Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

I need a witness to my life.

 

Pius

Demon | Argarczyk | 27 lat

Pomimo trafienia do najgorszych czeluści piekła, w miejsce, gdzie czas płynął swoim torem, mężczyzna zatrzymał swą wolę, swoje wybujałe ego, ambicje... Widocznie pasował do tego miejsca idealnie, bo żadne kajdany nie mogły utrzymać go w potępieniu. Zrzucił kajdany, tym samym stając się czymś więcej, niż śmiertelną duszą. 

Mimo kuszącej oferty, złożonej przez samej Gwiazdy Zarannej, serafin postanowił sprzeciwić się swojej naturze, biorąc sobie za cel wyplenienie demonów z Mathyr, wymiaru, który dopiero był podpadał infiltracji. 

Z racji sentymentu, a raczej przywiązania do tego świata... Doszlifowywał swe umiejętności w czeluściach Tartaru, uczył się słabości demonów, sposobu myślenia... W końcu sam stał się jednym z nich. Ale czy uda mu się wypełnić nową misję? Jedynie czas pokaże... 

 

221 komentarzy:

  1. Anioł i Demon brzmiały w jej uszach dość obco, ale rozumiała o co chodzi w całej historii. Zamrugała szybciej oczyma analizując słowa mężczyzny, ostatecznie kiwając głową na zakończenie tematu.
    - Strasznie to dziwna sprawa - podsumowała jedynie. Jego życie musiało być dość skomplikowane. Ona chyba by oszalała, gdyby miała co spanko słuchać jakieś bębny.
    Pomoc z podrzuceniem przyjęła wyraźnie zadowolona, zaśmiała się nawet na ten udany wygibas.
    - Tak! Bardzo! - przyznała dumnie i dla udowodnienia własnych słów wykonała serię popisowych skoków, zrobiła dwie gwiazdy, odbiła się od pnia powtarzając salto i zawirowała dookoła Piusa, kręcąc przy tym energiczne bączki, by koniec końców zatrzymać się przed nim i dumnie wypiąć pierś. Nawet nie zakręciło jej się w głowie, a bardzo tęskniła za tym stanem rzeczy. W ciąży takie energiczne ruchy wywoływały mdłości i szybko słabła, teraz wracała coraz bardziej do formy.
    - A Ty jesteś gibki czy tylko silny, zboczuchu Kuleczko? - zapytała z szerokim uśmiechem, podnosząc do niego głowę.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  2. - Złego diabli nie biorą - powtórzyła i zachichotała. Spodobało jej się to powiedzonko. - A jak nie jesteś wcale taki zły to co? To biorą? - dopytała, szczerze zainteresowana. Pius kreował się na zwyrola, jasne, czuć było od niego zapach krwi, widać było, że mógł zabijać swobodnie, ale dla Grimy określenie "zły" nie bardzo do niego pasowało.
    Bawił ją, bawiły ją te całe "chochoły" i "chochlice", nie czuła się urażona w kontekście jego wypowiedzi.
    - Nie pieprznę, nie pieprznę, no chyba, że będę chciała - znowu się zaśmiała, a na klepnięcie wyszczerzyła się do białowłosego. To prawie jakby ją pochwalił! Widząc jego akrobację podskoczyła radośnie i klasnęła w dłonie, by zaraz powtórzyć szpagat tuż obok niego.
    - Brawo! - zaśmiała się, jednak w odpowiedzi na jego dwuznaczne spojrzenie zrobiła jakąś głupią minę. - Nie wiem, ale nie jest mi z tego powodu smutno - pokazała mu język i wystrzeliła ze swojej pozycji by wrócić po koszyk i zakręcić się z nim dookoła własnej osi.
    - Chodź! - rzuciła z jego stronę. - Muszę się opłukać po tych grzybach! - przyznała. Nie chciała narazić swojej córki na kontakt z trującymi substancjami. Mogła śmiało przyznać, że była trochę na tym punkcie przewrażliwiona. Ruszyła energicznie w stronę pobliskiego jeziorka.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachichotała na jego odpowiedź i słowa o pieprznięciu.
    - A co w tym trudnego? Umiem i siebie, i kogoś - zaśmiała się wyraźnie rozbawiona. - Diablowa chochlica chochołówna - kontynuowała swoje wygłupy, a gdy zeszło na temat grzybów odrobinę spoważniała. Pokręciła głową.
    - Uczę się, Walwan pokazał jakie zebrać, będzie nam mówił co można z nimi zrobić, do czego użyć i jak się z nimi obchodzić - wyjaśniła. - Wanciu jest tu znany, leczy i to bardzo ciężkie przypadki, schował mnie pod skrzydłem... Chyba tak to nazwał... - popukała się palcem po brodzie. - No tak, dał mi dach nad głową, ale powoli muszę się od niego zbierać - przytaknęła sobie samej, a zaraz po tym i mężczyźnie. - Jasne! Śmiało! Wody jest dużo - zapewniła z uśmiechem, a gdy zaczęli zbliżać się do zbiornika, zdjęła jednego buta w trakcie marszu, zaraz drugiego, odstawiła koszyk przy brzegu i bez zbędnego ociągania pozbyła się reszty garderoby by golutka wesoło wskoczyć do wody, dając nura. Wynurzyła głowę dosłownie po chwili.
    - Chodź! Jest cieplutka! - zapewniła, chociaż wcale tak nie było, ale ona lubiła chłód wody.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  4. Złapana za kostkę zamachnęła się rękoma w powietrzu i zaraz dała nura plaskając twarzą w taflę wody. Wynurzyła się wypluwając wodę.
    - Hej! Oszukista! Podła Kulka nie Kuleczka! - chlapnęła w jego stronę wodą. - Możesz się pożegnać z siekierą! - zachichotała, przecierając ręce, jakby coś planowała. Różnica wzrostu wcale jej nie przeszkadzała, lawirowała sobie mając wodę na wysokości obojczyków i uśmiechała szeroko, przez co przy ochlapaniu Pius nalał jej wody do buzi.
    - Chce mnie zabić! - wykaszlała rozbawiona i zaatakowała go wodnymi chlapnięciami. - Phi! Lepiej uważaj na swoją parówę! - zachichotała, kłapnęła zębami i dała nura pod wodę.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  5. - Ble, ble, ble, nie taki diabeł straszny jak go maluje - zachichotała, rzucając mu inne powiedzonko, a gdy trafiła mu w oczy wyraźnie się ucieszyła i roześmiała jeszcze bardziej.
    - Ha! Jestem śliska jak rybka, pamiętasz? - rzuciła nim zanurzyła głowę, a gdy była już pod wodą płynęła prosto na łydkę jasnowłosego, jednak wycofała się zgrabnym fikołkiem, gdy zobaczyła jego buzię pod wodą. Pokazała mu język i zaczęła zwinnie opływać go dookoła, przy drugim kole zmniejszyła nieco dystans i gdy wypływała zza prawego ramienia Piusa, pędzlem swojego ogona przejechała po całych jego plecach i ponownie zwinnie się oddaliła, wyraźnie zadowolona ze swoich zaczepek.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  6. Śmiała się właściwie prawie cały czas, nawet pod wodą suszyła zęby, ale dla odmiany nie zapominała o bezdechu.
    - Hej! Nie taka mała, po prostu drobna! Drobna menda! - poprawiła i zaraz krzyknęła, widząc jak ją goni. Przyspieszyła nieco, ale i tak dopadł jej ogon, a Ri wynurzyła się, by nabrać powietrza i jeszcze raz zamachnąć się girą ku podwodnemu "zagrożeniu".
    - Ogon się nie liczy! To osobny byt! Nie jest śliski! - chlapnęła w jego stronę i nabrała kilku głębszych oddechów, trochę już ją zmęczyły te wodne wygłupy. Zaśmiała się mimo to, dawno się tak dobrze nie bawiła, utajnione macierzyństwo dość mocno utrudniało spędzanie czasu w tak luźny sposób. Goblinka oparła plecy o jeden z wystających głazów.
    - Chyba lubisz się wygłupiać, co? - spojrzała po jasnowłosym z szerokim uśmiechem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  7. Spojrzała na wskazywane miejsce i zachichotała pod nosem by zaraz po tym podnieść wysoko głowę. Pius był dość blisko, a ona lubiła utrzymywać kontakt wzrokowy.
    - Foczki są gibkie i śliskie tylko w wodzie, jestem od niech lepsza - odparła nieskromnie i uśmiechnęła się do niego szeroko. Przekręciła głowę, gdy wspomniał, że nie wypada. No tak, w sumie miał rację... sama dopiero się o tym przekonywała. Spoważniała na chwilę, ale gdy usłyszała podziękowanie, uśmiech od razu wrócił na jej buzię. Gest z całowaniem dłoni odrobinę ją zaskoczył, była przyzwyczajona do różnych nagłych gestów ale raczej mało szarmanckich, nawet się delikatnie zarumieniła.
    - O... ogon? - przysunęła się mocniej do skały i spojrzała na ciało przed swoim nosem. Doskonale pamiętała komu ostatnio tak bardzo spodobał się jej ogon i jak to się skończyło.
    - Tony też go lubił... - mruknęła cicho i zerknęła gdzieś w bok. - ale nie lubił być tak blisko, mówił, że za bardzo na niego wtedy działam, a to chyba źle - dodała, celowo nie odpowiadając na pytanie. Nie chciała powtórki z rozrywki.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  8. - Bo umiem też poza wodą! - zauważyła rozbawiona, zanim jeszcze spochmurniała.
    Sama złapała swój ogon i wyciągnęła na powierzchnię, oglądając go z nieco smutną miną. Zaraz naburmuszyła się wyraźnie i wcisnęła kitę w ręce Piusa.
    - Proszę, możesz sobie zobaczyć, ale seksu nie będzie - zaznaczyła zerkając w bok nadąsana, szybko jednak dąs zmienił się w podkówkę, a ona spojrzała na Piusa wyraźnie zmartwiona.
    - Nie powiesz nikomu, prawda? - zapytała przejęta, zupełnie jakby myślała, że ten siedzi jej w głowie i już wie o dziecku.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiadomość o seksie nieco ją uspokoiła, a delikatny dotyk przy ogonie był całkiem przyjemny, oparła nawet głowę o Piusa gdy ten ją objął, ale gdy tylko wspomniał o małej odsunęła się i postawiła spanikowana uszy na sztorc.
    - Płacze?! - spięła się wyraźnie, była gotowa wyskoczyć z wody i biec do swojego maleństwa, a jej serce przyspieszyło znacznie. Zaraz jednak się uspokoiła, ach, mówił ogólnie, nie, że teraz. Ponownie opadła spokojnie, opierając się o skałę i pokręciła głową.
    - Nie chcę - przyznała cicho. Nie w głowie jej były macanki, przynajmniej nie teraz. - Nie powiesz? - zapytała raz jeszcze, chociaż fakt, że wystarczył dobry słuch by inni wiedzieli o Kevie był przytłaczający. Zdawała sobie z tego sprawę, sama słyszała ją z daleka, ale mimo wszystko. Dobrze, że Polszanie nie mają wyczulonych zmysłów. Tak czy siak ktoś mógł donieść, więc zmiana lokalizacji co jakiś czas brzmiała dość sensownie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  10. Musiał mieć rzeczywiście bardzo wyczulony słuch, skoro słyszał coś takiego. Zaintrygowana spojrzała po Piusie.
    - Stymulujesz to jakoś? Muszę być dla Ciebie bardzo głośna, skoro słyszysz ich z takiej odległości - zauważyła mniej dziecinnie niż mówiła przez ten cały czas. Chrząknęła zaraz i zerknęła w lustro wody, wyraźnie się zastanawiała.
    - Będzie Twój biznes jak opłaci Ci się powiedzieć - stwierdziła i również westchnęła. Wróciła do niego wzrokiem.
    - Dla bystrego oka widać... ale tak, jest zielona, ma uszy bardziej moje, ale zaokrąglone przy końcach, jasne włoski, ogon - zacisnęła wargi ciasno. - Jego cholerne zdolności, których nie kontroluje - skrzywiła się wyraźnie. Gdyby nie to, to mała aż tak nie rzucałaby się w oczy. - Potrafi zacząć latać przez kichnięcie - dodała, wciąż z grymasem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  11. To co mówił brzmiało niezwykle ciekawie, spojrzała po nim wyraźnie zainteresowana. Wybiórczy słuch, a to dopiero.
    Goblinka odetchnęła ciężko, zrozumiała, że Pius nie powinien wygadać przez co wyraźnie jej ulżyło. Kiwnęła głową na jego słowa, a dłoń przy udzie zdała się zlekceważyć, nadal była lekko zamyślona, jednak słysząc o medalionie zastrzygła uchem po czym znowu spojrzała w oczy Piusa.
    - Naprawdę? Masz coś takiego? - w jej oczach pojawiła się nadzieja, jasne, to nie było idealne rozwiązanie, ale te jej teraźniejsze chwile brzmiała o wiele lepiej niż niekontrolowane podmuchy.
    - Dałbyś mi go? Tak po prostu? - zapytała nie do końca wierząc w ten układ.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  12. Skrzywiła się, wyraźnie niezadowolona z tych słów.
    - Jakbym słyszała Walwana - bąknęła zerkając gdzieś w bok. Czemu w ogóle mała odziedziczyła te głupie zdolności?!
    - Nie oddam jej Tonemu! - warknęła spoglądając gniewnie w oczy Piusa, zaraz odwróciła wzrok i sama wstała, idąc w stronę brzegu. Miała już dość kąpieli, wyszła na ląd po czym spojrzała w stronę jasnowłosego, jednocześnie narzucając na siebie swoje ciuchy.
    - Nie rozumiem, to po co Ci w ogóle takie zdolności skoro ich nie chcesz? Skoro umiesz nie chcieć to może Ty ją nauczysz żeby nie chciała? Moją Keve... - głośno myślała, patrząc na Piusa w wyraźnym zamyśleniu, nawet zastygła na chwilę w bezruchu.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  13. Nadal była lekko naburmuszona.
    - Mówiłeś o treningu, a nie znam nikogo innego kto włada powietrzem - burknęła niezadowolona. Grymas jednak szybko zniknął, bo gdy tylko dostrzegła lśniące tęczówki, zaciekawiona postawiła uszy na sztorc. Cały ten zabieg był dla niej bardzo hipnotyzujący, a słowa Piusa wzmacniały dziwne uczucie. Dopiero kiedy przysiadł na brzegu i rozłożył nogi, ocknęła się i w niezrozumieniu przekręciła głowę na bok, przyglądając się poczynaniom mężczyzny. Podciągnęła swoje spodnie i zbliżyła się marszcząc lekko czoło.
    - No... tak, jestem dla Ciebie słodka i czytasz w myślach, ale... co Ty robisz? - pierwszy raz widziała by ktoś golił się między nogami, aż sama spojrzała między swoje nogi. Ależ to musiało być niewygodne!

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  14. Uniosła wysoko brwi i szeroko otworzyła oczy, a jej źrenice zmniejszyły się znacznie.
    - Naprawdę? Możesz? - patrzyła na niego z nadzieją. - Ale... ale, że jak podrośnie, tak? Teraz jest malutka - zaznaczyła z odrobiną bezradności w głosie. - Teraz medalion, tak? - upewniła się jeszcze.
    - Golisz... jaja... - powtórzyła i spojrzała centralnie na jego jądra i przyrodzenie. Słuchała wyjaśnień nie spuszczając wzroku z genitaliów. Dopiero po chwili skrzyżowała z nim wzrok i usiadła obok. - Naprawdę? - nie bardzo wierzyła, że coś takiego jak włosy są w stanie zmienić doznania, spojrzała nawet po Piusie z nikłym uśmieszkiem. - To Twój sposób bym jednak z Tobą spróbowała? - zaśmiała się lekko, a na przytyk prychnęła pod nosem.
    - Dla dobrego odkrywcy gęstwina nie straszna - rzuciła w odpowiedzi i wymownie spojrzała na penisa Piusa, a później ponownie w jego oczy z figlarnym uśmieszkiem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  15. Miała jakieś takie wrażenie, że białowłosy mówi w pełni poważnie, jakby składał wręcz obietnicę. Nie wiedziała, że to jego zdolności, ale czuła szczere intencje. Uśmiechnęła się wdzięcznie i kiwnęła głową.
    - Dziękuję - dodała, wyraźnie się uspokajając. Przynajmniej na chwilę, bo gdy zaraz zobaczyła obraz z głowy Piusa to aż drgnęła zaskoczona specyficznym doznaniem.
    - Bez lasu guzik postawisz! Bo niby z czego... - naburmuszyła się jeszcze odrobinę i zaraz westchnęła ciężko po czym zsunęła się ze skarpy i stanęła przed Piusem, bezceremonialnie łapiąc w dłoń jego penisa i podnosząc spojrzenie do jego oczu.
    - Nie spieszysz mnie tak, masz dwie ręce, sam mógłbyś go postawić - zauważyła i zaraz podkręciła głową. - Może kiedyś, nie chcę w najbliższej przyszłości seksu, więc nie muszę martwić się o swoje doznania - mruknęła pod nosem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  16. Zamrugał szybciej oczyma słysząc o bodźcach. Ach, no tak, podobno mu się podoba... zapomniała.
    - Jak się popatrzy na moją buzię i będzie wyobrażać to podobno działa, tak słyszałam - wyznała, mając w pamięci swoje seksualne nauki z pewnym Terranem. Raczył ją dość wieloma sugestiami co do kiepskiej atrakcyjności, no ale cóż, w życiu sporo się nasłuchała o tym jak jest we wszystkim beznadziejna.
    No i trafił... Ri zacisnęła lekko wargi słysząc o małej i zarazkach. No tak, akurat brak higieny u Terran zauważyła bardzo dawno temu i sama miała w tym temacie inne podejście niż jej pobratymcy, szczególnie pod dachem Wana, ale... Czy to było aż tak konieczne?
    - To mnie naum - poprosiła cicho, jednak wolała nie ryzykować. Znowu się lekko naburmuszyła i z automatu trochę mocniej zacisnęła dłoń na penisie. - Oj bo Ty jak wiesz, że jesteś to uparcie się dobierasz, a jak nie wiesz to jest fajnie! - bąknęła puszczając przyrodzenie i krzyżując ręce pod biustem. Znowu zawiesiła spojrzenie gdzieś z boku, nie patrząc na Piusa.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  17. Wzruszyła ramionami, no skoro nie chciał walić to go przecież nie zmusi. Zamiast tego wolała obserwować jego ruchy i to jak obchodził się z żyletką, a słysząc o naukach uśmiechnęła się szeroko.
    - O nie! - złapała się pod boki, gdy przemówił do niej w jej rodzimym języku. - Ja sama, Ty będziesz tłumaczyć! - zaznaczyła. Chciała się nauczyć, a nie dać mu się wyręczyć.
    Widząc zacięcie skrzywiła się delikatnie, nadal jednak była lekko naburmuszona, a mimo to zerkała na jego poczynania kątem oka, z czystej ciekawości.
    - A czego tu nie rozumieć? - mruknęła. - Jak chochoł seksowny to Kuleczka tym bardziej - dopiero teraz spojrzała mu w oczy. - Ale tak fiksuje na seksie, że nie chce dać się lepiej poznać, a jak myślisz, że jesteś nie w typie to nie fiksujesz - wydęła lekko usta, patrząc na niego pretensjonalnie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  18. Pokazała na siebie.
    - Na mnie, u mnie jest inaczej - wyjaśniła. Tak, miała techniczne podejście do tej sprawy, bez podtekstów. Kiwnęła głową na zapewnienie o łatwości tego zadania, chociaż wiedziała, że ze skupieniem to akurat ona miała problemy.
    - Grima też nie miała, ale chce mieć. Pius chce przygody, lubi przygody. Ja mam Keve, nie chce już przygoda, dość - kiedy chodziło o emocje zawsze trochę kaleczyła ogólny język. - Lubię Pius taki jak dziś - przyznała. - Cały dziś był fajny, nie tylko trochę - chciała wyjaśnić. Kiwnęła głową na to całe golenie. - Chcę pomocy... - przyznała. - Mogę skoczyć z Tobą? - zapytała, strzygąc jednym uchem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  19. Zachichotała na to oryginalne powitanie i wyskoczyła tyłkiem na brzeg, co by usiąść tak jak on przy goleniu.
    - To by był dopiero widok, zwrot zarostu - zaśmiała się na wyobrażenie takiej sceny, a po tym kiwnęła głową i sprawnie zdjęła dolną część garderoby, razem z bielizną.
    - Gotowa do działania! - oznajmiła wesoło, machając górami rytmicznie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciężko było nie wyłapać tych jego ciężkich westchnień, Ri nawet lekko przekręciła głowę, mając wrażenie, że jakoś Piusa uraziła, ale widząc uśmiech na jego buzi obawa zniknęła, a zastąpił ją cichy chichot. Erekcji również nie dało się przegapić, chodził w końcu nagi. Goblinka spaliła lekkiego buraka, no dobra, Tony mówił jej, że właśnie TAK na niego działa, ale przecież Tony sam był świeży w takich sprawach, Pius nie. Trochę ją tym wszystkim zawstydzał.
    - Hm? - podniosła buzię do jego twarzy, gdy zaczął mówić o Kevie. Położyła lekko uszy po pierwszym zdaniu, a oczy zaszły delikatną mgiełką. Chyba nie zdawał sobie sprawy jak wiele dla niej znaczyły takie słowa. Nie słyszała w swoim życiu zbyt wiele pochwał i nie była wcale na nie łasa, ale kiedy wychodziły tak samoistnie z czyichś ust, goblince robiło się przyjemnie ciepło przy sercu. Teraz nawet komentarz o bąkach zdał jej się dość zabawny i zaśmiała się wesoło.
    - No mam nadzieję, że nie, Twoja w tym głowa - pogroziła mu jeszcze palcem i zaraz posłała szczery, szeroki uśmiech. - Dziękuję Piusie - dodała i z automatu zapowietrzyła się lekko, obserwując krok po kroku działania białowłosego.
    - Cieszę się, że Ci go przekazuję, ten uśmiech - to se znalazła moment. Nadal obserwowała jego dłonie. - Jest ładny, no i włosy masz ładne - dodała, czując potrzebę odwzajemnienia się ciepłym słowem. - Wiesz, zazdroszczę Kevie włosów, lubię jasne, są śliczne, chociaż trochę się gniewam, bo bardziej widać, że jest Tonego - zdradziła jeszcze, ot tak, czuła to lekko narastające napięcie u Piusa.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaśmiała się zadowolona, ale gdy tylko podniósł jej nogę, przełknęła głośniej ślinę i spięła mięśnie odrobinę mocniej. Czuła cięcie na delikatnej skórze kobiecości i chociaż do widoku kopulacji przywykła to dotyk w miejscach intymnych kojarzył jej się z własnymi doświadczeniami. Mimo to starała się odsunąć brudne myśli na bok, właściwie to fakt pojawienia się ich bardziej ją stresował.
    - Ja... Może ja spróbuję sama? - zaproponowała. - Tylko patrząc się nie nauczę - dodała dla wzmocnienia swojej propozycji. Słysząc żartobliwą propozycję zapomniała na chwilę o spięciu i prychnęła.
    - No co Ty, Ty masz jeszcze jaśniejsze! - wytknęła rozbawiona i złapała kosmyk jego włosów by pobawić się nim chwilę. - No i nie chcę jej kłamać, to nie jest fajne - przyznała by posłać mu jeszcze jeden szeroki uśmiech. - Lubię Twoje szczere banany, jak nie masz ochoty na szczerzenie to przy Grimie nie trzeba, ale jak masz ochotę to tylko się cieszę - dodała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  22. Znowu to westchnięcie, przyjrzała mu się uważniej i dopiero po chwili przyjęła żyletkę.
    - Wszystko dobrze? - jednak wolała zapytać i nim zabrała się za samodzielne golenie dotknęła palcem skroni Piusa. - Coś Ci tu chyba siedzi, w środku, w głowie... I chyba chce wyjść - wysnuła swój wniosek, może i nie trafny, ale takie miała wrażenie. Przygryzła lekko wargę, gdy zaczęła powoli przesuwać żyletką po włosach, starała się naśladować ruchy Piusa, ale wyglądało to o wiele łatwiej niż było w rzeczywistości, zachichotała jednak na wizję patrzenia przez ściany i prawie nacięła sobie skórę.
    - Oj - spoważniała szybko, na szczęście białowłosy czuwał i nic się nie stało, wtedy podniosła do niego wzrok, chciała przeprosić, ale on zmniejszył dystans, wpatrując się w oczy.
    - No... No tak - jej policzki znowu się zarumieniły, a ona zaraz chrząknęła. - Może przyjdę do Ciebie z Kevą hm? Będziesz mógł ją zobaczyć, przy niej też można być debilem, ja jestem i ... i lubi mnie, serio - zwinnie zmieniła temat.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  23. - Ou... No rozumiem - przyznała, gdy wspomniał, że czasami lepiej trzymać buzię na kłódkę. Posłuchała rady i zaczęła ścinać pod włos, drgnęła delikatnie, czując różnicę w intensywności doznania, a zaraz po tym zwolniła swoje ruchy. Wzięła spokojny wdech, wydech i powoli wróciła do działania.
    Na zaproszenie uśmiechnęła się szeroko.
    - Super, naumiesz mnie i szybko po nią skoczę! - wizja nocowania w innym miejscu wyraźnie jej przypasowała. Chętnie pozna nowe możliwości.
    Na wywłokę przerwała golenie i spojrzała po Piusie trochę zaskoczona, szybko jednak zesztywniała na jego komplement.
    - A... A są... brzydkie? - zamrugała szybciej oczami. W sumie nigdy tego nie analizowała, a przecież miała ku temu sporo okazji. Z drugiej strony...
    - Jakie są kryteria oceniania? - dopytała, szczerze zaintrygowana tematem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  24. Zadowolona ścięła ostatnią kępkę włosów, a gdy Pius w nią dmuchnął, drgnęła wyraźnie.
    - Ła... zimno... - czuła tam dosłownie wszystko, zaczęła badać gołą skórę palcami. - Trochę dziwnie, jak dziecko - stwierdziła, a słysząc o braku kryteriów przekręciła lekko głowę, obserwując uważnie mężczyznę. Sama spaliła buraka, na słowa o polizaniu, ale zaraz zasłoniła dłonią swoją kobiecość, a drugą ręką poszukała majtek.
    - Nie, nie - cofnęła się odrobinę ze skarpy bardziej wgłąb brzegu i wstała, by zaraz naciągnąć na siebie bieliznę. - Nauka golenia, nie lizania - pokręciła głową i jeszcze raz spojrzała w oczy białowsłoego. - Już wiem jak to robić, ale... Kiedy trzeba znowu? Cały czas tak trzeba golić? - dopytała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  25. Posłała mu wymowne spojrzenie, yhy, jasne, żartował. Uśmiechnęła się pod nosem nie kupując tej bajki, ale była wdzięczna, że nie nalegał.
    - Zero ruchania - powtórzyła w swoim rodzimym języku i pokazała mu język, wciągając na siebie jeszcze spodnie. Zastanowiła się chwilę analizując jego słowa i zaraz kiwnęła głową.
    - Czyli muszę obserwować, zakodowane - posłała mu szeroki uśmiech i zaraz pokręciła lekko biodrami na boki, chichocząc przy tym. - Co za dziwne uczucie, łyso i mniej ciepło - stwierdziła i zaraz poklepała się po podbrzuszu. - Czuję nawet lekko wiaterek - znowu zachichotała i doskoczyła do swojego koszyczka z grzybami. Na wzmiankę o zwilżeniu uniosła brwi i ponownie się zamyśliła.
    - No tak, teraz nie ma gdzie się wydzielina zatrzymać - trafnie zauważyła. - Jak mi teraz będzie zimno to będziesz mi szył wełniane gacie na chłodne dni! - pokazała na niego palcem i wypięła dumnie piers do przodu, oczywiście wszystko było z żartobliwym tonie. Złapała koszyk w obie ręce i doskoczyła do Piusa.
    - Poczekasz tu na nas czy dasz mi jakieś wytyczne gdzie mam iść... No i bez obaw, nie wystraszę się, w różnych miejscach już mieszkałam - przyznała wesoło. - Tylko pamiętaj, mam do Ciebie jeszcze pytanie, pamiętaj, bo ja na pewno zapomnę - przestrzegła, nawet gdyby wędrówka po Keve zajęła jej z dziesięć minut czy mniej, po drodze było tyle rzeczy, że Grimie wiele rzeczy szybko wypadało.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  26. Wesoło mu przytaknęła, tak, z czasem na pewno się przyzwyczai.
    - Och, no dobrze - ruszyła w stronę chaty Walwana, ale zaraz spojrzała po Piusie zaciekawiona. - Ochroniarze? Masz swoich ochroniarzy? - zainteresowała się, ale zaraz potrząsnęła głową. No właśnie, już prawie zapomniała o co chciała wcześniej zapytać.
    - Terra! - rzuciła. - Co tam właściwie robiłeś? - zastrzygła uchem ciekawa odpowiedzi i zachichotała po chwili. - Nie martw się, intymne też zadam - zapewniła, bo miała wrażenie, że te o wiele bardziej go interesują. Ona z kolei miała ochotę lepiej po prostu poznać białowłosego.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  27. - Księciem? - jeszcze raz po nim spojrzała. - W tym Twoim świecie? - dopytała i zaraz zaśmiała się szczerze. - No w sumie, zachowujesz się podobnie jak nasze książęta - stwierdziła pogodnie. Sprawiał wrażenie dość pysznego, przynajmniej na pierwszy rzut oka, no i te jego rozmaite seksualne zabawy. Na słowa o Terrze wzruszyła ramionami.
    - Ja jestem zielona, ale nie odpowiadam im pod innymi względami. Bez obaw, z naszej dwójki i tak wybraliby Ciebie - zapewniła pogodnie, bo wcale jej to nie godziło.
    - Hm... skąd wiesz, że Twoje seksualne partnerki nie udają rozkoszy? Skąd ta pewność, że jesteś taki w tym dobry?

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiwnęła głową ze zrozumieniem.
    - Czyli w sumie książę na wyklęciu - podsumowała i zaraz nieco zmrużyła oczy. - Argarczycy? To chyba znasz innych Argarczyków niż ja. No i Heimurini wcale nie mają głównie białych, to już więcej ich chyba u Fjelldodsów - zauważyła. - Ale biały występuje prawie wszędzie, Olcaria, Lerodas... To bardzo uniwersalny kolor w tym świecie - stwierdziła, nie do końca kupując to całe bycie odmieńcem. - To już prędzej przez tą niesławę tak Cię zwą - dodała zadowolona ze swojej analizy. Na odpowiedź co do seksu przekręciła lekko głowę i prześlizgnęła po mężczyźnie wzrokiem, ostatecznie wracając do jego oczu.
    - Z doświadczenia wiem tyle, że wielkość przyrodzenia nie ma za dużo do gadania - zachichotała. - Ale tak, jądra masz duże, musiałeś mieć wiele partnerek więc na pewno wiesz co i jak - przytaknęła głową i wzruszyła ramionami. - Wiem, że można bez powiększania rodziny, znam metody, ale czasami dana chwila robi swoje i odcina nam myślenia, a wchodzi działanie - jeszcze raz uniosła ramiona. - A kto powiedział, że nie mam? - uśmiechnęła się do niego kącikiem ust. - Tak, doszłam - przyznała patrząc przed siebie z uśmiechem, ale zaraz odrobinę posmutniała. - On też, ale... No nie chciał więcej. Chyba byłam bardziej jak eksperyment, raz i starczy - pomyślała na głos, ale zaraz założyła ręce pod biustem i prychnęła. - Więc niech się buja - dodała nieco naburmuszona.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  29. Grima uśmiechnęła się szeroko.
    - Starałam się jakoś przydać rodzinie i woziłam często towar na handel do Slavit, tylko tam tak swobodnie przemieszczają się różne rasy naraz i wiele można się dowiedzieć - odparła dumnie. - Grima lubi wiedzieć, dużo czyta też, a w książkach dużo opowiadają - dodała, przytakując sobie głową. Nie bardzo zrozumiała o co chodziło z tym słyszeniem.
    - Hm? Ale... - spojrzała po Piusie. - Grima wcale nie słyszała - przyznała lekko kładąc uszy na boki, nie wiedziała co go tak bawi, nawet przystanęła, patrząc czy wszystko jest ok, ostatecznie sam alla się lekko zaśmiała. Cóż, nieistotne, ważne, że było mu wesoło. Skrzywiła się na słowa o kutasach.
    - Tryska bo ją boli? To głupie jakieś... Ja tam wolę by było przyjemnie, nie bolało. Cały czas się liczy, a nie to co facet ma między nogami. Znam takiego co ma dużo, a tylko dobrze gadać potrafi - wzruszyła ramionami, a na wzmiankę o Tonym pokręciła głową.
    - Nie, nie tak, inaczej, ale ma Grimę gdzieś, tak jak zawsze, Grima jest tylko na chwilę fajna - wyjaśniła i zaraz rozpromieniła się, widząc w oddali dach drewnianej chaty Walwan.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  30. Znowu patrzyła na niego podejrzliwie.
    - Mówiłeś, że rozrywa i boli... To mi wystarczy by powiedzieć stanowcze "nie" dużym przyrodzeniom - stwierdziła. - Z drugiej strony, Twój wcale nie jest taki duży, w Terrze mają większe - dodała, przypominając sobie obrazy jakie miała w pamięci i przytaknęła głową, jakby samej sobie przyznawała rację. Zaraz znowu przytaknęła, ale tym razem Piusowi.
    - Tak, odpowiednia osoba jest ważna - tu zdecydowanie się zgadzała. Techniczny seks był mniej ciekawy niż ten z "odpowiednią osobą", to akurat już wiedziała.
    Posłała białowłosemu wdzięczny uśmiech i nawet lekko przechyliła się w jego stronę, by na chwilę wtulić buzię w jego bok.
    - Dziękuję Kuleczko - odpowiedziała cicho po czym odskoczyła energicznie i zakręciła się dookoła własnej osi. - Odstawię grzybki, wezmę małą i zaraz jesteśmy! - rzuciła entuzjastycznie i skocznym krokiem ruszyła w stronę wejścia, które, jak to u Walwana, było w tych godzinach pozbawione drzwi. Samiec miał akurat pacjenta, więc Ri wyjaśniła mu trzy po trzy sytuację, zostawiła koszyk ze zbiorami i ruszyła do swojego pokoju. Nie wyszła z niego jednak normalnie, Pius mógł zobaczyć jak wyskakuje oknem. Może i dziecko było słychać w okolicy, ale Grima dbała o to by mało kto widział maleństwo i zawsze wybierała okno, gdy ktoś był w chatce Wana. Jej córka z daleka przypominała raczej trzymane w ręce zawiniątko, wystawał z niego tylko zielony nochal, reszta była starannie ukryta. Ri chowała ją w zgięciu łokcia, a w drugiej ręce niosła wiklinowy kosz z niezbędnymi pierdołami. Ten też był zamaskowany i bardziej przypominał kosz piknikowy niż dziecięcą wyprawkę. Goblinka zbliżyła się powoli do Piusa.
    - Śpi - szepnęła. - Niedługo się obudzi, będę ją musiała nakarmić, ale... wolałabym już u Ciebie... Tutaj drzewa mają oczy - dodała konspiracyjnym szeptem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  31. Słysząc o szansie zastrzygła lekko uchem, ale już nic nie powiedziała, posłała Piusowi jedynie lekki uśmiech i zaraz zniknęła.
    Wracając dojrzała miecz na jego ramieniu, ale dopiero gdy znalazła się obok spojrzała po broni. Już ją widziała, ale...
    - Umiesz zamieniać miecz w siekierę? - dopytała się z wyraźnym zaskoczeniem na buzi, a gdy białowłosy skomentował gabaryty jej córki, zachichotała. - No tak, malusia, ale ja w jej wieku byłam jeszcze mniejsza - przyznała. - Pewnie mnie przerośnie - dodała, przytakując mu głową, oddając koszyk i chwytając podany palec. - W końcu Tony jest wysoki - mruknęła trochę ciszej, ale gdy ruszyli sama postawiła uszy i czujnie nasłuchiwała. Zerknęła kątem oka na Piusa i uśmiechnęła się pogodnie.
    - Jesteś jak strażnik, wiesz? Czuję się bezpiecznie - przyznała, bo rzeczywiście przy tym rosłym facecie, mimo tego, że miała przy sobie Keve, nie czuła takiego strachu jak przy samotnych wędrówkach z małą. Co prawda mało kiedy była zmuszona brać córkę w teren, ale kilka razy się zdarzyło.
    - Z Wanem też bezpiecznie, ale Ty bardziej straszysz innych, Wan jest milutki - dodała, idąc przed siebie pewnie, z zadowolonym uśmiechem na pysku.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  32. Uśmiechnęła się do niego zaczepnie.
    - Tak? - w jej mniemaniu prawie każdy Argarczyk był kimś w rodzaju czarodzieja, zachichotała jednak, gdy zdradził mniej zaczarowane rozwiązanie.
    - Szkoda, to by fajnie wyglądało, raz miecz, raz siekiera - znowu zaśmiała się delikatnie. Nie musiała przy małej ściszać tonu, fakt wychowywania się w chacie Walwana sprawił, że ta spała jak suseł, nawet gdy dookoła wrzało od hałasów. Przytaknęła białowłosemu.
    - Od Ciebie pewnie nie, może gdybym i ja była wysoka to wtedy miałaby szansę Ci dorównać, ale dla niej chyba nawet lepiej nie być tak wysoka... Łatwiej się schować - zauważyła i zzezowała na swoje czoło, by zaraz znowu spojrzeć na małą. Oj, teraz sporo jej brakowało do takiego całowania. - Chwilowo to moja funkcja - stwierdziła pogodnie i posłała mu uśmiech.
    Słysząc o Argarczykach skrzywiła się odrobinę i zacisnęła zęby... Ryu też jej to mówił, że w Argarze Keva byłaby bezpieczna, ale Ri mimo to cały czas się obawiała. Zamyśliła się na chwilę, jednak tak bardzo, że nawet nie zakodowała tekstu o macaniu.
    - Tak, ale... jednocześnie od razu bym ją zdradziła, że jest mieszana... Argar już ma wrogów, a jak jeszcze się rozejdzie, że płodzą dzieci z tubylcami to może być bardzo nieciekawie - skrzywiła się, zdradzając szeptem swoje obawy.
    Kiedy doszli do chaty spojrzała po niej zainteresowana, by chwilę później prześlizgnąć wzrokiem po tajemniczych strażnikach Piusa.
    - Och, naprawdę? - spojrzała na białowłosego wdzięcznie, a przed stworami lekko dygnęła. - Dziękuję! - rzuciła do nich entuzjastycznie.
    Zaproszenie przyjęła z szerokim uśmiechem, energicznie przekroczyła próg i zaraz zaczęła się rozglądać dookoła.
    - Ależ tu fajnie! - werdykt wydała prawie od razu, obskakując przy okazji wszystkie pomieszczenia po kolei, ostatecznie lądując w sypialni i układając małą Keve na łożu. Spojrzała w oczy Piusa.
    - Jesteśmy małe, zmieścimy się na łóżku razem z Tobą. Grima lubi razem spać - przyznała. Ileż to razy wkradła się do pokoju Wana i zasnęła w jego nogach cichaczem. Wróciła wzrokiem do maleństwa i zaczęła rozwijać ją z betów, Keva od razu zaczęła otwierać oczy.
    - Oho! Już czujesz mały szwędaczu co? - zachichotała i ucałowała małą stópkę. Wskoczyła na łóżko obok dziecka i rozsiadła się wygodnie, tak by mieć oparcie pod plecy. - Koniec marszu, nowe miejsce, czas na cyca - zachichotała. - Zawsze tak robi - spojrzała rozbawiona na Piusa, a Keva po chwili zaczęła grymasić, domagając się jedzenia. - Widzisz? - ułożyła dziecko do karmienia i zsunęła materiał z piersi, by przysunąć ją córce pod nos. Patrzyła na nią jak zaczarowana, delikatnie gładząc po policzku opuszkiem palca.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  33. - To będzie można bez okrycia, nawet lepiej - przyznała pogodnie, jej akurat to nie przeszkadzało ani trochę, podobnie jak obecność Piusa przy karmieniu. Tak czy siak ceniła gest, bo może gdyby rzeczywiście gapił się z łakomym wzrokiem to poczułaby się skrępowana. Prychnęła cichym śmiechem.
    - Z Twoim apetytem to nie skończyłoby się na podjadaniu - zachichotała, a na wieści o jedzeniu zastrzygła wyraźnie uchem. - Tak, poproszę! - rzuciła za nim. Powinna w końcu dbać o samą siebie co by i małej nic nie brakowało.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  34. Zaśmiała się pod nosem.
    - Nawet bym się nie zdziwiła gdybyś po domu chodził goły - przyznała rozbawiona, bo rzeczywiście taki obrazek pasował jej do mężczyzny. Uśmiechnęła się na wzmiankę o poznaniu, cóż, Pius dawał się poznać bez problemu, nie budował dookoła siebie murów, a to znacznie ułatwiało sprawę, przynajmniej goblince.
    - Jesteś bardzo... rzeczywisty? Nie udajesz, chyba... Chociaż wiem, że większość woli jak udajemy i staramy się pod nich dostosować. Ile znasz Światów Piusie? We wszystkich indywidualizm jest źle spostrzegany? - zapytała, gdy przyszedł z jedzeniem. Sama zdążyła w międzyczasie odstawić małą od piersi i ułożyła ją na ramieniu, by odbiło się jej po posiłku.
    - Smacznego - posłała mu uśmiech, oblizując się zaraz po tym. - Pachnie przepysznie - przyznała, wolną ręką sięgając do mięsa i kosztując. - Mm, soczyste, naprawdę dobre - przyznała wesoło mieląc mięso w buzi. - Muszę Ci kiedyś zrobić mój gulasz z... - zapowietrzyła się na chwilę - ... z alca - dodała ciszej. - Tutaj to święte zwierze, ale w Terrze rarytas, podobno wychodzi mi bardzo dobry - przytaknęła sobie głową i wzięła kolejnego gryza.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  35. Przytaknęła głową.
    - Tylko muszę ją jeszcze nauczyć by nie podchodziła do życia zbyt lekkodusznie. Mimo wszystko nie chciałabym by znalazła się w sytuacji podobnej do mojej - przyznała. - Z drugiej strony mnie będzie mieć zawsze, chyba, że umrę... Nie porzucę jej tak jak moi rodzice, więc już jest na lepszej pozycji - przyznała pogodnie i zaśmiała się wesoło.
    - Oj Kuleczko, od razu przypisujesz pod to moje pragnienia, mnie by to po prostu nie zdziwiło - zachichotała. - Z naszej dwójki to raczej Ty bardziej byś tego chciał - dodała z szerokim uśmiechem, dalej smacznie jedząc.
    - Na pewno zyskujesz, ale czy dużo i jak dużo ocenie sama - zaznaczyła, nadal z pogodnym tonem i zaśmiała się na insynuację.
    - Bez obaw, dobrze gotuję, jestem niezdara i nie wszystkie klepki są w mojej głowie, ale akurat to mogę zagwarantować - wyszczerzyła się do niego.
    Spojrzała po małej, gdy ta energicznie złapała palec i od razu zaczęła miętolić w rączkach, nie minęła minuta a mocno jej się odbiło, na co Grima zaśmiała się krótko.
    - Właśnie tak Keva, na dzień dobry bekamy w twarz, później jeszcze salwa bąków i mężczyzna jest Twój - zachichotała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  36. Skrzywiła się lekko, ale wiedziała, że Pius miał rację, sama była tego najlepszym przykładem. Zastrzygła uchem na wzmiankę o pejczu.
    - Trenujesz... biczowanie? - zainteresowała się, ponownie strzygąc uchem. Podsumowanie córki skomentowała rozbawionym śmiechem.
    - Musiałbyś naprawdę długo z nami wytrzymać - stwierdziła pogodnie, bo rzeczywiście minie dobrych naście lat nim Keva skosztuje alkoholu, no przynajmniej w teorii. Małej ewidentnie przypasowały pieszczoty za uchem, a Ri przyjrzała się uważniej Piusowi, czując jego delikatne wzruszenie. Posłała mu wdzięczny uśmiech. - Dziękujemy... Dziś zostaniemy na jedną nockę, ale... ale jak dobrze pójdzie to może pozawracamy Ci głowę trochę dłużej - przyznała, bo musiała to wszystko jeszcze na spokojnie przemyśleć, no i zobaczyć jak mała będzie się w ogóle tu czuła. Goblinka zachichotała lekko kiedy Pius rozłożył się na łóżku, a zaraz po tym ułożyła przy jego boku Keve.
    - Malutka nie będzie się rozbierać, zapewniam, lepiej dla nas... Potrafi zaskoczyć giga kupą, wolałabym by ta nie wylądowała na Twoim łóżku - ponownie się zaśmiała i zeskoczyła z łóżka by zabrać talerze po skończonym posiłku. Odniosła je do kuchni i wróciła do sypialni żwawym krokiem, po drodze zdejmując portki i zostając jedynie w nieco za dużej koszuli, sięgającej jej do połowy ud.
    - Dlaczego nie masz dzieci? - zapytała. - Tyle seksu i ani raz nie trafił się ktoś z kim byłoby warto pomyśleć o czymś więcej? - zapytała wspinając się na łóżko i kładąc obok córki, teraz mała miała zdecydowanie ciepło, z jednej strony mama, z drugiej białowłosy.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie ukrywała zaskoczenia, gdy wspomniał o dyscyplinowaniu. Obserwowała go chwilę w milczeniu, zjechała wzrokiem do blizn na ciele i skrzywiła się lekko. Sam je sobie zadał?
    - Nie rozumiem po co, ale... Możesz mi wyjaśnić rano. Teraz Grima zmęczona - przyznała układając głowę na jego ręce i uśmiechając się delikatnie, był wygodny.
    - Nie sądzę, że by Cię tym obrzydziła, po prostu mniej roboty dla mnie jak zrobi w pieluchę, a nie na łóżko - zaśmiała się jeszcze cicho, patrząc w oczy Piusa, zaraz jednak zerknęła jak troskliwie głaszcze małą. Z jednej strony był to niezwykle przyjemny widok, z drugiej uświadamiał goblince, że Keva nie ma ojca. Tony przecież nie miał pojęcia o jej istnieniu...
    - Tylko... Tylko mi jej nie skradnij - jakoś tak samoistnie padło z ust zielonoskórej. Pius też był o wiele ciekawszy niż sama Ri, przynajmniej w jej własnych oczach. Słuchając odpowiedzi o dzieciach już powoli zasypiała, ułożyła się wygodniej, gdy mężczyzna przysunął ją do siebie, delikatnie złapała ogonek córki, zawsze tak robiła, gdy spały razem. Uśmiechnęła się raz jeszcze, słysząc cichy cmok, jakim Pius obdarował Keve.
    - Musisz sobie kogoś znaleźć Piusie, marnujesz się - mruknęła wyraźnie odpływając. - Dziękuję... - szepnęła, a fakt, że czuła się tu tak bezpiecznie sprawił, że zasnęła praktycznie od razu.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  38. Grima spała tak dobrze, że nawet nie usłyszała pisków małej, właściwie pierwsze co nieco ją wybudziło to wstanie Piusa, od razu zrobiło się znacznie chłodniej w łóżku. Później do nosa dotarł znajomy smrodek, ale młoda mama mruknęła coś przez sen, marudząc i obróciła się na drugi bok, chcąc jeszcze pospać. Minęło dobre parę minut nim uchyliła powiekę i dojrzała żwawo poruszający się zarys sylwetki. Zaciekawiona zastrzygła uchem i otworzyła zaspane oczy, usłyszała intensywne gaworzenie córki i nagle zdała sobie sprawę, że nie ma jej obok. Podniosła się gwałtownie, macając okolicę dookoła, ale w porę przypomniała sobie gdzie jest i znowu spojrzała w stronę tańczących. No tak, Pius... Widząc cóż ten wyczynia uśmiechnęła się ciepło w jego stronę. Najwyraźniej kółko opiekunów powoli rosło. Ri zachichotała i nawet zaczęła im klaskać do rytmu.
    - No nieźle, ledwo odrasta od podłogi, a już ma tłumy u swego boku - zauważyła rozbawiona. W sumie, rzeczywiście Keve otaczało wielu wujków, a ani jednej ciotki. Goblinka wyskoczyła z łózka i z szerokim uśmiechem na twarzy dołączyła do porannych tańców, a mała mimo, że już rozbawiona, na sam widok mamy zaczęła energiczniej fikać nogami. Z tych całych radosnych emocji włosy Piusa rozwiał figlarny wietrzyk, a Ri zatrzymała się gwałtownie.
    - Och nie, nie Keva... Medalion... - spojrzała wystraszona na Piusa, a mała krzyknęła rozbawiona, jednocześnie stając się centrum jednorazowego, silnego podmuchu wiatru.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  39. Uśmiechnęła się szeroko do córeczki, gdy tylko Pius z nią podszedł, a na wieści o tacie zdążyła rzucić jedynie "To dlaczego nie pójdziesz do Argaru?", później już zdmuchnęło ją w tył i poturlała się po podłodze prawie pod same drzwi.
    Pius zdążył z medalionem w sam czas, bo gdy Kevie mama zniknęła tak nagle z oczu, mała wydarła się głośno i gdyby nie błyskotka to w chacie mógłby rozhulać się prawdziwy tajfun. Dopiero na słowa mężczyzny nieco się uspokoiła, a po chwili w pokoju zawitała Grima i westchnęła z ulgą, widząc, że sytuacja pod kontrolą. Od razu objęła Piusa, wtulając się w jego bok.
    - Uff... Dziękuję, działa... Dziękuję - spojrzała na małą, a ta znowu się roześmiała na pierda w brzuch, teraz nawet Ri zawtórowała im śmiechem.
    - Jest właściwie coś co Ci nie wychodzi? - zapytała rozbawiona. - Leczysz, walczysz, gotujesz, zajmujesz się dzieckiem... - zaczęła wymieniać na palcach. - Gdzie słabości? - uśmiechnęła się do niego pod nosem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  40. Pozwoliła się objąć i pogłaskała Keve po policzku by zaraz po tym przyjąć na ręce i ucałować w czoło. Spojrzała na Piusa poważniej, był taki smutny...
    - Ale po co ta chłosta? - zapytała lekko się burmusząc i zaraz znowu wtulając nieco w jego bok. - To niech będzie Twój, zmień go na swój - podniosła głowę by spojrzeć mu w oczy. - My tu jesteśmy, a jak pozwolisz, jak spróbujesz to na pewno pojawi się ktoś jeszcze i więcej, i więcej... A nawet jakby miało być tylko troszkę, ociupinkę więcej to też jest fajnie - uśmiechnęła się do niego łagodnie, wciąż tuląc twarz do boku białowłosego.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  41. Przekręciła głowę słysząc takie wyjaśnienie, słuchała go uważnie, a kiedy ją podsadził na wysokość swojej twarzy przytrzymała Keve jedną dłonią, a palcem wskazującym wolnej ręki tyknęła sam środek czoła Piusa.
    - A spieszysz się gdzieś, że musisz szybko? Jeżeli naprawdę lubisz to rozumiem, ale nie wiem czy sobie przypadkiem tego nie wmawiasz. Przywykłeś i może się boisz, że bez tego nie będziesz dość silny, że nie powstrzymasz sam z siebie... A Grima myśli, że umiesz powstrzymać sam, ale nie masz stosownego powodu by to robić - stwierdziła, przecierając mu policzki i mimo wszystko śląc delikatny uśmiech. Nie przeszkadzał jej szloch Piusa, zatrzymała rękę przy jego policzku i pogłaskała go lekko.
    - To się ciesz cudzoziemco Kuleczko, dzięki temu masz bardziej otwarty umysł niż większość tubylcy... Oni zawsze znajdą jakieś przywary, nawet jak jesteś tutejszy. Grima właśnie u cudzoziemców znalazła pierwsze ciepełko, Argarczycy okazali pierwsze bezinteresowne dobro, Ty również do nich należysz - zapewniła pogodnie, a Keva, jakby na potwierdzenie opluła się obficie śliną i sięgnęła rączką do nosa białowłosego. Ri zaśmiała się cicho.
    - Tak Keva, to jest nasz Kuleczka - zachichotała, ocierając jej buźkę.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  42. Pogłaskała go lekko po białych włosach.
    - No to musimy Ci jakiś poszukać, sam musisz, ale my możemy troszkę pomóc - zaznaczyła wesoło, a na słowa o pomocy kiwnęła głową.
    - Tak, nam pomagasz i bardzo Ci za to dziękujemy. Jestem pewna, że jeszcze wielu innym istotom jesteś w stanie pomóc, i że dzięki temu stworzysz jeszcze co najmniej kilka fajnych relacji - energicznie przytaknęła głową. Obserwowała to jak Keva uparcie bada nos Piusa, a na jego słowa poczuła ciepło przy policzkach, lekko się zawstydziła, ale ostatecznie pocałowała Piusa w polik.
    - Dziękuję, postaram się by na taką wyrosła - zapewniła z wyraźnym rumieńcem, nawet ogonem lekko strzeliła po bokach. Trochę ją to krępowało, nie przywykła do tego rodzaju komplementów i reakcji na jej słowa czy gesty, była tą "be", a tu proszę, taka odmiana.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  43. Ri przyglądała się Piusowi z wyraźnym ciepłem w oczach, była wdzięczna wszystkim tym, którzy raczyli małą pozytywnymi emocjami. Sama nie miała tego szczęścia w młodości i obiecała sobie, że Kevie tego nie zabraknie, a małej nie dość, że nie brakowało, to otrzymywała ciepło od wielu postronnych istot.
    Goblinka zachichotała na nosowe brzmienie białowłosego, a na słowa o kłodach energicznie mu przytaknęła głową, jeszcze raz paląc rumieńca na odwzajemnionego buziaka.
    - Damy radę - poprawiła go i teraz to ona tyknęła w nos. - Ty ze swoim, ja ze swoim - dodała dumnie, po czym lekko podskoczyła na jego rękach.
    - Tak! Miodek ma pełno wartościowej energii! Chętnie poproszę - wyszczerzyła się, tuląc jednocześnie małą do siebie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  44. Grima nie narzekała, wygodnie jej było na szerokim ciele Piusa, plus miała lepszy widok niż zwykle, z góry zawsze wszystko wyglądało inaczej, nie bez powodu goblinka lubiła wspinać się na drzewa. Teraz mogła swobodnie obserwować ruchy mężczyzny, a że z natury była ciekawska to nawet sposób w jaki szykował kanapki były dla niej godne uwagi.
    - Smacznego! - odparła głośno, wysuwając pierwsza kanapkę w górę, jakby oddawała jej cześć, zaraz jednak wgryzła się w nią z impetem. - Mm... byłam głodna - przyznała śląc uśmiech córeczce i zaraz śmiejąc się do Piusa. _ Uważaj, bo po takim mleku jest znacznie bardziej ruchliwa - zachichotała i prześlizgnęła wzrokiem po mężczyźnie. - Zawsze tak przyjmujesz gości? Jesz z nimi śniadania i trzymasz blisko? - zapytała po czym zaczęła zlizywać miód z reszty kanapki, nie spuszczając wzroku z oczu gospodarza.
    - Jest dobrze - zapewniła z uśmiechem. - Przyjemnie... - dodała odrobinę zawstydzona, ale zaraz otworzyła szerzej oczy. - Tylko muszę zaraz położyć Keve, jak za długo ją noszę to marudzi strasznie przy odkładaniu - wyznała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  45. Siedząc na kolanie spojrzała sobie w dekolt bez krępacji.
    - A co, nigdy nie próbowałeś takiego mleka? Teraz za wcześnie by poczuć różnicę, poza tym najpierw musiałbyś posmakować neutralnego by zobaczyć czym się różni. No i nie wiem czy to tyle kwestia smaku co zmiennych wartości - popukała się po brodzie palcem. - Myślisz, że to chamstwo? Mnie też to zawsze ciekawiło i gdybym mogła to na pewno bym sprawdziła - przyznała. - Czy to znaczy, że jestem chamska? - przekręciła głowę zaintrygowana tą teorią. Zachichotała na jego odpowiedź.
    - Jesteś całkiem zabawny. Brakuje Ci towarzystwa, a uparcie twierdzisz, że nie jesteś zbyt gościnny. Przecież gdybyś chciał odosobnienia to byś mnie tu nigdy nie zaprosił. Po prostu jesteś bardziej wybiórczy co do gości - posłała mu szeroki uśmiech i grzecznie przesiadła się na kanapę, wcinając jeszcze dwie kanapki. Kiwnęła głową.
    - Widzisz, jesteś gościnny, a my na pewno jeszcze przyjdziemy, czasem razem, czasem bez małej - wsunęła ostatni kęs chleba do buzi. - O! - podskoczyła na kanapie. - Może zjemy razem obiad? Co Ty na to? - zaproponowała, kiwnięciem głowy dziękując za koszyk, który jej przyniósł.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  46. Tym akurat ją zaskoczył, nawet zamrugała szybciej oczyma.
    - No jasne! - zaznaczyła entuzjastycznie. - Jest dość... dziwne... ale całkiem smaczne - przytaknęła sobie głową i wystawiła rękę. - Jak będziesz chciał to dam Ci posmakować - stwierdziła pogodnie. W końcu chodziło o zaspokojenie ciekawości, prawda?
    Chyba pierwszy raz w życiu usłyszała, że jej nadpobudliwość to zaleta, no, może drugi... Uśmiechnęła się wyraźnie na te słowa, naprawdę było jej miło, że nie musi nikogo udawać.
    - A ja nie musiałam się powstrzymywać - zachichotała. - Zwykle innym przeszkadza to, że nie zachowuję zbyt dużego dystansu i klepię ozorem bez sensu - wstała z siedziska. Najwyraźniej wspólnie czerpali radość z tej znajomości, a to goblinkę bardzo uskrzydlało. Powoli ruszyła w stronę drzwi wyjściowych.
    - Super! Dobrze, będziemy czekać - posłała mu szeroki uśmiech, jednak zaraz spoważniała. - Oj nie, tylko nic mu nie mów o tym gulaszu, to zrobię Ci kiedyś jak będziemy sam na sam. Dzisiaj będzie co innego - posłała mu tajemniczy uśmiech, próbując naśladować jego flirciarki ton.
    - Czyli u Walwana o... - otworzyła drzwi wyjściowe i spojrzała w niebo. - No tak czternasta? Pasuje? - spojrzała po nim, gdy już wrócił z kuchni.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  47. - Zapamiętam! Nie kłapać jęzorem na Twoich jajach! - zachichotała, a na kolejne słowa wzruszyła ramionami. - Ale ja wolę skupić się na spotkaniach z tymi fajnymi, mniej ich, tak, ale przynajmniej mniej też myślenia, a więcej przyjemności - podsumowała wesoło i dygnęła przed nim w podzięce za otworzenie drzwi.
    - No popatrz, ale trafiłeś... Tak, będą grzybki, też - wyszczerzyła się, poruszając przy tym zabawnie brwiami. - Po coś te trujaki w końcu zbierałam, prawda? - ponownie się zaśmiała. Na ucałowanie Pius nie musiał długo czekać, Grima od razu musnęła czoło zabunkrowanej małej, a zaraz po tym posłała mu buziaka w powietrzu. - To do zobaczenia! - rzuciła jeszcze, oddalając się swoim energicznym krokiem. Przecież trzeba było wszystko przygotować!
    ***
    Chwilę przed czternastą siedziała w głównej izbie razem z Walwanem, dania były gotowe, zupa grzybowa stygła świeżo zdjęta z ognia, a pieczeń dochodziła schowana pod grubym płatem suchej skóry jednego z tutejszych kopytnych.
    - Nie, nie rozumiem, ale może zrozumiem... - odparł Wan w trwającej małej debacie, przysunął fajkę do ust i wciągnął mieszankę ziół w płuca, śląc swojej podopiecznej zaczepny uśmiech.
    - Mi nie zależy, tak czy siak zrobię jak uważam - zapewniła zielonoskóra lekko wydymając usta. Czekali na swojego gościa, ale zdecydowanie nie w milczeniu.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  48. Tego dnia, dla odmiany, drzwi Walwana stały w futrynie, nie miał na dziś zaplanowanych wizyt i jedyne co mogło zakłócić jego spokój to nagła, krytyczna sytuacja. Zwykle samiec wystawiał drzwi i stawiał obok, co by pacjencji nie zawracali sobie głowy pukaniem, a on nie musiał ruszać tyłka by im otworzyć.
    Tym razem jednak podniósł zad, by zaprosić białowłosego do środka. Sam miał 220cm wzrostu, więc Pius nie był dla niego nad wyraz wysoki, jednak o zdecydowanie bardziej muskularnej budowie ciała.
    - Witam, witam - odparł patrząc po broni przybyłego.
    - Kuleczka! - Grima przywitała go o wiele bardziej energicznie i już zaraz była obok, by naskoczyć na mężczyznę i uściskać. Walwan zwinnie usunął się do kuchni i zaczął szykować wszystko do podania.
    - Och, sam to zrobiłeś? - goblinka od razu dopadła śpioszki i zaczęła oglądać. - Piękne! To będzie jej wyjściowe wdzianko! - zachichotała, sama przykładając sobie ciuch do piersi i kręcąc się jednorazowo dookoła własnej osi. - Dziękuję w jej imieniu, jak tylko się wyśpi to na pewno podzieli mój entuzjazm - zapewniła z szerokim uśmiechem i złapała dłoń Piusa by wciągnąć go wgłąb izby, bliżej stołu.
    - Siadaj sobie wygodnie, zaraz dołączymy - przytaknęła głową i skoczyła odłożyć prezent na siedzisko obok stołu, a po tym czmychnęła do kuchni. Gospodarz dosłownie sekundę po jej zniknięciu przyniósł zupę do stołu i postawił na jego środku.
    - Argarczyk, Pius, Kuleczka... No, no, dość sporo informacji jak na dzień dobry - wyciągnął łapę w stronę gościa. - Walwan, przyznam, że stawiałem iż jesteś młodszy - przedstawił się pogodnie i sam zasiadł do stołu. - Grimo, tu już wszystko naprawdę jest! - rozbawiony rzucił w stronę młódki, a ta dołączyła do nich nieco obruszona.
    - Halo, przecież musiałam sprawdzić drugie danie, wiesz, że sucha skóra nie zawsze dobrze się naciągnie! - zbeształa Wana, na co ten zmierzwił jej włosy i zarechotał rozbawiony.
    - Tak, tak, wiem - przyznał i spojrzał jeszcze raz na Piusa. - Miło z Twojej strony - kiwnął w stronę prezentu rozłożonego na oparciu. - Sprawna ręka - kiwnął głową z aprobatą i zaczął rozlewać zupę do talerzy.

    WanRi

    OdpowiedzUsuń
  49. - Nie musiałeś, ale naprawdę dziękuję - goblince nie znikał uśmiech z buzi, nie sądziła, że ktoś poza nią samą zaangażuje się w życie Kevy aż tak bardzo. Walwan z kolei uśmiechnął się kącikiem ust na te wszystkie tytuły, mężczyzna zdawał się bardzo zdystansowany do swojej własnej osoby.
    - Interes? Jestem medykiem, zielarzem, pomagam istotą w potrzebie, nie mam w tym interesu - przyznał i zaraz spojrzał na ich małą koleżankę. - Chociaż przyznaję, Grima zwróciła moją uwagę jeszcze przed tym jak zamieszkała pod moim dachem - uśmiechnął się do niej i zaraz wrócił spojrzeniem do gościa. - Raczej nie często spotykam w tych stronach goblina, który z takim zapałem czyta książki drzewom - zaśmiał się lekko pod nosem.
    - Hej! Lubią to! Nawet przestały mnie łapać i czepiać moich ciuchów - odezwała się Ri. - Noo... Ostatnio trochę o nich zapomniałam, ale obiecałam, że wrócimy do opowieści... Wiecie, przerwałam historię w połowie, a one chcą poznać co się wydarzyło dalej - wyjaśniła z ciężkim wydechem. - Wcale się nie dziwię, sama jestem ciekawa - dodała na co Wan uśmiechnął się szerzej i ponownie spojrzał na Piusa.
    - Myślę, że wiesz o czym mówię, potrafi się młoda wkupić w cudze łaski - oznajmił rozbawiony, na co Ri ponownie nadęła policzki.
    - Wcale się nie wkupuję...
    - Nie celowo Grimo, po prostu taka już jesteś - wyjaśnił jej, na co goblinka zastrzygła uchem i pokręciła wargami, jakby się nad tym zastanawiała. Gospodarz w tym czasie przeczesał palcami swoją bródkę.
    - Hm... Prawdę mówiąc słyszałem o Tobie ze względu na świeże osiedlenie. Tu w Lerodas nowi są dość bacznie obserwowani, szczególnie gdy nie urodzili się w tych lasach - przyznał i prześlizgnął po nim wzrokiem. - Słyszałem o zakładzie medycznym i zaginięciu jego właściciela... Podobno w końcu uznano go za martwego... Jak on tam miał? - zaczął szukać w pamięci, ale zaraz zaśmiał się i pokręcił głową. - Och, nie zgadłem, Grima opowiada o Tobie od kiedy wróciła - zdradził swoje źródło informacji i ponownie się zaśmiał zerkając po Piusie i swojej podopiecznej, która również lekko się zarumieniła.
    - Ty to chyba naprawdę wszystko potrafisz - zachichotała, a Wan zaczął polewać zupy grzybowej do talerzy. - Prawie jak Walwan! - dodała Ri wesoło, a samiec zaśmiał się pod nosem.
    - Och, moje umiejętności są raczej mniej różnorodne, pacyfiści nie mają w zwyczaju szkolić się w walce, raczej rozwijamy innego rodzaju radzenie sobie z problemami - dodał dość tajemniczo i usiadł wygodnie na swoim miejscu.

    WanRi

    OdpowiedzUsuń
  50. Uśmiechnęła się do Piusa, jakby na potwierdzenie, że owszem, czyta, a słysząc o wkupieniu wydęła lekko usta i nabrała pierwszą łyżkę zupy.
    - Nic Ci nie planuję kupić, ale zrobić samodzielnie to już prędzej - przyznała pogodnie i zachichotała na komplement. - Nawet się nie staram - ponownie zachichotała, wesoło machając nogami. Walwan uśmiechnął się pod nosem.
    - Tylko nie obrośnij w piórka - rzucił nieco żartobliwie, wolał by Grima przesadnie nie zachłysnęła się komplementami. Dalej głaskał brodę słysząc o zabijanej niewinności. - Hm... Pius... Imperpius, tak, rzeczywiście to mogło być coś w tym stylu - kiwnął głową i również zaczął jeść grzybową. - Ciekawe podejście do tematu, przyznaję - dodał gospodarz na wzmiankę o zabijaniu.
    Ri czując dotyk pod stołem drgnęła lekko i zaraz wyraźnie zajrzała pod mebel, nie należała do tych dyskretnych, zdecydowanie nie.
    - Hej... - spojrzała w oczy Piusa i pogroziła mu palcem. - Gdzie te giry pchasz? - rzuciła lekko mrużąc oczy i zaraz wzruszyła ramionami. - Walwan umie tańczyć, ja jedynie bzikuję do rytmu, więc nie mnie pytać co się liczy - przyznała i uśmiechnęła się do opiekuna. - Ale przyznaję, że patrzy się fajnie jak tak ktoś płynie po parkiecie, ładnie to wygląda - dodała z nieco rozmarzonym uśmiechem.

    WanRi

    OdpowiedzUsuń
  51. Gabi obrzuciła go tylko na tyle pobłażliwym spojrzeniem na ile miała siły. Wielkie dzięki za taki ratunek. Przecież go o to nie prosiła, a miała wrażenie że specjalnie sobie pogrywa z jej oprawcami.
    - Nie słuchaj go - burknęła, patrząc na zbira, ale ten machnął na to wszystko ręką i utkwił spojrzenie w Piusie.
    - Skoro jest taka cenna to powinienem osobiście zwrócić ją Kanclerzowi Polszy i odebrać sowitą nagrodę za jej osobę. Jestem pewien, że jest większa niż to co mi proponujesz - oznajmił twardo. Nie znosił Argarczyków. Nie znosił ich pewności siebie i tego wywyższania się. Uważali się za lepszych, a byli tu tylko intruzami.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  52. Walwan uśmiechnął się kącikiem pyska na wspomnienie Kevy, a Grima otworzyła szeroko oczy.
    - Och, naprawdę? Przepraszam, tak dobrze mi się spało, że nic nie słyszałam... - przyznała.
    - Oj, zdaje się, że Pius lubi dzieci, na pewno się nie gniewa - zauważył gospodarz, bo właśnie takie można było odnieść wrażenie po sposobie wypowiedzi ich gościa.
    - Ale ja... Ja nie chcę tak wylatywać z bąkami pod sufitem - przyznała Grima z lekkim grymasem, a Wan zaśmiał się wesoło. Pokręcił zaraz głową. - Nic się nie stało - przyznał na przeprosiny. Miewał tu wielu różnych gości i to we wszelakich nastrojach, nie należał do tych krytykująco-oceniających.
    Grima oczywiście na opowieść o tańcach i bełtach w klatce piersiowej, wychyliła się nieco co by lepiej zobaczyć opisywane blizny, skrzyżowała zaraz wzrok z Piusem i patrzyła na niego delikatnie zawstydzona, aby zaraz skoczyć wzrokiem do jego wody i talerza zupy.
    - Nie lubisz grzybowej? Zrobiłam specjalnie dla Ciebie, według przepisu Walwana - przyznała nieco zmartwiona, nie wiedząc dlaczego jako jedyny tylko pije wodę.

    WanRi

    OdpowiedzUsuń
  53. - S... Słodko mruczy? - zapytała odrobinę zaniepokojona. - Piusie tylko nie nakręcaj się proszę na moją córkę - poprosiła stanowczo, miała dziwne wrażenie, że jasnowłosy coś sugeruje, zrobiło jej się nawet troszkę ciepłej. Walwan uśmiechnął się na to wszystko pod nosem, a widząc pusty talerz kiwnął głową i dolał mężczyźnie zupy.
    - Cóż, możecie mi zostawiać odrobinę pieczeni, muszę się zbierać do pacjentów - wstał z miejsca. - A zupa rzeczywiście przepyszna - puścił oko do swojej podopiecznej.
    - Dziękuję - odpowiedziała na obie pochwały z szerokim uśmiechem, a widząc jak Wan zbiera swoje przybory, skupiła uwagę na Piusie. - Naprawdę nie jadłeś lepszej, czy mówisz tak aby mi było przyjemniej? - zapytała bez ogródek. - Plany? Hmmm... Chyba nie jestem zbyt ciekawym towarzystwem, muszę pilnować Kevy, nie powinnam się oddalać, ale jak chcesz to po jedzeniu możesz mi co nieco pomoc w pokoju - zaproponowała z uśmiechem. Walwan akurat wychodził.
    - Miło było poznać! Pewnie do zobaczenia - pożegnał się wyraźnie rozbawiony.

    WanRi

    OdpowiedzUsuń
  54. Dziewczyna zamknęła oczy, gdy tylko usłyszała pierwszy świst przecinającego się przez powietrze miecza Piusa. To nie tak, że brzydziło ją mordowanie. Nie tak, że mogłaby zwrócić zawartość swojego żołądka - widziała takie rzeczy nie raz. Doskonale zdawała sobie sprawę z czym to się je, a mimo to nie lubiła tego oglądać. Liczyła po cichu sekundy, a potem minuty. Kiedy w końcu wszystkie krzyki ucichły, odważyła się otworzyć oczy i obrzuciła Piusa uważnym spojrzeniem. Był cały ubabrany we krwi. Nie wyglądał zbyt apetycznie.
    - A ty niespecjalnie... - skomentowała zanim zdołała ugryźć się w język. - To znaczy... dziękuję - dodała nieco łagodniej, bo przecież jej pomógł. Przynajmniej odrobinę. Co prawda dalej była skuta łańcuchami. Dalej ledwie co dotykała ziemi palcami, ale nikt jej już nie dotykał, nie bił i nie drwił z niej. A to ewidentnie uznawała za poprawę. Może nie prosiła go o pomoc, ale potrafiła za nią podziękować, gdy takową otrzymywała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  55. - No właśnie... dzięki twoim lekcjom tu skończyłam... - mruknęła z wdzięcznością przyjmując stołek. Przynajmniej trochę ulżył jej wycieńczonym ramionom. - Zamiast słuchać swojego zdrowego rozsądku, wziąć się za prawdziwą robotę, postanowiłam zrobić coś nikczemnego... no i mnie pokarało - burknęła. - Nie ważne... - posłała mu delikatny uśmiech. - Cieszę się, że akurat tu przechodziłeś - przyznała cicho.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  56. - Jak szaleć to na całego - rzuciła z niewinnym uśmiechem na twarzy, spokojnie obserwując jego ruchy. Nie odsunęła się od niego ani na centymetr. Zresztą gdyby próbowała mogłaby znów zawisnąć, a zdecydowanie nie chciała tego ponownie przeżywać. - Nie martw się, już nie będę takich rzeczy próbować - mruknęła. - Zostanę przy swoich robotach - dodała patrząc mu prosto w oczy. Te dziwne i fascynujące oczy. - Nie jest... ale adrenalina jeszcze nie zeszła - zagryzła delikatnie swą wargę. - Obawiam się, że powoli zaczyna to robić... - dodała, bo chociaż ból czuła cały czas to teraz zaczął powoli narastać.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  57. Zacisnęła mocno zęby, żeby mu tu nie wybuchnąć zaraz i nie zażądać by się określił. No bo albo przychodził pomóc albo nie. Syknęła cicho, czując jego szponiaste palce na swych obolałych ramionach.
    - Mhm... co masz przez to na myśli? - zapytała, robiąc dwa kroki do przodu na tym swoim diabelnym stołku i ryzykując niemal wszystko odbijając się od niego, by zapleść nogi wokół pasa Piusa. Pociągnęła tym samym mocniej o łańcuchy i łzy stanęły w jej oczach, ale nie rozpłakała się. Nachyliła się za to mocniej do jego ucha. Na tyle na ile była w stanie przez ciągnące ją do tyłu ramiona. - To nie jest taka prosta sprawa - szepnęła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  58. - Rozerwanie mnie mija się z celem. Szybciej będę martwa niż powróci adrenalina - zauważyła cierpko. No też wymyśla sposoby. - Po prostu mnie rozkuj... - poprosiła nieco ciszej. - I potem idź się wymyć, bo straszliwie nie do twarzy ci w czerwonej posoce - dorzuciła mu w odpowiedzi do ucha.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  59. - Tak! - klasnęła w dłonie radośnie. - Wybraliśmy najlepsze z tych co uzbieraliśmy! - przyznała wesoło. - Bardzo się cieszę, że smakuje, ale zostaw sobie jeszcze miejsce! - przysunęła mu półmisek z pieczenią w ciemnym, grzybowym sosie. - To też musisz posmakować - uśmiechnęła się do niego szeroko, a na propozycję nieco się uspokoiła i jednorazowo przytaknęła głową, znowu czując lekki wypiek na policzkach.
    - Mhm... Dobrze, pasuje mi taki plan - przyznała po czym sama nałożyła sobie drugie danie i zaczęła jeść, kiwając się przy tym wesoło na boki, humor wyraźnie jej dopisywał.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  60. Gabi przysiadła na stołku, kiedy ten zerwał łańcuchy i odetchnęła głęboko. Pokręciła lekko głową na jego komentarze.
    - Nie rozumiem ich - odparła zgodnie z prawdą. - Połowy tego co do mnie mówisz nie rozumiem - przyznała trochę tym faktem zażenowana. - Nie wiem do czego pijesz z tymi kajdanami... i łańcuchami... przecież ja się w nie nie zakuwałam. Nie wybrałam ich dobrowolnie - przetarła dłońmi zmęczoną twarz. - Pius? O co ci chodzi? - zapytała go prosto z mostu, uznając że przecież jak tak dalej pójdzie to kompletnie nie będzie wiedziała jak odczytać jego intencje.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  61. Uśmiechnęła się zadowolona, słysząc o pojemnym żołądku, a czując dotyk pod stołem drgnęła lekko i zaraz zajrzała pod blat.
    - Hej! - złapała go za tę girę i wyjrzała znad mebla, uśmiechając się pod nosem. - O co chodzi z tą nogą? Znowu mnie zaczepiasz... - zauważyła, lustrując go uważnie i zaraz strzygąc uchem.
    - Jakbym Cię chciała wygonić to bym wygoniła - zauważyła dość prosto po czym zerknęła w sufit i wzruszyła ramionami, zastanawiając się chwilkę. - Hmm... - spojrzała mu w oczy przytakując głową. - Tak, było miło i ciepło, spałam jak suseł, czułam się bezpiecznie - przyznała szczerze, śląc mu zaraz uroczy uśmiech.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  62. Zachichotała na to porównanie.
    - Jesteśmy mięciutkie? - tego jeszcze nigdy nie słyszała. Na kolejną zaczepkę rzeczywiście zmarszczyła nochal i pogroziła mu palcem. - Nie jestem urocza Kuleczko, miałeś mnie nie podrywać - przypomniała mu, cały czas z wymownym wyrazem twarzy, ale i uśmieszkiem pod nosem. Na propozycję energicznie pokiwała głową.
    - Chcę! Zobaczymy czy rzeczywiście tak ciężko - poruszyła zabawnie brwiami, ewidentnie traktując te słowa jak przyjęte wyzwanie. Zjadła swoją porcję i popiła wszystko wodą, czekając jeszcze aż Pius się naje.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  63. - Może jak mi wyjaśnisz to chociaż będę wiedziała o co ci chodziło - spojrzała mu prosto w oczy. - Bo faktycznie nie zrozumiem, jeśli będziesz je rzucał, a nie objaśnisz ich znaczenia - bąknęła, bo przecież nie było w tym wcale nic złego. Przynajmniej w jej mniemaniu. Kiedy ktoś jej nie wyjaśniał to nie mogła się nauczyć i może poprawić w swoim pojmowaniu tych komentarzy.
    - WIesz jeśli chodzi o dyplomację to kiepski jesteś w te sprawy. Jak głupiec rzuciłeś o kanclerzu Polszy... a potem się dziwisz, że nie przyjęli twej oferty. Nie każdy ork to półgłówek... niedocenianie ich kiedyś przyniesie ci zgubę... - zaśmiała się cicho, wstając, kiedy rozplątał ją z kajdan. Rozejrzała się dookoła i nieco pokracznie, kuśtykając podeszła do niego, żeby szarpnąć go za ramię. - Chodź, tam kawałek dalej jest rzeka. Przemyjesz się i opatrzymy cię - rzuciła łagodnie, trochę zaraz stękając gdy próbowała go podnieść.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  64. - Ty też się rumienisz, a ja nie zaczepiam Cię pod stołem - zauważyła, nadal grożąc mu paluchem i zaraz zachichotała. - Jesteś niemożliwy Piusie. Chyba lubisz słuchać o tym, że ktoś najwyżej się rozbierze - ponownie się zaśmiała, czasami cieszyły go bardzo małe rzeczy, przynajmniej w jej mniemaniu.
    - Ja? To Ty prawie połknąłeś drugie danie razem z talerzem - rzuciła żartobliwie i wskoczyła na krzesło, by zebrać naczynia na kupkę i ruszyć z z nimi do kuchni. - Zgarnę tylko, nie chciałabym by Walwik musiał wracać i to wszystko układać, poza tym czasami wpada z towarzystwem, głupio by weszli w poobiedni bałagan - rzuciła, powoli wszystko znosząc ze stołu.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  65. - A wcale, że bo nie - pokazała mu język. - Uśmiech dobrze, ale rumieniec nie zaraża. Jak na byłego medyka to niezłe mi tu ściemy próbujesz wcisnąć - zachichotała. - Ale Grima może i jest głupiutka, ale nie aż tak - tyknęła się w czubek nosa i dumnie zaniosła ostatnie naczynia do kuchni i przekręciła głowę słuchając teorii białowłosego.
    - To z czego Ty się cieszysz Piusie? Co już masz? - zapytała z pogodnym uśmiechem i przytaknęła mu głową, gdy zaproponował późniejsze sprzątanie. Nie oponowała też objęciu, spojrzała mu w oczy, a później na jego dłoń przy swoim ciele, chwyciła jego dwa palce i ruszyła w stronę pokoju.
    - Kevcia jeszcze trochę pośpi, ale uważaj, jest na łóżku - wskazała zawiniątko ułożone przy ścianie, mała spała jak suseł. - Nie musisz chodzić na paluszkach, tylko ważne by jej nie zgnieść - pouczyła go i posłała kolejny uśmiech. Pokój nie był jakoś specjalnie obszerny, ale goblinka miała do swojej dyspozycji wygodna pryczę, szafę i kilka pustych półek, na których już teraz leżały różne ciekawe znaleziska. Tu kilka kamyczków, tam ususzone kwiaty, panował tu ogólny nieład i ewidentnie pachniało lasem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  66. - Racjonalnie to po prostu się zawstydzamy, chociaż u Ciebie to trochę dziwne, ja nie przywykłam do chwalenia i komplementów, to miłe, ale dla mnie nowe. Ty nie wydajesz się w tym nowy, więc chyba u Ciebie chodzi o coś innego? - zastanowiła się przez chwilę, ale zaraz wzruszyła ramionami i zachichotała na jego listę.
    - No tak, wszystkie kończyny sprawne, jest się z czego cieszyć - przyznała, a widząc rozłożone ramiona białowłosego, nie oponowała, ruszyła w jego stronę by zgrabnie wskoczyć mu na kolana i po prostu się przytulić, wtulając policzek w jego klatkę piersiową.
    - Boję się Piusie, wiesz? - przyznała cicho, po krótkiej chwili milczenia.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  67. Na czułości przymknęła lekko oczy i położyła po sobie rozluźnione uszy.
    - Walwan jest kochany, ale... Ale coś kombinuje... On, on uważa, że powinnam iść do Argaru. Był tu ostatnio taki chłopak, Argarczyk... Patrzył na Keve jakby ją znał, boję się... Ona przy nim wybuchła, widział co potrafi i szeptał z Walwanem - przygryzła lekko wargę. - Ja tak bardzo nie chcę iść do Argaru... - wtuliła się w niego mocniej. - Tony mnie znienawidzi - poczuła jak jej oczy robią się mokre. - Walwan mnie chroni, wiem, że krzywda mi się tu nie stanie, ale, ale... Ale nie może dać mi gwarancji gdy malutka znowu wyfrunie przy innych świadkach, a tych tu dużo, Walwik ma ciągle pacjentów - podciągnęła nosem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  68. Westchnęła cicho.
    - Wiem Kuleczko, wiem i dziękuję Ci za to - podniosła głowę tak by oprzeć brodę o tors Piusa i spojrzeć mu w oczy. - Tylko, że ja bym chciała po prostu umieć sama dać jej bezpieczeństwo, a fakt, że to niemożliwe trochę mnie smuci - przyznała. - Nie chcę ciągle polegać na kimś - dodała. - Chociaż cieszę się, że w końcu mogę - uśmiechnęła się do niego lekko i zaraz pokręciła głową. - Tony mnie nie zostawił, to ja uciekłam... - spojrzała gdzieś w bok paląc buraka. - On nawet nie wie o Kevusi... - dodała zawstydzona. - Bałam się wrócić i mu powiedzieć... Wiesz... On jest ten fajny, ładny, mądry... Ledwo się poznaliśmy... i co ja niby miałam zrobić? Bałam się iść i powiedzieć - ułożyła usta w podkówkę, a słysząc o Argarczykach skuliła się w kłębek i znowu schowała buzię w torsie Piusa.
    - No i co, że nie zabierze?! - bąknęła. - Znienawidzi mnie, nie dość, że paskuda to jeszcze schowała mu dziecko! - uniosła się lekko, ale zaraz zasłoniła usta, widząc jak Keva zaczyna się kręcić. - Co ze mnie za matka... Beznadzieja - burknęła zła na siebie i zaraz zsunęła się z Piusa by otulić malutką ramieniem i cmoknąć w skroń.
    - No już, cichutko, śpij. Mama już będzie grzeczna - szepnęła smyrając ją czubkiem nosa po policzku i coś cicho nucąc.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  69. Trochę się naburmuszyła, gdy przyciągnął je do siebie jak pluszaki, ale objęcie ramionami złagodziło negatywne emocje. Zerknęła w oczy Piusa gdy zaczął mówić i słuchała go uważnie, nadal z lekko wygiętymi ustami. To wszystko co mówił sprawiało, że wargi goblinki unosiły się delikatnie, ostatecznie racząc Piusa łagodnym uśmiechem. Wypuściła głośniej powietrze i jedną ręką objęła córeczkę, a drugą szyję Piusa by mocno go przytulić.
    - Już nie płaczę, nie płaczę - ścisnęła go jeszcze mocniej i odsunęła się lekko by zaraz soczyście ucałować jego policzek. - Bardzo się cieszę, że Cię poznałam, wiesz? - uśmiechnęła się do niego szeroko i chociaż miała jeszcze lekko mokre oczy, to jej wyszczerz był bardzo szczery. Keva z kolei pokręciła jedynie lekko zadkiem i zaraz znowu smacznie spała wklejona w ciepłe ciałko białowłosego.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  70. Zachichotała w pierwszej chwili, ale widząc rumieńce na jego twarzy zdała sobie sprawę jak blisko siebie są i jak dwuznacznie mogła wyglądać ta scena. Spięła się odrobinę, ale komplement i ogół sytuacji sprawił, że poczuła gorąc rozchodzący się po ciele, do tego ten pocałunek celowo wymierzony w końcówkę warg.
    - C... co robisz? - padło bardzo cicho, Ri spojrzała na usta Piusa, ale szybko odwróciła wzrok i odsunęła się z cięższym oddechem. - Ja... Ja muszę przyniosę picie - oznajmiła speszona.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  71. Zwiała do kuchni i pierwsze co zrobiła to wsadziła całą głowę do kubła zimnej wody, co by się szybko schłodzić. Zaraz ją wyjęła i nabrała kilku głębszych oddechów, wzdrygając się od cieczy kapiącej z włosów na ciuchy i ciało.
    - Głupia Grima - burknęła klepiąc się lekko po policzkach i zamoczyła również dłonie, by ciasno przyłożyć je do policzków. Dopiero po chwili złapała dzbanek, nabrała do niego wody i przyniosła do pokoju razem z dwoma kubkami.
    - Bardzo zabawne Kuleczko, właśnie tak, nic się nie dzieje - stwierdziła dumnie wypinając pierś do przodu. - Po prostu... - zerknęła na okno i uśmiechnęła się szeroko do Piusa. - Strasznie tu parno i duszno - dumnym krokiem zbliżyła się do okna by szybko je uchylić. Wciągnęła świeże powietrze. - Uff, od razu lepiej - zerknęła na Piusa z zadziornym uśmieszkiem i zarzuciła włosy na plecy po czym zgrabnie wskoczyła na łóżko i przyparła mężczyznę stopą do łóżka, lokując ją na jego torsie. Spojrzała mu w oczy.
    - Wcale się Ciebie nie wstydzę - teraz to ona pokazała mu język by zaraz po tym tyknąć nosem córki, schowanej pod jego pachą.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  72. Wydęła lekko usta na jego pytanie.
    - A co? Nigdy nie miałeś mokrych włosów? - udała, że to nic dziwnego, robiąc przy tym nieco obruszoną minkę. - Wszystko w jak najlepszym porządku - zapewniła, ale zaraz spojrzała na jego palce przy swojej stopie, a czując przyjemne masowanie zastrzygła zaciekawiona uchem.
    - No przecież mówiłam, że tu duszno, chciałam się schłodzić - burknęła pod nosem i zaczęła odsuwać od niego stopę. - Nie prawda, nie bije... To... Po prostu się martwię o Kevusie - kłamała jak z nut, serce rzeczywiście biło szybciej, mimo to Ri klapła zadkiem na łóżko, oblizała nerwowo usta i spojrzała na swoją stopę. - Co Ty robisz za czary? Oszukujesz... - nikt nigdy jej nie masował stóp, szczególnie nie w tak przyjemny sposób. - Wykorzystujesz na mnie swoje sztuczki, to niesprawiedliwe - znowu wydęła usta i spojrzała pretensjonalnie na białowłosego.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  73. Postawiła uszy na sztorc gdy chciał zarzucić jej kłamstwo, ale zaraz przekręciła głowę na bok. Masaż? Brzmiało ciekawie, słyszała co nieco o tym, ale nigdy nie miała okazji doświadczyć, a widząc wydęte usta Piusa prychnęła pod nosem.
    - Ej, to moja mina złodziejaszku Kuleczko - rzuciła pretensjonalnie. - Dobra, no dobra, tak kłamię no - skrzyżowała ręce pod biustem i ponownie wydęła usta patrząc na mężczyznę wymownie. - Ale to nic nie znaczy, ciało czasem głupio reaguje, nie mam nad tym kontroli i tyle. Nie jestem nauczone, nie na co dzień łasi się do mnie facet Twojego pokroju - naburmuszona zerknęła w bok i przymknęła powieki, siadając w siadzie skrzyżnym i majtając ogonem na boki.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  74. Przełknęła głośniej ślinę i spojrzała po nim speszona.
    - Dlaczego mi to mówisz? Ja... - znowu się lekko spięła, a kiedy sięgnął do jej stopy nie była pewna czy powinna mu pozwolić ponowić masaż. - Ja nie umiem w takie coś - wyznała, mimo wszystko pozwalając na dotyk i znowu zamykając oczy by po chwili położyć się na plecach i odetchnąć głośno. - Ze mną nikt nie flirtuje - dodała cicho. - Tylko Tony - zerknęła na Piusa. - Jesteś fajny i... I ładny, ale... Nie wiem jak się zachować - leżała tak, obserwując go spokojnie. - On mi się bardziej podoba - szepnęła. - Nie wiem nawet czy to ma jakieś znaczenie... - spojrzała na swoją córeczkę i jej blond włoski po czym uśmiechnęła się bardzo delikatnie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  75. Z Kevy przeskoczyła wzrokiem na Piusa, jego westchnięcie mówiło dość wiele. Ri posmutniała wyraźnie i przygarnęła śpiące maleństwo, poprawiając pozycję do siadu. Jasnowłosego odprowadziła jedynie wzrokiem. No właśnie, taka właśnie była, nieudana.
    - Przepraszam... - szepnęła tylko zanim wyszedł, bo czuła, że go po prostu zraniła. Z drugiej strony miała wrażenie, że Pius potrzebował fizyczności w takich relacjach, a ona nie miała na nią ochoty, nie aż tak. Utuliła swoją córeczkę, cmoknęła ją w czoło i dopiero po chwili ruszyła w stronę kuchni, by posprzątać po obiedzie.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  76. Grima czuła się naprawdę okropnie, Pius był dla niej bardzo troskliwy, miał swoje zboczenia, ale goblinka czuła się przy nim dobrze. No, może i ją peszył, ale nigdy nie przekroczył żadnej granicy, nie w jej mniemaniu. Nawet mycie garów i porządki nie pomogły uspokoić jej myśli, więc gdy tylko Walwan wrócił ze swoich plenerów, ona poprosiła by został z małą, a sama ruszyła w stronę domu Piusa. Po drodze ćwiczyła chyba ze sto różnych form wypowiedzi, szukała nawet czegoś co mogłaby mu wręczyć... Niestety nie znalazła nic zbyt oryginalnego, a gdy stała już na granicy jego chaty to zapomniała cały monolog jaki udało jej się ułożyć. Przełknęła głośno ślinę i mimo wszystko postanowiła zaryzykować. Trzymała swój podarek za plecami i zapukała głośno do jego drzwi.
    - Kuleczko? Proszę... Otwórz... - zawołała wyraźnie zmartwionym głosem.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  77. Obraz jaki zobaczyła nie był przyjemny dla oka, ale nie zraziła się, nie cofnęła. Spojrzała na Piusa szczerze zatroskana. Co za idiota, tak się okaleczać... Słowa wyrzucił z siebie niczym armata, ale nawet te zdawały się nie urazić małej goblinki. Ri po prostu wyciągnęła zza pleców mały bukiecik uzbieranych po drodze kwiatów i wyciągnęła je w stronę Piusa, bez oporów patrząc w jego skrzące ślepia.
    - Szukam Kuleczki. Przepraszam... Nie chcę Cię okłamywać... Fizycznie mi się podoba, ale... Ale ja naprawdę bardzo Ciebie lubię, naprawdę cieszę się, że Cię poznałam. Lubię z Tobą przebywać, naprawdę - wyznała szczerze, z ciężkim oddechem i zaciskając mocno zęby. Okropnie wyglądał, nie chciała go prowokować, nie sądziła, że zrobi sobie coś takiego. - Trzeba Cię opatrzyć... - dodała cicho.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  78. - Łżę? - zastrzygła uchem i lekko przekręciła głowę na bok. - Tak podoba mi się bardziej ale fizycznie, nie jesteś brzydki, po prostu on jest bardziej w moim guście. Co nie zmienia faktu, że Cię lubię - znowu zastrzygła uchem, nie rozumiejąc do końca swojego "kłamstwa". Krzyki przyjmowała z nad wyraz neutralnym wyrazem twarzy, strzygła tylko uchem na mocniejsze słowa, ale nie widać było po niej ani złości, ani strachu. Pokręciła głową.
    - Nie prawda, nie potraktował... Już Ci mówiłam, to ja uciekłam, ja nie powiedziałam o ciąży, on mnie po prostu nie szukał... albo nie znalazł - wyjaśniła spokojnie, nadal trzymając wyciągnięte kwiatki, a kiedy wszedł do środka i nie zatrzasnął jej drzwi, uznała to za zaproszenie. Skierowała się od razu do kuchni, tam znalazła kubek i napełniła go wodą, po czym wsadziła do niego kwiaty. Później dopadła czysty materiał i jego również zmoczyła, by ostatecznie ruszyć w stronę Piusa od razu przykładając mokrą ścierkę do kilku ran.
    - Trzeba i obchodzi stary pierdoło - spojrzała w oczy mężczyzny. - Nie tylko Ty umiesz opiekować się innymi, krzycz sobie do woli, śmiało, lepsze epitety już słyszałam. Masz coś tam jeszcze na języku? - uparcie starała się zmyć krew z jego ciała.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  79. Gabi nie odpowiedziała. Przynajmniej nie w pierwszej chwili. Nabrała za to kilku głębokich wdechów.
    - Ja tu jeszcze nigdy stosunku nie uprawiałam - spłonęła swym zwyczajowym rumieńcem. - I poprzednie przeżycie nie było miłe... więc te kajdany jakoś nie kojarzą mi się dobrze - bąknęła, po czym pokręciła lekko głową. - Oj bo... żebyś nie uciekł i nie zostawił mnie na pastwę losu - wyjaśniła mu swoje zachowanie. - Uhm bałam się, że zwiejesz - szepnęła. Odsunęła się od niego kiedy zaczął się przypalać. Rozumiała ten sposób, ale dalej nie było to nic przyjemnego do obserwowania.
    - I tak ci to opatrzę - skomentowała, kiedy już skończył. - Znam takie zioła... one pomogą w gojeniu się - dodała cicho, wtulając się w jego ramiona, gdy wziął ją na ręce. - Też mogę pomóc.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  80. Spokojnie przecierała mu plecy, w pewnej chwili nawet wróciła do kuchni i poszukała większej miski, co by móc płukać materiał, bo krwi serio było sporo. Wróciła do Piusa gdy ten prawił swoje kazania i dalej zmywała krew.
    - Prawdę jej powiem - oznajmiła dość krótko. - Że w obawie o jej życie bałam się zdradzić światu, że jest mieszańcem - dodała. - Nie wiem co będzie Kuleczko, może zanim zacznie mówić zmienię zdanie i jednak przyznam się Tonemu? Może uzbieram dość odwagi by iść do niego i mu powiedzieć? A Ty co byś zrobił, gdyby teraz jakaś przyszła i Ci powiedziała, że jesteś ojcem? - rzuciła nie przerywając swoich czynności.
    - Wszawica łonowa? No to dobrze wiedzieć, że nie mam - nawet się lekko uśmiechnęła, w końcu sam mówił, że mu się podoba, prawda?
    Na gest z kwiatami spojrzała po roślinkach i zaraz pokręciła głową.
    - W kubku wyglądają zdecydowanie ładniej - stwierdziła i wycisnęła materiał brudny od krwi, znalazła sobie wyższe miejsce i przeszła ścierką na wysokość łopatek.
    - Może ma, nie wiem, na razie pocieszam się tymi, którzy chociaż trochę mnie jednak lubią - przyznała i wzruszyła ramionami. - W takim razie kiepsko znasz życie, są o wiele gorsze sposoby na upokorzenie, a ja nie miałam tego w zamiarze. Z tego co wiem przeżyłeś o wiele gorsze rzeczy i nadal jesteś cały. Naprawdę przepraszam, nie powinnam tego tak po prostu powiedzieć, ale ja naprawdę nie umiem w takie wyznania. Nie wiem kiedy i co mówić, po prostu mówię tak jak myślę - westchnęła, wzruszając ramionami.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  81. Opłukała materiał.
    - Nie muszę, mam i to całkiem sporo, dlatego nie chcę Cię oszukiwać. Od początku naszej znajomości mówiłam, że nie jestem zainteresowana fizycznością. Kilka rumieńców tego nie zmieni Piusie - odparła i ruszyła wynieść wodę oraz opłukać miskę wraz ze ścierką. Wróciła do pomieszczenia, w którym siedział i zlustrowała go wzrokiem.
    - No widzisz, czyli jednak masz ze mną jakiś pierwszy raz - uśmiechnęła się pogodnie i wzruszyła ramionami. - Sama zdecyduję czy pójdę i kiedy, chwilowo nie zamierzam - przyznała na wzmiankę o kochanku. - Przeprosiłam, nic więcej nie mogę. Wal sobie, nie będę przeszkadzać - ruszyła w stronę wyjścia. Co prawda nie miała pojęcia na czym właściwie stoją, ale coś jej mówiło, że Pius i tak nie zamierzał tego dzisiaj określać, o ile jeszcze wcale.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  82. Dziewczyna nie odpowiedziała mu na ten batalion orków ani na wiadomość, że nie zostanie oddana bratu. W tej chwili walczyła ze sobą, żeby opanować jakoś ból, który do niej docierał. Trochę mocniej wczepiła palce w jego ramiona.
    - Po prostu zacznę normalnie zarabiać i nie bawić się w takie głupawe zlecenia - pokiwała lekko głową, na wzmiankę o ratowaniu jej kupra. Powoli usiadła i równie wolno ruszyła do wody, gdzie on już obmywał swoją twarz. Pozwoliła sobie wejść do niej i zanurzyć się po samą szyję. Chłód wody, chociaż na początku drażnił ją i palił tak że chciała wyć, teraz sprawiał jej przyjemność. Odbierał ból, przytępiał zmysły.
    - Ale naukami nie pogardzę - dodała uśmiechając się do niego słabo.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  83. Dziewczyna rzuciła mu dość sceptyczne spojrzenie i pokręciła lekko głową.
    - A jak człowiek chce ci pomóc po walce to unosisz się dumą i masz to gdzieś - skomentowała, bo nie był to pierwszy raz jak odmówił pomocy. - Phi, nie to nie - burknęła jeszcze. - Chcesz być samodzielny to proszę bardzo nie marudzić - mamrotała jeszcze ciesząc się chłodną wodą i wychodząc z niej dopiero po dłuższej chwili. Zerknęła na specyfik w buteleczce i pokręciła przecząco głową.
    - Nie, dziękuję - rzuciła unosząc się dumą, w gruncie rzeczy żeby tylko dać mu znać że ona też tak potrafi. - Tobie przyda się on bardziej. Ja nie zamierzam w najbliższym czasie wdawać się w większe bójki.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  84. - A ja widziałam... jak krwawił ci bok, a ty i tak nie pozwoliłeś sobie pomóc - odparła uparcie, ściągając resztki swojej koszuli i uważnie ją obserwując. Szybko stwierdziła, że nic z niej nie będzie, więc sięgnęła do torby Piusa. - Pożyczę tylko bandaż - stwierdziła. - Oddam ci w najbliższej przyszłości - obiecała i zaczęła z bandażu robić sobie przepaskę "alla" top, zakrywającą biust i podchodzący odrobinę niżej. To będzie musiało wystarczyć dopóki nie wróci po schowaną torbę ze swoim niewielkim dobytkiem.

    Gai

    OdpowiedzUsuń
  85. - Aha, a ja księżniczką - prychnęła pod nosem. - I co z tego? To nie uprawia mnie do wydawania wszystkim poleceń i do bycia zarozumiałą bułą - burknęła dalej pracując nad swoim prowizorycznym wdziankiem. - Wiem, kiedy zamknąć buzię... co prawda czasem pozwalam sobie na zbyt wiele, ale uczę się tego - odchrząknęła. - To, że jesteś lekarzem nie znaczy że nie możesz pozwolić komuś się sobą zająć - skrzyżowała ręce na piersiach, a na jego pytanie przez moment obserwowała tęczówki mężczyzny, po czym powoli pokręciła głową.
    - Nie chcę o tym rozmawiać - odparła zgodnie z tym co czuła. Dotykali, jasne, że dotykali... ale nie oni pierwsi. Nie był to pierwszy raz, kiedy ktoś ją próbował wykorzystać. - Nic mi nie będzie - uśmiechnęła się do niego łagodnie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  86. - Trafił swój na swego - wymamrotała tylko i zajęła się przerabianiem swojej porwanej bluzki. W gruncie rzeczy zaczynała dochodzić do wniosku, że lubi zajmować się ubraniami. Może powinna zacząć się uczyć w tym temacie. Może znajdzie jakąś szwaczkę, która mogłaby nauczyć ją szyć. Pogalopowała w tamtą stronę myślami, odsuwając te ponure myśli w najciemniejszy kąt. Skończywszy zabawę z ciuchami, oparła się wygodniej o leżący za nią pień. Skrzywiła się nieco, gdy plecy dotknęły szorstkiej powierzchni pnia, ale nie wydała z siebie większego okrzyku. Unormowała oddech i powróciła wzrokiem do Piusa.
    - Dlaczego właściwie mnie uratowałeś? - zapytała go. - Odniosłam wrażenie, że niespecjalnie mnie lubisz - dodała na usprawiedliwienie swojego pytania.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  87. - To mogłeś zostawić mnie tam na pewną śmierć - mruknęła cicho. - Może wtedy utarłbyś nosa mojemu bratu - wzruszyła tylko ramionami, nie specjalnie zwracając uwagi na to jak uważnie się podmywał. Odwróciła tylko wzrok, żeby dać mu trochę prywatności i upewnić samą siebie, że nie zostanie onieśmielona tym widokiem.
    - Ja? - zdziwiła się. - Lubię cię - odparła krótko. - To ty nie chcesz się dogadać ani iść na ustępstwo. Ty zwykle odpuszczasz, a ja... po prostu na siłę za tobą już nie biegam. Nie po tym jak złamałeś mi żebra - wzruszyła ramionami.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  88. - Nie - pokręciła lekko głową. - To ty chcesz wszystko robić po twojemu i pragniesz kontroli nad każdym - powoli podniosła się z miejsca, żeby aż tak na nią nie górował. - A w budowaniu dobrej relacji nie o to chodzi - fuknęła na niego. - Nie ufałam ci na tyle, żeby pozwolić ci mnie do woli krzywdzić. Imperiusie, znaliśmy się niecałe 24 godziny... czego ty ode mnie oczekiwałeś? - zerknęła na niego z zaciekawieniem. - Jasne, jestem głupia i niedoświadczona w te czy inne sprawy, ale... nie jestem na tyle głupia, żeby zgadzać się na każdą rzecz, która przyprawia mnie o mdłości - oznajmiła twardo. - Chciałam się u ciebie uczyć, nadal chcę... ale potrzebuję nauczyciela a nie kata!

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  89. - Dlaczego od razu zakładasz gwałcenie? - zapytała go cicho i westchnęła ciężko. - Wbiłabym paznokcie w jego jądra i wykręciła je na tyle mocno na ile byłoby mnie stać - oznajmiła twardo. - Ewentualnie zagryzłabym jego przyrodzenie, ale tylko wtedy, gdybym była przekonana, że nie pójdą na tym moje zęby.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  90. - Nigdy nie mówiłam, że jestem najmądrzejsza na świecie - sprostowała go, unosząc dłoń do jego policzka i odruchowo ścierając z niego delikatnie łzy. - Wtedy trzeba swoją dumę schować za pazuchę i czekać na lepszą okazję do ucieczki... cierpliwość jest najważniejszą cechą - szepnęła. - Żadne szarpnięcia tu nie pomogą... - dodała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  91. - Mhm... musiało ci być z tym ciężko - szepnęła słuchając tych okropnych historii. Co prawda sama mogła pochwalić się jedynie poderżnięciem gardła podczas niedoszłego seksu i ucieczką z niewoli, to wciąż nie wyobrażała sobie jak on musiał cierpieć.
    - Teraz przynajmniej jesteś wolny - dodała, głaszcząc go po policzku. - Możesz od nowa swoje życie układać.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  92. - Wiem - zapewniła go uśmiechając się nieco szerzej. - Już chyba nawet wymyśliłam co chciałabym robić - dodała, zerkając na swój prowizoryczny top i potem z powrotem na niego. - Mam ci taki zrobić? - uniosła wysoko brew. Jasne, że wiedziała iż nie o to mu chodzi, ale można było trochę go podrażnić. - Nie ma problemu, bieliznę też jakoś przygotujemy... co prawda będzie przypominać raczej taką dla małych dzieci, ale chyba mi to wybaczysz, co? - pokazała mu język i złapała za swoją podartą koszulę, żeby ze śmiechem zacząć przykładać ją do jego pasa, udając że zbiera miarę.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  93. Trzepnęła go lekko koszulą i zaśmiała cicho, starając się nie zwracać większej uwagi na te jego podniecenia. Powoli dochodziła do wniosku, że Pius jest po prostu specyficznym samcem jeśli chodziło o sprawy seksualne.
    - Och no pewnie, ale myślę że spódnica z samego bandaża to za mało. Należałoby na nią naszyć trochę liści... najlepiej z krzewów, które zawsze są zielone. Wiesz jaki to byłby chodliwy produkt? - zerknęła na niego chichocząc pod nosem. - A ty byłbyś świetnym modelem gdyby chodziło o reklamowanie mojego wytworu.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  94. - Z całą pewnością. Zdecydowanie zgrabniejsze te twoje poślady - przyznała, śmiejąc się już na całego. Na dodatek to jego zapewnienie sprawiło, że niemal miała ochotę faktycznie zabrać się za robienie takiej spódnicy. Zamiast jednak tego zerknęła na jego przyrodzenie i pokręciła lekko głową.
    - Czas na zimny prysznic - rzuciła lekkim tonem i rozpędziła się w celu zrzucenia go z powrotem do wody.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  95. Liczyła się z tym, że wpadnie razem z nim, ale i tak wydała z siebie okrzyk zdziwienia i zaskoczenia w jednym. Przez chwilę znalazła się zupełnie pod wodą, ale zaraz wypłynęła na powierzchnię, śmiejąc się beztrosko. Czasami każdy potrzebował takiej beztroski. Ona sama miała wrażenie, że właśnie tego potrzebuje. Ochlapała go również i pokręciła lekko głową.
    - Jak to co? - zapytała go wesoło. - Płyniemy na drugi brzeg. Ten kto będzie tam pierwszy... - zawiesiła głos i rozpoczęła oddalanie się w stronę drugiego brzegu. - ...może zażyczyć sobie czegoś od przegranego! - krzyknęła w jego stronę. Kantować uczyła się na bieżąco i nie zamierzała wykorzystywać tego dla własnych celów. Zwłaszcza, że stawka była wysoka.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  96. - Phi! Nie poddam się bez walki! - odkrzyknęła do niego, zwiększając pracę nóg i rąk w swoim kraulu. Było to dość trudne, bo śmiała się lekko przy każdym ruchu, czasami zapominając o tym że jest w wodzie. Ruch był przydatny, a dobra konkurencje wzmacniała również mięśnie i poprawiała kondycję. - Nie przemęczaj się aż tak bo skurcz cię złapie! - krzyknęła do niego, gdy ten zbliżył się niebezpiecznie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  97. Przyspieszyła, ale to nic nie pomogło, więc gdy wynurzał się tuż przed nią, złapała go mocno za kostkę. Postanowiła pooszukiwać jeszcze trochę i dać się ponieść niczym pasażer na gapę. Zbierze siły i na ostatniej prostej go wyprzedzi.
    - O widzisz? Taaaaki ciężki skurcz - wyszczerzyła się do niego.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  98. - To co? - odburknęła mu. Chyba sama dobrze znała swoje możliwości i wiedziała jak długo mogła sobie pozwolić na płynięcie na jego "plecach". Pozwoliła sobie na jeszcze jeden kawałek, po czym korzystając z jego rozpędu podciągnęła się wyżej i spróbowała go wyminąć z lewej strony.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  99. Nie była głupia. Przynajmniej nie aż tak. Wiedziała, że dał jej wygrać. Zwolnił. Ewidentnie. Nie uważała tego za fair, ale postanowiła nie marudzić na ten temat. Wyszła z wody i wydała z siebie okrzyk zwycięstwa, a potem odtańczyła taniec, zanim na niego spojrzała.
    - Nie pozostaje mi nic innego jak zdjąć twoje wymiary i przygotować dla ciebie spódniczkę - klasnęła radośnie w dłonie. - Do twoich blond włosów musi być w wyrazistych kolorach - pokiwała sobie głową na potwierdzenie własnych słów. - Hm... masz jakieś preferencje?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  100. Przyjrzała się uważniej jego karnacji i skinęła głową na komentarz o talii osy. Zacmokała z aprobatą, po czym zbliżyła się do niego.
    - No dobrze, różu ci odpuszczę - zgodziła się udając przy tym wielce rozczarowaną. - Będzie brązowa z dodatkami czerwonymi i zielonymi - stwierdziła w końcu. - Ale to muszę materiały kupić i zadziałamy - klasnęła lekko w dłonie, zajmując się teraz wyżynaniem swoich długich włosów. W brzuchu jej trochę zaburczało, ale zignorowała to. - No to jak? Co teraz? Jakaś przebieżka? Przysiady? - zainteresowała się gotowa do rozpoczęcia treningu.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  101. Chciała mu powiedzieć, że rozgrzewkę zrobiła płynąc tutaj, ale ugryzła się w język. Schowała obawy, że nie da rady przebiec tych 5 km do kieszeni i pokiwała lekko głową.
    - Trzeba było nie świecić gołym dupskiem to by ci tak nie marzły - uśmiechnęła się do niego niewinnie i ruszyła truchtem te całe 5 km. Skupiła się w tym wszystkim na oddechu i na tym, żeby jednak truchtać całą drogę. Raz tylko musiała zrobić sobie minutkę przerwy, ale potem znów ruszyła w stronę ich prowizorycznego obozowiska. Nie była pewna ile jej to zajęło, ale w końcu przybyła i oparła dłonie o swe kolana.
    - Zrobione, całkiem malownicza trasa - rzuciła między jednym sapnięciem a kolejnym, uspokajając swój oddech. - Ten mostek był czarujący... taki niszczejący, zarośnięty, ale miał swój urok - dodała. - A trasa przy jeziorze... mhm można się w niej zakochać - pokiwała lekko głową, po czym zerknęła na pieczącą się rybkę. - O matko... jesteś niesamowity - szeroki uśmiech rozświetlił jej twarz. - Jestem straszliwie głodna... - przyznała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  102. - Nie wszyscy mieszkańcy - zaprotestowała swoim zwyczajem i usiadł na miejscu, sięgając dłonią po rybkę. - I nie każdej natury nie powinno się nie bać - dorzuciła smakując rybki. - Mhm pycha - posłała w jego stronę szeroki uśmiech. - Och przestań. Moje podniebienie nie jest aż tak wyrafinowane. Ba, nawet często proste rzeczy cieszą mnie bardziej niż te wszystkie wymyślne dania - pokręciła lekko głową. - No i jest tyle rzeczy, których jeszcze muszę spróbować - dodała wesoło, wcinając rybkę. - Możemy zboczyć z kursu? - zapytała go jeszcze unosząc wzrok znad rybki. - Zostawiłam swoją torbę dobrze ukrytą... - mruknęła. - Przydałyby mi się ciuchy na zmianę...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  103. Dziewczyna pokręciła przecząco głową i spojrzała mu prosto w oczy.
    - W każdym gatunku, nie tylko w Terrańskim znajdują się jednostki okropne - odparła szczerze. - Masz rację, muszę nauczyć się ufać uważniej... - zgodziła się z nim. - Ale nie tylko w przypadku Terran - sięgnęła sobie jeszcze trochę ryby i wsunęła do buzi. Pozwoliła sobie na dłuższe jedzenie zanim uniosła na niego swoje tęczówki, kiedy wspomniał o najbardziej niebezpiecznej jednostce.
    - Przepraszam, ale o kim mówisz? - zapytała przekręcając głowę w bok, żeby go trochę podrażnić. - Ciebie już odrobinę znam i nie uważam cię za najbardziej niebezpieczną osobę, która stąpa tu po świecie - pokręciła przecząco głową. - Znam znacznie bardziej niebezpiecznych... - westchnęła ciężko, po czym przysunęła się do niego i wsunęła mu do buzi trochę ryby. - Ty jesteś silny i nieobliczalny, miejscami głupol wielki - rzuciła lekko. - Czasem masz mord w oczach, czasem cieszysz się z rozlewu krwi, czasem rzucasz dziwne komentarze, a czasem jesteś przyjazny i kochany - dodała jeszcze. - Ale nie widzę cię jako najbardziej niebezpiecznego.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  104. Gabriela spojrzała na niego zaskoczona tym wyznaniem.
    - O i to! Właśnie to - wycelowała w niego palcem. - Umniejszasz sobie za każdym razem. Owszem myślisz swoim przyrodzeniem, gdy chodzi o cielesność... ale gdybyś nim faktycznie myślał to... - zmierzyła go chłodnym spojrzeniem. - ...to już dawno byś mnie przeleciał mimo że tego nie chcę - zauważyła krótko. - Zawiodłeś się na wielu osobach - dodała, kiedy skończył opowiadać o swoich przeżyciach. Ostrożnie dotknęła jego kolana. - Ja nie widzę w tobie diabła, Pius. Po prostu zawiodłeś się na wielu jednostkach i straciłeś zaufanie do kogokolwiek... - rzuciła. - W każdym widzisz potencjalnego wroga... a przynajmniej takie sprawiasz wrażenie, po tym co mówisz. Masz do tego prawo - pokiwała lekko głową. - Spróbuj... otworzyć się na innych. Możesz zacząć ode mnie, jeśli chcesz - uśmiechnęła się do niego łagodnie. - Dziękuję, że tyle mi o sobie mówisz.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  105. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  106. Dziewczyna skinęła głową i spojrzała mu prosto w oczy.
    - Dlatego właśnie nie rozumiem czemu uważasz się za takiego diabła, Imperiusie - szepnęła. - Fajny z ciebie facet, kiedy nie próbujesz udowadniać mi że masz nad wszystkim kontrolę. Nikt z nas nie ma. Popatrz na mnie... do tej pory w ogóle nie miałam kontroli nad swoim życiem. Dziś uczę się tego, ale długa droga przede mną - dodała. - Rozumiem, że seksualność jest dla ciebie ważna pod tym względem... ale myślę... - zarumieniła się odrobinę. - ...myślę, może naiwnie, że seks powinien odbywać się z miłością i poszanowaniem do drugiej osoby... - odchrząknęła. - Wiem, że ty mnie szanujesz, ale kiedy czasem rzucasz te komentarze, które trudno mi zrozumieć... to czuję się jak jakaś zdobycz. Wciąż zniewolona - wyjaśniła mu i wstała, żeby przenieść się na jego kolana. Objęła go mocno ramionami przytulając się do niego. - I uhm może za jakiś czas będę chciała mocnego, zniewalającego mnie seksu... ale teraz... chciałabym ci dać ciepło. Ukojenie i uhm no wiesz tak normalnie. Może najpierw bez seksu... z przytulaniem się - ucałowała go w policzek. - Podobasz mi się taki jaki jesteś, a nie taki na jakiego pozujesz. Podobasz mi się dzisiaj, teraz... mimo że to wszystko wiele cię kosztuje to ja... wreszcie widzę w tobie takiego zwykłego chłopaka. Zwykłego chłopaka z mnóstwem przejść i problemów, ale wciąż... człowieka - szepnęła mu do ucha. - Może czas się zatrzymać? - odsunęła się trochę od niego, żeby spojrzeć mu prosto w oczy. - Zatrzymać i docenić to co masz dookoła? - zapytała go cicho. - Kochasz naturę, sam to przed chwilą powiedziałeś... może pokochasz też stworzenia chodzące po tym świecie. Nie wszystkie są złe - uśmiechnęła się do niego. - Ale każde popełnia błędy... tak i ty i ja... wyrwiemy cię z tej klatki. Wspólnie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  107. - Każde okowy mają maleńką dziurkę na klucz - odparła cicho. - Poszukiwania klucza mogą być ciężkie, ale w końcu go znajdziesz - uśmiechnęła się do niego łagodnie, po czym uniosła lekko brew. - Naprawdę? - zapytała go mierząc go nieco chłodniejszym spojrzeniem. - Jeśli tak to bardzo się cieszę, ale jeśli mówisz to tylko po to, żebym poczuła się lepiej... to przestań - pokręciła lekko głową. - Nie musisz tego robić - dodała, a na pytanie o lubienie go westchnęła ciężko. - Tak, zaczynam cię lubić - przyznała, po czym pogroziła mu palcem przed nosem. - Ale nie wyobrażaj tu sobie teraz zbyt wiele. Dopiero cię poznaję - uśmiechnęła się do niego zawadiacko. - Widzieliśmy się ze 3 razy... spędziliśmy ze sobą mniej niż 48 godzin - pokręciła lekko głową, ale nie zeszła z jego kolan.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  108. Gabeirla wzruszyła ramionami i zeszła z jego kolan. No przecież, że nie będzie mu mówiła o wszystkim. Przez ten miesiąc zdarzało jej się zastanawiać co robi Pius, ale czy myślała o nim co chwilę? Nie... ale przecież było tyle rzeczy do zwiedzenia i obejrzenia, że uznała to za coś naturalnego.
    - Przysięgam, że to ostatnie utnę ci jak jeszcze raz o nim wspomnisz - pogroziła mu palcem przed nosem. - Charakterem, jak nie robisz z siebie dupka - pokazała mu język i wzięła sobie jeszcze trochę rybki. - A zanim powiesz, że się wykrwawisz - uniosła na niego wzrok, wsuwając swój sztylet do ognia i przekręcając go w nim. - Widziałam jak przypalałeś sobie ranę. Będę w stanie cię odratować zanim się wykrwawisz - puściła do niego buziaka w powietrzu.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  109. Gabi pokręciła głową w rozbawieniu i schowała sztylet na jego własne miejsce, po czym zerknęła w górę na ściemniające się niebo.
    - Albo... możemy zostać tutaj - rozejrzała się dookoła. - Pogoda zdaje się całkiem niezła. Raczej nie powinno padać - dodała. - No i wtedy możemy się jeszcze trochę pouczyć we frechtunku. - Chociaż ta jaskinia nie brzmi tak źle - mruknęła jeszcze, przynajmniej nie brzmiała dopóki nie wspomniał tych całych pająko-niedźwiedzi. Wzdrygnęła się na samą o nich myśl.
    - Nie, jednak nie. Ta polanka zdecydowanie mi odpowiada. O... wygodne ma podłoże - poinformowała go.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  110. Chciała zaoferować mu pomoc przy rozbijaniu namiotu, ale ugryzła się w język. W końcu sam przed chwilą mówił, że chciał mieć nad czymś kontrolę. Pokiwała więc tylko głową i obserwowała jego poczynania.
    - Wiesz... nie wiem czy miecz to coś dla mnie - stwierdziła po krótkiej chwili. - Znaczy chętnie spróbuję - dodała zaraz. - No bo jak nie sprawdzę to się nie dowiem - przyznała szczerze. - Hm... tak pomyślałam, że może nauczyłabym się rzucać moim ostrzem dobrze? - spojrzała na niego. - O tak - wyciągnęła swój sztylet i rzuciła nim w korę najbliższego drzewa, ale to odbiło się od niego rękojeścią i upadło na ziemię. - Cicho, trafiłam chociaż - zaśmiała się z zakłopotaniem idąc po swój nóż. Podniosła go z ziemi i wróciła do ognia, żeby obserwować powstający namiot.
    - Perun i ja byliśmy wychowywani zupełnie inaczej - odparła krótko. - On jest dużo ode mnie starszy, niewiele go widziałam - wzruszyła ramionami. - Bardzo nie lubi Argarczyków, ale ja... - zastanowiła się. - Do tej pory spotkałam samych fajnych... wiesz ja... - zagryzła mocno wargi. - Nie podoba mi się polityka mojego brata. Chciałabym polepszyć życie biedoty w Polszy... a nie bawić się w niepotrzebne nikomu wojenki - dmuchnęła sobie w grzywkę. - Właściwie to w planach mam wybranie się do Lasu - dodała. - Sama - zerknęła na niego. - Ale nie po kryształ... chciałabym pogadać z Gabrielem - wzruszyła ramionami. - On też... znaczy wydaje mi się, że on też był taką czarną owcą rodziny jak ja - przyznała się, chociaż nikomu tego wcześniej nie mówiła. - O kryształach dużo się naczytałam...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  111. Dziewczyna wydęła na moment policzki.
    - Wiadomo, że wtedy powinnam ich mieć więcej. Co najmniej ze cztery przy sobie - przytaknęła mu. - Ale rzucać się mogę uczyć jednym - dodała zaraz, po czym wzruszyła ramionami. - Wszystkiego chcę spróbować - zadecydowała zaraz. - Od miecza, przez sztylety po łuk... wszystkiego, zanim wybiorę sobie mój ulubiony sposób - wyjaśniła mu. Wzruszyła ramionami co do jego podejrzeń do Peruna. Nie poprawiała go już, bo to nie do końca Perun chciał ją wydać za mąż. Była obiecana jednemu od urodzenia. Nie miała na tym polu nic do powiedzenia. Wątpiła aby i Perun miał. Zaśmiała się cicho na pytanie co do zdrady.
    - Oho... z wieloma osobami - pokiwała głową. - Na swej drodze wiele sympatycznych buzi spotkałam - dodała wesoło. - A Gabriel... to mój przodek. Podobno dalej zamieszkuje las. To on... stworzył kryształy.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  112. Nie skomentowała już jego słów o swojej klatce i przodkach. Sam chciał się dowiedzieć, a teraz zbywał jej słowa w ten sposób.Zacisnęła tylko usta w cienką linię i przez moment tylko go obserwowała. Mogła by się boczyć, ale stwierdziła, że nie ma w tym większego sensu. Dmuchnęła sobie w grzywkę, po czym stanęła naprzeciw niemu, rozgrzewając sobie przy tym nadgarstki i dłonie, a także podskakując kilkakrotnie.
    - Okay, to co mam robić? - zainteresowała się.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  113. Dziewczyna zdecydowanie nie miała zbyt szybkiej reakcji. Mimo, że podskoczyła widząc jak ten zamierza się do ataku to nie zdołała się obronić przed konsekwencją jego. Zaklęła pod nosem, po czym odruchowo chciała zasłonić usta dłońmi.
    - Wybacz, to nie było... eleganckie - wymamrotała czerwieniąc się przy tym, bo mimo wszystkiego co przeszła do tej pory wciąż nie mogła pozbyć się wielu nawyków wpajanych jej w pałacu. Dobądź noża? No oszalał. Niby jak? Zagryzła mocno wargi, po czym szarpnęła się kilka razy, spróbowała unieść nogi co by mogła trafić go w czułe miejsce, ale na niezbyt wiele się to zdało. Odetchnęła głęboko raz i drugi, po czym rozluźniła wszystkie kończyny i przywdziała na twarz uwodzicielski uśmiech.
    - Jesteś niesamowity - szepnęła. - Taki męski... - zwilżyła swe wargi językiem. - Najchętniej bym cię teraz całego... wycałowała - dodała patrząc mu prosto w oczy. Szukała otwarcia, wszelkimi sposobami.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  114. - A czego tak bardzo nienawidzę? - zapytała go szeptem, krzywiąc się przy tym lekkim uderzeniu w krocze. Bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Uniosła kolano nieco wyżej, szarpnęła się mocniej. Zaczęła kołysać się na boki. Najpierw delikatnie, ale zaraz zrobiła to mocniej, mając nadzieję na zmianę pozycji, a w najlepszym wypadku na zrzucenie z siebie przeciwniku. W mniej idealnym chociaż na chwilową dekoncentrację, aby mogła jedną dłonią sięgnąć po sztylet.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  115. Już miała mu odpowiadać i wesoło się do niego uśmiechać, gdy spostrzegła szybki ruch dłoni. Zdołała zacisnąć powieki zanim piach trafił ją w twarz. Nie była jednak na tyle szybka aby uniknąć duszenia. Przez głowę przeszło jej, że Pius jest parszywym gnojem. Zacisnęła mocno zęby i przez krótki moment szamotała się w uścisku. Zwykły odruch. Odruch nad którym jeszcze nie panowała. Panika objęła jej ciało. Traciła oddech i powietrze szybciej niż by tego chciała, a uścisk tylko się powiększał. Nakazała sobie spokój. Musiała się jakoś uwolnić. Dlatego z całej siły nastąpiła mu na stopę, łokciem uderzając go w brzuch w nadziei, że ten straci oddech. Ponowiła łokciowę sprawę raz jeszcze, a gdy uścisk się poluźnił wyślizgnęła się spod niego i kaszląc odskoczyła na bezpieczną odległość, utrzymując gardę. Uniosła sztylet nieco wyżej. Oddychała ciężko mierząc go chłodnym spojrzeniem.
    - Ty wredny paskudniku! - fuknęła na niego nieco piskliwym wzrokiem i rzuciła się na niego biegiem, by w ostatniej chwili zmienić kierunek. Zrobiła wślizg, dość nieumiejętnie, celując w jego nogę. Miała nadzieję że impet zwali go z nóg.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  116. - To moja taktyka na rozbrojenie wroga śmiechem - skomentowała ten jego przytyk co do wyzwisk. W głowie wyzywała go gorzej, ale nie zamierzała tego robić na głos. Jeszcze przypadkiem by go tym zraniła, a przecież wcale tego nie chciała. Jednak kiedy ten splunął krwią, zatrzymała się przed kolejnym atakiem, padając niezbyt umiejętnie na tyłek.
    - Robisz sobie ze mnie żarty czy naprawdę coś ci jest? - zapytała ostrożnie, wstając i mimo wszystko zachowując czujność. - No wybacz, ale ostatnie razy bierzesz z zaskoczenia, więc... - odchrząknęła, bacznie go obserwując. Przesunęła wzrokiem po jego całej postawie i zamrugała kilkakrotnie. - O boże... ja cię naprawdę skrzywdziłam... - schowała sztylet do buta i podeszła do niego już pewniej. - Gdzie cię boli? Jak pomóc? - zapytała patrząc mu prosto w oczy.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  117. Sam moment wyciągania żebra przyprawił ją o mdłości. No co za głupi chłopak! Trzepnęła go przez łeb z całej siły jaką jeszcze miała.
    - Głupi! - burknęła na niego. - Nic dziwnego, że jesteś taki hardy, skoro nie pozwalasz organizmowi samemu zadziałać... przecież by się zrosło - bąknęła nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów. - A rób se tego loda ile wlezie - fuknęła znów wymierzając mu cios przez łeb. - Głupi... - zadrżała cała i odeszła kawałek żeby się uspokoić. Krążyła wokół prowizorycznego obozu zbierając siły i myśli.
    - Przepraszam - powiedziała w końcu. - Nie zamierzałam cię skrzywdzić - przyznała cicho.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  118. - Zluzuj dupę? - powtórzyła po nim i pokręciła przecząco głową, łącząc jednak ich palce ze sobą. - A gdybyś ty po raz pierwszy widział, jak ktoś komu zrobiłeś krzywdę nienaumyślnie wyrywa sobie żebro to potrafiłbyś przyjąć to tak po prostu? Zrozum mnie... dla mnie to niecodzienny widok - burknęła obserwując uważnie jego ranę. - I jak zwykle... niczego nie dałeś sobie pomóc - mruknęła jeszcze trochę niezadowolona. - Żyjesz i chodzisz, cudownie - sarknęła puszczając go w końcu i odsuwając się na krok, żeby nabrać głębokiego oddechu w płuca. - Na dzisiaj koniec treningu - schowała swój sztylet. - Pójdę się spakować, a potem... - obróciła się do niego. - Zapraszam cię do pobliskiej gospody. Mają świetny gulasz... ja stawiam - dodała zaraz. - Potraktuj to jako... przeprosiny, to tak jakbyś nagle uniósł się dumą, żeś mężczyzna - dodała zaraz.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  119. Miała na końcu języka kolejne komentarze co do kiepskich pierwszych razów, ale utknęło to w jej gardle na wiadomość o odebrani jej propozycji jako "randki". Policzki jej spąsowiały i nawet odsunęła się kilka kroków, kręcąc lekko głową.
    - N-nie, to nie r-randka - wydusiła z siebie, bo chociaż sama propozycja mężczyzny wydała się jej niezwykle ciepła i coś miłego wpłynęło do jej serducha to twardo stała przy swojej wersji. - Obiad, to obiad... w dobrym towarzystwie - dodała jeszcze całkowicie czerwona na twarzy. - Dobrze, przeżyłeś ale... już nie musisz tego czuć - szepnęła. - Już nie... - odważyła się do niego zbliżyć i ostrożnie położyła obie dłonie na jego klatce piersiowej. - Teraz, teraz pracujemy nad dobrymi wspomnieniami, bezbolesnymi - uśmiechnęła się do niego delikatnie. - No to... jeśli szli byśmy na randkę... to jak... no wiesz... sobie to wyobrażasz? - zapytała go, chcąc poznać jego opinię co do tego wysokopomnego wydarzenia. O matko. Czy ona naprawdę szła z nim na randkę? Nigdy nic takiego nie przeżyła. Nie wiedziała jak się zachować.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  120. Słuchała go z wyraźnym zainteresowaniem. Zdziwiła się, że jeszcze nigdy nie był na randce, ale to znaczyło że mógł chociaż ten raz przeżyć swój pierwszy raz z nią. Gdyby oczywiście szli na randkę, a przecież nie szli. Głupia. Po co w ogóle o czymś takim myślała? Jego pomysły były niesamowite. Nawet te namiętne całusy jej nie przestraszyły. Pokiwała głową z uznaniem.
    - Ale te romansidła mówią też o księciu na białym koniu, a gdybym na takiego czekała to chyba w grobie dopiero bym się go doczekała - rzuciła nieco cierpko. - Hm... w tę spódniczkę, którą dla ciebie uszyję - pokazała mu język, po czym pokręciła głową. - Nie ważne. Byle było ci wygodnie i bylebyś wyglądał schludnie i nie prowokująco innych. No bo wiesz, jeśli szli byśmy na randkę to chciałabym być w centrum twojej uwagi - przyznała nieco śmielej. - Och ja nie jestem wymagająca - zmieszała się. - Nigdy na żadnej nie byłam, więc... wydaje mi się, że nawet spacer brzegiem jeziora i jakiś kwiatek by mi wystarczył. Może też oglądanie gwiazd i obserwowanie tych spadających - dodała po chwili milczenia.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  121. - Dziś nie - odparła szczerze wciąż nieco speszona. - Dziś chciałabym iść z tobą na obiad i pospacerować po ulicach miasteczka... - uśmiechnęła się do niego delikatnie. Nie wykluczała jednak opcji ranki. Uważała nawet, że miałaby na nią ochotę, ale w tej chwili bardziej obawiała się o jego brak żebra niż jakieś upojne spotkania. - To ty wyskoczyłeś z nazywaniem tego randką - bąknęła. - Co się dziwisz, że moja głowa wchodzi w te tryby maksymalnie szybko - naburmuszyła się lekko. - Jak mnie kiedyś zaprosisz na taką schadzkę... to się dowiesz czy masz szansę - dodała po chwili namysłu i uśmiechnęła się do niego słodko. - A teraz zbieraj swoje szanowne cztery litery i ruszamy - dodała weselej.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  122. Dziewczyna westchnęła przeciągle słysząc jego słowa.
    - Czyli jeśli dziewczyna nie robi pierwszego kroku to ty po prostu odpuszczasz, tak? - rzuciła z przekąsem. - Zrozumiałam, panie miłość od pierwszego wejrzenia - podsumowała jego słowa o czekaniu kilka lub kilkanaście lat. Bo czy ona w jakikolwiek sposób powiedziała, że aż tyle będzie czekać? Ona tylko rzuciła, że może ją na randkę zaprosić w innym terminie. To on założył ten ogrom lat.
    - Nie interesują mnie żadne nazwiska czy tytuły - dodała jeszcze po krótkiej chwili, kiedy już maszerowali w stronę miasteczka. - Myślałam, że dobitnie zdołałam ci akurat to przekazać. Nie lecę na kasę, Imperiusie - pokręciła głową. - Nie straszne mi trudne warunki. Jasne, inne, niej dogodne, czasem frustrujące ale zdecydowanie nie beczę z powodów klęski urodzaju.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  123. - Nie zamierzam znikać z twojego życia. To już ustaliliśmy. Najczęściej to ty się obruszasz podczas kłótni i odchodzisz, a ja nie lecę za tobą z wywieszonym jęzorem. Wybacz, ale nie będę narażała się na niepotrzebne nieprzyjemności z twojej strony bo wielki pan Imperius ma muchy w nosie - rzuciła dość chłodno i zaraz wycelowała w niego palec. - I żebyś zaraz nie przekręcił moich słów. Ten komentarz dotyczy twojego zachowania podczas kłótni. KŁÓTNI - powtórzyła mu dobitnie i lekko się zarumieniła słysząc o tych wszystkich rzeczach.
    - W porządku, śpiwór i te sprawy... zrobiłeś część tych rzeczy na początku naszej znajomości i wydałeś mi się wtedy strasznie napalonym samcem. Obawiałam się o siebie, więc jak możesz oczekiwać że cokolwiek innego mogłam poczuć czy zauważyć - mruknęła. - Potem poznałam cię trochę lepiej... trochę, odrobinkę, powiedziałam ci że mi na tobie zależy... - bąknęła jeszcze. Pocałunek wziął ją z zaskoczenia i choć w pierwszej chwili zdrętwiała to nie odsunęła się i nawet delikatnie go pogłębiła. Dopiero kiedy się od siebie oderwali spojrzała mu prosto w oczy. - Więc zasugerowałam ci, że możesz zaprosić mnie na randkę kiedyś... ale to kiedyś nie oznacza za sto lat, może no nie wiem przy kolejnym spotkaniu? - rzuciła cicho przyspieszając nieco kroku.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  124. Gabi spojrzała na swoją rękę i zerknęła zaraz na Piusa.
    - A ja go pogłębiłam - przypomniała mu zaraz. - Ale to nie znaczy, że pójdę z tobą zaraz do łóżka czy na inną macankę - wolną dłonią podparła się pod bok. - Tak, musimy - spojrzała mu hardo w oczy. - Ale czy my naprawdę musimy rozmawiać o tym w taki sposób? Po prostu mnie wtedy zaproś na coś takiego, a nie umawiaj się. Bo skąd ja mogę wiedzieć co będzie za parę dni? A jak akurat będziesz pozbywał się kości udowej? Albo ja złamię sobie nogę? Przecież nie mam pojęcia co będzie za parę dni. Nie odpowiem ci teraz - puknęła go palcem w pierś. - Na tę chwilę zamierzam się dobrze bawić przy obiedzie w dobrym towarzystwie - przypomniała mu.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  125. - Świetny plan - uśmiechnęła się do niego promiennie. - Dziczyzna brzmi pysznie - zgodziła się z nim, a kiedy zbulwersował się o pocałunki spojrzała po nim z wyraźnym niedowierzaniem. - Naprawdę? - zapytała go wzdychając ciężko. - Za każdym razem jak nawet przeszłoby mi przez myśl, żeby cię pocałować to albo rzucałeś sprośnym tekstem, albo sam robiłeś ruch, albo też działo się coś innego. No i ja... jestem - zacisnęła mocno wargi. - Zielona w te sprawy... bardziej zielona niż przetrwanie w dziczy - odchrząknęła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  126. - Tak... oboje jesteśmy maksymalnie uparci, można powiedzieć że jesteśmy też wyrzutkami z różnych powodów, uciekinierami nawet... - pokusiła się o wypunktowanie paru wspólnych cech. - Wiele nas też różni - dodała po krótkiej chwili milczenia. - Na przykład ty... przy pierwszym poznaniu jesteś strasznie zamknięty w sobie i nie potrafisz się bawić. Traktujesz wszystkich z góry - rzuciła z lekkim przekąsem. - A ja... jestem za to zbyt naiwna bo daję wszystkim mnóstwo szans - dorzuciła lekko, zrównując z nim kroku i ostrożnie, jakby z rezerwą przytulając się do jego zdrowego boku. - Lubię tańczyć, śmiać się i poznawać nowych ludzi czy zdobywać nowe doświadczenie. Ty jesteś trochę za bardzo nakierowany na jeden kierunek... zabić i zapomnieć. Czasem mam wrażenie, że zwykłe przyjemności są ci obojętne... takie właśnie przyziemne, jak śpiew, taniec, spacer o poranku. Zachwycanie się czystym niebem czy zapachem lasu o zachodzie słońca...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  127. Przytuliła się nieco mocniej do jego boku, kiedy opowiadał o swojej przeszłości. Zrobiło się jej trochę smutno, że tyle fajnych rzeczy go ominęło, ale koniec końców uznała, że to w sumie dobrze.
    - Przynajmniej teraz masz wiele pierwszych razów do przeżycia ze mną - uśmiechnęła się pogodnie. - Pokażę ci jak smakuje życie. To, które ma wzloty i upadki. Będziemy tysiące razy upadać, ale... zobaczysz znajdziesz coś fajnego co ci się spodoba - była pewna swojego. Nawet bardzo. - Zaczniemy od stawiania na szukanie pozytywów w każdej sytuacji - pokiwała lekko głową i puściła go wyswobadzając się z objęć. Odbiegła kawałek i przystanęła przed nim, dygając przy tym lekko. - Mów mi mistrzu pod tym względem. Gdybym nie znajdowała pozytywów w swojej sytuacji, która... no wiem była dużo lepsza od twojej, ale jednak... to już dawno bym z sobą skończyła - przyznała szczerze. - Razem damy radę.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  128. Oczy jej zaiskrzyły ze szczęścia. Do końca nie była przekonana jak odbierze jej słowa, ale koniec końców zrobił to pozytywnie. Nawet w tym całym uniesieniu wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Zaraz jednak pokręciła lekko głową.
    - Nie wymagam od ciebie odwieszania miecza - odparła po chwili milczenia. - Wiem, że jest on ważną częścią ciebie - zapewniła go, ale kiedy przetrawiła słowa o odłożonych pieniądzach pokiwała lekko głową. - Używanie go rzadziej brzmi jednak kusząco - zgodziła się z nim, spoglądając wraz z nim na zachodzące słońce.
    - Pewnie, że będzie pyszna. Nie dość że dobrze przyrządzona to jeszcze w dobrym towarzystwie - pokiwała lekko głową i poprowadziła go dalej do jednej z gospód, w której ostatnio próbowała jeść i okazało się one być niesamowite. Na dodatek grano tu muzykę. Weszła pewnie do środka, trzymając Piusa za rękę i prowadząc go za sobą. Usiadła przy wolnym stoliku w kącie sali i spojrzała po nim. - Do dziczyzny weź mi wina - poprosiła go, bo przecież sam chciał im zamawiać te dania.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń

  129. - Och mam potencjał? - spojrzała na niego z pewną dozą niedowierzania w oczach. Tego jeszcze nikt jej nie powiedział. Zwykle odganiano ją od broni nie pozwalając nawet żadnej dotknąć. Nie mogła uwierzyć jak te parę słów sprawiło iż poczuła się lepiej. Może nawet trochę pewniej ze swoimi planami. - Jestem pilną uczennicą, staram się nie marudzić, kiedy widzę że coś ma sens - rzuciła wesoło. Zresztą sam to widział. Jak coś jej nie pasowało to twardo stawała przy swoich argumentach. W tym też byli dość podobni. Upiła trochę swojego wina, gdy tylko pojawiło się na stole.
    - Nie - odparła stanowczo. - Chcę zmiany wizerunku, ale raczej z tej biednej bezbronnej księżniczki w zaradną kobietę - dodała, przesuwając palcami po swych włosach. - Włosy są... uhm no to coś co najbardziej w sobie lubię - odchrząknęła, nie patrząc mu w oczy. - Chcę... - zniżyła głos i nachyliła się do niego. - Planuję poznać mieszkańców Mathyr, nawiązać parę sojuszy. Zebrać armię i... przejąć Polszę - zagryzła mocno wargi, wbijając w niego swe iskrzące się w tej chwili spojrzenie. - Na korzyść tego wizerunku przemawia fakt, że do tej pory byłam raczej zamknięta w czterech ścianach zamku... niewiele zwykłych ludzi wie jak wyglądam - odchyliła się na krześle. - A to do nich chcę uderzać, a nie do wielkich i zadufanych w sobie bogaczy.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  130. Gabi dmuchnęła sobie w grzywkę, biorąc od niego list gończy i przykładając go spokojnie do palącej się na stole świeczki. Przez moment obserwowała jak ten zaczyna się palić.
    - Zdaję sobie z tego sprawę - odparła. - Tylko, że na te listy gończe zazwyczaj zwracają uwagę osoby, z którymi nie chcę współpracować - posłała mu szelmowski uśmiech. - Nie są mi oni do niczego potrzebni - wbiła w niego twarde spojrzenie, bo choć z natury była łagodna i naiwna to nawet to miało swoje granice. - W tej chwili mam przy sobie genialnego szermierza - puściła do niego oczko. - Każda wojna liczy się z przelaniem krwi, a im więcej takich wybiję wcześniej tym mniejsza strata po mojej stronie później - dodała, puszczając ostatni skrawek listu gończego i patrząc jak ten zamienia się w popiół. - Tak więc zapraszam. Niech mnie łapią, jeśli potrafią. Nie zamierzam zakładać maski, ukrywać się szczególnie mocno - upiła znów łyk swojego wina. Na jego ofertę pokręciła lekko głową.
    - Dziękuję za tak szczodrą ofertę - zaczęła powoli. - Twoją pomoc przyjmę chętnie, ale innych demonów nie potrzebuję - oznajmiła. - To sprawy Mathyr i ich mieszkańców. Nie chcę wykorzystywać demonów do tego celu. Chcę zdobyć Polszę o własnych siłach. Z własnymi układami, z przyjaciółmi, których zamierzam zdobyć. Z sojuszami, które nawiążę. Z mieszkańcami Mathyr, a nie kimś z zewnątrz - mruknęła. - Do Argaru też zamierzam się wybrać - uśmiechnęła się do niego. - Wszystko w swoim czasie. To nie ma być dziecinna zabawa, którą wykonam w tydzień. Nie, to masa przygotowań, bo chcę być liderem, który stoi ramię w ramię ze swoimi oddziałami. Jedzie na ich czele, a nie ukrywa się za demonami - dokończyła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  131. Dziewczyna wydęła policzki i westchnęła przeciągle.
    - Widzę, że mnie nie słuchasz - oznajmiła po chwili. - Wyraźnie ci powiedziałam, że to będzie długofalowe działanie. Nie na łapu capu. To co w tej chwili ci przedstawiłam to zarys mojego planu. Zarys, szkic. Podstawa - postukała palcem o swoje naczynie z winem. - Powiedziałam ci, że zdobędę sojusze i przyjaciół. Uformuję swoją własną armię, co oznacza że będę miała pomoc z zewnątrz. Będą to choćby ci orkowie, którymi tak gardzisz. Terranie, Drakoni... - wymieniła kilka ras. - To będzie moja pomoc i to będzie moja siła. Nie wykluczam, że zbieranie sojuszników będzie wymagało mnóstwa pracy i wysiłku a także czasu. Być może samo odbijanie Polszy rozpocznę dopiero za trzy, cztery, pięć a może nawet 10 lat - zauważyła dość chłodno. - I nie zetnę włosów bo faktycznie, takie mi się podobają - zgodziła się z nim tak po prostu. - Bo w tym wypadku jestem tylko głupią nastolatką, dla której długie włosy są atutem - fuknęła na niego trochę wściekła, że tak się do tych włosów przypierdzielił. Wszystko inne dało się przełknąć, ale nie włosy.
    - Masz rację, co do tego szybkiego wzbogacania się przez niektórych. O takich przypadkach nie pomyślałam - przyznała mu w tym miejscu rację. - Ale znowu wracamy do punktu wyjścia... widzisz wszystko w czarnych kolorach. Patrzysz na orków, którzy mnie pojmali, a to była moja wina - przypomniała mu. - To ja ich chciałam okraść - pokręciła lekko głową. - Nie widzisz tego, że już dobry rok jestem na wolności i jakoś nikt mnie nie pojmał. Nikt mnie nie wydał. Jest wiele tych poczciwych dusz, które tego nie zrobią - przypomniała mu spokojnie. - Co mogę poświęcić? - zacisnęła mocno pięści. - Jeśli będzie trzeba to oddam za nich własne życie - spojrzała mu prosto w oczy. - Ech nie twierdzę, że mój brat robi wszystko źle - pokręciła lekko głową. - Myślę tylko, że on jest za bardzo skupiony na sile, władzy i pieniądzach. Zaślepiony nimi jest - skomentowała. - Nie widzi potencjału w współpracy między gatunkami... ja chcę postawić właśnie na to. Na mieszanie się gatunków, na radę złożoną z wielu przedstawicieli różnych ras. Na dogadywanie się nawzajem.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  132. - Chcę zacząć od poznania świata, od poznania jego potrzeb. Już tak naprawdę zaczęłam. Byłam w Terrze, posłuchałam co ludzie mówią. Wdałam się w kilka przyjemnych dyskusji, zaprzyjaźniłam się z paroma Terranami - oznajmiła z wielkim uśmiechem na twarzy. - Spotkałam też dwoje nastoletnich Argarczyków. On to taki dziwny gbur ze słabością do małych dzieci... - zawiesiła głos na moment i pogroziła mu palcem przed nosem. - Ale nie taką jaką sobie pomyślałeś - cmoknęła z udawanym oburzeniem. - A ona całkiem zaradna i silna dziewczyna - dodała jeszcze. - Chcę poznać więcej, chcę się wiele nauczyć, na przykład tej samoobrony i walki mieczem... a może i z łuku. Uczę się już rzucać nożami... ale ci nie pokażę bo trafiam w korę drzewa raz na 15 - zaśmiała się z lekkim zażenowaniem. - Dopiero potem mając taką wiedzę i przychylne spojrzenie mieszkańców... dopiero wtedy pójdę szukać sojuszników - szepnęła, a gdy chwycił jej dłoń, zerknęła na nią nieco zaskoczona. O proszę. To nie tylko ona potrafiła się czerwienić.
    - Ładnie ci w czerwieni - rzuciła wesoło, postanawiając, że skoro on ją do tej pory wprowadzał w zakłopotanie to i ona czasem może sobie pozwolić na małe odbicie piłeczki. - Dziękuję za troskę, będę uważała na tyle na ile mogę, a co do orków... - westchnęła ciężko. - To nie tylko o nich takie zdanie miałeś... o Terranach też. Pamiętasz gospodę? Tam też rzucałeś niewybredne komentarze o goblinach - przypomniała mu. - Jakbyś... jakbyś uważał ich wszystkich za gorszych od siebie - ścisnęła nieco mocniej jego dłoń. - Trochę mnie to przeraziło - przyznała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  133. - Za ostrze? - zerknęła na niego i pokiwała lekko głową. - Spróbuję - stwierdziła, chociaż obawiała się, że biorąc pod uwagę jej własną ciapkowatość to najpierw straci sporo krwi zanim faktycznie uda się jej dobrze nożem rzucić.
    - Bez kryształów... - powtórzyła po nim i pokręciła lekko głową. - Może w przypadku siły i wojny - zgodziła się z nim, bo byłaby głupia, gdyby tu zaprzeczyła. - Ale jeśli chodzi o to co mamy w głowach... o siłę innego rodzaju to jako Mathyrka uważam, że równamy się z wami bez żadnego problemu - pokiwała lekko głową. - Bez problemowo i jeszcze was prześcigniemy... któregoś razu. Podpatrując od was wynalazki, zmienimy je na swoje, przystosowane do naszych potrzeb - zapewniła wesoło.
    - Nie musiałeś nic mówić. Twój wzrok mówił wszystko - wzięła sobie trochę swojej potrawki i wsunęła do buzi, smakując jej z zamkniętymi oczyma. - Czasem mam wrażenie, że traktujesz nas lekceważąco, a to kiedyś może cię zgubić - dodała. - Hm ciekawe, czy to słabość jednostki czy wielu Argarczyków je ma? - zerknęła na niego z zaciekawieniem i znów wzięła trochę dziczyzny. - Pyszne - wyszczerzyła się do niego, popijając to wszystko winkiem. - Zagramy w dziesięć pytań - stwierdziła po chwili namysłu. - Nie chcesz odpowiedzieć na pytanie, nie musisz, ale wtedy czeka na ciebie wyzwanie wymyślone przeze mnie... i no na odwrót też - uśmiechnęła się szeroko. - Od razu limity wyznaczę u siebie. Nie zgodzę się na ścięcie włosów w ramach wyzwania - pogroziła mu palcem przed nosem. - I no wierzę, że nie będziesz chciał żadnych zbliżeń erotycznych w nich... w sensie no uhm... - zaczerwieniła się. - ...pójścia na całość... wchodzisz w to?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  134. - Nigdy nie planowałam go zastępować - odparła szczerze, znów upijając trochę swojego wina. - Moim przeznaczeniem było pięknie się uśmiechać i wyjść za wpływowego mężczyznę dla umocnienia pozycji Polszy. Nigdy nie zwracano większej uwagi na moje potrzeby - pokręciła lekko głową. - Chciałam tylko zasmakować prawdziwego, beztroskiego życia... ale kiedy to zrobiłam to... - rozejrzała się dookoła i wsunęła trochę dzika. - ...nie spodobało mi się to co zobaczyłam. Nie podoba mi się to co widzę. To jak nastroje Mathyr pogarszają się z niemal każdą decyzją brata... to jak uważa Polszanów za najlepszych. Nadludzi... - zacisnęła mocno pięści i zrobiła coś kompletnie w jej opinii nie księżniczkowego. Splunęła w bok. - Nie widzę innego wyjścia, choć jeśli poznałabym kogoś kto byłby w stanie osiąść na tronie i działać w zgodzie z ideałami, które mam... miałby takie same lub bardzo zbliżone. Chciałby działać na rzecz biedniejszych ludzi... to chętnie obsadzę go w roli władcy, pomagając zdobyć mu Polszę - wzruszyła ramionami. - Nie mniej... musiałabym taką osobę bardzo dobrze znać, a póki co żadnej takiej nie poznałam - dodała, patrząc mu prosto w oczy. - Ty na przykład jesteś zbyt porywczy i to jak patrzysz na Mathyrczyków mi się nie podoba - skomentowała unosząc szklaneczkę do ust i zanurzając je w winie. - Odpowiadając na twe pytanie wprost... od kiedy jestem poza murami Polszy - sięgnęła widelcem po kolejny kawałek mięsa. - Moja kolej - wyszczerzyła się do niego. - Dlaczego pracowałeś dla Peruna?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  135. - Z całym szacunkiem... jesteście tutaj obcy. Nigdy nie mieliśmy do czynienia z taką magią. Dla wielu wciąż jesteście zagrożeniem. Kolejny lud, który z łatwością może stać się taką potęgą lub większą niż Polsza. Nic dziwnego, że tak na was patrzą. Boją się was... Nie wszyscy, ale rzesza ludu tak. Nie usprawiedliwia to ich działania. Pewnie, że nie - pokręciła lekko głową. - Mówisz o powrocie, rezurekcji. Ja nie miałabym nawet takiej możliwości - rzuciła spokojnie. - Nie wiem, czy to powód do chwały - pozwoliła sobie na takie słowa, po czym wstała i obeszła stół dookoła. Odsunęła jego potrawę na bok, żeby wsunąć się na jego kolana. Na chwilę. Objęła go mocno ramionami przytulając do siebie. - Gdybym potrafiła wrócić zza światów, gdybym była taka jak ty... była tego samego gatunku co ty... to rozumiałabym twoje słowa. Przyjęłabym ten argument do wiadomości i przytaknęła ci, bo tak... miałby sens. Jednak tak nie jest. Ja mam tylko jedno życie. Jedno życie do przeżycia - spojrzała mu prosto w oczy i nachyliła się do jego ucha. - I to jest dopiero powód do chwały. Przeżyć je najlepiej jak mogę. Dokonać rzeczy na miarę własnych możliwości... i drżeć za każdym razem, gdy temu życiu zagraża niebezpieczeństwo... bo jest tylko jedno, wyjątkowe - dokończyła muskając ustami jego policzek. Została jednak na jego kolanach.
    - Nienawidzisz nas czyli kogo? - zerknęła na niego. - Bo z tego co mówisz to nienawidzisz Polszy, jak 80 procent Mathyrczyków. Mathyr to nie tylko Polsza, a ta zdaje się o tym zapominać - westchnęła ciężko. Czy jej nie skalał ten świat? Wątpiła w to. Wychowywała się w końcu na dworze królewskim. Potrafiła manipulować innymi dla własnych korzyści. Znała się na dyplomacji. Znała arystokrację i ich zwyczaje. Wiedziała wiele... ale wybierała inny kierunek. Swój własny.
    - Nie - odparła szczerze. - Gdyby Argar zgodził się mi pomóc, przyjęłabym pomoc, ale nie chciałabym żeby odwalili za mnie najbrudniejszą robotę. Nie chciałabym, żeby zwycięstwo nad Polszą było jedynie chlubą Argaru - obrzuciła go chłodnym spojrzeniem. - Argar może być jego częścią, ale nie całością. To czego chcę to jedność, a nie kolejna tyrania. Jakby to wyglądało dla tych, którzy wciąż się was boją, hm? Przyszła sobie pieprzona księżniczka Polszy, poprosiła Argarczyków o pomoc. Zwyciężyła i trafiliśmy na kolejną tyranię. Tym razem pod tyranię tych z nadprzyrodzonymi mocami, których nie rozumiemy. Strach się bać i cokolwiek mówić, a ja nie chcę żeby społeczeństwo się bało wyrażać swą opinię. Nie chcę by znów czuli się aż tak bezradni. Dlatego chcę im umożliwić uwolnienie swego kraju spod tyrani. Uwolnienie go wspólnymi siłami - wzruszyła ramionami. - Może brzmi to idyllicznie. Nawet bardzo, ale... - uniosła kąciki ust w sarkastycznym uśmiechu. - Jestem tylko głupią nastolatką z przerośniętą ambicją i marzeniami - dokończyła i spłonęła lekkim rumieńcem na pytanie o kolor bielizny. - Och taki tam zwykły - mruknęła wymijająco i wstała z jego kolan, żeby w drodze powrotnej do swojego miejsca ukradkiem zerknąć pod swoje odzienie. - Beżową - bąknęła, siadając na swoim miejscu. - Jaki jest twój ulubiony sposób spędzania wieczorów?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  136. - Zauważyłam - odparła spokojnie Gabi. - Zdajesz się przekładać to co robisz tam na sytuację tutaj. Przynajmniej słownie. Tu terror, siła nie zadziała. To znaczy zadziała, ale nie zmieni nic - wzruszyła lekko ramionami, wcinając dalej swoją potrawę. - Lubię, ale nie muszę siedzieć ci na kolanach non stop - odparła swobodnie. - Tu mi dobrze - wyszczerzyła się do niego. - Lubisz rysować? A co najbardziej? Ludzi czy naturę? - zainteresowała się.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  137. - Wiem - mruknęła. Wiedziała. Zdawała sobie z tego sprawę, ale miała wrażenie, że to on nie wiedział. Teorię znał a i tak próbował ją przekonać do swoich sposobów. Popiła trochę wina i zakrztusiła się nim.
    - Mogłam się tego spodziewać - skomentowała te jego akty. - Aż mi się na usta ciśnie pytanie ile z tych aktów udało ci się dokończyć a ile porzuciłeś przez zbliżenie - odchrząknęła. - Hm... w zamku czytałam, grałam na lirze, próbowałam uczyć się walki mieczem, ale stamtąd byłam przepędzana - zaśmiała się cicho. - A tutaj? Wieczory lubię spędzać w karczmach, przy śpiewie i tańcach - wyszczerzyła się. - A kiedy jestem zupełnie padnięta to patrzę w gwiazdy lub obserwuję naturę. Lubię kąpać się wieczorami w jeziorach i innych zbiornikach wodnych - dodała. - Dlaczego nie mieszkasz w Argarze?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  138. Gabi pokiwała lekko głową.
    - Wiesz, myślę że to co robią to najlepsze co mogli zrobić - przyznała powoli. - Pozwalają pozostałym mieszkańcom oswoić się z ich istnieniem. Wychodzą do ludzi... no bo zobacz... sama spotkałam na swojej drodze już 3 z nich. Ciebie i dwoje pozostałych - zauważyła. - Wychodzą powoli i dają się poznać mieszkańcom. Nie narzucają im swojej woli. To dobra strategia - skomentowała. Nic by im nie dało rozpętywanie niepotrzebnych wojen. Nie komentowała sprawy Phyonix. O tym miejscu wiedziała, bo należała do wyższych sfer. Pospolita ludność raczej nie zdawała sobie sprawy o istnieniu feniksów. Zacisnęła mocno wargi słysząc kolejne pytanie.
    - Poproszę wyzwanie - mruknęła tylko. Nie zamierzała odpowiadać. Zwłaszcza, że sama nie wiedziała jeszcze co o tym zbliżeniu sądziła. Było niespodziewane i to jeszcze, kiedy miała dość dużo procentów w głowie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  139. Nie odpowiedziała już, choć miała w głowie nieco inny obraz. Może poza tym co robił Perun. Uważała, że gdyby Argarczycy nagle próbowali zawojować świat, ulepszać go na siłę to spotkaliby się z większą niechęcią. Uniosła wysoko brew patrząc na butelkę. Chwyciła ją w dłonie i przystawiła sobie do ust, ale po chwili uśmiechnęła się do niego słodko. Wlała sobie kieliszek wina, kolejny wlała Piusowi, a resztą podlała kwiatki i uśmiechnęła się do niego szeroko.
    - Butelka jest wyzerowana - puściła do niego oczko. - A ja nie dam się ci spić po raz kolejny - posłała mu buziaka przez stół. Wredny jesteś, wiesz? - upiła winko ze swojego kieliszka. - Chciałbyś mieć dzieci?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  140. - Piątkę - odparła bez wahania. - Najlepiej jakieś bliźniaki, co bym za dużo rodzić nie musiała, ale jeszcze mam na dzieci czas. Nie potrzebuję ich w tej chwili - uśmiechnęła się lekko. Popijając trochę swojego wina. - Uczę się od mistrzów - rzuciła jeszcze żartobliwie a propo butelki wina. - No dobrze... kolejne pytanko... - zastanowiła się. - Która z kobiet w tej gospodzie najbardziej cię pociąga? - zainteresowała się, zerkając na niego z zaciekawieniem.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  141. Zarumieniła się, kiedy tak pewnie oznajmił że właśnie ona mu się podoba najbardziej. Założyła dość nerwowo kosmyk włosów za swoje ucho i pokręciła lekko głową.
    - Nikomu - odparła szczerze. Nie sądziła, żeby to był taki wspaniały pomysł. - Ale nie możesz mi się dziwić... jak to określiłeś wcześniej, wszyscy widzą mnie jak zdobycz do ruchania... nie będę kosiła losu - postanowiła usprawiedliwić swoją wypowiedź. Poza tym... no przecież to takie sprośne. Jeszcze by temu komuś spodnie zapaskudziła niechcący, albo co gorsze poczuła jak się temu komuś zbiera. Pokręciła szybko głową i zagryzła mocniej wargi.
    - Jaka jest najbardziej sprośna rzecz jaką zrobiłeś?

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  142. Poczuła jak czerwienieje po czubek swojej głowy. Ona pruderyjna? Nie sądziła, żeby tak było. Z nią było sprośnie? Zagryzła mocno wargi. Nie wiedziała w której chwili, a gdy zapytał o fantazję seksualną aż zmalała na krzesełku.
    - Chciałabym... chciałabym kiedyś oddać nad sobą kontrolę... oddać na przykład na cały dzień. Robić dokładnie to czego ode mnie chce mężczyzna. Nawet jeśli publicznie kazałby mi chodzić bez majtek... albo uhm no robił inne rzeczy - bąknęła upijając porządnie alkoholu i kończąc swoje danie. Spojrzała na niego niepewnie. - Chciałbyś mieć taką kontrolę nade mną? - zapytała go, pocierając swoje dłonie o siebie. W końcu pragnęła próbować nowych rzeczy. Miała wrażenie, że nie będzie w stanie tego więcej z siebie wydusić.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  143. Zagryzła mocno wargi i odetchnęła głęboko, cały czas patrząc w te jego tęczówki.
    - Gdybyś był delikatny... podczas mojego pierwszego razu... - zaczęła ostrożnie. - Potem już nie, ale pierwszy tak... - dodała zaraz, bo przecież chciała by i on coś z tego jej marzenia seksualnego miał. Skinęła powoli głową. - Uhm tak - szepnęła ledwie dosłyszalnie. - Jestem gotowa.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  144. - Będziesz mnie karał za nieposłuszeństwo? - zapytała go jeszcze, a potem zamrugała kilkakrotnie patrząc na niego z niedowierzaniem. Miała się rozebrać tutaj? Ściągnąć to wszystko przy tych wszystkich ludziach? Poczuła jak robi się malutka. Niepotrzebnie rozejrzała się dookoła i nagle poczuła na sobie wszystkie spojrzenia. Nagle stała się świadoma obecności ich wszystkich, ale przecież... sama tego chciała. Powoli rozpięła pierwsze guziki swej koszuli i zdjęła ją z siebie, składając zaraz.
    - Bandaż też? - powtórzyła po nim. - A-ale... - czuła jak płonie od środka, ale mimo to sięgnęła do bandaża i zaczęła bardzo powoli go z siebie ściągać.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  145. Szybko zasłoniła swoje piersi ramionami, kiedy Pius krzyknął do karczmarza. O losie. Jeszcze specjalnie zwrócił na nich uwagę wszystkich w karczmie. Mężczyzna zarechotał i pokiwał głową.
    - Z widokiem na miasto - powtórzył po nim, a Gabriela miała wrażenie, że sam nie może doczekać się tego co usłyszy, bądź co gorsza zobaczy. Spuściła wzrok i wstała, zakrywając się szybko swoją koszulą. Przytrzymała ją mocno przed sobą, zasłaniając swój biust. Nie założyła jej, no nie? Chciała już tylko znaleźć się w tym pokoju. Coś sprawiło, że nie potrafiła wydobyć z siebie głosu, a najgorsze w tym wszystkim, że miała wrażenie iż robi się jej gorąco. Tam w środku.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  146. Zadrżała przez chwilę trochę z niepewności, ale bardziej z rosnącego podniecenia. Spłonęła jeszcze mocniejszym rumieńcem, ale i tak obrzuciła go wyzywającym spojrzeniem.
    - Ja nie... - chciała coś powiedzieć, ale kiedy złapał za jej szczękę i wspomniał o pozbywaniu się pozostałych części garderoby, nie śmiała zaprotestować bardziej. Otworzyła usta szerzej i poczuła w nich jego ślinę. Skrzywiła się odruchowo, a za plecami usłyszała pomruk niezadowolenia. Ich widownia nie była zadowolona z jej przykładnego zachowania.
    - Twoją - powiedziała cicho, po czym spuściła wzrok i zacisnęła mocno pięści. - Jestem twoją suką - rzuciła trochę głośniej, mimo wszystko, mimowolnie próbując zakryć się swoimi rękoma. Spojrzała mu prosto w oczy. - Twoją.

    Gabi xD

    OdpowiedzUsuń
  147. Zabolało. Mocno. Poczuła łzy w oczach od tego uderzenia i opuściła ręce wzdłuż tułowia. Wargi jej zadrżały, kiedy znów napluł jej do buzi. Nie miała nawet kiedy mu odpowiedzieć, bo już trzymał ją za szyję. Nie zdołała połknąć całej jego śliny. Część z niej popłynęła strużką w kąciku jej ust. Zlizała ją szybko językiem i znów spojrzała mu prosto w oczy. Zauważyła, że gdy skupiała się tylko na nim, łatwiej jej było przeżyć tę całą resztę.
    - Twoją - wykrztusiła czując jego dłoń na swojej łechtaczce. Masował ją przez wilgotną już bieliznę. Spróbowała zacisnąć uda, ale wdarł się między nie tak szybko, że zacisnęła je na jego dłoni. Jęknęła głucho z nadchodzącej przyjemności. O rany. Nie spodziewała się, że tak szybko. Że to wszystko tak na nią zadziała. Otworzyła szerzej oczy w wyraźnym zdziwieniu. - Twoją... jestem twoją suką, panie. Dziś będę twoją kurwą, panie. Panie... proszę... proszę pozwól mi... - wykrztusiła na moment zapominając, że nie są sami. Zaraz do jej uszu dobiegł stłumiony chichot i wyraźne aprobaty ze strony innych. Spłonęła rumieńcem. - Proszę...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  148. Nagle zniknął z jej oczu. Tylko na chwilę. To wówczas ponownie zakryła się ramionami, czując narastającą panikę. Chwilę później poczuła jego dotyk rąk. Te zabrały jej jedyną osłonę. Zabrały do tyłu. Oparła się o jego plecy i odetchnęła głęboko, z wyraźną ulgą, ale wtedy poczuła jak jej ciało wygina się trochę w tył. Rozchyliła nogi, by utrzymać równowagę, a on ją obrócił. Była teraz niezwykle świadoma wszystkich tych oczu, patrzących tylko na nią. Przesunęła po nich wzrokiem i znów poczuła jego dłoń. Tym razem już w swoich majtkach. Dreszcz przyjemności przeszedł przez jej kręgosłup i choć w tej chwili starała się to wszystko opóźnić to jęk i tak wyrwał się z jej gardło.
    - Nie... - jęknęła. O nie. Przy nich wszystkich? Poczuła jak fala gorąca ją wręcz zalewa. I jeszcze ta jego dłoń robiąca cuda z jej guziczkiem zapomnienia. Jego dotyk był niczym elektryzujący ją ładunek, a te gorące usta na karku tylko dodatkowo ją nakręcały. - Nie, nie, nie... - powtórzyła. - O boże... - wysapała jeszcze i poczuła jak dochodzi. Jak na zawołanie. Dla niego. Przy tych wszystkich ludziach. Jej ciałem wstrząsnęły porządne drgawki. Zagryzła przy tym wargi. Nigdy jeszcze nie miała tak potężnego orgazmu... i obawiała się, że każdy kolejny tego wieczoru będzie jeszcze mocniejszy. Kolana się pod nią lekko ugięły i tylko Pius przytrzymywał ją chwilę w pionie. Oddychała urywanie i zbierała się w sobie, starając się patrzeć wszędzie tylko nie na tych ludzi.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  149. Upadła na kolana, dalej dysząc ciężko. Starała się schować przed spojrzeniami innych. Zakryć się swoimi rozwianymi włosami. Drżały jej nawet ramiona, kiedy próbowała się podnieść i znów go poczuła. Obrzuciła go spojrzeniem i zanim zdołała się zorientować on dobierał się do jej spodni.
    - Nie - jęknęła próbując się przed tym obronić. Na próżno. Już zaraz była całkiem naga. Zanim zdołała zasłonić się choćby ręką on chwycił ją za włosy i począł ciągnąć ją po schodach do góry. Szła zgięta w pół i nie mogła oprzeć się wrażeniu, że jest całkowicie wypięta w stronę rechoczących klientów karczmy. Szlag by to. Chciała już jak najszybciej znaleźć się na górze. Za drzwiami do wynajętego pokoju. Choć nie była pewna co też ją tam czeka to uważała, że najgorsze już za nią. Kiedy tylko znalazła się w środku spojrzała na niego spode łba.
    - Przecież grzeczna byłam! Czemu nie pozwoliłeś mi na dół stroju?! - odważyła się podnieść głos, na moment zapominając o swojej fantazji. No nie mogła się powstrzymać. Nie byłaby przecież sobą. Kiedy ostatnie słowo wyszło z jej gardła, zasłoniła usta dłońmi zdając sobie sprawę z tego, że protestuje i że to wcale nie wróży niczego dobrego.

    Gabi xD

    OdpowiedzUsuń
  150. - Nie... - pokręciła przecząco głową. Przez moment wpatrywała się w niego nie rozumiejąc. I już? Jak to już? W jednej chwili chciała stwierdzić, że cienki z niego bolek, skoro tak szybko z nią nie wytrzymał, ale potem... postawiła na inną kartę.
    - Nie narzekam - odchrząknęła przez moment jeszcze się wahając. Zaraz jednak podeszła do niego i uklęknęła przed nim. - Przepraszam, panie... - szepnęła spoglądając mu prosto w oczy i robiąc przepraszającą minkę. - Ja... - zacisnęła mocno wargi. - No to piekielnie trudne być cicho i nie mówić tego co się ciśnie na język - bąknęła na swoje usprawiedliwienie. Dotknęła ustami jego krocza z delikatnym wahaniem. Kompletnie nie będąc pewną co robi. - Przepraszam - powtórzyła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  151. Dmuchnęła w swoją grzywkę i pokiwała powoli głową.
    - Postaram się, ale... - zerknęła na niego nieco zadziornie. - Nie mogę tak obiecać na pewno - zagryzła mocno wargi. Odetchnęła głęboko, a gdy zobaczyła jak spore ma przyrodzenie przełknęła głośno ślinę. Otworzyła usta smakując go odrobinę. Tylko koniuszek i starając się uporać ze spodniami, które zaplątały się wokół jej kostek. Nie chciały zejść. Zrezygnowała więc z brania go do buzi na rzecz zsunięcia z siebie ubrań. Zdjęła buty i resztą, odstawiając je na bok. Zsunęła również gumkę do włosów, rozpuszczając je kompletnie. Wyraził się jasno. Wszystko. Miała być naga i taka się poczuła. Zdecydowanie, przy intensywności jego spojrzenia. Wówczas uklękła znów przed nim i uniosła się delikatnie, żeby wsunąć jego przyrodzenie do buzi. Nie zmieścił się cały. Objęła go swoimi ustami, starając się nie przygryźć. Próbowała również językiem po nim przejechać, ale... była bardzo niedoświadczona. Poczuła jak policzki płoną jej ze wstydu. No zaraz się mu tu zbłaźni konkretnie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  152. Widziała jego nagie ciało. Chciała zapytać o tatuaże i o blizny. Chciała poznać historię każdego z nich, ale zaczął mocno poruszać biodrami. Pierwszy raz, gdy wepchnął go, po sam przełyk, łzy stanęły jej w oczach. Starała się jednak dostosować do jego ruchów. Dłonią odnalazła swoją brzoskwinkę i zaczęła delikatnie się po niej masować. Uciskać swój guziczek, jednocześnie próbując wytrzymać tempo jakie narzucił. Przy trzecim razie jednak go odepchnęła i wypluła kaszląc przy tym głośno. Nabrała kilka głębokich acz urywanych oddechów.
    - Nie mogę z nim oddychać - jęknęła mu, chcąc usprawiedliwić swój uczynek. - Za mocno, drażni tam... - pokazała mu dłonią gardło.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  153. Nie była pewna co o tym myśleć. Czy podobało się jej to krztuszenie i brudzenie się? Zagryzła wargi. Nie wiedziała, ale nie miała okazji by bardziej zaprotestować. Zaraz padła na łóżko i nie zdążyła się obrócić, bo wsunął się znów w jej usta i ruszył biodrami. Zakrztusiła się w pierwszej chwili i jęknęła, choć jęk był dość mocno stłumiony poprzez jego przyrodzenie. Zacisnęła jednak biodra, gdy klepnął ją boleśnie po muszelce. Z zaskoczeniem zauważyła, że ten ruch nawet się jej spodobał. Starała się przełykać ślinę i nawet trochę go ssać, ale nie szło to jej za dobrze. Ugh, dochodziła do wniosku, że na gardło nie będzie nikogo brać. Nikogo. Niech zapomną. Jak chcą to niech sami sobie obciągają tak mocno! Rozchyliła swe uda i uniosła biodra nieco wyżej, żeby miał lepszy dostęp do jej kobiecej części. Nie bardzo miała ja na niego spojrzeć, walcząc o każdy oddech. W końcu odkryła, że ma jeszcze nos. Szlag. Że też wcześniej nie wpadła na ten pomysł... ale z gardłem mogą zapomnieć.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  154. Pokręciła przecząco głową.
    - Nie, więcej tego nie zrobię - odparła chrapliwym tonem, wreszcie powoli odzyskując oddech. Nie chciała się z nim kłócić, ale jednego była pewna. Odkryje tu wiele rzeczy, które sprawiają jej przyjemność ale i parę tych niekoniecznych. Zamruczała, czując najpierw jego jeden palec a zaraz i drugi w swoim gorącym wnętrzu. Oparła się na łokciach i odchyliła głowę do tyłu. Delikatnie, nawet dla niej dość niezauważalnie zaczęła ruszać biodrami, by pomóc mu w tym zadaniu. Bezwiednie wręcz.
    - Mhm... chcę - odparła cicho, spoglądając na niego z mieszaniną zaufania jak i delikatnej niepewności. - Ale... nie rób tego mocno... - poprosiła go cicho, przypominając że jednak chyba nie jest gotowa by od razu posiąść go na ostro. Jednak gdy uderzył jej łechtaczkę, jęknęła z przyjemności. - O żesz... - zagryzła mocniej wargę. - Jeszcze... - wymsknęło się jej.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  155. Z każdym klepnięciem czuła się coraz bardziej rozpalona. Zagryzała wargi starając się nie jęczeć tak zajadle. W tej chwili czuła się jak zwykła napalona nastolatka. Rozpalona do białości, objęła jego szyję ramionami i wpiła się w jego usta na moment znów odrzucając tę rolę kompletnie uległej.
    - Nie - odparła cicho na komentarz o mleku. - Biorę środki zapobiegające ciąży - wymruczała mu do ucha. - Dziecko jeszcze nie teraz - pokręciła lekko głową. Nie była na tyle głupia. Mleko w piersiach pojawiało się dopiero po zapłodnieniu. Zacisnęła mocno wargi, zagryzając je i ściskając dłonie na pościeli.
    - Weź mnie, proszę... panie - szepnęła. - Weź mnie... zdobądź mnie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  156. Uśmiechnęła się do niego lekko.
    - Nigdy nie wiadomo, kogo spotkam na drodze i... co się stanie - odchrząknęła, bo przecież gdzieś z tyłu głowy miała, że mogła paść ofiarą gwałtu. Nie wyobrażała sobie wówczas donosić takie dziecko, choć to nie byłoby nikomu winne. Zacisnęła mocno wargi i kiedy w nią zaczął powoli wchodzić, krzyknęła głośniej. Opadła na poduszki już wcześniej. Drżała całkowicie pod wpływem tego aktu. Oddychała głęboko zaciskając mocniej dłonie na pościeli i nabierając kilka głębokich wdechów. Przez moment leżała tak i oddychała, aż w końcu poruszyła delikatnie biodrami. Ból mijał a nadchodziła przyjemność. Zmiana uczucia tak dziwna, że dość mocno ją zszokowała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  157. Słuchała jego słów skupiając się na swoich doznaniach, a było na czym. Nie sądziła, że można czuć się aż tak dobrze przy tak dziwnych doznaniach. Oddychała coraz szybciej, znów czuła, że niedługo nie wytrzyma. Szlag by to. Naprawdę ? Dlaczego tak szybko musiała dochodzić? Ścisnęła nieco swe biodra nieświadomie zaciskając się mocniej na jego penisie. Na wiadomość, że lubi jej kobiecość zarumieniła się mocno, ale nie skomentowała kolejnych słów. Z tego co jej się wydawało to ona będzie miała władzę nad swoim ciałem i nie będzie mógł tego robić kiedy mu się żywnie podoba.... poza tym dniem to znaczy. Wygięła swoje ciało w łuk i lekko pokręciła głową.
    - O rany... - sapnęła. - Ja zaraz... - zaczęła. - Znowu - bąknęła zażenowana i jeszcze chwilę walczyła ze sobą. - Tak... proszę spuść się w moim wnętrzu, proszę... proszę spuść się i daj mi dojść... proszę, panie! - krzyczała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  158. Krzyknęła głośno, jęczała pod jego dotykiem, jego pieszczotami. Sapała i prosiła go raz za razem.
    - Proszę, panie... ja nie... proszę - jęczała, bo za diabła nie mogła odnaleźć teraz w głowie jakichś przekleństw. Zwykle ich nie używała, więc teraz w ogóle miała pustkę w głowie. Wiadomość o spacerze nago po mieście poczuła aż w podbrzuszu. Fala gorąca aż w niej eksplodowała, ale nie zamierzała się do tego przyznawać. Boże, nawet przed samą sobą nie była w stanie. Bo czy naprawdę musiało kręcić ją coś tak porąbanego? Zacisnęła mocno wargi i szarpnęła się w jego uchwycie. Oddychała nosem. Teraz już się nauczyła.
    - Panie, pozwól swej szmacie pozwól... - jęknęła dochodząc w rytm jego kolejnych pchnięć. Sapnęła z tego silnego doznania i jeszcze nawet poruszyła kilkakrotnie biodrami.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  159. Nie pozwolił jej nawet chwilę odetchnąć i znów zaczął ją pieścić. Popatrzyła mu prosto w oczy. Pokręciła lekko głową.
    - Nie, ja nie... - zaprzeczyła. Nie wyobrażała sobie tego. Nie wyobrażała sobie oddać moczu przy nim. Nie. Przecież to by ją zniszczyło. To było tak intymne jak nic. Zadrżała, gdy mocniej nacisnął na jej pęcherz.
    - Nie, proszę... - spojrzała na niego nabierając głębokie oddechy. - Pozwól mi iść do wychodka... proszę - spojrzała na niego błagalnie, zaciskając mocniej uda. No żesz! Przez te jego słowa i ruchy naprawdę się jej zachciało. Była tego teraz straszliwie świadoma, a pęcherz powoli przestawał jej słuchać. Zagryzła mocno wargi patrząc na ten balkon i poczuła jak serce mocniej zaczyna jej bić. Nie mogła w to uwierzyć, ale już widziała jak spełnia swoją "groźbę", jak wszyscy na nią patrzą, a przecież większość z nich już na pewno spała. Nie wiedziała czemu, ale przy nim... przy nim wydało się to jej niezwykle erotyczne.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  160. Znów złapał ją za szyję. Znów przez moment nie oddychała. W końcu jednak oddech wrócił. Ściskał mocno, utrudniał to, ale nie odcinał odpływu powietrza. Patrzyła na niego w niemym błaganiu. Próbowała rzucać się na łóżku, jakoś się ratować, ale trzymał mocno. Palce dalej drażniły jej pęcherz, a ten coraz bardziej nie chciał z nią współpracować.
    - Nie!!! - krzyknęła płaczliwie i poczuła łzy na policzkach, kiedy strumień gorącego moczu z niej wypłynął. Łkała, a to się nie kończyło. Płakała cicho z zażenowania. On ją obserwował. Obserwował jak oddaje mocz. Uderzyła go w klatkę piersiową.
    - Ty wredny pacanie! - krzyknęła na niego pociągając nosem. Dygotała przy tym strasznie i w pewnej chwili obróciła się w jego stronę, wciskając głowę w jego pierś by schować się przed jego spojrzeniem. - Dlaczego, czemu ... czemu? - pytała go raz po raz, czując się strasznie upodloną. W tej jednej chwili. Upodloną, ale to całe napięcie, ciepło wciąż w niej było.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  161. - Nie podobało mi się to - wymamrotała dźwigając się z łóżka i pozwalając się prowadzić na balkon. - Zaraz... znaczy ja mam iść... pierwsza?! - spojrzała na niego zatrzymując się nagle i ściskając pośladki, kiedy dotknął jej odbytu. - Ja nie... - pokręciła głową z przerażeniem. Nie wiedziała czy to w ogóle możliwe, żeby tam wszedł. Patrząc na jego rozmiar aż zakręciło się w jej głowie i zanim się obejrzała była na balkonie. Szybko jednak zasłoniła swoje intymne części dłońmi i obróciła się do niego.
    - Uhm... nikogo nie ma - skłamała, bo może i czuła jak jej brzoskwinka sama drży to nie była pewna czy chce aż tak się wszystkim pokazywać. Padła przed nim na kolana, postanawiając pobłagać go o coś innego. - Panie, twoja kurwa... zrobi dla ciebie wszystko - szepnęła. - Panie, proszę, ukarz mnie za mą zuchwałość... złój me pośladki, weź mnie ostro, ale nie każ mi proszę być tak... - poczuła dreszcz ekscytacji i odważyła się unieść spojrzenie. Czuła, że gra, a ta gra strasznie się jej podobała. - ...tak wyuzdaną - oblizała swe wargi sugestywnie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  162. Znów zaszkliły się jej oczy i choć jeszcze trochę się opierała, walczyła chwilę, zanim została postawiona przodem do barierki. Zachłystnęła się powietrzem, gdy wszedł w nią mocno i złapała mocniej barierki. Zamknęła powieki nie chcąc patrzeć w dół. Nie chciała widzieć tych twarzy, a i tak czuła ich wzrok na sobie. Starała się nie jęczeć. Zaciskała mocno swoje wargi, tłumiła to wszystko, pozwalając mu robić ze sobą wszystko czego chciał. Oddychała szybko, bardzo szybko. Było jej tak dobrze, fale przyjemności zalewały ją raz za razem. Miała wrażenie, że z każdym kolejnym orgazmem pozbywa się kolejnych cząstek godności. Każdy kolejny był łatwiejszy, a zarazem mocniejszy. Tym razem dotknęła swych piersi i ścisnęła je dość nieśmiało jedną dłonią, ale zaraz zostawiła to w spokoju. Plaskało. Pius pieprzył ją mocno. Obijał się o jej pośladki, raz za razem. Rytm był mocny, ale dostosowała się do niego. Starała się mu nie przeszkadzać, choć nogi miała jak z waty. W pewnej chwili odchyliła się do tyłu by oprzeć się o niego odrobinę.
    - Spuść się we mnie, panie. Wlej we mnie swe nasienie - szepnęła trochę nieśmiało. - Napełnij mnie... pozwól mi posiąść cię w całości - wyszeptała.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  163. Miała wrażenie, że miał w sobie tonę nasienia. Nie chciało się skończyć. Wyraźnie się rozluźniła słysząc, że może dojść. Zupełnie wyleciało jej z głowy by o to zapytać. Wystarczył ten jeden komunikat i nogi ugięły się pod nią a ona doszła z głośnym jękiem. Puściła barierkę swobodnie opadając na kolana. Dygotała jak osika, walcząc z kolejnymi falami orgazmu. Nigdy się jeszcze tak nie czuła. Została tak jeszcze dobrą chwilę, a potem powoli pozbierała się i łapiąc się jego nóg uniosła do góry. Miała nogi jak z waty, a jego nasienie spływało jej po udzie, ale spojrzała na niego z promiennym uśmiechem na twarzy.
    - To było niesamowite, panie - szepnęła, wspinając się na palce i muskając łagodnie jego wargi. - Niesamowite...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  164. Wtuliła się w niego, kiedy tylko wziął ją na ręce. Przymknęła na chwilę swe oczy i odetchnęła głęboko. Wiedziała. Chciała 24 godziny kompletnego zniewolenia i właśnie je otrzymywała. Nie mogła powiedzieć, że była niezadowolona. Woda była niezwykle przyjemna, ale jeszcze bardziej otaczające ją jego ramiona. Zerknęła na niego błyszczącymi oczyma.
    - Chciałabym... - zastanowiła się. Zdecydowanie chciałaby, żeby już nie zmuszał jej do oddawania moczu przy nim, ale... zagryzła mocno wargi. -... żebyś za moje nieposłuszeństwo, jeśli no uhm jeszcze będzie - zacisnęła mocno usta i nachyliła się do jego ucha. - Ukarał mnie chłostą... - odchrząknęła strasznie się przy tym czerwieniąc. Naprawdę marzyła by poczuć jego silną dłoń na swoich pośladkach, a może i na cipce. Zacisnęła mocno wargi. - I żebyś na koniec mocno mnie przytulił... - dodała jeszcze, oddychając nieco swobodniej. Woda rozluźniała, jego ruchy przy jej brzoskwince były przyjemne. W tej chwili zapragnęła tu zostać na dłużej. - I nie chcę nikogo innego... niech ci to z głowy wypadnie. Żadnych trójkątów czy innych... - bąknęła jeszcze kompletnie czerwona, chowając się jednocześnie pod wodę.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  165. Kiedy Walwan otrzymał list otworzył go dość pewnie, jednak wstęp wyraźnie świadczył, że ten jednak nie jest do niego. Dostarczył przesyłkę Grimie, a ta zabrała się za czytanie z wyraźnym zaintrygowaniem. W trakcie czytania strzygła uchem czy przekręcała głowę na bok, ale nie brakowało też czulszego spojrzenia. Nie wszystko rozumiała, a przynajmniej nie była pewna niektórych wyjaśnień, ale samą wiadomość przyjęła z radością. Na porównanie do kopytek ziemniaczanych zachichotała cicho i zaraz ruszyła do Walwika, by poprosić go o przysługę.
    Zostawiła córeczkę pod opieką samca, a sama ruszyła z listem w łapce, w stronę chaty Imperiusa.
    - Pius?! - zaczęła wołać gdy tylko zbliżyła się do strzeżonej posesji, a na widok mężczyzny podskoczyła wesoło i radośnie ruszyła w jego stronę by sprawnie skoczyć mu w ramiona i opleść ręce dookoła jego szyi.
    - No ale kopytka? - odsunęła się lekko, co by spojrzeć mu w oczy i zachichotać. - Jak ja mam je teraz jeść, co? - rzuciła z lekką pretensją w głosie po czym znowu go mocno przytuliła. - Nie potrzebuję pieniędzy ani schronienia, ale... Chciałabym żebyś był - przyznała cicho i znowu na niego spojrzała. - Tak po prostu... Nie wszystko tu rozumiem... - pokazała mu jego list. - Ale chciałabym zrozumieć i też być, nie wiem jako kto, ale być - dodała odrobinę przejęta.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  166. - Mhm aż tak ci się spodobały? - zerknęła na niego z delikatnym uśmiechem na twarzy. Kiedy później zaczął mówić te wszystkie sprośne rzeczy, nie była pewna czy można czerwienić się z taką częstotliwością jeszcze bardziej.
    - Już obdarłeś mnie z mej godności... - zauważyła cicho. - Pozbawiłeś jej... - powtórzyła smakując te jego usta. - Pejcz nie był potrzebny... - przełknęła głośno ślinę i jęknęła, gdy jego palce znów zaczęły drażnić jej łechtaczkę. Dłonią przesunęła do swojego krocza, zasłaniając je odrobinę. - Nie, proszę... daj mi chwilę przerwy - poprosiła go, bo chociaż przyjemność znów zaczynała się pojawiać to noc była młoda, a ona pragnęła jeszcze chociaż kilka godzin mu nie odpaść. Tempo które narzucił było zabójcze. Miejscami nie była nawet w stanie zebrać swych myśli. Wtem do jej uszu dobiegł dźwięk zbliżających się kroków. Podskoczyła niespokojnie i sama usiadła na jego kolanach, wciskając twarz w jego nagą pierś, żeby chociaż trochę obronić się przed kolejnym upokorzeniem. Podniecającym, ale wciąż upokorzeniem. Objęła go mocno ramionami za szyję i przymknęła oczy, po prostu wdychając jego zapach. Uspokajając swój oddech.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  167. - Z tych resztek nie dam się obedrzeć - szepnęła mu do ucha. Mimo wszystko czuła, że musi zostawić coś dla samej siebie. Zadrżała pod wpływem jego słów. - Nie wiem, panie - szepnęła. - Jestem nowicjuszką... we wszystkim co mi pokazujesz - uniosła lekko głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Musnęła jego wargi swoimi. - Ale spróbuję.. - zapewniła go szybko.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  168. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  169. Odstawiona spojrzała po nim nie rozumiejąc, zastrzygła uchem.
    - Czyli nie umiesz mieć innych relacji? Obchodzi Cię w nich tylko cielesność? - zainteresowała się. - Udawałeś przy nas? - w końcu nigdy nie doszło między nimi do czegoś więcej... Na pytanie o córkę wzruszyła ramionami. - Może lepiej żebyś się nią tak nie interesował, skoro nie umiesz bez pieszczot, czułości i seksu - bardziej ją to niepokoiło niż dziwiło. - Ale działa, przynajmniej na razie - odpowiedziała i spojrzała na list. - Nie rozumiem. Ty go pisałeś? Po co? - zainteresowała się. Brzmiał trochę jakby wcale nie chciał utrzymywać relacji, mogła sobie wisieć i istnieć, ale nic więcej.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  170. Dziewczyna schowała się pod wodą, kiedy tylko ją puścił i obrzuciła wchodzącego mężczyznę złowrogim spojrzeniem. No teraz to się trochę wzburzyła. Słysząc po raz kolejny tak nieostrożnie wypowiadane przez Piusa swoje własne imię i nazwisko podpłynęła do niego i choć to łamało ich umowę, wymierzyła mu siarczysty policzek w twarz.
    - Przestań wreszcie mnie tak tytułować, kiedy ktoś może cię usłyszeć - syknęła przez zaciśnięte zęby. Przecież sam jej mówił o zachowaniu ostrożności, a miała wrażenie, że teraz próbuje oświadczyć całemu światu z kim ma do czynienia. Zmierzyła go długim spojrzeniem i ponownie zanurzyła się po szyję w wodzie. No co za chłop. Zabawa, zabawą, ale no ludzie. Oświadczanie wszystkim takich rzeczy....
    - Phi - prychnęła odwracając głowę od niego i zadzierając trochę swój nos. Niech sobie nie myśli, że wszystko będzie mu wolno.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  171. Dziewczyna obserwowała to wszystko z mieszaniną fascynacji i lęku w jednym. Przez myśl przeszło jej, że to wcale nie jest bezpieczne. Wygramoliła się z łaźni i podreptała za nim, ale po drodze zasypała go pytaniami.
    - To bezpieczne? Nic mu nie będzie? Nie chcę by ginął przez twoją nieostrożność - odchrząknęła. - Często wymazujesz pamięć? Wiesz, że to nie w porządku? To oszustwo no! Przecież powiesz mi coś co mi się nie spodoba i ciach wymazana pamięć i na odwrót - bąknęła. - Nie wymazałeś mi nigdy pamięci, prawda? - spojrzała na niego z trwogą. - Możesz oddać wymazaną pamięć? - zapytała jeszcze, kiedy już docierali z powrotem do pokoju.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  172. W pierwszej chwili położyła po sobie uszy. Ciężko czyli odpuszcza? Tak to zrozumiała, ale przy kolejnych słowach uniosła jedno ucho i trochę szerzej otworzyła oczy.
    - Ale ja też, też jestem dziwna! - zaznaczyła. - Na inne sposoby, ale... jestem... Przecież to nic nie wyklucza - mruknęła pod nosem, nieco naburmuszona, zerkając gdzieś w bok, jednak słysząc o zauroczeniu ponownie zastrzygła uchem. Oni w sobie? Sama zarumieniła się odrobinę, a słysząc te wszystkie komplementy czuła jeszcze większe wypieki na buzi i zakryła je swoimi dłońmi, wydęła lekko usta i przymknęła powieki.
    - Mogę być trochę bardziej obrażalska jeżeli to Ci ułatwi sprawę - uchyliła powiekę jednego oka i zerknęła na niego, by zaraz ostentacyjnie założyć ręce na torsie. - Hy?! Czyli co? - złapała się pod boki i spojrzała po nim gniewnie. - Jestem za fajna co by się przyjaźnić?! Ty... Ty... - zmrużyła oczy i zaczęła grozić palcem w jego stronę, szukając odpowiedniego słowa. - Draniu Ty! - padło w końcu, ale zaraz jej łapki opadły, a ona spuściła głowę w dół z ciężkim oddechem. - Nie, to głupie... Nie umiem tak... - przyznała smutno. Nie chciała go ranić, ale nie mogła też przecież nic obiecać.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  173. Gabi zmrużyła jeszcze oczy i chwilę świdrowała go spojrzeniem, zanim odetchnęła głęboko. Później może do tego wrócić. Może go dopytać o szczegóły i wyrazić głębokie niezadowolenie z faktu, że wymazywanie komuś wspomnień jest po prostu drogą na skróty. Niepotrzebną drogą na skróty. To później, więc teraz pokiwała tylko głową.
    - Tak - mruknęła ciszej, siadając na fotelu i podciągając nogi pod swoją brodę. - Uspokoiłam, tak trochę - uśmiechnęła się do niego lekko.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  174. Osobiście miała wrażenie, że każdy na swój sposób jest dziwny, ale może rzeczywiście niektóre jednostki szczególnie się wyróżniały... Spojrzała na drewno, które ciął, nadal trochę smutna. Nie wiedziała co powinna zrobić, chciała jego towarzystwa, ale jeżeli z jej powodu miał wybuchać i źle się czuć to czy powinna zostać? Spojrzała po twarzy mężczyzny niepewnie, a widząc jego łzy zacisnęła wyraźnie wargi. Nigdy nie sądziła, że to ona znajdzie się w takiej sytuacji. Ucisk w serduchu był nieprzyjemny. Poczekała na chwilę przerwy między wymachami i zbliżyła się by lekko ująć w palce jego dłoń.
    - Nie wiem Piusie czy się zauroczę, czy nie, ale nie chcę Cię oszukiwać. Po prostu teraz Kevusia ma pierwsze miejsce. Czuję się przy Tobie bezpiecznie, czuję, że ona też jest przy Tobie bezpieczna, zależy mi na Tobie, ale jak na przyjacielu. Chciałabym byś był szczęśliwy i dużo się uśmiechał - podniosła głowę by spojrzeć mu w oczy. - Jeżeli masz patrzeć na mnie i być smutny to... to wolę odejść. Nie chcę, chciałabym zostać i słuchać jak marudzisz na innych i słuchać jak jesteś zły, szalony czy zagubiony, tak rozumiem przyjaciół. Chciałabym przyjść i czasem popłakać albo się powkurzać czy poprosić o pomoc, to ja czuję, tak ja bym chciała. Jeżeli tak nie umiesz, jeżeli nie dasz rady to mi powiedz, a zniknę Ci z oczu - poprosiła nie przerywając ich kontaktu wzrokowego.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  175. Przez tą całą swoją paplaninę już miała otwierać usta i pytać go "po co", kiedy przypomniała sobie, że przecież sama tego chciała. Zamknęła oczy, powoli się rozluźniając. Czuła przyrząd na własnej skórze. Gdyby wcześniej nie widziała przyrządu pewnie obawiałaby się go bardziej. Bo po prostu nie znałaby jego kształtu. Nie mniej przełknęła głośno ślinę, kiedy jego część popieściła jego kobiecość. Wstrzymała na moment oddech i wypuściła go chwilę później.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  176. Zatopiła się w tych jego ustach. Miała wrażenie, że mogła w nich utonąć. Zachłannie przyjmowała jego pocałunki i gdy uderzył o jej kobiecość, zagryzła zęby na jego wargach tłumiąc jęk. Wrażenie było piorunujące. Z jednej strony przyjemność, z drugiej ból. Sapnęła i otworzyła oczy, ale dzięki jego dłoni dalej nie mogła niczego zobaczyć. Czuła wędrujący po jej ciele pejcz i drżała w oczekiwaniu na kolejne uderzenia. Drżała nie wiedząc, kiedy cios nadejdzie. Nie była w stanie się na niego przygotować. Żarliwie szukała jego ust i zatracała się w nich.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  177. Zawahała się, bo rozkaz padł tak niespodziewanie, że zamiast je rozłożyć, ścisnęła je mocniej ze sobą. Oddychała szybciej. Jęknęła, kiedy coś ścisnęło jej sutki. Było to uczucie tak niespodziewane i dość niekomfortowe. Przynajmniej w pierwszej chwili. Zaraz potem poczuła już znajome ciepło rozchodzące się po jej ciele. Powoli rozsunęła nogi, chcąc dostosować się do jego rozkazu, ale znów wytrącił ją z równowagi. Poczuła coś ciężkiego na swoich nadgarstkach i chociaż walczyła z tym to nie mogła zatrzymać unoszenia ich do góry. Szarpnęła się, a oddech znów jej przyspieszył.
    - Co... robisz? - zapytała cicho, bo bez zmysłu wzroku czuła się niczym dziecko we mgle. Zagubiona. Strasznie zagubiona. Kolejne uderzenie wyrwało z jej gardła głośny krzyk, z zaskoczenia i bólu. Drżąc na całym ciele, przez chwilę ściskała ze sobą nogi nie chcąc dopuścić go do kolejnego razu, ale zaraz zebrała się w sobie. Nabrała głębokiego powietrza w usta i rozsunęła nogi. Postanowiła być dzielna. Zasłużyła na karę, przecież to wiedziała. Uderzyła go i marudziła, chociaż nie powinna. Miała mu się całkowicie oddać, a dalej walczyła. Przekorny charakter, nie ma co. Zagryzła mocno wargi, gdy zadał to pytanie.
    - Nie będę - wypaliła cicho, a dreszcz przeszedł jej ciało. Kusiła los. Wiedziała o tym. Kusiła, przesuwała swoje granice i miała nadzieję, że go nakręca. Kusiła los i choć trochę się tego obawiała to w głębi duszy chciała zobaczyć co jeszcze z nią zrobi.

    Gabi xD

    OdpowiedzUsuń
  178. Dziewczyna zagryzła dolną wargę widząc jak twardy jest, ale nie dane jej było zbyt długo zachować widoczność. Znów zabrał jej ten zmysł, wredny paskud. Uniosła stopę do góry i drgnęła na piórko. Zaśmiała się głośno, zaraz spróbować nią uciec. Krzyknęła zaskoczona na chłód przy brzuchu, a podczas pocałunku jej biodra drgnęły do przodu, chcąc zasygnalizować, że są gotowe. Spłonęła rumieńcem nie bardzo mogąc kontrolować odruchy swojego ciała. Sapnęła przy czymś zimnym przy jej dziurce i wstrzymała oddech, spinając się. Odetchnęła z ulgą, gdy to coś zniknęło, nie wsunęło się do środka i nie zmroziło jej od środka. Te wszystkie doznania doprowadzały ją powoli do szaleństwa. Nie rozumiała swojego ciała. Swoich odruchów. Napięła mięśnie całkiem, gdy pierwsze liny obwiązały jej ciało, ograniczając nieco możliwość ruszania się. Wpijały się w nie, powodując dziwną sensację. Nie bolesną, tylko jakąś niepokojącą.
    - Pius... ? - chciała usłyszeć jego głos i odetchnęła z ulgą gdy się odezwał. - Co się spodoba? - zapytała, odwracając twarz w kierunku skąd doszedł ją jego głos, już była podniecona. Niemalże gotowa błagać, by w nią wszedł, ale walczyła z sobą, żeby nie prosić. Czekać, cierpliwie czekać. Cierpliwość podobno popłaca. Nie była pewna czy tego powiedzenia nie wymyślił ktoś kto pragnął po prostu dręczyć ludzkość.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  179. W pierwszej chwili ulokowała swe spojrzenie w jego twarzy, szukając jej automatycznie. To jemu chciała ufać. Jego chciała widzieć i mieć pewność, że dalej przy niej jest. Z piersi wyrwało się jej westchnienie ulgi. Pozycja w jakiej się znalazła była niezwykle uległa. W tej chwili nie mogłaby go ani uderzyć, ani odepchnąć. Nie mogła zrobić nic. Musiała mu bezgranicznie zaufać. Przełknęła głośno ślinę, nie będąc pewną czy jest w stanie to zrobić. Oddychała szybciej, a jego słowa tylko ją podkręcały. Ta brutalność, ten sposób w jaki się do niej odzywał. Boże... miała wrażenie, że tak właśnie jest. Nie jest żadną księżniczką, panią, damą. Nie, jest zwykłą szują. Zagryzła wargi i stłumiła przyjemny pomruk, bo to jak dalej drażnił jej kobiecość doprowadzało ją do białej gorączki. Pragnęła go. Czuła to całą sobą. Pragnęła, by ją wziął. Posiadł. Mocno. Teraz, już...
    ...ale musiała być silna. Musiała, no po prostu musiała zagrać inną kartę. Nie byłaby sobą, choć całe ciało krzyczało do niego "TAK", ona pokręciła przecząco głową.
    - Nie - oznajmiła z figlarnym błyskiem w oku. - Nie będę grzeczna - zaśmiała się trochę nerwowo, a na kolejne pytania uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko. - Możesz pomarzyć - sapnęła, zagryzając swą dolną wargę. Delikatnie ruszyła nogami. Tylko trochę, na tyle na ile mogła, byle unieść biodra nieco mocniej i otrzeć się o jego odsuwającego się penisa.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  180. Zagryzała swą wargę mocno. Czuła jak jest blisko. Bardzo, ale on przestał ocierać się o jej wejście i nie powstrzymała jęku zawodu. Obrzuciła go wściekłym spojrzeniem, ale to zaraz przerodziło się w zdumienie i lekkie uczucie strachu.
    - Nie... - pokręciła głową. - Tak bez niczego? - zadrżała oddychając szybciej. Gorączkowo kalkulowała w głowie czy powinna go dalej prowokować. Może już starczyło? Musiał sobie zdawać sprawę z tego jak bardzo rozpalona była. Jak chciała go w środku... tylko nie tam. Nie bez wcześniejszego przygotowania. Przecież ją rozerwie!
    Spojrzała mu prosto w oczy. Musiał widzieć jej niepewność. Mimo to... przecież była pewna, że krzywdy jej nie zrobi. Nie takiej. Odetchnęła głęboko i zamknęła na moment oczy.
    - Ugh... zmuś mnie - bąknęła, czerwieniejąc na twarzy konkretnie. O boże! Co ona najlepszego wyprawia?! Gabrielo! Czyś ty doszczętnie oszalała?! Strofowała się w myślach, ale kiedy znów na niego spojrzała to chciała by wiedział, że mu ufa.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  181. Choć przed chwilą twierdziła, że mu ufa... zachwiał jej wiarą w niego. Spróbowała odsunąć się od jego przyrodzenia, ale nie była w stanie. Pociągnęła za łańcuchy, które miała na nadgarstkach i pokręciła ostrzegawczo głową.
    - Nie - jęknęła czując lekki ból w okolicach jej drugiej dziurki. - Przepraszam! - jęknęła. - Będę grzeczna, będę grzeczna - powtórzyła, co by na pewno zapamiętał. - Będę, panie... chcę cię poczuć w sobie, chcę cię w środku - zacisnęła mocno powieki. - Chcę byś mnie... - policzki jej się zaczerwieniły ze wstydu. - ...zerżnął - szepnęła niemal niedosłyszalnie. - Błagam... spuść się we mnie. Odkształć moją... - miała łzy w oczach, ale bardziej wściekłości na siebie, że jednak się złamała i z faktu takiej niemocy i wręcz podniecenia całą sytuację niż strachu. - ...cipkę - znów szepnęła to wulgarne jej zdaniem słowo.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  182. Krzyknęła głośno, gdy tak się w nią wbił. Pierwsze wrażenie było piorunujące. Nie dał się jej przyzwyczaić. Popłynęło jej kilka łez po policzkach, ale po chwili ból zaczął mieszać się z przyjemnością. Jęczała, chwytała dłońmi łańcuchy, napinała mięśnie rąk. Gdyby mogła zasłoniłaby usta, ale nie była w stanie. Nie kontrolowała wydawanych przez siebie odgłosów. Czuła jak ją wypełnia, rozpiera. Otaczała go ciasno, całą sobą. Miała wrażenie, że w tej jednej chwili był tylko jej a ona tylko jego.
    - Tak, tak - przytaknęła jego słowom. Będzie się zachowywała. O boże, będzie! Będzie wykonywać każde jego polecenie. Czuła się tak dobrze, aż chyba za dobrze. Zacisnęła powieki, kiedy wypełnił ją swym nasieniem i doszła z głośnym okrzykiem na ustach. Drżała jeszcze długo po orgazmie, orgazmie, który nadszedł w kilku falach. Chyba nawet na moment odpłynęła. Gdy znów otworzyła oczy, odszukała go wzrokiem i posłała mu jeden ze swych najlepszych uśmiechów.
    - Będę grzeczna.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  183. Uśmiechnęła się odrobinę weselej zaraz po jego pierwszych słowach, spojrzała po nim świecącymi z radości oczyma i przymknęła lekko oczu na buziaka, a czując jak są tuli sama mocniej wtuliła głowę w jego pierś.
    - Zawsze chciałam mieć pojebanego przyjaciela - rzuciła łasząc się jeszcze chwilę, jednak zaraz znowu na niego spojrzała i wyskoczyła energicznie w powietrze, lądując na pieńku, który czekał w kolejce do ścięcia.
    - A teraz tłumacz! - pokazała na mężczyznę paluchem i znowu pomachała listem. - Obu serc? Masz dwa serca? Obok siebie czy w różnych miejscach? Możesz umrzeć jak ktoś trafi w oba? A jak Cię boli to jedno czy dwa na raz? - to była niezwykle interesująca sprawa.

    Grima

    OdpowiedzUsuń
  184. Gabriela wtuliła się w niego mocno i zamknęła oczy. Nie musiała czekać długo na sen. Była wykończona, acz szczęśliwa. Obudziła się wcześniej niż on i po cichu wyswobodziła się z jego ramion. Rozejrzała się po pokoju i chwyciła jego bluzkę. Narzuciła ją sobie na ramiona i poszła do łaźni, gdzie spokojnie obmyła się, oddychając przy tym głęboko. Czuła się obolała tam w środku, ale nie było to bardzo nieprzyjemne uczucie. Na myśl o ekscesach poprzedniej nocy czuła gorejące z zażenowania policzki. Matko, nigdy nie spodziewała się, że coś takiego może jej się aż tak spodobać. Po dokładnym umyciu się, związała włosy w niedbały kok na czubku głowy i wróciła do pokoju, odziana jedynie w jego bluzkę. Widząc, że już nie śpi i siedzi na łóżku, uśmiechnęła się do niego szeroko.
    - Dzień dobry - rzuciła lekkim tonem. - Strasznie zgłodniałam od tego wszystkiego. Pójdziemy coś zjeść? - zapytała go, klękając przed nim i obejmując go w pasie, ale cały czas obserwując te jego fascynujące tęczówki.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  185. Zaśmiała się cicho na ten komplement i kiedy ją puścił okręciła się dookoła.
    - Tak myślisz? - zapytała przygładzając trochę jego koszulę i obciągając ją niżej, żeby zakrywała wszystko co powinna. Uniosła lekko brew. - Tak bez bielizny w biały dzień? - wyrwało się jej, by zaraz pokiwać lekko głową. - No dobrze... - zgodziła się wtulając się w niego i wdychając jego zapach. Jakoś tak miała na to ochotę. Jasne, obawiała się tych kolejnych spojrzeń napalonych samców. Samców, którzy przecież jeszcze dzień wcześniej widzieli ją nagą. Niemal w całej okazałości... ale to był wieczór, a teraz było jasno. Będzie to jeszcze wyraźniejsze. Niemal jak na dłoni. Mimo to nie czuła większego strachu. Co najwyżej lekkie zażenowanie, ale widząc jaki dobry humor ma Pius, jakoś tak odłożyła swoje "ale" na później.
    - Wyspałeś się? - zapytała go z czystej ciekawości. - Bo ja bardzo. Jesteś bardzo wygodnym misiem, panie - wspięła się na palce by ukraść mu buziaka.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  186. Spojrzała na niego zaintrygowana i zaciekawiona. Popatrzyła na falisty kształt i z pewną rezerwą wzięła go do dłoni.
    - Przecież będzie wystawał i mi wypadnie... - zerknęła na niego czerwieniąc się lekko, ale zaraz odetchnęła głęboko i pokiwała lekko głową. - Czemu śmiesznie? - zapytała go nie bardzo rozumiejąc. Aż podskoczyła od tego nagłego i mocnego klapsa i potrząsnęła lekko głową. Zerknęła jeszcze na obróżkę z łańcuszkiem przy nim i spaliła kompletnego buraka. No to pięknie. Będzie paradować na smyczy z czymś dyndającym z jej kobiecości. Aż ciarki przeszły jej przez plecy.
    - Będziesz chodził w bardzo krótkiej spódniczce całe 24 godziny - wypaliła na słowa o oddaniu się jej we władanie na cały dzień. Zaczęła od czokera. Założyła go, a potem podeszła do niego i spojrzała mu prosto w oczy. - Tak dobrze, czy ciaśniej? - zapytała go spokojnie. Następnie z powątpiewaniem zerknęła na falisty kształt. Był pokaźnych rozmiarów choć nie aż tak jak sprzęt Piusa. Czerwieniąc się, bo on obserwował niemal każdy jej ruch, oblizała przedmiot, nawilżając go swoją śliną i stanęła w większym rozkroku, nakierowując go na swoją cipkę. Wzięła głęboki wdech i zadrżała, gdy ten naparł na jej kobiecość. Jęknęła cicho, bo w pierwszej chwili nie chciał wejść, ale nie poddała się. Przykucnęła nawet i obiema rękoma w końcu wsunęła go do środka. Oddychała przy tym szybko i starała się nie patrzeć na Piusa. Dziwne... żeby taka czynność wprawiła ją w dużo większe zmieszanie niż to całe wystawianie ją na ludzi. Przełknęła ślinę.
    - Jak ja mam... - zacisnęła wargi wstając i przytrzymując przedmiot dłońmi w swoim wnętrzu. - ...go utrzymać? - zerknęła na niego prosząc o pomoc. No przecież nigdy tego nie robiła.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  187. Wywróciła oczyma przyspieszając kroku, by za nim nadążyć. Czuła się dziwnie ze świadomością, że ma to małe jajeczko w środku siebie. Mimo, że nie powodowało dyskomfortu, ona była niezwykle go świadoma, przez co idąc na śniadanie nerwowo zerkała w boki by upewnić się, że nikt o tym nie wie. Nawet fakt, że nie miała bielizny jej tak nie krępował niż ta mała zabawka. Potknęła się ze dwa razy, gdy pociągnął mocniej za łańcuszek.
    - Tak samo jak i przed... - odparła. Nie czuła wielkiej różnicy w samej sobie. No może poza tymi różnymi odkryciami o swej drugiej naturze. Zarumieniła się, gdy zobaczyła karczmarza i odruchowo obciągnęła mocniej koszulę Piusa. - Mówiłam ci, że biorę ziółka... - dodała uśmiechając się do niego lekko. - ...szansa jest zawsze, ale są raczej bezpieczne. Myślę, że tak jedna na sto pada... - wzruszyła ramionami. - A ja... nie obraź się Piusie... ale jeszcze nie chcę dzieci - przyznała. Była za młoda na dzieciaki. Nie wyobrażała sobie ich tu teraz. Dmuchnęła sobie w grzywkę na wieść o małej karze.
    - Och... jeszcze nie wiadomo czy będę grzeczna - cmoknęła, posyłając mu buziaka w powietrzu. - Jeszcze trochę czasu mi zostało do rebelii - poruszała zabawnie brwiami. - Spódniczka to wisienka na torcie... a sponiewierałeś mnie bo... - zarumieniła się mocno. - ...sama tego chciałam - przypomniała mu.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  188. - A kto powiedział, że będziesz mógł chodzić bez bielizny? - uniosła wysoko brew, spoglądając po nim ze specyficznym uśmiechem błąkającym się jej po twarzy. - Na twoim miejscu nie zakładałabym takich scenariuszy - puściła mu buziaka przez stół, spuszczając wzrok przy jego słowach o tym ochoczym dochodzeniu w towarzystwie.
    - Ja przecież... no starałam się być posłuszna - burknęła pod nosem. To przecież nic nie znaczyło. Była niedoświadczona, on wiedział jak się za nią zabrać i jego magiczne paluszki zdziałały cuda. Zacisnęła mocno wargi. Tak, to na pewno to. Wtedy poczuła coś dziwnego. W środku niej to dziwne jajko zaczęło się poruszać. Podskoczyła czerwieniąc się gwałtownie i już miała go pytać czy to coś żyje, kiedy zauważył jej zmieszanie. Zacisnęła ręce na swoich kolanach, wbijając w niego intensywne spojrzenie.
    - C-co... to? - jęknęła dość piskliwie i zasłoniła sobie usta dłońmi. Matko, głos jej drżał i stawał się niezwykle wysoki, gdy to jajko tak ją stymulowało. Powoli, ale dość skutecznie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  189. - Okrutny... - jęknęła, gdy wibracje przyspieszyły, a potem wyłączyły się. Zdołała nabrać dwa oddechy, zanim te znów się włączyły, tym razem ze zdwojoną mocą. Zdecydowanie zbyt głośny okrzyk wydał się z jej gardła. Poczęła kręcić się trochę na swoim krześle, ściskać mocno uda ze sobą. Zasłoniła usta dłonią. - Okrutny... - wysapała i pokręciła lekko głową. - Nie-spo-dzia-nka - poinformowała go specjalnie przedłużając to słowo. - Dowiesz się, jak mi się oddasz na 24 godziny - puściła do niego oczko, a właściwie usiłowała bo jajeczko znów się włączyło, więc musiała docisnąć obie dłonie do swoich ust, żeby tylko więcej już się nie odzywać.
    - Państwa zamówienie - karczmarz pofatygował się do ich stolika samemu i postawił zamówienie Piusa przed nim samym, po czym przesunął wzrokiem po sylwetce Gabi i postawił jej zamówioną jajecznicę. - Mam szczerą nadzieję, że pobyt tutaj się udał - dodał, zwracając się do Piusa. Gabi znów podskoczyła i spłonęła rumieńcem. - Wszystko w porządku? - zainteresował się mężczyzna.
    - T-tak - wykrztusiła. - W naj...lepszym - dodała, nie patrząc na niego ani przez chwilę. - Brutal... - bąknęła ciszej do Piusa.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  190. No jasne. Musiał. Po prostu musiał zatrzymać tu tego mężczyznę. Poczuła na sobie jego spojrzenie. Jego i Piusa i dotarło do niej co ten ostatni powiedział. Zaczerwieniła się po czubki uszu, a gdy zabawka rozbrzmiała na maksa chwyciła się mocniej stołu, ściskając mocniej swe uda. O nie, o nie, nie, nie. Czuła, że zaraz tu znowu dojdzie. Nie, nie, nie. Potrząsnęła głową raz i drugi.
    - Och wygląda na to, że charakterna z niej sztuka - karczmarz wszedł w grę Piusa. - Wygląda na to, że jeszcze długa droga przed tobą, przyjacielu, by była ci posłuszna - dodał, stawiając przed obojgiem napoje. - Na mój koszt - puścił do Gabi oczko, kiedy ta naprawdę walczyła by tu nie dojść przy tym mężczyźnie. Drżącymi dłońmi odsunęła jajecznicę i zgięła się w pół dysząc ciężko.
    - Proszę... nie zwracać... - zaczęła mówić, starając się jakoś sklecić sensowną myśl. - ...na niego... uwagi - wydusiła. - On tylko... się... zgrywa...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  191. Ugh, miała ochotę go udusić za te komentarze, ale tak jak poprzedniego wieczoru coś w jej wnętrzu wskazywało na to, że takie traktowanie się jej podoba. Zaciskała zęby coraz bardziej, starając się odwlec w czasie przyjemność, ale ta nadeszła szybciej niż by tego sobie życzyła. Zdołała stłumić krzyk przez swoje dłonie, ale doznanie było tak mocne, że zsunęła się z krzesła i przez chwilę klęczała obok stołu. Oj, ona jeszcze zedrze ten jego szelmowski uśmieszek. Obrzuciła go wyzywającym spojrzeniem, po czym wsunęła się pod stół i dobrała do jego spodni.
    - Kilka godzin... - szepnęła dłońmi sięgając do pasa jego spodni i masując przez nie jego przyrodzenie. - ...będzie bardzo... interesujące - sapnęła, patrząc mu prosto w oczy i jednocześnie wyciągając jego penisa. Skoro on mógł ją doprowadzić przy wszystkich do takiego stanu to postanowiła schować swą godność do kieszeni. Na moment. I jego też trochę podręczyć. Wsunęła główkę jego przyrodzenia do buzi i zaczęła go ssać, dłonią ugniatając jego jądra.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  192. Jego słowa połaskały jej ego i przeklęła się w myślach za to uczucie. Dlaczego jej się to aż tak podobało? Przerażało ją to do pewnego stopnia. Krótka smycz nie pozwalała jej na zbyt wiele ruchu, ale ten był wystarczający, przesunęła dłońmi po całej długości jego przyjaciela i zaczęła go masować, ustami raz za razem biorąc go do buzi. Kiedy wypowiedział słowo "tatuś" zaskoczona zacisnęła zęby na jego przyrodzeniu i z przerażeniem odsunęła się odrobinę. Uniosła wysoko brew patrząc na niego z wyraźnym niedowierzaniem.
    - Tatuś? - powtórzyła, klepiąc go po przyrodzeniu delikatnie i zaraz szybciej masując go dłonią. Chciała zaprotestować, ale uznała że zrobi to później. Znów wsunęła go do ust, odrobinę głębiej, ale tak by móc oddychać. Pracowała po nim językiem, mrucząc z zadowolenia, gdy tak głaskał ją po głowie. Cieszyła się, że i ona może sprawić mu przyjemność. Kiedy napęczniał i widziała, że jest już blisko, odsunęła się od niego i opuściła dłonie. Spojrzała mu prosto w oczy.
    - Czego pragniesz, panie? - zapytała go, patrząc na niego i czasem lekko tykając palcem jego przyrodzenie.

    Gabi

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  193. Zamknęła oczy czując jego dłoń przy swoim policzku i przysunęła się trochę bliżej, żeby odczuć tę delikatną pieszczotę jeszcze mocniej.
    - Mhm jak sobie życzysz - szepnęła wsuwając główkę jego penisa znów do buzi i operując językiem tak jak tylko umiała najlepiej. Dłonie odnalazły drogę do jego jąder. Uciskała je z różnym natężeniem. Raz mocniej, raz słabiej. Skubała je lekko palcami i czekała na jego wytrysk. Nie miała jeszcze w ustach jego spermy. Nie wiedziała czy będzie w stanie wszystko przełknąć, ale nie zamierzała się wycofywać.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  194. Mimo, że myślała iż była przygotowana to nie była. Przez moment przełykała tylko jego nasienie, ale jego strużka i tak popłynęła jej z kąciku ust. Odsunęła się od niego i starła resztę z twarzy, by spojrzeć mu w oczy i zlizać je sobie z dłoni. Jeszcze moment siedziała pod stołem, czekając aż i on się uspokoi, a potem zerknęła na łańcuszek, który wciąż trzymał w dłoni. Delikatnie dotknęła jego dłoni, wyciągając go z niego.
    - Mhm przystawka była wyśmienita, ale... moja jajecznica stygnie - puściła do niego oczko i usiadła na swoim miejscu, uważnie przy tym obciągając jego koszulę. Starannie ją wyprostowała i patrząc na niego z wyraźnym zadowoleniem na twarzy zaczęła wcinać swój posiłek. W końcu musiała nabrać sił.
    - To jakie masz dla mnie plany na dziś, panie? - zainteresowała się. - Wysprzątać pokój? A może zrobić ci masaż? - zaproponowała, chcąc przedłużyć trochę porę śniadania.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  195. Zachłystnęła się jajecznicą na to pytanie. Chwilę kaszlała. Musiała nawet przepić ją wodą i dopiero wtedy na niego spojrzała, paląc kompletnego buraka.
    - N-nie... - bąknęła. - Uhm dotykałam, ale n-nie miałam - wymamrotała, bębniąc palcami o blat stołu. Na wiadomość o ujeżdżaniu mu kutasa oczy się jej zaświeciły. Chciała tego spróbować, więc pokiwała ochoczo głową i zaraz posłała mu zadziorny uśmiech. - Może zagram ci też trochę na nosie - pokazała mu język.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  196. - Oj nie... za nagie zapasy podziękuję - pokręciła lekko głową. Przegraną miałaby w kieszeni. Druga propozycja brzmiała nieźle, więc nie zaprotestowała. Dokończyła swoje śniadanie, wcześniej wdzięcznie na niego patrząc, kiedy tak poklepał ją po plecach. Wstała wówczas i bezceremonialnie usiadła na jego kolanach, ocierając się o jego przyrodzenie raz po raz. Objęła go ramionami i ucałowała go za uchem. - Imperiusie... - szepnęła mu do ucha. - Odkrywasz we mnie to co najgorsze... zamieniasz mnie w... - zacisnęła mocno usta i urwała na moment. - ...niewyżytą sukę... sprowadzasz do parteru... a ja... nie wiem czemu... ale - znów urwała i tym razem przyssała się do jego szyi, zdobiąc ją malinką. Zerknęła mu wówczas prosto w oczy. - ...cholernie strasznie to lubię... - wyznała mu bezwstydnie. No prawie, bo zaraz po tym wyznaniu, schowała twarz w jego nagiej klacie i pozwoliła sobie na kilka głębokich oddechów. - Co ty ze mną robisz? Nie powinnam się tak czuć... - przesunęła dłońmi po jego klacie. - Jesteś złym człowiekiem pod tym względem... bardzo paskudnym.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  197. - Wcale nie takim najgorszym - mruknęła w odpowiedzi, gdy znów zaczął uniżać swej osobie. Skrzywiła się na tego klapsa, ale nie zaprotestowała. Podobało się jej, tylko znów miała wrażenie, że za bardzo zwracają uwagę innych gości gospody. Ucałowała go jeszcze raz i pokiwała lekko głową.
    - No nie wiem, Piusie - mruknęła. - Będzie tak jak było - dodała z błyskiem w oku. - Z dodatkiem buziaków i przytulanek - uśmiechnęła się do niego szeroko. - I nie myśl sobie, że odpuszczę ci tę obiecaną randkę - pogroziła mu palcem przed nosem i wstała z jego kolan, łapiąc go za rękę, by pociągnąć w stronę ich pokoju. Mimo wszystko nie chciała, aby reszta gospody wciąż widziała ją w takim wydaniu. Okrytą jedynie w jego koszulę. Sutki już dawno jej sterczały, co uwidaczniało się na koszuli. Karczmarz mrugnął porozumiewawczo do Piusa, kiedy przechodzili obok niego, a ona znów spaliła lekkiego buraka, ale potem uniosła dumnie głowę i pociągnęła mężczyznę w górę schodów. Do wynajmowanego przez nich pokoju. Kiedy zamknęła za nimi drzwi, padła na kolana i patrząc na mężczyznę, starając się być zmysłową zaczęła powoli się do niego zbliżać.
    - Mój Panie, pozwól swej suce... się zadowolić - poprosiła go, klękając tuż przed nim i zakładając ręce za plecy. Zębami spróbowała zdjąć jego spodnie. Nie szło to tak sprawnie jak się tego spodziewała. - Sprawię, że jeszcze będziesz błagał o moje ciało - szepnęła, płonąc na twarzy, bo zdała sobie sprawę że przecież jej nie przystoi w ogóle tak mówić. Czy myśleć... ale pierdolić to.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  198. Nie bała się, ale i nie wątpiła w to, że się uda. W końcu sam chciał to wszystko robić. Uśmiechnęła się do niego słodko, z błyskiem w oczach i zrezygnowała z prób zsuwania jego spodni zębami. Zadanie to było zbyt trudne. Zsunęła je szybko i sprawnie, wraz z bielizną i ucałowała jego przyrodzenie, by rozpocząć lizanie go po całej długości. Kiedy delikatnie drgnął zagryzła wargi i postanowiła zrobić coś nowego. Wyprostowała się na tych swoich kolanach jeszcze bardziej, po czym wsunęła jego przyrodzenie między swoje piersi, przyciskając je do niego mocno. Okay, dziwne uczucie. Zamrugała z konsternacją nie bardzo wiedząc co dalej.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  199. - W jakich książkach? - spojrzała na niego nie rozumiejąc. Niczego nie czytała, ale jakoś tak przyszło jej to na myśl. Zaczęła powoli masować go swoimi piersiami, ale jakoś niezbyt udolnie jej to szło. Szybko zrezygnowała i wstała z kolan popychając go dłonią na łóżko. Kiedy już usiadł, usiadła mu na kolanach i naprowadziła sobie go na swoje wejście. Odetchnęła głęboko, wyginając się w łuk, gdy jego część się w nią zanurzyła. Zacisnęła dłonie na jego ramionach próbując przyzwyczaić się i wziąć go całego.
    - Pomożesz mi trochę? - zapytała go cicho. - Proszę...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  200. - Mięśnie można wyrobić nie tylko przez zapasy - powiedziała cicho. Ona jak już to trenowała jazdę konną. Na mięśnie nie narzekała, choć przyznawała że wypadałoby trochę lepszą kondycję zdobyć. Kiedy złapała rytm, sama zaczęła się na nim poruszać, cały czas obejmując go ramionami. W pewnej chwili wpiła się zachłannie w jego usta. Chciała wzmocnić jego doznania, chociaż to całowanie go nie było takie proste. Cholera no. Traciła rytm, bo nie mogła skupić się na dwóch rzeczach równocześnie.

    Gabi

    OdpowiedzUsuń

^