niczym dziwnym. Uderzyła się w głowę, potężnie. Mogła stracić pamięć. Miał tylko nadzieję, że ta do niej wróci, bo jeśli nie... zacisnął mocno wargi. Nie był pewien jak miałby jej powiedzieć ponownie o śmierci rodziców chociażby. Zgrzytnął lekko zębami.
OdpowiedzUsuń- Cii... - odruchowo pogłaskał ją po ramieniu. - Już dobrze, nie próbuj sobie na razie przypomnieć. Odpocznij... przypomnisz sobie wszystko w swoim czasie, po kolei i po woli... - poprosił ją, a wtedy zaczęła głośniej mówić o Klemensie, a Gave odetchnął głęboko, na moment zastanawiając się co powinien zrobić. Przydałaby jej się kołysanka, a jedyna która aktualnie przyszła mu do głowy była dość specyficzna. - You are my sunshine, my only sunshine... you make me happy, when skies are grey - zaczął cicho jej nucić, chcąc po prostu dać jej ukojenie.
Gave
Pozwolił jej płakać, cały czas po prostu przy niej trwając. Lekko głaszcząc po dłoni i ramieniu. Powoli się uspokajała. Powoli odzyskiwała spokojny oddech, a on śpiewał cicho dalej. Zapętlając piosenkę, dopóki nie padło to pytanie. To wtedy spojrzał po niej zastanawiając się co powinien jej powiedzieć. Akane go zabije. Ryu go zastrzeli. Febe go przetrąci przez ucho i każdy go znienawidzi, a jednak... słowa same opuściły jego buzię:
OdpowiedzUsuń- Ryu leży w drugiej sali - powiedział spokojnie. - Żyje, jest w równie ciężkim stanie co ty - szepnął. - Ale twój narzeczony z tego wyjdzie... - palnął na koniec obserwując uważnie jej oczy.
Gave
Starsza siostra Nyliana dotarła kilka dni przed Klarą, więc elf zdążył z nią już porozmawiać i uspokoić myśli przynajmniej w sprawie jednej osoby. Dotychczas jego rodzinie nic złego się nie stało. Naela była w jednym kawałku, bez żadnych ran, ale ona zawsze wiedziała, gdzie się zakręcić, żeby wyjść ze wszystkiego obronną ręką. Inaczej pewnie nie zebrałaby funduszów na własny kabaret, którego teraz nie miała. Zajmowała się dzisiaj ich młodszą siostrą, którą przywitała w rodzinie otwartymi ramionami. Nylian z kolei pędził w stronę domu Febe. Akane była tak miła, że poinformowała go o powrocie Klary oraz Ryu do Argaru, a że jej stan jest poważny, cóż, nie trzeba było dużo tłumaczyć, skoro musiała zostać w lecznicy. Żyła, to było najważniejsze, to prawda, ale gdy zobaczył już z oddali złamaną rękę, usztywnioną nogę, a z bliska wystające gdzieniegdzie bandaże miał wrażenie, że mała część w jego duszy pękła, a przynajmniej zostawiła kilka rys, po tym co sama Klara zdążyła już poskładać. Nie wyglądała na tą szczęśliwą, rozmarzoną dziewczynę co kilka miesięcy temu. Ten widok był przytłaczający. Poszedł do niej.
OdpowiedzUsuń— Klaro… — zaczął, klękając przy niej, uważnie patrząc na smutną buzię kasztanowłosej. Powinien z nimi pójść. Powinien znaleźć jakąś wymówkę dla każdego i po prostu pójść z nimi albo za nimi, może wtedy byłby w stanie zapobiec czemukolwiek co przyczyniło się do tego tragicznego obrazu. Cholera, nie wiedział nawet co miał jej powiedzieć. Cieszył się, że żyła, ale mówienie o tym w tym momencie wydawało się tak tak bardzo nie na miejscu. Nabrał powietrza do ust. — Nie powinien Cię pytać o to co przeszłaś, wyglądasz bardzo smutno, przepraszam, że nie było mnie nigdzie w pobliżu. Czy jest coś co mogę dla Ciebie zrobić? — zapytał, wyciągając delikatnie rękę w jej stronę. Nie dotykał jej, nie odważył się, ale chciał po prostu być blisko, pokazać, że on na jakiś sposób ją wspiera.
Nylian
Nie takiego skutku się spodziewał. Zaczęła drżeć i powoli wpadać w panikę. Złapał ją wówczas mocno za ramiona i podciągnął delikatnie do góry, aby ją objąć.
OdpowiedzUsuń- Klara, ja... - zaczął. - ...to nie jest twój narzeczony - zaprzeczył szybko. - Przyjaciel, kolega, kompan podróży. Nie wiem jakie macie teraz relacje - zaczął jej tłumaczyć, odruchowo głaszcząc ją po głowie. - Nie wiem jakie macie relacje, to był głupi żart. Wybacz - szepnął, kołysząc ją w ramionach. - Bardzo głupi żart...
Gave
Mimo swojego stanu miała siłę, by wyswobodzić się z jego uścisku. Skubana. Widać, że za długo z Ryu się trzymała. Uśmiechnął się pod nosem, ale puścił ją i przykrył trochę, by jednak usiąść obok niej, kiedy kazała mu wyjść.
OdpowiedzUsuń- Nie - odparł tylko. Nie mówił nic więcej. Zasłużył sobie na ten jej ton i złość. Zdecydowanie, ale tego przecież już nie cofnie. Zresztą skąd mógł wiedzieć, czy jej przypadkiem nie oszukał w tej chwili? Klara raczej nie dałaby się całować i tak dalej komuś, kto się nie zadeklarował. Uśmiechnął się lekko do swych myśli. - Wiesz, czekaliśmy aż tu do nas wrócisz. Akane się o ciebie bardzo martwiła - stwierdził. - Słowik - dorzucił jeszcze.
Gave
Czuwał nad nią, pozwalając jej na chwilę milczenia. Nie zamierzał dalej się z nią przekomarzać. Jeden raz wystarczył. Dostał za swoje. Wiedział, że źle zrobił, ale... ech czasem to po prostu było silniejsze od niego. Uśmiechnął się nieznacznie, kiedy usłyszał jej śmiech, ale zaraz zadrżała i zapłakała nad losem swej rodziny. Gospody. Swego domu. Serce mu się krajało, ale milczał, tylko odruchowo gładząc ją po dłoni.
OdpowiedzUsuń- Klaro... - szepnął. - Ja... - zacisnął mocno wargi. - ...jeśli chciałabyś się z nimi pożegnać... - zaczął, ale zamknął zaraz usta. To chyba było dla niej za szybko. Tylko, że zaczął już mówić, więc uznał że powinien dokończyć. - ...to ja mogę ci to umożliwić... kiedy tylko będziesz chciała - szepnął.
Gave
Odetchnął głęboko. Źle, znowu tragicznie. Nie miał szczęścia w tym całym spotkaniu.
OdpowiedzUsuń- Klaro, uspokój się - poprosił. - To nie jest żart - powiedział, zabierając jej poduszkę i łapiąc ją za ramiona. - Nie śmiałbym żartować z tak poważnej sprawy - zacisnął swoje wargi. Poczuł że i mu robi się niezwykle przykro, kiedy ją widział. - Ja po prostu... ja po prostu - zgrzytnął zębami. - Jestem pieprzonym Argarczykiem, mam takie możliwości... - wymamrotał, chociaż wiedział, że raczej tym do niej nie trafi.
Gave
Gave zacisnął mocno wargi.
OdpowiedzUsuń- Narzeczony był moim głupim wybrykiem, przyznaję - szepnął i gdy krzyknęła o Argardzkich sztuczkach, odsunął się od niej. Zacisnął delikatnie dłonie czując się tak jakby właśnie dostał bolesny policzek. Chciał jej tylko pomóc, a każde jego słowo tylko pogarszało sprawę. Odsunął się od niej i klapnął z powrotem na swój stołek. - Dobrze, żadnych sztuczek - mruknął cicho i spuścił wzrok, słysząc o jej wierze. Mógłby polemizować i powiedzieć jej, że to nie zepsułoby ich spokoju, ale nie sądził by mu uwierzyła. Teraz dopiero poczuł tę cholerną bezsilność, o której mówił Ryu. Milczał więc tylko, starając się nie narobić więcej szkód. - Przepraszam - rzucił tylko.
Gave
Nie byłby sobą, gdyby nie poszedł sprawdzić co u Klary. Przecież ostatni raz jak ją widział to była nieprzytomna. Mimo tego, że sam czuł się mocno obolały i temperatura trawiła całe jego ciało to przetransportował się na wózek, który Gave mu podstawił rano - gdyby też miał ochotę na jakieś odwiedziny wychodka czy inne bajery - i ruszył do gabinetu, w którym leżała dziewczyna. Zapukał zanim wjechał do środka i przystanął przy jej łóżku.
OdpowiedzUsuń- Hej... - szepnął, widząc że ta już nie śpi. Wyraźnie odetchnął z ulgą. Nie zniósłby chyba myśli, że wciąż była nieprzytomna. - Jak się czujesz? - zapytał jej po czym zacisnął wargi. Może było to kiepskie pytanie. Musiała czuć się po prostu koszmarnie. - Cieszę się, że... już nie śpisz... - dodał po krótkiej chwili milczenia.
Ryu
Łzy w jej oczach nie były dla niego niczym nowym. Często pojawiały się podczas ich podróży, więc i teraz go nie zaskoczyły. Zbliżył się tylko do niej nieco bardziej, ale nie dotknął jej, obawiając się że to może przez nią źle odebrane. Mimo wszystko uśmiechnął się do niej delikatnie. Na tyle na ile był w stanie.
OdpowiedzUsuń- Nie - powiedział spokojnie. - To nie była twoja wina - dodał cicho. - Ani moja... mieliśmy po prostu pecha - mruknął cicho, przez moment obserwując jej tęczówki. - Hej... - zaczął widząc jej nietęgą minę. - ... nie zadręczaj się tym - wskazał na siebie i swój stan zdrowia. - Szybko z tego wyjdę - uśmiechnął się do niej nieco pokrzepiająco. - A i ty... dojdziesz do siebie - ostrożnie sięgnął do jej dłoni i tylko jednorazowo zakrył nią swoją, na krótką chwilę zanim zabrał ją z powrotem. Chciał ją zapytać czy kojarzy Finna, bo mały chciał ją odwiedzić i mocno wyściskać, ale po chwili namysłu stwierdził, że lepiej odpuścić jej tej rewelacji. Zwłaszcza z niewyparzoną gębą dzieciaka, strażnika cnoty.
Ryu
Odsunął rękę, kiedy dziewczyna cofnęła swoją dłoń i położył ją na swoich kolanach, zaciskając ją w pięść. To co powiedziała ukłuło go w sercu, ale Klara pierwszy raz była w takiej sytuacji. Miała prawo tak myśleć i tak postrzegać to wszystko co się z nimi działo.
OdpowiedzUsuń- Nie, Klaro - powiedział cicho. - Patrzenie na ciebie nie jest nieprzyjemne. Nigdy nie było i nigdy nie będzie - powiedział, patrząc na to jak się kuli, jak drży. Chciał dodać, że dalej jest piękna, ale znów ugryzł się w język. W danej chwili nie uwierzyłaby mu. Zresztą nie był pewien czy w cokolwiek by mu uwierzyła. - Klaro, żyjesz - szepnął. - Żyjesz, a to najważniejsze - powiedział. - Bo jeśli żyjesz to wszystko jeszcze możesz zmienić... choćby nie wiadomo jak świat się walił... możesz go naprawić, zmienić jego kurs - wyjaśnił cicho i potrząsnął głową. - Nie jesteś beznadziejna - szepnął. - Nie jesteś, chociaż teraz wszystko może ci się takie wydawać... beznadziejne, szare i smutne...
Ryu
Ryu spojrzał po niej i uśmiechnął się słabo.
OdpowiedzUsuń- W moich oczach taka będziesz - powiedział twardo, nie zamierzał wypowiadać się za innych. Co prawda wiedział, że większość znanych mu osób nie będzie miało nic przeciwko, ale pamiętał że dla Klary liczyła się opinia publiczna, a ta bywała okrutna. - Tam by nie bolało - przyznał, gdy wspomniała o rodzicach. - Ale myślę, że im serca by pękły, gdyby cię tam zobaczyli, tak szybko - szepnął jeszcze i uśmiechnął się delikatnie. - Ja? Taki mój urok - puścił do niej oczko, jakoś ze średnim polotem, ale przecież przez to jak się czuł nie był w stanie wykrzesać z siebie coś więcej i gdy znów postanowiła mu dowalić zaśmiał się pod nosem. - Wybacz - mruknął. - Następnym razem postaram się bardziej - wytrzymał jej spojrzenie i zaraz skinął głową, podjeżdżając bliżej do jej posłania i powoli na nim siadając, aby delikatnie objąć ją ramionami. - Mogę - szepnął jej do ucha.
Ryu
- Nie dziękuj - odparł cicho, po prostu przy niej trwając. Lekko głaskał ją po włosach, nie schodząc ręką niżej. Nie próbował sztuczek i choć pozycja była niewygodna to nie skarżył się na nią. Co prawda miał ochotę zapytać jej o to czy może się obok niej położyć i przytulić, ale... opinia publiczna. Ech ta opinia publiczna była po prostu nie do zniesienia. Przynajmniej dla niego. Przecież można by po prostu ich olać. Odetchnął głęboko. Czasy, nie te czasy. To też nie był teraz moment na takie rozmowy. Sam objął ją zaraz nieco mocniej, przymykając oczy i czując jak łzy na moment opuszczają jego oczy.
OdpowiedzUsuń- To ja ci dziękuję - wymamrotał. - Że żyjesz... że przeżyłaś i jesteś... - wyjaśnił cicho.
Ryu
Przytaknął jej głową na pierwsze pytanie. Wszystko było w porządku, po prostu tak zwyczajnie mu ulżyło, że Klara tu była żywa. Nie protestował, gdy go przytuliła i skorzystał z tego, by uspokoić się tak przy niej, po czym odsunął się od niej. Przesiadł z powrotem na wózek, na którym wcześniej siedział.
OdpowiedzUsuń- Kilka tygodni będę uziemiony ze zrastającą się nogą, a jeśli nie będę za bardzo się ruszał to może nie zerwę szwów na boku - wymienił dwie rzeczy, oddychając głęboko, bo to był ten punkt który już przecież złamał. Ten punkt, który wszyscy wiedzieli że złamie na sto procent. Tak właściwie to już był w domu. Miał ich wszystkich pod ręką, ale wiedział o co Klara pyta i zacisnął mocno wargi. - Najwcześniej dziś, może jutro... jak Febe da zielone światło - wyjaśnił cicho. - Ale będę wpadał cię odwiedzać - dodał zaraz, spoglądając na nią i odruchowo dotykając jej dłoni. - Mhm - przytaknął na ostatnie stwierdzenie. - A twoja diagnoza? - zapytał jej zaraz. Chciał jeszcze zapytać czy informowała już Kleofasa, że dotarła, ale przecież nie miała jeszcze na to czasu.
Ryu
Ryu otworzył usta aby jej odpowiedzieć i zamknął je chwilę później, spuszczając głowę swym zwyczajem. Uśmiechnął się pod nosem nie wierząc w to co słyszy.
OdpowiedzUsuń- To dobrze, że nie wiedziałaś - stwierdził spoglądając na nią. - Bo w takim wypadku nie dostałbym swojego przytulaska - uśmiechnął się do niej szerzej, po czym przyjął spokojnie całą burę o tym jak to nie szanuje swojego zdrowia i samej Febe. Zacisnął mocno wargi. - Przepraszam - mruknął tylko pozwalając jej się zawieść i nawet nie próbując pomagać, co by nie krzyczała że nawet teraz próbuje się ruszać. Zrobiło mu się trochę przykro na to, że się pogniewa, jeśli przyjedzie dzień później. - A jeśli to mój przyjaciel mnie tu przywiezie i nie będę aż tak mocno się ruszać to dalej będziesz się gniewać? - zapytał jej, patrząc na tego grożącego mu palca. - Odpoczywam - jęknął. - Ale łóżkowe odpoczywanie to jest męka nad udręką - dodał jeszcze. - Ja mam owsiki w dupie... - wymamrotał, wstając z wózka, gdy tylko znaleźli się przy jego posłaniu i krzywiąc się nieco z bólu wsunął się na nie, opadając łagodnie na poduszki. Przymknął na moment oczy i pomasował sobie skronie. - Coś czuję, że często będziesz go w ruch na mnie wprowadzać - przyznał śmiejąc się przy tym lekko i spoglądając na nią. - Klaro, zapytam o coś niedelikatnego - powiedział w końcu. - Wiem, do którego momentu pamiętasz - mruknął. - Pamiętasz tego chłopca? Za którym pobiegłaś? - chciał wiedzieć. - Bo ten chłopiec, Finn, bardzo się o ciebie martwi - przyznał szczerze. - Czy dałabyś radę się z nim przywitać? Tylko tyle... - dodał. - Jeśli nie dasz rady to mów śmiało, on zrozumie - zapewnił ją zaraz.
Ryu
Uparcie pokręcił głową.
OdpowiedzUsuń- Przytulanie podkręcają mą energię życiową - powiedział bardzo poważnie. - Nie dałbym rady bez niego - dodał jeszcze i westchnął cicho na to komu przeprosiny się należą, jak i to że wytrzyma dzień bez oglądania jej twarzy. Dobrze, że wspomniałą tylko o jednym dniu. To jeszcze był w stanie zrobić. - Oczywiście, że stosowna. Wiesz jak ciężko z tymi cholerami walczyć? - zapytał jej i ułożył się na łóżku nieco wygodniej. - A ja i tak znacznie bardziej je ignoruję niż kiedyś... dobrze, że mnie wtedy nie znałaś, bo chyba byś ze stanu gniewu nie wychodziła - odchrząknął, grzecznie leżąc sobie na łóżku i nie kombinując. Uśmiechnął się i pokiwał głową. - Ano szkoda by jej było - przyznał, ale zaraz zrobił minkę zbitego psa. - No nie gniewaj się już... - poprosił ją, by spoważnieć w temacie Finna. Zastanawiał się ile powinien jej powiedzieć, ale postanowił skupić się na bezwzględnym minimum. - Tak, jest i żyje - potwierdził. - Jechał z nami... to on odratował ten notes, którym chcesz mnie bić - uśmiechnął się delikatnie. - Klaro, nie musisz się zmuszać - zapewnił ją spokojnie. - Po prostu powinnaś o nim wiedzieć - stwierdził cicho. - O tym że jest i czeka... i jak będziesz na siłach to dopiero wtedy - dźwignął się na łokciach. - Na razie go nie pamiętasz, ale... jest szansa że w końcu sobie o nim przypomnisz - dodał spokojnie, patrząc na jej dłonie. - A jeśli nie... to zawsze można stworzyć nowe wspomnienia.
Ryu
- Czasami mi się to zdarza - zgodził się z nią i uśmiechnął się lekko. W końcu przezwisko "Łoś" jak i głupsza połowa skądś tam się brały. Pokręcił lekko głową na ten notes. - No nie wiem - rzucił z powątpiewaniem co do tego spokojniejszego siebie. Jego zdaniem to on już był całkiem spokojny. Nie powiedział tego jednak, co by przypadkiem nie pogorszyć swej sytuacji. Skinął głową słysząc jej decyzję.- Jasne, za kilka dni lub później - zgodził się z nią. - Spokojnie, nikt cię nie będzie pospieszał. To twoja decyzja - powiedział jeszcze. Po prostu uznał, że Klara powinna wiedzieć o chłopcu. Inaczej nigdy mogło nie nadejść to później. - Na razie skup się na swoim zdrowiu... jak ręka? - zapytał. - A noga?
OdpowiedzUsuńRyu
Dobrze było słyszeć, że noga ma się coraz lepiej. Co prawda sam widział jak opuchlizna z niej schodzi, ale Klara miała tendencje - jak i on zresztą - do nie dbania o swoje zdrowie. Jego ochrzaniała, a sama czasami ignorowała samą siebie. Słuchał też o ręce i pokiwał głową, po czym zerknął na swoją nogę z lekkim westchnieniem. Jednak o plecy trochę się zmartwił. Spojrzał po niej poważnie i pokiwał głową.
OdpowiedzUsuń- Dobrze, że organizm walczy - powiedział. - Bardzo dobrze - rzucił i uśmiechnął się słysząc jak ta zachwala Febe. - I stara - dodał konspiracyjnym szeptem. - Ma ponad 500 lat. Wiesz jak musi się konserwować, żeby taki wygląd utrzymywać? - poruszał przy tym zabawnie brwiami, po czym pokręcił lekko głową. - Ale tak, jest niesamowita - zgodził się z nią. - Bo ładna to jesteś ty - dorzucił jeszcze i odetchnął głęboko, ponownie rozkładając się wygodniej na łóżku. - Masz z nią więcej wspólnego niż myślisz. Tak samo rygorystyczne jak się zdenerwujecie.
Ryu
Miał jej powtórzyć, ale Febe go w tym wyręczyła. Skrzywił się lekko, ale kiedy do nich zajrzała posłał w jej stronę niewinny uśmiech i jęknął przeciągle słysząc o jej sklerozie.
OdpowiedzUsuń- To, że stara nie znaczy, że nie fajna - rzucił za nią, nie licząc na to, że zmieni zdanie. W gruncie rzeczy ona i tak była gdzieś w połowie stawki wszystkich żyjących w Argarze. Zaśmiał się cicho, widząc jak bardzo Klara się wstydzi, ale zaraz złapała rezon i rzuciła swoje, a on zmarszczył lekko brwi. Cholera, mówił tylko o ładnej i rygorystycznej, mądrej nie chciał zaprzeczać, ale stara? Pokręcił lekko głową.
- Ach tak - potwierdził. - Tylko tę starą sobie wykreśl i zamień na... hm... kreatywną - pstryknął palcami. - O możesz też dodać wstydliwą, lubiącą się czerwienić - posłał jej w powietrzu buziaka. - Byle nie stara.
Ryu
Oj naprawdę chciał aby to była prawda, więc nie wyprowadzał jej z błędu. Zamiast tego postukał się po swoim bandażu na głowie.
OdpowiedzUsuń- A ja niby dlaczego? - zapytał jej. - Komplement mi nie wyszedł czy po prostu moja nadruchliwość mnie zgubiła? - spojrzał po niej czekając na jej analizę swojego własnego stanu głowy. Jeśli chodziło o wstydliwość to nawet ją rozumiał. Ciało faktycznie często zdradzało. Zwłaszcza w bardzo wstydliwej lub stresującej sytuacji. - Jeszcze się uodopornisz na to wstydzenie się dzięki nam - rzucił wesoło. - Choć ja to bym tego nie chciał, bo lubię te twoje czerwone policzki.
Ryu
Roześmiał się serdecznie na jej stwierdzenie. Nawet się nie zawahała. Aż zwinął się lekko i śmiał przez dłuższą chwilę.
OdpowiedzUsuń- Dobrze więc, nadmierna ruchliwość - pokiwał głową, krzywiąc się przy tym lekko i prostując. - Nie każdy z nas jest aż tak wyszczekany. Nie każdy jest tak bezpośredni - powiedział. - Wiesz, wbrew pozorom ja też nie jestem aż tak bezpośredni. Pogadaj sobie chwilę z Gavem, Akane czy Tony... ja to jestem na niższym poziomie bezczelności, więc możesz śmiało uznać że trafiłaś dość łagodnie - pokazał jej język. - Niektórzy są znacznie bardziej bezpośredni - dodał po krótkiej chwili milczenia. - Ty po prostu, póki co, trafiałaś na specyficzny typ osób... i to jeszcze z tej samej paczki - spojrzał w sufit. - Ale bezpośredniości da się nauczyć - mruknął po krótkiej chwili. - O na przykład ty... już ci lepiej idzie - puścił jej oczko. No i możesz poćwiczyć na mnie jeśli masz ochotę.
Ryu
Ryu skinął głową w zrozumieniu. Gave mógł być przytłaczający. Zwłaszcza przy pierwszych kontaktach. Potem człowiek oswajał się z jego sposobem bycia.
OdpowiedzUsuń- To zrozumiałe - stwierdził. - Ale jeśli kiedyś poznasz go lepiej... to zobaczysz że on ma naprawdę duże serce dla wszystkich. Z wierzchu zdaje się szorstki w obyciu, ale w głębi... skoczyłby za tobą w ogień - uśmiechnął się do niej lekko. - Tylko gębę to ma niewyparzoną i to się raczej nie zmieni - zaśmiał się cicho. - A jak poznasz Tonego... to się dopiero zdziwisz. Ten to uwielbia proponować bardzo zawstydzające eksperymenty - rzucił krzywiąc się na wspomnienie tych, z których na szczęście udało mu się wymiksować. Kochał go jak brata, ale czasem miał ochotę go udusić... również niczym brata. Popatrzył w jej oczy nieco poważniej. - Trzech i pół - odparł cicho. - Chcesz wiedzieć co się w nich działo?
Ryu
- Cóż... różne - odchrząknął chłopak. - Kiedyś chciał sprawdzić czyja... no wiesz... sperma ma lepszą jakość - mruknął, spoglądając gdzieś w bok. - Akane też proponował coś związanego z piersiami - podrapał się po głowie. - Ale zwykle są to normalniejsze rzeczy... na przykład teraz sprawdza czy to on jest płodny czy raczej jego wybranka, bo za każdym razem jak się kochają to robią sobie dziecko - dorzucił jeszcze do kotła. - Jego po prostu trzeba twardo zbywać... bo wiesz ma też fajne pomysły. Lubi konstruować wiele rzeczy i ulepszać rzeczy codziennego użytku - dodał chcąc trochę Tonego odczarować, bo to co wcześniej powiedział mogło Klarę porządnie przerazić, a przecież nawet blondyna nie poznała. - O! I dogadalibyście się, bo on uwielbia czytać - pstryknął palcami.
OdpowiedzUsuń- Mhm... przeszłaś wiele złego - przyznał jej szczerze. - W porządku - dodał zaraz łagodnie, choć w sercu poczuł nieprzyjemne ukłucie. - Jeśli będziesz kiedyś chciała... to zawsze możesz przyjść i zapytać - dodał jeszcze trochę siląc się na uśmiech. Te trzy ostatnie dni... przynajmniej w jego pamięci były dość łagodne. Czas, który razem spędzili. To co się między nimi zadziało to było coś co pielęgnował w sercu, a w tej chwili poczuł jakby Klara, oczywiście nieświadomie, wbijała mu kolejne sztylety w już i tak krwawiący narząd. Odwrócił od niej na moment wzrok by odetchnąć głęboko. Nie był tylko pewien jak powinien teraz przy niej się zachowywać. Zapomnieć? Udawać, że nic się nie zadziało? Zacisnął mocno wargi.
- Te trzy dni... wcale nie były takie złe - stwierdził tylko cicho.
Ryu
Ryu spojrzał na nią i odetchnął głęboko.
OdpowiedzUsuń- Klaro, nie będę ci o nich mówił, ale w mojej głowie te trzy dni... większość tych dni była dobra - powtórzył, patrząc jej głęboko w oczy. - Po prostu były to dobre dni - powtórzył cicho. Choć cisnęło mu się na język wszystko to co pamiętał to przełknął to dość szybko i przy kolejnym głębszym oddechu, był w stanie nieco szerzej i szczerzej się do niej uśmiechnąć. - Mówisz, że Febe twierdzi iż przeszłaś traumę i dlatego ich nie pamiętasz... ale jeśli tamte dni były dla ciebie traumatyczne - poczuł, że znów się rozkleja. - Cholera... - otarł szybko łzy z oczu i pokręcił głową. - ...to ja... - wzruszył ramionami, nie wiedząc co powiedzieć. Jeśli tamte dni były takie traumatyczne to ona chyba nie powinna przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. To znaczyło, że zmusił ją do tego wszystkiego i był po prostu potworem, ale to nie chciało przejść mu przez gardło. - ...mam po prostu nadzieję, że Febe się myli... i twoja trauma związana jest z kulminacją tych wszystkich złych zdarzeń, które przeszłaś po drodze - dokończył.
Ryu
Ryu nie oponował.
OdpowiedzUsuń- Jasne, idź się położyć - szepnął tylko. - Ja też... przepraszam - rzucił. - Za to - wskazał na siebie i swój stan. Wzruszył ramionami, po czym odprowadził ją wzrokiem, by przymknąć oczy i zasłonić je ramieniem. Przez moment miał wrażenie, że po prostu się rozpada. Na kawałki. Zagryzł mocno drżące wargi. Jeśli naprawdę to on ją tak skrzywdził to nie powinien zawracać jej głowy swoją osobą, a tym bardziej swą obecnością. Wstał z łóżka i usiadł na wózku, by ruszyć do Febe. - Myślisz, że... mogę już jechać do domu? - zapytał jej cicho, zbierając się w ryzy, póki jeszcze był w stanie. - Myślę, że tak będzie dla niej lepiej... - wyjaśnił.
Ryu