Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

"My son will break your women's jaws and man's hearts."

 


Mieszko

Człowiek | Polsza/Cały świat | 19 lat

Młody polszanin, z wykształcenia nikt szczególny, pewnego dnia spotkał diabła na rozstaju dróg. Diaboł straszny, różnooki, wzbudził w mieszku zainteresowanie i smykałkę do niecności.

Woził diabła w przebraniu, po całej Polszy i okolicach, pomagał zajmować się końmi, załatwiał sprawy nieborakie, a pod koniec ich współpracy, diabeł zostawił mu karocę, jak i dwa zdrowe ogiery pod dzierżawę.

Może to nie dużo, lecz młodzik szybko począł knucie na własną rękę, ot od małych kradzieży, fałszowanie dokumentów, nawet do przemytu substancji tak jak skóry bobroniedźwiedzi, czy nawet bagienne ziele.

Rozbrajający złotousty uśmiech, sprawia, że ciężko młodziana nawet podejrzewać o cokolwiek niecnego. Przyjmuje zlecenia z syndykatu, oraz z mniejszych organizacji przestępczych. Kto wie, kogo spotka na swej drodze?

(Zapraszam po wątki na pv)

 

177 komentarzy:

  1. Wyruszyła z Argaru zaraz po załatwieniu spraw w Heim. Wyszło to wszystko dość chaotycznie, ale teraz wiedziała na czym stoi, odhaczyła już część swojego planu i mogła ruszać dalej. Nic już jej nie trzymało na wyspach.
    Dla własnej wygody wybrała szlak idący brzegiem strumienia, nikt jej nie poszukiwał, przed nikim się nie chowała, a schłodzić się w wodzie było zawsze przyjemnie. Nie miała przy sobie zbyt wiele, ot pas na biodrach i dwie sakwy doczepione do niego, pochwę na nóż oraz pustą sakwę.
    Szła właśnie po płyciźnie, mocząc stopy w trakcie wędrówki, wyglądała jakiejś smacznej ryby, gdy w oczy rzucił jej się ktoś z końmi przy brzegu. Wyłaniał się powoli, gdyż En wychodziła zza zakrętu, jednak im była bliżej tym bardziej mrużyła oczy.
    - Mieszko? - zatrzymała się na płyciźnie, co jak co, ale nie sądziła, że jeszcze go kiedykolwiek spotka, tym bardziej w tak przypadkowy sposób.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrzyła po nim zaciekawiona, nawet rozejrzała się dookoła, ale najwyraźniej tym razem był sam. Zbliżyła się powoli brodząc w wodzie i odwzajemniła uśmiech z lekkim cmoknięciem.
    - Z tym "lat" to przesadziłeś - zauważyła zerkając po jego karocy, jednak zostając stopami w wodzie. Zerknęła na niego pytająco. - Biznesy? Całkiem dobrze, chociaż są raczej z innego szczebla niż te Twoje - zdawał się mieć całkiem sporo towaru na tej całej karocy. Zmężniał, zdecydowanie, nawet wydawał się bardziej wygadany niż ostatnio.
    - No proszę... Handlujesz - jeszcze raz prześlizgnęła po nim wzrokiem i uśmiechnęła się uroczo. - Najwyraźniej zaskakiwanie masz we krwi - dodała. - Jesteś sam? - dopytała jeszcze zerkając po dwóch koniach. - No, pomijając te piękne wierzchowce - na nich również zawiesiła oko, jednak szybko wróciła spojrzeniem do oczu chłopaka.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  3. Klara polewała właśnie piwo dla dwójki, lekko podchmielonych już, klientów, gdy do baru zbliżył się obcy jej młodzieniec. Kojarzyła już stałych bywalców, miała też dobrą pamięć do twarzy, a tego sobie tu nie przypominała. Powitała go pogodnym uśmiechem.
    - Ależ oczywiście, pokój, strawa, ale obsługa standardowa, nie mamy żadnych większych udogodnień - odparła wesoło. - Pierwszy raz u nas? - dopytała. - Polecam pieczeń z żabodzika, idealnie pasuje do piwa korzennego - poradziła. - Pokój pokazać od razu czy po posiłku? - zapytała jeszcze, szukając wolnego klucza pod ladą.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmiechnęła się do niego delikatnie.
    - Odkrycie nowych kart z własnego stołu, nowe doświadczenia, tak, rzeczywiście mogę wyglądać "inaczej" - przyznała i wyszła na brzeg, by dać obwąchać jednemu z koni swoją dłoń i zacząć głaskać go po szyi. Zerknęła na Mieszka z figlarnym błyskiem w oku.
    - Może lubię pierdoły? - uśmiechnęła się do niego zaczepnie. Przesunęła dłonią wzdłuż boku konia, lekko klepnęła go po zadzie i zgrabnie przeszła na jego drugi bok, a słysząc wzmiankę o Piusie zaśmiała się delikatnie.
    - Bez obaw, jak mnie najdzie to sama go znajdę... Pójdę tropem chędożonych dziewic i okrzyków orgii - posłała mu kolejny uśmiech i dalej głaszcząc konia podeszła nieco bliżej by ostatecznie obejść go dookoła.
    - Wszystkie trzy z tego co widzę - zatrzymała się przed nim. - Karczmy? W Slavit? - zapytała i zerknęła na strumyk. - W sumie czemu by nie, pójdzie szybciej, tak po starej znajomości - wróciła do niego wzrokiem i przeprasowała dłonią jego lekko zmiętą koszulę przy kołnierzyku. Zacmokała kręcąc głową.
    - Ale baby to ciągle Ci brakuje widzę - rzuciła zaczepnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat tą zaletę rozumiała bardzo dobrze, sama wyrwała się z Zamtuzu i żyła teraz po swojemu.
    - A więc i ja gratuluję - odwzajemniła uśmiech. Pytania o pierdoły nawet nie traktowała poważnie, nie specjalnie obchodził ją towar jaki miał na handel, więc brakiem odpowiedzi również się nie przejęła. Zaśmiała się jednak krótko na podsunięcie lokalizacji Piusa. - Tak, trochę się poznaliśmy - przyznała odrobinę rozbawiona, miała wrażenie, że Mieszko ją wręcz do niego wysyła. Na uwagę zachichotała pod nosem.
    - Jaki ostry - mruknęła patrząc mu w oczy. - Ale masz rację, Twój status niewiele mnie obchodzi - przyznała bez ogródek, ileż to już zajętych obracała.
    - No proszę, jeszcze pojadę w luksusach, tym bardziej miło - dalej bawiła się materiałem jego koszuli, a słysząc o szwaczkach zatrzymała palec przy rozcięciu na torsie chłopaka.
    - Słyszałam nieco inne historie o Fasach, ale przyznaję mógłby to być ciekawy widok - posłała mu kolejny uśmiech i wyminęła, ruszając ku karocy, co by ją sobie obejrzeć.
    - I jak ja Ci się odwdzięczę za tą całą usługę, hm? Raczej na solidny posiłek nie masz co u mnie liczyć - spojrzała po nim z kolejnym uśmieszkiem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  6. - Zdziwiłabym się, gdyby było inaczej - przyznała z rozbawieniem. Chwilowe zauroczenia jej osobą były możliwe, ale nie sądziła by ktokolwiek miał z jej powodu myślenicę czy nieprzespane z żalu noce.
    Dziewczyna obeszła pojazd, badając dłońmi ewentualne żłobienia, ostatecznie wskakując na miejsce woźnicy i zakładając nogę na nogę. Spojrzała prosto w oczy chłopaka. Wiedziała, że sobie przywłaszczył jej sakiewkę, ale była pusta, więc po co miała się awanturować. Skoro chłopak chciał mieć swoje popisy.
    - Mmm... - mruknęła. - Palce widzę nadal masz sprawne - droczyła się z nim, śląc niewinny uśmieszek. Prześlizgnęła po nim wzrokiem, a wyraz jej twarzy ani trochę się nie zmieniał. - Och, o mnie się nie martw, jak mnie najdzie to sama sobie upoluję jakąś tłustą kiełbasę - również zaakcentowała. - Albo coś innego - rozsiadła się wygodnie z tajemniczym uśmiechem na ustach. - To co, jedziemy? - poklepała miejsce obok siebie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy tylko zaprzęgł konie En wyciągnęła rękę po swoją sakiewkę.
    - To niech mi sprawnie oddadzą co moje - odwzajemniła jego uśmiech, a gdy ją obserwował, ona rozglądała się po otoczeniu.
    - Hm? - zerknęła po nim. - Grać? - zaśmiała się na jego słowa o zjedzeniu. - Skąd pewność, że to gra? Może po prostu lubię się z Tobą droczyć? - teatralnie zatrzepotała rzęsami. - Nie czuję się zachmurzona i nie martw się... - prześlizgnęła po nim wzrokiem po czym pochyliła się w jego stronę - ... nie poproszę - szepnęła mu nad uchem. - Po prostu sobie wezmę - dodała i liznęła go jednorazowo w płatek ucha po czym zaśmiała się krótko i znowu zerknęła na otaczający ich krajobraz. Na pytanie wzruszyła ramionami.
    - Przebywałam w Argarze, tam ciężko nie mieć przygód, ciekawa z nich społeczność. Zabawne, mogłam stać na środku placu i ich po prostu obserwować... Tam nawet stawianie budynków nie wygląda przeciętnie - spojrzała po nim i posłała uśmiech. - A Ty? Jakieś ciekawsze transakcje? Ktoś już Cię napadł? A może to Ty wyratowałeś jakieś potrzebujące białogłowy?

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  8. - Popisywałam? - uśmiechnęła się pod nosem. - Nie obraź się, ale po cóż miałabym to robić przed woźnicą, który drżał z podniecenia, gdy tylko odpowiednio na niego spojrzałam? - specyficzny uśmiech nie znikał z jej twarzy. Komplement przyjęła z nikłym uśmiechem, tak jak i śmiech chłopaka.
    - Może... - nie zaprzeczała, a na rumieniec uśmiechnęła się odrobinę triumfalnie. Zaśmiała się delikatnie. - Tak, Ciebie też miło widzieć - przyznała, bo wbrew pozorom, nawet zaczynała lubić spotykać znajome twarze. Wysłuchała go z zaciekawieniem i z aprobata w oczach kiwnęła głową.
    - No proszę, obieżyświat z Ciebie. Dobrze, że się spełniasz - przyznała, a na wzmiankę o pomocy znowu delikatnie się zaśmiała. - Popatrz, a ja byłam pewna, że tak Ci ta pomoc przypadła do gustu, że zaczniesz szukać nowych okazji - posłała mu zaczepny uśmiech.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaśmiała się krótko.
    - Po prostu się bawiłam, miałam transport i rżniecie w jednym, więc jak widzisz to działało w dwie strony - puściła mu oko po czym przymknęła powieki i wystawiła buzię na przyjemny pęd wiatru. Jego obserwacje jej nie przeszkadzały, a tym bardziej nie peszyły. Zawsze czuła na sobie spojrzenia, w Zamtuzie ciężko było tego nie czuć, a teraz, od kiedy chodzi "naga" spojrzeń wcale nie ubyło. To jednak jej nie przeszkadzało. Słuchała go, jednak oczy otworzyła dopiero na wzmiankę o koniach, zaśmiała się zerkając na niego.
    - Osobiście nie powierzyłabym mojej opiece nawet jaszczurki. Mogłabym co najwyżej od czasu do czasu poklepać je po grzbiecie, więc... Nie, zdecydowanie nie pchaj się w ratowanie panien w potrzebie - poleciła z niewinnym uśmiechem, stopą lekko trącając jego kolano i powoli wsuwając swoją nogę na jego. - Mogę? - zamierzała się rozsiąść i wyciągnąć nogi, a humor na drobne zaczepki miała praktycznie zawsze.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyna kiwnęła głową i znajdując klucz wskazała chłopakowi schody.
    - W takim razie zapraszam, pokażę pokój. Dobrze rozumiem, że zamierza Pan zjeść w jego wnętrzu, nie w głównej izbie? - chciała się jeszcze upewnić i wyszła zza baru by ruszyć zaprowadzić gościa do jego lokum. Spojrzała na niego smutno. - Przykro mi, łaźnia dopiero w rozbudowie, jesteśmy świeżo po remoncie, kwestia dwóch tygodni i będzie wszystko w pełni otwarte - wyjaśniła pokonując pierwsze stopnie. - Ale jest miejsce, tuż za gospodą, zaraz przy studni, prowizoryczna budka gdzie można się odświeżyć. Również mogę pokazać, chyba, ze woli Pan sam poszukać - zbliżyła się do drzwi i wsunęła kluczyk w zamek, jednak ten w pierwszej chwili nie chciał się otworzyć. Spięła się odrobinę i zacisnęła usta. - Pan wybaczy, chwilka... - zaczęła się z zamkiem nieco siłować.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystko ostatnio szło nie tak. Nie odnalazła Gabrieli Angelerii, Gavin zwiał przy pomocy cholernego Ryu i innych piaskowych potworów (chociaż tutaj cieszyła się, że utarli nosa Polszanom - to mimo wszystko oberwało jej się za brak reakcji). Na dodatek jej smycz znów została nieco skrócona. Mogła poruszać się w obrębie Polszy i Slavit, bo to tam kręciło się najwięcej rycerzy. Zwykle czuła czyjś baczny wzrok na sobie. Otrzymała już chłostę za poprzednie wybryki, chłostę którą dalej czuła na swoich plecach, a kolejne zlecenie przyjęła z wielką niechęcią. Dochodziła do wniosku, że nie nadaje się do poszukiwania ludzi. Miała odnaleźć i przyprowadzić żywego bękarta Peruna. Jakby cholera nie mógł go sam pilnować. Płodzi i nie pilnuje. Przekleństwa same cisnęły się na usta. Z trudem je powstrzymała. Nie mniej, postanowiła zabrać się za poszukiwania dnia następnego. Dziś zamierzała odsapnąć i wypić trochę dobrego burbonu. Szkoda tylko, że w "U Klementyny" (najlepszej gospodzie Slavit) była spalona. Cholerny Gavin! Znów wszystko spieprzył, a ona jeszcze pomogła mu zwiać. Oszczędziła go tego poranka przed egzekucją i patrzyła spokojnie na to jak go zabierają. Liczyła na to, że może któreś z nich to doceni. Może kiedyś jej pomoże, ale powoli zaczynała wątpić w taką okoliczność.
    Tęsknie popatrzyła na szyld "Klementynki" i wybrała się do drugiej, konkurencyjnej gospody - "U Złotego Dzbana". Przynajmniej tu nie była rozpoznawalna. Kupiła sobie burbon i z całą butelką dosiadła się do jakiegoś młodzieńca. Całkiem pociągającego młodzieńca. Kurcze... ostatnio nic tylko myślała w tych kategoriach. Dmuchnęła sobie w grzywkę i zaczesała włosy do tyłu.
    - Wolne? - upewniła się przysiadając przed nim.

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdyby Frida znała Peruna wcześniej to może i zwróciłaby uwagę na jego rysy twarzy czy ton głosu. Nie miała jednak tej przyjemności, a władca Polszy kojarzył się jej jedynie z osobistym katem. Potworzysko w ludzkiej skórze. Odetchnęła z ulgą słysząc zaproszenie i posłała w jego stronę delikatny uśmiech, siadając naprzeciw. Od razu zamoczyła usta w swoim burbonie, chwilę tylko obserwowała go w milczeniu, po czym odetchnęła głęboko.
    - Frida - przedstawiła się, jakoś tak głupio się czując bez tego gestu. - Mieszkasz tutaj? - zainteresowała się. Nie wyglądał jej na kogoś z wyższych sfer, więc liczyła na luźną pogawędkę. Bez cholernych przytyków co do jej pochodzenia.

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  13. Zadowolona jechała teraz na wpół leżąco, nawet lekko podrygiwała stopą w rytm melodii ze swojej głowy, a delikatne pieszczoty przy udzie wcale jej nie przeszkadzały. Słysząc o koniach zaśmiała się i zacmokała, kręcąc głową.
    - Niegrzeczny - pogroziła mu palcem. - Gdzie to powędrowały Twoje myśli hm? Takie piękne zwierzęta, a Ty spłycasz temat do jednego - znowu zacmokała, przesuwając palcami jednej stopy, od pachwiny Mieszka, po jego biodro. Oczywiście, bacznie się przy tym przyglądając chłopakowi.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  14. - Donosimy - przyznała, zgodnie z prawdą. Wprowadzili tę możliwość po drobnej radzie jednej z pracownic i rzeczywiście goście dość często z niej korzystali. Szczególnie, gdy chcieli odrobiny prywatności.
    Klara majstrowała jeszcze chwilę przy zamku, aż w końcu wyciągnęła klucz i bliżej mu się przyjrzała.
    - Och, przepraszam! Gapa ze mnie... - posłała chłopakowi niewinny uśmiech. - To będzie pokój obok... - spojrzała po nim przepraszająco. Jeszcze nie do końca się łapała w tym nowym budynku. Przeszła te kilka kroków i odpowiedni drzwi otworzyła bez problemu. Westchnęła głośno, puszczając gościa przodem.
    - Zapraszam do środka - posłała jeszcze jeden pogodny uśmiech.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  15. "Mieszko" to imię zadźwięczało w jej uszach i spojrzała po nim intensywniej. Przypadek? Możliwe... nie była pewna jak często te imiona się tu znajdują. Mogła się mylić, ale jeśli nie? Heh... zerknęła na swój burbon i zakręciła czarką w dłoniach by upić łyk. Jutro będzie się tym martwić. Dziś odstawiała służbowe rzeczy na bok.
    - Obieżyświatem, ciekawe masz zajęcie - wbiła w niego spojrzenie i posłała mu łagodny uśmiech. - Gdzie już bywałeś? Co widziałeś? - zainteresowała się. Ona póki co miała do czynienia głównie z Polszą i obszarami blisko jej położonymi. Na pytanie wzruszyła ramionami. - Jestem zza murów - wyjaśniła krótko, nie wchodząc w szczegóły swego prawdziwego pochodzenia. - Jestem zmęczona - przyznała cicho. Co tu ukrywać. - Życiem - westchnęła ciężko. - Ale to długa historia i niezbyt przyjemna... niespecjalnie mam ochotę pogarszać swój i twój nastrój - odparła siląc się na uprzejmy ton. Nie miała powodów by na niego warczeć. - Szukam tego - wskazała palcem na swój trunek. - Tego właśnie dziś potrzebuję - uśmiechnęła się do niego szerzej.

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  16. Słuchała go z wyraźną fascynacją. Nawet uśmiechnęła się szerzej na wieść o obrzucaniu pomidorem karocy Peruna.
    - Cóż ci zrobił, że na to zasłużył? - zapytała go, by zaraz zakodować sobie w pamięci, że kiedy uda się jej zdobyć wolność to zobaczy Siivet Lasku w pierwszej kolejności. Argar? Tam była już nieco spalona. Miała wrażenie, że nie miała czego szukać w jego bezpiecznych "ramionach". - Dlaczego uciekałeś z Fjeldod? Czym żeś się Van Heldze naraził? - zdziwiła się nieco. Wiedziała, że z Helgi ostra babka jest, ale przecież ten chłopak nie wyglądał na wielkie potworzysko.
    - Wolność - odparła zanim zdołała ugryźć się w język i spuściła wzrok na swoją czarkę burbonu. - Wolność mi się marzy - dodała ciszej i znów przeniosła na niego wzrok. - A w drugiej kolejności... podróże i dom. Taki mój własny... - pokiwała lekko głową.

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  17. Przekroczyła próg o krok, gdy chłopak wszedł do środka, a słysząc pytanie lekko zacisnęła usta.
    - Hm... To zwykła gospoda, strawa, napitki, muzyka na żywo, noclegi. Nie oferujemy nic nadto, Slavit jest pełne przybytków innego pochodzenia, rozrywek jest pełno po sąsiedzku. Wystarczy wychylić nos i kobiety potrafią porwać do tańca prosto z ulicy - zaśmiała się delikatnie. Tak zwykle zaczynało się ich pospolite naciąganie klientów, przynajmniej tych mniej ekskluzywnych lokali.
    - Na roku ulicy jest Zamtuz, a w drodze do niego stoiska oraz stragany, tam można śmiało handlować z kim się tylko chce - dodała, a widząc jak zdejmuje z siebie odzież odwróciła głowę i wycofała się o krok.
    - To ja... Zostawię już Pana samego, w razie jakichkolwiek pytań będę w głównej izbie, zapewne za barem - skłoniła się lekko.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  18. Uśmiechnęła się pod nosem. Humor się go wyraźnie trzymał, dobrze, zawsze ciekawsza droga. Oblizała wargi na jego głęboki wydech i spokojnie prześlizgnęła po jego ciele wzrokiem.
    - Jestem - przyznała bez ogródek z nikłym uśmieszkiem na ustach i mruknęła zadowolona na jego masaż. Zawsze to lubiła, był w tym naprawdę dobry. Przymknęła nawet lekko oczy oddając się masażowi i uchyliła jedną z powiek przy kolejnych słowach.
    - Ty...? Aż mnie ciekawość zżera jakimi słowami byś mnie określił - zachichotała. - No, poza wredotą, to już wiemy - dodała zaczepnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  19. Wyprostowała ręce w łokciach i oparła je za plecami patrząc zaciekawiona po Mieszku.
    - Śnię Ci się po nocach? - zapytała z cichym śmiechem i jeszcze raz mruknęła zadowolona, opierając głowę o oparcie ich siedziska. Słuchała tych określeń z rosnącym uśmiechem, ostatecznie śmiejąc się rozbawiona. - Niezmiennie uroczy - podsumowała. - I te Twoje zdradzieckie rumieńce - tyknęła go palcem w czubek nosa. - Zmężniałeś, ale poza tym chyba nie zmieniło się zbyt wiele... - rzuciła z ciepłym uśmiechem, dalej bacznie go obserwując - ... taką mam przynajmniej nadzieję - dodała.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  20. Nikły uśmiech pojawił się jej na twarzy. Miło było poznawać ludzi, którzy nie zwariowali na punkcie Peruna. Ludzi, których ten odrzucał w taki sam sposób jak i ją. Swoimi czynami i słowami. Zasłużył na o wiele więcej niż głupie pomidory w klatce.
    - Szkoda, że nie pokusiłeś się o kamienie - wyrwało się jej i zaraz zasłoniła się swoją czarką, upijając z niej kolejny łyk alkoholu. Nie powinna była tak mówić. W końcu Perun ją przygarnął, szkolił, karmił... katował, nie pozwalał wychodzić bez "smyczy", wykorzystywał do celów własnych, kazał zabijać, wydawać przyjaciół... z każdą myślą zaciskała dłonie mocniej na swej czarce. Nabrała głębokiego wdechu i znów na niego spojrzała.
    - Mógłbyś chociaż trochę rąbka tajemnicy uchylić - ułożyła usta w dziubek, zaraz marszcząc nos i robiąc nieco zawiedzioną minę. - Tak nie wolno - pokręciła z wolna głową. - Robiąc smaka na historię a potem ją tak szybko i brutalnie ucinając - westchnęła, po czym zacisnęła mocno usta. - Nie - pokręciła głową. - Cygar nie palę, ale masaż... - zawiesiła głos, biorąc go poważnie pod uwagę. - Och masażem bym nie pogardziła...

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciekawe podejście, to musiała mu oddać. Miał głowę na karku i nie wychylał się bardziej niż powinien. Z uznaniem pokiwała głową, po czym skrzywiła się nieznacznie.
    - Nie przepadam - przyznała. - Perun jest... okrutnym łotrem - dodała. Nie powinna się tak uzewnętrzniać. Nie powinna o tym wspominać, ale nie potrafiła powstrzymać swojego języka. Masaż bez cygara rzeczywiście brzmiał świetnie. Posłała w jego stronę wdzięczny uśmiech i skinęła głową na wyjaśnienia dotyczące jego działalności. - Niczym szczególnym, macham mieczykiem na prawo i lewo - odparła spokojnie. - Ja również wolałabym o tym nie mówić... - dodała. - Jak spędzasz swój wolny czas? - zainteresowała się, zmieniając trochę temat.

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  22. - Oj, bez obaw, ocenię skrupulatnie - zapewniła z zadowolonym uśmiechem. Znowu przymknęła oczy słuchając tych całym mądrości, ale gdy poczuła dotyk przy wnętrzu uda, uchyliła powiekę. - Co jak co, ale tam akurat nie potrzebuję rozluźnienia - posłała mu zadziorny uśmiech i zabrała nogi, by wrócić do normalnej, siedzącej pozycji. - A więc przed czym Ty uciekasz? - spojrzała po nim i odrobinę nachyliła się do jego ucha. - Jaką formę relaksu preferujesz? - zapytała szepcząc.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  23. Klara wzruszyła delikatnie ramionami.
    - Kwestia gustu, chociaż mężczyźni często sobie ten przerost formy nad treścią chwalą, przynajmniej w słowach - odparła i kiwnęła głową, przyjmując do wiadomości prośbę co do posiłków. Odpowiedziała uśmiechem na jego uśmiech, podobne widziała na co dzień, w tej gospodzie kręciło się wielu przystojniaczków i wielu próbowało utargować coś swoimi uśmiechami. Dla Klary to była codzienność i z czasem przestała zwracać na to uwagę. Co innego sam na sam, w blasku księżyca i akompaniamencie trafionej muzyki... Odpłynęła na chwilę, stojąc w drzwiach, ale zaraz potrząsnęła głową i jeszcze raz spojrzała na chłopaka.
    - Zaraz przyniosę posiłek! - zapewniła w pełni świadoma i zamknęła drzwi pokoju, by zapukać do nich niecałe dziesięć minut później.
    - Mam zamówienie! - dała znać, czekając na zaproszenie do środka.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  24. Zachichotała nie odsuwając się od jego ucha.
    - Mówiłam o udach, nie o cipce - mruknęła. - Na niej nie czuję Twoich palców - dodała z zadziornym uśmiechem. Zerknęła na cygaro i dopiero wtedy odsunęła się od niego delikatnie, jednak nadal stykali się ramionami. Ścigany? Nie ukrywała zaskoczenia, nawet spojrzała jeszcze raz po karocy. Przecież jej nikomu nie ukradł. Słowa o ramionach wyrwały ją z zamyślenia i En zaśmiała się delikatnie.
    - Biedaku, dość dawno więc przyszło Ci się relaksować - ponownie zachichotała i gdy chciał się pyknąć swoje cygaro, złapała jego nadgarstek, by skierować w swoją stronę, sama smakując jego towar i delikatnie owiała dymem szyję chłopaka.
    - Dobre - uśmiechnęła się pod nosem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  25. Nagie ciało nadal dość mocno ją peszyło, nawet, gdy dojrzała kogoś kątem oka, było jej bardzo z tego powodu głupio. Unikała takich sytuacji i zaraz się rumieniła, gdy do nich dochodziło, dlatego też zaśmiała się odrobinę nerwowo na żart chłopaka i zaraz zniknęła.
    Wchodząc do środka nadal zdawała się dość speszona. Ta cała nauka gospodarowania, obsługiwania, czasami miała wrażenie, że to zupełnie nie na jej głowę. Postawiła jedzenie na pokojowym stoliku i spojrzała zaciekawiona po gościu i jego mieszku (xD).
    - Z najnowszych wydarzeń to... Niedawno ścięto jednego Argarczyka na rozkaz władcy. Krąży plotka, że go za to pokarało i teraz dogorywa w agonii. Nie wiadomo ile w tym prawdy, ani ile w tym z losu, a ile z zemsty - uśmiechnęła się delikatnie, starając brzmieć w miarę neutralnie.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  26. Posłała mu zadziorny uśmiech, a na wzmiankę o cipkach zaśmiała się szczerze.
    - Może, kto wie, a może nie - odparła z tajemniczym uśmieszkiem. - Hmm... - zastanowiła się chwilę słysząc jego propozycję. - A co będę z tego miała? - zapytała z tym samym uśmiechem by znowu delikatnie się zaśmiać na uwagę o cygarze.
    - Doprawdy, uroczy... Myślisz, że pierwszy raz mam coś takiego w buzi? - odsunęła się by ponownie oprzeć głowę o ścianę karocy. - Wpadam tam tylko na zakupy, no i odebrać dług, o ile dłużnik w ogóle będzie na miejscu - przyznała. - Nie zagrzejesz tam miejsca, chyba, że się zatrudnisz - spojrzała po nim, poruszając zabawnie brwiami. - Już widzę te tłuste kutasy zamożnych, stojące w kolejce do Twojego chudego tyłka - zaśmiała się na samą myśl o takiej sytuacji. - Kto wie, może też bym sobie chętnie popatrzyła - dodała trochę mniej przyjemnym głosem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  27. Miło było spotkać kogoś kto nie uważał inności za coś złego. Ba, może nawet go to trochę kręciło. Uśmiech sam rozświetlił jej twarz i wzruszyła ramionami, gdy wspomniał o jej zajęciu.
    - Można tak to nazwać - zgodziła się z nim niechętnie. Gdyby miała wybór to porzuciłaby drogę miecza na rzecz spokojnego zaszycia się gdzieś na odludziu. Najchętniej rzuciłaby tę całą wojenkę w cholerę.
    - Musisz być pewny swoich umiejętności, że tak je zachwalasz - posłała mu uśmiech pełen powątpiewania. - Rozbudzasz mą wyobraźnię i obawiam się, że możesz jej nie sprostać - puściła do niego oczko, po czym stuknęła swoją czarkę z tą jego. - Za spotkanie - wzniosła toast unosząc swe naczynko do ust. - Hm... gotujesz? - zainteresowała się. - Masz jakieś popisowe danie?

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  28. W końcu wróciła do Nor po kolejnej nieobecności. Tym razem z dowodem na wykonanie kolejnego zlecenia jako egzekutor. Musiała przyznać, że nie spodziewała się, że tak wiele osób potrzebuje egzekutorów Bractwa w tym miejscu. Jakby nikt w tych czasach nie chciał już sobie brudzić rąk. Podeszła do szynkwasu i wyjęła monetę, która nie należała do niej.
    — Javik nie będzie już sprawiać kłopotów — zaczęła. — Moja nagroda. I powiesz mi w końcu kogo macie na jego miejsce? Czy Tomila dalej chce trzymać przede mną tajemnice? — zapytała na koniec, odbierając z jego rąk gruby mieszek. Potrząsnęła nim z zadowoleniem. Naprawdę nie spodziewała się takiej sumki za zabicie takiej żałosnej ciamajdy. Ba, czuła nawet lekki zawód. W ogóle nie potrafił się bronić. Przynajmniej już nigdy więcej nie będzie próbował układać się ze strażą. Naiwny tchórz. Po krótkiej rozmowie z goblinem, który aktualnie opiekował się przybytkiem zaklęła. A więc nie było go tutaj. Szybko wyszła z ich kryjówki i udała się w okolice, gdzie powinna znajdować się ta cała jego karoca. Fakt, że nie miał jeszcze dostępu do Nor był całkiem rozsądny, biorąc pod uwagę co robił ich poprzedni kolega. Nie wolno było zbyt szybko wpuszczać nowych do środka. Inaczej ich kryjówka nie przetrwałaby tak wiele lat. W końcu znalazła swój cel. Zapukała do drzwi.
    — Mieszko? Mogę mieć do Ciebie interes! — powiedziała zaraz może zbyt stanowczym tonem, biorąc pod uwagę fakt, że przede wszystkim chciała zapalić bagienne ziele na małe odstresowanie ostatnimi wydarzeniami.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  29. Potraktowała jego potok słów jako zaproszenie, więc po prostu weszła do karocy, nie czekając, aż łaskawie otworzy jej drzwi. Rozejrzała się szybko po pomieszczeniu i usiadła na ławie obitej wyjątkowo ładnymi aksamitami. Założyła nogę na nogę i zmierzyła go spojrzeniem. Nie wyglądał na taką sierotę jak poprzedni, ale dalej nie sprawiał wrażenie specjalnie groźnego. Może zamiast tego miał więcej rozumu? Liczyła na to.
    — Na broń nikt się nie skarżył, więc nie musisz się martwić — zaczęła, wyciągając jeden ze sztyletów, który pochodził z jego dostawy. — Warta swoich pieniędzy — dodała bawiąc się ostrzem. — Ale tak, ja nie w tej sprawie. Ptaszek mi wyszeptał, że jesteś nowy po naszym biednym Fergusie, którego niedawno dopadła kostucha. Naprawdę nieszczęśliwy chłopiec, głupi próbował grać na dwa fronty. W każdym razie, jestem tutaj, bo podobno dostarczasz ziele, ale wiesz jak to jest w naszych knajpkach, najlepszy towar schodzi bardzo szybko. Masz coś na sprzedaż?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  30. — Bo nie jesteś kwatermistrzem, ale mamy prawo wydawać nasze pieniądze jak chcemy — odpowiedziała, chowając sztylet. Nie był ich jedynym dostawcą, nie zajmował się też dostarczaniem najlepszej broni. — Ale broni nigdy za mało przy takiej profesji — dodała.
    — Zrelaksować, odprężyć. Za ile? — wyjęła mieszek pełny pieniędzy, żeby nie myślał, że nie ma czym zapłacić, czy chce wymusić od niego towar. Tak długo jak był po dobrej stronie barykady, nic mu nie groziło. Przynajmniej nie z jego strony. — Podaj jeszcze krzesiwo, zobaczymy jak dobry jest ten Twój towar. W razie czego szybko usłyszysz skargę — dodała jeszcze, zdejmując maskę, odkrywając przed nim zaczepny uśmieszek oraz charakterystyczną twarz, która zamiast policzków była pokryta śnieżnobiałymi, ostrymi kłami. Skoro i tak chciała tutaj zapalić i tak musiała się jej pozbyć.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  31. Wyjęła monety z sakwy i postawiła je na parapecie od okna karety, żeby mógł je zabrać, kiedy już będzie chciał. Następnie westchnęła poirytowana. Właśnie takich reakcji nie lubiła. Najwidoczniej Mieszko nie cenił sobie specjalnie swojego życia, skoro tak bardzo bał się jej twarzy.
    — Ludzką skórą, bardzo dobrze poleruje — odparła beznamiętnie odbierając od niego skręta. Oczywiście kłamała, ale skoro już tak bardzo chciał się jej bać, nie miała zamiaru odbierać mu tej przyjemności. Odpaliła ziele, po czym zaciągnęła się. Rozłożyła się wygodniej na swoim miejscu, wypuszczając powietrsze z ust. Pierwsze uczucie błogości zdążyło już przeszyć jej ciało. — Przynajmniej towar masz dobry — mruknęła, wpatrując się w sufit.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  32. — Mało kto widzi, nie chciałbyś trafić na tych czystej krwi, smakowity z Ciebie kąsek mimo wszystko — odpowiedziała, skupiając się bardziej na paleniu. Na razie było jej wygodnie tak jak było, więc i tak nie miała zamiaru nigdzie się stąd ruszać. To ona była w jego domu, raczej i tak nie planował niczego głupiego.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  33. Zmarszczyła lekko brwi. Czyżby sugerował jej, że jest aż tak dobry w seksie, że pracownica Zamtuzu odmówiła zapłaty za usługę? Jakoś nie chciało jej się w to wierzyć. Musiał mieć coś innego na myśli. Nie była jednak pewna czy chce to wiedzieć, więc zamiast zapytać posłała w jego stronę lekki uśmiech.
    - Za owocne spotkanie - stuknęła się z nim czarkami i wypiła swój alkohol. Ten powoli zaczynał uderzać jej mocniej do głowy. - Brzmi smakowicie - przyznała wesoło i zaraz pokręciła lekko głową. Nie wiedziała co jest jej ulubionym posiłkiem. Nie była pewna czy w ogóle taki ma, bo pierogów... jakoś jeszcze nigdy się z nimi nie spotkała w Mathyr. Nie mogła o nich powiedzieć.
    - Lubię poznawać nowe smaki - wybrnęła z tego obronną ręką. - Ostatnio moim ulubionym jest gulasz z żabo-ptaszyn - uśmiechnęła się szeroko. - No i jajecznica... jajecznicy nie można zepsuć. Jest pyszna - pokiwała głową. Jakoś wydawała się nie być specjalnie wymagająca co do jedzenia. - Znasz tu jakąś gospodę do polecenia gdy chodzi o jedzenie? - zapytała.

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  34. Uśmiechnęła się nikle na jego szpilkę, obserwowała w milczeniu twarz chłopaka. Na wzmiankę o dominie przekręciła lekko głowę na bok. Słuchała propozycji, ale zaraz szybkim ruchem złapała mocniej żuchwę Mieszka i odrobinę zacisnęła. Jej szpony naznaczyły skórę chłopaka, ale jeszcze nie przecięły naskórka.
    - Tak się składa, że nie spełniam już cudzych zachcianek - szepnęła mu na ucho z nieco bardziej drapieżnym wyrazem twarzy i pewnie chwyciła przez spodnie jego przyrodzenie. - Niczyich - dodała patrząc mu pewnie w oczy.
    - Kiepska cena słodziutki, jak na handlowca okropnie się targujesz - cmoknęła z nutką niezadowolenia w głosie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  35. Klarę wyraźnie zaskoczyły odważne słowa chłopaka. Szkoda? Mógłby nie wejść? Zamrugała szybciej oczyma. Śmiech dodatkowo ją speszył. Czy to jakiś test? Żołnierze polszy już nie jeden przybytek splądrowali i spalili, uznając go za miejsce spotkań wrogów stolicy, więc dziewczyna wolała być ostrożna.
    - Nie wejść? Ale jak to? Jest następny w kolejce, taka jego rola - postawiła na neutralność i zaraz zerknęła w bok. - Nie, nie, wszystko... - skrzyżowała w nim wzrok - wszystko dobrze. Czy... Czy coś jeszcze potrzeba? - zapytała nadal odrobinę skrępowana.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  36. — Moim apetytem nie musisz się martwić, jak zgłodnieje to sobie pójdę — rzuciła mu na odchodne, oddając się całkowicie swojej małej przyjemności. Potrzebowała takiego rozluźnienia. Nie wszystkie rany zdążyły się zagoić, o ile posiada wysoką tolerancję na ból, dobrze było mimowolnie rozluźnić mięśnie i poczuć się w końcu błogo.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  37. Nawet jej się spodobało to przyspieszone tętno, to jak się tłumaczył. Uśmiechnęła się nikle obserwując dalsze zachowanie. Mmm, dyskomfort, cudzy dyskomfort, piękne uczucie. Z tej fascynującej sytuacji wyrwało ją uczucie ciepła, zerknęła krótko na jego źródło, które zdało się wystarczająco intrygujące, by rzeczywiście puścić chłopaka. Najpierw krocze.
    - A kto tu mówił o zabawie? - zapytała jeszcze raz patrząc mu w oczy i puściła jego żuchwę, odsuwając się na drugi koniec siedziska, zerkając na błyskotkę.
    - Ciekawy... - przyznała, by zaraz skrzyżować wzrok z chłopakiem. - Więcej mi nie umniejszaj, to się nie pogniewamy - dodała, zakładając nogę na nogę i wciągnęła zachłannie świeże powietrze z przyjemnym pomrukiem wypuszczając je ustami.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  38. Zmieszała się trochę. Nie sądziła aby w lubieniu gulaszu było coś dziwnego. W porównaniu z czerstwym chlebem i wodą, gulasz był po prostu wyśmienity. Pokiwała więc tylko głową.
    - Nie miałam okazji próbować wielu potraw - przyznała, nie zdając sobie sprawy z tego że być może w tej chwili wydaje zbyt wiele informacji o samej sobie. - No tak... Klementynka... - odchrząknęła nieco się czerwieniąc. Nie miała tam wstępu. A przynajmniej nie była na tyle głupia by teraz się tam pojawiać. - Mhm słyszałam - pokiwała głową. - Złapali w niej jakiegoś Argarczyka - dodała, zerkając przelotnie na tablicę i list z podobizną chłopaka, który właśnie z nią rozmawiał. - To za te pomidory? - rzuciła lekko, jakoś w tej chwili nie mając ochoty zabierać się za swoje zadanie. Miała chwilę wolnego do cholery jasnej. Dlaczego nie mogła spotkać kogoś, z kim mogłaby spokojnie porozmawiać? Zacisnęła mocno wargi i upiła kolejny łyk alkoholu.
    - Chcesz stąd wyjść? - zapytała jeszcze, obserwując blednącego towarzysza.

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  39. — I tak byłbyś zbyt chudy, żeby się Tobą najeść — rzuciła z przekąsem na jego słowa. Po chwili poszła za jego radą i rozłożyła meble karocy, aby wygodnie się na nich położyć. Jedynie stopy jej wystawały. Nie miała ochoty ich ściągać, a aksamitów szkoda było brudzić. Ulatniać też się na razie nie zamierzała. Po bagiennym zielu to nie było zbyt mądre posunięcie. Jeszcze trafi na jakiegoś strażnika, a mimo wszystko po upaleniu nie posiadała na tyle szybkich reakcji, by czuć się komfortowo z ewentualną ucieczką.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  40. Zaśmiała się, odwracając na bok. Wypuściła powietrze, po czym dokończyła przekręcanie się. Myślała chwilę nad odpowiedzią. Nie była pewna, czy chciała być szczera, czy podręczyć jeszcze tego bezbronnego chłopaczka. Nie była pewna, czy faktycznie budziła w nim taki niepokój, czy sam chciał sobie pożartować.
    — Nieee, spokojnie i tak byłbyś niesmaczny. Sama skóra, kości, trochę mięśni. Ty byś chciał zjeść łykowatego tura, czy soczysty kawałek żabodzika? Z ludźmi jest tak samo — wyjaśniła, przybierając całkowicie poważny wyraz twarzy, aby sprawdzić jak długo może pociągnąć żarcik o swoim częstym kanibaliźmie.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  41. Kiwnęła głową.
    - Z czego Ty kutasy lubisz. Mnie pół życia rżnęli jak chcieli, a ja musiałam się przy tym uśmiechać - posłała mu uroczy uśmieszek. - Tyle pięknych pozycji, a Ty wrzucasz mnie pod szczającą cipę - zacmokała, kręcąc głową niezadowolona i odwracając od niego wzrok, skupiła się na krajobrazach.
    - Wybacz, Ty nie, ale nadal mnie to irytuje - przyznała, dalej obserwując mijane pniaki.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  42. Milczała dość długo, sama wystawiając buzię do słońca, w końcu jednak zerknęła na dłoń chłopaka, a ostatecznie w jego oczy.
    - Chroni Cię? - właściwie bardziej stwierdziła niż zapytała. - Ta błyskotka... Od Piusa - sprostowała co ma na myśli. Kojarzyła pierścień, dłonie białowłosego widziała nie raz i do z dość bliska, a pamięć miała dobrą do takich szczegółów.
    - Co gdybym chciała Cię zabić? Twój rycerz by tu przybył? - dopytała z nikłym uśmiechem na ustach.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  43. — No tak, bo mężczyźni wszędzie widzą tylko okazję do chędożenia — westchnęła, wypuszczając powietrze z ust. — Zapewniam Cię, że masz jeszcze całkiem smaczne wnętrzności, na przykład takie serce jest szczególnie słodkie jak lubisz metaliczny posmak. Ludzie to dużo więcej niż kuśka, dziura i jebanie. Wiesz, że jest więcej sposób na ubicie chłopa niż wyruchanie go? — zaśmiała się lekko, pstrykając go w nos.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  44. Ależ on się jej bał, nawet ją to uczucie przyjemnie gilgotało w podbrzuszu. Zachichotała na jego sztywną odpowiedź i przejechała powoli końcówką języka po swoich wargach, nie spuszczając wzroku z Mieszka. Fragmenty duszy, tak?
    - Czyli gdybym chciała go jak najszybciej zobaczyć, gdybym miała do niego sprawę to zabicie Cię lub narażenie Twojego życia jest najlepszym sposobem? - przechyliła się w jego stronę, śląc tajemniczy uśmieszek.
    - Dobrze się zastanów nad odpowiedzią, bo jestem gotowa to sprawdzić - szepnęła do niego konspiracyjnie i zatrzepotała teatralnie rzęsami.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  45. — Nie miałam na myśli Ciebie, geniuszu. Tylko tego, kto nazwał Cię skórą i kutasem. On miał kosmate myśli. Seksizm, nie seksizm, nie wmówisz mi, że większość facetów nie myśli głównie o chędożeniu, inaczej nie byłoby tyle burdeli. I zabijanie was nie byłoby takie proste. Dajmy na to Twojego poprzednika, ducha wyzionął w zamtuzie — zaśmiała się, unosząc się delikatnie. Oparła się jedną ręką. — I nie grożę Ci, mam na to lepsze, dosadniejsze sposoby. Byłam ciekawa jak długo pociągniesz mój kanibalizm. Nie jadam myślących istot o ile moje zwycięstwo nie zależy od odgryzienia im kończyny. Inaczej to mało humani… kurwa moralne, czy coś — zaśmiała się nieco głośniej, po czym wróciła do pozycji leżącej.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  46. Spojrzała po nim rozbawiona.
    - Mm, jaki hardy - śledziła go wzrokiem, gdy wyszedł z powozu, sama nie wstała a jedynie pokręciła głową. - Och słonko, nie zamierzam Cię skrzywdzić, pytam czy właśnie tak to działa, bo... - powęszyła w powietrzu - coś tu czuję ściemę - przyznała. Wychowała się w tak zakłamanym środowisku, że dość łatwo zauważała objawy kłamania, pewne odruchy było ciężko zauważyć, ale równie ciężko było je ukryć.
    - Pius nie jest mi do niczego potrzebny, a Twoja śmierć w niczym mi nie przysłuży, ale przyznaję, przesadziłam. Wybacz, czasami instynkt przysłania moje zdrowe myślenie i domaga się specyficznych atrakcji - zmieniła ton na łagodniejszy. Rzeczywiście nie miała zamiaru nic mu robić, nie był niezbędny, ale mogła dzięki niemu szybciej dotrzeć do celu.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  47. — Albo byłoby mniej biduli. Nigdy nie wiesz, świat jest kurwą, ale przynajmniej zioło jest dobre — zaśmiała się. — Chyba nie było tylko rozluźniające. Kły mnie łaskoczą. Nie pomyliłeś skrętów? — zapytała. — Egzekutorką, zleceń na płotki już nie przyjmuję. Talent się marnował, wiesz, porównaj sobie pod swój cech, nie znam się na uczonych.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  48. — No nie wiem czy takie dobre. Miało rozluźnić mięśnie, a nie mózg — odpowiedziała, odsuwając blanta od ust, aby przyjrzeć mu się lepiej. Następnie pokiwała przecząco głową, na jego następne słowa. — Nie, nie. Kły nie tną jak brzytwy, rozrywają i szarpią. Mój ojciec miał w pizdę ostre, fakt, mam po nim blizny, jak mnie chciał zabić. Moje są bardziej jak takiego cieniostwora dajmy na to, jak nimi sunie, to nie za wiele zrobi, ale jak się wbije, to pożegnaj swoje słodkie rączki — gdy usłyszała o fasach, spoważniała, na tyle na ile mogła. Spojrzała na Mieszka. — Chcesz mi powiedzieć, że dałeś mi coś z nimh w środku? Chcesz nas zabić?

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  49. Przewróciła oczyma, wstała z miejsca i zgrabnie zeskoczyła obok konia, by ciąć szponami pasy przy jego boku i spłoszyć jeszcze bardziej, wystawiając swoje rekinie zęby i sycząc groźnie. Zwierz zerwał się i ruszył pędem przed siebie, szarpiąc jeszcze delikatnie wozem nim mocowania puściły. Ennis rzuciła Mieszkowi jednorazowe spojrzenie i ruszyła w swoją stronę, ponownie zmierzając do rzeczki.
    - Może Ci kiedyś oddam za straty - rzuciła obojętnie, nawet na niego nie patrząc.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  50. — No mój ojciec jest z Tarkat, takie mieszańce jak ja muszą stanąć do walki na śmierć i życie, czyścioszki zabijają się między młodymi. Trochę mało sprawiedliwe, nie? Mieszaniec, czyli słabszy ma walczyć z doświadczoną maszyną do zabijania. Na szczęście chuj się nie spodziewał, że przygarnął mnie elitarny zabójca — wyjaśniła. Następnie zgasiła skręta, krzywiąc się. Odłożyła go niezdarnie do popielniczki. — To Fasach, tam są same podróby. Wszystko w nimh, zabije prędzej czy później, albo zamienisz się w te te… li, chuj nie powiem teraz tego. Wolę nie zmutować jeśli można.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  51. Zaintrygował ją. Właśnie teraz. Wstała tuż za nim i podążyła jego śladem, wcześniej jednak, dokładając monetę za swój trunek. Złapała go za nadgarstek, gdy znaleźli się na ulicach miasteczka i pociągnęła w ciemną uliczkę.
    - Uważaj - szepnęła mu do ucha, by zamknąć jego usta pocałunkiem. Głównie dlatego, że właśnie obok przechodzili żołnierze. - Musisz się ukryć... - spojrzała prosto w oczy, gdy zagrożenie minęło. - Schować, zniknąć - pokiwała lekko głową, odsuwając się od niego i lustrując go długim spojrzeniem. - Jesteś pewien, że nie zrobiłeś nic poza obrzuceniem go pomidorem? - uniosła wysoko brew. - Perun jest narwany, ale chyba nie aż tak...

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  52. — Tarkatan mieszkają w Siviet Lasku, w Fasach żyją zwykli ludzie. Tak czy siak, ja wolę tego nie palić, ale Tobie na zdrowie i tak nie mój towar — odparła. Na razie nie powinna jeszcze stąd wychodzić, musiała nieco wytrzeźwieć, bo teraz i tak pewnie miałaby problemy z trafieniem do swojego pokoju w Norach. A tutaj było w miarę bezpiecznie, chociaż Mieszko zdawał się coraz bardziej upalać. Przynajmniej nie będzie się nudzić.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  53. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
    - Może i racja, chociaż znając życie był w tym jakiś większy sens, a my prosty lud, znamy tylko wersję, która lepiej pozwala nami manipulować - znowu się na chwilę zamyśliła, ale zaraz posłała chłopakowi delikatny uśmiech. - Zwykli kupcy też potrafią być całkiem groźni - delikatnie tyknęła palcem czubek swojego nosa dwa razy i zaraz ukłoniła się delikatnie, umyślnie unikając patrzenia na wyżłobiony brzuch.
    - Gdybym była jeszcze potrzebna, będę do wieczora w głównej izbie, zapewne przy barze - poinformowała i wycofała się z pokoju, z nikłym rumieńcem na twarzy.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  54. — Nie widziałam, nie żałuję — odpowiedziała krótko, zaraz jednak pożałowała, że dała mu okazję do tego słowotoku. Aż się jej zakręciło w głowie. Nie rozumiała większości tej wypowiedzi. Nie znała gwar, z chłopami w zasadzie nigdy nie rozmawiała, więc czuła się, jakby mówił do niej w obcym języku. Poza tym upalenie bagiennym zielem zdecydowanie nie pomagało w zdrowym rozumowaniu. Zamyśliła się przez chwilę.
    — Non, tamén podes voar coma un bo ala delta sen rabo. Por que queres xogar aos grifos e dragóns voadores? — (Nie no bez ogona też przecież można latać jak lotnia dobra. A co chcesz bawić się w latające gryfy i smoki?)Mieszko zdołał na tyle zamotać w głowie biednej Onyx, że ta powróciła do ustawień fabrycznych i zaczęła mówić w pierwszym języku jakiego się nauczyła - terrańskim.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  55. Zaczerwieniła się odrobinę na jego komentarz i kiwnęła lekko głową, zakładając kosmyk włosów za ucho. Zerknęła jeszcze na znikającą straż, a potem na Mieszka. Nie wychwyciła żadnego fałszu z jego słów i zacisnęła mocno wargi. Co ten Perun znowu wymyślił?! Zerknęła na chłopaka i to jak szuka wejścia do podziemi. Zacisnęła mocno wargi.
    - Musiałeś czymś mu podpaść - rzuciła cicho, chowając się w cieniu domostwa, kiedy kolejni strażnicy pojawili się na horyzoncie. - Pomyśl? Może... podkradłeś mu kochankę? Albo... obraziłeś jego ojca w jakiś sposób? - zerknęła na niego. - Może ma cię za Argarczyka? Tych chce ścinać... - dodała jeszcze, przeskakując z jednego jego oka na drugie. - Pospiesz się - szepnęła widząc że strażnicy są uporczywi. Niby mogła go wydać. Oddać w ręce Peruna, ale... jakoś nie chciała mu dawać tej satysfakcji. Gava już mu sprezentowała, a i tak spieprzył sprawę przez swoje szumne egzekucje. Więcej prezencików nie dostanie. Przynajmniej teraz.

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  56. — O que non entendes? Falo normalmente (o, czego nie rozumiesz? przecież mówię normalnie) — zapytała, siadając do pionu. Zabrała mu blanta z ręki, jakby to jemu zaszkodziło bardziej niż jej. Odsunęła się z zielem od niego, niczym pies ogrodnika. Sama nie wypali, ale jemu też nie da.
    — Sen carruaxe, pero teño algo de carne seca na bolsa (karocy nie, ale mam w torbie trochę suszonego mięsa) — odpowiedziała, po czym wstała na równe nogi, aby podejść do swojego podręcznego plecaczka, wyjęła z niego zawiniątko ze strawą. Podeszła do Mieszka wysuwając go w jego stronę. — Por só 10 moedas podo compartilo contigo (Za jedyne 10 monet mogę sie z Tobą podzielić) — zaproponowała z uśmiechem na twarzy.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  57. Kiedyś to musiało się stać. Potrzebowała trochę złotych monet, by kupić sobie coś do jedzenia, bo w polowaniach była cholernie cienka. Pius miał ją tego nauczyć, ale oczywiście zostawił ją by samemu iść w długą. Sama próbowała kilkakrotnie z mizernym skutkiem. Od czasu do czasu udawało się jej złapać jakąś rybkę. Cieszyła się wówczas swoim posiłkiem. Dziś jednak nie miała niczego w ustach od dwóch dni i jedyne co przyszło do jej łepetyny to sprzedaż cennych rzeczy. A żeby to zrobić musiała kogoś okraść. Sama nie chciała się pozbywać ostatnich klejnotów. Te mogły się przydać jej później.
    Przyczaiła się więc przy popularnym trakcie handlowym i czekała. Była cierpliwa. Przepuściła wiele okazji, bo woźnica zdawał się wydawać na silnego i okrutnego. W końcu dostrzegła fikuśny wóz a jego powożący sprawiał miłe wrażenie. Kiedy tylko był w połowie i była pewna, że jej nie dostrzeże skoczyła na wóz i uczepiła się jego drzwi, próbując dojrzeć co jest w środku. No i dostać się tam. Świetny plan, Gabrielo. Cudowny. Zaklęła pod nosem, kiedy noga osunęła się jej i omal nie zleciała. O matko. Nie dość, że nic nie mogła dostrzec to jeszcze omal nie zleciała i przez moment wisiała na samych rękach. Dobrze, że ostatnio podszkoliła się z ćwiczeniami. Twardo ćwiczyła i wyrabiała sobie trochę mięśni. Wyciągnęła swój sztylet i zaczęła uderzać z całej siły w okiennicę, gdy tylko odnalazła miejsce na nogi. Walczyła z tym dobry kwadrans, aż wreszcie dźwięk tłuczonego szkła przyprawił ją o nieprzyjemne dreszcze. Świetny plan. Na pewno tego nie usłyszał. Najszybciej jak potrafiła wślizgnęła się do środka i zaczęła szperać w towarze nieznajomego.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  58. Serce jej zamarło, gdy usłyszała "prrr" a powóz stanął. Szybko zaczęła szukać miejsca do ukrycia, ale... nie zdążyła. Przeszył ją zimny dreszcz, kiedy usłyszała jego głos i krzyknęła zaskoczona, gdy pociągnął ją za stopę, przez co z impetem opadła na wygodny fotel woźnicy. Bardzo wygodny. Aż przez moment zapomniała w jakiej sytuacji się znajduje. Zaraz jednak rzeczywistość do niej powróciła.
    - Ja... chciałam tylko... podwózki - rzuciła pierwszą lepszą ściemę. - Wybacz - spąsowiała bo to i dla niej słabo zabrzmiało. - Znaczy ten... czegoś do jedzenia szukałam... przysięgam - dodała kolejne kłamstwo, no tak w połowie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  59. Krzyknęła z zaskoczenia, ale i bólu przeszywającego jej pośladek. Zabolało. Spojrzała na niego z zaciekłą miną i ścisnęła mocniej nóż w dłoni, na oślep próbując go nim dźgnąć. Oczywiście nie miała jak go dosięgnąć, więc machała sobie nożykiem w powietrzu.
    - Nie, ja naprawdę chciałam tylko... - chciała dalej brnąć w swoje kłamstwa, ale po dłuższej chwili musiała przyznać, że to nie miało sensu. - Przepraszam, tak... chciałam okraść - bąknęła, uznając że może jak się przyzna to on jej to odpuści. Dopiero teraz upuściła nóż na ziemię. - Przepraszam.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  60. - Ale nie okradłam cię! - krzyknęła na niego, czując że z każdą chwilą znajduje się w coraz gorszej pozycji. Nie zdążyła nawet zabrać dłoni. Jęknęła, gdy ścisnął jej nadgarstek i spróbowała podeprzeć się na drugiej ręce, ale siarczysty klaps sprawił, że powietrze z niej zeszło. Kiedy na domiar złego usłyszała o oddawaniu jej w ręce władzy, pokręciła szybko głową.
    - Nie, proszę... tylko nie to - rzuciła, zanim pomyślała, że w sumie nie powinna pokazywać aż tak wielkiego strachu przed tą czynnością. Trudno. Sama się w to wpakowała. - Ja... mogę dla ciebie pracować. Odpracuję tę szybę - obiecała mu zaraz. - Zrobię wszystko, żeby ci oddać za nią... - wiedziała że szyba sporo kosztowała i już kombinowała, gdzie powinna się zatrudnić by to zrobić. - Tylko... daj mi czas na zgromadzenie środków. Proszę.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  61. Szarpnęła się raz, drugi, a nawet trzeci, a potem zacisnęła powieki spinając mocno pośladki w oczekiwaniu na kolejny cios. Ten nie nadszedł, zamiast tego jego ręka zaczęła ściskać i masować je, jakby sprawdzając ich... jakość? Zmarszczyła lekko brwi.
    - Nie mam zbyt wiele do zaoferowania - fuknęła, próbując mimo wszystko uciec od tego dotyku. Dotyku, który przyprawiał ją o dreszcze, te z rodzaju przyjemnych. - Mogę... ci sprzątać, prać twoje ciuchy, robić ci jedzenie... mogę ci pomagać tak jak będziesz tego chciał... tylko nie oddawaj mnie w ręce władzy - obróciła głowę, by na niego spojrzeć. - Proszę, mogę być twoją służącą, niewolnicą... dopóki nie spłacę długu, ale nie oddawaj mnie - poprosiła go. - Możesz też puścić mnie wolno i no... zapomnieć że ta sytuacja miała miejsce? - dodała jeszcze taką możliwość.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  62. Gabriela zacisnęła mocno wargi, krzywiąc się lekko. Drgnęła czując gdzie wędrują jego palce i znów spróbowała trochę zmienić pozycję, by przed nimi uciec. Na próżno. Syknęła, gdy złapał mocniej jej nadgarstki.
    - Jaka stawka za dzień? Ile kosztowała szyba? - jęknęła, przypominając sobie o ważnych sprawach. Przecież jak nie będzie tego wiedziała to kiedy będzie koniec jej podróży wraz z nim. Cały ten układ nie wydawał się aż tak zły. Będzie miała dach nad głową, strawę, a Mieszko nie wyglądał na kogoś, kto mógłby sobie życzyć niestworzonych rzeczy. Szybko pokiwała głową. - Dobrze - szepnęła. - Rozumiem.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  63. Dziesięć sztuk złota dziennie? Po szybkiej kalkulacji, odetchnęła z ulgą. Dziesięć dni to nie była cała wieczność. Co prawda jego zawodu się nie spodziewała. Nie wyglądał na groźnego przemytnika.
    - Tak, rozumiemy się - sapnęła, czując jego dłoń, która jednak nie dała za wygraną. Musiała zagryźć mocno wargi, czując że jej ciało zaczyna ją zdradzać. Dlaczego? Dlaczego w takiej sytuacji czuła, że zaczyna wilgotnieć. Miała cichą nadzieję, że on tego nie dostrzeże, ale wątpiła w to. Z tego co zdołała zauważyć, był zbyt spostrzegawczy. Zagryzła mocno wargi.
    - Tak, nic nie wezmę, przysięgam - powiedziała na urywanym oddechu.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  64. Zacisnęła mocno uda, kiedy wdarł się dłonią pod materiał jej spodni, a jego chłodna dłoń niemal doprowadziła ją do szaleństwa. Mocno zacisnęła wargi, byle tylko mu nie jęczeć z przyjemności. Szlag by to wziął. Ten jego pomruk sprawił, że poczuła pierwszy dreszcz przyjemności. Nawet nie musiał zbyt wiele się wysilać. Jego palce... były sprawne, a ona coraz bardziej się poddawała, choć starała się wstrzymywać to co nieuniknione.
    - Czy to też... - zaczęła chcąc go o coś zapytać. Bo przecież miała mu sprzątać i gotować i wykonywać polecenia, dbać o czystość, a tu teraz sprawiał że miała mętlik w głowie. Chciała wiedzieć, czy to też należy do jej obowiązków, ale bała się zadać to pytanie. Zamiast tego, poczuła jak jej ciało ją zdradza, a biodra kolistymi ruchami zaczynają mocniej napierać na palce Mieszka. Poczuła ogromny wstyd. Jak mogła w ogóle tak robić?! Przecież miała być jego cholerną służącą, a nie... odczuwać przyjemność ze swojego położenia. Tragicznego położenia.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  65. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  66. Gabi spojrzała na niego unosząc wysoko brew.
    - O nic jeszcze nie prosiłeś - zauważyła. Jego ruchy dłoni niesamowicie ją nakręcały. Czuła go, chciała go, chciała dojść, ale wstrzymywała się. - Dziewięć dni? - uśmiechnęła się do niego słodko. - Szlachetny z ciebie przemytnik - jęknęła, po czym wzdrygnęła się. Jakoś nie miała ochoty na baty. Pokręciła lekko głową. - Rozumiemy... - bąknęła, chowając ostatecznie twarz w siedzisko fotela. Jęknęła nieco głośniej i naparła na jego dłoń jeszcze intensywniej, szukała tych jego palców. Nie wytrzymała długo. Doszła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  67. Czego nie rozumiał? Przecież mówiła po polsku prawda? Nie czekaj. Terrańsku. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiła. Zwyczajnie zapomniała na chwilę innych języków. Musiała sobie przypomnieć. Skoro i tak zmienił temat, to nie raczyła mu wyjaśnić tego, co wcześniej mówiła. Najwyżej pozostanie w słodkiej niewiedzy. — Tutaj? Jestem pierwszy raz, w końcu jesteśmy w karocy — zauważyła, stukając obcasem o podłogę.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  68. Klara zatrzymała się na pół kroku w progu i obejrzała na chłopaka. Igrał sobie z nią? Wzięła głęboki wdech i spojrzała po nim.
    - Zależy do czego, chociaż mam wrażenie, że nie lubi Pan być sam. Mogę zostać i potowarzyszyć przy posiłku. Rozumiem, sama czasem nie przepadam za jedzeniem w ciszy - przejęła delikatnie inicjatywę, nie chciał wyjść na pierdołę, chociaż zdawała sobie sprawę, że czasami nią była.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  69. — Umiem w każdym języku, mniej lub gorzej, ale zapomniałam na chwilę, Tobie się nigdy nie zdarza? — odpowiedziała, na powrót usadawiając się obok niego. — No przecież mówiłam, że jestem tutaj pierwszy raz. A karoca, co nowa, że tylko trzeci raz w niej jesteś? — zaśmiała się, bo przecież o ile wyglądała na luksusową, było widać, że była dosyć często używana.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  70. Obserwowała go chwilę w milczeniu, nie sądziła, że skorzysta z tej propozycji, a jednak. Odrobinę speszona wróciła do środka i zamknęła drzwi, by zbliżyć się powoli i zająć miejsce na fotelu, przed jedzącym mężczyzną. Przy ostatnim smakowaniu alkoholi z Ryu wino nawet jej podeszło. Zagryzła lekko dolną wargę.
    - Ale tylko odrobinkę, tak dla towarzystwa - poprosiła, pokazując niewielką przerwę między palcami. - Nie wyglądasz na zbyt... wiekowego - zauważyła, nadal unikając patrzenia na nagi tors chłopaka. - "Młodko" - zacytowała go. - Zwykle zwracają się tak do mnie starsi panowie - zauważyła, ot co, zwykłe zagajenie. Dawno w sumie nie miała okazji tak na spokojnie porozmawiać sobie z gościem ich przybytku.

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  71. Ten jego uśmiech wcale jej się nie spodobał, na pewno nie w połączeniu ze słowami. Czy ona naprawdę musiała znosić te prostackie zagrywki? Przyjęła w milczeniu kieliszek, ale zaraz wstała gwałtownie i chlusnęła zawartością prosto w twarz Mieszka.
    - Wcale się do mnie nie zwracaj wulgarny prostaku! - ani trochę jej to nie bawiło, ruszyła do wyjścia. - Miłego dnia! - rzuciła oburzona i opuściła pokój, od razu udając się do głównej izby. Co za... burak!

    Klara

    OdpowiedzUsuń
  72. Tylko po polsku? Nie ukrywała, że nieco to ją zdziwiło. Zazwyczaj przemytnicy znali więcej języków dla łatwiejszego handlu czy wymiany zasobami. Wzruszyła ramionami, najwyżej nie zrobi wielkiej kariery. Zdolności matematyczne też chyba u niego szwankowały. Mogła się nawet pokusić o stwierdzenie, że sama liczyła lepiej. — Słabo liczysz — zaśmiała się lekko, po czym przyjęła od niego ciastko, chociaż nie taka była jej intencja, to nie zamierzała odmawiać posiłku, gdy ktoś ją częstował.
    — No jeszcze kilka takich blantów na olejach z Fasach i białka w oczach stracisz, przejdą Ci czernią — zaśmiała się, tykając go delikatnie w policzek.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  73. Jeszcze dłuższą chwilę leżała na fotelu zbierając swój oddech. Orgazm, który przed chwilą przeżyła był niesamowity. Winiła za niego Piusa. Gdyby mu nie pozwoliła się ze sobą zabawić, pewnie nawet nie odczuła by z niego przyjemności, a tak? Dreszczyk emocji zrobił swoje. Co poradzić, była stracona. Wiedziała już, że na polu seksu uwielbiała uległość. Lubiła czuć niepewność, czuć że mężczyzna ma nad nią władzę. Na każdym innym... nigdy w życiu, ale tu... zacisnęła mocno wargi. Polecenie, które padło następnie sprawiło, że zadrżała. Chciała powiedzieć "nie" i nawet obróciła się w jego stronę z tym zamiarem, ale potem spojrzała mu w oczy. Nie patrzyła w dół. Tylko w te jego niesamowite oczy. Oczy, które podpowiedziały jej, że mężczyzna nie przyjmie dobrze jej sprzeciwu. Zgrzytnęła lekko zębami i drżącymi dłońmi zaczęła rozpinać swą koszulę. Powoli, mozolnie. Wstała z miejsca rozpinając po jednym guziczku na raz. Cały czas obserwowała jego twarz. Był młody, nawet bardzo, a ona... w jakiś pokręcony sposób czuła do niego pociąg. I to całkiem niezły. Zatrzymała się przy trzecim guziku. Miała sprawić, by doszedł tak? Podeszła do niego i musnęła dłońmi jego policzek, wsunęła palec do jego ust, by przesunąć nim po jego szyi a potem niżej. Wsunęła dłonie pod jego koszulę pieszcząc jego klatkę piersiową. Przysunęła się bliżej, musnęła wargami jego szyję, a zębami zaczęła rozpinać jego koszulę. Cały czas spoglądała mu w oczy. Jej dłonie z powrotem znalazły się na jej własnej koszuli. odpięła kolejne guziki by powoli zsunąć ją z ramion. Potem to samo zrobiła z bielizną górnej części swojego ciała, uwalniając swe piersi z jej klatki. Odetchnęła głęboko trochę rumieniąc się z tej swojej bezwstydności. Pieściła jego klatkę piersiową, muskała ustami jego szyję, raz nawet pokusiła się o zostawienie na niej malinki. Nie bardzo umiała to robić, więc próbowała trzy razy zanim wyszło. Zadowolona wróciła do jego koszuli rozpinając ją teraz dłońmi i pozbywając się jej.
    - Całkiem, całkiem - szepnęła mu do ucha, na widok jego klatki piersiowej. Odsunęła się od niego lustrując go całego. Był przystojny, pociągający wręcz. Zalotnie wsunęła dwa palce za pasek swych spodni i powolutku zaczęła je ściągać. Przez moment została w bieliźnie, znów do niego przylegając. Stanęła tak, by mieć jego przyrodzenie między swoimi nogami. Przesunęła po nim swoimi biodrami w przód i w tył, kilka razy, po czym znów się odsunęła i ostatecznie pozbyła się swojej bielizny. Stojąc przed nim całkiem naga zerknęła nieśmiało w jego oczy, po czym usiadła na fotelu i rozchyliła swe nogi, wsuwając w swą brzoskwinkę dwa palce. Przez chwilę pieprzyła się nimi, jęcząc cichutko.
    - Wejdź we mnie - szepnęła zapraszająco wypinając w jego stronę swe łono. - Wejdź, a sprawię, że dojdziesz - posłała mu buziaka w powietrzu.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  74. Wciąż obserwowała te jego tęczówki. Przelotnym spojrzeniem obdarzyła jego tatuaż i te spracowane ręce. Miał się czym pochwalić to musiała przyznać. Był ładnie umięśniony, wręcz idealnie. Nie za mocno, nie za mało. Idealnie. Poczuła się jeszcze bardziej wilgotna w środku. Miała wrażenie, że chce go całego. Już, teraz. Była niecierpliwa, więc gdy tylko złapał jej nogi i naparł na jej wejście, westchnęła z wyraźnym zadowoleniem.
    - Postaraj się - szepnęła zanim złączył ich usta razem, poczuła go zaraz w sobie. Wchodził powoli, rozpychał jej ścianki, dopasowywała się do niego. Aż w końcu dotknął ten jej czuły punkt, aż jęknęła z rozkoszy w jego usta. Objęła jego szyję ramionami, a nogi starała się zapleść w jego pasie. Chciała czuć go bardziej, intensywniej, mocniej. Spojrzała mu prosto w oczy, gdy pierwszy szok, uczucie związane z dotknięciem punktu rozkoszy przerodziło się w przyjemne łaskotanie. Niecierpliwe wręcz w oczekiwaniu na więcej. Dłonią odgarnęła niesforny kosmyk włosów z jego twarzy, zakładając go za ucho. - Nie powstrzymuj się - szepnęła, ponownie łącząc ich usta w pocałunku i nawet próbując, trochę nieudolnie, ale próbując, poruszać biodrami by dać mu znać, że jest gotowa. Gotowa i cholernie niecierpliwa.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  75. — Jeszcze — zaśmiała się, jakby celowo chciała mu namieszać w głowie. W sumie to nie był taki zły pomysł. Był tak zjarany, że może uda jej się wmówić mu jakąś głupotę. Później może się z niego znowu pośmiać. Uśmiechnęła się zadziornie na tę myśl.
    — Znaj moja dobroć, że wyjątkowo nie jestem głodna — odpowiedziała, kończąc swoje ciastko. Nie wzięła już kolejnego, bo uznała, że jemu się bardziej przydadzą.
    — Trágao, homiño, ou asfixiarte (połknij mały człowieku, bo się udusisz) — zaśmiała się.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  76. Jego zmiana była natychmiastowa. Gdy tylko złapał ją za biodra, poczuła go głębiej. Mocniej. Jej wnętrze zaciskało się na nim przyjemnie, a ona mruknęła chrapliwie. Pchnął raz, porządnie, mocno. Poczuła go całego. Jej ciało wygięło się w łuk. Drżała pod jego dotykiem. Drżała pod jego rozpalonym ciałem. Wbiła paznokcie w jego plecy, oddychając szybko i chrapliwie. Poruszał się szybko, coraz szybciej. Kiedy już wydawało się jej, że złapała jego rytm, on jeszcze przyspieszył.
    - Mhm... dobrze, tak dobrze - wyszeptała, znów łapczywie szukając jego warg. Próbowała z nim konkurować w tańcu językiem. Walczyła o dominację w pocałunku. Wsuwała dłonie w jego włosy, mocno zaciskając je na nich, przesuwała nimi do pleców, wbijała w nie swoje paznokcie. Tak, było jej tak dobrze. Starała się nie dochodzić. Jak najdłużej. Czerpała z tego przyjemność. Ogromną, wielką. Nie spodziewała się, że ta będzie aż tak duża. Jej ciało wpadało w niekontrolowane drgawki, a ona dalej walczyła. Chcąc by doszedł razem z nią.
    - Napełnij mnie... spuść się we mnie, napełnij mnie swym nasieniem. Och, jesteś niesamowity. Najlepszy - jęczała zaciskając powieki.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  77. Była w takiej rozkoszy, że prawie to do niej nie dotarło. Niemal nie usłyszała jego słów. Jęknęła głośno, niemal krzycząc, gdy przyssał się do jej piersi. O boże. Przecież to doznanie było niesamowite. Próbowała raz jeszcze zaciskać na nim swe mięśnie, ale była już tak bliska.
    - Ja też... zaraz... mogę...? - zdołała go zapytać, zanim fala przyjemności zawładnęła nią w całości. Zalewała długimi strumieniami. Dygotała pod nim, mocniej objęła go ramionami, chcąc by w niej był jak najdłużej. Dyszała ciężko, ale o rany... to było coś nie do opisania.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  78. Nie protestowała. Przyjęła jego objęcia z przyjemnością. Sama się w niego wtuliła jeszcze długą chwilę drżąc wraz z nim. Matko, jakie to było dobre. Zamruczała z przyjemności i ucałowała jego nagą klatkę piersiową, chcąc mu podziękować za to doznanie. To rzecz jasna wcale nie zmieniało jej sytuacji. Dalej była na jego usługach, ale w tej chwili... nie mogła nic poradzić na to, że zwyczajnie cieszyła się z tego powodu. Pomasowała mu skórę głowy rękoma.
    - Jestem Gabriela - przedstawiła mu się cicho. - Po prostu Gabi... - dodała, bo przecież nawet nie znali swoich imion. - Jak mam się do ciebie zwracać? - zapytała, cały czas pieszcząc palcami jego głowę.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  79. - Mieszko - powtórzyła po nim, reagując cichym śmiechem na tę zmianę pozycji. Uniosła się delikatnie, by oprzeć swoją brodę na dłoniach i obserwować te jego elektryzujące tęczówki. Jego delikatne pieszczoty były dla niej czymś nowym, ale miłym doznaniem. Jedną dłonią sięgnęła do jego warg, delikatnie przesuwając po nich palcem i zahaczając o jedną z nich.
    - Z przyjemnością będę ci służyć - powiedziała, muskając ustami jego mostek. Dłonią, sunęła po jego wargach, policzku, szyi. Badała nią każdy skrawek jego ciała, delikatnie drażniąc chwilę jego sutek. - Mieszko - powtórzyła smakując to jego imię. - Szlachetnie... pasuje do twej urody - uśmiechnęła się do niego szerzej.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  80. Oddawała jego pieszczoty z równą zażyłością. Całowała i nie chciała przestać. Zaśmiała się cicho, a czując jak porusza biodrami, powoli uniosła się do siadu i sama zaczęła się na nim poruszać. Powoli. W górę i w dół. Bardzo powoli. Wręcz z typową dla siebie wredną stronę.
    - Dziękuję - szepnęła, zagryzając seksownie wargę i poprawiając sobie włosy. Uszczypnęła go w bok i pokręciła lekko głową. - A jeśli nie chcę, byś skrócił me usługi? - spojrzała mu prosto w oczy. - przesunęła dłońmi po jego brzuchu i kiedy niemal wysunęła się z niego całkowicie, gwałtownie się na niego nabiła. - A jeśli... - odetchnęła głębiej, teraz balansując nieco w górę i w dół może centymetrowa sprawa. - ...jeśli chcę pobyć z tobą dłużej?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  81. Chociaż w pierwszej chwili chciała powiedzieć "tak", potrząsnęła lekko głową i spojrzała mu w oczy.
    - Nie - odparła twardo znów powoli idąc w górę, by mocno na niego opaść. Och w głowie szalało jej stado kolorowych ptaszysk, śpiewając tak, tak, tak. - Dziesięć dni - szepnęła mu do ucha. - A potem... - zagryzła wargi na jego uszku. - ...potem będę ci równa - dotknęła jego policzka i zaraz polizała go językiem i uśmiechnęła się do niego słodko, rozpoczynając szybsze ruchy bioder. Co poradzić, doprowadzał ją do szaleństwa, ale tym razem posuwała go tak przez jakiś czas, a potem w jej oczach pojawiły się diabelskie chochliki. Po prostu się z niego zsunęła i palcem dźgnęła jego przyrodzenie, wstając z miejsca.
    - Wyglądasz tak łagodnie, a zobacz, jaki z ciebie napalony przemytnik - rzuciła ruszając przy tym sugestywnie brwiami. Ścisnęła dłonią jego jądra, stojąc nad nim. Ścisnęła delikatnie, nie chcąc go specjalnie skrzywdzić. - Powiedz, jest coś co lubisz? - zainteresowała się.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  82. Muskała palcami jego penisa, lekko masując go dłonią i ściskając od czasu do czasu, zastanawiając się nad opcjami. Anal... znowu się pojawiał, ale ona nie chciała. Nie tak. Może później, kiedy już będą równi sobie. Może wtedy się odważy, o ile wcześniej Mieszko jej nie przerazi. Przesunęła palcami po jego brzuchu i klatce piersiowej, a potem polizała jego przyrodzenie, by zlizać z niego jego spermę i zbliżyła się do jego twarzy. Pocałowała go mocno, dzieląc się z nim jego nasieniem.
    - Dziś jestem twoja, ty wybieraj - przypomniała mu. - Proszę tylko o brak seksu analnego. Nigdy go jeszcze nie miałam - przyznała mu się czerwieniąc przy tym mocno. - I właściwie cię nie znam... - dodała jeszcze. - Nie ufam ci na tyle - zacisnęła mocno wargi.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  83. Zlizała kilka kropli jego spermy i zaskoczona spojrzała na to co robi. Och to było całkiem przyjemne. Jego język doskonale wiedział co robi, a palce dokładały jej przyjemności. Odruchowo uniosła się i docisnęła jego głowę mocniej do swojej brzoskwinki. Jak zawsze chciała więcej. Zaczerwieniła się trochę. Podczas stosunków wstępowało w nią coś nowego, coś innego, zupełnie niespodziewanego, przynajmniej dla niej samej.
    - Mhm... jesteś niesamowity... kilka takich ruchów i znów będę rozpalona, znów będę walczyć z orgazmem - jęknęła już rozpoczynając małą walkę. - Mieszko...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  84. - Jak ty tak będziesz robił... to ja tu oszaleję... postradam zmysły - szepnęła poruszając nieco biodrami by dołączyć do rytmu jego palców. - Nie wytrzymam... długo - przyznała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  85. Popatrzyła na niego wyraźnie skonfundowana. Jak to nie mogła? Tak się nie robiło. Nie, kiedy już ją tak rozochocił. Niemal zapomniała o ich układzie, a tu teraz takie polecenie? Wręcz rozkaz? Patrzyła z niedowierzaniem. Jeszcze przyspieszył ruchy palców. Miała ochotę go rozszarpać. Wstrzymywała się, zaciskała ręce na posłaniu, próbowała uciec przed jego palcówką.
    - Czemu? Czemu...? - jęczała, czując jak przyjemność nadchodzi, wbija się w jej czaszkę, rozsadza ją wręcz. Czuła jak zaczyna drżeć. Nie była pewna jakie będą konsekwencje tej jawnej niesubordynacji, ale nie była w stanie się dłużej powstrzymywać. Wygięła się w łuk i doszła z głośnym krzykiem. Za dobrze sobie radził tymi palcami.

    Gabi-co-się-nie-słucha xD

    OdpowiedzUsuń
  86. Obrzuciła go złowrogim spojrzeniem, gdy tak się z niej śmiał i złączyła szybko swe uda, by za bardzo nie pokazać jak lubi takie klepanie po kroczu.
    - Plan... - prychnęła, ale nie zdołała dodać nic więcej, bo wsunął jej palec do ust, a ona odruchowo lekko go possała, zlizując z niego swe własne soki, pomieszane z jego nasieniem. Mieszanka niezbyt idealna. Jakoś niespecjalnie jej ten smak pasował, ale i nie odrzucał. Po prostu był. Patrzyła na niego spode łba, ale w końcu usiadła na posłaniu i odetchnęła głęboko.
    - Czy mogę się już ubrać? - zapytała go. - Jestem straszliwie głodna, a nasz kontrakt zapewnia mi wyżywienie... chętnie je przygotuję - błysnęła zębami.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  87. Przelotnie zerknęła na jego przyrodzenie i dygnęła z gracją, odbierając od niego jabłka i paski suszonej wieprzowiny. Tę drugą wsunęła od razu do buzi i zaczęła się ubierać. Założyła na sobie koszulę i sięgnęła do swojej torby, by wyciągnąć z niej długą spódnicę. Uznała, że prędzej czy później i tak Mieszko będzie błagał ją o spełnienie, więc ułatwi mu sprawę i odpuściła sobie bieliznę. Aż się lekko zarumieniła, gdy zdała sobie sprawę z tego co robiła. Potrząsnęła jednak głową i odetchnęła głęboko, wracając do jedzenia. Wzięła również sobie jabłko i wgryzła się w nie ze smakiem. W między czasie, wyciągnęła swój sztylet spod fotelo-kanapy i schowała w bezpiecznym miejscu. Oj nie, jego nie odda. Za nic w świecie. Zerknęła na młodego, sfrustrowanego i nieszczęśliwego mężczyznę.
    - Jakiś plan działania mamy na te dni? - zapytała go raczej pogodnym tonem. - Jakieś polecenia? Ja cię chyba nauczyć muszę jak wydawać polecenia, bo ty hm... noga w tym temacie - zauważyła nieco zaskoczona, bo przecież wydawał się być taki pewien siebie. Już te dwa siarczyste razy sprawiły, że się podnieciła, a potem ten rozkaz. To wszystko... a teraz był jakiś zmarkotniały.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  88. Zrobiło się jej go żal, więc podeszła do niego i objęła go swoimi ramionami, muskając jego usta swoimi.
    - No to dokończ - szepnęła mu do ucha. - Dokończ... przecież możesz - zapewniła go cicho i delikatnie otarła się o jego biodra. - A potem pojedziemy do wioski i... pomogę ci pakować towar - uśmiechnęła się do niego, bo co do dywersji to nie do końca wiedziała co miał na myśli. No nic, będzie dziergać na bieżąco.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  89. Nie upierała się przy tym. Skinęła mu głową i zagryzając drugie jabłko rozejrzała się po całym pomieszczeniu. Było dość spore. Odnalazła miotłę, więc śpiewając sobie pod nosem zaczęła wymiatać odłamki szkła z podłogi. Upewniła się, że wymiotła je również spod łoża. Następnie czekało ją nieco więcej szorowania, bo fotel wołał o pomstę do nieba. Zabrała się za nie jednak dość ostro i po kilkunastu minutach, ocierała pot z czoła zadowolona z efektu. Ostatecznie ubrała jednak i bieliznę nie czując się za dobrze bez niej. Wróciła do jedzenia swojego jabłka wyglądając przez okno, żeby zorientować się mniej więcej gdzie się znajdują. Nie przeszkadzała mu. Nabrała kilku głębokich wdechów świeżego powietrza i uśmiechnęła się do siebie. Zapowiadała się niezła przygoda przez te parę dni.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  90. Ona tymczasem przysnęła na fotelu. Obudziły ją jednak pierwsze promienie słońca. Przeciągnęła się lekko i wyskoczyła z powozu. Ten toczył się na tyle powoli, że była w stanie to zrobić. Przebiegła kilka kroków i wskoczyła na ławkę obok woźnicy, by trochę zmienić swe otoczenie. Jazda cały czas w powozie była zwyczajnie nużąca.
    - Dzień dobry - ucałowała go w policzek. - Długo jesteś przemytnikiem? - zadała mu pierwsze pytanie, by trochę zabić czas. - Dlaczego ten zawód?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  91. — Połknij mówiłam, bo się zadławisz — wyjaśniła, patrząc jak się męczy. Jego fiksacja gastryczna musiała wyjątkowo dzisiaj pokarać, nie mogła mu tego odmówić. Wzruszyła ramionami na jego słowa. Ciężką walką by tego nie nazwała, spojrzała na niego i zaśmiała się.
    — Zaraz tam najcięższe, po prostu słabo połykasz przy tym ile na raz do mordki ładujesz — pstryknęła go lekko w nos. — Nie, podoba mi się patrzeć jak się męczysz, uspokaja, wiesz? — odpowiedziała z przekąsem na jego propozycję.


    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  92. Dziewczyna pokiwała lekko głową.
    - Dobrze - zgodziła się nie robiąc tu żadnego problemu. - Czyli spędzimy w mieście cały dzień - bardziej stwierdziła niż zapytała. Skoro konie musiały tyle odpocząć to wniosek nasuwał się sam. Był dobry w tym co robi. To ją trochę uspokoiło. Wstyd się przyznać, ale jego niepozorny wygląd trochę ją zmylił. Nie była pewna czy przypadkiem nie jest podrzędnym przemytnikiem, który ma problem z prawem.
    - Jasne, jak będzie potrzeba to zrobię ci za taką dywersję - dodała spokojnie, uznając że będzie musiała pozasłaniać trochę swoją twarz. Od momentu, w którym Perun wydał ogłoszenie o nagrodzie za jej osobę, starała się stąpać nieco bardziej ostrożnie. Przynajmniej w większych miejscowościach, gdzie mogła natknąć się na Polszanów.
    - Lubisz to co robisz? - zagadnęła go jeszcze, jakoś tak chcąc go lepiej poznać. - Masz spracowane dłonie... - dodała po dłuższej chwili. - Pracowałeś na roli? - zaciekawiła się. Praca zupełnie fizyczna jakoś jej do niego nie pasowała. Przynajmniej nie w stu procentach.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  93. — Zaraz tam zadławił, może trochę poddusił, przecież nie dam umrzeć nowemu przemytnikowi Nor, dopóki mi za to nie zapłacą — zaśmiała się delikatnie, kładąc się na rozłożonym siedzisku. — Widocznie miałeś ich za mało, bo słabo Ci szło, musisz jeszcze potrenować. Ale nie martw się, masz słodką buzię, szybko znajdziesz na kim potrenować — powiedziała, patrząc jak dziecinnie zasysa się na swojej butli. Naprawdę, przyjmowali coraz dziwniejszych ludzi do roboty. Westchnęła uśmiechając się szerzej. — Tak, i co z tego? Pomaga mi w zawodzie i trzyma z daleka niepotrzebnów gapiów. Jak po prostu kogoś ubijesz, to zaraz ktoś naskarży straży, ale jak zaczniesz mu wypruwać flaki to się zrzyga, ucieknie i będzie modlić, żebyś przypadkiem go nie znalazł. A sadyzm trzeba ćwiczyć mój drogi, bo nim się obejrzysz, a zaczniesz cieszyć się życiem i kwiatami na łące.

    Onyx

    OdpowiedzUsuń
  94. Zarumieniła się trochę. Przecież starała się zmienić. Już odpuściła sobie oficjalny ton. Nie dygała non stop, ciągle przypominała sobie o lekkim zgarbieniu. Starała się być normalną dziewczyną. Schowała dłonie w poły spódnicy i zapatrzyła przed siebie.
    - Właściwie... to był drugi raz jak spróbowałam coś ukraść - odchrząknęła całkowicie czerwona na twarzy. - Za pierwszym razem omal mnie orkowie nie zabili - przyznała mu. - Przepraszam... byłam zdesperowana. Potrzebuję gotówki... bo nie umiem polować, a nie mam co jeść - nerwowo założyła kosmyk włosów za ucho. - Moje umiejętności... właściwie to chyba w niczym nie jestem dobra - mruknęła. - Lubię przerabiać ubrania, szyć umiem - pokiwała zaraz głową. - Uczę się walczyć... ale nie wystawiłabym sobie za to pozytywnej oceny. Jeszcze - bąknęła. - Ja... czasami myślę, że jestem do niczego - spojrzała mu prosto w oczy i wzruszyła ramionami. - Tak, pochodzę z wyższych sfer - przyznała z ciężkim westchnieniem. Nie było co tego ukrywać. - Ale nie chcę tam wracać - dodała jeszcze.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  95. Wtuliła się w jego pierś, pozwalając sobie na parę łez. Łez, które już dawno powinny wypłynąć. Do tej pory wstrzymywała je. Wstrzymywała, żeby nie wyjść na słabą, ale tęskniła za towarzystwem. Tęskniła za kimś kto da jej oparcie. Zerknęła na niego, gdy już oderwali się od siebie po pocałunku i posłała mu lekki uśmiech.
    - Dziękuję - ucałowała go jeszcze w policzek. - Że mnie nie wydałeś i nie obciąłeś mi palców - zaśmiała się cicho. - Ale klapsów powinnam dostać więcej - puściła do niego oczko, oddychając głęboko. Czuła że na nie zasłużyła. Jakoś podświadomie. - Za to głupie myślenie... wiesz? Staram się je zmieniać, ale to nie idzie tak łatwo - przyznała. Tak, miał rację. Pracowała teraz dla niego i chciała się wykazać. Pokazać, że potrafi coś więcej niż tylko biadolenie.
    - Mam nadzieję, że nie narobię ci kłopotów - dodała jeszcze już nieco ciszej. - Mieszko, opowiedz o swojej rodzinie - poprosiła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  96. Spłonęła rumieńcem. Przecież jechali traktem handlowym i miała mu się teraz wypinać. Przecież ktoś mógł ich zobaczyć i się tym zainteresować. Objęcie przyjęła z przyjemnością, wtulając się jakoś tak naturalnie w jego bok i przegryzając sobie marchewkę. Pogłaskał ją po głowie, a ona zarumieniła się lekko. Bardzo jej się spodobał ten gest. Poczuła przyjemne ciepło na sercu.
    - Wiem - szepnęła, zajadając marcheweczkę. Jadła wiele wykwintnych dań, ale ta marchewka wydała się jej najsmaczniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek miała w ustach. Słuchała o jego mamie i zacisnęła mocno wargi. - A to cham skończony - bąknęła, zaraz zakrywając usta dłońmi. Dalej przekleństwa trudno było jej wymówić. - Dobrze, że jej pomagasz - spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem. - Wydajesz się dobrym człowiekiem - dodała kończąc marchewkę i rumieniąc się lekko. - Tak tutaj? - zapytała a propo klapsów. - No nie chciałeś potem dojść... - przypomniała mu nieśmiało, trochę się krępując, bo akurat pojawił się wóz na horyzoncie. Patrzyła na niego błagalnie, ale wzrok, mimo tej swojej czułości, miał nieubłagany. Z cichym jękiem wstała, podwinęła spódnicę i przełożyła się przez jego kolana. - Masz rację - bąknęła. - Byłam bardzo niegrzeczna, nie dałam ci dojść, chciałam cię okraść a potem jeszcze mówiłam o sobie tak słabo... - wymamrotała, ciesząc się, że chociaż ma bieliznę na sobie. Dobrze, że jednak zmieniła zdanie co do tego.

    Gabi xD

    OdpowiedzUsuń
  97. - Nie założyłam jeszcze wtedy bielizny - bąknęła, chcąc mu dać do zrozumienia, że była gotowa, by mu się ponownie oddać. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale wtedy spadło pierwsze uderzenie. Uderzenie, które sprawiło że musiała mocno zagryźć wargi by nie krzyknąć. Oj bolało. Bardzo. Uderzenia zdawały się być mocniejsze niż dzień wcześniej i już przy piątym wierzgnęła nogami, ósme sprawiło że zasłoniła pośladki swoimi dłońmi.
    - Przepraszam, przepraszam, przepraszam - jęknęła, licząc na to, że to powstrzyma go przed kolejnymi uderzeniami. - Mieszko, ja... dzisiaj to nadrobię. Obiecuję...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  98. Poczuła się jak mała, strofowana dziewczynka. Przeszedł ją dreszcz na to zapewnienie. Oj nie chciała klapsów na brzoskwinkę. Spąsowiała trochę i pomasowała swoje pośladki zanim usiadła z powrotem obok niego. Syknęła cicho, bo dupsko ją rzeczywiście bolało.
    - Uhm będę cię pieścić dłońmi, całować całe twoje ciało. Poliżę twoje przyrodzenie... - zaczęła nie wiedząc do końca co innego mogłaby zrobić. - Wypnę się i będziesz mógł mnie wziąć od tyłu, a potem drugi raz... i trzeci - dodała zaraz z każdym słowem robiąc się coraz bardziej czerwona na twarzy. - Będę krzyczała twoje imię, wijąc się pod tobą z odczuwanej przyjemności. Pozwolę ci brać mnie ostro, szybko... ale też powoli i spokojnie, jak tylko będziesz chciał. Zrobię ci masaż... ramion... - mówiła dalej. - Będę chodziła bez bielizny przez cały dzień, żebyś mógł mnie posiąść nawet tu... w woźnicy... kiedy tylko będziesz miał ochotę, a wieczorem... - zbliżyła usta do jego ucha. - Zasnę wtulona w twoje ramiona - ucałowała jego uszko.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  99. Nie była pewna czy te pieszczoty są bezpieczne w drodze, ale odchyliła głowę do tyłu dając mu większy dostęp do swojej szyi. Jego dłoń gładząca jej pierś przez materiał koszuli już teraz przyprawiała ją o dreszcze.
    - To mocne słowa - spojrzała mu prosto w oczy. - Jestem ciekawa, czy faktycznie będziesz w stanie spełnić te swoje obietnice - musnęła jego wargi swoimi unosząc się lekko, by zsunąć z siebie majtki i wsunąć mu je do kieszeni. - Wedle obietnicy - szepnęła mu do ucha.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  100. Szybko działał, nie dawał chwili na zastanowienie się. Był wyraźnie napalony, a jej to schlebiało. Gdy ścisnął mocniej jej pierś zadrżała. Potem zadał to pytanie, a ona spojrzała mu głęboko w oczy.
    - Myślałam, że masz robotę do wykonania - przypomniała mu muskając jego usta swoimi wargami. - Jesteś pewien, że mamy na to teraz czas? - zapytała go, bo nie chciała by przypadkiem narobił sobie kłopotów przez uciechy cielesne. Przecież nie tylko tym człowiek żył. Co prawda w tej chwili oboje zdawali się zachłystnąć swoją wzajemną obecnością. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby ją tu teraz wziął. Posiadł raz jeszcze, ale z tyłu głowy miała tą jego robotę. Te biedne konie, które miała przecież wyczesać i dać im odpocząć.
    - Jesteś pewien? - powtórzyła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  101. Ewidentnie tego nie przemyślała, bo chociaż pod jej spódnicą nie było widać, że nie miała bielizny to już sama świadomość tego była krępująca, a tu jeszcze wjeżdżali do miasta. Ten jego komentarz sprawił, że poczuła dreszcz niepewności i przyjemności w jednym. Spuściła wzrok, żeby chociaż trochę się uspokoić. Usiadła nieco wygodniej o ile to w ogóle było możliwe. Pośladki dalej ją bolały.
    - Tak, najpierw biznes - skinęła głową. Przecież obiecała mu te przeprosiny. Nie zamierzała o tym zapominać. Już pomijając fakt, że Mieszko by jej o tym dobitnie przypomniał. Na samą myśl zabolały ją pośladki. Potrząsnęła lekko głową i spojrzała na zbliżającą się bramę miasta. Automatycznie rozpuściła włosy, żeby trochę zasłonić swoją twarz i naciągnęła kapelusz który jej podał, pozwalając mu działać. Trochę się denerwowała, ale kilka oddechów sprawiło że uspokoiła się, przynajmniej pozornie. Strażnik podszedł do nich i zlustrował ich uważnie.
    - Dokumenty proszę - rzucił do Mieszka.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  102. Zerknęła przelotnie na strażnika i nie spostrzegła ręki Mieszka, która wdarła się na jej udo, a potem swobodnie powędrowała do jej nagiej brzoskwinki.
    - Oh... - wyrwało się jej głośniej niż tego chciała, a policzki poczerwieniały. Czuła jego palec wsuwający się w jej środek i odruchowo zacisnęła mocno uda na jego ręce, by uniemożliwić mu dalsze drażnienie. Matko kochana. Tu? Przy strażniku? Przecież tu mogło się tyle złych rzeczy wydarzyć. Jęknęła cicho i zatkała sobie usta dłońmi, zerkając raz po raz na mężczyznę. Ten kompletnie nie zwracał na nią uwagi. No żesz. Głupia była! Głupia, głupia, głupia! Policzki paliły ją żywą czerwienią. Chciała już przejechać przez tą przeklętą bramę, ale ten sobie pogawędki urządzał. No co za paskud! Jego palec poczyniał sobie coraz śmielej, a ona wierciła się odrobinę speszona.
    - Oczywiście, mości panie. Akurat trafiliście państwo na dzień targowy. Przyjechały same znakomite towary. Mamy też dwie gospody. Na pewno znajdą państwo coś dla siebie - odparł strażnik, oddając mu dokumenty.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  103. Złapała za brzegi spódnicy, gdy tylko zorientowała się, że Mieszko je podciąga do góry.
    - Co robisz? - zapytała go szeptem, po czym jęknęła cicho, kiedy kolejny palec wdarł się do jej wnętrze. Dobrze, że chociaż minęli bramę. Przyspieszona zabawa sprawiła, że musiała się oprzeć trochę o oparcie ławeczki. Zagryzła mocno wargi. - Nie, wszystko... gra - bąknęła, piorunując go spojrzeniem.

    Gabi xD

    OdpowiedzUsuń
  104. Nie pozwoliła mu podwinąć spódnicy. Oj, co to to nie. Pocałunek na szyi przyjęła z przyjemnością, a jego komplement miło połechtał jej ego. Przez to wszystko zaczerwieniła się jeszcze mocniej. Chciała go poprosić żeby przestał, nie chciała dochodzić w takim miejscu. Zwłaszcza że zbliżali się powoli do targu, ale nie odważyła się wydobyć z siebie głosu. Czuła że ten byłby nader piskliwy. Jego palce, w jej wnętrzu przyspieszyły, a ona znów obrzuciła go piorunującym spojrzeniem. Niemym błaganiem by przestał, ale nie przestał. Napięcie w niej się budowało, a kiedy dostała pozwolenie...doszła jak na zawołanie. Zadygotała na ławeczce i omal z niej nie zjechała. Żeby nie spaść wtuliła się mocno w jego bok jeszcze chwilę opanowując fale przyjemności, które przez nią przepływały.
    - Zemszczę się... - poinformowała go. - Nie znasz dnia ani godziny... ale zemszczę się - fuknęła, nabierając głębokich oddechów w płuca. Zerknęła na swą spódnicę, z ulgą odbierając fakt, że ta nie była mokra.
    Miasteczko tętniło życiem, a Mieszko poprowadził wóz do sobie tylko znanego punktu, gdzie zatrzymał konie. Na miękkich nogach zeszła z wozu, dalej do siebie dochodząc. Brak bielizny dopiero teraz zaczął jej coraz bardziej doskwierać. Czuła się zdecydowanie niezbyt pewnie. Zaskakujące jak ten mizerny element garderoby może człowieka doprowadzić do skrajnej paranoi. Miała wrażenie, że wszyscy tu o tym wiedzą, przez co nie mogła pozbyć się rumieńców. Podeszła do koni i pogłaskała je uspokajająco, wypinając je z uprzęży.
    - To ja zajmę się końmi i poczekam na ciebie - uśmiechnęła się do niego delikatnie, prowadząc zwierzęta do stajni.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  105. Pokiwała głową na znak, że rozumie i ucałowała go jeszcze w usta.
    - Uważaj na siebie - rzuciła, zanim schowała się w stajni. Zajęła się czesaniem koni, pojeniem ich i wyglądaniem od czasu do czasu za Mieszkiem. Jednak większość czasu chowała się w cieniu, nie chcąc by ktokolwiek ją zauważył. Przebywanie w miasteczkach wcale nie było dla niej takie bezpieczne. W pewnej chwili usłyszała, że ktoś majstruje przy powozie Mieszka. Przyległa do ściany stajni i wyjrzała zza rogu. Dwóch mężczyzn próbowało zepsuć koła wozu. Zacisnęła mocno wargi. Miała się nie wychylać, nie zwracać uwagi, ale... nie pozwoliła jej na to jej wrodzona wszędobylskość. Wyszła ze stajni pewnym siebie krokiem.
    - Dzień dobry - przywitała się z mężczyznami. - W czym mogę panom pomóc?
    - Jeśli ci życie miłe, maleńka, nie widziałaś nas tutaj - odparł jeden z nich błyskając gwałtownie wstając i błyskając nożem, ale ona była szybsza. Nauki u Piusa, jednak na coś się przydały. Cięła go w tętnicę udową i wyciągnęła swój nóż patrząc z przerażeniem, jak ten wrzeszczy i zaczyna się wykrwawiać. Drugi rzucił się na nią, ale Gabi zdołała odskoczyć. Niestety przewróciła się przy tym i zaraz miała go na sobie. Zaczął dociskać dłonie do jej szyi. Spróbowała trafić go sztyletem, ale wytrącił jej go z dłoni. Nie mogła wzywać pomocy, więc zacisnęła powieki, uspokajając oddech. Znajdzie rozwiązanie. Da radę. Spięła wszystkie swoje mięśnie, próbując zrzucić go z siebie. Na próżno.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  106. Była w ciężkim szoku. Nie dlatego, że przed chwilą prawie zginęła, ale dlatego że to morderstwo poszło temu dziwnemu mężczyźnie tak szybko. Wtuliła się w ramiona Mieszka, chowając w nich i nie mówiąc nic. Przez moment drżała, ale potem, odsunęła się od niego i mimo bladości twarzy, podniosła się z ziemi, wzięła swój sztylet i schowała go na swoje miejsce. Potem go wyczyści. Odetchnęła głęboko i podeszła do Argarczyka.
    - Dziękuję - spojrzała mu prosto w oczy. - Ale następnym razem... można było bez takiego okrucieństwa - dodała jeszcze. - Może nawet oszczędzając życie... tak to się nawet nie dowiemy, kim byli i czego chcieli od Mieszka - mruknęła, krzyżując ręce na piersi. Skoro już broniła wozu to przynajmniej chciała wiedzieć czemu. Przez moment mierzyła spojrzeniem mężczyznę, po czym znów wróciła do swojego woźnicy.
    - Nic mi nie jest - zapewniła go. - Poradziłam sobie z jednym, ale drugi mnie zaskoczył - przyznała lekko się przy tym mieszając i opierając czoło o jego klatkę piersiową. - A ty? Wszystko w porządku?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  107. Dziewczyna odruchowo dygnęła przed Davosem i dmuchnęła sobie w grzywkę.
    - Nawet ścierwo zasługuje na życie... zresztą nie wiemy czy to było ścierwo - zagryzła lekko wargi. - Sprawdź koła, kręcili się obok nich - dodała zaraz, gdy Mieszko poszedł te niebezpieczne fiolki zabezpieczyć. Nie była pewna co w nich jest i nie wiedziała czy chce się przekonywać. Uśmiechnęła się do niego dumna ze swojego połowicznego osiągnięcia. - Wszystko przez to, że miałam dobrego nauczyciela - przyznała, przypominając sobie że powinna ćwiczyć codziennie. Kiedy pogłaskał ją po głowie, wtuliła się w niego szybko i cmoknęła w policzek.
    - Przyprowadzę konie... co z nimi zrobimy? - zapytała patrząc na truchła kompletnie pozbawione krwi. Zerknęła jeszcze na Davosa. - Nie mogą tu tak zostać - stwierdziła. - Wzbudzą zbyt dużą sensację...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  108. Przyczepiła z powrotem konie i przyjęła jego pomoc przy wejściu na wóz. Usiadła tuż obok niego i nie protestowała. Wtuliła się w jego pierś, kiedy ruszał z miejsca.
    - Mogliśmy się dowiedzieć dlaczego - zauważyła tylko cicho, ale zaraz uśmiechnęła się do niego odrobinę pogodniej. - Zawsze będę go chroniła - ucałowała go w usta, z powrotem się do niego przytulając. Nie była specjalnie zmęczona, ale tak po prostu było jej miło. Jakoś ciepło na serduszku.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  109. - Jedziemy do Fasach? - spojrzała na niego tymi swoimi wielkimi oczyma i aż pokręciła się w jego ramionach z podekscytowania. - Tam jeszcze nie byłam - przyznała mu się, oddając się zaraz przyjemności. Jego pocałunki niezwykle jej się podobały. Nie byłaby sobą, gdyby nie powalczyła z nim o dominację. Tym razem nie przestała. Dopóki nie zabrakło jej tchu. Wówczas odsunęła się i oblizała lubieżnie swe usta, sięgając sobie po marchewkę. - Lubisz się całować, co? - bardziej stwierdziła niż zapytała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  110. - Jest - odparła szczerze, zaskoczona jego wyznaniem. Chętnie splotła z nim ręce, głaszcząc jego zewnętrzną część dłoni swym kciukiem. - Po prostu mnie nie wyrzucaj... pozwól mi z tobą zostać... te dziesięć dni, a potem dłużej - poprosiła go.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  111. Pokręciła lekko głową.
    - Wszystko inne już mam - zadrżała od tego jego szeptu. Był dość sugestywny. Spojrzała mu głęboko w oczy i zagryzła delikatnie wargi. - Schlebiasz mi - dodała po dłuższej chwili czując, że mogłaby z nim się teraz kochać. Tu i teraz. Nawet zaraz. Szlag. Ten człowiek był zdecydowanie gorszy od Piusa. Zmienny jak rzeka. - Mógłbyś... darować mi ten wczorajszy... no wiesz, że nie dałam ci dojść - rzuciła cicho, przesiadając się na jego kolana, przodem do niego i obejmując go ramionami za szyję.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  112. Dziewczyna znów spaliła buraka i przez moment nie patrzyła mu w oczy. Utkwiła wzrok w jego brzuchu.
    - Jeśli masz taką ochotę... - szepnęła. - To mogę... mogę bez bielizny chodzić cały okres mojej spłaty długu - bąknęła czerwieniejąc jeszcze mocniej. Była perwersyjna. Pius miał rację. Nawet sięgnęła do swej koszuli i rozpięła ją lekko by pokazać podtrzymującą jej piersi taśmę. - Całej... - szepnęła, kręcąc się trochę na jego kolanach i ocierając o jego penisa. Nie chciała tylko go brać w swoje usta. Bała się, że jak zacznie go lizać to skończy z jego przyrodzeniem w gardle. Tego chciała uniknąć.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  113. Skinęła głową nieco przerażona tą swoją śmiałością i faktem, że jeśli zatrzymają się w gospodzie i nie daj boże on ją wcześniej podnieci to jej sutki będą sterczeć widoczne na wolności. Aż poczuła piekące policzki. Powoli zaczęła rozwiązywać taśmę i tak jak on wcześniej, wyrzuciła ją za powóz. Dla przypieczętowania swojego losu. Owszem w torbie miała zapasową parę ale to miało symboliczne dla niej znaczenie. Zaczynała mu się oddawać. Zapięła koszulę, ale po chwili zmieniła zdanie. Odpięła ją trochę, by jej piersi mogły wysunąć się spod ubrania przy każdym najmniejszym kamieniu na drodze czy innej wyboi. Taki dreszczyk emocji. Uznała że Mieszko doceni inicjatywę. Jednocześnie zaczęła szybciej jeździć na jego spodniach. Zbliżyła się do niego i musnęła ustami jego ucho.
    - Tak jest, panie - szepnęła seksownie do jego ucha. - Zakaz noszenia bielizny. Moje piersi i cipka są do twojej dyspozycji w każdym momencie... - wymruczała mu do ucha. - Czy w nagrodę... wejdziesz we mnie? - zapytała go i spojrzała mu prosto w oczy z niemym błaganiem. Była rozpalona do granic możliwości.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  114. Całowała go zachłannie, gdy tak wjeżdżali do lasu, a dreszcz przyjemności przeszył jej ciało, gdy otrzymała kolejne twarde polecenie. Jego słowa o tym, że jest jej własnością doprowadziły ją na skraj. Z trudem się powstrzymywała, czerwieniejąc na twarzy mocno. Jej brzoskwinka aż pulsowała chcąc już go przyjąć. Zatrzymał wóz, złapał agresywnie jej pierś i jęknęła cicho, zaskoczona tym gestem. Złapał i drugą poczynając je ciągnąć, molestował, miażdżył a ona dygotała na jego kolanach. Podskakiwała na nich, jęcząc cicho. Przyjemny ból szybko przemieniał się w przyjemność. Drżącymi dłońmi zaczęła rozpinać koszulę i zsunęła ją z siebie, a następnie z jękiem podniosła się z jego kolan, by zrobić to samo ze swoją spódnicą. Naga z lekkim przerażeniem obserwowała okolicę. Nikogo jednak nie było. Odetchnęła z ulgą, siadając z powrotem na jego kolana.
    - Zrób to... - poprosiła go. - Zrób - dodała z lekkim zniecierpliwieniem ocierając się teraz o niego jeszcze intensywniej. Już prawie to czuła, już prawie była u szczytu.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  115. Krzyczałaby, gdyby nie jego ręka na jej ustach. Zajęła się jego palcem, zagryzając go od czasu do czasu, kiedy zbyt mocno w nią wchodził. Odruch bezwarunkowy. Czuła jak ją wypełnia, czuła go całego. Zaczęła dochodzić z pierwszym klepnięciem, a kolejne spotęgowały doznanie. Dochodziła długo. Raz za razem. Dygocząc w jego ramionach, gdy on dalej ją posuwał. Ssała jego palec, starając się nie krzyczeć. Chciała by tym razem to i ona doszedł.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  116. - Hm? - zdołała z ciebie wykrztusić. Nawet nie zorientowała się, że ją zablokował. Nie próbowała wstać. Czuła, że całe jej ciało stało się wiotkie. Napełnił ją swoim nasieniem, ale na tym nie poprzestał. Poruszał się dalej, co niezwykle go zaskoczyło.
    - Mieszko... - szepnęła, zagryzając mocno wargi. Ona tego dnia doszła już więcej razy niż on i czuła się nieco oszołomiona tym wszystkim, ale nie chciała go zawieść po raz kolejny. - Czy mogę... mogę na ciebie spojrzeć? - zapytała go cicho. To jak ją trzymał wcześniej nie było złe, ale zdecydowanie bardziej lubiła być przodem do niego. Całować te jego usta, pieścić wargami szyję. Widzieć jego tęczówki, jego twarz i ten seksowny grymas który na niej wykwitał. - Proszę...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  117. Spojrzała mu prosto w oczy i ucałowała jego słodkie wargi.
    - Możesz mnie przytulić, pogłaskać po głowie... - szepnęła. - Możesz mnie pokołysać, zaśpiewać mi... - dodała po chwili wahania. - Możesz mnie po prostu trzymać... możesz znaleźć ze mną jeziorko, żebyśmy mogli wziąć kąpiel - musnęła znów jego wargi. Sam pytał to otrzymywał konkretne odpowiedzi. Fakt, że nazwał ją swą małą zabawką troszkę ugodził w serducho, bo o ile własność i kobieta były podniecające to zabawka kazała twierdzić, że zostanie wyrzucona, gdy tylko się znudzi. Nie powiedziała mu tego jednak, tylko oparła głowę o jego pierś, po prostu oddychając ciężko i wdychając jego zapach.
    - Chciałam ci tylko przypomnieć... że to ja powinnam ci służyć, a poleceń dostaję jakoś mało - zauważyła, głaszcząc dłonią jego pierś.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  118. Dziewczyna mruknęła coś pod nosem przymykając na trochę oczy. Usiadła nieco wygodniej, przyjmując jego koszulę i naciągając ją na swe ramiona. Drapanie po głowie i głaskanie było przyjemne, koiło i uspokajało ją. Uśmiechnęła się pod nosem.
    - Miło mi to słyszeć - odparła ze śmiechem na ustach. Nie samym seksem człowiek żył, a ona powoli miała dość. Powoli zaczynała odczuwać znużenie ciągłymi pieszczotami. Lekki przesyt tym wszystkim. Potrzebowała odpocząć. Choćby i przez chwilę. Chciała go poznać lepiej. Chciała się o nim wielu rzeczy dowiedzieć. Nie tylko preferencji seksualnych.
    - Moglibyśmy stanąć w jakiejś gospodzie, iść potańczyć, skoczyć na dobre jedzonko - zaproponowała. - Jakaś gospoda po drodze... albo zapolować na coś - dodała jeszcze. - Wiesz, nigdy tego nie robiłam - dodała zerkając mu prosto w oczy. - Moglibyśmy też rozpalić ognisko i posiedzieć przy nim...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  119. Nie mogła powiedzieć, że się nie ucieszyła. Bardzo jej się spodobał fakt, że będzie mogła z nim potańczyć. Jak i to, że zauważył w niej coś więcej niż tylko przydrożną kurtyzanę. Objęła go mocno ramionami i ucałowała w nos.
    - Przytulać to ja mogę nawet bez rozkazu - zapewniła go z wesołym uśmiechem na ustach, po czym wstała, oddając mu koszulę. Drżącymi dłońmi wzięła swoją własną i wciągnęła na siebie, jak i spódnicę. - To pójdę się przespać w środku... - zeszła z tej części wozu i zatrzymała się, by na niego spojrzeć. Okręciła kosmyk włosów na swoim palcu. - Może... może do mnie dołączysz? Chciałabym zasnąć w twych ramionach... - przyznała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  120. Musiała przyznać, że jak na warunki polowe, spało się jej wyjątkowo wygodnie. Jego obecność przyczyniła się do tych doznań. Obudziła się pełna nowej energii i przeciągnęła mocno. Przez moment obserwowała jego śpiącą figurę, po czym złożyła buziaka na jego czole i wygramoliła się z łóżka. Skorzystała z faktu, że jeszcze śpi i wyskoczyła z powozu, zabierając ze sobą wiadro wody i ręcznik. Postanowiła chociaż trochę się odświeżyć. Zajęło jej to może z 10 minut, zanim wróciła w świeżych ciuchach, pamiętając oczywiście o ustaleniach dnia poprzedniego. Znalazła w jego rzeczach zapas jabłek i marchewek i nakarmiła konie, głaszcząc je przy tym i rozmawiając z nimi. Dopiero wówczas udała się z powrotem do środka wozu.
    - Dzień dobry - przywitała go widząc, że już siedzi i wskoczyła mu na kolana żeby mocno go przytulić i ucałować na dzień dobry. - Mamy dziś piękny, bezchmurny dzień. Zapowiada się dobra pogoda - rzuciła wesoło. - Kurs na Fasach, tak? - upewniła się. - Może byśmy coś zjedli? - zaproponowała podając mu jabłko i sama wgryzła się w swoje. - Jak tam jest? Na pustyni? Byłeś już tam?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  121. Pokiwała głową, na wiadomość o nowej umiejętności, którą mogła zdobyć rozpromieniła się.
    - Świetnie, już nie mogę się doczekać - przyznała odprowadzając go wzrokiem i sprzątając w powozie, aby po powrocie mógł zastać go czystego. Zmiotła wszystko co niepotrzebne, uporządkowała swoje ciuchy, brudne odkładając na osobną kupkę. Później je wypierze. Po chwili namysłu dorzuciła do niej rzeczy chłopaka. Jemu też wypierze. Zauważyła, że niektóre ciuchy miał podziurawione i kiedy wrócił wskazała je dłonią.
    - Jeśli kupimy materiały... to ci je naprawię, zaceruję, dodam coś od siebie - zaproponowała, po czym wysłuchała jego opinii na temat samej pustyni jak i ich ludu. Właściwie uznała to za okazję. Mogłaby wreszcie i ich poznać. Może nawiązać jakiś pierwszy, poważniejszy sojusz. Zacisnęła mocno wargi, już w głowie tworząc zalążek tego planu, ale odłożyła go na później. Najpierw zamierzała cieszyć się podróżą z tym mężczyzną.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  122. Troszeczkę zmarkotniała, gdy wspomniał o dziurach, które robił specjalnie, ale zaraz rozchmurzyła się znowu.
    - W takim razie, wezmę od ciebie miarę i uszyję ci coś ekstra - stwierdziła, zerkając na słoiczek pełen robaków. Nie przepadała za takimi, ale nie brzydziła się nimi. Pokiwała szybko głową.
    - Tylko nie złość się jak będę strzelać obrzydzone miny - odchrząknęła. - Nie przepadam za robakami, ale... nie boję się brać ich do ręki - przyznała od razu, zawiązując swe włosy w niedbały kok na głowie i biorąc od niego siatkę do ręki. - Okay, jestem gotowa - uśmiechnęła się do niego słodko. Kiedy się zarumienił, serce jej zmiękło. Tak odrobinkę i sama spojrzała gdzieś w bok, nagle nie wiedząc co ma począć z własnymi rękoma.
    - Przeraziłam cię, tak? - zapytała ruszając wraz z nim w stronę strumienia. - Tymi moimi... perwersjami - wykrztusiła to słowo. - Wiem, jestem... jestem straszna pod tym względem - bąknęła trochę niemrawo, nie do końca wiedząc jak ma ugryźć temat. - Ja... chyba jeszcze nie odkryłam swoich granic, wszystkich granic... lubię takie traktowanie w łóżku - zerknęła na niego nieśmiało. - Podnieca mnie ono i... nie wiem - pokręciła lekko głową. - Strasznie to pokręcone - mruknęła. - Przepraszam, zrozumiem jeśli... jeśli to dla ciebie za dużo. Mogę... mogę inaczej oddać ci mój dług - posmutniała, ściskając w dłoniach mocniej tę siatkę. - Ale... ja naprawdę chciałabym cię poznać lepiej, chciałabym spędzić z tobą więcej czasu... bo uhm chyba trochę cię polubiłam - przyznała robiąc się kompletnie czerwona na twarzy. - Tak... tyci tyci - pokazała na palcach, bo przecież nie chciała go nagle spłoszyć wielkimi uczuciami. Znali się niecałe 48 godzin.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  123. Nie wiedziała jak na to odpowiedzieć. Nigdy nie miała do czynienia z takim wyznaniem. Poddała się jego słodkim ustom, oddając pocałunek. Pokiwała głową.
    - Też bym tak chciała - przyznała cicho. Taki spokojny stosunek też mógł być przyjemny. Nie chciała ciągle słuchać wyzwisk. One owszem miejscami były podniecające, ale nie zawsze. Co do rozkazów... do tej pory nie rozkazywał jej jakoś szczególnie mocno, więc też nie widziała potrzeby w ciągłych poleceniach. Po prostu uwikłała się z nim w 10-dniowy układ i chciała wypełniać swoje zadania jak najlepiej potrafiła. Dlatego tak na niego naciskała. Nie dawał jej wytycznych i trochę błądziła. Teraz zrozumiała dlaczego. Jeszcze raz go ucałowała i posłała mu delikatny uśmiech. - Chciałabym... żebyś pokazał mi swój świat.
    Zerknęła na to jak zarzuca sieć i tupnęła nogą. - Hej! - fuknęła na niego. - Miałeś mnie tego nauczyć - naburmuszyła się. - A ty tak bez niczego... żadnego wyjaśnienia, chlup i już? - wzięła się pod boki, po czym znienacka wzięła rozbieg, by popchnąć go do wody. - Masz ty paskudniku - roześmiała się serdecznie, stojąc na suchym lądzie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  124. - Mieszko! - krzyknęła, wpadając zaraz do wody ze śmiechem. A niech go! Prychała chwilę wodą, śmiejąc się lekko, kiedy już wypłynęła. Objęła go ramionami, pogłębiając ten jego pocałunek. Oj tak, zdecydowanie lubiła się całować i skrzywiła się widząc te dwie larwy, ale pokiwała szybko głową i zabrała się do pracy. Założyła je na sieć, pytając go jeszcze o zdanie, czy dobrze to zrobiła, a potem stanęła w niej. Była całkiem przemoczona. Jej ciuchy przyklejały się do ciała, ale miała gdzieś jak wygląda. Liczyła się dobra zabawa i nowe umiejętności, które właśnie zdobywała. Na dodatek w doborowym towarzystwie będąc.
    - Bardzo miło - odparła wesoło, atakując jego plecy. Objęła go ramionami za szyję, a nogi oplotła wokół jego talii, wtulając się tak w niego. - W takim towarzystwie mogę moknąć do woli - szepnęła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  125. Zaśmiała się cicho na ten jego komentarz i powoli, po cichu z niego zeszła, by dać mu pole manewru do złapania im obiadku. Obserwowała go uważnie, jak i rybę, która trochę nieufnie wpływała w sieć. Rozsądek jednak przegrał z głodem i zaraz chwyciła larwę, a Gabi wstrzymała wówczas oddech, patrząc jak szybko Mieszko reaguje. Klasnęła w dłonie radośnie, kiedy ten trzymał już zdobycz w dłoniach.
    - Brawo - ucałowała go w policzek. - To teraz moja kolej - stanęła z siecią czekając na kolejną zdobycz. Chciała mu pokazać, że jest pojętną uczennicą. Stanęła w rozkroku by mieć lepsze pole manewru i zamarła, nie chcąc żadnej rybki nie przestraszyć.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  126. Skupiła się tylko na wodzie. Pokiwała lekko głową na znak, że zrozumiała. Obserwowała powierzchnię wody uważnie, z zaciętą miną... przez pięć, dziesięć minut. Ziewnęła szeroko. To zdawało się być zadaniem dla cierpliwych i albo Mieszko przyciągał do siebie rybcie w jakiś niezrozumiały przez nią sposób albo ona po prostu trafiła fatalnie. Jakieś 3 minuty później, kiedy miała się już poddać, dostrzegła rybę. Leniwie wpływała w jej sieci. Upatrzyła sobie środek sieci i czekała z ekscytacją. Czekała aż ta podpłynie bliżej i kiedy już tam była rzuciła się na nią zamykając wokół niej siatkę i gwałtownie podnosząc ją z wody. Tak gwałtownie, że sama się poślizgnęła i wpadła do niej. Jednak ryby nie wypuściła. Może i sama znów zmokła, to sieć trzymała wysoko.
    - Mam! - krzyknęła do Mieszko. - Mam! Mam ją! - wyszczerzyła się ciągnąć ze sobą rybcię i pokazując swą zdobyć chłopakowi. - Zobacz, jest świetna - była z siebie wyraźnie zadowolona. Udało się.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  127. Dziewczyna ze śmiechem mu się ukłoniła przy tych wszystkich oklaskach i komplementach co do jej własnej mizernej techniki, po czym usiadła na jednym z głazów obserwując jego pracę nad rybkami. Miał w tym wyraźną wprawę. Zaskoczona pytaniem, spojrzała na niego i zarumieniła się automatycznie.
    - Tak... - pokiwała szybko głową. - Chętnie zjem z tobą taki obiad - dodała zakładając kosmyk mokrych włosów za ucho i czerwieniąc się jeszcze bardziej. No przecież jeszcze nigdy niczego takiego nie przeżyła. Czytała tylko o takich gestach, a teraz ten chłopak chciał go wykonać specjalnie dla niej. Przez moment nawet zaczęła się zastanawiać co powinna założyć na tę okazję, ale szybko odrzuciła tę myśl. Zamiast tego wstała i przytuliła go mocno. Tylko na chwilę ale jednak.
    - Bardzo, bardzo chętnie - zapewniła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  128. - Oczywiście, że akceptuję - potwierdziła z uśmiechem, a gdy ją objął odruchowo dopasowała się ciałem do jego własnego i nieśmiało zerknęła w jego oczy. Śmiały się do niej i miały w sobie tyle łagodności, może nawet czegoś więcej. Przytuliła się do niego mocniej i uniosła na palcach by sięgnąć ustami do tych jego słodkich warg. Zaczęła pocałunek z wypiekami na twarzy. Wsunęła koniuszek języka w jego wnętrze, gdy tylko rozchylił swe usta. Uwielbiała go całować.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  129. Oddawała mu się, ufała jego ustom. Oddawała się w pełni, a jej policzki płonęły z gorąca. Jego dłoń masująca jej brzuch i sunąca wyżej wprawiła ją w delikatną ekscytację. To były zupełnie innego rodzaju pieszczoty. Coś czego nigdy nie doświadczyła. Objęła go za szyję, wspinając się na palce jeszcze wyżej, by pogłębić pocałunek. Brakowało jej tchu i w końcu przerwała go, dysząc przy tym lekko. Zarumieniona spojrzała w jego oczy, wzięła kilka głębokich wdechów a potem znów zaczęła go całować.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  130. - Och... - sapnęła w jego usta, gdy poczuła jego ciepłą dłoń na swojej pachwinie a zaraz potem palce na guziczku. Nie była pewna czy można zrobić się bardziej czerwonym niż była, ale gdyby to było możliwe pewnie tak właśnie by się stało. Zagryzła wargi, wciągając trochę mocniej powietrze i gdy zapytał, spojrzała w jego oczy. Doceniła to. Mógł przecież to zrobić nie pytając jej o zgodę. Przecież mu na to pozwoliła.
    - Możesz - szepnęła, powoli rozpinając kilka guzików swej koszuli i wyciągając swe piersi na wierzch. Musiała teraz wyglądać strasznie perwersyjnie, ubrana z cycuszkami na wierzchu, ale wokół nikogo nie było, a ona... chciała dać mu przyjemność i pragnęła samej zatopić się w tej delikatnej, innej odsłonie przyjemności. Przesunęła dłońmi pod jego koszulę, badając palcami jego umięśniony brzuch. Miała przedziwne wrażenie, że to nigdy się jej nie znudzi.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  131. Zaufała mu, gdy kładł ją na ziemi, choć w pierwszej chwili delikatnie się spięła. Nie sądziła że to zrobi, ale zaraz rozluźniła się i odetchnęła głęboko, jęknęła nawet cichutko czując jego język przy swoim sutku. Dłonie wplotła w jego włosy, masując skórę jego głowy. Rozchyliła lekko swe uda, dając mu większy dostęp do swojej brzoskwinki i zamknęła oczy, chłonąc tę przyjemność. Nową i jakże podniecającą, inną niż ta którą wcześniej doświadczyła. Bo choć była inna to nie znaczyła że gorsza.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  132. Aż zagryzła dolną wargę by powstrzymać nagłe westchnięcie, które chciało wypłynąć z jej ust. Za dobrze mu było z jej brakiem bielizny. Zdecydowanie miał za dobrze. Pozwalała mu na zbyt wiele.
    - Och... - powtórzyła i zaraz jęknęła przeciągle. - Mieszko... - wydusiła z siebie. - Och tak... - bąknęła całkiem czerwona na twarzy. Ten jego język cudownie tam pasował. Bardzo przypadła jej do gustu ta pieszczota.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  133. Gdy wreszcie mogła go zobaczyć, jęknęła przeciągle. Matko, jaki on był pociągający. Te jego oczy... te jego ruchy, to co z nią robił. Wiła się z odczuwanej rozkoszy. Nie wiedziała, że można czuć aż tak mocno. Jęczała. Zgięła nogi w kolanach i rozszerzyła je jeszcze mocniej, żeby dać mu większe pole do popisu. Chciała go, pragnęła go... ale chciała by i on poczuł rozkosz. Chciała mu dać coś, czego nie dała jeszcze nikomu, dlatego gdy nadeszła największa fala rozkoszy, gdy ciało wygięło się w łuk a ona wpadła w niekontrolowane drgawki, z jej warg wydobył się przeciągły jęk. Oddychała ciężko, dalej na niego patrząc. Czerwieniła się okropnie, ale i tak spojrzała mu prosto w oczy. Jej wargi zadrżały.
    - Ja też... chcę... dać ci... spełnienie... - wydusiła z siebie. - Możesz... możesz... - zatkała sobie usta dłońmi nie wiedząc jak to wszystko ubrać w słowa. - Możesz mnie wziąć... całą... możesz mnie analnie... - bąknęła kompletnie się gubiąc we własnych myślach. - Chcę... chcę żebyś był moim pierwszym... chcę żebyś posiadł mnie w całości... chcę się z tobą kochać, chcę... pragnę cię...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  134. - Tak, jestem pewna - szepnęła w jego usta i przedłużyła pocałunek. Teraz była jeszcze pewniejsza, kiedy tak zaczął ją przygotowywać. Skrzywiła się delikatnie czując jego palce powoli wsuwające się do jej ciasnego wejścia. Na początku było to dość nieprzyjemne, ale szybko przeradzało się w coś dobrego. Pokiwała lekko głową.
    - Tak, chcę cię poczuć całego... - zapewniła, patrząc mu prosto w oczy i sięgając do jego twarzy dłońmi. Pogłaskała go po policzku, zanim nie przyciągnęła go do siebie by ucałować te jego wargi. - ...ale uhm powoli - zgodziła się z nim. Masaż palcami robił się przyjemny, coraz bardziej. Czuła jak zanurza w niej te swoje palce. Uśmiechnęła się do niego łagodnie. - Chcę ci się oddać... chcę się z tobą kochać - powtórzyła. - Chyba... uhm... - zaczerwieniła się, odwracając wzrok. Uzna ją za słodką idiotkę. Z całą pewnością, ale nie mogła się powstrzymać. - ...chyba się w tobie... zakochuję... wiem to wariactwo... znam cię jakieś 48 godzin, ale... tak czuję...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  135. Jego obietnice krążyły po jej umyśle. Odbierały rozum i zachęcały do chwytania po więcej, a ona? Jakoś nie miała nic przeciwko temu. Masowała jego plecy przez koszulę, ale to jej nie przeszkadzało, bo zapadała się w tych jego tęczówkach. Rozpływała w jego słowach. Jęknęła cichutko, gdy jego palec się w niej zgiął. Wciąż ją to nie bolało, ale gdy zapytał czy się zmieści, zagryzła dolną wargę.
    - Nie wiem - odparła szczerze. - Nie mam doświadczenia... tam - wyjaśniła cichutko. - Ale chciałabym żeby się zmieścił - przyznała znów kompletnie zawstydzona. To znów do niej wracało. To wszędobylskie zawstydzenie. - Myślisz... że ci się to spodoba? - zapytała go w obawie, że nie będzie mu tak dobrze jak jej.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  136. W momencie, gdy nacisnął na jej ciasne wejście poczuła jak łzy stają jej w oczach. Wzięła głęboki wdech i chwyciła go mocniej, przyciągając o siebie.
    - Pocałuj mnie - szepnęła tonem nieco rozkazującym, po czym sama zabrała się do roboty. Potrzebowała chwilowego rozproszenia, bo odczuwała go mocno. Miała wrażenie, że rozrywa ją od środka... jednak to było tylko wrażeniem. Kiedy zanurzył się do połowy, a przynajmniej tak jej się wydawało, rozluźniła się i wyraźnie poczuła ulgę. Ból ustępował, a chwilę później zaczęła przyzwyczajać się do jego obecności. Wbiła paznokcie w jego plecy, nieco go tym raniąc, ale wszystko przez ten początkowy ból.
    - Przepraszam - zmieszała się za te swoje odruchy. - Już... już jest dobrze - posłała mu delikatny uśmiech. - Już możesz... - dodała zaraz znów go całując.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  137. - Tylko twoja - potwierdziła całując go głęboko, mocno i namiętnie. Była szczęśliwa, że robi to właśnie z nim. Z tym delikatnym chłopakiem, który patrzy nie tylko na siebie, ale przede wszystkim na to by jej przypadkiem nie skrzywdzić. Poruszał się w niej delikatnie, minimalnie wręcz a ona zaczynała odczuwać przyjemność. Był wielki, ogromny, rozpychał ją. Och, jakież to było wspaniałe uczucie. Zagryzła zęby na jego dolnej wardze.
    - Ale ty... jesteś tylko mój - poinformowała go patrząc mu prosto w oczy. - Tylko mój... zapamiętaj to sobie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  138. - Och... to groźba czy obietnica? - zapytała nieco figlarnie, zanim nie zaczęła pojękiwać z rozkoszy. Nie wiedziała, że seks analny może przynieść jej aż tyle. Masowała jego plecy swoimi rękoma i choć pozycja wydawała się jej dość wymagająca to Mieszko robił to wszystko umiejętnie. W końcu trafił w jakiś czuły punkt i zadygotała, zagryzając mocno wargi. - Ach! - wykrzyczała mimo wszystko. - Jesteś mój, tylko mój... jesteś cudowny, niesamowity... kochany... - szeptała dalej.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  139. Cieszyła się, że doprowadza go do takiego szaleństwa. Wbiła paznokcie w jego plecy, gdy znów otarł się o ten diabelny punkt. Sama czuła, że jest blisko, chociaż nigdy nie sądziła że może przeżyć coś takiego. Patrzyła w jego pełne pożądania oczy. Słuchała tych wszystkich słów i rumieniła się z każdym coraz mocniej.
    - Mhm... ale to... będzie takie upokarzające - jęknęła, zagryzając przy tym mocno wargę i odchylając głowę do tyłu. - Tak bardzo... upokarzające... - jęknęła wpijając się w jego usta. Całowała zachłannie, gorączkowo wręcz. - Ufam ci... ufam - szepnęła w jego usta. - Dojdź dla mnie. Dojdź ze mną - szepnęła mu prosto w ucho.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  140. - Ale ja nie chcę... jeśli ty nie lubisz - bąknęła chowając w niego głowę i zaraz jęknęła głośno, a to jego pozwolenie sprawiło, że choć jeszcze trochę walczyła to gdy on zaczął szczytować, ona również. Sama również się nie powstrzymywała. Krzyczała wraz z nim wijąc się w jego objęciach, aż w końcu przestała oddychając bardzo ciężko. Trzymała go kurczowo, obejmowała mocno.
    - Niesamowite... - szepnęła. - Niesamowite doznanie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  141. Uśmiechnęła się do niego nieco zmęczona, wtulając w jego ramiona i przymykając oczy.
    - Ja za dużo gadam? To ty się ostatnio rozgadałeś, kotku - rzuciła z nutką rozbawienia w głosie. Przecież to on jej tyle obiecywał, tak ją słowami podburzał. - Ja tylko odpowiadam - musnęła ustami jego brodę. - Nie chcę cię martwić... ale nasze rybki same się nie zrobią - dodała ze śmiechem, muskając palcem jego nos.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  142. Pokręciła lekko głową.
    - Nic się nie stało - szepnęła mu do ucha, a kiedy tak ją objął i się wtulił nie mogła zrobić niczego innego jak oddać przytulasa. Bardzo je lubiła. Te jego ramiona, w których mogła do woli leżeć. Uśmiechnęła się lekko na jego kolejne słowa.
    - To dobrze - zaśmiała się cicho. - Świat może poczekać, kiedy jesteś obok... ale rybki mają swoją datę ważności - dodała dalej lekko chichocząc. No co to tez jej przyszło? Żeby namawiać rosłego faceta do jedzenia. Będzie musiała poważnie zająć się jego dietą.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  143. - Tutaj - odparła obracając się na bok, kiedy tylko wypuścił ją ze swoich ramion. Mimo że chciała go przytrzymać przy sobie na dłużej to również miała ochotę podawkować przyjemności. - Mhm bo jeszcze aż tak głodna nie jestem... Ale mam ochotę na te twoje rybki - puściła do niego oczko, dźwigając się na nogi i krzywiąc przy tym lekko. - Ty tu ładnie pracuj a ja się umyje - podeszła do niego i cmoknela go w policzek .

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  144. Tylko, że nie szła z gołym tyłkiem. Opuściła swą spódnicę i dopiero przy jeziorku, rozebrała się do rosołu. Nie czuła potrzeby krępacji tuż przed nim. Zanurkowała w wodzie, rozkoszując się jej chłodem i pozwalając swojemu ciału się odprężyć. Wypłynęła niemal na środek jeziorka, po czym zaczęła w nim dryfować, od czasu do czasu zerkając na polanę. Czuła coś w rodzaju szczęścia. Nie pamiętała by kiedykolwiek odczuwała coś podobnego. Patrzyła na tego mężczyznę, który teraz przygotowywał dla nich jedzonko, a uśmiech nie chciał zejść z jej ust. W końcu, gdy poczuła nieco większy głód wróciła na brzeg i ubrała się z powrotem w swoje ciuszki. Wyżymała swe włosy i pozwoliła im łagodnie opaść na plecy. Nie wiązała ich, uznając że wiatr szybko je wysuszy.
    - Mhm pachnie fenomenalnie - uśmiechnęła się do niego. - Aż ślinka mi cieknie... - dodała, już sobie ostrząc pazurki na rybcię. - Nie dość, że dobry przemytnik to jeszcze świetny kucharz? Ileż ty masz talentów, hm? - zagadnęła go.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  145. Pokręciła głową z wyraźnym rozbawieniem i posłała mu buziaka.
    - Tym razem, jednak rybcia wygrywa z tobą - pokazała mu język nieco i cieszyła się, że znów mogła dowiedzieć się o nim czegoś nowego. Mimo tego, że musiał mieć ciężkie życie, przez chorobę mamy i pracę na roli, nie zdawał się tego rozpamiętywać. Raczej skupiał się na pozytywach, a przynajmniej tak się jej zdawało.
    - Tak, czas jest zdecydowanie najpotrzebniejszy - zgodziła się z nim i aż jej zaparło dech w piersiach, gdy rozstawił te wszystkie świece, a potem przytuliła się do niego mocno, gdy tylko się do niej przysiadł.
    - Jest niesamowicie - uśmiechnęła się do niego i również skradła mu małego buziaka. - Dziękuję.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  146. - No nie wiem - rzuciła zawadiacko. - Ciężko ci będzie go pobić - stwierdziła smakując tę przepyszną rybkę. Aż rozpływała się w ustach, a ona przytuliła się do niego trochę mocniej. Zarumieniła się, kiedy wypowiedział ten komplement i dotknęła swoich policzków chłodnymi dłońmi, by aż tak nie płonęły.
    - Przesadzasz - stwierdziła cichutko. - Ale dziękuję - dodała zaraz znów skupiając się na rybce. - Nigdy nie jadłam romantycznej kolacji z chłopakiem, który mi się podoba... - przyznała. - Ale zawsze o takich czytałam i... - zerknęła na niego. - ...jest dużo lepiej - szepnęła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  147. Zgodziła się z nim w milczeniu. Ścisnęła nieco mocniej jego palce od dłoni, drugą ręką kończąc swoją rybkę. Również odłożyła ości i przytuliła się do niego, teraz już w pełni mogąc to zrobić. Obserwowała wraz z nim zachodzące słońce w milczeniu. Westchnęła cicho, kiedy to skryło się wreszcie za horyzontem i zerknęła na niego.
    - Chciałabym, żeby takie dni były zawsze - powiedziała szczerze. - Takie przyjemne dni - dodała wyjaśniając o co jej chodzi. Ucałowała go w szyję i znów się w niego wtuliła. - Takie, w których nie musimy się spieszyć...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  148. Jego słowa trafiały jej prosto do serca. Czuła ciepło rozchodzące się po nim, ale odpowiedziała mu tylko czułym spojrzeniem i objęciem go delikatnym, gdy on gładził jej plecy. To był przyjemny gest, sprawiający że była po prostu bezpieczna. Zamknęła oczy czując ten mały dreszczyk, gdy on się do niej nachylił. Tym razem nie walczyła z nim w pocałunku. Pozwoliła mu się prowadzić. Prowadzić przez te nieznane jej wody. Przez tę łagodną nutę. Przeprowadzić i zanurzyć się w całości. Gdy wreszcie się od siebie oderwali, jej oczy błyszczały radośnie, a usta wyrzekły tylko parę słów.
    - Chcę być twoja, już zawsze - w tej jednej chwili była tego pewna. Chciała być razem z nim już zawsze. Nie wiedziała co przyniesie przyszłość. Nie wiedziała czy faktycznie będą razem zawsze, ale w tej chwili jej to nie obchodziło.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  149. - Mhm ale spać, leżeć obok siebie. Żadnych seksów dzisiaj już - spojrzała mu prosto w oczy. - I uhm zaniesiesz mnie tam na baranach? Trochę mnie boli - przyznała szczerze, ale nie był to ból wielki. Po prostu czuła lekki dyskomfort. Za to jego ramiona niemal wszystko jej wynagrodziły.
    - Ta szyba to był wypadek przy pracy - bąknęła czerwieniąc się przy tym. - Normalnie nie jestem aż taka słaba... no może w złodziejstwie - zaśmiała się cicho, muskając jego brodę wargami.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  150. - Nie, dzięki - pokręciła przecząco głową. - Nie przepraszaj - burknęła, trzepiąc go przez łeb. - Nie boli tak mocno, po prostu lekko czuję - ucałowała go w policzek. - Ja się cieszę, że to z tobą zrobiłam. Było mi naprawdę przyjemnie, dalej jest - pogłaskała jego policzek i gdy położył ją do łóżka, wyciągnęła w jego stronę ręce. - Tylko twoich ramion potrzebuję - rzuciła zachłannie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  151. Zasnęła. Niemal natychmiast, gdy położył się obok niej. Wsłuchana w pieśń którą ją obdarzył i nie obudziła się do samego południa. Wóz był już w ruchu, a ona nie miała go przy sobie. Westchnęła cichutko i przeciągnęła się, po czym leniwie wstała. Przeciągnęła się kilkakrotnie, rozprostowując swe kości i wyjrzała przez wybitą szybę. Bardzo przydatna sprawa jak się okazuje.
    - Dzień dobry - rzuciła wesoło do prowadzącego wóz Mieszko. - Zwolnisz trochę? Chcę do ciebie dołączyć - poinformowała go, a gdy wóz zwolnił, wyskoczyła z niego by przebiec do woźnicy i usiąść tuż obok niego. Ucałowała go na dzień dobry. - Nauczysz mnie powozić? - zapytała go niemal od razu, gotowa na nowy dzień pełen przygód. - Wiesz jeździć na wierzchowcach potrafię, ale powożenie to inna sprawa - dorzuciła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  152. Słuchała go uważnie, biorąc lejce ostrożnie w dłonie. Na próbę pociągnęła trochę w prawo i konie skręciły dość gwałtownie, wówczas przestraszyła się trochę i dała w lewo, prostując je.
    - Okay... chyba jakoś to załapię. Potrzeba wprawy, co nie? - rzuciła skupiając swój wzrok na drodze, by wszelkie przeszkody wypatrzeć zanim będzie za późno. - Wyspałam... bardzo. Za wszystkie czasy - przyznała, odruchowo lekko się do niego przytulając. - Dziękuję, ale jeszcze nie jestem głodna - dodała co do jabłek. - Czemu mnie nie obudziłeś? - spojrzała na niego przelotnie. - Przecież już wcześniej bym ci potowarzyszyła - zrobiła nieco naburmuszoną minkę. - To się nie godzi waćpan - pogroziła mu palcem zanim nie wróciła wzrokiem na drogę.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  153. - Jak to nic? - spojrzała na niego wymownie. - A twoja przystojna gęba o poranku? A buziak na przebudzenie? A tyle minut na śmiechu i wesołych rozmowach? - pokręciła lekko głową. - Ty paskudzie, ty - znów mu pogroziła oczywiście w większości sobie z niego żartując. - Słońce ty moje - zerknęła na niego śmiejąc się pod nosem. - To twoja szybka ucierpiała, tobie wiszę pieniążki... myślisz, że teraz będę sobie zadania wymyślała, żeby mieć pod górkę? - prychnęła pod nosem. - Oj leniuchu... - ucałowała go w nos. - Ja co najwyżej mogę pokręcić noskiem i podenerwować cię odrobinkę.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  154. - No pewnie, łatwizna - rzuciła do niego wesoło, nie spodziewając się niczego szczególnego. Przecież dopiero się uczyła. Jeszcze przez moment patrzyła na te jego tęczówki, by skraść mu jeszcze jednego buziaka. Następnie chwyciła lejce nieco pewniej w dłonie i znów spojrzała na drogę, korygując trochę kurs koników. - Mam nadzieję, że nic ci się nie stanie, ale masz rację... warto mieć drugiego woźnicę - dodała, łykając ten jego argument.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  155. Odruchowo na niego spojrzała, gdy kazał nie ściągać jej wzroku z drogi, ale szybciutko wróciła wzrokiem do poleconego kierunku.
    - W razie rozproszeń? - zdołała zapytać, zaraz czując jego usta na swojej piersi. Ślinił jej sutek, wprawiając go w stan gotowości. I to nie tylko jego, bo poczuła że i drugi zaczyna sterczeć. No co za szatan.
    - Ty wredny... - zaczęła nabierając głębokiego oddechu i powoli wydychając powietrze. Droga, droga. To najważniejsze. Zacisnęła wargi, skupiając się tylko na drodze. Znów skręciła trochę w lewo, by ominąć większą wyboje, ale doznanie nie znikało. Miała wrażenie, że jej sutki przebiją się przez koszulę i liczyła na to, że to tylko takie wrażenie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  156. - Burza, deszcz, a nawet armia Polszy nie będzie mnie tak... - jęknęła zaciskając mocniej dłonie na lejcach. Jakby się nic nie stało, mówił...? Ale działo się. Dobierał się do jej koszuli. Pracował nad otwarciem jej. Poczuła chłodny wiaterek na swojej nagiej już piersi i znów usłyszała to jego mlaskanie. Zaczerwieniła się po czubki uszu. Konie na moment zboczyły z trasy, bo poluzowała lejce, ale zaraz wzięła się w ryzy. Ignorować. Nic się nie działo.
    - Mieszko...? Wioska... - szepnęła skrajnie przerażona, gdy dostrzegła w dalekiej jeszcze odległości zarysy domów.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  157. Chciała skręcić tuż przed wioską. Było rozwidlenie dróg. Widziała je, ale nie była jeszcze na tyle dobra w te klocki. Zwłaszcza z takim rozpraszaczem.
    - O nie... - szepnęła robiąc się całkowicie czerwona na twarzy. Zacisnęła mocno uda, odbierając mu dostęp do swojej brzoskwinki. Oj nie, nie ma tak łatwo. Te wszystkie spojrzenia, sprawiły że poczuła upokorzenie. Wszyscy ją taką widzieli. Podwładną temu mężczyźnie. Odruchowo odwróciła się w jego stronę, chcą skryć przed spojrzeniami w jego piersi, ale zanim zdołała to zrobić, przypomniała sobie o koniach. Szlag! Wróciła wzrokiem do drogi.
    - Jesteś okropny - bąknęła, a mimo to nie mogła powiedzieć, że aż tak bardzo jej to przeszkadzało. Jechała dalej, chcąc by ta wioska wreszcie się skończyła. Że też musiała być taka długa. Na domiar złego w pewnej chwili trafili na stojące w poprzek bydło i zaganiających ich ludzi.
    - Prrr - pociągnęła konie i stanęła, by spojrzeć na Mieszka pytająco. Odruchowo zasunęła trochę bluzkę, krzyżując ręce na piersiach, by schować je przed wzrokiem nadchodzącego młodzieńca.
    - Bardzo przepraszam, zaraz je wszystkie przegonimy - zapewnił. - Musimy je zaprowadzić do zagrody. To chwilę potrwa - poinformował ich.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  158. Ścisnęła jeszcze mocniej swe uda, kuląc się jeszcze co nieco i obrzucając go chłodnym spojrzeniem, chociaż jej czerwona twarz mówiła sama za siebie. Wstydziła się, bardzo. Chciała zapaść się pod ziemię, a jego palec mimo usilnych prób dalej próbował dostać się do brzoskwinki. Dalej próbował.
    - Dziękuję - posłała mu lekki uśmiech. - Hamowanie na plus, skręty... będę pracowała... - powierciła się na ławeczce, by usiąść trochę dalej od niego. Gdy zapytał czy jest jej za gorąco, szybko potrząsnęła głową. - Nie, nie, temperatura jest odpowiednia, słońce - zapewniła go szybko.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  159. Zdziwiła się, że tak łatwo odpuścił. Była przyzwyczajona do innych zagrań. Z drugiej strony nawet się ucieszyła, bo tak jak wcześniej powiedział mogła czuć się przy nim bezpiecznie. Nie pozwoli jej skrzywdzić. Strzeliła lejcami jak wspomniał i ruszyła dalej, zapominając o rozpiętej koszuli. Odetchnęła głęboko, że już nie musi stać i czekać na wolną drogę. Czekała aż powróci do niej.
    - Mieszko? - zapytała, gdy już długo nie było go przy niej. - Mieszko? Ja nie znam celu naszej dzisiejszej podróży - przypomniała mu. - Możesz... możesz już przyjść?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  160. Gabi oddała mu wówczas lejce i zapięła swoją koszulę, wsuwając ją również w spódnicę. Poprawiła się na siedzeniu.
    - Nic się nie stało - odparła spokojnie. - Lubię jak mnie tak doprowadzasz do skraju - przyznała cicho. - Ale bardziej podobało mi się to w wozie... kiedy jechaliśmy do wioski niż w samej wiosce - przyznała, zerkając na niego. - No... bo przecież dzisiaj nie zrobiłam nic złego. Nie rozumiem czemu chciałeś mnie aż tak upokorzyć - zagryzła mocno wargi. - Kiedy, no wiesz, kiedy sobie zasłużę to... jest to nawet podniecające - zaczerwieniła się. - Ale dziś chyba nie zrobiłam nic takiego, nie? - zerknęła na niego chcąc się upewnić. Nie wiedziała jak ma mu to wyjaśnić. Owszem odkryła w sobie tę stronę, kiedy była z Piusem, ale w tamtej chwili on ją bluzgał, wprowadzał w rolę swojej służącej, niewolnicy, dziwki... i to było podniecające, a kiedy Mieszko był łagodny, a potem nagle robił coś takiego... miała mętlik w głowie.
    - Przepraszam - ona również przeprosiła. - Poza tym... ja myślę, że nie tylko ciałem mogłabym odpracować tę szybę - spojrzała mu prosto w oczy. - A jeśli ciałem... to chciałabym, żeby to tobie sprawiało przyjemność - puknęła go palcem w pierś i znów chwyciła za lejce.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  161. Gdyby zadarł jej spódnicę to chyba już całkowicie nie wiedziałaby co o tym wszystkim myśleć. Była w niemałej kropce. Pokiwała głową, gdy przyznał, że dla niego to też lada wyzwanie. Skoro do tej pory musiał sobie ze wszystkim radzić sam, to wcale się mu nie dziwiła, że się gubi w zarządzaniu nią i w oddelegowywaniu jej zadań.
    - A to mało? - spojrzała na niego. - Zajmuję się końmi, sprzątam powóz, powożę go... - wymieniła to wszystko co powiedział. - Mogę wypolerować i buty - zgodziła się z delikatnym uśmiechem na twarzy. Może faktycznie robiła zbyt mało by spłacić swój dług. Pokiwała głową na jego wyjaśnienie co do seksu, a gdy zapytał o prywatną kurwę zarumieniła się trochę. - Mogę nią być... przez 3 kolejne dni, a potem celibat - pokazała mu język. - Wyposzczę cię, żebyś zapragnął mnie jeszcze bardziej. Nie tylko mojego ciała, ale całej mnie... - mruknęła. - 3 dni, zrobię wszystko by cię zadowolić, nie będę za dużo protestowała, ale nie licz na to że zupełnie nie będę przejmować inicjatywy. Wydaje mi się, że to lubię. Czuć, że też mogę coś zrobić - powiedziała szczerze. - Czasem jestem przekorą.

    Gabi

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  162. - Zwariowałeś? - spojrzała na niego zaciskając mocno wargi. - Nie chcę żebyś mi płacić. Chcę po prostu żebyś dobrze się przy tym bawił - uśmiechnęła się do niego delikatnie. - Bo ja zamierzam czerpać z tego jak najwięcej przyjemności, niezależnie od sytuacji w jakiej mnie postawisz - ucałowała go w policzek. - Po prostu odliczysz mi to wszystko od szyby, którą ci zbiłam. Może no wiesz... podarujesz mi potem resztę długu - zamrugała zalotnie rzęsami i posłała mu buziaka w powietrzu.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  163. Uśmiechnęła się do niego promiennie, kiedy stwierdził, że podaruje jej resztę długu i nawet rzuciła mu się wówczas w ramiona, mocno przytulając.
    - Dziękuję - szepnęła na jego ucho jeszcze chwilę czerpiąc radość z takich czułości, po czym odsunęła się i pokiwała poważnie głową. - Dobrze, krzyknę owoc - zapewniła. Przecież nie będzie tu mu teraz zgrywała kozaka, że wszystko lubiła czy że nie ma takich rzeczy by było dla niej za dużo. - Jak mam się do ciebie zwracać? Mieszko? Panie? Władco? Wredoto? Paskudniku? Chłopaczku? - podała kilka propozycji. No przecież musiała jakoś do niego mówić podczas tych dni. - Tatku? (xDDD)

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  164. Gabriela skinęła lekko głową i cmoknęła go jeszcze w usta.
    - Wiem, dlatego nie boję się... ci zaproponować tego układu - pogłaskała go po policzku i podrapała za uszkiem, po czym odsunęła się od niego i odetchnęła. Zarumieniła się, kiedy sobie wybrał jak ma do niego mówić i zaczęła nawijać kosmyk włosów na swój palec.
    - Dobrze, tatusiu - spróbowała tego sposobu. W jej uszach zadźwięczało to bardzo dziwnie, a ona jeszcze bardziej spłonęła rumieńcem.

    Gabi xD

    OdpowiedzUsuń
  165. Chciała zapaść się pod ziemię. Proszę, co może zrobić z człowiekiem to jedno słowo. Nie publiczny seks, nie upokorzenie na oczach wielu, tylko to jedno słowo. Schowała twarz w dłoniach, chcąc ukryć przed nim swe rumieńce. To naprawdę brzmiało bardzo źle. Zacisnęła mocno wargi i nabrała głębokiego oddechu, po czym odsunęła dłonie z twarzy.
    - Co mogę dla ciebie zrobić, tatusiu? - zapytała go, zerkając na niego z ciekawością i zsuwając się z ławeczki, by uklęknąć obok niego. Jako, że już teraz powoził, ona oparła swą brodę o jego biodro i spojrzała mu prosto w oczy.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  166. Z gotowością na wszystko...ale nie na to. Zamrugała kilkakrotnie, jakoś niespecjalnie chcąc zrozumieć ten jego gest. Przecież była w tym wszystkim nowa. Mogła nie zrozumieć. Jęknęła w duchu i przesunęła się tak, by klęczeć między jego nogami. Spojrzała na niego jeszcze w nadziei, że się myli. No nie chciała od razu skazywać się na karę z jego strony. Jeszcze by wychłostał jej pośladki tak, by nie mogła usiąść na nich przez kolejne 8 dni... a przecież nie miała na sobie bielizny. Będzie bolało podwójnie. Niewykluczone, że by od tego doszła... a wtedy jeszcze bardziej miałaby przesrane... przecież on by tego nie zostawił bez echa.
    Dotknęła jego spodni dłońmi i rozsznurowała je, wypuszczając jego przyrodzenie z ich okowów. Zaczęła go całować i lizać po całej długości. Językiem drażniła jego główkę, dłoń zaciskając na jego podstawie. Wzięła jego główkę do ust, delikatnie, tylko lekko, a potem znów wróciła do lizania go po całości i pieszczenia go od zewnątrz. Może nie zauważy?

    Gabi xD

    OdpowiedzUsuń
  167. Odetchnęła z wyraźną ulgą, gdy ten znów pogłaskał ją po głowie. Ucałowała jego główkę, ponownie biorąc ją w usta. Tylko kilka centymetrów. Może z dwa, trzy. Nie więcej. Pieściła je językiem w środku, a dłonią pieściła pozostałą jego część. Wzrok ulokowała w Mieszko, obserwując go uważnie. Nie zwróciła nawet uwagi na jeźdźca, który zwolnił wyraźnie, gdy zobaczył co się dzieje i pozdrowił Mieszka głośno, gwiżdżąc przy tym z aprobatą. Gabi znów wysunęła jego główkę, teraz podgryzając lekko jego przyrodzenie zębami.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  168. Przez moment kusiło ją, żeby jeszcze chwilę go popodgryzać, ale ostatecznie zatrzymała się przy jeszcze jednym "gryzku", zanim wróciła do lizania jego przyrodzenia, które nieco opadło przez te jej zabawy. Wróciła więc do swoich poprzednich ruchów, dodając do nich całowanie przyrodzenia po całej długości, by z ociąganiem wziąć jego kawałeczek do buzi i ssać jak na posłuszną dziewczynkę przystało. No prawie posłuszną. Jej dłonie zajmowały się w tym samym czasie masowaniem jego jąder.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  169. Zatrzymała się w połowie ruchu i niemal odetchnęła z ulgą na wiadomość, że może przestać próbować zrobić mu dobrze ustami. Zamaskowała jednak tę radość poprzez spojrzenie po nim z konsternacją na twarzy. Skinęła jednak głową i odsunęła się od niego, chowając jego przyrodzenie z powrotem w spodniach.
    - Przepraszam, tatusiu - szepnęła, po prawdzie wcale nie czując żalu. Właściwie to się cieszyła, że już nie musi go robić.

    Gabi xD

    OdpowiedzUsuń
  170. Gabi dmuchnęła sobie w grzywkę i wstała z kolan by spojrzeć na niego nieco chłodniejszym spojrzeniem.
    - Gdybym nie chciała z tobą przebywać to już by mnie tu nie było. Nie dałabym ci się wciągnąć w takie rzeczy - żachnęła się. - Miałam wiele okazji, by od ciebie uciec. Choćby wtedy, gdy zostawiłeś mnie w stajni na długi czas z końmi - zauważyła, patrząc na niego ostro. - Nie umiem robić loda, nie lubię tego. Branie przyrodzenia do buzi kompletnie nie jest moją bajką - skomentowała. - Ale chciałam spróbować, żeby zrobić ci przyjemność. Nie wyszło, rozumiem - odparła. - Tu nie ma większej filozofii, Mieszko. Naprawdę. Dopowiadasz sobie niestworzone historie...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  171. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  172. - Tak - zgodziła się z nim. Jeszcze tego brakowało, by siedział jej w głowie. Co to, to nie. Pokręciła lekko głową. - Owszem ustaliliśmy, ale nie chciałam by pierwsza rzecz o którą mnie poprosiłeś wymagała hasła - fuknęła. - Chciałam spróbować. Teraz wiem, że to był błąd. Przepraszam - bąknęła na niego. - W porządku, jak sobie życzysz. Już schodzę ci z oczu - warknęła jeszcze zeskakując z wozu i wchodząc do jego wnętrza. Tam zaczęła się pakować. Skoro tak miało to za każdym razem wyglądać to ona nie miała zamiaru brać w tym udziału. Odetchnęła głęboko, ubierając się porządnie i czesząc sobie do tego włosy, by trochę odreagować. Związała je w niedbały kok i położyła się na kanapie, bawiąc się trochę swoim sztyletem. Obracała go w dłoniach ucząc się tego robić coraz szybciej. Niech się buja.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  173. Usiadła, gdy tylko konie się zatrzymała i chwyciła swoją torbę w dłonie. Drzwi otworzyły się, a ona spojrzała po nim i odetchnęła głęboko.
    - Nie - pokręciła głową idąc w jego stronę i wychodząc z powozu. Zarzuciła torbę na ramię, a na głowę założyła chustę, żeby chociaż trochę okryć swoje czarne włosy i przysłonić twarz. - Nie będziesz za mnie płacił - dodała po chwili i spojrzała mu w oczy. - Przyjmuję przeprosiny - mruknęła jeszcze.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  174. Dziewczyna zręcznie wspięła się do niego na dach i rozejrzała dookoła, gdy już na nim siedziała. Westchnęła cicho, widząc że poszukiwania trwają w najlepsze.
    - Swoją drogą... - spojrzała mu prosto w oczy. - Dlaczego w ogóle sądzisz że to ciebie szukają? - usiadła naprzeciw niego. Mówiła szeptem. Owszem wiedziała, że miał tak samo na imię jak ten na ogłoszeniu, ale... to nie musiał być ten Mieszko. - Owszem masz kruczoczarne włosy i wzrost się mniej więcej zgadza, ale to tyle... nie musisz być tym Mieszkiem.

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  175. - Hej... - położyła dłoń na jego dłoniach i spojrzała mu prosto w oczy. - Ten Mieszko, którego szukają... jest synem Peruna I - powiedziała, patrząc mu prosto w oczy i obserwując zmiany na jego twarzy. Chciała mieć pewność co do niego. Chciała być pewna, że nie wyda niewinnego. Już raz zrobiła coś bardzo lekkomyślnie. Drugi raz nie chciała popełnić tego błędu. - Jeśli myślisz, że to ty... nie powinieneś kusić losu i tak blisko murów przebywać - skomentowała jego głupotę. - Czy bałabym się? Hm... tak, pewnie tak, ale jeśli nie miałabym sobie niczego do zarzucenia to niekoniecznie - dodała zaraz. - Fakt, że uciekasz jak oparzony... tylko zwraca na ciebie uwagę.

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  176. Zacisnęła mocno wargi widząc jak ten opada na tyłek. Puściła jego dłonie, patrząc na tę realizację. Musiał być tym Mieszkiem. Tym razem zbyt wiele było zbieżności by i ta okazała się nieprawdziwa. Zbliżyła się do niego i mocno go objęła.
    - To nic, nie martw się - pogłaskała go po włosach. - Perun chce cię poznać, zmieni się twój status majątkowy... - szepnęła do ucha, po czym zamknęła oczy. - Wybacz mi... - poprosiła go i jednym szybkim, solidnym ciosem uderzyła go w kark, pozbawiając przytomności. - Wybacz, ale muszę. Albo twoja wolność albo moje życie... - dodała. Perun na pewno wydobyłby z niej informację, że go widziała, a wtedy mogłaby nie przeżyć jego gniewu. Żal jej było tego chłopaka, ale... musiała dbać o własną skórę. Wstała i dźwignęła Mieszko niczym wór ziemniaków a potem zgramoliła się z budynku i ruszyła z powrotem do zamku.

    Frida

    OdpowiedzUsuń

^