Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

Poczwarka cz. I

 

"Wszystko powoli nabierało sensu.
Wszystko powoli się układało.
Mamo... Jesteś genialna..."



Wizyta w Argarze okazała się o wiele ciekawsza niż szło przypuszczać. Możliwość oglądania magicznych zdolności i obserwacja trudności dnia codziennego działała na Ennis wręcz kojąco. Sposoby zabierania się do pracy, plany działań czy sama ich realizacja sprawiały, że kobiecie nie znikał specyficzny uśmieszek z twarzy. Nie rozumiała Polszy, rozumiała ich strach, bo rzeczywiście było się czego bać, jednak nie wiedziała dlaczego stolica jest tak ślepa. Jak można było nie widzieć tego potencjału? Śmiała się w myślach za każdym razem, gdy zadawała to pytanie. O czym ona mówi? Polsza? Polsza była już skreślona, ale nadzieja w innych nacjach... Prawda?
Konflikt z Heimurinn był dla niej idealnym startem, tu rzeczywiście mogła coś zrobić, mało tego, wyjąć z sytuacji więcej korzyści niż te polityczne. Prywata, jak pięknie to brzmi. 

***

Prowadzona przez strażników szła w stronę argarskiej Gospody, spojrzała po przybytku, spojrzała po okolicy. Ciężko było nie zauważyć śladów, które zostawiła niszczycielska fala, idealnie. Nie ma jak zaproponować sposób na sojusz, gdy konflikt zaczyna się zaostrzać. Otworzono przed nią drzwi i nakazano wejść do środka. Wewnątrz siedziała zebrana Rada.
- Wtedy chodziło o pierdoły, teraz… Nie wiadomo… Nowy rok, nowe cele… - padło z ust argarskiej głowy, Niklaus, tak, tyle pamiętała. Blondyn prześlizgnął po kobiecie wzrokiem.
- Trochę inaczej Cię kojarzę... - stwierdził, a Ennis uśmiechnęła się tajemniczo. No tak, wtedy miała chociażby ciuchy, pieprzone zwiewne kreacje. Łuski nie było tak widać, jak teraz.
- Nowy Rok, nowa ja... - odpowiedziała, a niski blondyn dmuchnął sobie w grzywkę, nie spuszczając z niej spojrzenia.
- Poza wyglądem i pewnością siebie coś jeszcze nowego w tobie wykiełkowało? - zainteresował się. Ennis spojrzała po niskim blondynie, nie siliła się jednak na sztuczne, słodkie uśmieszki, posłała mu jedynie jeden z tych subtelnych.
- Długo by wymieniać - odpowiedziała. - Was jednak najbardziej powinna interesować moja nowa chęć odczuwania wolności - dodał patrząc demonowi w oczy. Zaraz spojrzała na kobietę przy boku Niklausa, Shiya. Ta uśmiechnęła się do niej przyjaźnie i zdrową dłonią wskazała krzesło naprzeciw nich.
- Napijesz się czegoś? - zapytała swobodnie. - Wybacz im… - westchnęła teatralnie - Niektórzy z nas nie mają tu jeszcze ogłady - rzuciła lekkim tonem. - Podoba mi się twoja nowa odsłona - skomentowała. Interesujące, jako jedyna w tej gromadzie była innej płci. Czyżby miała temperować męskie popędy? Heimurinka uśmiechnęła się lekko na tę myśl i delikatnie pokręciła głową.
- Jesteś miła, ale podziękuję - nie była spragniona, a już na pewno nie teraz i nie wody. Słysząc o braku ogłady spojrzała znowu na blondyna i jeszcze jednego… bruneta, który ewidentnie wiele przeszedł w życiu. Ciężko było nie zauważyć, że jej obecność dla tej dwójki nie jest zbyt wygodna. Nie żeby ją to obchodziło. Brunet uśmiechnął się do niej lekko.
- Nowa Ty szuka tutaj nowych przyjaciół? - zapytał na wstępie bez ogródek. Niklaus na to wszystko wskazał En jedno z krzeseł, zapraszając by usiadła. Białowłosa nie oponowała, zbliżyła się ostrożnie i usiadła, by zaraz spojrzeć w oczy bruneta ze swoim delikatnym uśmiechem.
- Z doświadczenia wiem, że życie samo przynosi nam przyjaciół mo stór, ja szukam sojuszników - odpowiedziała mu również bez ogródek.
Gra słowna trwała jeszcze dość długo, zdawało się, że każdy sprawdza w niej każdego i szło wysnuć pewnie wnioski. Niklaus większość czasu milczał, dopuszczając innych do głosu, En przypominało to odrobinę walkę myśli, zupełnie jakby w gospodzie toczyło się starcie, każdy miał w czymś rację, każdy w czymś się mylił, a on czekał szukając dziur w całym i wysłuchując sposobów by je załatać. Shiya zdawała się mieć najłagodniejsze usposobienie, była tą co sprowadza na ziemie, gdy innych ponoszą emocje, chociaż z drugiej strony wcale nie sprawiała wrażenia łagodnej. Meliodas miał bardzo odpowiedzialną rolę podważania zdania i czepiania się szczegółów, ciekawy patent, gdyby ktoś przyszedł do nich z fałszywymi zamiarami i niedopracowanym planem szybko mógłby zostać przyłapany. No i Yensen... Jego roli nie wyłapała, zdawał się działać na własną rękę i sprawiał wrażenie jakby w ogóle nie zamierzał w tym spotkaniu uczestniczyć. Może miał jakąś strategiczną wiedzę? Nie miała pojęcia, ale uznała, że zebrane informacje mogą się jej jeszcze przydać.
Koniec końców białowłosej udało się naświetlić swój plan.
- Plan zakłada co najmniej dwa etapy. Najpierw deklaracja, że w ogóle jesteście zainteresowani negocjacjami. Najlepiej wódz z małżonką - tu spojrzała po Shiyi i zaraz wróciła spojrzeniem do Niklausa. - Pod małą eskortą lub bez, w moim towarzystwie - kontynuowała. - Nie dopuszczą Was wtedy do głowy, ale ciekawskie oczy rozniosą wieść o naszym pojawieniu się. Wtedy pozostanie powrót i czekanie, raz na odpowiedź z góry, dwa na próbę kontaktu ze mną. Jestem pewna, że Kapłanka pod którą podlegam połknie taki haczyk. Poza tym planuję dołożyć do tego wszelkich starań i sama dać znak, że czekam na odzew - mówiła płynnie, pewnym głosem. - Drugi etap to sprzedanie odpowiedniej historii, coś w stylu… “wiem co knują, mają niewidzialnych ludzi, Argar napadnie Kapłankę, poprowadzę ich tu i tu, szykuj swoich” … to oczywiście przykład - wolała zaznaczyć w razie co. - Opcje w takiej sytuacji widzę dwie. Albo Eris będzie chciała wykorzystać rzekomy atak by pozbyć się Kapłanki i zrzucić winę na Was, albo będzie chciała się przysłużyć i stanąć w jej obronie, co by awansować. Tak czy siak zwoła swoich, a to pozwoli oddzielić plew od ziarna - wzięła łyk wody i oblizała usta. - Pozostaje tak to rozegrać by mieć czas, po dotarciu do głowy, na wprowadzenie głównej Kapłanki w plan - dokończyła i wzruszyła ramionami.
- Jednak jak wspomniałam, to tylko zarys - posłała im subtelny uśmiech.
- No i nareszcie jakieś konkrety! - skomentował Meliodas i chociaż było jeszcze sporo do ustalenia to po dobrych dwóch tygodniach debat i rozmów Rada Mathyr doszła do wniosku, że rzeczywiście warto spróbować ugryźć temat przy pomocy białowłosej Heimurinki.
Pierwszym z kroków na jaki przystali była wizyta Niklausa oraz Shiyi, jako przedstawicieli Argarczyków, na wyspie należącej do Heimurin. Oczywiście w towarzystwie Ennis, aby już na dzień dobry było widać, że płyną w pokojowych zamiarach. Spotkanie to przebiegło bez większych ekscesów, udało ustalić się datę rzeczywistych negocjacji. Plan zakładał również "tajne" zawiadomienie Eris, Kapłanki odpowiedzialnej za specyficzne działania ze strony Heim, o chęci spotkania się z nią Argarczyków i możliwe nawiązanie współpracy. W rzeczywistości nigdy nie miało dojść do porozumienia, a chodziło jedynie o wybadanie współtowarzyszy zbuntowanej Kapłanki. Plan wypalił i można było przejść do rzeczywistych działań.
Negocjacje zaczęły się dość spokojnie, Argarczycy jako piersi zostali dopuszczeni do głosu, a gdy doszło do tematu porwania córki wodza oraz jej przyjaciela, na jaw wyszło, że Heimrurinn przeprowadzało już własne wewnętrzne śledztwo. Wtedy też wtrąciła się Ennis ze swoimi informacjami, nie zdążyła jednak powiedzieć wszystkiego, bo nagle ludzie Eris wtargnęli do wielkiej sali i cisnęli na ziemię młodą nastolatkę.
- To podstęp! Zakradała się do Komnat Złotego Smoka! - krzyknęli. - Chcą nas okraść! - padł zarzut.
- Nieprawda! - krzyknęła młódka. - Trzymacie mnie w lochach od zarania dziejów! Nic nie kradnę! - wykrzyczała, co przyczyniło się do niezwykle głośnej dyskusji. Szczęście w nieszczęściu, bo chociaż dziewczyna rzeczywiście okazała się Argarką to w trakcie niewoli jej umiejętności pozwoliły na zawarcie znajomości z wodnymi żyjątkami i właśnie ten drobny szczegół pozwolił określić, która strona kłamie. Ennis dostała kolejne potwierdzenie, że Argarczycy są wręcz stworzeni do ucierania innym nosa. Kto by pomyślał, że świadkami zostaną morskie zwierzęta?
Po zebraniu wszystkich informacji w kupę nie dało się dojść do innego wniosku niż "wina po stronie Eris". Ten wyrok Kapłance, a właściwie byłej kapłance, bardzo nie przypadł do gustu i chociaż jej ludzie doprowadzili do drobnych zamieszek, było ich zbyt niewielu by rzeczywiście zaszkodzić sprawie. Eris nie lubiła sobie brudzić rąk, nie swoich własnych, więc pokornie zaakceptowała wygnanie i została wyprowadzona pod odsieczą z terenów Heim. Wraz ze swoimi ludźmi nie ma wstępu na tutejsze wody.
Heimurinn w ramach podziękowania za udział w sprawie i przeprosin za wyrządzone krzywdy przyjął propozycje sojuszu z Argarem, a Enn, jako ta, która przyczyniła się do rozwiązania sprawy poprosiła o prywatną audiencję u Kapłanek. Skoro jedno udało się już załatwić to pozostała jeszcze sprawa jej prywaty.
Drzwi zamknęły się za Argarczykami, w sali została Ennis, główna Kapłanka i dwie jej powierniczki, Kalissi i Ethera.
- Tak? Jaką masz do nas sprawę kochana? - głos zabrała Kalissi, z nich wszystkich najbardziej znała białowłosą, doglądała ją czasem, gdy była pod opieką Eris. Niestety za rzadko by zauważyć co się rzeczywiście dzieje.
- Chciałabym poznać prawdę o sobie - wyznała En, a Kapłanki spojrzały na siebie odrobinę zaskoczone.
- Prawdę? - zapytała najważniejsza z nich, a złotooka potwierdziła skinieniem głosy. - Wiem, że zostałam przez Eris ożywiona, wiem, że zdawałyście sobie z tego sprawę, ale... Po pierwsze, dlaczego w ogóle mnie ożywiłyście? No i skoro umiecie to zrobić to... To dlaczego jestem jedyna? Inne zginęły? Biegają po świecie? Skończyła Wam się kolekcja serc nieumarłych? - już długi czas nie trzymało jej się to wszystko kupy. Kapłanki nadal wyglądały na zdziwione.
- Eris naprawdę nic Ci nie powiedziała? - Kalissi zbliżyła się do dziewczyny i spojrzała jej w oczy.
- Nic, a gdy już zaczęłam pytać, to mówiła, że jestem za niska stażem, że w hierarchii jestem na samym dole i nie są to informacje na moje ucho. Więc przestałam pytać - przyznała. Kobiety spojrzały po sobie z nikłymi uśmiechami.
- No tak, cała Eris, bardzo nie lubiła opowiadać o swoich porażkach - Ethera pokręciła głową z niedowierzaniem na twarzy, a Ennis zmarszczyła czoło nie rozumiejąc. Kalissi ułożyła dłonie na jej ramionach.
- Nie mamy żadnej kolekcji serc, a ożywianie nie jest naszą domeną. Te lata temu, owszem, pojawiła się opcja. Eris weszła w pewien układ, podobno dostała informacje o dziecku, dziecku, które wpadnie do wody, znała lokalizację i godzinę - zaczęła wyjaśniać. - Miała uratować to dziecko i ożywić za pomocą pewnej inkantacji oraz serca, które było przy Tobie, miałaś zawiniątko zawiązane przy nadgarstku, serce było w środku. Eris miała dopilnować byś zjadła całe serce, a w zamian mogła zatrzymać inkantację. Ty miałaś być dowodem, że ona działa, ale miałaś też zostać po czasie odebrana. Miałaś tu tylko pobyć, ale... Ostatecznie nikt się po Ciebie nie zgłosił i... Zostałaś. Miałaś być po prostu podopieczną, nie... a nie...
- Nie kurwą na posyłki - podsumowała Ennis na co kobiety lekko zacisnęły usta. Białowłosa odwróciła się do nich plecami lekko marszcząc czoło. Sprawa wyglądała na bardziej skomplikowaną niż szło przypuszczać...
- Chcesz ją zobaczyć? - usłyszała nagle i odwróciła głowę w stronę głównej Kapłanki.
- Zobaczyć? - zapytała.
- Inkantację, ona i woreczek cały czas tu są - przyznała kobieta.
- Nie rozumiem, dlaczego Eris jej znowu nie wykorzystała? - zapytała.
- Próbowała, ale zadziałało tylko na Ciebie. Może została oszukana? - wyjaśniła Ethera. En zamrugała szybciej oczyma, tak, to zdecydowanie brzmiało zbyt dziwnie. Kiwnęła głową.
- Tak, chcę zobaczyć - przyznała, a Kalissi kiwnęła głową i ruszyła do wyjścia z sali. En przygryzła lekko wargę, zastanawiając się nad tym wszystkim.
- Wybacz, powinnyśmy lepiej ją kontrolować - usłyszała i skrzyżowała wzrok z główną Kapłanką.
- Żartujesz sobie? - uniosła jedną z brwi. - Macie dość na głowie z Heimrosami. Może gdyby żyła tu garstka to czułabym się przez Was pokrzywdzona, ale tak... - wzruszyła ramionami. - Jedyna odpowiedzialna za to istota dostała już swoją nagrodę - uśmiechnęła się pod nosem. Wygnanie było dość dosadne, chociaż En nie wykluczała, że poderżnęłaby gardło Eris, gdyby nadarzyła się okazja.
- Jest... - drzwi do sali otworzyły się, a Kalissi skierowała kroki prosto do En. Podała jej płócienny woreczek. - W środku - dodała. Ennis od razu sięgnęła po zawiniątko i próbując odczytać zmarszczyła czoło.
- Co to za język? - spojrzała na pierwsze linijki, ale kobiety pokręciły głowami.
- Szukałyśmy, ale nie wiemy - przyznała Kalissi. Białowłosa prześlizgnęła po tekście i zatrzymała się na samym końcu, na dwóch słowach, które jako jedyne rozumiała. "Dla Ennis". Spojrzała na Kalissi.
- To nie Wy mnie tak nazwałyście? - zapytała. Kobieta uśmiechnęła się do niej lekko i pokręciła głową.
- Kierowałyśmy się jedynie tym świstkiem - przyznała. Złotooka obserwowała kartkę w spokoju i zaraz westchnęła głośno.
- Jest Twoja, możesz ją zabrać - wtrąciła główna Kapłanka, a En spojrzała na nią niepewnie. - Dla Ennis, to dla Ennis, prawda? - również lekko się uśmiechnęła. Białowłosa spojrzała po całej trójce i lekko kiwnęła głową.
- Dziękuję - rzuciła, nadal trochę zamyślona.
- Masz jeszcze jakieś pytania? - padło, ale En pokręciła głową.
- To... To mi chyba na razie wystarczy - przyznała i cofnęła się o kilka kroków do drzwi. - Dziękuję - powtórzyła, a kobiety kiwnęły jej głową. Białowłosa ruszyła do wyjścia, ale jeszcze długo oglądała otrzymane zawiniątko.

CDN.

_____________________

Dziękuję wszystkim autorom zaangażowanym w tą historię. ^^ 

Życzę miłego czytania!

4 komentarze:

  1. Dlaczego mam wrażenie, że za każdym razem jak wypuszczasz opowiadanie o Ennis to wiem o niej coraz mniej? XDD Pisz kolejne części, co by w końcu się się wyjaśniło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, spokojnie, z tą postacią powoli płyniemy już do brzegu! :D

      Usuń
  2. Końcóweczka - super! Ta pogawędka i wyjaśnienie sprawy serduszka. Takie delikatne dołożenie puzzelka do całości. Wygląda ekstra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki. ^^ Mam nadzieję, że w kolejnej części uda mi się w pełni wyjaśnić układankę. :D

      Usuń

^