Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

Yes, I have a license for getting stabbed.

 



Pius

Demon | Argarczyk | 27 lat

Pomimo trafienia do najgorszych czeluści piekła, w miejsce, gdzie czas płynął swoim torem, mężczyzna zatrzymał swą wolę, swoje wybujałe ego, ambicje... Widocznie pasował do tego miejsca idealnie, bo żadne kajdany nie mogły utrzymać go w potępieniu. Zrzucił kajdany, tym samym stając się czymś więcej, niż śmiertelną duszą. 

Mimo kuszącej oferty, złożonej przez samej Gwiazdy Zarannej, serafin postanowił sprzeciwić się swojej naturze, biorąc sobie za cel wyplenienie demonów z Mathyr, wymiaru, który dopiero był podpadał infiltracji. 

Z racji sentymentu, a raczej przywiązania do tego świata... Doszlifowywał swe umiejętności w czeluściach Tartaru, uczył się słabości demonów, sposobu myślenia... W końcu sam stał się jednym z nich. Ale czy uda mu się wypełnić nową misję? Jedynie czas pokaże... 

 

203 komentarze:

  1. Nie odpowiedziała już na komentarz o spermieniu kogoś innego. Była świadoma tego, że mogła sobie tylko pomarzyć o posiadaniu tego mężczyzny na wyłączność. Choć kłuło ją w sercu to nie protestowała. Zasnęła dość szybko. Nawet nie wiedziała kiedy. Zmęczona wrażeniami z ostatnich 24 godzin. Obudziły ją jednak pierwsze promienie słoneczne i po cichu wyszła z namiotu, żeby się porozciągać. Wzięła też szybką kąpiel w strumieniu i przebrała się, a potem zrobiła małą rozgrzewkę. Szczęśliwie ból zdecydowanie zelżał, a jej ruchliwość powróciła do normy.
    - Cześć - pokiwała do Piusa, gdy tylko go dojrzała i podbiegła do niego, aby spontanicznie go przytulić. - Dobrze spałeś? - zapytała. - Jesteś gotów na zlecenie? Wybierzemy coś... z czym sobie poradzę, okay? - poprosiła go jeszcze.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  2. Przekręciła lekko głowę.
    - Tobie? A Ciebie w ogóle da się poważnie zranić? - zapytała, dalej wyraźnie zaciekawiona i równie zafascynowana spojrzała na swoją nogę. - Jesteś niesamowity, wiesz? Tydzień... Brzmi dobrze, chyba tyle wytrzymam - przyznała z uśmiechem, a kiedy ją złapał, odruchowo złapała jedną z dłoni za materiał jego koszuli przy torsie.
    - Chamska? - nie zrozumiała i zmarszczyła czoło. - Nie jestem chamska - bąknęła. - Chwilowo i tak nigdzie nie pójdę... Mówiłeś tydzień... Mam czas na wymyślenie jak to zrobię, więc nie, nic Ci nie dam. Nie mam cenności i klejnotów - naburmuszyła się odrobinę, jednak słysząc o przykładzie z dzieckiem posmutniała i uniosła wzrok na Piusa. - To musi być okropne... - przyznała. Nawet nie chciała sobie wyobrażać co czułaby w takiej sytuacji.
    - Pecha? - wyrwana z zamyślenia zastrzygła uchem. - Niby dlaczego?

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  3. - A czemu mnie nie obudziłeś? - zapytała go z lekkim wyrzutem. Przecież sama też mogła pełnić wartę. Nie musiał robić tego całej nocy. - Głupi - pokręciła z niedowierzaniem głową. - Nie ma takich, od teraz, idziesz spać przede mną i najwyżej się budzisz później... ja posiedzę na pierwszej zmianie. Jak coś się będzie działo to na pewno cię obudzę - powiedziała stanowczo acz bez żadnych wyrzutów. Wywróciła oczyma na ten siarczysty raz i dźgnęła go palcem w pierś.
    - Hm... poszukiwanie czegoś brzmi nieźle, ale polowanie mnie kusi. W końcu musze się tego nauczyć - stwierdziła tak po prostu. - No przecież nie będę ci siedziała 365 dni w roku na głowie - pokręciła lekko głową. - Polowanie - potwierdziła z uśmiechem.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  4. - O nie, bez takich mi tu - pogroziła mu palcem przed nosem. - Jestem młodsza od ciebie i staruszki... - spojrzała po nim wymownie. - ...staruszki powinny spać dłużej i zdecydowanie wygodniej - dodała ze śmiechem na ustach. Pokręciła lekko głową na pytanie czy umie obsługiwać się łukiem.
    - Coś tam niby tak - przyznała. - Do tarczy strzelałam ze skutkiem... 50% celności - dodała nieco zawstydzona, ale nikt nie chciał jej uczyć takich "męskich" zajęć. Nikt nie chciał korygować jej błędów i pokazywać jak faktycznie powinna to wszystko robić. Nikt.
    - To nie umiesz polować... - westchnęła ciężko, bo zdążyła się już zorientować, że czym innym było mordowanie a polowanie z tropieniem śladów i innych bajerów. - No to weźmy jakichś bandytów - pokiwała zaraz głową. - Coraz lepiej idzie mi w tych walkach wręcz - wyszczerzyła się do niego.
    - Ja ci dam siedzenie na mordzie... - fuknęła i nawet chwilę zanim pogoniła, ale kiedy wskoczył do wody, pokazała mu tylko język. - Pomarzyć sobie możesz! - krzyknęła za nim zawracając zaraz do obozowiska, aby zacząć je sprzątać.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  5. Zamrugała szybciej oczyma. Dla niej nadal wizja powstania z grobu była bardzo odległa, a Pius zdawał się mówić o tym jakby miał to na co dzień.
    - Hej! Nie jak najęta, sam mi go wypominasz! - zauważyła i prychnęła. - No to słucham, ile by mnie to kosztowało Panie Kuleczka?! - zapytała wprost, a na wyjaśnienie pecha zmarszczyła czoło. - Ja tak tego nie widzę, ciesze się, że jesteś, wkurzasz mnie chwilami, ale... swojsko mi przy Tobie, nie uważam tego za pecha. Może sama jestem zjebem? - zaproponowała takie rozwiązanie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacisnęła trochę mocniej palce na jego koszuli i spojrzała po nim wymownie. Phi, mądrala się znalazł, bogaty mądrala. Naburmuszyła się znowu na to całe podnoszenie ciśnienia i spaliła buraka przy wzmiance o seksapilu, a na jego rechot lutnęła mu w tors jednorazowo.
    - Przestań, aż śmierdzisz tymi zboczonymi myślami - zrugała go, uparcie patrząc w oczy, a gdy zaczął wymieniać te wszystkie poziomy zjebania zasłoniła mu usta dłonią. - Ple, ple, ple, możesz być sobie najgorszym stadium, lubię Cię i zakoduj to sobie w tej swojej mądrej głowie - odsłoniła mu usta i tyknęła go palcem w środek czoła, posyłając przy tym uroczy uśmiech.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  7. - Kurtyzanę? - popatrzyła na niego z podejrzeniami, że coś tam za bardzo kombinuje. Nie była przekonana do pomysłu, a jak jeszcze usłyszała o dźganiu i bebeszeniu to oczy jeszcze bardziej rozszerzyły się jej z przerażenia.
    - Ale jak bebeszyć? A nie możemy ich znokautować, związać i odstawić tym którzy zlecenie wydali? Przecież to co z nimi zrobią to już ich sprawa... - bąknęła, po czym podeszła do niego i posłała mu słodki uśmiech. - A co do kurtyzany... nie jestem pewna czy potrafię - posłała mu buziaka w powietrzu.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadal miała naburmuszoną buzię, ale na tłustego kutafona ciężko jej było utrzymać powagę. Zawtórowała mu śmiechem i drgnęła wyraźnie na jego ugryzienie. - Halo! Proszę mnie tak publicznie nie pożerać! - schowała swoją dłoń pod pachę i pokazała mu język. - Ha! To mi zamknij usta jak tak się o mnie martwisz - zachichotała, ale zaraz złapała się kurczowo jego koszuli i krzyknęła cicho, myśląc, że zaraz spadnie. - Głupi... - znowu zachichotała uderzając pięścią w jego tors. Jej serce zabiło trochę szybciej, ufała mu, ale ciało miało swoje własne odruchy. - Twój błąd, śmiech to zdrowie Kuleczko, musisz się dużo śmiać - poleciła, sama szczerząc się do niego radośnie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  9. Zarumieniła się na ten osobliwy komplement i objęła go ramionami, żeby wspiąć się na palce i dosięgnąć ustami do jego ucha.
    - Tylko wczoraj... nie byłam kurtyzaną - szepnęła mu do ucha. - Byłam twoją suką, twoją niewolnicą... - dodała muskając jego ucho swym oddechem i zaraz odsunęła się od niego. - Nie wiem jak być kurtyzaną - powtórzyła z uśmiechem. - Grupą będziemy się martwić jak już zlecenie wybierzemy przecież... może tych bandytów wcale nie będzie tak wiele - rzuciła po chwili.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  10. - Phi, cycki maja sporo tłuszczu, szczególnie kiedy karmię - rzuciła rozbawiona i podciągnęła się trochę na nim, obejmując za szyję i zamykając oczy na to całe kręcenie. Zaśmiała się wesoło i śmiała jeszcze długo na jego wygłupy, prawie zapomniała o skręconej kostce.
    - Nie ma gniewania, nakładam zakaz - rzuciła wesoło i ucałowała jego policzek. - Zakaz nałożony! Pozwoliłeś! Przyklepane! - podskoczyła wesoło w jego ramionach, a na piosenkę odchyliła głowę w tył.
    - Moje uszy, moje uszy! - chichotała i wróciła do niego spojrzeniem znowu zasłaniając mu usta. - Naprawdę trzeba Cię zakneblować - chichotała pod nosem, wyraźnie rozbawiona.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  11. Zastanowiła się nad tym rozwiązaniem.
    - Ale to takie... - zacisnęła mocno wargi. - A może by tak ich na pojedynek wyzwać? - zaproponowała. - Wcześniej mi może pokażesz co robię nie tak strzelając z łuku... i z ukrycia bym ich pach, pach w nogi? - zaproponowała. - Albo jakoś na przynętę i wiążemy? Musiałabym tylko no wiesz... poradzić sobie chociaż z dwoma? - dodała. - Ale najpierw zlecenie. Poznamy szczegóły to wtedy rozkminimy plan - klasnęła w dłonie i ruszyła dopakować resztę, przy czym zwijanie namiotu pozostawiła Piusowi.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie do końca wiedziała co to jest licencja, ale kto by się teraz tym przejmował.
    - Ble, ble, ble, ja nie muszę mieć - wydęła usta, sama udając naburmuszenie, a Pius zaraz ją w nie cmoknął. - No knebel jak nic! A gdzie Twoja licencja cwaniaku? - spojrzała po nim mrużąc oczy i uśmiechając się pod nosem. - Ej, ej, co Ty robisz? - zachichotała, ale uparcie trzymała dłoń przy jego buzi, nawet dołożyła drugą. - Musisz się bardziej postarać Kuleczko - zachichotała, bo chociaż uczucie było dziwne to wcale jej jakoś specjalnie nie przeszkadzało. - Gamorty lepiej liżą od Ciebie - dodała rozbawiona.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  13. - A jak trafię ciebie?! - spojrzała na niego skrajnie przerażona. Matko kochana. Jednak chodzenie z kimś na zlecenia było straszliwie przerażające. - Nie chcę cię skrzywdzić - burknęła. - Za bardzo cię polubiłam - dodała jeszcze, obracając się do niego tyłem i klepiąc się po głupich policzkach. Wzięła kilka głębokich wdechów, a potem znów na niego spojrzała.
    - Dobrze, spróbuję cię nie trafić - bąknęła i ruszyła w stronę miasteczka, gdzie przecież musiała być jakaś tablica ogłoszeń. Czas zacząć uczyć się czegoś nowego.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  14. - Lizała i to z miłości! - zachichotała, dumnie unosząc brodę i pokazując mu język, znowu się zaśmiała na te jego sugestywne ruchy językiem, a gdy się tak wpatrywał poczuła jak się czerwieni. - C-co Ty wyrabiasz? - zaśmiała się krótko zabierając jedna z dłoni i patrząc na jego język między swoimi palcami. Przełknęła głośniej ślinę i zaraz prychnęła pod nosem zabierając i drugą dłoń, obie tuląc do siebie.
    - Na szczęście kopytka to nie owoce morza - posłała mu zadowolony uśmieszek i zachichotała poruszając zabawnie brwiami.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  15. Ri zarumieniła się trochę bardziej, może i miała swoje postanowienia, ale ciało nie zawsze musiało się z nimi zgadzać, prawda? Spojrzała na usta Piusa, gdy gadał o tym dokładnym oblizywaniu, ale gdy tylko się zaśmiał prychnęła, odwracając od niego głowę.
    - Ty i te Twoje mokre tematy, dość już tego lizania - pogroziła mu palcem przed nosem i uśmiechnęła się zadziornie. - Paskudny prowokator Kuleczka - podsumowała go, jednak z dobrym humorem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  16. Spojrzała tylko po nim i przytaknęła. Od kiedy uciekła z Polszy nic innego nie robiła tylko walczyła o siebie. O swój dobrobyt i stan psychiczny jak i fizyczny. Nauczyła się już to robić w dość dużym stopniu. Walczenie sztyletem czy zadawanie krzywd wciąż było dla niej oporem, więc mogła tylko się postarać. Nie oponowała przed ich splecionymi palcami. Mało tego, przytuliła się nawet trochę do jego ramienia, a gdy stanęli przed tablicą, zaczęła spokojnie przeglądać ogłoszenia.
    - To - wskazała po kilku długich milczeniach. - Odzyskanie skarbu Lorda Pałki z rąk pięciorga rabusiów brzmi coś jak robota dla nas - wyszczerzyła się do niego, doczytując szczegóły. - Brzmi jak dobra zabawa, co nie? - zerknęła na niego niepewnie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  17. Gabriela westchnęła ciężko.
    - Ale jak nie będzie trzeba to ich nie zabijemy - oznajmiła dość ostro. - Nie zawsze trzeba wszystko załatwiać ostatecznymi metodami - mruknęła jeszcze, po czym pokręciła głową i wyciągnęła sztylet podając go Piusowi. Przykucnęła jeszcze, by wyciągnąć dwa kolejne z butów. - Te też - poprosiła. - No co? Zaopatrzyłam się w więcej broni w między czasie - rzuciła na jego zdumione spojrzenie. - Kamienie mi nie są potrzebne.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  18. Z automatu aż spojrzała po swojej nodze, ale nic tam nie dojrzała. Prychnęła pod nosem.
    - Phi, chciałbyś - pokazała mu język i zaraz uśmiechnęła się szeroko. Może i odrobinę zwilgotniała, ale po nogach jej nie ciekło. Słuchała go, dostrzegając w oddali domek Wana i zaraz zastrzygła uchem.
    - A jeżeli będziemy chciały tak po prostu przyjść? - zapytała, bo Pius brzmiał jakby mogła go odwiedzić jedynie w potrzebie. Na buziaka w polik spojrzała po nim trochę czulej. - Dziękuję - odwzajemniła całusa - za wszystko - dodała patrząc raz w jedno, raz w drugie oko. - Całej waszej trójce - pogłaskała go lekko po policzku.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  19. Gabi wydęła policzki i zmrużyła mocno oczy.
    - Jak mi się nie uda to przyjmę każdą karę jaką dla mnie wymyślisz - fuknęła na niego, krzyżując ramiona przed sobą. Zaraz też wyciągnęła do niego dłoń. - Ty będziesz trzaskał pośladami jak mi się uda i przyznasz mi rację, a jak nie... to przyjmę to co dla mnie wymyślisz. Umowa stoi? - potrząsnęła jego dłonią i uśmiechnęła się do niego szeroko. - Poza tym nie mam tylko sztyletów... mam jeszcze ciebie - dźgnęła go palcem w pierś. - I wyraźnie zaznaczyłam, że jeśli nie będzie potrzeby to nie zabijamy - dodała. - Jak będzie to jakoś to przełknę...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  20. Zarumieniła się lekko na ten jego objaw troski i przytuliła go jednorazowo mocno, po czym ucałowała szybko w usta i zerwała ogłoszenie z tablicy.
    - Będę na siebie uważała - obiecała mu, bo tyle mogła zrobić z czystym sumieniem. Ruszając zaczęła uważniej czytać ogłoszenie. - Bandyci ostatnim razem byli widziani na terenie Lerodas - odczytała. - Tam powinniśmy zacząć szukać. Może znaleźli jakąś dziuplę czy inną leśną kryjówkę. Może Arie ich kryją - zerknęła na niego wysnuwając takie teorie. - Powinniśmy zebrać po drodze jak najwięcej informacji na ich temat - stwierdziła jeszcze, myśląc na głos. - Och oczywiście Panie Gburku. Będę taszczyła skrzynię o własnych siłach - prychnęła. - Nie dam ci pomóc choćbym miała ją nieść i trzy miesiące - wywróciła oczyma.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  21. - Oczywiście, że chcę - spojrzała na niego jakby z choinki się urwał. - Chcę zobaczyć wszystkie krainy Mathyr... a od czegoś trzeba zacząć - uśmiechnęła się do niego delikatnie i zaraz zmrużyła lekko oczy. - I mówi to Pan Gburek, który nie znosi jak coś nie idzie po jego myśli - prychnęła. - Już ty się nie martw... widziałam lepsze tyłeczki - pokazała mu język, gdy wspomniał o swoich czterech literach i dogoniła go, żeby nie zostawać w tyle. - Poza tym im ciekawsi tubylcy... tym lepsza przygoda - dorzuciła radośnie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  22. Oczy zaświeciły się jej z zachwytu, gdy zaczął opowiadać o Lerodas. Kiedy o nim wspominał, jego rysy twarzy zdawały się delikatnie łagodnieć. Tam miał dom i lubił to miejsce. To akurat widać było dość wyraźnie.
    - Domyślam się - przyznała szczerze. - Wszędzie jest niebezpiecznie, chyba że zna się sposób, albo podchodzi się z uśmiechem do wszelkich stworzeń. Z łagodnością - pokiwała lekko głową. Konflikt z Fasariami był jej znany, więc gdy o nim wspomniała skrzywiła się lekko. - Lepiej dla wszystkich, żeby nie przejęły Lerodas - przyznała spokojnie, po czym uśmiechnęła się do niego szeroko. - Jaki jest ten twój dom? Opowiedz coś o nim? Przytulnie w nim masz? Będę go mogła zobaczyć? - zainteresowała się. To była kolejna rzecz, która zawsze ją zastanawiała. Dom zwykłego człowieka... co prawda o Piusie można było powiedzieć wiele ale na pewno nie to, że był zwykły... nie mniej i tak dom sporo opowiadał o swoim mieszkańcu, przynajmniej w teorii. Chciała go poznać i zobaczyć jak zachowuje się w swoim w miarę naturalnym środowisku.
    - Nie znasz - machnęła lekko dłonią na pytanie o właściciela lepszych pośladków i pokręciła lekko głową ze szczerym śmiechem na ustach. - Tak... z ciekawości - wymamrotała, niemal dusząc się już ze śmiechu.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak na siebie była dziwnie milcząca, delikatny dreszcz przeszył jej ciało gdy się tak jej tak cały czas przyglądał. Uśmiechnęła się delikatnie.
    - Jest... godne... - osobiście by tak tego nie nazwała, ale chwilowo brakowało jej własnych słów w buzi. Całus odrobinę ją zaskoczył, Pius był... dziwny. Popatrzyła po nim niepewnie, a gdy zapytał o laskę przytaknęła głową.
    - Umiesz się zakochać? - wypaliła nagle.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  24. Patrzyła na niego trochę smutno, ale im więcej mówił tym jej uśmiech powoli wracał na buzię.
    - Jaka była ta osoba? Czego nie akceptowała? - zapytała i zaraz lekko przygryzła wargę. - Chyba umiem, ale... Nie wiem czy robię to właściwie... Znam tylko książkową miłość, a ta... Ta prawdziwa zdaje się inna - wyznała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  25. Zaśmiała się cicho.
    - A ty od razu w czarne scenariusze - zauważyła tylko. Nie komentowała tego mocniej. Słuchanie czarnych scenariuszy z jego ust zdawało się wchodzić jej w krew. - Jeśli coś takiego cię spotkało... - zerknęła na niego. - ...to pewnie wyskoczyłeś od razu z jakimś niestosownym komentarzem i ta humanoidalna istota zapragnęła twej krwi - dorzuciła dźgając go lekko w bok. Słuchała opowieści o jego domu z wyraźnym rozmarzeniem. Nawet jeśli był prosty, to był jego. Miał dach nad głową, schronienie, do którego mógł się udać kiedy życie dawało mu w kość.
    - Będę mogła go zobaczyć? - zapytała go z wyraźnym podekscytowaniem. - Może bez tych wszystkich strażników... ale ten twój ogród brzmi jak marzenie - przyznała wesoło i parsknęła cicho śmiechem słysząc o ambicji.
    - Nie - pokręciła głową. - Chłopak - dodała lekkim tonem i zarumieniła się lekko. - Spodnie ładnie je podkreślały - dodała tak od niechcenia, przyspieszając nieco kroku. - Twoje nie są złe - dodała zaraz niczym znawczyni, którą przecież nie była.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  26. - Ja tam lubię moje plany B - odparła zgodnie z prawdą. Nie mówiła przecież o samych pozytywnych rzeczach. Nie wierzyła w same superlatywy, lubiła jednak nie schodzić w aż tak skrajne emocje.
    - Z przyjemnością ci pomogę przy roślinkach - uśmiechnęła się do niego szeroko i jakoś tak w przypływie emocji mocno go uściskała. - Nic a nic, wcale nie są takie delikatne... wybacz, ale od roku... wiem że mało... od roku sama się utrzymuję i potrafię pracować - naburmuszyła się trochę. - Wiem, że to mało, ale jednak - dodała z uśmiechem, po czym autentycznie uderzyła go mocno w łeb.
    - Fuj... jak mogłeś... - jęknęła przecierając oczy dłońmi. - Przecież to mój brat. W życiu nie patrzyłam na niego tymi kategoriami - burknęła. - Nie, to nie był Perun. I nic więcej ci nie powiem - dodała zaraz.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  27. Zastanowiła się nad tym i jakoś nie bardzo się jej to zgadzało z jej własnymi doświadczeniami.
    - Nie... to jest, może masz rację, ale nie sądzę żebym robiła wszystko by iść w plan B - pokręciła lekko głową i zaśmiała się cicho na jego podsumowanie jej osoby. - Ależ oczywiście. Upartość to moja najlepsza cecha - pokazała mu język. - Poza tym lubię uczyć się nowych rzeczy, więc chętnie dowiem się jak taki ogródek prowadzić - poinformowała go jeszcze, śmiejąc się serdecznie na to bezczelne podsumowanie jej komentarzy.
    - Może - puściła do niego oczko. - Nie mniej, twoje poślady w moim rankingu są drugie - zapewniła go swobodnie. - Dalej dobra lokata.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  28. - Mhm ale musisz przecież wiedzieć jak sadzić czy kiedy podlewać roślinki - zauważyła spokojnie. Przez moment zastanawiała się o co mu chodziło z tymi całymi "lodami". Nie słyszała wcześniej tego słowa i nie była pewna jak się odnieść do tego komentarza. Nawet przez moment poczuła się głupio, ale zaraz spojrzała po nim.
    - Co to są lody? - zapytała go tak po prostu. Nie mogło to przecież być nic specjalnie złego, no nie? Westchnęła ciężko słysząc o łamaniu kości. - Tylko nie trwale proszę - rzuciła do niego. - Chcę ich potem wykorzystać - przyznała nic więcej nie dodając.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie słyszała. W ogóle o czymś takim nie słyszała. To musiało być coś stricte Argardzkiego. Poczuła jak palą ją policzki.
    - O to tu nie byłoby listy zwycięzców. Nie lubię tej aktywności - wypaliła prosto z mostu, po czym zmroziła go spojrzeniem. - Żadnego zniewalania umysłów - odparła surowo. - Wiem, że to byłoby wielkie ułatwienie ale... dziękuję. Chcę to sama załatwić. Poza tym wcale nie chcę ich na swoich usługach na długo. Mam dla nich propozycję - cmoknęła go w policzek.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  30. Słuchała Piusa z zainteresowaniem, ale gdy wspomniał o szczegółach swojej poprzedniej relacji zacisnęła delikatnie swoje wargi i odwróciła od niego głowę.
    - Dupczenie jej brata raczej nie brzmi jak okazywanie szacunku, zaangażowanie i zaufanie - zauważyła z głośniejszym wydechem i znowu spojrzała mu w oczy.
    - Nie tylko o Tonego, próbuję zrozumieć co czuję gdy jestem z Tobą, gdy jestem z nim lub gdy głaszczę po głowie Acaira. Szukam różnic Piusie. Patrzysz na mnie jak ci wszyscy w książkach, nie wiem czy to dobrze. Pięknie mówisz o miłości, ale chyba cielesność jest dla Ciebie nad wyraz istotna, skoro z jej powodu straciłeś kogoś kogo kochałeś - patrzyła po nim smutno.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  31. Prychnęła pod nosem.
    - Tak, ale ten aspekt byłby mierzony w niezbyt dobrej skale... na najmniej obrzydliwe lub najbardziej... - pokręciła lekko głową. - Przynajmniej przeze mnie, więc... lepiej go nie mierzyć - dodała z uśmiechem na ustach. Znów chciał wszystko wiedzieć. Och jak ją denerwowała ta jego cecha. Wszystko chciał zawsze wiedzieć, a to na jej upartość się denerwował. Wzniosła oczy do nieba.
    - I to jest całkiem niezły plan. Ten twój groźny wygląd na pewno ich odstraszy - przyznała wesoło. - Pójdzie mi wtedy łatwiej - dodała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie odpowiedziała mu na tę zaczepkę. Nie miała ochoty wyprowadzać go z błędu w tym aspekcie. Pokręciła tylko głową. Zaczynała powoli żałować, że pozwoliła sobie na to szaleństwo. Pewnie, było fajnie, przyjemnie i dowiedziała się o sobie wielu niepokojących rzeczy. Między innymi to, że lubiła być w aspekcie seksu zdominowana... ale te ciągłe przytyki co do tego i insynuacje, że tylko on się dla niej liczy trochę ją martwiły.
    - Po prostu stój i patrz na nich ostro. To wystarczy. Nie rozumiesz, Pius. Cały czas cię proszę żebyś nie korzystał ze swoich mocy... pokaż co potrafisz bez wspomagania... no chyba że - spojrzała na niego z przekorą. - chyba że nie potrafisz.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  33. - Myślisz, że gdyby chodziło o kogoś innego to by ją obeszło? Jakie to ma znaczenie kogo dupczyłeś? Ja nie chciałabym by ktoś kogo kocham uprawiał seks z kimkolwiek innym - wzruszyła ramionami, a słysząc o Acairze uniosła wysoko brwi. Acair?! A mówił, że nie oddaje się innym, że stoi za barem w Zamtuzie! Zmarszczyła trochę gniewnie czoło.
    - Kłamca... - burknęła pod nosem i spojrzała po Piusie. - No nie wiem czy "nie wszystko" skoro kochałeś jedną, a polazłeś do barmana płacić za zamoczenie - mruknęła, krzyżując ręce na torsie. - A mnie pouczasz, że robię źle, doprawdy zabawne, ha, ha, ha - spojrzała na niego wymownie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  34. Te wszystkie informacje za szybko mnożyły się w jej głowie. Acair płacił seksem za leczenie? Spojrzała po Piusie... Nie do końca była przekonana o którym z nich to gorzej świadczy. Walwan nigdy czegoś takiego nie zrobił. Z drugiej strony... Zmarszczyła czoło.
    - Przecież to głupie... Wkurzyła się bo wyszło na jaw, że kiedyś tam bzyknąłeś jej brata? Kiedyś, kiedy jej jeszcze nie znałeś? - zamrugała szybciej oczyma. Jakby wszyscy mieli takie podejście to strach byłoby kiedykolwiek kogoś dotknąć. Prychnęła zaraz na jego przytyk i pstryknęła go w nos, uśmiechając się mimo wszystko pod nosem.
    - Nie cwaniakuj, bo gdyby to ona zaszła to teraz byś nie wiedział, że chowa Twoje dziecko, tak jak Tony, po którym namiętnie jeździsz, że mnie nie szuka - również mu wytknęła i pokazała język. Spojrzała na domek Wana i zaraz zrugała Piusa spojrzeniem.
    - Jasne, że wejść, przecież musisz się przywitać z Kevusią - burknęła, jakby to była oczywistość.
    Kiedy Pius wsunął się z nią do środka, Wan akurat siedział z małą w bujanym fotelu i razem się huśtali.
    - Nie krzycz, nic poważnego, Pius już mnie zagoił - Grima rzuciła na dzień dobry, a Walwan zaśmiał się pod nosem i wstał z dzieckiem na rękach.
    - Zobacz kto to do nas wrócił - zagadał Keve po czym kiwnął głową w stronę Piusa i zbliżył się do przybyłych by zerknąć na nogę. - Mam zerknąć? - zapytał Grimę, która już teraz, mimo przebywania na rękach Piusa, wyciągała swoje dłonie po małą.
    - Nie trzeba, ufam Kuleczce - przyznała by zaraz po tym przytulić córeczkę mocno i ucałować jej czoło.
    - Jestem, już jestem, słodziutka - przywitała swoje maleństwo.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  35. Miała wrażenie, że Pius jej po prostu nie rozumie. Przez moment nawet chciała mu raz jeszcze wyjaśnić o co jej chodziło, ale zrezygnowała.
    - Dziękuję - odparła tylko na jego zapewnienie o nie używanie mocy. Nie znała się ani na tropieniu bandytów ani na zwalczaniu ich, ale chciała się tego nauczyć. Nie widziała jednak sensu w nauce, gdy nauczyciel po prostu używałby do tego kantowania. Ona nie miała jego mocy, bandyci też nie. Patrząc na Piusa obiektywnym spojrzeniem, na jego dobrze wyrzeźbione ciało, była pewna że ten poradzi sobie i bez mocy. Gdyby tej pewności nie miała to nie prosiłaby go o coś takiego.
    - Podobno w Lerodas jest najbujniejsza fauna i flora w całym Mathyr - rzuciła zmieniając trochę temat. - Pokażesz mi okolicę? - zainteresowała się, bo przecież bandyci nie zające, nie zwieją na zawsze.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  36. Pokiwała lekko głową.
    - Wybrałeś to miejsce na swój dom, bo cenisz sobie spokój? - zainteresowała się. - Nie chciałeś mieszkać z innymi Argarczykami?
    Była ciekawa jego punktu widzenia. Sama od pewnego czasu zastanawiała się nad miejscem, które mogłaby nazwać domem. Polsza wcale jej nie zachęcała. Pragnęła czegoś innego. Spokojnego. Może bardziej radosnego. Bez tych wszystkich niepotrzebnych zawirowań politycznych.
    - Gdybyś miał gdzieś tu spędzić resztę swojego życia... to gdzie by to było? - zadała mu kolejne pytanie. Sypała nimi jak z rękawa.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  37. Jakoś nie przeszło jej przez myśl, że oni wszyscy mogą pochodzić z różnych okresów i różnych światów. Spojrzała po nim nieco zaskoczona, kiedy o tym wspomniał, ale po chwili pokiwała lekko głową.
    - Wiesz, uważam że oni dobrze robią - powiedziała cicho. - Chcą pokoju, a nie kolejnej wojny. Co by im z tego wyszło, gdyby poszli z Polszą na noże i zrównali ją z powierzchnią ziemi? Myślisz, że reszta mieszkańców tak spokojnie przyjęłaby ich rządy? Rządy obcego? Kogoś kto dopiero się tu pojawił? To byłby wybór między mieczem a katapultą - pokręciła lekko głową. - Strach już jest, strach nie przynosi niczego dobrego - mruknęła. - Co z tego, że przejęliby władzę? Co z tego, że rządziliby stalową ręką, by stłumić wszelkie protesty? Co z tego, że chcieliby dobrze, jeśli nikt by im nie ufał? - spojrzała po nim i wzruszyła ramionami. - Wiem, uznasz to za głupie myślenie, może naiwne, ale sądzę że Mathyr powinno powstać jako jedność. Z Argarczykami jako jedna nacja do pomocy, a nie z Argarczykami jako główne siły - wyjaśniła spokojnie, a na pytanie o bazę do rebelii pokręciła lekko głową.
    - Jeszcze nie wiem - przyznała szczerze. - Lerodas... raczej nie - mruknęła. - Nie chciałabym, żeby te wszystkie lasy, ta roślinność tu została zagrożona przez moją rebelię - wyznała. - Może gdzieś w okolicach Fjeldod? - dodała po chwili namysłu. - A może na morzu? Wiesz takie pływające miasteczko? - dodała i znów wzruszyła ramionami. Musiała się nad tym porządnie zastanowić. - Będę o tym myślała, kiedy zacznę wprowadzać swój plan w życie - dokończyła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  38. Nie zgadzała się z jego opinią co do samego lwa. Nie bardzo widziała ten sposób rządzenia, ale każdy miał prawo sądzić co chciał. Nie zamierzała z nim się sprzeczać. Skinęła lekko głową.
    - Poznałam paru Argarczyków i nie wydawali się całować się po dupach - rzuciła lekko. - Ale ty znasz ich lepiej, mogę się mylić - uśmiechnęła się do niego łagodnie. - Podniebne miasto? Jak ono się utrzymywało? Tutaj to mogłoby być nie do ogarnięcia - skomentowała. - Wodne będzie wyzwaniem... ale podniebne? - pokręciła lekko głową. Jakoś nie mogła tego objąć umysłem. Drakony musiałyby napędzać miasto całościowo.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń

  39. Na długo przed dotarciem do obozowiska czuła mocny, pobudzający zapach krwi. Przyśpieszyła przez to, licząc, że załapie się na krwawą walkę o pieniądz, ale niestety, nie zdążyła. Jeszcze przed wejściem rozejrzała się i zagwizdała z podziwem. Ktokolwiek zajął się całą zgrają naprawdę wiedział co robi. Odblokowała kuszę na wypadek walki i wyjęła sai. Przezorny zawsze ubezpieczony, prawda? Szła środkiem pobojowiska, gdy nagle duża męska postać wyszła z namiotu z głową wężołuskiego. Czarna głowa z białym tatuażem na środku. I tyle z jej zabawy. Spojrzała na sprawcę całej tej tragedii. Znał ją, ale skąd? Nie kojarzyła go, zapach, postura, nigdy wcześniej nie widziała go na oczy. Czyżby na nią ktoś też polował? Zaśmiała się lekko.
    — Onyx. Kto Ci zapłacił za zabicie go? — sai wskazała za martwą głowę. Nie czekając na odpowiedź podeszła w jego stronę. Minęła go, nie zwracając specjalnie uwagi na mężczyznę. Przynajmniej pozornie. Gdyby chciał ją zaatakować, była na to gotowa każdym milimetrem jej ciała. Na ten moment jednak kucnęła przy reszcie zwłok. Zaczęła czegoś szukać w jego pancerzu. Obrączki, która nie powinna już do niego należeć.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  40. W końcu znalazła srebrną obrączkę, schowała ją do jednych ze swoich ukrytych kieszeni.
    — Nie, ciała zdrajcy czekają na żer trupojadów, nie zasługują na tradycyjny pochówek — odpowiedziała spoglądając na głowę, którą trzymał. — Klient chciał konkretnie jego głowy? Inaczej nie uwierzy — zaśmiała się wstając na równe nogi. Wolałaby żeby ta głowa też została pozostawiona na żer, a nie czekała na jakiś lepszy los. Podeszła do niego gdy schował miecz. Schowała sai, na znak, że też nie szuka niepotrzebnej zwady. Przynajmniej nie teraz. Pieniądze za zabójstwo i tak dostanie. Znali się tak? Poprzednie wcielenie? Nie miała pojęcia o czym mówił, ale i tak podeszła na tyle blisko, aby móc lepiej zmierzyć go wzrokiem. To, że był zdecydowanie wyższy nie robiło na niej większego wrażenia. Większość mężczyzn była. Dotknęła jego szczęki, aby zbliżyć jego twarz do swojej. Dopiero teraz zobaczyła charakterystyczne oczy mężczyzny. Włosy też by się zgadzały. Zaśmiała się lekko, puszczając jego podbródek.
    — Pius? Od kiedy bawisz się w mordercę na zlecenie? A co z przysięgą medyka? — zapytała, odsuwając się delikatnie. Kiedyś pewnie zaczęłaby go atakować, szukać kłótni, teraz nie miała do niego o nic żalu. Po prostu spotkała starą miłość. Nic ponad to.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  41. Grima to jednak miała długi język. Wcale mu to nie przeszkadzało. Zwłaszcza teraz, gdy dostał wieści o Piusie. Mężczyzna pomieszkiwał w Lerodas od czasu do czasu, a Acair postanowił się do niego udać i ochrzanić go za to, że tak długo w ogóle nie dawał znaku życia. Spakował do swej torby najlepszą mieszankę herbaty Walwana i udał się do Piusa. Zapukał do jego drzwi i kiedy ten otworzył z rozmachem objął go ramionami. Na krótką chwilę, zanim się odsunął.
    - Cześć - wyszczerzył się do niego. - Tak mi się obiło po uszach, że tu gdzieś sobie mieszkasz - rzucił swobodnie. - Czemu się nie odzywałeś? Znikasz bez śladu i... co? - spojrzał po nim. - Coś nowego u ciebie? - zainteresował się.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  42. — Zmarłeś, a jednak stoisz tutaj żywy. Argarczycy mają kilka żyć? — dopytała uważniej go lustrując. Ciało faktycznie było całkiem inaczej zbudowane, zdawał się nawet nieco wyższy niż kiedyś, ale dalej nie była w stanie za bardzo pojąć tego konceptu umierania i dalszego życia. Oparła się o jeden z mebli, nie spuszczając go z oczu.
    — Nadal w Bractwie, ale oni nie chcieli głowy, więc pewnie ktoś inny to zlecił, pytanie kto miesza się w nasze sprawy — zastanowiła się przez chwilę, po czym posłała mu niewinny uśmiech. — Jeśli pieniądze tak Ci śmierdzą, chętnie przyjmę połowę, szkoda tylko, że tak łatwo — odpowiedziała, podchodząc do niego. Przy okazji dowie się, kto miał na tyle duże jaja, żeby dać zlecenie na ich cel. Ewentualnie typ po prostu zaszedł za skórę tak wielu osobom, że po prostu krążyło kilka nagród. Tak też się zdarzało. — Ale muszę przyznać, musisz nieźle walczyć, nie masz nawet zadrapania po tej rzezi, niesamowite.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  43. Chłopak pokiwał lekko głową, przyjmując do wiadomości zmianę profesji Piusa. Tak, nawet w wyglądzie dało się odczuć, że ten po prostu jest znacznie bardziej muskularny. Może ta zmiana profesji wyszła mu na dobre. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
    - To skomplikowane - odparł a propo swojej profesji. - Tak, trochę tam jeszcze pracuję - pokiwał lekko głową. - Ale raczej od czasu do czasu... częściej jestem tu i uczę się u Walwika - wyszczerzył się do niego. - Pomagam mu z rannymi i kłócę się z Grimą - pokiwał głową i kiedy wyhaczył kuchnię, od razu otworzył swoją torbę by wyciągnąć z niej woreczek z mieszanką na herbatę.
    - To jest najnowsza mieszanka. Jest niesamowita. Słodka w smaku, ale jednocześnie daje energii kopa - rzucił wesoło. - Chcesz spróbować?

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  44. Trochę mu tego zazdrościła. Tego, że tyle już w swoim życiu widział. Tego, że właściwie nic nie potrafiło go zaskoczyć. Zazdrościła mu tych właśnie ciekawostek. Latające miasto nawet nie przyszło jej do głowy, a on takie widział i może nawet w nim mieszkał. To musiało być niesamowite. Nie skomentowała już tego bagiennego przytyku do Argarczyków. Pius zdawał się mieć im wiele za złe. Wspięła się na palce, żeby ucałować jego policzek.
    - Nie chcę wiedzieć po co je od czasu do czasu przyszywasz - przyznała szczerze. To zabrzmiało po prostu makabrycznie. Najpierw ścina, a potem te same przyszywa. No chyba, że miał zupełnie co innego na myśli. Może chodziło mu o to że czasami ratuje ludzi, lecząc ich. To miałoby sens.
    - Chciałabym zobaczyć to twoje latające miasto - przyznała. - Ale nie mów, że tylko ścinasz głowy... masz ogromną wiedzę. Mógłbyś ułatwić życie wielu Mathyrczyków, gdybyś tylko faktycznie znalazł zaufanych konstruktorów, którzy wykonaliby twoje pomysły - zauważyła. - No wiesz taka współpraca...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  45. Odrobinkę się naburmuszyła, nie tyla na Piusa, a na tą całą dziwną dziewczynę.
    - Hej, ja Cię traktuję poważnie! - mruknęła pod nosem.
    Zarówno ona jak i Wan uśmiechnęli się lekko na wzmiankę o wzroście, tak, rzeczywiście Keva rosła w oczach. Ri zachichotała radośnie.
    - Zobacz kto do Ciebie przyszedł, wujek Kuleczka! - stali na tyle blisko Piusa by goblinka mogła swobodnie wcisnąć mu małą w ramiona. - Uwielbia ten medalion, nawet zabawki olewa i ciągle się nim bawi - wyznała.
    - Gaduło... Do pokoju czy na kanapę? - Walwan spojrzał po podopiecznej na co ta znowu zachichotała i pokazała kanapę. - Jakieś uwagi czy nietypowe zalecenia? - samiec zerknął na Piusa. Już nawet nie pytał jak do tego doszło, raczej dziwił się, że dopiero teraz. Wiedział też, że mężczyzna miał stosowną wiedzę by sam nie musiał obadać tematu, a to zawsze oszczędność czasu.

    WanRi

    OdpowiedzUsuń
  46. Tak, nic strasznego. Naprawdę nie mogła pojąć, dlaczego dla każdego ich wyjaśnienia wydawały się takie proste. Czarodziej krwi, ta, z pewnością wiedziała o jaki rytuał chodzi. Człowiek od realizacji takich spraw? Czyli szanse na znalezienie zleceniodawcy były raczej nikłe, chyba, że przyczepi się do jego pośrednika.
    — Tak, na pierwszy rzut oka wygląda jakbyś miał miecz z kryształem, ale to chyba nie przyczyna, prawda? — zaśmiała się patrząc na zwłoki.
    — Nie jestem chytra na Twoje pieniądze, sam zaproponowałeś — przypomniała mu, po czym nagle zagrodziła mu drogę dłonią. Była pełnia, z lasu wydobył się charakterystyczny krzyk, a oni znajdowali się na granicy Lerodas. Rozejrzała się po obozie. — Nie radzę wychodzić z obozu tej nocy. Driady dzisiaj będą polować na wszystko co może im zagrozić, nie ma sensu ich zabijać — wyjaśniła, podchodząc do doniczek z ziołami. Zerwała kilka kwiatów i wrzuciła do palącego się jeszcze ognika. — A to będzie znak, że my nie jesteśmy obcy — wyjaśniła, gdy dym zmienił kolor na delikatny odcień lawendy. — Możesz iść z nimi walczyć na ich terenie, narazić się na ostracyzm, albo przeczekać tę noc. Osobiście radzę przeczekać. — zaproponowała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  47. Aci spojrzał po nim i pokręcił lekko głową.
    - Nie, nie, aż tak dobrze to ze mną nie jest - odparł szczerze. - Owszem mniej więcej wiem, gdzie w danej chwili stoję i co robię... ale wcale nie jestem taki okrzesany, dalej ryczę jak jest mi źle, dalej przepraszam nagminnie, choć z mniejszą częstotliwością i dalej kumpluję się z każdym - wyszczerzył się do niego, a słysząc o tym całym Argarczyku, pokiwał lekko głową.
    - No wiem właśnie - bąknął, przysiadając sobie na blacie kuchennym. - On tu przylazł - dodał po chwili ciszy. - Kevę uwielbia, ale... nie mógłbyś go nastraszyć? - zapytał go po chwili. - No tak, żeby nie skrzywdził Kevusi ani Grimy... ? - poprosił go, wyciągając ziółka i piorunując go wzrokiem. - No wiesz? Jak możesz mnie o coś takiego podejrzewać! - fuknął na niego, wsypując ziółka do odpowiednich naczyń i czekając aż woda się ugotuje. - Nie będę cię tu narkotyzował... to sam możesz zrobić - rzucił z przekąsem.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  48. Acair naburmuszył się trochę i westchnął.
    - Nie, zazdrosny nie - pokręcił przecząco głową. - Tylko się o nią martwię, że ją skrzywdzi - wyjaśnił. - Ją albo Kevusię - naburmuszył się trochę. - Naprawdę nie możesz go postraszyć? On jest... - wskazał dłonią wzrost chłopaka. - I taki patyk! Lubi książki i takie tam... raczej nie jest silny - poinformował mężczyznę, po czym westchnął cicho. - No jak nie... to będę musiał sam go straszyć, a ze mnie żadne straszydło - westchnął, zalewając zioła odpowiedniej temperatury wodą i podając jedną z czarek Piusowi.
    - Mówisz, że rzadko tu jesteś... to gdzie najczęściej spędzasz czas? - zainteresował się zmieniając trochę temat.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  49. Dziewczyna pokiwała delikatnie głową i uśmiechnęła się do niego. Jakoś do tej pory nie wspominał przy niej o leczeniu innych ludzi. Ciekawe, że ten zabójca miał również tę drugą stronę. Łagodniejszą stronę, nie tylko dla wybranych przez siebie ludzi... bo tak, zdążyła już zauważyć, że Pius jest w stosunku do niej samej dość łagodny.
    - Teleportacja? - spojrzała po nim nie rozumiejąc. To słowo było dla niej kompletnie obce. - To słowo na te zmiany położenia? - zapytała go, bo tak to wywnioskowała z jego wypowiedzi. - Mhm mogło być naprawdę piękne - zgodziła się z nim, a fakt że w tym świecie to raczej nie możliwe przyjęła ze spokojem. Przecież dobrze o tym wiedziała.
    - Wiesz... wydaje mi się, że po prostu trafiałeś źle a propo Mathyrczyków - pokręciła lekko głową. - A po drugie... zanim ktoś cię pozna to często masz wypowiedzi typu "ja wiem więcej, jestem od ciebie mądrzejszy, milcz i słuchaj" - zrobiła przy tym minę iście Piusową. - A to nie o to chodzi przecież, by kogoś upodlić... tacy konstruktorzy mogliby ci pomóc znaleźć materiał podobny do tego twojego, gdybyś go dobrze opisał.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  50. Acair wydął policzki naburmuszając się przy tym lekko.
    - Nie wygląda na takiego co boi się własnego cienia. Jak na takiego to strasznie bezczelny jest - zauważył tylko trochę niczym obrażone dziecko, po czym westchnął przeciągle i pomasował sobie skronie. - Po prostu się o nią martwię - wyjaśnił. - No bo ona jest taka... no wiesz... wesoła, szybko ufna... bardziej niż ja - zauważył. - A to już wyczyn - rzucił ze śmiechem na ustach. Pozwolił herbatce się zaparzyć, zanim postawił obie czarki na stole, swoją biorąc w dłonie. Obserwował myjącego dłonie Piusa i słuchał go uważnie.
    - Często idziesz zabijać? - zapytał go cicho, a co do ekosystemu pokiwał głową. - Pokażesz je potem? - zapytał zaraz. Uwielbiał lecznicze rośliny, a także takie nowe których jeszcze nie znał. Uwielbiał z nimi eksperymentować.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  51. Nie był przekonany co do rozumowania Piusa. No bo przecież Grima nie była żadnym z tych imion, które wymienił mężczyzna. Ani ona ani Kevusia nimi nie były. Zacisnął mocno wargi.
    - Ja i tak go postraszę - poinformował go. - Jak mi nie chcesz pomóc to nie - dodał, zakładając ręce na piersi. W sumie rozumiał. Solidarność rasy czy coś w ten deseń. On na szczęście nie miał takich skrupułów.
    - Czekaj, stooop - zatrzymał jego potok słów. - Pamiętaj proszę, że ja nie znam tych wszystkich nazw. Jebanym... - spojrzał wymownie na jego pośladki. - To akurat znam - wyszczerzył się do niego. - Ale Tartar? - zamrugał kilkakrotnie i pokręcił przecząco głową. - Używasz za dużo takich słów... - zaczerwienił się trochę, czując się po prostu niedouczonym, a przecież to nie była jego wina. Wiedza, o której mówił Pius wykraczała poza Mathyr. - Z nudów? - uniósł wysoko brew. - Z nudów zabijasz? - zamrugał kilkakrotnie. - To lepiej z nudów zacznij leczyć - poprosił go. - Przecież zabijaków jest wystarczająco dużo, a na każdego zabijakę przypada mnóstwo rannych... uzdrowiciele są potrzebni - spojrzał mu prosto w oczy, po czym rozchmurzył się na wieść o roślinkach. Nie omieszkał przesunąć wzrokiem po jego nagiej klacie. Mimo wszystko dalej bardzo mu się podobał. Poszedł wraz z nim i obserwował każdą z nich. Część znał, wraz z ich właściwościami, ale niektóre zaskoczyły go. Aż dziwne, bo przecież uważał się za całkiem obeznanego w te klocki.
    - Hm... mógłbyś spróbować z jakąś mało inwazyjną - zaproponował. - Taką, która ma podobne właściwości do którejś Mathyrskiej... wiesz na osobnym paletku i obserwować czy wszystko gra - uśmiechnął się do niego. - W najgorszym razie taką roślinkę po prostu by się pozbyło - rzucił jeszcze, bo rośliny z innego wymiaru to dopiero musiało być coś niesamowitego!

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  52. No tak, jej świat jest przecież taki zacofany i słaby. A jednak tutaj zmarł. Zostawiła ten komentarz bez zbędnych słów. Nie wiedziała sensu w wszczynaniu niepotrzebnej awantury. Usiadła na jednej z ław, opierając się o nią wygodnie. Kątem oka, patrzyła co robi.
    — Czemu nie? Mogłabym pomyśleć o kilku gorszych osobach. Chyba, że Ty masz ze mną problem — zaśmiała się. W zasadzie, kiedy on zaczął grzebać w zwłokach, równie dobrze mogła zrobić to samo. Im złoto już raczej się nie przyda. Jej wręcz przeciwnie. Wstała zgrabnie z miejsca i zaczęło po kolei przeszukiwać ich sakiewki.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  53. - Okay - od razu się rozchmurzył. - Straszymy słownie - zastrzegł szybko. - No przecież nie chcemy krzywdy zrobić, jeśli nic jej nie zrobił. Po prostu ma dotrzeć, że jak zrobi to rach ciach i nie ma rąk - wyjaśnił o co mu chodzi i uśmiechnął się do niego szeroko, ciesząc się, że jednak znalazł sobie partnera w zbrodni. - Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć - wyszczerzył się do niego, po czym znów wydął policzki i ostentacyjnie zerknął na jego cztery litery. - Sprawdzam czy dalej są seksowne - rzucił ze śmiechem na ustach i gdy ten do niego podszedł nawet nie uciekał przed czochraniem jego włosów.
    - Dlaczego z cechem Polszy? - zapytał go cicho. - Chcesz, żeby dostali większą władzę niż już mają? - popatrzył na niego nie rozumiejąc. - A co z Kevusią? No przecież wtedy nie będzie miała spokojnego dzieciństwa - bąknął i pisnął nieco zaskoczony, gdy ten przerzucił go sobie przez ramię.
    - Hej! - krzyknął na niego i zagryzł wargi czując tego klapsa. - Uhm na pewno. Już są aromatyczne i smaczne - zapewnił go, kapitulując i pozwalając mu się nieść.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  54. - Auć - bąknął na mocniejszego klapsa, ale gdy wylądował na łóżku to zaraz usiadł na nim porządnie i przyjął od niego herbatkę. Chwilę ją wąchał, by zanurzyć w niej język i sprawdzić czy dobrze się zaparzyła. Pokiwał głową zadowolony z efektu.
    - No tak - przypomniał sobie, że ten miał w Polszy swoją własną klinikę i odebrał od niego dług przez seks. Aż przez moment czuł palące go policzki, ale zaraz potrząsnął głową. - Ennis nie pracuje już w Zamtuzie i no... nie widziałem się z nią - przyznał upijając łyk herbatki. - A na Onyx się obraziłem. Zostawiła mnie na tak długo, a teraz wraca i udaje że wszystko jest w porządku - burknął i pokręcił lekko głową. - Całą wieczność jej nie było! - wyjaśnił mu nieco wzburzony. - I nagle się zjawia i myśli, że wszystko jest po staremu - pokręcił lekko głową. - Nawet znaku życia nie dała.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  55. Chyba powinna poczuć się urażona. Zaśmiała się perliście, rzucając mu niewinne spojrzenie.
    — Nie narzekam na brak pieniędzy, ale nie mam zamiaru pozwolić tym monetom pójść na zmarnowanie. Broń i zbroje kosztują z dobrym podejściem można mieć pełny mieszek i pełną szafę wszystkiego czego nowoczesna kobieta może potrzebować w Mathyr — odpowiedziała. Nowoczesna, oczywiście jako niezależna zabójczyni, która dumnie zarabiała na życie, pozbawiając go innych.
    — A co konkretnie? — wstała i podeszła do niego. — Życie Ci uratowałam, bo chciałam. A że się w Tobie zakochałam — zaśmiała się wzruszając ramionami. — Ty lubisz mieć wielu partnerów, ja wolę być z kimś, kto wybiera tylko mnie. Byłam zbyt agresywna, ale mój gatunek tak wchodzi w dorosłość — zdjęła maskę z twarzy, aby pokazać mu uśmiechnięte usta. — To co było między nami mimo wszystko było przyjemne — puściła mu oczko, po czym odsunęła się od niego, aby wrócić do okradania trupów.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  56. Acair pokręcił głową.
    - Nie, to nie tak. Z Onyx się widziałem. Wyciągnęła mnie od łowców niewolników i została ranna, więc teraz odpoczywa u Walwika - wzruszył ramionami, nie dodając swojego udziału w pomocy z łowcami. Nie musiał wiedzieć. Wywrócił oczyma. - No tak, teraz trochę bardziej wiem czego chcę - odparł, zbliżając się do niego z uśmiechem na twarzy i łapiąc jego nos w dwa palce by mocno go pociągnąć. A tak, za te klapsy.
    - Ale Pius... ty wiele osób chciałeś przelecieć lub przeleciałeś - zauważył. - Co to ma do rzeczy? Przecież wystarczy, że go postraszysz, że mu ją odbierzesz - odchrząknął.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  57. Zaśmiała się.
    — Ja swoją nagrodę dostanę, Ty masz innego pracodawcę, jeśli mam tam pójść to nie sama, zwłaszcza, że w Polszy nie patrzą miło na takich jak ja — wyjaśniła. Zastanowiła się przez chwilę. Może nieszczęśnik zawinił im po prostu swoją rasą? A to, że był chujem zasługującym na długą i bolesną śmierć za zdradę swoich braci i sióstr mogło tutaj nie mieć nic do rzeczy. Ciekawe czy faktycznie cierpiał przy umieraniu, albo czy błagał o litość. Zdrajcy zazwyczaj błagają.
    — Zakochałam. Ale to Ty powiedziałeś, że sypiasz też z innymi, a to szybko postawiło mur między nami. Nie lubię się dzielić tym co kocham. Łatwiej było nie kochać — odpowiedziała, przechylając głowę na bok. Uśmiechnęła się lekko. — Wiem, z wielu powodów lepiej, ale maski też lubię — odwróciła się na chwilę do niego. — Dobrze wiedzieć — zauważyła, że zdawał się zdecydowanie smutniejszy. Westchnęła. — Nie żałuj tego co już było, nie wróci, w życiu liczy się tylko tu i teraz i to jak to wykorzystać — puściła mu oczko, po czym ruszyła przeszukiwać namioty. Może tam też znajdzie coś ciekawego?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  58. - Grimcie? - popatrzył na niego jakby z choinki się urwał. - No coś ty? Ona jest jak taka irytująca kulka energii. Bardzo ją lubisz, ale diabelnie wchodzi w twoją prywatność. Kocham ją całym serduszkiem, ale przyjaźnimy się tylko - rzucił swobodnie. - Jakoś no... nie jest dla mnie atrakcyjna - skomentował, znajdując sobie wygodniejszą pozycję na jego kolanach i nie protestując przeciw tym małym czułościom.
    - Oj to ja go przyprowadzę tu - rzucił kolejnym pomysłem. - A co ja mam do komplikacji? - zdziwił się bo o ile Onyx wiedział... sama mu powiedziała i szczerze nie rozumiał jej powodów, tak siebie nie widział w tym równaniu. - Onyx zaraz nie będzie. Nie da się zatrzymać dłużej niż 3 dni - zapewnił go ze śmiechem na ustach i jakoś tak przytulając się mocniej do niego. - Nie masz co się martwić.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  59. - Och, próbowała, ale zdecydowanie bardziej podchodzi jej memlanie miękkiego cycka - zachichotała, ale zaraz przytaknęła mu głową, biorąc sobie radę jasnowłosego do serca. - Dobrze, tak zrobię - zapewniła. - Mam nadzieję, że gdy już dotrę do Tonego to medalion nie będzie aż tak potrzebny - przyznała, na co Walwan wyraźnie się zdziwił. Dotrze? Czyżby rzeczywiście poważnie zastanawiała się nad poinformowaniem ojca? Zostawił temat na później i wysłuchał Piusa.
    - Kula zapewne będzie problemem, ale postaram się ją przypilnować... Jak jej nie będziesz używać to przy przewlekaniu medalionu przyszyję Ci ją do ręki - pogroził goblince, lekko uśmiechając się pod nosem, a po tym, standardowo, ruszył do kuchni, eksperymentować przy swoich ziołach.
    - Phi, słyszałeś go? Stary cwaniak... - zwróciła się do Piusa lekko wydymając usta. - Niech no tylko spróbuje, też mu wtedy co nieco przyszyjemy, prawda Kevusiu? - zachichotała by zaraz uśmiechnąć się szeroko do swojego gościa.
    - Nawet nie zaczynaj Kuleczko, tak, tak, będę chodzić o kuli, muszę mieć zdrową nogę co by skakać i fikać, i sięgać do Twojego nosa, w razie gdyby powpadały tam jakieś muchy - pokazała mu język.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  60. - Dobrze - Acair nie miał problemu z takim obrotem spraw, obrócił się na jego kolanach tak, by móc patrzeć mu prosto w oczy. - Stoi, stoi - uśmiechnął się do niego szeroko. - Najpierw sprawdzimy jaki jest, a potem go postraszymy. Żeby nie krzywdził Kevusi i Grimci - pokiwał głową na znak, że plan mu odpowiada. - Przyprowadzę go tutaj... i... no a jak będzie ciężko to ten coś wykombinuję - zapewnił go wyciągając dłoń do jego policzka, żeby go lekko po nim pogłaskać. - No wiesz? Zamiast pytać czy stoi możesz sobie sam zobaczyć - rzucił z zadziornym uśmiechem. Takie drobne przytulanki bardzo mu się podobały. - A ty już kogoś sobie znalazłeś?

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  61. - Szybko, intensywnie, po trochu i nie za często - powtórzył po nim i skinął powoli głową. - Dlaczego nie sądzisz, by to był dobry pomysł? - zapytał go jeszcze, nieco się czerwieniąc na komentarz o jego sztywnym chodzeniu. Phi. No co poradzić, czasem się zdarzało. - A byłbyś w stanie z kimś być na stałe? - zapytał go jeszcze. Sam ostatnio zaczynał się zastanawiać, czy on byłby w stanie to zrobić i jeszcze nie doszedł do żadnych wniosków. Zmarszczył lekko nos na polecenie i popatrzył mu prosto w oczy.
    - Okay... - otworzył buzię zastanawiając się czy powinien być tak łatwowierny.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  62. — Tak, bo to mimo wszystko był mój brat. Ty nie byłbyś zły, gdyby jedna osoba pozbawiła niewinności Ciebie i Twoje rodzeństwo, hm? — odpowiedziała z przekąsem, chociaż nie było widać na jej twarzy żadnej agresji czy urazy. Raczej problem, który zdążyła już przeprować. Życie było zbyt krótkie, żeby chować jedną urazę przez całą jego długość. Wzruszyła ramionami.
    — Albo to moja klątwa, kilka miesięcy potem zaczęłam chodzić z pewną kobietą, okazało się, że chciała zabić Acaira — puściła mu oczko, po czym zniknęła za jednym z namiotów, rozglądając się w miejsce, do którego trafiła. Bala, mise z wodą i palenisko. A więc dbali o higienę.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  63. Żeby powiedzieć, że go zaskoczył to było zbyt mało. Zmrużył niebezpiecznie oczy i zacisnął usta, po czym podniósł się do siadu i sam chwycił Piusa za szczękę, przyciągając go do swoich ust. Ucałował go mocno.
    - Oddaję co nie moje - rzucił puszczając jego oczko i wracając do swojej pozycji na jego kolanach. Wcześniej jeszcze sięgnął sobie do herbatki, co by przepłukać swoje usta. - Co takiego cię zajmuje, że nie masz czasu na związki? - zainteresował się, jakby wcześniejsza wymiana śliny nie miała miejsca.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  64. Podziękował za komplement. Miał na końcu języka tekst o tym, że miał dobrego nauczyciela, ale nie wypowiedział go na głos. Zamiast tego posłał mu niewinny uśmieszek, a wtulenie w klatkę piersiową potraktował jak coś przyjemnego. Musnął dłonią jego klatkę piersiową i posłuchał o tych klonach.
    - Klony? - spojrzał po nim. - To tak jakby było kilku Piusów jednocześnie? - zdziwił się i pokiwał lekko głową. - A jak to jest z twoją świadomością? To jest... skoro tu teraz rozmawiamy to inny Pius Zet w tym czasie morduje sobie kogoś z zimną krwią? A Pius Ka uprawia seks z innym? Co z Piusem eS? - zapytał nadając przydomki tym klonom. Jego dłoń przy krawędzi spodni przyjemnie pieściła jego ego. Uniósł dłoń, by przez koszulę zacząć głaskać jego pierś. Delikatnie, może nawet z lekką nieśmiałością.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  65. - Jasna sprawa! Sam ją przyniosę jak będzie kręcić nosem - zapewnił samiec.
    - Hej, hej! Co to za konszachty!? Jeszcze zacznijcie się po dupkach całować! - burknęła goblinka i prychnęła pod nosem. - Przecież wiem, będę grzeczna, lubię swoje nogi i skoki wyskoki! - naburmuszyła się i odwróciła ostentacyjnie głowę od Piusa by dosłownie po kilku sekundach łypnąć na niego jednym okiem.
    - Jesteś okropny... Pluć do dupy? Tak się w ogóle da? - skrzywiła się lekko.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  66. Przestała się rozglądać. Chciała poszukać biżuterii, może wziąć kąpiel, ale to co usłyszała? Ksiądz? Dobre sobie. Wróciła do niego. Szybko, bezszelestnie. Stanęła za nim i objęła go delikatnie.
    — Tak, mnie przynajmniej miał ktoś, kto coś do mnie czuł. Szkoda, że nie miałeś tyle szczęścia, ale rozumiem chyba trochę lepiej Twoją poligamię — powiedziała cicho, po czym zaśmiała się, odsuwając się od jego pleców, by zaraz usiąść obok niego. — Acair to mój brat, może nie z krwi, ale brat. Młodszy, chociaż starszy i cholernie nieporadny. Zabójstwo Viveki bolało, bardzo. Nie chciałam być sama. Myślałam, że jeśli tego nie zrobię rodzina mnie porzuci, że jeśli nie będę maszyną do zabijania, stracę ojca, brata, przyjaciół. Każdy widziałam we mnie albo ciekawą buźkę, albo potwora. Jak znajdziesz kogoś, dla kogo jesteś czymś więcej, chcesz się go trzymać — spojrzała w ognisko, w którym nie było już miecza. — Jak zginąłeś?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  67. Słuchała go z zainteresowaniem. Mimo, że nie wszystko do niej docierało to on zdawał się wreszcie dobrze tłumaczyć pewne niuanse. Pokręciła lekko głową. Słowo inżynieria niewiele jej mówiło, ale gdy wspomniał o konstrukcjach kryształów była bliżej domu. Nie była tylko pewna, czy to byłoby tu możliwe.
    - Wydaje mi się, że najprędzej musiałbyś porozmawiać z Van Helgą - odparła szczerze. - To przywódca Fjeldod, jest czarownicą. Być może mogłaby ci z tym pomóc - zaproponowała. - Tylko uważaj... wredny z niej babsztyl. Nigdy nie daje niczego za darmo - dodała. - Ona obrabia kryształy, wyciąga z nich moc i tworzy cuda - uśmiechnęła się lekko. No i nie należała do Polszy, a jej na tę chwilę nie bardzo uśmiechała się pomoc bratu. Sprawianie, by stawał się jeszcze silniejszy. Wyprzedziła go na chwilę, by przystanąć przed nim i wspiąć się na palce. Ucałowała jego słodkie wargi ot tak spontanicznie.
    - Może wynajmiemy wierzchowce? - zaproponowała. - Szybciej przedostaniemy się do Lerodas - dodała od niechcenia.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  68. Acair nie był pewien czy kiedykolwiek w formie był, ale zaśmiał się cicho na ten jeden komentarz i skinął głową, teraz już nieco pewniej wsuwając dłonie pod jego koszulę, aby pieścić nimi klatkę piersiową mężczyzny. Zahaczył palcami o jego sutki, wykręcając je zaraz, wciąż patrząc mu prosto w oczy. Sapnął czując jego palce pod swoją bielizną i odruchowo rozstawił swoje nogi.
    - A te twoje klony... - uniósł się na łokciach, by zbliżyć się do jego ust. - ...odczują to co ty czujesz? - zapytał muskając jego wargi i zagryzając zęby na jego dolnej. - Będą czuły twoje emocje? - zapytał go na ucho, zanim przygryzł je lekko.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  69. - Możesz nas przenieść? - spojrzała po nim zaskoczona. Nie miała pojęcia dlaczego pytał ją o torsje. Zacisnęła mocno wargi. - Okay... przenieś nas - uśmiechnęła się do niego i podeszła bliżej. - Mam jakoś się przygotować? Złapać cię? Przytulić?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  70. To musiało być niezłe doznanie, choć z drugiej strony oznaczało, że nigdy właściwie nie miało się całkowitej uwagi tego mężczyzny. Westchnął cicho, gdy ten dobrał się do jego przyrodzenia i rozpiął koszulę Piusa. Ucałował jego tors, a dłoń wsunął za pasek jego spodni. Nie mogło być tak, że pozostanie mu dłużny.
    - Jedno - odparł spoglądając mu prosto w oczy. - Co tak długo? Wypadłeś z formy? - rzucił z zadziornym uśmiechem na twarzy.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  71. Spojrzała po nim wymownie. Nie rozumiała tej całej niepokalanej dziewicy, ale uważała to za dziwne określenie. Obiektywnie, subiektywna opinia? Prześlizgnęła po nim wzrokiem... Doprawdy jej wyobraźnia lubiła płatać psikusy. Pius plujący sobie w tyłek nawet przypominał "Kuleczkę" i Ri otworzyła szerzej oczy, jakby chciała nimi wyrzucić ten obraz z głowy. Kiwnęła tylko głową, gdy jasnowłosy zaczął się żegnać.
    - Dobrze - odparła krótko, zostając sam na sam z własną głową i migającymi w niej obrazami.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  72. — Jak to mówią, ból buduje charakter, zmieniłeś się, Pius. Masz więcej goryczy niż kiedyś — odpowiedziała. Nie wiedziała czy miała mu współczuć czy nie. Zranił ją kiedyś, całkiem mocno. Złamał serce. Niby nie pierwszy raz, ale chyba najmocniej. Albo sama je sobie złamała. Ciężko stwierdzić, po tym jak nie dała mu za bardzo okazji na wyjaśnienia. Nie skomentowała jego śmierci. Chociaż była dość komiczna, biorąc pod uwagę jego dawne, albo i teraźniejsze zamiłowanie do współżycia. Los z pewnością z niego zakpił. Ona już nie musiała. Zdjęła rękawice, kiedy zobaczyła jego twarz. Dotknęła delikatnie bliz, przesuwając po nich palcami.
    — Tutaj je zdobyłeś? Co się z Tobą działo? — oczy dalej miał tak samo piękne jak kiedyś. Smutne, puste, złamane, bardziej niż pamiętała, ale wędrowała do nich, między spojrzeniami na różne blizny.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  73. Acair pokręcił lekko głową i przestał na moment to co robił, by znów na niego spojrzeć. Och gdyby tylko wiedział. Od jego poprzedniego ruchania minęło tyle czasu ile nie widział się z tymże jegomościem. Nie sądził by był bardziej zboczony od niego.
    - No wiesz? Ja tu ci herbatkę przyniosłem i naprawdę nie wiem jak to się dzieje, że zawsze potem kończymy w taki sposób - mruknął, szczerze tym faktem zaskoczony. W końcu nawet o tym nie myślał, chcąc się z nim zobaczyć. Zamiast kontynuować, ucałował jego brodę i spojrzał po jego dłoni.
    - Przestań Pius - szepnął mu do ucha. - Spędźmy czas na luźnej rozmowie - pogłaskał go po policzku. - Dawno cię nie widziałem - przyznał.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  74. Nie spodziewała się tego. Wziął ją z zaskoczenia i w jednej chwili świat zawirował jej przed oczyma. Gdy stanęli w jego domu, przylgnęła do jego piersi, chwiejąc się na nogach.
    - O rany... - szepnęła czując zawroty głowy. Rzeczywiście dawało niezłego kopa. Potrzebowała sporej chwili, by chociaż uspokoić zawroty. Uparcie trzymała wówczas jego koszulę. - Dziękuję... ja też uwielbiam spacery - przyznała cicho, wreszcie odważając się by od niego się odsunąć. Przestąpiła dwa kroki i klapnęła z tyłkiem na podłogę. - Matko... tobie się nie kręci w głowie? - zapytała go, zaciskając mocno powieki i chowając twarz w dłoniach. Prosiła się bezgłośnie o to by głowa przestała wirować. Nie mogła skupić na niczym wzroku. Nabierała głębokich oddechów.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  75. — Tak, ale ja to już przepracowałam. Ty dalej cierpisz i nie wiem czemu, ale to przykre. Mimo, że złamałeś mi serce — uśmiechnęła się smutno. — Czasami wydaje mi się, że Mathyr to jakiś śmietnik dla innych światów — mruknęła. Oczywiście nie miała pojęcia czym są te wszystkie stworzenia, o których mówił. Czasami mówiło się, że ktoś jest demonem, ale dlaczego? Nie znała za bardzo wierzeń Mathyr. Bractwo nauczyło jej tylko wiary w Nieznanego Boga, a reszta, cóż, zwyczajnie jej nie interesowała. Była zabójcą, a nie kapłanem.
    — Przynajmniej jest bezpieczne od Twoich demonów, tak? A Ty jesteś bezpieczny? — zapytała. Przesunęła dłonie delikatnie po jego kolanach, gdy dotknął jej barków.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  76. Najchętniej poprosiłaby o jeszcze jedną, wprost na głowę, ale nie była w stanie nic z siebie wydusić. Skupiła się na oddechu i po kilku długich minutach wreszcie odważyła się stanąć na nogi. Musiała być jeszcze blada, ale świat wreszcie się uspokoił. To wtedy rozejrzała się po jego domostwie, podchodząc do tych wszystkich flakoników i innych cudeniek. Oglądała je uważnie, ale nie dotykała by niczego mu nie zepsuć.
    - Gdybyś mnie nie zaskoczył pocałunkiem to pewnie bym zwymiotowała - przyznała, po czym przeszła obok niego do kuchni, by z uśmiechem i ją pooglądać. Następna była sypialnia i tu nie mogła się powstrzymać ze śmiechem skoczyła na łóżko, by się w nim wyturlać.
    - Jakie wygodne! - wstała by do niego podbiec i mocno go wyściskać. - Masz niesamowity dom - uśmiechnęła się do niego.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń

  77. O tym, że więzi są ważne w życiu sama się dowiedziała całkiem niedawno. Bardzo boleśnie. Ale była wdzięczna za to co miała z innymi. Teraz chciała to faktycznie pielęgnować. On jeszcze nie przeszedł takiej podróży najwidoczniej. Albo właśnie był w jej trakcie? W końcu wiedział, czego chciał. Ucieszyła się nawet, zrobiło jej się ciepło w sercu, gdy usłyszała, że było mu przykro za to co jej zrobił. Przynajmniej dla niego nie była tylko przygodą, skoro szczerze za to przepraszał.
    — Wiesz, w Mathyr różne rasy różnie się starzeją, elfy czy anguli w Twoim wieku dalej byłyby tylko dziećmi, wyglądasz starzej, ale skąd mam wiedzieć, czy Twoja rasa nie starzeje się szybciej po prostu. Nie ma to jakiegoś większego znaczenia. Ja mam dziewiętnaście wiosen, co też faktycznie byłam w stanie policzyć niedawno. A o innych światach nie wiem czy chcę myśleć, nie jestem taka mądra, jeszcze głowa mnie rozboli — zaśmiała się lekko, czując nieco większy spokój, kiedy tak się rozgadał. Dalej nie była pewna, czy nie powinno być jej przy nim bardziej niezręcznie, skoro mieli dość burzliwą przeszłość, ale z drugiej strony, może nie było sensu się tym przejmować. Liczyło się tylko tu i teraz. Z takim przesłaniem chciała iść w końcu przez życie. — Nie żałuje jej, żałowałam, ale przestałam. Żywych też nie trzeba żałować, przynajmniej nie wszystkich. Chociaż Ciebie owszem, co? — przymknęła oczy, kiedy objął ją całą. Był cięższy niż kiedyś, ale i przybrał sporo mięśniowej, nie powinna się temu dziwić. Dalej była w stanie to wytrzymać.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  78. Gabi wtuliła się w jego ramiona, gdy tylko położył się na łóżku i przymknęła oczy. Oj tak to łoże było niesamowite. Organizm sam domagał się snu, a na tym wygodnym miejscu aż chciało się poddać temu pragnieniu.
    - Mam nadzieję, że im za to dziękowałeś - szepnęła, gdy wspomniał o służbie. Jego ciepłe ramiona, dodawały poczucia bezpieczeństwa i dziewczyna westchnęła cicho. Jak dawno go nie czuła? Nie pamiętała. Pokręciła lekko głową i zerknęła na Piusa, czując delikatnie czerwone policzki. Czyżby żywiła do niego nieco głębsze uczucia? Czyżby zaczynała się w nim zakochiwać? Znów pokręciła głową, wygodniejszą pozycję znajdując i ziewnęła lekko.
    - Dobranoc, Imperiusie - wymamrotała, zostawiając te myśli w spokoju. Nie warto było poddawać się im, kiedy organizm był aż tak zmęczony.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  79. On też tego nie wiedział i nie bardzo rozumiał, ale kiedy Pius położył się obok niego, otaczając go ramionami, nie ukrywał faktu, że podoba mu się takie zwykłe leżenie. Przytulił go mocniej i uśmiechnął się do niego szeroko.
    - Dalej tam pracuję, ale tylko kiedy mają większy ruch - odparł szczerze. - Jestem barmanem, głupolu... nic więcej tam nie robię - zaśmiał się cicho. - No dobra, zaopatrzam jeszcze panie w antykoncepcyjne środki od Walwana - pokiwał lekko głową. - Głównie siedzę sobie tutaj. Uczę się i robię się w tym coraz lepszy - przyznał spokojnie. - Byłem też w Argarze, asystowałem przy porodzie... - dodał zastanawiając się co jeszcze. - Złapali mnie łowcy niewolników, ale z pomocą Onyx udało mi się od nich uciec - przymknął na moment oczy. - Zachwycam się Kevusią, przytulam ją całe dnie... i no w sumie to tyle - stwierdził. - Takie proste życie, zwykłe, nic specjalnego - wzruszył ramionami. - A twój rok jak minął?

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  80. Niestarzejąca się rasa? Argar pewnie jeszcze niejednym ją zadziwi. Po tak długim czasie pośród nich nauczyła się jednak po prostu nie komentować. Dla nich to były rzeczy oczywiste, a ona nie zawsze rozumiała. Nie było sensu dopytywać. Jak będzie potrzeba, najwyżej przekona się na własnej skórze.
    Miała jego? Ciekawe spostrzeżenie. Może tak, może nie. Nie wiedziała co miała o tym myśleć. Akurat jego miało przecież wiele osób. Skąd mogła wiedzieć ile jest w tym faktycznie prawdy? Na dobrą sprawę nie miała jak się tego dowiedzieć. Tak, mówił, że żałował, ale co jeśli po prostu kłamał? Wydawał się wyjątkowo słaby w tej chwili. Na duchu, nie chciała tego wykorzystywać. Prawdy dowie się w swoim czasie, a teraz, kiedy byli na siebie skazani, po prostu poddała się chwili. Przymknęła oczy, opierając głowę na jego torsie.
    — Zawsze to jakaś pamiątka po matce, której nikt Ci nie zabierze, Pius — odpowiedziała cicho.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  81. Wcześniej też się nią parał, ale wcześniej o tym nie mówił. Dlatego Pius mógł o tym nie wiedzieć i dlatego też chłopak pokiwał lekko głową.
    - Tak - odparł po prostu, a wiadomość o oddaniu jego pracowni Walwanowi przyjął skinięciem głowy. - A ty co będziesz robił, jak już ją oddasz? - zapytał go z czystej ciekawości. Wysłuchał jego słów i o tym o kim cały czas myśli i znów skinął głową.
    - Ona też o tobie myśli - rzucił spokojnie. - No będzie marudzić, że pieprzyłeś jej brata. Że jestem taki biedny i co ja sobie pomyślę - wywrócił oczyma. - No i doda, że jestem tym którego trzeba bronić... ale wiesz co? Ja tam myślę, że ją bardziej trzeba bronić - odparł szczerze. - Udaje silną, a w środku jest ciepła klucha. Cieplejsza ode mnie - uśmiechnął się szeroko. - Spróbuj ją skrzywdzić to osobiście cię zabiję - dodał już poważniej.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  82. - Bo nie jesteśmy - odparł szczerze. - Nie takim z krwi i kości - zerknął na niego. - Nie jesteśmy, Pius. Jesteśmy rodzeństwem z wyboru - wyjaśnił mu spokojnie, po czym uśmiechnął się do niego. - Nie czuję żebyś mi umniejszał - dodał po chwili ciszy. - A jeśli naprawdę ci na niej zależy... to o nią zawalcz. Nie poddawaj się nawet jeśli ona będzie próbowała cię odrzucić. W końcu doceni twoje starania - dał mu kuksańca w bok. - Ale wiesz... tu wejdzie celibacik na innych - dodał ze śmiechem. - Dasz radę?

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  83. Acair uniósł wysoko brwi.
    - O no doprawdy? Ruchanie ma problem z tobą? - pokręcił lekko głową. - Jasne, zdarza mi się prowokować, ale najczęściej to z twojej strony to wychodziło - zaśmiał się cicho i obrócił tak by oprzeć głowę o jego klatkę piersiową. - Hej Pius... ale jeśli będziesz z Onyx, to ja chcę dalej się z tobą przyjaźnić - bąknął. - Tak normalnie przyjaźnić.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  84. — Może byłeś za bardzo innymi rzeczami, co? — odpowiedziała z przekąsem. Jeśli dobrze pamiętała, często spędzał czas na innych aktywnościach, podobno nawet stracił przez to życie. Nie ukrywając, podczas takich igraszek ciężko było się skupić na zwykłej rozmowie, człowiek zwyczajnie był zajęty czymś innym.
    — Nie ucieknę, i tak trzeba spalić ciała, poza Yorickiem, on jest dla trupojadów. I nie pachnie tak źle, przynajmniej teraz, mocno pachniesz.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  85. Westchnęła spoglądając na niego. Pokręciła głową, podnosząc się na równe nogi, nachyliła się delikatnie nad nim. Uśmiechnęła się lekko.
    — Wiem, jak pewnie cały tabun Twoich kochanków, było miło Pius, ale nie chcę się z niczym spieszyć, a widziałam, że mają całkiem komfortowe namioty — wytłumaczyła kładąc mu rękę na klatce piersiowej na wysokości serca. Gdy tylko skończyła mówić, odwróciła się od niego. Zabrała rękawice i ruszyła do namiotu zamordowanego wężogłowego.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  86. - Powściągliwy? - Acair popatrzył na niego nieco sceptycznie. - Dziś jakoś nie bardzo byłeś - zauważył. Co prawda on też miał w tym swój udział, ale mimo wszystko Pius wcale nie protestował a do tego sam inicjował.
    - Ale z przytulaniem - zastrzegł sobie Acair i roześmiał nieco. - Jakoś tak lubię się do ciebie przytulać - przyznał tylko i wzruszył ramionami. - Nie no, wiadomo nie tak częstym - dodał jeszcze po chwili. - Hm... ja ci mówię, że jak ją skrzywdzisz to po tobie - pogroził mu palcem przed nosem.

    Aci

    OdpowiedzUsuń
  87. — Tabun, mandżur, prawie to samo — odpowiedziała, lekko się uśmiechając.
    Słuchała tego co mówił, chociaż starała się sprawiać wrażenie, jakby bardziej ignorowała to co mówi. Pomachała ręką.
    — Tak, tak, dopadną mnie na pryczy, a nie Ciebie na skórze pośród trupów — odpowiedziała, zatrzymując się na chwilę przed namiotem. Spojrzała na leżącego trupa. Z nim przestrzenią się dzielić nie będzie. I tak jej nie potrzebuje. Podniosła zwłoki i wyrzuciła je, na tyle daleko, by nie musieć oglądać zdekapitowanego ciała. — Dobranoc — odpowiedziała już nieco ciszej, chociaż pewnie mógł to usłyszeć. Nie chciała myśleć zbyt dużo o ich spotkaniu. Nie wiedziała, gdzie ją to zaprowadzi, może nie chciała się przekonywać, żeby znowu nie doznać zawodu? Któż mógł to wiedzieć. Poza tym sama musiała ruszyć niedługo w dalszą drogę. Jeszcze nie udało jej się wytropić Ma’jika, a przed powrotem do Bractwa, musiała się pozbyć też jego. Niestety trop za khajitem urwał się niedługo po tym jak znalazła się z Acairem. Przez obrażenia jakich doznała, nie zdążyła sprawdzić terenu zanim ślady się zatarły i po prawdzie była teraz w kropce. Do tego drań ukrywał się gdzieś w swojej ojczyźnie. Polowanie na niego zajmie jej więcej czasu niż mogła przypuszczać. Może Pius będzie posiadał jakieś przydatne zdolności? Nie wiedziała dlaczego o tym pomyślała, ale może będzie warto zapytać. Może spędzą więcej czasu, może będzie mogła go lepiej sprawdzić.
    Obudziła się jeszcze przed świtem. Nie chciała budzić Piusa, więc po cichu zabierała się za układanie ciał na stosie. Mogła je spalić, albo zakopać, a na kopanie dziury nie miała ochoty, czasu ani narzędzi. Ułożyła im stos pogrzebowy, co by nie roznosili chorób. Zwłaszcza, że Acair zamieszkał w Lerodas. Nie potrzebował żadnej plagi catriony czy innego gówna. Gdy już skończyła, przeniosła się do namiotu, w którym była bala, aby nagrzać wodę i urządzić sobie porządną kąpiel, sama też przecież nie chciała roznosić żadnych plag.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  88. Wyszła z kąpieli, osuszyła się i ubrała, ot pozwoliła sobie na chwilę zadbania o urodę, skoro Pius i tak z wielkiego poszanowania do jej osoby nie przeszkodził w jej kąpieli. Nie wiedziała za bardzo jak to odebrać. Chciał pokazać, że ją szanuje i nie będzie się narzucać, mimo swojego niepohamowanego libido, czy po prostu stracił nią zainteresowanie? Zmarszczyła lekko brwi. Mogą ją palić żywcem a i tak go o to nie zapyta. Posiadała jeszcze swoją kobiecą godność. Znajdzie inny sposób, aby się nad nim poznęcać. Wyszła z namiotu i usiadła przy miejscu, gdzie znajdowała się skóra, na której spał. Zamierzała czekać na jego powrót. Po drodze zabrała jedynie butlę wina i parę słodkich bułek. O ile wyjątkowo nie czuła specjalnego głodu, może przez to, że nie mieli ze sobą niczego normalnego do jedzenia, tak pozwoliła sobie upić łyk wina. Gdy już wrócił, spojrzała w jego stronę.
    — Mówiłam, że nie ucieknę, ale szkoda było Cię budzić, jak tak słodko spałeś — zagaiła.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  89. Skrzywiła się. Czyli jednak po prostu stracił nią zainteresowanie. Niesamowite jak szybko mógł zmienić się, tylko dlatego, że postanowiła trzymać trochę dystansu, żeby nie skończyli w łóżku. Przynajmniej nie zbyt wcześnie. Spojrzała na jego nagi tors. Ewidentnie się zmienił. Zewnątrz i wewnątrz, nie wiedziała czy na lepsze. Przyglądała się jak podpala trupy, nie mówiąc nic w tym czasie żeby przypadkiem go nie rozproszyć. Następnie wstała na równe nogi, żeby przejść na inne miejsce do siedzenia.
    — Najwidoczniej słabo mnie znasz, aż dziw bierze, że tęskniłeś za kimś dla kogo liczy się tylko mord, mord, mord i zlecenia na mord — spojrzała na niego z żalem(?) w oczach. — Oczekiwałeś, że o świecie położę się obok Ciebie na dzień dobry i wycałuje, bo się spotkaliśmy? — zaśmiała się. — Nie rzucę Ci się w ramiona jakbym nie marzyła o niczym innym w życiu! Złamałeś mi kurwa serce, zniknąłeś wracasz jako jakiś dojrzały, gorący demon i czego oczekujesz? Przebaczenia? Zaufania? To sobie zapracuj może na to. Ja potraktowałam Cię jak przyjaciela, a ty się obrażasz — znowu zaśmiała się z niedowierzaniem. Może jednak powinna po prostu sobie pójść?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  90. Tylko to? Przeszło jej przez myśl. Nie wiedziała czy to był komplement czy obelga. Po prawdzie nie za bardzo radziła sobie z odczytywaniem jego emocji czy słów. Powinna mu uwierzyć czy nie? Dlaczego to wszystko musiało być aż tak skomplikowane. Westchnęła, zawieszając wzrok na jego odsłoniętym ciele trochę dłużej niż powinna. Chciała wypytać go o te wszystkie blizny, skąd pochodzą, co to za tatuaże, czy coś oznaczają, ale gdy chciała to zrobić, poczuła palący wstyd. Nie chciała okazywać mu zbyt dużego zainteresowania, nie kiedy nie była pewna jego uczuć, a co ważniejsze swoich. Nie powinna mu przebaczać. Dobre sobie. Patrzyła na jego rozczulające czyny. Gdyby nie była sobą, pewnie wybaczyła by mu z miejsca. Jaka normalna kobieta nie poddała by się urokowi takiegoż aktu. Chociaż i na nią ten urok zadziałał na swój sposób. Podeszła do niego i dłońmi objęła jego twarz. Spojrzała w jego oczy.
    — Chciałabym, uwierz, ale — tutaj przerwała na chwilę. — Dopiero Cię spotkałam, nie wiem czy mogę Ci ufać, czy znowu nie poczuje się tylko jak jedna z Twoich przygód...

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  91. Tak, zapewniał ją o tym wyjątkowo wiele razy. Może nawet trochę zbyt często? Chciał udowodnić, że mówił prawdę? Cóż, ona potrzebowała jasnego dowodu, tylko nie wiedziała jeszcze jak to zrobić. Śledzić go? Poprosić kogoś innego o pomoc? Tylko kogo? Gdyby mieli być razem, jakby to wyglądało? Nie miała pojęcia. Nie chciała rezygnować z niczego co już miała w życiu, za bardzo kochała każdy jego aspekt. I jak w ogóle powinna się zachowywać gdyby z nim była? Byłaby wtedy jego? Nie stałaby się wtedy niewolnikiem?
    Poczuła przyjemny dreszcz, kiedy czule odwzajemniał jej dotyk, jakby tego właśnie jej brakowało po ułożeniu sobie życia na nowo. Bliskości kogoś kto jej nie oceniał, tylko zwyczajnie stał z boku, nie myśląc, że to co robi czy jak wygląda jest obrzydliwe.
    Zanim zdążyła mu odpowiedzieć, sama usłyszała charakterystyczne szmery, ryki. Złapała go za rękę, ciągnąć w swoją stronę.
    — Możemy je zabić, albo... Pójść stąd i zostawić ciało zdrajcy na żer — wskazała palcem na trupa, który niegdyś dopuścił się niecnych czynów względem Bractwa. — Zdajesz się o wiele bardziej sprawny fizycznie niż kiedyś, zdążymy uciec zanim nas dogonią, a jeśli słyszę, to ghule, są za głupie na tropienie po śladach — wyjaśniła, mając nadzieję, że jemu też spodoba się ten pomysł. Nie chciała brać kolejnej kąpieli, a po trupojadach będzie musiała się odkazić.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  92. — Na kolację i wspólną kąpiel musisz sobie jeszcze zasłużyć — odpowiedziała zaczepienie. Wiedziała, że żartował, więc też nie miała powodu, aby czuć się urażoną tą małą, niewinna propozycja. Biegła równo z nim, nie miała problemu, aby dotrzymać mu kroku, w zasadzie była nawet pewna, że mogłaby go wyprzedzić, ale skoro już trzymali się za ręce i chciał ją prowadzić, wyjątkowo mu na to pozwoliła. Gdy się zatrzymali, przyjrzała się bardziej jego oczom. Przybliżyła się nawet, delikatnie dotykając jego policzka wolną dłonią.
    — Dalej masz problemy z tożsamością? Twoje oczy znowu zmieniły kolor — zapytała, ignorując komentarz o konieczności poinformowania kogoś o zdarzeniu. Przynajmniej na tę chwilę. Prędzej czy później znajdą jakąś wioskę, będą mogli przekazać konieczność wystawienia zlecenia do jakiejś Gildii. Akurat trupojady to nie była jej bajka i nie miała zamiaru brudzić sobie nimi rąk.
    Spojrzała również na jego tatuaże. Oderwała dłoń od jego twarzy, aby delikatnie przejechać po jego nowych ozdobach.
    — Znaczą coś? Czy chciałeś wyglądać bardziej męsko?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  93. Obudziła się krótko przed nim i wysunęła się z jego ramion. Przeciągnęła się lekko, patrząc na niego z uśmiechem błądzącym jej po ustach, po czym zeszła na dół, aby przyszykować śniadanie. Postanowiła czuć się jak u siebie w domu. No prawie, bo przecież własnego domu nie posiadała. Przynajmniej tymczasowo. Przygotowała coś prostego. Jajecznicę i kanapki. Przez moment zastanawiała się czy przyniesienie mu ich do łóżka będzie przegięciem... i doszła do wniosku, że owszem. Zamiast tego, poszła do sypialni sama.
    - Głodny? - zapytała widząc, że się budzi. - Zrobiłam śniadanie, gdybyś miał ochotę - dodała spokojnie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  94. — Może, a może doczekasz — odpowiedziała jedynie, na zaczepkę. Czuła przypływ adrenaliny przez ich krótki aczkolwiek niezwykle szybki spacerek, do tego, cholera, nie mogła zaprzeczyć temu, że ciężko było mu się oprzeć. Nie miała pojęcia dlaczego. Słuchała go, wpatrzona prawie jak w święty obrazek.
    — Jesteś pełny z nimi, czyli co, jeśli potencjalnie Ty i ja — tutaj urwała na chwilę odrywając wzrok w drugą stronę. — Nieważne. — urwała temat. Z dwóch powodów, nie wiedziała, czy chciała dawać obojgu nadzieję i w zasadzie to nie chciała znać odpowiedzi na to pytanie. Lepiej było pozostać w słodkim wyparciu. Motyw imion pokonanych przeciwników bardzo jej się spodobał. Ba, uznała to, za niezwykle seksowne i męskie. Nie bał się pokazać swojej siły. Lubiła to w mężczyznach. Poczuła jakby znowu się w nim zakochiwała. Jak głupia.
    — Renomę, tak... — szepnęła cicho, zamknięta bardziej we własnym świecie.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  95. Zrozumiała jedynie tyle, że teraz jest z nim wszystko w porządku, że jest tym prawdziwym sobą. Nie chciała za to dać się dalej ciągnąć za język. Powiedziała już i tak za dużo, zdecydowanie za dużo. Nie chciała się odsuwać, ale musiała jakoś odwrócić swoją uwagę. Szybkim ruchem wtuliła się w niego, chowając się w jego ramionach, cóż, przed nim sobą.
    — Czyli Ty jesteś tym dobrym, może faktycznie nie powinnam Ci wybaczać — zaśmiała, mając na myśli fakt, że ona jest przecież bezdusznym mordercą zabijającym dla pieniędzy.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  96. Aci popatrzył po nim z powątpiewaniem i cmoknął kilka razy.
    - Ale to nie ja mam na oku inną osobę - dźgnął go palcem w pierś. - Ja się po prostu doskonale bawię - dodał szczerząc się do niego i zaraz zmarszczył brwi. - A to dlaczego nie możesz mieć dzidziusia? - zapytał go. - Myślałem, że kto jak kto, ale ty... - zatkał zaraz usta dłońmi. - Ona nie może? Onyx nie może mieć dziecka?! - aż wstał z miejsca w wielkim szoku. - O nie... pewnie jest załamana, po tym jak poznała Kevusię - zaczął krążyć po pokoju.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  97. Tak, jej też gratulowali i chcieli nosić na rękach jak zabijała jakiegoś łowcę bandytów czy wojaka wyzutego ze wszelkiej moralności, ale jakoś się tym nie przejmowała, splendoru nie szukała. Jedynie uznania własnej siły. Toteż wszystkie motylki z brzucha momentalnie zniknęły. Poczuła napływ irytacji. Czy on naprawdę sądził, że potrzebowała ratunku? Przed czym? Zaśmiała się pod nosem, obejmując jego ramię nieco mocniej. Szybkim, sprawnym ruchem przerzuciła go przez plecy, aby wylądował plecami na twardym podłożu. Usiadła mu na torsie, nachylając się nad nim. Spojrzała mu poważnie w oczy.
    — Ja nie potrzebuje ratunku, przed nikim. Nie potrzebuję rycerza, jasne? — powiedziała, łapiąc go za podbródek. — Myślisz, że nie dam sobie rady z tymi Twoimi demonami, bo mają magiczne mocne? — zaśmiała się. Najwyżej polegnie w walce, ale w zasadzie i tak była całkiem pewna swojego zwycięstwa.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  98. Pokręcił lekko głową.
    - Och... ale to nie wiesz tego na pewno - wskoczył na niego i trzepnął go w ten jego głupi łeb. - Weź mnie tak nie strasz - bąknął. - Czyli teraz możesz? - spojrzał mu w oczy. - To się nie martw - uśmiechnął się do niego delikatnie. - Najpierw to ty z nią porozmawiaj i zapytaj... jeśli chcesz mieć dzieci - szepnął. - A potem... będziemy się martwić - przytulił go odruchowo. - Ja? Oj nie - pokręcił szybko głową. - Ja będę najlepszym wujaszkiem na świecie, ale swoich nie chcę mieć.

    Acair

    OdpowiedzUsuń
  99. — Powiedziałeś, że obronisz nas, nie siebie, to różnica — odpowiedziała, nie zdążyła jednak powiedzieć wiele więcej, bo powalił ją na ziemię. Skrzywiła się. Wstała na równe nogi, patrząc jak odchodzi. Tyle było z jego żałowania, tęsknienia za nią. Zaśmiała się pod nosem. Poszła w swoją stronę, przeciwną do jego. Jakoś się w życiu odnajdzie. Nie potrzebowała w życiu żadnych rycerzy z tak kruchą dumą. A myślała, że Gave był przewrażliwiony.

    Odnaleźli się później w przydrożnej karczmie, która nie posiadała zbyt dobrej sławy. Idealne miejsce, aby taki przestępca jak ona, mógł w spokoju spędzić noc. Chociaż noc była niezwykle daleka od spokojnej. Pokaźnych rozmiarów ork postanowił nadepnąć jej na odcisk, ponieważ uznał ją za niezwykle urodziwą, idealną kandydatkę na jego następną żoną, do rodzenia mu śmiesznych dzieci. Trafił wyjątkowo źle, ponieważ ostatnimi czasami młoda kobieta nie potrzebowała zbyt wiele do wszczęcia bójki. Rzuciła nim o ścianę blisko drzwi wejściowych, gdy już oboje zdążyli sprzedać sobie parę ciosów. Otarła smugę krwi z ust, po czym podeszła do niego i kopnęła go z impetem prosto w przyrodzenie.
    — Teraz zrób sobie dzieci, gnoju — splunęła na niego, sprzedając mu kolejnego kopa, tym razem obcesem w jądra, tylko po to, aby bardziej zabolało. Obróciła się do reszty zbiorowiska. — Ktoś jeszcze chce mnie siłą zaciągnąć i zerżnąć, co kurwa?! — syknęła wściekle.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  100. Spojrzała w stronę, z której dochodził głos. Znała go aż za dobrze. Zacisnęła dłonie w pięści, na jego widok. A więc tak chciał się bawić? Świetnie, nie ma nic przeciwko. Przynajmniej teraz ma pełne prawo się na nim wyżyć, zwłaszcza, że po tych słowach… Miała ochotę naprawdę mu mocno przypierdolić. Zaśmiała się, idąc w jego stronę.
    — Może z Tobą, co? Żebym zaraziła się jakimś syfem od Twoich mandżuri, hm? — zapytała z przekąsem, przybierając postawę bojową. Była wkurwiona, ale nie głupia. Zdecydowanie był teraz dobrym wojownikiem, nie znała jego umiejętności, czy stylu walki, wolała poczekać, aż chociaż sam zmniejszy jeszcze nieco odległość między nimi.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  101. — Nie no, jak ty jesteś zdrowy, to przecież nie możesz być nosicielem, no tak… zapomniałam, głupia ja, bo baba bez kutasa to taka głupia — zaśmiała się pogardliwie, patrząc na niego. Pierdolić rozsądek, zbliżyła się bardziej do niego, czując, że naprawdę mu do reszty odbiło. Tyle było z kochanego Piusa, tyle z całej tej głupiej i miłości i przebaczeń. Mogła kochać samą siebie, ale żeby ktokolwiek mógł ją szczerze pokochać? Dobre sobie. Poczekała, aż stuknie kuflem, a później podcięła go, złapała w nadgarstku, wykręciła rękę i przykuła do stoły, o który przed chwilą rozbił kufel, aby mógł z bliska podziwiać swoje dzieło. Zablokowała mu nogami ruch w jego nogach.
    — A Ty co taki ciekawy? Kurwy Ci się skończyły? — zapytała. — Myślisz, że czuję się lepiej jak przypierdole komuś, kto widzi we mnie tylko dziurę do grzmocenia? Śmieszny jesteś… Lepiej iść się puszczać na lewo i prawo jak Ci chuj w spodniach każe, jak chcesz mogę pójść się puścić do burdelu, albo jeszcze lepiej, sprzedam się komuś na żonę! Zajebisty pomysł Pius… dziękuję, że oświeciłeś głupią dziewoje. Seks jest przecież najważniejszy w życiu — gdy dokończyła swój wywód po prostu go puściła, straciła ochotę do walki. Nie musiała mu niczego udowadniać. Nie było sensu. Po prostu wróciła na swoje miejsce, wracając do własnego piwa.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  102. Nie no, pojebie ją zaraz. Sama teraz dopiła piwo, tylko nie rozbijała kufla, żeby nie przyczepił się, do tego, że jest agresywną pizdą, skoro chciał już nazywać ją pizdą. Wróciła do niego, opierając dłonie o stół, przy którym siedział.
    — Nie, powiedziałeś, że możesz nas obronić. Nie potrzebuję obrońcy, kogoś kto będzie patrzeć na mnie z góry — zaczęła, zbliżając swoją twarz do jego. — Chciałam mieć partnera, kogoś, kto jest ze mną równy, wie, że nie potrzebuje ratowania, nie próbuje zgrywać bohatera, tylko po prostu jest i nie puszcza się na lewo i prawo. Nie jestem żadną szlachetką, czy nieporadną dziewką, nie marzę o rycerzu, bohaterze ludu, tylko kogoś kto mnie rozumie — wyjaśniła, co miała do powiedzenia.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń

  103. — To Ty sobie poszedłeś, bo nie potrafisz znieść, kobiety, która jeszcze Ci nie wybaczyła jebania się na lewo i prawo — przypomniała mu. — Może Twoje też jest nazbyt wysokie, hm? — zmarszczyła brwi, gdy ją pocałował. — A może to ja nie chcę mieć okazji, bo pewien debil ma problemy samozachowawcze? — odpowiedziała jedynie.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  104. Odbył już pokutę tak? Ciekawe w jaki sposób, bo ona sobie nie przypominała. Tęsknił. Dobre sobie. Dlatego teraz tak na nią naskakiwał.
    — Nie skończyłam, ale nie będę tutaj rozmawiać — wyjaśniła, po czym złapała go za rękę i pociągnęła za sobą. Chciał żeby obrzuciła go wszystkim? Dobrze, zrobi to. Z trudem, ale zrobi. Skoro tak bardzo mu na tym zależało. Pociągnęła go na piętro, do pokoju, który wynajęła. Zatrzasnęła drzwi i zamknęła na klucz, aby nikt im nie przeszkadzał.
    — To lepiej usiądź, bo to trochę zajmie i powiem to tylko raz — zaczęła, przechodząc na sam środek izby. — No więc, zakochałam się w Tobie, byłeś moim pierwszym, dla mnie to coś znaczyło, dla Ciebie nie, bolało, ale po co to pokazywać, skoro i tak Ty nie widziałeś nic złego w sypianiu na lewo i prawo. To po pierwsze. Po drugie, tak nie wiedziałeś, że Acair to mój brat, że jesteśmy dla siebie rodzeństwem i nie mam prawa Cię o to obwiniać, ale kurwa mać, to wkurwia. Jesteśmy całkowicie inni, a wyruchałeś nas oboje, jak miałam się czuć, na wieść, że typ, którego kocham to zrobił? Potem ratuje Ci życie, znikasz bez śladu, nie można Cię nigdzie znaleźć, a gdy już się pojawiasz, to jak gdyby nigdy nic całujesz mnie, jakby nic się nie stało. A stało się do cholery, nie wiem to nie było nic oficjalnego, ale poczułam się kurewsko zdradzona. Tak naciskałeś na mnie, tak mnie podpuszczałeś i po co? Dla seksu, który dla Ciebie nie był wyjątkowy. A potem przez ten cały czas, kiedy Cię nie było.. Kurwa widzę po Tobie, że cierpiałeś, że coś jest nie tak, że masz rany, fizyczne psychiczne i się martwię. Na chuj, po chuj?! Nie powinnam, bo nie powinno mi na Tobie zależeć, ale zależy. Zginąłeś w Mathyr, bo się znowu z kimś ruchałeś, ruchałeś się na lewo i prawo, nie wiem ilu miałeś partnerów, a ja mogę policzyć na palcach ile razy poszłam z kimś do łóżka. Jestem zazdrosna, wiesz? Zazdrosna, że mimo że mówisz, że to ja Cię rozumiałam, martwiłam się o Ciebie, to inne szmaty, dziwki, pizdy mogły dzielić z Tobą łoże, jebać się z Tobą, przytulać, wszystko kurwa, ale nie ja! — uderzyła pięścią w stół, spoglądając na niego. — Najprzystojniejszy, najbardziej interesujący facet w moim życiu jebie każdą, która się nawinie, ale nie mnie. I chcę się za to zemścić, ale nie wiem jak i nie chcę, żebyś się obrażał za to, że jestem zazdrosna i jeszcze — urwała na chwilę, wracając do niego wzrokiem, bo gdy mówiła to wszystko, chodziła w kółko i w zasadzie nie wiedziała czy mówi spokojnie czy krzyczy. — Byłam niewolnikiem, połowę mojego życia, należałam do kogoś, potem znowu chcieli mnie zniewolić, nie chcę żeby ktoś mówił, że mnie ochroni, albo, że powiesz, że jestem Twoja. Chcę być swoja, po prostu. Swoja i wolna. Ale chcę też, żebyś zaczął mnie traktować jak kobietę, a nie durnego misia do przytulania. Żebyś nie szukał sobie innych kochanków, tylko chciał mnie. Po prostu być ze mną. Mówiłeś, że nie przestałeś mi kochać, a powiedz ile razy uprawiałeś seks chociażby w ostatnim roku? I co powiesz mi wtedy, że za każdym razem myślałeś o mnie? Chciałeś żebym była zazdrosna? To Ci się idealnie udało — zaśmiała się — bo jestem kurewsko zazdrosna. Jak chcesz za mną tęsknić i mnie kochać, to ja chcę mieć wyłączność nie tylko na Twoją miłość, na Twoje ciało też, każdy jebany skrawek, albo po prostu sobie idź i więcej się do mnie nie odzywaj. Tyle.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  105. Dziewczyna nie kontrolowała odruchów swojego ciała i mimowolnie odrobinę się zarumieniła na nazwanie jej suką. Zaraz jednak przywołała się do porządku.
    - Bardzo dobrze - uśmiechnęła się do niego i przyjęła tę niewinną czułość, delikatnie się w niego wtulając. - Chyba nigdy tak dobrze nie spałam - przyznała szczerze. - Zrobiłam jajecznicę, jeśli masz ochotę - dodała zaraz, przypominając sobie z czym do niego przyszła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  106. Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi. Naprawdę? Miała mu przynosić jedzenie do łóżka? Popatrzyła za nim, po czym mimowolnie zeszła na dół, by wykonać polecenie. Niech będzie. Dzień dobroci dla Piusa. Wraz z jego porcją wzięła również swoją i wróciła na górę. Przysiadła na rogu łóżka, smakując swojej jajecznicy, kiedy czekała aż wróci. Wyszczerzyła się do niego, gdy tylko pojawił się w drzwiach.
    - Nie wiem ile jesz, więc zrobiłam ci potrójną porcję - powiedziała. Uznała, że Pius jednak zjada więcej niż przeciętny człowiek.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  107. Zdziwiła się na tę jego wyraźną zmianę i nawet rozluźniła trochę. Ten Pius zdawał się pogodniejszy, weselszy. Może nawet milszy.
    - A tak jakoś - zaśmiała się cicho. - Naprawdę? - poczuła się mile połechtana na ten komplement. - Dziękuję, cieszę się, że ci smakuje - dodała swobodnie, wcinając swoją porcję. - Jesteś jakiś weselszy niż przed kąpielą... co ty w tej wodzie tam masz, co? - zainteresowała się.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  108. Gabriela zmarszczyła lekko brwi. Przewidziało się jej? To wcześniejsze spotkanie z Piusem? Przesłyszała się? Nie, coś było ewidentnie nie tak. Zaczęła się nad tym zastanawiać. Pamiętała, że kiedyś wspominał o swych dwóch personach, ale dopiero teraz mogła tego doświadczyć. Piorunujące wrażenie.
    - Nie - odparła. - Po prostu rozmawialiśmy zanim poszedłeś do łazienki - wyjaśniła mu, odstawiając naczynia na bok i przeciągając się mocno. - Pokażesz mi okolicę? - zapytała go.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  109. Nie była pewna czy to dobre wyjaśnienie, ale nie zamierzała dopytywać. Jeśli będzie chciał to przecież kiedyś sam jej o tym powie. Odruchowo odwróciła się do niego plecami, gdy zaczął się przebierać. Co prawda nago już go widziała to mimo to takie sytuacje były dla niej krępujące. Dość mocno krępujące. Uśmiech ponownie wrócił na jej twarz gdy tylko znaleźli się na zewnątrz. Ta puszcza, ta przyroda. Nabrała w płuca głębokiego oddechu. Słyszała, że w Lerodas jest pięknie, ale nigdy nie przypuszczała że aż tak.
    - Tak jest - pokiwała głową na jego pouczenia i okręciła się wokół własnej osi. - Nie zamierzam beszcześcić tutejszej przyrody - zapewniła go szybko. - Tu jest tak dziko, tak pięknie... aż chce się żyć - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Często tu przebywasz?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  110. Westchnęła, siadając na stole, które znajdował się w izbie. Zakręciło jej się w głowie od tych wyznań. Obiecała sobie być bardziej szczera z każdym, ale cholera, nigdy więcej nie zdobędzie się na tak dużą szczerość uczuciową. Czuła się w zasadzie naga. Przyznać się przed nim, że jest zazdrosna, mimo, że nie powinna mieć do tego prawda. Zaraz jednak poczuła jak ściska ją w żołądku. Jakim kurwa ołtarzu. Wzdrygnęła się na tę myśl.
    — Jakim ołtarzu? Proszę nie mów, że się oświadczasz — pisnęła, wyraźnie skonsternowana tą propozycją. Nie była żadnym materiałem na żonę. Nie po to została wykupiona z jednej niewoli, żeby wejść w drugą dobrowolnie. Zaraz jednak przeszył ją dreszcz. Nie była z nikim od ponad roku. Jej życie nie było może bogate seksualnie i kiedyś faktycznie nie odczuwała takich potrzeb, tak teraz, czuła, jakby znowu wiódł ją na pokuszenie. Chciała szczerości, to miała szczerość. Fakt, schlebiało jej to. Poczuła się lepsza od innych jego partnerów, chociaż tyle. — Ostatnią i jeśli zawalisz, jeśli mnie zdradzisz, zabije nie tylko Ciebie, a każdego, kto będzie Cię do Ciebie dobierać, jasne? Tym razem Ci nie odpuszczę — dodała, zakładając nogę na nogę.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  111. — Nie jesteś mój, jesteś swój, ale chcę żebyś dał mi wyłączność na swoje uczucia i nie tylko… z wzajemnością — wyjaśniła, zanim zaczął znowu wchodzić na niebezpieczny grunt. Nie chciała odbierać nikomu zależności. Chciała po prostu, żeby wybrał ją jako partnerkę. Nic ponad to. Uśmiechnęła się lekko. Oczywiście, że by sobie poradziła. Robiła to całe życie. Nie potrzebowała nikogo do pomocy. Ale dobrze było mieć wsparcie. Tak ona to widziała. Zaśmiała się.
    — Bez przesady, do tego mi jeszcze trochę brakuje. Mój ojciec, adopcyjny oczywiście, pewien wiedźmin z Argaru i paru innych, są ludzie przeciwko, którym nie mam szans, ale kiedyś będę, może. Najlepsze w życiu jest to, że nigdy nie wiesz kiedy zginiesz, kiedy trafi się ktoś lepszy, ale to nie znaczy, że mam nie próbować, ta adrenalina, dreszcz niepewności, warto dla tego żyć. Sprawdzać swoją siłę z niebezpiecznymi celami. Ostatnio jeden ork złamał mi żebro na przykład, nie wiem czym bym przeżyła gdyby nie Acair, chociaż może by mnie nie rozpraszał w trakcie walki. Ciężko bronić siebie i kogoś, kto chowa się po kątach co chwilę — zauważyła, nachylając się trochę w jego stronę. Zdjęła górną część szaty, zostawiając oczywiście bieliznę, aby pokazać mu dosyć pokaźną bliznę po spotkaniu, kość żebrowa ją rozcięła, a nie mogła jeszcze zacząć leczenia tej blizny.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  112. — I jak masz zamiar to zrobić? — zapytała z przekąsem, posyłając mu lekki uśmiech. Zaraz jednak pokręciła głową. Pustymi pochwałami niekoniecznie wygra jej serce. Znała swoje możliwości i limity lepiej niż ktokolwiek inny, dlatego nie potrzebowała takich zapewnień. Zwłaszcza, że doskonale zdwała sobie sprawę, że walka z Argarczykami wcale nie należała do prostych. Mieli zdecydowaną przewagę dzięki swoim zdolnościom. Westchnęła.
    — Nie narzekam, bo dobrze się zrasta. Acair je sprawdzał z innym medykiem zanim go opuściłam, było usztywnione, po prostu akurat to żebro złamało się już czwarty raz, niestety — wyjaśniła, stukając palcem w żebro, na potwierdzenie, że nic tam się nie dzieje. Po prostu tak już będzie się goić. Niestety, jak rozpoczynała trening na zabójcę, często kończyła ze złamaniami, była zbyt dzika w walce, zanim w ogóle nauczyła się podstaw i tak to się kończyło.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  113. Gabi nie zaprotestowała. Chciała poznać tę jego ostoję. Dowiedzieć się co tak naprawdę w niej kocha. Słuchała go jak oczarowana. To była chyba pierwsza rozmowa, którą prowadzili spokojnie.
    - Uhm Pius? - spojrzała na niego w pewnej chwili. - Opowiedz mi o sobie - poprosiła. - Chciałabym cię lepiej poznać - dodała nieco się przy tym czerwieniąc. - Ty wiesz już o mnie całkiem sporo... - dodała. - Co pamiętasz ze swojego dzieciństwa? Masz jakieś dobre wspomnienia, poza tymi złymi?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  114. Jego historia rozdarła jej serce. Rozdarła je na najmniejsze kawałeczki. Z każdym jego słowem brakowało jej tchu. Poczuła ten jego żal, smutek, złość. Wszystkie te emocje mieszały się w nim. Odruchowo chwyciła go za dłoń, splatając ją ze swoją i ściskając dla dodania otuchy. Nie przerywała mu, słuchała uważnie, kiwając czasem lekko głową czy ściskając po prostu mocniej jego dłoń. Kiedy dotarł do momentu śmierci rodziców i ucieczki jego własnej, tułaczki... zrobiło się jej przykro tego małego Piusa. Najchętniej mocno by go objęła i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Nie dałaby nikomu skrzywdzić tego chłopca. Dlatego teraz zrobiła to samo z dużym Piusem. Przystanęła i bez słów mocno go objęła ramionami.
    - Już jesteś bezpieczny - szepnęła jakoś tak może i dziecinnie, ale nie dbała o odbiór. Tylko tyle mogła w tej chwili zrobić. Nic więcej. Przy soczewkach trochę się zdziwiła. Spojrzała na niego, ale kiedy wyjaśnił, że chodziło o kolor oczu, uznała je jako wynalazek z innego świata. Wynalazek, który zmieniał oczy. Nie było potrzeby zadawać niepotrzebnych pytań. Serce się jej ścisnęło, kiedy wspomniał o tej małej dziewczynce. Jeszcze mocniej go objęła, wciskając się w niego cała.
    - Jesteś dobrym człowiekiem - szepnęła. - Niesamowitym człowiekiem z ogromnymi pokładami miłości... - dodała cicho, głaszcząc go lekko po plecach. - Ta mała... na pewno odeszła w spokoju. Wiedząc, że przez tę chwilę była kochana - wspięła się na palce i ucałowała go w policzek.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Westchnęła cicho słysząc jego pytania. Jej historia wcale nie była taka smutna jak jego. Ot kaprys głupiej księżniczki. Tak, w obliczu historii Imperiusa, właśnie tak odczytywała tę swoją. Nie mniej, chciała mu wynagrodzić szczerość, szczerością.
      - Moja historia nie jest taka jak twoja. Możesz ją nawet postrzegać jako kaprys panny z dobrego domu - odchrząknęła, po czym odwróciła się od niego. - Urodziłam się tą drugą w rodzinie królewskiej. Po 19 latach... brat mną gardził. Niespecjalnie chciał się do mnie przyznawać. Nigdy. Wiesz tak naprawdę to wcale mu się nie dziwię. Byłam małym, pałętającym się berbeciem, a on poważnym, młodym mężczyzną - zauważyła spokojnie. - Matka od początku mówiła mi, że jestem narzędziem w ich rękach. Potrzebowali mnie do zawarcia związku małżeńskiego z synem van Helgi - zagryzła mocno wargi. - Karała mnie za każde przewinienie. A to ciaśniej zakładała gorset, a to wysyłała do łóżka bez kolacji, a to otrzymywałam razy rózgą po rękach. Każde źle wypowiedziane słowo, każde złe zachowanie, każdy gest... był karany. Podczas bali obserwowała mnie, a następnego dnia punktowała co robiłam źle i wymierzała sprawiedliwość... - odetchnęła głęboko. - Ojciec był skupiony na Perunie. Kiedy przychodziłam o coś pytać, zazwyczaj odprawiał mnie nawet nie wysłuchawszy. Nie było między nami miłości. Ot rodzina na pokaz. Nikt nie wiedział co działo się za zamkniętymi murami pałacu - spojrzała mu prosto w oczy. - W końcu nadszedł ten dzień, kiedy matka oznajmiła, że jestem gotowa. Powiedziała, że za dwa dni pojadę do Fjeldod na spotkanie z moim przyszłym mężem i zostanę już tam na zawsze. Nie chciała bym wracała... zaznaczyła też, że każde dziecko z naszego związku ma zostać zamordowane. Nie mówiła w jaki sposób... po prostu kazała mi je mordować - wargi jej zadrżały. - Ja... nawet tego faceta na oczy nie widziałam - szepnęła. - Nie chciałam takiego losu, a już tym bardziej kiedy powiedziała mi o dzieciach, moich dzieciach... - łzy stanęły jej w oczach i spłynęły po policzkach. - Nie widziałam innego wyjścia. Nie widziałam...

      Gabi

      Usuń
  115. Tak, pamiętała, że uratował jej życie, a wcześniej musiała mu się włamać przez okno, bo drzwi od jego chaty były zamknięte. Naprawdę urocze spotkanie. Nie pamiętała jednak, żeby to było takie wykańczające dla organizmu. Objęła go, aby pomóc mu utrzymać równowagę, czując jak czuje się nieco lepiej, może nawet spokojniej. Nie prosiła żeby to zrobił, a ten i tak postanowił się nią zaopiekować. Pokręciła głową. Może jednak miał po prostu jakiś kompleks rycerza na białym koniu? Będzie musiała mu to wybić z głowy. Pogładziła go delikatnie po głowie. Ugryzła się w język, zanim mu przypomniała, że na nic się przecież nie zgodziła. Altruistyczny idiota. Pogładziła go delikatnie po głowie.
    — Chcesz się położyć? Pomogę Ci dojść do łóżka, jest całkiem wygodne — zaproponowała, zakładając mu niesforne kosmyki za ucho.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  116. — Nie urwę za to, że jesteś głupi — zaśmiała się, pomagając dostać mu się do łóżka, aby mógł się tam wygodnie położyć i odpocząć. Sama ułożyła się obok niego, aby za chwilę zacząć delikatnie gładzić go po torsie. — Nie rób tak więcej, jak masz tak kończyć — szepnęła jeszcze, patrząc jak powoli zasypia. Może jednak coś z tego będzie?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  117. Uśmiechnęła się lekko, przymykając oczy na jego słowa. Nie zasnęła, po prostu czekała, aż się obudzi. I tak nie miała za bardzo jak się ruszyć, a nie miała ochoty wychodzić z jego uścisku, bo jeszcze by go jakoś obudziła. Gdy zauważyła, że otwiera oczy, pogładziła go delikatnie po podbródku.
    — Hej, jak się spało? — przywitała się, na koniec jego krótkiej drzemki.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  118. Uśmiechnęła się lekko, czując jak robi jej się cieplej na sercu. Gdy się podniósł, mimowolnie wylądowała mu na kolanach. Oparła się czołem o jego tors.
    — Niska, bardzo niska — zaśmiała się lekko, dłońmi dotykając jego ramion. — I przytulnie, nie tylko na łóżku jest wygodnie, wiesz…

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  119. Westchnęła cicho, rozkosznie, gdy zaczął ją całować, odchyliła delikatnie głowę w bok, aby miał więcej miejsca, zaciskając delikatnie dłonie na jego barkach.
    — Tak, czyli jak? — zapytała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  120. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa. Odsunęła się delikatnie od niego, łapiąc jego podbródek. Posłała ma złośliwe spojrzenie, po czym delikatnie ucałowała jego usta.
    — Aż się serce kraje, że muszę niedługo opuścić pokój, a robiło się tak przyjemnie — powiedziała, po czym znowu go pocałowała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  121. Oddawała pocałunki, trochę delikatniej niż on, zaczynając błądzić dłońmi po jego torsie. Przymknęła oczy, oddając się na chwilę przyjemności, po czym zatrzymała się na chwilę i popchnęła go na plecy, nachyliła się nad nim, spoglądając mu prosto w oczy. Uśmiechnęła się niewinnie.
    — Kończmy mi się czas jaki opłaciłam w tym pokoju, a poza tym, tropie pewnego łowcę niewolników, on też mnie tropi, nie powinnam zostawać tu zbyt długo, więc o ile nie masz żadnej alternatywy, lepiej się uspokój i zwolnij — zaczęła po czym, pocałowała go czule w usta. — A ja też nie chce się z Tobą i tym spieszyć — zaśmiała się lekko.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  122. Zaśmiała lekko.
    — Bo jestem, nie powiedziałam, że nie mam ochoty — powiedziała, delikatnie, powoli rozpinając jego koszule. Spojrzała na odsłonięte ciało.
    — Naprawdę krew Ci odpływa — powiedziała nachylając się nad nim, szepcząc mu do ucha. — On nigdzie nie ucieknie, ale — urwała na chwilę, myśląc trochę o tym, co przed chwilą jej powiedziałam. Musnęła delikatnie jego ucho. — Skoro umiesz przenosić, może przeniesiesz nas w jakieś ciche miejsce, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzać i podsłuchiwać, hm? — zaproponowała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  123. Popatrzyła na niego, przez chwilę jeszcze przełykając łzy i pokiwała delikatnie głową. Tak, wiedziała o tym. Musiała żyć pełnią życia. Musiała przeć do przodu. Skoro powiedziała już A to czas było dotrzeć do B. Pokiwała głową ponownie i otarła łzy, uśmiechając się do niego lekko.
    - Ty też... zastosuj się do swoich rad, Piusie - szepnęła. - Masz prawo żyć w pełni i nie patrzeć w przeszłość. Przeć do przodu na przekór wszystkiemu - pogłaskała go po policzku. - Być szczęśliwym. Odnaleźć szczęście - szepnęła. - Po prostu żyć.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  124. Chciała coś odpowiedzieć, ale zanim zdarzyła w ogóle cokolwiek powiedzieć znaleźli się w innym miejscu. Poczuła lekkie zawroty głowy, ale szybko się otrząsnęła. Może na słabszym organizmie to zrobiłoby większe wrażenie. Rozejrzała się po pomieszczeniu i uśmiechnęła się delikatnie. Wszystko pachniało nim, więc najpewniej byli u niego, gdziekolwiek by nie mieszkał. Zbliżyła się do niego, po czym wpiła się w jego usta, obejmując dłońmi w karku. Zlizała pozostałości krwi z ust, jeszcze przez chwilę nie przerywając pocałunku, po czym spojrzała na niego, prosto w oczy.
    — Nie jestem Panią, mogę być idealna — zaśmiała się lekko, całując go znowu, delikatniej — Ale nie jestem Panią — znowu go pocałowała, jeszcze bardziej, zmniejszając dystans między nimi. Otarła się o jego krocze, cicho wzdychając. Dawno nie była z nikim w łóżku, a teraz była jeszcze ze swoją pierwszą miłością. Czuła podniecenie, ale jednocześnie zaczęła się trochę stresować. Teraz do niej dotarło jak bardzo niedoświadczona przy nim była, do tego różnica wieku, o której mówił. Spojrzała na chwilę w dół, mrużąc oczy. Zagryzła niewinnie wargę, rozluźniając uścisk na jego karku.
    — To... Ja... Na pewno nie będziesz chciał innej, kogoś bardziej doświadczonego? Po Tobie miałam tylko jedną partnerkę i to nie na długo — zaśmiała się nerwowo, czując jak ręką jej zadrżała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  125. — Tylko — powtórzyła za nim, jakby się upewniła czy na pewno nie znajdą się już nigdy w podobnej sytuacji. Przymknęła oczy, gdy zaczął ją pieścić. Wzdychała cicho, czując jak zaczyna ją ściskać tam na dole, a pozostała bielizna nasiąka sokami. Jęknęła głośniej, gdy złapał jej pośladki, zbliżając się bliżej, wolnymi, posuwistymi ruchami zaczęła ocierać się o jego krocze. Dłonie zaczęli błądzić w górę, łapiąc jego twarz. Oderwała go od swoich piersi, aby pocałować go mocno, czule z pasją jakby mieli zaraz znowu pójść w swoją stronę. Uśmiechnęła się lekko, odrywając się od niego. Wyrobią się w kilka księżyców tak? Teraz brzmiało to naprawdę kusząco.
    — Na razie chce się całować. Powoli odebrać z nawiązką za każdy czas, który straciliśmy, kiedy zamiast... — urwała na chwilę, znowu przegryzając wargę. — kiedy mogłeś być ze mną — zakończyła, po czym znowu wpiła się w jego usta, wracając do wolnych ruchów biodrami na jego kroczu.
    — Na boga, dobrze całujesz — mruknęła między pocałunkami. — Poprowadź mnie dzisiaj, ja tak niewiele potrafię — szepnęła niewinnie, kiedy oderwała się od niego, aby zaczerpnąć powietrza.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  126. Poddawała się wszystkim pieszcotom jakimi ją poddawał, jęcząc cicho, kiedy oderwał się od jej ust. Zacisnęła dłonie na jego włosach instynktownie. Nie pamiętała, że to wszystko może być aż takie przyjemne. Pius przyspieszył wyraźnie tempo, ocierając się o nią, a ona dorównała mu, żeby czuć, że jakkolwiek w tym wszystkim uczestniczy. Oddychała coraz ciężej, aż w końcu odchyliła się, gdy doszła z jego imieniem na ustach. Przez chwilę wszystko było zamglone, a świat na chwilę stanął w miejscu. Nie wiedziała, czy to najlepszy pomysł, żeby powiedzieć mu teraz, że chyba go kocha. Dla niego przecież seks nigdy nie miał aż takiego znaczenia. Zamiast tego zmusiła go delikatnym ruchem, aby na nią spojrzał. Uśmiechnęła się lekko.
    — Chce być Twoja, żebyś Ty był mój, nie tak jak... Ale rozumiesz? — zapytała go cicho, czując jak robi jej się ciepło na twarzy ze wstydu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  127. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa. Pocałowała go delikatnie w odpowiedzi, po czym czule się wtuliła. Przymknęła oczy.
    — Więc ja będę Twoja. I dziękuję, że rozumiesz Pius — powiedziała cicho. Trwała tak przez jakiś czas dopóki nie zaczął pieścić jej kobiecości. Zaśmiała się lekko, spoglądając na niego z zadziornymi ognikami w oczach.
    — Ależ romantycznie — powiedziała, rozpinając resztę guzików od jego koszuli, po czym zdjęła ją, aby odsłonić wyrzeźbione ciało swojego nowego chłopaka. Zaczęła całować jego szyję, blizny, skupiając się na każdym kawałeczku, jakby chciała go teraz zaznaczyć.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  128. Nie mogła tego wyjaśnić, ale słowa o tym, że byli parą bardzo ją ucieszyły. Zaraz jednak zaśmiała się lekko, palcami błądząc w okolicy jego podbrzusza.
    — Twoje dziary są wystarczające ciekawe, wiesz, bardzo Ci pasują — powiedziała, po czym wróciła do całowania go po nich. Przestała dopiero, gdy zadał jej pytanie.
    — Miałeś mnie dzisiaj prowadzić, może Ty mi powiesz? — odbiła pytanie, ale żeby nie trzymać go w zbyt wielkiej niepewności, stwierdziła, że przyda mu się mała podpowiedź, toteż ręką zjechała do zapięcia jego spodni, aby je odpiąć. Spojrzała na niego, gdy to robiła, uśmiechając się najbardziej niewinnie jak tylko potrafiła.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  129. — Cały mi się podobasz — skomentowała. Uśmiechnęła się lekko, podnosząc się delikatnie spojrzała na niego z niepewnością na jego prośbę.
    — Jesteś pewny? Podobno zwykłe zęby potrafią zaboleć, a co dopiero moje — otworzyła buzię, aby mógł dokładnie przyjrzeć się jakie kły posiadała. Długie, ostre. Nie miała po prawdzie nic przeciwko, o ile on był pewny, że nie zrobi mu krzywdy. Stwierdziła jednak, że zrezygnował, kiedy z taką chęcią ją rozebrał i ponownie wrócił do sprawnia przyjemności tylko i wyłącznie jej. Oplotła go nogami, przyciskając delikatnie. Dłonie zacisnęła na pościeli, jęcząc i wijąc się pod nim.
    — ja już doszłam... — szeptała między jękami — nie chcesz skupić się na swojej przyjemności?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  130. Przytaknęła na jego prośbę. Odwróciła się w stronę jego przyrodzenia, delikatnie dotykając trzona. Przez chwilę patrzyła na niego, nie wiedząc za bardzo jak się za to zabrać. Nigdy przecież tego nie robiła. W końcu przymknęła oczy i wzięła go do buzi, zasłaniając najostrzejsze kły językiem, starając się w ogóle nie dotykać go zębami. Nie chciała przecież zrobić mu krzywdy. Ruszała głową z początku wolniej, przyspieszając, aż w końcu odnalazła dla siebie właściwy rytm kontynuując czynność, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  131. Zrobiła jak polecił, czując dumę, zadowolenie, kiedy i on zaczął reagować przyjemnymi jękami na to co robiła. Po prawdzie nie spodziewała się, że to w ogóle im wyjdzie, także można powiedzieć, że była też pod wrażeniem. Kiedy powiedział to ostatnie, oderwała się do jego przyrodzenia, na chwilę samej się od niego odsuwając, pocałowała go, przyciągając do siebie. Przerwała pocałunek i uśmiechnęła się lekko, dłońmi dotykając jego rogów. Przejechała dokładnie po nich.
    — Zawsze tak wyglądasz, jak uprawiasz seks? — zaśmiała, się po czym znowu go pocałowała — I zrób to w takim razie, czekałam dłużej na takie przyjemności niż Ty — przygryzła delikatnie jego wargę.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  132. — Czyli to komplement, tak? — zdążyła powiedzieć, zanim rzuciła nią o plecy. Nie obruszyła się na ten akt. Sama była dosyć niecierpliwa. Po części z podniecenia, po części z chęci odbicia sobie tego, jak wiele razy on sypiał z kimś innym. Teraz był tylko jej. Na wyłączność. Oplotła go nogami, gdy w nią wszedł, wzdychając przy tym. Zabolało lekko, ale zaraz wszystko zastąpiła fala przyjemności, która rozeszła się po całym ciele. Jedną dłoń trzymała na jego rogu, z kolei drogą błądziła po jego ciele, dotykając, badając łuski, które pojawiły mu się przez zwykłą rozpustę.
    — Pius.. — szeptała w rytm jego posunięć, czując jak z każdą sekundą zbliża się coraz bliżej szczytu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  133. — Nie przestawaj — odpowiedziała, dociskając go do siebie, wydawała z siebie coraz głośniejsze dźwięki, odnalazła w tym bałaganie jego usta, żeby się w niego wpić, znaleźć jakąś stałą w przyjemności jaką ją otaczała z każdej strony. Ruszała, gubiąc rytm, czując jak zbliża się do szczytu, aż w końcu wygięła swoje ciało w łuk. Doszła z jego imieniem na ustach.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  134. Oddała każdy pocałunek z pasją, po czym oderwała się od niego, oddychając ciężko. Czekała aż się położy obok niej, aby wtulić się w jego nagie ciało. Położyła się na jego klatce, opierając się o jego tors ramionami. Wpatrywała się w niego z lekkim uśmiechem.
    — Te rogi już na zawsze Ci zostaną? — zapytała.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  135. Przyglądała się jak znikają, po czym ułożyła się na nim wygodniej, wracając wzrokiem do jego oczu. Zaśmiała się lekko, a następnie ucałowała go w nos.
    — Może bym Ci bardziej wierzyła, jakbyś żył w większej wstrzemięźliwości — musnęła delikatnie jego policzek. — Jak to jest z tym Twoim zmienianiem się? Tylko jak się podniecasz? Możesz to robić na życzenie? Coś Ci to daje, to jakiś Twój prawdziwy wygląd? Kiedy patrzę na prawdziwego Ciebie?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  136. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  137. Usiadła na nim, przyglądając się bardziej jego ciału, a gdy się w nią zmienił, odsunęła się od jego twarzy, patrząc zaskoczona. Skrzywiła się delikatnie, pukając go, czy też siebie w czoło. Chciała bardziej sprawdzić, czy sama to poczuje. Gdy już wrócił do znajomej postaci westchnęła.
    — Mathyrczycy by się raczej nie przestraszyli, ale nie rób tak więcej, w sensie nie zmieniaj się we mnie. To dziwne. I nie lubię jak ktoś oszukuje mój umysł — wytłumaczyła, dla pewności dotykając jego klatki, była pewna, że czuła zwykła skórę. Dotknęła jego włosów w miejscu, w których wyrastały mu wcześniej rogi. Również nic nie czuła. Skrzywiła się. — Teraz też oszukujesz mój umysł? Jak wygląda prawdziwy Pius? Masz swoją prawdziwą formę, czy po prostu wybierasz jak wyglądasz? I czy zawsze mieszasz mi w głowie jak Ciebie patrzę, skoro oszukujesz? — zastanowiła się przez chwilę. — Wolałabym żeby mój chłopak pokazywał mi prawdziwego siebie nie… iluzuje w mojej głowie — zaraz przetarła swoją skronie, próbując to jakoś wszystko ogarnąć. — Masz jakieś prawdziwe ciało, czy każde jest prawdziwe? Czy właśnie uprawiałam seks i rozmawiam z jakimś klonem? Dużo rzeczy ma sens, Argarczycy go tylko nie mają — podsumowała to wszystko, poprawiając włosy. Zamknęła na chwilę oczy. Dlaczego każdy myślał, że tłumaczenie ich magicznych mocy było proste? Zaśmiała się lekko. Kiedyś się na nim zemści. Tylko musi znaleźć jakąś rzecz, która dla niego nie będzie mieć sensu, a dla niej tak. Teraz on zadawał jej pytania, tak? Uśmiechnęła się lekko.
    — Cieniostwór z ogniska jeśli chodzi o jedzenie, a marzenie — zaśmiała się lekko. — Nie wiem. Zabijać silnych i wychodzić z tego cało o własnych siłach. Może pokonanie Yensena w pojedynku na pięści, ojca już zabiłam, nie myślałam o nowym marzeniu. Nie mam wymarzonego domu, dom to ludzie, do których można przyjść w potrzebie, a nie jakaś chatka. Spać można wszędzie, gdzie jest w miarę bezpiecznie. O emeryturze nie myślę, jestem na to za młoda — tutaj urwała nagle, kładąc się na powrót na łóżku. Zamknęła oczy, opierając głowę o jego ramię. — Nie wiem, nie myślę o takich rzeczach… mogę umrzeć każdego dnia przez to jaka jestem i dobrze mi z tym. Nie wybiegać w przyszłość, chce po prostu być, ale… chyba nie chciałabym patrzeć jak wszyscy inni umierają, a ja dalej po prostu jestem. Będę potem pamiętać? Przyjaciół, ciebie, ojca, to kim byłam na początku swojego życia?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  138. — A w jakiej formie wolisz być? — zapytała. — Osobiście preferuję tę, w której nie mieszasz w mojej głowie i jej nie oszukujesz — podkreśliła jeszcze. Na jego kolejny komentarz, uderzyła go lekko w pierś otwartą dłonią.
    — Nie, patrzyłam bardziej z przerażeniem, bo nie podoba mi się, że możesz się podszywać pod każdego i nie da się tego odróżnić, że jestem seksowna to wiem, czasami aż za dobrze, wystarczy trafić na typ, który lubi roznegliżowane mieszańce tarkatan — powiedziała, patrząc czy znowu nie zmienia formy. Westchnęła. Mógł powiedzieć o tych wszystkich dodatkach, zanim weszła z nim związek. Teraz już utknęła, prawda?
    — Na moje zmarszczki poczekasz jeszcze przynajmniej ze sto lat, nie martw się — odpowiedziała. Wolała nie myśleć o żadnym zostaniu demonem. Nie teraz. Wydawało jej się, że za szybko z tym wszystkim pędzi. — Wieprzowina też nie jest zła — odpowiedziała. Zaraz jednak wyrwała się z jego uścisku, wstajac na równe nogi. Popędziła do swoich spodni, żeby odpiąć od nich niewielką kaburę, w której trzymała najpotrzebniejsze rzeczy w podróży. Stamtąd wyjęła niewielkie pudełeczko z lekami, otworzyła je, po czym rzuciła o podłogę.
    — Kurwa, Acair! — wrzasnęła, spoglądając na Piusa. — Nie wiem, bo nie chcę, jak mam je nazwać? Złodziejem kariery? Smyczą? — zaśmiała się, wracając do tego co zostało w pudełku. Jej brat przez Kevę oszalał na punkcie małych dzieci, to prawda. Mówił to niej bardzo dużo o byciu wujkiem, chrzestnym, ale żeby podkraść jej zioła zabezpieczające. Przetarła skronie, wstając na równe nogi. Podeszła do Piusa i nachyliła się nad nim. — Te twoje demoniczne moce pozwalają Ci sprawdzić, czy my właśnie… czy przypadkiem mnie nie zapłodniłeś?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  139. — Podobają, podobasz mi się prawdziwy Ty, jakakolwiek forma nie byłaby prawdziwa — odpowiedziała, całując go delikatnie w usta. Uśmiechnęła się delikatnie, dotykając jego policzka. — Była sierotą, prawda? Dobrze, że chociaż w ostatnich chwilach miała rodzica, troskliwego i kochającego — szepnęła, po czym ucałowała go delikatnie w policzek i rób, który z nim pozostał.
    Usiadła na łóżku, kiedy ją zapewnił, że nie była w ciąży. Naprawdę nie chciała wpaść za pierwszym razem jak się zeszli. Uznała, że to byłoby zwyczajnie głupie. Westchnęła lekko, myśląc o jego reakcji. Przyjrzała mu się kiedy wróciła. Dotknęła jego twarzy i zauważyła, że przetarł łze, niekoniecznie dokładnie. Poprawiła to, po czym nakierowała jego wzrok na siebie.
    — Pius, ja nie miałam dzieciństwa, większości, mam dziewiętnaście lat. Nie chcę mieć teraz dziecka, bo nie chcę skrzywdzić niewinnej istoty. Jestem mordercą, jakie to dziecko miałoby ze mną życie? Nie chce go porzucać i nie chce rezygnować z tego, że nie jestem przykuta do łóżka — urwała na chwilę. — Lubię dzieci, lubię być ciocią, starszą siostrą i uważam, że jestem w tym niezła, ale nie widzę siebie jako matki. Może kiedyś, jak przyjdzie na to czas. Tak Ci śpieszno do zostania ojcem? — zapytała, po czym przyjęła od niego wodę. Napiła się trochę, po czym odstawiła szklankę. Uśmiechnęła się lekko na jego następne pytanie. Odwróciła się do niego tyłem i powoli wróciła na łóżko, pozwalając mu nacieszyć się jej wdziękami.
    — Jeśli pytasz mnie o to na co mam ochotę… to po prostu na Ciebie — odpowiedziała, wracając do niego wzrokiem, odwracając się do niego bezwstydnie.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  140. To za 10 lat zdecydowanie ją uspokoiło. Znaczyło, że miała wystarczająco dużo czasu na ewentualne namysły, gdyby sama miała kiedyś zmienić zdanie, albo styl życia.
    Zaśmiała się lekko.
    — Nie, chce po prostu z Tobą poleżeć, posłuchać Cię, popatrzeć na Ciebie — odpowiedziała uśmiechając się niewinnie. Może faktycznie była zbyt dwuznaczna? A może chciała zobaczyć jak zareaguje. Uśmiechnęła się lekko. — Chociaż może potem, będę chciała jeszcze nadrobić stracony czas. Mówiłam Ci, że jestem zazdrosna, prawda? Uważam, że mamy trochę zaległości na wielu polach.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  141. Jęknęła lekko, gdy usadowił ją na sobie, zaraz jednak uśmiechnęła się szerzej, obejmując jego szyję, tak by zbliżyć się do niego i poczuć ciepło mężczyzny. Przymknęła ocz, gdy Pius zaczął ją miziac. Ucałowała delikatnie jego szyję, a później polik.
    — Yhym, za każdą, muszę Ci pokazać, , że jestem lepsza i nabrać doświadczenia — sprzedała mu kilka kolejnych pocałunków, po czym otworzyła oczy, dłońmi wędrując na jego twarz. Objęła ją delikatnie.
    — Ty możesz mi towarzyszyć, kiedy chcesz. A ja mogę Ci tutaj przeszkadzać w pracy? Nie chce żebyś opuszczał coś swojego. I masz tu bardzo przytulnie — dała mu delikatnego całusa w nosek, a potem w usta. Zaraz też odchyliła delikatnie głowę do tyłu, czując jak dotyka jej bioder. Jęknęła cicho. — Będziesz zły, gdybym chciała tu zostać na jakiś czas? Skoro to Lerodas, mój cel mi nie ucieknie, a bez Ciebie zmarnowałam już sporo czasu wcześniej.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  142. Uśmiechnęła się lekko, słysząc, że jest chętny do towarzyszenia w jej zleceniach. Faworyzowała zlecenia jako egzekutor, były trudne i ciekawe zarazem. Miło będzie podzielić się z kimś tą przyjemnością. Tak długo jak nie odbierze jej całej zabawy. Nie mogła też powiedzieć, że narzeka na fakt, że Pius mieszka blisko Acaira, zawsze dzięki temu będzie mogła też częściej widywać brata. Westchnęła cicho, gdy zaczął całować jej obojczyki.
    — Same plusy widzę — mruknęła, dotykając zrogowaciałej skóry. Czyżby w końcu przestał oszukiwać jej zmysły? Naprawdę uroczo z jego strony. Pocałowała go trochę mocniej, ocierając się piersiami o jego tors.
    — Nie wyglądasz jakbyś miał ochotę na kąpiel wiesz? — zaśmiała się lekko wracając do pocałunków. — Ale jeśli chcesz, nie zaszkodzi

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  143. — Ja też, błogo tak — zgodziła się z nim, muskając palcami jego twarz, ramiona, całując go co jakiś czas, jęcząc cicho na każdą pieszczotę, czując jak znowu robi jej się ciepło. Przez chwilę pożałowała, że tak szybko dała mu kosza za pierwszym razem. Mogła ugryźć się w język. Ale skoro było już z nim tutaj teraz, po prostu delikatnie ugryzła jego płatek ucha.
    — Wyglądasz jakby Tobie też brakowało sportu między nogami — mruknęła, wracając do jego ust. — Masz zamiar wymieniać pościel za każdym razem jak będziemy uprawiać seks? — zaśmiała się. — Współczuję Ci.
    Objęła go w karku, gdy wziął ją na ręce. Wtuliła głowę, przymykając oczy. Otworzyła je dopiero gdy znaleźli się w łaźni należącej do Piusa. Uśmiechnęła się delikatnie. Podobał jej się ten wystrój, naprawdę. Rozsiadła się wygodnie w dużej bali, opierając się ramionami o poręcz. Przyglądała się mężczyźnie, jak szykował całą tą romantyczną otoczke, na której jej szczerze aż tak bardzo nie zależało.
    — Zimno mi tu samej — powiedziała z przekornym uśmieszkiem na ustach.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  144. — No to teraz nie musisz... — zauważyła niewinnie. Jeszcze jakiś czas temu mówiła, że przecież nie muszą nic więcej dzisiaj robić. Teraz najwyraźniej zmieniła zdanie.
    Objęła go zaraz, gdy posadził ją na swoich kolanach. Przybliżyła się do niego, oddając każdy pocałunek, wbijając delikatnie paznokcie w jego ramiona. Biodrami szukała jego męskości, aby zaraz zacząć się o nią ocierać subtelnie. Uśmiechnęła się na jego słowa, nie pozostając dłużna żadnemu pocałunkowi. Szybko załapała jak dołączyć do zabawy językiem, a jej ręce zaczęły bezczelnie błądzić po każdym zakamarku jego ciała. Oderwała się od niego, aby spojrzeć mu niewinnie w oczy. — Pius... — zaczęła, zbliżając się do jego szyi, aby zacząć ją całować, zostawiając za sobą szlak czerwonych, mokrych śladów. — Jak mam się zemścić jak jestem taka niedoświadczona? Miałeś mnie nauczyć w parę księżyców — szeptała między pocałunkami, ruszając trochę mocniej biodrami, a rękoma gładząc po ramionach. — Chce się z Tobą kochać, dopóki Ci nie wybaczę — mruknęła, mrużąc oczy, wracając powoli pocałunkami do jego ust.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  145. — Albo zostawisz je, zajmiesz się nami, a pościel będzie pachnieć czymś miłym — zaproponowała z przekąsem, szukając kolejnych miejsc, które mogła naznaczyć pocałunkami. Na jego kolejne słowa zaczęła intensywniej i mocniej ruszać biodrami. Zaprapała mu lekko ramie, uśmiechając się przy tym.
    — Yhym, ile? — zapytała, zanim wrócił do jego ust. Pogłębiła pocałunek, odpowiadając zadrapaniem drugiego ramienia na klapsa. Przybliżyła się do niego, zbliżając najbardziej jak tylko mogła, tym razem samej zaczynając bawić się językiem w jego jamie ustnej, by zaraz odsunąć się i głośno krzyknąć. Nowy rodzaj penetracji był z początku bolesny, ale nie na tyle, żeby nie mogła sobie z nim poradzić. Odchyliła delikatnie szyję, czując jak mimowolnie podskakuje, gdy on sam ruszał się jak dzikie zwierzę. Onyx nie pozostawała mu winna.
    — Co tak agresywnie? — zapytała między głównymi jękami, które skierowane były do jego ucha, które zaczęła namiętnie całować i lekko przygryzać. — Tylko nie wykorzystaj całej swojej energii, chce Cię dręczyć dzisiaj do świtu...

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  146. — Podoba mi się... Kochanie — wykrztusiła z siebie. Rzadko kiedy pozwalała komuś sobą kierować, w zasadzie nigdy tego nie robiła. Ale z nim w takim sytuacji mogła zrobić. Spojrzała na niego, czując jak wypełnia ją od środka, jak słodko ociera się o każdą ściankę, kiedy rozkosz mieszała się z bólem, kiedy zachowywali się tak dziko. Mimo skrępowania czuła się wyjątkowo wolna. Uśmiechnęła się rozkosznie, widząc jego prawdziwą formę. Ktoś pewnie mógłby się go przestraszyć, ale ona była zauroczona tym widokiem. Dziki, nieposkromiony, z niewyparzoną gębą, a jednak do niej miał słabość. Złapała mocno jego ramiona, i pchnęła, tak by uderzył o ścianę bali, zbliżyła się do niego, nadziewając się głębiej na jego przyrodzenie. Przyspieszyła, dyktując mocniejsze, bardziej agresywne tempo, patrząc mu prosto w oczy. Nie mogła się powstrzymać od jęków, a piersi podskakiwały do ich rytmu. Zacisnęła dłonie, jadąc nimi w dół, znowu go delikatnie naznaczając. Był jej. Tylko jej.
    — Będziesz grzeszyć tylko ze mną? — zapytała, przerywając ruchy, jakby czekała na dobrą odpowiedź. Wzięła jego dłonie, aby ułożyć je na swoich pośladkach. Chciała być dotykana, mocno, chciała czuć się jego. Pożądana, wzięta, konkretnie przez niego. — jestem lepsza od tych innych kurew, hm? Czy boli Cię taka niedoświadczona młódka?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  147. — Będziesz musiał mi to mocno i długo udowadniać — zapewniła, a także ostrzegła go jednocześnie, po czym uśmiechnęła się rozkosznie, kiedy dotknął jej pośladków i wrócili do dzikiej miłości. Przyspieszyła na jego prośbę, dłońmi, dociskając jego głowę do swoich piersi, nie chcąc żeby przestawał.
    — Będę...ahh... Jeszcze długo... Dzisiaj — wzdychała, przyspieszając coraz bardziej i coraz mocniej. Aż w końcu doszła, wyginając się w łuk. — PIUS!— krzyknęła jego imię na zwieńczenie tego diabelskiego aktu, ale nie przestała, dopóki nie poczuła, że jego ciepłe nasienie się w niej nie wylewa. Ruszyła się bez rytmu, z desperacja, chcąc mu udowodnić, że nigdy nie znajdzie sobie lepszej kobiety. Po chwili złapała jego twarz i wpiła się łapczywie w jego usta, nie dając mu jeszcze z siebie wyjść. Spojrzała mu prosto w oczy, po czym znowu zaczęła go całować, jakby się uzależniła. Po dłużej chwili dała mu spokój.
    — Jak będziemy się kiedyś kłócić, po prostu mnie weź — szepnęła mu do ucha, sprzedając, jej zdaniem, naprawdę dobrą radę, po czym zaczęła całować jego obojczyki i szyję. — Potrzebuje więcej lekcji, Pius.... — mruknęła, całując jego tatuaże. — bogowie jesteś niesamowity, idealny... — oderwała się na chwilę od niego, aby spojrzeć mu w oczy. — uwielbiam twoją prawdziwą formę, jak jesteś ze mną szczery, agresywny, jak mnie kochasz...

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  148. Zaśmiała się lekko, podnosząc się delikatnie, aby przyrodzenie opuściło jej ciało. Pocałowała go delikatnie w usta. Uśmiechnęła się.
    — Nie dam sie skrzywdzić, a Ty budzisz we mnie różne przyjemne instynkty, poradzimy sobie, kochanie — podkreśliła to ostatnie, obejmując jego rogate lico. Ucałowała go ponownie, tym razem dłużej, wzdychając cicho, ocierając się całą sobą o niego.
    — Ciebie, bliskości, dlaczego mi tak odbija na Twoim punkcie, kiedy będę miała dosyć — wymieniła mu wszystko bardzo dokładnie, bawiąc się jego rogami, aby później znowu zacząć go całować, jakby zapomniała o jakichkolwiek innych rozrywkach na świecie. — Gdzie jeszcze możemy to zrobić, jak, jak długo...wymieniać dalej? — zaśmiała się.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  149. — Tak, albo spędzimy miło czas, albo dam Ci do zrozumienia, że naprawdę jestem wkurzona i masz się do mnie nie zbliżać. Chyba nie wątpisz w moje zdolności? — zaśmiała się lekko. Zaraz jednak spojrzała na niego i położyła mu delikatnie palec na ustach, wyglądając już nieco poważniej. Nie to miała na myśli. Westchnęła cicho.
    — Albo zamiast kazać mi czytać jakąś głupią książkę możemy przejść do praktyki? Podobno masz sporo doświadczenia, dlaczego chcesz mnie zostawić z jakąś książką, jak możesz mi po prostu pokazać, hm? — zapytała, po czym wzięła jego ręce, aby ustawić je na swoich piersiach. Jęknęła cicho, kroczem ocierając się o jego przyrodzenie. — chyba, że te Twoje magiczne podróże tak Cię postarzały, że nie masz już siły i muszę zostać taka samotna i niezaspokojona, w tym dużym domu, z tyloma różnymi możliwościami, gdzie możnaby znowu zgrzeszyć, hm? Pius, skarbie, już Ci zabrakło sił na jedną, drobną, bezbronną dziewczynę? — szeptała mu do ucha, uśmiechając się przy tym złośliwie, kiedy powoli pracowała nad jego kolejna erekcja. — Sam mówiłeś, że brakuje mi sportu między nogami, gdzie ten obiecany sport? Innych też tak zostawiłeś zanim faktycznie czuli się pełni, hm? Zaraz będzie mi przykro....

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  150. — Ty zaraz po mnie, więc nie wiem czy to dobrze czy źle — odpowiedziała, zaraz jednak nie miała już za dużo do powiedzenia, kiedy nagle wstali z kąpieli. Ona oczywiście niekoniecznie ze swojej własnej, nieprzymuszonej woli. Nie wiedziała czy powinna protestować. Miała wrażenie, że sama mogła przesadzic i teraz musiała zmierzyć się z konsekwencjami swoich własnych czynów. Patrzyła jedynie jak przemieszczają się z jednego pomieszczenia do drugiego,aż w końcu trafili na zewnątrz. No chyba jej teraz nie wyrzuci, bo osobiście go zamorduje...
    Poczuła nieprzyjemny ból w karku, gdy rzucił nią o fotel, ale ten zaraz zniknął, kiedy zaczął sprawiać jej przyjemność ustami. Mimowolnie uniosła biodra, jakby go zapraszała, rozkładając jeszcze bardziej nogi, żeby miał więcej miejsca. Zagryzła wargę, mrużąc oczy. Wiła się, niewiedząc co zrobić w tej pozycji. Składałaby, gdyby powiedziała, że nie jest jej przyjemnie. Czuła się tak, jakby ktoś próbował zabrać ją na inny świat, co biorąc pod uwagę mężczyznę, który znajdował się między jej nogami, jej ukochanego mężczyznę, wcale nie brzmiało jakoś nieprawdopodobnie. Przed dobrych kilka minut nie była w stanie nic z siebie wykrztusić poza lubieżnym pojękiwaniem jego imienia, tak jakby nie znała żadnego innego słowa. Doszła niewiele później, tak jak zauważył, nie potrzebowała przy nim zbyt wiele czasu, aby jej ciało raz po raz przechodził nagły dreszcz napinający każdy jeden mięsień jej ciała. Zacisnęła swoje uda wokół jego głowy, zostawiając na nich odcisk po jego rogach. Gdy przestał, spojrzała na niego niewyraźnie, przepraszająco. Zaraz jednak cicho się zaśmiała.
    — Mówiłam, że będzie działać — przypomniała, klękając na fotelu, z dołu spoglądając na jego twarz. — Czy teraz moja kolej? — zapytała, delikatnie dotykając jego przyrodzenia.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  151. — Dlaczego nie? — zapytała, uśmiechając się niewinnie, patrząc na to co zrobi. Przyjęła do wiadomości, że miał zamiar po prostu czekać na jej ruch. Podeszła do niego, opierając jedną dłoń o jego ramiona, a drugą delikatnie wodziła w dół, prosto do jego złączonych ud. Zaczęła je masować jedną ręką, aby zaraz przyłączyć drugą.
    — Kochanie... Ja? — zaśmiała się, całując go delikatnie w policzek. — po prostu lubię jak jesteś mściwy — dodała po czym rozchyliła mu uda na tyle, aby mogła przed nim uklęknąć. Co też zrobiła. Wzięła jego męskość do ręki, masując ją delikatnie, patrząc na niego. Wspominał coś o tym, że chciał mieć go między jej piersiami, tak? Oblizała jego przyrodzenie z każdej strony, po czym wzięła je do buzi, bawiąc się przede wszystkim jego nabrzmiałym żołędziem, a trzon ustawiła między swoimi piersiami, którymi zaczęła go pieścić pomagając sobie dłońmi. Nie wiedziała czy robi dobrze, ale stwierdziła, że postara się pokazać mu, że potrafi naprawdę szybko się uczyć jeśli tego chce.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  152. Jego jęki przyjęła na znak, że robiła mu dobrze i faktycznie miała pojęcie co robi. Naprawdę jej to pochlebiało, chociaż nie wiedziała konkretnie dlaczego. Gdy zapytał, gdzie ma dojść, nie odpowiedziała mu. Po prostu zaczęła brać jego przyrodzenie coraz głębiej do buzi, prosto do gardła, odsuwając swoje piersi. Wyraźnie przyspieszyła ruchy, czekając aż po prostu dojdzie. Uznała, że to wystarczy mu za wyraźną odpowiedź. Czekała aż spuści się jej prosto do gardła, przyjmując cały wytrysk. Na koniec wyjęła go z buzi i lubieżne przetarła językiem pozostałości jego własnej spermy z przyrodzenie, aby na koniec usiąść mu okrakiem na kolanach. Spojrzała na niego niewinnego, kciukiem przecierając resztkę nasienia jaka została jej na ustach i ją również zlizała.
    — Wydaje mi się, że to nie ja wymiękłam, kochanie? — powiedziała z przekąsem, po czym pocałowała go w czoło. — Jak się czujesz?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  153. — Nie, kiedy coś mi się podoba — przerwała mu na chwilę czułym pocałunkiem, dotykając jego torsu. Posłała mu niewinny uśmieszek. — Powiedziałam, że jestem niedoświadczona. Byłeś i jesteś moim jednym mężczyzną. Po prostu szybko i chętnie się uczę...ahhh..— przerwał jej wyjaśnienia, a ona ochoczo poruszyła biodrami, zapraszając go do siebie. Wygięła się w łuk, dając mu lepszy widok na piersi.
    — Mówiłam, że chce z Tobą do świtu...ahh — zaczęła, po czym nadziała się na niego do końca, wysuwając lekko biodra do przodu, aby jego przyrodzenie odbiło się na szczupłym wyrzeźbionym brzuchu dziewczyny. Przejechała po nim dłonią. Czuła się pełna, rozkosznie, zaczęła się ruszać powoli, kiedy on ją zaczepiał.
    — I w... Wielu miejscaaaach — nie miała zamiaru przerywać tej słodkiej czynności, skoro on dalej był skóry do dalszej rozpusty. — I pozycjaaach.... Pius... Bogowie... Jak dobrze ...


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  154. Uśmiechnęła się lubieżnie, oddalając każdy pocałunek. Jej piersi ocierały się o jego tors z każdym jej ruchem góra dół, dodając dziewczynie sensacji. Objęła Piusa mocniej, przyciągając do siebie, jakby gdyby miała umrzeć, gdyby się od siebie oderwali. Łapczywie całowała jego usta, jęcząc mu do środka. Miała nadzieję, że znowu w niej dojdzie, nie mogła się tego doczekać, chociaż wiedziała, że na przyszłość będzie musiała zaopatrzyć się w odpowiednie specyfiki. Na razie wolała korzystać póki żaden wypadek im nie groził, a ona nie mogła się nacieszyć tą bliskością.
    — Zrób to .. oh oh — przytaknęła na jego propozycję, stając się bardziej łapczywa i agresywna w ruchach biodrami. Rozpychał w niej każdą ściankę, sprawiając, że czuła jakby się rozpływała specjalnie dla niego. Uwielbiała to uczucie. — Aaaa.. potem znowu mnie weź, proszę... Podoba mi się takie zwiedzenie domu, chce Ci rozkładać jeszcze nogi.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  155. Oboje faktycznie dotrzymali słowa, jeśli chodziło o wspólną zabawę. Onyx chętnie go podpuszczała, aby nie przestawał, a Pius dzięki swoim umiejętnościom mógł pokazać jej niejedno pomieszczenie. Chociaż wycieczka po jego posiadłości była cudowna w doznaniach, na dobrą sprawę niewiele z niej zapamiętała. Obudziła się dopiero koło południa, już u niego w łóżku, przytulając się do niego czule, uśmiechając się ciepło. Musiał ich przykryć, bo sama nie pamiętała, aby to robiła. Pocałowała go delikatnie na powitanie, próbując wstać, zaraz jednak zrezygnowała z tego pomysłu, kiedy poczuła jak bardzo bolą ją uda. Czyli musi zostać tutaj jeszcze chwileczkę. Nic złego się nie stanie.
    — Wyspany? — zapytała widząc, jak otwiera oczy.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  156. — Służba? Ale przecież jesteśmy sami — zauważyła wyraźnie zaskoczona, bo przecież wiedzialaby gdyby ktoś już jeszcze był. Jeśli nie przez hałas jaki robiła zeszłej nocy, to przecież była szkolonym zabójcą, wiedzialaby. Westchnęła. To pewnie kolejna z jego sztuczek. Zaśmiała się lekko, całując go lekko w usta.
    — Widzisz, żałuj co traciles, chłopaku...— dodała jeszcze zaczepnie, przytulając się mocniej do niego. — Tęskniłam za Tobą, wiesz?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  157. — Chyba skupiłam się na czymś innym — odpowiedziała, dotykając jego tatuaży. Westchnęła zaraz, przeciągając się lekko. — Pewnie byś nie odnalazł, byłam zajęta dość daleko stąd — przypomniała mu, lekko pukając jego róg, po czym przedłużyła ich pocałunek, cicho przy tym wzdychając. — Yhym, lepiej się ubierz proszę — poradziła mu, odsuwając się kawałek od niego. Cholera, może to było jakoś związane z jego rasą? Do innych tak nigdy nie lgnęła. Nawet jak zakochała się w kimś innym. Zaśmiała się lekko. — Mogę się ubrać jak Ci tak przeszkadzam — zażartowała. Zaraz jednak odsunęła się od niego, aby wstać z łóżka i zacząć szukać szafy z ubraniami, skąd faktycznie mogłaby wziąć sobie jakąś jego koszulę.
    — Bo oddałeś, pamiętasz? — spojrzała na niego zza pleców, kręcać delikatnie pośladkami na przypomnienie mu jego wczorajszych wyznań. — Możemy być szczęśliwy, razem, to się może nawet udać, Pius — dodała zaraz. — Tylko ubierz się, bo znowu nie dam Ci spokoju — ponagliła go.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  158. — Po co Ci w ogóle służba? — zapytała, podchodząc do niego. Była dosyć samodzielna, nie widziała sensu w najmowaniu kogoś do robienia rzeczy, które można zrobić kompletnie samodzielnie. Wzięła te jego małą koszule i założyła na siebie, stwierdzając, że więcej ubrań na ten moment nie potrzebuje. Uśmiechnęła się do niego zawadiacko.
    — Ale ja przecież nic nie robię, odkąd wstałam — zauważyła, oddając pocałunek. Poszła za nim, poprawiając lekko włosy. Gdy byli już w kuchni poczekała aż sam usiądzie, aby potem usiąść mu na kolanach z niewinnym uśmiechem na ustach. Sprzedała mu delikatnego buziaka, po czym wzięła jedna z bułeczek.
    — Otwórz buzię...

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  159. Stwierdziła, że pokarmi go trochę, bo w zasadzie całkiem miło się przy tym czuła. Do drugiej rękę wzięła bułeczkę dla siebie i też zaczęła jeść. Skrzywiła się lekko na jego propozycję.
    — Nie powinnam, zabiłbym parę osób, których Acair by mi nie wybaczył, po co się kusić — odpowiedziała, po czym delikatnie pocałowała go w nos. — I jestem kochana tylko dla pary osób — przypomniała mu. Zastanowiła się zaraz przez chwilę, po czym westchnęła.
    — Nie wiem... Moja była dziewczyna nie była chyba dobrym przykładem do nauki związków, ale... Powinniśmy po prostu być dla siebie, nie wiem, jesteś dla mnie ważny, chce się troszczyć o Ciebie, ale żebyś był też sobą niezależnym i wolnym i nikt poza nami nie może się dotykać... Wiesz, kusić. O to chodzi?


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  160. — Tak, bo było wygodnie i miło, skoro mówisz, że to romantyczne, to niech tak będzie — uśmiechnęła się przekornie, jakby nie miała najmniejszego zamiaru przyznać się do “winy”. Zaraz westchnęła, opierając się plecami o stół, aby mieć lepszy widok na Piusa, z większej perspektywy. — Yhym, dobrze, dobrze, żebyś Ty też się czuł zatroszczony i niezależny, nikt nikogo nie powinien wiązać czymkolwiek, nie? — odpowiedziała, kończąc swoje śniadanie. W zasadzie mogłaby już z niego zejść, ale ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu. Położyła mu za to dłonie na udach, uśmiechając się łobuzersko, delikatnie je masując.
    — Zaufanie się buduje, prawda? Zobaczę to uwierzę…

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  161. Tak, faktycznie oboje dużo przeszli, chociaż nie była pewna ile mu dokładnie opowiadała o swoim życiu. Mogła być zakochana, ale chyba nie czuła potrzeby opowiadania teraz całej swojej historii od deski do deski. Zwłaszcza, że i tak nie była to chyba odpowiednia chwila ku temu. Westchnęła cicho.
    — Yhym, bo pachnę teraz też Tobą i Ty pachniesz mną, wiesz… faktycznie nakręca — zgodziła się z nim — Nie tylko Ty masz wyczulone zmysły wiesz? — zaśmiała się lekko, dotykając jego szyi. — wiesz, Mathyr też ma ciekawe rasy, potrafię być bardzo drapieżna jak chcę — zakończyła swój wywód, zabierając swoją dłoń z lekkim uśmiechem na ustach. Następnie wstała, przeciągając się na jego oczach, tak, że koszula odsłoniła jej dolne partie. Westchnęła.
    — Może pasują, ale zakrywają i odkrywają nie tak jak lubię, wiesz?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  162. — Jak znajdę Ma’jika to możesz popatrzeć jak go zabijam — odpowiedziała szczerze. Jeśli chciał zobaczyć jaka jest drapieżna w walce, nie miała nic przeciwko. O ile nie będzie się wtrącać. Najpierw musiała jeszcze tylko znaleźć tego khajita, chociaż była już chyba całkiem blisko rozwiązania tej zagadki.
    — Przecież widziałeś jakie pancerze noszę, takie lubię i tak lubię się odkrywać, zostawiać więcej dla wyobraźni — wytłumaczyła, wychodząc z kuchni. — Idę się przebrać, jeśli Cię to interesuje!

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  163. — Najpierw muszę go znaleźć, ale jestem blisko — zapewniła go, wchodząc do pokoju. Zaraz zdjęła z siebie jego koszule i odłożyła ją na fotelu, aby ubrać się w swój lekki pancerz z różowymi elementami. Tradycyjnie, nie nadawał się za bardzo do ochrony, bo wiele odkrywał, ale tradycyjnie, właśnie tak lubiła się ubierać. Walki były bardziej ekscytujące, kiedy były trudniejsze. Poza tym obrona malała kosztem swobody ruchów, a nieskrępowana, cóż, niewiele osób było w stanie za nią nadążyć.
    — To takie pociągające jak kobieta się ubiera? — zaśmiała się spoglądając na niego.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  164. Usiadła na fotelu, oglądając jak sam się ubiera z uśmiechem na ustach. Chciała mu na początku przerwać, ale zdążyła stwierdzić, że czerpie z tego całkiem niezłą satysfakcję. Dopiero, gdy już się ubrał cały do drogi, zaśmiała się wesoło, posyłając mu przepraszające spojrzenie.
    — Nie, nie w taki sposób — odpowiedziała, sięgając do swojej torby po mapy, które odłożyła na stole. — Ale faktycznie, całkiem miło się patrzy jak ktoś inny się ubiera — zgodziła się z nim, podchodząc do niego, aby lekko go ucałować. — Ale wystaw te swoje rogi, po co je chowasz? — zapytała, dotykając jego czoła. — Nigdzie go nie widziano, bo to Ma’jik. Wychowywałam się z nim przez jakiś czas. Sprytna bestia, ukrywa się w lerrodańskim mieście, tylko trzeba zgadnąć, w którym. Nie jest głupi — zaczęła wyjaśniać, wracając do stołu, o który się oparła tyłem do Piusa. — Wydaje rozkazy łowcom, których najmuje, oni polują na innych i się ukrywają, ten wężołuski, którego zabiłeś, to był jeden z moich kolegów po fachu, nie wiedziałam, że się z nim spiknął, ale w zasadzie gnia przyciąga gnidę. Ma’jik musi być gdzieś pomiędzy swoimi kompaniami, aby sprawnie wydawać rozkazy, ale w na tyle dziwnym miejscu, by nikt nie spodziewał się, aby go tam szukać, więc nie mówimy o dużym mieście, wychował się tutaj, więc jego klan też trzeba wykluczyć, bo wie, że pójdziemy tam szukać, więc zostaje jedna z tych trzech wiosek — wskazała palcem na mapę — gdzieś tam siedzi w jakiś kanałach, nie ma Nor, żadnego szpicla, więc jest bezpieczny, do czasu.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  165. — Czyli jednak idziemy dzisiaj, tak? — zaśmiała się lekko, całując go delikatnie w policzek. Pokręciła głową. — Nie, po pierwsze z koron drzew nie wyśle żadnych rozkazów, nie podpisze umów na sprzedaż niewolników i co ważniejsze, wie, że jest ścigany. Gdzie łatwiej się ukryć? W lesie, gdzie każdy Twój aktualny wróg może poruszać się swobodnie i zaatakować znienacka czy na wsi, na widoku, żeby nie mógł zaatakować bez wykrycia? Ma’jik będzie w wiosce, mogę się założyć — stwierdziła, po czym pokręciła głową. Przyciągnęła go do siebie na chwilę, aby czule pocałować, po czym odsunęła się od niego. — Nie, moje zlecenie, robię po swojemu w Twoim towarzystwie, albo po swojemu sama — uśmiechnęła się do niego przekornie.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  166. — Nie, ubrałam zbroję, bo zawsze w nich chodzę, nie mam za bardzo innych ubrań — przypomniała mu. Chociaż może nie kojarzył, bo większość czasu widział ją bez ubrań? Zaraz jednak zmarszczyła brwi. Rybkami? Spojrzała na niego wyraźnie urażona. — Czyli chcesz mi powiedzieć, że były zabójca najbardziej elitarnej organizacji morderców na tym kontynencie to płotka, bo zajął się zorganizowanym handlem niewolników? — zaśmiała się z lekkim niedowierzaniem. Czy on naprawdę myślał, że jest jakaś słaba? Że dostaje gówno zadania? Pokręciła głową.
    — Pius, jak Cię nudzi moja praca, nie obrażę się jak nie pójdziesz, naprawdę — zapewniła go, zachodząc mu drogę. — Obrażę się jak będziesz umniejszać mojej pracy.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  167. — Ale ja nie powiedziałam, że chce Cię brać, po prostu zaproponowałam Ci coś, luźna propozycja, która nie miała doprowadzić do takiej rozmowy — westchnęła, czując, cóż irytację. Jakby poza seksem nie mogli znaleźć wspólnego języka. — Tak jak przy pracy z Gavem, ja zaklepuję Ma'jika, nie obchodzi mnie co zrobisz z resztą — wzruszyła ramionami, bo po prawdzie nie wiedziała w jakim miejscu i w jakiej sytuacji z i iloma przeciwnikami go znajdzie. Tak czy siak by sobie poradziła. Może nawet lepiej, jeśli ma marudzić na to, że nie chce wspomagać się głupimi mocami. Bla bla bla będzie łatwiej, będzie szybciej. I bez zabawy i bez wykorzystania jej umiejętności. A to przecież była jej praca. Ona jemu nie mówiła jak ma pracować, prawda?
    — Nie wiem Pius, co chcesz? W ogóle to, że zaraz zaczniemy się kłócić jest bez sensu, wiesz? Zaczęło się od tego, że ubrałam się w swoje codzienne ubrania, bardzo mi przykro, że na codzien noszę pancerz, ale no przecież to nawet nie wygląda jak zbroja — wskazała palcem na swój ubiór. — A później chciałam zażartować, bo przyjemnie się patrzyło na to jak Ty się ubierasz — wyjaśniła. — to nie tak, że chciałam go już iść teraz zabić, nawet dobrze wszystkiego nie przemyślałam. A w ogóle te rozszalałe bestie i szajki bandytów nie są wcale wyżej niż moje zlecenia, sama umiem położyć 30 chłopa bez zadrapania, a najgroźniejszy drapieżnik na tym kontynencie to mój ulubiony obiad, na który sama poluje. Wiec nie patrz na mnie proszę z góry.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  168. Stała tak przez chwilę sama, nie wiedząc za bardzo co zrobić. Chciała być po prostu rozumiana. Jeśli się kogoś kocha, powinno się go rozumieć, prawda? Westchnęła i ruszyła za nim. Spojrzała bez słowa jak zmywa te naczynia. Czyli odprawił służbę, tak? Zrobił coś dla niej. Chyba. Przybliża się do niego i delikatnie przytuliła do jego pleców.
    — Czemu jesteś obrażony? — zapytała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  169. — Chcę żebyś robił to co Ty chcesz robić, a nie się nudzić. Ty też masz swoje profesje, prawda? Coś czym się zajmujesz i w zasadzie nie musi mnie przy tym być, bo robisz to całe życie. Ja... Nie uważam żeby miłość musiała wymuszać na kimś, aby poświęcić bezgranicznie cały swój czas tej drugiej osobie. Dobrze jest dzielić ze sobą różne chwile, ale trzeba mieć też coś co sprawia że jesteśmy sobą tak po prostu. Ja sobie w pracy poradzę, zawsze radziłam, więc teraz też tak będzie. Jak chcesz w tym czasie zająć się czymś innym, to proszę bardzo, nie będzie mi to przeszkadzać, chcesz mi towarzyszyć, też nie będę zła, jeśli zrobisz to po mojemu, bo to moja praca. Tak samo nie mam zamiaru mieszać się w Twoją pracę. To że się kochamy musi oznaczać, że spędzimy od teraz ze sobą każdą sekundę życia? — wtuliła się w niego nieco mocniej, zakrywając głowę w fałdach jego koszuli.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  170. Uśmiechnęła się lekko.
    — Wiem, że też walczysz dobrze mieczem, widziałam pobojowisko — zauważyła — Wiesz, z Gavem robię tak, że po prostu ustalamy czy jest ktoś kogo koniecznie chcemy zabić sami. I tego się trzymamy, potem nikt nie może mieć pretensji. Jak będziesz chciał kogoś zabić też się nie obrażę, jeśli naprawdę chcesz iść — dodała jeszcze, po czym pocałowała go czule w usta. Uśmiechnęła się lekko obejmując go.
    — Ale też podtrzymuje co mówiłam wcześniej, trochę chciałam pobyć po prostu sam na sam z Tobą... Przyda nam się trochę rozmów i... może godzenia się — zaśmiała się lekko.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  171. — Yhym — przytaknęła mu, opierając się o jego tors. Uśmiechnęła się lekko. Miło było poczuć jak ktoś się o nią troszczy sposób. Przymknęła oczy. — Pokażesz swoje rogi na powrót? I czy nie chcesz może gdzieś usiąść? Opowiedzieć mi czegoś?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  172. — A jest coś co chciałbyś mi opowiedzieć najbardziej? — zapytała go, ciągnąc go w stronę najbliższego fotela, aby go tam posadzić. Może trochę z użyciem siły. Ale przecież proponowała żeby usiadł. Gdy już to zrobił, sama usadowiła się na jego kolanach, patrząc na niego z zadowoleniem, po czym pocałowała go delikatnie.
    — Chce wiedzieć dlaczego jesteś taki jesteś. Co sprawiło, że Pius to Pius — zakomunikowała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  173. Słuchała go w spokoju, opierając się i jego tors. Nie odzywała się, bo nie widziała takiej potrzeby. Pius tak czy siak się przed otworzył. Nie musiała o wszystko dopytywać. Jeśli już to to dopytać jeśli czegoś nie rozumiała.
    — Pamiętam jak oczy zmieniały Ci kolory co chwilę, raz byłeś słodki i niewinny, raz chciałeś zaciągnąć mnie do łóżka a innym razem na mnie krzyczałes, ale to były kłócące się ze sobą osobowości, tak? — zaśmiała się lekko, po czym pocałowała go delikatnie w usta, aby zaraz przytulić go mocniej do siebie. — Przykro mi, że nie znalazłeś nikogo kto mógłby Cię potem kochać... To musiało być samotne życie

    Onyx

    OdpowiedzUsuń

  174. — Próbowałam, słodkim bym go nie nazwała — zażartowała, po czym wróciła do słuchania jego historii, opierając się na torsie jasnowłosego. — Biczujesz się dalej, czy przestałeś? — zainteresowała się, bo faktycznie nie widziała jego blizn. Jego tygrysico? Nie wiedziała jak miała czuć się na to stwierdzenie. Takie słodkie słówka zdecydowanie były dla niej nowością i nie wiedziała jeszcze czy faktycznie je lubiła, czy jednak wolała sobie odpuścić. Zdecyduje o tym kiedy indziej. Skrzywiła się lekko na uwagę o swoim wzroście.
    —- Przede wszystkim to, że jestem wyższa niż półtora metra, uważaj, bo wchodzisz na niebezpieczny grunt — na to ostatnie uśmiechnęła się lekko, ale zaraz spoważniała, wzdychając cicho. — Jak opowiadamy sobie tak konkretniej o sobie… to urodziłam się na Fasach, gdzie wygnano moją matkę za to, że zgwałcił ją tarkatan, ukryła mnie tam, ale nie byłam zbyt mile widzianą sierotą, sprzedali mnie do Terry jak miałam cztery, albo pięć lat. W Terrze byłam w zasadzie niewolnikiem. Zamknięta w klatce, testowali na mnie różne bestie, które łapali, albo sami wyhodowali. Nie umiałam dobrze mówić, czytać, pisać, tylko walczyć o życie. Każdego dnia. Aż w końcu wykupił mnie Mankrik, tata, adoptował mnie. I wyszkolił na zabójcę dla Szepczącego Bractwa. Nauczył mnie języków, czytania, pisania, walki wszystkim co wpadnie mi w ręce. Całego życia, od zera. Wtedy w zasadzie zaczęłam mieć jakiś cel poza przetrwaniem. To Mankrik dał mi też pierwszą maskę, bo dużo osób… nie wiem, mieli problem z moją twarzą. Ja zresztą też. Nikt nie wiedział dlaczego taka jest, tarkatan to nie jest zbyt znana rasa w Mathyr, więc nikomu nie przyszło do głowy, a nawet jeśli… to dziecko wyglądające jak pół potwór z ludzką skórą, rzucający się na surowe mięso czy swoich nauczycieli, no nie zachęcałam do zawiązywania relacji. Więc ukrywałam rządzę mordu pod maską. Mankrik też mnie nazwał, nie miałam imienia przez połowę życia. Później zostałam oficjalnie zabójczynią i Mankrik zniknął na jakiś czas. Myślałam, że mnie porzucił, ale… on szukał moich korzeni i chciał żebym sama odkryła co chcę robić w życiu. Uznał, że w ten sposób najlepiej zdecyduje. Przez ostatni rok byłam w klanie tarktan, przechodziłam przez ich próby dorastania, okrutna, ale bardzo ucząca ścieżka, zabiłam biologicznego ojca, jego czaszkę oddałam Acairowi, a teraz jestem tutaj. U Ciebie na kolanach. Nigdy mi w miłości nie wychodziło, też za pierwszym razem zakochałam się Tobie zbyt szybko, wyszło jak wyszło, może teraz wyjdzie inaczej.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  175. — Czuję, że przez te próby wiem, że to nie ma znaczenia dlaczego tak wyglądam, a nie inaczej i nie ma znaczenia dlaczego tak bardzo podoba mi się zabijanie innych. Widziałam tarkatan, którzy płakali na myśl o próbach, byli słabi i przerażeni. Wiem też, że wybory, których dokonałam w życiu był słuszne. Ale próby pomogły poradzić sobie z napadami agresji, uspokoiłam jakieś tam duchowe coś. Nie interesowała mnie za bardzo ich kultura, nie moje ziomki — wyjaśniła. — W Mathyr też są bardziej… egzotyczne stworzenia niż ja. Nie było problemem to że mam te zęby, dla większości. A fakt, że pochodzę z Fasach, moja szczęka przypomina szczęki ludzi, którzy są kilka tygodni przed przemianą w prawdziwego potwora. Niepewność, że ja mogę się zmienić którejś nocy w bestię często innych przerażała. Nikt nie wiedział czy zmutowałam, czy jestem hybrydą, stąd strach. Normalna reakcja, krzywdząca, ale normalna — wzruszyła ramionami. Zaraz jednak zastanowiła się przez chwilę, dotykając swoich zębów. Przejechała po nich palcami. — Jeszcze rok temu, bez zastanowienia… teraz nie wiem. Chyba nie. Gdyby nie to, że je mam pewnie nigdy nie byłabym tym kim jestem, a lubię to kim jestem — spojrzała na niego z uśmiechem. — Nie boję się rozstań, żeby ktoś był Ci bliski, nie musi spędzać z Tobą każdej sekundy życia — zaczęła, ale zaraz odwróciła wzrok, czując jak sama czuję się gorąca ze wstydu na twarzy. — Wielkie słowa po krótkim czasie, wiesz?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  176. Nie miała pojęcia o jakiej stali mówi, wiedziała, że pewnie pochodzi z jakiegoś innego świata. Dlatego też nie dopytywała. Nie miało to znaczenia. Rozumiała, że to komplement. Taki, który naprawdę się jej podobał. Była silna. Lubiła, gdy inni to przyznawali.
    — A dlaczego tak w ogóle? To znaczy… naprawdę mi miło, że tak Ci ukradłam serce, ale rozstaliśmy się bardzo agresywnie, a i nie szczędziłeś sobie miłości pośród innych. Jaka jest różnica? — zapytała. Westchnęła cicho, kiedy ją pocałował, mrużąc oczy, na znak, że podoba jej się ta pieszczota. — Nie zmieniaj tak tematu…

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  177. — Na początku chciałam, wiesz? — mruknęła, odchylając delikatnie głowę w bok, dając mu więcej miejsca. Chociaż sama wcześniej kazała nie zmieniać mu tematu. Zezwierzęcenie? Ciekawe czym było to co robili zeszłej nocy. Spokojnym spędzaniem czasu z pewnością by tego nie nazwała. — Nie uważasz, że bardzo łatwo oddajesz te kawałki siebie? A gdybym nie wróciła? — zapytała, bo przecież nie chciała żeby ktoś opierał całe swoje życie tylko i wyłącznie o nią.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń

  178. No tak, może nie było co gdybać, chociaż ona wolała chyba się zastanowić zanim odda kiedyś swój kawałek, o ile u niej to w ogóle było możliwe.
    — Skąd wiesz, że się nie starzejesz? Może tutaj zaczniesz, hm? — zapytała, rozsiadając się na nim okrakiem, przybliżając się delikatnie do niego, aby zmniejszyć dystans między nimi. — Yhym, też nie lubię nie lubię teorii — zgodziła się z nim, delikatnie łapiąc go za podbródek, aby zbliżyć jego twarz do swojej i delikatnie go pocałować, aby zaraz pogłębić pocałunek.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  179. Nie wierzyła w te słowa. Każdy prędzej czy później musiał jakoś umrzeć. Poza tym nie chciała myśleć o tym, że ona się kiedyś zestarzeje, a on nie. Pogłębiła pocałunek, ruszając delikatnie biodrami, pobudzając jego męskość.
    — Żebyś Ty z przemęczenia tylko nie padł... — zaśmiała się lekko między pocałunkami. — Ostatnio to Ty miałeś dosyć, pamiętasz?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  180. Jęknęła cicho, czując większy nacisk. Naparła mocniej na niego, obejmując go na szyi. Niepotrzebnie się jednak dzisiaj ubierała.
    — Zaraz tam niewyżyta, może tęskniłam po prostu, hm? — zapytała z przekąsem. — Na świeżym powietrzu już też to robiliśmy, a na łóżku tylko raz, może tam się pobawimy?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  181. Oplotła go nogami, aby lepiej utrzymać równowagę. Przestała go na chwilę całować i spojrzała mu z zadziornym uśmieszkiem na ustach.
    — Ależ Ty uległy... Sam nie masz żadnych fantazji? — zaśmiała się. — Na pewno mam ochotę, żebyś nie używał mocy... Będzie ciekawiej, jak wszystko będzie się działo wolnieeej — zaczęła całować go delikatnie po szyi, dłońmi bawiąc się guzikami jego koszuli, którą zaczęła powoli rozpinać.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  182. Nachyliła się nad nim, rozpinając ostatni guzik. Uśmiechnęła się lekko na swoje dzieło, zdejmując mu ją delikatnie z ramion. Zaczęła całować jego szyję i obojczyki, a biodrami ruszała w przód i tył, czekając na to, kto pierwszy będzie miał dość tych małych przekomarzanek.
    — Mi jest z Tobą bardzo przyjemnie... Ty jesteś przyjemny, cały...

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  183. — Yhym... Właśnie czuję — odpowiedziała ze słodkim jękiem, czując jego napierające przyrodzenie. Lubiła czuć się pożądana. Przymknęła oczy, odchylając głowę w bok, dając mi więcej przestrzeni na pieszczoty, kiedy sama zaczęła całować jego obojczyk, delikatnie, powoli, co jakiś czas zostawiając małe, ledwo widoczne malinki, kiedy dłońmi błądziła po jego plecach, bez pośpiechu, jakby chciała się nacieszyć jego bliskością na zapas.
    — Oh! — zareagowała na jego agresywniejszą pieszczotę. Uśmiechnęła się delikatnie. — Ktoś się robi zaborczy, podoba mi się — skomentowała, mocniej ruszając biodrami, traktując jego zachowanie jako zachętę. Naprawdę lubiła, kiedy trzymał jej pośladki, uznała to za niezwykle seksowne i pobudzające. W końcu zdjęła jego koszulę, aby zaraz potem zniżyć się delikatnie, zabierając mu możliwość obcałowywania jej, aby samej zająć się pieszczeniem ustami jego torsu.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  184. — Ciekawe skąd ten pomysł — odpowiedziała z cichym pomrukiem, kiedy rozpinał jej stanik. Nie utrudniała mu pozbawienia samej siebie górnej części garderoby. Całowała go z pasją, odpowiadając na każdego klapsa cichym jękiem. Napierała na niego coraz mocniej, czując jak jej soki brudzą jej bieliznę. Chwyciła go za barki, aby zamienić ich miejscami, tak aby to on był teraz na górze. Oplotła go wtedy nogami wokół bioder, aby nie mógł się za bardzo od niej odsunąć, przyciągając do siebie jeszcze bliżej. Westchnęła na te pieszczotę, ruszając zmysłowo biodrami, czując jakby miała się zaraz w środku roztopić z przyjemności. Przybliżyła jego twarz do swojej, aby pocałować go z czułością i namiętnością, sutkami ocierając się o jego spory szorstki tors.
    — Ktoś tu jest uparty... — wyszeptała między pocałunkami.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  185. — Oh, to jeszcze sobie poczekasz — odparła niewinnie, dając mu więcej przestrzeni dla jego ust. Dłońmi drapała go delikatnie po plecach, zostawiając za sobą czerwone ślady, kontynuując swój mały taniec biodrami, czując jak robi się coraz bardziej podniecona, kiedy ich ubrania robiły się przemoczone.
    — A ja Cię zmuszę do poddania, mi łatwiej dojść — odpowiedziała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  186. Wbiła mu mocniej paznokcie w plecy, robiąc mu głębsze bruzdy. Jęknęła głośno na jego pieszczoty, napinając swoje mięśnie.
    — Skoro chcesz żeby mi było dobrze, to dlaczego chcesz się nade mną znęcać? — zapytała z lekka irytacja w głosie.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  187. — Możesz spróbować — zaproponowała z przekąsem. Uśmiechnęła się triumfalnie, gdy jako pierwszy zdjął spodnie. Potraktowała to jako swoiste zwycięstwo na ten widok. Wygląda na to, że to nie ona była doprowadzona jak skraj. Ah, mężczyźni, tacy mocni w gębie. Zaraz znowu zamieniła ich miejscami, siadając mu okrakiem na torsie. Spojrzała mu prosto w oczy.
    — Czemu torturuje? A może sprawia mi to przyjemność? To Ty zdjąłeś spodnie, bo wytrzymać nie mogłeś, nie ja…. Kto tu kogo torturuje, hm? — zapytała wodząc dłońmi po jego torsie, nachylając się nad nim, szepcząc mu do ucha.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  188. Znowu mówił jej, że ją kocha. Cholera i po co? Tak, miło było słyszeć te słowa, z drugiej strony, tym razem poczuła już nieprzyjemny uścisk w brzuchu, jakby to wszystko działo się za szybko. Uniosła się delikatnie, przerywając wszystkie pieszczoty i spojrzała na niego nieco poważniej.
    — Ja… nie chcę dojść —- zaczęła spokojnym tonem, patrząc mu prosto w oczy. Nabrała powietrza do ust, czując, że zaraz może zrobić się nieprzyjemnie. — I nie wiem czy nie za często, zbyt łatwo mówisz mi, że mnie kochasz, Pius, bo… jeszcze niedawno się kłóciliśmy i wcześniej w tej gospodzie… bardzo łatwo się kłócimy i tak rozwiązywanie wszystkiego seksem jest przyjemne, ale… nie chcę, żeby to co jest między nami to był tylko seks. I nie chcę tu zostawać do końca życia, żeby było nam miło i przyjemnie i rozkosznie. Ale nie chcę żeby tak było na zawsze. Chcę pracować, chcę spotykać się z bratem, z przyjaciółmi. Chcę Cię też kochać, ale poza Tobą i miłością chcę być tą Onyx, którą w sobie odkryłam. Rozumiesz o co mi chodzi?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  189. Na początku myślała, że znowu się pokłócą, ale gdy się uśmiechnął, uspokoiła się nieco. Dobrze było mu to powiedzieć i otrzymać taką reakcję. Sama uśmiechnęła się do niego. A uśmiech tylko się poszerzył na jego kolejne słowa. Pocałowała go delikatnie w policzek.
    —- Dziękuję — odpowiedziała. Zeszła z niego, kiedy dał wyraźny sygnał, że chce wstać. Sama się ubrała, kiedy zaczął się ubierać i ruszyła za nim.
    — Chcę — rzuciła, doganiając go. — Prowadź

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  190. - Myślisz o adopcji? - Acair usiadł niemal od razu i przyjrzał mu się uważnie, po czym zbliżył się do jego twarzy. - Tylko nie demoralizuj dziecka - poradził mu z dobrego serca wyszczerzając się zaraz do niego i popijając swej herbatki. - Nic się nie martw, na zimno smakuje równie dobrze - poinformował go co do herbaty. Pokiwał również poważnie głową, gdy tylko wspomniał o sprowadzaniu do niego Grimy i Tonego. Zamierzał to faktycznie zrobić.
    - Mimo tego jaki jestem... ciężko mnie zabić - odparł wesoło. - Bo po prostu nikomu specjalnie nie zawadzam - wzruszył ramionami.

    Aci (swoją drogą... teraz jest taka jedna do adopcji xDDD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nylian z przyjemnością odda w dobre ręce. Sam nie nadaje się na ojca

      Usuń
  191. Szła za nim, skoro już chciał iść z przodu, nie zamierzała go wyprzedzać. Nie miała zamiaru mu przeszkadzać, bardziej niż by tego chciał. Zatrzymała się za nim, a kiedy usiadł, przysiadła się przy jego boku, spoglądając na niego, a później na gwiazdy. Uśmiechnęła się delikatnie, patrząc na ciemne niebo. Oparła się delikatnie o jego ramię.
    — To miejsce jest naprawdę piękne — zgodziła się z nim, wpatrując się w przestrzeń. Słyszała wszystkie odgłosy. Było tu tak spokojnie i magicznie zarazem, na otwartej przestrzeni. Poczuła tę jedność, poczuła też wolność, gdy delikatna bryza delikatnie drażniła jej twarz. — Dobrze się czujesz w Mathyr? — zapytała.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  192. — Aż tak Cię tutaj podoba? To miło… — zaśmiała się lekko. Manifestowanie po śmierci? Zaczynała powoli rozumieć co do niej mówi. Wystarczyło posłuchać go wystarczająco dużo razy, aby te opowieści nabrały trochę więcej sensu. Potrzebowała po prostu czasu na przyzwyczajenie się do tego kim jest. Zaraz pokręciła lekko głową.
    — Mówiłam już, nie chcę. Te zęby to część tego kim jestem… no i są naprawdę dobrą bronią, kiedy trzeba — zaśmiała się lekko, dotykając swoich kłów, które posiadała zamiast polików i skóry. Może i byłaby bez nich piękniejsza, ale… teraz czuła się naprawdę piękna, silna, bez żadnych dziwnych czarów. Była hybrydą, mieszańcem, którego jej ojciec nie chciał. Te zęby przyniosły mu zgubę, była z nich dumna. Kochała to jak wygląda. — Spóźniłeś się jakiś rok z tą propozycją — dodała jeszcze. — Dla mnie Mathyr to też dom, nie wybrałam go sobie, ale gdybym miała wybór… nie chcę nawet o tym myśleć. Tu jest wszystko co kocham. Mamy swoje gwiazdozbiory. Jesteśmy blisko granic z Oclarią, więc jak spojrzysz tam — wskazała palcem na jedną z konsultacji — to gwiazdozbiór przewodnika, za tą gwiazdą, na którą mówią przewodnik, pierwsze elfy szły, aby odnaleźć swój dom. Z kolei tam, tutaj, mamy alca, wskazuje, że jesteśmy w Lerodas. Gwiazda Północy jest tam, przy konstelacji królów. Gwiazdy są piękne… i służą za niezłą mapę nocami.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  193. Nie widziała Piusa już od jakiegoś czasu. Uznała, że chce się z nim spotkać, sprawdzić co u niego. O ile ciężko było jej to przyznać, tęskniła za tym facetem bardziej niż by chciała. Czy to właśnie była ta wielka miłość? Zaraz odpędziła od siebie tę myśl. Nie chciała o tym za bardzo rozmyślać. Gdy nie znalazła go w jego domu, zdziwiła się nieco, ale założyła, że przyjął jakieś zlecenie. Szybko też dostrzegła pozostawioną przez niego wiadomość i udała się w stronę granicy z Oclarią, aby popatrzeć na trupy, których tym razem się dorobił. Pobojowisko to zawsze był piękny widok, może nawet teraz uzna go za romantyczny i seksowny, kiedy właśnie to on tego dokonał? Dosiadła smokoliszka, którego wynajęła po drodze i ruszyła jego śladem.
    Znalazła go. Pośród innych trupów, ledwo żywego. Od jakiegoś czasu czuła zapach jego krwi i przyspieszyła. Zeskoczyła z wierzchowca, gdy była wystarczająco blisko, by zaraz popędzić w jego stronę, czując jak w oczach zbierają się jej łzy, jak gniew pobudza w niej najgorsze zakusy. Jak ktoś mógł go doprowadzić do takiego stanu? Nie był przypadkiem cholernie silny, czy to wszystko były tylko gołe przechwałki? Spojrzała na niego z paniką.
    — Pius… kto..jak? — zapytała przyglądając się jego ciału. Miał paskudne złamanie. Przełknęła ślinę. — Słyszysz mnie? — miała w torbie zestawy lecznice, mikstury, była w stanie go ustabilizować, dopóki nie znajdą lekarza.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  194. Patrzyła na niego z przerażeniem. Serce zaczęło bić boleśnie szybko. Potrzebowała spokoju. Zagryzła lekko wargę, patrząc na to co się z nim stało. No tak, regeneracja. A tak każdy opowiadał, że argarskie moce się cudowne. Gówno prawda.
    — Ja… — zaczęła, nachylając się bardziej nad jego ranami. — Mogę Cię poustawiać i znieczulić, ale muszę rozciąć skórę, która się zrasta? — wyjaśniła, wracając do niego wzrokiem. — Zrobię noszę, zabierzemy Cię do medyka, zajmie się Tobą…

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  195. Siedziała przy nim każdego dnia. Stosowała się do zaleceń lekarza, myła go, dbała o to, aby jak najszybciej się wybudził. Nie była tylko pewna czy powinna być wściekła na jego regenerację czy wdzięczna. Siedziała przy nim, głaszcząc delikatnie jego policzek. Gdy usłyszała jego głos, zobaczyła jak otwiera oczy, cholera, znowu poczuła napływające do oczu łzy. Uśmiechnęła się lekko. To naprawdę była pierwsza rzecz jaką powiedział?
    — Ja Ciebie też... — odpowiedziała, witając go delikatnym pocałunkiem w usta. — Żyjesz? Wiem, że tak, ale... Żyjesz?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  196. Uśmiechnęła się lekko na jego potwierdzenie. Podała mu miksturę, gdy o to poprosił, pomogła mu wypić, a potem odłożyła pusta fiolkę i usiadła obok niego. Wysłuchała go. Feniks,tak? Coś kiedyś jej się obiło o uszy o tej razie, ale nie była jakimś znawcą. Mimo wszystko nie dziwiła się, że został tak potraktowany. Gave też niejednokrotnie kończył z dużymi obrażeniami, bo za bardzo polegał na swoich mocach. Nie dbali o właściwą ochronę czy kunszt walki, a potem tak się to kończyło. Pod tym względem był słaby, prawda. Ale nie chciała mu teraz tego mówić. Pogładziła go delikatnie po policzku.
    — Zawsze możemy trafić na kogoś niebezpiecznego, ważne, że przeżyłeś... — pocałowała go delikatnie w czoło. — Nie przepraszaj mnie za to, że żyjesz, proszę... Byłabym zła, gdybyś tego nie zrobił.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  197. — Parę dni, nic dziwnego przy tych obrażeniach — wyjaśniła, patrząc czy nie potrzebuje pomocy z podniesieniem się. Gdyby tak, oczywiście mu pomoże. Nie była przecież bezduszna.
    — Pius... Jeszcze niedawno byłeś chirurgiem, lekarzem, to... Nie jest takie dziwne, że ktoś Cię pokonał. I nie obchodzi mnie, co by zrobił gdyby chciał, przeżyłeś, powinieneś się cieszyć. Siłę fizyczną zawsze można zwiększyć, umiejętności w walce, jeśli tego chcesz. Miecz też można naprawić — powiedziała, delikatnie dotykając jego ramion.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  198. Obserwowała jak idzie w stronę miecza, a potem zrezygnował. Powiedziała coś nie tak? Chociaż może dobrze, że zrezygnował, nie była pewna, czy byłby swoim aktualnym stanie unieść ten miecz. Naprawdę nie był zbyt dobrze wyważony, biorąc pod uwagę jego konstrukcję. Ciekawe jak nim walczył i czy był w stanie wyprowadzać płynne cięcia. Przykucnęła przy nim, patrząc jak nastawia sobie łokieć. Uśmiechnęła się lekko. Nie bał się, że zaboli, uznała to za bardzo pociągające. Otarła mu łzy z policzków.
    —Pomogę, oczywiście, że pomogę. Jak wydobrzejesz, nie ma sensu przemęczać Twoich mięśni, nawet z tą Twoją demoniczną regeneracją — odpowiedziała, po czym delikatnie go pocałowała.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń

^