Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

"Ty nigdy nie dorośniesz..."

Grima Byornsky

"A kto tak powiedział?"

Goblinka || 18 lat || Terra || 150cm

 

Prawdę mówiąc to gdyby nie zwinność Grimy, to ta pewnie już dawno by nie żyła. Z początku zdawało się, że nic specjalnego jej nie wyróżnia, jednak z czasem ta została zakałą swojej rodziny. Gobliny już i tak stały dość nisko w Terrańskiej hierarchii, a dziewczyna dodatkowo psuła wizerunek swojej rasy. Tak przynajmniej oficjalnie się o niej mówiło. 

Ciężko uznać ją za wojowniczkę. Cięgle gada od czapy, a w głowie jej durne wygłupy. Chodzą słuchy, że okradłaby nawet samego Matteo Wielkiego, jednak jest to bardziej kpina niż pochwała, gdyż młódka tak irytuje swój własny lud, że ciężko na jej temat usłyszeć coś pozytywnego. Poza tym, jeszcze nikt nigdy nie złapał jej za rękę, a to przecież niemożliwe, że ONA ma jakieś przydatne zdolności. Ileż to razy czmychnęła strzałom skierowanych w jej stronę! No kompletnie nic nie potrafi...

Kaleczy walkę mieczem, ciągle się rani, chodzi z głową w chmurach i chowa się po kątach z jakimiś cholernymi papirusami! Jakby tego było mało, zawsze na wszystko ma odpowiedź i kompletnie lekceważy obelgi skierowane w jej stronę! No gdzie ta wola walki?!

Grima to nawet cieleśnie jest uwsteczniona, goblince cały czas nie wypadły dolne kły mleczne, przez co jej szczęka nie jest do końca rozwinięta. Tylko co się dziwić jej dziecięcym wyglądem, skoro zamiast poważnych wyzwań woli skakać i małpować po drzewach! 


POWIĄZANIA || DODATKOWE


____________________________________________________________________

Nie wiem jak to zrobiłam, ale znalazłam dla niej miejsce pod moim ciepłym, wypchanym pod samą pachę, skrzydłem autorskim. xD Oczywiście zapraszam do wątkowania, przyjmujemy z Grimą różne scenariusze! ^^

207 komentarzy:

  1. Zaczęła swój dzień tradycyjnie od długiej kąpieli. Nie miała zbyt wiele zajęć w Argarze, więc często przesiadywała w bąbelkach, rozmyślając nad różnymi sprawami. Czasami nawet żałowała tej wycieczki. Myślała, że będzie o wiele ciekawiej. Po prawdzie po prostu tkwiła tutaj zmuszona żyć bez pomocy. Kto by przypuszczał, że zwykłe gotowanie może być tak trudne? Oh, jak ona tęskniła za pałacową kuchnią. Gdy wróci powinna podziękować kucharzom za wszystkie pyszności, które przyrządzają każdego dnia. Teraz bardzo często jadła niedoprawione, przypalone potrawy. Próbowała nauczyć się gotować na własną rękę, nie używając do tego swoich ożywieńców. Mimo wszystko korzystanie z nich dzień w dzień było wyczerpujące, a ona nienawidziła czuć choćby odrobiny zmęczenia.
    Ubrała się, nie szczędząc sobie na biżuterii. Pasowała do niej, wyglądała dobrze, więc dlaczego miałaby się ograniczać? Ubierała się zgodnie z modą Phyonix, więc miała sporo miejsca, które mogłaby zakryć kosztownościami. Gdy zeszła na dół z frustracją spostrzegła, że spiżarka jest praktycznie pusta. Miała jedynie bochenek chleba i kilka owoców. Trochę mało jak na królewskie śniadanie. Postanowiła udać się na małe zakupy. Nakarmiła przed tym swoją Abyss, dla której zawsze miała jakieś soczyste kąski. Dla siebie może i mogła eksperymentować z jedzeniem, ale ukochany gamorcik musiał mieć wszystko co najlepsze. Zawsze kupowała jej najlepsze zakąski w pobliskiej gospodzie. Gdy ogromny kot zjadł, wyruszyli razem do wioski. Obkupiła się w różne produkty do gotowania. Oczywiście nie na tyle, aby coś się zepsuło. Może i była bogata oraz rozpieszczona, ale nawet ona miała na tyle rozumu, aby nie szastać bez potrzeby pieniędzmi. Wróciła po jakiś dwóch godzinach, aby zastać otwarte na oścież drzwi. Niemożliwe. Przecież je zamykała. Co prawda nie na klucz, ale kto byłby na tyle głupi, aby okradać ją? Jej ojciec zgotował by piekło każdemu kto zrobiłby krzywdę Darcy. Abyss wierzgała zadowolona.
    – Co się stało? – zapytała wyraźnie zaskoczona tą reakcją. Czyżby był tam ktoś znajomy? Inaczej zareagowałaby wrogością. Zwierzę wykonało ruch łbem, po czym ruszyła do przodu. Dziewczyna złapała się sierści, aby lepiej utrzymać równowagę. Popędziły wprost do domu. Wbiegły na piętro. Księżniczka szybko dojrzała zieloną postać na łożu, całą obwieszoną biżuterią. JEJ biżuterią.
    – Co Ty do cholery robisz?! – krzyknęła wyraźnie zdenerwowana. – Kto pozwolił Ci to wszystko ruszać?! – zeszła z gamortsy, która zdawała się specjalnie nie przejmować nowym gościem. Może znali się w Terrze. Któż to wiedział. Nie będzie jednak z tego powodu tolerować tego, że ktoś wparował tutaj w biały dzień. Podeszła szybkim krokiem do goblinki, by zaraz zabrać jedną z ksiąg, która leżała obok niej. Wspaniale, księga nekromancji. I tak nic z tego nie zrozumie. Przynajmniej tyle, ale ta którą miała w ręce. Cóż, to akurat nie było nic specjalnego. Powieść przygodowa, którą niedawno zaczęła czytać.
    – Czekam na wyjaśnienia.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostał misje życia. Miał iść na ryneczek i kupić warzywka do gulaszu, który przygotowywała przybrana matka Maryl, jego małej przyjaciółeczki. Miał je kupić sam. Porozumieć się w ichnim języku, tylko... Był tak zaaferowany tym zadaniem, że nie wpadł na to iż nie umie czytać w ichnim języku. No i świetnie. Miał kartkę, monety i był już niemalże w centrum wioski, kiedy zapał nieco opadł a do niego dotarło, że jednak nic nie kupi.
    - Super - jęknął do samego siebie, przystając w miejscu i wczytując się w niezrozumiałe pismo, szlaczki wręcz. Jasne, mógłby kogoś zapytać, ale jaka była szansa że ten ktoś go nie oszuka. No i diabli wszystko wzięli. Już miał zawracać, gdy coś, a raczej ktoś nie wyrąbał przepięknie swą potylicą w ziemię i jeszcze podziękował kamieniowi, że stał w innym miejscu. Zewsząd rozległy się śmiechy, a on stał i wpatrywał się w małą goblinkę, wciąż ściskając kartkę z zakupami w dłoniach.
    - Żyjesz? - zapytał łamanym językiem Terranów. Pojedyncze słowa nie stanowiły problemu. Gorzej ze zdaniami złożonymi, ale do tej pory ćwiczył głównie z Maryl i sprawdzał swe nowe umiejętności na Onyx. Teraz miał okazję poćwiczyć w innym środowisku. - Ja mam... - pogrzebał trochę w torbie i wyciągnął z nich bandaże. Od kiedy ciągle ładował się w jakieś podejrzane misje i nie tak znowu rzadko kończył z krwią na rękach, nosił ich zapas przy sobie. - Chcesz? - wyciągnął do niej dłoń z bandażami.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ miała i to całkiem dużo do zaoferowania w zamian. Nie spuszczał z niej wzroku i dalej ściskał bandaż w jednej dłoni a kartkę w drugiej.
    - Tak - potwierdził, kiedy zapytała czy się denerwuje. Oczywiście, że się denerwował. Nie miał pojęcia czy ta lasencja zna jego mowę, a on sam miał dość ograniczony zasób słownictwa. Jak niby miał się z nią porozumieć? Wypuścił ze świstem powietrze z płuc.
    - Nie - pokręcił głową na kolejne pytanie. - Ale możesz pomóc... - cedził słowa dość powoli, szukając odpowiednich w głowie. - To - wyciągnął do niej rękę z bandażem. - Za to - wskazał na listę zakupów.-Czytasz? - zapytał jej zaraz, po czym westchnął przeciągle i zmiął przekleństwo w ustach.
    - Jasne, pewnie nie umiesz czytać - mruknął do siebie. Znowu trafiła mu się wariatka. Pewnie do tego szlona i niezbyt zrównoważona.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyglądała się z niedowierzaniem zachowaniu goblinki. Kompletnie ją ignorowała, skupiając się na Abyss. Do tego mówiła do niej inaczej. Może i wcześniej nosiła inne imię, ale teraz należała do niej. Darcy pokochała zwierzę od pierwszego wejrzenia. Zmarszczyła brwi. Nie odzywała się jednak, gdy tak bezceremonialnie zabawiała się z gamortą. Miała do niej słabość. Jeśli pupilowi to wszystko się podobało, ona nie miała zamiaru oponować. Dla niej wszystko.
    — Oczywiście, że jest zadbana. Jest moim oczkiem w głowie — powiedziała zadowolona, aby chwilę później zostać wmurowana w podłogę. Jakie sztuczki?! Chciała sięgnąć do niej, aby złapać ją, zabrać swoje kosztowności. Przecież za to wszystko można by spokojnie kupić ze dwie wioski. Rodzice wpadną w szał, jeśli przez własną głupotę straci to wszystko. Będzie musiała założyć wszędzie zamki. Koniecznie.
    — Wracaj! — krzyknęła, gdy ta bezceremonialnie wyskoczyła przez okno. — Mała złodziejka! — dodała, biegnąc w dół. Musiała się spieszyć. Wyryła na ciele runę, zasłaniając ją bransoletką. Tak na wszelki wypadek. Nie mogła tego stracić. Ona. Pierdolona księżniczka została właśnie okradziona przez jakąś młodą goblinkę. Do cholery, nie wyglądała nawet na dobrego złodzieja, co za wstyd.
    — Abyss do mnie! Szukaj! — poleciła szybko. Kot ruszył za nią zadowolony. Wybiegli z chaty. Zwierzę szybko zwietrzyło zapach. Ruszyło do drzewa, na którym znajdowała się zielonoskóra, by zaraz zacząć wesoło w nie drapać. Najwidoczniej chciała się pobawić ze starą koleżanką.
    — Zejdź natychmiast! Abyss Cię lubi, więc nic Ci nie zrobię, ale nie możesz zabrać mi tej całej biżuterii! — krzyknęła do niej.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  5. Kamień z serca. Jednak potrafiła gadać w jego własnym języku. Ciężar dosłownie zleciał mu z serca. Odetchnął z wyraźną ulga, ciesząc się że jednak istniała szansa iż go nie zrobi w balona. Zawsze miał duchy, o czym przed chwilą zapomniał, ale nie chciał z nich korzystać do tak prozaicznych rzeczy jak zakupy.
    - Nom, gulasz - potwierdził jej tylko olewając poprzednie pytania i to zapewnienie o umiejętności czytania. Ruszył za tą żwawą istotą, trzymając się blisko i chowając kartkę do kieszeni. - To co mamy kupić? - zapytał jej jeszcze, bo chciał wiedzieć jakie warzywa tym razem pozna. Może coś nowego mu posmakuje, tak jak to było wcześniej u Darcy. Istniała ku temu szansa.
    - Nie jestem z Polszy - odparł zanim wysunęła swój wniosek o jego rzekomej profesji. No ładnie, teraz wyglądało to tak jakby po prostu starał się ją zapewnić, że nim nie jest. Taki przekręt. Aż westchnął ciężko.
    - A czy muszę mieć jakiś konkretny powód, żeby się go uczyć? - rzucił chłodniej niż chciał. - Może chcę zrozumieć co gadasz za moimi plecami, hm? - zaproponował taką opcję. - Mam tu przyjaciółkę i chcę się z nią porozumieć w jej języku - zakończył kapitulując wreszcie. Dłonie wsunął w kieszenie i jeszcze bardziej się do niej zbliżył na wypadek tego pala. Lepiej było pozostać czujnym.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ ona była niemożliwie pewna siebie. Naprawdę wolałaby po prostu się jej pozbyć. Widziała jednak po Abyys, że to nie wchodziło w grę. Gamorta nigdy by tego nie wybaczyła. Za bardzo lubiła goblinkę. Darcy zamyśliła się przez chwilę.
    — Powiedzmy, że dobierzemy Ci ładny komplet biżuterii, który będzie pasował do twojej urody. Jak nie będziesz sprawiać kłopotów to może nawet dam Ci jakieś moje książki, ale zejdź z drzewa. Nie mogę oddać Ci wszystkiego, tam są prezenty od rodziców! — powiedziała, lekko czerwieniąc się ze złości. Urwą jej łeb. Jak nic urwą jej łeb.


    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu. Paplała jak najęta. Jej energia autentycznie go przerażała. Nie Onyx, nie najgorszy morderca czy inny gwałciciel, nie nawet Arcymonek czy inny potwór... tylko ta jej energia. Aż się wzdrygnął nie mogąc tego przetrawić. Paplała jak katarynka, a on starał się podążać za jej tokiem myślowym i... łatwo nie było.
    - Zdziwiłabyś się - żachnął się tylko na wiadomość o braku kłów. Mimo to na razie nie potrzebował takich atrakcji i nie musiał od razu jej przekonywać o swojej niezwykłości. Zamiast tego skrzywił się na tego całego "golaska", choć nie sądził żeby chciała go obrazić. Jezu, źle trafił. Ewidentnie trzeba było dać się nadziać na nieuczciwych sprzedawców.
    - Tajemnica, Shrekuś - burknął. Może i mógłby jej zaufać i od razu poopowiadać o swojej "rodzinie". Jaką miał pewność, że po chwili nie zmieni śpiewki i nie zacznie ich atakować. Ugh, ależ była upierdliwa.
    Pozbierał wszystkie zakupy, wrzucając je tak szybko jak się dało do swojej torby. I powoli przyswajając nowe słowa i choć zapamiętał tylko cebulę to i tak był zadowolony z efektu.
    - Ja zapłacę - potwierdził przechodząc na ich język, tak całkowicie odruchowo i wyciągnął pieniądze odliczając odpowiednią kwotę. Przez cały ten czas obserwował ceny i wiedział ile powinien wyłożyć, a targować się nie zamierzał. Nie musiał.
    - Shrekuś, zawsze tyle gadasz? - zainteresował się. - To nie dziwota, że nie masz przyjaciół... - bąknął jakoś tak nie myśląc o słowach, a przecież właśnie ją zranił.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  8. - Tylko się nią nie udław - dołożył monetę do tych, które wcześniej podawał sprzedawcy i zawrócił, będąc pieprzoną oazą spokoju. Kurwa mać, ile można! Policzył do dziesięciu, powoli i to w dwóch językach. Potem policzył raz jeszcze od 10 w dół i z powrotem. Oddychał miarowo i spokojnie, nawet nie będąc pewnym czy warto było tyle wysiłku na jedną, szaloną goblinkę wydawać.
    - Dzięki za pomoc - rzucił w końcu do niej, ruszając w stronę wzgórza, na którym mieszkała Maryl ze swoją przybraną rodzinką. To mięsiowo nie mogło się zepsuć po drodze, a on czuł się już głodny i zaczynał planować, że w drodze powrotnej koniecznie znajdzie kogoś w potrzebie i wyzwoli go od złego, byle tylko rozładować to ogarniające go napięcie i wysadzić adrenalinę na jakiś czas.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  9. Ucieszyła się, gdy przystała na tę propozycję. Ona będzie mniej stratna, nie pozbawi Abyss starej przyjaciółki no i może sama spędzi czas z kimś ciekawym. W końcu złodziejka to nie byle jaki znajomy. Oh, jakież to mogłoby być ciekawe jakby sama goblinka poopowiadała jej jakieś historie pełne dreszczyku, które sama przeżyła. Zdziwiła się delikatnie, gdy zareagowała tak emocjonalnie na wieść na prezentach od rodziców, jednak szybko sobie przypomniała, że wśród Terran takie rzeczy nie należały do zbyt popularnych, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, czym parała się goblinka. Pomyślała, że jej rodzina raczej nie byłaby z niej dumna. Cóż, z tym mogłyby sobie przybić piątkę. Ashan bardzo często upominał ją, że zaniedbywała swoje treningi. Z walką z pewnością. Wolała zająć się sztukami pięknymi.
    — Dostaję, a teraz Ty dostaniesz ode mnie, chodź, coś Ci wybierzemy. Abyss Ty też chodź — powiedziała, po czym udała się do chaty, na górne piętro, gdzie znajdowała się biżuteria. Wzięła szkatułkę w której trzymała kolczyki. Po namyśle wzięła też drugą. Biżuteria miala w końcu pasować. Abyss usadowiła się na swoim leżu, biorąc do paszczy swoją ulubioną zabawkę, aby zacząć ją gryźć. Darcy westchnęła z uwielbieniem na ten widok.
    — Dobrze, usiądź, zdejmiemy to co masz teraz i zaczniemy dobierać wszystko na nowo, okey? W ogóle jak się nazywasz? Ja Darcy? — położyła skrzyneczki na łóżku, a później wzięła małe lusterko, aby nowa koleżanka mogła od razu się przeglądać i sama decydować co się jej podoba.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie był, ale nie zamierzał wyprowadzać jej z błędu. Przyjął monetę i sięgnął do torby po bandaż. Goblinka ruszyła wtedy do akcji, a on może i zdążyłby zareagować, ale w trakcie szukania przypomniał sobie, że wcale bandażu nie schował w torbie, tylko w kieszeni. Czekając aż wreszcie będzie czas na to by ją go wręczyć. Ech, westchnął, patrząc jak ta ucieka.
    - Serio? - zapytał sam siebie, zawracając na ryneczek. Dobrze, że wcale tak daleko nie odszedł. Sprawdził co też mu podwędziła i dokupił tę rzecz. Nie da się wciągnąć w głupie gierki. Nie ma takiej opcji. Dopiero mając z powrotem wszystkie składniki ruszył za Shrekusiem. Akurat zwiewała chichrając się w niebogłosy idąc w tę stronę co on, ale nie przyspieszył kroku. Ba, nawet przystanął na chwilę, aby zawinąć bandaż i wsunąć go z powrotem do kieszeni. Pokiwał wówczas do niej lekko i puścił oczko, jakby w ogóle go nie wyczerpywała jego cierpliwości.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  11. — Można powiedzieć, że jestem trochę ważna — przytaknęła jej. — Ale Abyss kocham za to, że jest sobą. Cieszę się jednak, że wcześniej też miała przyjaciółkę. Dobrze ją tam traktowali? — zapytała wyraźnie zainteresowana przeszłością swojej gamorty.
    — To lusterko — wyjaśniła podając jej przedmiot. — Będziesz mogła zobaczyć czy Ci się podoba to co Ci będziemy zakładać. Ma w końcu do Ciebie pasować, prawda? — powiedziała wyraźnie zadowolona tym jak dziewczyna zdawała się być wszystkim zachwycona. Niezwykle jej to schlebiało. Poza tym nazwała ją ważną. Owszem, była taka. Ale uwielbiała, gdy ktoś o tym przypominał. W końcu była rozpieszczoną księżniczką. Wyjęła kilka par kolczyków. Wszystkie były złote, niektóre posiadały różnego rodzaju kamienie szlachetne na sobie. — Masz duże śliczne uszy, możemy Ci je bardzo ładnie przyozdobić — zaczęła zakładając jej zdobione koła z diamentami, jak i mniejsze, delikatne tak, aby wszystko wyglądało odrobinę dziko i zadziornie. Uznała, że coś takiego najbardziej przypasuje goblince. Następnie zdjęła jej naszyjniki. Przyglądała im się bardzo uważnie. W końcu zdecydowała się na dużą, ciasną kolię, która ciasno opinała szyję oraz długi naszyjnik złożony z kilku łańcuchów, które na samym dole łączyły się, zaczepione szmaragdami.
    — Co sądzisz? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  12. - Masz - wcisnął jej w dłonie obiecany bandaż, kiedy już wyłapał rytm skoków lewo-prawo-stronnych. Szedł dość szybkim krokiem, ale znów nie aż tak szaleńczym. - Z daleka - odparł, jakoś tak odruchowo chcąc się trochę jej naprzykrzyć, tak jak to ona chciała wcześniej to zrobić z nim samym.
    - Domyślam się, że ty pochodzisz stąd - odparł jakoś niespecjalnie bawiąc się w Sherlocka. - Jak się nazywasz? - zapytał w jej języku. - Ja, Gave - wskazał na siebie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  13. - Bardzo daleko - powtórzył po niej. - Mnóstwo kilometrów. Nawet nie wiem ile, bo pytasz o to gdzie się urodziłem czy to gdzie teraz mieszkam? - zapytał spokojnie, bo co mu szkodziło z nią chwilę pokonwersować. Skoro i tak nie chciała się odczepić, a on miał wyjątkowo dobry humor to mógł sobie naraić kolejną Terrankę do kolekcji przyjaciółeczek.
    - Dlaczego wszyscy się tu z ciebie śmieją i nie bardzo za tobą przepadają? - zadał jej również pytanie, bo przecież w mieście dało się odnieść wrażenie, że laseczka nie jest lubiana.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  14. Skrzywiła się wyraźnie niezadowolona na wieść, że nie zawsze była dobrze traktowana. Silna ręka nie musiała wcale oznaczać brutalnego traktowania. Abyss nigdy nie została uderzona przez Darcy, a osobiście nauczyła ją wielu komend. Wystarczyło mieć odpowiednie podejście.
    — To niedobrze. Nie chcę wpieprzać się w cudze tradycje, ale nie podoba mi się takie podejście. Powiedz proszę, że nie znęcają się nad nimi — powiedziała wyraźnie zatroskana. Nie mogła sobie raczej pozwolić na najazd na Terrę. Miałoby to zły wydźwięk polityczny.
    Była zadowolona, że efekt się jej podobał. Zdjęła jej diamentowe koła, skoro nie chciała ich nosić. Zastąpiła je innymi, mniej imponującymi. Zaśmiała się szczerze, kiedy zapytała o znaczenie wyrażenia, którego sama wcześniej użyła. Zastanowiła się przez chwilę, jakby najlepiej na to odpowiedzieć. Nie przejmowała się specjalnie tym, że skacze po jej pokoju. Sama była dosyć żywiołowa, a każdy wyrażał swoje emocje w inny sposób. Nie miała tutaj za bardzo czego zniszczyć swoimi akrobacjami. Abyss potrafiła narobić więcej szkód, jeśli coś było ustawione zbyt blisko siebie.
    — To takie okazje, które zdarzają się bardzo rzadko. Jak święta narodowe, rocznice, urodziny. Wiem, że u Ciebie ich się za bardzo nie obchodzi, prawda? Jak chcesz będziemy mogły kiedyś poświętować razem, jeśli znasz datę. Albo jakąś wymyślimy. Możemy też świętować dzień, w którym się poznałyśmy i na przykład co roku robić z tego imprezę. Wtedy to jest specjalna okazja. Wybierasz dzień, który jest dla Ciebie ważny i celebrujesz na swój sposób — wyjaśniała najprościej jak potrafiła.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  15. - No dobrze - skapitulował, unosząc dłonie w górę i machnął do niej ręką, polecając by się zbliżyła. Ulokował w niej swoje spojrzenie, nagle łapiąc ją za rękę i przyciągając trochę do siebie, żeby przekazać jej w ten sposób, że jest śmiertelnie poważny, a to co chce jej wyjawić jest niesamowicie ważne i nikt nie może tego usłyszać.
    - W chwili obecnej... mieszkam w Terze - wyszeptał i odsunął się od niej ze śmiechem na ustach, po czym pstryknął ją palcami w czoło. - zapomnij, dowiesz się w swoim czasie - dodał zaraz i zerknął na nią, oceniając krytycznym spojrzeniem.
    - Serio? Samicą? No tego się nie spodziewałem - pokręcił przecząco głową. - Byłem święcie przekonany, że jesteś chłopem z krwi i kości - pokiwał lekko głową, udając nieodzewne zdziwienie i ból w klatce piersiowej.
    - Magia? - zainteresował się. - Jaka magia? - Gave dopiero teraz trochę spoważniał. Był po prostu ciekawy, czy w tym świecie istnieje inna magia niż krysztalna magia. Jakaś taka ogólnodostępna, a skoro Grima coś o tym wiedziała... warto było trochę spuścić z tonu.
    - To co ci każe tu zostawać? - zapytał jej nie bardzo rozumiejąc. - Skoro chcesz odkrywać świat, to zbieraj swoje manatki i ruszaj w podróż - klepnął ją lekko w plecy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  16. Uśmiechnęła się do niej, gdy wspomniała o pracy z gamortami. Sama uwielbiała zajmować się swoją Abyss, a tresura zwierzęcia była jednym z jej ulubionych zajęć.
    — To może miałabyś dla mnie jakieś porady odnośnie Abyss? — zapytała z zadowoleniem. — Jest niesamowicie mądra, ale też charakterna. Jak kogoś nie polubi to zawsze jest dla niego wredna i celowo zaczepia — przypomniała sobie tutaj kilka sytuacji, kiedy gamorota ‘’przypadkowo’’ uderzyła kogoś ogonem, albo zwyczajnie o niego zahaczyła, zaznaczając swoją dominację. Co prawda nie atakowała nikogo, ale jeśli miała spędzać z Darcy czas na oficjalnych uroczystościach jak jej się to marzyło, musiały jeszcze trochę zająć się jej zachowaniem. Abyss była dla niej bardziej jak siostra niż zwierzę, więc nie lubiła się z nią rozstawać.
    — Mateo Srelki — zaśmiała się, gdy zaczęła go przedrzeźniać. Podobało jej się podejście goblinki. Miała swój własny świat i trzymała się swoich zasad. Była tak cudownie niezależna. Podziwiała ją. Przyłączyła się do tańców zielonoskórej, wstając na równe nogi. Sama zaczęła się kręcić i skakać dookoła, śmiejąc się przy tym szczerze.
    — No to mamy święto z okazji poznania się Grimy i Darcy… hmm.. co powiesz żeby mówić na to Grimcy? — zapytała, spoglądając na nią.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  17. Gave zaczynał dochodzić do wniosku, że się z nią nie dogada. On swoje, ona swoje. Westchnął przeciągle i skinął głową. Dobrze, skoro chciała sama znaleźć jego miejsce zamieszkania to kamień z serca. Przynajmniej nie będzie jej miał na głowie w drodze powrotnej.
    - O co ci chodzi z tym golaskiem? - zapytał jej w końcu zirytowany i przystanął. Odłożył torbę na bok, po czym chwycił swą koszulę. - Widzisz pojęcie "goły" ma się do czegoś innego - zrzucił z siebie koszulę, olewając wszystko co ktokolwiek może sobie pomyśleć i złapał za guzik od spodni, ale nie zsunął ich jeszcze. - Więc o co ci chodzi? Goły to ja dopiero być mogę... - mruknął trochę zirytowany tym określeniem.
    - Och no jasne, uwielbiam mężczyzn. Wręcz ich kocham, ale SAMICE zjadam na podwieczorki - wybuchnął ponownie biorąc torbę w dłonie, a koszulę przewiązując sobie w biodrach. Dupa. Ciepło było i nie chciało mu się znów jej zakładać.
    - Chciałbym, ale odpowiedź znajdę na to sam - rzucił tak samo jak ona. - Ja również lubię tajemnice - przyznał i zorientował się, że faktycznie tak jest. Wcale jej nie kłamał w tym temacie. Zanotował to w pamięci. Najwyraźniej jeszcze wiele musiał sie nauczyć o samym sobie.
    - Shrekuś, ty nie masz w ogóle doświadczenia - pacnął ją w głowę, kiedy się do niego tak zbliżyła i złapał ją za brodę, żeby spojrzeć jej prosto w oczy. - Ale tu go nie zdobędziesz. Idź i podróżuj. Może poznasz ciekawe osobistości... a może zginiesz w pierwszej lepszej norze... kto wie? Nie dowiesz się dopóki stąd nie wyjdziesz - puścił ją i przyspieszył trochę kroku. Jakby nie patrzeć gulasz nie miał być jedynie dla niego.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  18. - A chcesz mi pomóc się rozebrać? - spojrzał na nią zaskoczony tym pytaniem. No takiej propozycji to jeszcze nie dostał. - No bo dajesz mi niemoralne propozycje nazywając mnie "golaskiem". Skoro tak ci zależy to nie ma problemu. Możemy to zrobić tu i teraz. Luz, serio - wzruszył ramionami i posłał w jej strony lekki uśmiech. On też doświadczony nie był, a na tym polu to już tym bardziej, więc co mu szkodziło pozbierać trochę doświadczenia, hm?
    - Nie, nie w trakcie stosunku - sprostował ją, nagle do niej doskakując i łapiąc jej dłoń, po czym bezceremonialnie wsunął do buzi kciuk dziewczyny i ugryzł go lekko. - Zjadam takie od tak, dla zabawy - puścił do niej oczko, teraz już puszczając goblinkę. Oj jak to przejdzie to później będzie miał co opowiadać, choć wątpił by ktoś mu uwierzył, że spotkał taką szaloną goblinkę. Cóż najwyżej ją im kiedyś przedstawi, ale to kiedyś.
    - No jasne, weź trochę złotych monet, ciuchy i jedzenie. Koniecznie jedzenie, co by głód nagle cię nie zaskoczył - wyliczył kilka potrzebnych do podróży rzeczy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  19. Gave pokręcił na to głową, uznając że jednak nie ma sensu cokolwiek jej odpowiadać. Skoro nie był w jej typie i nie robiła niemoralnych propozycji to nie kumał przezwiska. Nawet kiedy wspomniała o braku kłów i innych bajerów. Zaczął rozumieć skąd się wzięło, ale dalej... mu nie pasowało.
    - Odezwała się wielce ubrana. Sama jesteś golasek - zauważył tylko, uznając że dobrze jest wymyśleć swoją własną definicję tego pojęcia. - Maryl przeżyje, Rokara też... gorzej z ich mamą - odparował ze śmiechem na ustach, a kiedy tylko zobaczył swoją małą przyjaciółeczkę, przykucnął by wziąć ją na ręce. - Przepraszam, przepraszam - rzucił ze śmiechem w ich języku, gdy mała zaczęła go ochrzaniać wylewnie i twierdzić najpewniej że się martwiła. - Nastąpiły pewne komplikacje - wskazał palcem na Grimę. - To diabelstwo zabrało mi paprykę - poskarżył się dziewczynce, a Maryl obrzuciła Grimę piorunującym spojrzeniem, po czym z pewnością niesamowitą jak na ośmiolatkę podeszła do Grimy i kopnęła ją mocno w piszczel.
    - Zła i niedobra Grima! - pogroziła jej palcem. - Bo nie dostaniesz jedzonka! Za karę!

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  20. — No właśnie o to chodzi. Wiesz, przekomarzam się z kimś czasami, ale Abyss strasznie nie lubi jak ktoś według niej pozwala sobie na za dużo. Ostatnio na przykład prawie zaatakowała mojego kolegę, bo zrzucił mnie z łóżka na pobudkę. Wiem, że dla niej to wszystko strasznie nowe po tym jak nie jesteśmy już w moim domu, ale nie chcę żeby atakowała kogoś z kim się wygłupiam, a ona zaczęła warczeć, a później go ogonem uderzyła. Boję się, że to pójdzie dalej, a nie wiem jak jej pokazać, że nic mi nie grozi. Mam z nią iść na jakieś polowanie? — zapytała. Uczyła się dalej odpowiedniego obchodzenia z gamortą. Nie była przekonana do metod polecanych przez innych Terran. Nie byłaby w stanie skrzywdzić swojego pupila. Wiedziała, że musi być stanowcza, ale momentami czuła jakby ktoś kroił jej serce, gdy musiała być nazbyt stanowcza.
    Przytuliła Grimę do siebie, gdy na nią wskoczyła i zaśmiała się szczerze. Zaczęła tańczyć z nią na rękach przez chwilę, dopóki z niej nie zeszła.
    — Nie trzeba, ale fajnie mieć jakieś swoje tradycje. I nie muszą być takie jak w Terrze, albo u mnie, bo tam to przede wszystkim tańczymy — zaśmiała się. — Lubisz czytać, prawda? Możemy będziemy sobie czytać na głos jakieś książki? Albo znajdziemy coś co po prostu sprawia nam przyjemność. I nie. Nie będziemy musiały robić tego tylko w Grimcy. Po prostu cieszmy się, że dobrze się razem bawimy, co Ty na to? — zaproponowała, po czym podeszła do swojej biblioteczki szukając jakiś ciekawych książek przygodowych.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  21. Wysłuchała jej słów. Musiała przemyśleć ten temat. Znaleźć kogoś kto dobrowolnie chciałby obić się na rzecz tresowanie zwierzęcia. Ta, za darmo pewnie w życiu nie znajdzie nikogo odpowiedniego. Będzie musiała pewnie kogoś wynająć. Westchnęła cicho. I znowu pieniądze pójdą się jebać. Naprawdę będzie musiała znaleźć sobie jakieś źródło dochodu, żeby nie być zaraz na utrzymaniu rodziców albo jeszcze gorzej siostry.
    Pobiegła z przerażeniem za goblinką, gdy zobaczyła jak zeskakuje ze schodów.
    — KURWA GRIMA! — krzyknęła za nią. Ukucnęła zaraz obok niej, uważnie ją oglądając. — Nic Ci nie jest? Cała jesteś? — zapytała, ruszając się na boki, patrząc czy aby na pewno nigdzie się nie zraniła. Zaraz jednak wybuchła śmiechem na jej słowa. Spojrzała na jej uroczą buźkę.
    — Nie, nie wiedziałam. To jakaś sugestia, albo propozycja? — odpowiedziała z uśmiechem.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  22. Głodna? Zamrugała szybciej, patrząc a goblinkę. Zaśmiała się zaraz. Oh, ona naprawdę była ulepiona z całkiem innej gliny. Była naprawdę niesamowita. Zastanowiła się chwilę nad słowami Grimy. Jedzenie. Tak, coś tam miała. Posłała jej kolejny uśmiech.
    — Możemy coś ugotować, ale ostrzegam, że oceniają moje zdolności na trzy z minusem — puściła do niej oczko, wstając z podłogi. Nowa koleżanka Darcy była na tyle żywiołowa, że nie było sensu podawać jej ręki. Zamiast tego otworzyła szeroko swoją spiżarnie, aby zacząć przeglądać co tam konkretnie ma. W środku znajdowały się przede wszystkim owoce i warzywa, a także kilka mięsnych steków.
    — Masz ochotę na coś konkretnego? Może nauczysz mnie jakiegoś specjału? — zapytała zerkając na zielonoskórą.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  23. Blondyn wyrwał się od swych obowiązków, koncertowo wkopując Ryu w pilnowanie Galana. Niech sobie nie myśli, że przyjdzie spóźniony do Argaru i nic nie będzie robił. Korzystając z okazji, że teraz Rei miała na głowie bobasa i dzieciaka, któremu dużo trzeba było wyjaśniać, ruszył do ichniej polanki wraz z bimberkiem podwędzonym Yensenowi. Powoli zaczynał rozumieć sposób robienia wódeczki, ale dalej nie wiedział co konkretnie zostało użyte do tego przysmaku. A jak inaczej miał to wykombinować, jak nie testując na sobie? Przy ognisku miał pierwszą próbę, ale tam nie skupiał się na smaku. Teraz czas to było zmienić. Papier i coś w rodzaju ołówka miał schowane w kryjówce, więc niczym prawdziwy tester postanowił rozłożyć bimber na części składowe. Wszedł do środka nie spodziewając się nikogo zastać, bo Gava jak zwykle nie było w wiosce (albo latał z Darcy, albo gonił Onyx... za nim nie dało się nadążyć), Akane została wrobiona w opiekę nad dziećmi, a Ryu... no jego to on sam załatwił. Chwila samotności dobrze mu posłuży. Dawno jej nie miał i trochę zaczynał za tym tęsknić.
    Pech chciał, że we własnej kryjówce znalazł ciekawy okaz z nosem w książce. O... inteligentka! To mu się spodobało. Odstawił bimberek i od razu podszedł do dziewczyny wyciągając z jej rąk książkę.
    - Co czytasz? O czym to? Ciekawe? - zapytał, pomijając wszelkie grzeczności i inne bajery. - W jakim języku? - przekartkował kilka stron. - Jak znalazłaś naszą kryjówkę? Pewnie przez przeklęte wianki Akane, co? No wiedziałem... - wywrócił oczyma, postanawiając jej to wytknąć przy pierwszej lepszej okazji.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  24. "Amulet Królów" brzmiał jak powieść fantasy lub obyczajowa, więc przez chwilę zapomniał o jej istnieniu i zaczął czytać pierwszą stronę, ale zaraz się zreflektował. Zamknął książkę i oddał ją jej właścicielce.
    - Pożyczysz ją jak skończysz? - zadał kolejne pytanie. Wręcz tęsknił za książkami, a do biblioteki w Polszy jeszcze nie dotarł. Będzie tam się w końcu musiał wybrać, bo inaczej uschnie z tęsknoty za papierowymi historiami. - Proszę? - dorzucił jakby to słowo paliło go w gardle, ale dla książki było warto! Zdecydowanie, mógł się dla niej poświęcić.
    - To moja przyjaciółka - wyjaśnił krótko. - Wariatka taka, pomyślała że świetnie tu odstraszy wszelkich podejrzanych typów jak wianki pozawiesza - wywrócił oczyma. Mówił jej przecież że tak nie będzie, ale musiała mieć ostatnie słowo. - Będziesz moim dowodem na to, że miałem rację - poklepał ją po włosach. - Skąd pochodzisz? Na oko Terra, nie? - obszedł ją dookoła skanując uważnym spojrzeniem. Nawet dotknął jej uszysk. - Wow... niesamowite - wymamrotał. - Jesteś jakaś taka... mała - dodał zaraz nie mogąc tego dokładnie wyjaśnić i zaraz rozpoczynając gestykulację. - Wszystkie wasze kobiety są takie niskie? Bo mężczyźni to chyba wysocy, co? - zainteresował się, zapominając o degustacji alkoholu na jakiś czas.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  25. - Uwielbiam - odparł jakby znalezienie partnerki do czytelniczego szału było czymś o czym marzył. Po części to była prawda... zawsze miał nadzieję, że któreś z jego przyjaciół będzie lubiło czytać. Gavin lubił, ale Gavina już nie było. W tej chwili został sam jeden i teraz, widząc i słysząc że Grima też ubóstwia książki, aż mu serce załomotało z radości.
    - Dobrze, jesteś podejrzaną typiarą - poprawił się, żeby być poprawnie politycznym. - Ja jestem Tony - wyciągnął do niej dłoń i uścisnął ją mocno. - Miło mi cię poznać, goblineczko - uśmiechnął się do niej szeroko. No dobra, miała rację. Gobliny i Ogry były dwoma gatunkami i faktycznie różniły się wielkością. Zaśmiał się cicho na jej pokaz mięśni. - Grimcy? - zapytał tylko. - Musiałaś spotkać Darcy, co? - zapytał spokojnie. Tylko ona mogła wpaść na jakieś Grimcy... typowa kobietka lubiąc tworzyć z imion jakieś pary. Hm ciekawe jak nazwała Natana i Morganę. Mortany? Nagana? Aż się wzdrygnął od domysłów. Zapyta ją o to później. Akayu? Ryuna? Omal nie wybuchnął śmiechem na kolejne myśli, które nagle przyszły mu do głowy i spóźnił się z reakcją na dobieranie się jego nowej koleżanki do bimbru.
    - Uważaj, bo ko...pie - mruknął widząc jak ta już wychodzi z ich kryjówki i zaczyna próbować pozbyć się smaku bimbru ze swojego języka. - Masz - podał jej bukłak pełen wody. - To bimber z piwnicy Yensena... kopie jak diabli - wyjaśnił, samemu wlewając sobie go trochę do kubeczka i biorąc pierwszy łyk. - Ale jest całkiem smaczny jak już do kopania się przyzwyczaisz.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  26. - Gava? Znam - odparł spokojnie, biorąc kolejnego łyka. Zatrzymał alkohol w buzi i przez chwilę próbował udawać znawcę, wyczuć wszystkie nuty, ale znawcą nie był. Wpisał na kartkę kolejną nutę smakową i zrobił obok niej znak zapytania. Chyba nie będzie wyjścia. Będzie trzeba zapytać Yensena.
    - A co? Już ci potruł dupsko? - zainteresował się. Gave miał swoje momenty i potrafił niemalże każdemu natruć cztery litery. Podejrzewał, że z Grimą było podobnie. - Nie przejmuj się nim. Potrafi dać w kość, ale nie jest taki zły. Da się go lubić - zapewnił, chociaż nie mógł uwierzyć że właśnie to mówił.
    - Ale przecież o to chodzi! Jak zdobędziesz doświadczenie w piciu, lub w swoim ulubionym trunku, nie smakując go i nie pijąc, co? - zapytał jej prosto z mostu. - Tylko w ten sposób możesz... - wyjaśnił, mimo wszystko polewając jej trochę alkoholu. - Może ty mi powiesz co tam czujesz, co? - podsunął jej alkohol pod zwisającą głowę i wykorzystał moment. Gdy tylko otworzyła usta, przechylił kubeczek pozwalając by trochę płynu się do nich dostało.
    - Coś o tutejszej architekturze... - odłożył butelkę i poszperał przy prowizorycznej szafeczce, wyciągając z niej chudy tom. - Zwędziłem go - odchrząknął. - Ale jeszcze muszę się do biblioteki wybrać. Podobno mają tam duży zbiór... - rozmarzył się trochę.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  27. — Uwierzę jak spróbuję, mi tam wyglądasz na dość dobrą kucharkę — zaśmiała się widząc jak wertuje po wszystkich składnikach. Z pewnością wyglądała na kogoś kto zna się na swoim fachu. Ona nie miała pojęcia jak łączyć te wszystkie warzywa. Złapała Grimę, żeby przypadkiem nie spadła z jej ramion, skoro już tak lubiła się na nią rzucać. Zachichotała widząc radość w oczach goblinki, samej czując dumę, że ktoś docenia to, jak dba o swoją ukochaną Abbys.
    — Staram się, żeby była traktowana jak księżniczka, no bo wiesz… spójrz na nią i spróbuj nie pokochać — wyjaśniła ze szczerym uśmiechem na twarzy. Gdy wspomniała o konkursach zdziwiła się delikatnie. Nigdy do takich nie przystępowała, bo nie miała nawet okazji. Mimo wszystko z chęcią nauczyłaby się lepiej gotować. Podobno jej mama była w tym naprawdę dobra. Miło byłoby pójść trochę w ślady swojej rodzicielki.
    — No to nie mogę się doczekać Twoich lekcji i uczty, mistrzu Grimo! — zaśmiała się. Otworzyła drzwi, znajdujące się przy spiżarce i wyszły na zewnątrz, a raczej do otwartego pokoju, w którym można było bezpiecznie przyrządzać potrawy. Znajdował się tutaj blat, palenisko oraz kominek. Wszystkie rzeczy do gotowania trzymała jednak w środku, aby nikt nic jej nie ukradł, dopóki faktycznie nie dokończy budowy domu.
    — Przynieść Ci jakieś konkretne garnki, czego potrzebujesz? — zapytała patrząc jak rozkłada wszystko.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  28. Tony wypluł alkohol, gdy tylko usłyszał o chęci kopulacji Gava. A to skubany! Najpierw Darcy, a teraz Grima? Musiał koniecznie się do niego przejść i zapytać o jego techniki zawracania w głowie dziewczynom i jednocześnie te, których używa by ich do siebie zniechęcić.
    - A ty już to robiłaś? Wolisz na ostro czy łagodnie? - zapytał jej, jakby seks nie był żadnym tabu. - No... wolisz tak... - tu zbliżył się do niej i musnął ustami jej wargi. - Czy tak? - złapał ją w pasie, przechylił i wpił w jej wargi mocno, przez długi czas całując ją dość zachłannie i ostro. - Który sposób? - odsunął się od niej jak gdyby nigdy nic się nie stało i jak gdyby właśnie jej nie całował.
    - O serio? To jak wejdę to wypożyczę coś i dla ciebie. Oboje przejrzymy ich zbiory - uśmiechnął się do niej szeroko. - Tak? A to gdzie mają lepszą? - zapytał zaraz, bo może Polsza nie była dobrym kierunkiem, w takim razie. - Czekaj, zwolnij! - krzyknął, biorąc kartkę i zaczynając notować składniki. - A możesz określić na oko ile ich tam jest? To znaczy czy tyle samo czy jednak któregoś jest więcej lub mniej? - patrzył na nią świecącymi oczyma. Och czyżby był coraz bliżej tajemnicy i mógłby zacząć swój własny bimber ważyć? To by było coś!

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie spodziewał się, że mu odpowie i to jeszcze w taki sposób, ale gdy poczuł jej wargi na swoich ustach, był pewien że to będzie owocna znajomość. Uśmiechnął się do niej zadziornie po drugim razem i musiał przyznać jej rację.
    - Ja też - zgodził się z nią. - Czyli wolisz na ostro... to czemu odrzuciłaś Gava? - zapytał jej zaraz trochę zbity z tropu. Czyż nie twierdziła, że chciał z nią kopulować?
    - No pewnie - rzucił swobodnie, bo nie widział z tym żadnego problemu. Wypożyczy kilka książek, albo jeszcze lepiej... zwinie je po prostu. Tak to był dobry plan. - I zrobimy sobie swoją własną bibliotekę - dorzucił już snując pewne plany dotyczące takiej opcji. Biblioteka Argarska zbierałaby wszystkie teksty. Nawet te najdziwniejsze, a Rei miałaby co robić. To doskonały pomysł. Później się nim podzieli z pozostałymi.
    Spojrzał na papirus, ale gdy rzuciła o proporcjach wszystko szybko zapisał, kiwając głową na znak zrozumienia.
    - Nazwę mój bimber na naszą cześć "Tocy" - poinformował ją, po czym zajrzał do jej papirusa. - O a to po Drakońsku - pokazał odpowiednią linijkę. - Tu mowa o przejściu przez palący ląd - rzucił odczytując ten fragment. - Wiesz co? My tu mamy zbiór ludzi, którzy byli w różnych miejscach. Pewnie udałoby się odczytać cały - zauważył z podekscytowaniem. - Oho ja tu widzę szansę na niezłą przygodę - zatarł ręce z uciechy.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  30. - Golas? - popatrzył na nią zaskoczony i spojrzał po sobie, zastanawiając się czy dziewczyna nie ma jakiegoś rentgena w oczach. Przecież był w pełni ubrany, a goblinki nie powinni raczej posiadać takich umiejętności. Przynajmniej tak mu się wydawało. Odruchowo jednak zasłonił swe krocze książką. Może to nic takiego, ale lepiej się zabezpieczyć. Skoro aż tak się jej podobał...
    - Przecież mam na sobie ciuchy - zauważył. - Jak chcesz golasa to sama się najpierw rozbieraj. Ja mogę dołączyć - dodał zaraz i zaraz trzepnął się przez łeb.
    - O nie... Darcy nie dostanie nazwy po moim bimbrze. Ona jest jak Gave... nie lubi ostrego alkoholu i w niczym nie pomogła - zaprzeczył zaraz, zastanawiając się nad nową nazwą. - To może... "Griny"? - zaproponował nową nazwę, w ogóle nie przejmując się faktem, że wcześniej się pomylił. Ona też zdawała się za bardzo nie brać tego do siebie.
    - Jasne, ku przygodzie! - zasalutował jej, a gdy go powaliła na ziemię, siadając na nim okrakiem i rzuciła coś o pierwszym razie, jego myśli powędrowały nie tam gdzie trzeba. - Ale może nie tutaj co? Pierwszy raz powinien być wyjątkowy... znaczy jak dla mnie to nie ma sprawy, ale wszystkie laski marudzą, że ten powinien być wyjątkowy... a potem prawie to robią w Kryształowym Lesie na obskurnej pryczy - prychnął, kręcąc przy tym głową. I tyle jeśli chodzi o całą teorię Akane. Wzięłą w łeb.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  31. Espida. Zanotował w pamięci znaczenie słowa i jego wymowę. Pokiwał głową, oddychając z wyraźną ulgą i wreszcie odkładając książkę na stół. Skoro nie miała rentgena w oczach to mógł spać spokojnie.
    - Czyli zakładasz, że będziemy razem się kąpać? - uniósł wysoko brew, zaskoczony takimi propozycjami. - W sumie... to nie byłoby takie złe. Mógłbym spokojnie zobaczyć całą twoją fizjologię i sprawdzić czy różnisz się czymś od nas - skinął lekko głową, po czym posłuchał jej słów dotyczących pierwszego razu, obracając ich na podłodze i teraz samemu siedząc na niej okrakiem.
    - Wyjątkowo nieudana? - spojrzał jej prosto w oczy. - Pieprzyli głupoty - popukał ją palcem po czole. - Wybij to sobie ze łba. Jesteś odpowiednio wyważona - zapewnił ją wstając z miejsca i znów nalewając bimbru. - Dawaj. Opijemy Griny - rzucił wesoło. - I pierwsze razy i ahoj przygodę! Zobacz ile tu do opijania!

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  32. - U nas? My kąpiemy się w wannie czy bali - wyjaśnił spokojnie. - Raczej osobno niż razem. Zdarzają się kąpiele razem, ale to w specjalnych łaźniach, gdzie kobiety i mężczyźni osobno się kąpią - wyjaśnił jej co nieco, zaskoczony że ta golizną w ogóle nie byłaby zawstydzona. W sumie... to on również by nie był. Może trochę, na samym początku. Raczej faktu, że w ogóle będzie to robił niż swojej figury.
    - Mam - odparł dumnie. - Nie raz widziałem swoje koleżanki nago... - rzucił wesoło, ale zaraz się zreflektował. - Niechcący oczywiście - żachnął się. - Chciałbym zobaczyć czy nie masz na przykład gdzieś trzeciego pośladka czy cycka... a może i twoje części intymne jakoś inaczej wyglądają - mruknął. - No i jak to jest z waszą skórą... ale to... - tu zaczął ją lekko macać po zielonej skórze. - No jest inna. Zobacz - podwinął sobie rękaw koszuli i dał się pomacać po swojej skórze. - Masz jakby gładszą skórę niż ja - pokiwał głową zadowolony z pierwszego odkrycia. Oby tak dalej!
    - Hm... no że niczego ci nie brakuje. Zostań dokładnie taka jaka jesteś. To wystarczy - złapał ją za nos, zanim ostatecznie puścił i zachęcił tym bimbrem. - Jest! - klasnął wesoło w dłonie samemu też opylając swój kubeczek. - Z każdym kolejnym będzie jeszcze bardziej znośnie. W końcu palące uczucie znika - powiadomił ją niczym znawca, a nie dzieciak który bimber Yensena pił może ze cztery razy.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  33. — Właśnie na deszcze muszę jeszcze zaradzić. Chce zamontować taki rozkładany daszek i dorobić ścianki, co by ulewy nie zgasiły ognia, ale to wszystko powoli. Niedawno się wprowadziłam i jeszcze wykańczam ten dom — wyjaśniła pokazując miejsca, które chciała zakryć. Chciała zrobić z chaty naprawdę przytulne gniazdko, żeby później Natan z Morganą mieli swoje ustronne miejsce. W końcu im się przyda. Byli dorośli, a zapewne wujek Nik też miał swoje wykłady na temat czystości u dzieci. Chociaż patrząc na jego przeszłość, to może jednak nie… Kto go tam wiedział.
    Gdy powiedziała o naczyniu, wróciła do zamkniętej przestrzeni. Wzięła spory garnek, tak jak mówiła, największy jaki miała i zabrała ze sobą różne noże i łyżki. W końcu czymś musiały gotować. Przyprawy też wrzuciła do środka. Wróciła do Grimy i rozłożyła wszystko, po czym zamantowała garnek nad paleniskiem.
    — Umiem kupić te jadalne na targu, myślę, że jakbym sama miała szukać gdzieś w polu to bym raczej nie odróżniła tych, których nie znam. Jest na to jakaś metoda? A warzywa kroić umiem. Może nie w idealne kostki czy paski, ale daje radę — odpowiedziała z uśmiechem, podchodząc do niej, aby goblinka wydała jej wszystkie konieczne polecenia.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  34. Tony uśmiechnął się szeroko. Cenili swobodę? Tym bardziej musiał się tam kiedyś wybrać. Może właśnie z tą ciekawską dziewczyną. To mogłoby być dobre doświadczenie.
    - Może kiedyś mnie tam zabierzesz, co? Chętnie doświadczę tej swobody i kąpieli w strumieniu wraz z innymi - wyszczerzył się do niej. Musiałby co prawda przekonać się do tego, by w ogóle całkowicie pozbyć się krępacji, ale czego się nie robi dla doświadczenia! Pokiwał głową ze zrozumieniem, gdy zaczęła oglądać to co ma pod bluzką.
    - Okay czyli fizjologię mamy w tym samym miejscu - zaśmiał się lekko, po czym skupił na jej dotyku, a na kolejne pytanie wzruszył ramionami. - Chyba to mocniejsze, ciary przechodzą - rzucił marszcząc przy tym lekko brwi. To były dobre doświadczenia. Sam również nacisnął trochę mocniej, przesuwając palcami wzdłuż jej przedramienia. - Czujesz? - zapytał, robiąc małe kółka na jej ręce. - Przyjemnie, nie?
    Potarł się po karku, na pytanie o picie.
    - Chyba nie aż tak dużo - odparł szczerze. - Czasem lubię wypić, jak jest ku temu okazja. Wiesz w moim świecie nie wolno nam było jeszcze pić, bo jesteśmy na to za młodzi, więc... to trochę jak łamanie zasad - pokazał jej język zadowolony z tego, że dostanie opieprz od Rei. Cholera! Aż dziwne, ale nawet się na to cieszył. Zaczynał dochodzić do wniosku, że lubi kiedy ktoś się o niego troszczy. Nawet to, że nie zawsze był samowystarczalny powoli przestawało mu przeszkadzać.
    - A czy lubię? Hm... no lubię. To daje takie przyjemne uczucie i podbija humor - wyszczerzył się do niej, stukając się z nią kubeczkami i wychylając swój na raz.
    - Ty chyba nie pijesz za często co? - posłużył jej ramieniem, kiedy się zachwiała i podprowadził do skałki. - Rozpalę ognisko - zaproponował.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  35. Szybko pokiwał głową na jej stwierdzenie.
    - Jasne, najpierw nasza przygoda, a potem Terra - zgodził się z nią, nie widząc w tym żadnego problemu. Zgodził się z nią również do odczuć dotyczących dotyku. Miała rację. Te mocniejsze pobudzały, a lekki usypiał, ale był przyjemny.
    - Okazja może być jakakolwiek - zaśmiał się lekko. - Na przykład dzisiejsze spotkanie, albo zebranie wszystkich znajomych, albo urodziny albo po prostu świętowanie długiego i ciężkiego dnia pracy - oznajmił niczym prawdziwy znawca tego tematu.
    Wybuchnął śmiechem widząc jak Grima pada na plecy w pozycji zdecydowanie niezbyt przyjemnej i zaraz przykucnął przy skałce, próbując pomóc jej się uwolnić.
    - Nie wierzgaj się tak, krzywdę sobie zrobisz - pogroził jej palcem. - Oj ktoś tu nie ma głowy do alkoholu - dodał śmiejąc się teraz całkowicie. Była jeszcze gorsza niż Gave, a myślał że to już niemożliwe.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  36. No i miał problem. Nie wiedział co jej odpowiedzieć. Odchrząknął lekko. Przecież nie mogli mieć tu tych samych miesięcy co u nich.
    - W 8 miesiącu roku - odparł w końcu, wychodząc z tej sytuacji obronną ręką. - Ale właściwie to prawie w 9... pod koniec 8 miesiąca. Jak właściwie je nazywacie? U nas to był Sierpień, a miesiąc miał 30 do 31 dni... - wyjaśnił szybko.
    - Drady? - obserwował ją uważnie. Zrzuciła część ciuchów, a on jej nie powstrzymał. Właściwie to nie miałby nic przeciwko gdyby zrzuciła wszystkie. Sprawdziłby wtedy czy faktycznie było tak jak mówiła. Wypił znów łyk tej swojej ognistej wody śmiejąc się pod nosem. Grima ewidentnie gubiła wątek. - Co to są "drady"? Jak wyglądają? Gdzie je można spotkać? - zainteresował się. Mimo jej pijackiego stanu wciąż mogła mu przekazać wiedzę... ale potem nadeszła realizacja. Jeśli Grima złapie mu zgona... będzie musiał ją zanieść do domu. Lepiej żeby była wtedy ubrana. Wolał nie tłumaczyć Rei czemu niesie nagą goblinkę.
    - UHm Grima... ty więcej nie pij, co? - zaproponował zakręcając butelkę i odruchowo chowając ją między skałki, żeby nie mogła się do niej dorwać. Spojrzał w niebo tak jak i ona obserwując na nim gwiazdy.
    - Dlaczego właściwie postanowiłaś podróżować? Nie boisz się tego robić sama? - zainteresował się.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  37. Golasek Gave? Zamrugała szybciej oczyma, nie mając pojęcia skąd nabawił się tego pseudonimu. Musiała koniecznie poznać tę historię.
    — Znam, w zasadzie to pierwsza osoba, jaką tu poznałam — wyjaśniła z uśmiechem na ustach. — Ale dlaczego Golasek? Widziałaś go bez spodni? — zapytała z iskierkami w oczach, jakby właśnie miała poznać największy sekret tego świata. Czyżby nie tylko wobec niej stosował nieczysto-romantyczne zagrania? Ha, niepoprawny jebaka. Z pewnością mu to wytknie przy najbliższej okazji. Gdy zaczęła opowiadać o liściach popatrzyła na nie z uwagą, kiwając głową.
    — Brzmi całkiem rozsądnie. Chyba nawet spróbuję. Deski i tak nie są zbyt ruchome, a tymi liścmi możnaby fajnie operować. Kto wie, może przy następnej wizycie dom będzie już totalnie wykończony — powiedziała z uśmiechem do Grimy. — Bo będziesz mnie jeszcze odwiedzać, prawda? — zaraz dodała z nadzieją. Bardzo polubiła goblinkę. Chciała podtrzymać tę relacje. Zaśmiała się na określenie cudaczna. Naprawdę tak ją widziała? No, to była miła odmiana od tych wszystkich rozpieszczonych, bezużytecznych i niechcianych. Zwłaszcza, że Grima mówiła to z uśmiechem na ustach. Miło było dla odmiany nie być obrażaną.
    — No to się dogadamy, ja je fikuśnie pokroje, a Ty nauczysz mnie robić najlepszy gulasz w Mathyr — zachichotała, unosząc nóż do góry, udając że przyjmuje bardzo ważny rozkaz od generała. Zaraz wróciła do pracy, kątem oka zerkając na to co robi zielonoskóra. Nie miała pojęcia, że mięso się tłukło. Chociaż faktycznie niektóre potrawy miały dosyć cienkie kąski mięsa.
    — Rozumiem, mistrzu — odpowiedziała, a gdy skończyła swoją część pracy podeszła z tacą warzyw do koleżanki. — Gdzie je dać i co dalej, mistrzu!? — zapytała z szerokim bananem na twarzy.


    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  38. Teraz to miało więcej sensu. Driady był w stanie ulokować gdzieś w swoim umyśle, a na wiadomość że Grima odwiedziła nawet Lerodas aż zbliżył się do niej, by uważniej zacząć słuchać.
    - Jak tam jest? Przeżyłaś już jakieś niesamowite przygody? - zainteresował się, kompletnie zbywając jej przytyk dotyczący picia.
    - To trzeba było twardo stać przy swoim, a nie... zgadzać się ze mną tak ochoczo - dał jej pstryczka w nos, zanim zdołała go uniknąć. Golasek? Zaczął przeszukiwać jej słowa w pamięci i szukać tego określenia. A! Gave...
    - Hm... można tak powiedzieć - odchrząknął. - Jak chcesz się z nim spotkać to dobrze trafiłaś - zapewnił ją śmiejąc się pod nosem. - Jak już się schlejesz to cię zaprowadzę do jego pokoju - dodał wesoło, już nie mogąc się doczekać miny Gava, gdy zobaczy goblinkę w swoim łóżku. Niezapomniane przeżycie. Aż zatarł ręce z uciechy. - Ale to później - dodał zaraz bardziej do siebie niż do niej. - Zdobywanie doświadczenia jest ważne - zgodził się z nią. - Ale lepiej robić to spokojnie i z rozmysłem niż rzucać się w wir przygody bezmyślnie - dodał zaraz.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  39. Kopulacji? Zamrugała parę razy oczyma, na chwilę przyjmując bardziej zdziwioną minę, zaraz jednak zaśmiała się na nowo. Jakoś niespecjalnie dziwił ją fakt, że czarnowłosy miał zamiar dobrać się do Grimy. Zdawał się za bardzo nie krępować w tych sprawach.
    — A kopulowali ście ostatecznie czy nie? — zapytała w żarcie, wracając do swoich obowiązków. Dało się po niej od razu poznać, że nie było to raczej poważne pytanie, a gdyby Grima nie miałaby ochoty odpowiadać, nikt nie miałby do niej pretensji.
    Oddała uścisk goblinki, zadowolona z obietnicy. Fajnie było mieć w końcu kogoś z kim miło spędzało się czas i nie była to osoba powiązana z rodziną. Jakby Darcy faktycznie coś znaczyła.
    Wykonała wszystkie polecenia koleżanki odnośnie gulaszu, starając się, aby wszystko było dosłownie idealne. W końcu chciały zrobić sobie ucztę z okazji Grimcy. Dla niej to też był ważny dzień.
    — Sama uczyłaś się gotować? — zapytała, po tym jak za którymś razem spróbowała potrawy, która była dosłownie ucztą dla podniebienia.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  40. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, gdy opowiadała o tych wspaniałych, ruszających się drzewach. O tym, że czytała im książki i nawet na nich siedziała. To musiało być świetnym wydarzeniem i sam najchętniej by to zrobił, ale po Kryształowym Lesie jakoś nie mógł się przemóc. Tam drzewa najchętniejsze do słuchania nie były.
    - Przeczytaj mu trzy od razu. Po co się ograniczać - podał jej taką propozycję. - Jeden na przeprosiny, drugi normalnie i trzeci w bonusie. Na pewno ci jeszcze za to podziękuje - zapewnił, rozprostowując nogi i przeciągając się przy tym, gdy tylko z niego zeskoczyła. Żeby już tak go nie atakowała, wyciągnął się na ziemi, obserwując przez dłuższą chwilę niebo, zanim znów na nią nie zerknął.
    - Naprawdę, Zieloniasta - odparł zadowolony, że taka niewielka rzecz może ją aż tak ucieszyć. - Ale głowy nie dam czy akurat będzie w domu. On traktuje dom jak hotel - westchnął ciężko. Więcej go nie było niż był. Poklepał ją po głowie jakoś tak bardziej czule, kiedy do niego przylgnęła i zerknął na nią.
    - Tak, wiem. Wszyscy mi to powtarzają - rzucił z teatralną dumą wypisaną na twarzy. - Ty też jesteś niczego sobie, Zieloniasta.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  41. Tony usiadł gwałtownie na trawie słysząc wiadomość o nocowaniu i szybko pokręcił przecząco głową.
    - O nie, nie - spojrzał jej prosto w oczy. - Co najwyżej przenocujesz w jego pokoju - dodał zaraz. Nie mógł jej przecież zaprosić do siebie. Jeszcze Rei pomyślałaby sobie za dużo i potem nasłuchałby się od niej całkiem sporej dawki mądrości. Nie daj boże dostałby jeszcze prezerwatywę domowej roboty. Matko, lepiej tego uniknąć. Zdecydowanie.
    - Wiesz to nie wypada tak kobiety przyjmować od razu do jednego łoża. U nas przynajmniej nie wypadało - wyjaśnił krótko, odruchowo bawiąc się jej włosami. - U Was to na porządku dziennym? - zainteresował się.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  42. Gave jej się nie podobał? Cóż, czarnowłosy miał trudny charakter, ale mimo wszystko był dosyć przystojny jak na swój wiek. To przecież trzeba było mu przyznać. Może goblinka miała inny typ? Wypuściła powietrze z ust, nie mogąc pohamować własnej ciekawości.
    — A jest ktoś kto Ci się podoba? Masz jakiś? — zapytała zaraz z uśmiechem na twarzy. Naprawdę była zainteresowana Grimą. To był chyba jej pierwszy materiał na przyjaciółkę, a to naprawdę ekscytowało dziewczynę. Cholera, gotowały razem jak dobre znajome. Jeszcze nigdy nie robiła tego z kimś kto był z nią niespokrewniony. Niesamowite uczucie.
    Zajadała się gulaszem według przepisu zielonoskórej.
    — Pyszne! Naprawdę! Masz niesamowity talent do gotowania. Mogłabyś być szefem kuchni! — powiedziała wesoło, biorąc kolejny kęs, przymykając oczy. Zaraz jednak je otworzyła.
    — Surowe? — zapytała bardziej samą siebie. No tak, w Terrze mało kto przywiązaywał uwagę do czegokolwiek poza ich tradycjami. — Mimo wszystko chyba są zadowoleni, jak Ty gotujesz, co? Przecież to smakuje niesamowicie. Nigdy nie jadłam tak smacznego Alca — dodała zaraz.
    — Czasami z mamą, jak udało mi się złapać ją w wolnej chwili i poprosić, ale rzadko kiedy miałyśmy czas na wspólne gotowanie, więc sama gotuje raczej średnio. Ostatnio Gave uznał, że tylko na trzy z minusem, więc nie ma się czym chwalić. Mogłabyś mnie podszkolić, jeśli masz ochotę — zaproponowała, w międzyczasie przetwarzając resztę pytań.
    — Mam dwóch braci i siostrę, do tego cioci i wujków, ale to nie więzy krwi, tylko po prostu są bliscy moim rodzicom, więc traktujemy ich jak rodzinę, ach no i prawdziwy brat mamy. Jakby się wszyscy mieli zebrać to byłaby całkiem spora gromadka. I kocham ich wszystkich, no może nie tak samo, bo nie z każdym mam stały kontakt, mimo wszystko każdy z nich ma dla mnie wartość. A ty? Kochasz swoją rodzinę? Jest duża? — zakończyła swój długi wywód, wracając do jedzenia, patrząc przy tym uważnie na koleżankę.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  43. Gave był zainteresowany Grimą. A to ciekawe. Goblinka była naprawdę ładna, Darcy musiała to przyznać. Nie spodziewała się jednak, że czarnowłosy będzie zainteresowany w ten sposób. Cóż, nie znała go na tyle dobrze, aby oceniać jego gusta. Nie zgadzała się jednak z tym, że Gav był nudny. Spotkania z nim zawsze kończyły się jakąś dawką emocji, pozytywnych czy to negatywnych, toteż w myślach zaprotestowała.
    Zaśmiała się na wspomnienie o tym, że czarne włosy są nudne. Miała tak samo z czerwonymi, bo przecież wychowała się w krainie fenisków.
    — Dziękuję za komplement, ale wiem co masz na myśli. Tam gdzie się urodziłam wszyscy poza moim tatą, bratem i mną mają czerwone włosy, więc dla mnie ten kolor jest nudny, chociaż przecież jest ładny i pasuje do zielonych oczu niż moje czarne — odpowiedziała ze śmiechem, nie mając żadnych pretensji do dziewczyny. Wręcz przeciwnie. Czuła jakby w pewnym sensie były do siebie podobne. Przynajmniej w aspekcie gustów. Zasmuciła ją jednak wieść o tym, że rodzice jej nie lubili. Jak w ogóle można było dać dziecku odczuć coś takiego? Zdecydowanie nie polubiła pseudo rodziców swojej koleżanki, bo prawdziwymi ich przecież nie można nazwać. Zaraz jednak znowu wróciła do uśmiechu, widząc że Grima za bardzo się tym nie przejmuje.
    — Z moją mamą było fajnie, to prawda, ale tylko dlatego, że ona jest miła. Zazwyczaj. Z Tobą też mi się świetnie gotuje, no i uczysz mnie rzeczy, o których nie miałam pojęcia. Poza tym, po prostu miło jest spędzić czas z kimś, kto jest dla Ciebie miły, bo się lubicie, a nie dlatego, że jesteście rodziną, czy bo musi — odpowiedziała zupełnie szczerze.
    — Gave? — zapytała, po czym delikatnie się zarumieniła. Zaraz jednak zaśmiała się, chcąc odwrócić uwagę od swoich rumieńców. — Uważam, że jest bardzo przystojny, potrafi też przyśpieszyć mi bicie serca, ale tylko tyle, tak mi się wydaje. To nie jest raczej ktoś kto chciałby chodzić ze mną na randki — odparła, mrużąc na chwilę oczy. Zaraz je jednak otworzyła.
    — A Ty masz kogoś kto Ci się podoba? — zapytała jeszcze odbijając pałeczkę, a gdy zapytała o to jak to jest kochać…Cóż, była pewna, że ma na myśli rodzinę. Nie darzyła w końcu nikogo innego tak dużymi uczuciami, aby nazwać je miłością. Uśmiechnęła się szczerze.
    — Świetnie, wiesz? Budzisz się rano i wiesz, że nieważne jak wielka byłaby z Ciebie porażka życiowa, jak bardzo sama siebie byś nie lubiła, to obok jest ktoś komu na Tobie zależy, komu możesz powiedzieć wszystko… To daje Ci takie poczucie spokoju, radości. Jakby ktoś ciągle nucił Ci w głowie same przyjemne melodie.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  44. Tony zrobił wielkie oczy słysząc o tym jak to wszystko działa w Terze. Niesamowite. Mathyr było niespotykanym miejscem i tak wiele miało do zaoferowania. Spędzić noc w samej Terrze i przeżyć tę całą kopulację brzmiało kusząco. Znów pomyślał, że będzie musiał namówić na to swych towarzyszy. Może nawet na to pójdą. Gave na pewno, pozostawało jeszcze namówienie Akane i Ryu... tu mogło być gorzej, ale odpowiednie argumenty z całą pewnością ich przekonają. Tak, plan doskonały. Jego zalążki już rodziły się w głowie blondyna.
    - Hm nie wiem czemu nie wypada - przyznał szczerze. - Po prostu w naszej kulturze nie wyglądało to za dobrze. To było takie przedmiotowe traktowanie dziewczyn. No wiesz... poznaliśmy się dopiero, zaprosiłbym cię do siebie i nie daj boże spałabyś w moim łóżku... zaraz rozniosłoby się, że jesteś lafiryndą a ja spiłbym śmietankę, że cię przeleciałem. Nawet jeśli to nie byłaby prawda - wyjaśnił krótko.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  45. - Naszym kobietom właśnie brak tej dzikości - przyznał szczerze Tony. Świat byłby o wiele łatwiejszy, gdyby pozwoliły sobie na pierwotne instynkty, a nie analizowały wszystkiego i nie rozkładały na części pierwsze. Ale zaraz... do mężczyzn też się to tyczyło.
    - Zresztą nam też - wskazał palcem na siebie, żeby nie wyjść na jakiegoś gbura, który tylko kobiety by poprowadził na dzicz. Uśmiechnął się do niej łagodnie i sam wstał z miejsca. - Ale masz rację, jesteśmy trochę bardziej rozwinięci w tych sprawach. Z drugiej strony można stwierdzić, że przez to rozwinięcie staliśmy się bardziej ograniczeni - zauważył jeszcze całkiem rezolutnie, po czym westchnął ciężko i klasnął w dłonie.
    - Okay, no to idziemy zobaczyć czy Gave okupuje swoje komnaty - klepnął ją łagodnie w plecy i ruszył w tylko sobie znanym kierunku.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  46. Okay. Grima dobrze prawiła. Musiał się z nią zgodzić. Najważniejszy był umiar. Jakiś złoty środek, ale faktycznie nie łatwo było coś takiego znaleźć. Przynajmniej jemu. Tu też przyznał jej rację i westchnął przeciągle.
    - Jak kiedyś ten umiar znajdziesz to daj znać. Chętnie go poznam - przyznał ze śmiechem na ustach, a na komplementy co do własnego wyglądu, obrócił się na pięcie aby na nią spojrzeć i ukłonił się z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
    - Dziękuję mi Lady. To zaszczyt usłyszeć takie słowa z twych ust - puścił do niej oczko, po czym zastanowił się na to jej pytanie. - A był jakiś podtekst seksualny w tym waszym babskim nocowaniu? - odbił piłeczkę.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  47. Tony zamrugał kilkakrotnie i jęknął przeciągle. Matko jak z dzieckiem, a on właśnie dochodził do wniosku że nie nadaje się na rodzica. Nie znał odpowiedzi na te wszystkie pytania. Podrapał się z frustracją po głowie.
    - To zupełnie inna sytuacja - wybuchnął. - Darcy zaprosiła cię do domu i zaproponowała to wszystko więc to inaczej, niż gdybym ja cię wlókł zdechłą od alkoholu, ulokował u siebie w pokoju i jeszcze dzielił z tobą łóżko... - wymamrotał. - Bo wtedy nie miałabyś wolnego wyboru. No nie wiem jak to wyjaśnić. Pójdziemy do Rei... mojej mamy, to ona ci to powyjaśnia lepiej - żachnął się trochę podirytowany własną niemocą. Matko... dobrze, że nie miał dzieci. Chyba w życiu nie powinien ich mieć. Tak, to jeden punkt na liście, który warto było odhaczyć.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  48. Darcy miała książki? Istotna wiadomość warta zapamiętania. Będzie musiał się do niej udać i pożyczyć ze trzy. Koniecznie chciał poznać literaturę tego świata. Aż klasnął w dłonie z radości. Może nie będzie musiał daleko chodzić by to zrobić. Życie było piękne.
    - Moja? - spojrzał na nią tak jakby z księżyca się urwała. - Moja jest najfajniejsza na całym świecie - zapewnił ją wesoło, wcale tu nie żartując. Rei była jedyną osobą, która jako tako wytrzymywała z jego rozterkami i... była w stanie nawet co nieco doradzić. Szczerze ją za to podziwiał, bo czuł że klientem był cholernie upierdliwym.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  49. Tony nie gonił jej. Został na swoim miejscu, tylko odrobinę żałując że sobie o nich przypomniała. Przecież chętnie by je przeczytał i dopiero wtedy jej oddał. Ale cóż... będzie musiał iść do tej całej Darcy i zaproponować jakąś wymianę biznesową. Książki za... urocze towarzystwo upierdliwego blondyna. Któż mógłby się oprzeć takiej ofercie?
    Gdy tylko Grima wróciła ze swoimi zdobyczami, postanowił sprawdzić swoją teorię. Zbliżył się do niej i nachylił nad nią, trzepocząc zalotnie rzęsami jak rasowa "kobieta".
    - Powiedz... pożyczyłabyś mi jakąś książkę w zamian za moje towarzystwo? - zapytał jej prosto z mostu, teraz zaczynając stosować technikę na kota ze Shreka i gdy zorientował się co robi i przede wszystkim do kogo... od razu się odsunął wybuchając głośnym śmiechem.
    - O żesz... to dobre - rzucił do siebie w wesołym nastroju. - Chodź, chodź. Rei na pewno już czeka z kolacją i ciepłym napojem - zapewnił ją, prowadząc najkrótszą drogą w stronę ich własnego domku.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  50. Westchnął wyraźnie zawiedziony. Z wyraźną zazdrością obserwował te jej książki, prowadząc dalej w milczeniu. Doszedł do wniosku, że może Rei zagada ją na tyle by mógł w spokoju chociaż jakąś przekartkować. Tak, to szło zrobić. Miał szczerą nadzieję, że faktycznie tak będzie.
    - Hm to dobre pytanie - przyznał. - Właściwie to nie wiem - zaśmiał się cicho. - U nas lubiłem makaron z mięskiem ale i makaron z warzywami. Tak, makaron był jednym z moich ulubionych... a tu? Jeszcze nie wiem. Dopiero poznaję wasze smaki - uśmiechnął się lekko. - Nie jestem w stanie się zdecydować. - A ty co polecasz?

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  51. - Jasne... tylko najpierw sam się muszę nauczyć - skrzywił się lekko, bo dotarło do niego że tutaj nie będzie to wcale takie łatwe. Nie będzie możliwości kupienia makaronu w paczce, więc najprawdopodobniej będzie go sobie musiał sam wytworzyć, żeby spełnić swą zachciankę ze spaghetti. W głowie już analizował co konkretnie byłoby do tego potrzebne i na twarz wstępowało jawne przerażenie. Tyle roboty dla jednego makaronu... nic dziwnego, że kobiety w średniowieczu spędzały tyle czasu w środowisku domowym i nie pracowały. Gotowanie, sprzątanie, zakupy i dzieci... zajmowało im znacznie więcej czasu niż w ich czasach. Masakra.
    - Alka xD? A co to takiego? Jak smakuje? - zadał jej szybkie pytania, a wtedy dziewczyna zaczęła skakać po drzewach i...
    - Ogon! Ty masz ogon! - wypalił bez zastanowienia, podchodząc do niej szybko i łapiąc ją za ten ogon, żeby go zmacać. - Jest wrażliwy? Jak się go używa? Rany kapitalnie! Też chciałbym taki mieć... i jak się przydaje - wyszczerzył się do niej radośnie. - Utrzymuje ci równowagę, ratuje z opresji... - zignorował nawet jej książki, bo miał przed sobą inną, fascynującą rzecz.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  52. Tony zaczerwienił się po sam czubek głowy, gdy zapytała czy dalej jest na garnuszku mamusi. No był... jak nie mamusi to kumpla czy innej kumpeli. Gotowanie było dla niego niczym czarna magia. Z zażenowaniem pokiwał tylko głową na znak, że ma rację.
    - U nas... tak to wyglądało... ale z głodu nie umrę. Kanapki robić umiem - bąknął na swoje usprawiedliwienie, zaraz odpuszczając temat i skupiając się na tym roślinożercy. - Trudno go upolować? - zainteresował się, kombinując sobie kolejną wyprawę, kiedy już nauczy się trochę przyrządzać jedzonko.
    - Och przestań! - trzepnął ją w głowę otwartą dłonią. - Jest idealny i taki puchaty - z fascynacją dotknął jej kity i wyszczerzył się szeroko. - Świetny jest... ale mówisz, że się nie słucha. To co? Jakby żyje swoim życiem? Jak to działa? Nie kontrolujesz go? Przecież jest częścią ciebie - zdziwił się szczerze.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  53. Ten cały Alek (xD) wydawał się być ciekawym stworzeniem do upolowania. Nawet przez moment zaczął analizować swoje szanse na tym polu, po czym złapał skaczącą Grimę w ramiona, żeby ją zatrzymać. Szczerzył się przy tym do niej jak mysz do sera.
    - A ty umiesz takiego wytropić? Niezłą kaskę pewnie się za niego zgarnia, co? - zadał kolejne pytanie. - Może zapolowałabyś na niego razem ze mną? - zaproponował. - Sprawdzimy twoje umiejętności, dowiemy się co lubi taki Alk i poszerzymy wiedzę o sposoby polowania na zwierzynę - dodał, puszczając ją nagle i znów doskakując do znikającego ogona. Z pewną dozą żałości jęknął przeciągle.
    - A bardzo chętnie - skrzyżował ręce na piersi. - Chodź szybko, tam jest Febe... powie nam jak go uciąć i przyszyć mi - klasnął w dłonie. - O ale żeby tak sobie jeszcze żył własnym życiem i u mnie - pokiwał głową gotów poeksperymentować na samym sobie, a przy okazji na tej małej goblince. No bo co mogło się stać? W najgorszym wypadku się wykrwawi, ale to przecież warte podjęcia ryzyka. Nie będzie musiała się nim już przejmować.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  54. — Pewnie dlatego, że w Terrze to rzadki kolor włosów. Ubarwienie zależy w głównej mierze od warunków klimatycznych w jakich żyjesz i genów rasów. Ja pochodzę z plemienia w Siviet Lassku, gdzie smoki nie próbują zabić ludzi, a żyją z nami w zgodzie. Jak na smoki — wyjaśniła z uśmiechem, zręcznie pomijając wspomnienia o Phyonix. Nie powinna w końcu mówić na prawo i lewo o swoich prawdziwym miejscu pochodzenia. Argarczykom owszem, w końcu wszyscy tutaj byli w jakiś sposób powiązani z mamą, ale Grima urodziła się w Mathyr. Dopóki nie będzie pewna, że nie piśnie nikomu słówka, nie powinna proponować jej wycieczki. Chociaż pewnie goblince bardzo by się spodobała rodzima kraina młodej fenalis. Na jej pytanie odnośnie Gava się zaśmiała.
    — Wydaje mi się, że nie lubi mnie na tyle. Wiesz, sprowokować, wkurzać i nic poza tym. Poza tym zgodnie z moimi rodzinnymi zasadami mam jeszcze dużo czasu zanim zacznę szukać partnera, to też mu się nie narzucam, dopóki nie będę w nim widzieć czegoś więcej poza przystojną buzią i znośnym charakterem — wyjaśniła z uśmiechem, zajadając się gulaszem. Zainteresowała ją historia o Mądralce. Przybliżyła się delikatnie do koleżanki.
    — Chodzi Ci może o Tonego? Tego blondyna? Dlaczego nie pasujesz? Co Ci nagadał? — zapytała zainteresowana oraz odrobionę zirytowana. Jak niby Grima mogłaby tutaj nie pasować? Bo była innej rasy? Pff… pierdolona ksenofobia. Przecież to taka miła i cudowna dziewczyna. Zaraz jednak posłała jej ciepły uśmiech.
    — Jest cudowne, uwierz — sama sie rozmarzyła, zaraz jednak zarumieniła się lekko. Nie miała pojęcia jak jej odpowiedzieć. Darcy przecież nie zrobiła nic. Po prostu urodziła się w kochającej rodzinie. Spuściła wzrok speszona. Nigdy nikogo w sobie nie rozkochała.
    — Nie wiem, miałam szczęście żeby się dobrze urodzić. Ale… z historii rodziców wiem, że mama zawsze była przy tacie. Sprawiła, że znowu zaczął się uśmiechać, cieszyć życiem, sprawiła, że chciał robić różne rzeczy poza bezsensownym siedzeniem u siebie. A on pomagał jej się uczyć walczyć, tańczyć… i tak nagle to wszystko tak wybuchło jak pożar i zrobili sobie czwórkę dzieci. Zadowala Cię taka odpowiedź? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  55. Tony wyraźnie się obruszył na tę insynuację jakoby nie umiał polować.
    - Jasne, że umiem - odparł szybko. Szczęśliwie Meliodas zdołał podstawy mu wyłożyć i nawet jedno czy dwa polowania za sobą miał. Może niewiele, ale zawsze. Zwłaszcza gdy usłyszał, że Grima potrafi. W razie czego będzie słuchał jej instrukcji, chociaż to mogło być dość trudne.
    - Okay, ja zabijam ty przyrządzasz. Nawet lepiej... bo ja nie wiedziałbym jak go przyrządzić - zaśmiał się lekko. Już wcześniej zdołał się jej przyznać, że jeśli chodzi o gotowanie to u niego cienko, więc to nie powinno jej zdziwić.
    - No ej... to ja już nic nie rozumiem - bąknął łapiąc ten jej ogon, gdy tylko pomacał mu nos. - Najpierw chcesz się go pozbyć, a jak proponuję to nie chcesz? - westchnął ciężko. - Kobiety są takie same! W każdym kraju, w każdej krainie... cholernie zmienne i niezdecydowane - pokręcił głową z wyraźnym zawodem. Puścił jej ogon i posmutniawszy ruszył szybciej w stronę domu. A miał mieć ogon! Już prawie go miał!

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  56. Zaśmiała się, chwiejąc się delikatnie, gdy na nią wskoczyła. Podparła się nogami, łapiąc równowagę i spojrzała na nią od boku.
    — Może akurat też tam wtedy będę, to zaproszę Cię na jakiś obiad, tym razem wymyślony przeze mnie — zaproponowała z uśmiechem na ustach. Z jednej strony to by dziwnie wyglądało, gdyby jako księżniczka szykowała osobiście posiłek dla nowego przybysza, ale kto by się tym przejmował? I tak uchodziła za księżniczkę, która zawsze robi tylko i wyłącznie to na co ma ochotę. Zaśmiała się po raz kolejny. — Powinna nosić tytuł ‘’Grima, kobieta, która odkryła każdy kraniec świata’’ — wypowiedziała wymyśloną na poczekaniu nazwę. Musiała mimo wszystko przyznać, że była naprawdę niezła. Pasowała do przygodowej natury goblinki. Darcy szczerze nie byłaby zaskoczona, jeśli zielonoskóra pewnie dnia faktycznie zwiedzi cały znany świat i wyruszy na podróż w nieznane.
    Odetchnęła z ulgą, gdy nie mówiła o Tonym, po czym pokiwała głową, robiąc przy tym mimo wszystko mały grymas.
    — Niech się gonią, na moje pasujesz tam najbardziej. Otoczysz się gamortami i z głodu nie umrzesz, będziecie razem polować. A oni niech się biją o wszystko — zaśmiała się, uderzając pięściami o klatkę piersiową, jakby udawała szykującego się do boju orka. Puściła Grimie oczko, posyłając jej zadziorny uśmieszek.
    —- A co, już mnie odrzucasz, Grimo? Nie zdążyłam nawet oficjalnie ogłosić koperczaków — zażartowała, robiąc przy tym złamane serce ze swoich rąk. Oczywiście żartowała.
    — Ach, bo wiesz… lubię słuchać różnych historii, ale w opowiadaniu chyba nie jestem najlepsza. Śpieszę się i nie mówię wszystkiego co bym chciała, zapominam szczegółów. Słaby ze mnie bajarz, czytać jest o wiele łatwiej — usprawiedliwiła swoje słabe zakończenie książki, po czym spojrzała na nią z zainteresowaniem. —- A Ty umiesz opowiadać jakieś historie? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  57. Tony wywrócił oczyma i odwrócił się do niej nagle. Wszystko mogła o nim powiedzieć, wszystko... ale nie to że ma mało oleju w głowie.
    - Sama chciałaś się go pozbyć - wytknął jej. - A jak przychodzę do ciebie z rozwiązaniem to się wycofujesz. Cykasz się - rzucił z uśmiechem na twarzy. - Ale czego się spodziewać po takiej mikro kobietce - dodał zaraz z wielkim westchnieniem. - Dzieciuch z ciebie niesamowity - rzucił jeszcze, po czym wrócił do swojego poprzedniego tempa i już po chwili wyszli na ścieżkę prowadzącą do rozbudowującego się Argaru. - Witaj w Argarze - uśmiechnął się do niej lekko. - To jest dom Febe, jakbyś jednak chciała ten ogon mi oddać to do niej pójdziemy - wskazał domostwo po lewej stronie. - A tamten... - wskazał na drugi, majaczący trochę w oddali. - Jest nasz - poklepał się ręką po piersi. - Tam mieszka Gave.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  58. — Nie mogę się doczekać! Będziesz mi musiała wtedy opowiedzieć o wszystkich swoich przygodach! A z nową biżuterią będziesz wyglądać jak szałowa poszukiwaczka przygód. Najpiękniejsza na rynku — dodała swoje trzy grosze z szerokim uśmiechem na twarzy. Podobała jej się wizja wozu ciągniętego przez gamorty. Jeszcze na czele tego zaprzęgu taka Abyss, rozkazująca innym, bo przecież jej konkretna gamorta była najmądrzejsza, najładniejsza i najwspanialsza. Przynajmniej w oczach Darcy. Dlatego też tym akurat postanowiła nie dzielić się tak od razu. Przysiadła za to na jednym z krzeseł, aby trochę odpocząć od ciągłego skakania na jej osobę. O ile było to zabawne, powoli zaczynały boleć ją ramiona. Grima była może i sporo mniejsza, ale przecież nie była na tyle malutka, aby nie odczuć tego ciężaru. Cóż, przynajmniej będzie miała wymówkę na najbliższy tydzień, że już się nadźwigała, gdyby Gave chciał się czepiać jej lenistwa.
    — A kto Cię pociąga? — zapytała z czystej ciekawości.
    — Oczywiście, że chcę posłuchać. Uwielbiam dobre historie! — klasnęła entuzjastycznie w dłonie, a gdy kazała jej wybrać słowo klucz, zastanowiła się przez chwilę, przymykając oczy i krzyżując ręce pod biustem. W końcu je otworzyła, unosząc ręce do góry. — Niech będzie wybuchający budyń z batatów! — zaśmiała się.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  59. — Jak się czujesz najpiękniejsza, to jesteś najpiękniejsza. Podobno tak to działa — puściła oczko do koleżanki. Ktoś jej kiedyś mówił, że właśnie ten kto czuje się piękny, wygląda lepiej właśnie przez pewność siebie i dobre samopoczucie. A przecież Grima zdawała sie bardzo pewna swojej osoby, a przynajmniej miała wspaniałą, wesołą osobowość, która naprawdę dodawała jej uroku.
    — Jakie mikrusy? — zainteresowała się, kiedy o nich wspomniała. Domyślała się, że mogła mówić trochę do siebie, ale Darcy nie mogła za bardzo pomóc swojej ogromnej, dosyć mocno przesadzonej ciekawości. Jeśli ktoś coś przy niej powiedział, musiała zainteresować się tym tematem.
    — Morko? — zaśmiała się. — Ale mi nie o to chodziło… W sensie, no pociąga że się podoba, ale nie musi być przecież od tego mokro od razu, prawda? — dodała lekko rumieniąc się na samą myśl, że ktoś mógłby jej spodobać się do tego stopnia. Nie, na to miała jeszcze zdecydowanie bardzo dużo czasu. Przełknęła ślinkę. — No bo wiesz, uważam takiego Gava czy tam Golaska, za naprawdę niezłego przystojniaka, ale nie jest mi mokro na jego widok. Żeby było mokro to trzeba przecież wiesz, dotykać się, całować i zachęcać na to… cimcirimcim — to ostatnie wyszeptała jej iście konspiracyjnym szeptem. Oczywiście celowo i prześmiewczo, aby rozluźnić atmosferę, która nieco zaczęła krępować młodą fenalis.
    A kiedy Grima zaczęła opowiadać swoją historię, poczuła się już całkowicie rozluźniona. Wiadro śledzi jezdzone przez jej tatę? Cała ta historia była niezwykle śmieszna. Dziewczyna śmiała się praktycznie cały czas, na szczęście na tyle cicho, aby nie zakłócić występu, a kiedy goblinka skończyła, wstała na równe nogi i zaczęła dawać jej owacje na stojąco.
    — Brawo! Brawo! Genialne! Grima jesteś mistrzem! Naprawdę! W życiu nie słyszałam czegoś tak dobrego. A Ty to na poczekaniu! — mówiła chichocząc, ocierając łezki szczęścia z kącików oczu.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  60. - A po co mi twoje serce? - zapytał ją zaskoczony. - Mam swoją własną pikawę i nie specjalnie bawią mnie zabawy w "boga", choć przyznaję to dość ciekawy temat, w który chętnie bym się zgłębił... tylko nie czyimś kosztem - odparł chłodno, bo nie podobały mu się te insynuacje. Ogon to jedna rzecz, a serce kompletnie inna.
    - Tak, nie mam sobie nic do zarzucenia - zauważył lekko, po czym wzruszył lekko ramionami. - Ty jednak chyba coś tam kręcisz... mówisz, że nie masz nic do zarzucenia, a wcześniej marudziłaś na ogon. Albo jedno albo drugie - posłał w jej stronę znaczący uśmiech, po czym odetchnął głęboko i podrapał się po głowie. - Ale rozumiem. Chodzi ci o całokształt a nie pierdoły - dorzucił zaraz. Zaśmiał się cicho słysząc o rzekomej "dziurze". Gdyby tylko widziała to miejsce znacznie wcześniej to teraz miałaby na ten temat inne zdanie. Nie spieszył się by ją dogonić, a drabinę pokonał spokojnie, po czym przystanął przy barierce obserwując ją z dołu.
    - Masz ochotę na ciasto? Rei je wczoraj upiekła. Jeszcze trochę zostało - zaproponował jej wesoło, wchodząc do środka i kiwając do Rei dłonią. - Mogę wziąć resztę ciasta?

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  61. Tony nie bardzo zdołał na cokolwiek zareagować. Poczęstował Grimę ciastem, patrząc na Rei przepraszająco, a gdy ta rzuciła wazę odruchowo rzucił powiew wiatru, co by ją złapać. Szczęśliwie Rei była szybsza i odetchnął głęboko.
    - Rei, Grima. Grima, Rei - przedstawił je sobie nawzajem. - Zielona goblinka, co nie lubi ogona, ale nie chce mi go oddać... - dodał trochę definicji. - Lubi orgie, a jak alkohol wchodzi jej za bardzo to jest szalona... - dodał jeszcze, po czym odetchnął głęboko. - No... i książek dużo czyta - zakończył orientując się, że jemu chyba też alkohol jednak trochę wszedł skoro paplał o nim przy Rei.
    - Hej... może pójdziemy do mnie, co? Bo uhm... mam też brata, takiego małego - wskazał na kołyskę ze śpiącym Galanem w środku. - Jak będziesz za głośno to się obudzi i pół nocy z głowy - dodał teatralnym szeptem.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  62. Położył dłonie na jej policzkach, przyciągając do siebie mocniej i odwzajemniając to pełne zadziorności spojrzenie. Zanim zdołało do niego dotrzeć o co zapytała go Grima i jaką odpowiedź padła od Rei, odchrząknął.
    - Seks... - zastanowił się chwilę. Przez myśl przeszła mu Ennis i aż się cały zaczerwienił. Gdyby się zgodził to zdradziłby ją, ale przecież ona oddawała się innym za pieniądze. Zacisnął mocno wargi. - Jeśli zapłacisz mi za niego w książkach to czemu nie - wykombinował w końcu idealny kompromis, bo przecież skoro dostanie coś za seks to nie powinno być mowy o zdradzie. Wstał z krzesła i złapał Grimę w pasie, ściągając ją ze stołu.
    - Idziemy do mnie - rzucił swobodnie, zerkając do Rei. - Nie martw się, mamo. Jestem... odpowiedzialnym, młodym człowiekiem - zapewnił ją, ale nawet jemu samemu nie zabrzmiało to zbyt dobrze w obliczu tego co właśnie zostało wypowiedziane.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  63. Posłał jej figlarny uśmiech w odpowiedzi. Wolno czy nie wolno? Sam nie wiedział, kiedy tak naprawdę zaczynało być im wolno. Pokiwał tylko Rei na do widzenia i skierował swe kroki do swojego pokoju, podskakując tylko z nią co by za dobrze jej pod pachą znowu nie było.
    - Obawiam się, że twoje nogi znów poszłyby tam gdzie nie trzeba - rzucił w odpowiedzi. - A tak przynajmniej mam pewność, że dotrzemy do mnie w chwilkę - zagwizdał pod nosem wesoło i nawet roześmiał się lekko, gdy pytała o te książki i proponowała oddanie ich po przeczytaniu.
    - Czyli chcesz seks na krechę tak? - uniósł wysoko brew, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi. Dopiero tam ją odstawił, zapalając lampę naftową, aby jaśniej się zrobiło. - No nie wiem... a jak mnie wykiwasz? - uniósł wysoko brew. - Coś musiałbym dostać w zastaw - oznajmił śmiertelnie poważnie.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  64. Tony pokręcił z politowaniem głową. Jasne, już to widział jak Grima słucha jakiegokolwiek zakazu. Mimo tego, że poznał ją dopiero chwilę temu to już był przekonany, że z całą pewnością zrobiłaby wszystko żeby jakoś się z tego wyplątać a przy okazji złamać 10 innych zakazów.
    - Wszystko mogę, dziewczynko - spojrzał na nią z szerokim uśmiechem na twarzy. - Ty za to straszliwie mi motasz w głowie - puknął ją palcem w czoło i przewrócił ją na łóżko, po czym zawisł tuż nad nią, przesuwając dłonią po jej zaskakująco gładkiej, zielonej skórze.
    - To co dostanę w zastaw? - zapytał jej szeptem, owiewając jej ucho swym oddechem. - Twoje spodnie? Ogon? A może bieliznę? - zaproponował od niechcenia.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  65. - Dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? - zapytał cicho Grimy, spoglądając teraz na nią i przez moment przestając ją dotykać. Jedynie co to masował lekko skórę przy jej nadgarstku.
    - Masz wszystko na swoim miejscu i dodatkowo ten seksowny ogon - szepnął, muskając ustami jej szczękę. - Jesteś seksowną zieleninką - puścił do niej oczko. - Dziewczynko - dodał jeszcze, unosząc lekko dłoń, żeby dotknąć rzemyka goblinki. Przyglądał się mu w lekkim zastanowieniu. - Może być. Wezmę go w zastaw, a jak skończysz czytać książkę... to się wymienimy - wyszczerzył się do niej, łapiąc rzemyk pewnie w dłoń i chowając go sobie do kieszeni. - To powiedz... - przesunął dłonią pod jej koszulą, głaszcząc jej brzuch przy tym. - ... robiłaś to już kiedyś?

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  66. Tony nie bardzo rozumiał jej obawy. Zwłaszcza, że skórę miała miękką w dotyku. Nie wiedział o czym mówi, więc tylko pokiwał głową w zrozumieniu. Przynajmniej w tej jednej konkretnej chwili. Podwinął jej koszulę do góry i ucałował odsłonięty brzuch, po czym przesunął się ustami wyżej, cały czas starając się skubać ją rękoma, masować tu i ówdzie.
    - Ja również miałem do tej pory tylko seks bez uczuć - przyznał szczerze. - Uczyłem się jak to robić, ale nie wiem... - spojrzał jej prosto w oczy. - Czy mogę się uważać już za dobrego w tym temacie - uśmiechnął się do niej lekko. - Nie bój się, nie zrobisz mi krzywdy - dodał po krótkiej chwili namysłu. - Zaszalej, daj się ponieść - rzucił chcąc poznać coś nowego. Nowy sposób, może właśnie kulturę seksu goblinów? To byłby czad.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  67. Chłopak mruknął z przyjemności, zadowolony z takiego obrotu spraw. Grima zaczęła sobie śmielej poczynać, a jego te pazurki przyprawiały o przyjemne dreszcze przechodzące przez całe jego ciało. Pogłębił pocałunek, kiedy wzięła go z zaskoczenia i jednym, sprawnym ruchem pozbył się jej spodni i bielizny, zaraz też masując dłonią jej gorącą kobiecość.
    - Nie kłamałaś - zauważył, spoglądając jej prosto w oczy. - Masz dwa półdupki - rzucił z zadziornym uśmiechem, dając jej dwa siarczyste klapsy w oba. Nawet ogon mu przy tym nie przeszkadzał. Wrócił do pieszczenia jej waginy i łapczywego całowania ust goblinki.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  68. Aż sapnął, gdy Grima dotknęła jego przyrodzenia i omal się nie zapowietrzył. Matko. Naprawdę będzie musiał poćwiczyć z szybkim dochodzeniem, bo przecież nie zdoła partnerce dać przyjemności. Tylko zacznie i już będzie musiał kończyć. Zaszalej? Uniósł wysoko brew.
    - Jesteś pewna? - zapytał, jakoś tak zdziwiony. Nie rozciągnął jej ani nic... Miał tak po prostu wejść? Nie był pewien czy to tak wspaniały pomysł, ale nie trzeba mu tego było drugi raz powtarzać. Wszedł w nią energicznie. Może trochę nieumiejętnie, ale jednak. Zatrzymał się w środku na chwilę. Pozwolił się jej przyzwyczaić. Przynajmniej trochę zanim zaczął się poruszać. Od razu nadał szybkie tempo, wbijając się głęboko. Mimo wszystko chciał jej dać przyjemność, więc rękoma dalej pieścił to filigranowe ciałko zielonej kobietki.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  69. Chłopak wczuł się w swoją czynność. Starał się pchać rytmicznie, mocno, a fakt że słyszał jak dyszy, czuł drżenie jej ciała tuż pod sobą przyprawiał go o dodatkową satysfakcję. Satysfakcję i coś jeszcze... pożądanie? Możliwe, chociaż szybciej podpisałby to pod radość. Radość z tego, że może jej dać chociaż tyle przyjemności. Serce aż skoczyło mu z radości, a gdy jej ogon go smagnął, zacisnął mocniej wargi. Jęk i tak wydobył się z jego gardła.
    - O mamo... - sapnął. - Zrób tak jeszcze raz - rzucił do niej, muskając jej wargi swoimi. - To było coś... - przyspieszył jeszcze, chociaż miał wrażenie, że to nie było możliwe. A jednak... ogon dodał adrenaliny, powera, którego wcześniej nie miał.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gave puknął dwa razy w drzwi do pokoju Tonego i otworzył je zaraz na oścież.
      - Hej stary, masz może... - spojrzał na pieprzącą się parkę w biały dzień i odchrząknął znacząco. - Serio? W biały dzień? Ze Shrekusiem?! To dziecko jeszcze! - ściągnął buta i rzucił nim w głowę Tonego. - Ugh... weź następnym razem po prostu coś wystaw czy coś... straszni jesteście - fuknął, wychodząc i trzaskając za sobą drzwiami.

      Gave

      Usuń
  70. Tony skrzywił się wyraźnie słysząc Gava. Zdołał tylko spiorunować go wzrokiem, ale zanim cokolwiek odpowiedział Grima już zadziałała, dlatego skupił się na powrót na niej. Ułatwiła mu to zadanie, strzelając go znów z ogona. Mruknął wówczas przeciągle.
    - Taa, wchodzi jak do siebie i myśli, że wszystko mu na sucho ujdzie - przyznał jej rację, zanim zamknął te jej usta pocałunkiem. Przyspieszył ruchy swych bioder, zagłębiając się w niej do samego końca. Była niezwykle ciasna, jej ciepłe wnętrze zaciskało się na nim do tego stopnia, że powoli tracił zmysły.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  71. Chłopak doszedł krótko po niej, nawet będąc z siebie zadowolonym, bo wytrzymał dłużej i mógł dać partnerce przyjemność, a przynajmniej tak mu się wydawało. Obserwował szczytującą Grimę i gdy rzuciła komentarz o nauce, wzruszył ramionami. Znów ucałował jej wargi, kładąc się tuż obok niej.
    - A propo nauki... to jak się czułaś? - zainteresował się. - Co ci się podobało? - zadał dwa pytania, jednocześnie delikatnie głaszcząc ją po odsłoniętej ręce.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  72. Słuchał jej uważnie zbierając kolejne informacje do tych już zgromadzonych. Miarowe tempo, lekko rosnące dało się zrobić. Cieszył się, że podobały się jej pieszczoty przed i po samym stosunku. Uśmiechnął się do niej lekko i objął ją ramieniem.
    - A mi podobał się ten twój ogon w akcji - przyznał szczerze. - Te silniejsze pieszczoty były świetne. To że tak nim operowałaś, smagałaś mnie nim... mhm to po prostu mistrzostwo - przyznał szczerze i uśmiechnął się do niej delikatnie. - Zmęczona?

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  73. Spojrzał na nią zaskoczony. No tak... nie ściągnął jej koszulki i teraz poczuł, że w jakiś sposób zawiódł jej upodobania. Nie zrobił wszystkiego jak należy. Zagryzł mocno wargi.
    - To nie tak - odparł szybko. - Lubię... znaczy chyba lubię - podrapał się lekko po głowie. - Nie wiem... - dodał zaraz i westchnął ciężko. - Bardziej fascynują mnie oczy i mimika twarzy kobiety... - wymamrotał beznadziejnie. - Na niej się skupiam, żeby widzieć czy wszystko gra... no i wiesz, jak tobie jest dobrze to i mi jakoś tak, czuję ulgę po prostu - wyjaśnił trochę pokrętnie. - Czy to takie złe, że zapomniałem o twoim biuście? Lubisz jak się go dotyka? - zainteresował się znów.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  74. Realizował misję? No może coś w tym było. Złapał ją w biodrach gdy na nim usiadła i przedłużył pocałunek, po czym wzruszył ramionami.
    - Jesteś pierwsza - odparł cicho. - Pierwsza, która odczuła przyjemność podczas seksu ze mną - poprawił się, zakładając jej kosmyk włosów za ucho. - Więc może tak... może realizuję misję? Po prostu głupio mi kiedy tylko ja odczuwam przyjemność - przyznał szczerze. - Co w tym złego? - spojrzał jej prosto w oczy, a gdy zeskoczyła z niego, usiadł na posłaniu obserwując ją spokojnie.
    - A ty zawsze uciekasz po odbytym stosunku, czy jednak zrobiłem coś nie tak? - zapytał gdy tak paplała o bucie Gava. - Nie możesz się zrelaksować? Odpocząć chwilę?

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  75. - Jedna - przyznał szczerze, nie wchodząc w szczegóły. Ennis była tu innym kalibrem. Przynajmniej dla niego. Umiała wszystko, uczyła go, podchodziła do tego czysto biznesowo, a on... jak głupie szczenie się zakochał. Zacisnął mocno szczękę i zaraz zgrzytnął zębami.
    - Nie jestem dobrym osobnikiem do odpowiedzi na te pytania - odparł z lekkim zażenowaniem widocznym na twarzy. - Nie do końca wiem jak to wygląda u nas. Czy seks bez miłości kończy się wyjściem partnera czy nie... ja po prostu... - spojrzał po niej uważnie. - Po prostu uważam, że to nie w porządku tak opuszczać partnerkę bo było miło ale się skończyło. Poza tym... liczę na długoletnią przyjaźń z tobą, a to już w ogóle nie w porządku aby kogoś wykorzystać i znikać - musnął ustami jej policzek i przyciągnął ją do siebie.
    - Jak się relaksujemy? A ty jak to robisz? - zainteresował się zaraz, nie odpowiadając na pytanie, bo znowu nie znał na nie odpowiedzi. Cholera... jak przychodziło co do czego to nagle okazywało się, że on nie zna wielu odpowiedzi.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  76. - Podobno jestem z tych dziwnych... może dlatego wszystko robię na odwrót - zaproponował patrząc na nią z łagodnym uśmiechem na twarzy. Gdy tylko się na nim znalazła, przytrzymał ją na sobie i podniósł na łokciach, żeby zaraz wyszczerzyć szeroko.
    - Mhm lubisz relaksować się na wysokościach, ja również - rzucił wesoło. Może nie tyle na drzewie, ale dryfowanie w powietrzu było jego ulubioną formą relaksu. Dryfowanie i czytanie książki brzmiało jeszcze lepiej. - Lubię też spędzać czas z przyjaciółmi na wesołych rozmowach - dodał zaraz. - Och ale nagość jest dla mnie nowością - dodał jeszcze i ściągnął z niej koszulkę, samemu też rozbierając się do końca. - Dobra to wypróbujmy to - wziął głęboki oddech i wstał z łóżka. Otworzył drzwi na oścież, wychodząc na ganek. Świecił swą nagością tak po prostu zastanawiając się czy to lubi. - Tak właśnie? A jak ktoś nas zobaczy? - odwrócił się do Grimy z lekkim powątpiewaniem.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  77. - Hm... kilkoro - odparł spokojnie. - Wychowywałem się w sierocińcu - zaczął jej opowiadać, opierając się beztrosko o barierkę tyłem do świata, przodem do niej. - Było tam sporo dzieciaków, ale jeden się ze mną konkretnie zaprzyjaźnił. Dzięki niemu zyskałem grono kumpli. W tej chwili mam ich troje... Ryu, Akane i Gave, chociaż ten ostatni to nie wiem jeszcze czy przyjaźń czy kumpelstwo - przyznał szczerze i odetchnął głęboko, po czym wybuchnął gromkim śmiechem.
    - Oj no kąpię się na golasa, ale wiesz to coś innego. U nas każdy kąpie się sam. Nie ma takich wspólnych kąpieli... chyba że ktoś chce. Dlatego publiczna nagość to coś nowego dla mnie - przyznał szczerze. - U was to naturalne, tak? - upewnił się że dobrze ją zrozumiał. - Absolutnie cię to nie krępuje, co?

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  78. - Sierociniec to miejsce dla dzieci, które nie mają rodziców. Przechowalnia takich dzieci... otrzymują one opiekę i przynajmniej w teorii wychowuje się je tam, a jednocześnie szuka im nowych rodzin - spojrzał po niej spokojnie. - Mój pierwszy sierociniec był straszny. Nie traktowali nas w nim dobrze. Straciłem w nim czucie w nogach... a potem trafiłem na Rei - uśmiechnął się do niej delikatnie i wskazał dłonią siedzącą na bujanym fotelu kobietę. - Jej sierociniec był zupełnie inny. Można rzec kierowała nim miłość do dzieciaków i szanowała nasze wybory... jeśli nie chcieliśmy być wysyłani do innych rodzin... to zostawaliśmy - wyjaśnił. - Wydaje mi się, że tak powinien wyglądać ten prawidłowy sierociniec, ale mogę się mylić - zapewnił ją. - No i... ja tam miałem lepiej, bo Rei kochała mojego przyjaciela, a mnie na doczepkę brała - dodał jeszcze wesoło. - Teraz jest moją mamą - dokończył swój długi wywód a propo sierocińca.
    - Hm trudno powiedzieć co trzeba zrobić żeby je mieć - zastanowił się nad tym pytaniem. - Po prostu przebywać z nimi, rozmawiać, słuchać jak ktoś ma jakiś problem, pocieszać, pozwalać płakać na ramieniu, śmiać się z nimi - wzruszył ramionami. - A co robi takie grono? To już zależy od grona. Moje charakteryzuje się wielkim talentem do wpadania w tarapaty. Lubimy przygody, ale trzymają się nas kłopoty - roześmiał się serdecznie i przyciągnął do siebie Grimę, żeby nachylić się i mocno ją ucałować.
    - Chętnie się z tobą wykąpię - zgodził się z nią radośnie.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  79. Nie wiedział jak na to odpowiedzieć. Przechowywali? W pewnym sensie tak. W końcu Rei przyjęła pod swój dach Ryu, Gava i jego samego. Tylko czy mógł to nazwać przechowywaniem dzieci? Czy on sam nie był już przez nią traktowany jako jej własny syn? Tak wiele pytań i tak mało odpowiedzi. Zacisnął mocno wargi.
    - Nie wiem - odparł po długiej chwili milczenia. - Rei nie prowadzi tu sierocińca... ale przechowuje parę dzieciaków. Jestem jednym z nich, tylko... nasza relacja uległa zmianie. Ona nie jest dla mnie tylko opiekunką. Jest mamą - spojrzał po niej bezradnie. - Więc chyba mnie nie przechowuje, tylko traktuje mnie jak swoją rodzinę... ale z drugiej strony jest Gave - dorzucił po chwili. - Jego chyba przechowuje. Nie wiem jaką mają relację... w sumie nigdy nie pytałem ani jednego ani drugiego - przyznał cicho. - Chociaż Gave ma lepszą relację z Meliodasem - pokazał na demona, który właśnie rozmawiał z Rei. - A Rei i Meliodas są razem... może tu powinienem pytać - zastanawiał się na głos i z frustracją kopnął gołą stopą w drewniany pal. Aż mu łzy stanęły w oczach. To był zły pomysł. - Nie zadawaj mi takich pytań... potem będę ich o to męczył - burknął niezadowolony, że w jego głowie pojawiły się kolejne pytania i wątpliwości. Z całą pewnością będzie musiał ten temat poruszyć z tymi wszystkimi dorosłymi.
    - Nie wiem co zrobiłem, że mnie pokochała - westchnął ciężko, chowając twarz w dłoniach. - To chyba pytanie do Rei, a nie do mnie... ja po prostu byłem sobą, a to samo wyszło - szepnął, patrząc jej prosto w oczy. - Nie masz nikogo takiego, kto by cię po prostu kochał? - zapytał cicho. - Nie masz rodziców, że dopytujesz o takie rzeczy? Trudno mi odpowiadać na te pytania, bo sam ich właściwie nie miałem... a do tych prawdziwych przez długi czas czułem żal, bo mnie zostawili. Z dnia na dzień. Jednego dnia byli, a drugiego odstawili mnie do sierocińca i odjechali. Obiecali wrócić, ale nigdy tego nie zrobili - wymamrotał. - Dlatego nie jestem dobrą osobą do rozkminy na te tematy... nie wiem jak to jest mieć taką rodzinę, ale moja przyszywana jest świetna - zapewnił ją trochę weselej i dał się pociągnąć do strumienia a tam wskoczył do wody tuż za nią i złapał ją za biodra, żeby wyrzucić na chwilę w powietrze i zaamortyzować jej upadek swoim powietrzem. Położył się na wodzie wdychając świeże powietrze. Chłodna woda dobrze mu robiła.
    - Dobrze pływasz? - zainteresował się. - Mogłabyś mi dać parę lekcji, bo wstyd się przyznać, ale ja w te klocki jestem absolutnym początkującym - przyznał wesoło.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  80. - Bo próbuję rzeczowo odpowiedzieć ci na pytanie, a to nie jest takie proste... kiedy jest tyle zmiennych, które trzeba wziąć pod uwagę - bąknął rumieniąc się trochę, ale bardziej z zawstydzenia, bo przyłapała go na czymś takim, niż cokolwiek innego.
    - Wiem Shrekusiu, wiem... ale wkurza mnie to, że czegoś nie wiem, gdy ktoś zadaje mi pytanie - odparł spokojnie, oddychając głęboko. - Po prostu chciałbym porządnie na każde odpowiedzieć, a pierwsze co mi się pcha do ust to "nie wiem". To denerwujące - westchnął przeciągle.
    Odpuścił całą resztę dywagacji a widząc jej radość z tego małego ruchu jaki zrobił. Zaraz zmarszczył brwi słuchając o jej rodzicach i w gruncie rzeczy uznał że sam miał od niej znacznie lepiej pod tym kątem.
    - Dobrze zrobiłaś - szepnął tylko, po czym pokiwał głową chcąc jak najwięcej załapać z nauki. Położył się na wodzie tak jak to pokazała i zaczął mocno chlapać girami, ale absolutnie za daleko się nie posunął. Prychał na wszystkie strony nie do końca wiedząc jak te oddechy brać.
    - Nie, nie... powoli. Pogubiłem się - wymamrotał zdeterminowany chociaż trochę liznać pływania.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  81. Wytatuowany mężczyzna, na oko dwudziestolatek, wszedł do karczmy, z delikatnym uśmiechem satysfakcji. Miał na sobie luźną, czarną koszulę, która idealnie eksponowała jego wyżłobione ciało. Czarne tatuaże pokrywały jego ciało od dłoni, po szyję, idealnie komponując się z jego bladą skórą.
    Na plecach nosił dwa, skrzyżowane ze sobą miecze. Na jednym widoczne były świeże ślady krwi, która kapała powoli na deski podłogowe.
    Usiadł za ladą, od razu penetrując wzrokiem oczy karczmarza.
    — Wódki. Albo coś mocnego. Dzięki z góry. — rzekł, przesuwając kilka złotych monet w stronę oberżysty. — I pokój. Na razie na jedną noc.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  82. — I tak byś mi nie uwierzyła. — zachichotał, zerkając na goblinkę. — Zrobiłem je sobie w miejscu, gdzie psom dupy szczekają, a krowę lepiej wydoić, gdy jest mężczyzną. — w głębi siebie wypierał proces tatuowania. Gehenna, ból, agonia... A on to skitował chujowym żartem.
    Popatrzył na swój miecz, w delikatnej konsternacji, po czym westchnął.
    — Ah, wybacz. — przetarł juchę w szmatkę, którą nosił ze sobą, po czym włożył go z powrotem w krzyżak. — Z ciekawości, co robisz tak daleko od swojego domu? Myślałem że terrańczycy żyją w hermetycznych społecznościach... Byłem tam raz. Jako lekarz, dasz wiarę? — ponownie zachichotał. Gdy barman przygotował mu alkohol, Pius polał sobie kieliszek, by z niesmakiem przełknąć trutkę na ludzi. — Ohhh... A ty coś pijesz, mała? Piwo? Co to?

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  83. — A myślałem, żeś z Terry. Tam było dużo goblinów. Leczyłem co najmniej kilku. Lazaret kazał mi podróżować po świecie i pomagać tubylcom, żebym się nauczył układów ciał każdej Mathyrskiej rasy... Te dni są już dawno za mną. Przebranżowiłem się. — zarechotał, po czym nalał sobie kolejny kieliszek. Ot, tak dobrze mu się gadało. — Wiesz, ludzie też nie są zbyt dobrzy w walce. W porównaniu do orka albo powiązanego ze smokiem, ludzie to tak naprawdę robaki. Pod względem siły, rzecz jasna. — zmrużył oczy żartobliwie, po czym przybliżył się nieco, by spojrzeć jej w dekolt. — Ty rzeczywiście! — zaśmiał się ciepło, po czym zaczesał popieliste włosy na tył, by wypić drugiego szota.
    Dziwny sok wytrącił go z równowagi.
    — A to ma procenty? Chcesz, mogę ci dolać wódki. Zapłaciłem karczmarzowi za co najmniej kilka butelek, więc się nie obrazi... — powiedział, po czym pokiwał głową. — Pij, pij. Nie ma co siedzieć w abstynencji. Życie jest za krótkie, żeby się martwić o to, co inni o tobie powiedzą... A ja... Piję z pasji. Bo nigdy wcześniej nie miałem okazji. Szczególnie wódki. Spróbuj, jest pyszna!

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  84. — Najemnikiem. — pokiwał głową, gdy wypowiedziała te słowa, po czym oglądał, jak skacze po słupie, po kole... Na uśmiech odpowiedział uśmiechem, jak i polaniem kolejnego szota. — Cóż, ja dobrze wiem, jak to wygląda u goblinek. Badania ras, pamiętasz? Chociaż nie ukrywam, czasem trzeba sobie wiedzę przypomnieć... — powiedział z tajemniczym błyskiem w oku. Niuchnął jej błotnisty napitek, po czym od razu się wycofał. — Zdecydowanie za mało wódki! — zarechotał ponownie, dolewając jej kolejną porcję gorzały do... Czegokolwiek ona piła.
    Widząc, jak opiera na nim swoje stopy, nie zareagował, jedynie położył dłoń tak, że palce muskały jej łydki przez spodnie. — Nieno, pozwiedzasz. Ja widziałem świat... Z resztą, nie tylko ten. Wiele światów... Każdy miał coś w sobie innego, pięknego do zaoferowania. Życzę ci, żebyś też zbadała nieznane sobie zakątki. A w ogóle, to jestem Pius. Miło mi cię poznać.

    Piuz

    OdpowiedzUsuń
  85. — Mhmmm... — mruknął przeciągle zachrypniętym głosem. Przez wytworzenie nowego ciała, jego struny głosowe również się zmieniły. Wysoki baryton z delikatną chrypką rozbrzmiewał z jego ust z gracją, a jednocześnie z przyjemnym brzmieniem. — Tak. — odpowiedział na jej pytanie o wstępnym podnieceniu. — Rozpoznajesz wstęp... Rozwinięcie i zakończenie? Nie wiedziałem, że to się czymkolwiek różni. — przesunął palcami po jej łydce, a zapach się nieco wzmógł.
    Również się nachylił, gdy zaczęła mówić konspiracyjnym tonem głosu.
    — Zgadza się. Widziałem... Właściwie trzy. I zginąłem. Widziałem niebo, piekło, to pomiędzy... Zaświaty dziwnie działają. Nadal nie jestem w stanie określić jak dokładnie. A co jest w tym wszystkim najpiękniejszego? — popatrzył z rozmarzonym wzrokiem w górną półkę, pozwalając sobie tym samym położyć dłoń na jej udzie. — Ludzie. Doświadczenia. Historie. Przygoda. Powiem ci, tkwiłem kilka lat w wymiarze, w którym jedyną nadzieją, była ta... No jak jej tam... — zmrużył oczy. — Tęsknota. Dopiero doceniasz coś, kiedy to stracisz. Dlatego piję i swawolę, korzystam z życia.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  86. — Wybaczam, Grimo. — odparł, po czym przesunął dłonią delikatnie wyżej po udzie. Obserwował jej ogon, jak strzelał, w różne strony. Czy to była kwestia upojenia alkoholowego? Nie mógł się trochę skupić, bo myśli o ogonie sprowadzały się do jego podnoszenia w ciekawej pozycji.
    — Czyli jest różnica. Dobrze wiedzieć... Lubię. I to i to. Takie już upodobania.
    Strzelił delikanie karkiem, gdy zapytała o robaki.
    — Chodziło mi, że w porównaniu do... — nie zdążył nawet dokończyć, bo kobieta wskoczyła mu na kolana. Ważyła mało. Mniej, niż się spodziewał. Oddał całusa szybko, po czym westchnął, zatapiając usta w szklance alkoholu. Delikatne rumieńce spłynęły na jego twarz.
    — O ty mała... — popatrzył na nie swoją sakwę, po czym zmrużył oczy. — Właściwie, to ją ukradłem. Więc jak chcesz to bierz. Kilka zakrwawionych monet. A prawdziwe skarby są gdzie indziej. — mówiąc to, delikatnie odpiął swoją czarną koszulę, przez co Grima miała pełny widok na jego wychudzony, zszargany fizycznością tors. Był prawie cały w tatuażach, mimo to, jego mięśnie były dobrze nakreślone. — Mam kolczyki, ale nie przy sobie. Srebrne. — skwitował, ponownie kładąc dłoń na jej udzie.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  87. — Właściwie, to jest niczyje. — przechylił głowę na bok, patrząc po tym, jak Grima zbliża się do niego, jak zaczęła dotykać jego torsu. Zachichotał z przyjemności, odsłonił przy tym całą swoją klatkę piersiową, specjalnie dla jej wglądu.
    — W miejscu, w którym mi tego nie ukradniesz... I nie, nie mówię o dupie. Bo tam akurat lubię. Nic bym tam nie schował... — rzucił bez kłopotu, przeciągając dłonią powoli wzdłuż uda, palcami przejeżdżając po jej brzuchu.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  88. — Z pewnością, biedny nie jestem. — zachichotał, chociaż sam wiedział, że to nieprawda. Gdyby nie wytrzymały organizm i brak potrzeb, to prawdopodobnie zdechłby z głodu już dawno. A tak, to przynajmniej mógł się szybciej najebać na głodniaka. — Mhmmm... Myślę. Czy to źle?
    Na pytanie o samców, zmrużył oczy.
    — Czy wolę... Żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka raz chłopaczek. Lubię obie płcie. A jeśli cokolwiek wiesz o seksie, to wiesz, że palce i język często mogą wejść w... — tutaj zerknął na jej krocze. — Ciekawe miejsca.
    Odetchnął, by potem polać sobie kolejny kieliszek wódki, a Grimie dolał ponownie do kufla. Teraz więcej było tam wódki, niż jej specyfiku.
    — Ale ja mam. Nie musisz się o to martwić. Powiedzmy, że... Mógłbym cię wielu rzeczy nauczyć. — palce na jej udzie zaczęły się delikatnie poruszać. Koniuszki palców delikatnie przejeżdżały po materiale jej spodni z gracją, lecz i pewnym pomyślunkiem...

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  89. — Jestem niewyżyty. — odparł spokojnie, a gdy zdjęła jego rękę ze swojego uda, zmrużył oczy. Widocznie jej się nie podobało, gdzie Pius zmierzał swoimi zamiarami. Uszanował to. I musiał przyznać, goblinka miała mocną głowę.
    — Pewnie wino ci nie smakuje, a piwo jest dla dzieci... — zarechotał delikatnie, kręcąc głową. Jego ręka stała się czarna, pokryta łuskami, ze szklanymi paznokciami. — Coś o tym wiem. Jak wypalają ci żołądek rtęcią, to nic ci nie przestaje smakować. — odparł, wypijając kieliszek duszkiem, nie krzywiąc się przy tym. — Ale przynajmniej alkohol działa. — na jej pytanie, przewrócił głową ponownie, patrząc jej głęboko w oczy.
    — Dziwne? Nie. Dla ciebie naturalne, a dla mnie smutne, bo jesteś podniecająca... No ale przeżyję. Nie takie wesela się kładło. — zachichotał.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  90. Terra była jego automatycznym wyborem. Skoro zdecydował się wyprowadzić to równie dobrze mógł spędzić czas z Maryl, zanim zacznie szukać swojego miejsca na tym świecie. Zamieszkał z nimi i ich matką pod jednym dachem w zamian za drobne naprawy, zajmowanie się dziewczynkami i nauczanie ich Polskiego. Sam również pobierał od nich nauki i po niecałych trzech tygodniach zaczął całkiem nieźle radzić sobie z Terrańskim. Na tyle dobrze, aby teraz zażarcie kłócić się o cenę owoców, które kupował wraz z Maryl. Dziewczynka siedziała mu na ramionach i wesoło chichotała, gdy on wściekał się na sprzedawcę.
    - Zdzierstwo w biały dzień - fuknął na mężczyznę, wymachując przy tym produktami o których mówił. - Są jeszcze niedojrzałe, a ty życzysz sobie za nie żyłę złota! Na... - zaciął się, ale Maryl zaraz przyszła mu z pomocą.
    - ...śmierdzącego Alcę! - ponownie wybuchła śmiechem.
    - Na śmierdzącego Alcę! - powtórzył po niej Gave, po czym zmrużył oczy i spojrzał w górę, aby dźgnąć dziewczynkę w bok. - Nieładnie to tak nabijać się ze mnie - pogroził jej palcem, po czym wrócił do pertraktacji. W końcu powiedział, że więcej niż trzy miedziaki nie zapłaci i odszedł z owocami, zadowolony z efektu. Maryl zaklaskała w dłonie, po czym zeskoczyła mu z ramion i uśmiechnęła się do niej szeroko.
    - Zaoszczędziliśmy parę miedziaków! Możemy kupić Goblibule!!! - aż podskoczyła z radości i ruszyła biegiem w stronę odpowiedniego straganu. Za pierwszym razem kompletnie nie rozumiał o co jej chodzi, a były to po prostu zielone kluski (xD) z mięsem Alca, podawane na słodko. Do smaku trzeba było się przyzwyczaić, ale z każdym razem smakowały mu coraz bardziej. Były za to ulubionym przysmakiem Maryl. Dziewczynka podśpiewując pod nosem lawirowała wśród tłumu, kierując się w stronę odpowiedniego straganu. To tam wpadła na pewną dziewczynę i wywróciła się koncertowo, po czym zaniosła ogromnym płaczem. Gave obserwował to wszystko z pewnej odległości, ale gdy Maryl zaczęła płakać, przyspieszył i po chwili kucał obok niej.
    - Oj nie becz, oddam ci swoją Goblibulę - obiecał jej, ocierając jej łzy kciukiem i zerkając w górę na "ofiarę" szaleńczego pędu Maryl. - Przepraszam. To tylko dziecko - zaczął odruchowo ją usprawiedliwiać, po czym zamknął się niemal od razu. Miał przed sobą nie mniej i nie więcej Pannę Idealną, a gdzieś za nią zamigotał mu ogon szalonej Shrekusi.
    - Cześć - rzucił tylko, pomagając Maryl wstać i znów sadzając ją sobie na ramiona. - Uważaj na tę wariatkę - rzucił, wskazując na Grimę. - Lubi psocić.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  91. - Jaka tam dyskryminacja - wywrócił oczyma. - Tylko ostrzegam przed twym szaleństwem Shrekusiu. Przy naszym pierwszym spotkaniu zabrała mi zakupy... i zeżarła je - wyjaśnił Akane, jakoś tak odruchowo, po czym podrzucił lekko dziewczynkę na swych ramionach, a ta wszczepiła łapki w jego włosy i jeszcze chwilę pociągała nosem.
    - Oddasz? - upewniła się, że nie blefował.
    - Pewnie, że tak - chłopak uśmiechnął się do niej szeroko. - A teraz opowiadaj o goblibule, pokaż jak dobrze po Polsku mówisz - dodał zaraz, cały czas komunikując się z małą w jej ojczystym języku.
    - Ale ja nie wiem czy umiem - Maryl poczuła piekące ją policzki. Spojrzała po Akane i zacisnęła mocno piąstki.
    - Ze mną potrafisz to i tu dasz radę - zachęcił ją jeszcze.
    - Goblibula... to... taka biała masa - dziewczynka zaczęła mówić powoli i trochę nieskładnie. - W środku mięsko - gestykulowała przy tym zamaszyście. - Słodka - dodała po chwili namysły. - Kupimy ci! - zakończyła entuzjastycznie wracając do swojego języka. - Zostały nam 4 miedziaki i kupimy 5 goblibul! Potargujemy się o jedną! - zawyrokowała.
    - Wedle rozkazu... ale spróbuj raz jeszcze mnie wrobić w dziwne przekleństwa... - mruknął cicho, wracając do swojego własnego języka. - Goblibulska księżniczka chce postawić niewiernej i nieświadomej tego co traci... goblibulę. Nie wypada odmawiać tak szczodremu gestowi - zauważył, przesuwając spojrzeniem od Grimy do Akane i z powrotem.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  92. — Karali mnie za moje występki. Abym się nawrócił. Mieli różne sposoby tortur. Ale nie mówmy o tym. To było dawno temu... — zmrużył oczy, szklanymi paznokciami przejeżdżając po balcie stołu.
    — Mam standardy. Po prostu duża część osób och nie spełnia. Zawsze chciałem się przespać z kimś z Terry. Przespać, zerżnąć, pogadać, wypić... Jak zwał, tak zwał. Szkoda, że jesteś zakochana, miałem nieskromną ochotę sprawić, abyś drżała od mojego języka na swojej cipie. — wzruszył ramionami, po czym westchnął ze smutkiem, gdy nie zostało już więcej wódki. — Moja ciekawość pozostanie niezaspokojona. — uśmiechnął się do niej, po czym spojrzał do jej kubka. — Tyś nic nie wypiła... To po cholerę ja ci polewałem? — zaśmiał się gardłowo, przeciągle, a czarna, łuskowata ręka spoczęła na jej udzie. Ponownie.

    najebany Pius

    OdpowiedzUsuń
  93. — Terranie nie pytają o zgodę. Z tego co wiem. Znam tamtą kulturę... Pobieżnie. Ale może mają coś po prostu z mojej rasy. — odparł, a na chwilę jego ciało zmieniło kolor na całkowicie czarny. Złote oczy wpatrywały się w goblinkę, w momencie, gdy rogi zaczęły wyrastać z jego czoła. — Tak, tak... Coś czuję komentarz o byciu kozą, no nie powstrzymasz się. — zarechotał nisko, niżej niż wcześniej. — Bo jesteś cipka i nie napijesz się więcej. Co ci mogę poradzić. Tak to już jest, kiedy jesteś miękką zawodniczką.
    Gdy złapała jego dłoń posmutniał, bo nawet nie zdążył jej zmolestować.
    — Czasami, jak wypiję za dużo, to mi się tak jakoś pokazuje... Nie wiem jeszcze dlaczego alkohol to powoduje, no ale co. Przez to raczej nie zobaczysz mojego kolczyka. Jest czarny. A czarny z czarnym niestety się wtapia.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  94. — Miałem kiedyś skrzydła... Chyba. Nie wiem.— odparł, po czym złotym spojrzeniem spojrzał na nią z niezrozumieniem. — Jesteś pewna? No dobra. — odparł, po czym zaczął się rozbierać. Spuścił spodnie na dół, przez co goblinka mogła dostrzec nagiego Piusa po poniżej pasa.
    Na szczecie jego żołędzia, mogła dostrzec czarny kolczyk. Penis był szary, więc nie było problemu w jego dostrzeżeniu. — Mówiłem, że nie znajdziesz!

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  95. Gave uśmiechnął się widząc to przekomarzanie się jednej i drugiej, żeby ostatecznie poczochrać Shrekusia po włosach.
    - Masz osiem żołądków, ja to już rozumiem - zapewnił ją jakimś takim weselszym tonem. - Tutaj dobre jedzenie stawia się ponad wszystko - dodał, przenosząc wzrok na Akane, po czym wzruszył ramionami. - Nie komentuj. Czerpię swą wiedzę ze słów 8-latki - wskazał palcem Maryl, a komentarz skierował do Grimy. Maryl pociągnęła go mocniej za włosy.
    - Idziemy? Wykupią nam! - zaprotestowała głośno i wyraźnie, przez co czarnowłosy zaśmiał się cicho.
    - Tak jest - zasalutował i dał się Grimie ustawić w odpowiednim szeregu. Na tę całą rycerskowatość, spojrzał z jakimś takim zmieszaniem na Akane, ale zrobił to tylko przelotnie, aby przytaknąć jej lekko głową.
    W końcu stanęli przed straganem, a on wedle zaleceń swojej małej pomagierki zaczął się targować o jedną goblibulę więcej, używając przy tym wszystkich wymyślnych przekleństw 8-latki, ale kiedy rzucił:
    - Na jądra Alca! - to aż go dreszcze przeszły i omal nie spalił się tam ze wstydu. Wreszcie sprzedawca machnął ręką.
    - Bierzcie tą jedną więcej i nie chcę was tu widzieć! - krzyknął na nich, przez co Gave odetchnął głęboko i podziękował, podając mu resztę pieniędzy, aby każdego obdarować bulą. Jedną dodatkową schował do swojej torby, gdyby mała miała na nią ochotę i wskazał dłonią boczne wyjście z targu.
    - Shrekuś prowadź - klepnął Grimę w plecy. - Do jakiegoś mniej zatłoczonego miejsca - rzucił swobodnie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  96. — Cóż, muszę cię niestety zawieść w tej kwestii. — powiedział, po czym zaczął kręcić śmigłem, nieco podnieconym fiutem. Trochę nie wziął pod uwagi tego, że byli w karczmie. A trochę też miał to w dupie. — No ale cóż. Nie chcesz się ruchać, to nie. — odparł, zaczynając się ubierać, by po chwili dokończyć wódkę, po czym zaczął czyścić swoje miecze z pozostałości krwi. Szmatą przejeżdżał po prostych mieczach, z precyzją też je polerując.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  97. Zerknął w stronę tamtej kobiety, po czym puścił jej oczko.
    Z delikatnością przejeżdżał szmatką po ostrzu, po czym wziął osik do ostrzenia brzytw. Starannie przesunął nim po ostrzu, po czym ścierał zebrane opiłki ścierką.
    — Ja wiem, że nie zrobił na tobie wrażenia. Nie miał. Tak szczerze, to po prostu miałem ochotę pokazać karczmie kutasa. — zarechotał donośnie, przeciągając ostrzałką po drugim ostrzu. — Nie, nie sprowadza się. Po prostu alkohol przemawia moimi ustami. A jak jestem nawalony, to jestem szczery. Jak nie masz na nic ochoty, to ja cię przecież nie zmuszę, podstępem nie przekonam, czy nie poczekam aż zaśniesz. Jestem prostakiem i dobrze mi z tym. — skóra mężczyzny wróciła do swojego pierwotnego stanu, a rogi się schowały. — I jestem psem na baby. Jakoś tak wyszło. — powiedział, po czym uśmiechnął się do niej szczerze.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  98. Gave nie miał nic przeciwko szaleństwu Grimy. Nie komentował go, ale spokojnie czekał aż ta złapie oddech. Maryl na wiadomość o wodospadzie strzeliła palcami i uśmiechnęła się szeroko do Grimy.
    - Ja wiem gdzie! - oznajmiła radośnie, po czym zaczerwieniła się okropnie i popatrzyła na Akane. - Ładnie... tam - bąknęła cichutko, używając polskiego. - Mama nie... - dodała jeszcze, po czym nachyliła się do Gava, żeby wyszeptać słowo którego jej brakowało, a po odpowiedzi nabrała głębokiego oddechu. - ...pozwala. Sama nie - pokazała na siebie palcem i pokręciła główką, by powiedzieć, że sama nie może tam chodzić, a oczy świeciły się jej z wyraźną ekscytacją. - Super! - krzyknęła po Polsku, kiwając się radośnie na barkach czarnowłosego.
    - No i się wyjaśniło - Gave zaśmiał się cicho. - Właśnie się zastanawiałem, czemu ten wodospad nic mi nie mówi - dodał wesoło, po czym spojrzał na Akane. - Poznaję Terrę sam albo z pomocą tego czorta małego - wyjaśnił spokojnie. - Mała nie chce mnie samego za daleko puszczać.
    - Gave nie! - dziewczynka zrobiła naburmuszoną minę i popatrzyła na Akane. - Gave nie sam, bo puff... nie ma - zrobiła gest z rozproszeniem dłoni, aby przekazać, że chłopak jej znika jak idzie sam, a przecież ona też chce przygód masę mieć.
    - Czy ja wiem... - czarnowłosy machnął tylko ręką na komentarze Maryl, po czym uśmiechnął się lekko do Akane. - Z moich obserwacji wynika, że Terranie są znacznie pogodniejsi od nas. Mają więcej energii, ale przy tym są skorzy do większych kłótni z użyciem pięści, nogi czy czego tam chcesz - odparł. - Grimma jest wyjątkiem... ona nie lubi się bić - wskazał na zielenicę. - No i ma nie wszystkie klepki w głowie - dodał wesoło.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  99. Maryl pokiwała energicznie głową na potwierdzenie i wypięła dumnie pierś, a potem nie mogąc już wytrzymać odezwała się do Grimmy w ich własnym języku.
    - Podobno jest tam pod wodą przejście na drugą stronę... do podwodnej jaskini! - znów energicznie wyrzuciła ręce w powietrze i omal nie spadła z pleców Gava. Tylko jego szybka reakcja ją od tego uchroniła. Duszki przytrzymały dziewczynkę na miejscu. Przez to, że z nią chodził to zawsze trzymał ze dwa w pogotowiu.
    - I można w niej oddychać - dodała konspiracyjnym szeptem do Grimmy znajdującej się kilka kroków od niej. - I jeszcze słyszałam, że jest sekretny korytarz za wodospadem, który prowadzi do duuuużej komnaty pełnej złotych rzeczy! - klasnęła w dłonie radośnie. - Ale mama nie pozwala mi tam chodzić, więc nie sprawdziłam - wyjaśniła cichutko, po czym spłonęła rumieńcem i pokręciła szybko głową na zapewnienia Akane.
    - Wcale nie... Gave lepszy - wymamrotała.
    - Może jakbyś słuchała i nie rozpraszała się co trzy minuty to też byłabyś lepsza - skomentował chłopak w Terrańskim, po czym zerknął na Akane. - Kiepski ze mnie nauczyciel - wzruszył ramionami. - Nie umiem dobrze wyjaśniać - dodał. Następnie popatrzył na Grimę mrużąc lekko oczy. - Już się całkiem nieźle dogaduję, ale Maryl robi mnie w konia, gdy chodzi o wyzwiska - przyznał. - Ale jeszcze się zemszczę - dodał, klepiąc małą delikatnie po jej nóżkach. - Kiedyś zrobię "puff" i nie wrócę - postraszył ją, przez co ta zrobiła smutną minkę i naburmuszyła się wyraźnie.
    - Gave nie zabawa - oznajmiła po Polsku, ale humor przeszedł jej automatycznie, gdy tylko usłyszała odgłos spadającej wody. - Szybko! Przygoda! - zarządziła i wierzgnęła nogami tak jakby chciała popędzić swojego konia.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  100. — Może, może... Widownia tam widocznie na mnie czeka. — zarechotał, po czym wsunął pierwszy miecz w pochwę, by zacząć polerować, ostrzyć, czyścić drugi miecz.
    — Lubię... I też racja. Ale na facetów mam jeden typ. Musi być brązowowłosy, chudy... Nie wiem, jakieś dziwne preferencje. — wzruszył ramionami, by popatrzeć jej przeciągle w oczy.
    — Daj znać, gdy się zmieni upodobanie białowłosymi mężczyznami... To wtedy się zastanowię... Czy nie zdjąć spodni po raz drugi! — zaśmiał się serdecznie, klepiąc ją delikatnie w ramię.
    Grad pytań spadł na jego umysł niczym lawina. Zmrużył oczy, po czym wziął głęboki wdech.
    — Tak, zabawię tu długo. Przynajmniej kilka dni, mask tydzień. Obłowiłem się tak bardzo ze zlecenia, ze mogę balować do woli. Jestem wolny, chociaż jakby trzeba było kogoś zajebać, to zrobię to od ręki. Na razie nie mam kontraktów. Niestety, ale mam potężną konkurencję w postaci organizacji... Powiedzmy, że ja biorę te zlecenia, które są na miejscu. Plus biorę mniej niż oni. Heh.
    Chwilę się zastanowił nad ostatnimi pytaniami.
    — Bo lubię to robić i jestem w tym dobry. Miałem dobrego nauczyciela... Życie. I tak, lubię zabijać. Satysfakcjonuje mnie to. Głównie przez to, że patrzyłem jak moi rodzice są mordowani. Chyba to przez to. Albo jestem po prostu pojebany. — zaśmiał się, po czym zaczął kręcić mieczem w dłoni, jakby to była jakaś mała zabawka.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  101. Nie spodziewał się takich komplementów, ani tego że ktoś nazwie go "niesamowitym" i szczerze powiedziawszy po raz pierwszy od dawna zabrakło mu słów w gębie. Nie zaprzeczył, bo przecież nie należał do lamusów, ale też nie zdołał potwierdzić. Roześmiał się tylko serdecznie, gdy Grima oświadczyła, że nie udało się go wkurzyć i gdy ta odeszła kawałek, rzucił do Akane szeptem.
    - Było blisko, ale jakimś cudem się udało.
    Przez chwilę obserwował pluskające się dziewczyny, po czym zerknął na Akane, wzruszając ramionami.
    - Czy ja wiem - poddał swoje braciszkowanie w wątpliwość. - Przy Maryl po prostu potrzebne są oczy koło głowy... uczę ją Polskiego i frechtunku - wzruszył ramionami. - A ona odwdzięcza się pokazując mi ich zwyczaje, miejsca i nauką języka - uśmiechnął się patrząc raz jeszcze na dziewczynkę, żeby ostatecznie parsknąć śmiechem.
    - Serio? Mi zaczęło smakować przy trzeciej goblibule - przyznał szczerze. - Smak jest... interesujący. Trzeba się do niego przyzwyczaić - wyznał spokojnie. - Co słychać w do.... - zawahał się. - W Argarze? - poprawił się szybko.

    Maryl wyszczerzyła się radośnie do Grimy i wystrzeliła do niej, żeby się w nią w tulić.
    - Najlepszego rycerza! - potwierdziła. - Hm... - zastanowiła się. - Rokarę, ale ona jest taka poważna - bąknęła. - I mamę - dodała zaraz. - No i jeszcze parę dzieci, ale wiesz co? One mnie nie lubią... bo ja jestem fajtłapka. Tak mówią - zrobiła smutną minkę. - A mój rycerze mówi, że mam im pokazywać język i dawać po łapach jak mi dokuczają - wyszczerzyła się szeroko. - Postraszyliśmy ich ostatnio! - zachichotała. - Duszki pomogły - okręciła się wokół własnej osi. - Uciekły wszystkie dzieciaki!

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  102. — Aaa... Masz faceta. No to dużo tłumaczy. Właściwie, trzeba było tak od razu. — zachichotał, po czym spojrzał patrząc po ludziach. Z racji, że miała coś na rzeczy, westchnął.
    — To nic, w razie czego, moje miecze przecinają kości. Te cacuszka robiły krasnoludy... — zachichotał, patrząc po swojej stali z dumą. Nagle, obrócił się w stronę ściany, a z jego ręki wyleciał nóż, który z impetem wbił się w przebiegają mysz. Pius popatrzył na nią chwilę, po czym odwrócił się do Grimy. — Powiedzmy, że się nie boję.
    Pokiwał głową, gdy wspomniała o Bractwie.
    — Jestem. Ty natomiast jesteś jakaś taka... Nudna... Normalna. — zachichotał, starając się ją sprowokować.

    OdpowiedzUsuń
  103. Gave wzruszył ramionami. Nie był pewien czy można to wszystko nazwać miłym zachowaniem. Po prostu bardzo małą lubił i samo wychodziło. Nie czuł z tego powodu zmęczenia.
    - No mi nie o mięso chodzi - odparł, przyczepiając się do tematu przysmaku. - Po prostu goblibula łączy w sobie mięso i słodycz... to połączenie jest było dla mnie dość dziwne - wyjaśnił. - Ale teraz już mi smakuje - dodał zaraz, jedząc przysmak dalej.
    - Ach ciszej - powtórzył po niej. - Pewnie dlatego, że ciebie w nim nie ma - rzucił lekko uszczypliwą uwagę, choć zrobił to dość swobodnym tonem, bez zbędnych złośliwości. - Mhm dobrze - dodał zaraz. - Mieszkańcy Terry powoli przestają na mnie zwracać uwagi. Wiesz na początku fakt, że ciągle się tu kręcę i nie jestem tylko kilkudniowym turystą sprawiał, że wodzili za mną wzrokiem, jakbym był jakimś niesamowitym okazem. Teraz się przyzwyczaili do mojej obecności - rzucił swobodnie, kładąc się na trawie i zamykając oczy.

    Maryl zmarszczyła lekko nosek i chlapnęła Grimę wodą.
    - Ja nie mogę śpiewać - rzuciła ze śmiechem. - Za bardzo fałszuuuuuuję - dodała, wpadając do wody i chlapiąc rączkami i nogami dookoła. Zaraz również wypadła z wody i podbiegła do Akane.
    - Woda, już! - zarządziła po Polsku ciągnąc ją za rękę w stronę wody. - Chodź, chodź!

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  104. — Rzut. Nie strzał. — poprawił goblinkę, po czym westchnął, by zamówić jeszcze jedną butelkę wódki gestem dłoni.
    — To nic złego. Serio. Po prostu nie wiem, jak z tobą ciągnąć dalej rozmowę. — zachichotał, chowając miecze na krzyżak na plecach. — Za gwizdnięcie mieczy odcinam palce. Nie polecam.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  105. - No ja już odliczam minuty do tej awantury - odparł, sugestywnie ruszając przy tym brwiami. - Aż dziwne, że jeszcze tego nie zrobiłaś - pokazał jej język i dokończył jedzenie swojego przysmaku. Nie komentował już słodkiego mięska. Nie bardzo miał jak się do tego odnieść. Jego kubki smakowe dopiero poznawały smaki. Patrząc na bawiące się dziewczyny przymknął oczy siedząc dalej w swoim miejscu. Odpoczywając i ciesząc się błogim stanem, ale Akane miała inne plany... i cholernie słabego cela (bo nie wierzył w to, że tak naprawdę w niego nie celowała).
    - Moja księżniczka... sama sobie poradzi z takim potworzyskiem - rzucił ze śmiechem na ustach. - Rycerz ma teraz pół godzinną przerwę - dodał zaraz, bo naprawdę nie miał ochoty jeszcze wchodzić do wody. Maryl zrobiła smutną minkę i chlapnęła w jego stronę wodą.
    - Gave chodź! Jest fajnie! - zapewniła wesoło.
    - Za chwilę... - chłopak przymknął oczy. - Proooszę, daj mi tę chwilę...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  106. Tony uważnie obserwował Grimę, patrzył na unoszącą się i opadającą klatkę piersiową, na pięknie zielone plecy i całkiem kształtne pośladki, które marszczyły się od tej wody. No i ten ogon... Cholera! Gdzie z myślami! Potrząsnął lekko głową, upewniając się szybko, że sytuacja między nogami jest opanowana.
    - Ugh... nie wiem czy to dobry pomysł - wymamrotał, nagle chowając się po nos w wodzie, żeby ukryć swoje zażenowania. Co z tego, że sytuacja była opanowana, gdy miał leżeć na niej... Skup się na pływaniu! Strofował się i po dłuższej chwili ostatecznie się wyprostował. - No dobrze... spróbuję - wymamrotał powoli i dość ostrożnie kładąc się z brzuchem na dłoniach Grimy. Przy tym strasznie się chwiał i chociaż jedną nogę wyprostował to druga wciąż stała twardo na błotnistej ziemi pod wodą.
    - Na pewno mnie nie puścisz? - spojrzał na nią z powątpiewaniem. - Na tysiąc procent?

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  107. Gave spojrzał tylko na nią i wywrócił oczyma, po prostu pozbywając się koszuli. Później ją wypierze. Obserwował ich pląsanie z brzegu, ciesząc się błogim staniem, dopóki ten trwał.
    Maryl natomiast doskonale się bawiła razem z Akane i Grimą, chociaż to do tej drugiej bardziej ciągnęła. Głównie ze względu na znajomą rasę i brak bariery językowej.
    - Ane? - zaczęła w końcu biorąc od Akane muszelkę i zaciskając na niej rączki. - Skarby - wskazała palcem wodę, po czym zerknęła na Grimę. - Sprawdzimy czy tam są prawdziwe skarby? - zapytała z zapałem. - Ja umiem na dłuuuugo wstrzymać oddech! - nabrała głębokiego oddechu i na potwierdzenie zanurzyła się w wodzie, trzymając oddech.

    Gave i Maryl

    OdpowiedzUsuń
  108. Tony jeszcze dłuższą chwilę świdrował ją spojrzeniem, zanim powoli odpuścił i położył się na wodzie. Nie ukrywał, że obecność Grimy, fakt że go trzymała zdecydowanie mu pomagała. Wsunął głowę do wody i przez chwilę trzymał ją tak, a potem wyciągnął ją i wydmuchał powietrze. Znów nabrał go w płuca i zanurzył twarz w wodzie.
    - W te sposób? - upewnił się przy trzecim wydmuchaniu powietrza nad wodą. Ustał wówczas z powrotem na ziemi i odetchnął z wyraźną ulgą. Jeszcze się nie utopił, a to już zawsze coś.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  109. Gave powoli otworzył oczy spoglądając na kucającą przy nim Akane i słuchając tego co mówi. Aż jęknął przeciągle, siadając. No jak Maryl sobie coś do głowy wbiła to już nie ma szans na zbyt wielkie wybicie. Może trochę, gdyby zagrzmiał to postawiłby na swoim, ale... nie sądził żeby było to teraz potrzebne.
    - A ty chcesz to zrobić? - spojrzał na Akane z powątpiewaniem. - Słyszałem, że boisz się wody teraz - zauważył krótko, wstając z miejsca, zsuwając przy tym swoje buty. - Popłynę z wami... - zdecydował, rzecz jasna głównie dla Maryl. Mała nie pływała za dobrze. Nie wiedział jakie umiejętności ma sama Grima, a Akane mogła panikować pod wodą. Lepiej było, żeby mała miała kogoś stabilnego psychicznie (pod wodą rzecz jasna).

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  110. Maryl roześmiała się serdecznie i okręciła się z Grimą jeszcze parę razy, zanim nie podeszła do Gava, przyklejając się do jego pleców. Chłopak zerknął na goblinkę.
    - Czekaj - złapał ją za ramię. - Jak długa to podróż w dół? Wystarczy oddechu? - zapytał jej spokojnie, chcąc dać odpowiednie wskazówki dziewczynce. Zerknął jeszcze na Akane i zacisnął delikatnie szczęki. - Możesz płynąć ostatnia? - zapytał. - Gdyby Maryl mi się wyślizgnęła... - wyjaśnił swoją obawę.
    - Ja dam radę! - zaprotestowała dziewczynka. - Dam!
    - Oj wiem... - czarnowłosy uśmiechnął się do niej pogodnie. - Ale twoja nowa rycerzyca też potrzebuje trochę pracy - dodał zaraz. - No i... jeśli mi zabraknie sił to ktoś będzie musiał mi pomóc - dodał przechodząc na Terrański.
    - Tobie nie zabraknie. Jesteś super mocny! - zapewniła go dziewczynka.
    - Mimo to wolę się zabezpieczyć - Gave nie zamierzał jej odpuścić, ale zaraz też zwrócił się do Grimy. - Najszybszą drogę z możliwych poprosimy, Shrekuś - uśmiechnął się do niej przyjaźnie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  111. Gave płynął tuż za nią. Maryl oplotła go ramionami za szyję i przytuliła się mocno do jego pleców, co przypomniało mu sytuację z Heimurinn. Wtedy też miał na plecach dziewczynę i cała ta podróż nie skończyła się najlepiej. Zacisnął mocno wargi, gdy wspomnienia powędrowały nie tam gdzie trzeba, a coś ciężkiego i niewidzialnego stanęło mu na żołądku. Skinął głową na potwierdzenie, że rozumie i zanurkował tuż za Grimą, wcześniej nakazując Maryl wziąć głęboki wdech. Starał się trzymać tuż za Shrekusiem, ale w miarę gdy schodzili w dół czuł coraz to większe opory przed tą całą wyprawą. Przeszli gładko przez pierwszą szczelinę, a on wydmuchał powietrze i popłynął we wskazane przez Grimę miejsce, wystawiając tam głowę. Szlag. Nabrał kilka szybkich oddechów.
    - Wszystko w porządku? - zapytał Maryl.
    - Tak. Tu jest tak... fajnie - uśmiechnęła się dziewczynka, nie zdając sobie sprawy z bitwy jaką ze sobą toczył jej "rycerz". Jeszcze kilka krótkich oddechów i zanurkował z nią z powrotem, dołączając na powrót do Grimy i gestykulując dziewczynom, że wszystko gra. Miał nadzieję, że faktycznie do końca będzie grało.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  112. Czarnowłosy był jej wdzięczny za pomoc przy drugiej szczelinie. Oddał jej wówczas Maryl, samemu czekając tam na Akane i kiedy ta prześlizgnęła się przez nią w doskonałym stylu - rozpaczliwie pływającej żaby - to dogonił Grimę i Maryl już przy samym brzegu.
    - Jeju - dziewczynka wyskoczyła z wody i ze śmiechem zaczęła się kręcić dookoła. - Echo, echo, echo! - powtarzała słuchając jak jaskinia powtarza to za nią. Gave usiadł na brzegu i wreszcie nabrał powietrza uspokajając się powoli. Podciągnął nogi trochę wyżej i pochylił się, po prostu oddychając.
    - Wszystko gra - mruknął w razie gdyby któraś dziewczyna chciała przychodzić z pomocą. Wolał teraz żeby nikt go nie dotykał. - Dojdę do siebie za chwilę - zapewnił Grimę, spoglądając na nią z bladym uśmiechem na twarzy. Nie miał pojęcia, że obawiał się nurkowania... ale z drugiej strony, od czasu Heimurinn nie miał okazji przebywać w wodzie zbyt długo, a nurkowania nie uprawiał w ogóle.
    - Gave - Maryl podbiegła do niego i mocno go przytuliła. Na chwilę tylko, bo zaraz dopadła do Akane i zrobiła z nią to samo. - Świeci! - wskazała na odbijającą się wodę, z której dopiero co wyleźli. Ta faktycznie miała lazurową, wręcz bajkową poświatę.
    - Warto było - uśmiechnął się do niej Gave, po czym spojrzał na Grimę. - Myślisz, że faktycznie znajdziemy tu skarby? - zapytał. - Czy może już wszystkie sprzątnęłaś?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  113. Tony wyszczerzył się do niej zadowolony z pochwały i zaraz spoważniał ponownie patrząc na jej ruchy. Złapał ją mocniej i zablokował ręce w łokciach, gdy poczuł, że dziewczyna lekko się do niego przesuwa. Kurcze, robienie dwóch rzeczy na raz wyglądało na dość wymagające. Samo patrzenie przyprawiało go o wątpliwości, ale skinął głową.
    - Hej... ale powoli... daj mi się nauczyć jednej rzeczy zanim przejdziemy do 10 nowych - poprosił, chwytając mocniej jej ręce i kładąc się na wodzie. Odetchnął głęboko i powoli zaczął chlapać nogami na wszystkie strony. Na początku zginał je w kolanach, ale zaraz przypomniał sobie, że Grima tego nie robiła. Wyprostował je wówczas i zmniejszył również moc chlapania.
    - Tak jest okay? - zapytał jej, zanim zaczął próbować połączyć nogi z oddechem. Pechowo. Albo oddychał albo chlapał. No za nic, nie mógł tego połączyć. - To wcale nie takie proste - wymamrotał po trzeciej nieudanej próbie.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  114. Maryl klasnęła radośnie w rączki.
    - Będziemy walczyć ze smokiem - powiedziała. - Legenda mówi, że... - zaczęła chcąc im się pochwalić, że zna legendę, ale zaraz spojrzała na Akane orientując się, że ta nie rozumie. Naburmuszyła się lekko i usiadła przed nią.
    - Bajka - powiedziała krótko. - Był smok. Złoty. Wielki... - zaczęła opowiadać pół słówkami. - Bez zęba! - dodała. - Zgubił... i tu szukał - pokazała palcem tę jaskinię. - Tu śpi... chop si... chop si... - złożyła łapki i zachrapała kilkakrotnie. - Walczyć będziemy! - dodała wesoło śpiewając pod nosem i pozwalając tym samym Gavowi na dłuższy odpoczynek. Chłopak nabierał głębokich oddechów, już teraz znacznie spokojniejszych. Podziękował Grimie skinieniem głowy i dźwignął się na nogi.
    - Ach tak... ale teraz pokazałaś swe skarby najgorszym korsarzom na świecie - rzucił zadziornie. - Skąd pewność, że wraz z Maryl nie wrócimy po więcej - poruszył zabawnie brwiami.
    - Nie wolno - krzyknęła dziewczynka. - Bo smok zrobi woaaaaah! - ryknęła na cały głos. - Nie dużo wolno na raz! - wyjaśniła szczerze wierząc w te opowieści.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  115. Blondyn popatrzył na nią tak jakby oczekiwała od niego czegoś niemożliwego. Dalej machał nogami, starając się od czasu do czasu dołożyć oddychanie pod wodą, ale ostatecznie stanęło na prychaniu wodą i niczym więcej. Zatrzymał się więc i stanął na chwilę, biorąc się pod boki.
    - Dobra, a mogę zacząć najpierw od włożenia głowy do wody, a potem do rozpoczęcia ruszania nogami? - zapytał jej, dochodząc do wniosku że w ten sposób będzie trochę łatwiej. Jak zapowiedział, tak też zrobił. Nie czekając na nic zaczął ruszać nogami, mając głowę w wodzie. Liczył przy tym w myślach w rytm, raz, dwa, raz dwa...

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  116. Zaskoczyła go tym pocałunkiem. Jeszcze na dodatek wypchnęła go nim na powierzchnię, przez co stracił koncentrację. Spojrzał na nią z wyraźnym zaskoczeniem odbijającym się na twarzy, gdy odsunęła się od niego.
    - Poćwiczę - zapewnił cicho, przygarniając ją znów do siebie i pochylając się po więcej czułości. Czuł się w obowiązku oddać jej te pocałunki... a z drugiej strony po prostu mu się podobały. Dlatego teraz samemu przejął pałeczkę. Złapał ją w pasie i posadził sobie na biodrach, wchodząc jednocześnie głębiej do wody. Usta złączył z tymi jej.
    - Jestem dosłowny... przynajmniej jak się czegoś uczę - szepnął jej między pocałunkami. - No przecież jesteś moją mentorką... a mentorki się słucha - puścił do niej oczko.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  117. Chłopak nie mógł ukryć uśmiechu widząc tę dziecięcą radość Maryl i dołączającą do niej Grimę. Te dwie mogłyby spokojnie uchodzić za siostry. Kto wie? Może faktycznie łączyło je coś więcej? Może z dziada pradziada były rodziną? Przez chwilę naprawdę się nad tym zastanawiał, po czym potrząsnął lekko głową.
    - Tak jest - zasalutował obu niziołkom. - Skubniemy tylko odrobinę skarbów smoczyska - wyszczerzył się do nich, następnie zerkając na Akane u nosząc lekko brew.
    - Och... mówisz? - zapytał z zadziornym uśmiechem. - Ja tam bałbym się bardziej o ciebie - dodał zaraz. - Taka mała złośnica może z powodzeniem zginąć pod jego łapą - rzucił raczej luźnym tonem, podchodząc do Grimy i Maryl i podając tej drugiej swoją dłoń. - Księżniczka pozwoli - uśmiechnął się do niej. - Twój rycerz jest gotowy by służyć, ale to Panienka musi go najpierw doprowadzić do smoczyska - dodał z lekkim uśmiechem.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  118. - Hm... a może ja właśnie do tego dążę? - spojrzał na nią z niezbadanym uśmiechem na twarzy. - Może chcę żebyś mnie ratowała? - poruszał zabawnie brwiami, ale jednocześnie posłusznie poszedł na nieco stabilniejszy grunt.
    - Nie wiem - odparł zgodnie z prawdą. - Nie wiem czy ta moja inność jest taka super - przyznał szczerze. - Co takiego jest we mnie czego nie ma u innych? Czym się ta inność objawia?

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  119. - Mhm... mówisz? - uniósł wysoko brew zaskoczony jej sugestią. Nawet przez chwilę zastanawiał się o co dokładnie mogło jej chodzić, ale kiedy do niczego nie doszedł, zmarszczył lekko brwi. - Wybacz, jestem kompletnie zielony w te klocki - przyznał się bez bicia. - Jakie to sposoby? - zainteresował się, po czym posłuchał wysłuchał komplementów o swojej osobie, zamykając jej usta pocałunkiem, gdy dotarła do końca.
    - Dziękuję - bąknął również czując delikatnie czerwone policzki. Kurczę... dziwna sprawa. Podskoczyła jeszcze na nim, przez co puścił ją niemal od razu. - Jeny... nie rób tak - poprosił. - Ja naprawdę jestem zielony... i napalony - bąknął całkowicie zażenowany i klepnął się w policzki. - Dobra to co dalej? Nogi? Ręce do nóg?

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  120. Gave prychnął cicho, słysząc ten jawny komplement wystosowany w stosunku do Akane. No tak... piękna i idealna. Jak zwykle. Nie skomentował jednak, tylko obrócił się na chwilę do Grimy.
    - Ma zieloną skórę, jest całkiem niska - zaczął wyliczać. - W oczach często pojawiają się jej figlarne ogniki i wszędzie jej pełno - nachylił się do niej. - Znasz może taką? - uniósł lekko brew. - Nie? Żałuj, jest niesamowita. Kobieta marzenie - wyszczerzył się do niej i ruszył posłusznie korytarzem wybranym przez Maryl. Zaczął nawet gwizdać pod nosem będąc w dość dobrym humorze. Grima była zbyt dociekliwa, a z kolei Akane... powiedzmy, że nie o wszystkim musiała wiedzieć. Zdecydowanie nie musiała.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  121. Chłopak wzruszył ramionami dalej będąc nieźle rozbawionym.
    - Phi ty to masz wyobraźnię - pokręcił z niedowierzaniem głową, po czym roześmiał się serdecznie. - Przecież ja od początku moją księżniczkę miałem na myśli - dodał pokazując jej język i unosząc zaraz lekko brew.
    - Tak? - spojrzał na nią z lekkim niedowierzaniem. - A kto taki ci zawrócił w sercu? Musi być nieźle postrzelony... - odchrząknął. - Inny by nie wytrzymał takiego natężenia wariactwa - pokręcił lekko głową i przyspieszył kroku wedle niecierpliwiącej się dziewczynki, na pytanie o miłostki Akane, zerknął na nią przelotnie i dał kuksańca w ramię Grimie.
    - To śliski grunt. Lepiej na niego nie wchodzić - rzucił konspiracyjnym szeptem, który wcale nie był taki cichy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  122. Nie protestował, wiedząc już że Akane ma doświadczenie w opatrywaniu ran. On póki co mógł się chwalić doświadczeniem dotyczącym swoich własnych. Sobą zająć się potrafił, ale gdy pomyślał, że miałby próbować zrobić to samo Maryl... nieprzyjemne dreszcze przechodziły mu po plecach. Nie, to było nie do pomyślenia. Pokiwał lekko głową na wiadomość, że z dziewczynką wszystko w porządku i przykucnął przed nią, żeby pogłaskać ją po włosach.
    - Nie rób tak więcej - poprosił małej. - Musisz trochę uważać... - wyjaśnił jej.
    - Tak jak ty! - odparła Maryl uśmiechając się szeroko, bo gdy pierwszy strach odszedł na jej twarzy pojawiła się wielka radość. - Wzium! Przygoda! - pokazała Akane ruchem dłoni swój lot w dół i klasnęła w nie zaraz.
    - Ech... tego się właśnie obawiam - Gave przyjrzał się jej uważnie. - Nie jestem dobrym wzorem do naśladowania. Absolutnie nie rób tak jak ja... - trzepnął małą przez głowę, delikatnie żeby krzywdy nie zrobić, ale jednocześnie swój punkt widzenia przedstawić.
    - Nie wiem, które z nas ma większą satysfakcję z wbijania szpili - spojrzał chłodno po Akane. - Rzucasz aluzjami to czego oczekujesz? - patrzył jej prosto w oczy. - Nie zawsze odpowiedź będzie ci pasowała, lepiej szybko się do tego przyzwyczaj - dodał, nabierając głębokiego wdechu i licząc w myślach do 10. Dopiero wówczas spojrzał na Grimę.
    - Maryl? Kocha mnie bezgranicznie - wyszczerzył się do niej, po czym spoważniał i pokręcił lekko głową. - Zanim zebrałem się w sobie, żeby cokolwiek powiedzieć... to jedna z nich okazała się strasznie zadufaną w sobie kobietą, która w ogóle nie chce dopuszczać do siebie przyjaciół i mimo wspólnej historii dalej traktuje cię jak własnego wroga... no może odrobinę lepiej - westchnął ciężko. - Odeszła mi na nią ochotę - wzruszył ramionami. - A druga... - zerknął przelotnie na Akane. - Powiedzmy, że zwyczajnie mam pecha do kobiet - uśmiechnął się lekko. - Druga wplotła się w romans z dwoma na raz, a potem ich obu kopnęła w dupę - podsumował. - Jasne, usprawiedliwia to różnymi argumentami, ale rezultat pozostaje taki sam - zauważył lekko i machnął na to wszystko lekceważąco dłonią.
    - Zresztą... - zastanowił się chwilę. - Sam do końca nie wiem, czy to co czułem to była miłość... miałem zbyt wielki mętlik w głowie - zauważył krótko, po czym spojrzał po Grimie całkiem poważnie. - Powtórzę to co Maryl, okay? Nie jestem dobrym wzorem do naśladowania - zauważył, pstrykając ją palcami w czoło i słuchając zaraz Akane. Z zainteresowaniem spojrzał na to co dziewczyna robi.
    - Nieźle... może faktycznie skarb tu znajdziemy - poczochrał włosy Maryl.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  123. Miał na końcu języka ciętą odpowiedź, ale zagryzł zęby. Ten raz mógł jej dać wygrać w przepychance słownej. Zresztą nie chciał dalej zagłębiać się w temat przy Maryl. Mała nie musiała słyszeć ich przepychanek. Zwłaszcza, że jej Polszański z dnia na dzień robił się coraz lepszy. Nawet głupi wiedział, że dzieci powtarzają wszystko to co wyniosą od dorosłych, a on nie chciał jej kalać niecenzuralnymi słowami. Była na to zdecydowanie za młoda. Jeszcze przyjdzie i na to czas. Miała prawo cieszyć się z dzieciństwa. Może chociaż ona nie będzie przez nie poszkodowana bardziej niż dotychczas. Wystarczyło, że nie miała swoich własnych rodziców. On zamierzał upewnić się, że niczego nie będzie jej brakowało.
    - Głosuję za korytarzem - rzucił szybko w odpowiedzi na znalezisko Grimy. - Możemy się na chwilę rozdzielić - zaproponował spokojnie. - Oczywiście w granicach rozsądku - dodał zaraz. - Kto idzie ze mną obadać korytarz? - zainteresował się, a Maryl pokręciła główką.
    - Jama! - oznajmiła radośnie. - Ja do jamy! W jamach żyją smoki! - poinformowała, po czym spojrzała na Akane i potem znów niepewnie na Gava, nie wiedząc jak to przetłumaczyć. Sfrustrowana tupnęła nóżką. - Smoki, tam! - wskazała łapką na jamę. - Dlaczego ona nie mówi po naszemu? - zapytała Gava.
    - Bo jeszcze się nie nauczyła. Nie martw się, Akane szybko to nadrobi - zapewnił ją spokojnie. - To ambitna dziewczyna - zapewnił ją swobodnie, kucając przed małą i głaszcząc ją po łebku. - Jeszcze wyprzedzi mnie w tym trzy razy - zapewnił.
    - Nie! - pokręciła przecząco główką mała. - Nikt nie wyprzedzi mojego Gava - dodała, po czym zmrużyła niebezpiecznie oczy, zrobiła zaciętą minkę i popatrzyła wyzywająco na Akane. - Mój Gave - oświadczyła stanowczo. - Ty nie seks! - wskazała na nią i chłopaka, przez co czarnowłosy omal nie wybuchnął gromkim śmiechem.
    - Och nie martw się - poczochrał ją po włosach . - Nikt ci mnie nie zabierze - zapewnił nieźle rozbawiony tym całym stwierdzeniem.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  124. No i świetnie. Został z Akane, tylko dlatego że miał ten jakże genialny plan na rozdzielenie się... Z westchnieniem, wzruszył tylko ramionami. Podsadził Maryl do jamy i pokiwał jej na do widzenia, po czym ruszył za Akane. Woda sięgała im po łydki, następnie aż po kolana, choć u dziewczyny trochę wyżej. Każdy krok przynosił odbijał się echem, a oni uparcie milczeli. Szedł w pewnej odległości za dziewczyną chcąc jej dać swobodę ruchów w razie wypadku. Korytarz zdawał się ciągnąć w nieskończoność, a cisza wręcz biła po uszach, ale nie zamierzał jej przerywać. Przynajmniej nie jako pierwszy.

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  125. - Tak jest, szefowo - Tony jej zasalutował i powrócił do ćwiczeń. Pływanie może nie było umiejętnością, którą miałby często wykorzystywać, ale przecież gdyby jakimś cudem zaniemógł podczas lotu nad wodą i wpadł do niej... warto byłoby się po prostu odratować. Tym razem powtarzał ćwiczenie spokojnie i chcąc z niego wydobyć wszystko to co najlepsze. Skończył zanim Grima do niego wróciła, więc miał okazję poobserwować jej postać. Wyglądała jakoś inaczej, a jednocześnie była pociągająca. Ugh! Skup się głupku. Strofował sam siebie i odetchnął głęboko, powtarzając ćwiczenie po raz kolejny i jeszcze raz.
    - Chyba załapałem - skomentował wreszcie z delikatnym uśmiechem. Faktycznie coraz sprawniej mu szło. Wydawało się, że to pływanie może być całkiem niezłą zabawą.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  126. Tony zbliżył się do uskoku i przełknął głośno ślinę. Okay, zwykle uważał się za całkiem odważnego, ale jeśli nie będzie miał gruntu to skończy pod wodą i się utopi. Spojrzał na Grimę z powątpiewaniem.
    - Jesteś pewna, że jestem na to gotowy? - zapytał jej po prostu. - Mogę się zabezpieczyć? - zadał kolejne pytanie, zastanawiając się czy powinien utworzyć bąbel powietrza pod stopami od razu czy dopiero podczas pierwszego podtapiania swojej własnej osoby. To pierwsze byłoby co prawda oszustwem, ale... Grima nie musiała wiedzieć, co nie? Nie, nie... ale w taki sposób niczego by się nie nauczył. Trzeba było jednak puścić się na głęboką wodę. Przełknął głośno ślinę po raz kolejny i ostrożnie skinął głową.
    - Tylko nie czekaj do ostatniego bąbelka powietrza zanim zaczniesz mnie ratować - pogroził jej palcem przed nosem siląc się przy tym na dość swobodny ton. Dopiero wtedy ruszył w odpowiednie miejsce i przesunął stopę w bok szukając... no właśnie, szukając chyba tylko nicości. Nie miało być niczego pod stopami. Wreszcie odetchnął głęboko i zawisł w wodzie, machając szaleńczo nogami i chlapiąc rękoma na wszystkie strony. To chyba nie tak miało wyglądać... czuł narastającą panikę, ale jednocześnie próbował uspokoić chociaż ruchy swoich nóg.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  127. Gave odetchnął wyraźnie, widząc że Maryl i Grima są całe i zdrowe. Nawet przytyki goblinki jakoś do niego nie dotarły. Przynajmniej na początku, a kiedy Akane spłonęła burakiem, on przywdział na twarz swój zwyczajowy krzywy uśmieszek.
    - Oj tak, dzielnie walczyła - zgodził się z Grimą. - Drapała je zaciekle. Próbowała wszystkiego, ale... no pech chciał... no te skalne najwyraźniej były bardzo niewyżyte - odchrząknął. - Akane musiała pozbyć się swej bielizny, żeby nas wyratować - pokiwał lekko głową, po czym zachwiał się na nogach i usiadł na ziemi, na co Maryl natychmiast do niego podbiegła wklejając się w niego i zanosząc płaczem.
    - Mogliście zginąć - rozbeczała się głośno. - Nie wolno wam! - krzyknęła i tupnęła nóżką, po czym podeszła do Akane i przeszła na swój łamany Polszański. - Dziękuję - szepnęła, ściskając mocno jej nogi. - Że go uratowałaś od goblinów... - rzuciła, zsuwając z włosów czerwony rzemyk spinający jej włosy i podając go Akane. - Proszę... nagroda - wyjaśniła krótko, niczym prawdziwa księżniczka.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  128. - Nie kuś mnie z tym ogonem! - krzyknął na nią, nagle znikając na chwilę pod wodą, by zaraz wypłynąć na powierzchnię i parsknąć wodą. Spiorunował wzrokiem goblinkę i zacisnął mocno szczęki. Uspokój nogi mówiła... łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Nie panikuj... też pięknie. Przynajmniej w teorii, ale trudno było się...
    - Wiesz jak trudno opanować panikę? - zapytał jej, podwyższonym tonem, cały czas próbując ze wszystkich sił się opanować i wcale nie myśleć o tym, że zaraz tu utonie. No piękna śmierć naprawdę. - Panika to nagły i nieuzasadniony strach, a czasem uzasadniony. Mój jest uzasadniony. Ja już nie wiem jak ruszać tymi nogami, no... przed chwilą wiedziałem, ale teraz mam pustkę w głowie - wyznał znów zanurzając się pod wodę i po chwili wychodząc na powierzchnię. Spróbował inaczej. Rękoma gwałtownie ruszył w dół a nogi wyciągnął na powierzchnię, żeby położyć się na wodzie i oddychać świeżym powietrzem. Nie trwało to długo, bo ciało było zbyt ciężkie.
    - No cholera jasna... w teorii miałem tu ładnie dryfować - bąknął czerwony na twarzy. Serio, całe to pływanie zaczynało go denerwować. Głównie dlatego, że mu nie wychodziło.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  129. Spojrzał za nią i jęknął przeciągle. No jasne, że go tam zostawiła. Odetchnął głęboko zbierając siły i trochę pokracznie dochlapał się do miejsca gdzie miał grunt. Odetchnął wówczas i uspokoił się ostatecznie, żeby złapać ją za rękę już na brzegu.
    - Przepraszam - powiedział szczerze. - Straszny ze mnie niecierpliwiec jak mi coś nie wychodzi - przyznał spokojnie. To co prawda nie było żadnym usprawiedliwieniem na jego zachowanie, ale jakoś poczuł się w obowiązku żeby to powiedzieć. - Jak uczyłaś się pływać... ile miałaś lat? - zainteresował się, bo coś mu podpowiadało, że Grima była wówczas małym dzieckiem, a takie... no zdecydowanie łatwiej nauczyć pływać metodą drastyczną.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  130. Gave obserwował tę samą scenę z lekkim uśmiechem na ustach. Nawet odetchnął z wyraźną ulgą, że Akane już nie musi mówić całkowitej prawdy. Może nawet trochę taktu zdobyła... ale tu jeszcze pozostawał znak zapytania. Dziewczyna w końcu brała udział w zdarzeniu. Chronienie swojej dupy jest przecież powszechne. Skrzywił się, gdy Grima na niego wpadła.
    - Nie wiem - odparł zgodnie z prawdą. - Spadliśmy tu stamtąd - wskazał dłonią wodospad. - A ja się podtopiłem - dodał jeszcze. - Jakoś nie czuję się na siłach do przygód czy wychodzenia stąd jeszcze - przyznał szczerze. - Zwłaszcza, jeśli znów będziemy pod wodą - spojrzał na Grimę, właściwie szukając w niej jakiegoś zaprzeczenia. Może jednak nie będą pod wodą? Ominie go przezwyciężanie strachu? Teraz już podwójnego?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  131. Gave zamknął oczy i zacisnął mocno pięści. One ewidentnie chciały go wykończyć i o ile Akane był w stanie zrozumieć - próbowała się odegrać za wszystkie czasy - to Grimę nie bardzo, choć ta druga była zwyczajnie postrzelona. Nie potrzebowała specjalnego powodu, żeby coś takiego robić. Prychnął na słowa o pokojówce.
    - Mylisz ochroniarza z pokojówką, Słonecko - zauważył dość zgryźliwie. - Pokojówka to taka pani, która potrafi sprzątać w pokoju i przyniesie jedzonko od czasu do czasu... - mruknął, patrząc jej prosto w oczy. - No ewentualnie dodamy do tego sceny plus osiemnaście i będzie pełen etacik - wymamrotał, ponownie dźwigając się na nogi i podtrzymując ściany.
    - Poradzę sobie. Może trochę wolniej, ale dam rady. Nic specjalnego mi się nie stało. Po prostu czuję się wypompowany z energii... i cholernie bolą mnie żebra - przyznał bez bicia. - I... nie ma opcji. Teraz nie wchodzę do wody. Za żadne skarby. Jutro, okay... dziś nie - spojrzał to po jednej to po drugiej i ruszył powoli w stronę pierwszego zakrętu, wskazanego wcześniej przez Grimę.
    - Głupi Gave - poinformowała wszystkich Maryl, ale zamiast go namawiać do zmiany zdania, podeszła do niego i złapała go za rękę, chcąc dać otuchy i sama go poprowadzić.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  132. - Nie dostaniesz etatu ochroniarza - pokręcił przecząco głową. - Sorry, Słonecko, ale ja takiego nie potrzebuję, a Gavin... przed nim to ja bym cię musiał chronić. Za dużo zachodu - machnął ręką lekceważąco, po czym ścisnął dłoń Maryl i nie komentował już więcej jej słów, skupiając się na poruszaniu. Krok za krokiem, ostrożnie patrząc pod nogi. Powoli i do przodu.
    - Po moim trupie - mruknął w odpowiedzi, a propo oferowanej pomocy. - Doceniam, ale dzięki, nie - dodał jeszcze, niezbyt szczęśliwy że musi przed nią pokazywać akurat tę a nie inną swoją stronę. Najchętniej zostałby w tej jaskini sam i może przysnął na godzinkę dla regeneracji sił. Nic wielkiego. Niestety wiedział, że Maryl chciałaby zostać razem z nim, więc nie proponował takiego rozwiązania.
    - Hej Shrekuś - rzucił do goblinki, nawet robiąc kilka szybszych kroków i omal nie płacąc za to upadkiem. Tylko szybki refleks i pobliska ściana go od tego uratowały. - Co wiesz o Turnieju Goblinów? Bierzesz w nim udział? - zapytał jej prosto z mostu. O szczegóły zamierzał wypytać jak już będą sami, a teraz tylko próbował wyczaić czy ta dziewczyna wie cokolwiek. W teorii powinna, chociaż trochę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  133. Gave słuchał jej uważnie kalkulując sobie to wszystko w głowie. Kwalifikacje dałby radę przejść, ale potem mogło być gorzej. Patrząc na zwinną Grimę naprawdę zaczynał mieć obawy, że nie dotarłby do najlepszej szóstki.
    - Słyszałem, że najlepsza szóstka... o ile przeżyje... ich rodziny otrzymują jedzenie przez kolejny rok - rzucił spokojnie. - To prawda? - spojrzał Shrekusiowi prosto w oczy. - No i jeśli przegrywa się... to na ile jest to hańba? To jest jaka jest szansa, że potem dalej będę mógł pojawiać się w Terrze i mieć całkiem niezłe układy z jej mieszkańcami? - zainteresował się jeszcze, po czym zerknął na Maryl i ścisnął mocniej jej dłoń. - Hm... no to już wiem do kogo zgłosić się po trening co do toru przeszkód - rzucił lekko, nie wdając się już w większe szczegóły.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  134. - Nie Maryl, tylko ty - puknął Grimę palcem w czoło. - Ty jesteś od nich specjalistką. Pokaż mi na czym one polegają - poprosił ją po prostu, a potem spojrzał na Akane.
    - Mam swoje powody, a Maryl jest jednym z nich - odparł, patrząc jej prosto w oczy. Przecież nie będzie się teraz rozwodził o pozostałych. O tym, że wygrana w takich zawodach mogłaby pomóc mu w zaaklimatyzowaniu w Terrze, a może nawet zwróciła uwagę typów spod czarnej gwiazdy, a on pracował nad swoją siatką kontaktów i taki turniej mógł mu w tym pomóc. Poza tym... no pieniądze też się przydadzą. Zawsze się przydawały.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  135. Chłopak pokręcił głową z niedowierzaniem na ten wybuch radości co do trenowania go. Grima była niczym bomba energii, którą należało czasem odpowiednio popchnąć żeby im wybuchła.
    - Dobrze, dobrze. Doglądaj mnie abym na pewno wypoczął - skapitulował, bo coś czuł że ten cały trening będzie wyjątkowy... przez duże "W". Grima mogła przejść samą siebie. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wtedy goblinka podupadła na zdrowiu i wszyscy przystanęli na krótki odpoczynek.
    - Oj trenerko... sama najpierw wypocznij - zgodził się z Akane. - To nie wygląda za dobrze... - mruknął jeszcze. - Wyjątkowo zgadzam się ze Słoneckiem... zatrzymujemy się na chwilę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  136. Gave skorzystał z okazji i przysiadł obok Grimy, opierając głowę o jej ramię. Przymknął na moment oczy.
    - Ja tam proponuję 30 minut drzemki - odparł z lekkim uśmiechem na ustach. - Przez 30 minut, Maryl będzie naszą strażniczką. Jeśli zobaczysz, że woda się podnosi to nas obudzisz - rzucił wielkie wyzwanie dla małej goblinki, a ta od razu zasalutowała i podbiegła do brzegu żeby obserwować wodę. Chłopak otworzył jedno oko, żeby spojrzeć na Akane.
    - Co sądzisz, Słonecko? 30 min dobrze zrobi tej tutaj z błędnikiem - wskazał na Grimę. - I temu tutaj też nie zaszkodzi - dodał, pokazując palcem siebie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  137. Chłopak ułożył się wygodniej i zasnął gdy tylko padła zgoda co do drzemki. Tak, ta zdecydowanie mu się tu przyda. Walczył ze snem od pewnego czasu i teraz po prostu odpłynął. Nic nie powinno się stać w takim gronie. 30 minut później otworzył oczy i ziewnął lekko, powoli dźwigając się do siadu. Swoim już zwyczajem w podróżach miał dość lekki sen. Czuwał raczej niż pozwalał sobie na coś głębszego. Teraz przeciągnął się lekko i usiadł, spoglądając na wciąż drzemiącą Grimę.
    - Myślisz, że nic jej nie będzie? - spojrzał na Akane, po czym przytulił do siebie Maryl, która radośnie wpadła mu w objęcia. Podczas tych 30 minut pokazała Akane jak pisać jej własne imię w Terrańskim i uczyła jej paru słów takich jak dzień dobry, do widzenia, tam, daleko, blisko, nie chcę. Teraz streszczała to chłopakowi nawijając szybko.
    - I jak jej poszło? - zainteresował się.
    - Fatalnie - odparła dziewczynka dość surowym tonem. - Ale się starała - dodała jeszcze. - Nauczy się - uśmiechnęła się promiennie do Akane i pokazała jej dwa kciuki w górę, na co Gave wybuchnął cichym śmiechem.
    - Wiesz... Maryl twierdzi, że kiepska z ciebie uczennica, ale docenia starania - przetłumaczył dziewczynie ich krótką konwersację.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  138. Przytaknął jej. Tak, ta goblinka tryskała wręcz energią. Bzikowała na całego i nie potrafiła powiedzieć sobie dość. Grima była po prostu niesamowita, ale to mogło przełożyć się na coś niedobrego. Machnął rękę na komplement.
    - Przestań. Mam tylko szczęście, że niektóre dzieciaki tak dobrze mnie odbierają - poczochrał małą po włosach i przytulił mocniej. - Ano, nie mam innego wyjścia - przyznał ze śmiechem. - Ale do mnie ma dużo cierpliwości - dodał pokazując jej język i zaraz przytaknął. - Lepiej. Czuję się lepiej - przyznał jej, bo faktycznie trochę energii mu wróciło. Nawet krótka drzemka przyprawiła go o sporą zmianę. Nie ruszył się, gdy Grima oparła czoło o jego plecy.
    - Mam cię ponieść? - zapytał jej spokojnie. - Bo moje siły wróciły - zapewnił zaraz. Co prawda nie był pewien czy dałby sobie z nią radę na dłuższą metę, ale na początek na pewno.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  139. Gave przytaknął dźwigając się na równe nogi, ale zanim Grima ruszyła, złapał ją mocno za ramię i przyciągnął do siebie.
    - Nie - oznajmił. - Mam dla ciebie świetną grę - uśmiechnął się do niej szeroko. - Jeśli przez kolejną godzinę wytrzymasz i będziesz chodzić jak normalny goblin, bez wariactwa... to hm... - zerknął na Akane. - ...razem z Akane będziemy naśladować twoje zachowanie przez następne 30 minut - odchrząknął, bo chciał mieć tylko pewność, że Grima nie nadwyręży się znowu.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  140. Ucieszył się, że zdobył jej uwagę, ale zaraz Akane wtrąciła swoje cztery grosze.
    - Nie, nie, nie... - pokręcił przecząco. - My pokopiujemy jak już Grima wytrzyma tą swoją godzinę - uprzedził ją. Przecież musiał zostawić sobie furtkę na ewentualne "Ha, ha! Nie wytrzymałaś!". Drugorzędna sprawa to podłoże. Mimo, że odzyskał część energii to nie czuł się na siłach, żeby tu w jaskini wariować niczym Grima.
    - Normalny goblin - powtórzył po niej. - Maryl jest normalna, ale to dziecko, a ty masz tu udawać spokojnego dorosłego. Takiego nudnego jak flaki z olejem - zaczął jej wyjaśniać. - No wiesz, zero szaleństwa, idę spokojnie, nie skaczę, nie obijam się o ściany i nie wariuję. Aha! I nie zadaję dzikich pytań - pogroził jej palcem przed oczyma. - Założę się, że nie dasz rady - dodał wyzywając ją na swoistego rodzaju pojedynek.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  141. Mężczyzna maszerował kolejny dzień, w potwornej ulewie, która zalewał święty las... Cudowny zapach flory, jak i mieszkańcy, którzy zdawali się nie przejmować ulewnym wieczorem, przywitały go niczym chłodna kropla na kapturze, przez którą prawie się utopił.
    Wszedł do jednej z gospód, oplecionej korzeniami, by w końcu zdjąć ten swój składający się głownie z wody kaptur.
    Przywitał się z oberżystą, kłaniając się po same kule.
    — Witam, mocium panie. Czy znajdę w tych... Mokrych stronach jakąś robótkę? — to pytanie mogło wydać się dziwne, bo białowłosy miał na plecach przepasany spory zweihender...

    Imperius (Witam ponownie :D)

    OdpowiedzUsuń
  142. — Emmm... — Pius zdziwił się, słysząc znajomy głos, ale instynktownie odwrócił się, szukając kogoś na poziomie swojego wzrostu... A po chwili się zniżył. — Zaraz... Ja cię znam... Grima? — zapytał zdziwiony, patrząc na chodzący płaszcz... — I co? Nadal nie znalazłaś niskiego stołka? — zarechotał, ściągając z siebie swoją opończę, by odejść do wieszaka, gdzie ją zawiesił. Wrócił prędko do goblinki.
    — Nie... Ja tu bardziej... Wspomóc. Fizycznie pracować. Bo na razie robię przerwę z mieczem. No i hajsu brakuje... Co cię tutaj przywiało, mała? — spytał, siadając obok niej.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  143. — No, ja już zmęczony jestem, bo trochę motłochu musiałem posłać na inny padół.Stamtąd skąd wylazłem, już nic nie wlezie. — powiedział, z dumą, zasiadając obok niej, zerkając w jej stronę z przymrużonymi oczyma. — Czyli idealnie wpadłem. Pomógłbym fizycznie, trochę krzepy mam. — odparł, pokazując jej swojego, skroplonego w kroplach deszczu bicepsa. Był całkiem duży. Tak jak...
    — To tobie dopiero mleczaki wypadły? Czy nowe wyrastają? Wybacz, za życia nie interesowałem się leczeniem zębów. Bardziej rozprutymi flakami i połamanymi kręgosłupami. — rzekł, zbliżając się do niej. — Tak samo żeś psotliwa, jak cię zapamiętałem, Grimo.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  144. — Też prawda, ileż to można się dąsać i smucić... To źle na psychikę wpływa, na zdrowie człeka... — odparł, gestem dłoni zamawiając sobie jedno piwo.
    — Wiesz, ja to lubię myśleć, że po medycynie i wojaczce... Mimo że doprowadziłem się do mistrzostwa, nadal jestem głupi. — odparł, rozsiadajac się maksymalnie, rozchylając nogi na krześle. — Lżej się, żyje, jak się jest głupiutkim, a nie? — spytał, filozof, filantrop zabijaka.
    Jego wzrok natomiast chamsko zjechał na jej ręce, a raczej, na jej biust.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  145. — Nie mówię, że dobrze jest być głupim, nie nie. — pokręcił głową. — Po prostu, w niektórych rzeczach nie będziemy mistrzami. I ja to akceptuję. — odparł, zarzucając włosy do tyłu, rozciągając się mocno. — Nadal jesteś na mnie zła? Czy już ci po tych miesiącach przeszło? — spytał, ponownie wędrując wzrokiem na jej dekolt...

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  146. — No nie pamiętasz? Pokazałem ci kutasa wtedy... No, nie byłem sobą. Wiesz o co chodzi. Wrciłem wtedy dopiero z za grobu, dlatego wybacz, Grimo. Powiedział, przysiadając się nieco bliżej niej, ramieniem otulając jej plecy.
    — A co w trawie piszczy? Co nowego u ciebie, młoda? — spytał, patrząc jej urzekajaco w oczy...

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  147. — Nie mam nic... — odparł, wzdychając długo i przeciągle. — Po prostu... Po prostu dużo kurwa osób zabiłem w ostatnim miesiącu, okej? Chwila rozmowy, czy dotyk, trochę mi pomagają o tym zapomnieć. — odparł, przecierając oczy. — Przypominam ci, że jestem licensjonowanym chirurgiem. Dbam o siebie, bo wiem jak. — zachichotał, kładąc dłoń na jej ramieniu, obejmując ją w pełni. — A, czyli jak się znowu rozbiorę, to cię to nie wystraszy? — zapytał, starając się powstrzymać śmiech. Między nimi była wyraźna różnica kulturowa. — Chociaż, w sumie... Teraz byłaby twoja kolej.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  148. — Zabijam, bo to gówno, co się zlazło ukryło się w mathyrskiej populacji i przybrało mathyrskie twarze... Ktoś musiał. Jak nie ja, to nikt. — odparł, sięgając po swój miecz, by delikatnie wysunąć go z pochwy, by pokazać jej, że klinga wręcz odbarwiła się od czerwieni. A zapach był nie do pomylenia. Krew.
    — Ale to już za mną. Teraz, się tylko uspokoić i żyć w spokoju. A potem zobaczymy.
    Gdy stwierdziła takim tonem, że nie chce się rozbierać, pokiwał głową.
    — To dobrze. Zmuszać nie będę. A ty zmuszać nie musisz. — zachichotał, sięgając po swoje piwo, które upił ze smakiem, zostawiając sobie wąsy białe od pianki...

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  149. — Nom. Udawaczy. — zachichotał, gdy zabrała mu piankę z ust. — Oddawaj, to moja! — zarechotał szczerze, gdy się skrzywiła. Widocznie gówniarze nie smakował napój dorosłych... — Ostać, zostać, odchamić się na prowincji. To na pewno.
    — Nie, czemu? Ja swój wygląd chowam pod maską iluzji, jak dla mnie jesteś całkiem atrakcyjna. — stwierdził, biorąc kolejnego grzdyla piwa, tworząc nową warstewką wąsów. — To ze jesteś zielona i że masz ogon, nie zwalnia cię z bycia ciekawą osobą. — stwierdził.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. excuse mua... Grima? Ciężarna pije? Lub Karmi piersią i pije? xD

      Usuń
    2. Odrobina pianki znad cudzych ust jeszcze nikogo nie zabiła. xDD

      Usuń
  150. — Po prostu jesteś ładną goblinką. Urodziwą. — rzekł, wzruszając ramionami. — Nie. Mam swoje gusta. Ty z resztą też. I wiem że ci się nie podobam, więc. — stuknął browarem o srół, robiąc gęstszą piankę na wardze. — A co? Chcesz zlizać?

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  151. — Nie musisz mi mówić. Rozumiem. — odparł, rozsiadając się wygodnie na krześle, samemu sobie zamawiając zupę. — No nic. To może podpytam kogoś innego. Dzięki za rozmowę. — odparł, rozsiadając się frontem do lady, zaczynając pożerać swój obiad.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  152. Chłopak ścisnął mocno pięści i nabrał kilku szybkich oddechów zanim posłał w jej stronę promienny uśmiech.
    - Ja przynajmniej mam przyjaciół, ale ty... - zmierzył ją spojrzeniem. - Phi raczej niewielu - żachnął się, a potem na niego skoczyła. Zdołał nawet dobyć swojego sztyletu. Przecież nie będzie stał bezczynnie. Onyx skutecznie uczyła go samoobrony, a on ją praktykował od tamtej pory i robił się w te klocki coraz lepsze.
    - Możesz co najwyżej próbować - warknął w jej stronę na tę wyraźną groźbę. - Każdy głupi by zauważył, że jesteś w ciąży - dodał jeszcze. - Przestań się rzucać jak jakiś ugotowany żabiec! - wybuchnął, chowając sztylet, gdy Wan wszedł pomiędzy nich. Odsunął się również o kolejnych kilka kroków.
    - A komu niby miałbym powiedzieć? - zapytał retorycznie. - Przecież ja nie chcę... zrobić ci krzywdy - wymamrotał. - I maluszkowi też nie...

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  153. Acair nie przepadał za tym, kiedy wytykano palcami jego oczy. Dobrze wiedział, że nie powinien biegać sobie otwarcie po Mathyr. Polszanie i jego mogli dopaść za to, że nie przebywał w Fasach. Zagryzł więc mocno wargi i zwalczył chęć zamknięcia oczu, gdy Grima na niego spojrzała.
    - Nie powiem - wzruszył lekko ramionami. - Nie interesuje mnie twoja ciąża - dodał jeszcze i skorzystał z okazji, że fotel Wana był właśnie wolny. Usiadł na nim wygodnie, dobierając się do nabitej fajki mężczyzny. Powąchał mieszankę i skrzywił nos, odkładając ją zaraz. Ta zdecydowanie nie podeszła mu do gustu.
    - Co takiego interesującego jest w tej całej ciąży? - zapytał kierując to pytanie do Walwana. - Jak będziesz tak się rzucała to tylko bardziej zwrócisz na siebie uwagę - dodał po chwili, bo sam czasem miał z tym problem. Kiedy nie chciał by go zauważono starał się jak mógł zachowywać cicho i zwykle ten plan szedł w pizdu. Bo za bardzo się wysilał.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  154. Aci usiadł po turecku na fotelu Wana i wbił spojrzenie w Grimę.
    - Jasne, że nie jestem - zauważył, chociaż miał wrażenie że mimo wszystko jest nieco bardziej opanowany niż Grima. - Ale ja nie jestem w ciąży i nie ukrywam się... - zawiesił głos. - ...aż tak - dodał, bo w innym wypadku nie powiedziałby jej prawdy. Nie ukrywał się, ale również starał nie rzucać się w oczy i tam gdzie biegali Polszanie, tam jego nie było. Przynajmniej taką politykę stosował co do swoich wypraw.
    - No to co takiego jest ciekawego w twojej ciąży? - zapytał jej i wskazał dłonią na jej brzuch. - Mogę dotknąć? Kopie już? - zainteresował się zaraz. - No uhm to musi być super uczucie nosić nowe życie w sobie - zauważył.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  155. Mieszańcy nie byli mile widziani w ich społeczeństwie i chociaż jemu strasznie się to nie podobało to nie było możliwości zmiany. Przynajmniej szybkiej. Jemu jednak absolutnie nie przeszkadzała mieszana krew, a kiedy dostał pozwolenie dotknięcia brzuszka, podszedł bliżej i wyciągnął dłoń, kładąc ją na jej brzuszku.
    - Jesteś super - powtórzył, spoglądając Grimie prosto w oczy. - Rośnie w tobie nowe życie, żywe życie - zaśmiał się cicho, kiedy poczuł kopnięcie małej stópki pod swoją dłonią. - Bardzo super - odsunął się trochę, kiedy Grima zaczęła wariować. Chwycił wówczas stojącą na stoliczku nocnym szklankę wody i chlustnął nią w twarz goblinki.
    - Mała jesteś i głupia też - zgodził się z nią. - Bo tak myślisz! Maleństwo pokocha cię od początku! - zacisnął mocno pięści. - Dasz radę. Masz Wana! Nie jesteś przecież sama - fuknął na nią.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  156. - Ty już kochasz - stwierdził cicho Acair spoglądając to na Walwana a to na Grimę. - No bo... gdybyś nie kochała to byś się o tyle rzeczy nie martwiła - dodał jeszcze. - A to znaczy, że będziesz świetną mamą - uśmiechnął się do niej szeroko i odsunął jeszcze parę kroków w razie gdyby Grima nagle chciała wziąć odwet za szklankę wody, albo (co gorsza) przytulić go znienacka. Musiał mieć chociaż szansę na delikatne oswojenie się z tym co zaczyna się dziać by nie paść na zawał.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  157. - Szkoda - stwierdził tylko Acair, opadając na Wanowski fotel. On był naprawdę wygodny. Acair podejrzewał że dałby radę zwinąć się na nim w kulkę, gdyby się postarał. Zamachał nogami.
    - Myślałem, że pogadamy trochę o możliwych imionach dla twojego malucha - stwierdził tylko, zanim jeszcze Grima zniknęła u siebie w pieczarze. Dopiero wtedy przeniósł wzrok na Walwana. - Ja też chcę taką pieczarę. Swój kąt i wiadomość "nie wchodź bo gryzę" - zrobił jego zdaniem błagającą minę do tego.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  158. Acair naburmuszył się trochę, ale skinął głową w ostateczności i kiedy Walwan poszedł do sypialni, on zabrał się do pracy. Przeszedł wzdłuż pomieszczenia kalkulując gdzie najlepiej zrobić sobie pokoik. Drzwi Grimy, drzwi Walwana i całkiem sporawy kawałek pustej ściany. Uznał że był idealny na drzwi. Zaznaczył je kawałkiem węgielka, rozrysowując je na ścianie, a potem wyszedł na zewnątrz, co by ulokować je i tam. Trochę na oko narysował i drzwi z drugiej strony. Następne były deski. Namachał się niemiłosiernie, tachając różne kłody z lasu na podwórko Walwana i jeszcze w nocy zaczął je obrabiać na deski. Padł na trawie wykończony, kiedy już świtało. Sterta desek leżała wokół niego, a on jedynie co zwinął się w kłębek i zasnął.

    Aci ^^

    OdpowiedzUsuń
  159. Acair obudził się po kilku godzinach i ziewnął szeroko, siadając nieco zdezorientowanym na ziemi. Przez chwilę nie do końca wiedział gdzie jest i co robił całą noc, ale musiała być gruba impreza bo wszystko go bolało. Zerknął na swoje dłonie, w których było mnóstwo drzazg i westchnął ciężko. Dopiero wtedy dostrzegając Grimę tuż obok siebie. Krzyknął krótko i odskoczył wpadając na kilka ze swoich desek, a potem runął jak długi, czując łzy napływające do oczu.
    - Czy ty musisz mnie tak straszyć? - zapytał jej, dźwigając się na nogi i z westchnieniem, zaczynając wybierać większe deski na podłogę, którą zdołał już wyrównać zanim poszedł spać. Zaznaczył sobie odkąd dokąd będzie podłoga i wyrównał teren.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  160. Chłopak pokiwał głową.
    - Tak, ty - potwierdził. - Nie spodziewałem się... i przestraszyłem - wyjaśnił jeszcze, a kiedy sobie poszła odetchnął i położył, ze dwie deski, zanim wróciła do niego z jedzeniem. W pierwszej chwili chciał pokrzyczeć na nią za to, że mu stoi na placu budowy, ale ostatecznie, odłożył dechę i zerknął na jedzenie.
    - Dziękuję - wziął jedną kanapkę i herbatkę. Wypił jej porządny łyk i wgryzł się w jedzonko. - Po prostu chce to szybko skończyć... - odparł zgodnie z prawdą.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  161. - Nie możesz - pokręcił przecząco głową, kończąc jedną kanapkę i sięgając sobie po jeszcze jedną. - Jesteś w ciąży, w takim stanie nie powinnaś dźwigać i się nadwyrężać. Przecież no chcesz być mamusią... już kochasz, więc nie chcemy żeby dzidzi coś się stało - skomentował upijając znów trochę herbaty. Zastanowił się jak nazwać relację Walwana i jego własną.
    - Czasem będę - odparł zgodnie z prawdą. - Nie i tak? - spojrzał na nią. - Po prostu chcę się nauczyć czegoś nowego, a Wanwik zgodził się mnie uczyć - uśmiechnął się do niej szeroko. - I chyba fajnie będzie mieć miejsce dla siebie... nie takie głośne jak pokój w Zamtuzie... bo wiesz ja tam też mam przyjaciół - uśmiechnął się do niej szeroko.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  162. - Tylko pilnuj z daleka i mnie nie strasz - Aci objął rękoma swój kubek herbaty i skrzywił się nieco. Dłonie musiały mieć sporo drzazg w sobie, ale nie chciał teraz ich wyciągać. Dopiero później, jak wszystko skończy, bo przecież w tej chwili mijało się to z celem.
    - Mhm tak, znam... i robię własne maści i takie tam - uśmiechnął się do niej lekko. - Co? - zamrugał kilkakrotnie i pokręcił szybko głową. - Nie! Ja nie! - zaczerwienił się, wylewając na siebie resztę herbaty. - Ja tam za barem... za barem - wydusił jeszcze, biorąc się za deski, co by wrócić do pracy.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  163. - Co?! - chłopak przerwał na moment pracę, żeby na nią spojrzeć i zaraz potrząsnął mocno głową. - Nie! - krzyknął na nią, biorąc kolejną deskę i układając ją obok poprzedniej. - Nie... - powtórzył jeszcze chwilę pracując za nim wstał. - Nie brzydzisz mnie, jesteś ładna - bąknął pąsowiejąc na twarzy. - Ja po prostu nie lubię jak ktoś tak skacze i obłapuje mnie rękoma bez przyczyny. Znienacka... boję się tego i już. Tyle i nic więcej - wymamrotał, trzęsąc się nieco. - Ja nie chciałem cię zranić - bąknął jeszcze.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  164. - Czasem lubię się do kogoś przytulić, albo jak ktoś mnie przytula... - wymamrotał, po czym położył kolejną deskę i zaczął do niej doskakiwać i dotykać to w plecy, to w ramię to delikatnie na brzuszku, a ostatecznie objął ją od tyłu na chwilę i odskoczył od niej.
    - Ale nie tak... - wydusił z siebie czerwieniejąc na twarzy. - Tak już bym uciekł, albo coś - bąknął, wracając do pracy. - Po prostu każdy jest inny i ja nie lubię dotyków - dodał ciszej. - Nie każdy musi lubić - spojrzał na nią wyzywająco.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  165. Chłopak obrzucił ją trochę nieufnym spojrzeniem. W końcu widział na co było ją stać. Jak mu wchodziła z nochalem w osobistą przestrzeń. Trudno było mu teraz jej zaufać. Że już tego nie zrobi. Nie mniej jednak skinął lekko głową i odetchnął głęboko, wracając do pracy. Dzielnie kładł obok siebie deski, żeby następnie je ze sobą spinać, kiedy już wszystkie leżały w dobrych pozycjach. Chociaż podłogę będzie miał w odpowiednim wymiarze. Zaraz po niej przyszło na ściany, ale Aci usiadł na swojej podłodze ziewając trochę i pociągając lekko nosem.
    - Ja nie jestem dobrym konstruktorem... nie wiem czy dam radę to zrobić - wyznał Grimie, że porwał się z motyką na księżyc. - Nigdy nic nie budowałem - zrobił się czerwony na twarzy.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  166. Aci naburmuszył się trochę, ale pokręcił głową.
    - Nie, zacząłem od podłogi, żeby mieć motywację i skończyć w jeden dzień - wyjaśnił. - No bo właśnie żeby nie padało - wymamrotał, ale zaraz zaczął szukać tych czterech filarów. - No i przecież jedną ścianę już mam - pokazał na tą od pokoju Walwana. - Więc jeszcze tylko trzy - uśmiechnął się do niej lekko, po czym dźwignął pierwszy z filarów i zaczął go ustawiać, dopóki siły były.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  167. Acair spojrzał na nią ewidentnie nie rozumiejąc o co jej chodzi. Zamrugał kilkakrotnie i przekręcił lekko głową, a potem położył się na swoich deskach i uderzył w nie pięściami jak dziecko.
    - Ale ja nie wiem jak to zrobić! Nie wiem czym ani że trzeba - wydusił niczym małe dziecko. - Jestem beznadziejny. Bardzo beznadziejny... do niczego się nie nadaję - załkał czując pierwsze łzy na policzkach. Słysząc o glinie otarł lekko łzy i znów usiadł. - Ale glina pobrudzi wszystko... - wymamrotał. - Przecież pobrudzi - bąknął jeszcze, następnie pokiwał lekko głową. Tak, akurat wiedział, że trzeba prosto filary ustawić.
    - Ja nie brykam... ja tylko chodzę... - bąknął cicho, przyjmując jednak jej pomoc.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  168. Zdołał trzepnąć ją w rękę zanim ubrudziła go po twarzy i większość tego co miała na dłoni wylądowało na jego koszulce i szyi. Łzy znów pojawiły mu się w oczach i znów pokręcił przecząco głową.
    - Ale ja nie chcę mieć wiecznie brudno w pokoju - wyjaśnił jej. - Lubię jak jest czysto i schludnie i no nie chcę żeby było brudno przez tę glinę - spojrzał jej prosto w oczy. Przyjął do wiadomości, że Walwan go nie uważa za beznadziejnego, ale w tej chwili nie czuł nic poza tą beznadziejnością. Mimo wszystko nie marudząc przytwierdził filar do podłogi i ruszył po kolejny, co by znów zacząć go dźwigać.
    - Mam. Zawsze mam - poinformował ją. - I lubię ten kij... - dodał zaraz. - Nie chcę się go pozbywać... - dodał, bo patrząc na Grimę i jej brykanie... uznał że nigdy nie będzie tak brykał i nigdy tak nie brykał.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  169. Nie bardzo wiedział czy powinien jej ufać a propo tej gliny. Wyschnie, tak twierdziła, a on niby wiedział że to prawda, ale wciąż jakoś dalej widział ten cały brud w pokoju i przez moment pragnął zrezygnować z tego projektu.
    - Jak tą gliną? - zapytał jej z wyraźnym westchnięciem. - To wymagające? To znaczy ja ci glinę przyniosę, a ty... no pomachasz? - zrobił ruchy dłońmi mówiące o machu machu na podłodze, po czym odsunął się od drugiego filaru i odetchnął głęboko. - O rany... kręci mi się w głowie - rzucił do niej uśmiechając się szeroko przy tym. Przysiadł wówczas na podłodze i ukrył twarz w dłoniach tylko oddychając głośno. - Dlaczego jesteś taka... no uhm żywa? Latająca wszędzie? - zapytał jej w ramach odpoczynku.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  170. Zastanowił się nad jej wypowiedzią i nie znalazł dobrego kontrargumentu. Wzruszył więc ramionami, kładąc się na podłodze i zamykając oczy. Zmęczenie dało mu się we znaki.
    - Fajnie, że masz swój sposób - skomentował cicho. - Też chciałbym swój znaleźć, ale na razie... no jestem po prostu do niczego. Nic dobrego nie potrafię z siebie wykrzesać - przyznał tylko. - Może kiedyś mi się uda.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  171. - No właśnie, do niczego - odetchnął, kiedy potwierdziła jego słowa, a potem odruchowo przytulił się do niej delikatnie zamykając oczy. - Nigdzie, samo wyszło, jestem po prostu nieudacznikiem, wyrzucili mnie i no już nie mam niczego - dodał cicho i ziewnął mocno. - Ale kiedyś nim nie będę... - poinformował ją zanim zasnął.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  172. Ryu pokręcił lekko głową.
    - Nie umarło - odparł zgodnie z prawdą. - Wiesz ja nie miałem rodziców, dlatego trochę jej zazdroszczę takiej fajnej mamy - dorzucił jeszcze. - A jednocześnie... jakoś tak uwielbiam dzieci i chciałbym, żeby miały jak najlepiej jak to tylko możliwe - wyjaśnił. Zaśmiał się cicho na stwierdzenie co do śpiewu i uniósł dłonie do góry.
    - Jasne, ty ją znasz najlepiej - zgodził się z nią i zerknął na Walwana. - Mogę pomóc w robieniu jedzenia? Albo w czymkolwiek? - zapytał go zaraz nie chcąc nadwyrężać jego uprzejmości a i dać Grimie trochę spokoju. W końcu wyraźnie czuła się niekomfortowo, a mała ewidentnie ufała jej najmocniej. Tak jak to powinno być.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  173. Pius postarał się ustatkować, przynajmniej na jakiś czas. Awanturnicze życie wymagało dużych pokładów energii, jak i ryzyko kolejnego zgonu zdawało się wzrastać z każdym zleceniem. Postanowił się wyluzować, przynajmniej na jakiś czas. Od tygodnia pracował w tartaku, ścinał drzewa, jak i obrabiał je z gałęzi. Wiedział, że musiał starannie wybierać drzewa do ścinki, by nie urazić flory, jak i fauny - innych ludzi. Dobrze, że wcześniej oznaczali to, co było przeznaczone na ścięcie.
    Bił drzewo siekierą, z jednej strony pod kątem, z drugiej strony pod kątem prostym... Prosta robota, na ukojenie jego zszarganych nerwów...

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  174. Zamachnął się prawie, a wtedy dostrzegł jak coś zapierdala na małych nóżkach do drzewa i obejmuje je. Zatrzymał ręce w niezrozumieniu, a widząc, jak do niego podchodzi, uśmiechnął się.
    — Grima, Grima... Zbierasz grzyby, co? Nie spodziewałem się, że zapuszczasz się w środek lasu... — zachichotał, opierając się na toporze. — To drzewo jest chore. Tak samo wszystko co je porasta. Trzeba je ściąć i przywrócić do natury. — rzekł, obserwując ją z góry do dołu. — Jesteś pewna, że nie wzięłaś żadnego trójka? Widzę conajmniej dwa w twoim koszyku.

    OdpowiedzUsuń
  175. — Czasami mi się zdarza. — odparł, a dowiadując się, że akurat tego grzyba potrzebowała, po prostu wyjął nożyk, tak, by mogła złapać za rączkę. — Bierz ile chcesz. Mogę ci pokazać gdzie rośnie tego więcej. Tutaj było jakieś skażenie, dlatego wycinam drzewa. — dodał, a słysząc imię Acaira, zamarł, miał z nim całkiem głęboką i namiętną relację... Dawno się z nim nie kontaktował, może i dla lepszego dobra jego samego. Po incydencie z rodzeństwem ciężko mu było rozmawiać z Onyx i Acairem. — Potrzebujesz jeszcze jakichś grzybów? Widziałem jedno siedlisko, zajebiście gęste w purchawki i kruczołapki.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  176. — No mogę, mogę. — odparł, sycząc, gdy poczuł ostrze niedaleko twarzy, jego złote oko bacznie śledziło klingę... Mimo to, wziął siekierę w rękę o ruszył w głąb lasu, rozglądając się przy tym. Jedną ręką trzymał jej łydkę, co by gnom nie spadł z jego pleców. — Często tak wskakujesz na znajomych? Jeszcze byś mnie połamała i co wtedy? — zarechotał odpalając drewnianą fajkę, między palcami, poczynając puszczać kłęby dymu o metalicznym zapachu. — Zawiesiłem się na chwilę, to nic. Lepiej opowiadaj, jak tam u Wana? I tego tajemniczego gościa, co tam przesiaduje? — spytał, puszczając dymek w jej słodki ryj.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  177. Nie widział jej uśmiechu, ale po tonie głosu wydedukował, że się szczerzy.
    — Nie jest mi obca, dlatego wiem, że taka gnomia kulka jak ty mogłaby mi swoim niskim środkiem ciężkości wyłamać kolano. — zarechotał, energicznie podrzucając goblinkę na plecach. — Palę krew demona, który mi zrobił bliznę na podbrzuszu. Pomaga mi się to zregenerować, co ciekawe. Nic u mnie. Spokój, cisza, mieszkam w sporej chatce w lesie, jak na mnie jest za duża, ale ujdzie. Pracuję dla jednego z driado-mówców. To on kazał mi powycinać drzewa, co by nie rozprzestrzeniały choroby. Korzenie się bez pnia nie rozrosną. No i co, mało tu ciekawostek, już się przyzwyczaiłem do spokoju i celibatu. — zarechotał, ponownie puszczając dymek w jej twarz.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  178. — Właśnie po tym skurczybyku odpoczywam. Dużo przygód przez ostatni rok miałem i uznałem, że chwila ciszy mi nie zaszkodzi. A krew demona który mnie zranił, nie dość że jest smaczna, to jeszcze pomaga się zgoić ranom. — odparł, ponownie energicznie nią podrzucając.
    — Nie mieszkaj. Po prostu mówię, że mam za dużo miejsca jak na siebie. Za dużo spałem pod gołym niebem. Ale przywyknę, nie martw się. — odparł, mrucząc cicho, kiedy kontynuowała insynuację. — Nie zaczepiam. Dla ciebie jestem terraninem i nie w twoim typie. Po prostu daję sobie z tym spokój. A to miejsce jest idealne, bo nie ma z kim iść pod pierzyny. — rzekł, wskazując siekierą siedlisko kruczych łapek. — To jest dobre na sen. W spirytusie, jak zrobisz nalewkę. Tam dalej są purchawki.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  179. — Tak na prawdę to palę susz bagiennego zioła zamarynowany w krwi demona. Żbudny proces, ale.. — pociągnął ostatniego bucha, aż oczy mu się zaświeciły. — Ahhh, kurwi jak najlepszy samogon. — rzekł, nieco zaskoczony, że go objęła. Poklepał ją po głowie z braku laku, uśmiechając się.
    — Nie lubię bab leśnych. Drzazgi wbijają się w fiuta, bez sensu taki mezalians. — odparł, pewnie, żegnając się ze swoim nożykiem, bo dobrze wiedział, że już go nie zobaczy. — Ja praktycznie nie śpię. Mam taki natłok rzeczy w głowie, że żeby nawet zmrużyć oko, muszę się biczować. Zwykle medytuję, staram się wyciszyć. Przypominam, nie jestem człowiekiem, działam trochę inaczej. Rzekł, zdejmując z siebie przepoconą koszulę, by okazać idealnie wyrzeźbioną klatę, jak i tatuaże z niezliczonymi bliznami na całej skórze.Wiedział, że golizna jej nie przeszkadza, dlatego obwiązał koszulę wokół pasa i szklanymi paznokciami podcinał grzybki, wsypując je do koszyka Grimy.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  180. — Krwi? Czy grzybów? Umiem oba, mogę cię naumieć. — posłał jej wdzięczny uśmiech, samemu się siłując z purchawką, by ta go nie osrała. — Wiem, to był żart. To że się nie uśmiechem, to dlatego, że go już sobie raz opowiedziałem. Nie lubię driad. Tyle i aż tyle. A w głowie? Ah, tylko chroniczne wspomnienia i obrazy jak gwałcono moją matkę, mnie, mojego ojca szlachtowano, wyrywano mu gardło z szyi, owijano jego jelita przez oczodół, nos, jak i gardło... Poza tym sam robiłem śmieszne rzeczy na demonach. Ale one na to zasłużyły. Na szybkie ścięcie mieczem. — rzekł, a jedna z purchawek akurat puściła zarodniki, przez co Pius zakaszlał. — Przynajmniej wiemy, że są dojrzałe... — zarechotał, wrzucając ostatnie sztuki do koszyka Grimy. — A ty? Coś taka spięta? Jak dawno temu gadaliśmy, to mnie zdążyłaś okraść, ocenić za zboka i wyśmiać...

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  181. — Nic trudnego, marynowanie zioła jest proste, jak postawienie go w słoju przez miesiąc w suchym miejscu i tyle. — odparł, chowając fajkę akurat w czas, kiedy wpadła w jego ramiona. Zdziwił się na ten gest.
    — Nic się nie stało. Po prostu miej z tyłu głowy miej świadomość że jestem zjebany. I mam ku temu powody... Ale hej, staram się nie odpierdalać.
    Odsunął się od purchawki, by ostatecznie ją zerwać, gdy pył już opadł. Wrzucił ostatnią sztukę do jej kosza, po czym się uśmiechnął.
    — Możesz mnie uznać za zboka, a możesz się odkuć, żebym to ja cię tym razem uznał za zboka.— zachochotał, mrużąc oczy. — A coś się stało? Jakoś posmętniałaś.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  182. — Mniej więcej. Trzeba to jeszcze doprawić. Ale to, wedle uznania. — odparł, po czym zarechotał na pana kuleczkę. — Dobrze, gnomico. Jednak powiedzenie o niskim wzroście i bliskości do piekła ma swoją rację bytu. Przypominasz mi chochlika. Takiego skrzata, ale psotliwego. W moim świecie takie mamy. Czasem kradną koła od powozu, albo srają do próbówki. Lub roślin. Albo szuflad. — przerwał, widząc, że znowu się zagaduje o ojczyźnie, no bo kogo by to interesowało.
    — Cóż, chochlico, wiem doskonale, że blefujesz. Nagość nie jest ci obca, a starasz mi się teraz zagrać na nosie. A gdybyś była zbokiem, to by to było widać. Uwierz mi, swój znajdzie swego. — jego oczy błysnęły, gdy zapytała o lekcje samoobrony. — Kolejna... Wiesz, ja mam specyficzny tyl walki. Mieszany z filozofią życiową. Taki ze mnie filozof poeta, albo jak to u mnie zwą, wojowniczy poeta. Mogę ci pokazać jak się bronić, ale nie gwarantuję że ci przypasuje. Już jedna taka chciała się ode mnie uczyć... Co prawda coś z tego wyniosła. Ale ja jestem w tym wypadku ekstremistą. Nawet w terze, patrzą na mnie nie tylko jak na odmieńca, ale jak i na pojeba.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  183. — No wiem, wiem. Po prostu chochliki to psotniki. — odparł, zarzucając siekierę na bark.— Też jesteś mała, gaduła i nie wiadomo z tobą, czy mi czegoś nie dosypiesz do obiadu.
    Na pytania na temat swojego świata, ścichł, zastanawiając się, jak to jej wytłumaczyć.
    — W moim świecie jestem poszukiwany. Moi rodzice... Naprzykrzyli się bardzo potężnym istotom Najpotężniejszym. Już za to mnie ścigają. No i chcieliby odwetu za to, co im zrobiłem. Bo widzisz, pozamykałem inne przejścia z mojego świata. To była misja tutaj, to było to, co robiłem cały ten czas. Znalazłem się tu przypadkiem. I wolę mieszkać tutaj, niż tam. Nie wiem, jak wygląda przechodzenie między wymiarami, inni Argarczycy są nawet dla mnie obcy, jak dla was. Nie pochodzę z tego świata co inni. Ich był bardziej... Technologiczny. Mój nie. I z tego co wiem, chyba jestem jednym z pierwszych innoświatowców na Mathyr.
    Zmrużył oczy.
    — Mam swoje rytuały. Palę kości poległych, by wzmocnić mój miecz. Wypędzam diabły, czasami zabijam hybrydy. Walczę jak pojeb, jak nieprzewidywalne zwierzę, żeby przeżyć. W pierwszej kolejności, trzeba pracować nad strachem. Nad tym, czy dasz się zaskoczyć. Czy staniesz jak słup soli, jeśli cię ktoś uderzy, lub zmolestuje. Jeśli wtedy nie zawahasz się, możesz sobie pogratulować. Agresja, gryzienie po rękach, szyi, bicie po delikatny h strefa h. To już coś, co trzeba wypracować. Ale pokonanie strachu jest najważniejsze i najtrudniejsze.


    Pius

    OdpowiedzUsuń
  184. — Wysokourodzeni, ale z innych rodów. Nienawidzących się rodów. A co zrobili moi rodzice? Kochali się i mieli mnie... — rzekł, kiwając głową, odlatując daleko wzrokiem. — Spadłem jak inni. Po prostu nie z nimi. Dlatego nie mieszkam w Argarze. — rzekł, wzrokiem skupiając się na nożu. — Ten kosik co trzymasz w ręku zabił kilkadziesiąt istnień. Skoro teraz jest twój, wiedz, że jest niebezpieczny. I ostry. Uwierz w niego. W twojej ręce jest tak niebezpieczny, jak w mej. Nie lękaj się. Wszystkie chwyty dozwolone. Wszędzie. Samo cięcie ostrzem może kogoś przestraszyć.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  185. — Dla mnie tego znaczenia nie ma. Ale te rasy... Anioł i Demon mnie zrodzili. Kiedy moje pierwsze ciało zmarło, wybrałem drogę demona. Do dzisiaj mam problem ze snem, bo kiedy odlatuję spać, słyszę bębny wzywające mnie do piekła... Jestem zabójcą swojej rasy, zdrajcą... Kończąc ten temat, nie mam po co wracać do swojego świata. Ten jest... Mój. Sam go sobie upodobałem. — odparł, łapiąc ją jedną ręką, obejmując jej biodro. Była dla niego lekka, ale to raczej przez bycie demonem. Podrzucił ją nawet, gdy leciała do tyłu, by wykonała salto. — Całkiem gibka jesteś. Myślę, że jakby ktoś cię chciał złapać, mogłabyś mu się wyślizgnąć, jak śliska ryba, zboczuchu, chochliku. — zarechotał serdecznie.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  186. — Jest niefajnie. Ale daję radę. Złego diabli nie biorą, tak się u nas mówi. — odparł, oglądając jej kuksańce, musiał przyznać, że Grima była całkiem wysportowana. Nie pomyślałby o tym, gdyby nie zobaczył tego na własne oczy.
    — Ty uważaj, bo mi stopami pieprzniesz w oko, chochole! — zarechotał, klepiąc ją w ramię po lądowaniu salta. Nie chcąc zostawiać jej w niepewności, zakręcił biodrami w powolnym tańcu, by złożyć swoje nogi prosto, wykonując przy tym idealny szpagat.
    — I silny i giętki. Nie wiesz co tracisz, Grimo... — ponownie zachichotał psotliwie, patrząc jej w oczy z dwuznacznym spojrzeniem.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  187. — To mnie łapią za kostki i gryzą po stopach. — odparł, równie figlarnie, by wstać ze szpagatu i wziąć siekierę, zarzucając ją sobie na bark. — Umiesz się pieprznąć na zawołanie? Cholera, gdyby więcej osób tak potrafiło, świat stałby się piękniejszy. — widząc jej szpagat przyklasnał jej, z uśmiechem. — Gratuluję, jesteś wysportowana jak sam diabeł...
    Widząc jak wstaje, ruszył od razu za nią, zerkając do jej koszyka.
    — Dużo nazbierałaś. W ogóle, to znasz się na tych grzybach? Nie przypominam sobie, żeby te odmiany były w Terze. A zabawiłem tam parę tygodni... — sam niuchnął sobie pachę, by stwierdzić, że nie grzyby, a pot, podtruwa zapach w jego okolicy słodyczą i zapachem męskości. — Pozwól zatem, że też się myjnę. — mówiąc to, ruszył za nią, do jeziora.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  188. — Wziął cię pod swoje skrzydła. Czyli się tobą zajął. No i dobrze. — Pius zarechotał, kiwając do niej głową, by ruszyć za nią, kiedy poczęła wbiegać do jeziora, pokręcił głową w niedowierzaniu. Fakt, faktem, staksował jej nagą sylwetkę wzrokiem, gdy w końcu wskoczyła do wody.
    — Czekaj, kurde, bo siekiery nie chcę zgubić! — zaśmiał się, rozbierając się do kompletnej nagości, dopiero wtedy dając nura do wody, by pod wodą złapać ją za kostkę i podciąć, by się przewróciła. Wynurzył się z wody, a przez ich różnicę wzrostu, woda sięgała mu do brzucha, tam gdzie jej sięgała do piersi. — Zimna ta woda, skłamałaś mnie, ty... Ty parówo! — zarechotał, oblewając jej twarz wodą. Jego mięśnie w kroplach wody wyglądały dość majestatycznie.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  189. — Mówiłem ci, że diaboł ze mnie! — zarechotał, samemu dając nura pod wodę, by uniknąć jej plusknięcia. I tak dostał wodą w oczy, przez co parsknął śmiechem, zaciskając oczy. — O ty! Uważaj, bo cie do góry nogami za stopy złapię! — zarechotał, zasłaniając ramieniem podwodne kopnięcia goblinki, samemu dając nura, by zobaczyć, co ta naga chochlica ciekawego robi pod wodą.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  190. — Uważaj, bo zaraz sprawdzę, czy jesteś śliska. — zarechotał, oglądając się na nią mrużąc podejrzliwie oczy, gdy go okrążała, obserwując przy tym jej nabrzmiałe piersi, sterczące (pewnie od zimna) sutki... Wynurzył się, czując jak smyra go po plecach.
    — O ty mała mendo... Żebym ja cię zaraz nie zaczepił! — zarechotał, by dać ponownie nura, płynąc za Grimą, a gdy ją dogonił, delikatnie przesunął dłonią po jej ogonie, a raczej wzdłuż niego, powoli, uśmiechając się przy tym...

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  191. — Tucia menda! — zarechotał, kontynuując ten pościg, by w końcu zatrzymać się tuż przed Grimą, nad którą wyraźnie górował. — Ogon nie, ale ty jak foczka. — rzekł, wskazując na jej skórę na ramieniu, obok piersi, widocznie zwilżoną. — Uwielbiam się wygłupiać. Ale wiesz... Nie zawsze wypada. Dziękuję, że dałaś mi niepowtarzalną okazję... — rzekł, pochylając się do niej, by ucałować ją jak pannę dworną. Przyparł ją także nie co do skały, swą sylwetką. — Fajny masz ten ogon. Mogę go podotykać?

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  192. — Dlaczego lepsza? — spytał, dalej patrząc w jej oczy, z zaciekawieniem. Kiedy zmieszana i zakłopotana poczęła spoglądać wzrokiem w bok, wspomniała też o Tonym. Inny Argarczyk, jaki ten świat mały.
    — No luz, jak nie chcesz żebym go pomacał, to nie muszę. Ja nie jestem Tony, jak coś. Mam samodyscyplinę i wiem kiedy mogę sobie pozwolić na spuszczenie ze smyczy. I tak jesteśmy nadzy. — zarechotał, dając jej trochę przestrzeni osobistej, poprzez oparcie się o skałę obok niej, by począć wyciskać wodę z przydługich włosów.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  193. — Nie powiedziałem, że seksu oczekuję... — dodał, biorąc jej ogonek do ręki, powoli, końcówkami palców przesuwając po długości ogona, delikatnie, czule. Objął ją ramieniem, uśmiechając się szczerze. — O dziecku wiem już od karczmy. Płacz dziecka jest całkiem słyszalny, a ja mam słuch rosomaka. Słyszę jak bije ci serce. Spokojnie, jest bezpieczna. — rzekł, uśmiechając się nieco. — Też mnie możesz podotykać, pomacać, żeby równo było.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  194. — Aż tak dobrego słuchu nie mam. Wcześniej słyszałem, jak ją twój przyjaciel usypiał.— odparł, puszczając jej ogon, jak i zabierając ramię. — Komu mam powiedzieć? Żyję jak pustelnik. — połączył po chwili kropki, wzdychając. — Mnie też Polsza ściga. To że twoje pół-argarskie dziecko żyje, to nie mój biznes. Z resztą, tutaj się nie zapędzają. Chyba. Jeśli mogę zapytać... Czy dziecko Tonego jest zielone? Widać, że jest hybrydą?

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  195. — Wybieram to co chcę słyszeć. To wada, bo jak ktoś się na mnie zakrada, a akurat czegoś słucham, to mam problem. — odparł. — Gdybym ja komukolwiek powiedział, to by mnie najpierw zamknęli. Zabiłem parę ważnych osobistości w Polszy. — dodał, ponownie kładąc na nią dłoń, tym razem na jej udo.— Wdała się w ciebie. To dobrze. Wygląd wystarczy, by przeszła za twoje młode. Jeśli chcesz, mam medalion... Właściwie, to kamyczek na sznurku. Jest z materiału z mojego świata, wygłusza magię poprzez dotyk. W waszym świecie jest bezużyteczny, a w moim służy do chwytania i więzienia takich jak ja. Nie boli, ani nie szkodzi. Po prostu tymczasowo nie będzie i latać od pierdzenia i kichania. — zachichotał, głaszcząc Grimę powoli, za uchem.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  196. — Mam. Ale. Jest jedno ale. Nie wiem czy zagłuszanie magii dziecka jest bezpieczne. Kto wie, będzie dorastać, dorośnie, zdejmie medalion... Nie będzie kontrolować swoich silnych zdolności, może być niebezpieczna. Młoda potrzebuje trenera, mentora, który jej pomoże. A medalion może być tymczasowym rozwiązaniem. — odparł, zabierając rękę, by wstać i począć obmywać przysługie włosy. — Mi się nie przyda ten medalion. Panuję nad swoimi talentami. Po prostu ich nie używam. Mógłbym przyzwać piorun światła do ręki, albo siłą woli, zmusić cię do poderżnięcia sobie gardła. Ale wolę nie. Wolę ich nie używać.

    Pius

    OdpowiedzUsuń
  197. — Nie musisz oddawać. Nie zainsynuowałem nawet tego. — odparł Pius, patrząc na nią z lekkim niezrozumieniem. — Po co mi takie zdolności? — spytał, a jego oczy rozbłysły purpurową poświatą, a źrenice wystrzyły się na widok źrenic Grimy. — Młoda nie wybierze Tonego, dlatego, że jest jej ojcem. Będzie kochała ciebie, bo to z tobą jest związana, to ty o nią dbasz, bardziej niż o siebie samą. Keva jest bezpieczna. Mogę ci z nią pomóc, nie myśl o Tonym. — rzekł, jakby czytał z jej głowy jak z kartki, w międzyczasie z rozszerzonymi nogami rozsiadł się na skale, całkowcicie nago, sięgnął do bandoliera, z którego wyciągnął brzytwę, by powoli golić włosy na podbrzuszu i niżej. — Tak, czytam w myślach. I tak. Słyszę jaki masz głosik w głowie. Całkiem słodki, Grimo.

    Pius

    OdpowiedzUsuń

^