Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

Tropem Akane II

    Przybycie do Latrala było dość... intrygujące. Samo przejście przez portal sprawiało, że na ciele pojawiały się dreszcze. Mey była dość prosta, nie owijała w bawełnę i wszystko jej wyjaśniła, to co zrobią, jak będzie wyglądało przejście, jakie fizyczne odczucia mogą temu wszystkiemu towarzyszyć.        Miło było nie iść na ślepo i chociaż była zdecydowana to An czuła psychiczną rozterkę. Nim dała wciągnąć się do środka, zerknęła za siebie, na Febe, na ojca... Chciała widzieć dalej... Fasolki... Zacisnęła jednak ust i z bolącym sercem zniknęła w portalu.
Odczucia rzeczywiście były dziwne, jakby otuliła ją jakaś dziwna galareta, nie śliska, nie lepka, ale ciasno ją oplatająca.
- Ja pieprzę... - wypaliła przy wychodnym i aż upadła na czworaka, wypadając ze zwierciadła. - Jakbym wyszła z... - zacisnęła usta w wąską kreskę, a Mey zaśmiała się krótko - ... z łona matki - ubrała to w ładniejsze słowa po czym podniosła wzrok do czerwonowłosej.
- Trafna uwaga, dla Ciebie rzeczywiście może być to forma odrodzenia - rzuciła jej opiekunka i kucnęła, puszczając oko. - Przebudzenie mocy i te sprawy - dodała trochę inaczej modulując głos. Akane spojrzała na nią wymownie.
- Czy Ty właśnie rzucasz teksty ze Star Warsów? - doprawdy, znalazła sobie moment na żarty. Mey posłała jej uśmiech i podała dłoń, by pomóc wstać.
- No już się tak nie bocz, wstawaj, robota czeka - zaznaczyła, a Akane otrzepała tylko nieco ciuchy, poprawiła tobołek na plecach i ruszyła za dziewczyną. Standardowo na dzień dobry musiało przecież wjechać zwiedzanie.
Musiała przyznać, że w ostatecznym rozrachunku wymiar Latrala prezentował się bardzo ciekawie. Trochę jakby mieszanka różnych czasów, a nawet popularnych bajek, zlepek różnych światów w jednym miejscu. No i ten specyficzny klimat, dziwne ciepło, emanujące od innych mieszkańców. Czuło się tu po prostu inaczej, przynajmniej ona miała teraz takie wrażenie.
- No dobra Panienko, jesteśmy tu w konkretnym celu - padło z ust Mey, co wyraźnie wyrwało An z zamyślenia.
- Hę? - spojrzała po niej.
- Trzeba ogarnąć Twoje poślady, co koniec końców jest bardzo rozlazłe i mało konkretne - stwierdziła pogodnie dziewczyna i wzruszyła ramionami by usiąść na brzegu biurka, przy którym aktualnie stała. - No siadaj... - poleciła patrząc po Akane. Fiołkowo-oka rozejrzała się dookoła, dopiero teraz orientując się, że jest w czymś co przypomina makietę klasy, dosłownie... Ławki, biurka, tablica... Tylko ściany z kartonu i sztuczne okna, a dalej zwykły świat.
- Mieliście tu jakieś szkolne przedstawienie? - zapytała, powoli sadzając tyłek na krześle. Mey zaśmiała się krótko.
- Skup się - poleciła, uderzając w swoją dłoń czymś na kształt małego bacika. Akane spojrzała na ten "sprzęt" i uniosła jedną z brwi.
- Przy tym będzie ciężko zachować powagę - wyznała. Dziewczyna wyglądała dosłownie jak wyciągnięta z jakiegoś taniego porno, jeszcze ten jej garniturek... Bacik uderzył w blat biurka.
- A więc... Symbole na Twojej dłoni... Co Twoim zdaniem zrobiłaś? - Mey zdawała się olać komentarz i chodziła z prawej do lewej strony, lekko się przy tym bujając czy kręcąc piruet dla zmiany kierunku. Akane pomasowała skronie. Jak tak dalej pójdzie to dorobi się tutaj jakiejś psychozy.
- No więc... - ciężko był się skupić, gdy dziewczyna tak łaziła.
- No słucham - padło, a granatowowłosa zmarszczyła czoło.
- Możesz przestać tak łazić, to mnie...
- Dekoncentruje? - dokończyła za nią i posłała jej nikły uśmieszek. - Nie, nie mogę - puściła oko w stronę An, a ta wstała na równe nogi, patrząc po Mey z gniewnym spojrzeniem.
- To jakiś przyspieszony kurs, czy... - nie dokończyła, bo czerwonowłosa doskoczyła do niej i mocno złapała za szczękę.
- Co zrobiłaś?! - padło dokładnie w tym samym tonie, w którym pytał jej ojciec. Dreszcz przeszył ciało Akane i zesztywniała na chwilę. Mey puściła zaraz jej żuchwę i uśmiechnęła się delikatnie. Akane usiadła, a dziewczyna oparła dłonie o jej ławkę i nachyliła się lekko.
- Znaki, symbole, runy... To tylko kreski... Liczy się intencja... Piosenka, wiersz, durna rymowanka... To tylko otoczka. Liczy się intencja - powtórzyła spokojnie, a An spojrzała jej w oczy. - Współpracuj Akane, przestań przepraszać za to co czujesz, przestań blokować samą siebie. Po prostu mów... Co zrobiłaś? - powtórzyła pytanie po chwili milczenia.
- Ja... - Akane przymknęła oczy i wzięła głębszy wdech. - Ja wzmocniłam swoją silną wolę, wzmocniłam wytrwałość na nowej drodze, drodze w której miłość romantyczna ma przestać przesłaniać mój zdrowy rozsądek... Miłość, która rwie mnie na strzępy, wydłubuje oczy, zakuwa mnie w dyby... Nie chcę takiej miłości - odpowiedziała, a mówiąc to poczuła pewnego rodzaju ulgę. Otworzyła oczy, a Mey kiwnęła głową by zaraz obrócić się na pięcie i ruszyć w stronę biurka.
- Świetnie, czyli nie jest jednak z Tobą aż tak źle - odparła, a An zmarszczyła czoło, znowu wstając.
- Nie jest źle?! A gdzie jakaś pogadanka, gdzie przytyki o głupocie i próba wytknięcia życiowego błędu?! - rzuciła za nią, a czerwonowłosa odwróciła się do niej z zadziornym uśmiechem.
- Czujesz się dobrze z takim rodzajem wzmocnienia? - zapytała. An zacisnęła usta i spojrzała po opiekunce.
- No... No tak...
- Wiesz, że to duże ułatwienie? Droga na skróty...
- No tak...
- Co to ja mam Ci więcej gadać, hm? - usiadła za biurkiem i rozłożyła ręce. Akane zamrugała szybciej oczyma. - Każdy czyn ma swoje skutki, wielkie mi odkrycie... Przecież już czujesz konsekwencje... - Mey spojrzała po dziewczynie znacząco, a ta usiadła, delikatnie spuszczając wzrok. - Zniknęła miłość i racjonalny umysł podpowiada, że przecież gdyby Fasolek...
- Przestań... - szepnęła wchodząc Mey w zdanie.
- ... nie było, gdyby się... - Mey dalej kontynuowała.
- Przestań! - Akane spojrzała po niej gniewnie.
- ... nie urodziły to wyszłoby Ci to...
Akane znowu wstała, a wraz z nią w przestrzeń uniosły się chmary pyłu.
- Powiedziałam przestań! - warknęła.
- ... lepiej - czerwonowłosa mimo wszystko dokończyła, zaraz jednak piach owinął ją mocno i przyparł do kartonowej ściany, a gdy ta runęła, przyparł ją do podłogi.
- To tylko głupie myśli! Durne myśli! Kocham te małe całym sercem! - warknęła.
- No właśnie - sapnęła czerwonowłosa, łapiąc tlen w płuca. Akane znowu zmarszczyła czoło, zamrugała szybciej oczyma i cofnęła się o krok, luzując uścisk piachu. Mey złapała głęboki wdech. - O w mordę... - łapała jeszcze tlen.
- Przepraszam... - Akane odwróciła się do niej plecami i dotknęła czoła, zniesmaczona własnym zachowaniem.
- Ale za co? Wyszło całkiem nieźle, tylko jeszcze nad tymi wybuchami popracujemy - jej opiekunka wstała z ziemi i otrzepała swoje ciuchy, a An spojrzała na nią tak, jakby ta urwała się z choinki. Mey zbliżyła się do niej i położyła obie ręce na ramionach. - W tym świecie moja Panno, uczymy się emocji, wszystkich emocji, uczymy się jak zdrowo je używać, jak przechodzić. Skończ przepraszać za to co czujesz - dotknęła jej serca. - Skończ - powtórzyła z ciepłem i troską w głosie. Akane spojrzała po niej zaskoczona, oczy lekko jej się zaszkliły i przytaknęła głową ledwo widocznie. Czerwonowłosa tyknęła jej nos po czym wyminęła i pogoniła ruchem dłoni.
- Chodź, idziemy dalej... Trochę sobie jeszcze dzisiaj poćwiczymy - oznajmiła. Akane spojrzała za nią, spojrzała po tej całej makiecie klasy, zacisnęła pięści i jeszcze raz przytaknęła głową, już nieco pewniej. Odwróciła się w stronę Mey i ruszyła za dziewczyną. Zamierzała dać z siebie wszystko. 


CDN.


3 komentarze:

  1. A liczyłam, że Aneczka nie będzie mieszać z emocjami. Naprawdę się na niej zawiodłam. Liczyłam, że to chciała tylko Latarala przywołać. Ale mam nadzieję, że chociaż oni jej wybiją ten pomysł z głowy, żeby teraz swoich Fasolek nie przestała kochać.
    Jestem ciekawa też kiedy Latarala znaleźli ten swój inny wymiar, skoro znają Star Wars. XD no i czekam na resztę przygód Akane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zagranie z ucieczką od uczuć jest dość kontrowersyjnym ruchem. Nie bardzo przypadło mi do gustu, za to wymiar Latrala i to co dzieje się już w nim - super sprawa. Chociaż to, że An tak łatwo im zaufała? Tej całej Mey? Trochę nie chce mi się w to wierzyć, ale mam nadzieję, że nauka trochę jej pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba przestaniesz mnie lubić, ale w tej chwili kompletnie nie rozumiem wcześniejszego zachowania Niklausa czy Febe. Akane z tego co zrozumiałam, opowiedziała im trochę o tym co zrobiła... a przez to co zrobiła przestała odczuwać miłość do Fasolek - tak to rozumiem. Przynajmniej tutaj. Boi się o to, walczy z myślami. Sama to na siebie sprowadziła. Ona jedna. Przez to odcinanie się. I Niklaus naprawdę stwierdził, że nie ma co rozmawiać bo ona i tak jest uparta? A Febe naprawdę kupiła to wyjaśnienie? Jakoś ciężko jest w to uwierzyć. Biedna jest, owszem, bo przeżywa sto razy bardziej. Zgadzam się, że to może być koszmarne, ale naprawdę? Ten przyklask? Nie wiem, mam mieszane uczucia aktualnie. Nie chcę żeby tu wyszło tak jakbym hejtowała. Nie hejtuję, po prostu mnie zaskoczyły postaci, które uznawałam do tej pory za dostojne i no ociekające doświadczeniem i pewnego rodzaju mądrością. Pozostaje mi czekać na więcej.

    OdpowiedzUsuń

^