Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

"Tylko mnie nie sprowokuj..."

Mohe

Dziki | 21 lat | Wędrowiec | 180cm


Pochodzi z plemienia Nhulu - ludzi dziko zamieszkujących tereny na północno-wschodnich stronach Mathyr. Plemię to zasłynęło z brutalności i obojętności, legendy o nich opowiada się do dziś, głównie by straszyć niegrzeczne dzieci.

Sam Mohe opuścił Nhulu w wieku 16 lat. Trzy lata zajęła mu adaptacja i obserwacja bardziej zaludnionych terenów, nim w ogóle zaczął pojawiać się na widoku. Chłopak uprawia koczowniczy styl życia, podróżuje ze swoimi tobołkami i rozbija obóz tam, gdzie akurat ma ochotę pobyć. Żywi i ubiera się samodzielnie, ogólnie stara się być samowystarczalny i tylko czasem sięga po cudzą pomoc. Nie posiada dóbr materialnych, a gdy chce coś kupić to stosuje głównie handel wymienny, w ostateczności siłę. Jest zwykłym człowiekiem, jednak ze względu na rodzime strony ma sporo talentów. Wyspecjalizował się w łucznictwie, jednak dość często dane mu było używać również noża. Umie tropić i polować, nie straszne mu skalpowanie czy obrabianie zwierzyny. Zna naturalne sposoby lecznicze, jednak jego wiedza w tym zakresie nie odbiega od standardowej. Hobbistycznie rzeźbi w kościach i drewnie, zna i stosuje wiele rytuałów oraz maczanek. Jest ciekawy świata i chociaż swoją podróż traktuje przede wszystkim jako pokutę za wyrządzone krzywdy, to powoli zaczyna odnajdywać w niej coraz więcej korzyści.

 

POWIĄZANIA 

POPRZEDNIA KP

_______________________________________________________________________________

Zapraszam do wątków!

114 komentarzy:

  1. — Nie wiem czy wtedy były takie zadowolone, myślę, że był bardziej zły, że stracił jedną z karczm, które lubił — odpowiedziała spokojnie. — Ale jakoś się jednak zaprzyjaźniliśmy, więc myślę, że mi wybaczył. No i teraz są też tutaj Piaski Czasu, więc tym bardziej ma inne, fajniejsze miejsce — dopowiedziała jeszcze. — Tak, nie lubię takich zachowań, ale sama też byłam całkiem agresywna. Z jednej strony rozumiem, że moje tradycje pewnie nie są nikomu za bardzo znane, w końcu Phyonix żyje praktycznie w ukryciu, z drugiej strony, jestem po prostu zła za to, że ktoś jest na tyle durny, że myśli, że tańcząca kobieta to zaproszenie do nie wiadomo czego. Gdzie dla mnie to wszystko poza tym, zabawa, emocje, sztuka, przyjemność ale taka wiesz… przyzwoita. Ale ja też podobno jestem dziwna. Jestem prawie pełnoletnia, a nigdy się nie interesowałam taki rzeczami, są dla mnie bardzo… nieswoje, wiesz? No ale to może też przez to, że byłam sama na dwójkę braci, w tym jednego nadopiekuńczego goryla — zakończyła swój potok słów i wzięła wdech. — Wybacz, czasami ciężko powstrzymać swoje własne gadanie — zaśmiała się lekko, po czym wróciła do uważnego słuchania Mohe. Uśmiechnęła się lekko na jego komentarz.
    — Pewnie tak, na szczęście tutaj prawie nie ma idiotów, także możesz czuć się swobodnie przy tańczeniu przy ognisku — odpowiedziała mu. Uśmiechnęła się, gdy usłyszała jego powód.
    — Cieszę się, że Twoja główka lubi myśleć niezależnie, cieszę się też, że te powsinogi przyprowadziły kolejną ciekawą osóbkę do tej mieściny — skomentowała, po czym upiła łyk bimbru. Skrzywiła się. Oddała mu butelkę i wystawiła język.
    — Cholera, paskudne…

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  2. — Pewnie tak, znając charakter Gava i jego przygody pewnie sam załatwił sobie zakaz chociaż w jednej z nich. Tak, Piaski Czasu są naprawdę ciekawe. Te wszystkie typowo argarskie smaczki są bardzo interesujące i przyciągają uwagę. Ja sama byłam zaskoczona, gdy zaczęli serwować drinki czy ważyć te ichniejsze alkohole, czy sama muzyka, styl, taniec, jest na czym się skupić, co podziwiać, co odkryć, a jak trafi się jeszcze na przewodnika to z pewnością podróż po Argarze jest bardzo ciekawa — zgodziła się z nim.
    — Tak, pewnie tak. Chociaż osobiście uważam, że to trochę smutne. Zamykają się przez to na inne, moim zdaniem, ciekawsze doświadczenia, jak na przykład poznanie nowej kultury — odpowiedziała mu. Zaśmiała się delikatnie.
    — Tak, ale i tak mnie jakoś tak łapie, że powinnam przeprosić, czuję jakbym odbierała Tobie możliwość do szerszego wypowiedzenia się, a to też zdaje się trochę smutne po prostu i jakoś tak samo się ciśnie nie na język, żebyś sobie nie pomyślał, że przypadkiem robię to specjalnie, bo nie lubię tego co Ty mówisz, czy coś w ten deseń — wyjaśniła dlaczego w ogóle chciała go przepraszać. Uśmiechnęła się do niego.
    — Tak, Ty też jesteś bardzo ciekawy. A gdybyś kiedyś znalazł rozwiązanie na ten problem to chętnie jednak to zobaczę — powiedziała.
    Zaśmiała się i pokręciła głową, chowając język do ust. Uniosła wyżej podbródek, aby spojrzeć na niego dumnie i pewnie.
    — Bo chcę się też napić, a czasami trzeba przecierpieć. Nie przejmuj się, jestem przyzwyczajona do nieprzyjemnych uczuć, w końcu moja własna moc przez większość życia wymagała, abym się raniła. Nieprzyjemny posmak bimberku przy tym to nic. Dam radę, nie zbrzydnę też raczej od kilku skrzywień. Przynajmniej w swoich oczach — puściła mu oczko, aby potem na dowód swoich słów upić kolejny łyk alkoholu.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń

  3. — Nie warto, to prawda — przytaknęła mu głową. Inną sprawą było, kiedy ktoś na siłę próbował swoje idealogie poznawania nowych kultur wpychał komuś do gardła. Dosłownie. Zaśmiała się. — Wybacz, pomyślałam, że to inna sprawa jak ktoś sam wpycha Ci do gardła swoje zboczone poznawanie kultury, no i wpychanie do gardła, durny żart, wiem, już się uspokajam — wytłumaczyła mu, patrząc nieco zawstydzona. Bawiły ją takie rzeczy jak jakiegoś przedszkolaka. W zasadzie prawie wszystko ją bawiło, ale te słabe żarty - nawet ona była czasami nimi zażenowana. Spojrzała po nim, kiedy nazwał ją po imieniu. Pokręciła głową z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
    — Czekaj jak to było… wyglądasz na złego i strasznego dzikusa? — przypomniała mu, unosząc palec do góry, jakby była profesorem, który cytuje teraz bardzo ważną rzecz. — A nie jesteś taki. Więc nie oceniam książki po okładce, może jednak masz tam gdzieś jakąś nieśmiałą stronę, która boi się przerwać, albo jest zbyt miła, aby to zrobić, a tak naprawdę chciałby coś powiedzieć — dodała jeszcze. Zaśmiała się na jego groźbę.
    — Oj, uważaj, bo Cię za masochistę wezmę, równie dobrze mogłabym się sama zamknąć i przestraszyć — odpowiedziała mu żartobliwie. Mimo wszystko cieszyła się, że szanował jej przestrzeń osobistą.
    — Jasne — przytaknęła mu. Zaśmiała się, gdy wspomniał o jej nieidealnym nosie. Zmarszczyła go i poruszała nim trochę.
    — Oj tam, oj tam, żadna bogini piękna ze mnie nie jest, jakąś skazę muszę mieć. Nawet z prosiaczym noskiem byłabym ładna — złapała czubek nosa palcami i uniosła go do góry, imitując ryjek świnki i za chrumkała kilka razy, żeby przestać za chwilę i się zaśmiać.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaśmiała się.
    — Tak, gryzie się, co? Lubię się z tego śmiać, ale nie lubię być bohaterką takich myśli. Chyba jeszcze z tego nie wyrosłam — wzruszyła ramionami rozbawiona. Sama uważała, że ta konkretna cecha u niej przypominała bardziej jakiegoś smarka, który dopiero co dowiedział się skąd naprawdę biorą się dzieci, ale nie mogła nic na to poradzić.
    — Mówisz? No dobra, najwyżej będę żyć w niewiedzy, ale może przynajmniej moje ego pozostanie nienaruszone — odpowiedziała, odwzajemniając jego uśmiech. Nie sądziła, aby musiała wchodzić głębiej w ten temat. I tak rozmawiało im się całkiem dobrze na każdy inny temat, nie żeby na ten się źle rozmawiało. Przynajmniej ona miała takie wrażenie.
    Puściła swój nos.
    — Mówiłam, że nie jestem, bo mam właśnie skazy, ale dalej uważam się za ładną. Teraz oczywiście celowo przesadzam w żartach, ale obiektywnie za brzydką się nie uważam jak patrzę w lustro, kwestia zadbania o siebie no i genów — wyjaśniła mu. — Z drugiej strony, nie znam nikogo kogo mogłabym uznać za obiektywnie brzydkiego — dodała jeszcze, zastanawiając się chwilę nad tym, myśląc czy faktycznie ma rację.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  5. Uśmiechnęła się do niego szelmowsko, gdy wspomniał o ego. Kiwnęła głową, upijając bimber. W zasadzie im więcej się go piło, tym lepiej wchodził. Może procenty zaczynały działać? Nie była w końcu specjalnie przyzwyczajona do mocnych alkoholi. Wzruszyła ramionami. A chuj, miała się upić, miała sukces z mocami, spotkała ponownie ciekawego, dobrego człowieka, miała powód do świętowania. Podała mu potem butelkę.
    — Przecież Ci próbować nie zabronię, w końcu to nie jest jedyna metoda — odpowiedziała. Sama położyła się na skałkach.
    — Podobanie jest chyba bardziej subiektywne, no bo podoba się konkretnej osobie, a obiektywnie to tak, że wiesz, patrzysz, nie myślisz, że sam byś wziął tango, czy zawiesił oko, tylko stwierdzasz, że no ładny, albo ładna — wyjaśniła jak ona to widziała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaśmiała się delikatnie.
    — Tak, jakieś dobre cechy też tam mam — zażartowała, machając ręką, jakby na odczepnego. Przytaknęła mu na jego słowa.
    — No tak, wiesz, takie filozoficzne podejście się przydaje jak jakaś koleżanka chce porozmawiać o swoich miłościach, o tym jak ktoś jej się podoba i jaki to nie jest nadobny, a dla mnie no po prostu jest i być może jest na co popatrzeć, albo nie ma. Zależy na kogo się patrzy. Ale tak, dużo osób uważam za obiektywnie ładnych — wyjaśniła. Prychnęła delikatnie. — Głęboka filozofia na tematy bardzo płytkie, a to dopiero pomysł na kabaret — dodała, biorąc bimber, aby upić łyk W zasadzie im dalej w las się szło z tym alkoholem, tym lepiej wchodził. Przytaknęła mu głową.
    — Będę pamiętać, że nie gustujesz w facetach — puściła mu oczko.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  7. Gave obrócił się na ten dziwny okrzyk i spojrzał w stronę nadchodzącego indianina, samemu ruszając w jego stronę z uśmiechem na twarzy. Sam również dostosował się do powitania tym znanym mu już gestem.
    - Ciebie również - zapewnił, po czym dodał też swój gest i pociągnął go w swoją stronę, by poklepać go po plecach. Westchnął słysząc o domu i skinął głową. - Mhm, muszę tam w końcu się przejść i zobaczyć czy coś przetrwało - stwierdził, by zaraz zobaczyć stelaż tipi. - Potrzebujesz pomocy? Nie, na pewno nie, inaczej... mogę ci pomóc? - zmienił trochę pytanie, by upewnić się, że odpowiedź będzie możliwie jak najbardziej twierdząca. - Co zobaczyłeś w ten czas, co ciebie nie było? - zainteresował się. - Chłopie tu się tyle działo, że nawet nie pytaj... niby minęło około 3 tygodni... miesiąca może od koncertu, a ja mam wrażenie, że my już 10 lat przeżyliśmy...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  8. Pokręciła głową i zaśmiała się.
    — Dogadam się, oczywiście, że się dogadam. Ale wiesz, nie chcę, żeby się przy mnie gryzły w język. Sama bardzo dużo mówię na różne tematy, część z nich też pewnie je jakoś specjalnie nie interesuje, więc czemu ja miałabym im mówić, żeby mi nie opowiadały o czymś co specjalnie mnie nie interesuje — urwała na chwilę — poza tym, to też nie tak, że mnie nie interesuje, bo chce, żeby miały fajnych partnerów, którzy będą o nie dbać i będą mogły się nimi zachwycać — dodała jeszcze, żeby wyjaśnienia miały więcej sensu. Przynajmniej w jej głowie, tak jak to sobie poukładała. Zastanowiła się chwilę nad jego słowami.
    — Szczerze nie umiem się wypowiedzieć, to znaczy, widzę związki, na które fajnie się patrzy z boku, są związki, które mam gdzieś, a są takie, które moim zdaniem sensu nie mają za bardzo. A czy to sobie komplikują… musiałabym chyba znać całą historię, żeby się wypowiedzieć — uśmiechnęła się do niego.
    — Płytkie, bo uważam, że skupianie się na samym wyglądzie jest płytkie. Człowiek to coś więcej niż ładna buźka i seksowne ciało, osobowość jest jednak najważniejsza i to ile ta osoba dla Ciebie znaczy. Przynajmniej w miłości — wyjaśniła mu. Zaśmiała się.
    — Jak któryś zniesie moje gadanie, to z pewnością to zrobię — odpowiedziała, biorąc bimber, żeby upić kolejny łyk. Poczuła jak alkohol zaczyna już trochę kręcić w głowie. Oddała mu butelkę.
    — Chcesz zagrać w nigdy w życiu nie? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  9. Spojrzał po nim wdzięcznie.
    - Skorzystam z tej twojej pomocy - uśmiechnął się do niego delikatnie. Mimo wszystko spacer do tamtego miejsca jakoś nie napawał go optymizmem. To był dobry dom. Ciepły dom. Bardzo go lubił i nie bardzo miał ochotę patrzeć na te wszystkie zgliszcza. Pokiwał lekko głową i spojrzał po nim, gdy zaczął mówić o Fasolkach. Uśmiechnął się szerzej. - Na pewno zobaczę - zapewnił go. - Akane nie wyrzuca takich pięknych rzeczy. Zwłaszcza, że to był prezent dla dziewczynek - dodał spokojnie. Akurat tego był w stu procentach pewien. Zaraz też przykucnął obok Mohe, kiedy ten zaczął szukać i spojrzał po figurkach, śmiejąc się lekko pod nosem. Zdecydowanie wyglądały lepiej niż te jego śmieszne twory, które ostatnio uprawiał siedząc pod drzewem i nieco marudząc. - Naprawdę? - przyjął od niego figurkę i obrócił ją w palcach. - Dzięki - spojrzał mu prosto w oczy. - Jest świetna. Będę musiał się do ciebie przykrewnić co byś mi technikę podrasował w sprawie takich figurek - odchrząknął zaraz i skinął głową, po czym nią pokręcił. - Na razie wolałbym o nich nie opowiadać - przyznał szczerze, chowając swą figurkę w bezpieczne miejsce w swojej torbie i zabierając się za stelaż, aby przy okazji pomóc mu z tipi. - No tak, twoje wstępne obserwacje potrafią trwać dniami i latamia - rzucił spokojnie. - Choć i tak krótko, skoro już zamierzałeś wejść do Ardei - dodał po krótkiej chwili milczenia. - Brawo - pochwalił go za to, po czym zacisnął mocno wargi. Zrobiło mu się przyjemnie na sercu, że ktoś o nich myślał. - Na szczęście wszystko u nas w porządku, dobrze cię widzieć - przyznał.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  10. Luna starała się wrócić do swych codziennych obowiązków. "Pirania" już od kilku dni była gotowa do opuszczenia tego portu. Zbyt długo tu zabawiła, a jednak w obliczu zbliżającej się wojny ciężko było jej opuścić to miejsce. Nie mogła jednak wiecznie wegetować. Morze wzywało. Za głęboką wodą zaczynała tęsknić. Postanowiła więc dać sobie jeszcze kilka dni na dopięcie wszystkich spraw. Musiała przecież zdać ojcu raport, a przy okazji splądrować pobliską wyspę. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze strach, bo mimo że starała się go nie okazywać to ten ujawniał się w najmniej oczekiwanych momentach.
    Tak było i tutaj, kiedy kupowała czerwone i pachnące pomidory. Wybierała je starannie do swojego kosza, gdy Mohe wyskoczył znienacka. Dziewczyna upuściła koszyk, a pomidory potoczyły się po ziemi. W jej dłoni automatycznie pojawiła się szabla, a ona sama stanęła w pozycji obronnej. Przez moment zezowała na chłopaka, próbując wyrównać swój oddech. Mohe, to był tylko Mohe. Nic jej nie będzie. Oddychała głęboko, powoli i spokojnie. 
    - Ahoj - przywitała się z nim słabo, chowając szablę i kucając. - Wystraszyłeś mnie - dodała cicho, drżącymi dłońmi poczynając zbierać swe rozsypane zbiory. - Mhm... pomoc się przyda - zgodziła się.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i pokiwała szybko głową.
    - Tak, w porządku - potwierdziła, patrząc mu prosto w oczy. - Ostatnio...nie przepadam za tłumami, a takie niespodzianki... po prostu źle to znoszę - zacisnęła mocno wargi. - Przepraszam - dodała na jego przeprosiny i pokręciła głową. Nie mógł wiedzieć. Przecież nie widzieli się od koncertu. Szczerze mówiąc nawet nie spodziewała się, że kiedykolwiek go jeszcze spotka. Przynajmniej od kiedy zniknął. Niczego sobie nie obiecywali. Pozwoliła mu wziąć swój koszyk i nabrała jeszcze raz głębokiego oddechu w płuca. Potarła swe drżące dłonie o siebie i raz jeszcze nabrała głębokiego oddechu. Odruchowo spięła się, gdy wyciągnął dłoń do jej obojczyków i pokręciła głową. - Nie tutaj - poprosiła. - Nie czuję się komfortowo... - wyznała. - Może pójdziemy gdzieś... gdzie będzie mniej ludzi? - poprosiła. 

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  12. Chłopak pokiwał głową.
    - Mhm w razie czego przyjdę do ciebie po znaczenie - zgodził się spokojnie. Nie był pewien czy Akane mu je przekaże. Zwłaszcza, że sam mógłby zapomnieć o to zapytać. Pokręcił głową na pytanie o kości i wyszukał w swojej torbie mizerną figurkę kota z drewna, wręczając mu ją. - Ćwiczę swoje palce na wszystkie sposoby - pokazał lekko unieruchomioną dłoń. - I tak sobie zaczynam coś tam dłubać w drewnie, ale wychodzi kiepsko - zaśmiał się szczerze, pomagając mu dalej przy rozkładaniu tipi.
    - Aktualnie... tu - wskazał głową dom Febe. - Zajmuję z dziewczynkami jedną sypialnię - uśmiechnął się delikatnie. - Na razie nie planuję niczego nowego budować - dodał jeszcze, bo dziewczynki i tak miały zaraz znaleźć się w bezpiecznym miejscu na czas wojny, a on? On nie potrzebował w tej chwili takiego schronienia. - Można więc rzec, że nie mam swojego własnego kąta - wzruszył ramionami.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  13. Spojrzał po swojej dłoni i westchnął ciężko, chowając ostatecznie figurkę.
    - Może i nadwyrężam - zgodził się z nim. - Po prostu brak mi cierpliwości i szukam różnych aktywności, przy których mógłbym próbować jej używać. Zginanie idzie mi coraz lepiej - dorzucił pokazując mu na jakim etapie aktualnie się znajduje. - A dłubanie w drewnie... ostatnio po prostu mam dużo czasu - westchnął ciężko. Akane ciągle zabierała gdzieś dziewczynki, a on miał zdecydowanie za dużo czasu dla siebie. Nie miał co z nim robić, a ciągły trening też nie był zbyt dobrym pomysłem. - Skoro robisz takie piękne rzeczy z kości - przesunął dłonią po figurce którą dostał od Mohe. - To pomyślałem, że może dasz mi parę wskazówek na to drewno, ale skoro to kompletne co innego to wybacz. Nie znam się na tym - uśmiechnął się lekko i wybuchnął śmiechem, kiedy chłopak tak po prostu stwierdził, że powinien być ostrożny. - Oj tak... bardzo ostrożny bo jeszcze dołączę i ci panienkę spłoszę - puścił do niego oczko, siadając wygodnie na trawie, kiedy już skończyli z jego tipi. - To opowiadaj, jak tam obrzeża Ardei, co?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  14. - Myślisz, że dam radę? Napinać łuk? - zapytał go. Trochę wątpił w aż tak dobre umiejętności swoje, ale spróbować było warto. - Jasne, mogę spróbować - dodał zaraz uśmiechając się przy tym delikatnie. Zaśmiał się cicho, gdy Mohe wspomniał już o braku cierpliwości. - Mój brak cierpliwości jest wybiórczy. Zwykle dotyczy tego co mnie najbardziej irytuje. Aktualnie jest to fakt, że nie jestem w stanie dobrze używać ręki. Walczyć na dwa miecze, czy szybko przewinąć moich córek - pokiwał lekko głową. - Przez to, że jej nie mogę dobrze zgiąć idzie mi po szybkości i efektywności, co mnie irytuje - wzruszył ramionami. - Ale wiem, że nie mogę się poddać, więc to na przykład nie wchodzi w grę - mruknął jeszcze i wybuchnął śmiechem na te mało płochliwe panienki.- Ho, ho, ho... w takim razie z przyjemnością się do ciebie i twoich panienek przyłączę - rzucił wesoło i powąchał alkohol gwiżdżąc przy tym. - No nieźle... pachnie nieziemsko ale daje po nosie. Moc musi mieć niezłą - zauważył smakując trunku. - Mhm dobry - stwierdził. - I  serio dostałeś ten przepis? O chłopie... możesz na tym niezły biznes ukręcić...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  15. Podziękowała mu wdzięcznie i ruszyła z nim na plażę. Odetchnęła głęboko, kiedy znaleźli się w luźniejszej części drogi i gdy tylko usiedli na plaży, jej twarz nabrała kolorów. Zerknęła z zaciekawieniem na figurkę, którą wyciągnął i oczy się jej lekko zaświeciły.
    - Dla mnie? Naprawdę? - zapytała nie wiedząc co powiedzieć. Wzięła figurkę w dłonie i przyjrzała się jej uważnie. Ta była zdecydowanie kunsztownie wykonana. Chłopak znał się na rzeczy. - O rany... dziękuję - objęła go nieśmiało ramionami, zanim się od niego odsunęła. - Będę ją zawsze przy sobie nosiła - zapewniła przyglądając się jej jeszcze uważnie, po czym spojrzała w morze. - Przepraszam za moją reakcję - szepnęła w końcu. - Ostatnio... - zacisnęła mocno wargi. - Nie zdołałam się obronić przed jednym mężczyzną i... - pokręciła lekko głową. - Ostatecznie nic się nie stało - zapewniła. - Ale trochę nie potrafię przekonać się do tego, że więcej nic takiego mi się nie przydarzy i tłumy... tłumy mnie przytłaczają, a ty wyskoczyłeś tak nagle i... - pokręciła głową. - Przepraszam.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  16. Dalej oglądała figurkę, bo zdecydowanie w tej chwili było jej łatwiej skupiać na niej swój wzrok niż na czymkolwiek innym.- Masz rację - zgodziła się z nim. - Byłam w wielu sytuacjach tragicznych, ale tu był pierwszy raz kiedy faktycznie poczułam się zupełnie bezbronna. Nie byłam w stanie się bronić... bo Argarczyk władał stalą - szepnęła, żeby na niego spojrzeć. - To... dość mocno gdzieś tam we mnie ugodziło - przyznała. - Ale nie ma co się poddawać - uśmiechnęła się delikatnie do figurki, zanim nie schowała jej w swojej dłoni. - Następnym razem będę lepiej przygotowana - zerknęła na Mohe, kiedy ten wspomniał o swym urazie do tłumów. - Mhm... udawane napady? Co masz na myśli? - zainteresowała się. 

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  17. Słuchał rad dotyczących palców i łuku. Pokiwał lekko głową. Tak, to co nieco sensu miało. 
    - Mogę? - wziął łuk do rąk i spróbował delikatnie napiąć go. Z mizernym skutkiem, ale skutkiem. Wypuścił cięciwę i znów spróbował, powoli i bez stresów. Naciągnął ją jeszcze raz i jeszcze. Ćwiczył tak przez dłuższą chwilę, zanim nie poczuł porządnego bólu w palcach. Wtedy odłożył łuk na bok i roześmiał się serdecznie. - To weź ze dwie kobietki to jedną się podzielisz - puścił do niego oczko i znów posmakował trunku. - Hm.... przechowywanie? Wystarczy sobie znaleźć jakąś dobrą skrytkę, albo poprosić kogoś o udostępnienie swej piwnicy - zaproponował spokojnie. - A butelki... w gospodzie schodzi tego multum, na pewno czymś się podzielą - wyszczerzył się do niego. - A co do twojego trybu życia... no to byś już musiał jakoś to organizować. Wiesz, np brać 10 butelek do najbliższej miejscowości, tam sobie sprzedawać, potem podróżować za zarobione złote monety a potem wracać po kolejne butelki do bazy - rzucił spokojnie. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziewczyna skinęła delikatnie głową.
    - Nie sposób określić granice ich możliwości. Każdy z nich jest inny, niby podobny, ale pod względem tej... magii... - pokręciła głową i zacisnęła mocno wargi. Żyła to prawda, ale nie poradziła sobie sama. Ba, można rzec że miała po prostu diabelnego fuksa z tym całym życiem. Odetchnęła głęboko i pokręciła lekko głową. - Nie, jeszcze się nie udało - odparła krótko. - Ale uda się - dodała zaraz nieco pewniejszym tonem i wsłuchała się w jego historię, zaciskajac przy tym mocno wargi, aby trochę niepewnie i nieco niezręcznie objąć go ramionami. - To musiało być niezwykle... trudne - stwierdziła cicho. - Twój lud ma kontrowersyjne sposoby nauki - mruknęła. - Chociaż na pewno skuteczne, jeśli przeżyjesz oczywiście - wzruszyła lekko ramionami.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  19. Gave spojrzał po nim wymownie, mierząc go spojrzeniem od głowy do stóp.
    - To żaden wysiłek z takim sprzętem - skomentował. - Zresztą jesteś w Argarze, a tu liczy się egzotyczność. Jesteś takim okazem na którego laski polecą. Wystarczy jeden znaczący uśmiech i już będą twoje - zapewnił ruszając przy tym zabawnie brwiami. - Po prostu zaczaję się na odpowiedni moment i ci z nimi pomogę - posłał mu buziaka w powietrzu. Odłożył łuk na bok i rozmasował sobie palce. Odstawił też jego trunek i pokiwał głową.
    - Jasne, zastanawiaj się - skinął głową. - A jak już założysz to 10 procent zysku dla pomysłodawcy - posłał mu niewinny uśmieszek.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  20. Była w stanie trochę go zrozumieć. Ona sama została nauczona pływania poprzez wrzucenie na głęboką wodę. Albo wypłyniesz albo umrzesz. Cóż niektóre metody wychowawcze rodziców zdawały się być dość skrajne. Skinęła głową, gdy wspomniał o tych innych metodach i zacisnęła lekko wargi.
    - Wiesz mimo, że trochę cię rozumiem to dalej nie zmienia faktu, że te metody były po prostu okrutne - zgodziła się z nim. - Uczyłam się walczyć szablą bez żadnych drewnianych kikutów. Wiele blizn mi po tym pozostało - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Pływać też... wrzucali nas po prostu do wody - wzruszyła ramionami. - Wyswobodzić z więzów w wodzie podobnie - pokiwała głową. - Albo przeżyjesz albo zginiesz - westchnęła ciężko. - To skuteczne, ale destrukcyjne metody - przyznała mu rację i jeszcze chwilę potrzymała w objęciach, zanim się od niego odsunęła i nabrała głębokiego oddechu w płucach. - A skoro żyjemy... to znaczy że wcale aż tak słabymi owcami nie byliśmy, co nie? - uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. 

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  21. Spojrzała po nim, gdy wspomniał o tym, że nie udało mu się ocalić siostry i odruchowo zakryła jego dłoń swoją ściskając ją lekko. Nie mówiła nic w tym temacie. Pozwoliłaby smutek na moment zawisł w powietrzu. On musiał wybrzmieć, ulecieć żeby można było ruszyć dalej. Skinęła głową na jego dalsze słowa i posłała mu delikatny uśmiech.
    - Nie tylko - zgodziła się. - Myślę, że każda rasa ma coś czym może się pochwalić w tym odwrotnym tego słowa znaczeniu - dorzuciła. Co prawda u niej aż tak fatalnie nie było. Geny co prawda liczyły się i silne jednostki też. Żeby zapracować na swój własny statek należało nieźle się napocić, a ci którym się to nie udawało? Kończyli w załogach pozostałych lub na lądzie wykonując inne czynności. Dla każdego znajdowała się praca. Nie było tylko miejsca dla darmozjadów.
    - Pewnie, że nie - uśmiechnęła się do niego szerzej. - Teraz też możemy sami zdecydować co dalej. Jak chcemy żyć, co robić i jak pielęgnować swe znajomości i czy je pielęgnować - pokiwała lekko głową. - A w przyszłości... może nawet zdecydujemy jak wychować własne dzieci? Kto wie - wzruszyła ramionami.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  22. Gave zaśmiał się cicho i skinął głową. 
    - Poczekaj cierpliwie a na pewno ją zobaczysz - dał Mohe kuksańca w ramię. - Moją pomoc to jest - odchrząknął zaraz spoglądając na niego, kiedy ten wspomniał o tylko jednym procencie zysku. - No teraz to czuję się urażony - powiedział autentycznie robiąc naburmuszoną minę. - To ja tu żywą reklamą dla twych trunków zamierzam być i wszystkim je zachwalać, a ty mi jeden procent zysku tylko chcesz dać? Piętnastu żądam - klepnął się w udo. - Pamiętaj, że mam dwie szarańcze na utrzymaniu - przypomniał mu. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  23. Uśmiechnęła się delikatnie na pytanie o zakładanie rodziny. Wzruszyła ramionami.
    - Nie w tej chwili - odparła szczerze. - W przyszłości... być może - dodała z delikatnym uśmiechem na twarzy, po czym westchnęła ciężko. - Tak, wypływam - pokiwała głową. - Już dość zabawiłam w Argarze. Było niezwykle miło, ale Argar to nie wszystko. Świat czeka. Obowiązki wzywają - przyznała przeciągając się lekko. - A co? Planujesz się zaciągnąć? - spojrzała po nim i zaśmiała się cicho. - Musiałbyś najpierw pozbyć się swojego przyrodzenia i wyhodować większe cycki - puściła do niego oczko. 

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  24. - Piętnaście - poprawił go. - Za moje polecajki się płaci - pokazał mu język, po czym przeciągnął mocno wstając z miejsca. - A kto powiedział, że sam je chowam? - spojrzał na niego z delikatnym uśmiechem na twarzy. Nie przypominał sobie, żeby coś takiego uciekło z jego ust. - Dwie słodkie Fasole to dwa razy więcej wydatków - dodał jeszcze chwilę się rozciągając zanim spojrzał znów na niego. - A może tak mały sparing? - zaproponował.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  25. Luna spojrzała po nim i pokiwała głową.
    - Powołanie to jedno, ale są też obowiązki - zapewniła. - Pewne sprawy, które musisz załatwić - dodała spokojnie. - A ja... to prawda, tęsknie już za falami - przeciągnęła się lekko, rozkładając na ziemi. - Tęsknię za spokojem, który mi przynosi. Za ukojeniem myśli - dodała jeszcze, obracając się na bok i przyglądając mu się uważnie. - No trochę byłoby szkoda tego twojego sprzętu - wyszczerzyła się do niego. - Ale z większym biustem... byłoby ci do twarzy - dodała, po czym skinęła głową. - Mhm... jeszcze tu kiedyś wrócę - zapewniła go spokojnie.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  26. - Piętnaście - uśmiechnął się do niego delikatnie, po czym wywrócił oczyma. - Ty sobie wkręcasz to jak mówię - rzucił prosto z mostu. - Ja tylko powiedziałem, że mam je na utrzymaniu co nie mija się z prawdą - zauważył krótko. Znowu ktoś próbował dorabiać do jego słów dodatkowe znaczenie. Znaczenie, którego tam nie było, ale skoro tak bardzo chciał by to znaczenie było, przeciągnął się lekko. - Ale ich matka ostatnio ogranicza swoją mnogość występów to i funduszy będzie mniej - zauważył cierpko. - Może kiedyś ziści się to co właśnie powiedziałeś. Może będę ich jedynym żywicielem - wzruszył ramionami. - Kto wie co przyniesie przyszłość nam - przykucnął obok niego i pstryknął go palcami w czoło. - Jedyne czego nie chcę nadwyrężać to tych dwóch palców - uśmiechnął się krzywo, usztywniając je zaraz powoli, co by nie zapomnieć o ich stanie podczas walki i nie zdyskwalifikować samego siebie przez nagły, rwący ból dłoni. - Reszta jest całkiem sprawna - puścił do niego oczko. - Obiecuję ci, że nie użyje moich super mocy, chyba że będę chciał cię przestraszyć - pokiwał zaraz głową. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak wspomniała Niklausowi, nie zamierzała być darmozjadem, który nadwyręża gościnność Argaru. Dlatego szybko wzięła jedną ze zmian w gospodzie. Miała wrażenie, że to ona jest na tę chwilę centrum tego miejsca. Przewijało się w niej wiele ciekawych istot, z którymi konwersowała gdy tylko znajdowała na to chwilę. Tym razem odebrała kolejne zamówienie, kiedy usłyszała swoje imię na ustach jednego z gości. Spięła się nieco, chociaż w sumie nie powinna. Nie zmieniła przecież swojego wyglądu. Był to odruch bezwarunkowy. Odetchnęła zaraz głęboko i obróciła się do chłopaka, posyłając mu delikatny uśmiech. Zbliżyła się zaraz do jego stoliczka.
    - Słucham? - zapytała. - W czym mogę ci pomóc? - zainteresowała się, uznając że najwyraźniej chłopak po prostu chciał złożyć zamówienie. - Dzisiaj szefowa kuchni serwuje niesamowite polędwiczki z gorry w sosie grzybowym z delikatną nutą ostrości - rzuciła zaraz kiwając lekko głową. - Przepyszne są - dodała wesoło. - Wręcz rozpływają się w ustach.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  28. - Pasujący napitek - zastanowiła się. W trunki jeszcze zbyt dobra nie była, ale przecież zawsze mogła poprosić kogoś o pomoc. - Dobrze, będzie i trunek - powiedziała. - Masz jakiś, który bardzo lubisz? Łagodniejszy czy ostrzejszy? - zainteresowała się, żeby chociaż trochę trafić w gusta klienta. Zdziwiła się, kiedy zadał jej pytanie o rudą złośnicę. Przez moment starała się sobie przypomnieć czy miała kontakt z jakąkolwiek rudą. - Mhm nie, nie spotkałam - odparła. - Wyśledzić i złapać? - zacisnęła mocno wargi. - Mhm dziękuję za ostrzeżenie - dodała zaraz. - Postaram się na nią nie wpadać - puściła do niego oczko i ruszyła do kuchni, by złożyć jego zamówienie i zaraz przynieść mu zamówiony trunek. - Nie jesteś stąd, prawda? - zagadnęła. Co prawda był człowiekiem, ale nie wydawał się być Argarczykiem.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  29. Odetchnęła z wyraźną ulgą.
    - Całe szczęście - otarła wyimaginowany pot z czoła i na moment przysiadła się do niego do stolika. - W trunki jestem noga - wyznała mu śmiejąc się nieco ze swej własnej niedołężności. - I co? Podoba ci się Argar? Co ci się tutaj podoba? A co niekoniecznie? - zainteresowała się, nadstawiając z ciekawości uszu. - Masz ciekawe tatuaże - dodała zaraz. - Jakbym cię w lesie spotkała to bym uciekała gdzie pieprz rośnie - dorzuciła jeszcze. - Wybacz, ale takie sprawiasz wrażenie. Serce to by mi w piersi stanęło - dodała, nieco się rozgadując przy tym wszystkim. Lubiła poznawać nowe osoby, lubiła otaczać się ciekawymi istotami.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  30. Skinął głową, przyswajając ten brak planu na handel. No nic, okazja przechodziła koło nosa. 
    - Jasne - rzucił w odpowiedzi i westchnął, gdy Mohe stwierdził, iż będzie narażał palce za każdym razem. Musiał przyznać, że miał w tym rację. Potem jeszcze powiedział, że nie pamiętał kiedy bił się na niby... Gave westchnął ciężko i machnął ręką. - Okay to nie - stwierdził po prostu, rezygnując z pomysłu. To była tylko luźna myśl. Odetchnął głęboko. - Oj coś słaby ze mnie kompan ostatnio - uśmiechnął się krzywo. - Hm to pogadajmy - przeciągnął się lekko. - Jak byłeś mały... bawiłeś się w coś? Mieliście jakieś fajne zabawy?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  31. Roześmiała się serdecznie na słowa o skalpowaniu. Otarła sobie nawet łzy z kącików oczu, patrząc na niego rozbawiona.
    - To nie to samo co przyszyte, ale tak... chętnie to zobaczę - puściła do niego oczko. - Wyobraziłam to sobie i wyglądasz... kapitalnie - dodał jeszcze śmiejąc się przy tym lekko. - A gdziesz wybywasz? - zainteresowała się zaraz siadając i spoglądając mu prosto w oczy. - Dokąd się udajesz? 

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  32. - A żebyś wiedział - zaśmiała się cicho. - To wbrew pozorom wcale nie jest takie proste. Zapamiętać trzeba wiele zmiennych, do tego poruszać się z gracją i obdarzać klientów uśmiechami, nawet jeśli masz gorszy dzień - uśmiechnęła się do niego delikatnie, słuchając o Argarze z jego punktu widzenia. Miał rację Argar zdawał się być bardziej przyjaźnie nastawiony od reszty, ale też i nie do końca. Każdy kij miał dwa końce i choć Argar był tolerancyjny to miał swoje granice. Jak każdy inny kraj. Pokiwała głową, gdy wspomniał o przeznaczeniu tatuaży.
    - Który z tych mitów jest twym ulubionym? - zainteresowała się. - Zawsze lubiłam słuchać o Nhulu, ale nigdy nie sądziłam, że wy faktycznie istniejecie - zarumieniła się trochę. - To było trochę jak bajki na dobranoc... - wyznała. - Dla niegrzecznych dzieci. Bardzo brutalne bajki.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  33. Pokiwała lekko głową i uśmiechnęła się do niego.
    - Wiesz do tego wszystko potrzeba uroku osobistego. Jeśli twój kumpel jest niczego sobie - wzruszyła ramionami. - To nie potrzebuje gracji czy finezji dla większych napiwków - skomentowała, przez chwilę patrząc mu prosto w oczy, po czym pokiwała głową śmiejąc się lekko. Tak, to był absurdalny mit, ale działał. Doprowadzał małe dzieci do porządku. - Masz rację - zgodziła się z nim, po czym zmarszczyła lekko brwi. - Nie powiedziałabym, że specjalnie mi przykro z tego powodu - skomentowała. - Chętnie poznałabym cię lepiej - wyszczerzyła się do niego. - Masz czas za godzinę lub dwie? Gdzie się zatrzymałeś? Może mogłabym wpaść? - zaproponowała. - Wiesz... - nachyliła się do niego. - ...ja tu jestem na cenzurowanym. Moje ruchy są obserwowane, ale myślę że spokojnie dam radę się wyrwać na miłe spotkanie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  34. Fakt. Każdy miał gorszy czas, ale u niego ten gorszy czas jakoś strasznie się przedłużał. A przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Odetchnął głęboko masując sobie skronie. Jak nie urok to sraczka i tak na okrągło. Żyć i nie umierać. Doprawdy.
    - Poszukiwania? - zapytał, po czym wysłuchał dalszej części wypowiedzi. Nie dało się mu ukryć zaskoczenia na twarzy. Co prawda był w stanie zauważyć u samego siebie ekscytację z powodu tak odpowiedzialnych zadań, kiedy byłby dzieckiem, ale to co powiedział dalej sprawiło że zacisnął mocno wargi. - Stary... - spojrzał po nim. - ... wybacz, że to powiem, ale... straszny masz ten klan - skomentował. - Jak sobie pomyślę, że miałbym wysłać Fasole na takie poszukiwania i mogłyby tam zginąć... - pokręcił lekko głową. - No nie... absolutnie mnie to nie cieszy - odchrząknął odruchowo obejmując go ramieniem i klepiąc pokrzepiająco po jego własnym. - Ja? Nie bawiłem się - odparł krótko. - To skomplkowane - mruknął. - Dzieliłem to ciało z moim bratem bliźniakiem. To on się bawił.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  35. Pokręciła głową cały czas w rozbawieniu, a gdy wspomniał że jeszcze ją zaskoczy dała mu kuksańca w ramię.
    - Przestań... bo ci padnę trupem jak tylko cię zobaczę. Śmierć ze śmiechu - zachichotała i odetchnęła głęboko, zanim mocno się do niego przytuliła. Na moment odsunęła strach gdzieś na bok. To był Mohe. Nie zrobi jej nic złego. Wiedziała to. Potrzebowała chwili takich zwykłych przytulanek. - Mhm Heimurinn - powtórzyła po nim. - To będziesz potrzebował specjalnego kryształu, błogosławieństwa Heimurinczyka i dobrej umiejętności pływania - spojrzała po nim poważnie. - Nie żartuję, bez tego ciężko tam ich poznać - przyznała. - Na lądzie tak, ale to nie to samo...to po prostu trzeba zobaczyć tam pod wodą - szepnęła. - Mają niesamowite budownictwo...

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  36. Uśmiechnął się na to stwierdzenie chłopaka co do Fasolek i pokiwał głową. Dobry z niego chłop był. Zaraz też, kiedy Mohe zadał to pytanie, odsunął się nieco od niego i odetchnął głęboko.
    - To skomplikowane - mruknął cicho i wziął do ręki patyk, by na piasku narysować dwa bobasy. - Dawno temu w krainie zwanej Argarem, w innym świecie, narodziło się dwóch chłopców. Jeden był ukochany, a drugi od razu wykazywał mordercze skłonności - wskazał na siebie. - Ich mama postanowiła zabić tego drugiego - odchrząknął. - Ale wówczas do akcji wkroczył tata chłopców i przypisał duszę tego zamordowanego do ciała tego drugiego - mruknął rozrysowując to. - Potem przez wiele lat, chłopcy dzielili jedno ciało. Byli wynaturzeniem. Dwie dusze w jednym ciele - mruknął, by spojrzeć po Mohe. - Ale zademonstruję sprawę duszy - dodał jeszcze i wypowiedział kilka słów przykładając dłoń do piersi Mohe. - Nie zaboli i będziesz bezpieczny - zapewnił go zanim wygnał duszę Mohe z jego ciała. Ciało chłopaka ułożył powoli na ziemi i spojrzał na jego ducha. - To jest dusza - wskazał na niego. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  37. Gave przyłożył dwa palce do tętnicy Mohe i przez moment je tam zostawił.
    - Nie martw się, żyjesz - wstał z miejsca i przeciągnął się lekko, uśmiechając krzywo. Onyx mocno spanikowała. Takiej reakcji jeszcze nie widział, ale zdecydowanie bardziej przypadła mu do gustu. Przez moment obserwował go i pokiwał głową. - Mogę ci to załatwić - stwierdził cierpko, choć wątpił by Mohe na tym zależało. Zwłaszcza, że niezbyt przychylnie wypowiadał się o swoim klanie, a im więcej Gave o nim wiedział tym mniej mu się podobał. Był pewien że mimo negatywu było dużo pozytywnych rzeczy czy wartości jakie klan przekazywał, ale mimo wszystko. - Jak się czujesz? - zapytał go. - Nie możesz zostać długo w tej postaci, ale... jak się rozejrzysz to zobaczysz kilka samotnych dusz. To dusze zmarłe... które odsyłam do krainy zmarłych - wyjaśnił spokojnie, bo tak jak mu wcześniej pokazał ducha to Mohe mocno się przeraził, w tej chwili sam mógł obserwować to zjawisko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  38. Zastanowiła się nawet nad zapachem danego trupa i pokręciła głową.
    - Nie, dalej śmierdziałabym bryzą mroską - zapewniła go. - To na tyle przyjemny zapach, że nawet mi nie przeszkadza - uśmiechnęła się jeszcze raz. Kiedy objął ją ramieniem na moment się spięła, ale zaraz rozluźniła i wzięła głęboki wdech przez moment tylko rozkoszując się tą chwilą. - Jak długo? - zapytała go nawet zastanawiając się czy mogliby sobie zawody urządzić. We wspinaniu na bocianie gniazdo wygrała, ale czy pod wodą też dałaby radę? Jej myśli tam pobłądziły na dłuższą chwilę. Już miała mu mówić, że to nie warto. Lepiej faktycznie wejść do podwodnego miasta i chociaż godzinę tam spędzić, gdy zadał kolejne pytanie. - Byłam - pokiwała lekko głową. - Z moim starszym bratem - rzuciła lekko. - Ależ oczywiście - skinęła głową. - Ale to jakie pozostawię sobie ucałowała go w policzek. - W innym wypadku musiałabym cię zabić, a tego nie chcę - przyznała. - No wiesz, te cycki mnie jednak ciekawią...

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  39. Skinął głową.
    - Dzielę dusze na poziomy - mruknął. - Te spokojne, te które zmieniają się powoli w zawstne i te złe - podał mu prosty przedział, nie wchodząc w bardziej fachowe nazewnictwo. - Ale to dopiero po śmierci - dorzucił. - Twoja jest szara... to tak jak czysta kartka może stać się czarna i zła do szpiku kości lub iść w drugą stronę - skomentował krótko, po czym skinął głową na te wyjaśnienia co do podobnego stanu. Widząc że łzy zbierają mu się pod powiekami zacisnął mocno wargi i spojrzał na jego ciało, zaczynając się zastanawiać czy już nie wystarczy. - Płaczą, krzyczą... - położył mu dłoń na czole i namazał na nim znak, by Mohe mógł usłyszeć, te które już tu się kręciły. Co prawda mógł to zrobić już wcześniej, ale dzięki tej małej runie słuch Mohe się spotęgował. - Nie wszystkich - pokręcił lekko głową. - Ostatnio przeżyłem prawdziwy armagedon, zatrzęsienie dusz... odsyłałem jedną za drugą non stop... nie pamiętam ich wszystkich - przyznał się. - Ale pamiętam tych wcześniejszych. Jeśli odsyłam kilka dusz dziennie albo i mniej... to tak pamiętam ich - skinął głową. - Szukasz kogoś? - zapytał go, widząc jak spogląda na duchy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  40. Spojrzała po nim wymownie i pokręciła z niedowierzaniem głową. 
    - Dobra niektórzy lubią ten zapach - zgodziła się z nim. Sama do tej grupy należała, ale dość często spotykała się po prostu z opinią, że jedzie od niej morzem i rybami. Specyficzny smrodek. Przyzwyczaiła się do tego. Pokiwała głową na jego wyjaśnienia co do czasu. - Tak, rozumiem - zapewniła. - Nie musimy nurkować  - dodała zaraz. Skoro to nie kojarzyło mu się dobrze to ona nie zamierzała mu dokładać do kotła niepotrzebnych zmartwień. - Och ja mam 5 starszych braci - rzuciła w odpowiedzi, po czym skrzywiła się. - Kiepskiego starszego brata miałeś - stwierdziła. - Moi też mieli co nieco za uszami, ale nie są najgorsi - rzuciła z uśmiechem, po czym skrzywiła się znowu i odsunęła od niego by puknąć go w czoło. - Spójrz na to z innej strony. Twój starszy brat cię ukształtował. Dzięki tym przeżyciom jesteś taki jaki jesteś - pogłaskała go delikatnie po policzku. - Poza tym... to już przeszłość, teraz masz okazję tworzyć swoją własną historię - pokiwała głową. - A ta będzie lepsza niż wszystkie dotychczas - puściła do niego oczko i zamrugała szybko na cmoknięcie a także propozycję.- Jesteś pewien? - zapytała go uważnie obserwując jego tęczówki. - Bo widzisz... potrafię być gorsza niż najgorszy starszy brat. Strasznie zaborcza i uparta tam pod wodą - wyszczerzyła się do niego. - Nie dam się tak łatwo pokonać.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  41. Przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią na jego pytanie. Kosmie było bliżej rodzica niż ojca gdy chodziło o nią samą. Mimo to nie mieli ze sobą złych stosunków. Znośne. Traktował ją nieco jak gówniarę, ale za to mogła być pewna, że w razie potrzeby dałby się za nią pokroić. Syriusz był jej osobistym ulubieńcem. Lubił prawić jej morały, ale i na wygłupy znajdował czas. Ariel był najłagodniejszym z całej piątki. Robił raczej za pacyfistę na tyle na ile było to możliwe na tych zdradzieckich morzach. Zawsze znajdował powód by kogoś nie zabić, a gdy go absolutnie nie było, mordował szybko i starając się zadać jak najmniej bólu. Lubiła i jego podglądać w robocie. Damazy zgrywał niedostępnego. Odnosił się do niej z niechęcią, ale koniec końców widziała jak jego kąciki ust unoszą się gdy żartuje, a oczy błyszczą gdy się pojawia. No i był jeszcze Roch. Zaledwie rok od niej starszy. Niemalże rówieśnik. Z nim mogła koty drzeć, konie kraść i dużo jeść. Wiedziała, że przybędzie jej z pomocą, kiedy tylko o to poprosi.
    - Ano, dobrze - pokiwała głową. - Nie zawsze tak było. Wiesz, dla wielu z nich była nieznośnym małym podlotkiem, księżniczką tatuśka, jedyną babą w tym męskim podołku - zaśmiała się lekko. - Ale aktualnie tak, z każdym z nich żyje się znośnie. Wiem, że gdyby coś się działo, mogę na nich liczyć - skinęła głową. - Rozumiem, wiesz mi chodziło głównie o ten fragment z wodą, jeśli chodzi o ukształtowanie - rzuciła jeszcze luźno, po czym pokiwała lekko głową. Skoro nie dumał nad bratem i jego osoba go nie obchodziło, jej nie pozostawało nic innego jak odpuścić ten temat. Relacja Mohe z jego bratem była tylko jego. - Masz rację - zgodziła się co do jednego. - Nie z każdym warto tworzyć relację - powtórzyła po nim, po czym uśmiechnęła się szeroko i chwyciła pewnie jego dłoń wstając z ziemi. - Skoro aż tak bardzo chcesz najeść się wstydu - wzruszyła ramionami i wyszczerzyła do niego idąc w stronę otwartego morza. - Chodźmy zatem przekonać się które z nas jest lepsze. 

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  42. Gave pokiwał głową w milczeniu i przysiadł przy ciele Mohe, by w milczeniu narysować na jego piersi drugą runę, po czym przyłożył do niej swą dłoń wzywając duszę chłopaka z powrotem do ciała, a gdy ten otworzył wreszcie oczy, przesunął po nich uważnie.
    - Zobaczę co da się zrobić w tym temacie - powiedział cicho. - Niczego nie obiecuję, Mohe - dodał zaraz. - Ale popytam o nią... popytam tam u góry - szepnął cicho, odsuwając się zaraz od niego. - Jaka była? - zainteresował się.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  43. Dał mu się oswoić z powrotem do ciała. Odsunął się nieco od niego, aby chłopak miał swoją przestrzeń fizyczną niczym nie zagrodzoną. Ręce trzymał na widoku, aby dodać do komfortu psychicznego chłopaka. Na pytanie o to czy ją zobaczy, zacisnął wargi. Nie chciał obiecywać czegoś, co być może nie byłby w stanie spełnić.
    - Nie wiem czy ją zobaczysz - odparł zgodnie z prawdą. - Być może będę w stanie umożliwić wam spotkanie, ale to nie do końca ode mnie zależy... - przyznał szczerze, a kiedy Mohe powiedział, że chciałby po prostu wiedzieć, że z siostrą jest po prostu dobrze, skinął głową. - To da się sprawdzić... mogę nawet przekazać jej jakąś wiadomość od ciebie - zaproponował jeszcze, po czym odwzajemnił jego uśmiech, milknąc i słuchając. Pokiwał lekko głową i wzruszył ramionami.
    - Wiesz, nie przeszkadza mi że wspominasz o An - stwierdził spokojnie. To że on nie chciał aktualnie z nią przebywać, nie znaczyło że każdy kto się z nim kumplował nie mógł tego robić. A takie wspominanie jej było w porządku, o ile nie mówiono jaka to ona nie jest poszkodowana. To na to ostatnie się nieco odpalał. Czasami za mocno, ale nic na to nie mógł poradzić. Niesamowicie go to drażniło. Nie mniej nie zamierzał w tej chwili o tym rozmawiać. Zwłaszcza, że Mohe mówił dalej. To co opowiadał sprawiało, że i on się uśmiechał, dopóki nie zakończył historii. Mina mu zrzedła konkretnie na te wieści. 
    - Macie spaczone poczucie przyjaźni - rzucił zaciskając mocno pięści. Zabić dla honoru, wiedział że taka praktyka wcale nie była taka rzadka, ale to dalej nie mieściło się w jego głowie. Zerknął w oczy Mohe. - Gdzie byłeś w tamtej chwili? - zapytał go spokojnie, nie chcąc palnąć frazesu "to nie twoja wina", skoro nie znał szczegółów. - Li wydaje się być niesamowita - szepnął. Mówił w formie teraźniejszej, bo przecież jej dusza z pewnością dalej "żyła" tam u góry. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  44. Słysząc komentarz o najmłodszej i do tego jeszcze babie... dała mu kuksańca w bok, kręcąc przy tym lekko głową. 
    - Wiem, baby są okropne - puściła do niego oczko i zaśmiała się cicho. - Do tej pory dobrze sobie radziłeś z nie podpadaniemi mi, więc myślę, że na razie jesteś bezpieczny - dodała z delikatnym uśmiechem błąkającym się jej po ustach. Udała, że zastanawia się czy da go rzucić na pożarcie "starym" wilkom morskim, czy raczej sama go ubije. - To wszystko będzie zależało od twej winy - poinformowała go nad wyraz poważnie. - Jeśli uznam, że zasłużyłeś na me miłosierdzie to ubiję cię sama. Jeśli jednak nie to pozwolę by moi bracia się z tobą zabawili, zanim sama zadam ostateczny cios - dorzuciła z niewinnym uśmiechem na twarzy. - Także wiesz... lepiej mi za skórę nie zachodź - poklepała go delikatnie po klatce piersiowej. Odwróciła się do niego, będąc już w wodzie. Sama zsunęła z siebie ciuchy, ale tym razem zostawiła bieliznę. - Lubię doceniać swych przeciwników. Tylko głupcy ich nie doceniają - powiedziała, zanurzając się w wodzie po samą brodę. - Już nie mogę się doczekać twych sztuczek, kamracie - puściła do niego oczko. 

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  45. Zastanowiła się przez chwilę nad jego pytaniem.
    — Nie wiem czy jestem zaraz takim wyjątkiem. Są rzeczy, o których lubię słuchać czy żartować, jak najbardziej. Jestem też wścibska, więc sama często dopytuje, żeby okazać wsparcie czy dowiedzieć się pikantnych ploteczek, ale mam taką koleżankę w Phyonix, tancerkę, która opowiada z takimi szczegółami, że czasami mam ochotę wyrwać sobie uszy, jak mówi o dokładnych pozycjach, rozmiarach, wtedy to już przesada. Ale o tym chyba nikt nie lubi słuchać — wzruszyła ramionami z uśmiechem. Sama nie miała takiej konkretnej szufladki dla siebie w tym temacie. Nigdy za bardzo nie dywagowała w tych sprawach. Ciekawe czy teraz wychodziła przez to na hipokrytkę. Zaśmiała się delikatnie. Seksualna hipokrytka - w jej głowie brzmiało to całkiem zabawnie.
    — No ja mimo wszystko w głowie oceniam, to znaczy wiesz. Jak widzę zakochaną parę, to mam w głowie, że ooo, ależ to urocze, piękne i romantyczne i jak mnie zaczepią, to im to powiem zapewne. Jak ktoś ma ewidentne problemy, to też mogę sobie myśleć, że może im lepiej byłoby osobno, albo, że gdyby ktoś zrobił to i to to może byłoby lepiej, ale ostatecznie to wszystko są sprawy innych osób, a nie moje. Nie narzucę nikomu swojej opinii i nie będę się w to wpieprzać. I to jaki ktoś jest w związku i miłości nie zmienia mojego sposobu myślenia względem tego czy ja go darzę sympatią, o ile nie dotyka mnie to bezpośrednio. Na przykład jakbyś Ty tam był z kimś w związku i się rozstał, no to nie uznałabym Cię za chuja, nawet gdyby Twoja ex Cię uznawała za takiego, bo do mnie chujem nie byłeś — wzięła wdech. Ależ się rozgadała. Spojrzała po Mohe, aby zweryfikować, czy aby na pewno nadąża za wszystkim co ma mu do powiedzenia. Zastanowiła się chwilę nad kolejnym pytaniem.
    — Nie mam pojęcia szczerze. Wygląd też jest ważny, to prawda. Nie chciałabym być z kimś, kto mnie sobą odrzuca, ale tak samo byłoby z charakterem, gdyby ktoś był najpiękniejszy na świecie, ale był po prostu zjebany, też nie byłabym nim zainteresowana. Masz rację w sumie. Przy zakochaniu powinna być równowaga, ktoś musi się podobować w jednym i drugim aspekcie — wyjaśniła. Chyba alkohol dawał się we znaki, bo zaczynała powoli seplenić. Swoją drogą bardzo szybko. W końcu dopiero co zaczęli pić. Zaśmiała się i pokręciła głową.
    — W pewnym sensie tak, uznajmy, że zacząłeś w ten sposób — napiła się bimbru. — Gra polega na tym, że mówisz czego nie robiłeś w życiu, a jeśli ja to zrobiłam to piję i na odwrót — objaśniła jeszcze zasady. Na szczęście trudne nie były. Teraz była jej kolej. Pomyślała chwilę. — Nigdy w życiu nie wytrzymałam dnia bez chociaż jednego przekleństwa — powiedziała w końcu i spojrzała czy on się teraz napije.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  46. Teoretycznie Nylian powinien już przyzwyczaić się do dziennego trybu życia. W zasadzie przez większość czasu wychodziło mu to praktycznie bezbłędnie. Poza momentami, gdzie jego zegar biologiczny domagał się drzemki w samym środku dnia. Nie mógł mieć sobie tego za złe. Nie miał za bardzo czym się zajmować aktualnie, poza uciekaniem od alkoholu i gospody, kiedy próbował zachować trzeźwość. Klara nie odpisywała mu, martwił się o nią i nie mógł zasypiać nocami. W zasadzie nie spał dobrze od jakiś dwóch tygodni. Miał podkrążone oczy, które bezbłędnie zdradzały jego zmęczenie. Jasna cholera, ile teraz by dał za porządne łóżko z oknami, ale nie miał zamiaru iść do gospody. Jeszcze coś by go podkusiło i kilka miesięcy abstynencji nadawałoby się do kosza. Nie miał zamiaru ryzykować. Przechadzał się właśnie po lasku, gdzie miał pewność, że żaden procentowy trunek nie zaatakuje jego nozdrzy. Kiedy zobaczył małe obozowisko, poczuł się, jakby właśnie został pobłogosławiony przez Selemene. Uśmiechnął się do siebie i pomodlił się w podzięce. Jeszcze było ciepło od ogniska. Chyba wróci do bycia pobożnym. Przysiadł się tuż obok przygaszonego ogniska i napawał się przez chwilę spokojem. Położył się, opierając głowę na dłoniach. Nawet nie zauważył, kiedy zasnął. W środku dnia. Nic i tak go przecież nie zaatakuje o takiej porze. A jeśli to zrobi - przynajmniej umrze wyspany.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  47. Gave nie namawiał. Skinął głową na znak, że przyjmuje do wiadomości.
    - Sprawdzę co u niej i dam ci znać - zapewnił go spokojnie. Był pewien że mała trafiła w dobre miejsce. Zwłaszcza po tych wszystkich opowieściach Mohe. Zdawała się być silną kobietą, która nie chciała dać się wpisać w kanony. Walczyła po swojemu o to by pozostać sobą i nawet jej się to udawało. Bardzo dobrze jej się to udawało.
    - Mhm... czasu już nie cofniesz, Mo - szepnął, chociaż niestety świadomość tego, że istniały istoty które mogły jednak ten czas cofnąć, ciążyła mu teraz na sercu. Usprawiedliwił się tylko tym, że czasu minęło za dużo, aby to zrobić bez większych konsekwencji. Zacisnął mocno wargi słysząc o tym jaki świat sobie wyobrażał. - Dalej możesz to zrobić - szepnął. - Dalej możesz przemierzać świat. Dla niej - zauważył. - Możesz z nią rozmawiać, ona na pewno cię słyszy - dodał. - Widzi i jest z ciebie dumna - zapewnił go, bo chociaż jeszcze tego nie sprawdził to miał przeczucie że wcale nie kłamał. - Myślę, że dogadałyby się - wyszczerzył się do niego. - A właśnie... gdybyś miał ochotę z Maryl spędzić trochę czasu to ona jest w Argarze teraz - zauważył spokojnie. - Mogę ją zgarnąć, bo i tak biorę ją dość często i bawimy się wspólnie z Fasolkami - rzucił spokojnie.- Gdybyś chciał i miał na to ochotę to mów...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  48. Zaśmiała się cicho i dygnęła przed nim.
    - W takim razie do zobaczenia - rzuciła spokojnie i odchodząc poruszała zmysłowo biodrami co by mógł sobie poobserwować. Zabrała się za pracę, a gdy tylko ją skończyła, podkradłą końcówkę ciasta z zaplecza i wraz z darami udała się do miejscówki Mohe. Chłopak miał nietypowy styl. Mógł mieszkać wszędzie, wynająć każdą chatkę tutaj, a wybrał po prostu kawałek pola w pobliżu domu Febe. Nawet nie do końca miała jak zapukać, więc kiedy tylko zbliżyła się do jego tipi chrząknęła głośno.- Przynoszę smakołyki - poinformowała go, z ciekawością godną sroki zaglądając do jego tipi.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  49. Obróciła się w jego stronę i skinęła powoli głową.
    - Czasami to gra psychologiczna - zgodziła się z nim. - Ale ja nie mówię o tych, którzy nie doceniają dla pozoru, bo ci... w gruncie rzeczy doceniają - zauważyła. - Mówię o tych głupcach, co uważają, że są ponad wszystkich. O tych, których pycha gubi i nie uczą się na błędach - zauważyła. Gdy stanął obok niej czekając na sygnał uśmiechnęła się do niego, obracając w jego stronę tak by móc go pod wodą swobodnie obserwować. Związała jeszcze swe włosy w luźny warkocz, żeby przypadkiem jej nie przeszkadzały i uśmiechnęła się do niego, zbliżając nieco i cmokając w policzek.
    - Gotowa - potwierdziła. - No to siup - dodała i wraz z nim zanurzyła się pod wodę, by spojrzeć mu prosto w oczy. Oczywiście, wcześniej nabrała głębokiego wdechu. Pod wodą panowała przyjemna cisza. Zostali odcięci od dźwięku wiatru, pieśni mew, szumu fal. Byli tylko oni i łagodna woda. Obserwowała jego tęczówki, jego łagodne rysy twarzy. Był niesamowicie dostojny w swej prostocie.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  50. Krążyła po Argarze, przyciskając do siebie torbę z namiotem, który otrzymała od Niklausa. Nie była pewna, gdzie powinna się rozbić. Domy tu powstawały jak grzyby po deszczu. Miała wrażenie, że bardzo się rozwinęli w przeciągu tak niewielkiej ilości czasu. Była już zrezygnowana, bo miała wrażenie, że będzie każdemu przeszkadzać, czy rozbijać się na czyimś terenie. Miała nawet ochotę rozbić sie po prostu na plaży, ale wtedy dostrzegła jedno samotne tipi. Och jak dobrze. Pole namiotowe tu mieli! Nieco żwawiej dotarła do tego miejsca i odeszła jakieś 10 kroków od końca tipi, żeby zostawić jakiś dystans z sąsiadem, a następnie bez słowa rozpoczęła rozbijanie namiotu. Jej własny dobytek mieścił się w jednej torbie. Kilka ciuchów i przewieszone przez plecy miecze. Miecze, które właśnie odłożyła na bok. Rozwinęła namiot i rozpoczęła pracy.
    - Wybacz - rzuciła dość głośno do sąsiada. - Zaraz skończę i będę cichutko. Nawet się nie spostrzeżesz, że masz towarzystwo - zapewniła jeszcze.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  51. Gave nie zamierzał psuć jego wierzeń. To w gruncie rzeczy była prawda. Śmierć wiedziała, kiedy nadchodzi czyjś czas, ale ten czas czasem się zmieniał. Czasem udawało się oszukać śmierć, przedłużyć swe życie. Mimo to nie zamierzał o tym mówić. Rozumiał jak ważne są wierzenia. Wiedział, że lepiej nie uświadamiać inaczej. Odruchowo objął Mohe ramieniem i klepnął go w drugie, gdy ten zaczął spokojnie opowiadać o tym co go boli. 
    - Wierzę, że ci się to uda, a ona będzie z ciebie dumna - uśmiechnął się łagodnie, puszczając go wówczas i odsuwając się od niego. Zaśmiał się cicho. - Jasne na pewno wpadnę tu z fajnymi dziewczynami - rzucił ze śmiechem, po czym w przypływie chwili ściągnął z siebie bluzkę i spojrzał po nim. - Masz świetne tatuaże, poproszę jeden - rzucił drapiąc się po głowie. - To tak, chciałbym, dwie fasolki  i owieczkę - pokazał na swoje serce. - A tu pod spodem poproszę jelonka, żabę, kotecka, myseckę, surykatkę, lwicę i jaszczurzycę - wymienił wszystkich po kolei - Dałoby radę?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  52. Wzdrygnęła się na to przezwisko i obróciła powoli w jego stronę, a namiot runął.
    - No i co zrobiłeś... - jęknęła siadając na tyłku i patrząc na swój namiocik. No co za paskudna sprawa. A tak dobrze jej szło. Westchnęła wstając i zabierając się do pracy od początku. Dopiero kiedy namiot faktycznie stanął, dobrze naciągnięty i nie chciał runąć gdy go pchnęła kiwnęła głową usatysfakcjonowana, po czym obróciła się na pięcie by znów na niego spojrzeć i podbiegła do niego by wpaść mu w ramiona. - Mohe! - przywitała go wesoło i zbadała dłońmi jego twarz, szyję, ramiona. Skinęła głową. - Dobrze wyglądasz - powiedziała odsuwając się o krok i delikatnie rumieniąc. - Mhm Gabrielę? - zamrugała i machnęła ręką. - Ależ ja już jej nie szukam. Uwolniłam się od niego - okręciła się wokół własnej osi. - Nie służę już Perunowi - poinformowała go nieco dumna z tego faktu.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  53. Nie zareagowała na jego komentarz. Przecież są sprawy ważne i ważniejsze, a ustawienie namiotu i zapewnienie sobie "dachu" nad głową było tą ważniejszą sprawą. Przynajmniej w jej mniemaniu. Wzruszyła więc tylko ramionami i uśmiechnęła się delikatnie na jego komentarz.
    - Dziękuję, ale nie musisz kłamać. Wiem jak wyglądam - stwierdziła tylko, po czym wywróciła oczyma i popatrzyła na niego. - Wygrałeś - zgodziła się z nim. - To co? Mam ci zagrzać dziś wyrko czy jakieś inne życzenie masz za tę swoją wygraną? Ostrzegam... nie mam przy sobie złamanego grosza - skomentowała, po czym zagryzła mocno wargi. - No dobra, kilka mam... ale jak mi je weźmiesz to nie będzie mnie stać nawet na głupi sok - wyjaśniła. - Więc wolałabym, gdybyś jednak chciał coś innego - bąknęła, zakładając sobie kosmyk włosów za ucho. Pokiwała głową, gdy zapytał czyj to był rozkaz, ale nie chciała więcej o tym mówić. Nawet cieszyła się, że zrezygnowała i nigdy tej dziewczyny nie znalazła. Wtuliła się w niego ochoczo nawet zamykając lekko przy tym oczy i odetchnęła głęboko. - Przybyłam tu z moją przyjaciółką i Rybcią i zboczonym byłym mentorem - westchnęła ciężko na tego ostatniego. - Slaviit płonęło, uciekłyśmy z zamku - dodała cicho. - No i tak wyszło...

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  54. Pokiwała lekko głową. Nie mówiła o swojej twarzy, ale o swym pobliźnionym, splamionym i wychudzonym ciele. Jeszcze nie doszła do siebie w tym temacie. Zrobiła nieco zawiedzioną minkę na wieść, że Mohe nie chce ocieplania swego posłania, bo to znaczyło że chyba pożegna się z ostatnimi oszczędnościami, ale zaraz usłyszała, że pieniędzy nie chce i trochę się rozluźniła.
    - W "nigdy w życiu nie"? - spojrzała po nim. - O matko... no dobrze... - dawno nie słyszała tego tytułu. Nigdy też nie grała w nią, ale wiedziała, że wiąże się to z górą alkoholu. Odsunęła się od niego i skinęła głową raz jeszcze, a potem obróciła się do swojego namiotu, by wejść do środka i z torby wyciągnąć ostatnią butelkę bimbru jaką zwinęła Satoru. - To mój wkład w grę - powiedziała z uśmiechem. - Ciebie też miło widzieć, Moherku.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  55. Gave pokiwał głową na pytanie o jeden tatuaż.
    - Rozbudowany, ale jeden - potwierdził, po czym odetchnął i spojrzał po nim. - No tak Żaba czyli Akane, Kotek - czyli Onyx, Myszka - Darcy, Jelonek - Ty, surykatka - Ryu, Lwica - Tony, Jaszczurzyca - Grima - wymienił po kolei tych, których chciał mieć na swym cielsku. - Owieczka to Maryl, a Fasolki to moje dwie małe dziecinki - uśmiechnął się szeroko. - Jasne, poczekam aż rozrysujesz i potem możemy zadziałać - uśmiechnął się do niego szeroko. - Zapłacę za niego, albo no jakoś ci się odwdzięczę. O zaproszę cię na dobry alkohol i zrobimy ognicho i zjemy żabodzika. Robię je całkiem niezłe, nie chwaląc się - dodał, ale to przecież Mohe wiedział. Już miał okazje go jeść.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  56. Emma spojrzała na alkohol i zagryzła mocno wargi. 
    - Po prostu chciałabym ci coś postawić, a nie tylko wpraszać się na gościnę z pustymi rękoma - wyjaśniła ten alkohol, po czym odetchnęła głęboko. - Oj nie... nie sama, ale mój... ech mój były mentor pewnie tak - rzuciła swobodnie. Sato byłby do tego zdolny. Nie zdziwiłaby się nawet, gdyby gdzieś tam miał skitraną wódę jeszcze z poprzedniego świata. Uśmiechnęła się do tej myśli. - Wiesz on lubi takie rzeczy - skomentowała, wręczając mu trunek. - Możemy trochę się napić, bo dziś mam wolne i dopiero jutro zaczynam pracę - zapewniła go nieco weselej. - Ale jak nie chcesz to... to zatrzymaj trunek a my nie będziemy pić - dodała zaraz, przechodząc na jego stronę obozu. 

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  57. Skinęła głową, po czym ją potrząsnęła idąc do niego i siadając na drugim z pieńków.
    - Nie - powiedziała krótko. - Matematyki... właściwie to wszystkiego, jeszcze w starym świecie - wyznała spokojnie. - On ma coś nie tak z głową. Lubi... szokować, ale ech ma też dobre cechy - westchnęła nieco niezadowolona z tej realizacji. - Zawsze się za nami wstawiał... za mną i moimi przyja... uhm znajomymi - poprawiła się, bo nie była pewna, czy powinna ich nazywać przyjaciółmi. Na pytanie czy lubi znów wzruszyła ramionami. - Lubię, ale wiesz... nie jestem koneserką alkoholu. Piję co jest akurat na stole - uśmiechnęła się lekko. - A ty? Masz jakieś preferencje? - zapytała po chwili milczenia. No tak, ta praca była dziwną sprawą, faktycznie. Zawinęła kosmyk swych włosów na palec i spojrzała w palenisko, zastanawiając się czy powinna mu tak wszystko śpiewać, ale po krótkiej chwili milczenia uznała, że walić to. Komuś musiała zaufać. Równie dobrze mógł to być Mohe. Mohe, który poznał ją w jednym z najgorszych momentów jej życia. - Jestem Argarką - poinformowała go. - Zrobiłam dużo złego i kiedy tu przyszłam poszłam do Rady... żeby mnie osądzili. Dzięki temu mam pracę i muszę tu zostać przez rok - wyjaśniła mu spokojnie. - Będę robiła meble z Yensenem - machnęła ręką w stronę jego domu. - Może ci jakiś stołek zrobię - uśmiechnęła się delikatnie. - Ale ostrzegam, nigdy tego nie robiłam. To zupełnie nowa sprawa.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  58. Zastanowił się nad kolejnością i potrząsnął głową.- Jeśli chodzi o przyjaciół, kolejność nie ma znaczenia - przytaknął.
    - Dzieci bliżej serca - znów się z nim zgodził. Co do jaszczurzycy pokiwał głową, że właśnie o jaszczurkę mu chodzi, ale surykatka... surykatka pozostawiała wiele do wyjaśniania, a on nawet nie był pewien jak to wyjaśnić. Jak pokazać. Umiejętności rysowniczych nie miał. Podrapał się po głowie. - Eee... a Łosia znasz? - zapytał go. - Bo no trudno mi wyjaśnić surykatkę... to takie stworzenie chude, brązowo beżowe, czasem żółte, co to staje na dwóch łapkach - pokazał na sobie. - Łeb do góry wyciąga i rozgląda się wszędzie - zademonstrował i zaśmiał się. Musiał przy tym wyglądać komicznie. - Łoś zamiast surykatki też będzie git - zapewnił go zaraz i wyszczerzył. - Załatwione - dodał co do ogniska i żabodzika. - Możesz spodziewać się takiego za kilka dni.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  59. Zawtórował mu śmiechem doskonale zdając sobie sprawę z tego jak komicznie musiał wyglądać naśladując surykatkę. Słysząc o zębiskach spróbował to sobie wyobrazić w kontekście Ryu i parsknął śmiechem. Ryu ze świergoczącymi zębiskami. Choć obrazek był komiczny to chłopak pokręcił lekko głową.
    - Nie, nie, zostańmy przy łośku - poprosił go dalej chichocząc pod nosem. - Aha, nie ma sprawy - zapewnił, przeciągając się lekko i opadając łagodnie na trawę. Spojrzał w ciemniejące niebo. - Fajny masz tu klimacik - stwierdził, obracając się na bok by na niego spojrzeć. - Ej, a jak ty właściwie rwiesz te swoje ładne pannice?

    Gave xD

    OdpowiedzUsuń
  60. Emma obrzuciła go dość znaczącym spojrzeniem.
    - W jego wykonaniu... tak. Z całą pewnością, 100 procent pewności mam - zapewniła go żarliwie. Pokiwała głową w zrozumieniu. Miał więcej czasu od niej by oswoić się z alkoholem, aby poznać jego różne rodzaje. Miał już swój pewien gust. Ona dopiero się w tym zaprawiała. Do tej pory raczej ograniczała się do piwa. Ostrzejsze alkohole brała tylko wtedy kiedy chciała się upić. - Może kiedyś dasz mi posmakujesz tego swojego trunku - uśmiechnęła się do niego delikatnie i przyjęła od niego kieliszek. Prychnęła pod nosem na ten krzywy stołek i pokręciła głową. - Och to teraz na pewno dostaniesz taki, abyś mógł się wywalać za każdym razem jak tylko na niego usiądziesz - poinformowała go i wypiła pierwszego za spotkanie, po czym popatrzyła na swój ponownie pełny kieliszek. Przez chwilę wertowała swe wspomnienia, by w końcu unieść kieliszek do ust. - Niestety, nie było mi to dane - uśmiechnęła się delikatnie, podając mu znów kieliszek do napełnienia. - Nigdy w życiu nie... - zastanowiła się. - ...skoczyłam z klifu - dokończyła.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  61. Zastanowił się nad jego odpowiedzią. Miało to sens. Jasne, że miało. Pewniejsza siebie, dłuższy kontakt wzrokowy, skryta, mniejszy. Pokiwał lekko głową.
    - Hm... słuchaniem jesteś w stanie podbić ich serce - rzucił w zamyśleniu. - Dobry jesteś. Ja to tak chyba do końca nie potrafię. Znaczy wiesz, słucham... ale jak mówią jakieś głupoty to po prostu im zwracam na to uwagę - podrapał się po głowie. - Pewnie dlatego uważają mnie za nieco chamskiego, nie? - zaśmiał się, obserwując przez chwilę Mohe, zanim nie legł na plecach i nie spojrzał w niebo. - Jeśli o mnie chodzi... to najlepiej mi się przebywa z dziećmi. Te są skomplikowane, ale przy tym takie szczere - szepnął. - Szkoda, że my już tacy szczerzy nie potrafimy być.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  62. Mohe musiał naprawdę lubić kobiety. Pięknie o nich opowiadał. Z szacunkiem aż miejscami zbyt dużym. Słuchając go miało się wrażenie, że ten opowiada o boginiach a nie zwykłych śmiertelniczkach. Mimo to, gdy usłyszał że "słyszy" a nie "słucha" to pokręcił lekko głową.
    - Nie - odparł po prostu. - Słyszę i słucham, ale nie potrafię utrzymać czasem języka za zębami - wyjaśnił. - Poza tym to co naokoło... - pokręcił lekko głową. - To co jest naokoło jest ważne, jasne, ale kurcze powiedz wprost a nie owijaj w bawełnę - zerknął na niego. - Wiesz, spokojnie idzie wyczuć, kiedy kobieta czegoś nie chce, mimo że na to się zgadza - pokiwał lekko głową. - Ale to dlaczego nie powie "nie chcę"? - uniósł lekko brew. - Czasem mnie to po prostu irytuje. Już taki jestem... nie jestem w stanie się powstrzymać jak mnie ktoś zirytuje - przyznał szczerze. - Więc uważam, że słyszę i słucham, ale czasem wybucham - podrapał się po głowie i skinął głową. - Mhm tu możesz mieć rację. Boimy się tych reakcji. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  63. Ona sama obserwowała uważnie jego spokojną twarz, jego oczy i te cudowne warkocze nieco potargane. Woda dodawała jego twarzy uroku. Nie tylko twarzy. Przesunęła wzrokiem po jego tatuażach spokojnie wstrzymując oddech. Takie zawody pobudzały w niej chęć rywalizacji. Nie chciała z nim przegrać, ale nawet jeśli by to się stało - nie czuła by się aż taka przegrana. Nie z nim, kiedy te łagodne oczy tak wdzięcznie się do niej uśmiechały. Odwzajemniła ich uśmiech. Jej kąciki ust również uniosły się delikatnie i zrobiła krok w jego stronę, by chwycić go za dłonie. Przesunęła palcami po zewnętrznej ich stronie. Dalej uparcie obserwując jego oczy. Przesunęła palcami wyżej do jego nadgarstków i wędrowała dalej.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  64. — No tak, ale amant to raczej sugeruje, że jest nią zainteresowany bardziej niż w kontekście przyjaźni. A ja mówię w przyjacielskim kontekście, bo wiesz, przyjaciel to może być jak brat czy siostra, a wtedy niezręcznie się słucha trochę co lubi wyczyniać w sypialni. Można to przeboleć, ale nie jest to ulubiony temat. A amantów jej nie brakuje. Jak dla mnie to naczelna łamaczka serc w moich okolicach — zaśmiała się delikatnie. Przytaknęła mu głową.
    — No nie powinna mieć większego znaczenia. Możesz być dla kogoś chujem, bo go nie trawisz, ale to nie znaczy, że ogólnie jest złym człowiekiem, co nie? Sama też mogę się zgodzić, że ktoś jest ogromnym chujem względem jakiejś konkretnej osoby, ale mi nigdy nie zrobił krzywdy i dla mnie zawsze był świetnym przyjacielem. Skoro moich nóżek nie chce rozłożyć, dlaczego mam go traktować jak zwykłego gnoja? No chyba, że zrobi to komuś na kim mi szczególnie zależy. Bo jeśli ktoś by spróbował wykorzystać perfidnie moje rodzeństwo czy przyjaciół to sama bym mu chętnie przyjebała. No ale jeśli to obca osoba ostrzega mnie przed moim przyjacielem? Albo obca przed obcym? Wolę się sama wtedy przekonać. To też jest chyba kwestia jak bardzo uczucia innych są dla nas ważne. I czy te bliskie osoby chcą, abyśmy odcinali kogoś, bo im coś nie wyszło — wyjaśniła jakie miała pełne zdanie na ten temat. Uśmiechnęła się do niego. — Także, gdyby nagle przyszła tutaj jakaś panna i ostrzegałaby mnie przed tym, że czaisz się na mój wianek, to bym jej odpowiedziała, że Ty akurat potrafisz względem mnie trzymać idealny dystans. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że ktoś z zawiści może próbować Ci rozpieprzyć jakąś relację. Gdyby Tobie ktoś powiedział, że ja się puszczam na lewo i prawo i tylko czekam, żeby Cię spić i się zabawić to byś mu uwierzył? — tym razem to ona odbiła piłeczkę.
    Zaśmiała się szczerze.
    — Przed wyjściem z łona matki nie umiałam mówić. Nie liczy się dopóki nie umiałam mówić, a pierwsze kurwy podłapałam od starszego brata jak mnie pilnował i to było jedno z pierwszych słów po mamie i tacie — puściła mu oczko. — Pijesz, jeśli wytrzymałeś bez przeklinania. Wiesz to działa na zasadzie przeciwności — wyjaśniła dla lepszego zobrazowania sytuacji. Zastanowiła się nad jego. — Z rodzicami jak im pokazywałam czego się nauczyłam się liczy czy nie? — zapytała jeszcze, żeby wiedzieć czy ma się napić czy nie. — No to jak przy takich sam na sam to ja nie byłam nigdy na randce — kontynuowała grę.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  65. Nylian spał sobie w najlepsze. Nic mu się też nie śniło, był tak zmęczony, że po prostu wyłączył się na jakiś czas, a od martwego odróżniało go zapewne tylko to, że miarowo oddychał. Nie wiedział nawet, że właściciel obozowiska już wrócił. Na dobrą sprawę jak niby miał wiedzieć, w końcu spał sobie smacznie w najlepsze. Obudziły go dopiero smakowite zapachy szykowanego jedzenia. Pomarudził chwilę pod nosem po elficku coś o tym, że jeszcze nie chce wstawać, słońce za bardzo świeci, żeby ktoś je zgasił. W końcu jednak obudził się i usiadł naprzeciw Mohe. Spojrzał po chłopaku nadal z nieco niewyraźnym wyrazem twarzy.
    — Wydaje mi się, że gdzieś już Cię widziałem — odpowiedział w pierwszej kolejności zanim jeszcze się przywitał.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  66. Spojrzała po swoim koszu, kiedy wspomniał o tym, że od podarku zależy jego zaangażowanie w gościnę. Chwilę wahała się, czy powinna mu go podać. Niby powiedział to żartobliwie, ale jednak... czy będzie zadowolony z końcówki ciasta? Zmarszczyła lekko brwi.
    - Podkradłam ciacho z kuchni - przyznała spoglądając mu prosto w oczy i uśmiechnęła się delikatnie. - Myślę, że to całkiem niezłe zaangażowanie. No wiesz, trzeba było się wysilić by zrobić to po cichu, gdy nikt nie patrzy - puściła do niego oczko, a na pytanie zagryzła mocno swe wargi. - Mhm chętnie je obejrzę, ale może później? - zaproponowała. - Nie chciałabym się tak sama wpychać do twojego tipi... - skomentowała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  67. Dziewczyna posłała mu delikatny uśmiech i skinęła głową.
    - To może posmakujmy go już, póki jeszcze trzeźwa jestem i będę w stanie rozkoszować się smakiem - szepnęła, spoglądając na niego z uśmiechem na twarzy. Zarumieniła się odrobinę na te jego teksty i machnęła lekko ręką. - Uhm... - przysunęła się do niego tak by znaleźć się bliżej jego twarzy. Spojrzała mu prosto w oczy. - Te tanie teksty... na taką niedoświadczoną w te klocki jak ja... niezwykle działają - bąknęła, przygryzając przy tym dolną wargę i cofając się automatycznie. Odetchnęła głęboko.
    - Naprawdę, nigdy - powiedziała. - Spadałam z nieba i wpadłam do oceanu to tak, byłam na statku piratów i walczyłam z morskimi potworami... to też tak, na bezludnej wyspie odkryłam miejsce z rumem i chlałam z kumplami co noc... to też... ale nigdy nie skakałam z klifów - przyznała ze śmiechem. - Mhm musimy - zgodziła się z nim i spojrzała na swoje naczynie. - Ty? - zdziwiła się i wypiła kieliszek. - Uhm ja już mam za sobą ciebie... i... - zacisnęła mocno wargi kręcąc głową. Nie chciała mówić o całej reszcie. Pobladła nieco na twarzy. - Uhm nigdy w życiu nie uprawiałam seksu z dziewczyną - rzuciła, patrząc na niego z figlarnym uśmiechem na twarzy i... wypiła kieliszek.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  68. Gave skinął głową.
    - Tak, chyba masz rację. Mam mniej cierpliwości - zgodził się z nim i również zaśmiał. Może to nie była jego najlepsza cecha charakteru, ale trudno, taki już był. Zastanowił się nad jego słowami. - Zgoda, ale to wszystko zależy od tego jak to powiesz wprost - odparł po prostu. - Możesz powiedzieć wprost łagodnie, a możesz zaatakować. Niektórzy nie potrafią mówić łagodnie i atakują - skomentował. - Mi też się to zdarza - dodał. - Ale gdy ktoś właśnie tak do mnie leci... no to fakt irytuję się i wybucham - mruknął. - A poza tym ty trafiłeś na okres, w którym wszyscy jak jeden mąż bronili Akane - powiedział spokojnie. - Nie było szans na cokolwiek innego, więc się zirytowałem - skomentował jeszcze. - Przyjmuję to co inni mają mi do powiedzenia dobrze, jeśli są w porządku do mnie - rzucił. - A jeśli nie są... jeśli atakują? - wzruszył ramionami. - Nie wszystko potrafię przyjąć z uśmiechem na twarzy czy spokojem. Zgadzam się z tobą, że powinienem nad tym trochę popracować, ale nie zgadzam się z tym że powinienem zawsze być spokojny i dawać sobą pomiatać, kiedy osoba mnie po prostu atakuje - rzucił krótko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  69. Zaśmiał się trochę na jego słowa. Pokręcił głową.
    — Ciężkie dni. Czasami zegar biologiczny na siłę próbuje przestawić się na nocne funkcjonowanie i jestem wyjątkowo zmęczony w ciągu dnia, zwłaszcza jak próbuje się zmienić nawyki, które pchnęły do funkcjonowania w ciągu dnia — wyjaśnił mu, uśmiechając się delikatnie w stronę mężczyzny. — Myślę, że nie byłbym zbyt ciekawym kąskiem na ognisko. Kilku drakonów z Gildii Złotego Kła zdążyło już mi napomknąć, że elfy w ich diecie są wyjątkowo niesmaczne, jedzeni jesteśmy raczej z musu, a tutaj mamy pełno innej, smaczniejszej zwierzyny — odparł jeszcze na jego żart, dłonią prezentując swoją siedzącą posturę i szpiczaste uszy. — Myślę, że nie bardziej niż ja, oboje mamy sporo tatuaży — zgodził się z nim, bo faktycznie kogoś o takim wyglądzie jak Mohe było raczej ciężko wyrzucić z pamięci. Miał zbyt egzotyczny wygląd na to. Zaraz jednak nieco zwolnił ze swoimi żartami. Na koncercie zdecydowanie zajął się przede wszystkim Klarą.
    — Tak, Klara, niesamowita, wspaniała młoda kobieta. Potrafi zająć głowę swoją osobą. Mimo wszystko pamiętam wszystkich, którzy kręcili się w jej kręgu znajomych. Nawet jeśli tylko na chwilę mi mignęli. Dlatego też wydaje mi się, że mimo wszystko sam miałeś sporo zabawy na koncercie. I dalej jesteś. Argar Ci służy? — zainteresował się. Sam miał wrażenie, że to miejsce było wyjątkowo bezpieczne. Przynajmniej do walki z nałogami, nawet w gospodzie pozwalali mu izolować się od alkoholu czy zajmowali go jakąś rozmową. Niezwykle ciepłe miejsce jak na plotki o potwornej nacji.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  70. Tym razem to ona wypuściła bąbel powietrza, bo nie ukrywała tego, że boi się dotyku innych. Musiała nakazać sobie spokój. Założyła udo na jego biodro, obejmując go za szyję. Delikatnie przesunęła po jego przyrodzeniu swoją zakrytą kobiecością. Mimo strachu, postanowiła wziąć byka za rogi. Czego też nie robiło się dla wyzwania? No i kiedy ona sama to inicjowała to nie było aż takie straszne... gorzej z jego własnymi ruchami. Musnęła palcami jego plecy. Wędrowała po nich w dół, aż do pośladków, które lekko ścisnęła.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  71. — Nie jest to mój ulubiony temat. Rozmawiam czasami, ale mnie nie interesują właśnie takie wymiany informacji za bardzo. Nie mam parcia na sprawdzanie, a gdybym już miała sprawdzać, to nie wiem, myślę, że chyba wolałabym kombinować z partnerem? — wzruszyła ramionami. Jak na razie ten koncept i tak zdawał się dla niej zbyt irracjonalny. Nie odczuwała żadnej chęci w tych tematach — Wiesz mi to trochę wykłady na temat taktyk walki z przeciwnikami przypomina. Przydatne, ale nudne jak flaki z olejem — dodała jeszcze. Być można wyszła teraz na dziwną, ale przecież nie będzie to pierwszy raz. Zdążyła już sobie zanotować, że w kwestii romantyczności, czy samej intymności była raczej odszczepieńcem, ale nikt nie robił jej nigdy o to problemów. Pokręciła głową.
    — Niezupełnie. Jeśli mój przyjaciel ma z kimś kosę i oboje są dla siebie chujowi, to mi nic do tego. Jak sam z siebie jest wobec kogoś chujowy, a dla mnie w porządku to też nazwę sprawę po imieniu i dam mu do zrozumienia, że nie lubię jednostronnej przemocy psychicznej czy fizycznej. Ale sensowne jest też dla mnie, że jeśli ktoś skrzywdzi kogoś mi bliskiego, kto sam się nie potrafi bronić, to widziałabym siebie jako kogoś kto mu odda, bo ja potrafię być wredna. Trochę oko za oko. Ale też wtedy, kiedy mój bliski jest bezbronny w takiej sytuacji. Po prostu o ile słuchanie niektórych plotek jest zabawne, na przykład tych z zabaw, gdzie przelało się za dużo alkoholu i są miłe rzeczy do opowiadania. Ale plotki typu — zrobiła palcami cudzysłów — Mohe to taki zboczony, okrutny bawidamek co go tylko chędożenie obchodzi. Mnie wykorzystał, moją siostrę też, uważaj, bo jeszcze Ciebie zaciągnie do łóżka i tyle będzie z Twojego dziewictwa — zakończyła cudzysłów i nabrała powietrza do ust. — to takie plotki czy ostrzeżenia są dla mnie mało znaczące. Najpierw sama chcę poznać daną osobę i zobaczyć czy to prawda. Gdybyś się okazał łowcą kobiecych wianków pewnie straciłabym do Ciebie sympatię. Ale nie widzę sensu w nie dawaniu szansy komuś, kogo można było pomówić. W mojej ojczyźnie niektórzy moją rodziną nazywają najgorszymi, uzurpatorami i dyktatorami, bo część osób nie jest zadowolona z tego, że tam mieszkamy, że moja mama ma męża z innej rasy i o zgrozo czwórkę dzieci z nim. Rozumiem, że ktoś może nas nienawidzić i uważać, że to słuszne. Jego głupi rasizm to jego sprawa i ja mu nie będę wierzyć w bzdury, że nie powinnam się urodzić. Nie jestem potworem. Dlatego sama lubię weryfikować informacje. Bo ktoś może mieć inną perspektywę. Tak samo zjedzeniem. Jadłeś kiszone ogórki Meliodasa w karczmie? To jeden z największych przysmaków, a ja nie lubię kiszonek. Gdybyś mnie zapytał czy polecam, to powiedziałabym, że są niesmaczne. A przecież to nieprawda. Są zajebiście smaczne jak ktoś lubi kiszony smak — wyjaśniła. Uśmiechnęła się do niego na wzmiankę o seksie. — Widzisz, ja słyszałam od jednej panny, która się sama ugania za przystojniakami w dziwny sposób. To znaczy patrzy jak jakiś szpieg znad winkla. Uczę jej syna, okropna kobieta. Jak zobaczyła, że z Tobą rozmawią to zaczęła mówić jaki to zły i okropny jesteś. Dlaczego miałabym jej wierzyć skoro po samym tym, że ja zaznaczyłam Ci swoje granice nigdy ich nie przekroczyłeś a taki Ryu czy Gave próbowali się we flirty, całowanie i dotykanie bawić, mimo że mówiłam im, że nie chcę i nie lubię. Lubisz seks, ale wobec mnie jesteś bardziej wyrozumiały niż Ci, którzy teoretycznie mają lepszą opinią, bo Ryu jest przecież do rany przyłóż, ale jemu trzeba było dłużej tłumaczyć co jest pięć — wzięła wdech. Ależ się rozgadała. Zaśmiała się, pochylając delikatnie głowę w geście przepraszającym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Wybacz, wystarczyło powiedzieć, że ja lubię bardziej badać sytuację indywidualnie — zakończyła temat po swojej stronie, bo i tak powiedziała zdecydowanie zbyt dużo w tej kwestii.
      — W Phyonix raczej ciężko było zaproponować mi randkę, bo zaraz byłyby plotki o małżeństwie, poza tym mój starszy brat ma tendencje do zjadania wzrokiem — zaśmiała się. — Ale też nigdy nie chciałam. Jakbym chciała to bym pewnie sama komuś zaproponowała. A tutaj raczej nikogo nie zainteresowałam na tyle, żeby mnie zapraszać i też pretensji nie mam — odparła. Kiedy powiedział o czterech ścianach to po prostu wypiła łyk trunku i skrzywiła się delikatnie. — Zawsze sypiasz w namiotach? A chciałeś kiedyś spać w czterech ścianach? — dopytała jeszcze. — Nigdy w życiu nie trafiłam żadnym pociskiem w środek tarczy — powiedziała z uśmiechem. Uznała, że to całkiem prosta metoda, żeby Mohe się napił. W końcu widziała jak strzela z łuku.

      Darcy

      Usuń
  72. Gave skinął lekko głową i odetchnął głęboko. Nie ciągnął więcej tej sprawy. Uznał że temat został wyczerpany. Tak, zdawał sobie sprawę ze swych niedoskonałości i wiedział nad czym pracować, choć aktualnie nie bardzo miał gdzie nad tym pracować. Nikt specjalnie się z nim nie żarł ani go nie podburzał. Usiadł i przeciągnął się.
    - Polej bo o suchym pysku to tak kiepsko siedzieć - rzucił z błądzącym po twarzy uśmiechem. Nalewka mu zasmakowała i naprawdę liczył na to, że Mohe otworzy swój własny biznes z nią związany. - Jak wiemy tobie cierpliwości nie brakuje to... - tu spojrzał po nim uważnie. - ...nad czym ty pracujesz? - zainteresował się.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  73. — Och, jedzenie to nie tylko kwestia pożywienia. Nawet wśród kanibalistycznych plemion, chociaż one tak nie lubią o sobie mówić, znajdują się koneserzy. Znam jednego z nich, co prawda z kanibalizmu zrezygnował, tak dalej zaszczycił nas w Gildii wykładem na temat tego, która rasa jest najsmaczniejsza. Chociaż dalej dobry z niego facet. Dał nam świetny przepis na polędwiczki z żabodzika w cieście — odpowiedział. Zaśmiał się na słowa dotyczące Nhulu. – Dobrze, że w takim razie trafiłem na kogoś o bardziej pacyfistycznych poglądach — odparł. Spojrzał na chwilę na swoje ręce, kiedy został zapytany o ukrywanie. Faktycznie w Oclarii różnie nosiło się vallaslin. Jedni swoje eksponowali, inni ukrywali, inni nie przywiązywali uwagi do tego czy są widoczne czy nie. Każdy miał za tym jakiś ukryty powód, swoją własną interpretację swojego wyboru naznaczenia.
    — Lubię nosić ubrania. Te tatuaże są przede wszystkim dla mnie. To czy ktoś je widzi i rozumie jest dla mnie drugorzędne — wyjaśnił. — Ty lubisz swoje pokazywać, prawda? Nosisz je z dumą, dobrze rozumiem? — sam się zainteresował, bo Nhlu znał jedynie pobieżnie, słyszał trochę o tym plemieniu, ale szczerze niewiele wiedział o ich zwyczajach w tatuowaniu.
    — To prawda, w towarzystwie zawsze ciekawiej się żyje — przytaknął mu. Na wzmiankę o Lerados zacisnął delikatnie dłonie. — Jako najemnik, ale nie w żadnej bitwie, wykonywałem zlecenia. Spacyfikować jakiegoś bandytę tam, gdzie indziej pomóc w tropieniu niebezpiecznych bestii, które przeszły z Terry — wyjaśnił.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  74. Powąchała trunek, który otworzył i uśmiechnęła się delikatnie. Pachniał słodko, a kiedy dostała go w szklaneczkę to wychyliła ją od razu, odchylając się do tyłu i przymykając oczy. Mhm, ten trunek zdecydowanie miał moc, kopał przyjemnie i niesamowicie rozgrzewał. Rumieniec jeszcze bardziej wstąpił jej na twarz, kiedy Mohe wspomniał o tym, że nie przeszkadza mu to jak odbiera jego tanie teksty i nieco odruchowo, będąc tak blisko niego, ucałowała lekko jego wargi, po czym odsunęła się i znów nieco nerwowo założyła kosmyk włosów za ucho.
    - Chętnie go nadrobię wraz z tobą - uśmiechnęła się delikatnie. Cofnęła zaraz swą rękę, kiedy on dotknął jej, ale zreflektowała się dość szybko. Jakoś tak nie bardzo wiedziała co zrobić w tej sytuacji. Spojrzała w bok i nabrała kilku głębokich oddechów.
    - Perun i... - wydusiła z siebie czując jak robi się jej niedobrze. Łzy stanęły w jej oczach i szybko je starła. - ...inni żołnierze - dokończyła, spuszczając wzrok na swe spodnie. Wzięła kilka głębokich wdechów i dopiero wtedy uniosła wzrok by zerknąć jak unosi kieliszek. Uśmiech mimowolnie poszerzył się na jej twarzy, a gdy oboje wypili po kieliszku i ten się do niej przysunął zerknęła z ciekawością w jego oczy.
    - Co zrobić... jestem pełna niespodzianek - szepnęła zbliżając swą twarz do niego, tak jak i on zrobił to z jego własną. Dzieliły ich centymetry. Zwilżyła swe wargi, wpatrując się w niego intensywnie. - Oby tylko pozytywnie - dodała cicho.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  75. Gave przytaknął i również wychylił cały trunek za jednym razem. Oj tak, grzało przyjemnie w gardle, aż chciało się więcej. Uśmiechnął się delikatnie i pokręcił głową.
    - Każdy ma nad czym - odpowiedział słuchając o tym poczuciu winy oraz sposobach kontrolowania swych gestów. - Masz jakieś konkretne gesty, które odbierasz nieprzyjaźnie? - zapytał go spokojnie. - Bo wiesz do kobiet jesteś cierpliwy... co z gestami w takim razie? - zainteresował się.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  76. Słuchał o tych jego odruchach i kiwał lekko głową w zrozumieniu. Starał się objąć to rozumem. Wyglądało to tak, jakby Mohe miał odruchy bezwarunkowe, wyćwiczone odruchy, wpojone dawno temu, być może dzięki walkom między sobą. Dzięki okrutnemu wychowaniu. Odruchy, które faktycznie mogły być kłopotliwe w miejscach publicznych, ale jakże potrzebne w warunkach wojennych. W chwili gdy walczyło się o przetrwanie. 
    - Tak, z tym chowaniem się do masz rację - zgodził się z nim. Sam pewnie był czasami widoczny, ale w danej chwili trudno mu było stwierdzić czy już to wyćwiczył czy też nie. Nie pamiętał już, kiedy po raz ostatni musiał się chować, a co dopiero chciał się schować. - A myślałeś o tym, by jakoś inaczej myśleć o ludziach w takich miejscach? Np... zamiast ludzi widzieć tańczące cipcie? - zaproponował. - Wiesz aspekt komiczny mógłby odjąć powadze sytuacji... może byłoby ci łatwiej? - zaproponował.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  77. Dziewczyna przytaknęła mu z delikatnym uśmiechem na twarzy. Tak, mogła coś zaplanować na kilka dni do przodu. Tak, chciała to zrobić i po cichu cieszyła się, że skoczy z klifu razem z nim. Kiedy powiedział, że takie doświadczenia z całowaniem i innymi sprawami się nie liczą, nakierowując jej wzrok na swoją, odetchnęła. To było tak jakby ktoś ściągał z niej niewidzialny kamień.
    - To u mężczyzn... tylko ty - szepnęła nieco się przy tym czerwieniąc. Chciała powiedzieć jeszcze, że wcale nie jest bez skazy, a koło ideału to jedynie stała, ale nie zdążyła, bo ją pocałował, a ona pogłębiła to doznanie. Nie spodziewała się tego, ale nie czuła się też z tym źle. Zwłaszcza że wcześniej czuła jego oddech na swoim policzku, ich nosy się ze sobą stykały, a te jego oczy hipnotyzowały. Zbliżyła się jeszcze trochę, aby objąć go ramionami i pogłębić doznania.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  78. Uśmiechnęła się zadowolona, kiedy ten wypuścił kolejny bąbel powietrza. Obserwowała jego dłonie, obserwowała je uważnie, chcąc być gotową. Gdy ścisnął jej pośladki odruchowo wypuściła bąbel powietrza, a ocieranie o jej kobiecość przyjęła z paniką odmalowującą się w oczach. Odepchnęła go od siebie i wypuściła kilka bąbli powietrza by wynurzyć się gwałtownie i odkaszleć. Nabierała szybkich oddechów, nie mogąc przeżyć tego, że przez cholerny strach się poddała. Krzyknęła z frustracją i nabrała większej ilości powietrza w płuca. 
    - Wygrałeś - mruknęła, choć ciężko jej było to przyznać. Nie chciało przejść przez zaciśnięte gardło. Spojrzała mu prosto w oczy. - Kiedyś to powtórzymy - dodała jeszcze. - Odwet będzie słodki - uśmiechnęła się lekko.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  79. - A żebyś wiedział! - spojrzała po nim. - Widziałam na własne oczy jak zamieniała jednego z barmanów w posąg - poinformowała go. - Biedny chłopaczyna miał śliskie rączki i zabierał więcej monet do kieszeni niż na rzecz baru. To było straszne - szepnęła. - Jej oczy zaświeciły się, włosy poruszyły... a taka pogodna z niej zwykle kobieta. Do rany przyłóż - sapnęła i odetchnęła głęboko. - Tutejsze domy mają takie nowinki technologiczne, że głowa od nich boli - szepnęła. - Tyle nowości... widziałeś jak z dziećmi się poruszają? Mają takie łóżka na kółkach - powiedziała. - Do tego widziałam, dorosłych na krzesłach na kółkach - pokręciła lekko głową. - Tu jest tyle wspaniałości, ale ciężko się w tym wszystkim połapać - przyznała cicho, by spojrzeć na ciacho. - Hm to podwójnie czekoladowa przyjemność z niespodzianką w środku... i niespodzianka różni się w zależności od kawałka. Można mieć marmoladę z jagód, albo morelową, albo kawałek owoca - wymieniła. - Bardzo popularne dzisiaj. Schodziło jak świeże bułeczki i ludzie zakłady robili na co trafią...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  80. Przytaknęła mu głową. Jeśli chciała sprawdzać to faktycznie z kimś wyjątkowo wyjątkowym i wyjątkowo ważnym - kimś o kim mogłaby powiedzieć, że kocha go romantycznie. A tak to cały temat zdawał się raczej nudny i nadał się co najwyżej do żartów. Nie komentowała jednak tego dalej. Rozumiał przecież istotę tego o co jej chodziło. Uśmiechnęła się do niego.
    — To nie tak, że ja będę się przytulać do kogoś podejrzanego o seryjne zabójstwa, chociaż ja po prostu jestem mało tulaśna do większości — zaśmiała się. — W takim razie moje gadanie jednak na coś się przydało – znowu się zaśmiała. Kiedy zapytał o randkę zastanowiła się przez chwilę. Oparła dłonie na skałce i zmrużyła oczy.
    — Randka moim zdaniem jest wtedy, kiedy dwie osoby wiedzą, że idą na tą randkę, zakładają, że chcą spędzić miło czas i zobaczyć czy po niej albo w trakcie będą chcieli żeby nimi było coś romantycznego albo intymnego — wyjaśniła jaki miała pogląd na ten temat. — A Ty masz inną definicję randki? — dopytała, wracając do niego wzrokiem z uśmiechem. Zaśmiała się i wypiła łyk alkoholu na jego wyznanie. No to teraz się sama wkopała. Skoro chciał to ciągnąć, to mogą to ciągnąć. — I ząb za ząb. Nigdy w życiu nie miałam żadnego tatuażu — posłała mu urocze, niewinne spojrzenie i od razu podała butelkę. — Na zdrowie — dodała jeszcze w zaczepnym tonie.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  81. Gave wyszczerzył się do niego.
    - Możesz zazdrościć i współczuć. Czasem faktycznie współczucie by mi się przydało co do niej - zgodził się śmiejąc lekko, głównie z rozbawienia w jakie wpadł Mohe. Aż mu łzy pociekły z tego całego śmiania się. - Myślę, że się uda - powiedział dalej chichocząc. - Już się udało. Gdybyś je sobie tam wyobraził, padłbyś plackiem ze śmiechu i... zapomniałbyś o swych nawykach. Istnieje duża szansa, że później byłbyś zbyt zmęczony by wracać do nawyku lub też... po prostu rozluźniłbyś sę konkretnie - rzucił swobodnie i upił trochę jego trunku. Z każdym łykiem nalewka zdawała się znacznie lepsza.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  82. Zaskoczył ją tym śmiałym gestem, ale nie zaprotestowała. Mało tego zmieniła trochę ułożenie swych rąk, by móc znaleźć się bliżej niego. Zamknęła oczy, gdy tak raz za razem pogłębiali i przedłużali pocałunek, a kiedy wreszcie się od siebie oderwali spojrzała w jego ciepłe oczy, oddychając nieco szybciej.
    - Mhm... ja też nie - szepnęła, zerkając na kieliszek. W teorii teraz akurat przepadała im kolejka, więc wróciła do niego wzrokiem i wbiła w niego spojrzenie, muskając od czasu do czasu jego usta. - Nigdy w życiu nie miałam... - zaczęła, poprawiając się na jego kolanach, by biodrami zacząć ocierać się o jego przyrodzenie. Nachyliła się do jego ucha. - ...tak ochotę na kogoś jak teraz...- dokończyła dość bezwstydnie, choć policzki wręcz spłonęły jej ze wstydu. No kto też ją uczył flirtować? Aha, no fakt... nikt... szlag!

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  83. Zaśmiała się.
    — Masz rację — odpowiedziała. Cóż, lubiła się przytulać, ale przede wszystkim do rodziny, bliskich przyjaciół i Grimy. Problemem byli ludzie, którzy byli tulaśni mimo niekoniecznie długiej, bliskiej relacji. W innych wypadkach nie miała z tym problemu. Ale to może wyjaśni mu innym razem. Jakoś tak miała wrażenie, że jeśli mu teraz o tym powie, to będzie to całkiem przykre, w końcu był dla niej wyjątkowo miły, przyjazny, a ona nie miała ochoty go przytulać, bo jeszcze się na tyle przywiązała. Wolała to dla siebie zachować, dopóki nie przywyknie do niego na tyle, żeby go po przyjacielsku przytulić.
    — No tak, ale jak kogoś słabo znasz, a chcesz się zapoznać bardziej romantycznie, bo ta osoba Ci się własnie podoba fizycznie to też zapraszasz na randkę. I ta osoba zapraszana też powinna wiedzieć, że to randka, tak mi się wydaje — odpowiedziała mu w kwestii randki. Nie zmieniało to jednak faktu, że ona do takiej sytuacji jeszcze nie dożyła. Zaśmiała się na polecanie.
    — Jasne, mój tata ma pełno tatuaży na ciele, mój brat też ma jeden, to nie tak, że ich nie lubię, ale sama nie miałam jeszcze potrzeby zrobienia swojego. Jak się polecasz to przynajmniej wiem, gdzie szukać. Jeśli swoje sam robiłeś to wiem, że wyjdą dobrze — uśmiechnęła się do niego. Na słowa i liście marzeń też nie wypiła. Zazwyczaj jak miała jakieś marzenie to je realizowała jak tylko mogła. Poza odzyskaniem Morgany, o tym marzyła, ale nie mogła nic z tym zrobić, ale ją odzyskała i to było jedno marzenie. Więc się nie liczyło na listę.
    — To ja też. Mamy trzeźwą kolejkę — zaśmiała się. Skoro odpuścił specjalne podkładanie, to sama też nie szukała. Zastanowiła się nad czymś ciekawym czego jeszcze nie robiła. — Nigdy w życiu nie jadłam cieniostwora — powiedziała w końcu. Gave zawsze się zachwycał tym mięsem, Maryl z Rokarą i Onyx jak u niej mieszkały też. Może dowie się czegoś więcej o tej bestii. Mohe zdawał się sporo polować, może akurat ją zaskoczy.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  84. Gave spojrzał po nim i odetchnął głęboko zastanawiając się nad odpowiedzią.
    - Wolałbym chyba nie mówić o tych, których możesz mi współczuć, bo sam nie chcę ich sobie przypominać - rzucił. Głównie wiązały się z koszmarami, które go gęsto i często nawiedzały, a tego nie chciał w tej chwili rozgrzebywać. Zamierzał dobrze się bawić tego wieczoru. - Hohoho... pozazdrościć to wielu - uśmiechnął się krzywo. - Ale tu hm... myślę, że ja mógłbym ci pozazdrościć równie dużej ilości - dorzucił wesoło. - Moje chyba takie najśmieszniejsze to wyobrażenie sobie Niklausa Grandsanda jako tańczącego bakłażana... z łysym łbem - pokiwał głową. - O tak... to zdecydowanie fajne wyobrażenie - rzucił śmiejąc się pod nosem i upijając znów trochę nalewki chłopaka. Parsknął śmiechem na wieść o możliwym zdarzeniu z Mohe w roli głównym. - Stary nie przejmuj się. Wzięliby cię za pijanego. Nic strasznego - poklepał go po plecach i zastanowił się nad innymi sposobami. - Hm na pewno jakieś mamy... ale teraz żaden mi do głowy nie chce przyjść... 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  85. Zamruczała cicho, gdy ścisnął jej pośladki i krótko krzyknęła zaskoczona, kiedy tak pewnie z nimi wstał. Miał siłę tego nie mogła mu odmówić. Wtuliła się w niego mocniej muskając ustami jego szyję. Powinno się jej zrobić przykro, że jednak się nie napił, a może nie? Nie była pewna i szczerze powiedziawszy nie chciała tego sprawdzać. Zrobiła mu piękną malinkę na zgłębieniu szyi i ramienia, która odznaczała się na tle jego tatuaży. 
    - Mhm chyba ci to jakoś wybaczę - szepnęła, zatapiając się w przyjemności jaką jej oddawał. Opadła miękko na skórach i spojrzała po nim przygryzając lekko dolną wargę. Całkiem pokaźnym ciachem był. Oj był. Podobało się jej kogo przed sobą widzi. Mruknęła cicho, gdy podrażnił jej kobiecość swą wypukłością. Och potrafił rozgrzewać. Wsunęła ręce w jego włosy i zaczęła masować skórę jego głowy, gdy on znów złączył ich usta ze sobą.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  86. Dziewczyna spojrzała po nim i zacisnęła delikatnie wargi, by się do niego zbliżyć i po prostu wtulić w niego całkowicie. To co właśnie robiła było niedorzeczne. Najpierw go odpycha, a teraz ufnie wtula w jego pierś. Straszna z niej musiała wychodzić furiatka, ale potrzebowała znaleźć swój sposób. Musiała jakoś przełamać ten swój strach.
    - Wybacz to nie była twoja wina - powiedziała cicho chwilę tak przy nim pozostając zanim się odsunęła by spojrzeć mu w oczy. - To ja i moja głowa. Nie sądziłam, że aż tak zareaguje - przyznała cicho i wzruszyła lekko ramionami, kręcąc lekko głową. - No nie wiem czy w czysty sposób mnie pokonasz - puściła do niego oczko unosząc lekko brew. - Możemy spróbować - uśmiechnęła się do niego nieco szerzej i pewniej. Mimo wszystko trochę się bała, że sama nie będzie potrafiła postawić na całkowite fair play. Już w głowie szukała pomysłów na zdekoncentrowanie przeciwnika bez niepotrzebnego dotyku. 

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  87. Gabi pokiwała głową na potwierdzenie jego słów. Zgadzała się z nim w stu procentach. Granica między fascynacją a strachem była cienka. Na dodatek widziała też już możliwości niektórych Argarczyków i to wcale nie napawało optymizmem. Dobrze, że chociaż na razie spotkała większość tych dobrych Argarczyków. Odetchnęła głęboko. Ciężko byłoby się przed takimi obronić.
    - Wyprzedzają, ale dzięki temu możemy sporo się nauczyć - uśmiechnęła się do niego delikatnie. - No bo zobacz te jeżdżące krzesła... gdyby taki pomysł podać naszym to na pewno udałoby się je zrobić - uśmiechnęła się delikatnie. - A kto wie, może my je jeszcze ulepszymy? Wyobrażasz sobie na przykład takie jeżdżące krzesło, które może się rozkładać jeśli masz ochotę na drzemkę? - rzuciła przykładem ulepszenia. - Albo takie z miejscem na szklankę i talerz z jedzeniem? - dorzuciła kolejny pomysł praktycznego wykorzystania tego krzesła. - Na pewno jesteśmy w stanie z nimi współpracować i dzielić się pomysłami czy własnymi ulepszeniami. Nasze eliksiry czy lekarstwa... ja wiem, że oni mają uzdrowicielkę o wielkiej wiedzy i jest niesamowita, ale bez podstawowej wiedzy co do wszystkich możliwych kombinacji ziół... myślę że wciąż wiele z nich pozostaje dla niej nieodkryte - stwierdziła cicho. - Możemy uczyć się razem. Chciałabym żeby tak było - dorzuciła, zakładając włosy za ucho. Znów paplała od czapy o tych całych pomysłach i tym co by chciała, a nie robiła nic by to ziścić. Zacisnęła mocno wargi. Głupia, głupia, głupia.
    - Hm? - wróciła myślami, kiedy zadał pytanie o to czy się zakładają. W pierwszej chwili nie do końca wiedziała o co chodzi, ale zaraz połączyła kropki i trybiki w głowie wskoczyły na odpowiednie tory. Spojrzała po placku i znów wróciła do Mohe wzrokiem. - O kolację - rzuciła pierwsze co przyszło jej do głowy. - Przegrany przygotowuje kolację dla wygranego - uśmiechnęła się do niego delikatnie. - Albo o... tatuaż... - spojrzała po jego tatuażach. - Przegrany musi zrobić sobie tatuaż, który wybierze wygrany - zaproponowała drugą opcję.

    Gabi (koło jak najbardziej xD)

    OdpowiedzUsuń
  88. Zamruczała w odpowiedzi kiwając delikatnie głową i posyłając w jego stronę delikatny i dość niewinny uśmiech. Uwielbiała te jego pocałunki. Chciała ich więcej. Pogłębiała każdy z nich, masując jego skórę głowy i przesuwając dłońmi niżej. Badała każdą wypukłość jego pleców. Każdy napięty mięsień i delikatne blizny na nich, a kiedy tak podwijał jej koszulę czuła delikatną niepewność. Blizny, choć sama się do nich przyzwyczaiła i podczas kąpieli w wodzie nie miała problemu, kiedy ktoś na nie patrzy, tak teraz... przeszło przez jej myśl, że ją szpecą. Luźna myśl, niewielka niepewność, a dłoń delikatnie chciała go zatrzymać, ale przytrzymał ją przy pryczy. Spojrzał w jej oczy, a ona zatopiła się w głębi jego spojrzenia. Zagryzła delikatnie swe wargi. Trzy słowa, wypowiedział trzy słowa, a jej zrobiło się od tego niezwykle gorąco. Oddech nieco jej przyspieszył. Czuła dreszcze przechodzące przez jej ciało, gdy tak całował każdą jej bliznę. Mruknęła raz i drugi z odczuwanej przyjemności, a gdy sięgnął do spodni, uniosła lekko swe biodra by ułatwić mu to zadanie. Uniosła się delikatnie na łokciach, gdy zdjął z niej spodnie i usiadła, by na czworakach się do niego zbliżyć. Ucałowała jego usta, w dłońmi sięgnęła do jego opaski biodrowej, która choć nie chroniła zbyt wiele, to chowała ZA wiele. Wsunęła dłoń pod nią i musnęła nią jego przyrodzenie. Znów musnęła ustami jego wargi.
    - Podobasz mi się - powtórzyła po nim. - Rozpalasz mnie - dodała szeptem mu do ucha.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  89. Zagryzła swę wargę zadowolona z tego co widzi, co czuje. Jego dłonie na ciele ją elektryzowały. Oddech miała równie ciężki co on, a gdy pchnął członkiem w jej dłoń, mruknęła zadowolona. Zacisnęła na nim swą dłoń, drażniąc palcami jego główkę i powoli przesunęła ręką po całej jego długości w dół i w górę. Obserwowała jego tęczówki i z lekkim śmiechem na ustach rozsiadła się na nim wygodniej, dołączając do swej dłoni pocieranie jego członka swą zakrytą, ale jakże wilgotną już kobiecością. Muskała ustami jego wargi, szyję. Chciała go, chciała go w całości.
    - Weź mnie - szepnęła mu do ucha. - Posiądź mnie - poprosiła, wracając wzrokiem do jego oczu. Mimo śmiałych próśb niezwykle się przy tym czerwieniła.

    Emma 

    OdpowiedzUsuń
  90. Zastanowił się lekko, po czym wzruszył ramionami.
    - Nie wiem czy tak lubię... najbardziej to lubię oglądać tańczące zmysłowo kobiety - puścił do niego oczko. - A to... te wyobrażenia... czasem śmieszniej jest sobie coś takiego do głowy wbić niż pójść z kimś na noże - powiedział cicho. - Na przykład, kiedy muszę mocno się gryźć w język podczas kłótni z Akane, wyobrażam ją sobie jako kocicę, taką o tyci tyci, która warczy i pomiałkuje i drapać chce... i czasem działa. Potrafię się powstrzymać lub ubrać w inne słowa swe myśli by kocica się uspokoiła - przyznał. - A innym razem kocica przeradza się w lwicę i ja również zaczynam warczeć - dodał. - Na dwoje babka wróżyła, ale chyba warto popróbować - stwierdził cicho. - Ohoho panie, na pewno jeszcze ci kilka zdradzę - rzucił stukając się z nim kieliszkami i gwiżdżąc gdy ten kieliszek wszedł nieco mocniej. Poczuł go w głowie. Robiło się dość przyjemnie. - Mam szczerą nadzieję, że i ty mi zdradzisz kilka ciekawych sposobów. Może akurat coś mi się sprawdzi - puścił do niego oczko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  91. Dziewczyna posłała mu wdzięczny uśmiech za jego słowa i przymknęła oczy, kiedy zbliżył się by złożyć pocałunek w środek jej czoła. Nie bała się tego. Delikatnie się wówczas w niego wtuliła na moment i zaraz odsunęła kiwając głową.
    - Dziękuję - szepnęła. - Taki zupełnie czysty to nie wchodzi w grę - przyznała. - Sama nie dałabym rady - przyznała. Ten tym po prostu tak miał i ona niechętnie musiała się do tego przyznać. Zmarszczyła brwi na wieść o rozstawaniu się w wodzie. - Nalewka brzmi niesamowicie kusząco - przyznała powoli wychodząc z wody, by sięgnąć po swoje rzeczy i narzucić na siebie jedynie koszulę. Spojrzała po nim z wdzięcznością. - O ile chcesz mnie taką poczęstować, a nie była to tylko pusta propozycja - dorzuciła.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  92. — Najsmaczniejszy według niego byli ludzie, ale Ci otyli — wyjaśnił. Zaśmiał się lekko. — Tak, jestem pewien. Zawsze ze zleceń wracał z pełną kompanią, a i Gildia Złotego Kła ma dosyć twarde zasady odnośnie wspólnego egzystowania. Kanibalizm jest zakazany. To był żabodzik, zwłaszcza, że próbowałem. Słuchaj, wybitne, musisz kiedyś spróbować — zaproponował mu z uśmiechem na ustach. Sam kiedyś już przygotował to danie i naprawdę wyjątkowo mu smakowało, a skąd był pierwowzór tego przepisu to już nie pytał. Sam też nie był zbytnio zainteresowany historią każdego przepisu, bo faktycznie mógłby usłyszeć coś bardziej mrożącego krew w żyłach. — Po takiej drzemce? Jak najbardziej — odparł na pytanie czy jest głodny. Wziął jedzenie i zaczął jeść. To też było naprawdę niczego sobie, co można było jasno wyczytać z miny elfa.
    — Podobnie z moimi — przyznał, gdy wyjaśnił mu tatuaże. Nie pytał o ten, który stanowi wyjątek. On mu o swoich na przykład by nie opowiedział. Takie rzeczy jego zdaniem były zbyt prywatne i intymne. — Chciałem zabrać młodszą siostrę na koncert Słowika, a teraz czekam, żeby odprowadzić ją do Azylu i czekam aż przyjdzie starsza. A Ty? — odbił piłeczkę.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  93. - To prawda brzmiało i udało się dojść do władzy, tylko jak ona się potem potoczyła? - spojrzała mu prosto w oczy. - Zamiast łączyć, dzielono - westchnęła ciężko, biorąc się za place i krojąc im dwa kawałki. Pozwoliła Mohe wybrać swój i sama wzięła sobie ten swój własny.
    - Czasem zastanawiam się czy władza naprawdę musi mieć taki niszczycielski wpływ na wszystkich czy to tylko ludzie są tacy słabi - odetchnęła głęboko, po czym spojrzała po jego tatuażach. - Rozumiem - zbliżyła się do niego bliżej by pooglądać te widoczne z bliska. - Co oznaczają? - zainteresowała się, odsuwając wreszcie od niego i biorąc głęboki w wdech i debatując nad swoim kawałkiem. Oglądała go ze wszystkich stron. - W takim razie u mnie będzie owoc. Kocham ciasta z owocami - przyznała ze śmiechem.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  94. Gave wzruszył ramionami.
    - Trochę działa. Pozwala mi być nieco... no wiesz ogarnąć się szybciej - mruknął spokojnie, a kiedy przyszło do innego rodzaju krzyków i drapania, zaśmiał się lekko. - Tak to też czasem się zdarza, ale najlepszy był ten na zgodę - zaśmiał się nieco i wyzerował swój trunek, czując już procenty w głowie. Spojrzał po Mohe. - Masz twardy łeb czy słaby łeb? - zapytał go. - Mój jest... średni... na tle kumpli całkiem twardy, ale tak to chyba jednak średni - poinformował go. To była wiedza z tych niepotrzebnych.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  95. Jęknęła głośno, gdy rozerwał jej bieliznę i przez chwilę pocierała go swą nagą kobiecością. Całowała mocniej, mruczała w jego usta z odczuwanej przyjemności, gdy złapał za pośladek. Chciała go poczuć w sobie. Sapnęła głośno, kiedy ją nieco zdekoncentrował. Całował jej piersi, a zaraz wszedł w nią mocno i głęboko. Odchyliła głowę do tyłu wciągając powietrze w płuca. Objęła go mocno ramionami, oddając te jego pocałunki. Starała się poruszać biodrami, by jeszcze dodatkowo mu pomagać i stymulować. Wtedy też przechylił ją w tył. Znów leżała na skórach. Oplotła go nogami w biodrach i całowała jego wargi z pasją za każdym razem, gdy jej na to pozwalał. Pogłębiała pocałunek jęcząc w jego usta.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  96. — Przynajmniej dopóki nie przytyjesz — zaśmiał się, widząc jak ściera wyimaginowany pot z czoła. — Jasne, z wielką chęcią, zapraszam jutro na obiad, tylko może nie do gospody, jak mam sam zrobić, to kawałek stąd jest malownicza polanka, mogę tam się odpłacić za dobrą strawę — zaproponował, wskazując palcem, który kierunek miał na myśli. — Tak, widzisz mieszkała w Slavit, dostałem od niej list, że idzie do Argaru i mam na nią czekać — po prowadzie nie tylko na nią czekał, ale ulżyło mu, gdy dostał od Nali informację, że jest bezpieczna, podróżuje ze starymi przyjaciółmi z daleka od jakichkolwiek kłopotów, przez co podróż może zająć jej nieco więcej, ale dostawał co jakiś czas listy, więc mógł spać spokojnie, przynajmniej w jej sprawie. — Samotna wędrówka po traktach teraz faktycznie brzmi bardzo niebezpiecznie. Ale przynajmniej masz ten komfort, że już jesteś na miejscu, któremu chcesz pomóc — uśmiechnął się do niego delikatnie.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  97. Jego słowa o władzy trafiały do niej. Dużo z tego o czym mówił było prawdą. Ci którzy władzy nie chcą... czy ona chciała włady? Czy nie wolałaby, by ktoś przejął ją zamiast niej? Może powinna niczego nie kombinować? Potrząsnęła głową. Nie. Już zdecydowała i wiedziała jedno. Nie byłaby w stanie patrzeć samej sobie w oczy, gdyby niczego nie zrobiła. Nie mogła zacząć się wahać i wątpić w słuszność swej decyzji, kiedy nawet nie wprowadziła jej w życie. To musiało poczekać na później. Skupiła się więc na jego dalszych słowach, o tatuażach i uśmiechnęła się do niego zadziornie.
    - Ach grzeczna - powtórzyła po nim i pokiwała głową. - Z tym nie będzie problemu - stwierdziła z uśmiechem na twarzy. - Grzeczność mam we krwi - poruszała przy tym zabawnie brwiami i zasłoniła usta dłońmi na to jawne oskarżenie, chociaż faktycznie chciało jej się śmiać na ten zbieg okoliczność. - Wypraszam sobie, drogi panie. Pan sam wybrał dla siebie kawałek - poinformowała, a potem spojrzała na jego kawałek. Oczywiście, że go wolała, więc gdy tylko zaproponował podmiankę, ochoczo się na to zgodziła. - Ah dwie kolacje... - powtórzyła. - To nawet wyszło lepiej niż myślałam. Trzeba było od razu przegrać - wyszczerzyła się do niego.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  98. — Nie jest jednoznaczna z poważną deklaracją — przytaknęła mu. Posłuchała jak dokładnie Mohe widzi randkę. — Randka to raczej takie spotkanie, żeby zobaczyć czy coś romantycznego się pojawi w bardziej oficjalnych warunkach, bo w końcu na tą randkę już się kogoś zaprasza, ale jeśli nic z tego nie wyniknie to też moim zdaniem nie jest nic złego ani żaden powód do obrażania się na kogoś. Bo może być tak, że ktoś się w pierwszej chwili zauroczy, a po dalszym poznaniu uznaje, że ta osoba jednak mu nie odpowiada romantycznie — wzruszyła ramionami. Cholera mówienie o randkach było wyjątkowe dziwne. Nawet nie wiedziała czy jej definicje jakkolwiek trzymają się sensu. Podrapała się po brodzie, myśląc nad tym intensywniej. — Ale nie jestem żadnym ekspertem, więc tak czy siak, Twoja definicja jest chyba lepsza, w końcu masz doświadczenie — uśmiechnęła się jeszcze do niego. Uśmiechnęła się szerzej, gdy mówił o tatuażach. Tutaj racji nie mogła mu odmówić. Sama bardzo lubiła je oglądać, czy to te, które przedstawiały jakąś historię, czy te stworzone dla zwykłego kaprysu, każdy miał jakiś swój urok. Zastanowiła się nad kolejnym pytaniem.
    — Brak wojen w Mathyr? Perfekcyjna kontrola nad mocami? Zachować przyjaźnie do śmierci? — wymieniła kilka rzeczy. — Na pierwsze nie mam większego wpływu, nie da się kontrolować każdej nacji, a nawet gdyby dało, to dalej, byłoby to raczej okrutne, tak mi się wydaje, nad mocami pracuje, a o przyjaźnie mogę dbać teraz, żeby to się przełożyło na resztę życia. Zazwyczaj jak pojawia mi się marzenie czy kaprys, staram się je realizować od razu, skoro jest to w moim zasięgu ręki, jestem trochę uprzywilejowana pod tym względem, więc chce z tego korzystać póki mogę — uśmiechnęła się do niego. — A Ty zrobiłbyś sobie listę marzeń, gdybyś mógł? Co byś na niej dał? — zapytała. Propozycja randki nieco ją zaskoczyła. Spojrzała po nim niepewnie. Zastanowiła się przez chwilę. Nie wiedziała czy chciała teraz rozwijać jakieś romantyczne uczucia, albo później. Z drugiej strony Mohe nie wyglądał na kogoś kto by się tym przejął, uśmiechnęła się lekko.
    — Stracę pytanie na następną grę, sprytne — zażartowała na początek. — Przyjacielska randka? W sumie, warto mieć ten pierwszy raz za sobą. Nie wiadomo, kiedy zdarzy się inna okazja — zaśmiała się, zgadzając się na propozycje. Następnie wzięła butelkę, bo tej gry dzisiaj chyba jeszcze nie skończyli. — A wracając do gry, nigdy w życiu niczego nie paliłam niczego — wyznała, kontynuując grę, przynajmniej dopóki chociaż jedno z nich chociaż trochę się nie podchmieli.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  99. Zaśmiał się na jego gest i słowa. Zastanowił się chwilę, dalej jedząc swoją potrawkę.
    — Tak, to prawda. Chociaż nigdy nie wiadomo, czy przy tak zacnej kuchni nie odechce się ruchliwego życia i nie skupi się na samym kosztowaniu pysznych dań. Możnaby pomyśleć, że przy koczowniczym trybie życia smaki będą raczej ubogie, a ja tutaj mam prawdziwą ucztę dla podniebienia — odparł.
    — Bardzo możliwe, nie zajęłem jej dla siebie, a raczej wypatrzyłem miejsce i sam czasami korzystam, zakładam, że nie tylko Ty czy ja mieliśmy okazję spędzić tam chociaż trochę czasu — odpowiedział mu. Zaśmiał się, kiedy zapytał o matkę, ale na chwilę spochmurniał. Pokręcił głową, przywracając na twarz swój typowy uśmiech.
    — Nie, o mojej starszej siostrze. Mam tylko dwie siostry, starszą i młodszą — wyjaśnił. Nie uznawał swojego ojca, za wszystko co się stało mężczyzna był dla niego po prostu ścierwem, kimś obcym, który pozwolił rozwalić wszystko w drobny mak. Szybko jednak odpędził te myśli. Miał za dużo na głowie, żeby przejmować się nieprzyjemną przeszłością. Nie chciał o niej myśleć, bo bał się, że zaraz znowu wróci do alkoholu. — W zasadzie to całkiem niesamowite jak przypadkowe spotkania się na nad odbijają, zmieniają poglądy. Rok temu nie pomyślałbym, że sam będę tak bardzo o kogoś się jeszcze troszczyć w życiu — uśmiechnął się delikatnie. — Muszę też przyznać, że całkiem miło widzieć innego Mathyrczyka w Argarze, czasami głowa boli od tych wszystkich magicznych dziwów, a teraz przynajmniej wiem, że pod moją ręką nie wyrosną nagle bukiety kwiatów — zaśmiał się. O dziwo raz mu się to tutaj przytrafiło.

    Nylian

    OdpowiedzUsuń
  100. Luna zaśmiała się lekko i pokręciła głową.
    - Grunt to mieć wysoką samoocenę - puściła do niego oczko. Ruszyła za nim w stronę jego obozu zachęcona jego alkoholowymi propozycjami. - Hm... cóż owocowe lubię, ale tej z trawy pampasowej nie miałam okazji jeszcze kosztować - stwierdziła. - Wybór jest więc naturalny - dodała, zajmując miejsce w jego obozowisku i rozglądając się dookoła. - Masz kompana? - spojrzała po drugim namiocie, który stał niebezpiecznie blisko jego własnego. - Ciekawa okolica na obóz. Wydawało mi się, że lubisz samotność, a tu... ? - rozejrzała się dookoła. - Tu musi być całkiem spory zgiełk - rzuciła lekkim tonem.

    Luna

    OdpowiedzUsuń
  101. Gave spojrzał po nim i zastanowił się
    .- Wiesz do tej pory miałem tylko jedną partnerkę seksualną - powiedział spokojnie. - I to z nią mieliśmy kilka seksów na zgodę. Najpierw zgoda, potem seks - wzruszył ramionami. - To były bardzo gorące zbliżenia - stwierdził jeszcze, zamyślając się przez dłuższą chwilę. - I myślę, że lubię takie seksy - przyznał po dłuższej chwili milczenia. Gdyby miał taki seks uprawiać, po kłótni z inną dziewczyną, czuł że mogłoby być podobnie, jednak czy warto było aż tyle się kłócić dla jednego seksu? Zdecydowanie nie. Wydął policzki i wywrócił oczyma. - Ale chyba nie na tyle, aby specjalnie się z dziewczyną kłócić - dorzucił jeszcze i gdy wyzerował swojego drinka, wstał i ukłonił się mu. - Staram się trzyma jak mogę - zaśmiał się wesoło.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  102. Odchyliła głowę do tyłu, czując te jego ruchy. To jak ją posuwa, jak wchodzi głęboko. Głęboko, mocno, lecz z finezją. Poczuła jego usta na swej szyi, dekolcie. Westchnęła z ogromnej przyjemności, a gdy zassał się na jej sutku aż wydała z siebie głośniejszy jęk. Tak, chciała go czuć więcej, mocniej. Zagryzła delikatnie swe wargi, Dłonie oplotła o jego szyję, wbijała w niego swe paznokcie z nieco mocniejszymi ruchami jego bioder.
    - Mocniej - szepnęła, prosząc go wręcz o kilka mocniejszych ruchów. Pragnęła go połknąć po całości. Muskała dłońmi jego ramiona, palcyma badała jego plecy. Chciała go czuć. Po prostu czuć. Chciała czuć cokolwiek, a to... to było coś niesamowitego. Była już tak blisko spełnienia.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  103. Gave wzruszył ramionami, po czym skinął głową. Tak. Problem z Akane polegał na tym, że seks po kłótni był po prostu najczęstszym seksem, a emocje robiły swoje i najbardziej zapadał w pamięci. Uśmiechnął się lekko na jego słowa. Ciekawa sprawa z tą jego partnerką. Machnął lekko ręką na radę co do uważania z kłótniami.
    - Jasne - rzucił lekko, opadając z powrotem na cztery litery i stukając się z nim swoim kieliszkiem, by wychylić go od razu. - Aktualnie nie planuję żadnych partnerek - poinformował go wzruszając lekko ramionami. Czasem należało się po prostu wstrzymać. - Co masz na myśli mówiąc, że twój seks zaszedł za daleko?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  104. Zmiana, która w nim nastąpiła była niemal natychmiastowa. Chwycił ją za biodra, zaczął wchodzić mocno i aż po same jądra. Przyspieszał przy tym, a ona wyprężyła się pod nim. Zamknęła oczy, sapiąc ciężko. Czuła, że jest blisko. Jej ręce zacisnęły się na skórach i kiedy on ją zalał, ona doszła. Niemal w tej samej chwili. Drżała pod nim, nabierając kilku, szybkich oddechów. Wymruczała coś niezrozumiale, po czym uniosła powieki by na niego spojrzeć. Dyszał nad nią, więc nie dała rady się powstrzymać. Uniosła się delikatnie muskając jego wargi swoimi.
    - Mhm byłeś... dobry - przygryzła lekko swą wargi. - Często to robisz...? - zadała kolejne pytanie, sapiąc przy tym równie ciężko co on.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  105. Gabi pokręciła lekko głową w niedowierzaniu.
    - Ale to ty wybrałeś kawałek - przypomniała ponownie. - Mogłeś wybrać inny - pokazała mu zaraz język i nieco się zarumieniła. Przez Piusa nauczyła się większej śmiałości w kontaktach międzyludzkich. Nauczyła się nie zważać aż tak na swój język, ale czasem jeszcze ją to przerażało. Dlatego zaraz też zajęła się jedzeniem by zmazać ten karygodny gest z językiem.
    - Oczywiście - przyznała. - Moja kolacja będzie na świeżym powietrzu. Zabiorę cię na klif. Mają z niego naprawdę cudowny widok... będziemy jeść przepyszną pieczeń i popijać ją dobrym winem - wyjaśniła mu zaraz i wsunęła znów trochę swojego ciasta. - Patrzeć na zachód słońca i wesoło spędzać czas - dorzuciła jeszcze.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  106. Aż musiał sobie dolać słuchając jego historii. Jego brat zdawał się ścierwem. Będzie musiał przeprosić Gavina nie ma co. Mimo wszystkich złości między nimi, ten nie dopuściłby się do takiej rzeczy. Chociaż on sam? Ech wziął przecież laskę, która mu się podobała. Westchnął na tę myśl i dopił kolejny kielonek, po czym dolał kolejnego i znów zerknął na Mohe.
    - Aż chce się powiedzieć, że ci współczuję, ale sam sobie poradziłeś i zrównałeś ją z błotem. Dobrze. Niech wie, że z tobą nie ma żartów - skomentował i klepnął Mohe w plecy, po czym oparł się na łokciach przymykając na moment oczy. - Ale twój brat... ech żyje jeszcze? - zerknął na niego. - Nie chcesz się na nim zemścić? - zainteresował się. - Za te wszystkie chujowe akcje, które ci zrobił? Bo ech skądś jest ta twoja nienawiść do niego - zauważył.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  107. Z zadowoleniem przyjęła przedłużony pocałunek. Cieszyła się jego smakiem i szorstkością warg. Zarumieniła się lekko na jego pierwsze słowa, ale spłonęła prawdziwym rumieńcem na kolejne. Cholera. To były niby zwykłe, proste słowa. Mówione w chwili uniesienia, ale kiedy tak ją całował i wędrował dłonią ona drżała. Odpowiadała na jego dotyk w ten sposób. Z jej ust wydobył się cichy jęk od tego wszystkiego.
    - Mhm sama nie wiem - szepnęła w odpowiedzi na jego pytanie. - Kilka razy w miesiącu? - zaproponowała, patrząc mu prosto w oczy. Zagryzła dolną wargę, gdy wsunął palce w jej szparkę. Masował łechtaczkę. Znów kusił i nakręcał. Aż nabrała głębokiego wdechu i gdy poczuła pierwsze oznaki gorąca, zsunęła uda mocno ze sobą, unosząc się na łokciach, by usiąść i ucałować go mocno w jego usta, a następnie pchnąć go bardziej na skóry. - Moja kolej - szepnęła całując jego wargi, brodę i klatkę piersiową. Dłonią dotarła do jego przyrodzenia, lekko je nią trącając. Nękając i pobudzając. Zsunęła się ustami niżej, ucałowała jego podbrzusze i polizała główkę jego sprzętu, patrząc mu prosto w oczy zanim wsunęła go całego. Jak najgłębiej mogła.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  108. Gave pokiwał głową ze zrozumieniem. Sam pewnie długo by chciał się mścić... chociaż może nie aż tak? Jego brat przecież teraz latał za Akane i miał się całkiem dobrze. Odchylił się na rękach nieco do tyłu i wypuścił z siebie długie westchnienie. Robił się zdecydowanie zbyt sentymentalny. Zaśmiał się na te pomysły z morderstwem brata Mohe.
    - Podpiekanie na ruszcie też wchodzi w grę? - spojrzał po nim i poruszał zabawnie brwiami. - Stary, jakaś zagrycha by się nam przydała - skomentował patrząc na alkohol. - Skoczę do domu, zobaczę co nam z obiadu zostało - zaproponował wstając i lekko się chwiejąc. - Łohoho... 3 szybkie to był zły pomysł - rzucił lekko. 

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  109. Podobało się jej to jak reagował na jej pieszczoty. Rósł w oczach od samych pocałunków i lekkich pieszczot dłonią. Sapnął, a ona widziała w jego oczach, że jemu się to podoba. Oblizała sugestywnie wargi, gdy jeszcze miała na to czas. Kiedy jednak pchnął ją w gardło i przytrzymał, poczuła że traci kontrolę. Był jak pozostali. Chciał nadawać rytm, chciał ją posiąść po swojemu, a ona... się do tego dostosowała. Poddała się jego ruchom. Ruszała głową w rytm jaki jej nadał. Brała go na pełne gardło, starając się go zadowolić, a kiedy miała chwilę oddechu, starała się jak najszybciej doprowadzić do stanu używalności, ale gdy już sterczał porządnie to dopiero wtedy odsunęła od niego głowę i postanowiła postawić mu się, choć nie bez strachu, który odbił się w jej oczach. Przez ułamek sekundy, ale jednak. Usiadła na nim okrakiem i nakierowała swą brzoskwinkę na jego prącie, a potem powoli, lekko się przy tym krzywiąc i sapiąc nabiła na niego. Zeszła na sam dół jęcząc cicho i ułożyła dłonie na jego podbrzuszu, nabierając kilka głębokich oddechów.
    - Weź mnie... tak jak tylko tego chcesz - szepnęła unosząc się na nim i powoli znów wracając na sam dół.

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  110. - Postaram się, kapitanie - Gave mu zasalutował i znów chwiejnie się ukłonił, a potem dłonią pokazał sobie kierunek i ruszył po jedzonko. Dotarcie do domu nie było trudne, ale buszowanie po cichu w kuchni już nie takie łatwe. Zaśmiał się cicho, gdy uderzył się o stołek, ale ostatecznie wziął resztę pieczonego Alcka i sałatki, którą zrobiła Febe i wraz ze zdobyczami dotarł do Mohe, siadając na miejscu z okrzykiem zwycięstwa. - Patrzaj i podziaiwaj! Nie zgubiłem żarcia po drodze! Ucierpiała tylko moja noga - podsunął nogawkę do góry, prezentując mu pięknego sińca. - I godność, ale warto było.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  111. - Nie wstydzę - odparła, ale jednocześnie poczuła jak policzki mocniej ją palą i odwróciła się do niego plecami, zakrywając je swoimi rękoma. - Ja wiem, niby wiem... uczę się tego od dawna, ale czasem po prostu - wzruszyła ramionami, znów na niego patrząc. - Czasem te gesty same wracają - mruknęła, oddychając kilka razy głęboko, po czym podsunęła się do niego i cmoknęła go jednorazowo w usta, aby potwierdzić swe słowa, które dopiero co miały nadejść. - A swobodnie... potrafię być bardzo swobodna - poinformowała go z lekkim uśmiechem na twarzy, zanim znów wróciła na swe miejsce i wepchnęła do buzi spory kawałek ciasta. - Tylko... czasem te wszystkie zwyczaje wracają. Przecież nie tak mnie uczono. Byłam grzeczna i ułożona, a teraz? - zacisnęła mocno wargi. - Teraz czasem jestem potworem i no nie wiem... sama się nie poznaję?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  112. Poczuła ulgę, kiedy powiedział że nie tylko ona była taka niewydarzona z tymi gestami. Obserwowała go uważnie po tym małym pocałunku, a policzki nie chciały się uspokoić. Zwłaszcza, gdy uniósł kąciki swych ust i jeszcze uśmiechnął się tak sugestywnie, wypowiadając swoje słowa. Odruchowo założyła niesforny kosmyk swych włosów za ucho i posłała w jego stronę nieśmiały uśmiech.
    - Mogłabym - powiedziała w miarę spokojnie. - Ale myślę, że argument dotarł - dodała i puściła mu oczko, aby na słowa o potworze westchnąć ciężko. - Tak, tak... z wierzchu całkiem nieźle się maskuję, wiem - rzuciła cicho. - Kto mnie wcześniej nie znał to tego nie zobaczy... ale ja... ja to widzę - wyjaśniła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  113. - Oskubać? Niedoczekanie jego! - wyciągnęła swoją szablę. - Niech no tylko spróbuję, a pozbawimy go rąk, a potem wywieziemy na pełne morze i rzucimy rekisonowcom na pożarcie - zrobiła gwałtowny ruch szablą, tak jakby ścinała ręce, po czym odłożyła ją i odkorkowała swój rum by podać go Mohe. - Na początek rum, a za chwilę ta twoja naleweczka - rzuciła wesoło, po czym spojrzała mu prosto w oczy. - Ale wiesz... za tę przysługę z kumplem to tak jakbyś jedną czy dwie butelki nalewki podrzucał od czasu do czasu to będzie mi niezmiernie miło - zapewniła go i zaśmiała się lekko. 
    - Ach kompankę... - spojrzała po nim wymownie i zacmokała. - Och Dziki Wietrze ty mój - podsunęła się do niego i usiadła mu na kolanach. - Cieszę się twym szczęściem i twojego członka też - ucałowała go w policzek, mocno go przy tym przytulając. - Oj tak... w twojej osobie, Dziki Wietrze, wiele rzeczy przyciąga. Przede wszystkim twój spokój ducha i styl bycia. Zdajesz się być nieodłącznym obrazkiem pól - szepnęła. 

    Luna

    OdpowiedzUsuń

^