Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

Kryształowe wyzwanie - Ennis

 
 
“Kryształy mocy tworzone są przez starożytny obelisk. W jego wnętrzu zaklęty został chłopiec wywodzący się z rodu Andżeleri, znajduje się on w samym sercu Kryształowego Lasu, kontroluje całą faunę i florę tego miejsca. Aby się do niego dostać należy przejść przez rozklekotany most, ominąć rozpadającą się chatkę legendarnego pustelnika - o którym po dziś dzień krążą plotki, jakoby to wciąż żył, a jego duch miał w opiece to miejsce, a także przemierzyć dolinę krwi - która chętnie wyssie z ciebie życie. Swą wyprawę zakończysz w diabelskich sidłach - jeśli w nie wpadniesz, twe kości zostaną zmiażdżone. Na szczęśliwców czekać będzie obelisk, który zdecyduje czy jesteś godzien by posiąść kryształ. Jeśli ci się to uda - w nagrodę otrzymasz most, który przeprowadzi cię bezpiecznie na skraj lasu, w przypadku porażki - będziesz musiał sam odnaleźć drogę powrotną. - POWODZENIA!”


Zadania dla autora:

Rozklekotany Most - znajdź “coś” na blogu
Chatka Pustelnika - zagadka dla autora
Dolina Krwi - wtrąć się w dowolny wątek innych autorów
Diabelskie Sidła - zaszyfrowana wiadomość (złam kod)

[Autor zdecydował, że gra między powodzeniem, a śmiercią postaci]
__________________________________________________________________________

Ennis po rozmowach z Piusem i Mieszkiem miała już w głowie wstępną wersję nadchodzących wydarzeń. Polityka i gierki swoją drogą, ale gdy była tak blisko Lasu, a w brzuchu rozwijało się małe, diabelne źródło energii, nie omieszkała nie skorzystać, zamierzała zadbać teraz o samą siebie. Tak, znowu była w ciąży… Ostatnio miała co do tego pieprzone nieszczęście. Tym razem jednak zarodek był z tych bardziej przychylnych gatunków, dodawał sił, a nie ich pozbawiał, jak bękart Klausa. Po prawdzie był to zaledwie czwarty tydzień i nic jeszcze nie było po niej widać, ale ona czuła różnicę, Pius też co nieco wyjaśnił. Szkoda by było zmarnować taki stan, prawda? Przecież i tak nie zamierzała urodzić bachora, niech jej chociaż na coś się przyda.
Spod polszańskich murów, ruszyła wprost do rzeki, która płynęła przy granicy Slavit. Wolała unikać teraz Fjelldod, a ten ciek haczył jedynie o skrawek terenów umarlaków. Drogą wodną dotarła pod same góry, a tam kilka dni dzieliło ją od granicy Kryształowego Lasu. Na plecach miała niewielki tobołek z zapasami, ot kilka ryb i suszone mięso. W pasie zawieszone dwie sakwy. Nie zbroiła się w nic poza sztyletem, odziana jedynie w łuskę zatrzymała się przed pasem pierwszych drzew… Najwyżej tu zginie… Nic wielkiego, gdy na szali stała wolność i niezależność. W końcu sama byłaby w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwo, byłaby naprawdę silna, byłaby “kompletna”. Nie zastanawiała się ani chwili dłużej, przekroczyła granicę i ruszyła przed siebie, prosto w otchłań tajemniczego Lasu.
___________________________________________________________________________

Admini:
Las był w miarę łaskawy - 3 razy próbował ją z niego wyrzucić, poprzez liany, które owijały się wokół niej, dwa razy wpadła w metrowe dziury i parę razy drzewa zmieniały swoje położenie (do 1 przeszkody)

Rozklekotany most - Szukaj obrazka na blogu (podpowiedzi będą jako faile, 3 podpowiedzi w razie wu)

Autor:
Hy, hy obeszło się bez podpowiedzi, znaleziono:
https://kraina-mathyr.blogspot.com/2022/01/muszki-i-muszyska.html
proszę bardzo - leniwiec
_________________________________________________________________________

Ten na wstępie okazał się w miarę łaskawy. Trzykrotnie próbował opleść Ennis pnączami i wyrzucić z terenów, jednak dziewczyna przecinała pędy sztyletem i wspomagała się szponami. Dwa razy jej nogi zapadły się w metrowych dziurach, jednak szczęśliwie skończyło się to na drobnych obiciach, zero zwichnięć i skręceń. Najbardziej kłopotliwe okazały się drzewa, które zdawały się zmieniać pozycje… A może wcale nie zdawały? Określenie kierunku było awykonalne, ale En wcale długo nie próbowała go określić, w pewnej chwili po prostu ruszyła przed siebie, pozwalając by nogi same ją niosły. Właśnie tak dotarła prosto do Rozklekotanego Mostu, uśmiechnęła się kącikiem ust, gdy tylko go dojrzała, czyli jednak nie zginie tak od razu. Zatrzymała się przed wejściem na lichą konstrukcję. Poszukała wzrokiem stabilniejszych desek i mocniejszych wiązań po czym ze spokojem zaczęła pokonywać przeszkodę. Udało się, przeżyła!
_________________________________________________________________________

Admini:
W drugiej części Las był już nieco mniej łaskawy, zwichnęła nogę (jak to tam sobie wymyśl) i stanęła w szranki z tym tym tam Ryu kumplem - krukiem Rexem.

Autor:
Zaakceptowane rozwiązanie:
Encia nie będzie chciała walczyć, wyciągnie rybkę i odwróci uwagę jedzeniem. A co do nogi to będzie próbowała girę ogarnąć, jakoś usztywnić.

Admini:
Chatka Pustelnika: Have fun - kod QR / zeskanuj i ruszaj w drogę.



Autor:
Znaleziono:


Zagadki doprowadziły do konieczności wyboru opcji A, B lub C, udało się trafić przejście bez obrażeń.
___________________________________________________________________________

Nie dane jej było cieszyć się zbyt długo… Tuż za mostem leśna atmosfera zdawała się gęstnieć, nastała dziwna cisza, którą przerwało nieprzyjemne krakanie kruka. Czarne ptaszysko zaczęło uparcie atakować Ennis i chociaż dla drapieżnika coś takiego mogło zdawać by się błahe, to ta cholera była już martwa i zabicie graniczyło z cudem. Widok truchła miał w sobie zarazem coś intrygującego, zwierzę w oczach złotookiej było nawet ładne. Czy było jej go szkoda? Ani trochę… Po prostu widok zdawał się hipnotyzujący i to tak bardzo, że przyczynił się do kolejnego upadku. Noga po raz trzeci zapadła się pod ciężarem En i tym razem, gdy wpadła do dziury, noga wygięła się nienaturalnie. Białowłosa krzyknęła jednorazowo… Zwichnięcie… Największe kurestwo świata. Złamanie szło chociaż nastawić, a tu? Jeszcze z tym czarnopiórym gnojem nad głową? Dziewczyna wydostała się z zagłębienia, złapała za tobołek i wyciągnęła z niej padniętą rybę po czym cisnęła w ptaka.

- Masz, żryj! - fuknęła, chowając się za drzewem. Zwierzę wyglądało na nieco zdezorientowane, ale przecież nie odpuści posiłku, nie tak “świeżego” jak na tutejsze standardy. Ennis miała w tej chwili czas, prześlizgnęła się dalej i schowała w napotkanej norze. Stara, opuszczona, śmierdziała wręcz stęchlizną… Tam postanowiła odpocząć, pierwsza przerwa wymuszona kontuzją. Zamierzała usztywnić nogę, a gdy przestała słyszeć kruka, sięgnęła do torby, by się posilić, coś jednak jej przerwało. Miała wrażenie, że w oddali widzi blask świecy. Czyżby ktoś tu był? Zmarszczyła czoło i ostrożnie wychyliła głowę. Budynek? Tak, pojawił się jakby znikąd… Może stał tu cały czas, ale nie zwróciła uwagi przez akcję ze zwierzem? Oparła się o pień drzewa i wstała powoli, w oknie zamajaczyła postać. Pustelnik?! Złotooka przywarła do pnia. Nie… Nie możliwe. Czyżby plotki o Matteo Wielkim były prawdziwe? Wrócił do Lasu i żyje wiecznie?! Przyglądała się uważnie, ale nagle poczuła oddech na karku, a zaraz dłoń przy ramieniu. Odwróciła gwałtownie głowę i zobaczyła parę złotych oczu. Nie mogła nawet zareagować, coś ją sparaliżowało… Straciła przytomność.

Nie miała pojęcia kiedy się obudziła, ale gdy otworzyła oczy, leżała na drewnianej pryczy z usztywnioną nogą. Głowa przeraźliwie bolała, a w niej majaczyło wspomnienie konwersacji… Zagadki, odpowiedzi… Nie do końca umiała skleić to wszystko w całość, nie rozumiała co zaszło, ale w danej chwili była tu sama. Jej brzuch zaburczał głośno… Spojrzała w bok, torba stała przy łóżku. Dotknęła pasa, sakwy również były na miejscu. Nie zastanawiając się zbyt długo sięgnęła po pokarm. A więc to była ta cała Chatka Pustelnika? Nim opuściła miejsce, rozejrzała się jeszcze dokładnie, noga cały czas dawała się we znaki, nie znalazła też nic ciekawego. Po prostu kuśtykając ruszyła dalej.

___________________________________________________________________________

Admini:
Ennis potyka się i zostaje złapana przez łapę wyłaniającą się z dolinki krwi. Ta łapa zaciska się na jej kostce. Wysysa z niej życie, ale Ennis jest sprytna więc sobie poradzi. Potem już uważa, chociaż jest zmęczona.

Dolina Krwi - wtrąć się w dowolny wątek innych autorów

Autor:
Zaakceptowane rozwiązanie: Ennis uratuje dziecko noszone w brzuchu.
Wtrącenie się w wątek Satoru-Nylian
(https://kraina-mathyr.blogspot.com/2022/02/we-aint-got-much-time-you-better-spend.html?showComment=1717320783568#c516505662859180095)

__________________________________________________________________________

Całe szczęście dziewczyna była w lesie, co prawda dość nietypowym, ale lesie. Znalazła kij, który pomógł jej w wędrówce i odciążał nogę, jednak okazało się, że tutaj nawet kije nie są “normalne”. Część wędrówki przebiegła dość spokojnie, ale przy nieco bardziej grząskim gruncie badyl samoistnie puścił korzenie, przywierając do gleby i przyczyniając się do kolejnego upadku Ennis.
- Nosz kurwa! - syknęła, gniewnie oglądając się na kawał drewna, który już zdążył wypuścić łodygę z pojedynczym, zielonym listkiem. Świetnie, to drzewo już posadziła, teraz tylko jeszcze zbudować dom i spłodzić syna! Zacisnęła zęby i spojrzała na swój brzuch, a w głowie zawirowało wspomnienie porodu. Kto wie… Może ma już więcej odhaczonych punktów z tej listy… Zacisnęła pięść i przeczołgała się kawałek, a gdy tylko stanęła na czworaka, poczuła jak coś łapie jej kostkę i ciągnie w swoją stronę.
- Co do…! - odwróciła się i zaraz osłoniła głowę ramionami, ciągnięta przez wąskie zarośla. Oczy jednak otworzyła szybko, czując pewnego rodzaju niepokój… Ten wzrósł, gdy zauważyła z czego wyrasta magiczne łapsko. Ciągnięto ją wprost do różowo skrzącej się wody. Czy to na pewno był róż? Przelewająca się woda w konsystencji bardziej przypominała posokę i pierwszym odruchem En było wbicie sztyletu w ziemię, mocno, gwałtownie. Złapała się go kurczowo, drugą dłonią szukając dodatkowej podpory, starała się uspokoić myśli i oddech, ale nie było to łatwe. O Dolinie Krwi chodziło wiele nieprzyjemnych plotek, a ona wbrew pozorom, miała już dość umierania. Wyraźnie czuła jak opuszczają ją siły, zaraz poczuła też dziwne kołotanie w brzuchu, zemdliło ją mocno, a przez ciało przeszedł dreszcz. Kostka zapiekła tak mocno, że dziewczyna krzyknęła, a w oczach stanęły łzy. Na chwilę ją zamroczyło i poczuła okropny ból w podbrzuszu, za które zaraz się złapała. Łapy nie było, a fragment skóry, za który ją trzymała nosił ślad dziwnego poparzenia. Ennis zmarszczyła czoło, a zaraz po tym zwymiotowała na ziemię. Ból podbrzusza nie znikał, a między nogami pojawiła się wilgoć, ale nie ta związana z podnieceniem. Białowłosa wsunęła dłoń w spodnie, a kiedy ją wyciągnęła dojrzała krew, swoją krew. Znowu spojrzała na brzuch… Czy dziecko właśnie ją…? Czy łapa wciągnęła energię życiową dziecka? Czy ona… poroniła? Poczuła kolejne torsje, a po chwili przyszły jeszcze jedne… Okolica wydawała się nad wyraz spokojna. Jak tak dalej pójdzie to zdechnie tu z odwodnienia! Wyczerpana podciągnęła się na wciąż trzymanym sztylecie, wyciągnęła go z ziemi i podpełzła pod krzaki. Tam zwinęła się w kulkę i łapała oddechy, czuła ból i dreszcze, raz razem, raz na przemian. Na wpół świadomie sięgnęła po bukłak z wodą, udało się też zmoczyć usta, potrzebowała czasu… Wcisnęła się nieco głębiej w krzaki, licząc, że i tym razem uda jej przeczekać gorszy czas. Jak długo? Nie miała pojęcia.
Tym razem udało się zachować świadomość, ale minęło sporo czasu nim zaczęła lepiej reagować na otoczenie. Zasnęła czuwając, więc jakość tego snu nie była zbyt wysoka, jednak gdy otworzyła oczy, miała dość sił by siąść oparta o drzewo. Jej ciuchy nosiły krwiste ślady po wewnętrznych stronach ud, En spojrzała po nich pustym wzrokiem. Jeden problem mniej, prawda? Zacisnęła usta… Czyżby nie była przekonana do tych myśli? Potrząsnęła głową. Krew nie była dowodem, a jeżeli bachor był podobny do rodziców, to nie zrobił nic co by mu się nie opłacało.
- Próbujesz mnie zmiękczyć smrodzie? - prychnęła pod nosem. - Zapomnij… - dodała, powoli się podnosząc. Spojrzała pewniej w stronę specyficznej wody i ruszyła w stronę kłody, by przekroczyć kolejną przeszkodę.
___________________________________________________________________________

Admini:
Ennis wpada w diabelskie sidła.

Diabelskie Sidła - zaszyfrowana wiadomość

Autor:
Rozwiązania: “Widzisz matma nie jest zła”
“Gabriel czeka”
___________________________________________________________________________

Zdawało jej się, że idzie bez końca, a jednocześnie jakby stała w miejscu. Krajobraz ledwo się zmieniał, a może nawet wcale? Zmęczenie dawało się we znaki i En opierała się co chwilę o jakiś pień drzewa. Jakby tego było mało myśli nie dawały spokoju i kłębiły się w głowie, zupełnie jakby przeczuwała, że w każdej chwili może zginąć… Jakby robiła rachunek sumienia. W pewnej chwili oparła się plecami o pień, przymknęła oczy i prychnęła pod nosem. To Las czy ona sama czuła tą potrzebę przemyśleń? Dlaczego była aż tak nieudolna w relacjach? Dlaczego wolała czasami zjebać jeszcze bardziej niż po prostu przyznać, że zjebała? Przecież to powinno być łatwe, skoro jej nie zależy.
- Pierdol się głowo… - burknęła i odbiła się pośladkami od drzewa by znowu ruszyć przed siebie. Daleko niestety nie zaszła, tu przeszkody zdawały się wyrastać jak grzyby po deszczu. Poczuła jak nogi wiotczeją i brakuje jej gruntu pod stopami, a potem boleśnie obiła bok o grunt i sturlała się wprost w gęste pnącza, które praktycznie od razu zaczęły owijać się wokół jej ciała. Pierwsza reakcja? Kilka gwałtownych szarpnięć i zduszony w płucach krzyk. Co dalej? Zacisnęła zęby chcąc pomyśleć, miała wrażenie, że wiele informacji na raz przelatuje przez jej głowę. Co teraz?! Co teraz? Co teraz… Ucisk minął, jednak En zaczęła się zapadać w roślinności. Wtedy w głowie zamajaczył obraz pogodnej buzi Acaira. Zadowolony opowiadał jej o roślinnych nowinkach, których nauczył się u Walwana. Plotkowanie o florze było dla tej dwójki dość częste i En, nie wiedzieć czemu, uśmiechnęła się lekko na tą myśl. Acair wydawał się ostatnio taki szczęśliwy… Zmarszczyła czoło… Prawie nie czuła bólu, a przecież… Wróciła na ziemię. Jej spokój ewidentnie sprawiał, że dziwne pnącze przytrzymywało ją znacznie delikatniej. Diabelskie sidła? Tak! Wszystko pasowało! Białowłosa nabrała powietrza, przymknęła oczy i pozwoliła by roślina wciągnęła ją w głąb siebie, a po chwili runęła z niewielkiej wysokości na twardą ziemię. Jęknęła cicho z bólu i przymknęła powieki, jednak gdy otworzyła oczy, te rozszerzyły się znacznie. Znalazła… Powoli podniosła się do siadu i rozejrzała dookoła.
- Pięknie… - szepnęła mimowolnie. Otaczał ją iście sielski obraz, z oddali widziała przyglądające się jej zwierzęta z kryształowymi elementami ciała. Nie miała pojęcia ilu zachwyciło się tym co tu ujrzało, ale chyba nie było ich wielu, skoro to o negatywach lasu huczało Mathyr. Ennis widziała w swoim życiu wiele “pięknych” rzeczy, jednak tu piękno zdawało się jakieś takie głębsze, jakby czuła je całą sobą, nawet nie zauważyła, że jej łuska zaczęła się delikatnie mienić. Najwyraźniej sproszkowany kryształ, który miała w ciele poczuł, że jest “w domu”.
Nie miała pewności czy to również on sprawił, że jej wzrok dość szybko utkwił w kryształowym obelisku. Może to te szepty, które od niego słyszała? O ile w ogóle jakieś były… Ciężko było nie mieć tu wrażenia, że traci się zmysły.
Złotooka wstała ostrożnie i ruszyła powoli do celu swej wędrówki. Dreszcze przeszywały ciało praktycznie cały czas. Czuła się obserwowana i chociaż przywykła do tego, że ktoś się intensywnie w nią wpatruje, to tutaj uczucie było inne.
- Ennis, Ennis, Ennis… - usłyszała i zastygła w bezruchu. Niby źródłem dźwięku był obelisk, ale pogłos sprawiał, że nie można było mieć pewności. Nagle eter przeciął głośny skrzek kruka i dziewczyna drgnęła, by zaraz spojrzeć na zwierzę wymownie. To przekręciło łeb.
- Co Cię do mnie sprowadza? - teraz szło przypuszczać, że to kruk mówi, ten jednak kraknął raz jeszcze i zatrzepotał skrzydłami ukazując kości swoich skrzydeł.
- Ja… - zaczęła zerkając na obelisk. Szczerze? Nie miała nawet sił i ochoty by teraz kłamać. - Chcę być silna - rzuciła prosto. - Samowystarczalna i bezpieczna. Nigdy więcej nie chcę czuć się słaba, nigdy więcej nie chcę tracić wolności… Chcę się lepiej bronić i walczyć o swoje… Być po prostu silna… Siłę fizyczną da mi kryształ, a ta psychiczna, ona przyjdzie po tym, gdy poczuję się już bezpieczna sama ze sobą - szepnęła zmęczonym głosem. Dziwnie było tak otwarcie o tym powiedzieć, tak po prostu przyznać się do słabości. W okolicy rozniosło się głośne westchnięcie, a dziewczyna ponownie poczuła wyraźny dreszcz przy karku.
- Widzę… - padło, po czym głos zanucił sobie cichą melodię. Ennis jej nie kojarzyła, ale sam fakt, że nuci sprawił iż zmarszczyła czoło. - Pius… - usłyszała i uniosła wyżej brwi. - Dlaczego manipulujesz Piusem?
- Co? - zapytała.
- Pius… - jak echo odbijało się w uszach.
- Ja… - ponownie zmarszczyła czoło. Manipuluje? Różnooki był chyba jednym z niewielu przy którym manipulacje zdawały się zbędne… A może? - Jest… silny - odparła. - Nie wiem czemu, ale ma do mnie jakąś słabość. Jest… Daje większą gwarancję bezpieczeństwa. Chroni tych, którzy mu się przydają, a mnie uważa za przydatną. Lubię… być przydatna - przyznała lekko zaciskając zęby. Miała wrażenie, że właśnie przyznaje się przed samą sobą. Znowu to mruknięcie, jakby głos zastanawiał się nad jej odpowiedzią.
- A Heim? Heimurinn… Dlaczego kontynuowałaś współpracę po odzyskaniu serca? - padło kolejne pytanie, a En pokręciła głową, cicho prychając śmiechem.
- Jak to po co? Wyczułam okazję - przyznała bez oporów. - Po odzyskaniu serca… Nie wiem jak to nazwać… Bardziej otworzył mi się umysł? Więcej mnie zaczęło obchodzić? - sama jeszcze to czasami analizowała. - Chciałam się pozbyć Eris. Spór z Argarem był idealną okazją by przysłużyć się jednym i drugim, a przy okazji dokonać zemsty na tej… - pięści zacisnęły się odruchowo, zmrużyła oczy, najchętniej by ją zabiła, ale na to musiała jeszcze poczekać. Potrząsnęła głową i wróciła spojrzeniem do obelisku. - W Argarze widzę przyszłość dla Mathyr, pomogłam im zyskać sojusznika, jednocześnie dokonując swojej prywatnej zemsty. Współpracowałam by zdobyć pewność, że moje przypuszczenia są prawdziwe - wyznała z pewnym spojrzeniem, dumnie unosząc brodę. Nic przy tym nie straciła, może nieco więcej godności i szacunku do samej siebie, ale na odzyskanie tego przyjdzie lepszy czas. Westchnienia i pomruki wróciły, trwały dłużej niż poprzednie, aż w końcu umilkły.
- Acair - zza krzaka wyłonił się łeb łani, miała kryształowe rogi i spojrzała prosto w oczy En swoimi wielkimi, niewinnymi ślepiami. Wpatrywała się w nią, obie się wpatrywały… Zwierzę zrobiło kilka kroków w przód i zaraz ukazało swój rozszarpany do samych kości kark. Dość niespodziewany obraz przy tym uroczym wstępie. Łania swobodnie przeszła przed nosem Ennis i zaraz zwinnie pokuśtykała na pobliską łąkę. Dziewczyna zamrugała szybciej oczyma.
- Dlaczego go okłamałaś? - padło nagle i białowłosa znowu drgnęła, teraz rzucając wymowne spojrzenie obeliskowi. Musiała się chwilę zastanowić by wyłapać sens pytania. W pierwszej chwili zapomniała o kogo pyta, ale na szczęście szybko sobie przypomniała.
- Aci? - przekręciła lekko głowę. No dobra, okłamywała go… Więcej niż raz, ale… Dlaczego? Zerknęła gdzieś w bok, zacisnęła zęby, a po tym spojrzała na Gabriela zrezygnowana i wzruszyła ramionami.
- Nie wiem… Ze strachu? Chyba… Chyba po prostu nie wierzę, że jest w stanie przymknąć oko na wszystkie moje krzywe zachowania - spojrzała po swoich dłoniach. - Choć zbliżyć chcieli się życzliwi, poszli precz, bo bałam się pokazać blizny - sama cicho zanuciła znaną jej melodię i zaraz z pytającym wzrokiem spojrzała po Gabrielu, bo ten właśnie tą melodię wcześniej zanucił. Przerażające doświadczenie. - Stawiam, że… z nim może być podobnie, a ja… nie chcę… - ciężko jej to przechodziło przez gardło - … nie chcę tego odrzucenia - wydukała w końcu i głośno przełknęła ślinę. Cholera… Co za popieprzone uczucie… Miała wrażenie, że robi się jakaś taka… lżejsza? Niby przyjemne, a jednak nowe i odrobinę niepokojące, szczególnie, że dookoła zrobiło się nagle bardzo cicho. Nagle coś zaczęło lśnić delikatnie pod jej stopami, En spojrzała w dól, ale zaraz musiała nieco przysłonić oczy gdyż blask nieprzyjemnie rozświetlił otoczenie. Trwało to zaledwie kilka sekund, a gdy ustało i dziewczyna mogła ponownie uchylić powieki kryształ spod stóp uniósł się na wysokość jej twarzy i zawisł w powietrzu. Białowłosa otworzyła szeroko oczy, usta mimowolnie rozchyliły się delikatnie. Czy… Czy ona właśnie? Wpatrzona w błyskotkę wyciągnęła powoli w jej stronę dłoń, dotknęła opuszkiem niepewnie i zaraz zaśmiała się szczerze, nie dowierzając. Udało się? Naprawdę udało! Złapała kryształ w dłoń, praktycznie od razu czując jak na nią oddziałuje. Sama uniosła się delikatnie nad ziemię, dookoła ciała zawirował strumyk wody, a gdy kobieta opadła atmosfera dookoła nagle zgęstniała. Dojrzała jak z gałęzi i pnączy zaczyna tworzyć się most, a po chwili usłyszała gniewne krakanie i warknięcie gdzieś z oddali. Oho… Chyba koniec sielskiego plotkowania. Na granicy lasu dojrzała rozjuszone zwierzęta i nie zastanawiając się ani chwili dłużej zacisnęła w dłoniach swoje znalezisko po czym ruszyła, w stronę stworzonego mostu, jak najszybciej umiała. Zapomniała nawet o bólu nogi, adrenalina dawała solidnego kopa, a fakt, że roślinny twór znikał tuż za jej stopami dodatkowo podkręcał sytuację. Na granicę właściwie wypadła i przeturlała się spory kawałek, nie chcąc zwalniać biegu ani na sekundę. Padła plecami do ziemi i łapała głębokie oddechy, chwile to trwało, ale zaraz się roześmiała po czym ponownie spojrzała na błyskotkę. Naprawdę jej się udało! Jakby tego było mało… Miała wrażenie, że wyszła z tego Lasu bogatsza nie tylko o ten lśniący kamień.
________________________________________________________________________
Bardzo dziękuję za świetne zagadki i super grę! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^