Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

"Muzyka w Naszej głowie" V

Dzisiejszy dzień w Klementynie od samego rana był naprawdę cichy. Goście i gospodarze dochodzili do siebie po kilkudniowym świętowaniu ożenku córki Marty i Mirosza. Nawet Klara, siostra panny młodej oraz pomocniczka Akane, co chwilę przysiadała przy blacie co by odsapnąć, tak bardzo bolały ją nogi. Fiołkowo-oka zaśmiała się lekko widząc dziewczynę w jednej z tych chwil słabości. Trzasnęła ją lekko szmatą przez ramię i wskazała schody prowadzące na górę. Zapadał wieczór, a połowa Slavit odpoczywała po tym hucznym świętowaniu, mało prawdopodobne by nagle pojawiły się tłumy.
- Przehulałaś pół nocy, idź odpocznij, ja serio sobie poradzę - rzuciła do dziewczyny z pogodnym uśmiechem.
- Serio? Nie chciałabym... No nie powinnaś się przemęczać... - Klara automatycznie spojrzała na brzuch An. Wiedziała o ciąży, mimo, że ta była dopiero ledwo widoczna, zdradzało ją jedynie delikatne wybrzuszenie podbrzusza. Akane oparła się o blat, chwyciła brodę dziewczyny i nakierowała jej wzrok na swoje oczy.
- Wyglądam na przemęczoną? Oszczędzałam się te kilka dni, w sumie to prezentuję się dużo lepiej od Ciebie - przyznała z lekkim przekąsem i puściła dziewczynie oko, a ta zaśmiała się krótko.
- Słuszna uwaga - kiwnęła głową i powoli wstała z miejsca. - Ale w razie co to wołaj, jasne? - zaznaczyła, a granatowowłosa przyłożyła dłoń do serca.
- Obiecuję - zapewniła z uśmiechem, na co zobaczyła w odpowiedzi zadowolony uśmiech młodej i jej plecy, kierujące się w stronę schodów. Odprowadziła ją wzrokiem, a po tym dokończyła przecieranie blatu i ruszyła ku sali, by wytrzeć również wolne stoły.
Gwar rozmów był dziś ledwo słyszalny, w izbie siedziała garstka niedobitków, a nawet oni wyglądali na dość zmęczonych. Luźne rozmowy, spokojne pogawędki i atmosfera idealnie sprzyjająca zamyśleniu. No właśnie... Zamyślenie.
Kiedy fiołkowo-oka wędrowała między stolikami, zobaczyła przy jednym z nich mężczyznę. Stały przy nim trzy puste kufle piwa, a czwarty właśnie obalał. Niby nic dziwnego, ale... Akane miała wrażenie, że otacza go dziwna aura. Tak czy siak musiała podejść. Najwyraźniej Klara zapomniała zabrać naczynia z jego stołu, więc An zamierzała ją wyręczyć.
- Coś jeszcze trzeba? - zapytała z pogodnym uśmiechem, ale gdy klient podniósł na nią wzrok, dosłownie ją zmroziło. Miał tak puste oczy, zupełnie jakby był nieobecny, jakby egzystował w innej rzeczywistości. An spoważniała i przełknęła trochę głośniej ślinę.
- To samo... - padło ledwo słyszalnie i ich kontakt został urwany. Dziewczyna oblizała usta, zebrała puste naczynia, po czym poszła nalać nowy kufel. Oddalając się poczuła ulgę, jakby wielki ciężar spadł z jej serca. Cholernie dziwne uczucie. Pokręciła głową i weszła za bar by nalać złotego trunku klientowi, wzięła głęboki wdech i uspokoiła myśli, głupota, pewnie hormony znowu płatają jej figle. Ruszyła do stołu i postawiła kufel przed mężczyzną.
- Proszę - rzuciła, nawet nie czekała na odpowiedź, po prostu zamierzała wrócić za bar, ale ledwo zrobiła pięć kroków, a na jej drodze zmaterializowała się mała dziewczynka. Szlag! Zatrzymała się gwałtownie i drgnęła lekko... Już prawie się przyzwyczaiła do tych duchów i ich widoku, ale czasami pojawiały się w bardzo nieodpowiednim momencie. W pierwszej chwili zamierzała iść za radą Gava i zlekceważyć małą, ale ta patrzyła prosto w jej oczy i przyłożyła palec do ust, jakby nakazywała ciszę. An zmarszczyła lekko brwi.
- Nadszedł już... czas - usłyszała gdzieś niedaleko, ale nim obejrzała się za głosem, poczuła dotyk przy drugiej dłoni i spojrzała w jej stronę. Kolejny mały duch, ten jednak przyłożył wolną dłoń do ucha, nakazując słuchanie i wskazał palcem na mężczyznę odciętego od rzeczywistości. Akane podniosła do niego wzrok, by zaraz po tym otworzyć szerzej oczy. Trzy młode duchy, każdy w innym wieku... Najstarsza dziewczyna wtulała się w plecy ojca, chłopiec kurczowo trzymał ręce owinięte dookoła jego ramienia, a młodsza z sióstr siedziała mu w stopach, tuląc głowę do kolan.
"Dzisiaj jestem tylko wspomnieniem..." - usłyszała An, mimo iż wyraźnie widziała, że usta mężczyzny się nie poruszają. Przecież to był jego głos... Była pewna...
"Echem dziecięcych lat. Kiedyś byłem Twoim marzeniem..." - kącik ust mężczyzny drgnął w ledwo widocznym uśmiechu. "Do mnie należał świat".
- Dzisiaj jestem tylko wspomnieniem - samoistnie padło z ust Akane z nutką melodii w głosie. - Echem dziecięcych lat... - kontynuowała, a klient oderwał wzrok od własnych dłoni i spojrzał wyraźnie zaskoczony prosto na nią. - Kiedyś byłam Twoim marzeniem... - Akane zbliżyła się ostrożnie, a poza wzrokiem mężczyzny skierowały go na nią również duchy obecne przy jego boku.
- Do mnie należał świat - dziewczyna dotknęła delikatnie dłoni nieznajomego, dojrzała, że skrywa w niej jakieś zawiniątko, zapewne pamiątka... Przymknęła oczy.

"Świat twoich zabaw, myśli i słów,
Pierwszych radości i pięknych snów."


Kiedy je otworzyła byli już w innym miejscu. Mała wioska pełna drewnianych chat, ogromne połacie zieleni rozciągające się do samego horyzontu. Nikt, tylko oni... On i jego trzy duchy, Ona i dwie dziewczynki trzymające jej dłonie.

"Dzisiaj, gdy przymkniesz oczy,
Na szarym pamięci tle,
Pośród wyblakłych przeźroczy,
Zobaczysz właśnie mnie."

Radość zakwitła na twarzy mężczyzny, tulił te dzieci, ściskał z całych sił, najmłodszą podrzucił w powietrze i obrócił się z nią dookoła własnej osi. An nie musiała nic słyszeć, wystarczyło widzieć jak całuje ich czoła, jak przemawia, jak łzy płyną po policzkach. Sama poczuła wzruszenie... Dziewczynki przy jej dłoniach spojrzały na nią i uśmiechnęły się szeroko, najwyraźniej również uradowane tym co widzą, później spojrzały po sobie i zaśmiały się pod nosem.

"Jestem twoją bajką, jestem twoją bajką,
Jestem bajką twego snu."


Rodzicielska miłość wylewała się z tego obrazka, ale An poczuła w pewnym momencie, jak duszyczki przy jej dłoniach ruszają i ciągną ją w stronę rodziny. Pierwsze sekundy oponowała, ale sytuacja była tak specyficzna i magiczna zarazem, że w końcu wygrała ciekawość, a gdy była już wystarczająco blisko, by jej oczy spotkały się z tymi mężczyzny, nie pożałowała wyboru. Emanował szczęściem, patrzył na nią z ogromnymi pokładami wdzięczności w oczach.
- Kiedy pożegnasz bajkę... - zaśpiewa w rytm muzyki, która cały ten czas brzmiała w jej uszach. - Bajkę z dziecięcych lat... - wdzięczność w oczach przybrała nieco smutniejszy kształt. - Zamkniesz za sobą furtkę, zaczarowany świat - dokończyła, a on zagryzł usta, ale kiwnął głową po czym kucnął i pożegnał swoje maluchy troskliwym pocałunkiem w środek czoła, a gdy tylko oderwał usta od ostatniej głowy duchy spod dłoni Akane ruszyły wesoło w stronę trójki spod skrzydeł ojca i w wesołych podskokach zaczęły krążyć z nimi, wesoło podśpiewując i oddalając się coraz to bardziej w stronę horyzontu.
- Dzisiaj, gdy przymkniesz oczy, na szarym pamięci tle. Pośród wyblakłych przeźroczy, zobaczysz właśnie mnie! Jestem twoją bajką, jestem twoją bajką, jestem bajką twego snu! - śpiewała cała piątka, a przy kolejnym mrugnięciu An drgnęła wyraźnie i nagle stała znowu przy stole, wciąż dotykając dłoni mężczyzny i patrząc w jego zapłakane oczy. Wzruszony szlochnął nieco głośniej, złapał jej rękę obiema dłońmi.
- Dziękuję... - szepnął drżącym głosem przykładając czoło do obejmowanej dłoni i powtarzając słowa wdzięczności jak mantrę. An stała niczym słup soli, kątem oka dojrzała jak mała ręka głaszcze plecy mężczyzny i spojrzała na znajome jej duszyczki, które ewidentnie chciały pocieszyć mężczyznę. Dziewczyny dłoń automatycznie powędrowała do jej delikatnie zaokrąglonego brzuszka, a za dłonią poszedł wzrok. Czyżby...? Znowu podniosła głowę do dziewczynek... Ale tych już tam nie było. Cholera... Poczuła ciepło napływające do twarzy.
- Dziękuję... - usłyszała jeszcze i osunęła się na podłogę.
 

***


- Te Twoje cholerne obietnice! Miałaś wołać! - usłyszała jak przez mgłę. - Coś Ty mu do diaska zrobiła?! - padło kolejne słowo i nagle poczuła chluśnięcie zimnej wody na twarzy i szybko otworzyła oczy, by nabrać głębszych wdechów. - O cudzie najświętszy! - Klara zaraz schowała ją w objęciach. - Jesteś cała? Coś Cię boli? Cholera An! - złapała ją za ramiona i spojrzała "groźnie" w oczy, zaraz jednak znowu mocno ją przytuliła. - Jak ja się wystraszyłam... - przyznała, gdy emocje już nieco opadły i znowu odsunęła Akane na długość swoich ramion. - Co się tam stało? Gościu przychodzi tu od lat, ale w takim stanie jeszcze go nie widziałam... Serio się Tobą przejął... - spojrzała po dziewczynie szukając jakichkolwiek ran czy oznak złego stanu zdrowia.
- Ja... - fiołkowo-oka pomasowała się po skroni. - Ja chyba sama do końca... Jeszcze nie wiem... - przyznała lekko zbita z tropu. Czyli co? To nie był sen? - Ja... Ja chyba muszę to sobie trochę poukładać... - była wyraźnie zdezorientowana. Klara spojrzała po niej podejrzliwie.
- Sposób w jaki to mówisz sprawia, że zaczynam się bać - przyznała, a An spojrzała jej w oczy nieco zmęczonym wzrokiem.
- Uwierz mi... Ja też - zdradziła, bo jeżeli rzeczywiście wydarzenie miało miejsce... jeżeli potwierdza te wszystkie drobne znaki i jej przypuszczenia... To jej życie serio obróci się o sto osiemdziesiąt stopni. - Co... Co właściwie się z nimi stało? Z jego dziećmi? - padło jakoś tak odruchowo z ust An, chyba chciała zająć myśli czymś innym. Klara westchnęła ciężko.
- Przykra sprawa, wychowywał je sam, chciały mu pomóc, wyręczyć w codziennych obowiązkach. Ruszyły w las za opałem i... - znowu westchnęła. - Zgubili się... Znaleziono ich zmarzniętych na kość, wtuleni w siebie, trzymali się za ręce... - wyjaśniła, a An wyraźnie posmutniała. Okropna śmierć. - Nie wiem co mu zrobiłaś An, ale wyglądał jakby życie wróciło do jego spojrzenia... - dodała szeptem. Akane spojrzała na Klarę, wyglądała jakby czekała na zdradzenie pikantnej plotki. Dziewczyna uśmiechnęła się kącikiem ust i położyła głowę na posłaniu.
- Zabawne... Bo ja sama nie jestem pewna - przyznała po czym delikatnie pogłaskała brzuszek i zerknęła na niego kątem oka. - Nawet nie wiem, czy to rzeczywiście ja... - dodała szeptem.

__________________________________________________________

Życzę miłego czytania!

Konstruktywna krytyka i komentarze mile widziane!

Inspirację czerpałam z piosenki Sanah - Jestem Twoją Bajką


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^