Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

Z muzyką mi do twarzy II


AKANE GRANDSAND

Argar || Hybryda || 17 lat (19.01) || 165cm zadziorności 


Dziewczyna o szczupłej, wysportowanej budowie ciała, granatowych włosach i fiołkowych oczach. Młódka o historii zawiłej, tak jak u większości nastolatków. Do dziewiątego roku życia wychowywała się z "bandą oszustów", jak to ma w zwyczaju o nich mówić, o ile w ogóle mówi. Później, na szczęście, było już lepiej, poznała swojego biologicznego ojca, przyrodniego brata i trójkę dzieciaków, z którymi do dnia dzisiejszego utrzymuje relację. Co prawda wymiar teraz trochę inny, ona sama odrobinę się zmieniła, z resztą tak jak i jej relacje, ale An uważa to za naturalna kolej rzeczy. W końcu zmiany to jedna z życiowych podstaw. 

Jej analityczny umysł oraz doświadczenia z przeszłości potrafią jednocześnie doprowadzić do szewskiej pasji, jak i pomóc zdobyć nowych przyjaciół. Nastolatka lubi pomagać i udowadnia to, gdy tylko ma okazję, jest jednak bardzo wyszczekana, przez co wielu odbiera ją jako przemądrzałą. O ile opinia obcych nie bardzo ją obchodzi, o tyle zupełnie inaczej jest w przypadku istot dla niej ważnych. Do życia stara się podchodzić z pogodnym nastawieniem, chociaż nie raz na wierzch wychodzą stare przyzwyczajenia. 

Akane nie jest dzieckiem zrodzonym z miłości. Matka dziewczyny porzuciła ją zaraz po porodzie, nie mogąc znieść podobieństwa małej do jej ojca, oprawcy którym był w oczach młodej Vivienne. Fiołkowo-oka przez wiele lat uważała kobietę za martwą, prawda jednak okazała się inna i wyszła na jaw całkiem niedawno. Tym samym odkrywając nowe karty, pozwalające An dowiedzieć się jaki konkretnie rodzaj hybrydy prezentuje. Połączenie piaskowych zdolności ojca i magicznych umiejętności klanu Latrala sprawiły, że dziewczyna włada psychoaktywnym pyłem, przy pomocy którego jest w stanie wejść w umysł innej istoty. Poza tym posiada swego rodzaju szósty zmysł, potrafi określić cudze intencje i miewa pewnego rodzaju przeczucia. Odczytywanie emocji bywa u niej na tyle silne, że poprzez uzewnętrznianie ich, czy to wokalnie, czy artystycznie, "zaraża" nimi odbiorców. Czasem wprawia ich w smutek, czasem w radość, a jeszcze innym razem w zadumę. 


DODATKOWE

POPRZEDNIA KP

__________________________________________________________________

Zapraszamy do wątkowania!

201 komentarzy:

  1. - W kajdanach - mruknął. - Taką sponiewieraną już... mała chłosta, ale bez przesady, nie do krwi - uśmiechnął się do swoich myśli. - A potem satysfakcjonujący seks... masz ponętne pośladki, wiesz? - dodał, spoglądając na jej niesamowite oczy. Przyjął te jej komplementy z jakimś takim ciepłem rozpływającym mu się po piersi i nawet zerknął na jeden z białych kosmyków.
    - Obyś nigdy nie musiała się przekonywać - zgodził się z nią cicho. - Chociaż twojego brata trudniej zabić... - stwierdził zaraz. Co prawda czyste cięcie w serce pewnie załatwiłoby sprawę, ale... no trudniej gościa wykrwawić. - Totem? - podłapał, bo jakoś rzuciła się mu w uszy zmiana w Akane, a kiedy zapytała westchnął ciężko.
    - To proste - odparł spokojnie. - Fasolkę - mruknął, patrząc jej prosto w oczy. - Bo ty byś mnie zabiła za inny wybór - dodał zaraz. - Poza tym Gavin miałby cię w zaświatach i przygotował do roli mojej cudownej pokojówki - pokiwał lekko głową. - A ja i tak mógłbym cię tam odwiedzać - zauważył i przeciągnął się lekko, chwytając dłońmi jej twarz i muskając palcami te jej policzki. - Ale co to za odbijanie pytań... swoich nie masz? - uniósł lekko brew, patrząc na nią z powątpiewaniem.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  2. - Ale ja nic nie robię - zauważył, przerywając ich kontakt wzrokowy. Nie widział tych swoich gestów. Mimo wszystko uśmiechnął się do niej. Zmarszczył lekko brwi, gdy zbyła pytanie o totem. Będzie musiał po drążyć w niej dziurę trochę dłużej. Może po drąży ją Natanowi...
    - A potem sam poderżnąłbym sobie gardło - dorzucił po tym namiętnym pocałunku, wpatrując się w jej intensywne tęczówki. - Jakbym już zemścił się na tym, który ośmielił się położyć łapy na mojej rodzinie - żachnął się jeszcze. Była matką jego dziecka, może nawet gdzieś tam myślał że przyjaciółką. Była w jakiś sposób jego rodziną.
    - No skoro tak to... mam ich jeszcze kilka - zapewnił, po czym musnął palcami raz jeszcze jej policzek. - Ściągnij bluzkę to poznasz kolejne - uniósł się na łokciach by ucałować jej wargi, po czym odsunął się od niej, czekając na jej ruch.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  3. - W ekspresowym tempie, ale wierzę w ciebie. Podstawy byś ogarnęła, a reszta... mhm powiedzmy, że nauka byłaby przyjemnością - rzucił zadziornie, siadając wreszcie i nabierając głębokiego oddechu w płuca. Głowę dalej lekko czuł, ale nie było tak źle jak myślał. Uśmiechnął się do niej krzywo.
    - Mam dziś prawo być czterdziestolatkiem - rzucił lekko, obserwując ten jej ruch. Na szczęście nie musiał czekać długo, bo mściwa Fasolka chyba obraziła się na matkę bo postanowiła sama sobie pomóc i już zaraz koszulka fruwała pod sufitem, a on sam walczył ze sobą, żeby się nie roześmiać.
    - Brawo Fasolko - pokazał kciuk do brzucha Akane, teraz podziwiając jej tors i nagie, kształtne piersi. - Nie wiem czy mogę to zaliczyć... - oblizał delikatnie wargi, palcami od dłoni drażniąc jej sutki. - Ale niech będzie - dodał jeszcze, znów patrząc jej prosto w oczy. - Gdybyś miała nade mną władzę przez 24 godziny to jak byś to wykorzystała? - zapytał, ściskając oba sutki dziewczyny jednocześnie.

    Gave i mściwa Fasola

    OdpowiedzUsuń
  4. Objął ją delikatnie ramieniem, gdy tak się w niego wtuliła zaskoczona, ale zaraz odsunęła się, kiedy dotarło do niej, że nie ma potrzeby się bać. Parsknął jednak tym cichym śmiechem.
    - Nauczymy ją, że może w ten sposób jedynie... sprawić by jej partner nie miał na sobie ubrania - rzucił zawadiacko. - 9 na 10 przypadków zwieje jak tak się stanie... a ten jeden będzie tym dla którego warto - pokiwał głową z pewnością siebie i nieco mocniej ścisnął jej sutki, wykręcając je delikatnie. Słuchał tej jej odpowiedzi z dość mocno bijącym sercem. Zmarszczył lekko brwi, bo przez dłuższy czas miał wrażenie, że dziewczyna nie zrozumiała polecenia. Dopóki nie rzuciła o tym że nie mógłby uciec. Puścił wówczas jej sutki i chwycił zachłannie jej piersi, przyciągając ją do siebie mocniej. Wpił się w te jej słodkie usta i wsunął język do jej buzi, wzmacniając tym samym pocałunek. Dłońmi raz po raz ściskał a raz gładził jej biust. Kiedy się od niej odsunął, lekko pchnął ją na ścianę, a dłoń wsunął pomiędzy jej uda, muskając palcami jej gorącą kobiecość przez materiał ubrania. Dobrze, że miała tylko pidżamę (xD).
    - Mam jeszcze jedno - mruknął zbliżając się do jej ucha i owiewając je oddechem. - Gdybyś stanęła w obliczu śmierci... - zawahał się. - I nie mówię tu o moim ojcu, w sensie... ech nie mówię o postaci śmierci - skomentował szybko. - ...i mogła wyratować się za cenę mojego życia... zrobiłabyś to? - spojrzał jej prosto w oczy, świdrując ją spojrzeniem.

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  5. - Wow... zwolnij Słonecko - Gave odsunął ją na odległość swych ramion, gdy tak łapczywie pozbyła się jego własnej koszulki. Choć podobało mu się to. Podobało się jak na nią oddziaływał, jak nie mogła się powstrzymać. Jakiej dzikości przy nim nabierała to nie chciał przerywać tej zabawy. Pragnął zrobić to powoli, jak najdłużej dręcząc dziewczynę, przy okazji dając jej przy tym tyle przyjemności ile mogła przyjąć. Sapnął ciężko, gdy dotknęła jego krocza palcem, ale stanowczo odsunął ją wówczas od siebie i skorzystał z faktu, że zdjęła jego koszulkę.
    - Ręce poproszę - rzucił lekko, po czym złapał obie jej dłonie i związał jej nadgarstki swą koszulką. - Dzisiaj... nie oszukujesz - musnął palcem jej nos i ucałował jego czubek, po czym ponownie pchnął ją do ściany, jej ręce zakładając za głowę. Musnął dłonią jej kobiecość i ucałował lekko te ponętne wargi.
    - Nie - pokręcił przecząco głową. - Zawsze - poprawił ją, zakładając jej kosmyk włosów za ucho i lekko uderzając ją w prawe i lewo udo. - Rozszerz nogi - poprosił obdarowując jej ucho pocałunkami, a dla wzmocnienia słów klepnął ją w jej kobiecość.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  6. - W takim razie... - musnął jej ucho oddechem, po czym zrobił przepiękną malinkę na szyi i przygryzł ją dla lepszego efektu, a może po prostu z czystej przekory. - ...zawsze jest taki plan - polizał ją po policzku i ścisnął dłonią jej nos. Na krótką chwilę.
    - Na to liczę - zapewnił ją z zawadiackim uśmiechem i odsunął się od niej, obserwując jej przepiękną figurę. Ciężki oddech i te wijące się biodra, które choć rozsunęła nogi, dalej próbowały dostać się do jego ręki. Tak dla niej w tej chwili niedostępne. Sięgnął dłonią do jej lewej stopy, przez chwilę masując ją lekko i przesuwając dłonie powoli do góry. Podrażnił ją pod kolanem i uszczypnął w łydkę, aby w końcu nachylić się i ucałować jej kolano. Muskał ustami całą jej lewą nogę od kostki w górę, trzymając jednocześnie dłonie daleko od jej gorącej kobiecości.
    - Jesteś piękna, wiesz? - spojrzał na nią w pewnej chwili, znów klepiąc ją lekko w brzoskwinkę. - Jeszcze mi tu nie odpływaj kochana, dopiero zaczynamy - zapewnił ją ze złośliwym uśmieszkiem. To samo powtórzył z jej prawą nogą, dopiero na końcu, łapiąc je obie i pociągając mocno, acz uważnie, żeby przypadkiem nie uderzyła głową o ścianę. Kiedy już leżała, zrzucił poduszki z antresoli, a jej związane dłonie przymocował do ramy łóżka. Nie jakoś mocno. W każdej chwili mogłaby się rozwiązać, gdyby tego chciała. Ufała mu, a on nie chciał zawieść tego zaufania. Przesunął dłońmi po jej nagich ramionach, szczypiąc je od czasu do czasu.
    - Powiedz mi czego pragniesz? Co mam z tobą zrobić? - zapytał jej, muskając te jej wargi, a jednocześnie rozglądając się za czymś, czym mógłby ją zakneblować. Jeszcze tego brakowało, żeby jej ojciec albo brat nagle tu wpadli. Dostrzegł chustę na stoliku nocnym i chwycił ją w dłonie, składając na mniejsze części.
    - Otwórz buzię, Słonecko... nie chcemy, żeby twój tatuś popsuł nam tę małą przyjemność, co nie? - puścił do niej oczko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  7. - Jasne, że zrobię - wywrócił oczyma i uniósł wysoko brew. Pokręcił przy tym lekko głową. Jasne, że nie zrobi. Odda swoje za nią, chyba że faktycznie miałaby umierać na próżno. Ciągle miał w pamięci, że on był na nieco innej pozycji. Dla niego śmierć nie oznaczała końca. Nie tak zupełnie. Przesunął palcami po jej wargach i raz jeszcze wpił się w nie, pozwalając jej przedłużyć pocałunek. Mruknął z przyjemnością w jej usta. Poklepał ją po udach, kiedy zaczęła go zatrzymywać i pogroził jej palcem przed nosem, po czym wsunął prowizoryczny knebel w usta i złapał obie jej nogi unosząc wyżej, żeby wymierzyć trzy siarczyste razy w jej pośladki.
    - Oj Słonecko... zapomniałaś już, że dziś pozwalasz mi na pełną kontrolę? - zapytał jej z figlarnymi ognikami w oczach, po czym wstał z łóżka i zszedł na dół do swojej torby, którą ze sobą przyniósł. Wtargał ją wraz z sobą z powrotem na antresolę i ucałował jej czoło, dłońmi teraz wodząc po jej bokach i podszczypując je raz po raz pod żebrami. Ucałował jej dekolt, po czym przesunął językiem aż do brzucha, składając na nim delikatny pocałunek, żeby mocniej zassać zaraz jej prawy sutek, lewą pierś ugniatając mocno. Chwilę to trwało zanim znów się wyprostował.
    - Wiesz, w tym całym zamieszaniu rano... - zaczął oblizując swe wargi i muskając jej brzoskwinkę dłonią, raz za razem. Wciąż zapakowaną w szorty rzecz jasna. Choć te nadawały się już tylko do prania. Mokre od jej soków. Zaśmiał się cicho, muskając ją jeszcze ze dwa razy i wsuwając palce wraz z materiałem lekko w jej kobiecość. - ...postanowiłem zabawić się w złodzieja - rzucił spokojnie, teraz powoli, wręcz boleśnie wolno zsuwając z niej te przeklęte, różowe szorty. Muskał ustami jej podbrzusze i wnętrze ud, ale pilnował się by nie dotykać jej kobiecości. Kiedy spodenki spadły na podłogę, sięgnął do swej torby i wyciągnął z niej faliste dildo, które zwinął Morganie z torby, gdy ta nie patrzyła. - Świeżutkie i nie próbowane - puścił do niej oczko, jednocześnie dość gwałtownie zanurzając dwa palce w jej ociekającej brzoskwince. - Zdaje się, że na dziś pasuje jak ulał - dodał rozszerzając jej wnętrze dość intensywnie. Kręciła go niesamowicie. Czuł, że sam jest już nieźle podniecony, ale przecież... im dłużej tym potem lepiej. Zagryzł delikatnie wargi i przyjrzał się uważnie temu przybytkowi prosto z dziwnego straganu.
    - To jak? Chcesz wypróbować? - przesunął po dildo językiem, żeby je trochę zwilżyć, a potem wyciągnął z niej palce i rozsmarował na nim jej własne soki.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  8. - Ale zanim popróbujemy... - uśmiechnął się do niej łagodnie, wsuwając tym razem trzy palce w jej kobiecość i energicznie nimi poruszając. Kciukiem pracował nad jej łechtaczką. - Dojdź dla mnie - musnął jej pierś językiem i zacisnął zęby na jej sutku, zwiększając intensywność ruchów dłoni. Pracował nad jej brzoskwinką intensywnie i mocno. Nie musiał czekać długo. Już po chwili dziewczyna wygięła swe ciało w mocnym orgazmie, a potem opadła z powrotem na poduszki, ale on nie zamierzał jej odpuszczać.
    - Grzeczna dziewczynka - uśmiechnął się do niej zawadiacko. Te jej ruchy, to że doszła od zwykłych pieszczot niezwykle mu schlebiło. Na dodatek sam poczuł się jeszcze bardziej nakręcony. Nie wiedział jeszcze czy to dobrze.
    Wykorzystał ten moment, aby ponownie zacząć pieścić jej piersi. Muskał je ustami, ugniatał dłońmi. Gdy tylko zauważył, że to wszystko przynosi skutek, przystawił dildo do wejścia dziewczyny i wsunął je jednym mocnym ruchem. Mhm... przygryzł przy tym mocno swą dolną wargę. Och jaka ona była ponętna, jaka gorąca. Poruszył zabawką w jej wnętrzu raz po raz wysuwając ją z niej i wsuwając na powrót. Ustami muskał jej brzuch, tym razem idąc w górę. Ucałował jej oba policzki i czoło, przygryzł ucho, dodał kolejną malinkę. Jedną dłonią masował wnętrze jej ud, a drugą pracował zabawką.
    - Niesamowite, dopiero co doszłaś, a znów robisz się mokra - zauważył, gdy dotarł ustami ponownie do jej waginy. Na moment przestał poruszać zabawką, by językiem obrać sobie za cel podręczenie jej biednej łechtaczki. - Lubisz tak, przyznaj się - ścisnął mocniej jedną z jej piersi i znów ucałował jej brzuszek, a potem powrócił do energicznego ruchu zabawki, dostosowując go pod ten jej bioder.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej reakcje go uskrzydlały. Przyspieszył nawet ruchy dłoni, aby znów osiągnęła spełnienie. To wówczas wyciągnął z niej dildo i dobrał się do jej kobiecości, zlizując jej soki łapczywie. Kiedy skończył, zaczął delikatnie głaskać ją po brzoskwince. Przez dłuższą chwilę pozostawał przy tych małych czułości, żeby w końcu zaprzestać ich i klepnąć ją po niej. Nie za mocno, tak wystarczająco.
    - No dobrze, moja kolej - oblizał sugestywnie wargi i wyciągnął knebel z jej ust, wpijając się w nie mocno. Jednocześnie pracował nad swoimi spodniami, aby jak najszybciej zsunąć je z nóg wraz z bielizną. - Jesteś wspaniała - szepnął jej do ucha muskając jej szyję po raz kolejny, a palce raz jeszcze zanurzając w jej waginie. Tym razem nie pracował nad nią zbyt długo, bo czuł, że sam tego potrzebuje. Samo patrzenie na nią rozgrzewało go do niesamowitych temperatur, więc za długo nie czekał. Uniósł jej nogę do góry, opierając o swą klatkę piersiową i wszedł w jej gorące wnętrze.
    - O rzesz - sapnął na moment zatrzymując się w niej i ciesząc się tym jak go opinała. O matko. Mógłby tak trwać godzinami, ale wiedział, że tak długo to zdecydowanie nie wytrzyma. Zaczął się w niej poruszać. Szybko i przez moment trochę chaotycznie, zanim złapał odpowiedni rytm.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  10. Sapnął ciężko z lekkim zawodem rejestrując, że Akane jednak nie była na tyle cierpliwa i musiała się oswobodzić. Uznał, że to dobra okazja do zachowania "kary" na później. Na razie przygarnął ją mocniej do siebie, dostosowując się do jej rytmu. Walczył z nią trochę, nie chcąc dać się zdominować. Zamiast tego, chwycił mocniej jej pośladki, podtrzymując ją tak, by było im obojgu wygodniej. Pchał dalej, rytmicznie, raz za razem. Z każdym pchnięciem czuł błogość rozlewającą się po całym ciele. Dał się jej porwać do tańca w pocałunku, oddychając coraz ciężej w te jej usta. Był napalony. Tak długo wytrzymywał tylko dając jej przyjemność, że teraz przestał się kontrolować. Muskał ją ustami, klepał po pośladkach od czasu do czasu, ściskając je później i jęczał w te jej słodkie usta.
    - Szlag... - wydusił z siebie czując, że zaraz wystrzeli. Całe jego ciało zesztywniało na moment, a potem wytrysnął i mocniej objął ją ramionami, co by przypadkiem nie upadła. - Wow - mruknął w jej usta, wciąż pozostając w jej wnętrzu. - To było niesamowite - ucałował ją delikatnie. - Dziękuję - założył jej kosmyk włosów za ucho. - Ale za wyswobodzenie dłoni za szybko... - zmrużył niebezpiecznie oczy. - Będzie kara - dodał z zawadiackim, choć trochę zmęczonym uśmiechem. - Kiedy indziej - dodał jeszcze, muskając jej ucho.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  11. Uśmiech nie schodził mu z ust. Jeszcze długo ją do siebie przytulał, po czym wreszcie położył ją na łóżku, a sam sięgnął po swoje spodnie. Wciągnął je na tyłek, po czym przygarnął ją znów do siebie.
    - To... chyba czas się wykąpać - zdecydował, podnosząc ją na ręce i powoli, uważnie schodząc z antresoli. - Kierunek wanna - musnął jej ucho swoimi ustami. - Powiedz w którą stronę - poprosił ją jeszcze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  12. Parsknął cichym śmiechem, gdy wspomniała o incydencie z wanną i pokręcił lekko głową. To było dawno i nie prawda. Zresztą teraz nie było w niej żadnego ducha. Ewentualnie Fasolka mogła coś poknocić, ale wątpił żeby teraz miała na to ochotę. Wszedł do odpowiedniego pomieszczenia i posadził dziewczynę na stołku obok wanny.
    - Poczekaj, przygotuję kąpiel - musnął jej czoło ustami, a potem zabrał się do roboty. Poszedł po wiadra zimnej wody, a część z niej zagotował. Dopiero wówczas wszystko wlał do środka i jeszcze sprawdził temperaturę, zanim zsunął swoje spodnie i z powrotem wziął ją na ręce.
    - Skoro jest taka wygodna, to muszę to sprawdzić - zdecydował, siadając w niej, wraz z dziewczyną. Sięgnął wówczas po mydło i zaczął powoli je rozprowadzać po jej całym ciele. Szczególną uwagę poświęcił jej piersiom i waginie. Co poradzić... trudno było się przy niej powstrzymać.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  13. - Fikuśniej? - zainteresował się, trochę się do niej przybliżając i rozsiadając tak, by mieściła się między jego nogami. Mruknął gardłowo, gdy dotknęła jego przyrodzenia i aż zadrżał od tego jej dotyku, po czym zagryzł mocno dolną wargę, obserwując te jej tęczówki. Namydlił swoją dłoń, po czym sięgnął do jej waginy, wsuwając kilka palców do środka.
    - Chcemy cię dziś dokładnie wyczyścić - wyjaśnił jej swoje akcje z zawadiackim uśmiechem na twarzy, kręcąc palcami w środku z czystą satysfakcją.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  14. - Mhm - mruknął niezbyt elokwentnie, skupiając się teraz na jej piersiach i znów drażniąc je palcami. - Brzmi jak wymarzona wanna - szepnął, po czym uśmiechnął się do niej szeroko i przyciągnął ją mocniej, by ucałować te jej przeklęte usta. Sapnął w nie, gdy mocniej zajęła się jego przyrodzeniem. O tak. Czuł jak ponownie budzi się do życia.
    - Ano nie zwiedzałem... - przyznał się bez bicia, łapiąc ją pod kolanami i przyciągając tak, by na nim usiadła. - Ale ja się dziś już napracowałem - mruknął jej do ucha, nakierowując główkę penisa na jej drugą dziurkę. - Twoja kolej - objął ją mocniej, chcąc dać jej podpórkę i podrażnił główką to jej ciasne wejście.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  15. Gave jęknął głośno, gdy dziewczyna zaczęła swoje "tortury". Przyjemnie ją było czuć. Jak się tak drażniła. Masował jej skronie i skórę głowy dłońmi, ale gdy powoli, wręcz żółwim tempem zaczęła się na niego osuwać, zsunął dłonie na dno wanny i zacisnął je w pięści. Szlag. Całą siłą woli powstrzymywał się od gwałtownego ruchu biodrami, ale gdy An była już tak blisko, nie wytrzymał. Poruszył nimi w górę, wbijając się w nią całkowicie.
    - Szlag... - sapnął ciężko, nabierając powietrza ze świstem do płuc. Jezu jak z nią tu można było oszaleć. - Następnym...razem... - sapnął jej nad uchem, obejmując ją ponownie jedną dłonią, drugą za to atakując jej łechtaczkę. - Musisz... mnie związać - dokończył. Bez ograniczenia ruchów nie był w stanie się powstrzymać. Było mu zbyt dobrze. Za bardzo chciał. Boże jak on chciał ją teraz zerżnąć. Aż sam się przeraził tą myślą, ale tak bardzo chciał na ostro, że aż przegryzł sobie wargę, aby ostatecznie złączyć ich usta w szaleńczym pocałunku. Byle tylko nie myśleć o tym całym ostrym stosunku.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  16. Tony nie odpowiedział. Czuł się jak jakiś dzieciak, który nagle ubzdurał sobie, że dotyk jest zły. W głowie mu się to nie mieściło, ale oczy i tak śledziły, każdy, nawet najmniejszy ruch Akane, kiedy ta kładła się obok niego. Zmusił się, żeby się do niej zbliżył i przytulił się do niej, wyraźnie przy tym blednąc na twarzy. Cholera... przecież sam tego chciał. To nie była jej wina. Ona mu nic nie zrobiła. Łzy stanęły mu w oczach, ale szybko je starł. Mimo to wargi drżały mu niesamowicie, a głaskanie ramienia przyprawiły o porządne dreszcze.
    - Przestań - mruknął sam do siebie. - Przestań. To Żabencja. Przestań się tak zachowywać - jęknął, zmuszając się, żeby jeszcze mocniej się w nią wtulić, ale łzy już teraz swobodnie znaczyły drogę po policzkach. - Ja nie wiem co się dzieje - wydusił z siebie. - Nie rozumiem... przecież wiem, że to ty. Wiem - zadrżał w jej ramionach. - Wiem, że to ty. Że nic się nie stanie. Ja to wszystko wiem, a i tak... - zacisnął obie dłonie na ściśniętym do granic możliwości sercu. - Boli, tak bardzo się boję... - przyznał jej szeptem. - Tak bardzo...

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiedział co jej na to odpowiedzieć. Mówiła sensownie. Nie mógł się nawet z tym pokłócić. Zdecydowanie nie mógł. Dalej się w nią wciskał czując jak żołądek kurczy mu się ze strachu. Bał się teraz nie tylko dotyku, ale i tego, że Akane poczuje się zraniona, gdy się od niej odsunie. Poczuje się tak, jakby to ona zawiniła, a tak nie było. Cholera, cholera, cholera... frustracja na samego siebie w nim narastała i w końcu odsunął się od niej aby mocno uderzyć pięścią w ścianę i jeszcze raz, a potem jeszcze. Uderzał tak machinalnie, chcąc poczuć coś więcej niż tylko ten cholerny ból i frustrację. Łzy płynęły już po jego policzkach kaskadami, ale nie mógł tego powstrzymać.
    - Przepraszam - wydusił z siebie w końcu. - To nie twoja wina. Nie twoja... nie czuj się winna, proszę. Ja wiem... wiem i nie winię cię, to nie twoja wina, nie twoja - powtarzał trochę beznamiętnie chcąc jej przekazać to wszystko co się w nim teraz kłębiło. Uderzył raz jeszcze tę przeklętą ścianę. Wreszcie poczuł ból promieniujący od pięści aż po samo ramię i odetchnął głęboko.
    - Nie twoja wina. To ja. To wszystko ja. Moja - burknął. - Dałem się podejść jak idiota. Dałem się znokautować. Potem nie mogłem... próbowałem się uwolnić, ale powietrze nie chciało współpracować. Pamiętałem lekcje, to jak mówiłaś o tych więzach i wyswabadzaniu się, ale nie działało. Nic nie działało - wymamrotał. - To nie twoja wina, tylko moja. Moja...

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  18. Złapał jej grożący palec w usta i possał go przez chwilę, patrząc jej przy tym prosto w oczy. Mruknął nawet z przyjemności. Wtedy też ponownie wzięła go w całości i aż jęknął głośno mocno ją przy sobie przytrzymując. Rany, jak mu było w tej chwili dobrze. Jak ona na niego działała... nie potrafił tego opisać. Agresywny pocałunek przyjął radością, dość łapczywie. Wpijał się w jej usta od czasu do czasu jęcząc, gdy An zwiększała ruchy swych bioder. Już się nie kotrolował. Sam jej pomagał swoimi własnymi. Trudno. Kiedyś tam go ukarze. To z pewnością będzie przyjemna kara. Przerwał ich pocałunek, żeby ugryźć ją lekko w ramię i obdarzyć je zaraz pocałunkami. Gdy odciągnęła jego głowę, ponownie zamruczał, bo mimo, że lubił dominować to jej ruchy niezwykle mu się podobały. W pewnej chwili wsunął palce w jej wolną kobiecość i zaczął ją jeszcze nimi dopełniać, dla zwiększenia przyjemności. Pożałował nawet, że nie wziął dildo z jej łóżka. To by dopiero musiała być dla niej jazda. Oblizał łapczywie wargi. Później to wypróbują, później. Zacisnął wargi czując nadchodzące spełnienie i kiedy już miał wytrysnąć zza drzwi dobiegł ich głos Natana.
    - Akane? Jesteś? - chłopak zapukał do łazienki. - Potrzebujesz pomocy? Kolację zostawiam na stole - rzucił tylko, a Gave zacisnął mocno wargi, bardzo starając się nie odzywać, ale cholera... Akane nie przerwała.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  19. Potrząsnął głową, żeby tylko tego nie robiła. Przecież jak się na niego opuści... i opuściła się. Na dodatek z impetem. Aż wciągnął mocno powietrze w płuca i przytrzymał się jedną ręką wanny. Kostki mu zbielały. Jezus, idź człowieku już, idź! Zgrzytnął zębami próbując wyrównać oddech, ale Akane dalej działała.
    - Jesteś pewna? - Natan postanowił to jeszcze przedłużyć, więc Gave postanowił się jej odwdzięczyć. Przyspieszył ruchy dłoni w jej kobiecości. Wbijał w nią palce mocno i gwałtownie, jednocześnie dalej starając się nawet nie wydawać z siebie dźwięku. Matko, to było niemal niewykonalne. Zaciskał wargi tak mocno że miał wrażenie że zaraz przestanie je czuć.
    - Jakbyś chciała porozmawiać... to wiesz gdzie mnie znaleźć - rzucił jeszcze blondyn, a potem odsunął się od łazienki chyba z zamiarem wyjścia.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  20. Chłopak nie parsknął śmiechem chyba tylko dlatego, że Natan wciąż stał pod drzwiami. Odpowiedzi Akane były tak oczywiste. Przynajmniej dla niego. Zwłaszcza ten angielski. No każdy domyśliłby się co jest na rzeczy. Trochę się nawet tego obawiał, ale to nie przeszkadzało mu w złączeniu swych ust z tymi jej i objęciu mocniej w wodzie. Przyjemność nadchodziła. Zbliżała się wielkimi krokami, a dźwięk zamykanych przez Natana drzwi kompletnie ją wyzwolił.
    - O rany - chłopak sapnął ciężko, dysząc przy tym i drżąc na całym ciele. - Ale miałaś minę - zaśmiał się lekko, odgarniając włosy z jej twarzy i całując ją w policzek, po czym objął ją mocno samemu wygodniej siadając w wannie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  21. - Znaczy... takie z dreszczykiem emocji? - spojrzał na nią z figlarnymi ognikami w oczach. - No to następna za barem w "Klementynce" - rzucił z delikatnym uśmiechem. - Będziesz zamówienie odbierała, a ja... - zwilżył swe wargi językiem, po czym musnął jej ucho swoimi ustami. - ...a ja będę cię w tym czasie brał - szepnął. - Do upadłego - dodał błyskając w jej stronę zębami i chowając się wraz z nią trochę bardziej pod wodę. - Mi też te chwile z tobą się podobają - zgodził się z nią, choć nie umknęło jego uwadze, że chyba chciała powiedzieć coś innego. Mimo wszystko wolał nie drążyć tematu. Zdecydowanie nie teraz i nie w tej chwili. Sięgnął sobie po mydło i delikatnie namydlił jej pośladki i plecy, masując ją przy okazji.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  22. Blondyn spojrzał na nią kręcąc przecząco głową. Nie było innego sposobu. Nie wiedział jak znaleźć inny. Ten był szybki i może nie aż tak skuteczny jakby tego chciał, ale mimo wszystko pozwalał na chwilę oddechu. Dopóki nie spojrzał na rękę, którą znów sobie rozwalił. Wargi mu nieco zadrżały i wziął poduszkę, żeby ją do siebie przytulić. Jak jakiegoś misia. Dla własnej otuchy.
    - Nie wiem co mam robić... - wymamrotał. - Nie wiem jak... Rei jest w ciąży, a ja... tylko dołożyłem problemów - zagryzł mocno wargi. - Ty... odepchnąłem cię, bo bardzo boję się dotyku. Bardzo... a to nie twoja wina. Nie chcę żebyś była smutna czy coś - spojrzał jej niepewnie w oczy. - Ryu nie śpi przeze mnie... bo krzyczę w nocy - zacisnął mocno pięści i jęknął, bo ręka zabolała bardziej niż przypuszczał. - Beznadziejnie się czuje. Chodzącą porażką jestem. Powinniście mnie tam zostawić... może umarłbym tam chwilę później - dorzucił i zaraz potrząsnął głową. - Ale racjonalnie patrząc to nie chcę umierać, ale... - spojrzał na Akane. - Jak widzę jak przeze mnie... no cierpicie... to chcę być martwy... - wyznał czując się konkretnie skonfliktowanym z samym sobą.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  23. - Umowa - zgodził się z nią. - Sporządzę ją na piśmie później to podpiszesz - musnął jej usta swoimi i ścisnął mocniej jej pośladki. - Może lepiej nie - dodał a propo mydła. - Bo to się nie skończy dobrze... znów mnie rozpalisz i nie dam się zbyć przed kolejnym razem - roześmiał się serdecznie, pstrykając ją palcami w nos i powoli wstając z nią z wanny. - Zaniosę cię do łóżka - stwierdził spokojnie, szukając jakiegoś ręcznika. No przecież nie mogła się teraz przeziębić.

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  24. - W to nie wątpię - rzucił z uśmiechem, odnajdując największy ręcznik i opatulając nim Akane. Sobie przewiązał jeden w pasie, po czym chwycił ją w ramiona. - Ale zaniosę cię do łóżka - dodał pewnie. W końcu widział jak ta chwieje się na nogach. Mimo, że i jemu robiło się słabo to w tej chwili miał znacznie więcej energii od niej.
    - A potem nakarmię cię tą kolacją - dodał muskając jej czoło delikatnie. - I znajdę jakąś skąpą piżamę - dorzucił lekko, bo choć koszulka może i nadawała się do dalszego spania to spodnie na pewno nie. - A... właśnie... może powinniśmy zmienić pościel? - zapytał jej, bo szczerze mówiąc jakoś nie miał z tym doświadczenia. - Skoczę do twojego brata poprosić o nową - puścił do niej oczko. - Powiem że swoją no wiesz... kolacja się nie przyjęła - odchrząknął.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  25. - Dziś wyjątkowy serwis - odparł tylko zanosząc ją na górę i sadzając przy łóżku. To tam lekko się zachwiał i musiał przysiąść obok niej. Nabrał kilka głębokich oddechów. - Chwilka... - mruknął cicho, odruchowo masując skronie i pozwalając sobie na moment ciszy. Nie trwało to długo. Ot minutka czy dwie. Wtedy zabrał się za sprzątanie pościeli.
    - No wiesz... chciałaś adrenalinkę, a ta wydaje się być odpowiednia dla ciebie - dorzucił z przekąsem, po czym usiadł obok niej i chwycił jej brodę w dwa palce, by mocno ją ucałować. - Szczęśliwego nowego roku - wymruczał w jej usta.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  26. - Szczęśliwy to będzie... jak... - spojrzał na nią i zawahał się, odkładając na bok brudną pościel i po instrukcjach przynosząc czystą. Podał ją jej, samemu przysiadając na podłodze i obserwując jak ją zmienia. - ... uhm jak już zjesz to wymasujesz mi głowę? - wykrztusił to wreszcie. To było naprawdę przyjemne i odprężyło go ostatnio do tego stopnia, że teraz, czując lekkie osłabienie, chciał się tego chwycić. Zaraz jednak uznał, że zrobił z siebie debila. - Nie trzeba, już mi lepiej - skomentował swoje własne myśli wstając i schodząc na dół, aby wciągnąć na siebie bieliznę i spodnie. Wziął też talerz z kanapkami i... ze zdumieniem zarejestrował dwie czarki herbaty. Zacisnął mocno wargi.
    - Twój brat chyba już dawno połączył kropki... - skomentował uśmiechając się do niej lekko i wszystko, w partiach wnosząc do góry. Mogli przecież zjeść w łóżku. Ten raz.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  27. - Na pewno - odparł spokojnie, popijając trochę swojej herbaty. - Po prostu... za dużo emocji. Dało mi się to we znaki - uśmiechnął się do niej lekko. - No i sił też nie mam tylu co wcześniej, bo ktoś mnie wymęczył - spojrzał na nią "oskarżycielsko" i już miał wgryzać się w kanapkę, gdy Akane przystawiła swoją do tej jego. Nie wiedząc za bardzo o co jej chodzi, ugryzł ją jej, podsuwając swoją pod jej nos. Może chciała się podzielić? Diabli wiedzieli. Dopiero jak wyjaśniła to spojrzał na nadgryzioną kanapkę i ponownie napił się herbaty, pragnąc ukryć tym samym swoje zmieszanie.
    - No okay - mruknął cicho. - Na zdrowie - przybił swoją kanapkę z jej i już zajął się jedzeniem. Dziwny ten jej zwyczaj, ale przecież ze zwyczajami się nie dyskutowało.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  28. Tony spojrzał na swoją dłoń, kiedy zwróciła mu uwagę i przesunął się trochę w jej stronę, żeby podać ją Akane. Pewnie i sam by sobie poradził, ale w tej chwili czuł się trochę jak małe dziecko, które potrzebuje kogoś, kto się nim zajmie.
    - Masz rację - zgodził się z nią cicho. - Tylko co z tego, że to wiem? Głowa i serce mówią mi co innego... - spojrzał jej prosto w oczy. - To są te głupie emocje, co nie? Gdyby ich nie było to przecież nie łapałbym się tych wersji - wargi mu zadrżały. - Powtarzam sobie, że to nie moja wina, a i tak wszystko inne mówi mi co innego - bąknął, obserwując uważnie jej ruchy, gdy zaczęła opatrywać mu dłoń. - Nie zabiję się - dodał zaraz. - Obiecuję. Nie zabiję się - zapewnił ją ponownie, czując że chyba potrzebuje to powiedzieć na głos, a Akane potrzebuje tego usłyszeć.
    - Heh... moja opiekunka się dzisiaj obija - zauważył na komentarz o Ryu. - Przynosi mi jedzenie i wychodzi... a potem słyszę jak na siebie się drzecie - odchrząknął i westchnął cicho. Może właśnie odwrócenie swojej uwagi było dobrym sposobem? Tylko czy wtedy nie będzie po prostu unikał tematu? Czy to coś da?
    - No dobra, rano spędziliśmy długie trzy godziny milcząc... bo nie chciałem z nim rozmawiać... - wymamrotał na usprawiedliwienie. - No ile można? Przecież widzę jak się tu kisi... niech idzie i zazna powietrza... - mruknął jeszcze. - Ty też się tu nie kiś za długo, okay? - spojrzał jej w oczy. - Idź zrobić ciasto, albo potorturuj trochę Gava, albo w sumie możesz i torturować Ryu czy o wiem... - teraz spojrzał jej poważniej w twarz. - Całkiem poważnie teraz - zapewnił ją. - Czy możesz zająć się trochę Lotkiem Einsteinem I? - zapytał jej spokojnie. - Lotek non stop tu siedzi i nie chce z nikim wychodzić na dwór... martwię się o niego...

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  29. Gave nie czekał na większe zaproszenie. Położył się między jej nogami i zamknął oczy. Już nie marudził o tym że wcale nie trzeba mu tego masażu, choć dalej czuł że się z nim trochę wygłupił. Odetchnął głęboko, kiedy poczuł jej dłonie na swoich skroniach. Tak, to zdecydowanie było przyjemne. Pozwalało mu się odprężyć. Chciał jej coś jeszcze powiedzieć, ale zbyt szybko odpłynął. Zasnął i było mu z tym diabelnie dobrze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  30. Tony westchnął ciężko. Naprawdę uważał, że w tej chwili byłoby mu lepiej bez emocji, ale przecież nawet jak sobie nie zdawał z nich sprawy to one i tak zawsze przy nim były. Zawsze. Odsunął dłoń i wrócił do kurczowego przytulania do siebie poduszki.
    - Wiem, jesteście na tyle duzi, żeby wam pozwolić się żreć - zdecydował spokojnie. Nie skomentował szczerości Ryu, bo nie siedział mu w głowie. Podejrzewał tylko, że aby nie nagadać ostrzej na Gava lub na Akane wybierał nieszczerość (xD). Chociaż patrząc na to wszystko pod innym kątem, ta jego nieszczerość mogła być związana z zupełnie inną sprawą. Tak czy inaczej to nie było jego sprawą. Wzruszył ramionami odpowiadając sobie na te myśli.
    - Może - zgodził się z nią niechętnie. - Ale jedyne co chciałem robić to go przepraszać, a zagroził mi, że mnie udusi za jeszcze jedno przepraszam - wzruszył ramionami. - Nie ufam swojemu powietrzu teraz, więc... wolałem nie ryzykować - odchrząknął. - Jak szampan? - spojrzał na nią zaskoczony tym porównaniem i pokręcił głową. - Nie - sprzeciwił się. - Szampana nie znoszę... odrzuca mnie na samą myśl o nim - wyjaśnił swój punkt widzenia. - Nie możesz być jak szampan, bo ciebie lubię... kocham - zagryzł mocno wargi i opadł z powrotem na poduszki. Jakoś tak przykro mu się zrobiło z tym całym szampanem. - Możesz być jak bimber...

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  31. Tony spojrzał na nią spode łba.
    - Jakoś tak trudno mi wymyślać tematy teraz - przyznał cicho, wpatrując się przy tym w swoje własne dłonie. Gdy położyła się naprzeciw niego, odsunął się od niej nieznacznie, ale nie uciekł daleko. Tak było dobrze. Nie było źle.
    - Bimber z bąbelkami? - zamrugał kilkakrotnie. - To profanacja... - mruknął kręcąc lekko głową. - Nie wiem... te bąbelki jakoś do mnie nie przemawiają. Ty nie jesteś jak bąbelki. Nie wybuchasz tak łatwo - pokręcił lekko głową. - Ty jesteś jak wulkan... musi się w tobie gromadzić, zanim wybuchniesz - zauważył tylko. - No chyba, że przez hormony - znów wysunął dłoń do jej brzucha, ale tym razem jednak odważył się ją po nim pogłaskać.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  32. Blondyn westchnął przeciągle, ale musiał się z nią zgodzić. Mógł być bardziej wyrozumiały i mógł podłapać jakiś temat. Tylko rano był zbyt zafiksowany na swojej własnej osobie, żeby to dostrzec.
    - Mhm wybuchasz - zgodził się z nią, delikatnie głaszcząc ją po brzuchu. Odciągnął rękę dopiero kiedy i ona dotknęła swojego brzuszka. - O... jakie to uczucie? - zainteresował się. - Widzieć duchy? Rozmawiać z nimi? - spojrzał jej prosto w oczy. - A to nic dziwnego... każde dziecko pragnie mieć rodziców obok siebie - zauważył cicho. Sam był takim dzieckiem. Poszkodowanym przez życie ale dalej dzieckiem pragnącym swoich rodziców. Chcącym czuć ich ciepło i mieć ich przy sobie. - Fasolka dobrze wie co robi. Może pomoże wam nie drzeć ze sobą kotów... albo przynajmniej robić to z mniejszą częstotliwością - uśmiechnął się do niej słabo, po czym zacisnął mocno powieki i wziął głębokiego oddechu.
    - Huh... mogę dostać coś przeciwbólowego? - zapytał jej zaraz. - Ostatnią dawkę brałem przed śniadaniem... - dodał zaraz. - Minęło już kilka godzin - mruknął robiąc szybką kalkulację. - Zaczyna mnie mocniej boleć- dorzucił, pomijając szczegóły.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  33. - Hm... a tutaj są jakieś duchy? - zapytał jej zaraz, rozglądając się po tym pokoju. - Czy to tak nie działa? Fasolka musi chcieć ci je pokazać? Masz jakąś kontrolę nad tą umiejętnością? - zapytał jej szczerze zainteresowany tym tematem. - Hm... to może skup się następnym razem na szczegółach. Będziemy je wspólnie analizować... - zdecydował mając nadzieję, że w ten sposób zajmie czymś swoją głowę. Choćby i na chwilę.
    - Nie, w porządku. To nie jest zły temat - zapewnił ją cicho. - Po prostu... no rozumiem tę małą Fasolkę, to wszystko - wyjaśnił z delikatnym uśmiechem na twarzy. Kiedy zapytała czy leki nie będą się kłócić z innymi, zacisnął mocno szczęki.
    - Nie powinny... rano też je brałem z innymi lekami - zauważył i uśmiechnął się do niej lekko. - Ale teraz zwątpiłem...

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  34. Tony odetchnął głęboko, czując niewypowiedzianą ulgę. Dyskomfort jaki odczuwał z powodu narastającego bólu zaczynał mocno mu przeszkadzać. Gdy tylko dostał zielone światło, dźwignął się na łokciach siadając i przyjmując leki od Akane. Popił je wodą, po czym odetchnął głęboko, podsuwając kolana pod swoją brodę.
    - Czuję się beznadziejnie - przyznał się bez bicia. - Jak beznadziejny przyjaciel... jesteś w ciąży. Nie powinienem ci dokładać zmartwień - mruknął, sięgając dłonią do Lotka, który rejestrując większy ruch swojego właściciela podleciał do niego, żeby przysiąść przy jego prawej dłoni i wciskać łepek pod nią. Pragnął czułości, więc blondyn niemal machinalnie rozpoczął wydawanie jej zwierzakowi. - Nie rozumiem siebie. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić. Myślisz, że z czasem będzie łatwiej? - zapytał, po czym zerknął na otwierające się drzwi. Ryu chyba wreszcie postanowił przynieść im te napoje.
    - Sorki, że tak długo - rzucił lekkim tonem, odstawiając je na stolik obok łóżka. - Galan chciał się bawić - usprawiedliwił się wzruszając ramionami. Rei też potrzebowała trochę wytchnienia. - Chcecie coś zjeść czy coś? - zainteresował się, obserwując ich oboje. Tony pokręcił przecząco głową.
    - Nic w siebie nie wsunę - przyznał cicho.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  35. Co zrobić żeby poderwać dziewczynę? Nie wiedział, to jakoś samo wychodziło. Co zrobić, by dziewczyna wpakowała ci się do łóżka? Cóż... to też samo wychodziło. Wystarczyło połączyć odpowiednią dawkę chamstwa z troską i innymi bajerami. No i wszystko ładnie i pięknie, ale teraz Akane była w ciąży. Tony dołował, Ryu nie pałał do niego miłością, a Febe? Miała serdecznie dość jego czterech liter ciągle pytających jak jeszcze może pomóc. Na dodatek miał aktualnie wolne w karczmie.
    - Ale Febe... - zaczął znowu chcąc zaoferować jej swą pomoc, ale ta spiorunowała go wzrokiem i trzepnęła ścierką przez łeb.
    - Idź na randkę - fuknęła na niego. - Potrenuj, pospaceruj... - dorzuciła jeszcze kilka propozycji, po czym spakowała mu spory wiklinowy koszyk jedzenia, wręczając go mu na odchodne. - Nie chcę cię tu widzieć do wieczora - pogroziła mu jeszcze palcem i wróciła do swoich domowych obowiązków. Gave jej nie winił. Pewnie chciała po prostu pobyć sama, a jemu powoli zaczynało odbijać od ciągłego siedzenia w bezruchu. Najchętniej poszedłby na jakąś misję, ale to na razie nie wchodziło w grę. Przecież to wszystko było za wcześnie. Westchnął przeciągle spoglądając na koszyk, po czym ruszył do Akane. Zapukał do jej drzwi i otworzył je sobie od razu.
    - Zbieraj się, idziemy na piknik - rzucił bez żadnego zastanowienia. - Darcy jeszcze nie ma, to ten... - odchrząknął. - Zarekwirujemy jej dom na chwilę - dorzucił jeszcze. Ta dziewczyna miała pokaźną kuchnię, a na dworze doskonałe palenisko na wieczorne chłody. Do tego całkiem niezłe zejście na plażę i widok z klifów na wodę. Dobry punkt na piknik.
    - Raz, raz, ruchy, ruchy - klasnął w dłonie czekając aż Akane zbierze się z wyra.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  36. Gave wzruszył ramionami, pozwalając jej na tego całusa.
    - Nie - pokręcił głową zgodnie z prawdą. - Ale mam swoje sposoby na otwieranie zamków - dodał z zawadiackim uśmiechem na twarzy. - Weź strój kąpielowy... ręcznik powinna tam mieć. Hm strój pewnie też, ale... może lepiej ich nie ruszać? - uniósł lekko brew patrząc po niej i zastanawiając się przy tym czy dziewczyny brzydziło pożyczanie sobie strojów kąpielowych. No bo przecież to zakrywało dość intymne miejsca. - Hm... masz w ogóle taki? - zainteresował się jeszcze, odsuwając od niej i opierając się o framugę drzwi. - I ten... weź jeszcze swoje sztylety - machnął dłonią w stronę jej broni. - Ktoś musi nam jakieś żarcie upolować - skomentował. Bo piknik, piknikiem, ale na wieczór przydałoby się coś zdecydowanie porządniejszego. Nie był pewien co jeszcze powinien powiedzieć, albo co zrobić. Nawet nie był pewien jak działa ta cała "randka". Cholerna Febe. Znów dała mu zadanie nie do wykonania. Zacisnął mocno wargi. Przecież jej nie zapyta o to jak wygląda randka. Postanowił zmienić temat.
    - Biegałaś? - zapytał jej jeszcze. - Tak wcześnie? Po tym wszystkim? - zacisnął mocno wargi. - Weź... o Fasolkę nic nie dbasz - burknął, spoglądając na jej brzuch. Przecież coś im się mogło stać.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  37. Ryu zaśmiał się cicho na odmowę jedzenia. W sumie wcale im się nie dziwił, skoro picie przyniósł po tak długim czasie to uznali że jedzenia mogliby się po prostu nie doczekać.
    - Okay, w razie zmiany zdania, dajcie znać - rzucił tylko lekko i zostawił ich samych, jakoś niespecjalnie teraz chcąc im przeszkadzać. Tony może nie wyglądał najlepiej, ale za to chociaż zmieniał pozycję na łóżku, co było dobrym znakiem. Przynajmniej w jego mniemaniu.
    Tony odprowadził przyjaciela wzrokiem, po czym spojrzał na Akane.
    - Może nie mamy wpływu - zgodził się z nią. - Ale gdybym... - zaczął znów, urywając w połowie zdania. Nabrał głębokiego oddechu w płuca. - Kurcze przecież wiem, że gdybanie nie ma sensu, a i tak próbuję to robić - zacisnął mocno wargi. - Bo tyle mi się w głowie układa zmiennych... gdybym poszedł za Ryu, gdybym wepchał się tobie i Gavowi w paradę... gdybym... - zacisnął mocno szczęki. - Ale wiem, że to bez sensu - rozłożył bezradnie dłonie, po czym sięgnął po Lotka, żeby go do siebie przytulić. Tak mocno jak tylko się dało.
    - No tak, ale wtedy aż tak kiepsko ze mną nie było - skomentował cierpko blondyn. - Teraz boję się wychodzić na dwór - burknął. - Nawet do ciebie nie pójdę bez zawału po drodze - wymamrotał patrząc na swoje stopy. - Jak wyciągnęłaś z tego Natana, co?

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  38. Zastanowił się chwilę nad taką możliwością, po czym wzruszył ramionami. Może i nauczy. Choć szczerze wątpił by zdążył. Znając Akane, prędzej sama się nauczy otwierania zamków.
    - Może - mruknął w odpowiedzi, po czym spojrzał po niej uważnie. - A co? Chcesz się potrafić włamywać do domów? - zapytał, po czym ugryzł się w język by nie powiedzieć czegoś za wiele. Fasolka i tak będzie miała jednego rodzica kryminalistę. W to nie wątpił. Znał już trochę samego siebie. Czy warto było drugiego rodzica też w takiego kogoś zamieniać? Zacisnął mocno wargi. Nie był pewien.
    - Gacie Tonego... - powtórzył po niej i skrzywił się lekko. - Dobra, punkt dla ciebie - burknął, po czym pokręcił zaraz głową. - Nie - zaprzeczył szybko. - Po prostu Febe miała mnie już dość i kazała nie wracać do kolacji - odchrząknął, żeby nie pomyślała sobie za dużo. Zresztą... no przecież sam do końca nie wiedział jak powinien się za to wszystko zabrać. Zacisnął mocniej dłonie na koszyku pełnym jedzenia. - I pomyślałem, że... - zagryzł mocno wargi. - Że nie byliśmy nigdy na randce - mruknął, odwracając się do niej plecami. - Ja to chyba w ogóle nigdy na żadnej nie byłem... no ten... uznaj, że to nie jest randka. Tylko takie tam - machnął w końcu ręką, niemal od razu wycofując się ze swoich słów. - No i jak nie chcesz to nie musisz iść - dorzucił jeszcze, opuszczając jej pokój, bo nagle zrobiło się w nim dość duszno.
    - Mhm... no przecież samej cię nie puszczę na to polowanie... a kontrolowany wysiłek jest lepszy od takiego... - odchrząknął, znów na nią patrząc. - Jakbyś gdzieś tam zasłabła to przecież trudno byłoby cię odnaleźć - burknął wyjaśniając jej o co mu chodzi.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  39. Chwilę się jej przyglądał po tej odpowiedzi, po czym wzruszył ramionami.
    - No to lepiej nauczyć cię otwierać kajdany - stwierdził tak luźno. - Jesteś córką Niklausa, jak zdobędzie rozgłos na arenie politycznej to może ci się przydać taka umiejętność - wyjaśnił tylko wsuwając wolną dłoń w kieszeń i wzdychając ciężko. Jakoś dziwnie się czuł ze świadomością, że to "randka". Zdecydowanie wolał to całe "takie tam".
    - Najlepszy pod słońcem - potwierdził ze śmiechem na ustach. - Nawet ta cała Ennis miała mnie już dość - wzruszył ramionami. - Co mnie zastanowiło... czemu ty jeszcze mnie dość nie masz? - spojrzał po niej swobodnie. - Za mało ci adrenaliny w życiu? - zainteresował się. Westchnął ciężko, gdy wspomniała o tym siedzeniu pod kloszem.
    - Ale w domu jest większa szansa, że ktoś cię szybciej znajdzie - zauważył tylko, nie wchodząc w dalsze szczegóły. Rozumiał jej potrzebę ruchu aż za dobrze, więc nie widział sensu w tłumaczeniu że nie powinna za bardzo się nadwyrężać.
    - Mhm dobrze, że Fasolka daje znać - mruknął tylko prowadząc ją w stronę lasu. Darcy wybrała sobie naprawdę ładną okolicę w niejakim oddaleniu od centrum. - Byłaś u Darcy kiedyś? - zainteresował się.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  40. Tony posmutniał trochę, gdy okazało się, że to nie Akane wyciągnęła Natana z dołka. On nie miał przy sobie takiej Morgany. Wątpił, aby kiedykolwiek się takiej dorobić miał. Czy to znaczyło, że był skazany na te wszystkie okropne myśli do końca swojego życia? Kurczę... to już faktycznie lepiej się zabić. Zacisnął mocno pięści, oddychając przy tym trochę szybciej. Głupie myśli. Jasne, że nie powinien o tym myśleć. Nawet planować ani nic. Nie i już. Nie będzie tracił życia przez jakieś koty. Wzdrygnął się na samą myśl o nich i przygarnął do siebie Lotka, żeby go mocno przytulić. Może nawet trochę za mocno, ale zwierzak nie pisnął. A on... poluźnił na nim ucisk niemal od razu.
    - Wyjdziesz ze mną na dwór? - zapytał cicho, nie patrząc nawet na Akane. - Ale... ale nie daleko - dodał zaraz czując drżenie na całym ciele. - Na... na ławkę na ganku... - wymamrotał jeszcze. Wątpił, żeby sam wysiedział tam nawet minutę. Zwłaszcza, że miał wrażenie iż wszyscy się na niego gapią, gdy tylko wyściubiał nos poza cztery ściany, a robił to przecież tylko za potrzebą. To nie było przyjemne wrażenie. Włos jeżył mu się na głowie od tych spojrzeń, choć czuł że większość z nich odgrywała się tylko w jego głowie.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  41. Gave skrzyżował ręce na klatce i spojrzał na nią spode łba.
    - Wypraszam sobie - odparł chłodno. - Nie mam wścibskiego nosa - burknął. - Nawet odcisków palców nie zostawiam jak ją przeszukuję - dorzucił zaraz i wzruszył ramionami. - Ona jest intrygująca. Kłamie tak hm... tak mydląc ci oczy - odchrząknął. - Tak jak tobie trzeba kłamać - dodał zaraz unosząc lekko palec w górę. - No wiesz... zapytasz co robiłem wieczorem to powiem, że no w sumie nic takiego, umyłem zęby, zjadłem kolacje i poszedłem spać, a zataję informację że mordnąłem 5 kolesiów przy okazji - odchrząknął. - A ty to kupisz bo w gruncie rzeczy nie kłamię. Ona robi podobnie. Powie jedno myśli drugie - wzruszył ramionami. - Strasznie to wkurwiające... - przyznał z lekką frustracją, a gdy wspomniała o tym, że sam siebie nie zna, wzruszył ramionami.
    - A ty siebie znasz, Mądralo? - uniósł lekko brew.- Tak w stu procentach? Możesz to powiedzieć? Ja tam myślę, że jest to nie do zrobienia i człowiek poznaje samego siebie całe życie a i tak się nie zrozumie - odchrząknął. - Bo jesteśmy idiotami - rzucił lekko, wskazując jej dłonią odpowiednią ścieżkę. - Hm... jakieś dziwne jesteście - stwierdził w końcu. - Przyszywane kuzyneczki a w ogóle ze sobą nie gadają - pokręcił lekko głową. - Ale czekaj - uniósł dłoń w górę. - Panna Idealna z Księżniczką zadzierającą nochala raczej się nie dogadają. Rozumiem. Już nie musisz nic wyjaśniać - pokiwał lekko głową i zaśmiał się cicho, a kiedy to kombo weszło mu do głowy aż się wzdrygnął. Brakowało tylko ringu i walki w drapaniu pazurami.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  42. Tony przytaknął jej machinalnie, ale zaraz pokręcił przecząco głową.
    - Co masz na myśli mówiąc, że coś będzie nie tak? - zapytał jej, powoli dźwigając się na równe nogi i odruchowo jednak się jej lekko chwytając. - Bo uhm... no to możemy nie wychodzić - zacisnął mocno wargi. - Ja... nie wiem jak zareaguję - wymamrotał. - Nie wiem jak... nie wiem czy długo posiedzimy na zewnątrz - dodał powoli odzyskując równowagę. Lotek wzleciał tuż obok nich zaciekawiony poruszeniem, ale Tony tylko mocniej przytrzymał się Akane. Wszystko dalej go mocno bolało. Czuł się diabelnie osłabiony a mimo to skierował kroki w stronę wyjścia z pokoju.
    - Jak poczuję się dużo gorzej to dam ci znać - zapewnił ją w końcu. - Tylko na ganek... - dodał jeszcze. - Nie chcę dalej...

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  43. Gave spojrzał na nią trochę zaskoczony, po czym uniósł wysoko brew.
    - Proszę cię... - mruknął przeciągle. - Jestem synem Śmierci... jestem tak jakby trochę skazany na śmierć dookoła siebie. Byłbym ostatnim idiotą próbując zataić takie rzeczy - dodał wzruszając ramionami. - Zresztą... no trudno. Taki już jestem i nie kryję się z tym faktem - dodał, po czym westchnął ciężko. - Przed bliskimi mi osobami to jest... bo inni nie muszą wiedzieć. Nie muszę wszystkim śpiewać, że zdarza mi się kogoś zamordować - zauważył lekko.
    - Czy zjawiskowa... - zastanowił się nad tym. - Jest inna - przyznał spokojnie. - Ale jeśli chodzi o mnie to zbyt wyrafinowana. To jej całe "mo stor" - wzdrygnął się lekko. - Aż dzwoni w uszach i zapowiada jakieś dziwne akcje - mruknął, po czym złapał ją za nadgarstek i przytrzymał, żeby zbliżyć się do niej i przesunąć wolną dłonią po jej policzku, pogłaskać ją po brodzie i złapać za kosmyk włosa, który nawinął sobie na palec. Odchrząknął lekko modulując swój głos na powabny i podobny do tego, którym raczyła go Ennis.
    - Mhm jesteś niezwykłą istotą, mo stor - owiał jej ucho swym oddechem i klepnął ją delikatnie w brzuszek. - Ale schrupać ci się nie dam - pokręcił zabawnie bioderkami. - Mo stor, ja już z tym skończyłem - dorzucił ruszając dalej swobodnie i dalej się wzdrygając. - Nie, jakoś słabo zjawiskowa... raczej odrzucająca - mruknął tylko wracając do swojego normalnego głosu.
    - Ale ja się z Darcy dogaduję - wywrócił oczyma Gave i obrócił się do niej na pięcie. - Po prostu mamy różne poglądy w niektórych sprawach - uśmiechnął się lekko. - A ty... ech ty jesteś trochę jak plastelina. Dogadujesz się z każdym - wywrócił oczyma. - Tego ci zawsze zazdrościłem, panno Idealna - dorzucił. - Tobie i temu tam - machnął lekceważąco dłonią. - Ale udało mi się zniszczyć jeden ideał pod tym względem - dodał szczerząc się radośnie. - Drugi może tu pozostać... - rzucił lekko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  44. Już jej nie odpowiedział, bo drzwi na ganek zbliżały się nieuchronnie, a jego pewność siebie przy tym kurczyła. Skupił się na swoim oddechu, bo w tej chwili tylko nad tym miał kontrolę. Dalej zmuszał nogi do stawiania kroków, a oddech uspokajał.
    - Hm? - spojrzał na Akane na moment wybity z rytmu. Pokręcił przecząco głową. - Przepraszam - odparł cicho. - Jeszcze nie zacząłem ich czytać... - mruknął. - Tsunami je potraktowało niezbyt litościwie - odchrząknął. - Suszą się teraz... - spojrzał jej prosto w oczy i uśmiechnął delikatnie. - Ech no i są jeszcze te, które zwinąłem z Onyx z biblioteki w Polszy... - dodał zaraz. - Na szczęście je zostawiłem w bazie... na polanie - przyznał. - Mam tylko nadzieję, że... te od ciebie będą dalej rozczytywalne - mruknął i zanim się obejrzał siedział z nią na ławce na ganku. Zamrugał nieco zaskoczony tym faktem i odetchnął głęboko. - Ty to już powinnaś zagonić Gava do konstrukcji wózka - zauważył lekkim tonem. - I łóżeczka... wiesz, nie wiadomo jak długo wytrzyma w Argarze - odchrząknął. - Gave to jest... - mruknął. Należało wykorzystać ojczulka póki była na to szansa.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  45. - Gavin się ich bał - spojrzał jej prosto w oczy. - Bał, co nie znaczyło że śmierć go nie otaczało. To był jego wybór żeby to ignorować i co z tego miał? - wywrócił oczyma. - Stał się pośmiewiskiem całej szkoły, a potem coś padło mu na mózg. Świetny przykład - przyklasnął jej kilkakrotnie. - Poza tym... Gavin żył w innym świecie i był młodszy - dodał jeszcze, no bo nie ukrywajmy. Porównywanie 17 latka do 13-latka było słabe. Nie mniej jednak wzruszył ostatecznie ramionami. Taki był i już.
    - Darcy się bez niej nie rusza - poinformował ją niczym znawca tej dziewczyny. - Tam gdzie Darcy, tam jej cień Abyss. Możesz być spokojna. Na pewno ją ze sobą zabrała - zapewnił nie komentując już słów o drugim ideale. Zacisnął trochę mocniej palce na jej dłoni, łącząc je wygodniej. - Myślisz, że kiedyś się z nim dogadam? Z Ryu to jest? - zerknął na nią z ciekawością. - Bo ja póki co szczerze w to wątpię...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  46. Tony spojrzał na nią jakby się z księżyca urwała.
    - Zupełnie to przekręciłaś - wymamrotał, patrząc na nią z niedowierzaniem. - Te, które chciałem przeczytać pierwsze miałem u siebie w łóżku - zacisnął mocno wargi. - Skąd mogłem wiedzieć, że zanim je przeczytam to nadejdzie tsunami, hm? - zerknął na nią, wyciągając nieco swoje nogi do przodu i odchylając się nieco na ławeczce.
    - Nie szukałem książek wtedy... pomagałem przy ratowaniu Shi - zauważył cicho. - Poza tym... no wiesz, uznałem że książki to jednak rzecz drugorzędna. Ja je kocham, ale przecież twój tata niekoniecznie to robi... więc no trudno - zacisnął mocno wargi. - No nie chciałem z takimi bajerami przychodzić - wyjaśnił cicho. - Ale jest szansa że się rozczytam... - dodał zaraz, opierając głowę o jej ramię.
    - Pierdzielisz od rzeczy - skomentował. - Faceta trzeba kopnąć w dupę, przypomnieć mu co potrzeba. Wiesz takie małe śrubki wkręcać... bo sam się nie domyśli - zauważył ze śmiechem na ustach. - Zwłaszcza taki narwaniec jak Gave - dodał lekko. - Chociaż... Ryu też by na to nie wpadł - machnął lekko ręką. - Ja ci zrobię kołyskę - stwierdził w końcu.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  47. Musiał przyznać jej rację. Jeśli chodziło o Gavina i takie sprawy. Raczej nie próbowałby takich rzeczy robić. Był zbyt wielkim cykorem. Prędzej prowadziłby jakąś bibliotekę czy inny spis jak na księgowego przystało. Co do komentarza, a propo Ryu, skrzywił się wyraźnie.
    - Nic na to nie poradzę. Wkurwia mnie niesamowicie to mu dogryzam - zauważył tylko. - A on coś przestał się przejmować tutaj... i... - zastanowił się chwilę. - No wiesz w lustrze czy w tamtym świecie, Ryu gryzł się w język. Tu się nie gryzie - wzruszył ramionami. - Stąd ten konflikt... gdyby i tu się gryzł... to pewnie aż tak źle by nie było - żachnął się, oczywiście zdając sobie sprawę z tego, że całą winę zwala na starszego chłopaka. On sam nie miał sobie nic do zarzucenia. Był po prostu sobą. To tamten zdawał się zmieniać pod względem wyszczekania.
    - Czy chcę... - pokręcił lekko głową. - Nie wiem. Nie chciałbym, żebyśmy do końca życia byli w takiej patowej sytuacji... bo wiesz jak już będę miał swoich zwolenników... to coś czuję że po drugiej stronie barykady będzie on - odchrząknął. - Nie będzie łatwo wygrać - pokręcił lekko głową. - A wrogów powinno trzymać się jak najbliżej...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  48. Tony zamknął na chwilę oczy słuchając jej słów i obaw. Pokiwał lekko głową.
    - A chciałabyś żeby Fasolka urosła, czy wolałabyś... znaczy ja wiem, że to pytanie nie na miejscu - zacisnął mocno wargi i odchrząknął. - Nie było pytania. Jasne, że chcesz żeby urosła - skomentował i dmuchnął sobie w grzywkę. Czasami mówił myśli, które podsuwała mu głowa zanim je przetrawił. - Przepraszam, ja nawet tak poważnie o tym nie pomyślałem - bąknął zaraz. - Tak czy inaczej... to chyba dobrze, że jesteś teraz tutaj... dopóki Fasolka nie będzie stabilniejsza - ścisnął lekko jej udo. - A jak już będzie stabilniejsza to pójdziesz zwiedzać dalej - szepnął cicho i wywrócił oczyma.
    - Ja tu chciałem Gava wybielić trochę, stawiając obok niego Ryu. Nie chodziło mi konkretnie o twoją ciążę, tylko fakt że i jeden i drugi nie wpadną na takie bajery - mruknął. - Ale okay, nie będę ich już tak wybielał. Żadnego - obiecał zaraz i parsknął cichym śmiechem. - Tak mi skrzydła podcinać... od samego początku - westchnął przeciągle. - Dobrze, nie będzie antresolki... a baldachim dla księżniczki Fasolity może być?

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  49. - Nie wiem, moim zdaniem on wcześniej po prostu się wstrzymywał. Ze względu na ciebie czy Tonego... diabli wiedzą. No wiesz, co by być szczęśliwą rodzinką, bla, bla bla - wywrócił oczyma Gave. - Teraz nie ma hamulców i jest.... - zastanowił się krzywiąc przy tym niezwykle. - Powiedzmy, że ciężko go czasem skontrować mi - odchrząknął, a kiedy wspomniała o zielarstwie i lesie, wybuchnął cichym śmiechem.
    - Przepraszam, ale widziałaś go w akcji chwilę temu... - zauważył lekko. - Naprawdę sądzisz, że on pójdzie w zielarstwo? Toż to nudne jak diabli, on tam w ziółkach nie pasuje - pokręcił lekko głową z niedowierzaniem. - To tak jakbyś mnie wsadziła do... hm... - zastanowił się. - O wiem, do biblioteki - pstryknął palcami. - Wyobrażasz to sobie? - założył wyimaginowane okulary na nos i spojrzał na nią "spode nich". - Ćśśś! Tu nie wolno rozmawiać! - fuknął na nią ostrym tonem. - "Pan Tadeusz"? Jasne, już przynoszę. Czwarta półka w dziale Mickiewicz nasz Ojciec... - rzucił tonem z wyraźnym wywyższaniem siebie. - Widzisz? Kompletnie do tego się nie nadaję, a Ryu nie nadaje się do ziółek... - pokręcił lekko głową. - Naprawdę za kilkanaście lat będzie miał inną przestępczą grupę i będziemy się lać... - odchrząknął. - Albo już dawno będę kwiatki od spodu wąchał - podrapał się po głowie. - A Ty... będziesz prowadziła knajpę na styku granic dwóch wrogich organizacji, próbując zachować między nimi pokój - pokiwał lekko głową. - Twój głos się do tego przyda...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  50. - Wiesz trudno ich ze sobą nie zestawiać - zauważył cicho Tony. - Sama to na siebie zrzuciłaś... - dodał zaraz, po czym wzruszył ramionami. - Nie mogę obiecać, że znów czegoś z nimi nie chlapnę - dodał zaraz. - Bo to się samo nasuwa patrząc na waszą sytuację, niestety - skrzywił się lekko, po czym uśmiechnął pod nosem.
    - No widzisz, chociaż w czymś się zgadzamy - uśmiechnął się do niej szeroko. - To będzie przenośna kołyska... - stwierdził po dłuższej chwili milczenia. - Taką co to będzie można wpinać w kółka... i robić z tego wózek - dodał jeszcze, zastanawiając się czy będzie w stanie to zrobić. - Ech ale jak nie wyjdzie to będzie po prostu kołyską... - dodał zaraz.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  51. - W lustrze? Ze względu na Rei? - Gave uniósł wysoko brew, spoglądając jej prosto w oczy i machnął na to lekko ręką. - A uważaj sobie co chcesz, ale tego nie kupuję - rzucił lekko.
    - Nudne - zgodził się z nią. - Ale nie mówiłem, że nieprzydatne. Po prostu nudne - powtórzył. - Poza tym... ja tam się samemu douczam a propo ziółek najbardziej mnie interesujących - spojrzał na nią z lekkim, zgryźliwym uśmiechem. - Skrytobójca? - pokręcił lekko głową. - Ryu to za ciepła buła jest... musi mieć kogoś obok siebie. Jak ty - wycelował w nią palcem. - Ty i on po prostu bez towarzystwa nie jesteście w stanie normalnie funkcjonować. Jasne, przez chwilę tak, ale jako prawdziwe plastelinkowe gumy... potrzebujecie tych innych członków. Skrytobójstwo do niego nie pasuje - powtórzył pewien swojego. - Mówię ci, że będziesz śpiewem uspokajać nas dwóch - dodał, klepiąc ją lekko w pośladki. - Chodź, chodź... dzisiaj ty mi tu porno ładnie robisz. Ja zamienię się w ciebie i będę leżał i pachniał - przerzucił wyimaginowane włosy przez ramię i przyspieszył kroku.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  52. Tony pokręcił przecząco głową słysząc słowa tej piosenki. Nie do końca wiedział jak ją odebrać, ale odsunął się od niej przy kolejnym czochraniu jego czupryny i spojrzał po dziewczynie z mieszaniną zdziwienia i nie zrozumienia.
    - Chwila... - westchnął ciężko. - Gdyby miłość była prosta to bym się tak nie motał we własnych głupich emocjach - zauważył, patrząc jej prosto w oczy. - Weź mi tu teraz nie mów, że jest to jakiś banał i prosty przepis czy wzór matematyczny, skoro przez tyle czasu przekonywałaś mnie że jest na odwrót - mruknął cicho, dmuchając sobie w grzywkę. - A co do czytania... skoro lubisz to ja ci chętnie poczytam - uśmiechnął się do niej delikatnie. - Akurat w tym nie ma problemu. Przyjdziesz jutro czy za dwa dni... to pewnie już książki wyschną - dodał wesoło. - No chyba, że mam ci poczytać bajki... spisałem część tych, które kiedyś opowiadaliśmy dzieciakom w sierocińcu... no wiesz, tu ich nie było, a pamięć krucha jest - zauważył. - No i Galan rośnie, bliźniaki też... trzeba artylerię bajkową szykować.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  53. Gave wzruszył ramionami. Coś w tym było. Akane i Ryu martwili się o swoich za mocno, a on chcąc nie chcąc przejmował to od nich. Szlag! Musiał to wyeliminować zanim będzie za późno. Zaśmiał się cicho na to jej trzepanie rzęsami i pokręcił lekko głową.
    - Dobrze - odparł spokojnie. - Nie narzekam. Kanapa jest wygodna - uśmiechnął się do niej. - A Febe dobrze gotuje... ale zaczyna mieć mnie dość. Bo chcę się jakoś odwdzięczyć to sprzątam jej i no wiesz... pewnie za bardzo wchodzę pod nogi - wzruszył ramionami. - No i wyrzuca mnie z domu z koszykiem na piknik - poklepał koszyk dłonią. - Tam muszą być same pyszności... ale jeszcze nie sprawdzałem - wyszczerzył się do niej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  54. - Moja głowa jest teraz w strzępach - wymamrotał na swoje własne usprawiedliwienie. - Serio... ostatnio na niczym za bardzo nie mogę się skupić - przyznał jej cicho. - Bo ciągle wracają te głupie wspomnienia, rozpraszają... - pomasował się po skroniach i odchylił głowę do tyłu, opierając ją o ścianę domu.
    - Spisałem... - przyznał cicho. - Ale to nie do końca białe kruki - zerknął na Akane. - Bo wiesz my te bajki urozmaicaliśmy, zmienialiśmy im fabułę - skrzywił się lekko i zaśmiał cicho przy tym. - Przez to sam niekiedy zapominam jaką faktycznie miały... to są już unowocześnione bajki Argarskie - dorzucił z uśmiechem, po czym pokręcił lekko głową. - Rozumiem... ale ja... no w tej chwili... nie czuję się tu jak w domu - zacisnął mocno wargi. - Może jeszcze dwa dni temu bym ci pewnie przytaknął. Naprawdę... ale teraz... teraz czuję się tu wyjątkowo obco - łzy spłynęły mu po policzkach, a wargi zadrżały. - Tu, w tym domu... w tym Argarze, w mojej własnej skórze... wszędzie. Czuję się po prostu cholernie obco - wzruszył ramionami.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  55. Chłopak pokiwał lekko głową.
    - Nie to co ty - skomentował z zawadiackim uśmiechem na twarzy. - Staników żadnych jeszcze nie spotkałem walających się po pomieszczeniach - dorzucił wesoło, po czym zerknął raz jeszcze na koszyk. - Nie musisz. To ona Tobie podziękuje, za to że zgodziłaś się spędzić ze mną czas i nie ma mnie pod nogami - dodał lekkim tonem, po czym, gdy wreszcie dotarli do domu Darcy, chłopak przykucnął przy nich i zaczął majstrować przy zamku. Chwilę mu to zajęło, ale zaraz dom stał dla nich otworem.
    - Zapraszam - przepuścił Akane przodem. - Witaj w skromnych progach księżniczki Phyonix. U góry jest sypialnia, a tu... jak widać. Przestronna kuchnia, jadalnia i salon - rzucił oprowadzając ją po domostwie. - Wszystko z gustownym przepycham.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  56. Gave wzruszył ramionami.
    - Typową gospodynią to zdecydowanie nie jest - przyznał jej rację. - Myślę, że po prostu jest typową panią swojego domu. No wiesz, nikt chyba nie lubi jak ktoś przestawia cokolwiek w ich własnym gniazdku - zauważył i roześmiał się serdecznie. - Ano, sam sobie nie wyobrażam jak to jest ze mną mieszkać - przyznał lekkim tonem, a potem obserwował ją tylko w milczeniu. Odstawił koszyk na duży stół i oparł się o framugę drzwi, patrząc jak tańczy w kuchni, a komentarz o szerokich blatach skwitował zawadiackim uśmiechem.
    - Tańczysz niesamowicie zmysłowo, ale zdecydowanie za dużo ciuchów masz na sobie - rzucił mrukliwie, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Może się ich pozbędziesz, hm? - zaproponował. - Krępują twe ruchy wyraźnie... - dorzucił zwilżając wargi językiem.

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  57. Tony przytaknął jej. No niby tak. Nikt nie musiał wiedzieć, ale sam fakt że on sam już będzie to wiedział sprawiał, że czuł się z tą wiedzą trochę nieswojo. Nie mniej jednak uśmiechnął się do niej lekko.
    - Dla twojej Fasolki napiszę najlepszą bajkę na świecie - poinformował ją zaraz. - Tylko będziesz musiała pozwolić wujkom opowiadać maleństwu, bo bez obrazów to nie to samo - pokazał jej język. - Będzie krwawo, strasznie, ale... z pozytywnym zakończeniem - wyciągnął dłoń do jej włosów i zanim zdołał się powstrzymać zmierzwił jej czuprynę, opuszczając zaraz rękę niczym oparzony. No żesz... takie gesty jeszcze dwa dni temu nie przyprawiały go o panikę, a teraz wszystko sprowadzało się do próbowania. Dmuchnął sobie w grzywkę. Testował swoje możliwości. Nie było lekko, ale przecież mimo wszystko nie chciał być tym dołującym w czterech ścianach chłopakiem.
    - Uhm wiem - przyznał cicho. - Dziękuję... że jesteś i że starasz się mnie zrozumieć - bąknął czerwieniejąc mocno na twarzy.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  58. - Zdecydowanie za dużo - potwierdził, wpatrując się w jej oczy z wyzwaniem w nich wypisanym. Uśmiechnął się do niej kącikami ust i pokręcił z niedowierzaniem głową, gdy pozbyła się butów.
    - Ależ Słonecko... ściąganie butów to obowiązek. To się nie liczy - poinformował ją, jednocześnie samemu zsuwając swoje buty wraz ze skarpetkami, co by nie zostać zaraz nazwany hipokrytą. Odstawił je w bezpiecznym miejscu, wracając wzrokiem do wijącej się dziewczyny.
    - Mhm no teraz zaczynasz gadać do rzeczy - przesunął wzrokiem po jej odsłoniętym ramieniu, na moment spoglądając na jej odsłoniętym (zasłoniętym) biuście i podążając wzrokiem za jej ruchami rąk. Kiedy te natrafiły na krawędź spodni pokiwał lekko głową.
    - Bardzo, krępują twoje ruchy i skrywają seksowne nogi - puścił do niej oczko, dalej nie ruszając się ze swojego miejsca.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  59. Oglądanie tańca Akane przyprawiało go o przyjemne dreszcze. Zwilżył językiem swe wargi i mocniej przycisnął się do framugi drzwi. Głównie po to, by przypadkiem nie wywinąć orła z wrażenia. Mimo wszystkich dołożonych starań, nie był w stanie utrzymać kamiennej twarzy, a już zwłaszcza gdy dziewczyna wypięła się seksownie i powoli, niemal drażniąco wolno zaczęła podnosić się do góry. Zaśmiał się cicho na komentarz o deserze i uniósł lekko brew.
    - A kto powiedział, że jesteś deserem? - zapytał jej uśmiechając się przy tym znacząco. - Zważywszy na to, że nosisz w środku Fasolkę, z powodzeniem możesz uchodzić za dwu daniowy obiad - dorzucił lekko, odpychając się od framugi i zbliżając się do niej, żeby złapać ją w pasie i dłońmi powędrować w górę. Odpiął jeden z guzików jej koszuli, powoli pozwalając jej się rozchylać z każdym małym i wrednym guziczkiem, coraz bardziej. Potem powoli zsunął ją z jej ramion i ucałował po obu obojczykach. Dłońmi przesunął w dół po jej całej figurze, a gdy był na samym dole, uniósł jej stopę, wyswabadzając ją ze spodni.
    - A to... - uśmiechnął się do niej figlarnie. - Nie będzie ci już dzisiaj potrzebne - zapewnił ze śmiechem, biorąc jej koszulę i spodnie i ruszając biegiem nad wodę, co by je tam wrzucić i pozwolić aby Heim cieszył się ze swych nowych zdobyczy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  60. Chłopak roześmiał się tylko na widok jej miny i zaraz przeniósł swe spojrzenie za niknącymi w oddali ciuchami dziewczyny.
    - Czy ja wiem... - spojrzał po niej. - Właściwie to żadna strata - zauważył pstrykając ją palcami w nos. - Za chwilę i tak by nie pasowały... no wiesz, Fasolka rośnie - odchrząknął tylko, a na wieść o skarżeniu, pokiwał lekko głową. - Nakabluj, nakabluj - uśmiechnął się do niej zadziornie. - "Ciociu! Bo moje ciuchy wylądowały w morzu przez Gava, jak robiłam mu striptiz!" - udał jej ton głosu i parsknął cichym śmiechem. - Na pewno zainteresuje się jedynie tymi ciuszkami - dodał, łapiąc ją za rękę. - Poza tym... tak wyglądasz zdecydowanie bardziej... ponętnie - szepnął jej do ucha, prowadząc z powrotem do domu Darcy. - To co? Najpierw jemy? - zmienił na moment temat. Tak po prawdzie wcale nie był pewien jak działa randka. Gubił się w tym diabelstwie, ale chociaż udało mu się powstrzymać na moment seks. No bo raczej nie od niego powinno się zaczynać, co nie? Tak przynajmniej mu się wydawało.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  61. - A widzisz tu kogoś poza mną? - zapytał jej unosząc lekko brew w górę. Na drogę powrotną przecież mogła podebrać ciuchy od Darcy albo w ostateczności ubrać jego własną koszulę. Póki co takie nie były jej potrzebne. Zwłaszcza, że pogoda dopisywała.
    - Mówisz? - spojrzał jej prosto w oczy. - Ściemnisz Febe? Chciałbym to zobaczyć - przyznał ze śmiechem. Z jednej strony wiedział, że to w sumie nic takiego, ale z drugiej... jakoś nie potrafił ściemniać tej kobiecie. Chyba po prostu za bardzo ją cenił. Lekko ścisnął palce jej dłoni w jakimś takim naturalnym geście, po czym pokręcił lekko głową.
    - Hm... będziemy to musieli kiedyś sprawdzić. Ten worek na ziemniaki to jest - rzucił gładko, a gdy tylko dotarli do domu, odsunął dla niej krzesło i nalał wody do dwóch szklanek, po czym wypakował jedzonko. Usiadł naprzeciw niej, częstując się pierwszą z potraw.
    - Mhm w sumie to jeszcze nie wiem - rzucił lekkim tonem. - Jestem właśnie w trakcie planowania krótkiego wypadu z... - podrapał się lekko po głowie, zastanawiając się czy w ogóle powinien jej o tym wspominać. Poczekał więc aż upije trochę wody. - ...Ryu - dokończył, po czym wpakował sobie sporo jedzenia do buzi, aby opóźnić możliwość dalszej wypowiedzi jak najdłużej. - To jest... taki tam mały spacerek - odchrząknął. - A potem... - wzruszył ramionami. - Potem znikam. Maryl już i tak pewnie odchodzi od zmysłów - dodał dłubiąc łyżką w swojej potrawie. - A co? - zapytał jej zaraz.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  62. Skrzywił się na ten jej pogodny ton i założenie, że chce próbować spędzić czas z Ryu. Właściwie to nie był pewien jakiej reakcji się od niej spodziewał, ale chyba nie takiej. Zrozumiałby, gdyby zaczęła na niego krzyczeć. Wyzywać go od hipokrytów i takie tam, ale nie pogodne przyjęcie tego faktu do wiadomości. Pokręcił lekko głową.
    - Nie - odparł krótko. - Po prostu potrzebuję jego iluzji - wzruszył ramionami. - To wszystko - dorzucił jeszcze. - Wyjaśniam, żebyś nie miała jakiegoś zbyt wygórowanego zdania o mnie teraz... nie chcę próbować. Chcę tylko wykorzystać jego zdolności - powtórzył jeszcze dobitnie. - Btw on też nie chce próbować - dodał jeszcze, by rozwiać wszelkie wątpliwości. - Właściwie to nie wiem, czemu się zgodził - wzruszył ramionami, po czym odetchnął głęboko. Z drugiej strony doskonale wie. Zrobił to, żeby on nie musiał iść sam. No i na to przecież Gave liczył. Udało się. Nareszcie.
    - Mhm to może zobaczymy się gdzieś po drodze lub "U Klementyny" tak szumnie przez ciebie ogłaszanej - uśmiechnął się do niej łagodnie. Nie widział problemu w tym, że dziewczyna ruszy po swoją przygodę. No bo potem będzie trochę uziemiona... zagryzł mocno wargi. A on? Też zostanie uziemiony? Cholera jedna wiedziała.
    - Idziesz sama czy z kimś? - zainteresował się. - No bo wiesz... jeśli sama to nie wędruj w nocy, ani nie śpij na dziko... - poradził jej szybko, żeby znów skosztować dania od Febe.
    - Mhm ja też... - zgodził się z nią. - To jest też chciałbym, żebyś tak gotowała.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  63. Skinął tylko głową nie odpowiadając już co do opinii. Przynajmniej nie na ten temat. Ryu dalej był dla niego zagrożeniem. Niezależnie od jego uczuć czy uczuć samej Akane. Ten chłopak był po prostu nieobliczalny. Trudno było cokolwiek wywnioskować. Przecież wystarczyłoby kilka jego cholernie łagodnych ruchów, żeby Akane znów zaczęła się zastanawiać. Nie mniej jednak w tej chwili cieszył się z tego w jakim miejscu byli. Co do trójkąta uśmiechnął się krzywo jakoś nie do końca jej wierząc. Zwłaszcza, kiedy wypchała usta wypiekami żeby tylko nabrać wody w usta.
    - Dobra, pojedzone to idziemy - wstał z miejsca i złapał ją za rękę z delikatnym uśmiechem na twarzy. - Dziś w planach, skoki z klifów - rzucił wesołym tonem. - Na tarzana - dodał jeszcze i poprowadził ją ścieżką na niezbyt wysoki "klif", którego nawet klifem nie dało się nazwać. Tuż obok niego stało drzewo, a na nim kilka pokaźnych lian. Złapał jedną pewnie w dłonie i puścił do niej oczko.
    - Skaczesz czy cykasz się? - zapytał, po czym wziął rozbieg i rozhuśtał się na lianie, by z pluskiem i okrzykiem radości wylądować w wodzie. Wypłynął na powierzchnię dość szybko i odpłynął kawałek od miejsca swojego spadania.
    - Dawaj, dawaj! - krzyknął do dziewczyny.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  64. Gave prychnął pod nosem, nie dając się sprowokować. Bieganie mimo wszystko było bardziej inwazyjne. Przynajmniej jego zdaniem. Wymagało znacznie większego nakładu energii niż trzy skoki do wody. Pokazał jej język i zanurzył się na chwilę pod wodą, żeby chwycić jej stopę i pociągnąć w dół. Ale tylko na chwilę. Dalej nie pozbył się do końca swojego lęku. Odpłynął od niej kawałek, żeby przypadkiem nie spróbowała z nim tego samego.
    - Prawda? Tak proste, a tak genialne - uśmiechnął się do niej szeroko. - To co? Jeszcze raz? - zapytał jej wesoło, kładąc się na plecy i powoli płynąc w stronę brzegu. - Tym razem.... spróbujemy z saltem do wody - dorzucił w przypływie ochoty na wyzwania, chociaż sam nigdy tego jeszcze nie robił.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  65. To było kilka intensywnych tygodni. W Argarze ciągle coś się działo, a ostatnia przygoda z Gavem a potem odwiedziny w Phyonix przyprawiły go o nowe pokłady energii. Lubił to życie pełne niespodzianek i nie mógł powstrzymać ekscytacji nową podróżą. Zdołał się już ze wszystkimi pożegnać. Spakował wszystko co najważniejsze i skoczył do Febe by odebrać od niej fanty, które miał zanieść Walwanowi. Nigdy go nie poznał, ale Febe twierdziła, że jest godny zaufania. Zapewnił kobietę, że wszystko przekaże i przyniesie z powrotem jej zamówienia, a potem wrócił jeszcze do domu. Pożegnał się raz jeszcze z Tonym, zmierzwił włosy małemu Galanowi i zapewnił Rei (chyba po raz tysięczny), że będzie na tyle ostrożny na ile go stać. No bo przecież Rei wiedziała, że aż tak dobrze z tą całą ostrożnością u niego to nie jest. Kłopoty po prostu go kochały.
    Dopiero wtedy zgarnął jeszcze po drodze Shadow i ruszył do umówionego miejsca. Akane już tam była. Pokiwał do niej z pewnej odległości i zaraz do niej dołączył.
    - Prowadź kierowniczko - rzucił ze śmiechem, widząc jak dziewczyna studiuje mapę. Sam pochylił się nad jej ramieniem, by spojrzeć na nią z zaciekawieniem. - Jaki jest plan na dzisiaj? - zainteresował się, zaraz tykając palcem jedno z miejsc. - Słyszałem, że tu mają całkiem przyjemny wodospad i dzikie gorące źródło - dodał po krótkiej chwili.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  66. Gave skinął głową i obrócił się do niej, a potem zrobił krótki rozbieg i wybił się robiąc salto na sucho. Następnie ukłonił się przed nią i wzruszył ramionami.
    - Z liany jeszcze nie próbowałem - dodał po chwili namysłu. - Więc jedziemy na tym samym wózku pod tym względem - rzucił ze śmiechem, a kiedy padło pytanie o treningi z Meliodasem wzruszył ponownie ramionami.
    - Dobrze - stwierdził tylko. - Skupiamy się głównie nad rozwijaniem moich mięśni... dużo ćwiczę z mieczem - dodał po chwili namysłu. - No i przy Meliodasie trzeba być... gibkim. On zmusza mnie często do takich figur, że nie spodziewałbym się tego po własnym ciele - zaśmiał się lekko. - Ale twój tata też nieźle trenuje - dodał po chwili. - Miałem okazję z nim trenować raz... ale myślę, że teraz byłbym nieco lepszy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  67. - Trasy są po to, żeby je urozmaicać - skomentował jej tłumaczenia co do Aciego. Co prawda tego chłopaka znał tylko przelotnie, ale zdołał się zorientować, że ten był dość podobny do Tonego. Przynajmniej z zacięcia na jakimś punkcie. Nawet przez myśl mu przeszło, że wszyscy naukowcy są po prostu świrami, ale nie mógł tego aż tak uogólniać. A przynajmniej nie na podstawie tylko dwóch przypadków.
    - Mhm... a śpieszysz się gdzieś? - zapytał jej, gdy wspomniała o pół dniowym opóźnieniu. - Zawsze możemy spać pod chmurką, a na wypieki Ardeiskie pokusić się rano - zauważył swobodnie, poprawiając swój plecak i przeciągając się lekko. - Gorące źródło brzmi nieziemsko - uśmiechnął się do niej, kusząc ją tym, a przynajmniej próbując to robić. - Ardeiskie wypieki na pewno posmakują ci bardziej po takim wypoczynku. No wiesz... woda wyciąga i przyprawia o większy głód. A większy głód to więcej wypieków, które możesz posmakować - puścił do niej oczko, ruszając powoli odpowiednią ścieżką. Tak czy inaczej do pewnego momentu i tak musieli iść dokładnie w ten sam sposób.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  68. Ukłonił się jej na te oklaski i zaraz zaśmiał z przekąsem.
    - Niziutki – powtórzył po niej, kręcąc przy tym lekko głową. – Gdyby to tylko o wzrost chodziło… jest cholernym demonem, który czasem zapomina że ćwiczy z kimś kto demonem nie jest. Spróbuj trafić go, kiedy zaczyna za szybko się przemieszczać – pokręcił lekko głową, po czym wzruszył ramionami. W sumie nie miał do mężczyzny o to żalu. Czasem miał nawet wrażenie, że ten robi to po prostu specjalnie. Jakby chciał go przetestować. Może ufał jego umiejętnościom bardziej niż sam Gave. Pokiwał lekko głową zgadzając się z nią co do treningu, po czym obserwował jej próbę salta z liany. Nawet krzyknął z aprobatą.
    - Niezła próba – zapewnił ją, samemu chwytając lianę. – A rozprysk jeszcze lepszy – pokazał jej kciuk uniesiony w górę, a potem sam rozhuśtał się na swojej. Spróbował zrobić salto, ale w połowie stwierdził, że się nie uda i wylądował w wodzie na brzuchu. Aż się skrzywił wypływając na powierzchnię. – O rany… masakra – westchnął tylko, dryfując na plecach.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  69. Ryu odwzajemnił jej uśmiech, również przez moment obserwując dwa zwierzaki. Pokiwał tylko głową. Mógł je obserwować godzinami, a to pewnie by się nigdy nie zmieniło.
    - Zabrzmiało to tak, jakbyś miała plan dopracowany w najmniejszych szczegółach i nie lubiła wprowadzać zmian... głównie czasowych czy tam kilometrowych - zauważył tylko i zaśmiał się cicho pod nosem na komentarz o księżniczce. Obrócił się do niej i zmierzył spojrzeniem od stóp do głów.
    - To ci raczej nie grozi, jaśnie pani - ukłonił się ze śmiechem na ustach. - Już nią jesteś - pokazał jej język, po czym wzruszył ramionami. - Pod pewnymi względami - dodał już trochę ciszej i bardziej do siebie niż do niej samej.
    - Ale spa przy każdej podróży... to za dużo - dorzucił po chwili namysłu. - Szybko by ci się to znudziło - pokazał jej jeszcze język, swobodnie maszerując przed siebie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  70. Zamknął tylko oczy, słysząc jej pytanie i pokręcił przecząco głową.
    - Nic, poboli i przestanie - spojrzał na nią dalej dryfując na plecach. - Że niby ty jesteś deską? - powiódł wzrokiem od jej twarzy do schowanych pod wodą piersi i zrezygnował z dryfowania na rzecz zbliżenia się do niej z delikatnym uśmiechem na ustach. Rozwiązał jej górę od bikini i uśmiechnął się do niej słodko. - Za to fatalnie nieudolne kłamstwo... - musnął drugą dłonią jej piersi. - ...nie ma staniczka do końca dnia - ucałował mocno jej usta. - Mhm ale nie, nie planuję nikomu odbierać miana deski - zapewnił ją.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  71. Ryu obrócił się do niej, by swoim już zwyczajem część drogi przebyć tyłem.
    - Dla mnie jesteś po prostu Żabą - rzucił krótko. - Żabą, której zdarza się księżniczkować - dorzucił jeszcze, pokazując jej przy tym język. Od tak, żeby nie było zbyt cukierkowato. Skrzywił się na pytanie o swoje zdrowie, ale beztrosko podwinął koszulę do góry, prezentując piękną bliznę, która zdobiła jego bok. Kolejna rana wojenna do kolekcji.
    - Febe się nade mną zlitowała, bo miała w tym swój własny interes - rzucił lekkim tonem. - Weź mi nawet o tej akcji nie wspominaj... i przypomnij mi, jeśli kiedykolwiek jeszcze zachce mi się iść na jakąś akcję, że wychodzenie na misje ze skretyniałym Gavem to po prostu samobójstwo - dorzucił jeszcze.

    Ryu.

    OdpowiedzUsuń
  72. Wsunął jej stanik w swoje spodenki i poruszył przy tym zabawnie brwiami.
    - Nic ci nie odpłynie tym razem - zapewnił, dając jej po łapach za bezczelne wsuwanie palców nie tam gdzie powinna. Uśmiechnął się do niej przy tym zadziornie i z przyjemnością skosztował jej ust raz jeszcze.
    - Mhm... to chyba jestem dla panny zbyt łagodny - cmoknął z lekkim rozbawieniem. - Czyżbyś potrzebowała bardziej rygorystycznych kar? - uszczypnął jej sutki, po czym przyciągnął ją za nie do siebie nieco bliżej, znów złączając ich usta ze sobą. Rozsmakował się w tych jej wargach, zanim zanurzył się ponownie pod wodą, wyplątując z jej objęć i odpłynął w stronę brzegu. Przysiadł na nim, obserwując jeszcze dziewczynę, żeby napatrzeć się na nią tak długo jak to tylko było możliwe.
    - To co? Czas na polowanie - zatarł ręce z uciechy. Biegająca półnaga rusałka mogła być naprawdę interesującym widokiem.

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  73. - Aha - Ryu parsknął śmiechem na ten jej mały komentarz. - No tak, ty myślisz inną częścią swojego ciała - dorzucił jeszcze, przypominając sobie na moment oryginalne rozpoczęcie konwersacji Gava. Pokręcił z niedowierzaniem głową, gdy usłyszał o postępach kretyna.
    - Mhm niesamowite są twoje pokłady cierpliwości - zauważył tylko. - Szkoda, że stosowane wybiórczo - dorzucił jeszcze, jakoś tak nie mogąc powstrzymać swojego języka. - Serio... jak kiedyś wpadnę na pomysł wypadu z Gavem to przyjdę do ciebie co byś wybiła mi to z głowy - poinformował ją tylko, nie wchodząc już w te całe postępy chłopaka. Może i je robił. Może i był poszkodowany bo całe życie spędził w głowie brata, ale to nie usprawiedliwiało jego akcji. Przynajmniej nie tych, które wyrywały mu się z premedytacją. A przecież ewidentnie było widać, że w stosunku do niego samego, Gave stosował zachowania mające na celu wyprowadzenie go z równowagi. Jakoś nie widział szczególnych postępów w celu zminimalizowania ich.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  74. Zwilżył swe wargi językiem, obserwując ją uważnie. Przesunął wzrokiem od jej niesamowitych oczu, po kształtne piersi i te sterczące z podniecenia (lub chłodu wody, ale on wolał myśleć, że to pierwsze) sutki, po czym na moment zatrzymał wzrok na jej brzuchu, by powoli zjechać nim do jej dolnych rejonów.
    - A kto powiedział, że to ja będę polował? - zapytał jej, wracając spojrzeniem do jej twarzy. Była gorąca to trzeba było jej oddać. - Chciałbym ci tylko przypomnieć, że to ty dziś polujesz, a ja... rozpalam ognisko - dorzucił, podnosząc się z ziemi i zbierając po drodze jej dół od bikini. Wsunął go sobie za krawędź swych bokserek dokładnie tak jak to zrobił z jej stanikiem. Zbliżył się do niej, przesuwając dłonią po jej udzie i muskając palcami jej gorącą brzoskwinkę, aby ostatecznie sprzedać jej siarczystego klapsa.
    - Hop, hop. W podskokach na polowanko, ale już - rzucił ze śmiechem na ustach. - A ja tu poobserwuję twe zmagania - dodał wesoło.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  75. Ryu puścił mimo uszu dwa pierwsze komentarze, nie chcąc wdać się w niepotrzebną dyskusję na ich punkcie. Ta prowadziłaby po prostu donikąd. Ani jedno ani drugie nie dałoby się przekonać do swoich racji. W związku z tym uniósł tylko wysoko brew.
    - Oj już ty znajdziesz sposób - rzucił krótko, kończąc i temat podróżowania z Gavem. - A przynajmniej zatrzymasz mnie na tyle długo, żebym sam nie skakał na głęboką wodę jak napaleniec tylko przeanalizował plusy i minusy takiej wyprawy - dokończył, obracając się z powrotem do kierunku wędrówki i wyrównując krok z Akane.
    - Bo są i plusy... można się wzbogacić dość łatwo - odchrząknął, bo jego stan był wskazujący, gdy wrócili, ale przecież to wszystko przez cholerny wybryk Gava. Gdyby nie narobił hałasu to nie załatwiłby im fajerwerek podczas powrotu. Westchnął ciężko na samo wspomnienie tego momentu i pokręcił z rozbawieniem głową.
    - Można posłuchać jego nieskończonych wynurzeń na tematy różne - dodał jeszcze do plusów, choć nie rozwinął tematu. - Można gasić go przy każdej okazji, ładnie się podkłada - dorzucił kolejny plus, ale zaraz pokręcił głową. - Nie, to raczej minus. Niepotrzebny ubytek energii na strzępienie języka - mruknął. - Mniejsza z tym - machnął lekceważąco dłonią. - Ty mi lepiej powiedz jak nazwiesz swoją latorośl? - zmienił temat.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  76. Brew Gava podsunęła się wysoko, a on sam uśmiechnął się do niej znacząco i pokręcił przy tym lekko głową.
    - Jasne, ty znasz najlepsze swoje możliwości - dorzucił, odsuwając się od niej, bo choć te całe zabawy niezwykle go podniecały to nie chciał jeszcze konsumować dania głównego. Co to, to nie. Za szybko na to jeszcze było.
    - Wiesz ile czasu zajmie ci upolowanie nam jakiegoś mięsiwa - wyszczerzył się do niej i jak gdyby nigdy nic ruszył z powrotem w stronę domu Darcy. Jakoś tak był spragniony po tym wszystkim.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  77. Pokręcił przecząco głową.
    - Nie - odparł zgodnie z prawdą. - Mówię o sytuacji hipotetycznej - wzruszył ramionami. W końcu to ona od razu zaznaczyła, że absolutnie nie będzie się wtrącać, a on jakoś jej w to nie potrafił uwierzyć. Choćby te ciągłe wybuchy w obronie samego Gava pozwalały mu potwierdzać swoje przypuszczenia.
    - Moje samopoczucie ma się całkiem dobrze - zapewnił ją po chwili namysłu. - Może nie jest śpiewająco, ale nie narzekam - rzucił swobodnie.
    - Dziewczynka? - zerknął na nią z powątpiewaniem. - Słyszałem, że jeśli nosi się dziewczynki to te odbierają matce urodę, a ty promieniejesz - zauważył tylko, przyglądając się jej krytycznie. Dobrze wiedział, że to tylko głupi przesąd, ale podroczyć zawsze można było. - Hm sentymentalne imię brzmi dobrze, ale faktycznie jeśli nie macie dobrych wzorców to głupota - zgodził się z nią. - Tak to powinna być wasza wspólna decyzja - dorzucił tylko, bo chcąc nie chcąc dzieciak był Gava.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  78. - Miej tylko na uwadze fakt, że po polowaniu, mięsiwo trzeba przyrządzić... a to zadanie jest moje - odpowiedział jej. - A to... trochę potrwa. Zapewniam cię, zdążyć zgłodnieć. Nie jestem jakimś szczególnie uzdolnionym kucharzem - przyznał się jej śmiejąc przy tym lekko, ale zaraz zacisnął mocno wargi, kiedy tak po prostu powiedziała że lubi tak spędzać czas. Cholera. Czy ona musiała mówić takie oczywistości? Przecież widział, że to lubi. I czego teraz od niego oczekiwała? Tego samego wyznania, czy jak?
    - No wiem - rzucił tylko w odpowiedzi. - Tylko ten czas to w sumie głównie seks - zauważył jeszcze, wyciągając jej stanik i majtasy ze swoich portków i podając je dziewczynie. - Po prostu lubisz seks - mruknął jeszcze, jakoś tak psując tę całą beztroską atmosferę, ale co poradzić że właśnie to mu przyszło do głowy? Tak naprawdę to tylko to ich łączyło. Seks i rosnąca w jej brzuchu Fasolka.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  79. Ryu skinął lekko głową. Miał wrażenie, że u Febe ciągle ktoś leży, a najgorsze w tym wszystkim było, że zwykle był to któryś z ich bliskich znajomych. Do tego wszystkiego była jeszcze druga ciąża Rei, mały Galan i poszkodowany Tony. No i jego rozrastający się kryształ. Potrafił zrozumieć jej obawy.
    - Ano, za dużo - zgodził się z nią, spoglądając teraz w górę, na moment zatrzymując wzrok między koronami drzew, po czym zmierzwił jej włosy dłonią. - To dobrze, brak głosów w głowie musi być kojący - stwierdził i skrzywił się lekko. - U mnie niestety czasem się pojawiają - postanowił podzielić się z nią tą informacją, skoro tak szczerze zaczęła o tym mówić. - Ale to żadne duchy, nic z tych rzeczy. Możesz powiedzieć, że zwariowałem... ale - zerknął na rękę z kryształem, który teraz był ukryty pod rękawiczką. - Heh on czasem do mnie mówi - wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej lekko. - Zazwyczaj jest niegroźny, informuje mnie o innych kryształach w pobliżu - dodał jeszcze, po czym wrócił do jej wypowiedzi.
    - Głupie myśli to twoja specjalność - puknął ją palcem w skroń. - Nie pozbywaj się ich w zupełności - posłał w jej stronę radosny uśmiech. - Cieszę się, że dostrzegasz wiele pozytywów - dorzucił jeszcze i roześmiał się serdecznie a propo Tonego.
    - Możesz być pewna, że skonsultuje z nim swoje propozycje do głosowania - rzucił lekkim tonem. - Oj już oczyma wyobraźni widzę te propozycje imion: Kleopatra Piaskowa I, Elżbieta Duszkowa II, Kopernikowa Zołza III - zaczął wymieniać przypadkowe zlepki przydomków, które mógł zaproponować Tony.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  80. - Nie, nie - pokręcił głową. - Tego na mnie nie zwalisz. Skoro sama ustalasz porę polowania to moja robota automatycznie się opóźni. Tak czy inaczej, Fasolka będzie wiedziała, że to mamuśkę trzeba karać - zapewnił ją tylko, a potem zamilkł słuchając tego wszystkiego co Akane ma mu do powiedzenia.
    - Wiem, że gadasz co ci ślina na język przyniesie - potwierdził. - Ale zawsze zrobisz to w takim momencie, że nie umiem na to zareagować. Mam wrażenie, że oczekujesz ode mnie niemożliwego - dodał, patrząc jej prosto w oczy. - No i myślę, że zabraliśmy się do tego od dupy strony. Dosłownie - dorzucił jeszcze. - Bo ja ech... - odsunął się od niej o krok. - Akane, jak odróżnić pociąg seksualny od miłości? - zapytał jej tak po prostu. - Bo tak, podniecasz mnie. Działasz na mnie niesamowicie. Mam do ciebie wiele ciepłych uczuć, ale... - wzruszył ramionami. - Chyba czas najwyższy ogłosić abstynencję... bo jakoś no ja ostatnio widzę tylko seks...i to po obu stronach - przyznał się.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  81. Nie do końca chciał opowiadać jej reszty. Przyznawać się do innych szeptów i do tego jak bardzo kuszące były. Zamiast tego wzruszył ramionami i rzucił tylko.
    - Mówi też inne rzeczy, ale to historia na dzień w którym mnie upijesz - dorzucił tylko, posyłając jej zadziorne spojrzenie. Oboje wiedzieli, że Ryu miał słabą głowę, ale w tej chwili Akane nie piła w ogóle, więc żadnego pijackiego wyzwania się nie spodziewał.
    - Bez obaw, moje propozycje to i tak nic w porównaniu z tym z czym ci Tony wyskoczy. Zwłaszcza po zbyt długim okresie odpoczynku w domu - rzucił ze śmiechem, bo mimo że sytuacja ich kumpla nie należała do tych kolorowych to Ryu mógł dać sobie nogę uciąć za to, że Tony szybko zacznie tęsknić za naukowymi wynurzeniami. A to doprowadzi do wielu sytuacji, w których Rei będzie musiała wykazać się po prostu świętą cierpliwością.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  82. - Weź mi tu nie mów takich bzdur - burknął niezadowolony. - Indywidualna sprawa... to skąd ty wiesz? Jak do tego doszłaś? - zapytał jej znowu, a kiedy tak spokojnie przyjęła jego propozycję z brakiem seksu, rozluźnił się trochę i odetchnął głęboko.
    - Serio? - zapytał jej jeszcze z lekkim niedowierzaniem. Nie sądził by dziewczyna tak po prostu się na to zgodziła, a tu jednak. - Okay, to ten... to dobrze - mruknął jeszcze cicho i odchrząknął zaraz ruszając ponownie w kierunku domu. - To skoczę do lasu po chrust, coś tu przygotuję jak ty będziesz polowała - uśmiechnął się do niej lekko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  83. - Życie bez dreszczyku emocji to nie życie - zauważył tylko kręcąc przy tym lekko głową. Pewnie, że mógł tego pożałować, ale przecież nie podda się bez walki, a w tej chwili po prostu nie czuł się na siłach aby o wszystkim jej opowiadać. Parsknął śmiechem na łamacz językowy, który wymyśliła Akane i spojrzał przelotnie na jej brzuch.
    - No, no... uważaj - pogroził jej palcem przed oczyma. - Jeśli mała przejęła charakterek po rodzicach to możesz być pewna, że da ci popalić - uśmiechnął się tylko, po czym gwizdnął na Shadow, przywołując ją na chwilę do siebie. Mimo wszystko wolał od czasu do czasu mieć ją na oku.
    - A jak właściwie zapatrujesz się na bycie mamą? - zainteresował się. - Znaczy... nie boisz się tego? - dorzucił jeszcze jedno pytanie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  84. Powinien jej uwierzyć, bo mówiła pięknie. Słuchał tego co ma do powiedzenia o jej własnym sposobie. O tym jak wie, że go kocha i powinien jej uwierzyć, ale... był zazdrosny. Był cholernie zazdrosny o tego drugiego. Zacisnął mocno wargi przez moment zastanawiając się czy w ogóle powinien coś mówić na ten temat. W końcu jednak tylko skinął głową.
    - Okay - odparł siląc się na delikatny uśmiech i spychając swą zazdrość w najdalsze kąty swojego umysłu. - Dziękuję - dodał jeszcze, bo przecież sam ją zmusił do takich zwierzeń. W końcu odpowiedziała szczerze, a to tylko on miał problem z jej wypowiedzią. Może nawet nie samą wypowiedzią, a faktem że wcześniej mówiła to samo Ryu. Dobra, nie wiedział czy mówiła, ale podejrzewał że właśnie w tak sposób wiedziała że go kocha. W końcu to był jej sposób. Nie mniej odetchnął głęboko i uśmiechnął się do niej trochę bardziej szczerze.
    - Okay to do zobaczenia później - rzucił jeszcze, gdy Akane zdecydowała się wreszcie iść na poszukiwanie przygód zwanych polowaniem. Sam ruszył dziarskim krokiem w stronę lasu w celu nazbierania chrustu, chociaż w tej chwili chyba bardziej przydałoby mu się po prostu polowanie. Zdołałby w ten sposób rozładować swą energię.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  85. Musiał przyznać jej rację. Dzieci potrafiły dopiec niezależnie od tego jakie charakterki odziedziczyły po rodzicach. Chociaż sam ojcem zostać jeszcze nie miał to zdołał już zauważyć te wszystkie niuanse. Uroki wychowywania się w sierocińcu. Charakterki dzieciaków były po prostu dzikie.
    - Coś w tym jest - zaśmiał się lekko. - W praniu dopiero się okaże jaką postawę przyjmiesz... czy tą drżącą o wszystko mateczkę czy też zachowującą zdrowy rozsądek, bo o kompletnie zimną absolutnie cię nie podejrzewam - stwierdził lekko. - Na szczęście nie będziesz w tym sama - uśmiechnął się delikatnie, zaraz słuchając jej obaw. Sam nie miał okazji widzieć tego porodu. Nie był w stanie też postawić się na jej miejscu. Pokiwał więc tylko głową.
    - Tak - odparł spokojnie. - Techniczna strona porodu może być przerażająca, ale słyszałem że jak taka młoda mama bierze dzieciątko w swoje ręce to zapomina o wszystkich trudach, bo od razu się w nim zakochuje - dorzucił. - Jestem pewien, że tak będzie w twoim wypadku. Znaczy no wiesz... taka już z ciebie ciepła kluseczka pod pewnymi względami. Trudno sobie wyobrazić, że miałabyś dzieciątko odrzucić. Zwłaszcza po tym jak o tym rosnącym maleństwie opowiadasz - wyjaśnił swój punkt widzenia.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  86. Gave w tym czasie zdołał przygotować ognisko i postawić nad nim prowizoryczny ruszt. Znalazł też sznury w domostwie Darcy oraz jakieś sztućce. Rozlał lemoniadę od Febe do dwóch kubków i przysiadł przy ogniu, wpatrując się w niego nieco beznamiętnie. Nie był pewien jak postępować z tą dziewczyną. Kompletnie się w tym pogubił. Lubił te ichnie igraszki czy przepychanki słowne, ale... jakoś tak podskórnie czuł że coś z nim było nie tak. Chciałby mieć tę rzekomą przejrzystość uczuć, którą deklarowała dziewczyna, ale nie był w stanie jej zdobyć.
    - Byłoby łatwiej gdybyś tu był - mruknął w eter, jak zwykle rozmawiając z bratem, który nie kwapił się do odpowiedzi. - Wtedy w ogóle nie byłoby tego problemu - dodał, bo nie wyobrażał sobie tego, aby mógł odbijać bratu laskę. Najprawdopodobniej po prostu usunąłby się w cień i oglądał porno w swoim pokoju w głowie Gavina. Choć w gruncie rzeczy pewnie szybko by się nim znudził i olał sprawę. Poszedłby pracować do ojca.
    A teraz jeszcze sam miał zostać ojcem. On, ten który kompletnie się na tym nie znał. Zacisnął mocno pięści. Spierdolił sprawę i to konkretnie, a przecież to był dopiero początek. Masakra. Później będzie tylko gorzej. Już widział te kłótnie między nimi. Odetchnął głęboko i pochylił się do przodu, rozmasowując sobie skronie. Jakoś tak automatycznie, pozwalając by lekki ból głowy po prostu przeszedł.
    Uniósł wzrok na Akane, kiedy tylko usłyszał jej głos. Skrzywił się widząc ją w takim stanie.
    - Jezu... - wymsknęło mu się. - Straszna z ciebie niezdara - burknął, odbierając od niej łupy i zerkając na rozcięcie, żeby przesunąć po nim palcem. - Idź się umyć, a potem to zdezynfekujemy i opatrzymy - stwierdził szybko. Miał tylko nadzieję, że Fasolce nic się nie stało. - No już, raz, raz... a ja w tym czasie pozbędę się wnętrzności.. i innych niezbyt interesujących nas składników - odchrząknął.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  87. Parsknął cichym śmiechem na wizję Gava w roli tatuśka radzącego sobie z depresją mamuśki.
    - Na ten moment widzę dwie opcje - rzucił lekkim tonem. - Albo zamknie cię w pokoju i będzie leczył depresję seksem... - uśmiechnął się do niej zgryźliwie. - Albo zajmie dzieciaczkiem, a ty zostaniesz pozostawiona sama sobie... ewentualnie zwieje kiedy zrobi się mu zbyt ciężko - zauważył tylko. - No, ale ty go znasz lepiej. Może w stosunku do ciebie jest normalniejszy - dorzucił jeszcze, co by przypadkiem nie zaczynała się spinać, że wcale nie. Gave jest spoko, najlepszy i tak dalej. Niespecjalnie miał ochotę dalej tego słuchać. Zamiast tego zaśmiał się cicho, kiedy wspomniała o baby shower i wzruszył ramionami.
    - Febe poprosiła mnie, żebym zaniósł parę ziół i preparatów jakiemuś zielarzowi z tamtych stron - odparł spokojnie. - Ten koleś podobno zna się trochę na kryształach, a ja... zaczynam zbierać informacje, żeby odnaleźć w nich jakieś opcje dla siebie - dorzucił swobodnie. - No wiesz, najlepiej byłoby się go pozbyć. Tylko tak, żebym jeszcze życie przy tym zachował. Wiesz, jakoś niespecjalnie chce mi się już umierać - podrapał się lekko po głowie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  88. Nie był pewien czy dziewczyna chce mu teraz dopiec, kiedy wspomniała o stadzie niewidzialnych istot i chociaż komentarz cisnął się mu na usta to powstrzymał go. No przynajmniej do czasu, kiedy Akane zniknęła w oddali i nie usłyszał chlupotu wody.
    - Nie korzystam z nich przy takich prowizorycznych rzeczach - mruknął pod nosem sam do siebie. - A skoro o tym mowa to co się stało z twoim piaskiem, hm? Wystarczyło unieruchomić... - dorzucił jeszcze i odetchnął głęboko. Tak, lepiej było ugryźć się w język. Rozciął zwierzę, kiedy już przyniósł sobie dwie wielkie miski. Do jednej zaczął wyciągać wnętrzności, a drugą zostawił na razie pustą. Miała posłużyć jako naczynie do mięsa, które będzie już poporcjonowane. Uniósł wzrok oceniając jej rankę na czole.
    - Dezynfekcja nie zaszkodzi - zgodził się z nią, wskazując dłonią swoją torbę. - Znajdziesz tam burbon... powinien wystarczyć do dezynfekcji - stwierdził tylko i wzruszył ramionami. - Chyba często... - odpowiedział. - To jest w zależności od tego co uważasz za "częste" - dodał jeszcze. Przebywanie z Tonym faktycznie trochę upośledzało. Człowiek zaczynał zastanawiać się nad takimi pierdołami.
    - Ostatnio rzadziej, bo... no wiesz - zerknął w stronę Argaru i wzruszył ramionami. - Ale na trasie... łatwiej jest na coś zapolować niż wydawać kasę... - odchrząknął i dokończył wyciąganie wnętrzności, żeby zaraz zabrać się za całą resztę. - A ty? Robiłaś już to kiedyś? - zainteresował się.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  89. Ryu uśmiechnął się do niej lekko. Miał inne odczucia na ten temat i w gruncie rzeczy uznał, że może się z nimi podzielić. Nie były tak inwazyjne, żeby ją nimi wkurzyć.
    - Myślę, że znam go takiego, jakim on chce żebym go widział – odparł tylko. – Z przebłyskami swej prawdziwej natury – dorzucił jeszcze, przypominając sobie momenty w jaskini, kiedy to Gave faktycznie wykazywał się troską i zwyczajnym zmartwieniem. Jakby zależało mu na nim bardziej niż normalnie chciałby się do tego przyznać.
    - Myślę, że to tak szybko się nie zmieni – skomentował jeszcze, po czym odetchnął głęboko. Ciężko było rozmawiać o takich sprawach, ale temat kryształu wcale tego nie polepszał. Parsknął cichym śmiechem na komentarz o umieraniu i pokręcił lekko głową.
    - Zapomnij Żabciu – rzucił lekko. – Nie zamierzam umierać w obecności twojej osoby, choć przyznaję kusząca propozycja… wówczas spełniłabyś me ostatnie życzenie – zwilżył językiem usta i zaraz pokręcił lekko głową. – Chyba bym sobie nie wybaczył, gdybyś podzieliła się ze mną swoimi życiami – dodał, marszcząc przy tym lekko brwi. – Wiesz z twoją tendencją do popadania w tarapaty… - pokręcił lekko głową. – To będzie cud jak twój zapas starczy ci do końca roku – odchrząknął i wywrócił oczyma, po czym uśmiechnął się do niej lekko.
    - Niewiele – przyznał szczerze. – Razem z Lexi doszliśmy do tego, że one się do siebie przyciągają – obniżył głos do nieco głośniejszego szeptu. Mimo wszystko należało zachować jakieś względy bezpieczeństwa, zważywszy na fakt, że kryształ był tu towarem mocno luksusowym. – Słyszę je też – zagryzł mocno wargę. – Kiedy się zbliżam do kryształu… innego, słyszę go – mruknął cicho, po czym wypuścił powietrze z płuc. – Niewiele o tym wszystkim wiem, ale chce mu to wszystko przedstawić. Każdą obserwację swoją… no wiesz, może coś mi wyjaśni albo chociaż nakieruje na coś – rzucił lekko. – Od czegoś trzeba zacząć…

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  90. - Nie sądzę, Żabo - spojrzał na nią i wzruszył przy tym ramionami. - Chociaż myślę, że może i owszem trochę mu umniejszam, ale ty za to podświadomie lub nie... widzisz jego pozytywne zachowania za bardzo. Wiesz te pozytywne zachowania nie powinny być czymś dziwnym - dodał po chwili i zacisnął mocno wargi zastanawiając się nad kolejnymi słowami. - A u niego są - odchrząknął. - Na początku były. Teraz może i owszem da się z nim dłużej wytrzymać, ale wciąż... one nie powinny być czymś wow... one powinny być na porządku dziennym - mruknął. - Dlatego może i owszem. Umniejszam im, bo po prostu traktuje je jak coś normalnego, a to co złe piętnuję - dokończył. Zaśmiał się zaraz lekko na te durne pomysły i pokręcił lekko głową, pstrykając ją w nos palcami.
    - Och durne pomysły to moja specjalność - zauważył wcale nie zwalając tego na Gava. Co prawda tamten się przyczynił do tej całej wyprawy, ale on w to poszedł. Był równie winny temu co się zadziało co Gave. - Przepraszam bardzo, a co się stało z tą Akane co to się nie poświęca? - zainteresował się, kiedy wspomniała o tej całej śmierci po raz drugi. - Żabo, dzięki wielkie, ale nie będę się z tobą kłócił o to co zrobisz a czego nie zrobisz... jak już będę na łożu śmierci to mam nadzieję, że będę w stanie dokończyć sprawę zanim wypowiesz tę swoją formułkę - puścił jej oczko. - Albo, że będę umierał w oddaleniu od ciebie - dorzucił jeszcze, po czym wypuścił ze świstem powietrze.
    - Wiem - odparł cicho. - Dlatego wiedzą tylko zaufane osoby... Febe, Lexi, Tony i teraz Ty... - zagryzł mocno wargi. Nawet Rei nie wspomniał, chociaż czuł że powinien. Będzie musiał to nadrobić w najbliższej przyszłości. - Nie zamierzam paplać o tym na prawo i lewo, ale w gronie osób, którym ufam... - wzruszył ramionami. - Po prostu mam dość tajemnic - żachnął się.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  91. Nie skomentował już tego, bo przecież mówił sam do siebie. Miał oczywiście na końcu języka ripostę. Mógł jej zarzucić, że skoro tak to niepotrzebnie insynuuje takie rzeczy w pierwszym odruchu. Cholera jasna. Ciężko było starać się być potulnym facetem. Zacisnął mocno pięści.
    - Mówisz tak jakbyś nie była człowiekiem - zwrócił uwagę na jej wypowiedź i uniósł wzrok znad mięsa, żeby przesunąć nim po niej. - A jak dla mnie to jesteś najbardziej ludzka ze wszystkich istot jakie spotkałem... poza Marylką to jest - odchrząknął. - Ona jest poza skalą... no i może maluchy, ale to wiadomo. Dzieci mają jakiś taki urok, że wylatują w kosmos swoją skalą - uśmiechnął się krzywo, kończąc wreszcie z mięsem i płucząc je w misce w wodzie. Zanim zaczął je przyprawiać.
    - Jesteś strasznie skomplikowana. Drzesz się, kiedy nie powinnaś. Kiedy powinnaś to jednak się nie drzesz. Płaczesz swobodnie pokazując swoje emocje. Śmiejesz się i zamieniasz się wtedy w sympatyczną bestię... - opłukał dłonie i wyciągnął mięsko, żeby zacząć je przyprawiać. - Zdecydowanie ludzka jesteś - uśmiechnął się do niej lekko. Spojrzał na to jak krzywi się przy zapachu burbonu i wybuchnął cichym śmiechem.
    - Ja nie wiem po kim Fasolka ma wstręt do alkoholu... - rzucił żartobliwie, obserwując słuchając jej opowieści o tym polowaniu i gotowaniu. Pokiwał lekko głową, przyprawiając mięsko i stawiając je nad ogniem, żeby zaczęło się piec. - Tak, wystarczy - zgodził się z nią przyglądając się uważnie ranie i muskając ją swoimi wargami. - Mama mówiła kiedyś Gavinowi, że jak pocałujesz to przestanie boleć - wzruszył ramionami. Szczerze w to wątpił, ale przecież nie szkodziło spróbować.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  92. - No właśnie, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - zgodził się z nią. - Więc dla ciebie może być cudowny, kochający, czuły i jakie tam jeszcze epitety chcesz. Dla mnie nie - rzucił krótko. - Zgoda ma swoje momenty, które na forum wyglądają super. Dla ciebie to był romantyczny gest, dla mnie zwykła popisówka. Pokażę ci co potrafię - wzruszył ramionami. - I tak można bez końca. Cieszę się, że dla ciebie jest taki cudowny - wywrócił oczyma. - Co nie zmienia faktu, że przy mnie nie jest, a zachowania normalne u niego to rzadkość. Dlatego nie zachwycam się każdym jego pierdnięciem, a zachowania wychodzące ponad normę uważam za popisówkę. No sorry, tak mi się pokazuje, tak przy mnie pozuje - wzruszył ramionami, kończąc temat. - Poza tym... - uniósł wysoko brew. - Naprawdę chcesz żebym latał za nim z wywieszonym językiem? - wyrzucił ramiona w górę i objął ją nimi mocno. - Gave! Jak ja cię kocham, o matko! - dmuchnął jej w uszko i puścił ją ze śmiechem. - Nie, sorry, kompletnie mnie ten facet nie pociąga - zapewnił ją. - Możesz spać spokojnie - dźgnął ją lekko w bok i ze śmiechem ruszył nieco szybciej przed siebie.
    - Gratis... - powtórzył po niej. - Szczerze mówiąc lepiej zachowaj te gratisy dla siebie, okay? Przy twoim szczęściu i tym co posiada Gave... będą wam potrzebne bardziej niż mi - dorzucił jeszcze, kręcąc przy tym lekko głową. On też niespecjalnie chciał rozmawiać o śmierci.
    - Naprawdę? - uśmiechnął się do niej łagodnie. - Dzięki... na pewno coś się przyda - rzucił lekko.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  93. - Ja? - uniósł wysoko brew i pokręcił przecząco głową. - Wszystko można o mnie powiedzieć, ale na pewno nie to że jestem sympatyczny - burknął nie przyjmując tego do wiadomości. Co to, to nie. Absolutnie sympatyczny nie był. Phi, jeśli będzie trzeba to jej to udowodni. Ot i cała historia. Dmuchnął sobie w grzywkę.
    - Dzieci to inna historia - burknął. - Ich nie można traktować tak... no ech no przecież one jeszcze nie są skrzywione przez świat, a ja zdecydowanie krzywić ich nie chcę - wyjaśnił swój punkt widzenia. No przecież jej nie powie, że jakoś tak go do nich ciągnie. Dzieci faktycznie zmieniały jego nastawienie. Tylko jeszcze nie był pewien czy to lubi.
    - Nie - odparł twardo na pytanie czy tęskni. - To jest nie wiem... może? - zerknął przed siebie i pokręcił drewienkami co by mięsko piekło się teraz z drugiej strony. - Mam wyrzuty sumienia, że na tak długo ją zostawiłem - przyznał po chwili. - No wiesz, inaczej jest jak mówisz że wychodzisz na chwilę i zaraz wrócisz, a inaczej jak... wychodzisz nie podając daty powrotu... - westchnął przeciągle i poczochrał się po włosach, kiedy Akane je poprawiła. Znów dmuchnął w zmierzwioną grzywę.
    - Zostaw moje włosy. To jest artystyczny nieład i taki ma pozostać - pogroził jej palcem przed nosem uśmiechając się zaraz lekko na wieść o buziaku. - Absolutnie... nie zgadzam się na to aby Febe moje patenty przejmowała. Ani słowa - rzucił absolutnie poważnie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  94. - Nie - pokręcił przecząco głową. - Dorośli już są skrzywieni, więc nic co powiesz raczej ich zbyt mocno dalej nie pokrzywi - skomentował nie dając za wygraną. Co to, to nie. On wiedział swoje i nie zamierzał mówić nic więcej na ten temat. Koniec i kropka.
    - Pewnie tak - zgodził się z nią. - Dlatego dzieci są jak z innej planety. Możesz wiele robić, a one i tak będą po twojej stronie - zacisnął mocno wargi, a kiedy znów zmierzwiła mu włosy, zmrużył niebezpiecznie oczy i ponownie przesunął dłonią po nich, w całkowitym i bezwarunkowym odruchu. Po prostu musiał poprawić to co zrobiła dziewczyna.
    - Mówię poważnie, zostaw je w spokoju... bo... - rozejrzał się dookoła i złapał za tasak, który akurat miał pod ręką po porcjonowaniu jedzenia. - Mam tasak i potraktuje nim twoje włosy - zagroził jej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  95. Nie skomentował już tego. Wzruszył tylko ramionami i wywrócił lekko okiem (dalej mi dziwnie tak pisać xD). Nie wchodzi w relację? Tak, jasne. Powstrzymał się od niepotrzebnych komentarzy i tylko poruszał zabawnie brwiami.
    - Och Żabciu... jak tak stawiasz sprawę to zastanowię się nad swoimi ruchami. Dobra rywalizacja nie jest zła - rzucił jeszcze, po czym dołączył do jej śpiewów. Wędrowali tak jeszcze kilka godzin, zanim dotarli do gorących źródeł. Ryu gwizdnął z podziwem. Te były przepięknie usytuowane. Z imponującymi widokami. No i ich ciepła woda przyciągała.
    - Tony pracuje nad prysznicem... ale póki go nie ogarnie to... mhm kto ostatni w środku ten łapie i przyrządza dziś kolację - rzucił lekkim tonem już w trakcie stawiania warunków zakładu biegnąc w stronę źródeł.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  96. - Hm to zależy jak leży - odparł krótko. - Myślę, że pod względem tego co już zdarzyło mi się zrobić... padam pod kategorię dorosłego, ale fakt że ciągle szukam u kogoś rady... mówi o mnie dziecko. Jestem więc gdzieś pomiędzy - westchnął ciężko. - Psychicznie pod pewnymi względami to chyba już 70-tki dobijam - uśmiechnął się do niej krzywo, po czym zacisnął mocno wargi, patrząc na nią złowrogo.
    - Póki cię nie obciacham to się tego nie dowiem - oznajmił krótko, podnosząc się nagle z kucków. Nie zdążył jednak. Fasolka chyba postanowiła obronić i matkę i jego własne włosy bo Akane nagle wzbiła się w powietrze za pomocą dwójki duchów. Gave wywrócił oczyma.
    - Serio? - burknął dalej trzymając w dłoni tasak. - Będziesz tak wisiała teraz? - uniósł wysoko brew. - Fasolcia daj mateczkę w dół okay? Zrobimy jej dobrą fryzurkę - klasnął lekko w dłonie. - Taką zygzatowatą.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  97. Gave bawił się jeszcze chwilę tasaczkiem obserwując uważnie Akane. Gdyby chciał to pewnie byłby w stanie przejąć kontrolę nad tymi dwoma duchami, które ją porwały, ale gdzie tu zabawa? Uśmiechnął się pod nosem i odłożył niedoszłe narzędzie zbrodni na bok, wracając do przekręcania mięsa.
    - Jak tam u góry? Nie jest za chłodno? - zapytał Akane odcinając kawałek mięsa aby sprawdzić czy już jest dobre. Wsunął je sobie do buzi i powoli zaczął przeżuwać.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  98. Fasolka miała jednak coś po tatusiu. Bardzo szybko wkurzała się jak coś nie szło po jej myśli. Pierwszy duch powrócił i pociągnął Akane jeszcze wyżej chcąc ją wyrwać z piasku. Jakby honorową sprawą było nie przegrać z mamą. Gave natomiast obserwował to wszystko spokojnie z dołu, przygotowany w razie czego do łapania Akane gdzieś w locie.
    - Wiesz... choć raz nie ja - rzucił wesoło, ciesząc się z tego niezwykle. Chociaż raz to na nią Fasolka się złościła. Chyba to jest. Bo pewności nie mógł mieć.

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  99. Widząc tą całą scenę nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Roześmiał się serdecznie i aż zgiął w pół. Akane mimo wszystko doskonale radziła sobie z tym całym cyrkiem. Nie czuł aby był w tej chwili potrzebny, chociaż kontrola nad duchami Fasolki wymagała jeszcze wiele do życzenia. Nagle oba duchy zniknęły. Puściły ją pozwalając odetchnąć, ale kiedy tylko stopy Akane stanęły na stałym gruncie, jeden z duchów znów poderwał ją do góry, a Gave omal nie opadł na ziemię dusząc się ze śmiechu.
    - Moja krew! - krzyknął wiwatując Fasolce.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  100. Wszystko popsuła swoim śpiewem, bo chociaż jak zwykle brzmiał niesamowicie dobrze to i na niego zadziałał. Ziewnął przeciągle ocierając łzy z oczu i przeciągnął się mocno.
    - Słonecko... ale weź skup się tylko na brzuszku i na Fasolce, co? - poradził jej. - Bo zaraz do niej dołączę... zaklejając ci buzię pogroził jej palcem i ziewnął raz jeszcze, a widząc, że duchy znikają pokiwał lekko głową. - Działa - zapewnił ją, ściągając też wreszcie mięsko z ognia. - No to czas na ucztę - rzucił lekkim tonem.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  101. Roześmiał się na ten komentarz i pokręcił przecząco głową, odwracając się na moment do niej.
    - Żabciu, wierzę że od tamtej pory zdołałaś się poprawić - puścił jej oczko i dopadł do gorącego źródła pierwszy, omal w niego nie wpadając z pluskiem. Odłożył swą torbę na bok, zsuwając buty i koszulę. Po chwili pozbył się również spodni i wszedł do przyjemnej, relaksującej wody. - Poza tym... - podpłynął do skalnej półki, obserwując ją uważnie. - Shi ostatnio była bardzo unieruchomiona, ktoś jej musiał pomagać - dorzucił do swoich argumentów.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  102. Chłopak zmierzył Akane znaczącym spojrzeniem i oparł się wygodniej w źródle, przenosząc wzrok w niebo.
    - Się gra się ma - skomentował śmiejąc się przy tym pod nosem. Nie czuł się źle z tym co zrobił. Mało tego, uważał że Akane postąpiłaby na jego miejscu dokładnie tak samo. - Za słaby refleks się niestety płaci, Żabciu - puścił do niej oczko i pokręcił lekko głową z niedowierzaniem.
    - Oczywiście - pokiwał lekko głową. - Sprowadzisz na mnie sraczkę albo inne zatrucie... i będziesz potem wlokła za sobą zwłoki - dorzucił, obserwując uważnie jej sylwetkę. Seksowną sylwetkę zresztą. - Nawet mi tu się nie odgrażaj, że mnie zostawisz - roześmiał się chwilę później. - Przed chwilą dzieliłaś się swoimi gratiskami - przypomniał jej jeszcze, chowając się w ciepłej wodzie po szyję.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  103. Ziewnął szeroko raz jeszcze i przetarł dłońmi oczy. Cholerna kołysanka. Zdecydowanie nie przypadła mu do gustu. Uważał nawet, że Fasolka powinna słuchać czegoś co mogłaby zrozumieć, ale nie znał się dobrze na tym.
    - Oczywiście, że ja będę gotował, kiedy wpadnę w odwiedziny - przytaknął jej. - A jak mnie nie będzie to będziesz musiała zatrudnić Shi albo Natana, albo Mor albo kurde nawet cholernego Ryu... - wyliczył na palcach. - Fasolki nie otruj przypadkiem - pokazał jej język, sobie też odkrajając kawałek i kładąc się na ziemi, bo przez to wszystko nie mógł się pozbierać.
    - Obudź mnie za pół godzinki czy coś - poprosił, zamykając oczy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  104. Meliodas spadł mu dosłownie niczym z nieba. Nie był pewien czy zdołałby dowlec rannego i jeszcze żywego Ryu do Febe, gdyby demon nie pojawił się na samej granicy i nie odebrał od niego chłopaka. Sam słaniał się na nogach i ledwie szedł dalej przed siebie. Przystawał co parę kroków aby nabrać kilku głębokich oddechów i znów robił parę kroków w przód. Ale oczywiście wcześniej uniósł się dumą i oświadczył, że wcale nie potrzebuje pomocy czy innej formy podwózki. Odmówił pomocnej dłoni Meliodasa i teraz trochę tego żałował.
    Świat trochę rozmywał mu się przed oczyma. Był zwyczajnie wyczerpany. Misja u Drakonów konkretnie dała się mu we znaki. No i nie tylko jemu. Ryu został pozbawiony całkiem pokaźnej ilości krwi i mimo tego, że w końcu przypalił mu ten bok, nie wyglądał zbyt dobrze.
    Potknął się o wystający korzeń i runął jak długi. Szlag. Pokonał go zwykły korzeń. To nie zwiastowało niczego dobrego. Mimo wszystko podciągnął się na kolana i ruszył dalej. Do Febe dotarł późnym wieczorem. Musiała zajmować się właśnie Ryu, bo w salonie jej nie widział. Zignorował zbiorowisko, które zdołało się tu zebrać - standardowo była i Rei i Meliodas ale również Niklaus, który nie wiadomo po co się tu przypałętał, a nawet Shi. No i super. Chłopak nie miał teraz sił na wyjaśnianie czegokolwiek, więc poszedł do swojego własnego kąta, w którym Yensen wstawił mu łóżko i położył się na nie, zamykając powieki. Czuł narastającą temperaturę i mdłości do tego. Adrenalina przestawała działać, a ból zaczynał docierać do każdej komórki jego ciała. Super sprawa... ale nie marudził. Poczeka na swoją kolej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  105. Gabriela powoli zaczęła dochodzić do wniosku, że podróżowanie to coś co kocha, a już na pewno uwielbia. Obserwowanie ludzi w ich codziennych rozterkach i czynnościach przynosiło jej wiele radości. Przebywanie wśród nich tak samo, chociaż dalej obawiała się zostawać zbyt długo na jednym terenie. Musiała mieć na uwadze swoje własne dobro, więc po kilku dniach spędzonych w przyjaznej Terrze, gdzie poznała przekochaną rodzinę goblinów oraz intrygującego Argarczyka (już drugi do kolekcji), postanowiła że czas najwyższy faktycznie odwiedzić sam Argar. Może była głupia chcąc postawić swe stopy na tej ziemi, bo przecież jej brat nie chciał mieć nic wspólnego z Argarczykami. Może mogła napawać sobie tym tylko kłopotów, ale ona miała o nich odmienne zdanie. Wierzyła, że jakoś przeżyje to spotkanie i wyjdzie z tego cało. Może nawet zdobędzie nowe przyjaźnie?
    Droga do Argaru prowadziła w pobliżu Slavit, gdzie dziewczyna musiała zachować największą ostrożność, dlatego mimo że zaczęło brakować jej żywności postanowiła wziąć to miasto bokiem. Nocleg zamierzała zrobić gdzieś w lesie, gdzie nie będzie na widoku.
    Nie spodziewała się znaleźć nikogo na świeżym powietrzu i niezmiernie się zdziwiła, gdy w poszukiwaniu miejsca do spania natknęła się na młodą dziewczynę o niezwykłym kolorze włosów. Powinna być ostrożna, a wyszła z krzaków zanim zdołała zatrzymać swe nogi. Zamrugała kilkakrotnie i licząc na to iż dziewczyna jeszcze jej nie zauważyła wróciła w krzaki i przykucnęła obserwując ją stamtąd. Podobno przesądny ubezpieczony. Dostrzegła dziwne pale leżące tuż obok a także dwa zające. Poczuła piekielne uczucie głodu i w jednej chwili zdecydowała, że ta nieznajoma jest niegroźna. Wyszła więc pewnie z krzaków i przywdziała na usta najszczerszy uśmiech na jaki było ją stać.
    - Dobry wieczór - zaczęła przyjaźnie. - Czy mogłabym się dosiąść?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  106. Gave skrzywił się wyraźnie słysząc nad sobą głos Akane. Oddychał nierównomiernie, więc przez długą chwilę po prostu milczał. Czekał aż ta skończy.
    - Też się cieszę, że cię widzę - powiedział i zacisnął mocno wargi. - Wyliżę się, nic mi nie będzie. To tylko parę żeber... - wyjaśnił jej jeszcze. No i może kilka innych sińców i pomniejszych ranek. Plus ta przeklęta temperatura, która upewniła go tylko o fakcie, że jego organizm walczy.
    - Poza tym to wina Ryu. Zostawił mnie tam... na chwilę - odchrząknął. Faktycznie nie była to długa chwila i oczywiście wcześniej nabroił żeby dopiec starszemu chłopakowi, ale wyciął te fragmenty z opowieści. - Znaleźliśmy coś ciekawego... - dodał chcąc odwrócić jej uwagę od swojego stanu zdrowia. Pokracznie przewrócił się na bok i krzywiąc się zaczął podnosić się do siadu, żeby wygrzebać z torby kielich. - Sama zobacz.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  107. - Zapraszam, nie musisz się krępować - puścił do niej oczko, kiedy pokazała mu środkowy palec i założył ręce za głową słuchając tych wszystkich gróźb.
    - Oj zemsta byłaby słodka - przyznał szczerze, w głowie już układając plan takowej. Na pewno na jednym wybryku by się nie skończyło. Z gotowaniem poszłoby rzecz jasna najłatwiej. Akane nawet nie spodziewałaby się, że to właśnie jedzonko mógłby doprawić w odpowiedni sposób, ale z drugiej strony to było po prostu banalne. Z całą pewnością po drodze wymyśliłby lepszy plan.
    - Spokojna twoja rozczochrana - rzucił po chwili. - Jeszcze ci pogotuję w trakcie tej wyprawy - zapewnił ją, ale faktycznie miło by było, gdyby nie był jedynym kucharzem w tym wypadku. Na moment zanurzył się w całości, po czym wynurzył głowę i chlapnął wodą w Akane.
    - Jak będziesz polowała to poszukam strumienia czy źródła wody... napełnię nam bukłaki - stwierdził, żeby nie wyjść na kompletnego nieroba. No i rzecz jasna zamierzał zrobić dla nich palenisko, może i przygotować miejsce do spania. - A tak już całkiem poważnie... - zrobił poważną minę. - ...ile razy doprowadziłaś swojego tatę do sraczki od kiedy zajęłaś się obiadami? - zapytał bardzo poważnym tonem.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  108. Skrzywił się na tę jawną insynuację, ale przecież nie mógł zaprzeczyć. Dał mu powód i to spory. Zrobił to z czystą premedytacją.
    - On wygląda gorzej - skomentował tylko, żeby nie wyjść na tego co oberwał najmocniej. Przecież nie zniósł by tego. Nie w jej oczach. Nawet w tej chwili nie zwrócił uwagi na to, że dziewczyna bawi się jego włosami. Te i tak były mokre od potu. Kiedy podał jej ten kielich pokręcił przecząco głową.
    - Nie - szepnął. - To wzięliśmy w gratisie... - dodał jeszcze. - Ze względu na rysunek... no przecież to ewidentnie jest Niklaus i Shi - wydusił, łapiąc ją mocno za rękę, żeby przypadkiem od niego teraz nie odchodziła. Czuł się na tyle fatalnie by uważać, że zaraz tu umrze, chociaż wiedział że jego obrażenia nie były tak poważne. Zamknął oczy, splatając palce dłoni z palcami Akane.
    - Zrobisz mi CHERBATKI? - zapytał żałośnie. - Ale nie odchodź...

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  109. Gave zacisnął mocno powieki nie czując się najlepiej. Uparcie trzymał jej dłoń.
    - W najlepszych - potwierdził cicho. Dopiero teraz docierało do niego co zrobił i jak to się dalej potoczyło. Głupio postąpił. - Nawaliłem - stwierdził. - Podpuszczałem go całą drogę... ale nie chciał się dać - wymamrotał niezadowolony, że Ryu miał większą kontrolę nad sobą niż on sam. Zaczynał podejrzewać, że jest o niego zazdrosny. - Więc... no wiesz... - zerknął na Akane. - W skarbcu narobiłem mnóstwo hałasu... - odchrząknął czując się jak jakiś gówniarz. - Wiedziałem, że nie da rady utrzymać iluzji... sam mi to powiedział wcześniej - odchrząknął. - No i wtedy mnie tam zostawił - burknął. - Na chwilę... właściwie to nie wiem czemu po mnie wrócił - dodał. - Ja bym nie wrócił... - temperatura sprawiała, że łatwiej mu było do tego wszystkiego się przyznawać. - A kiedy wrócił to wszystko poszło nie tak... to przeze mnie tak wygląda - szepnął nie będąc z tego powodu szczególnie dumny. Zerknął przelotnie na kielich i pokiwał głową.
    - Dlatego go wzięliśmy... uznaliśmy, że może to ważne... jak się przyjrzysz to tam no... ja nie byłem w Phyonix więc nie wiem, ale tam jest kobieta feniks podobna do Morgany.
    Sięgnąłby po kielich, ale zabrakło mu ku temu sił. Zamiast tego puścił ją i przekręcił się na drugi bok, zwijając z bólu i walcząc z mdłościami. Nabrał kilku oddechów zanim ponownie złapał jej dłoń, szukając jej właściwie trochę rozpaczliwie. Nie chciał być sam. Jak głupie dziecko.
    - Może pogadaj z Fasolką... użyczy ci ducha i... on zrobi cherbatkę? - zaproponował cicho. - Tylko niech mi już dziś nie dokłada... - poprosił, patrząc na brzuch Akane. - Zimno mi, niedobrze mi, znów gadam od rzeczy... nie znoszę temperatury...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  110. - Moje kuchenne buble - zastanowił się szukając ich w pamięci, ale po dłuższej chwili wzruszył ramionami. - Tutaj ich jeszcze nie miałem - rzucił gładko, pusząc się przy tym z dumy, ale zaraz dodał ze śmiechem na ustach. - Pewnie dlatego, że nie mam kiedy się wykazać. Rei przejęła gary, Meliodas czasem coś upichci. Nie ma możliwości rozwoju - rzucił swobodnie. - Hm w Lesie... - urwał na moment, bo przecież Akane nie lubiła o tym słuchać, a przynajmniej takie odniósł wrażenie. Mimo to po chwili wahania zdecydował się kontynuować. - ....zdarzały mi się sensacje żołądkowe na początku. Mój żołądek musiał się przestawić, a i w ziółka dobry nie byłem - zaśmiał się lekko. - Lekko nie było - przyznał swobodnie. - Nie wiem jak ty, ale ja dostałem od Rei jakąś mieszankę przypraw dobrą do mięsa na podróż... zawsze to jakaś bezpieczna opcja - wyszczerzył się do niej, kładąc teraz na wodzie i dryfując przez dłuższą chwilę. - Będąc tam U Klementyny przez chwilę... nauczyłaś się już robić jakieś drinki? - zainteresował się.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  111. Ulga jaką poczuła przy tak serdecznym powitaniu była wielka. Uśmiech sam pojawił się na jej twarzy. Dygnęła w podzięce, co było strasznym nawykiem, którego nie potrafiła się oduczyć. Usiadła dość ciężko na pieńku.
    - Nie, chyba nie - odparła na pytanie. - Z Terry. To stosunkowo blisko - wskazała dłonią kierunek marszu, a kiedy Akane się przedstawiła przyjrzała się jej uważniej. - Gabriela - uścisnęła jej dłoń. - To może wydać się dziwne, ale masz niezwykłe imię. Takie niespotykane... - zauważyła. - Słyszałam je w Terrze. Poznałam tam świetną rodzinę goblinów... znasz ich może? - zapytała z czystej ciekawości. - Mała Maryl wspominała, że zna kogoś o imieniu "Akane" - wyjaśniła szybko, a w myślach zbluzgała siebie za tak kiepskie rozpoczęcie rozmowy. Naprawdę Gabi? Będziesz mówiła takie głupoty.
    - Przepraszam to naprawdę nieistotne - zapewniła ją szybko, chcąc zmyć te swoje pierwsze wrażenie. - Mieszkasz tu w pobliżu? - zainteresowała się, zmieniając trochę temat.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  112. Co z tego, że wiedział? Zdawał sobie również sprawę z tego, że następnym razem zrobiłby dokładnie to samo, a wszystko dlatego, że Ryu był zwyczajnie upartym kolesiem, a on za punkt honoru postawił sobie wyprowadzenie go z równowagi.
    - Przecież nie udaję i nie zgrywam się - odparł na jej słowa co do własnego stanu zdrowia. - Nie chce tylko na was zwymiotować... - dodał, po czym zacisnął mocno wargi zamykając dodatkowo oczy. Oddychał tylko lekko, kiedy kolejna fala mdłości go nawiedziła. - Nie wiem czemu... tak bardzo boli - przyznał. Przecież powinien się już przyzwyczaić do tego bólu. To nie był pierwszy raz, ale temperatura nie pozwalała mu na logiczny osąd. Chociaż czuł, że się ośmiesza to nic z tym nie mógł zrobić. Nawet nie zwrócił uwagi na te wszystkie stwory pomagające Akane. Gdyby je widział to pewnie nieźle by się zdziwił, a nawet sprawdzał do czego jeszcze są zdolne. Przyjął kocyk z wdzięcznością dalej skupiając się na swym oddechu.
    - Nie powinnaś spać i odpoczywać? - zapytał jej po dłuższej chwili milczenia. - Przecież już późno - dodał zaraz, ale znów tym swoim irytującym chorobowym zwyczajem, uparcie trzymał jej dłoń. Nie chcąc puścić ani na chwilę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  113. Okay, może jednak nie spieprzyła tej znajomości aż tak koncertowo jak w pierwszej chwili się mogło wydawać. Odetchnęła wyraźnie i rozluźniła odrobinę spięte mięśnie. Czujności nigdy za wiele, ale przecież nie musiała ciągle czekać na atak.
    - Och jest urocza - zgodziła się z nią. - Bardzo żywiołowa. Przebywając z nią ma się wrażenie, że jest przyjaciółką wszystkiego co się rusza. Nie da się przy niej nie uśmiechać - dorzuciła i na samo wspomnienie Maryl, szerszy uśmiech pojawił się na jej twarzy. Spojrzała na Akane z zaciekawieniem, gdy ta spytała o drugą osobą.
    - Był - odparła swobodnie. - Taki tam chłopak - machnęła lekko ręką. - Całkiem przystojny, ale straszliwy gbur. Wziął ode mnie dwa miedziaki za strawę - westchnęła przez moment rozpaczając nad swoją własną głupotą. Czuła, że gdyby tylko wtedy zaprotestowała to w końcu ugiąłby się i poczęstował ją jedzeniem, ale... nie zaprotestowała. - Pomógł mi trochę z Terrańskim. To ciekawy język, ale stosują dużo skrótów... i trudno się w nich połapać - dodała, znów czując że rozgadała się za mocno. - Ale... tak, Gave się zwał - zakończyła swoją opowieść i zaraz pokręciła lekko głową.
    - Nie, dopiero zaczynam moją wyprawę - rzuciła lekkim tonem. - W najbliższym czasie nie zamierzam wracać do domu. Widzisz, dopiero co udało mi się z niego wyjść... a ten świat jest taki piękny. W domu jeszcze zdążę się wynudzić - zauważyła wzruszając lekko ramionami. - A co takiego robisz? Gdzie pracujesz? - zainteresowała się i wskazała zaraz dłonią na jedzenie, które czekało na obróbkę cieplną. - Jesteś kucharką?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  114. Chłopak roześmiał się serdecznie.
    - No dobra, tu mnie masz - zgodził się z nią. - Wolę zająć się Galanem niż stać przy garach - przyznał szczerze. Lustro skutecznie mu to zajęcie obrzydziło. Zwłaszcza, że robił to stanowczo zbyt często. - Poza tym Rei też zasługuje na odpoczynek od młodego - zauważył, wracając na swoje miejsce przy skałkach. Oparł się o nie wygodniej. - No i trochę czasu nie było - mruknął jeszcze, bo ostatnio faktycznie często gdzieś wychodził.
    - A tak, dała mi - potwierdził wcale się z tego powodu nie pesząc. - A część mam swoich - uśmiechnął się do niej czarująco. - To może właśnie z nimi zrobię ci przeprawę do innego kraju, gdzie każda przyprawa powoduje sensacje żołądkowe - poruszał przy tym brwiami i odetchnął głęboko.
    - Okay - przyjął do wiadomości ten fakt. - Hm czyli będziesz potrzebowała dodatkowej zapłaty co by takiego drinka zrobić - skomentował, kalkulując to i owo. - Da się załatwić - rzucił wesoło.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  115. Gave pokręcił przecząco głową.
    - Głowa nie... znaczy też, ale nie tak - wymamrotał, ściskając wolną dłonią pościel i starając się nie krzyknąć. Nie mógł przecież przeszkadzać Febe. Im szybciej skończy tym szybciej on dostanie coś na ból.
    - Żebra - szepnął, unosząc się dość gwałtownie, może nawet zbyt gwałtownie, do siadu i wymiotując wprost do miski. Wymiotował praktycznie samą żółcią zabarwioną krwią. Nie spostrzegł jednak i tego. Odłożył miskę na bok i ponownie opadł na łóżko, zaciskając przy tym powieki.
    - Nie patrzę... - wymamrotał odpowiadając na jej słowa, które kierowała do ojca. On sam nie był w stanie powiedzieć do kogo dziewczyna mówi. Przyjmował więc że do niego. - Nie dociskaj... nie ucieknę - powiedział po dłuższej chwili milczenia. Sam fakt, że ktoś miałby go teraz przesunąć i docisnąć do ściany znów przyprawił go o mdłości. Tym razem podciągnął się tylko na łokciach, żeby ponownie zwymiotować. Straszne to wszystko było. Przeszło mu nawet przez myśl, że lepiej byłoby gdyby stracił świadomość.
    - Uhm... muszę go dać... - ulokował wzrok w kielichu, co wcale nie było łatwe. - Meliodasowi czy coś... znaczy radzie tu... - po raz kolejny dźwignął się na łokciach, żeby usiąść. - Zdziesiątkowała... - powtórzył po niej, spuszczając nogi na ziemię i patrząc jej prosto w oczy. - Ale już tego nie robi... już nie - chciał ją trochę uspokoić. Chwycił kielich i wstał. Może jak odwróci uwagę od swojego stanu to jakoś lepiej to przeżyje.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  116. Przez chwilę się jej opierał. Walczył uparcie o to, że koniecznie musi to zrobić w tej chwili, ale lewitująca cherbata sprawiła, że puścił kielich oddając go Akane i sam sięgnął po kubek, upijając łyk ciepłego płynu. Oddał go zaraz duchowi i z powrotem opadł na poduszki. Ktoś znów położył mu dłoń na czole, ale zanim zdołał odpowiedzieć już go nie było. Oddychał ciężko, patrząc gdzieś przed siebie.
    - Sama znikniesz... zaraz znikniesz... - wymamrotał, podciągając kocyk pod samą szyję. Zamknął oczy licząc na łut szczęścia. Może po prostu uda mu się wreszcie odpłynąć? Niestety sen nie nadchodził, a on poczuł łzy na policzkach. - Nie chcę już czuć... teraz nie chcę... - powiedział poprawiając się niemal od razu.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  117. - Mentalnie się nie liczy... - wymamrotał, bo przecież jeszcze przed chwilą sama mówiła, że on zniknie. Przynajmniej tak mu się wydawał. Przecież nie znika na amen. Fizycznie znika, co nie? No nie? Zacisnął mocno wargi i zamknął oczy.
    - Nie lubię tej piosenki... - zamarudził jej i w rozpaczy uniósł się na łokciach, żeby zamknąć jej usta pocałunkiem. - Inną poproszę... - wymamrotał, wracając na poduszki. - Mogę dostać... coś na ból? - zapytał po dłuższej chwili milczenia. Doszedł do wniosku, że wytrwał długo z nim i że to wcale nie ujma na honorze prosić. - Proszę...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  118. Gabriela spojrzała po Akane, kiedy ta wystosowywała swoją groźbę i posłała jej delikatny uśmiech.
    - Nie wydawał się zajęty - odparła zgodnie z prawdą, wpatrując się w te jej tęczówki. - Jeśli jednak faktycznie jest to lepiej go jakoś odznacz - dodała po dłuższej chwili milczenia. - Bo jeszcze ktoś ci go sprzed nosa zabierze - dokończyła, po czym zerknęła w palenisko i pokiwała lekko głową. Tak, niespecjalnie wychodziła z domu. Nie musiała, skoro wszyscy odwiedzali zamek. Skrzywiła się lekko na to wszystko i raz jeszcze jej przytaknęła.
    - O to tak jak ja... - zauważyła z uśmiechem. - Ale szybko się uczę i już potrafię dobrze przyprawić mięso czy kanapki zrobię - na potwierdzenie wyciągnęła kilka całkiem ciekawie skomponowanych kanapek i podała jedną Akane, co by mogła swój pierwszy głód zniwelować, gdyby chciała. Słuchając o kelnerowaniu w karczmie i śpiewanie w niej w ramach zarobków, oczy lekko się jej zaświeciły. - Musisz być niesamowita - skomentowała, zastanawiając się czy sama dałaby radę tak pracować. Chętnie spróbowałaby tego, ale na tę chwilę obawiała się, że ktoś ją rozpozna.
    - Co z tego będziesz miała...? - spojrzała na nią jakby przez chwilę nie rozumiejąc, a potem uśmiechnęła się do niej szczerze. - Choćby to, że nie będę twojego gburka chciała przemianować na swojego - rzuciła lekkim tonem, po czym zerknęła na łowy i wzruszyła ramionami. - Nigdy tego nie robiłam, ale chętnie spróbuję - zapewniła ją, szykując swój sztylet do roboty. Oblała go burbonem, po czym podała resztę Akane. - Chcesz?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  119. - Here comes the sun... - zaintonował bardziej szeptem niż w jakikolwiek inny sposób. Skoro już pytała o konkretny utwór to ten przyszedł mu do głowy jako pierwszy. Zamknął oczy, starając się odciąć od jakichkolwiek bodźców i skupić jedynie na swoim oddechu. - Here comes the sun and I say... it's all right... - dokończył nieco urywanie. - Little darling... - zacisnął mocno wargi, gdy znów poczuł mdłości. Szlag by to. Obrócił się na bok zbyt szybko, co wycisnęło łzy z jego oczu, ale zdołał złapać miskę i zwymiotować. Zaraz też drżącą dłonią złapał kubek z cherbatą i upił porządny łyk, głównie po to by pozbyć się nieprzyjemnego uczucia w ustach. - The Beatles, znasz? - zerknął na Akane. - Pewnie nie, to staroć...

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  120. Gabriela zarumieniła się lekko i wzruszyła ramionami.
    - Hm no wiesz... taki człowiek po prostu tym emanuje. Ty na przykład tak masz - zauważyła jakoś tak nie bardzo wiedząc jak to ubrać w słowa. - Twoja zazdrość jest po prostu wyczuwalna... - wyjaśniła. - Twardo wiesz, że jego chcesz... - mruknęła. - Albo może chociaż wspominaniem swojej ukochanej? - zaproponowała, po czym ponownie wzruszyła ramionami. - Nie jestem dobra w te sprawy. Nigdy nawet nie miałam chłopaka, który byłby taki po prostu mój - skomentowała, obserwując uważnie to co robi Akane, żeby mogła później to powtórzyć. Pokiwała lekko głową i schowała kanapki do torby. Później ją nimi poczęstuje, jeśli ta dalej będzie miała na to ochotę.
    - Trochę cię nie rozumiem - skomentowała, po jej kolejnym przytyku. - Mówisz, że jeśli w to pójdzie to nie jest ciebie wart. W takim razie dlaczego to ja mam stracić zęby? - spojrzała jej prosto w oczy. - Jego tak potraktuj bo to będzie jego wina - zauważyła spokojnie. - Poza tym... najpierw znaczysz teren, a teraz się tego wypierasz uznając to za kiepską zapłatę. No nie wiem, jakieś to takie pokręcone - rzuciła tylko i pokręciła lekko głową. - Chyba dam radę sama - stwierdziła zabierając się za obróbkę pierwszego zwierzęcia. Krew trysnęła wprost na jej twarz i Gabi na moment zamarła, otwierając szerzej oczy.
    - Rany... u ciebie to wyglądało jakoś płynniej i łatwiej - zaśmiała się, wracając do pracy nad zwierzakiem. - Nie mam zbyt wiele do zaoferowania - dodała szczerze. - Chyba, że... - otarła swe zakrwawione dłonie o swoje spodnie i wyciągnęła z włosów małą spinkę z Heimurińską perełką w środku. Bez uprzedzenia wpięła ją we włosy Akane. - Proszę, na tobie lepiej wygląda, a uhm no możesz ją sprzedać w razie co - rzuciła tylko, znów patrząc na swoje "dzieło" w postaci niezbyt równego nacięcia. Rozsunęła poły skóry i zaczęła wyciągać wnętrzności, krzywiąc się przy tym i blednąc na twarzy, ale nie poddając się.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  121. - Nie wiem - odparła zgodnie z prawdą. - Po tobie to po prostu widać. Wyglądasz na ustatkowaną. Przynajmniej pod względem uczuć, ale mogę się mylić. Ja się na tym nie znam. Do tej pory... - urwała w połowie zdania zastanawiając się jak to ubrać w słowa. - ...moje spotkania z mężczyznami ograniczały się do tych zaaranżowanych. Poza nimi miałam styczność tylko z kilkoma, a z wyboru jedynie z dwoma - wzruszyła ramionami. - Nie sądzę bym była dobrą wyrocznią tego co widać, a czego nie - zgodziła się z nią. - Hm... podejrzewam, że nawet nie wiedziałabym, że twojego chłopaka ciągnę w swoją stronę - przyznała ze śmiechem. - Ale zębów na pewno bez walki nie oddam. Możesz więc liczyć na to samo - dodała jeszcze. Co prawda podejrzewała, że przegrałaby w walce, ale przecież nie po to uczy się samoobrony, żeby tak po prostu oddawać walkę.
    - Zwierzęta to inna historia - odparła poważnie. - W życiu bym ich nie skrzywdziła - dodała robiąc przy tym poważną minę. - Daj spokój... chłopaki mają swój rozum i jeśli faktycznie kochają to powinni trzymać swój... - zaczerwieniła się lekko. - ...interes... w spodniach - dokończyła, po czym spojrzała po Akane z bezradnością malująca się na twarzy i zerknęła na jej sztylet aby zrozumieć o jaką fałdę jej chodziło. Pokiwała głową na znak, że rozumie.
    - Gabi... - powiedziała cicho. - Wolę Gabi... jest szybsze i mniej... no nie wiem... poważne? - bąknęła. Po prostu lepiej się jej kojarzyło. Z wolnością i z brakiem tej całej etykiety. Gabrielą to była na dworze tu chciała choć odrobinę zmienić swój wizerunek. Co prawda sama przedstawiała się pełnym imieniem, bo nie chciała nikogo okłamywać, ale potem... no lepiej było od razu to wyjaśnić.
    - Okay... - pokiwała poważnie głową, nabierając kilka głębokich oddechów i znów stosując się do wskazówek Akane. - Tak dobrze? - zapytała trzymając już część wnętrzności w dłoniach. Zdecydowanie nie chciała, aby jelitko wystrzeliło jej w twarz.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  122. - Zaraz na sumieniu - pokręcił głową ze śmiechem. - Nie rób ze mnie aż takiego potwora. Ot mały pstryczek w nosek. Może twoja bojowa dziecinka uzna jeszcze, że sama sobie na to zasłużyłaś - spojrzał na nią z rozbawieniem. - W końcu swojego ulubionego wujka będzie kochać nad życie - zapewnił ją, po czym pozwolił sobie na zmoczenie całych swoich włosów. Odgarnął je z oczu i zamilkł na moment obserwując słońce chowające się za horyzontem.
    - Myślę, że nawet na trzy będzie mnie stać - wycenił na oko te jej cudowne ręce. - Nie po to dałem się prawie zamordować u smoczków, żeby mnie na twoje drinki nie było stać - pokazał jej język. - Zresztą trzy drinki to u mnie aż trzy wizyty - dodał śmiejąc się z własnej tolerancji alkoholów. - Aż mi przy was czasem głupio... - przyznał. - Chociaż od kiedy jesteś abstynentką to jakoś idzie to przeżyć - zapewnił.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  123. Zanim Rei zdążyła przyjść, łzy płynęły mu już z oczu konkretnie. Ból był niemal nie do zniesienia, a mimo to chłopak bardzo starał skupić się na tym co robiła Akane. Jej śpiew trochę go uspokajał. Do tego stopnia, że widok Rei przyprawił go o dreszcze. Połknął lek zakrzepowy popijając go szybko, a potem wsunął ten drugi i mieląc go w ustach, podniósł się na łokciach, żeby złapać Rei i schować się w jej ramionach. Jakoś tak ten jeden raz zapomniał o swojej dumie i innych pierdołach. Ból był na tyle wielki, a on tak bardzo nie chciał żeby Akane widziała jego kolejne łzy, że złapał się pierwszej lepszej opcji ukrycia przed jej wzrokiem. Przełykał łzy po cichu, wciskając się w Rei.
    - Przepraszam - wymamrotał i do jednej i do drugiej. Akane przepraszał za to, że wybrał ramiona starszej kobiety, a z kolei Rei za to że właściwie moczył jej koszulę a przecież ona nawet nie żywiła do niego żadnych matczynych odruchów. Przynajmniej w jego skromnej i nieskromnej opinii.
    - Przepraszam - powtórzył jeszcze, cały czas żując to zioło. Nie był pewien czy to wtulanie się pomoże jego żebrom, a jednocześnie nie chciał aby Akane czuła się winna, gdyby tak go przytuliła i jednak żebra dostałyby w kość. - Nie złość się...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  124. Posłała jej delikatny uśmiech w związku z zębami. Z pewnością by spróbowała w taki czy inny sposób. Była niemal pewna, że choć jednego udałoby się jej ukrócić. Gdyby nie grała czysto. Przez moment wyobrażała sobie tę sytuację i westchnęła cicho. Doprawdy, wystarczyło kilka miesięcy poza domem, żeby zaczynała myśleć o takich sprawach. Aż jej się w głowie to nie mieściło.
    - Zaraz miłosiernie - pokręciła przecząco głową. - Zapytałaś o zapłatę, a wcześniej wykazałaś swoje przejawy zazdrości i znaczenia terenu, więc to było pierwsze co przyszło mi do głowy. Wiesz zapewnienie cię, że Twój facet no nie robi na mnie takiego wrażenia. No i że nie zamierzam ci go podrywać - wzruszył ramionami. - Przynajmniej świadomie, bo no ja nie wiem czy potrafię podrywać - odchrząknęła. - Czuję, że podświadomie mogę to robić i nawet o tym nie wiedzieć - podrapała się lekko po głowie, wcześniej ubrudzoną dłoń ocierając o swoją bluzkę. - Ale nie o tym mówiłyśmy - upomniała samą siebie. - Po prostu taka zapłata wydawała mi się najlepszą dla uspokojenia twej zazdrości - wyjaśniła jej swój punkt widzenia. - Wybacz, jeśli cię tym uraziłam. Nie miałam takiej intencji - dodała jeszcze i wróciła do swojego mięsa, dalej stosując się do rad Akane. Ucięła wreszcie wnętrzności i odłożyła je na bok, oddychając przy tym głęboko.
    - Języki... ale okazuje się, że strasznie przestarzałe - dodała do jej punktów. - No i parę innych rzeczy... na przykład jazda konno - posłała w jej stronę lekki uśmiech. - Ale uczę się gotować. Robię dobre kanapki - zarumieniła się, bo wiedziała, że to niezbyt imponujące. - No i potrafię mięso doprawić, ostatnio karczmarz w Terrze pokazał mi jak to robić. Jego mięso było niesamowite. Tak samo jak i potrawka... masz może kociołek? Mogłabym no uhm spróbować zrobić taką potrawkę - zaproponowała kończąc czyszczenie swojej zwierzyny.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  125. Ryu zrobił niewinną minę pod tytułem "kto? ja?! Chyba mnie z kimś pomyliłaś" i pokręcił z niedowierzaniem głową.
    - Och wypraszam sobie - zaśmiał się pod nosem. - Kto by chciał słuchać nudnych wywodów Tonego związanych z nauką? No kto? - pokręcił lekko głową. - Będę numerem jeden - rzucił pewny swego, po czym wywrócił oczyma. Chociaż u kogoś uda mu się tym numerem jeden być. Jeszcze tego brakowało, żeby musiał walczyć o swoją pozycję wujka. Odsunął się od Akane, odpływając do krawędzi źródła, zanim odpowiedział na resztę.
    - Nie, dzięki - uśmiechnął się do niej łagodnie. - Jakoś alkohol mi nie po drodze. Nie specjalnie zależy mi na takim treningu, a poza tym... hm myślę, że jak nie ty to inna w ciąży będzie - dodał wesoło. W końcu nie tylko Gave miał pracujące plemniki w ich załodze. - To co? Jeszcze chwila i rozbijamy się w pobliżu? - zaproponował jej, pokazując pobliską polankę, którą tu z góry było dobrze widać. - Może tam? Wygląda na jakieś 20 minut marszu - rzucił.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  126. Gabi odłożyła swoje mięsko na bok i otarła dłonie z krwi a potem zbliżyła się do Akane, kucając tuż obok niej, żeby przybliżyć do niej twarz i spojrzeć w te jej ciekawe tęczówki. Już od pewnej chwili interesował ją ich kolor, a teraz nadarzyła się okazja, żeby się im lepiej przyjrzeć.
    - A skąd będziesz wiedziała, że nieumyślnie flirtowałam? - zapytała jej, wodząc od jednej tęczówki dziewczyny do drugiej. - No przecież mogę ci wszystko powiedzieć. Dobrze, może słabą kłamczuchą jestem, ale potrafię dyplomatycznie udzielać nie do końca jasnych odpowiedzi - uśmiechnęła się do niej lekko. - Rany... twoje oczy są przepiękne - rzuciła jeszcze, na moment rozpływając się w nich, ale zaraz zerwała połączenie wzrokowe i odsunęła się od dziewczyny.
    - Och no jasne, już podaję - wyciągnęła ze swojej torby kilka kanapek. Parę z nich było z dżemem z gumijagód, a pozostałe z różnymi jadalnymi chwastami, które znalazła po drodze. - Te najlepiej zostawić sobie do mięska. Można je sobie do nich dokroić. Wtedy smakują dobrze - rzuciła lekko, a gdy tylko mogła zabrać się za doprawianie mięsa, skinęła głową.
    - No dobrze, ja to raczej nie bardzo eksperymentuje - przyznała spokojnie. - Po prostu... moje eksperymenty raz na pięć nie wychodzą. Strułam już parę osób... na szczęście tylko no wiesz... poszło dołem - wyszeptała czerwieniąc się przy tym mocno i nacierając oba zwierzaki swoimi mieszankami ziółek. Liczyła na to, że niczego nie zapomniała z tego co mówił jej kucharz Terrański. - I gotowe - uśmiechnęła się zadowolona, podając mięska Akane, co by ta mogła je nabić na rożen.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  127. - Okay, ale ty jesteś już duża - puścił do niej oczko. - Mniej więcej nawet kumasz co on mówi... ale ostatnio.. znaczy przed - zacisnął mocno wargi. - No powiedzmy, że paplanina Tonego może być zbawieniem dla ciebie. Usypia nawet demony... małe i duże - zaśmiał się cicho. - Więc on będzie wujkiem numer jeden mamuśki - dodał tylko, po czym skinął głową. - Nie straci - odparł spokojnie. - Wróci do swoich pasji szybciej niż myślimy. Da radę - zacisnął mocno wargi. - No i... - spojrzał po niej. - Ciebie się nie boi - zauważył. - Ani ciebie ani mnie... zawsze będzie miał swoją ostoję przy twoim lub moim boku - rzucił lekko.
    - Na tę chwilę się nie zapowiada - zauważył tylko. - Tony raczej nie szybko spróbuje, a ja... - spojrzał po niej znacząco. - Na razie się nie zapowiada - dokończył wstając i opuszczając źródło nieco szybciej od niej. - Jest szansa na to bezpieczeństwo - rzucił do niej wesoło. - Zresztą i tak będziemy robić wachty... w razie czego - odchrząknął. Mimo wszystko wolał, aby nikt jej nagle nie porywał i nie robił takich eksperymentów jakie przeżył Tony. Heh nikomu tego nie życzył.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  128. - Nie wiem czemu tak boli... - chłopak zachłystnął się łzami i przez krótki moment miał problem z odzyskaniem oddechu, ale dalej ukrywał się w Rei. - Przecież już się przyzwyczaiłem do rozwalonych żeber - wymamrotał, marząc właściwie tylko o tym, żeby stracić teraz przytomność albo żeby Febe już przyszła. Mimo to w końcu opuścił się z powrotem na poduszki, chowając twarz przed światem, pod swoim ramieniem. Zacisnął mocno powieki pragnąc aby to wszystko już ucichło. Zniknęło i zostawiło go w spokoju. Jednak dopiero kiedy do głowy przyszło mu, że chciałby aby ojciec był tuż obok, stwierdził, że jest z nim naprawdę nieciekawie.
    - No i gdzie... "Here comes the sun"? - wychrypiał mimo wszystko. - Tata mi ją śpiewał, kiedy... - nie dokończył, bo ból przez moment stał się niemal nie do wytrzymania. Skupił się więc na własnym oddechu. Czekał cierpliwie aż fala minie i kiedy przeszła, odetchnął wyraźnie. - A tobie co śpiewał?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  129. Gave nawet nie miał siły, żeby przestraszyć się tonem głosu Febe. Opuścił jednak ramię z twarzy i zerknął na kobietę zastanawiając się czy powinien się teraz usprawiedliwić czy może wybuchnąć jeszcze większym płaczem w nadziei, że to jakoś Febe ułaskawi. Ostatecznie nie zrobił nic, skupił się tylko na oddychaniu. Był już raz sparaliżowany, więc wiedział z czym to się je.
    - Tylko... - spojrzał znów na meduzę. - ...nie naćpaj mnie tak jak ostatnio, proszę... - poprosił, bo tej jazdy już nie chciał mieć. Oj zdecydowanie nie. - Przepraszam - dorzucił jeszcze. Naprawdę wolałby, żeby Akane nie oglądała tego wszystkiego. - Może... uhm tajemnica lekarska? - spojrzał po Akane i Febe. - Nie chcę, żebyś... - zagryzł mocno swoje wargi. - Uhm po prostu nie chcę.

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  130. Obrócił się do niej przodem, mając już na sobie spodnie i wzruszył ramionami.
    - Okay - zgodził się co do pierwszej warty. - O ile mnie obudzisz jak przyjdzie moja kolej - zastrzegł sobie. Podejrzewał, że w tej chwili Akane nie nadwyrężałaby się niepotrzebnie. Zważywszy na jej stan nie powinien mieć co do tego żadnych wątpliwości, ale... miał. Różne rzeczy w głowie tej dziewczyny siedziało, a nie było potrzeby żeby się zajeżdżać na zwykłej, wspólnej podróży.
    - Wiesz jak jest... - spojrzał przelotnie na ich psiaki i nasunął na siebie koszulę, a mokre włosy przeczesał palcami, po czym podszedł bliżej do Akane i potrząsnął głową, co by strzepać z kłaków wodę wprost na nią. Wyszczerzył się do niej przy tym niewinnie. - Młode to i głupie... to energii ma tyle co nie miara. Nie to co ty... wapniaku - puścił do niej oczko, zabierając, chwytając swą torbę i przerzucając ją sobie przez ramię. - Dobrze, że się dogadują - stwierdził jeszcze.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  131. - Ach to przepraszam - żachnęła się Gabi. - Rozumiem, że wyczytasz to z moich gestów i innych rzeczy - wzruszyła ramiona. - Cóż, mam nadzieję, że dobra jesteś w te klocki, bo jeszcze kiedyś ukrócisz kogoś o głowę za niewinność - skomentowała. Sama nie była pewna czy kiedykolwiek będzie w stanie w stu procentach ocenić kogoś jedynie po jego gestach i wyglądzie. Nie sądziła, żeby takie coś w ogóle było możliwe, ale w tej chwili nie zamierzała tego dłużej punktować.
    - Nie ma za co, są naprawdę niesamowite - uśmiechnęła się do niej raz jeszcze. - Twoi rodzice takie posiadali czy to jakiś fenomen? - zainteresowała się. Co prawda, na tym polu też nie była wyrocznią, to do tej pory nie widziała nikogo z tak interesującymi oczyma.
    - No pewnie, że nie urywa... - spojrzała na nią nie do końca rozumiejąc to porównanie. - No wiesz, nie próbuję cię zabić... a z urwaną dupą... myślę, że zginęłabyś na miejscu - zaczerwieniła się trochę, skupiając całą swą uwagę na mięsku i na tym jak ładnie zaczyna skwierczeć na ognisku. - Jeszcze długa droga przede mną na polu gotowaniu... ale wiesz co? Ja chyba nie chcę być perfekcyjną kucharką - skomentowała. - Wystarczy, że moje potrawy będą zjadliwe. Jeszcze jakby mi się udało zmniejszyć prawdopodobieństwo zatrucia pokarmowego to już w ogóle będę szczęśliwa - wyszczerzyła się do niej, po czym wzruszyła ramionami.
    - Hm... zakradanie się na statek piracki nie przynosi nic dobrego - zaczęła wyliczać to co odkryła już na własnej skórze. - Argarscy mężczyźni są bucami przy pierwszym poznaniu - dodała drugi wniosek do swojej listy. - No i gotowanie mnie nie kręci - dorzuciła do tego wszystkiego. - O a w Terrze są przyjazne dusze i robią świetne tańce w karczmach - przypomniała sobie jeszcze o tym fakcie. - Ach i żeby wygrać z ogrem na picie trzeba mieć naprawdę twardą głowę, bo nawet oszukiwanie... nic nie daje - spojrzała gdzieś w bok, trochę zażenowana, że faktycznie próbowała oszukiwać grając w tak prowizoryczną grę. - A ty? Spotkało cię już coś niesamowitego? "U Klementyny" jak jest?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  132. Poprzysiągł sobie, że gdy tylko otworzy oczy to coś jej odpowie na te bezpodstawne zarzuty. Dlatego, kiedy zaczął dochodzić do siebie i ból pozabiegowy zaczynał go zewsząd otulać, otworzył usta i na próbę mruknął.
    - Febe...
    Słysząc swój głos, uznał że jest w stanie to zrobić.
    - Nie spieszy mi się ani tam ani tam - wydusił z siebie. - I wcale nie kpię sobie z życia. Nie zrobiłem tego specjalnie do cholery jasnej. No jasne, chodzę sobie po Mathyr i wołam "juhu! Świeże żebra do poturbowania!' - prychnął nie mogąc znieść takich głupich oskarżeń. - Bardzo dobrze, że chętni są... przynajmniej sama nie będzie w razie gdyby coś mi się stało - burknął jeszcze. Poza tym dalej uważał, że Akane podjęła zdecydowanie zbyt pochopną decyzję z tym całym "kocham cię" w stosunku do niego. Jasne, rozumiał. Tak czuła, ale on jakoś tego nie czuł. Jakoś tak za szybko wyszło. Odetchnął głęboko i otworzył oczy, spoglądając w tęczówki Akane.
    - Idź spać - wymamrotał. - Wiedziałaś, że nic mi nie będzie... dlaczego jeszcze tu jesteś? Przecież... - zatrzymał paplaninę na chwilę. - ... no lecisz na twarz, idź spać... - powtórzył.

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  133. Gave nie bardzo wiedział co tu się właśnie stało. No może poza tym, że skierował swoje słowa nie do tej osoby do której chciał. Nie spodziewał się, że zobaczy przy swoim łóżku Akane. Podciągnął się z trudem do siadu i omal nie krzyknął przy tym ale powstrzymał to wszystko. Przecież trzeba było jakoś siłę przebicia nadrobić.
    - Dlatego jesteś głupia - wychrypiał, patrząc jej prosto w oczy. - Nie dlatego, że ci zależy tylko... no bo... - zacisnął mocno pięści. - Bo przecież jesteś zmęczona. Wykończona, a powinnaś o siebie dbać... o siebie i Fasolkę - bąknął, bo to właśnie stąd było to jego pytanie. Przecież nie chciał być przyczyną, dla której straciliby Fasolkę. Przecież Akane by się po tym załamała. Konkretnie. Depresja murowana. On też się o nią martwił, ale nie umiał najwyraźniej dobrze tego pokazać. - Ja nie... - zagryzł mocno wargi. - Nie musisz mnie bronić - dodał jeszcze trochę słabiej. - Znaczy ugh... dzięki, ale nie trzeba... - wymamrotał, bo to nie tak że jakoś go to ugodziło. Po prostu nie czuł, żeby to było potrzebne. W końcu każdy musiał mieć tę czarną owcę, a w Argarze to on za nią robił. Ewidentnie. Jakoś tak przeszło mu przez myśl, że wcale nie chce oddawać tego tytułu. Lepiej żeby on obrywał niż ktoś inny. Przecież on był już do tego przyzwyczajony i potrafił odpyskować na zarzuty z dupy.
    - Po prostu uhm no odpocznij - skomentował jeszcze, zerkając teraz na Febe i Niklausa, bo oni dalej tu stali. - A wy czemu jej chociaż łóżka nie dostawiliście? Przecież jest w ciąży - wydusił z siebie. - Musi odpoczywać, dużo... je za dwoje, ale energii też zużywa za dwoje...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  134. - Oboje dobrze wiemy, że w emocjach zdarza ci się zapominać o własnym zmęczeniu - skomentował chłopak, patrząc jej w oczy i chwiejąc się trochę na łóżku z wysiłku. Opadł na poduszki i zamknął oczy. - Tak, ja też... ale ja nie noszę w brzuchu Fasolki - wymamrotał na swoje usprawiedliwienie. Trochę odpłynął w trakcie jej słów, a to co mówiła o źle całego świata, zacisnął mocno wargi na tym fragmencie.
    - Trochę jestem... - mruknął w odpowiedzi. - No wiesz... nikt nie lubi Śmierci, a ja w gruncie rzeczy... - wzruszył ramionami i zaraz tego pożałował. Przebudzanie się i wpadanie w coś takiego wcale nie było dobre. Zaczynał rozumieć dlaczego lekarze twierdzili iż pacjenci potrzebują dużo odpoczynku i spokoju przede wszystkim. Poza tym ta cała sytuacja ponownie uświadomiła mu, że w Argarze nie ma dla niego domu.
    - Cholera, czemu zawsze jak nie mogę się ruszyć - chwycił poduszkę i zakrył nią sobie twarz. Bo może i Akane zdawała sobie sprawę, że nie jest aniołem, ale cała reszta już nie i on przecież widział to od początku. Kilkukrotnie wyrzucił to jednemu czy drugiemu dorosłemu. Jednak wszystkie słowa po nich po prostu spływały. Był ciekaw czy teraz też spłynął. Podejrzewał, że tak. Może na początku będzie przejęcie, ale potem sytuacja wróci do punktu wyjścia. Zacisnął mocno wargi i chwilę ukrywał się pod poduszką. Po głowie kołatała mu się w tej chwili tylko jedna myśl. Chciał zostać sam i to nie tu, gdzieś indziej. Tylko to byłoby najgłupszym co mógłby teraz zrobić. Zbyt daleko to nie zajdzie w tym stanie.
    - Po prostu odpocznij... - szepnął do Akane.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  135. - Ja ją chyba też - odparł zanim pomyślał, a kiedy już przemyślał sprawę to zacisnął mocniej powieki. - To znaczy jeszcze jej nie ma, więc nie wiem na pewno, ale jak przyjdzie na świat... to pewnie mnie zauroczy. Małe dzieci jakoś to robią - wymamrotał. - Bo są takie małe, kruche i... mają przed sobą całe życie - uśmiechnął się słabo. - Więc raczej na pewno będę kochać... - wydusił jeszcze z siebie, próbując sobie znaleźć lepsze miejsce na wyrku i patrząc na nią z wyraźnym wyrzutem.
    - No jasne, wyjdź teraz, idź i się schowaj u siebie, a mnie zostaw z tym bagnem, które rozbabrałaś - burknął patrząc na nią surowo. - Tam masz pryczę... kładź się i tu śpij - dodał jeszcze, bo na kogo spadnie ten cały cholerny deszcz jak Akane pójdzie odpoczywać? No Niklaus to może jeszcze się ulotni, chociaż wątpliwe, zważywszy na to jak na niego patrzył. A Febe? Nie wiedział... chciał z nią normalnie porozmawiać, ale w tej chwili znów nikogo nie był pewien.
    - Ja to bym chciał się ulotnić, ale nie jestem aż tak głupi - wymamrotał. - I o jezu nie wierzę, że to mówię... ale uhm w tej chwili marzę o sali z Ryu - westchnął zerkając w tamtą stronę. Co prawda wiedział, że to się nie zdarzy, bo ostatnim razem jak byli sami zamknięci pod okiem dorosłych to Ryu go prawie zamordował, ale mimo wszystko... w tej chwili miał takie małe marzenie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  136. - Nie... po prostu czuję, że zanim dotarłbym do granicy to leżałbym gdzieś nieprzytomny - mruknął tylko na usprawiedliwienie swojej decyzji o pozostaniu przynajmniej do wyleczenia. Co prawda właśnie przebywał w swoim własnym łóżku i w swoim własnym kącie, ale to wciąż było na widoku. Spojrzał na nią tak jakby naprawdę sobie z niego jaja robiła.
    - Jak to w jaki sposób? - zdziwił się nie rozumiejąc pytania. - Po pierwsze, Ryu leży w zamkniętym pomieszczeniu i ma święty spokój. Po drugie, Ryu mało gada, więc leżenie z nim nie byłoby upierdliwe... no dobra, szybciej dla niego niż dla mnie. Po trzecie... Ryu mnie gasi zanim się rozkręcę... - odchrząknął, obracając się na bok. - Po czwarte... no raczej mało osób chciałoby przebywać w pomieszczeniu razem z nami - dodał jeszcze. - Po piąte... Ryu jest pewnie naćpany tymi proszkami... no wiesz... fajnie byłoby go takiego doznać - rzucił jeszcze nieco słabszym głosem. - Wystarczy powodów? - spojrzał jej prosto w oczy i przymknął je zaraz. - Po szóste... tam po prostu jest cicho i spokojnie...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  137. - Dlaczego dajesz kontrargumenty? - zapytał jej cicho. - Zadałaś pytania o to czemu Ryu... a teraz zachowujesz się tak, jakbyś chciała z nim konkurować. Nie martw się. Ryu mnie w ten sposób nie pociąga - zauważył jeszcze, ostatecznie obracając się na drugi bok i przymykając oczy. Był zmęczony. Dopiero co się obudził, przeżył dość dziwną pobudkę i rozmowy, a mimo to nie zasnął. Odczekał aż usłyszy równy oddech dziewczyny i po cichu wyszedł z łóżka. Podpierając się o ściany i inne meble ruszył do kuchni. Chciało mu się po prostu pić, a nie chciał nikogo budzić z czymś tak trywialnym. Dobra, a na wysłużenie się duchem nie wpadł. Może w tej chwili nawet trochę się bał, że straci samokontrolę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  138. Swój osobisty sukces osiągnął, kiedy dotarł do kuchni. Odnalazł w nim szklankę i sięgnął po dzbanek wody. Nalał sobie wody i już miał z nią wracać, kiedy obraz rozmazał mu się przed oczyma.
    - Okay, okay, przerwa - mruknął będąc "odpowiedzialnym" młodym człowiekiem. Usiadł więc na podłodze, opierając się o szafki i upił trochę wody. Swoją drogą nawet nie zdołał zapytać jak długo był nieprzytomny. Dzień, dwa? Zważywszy na cienie pod oczyma Akane, nie mogło to być dłużej niż 2 dni. Zastanawiał się też ile potrwa zanim stanie stabilnie na nogi. Dawał sobie najwyżej tydzień na marudzenie w łóżku, ale zdecydowanie wolałby to ogarnąć szybciej. Przymknął oczy, co by zniwelować rozmywający się obraz i oparł wygodniej o szafki. No nic, posiedzi tu trochę dłużej.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  139. Nie odpowiedział jej. Wziął tylko kolejny łyk wody i odetchnął głęboko.
    - Miałaś odpoczywać - skomentował. - Jak tak dalej pójdzie to raczej będzie na odwrót - otwierając jedno oko. Kiedy okazało się, że obraz jest w miarę stabilny to otworzył jeszcze jedno obrzucając ją spokojnym spojrzeniem. - Odpoczywam - mruknął tylko. - Woda sama do mnie nie przyjdzie - dodał na swoje usprawiedliwienie. - Szedłem powoli, uważając na każdy krok - burknął jeszcze. - Zejdź ze mnie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  140. Chłopak powoli dochodził do siebie. Nie wytykał nosa poza mieszkanie Febe, w większości spędzając czas na swoim łóżku. No może poza ostatnimi dwoma dniami, kiedy poczuł się lepiej i zaczął spacerować po mieszkaniu, czasem nawet pomagając przy jakimś rannym - będąc na zasadzie, podaj, wynieś, przynieś. Rzecz jasna w granicach rozsądku.
    Kiedy usłyszał głos Akane i oznajmiła, że wyjeżdża, musiał z nieprzyjemnym ukłuciem w sercu przypomnieć sobie, że Ryu szybciej doszedł do siebie. Szczęściarz paskudny. Zamiast jednak tego, wyszedł z kuchni z dwoma kubkami zielonego, mocno gęstego płynu i wręczył jeden dziewczynie.
    - Masz do wypicia na wzmocnienie organizmu. Trochę witamin - powiedział na przywitanie. - Mojej roboty, Ines twierdzi, że wygląda słabo, ale smakuje okay... - wzruszył ramionami i nachylił się do jej ucha. - Nie zauważyłem u nikogo sensacji żołądkowych - poinformował ją jeszcze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  141. Miał chwilę zawahania, faktycznie zastanawiając się czy na efekty rzeczywiście trzeba było czekać dłużej, ale ostatecznie stwierdził że jest bezpieczna. Uśmiechnął się lekko, gdy sok jej posmakował i wzruszył ramionami.
    - Powiedziałbym ci, ale... - uśmiechnął się przepraszająco. - ...wziąłem randomowe składniki leżące w kuchni Febe. Nawet niektórych z nich nie znam z nazw - przyznał bez bicia. - Po prostu dobrze pachniały - odchrząknął. - Bardzo dużo... takie tu dość wesołe domostwo - przyznał szczerze. - Lepiej, jeszcze trochę i sam się stąd zawinę - stwierdził jeszcze, patrząc przez chwilę jej prosto w oczy. Zaraz też upił trochę swojego soku i ruszył do swego kąta, gdzie odstawił kubek, a z torby wyciągnął mały woreczek z monetami i dodatkowy sztylet.
    - To tak w razie gdybyś potrzebowała zastrzyku gotówki... - wręczył jej woreczek. - I no... jakbyś pogubiła wszystkie inne. Czasem Fasolka lubi cię rozpraszać - mruknął podając jej również sztylet.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  142. Chwilę zastanowił się nad jej pytaniami, ale zaraz wzruszył ramionami.
    - Idealnie byłoby podzielić czas na pół i w połowie, ale jak poczujesz się słabiej wcześniej to budź wcześniej - stwierdził. - Ogarniemy to po jedzeniu - dodał jeszcze spokojnie i roześmiał się serdecznie na komentarz o jego kościach.
    - Śmiem wątpić - puścił do niej oczko. - Ale sprawdzać tego na razie nie zamierzam - dodał jeszcze. - No wiesz to by było nie fair, gdybyś miała dodatkowe wspomaganie ze względu na podwójną energię - rzucił wesoło ruszając w stronę wypatrzonej polany. Gestem pogonił Shadow i jej koleżankę, co by tylko ruszyły za nimi.
    - No dobra to gramy w pytanie lub zadanie - rzucił luźno, gdy powoli oddalali się od gorącego źródło. - Ja zacznę - stwierdził. - Jest coś konkretnego za czym tęsknisz ze starego świata? - zapytał luźno.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  143. Zostawiła już sprawę oczu, zwłaszcza słysząc o "tej drugiej". Uznała, że relacja dziewczyny z jej matką jest dość skomplikowana, a ona nie była w pozycji w której taktownie byłoby w nią wnikać. Skinęła tylko głową i zaraz zaczerwieniła mocno na wiadomość o powiedzonku. No to pięknie się wygłupiła. Nie ma co. Nawet z jej ust wydobył się śmiech, bo w tym znaczeniu to faktycznie jej usprawiedliwienie było niedorzeczne.
    - Oj nie - pokręciła zaraz głową. - On nie był jedynym Argarczykiem, którego poznałam - przyznała ze śmiechem. - I obaj byli... no łagodnie rzecz ujmując gburowaci - dodała. - Wiem, że dwóch to jeszcze nie wszystko, ale wnioski same się nasuwają - zauważyła tylko, po czym spojrzała na nią. - Ty też jesteś z Argaru, prawda? - chciała wiedzieć, bo skoro ta zaczęła jej zaprzeczać co do mężczyzn to istniały dwie opcje, albo sama była jedną z nich, albo miała na swym koncie szeroki wachlarz tych męskich osobników.
    - Och wyobrażam sobie - zachichotała, kiedy Akane zeszła na imiona. Sama pewnie również dostałaby kręćka próbując zapamiętać choćby i cztery podobne imiona. Słuchała jej z zapałem, kiwając do tego głową. - O tak, słuchanie historii innych jest fascynujące. Tyle można się nauczyć, a przy okazji faktycznie temu komuś może zrobić się lżej na serduszku - zgodziła się z nią. - Chyba lubisz to co robisz - stwierdziła po krótkiej chwili milczenia. - Oczy ci się tak błyszczą jak opowiadasz i na buzi masz duży uśmiech - dodała dla potwierdzenia swej tezy. - Zazdroszczę ci tego - przyznała znów się trochę rumieniąc. - Wiem, to uhm paskudne uczucie, ale tak jest... zazdroszczę ci tego, że znalazłaś sobie takie zajęcie które sprawia ci tyle frajdy... - skomentowała. - Ja uhm ciągle tego szukam.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  144. Został w domu po powrocie chłopaków. Opiekował się Galanem, ale w rzeczywistości po prostu nie był w stanie iść do Febe, mając świadomość, że zbierze się tam pół wioski. Dobrze wiedział, że same znajome twarze, ale jednak... za dużo ludzi jak na jego gust. Dlatego został w domu i czekał na pierwsze wieści od pozostałych. Teraz już był nieco spokojniejszy. Obaj głupole wybudzili się, a Ryu miał się podobno całkiem dobrze. Gave też, jak na niego rzecz jasna. Słysząc te wieści uznał że nie musi męczyć samego siebie o ruszanie dupska z domu. Może powinien się z tego powodu czuć winny, ale jedyne co czuł to zawód do samego siebie, że nawet nie spróbował.
    Siedział na ganku, kiedy zobaczył zbliżającą się do niego Akane i pokiwał jej, widząc jakieś dziwne wahanie w jej ruchach. Dziwne, ale nie zastanawiał się nad tym długo, bo dziewczyna zaczęła wyrzucać z siebie pierwsze słowa, gdy tylko jej cztery litery usiadły na ławeczce obok niego. Zanim skończyła odsunął się od niej i przesiadł na deski, tuż naprzeciw niej kiwając lekko głową.
    - O jak dobrze wyglądasz Akane, miło że wpadłaś - rzucił z przekąsem. - Zaproponowałbym ci coś do picia, ale... Rei nie zdążyła zrobić żadnej lemoniady, a ja nie miałem z czego - wskazał tylko na wodę w dzbanku którą ta może brać jeśli by chciała. - A dzięki, ale wcale tak dobrze nie wyglądam - pokręcił lekko głową. - Nie mniej dzięki za próbę - uniósł kciuk w górę, po czym złączył ręce przed sobą.
    - No dobra, to musisz mi opowiedzieć coś więcej, bo właściwie nic konkretnego mi nie powiedziałaś. Nie wiem dlaczego czujesz to co czujesz, nie wiem czy się złościmy na jakąś konkretną osobę czy nie, nic nie wiem - zauważył. - Więc raz, raz, ploteczki dawaj.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  145. - Oj Żabo, zamiast przyjąć mej dobrej woli to jeszcze marudzisz. Serce mi krwawi, kiedy mi to robisz - wyrzucił z siebie teatralnie i roześmiał się serdecznie, a kiedy przypomniała mu zasady jego własnej gry spojrzał na nią nie rozumiejąc.
    - A nie... bo my gramy z udoskonaleniem - odchrząknął. - Najpierw słuchasz pytania, a potem decydujesz czy na nie odpowiadasz czy chcesz jednak zadanie - uśmiechnął się do niej delikatnie, po czym wysłuchał jej uważnie.
    - Mimo wszystko możesz podróżować sama, tata nie zamknął cię w najwyższej wieży - spojrzał jej prosto w oczy. - Myślę, że całkiem dobrze sobie radzi, ale wiesz... jeśli czujesz, że go tracisz to może mu to powiedz? - zaproponował. - Ja wiem, że wodzowanie to ważna sprawa, ale... - wzruszył ramionami. - A co do córki wodza.... - spojrzał na nią jakoś dziwnie. - Bez obrazy, ale jakoś nie pasujesz na księżniczkę. To znaczy masz czasem pewne humorki tego typu, ale w ogólnym rozrachunku... brak ci piątej klepki - pokazał jej lekko język. - Heh, ale rozumiem... znaczy wiem o co ci chodzi. Bycie piętą Achillesa i właściwie celem innych zdecydowanie nie jest przyjemne - zgodził się z nią. Sam przecież dobrze wiedział, że będzie poszukiwanym numer jeden, jeśli kiedykolwiek ktoś dowie się o komunikacji z innymi kryształami.
    - Dobrze sobie radzisz jak na ten stan rzeczy - przyznał jeszcze, po czym skinął głową. - Mhm... tak, ja też tęsknię za tą łatwością komunikacją... i teraz będzie bardzo trywialnie... za pizzą - wyszczerzył się do niej.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  146. Gabi spojrzała po niej z lekkim zastanowieniem. Czy mogła wzbudzać w kimś aż tak skrajne emocje? Czy kontakt z jej osobą mógł być aż tak nieprzyjemny? Przez długą chwilę analizowała swoje zachowanie przy jednym i drugim chłopaku, po czym ostatecznie pokręciła lekko głową.
    - Nie to nie to - stwierdziła tak po prostu. - Oczywiście, mogłam ich zirytować kilkakrotnie, ale myślę, że nie do aż tak wielkiego stopnia - zawyrokowała i pokręciła przecząco głową.
    - Nigdy w życiu - odparła zgodnie z prawdą. - Przecież ciebie to tak cieszy i tak zarażasz uśmiechem, że nie byłabym w stanie zniszczyć ci tego - uśmiechnęła się do niej i wzruszyła ramionami. - Mi się raz zdarzyło wystąpić. Fajna zabawa - skinęła głową. - Ale nie wiem czy to dla mnie na dłuższą chwilę - dodała, po czym spojrzała w ogień. - Tylko, że ja nie miałam okazji poznać wielu zawodów, więc myślę że jestem usprawiedliwiona w tym całym zagubieniu - odchrząknęła, a w brzuchu porządnie jej zaburczało. Aż cała spłonęła buraka i odchrząknęła głośno.
    - Wybacz... - wymamrotała, sięgając szybko po kanapkę z gumijagód i szybko nią przegryzając. - Mój żołądek nie potrafi wyczuć momentu...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  147. Gave wzruszył ramionami.
    - Tak, chyba tak - odparł zgodnie z prawdą. - Chyba, że po drodze lekko odbiję w bok - dodał jeszcze.- No wiesz, jeśli złapię jakieś fajne zlecenie to pewnie jakiś postój zrobię - mruknął tylko. - Fajne i w miarę bezpieczne - wywrócił oczyma, zaraz spoglądając na ten cały breloczek. Wziął go do ręki oglądając go ze wszystkich stron.
    - Dlatego właśnie nie wierzyłem, że potrafisz szyć. Twoje umiejętności... - pokręcił ze śmiechem głową, po czym wsunął breloczek do kieszeni spodni. - Dzięki, jest super - zapewnił ją tylko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  148. Tony milczał słuchając o tej całej aureoli Akane. Musiał jej przyznać rację. Właśnie tak była przez większość postrzegana.
    - A dziwisz się? - spytał jej spokojnie. - Jakby nie patrzeć byłaś i wciąż jesteś otoczona męskim gronem. Nawet jeśli nasi staruszkowie są postępowi to gdzieś tam mają zakorzenione stereotypowe postrzeganie. Dziewczyna jest taka niewinna, biedna i narażona na wpływy męskie - skomentował. - No i to może się tu odbijać, albo to że wszystko co broisz to broisz w białych rękawiczkach i ciężko cię przyłapać - rzucił swobodnie. - Ale nie martw się. My wiemy, że ty masz większe rogi niż którykolwiek z nas - zauważył jeszcze, po czym odchylił się na rękach.
    - Hm... ale nie chcesz tu mieszkać bo masz aureolę na głowie, czy nie chcesz z jeszcze jakichś powodów? - zapytał jej tak po prostu. - Nie zrozum mnie źle, wcale nie musisz tu mieszkać i to przecież jest okay - zapewnił ją. - Tylko po tym co powiedziałaś... teraz wysuwasz taki wniosek, który może wyglądać jak decyzja zbuntowanego dziecka. No wiesz, skoro wy mi tak to ja wam zrobię na przekór i się wyprowadzę - spojrzał jej prosto w oczy. - Nie podejrzewam cię o to... po prostu mówię jak to w tej chwili wygląda - mruknął jeszcze, nie komentując już swojego wyglądu. Może i powoli dochodził do siebie. Może i konwersował już w miarę normalnie, ale wciąż nie potrafił zmusić się do opuszczenia bezpiecznych czterech kątów. - Tak szczerze mówiąc... to ani ty, ani Gave... ani Ryu tu nie będziecie mieszkać - stwierdził od tak. - To widać, bo Was zawsze nosi.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  149. - Czy ja wiem czy odskoczni... raczej takiego myku, który pozwoli ci uniknąć niekomfortowego pytania - rzucił swobodnie, a co do rozwydrzenia, uniósł lekko brew. - Tego nie powiedziałem - zaśmiał się pod nosem. - Po prostu nie jesteś taka wyniosła, nie wiesz który widelec jest do czego i takie tam... - machnął lekko ręką. - Tak szczerze to nie do końca wiem jak powinny zachowywać się księżniczki. Z żadną nie przebywałem na tyle długo, żeby móc ją poznać dokładnie - zauważył tylko. Najprawdopodobniej po prostu myślał stereotypami.
    - Poczekaj aż twój tata odda pałeczkę twojemu bratu. Wtedy nacieszy się życiem rodzinnym i... jeszcze będziesz go miała dosyć - rzucił swobodnie. - Chociaż pewnie masz rację. Tam mógł być tylko tatą... a tu ma jeszcze inne role i chcąc nie chcąc musi dzielić swój czas - zgodził się z nią ostatecznie.
    - Och ja wiem... - bąknął a propo pizzy. - Ale to nie to samo... tak samo jak kakao Rei, tu jest pyszne, serio... ale to nie to samo - wzruszył ramionami. - No trudno to opisać. Chyba po prostu smak... smak jest mimo wszystko inny - mruknął tylko. Mina mu zrzedła, gdy padło pytanie o Las. Zacisnął delikatnie swoje pięści i wzruszył ramionami.
    - Ech... nie oczekuję że to zrozumiesz - zaczął. Niespecjalnie chciał o tym rozmawiać z Akane. Po tym jak go oceniała za pierwszym czy drugim razem, zdecydowanie wolał nie poruszać tego tematu. - No wiesz, syndrom Sztokholmski i te sprawy - mruknął jeszcze, nie patrząc na nią. Utkwił wzrok gdzieś przed sobą, unikając tego jego spojrzenia. Nie dlatego, że bał się iż wyciągnie z niego wspomnienia, po prostu nie chciał znów oglądać wyraźnego obrzydzenia na jej twarzy.
    - Za tym, że nie trzeba było strzępić języka, a wszyscy dokładnie wiedzieli o co ci chodzi - zaczął spokojnie. - Za ich mową, bo jest taka unikalna. To trzeba usłyszeć, żeby zawyrokować. Śpiewali wieczorami, opowiadali historie swojego życia... opowiadali historię poległych - dorzucił jeszcze. - Za pięknymi polanami pełnymi różnokolorowych kwiatów i ciekawych roślin. Za Reksem... i Naomi. To w gruncie rzeczy sympatyczne bestie były - uśmiechnął się do swoich myśli. - Za spaniem pod gołym niebem bez zamartwiania się czy ktoś na mnie napadnie - wzruszył ramionami. - Jest wiele takich rzeczy...

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  150. Tony pokręcił przecząco głową.
    - Przykro mi... nie znam - odparł zgodnie z prawdą. Nie znał i nie wierzył w te wszystkie przeznaczenia i inne uczucia mówiące, że tak to musisz zrobić a tamtego nie. O nie. Do tego nie da się przekonać za żadne skarby. - I nie chcę znać - dodał zaraz. - Nawet mnie nie namawiaj - mruknął. - To byłaby kolejna niewiadoma na liście tych wszystkich, które mną akurat targają... wielkie dzięki, ale nie. Ja w takie coś nie wierzę, Żabencjo - burknął i wzruszył ramionami.
    - Trudno mi się odnieść do twojego odczucia... - stwierdził po chwili. - O nie... tylko nie Slavit... - westchnął ciężko. - Zwariowałaś, wiesz? Slavit jest w pobliżu Polszy. Ja wiem, że mówi się iż najciemniej jest pod latarnią, ale nie sądzę, żeby to było dobre miejsce dla twojej małej - bąknął. - W tym jednym muszę się z tobą nie zgodzić. Wybierz sobie inne miejsce na dom... i patrz na siebie, a nie na Gava. Gave sobie poradzi z tymi czy innymi spojrzeniami - skomentował. - Przecież go znasz, nie mówię że to go nie boli, ale poradzi sobie tak czy inaczej - wzruszył ramionami. - Skąd pewność, że ciebie nie kocha? - zdziwił się, bo on odnosił zupełnie inne wrażenie.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  151. - Ja... - Gave pokręcił przecząco głową. Jasne, że chciał wejść ale powstrzymał się przed tym i uśmiechnął tylko do niej. - Nie sądzę, by moja obecność... - zacisnął mocno wargi. - Nie chciałbym przypadkiem zrobić jej czegoś złego... - dodał, bo przecież nie był pewien jakby się zachował, gdyby Rahim wspomniał że coś jest nie tak. Obawiał się, że tylko pogorszyłby stan małej. - Poczekam na zewnątrz... - stwierdził jeszcze, przystając tuż obok drzwi do gabinetu i zamykając oczy. Odetchnął głęboko. Kilkakrotnie. Uznał że stąd da radę podsłuchać o czym jest mowa w środku.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  152. - No wiesz, bo często wplatasz Gava jako argument. Do tego stopnia, że robi się alarmujące - wyjaśnił jej spokojnie Tony. - Czasem nie wiem czemu to robisz? Na siłę chcesz pokazywać go innym z tej dobrej strony... ale to tak nie działa - pokręcił lekko głową. - Ja tam nie mam nic przeciwko Gavowi. Nie podpadł mi ani nic. Jest w stosunku do mnie w porządku - wzruszył ramionami. - Ale dlatego widzę go w takich kolorach bo sam to przeżyłem. Nie dlatego, że ktoś mi o tym mówi. No bo co z tego jak ty mi będziesz go wybielać, a on będzie dla mnie wredny? - spojrzał po niej uważnie. - Wówczas twoje przedstawianie go sprawi, że tylko mnie zirytujesz, a jego obraz stanie się jeszcze bardziej okropny. Wiesz, ludzie już tak mają - zauważył. - To ich natura, tak mi się wydaje - wstał, aby sięgnąć sobie po kubek wody i upił od razu połowę niego, wracając na swoje miejsce.
    - Dlatego, kiedy ciągle o nim wspominasz, jest twoim argumentem... to trudno jest nie zastanawiać się czy przypadkiem nie robisz tego wszystkiego dla niego. W końcu co jak co, ale wszyscy wiemy że Gave się w Argarze nie potrafi odnaleźć - zauważył spokojnie. - Rozumiem, że to nie ze względu na niego chcesz się wyprowadzić i jak się osiedlisz gdzieś indziej niż Slavit to wiesz... jak już będę wychodził to cię odwiedzę - zapewnił ją zaraz z uśmiechem.
    - Moim zdaniem... ty się za szybko zadeklarowałaś - odchrząknął po dłuższej chwili milczenia. - Przestraszyłaś go tymi dwoma słowami... - zauważył. - Potraktowałaś go trochę tak jakbyś miała do czynienia z Ryu - wzruszył ramionami. - Chodzi mi o to, że jeden i drugi inaczej reagują na wyznanie uczuć. Ten pierwszy jest do tego chętny, ten drugi... - pokręcił przecząco głową. - No i teraz Gave cały czas czuje presję, nie ważne czy ją faktycznie dajesz czy nie. On za każdym razem słysząc "kocham cię" cofa się kilka kroków w tył, bo czuje presję i jest mu głupio że nie potrafi z siebie wydobyć tych dwóch słów - rzucił ni z gruszki ni z pietruszki. - Gave jest facetem, który tak jak mówisz, uczy się emocji, ale umie kochać. Kocha Maryl, kocha waszą Fasolkę i myślę, że ciebie też. Obawiam się tylko, że boi się tego powiedzieć, bo to dla niego deklaracja na całe życie - zauważył. - Bo myśli, że ty to tak postrzegasz. No i nie powie ci "kocham" póki nie będzie pewien, że i on traktuje cię aż tak poważnie.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  153. - Ale to wcale nie jest takie oczywiste - zaprotestował i poczochrał się po głowie. - Twoje uczucia są strasznie skomplikowane. Mam wrażenie, że uwikłałaś się w chorą relację... - mruknął. - Bo okay, kochasz go, on ciebie też... ale co z tego, skoro nie jesteście razem? - spojrzał jej prosto w oczy. - Chciałbym, żebyś miała kogoś na kim możesz polegać w każdej chwili. Wiem, że na Gavie możesz, ale... zwłaszcza w tych czasach ciężko o komunikację i jeśli będzie daleko od ciebie, a wam będzie coś groziło... i wiem że ty potrafisz się obronić, po prostu czasem jest po prostu lżej jak się ma tę drugą osobę przy sobie, nie sądzisz? - zerknął na nią ukradkiem. - Dlatego to wcale nie takie oczywiste dla mnie... że bierzesz go pod uwagę. Skąd pewność, że będzie często przychodził? - zapytał jej. - Czasem miłość do małej to nie wszystko... - mruknął. - Po prostu martwię się o ciebie - wymamrotał beznadziejnie. - Nie o to, że sobie nie poradzisz, tylko o to że no będziesz za bardzo za nim tęsknić... I wcale nie podoba mi się, że stoisz na takim no śliskim gruncie. I tak wiem to wasza sprawa. Twoja i Gava, ale jakoś no nie mogę tego pojąć - przyznał szczerze. - Z drugiej strony, dlaczego właściwie z nim nie pójdziesz? No wiesz, nie będziesz podróżować po swojemu ale z nim? Może gdybyście spędzili czas we dwoje, gdzieś z dala od Argaru to może coś by ruszyło do przodu? - zaproponował jeszcze taką opcję. Machnął ręką na jej pytanie o to kiedy wrzuca Gava do rozmowy.
    - Nie mogę sobie przypomnieć konkretnego przykładu. Może faktycznie za bardzo ostatnio koloryzuję - przyznał jej rację. - A co do Ryu... a do kogo mam porównać? Do siebie? Przecież ja nie byłbym zachwycony, gdybyś powiedziała, że mnie kochasz - wywrócił oczyma.
    - Jeśli chodzi o wybielanie... to źle się wyraziłem. Ty nie wybielasz - pokręcił lekko głową. - Po prostu twój rozmówca tak może odbierać twoje słowa, bo jeśli Gave pokazał się mu z zupełnie innej strony to ciężko brać cię na poważnie. Dlatego no dużo osób uważa, że jesteś beznadziejnie zakochana - skomentował na głos, znowu nie do końca uważając na swoje słowa. Po prostu starał się wszystko rozbierać na części.
    - Ale ja cię słucham i słyszę - jęknął. - Wiem, że ty wiesz... ale dochodzę do wniosku, że on nie wie - burknął. - Jemu muszę do głowy co nieco nawkładać... - wyrzucił z siebie. - Aha i nie wciskam Ryu w każdy temat z Gavem, teraz to ty koloryzujesz - zauważył tylko. - Czasem się nim podpieram, bo jest idealnym kandydatem do pokazania, że jeden i drugi są zupełnie inni i no trzeba do nich inną taktykę zastosować - wydmuchał powietrze z płuc, znów popijając trochę wody.
    - Gave... - zastanowił się nad swoim kolejną wypowiedzią. - Myślę, że Gave ma dość tego oceniania go tutaj. Myślę, że przez to trudno jest mu okazać ci czułości, bo boi się że zostanie ona odebrana jako fałszywa - spojrzał jej prosto w oczy. - Właśnie dlatego może byłoby super, gdybyś spędziła z nim czas poza Argarem? Ale nie godzinę czy dwie... miesiąc, dwa? Rok? - wzruszył ramionami. - Może to by go otworzyło? Gdyby nie musiał martwić się tym co pomyśli tatuś Akane? - uniósł lekko brew. - No bo wiesz... może i Gave nie boi się go, ale myślę że zależy mu na jego opinii. Jesteśmy tylko ludźmi i chociaż to nielogiczne to przejmujemy się tym co pomyśli o nas ktoś inny. Gava to raczej też nie omija - uśmiechnął się lekko. - Dobra, znów mi powiesz, że gadam głupoty i od czapy. Przepraszam, ale ja... no uhm trudno mi ostatnio pozbierać myśli. Kiepski ze mnie materiał na kumpla, a co dopiero przyjaciela. Tylko proszę, nie znienawidź mnie przez to...

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  154. - Ja to właśnie na podstawie Darcy mówię - zaśmiał się cicho. Morgany nie uważał za typową księżniczkę. Mimo tytułu zachowywała się dość normalnie. - To dalej mało, co nie? - zerknął na nią i pokręcił lekko głową. - No nic, jak kiedyś jakąś spotkam to sprawdzę jak się ma stereotypowa teoria do prawdy.
    - Aha, na pewno zdrowsze - zgodził się z nią śmiejąc przy tym lekko. - Ale to dalej słabe pocieszenie - przyznał. Wzruszył lekko ramionami na jej reakcję co do lasu i zerknął na nią z wyraźną ulgą, kiedy jednak nie krytykowała jego kolejnych słów.
    - Może kiedyś, jak upewnię się że to bezpieczne, to ci to pokażę... te inne rejony lasu - rzucił luźno. - Ale najpierw musiałbym wiedzieć, że nic nam się nie stanie i że tam nie utkniemy. Bez tej pewności, nigdy w życiu - zapewnił ją jeszcze. Popatrzył po polanie i skinął głową.
    - Tak, jesteśmy na miejscu. Rozbijemy się w pobliżu strumienia - wskazał dłonią kierunek. - Okay, czym zauroczyła cię ta kraina? Co takiego ma w sobie, że wywołuje uśmiech na twojej twarzy?

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  155. Gave pokręcił przecząco głową, trochę przy tym blednąc.
    - Nie, bo ja... - zacisnął mocno wargi i spuścił wzrok. - Ja przynoszę śmierć - przypomniał im wszystkim. - A nie chcę, żeby Fasolka... i Akane... - wzruszył ramionami. - Po prostu się boję - wymamrotał, spoglądając trochę bezradnie na Febe. Ech nigdy by nie przypuszczał, że będzie martwił się zabobonami, ale jego ojciec był śmiercią, wokół niego ciągle jej było pełno, ba... nawet zginął będąc niemowlakiem... zdecydowanie nie chciał, żeby jego pech przeszedł na Akane i maleństwo. Zacisnął mocno pięści i wszedł jednak do środka, wbrew sobie. Przystając jednak tak daleko od Akane jak to się dało. Nie chciał im zrobić krzywdy, a miał wrażenie że sama jego obecność właśnie to robi.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  156. - I nie chciałbym, żeby nagle się okazało, że przeze mnie już go nie masz - zagryzł mocno wargi i uniósł wzrok na dłoń Akane, a potem na jej oczy. - Nie, proszę Akane - wymamrotał, wciskając się tak bardzo w drzwi za sobą jak to w ogóle było możliwe. Dobrze, że Rahim zdołał się już stamtąd ewakuować.
    - Tu mi wystarczy - wymamrotał, bo to i tak było za blisko. Nie był pewien skąd ten nagły strach. Strach, że coś będzie nie tak. Że z jego winy Fasolka przestanie żyć. Czuł mocno bijące mu serce w piersi, wręcz ogłuszające.
    - Proszę, nie zmuszaj mnie - dodał jeszcze. - Ja naprawdę nie chcę zrobić wam krzywdy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  157. Gave mimo wszystko słuchał ich wszystkich uważnie. Nawet wstrzymał oddech, kiedy Febe tak długo milczała. Dłoń miał na klamce, żeby w razie czego się ewakuować, bo przecież może zatruwał to wszystko. To na miarę możliwości sterylne pomieszczenie. Dopiero, kiedy Rahim stwierdził, że wszystko jest w porządku, kamień spadł mu z serca. Przepuścił młodego a sam trochę niepewnie podszedł bliżej łóżka, obserwując to jak Akane słucha serca małej. Przystanął obok Febe milcząc tak samo jak i ona.
    - Mogę... też? - zapytał cicho po kilku długich minutach milczenia.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  158. Chłopak trochę niepewnie złapał za urządzenie i jeszcze chwilę się wahał, zanim przystawił go do ucha. W pierwszej chwili nie był pewien czego słucha, ale powoli dźwięk zaczął być wyraźniejszy. Wstrzymał oddech mrugając szybko, co by przepędzić łzy.
    - To... Fasolka? - zadał głupie pytanie przez ściśnięte z emocji gardło. - Ma... silne serduszko - dodał jeszcze nie bardzo wiedząc co jeszcze mógłby powiedzieć. Dopiero wtedy spojrzał na Akane uśmiechając się do niej lekko. - Bardzo silne... - dodał czując jak dłoń trzymająca urządzenie mu drży. Ostrożnie zbliżył się jeszcze do łóżka i położył dłoń na brzuchu Akane. - Cześć mała... - szepnął. - Rośnij silna...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  159. Chłopak jeszcze przez chwilę wpatrywał się w brzuch Akane oczarowany, cały czas słuchając serduszka małej, a potem uśmiechnął się do dziewczyny krzywo.
    - Będę tatą - powiedział drżącym głosem i krótko ją przytulił. Następnie odłożył urządzenie i odwrócił się do Febe, żeby podejść do niej i mocno się do niej przytulić. - O jezu... będę tatą... - wymamrotał łamiącym się głosem. Pozwolił sobie na kilka łez. - Jezu... to uhm... - zacisnął mocno wargi. - ...uhm takie dziwne, nie wiem jak to nazwać... - wymamrotał. - Cieszę się, ale cholernie się boję...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  160. Gave skinął głową przyjmując do wiadomości fakt, że wszyscy się boją na tym etapie. To nie pomagało na ten jego strach. Nie koiło nerwów. Nie robiło kompletnie nic. Jeszcze chwilę wtulał się w Febe, uspokajając trochę, po czym odwrócił się do Akane i odetchnął głęboko.
    - Ja też się cieszę, że... byłem - zapewnił ją, po czym nie wiedząc co powinien teraz zrobić, po prostu poszedł do drzwi gabinetu i wyszedł. No bo przecież może Akane chciała jeszcze pogadać o jakichś kobiecych sprawach z Febe? Albo coś... diabli jedne wiedzą. Zamiast się tym zamartwiać poszedł do kuchni i zaczął w niej buszować, byle tylko zająć czymś swoje ręce.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  161. - Pewnie, że może - zgodził się z nią Tony. - I jemu też może się coś stać - dodał jeszcze. - Ale no tu już nie chodzi tylko o ciebie, ale i o maluszka. Przepraszam, Akane ale uhm dwie pary oczu podążające za maluszkiem są znacznie bardziej uważne niż jedna para - wyjaśnił to całe swoje zmartwienie. - Poza tym... no zarówno ty jak i on włożyliście wkład w powstanie maluszka. To jakim prawem tylko ty masz się potem babrać w pieluchach? - uniósł wysoko brew, patrząc jej prosto w oczy. - No przecież to strasznie niesprawiedliwe... on będzie się świetnie bawił, a ty w pieluchach. Weekendowy tatuś? - westchnął ciężko. - No może nie, trzymam kciuki żeby tak nie było, ale z tej całej wolnej ręki na razie na to wygląda. Nie ujmując mu nic, bo wiem że będzie kochał dzieciaki najmocniej na świecie... - pokiwał przy tym lekko głową.
    - Bez przesady - pokręcił lekko głową. - Przyszedł na święta, załatwił się na nich, potem było tsunami, które ostro dało się we znaki, a potem sylwester... myślę że nie tkwi ze względu na ciebie - pacnął ją palcem w serducho. - Tkwi bo sam tego chce - wzruszył ramionami. - A ty tkwisz tu przeze mnie. Przecież wiem, że tak - wymamrotał beznadziejnie. Nie spodziewał się po niej tego uderzenia, przez co pobladł mocno na twarzy i odruchowo odsunął od niej kilka centymetrów. Zerknął gdzieś w bok, uspokajając swój oddech powoli. Oddychał spokojnie i powoli przez długą chwilę.
    - Nie musisz od razu mówić mi, że spędzisz z nim rok - bąknął. - Ale jak chcesz coś zrobić to zrób to - spojrzał na nią spokojnie. - Bo potem będziesz żałować, że tego nie zrobiłaś - wzruszył ramionami.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  162. Przytaknął jej tylko. Nie wpadł na to, że mógłby ją zabierać ze sobą teraz, kiedy była jeszcze w ciąży. To była tylko luźna propozycja na kiedyś tam, gdy będzie potrzebowała odpoczynku od dziecka i małego szaleństwa na przykład. Pokiwał lekko głową po raz kolejny, gdy wspomniała o tym co jej się tu podoba.
    - Mam tak samo jak ty - skomentował. - Natura tu po prostu zachwyca - zgodził się z nią, zsuwając swoje buty, żeby wejść do wody i chwilę pobrodzić z niej. - No to co? Ja rozbijam obóz, ty polujesz - przypomniał jej o umowie. - A do pytań wrócimy później.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  163. - Tak, jak akurat będzie w pobliżu - skomentował tylko wieść o Gavie, który będzie babrał się w pieluszki. W to, że będzie to nawet nie wątpił, tylko z jaką częstotliwością stanowiło większe pytanie.
    - Ech no dobra - dmuchnął sobie w grzywkę. - Twoja decyzja i nic mi do tego - zauważył tylko. - Ja po prostu uważam, że robisz głupotę dając mu aż tyle swobody - rzucił tylko. - Rozumiem twoje argumenty, docierają do mnie, ale nie rozumiem dlaczego masz aż tyle cierpliwości - rozłożył lekko ręce. - Ja to już bym mu przywalił i po prostu odszedł, bo albo rybki albo akwarium, a nie... będę miał rybki przez 2 weekendy w miesiącu, a całe akwarium przez resztę miesiąca - burknął, patrząc na swoje buty. - Ale uhm ja myślę o tym trochę inaczej... - zerknął na nią. - Z punktu widzenia dziecka bez rodziców i może dlatego tak mi się ta twoja cierpliwość nie podoba - bąknął jeszcze.
    - Jeszcze mi zabiera radość z bycia tym, który ją w Argarze przetrzymuje - wstał z miejsca i odszedł tak by móc oprzeć się o barierkę. Skrzyżował ręce na klatce i spojrzał na nią naburmuszony. - A idź w diabły... Ryu też... tylko doszedł do siebie w miarę i już... tu Phyonix, tu zwiedzanie łba Gava i Natana, tu misja z Gavem, a zaraz spacerek z tobą... - zacisnął mocno wargi. - Wszyscy mnie w tyle zostawiacie...

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  164. Tylko chwilę udało mu się obserwować wnętrze w spokoju, kiedy zaraz zostali przywitani przez gospodynię. Akane została porwana w objęcie, a on jedynie uśmiechnął się mocniej. Na przedstawienie swojej osoby uniósł wysoko brew.
    - Och tak, ja niedługo znikam, bo Żaba ma mnie już dość - rzucił wesoło, po czym skinął głową kobiecie. - Bardzo miło mi poznać - skomentował spokojnie, wyciągając zaraz dłoń do Klary i witając się z nią przyjaznym uśmiechem.
    - Coś trzeba pomóc przy zjeździe? - zakasał rękawy, bo atmosfera była na tyle przyjazna, że aż chciało się rwać do pomocy i innej roboty. Nie miałby nic przeciwko, gdyby udało się tu zaciągnąć za darmowy nocleg czy po prostu dobrą strawę. Wnętrze to niemal od razu skojarzyło mu się niezwykle ciepło.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  165. Gave był w trakcie krojenia warzyw do potrawki, która właśnie powstawała w jego głowie, kiedy Akane zaatakowała go od tyłu. Wyraźnie się spiął i odliczył do dziesięciu zanim pozwolił sobie na chwilę odsapnięcia.
    - Nie atakuj mnie tak - poprosił, ale nie odsunął się. - Zostaniesz na obiad czy ruszasz już od razu? - zapytał jej spokojnie. - Ryu jeszcze tu nie było, ale wiem że ma się pojawić bo coś tam coś tam, ziółka - wywrócił oczyma. - Wy też na siebie uważajcie - dodał tylko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  166. Odetchnął z ulgą, kiedy się od niego odsunęła. Jakoś tak zaczynał dochodzić do wniosku, że nie przepada za takimi czułościami. Publicznymi czułościami. Co prawda, w tej chwili nikogo tu nie było, ale w każdej chwili ktoś mógł się pojawić. Febe zawsze miała pełną chatę.
    - Ja tylko stwierdziłem fakt - mruknął w odpowiedzi na ten jej ton. Miał wrażenie, że usilnie próbuje pozostawać w tych wypadkach obojętna, co w jego ocenie było dość dziwne. Wzruszył jednak ramionami nie wdając się w dyskusje na ten temat. Podał jej nóż i warzywo podobne do marchewki. - Pokrój je w kwadraty... 5 na 5... milimetrów oczywiście - poinstruował ją, po czym pokazał jej pokazową kosteczkę. - O takie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  167. - Zwariowałaś? - spojrzał na nią wyraźnie zaskoczony. - Ze mną? - uniósł wysoko brew. - Żebyśmy się pożarli o drogę... ja nie współpracuję dobrze z innymi - burknął tylko. Nie, zdecydowanie nie wyobrażał sobie podróży z Akane, która mu by zmieniała drogę pięćset razy bo tu się zatrzymajmy i tamto zobaczmy. Straszliwie wkurzająca sprawa. - Nie, dzięki - uśmiechnął się do niej czarująco, a kiedy skrytykowała jego pięć na pięć zamrugał kilkakrotnie.
    - Ale dla mnie 5 na 5 to forma relaksu... - zauważył trochę nie rozumiejąc tej krytyki. Odebrał jej warzywo i nóż, po czym pokazał na krzesło. - Możesz siedzieć i pachnieć - rzucił lekkim tonem.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  168. Gave spojrzał na nią z politowaniem i pokręcił lekko głową.
    - O właśnie o tym mówię... jak idę to idę od punktu a do punktu b... a nie od punktu a przez punkt c i d i 150 miliardów innych - skomentował, a na współpracę uniósł lekko brew. - Cieszę się, ale dziękuję nie chcę - odparł krótko. - Zdecydowanie lepiej mi jest w postaci Zosi Samosi - dodał, krojąc ładnie warzywka, zgodnie z wcześniej założonymi wymiarami. - Nie potrzebujesz do tego miarki... - mruknął. - Wystarczy jedną ukroić a potem robić już według wzoru - uśmiechnął się do niej lekko i pokiwał głową. - No, ale rozumiem. Każdy ma inne techniki - rzucił luźno.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  169. - Zdarzyło mi się. Jak mi cel zwiewał - wzruszył ramionami. - Albo jak zlecenie tego wymagało, albo tak po prostu, bo byłem zmęczony - spojrzał znad swoich warzyw i zerknął na nią. - Ale robiłem to z własnej woli i nie musiałem się komuś podporządkować... ja po prostu lubię mieć cel i go osiągać, a nie szwendać się bez celu i specjalnie wydłużać sobie trasę - wyjaśnił jak najlepiej umiał, a potem spojrzał na nią i westchnął ciężko.
    - I co to niby moja wina teraz? Że nie chcę iść z tobą? Że mi nie po drodze? Że mam inne plany? - zapytał jej przestając na moment gotować. Naprawdę nie chciał w ten sposób z nią znów rozmawiać. - Zawsze twierdziłaś, że chcesz sobie wędrować sama. Ja to szanuję i się nie wpitalam z buciorami w twoje wycieczki. Jeśli chciałaś iść ze mną trzeba było wcześniej powiedzieć - odchrząknął. - A że wybrałaś wycieczkę z Ryu i nie potrafiłaś mu powiedzieć "nie"... to masz teraz do mnie pretensje nie wiadomo skąd - mruknął jeszcze, wsypując warzywa do garnka i stawiając go na ogień. - Więc tak, nie chcę z tobą zwiedzać - potwierdził tylko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  170. - Bo już wędrowaliśmy razem. Do lasu, z lasu, na sylwka, w Terrze... - przypomniał jej te wędrówki, dalej nie rozumiejąc o co jest jej znowu przykro. - Przecież to niczym by się nie różniło, a że mamy inne priorytety... - wzruszył ramionami. - Po prostu mogłaś powiedzieć wcześniej - skomentował. - A jak już przyjęłaś propozycję Ryu to teraz nie udawaj, że tak strasznie ci z tym nie po drodze - dodał jeszcze. - Nie wiem czy będziemy kiedyś wędrować razem. Ty masz zobowiązania, a ja... - wzruszył ramionami. - No będzie Fasolka, ale poza tym nie mam konkretnego miejsca pracy - zauważył. - Ty masz - dodał jeszcze i zamieszał ze sobą warzywka.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  171. - No to po co się zgodziłaś na pierwszym miejscu, skoro nie chcesz z nim iść? Dziewczyny są jakieś inne - fuknął, odkładając na chwilę wszystkie narzędzia, co by przypadkiem nikomu nimi nie zrobić krzywdy. Nie, nie podejrzewał się o to, ale przezorny ubezpieczony.
    - Podobno jesteś asertywna... a tu nie potrafiłaś powiedzieć "nie" - burknął. - Nie uczepiłem się tego. Po prostu wyrzucasz mi, że nie chcesz z nim iść i wolałabyś ze mną... po co? - zapytał jej po prostu. - Po co? Żeby wzbudzić wyrzuty sumienia? Żebym poszedł do niego i mu nawtykał "ej stary, nie chcę żebyś szedł z Akane" czy ... no nie wiem dla samej sztuki paplania - zapytał jej, bo naprawdę tego nie rozumiał. - A nie są istotne? - zadał jej pytanie. - Myślałem, że to jest twój ostatni wybryk taki długi, bo potem już wpadasz w wir pracy... no może po porodzie trochę wolnego od niej, ale sądziłem że bierzesz ją na poważnie - odparł obojętnie. - Skoro nie, to przepraszam za tę insynuację - dodał jeszcze wydmuchując powietrze z płuc. - Tak, na tę chwilę nie chcę z tobą wędrować - odparł zgodnie z prawdą. Po pierwsze jego wędrówki nie zawsze kończyły się dobrze. Po drugie w obecnym stanie Akane nie byłyby najlepszym pomysłem. Po trzecie, zdawał sobie sprawę z tego, że już ma całkiem niezłą gromadkę wrogów na głowie. I po czwarte, czuł że po prostu muszą od siebie odpocząć.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  172. Nie odpowiedział jej na to, głównie dlatego, że nie był pewien co gorsze. Fakt, że zgodziła się z nim iść w taki czy inny sposób, czy to że chciała go oszukać. Słaba ta asertywność w jej wykonaniu. Parszywa wręcz. Wzruszył tylko ramionami na jej insynuacje.
    Miał coś jeszcze skomentować, ale tylko machnął na to wszystko ręką. Po co? Przecież i tak nie dotrze. Wrócił do swojej potrawki, już nie patrząc na nią. No najwyraźniej nie można było z nim pogadać normalnie. Och jaka szkoda. Wywrócił oczyma. Jasne, że się dało. Jak ktoś wiedział jak to robić, a nie rzucając jakieś głupie insynuacje. Przecież powiedział jej dużo wcześniej, że trzeba było szybciej o tym wspominać. Przyszłe podróże? Prychnął pod nosem. Przecież nawet nie wiedział czy ich dożyje. Albo coś proponuje albo rzuca w eter na święty nigdy. Phi, głupota.
    Posmakował trochę potrawki i pokiwał lekko głową, biorąc się za doprawianie jej i wstawianie również gara do kaszy. Pół godziny później wysłał Inez/s (nie pamietam czy przez z czy przez s xD) po Akane, a sam rozstawił jedzonko na stole dla każdego.
    - Smacznego - rzucił tylko, kiedy wszyscy się zebrali.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  173. Nie powstrzymał się od cichego śmiechu. To całe towarzystwo tu wprawiało go w dobry humor. Nie dziwił się Akane, że lubi przebywać w otoczeniu tej rodzinki. Skinął głową do Klary, po czym zerknął na Akane i wzruszył ramionami, jakby faktycznie zastanawiał się nad tym czy zostaje czy nie.
    - Pewnie, że zostaję - uśmiechnął się do Klary czarująco. - Nawet trzy noce - dorzucił zerkając na Akane i czochrając ją po głowie. - Ale jeśli nie ma pokoju to Żabencja na pewno ma wygodną podłogę u siebie. Przenocuje mnie, bez obaw - wyszczerzył się do dziewczyny. - Słyszałem, że w Slavit jest co robić... przydałby mi się jakiś fajny przewodnik po tym miejscu - rzucił zerkając na Klarę. - A wieczorami poobserwuję tę tutaj - wskazał na przyjaciółkę. - Chwali się, że tak dobrze jej tu idzie, ale wiesz... to trzeba zweryfikować.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  174. - Przepraszam - spuścił wzrok na swoje stopy. - Przyszłaś do mnie po radę, a ja... nawet ci dobrej dać nie potrafię - zacisnął mocno wargi. - Ja wiem, że znasz swoją wartość - zapewnił ją. - Tylko ja nie lubię patrzeć jak moi przyjaciele cierpią - wymamrotał. - A w tej chwili wszyscy cierpicie... a ty to już chyba najbardziej - burknął. - Co do dorosłych to wiesz... olej ich - odchrząknął. - Oni się o ciebie troszczą, też nie lubią jak cierpisz... a dla twojego taty jesteś oczkiem w głowie. No wiesz córeczka... - podrapał się lekko po głowie. - Po prostu cię kocha i może nie potrafi się zdystansować - zaproponował. - On na pewno wie, że sobie poradzisz. Doskonale wie, ale no nie przestanie się nad tobą lelkać nawet jeśli wie, że to ci się nie podoba. Zrozum go też. Stracił cię na tak długo. Potem podrosłaś magicznie w lustrze, a on znów stracił czas. Potem wylądowałaś tu i znów cię nie miał... - zacisnął mocno wargi. - On po prostu nie chce cię ponownie stracić i po tych wszystkich okropnościach które przeżyłaś, chciałby żebyś była szczęśliwa. Żeby nic ci już nie groziło. No i swój gniew przelewa na Gava bo widzi jak ciebie to wszystko dotyka - skomentował. - I wiem, że ty to wszystko wiesz, Żabencjo... ale czasem w emocjach ani on ani ty nie potraficie znaleźć złotego środka. Żeby go znaleźć potrzeba dużo czasu. Musisz uzbroić się w cierpliwość - mruknął, kołysząc się na swoich piętach, a potem zrobił coś o co się nie podejrzewał. Zebrał wszystkie swoje odwagi nitki i objął ją mocno.
    - Jak będziesz rodzicem to pewnie zobaczysz, że nie jest łatwo nie drżeć nad dzieckiem - wyjaśnił trzęsąc się w tym lekkim objęciu, ale dalej uparcie ją trzymając.
    - No i bez przesady... ruszam się i nie przybywa mi ciałka - bąknął tylko.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  175. Chciała wierzyć, że Akane ma racje. Że ma sporo czasu na odnalezienie swojej drogi. Chciała wierzyć, że będzie jej dane to odkryć, ale nie było to takie łatwe, gdy widmo złapania przez popleczników rodziców i brata na niej ciążyło. To był cud, że tak długo udawało się jej go unikać.
    - Chciałabym żeby tak było - wyrwało się jej, ale zaraz uśmiechnęła się do niej szeroko. - Ale ty jesteś młoda i już raczej wiesz co chcesz robić - zauważyła. Nie była pewna tych wszystkich zawirowań o których mówiła Akane, ale trudno było w nie teraz wierzyć. Zwłaszcza, że dziewczyna nie mogła być wiele starsza od niej, o ile w ogóle.
    - Okay - podniosła się ze swojego miejsca i podążyła za Akane. Nie była pewna po co dziewczynie te wszystkie patyki. Przyjrzała się pierwszemu w lekkim zaskoczeniu. - Co będziemy z nimi robiły? - zainteresowała się, szukając kolejnych. Podała kilka podobnych wielkością Akane. - Takie? - zapytała, ale pierwszy z nich złamał się zbyt łatwo. - Nie, ten raczej odpada - odrzuciła jeszcze jeden, który również wyglądał jakby miał się złamać.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  176. Szyld "U Klementyny" był widoczny już z daleka, ale nawet gdyby nie był to nie dałoby się przeoczyć tej gospody. Nie dość, że w drodze nasłuchała się wielu dobrych słów na jej temat to teraz jeszcze skoczna muzyka po prostu przyciągała do środka. Shi postanowiła dłużej nie zwlekać. Weszła do środka i przeskanowała spojrzeniem pomieszczenie, żeby znaleźć jeden z ostatnich wolnych stolików. Ściągnęła swój płaszcz i odłożyła łuk na bok, po czym usiadła na krześle, zastanawiając się czy ktoś podchodzi czy w barze trzeba składać zamówienia. Pokiwała radośnie do Akane, która chyba szykowała się do swojego występu i postanowiła jeszcze chwilę poczekać, nacieszyć uszy głosem dziewczyny. Ta wyraźnie tu promieniowała.

    Shiya

    OdpowiedzUsuń
  177. - Na twoim miejscu cieszyłbym się, że tylko trzy - pokazał jej język, a potem złapał za serducho. - No wiesz? Przez dwa tygodnie znosiłem twoje towarzystwo i chrapanie co noc... a ty mi tu gwoździami grozisz? - spojrzał na nią wyraźnie zraniony i pokręcił lekko głową. - Oj Klaro... poczekaj aż będziesz ją znała kilka lat, od razu inaczej cię będzie traktować. Igły w samo serce wbija - prychnął pod nosem. - Będę wdzięczny za ten pokój w takim razie - rzucił tylko, a gdy Akane wspomniała o tym całym zapracowaniu, dźgnął ją w bok. - Bez przesady, w twoim stanie to nawet nie wolno ci się aż tak przepracowywać - spojrzał na nią wymownie, po czym znów zerknął na Klarę.
    - Dziczyzna brzmi świetnie, a wycieczka po Slavit jeszcze bardziej - wyszczerzył się do niej. - To jesteśmy na jutro umówieni. Zostawimy gburowatą Żabcię z tym jej och-wielkim-zapracowaniem. Te gwoździe będzie z podłogi zbierać - rzucił lekko, a gdy Klara się oddaliła zerknął na Akane.
    - Serio? Aż tak ci już obrzydłem? - spojrzał po niej i westchnął ciężko. - No co? Zwiedzać przyszedłem, a Slavit jest całkiem spore - uśmiechnął się do niej niewinnie.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  178. - Dla mnie problemy miłosne to najgorsza czarna magia świata - przyznał śmiejąc się jej cicho do ucha, ale pokiwał głową. Przyjął do wiadomości, że ta oto tu osóbka ma się całkiem nieźle. Nie powinien aż tak się o nią martwić.
    - Poczekaj aż się urodzi... to dopiero da wam czadu - dodał jeszcze chwilkę ją przytulając zanim się odsunął i odetchnął głęboko. - Dopiero wtedy będziesz... no wiesz przerażoną mamusią - pokazał jej język. - O i wiem co powiesz... ja? Nigdy w życiu! - sparadiował jej ton. - Ale pogadamy jak już się urodzi i ciut podrośnie - pokazał jej język i nafumfał za moment na te insynuacje wredne. - A idź w diabły.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  179. Była tą szaloną wiwatującą mamuśką, klaszczącą głośniej niż ustawa przysługiwała, ale kompletnie się tym nie przejęła. Porwała Akane w objęcia, kiedy tylko dziewczyna się do niej zbliżyła.
    - Jesteś świetna - rzuciła pogodnie, siadając z powrotem na swoje miejsce. - Hm... tu chyba zamawia się wszystko przy barze, co? - upewniła się, że dobrze wyczuła to miejsce przez tę krótką chwilę, a kiedy Akane wysnuła podejrzenia co do Niklausa, pokiwała lekko głową.
    - Trochę narozrabiał - przyznała jej spokojnie. - Wpadł w wir obowiązków i przepracowywał się, więc... - wzruszyła ramionami. - Postanowiłam zostawić mu mały liścik i przyjść cię odwiedzić, a twój tatko w tym czasie zajmie się bliźniakami to trochę odsapnie - puściła do niej oko. - Przy okazji mam parę interesów do ubicia i zamierzam spotkać się z Satoru - wymieniła wszystko co ją tu sprowadza. - Ale nie martw się, nie będę ci zawracać głowy za bardzo - zapewniła szybko. - Jeszcze raz... byłaś genialna - uśmiechnęła się do niej szeroko. - Jak tylko wpadniesz do Argaru to koniecznie gościnne występy trzeba będzie zorganizować - skomentowała. - Jak się czujesz? - zapytała zaraz. - Mała daje już we znaki? Nie dokazuje za bardzo?

    Shi

    OdpowiedzUsuń
  180. - Nie planowałem - przyznał swobodnie. - Ale moje plany zmieniają się z dnia na dzień. Wiesz jak jest... - wzruszył ramionami. - Za dużo czasu zmarnowałem, żeby teraz konkretyzować swoje plany... były luźne. Odprowadzam cię i idę do tego znajomego uzdrowiciela od Febe - pokiwał lekko głową. - A co pomiędzy to już czysta improwizacja - posłał jej buziaka w powietrzu i spojrzał za Klarą, kiedy Akane wspomniała o jej brązowych tęczówkach.
    - Mhm... - odwrócił wzrok od nowo poznanej dziewczyny, aby przyjrzeć się uważnie tęczówkom Akane. - Twoje są dalej bardziej interesujące - rzucił od niechcenia. - No wiesz ten kolor, ta intensywność spojrzenia, te figlarne ogniki i te dzisiejsze wyrażające rozdrażnienie - wyjaśnił swobodnie. - Chociaż co racja to racja... fajnie będzie mieć przewodniczkę, która zna to miasto od podszewki - uśmiechnął się do niej. - Oho... sugerujesz, że powinienem zmienić długość pobytu na cały tydzień? - zapytał i wstał z miejsca. - Klara! - krzyknął za dziewczyną śmiejąc się pod nosem.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  181. - Dlaczego niemożliwe? - zdziwił się nieco Tony. - Przecież dziadkowie ją pokochają, mama pokocha, tata też - uśmiechnął się do niej delikatnie. - A wujek będzie częstym gościem - zapewnił ją jeszcze. - Domowa atmosfera będzie. Słuchaj, masz wyjątkową rodzinkę... no i atmosferka też będzie dość wyjątkowa, ale ważne, żeby mała czuła że jest kochana. A to z pewnością będzie czuła - uśmiechnął się do niej delikatnie. - A jeśli ktoś będzie robił problemy z tego tytułu... to go wyślesz do mnie - skinął lekko głową. - Ja temu komuś do rozumu przemówię - zapewnił.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  182. Ryu spojrzał na nią i pokręcił lekko głową.
    - Nie martwię się o ciebie. Znalazłaś tu całkiem przyjazne gniazdko, na pierwszy rzut oka. Widać, że nic ci tu nie grozi - zauważył. - O ile nie zrobisz niczego głupiego - dodał jeszcze z przekąsem. - Ja po prostu chcę trochę pozwiedzać. Nie martw się, nie będę ci siedział teraz 24 na dobę i cię obserwował - rzucił lekko. - Choć nie ukrywam, mam nadzieję że chociaż godzinę dziennie dla mnie wygospodarujesz - pokazał jej język i wzruszył lekko ramionami. - Dokładnie takie jak ich właścicielka - zgodził się i udał wielkie oburzenie na tego delikatnego kopniaka.
    - Ała... ja wiem, że hormonki buzują ale no bez przesadyzmu - zażartował i wywrócił oczyma. - To ci odśpiewam hakuna matata, albo inne carpe diem - zaśmiał się lekko.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  183. - Ten świat jest spokojny? - Gabriela spojrzała na nią szczerze zaskoczona takim werdyktem. Wszystko mogła powiedzieć o Mathyr, ale nie to, że było tu spokojnie. Pokręciła przecząco głową i uśmiechnęła się do niej słabo. - To ja chyba nie chcę wiedzieć jaki był ten wasz - szepnęła tylko. Skoro tam było aż takie urwanie głowy a ona nie była pewna czy w jej własnym sobie poradzi... aż się wzdrygnęła na samą myśl co tam mogłoby ją spotkać.
    - Niesamowite - skomentowała pomagając jej z konstrukcją i z płachtą, która miała pomóc udusić królika. Nieco bardziej soczyste mięsko tylko zwiększyło jej głód, ale zamiast marudzić z fascynacją obserwowała to wszystko. - Tego też nauczyłaś się tam? - zainteresowała się, bo mimo poprzedniego werdyktu, gdzieś tam z tyłu głowy była żądna wiedzy.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  184. - A dziękuję, dziękuję - Shi wyszczerzyła się do niej promiennie. - Starałam się jak mogłam, żeby ci narobić tu trochę obciachu - rzuciła pół żartem pół serio, po czym pokręciła lekko głową. - No nic, nie udało się. Następnym razem przygotuję baner - puściła do niej oczko na wieść o rosnącym fanklubie. - Och może i członkiem jest, ale ja tutaj robię za prezeskę - roześmiała się serdecznie a kiedy wspomniana Klara do nich podeszła, uśmiechnęła się promiennie do dziewczyny. - Poproszę jakieś fajne piwo i... coś do przekąszenia - złożyła swoje zamówienie, wracając wzrokiem do Akane. - Chcesz coś? - zainteresowała się. Była pewna, że dziewczyna jada tu za darmo, ale przecież mogła jej coś zamówić i dać zarobić tej gospodzie.
    - Jestem pewna, że gdy minie mu pierwszy szok to trochę się odpręży. Wiesz, zajmowanie się bliźniakami to praca na cały etat, ale jest to inne zmęczenie - wyjaśniła swój punkt widzenia. - Może trochę psychicznie odpocznie, a ja pozałatwiam parę punktów z jego mentalnej listy - rzuciła wesoło. - W gruncie rzeczy dla mnie to też odpoczynek - mruknęła, nie dbając o to że brzmi niczym wyrodna matka. Kochała swoje maleństwa nad życie, ale swoje życie kochała równie mocno i zamierzała czasami z niego korzystać. - A niech tęskni - wyszczerzyła się do niej. - Po powrocie otrzymam dodatkową dawkę czułości, żyć i nie umierać - zauważyła lekkim tonem, po czym pokiwała głową na znak że rozumie. - Oj to najgorsze jeszcze przed tobą - westchnęła. Wcale nie chciała jej straszyć, ale ciążę dalej miała żywo w pamięci, a fakt że przez ten czas była sama wcale nie polepszał sprawy. - Dobrze, że na ciebie trochę chuchają - skomentowała. - Nie daj się tylko zachuchać - pogroziła jej palcem przed nosem i sięgnęła do swojej torby. - A propo chuchania... - odchrząknęła, stawiając przed nią dwa słoiczki. - Zrobiliśmy ostatnio świetne dżemy. Podziel się tu ze znajomymi - rzuciła swobodnie.

    Shi

    OdpowiedzUsuń
  185. - Tak, dzieci bywają pod tym względem lepszymi wykrawaczami kłamstw niż ty sama - rzucił z przekąsem Tony, a potem zacisnął mocno wargi i odetchnął głęboko.
    - No dobra, spróbujemy - mruknął, otwierając swoje ramiona. - No chodź na przytulasa - poprosił ją. - Ja cię też kocham... - uśmiechnął się do niej szeroko. - Ja małą siorkę... - dodał jakoś tak odruchowo.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  186. Gave uśmiechnął się lekko na werdykt Akane i słuchał tylko wesołej paplaniny, samemu zajmując się swoim jedzeniem.
    - Pamiątkę poproszę z jakiegoś fajnego miejsca - wyrwało mu się tylko raz, zanim wrócił do jedzenia. Kiedy skończył pomógł znosić ze stołu i stanął przy framudze drzwi obserwując jak Akane zmywa.
    - Tylko nie wpakuj się w jakieś duże tarapaty, okay? - rzucił w końcu. - Małe są spoko, ale duże... nie chciałbym, żebyś w jakimś lochu rodziła - skrzywił się lekko. - No i nie zadzieraj z Polszą... z jednym czy z dwoma tak, ale z większą gromadą ich wojskowych lepiej nie - pokręcił lekko głową. - I jeszcze... śpiewaj i tańcz dużo - dorzucił i podrapał się po głowie. - Może kiedyś tam wpadnę do Klementynki - mruknął zastanawiając się czy faktycznie będzie w stanie to zrobić.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  187. - W takim razie następnym razem przygotuję ich dla ciebie więcej - Shi wzruszyła lekko ramionami. - Na tę chwilę musisz się zadowolić tym co tu jest - poklepała słoiczki po wieczkach dwoma palcami i pokręciła lekko głową.
    - Akane a czy ja muszę mieć jakiś konkretny powód do odwiedzin? - zapytała jej prosto z mostu, wpatrując się w jej oczy i unosząc przy tym lekko brew. - Tak mam konkretny powód. Chciałam przynieść ci dżemiki i zobaczyć twoje niesamowite występy - pokręciła lekko głową. - Liczę na to, że jeśli nie uda mi się tu zdobyć pokoju to mnie przenocujesz u siebie, bo jutro spotykam się w okolicy z Satoru - oparła policzek na swojej dłoni. - A jeśli takie powody ci nie wystarczają... - zamyśliła się. - ...no to przyszłam ponarzekać na twojego tatusia - uśmiechnęła się do niej czarująco. - A jeśli jeszcze to nie wystarczy... - odgięła się na krześle i dmuchnęła sobie w grzywkę. - To wmawiaj sobie co tam chcesz, tylko pamiętaj... to tylko twoje intencje przypisywane mi - puściła do niej oczko. - Hormonki zaczynają ci coś szaleć.

    Shiya

    OdpowiedzUsuń
  188. Gave wzruszył ramionami.
    - Nie no... gardło możesz zdrapać - uśmiechnął się do niej sarkastycznie. - Przynajmniej będzie wtedy cicho - rzucił ze znaczącym uśmiechem, po czym pokiwał lekko głową. - Jasne, nie planuję żadnych większych akcji - skomentował. - Chociaż to nigdy nie wiadomo - dodał jeszcze. - No, ale umierania w planach nie mam - mruknął jeszcze i znów pokiwał głową. - Uściskam i pozdrowię tę drugą jak spotkam. A Maryl... no wytulę ją od ciebie - zapewnił.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  189. - Dzieciaki za to nie mielą nim prawie wcale i domyślaj się tu co takiego trapi - westchnęła, a kiedy zorientowała się co powiedziała pokręciła lekko głową i machnęła ręką. - Matko zamieniam się w typowego dorosłego zgreda - mruknęła tylko, karcąc tym samą siebie. Podziękowała Klarze za piwo i upiła porządny łyk, jakoś tak uśmiechając się teraz do swoich myśli.
    - Jak ja dawno ich nie piłam... - rzuciła swobodnie i zakodowała aby pić powoli. Faktycznie alkohol piła ostatnio bardzo sporadycznie, a po długiej przerwie nie zrobiłoby dobrze wychlanie całego kufla na raz.
    - Dzięki - poczęstowała się jednym paluchem chlebowym i ugryzła go smakując. - Mhm pycha - pokiwała głową, przyglądając się uważniej paluchowi. - Potrzebuje jednego, góra dwóch noclegów - przyznała. - Wiesz... nigdy nie mam pewności czy ten paskud pojawi się o odpowiedniej porze... - pokręciła lekko głową. Nie chciała również wędrować po nocach. Nie szczególnie bała się tego, ale lepiej dmuchać na zimne.
    - Ale dość o mnie. Skoro już tu jestem - zerknęła na nią z ciekawością. - To daj mi tu jakieś pikantne historyjki, które będę mogła tym ciekawskim Argarskim jajom opowiedzieć - rzuciła wesoło. - Ta Klara... przyjaźnicie się? - zainteresowała się.

    Shi

    OdpowiedzUsuń
  190. - Nie ładne zagranie - pokręcił lekko głową. - Jesteś przewrażliwiona na tym punkcie - pogroził jej palcem przed nosem, po czym wzruszył ramionami. Nie miałby nic przeciwko dogłębnemu zwiedzaniu, więc nawet jej za mocno nie zaprotestował.
    - Wybacz... - szepnął już nieco ciszej. - Myślałem... to znaczy pani Marta (chyba) tak się zachowywała jakby wiedziała, więc założyłem że wiedzą - przyznał cicho i zasznurował sobie usta dłonią. - Nic więcej na ten temat nie powiem - zapewnił ją zaraz.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  191. Pokiwała głową na znak, że się z nią zgadza.
    - Pewnie, rozumiem że chcecie sami - zgodziła się z nią. - Po prostu czasem nas dorosłych do szału doprowadza fakt, że niczego nie mówicie, a potem... - wzruszyła ramionami. - Potem po prostu przeginamy z troską - dodała nie kryjąc tego faktu. Upiła jeszcze trochę swojego piwa, zagryzając go chlebowym paluszkiem.
    - Hm... - zastanowiła się. - Nie, podczas ciąży chyba mi nie brakowało - uśmiechnęła się lekko. - Na początku może trochę, kiedy wszyscy pili a ty nie mogłaś - zaśmiała się cicho. - Ale dość łatwo szło do tego przywyknąć. Gorzej było już później... no wiesz, kiedy maluchy były już na świecie, a ja dalej nie mogłam się napić bo karmiłam piersią - odparła zgodnie z prawdą i postukała palcami po swoim kuflu. - Natomiast teraz smakuje zdecydowanie lepiej niż wcześniej - uśmiechnęła się do niej szeroko i omal nie zadławiła piwem na wiadomość o "KL".
    - O rany... to trzeba było być mocno kreatywnym, żeby to zrobić - zauważyła wesoło, po czym uniosła lekko brew patrząc Akane prosto w oczy. - Czy to jakieś ostrzeżenie co do kolejnych dzieci? - zapytała. W końcu ich maluszki też zostały nazwane podobnie. "AI" w jednym i drugim przypadku. - W takim razie na co dzień musi tu być bardzo wesoło z całą rodzinką przed weselem. Hm a jak takie tu wygląda? - zainteresowała się. - Mają jakieś fajne zwyczaje? - zapytała, bo kiedy można było się czegoś dowiedzieć to warto to było robić. - Będziesz śpiewała na weselu? - zapytała jeszcze. - Jak kiedyś dojdzie do mojego to ci tego nie odpuszczę - ostrzegła. - Już możesz repertuar układać. Tylko coś wesołego na pierwszy taniec poproszę - puściła do niej oczko. Zaraz też znów pokiwała lekko głową.
    - Dobrze by było, gdybyś miała taką koleżankę od serducha - zgodziła się z nią. - Ale nie zrażaj się... czasem to trochę trwa zanim się taka znajdzie - skomentowała. Sama długo żadnej nie miała, a potem pojawiła się Rei i jakoś tak została.

    Shi

    OdpowiedzUsuń
  192. - Dobra, dobra... ale przez cztery miesiące czasem nic się nie zmienia, więc jakoś tak powiązałem koniec z końcem - wzruszył ramionami. - Już nic nie będę na ten temat wspominał - obiecał jeszcze, po czym uśmiechnął się do Klary szeroko i potwierdził zamówienie.
    - Piwo brzmi nieźle - rzucił lekko, bo od jednego nic nie powinno mu się stać. Poza tym mógł je sączyć cały wieczór. Odprowadził dziewczynę wzrokiem i znów spojrzał na Akane. - Będziesz tu miała urwanie głowy - zauważył, bo gospoda już była pełna, a on mógł tylko sobie wyobrazić jak wygląda w pełnym rozkwicie. - Do której mniej więcej pracujecie? - zainteresował się.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  193. Przez chwilę nie odzywał się do niej, przyzwyczajając do tak swobodnej bliskości Akane przy sobie. Czuł na plecach jej ręce i stwierdził, że wcale nie czuje się z tym jakoś fatalnie. Zaśmiał się na jej stwierdzenie.
    - Mała, mała... nie dość, że młodsza to jeszcze niziołek - rzucił z uśmiechem na twarzy. - Słaby ze mnie ostatnio filtr - mruknął jeszcze. - Popsułem się, ale postaram się odzyskać to coś... prędzej czy później - zagryzł mocno wargi. - Na pewno ci powiem - zapewnił jeszcze. - Ale na razie słabo upierdliwa jesteś. Musisz się bardziej postarać - zaśmiał się lekko.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  194. Ta ostatnia prośba nieco go zbiła z tropu. Uniósł lekko brew, obserwując te jej czerwone policzki i przez moment kompletnie się nie odzywał.
    - Jasne... a facetów już mogę? - zapytał puszczając jej buziaka w powietrzu. - No to jakoś wytrzymam - rzucił żartobliwie i odetchnął głęboko. Nie do końca wiedział o co chodzi z tą prośbą, ale Akane była dziewczyną. Tego nie dało się dobrze objąć umysłem. - Baw się dobrze - rzucił do niej jeszcze, po czym już ruszył do swojego łóżka, bo uznał że trochę za długo już tego dnia szalał bez odpoczynku.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  195. Ostatnio trochę zaniedbał swą pracę w Zamtuzie. Na tę chwilę pracował tam tylko od czasu do czasu, zazwyczaj robiąc to w weekendy. Lubił to i lubił towarzystwo w tym przybytku, więc nie zamierzał tak łatwo z tego rezygnować. Właśnie układał butelki na półce, kiedy usłyszał znajomy głos. Niestety nie spodziewał się go więc aż podskoczył przerażony, obracając się potem do Akane.
    - Nie stać cię na to - rzucił pewnym tonem, ale zaraz uśmiechnął się do niej szeroko. - To znaczy jeśli naprawdę chcesz to ten nie musisz płacić czy coś, ale ja w łóżku jestem dość no chyba słaby - skomentował czerwieniąc się mocno. - Nie miałem okazji z kobietą jeszcze się sprawdzić... i no uhm raczej nie będziesz usatysfakcjonowana... nie polecam - pokręcił lekko głową. - No chyba, że lubisz dominować czy coś to wtedy no uhm... chętnie?

    Aci xD

    OdpowiedzUsuń
  196. W karczmie "U Klementyny" wrzało. Wyglądała na najpopularniejszą miejscówkę w tej okolicy. Może nawet przewyższała Zamtuz? Chociaż jakoś trudno mu to było umiejscowić. Sam był nieco zmęczony wędrówką. Udało mu się porozmawiać z Grimą i kiedy już się wykurował ruszył prosto do "Klementyny", bo przecież z Akane nie było wiadomo jak długo tam posiedzi. Niby wiedział, że raczej się stamtąd za daleko nie ruszy, ale mimo wszystko dziewczyna lubiła podróżować, więc jeśli chciał ją odwiedzić to musiał to zrobić w miarę szybko. Wyliczył sobie czas i uznał, że powinna już tam być. Po drodze rzecz jasna nie obyło się bez małych przygód. Tym razem w postaci odsyłania duchów w zaświaty. Nic specjalnego, ale zanim trafił do "Klementyny" wstąpił jeszcze do zielarza po nowe bandaże i maść, która rzekomo miała pomagać w gojeniu się ran. Założył na prawą dłoń opatrunek i dopiero wówczas wszedł do "Klementyny". Udał się od razu do baru i widząc tam jakąś nieznaną mu dziewczynę posłał w jej stronę lekki uśmiech.
    - Poproszę piwo i zupę dnia - zamówił od razu. - Albo... hm może tę potrawkę? - zastanowił się jeszcze. - Które lepsze? - zapytał jej o zdanie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  197. Acair spalił jeszcze większego buraka, gdy tylko An stwierdziła, że żartuje i wzruszył ramionami.
    - Nigdy - potwierdził. - To znaczy uhm Ennis mnie uczyła... ale no wytrwałości i bólu, ale nie... no nie doszło do zbliżenia - bąknął jeszcze, nieświadomie pogrążając się jeszcze bardziej w tym niezbyt komfortowym temacie. - A ty nigdy z dziewczyną nie byłaś? - zapytał jej zaraz. - No bo jak nie to przecież... no wiesz też masz połowiczne doświadczenie - zauważył jeszcze i odetchnął z ulgą na wieść o znacznie lepszych i bezpieczniejszych tematach.
    - W sumie to nic nowego - mruknął. - Tak tam sobie podróżuje ostatnio, o i mam nauczyciela... który zna się na ziołach jak nikt i tak czasem jestem u niego a czasem tu - skrócił swoją opowieść. - A ty? - zapytał jej zaraz, robiąc tego bezalkoholowego drinka i stawiając go przed nią. - 5 miedziaków - podał cenę drinka i zaraz zerknął na mapę. - O! I jak było? Podobało ci się? - zainteresował się.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  198. Gave uniósł lekko brew słysząc tę propozycję.
    - Nocleg? - zmierzył ją długim spojrzeniem. - Z tobą? - odchrząknął i uśmiechnął się do niej czarująco. - No wiesz chyba trochę za wcześnie... mam cholernie trudny charakter. Lepiej żebyś się w to nie wkopywała - pokiwał lekko głową, po czym wzruszył lekko ramionami. - To samą potrawkę... zupy na razie nie - dodał jeszcze, zerkając na scenę żeby zobaczyć na niej migdalącą się do jakiegoś faceta Akane. Mimo tego dziwnego uczucia w sercu musiał przyznać, że nieźle ze sobą wyglądali.
    - W sumie... - spojrzał znów na dziewczynę. - Jakbyś chciała na jedną noc...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  199. Uśmiechnął się do niej szeroko, ale zaraz zmarszczył lekko brew.
    - Rozumiem... - posmutniał ewidentnie. - Nie chcesz mi niczego powiedzieć, mimo że sama zaczęłaś temat. Jestem beznadziejny, nie godny zaufania... - bąknął wzdychając przy tym ciężko i pociągając trochę picia z tego jej drinka. - Wcale ci się nie dziwię, masz rację - potwierdził cicho i westchnął przeciągle, po czym spojrzał na to o czym mówiła.
    - Źródła? O... to będę tam musiał kiedyś iść - rzucił zaraz słuchając o bułeczkach. - No widzę właśnie. W boczki poszły - wskazał jej lekko zaokrąglony brzusio. - Ale teraz tak zdrowo wyglądasz. Tak no uhm super, bo wcześniej to taka chuda szkapa... - dodał jeszcze czując że znów popełnia gafę. - To znaczy też ładnie, ale... teraz duuużo lepiej - pokiwał szybko głową.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  200. Gave pokręcił przecząco głową.
    - A nie, dziękuję - posłał w jej stronę delikatny uśmiech, upijając łyk swojego trunku. - Jakoś poradzę sobie bez pokoju - dodał zaraz, obserwując teraz czerwoną Klarę uważnie.
    - Jesteś zajęta... - powtórzył po niej. - Masz chłopaka? - zainteresował się zaraz. - Bo... hm masz czarujący uśmiech i jesteś naprawdę ładna. Na pewno jakiegoś masz, no nie? Powinien się cieszyć, że nie dajesz się nikomu podejść... znasz swoją wartość i te sprawy - wzruszył ramionami upijając kolejny łyk i zerkając ukradkiem na Akane. Jej występ był niezwykły, potrafiła poruszyć tłumy. Dosłownie. - Na pewno nie dasz się pocałować chociaż co? - wrócił do Klary wzrokiem. - Mogę ci pomóc za barem... - zaproponował jeszcze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń

^