Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

"Tańcz Wiedźmo, tańcz" III

 

  "Woda, rzeka, słońca dary.
    Lasu cisza, ziemi czary.
    Wiatru siła, ognia żary."
 

AKANE GRANDSAND

Hybryda - Wiedźma || 19 lat (19.01) || 165cm wzrostu || Podróżna śpiewaczka


Szczupła, wysportowana budowa ciała. Granatowe włosy. Analityczny umysł. Pochodzi z Argaru. Mama bliźniaczek - Maliki i Raji. Zarabia na życie śpiewem, który czasem urozmaica aktorskimi scenkami. Połączenie piaskowych zdolności ojca i magicznych umiejętności klanu Latrala sprawiły, że dziewczyna włada psychoaktywnym pyłem, przy pomocy którego jest w stanie wejść w umysł innej istoty. Poza tym posiada swego rodzaju szósty zmysł, potrafi określić cudze intencje i miewa pewnego rodzaju przeczucia. Odczytywanie emocji bywa u niej na tyle silne, że poprzez uzewnętrznianie ich, czy to wokalnie, czy artystycznie, "zaraża" nimi odbiorców. Dodatkowo ostatnie życiowe wydarzenia sprawiły, że An rozwinęła swoje umiejętności o czary runiczne. Stosuje je w trzech wariantach: "sucha" runa, nakreślona tylko palcem jest krótkotrwała, runa nakreślona w widoczny sposób ma dłuższe działanie, a runy naznaczone krwią, wycięte w ciele, działają tak długo, aż nie zostaną przerwane. 

Poza tym uczy się grać na pianinie i doszkala śpiewanie. Umie walczyć wręcz oraz bronią białą. Uwielbia noże. W jej fiołkowych tęczówkach dojrzeć można pyłek, ten porusza się w zależności od emocji dziewczyny. 


DODATKOWE

POPRZEDNIA KP


____________________________________________________________________________________

Zapraszam do wątków!


113 komentarzy:

  1. Raja tupała naburmuszona nogami i krzyczała parę razy głośno, a potem stwierdziła że jak nie w wodzie to zrobi zabawę ze ścianą piachu mamy. Zaczęła w nią wbiegać i ze śmiechem się z niej odbijać i na nowo. Cały czas, uznając pewnie uparcie że nie da za wygraną. Emma skinęła głową. Owszem chciała popływać, ale nie chciała tego robić sama. W tej chwili po prostu łaknęła towarzystwa. Nie przyznała by tego nigdy w życiu, ale jej ruchy właśnie o tym mówiły. Nie musiała wyrażać tego słowami. Raja popatrzyła po niej i pokręciła główką.
    - Mama sio - poinformowała ją z zaciętą minką i zaczęła kopać nogami w piasku. - Mama sio, be! - krzyknęła jeszcze, a Emma trochę nie wiedziała jak z dziećmi obcować więc zacisnęła lekko pieści.
    - Twoja mama cię chroni. Nie jest zła - powiedziała dość chłodno, kucając przy małej i nie zwracając uwagi na piasek którym teraz obrywała.
    - Mama be! - powtórzyła Raja robiąc przy tym miny niczym sama Akane "bla bla bla".

    Raja i domieszka Emmy

    OdpowiedzUsuń
  2. Emma posłała w stronę Akane delikatny uśmiech i pokręciła głową. 
    - Nie cykam - zapewniła ją szybko, zsuwając swoje buty i odstawiając na bok, a kiedy dostała na ręce Malikę, trzymała ją na wyciągniętych rękach daleko od siebie, co by przypadkiem nic jej się nie stało. Wraz z małą weszła do wody i kucnęła przy niej, powoli puszczając małą, by zacząć się z nią chlapać. Uśmiechnęła się nawet i zaśmiała lekko, kiedy i Malika dostała więcej dobrego humorku, a Raja skopiowała "nieudolnie" matki wymowne spojrzenie i trzepnęła ją w rękę. 
    - Mama be! - krzyknęła na nią, chowając głowę w swoich ramionach. - Be, be, be! - potuptała mocniej. - Be! - spojrzała na nią zła. 

    Raja i Emma

    OdpowiedzUsuń
  3. Emma zdecydowanie nie zamierzała topić żadnego dziecka. Problem polegał na tym że nie do końca wiedziała jak z takim się bawić, więc chlapała się z nią trochę nieporadnie. Złapała ją nagle w pasie i delikatnie zanurzyła w wodzie. Na pół sekundy, aby zaraz wynurzyć i pogłaskać po łebku. Malika zaklaskała radośnie w łapki i sama zanurzyła się za drugim razem, ale Emma była czujna i po prostu wyciągnęła ją po krótkiej chwili.
    - Brawo - posłała małej delikatny uśmiech. - Ale ładnie potrafisz...
    - Mama pa! - Malika zawołała do Akane i kiedy ta spojrzała zrobiła hops i pod wodę. Emma znów wyciągnęła ją po krótkiej chwili, a dziewczynka zaklaskała w dłonie. Raja tymczasem krzyczała znów głośno i biła piąstkami o piasek, zła na mamę. Nie zamierzała przepraszać. Wyciągnęła nawet jęzor i dmuchnęła nim w stronę bawiącej się Maliki.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawtórował jej śmiechem.
    - Mhm to już się nie mogę doczekać twojej miny na mój wypiek - skomentował. - Zapewnam cię, że padniesz przed nim na kolana. Przed wypiekiem - pokiwał głową pewny siebie i zaśmiał się cicho. To dopiero będzie jeśli ani jedno ani drugie nie zachwyci swymi umiejętnościami. Zamrugał zaskoczony na te jej teatrzyki i rozsiadł się wygodniej niczym prawdziwy, młody bóg. - Moim ulubionym kolorem jest klasyczny błękit, kolor morza i nieba. Ten przepięknie zmieniający się błękit w przeciągu dnia. Każde jego odciny od szarości po ciemny granat. Niebieski to mój żywioł - poinformował ją wypinając pierś do przodu. - Wolisz słodkie czy słone smaki? No i przy okazji co jest twoją ulubioną potrawą?

    Damon

    OdpowiedzUsuń
  5. Gabriela słysząc te specyficzne słowa w ustach tych pięknych istotek aż poczuła ogromny ból w sercu. Wręcz rozrywający. No jak tak można było uczyć je od maleńkości? Przecież miały na to jeszcze wiele czasu. Teraz powinny słuchać o pięknych księżniczkach, które same ratowały się z opałów czy innych istotach i ich przygodach, a nie... kalać swe usta i uszy takimi słowami. Dlatego tak bardzo jej ulżyło, gdy Akane zarządziła koniec tego typu popisów. Dziewczyna dygnęła przed maluszkami.
    - Miło mi was poznać - uśmiechnęła się przyjaźnie. - Niestety popełniłam okropny występek i nic dla was dzisiaj nie mam, ale przy następnym spotkaniu na pewno coś dla was znajdę. Może uszyję wam spódniczki? - zaproponowała, bo w tym była dobra. - Albo spodenki? Co wy na to? - zaproponowała, zanim pokiwała głową, kiedy Akane wspomniała o rzucaniu. Rozmasowała swe nadgarstki i stanęła w lekkim rozkroku. Spojrzała na cel i wyciągnęła z butów swe noże. Skopiowała ten pomysł od innych wędrowców. Przetarła je szybko i rzuciła. Pierwszy trafił w okolicę 5, co było dla niej satysfakcjonujące ale wiedziała że potrafi lepiej. Drugi był już przy ósemce, a trzeci... krzyknęła radośnie!
    - Ja cię kręcę! - podskoczyła i pobiegła w stronę tarczy. - Nie wierzę! Udało się! Sam środek! - wyszczerzyła się do Akane.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaśmiała się i przytaknęła. Tak, ojcowie byli pod tym względem całkiem rozczulający. Niby nie pokazywali, ale traktowali swoje córeczki jak małe księżniczki niezależnie od wieku. Chociaż w sumie ona z Akane trochę takimi księżniczkami były. Uśmiechnęła się na słowa o Klarze.
    — No to będę musiała w dogodnej chwili taki temat znaleźć — powiedziała. Skinęła głową na to co mówiła odnośnie planów na Argar.
    — W takim razie ja innych propozycji nie mam. Chociaż myślę, że poza samym magazynowaniem jedzenia trzeba przygotować też porządną obronę. Obie te rzeczy powinny być równie ważne. Nie wiem na ile wszystko jest robione i w jaki sposób, nie interesowałam się w zasadzie polityką Argaru, ale nie powinniśmy doprowadzić chociażby do drugiego pożaru, bo jedzenie się nie przyda, jeśli spłonie nam spichlerz — wyrwało się jej jeszcze w wyjaśnieniach. Mimo wszystko była księżniczką, o takich rzeczach trochę wiedziała, a że gadulstwo było jej nieodłączną stronę, to mogła sobie z kuzynką o takich rzeczach na spokojnie porozmawiać. Zaśmiała się. W zasadzie nie paliło jej się do mieszczenia na scenie, to był w końcu tylko żart.
    — Jeśli chodzi o występy w Argarze to wolę duety, gdzie nie gram pierwszych skrzypiec — puściła jej oczko. W Phyonix często była na widoku, a dla niej sztuka, muzyka była też zwykłą przyjemnością, wolała robić to przede wszystkim dla rozrywki i bliskich, a publiczność była co najwyżej dodatkiem. Samotne granie owszem było przyjemne, ale mogło być przecież lepsze.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  7. Wzruszył ramionami i posłał jej rozbrajający uśmiech.
    - Każdy ma jakieś swoje wady, ja mam swoje fetysze - rzucił ze śmiechem na ustach, sięgając sobie po jeszcze jeden kawałek ciasta i popijając pierwszego gryza winem. No proszę. Słono-lubna się mu trafiła. Całkiem oryginalnie. Rzadki okaz. W duchu jednak ucieszył się, że ciasta jednak jej smakują. Sama przecież próbowała swych sił w wypiekach. Dziwne by było gdyby nie lubiła ciast a je robiła.
    - Nie jadłem żadnej z tych potraw - zaśmiał się, bo przecież to konkretne osoby je gotowały więc tym bardziej nie mógł ich jeść. - Ale ufam, że są dobre i może kiedyś będzie mi dane ich spróbować - stwierdził i zapisał w pamięci by pomaltretować Grimę o gulasz z Alka. Może Sercówka mu to zrobi... byłoby fajnie go spróbować. Pytania o hobby trochę się obawiał. Nie był pewien, co z nim zrobić. Wzruszył lekko ramionami.
    - Czasem piszę teksty piosenek, ale śpiewam je tylko sobie - mruknął, odwracając od niej wzrok i nieco się czerwieniąc. - Są dość osobiste i głupio byłoby mi je pokazać całemu światu i przyznać się, że to moje - wyjaśnił. - Lubię też gotować, całkiem nieźle radzę sobie w kuchni - uśmiechnął się lekko. - W poprzednim świecie kolekcjonowałem płyty winylowe... - dodał, przeciągając się lekko. - A tu... szukam czegoś co mnie porwie - spojrzał jej prosto w oczy. - Ale interesuję się również medycyną - dorzucił, po czym spojrzał po niej. - Dlaczego zdecydowałaś się na karierę na scenie? - zapytał.

    Damon

    OdpowiedzUsuń
  8. — Nie dziękuję, bo zapeszę — odpowiedziała jej z uśmiechem. Przytaknęła Akane na słowa o jedzeniu.
    — Tak, jest najważniejsze, to prawda. Też nie chcę się wtrącać w politykę dorosłych, będę miała czas na swoje politykowanie jeszcze. Ale biorąc pod uwagę to co mówisz i kto tutaj mieszka, myślę, że będziemy w całkiem dobrej sytuacji — uśmiechnęła się do niej. W zasadzie może jednak się odezwie do Rady w sprawie taktyk obronnych na wypadek ataku. To jednak ją trochę interesowała. Może nawet sama mogłaby się przydać. Zaśmiała się do kuzyki, kiedy pokazała jej język.
    — A wiesz, że mam całkiem sporo pomysłów przez Lunę? Przywiozła ze stakiem pomysły na niektóre utwory — zagaiła i spojrzała na Fasolki. Co prawda lutni nie wzięła, ale zaczęła wyklaskiwać rytm i gwizdać. W końcu nawet w trakcie podróży niejednokrotnie się śpiewało.
    — Zimno: wiatr i płynąca woda. Twarda: ziemia którą zwiemy domem. Pchaj by mrok utrzymać z dala, Poczuj ciężar naszych win. To: jest pieśń synów i córek,
    Ukryj serce, kim jesteśmy. W pokoju budujemy naszą przyszłość, Silni, zjednoczeni, pracując aż po kres — zaczęła śpiewać, próbując przy okazji zainteresować dziewczynki. Może nie było to typowa dziecięca pieśń, ale miała wrażenie, że każdemu mogła wpaść w ucho.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  9. — Jak masz się nie obrażać to nie, wtedy to nie będzie zabawne — odparł, uśmiechając się przy tym. Z drugiej strony trzymanie tych całych kontroli Ashana w kryzysowych sytuacjach na takiej smyczy jaką mogła zrobić mu z emocji Akane źle nie brzmiało. Będzie musiał to obgadać z resztą Rady, bo ten żarcik obrócił się w całkiem niezły pomysł. Poza tym nie bardzo wierzył w ten stoicyzm fenalisa, więc takie zabezpieczenie mu się przyda. Teraz jej jednak o tym nie mówił. Młodzież była w gorącej wodzie kąpana. Dałby jeszcze jej nadzieję i potem może jeszcze pójdzie nawet jak nikt nie będzie ją o to prosić. Słuchał kogo pozna i jak ma wyglądać rytuał, przytakując na znak, że rozumie.
    — Plan jest dobry, zamieszanie i uwaga też nam nie jest potrzebna. Coś czuję, że będzie widowiskowo to nie ma co narażać okolicznych — zgodził się z nią. — A o duchach pomyślałem. Mam eliskir, ale wypije go jak zaczniesz, bo ma ograniczony czas działania — wyjaśnił, klepiąc się po swojej skórzanej torbie przy pasie, w której miał cały swój asortyment. Bez eliksiru potrafił widzieć jedynie upiory, które mogły zrobić realną krzywdę i miały mordercza intencję. Lepsze widzenie duchów było dla niego dostępne jedynie przy, jak to mawiał Gave, dopalaczach.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  10. Przytaknęła jej ruchem głowy. Tak położenie dużo dawało, a biorąc pod uwagę, że aktualnie mieli też Tonego i Ashana ewentualna ucieczka nie zdawała się też specjalnie trudna. Ashan mógł ich teleportować do jakiegoś przygotowanego schrony zamianą miejsc, a Tony po prostu przenosić w powietrzu. Ona sama mogłaby do czegoś takiego dodać mocną tarczę z krwi i byliby bezpieczni. A nawet nie zaczęła myśleć o dorosłych osobnikach.
    — Lubię shanty, ale Luna zrobiła mi na nie nastrój swoim przyjazdem, więc ostatnio często je sobie nucę — odpowiedziała z uśmiechem. Kiedy śpiewała, podchodziła też do dziewczynek, aby zaczepić je delikatnie w rytm piosenki z uśmiechem na ustach. Ukłoniła się na koniec i zaśmiała.
    — No skoro Ty się dwoisz i troisz w gospodzie, to i Tobie się należy prywatny występ, a Fasolkom to już za samą słodycz — posłała małym całusa. Następnie zaczęła wyklaskiwać rytm kolejnej piosenki, zaplanowała dla nich przystanek na polanie, do tego czasu mogą sobie jeszcze pośpiewać.
    — Był raz statek, co wypłynął na morze
    Imieniem tego statku był Czajniczek
    Wichry wiały, jej dziób opadał
    Oj wiało, moi kamraci, wiało (Huh!)

    Wkrótce może przybyć wellerowiec
    By dać nam cukier i herbatę, i rum
    Pewnego dnia, gdy oprawianie zostanie skończone
    Pożegnamy się i odejdziemy

    Nie minęły dwa tygodnie od opuszczenia brzegu
    Gdy przepłynął pod nią waleń
    Kapitan zwołał całą załogę i przysiągł
    Że złapie tego wieloryba na linę (Huh!)


    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  11. Emma pokręciła szybko głową. Oj nie. Ona nie nadawała się do dzieci. Czuła to po kościach, zwłaszcza że mała znów zanurkowała. Musiała mocno uważać, by tej nic się nie stało. W końcu jednak Malika wróciła do chlapania wodą, więc i rudowłosa nieco się uspokoiła. Przyklękła obok małej oblewając i ją wodą. Nawet zaśmiała się razem z nią, bo humor po prostu zaczął się jej udzielać. Raja tymczasem dalej fukała zła, uderzając piąstkami w piasek. Położyła się nawet na nim i zaczęła krzyczeć w niebogłosy, jakby ją rozdzierali na pół, aby na koniec wstać i zacząć biegać w kółko.

    Em Mali Raja

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaśmiał się na słowa o dziadzie. Zaprzeczać nie zamierzał, w końcu bardzo lubił dokuczać młodzieży. Widząc całe to zbiorowisko zagwizdał. Opowiadała mu, że będzie widowisko, mimo wszystko robiło wrażenie. Dawno takich rzeczy na własne oczy nie widział. Wyciągnął rękę w stronę Mey na powitanie. Nie odzywał się skoro już został przedstawiony, ale uśmiechnął się na powitanie. Następnie odsunął się delikatnie, żeby z odpowiedniej do szybkiej awaryjnej reakcji obserwować całe wydarzenie. Muzyczne rytuały Latrala - pamiętał jak się uczył, a raczej przypomniało mu się. Zawsze niewiele było wiadomo o tym sabacie, ale lekcje papcia Vesemira o tym, że wiedźmy lubiły robić show teraz znajdowały realne potwierdzenie. Wpatrywał się w duchy i kobiety, które zaczęły po jakimś czasie tańczyć. W jednym momencie uniósł rękę do swojej klingi, gdy zobaczył jak coraz więcej duchów zaczyna się schodzić, ale odpuścił. Medalion nie drżał. To był najlepszy znak, że nic się nie działo. Goło oko w końcu często mogło kłamać. Nie miał zamiaru interweniować ani przerywać dopóki nie uzna tego za koniecznie. Może gdyby teraz nie pracował, uznałby, że jest to całkiem ciekawy pokaz, ale jego uwaga teraz była gdzie indziej. Jego zadaniem było zapobiegnięcie ewentualnemu zagrożeniu i właśnie tego wypatrywał. Wiele można było o nim powiedzieć, ale był profesjonalistą.

    Yensen

    OdpowiedzUsuń
  13. W trakcie tańczenia sama ruszała biodrami do rytmu, czasami “stukając” się nimi razem z Akane, a innym razem zbliżała się do Fasolek, żeby poklaskać z nimi w rytm, albo przestać klaskać i gestami pokazać wieloryba z shanty czy też wieloryba. Zakończyła akurat tuż przed wejściem na polanę, także ukłoniła im się teatralnie, gestem dłoni zapraszając, aby weszły przed nią. Na polanie dalej rosły różne dzikie kwiaty, był niewielki staw i kamienie, które ewidentnie zostały przesunięte przez jakiegoś człowieka, którym była sama Darcy, tak, aby pozorować ławkę. Gdzieniegdzie znajdowały się różne wypukłości, albo woreczki, w których znajdowały się różne rzeczy, od kamieni, po zawinięte w papier cuksy po główną nagrodę, którą była maskotka, przypominająca Abyss. W końcu to ona miała być dzisiaj główną atrakcją. Niektóre przedmioty były zawieszone też na drzewach, tak aby dziewczynki mogły sięgnąć z ich pomocą czy gamorty. Zaprowadziła je na środek.
    — A tutaj mamy magiczną polanę, podobno na poszukiwaczki przygód czeka tutaj niesamowita niespodzianka — wyjaśniła dziewczynką, wskazując kciukiem. — Jesteście gotowe na kolejną część przygody? — zapytała jeszcze. Następnie spojrzała na Akane.
    — I oczywiście dziękuję za komplement, ja za to lubię dobrze się bawić w dobrym towarzystwie, a zabawianie jest tego częścią. Cieszę się, że występ się podobał. Polecam się z shantami na scenę — puściła jej oczko i jeszcze raz się ukłoniła.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  14. Yensen obserwował dalej, skupiając się na wszystkim dookoła. Atmosfera momentalnie się zmieniła, ba, nawet pogoda. Podszedł nieco bliżej. Nie wchodził w tłum czy grajków, ale przez deszcz wolał mieć lepszą widoczność. Nie spodziewał się aż takiej zmiany pogody. Akane mówiła, że będą się działy różne rzeczy, ale udało się jej go zaskoczyć. Skupił wzrok na duchach zmieniających pozycję i zachowanie, a potem wrócił wzrokiem do Akane. Medalion na razie dalej nie reagował, ale to nie znaczyło, że nie tracił czujności.

    Yensen, przepraszam też, mam wyrzuty sumienia, że tak krótko, ale ciężko coś więcej powiedzieć z roli obserwatora wpatrującego zagrożenie. ;-;

    OdpowiedzUsuń
  15. Raja krzyczała jeszcze dobrą chwilę wpadając raz za razem w piach i w końcu zamilkła, kładąc się na brzuszku i nie patrząc na mamę. Foch to foch. Koniec. Czasem nieszczęsne geny Grandsandów i Scully wychodziły w najgorszy możliwy sposób. Połączenie idealne, acz potworne jednocześnie. Jej matka była uparta, ojciec również... więc Raja była uparta do kwadratu. Do potęgi drugiej. Emma tymczasem wzięła Malikę za rączki i powoli zaczęła ją kłaść na wodzie i delikatnie z nią "pływać". Oczywiście to dziewczynka płynęła  przytrzymywana za brzuszek czy łapki, a nie sama Emma. Dziewczyna widziała co dzieje się na plaży i uznała że musi dać z siebie wszystko, żeby Malika nie zajmowała Akane teraz głowy.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  16. Gabi z zainteresowaniem słuchała Maliki, próbując rozszyfrować jej mowę. Jabi było zdecydowanie jej imieniem, be be mogło wyrażać dezaprobatę, ale dalej pogubiła się konkretnie i z podziwem spojrzała po Akane. Dziewczyna była niesamowita z rozszyfrowywaniem swych dzieci. Nie wiedziała tylko jak to w ogóle było możliwe. Matki to jednak miały jakieś super zdolności. Pokręciła lekko głową i uśmiechnęła się przepraszająco do małej.
    - Postaram się poprawić następnym razem - zapewniła obie dziewczynki, a następnie skupiła się na rzutach. Kiedy tak w podskokach wróciła z zebranymi nożami to pokręciła szybko głową. - Oczywiście, że celowałam, ale to pierwszy raz jak udało się tak dokładnie - przyznała jej bez bicia. - Aż tak dużych postępów nie zrobiłam - dodała z przepraszającym uśmiechem. - Staram się po prostu rzucać tak by przeciwnika trafić... i najlepiej dotkliwie zranić - zacisnęła lekko wargi. - Bo nie jestem jeszcze pewna własnej celności - przyznała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  17. Pokazał jej język, gdy rugała go za podziwianie piersi bratowej Akane. To przecież było oczywiste, że nie odciął się od Phyonix przez cycki, ani przez Morganę, jakby na to patrzeć. Jego problem był stworzony przez niego samego, motywacją życiową nie było odtworzenie straconych lat, a zawiść na Bellhartach, lojalność wobec Parabellum, ślepa, może źle zaimplementowana lojalność. Po łysze dobrego bimbru ciężko było jednak przedstawić tą sytuację, a cycki zawsze były śmieszniejsze do argumentowania.
    — Nie wiem, mój kolega takie rzeczy pierdoli. Że tam ooo, jakaś goblinka coś tam, coś tam... Nie słuchałem go, szczerze mówiąc.
    Na jej żarciki zmrużył oczy, po czym pokiwał głową.
    — Zabawne, że to wspominasz. Moje nazwisko rodowe to Światło-dzierżący. Jedyny mrok jaki mogę odgonić, Akane, to ten, jak schodzę do piwnicy po więcej bimbru, więc lepiej się nie zakochaj w alkoholiku. — zarechotał, po czym sam zaczął się przebierać w prostą szatę. — Powiem ci, chyba muszę pójść na twój koncert. Twój głos rzeczywiście jest dobry. Jak się nauczę grać na lutni, to może ci potowarzyszę w karczmie. — dodał, uśmiechając się serdecznie.

    Laz

    OdpowiedzUsuń
  18. Zdecydowanie miała na myśli Akane, bo kiedyś założyła, że ta weszła jej do głowy, żeby odczytać jej myśli i uczucia zamiast uwierzyć na słowo. Ale nie to nie było to. Żadna parszywa magia tylko zasłużony brak zaufania. Chociaż dalej nie uważała, aby to była głównie jej wina i sama dalej nie wiedziała, że wszystko skończy się tak jak się skończy. No ale trudno. Czasu nie cofnie.
    — Wiesz, obcy może okazać się w porządku i jest obcy, nie wiesz czy kiedyś nie zachowa się jak ja — odpowiedziała. Przytaknęła jej, powoli puszczając jej dłonie - powoli, bo dalej wolała przeciągnąć to na tyle, aby się upewnić, że wszystko jest w porządku z jej głową. Przynajmniej pod względem wolności. Okropieństwa i głupoty powinny być jej zasługą, a nie cudzą. — Tak, chociaż w czymś — przyznała jej. Źle oceniła Akane i za to już przeprosiła, za inne rzeczy, nawet gdyby to zrobiłaby, przecież by jej nie uwierzyła.
    — Widziałam gorsze. Wiem, że przesadziłam z reakcją, pewnie mnie nawet nie zauważył — westchnęła. Spokój naprawdę udzielał się jej na wylewność. Sama była niewolnikiem, a potem płatnym zabójcą, od dziecka widziała zbyt dużo klatek. Dlatego nienawidziła ich w każdej formie, jeśli mogła jakąś otworzyć, po prostu to robiła i unikała tych, do których sama mogła trafić.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  19. Komentarz o Grimie i w sumie sprawy cielesne skwitował wzruszeniem brwi i...
    — Nie moje sprawy.
    Widząc, że sobie nie radzi z guzikami, zarechotał, łapiąc za lutnię, dostrajając ją tak, jak Darcy go nauczyła. Szkoda że nie miał swojej liry... Tą zostawił w posiadłości Morgernsternów, ot nie był w swoim wymiarze już jakieś kilka miesięcy.
    — Nie jestem w tym dobry... Wolę lirę. Ale no. Może ci zagram kiedyś. Na razie chodź. Pokażę ci szybkie zejście z góry. — dodał, prowadząc Akane w korytarz, gdzie przywiązana lina zwisała ze ściany, głęboko, do samej ziemi.
    — Jeśli nie czujesz się na siłach możesz wejść mi na plecy. Albo sama się po niej zsuń. Twój wybór.

    Laz

    OdpowiedzUsuń
  20. Raja nie krzyczała, ale odwróciła głowę w drugą stronę by nie patrzeć na mamę. Była obrażona i nie chciała dać się udobruchać. Taka wredna postanowiła być. Mama i tata też tacy lubili być. Zasłoniła tylko włosy ramionami i postanowiła spróbować raz jeszcze.
    - Mama sio, be - powiedziała już trochę spokojniej ale dalej zła i z płaczliwym tonem. - Sio, be.

    Raja xD

    OdpowiedzUsuń
  21. Raja kiwnęła główką zbierając się na kolana i patrząc na nią z zaciętą minką. Jeszcze raz zasłoniła główkę ramionami. Odruchowo odsunęła się, ale kiedy An pogłaskała ją po plecach znów przytaknęła i wtuliła się w mamę. 
    - Peciki nie sio - powiedziała. 

    Raja (normalnie jak zdrobnienie petów xD)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziewczynka potrząsnęła tylko główką, wciskając się w brzuch mamy i mocno się tuląc. Robiła to tak długo, że Emma i Malika zdążyły wyjść z wody, bo ruda uznała iż za długa zabawa w wodzie też jest nieodpowiednia dla małej. Kątem oka widziała, że kryzys jest już prawie zażegnany, więc zaproponowała Mali budowanie zamków z piasku na co mała ochoczo przystanęła.

    Raja and Em

    OdpowiedzUsuń
  23. Miały coś sobie wyjaśnić? Z początku patrzyła po niej nieco niepewnie, ale kiedy zaczęła mówić o Gavie, mina przybrała bardziej neutralny wyraz. Miała złe wspomnienia z ich ostatniej dyskusji na temat tego faceta i nie koniecznie chciała do tego wracać, żeby nie słyszeć znowu o tym jaka to fałszywa nie jest. Słuchała jednak z uwagą i patrzyła jak pokazuje jej wszystko na dłoniach. Tak, wiedziała, że zjebała tym tekstem, ale już mówiła wielokrotnie obojgu, że nie miała pojęcia, że zostanie tak odebrany, nie chciała wchodzić im w związek, a dla niej miłość wyglądała całkiem inaczej, a to czy jej pojęcie było właściwe czy nie to już była raczej jej sprawa. Ale tak, rozumiała jej żal i pretensje.
    — Ale ja to rozumiem. Nie powiedziałam nigdy, że chcę, żebyś mi wybaczyła — odpowiedziała. — Wiem, że zjebałam, a to co u mnie się kryło wtedy w głowie jest nieistotne przy efekcie końcowym — przyznała, ale nie miała zamiaru przyznawać, że chciała komukolwiek pluć w twarz bo tak nie było. — Słuchaj, rozumiem, że zjebałam i nie masz ochoty na mnie patrzeć. To dla mnie zrozumiałe i nie odbieram Ci tego. Ja po prostu dalej uważam, że wtedy nie wiedziałam, że moje słowa tak wszystko rozwalą. A że się pomyliłam to już moja wina, nie cofnę tego nawet gdybym chciała — mówiła dalej, robiąc sobie co jakiś czas przerwy, aby zobaczyć czy na pewno nic na nią nie czycha. Była spokojna, ale wychowanie jednak robiło tutaj swoje. Wolała mieć 100% pewność. — Wtedy zaczęłam krzyczeć i wyszłam, bo miałam wrażenie, że grzebiesz mi w głowie — puknęła się w skroń. — Pomyliłam się, dlatego przepraszam. Nie zamierzałam nigdy prosić o wybaczenie, tylko przeprosić, bo o ile tymi przeprosinami można się podetrzeć, bo nic nie zmienią, to chciałam to zrobić, bo wiem, że zjebałam. Zwłaszcza, że jesteś o wiele lepszą osobą niż ja. Ja na twoim miejscu nie pomagałabym, gdyby ten cały dziwny fibi dżibi Gavin stał nad Twoją głową na tyle, żeby proponować runy obronne, oczywiście gdybyś była w pełni na moim miejscu — miała tutaj na myśli fakt, gdyby Akane nie miała Fasolek, bo wtedy sprawa byłaby oczywiście całkiem inna, ale gdyby to Akane była z Rishą, Rokarą i Maryl u Darcy, to ona miałaby to gdzieś. — Tak samo teraz, gdybym ja zobaczyła kobietą, z którą zdradził mnie mój były po prostu bym sobie poszła. Ty masz większe. Między innymi to w Tobie podziwiam, mnie na to nie stać — dodała na koniec po czym wzdrygnęła się delikatnie. To był jakiś skutek uboczny tego spokoju. Magia była cholernie dziwna. No i nie była też absolutnie zła na tą rozmowę. Cały czas mówiła spokojnie i bez jakichkolwiek pretensji w głosie.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  24. Gabi pokiwała lekko głową, wręcz spijając słowa z jej ust. Kiwnęła głową na rady, a na porównanie z katapultą parsknęła śmiechem.
    - Rozchwiana katapulta i tak robi dużo więcej szkód niż rozchwiany sztylet - odchrząknęła, po czym pokręciła głową. - A nie, bo przecież mogę trafić swojego... no ale wciąż rozchwiana katapulta ma większą siłę rażenia - pokiwała głową głośno myśląc i upewniając się, że jednak jej pierwszy wniosek był prawidłowy. - Ale tak rozumiem o co chodzi - rzuciła zaraz z uśmiechem, chowając sztylety zanim podeszła do Akane i Raji siedzącej mamie na rękach. Uśmiechnęła się do niej łagodnie. - Ma twoje oczy - stwierdziła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  25. Emma przestała się wówczas babrać w piasku i poszła opłukać, dając Akane czas by mogła trochę potulić się z córkami. Wypłynęła trochę głębiej przez chwilę dryfując sobie na wodzie, zanim zawróciła. Powoli wyszła na brzeg, by usiąść obok dziewczyn. Nie odzywała się. Wpatrywała tylko w wodę, grzebiąc palcami w piasku. Akane i małe tworzyły całkiem przyjemną dla oka rodzinkę. Gava i małe też miała okazję widzieć z oddali. Wiedziała, że i oni tworzą niezłą ferajnę. Spojrzała po dziewczynie. 
    - Fajne masz te małe - poinformowała ją.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  26. Gabi skinęła głową. Może i kolor był inny, ale to co widziała w oczach dziewczynki bardzo przypominało to co zobaczyła w oczach Akane. Uśmiechnęła się lekko i odsunęła gdy dziewczynka zaczęła się kręcić. Odprowadziła ją wzrokiem, po czym spojrzała po Akane i dygnęła przed nią lekko.
    - Dzięki, staram się i ćwiczę kiedy tylko mogę - przyznała szczerze i wróciła wzrokiem do dziewczyn. - Ty pewnie nie masz tyle czasu na ćwiczenia teraz, co? - zaciekawiła się. - Jak to robisz? Jak dalej szkolisz?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  27. Gave kompletnie nie spostrzegł tej całej pułapki, chociaż wiedział że Akane ćwiczy w okolicznych lasach. Też sobie wybrała obszar, nie ma co. Był zajęty odsyłaniem duchów w zaświaty, gdy wszedł w ten obszar. Odprawił kolejną "modłę" dotykając trzech duchów na raz i odetchnął z zadowoleniem. Dziś obyło się bez zbędnych komplikacji. Obrócił się na pięcie, by przekroczyć tę niewidzialną barierę. Coś mu zaświeciło po lewej stronie i zanim zdołał się przyjrzeć zniknęło, a obszar zaczął się schładzać. Kątem oka dostrzegł jeszcze drugi symbol. Zamknął oczy wzdychając tylko i zakręcił się wokół własnej osi swoimi mieczami szukając końca obszaru. "Ścianki" lśniły gdy na nie trafił. Okay, obszar nie był aż tak duży. Spojrzał na wychodzącą zza drzewa Akane i uśmiechnął się do niej cierpko.
    - Następnym razem poproszę Saharę. Lód jest oklepany i jak tak tu będziesz działać to twoi kumple i znajomi znienawidzą cię za te pułapki - puścił do niej oczko, nie ukrywając że robiło mu się dość mocno zimno. Przy mówieniu wypuszczał parę z buzi. - Udało mi się dostrzec dwa symbole - powiedział. - Jeden jest na tym kamieniu - wskazał jeden z kamieni mieczem, a drugi na tym pniu - pokazał drzewko. - Mniej więcej w tej wysokości - dodał jeszcze. - Podejrzewam że jest ich więcej bo cały obszar to całkiem niezły kwadracik, więc jeśli miałbym strzelać to trzeci jest o tu - wskazał konkretną skałę. - A czwarty... tam - dorzucił jeszcze z takich wniosków które mu się nasunęły od razu. - Spojrzał na jej sztylety, które trzymała w dłoniach. - Zamierzasz mnie nimi zaszlachtować? - uniósł wysoko brew, podskakując trochę, by rozgrzać swe ciało, choćby i odrobinę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  28. Podążał za nią wzrokiem, gdy tak krążyła niczym wygłodniały sęp tuż przy nim. Roztarł zmarznięte dłonie i przeciągnął się lekko.
    - I co ty masz na sobie? Robin Hooda udajesz? - zapytał jej robiąc krok w przód w jej stronę. - Och ale mi tu dobrze - uśmiechnął się sięgając po swój miecz i lokując go w sprawnej ręce, którą już całkiem nieźle wyćwiczył. - Zapraszam do środka - ukłonił się przed nią nie spuszczając z niej wzroku. - Chętnie z tobą zatańczę - rzucił lekkim tonem, choć wargi już nieco mu drżały.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  29. Spojrzał na ten rozpierdolnik na nodze i uniósł lekko brew. Chciała tym kogoś przestraszyć czy skusić? Dziwne pomysły po jej głowie chodziły. Nie ma co. Uśmiechnął się krzywo. Skoro tak, wyprostował się i zrobił kolejny krok w jej stronę, unosząc gardę, a drugą dłoń nieznacznie poruszając i przywołując duchy do siebie do Akane. Nie musiał stąd wyłazić by ją pomęczyć. Jednocześnie inkantował w myślach: "Na górze róże na dole bez, przybądź mateczko bo źle jest", ciekaw czy to w ogóle będzie miało teraz jakiś efekt. Przystanął przy samej granicy swojego obszaru wyciągając miecz poza niego. O i pięknie przechodził jak gładko niczym przez masełko. Nie zdecydował się jednak jeszcze przełożyć przez nie swoich części ciała. Czuł, że to mogło być zgubne. Wciąż po prostu ją obserwował.
    - Cóż do stóp padać ci nie będę - wzruszył ramionami.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie uważała, aby to co kryło się w głowie było istotne. Przynajmniej tak Akane dała jej do zrozumienia za pierwszym razem, kiedy próbowała się wytłumaczyć, a teraz uznała, że obu lepiej zrobi rezygnacja z prób interpretowania tego czy Onyx dobrze rozumie ludzkie reakcje i co do kogo czuje.
    — Nie przepraszam dla zasady. Przepraszam, bo żałuje, ale uważam, że te przeprosiny niewiele wnoszą, bo w ostateczności nie zmieniają biegu wydarzeń i w ostateczności nie sprawią, że Ty odzyskasz do mnie sympatię czy zaufanie. Są po to, żebyś wiedziała, że nie chciałam doprowadzić do tego wszystkiego, no ale dalej, to już się stało. Dlatego przepraszam, nie robię tego dla zasady. Gdybym nie żałowała, czy nie miała wyrzutów sumienia nie robiłabym tego — wyjaśniła spokojnie. Nie wiedziała mimo wszystko szansy na to, że odzyska kontakt z Akane. Pokazała jej jasno jak nisko stała w jej mniemaniu, Onyx szczerze stawiała wyżej granatowłosą, ale wyszło jak wyszło. Gdyby nie miała tych mocy, to by nie pomogła? Ciekawe i beznadziejne w tym samym czasie. W zasadzie nawet jej współczuła. Sama nie chciałaby aby jakieś czary zmieniały jej charakter i to jak postrzega ludzi. To też za bardzo przypominało jej kontrolę umysłu. Zaśmiała się trochę na obieranie ziemniaków i starch względem Akane. Pokręciła głową i spojrzała po niej.
    — Boję się tego co możesz zrobić mi z głową, ale jednocześnie wiem, że jeśli będziesz chciała mi coś zrobić to wybierzesz coś innego — uśmiechnęła się do niej, idąc za nią, żeby obrać te całe ziemniaki. Kto wie, może przy okazji zobaczy jak są robione frytki.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  31. - Mnie się te bajeczki nie imają - rzucił spokojnie, po czym wzruszył delikatnie ramionami. - Warto było spróbować i sprawdzić jaka będzie twoja reakcja - zaśmiał się lekko. Odbijając jej sztylet od swojego ostrza i robiąc ruch drugą dłonią, by trzy duchy na nią naparły i odsunęły od niego może z metr czy dwa. Potem nabrał głęboko powietrza w płuca i wyciągnął dłoń z mieczem dalej, szykując się na ból, ale... ten nie nadszedł. Przeszedł wówczas i odetchnął pełną piersią. Szok temperaturowy był całkiem odczuwalny, ale dość szybko się przyzwyczajał. Jeszcze chwilę oddychał szybciej i rozmasowywał swe dłonie. Odskoczył zaraz do drzewa, przy którym wcześniej stała An i oparł się o nie, by zejść z ewentualnej linii strzału.
    - Tak bez blokady? - zamrugał i pokręcił głową. - To duży minus - poinformował ją. - Jak już ktoś to wyczai - dodał zaraz.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  32. Emma nawet nie zaprotestowała, gdy małe zaczęły zakopywać jej stopy, ale zesztywniała delikatnie. Wolała się nie ruszać, nie robić żadnego gwałtownego ruchu, byle ich nie skrzywdzić. Nawet zapomniała nieco o oddychaniu. Przez pewien czas, wstrzymywała oddech i dopiero kiedy faktycznie zaczynało brakować jej tlenu odetchnęła głęboko. O dziwo okazało się, że dało się być w miarę nieruchomym i oddychać, kiedy małe bawiły się w zakopywanie jej stóp.
    - Zauważyłam - uśmiechnęła się lekko. Przecież przed chwilą przeżyła wybuch małej Raji i to jak długo trwał. Bo trwał dość długo. Sama już dawno przełożyłaby dziewczynkę przez kolano, choć może jako mama by tego nie zrobiła? Nie była pewna czy w ogóle posiada instynkt macierzyński. - Masz do nich niesamowitą cierpliwość - stwierdziła. - Niemal taką samą jak do Gavina... - porównała ją do czegoś co znała.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  33. - Po ostatnich truciznach i przeżyciach mam dość bólu - skomentował na te jej słowa o tym, że długo mu to zaszło. Nie dodał tylko, że ma Fasolki do stracenia, więc on w przeciwieństwie do pewnej kobiety zaczął nieco rozważniej walczyć. Przynajmniej na razie. Nie stracił jednak gardy, gdy pojawiła się obok znienacka. Uroki ćwiczeń z Mohe i Yensenem. Zdołał odeprzeć jej atak i błyskawicznie sięgnął po drugi miecz by odepchnąć ją wprost w jej runiczną pułapkę. Choćby i na chwilę. Odskoczył wówczas od niej przywołując przy okazji duchy do siebie. Nałożyła na siebie kolejną runę. Tchórz. Już bez nich walczyć nie umiała? Zaśmiał się cicho pod nosem obserwując ją, wyczuwając jej obecność poprzez przyczepionego do niej ducha, bo tak Zdrajcia znów był przy niej i nadążał za dziewczyną bez zbędnych problemów. Szybka niczym wiatr, ciekawe. Uchylił się automatycznie przed jednym z jej ataków i znów odskoczył. Wciąż nie był do końca pewien czy chce z nią walczyć. Unikał. Na razie tego wszystkiego unikał i zbierał informacje. Przynajmniej pobieżne.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  34. Parsknął śmiechem, gdy nazwała ducha Svenem i pokręcił głową widząc minę ducha.
    - Słonecko... twój duch to Gavin. To jego cudowna kara za występki - rzucił śmiejąc się pod nosem, odparowywał jej ataki, raz po raz odbijając mieczem jej sztylety i nie pozwalając sobie na opuszczenie gardy. Cofnął się znów trzy kroki w tył i odbił się od skałki, by samemu na nią naprzeć choćby i tylko na chwilę. - Nie boję - odparł z lekkim uśmiechem na twarzy. - Nie chcę - dodał zaraz, bo to była dla niego różnica. Bać się a nie chcieć. Tym razem to on zaszarżował. Atakował szybko i nieregularnie. Trzy razy z jednej strony, dwa z drugiej, potem znów raz z dołu, trzy z góry. Nie zamierzał wpadać w regułę, ale również pilnował się i zwracał uwagę na jej ruchy. Patrzył w jej oczy, niezależnie od tego co mogłaby mu przywołać. I tak wszystkie koszmary już po prostu przeżył.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  35. Emma tego nie skomentowała. Już te kilka lat temu nie miała do chłopaka sympatii i nie rozumiała usprawiedliwiania przez nią jego akcji. Nie rozumiała tych wszystkich cierpliwości i czasem błahego traktowania chłopaka, ale nie zamierzała teraz tego wypominać. Było i minęło. Trudno. Każdy był czasami po prostu głupi. Nie potrafiła jednak aż tak bardzo wyluzować. Nie, kiedy wiedziała jak bardzo złą osobą jest. Skinęła więc tylko Akane, ale nie wyluzowała. Oddychała co prawda, ale nie ruszała się zbyt mocno.
    - Lepiej żeby im nie groziło - mruknęła tylko w odpowiedzi.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  36. Emma spojrzała po jej dłoniach i powoli pokręciła głową.
    - Ale ja nie chcę się wyluzować - powiedziała powoli, ale dość stanowczo. - Nie chcę nawet próbować tego robić. Nie przy takich maluszkach, które mogę skrzywdzić. Wybacz, ale podziękuję - mruknęła tylko, nie chwytając jej dłoni w swoje. Zbyt wiele obaw krążyło po jej głowie, żeby zaraz się wyluzowywała. Zagryzła mocno wargi. - Uhm ale dzięki za propozycję - zreflektowała się.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  37. Em zerknęła na nią i wzruszyła ramionami.
    - Że je skrzywdzę. Że kopnę, niechcący coś zrobię - mruknęła tylko. - Wiem, zdaję sobie sprawę z tego, że to głupie - spojrzała łagodnie na morze. - Ale po prostu nie chcę dzieciom robić żadnej krzywdy.

    Em

    OdpowiedzUsuń
  38. — Nie pochodzę ze środowiska, gdzie przeprosiny cokolwiek zmieniają. Jeśli zdradza się zaufanie zazwyczaj już się go nie odbudowuje tylko walczy o przetrwanie — odpowiedziała zgodnie z prawdą. Może Nory czy Bractwo nie były na samym dole największego ścierwa Mathyr, ale tam w przypadku zdrady była krótka piłka. Dlaczego miała założyć, że w innym miejscu jest inaczej, skoro tutaj tak jak w Norach przyjęto ją z otwartymi Norami? Poza tym ona wybaczyła Piusowi i nic to nie zmieniło, dalej pozostał takim samym kłamcą i teraz bała się jeszcze bardziej magii. — No i pierwsze przeprosiny nie bardzo mi wyszły. Jeszcze te coś zmieniły, to jest mi lżej na sercu — zgodziła się z nią. Z dalszą części wypowiedzi jak najbardziej się zgadzała. To co będzie kiedyś, będzie kiedyś, a co się stanie to nie będą tylko jej decyzje, będą wspólne. W każdym razie to była przyszłość, o której ciężko teraz było myśleć, kiedy musiała dojść do siebie i poszukać kogoś, kto faktycznie jej ufał. Ji’zzargo dalej w końcu czekał na ratunek, nie słyszała, aby wrócił do którejkolwiek z kryjówek.
    — Dlatego o moją głowę przy Tobie czuję się bezpiecznie niż w przypadku kogoś innego — odparła. Nie miała zamiaru krzywdzić jej czy jej bliskich, Akane w każdym razie nie bardziej niż już to zrobiła. A z Piusem to była jedna wielka niewiadoma, bo był po prostu w jej mniemaniu szalony. Szła razem z nią w tym czasie. Ziemniaki i uspokajające zioła w końcu nie brzmiały źle.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  39. - Gdybyś nie rzuciła o Svenie to nawet byś nie wiedziała - wzruszył ramionami w odpowiedzi. Czy chciał ją nim ukarać? Nie, na to nie wpadł. Niby czemu miałby ją karać? Wiedział, że mówi żartobiliwie, ale myśli same tam popłynęły. Może właśnie dlatego, gdy zatrzymała miecze przez sztylety odrobinę się zdekoncentrował. Nie napierał na jej sztylety za mocno i zaraz poczuł jej bark na sobie, zrobił krok w tył. - Mhm sado-maso chcesz? - uśmiechnął się krzywo na to kopnięcie. Udało mu się uniknąć największego impetu przez odskoczenie, ale część dotarła i skrzywił się przy tym nieco, z powrotem ją obserwując. Chciała go zmylić i była całkiem szybka to musiał jej oddać. Skoczyła raz tu i raz tam, ale przecież ostatecznie i tak musiała podejść blisko jeśli chciała w ogóle go zranić. Jej krótkie sztylety były zecydowanie mniejsze od mieczy więc czekał. Czekał w gotowości, by błyskawicznie zablokować swój blok, sparował cios i skontrował by spróbować dostać się do jej gardła tępą stroną ostrza, odrzucając w tym czasie drugi miecz tak by wyglądało jakby chciał ją zaatakować. Ostrze jednak opadło na ziemię, a on wykonał szybki zwrot, zwany w fachowym baletniczym słownictwie jako piruet, aby znaleźć się za jej plecami i z pomocą miecza, który z nim został, założył jej dźwignię (to coś czym się dusi). 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  40. — Bo zbieram informacje — odpowiedziała, unosząc w niezrozumieniu brwi do góry. — Nie wycieram sobie tym mordy. Po prostu z mojej strony, ja bym nie wybaczyła zdrady zaufania, Ty przyjęłaś przeprosiny za drugim razem. Za pierwszym poszło chujowo, ale zauważ, że jednak te informacje pozbierałam, chciałam Cię przeprosić i podjęłam kolejną próbę po pierwszym spierdzieleniu. Wydaje mi się, że to jednak jest samodzielne uczenie się — odpowiedziała jej. — To czy ta nauka kończy się zawsze sukcesem to inna sprawa. Gdybym się nie uczyła, to też nigdy nie próbowałabym Cię przeprosić, nawet gdybym chciała, bo bym uznała, że to bez sensu. Po prostu mi jest ciężej zrozumieć Twoje reakcje na te przeprosiny. Nie ufasz mi co jest zrozumiałe, więc nie rozumiałam do teraz czemu w ogóle ze mną rozmawiasz czy oferowałaś pomoc i co poszło nie tak za pierwszym razem. A nie będę przecież szła do Ciebie po zjebanych przeprosinach z pytaniem, ej słuchaj, czego zabrakło w moich przeprosinach, żebyś je przyjęła, bo chcę się nauczyć przepraszać. Nie brzmiało to dla mnie zbyt szczerze, wolałam sama to przemyśleć i popatrz, drugie wyszły mi lepiej. Dziękuję, że je przyjęłaś, swoją drogą — odpowiedziała. Na przytyki nic nie odpowiedziała. Oczywiście trochę ją korciło, ale uważała, że jest na tej gorszej pozycji do tego. Nie chciała jej bardziej zdenerwować, skoro udało jej się doprowadzić do przyjęcia przeprosin, odniosła sukces, a kilka słownych uwag mogła przecież znieść. Zasłużyła jakby nie patrzeć. Spojrzała na dom Grandsandów, nieskromnym by go nie nazwała, ale dalej nie komentowała. Po prostu weszła, uśmiechając się delikatnie. Usiadła na wskazanym miejscu. Obserwowała jak granatowłosa uwija się w kuchni i była nawet zadowolona, że mogła znowu w jakiś sposób spędzić z nią czas.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  41. Gabriela słuchała jej w skupieniu, jednocześnie wodząc wzrokiem za dziewczynkami. Podziwiała ją. Podziwiała wszystkie matki. Potrafiły tak sobie zorganizować czas by podzielić go przez swoje dzieci, pracę i przyjemności. To były dopiero zorganizowane i silne kobiety. Uśmiechnęła się pod nosem i dotknęła swojego brzucha. Może kiedyś i jej będzie to dane, ale w obliczu wojny... cieszyła się że nie ma dzieci. Nie była pewna czy wytrzymałaby ze świadomością że może im się zadziać krzywda. Skinęła więc głową na kolejne słowa i te ostatnie zdania. Nie chciała wchodzić w aż taką prywatę, więc nie zapytała dlaczego An ma zajęty umysł. Nie chciała naruszać jej prywatności i nie czuła by były na takim etapie znajomości.
    - Lepienie cegieł brzmi jak całkiem niezła zabawa - uśmiechnęła się do niej. - A nie zrobiłaś im jeszcze huśtawki? - zapytała. - Wystarczy dobre drzewo, dwa kawałki sznura i kilka desek - uśmiechnęła się do niej szeroko. - Jak chcesz to ci pomogę. To świetna zabawa nie tylko dla małych - rzuciła lekkim tonem.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  42. Uśmiechnął się lekko i dmuchnął w jej ucho od niechcenia. Przyciskając miecz nieco mocniej do jej sztyletów. Spodziewał się takiego ruchu, a kolejnego zresztą też. Nie raz próbował nim z przeciwnikami ze skutecznością pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Syknął, gdy przydepnęła mu stopę, ale szarpnął ją zaraz i utrzymał równowagę, gdy tak się w niego wkleiła. Dobrze, że tyle ćwiczył, bo inaczej mogłoby być z tym kiepsko. Z jej kręcącym się tyłeczkiem też. Wredna wariatka mała no!
    - Uwielbiam Słonecko - zapewnił ją szeptem, błyskawicznie przecinając sobie palec ostrzem własnego miecza i rysując runę na jej karku. - A gdy tracisz duszę... jeszcze bardziej - dodał, wypowiadając odpowiednią inkantację i przykładając dłoń do jej karku. Miał w końcu korzystać ze swoich własnych możliwości podczas walki. Akane to robiła, a w tej chwili dała mu na to idealną możliwość. Ciało dziewczyny zwiotczało, a jej dusza pojawiła się obok niego. - Piękne masz te sztylety - stwierdził, patrząc na duszę i sobie je przygarniając. - Przydadzą się - wyszczerzył się do niej, po czym ułożył jej ciałko na ziemi i sam usiadł obok niego by nabrać kilku głębokich oddechów. Co jak co, ale ruszanie głową, gdy w domu czekała pieczeń z żabodzika w wersji na słodko alla Febe, było po prostu skandaliczne.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  43. Gave uśmiechnął się do niej i podszedł do jej ciałka, by spojrzeć na duszę.
    - No nie wiem - powiedział przyglądając się jej. - Jakoś tak pobladłaś, a ta spódnica... - zacmokał, biorąc jej własny sztylet i odkrajając jej spódnicę tak, by dostosować jej długość do miniówki. Oczywiście robił to ze spódnicą zemdlonego ciała. - O tak lepiej. Żadnych dziur przynajmniej nie ma - puścił do niej oczko i wziął sobie jej ciało i przerzucił przez ramię. - Nie martw się, doskonale je zabunkruję - wsunął jeden ze sztyletów za pas swych spodni, a drugi do kieszeni bluzy ruszając sobie tak z jej ciałem w drogę do wioski. - Ależ wrzucę cię z powrotem, wrzucę - zapewnił. - Tylko najpierw pozwolę ci pogadać ze SVENEM - wybuchnął śmiechem, a Gavin podleciał do Akane i mocno ją przytulił. - Akane! Jak dobrze widzieć cię taką... taką... taką.... duszną!

    Gave and Gavin

    OdpowiedzUsuń
  44. - Hm... - Gave zastanowił się chwilę. - W spodniach mi nie przeszkadzają, nawet fajnie wyglądają, ale w spódnicach i w koszulach? - pokręcił lekko głową, nie komentując już dalej swych dziwactw. Każdy miał coś swojego. Związał jej ciałku dłonie materiałem spódnicy tak dla bezpieczeństwa. - Do Febe. Idę na obiad - uśmiechnął się do niej uroczo i poklepał się po brzusiu. - Jestem głodny jak wilk - zauważył. Zerknął w stronę jej pułapki i na moment się zatrzymał. - Hm... ale przecież można z niej wyjść - zauważył. - Nie powinno nikomu nic się stać - wzruszył ramionami. - A ty zaraz popędzisz z Argaru tutaj - puścił do niej oczko.
    Gavin w tym czasie wcale jej nie puszczał podczas tych tulasków. 
    - No wiem, ale złość ci przejdzie. Nie mówię mu o twojej bieliźnie i nie wchodzę za tobą do łazienki.... no dobra czasem zerknę bo za długo się guzdrasz - poinformował ją. - Przestrzegam twej prywatności - zapewnił. - Jaką propozycję? - zainteresował się.

    Gave and Gavin

    OdpowiedzUsuń
  45. Onyx wzruszyła z początku ramionami, ale potem zmrużyła oczy i złapała się za brodę myśląc nad tym przez jakiś czas. Myślała trochę nad różnicą. Uczyła się to prawda, ale dalej nauczona nie była, więc nie była pewna czy jest jakaś różnica na dobrą sprawę.
    — Aktualnie tak. Zdrady zaufania jakie znam to takie, przez które ktoś zginął, albo ta od mojego byłego czy moja względem Ciebie. Różnica jest niewielka, chociaż — pokręciła głową. — Nie, faktycznie jest spora. Za dwa ostatnie wyrok śmierci jest jednak przesadzony — dodała na końcu. — Muszę też popracować nad wypowiedziami, faktycznie niektóre ujęcia prowadzą do konfliktów — zgodziła się jeszcze. Może przez to tak często wdawała się w bójki? Powinna inaczej się wysławiać i na kimś poćwiczyć. Do tego chyba najlepszy był Acair, będzie musiała poprosić go o pomoc jak już wróci z Fasach. Kiedy Akane powiedziała o frytkach spojrzała na nią nieco zaskoczona. Zacisnęła delikatnie dłonie, czując nieprzyjemny dreszcz. Usiadła na nieco dalszym krześle, biorąc głęboki wdech i wydech.
    — Nie, nie mówiłam. Myślałam — wyjaśniła, sięgając po nóż do obierania. — Przy sobie mam tylko sai i kilka noży do rzucania, nie nadają się do obierania — wyjaśniła, zaczynając obierać ziemniaki. Nie chciała jeszcze uciekać. Może nie czytała jej w myślach. Nie tylko ona w Argarze musiała zachwycać się frytkami, były zbyt pyszne, żeby nikt inny o nich nie mówił czy nie myślał.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  46. - A ja wiem, czy ty jakiejś klątwy nie rzucisz, kiedy się wybudzisz? Twoje "wygrałeś" nie brzmiało zbyt szczerze - skomentował. - Przezorny ubezpieczony. Jeszcze tylko cię zaknebluję potem - puścił do niej oczko i nabrał głębokiego wdechu by przez nią przejść, gdy tak zagrodziła mu drogę. Nieprzyjemne uczucie. Poczuł dreszcze na całym ciele i przeleciało mu przez głowę kilka najgorszych wspomnień dziewczyny. Zwykle widywał chwilę śmierci ducha i czuł jakby sam umierał, ale teraz sprawa miała się inaczej. Najpierw poczuł ból w piersi przy wspomnieniu o utracie całej rodzinki i domu, następnie chwila zdrady z Onyx, a śmierć kliniczna przyprawiła go o mdłości. Przykucnął i nabrał kilku głębokich wdechów. Właściwie to zastanawiał się czy i ona coś zobaczyła gdy tak bezczelnie przez nią przelazł to i ona czegoś nie zobaczyła, ale obawiał się zapytać, by nie musieć tłumaczyć samego siebie. Po kilku oddechach odzyskał równowagę i spojrzał znów po Akane.
    - Dziecko akurat wypadnie z niego szybciej niż dorosły... dzieci nie mają takich zahamowań - stwierdził rezolutnie. - Spójrz na nasze małe Fasole - uśmiechnął się pod nosem, ale z westchnieniem zawrócił i przystanął przy skale, którą upatrzył jako runiastą. wziął kij i nawinął na niego szmatę z jej spódnicy, po czym zaczął nim wściekle machać i rozmasowywać. To samo powtórzył z drzewem i kolejnymi punktami. - Proszę cię bardzo - ukłonił się jej i podskoczył co by trochę ciałko dostało. 
    Gavin spojrzał po Gavie i wzruszył ramionami.
    - Czy Fasolki ci dokazywały, co śpiewałaś w Gospodzie, z kim poszłaś na randkę lub z kim się widziałaś, czy płakałaś czy miałaś dobry humor, a co ogólnie się działo dookoła...
    - To jest tak jakbym znów miał go we łbie, a prosiłem tylko o informację czy jesteś bezpieczna - skomentował Gave ruszając z powrotem do Argaru. - Nie powiem całkiem miłe i nostalgiczne uczucie - mruknął cicho pod nosem, a Gavin przekręcił lekko głowę.
    - Jasne, że mogę... ale nie z nim - dodał pokazując na Gava. - Wiesz po pierwsze braterskie więzy, po drugie wyciągnął mnie z więzienia i pozwolił latać po Mathyr razem z tobą, po trzecie... może mnie kontrolować - bąknął. 
    - Nie na tyle, by zamknąć ci mordę. Zawsze znajdziesz sposób do pieprzenia...

    Gave i Gavin

    OdpowiedzUsuń
  47. Przytaknęła jej głową. Chociaż w jej przypadku chodziło chyba raczej po prostu o sposób wypowiedzi. Nie widziała różnicy w tym jak przedstawiała różne rzeczy, a potem dochodziło do różnych nieporozumień, kłótni i tłumaczeń. Dopiero teraz zauważyła różnice co mogłaby przedstawić lepiej i miała pierwszy sukces na koncie. Nie sądziła jednak, aby Akane takie informacje interesowały, więc po prostu obrała w ciszy wszystkie ziemniaki, które były na stole, a gdy już to zrobiła, zobaczyła jak Akane tnie je w paski, więc sama zdążyła pokroić jednego w podobny sposób, żeby jeszcze nieco bardziej przyśpieszyć pracę. Wmawiała sobie, że dziewczyna nie czyta jej w myślach, ale niepokój jednak pozostawał. Wzięła ziołową herbatę i upiła spory łyk, żeby się uspokoić. Naprawdę wolała, żeby jej głowa była tylko jej.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  48. - Bez przesady - spojrzał po niej i uśmiechnął się. - Nie chcę pozbywać cię zbyt szybko tych trzech żyć - puścił do niej oczko i roześmiał się, kiedy wspomniała o sadomaso. - Przecież sama tego chciałaś - skomentował z niewinnym uśmiechem. Gdy tak przykucnęła przy nim, spojrzał w jej oczy i nabrał kilka głębokich oddechów. Pokręcił lekko głową. - Nic takiego - stwierdził zgodnie z prawdą, w końcu nie pierwszy raz to mu się przytrafiło. - Masz rację, wiele dzieci jest jeszcze bardziej narwanych - zgodził się z nią w związku z dziećmi. Dzieciaki nie miały zahamowań. One po prostu robiły. Skinął głową na podziękowanie i jeszcze raz podskoczył tak dla zasady, po czym spokojnie ruszył do Febe na obiadek. 
    - Bo jak mówię o innych rzeczach to milczy, a te to chociaż mam jakąś reakcję i mogę sobie pokonwersować. Wiesz jak jest nudno? Duchy Raji i Maliki to dwie kobiety, ciągle świergocą i zachwycają się dziewczynkami, ich ciuszkami i wszystkim innym. Nie chcą gadać o niczym innym, a tu trzeba z kimś inteligentnym czasem pogadać - skomentował, a Gave wzruszył tylko ramionami. - Nie ważne - skomentował. - Bardziej martwi mnie twój komentarz, że ci nie zagrażam... no wiesz? - spojrzał po niej urażony. - Wygrałem - przypomniał jej i wyszczerzył się do niej, po czym wszedł do Febe i posadził ciało Akane na krześle przywiązując ją do niego. - Zobaczcie jakiego chochlika znalazłem w lesie - rzucił, bo wiedział że dzieciaki są w Grandszkolu. Miały tam ciekawe zajęcia dzisiaj. Malowanie po gospodzie razem z Rei. - Męczy każdego przechodnia. Ktoś powinien jej uświadomić, że te runy stawiane tak o z nienacka są niebezpiecznie. Nie jeden może paść... - spojrzał po duszy Akane i objął jej ciało ramieniem, wbijając palec w policzek dziewczyny. - ...trupem.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  49. Emma spojrzała na swoje zakopywane stopy kiwając przy tym lekko głową. Przy jej słowach, a na wieść o głowie Mali spojrzała po nią.
    - Wcale nie wiedziałam - wymamrotała. - Nie wiedziałam jak długo może ją trzymać pod wodą i ja... bałam się tam za każdym razem - wyjaśniła. - Może nawet mogła dłużej trzymać główkę pod wodą, ale ja... nie chciałam tylko żeby coś się jej stało - zacisnęła lekko wargi i westchnęła ciężko słysząc o dzieciach. - Ktoś jeszcze ma dzieci...? No wiesz... od nas? - zapytała cicho.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  50. Gavin nastroszył policzki i skrzyżował ręce na piersi. 
    - Byłem dobrym konwersatorem, tylko niezrozumianym - poinformował ją lecąc sobie za nią i pokazując jej jęzor, gdy nie mogła tego zobaczyć.  Gave zaśmiał się cicho na tę jej litość.
    - Słonecko... to po prostu zabezpieczenie byś nie zsunęła się z krzesła - pokazał jej na sobie sflaczałego człowieka i zaraz poklepał Akane po policzku, zerkając na Febe. Uśmiechnął się do niej promiennie, a na skrzeczenie Akane pomachał lekceważąco dłonią. - Aha, chyba jasno się wyraziłem, że to na celu miało sprawienie, by uprzykrzyć ci troszku życie - skomentował puszczając do niej oczko. - To nie moja narracja, tylko twe czyny. Nigdy nie wiesz kogo złapiesz w runę i to że blisko jesteś nic a nic cię nie usprawiedliwia - pokiwał głową, po czym odetchnął głęboko, gdy wspomniała że go przeniknie. Kilka razy. - Nie chcesz tego robić - powiedział dość poważnie. - Po pierwsze jeśli stracę przytomność ty możesz stracić życie, a po drugie... i chyba ważniejsze... nie chcesz bym poznał wszystko co w tobie siedzi - puścił do niej oczko, po czym pobawił się włosami Akane, robiąc jej kilka kitków na głowie w nieregularnych odstępach, gdy i Febe i Yensen się wypowiedzieli. Ukłonił się im z promiennym uśmiechem na twarzy. - Hm to w sumie jest myśl - pokiwał głową. - Taki pokój bez klamek, specjalnie dla niej? - rzucił. - Koniecznie z bawialnią, żeby miała kontakt z maluszkami - dodał zaraz, bo tego przecież nie zamierzał jej odmawiać. - Hm kusząca propozycja, a do tego gdy jej ojczulek przyjdzie zapytać gdzie polazła, powiem jej że w siną dal i nie wie kiedy wróci - zatarł ręce z uciechy. - To by dopiero było - uszczypnął ciało An i spojrzał na jej ducha. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  51. - Codziennie zadaję sobie to samo pytanie - zacmokał posyłając w jej stronę znaczące spojrzenie i pokręcił głową, po czym przeszedł na przód, by podziwiać swe dzieło. Och brakowało jeszcze tylu rzeczy. Zanim przez niego przeleciała, poszedł po węgielki, którymi pomalował jej twarz i korzystając z tego, że nowa dostawa gumijagód dotarła, zgniótł kilka by obrysować nimi jej usta. - No idealnie - otrzepał o siebie dłonie, by obrócić krzesło w stronę ducha. - Jak ci się podoba? - puścił do niej oczko i wtedy przez niego przeszła, a on zachwiał się na nogach nabierając głębokiego oddechu. W głowie stanęły obrazy. pożar, spalone ciała rodziców Klary, jej strach o dziewczynę, rosnący ucisk w piersi. Do tego strach Lustrzany. O to że nie zobaczy rodziny. Zacisnął dłoń na swej piersi i spiorunował ją wzrokiem. - No teraz to na pewno nie - powiedział wprost, podchodzą do niej i pstrykając ją w czoło. Na wieść o Raji roześmiał się serdecznie. - Nie da się ukryć że jest moja - przyznał i gdy odśpiewała swoje, machnął znów dłonią. Teraz to sobie mogła ględzić ile chciała, a on i tak jej słyszeć nie będzie. To zrobiwszy ruszył do kuchni na obiad, a Gavin pokręcił lekko głową i spojrzał po Akane. 
    - Nie martw się... odzyskasz ciało - zapewnił ją.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  52. W ich pokoju mogła dostrzec masę zabawek, ale i parę bajek, które dla nich spisał i parę wymyślonych też. Była też mapa z zaznaczonymi punktami. Te czerwone były atakami Polszy. Gave śledził rozwój sytuacji jak tylko to było możliwe. Ale były również żółte. Te oznaczały pojawiające się coraz częściej złe duchy, którymi raz za razem musiał się zająć. Na szczęście nie zawsze robił to sam i nie do wszystkich jeszcze dotarł. Na razie skupiał się na tych w obrębie Argaru. Yensen był tu dobrym pomocnikiem. Na łóżku leżała też gitara, którą wreszcie dostał i to by było na tyle z ciekawostek pokojowych Gava. Chłopak w tym samym czasie jadł obiad z Febe i Yensenem, rozmawiając spokojnie o różnych pierdołach. Dopiero po nim i po tym jak już pozmywał po wszystkich, wrócił do bezwładnego ciała Akane. 
    - Chcesz wrócić w sposób łagodny czy przyprawiający o zawrót głowy? - zapytał samego ciała ściskając lekko jej policzki i jeszcze wsadzając dwie pałeczki w jej buzię co by wyglądała jak mamut. Parsknął cichym śmiechem i pożałował, że nie ma przy sobie aparatu fotograficznego. Ten by się zdecydowanie nadał.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  53. Nie usłyszał jej, choć poczuł obecność. Odwrócił się do niej i spojrzał jej prosto w oczy.
    - Okay, spokojny sposób - położył dłoń na jej klatce piersiowej i przymknął oczy, potrzebował chwili skupienia, zanim w myślach wypowiedział inkantację pozwalając jej wrócić do ciała, a kiedy ta nabrała oddechu, to faktycznie ją rozwiązał. - Witamy wśród żywych - rzucił spokojnie, opadając na kanapę i masując sobie lekko skronie. - Pięknie wyglądasz - pokazał jej język.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  54. Zaśmiała delikatnie na wizję utworzenia parku rozrywki razem z Luną. Jak ciekawie by to nie brzmiało w takiej roli chyba jednak nie widziała się aż tak bardzo. Uśmiechnęła się do Akane.
    — Jest to jakaś opcja na przyszłość, chociaż nie wiem czy dojdzie do skutku. Teraz wiem co może się spodobać Fasolkom po obserwacjach w Grandszkolu, nie wiem czy na dłuższą metę by to wyszło i nie wiem czy to dla mnie, ale najważniejsze, że ta niespodzianka trzyma poziom, miał się podobać i cel osiągnęło mam wrażenie — odparła zadowolona.
    — Niespodzianki są w różnych miejscach i na wysokościach, do niektórych my czy Abyss możemy się przydać, ale część mogą teraz same zbadać. To poszukiwanie skarbów, więc niech poszukiwaczki same decydują gdzie chcą zacząć — odpowiedziała, po czym pomogła Akane zdjąć Fasolki, o ile faktycznie tego chciały. XD

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  55. Podziękował jej za radę co do "Piasków Czasu". Uznał że koniecznie będzie musiał jej spróbować, gdyby akurat pojawiła się w ofercie. Resztę dań już w głowie swój plan układał, byleby tylko doprowadzić to do skutku. Będzie musiał pomęczyć Grimcię, ale dla takiej ofermy jaką był - na pewno zrobi. Miał przynajmniej taką nadzieję. 
    - Jasne, nie wszystko co dla nas musi być również wystawione na widok publiczny - zgodził się z nią, po czym przytaknął na pytanie. - Oj nie, nie wszystkie - przyznał szczerze. - Zbierałem te starsze egzemplarze... Elvis Presley, The Beatles, Pink Floyd - wymienił kilka z płyt winylowych. - No i muzykę, która była bliższa mojemu sercu... moje ulubione zespoły i wykonawcy... na przykład Amy Winehouse, Imagine Dragons czy Queen i The Doors - wymienił kolejnych paru klasyków i ten jeden nieco nowszy w obyciu. - Nie widziałem sensu w kolekcjonowaniu każdego winyla, bo części z nich nawet bym nie przesłuchał - rzucił lekko. - A słuchanie winylowych płyt i CDków to dwa różne doznania. Miałaś kiedyś przyjemność to zrobić? - zainteresował się, po czym skinął głową. - Mhm na pewno się do niej zgłoszę - rzucił spokojnie. Jego zainteresowanie nie było stricte medycyną, ale że miał możliwości by w niej podziałać to postanowił z nich skorzystać. Przynajmniej na coś się przyda. - Niezbyt przestronnie - odparł spokojnie. - Moje umiejętności po prostu mogą się mocno przysłużyć w medycynie, a ja lubię pomagać innym. Lubię być pomocy - wzruszył ramionami. - Poza tym podobno muzyka leczy duszę... to czy te zainteresowania są aż tak wszechstronne? - spojrzał po niej z lekkim uśmiechem na twarzy, po czym sam kiwał głową i słuchał jej uważnie. No proszę. Nigdy w życiu nie powiedziałby, że jej kariera zaczęła się od zwykłego przypadku. Zdawała się to kochać a i porywała tłumy. - Rozumiem uczucie przydatności. Widzisz te iskierki i wiesz, że być może chociaż trochę podniosłaś ludzi na duchu, albo może chociaż do kogoś trafiłaś - potwierdził z uśmiechem. - Czyli również lubisz pomagać innym - stwierdził po krótkiej chwili milczenia. - Myślałem, tam w naszym starym świecie myślałem - przyznał. - Chciałem pracować w radio - podrapał się po głowie. - Niektórzy twierdzili, że mam radiowy głos - żachnął się krzywiąc przy tym lekko z zażenowania. - Ale tutaj radiowcem raczej nie zostanę, a nie widzę siebie w roli prowadzącego jakieś imprezy - przyznał szczerze. - Więc nie wiem. Kelnerem nie chcę być całe życie. Może właśnie nauczę się tej medycyny i pójdę w tym kierunku? - zaproponował. - Albo zaciągnę się do kogoś do pomocy? - mruknął. - A może zostanę listonoszem? Będę rozwoził listy na terenie Mathyr? Albo zajmę twe miejsce na scenie? A może po prostu będę wyznaczał nowe drogi i udoskonalał mapy? O w tym ostatnim to akurat nawet mam doświadczenie. Bardzo szczegółowe mapy tworzę. Mam taką jedną Phyonix i teraz tworzę Argardzką - wzruszył ramionami. - Może to jest właśnie me powołanie? - podrapał się lekko po głowie. - Pomysłów trochę jest, może spróbuję wszystkiego a na koniec coś wybiorę - rzucił spokojnie. - Gdybyś miała wybrać jedno miejsce w Mathyr, w którym musiałabyś spędzić czas do końca swojego życia... to gdzie by to było i dlaczego?

    Damon

    OdpowiedzUsuń
  56. Nie musiała siedzieć w głowie do uprzedzania myśli, tak? Poczuła nieprzyjemny dreszcz na plecach. Jasna cholera, jak bardzo ta magia mogła być przerażająca. Zacisnęła na chwilę zęby, wracając do zmysłów i znowu upiła herbaty. Bez niej chyba nie przeżyje. Może sama powinna sobie skombinować na czas pobytu w Argarze?
    — Czym się różni uprzedzanie myśli od siedzenia w głowie? Wiesz, dla mnie nie robi to większej różnicy. Nie rozumiem magii i mam wrażenie, że im więcej ktoś mi tłumaczy, tym bardziej mniej rozumiem. Zakładam, że Argarczyków mogących prać mózg jest więcej w Mathyr, fajnie byłoby wiedzieć, kiedy mam faktycznie spieprzać — dopytała jej. Nie oczekiwała, że Akane przeprowadzi z nią jakiś trening, ale może dostanie chociaż jedną dobrą radę na przyszłość, żeby nie musiała na nią ewentualnie przerażona wpadać. Spojrzała na swój kubek z herbatą, skoro nie prosiła o żadną kolejną pomoc, to po prostu popijała napar. — Można te zioła gdzieś u was kupić? Też są magiczne, czy nie? — dopytała, wracając do Akane wzrokiem.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  57. Zaśmiała się i pokręciła głową.
    — Aż dziesięć? Oj, oj, za dziesięć procent to musiałabyś zostać naszym specjalistą biznesowym na stałe — pokręciła głową, zakładając ręce pod biustem. Spojrzała jak dziewczynki dyrygują Abyss. Wydała ręką polecenie gamorcie, żeby grzecznie podążała za dziewczynkami i nie rozrabiała a następnie popukała się palcem kilka razy w usta na znak, że za dobre sprawowanie dostanie smaczną nagrodę. Część komend nauczyła pupilkę na migi, czasami to się przydawało, niekoniecznie przy zabawach z dziećmi, ale gdyby nagle musiałby być cicho jak myszki w sytuacji zagrażającej życiu, to warto było trenować ten zwyczaj przy każdej możliwej okazji. Zaśmiała się do Akane, wracając do niej wzrokiem, chociaż co jakiś czas oglądała co tam dziewczynki wyczyniają.
    — Najwyraźniej nie sięgamy do pięt tym zacnym poszukiwaczom przygód — odpowiedziała kuzynce. — Mówi się trudno i trzeba szukać kariery gdzie indziej. Pozycja specjalisty jest ewentualnie otwarta, jak się dzisiejszym gwiazdom spodoba — puściła do niej oczko. — W Argarze jak się bawiliście za dzieciaka? U nas takie podchody były całkiem często. Ja byłam trochę jak sroka, zawsze znajdowałam wszystkie złote skarby — pokazała na swoją biżuterię zadowolona.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  58. Zerknął na to, jak dziewczyna łapie liny, niemal od razu czując potrzebę złapania jej... W końcu ujebała się bimbrem, nie wiedział w jakim stopniu, bo trzymanie fasonu dobrze maskowało stopień upojenia...
    — Tylko no... Uważaj? — dopytał, widząc, jak po prostu zsunęła się po linie, chichocząc i nucąc... Wzruszył brwiami, by trzymać mocniej linę obwiązaną wokół skały, dla bezpieczeństwa jego własnego, bo Akane bawiła się wyśmienicie. Sam po chwili podszedł do krawędzi i zeskoczył, by w formie ptaka wylądować sobie już na podłożu, czekając na to, aż ona zejdzie.

    Laz

    OdpowiedzUsuń
  59. Zdziwiła się, że tylko Ryu nie miał dzieci. Nawet Michelle je miała? A wydawała się taka wycofana i tak zakochana w Ryu swego czasu. Potem jej zainteresowanie przeszło na Tonego, ale ten zdecydował się na eksperymenty międzygatunkowe. Uśmiechnęła się pod nosem. Akurat tego można było się po nim spodziewać. Drugie dziecko w drodze... no proszę. Musiał ją kochać. Odetchnęła głęboko.
    - Nie za szybko się rozmnażacie? - spojrzała po Akane. - Masz tylko 19 lat... ja wiem że to czas średniowieczny, ale... - zacisnęła delikatnie wargi. - Po prostu... no wiesz to trochę dziwne, że tak szybko - szepnęła cicho.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  60. Złapał jej ucho i pociągnął za nie w ramach odwetu za ten strzał.
    - Czekam ze zniecierpliwieniem na zemstę - puścił jej ucho i zaśmiał się cicho na komentarz o tej całej jej piękności.Nie powiedział jednak nic na ten temat, póki nie wspomniała p swym kochanym ciałku. Nieco prychnął pod nosem słysząc te słowa i roześmiał się zaraz serdecznie. - Nie, dziękuję - rzucił wskazując całą miskę gumijagód, które teraz sobie zaczął spokojnie wcinać. - Mam swoje, smacznego - rzucił tylko, ziewając sobie trochę. Po tak obfitym obiadku miło byłoby po prostu iść na drzemkę. Wzruszył ramionami na wieść o kitkach i pokazał jej swą niedomagającą dłoń. - Dalej ją ćwiczę, czasem jest z tym większy kłopot - wyjaśnił jej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  61. Wizja wchodzenia do głowy w takim razie brzmiała wyjątkowo chujowo. Może nie aż tak jak przejmowanie samej kontroli, ale dalej, wolałaby tego uniknąć. Widziała za to różnicę między uprzedzaniem myśli a kontrolowaniem ich.
    — Jasne, na jedno masz wpływ na drugie nie. Rozumiem — odpowiedziała spokojnie i bez pretensji, bo przecież ciężko było gniewać się o coś na co nie ma wpływu. Przytaknęła na bystrość umysłu. Może nie była zbyt mądra jeśli chodziło o magię czy po prostu te wszystkie sprawy, którymi zajmowali się uczeni, ale też za aż tak głupią się jeszcze nie uważała. Może coś będzie w stanie na to poradzić o własnych siłach. Będzie musiała poszukać, ale to też nie była sprawa, którą będzie zadręczać Akane.
    — Ważne, że można coś z tym zrobić — odpowiedziała. Nawet gdyby miała się tego uczyć dłużej niż zwykłe światłe osoby, to była to przecież gra warta świeczki. Nie miała zamiaru sobie tego odpuszczać. Upiła kolejny łyk. — Więc po takie zioła najlepiej zgłosić się do Febe — odparła. Sama się lekko uśmiechnęła. — To nie tak, że przeszkadza mi wasza magia. To część was, trudno mieć pretensje o cudzą naturę. Nie rozumiem tego, trudno, nic nie zrobię, że jestem wolnomyśląca. Po prostu niektóre mnie przerażają — wyjaśniła, sięgając po kubek, bo znowu przypomniała jej się chwila, kiedy wbrew własnej woli przyłożyła sobie ostrze do aorty szyjnej. Nienawidziła tej bezradności, którą wtedy czuła.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  62. W odpowiedzi posłał w jej stronę jedynie niewinny uśmiech i wsunął sobie do buzi dwie kolejne gumijagody.
    - Możliwe, ale twoje są wymiętoszone... a ja wolę konsystencję zwykłego owocka - stwierdził, wsuwając jeszcze parę jagódek, by skinąć głową. - Miętosiłem, szło lepiej, ale trucizna mi cofnęła ćwiczenia w rozwoju. Łapały mnie takie skurcze, że palce się zgięły i kiedy to wszystko przeszło, razem z mamą... 40 minut je próbowaliśmy rozprostować - rzucił cicho i odetchnął głęboko. Płakał przy tym niesamowicie. Ból był niewyobrażalny. - Cegiełki? - spojrzał po niej. - A co? Jakiś loch próbujesz stworzyć? - spojrzał po Akane. - Myślisz, że jest sens budowania domku przed wojną? - zapytał jej spokojnie, gdy weszła do łazienki.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  63. Skroiła resztę rzeczy, która została bez słowa. Po prostu przytaknęła i wzięła się do pracy, a kilka chwil później przyniosła wszystko Akane. Miała zamiar udać się w najbliższym czasie po prośbie do Febe. Sama też uważała, że lepiej iść do sprawdzonego lekarza niż testować po bazarach. Przynajmniej będzie miała pewność, że zadziała. Wysłuchała wyjaśnień Akane, znajdując sobie jeszcze jakieś zajęcie, przy którym mogłaby w międzyczasie pomóc w trakcie szykowania obiadu.
    — To strach przed nieznanym. Nóż znam, wiem jak może mnie zabić i jestem na to przygotowana w pewnym sensie. Przerażająca jest wizja tego, że mogę zginąć nie mając przy tym nic do powiedzenia. Tak samo bym się bała, gdyby ktoś mnie zamknął w klatce i spuścił do oceanu. Boję się klatek. Kontrola umysłu to dla mnie inna forma klatki i przy okazji najgorsza, bo nie umiem się przed nią bronić — wyjaśniła, wracając na chwilę do popijania ziół. — Strach pewnie kiedyś minie, ale wydaje mi się to całkiem normalne, bać się nowego zagrożenia — dodała jeszcze.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  64. Nie odpowiedział bardziej na zaczepkę co do gumijagód, tylko wziął sobie całą ich garść, pakując je do buzi. Milczał przegryzając. Skinął głową na podsumowanie co do Febe. Mimo wszystko z tyłu głowy wciąż miał do niej lekki żal, ale to nie zmieniało faktu, że po prostu ją kochał. Tak czuł i nie zamierzał temu zaprzeczać. Pokiwał głową w zrozumieniu co do tych całych cegiełek. Wsunął do buzi kolejną gumijagodę.
    - Mhm to pogadaj, dobrze by było, żeby cokolwiek wiedzieli - rzucił tylko w odpowiedzi, nieco zgryźliwie. Zamierzał nawet dodać coś jeszcze, ale powstrzymał swój język od zbędnych komentarzy. Zamiast tego wstał z kanapy i poszedł po dwie szklanki wody, jedną stawiając przy Akane, drugą po prostu wybijając. - A co ja mam do tego? - zapytał jej unosząc lekko brew. - Twoje ciałko będzie się przepotwarzało czy jak?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  65. Przytaknęła, gdy Akane wspomniała o ewentualnej opcji. W końcu nic nie było przesądzone, a dobrze wiedzieć, że ewentualny specjalista był na wyciągnięcie ręki. Obserwowała jak dziewczynki odkrywają wszystkie skarby w zaskakująco szybkim tempie. Idealnie ze sobą współgrały, miała wrażenie, że ta scena jest wyjątkowo nostalgiczna, sama w końcu miała swojego bliźniaka, z którym była całkiem blisko.
    — No, jeszcze parę lat i nic tylko emerytura i strzykające kości — zaśmiała się do niej, poruszając brwiami. Słuchała jak opowiadała o swoim dzieciństwie. Kreatywne zabawy, miała wrażenie, że sama miała całkiem podobne, chociaż nie słyszała jeszcze o grach planszowych. Już czuła jak język się wyrywa z wiązanką pytań.
    — Dobra, to po pierwsze, bo o tym na pewno powiesz, czym są gry planszowe? Nigdy nie widziałam ich chyba w Phyonix — padło pierwsze pytanie. — A drugie, jeśli już mogę, gdzie byłaś wcześniej? To znaczy, nie wychowywałaś się z wujkiem Nikiem? — dopytała. Pokazała jej bardziej biżuterię, bransoletki, pierścionki i jeden szpikulec na małym palcu na ekstremalne przypadki do obrony. — Można powiedzieć, że od małego była ze mnie niezła sroka. Lubię złoto, więc na niektórych podchodach rodzice chowali też biżuterię, miałam ten przywilej, że mnie rozpieszczano — uśmiechnęła się do niej.


    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  66. Zmarszczył lekko brwi, kiedy zrobiła krok w jego stronę i zapytała o to wszystko.
    - Nie, to nie jest nic złego - odparł krótko. - Tylko, że ja... - zacisnął lekko wargi. Nie był pewien czy oni są przyjaciółmi. Nie był pewien czy powinna mu takie rzeczy mówić. I wreszcie coś co akurat był pewien, to to że nie chce brać udziału w tym spędzie rodzinnym Akane, kiedy ona będzie o tym opowiadała. - Skąd pomysł, że uważam iż nic mi do tego? Ja tylko zadałem ci pytanie - skomentował krótko, ale nie zatrzymywał jej. - Zapytałem jaki ja mam w tym udział? Twoim totemem nie jestem - przypomniał jej. - Nie wiem czy potrzebujesz pomocy by wrócić do swojego ciała czy jak - dorzucił jeszcze. - Zadałem pytanie, a ty... - odetchnął głęboko. - Pewnie znowu coś sobie w głowie dopowiedziałaś.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  67. Słuchała co Akane ma do powiedzenia. Nie mogła odmówić jej racji, wiedziała, że musi coś z tym zrobić, ale to że teraz nie potrafiła, nie mogła się zmienić na pstryknięcie.
    — Przepraszam, jeśli moje lęki i irracjonalne założenia odbiły się na Tobie — powiedziała na początek. — Wiem, że muszę coś z tym zrobić, mam nadzieję, że prędzej niż później, ale sama widzisz, że nie grzeszę inteligencją, zostaje mi mieć nadzieję, że nie będzie mi to aż tak przeszkadzać — odpowiedziała. Nie mówiła nic na temat komentarza o byłym. Nie potrafiła wtedy nad tym zapanować, może następnym razem pójdzie jej lepiej. Co do słów o największym wrogu nie mogła się zgodzić, ale tutaj brzmiało jej to po prostu zbyt filozoficznie, a ona wolała widzieć realnego wroga. Dopiła herbatę i umyła kubek po sobie. Zdążyła dobrze zapamiętać zapach i smak tej herbaty, więc będzie wiedziała o co poprosić Febe, kiedy do niej wpadnie.
    — Cieszę się, że spłaciłam dług — uśmiechnęła się do niej, odsuwając od blatu. — Dziękuję też za rady i herbatę — odpowiedziała. — Naprawdę jestem wdzięczna za pomoc, ale skoro dług jest spłacony, życzę smacznego obiadu i nie będę Ci już zajmować czasu. Obiecałam Rokarze zabawy na plaży. Jeszcze raz dzięki i na razie — pożegnała się z nią i poszła w stronę wyjścia. Powinna też sama coś jeszcze przekąsić, ale nie uważała, że to dobry pomysł i nie chciała zajmować tym Akane. Wystarczająco jej już dzisiaj pomogła. Nie miała złych odczuć po tym spotkaniu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  68. On sam westchnął i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, opierając się teraz o framugę drzwi.
    - No właśnie... zapytałem co ja mam do tego - skomentował, bo właśnie takie było pytanie. Jakiej pomocy oczekiwała? Co powinien zrobić? Czy w ogóle był w stanie coś zrobić? Właśnie w związku z jego własnym pochodzeniem. - Do rzeczy, wykładu o tym kim jesteś nie potrzebuję, dziękuję bardzo. Właśnie o to pytałem zadając me pierwsze pytanie - uśmiechnął się krzywo, po czym obserwował ten pyłek i tę łunę. Skinął głową słuchając jej i tego co będzie się działo z jej ciałem. - Liczymy na to, że Fasolki jednak cię takiej nie zobaczą - spojrzał jej prosto w oczy. - Jak długo będziesz w takim zawieszeniu? - zapytał jej spokojnie, bo to była jego zdaniem istotna informacja.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  69. - Nie dla mnie - stwierdził tylko, bo naprawdę nie rozumiał gdzie w tym pytaniu była dwuznaczność. Chyba tylko w jej głowie, ale nie powinno go to dziwić. Często wymyślała sobie dwuznaczności tam, gdzie ich nie było. Znów przytaknął, gdy wspomniała że nie zna okresu czasu jaki będzie się zrastać. - Czekaj... - spojrzał po niej - ...jeśli stracisz łapę, a ja sobie tą łapę przywłaszczę to tobie urośnie nowa jak jakiejś jaszczurze? - spojrzał po niej z lekkim niedowierzaniem. Zamrugał kilkakrotnie i wybuchnął śmiechem. Śmiechem na tyle głośnym, że aż się cały skulił i przykucnął. - No, no... chyba muszę zmienić swój tatuaż - otarł łzy z oczu. Reszta dotycząca Natana i Shi oraz jej samej... ich zależności w stosunku do siebie, była dla niego jasna. - Czyli jeśli Shi i Natan oberwią śmiertelnie ty przez chwilę, teoretycznie będziesz bezbronna. - Gówniane to zaklęcie...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  70. — Jak ci urosną skrzydła, to sama poturbinujesz. Taka prawda. — rzekł, obserwuhąc ją uważnie. Cholera. Uchlała się. I to po tym wyskoku widać było mocniej. Może bimber to nie był najlepszy pomysł?
    — Chooodź młoda. — rzekł, kładąc jej ramię na swoim barku, asystując jej, prowadząc ją powoli w stronę wioski. — Jak chcesz bełtnąć to dawaj, tylko w bok...

    Laz

    OdpowiedzUsuń
  71. Gave wzruszył tylko ramionami.
    - Nie mówimy o monologu tylko konwersacji z tobą - powiedział po prostu. - Nie uważam, by tamto pytanie było aż tak karygodnie dwuznaczne - stwierdził. Co do tego co mówiła dalej nie odniósł się, bo... nie był pewien, czy aż tak mu to wszystko przeszkadza. Nie myślał przecież znowu aż tak dużo i nie był zdziwiony że ktoś nie zrozumiał. Zwykle to nie zdziwienie wchodziło, Akane to pokręciła, był po prostu wściekły. Na pewne osoby... osoby, które twierdziły że go znały, tak bardzo bardzo, a jednak dalej się nacinały. - To zaklęcie jakieś dziwne jest. Równie dobrze mogłabyś żyć bez nogi czy ręki... bo o głowie nie mówię - zastrzegł szybko. - Ano, tatuaż - podwinął lekko koszulkę, żeby nieco jej pokazać (zakładam, że to po wątku numer 2 z Mohe). - Ale jak widać trzeba poprawki zrobić... zamienić żabę na jaszczurzą żabę - postukał żabę palcem i wzruszył ramionami. Onyx powiedziała mu, piąte przez dziesiąte, że zrobił tatuaż by ukryć parę blizn. Nie myślał o tym wcześniej, ale faktycznie lepiej było mu patrzeć w lustro gdy nie widział tych kilku zrobionych przez Polszan. Wzruszył ramionami do swych myśli, po czym uśmiechnął się do niej lekko.- No właśnie - stwierdził spokojnie. - Zostawimy cię w Azylu - pokiwał głową. - Albo odbierzemy duszę i będziesz pić sobie herbatkę u taty, a potem cię wrócimy do ciała z powrotem - dorzucił jeszcze taką opcję. - Po co ty się chcesz pchać na front? - spojrzał po niej i zacisnął mocno wargi, zanim więc zdołała odbić piłeczkę, rzucił. - Ja nie mogę się ukryć. Mam duchy do odsyłania i w momencie wojny... już jest ich więcej, ale będzie jeszcze więcej. A te... wredne duszyczki, jak Lotta... jest ich coraz więcej - wyjaśnił spokojnie. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  72. Nawet nie do końca się zdziwiła tym, że Mi i An są dla siebie takie oziębłe. Nigdy za sobą nie przepadały, a kiedy już były nieco bliżej to zadziało się to co się zadziało. Skinęła głową, kiedy An wspomniała o planowaniu. Jasne, że to rozumiała... po prostu widząc An taką szczęśliwą i spełniającą się jako matka uznała, że było to po prostu planowana. Wiadomość o kochaniu Gava nieco ją zaskoczyła.
    - To czemu dalej ze sobą nie jesteście? - zapytała jej zaskoczono. - Mam mu nakopać? Nakopię mu - zapewniła ją, wstając ostrożnie, by dzieci nie przestraszyć i wyciągając stopy z piachu. - Spalę mu te włosy.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  73. Uśmiechnęła się szeroko. Właściwie nie zdziwiła się, że Argarczycy znają też huśtawki. Mieli tyle nowoczesnych rozwiązań, że huśtawka zdawała się być czymś naturalnym. Pokiwała szybko głową. Nie spieszyło się przecież i z nią. Schowała swe sztylety i podeszła do małej Maliki, która z zafascynowaniem obserwowała robaczka. Przykucnęła przy małej i spojrzała na niego razem z nią.
    - Lubisz takie żyjątka? - zapytała jej z delikatnym uśmiechem na twarzy. - A mama pokazała ci już świetliki? - zapytała. - Jeśli chcecie... to możemy udać się do pobliskiego jeziorka wieczorkiem - zaproponowała. - Tam ostatnio takie widziałam - przyznała, spoglądając na Akane. - Są naprawdę śliczne i można się rozpłynąć oglądając to zjawisko. To takie... romantyczne - uśmiechnęła się lekko, rumieniąc przy tym odrobinę. Głupota. Wojna nadchodziła, a ona rozprawiała o świetlikach. Pokręciła głową strofując tym samym samą siebie. - Nie martwisz się o nie? - zapytała Akane. - W tym wszystkim... małe są takie bezbronne.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  74. Gave westchnął ciężko.
    - No i? - uniósł wysoko brew, irytując ją przy tym niesamowicie. Skoro już sama tak chciała to proszę bardzo. On nie miał nic przeciwko temu. - Podobno mnie już znasz - skomentował tylko, po czym skinął głową na wyjaśnienie sprawy. Dalej twierdził, że to jej zaklęcie było zdecydowanie zbyt wymyślne. Niby sama go na siebie nie nałożyła, ale żeby aż taką wygodę dostawać? Spojrzał jej prosto w oczy. - A co jeśli w trakcie odradzania się nogi znów ją utnę? - zapytał jej zaraz. - No bo mnie palce będą świerzbić na przykład - rzucił oczywiście teoretycznie, bo nigdy by jej tego nie zrobił. Pokiwał głową w odpowiedzi co do Mohe. Ano Mohe. Trochę się chłopak z nim namęczył. Rozległy tatuaż mu robił.
    - No wiem - rzucił krótko. - Mam tu cały mój zwierzyniec - stwierdził spokojnie, po czym westchnął ciężko słuchając jej. - An... ty nie jesteś niezastąpiona na wojnie - powiedział dość twardo. - Ale u Fasolek tak - dodał po chwili milczenia. - Naprawdę wolałbym, żebyś jednak się wycofała - przyznał szczerze. - Cokolwiek możesz zrobić podczas starcia... - wzruszył ramionami. - Argar ma wielu silnych graczy, którzy i tak sobie poradzą. Wierzę, że sobie poradzą - poprawił się zanim cokolwiek mu powiedziała. - A Fasolki nie mają takich silnych graczy... - nie odsunął się, kiedy wyciągnęła dłoń do jego policzka ani kiedy ją cofnęła. - Myślę, że ważniejsze dla małych jest to by miały do kogo wracać, a nie do czego.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  75. Emma jeszcze chwilę stała patrząc po wszystkich dziewczynach, po czym klapła z powrotem na cztery litery.
    - Tak, ty to zawsze miałaś niewyparzoną gębę. Nic dziwnego w sumie, że ciężko się z tobą dogadać - stwierdziła fakty. Raczej nie zamierzała jej tym podłamywać, po prostu powiedziała to co myślała. - A Gava nie znam, jak już mnie uświadamiasz, więc nie mi się wypowiadać na temat jego charakteru - mruknęła. - W Polszy był... uparty - mruknęła tylko, nie dodając nic więcej. Dziewczynki nie musiały wiedzieć w jakim stanie tam był, a ona mimo wszystko patrzyła na dzieciaki pod tym względem. - Wasza tata jest bezpieczna. 

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  76. Odsunął się lekko, widząc jak puszcza bełta. No nieźle. Pierwszy raz widział, żeby ktoś tak po bimbrze bełtał. Ale z drugiej strony, może przesadził z procentami.
    — Spoko. Potrzymać ci włosy? — spytał, odciągając jej kudły w tył, puszczając je dopiero po sukcesie w wymiotowaniu.
    — Jaki uczeń, taki mistrz. Przynajmniej pozbyłaś się bączka w głowie. Jak będziesz zasypiała, połóż dłoń na podłodze, to ci pomoże usnąć. — skwitował, biorąc ją pod ramię, prowadząc dalej w stronę wioski.

    Laz

    OdpowiedzUsuń
  77. - Przecież się z tobą dogaduję - odparł spokojnie i pokręcił lekko głową. Słysząc o tej łunie i o ochronie. Czyli najpierw trzeba było by w jakiś sposób pozbyć się tej łuny, by próbować ją pociąć. Dobrze. Chociaż tyle dobrego w tym wszystkim, że była w miarę bezpieczna w danym procesie. - Lepiej tak... bo on znajdzie sposób na obejście łuny - odchrząknął. - Może nie za pierwszym razem, ale za drugim czy trzecim? - zaśmiał się cicho. Wierzył, że Tony znalazłby sposób na to. Miał na to zdecydowanie większe szanse niż on sam. Skinął głową. Tak, miał ich wszystkich przy sobie i wcale nie było mu z tym źle, chociaż słowo "urocze" strasznie mierziło.
    - Nie jestem Śmiercią - zgodził się z nią. - Tylko, że znasz układ. To nie jest tak, że mogę teraz stwierdzić pierdolę i nie robię - westchnął. - Jak tak zrobię to czuję po kościach, że zgładzą nie tylko mnie - mruknął tylko. No bo przecież sam wolałby zostać z małymi, gdyby miał taką możliwość. Może i by się tam pieklił że nie jest pomocny, ale koniec końców jakoś by to przeżył albo i nie, ale spróbowałby chociaż... a ona z własnej woli decydowała się na debilizm. Zacisnął mocno pięści. - Rób co chcesz - skomentował tylko jej słowa. Nie jemu było odwodzić jej od tego myśli. Znów świadomie chciała je zostawić. - Rób co chcesz, An. To twoje życie, nie moje - powtórzył jeszcze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  78. - To lepiej mu to powiedz bo wiesz... mógłby szaleć nie mając takiej wiedzy - mruknął tylko i odetchnął głęboko na kolejne stwierdzenie. - W Phyonix nie ma ich aż tyle - spojrzał po niej, bo przecież nie chodziło o same duchy, ale o ich ilość. Pokręcił lekko głową i pomasował sobie skronie. - Ale ja nie jestem twoją rodziną - przypomniał ją. - Nie potrzebuję twojej ochrony - cofnął się od niej o krok. - Nie gniewam się, że chcesz ich chronić, gniewam się że nie chcesz chronić siebie samej - skomentował krótko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  79. - Bo w danej chwili pracuję nad zmniejszeniem ilości złych duchów wokół Argaru - odetchnął głęboko. - Bo chcę spędzić czas z córkami, dopóki je tu mam - wywrócił oczyma. - Nie chodze tam gdzie największe starcia i nie będę chodził - skrzyżował z nią wzrok. - Nie zamierzam nagle zapuszczać się na Lerodas czy Polszę - rzucił krótko. - Zamierzam zostać w okolicach Argaru - mruknął jeszcze, po czym spojrzał po niej i zacisnął mocno wargi. Nie pasowało mu to. Był rodziną dla dziewczynek, nie dla Akane. Nie powiedział już tego głośno. - Ale co ty pieprzysz? Ja cię jedynie namawiam. Już ci mówiłem że zrobisz co ci się żywnie będzie podobało, bo ja nie mam prawa wtrącać się w twoje życie - zauważył. - Skąd więc wniosek, że mi wolno a tobie nie? - uniósł wysoko brew. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  80. Nie zaprzeczyła i nawet nie była zaskoczona że udało jej się wyprowadzić z równowagi nawet tych dwóch. Z drugiej strony oni też mogli się nieźle zmienić w tym czasie. Machnęła tylko ręką na Gavowy charakter. Nie czułaby się dobrze przebywając z nim, po tym co mu zrobiła. No i to co mówiła Akane niespecjalnie jej się podobało. Lepiej jednak było go nie poznawać. Wysłuchała więc jej tylko i przytaknęła głową.

    Emma xD

    OdpowiedzUsuń
  81. Gave zacisnął mocno wargi. Miała w tym co mówiła trochę racji. Niby nie musiał być na polu bitwy, ale chciał. Chciał, bo czuł, że jeśli tego nie zrobi to będzie miał sobie to za złe. 
    - Okay, w takim razie pójdę o krok dalej - spojrzał po niej. - Będę z dziewczynkami w Phyonix jeśli i ty tam będziesz - powiedział dość poważnie. Mimo wszystko nie wyobrażał sobie, aby małe wychowywały się bez niej. Bez niego? Tak, bo chociaż to bolesne to czuł że prędzej czy później tak właśnie się stanie. Miał szczęście do wpadania w kłopoty, często na własną prośbę, ale czasami niezależnie od samego siebie. Ona była inna. Ona miała szansę żyć długo, a i tak wybierała najbardziej ryzykowną ścieżkę. Odetchnął głęboko. - Bo trochę je porzucasz, znowu - mruknął. - Dobrze wiesz, że ja prędzej czy później i tak będę wąchał kwiatki od spodu. Taki już jestem, ten typ tak ma... - mruknął jeszcze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  82. Szczerze powiedziawszy nie spodziewał się, że taką odpowiedź dostanie, ale skoro poszła na taką ugodę to skinął głową.
    - W porządku - zgodził się tylko i pokręcił tylko głową nie na zarzut z porzucaniem tylko to drugie. - Nie prosiłem cię nigdy o to żebyś mi to "później" załatwiała - odparł tylko, po czym dmuchnął sobie w grzywkę. - A jak już tu jesteś i zawracasz gitarę to podetnij mi trochę te kudły, co? Już mnie zaczynają wnerwiać - przyznał szczerze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  83. - Rozumiem, powiedz co mam przestać ci dawać to zrobię to - spojrzał po niej spokojnie i zaraz zerknął na jej dłonie, by zaraz dmuchnąć sobie w grzywkę. - Ufam, że te ręce w tym wypadku postanowią nie robić sobie psikusa, bo zdają sobie sprawę, że zemsta za włosy będzie okrutna - powiedział poważnie, przenosząc wzrok z jej rąk do oczu, po czym usiadł na taborecie i pokręcił lekko głową. - Jeszcze jeden komentarz a poproszę o to mamę - stwierdził tylko. Może tak by było bezpieczniej? Tylko Akane już go ścinała i wiedział, że nie zrobi tego źle. - Po prostu je podetnij, co by mi na oczy nie wchodziły i te z tyłu też... nie przepadam za super długimi włosami. To nie dla mnie - skomentował.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  84. Gave, co prawda nie planował spotkać Akane, ale dobrze wiedział gdzie zastawia pułapki, więc mimo wszystko znalazł się za jej plecami, gdy czekała na swoją ofiarę. Spojrzał w kierunku, w którym i ona patrzyła.
    - A próbowałaś już w trójkącie? - zapytał o jej runy, po czym podrapał się po brodzie. - Spieprzyłem sprawę z Klarą... a i Ryu doprowadziłem do łez - odchrząknął. Co prawda o tym drugim miał nie mówić, ale koniec końców męczyła go ta sprawa. - Ale ten ja też przy nim płakałem, więc nie masz co się z niego śmiać - ostrzegł ją jeszcze wzruszając lekko ramionami. - Jestem koszmarny gdy chodzi o tak ciężkie rozmowy...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  85. Emma skinęła głową.
    - Wracamy - potwierdziła. - Po południu idę z Orianną na obiad - przyznała. - Wiesz, ona uczy się żyć... bardziej niż ja - powiedziała wciągając na siebie swoje ciuchy. - Ale na kolejne zwiedzanie... jasne - skinęła głową. - Może kiedyś w gospodzie cię zobaczę. Podobno dajesz niezłe występy - mruknęła. - Warto by sprawdzić czy jesteś tak dobra jak mówią, czy to po prostu pic na wodę fotomontaż - wyszczerzyła się do niej.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  86. - No właśnie... idealny na ten obszar z blokadą - zaproponował. - Ustawiasz takich kilka i jak wpadną to są już w nich uwięzieni. A swoją drogą... mniejszy obszar może oznaczać też większą kondensację mocy - dorzucił zastanawiając się nad tym chwilę. - Przynajmniej w teorii - stwierdził jeszcze, po czym westchnął ciężko. - No więc powiedziałem Klarze, że Ryu jest jej narzeczonym... tam wtedy jak się obudziła bez wszystkich wspomnień - podrapał się po głowie. - Źle zareagowała, więc się z tego szybko wycofałem i jakoś to zażegnaliśmy, ale potem wypaliła o tym, że wszystko spłonęło i wiesz... ja chciałem jej pomóc, więc zaproponowałem pożegnanie z rodzicami - skrzywił się. - No nie wyszło tak jak planowałem... - westchnął ciężko. - Wiem, wiem. Za szybko, za mocno, zbyt wiele szoku na raz - pokiwał głową. - Ale ja... ech nie wiedziałem co jej doradzić, a obserwowanie jak płacze i jak drży... po prostu chciałem jej pomóc - zacisnął mocno wargi i odsunął się od niej, by oprzeć się o drzewko stojące naprzeciw niej. - A Ryu... rozmawialiśmy o ech o wielu rzeczach. O tym co go tam spotkało - zacisnął wargi. - O spalonym Siivet, wielu trupach na drodze, o Klarze i o batach które otrzymała, a on był za późno, o tym że nie wiedział co jej powiedzieć, jak pocieszyć, o tym że nie był w stanie pomóc potrzebującym, o bezsilności - zacisnął wargi. - On jest sfrustrowany bezsilnością i chyba czuje się po prostu poszkodowany, bo my mamy lepsze moce od niego - podrapał się po głowie. - No i tak stwierdziłem, że każdy czasem jest bezsilny i że to chujowe uczucie... a potem że można potrenować... - zgrzytnął zębami. - ...powiedziałem o treningu chłopowi, który ma złamaną nogę i jest przykuty do łóżka... - westchnął. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  87. No i masz ci los. Znów się rumieniła i to do tego stopnia, że aż przyłożyła dłonie do policzków.
    - Nawet nie próbuj! - podniosła trochę na nią głos. - Nikomu nic nie mów - bąknęła zaraz. - Bo to... to...oni sami muszą zapracować - wymamrotała jakoś tak nieco speszona. Niby taka wyuzdana, niby tak kochająca seks... zwłaszcza z tym jednym, a jednak gdy chodziło o romantyczne gesty to wciąż rozmarzona i po prostu beznadziejna romantyczka. Wręcz książkowa romantyczka. Chciała by ten jedyny poznawał ją powoli, odkrywał jej karty. Robił wielkie gesty. Chciała takiej prawdziwej miłości. Chociaż raz w życiu. Otrząsnęła się ze swych myśli, kiedy Akane wspomniała o azylu.
    - To dobrze - powiedziała poważnie. - Dobrze, że macie kilka zabezpieczeń i będziecie z nimi ostrożni - dodała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  88. - Tylko, że Klarę to strach w ogóle przytulać czy to proponować - powiedział cicho. - Jestem mężczyzną, a ona może to odebrać źle - mruknął jeszcze. - Wiesz, że to nie wypada czy coś takiego - dodał po dłuższej chwili milczeniu. - A ja... nie chciałem jej dawać takiego dyskomfortu, więc... po prostu postawiłem na coś innego - westchnął również zjeżdżając na tyłek po swoim pniaku i podciągając nieco kolana do góry. - Tak, ja wiem... pewnie płakał po prostu ze swojej własnej bezsilności, ale ja... nigdy nie wiem co robić w takim wypadku. W jego przypadku - skrzywił się nieco. - No wiesz, dla mnie Ryu zawsze jest tym silnym. Tym, którego nic nie łamie - wzruszył ramionami. - No śmiej się, śmiej. Wiem jak to brzmi, ale tak jest - pokręcił głową zerkając gdzieś w bok. - Żadne licho go nie bierze. Poza tym przyjmuje wszystko na klatę i działa dalej - mruknął jeszcze, nie patrząc na nią. - Zawsze wie co powiedzieć. Znaczy ech w moim przypadku - westchnął, przypominając sobie jego własną rozmowę z Ryu tuż po tej całej Polszańskiej masakrze w lochach. - A tu mówi mi takie rzeczy i płacze... nie umiałem się do tego odnieść - wymamrotał i pokręcił głową zaraz. - Ech nie zaproponowałem, że razem potrenujemy - przyznał i spojrzał po Akane. - Bo wiesz... trochę się cykam tego co mógłby w mej głowie znaleźć - skrzywił się nieco. - Mówiłem po prostu o treningu i powiedziałem mu też że jest niesamowity, bo ech powiedział mi, że chce żyć...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  89. - Żadnego - pisnęła dziewczyna, mocno zaciskając dłonie na swych policzkach. - Nie ma żadnego z takimi gestami - poprawiła się. Był przecież Pius, który nęcił i kusił, ale wiedziała że on ma wiele partnerek. Sama zgodziła się na ten układ i nie oczekiwała od niego wielkich gestów. Przynajmniej póki nie chciałby z nią być. Był też swego czasu Mieszko, do którego żywiła mocniejsze uczucia, ale potem okazało się że robiła coś wielce karygodnego za co powinna zostać po prostu skazaną. Na śmierć. Po prostu potępioną. A tu w Argarze też było kilka ciekawych przypadków, ale nie sądziła by któryś z nich mógł tak po prostu zawładnąć jej serduszkiem. Na zawsze, choć to... mogło się oczywiście zmienić.
    - Chętnie poznam Klarę - kiwnęła lekko głową. - Może będziemy mogły poplotkować o romantycznych gestach, wielkich i takich jak z bajek - uśmiechnęła się lekko, po czym znów spojrzała po Akane. - Co myślisz... - zaczęła, zakładając nerwowo kosmyki swych włosów za ucho. - Co myślisz o takim... zwykłym seksie bez uczuć? Bez... bez jakiegoś konkretnego no wiesz... no bez deklaracji? - zapytała jej obawiając się najgorszego. To pytanie zadała cicho, a w jej głosie spokojnie dało się usłyszeć strach.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  90. Nie mógł się do tego odnieść bo nie spróbował. Wolał nie ryzykować, że Klara dodatkowo i ten gest źle odbierze. Zacisnął tylko pięści na kolanach.
    - Klara... Klara wszystko przeżywa po raz pierwszy - spojrzał na nią. - Ale jak jej powiedziałem, że za nią tęsknisz i czekałaś na nią... i się obawiałaś o nią to uśmiechnęła się nawet na chwilę, więc może tobie uda się ją nieco na duchu podnieść - mruknął cicho, po czym odetchnął głęboko, kiedy jednak się z niego nie śmiała i nie robiła żadnych przytyków co do jego relacji z Ryu. Kruchej relacji i może nawet nieco wyolbrzymionej przez niego samego. - Wiesz może nie do końca szok - westchnął uderzając lekko głową o korę drzewa. - Po prostu przykro się patrzy na coś takiego, jeszcze do tego był blady, skręcało go z bólu, miał sporą temperaturę - przyznał cicho. - Wiem jak ciężko na to patrzeć, ale to ty masz większe doświadczenie w tym - odchrząknął wskazując na siebie samego palcem. - Ech w ogóle to Ryu ma taki mały problem... nie patrzy na to co sam przeszedł, głównie martwi się o to co przeszła Klara - dorzucił jeszcze do swoich wniosków. Skoro Akane miała przejmować pałeczkę to niech chociaż zaczyna z nieco większym poinformowaniem. Skrzywił się na wieść o proszeniu jego strażnika. - Wiesz... myślę, że jego strażnik sam to już robi - rzucił, zerkając znów gdzieś w bok i odetchnął głęboko. - Moi strażnicy to nie są przypadkowe osoby - mruknął jeszcze, po czym odetchnął głęboko. - Jasne, tylko nie będzie mnie tu jak on będzie mógł rehabilitować kończynę. Zapomniałaś już? Będziemy wtedy w Phyonix - przypomniał jej spokojnie. - Nie mogę mu obiecać treningów w takim wypadku.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  91. Damon pokiwał głową. Doskonale rozumiał jej tatę. Sam też lubił w ten sposób się odstresowywać, no może minus szklaneczka z whiskey. To naprawdę było odprężające zajęcie. Przez chwilę pobłądził myślami przy swoich winylach, po czym wrócił na ziemię i upił łyk swojego wina.
    - Żałuję, że ich tu nie ma - powiedział w końcu. - Przyzwyczajam się do tego, ale nie ukrywam, że czasem po prostu mi tego brakuje - rzucił spokojnie. - Wiesz to nie tak, że nie mogę bez nich żyć, bo mogę. Jak zresztą widać na załączonym obrazku - uśmiechnął się delikatnie. - Ale czasem nadchodzi taki czas, że naprawdę chętnie posłuchałbym czegoś tak dla rozluźnienia skołatanych nerwów - wyjaśnił jej. - Nie masz czegoś takiego czego ci tu brakuje? - zapytał jej, by pokazać język na wieść, że kupuje ją jego wyjaśnienie. Sam uważał je za całkiem rezolutne. Skinął głową na wieść, że Akane zaczyna lubić chęć niesienia pomocy. Chęć pomagania mimo wszystko. - Mówisz? - zmarszczył lekko brwi. - Nawet swojemu największemu wrogowi byś pomogła? - zainteresował się. Sam sobie tego nie wyobrażał. Jasne, uwielbiał pomagać, ale jego chęć niesienia jej miała swe granice. Jasne i klarowne granice. Nie widział siebie w pomaganiu swojemu wrogowi czy osobie która mocno go zraniła. Jakoś sądził że to kompletnie do niego nie pasowało. Na szczęście do tej pory nie było jeszcze takich osób, ale... kto wie? Może kiedyś się przekona?- Tam gdzie twoje serce - poprawił ją automatycznie i uśmiechając się delikatnie, widząc jaka dzięki temu pytani robi się rozmarzona. Jak odpływa na moment. Miło się na to patrzyło. - To dość sensowne i bardzo... romantyczne.

    Damon

    OdpowiedzUsuń
  92. - Tobie zrobiliśmy szybką kurację szokową i jakoś się wykaraskałaś z amnezji - przypomniał jej z delikatnym uśmiechem na twarzy, po czym odetchnął głęboko i uśmiechnął się krzywo. - Na to, w tej ekipie to bym nie liczył. Wybrałaś sobie zgraję szajbusów na znajomych to teraz cierp - pokazał jej język, po czym wzruszył ramionami i kiedy ona chrząknęła, to on odchrząknął patrząc wymownie i na nią. Często się zdarzało, że i ona umniejszała swym dokonaniom, więc nie zamierzał tu absolutnie wpadać w jakieś dziwne doły. Zwłaszcza, że naprawdę nie pamiętał, kiedy aż tak umniejszał po raz ostatni. Kiedy wspomniała o innej relacji i o tym, że z nim pogada odetchnął z wyraźną ulgą. Może jednak wszystkiego nie spieprzy. Pomasował sobie skronie, gdy wspomniała o rodzicach Ryu i skinął głową.- Jego ojca - powiedział po prostu. - Kiedy dostałem trochę więcej mocy, wymieniłem wam duchy, na nieco bardziej z wami związane - przyznał spokojnie. - Tobie dostał się Gavin, bo no wiesz on to da się za ciebie pokroić - odchrząknął. - A Ryu... to była pierwsza myśl. Jego rodzice ucieszyli się na taką możliwość - stwierdził cicho. - Myślę, więc że jeśli chodzi o podporę... to on już ją ma, całkiem solidną - dodał jeszcze, po czym pomasował sobie skronie. - Aha, może tobie rysunki pomagają, ale ja no ten... to lepiej pokazywać, a on nie wszystko zapamięta. Poza tym nie wiem czy... ech czy takie wskazówki teraz są odpowiednie - zacisnął wargi. - Myślę, że głowa jest ważniejsza. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  93. Gave spojrzał na nią i pokręcił głową.
    - Nie zaczynałbym tej rozmowy teraz. Może za jakiś czas... na tę chwilę Klara wyraziła się naprawdę jasno... ma dość Argardzkich sztuczek, Akane. Wiem, że się z nią przyjaźnisz, ale... - pokręcił lekko głową. - To było za mocne - zadrżała mu dolna warga. - Wiesz poczułem się tak, jakbym dostał od niej w twarz bo po prostu jestem Argarczykiem - uśmiechnął się do niej krzywo i odetchnął głęboko. - Wątpię by ten pomysł przeszedł... prędzej dostaniesz to samo co ja - dodał cicho. Nie chciał tu być skrzeczącą wiedźmą niszczącą marzenia, ale wolał o tym zaznaczyć. Na pytanie czy mu powie spojrzał jej prosto w oczy i wzruszył ramionami. - Myślę, że prędzej czy później to i tak wyjdzie, ale na tę chwilę wolałbym, żeby to zostało między nami. Nie sądzę, by ta wiadomość mu teraz pomogła. Może ech tylko wszedłbym mu bardziej nią na głowę - zacisnął wargi. - Wiesz... nie każdy chce pogadać ze swoimi rodzicami... z kimś kogo tak naprawdę nie znają - uśmiechnął się lekko, po czym spojrzał po niej, kiedy tak sobie rozmyślała i zerknęła w bok. - Jeśli wolisz Vivi... - spojrzał jej prosto w oczy. - To zobaczę co da się zrobić, ale szczerze mówiąc... ja jej nie bardzo ufam - stwierdził cicho. - Wiem, że podsuwasz pomysły i rozumiem, po prostu... - wzruszył ramionami. - Och wolałbym żeby jednak trochę dłużej pozostał w łagodnym letargu - odchrząknął i uśmiechnął się krzywo.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  94. Gave odetchnął głęboko.
    - Nic mi nie jest - powiedział spokojnie, kiedy Akane zaczęła go głaskać po ramieniu. Uśmiechnął się do niej lekko. - Po prostu w tamtej chwili to dość mocno we mnie ugodziło - stwierdził i skrzywił się. Miał niejasne wrażenie, że mimowolnie zrobił Ryu mocno pod górkę. Pięknie, po prostu pięknie. - Jeśli chcesz to badaj - wzruszył ramionami. - Ale myślę, że w tym momencie ona po prostu potrzebuje takiego wsparcia. Tak jak mówiłaś... wsparcia i bycia przy niej - mruknął. - Mi nie wyszło, ale ja to ja - szepnął i pokiwał głową. Pomysł co do ducha był dobry. Miał nadzieję, że kiedyś odważy mu się o tym powiedzieć, ale póki co nie zamierzał mu mieszać bardziej w głowie. Co do Latrala odetchnął z wyraźną ulgą.
    - Tonemu załatwiłem Einsteina, ale tego to mu w życiu nie powiem - rzucił zaraz. - Wiesz co by to było, gdyby się dowiedział? Ciągle musiałbym przesiadywać obok by mógł sobie konwersować z ziomalem - rzucił trochę dla rozluźnienia, po czym skinął głową. - Ból fizyczny pomaga w zapomnieniu o psychicznym... ja tak czasem mam. Jak boli w sercu to ranię się na zewnątrz, żeby to w sobie zatrzymać. Ostatnio to głównie trenuję i też pomaga, ale zdarzało się  - mruknął cicho i rozprostował swe nogi. - Po prostu myślę, że lepiej by nie ciągnął kilku srok za jeden ogon...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  95. Dziewczyna delikatnie pokręciła głową. Wątpiła, by kiedykolwiek znalazła kogoś takiego, ale w marzeniach go miała i był cudowny. Usiadła obok niej na pniaku i wzruszyła ramionami, uśmiechając się do niej niewinnie.
    - A masz? - zapytała jej tak po prostu i machnęła lekko nogami. - Zróbmy więc test twojego romantyzmu - dodała po chwili. - Jak wyobrażasz sobie swą najlepszą schadzkę? - zapytała jej poważnie. - Jakie gesty powinien robić chłopak, żebyś ty na niego zwróciła uwagę? - zadała kolejne pytanie, po czym umilkła słuchając jej odpowiedzi. Zmarszczyła lekko brwi słuchając o tym wszystkim. Przecież można było mieć silną więź i dalej to robić. Przynajmniej ona miała nadzieję że tak jest w stosunku z nią samą i Piusem. Nie była tylko pewna co on sam myśli. Obawiała się tego, że może się w niej zakochać, choć nie liczyła na to. Wtedy musiałaby go sprowadzić na ziemię, zranić... a takie rany to najgorsze rany na świecie. Dotknęła swojego serca jedną z dłoni. Powinna to zakończyć. Dla jego własnego dobra. No i dla jej własnego dobra też. Nie była pewna jak zniosłaby myśl, że musi go zranić. - Można mieć silną więź i pójść na taki układ - powiedziała tylko jeszcze w kontekście słów Akane. - Uhm ale rozumiem - dodała zaraz kiwając lekko głową.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  96. - Może... najpierw wybadaj Ryu. Zapytaj jak daleko sięgają jej wspomnienia. No wiesz... on pamięta wszystko - zaproponował. Sam nie byłby chyba w stanie tego zrobić, bo szczerze mówiąc wątpił by rozmowa ich zeszła na te tory. - No i może po prostu nie warto wracać jej tych wspomnień? - spojrzał po niej, a kiedy powiedziała, że spróbuje jeszcze raz to uśmiechnął się słabo. - Nie wiem, może - rzucił cicho. - Może za jakiś czas - dodał zaraz i zaśmiał się lekko i spojrzał na jej piersi, by odruchowo do nich sięgnąć i je wymacać. - I co? Były już te testy? Chętnie zapoznam się z wynikami - pokazał jej język, zaraz jednak zamykając oczy i odwracając od niej wzrok. - Część z tego co mnie boli to już się dzisiaj nasłuchałaś - stwierdził cicho. - A resztę... wolałbym na razie zachować dla siebie - dodał po dłuższej chwili milczenia. Na tę chwilę nie chciał się z nią dzielić wszystkimi swoimi bolączkami i obawami. Spojrzał po niej spokojnie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  97. Widząc jak dziewczynie humor się pogorsza, Gabriela trochę niezręcznie objęła ją ramionami i pogłaskała po jej własnym ramieniu.
    - Dobrze - powiedziała spokojnie. Nie czuła potrzeby, by w tym temacie bardziej ją męczyć. Zwłaszcza, że kiedy wspomniała o tym konkretnym chłopaku to dało się wyczuć, że ta dalej go kocha. Na pewno bardzo jej na nim zależało. Jeszcze chwilę obejmowała ją tak delikatnie, po czym odetchnęła głęboko.
    - Źle się wyraziłam - przyznała, kiedy wspomniała o seksie bez zobowiązań, ale nic więcej nie dodała, tylko spojrzała na swoje kolana. - Chyba masz rację, z czasem taki układ może zrobić się niewygodny dla jednej czy drugiej strony - zgodziła się z nią i odchyliła do tyłu na pieńku spoglądając w niebo. - Życie jest strasznie pokręcone - stwierdziła z lekkim westchnieniem. - Ale przyjemne... mimo wszystko przyjemne.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  98. Zastanowił się nad jej słowami i pokręcił lekko głową.
    - Z mojego punktu widzenia to sprawa ma się inaczej - stwierdził w końcu. - Jeśli wiedziałbym co przeszła w tym okresie, choćby tak trochę to wiedziałbym jakich spraw unikać, gdzie jednak gryźć się w język - uśmiechnął się lekko. - Bo w tym wypadku to istnieje duża szansa, że powiesz coś nie tak i tylko pogorszysz jej stan - mruknął jeszcze i skrzywił się lekko. - No dobra, ja przegiąłem tym narzeczonym... ale Klara jest Mathyrką, Finn dawał znaki, że tam fą fą teges szmeges się pojawiało - odchrząknął. - Więc szansa na to, że Ryu się oświadczył była duża - pokiwał lekko głową. - Nadal nie wiem czy to tylko mój wymysł czy faktycznie coś tam teges było - dodał śmiejąc się pod nosem. - No więc pogorszyłem sprawę tym założeniem - westchnął i wzruszył ramionami. - Po prostu uważam, że lepsza jest wiedza by lepiej chronić Klarę i samego siebie przed palnięciem głupstwa - mruknął. - Poza tym jeśli Klara będzie chciała wiedzieć, kiedyś... to zawsze może pogadać z Ryu, a potem jeśli jego słowa nic jej nie przypomną to zwrócić się do ciebie - uśmiechnął się lekko i zaraz uniósł wzrok na to jej pytanie o miętoszeniu. - Czekaj, muszę sprawdzić bo coś nie pamiętam - sięgnął znów do jej biustu. - O tak... co prawda te już słabo mleczne... więc nie tak bardzo mogę się wypowiedzieć, ale... - puścił do niej oczko i przerwał, gdy ona rozprawiała się z ofiarą swoich run. - Tylko, że ja trenując wyładowuję frustrację - mruknął. - Oczyszczam głowę i potem jakoś łatwiej dojść do może lepszych wniosków? Do jakichkolwiek wniosków. Trening to metoda właśnie na to u mnie przynajmniej - spojrzał po niej poważnie. - Nie wiem czy się zajadę - wzruszył ramionami. - A nawet jeśli... to jakoś i z tym sobie poradzę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  99. Gave uśmiechnął się do niej lekko.
    - Tak, ale nie chodziło mi żeby tak wszystko omijać - powiedział spokojnie. - Tylko niektóre tematy i może no wiesz na początku, póki jeszcze dochodzi do siebie. Zawsze można zacząć od omijania wielu rzeczy... jeśli nie zapyta, a potem z czasem powoli na nie wchodzić - zauważył spokojnie, zgadzając się z tym co mówiła. Naturalnie wychodzące tematy brzmiały dobrze, po czym spojrzał po niej i uniósł lekko brew kiedy wyszła z takich wniosków. - A jesteś pewna, że by nie klęknął z innego powodu? Popatrz na Tonego... nigdy nie powiedziałbym, że on klęknie... a klęknął, najszybciej z nas wszystkich - skomentował. - Dziecko też sobie zrobił pierwszy - odchrząknął, bo to szybki facet był.Wzburzone powietrze jak nic. Odsunął dłoń od jej piersi, gdy tylko je zasłoniła i uśmiechnął się zawadiacko, po czym skinął głową na resztę jej słów, wstając z miejsca i przeciągając się lekko. - Mhm cieszę się bardzo - ukłonił się jej. - Będziesz tu jeszcze ćwiczyć czy wracasz? - zapytał jej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  100. Nie komentował już dłużej tematu Ryu i Tonego. Sam nie wiedział czy ten pierwszy byłby w stanie klęknąć. Może gdyby go tak poważnie wzięło i Klara by tego oczekiwała? Cholera jedna wiedziała. Wzruszył więc ramionami.
    - To może wpadniesz wieczorem na ognisko na klifach? - zapytał jej. - Zabieram dzeciaki... będziemy piec kiełbaski, śpiewać, grać na gitarze i dobrze się bawić - spojrzał po niej. - Inez i Rahim może wpadną, dostali zaproszenie, ale z nimi to nigdy nie wiadomo - rzucił jeszcze. - Jeśli masz ochotę to wpadaj - dodał jeszcze idąc wraz z nią w stronę wioski.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  101. - Ohoho jeszcze by dokładny adresik chciała - zacmokał. - Nie martw się, przywołamy cię - puścił do niej oczko i rozstał się z nią, kiedy już znaleźli się bliżej Grandszkola. Odebrał dzieciaki i wraz z nimi ruszył do domu. Dopiero tam skompletował co potrzebne i kiedy zrobiło się już nieco ciemno udał się z dziećmi na odpowiednie klify. Przygotowali sobie kocyk, pieńki przy ognisku. Wspólnie pozbierali chrust i rozwiesili baner ze słowami "Wszystkiego najlepszego" okraszony dziecięcymi łapkami. Co prawda, Akane obchodziła urodziny później to wiedział, że może być ciężko je poświętować. Kiedy i prezenty były wyłożone, wypowiedział przywołanie, oczywiście korzystając z runy i pozostawało im jedynie poczekać na gwiazdę wieczoru.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  102. Gave poklepał ją lekko po głowie, kiedy tak się wtuliła i wziął Groszka na ręce co by pozwolić Akane chwilę pobyć tylko z dziewczynkami.
    - Wszyscy pomagali - powiedział z uśmiechem. - Dzielnie łapki dawali - zaśmiał się lekko, bo to w sumie była całkiem niezła zabawa dla maluchów. Same wybierały kolory, które chcieli mieć na swoich rączkach. Posadził w końcu malca obok dziewczynek. Miło było widzieć ją taką radosną. Przynajmniej przez chwilę. - Pomyśleliśmy, że być może nie będzie okazji by... świętować urodziny, więc... wszystkiego najlepszego - rzucił cicho. - Tortu nie mamy, ale rózga na 18 razów się znajdzie - pokazał jej język.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  103. - Wiem, dlatego te urodziny są tak... żebym jeszcze zdążył ci te 18 przylać - pokazał jej język. - No wiesz... 18-naście jeszcze nie minęło - zaśmiał się nieco głośniej i sam usiadł na pieńku z gitarą, brzdąkając na niej "sto lat", gdy An zajęła się dziećmi. Groszek pokiwał główką na pytanie i tak delikatnie trochę nieśmiało na chwilkę ją przytulił. Gave zerknął na pakunki i odetchnął głęboko. - To tylko parę takich tam... bajerów - mruknął tylko. Pierwszym z nich był namalowany przez obie Fasolki obrazek, oprawiony w drewnianą ramkę z dokładną datą wypisaną na dole i podpisem ile lat dziewczynki miały. Obrazek przedstawiał uśmiechniętą Akane i mnóstwo kresek naokoło i gryzmołów też. Drugim był łańcuszek z medalionem, w którym w środku były wygrawerowane imiona dziewczynek. Trzecim nowe, skórzane pokrowce na sztylety, bo Gavowi rzuciło się w oczy że te poprzednie ma dość mocno wymęczone. Czwartym, z kolei mała wyrzeźbiona żabka trzymająca dwa ziarenka fasoli w dłoniach. A ostatnim, laurka od Groszka. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  104. - A jak - Gave poruszał zabawnie brwiami. Po odśpiewaniu "Sto lat" odstawił na moment gitarę, by obserwować odpakowywanie prezentów. Małe były bardzo podekscytowane, bo pomagały je również pakować i kiedy Akane rozpakowała obrazek a ten jej się spodobał mocno się w nią wtuliły, po swojemu mówiąc jej co tam jest, a wyobraźnię miały dużą i w kreskach i gryzmołach widziały kwiatki i drzewa i chmurki. Kiedy skończyły raz jeszcze ją przytuliły, po czym podsuwały jej kolejne podarki. Gave skinął lekko głową, gdy Akane powiesiła sobie wisiorek na szyi i przyjął buziaka nie grymasząc. Na pytanie co do żabki wzruszył lekko ramionami.
    - Sam, wiesz ćwiczę palce na różne sposoby - wyjaśnił spokojnie. - A jakoś nie mogę się przyzwyczaić do twojego Słowikowego ja... Żaba bardziej ci pasuje - odchrząknął widząc jej wzruszenie. Nawet chwilę zaczął się zastanawiać czy nie przesadził, ale koniec końców nie wypowiedział tej myśli na głos. Kociak zaklaskał radośnie, gdy i jego laurka się Akane spodobała. Gave uśmiechnął się szeroko widząc jak dziewczyna jest podekscytowana. - To co? Pieczemy kiełbaski, bo głodni się robimy - rzucił, a dzieci wykrzyczały głośne "tak" i podbiegły by odebrać od niego patyki, na które Gave nabił im jedzonko. Pokazał jak mają je trzymać nad ogniem, bo samosie chciały to robić same, po czym podał kij i Akane. - No już... - pstryknął ją palcem w nos. - ...nie ma płakania. Dziś się cieszymy - wyszczerzył się do niej. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  105. Gave odpuścił pieczenie swojej kiełbaski, by w razie czego pomóc dzieciom, a gdy Akane zapodała przyśpiewkę dość szybko podłapał melodię, przygrywając jej. Dziewczynki bujały się w rytm piosenki, zginając śmiesznie nuszki i Rititititi śpiewały zgodnie z mamą, a Groszek też podłączył się do tańców. Gra potrwała jeszcze trochę, zanim Raja nie rzuciła.
    - Malgoooo!A Gave skrzywił się lekko, choć z drugiej strony po przyśpiewce Akane nie miał co się przejmować swoimi własnymi. Problemem był tylko kotek, ale on chyba nie rozumiał co to kot jeszcze. Podrapał się po głowie i zmienił akordy na gitarze.- W naszej wsi bezbronnego kotka znalazła raz Margot, a że sama była sierotką... wzięła go - zaczął. - Był malutki jeszcze, więc chciała mu jakąś poduszkę zdobyć mu, a jedyną jaką znalazła był jej biust - uśmiechnął się do Akane. - Kotek wziął ją za swoją mamę i ssać zaczął dzielną Margot, ona zaś ze wzruszenia nagle straciła głos... - śpiewał dalej. - Syn sołtysa właśnie przechodził, ujrzał rzadki obrazek ten i poleciał z nowiną do wsi, a na drugi dzień... - zatrzymał głos na chwilę. - Gdy Margot stanik swój rozpinała, biegła nas biegła nas cała zgraja... by po pa-pa-patrzyć... by po-pa-pa-pa - klepnął gitarę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  106. Gave uśmiechnął się lekko do Akane, widząc że ta przygotowuje mu coś do jedzenia. Nie miał z tym żadnego problemu. Zwłaszcza, że dzieci były zadowolone i takie radosne. Dziewczyna zresztą też. Gdy skończył śpiewać, miał odłożyć instrument, ale wtedy Groszek wypowiedział swe pierwsze słowo. Gave na początku pomyślał, że się przesłyszał, ale na pytanie Akane, maluch pokiwał główką i powtórzył raz jeszcze.
    - Ciste, ciste! 
    Gavowi aż oczy na moment zwilgotniały i szybko przetarł je dłonią. Dobrze było słyszeć jego głos. Wreszcie zaczynał naprawdę się otwierać i być może ufać im trochę bardziej. 
    - Słyszałem - powiedział uśmiechając się szeroko i przeglądając w głowie swój repertuar. - Taa... z mojego - odchrząknął. - Ale na pewno znasz, więc poproszę o pomoc - dorzucił rozpoczynając przygrywkę. - Chryzantemy złociste... w półlitrówce po czystej, stoją... na fortepianie i nie podlewa ich kurwa nikt - zaczął śpiewać, a Groszek podskoczył radośnie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  107. Odśpiewali wszystkie zwrotki dodając nawet kilka swoich, a potem chłopak odłożył gitarę.
    - To co? Wcinamy! Pośpiewamy sobie jeszcze później - rzucił wesoło i zaczął pomagać dzieciom z ich kiełbaskami, krojąc je na małe kawałki. Maluchy grzecznie czekały by usiąść z jedzonkiem na kocyku. Na chwilę zajęły się sobą gaworząc trochę. Oczywiście Fasolki wiodły prym, ale Groszek też nieśmiało coś tam do nich próbował z siebie wykrzesać. Niewiele, ale i tak więcej niż zwykle. On sam wziął swoją kiełbaskę i chlebek, aby usiąść obok Akane. - Cieszę się, że ci się podoba - rzucił swobodnie. - Mówiłaś kiedyś, że takie chwile... są dla ciebie ważne, a że... no nie wiem czy uda nam się wyprawić takie urodziny w tym roku to... no pomyślałem że przyda nam się taki spokojny wieczór - wyjaśnił jej swoje myśli, które mu towarzyszyły przy pomyśle. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  108. Ugryzł swoje jedzonko i przeżuł je przełykając po chwili. Po czym lekko ją do siebie przygarnął. Na moment, przytulając do siebie.
    - Wszystkiego najlepszego - szepnął jej do ucha, po czym wysłuchał jej słów i uśmiechnął się szeroko. - Przyjemność po mojej stronie - stwierdził wesoło. Mina nieco mu zrzedła, kiedy zapytała o tak ważne sprawy. Umilkł i wsunął trochę swojej kiełbaski, wpatrując się w ogień. - Nigdy się nad tym nie zastanawiałem - powiedział spokojnie. - Lubię wiele chwil. Lubię te chwile spędzone z dzieciakami, z przyjaciółmi... lubię rozmowy z Febe, treningi z Yensenem, moje Mathyrskie alterego Mściciela - wymienił kilka rzeczy. - Każda z tych chwil jest dla mnie ważna - przyznał szczerze. - A urodziny... - wzruszył ramionami. - Nie mam jakichś życzeń - mruknął. - No może... chciałbym, żeby ojciec choć raz w nich uczestniczył, ale to... tylko głupia zachcianka - spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. - Zaskocz mnie - puścił do niej oczko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  109. Zaśmiał się cicho, kiedy zapowiedziała mu 18 strzałów.
    - Poczekaj aż dzieciaki zasną to i one cię czekają z mej ręki - udał że pluje sobie na dłoń i zatarł je razem ze sobą. Odetchnął, gdy wspomniała, że jego zachcianka nie była głupia i wzruszył lekko ramionami. - To po prostu... no wiesz, czasem po prostu chciałbym z nim spędzić trochę czasu, ale nie na treningu - wywrócił oczyma. - Tylko tak normalnie - podrapał się po głowie i uśmiechnął, choć z oczu popłynęły mu łzy. - Kurczę... - wstał z miejsca i odszedł kawałek, aby zetrzeć niechciane łzy. Odetchnął kilka razy. - Jest okay - dodał zaraz i wrócił na swoje miejsce. - Och w to nie wątpię - wyszczerzył się do niej. - A na prezent poproszę... dobrą ostrzałkę do mieczy - puścił do niej oczko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  110. Roześmiał się serdecznie.
    - Oj ja już znajdę sposób, by i poduszki się się pozbyć. Co ty? Myślisz, że ja nie wiem jak chlastają twoje poślady bez poduszki? - spojrzał po niej z krzywym uśmieszkiem, po czym przytaknął jej głową i nie skomentował już słów dotyczących płaczu, a gdy się przytuliła, nie odepchnął jej tym razem. Pozwolił jej na to, choć nie był pewien co sam czuje w związku z nim. Miło było otrzymać od niej takie wsparcie, ale nie był pewien czy powinien je przyjmować. Zaśmiał się nieco na jej wieść o jubilacie. - No raczej - pokazał jej język. - Nie, ale serio... przydałaby mi się taka, bo ciągle łażę do pracowni Yensena by to robić. Upierdliwe to - zaśmiał się cicho.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  111. Uśmiechnął się do niej szeroko, gdy wspomniała że ma zagwarantowany prezent.
    - Dzięki - zaśmiał się cicho. Dorzucił trochę gałęzi dla podtrzymania ognia, po czym sam usiadł wygodnie na kocu tuż obok Akane. - O moją formę nie musisz się martwić. Podnoszę trzy ciężary niemal codziennie - rzucił wesoło, mając na myśli dzieciaki. - No i nie oszczędzam swych sił na różnych treningach - przypomniał jej jeszcze, samemu również się kładąc i obserwując gwiazdy w milczeniu. - Lubię to Mathyrskie niebo - szepnął. - Jest takie... spokojne - mruknął jeszcze. - Ale zaskakujące jest to, że duży wóz jest wszędzi - wskazał konstelacje, która przypominała mu duży wóz. - O a to... przesunął palcem po niebie. - To jest konstelacja Fasola - wyjaśnił. - A z kolei jak spojrzysz tam po prawo... to zobaczysz Żabę - dorzucił do kolekcji.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  112. Zastanowił się nad jej słowami. To miałoby sens. Ta sama galaktyka, ale zupełnie inna planeta lub inny wymiar.
    - Albo jest to siostrzany wymiar... wiesz takie dwa wymiary dzielące to samo niebo - zaproponował. - Może jesteśmy tak naprawdę na ziemi, tylko kilkaset tysięcy po naszych czasach - zaproponował jeszcze takie rozwiązanie. - Chociaż to by się z Morganą i jej rodziną nie zgadzało - mruknął. - Zostańmy przy innej planecie lub siostrzanym wymiarze - uśmiechnął się lekko, słuchając o Fasolce i parskając śmiechem. - Myślisz, że jak zrobimy sobie kolejne dziecko, jak już tam do Azylu będziemy szli, to też wyjdą bliźnięta? Byłoby super... przynajmniej byśmy nie kłócili się o to kto trzyma dzieciaka na rękach - pokazał jej język i zaśmiał się cicho, by przesunąć wzrokiem do żaby. - Prawie tak długi jak ty - zaśmiał się cicho, a na niedźwiedzia pokiwał głową. - Mhm... faktycznie, ma i to trzyma go porządnie jakby szykował się do walki.

    Gave

    OdpowiedzUsuń

^