Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

"Stand up. Face me again!"

Stworzony z boskiego pierwiastka, był jednym z pierwszych, którzy strzegli Edenu przed siłami kosmosu... Był również jednym z pierwszych, którzy postawili się niebianom, dołączył do rewolucji Lucefriańskiej, za co został strącony do piekła, tak jak inni. Właśnie tam, został namaszczony magią chaosu. By stworzyć perfekcyjną broń, Lucyfer poświęcił kilkanaście zastępów cherubinów, by przesączyć go spaczeniem całego piekła. Jako pontyfik Gwiazdy Zarannej, służył jako żywa broń, gwarant stagnacji w wojnie przeciwko aniołom. Był zarówno generałem, armią, jak i orężem.
Stan ten nie zmieniał się przez eony...
"Niszczyciel światów", jak go nazywano, naginał bogów do woli Gwiazdy Zarannej, niszczył planety, które niebianie chcieli przejąć...
Tryliardy istnień, zmiecione z powierzchni ziemi.
Jedno pragnienie.
Służba w imieniu Lucyfera.
Chwała Piekłu.
Do czasu.
Stąpił na ziemię wielokrotnie, lecz jedno zstąpienie zmieniło całą jego egzystencję.
Poznał ją.
Melanie.
Zakochali się.
Zaręczyli.
Żyli szczęśliwie...
Do czasu.
Lucyfer widocznie nie był zadowolony, że jego główna siła zniszczenia, zaczęła się człowieczyć.
Stał się miękki.
Słaby.
Musieli uciekać.
Lecz nikt nie ucieknie przed samym diabłem, odwrotnością boga.
Podczas ucieczki, został przechwycony przez tych, którzy go stworzyli.
Pozbawili go pamięci. Pozbawili go mocy.
Pozbawili go miłości.
Teraz, krąży bez sensu...
Szuka tego czego utracił.
Tego, co znajome.
Jako człowiek.
Nie arcy-demon.
A jego imię, brzmi Abbadon
Abbadon
Emme

136 komentarzy:

  1. Tego dnia An zawiesiła poprzeczkę wyżej niż zwykle. Na dniach zamierzali wyruszyć po Ryu, a ten, z tego co było im wiadomo, znajdował się na drugim końcu krainy. Nieźle ich wywiało, musiała przyznać. Porody zaliczone, ranny Yumi pod opieką, a ona... Cóż, nadal została niepewność co do nowych umiejętności, ale liczyła, że mimo wszystko uda się odkryć tą tajemnicę.
    Dziewczyna miała za sobą bieg z przeszkodami oraz pływanie. Dotarła do brzegu plaży niczyjej, opuściła Argar, pokonała wąski morski przesmyk i zatrzymała się by na chwilę odetchnąć. Uspokajała oddech i z dumą zerkała za siebie.
    - No, no... Wracasz do formy - przyznała samej sobie, by po chwili odpoczynku ruszyć w głąb lądu. Bieganie i rozciąganie, później odpoczynek. Musiała przecież jeszcze wrócić. Wypadało znaleźć coś do jedzenia. Dobrze, że chociaż pogoda dopisywała. Fauna tych rejonów co prawda różniła się od śródziemnomorskich wysp, ale to w żadnym wypadku nie przeszkadzało granatowowłosej. W pewien sposób była do tego przyzwyczajona.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  2. Siedziała już na plaży przy malutkim palenisku, obserwując popołudniowe słońce i zajadając pieczone owoce, które świeżo zerwała, gdy nagle w oddali zamigotał jej kształt ludzkiej sylwetki. An w pierwszej chwili złapała rękojeść schowanego przy boku sztyletu, ale zaraz naszła ją myśl, że raczej nikt normalny nie planował by ataku w tak odsłoniętym miejscu i to jeszcze ode strony morza. Widać go było jak na patelni. Dziewczyna wstała ze swojego prowizorycznego siedzonka, gdy obcy zbliżał się coraz bardziej. Zaniepokojona zwilżyła usta i powędrowała wzrokiem naokoło. Cholera, to chyba nie jakaś pułapka co? Wolała być przezorna niż znowu wylądować w niewoli.
    Widząc blizny na ciele nadchodzącego oraz jego ogólny niepewny wygląd zmarszczyła czoło. W sumie to on bardziej wyglądał jakby go coś poturbowało niż jakby miał plany ją poturbować.
    - Wszystko w porządku? - zapytała, nadal jednak trzymając dystans. Obserwowała go ze spokojem na twarzy. Cholera, był wysoki. Dobrze, że walkę ćwiczyła z ojcem, ten był tylko niewiele niższy od nieznajomego, no i nauczył ją kilku sztuczek. Biorąc pod uwagę, że wzrostu zdecydowanie po nim nie odziedziczyła, wolał zapewnić bezpieczeństwo córce chociaż w taki sposób. Fakt, że nie zawsze będzie obok był zbyt oczywisty.
    - Mam wodę i jedzenie, mogę się podzielić... jesteś ranny? - zapytała nadal uważnie obserwując mężczyznę.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowe zdolności Akane dawały się teraz mocno we znaki, patrzyła na mężczyznę i nawet nie musiała czekać na odpowiedź. Dziewczynę aż ciarki przeszły, a to nie był dobry znak. Odwrócony pentagram bił po oczach jeszcze nawet nie odsłonięty. Cholera! An ruszyła w jego stronę chwilę przed tym jak runął na ziemię. Miała jakieś pieprzone szczęście na odnajdywanie potrzebujących. Dobrze, że chociaż w przypadku Onyx sytuacja była odwrotna.
    - Czemu ja? To Ines leczy, jej by się przydało... - mruknęła szybko wyciągając z torby najpotrzebniejsze rzeczy.
    - Jasna dupa! Hej, hej! - pacnęła mężczyznę po twarzy.
    - Nie śpimy! - krzyknęła i rozejrzała się dookoła. Sprawdziła puls i wszystkie funkcje życiowe. Ach walić! Złapała rękę nieznajomego i ugryzła go boleśnie. Musiała wiedzieć jak bardzo jest nieprzytomny, a nie zamierzała już więcej nacinać skóry. Ran mu zdecydowanie wystarczyło. Spojrzała kątem oka na pentagram. Dziwny zbieg okoliczności, dosłownie dwa dni temu znalazła Yumiego poturbowanego przez demony, a teraz to i znowu Piekło. Coś tutaj było na rzeczy, czuła to w kościach, a ostatnio jej przeczucia miały wielką moc.
    Wróciła myślami do nieprzytomnego i ułożyła mu głowę na własnych kolanach po czym przystawiła do ust wór z wodą. Najpierw delikatnie zwilżyła wargi, a dopiero później spróbowała mu pomóc się napić.
    - No dalej, współpracuj, weź mi tu nie konaj - rzuciła z grymasem na twarzy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  4. Ledwo co uniknęła ciosu z główki, gdy mężczyzna wyrwał się do pół siadu, lekki grymas wstąpił na twarz granatowo-włosej. Cholera... Automatycznie wyciągnęła dłoń, by klepnąć jego plecy. Jak tak dalej pójdzie to prędzej go zabije niż uratuje.
    - Spoko - odpowiedziała w pierwszym odruchu by zaraz przyjrzeć mu się uważnie i szybciej zamrugać oczyma. - Amnezja... - szepnęła na wzmiankę o pustce w głowie. - Znaczy, jestem Akane, ale Ciebie dotknęła amnezja. Patrząc na to jak wyglądasz to nawet nic dziwnego. Często się zdarza po wypadkach - zauważyła. Temat był jej znany głównie z opowiadań. Podobno Niklaus cierpiał na to wiele razy, zanim udało mu się odzyskać pełną moc.
    - Abbadon? - zmarszczyła czoło. Zaraz, zaraz, Yumi coś majaczył na jego temat... An podniosła się gwałtownie i zrobiła krok w tył. To nie był zbieg okoliczności, rany, piekło, pentagram i teraz jeszcze to imię. Dziewczyna zacisnęła usta w wąską kreskę. No i jak niby miała teraz ocenić sytuację? Koleś nic nie pamiętał, a nie było pewności, co do relacji między mężczyznami. Nie chciała ściągać na młodego Imito kolejnych problemów.
    - Yumi... Coś Ci to mówi? - zapytała, nie spuszczając wzroku z całej postury mężczyzny. Reakcja mogła być różna, zarówno pustka w głowie jak i nagłe wspomnienia. Wspomnienia... No właśnie. Przecież mogła wejść mu do głowy i zobaczyć czy te rzeczywiście zostały wymazane. Może są po prostu zamglone, a może typ kłamie. Ostatnie było najmniej prawdopodobne, An często czuła coś takiego już na dzień dobry.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  5. Odwzajemniła gest by zaraz kiwnąć głową na znak, że rozumie. Nie, to nie miało sensu, nie kłamał, był zagubiony, a skoro wspomniane "meble zniknęły" to nie była w stanie nic zrobić. Poza tym przezorny zawsze ubezpieczony, nie zamierzała na dzień dobry zdradzać swoich umiejętności. Nagość Abbadona właściwie nie bardzo ją obeszła, większość życia spędziła wśród facetów, a swego czasu miała bardzo oryginalnego amanta, więc widziała więcej niż chciała. Dodatkowo ojciec biegający często z gołą klatą, kilka pikantnych akcji, na których go przyłapała... Nie, nie, zdecydowanie nie czuła tu skrępowania. Już bardziej intrygowały ją rany, a raczej ich mnogość.
    Na pytanie pokręciła głową.
    - Nie, nie koniecznie, po prostu widzę kilka podobieństw - wyjaśniła. - Ale... ostatnio znajduję sporo rannych, to pewnie przez ten portal. Co jakiś czas wypluwa nowych przybyszy - rzuciła pierwszą lepszą historyjkę, wymyśloną na poczekaniu. Zanim zdradzi mu cokolwiek więcej musi się najpierw sama zorientować w sytuacji.
    Kiedy wstał uniosła głowę wysoko, cholera, dobrze, że mimo wszystko przerastała Rei, bo teraz czułaby się niczym liliput, a bardzo tego nie lubiła, szczególnie, że zarówno brat, jak i ojciec byli wysocy. Wioska? Cholera, przecież nie pośle go do Polszy... Skrzelaki też nie były godne polecenia, a trzecia i ostatnia opcja to... Argar. Zacisnęła usta w wąską kreskę.
    - Nie masz pojęcia o tym świecie, co? - zagaiła i zaraz wskazała mu kierunek. - Tam masz Polsze, to stolica, jedzenia pełno i z taką buźką spokojnie tam wejdziesz, ale to bardzo daleko. Może po drodze byś coś znalazł, ale raczej wątpię. Najbliżej mamy Argar - wskazała na wyspę wyraźnie widoczną z tego brzegu. - Tyle, że to nowa wioska, może ktoś uraczy Cię domową strawą - wyjaśniła by zaraz pokazać swój bukłak, plecak i małe palenisko.
    - Częstuj się, wzięłam więcej zapasów, a już jestem po jedzeniu. Do domu też mam w miarę blisko, więc z głodu nie umrę. Zostawię sobie sznytkę chleba, reszta jest Twoja, śmiało - wskazała jeszcze las. - Możesz też zebrać kilka owoców, jest ich tu całkiem sporo. To dziki ląd, sporo ziemi niczyjej, specyficzne rasy i przestrzenie... Jesteś w mniejszości, jeżeli chodzi o ludzki wygląd - wyjaśniła, nie chcąc rzucać go na głęboką wodę. Skoro nic nie pamiętał to wypadało go chociaż odrobinę oświecić.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  6. - Wiem, to dużo informacji - przyznała lekko zaciskając usta. Na nią również spadły w mnogiej ilości i bardzo niespodziewanie. Pod wodą, w niewoli, nie wiedziała praktycznie nic, teraz powoli dowiadywali się coraz więcej. Czyli jednak Argar, trudno, najwyżej sprowadzi im do domu problematycznego gościa, najwyżej staruszki się nim zajmą jak zacznie broić. Dziewczyna kiwnęła głową.
    - Hm... An, możesz mówić An, jest szybciej - zaczęła by zaraz wzruszyć ramionami. - Po prostu nie każ mi żałować udzielenia pomocy - odpowiedziała po czym jeszcze raz zlustrowała go spojrzeniem. - Płyniemy do mojego domu - poinformowała i pokiwała głową.
    - Tak, racja, tutaj wszystko jest trochę inaczej, chociaż idzie się w miarę połapać co jeść, a czego lepiej nie tykać, spokojnie, nauczysz się - zapewniła puszczając mu oko i zaczęła powoli zbierać swój mały obóz. Dziwne uczucie, miała wrażenie, że Abbadon ma ją za stałą bywalczynię tego miejsca. Aż zaśmiała się w duchu, jeszcze niedawno była równie zagubiona co on, na szczęście z tarapatów wyciągnęła ją rodzina i szybko nadrobiła zaległości.
    Fiołkowo-oka podniosła wzrok na mężczyznę, zwijając wszystko do torby.
    - To dobrze, tutaj coś takiego bardzo się przydaje. Sama myślałam, że niewiele mnie już zaskoczy, a jednak - przyznała ze śmiechem, by zaraz wstać na równe nogi i poprowadzić gościa bliżej brzegu.
    - Co prawda przybyłam tu wpław, ale przygotowałam już prowizoryczną łódkę, drugi brzeg na szczęście nie jest daleko, ale musimy kawałek przejść do zwężenia. Dasz radę czy mam iść sama i po Ciebie podpłynąć? - zapytała.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  7. An kiwnęła głową. - Yumiego, tak, tylko sobie z nim nie pogadasz, jest nieprzytomny, dochodzi dopiero do siebie - poinformowała luźno. - Najesz się chociaż, ugasisz pragnienie i załatwisz te wszystkie podstawowe potrzeby. Tylko się nie nastawiaj, wioska jest dopiero w budowie, kilka domków na krzyż, nic specjalnego - wolała uprzedzić. Słysząc o wężowych oczach uniosła lekko brew.
    - A to coś dziwnego? Rahim też ma takie, chociaż wątpię, by chodziło o niego, to dopiero dziecko - rzuciła luźno i już chciała kręcić głową, ale ten od razu zaczął się rozbierać.
    - Bardziej... - westchnęła, mniejsza, po prostu nie wiedziała czy ma już dość sił by płynąć, ale najwyraźniej miał. Sama zdjęła ciuchy, zostając jedynie w czymś co przypominało body, ciasno przylegało do ciała, jednak zasłaniało co trzeba. Resztę ubrań schowała do torby.
    - Bedzie cyrk jak zobaczą te Twoje gacie, pewnie zaraz dostaniesz nowe - zaśmiała się pod nosem. Czuła jakąś taką sympatię do tego specyficznego kolesia, kogoś jej przypominał. Ojciec bywał równie bezceremonialny.
    - Tak, właśnie tam - potwierdziła ruszając przodem, prosto na drugi brzeg. Już zaraz dotarli do wyspy.
    - Szczęście w nieszczęściu, mieszkamy dość blisko brzegu, ale na terenach zalewowych, więc nie zdziw się, budynki są na palach - przekazała mu kolejne informację, wychodząc na brzeg.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  8. - Wybacz, już się poprawiam, te stringi co masz na sobie - spojrzała na niego wymownie. Cholera, na widok przyrodzenia lekko zacisnęła zęby. Nie chodziło o sam widok członka, a raczej o fakt z kim jej się kojarzyło takie beztroskie roznegliżowanie. Całkiem niedawno pożegnała przyjaciela, który teraz pojawił się w jej głowie. Ach ten Gavin i jego kutatańce.
    - Tak raczej sobie nie polatasz, sporo tam dzieci - wyjaśniła o co chodzi z "gaciami".
    Wyrzuciła szybko wspomnienie przyjaciela z głowy i wróciła na ziemię, by zaraz mlasnąć niezadowolona.
    - W takim razie Polsza to miasto, a wioski nie ma w pobliżu, dobrze, masz mnie. To co, wracasz na plażę? - posłała mu zadziorny uśmiech. - Czy może jednak skusisz się na osadowo-kolonijne szamanko? - poruszyła brwiami.
    - Hm... - musiała przyznać, że pierwszy raz ktoś oceniał jej sposób poruszania się, ale komentarz uznała za przyjemny, mógł nawet być komplementem. - Nic konkretnego, Niklaus, znaczy tata, mnie szkoli. W sumie łączone sztuki walki, z wszystkiego po trochu, byle by nie dać się za szybko położyć na glebę - odpowiedziała, skupiając się na płynięciu. - Ty też na pewno trenowałeś, ciekawe co... - zagaiła, na chwilę zerkąjac w stronę mężczyzny.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  9. Słysząc obruszenie mężczyzny zacisnęła wargi co by się nie roześmiać.
    - Wybacz, jaja mam tylko mentalnie, nie orientuję się w męskiej modzie - rzuciła nie wytrzymując i chichrając się pod nosem. Podążyła wzrokiem za rzuconą przepaską i obróciła się na plecy, by widzieć swojego towarzysza. Co za typ!
    - Łatwo Cię zmanipulować - stwierdziła z zadziornym uśmiechem, nadal nie wzruszona jego nagością. - Jak czołgiem to nie tu, zapewniam - rzuciła znowu obracając się na brzuch. Cięła fale spokojnie, jednak ich narastająca wysokość odrobinę zaczęła ją niepokoić. Miała się już rozglądać, ale Abbadon zaczął swoja analizę i dziewczyna wsłuchała się, po prostu zainteresowana. Miał bystre oko.
    - Skoro widzisz takie rzeczy to zapewne sam też umiesz dobrze walczyć, amator nie zwróciłby uwagi na coś takiego - stwierdziła przytakując mu głową. - Ale tak, dobrze uczy, to mu muszę przyznać. Walczył też z amnezją więc może podzieli się jakąś dobrą radą, o ile samo nie przejdzie - dodała by na kolejne pytanie raz jeszcze obrócić się na plecy. Prześlizgnęła wzrokiem po całej posturze zanurzonego mężczyzny.
    - Tylko mi tu żagla nie stawiaj - poleciła z wymownym wyrazem twarzy. - Mam smutne wieści, są same fajne, ale wszystkie zajęte... Poza tym, jeżeli dobrze łączę fakty i rzeczywiście jesteś wspomnianym Abbadonem to... Sam możesz być zajęty. O ile ma to dla Ciebie jakieś znaczenie - wróciła na brzuch i zatrzymała się w wodzie. Kurwa... W ich stronę wyraźnie nadciągały ciemne chmury, a biorąc pod uwagę silne podmuchy wiatru, łatwo szło obliczyć, że... - Przyjdzie nam płynąć w burzy - rzuciła z wyraźnym grymasem na twarzy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  10. - Nie zrozumiałeś - zauważyła nadal rozbawiona po czym nieco zwolniła nie bardzo wiedząc czego ma się spodziewać po przyspieszającym mężczyźnie. Zerknęła w wodę czując otarcie na ciele. To przecież mogła być noga, prawda? Tak, wolała trzymać się tej myśli.
    - Nie wiem, ale jak masz wejść do naszej osady to lepiej żebyś nie był - stwierdziła bez ogródek. - Oho, o tym właśnie mówię! Febe Ci też konar zamieni w kamień jak będziesz się tak afiszował... - ugryzła się zaraz w język. Kurna, mógł to dwuznacznie zrozumieć. - Nie, że będzie twardy jak kamień, po prostu... No go stracisz - wyjaśniła. - Tam są dzieciaki i Twoja przepaska, jak by zajebista nie była, musi być większa - podsumowała i prychnęła pod nosem. - Błagam, że niby wielkość robi na mnie wrażenie? Mogę Ci jedynie szczerze współczuć, mnie by irytował taki walec między nogami - rzuciła bezceremonialnie wydymając delikatnie usta. - Poza tym, nie zgrzej się, ale liczy się jakość, nie wielkość... Podobno - dodała by ostatecznie skupić się na nadchodzących chmurach.
    - Jak to co? Trzeba dotrzeć na brzeg i to jak najszybciej, uruchom tą swoją turbinę - poleciła po czym sama dała nura i zaczęła przecinać wodę, płynąc delfinkiem, oczywiście bez wyskakiwania. Ten styl pozwalał zgrabnie ciąć wodę i wbijać się w nawet mocniej wezbrane fale.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  11. Miał wyjątkowe szczęście do wpadania w kłopoty. Najpierw krwawy Baron, a teraz to... Trafił do specyficznego więzienia w Polszy, bo akurat znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze. Tak, on nikogo nie zabił. Do jasnej anielki - akurat jak go przymknęli był niewinny. No może poza znokautowaniem dwóch strażników, którzy przydymali przy nim skradzioną wcześniej bransoletkę wielmożnej kobiety. Kurwa... no połasił się tak? Połasił i przy przeszukaniu wszystko wyszło. A teraz siedział w pace z samymi rozbójnikami i zbierał informacje o półświatku. Może właśnie dlatego tu wpadł? Wyjdzie prędzej czy później... jak tylko znudzi mu się to towarzystwo. Dobrze było obserwować tych zwyrodnialców i zapoznać się z ich zwyczajami ale i rasami. Nie wychylał się specjalnie.
    Właśnie zajadał kanapkę, kiedy do środka został wprowadzony jakiś burak. Od razu zaczął się rzucać i zdobywać dominację, a potem jeszcze bezczelnie śmiał zabrać mu kanapkę.
    - Chyba ci się koleś coś pomyliło - chłopak automatycznie sięgnął po swoją kanapkę i zmierzył go chłodnym spojrzeniem. - Sam sobie załatw jedną - mruknął, a przecież mógł odpuścić. Nie wychylać się, ale nie... on musiał postawić na swoim. Musiał, bo przecież inaczej by się wprost udusił.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  12. Wysłała swoją gamortę w las, aby nie było jej gdy przyjdzie ten cały najemnik. Poprosiła parę osób o pomoc przy trenowaniu Abyss, ale nie mogła znaleźć nikogo kto faktycznie byłby na tyle głupi, by dać się pobić, nawet za pieniądze, tylko po to żeby pokazać zwierzęciu, że jakaś nastolatka ma ochotę bawić się tresera. Westchnęła, gdy usłyszała walenie do drzwi. Ten ktoś z pewnością nie grzeszył kulturą. Dobrze, może z rozumem będzie tak samo. Podeszła do drzwi, poprawiając swoje kosztowności. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Panował porządek. Wszystko było ładnie ułożone, a w samej chacie nie panował przepych. Przynajmniej na parterze. Wszystkie cenne rzeczy trzymała odpowiednio schowane. Otworzyła drzwi, aby przywitać wysokiego blondwłosego mężczyznę. Od razu wyczuła od niego demoniczną aurę, nie była jednak zbyt silna. Może jakiś mieszaniec. Wzruszyła ramionami. Ważne żeby się zgodził.
    — Witaj, jesteś w sprawie ogłoszenia o pracę, tak? — zapytała, zanim w ogóle wpuściła go do środka. Jeśli to był kolejny idiota, chcący spędzić trochę czasu z księżniczką, nie miała najmniejszego zamiaru marnować swojego czasu. Poznała już paru znajomych, nie potrzebowała głupich poklaskiwaczy.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  13. Spojrzał na swoje spodnie bez większego przejęcia. Wyschną. Też mu rzecz. Z satysfakcją ugryzł dalej swą kanapkę i powoli przeżuwał słuchając jak gość zaczyna się znów puszyć.
    - Wiem - odparł prosto z mostu. - Ze świrem na punkcie władzy - wypalił. - Hm... a może się mylę, co? - uniósł lekko brew, spoglądając mężczyźnie prosto w oczy. - Może ty jesteś tylko małym , zranionym chłopaczkiem w skórze skurwiela, który szuka atencji u innych - zaproponował taką opcję.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  14. Gave ugryzł kanapkę raz jeszcze i skrzywił się od tego uderzenia, ale nie odpowiedział. Powstrzymał swój niewyparzony język, dopóki facet nie zaczął odchodzić. Wtedy to rzucił w niego niedokończoną kanapką.
    - Nic ci do mojego życia, bęcwale - warknął jednak nie mogąc sobie odpuścić. Nabrał głębokiego oddechu w płuca, a potem drugiego i wstał z miejsca. Zacisnął mocno zęby, po czym odwrócił się i ruszył do swojej celi szybkim krokiem. Pech chciał, że jego wspaniały, nowy znajomy... miał ją z nią dzielić.
    - No chyba nie... - padł na swoją pryczę wkurwiony takim obrotem spraw. Szlag by to wszystko. Wyjdzie na to, że będzie trzeba się stąd zmywać szybciej niż przypuszczał. Nie wytrzyma z gościem pod jednym dachem, jeszcze dzieląc z nim celę. Masakra.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  15. Spojrzała na niego z irytacją, gdy po prostu wszedł sobie do jej domu. Prowizorycznie sięgnęła sprawdzić, czy miała przy pasie swój sztylet. Dobrze. Zlustrowała mężczyznę wzrokiem, wyglądał na silnego. Jeszcze lepiej.
    — Potrzebuje kogoś kto da mi się pobić na oczach mojej gamorty, której aktualnie nie ma. Chcę ją lepiej wytrenować, musi zaufać mi, że jestem w stanie obronić nas obie w razie potrzeby, bo jest zbyt agresywna — zaczęła, zamykając drzwi. Usiadła przy stole na jednym z krzeseł, nie spuszczając blondyna z oczu. — Konkurencji nie ma, bo jak na razie nikt nie miał zamiaru robić takiego przedstawienia. Co do zapłaty — zastanowiła się przez chwilę. — Od pięćdziesięciu do stu sztuk złota. W zależności od obrażeń, ewentualne leczenie też oczywiście pokryje. Uważam, że to uczciwa oferta. Nie zajmie nam to nawet godziny, a ty dostaniesz tyle co zwykły żołnierz zarabia w przez dwa tygodnie za chwilę fatygi i obolałe ciało — dokończyła.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  16. - Marz dalej, staruchu - Gave nie zamierzał wdawać się wplątać w żadne więzienne porachunki. Szybka akcja. Trochę posiedzi i stąd wychodzi. Nic więcej, nie będzie się tu teraz denerwował czy w ogóle przejmował jakimś beznadziejnym przypadkiem.
    - Weź koleś... o co ci kurwa chodzi?!
    Kurwa no niech go ktoś kiedyś trzepnie za tę niewyparzoną gębę. Zgrzytnął zębami.
    - Przyłazisz, panoszysz się jak jakiś pieprzony król, zabierasz człowiekowi żarcie i oczekujesz, że ci się pokłonię?! Niedoczekanie twoje...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  17. Z pewnością był przybyszem z innego świata jak reszta. Na dodatek dosyć świeżym. Gamorty były w końcu bardzo popularne w całym Mathyr. Skrzyżowała dłonie.
    — Jakbyś połączył wkurwionego mandryla z jeszcze bardziej wkurwioną panterą. Duże kotowate. Idealne na wierzchowce i przyjaciół, jeśli dobrze je traktujesz. Poznasz na pewno jak jakąś zobaczysz — wyjaśniła, a gdyby jednak był bardziej nierozgarnięty… Wstała i podeszła do jednej z szafek. Wyjęła z niej książkę i szybko przekartkowała. Znalazła odpowiednią stronę i pokazała mu, ukazując szkice owych zwierząt.
    — A odnośnie ustawionej walki, nie jestem najlepsza w zwykłym starciu na bronie, będę używać swojej magii krwi i nekromancji poza zwykłym sztyletem. Nie możesz też tak po prostu dać sie obalić, bo wyczuje, że ściemniam i niczego jej nie nauczę. Pozostaje tylko kwestia tego jak bardzo mogę Cię zranić. Nie chcemy żebyś zginął, prawda? Z jakich ran może poskładać Cię ta hemomnatka? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie chcąc nadwyrężać niczyjej gościnności postawiła im namiot, właściwie sobie i Abbadonowi, bowiem Yumi w dalszym ciągu nadwyrężał gościnności Febe dając narzeczeństwu chwilę intymności. Szkielety domów nie były na tyle niewykończone, że ciężko było zadbać o to, by wiatr nie wiał po plecach, a na głowę nie padały im intensywne deszcze równocześnie prażąc ich słońcem. Rozłożyła więc ogromną, białą płachtę między drzewami, wykonała prowizoryczny dach teraz skupiając się na rozkoszowaniu się owocem własnej pracy. Tylko tyle potrafiła zrobić po powrocie z Abbadonem do wioski, po drodze nie wymieniając z chłopakami więcej słów niż to było potrzebne będąc w swoistym szoku, będąc wściekła tak bardzo, że miała ochotę zejść do piekła i urwać Bafometowi głowę. Była również rozżalona, zwłaszcza widząc demona w takim stanie. Czuła jak boli ją cała klatka piersiowa przez stres i wszechobecny żal, gdy tylko mężczyzna zerkał w jej kierunku. Dlatego siedziała sama wewnątrz namiotu przygotowując Abbadonowi prowizoryczny śpiwór, by mógł jak najlepiej wypocząć po takim czasie. Nakarmiła go już wcześniej, napoiła, a teraz zwyczajnie chciała dać mu chwilę oddechu.. Jak i samej sobie. Łzy minęły już dawno, wypłakała się, gdy przekazała ukochanego w ręce Febe i sama ukryła się tak, by nikt jej nie znalazł. Teraz po uspokojeniu się na tyle, by nie drżeć ze wściekłości, chciała się nim zająć.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń

  19. Zaśmiała się na komentarz o ciotce. Miał poczucie humoru. To musiała mu przyznać. Nie miała ochoty prostować go na temat gęstej sierści gamort. W końcu i tak zobaczy jedną na żywo. Odrząknęła gdy wspomniał o toporze.
    — Tutaj pojawia nam się pewien problem. Nie mogę dać Ci swojej broni, nawet gdybym miała topór. Gamorta to wyczuje. Są inteligentne. Musisz mieć swoją, albo jakąś skombinować — pomasowała swoje skronie. Naprawdę będzie musiała fundować mu jeszcze oręż? Dobre tyle, że się zgodził. Niestety w tym momencie wydał jej się wysoce niekompetentny. Najemnik bez własnej broni?

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  20. Zamknęła oczy słysząc głos za płachtą; serce zatrzymało się boleśnie, gardło ścisnęło potęgującym się smutkiem, przez co przez krótką chwilę nie mogła wziąć jakiegokolwiek oddechu. Kruszynko... Odetchnęła płaczliwie, lecz szybko powstrzymała się od pogłębienia własnej rozpaczy zmuszając płuca do rozszerzenia się. Wzięła pierwszy oddech, później drugi i kolejny.. Nie chciała użalać się nad sobą, chociaż czuła niewymowny smutek i najchętniej wpadłaby w jego ramiona nie wychodząc z nich przez kolejne dni, tygodnie.. Wiedziała, że gdyby ją do siebie przygarnął, rozkleiłaby się. Rozpadłaby się na miliony kawałków, a to było ostatnią rzeczą, która była im teraz potrzebna. Zacisnęła dłonie w pięści rozwierając powieki dopiero po jakimś czasie, wbiła długie paznokcie we wnętrze dłoni prostując się na tyle, na ile mogła i powoli wyszła z namiotu po drodze robiąc sobie serię uspokajających oddechów. Tak naprawdę miała ochotę krzyczeć, kurwić, wyzywać, rozpieprzyć coś, rozpierdolić kogoś.. Zamiast tego na twarzy kobiety jawił się względny spokój, ale i też głęboki smutek, którego nie potrafiła ukryć. Aż tak dobrze nie potrafiła nas sobą panować.
    — Nie masz za co dziękować. W środku masz wszystko czego potrzebujesz, zorganizuje ci jeszcze ciepły koc i ubrania, żebyś mógł odpocząć ile chcesz. Jedyne co możesz dla mnie zrobić to zatroszcz się o siebie i nie przemęczaj się, bo nie wiem do czego możemy się dopuścić w tym stanie — zmierzyła go od góry do dołu zakładając dłonie na piersiach. Wgryzła się we własne wargi zatrzymując się na jego błękitnych oczach, które przypominały jej o tym momencie, gdy leżeli w siebie wtuleni.. Czym prędzej odwróciła wzrok, gdy ból w piersi nasilił się. — Lepiej.. Na ten moment zrezygnujmy z fizycznego kontaktu. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.


    Melanie

    OdpowiedzUsuń

  21. — Nie powinna, ale pamiętaj, że nad nią pracuje. Nie wystrasz się tylko —- powiedziała, odbierając od niego książkę. Schowała ją na powrót do szafki. Nie musiał czytać zbyt wiele o gamortach. Jeszcze by postanowił zaatakować Abyss, a tego przecież nie chciała.
    — Uważam, że najważniejsza jest jej tresura. Samymi pięściami nie zrobisz mi krzywdy, więc powinno wyjść dobrze. Jutro po zmroku na trakcie między moim domem, a resztą, wioski, pasuje? — zapytała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  22. — Najpopularniejsze się w Terrze, ale możesz je spotkać wszędzie, więc masz tu trochę racji — przytaknęła. On miał postarać się jej nie zabić? Zaśmiała się na jego słowa. Może i była nastolatką, do tego najsłabszą ze swojego rodu, ale cholera, dalej była silna. Już drugiego dnia zrobiła krwawą jatkę żeby ocalić znajomego. Posłała mu uśmiech.
    — Nie zabijesz, spokojnie. Może nie wyglądam, ale rodzice dołożyli wszelkich starań, abym stawała przeciwko gorszym zagrożeniom niż najemnicy — wyjaśniła. Podeszła do innej szafki, wyjęła z niej pióro kałamarz i kartkę. Usiadła przy stole i zaczęła spisywać umowę.
    — Abbadon jaki? Masz coś jeszcze na dokładne potwierdzenie swojej tożsamości? Syn kogo? Mąż, narzeczony? Brat? Jeśli chcesz mieć oficjalny dokument, musimy zabawić się w formalności, a w Mathyr nie… jak to się nazywało… ah, numerów pesel! — spisała wszystko, podpisując się swoim pełnym imieniem i nazwiskiem, wraz ze statusem społecznym, a później podpisała papier.
    — Za pomoc w tresowaniu gamorty, otrzymaniu obrażeń w zaaranżowanej walce, w wysokości stu sztuk złota, nie dłużej niż przez godzinę — wyczytała najważniejsze informacje i podała mu kartkę. — Wystarczy podpisać i jesteśmy oficjalnie związany przez zlecenie — dodała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie znam cię.
    Czuła jak serce pęka na pół, jak żołądek ściska się w bólu, a ona sama przestaje oddychać czując wyłącznie ucisk w środku, jak gardło zaciska się od smutku, a oczy szklą się gotowe na to, by wylać z siebie kolejne łzy. Miała ochotę go przytulić, wcisnąć się w ramiona, zawiesić dłonie na szorstkim karku i owinąć się wokół niego nie dając mu wolnej przestrzeni, przyjąć go do siebie całego, wcisnąć się, dać się zniszczyć, wykorzystać.. Wszystko, by poczuć go przy sobie na skrawek sekundy. Pragnęła jego dobra, ale równocześnie krwawiło jej serce, gdy nie dostrzegała w błękitnych oczach niczego, co mogła dostrzec zaledwie kilka dni temu. Pragnienie, uwielbienie i akceptację, jaką ofiarowywali sobie wzajemnie. A teraz to zniknęło, a ona nie potrafiła sobie z tym poradzić na tyle dobrze, by odstawić osobiste uczucia i własne potrzeby, stawiając jego dobro na pierwszym miejscu. Czuła jakby popełniała w tym wszystkim karygodny błąd, że nie była wystarczająca w sytuacji w jakiej się znaleźli. Westchnęła odwracając wzrok od ledwo trzymającej się na nim koszuli dawnego przyjaciela, wgryzła się w swoje wargi odtrącając od siebie myśli, by już teraz złamać obietnicę złożoną samej sobie, lecz szybko się powstrzymała wiedząc, że tym straciłaby do siebie jakikolwiek szacunek. Najważniejszy był teraz Abbadon i chciała przy nim trwać, zapewnić bezpieczeństwo, którego teraz potrzebował. Spokój. Wsparcie. Ochronę.
    — Nie uraziłeś — zaczęła, szybko przerywając na widok tego, jak zsuwa z siebie płócienną koszulę. Aż wgryzła się w dolną wargę na widok znajomej skóry, doskonale znając jej smak, strukturę, wypatrując miejsc, które były najwrażliwsze. Zadrżała, gdy pochylił się nad jej uchem, otrząsając się dopiero, gdy odsunął się na idealną odległość. Zbyt duże ryzyko. — To samo mogę powiedzieć do ciebie, jeśli będziesz potrzebował czegokolwiek zwróć się do mnie. Na ten moment jednak.. wyjeżdżam — zamknęła oczy, wyobrażając sobie jak układa się w miejscu, które dla niego potrzebowała. — Więc jeśli cokolwiek się stanie, zwróć się do Yumiego, bądź Chrisa. Znają cię i chętnie pomogą z wszystkim.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  24. — Pamiętaj, że to ja mam pobić Ciebie za to złoto nie na odwrót. Tak jest w umowie — poprawiła go. Przewróciła oczami, gdy zaczął wymieniać te wszystkie imiona. Czyli był demonem wyższym. Przynajmniej kiedyś. Może i zrobiłoby to na niej wrażenie, gdyby nie fakt, że teraz w ogóle nie przypominał tego kim mógłby być. Po prostu zapisała całą tą wiązankę. Jeśli będzie problematyczny dla Argaru, po prostu poprosi ojca o pomoc. Nic z czym jej staruszek nie mógłby sobie poradzić.
    — Nie za budynkiem. Na ścieżce pomiędzy Argarem a tym domem. W drugą stronę. Przed domem. Będę wieczorem wracać z wioski, a ty masz pojawić się na szlaku i zaatakować. Rozumiesz? Jeśli tak możemy się na dzisiaj pożegnać. Muszę tutaj wywietrzyć, żeby Abyss nie czuła Twojego zapachu gdy wróci z polowania — wyjaśniła.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie podawała mu ręki. Nie chciała aby został na niej jego zapach. I tak będzie miała sporo pracy z pozbyciem się go z całego pomieszczenia, po tym jak wszedł nieproszony. Zaczęła otwierać okna żegnając się z nim mimochodem. Krótkie 'do jutra' i powrót do ważniejszych dla niej obowiązków. Kochała gamorty, ale opieka nad nimi, a zwłaszcza tresura była niemałym wyzwaniem.


    Następnego dnia, pod wieczór szła traktem wracając z wioski. Abyss szła tuż przy jej boku. Gamorta była spora, sięgała Darcy do nosa idąc na wszystkich czterech łapach. Po bokach miała zamontowane koszyki z zakupami. Nie lubiła tego, ale nauczyła się pomagać właścicielce w tak nudnych zajęciach. Kotowate w pewnym momencie przystanęło w miejscu, patrząc w jeden punkt. Zaczęła warczeć, wysuwając pazury.
    — Abyss! Stop! Ja bronię! — Darcy krzyknęła, patrząc na swoje zwierzę. Zajęła się przede wszystkim uspokajaniem zwierzaka, zanim najemnik w ogóle na nią wyskoczy. Musiała zachować zimną krew.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  26. - Na szacunek sobie trzeba zasłużyć - odparł krótko Gave, siadając na swojej pryczy w siadzie skrzyżnym. Odetchnął głęboko, żeby ponownie się nie zirytować. Policzył nawet do dziesięciu patrząc facetowi prosto w oczy.
    - A zabójstwo? Też mi coś - prychnął krótko, bo zamiast patrzeć na niego z szacunkiem, miał ochotę go zamordować. Ten pieprzony duch gościa przez niego zamordowanego teraz wciąż zawracał mu dupę, a że byli w Polszy to nie mógł pokazać w żadnym stopniu, że nie jest po prostu zwykłym człowiekiem. Odesłanie gościa nie wchodziło w grę, więc pozostawało wysłuchiwanie żali i kurw rzucanych pod adresem jego współlokatora.
    - Hm... myślę, że trochę tego i tego - odparł zgodnie z prawdą. Nie miał siebie za wielce głupiego, a odwagą mógł się pochwalić więc obie te cechy mógł sobie przypisać po trochu.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  27. Spojrzała mimochodem na mężczyznę. Przegryzła wargę żeby nie wybuchnąć śmiechem. Wyglądał co najmniej groteskowo. Gdy zaczął mówić Abyss chciała na niego ruszyć, ale Darcy zagrodziła jej drogę, wyjmując swój sztylet. Spojrzała na mężczyznę. Próbowała wyglądać poważnie, ale po oczach nastolatki można było łatwo dostrzec rozbawienie zaistniałą sytuacją. Cholera, nie myślała że to będzie wyglądać i brzmieć tak głupio. Zrobiła kilka kroków w przód uważnie patrząc na przeciwnika. Trzymała sztylet blisko gardy, aby użyć go w odpowiedni sposób, kiedy tylko nadarzy się okazja.
    — Nie uważasz, że popierdoliło Ci się w głowie od tej dziczy? Jedyna biżuteria jaką dostaniesz to ten sztylet prosto w twoje dupsko — odparła nacinając się delikatnie w kilku miejscach. Krew wypłynęła unosząc się w powietrzu. Darcy zaczęła pomnażać magicznie krwinki by te utworzyły szereg niewielkich otaczających ją ostrzy.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  28. - A ja myślę, że nie pochodzisz z tego świata - odbił piłeczkę Gave słysząc o tych całych cwelach. Utkwił spojrzenie w mężczyźnie, świdrując go nim.
    - Tu raczej nikt nie zwraca uwagi na grypsujących czy jak to mnie nazwałeś... cwelów - zauważył krótko. - Jasne, jak w każdym świecie liczą się silni... ale tym swoim występkiem raczej podpisałeś wyrok swojej śmierci niż zasłużyłeś na czyjkolwiek szacunek - dodał jeszcze. Strażnicy posługujący się zasilanym przez kryształy oręż na pewno już szeptali słówka swojemu władcy i kwestią czasu była jego reakcja.
    - A jak nie umiesz sobie zrobić kanapki to ja ci chętnie pokażę jak to zrobić. Nauczę cię nawet kroić chleb jak będzie taka potrzeba zachodziła - dodał nad wyraz spokojnie. Jasne, niech sobie gość nie myśli, że dostanie od niego jeszcze jakąkolwiek kanapkę. No bardzo śmieszne. Doprawdy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  29. - Uważaj, żeby ktoś cię w tym śnie nie zamordował, tak przypadkiem - żachnął się Gave, opadając w powrotem na swoją pryczę. Nie chciało mu się dłużej tłumaczyć temu zakutemu łbowi, że nie samymi mięśniami człowiek żyje. Jeśli będzie chciał go załatwić to się trochę gość zdziwi. Zamknął na moment oczy.
    - A o mojej kanapce możesz sobie pomarzyć... Reksiu - dorzucił tylko, po prostu nie mogąc ugryźć się w język i wprost musząc mieć to ostatnie słowo. Szlag. Jak dziecko...

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  30. - Może kiedyś zobaczysz - Gave rozłożył ręce w geście obronnym i wzruszył zaraz ramionami. Za kogo on go miał? Za dzieciaka niespełna rozumu, który po tej krótkiej groźbie od razu by zabrał się do działania? A gdzie uśpiona czujność i te sprawy? Wywrócił oczyma, patrząc dalej w te wężowe tęczówki mężczyzny.
    - Ciekawa sprawa - rzucił ni z gruchy ni z pietruchy. - Wiedziałeś, że tylko psychopaci nie muszą mrugać? Zapominają o tym kompletnie - wyciągnął ze swojego umysłu coś alla wiedzę niepotrzebną, którą miał dzięki Gavinowi. - Jesteś jednym z nich? - zapytał z czystej ciekawości, starając sobie faceta ulokować w odpowiednim świecie. Psychopata było określeniem dość nowym, więc liczył na to, że co nieco mu to powie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  31. Niezły język. Miała zamiar obejść się z nim delikatnie, ale to? Chyba sobie z niej kpił. Ją od kurw? Zacisnęła dłoń, robić krok w bok, a ostrze zablokowało jego cios. Płonące dłonie nie robiły na niej wrażenia. Jako fenalis nie mogła zostać poparzona przez nikogo nie należącego do rasy Feniksów. Jedyne co mogła poczuć to mocniejsze ciosy. Mimo wszystko to nie tak, że miała ochotę w ogóle dać się trafić. Gdy tylko się do niej zbliżył, nachyliła się, robiąc kolejny unik, szybki przeskok do przodu i wbiła mu sztylet w brzuch. Nie za głęboko. Przejechała nim po jego klatce piersiowej, a ona wyjęła z niego krew tworząc z niej krwawą kosę. Złapała ją oburacz, aby później spróbować wbić ją w ramię mężczyzny. Rozkazała swoim ostrzom otoczyć ją, tworząc tarcze, gdyby ten chciał ją zaatakować od odsłoniętej strony.


    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie dodała nic więcej, po prostu ruszyła w stronę Yumiego i Chrisa ostatkami sił powstrzymując się przed tym, by pozwolić sobie na łzy. Nie był na to czas, doskonale zdawała sobie sprawę z tego kto obserwował ich z góry… a raczej z dołu . Musiała powściągnąć emocje i czym prędzej to zrobiła oświadczając najbliższym o wyruszeniu na kilkudniową wyprawę i mimo, że ta decyzja ich zadziwiła, nie pytali. A ona po prostu odeszła czując jak wyraźnie pękło jej serce.

    Powrót wydawał się najlepszą decyzją; poza kilkoma rozmowami i wypitych trunkach nie doświadczyła niczego innego niż głębsze rozżalenie i tęsknotę za rodziną, domowym ogniskiem jakie tworzyli przez lata i.. za nim. Błękitne oczy nawiedzały ją w każdym ze snów, jakby ktoś zsyłał do nich jedne z przyjemniejszych chwil spędzonych z narzeczonym raniąc ją po stokroć bardziej, niż zrobiłby to kontakt z Abbadonem jaki pozostał. Po rozeznaniu się z sytuacją z Imito, czym prędzej powróciła na najbardziej znajome tereny i z każdym kolejnym krokiem czuła jak serce zaczyna trzepotać z tęsknoty. Mała… Nęcona zapachem świeżo ciętego drewna, żywicy, potu który działał na nią jak wabik na zwierzynę, dotarła na kraniec lasu od razu dostrzegając go w pełnym słońcu. Aż zatrzymała się przy płaszczu drzew obserwując jak pot mieni się na obitych słońcem ramionach, jak mięśnie poruszają się pod wpływem mocnych i silnych ruchów, a twarz stężała w sposób, który rozmiękczył ją od środka. Czuła niewyobrażalną chęć rzucić się w szerokie ramiona i utonąć, wyrzucić z siebie całą te frustrację, wykrzyczeć że nie była tak wspaniałomyślna, jak o to siebie posądzała. Na drżących kolanach ruszyła dalej, pewnym siebie krokiem, z kołyszącymi się biodrami i z wyraźną determinacją na dziewczęcej jeszcze buzi. Stanęła nie daleko słysząc swój puls w uszach, niezrównoważony oddech wybijany przez rozszalałe serce, odklejając pojedyncze pasma włosów przyklejonych do spoconego czoła i klatki piersiowej. Odetchnęła głośno i nerwowo, robiąc ku niemu jeszcze kilka kroków z nadzieją, że w błękitnych oczach dostrzeże to co wcześniej.
    — Musimy zdjąć z ciebie te pieczęć, bo tracę zmysły — wypaliła bezceremonialnie. Bez powitania, bez zbędnych rozmów o pogodzie, bez założeń początku rozmowy jaki sobie ustanowiła. Szalała bez niego, ciągle widziała w snach jego oczy, ten kojący błękit i drugi wzrok, wężowy i głos, który pojawiał się za każdym razem, gdy pozostawała sama w ciemności. Westchnęła jak, jakby szykowała się na jakiś wyrzut.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  33. - To świetnie. To się jeszcze naczekasz... - chłopak posłał mu lekki uśmiech, zrywając bitwę spojrzeń i padając gładko na pryczę. - Masz się czym chwalić, naprawdę - pokręcił lekko głową. Morderstwa, morderstwami... ale zabijanie dzieci w taki okrutny sposób? Nie, tego nie kupował. Za to uzyskał swoje potwierdzenie. Należał do innego świata, a to mogło oznaczać wszystko. Ech, gdyby coś miało się dziać nie byłoby aż tak gładko jakby sobie tego wymarzył.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  34. Rozbił co prawda strukturę, a ona przez impet została udrzucona w tył, ale została cała masa krwi. Oblała go jej częścią, tak aby jego kończyny oraz tors byłe pokryte szkarłatem. Wylądowała na prostych nogach. Jedną ręką zaczęła tworzyć z pozostałej krwi macki, które złapały mężczyznę w nogach. Uniosła go ku górze, a drugą ręką zagrodziła Abyss drogę, gdyż próbowała rzucić się na mężczyznę.
    — To ja jestem Twoim obrońcą, Abyss! — krzyknęła twardo. Następnie uruchomiła tą jedną rzecz, która przypominała kogoś więcej niż jej ojca. Podpaliła swoją krew w kilku miejscach na ciele Abbadona, płomień się nie rozchodził. Ranił jego ramiona, a ona Patrzyła na niego zimno. Mogła zadać mu ból na wiele różnych sposobów, mogłaby zabić ten cień potężnego demona. Ale nie taka była umowa. Zaśmiała się delikatnie.
    — Próbowałam być delikatna wobec Ciebie, ale obrażasz mnie, a także moje umiejętności. Nie nazywaj mnie nigdy więcej kurwą, albo sprzedam Twoje truchło w burdelu — powiedziała, po czym rzuciła nim z całą swoją siłą o ziemię. Nie miał głębokich ran. Mógł spokojnie przeżyć. Podeszła do swojej gamorty. Naprawdę nie liczyła na to, że pół demon coś jeszcze będzie próbował zrobić.
    — Dobra, posłuszna gamorta —pochwaliła pupila głaszcząc go.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  35. W odmętach pamięci nadal słyszała ten śmiech; głęboki przez który nie potrafiła zmrużyć oczu na dłużej niż kilka godzin, twarz zatrważająco podobną do Abbadona i widziała to przez chwilę w twarzy ukochanego. Wgryzła się we własne wargi, boleśnie, do krwi czując jak bardzo miała ochotę wykrzyczeć to wszystko co się stało. O tym co utracił, kim był, co robił, co dla siebie znaczyli i do czego dążyli, lecz nie był to odpowiedni moment. Zamiast tego przeczesała palcami uplątane włosy w warkocz zarzucając je czym prędzej na plecy, aż ich koniec otarł się o pośladki Czarnulki. Zacisnęła dłoń na włosach z wyraźnej frustracji i poczęła zmuszać się do powolnego oddechu, głębszych poruszeń klatką piersiową wiedząc, że nie powinna obchodzić się z nim tak brutalnie jak podpowiadały jej rozszalałe emocje. Zamiast tego prychnęła cicho odwracając twarz.
    — Tak, mówię o tej pieczęci, którą czym prędzej należałoby złamać. Nie wiem czy jesteśmy tu bezpieczni, czy powinniśmy zostawać w tym miejscu dłużej niż powinniśmy zwłaszcza w stanie w jakim się znajdujesz, zwłaszcza że ktoś zaczyna nas śledzić i czuje.. — odetchnęła ciężko, patrząc mu prosto w oczy. — Chcę ci pomóc Abbadon, odzyskać wspomnienia i to kim byłeś kiedyś..

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  36. Abbadon brzmiał tak, jakby wraz ze wspomnieniami umknął mu jakiś iloraz inteligencji oraz racjonalne myślenie i upewniła się co do tego, zwłaszcza gdy usłyszała o braku złych intencji. Cała ta sytuacja w jakiej się znaleźli była spowodowana złą intencją jednego, nieprzychylnemu im bytu, który usiłował zniszczyć idealną strukturę rodziny, którą zbudowali. Udało mu się zresztą, bo po tym ni wszystkim nie pozostało nic. A teraz stała tu, przed nim, patrząc się w błękitne oczy z gwałtowną i wierną miłością, odszukując w tym… kimś kogoś w kim się zakochała. Tego inteligentnego i zabawnego mężczyznę, który nie znał żadnego powodu by cokolwiek odpuścić, który gnał przed siebie tylko dlatego, że założył sobie coś w głowie. Uroczy i chaotyczny. Nieugięty nawet pod wpływem nieokiełznanej siły. Odetchnęła ciężko słysząc o emocjach jakie w sobie trzyma, chcąc przejąć od niego to wszystko, by nie musiał cierpieć, by nie musiało boleć tak bardzo jak teraz zapewne boli. Aż przysunęła się ku niemu chcąc objąć go, wcisnąć w siebie tak jak robili w tym najgorszych momentach, gdy otulała go sobą, splotła go swoimi kończynami całując po włosach, muskając skroń i mrucząc cicho piosenki, w momencie gdy leżeli we własnej sypialni. Oddałaby całe kosztowności jakie posiadali, byleby tylko tam wrócić, do tego miejsca, do tamtego Abbadona, by widzieć tamten kochający wzrok, który mówi że rozumie. Czuła się samotna w tym wszystkim, w konsekwencjach jakie ich objęły wiedząc, że los całej rodziny spoczywa wyłącznie na jej barkach. Musiała zrobić wszystko; od zajęcia się Yumim i Chrisem, rozpoznaniem się z ich uczuciami, z równoczesną pracą i pomocą przy Abbadonie, budowaniem potencjalnego schronienia, rozpoznaniem się w świecie, sytuacji, w znalezieniu drogi do nowego domu gdzie byliby bezpieczni. O ile Abbadonowi powrócą wspomnienia.
    Westchnęła ciężko słysząc o tym że wiedział; podejrzewała że chłopcy przekażą mu te informacje w jakiś sposób i nawet podejrzewała kto mógł to zrobić. Yumi w jakiś sposób ograniczał swoje uczucia, ale Christopher był przeciwieństwem kuzyna. Z pewnością wymsknęło mu się, że jest jego ojcem i może nie biologicznym, ale.. Poczuła jak łzy napływają do oczy. Doskonale pamiętała jak Chris usypiał w ramionach Abiego, jak wtulał się w niego po tym gdy zaczęli razem pomieszkiwać, gdy swojego czasu nazwał go ojcem tak, jakby było to coś zupełnie normalnego, gdy wsunął się w nocy do ich łóżka wtulając się w mosiężne ramiona demona. Władca piekła z pewnością czułby satysfakcję, gdyby widział co dzieje się w jej wnętrzu, czując to co ona. Chciała po prostu być przy demonie tak jak planowali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Data w którą powróciła nie była przypadkiem, doskonale zapamiętała datę ich ślubu i odliczała do nich dni. Dokładnie teraz nad ranem miała odebrać prostą, jasną suknię, by po tym spleść krawat pod szyją Abbadona i wymienić się krótkim, ciepłym pocałunkiem zanim nie spotkają się kilka godzin później już przed kapłanem, który miał udzielić im ślubu. Oboje pragnęli tej ceremonii, dopinali ją na ostatni guzik i choć nie planowali niczego ogromnego, raczej krótka ceremonia, kolacja w gronie najbliższych i kilka dni „miesiąca miodowego” to cieszyła się na to wydarzenie jak dziecko. Los chciał inaczej; zamiast ślubnych obrączek nie pozostało nic ponad samotnej obrączce zaręczynowej na jej palcu, niewypowiedzianych słów i skrytych spojrzeń, niepewności nawet do tego, czy rzeczywiście mogła liczyć z nim na wspólną przyszłość. Na cokolwiek. Nie musiał wybrać jej po raz drugi.
      Ta myśl wyryła w sercu kobiety niewyobrażalną dziurę i kłębiła się od czasu wyjazdu, nie dając realnej możliwości by rana w jakikolwiek sposób się zalepiła. Teraz ta świadomość rozerwała serce na pół, a kobieta nie mogła już dłużej trzymać w sobie rozszalałego oddechu, spuściła też ramiona garbiąc się nieco, jakby trzymała na nich całą odpowiedzialność z aktualnych zdarzeń. Mała..
      Wgryzła się we własne wargi czując jak łzy ściekają po policzkach, jak serce ściska się niewyobrażalnym bólem, czym prędzej ścierając je z rumianych polików. Dlaczego to wszystko bolało aż tak bardzo?
      — Myślisz, że codziennie o tym nie myślę? Żeby nie zejść do tego skurwiela i nie rozpętać wojny? Zrobiłabym wszystko, żeby powróciły ci wspomnienia, ale.. nie wiem. Nie potrafię — odparła. Melanie kiedyś, za czasów młodości rzadko przyznawała się do błędu, wręcz wypierała się ich tak samo jak niewiedzy czy okazania własnych słabości. Teraz chciała zrobić to znów, pokazać Abbadonowi że załatwi to wszystko sama, że potrafi i dopnie wszystko w taki sposób, by życie wróciło do normy. Ale tak nie było, nawet jeśli chciała tego tak kurewsko mocno. — Nie wiem czy można zrobić cokolwiek oprócz czekania, a nawet jeśli.. Czy da to gwarancję, że wszystko będzie jak dawniej? Amnezja nie doprowadza tylko do utraty wspomnień, ale czasem i do zmiany osobowości i to może doprowadzić do tego, że to nie będziesz Ty.. Ten dawny Ty.

      Mela

      Usuń
  37. Gave postanowił przemilczeć te jego zaczepki i przechwałki, zerkając tylko do kąta na wiadro, do którego mogli załatwiać swoje potrzeby. Serio nie sądził, by musiał się czymś strasznie mocno martwić, no może poza zapachem, jaki potem będzie tu odchodził. Pomasował sobie skronie i wysłał kilka duchów na zwiady, samemu przymykając oczy. Czas kombinować jak się stąd wyrwać. Miło byłoby wiedzieć, gdzie odnajdzie swój miecz i jak wielu strażników broniło tego miejsca. Oraz... co może najważniejsze, ilu z nich posiadało w swoich mieczach odłamek kryształu. Już wystarczy tego opierdalania się w czterech ścianach. Leżał z zamkniętymi oczyma czekając na powrót swoich niewidzialnych przyjaciół i słuchając równego oddechu swojego współlokatora.
    Usiadł, gdy tylko pierwszy duch zameldował swą obecność. Skinął lekko głową słuchając i zerknął za kraty. No dobra... to teraz jakaś rozróba, żeby zdobyć klucze. Pojawiał się tylko jeden problem. Niekoniecznie chciał cokolwiek próbować z Abbadonem. Nie miał z nim szans bez wspomagania. Tego akurat był pewien. Wystarczyło spojrzeć na tę masę mięśniową. No nic. Poczeka do rana. Opadł na pryczę ponownie i ostatecznie zasnął.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  38. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego co robił; wiedziała że był mordercą, mógł uchodzić za bezdusznego potwora, gwałciciela, zbrodniarza, bo dokonywał rzeczy które w żadnej kulturze nie uchodziły za nic dobrego. Pracowali nad tym latami, nad wyjaśnieniem jego istnienia, przepracowaniu tego co dla niej było przerażającym odkryciem, a on spał jak dziecku bez cienia wstydu czy strachu. Pamiętała historię ludzi których mordował; opowiadał jej o młodzikach których rozerwał własnymi rękoma tylko dlatego że ci chcieli bronić własnej ojczyzny, gdzie Abbadon palił ich matki, nabijał dziatki na pal i gwałcił brzemienne kobiety. Żony, matki, siostry.. W pamięci dziewczyny wyryła się historia o kobiecie, która próbowała zaatakować demona wojny tylko po to, by obronić niedołężnego ojca i na samą myśl ścisnęło jej serce. Pamiętała, że prosiła o historie, konkretne przykłady chcąc zapoznać się ze skalą okrucieństwa, ale czym prędzej tego żałowała nie mogąc przy nim zasnąć. Po jednej z opowieści słyszała krzyki w głowie, do tej pory nie była pewna czy był to wytwór wyobraźni czy samego Szatana, kobiety którą wykorzystywał przez kilka dni przy zwłokach męża, dzieci.. Nie prosiła nigdy więcej. Przepracowali to oboje, mając czas przez te kilkanaście wspólnych lat, które teraz zostały brutalnie wymazane tak jak potencjalna, wspólna przyszłość.
    — Masz rację — przyznała ciężko, widząc jak opada ciężko na ziemię. Serce przyspieszyło jeszcze bardziej. — Nie jesteś nim, ale mimo to chcę ci pomóc nie przez to co nas łączyło, a przez to że zasługujesz. Na wszystko, a zwłaszcza na to że będziesz wstanie wybaczyć sobie to, że zrobiła to tamta osoba. Nie ty — odparła klękając przed nim. Wzrok kobiety złagodniał, tak samo jak głos, który w znajomy sposób mógł ukoić zszargane nerwy. — Teraz możesz być kim chcesz, możesz znaleźć swoje powołanie w życiu, szczęście i ukojenie w tym, by zapomnieć życie tamtej osoby. I nie oczekuję od ciebie niczego więcej, niż twojego szczęścia Abbadon — zakończyła, delikatnie przysuwając drobne dłonie do jego własnych, ogromnych i spracowanych, i objęła ja patrząc po nim ciepłym i wyrozumiałym spojrzeniem. — Tylko na tym mi zależy, żeby widzieć Twoje szczęście.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  39. — Nie podejmę jej za ciebie i nie chcę cię do niczego zmuszać, więc daj sobie czas.. — ucięła, słysząc jakie ostatnie słowa wypowiedział. Te same, które wypowiedział tuż po tym, gdy z nią zamieszkał. Gardło dziewczyny zacisnęło się smutkiem, gdy do głowy przyszło wspomnienie o ich pierwszej nocy wspólnego pomieszkiwania. Nie była to noc oparta na brutalnej bliskości, leżeli wtedy wtuleni w swoje ramiona wsłuchując się w bicia własnych serc, gdy gładziła go po szorstkim karku, ucałowała dłonie i miejsce obok prawego suta, zasypiając dopiero wtedy gdy sam zamknął oczy. Nie czuła się nigdy tak bezpiecznie jak z nim, nawet jeśli bywała w relacjach to były one oparte na niepewności, niedomówieniach i tajemnicach, żalu wobec siebie i szybkiego wypalenia. Z nim po prostu trwała.. Nawet teraz, gdy serce rozłupało się na kilka kawałków, gdy zadała sobie pytanie czy przez te kilkanaście lat wspólnego życia na pewno łączyła ich miłość.. Czy tylko kochała ona, a on z braku zrozumienia głębszych uczuć przyjął te miłą atmosferę jako coś wyższego co mogli odczuwać ludzie.
    Opuszkami palców starła delikatnie łzy z policzków mężczyzny, trwając przy nim, dając mu czas na okazanie żalu, smutku i wściekłości, której rzadko kiedy zaznawał. Opuszkiem palca przesunęła po miejscu po obrączce na jego palcu z głośnym westchnięciem. Trwała przy nim, w zdrowiu i w chorobie, w szczęściu i w nieszczęściu, aż do końca życia.

    OdpowiedzUsuń
  40. Otworzył szeroko oczy, słysząc poruszenie w pomieszczeniu. Obrócił się na bok, zerkając na Abbadona. Skąd on do cholery wytrzasnął nagle wytrych? Wcześniej go nie miał, albo dobrze się z tym ukrywał. Nie wyglądał też na kogoś kto chciałby stąd zwiać, a raczej na kogoś kto pragnął zostać królem tego podwórka.
    - Na twoim miejscu teraz bym tego nie robił - wskazał palcem na wytrych. - Poczekaj pół godziny. Właśnie mają zmianę warty. Jesteśmy podwójnie strzeżeni - wyjaśnił mu co ma na myśli, nie ruszając się ze swojej pryczy. Skoro i tak miał stąd zwiewać, a współlokator posiadał wytrych... można się było go uczepić.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  41. - Zmiana warty. To nie zajmie długo. Jakieś pół godziny i będzie można zwiewać - wyjaśnił spokojnie, nie bardzo wiedząc co jeszcze powiedzieć. Strażnicy też musieli odpoczywać, więc wieczorami przychodzili nowi. - Ci nowi przejdą po lochach, sprawdzając czy wszystko gra a potem będzie można szaleć - mruknął tylko przymykając na powrót oczy. - Mniejsza jatka i większe szanse na powodzenie bez sprowadzenia na siebie czarnej karty wstępu do Polszy - dodał po dłuższej chwili. Jasne, że takie karty nie istniały, ale listy gończe i owszem. Gdyby nagle zamordowali większość strażników mieliby po prostu przesrane w tym miejscu.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  42. Kiwnęła ku niemu głową zaraz po tym pochylając się nad dłońmi mężczyzny, czując mimowolny dreszcz wzdłuż kręgosłupa przez jego oddech, bliskość, chociaż brzydziła się tymi emocjami, patrząc po tym w jakiej znajdowali się sytuacji.
    — Nie masz za co przepraszać, to nie jest twoja wina — odparła, już bardziej spokojnie skupiając się na uspokojenie własnego oddechu. Uklęknęła przed narzeczonym puszczając szorstkie dłonie i oparła się rękoma o własne uda. — Wybacz, że zostawiłam cię tu na kilka dni, ale musiałam odetchnąć.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  43. Zagryzła wnętrza swoich policzków. Jeszcze trochę, a potrąci mu z wypłaty za ten język. Nawet jeśli to z jej winy, nie miał pojęcia kim faktycznie jest, pozwalał sobie na zbyt dużo biorąc pod uwagę fakt, że jest kobietą. Może i jeszcze nie dorosłą, ale kobietą. Z tego co zostało z krwi stworzyła pięść, która na koniec uderzyła go w brzuch. Jeśli miał zamiar wysławiać się jak skończony cham, ona będzie go tak traktować. Gdy już leżał bez ruchu, przyzwała do siebie gamortę i ruszyła w stronę domu.
    — Miłego zdychania — odpowiedziała śmiejąc się delikatnie, udając pogardę i wszelki brak szacunku do mężczyzny. W głębi tam, była mu wdzięczna, że zgodził się jej pomóc. Abyss już zdawała się być pod wrażeniem, że właścicielka nie zdobyła żadnego zadrapania. Szła przy niej spokojnie, nie oglądając się za ofiarę. Przedstawienie naprawdę zrobiło swoje. Na dodatek musiała przyznać, że gdzieś tam była ciekawa dlaczego ten wielki Abbadon dał się jej tak po prostu pobić. Nie mówiła kto jest jej ojcem, zresztą nie mógł wiedzieć o Sangiusie, byli z innego pokolenia, a raczej piekła. Zaśmiała się delikatnie na tę myśl. Wróciła do domu.


    Po kilku dniach czekała z umówionej wcześniej karczmie z mieszkiem złota, który jak najbardziej mu się należał. Abyss była o wiele grzeczniejsza przy ludziach. A Darcy mogła trochę odetchnąć od ciągłej opieki nad gamortą. Popijała piwo, aczkolwiek nie smakowało jej ani trochę. Próbowała nauczyć się go pić, aby sprawić Gave przyjemność, ale było dla niej po prostu zbyt gorzkie. Wzięła zbyt duży łyk, więc wypluła wszystko na powrót do kufla, krzywiąc się przy tym.
    —- Kurwa, ale gówno — mruknęła.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  44. Spojrzała na niego spode łba. Uśmiechnęła się delikatnie, po czym ponownie wzięła kufel i wypiła wszystko jednym haustem. Czuła jak łzy spływają jej po policzkach. Odłożyła drewniane naczynie oddychając ciężko. Zamknęła buzię, czując jak obiad próbuje usilne przestać sie na zewnątrz. Przełknęła to. Spojrzała zwycięsko na blondyna. Nie potrzebowała żadnych soczków. Jeśli chciała mogła zrobić wszystko. Nawet jeśli chodziło o coś tak głupiego.
    — Wystarczy mi silna wola, dziękuję — odparła. Była pewna, że piwo smakuje jak szczyny. Nigdy szczyn nie piła, ale to musiało być jedno i to samo. Zaśmiała się na jego kolejne słowa. Pokazała mu mieszek, ale nie podała jeszcze.
    — Widzisz, wielki Abadonie, mój ojciec jest trochę starszym demonem niż Ty. Można powiedzieć, że miałam naprawdę dobrego nauczyciela, a Ty nie jest nawet w połowie jak silny jak powinieneś — wyjaśniła, po czym podała mu brzęczący mieszek złota.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  45. Kruche ego? Owszem, miała takie. W końcu była najsłabsza spośród rodzeństwa, ale jemu nje dała tego poznać ani przez chwilę. Tu chodziło o zwykły szacunek do płci przeciwnej.
    — Musiałam być przekonująca, poza tym jakiego ego bym nie miała, nie lubię jak ktoś mnie obraża, a nasza umowa dała mi idealną okazję żeby to z siebie wyrzucić — posłała mu niewinny uśmiech, a następnie zamówiła u karczmarza zwykłe słodkie wino. Nie wypada nie pić alkoholu, jeśli już zaczęła. Zwłaszcza jeśli ktoś patrzył. Na jego kolejne słowa miała ochotę wybuchnąć śmiechem. Zamiast tego przetarła łzy z kącików ust.
    — Tak naprawdę mogłabym zabić Cie jednym zaklęciem, zmuszając żebyś wyrzygał wszystkie organy i krew jaką masz, ale tutaj chodziło przecież o przedstawienie dla mojej gamorty, a ona wie, że lubię takie głupie popisy. Po co mam zabijać kogoś w sekundę, jeśli może pokrzyczeć jeszcze kilka godzin? — zapytała odbierając swoje wino.
    — Chodzi o Melanie? Podziękuję. Nasze zdolności działają na innych płaszczyznach, żadna z nas nie jest w stanie się niczego nauczyć od siebie nawzajem — odpowiedziała, płucząc gardło słodkim napojem. Na ognie piekielne, to było o wiele lepsze od głupiego piwa.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  46. Oczywiście, że weszła w rolę idealnie. Była księżniczką, córką demona, obłudę i kłamstwo zjadała na śniadanie. Nie miała zamiaru się nad tym rozwodzić. Po jego minie ewidentnie można było rozpoznać, że próbuje ją sprowokować. Oh, słodkie. Chyba naprawdę jej nie doceniał. Uśmiechnęła się do niego.
    — Mój tatuś nie ma za bardzo czasu dla byłych arcydemonów, więc pewnie dostałabym co najwyżej motywujący liścik — zaczęła patrząc na niego uważnie. Był naprawdę chamski. Pewnie czuł się pewnie. Zbyt pewnie. Miała ochotę zrobić mu coś więcej, ale nie byli teraz w Argarze, a ona miała dosyć karczemnych bójek. Westchnęła znudzona, chowając dłonie pod stół. Wskazała na jego serce i zatrzymała krew w miejscu na kilka dobrych sekund. Oczywiście musiała się przy tym skaleczyć. Nie potrafiła jeszcze sobie bez tego poradzić. Mimo wszystko umiejętności i możliwości miała dosyć spore. Gdy znudziło jej się trzymanie jego serca, wznowiła bieg, otwierając usta. Spojrzała mu prosto w oczy i zaczęła pobierać jego energię życiową. Nikt poza nimi nie mógł tego zobaczyć. Przestała po chwili, aby posłać mu kolejny uśmiech.
    — Bo widzisz, Melanie kontroluje krew i jej właściwości, nigdy nie powiedziałam, że jest słaba. Nie zakładaj też, że potrafię podcierać się tylko osiągnięciami moich rodziców, bo Twoja piękność znowu będzie musiała Cię składać, a mi się w końcu znudzi zabawa w rolnika i naprawdę zrobię Ci krzywdę — zaśmiała się szczerze. — Abbadon, niszczyciel światów poćwiartowany przez zwykłą gówniarę. Wszystkie piekła pękłyby od salw śmiechu — dodała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie imponowała jej ta odporność. Nie chciała go przecież zabić. Musiała mu przyznać, że był silny i z pewnością miał demoniczny charakter. Tyle. Kiedyś zapewne byłby dla niej niepokonany. Teraz nie stanowił dla niej żadnego zagrożenia. Poza zabawianiem się ego nastolatki. Niechcianym? Zacisnęła dłoń mocniej na swoim kieliszku. Była chciana. Rodzice ją kochali, tak jak każde ze swoich dzieci, które wydali na świat.
    Wizja, którą zobaczyła nie wywarła na niej większego wrażenia. Sama torturowała innych. Mimo wszystko gwałt, nawet jeśli szczęką, dodawał dla Darcy niepotrzebnej seksualizacji. Odbierało to dla niej czystość zabawy, jaką było oglądanie zrozpaczonej twarzy, która wiedziała, że nie ma już dla niej żadnego ratunku. Gwałt na anielicy? Odporność nq śmierć? Tak, brzmiało to imponująco. Może i nawet by mu przyklasnęła. Ale wkurwił ją sobą. Więc postanowiła darować sobie uprzejmości.
    — Spójrz jak nisko upadłeś, ze wspaniałego, wielbionego przez demony niszczyciela anielskich zastępów w typa, który pozwala się obić za pieniądze. Nie uważasz, że to trochę żałosne? Zwłaszcza, że tak chwalisz mi się swoją niezniszczalnością. Gratulacje, jesteś prawdziwie niezrównany wobec dziecka, śmiejesz się śmierci w oczy, masz wszystko w dupie — zaśmiała się. — Srasz wyżej niż masz dupe, udajesz niepokonanego, dawnego siebie, a jestem tersz tylko żałosną kreaturą. Zapytaj Melanie czy jej hemomancja nie odblokuje twojego prawdziwego ja — dodała, dokanczajac swojego drinka. Zapłaciła karczmarzowi i wyszła z przybytku. Robiło się późno, a ona nie spędzi całej nocy na popijaniu wina z byłym arcydemonem. Nie wypada siedzieć i dać sobie ubliżać.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  48. Już miał mu mówić, że to niesamowicie głupi pomysł i działa tylko w filmach lub kiedy tych ludzi jest strasznie dużo. Tu wszyscy się znali, ale Abbadon sam na to wpadł. Potwierdził więc jedynie skinieniem głowy.
    - Umiem - przyznał szczerze. - Wsuwkami do włosów też - dorzucił po dłuższej chwili przypominając sobie jak poradził sobie z zamkiem pod wodą. Kiedy był u skrzelaków w klatce razem z Akane. Szkoda, że nie miał przy sobie jej wsuwki, bo mógłby mu pokazać co nieco.
    - Za zbyt drogą bransoletkę i nokaut dwójki strażników podczas próby ucieczki - odparł spokojnie na pytanie, notując w pamięci jego imię. - Gave - przedstawił się jeszcze, spoglądając na strażnika ukradkiem. - Znalazłem się gdzie tam podczas rozróby i miałem pecha - wyjaśnił jeszcze.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  49. Nie zdziwiła się słysząc o przygodach narzeczonego, znała go zbyt dobrze, żeby zakładać iż nie wplącze się w niebezpieczne sytuacje. Yumi z Chrism mieli mu się przyglądać, pomóc w razie gdyby potrzebował czegokolwiek, ale najwyraźniej nie spodziewali się ucieczki. Mogła ich ostrzec, ale najwyraźniej nie stało się nic niebezpiecznego, więc nie zamierzała tego roztrząsać. Kiwnęła głową rozglądając się po placu budowy, jakby oceniając poziom prac jakie poczynił od czasu, gdy zniknęła. Nie znała się na tym, ciężko czasem było jej skręcić zwykły mebel z instrukcją z Ikei, a co dopiero budować cokolwiek. Nawet przy budowie ich gniazdka w tamtym świecie trzymała przysłowiową latarkę i wbijała gwoździe w miejsca, które jej zaznaczał a i tak najczęściej musiał to naprawiać. Ona zajmowała się głównie częścią ozdobną, mogła zaoferować mu posadzenie krzaczka przy tartaku, czy zawieszenie firanek w biurze, ale nic ponad to. Znała takie podstawy jak wybudowanie fundamentów, ale tylko z teorii. Dlatego uśmiechnęła się widząc plac budowy myślami idąc do podobnego, w którym rozwijała się ich malutka rezydencja. I ta sytuacja z pamiętną drabiną..
    — Prawdę mówiąc nie wiem, jestem kłębkiem emocji i chyba za wcześnie, żebym jakiekolwiek z nich komunikowała. Jestem zadowolona z tego, że mimo amnezji rozmawiamy. To zawsze pierwszy krok do czegokolwiek — spojrzała mu w oczy podgryzając dolną wargę.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  50. Zamilkła słysząc pytanie o drabinę, te konkretną przez którą zawaliła się znaczna część konstrukcji domu, gdy wychyliła się na niej zbyt mocno a Abbadon odnalazł okazję do tego, by zaznaczyć swoją obecność bardzo namacalnie. Prawdę mówiąc kusiła go tego dnia czując niewyobrażalną potrzebę wicia się pod jego ciałem, zdarcia mu skóry z pleców i udało się, chociaż zwichnięty bark był przykrą niespodzianką po zakończeniu sprośnych zabaw. Oblizała dolną wargę czując jak szorstkie palce przesuwają się po rozgrzanym od słońca policzku wywlekając na wierzch nęcące oko rumieniec pokrywający nie tylko policzki, ale i zadarty nosek.
    — Wiem — przyznała się, a na twarzy kobiety objawiła się większa czerwień, zaś w oczach pojawiła się figlarna nuta, która szybko zgasła. Zamiast niej użyła spokojnego uśmiechu, doskonale pamiętając to, że nie miała do czynienia ze swoim Abbadonem. — Nie wiem ile mogę ci powiedzieć, ale zdradzę ci że dosyć często oddawaliśmy się namiętności.. w nieodpowiednim miejscu i czasie, a ta drabina była tylko przypadkiem.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  51. Nie chciała dodawać niczego więcej; nie musiała bowiem ciemne węgielki mówiły wszystko o tamtym czasie na drabinie i gdyby miała moc ukazywania wspomnień, ukazałaby mu najbardziej pikantne momenty. Do tego czasu miała przed oczyma podrapane plecy do krwi, siniaki na swoich pośladkach po jego biodrach i te na szyi od dłoni Abbadona, które mogły mówić wszystko zabawach w jakich uczestniczyli. Oczywiście, miewali upojne chwile w spokojnym tonie, gdzie największą rolę grały proste pieszczoty, niebagatelna bliskość i delikatne ruchy, które doprowadzały ich obojgu do szaleństwa. Sytuacja z drabiną była po prostu wyjątkowa, niezapomniana i tak bardzo sprośna, że na samo wspomnienie robiło jej się mokro między nogami. Zesztą tak jak teraz. Słysząc komplement zaśmiała się uroczo, a po okolicy rozbrzmiał perlisty, hipnotyzujący śmiech.
    — Wiem — odparła bezpardonowo. — I wiem do czego pijesz, ale nie lepiej.. Nie chcę cię do nieczego zmuszać, sugerować jak powinniśmy żyć tylko dlatego, że jesteśmy zaręczeni. Nie wiem po prostu.. czy to co chcemy zrobić jest na miejscu — zmarszczyła delikatnie brwi, mimo to sunąc wzrokiem na usta demona czując jak serce przyspiesza.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  52. Czując pocałunek mężczyzny nie potrafiła dłużej udawać, że tego nie oczekiwała, a ciało oddzieliło się od umysłu pędząc dłońmi do twardego karku przyciskając go do siebie łakomie. Automatycznie wsunęła się na potężne uda z lekko rozchylonymi nogami przysiadając na jednym z nich, oddając pieszczotę i pogłębiając ją od razu, dodając do niej głęboko skrywane pragnienie i pośpiech tak bardzo widoczny w poczynaniach kobiety. Przywarła czym prędzej do spoconego ciała wpijając się w usta ukochanego, nadając temu własny pospieszny rytm, jakby bała się tego, że zaraz to wszystko może zniknąć. Była głodna jego obecności, rozpalonego ciała i tak dobrze znanych sobie jęków, które przez samo wspomnienia sprawiły że zadrżały jej uda. Westchnęła wprost w wargi demona pośpiesznym ruchem zrzucając z pleców pakunek, odrzucając go na bok i sięgnęła do drobnych guziczków przy lnianej koszuli, drżącymi palcami rozpinając pierwszy z nich, kolejny.. Przy następnych nie potrafiła się powstrzymać od tego, by nie przesunąć ogromnej dłoni mężczyzny na swoją drobną pierś, która wręcz znikła pod ciężarem szorstkich i grubych palców. Gęsia skórka rozbiegła się po drobnym ciele, a Melanie oderwała się od twarzy Abbadona tylko na chwilę, patrząc wprost na niego z podnieconym wzrokiem wyrażającym chęć na dobrze sobie znaną bliskość, tęsknotę jaka jarzyła się z każdym ruchu kobietki.
    — Pieprzyć to — warknęła, przyciskając się do niego bardziej, przejmując główną inicjatywę i wbiła się w jego ciała, swoim nikłym ciężarem próbując powalić go na plecy, aż warknęła zwierzęco z podniecenia.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  53. Żałowała tego, że chciała dzisiaj wyjść na ten spacer. Nie było warto. Kurwa, nie było warto zginąć, dla czegoś co nawet nie sprawiało jej przyjemności. Nie była dobrą tropicielką, nie znała się też na florze i faunie Argaru. Wujek ostrzegał ją przed arcemonami, ale ona nie posłuchała. Chciała zrobić coś sama. Więc sama wpadła wprost do gniazda tych bestii, łamiąc przy tym nogę. Pozbawiona możliwości ruchu, musiała używać swoich mocy do obrony. Szkielety, które przyzwała musiała szybko odesłać, czując jak zwierzęta pożerają jej energię. Nawet jeśli nie była ona czysto demoniczna, z jakiegoś powodu postanowiły zrobić sobie z niej wyżerkę. Zabiła część, raniąc się przy tym dotkliwie. Całe ręce był naznaczone magicznymi runami, a ciało dziewczyny bardziej przypominało krwawy manekin niż ciało nastolatki. Storzyła wokół siebie barierę, padając w końcu ze zmęczenia. Zamknęła oczy, czując swoją niemoc.
    — Mamo, przepraszam — szepnęła, czując nadchodzący koniec. Zaczęła płakać. Nie chciała tak skończyć. Pożarta przez głupie bestie. Nie mogła już nic zrobić. Wszystko przyćmiewała ciemność, a ona miała właśnie uszczuplić swoją rodzinę o jednego członka. Nawet jeśli tego bezużytecznego, nie chciała tego. Wszyscy będą źli, matka będzie płakać, ojciec z Ashanem wpadną w szał, Diego…nie miała pojęcia jak zareaguje, ale też pewnie nie będzie szczęśliwy. Morganę mogłoby to pewnie najmniej zaboleć. Prawie się nie znały. Zginie osiągając tak niewiele. — Tato, pomocy — dodała jeszcze zanim całkowicie straciła przytomność.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  54. Czym prędzej zrzuciła z siebie koszulą pozostając w lekkim, lnianym biustonoszu, który doskonale opinał się na małej piersi uwydatniając uniesiony kształt jak i sterczący sutek prześwitujący delikatnie kuszącym, różanym odcieniem. Wokół rozniósł się zapach jej perfum; nęcący mech z energetycznym grejpfrutem dopełniony delikatną konwalią, która nęciła dziewczęcym zapachem. Zapach osiadł na miękkiej skórze, wbił się w kobietę definiując ją, określając w bardzo konkretny sposób. Rozchyliła delikatnie usta czując na pośladkach szorstkie dłonie, odginając kark dając dostęp do wrażliwej skóry ukazując kilka drobnych siniaków wokół szyi, na karku, które dziwnym trafem pasowały do opuszków palców Abbadona. Z gardła wydobył się cichy, niezauważalny dla uszu jęk o wyższych tonach, prze który chwilę później wgryzła się w dolną wargą drżąc widocznie pod wpływem pieszczot. Wypięła pośladek ukazując go w całej okazałości, krągły i wyraźnie wyćwiczony z wyczuwalnymi mięśniami, okryty jeszcze przylegającymi spodniami, co nie przeszkadzało w powolnym ocieraniu się o krocze mężczyzny. Spojrzała mu w oczy rozjuszona; wcześniejsza miękkość jaką można było w niej wyczuć, rozchodzący się wokół niej spokój zniknął na rzecz dzikości, gwałtownej namiętności jaką ofiarowała mu w postaci głębokiego mruknięcia.
    — Jeszcze..
    Oblizała dolną wargę przesuwając miękkimi palcami po klatce piersiowej mężczyzny, dodając do tego delikatne muśnięcie ostrymi paznokciami określonych krwistą czerwienią, która tak idealnie podkreślała zaczerwienienia jakie za sobą pozostawiała. Dłoń przesuwała w górę, od piersi po szyję, kciukiem nasuwając na podbródek, który odchyliła mocno wciskając blond włosy w puszystą trawę sama językiem przeciągając po grdyce na której niedługo później zagryzła się delikatnie. Mógł poczuć uszczypnięcie, a zaraz po tym ciepły i mokry język zsuwający się do erogennego ucha zasysając się w ostateczności na płatku ucha.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  55. Wypięła pośladki czując jak wsuwa szorstką dłoń pod lnianą bieliznę, jak przeciska się palcami po gładkiej skórze kobiecości wprawiając ją w jeszcze większą satysfakcję, przez którą uda zadrżały w rytm pocałunków na gładkiej szyi. Jęki narzeczonego były dla niej niczym najlepsza symfonia jaką miała okazję usłyszeć i była niczym wobec Mozarta, który skradł serca milionów, którzy nie mieli okazji usłyszeć przeciągłego jęku demona, gdy wbijała w niego ostre ząbki. Wbiła paznokcie w podbródek odrywając usta Abbadona od własnej skóry, sama powracając do obcałowywania szyi, znaczenia jej poprzez malinki, aż w końcu delikatnie wgryzła się w skórę mrucząc niczym zadowolony kot czując na języka smak metalicznej.. ludzkiej krwi? Zaskoczona oderwała się od naznaczonej skóry, patrząc po mężczyźnie wyraźnie skonfundowana, gdy energia rozbrzmiała po ustach nie dostarczając tak intensywnych doznań jak działo się to wcześniej. Mimo to krew Abbadona była dla niej uzależniająca, najdroższy z narkotyków, który próbowała w życiu… nie tylko te z jego ciała. Otarła się mocniej o jego krocze z piskiem, gdy wsunął gruby palec do wnętrza kobiecości jaka oplotła się wokół niego w najciaśniejszym uścisku zapowiadający niezapomniane doznania.. Spodnie zsunęła niżej, rozpinając złote guziczki do końca ukazując początek gładkiej kobiecości nie okalanej żadnym włoskiem, wyłącznie delikatnym pieprzykiem przy kości biodra wystającej kusząco, dostosowanej wręcz do dłoni Abbadona. Szerokie, krągłe biodra dopełniały idealnego obrazka kobiecego ciała mimo kilku blizn jakie mógł dostrzec, przy ramieniu która ukazała się wyraźnie jako zadana przez broń palną i kolejna przy brzuchu, która była już prawie niewidoczna, choć gdyby skupił wzrok.. Nie odpowiedziała, zwyczajnie zeszła z jego ciała rozsiadając się na ziemi, ostatecznie odrzucając na bok spodnie, ukazując kolejną część nagiego ciała pozostając wyłącznie w samej bieliźnie. Rozpuściła kruczoczarne włosy z warkocza, a te opadły lekko kręcącymi się kaskadami po wątłych plecach i wąskich ramionach, kilka kosmyków osiadło przy klatce piersiowej, a koścówki drażniły przyjemnie krągłe pośladki.. Zacisneła ze sobą uda ukrywając miękką, zakrytą kobiecość i spojrzała ku niemu w sprośnej uległości.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  56. Bariera opadła do końca. Darcy nie miała siły jej utrzymywać, a ten kto wszedł zniszczył ją do końca. Czuła demoniczną aurę, ale ta nie należała do jej ojca. Nie miała pojęcia co się dzieje. Nie była gotowa na śmierć, ale nie mogła już bronić się w żaden sposób. Zacisnęła dłoń na ziemi, nabierając odrobinę gleby. Rzuciła ją bezwładnie w stronę nadchodzącego mężczyzny.
    — Zostaw… — jęknęła. Chciała zrobić coś więcej, chciała wstać i walczyć, ale gdy tylko spróbowała się podnieść, wszystko zaszło mgłą. Świat stracił wszystkie barwy, a ona padła na powrót nieprzytomna. Była taka bezużyteczna, taka bezbronna, nigdy nie powinna opuszczać bezpiecznego pałacu. Nie była prawdziwym fenalisem, a tanią podróbką, która urodziła się przez przypadek. Gdyby jej nie było, może chociaż Diego miałby więcej mocy, byłby szczęśliwy. Spełniłby swoje wszystkie ambicje. A tak? Zniszczyła tylko wszystko na co jej rodzice pracowali.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  57. Poczuła nagle nieprzyjemny smak krwi w ustach, a to ją rozbudziło. To nie była znajoma energia. Otworzyła szeroko oczy, czując jak silna energia pali ją od środka.
    — Aaaaa — krzyknęła podnosząc się do siadu. Zakrztusiła się wszystkim w środku. Wypluła sporą ilość juchy z ust, dalej kaszląc. — Kurwa… — syknęła, przecierając usta. Spojrzała na mężczyznę obok siebie. Kolejny silny demon z tego nowszego piekła. Zacisnęła wargi. Dlaczego to zrobił? Tak, podniosła się, ale czuła jak wszystko pali od środka. Podpaliła swoją krew w żyłach, chcąc wypalić obce ciało, zanim coś się w niej niepotrzebnie zmieni. Nie mogła mieć mu tego za złe. Chciał pewnie pomóc. Ale niestety, geny jej ojca były na tyle wyjątkowe, że nie znosiła najlepiej obcego kontaktu.
    — Dzięki — mruknęła zapalając się żywym ogniem. Płomienie na chwilę przybrały czarną jak smoła barwę, by zaraz wrócić do normalności. Świetnie, czyli jednak coś tam potrafiła. Usłyszała głośne przekleństwa. Ton głosu był znajomy. Cudownie, czyli ten cham też tutaj był. Spojrzała na swoją nogę, nie miała jak się ruszyć. Musiała poczekać, aż uzupełni braki w krwi. Wtedy stworzy sobie jakąś kulę. Na ten moment po prostu nachylila się nad złamaną nogą. Złapała za wystającą kość, aby włożyć ją z powrotem na miejsce.
    — Ja pierdolę! — krzyknęła z bólu, a w oczach pojawiły się łzy. Ależ to cholernie bolało.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  58. Słuchała mężczyzny, nie odzywając się. Czuła ból w piersi przez obcą krew. Zablokowała ją w jednym miejscu, aby dalej się nie rozprzestrzeniała. Już czuła nadchodzące przez to problemy. Przyjrzała się bardziej swojemu złamaniu. Kość co prawda znajdowała się już na swoim miejscu, ale i tak nie mogła ruszyć nogą. Nie mogła też znaleźć niczego, co mogłoby ją usztywnić. Wzięła głębszy wdech, próbując uspokoić oddech. Jeszcze nigdy nie była taka pokiereszowana, a Ashan przecież czasami przestawał się wstrzymywać podczas ich treningów. Potrzebowała jakiejś grubej gałęzi, żeby to opatrzyć. Później i tak będzie musiała jakoś doczłapać się do Febe. Spojrzała na Abadona, gdy się do niej odezwał.
    — Arcemony, potrafią jeść demoniczną esencję, problematyczne skurwysyny — wyjaśniała, wracając do swojej nogi. — Mógłbyś znaleźć mi jakąś twardą gałąź? Muszę usztywnic nogę, a nie mam siły zrobić tego sama — dodała, pokazując palcem swoją nogę.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  59. — Pewnie wyssały, nie muszą Cię ugryźć, żeby to zrobić — odpowiedziała, masując skronie. Kiedy on poszedł po drzewo ona rozdarła sobie część sukni, żeby zrobić materiał do obwiązania gałęzi. Był cały w krwi i brudzie, ale musiało wystarczyć. Wolała zrobić cokolwiek niż czekać na pewną śmierć. Potwory pewnie wrócą za jakiś czas. Będzie też musiała poinformować innych o truchłach, raczej nie powinny się tutaj wszystkie rozkładać. Zagryzła wargę. Byleby tylko nikt nie powiedział jej rodzicom. Spali się ze wstydu przez własną bezradność. Nie powinna nigdy dopuścić do czegoś takiego. Nie powinna ignorować tych ostrzeń. Chciała wziąć od niego gałąź i sama zająć się swoimi obrażeniami. To nie tak, że było to jakoś wyjątkowo trudne. Tyle potrafiła przecież. Odwróciła od niego wzrok.
    — Dam radę sama to sobie obwiązać, nie musisz się rozbierać — zakomunikowała, po czym mimo jego pracy, sama wzięła się za opatrywanie nogi z burakiem na twarzy. Czuła się jeszcze bardziej upokorzona, jako że otrzymała kolejny dowód tego, jak bardzo nie dorasta swoim rodzicom do pięt. Wzięła swój rozdarty materiał, żeby wszystko lepiej usztywnić.
    — Chciałam przejść się na spacer, poślizgnęłam się, spadłam w ich leże i złamałam nogę — wyjaśniła to jak znalazła się w tej jakże niefortunnej sytuacji. Pokręciła głową, gdy wspomniał o niesieniu jej. Nie. Nie mogła się na to zgodzić.
    — Mam sztywną nogę, znajdę coś żeby się podtrzymać i sama jakoś trafię, nie jestem słabym, niechcianym dzieckiem — zaprotestowała zaciskając dłonie w pięści.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  60. — Hm? Ale ta krew nie ma już w sobie żadnej mocy — wyjaśniła, kończąc opatrywanie swojej nogi. Rozejrzała się po okolicy szukając czegoś, co mogłaby użyć za podporę. — Używając mojej magii, zużywam krew i jej właściwości, w końcu zostaje z niej tylko czerwony proch, a jeśli jest tam jeszcze jakaś energia — westchnęła. Wróciła wzrokiem do chorej nogi i igłą z pierścionka wyrzebiła na niej runę, a następnie zacisnęła dłoń nad znakiem. Jej krew z leża przemieniła się w szkarłatną mgłę, która wróciła do Darcy, dodając jej odrobinę sił. Dobrze, teraz miała siłę, żeby zrobić coś innego. Narysowała inny znak pod krtanią, a ten rozbłysł. Zablokowała szkodliwy wpływ brata Abbadona. Przynajmniej na jakiś czas.
    — Pójdę do Febe, żeby to porządnie opatrzyła. Moje rany się same zrastają po czasie, ale złamanie nie regeneruje się zbyt dobrze — wyjaśniła, dotykając oburącz podłoża. Zaparła się na nich oraz na zdrowej nodze. Zacisnęła zęby, zamykając oczy. Podniosła się z bólem. Złamana noga dawała się we znaki przy każdym ruchu, ale dała radę wstać.
    — Kuurwa! — krzyknęła, czując jak ciężar rozłożył się przypadkiem na złamaniu. Szybko zmieniła pozycje, unosząc delikatnie tę najbardziej część ciała. Skacząc na jednej nodze dotarła do jednego z drzew. Zaczęła zrywać z niego gałęzie, szukając takiej, na której mogłaby się podeprzeć.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  61. Przebierała między gałęziami, ale te na dole były po prostu zbyt delikatne. Rzuciła wiązanką przekleństw, podskakując na jednej nodze, aby złapać się wyższej gałęzi. Bolało. Ale dała radę się na nią wdrapać, by chwile później zacząć nieporadnie wyrywać te grubsze. Po kilku minutach takiej zabawy w końcu udało się zebrać odpowiednią ilość, by z zadowoleniem stwierdzić, że da radę sklecić z tego kule. Uśmiechnęła się do siebie. Teraz musiała już tylko jakoś zjeść, nie łamiąc sobie przy tym drugiej nogi. Westchnęła. Miała pomysł. Bardzo głupi. Zawsze było to jednak coś. Uniosła tę złamaną do góry i po prostu przechyliła się do tyłu, opadając z hukiem na plecy.
    — Ja pierdolę! Boli! —- syknęła, dalej trzymając nogę w górze. Teraz będzie musiała odpocząć, zanim będzie w stanie dostać się do swoich gałęzi. Spojrzała na Abbadona. Uratował ją w końcu. Zwinęła wargi w wąską kreskę, paląc przy tym buraka. Policzyła do dziesięciu, wyobraziła sobie masowy mord, jak to uczyli ją rodzice, uspokajając się przy tym.
    — Dzięki za ratunek, byłabym martwa, gdybyś nie wpadł — powiedziała dosyć cicho. Usłyszy czy nie, nie miała zamiaru tego powtarzać. Gdy ból pleców trochę złamał, doczołgała się do swoich materiałów, rozdarła rękawy bluzki i zaczęła składać wszystko w groteskowo wyglądające kule.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  62. Nawet nie rozejrzała się wokół nie czując potrzeby sprawdzenia czy ktokolwiek patrzył; chociaż i tak swoją drogą nie musiała tego robić, bo nawet z tej odległości wyczuwała organizmy w wiosce aż nazbyt dobrze, każde pojedyncze bicie serca, „dostrzegała” każdy ruch i to co gdzie wkładał.. Nie było wokół nikogo i skupiła się tylko na nim, patrząc mu przez cały czas w oczy w wyraźnie podgryzioną, dolną wargą dając mu tym jasno do zrozumienia co czuje. Potulnie rozłożyła nogi, w uległym tonie patrząc mu w oczy, gdy począł składać pocałunki przy jej kroczu.. Mógł dostrzec jak bardzo jest mokra, jak uda drżą wyraźnie z podniecenia, poczuć to jak kobieta wplątuje palce w blond włosy nakierowując go w kierunku kobiecości. Aż jęknęła rozkosznie, gdy palcami zaczął bawić się przy łechtaczce, przez materiał bielizny..
    — Chcę cię już — warknęła, łapiąc go za kark i przyciągnęła do siebie brutalnie od razu wpijając się w męskie usta, drugą dłonią ściągając spodnie Abbadona wraz z jego bielizną..

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  63. Nie patrzyła na to po co przyszedł. Była zbyt zajęta swoją własną pracą. W końcu jej się udało. Zrobiła dwie prowizoryczne kule. Podparła się na nich i wstała na równe nogi. Zajebiście. Przeszła parę kroków. Trzymały się, były stabilne.
    — Przecież nie kazałam Ci zostać — mruknęła, idąc przed siebie, w stronę Argaru. — Damy radę. Zabiliśmy sporo z nich, zostawiłeś też zakrwawioną koszulę, najpierw skupią się na tym. Potem zaczną lecieć do Ciebie, ja jestem mieszańcem, nie zwabię ich dopóki nie stanę im na mordzie — wyjaśniła, parafrazując wykłady Yensena o ichniejszej florze i faunie.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  64. — Tutaj nie ma ghuli — zaczęła, po czym westchnęła. — Jestem otwarta na ludzi, to Ty zachowałeś się jak burak po jednym żarcie i zacząłeś lecieć z wyzwiskami, bo powiedziałam, że Melanie mnie niczego nie nauczy, a nie nauczy, bo nasze moce działają inaczej, są z innego źródła, czerpiemy siłę z innych rzeczy. Mogę się z nią co najwyżej pobawić i porównać moce, ale nic więcej. Ty jesteś burakiem i jeszcze nazywasz mnie niechcianym dzieckiem. Jestem kurwa wybrakowana, ale chciana. Tak często się ruchają, że muszą planować swoje dzieciaki, bo inaczej matka byłaby wiecznie w ciąży — wypaliła, przyspieszając kroku. Spojrzała na niego, gdy wspomniał o jej ojcu.
    — Dlatego się nie dowie — odpowiedziała stanowczo.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  65. Pokręciła głową, marszcząc brwi. Ależ on nic nie rozumiał.
    — Nie chwaliłam się ojcem, po prostu nawiązałam do demonicznego pochodzenia, nie robiłam niczego na poważnie tylko żartowałam, ale Ty kurwa przesadziłeś, Abbadan. Nie rób ze mnie głupiej, rozpieszczonej księżniczki. Miałeś kij w dupie i tyle, niby taki wielki demon, a sarkazmu głupiego mieszańca nie ogarniasz — pokazała mu język, przyspieszając kroku. Kiedy wspomniał o aurze, zmarszczyła brwi.
    — Może dlatego, że jestem fenalisem, a nie demonem? Urodziła mnie feniks, więc z automatu nie jestem żadną arystokratą w Tartarze, zresztą ojciec zerwał z nimi kontakty. Banda głupich chui, dali ojca zabić dla głupiej szmaty, później jak dziadek go na nowo ożywił to sobie przypomnieli, że istnieje i zaciągnęli do wojny i chcieli odebrać mu moją matkę. Te całe piekła ssą pałę, są głupie — odpaliła się wyraźnie zirytowana jego słowami.
    — A użyłam na Tobie mocy, bo się śmiałeś, że chuja potrafię, bo się chciałam kosą pobawić, jak Ci zapłaciłam za to, żebyś się dał obić! Sam jesteś teraz trochę wybrakowany, więc mamy równe szanse jakbyśmy się próbowali pozabijać, też nie rób z siebie takiego wszechmocnego. I nie jestem pustakiem, rozpieszczonym bachorem spoko, ale pusta nie jestem — zaprotestowała.

    Darcy

    OdpowiedzUsuń
  66. Rozsunęła przed nim uda dając dostęp do zakamarków kobiecości; uniosła przy tym biodra ocierając się gładkim wzgórkiem po kroczu mężczyzny mrucząc przy tym wyraźnie, gdy poczuła kolejną falę upajającego podniecenia. Z gardła kobiety wydobył się cichy chichot, zmieniła go w mruknięcie gdy wspomniał o prezerwatywach, jakoby przypomniały jej się pierwsze lata ich związku zanim odkryli, że nie mogą mieć razem dzieci. Rozbawiło ją to, równocześnie nieco rozczulając, ale odegnała te myśli na rzecz tego co działo się tu i teraz. Wbiła w niego wzrok przesiąknięty pożądaniem odbijając się pośladkami od ziemi, czując w najbardziej wilgotnym miejscu obłą i potężną główkę rozpamiętując to jaką mógł sprawić jej przyjemność.
    — Pieprzyć to, chcę cię poczuć całego — odparła, nabijając się na niego z głośnym jękiem, gdy przez zbyt ciasną dziurkę wbił się w nią powodując przyjemny ból na który nie była gotowa. Aż opadła plecami na trawę zaczepiając paznokcie o jego pośladki, przyciągając biodra demona bardziej, mocniej z przeciągłym mruknięciem. Zamknęła oczy rozkoszując się pulsującym w niej penisem, zrywając zaraz biodra w tył, by nabić się na niego agresywnie, mocno, wydobywając z gardła pojedynczy rozkoszny pisk.

    OdpowiedzUsuń
  67. Przez dłuższą rozłąkę odczuwała wszystko dobitnie mocniej, każde uderzenie, drżenie każdego koniuszka ciała i mocne ruchy, przez które odchodził od niej zdrowy rozsądek zostawiając ją na pastwę chuci i tęsknoty. Wybijała biodra raz po raz, zwłaszcza z uniesionymi wyżej nogami pozwalając by wbijał się głębiej i mocniej, sama nadając sprężystości ruchom dopasowując rozgrzane ciała do namiętnego rytmu który był dla nich już zupełnie naturalnym. Patrzył na nią inaczej; bez pierwiastka miłości jaka kiedyś kwitła w błękitnych tęczówkach, zamiast tego pojawiła się czysta zwierzęcość i chęć zaspokojenia koniuszka własnego kutasa. Podczas namiętnych chwil nie zmienił się aż nadto; nieco zapomniał o ruchach przez które niekontrolowanie drżało całe ciało, głośniejszy oddech spowodowany człowieczym ciałem, brak bólu, który pojawiał się zmiany na pierwotną, demoniczną formę.. Jęknęła głośniej, gdy wbił się w nią bardziej lubieżnie opuszczając jedną z nóg, wzdłuż boku wydobywając z siebie całą gimnastyczną możliwość sprawienia mu najlepszego stosunku jaki mógł rozpamiętywać. Wbiła paznokcie głęboko w pośladki, palcami wędrując do dziurki, wgryzając się przy tym we własne usta, do krwi chcąc wydobyć przez to jeszcze intensywniejszy bodziec.
    — C- chcę.. Zeszmać mnie, proszę..

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  68. Stawy nie ugięły się pod ciężarem cielska mężczyzny, dopasowały się do klatki piersiowej kobietki ukazując nadnaturalną gibkość jaką najwyraźniej wypracowała na przestrzeni lat, dając możliwość spełnienia najskrytszych fantazji jakie Abbadon mógł chować w rozległym umyśle. Poddała mu się, nie mogąc wziąć nawet głębszego oddechu, co dodatkowo wzmagało doznania i jedyne czego brakowało to potężnej dłoni na swoim gardle. Czym prędzej dodała ten element przekierowywując spracowane palce na swoje delikatne gardło, by nacisnął bardziej, mocniej tym samym powodując coraz słodsze jęki z ust partnerki. Chciała więcej, dlatego po usłyszeniu aprobaty zagłębiła się w dziurkę mężczyzny dotykając dobrze znanego punktu mając zamiar doprowadzić go do kompletnego szaleństwa, równocześni obcałowując szyję. Pozostawiała mokre ślady, zaciskała wargi na najczulszych miejscach na szyi wykorzystując cały arsenał wiedzy o tym co mogło sprawić mu przyjemność. Tak bardzo chciała by opuścił wszystkie bariery, wiedząc że bez wspomnień mógł pozwolić sobie na brak uwagi na jej dobro, na co czy mógł zrobić jej krzywdę robiąc to, na co nigdy nie potrafił się zgodzić.
    — O tak.. tak — warknęła, czując jak robi to bez opamiętania, jak wykorzystuje na nią całą, ludzką siłę zdzierając boleśnie skórę z pleców. Spojrzała mu namiętnie w oczy zaraz wpijając się agresywnie w jego wargi, ze zwierzęcym warknięciem, chcąc wydobyć z tego jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń
  69. Był na skraju i czuła to, widziała szaleństwo wypisane w błękitnych oczach i kręciło ją to. Wiedziała, że igra z ogniem prowadząc go w tym szaleństwie dalej, ale chciała więcej. Chciała stracić oddech, poczuć na sobie te całą brutalność jaka zawsze tliła się gdzieś z tyłu umysłu mężczyzny, na którą wcześniej nie mógł sobie pozwolić. Nie z nią. Dlatego przeciągała te strunę dalej, wstrzymując oddech, gdy wbił się do macicy pozostawiając na plecach i pośladkach krwawy ślad po swoich paznokciach, gdy wsunęła w niego palec głębiej, a łzy pociekły po rumianych policzkach. Załkała z rozkoszy. Uwielbiała ból, zwłaszcza ten podszyty brakiem kontroli, który wymusił na anielskiej części kobiety uwydatnienie się w jakimś stopniu.. Abbadon mógł poczuć bolesny rezon w miejscach w których się stykali, dodatkowe zwiększenie przyjemności, wyraźne wyczulenie na jej ciało, na to jak cała pulsuje i drży.. Oczy zmieniły kolor na krwistą czerwień i dziewczyna nie mogła się powstrzymać, od razu przeniosła usta na delikatną szyję nadgryzając skórę i przyssała się od razu czując kropelki metalicznej posoki od której zamruczała niczym zadowolony kot. Czuła, że orgazm był blisko i brakowało tylko dodatku w postaci uczucia jakie kiedyś wobec siebie mieli..
    — P-pierdol mnie.. jeszcze.. błagam..

    OdpowiedzUsuń
  70. Sama była bliska orgazmu, wszystko ukierunkowane było ku temu by skończyć, mimo to nie nadchodził wzbudzając w niej intensywną frustrację. Zassała się mocniej warcząc głośniej, gdy pozbawił ją oddechu, odrzucając głowę w tył, by spojrzeć mu w oczy. Czuła, że jest blisko.. Dlatego dłoń z gardła przeniosła na swoje usta zamykając sobie i ten dostęp do powietrza, gdy nagle wygięła się w tył i z głośnym jękiem odrzuciła głowę wybijając się na wyżyny rozkoszy.. Wgryzła się we własne wargi nie powstrzymując łez z oczu, które spłynęły po dłoni Abbadona, drżąc przy tym niekontrolowanie z delikatnym spustem.. Kocham cię.. Jęknęła jeszcze głośniej, gdy zaraz po pierwszym szczytowaniu przyszło i następne..

    OdpowiedzUsuń
  71. Brutalny orgazm to było coś czego było jej trzeba, odblokował w niej najgorsze cechy i najwyraźniej nie było w tym odwrotu. Nie, gdy po orgazmie złapała go brutalnie za szczękę używając na nim swojej zdolności odrzucając na plecy, by szybko zasiąść na jego kutasie i rżnąć go patrząc rozszalała w błękitne oczy. Nie było w tym nic ponad wściekłości, chęci spełnienia, zaspokojenia najbardziej prymitywnych rządz i hedonizmu, jaką Abbadon odkrył w niej po latach partnerstwa. Odbijała się brutalnie od jego kutasa, używając całej siły własnych bioder odrzucając jego szczękę w bok, przyciskając męski policzek do trawy i sama ustami powróciła do rany rozrywając ją bardziej. Najwyraźniej posmakowała jej ludzka część Abbadona, dodatkowo podnieciła wzbudzając na nowo podniecenie.. Równocześnie wysysała energię z jego krwi ułatwiając mu tym wyraźnie orgazm..

    OdpowiedzUsuń
  72. Jęknęła cichutko czując jak ciepła sperma wlewa się brutalnie do wnętrza wypełniając każdy jego skrawek tak jak potężny penis, który sprawiał jej coraz intensywniejszy ból zwłaszcza, gdy począł nabijać ją na siebie. Oparła się ociężale na szerokiej klatce piersiowej, dysząc głośno wpatrywała się w przeżywającego orgazm mężczyznę, dodatkowo poruszając bioderkami chcąc przedłużyć moment rozkoszy. Zmrużyła oczy słysząc swoje imię, jak mimo całkowitego wyczerpania wzdłuż kręgosłupa pojawił się przyjemny dreszcz, a na rumianej buzi delikatny uśmieszek, który szybko zniknął w momencie, gdy przypomniała sobie co się stało. To nie był jej Abbadon, nie ten, który wtulał ją w siebie wyznając dozgonne uczucia.. Posmutniała wyraźnie czym prędzej odwracając wzrok. Z głośnym syknięciem uniosła się z penisa pozwalając na to, by sperma rozlała się po biodrach demona, a sama ciężko opadła obok nie dotykając go nawet przez chwilę. Przez gardło rozszedł się smutek, przez który nie mogła złapać oddechu. Zamknęła oczy pozwalając, by lekki wiatr otulił jej nagie, rozszalałe ciało.
    — Przyjemnie — skomentowała tylko, nawet nie wiedząc co powinna dalej powiedzieć, co zrobić..

    OdpowiedzUsuń
  73. Wcisnęła się lubieżnie w szeroką pierś, oparła policzek w pobliżu rozszalałego serca skupiając się na szybkim biciu, oddechu muskającym czubek głowy składając kilka niewinnych pocałunków przy prawym sutku. Było jej dobrze chociaż tylko pod fizycznym względem. Z barków zsunął się ciężar podjętych decyzji, mimo iż było to tylko na chwilę, chciała przeciągnąć to jak najdłużej zatracając się w oddechu i znajomym zapachu jaki wokół siebie roztaczał dając złudne poczucie bezpieczeństwa, uczucia jakie do niedawna rozchodziło się wokół. Teraz nie było niczego, poza zwykłym spełnieniem, które nie ciągnęło za sobą nic z wyższych odczuć, wyłącznie fizyczność. Wgryzła się we własne wargi zamykając oczy, ocierając się policzkiem o szorstką skórę, nie mogąc powstrzymać się przed obdarowaniem go chociażby delikatną pieszczotą . To jak ją nazwał rozerwało serce na pół, aż wstrzymała oddech czując fizyczny ból, zupełnie jak gdyby faktycznie to zrobił. Wcisnęła twarz bliżej niego, bardziej, wiedząc że tak bardzo nie jest to w porządku..
    — To nie jest fair w stosunku do ciebie.. Mimo, że było mi tak cholernie dobrze i chciałabym to powtórzyć, to nie jest w porządku. Dla ciebie to był tylko seks, dla mnie coś więcej i.. nie chcę niczego wymuszać. Nie jesteś mi niczego winien.

    OdpowiedzUsuń
  74. Nie chciała narzucać na niego zobowiązań z dawnego życia, chciała dać mu wolność i swobodę w przyszłych wyborach, które nie musiały być związane z nią, ani z tym co mieli zrobić. Być może poddała się zbyt szybko, lecz przede wszystkim pragnęła jego dobra i szczęścia, które nie będzie oparte na dawnych obietnicach, które nie musiały zostać spełnione. Była realistką i wiedziała, że pamięć nie musi powrócić, przynajmniej nie w pełni zwłaszcza, że maczał w tym palce sam Szatan. Czuła to, skupiała się na tym cała intuicja, a ta rzadko ją zawodziła. Odetchnęła ciężko pozwalając sobie na bliskość, zaciskając kolana po obu stronach szerokich bioder, mrucząc cicho pod nosem, gdy poczuła przyjemne ukłucia zarostu na czubku głowy. Miała do tego słabość, właściwie do wszystkiego co było związane z Abbadonem, zwłaszcza do delikatności jaką wobec niej miał mimo iż mógł ją zniszczyć. Na wszelkie sposoby.
    — Jeśli uważasz, że to jest to czego chcesz — mruknęła, patrząc na niego, palcami przesuwając czule po zarysie szczęki. — Chcę być z Tobą blisko Abbadon i pomóc ci w każdy, możliwy sposób.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  75. Miała nie martwić się przeszłością? Aż zaśmiała się ponuro, gdy przez głowę przemknęły wspomnienia i konsekwencje decyzji ich obydwu, które musiała rozwiązać w obawie o to, że ich życie mogłoby runąć. Bała się, to było oczywiste. O swoją rodzinę, o świat i przyszłość wszelkich istot, by inni nie musieli podejmować kroków do tego, by uwolnić ich wszystkich od bycia ciemiężonym przez dwa różne od siebie bieguny. Musiała to odpowiednio zakończyć, ustawić pionki w taki sposób, by zablokować obydwu graczy i gryzła się z tym miesiącami. Czasem miała ochotę odpuścić, ale wtedy przypominała sobie o tragedii jaka mogłaby się wydarzyć bez jej ingerencji. Ucałowała pierś mężczyzny raz jeszcze wykorzystując możliwość, którą jej dał.
    — Wybacz — odparła, unosząc się głowę tak, by spojrzeć mu w oczy. Oparła się podbródkiem o szeroką pierś oblizując wargi z krwi. — Nie mogę się czasem powstrzymać — dodała, palcami przesuwając po ranie na gardle. — Jeśli chcesz możesz pójść z tym do Febe, to ta cyganka.. Jesteś teraz bardziej człowiekiem, więc rany będą goiły się powoli.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń

  76. — Wyżyłam się i brakowało mi tego — przyznała, układając się wygodniej na ciele mężczyzny zamykając na chwilę oczy. Czas jaki spędziła poza nowo założoną wioską był relatywnie ciężki i potrzebowała się zaspokoić, chociaż nie przyznawała tego głośno, a przynajmniej teraz gdy Abbadon stracił całą związaną z życiem pamięć. W poprzednim domu wyraźnie wskazywała swoimi działaniami na to, na co miała ochotę, czy to po prostu przychodząc do niego naga, czy bezceremonialnie zaciągać go w jakiś intymny kącik w domu dając się ponieść pasji. Teraz wyglądało to inaczej, zbyt wiele się działo, by być tak beztroska jak kilka tygodni wcześniej, ale miała nadzieję że ta możliwość powróci. Wzruszyła ramieniem, przy którym mógł dostrzec głęboką ranę owiniętą wątpliwej jakości opatrunkiem, zaraz powracając ku niemu wzrokiem. Uśmiechnęła się mimo wszystko.
    — Brałeś zlecenia w Polszy? Opowiedz mi o tym — mruknęła, delikatnie zsuwając się z jego ciała, by usiąść obok na własnym ubraniu. — Co robiłeś, gdy wyjechałam? Działo się coś ciekawego?

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  77. Słysząc wszystko prychnęła cicho kierując dłoń ku koszuli, odsłaniając przy tym biust, różowe sterczące sutki przy których mógł dostrzec złote, dość skromne ozdoby, które mimo wszystko znacznie przyciągały uwagę. Nasunęła na ramiona rozerwaną koszulę, bez guzików, czym prędzej zasłaniając zaklejone na barku miejsce, pamiątkę po spotkaniu z cholernym legionem. Wgryzła się w dolną wargę słysząc o zleceniach.
    — Znam ją, Darcy, wyciągnęła mnie ranną z lasu tuż po tym, gdy wylądowałam w tym wymiarze.
    Ucałowana w szyję uśmiechnęła się delikatnie, palcami przeciągając po szczęce demona, nie mogąc oderwać od niego stęsknionego spojrzenia. Przysunęła się bliżej, gładząc go jeszcze po rozszarpanej przez zęby szyi.
    — Co takiego ci powiedział? — spytała, unosząc wypielęgnowaną brew ku górze. — Głównie podróżowałam w kierunku Polszy, chciałam odnaleźć jakąś bibliotekę w nadziei, że odnajdę informacje o wymiarze w jakim jesteśmy, o kryształach mocy o których ktoś mi wspomniał.. Nie ma w tym świecie magii nie emanujących z tym kamieni, zaciekawiło mnie to ze względu na to, że to mogłoby nam pomóc.. — przyznała, delikatnie łapiąc za zranione ramię. Poruszyła nim krzywiąc się delikatnie. —Bywałam w karczmach, poznałam najemnika, bardkę i dziwkę.. I miałam nieprzyjemne spotkanie ze sługami tego wężowookiego, który zrobił ci krzywdę — spojrzała mu w oczy. — Szatan wie, że tu jesteśmy, wie że straciłeś pamięć, tak samo jak jego poplecznicy.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  78. Spojrzała w jego kierunku z ciepłym uśmiechem, bowiem mimo wszystko nadal żywiła do niego gorące uczucie, nadal pragnęła spędzać z nim czas, spędzać upojne nocy i przeżywać każdą wolną chwilę, ale równocześnie chciała dać mu przestrzeń na odzyskanie wspomnień. Najwyraźniej Chris nie podzielał jej perspektywy o tym, by sam to odkrył i opowiedział mu wszystko, miała tylko nadzieję że nie przytłoczyło to Abbadona aż w takim stopniu.
    — Niczego nie pominął — skomentowała, uśmiechając się cieplej gdy pstryknął ją w nos. — Tak, poznałam kilkoro tutejszych mieszkańców i powiem tylko, że mają ciekawe podejście.
    Dotknęła delikatnie obolałego miejsca czując jak zsuwają się z niego bandaże i zaraz chwyciła za spodnie, koronkową bieliznę zakładając ją nie zważając na to, że nadal była w spermie.


    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  79. Uśmiechnęła się ciepło czując pstryczek w nos, unosząc się zaraz po chwili wzrokiem znacząc obręb w którym się znajdowali doszukując się zaciekawionych spojrzeń. Ku ich szczęściu nie odnalazła nikogo.
    — Być może będzie ku temu okazja — odparła, stając tuż obok niego będąc nadal półnaga. Westchnęła cichutko. — Nie wiem jak ty, ale mam ochotę zmyć z siebie spermę. Niedaleko jest morze, więc pomyślałam, że masz ochotę mi towarzyszyć.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  80. Nasunęła płachtę na ramiona szczególną uwagę przykładając na to zranione, które nadal promieniowało bólem i Mel podejrzewała, że ostrze zanurzone było w demonicznej energii. Teraz nie miało to jednak najmniejszego znaczenia przez znaczny skok endorfin, przez jego wzrok przez który podbrzusze kurczyło się w ten najprzyjemniejszy sposób, a serce przyspieszyło rytm. Sama nie mogła przestać patrzeć w jego kierunku, zwłaszcza na złote oczy próbując doszukać się w nich czegoś więcej niż zachwytu nad damskim ciałem, a tej iskry, którą miał w ich poprzednim życiu. Z ukłuciem w piersi zrozumiała, że iskierka zniknęła. Wstała na równe nogi podążając za nim, okrywając się szczelnie płachtą mimo, że przy nich nie było nikogo kto mógłby podejrzeć.
    — Na imprezie. Spędziliśmy razem wieczór przy drinku i rozmowach, a po tym jakoś się złożyło, że trafiłeś do mnie na terapię. Byłeś moim pacjentem. Już przy trzecim spotkaniu umówiliśmy się na kawę — założyła włosy za ucho, a rumieniec oblał mocniej policzki Czarnulki. — Wspominam… Ciepło. Bardzo ciepło, mimo że różnimy się wieloma kwestiami to w przeciągu tych kilkunastu lat dopełnialiśmy się. Powiedziałabym, że były to moje najlepsze lata z życia. A konfesjonał.. — zaśmiała się perliście patrząc ku niebu. — Jeden z księży cię rozpoznał, to kim jesteś.. byłeś. Uznaliśmy, że nieco dziecinny wybryk w jego miejscu pracy nieco utrze mu nosa, a skończyło się tak jak skończyło. Byłeś niewyżytym zwierzęciem.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  81. Kochanie... Serce kobiety zabiło kilkukrotnie szybciej słysząc to z ust Abbadona, podbrzusze zacisnęło się w podnieceniu, a ona zarumieniła się bardziej wpatrując się w niego z czystym uwielbieniem. Założyła włosy za ucho odwracając wzrok w kierunku wioski.

    — Nie wątpię w to, obawiam się tylko że inni tego nie zniosą — odparła. Nad wodą zrzuciła z siebie wszystko, stając przy boku Abbadona kątem oka wpatrywała się w wyrzeźbione ciało, w pieczęć na brzuchu, szerokie ramiona w które chciała się ponownie zatopić. Zwróciła ku niemu twarz rumieniąc się intensywniej. — Na to jeszcze przyjdzie czas.. Na razie chcę nacieszyć się tylko tobą, ale kto wie? Może znów spróbujemy seksu z innymi osobami — umilkła, wgryzając się w swoje wargi przypominając sobie, że on przecież nie pamiętał.. O tym wszystkim. — Raz próbowaliśmy z inną parą — przyznała mu, powoli wchodząc do wody i kręcąc biodrami weszła do środka.
    — Powiedz mi.. Jak się czujesz?

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  82. — Próbowaliśmy — przyznała, zanurzając się w wodzie do poziomu bioder, sunąc za nim zachęcającym spojrzeniem śledząc uważnie sylwetkę ukochanego. Z wyglądu nie zmieniło się nic, wyglądał tylko na nieco zagubionego, stracił dosyć sporo ze swojego charakteru, a zwłaszcza cięte żarty i pewną zaradność przez które uginały się pod nią nogi. Mimo wszystko działał na nią w dokładnie taki sam sposób jak wcześniej, aż na sam jego widok różowe punkciki na piersiach zasterczały znów, a po ciele rozlała się gęsia skórka.

    — Podobało nam się, ale woleliśmy głównie swoje towarzystwo. Mogliśmy pozwolić sobie na dużo, a tamta para nie wytrzymała granicy bólu, zwłaszcza gdy zacząłeś powoli się przemieniać i polała się krew.. — spojrzała na niego wymownie. — To był tylko jeden raz — dodała. — Czasami bywaliśmy o siebie zazdrośni.. Roztaczasz wokół siebie aurę, która rozjusza kobiety i denerwowało mnie, że przychodziły zamawiać nowe meble zamiast ich mężów. Zwłaszcza wtedy, gdy suknie zaczęły być coraz bardziej wulgarne — poruszyła delikatnie brwiami. — Miałeś dobrze prosperujący tartak, a ja rzadko bywałam w domu z racji zawodu i zaczęły sobie pozwalać. Raz widziałam jak jedna zaczęła się przy tobie rozbierać.. to wtedy rozłupaliśmy drabinę. I jedną ze ścian szopy.



    Melka

    OdpowiedzUsuń
  83. — Przychodziły — odparła, z nieco sprośnym uśmiechem wchodząc dalej do wody. Tam zaczęła obmywać się po przygodzie z Abbadonem, chociaż chciała zachować na sobie jego zapach, smak i dotyk, który nawet teraz wybrzmiewał kusząc do dalszych igraszek. — To prawda. Po prostu często nasze kłótnie powodowały niszczenie wielu rzeczy, zwłaszcza łóżka, bo większość z nich kończyła się w sypialni. Mamy bardzo mocne charaktery i ciężko było odpuścić.. — spojrzała na niego zza ramienia. — Mieliśmy sporo sytuacji, ale nie chcę skupiać się wyłącznie na tym jak bardzo dogadywaliśmy się w łóżku. To była poboczna kwestia — oblała piersi wodą pochylając się, by zaraz po tym obmyć czerwoną twarzyczkę. Ciężko było wspominać jej dawne czasy, gdy mężczyzna pamiętał niewiele. Ponadto bolało ją to, że musi wspominać o sprawach, które były dla nich ważne, które ukształtowały ich relacje..
    — Nadal zajmujesz namiot, który zbudowałam? Nie zniszczył się?

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  84. Czując, że przyjemna atmosfera prysła po prostu odwróciła wzrok skupiając się na obmywaniu, chcąc odejść od wspomnień z poprzedniego życia i tego co utraciła. Nie mogła nic zrobić, tamtego Abbadona straciła na zawsze i mimo, że nie mogła się z tym pogodzić musiała z tym żyć.
    — Na razie nigdzie, muszę sobie coś znaleźć.. Zacznę powoli budować dom dla siebie i chłopaków, bo nie wiem ile tu zostaniemy. I czy zostaniemy, nie wiem czy jest tu na tyle bezpiecznie, by osiąść — wyprostowała się, od razu zwracając ku niemu ciałko. — Dziś prześpię się gdzieś w terenie.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  85. Uśmiechnęła się mimowolnie słysząc o propozycji, aż serce zabiło kilka razy szybciej na widok ciepłego spojrzenia jakim ja obdarzył. Zrobiła kilka kroków w jego stronę, kolejne ostatecznie zbliżając się do niego na tyle blisko, że czuła oddech na mokrych włosach, jego zapach, czuła ciepło rozgrzanego ciała przy piersiach. Najchętniej wskoczyłaby na niego, wtuliła się w szeroką pierś i schowała w zagłębieniu szyi, zamiast tego delikatnie dotknęła jego ramienia sprawdzając, czy jej nie odtrąci. Złamałoby jej to serce.
    — Doceniam to, nawet nie wiesz jak bardzo — szepnęła, patrząc mu prosto w oczy. Dostrzegła jak na niego działa, widziała to jak penis stwardniał, jak wyraz twarzy mężczyzny zmienił się na jej bliskość. — Przyjmuje propozycje.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  86. Przytuliła się do umięśnionego ciała wdychając zapach drewna i jego skóry, obejmując go delikatnie, przyciągając ku sobie chcąc zapomnieć na chwilę, że to nie jest ten sam Abbadon którego tak bardzo kochała. Dotyk na plecach wzbudził kolejną falę podniecenia co mógł wyczuć, gdy drobne piersi otarły się o niego, a sutki stwardniały kusząco pod wpływem tego dotyku. Uśmiechnęła się delikatnie, choć nadal smutno pod wpływem dziwnych myśli o tym, że w tym stanie mogłaby być dla niego nic nie znaczącą przygodą. Szybko odegnała te myśli.
    — Nie wiem czy będę wstanie przy tobie zasnąć.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  87. Zarumieniła się znacznie unosząc na niego perwersyjne spojrzenie, z coraz bardziej sprośnym uśmiechem, który powstrzymała poprzez uśmiech.
    — Podniecasz mnie, ot dlaczego — przyznała szczerze odsuwając się od niego o krok. — W mieście widziałam sporo przystojnych mężczyzn i seksownych kobiet, po prostu narobiłam sobie ochoty — wzruszyła ramieniem wychodząc z wody. Gdyby pamiętał rzeczy z poprzedniego życia, wiedziałby że Mel lubi zabawę.. Nie tylko z przeciwną płcią.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  88. Pokręciła głową z delikatnym grymasem na buzi.
    — Nie, niestety wszystkie stąd trzymają się swoich mężczyzn tak, jakbym zaraz miała je ugryźć. Albo ich pogryźć, też istnieje taka możliwość — puściła mu oczko, narzucając na siebie koszulę ignorując uszkodzony guzik i brak biustonosza. Wzruszyła ramionami. — Kiedyś mieliśmy zwyczaj oglądania się za innymi, taka niewinna zabawa. Doceniam piękno, po prostu, a szczególnie twoje — mimowolnie spojrzała na pośladki mężczyzny wystające z wody. — Masz jakieś plany na resztę dnia?

    Melka

    OdpowiedzUsuń

  89. — Zależy też w jakie małżeństwo — dodała, powoli wsuwając na siebie spodnie. Pamiętała o nim, przez cały czas wodziła za nim wzrokiem, mimo że lubiła też podziwiać inne ciała. Dalej go kochała, wręcz do szaleństwa i to odbierało jej oddech, burzyło zdrowy rozsądek z nadziei na to, że Abbadon sobie przypomni. Miała ochotę płakać z bezsilności, bez zastanowienia ruszyć do piekła tylko po to, by zmusić Szatana by zwrócił mu pamięć, ale nie mogła być samolubna. Musiała dbać też o chłopaków, o to żeby byli bezpieczni. Takie postępowanie było zbyt lekkomyślne.
    — Obczajaliśmy, oprócz karłów i niziołków — uśmiechnęła się ciepło. — Mogę przygotować nam posiłek z racji tego, że użyczyłeś mi namiotu, ale nie spodziewaj się rewelacji. Spytam kogoś z wioski co jest jadalne i coś odnajdę.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  90. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  91. Zarumieniła się wyraźnie, gdy ucałował ją w policzek czując charakterystyczne ciepło między udami i czym prędzej ruszyła za nim, niczym wierny pies za swoim właścicielem. Szła tuż za nim, zerkając tylko na twarz mężczyzny z uwielbieniem w oczach, aż w końcu zrównała z nim kroku przez co mógł dostrzec jak delikatnie kręci bioderkami.
    — Obojętne — przyznała. — Najlepiej w kilka osób — uśmiechnęła się do niego zbereźne, powoli kierując się do ich obozowiska. Nie widziała się z chłopakami kilka dni i stęskniła się za ich widokiem, rozmowami i docinkami, jakie wobec siebie rzucali. — A ty masz kogoś na oku z wioski?

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  92. Zachichotała uroczo słysząc o orgii, nie mając odwagi wypowiedzieć tego na głos co skwierczało gdzieś z tyłu głowy kobiety już od dłuższego czasu. Z boku mogło wyglądać to tak, jakby się sobą znudzili w końcu spędzili ze sobą dwadzieścia lat, ale z ich perspektywy była to tylko zwykła rozrywka. Była zakochana w nim na zabój. Mogłaby rzec, że Abbadon był miłością jej życia, ale nie chciała w niczym się utwierdzać zanim nie odzyska pamięci. O ile ją odzyska, na co w głębi siebie liczyła.
    — Brzmi jak dobra zabawa — przyznała, trącając go nieco ramieniem, po czym wyprzedziła go dodatkowo uwydatniając kształtne pośladki kołysząc biodrami. — W trakcie mojej nieobecności byłam w jednym burdelu, więc można się tam wybrać raz jeszcze. Tym razem skonsumować towar.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  93. Wzruszyła ramionami na nazewnictwo smutniejąc nieco. Rozmowa schodziła głównie na temat seksu, tego co lubiła i co chciał robić, jak wyglądało to u nich wcześniej.. Prawdę mówiąc liczyła na to, że będzie ciekaw rzeczy związanych ze wspólnym życiem, kim dla siebie byli, jak to wyglądało, a zamiast tego poczuła się tak jakby dostała z powrotem tylko rozochoconego demona. Założyła włosy za ucho widząc w oddali ich namiot. Może tylko wyolbrzymiała? Może chciała za bardzo przyspieszyć moment, gdy powrócą do niego wszystkie wspomnienia?
    — Mam pieniądze — rzuciła, zerkając na niego kątem oka. — W poprzednim wymiarze uzbierałam.. uzbieraliśmy na tyle pieniędzy, by nie musieć się o to martwić. Kwestię finansów zostaw w moich rękach — uśmiechnęła się ciepło wsuwając dłonie w kieszenie. — Argarczycy przyjęli cię dobrze? Mają wobec ciebie jakieś obiekcje?

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  94. Uśmiechnęła się lekko kładąc dłoń na jego ramieniu w ramach pocieszenia.
    — Może to i lepiej? Teraz masz czas na eskapady i budowę tartaku, później może spotkasz jakiś znajomych.. Oni wszyscy mają rodziny, z tego co wiem mają też małe dzieciaki, więc za dużo też się z nimi nie pobawisz. Jeśli chcesz możemy gdzieś wyjść któregoś dnia — puściła mu oczko.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  95. — Wiem — przyznała, lekko wzruszając przy tym ramionami. — Z chęcią zobaczyłabym ten świat jeśli chcesz, wydaje się interesujący.. I musimy się z nim zapoznać mimo wszystko, bo jak na razie nie zapowiada się, byśmy stąd odeszli. Nie potrafię tworzyć portali — odwróciła wzrok w stronę namiotu. — A teraz dam ci chwilę spokoju, jeśli chcesz wieczorem możemy jeszcze porozmawiać — dotknęła delikatnie jego ramienia z ciepłym, rozbrajającym wręcz uśmiechem.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  96. Czarnulka wkręciła się bardziej w życie wioski; zaczęła porządkować miejsce na przyszłą konstrukcję domu jaki planowała wybudować. Nad ranem wybrała się na polowanie jakoby to ona przejęła w wiosce ten obowiązek. Wychodziło jej to najszybciej i nie musiała mieć do tego nawet narzędzi, by na stół wszystkich mieszkańców trafiły smakowite kruliki i kruche ptactwo. Południe zaś spędziła z Chrisem i Yumim na porządkowaniu terenu pod nowy dom, zostawiła ich dopiero późnym wieczorem gdy zaczęli rozstawiać niedaleko namiot chcąc pilnować posesji. Ona została przy Abbadonie, który tego wieczoru poszedł pić.. Podobno ze starym znajomym, ale nie sprecyzował z kim a ona nie dopytywała. Obmyła się nad wodą i zasiadła w namiocie starając aię zasnąć..

    Obudziła się słysząc stukanie w namiot, od razu podnosząc się z miejsca i z lekko zmarszczonymi brwiami wydostała się z pościeli.

    — Śmiało, wejdź — powiedziała zaspana odsuwając się na drugi koniec namiotu, nie chcąc mu przeszkadzać, bowiem w ostatnich tygodniach zrozumiała na czym opjerała się ich relacja. Na dawnych uczuciach i oczekiwaniach wobec przeszłości..

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  97. Sądziła, że przyszedł po coś innego niż rozmowę, bowiem w tym trudnym czasie ich relacja skupiała się wyłącznie na seksie, czasem na rozmowie, jednak intymność grała w tym wszystkim pierwsze skrzypce. Mimo że nie pasowało jej to, chciała od tej relacji czegoś więcej to nadal trwała w oczekiwaniu na to, aż wspomnienia powrócą. Nie mówiła zbyt dużo o ich przeszłości, tylko gdy pytał, a ostatnimi czasy nie zdarzało się to zbyt często. Zaczynało brakować jej czułości i ciepła, które scaliło ich związek i seks zaczął nie wystarczać, zaczęła od niego stronić czując, że z każdym kolejnym razem serce zaczyna mocniej pękać. Ile razy można słyszeć, że miłość życia cię nie pamięta? Słysząc jego głos sądziła, że chciał zaciągnąć ją do łóżka, wbić piersi w poduszki i unieść wysoko biodra, zagłębić się w nią brutalnie chcąc zaspokoić ich pierwotne żądze.. Jakie było jej zdziwienie na widok uśmiechniętego mężczyzny; uśmiech który towarzyszył jej przez dwadzieścia lat, a jakim obdarzał ją teraz na nowo.. Od razu zauważyła psotność w błękitnych oczach i na ten widok serce zabiło szybciej. Po rumianych polikach dziewczyny od razu pociekły łzy, onyksowe oczy zmiękły w ten najbardziej znany mu sposób, a ona czym prędzej wcisnęła się w ogromną pierś owijając się dłońmi, wtapiając się udami w jego boki byleby być jak najbliżej. Nie potrafiła powstrzymywać łez, rozpłakała się wciskając brutalnie w jego koszulę, całując szyję, oddychając coraz ciężej..
    — T-tak bardzo tęskniłam — odparła, pozwalając by łzy szczęścia spływały coraz mocniej, jakoby emocje w tym momencie były nie do opanowania.. — Bałam się, że już nie wrócisz..

    Maluszek

    OdpowiedzUsuń
  98. Pokręciła głową słysząc tłumaczenie ukochanego, rozkoszując się kocham cię, które tak gładko wypłynęło z jego ust łatając złamane serce i obolałą duszę. Wzięła głęboki oddech wciągając zapach drewna, potu i kuszących feremonów, gładząc dłońmi ramiona, barki, ustami zsuwając się na obojczyki.. W końcu po dłuższym czasie uniosła na niego wzrok, wpijając się czule w usta, łapiąc mocniej za policzki, wgryzając się w dolną wargę z namiętnością i zaangażowaniem.
    — Nigdy więcej nie przechodzisz ostatni, nigdy — odparła, odsuwając się od jego ust, wbijając onyksowe spojrzenie z gamą niewytłumaczalnych dla siebie emocji. Gniew i tęsknota, radość z tego, że jednak go odzyskała. Ze łzami w oczach pocałowała go w czubek głowy, dopiero teraz dostrzegając nęcący zapach krwi.. Uważnie zilustrowała jego ciało, a nie widząc żadnych ran spojrzała po nim z przejęciem.
    — Co się stało?

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  99. Oddała każdą pieszczotę, każdą czułość pogłębiając ją, dodając głód bliskości jaki kumulował się od początku amnezji. Oderwała się od niego zdyszana, patrząc mu w oczy z niebezpiecznym błyskiem, z coraz szerszym uśmiechem, gdy w końcu dotarły do niej słowa o dołączeniu do rebelii. Zachichotała uroczo, całując go jeszcze ostatni raz, przeciągle.
    — Cieszę się, że nic ci nie jest.. I że mamy kolejnego członka.. Też nie próżnowałam, próbowałam nas zabezpieczyć w tym świecie. Wtedy, gdy wyjechałam poszukiwałam kogoś dla nas, kilku znalazłam, a i ludzie z wioski nam pomogą — odparła, zasiadając okrakiem na twardym brzuchu demona. Pocałowała go czule w nos, powoli przesuwając się na wargi. — Staram się o informatorów.. — palcami przesunęła delikatnie o gardło mężczyzny unosząc podbródek ustami przesuwając się na grdykę. — Zwłaszcza w zamtuzach i wśród najemników.. Demony lubią dobierać się do tych ogniw, więc postanowiłam być pierwsza..

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  100. Ten jęk, który wydobył się z gardła demona był elektryzujący. Na tyle, że na całym ciele kobietki pojawiła się gęsia skóra, a ona sama zrobiła się tak bardzo mokra między nogami. Otarła się delikatnie o brzuch w ten sposób, który uwielbiała ze słodkim westchnięciem uciszonym wprost na grdyce ukochanego. Spojrzała ku niemu z jakąś rozpaczą w oczach, gdy wspomniał o możliwej śmierci, czym prędzej wpijając się w jego wargi opadając pośladkami na sterczącego penisa w spodniach.
    — Zabiłabym ich wszystkich gdyby tak się stało.. — sapnęła, opierając czoło o jego własne, wbijając w niego spojrzenie z wyraźnym uwielbieniem i tęsknotą. — Jestem wygłodniała, ciebie.. — odparła, przyciskając mocniej tyłek do sterczącego penisa, ale zaraz po tym zachichotała słysząc Zarazie.
    — Można spróbować.. — uśmiechnęła się ku niemu wesoło ścierając łzy z policzków. — Uwielbiam, kiedy używasz archaizmów.. Bywałam wśród dziwek i najemników, ale myślałam wtedy tylko o tobie, chociaż miałam okazję ich wszystkich pieprzyć. W każdy, możliwy sposób.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  101. Spojrzała na niego ulegle, gdy uniósł biodra unosząc ją wraz z nimi, jakoby postury ich ciała różniły się tak bardzo.. Przy Abbadonie czuła się niczym kruszyna, z prawie dwumetrowym wzrostem górował nad nią w ten najlepszy sposób, dając poczucie bezpieczeństwa którego nie dawał jej nikt inny. Aż wgryzła się delikatnie w skórę z delikatnym jękiem, posuwając bioderkami wzdłuż jego penisa. Jak dobrze, że miała na sobie tylko bieliznę.. Czym prędzej zrzuciła z siebie męską koszulę zostawiając ją na boku i oparła się dłońmi w ten sposób, by być jak najbliżej twarzy wpatrując się urzeczona w błękitne oczy.. Tak cholernie tęskniła.
    — Jeśli chcesz.. — szepnęła, zbliżając usta do gardła mężczyzny. Ciepłym językiem przesunęła po kawałku skóry, ucałowała je kilkukrotnie i ze słodkim jękiem wgryzła się w szyję, od razu przyciskając się kroczem do jego.. Dobrze ją znał, wiedział doskonale jak krew na nią działa.. Nie tylko wzmacniała jej moc, nie tylko utrzymywała jej energie i ciało w dobrym stanie, ale i była kurewsko podniecająca.. Zwłaszcza jego..

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  102. Zachichotała radośnie przesuwając bioderkami wzdłuż twardej męskości, ze słodkim jękiem rozkoszując się zapachem drewna i męskiego potu, ignorując zbyt dużą dawkę alkoholu i otępiający zapach feromonów jaki unosił się w namiocie. Uniosła z siebie koszulę dając dostęp do drobnych piersi, przyciskając męską dłoń mocniej, bardziej, nie mogąc nacieszyć się słodkim dotykiem jakim ją obdarzał. Warknęła cicho.
    Słysząc o krwi nie powstrzymywała się więcej, odrzuciła od siebie górną część ubioru i nakierowała na niego ciemne spojrzenie, przesiąknięte erotyzmem i prośbą o więcej. W przeciągu ostatnich dni stroniła od seksu, lecz teraz.. Widząc go z tak perwersyjnym wyrazem twarzy, z dominacją i uczuciem nie mogła się powstrzymać przed prośbą. Nie przejmowała się nawet zsunięciem bielizny, zerwała z siebie cienkie sznureczki odrzucając na ściankę namiotu, układając bioderka tuż nad nim.
    — Chcę — sapnęła słodko, ocierając się mokrą kobiecością o materiał spodni. Teraz nie obchodziło ją nic więcej niż bliskość, niż usta przemierzające najczulsze miejsce, szepty wypowiadane w agonalnej rozkoszy.. Chciała poczuć go całego, z tej prawdziwej formie, gdy zacznie piszczeć z bólu i przyjemności, gdy ciało nie zniesie niczego więcej i opadnie pod nim w czystej satysfakcji, by po tym wtulić się w szeroką pierś z wyznaniem miłości na ustach.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  103. Z wyraźną lubością przyjmowała każdy dotyk, pocałunek, wijąc się nad nim niczym zawodowa kurtyzana, wpatrując się lubieżnie w błękitne oczy pozostawiając za nimi niewypowiedzianą obietnicę szaleństwa. Chciała go jeszcze mocniej, widać to było w każdym ruchu.. Oczy kobiety zalały się czerwienią, a ona zachichotała wyciągając dłoń z włosów znacząc paznokciami drogę do gardła demona, zaciskając na nim palce.
    — Rozbierz się — sapnęła, całując go czule po piersi, ustami zabawiając się przy sterczącym sutku nie zamierzając przerwać kontaktu wzrokowego. Abbadon doskonale mógł znać ten wzrok, te ruchy zwiastujące mocny seks, wręcz brutalny, z zaangażowaniem z jakim za każdym razem miał do czynienia. — Chcę cię..

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  104. Warknęła przeciągle widząc przepaskę między nogami, jęknęła za tym cichutko czując kształtną, sporą główkę przy kobiecości. Naparła na nią z jękiem, zagryzając się na skórze mężczyzny do krwi, miejscem między jedną a drugą dziurką..
    — Nie igraj ze mną — sapnęła, opierając się drobnym biustem na piersi mężczyzny, kręcąc bioderkami, które specjalnie wypięła w górę ukazując na nich potężnego siniaka, który stworzył jej kilka dni wcześniej.. — Czekałam na ciebie za długo kochanie.. Proszę..

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  105. Wgryzła się mocniej w pierś czując z jaką brutalnością w nią wchodzi, pomimo tego wydobywając z siebie przeciągły jęk rozkoszy zmieszanej z bólem.. Abbadon doskonale wiedział jak reaguje na rozłąkę, a przez utratę pamięci czuła się tak, jakby nie było go kilka tygodni. Splotła z nim palce opadając rubasznie na męskość, pozwalając by brutalnie rozwarła ścianki, zupełnie ignorując fakt jak bardzo pod tym względem byli niedopasowani. Po polikach spłynęło kilka pojedynczych łez, na chwilę zamknęła oczy ukrywając twarzyczkę w jego ciele, mimo to wykonując pierwszy, mocny ruch. Namiot zadrżał, okolica ucichła, a świat zatrzymał się na chwilę skupiony wyłącznie na dwójce złaknionych siebie ciał.. Przegryzła skórę, wsunęła się językiem w drobną rankę od razu spijając słodką krew, wzmagając posunięcia biodrami pojękując słodko..

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  106. Doskonale znał upodobania kobietki; każdą jej odnogę, od słodkiego waniliowego seksu, po najbardziej zbereźny praktycznie bez żadnych ograniczeń, więc teraz nie odkrywała przed nim niczego nowego. Uwielbiała, gdy wżynał się brutalnie w jej ciało, gdy zadawał ból patrząc na nią z najbardziej rozczulającym spojrzeniem, gdy całował ją czule i z pasją.. Pojękiwała cichutko, gdy począł poruszać biodrami wysysając krew intensywniej, z dawno niezaznaną pasją. Lubiła pić krew w ten sposób i wiedział to tylko on, bowiem z żadnym swoim poprzednim partnerem nie zakosztowała tego słodkiego grzechu. Poruszyła biodrami mocniej, intensywniej, wijąc się na nim niczym najlepsza kurtyzana..
    — Mocniej...

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  107. Pisnęła z bólu czując jak zaczyna się w nią nabijać, pozwalając mu na dogłębne ruchy, sama oderwała się od niego zębami od razu zaczynając pieścić sutki mężczyzny, w sposób który najbardziej go satysfakcjonował.
    — Nie.. — sapnęła cichutko, oddając się w rozkoszy, dając się ponieść przez najbliższy okres.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  108. Zassała się mocniej na sutku łapiąc go w ząbki, gdy poczuła jak dochodzi do krańca macicy sprawiając coraz to większą przyjemność i ból, który tak często pielęgnowali podczas swoich zbliżeń. Lubiła to, gdy w sypialni naginał ją do swojej woli, gdy sprawiał że przez ból jęczała z rozkoszy prosząc o więcej.. Teraz chciała go inaczej, czulej, dlatego pogłębiła ruchy biodrami, a jej tęczówki zmieniły kolor na krwisty.. Uśmiechnęła się, gdy zaczął prosić o jej orgazm dotykając opuszkami palców jego czoła, wręcz prosząc o jego prawdziwą formę..
    — Proszę..

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  109. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  110. Moment, w którym w kawałku przemieniał się w demona był co najmniej.. Interesujący. Całe ciało rozgrzało się do czerwoności, skóra zapiekła zwłaszcza w miejscach, gdzie się stykali... Ale zaraz za tym pojawiła się agonalna przyjemność, przez którą jęknęła głośniej odrzucając głowę w tył, prostując się na nim niczym strzała opadając bardziej, mocniej.. Spojrzała mu w oczy, przyglądała się na wpół demonicznej formie, przesuwając czule po wystających rogach.. Zaraz sam Abbadon mógł dostrzec aureolę na jej głowie, ociekającą krwią wprost na drobne piersi, ściekającą po wijących się na nim plecach, po krągłych pośladkach.. Zaraz po tym zaczęła go ujeżdżać, łapiąc go za dłonie, splatając się nimi, uderzając biodrami coraz mocniej.. Tak jak oboje lubili.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  111. Nie musiał prosić długo, zaraz wzdłuż kręgosłupa przebiegł znajomy dreszcz, a gorąco w podbrzuszu wybuchło wyduszając z gardła ciemnowłosej kilka przeciągłych, słodkich jęków..
    — Abbi.. — jęknęła, czując jak jej wnętrze zaciska się mocniej na jego penisie, jak przez to poruszała się o wiele szybciej niż wcześniej wijąc z rozkoszy, przeciągając swój orgazm, patrząc mu prosto w oczy..

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  112. Zapach siarki towarzyszył Czarnulce przez cały ten czas, tak jak ból rozchodzący się po pozostawionych przez demony śladach, które próbowała zignorować po przekroczeniu znajomych dla siebie terenów. Serce wyrywało się w stronę tartaku, czuła, że spotka go właśnie tam i w tym kierunku popędziła konia ostatecznie wyłaniając się z gęstwiny drzew. Widząc sylwetkę narzeczonego wstrzymała oddech, wyrywając konia do biegu, zatrzymując się przy samym wejściu do tartaku. Powoli zsunęła się z konia puszczając wodze, weszła na schody przez cały czas wpatrując się w zmizerniałą sylwetkę ukochanego.
    — Abbi.. — szepnęła, upadając przed nim na kolana, czym prędzej wtulając się stęskniona w jego brzuch. Poczuła, jak po policzkach zaczęły spływać jej łzy.

    Eresa nie wyszła zza linii lasu wpatrując się w mężczyznę siedzącego na krześle, na sytuację jaka właśnie miała miejsce, niezrozumiale kierując wzrok na Tzuna.
    — To jemu mam pomóc, prawda? — spytała, patrząc na orka z nadzieją, że zaprzeczy.

    Eresa/Mel

    OdpowiedzUsuń

  113. — Mówiłam, że wrócę.. — odparła, unosząc wyżej twarzyczkę obejmując dłońmi policzki demona, opierając swoje czoło o jego własne zmuszając się do podniesienia na równe nogi. Kruszynko... Rozpłakała się bardziej słysząc to słodkie określenie z jego ust, czując się zupełnie tak, jakby wróciła do domu. Abbadon był dla niej ostoją wszelkiej pewności; jakby nie brzmiało ironicznie patrząc na fakt, że był demonem wojny i zniszczenia. Był dla niej oparciem przed brutalnością tego świata, mimo że sam sprowadził tak wiele zła na światy, mordował i knuł, to w jego ramionach czuła się najbezpieczniej. Była z nim najbardziej szczęśliwa i pewna, że przetrwają wszystko. Uśmiechnęła się przez łzy, patrząc ku niemu ze wzruszeniem.
    — Przyniosłam ci coś co pomoże.. — drżącym głosem urwała, kierując wzrok w stronę lasu. Spojrzała na kształt kobiety w oddali. — Wiem, że cierpisz i znalazłam kogoś kto ukoi ten ból.. Zabierze go od ciebie — szepnęła, całując go w czoło, czując że serce coraz bardziej pragnie wyskoczyć z jej piersi.

    Eresa pokręciła głową widząc czułe powitanie kochanków, którzy najwyraźniej byli dosyć blisko siebie, patrząc po ukazywanej bliskości. Doskonale pamiętała jęki wychodzące z lasu, to że Tzun przyniósł ją na rękach półnagą, sam będąc całkowicie rozebranym.
    — Nie jest.. — odparła cicho, zgrabnie zsuwając się z konia. — Zastanawia mnie tylko, czy ten mężczyzna zdaje sobie sprawę.. Z tego co uczyniliście nad rzeką.

    Mela/Eresa

    OdpowiedzUsuń
  114. Widząc na twarzy ukochanego uśmiech, sama obdarowała go tym samym, całując go jeszcze w czubek nosa, oba policzki, czoło.. Od czasu, gdy pojawili się w tym świecie nie mogła przestać się o niego martwić, nawet teraz mimo żartu o dawnych czasach, rozmowach jakie przeprowadzali, gdzieś z tyłu głowy ciągle myślała wyłącznie o jego bezpieczeństwie. Wpierw utrata pamięci, pieczęć piekielna, która nadal zdobiła podbrzusze Abbadona, teraz stan psychiczny, który pogorszył się wraz ze śmiercią jego ucznia. Nie narzekała na ten stan rzeczy, mimo to miło było usłyszeć chociaż cząstkę dawnego demona wojny, który rozkochał ją w sobie właśnie bezpardonowym usposobieniem, beztroskim sposobie bycia i tym spojrzeniem..
    — W zdrowiu i w chorobie, wiesz przecież — uśmiechnęła się promiennie, zupełnie ignorując ból i dyskomfort związany z atakiem na swoje życie. Najważniejsze, że była tutaj, z nim. — Czujesz się na siłach poznać ją teraz? Wiem, że może być to dla ciebie ciężkie, ale istnieje sposób.. Słyszałam plotkę o tym, że jej podobne mogą uwalniać z grzechów.

    Eresa spuściła wzrok słysząc beznamiętny głos orka, odsuwając się od niego na krok widząc nieprzyjemny wyraz twarzy, w połączeniu z tym w jaki sposób wpatrywał się w ciemnowłosą..
    — Mogę przeprowadzić zjadanie, byś uwolnił się od cudzołóstwa — zaproponowała.

    Mela i Eroska

    OdpowiedzUsuń

  115. — Chodźmy więc do domu — odparła, zaraz znajdując się przy jego boku, by pomóc mu wstać. Raz przebrnęli przez podobną sytuację, kiedy przyjął na siebie duszę Kuro dzieląc wszystkie wspomnienia i myśli.. Przeszli to, razem i teraz pragnęła, by było podobnie. Gdy demon uniósł się z miejsca, ona dzielnie przytrzymała na sobie całą posturę mężczyzny mimo głodu, bólu i wyczerpania.. — Oprzyj się o mnie — poleciła, zerkając na niego, chcąc zabrać jak najwięcej ciężaru. Mimo, że nie była fizycznie silna, starała się przeprowadzić go po schodach, a gdy stanęli na trawie zadrżała wyraźnie. Nie bacząc na potencjalne konsekwencje ruszyła dalej. — Przygotuję posiłek i będziemy mogli rozpocząć.. powoli — dodała, mijając rozwijający się tartak.
    Eresa spuściła wzrok odsuwając się od towarzysza słysząc w swoją stronę nieprzyjemny ton głosu, wolała odpuścić. Podczas pierwszych chwil podróży sądziła, że to na nim będzie mogła polegać najbardziej, najwyraźniej pomyliła się aż nadto. Mężczyzna, którego prowadziła wyglądał niczym siedem nieszczęść, a wysoka postura uwydatniała stan do jakiego się doprowadził.

    Mela i Ereska

    OdpowiedzUsuń
  116. Po odprowadzeniu go do domu uśmiechnęła się do niego ciepło, rozglądając się po pomieszczeniu. Dom nie został skończony, zrobili zaledwie główny budynek w którym najwyraźniej zawieruszyła się cała jej rodzina, jakoby dostrzegła trzy posłania w miarę ulokowane tak, by dać sobie minimum prywatności. Z zewnątrz stworzono już palenisko z czego cieszyła się najmocniej, entuzjazm zmalał jednak widząc, że nie nosił śladów użytkowania. Uklęknęła przy narzeczonym patrząc po obrączce, całując go jeszcze w usta, by zaraz po tym wstać ponownie. Doskonale widziała jak schudł i przerażało ją to, czując coraz większą presję w związku z tym, by się nim zaopiekować.
    — Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz — uśmiechnęła się uroczo. — Zaraz wrócę, poczekaj na mnie.
    Wyszła z domu od razu nadając swoim krokom sprężystości, kierując się w stronę domku Febe po drodze jeszcze mijając Eresę.
    — Chodź ze mną, tylko się rusz.
    Nie czekając na nią poszła do Febe, pukając delikatnie do drzwi..
    — Czego będziesz potrzebowała? — spytała zjadaczkę, na co ta speszona zaczęła skubać skórki przy paznokciach.
    — To zależy od grzechów..
    — Mów — warknęła już, na co Eresa zaczęła gadać..
    Wkrótce obie wróciły do Abbadona z pokarmami; mlekiem i gorczycą, kilkoma pokarmami, które mogła odgadnąć Mel jakoby znała kilka z grzechów ukochanego. Kłamstwo, manipulacja, bluźnierczość, pycha, duma.. Cudzołóstwo.. Brak czci wobec bóstw. Czarnulka ustawiła wszystko na prowizorycznym stoliczku patrząc po ukochanym, to po zjadaczce..
    — To co niewidoczne, będzie zobaczone. To co niesłyszane, będzie wysłuchane.

    Eresa i Melka

    OdpowiedzUsuń
  117. Ciemnowłosa usiadła przy Abbadonie łapiąc go za dłoń w ramach pocieszenia.
    — To ja będę zjadać twe grzechy, nie ty — odparła jasnowłosa, niepewnie zajmując miejsce pod jedną ze ścian. Spojrzała na Melanie z wyraźną obawą na twarzy. — Wolałabym, żeby był tylko on..
    Czarnulka westchnęła ciężko, patrząc na Abbadona z troską, po czym wyszła z domku zaczynając nerwowo kręcić się po okolicy. Jasnowłosa w tym czasie spojrzała na Abiego, czym prędzej spuszczając wzrok z pamięcią o tym, że nie powinna mówić do nikogo poza czasem Zjadania. Wymieniła wszystkie grzechy o których wspomniała Mel, po czym odchrząknęła.
    — Przyznajesz się do kłamstw, manipulacji, pychy, cudzołóstwa.. — wymieniała cicho, a gdy skończyła spojrzała mu na chwilę w oczy. Mógł dostrzec, że Mel nie wymieniła jej tych najgorszych, najbardziej bestialskich z grzechów.. — Chcesz, bym zdjęła ten ciężar z twojego jestestwa?

    Eresa

    OdpowiedzUsuń
  118. Eresa pokiwała głową przysuwając do siebie pierwsze pokarmy, wpierw upijając mleka, zaraz sięgając po resztę. Nabierała po trochu modląc się do wszystkich bogów, by grzechy zeszły na jej ramiona. Rzeczywistym było to, że z każdym kolejnym kęsem Abbadon mógł czuć, jak jakiś ciężar schodzi z jego ramion..
    — Eresa — szepnęła cicho, między kolejnymi kęsami, oblizując lekko palce, by żaden pokarm się nie zmarnował. Spojrzała Abbadonowi w oczy, szybko spuszczając wzrok ze świadomością, że ciemnowłosa mogła podsłuchiwać.

    Eri

    OdpowiedzUsuń
  119. Usłyszała kiedyś, żeby nie szukać uniesień w ramionach demonów. Mimo to ciągnęło ją do tak przeciwstawnych istot jak ona; znaczną większość podbojów jakich miała stanowiły właśnie one, już od najmłodszych lat, gdy poznawała swoją seksualność, jako obiekt wybierała sobie właśnie te nację i każdy jeden kończył się wierutną porażką. W przeszłości miała o to do siebie żal, że musiała przejechać się aż tyle razy, na tak wielu demonach.. Yami, Dante.. Ale najwyraźniej to opłaciło się aż nadto. Siedziała na podłodze, na śpiworze patrząc na to jak Abbadon tworzy ostatni popis z bimbrem, miała ochotę chichotać jak nastolatka wpatrując się w to, z jakim skupieniem niszczyciel światów zajmuje się produkcją trunku.
    — Chyba opłacało się taszczyć to przez połowę świata — powiedziała, z szerokim uśmiechem wpatrując się w szeroką szczękę męża.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  120. Złapała za trunek uśmiechając się w jego kierunku uroczo, opierając się biodrem o ścianę i zbliżając szklaneczkę do ust. 
    — Dziękuje — odparła, upijając łyk. Bimber był nietypowy w smaku, ale smakował na tyle dobrze, że po chwili po trunku w szkle nie pozostało nawet śladu. — Dobre, chociaż jak dla mnie mało słodkie — przyznała, delikatnie gładząc go po ramieniu. — Może w ramach prezentu z podróży podarujemy trochę mieszkańcom? W końcu trzeba się pokazać, że już wróciliśmy. 

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  121. Usadowiła się na jego biodrach szybko odkładając szklankę na blat, popisując się przy tym, bowiem wygięła się wtedy mocno w tył jakby chciała złamać sobie kręgosłup. Ale czym prędzej powróciła do poprzedniej pozycji uśmiechając się ciepło.
    — Jeszcze nie mieliśmy okazji.. — mruknęła, obejmując go za szyję. — Aż tak ci śpieszno do zapełnienia tych ścian kolejnymi pokoleniami? 

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  122. Nigdy nie odmawiała dwóch rzeczy; dobrego wina i krwi, a Abbadon wiedział o tym doskonale. Na samą propozycję mruknęła przeciągle opierając podbródek na męskim ramieniu, z kolejnym mruknięciem wtulając drobne ciałko w pierś mężczyzny. Jak on na nią działał! Po dwudziestu latach ciągle potrafił ją uwieźć, szalała za nim dalej zakochana niczym nastolatka, wpatrzona w niego jak w obrazek.. I mógł to czuć między jej mokrymi udami, widzieć w zakochanych oczach, odczuwać gdy zaczęła obcałowywać jego szyję.. 
    — Chcę.. W ogrodzie? — zaproponowała. 

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  123. W długiej relacji trzeba było urozmaicać pewne rzeczy, spędzanie czasu, czy seks aby wszystko odbierać właściwie, w ten najlepszy sposób i celebrować każdą chwilę. Praktykowali to, zwłaszcza w seksie i próbowali różnych rzeczy, w tym też publiczny seks i wielokąty.. Ale dziś chciała być tylko z nim, na łonie natury. 
    Gdy usiadł na ziemi od razu usiadła mu na kroczu, uśmiechając się zadziornie.
    — Pragnę cię.. Żeby wszyscy cię widzieli.. — szepnęła, całując go po brodzie, równocześnie namiętnie gładząc szeroką pierś. 

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  124. Otarła się raz jeszcze barkiem otwierając drzwi, drugą dłonią łapiąc za guziki koszuli, które rozpinała w wyraźnym pośpiechu, równocześnie dając mu dostęp do szyi. Wraz z kolejnymi guzikami mógł widzieć sterczące sutki i srebrne kolczyki w nich, jakoby kobieta wraz z przejściem do tego świata porzuciła ograniczenie w postaci biustonosza.
    — Chcę.. — sapnęła, patrząc mu w oczy, zaraz po tym odrzucając koszulę gdzieś na bok, a ta opadła zgrabnie na pobliski krzak płosząc za tym zwierzęta. Czarnulka zachichotała. — Liczę na to..
    Zaraz po tym zsunęła się z jego bioder wpijając się w jego usta, łapiąc go za kark poczęła rozpinać guzik w spodniach, odpinając go zgrabnie, od razu uwalniając męskość na powierzchnię..

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  125. Zagryzła wargi widząc to jak na nią patrzy, z szalejącym pożądaniem, które odbierało jej dech w piersi. Podobało jej się to, jak działała na mężczyzn, że nie mogli oderwać od niej spojrzenia.. W jednym momencie Abbi mógł dostrzec jak przyjmuje prawdziwą formę, jak odzienie spada tym samym na ziemię, a ona powraca do ludzkiej formy już naga, klęcząc przed nim.
    — Czy tak ci pasuje? — spytała, oblizując wargi, by zacząć całować go po piersi, sunąć pocałunkami w dół.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  126. Abbadon mocno poszerzył jej brak wstydu w seksie; wcześniej robiła to szybko i pod kołdrą, albo w zaciszu sypialni, ale wraz z wiekiem to się zmieniło. Lubiła eksperymentować i bawić się, bo seks stał się nieodłączną częścią jej życia i sprawiał, że dni stawały się coraz lepsze. Abbadon był zresztą bardzo dobrym kochankiem, doświadczony, uzależniający, czuły, a równocześnie ekstrawagancji w tej sferze. Pasowali do siebie.
    Mruknęła przeciągle pocałunkami sunąc jeszcze niżej, po sutku, żebrach i pępku, w końcu docierając do podbrzusza, które zaczęła obcałowywać kierując się do sterczącej na sztorc męskości. Musnęła delikatnie główkę, po czym wsunęła go do ust jedną z dłoni zaczynając bawić się jądrami w sposób, który lubił.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  127. Uwielbiała, gdy przy tym łapał ją za włosy, gdy ciągnął ją i szarpał, równicześnie patrząc na nią jak na miłość swojego życia. Aż zamruczała wyraźnie czując na języku uzależniający smak Abbadona, skupiając się na lizaniu, braniu go coraz głębiej i lubieżniej. W ramach ospowiedzi złapała jego dłoń tak, aby szorstkie palce znalazły się na łechtaczce, sama równocześnie nadziewając się, poruszając bioderkami ttm samym się pieszcząc.

    OdpowiedzUsuń
  128. Uwielbiała, gdy robił to mocno, pod wpływem emocji nie mógł się opanować swojej siły.. Podniecało ją to i mógł to wyczuć pod palcami jak bardzo mokra jest od pierwszych ruchów. Ona zama chwyciła mocno za jaja ściskając je, wsuwając sobie męskość jeszcze bardziej do gardła. 

    OdpowiedzUsuń
  129. Fakt, że Abbadon pomyślał o kupnie niewolicy nie spodobał jej się, ale nie dała po sobie tego poznać. Zamiast tego wzięła go głębiej, do gardła czując jak po policzkach spłynęło kilka łez. Gdy zaczął to robić boleśnie jej nogi drżały, nie mogła opanować tego odruchu, tak jak posapywania.. W końcu wypuściła go z ust i spojrzała na niego, oblizując dolną wargę, cała rumiana od podniecenia..
    — Nie wystarczam ci? — sapnęła, łapiąc penisa w dłoń, by zacząć go pieścić.

    OdpowiedzUsuń
  130. Okryta kocem nie oponowała, usiadła na szerokich męskich udach czując nieprzyjemny ucisk w piersi spowosowany wcześniejszymi słowami. Nie bywała zazdrosna, a jeśli tak to była niezwykle rzadka sytuacja i najczęściej miała ku temu dobry powód, ale fakt że miałaby dzielić się nim z inną kobietą na codzień wzbudził w niej emocje, które po raz ostatni czuła pare miesięcy temu.. Westchnęła ciężko obejmując go, owijając się jak najciaśniej, całując czule po obojczyku.. 
    — Nie po to wyszłam za ciebie za mąż, bym się dzieliła tobą.. Wiesz, że możemy kogoś do nas zaprosić, ale to jest zbyt.. Zbyt nieprzyjemna wizja. Za bardzo cię kocham — szepnęła, palcem przesuwając po obrączce. 

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  131. Ułożyła dłonie przy jego głowie pochylając się nad nim, by pocałować go lekko w czoło z ciepłym uśmiechem. Kochała go ponad wszystko. Owszem, lubiła oglądać jak flirtuje z innymi, jak razem zaspokajają się w jakimś kręgu, ale ostatecznie i tak lądowała w jego ramionach pieszcząc się, całując, wyznając miłość. Tak jak i teraz.. Usiadła mu na podbrzuszu, całując go po policzkach, w czoło, po uchu.. 
    — Zgoda.. — zachichotała rozkosznie. — Co ty na to, żeby za kilka dni wyjechać gdzieś o większego miasta? Zjeść coś, pójść do ciekawego miejsca, na randkę.. Takie, jakie robiliśmy sobie w Oxionie, czy za Kurtyną..

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  132. Oblizała dolną wargę patrząc mu głęboko w oczy, okrakiem zasiadając wygodnie na brzuchu, dłoń zaś oparła na szerokiej piersi drugą sunąc paznokciami wzdłuż. Zakręciła sobie na palcu blond włoski z głośnym mruknięciem, przechylając przy tym głowę na bok. 
    — Może Terra? — spytała. — Dobre miejsca aby zjeść, świece, wino i porządne łóżko albo gorące źródła.. Brzmi idealnie — zachichotała, zerkając w dół, aby poprawić srebrne kolczyki w sutkach. Bransoletka, cienka jak sznureczek, zaszeleściła cicho. 

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  133. Doskonale pamiętała terapię i to, jak z terapii szybko przeszli do spotykania się, zaczynając od namiętnego seksu w gabinecie. Do tej pory pamiętała wielką plamę od spermy na kanapie, rozerwaną bieliznę na paprotce i spojrzenie ochroniarza za każdym razem, gdy wchodziła do budynku.. 
    — Oh tak, to były czasy — przesunęła spojrzenie po twarzy męża, trzepocząc teatralnie rzęsami.. — Z chęcią.. Z tego co mówił mi Niklaus to podobno są środki, które pomagają w zajściu w ciąże. Jeśli chcesz możemy spróbować — chwyciła potężną dłoń blondyna po czym ucałowała jej wierzch, całując powoli i delikatnie od czubków aż po nadgarstek.. 

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  134. Fakt, że umownie byli z Gabrielem bratem, okazał się świetnym żartem jeśli chodziło o ich małżeństwo i często przerzucali się tym. Zachichotała cicho patrząc na mężczyznę z szerokim, ciepłym uśmiechem i pełnym miłości spojrzeniem, całując go po dłoni dalej, obcałowując szorstkie palce..
    — Kto by pomyślał, że Gra o tron będzie przełożeniem na nasze małżeństwo.. — przesunęła dłoń mężczyzny na biodro wzruszając ramieniem, przez co kolczyki w sutkach odbiły światło z okna domu. 
    — Brakuje tylko smoków, ale podobno w tym świecie można to załatwić. Jeśli nie wyjdzie nam z dzieckiem to kto wie, czy nie zostanę matką smoków.. 

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  135. Zachichotała układając męską dłoń na brzuchu, uśmiechając się zaraz jeszcze szerzej, aż w rumianych polikach pojawiły się dołeczki.
    — Uważaj, bo się zakocham wuju — mruknęła, dając mu całusa w brodę. — Chcesz się przejść? Nad rzekę?

    Mela

    OdpowiedzUsuń

^