Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

BABY SHOWER X 3

 


Impreza okolicznościowa organizowana przez Tony'ego dla wszystkich oczekujących matek oraz innych zaproszonych gości. W planach - dobra zabawa, dobre żarełko i konkursy z nagrodami. Wszyscy wariaci, którzy będą chcieli zepsuć nastrój przyszłych matek, zostaną wyproszeni ze skutkiem natychmiastowym!

78 komentarzy:

  1. Nie sądził, że do Argaru powróci tak szybko, ale sytuacja go do tego zmusiła. Cieszył się jednak, że nie jest w tym wszystkim sam. Akane również została zmuszona do szybszego powrotu. Kiedy dotarli na miejsce było już grubo po północy. Spędzili więc noc w gronie rodzinnym, a kolejnego dnia miała odbyć się impreza "Baby Shower". Tony włożył w nią wiele serca i nie mógł się już tego doczekać. Od rana zajmował się przystrajaniem gospody, którą na ten czas obowiązkowo wynajął (bez opłat - bo przecież dwie oczekujące matki były powiązane poniekąd z Niklausem - nie ma to jak chody!). Nie miał okazji porozmawiać ani z Akane ani z Ryu wcześniej. Przynajmniej nie za długo. Tyle było rzeczy do zrobienia, że jego głowa wręcz pękała od nadmiaru.
    - Nie tam! - furknął na pomagającego mu Gava. - No gdzie to niesiesz. Wyraźnie ustaliliśmy, że te kwiaty stawiamy po bokach sceny - pokręcił lekko głową. Naprawdę miał wrażenie, że wszystko zrobiłby lepiej sam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po wiadomości od Tonego (wraz z pogróżkami) porzucił poszukiwania ducha i wrócił do Terry. Mimo, że miał bliżej do Argaru to obiecał małej Maryl zwiedzanie i zamierzał dotrzymać słowa. Do samego Argaru przybył dwa dni przed planowaną imprezą, chociaż jej termin co chwilę był przesuwany gdyż Tony liczył na powrót Akane. I nie przeliczył się, co w sumie wcale Gava nie zdziwiło. Jeśli i jej zależało na przyjaźni z blondynem to nijak miała się wypiąć na tę imprezkę.
    W dzień imprezy wstał wcześnie rano, założył na siebie tę nieszczęsną bluzę uszytą przez Gabrielę, bo przecież Maryl bardzo nalegała aby pokazał się w niej światu. Była wręcz okropna. Składała się z wielokolorowych płatów materiału. Przeważała w nim zieleń, czerwień oraz niebieski. Na domiar złego Maryl wyszyła na niej napis "Misiaczek". Szlag by to wszystko trafił. Nie mniej... uznał że ta będzie odpowiednia na to całe "Baby Shower". Po śniadaniu zabrał Maryl ze sobą do gospody, gdzie Tony już wszystkich rozstawiał po kątach. Z werwą zabrał się do pomocy, a mała plątała się im obojgu pod nogami śmiejąc się przy tym radośnie.
    - Przecież ustawiam po boku! - odburknął, po raz kolejny przesuwając wazon kilka centymetrów w lewo. - Zdecyduj się, bo zachowujesz się jak jakaś popie...
    - Brzydkie słowo! - klasnęła Maryl. - Drugi dzień bluzy!
    - Szlag! - szczęknął zębami i odchrząknął. - Zachowujesz się jak wariat - poprawił się. - To nie jest chyba najważniejsze... może zajmijmy się banerem? - zaproponował chcąc już mieć za sobą te cholerne kwiaty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tony zmarszczył lekko brwi na humorki Gava i roześmiał się serdecznie słysząc strażniczkę poprawnej mowy.
    - Oj stary... widzę, że mocno się pilnujesz. Dopiero drugi dzień? - pokręcił z niedowierzaniem głową. - Stylowa bluza... Misiaczku - posłał mu buziaka w powietrzu i pokiwał głową w zamyśleniu. - Okay, baner - zgodził się z nim i zaraz zabrał do pracy. Dwie godziny później sala wyglądała w miarę dobrze. Były różowo-niebieskie chorągiewki, gustowne banery, kwiaty, a przede wszystkim stoły uginały się od jedzenia. Febe, Rei i Shi przeszły same siebie jeśli o to ostatnie chodziło. Teraz pozostawało czekać na głównych i najważniejszych gości wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Zamknij gę... - odchrząknął. - ...twoją kochaną mordeczkę - spiorunował Tonego wzrokiem. - Staram się okay? - dodał jeszcze, po czym wziął Maryl na barana i rzucił się w dalszy wir pracy. Kiedy wszystko było przygotowane usiadł na jednym z krzeseł i odetchnął głęboko.
    - Skąd w ogóle taki pomysł, co? - zapytał Tonego. - I jak się czujesz? - zainteresował się, bo przecież ten na pewno jeszcze do siebie nie doszedł.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  5. - Wiesz... chyba mi was brakowało... - przyznał cicho Tony, siadając na krześle naprzeciw Gava. - No i... chciałbym powoli wracać do życia. Staram się przełamywać.To nie jest łatwe - dodał cicho. - Sam nie wiem czy dziś nie zeświruję... w końcu będzie tu was pokaźna gromadka... - podrapał się po głowie i zerknął gdzieś w bok. - Ale... jak nie spróbuję to się nie dowiem, a uhm no sami swoi, nie? - uśmiechnął się krzywo. - W razie czego poprowadzisz konkursy - dodał i zaraz podał mu całą rozpiskę. - W sumie chciałem poprosić Ryu, ale za późno się pojawił - dorzucił. - Padło na ciebie, poradzisz sobie w razie czego... gdybym nie dał rady - uśmiechnął się do niego.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  6. Gave wysłuchał przyjaciela i pokiwał lekko głową. Mógł rozumieć jego chęć powrotu do szaleństwa. Samą tęsknotą sprawił, że zrobiło mu się jakoś lżej na sercu i mógłby zgodzić się na wszystko, więc kiedy dowiedział się o prowadzeniu konkursów w razie czego, nawet nie zaprotestował.
    - Spoko - zgodził się automatycznie, a Maryl wyjrzała za drzwi i zaraz z podnieceniem wróciła do niego na kolana.
    - Idą, idą, idą! - poinformowała ich radośnie.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  7. Prawdę mówiąc powrót do Argaru An przyjęła z większym zadowoleniem niż się tego spodziewała, jasne, wiedziała, że się ucieszy, ale doszła do tego wszystkiego pewnego rodzaju ulga i bardzo przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele. Mimo późnego przybycia spędziła jeszcze dobre trzy godziny na pogawędce z rodzinką, więc w dniu imprezy pozwoliła sobie na relaks i dłuższy sen. Jako jeden z głównych gości baby shower miała bezwzględny zakaz zbliżania się do gospody, aż do godziny samego spotkania, nawet nie narzekała, miała co robić. Umówiła się na dzisiaj z Morganą, ona była najbliżej rozwiązania więc mogły sobie co nieco pogadać o swoich odczuciach. Później dołączyła też do nich Rei, wspólnie uznały, że zmyją się na czas przygotowań z wioski i luźno pozwiedzają okolicę. W końcu jednak nadeszła wielka godzina, wszystkie trzy były szczerze zainteresowane uroczystością, tym jak została przygotowana i jak w ogóle wypadnie. Postanowiły, że wejdą do środka od najszybszego, do najpóźniejszego terminu porodu, a co, niech nawet wejście będzie tematyczne.
    Pierwsza do środka weszła Morgana, za nią Rei, a ostatnia wsunęła się Akane.

    Mamuśki xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Krótko przed mamuśkami przybyli pozostali goście i w gospodzie zrobiło się gwarno, ale kiedy Maryl oświadczyła, że dziewczyny się zbliżają, wszelkie rozmowy ucichły, by powitać każdą z osobna wielkimi brawami i wiwatami. Tony założył każdej z nich wieniec z kwiatów i nawet pozwolił sobie na krótkie uściski z każdą z nich.
    - Gratulacje - szepnął Akane, która weszła jako ostatnia. - Cieszę się, że przyszłaś - dodał zaraz. - Brakowało mi cię... - mruknął jeszcze i odsunął się wówczas od niej. - Chodźcie, chodźcie. Panie siadają na miejscach honorowych - wskazał im stolik na samym środku sceny, skąd miały doskonały widok na resztę gospody. - Na początek, mały toast bezalkoholowymi drinkami roboty tych dwóch Grandsandów stojących za barem - wskazał na Niklausa i Natana. - Chciałbym, w imieniu wszystkich tu zgromadzonych, życzyć każdej z was szybkiego, bezbolesnego porodu, a potem wielkiej radochy z nowego życia. Szczęścia i uśmiechów, może paru zarwanych nocy... - zawiesił głos a potem nachylił się do nich żeby dodać trochę ciszej. - ...ale te można na ojców zwalić - puścił do nich oczko.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  9. Gave sądził, że jest przygotowany na tę imprezkę, ale goście go trochę onieśmielili. Schował się gdzieś na tyłach, stając przy Meliodasie. Klaskał razem z resztą i pilnował, żeby Maryl nigdzie nie zwiała. Chwycił za bezalkoholowy drink i wzniósł szklaneczkę do góry, bo rzecz jasna zgadzał się z toastem. No może poza ostatnią jego częścią, chociaż parsknął przy niej cichym śmiechem. Maryl za to nie zamierzała stać na tyłach i gdy tylko nadeszła pora oficjalnego wręczania prezentów wyrwała do przodu. Wbiegła na scenę i od razu doskoczyła do Akane.
    - Proszę - podała jej trochę niechlujnie zapakowane pudełeczko, w którym były uszyte dwie pary śpioszków, jedna różowa druga fioletowa. - Sama z Gabi - poinformowała ją dumnie. - Podoba?

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  10. Morgana spięła się odrobinę na ten wieniec, niby fajnie, całkiem sympatycznie, ale najchętniej poszłaby za bar popracować z Natem. Stanie na piedestale ewidentnie nie było jej w smak. Rei i Akane czuły się w swych rolach zdecydowanie lepiej.
    - No bardzo śmieszne, wolałam nie narażać się na Twój gniew, jeszcze byś mi antresolę rozebrał - rzuciła An do Tonego, ściskając go mocno. - Dzięki, też tęskniłam - przyznała i zaraz wszystkie trzy usiadły na wskazane miejsce. Rei nie mogła skupić się na jednym miejscu, te wszystkie dekoracje, kwiaty, ozdoby... Chłonęła chwilę wyraźnie wzruszona, a uśmiech nie znikał jej z twarzy. Na toast wszystkie wzniosły szklankę i podziękowały prawie, że chórkiem, a żart każda przyjęła po swojemu. Akane zaśmiała się wesoło, szukając wzrokiem Gava i śląc mu zadziorny uśmiech, gdy już go dojrzała. Rei zmierzwiła włosy Tonego.
    - Ewentualnie na starsze dzieci! - dodała rozbawiona, a Mor uśmiechnęła się lekko pod nosem i spojrzała czule po Natanie.
    Kiedy nadeszła pora wręczania prezentów An nie zdążyła nawet usiąść, a już zaraz dojrzała znajomą buzię Maryl.
    - Hej! - powitała ją radośnie i uniosła lekko brwi na jej podarunek. - Dla mnie? Dziękuję! - przyjęła paczuszkę. Normalnie by jej nie rozpakowała, ale przecież dzieci uwielbiały obserwować reakcję na prezenty, a gdy jeszcze padło coś o samodzielnym wykonaniu to już nie było innej opcji. Spojrzała po śpioszkach od razu uśmiechając się szeroko, obejrzała je uważnie. - Są piękne! Dziękuję - posłała jej jeszcze jeden uśmiech i lekko się nachyliła. - Też mam coś dla Ciebie, w domu - szepnęła tajemniczo w rodzimym języku dziewczynki. Kiedy dostała od niej słodkości uznała, że też jej coś sprezentuje i znalazła drobny upominek w trakcie drogi powrotnej. Ćwiczyła też tą krótką terrańską formułką, co by aż tak nie pokaleczyć wyrazów, miała nadzieję, że jak tako jej to wyszło.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  11. Tony uśmiechnął się nieco niepewnie do Rei i zszedł ze sceny aby pozwolić reszcie wręczać prezenty. Podszedł do baru i poprosił o szklankę wody, po czym zerknął na Ryu.
    - Jakoś idzie - stwierdził cicho. - Szybciej się tu przywlec nie mogliście? - zapytał go zaraz.
    - Mhm tak jakoś wyszło - westchnął Ryu. - Ale muszę przyznać, że twoje zaproszenie było dość oryginalne. Niemal od razu postawiło mnie na nogi - dodał śmiejąc się pod nosem i dopijając swojego drinka. - Dobra, idę tam w kolejkę - stwierdził zaraz, zanim Tony zdołał zapytać o coś więcej. Zgarnął po drodze jeszcze Gava. - Nie wstydź się tak - szturchnął go w ramię. - Wyglądasz dziś zjawiskowo - dodał prychając przy tym śmiechem i wpychając go przed siebie w kolejkę do rozdania prezentów.

    Tony i Ryu

    OdpowiedzUsuń
  12. Meliodas pozwolił wyprzedzić się paru osobom, ale w końcu dotarł do trzech mamusiek.
    - Nasze prezenty... - tu zerknął na Rei. - Nie było sensu ich przynosić - rzucił z zawadiackim uśmiechem. - Kołyski otrzymacie wprost na wasze progi - dokończył. - Jutro - dodał jeszcze. - Gratulacje - zmierzwił włosy Morganie i Akane. - A dla pani... - podszedł do Rei i mocno ją ucałował. - Mam niespodziankę w domku. Niczego pani tu nie zdradzę - pokazał jej język i pozwolił reszcie zająć przejąć jego miejsce.
    Gave naprawdę nie chciał się tam pchać, ale ktoś postanowił podjąć tę decyzję za niego. Spiorunował Ryu wzrokiem.
    - Spieprzaj dzia...
    - Brzydkie słowo! Trzy dni bluzy! - Maryl była w swoim żywiole, a chłopak westchnął ciężko i pokiwał głową.
    - Nie wstydzę się mój ty ulubiony przyjacielu - posłał w stronę Ryu fałszywy uśmiech. - Oczywiście, że zjawiskowo.. .- okręcił się wokół własnej osi. - Żeby w takiej bluzie dobrze wyglądać trzeba mieć niesamowicie wysoką pewność siebie. Założę się, że ty byś tego ciężaru nie uniósł - dodał. - Choć oczywiście, możesz zawsze sprawić, że będę się mylił - dodał i potknął się o schodek na scenę. No pięknie. Spojrzał na Morganę, zastanawiając się co teraz zrobić i nabrał głębokiego oddechu w płuca.
    - To ten... gratki, no nie? Na pewno będzie super dzieciakiem? Chłopiec? Dziewczynka? - zapytał jej, wręczając jej małe puzderko z trzema smoczkami w środku. Potem podszedł do Rei i wręczył jej nieco większe pudełko z misiem. - Uhm mam nadzieję, że będzie zdrowe... bo kochane na pewno - pokiwał lekko głową, a na koniec przystanął przy Akane i wzruszył lekko ramionami, wyciągając z ostatniego pudełka bluzę równie szpetną co ta jego z napisem "Mamusia Misiaczkowa", którą wsunął dziewczynie przez głowę. A co! Nie on jeden będzie się wstydził tego wieczoru.
    - No i reszta... - dodał jeszcze, podając jej resztę pudełka z różnymi bajerami, które pomogła mu wybrać mama Maryl. Od butelek, przez małe buciki i skarpetki, po pieluchy.
    Natan natomiast został w barze uznając, że pójdzie do kolejki na sam koniec.

    Melio, Gave, Nat

    OdpowiedzUsuń
  13. Morgana i Akane podziękowały za kołyski, ta pierwsza na zmierzwienie włosów zachowała neutralny wyraz twarzy, by chwilę później poprawić po prostu włosy, druga z kolei prychnęła pod nosem na zaczepkę. Rei przyjęła pocałunek i mruknęła cicho.
    - No i jak ja mam wytrzymać teraz całą tą imprezę, co? - pogroziła mu palcem, szczerze ciekawa co też demon tym razem wymyślił.
    Morgana spojrzała po bluzie Gava z uniesioną wysoko brwią, gdy ten namalował się przed jej oczyma i stał pierwsze sekundy milcząc, kącik jej ust drgnął lekko, ale nic nie powiedziała. No nieźle się odwalił.
    - Ciężko stwierdzić, nasze dziecko nie daje "duchowych" podpowiedzi - zauważyła z nieco zadziornym błyskiem w oku i przyjęła prezent, wdzięcznie kiwając głową. - Dzięki - dodała. Smoczków nigdy za wiele! Rei nawet nie czekała z rozpakowywaniem, od razy wyciągnęła misia i spojrzała po nim rozczulona. - Ou... Solidny strażnik, pierwszy kołyskowy towarzysz, dziękuję - nim Gave jeszcze odszedł złapała jego rękę, czule obejmując swoimi dłońmi. - Dziękujemy - obdarowała chłopaka wdzięcznym spojrzeniem i puściła dalej.
    Akane z kolei nie ukrywała rozbawienia, posłała Gavovi szeroki uśmiech.
    - No, no, co za model do mnie idzie - rzuciła kiedy podchodził i zaraz poczuła jak przekłada jej jakiś materiał przez głowę. - Co do... - aż lekko potrząsnęła głową i wstała z miejsca by materiał swetra mógł opaść i by mogła przeczytać wyraźny napis. Nawet ją to rozczuliło, spojrzała na Gava odrobinę wzruszona, przyjęła pudło z bajerami, ale zerknęła tylko pobieżnie co jest w środku, odstawiła i przytuliła chłopaka.
    - Dziękuję - szepnęła mu przy uchu i musnęła jego policzek jednorazowo by zaraz dopaść do pudełka i zacząć wszystkie pierdoły dokładnie oglądać. - Idealne! - zaśmiała się wesoło. Niklaus z Shi stanął zaraz za Ryu.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  14. Ryu zaśmiał się pod nosem, słysząc Maryl i dochodząc do wniosku, że Gave ma jednak słabość do małych dzieci. Może nawet aż zbyt wielką. Pokręcił lekko głową na jego insynuacje i klepnął go lekko w plecy.
    - Moja pewność siebie ma się bardzo dobrze, dzięki że pytasz - odparł swobodnie. - Nie potrzebuje za to żadnych wyzwań, więc zostawi tę pokazówkę tobie - puścił do niego oczko i zaraz stał pod sceną.
    - Podobno jeśli nosisz dziewczynkę to ta odbiera urodę matce - rzucił lekkim tonem do Morgany. - Ja bym tam śmiało strzelał w chłopaka - pokazał jej język. - Proszę, gratulacje - dodał zaraz. Ciężko było robić prezenty w drodze z Akane, tak żeby ta się nie zorientowała co takiego ma, więc postawił na 3 takie same rzeczy, które można było w ciuchach. Chusty, w których kobiety mogły nosić maluszka i przy tym mieć wolne ręce. Wręczając prezent Rei, mocno ją przytulił.
    - Będzie miało najlepszych rodziców na świecie - szepnął jej na ucho. - Uważałbym na Galana. Ten to zacznie rozrabiać z zazdrości - dodał jeszcze ze śmiechem, po czym przeszedł wreszcie do Akane i wyciągnął do niej rękę w formie żółwika.
    - Gratulacje, raz jeszcze. Dasz radę, a w razie czego wal jak w dym.
    Shiya weszła na scenę razem z Niklausem i z uśmiechem przyjrzała się każdej oczekującej mamie.
    - Chyba czas pomyśleć o jakimś przedszkolu lub szkole... - skomentowała. - Jeszcze trochę, a maluszków będziemy mieć więcej niż dorosłych - dodała wesoło, po czym lekko uścisnęła Morganę. - Będziesz świetną mamą - gładko przeszła do Rei kręcąc przy tym lekko głową. - Moglibyście się uspokoić z tą prędkością produkcji mini Reliodasów - zaśmiała się serdecznie. - Ale w razie gdybyś potrzebowała pomocy to... - zerknęła na Niklausa. - ...szepnij słówko a będziemy - uścisnęła ją mocno, po czym podeszła do Akane i pogłaskała ją lekko po policzku zanim porwała ją w objęcia.
    - Nie martw się - szepnęła jej do ucha. - Już widać, że masz to coś, ale to nie znaczy, że będziesz uziemiona na amen - zapewniła ją, bo była ku temu najlepszym przykładem. - Zawsze możesz podrzucić dzieciaki dziadkowi - uśmiechnęła się do niej.

    Ryu i Shi
    Ryu i Shi

    OdpowiedzUsuń
  15. Morgana spojrzała po Ryu i uśmiechnęła się słabo.
    - Podobno, chociaż uważam, że to dość niestosowny przesąd - stwierdziła, bo rzeczywiście był negatywnie nastawiający do noszenia w łonie córki. Wiedziała oczywiście, że chłopak nie mówi poważnie, ale wolała się nie nastawiać na żadną z płci. To kogo urodzi nie miało znaczenia. Dziewczyna uśmiechnęła się wdzięcznie na kolejny podarek, miło, że skupiono się na technicznych prezentach.
    Rei uściskała syna i zaraz westchnęła ciężko.
    - Oj tak, już widzę jak jego rodzeństwo lewituje - uśmiechnęła się pod nosem. - Ale na szczęście z biegiem lat tak niewielka różnica między nimi może okazać się przydatna - zauważyła i jeszcze raz ścisnęła Ryu. - Dziękujemy. Braci też będzie mieć najlepszych na świecie - dodała pewna swego.
    Akane przybiła z Ryu żółwia i posłała mu szerszy uśmiech.
    - No jasne Panie wujku, już szykuje rozpiskę komu podrzucimy młode w pierwszym roku ich życia - rzuciła żartobliwie.
    Na żart Shi, Rei zaśmiała się pod nosem.
    - Dwa razy nie mów, ostatnio coraz częściej ten pomysł chodzi mi po głowie - przyznała.
    - Ja raczej planuję mieć dziecko przy sobie - odparła Morgana. Starczyło, że ona chowała się bez rodziców, stawiała nawet, że może mieć mały problem z oddawaniem maleństwa pod opiekę innych. Zaraz przyjęła komplement z wdzięcznym uśmiechem.
    - Reliodasi? - Rei zaśmiała się. - Brzmi jak jakaś rasa z obcych sfer - przyznała rozbawiona. - Po prostu chcieliśmy Was dogonić w liczbie posiadanych dzieci, jeszcze mi podziękujesz - zaśmiała się Japonka, ściskając przyjaciółkę i dziękując jej przy uchu.
    An nie komentowała sprawy przedszkola, cały czas biła się z różnymi myślami, raz, musiała jeszcze oznajmić światu, że urodzi dwójkę, dwa, nie wiedziała czy małe będą się tu wychowywać. Raczej stawiała na bywanie z doskoku. Uśmiechnęła się do Shi.
    - Oho, no wybacz, ale liczę, że doczekam się w końcu Waszego ślubu i jak będę kogokolwiek podrzucać to do dziadków - odwzajemniła jej uśmiech.
    Niklaus stał w tym czasie przy Morganie.
    - Przede wszystkim to chciałem powiedzieć, że dziękuję. Nawet nie wiesz jak spokojny jestem o Natana, gdy stoisz przy jego boku - tu spojrzał na brzuch dziewczyny i zaraz wrócił do jej oczy spojrzeniem. - Nie sądziłem, że aż tak nie będę mógł się doczekać by zostać prawdziwym dziadkiem - przyznał z lekkim śmiechem i poklepał ramię dziewczyny. - Na prezent będziecie musieli jeszcze chwilę poczekać - puścił jej oko i już miał iść do Rei, ale Morgana złapała go za dłoń.
    - Ma świetny wzór - rzuciła na co Nik lekko podniósł brwi. - Natan - kontynuowała dziewczyna. - Ma kogo naśladować w ojcostwie, poradzi sobie świetnie - dodała, a Niklaus poczuł przyjemne ciepło przy sercu. Cholera, robił się ckliwy...
    - Poradzi sobie lepiej ode mnie, już ma lepszy strat, bo jest od samego początku - cofnął się o ten krok i objął dziewczynę. - Razem sobie świetnie poradzicie - zapewnił. Mor, chociaż stała dość sztywno, poczuła się naprawdę dobrze.
    Z Rei blondyn wymienił kilka żartobliwych uwag, zmierzwili sobie włosy i trochę się pośmiali, a w ramach prezentu wręczył dopracowane do perfekcji ziarna kawy, kilka drobiazgów, które Shiya przyniosła z wyprawy do Polszy i dwa ręcznie wypisane papirusy, zobowiązujące, i tu mogli zakreślić, czy to Shiye/Niklausa/ich razem do zajęcia się Reliodasami w dowolnym nagłym momencie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy w końcu podszedł do córki, spojrzał po jej bluzie z nikłym uśmieszkiem.
      - Podoba mi się tej krój - rzucił z nieco zadziornym uśmiechem. - Wymowny napis, liczę na to, że szczery - dodał głaszcząc jej policzek i podobnie jak jego narzeczona, przyciągając do siebie i chowając w ramionach. Jego mała Akane zaraz będzie mamą... Dopiero teraz powoli to do niego docierało.
      - Jakąkolwiek decyzję podejmiesz, nigdy nie bój się walić w moje drzwi i prosić o pomoc, pamiętaj, że jestem i... naprawdę w Ciebie wierzę - odsunął ją lekko od siebie i spojrzał prosto w oczy. An wyraźnie wzruszona kiwnęła głową i jeszcze raz wtuliła się w ojca, a ten spojrzał po Gavie.
      - W Ciebie/niego też - dodał. (nie wiem czy Gave jest nadal obok czy poszedł, jak słyszy to "Ciebie", jak poszedł to "niego" xD) W ramach prezentu An dostała ręcznie rzeźbioną skrzyneczkę, z żłobionymi nutami i małą niespodzianką w środku oraz, tak jak Morgana, drobiazgi z podróży Shi. Młódka spojrzała po nim wdzięcznie, ale skrzynkę zamierzała otworzyć później.

      Mamuśki

      Usuń
  16. Gave zszedł ze sceny, żeby dać reszcie chwilę z mamuśkami, ale nie oddalił się zbyt daleko. Przynajmniej na początku. Kątem oka szukał Maryl, a gdy dopatrzył ją próbującą nalać sobie soku na tyle nieudolnie, że zaraz cała misa skończyłaby na podłodze to natychmiast do niej poszedł, żeby zapobiec katastrofie. Przykucnął przy małej tłumacząc jej, że przecież mogła poprosić o pomoc Tonego, który stał nieopodal i podając jej szklaneczkę soku. Wziął dziewczynkę za rękę i zbliżył się z nią do sceny, w chwili, w której Niklaus i Shi powoli z niej schodzili. Goście jeszcze przez długi czas wchodzili na scenę, aby pogratulować trójce przyszłych mamuś, a te promieniały. Gave musiał przyznać, że był to całkiem fajny pomysł. Zakodował sobie w głowie, aby później pogratulować Tonemu. W końcu na scenie pojawił się Natan zamykając całą paradę gości, a przynajmniej tak to wyglądało.
    - To ja pozwolę sobie zacząć od końca - wskazał na Akane i podszedł do niej. Ukucnął tuż przy niej i ścisnął jej kolano. - Gdziekolwiek cię nie poniesie... wystarczy że wyślesz wiadomość a przyjadę... nie ważne czy będziesz potrzebowała się wypłakać, pośmiać czy może wypić o jeden roztwór alkoholowy za dużo. Nie ważne, czy będziesz chciała skopać całą rasę czy też jednego, irytującego cię osobnika... przyjadę i ci z tym wszystkim pomogę. Może czasem zrobię za twój głos rozsądku, bo wybacz siorka, ale zdarza ci się o nim zapominać - zaśmiał się cicho i pstryknął ją w nos. - Nieważne czy będziesz miała tuzin dzieci czy zatrzymasz się na tym jednym, zawsze będziesz moją młodszą siostrą - ucałował ją w policzek i mocno objął, po czym założył jej na szyję wisiorek z inicjałami A i N. - A dla bąbelka... - zawiesił głos. - Trochę podrośniętego bąbelka - dorzucił po chwili namysłu. - Zrobiliśmy Moserta na biegunach... - zerknął na Morganę i mrugnął do niej. - ...ale nie tachałem go ze sobą. W domu dostaniesz - ucałował ją jeszcze raz w policzek, po czym podszedł do Rei. - Trochę mi głupio, bo powinienem zacząć od ciebie. Jesteś tu najstarsza starzem i tak trochę liczę na to, że... wspomożesz nas jakąś radą, gdybyśmy jej potrzebowali - uśmiechnął się do kobiety. W ramach prezentu wręczył jej kubek z wygrawerowanymi imionami całej jej rodzinki. - Tu jest miejsce dla bąbelka - wskazał puste. - Jak już będzie znane imię to dopracujemy kubek - uśmiechnął się do niej lekko. Na koniec podszedł do Morgany i złapał ją za rękę podciągając do góry.
    - Kocham cię nad życie - szepnął jej do ucha. - Maluszka już też - położył dłoń na jej brzuszku i pogłaskał ją po nim. - Cieszę się, że cię mam - spojrzał jej prosto w oczy i mocno ucałował. - A w ramach prezentu... - odchrząknął i powiódł wzrokiem po całej sali. - Zapraszam wszystkich do stołów na pół godziny przerwy jedzeniowej, a przyszłe mamuśki zapraszam na dół bo na pewno też są już wygłodniałe - rzucił głośniej i poprowadził Morganę w dół sceny.

    Gave i Nat

    OdpowiedzUsuń
  17. No co za... rodzina... Akane miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Niby to wszystko wiedziała, ale kiedy doszło do kumulacji wyznań, łzy szczęścia same cisnęły się do oczu. Zaśmiała się na wzmiankę o rozsądku i przytaknęła Natanowi głową, ściskając mocno.
    - Dziękuję, dziękuję... - powtarzała, a na wisiorku z inicjałami zawiesiła wzruszone spojrzenie. Szeroki uśmiech zdobił jej buzię, miała ogromne szczęście, że trafiła jej się akurat taka rodzina. Wiadomość o mosercie na biegunach przyjęła rozbawiona. - Serio? - spojrzała również wdzięcznie na Morganę, a ta posłała jej ciepły uśmiech. - Jeszcze zacznę te prezenty podkradać - zaśmiała się, bo wizja pobujania się na takim "koniku" kusiła dość mocno.
    Rei zaśmiała się na jego przeprosiny i zarzuciła lekko włosy za plecy.
    - Ależ wcale mi nie umniejszasz tym odmładzaniem - posłała chłopakowi ciepły uśmiech i zaraz przytaknęła głową. - Z największą przyjemności - przyznała, bo jeżeli tylko będzie mogła, to była otwarta na wszelka pomoc. Kubek oglądała z wyraźnym zadowoleniem. - Och, idealny, będę go strzegła jak oka w głowie - zapewniła, bo takie prezenty lubiła najbardziej, miały w sobie pewnego rodzaju ciepło.
    Morgana patrzyła po chłopaku czule, gdy tylko pojawił się przy An i składał swoje deklaracje, nie wiedziała, że z zaplecza wszystkiemu w spokoju przygląda się Lexi i czeka na dogodny moment. Kiedy Nat podszedł do Morgany i złapał za rękę, dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i zaraz odwzajemniła pocałunek.
    - Mój nieidealny ideał - szepnęła do niego z szczerym uśmiechem, a gdy zaprosił do stołu i wszyscy powoli się ruszyli, Lex wyszła z zaplecza tuż przed Natana i Morganę.
    - Mama? - Mor aż zamurowało.
    - Tak, to... Chyba moja kolej? - kobieta uśmiechnęła się do córki i zacisnęła usta powstrzymując wzruszenie. Niklaus objął Shiye ramieniem, ucałował w skroń i stanął z nią niedaleko.
    - Nie tylko mamie... - zbliżyła się do Morgany by delikatnie złapać jej rękę - ... ale po prostu Wam, przyszłym rodzicom - kontynuowała. - Życzę byście mimo trudu rodzicielstwa wciąż patrzyli na siebie tak jak teraz patrzycie. Byście dalej tak samo uparcie trzymali się za ręce i wyciągali jeden drugiego z opresji, no i... Po prostu byście stworzyli szczęśliwą rodzinę - dotknęła policzka Morgany i spojrzała wdzięcznie po Natanie. - Mam nadzieję, że nigdy nie będziecie musieli bać się o to maleństwo tak jak ja się o Ciebie bałam - tu spojrzała na Mor. - A nawet jeżeli będziecie musieli, to nie weźmiecie przykładu z mojego zachowania, za które oficjalnie pragnę Cię przeprosić Natanie - znowu na niego spojrzała. - Źle Cię oceniłam - przyznała. - Jestem pewna, że zadbasz o moją córkę - dodała i zerknęła w stronę Shi i Niklausa, już chciała coś mówić, ale wtedy Mor ją odwróciła w swoją stronę i objęła.
    - Nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy... - przyznała, czując, że i do jej oczy napływają łzy. Chyba nic nie było lepszym prezentem niż akceptacja mamy, akceptacja rodziców. Lexi przytuliła ją mocno i sama się odrobinę popłakała.
    - Dla mnie też - szepnęła. Już od dawna chciała ją mocno ściskać w swoich ramionach. Kobiety chwilę się poprzytulały, ale zaraz Lex starła łzy.
    - No, ale żeby nie było, też mamy prezenty... - tu spojrzała na Shiye i Niklausa. - Przyczyniliśmy się do stworzenia mebli do pokoju dziecięcego, bez obaw, nic z pompą, nic królewskiego - spojrzała po przyszłych rodzicach z szczerym uśmiechem.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  18. Natan kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu spraw i odruchowo ścisnął mocniej dłoń Morgany, gdy tylko zobaczył przed nimi Lexi. Jej uśmiech jednak trochę go uspokoił, a kolejne słowa sprawiły, że sam posłał jej wdzięczny uśmiech.
    - Stworzymy szczęśliwą - zapewnił ją cicho, obserwując przy tym Morganę z nieodgadnionym uśmiechem. Puścił jej dłoń, gdy ta postanowiła przytulić się do swojej mamy i odsunął pół kroku, żeby dać im więcej miejsca. Skinął odruchowo głową, gdy otrzymał te przeprosiny. Co prawda nie był pewien jak się zachować w takim wypadku i ostatecznie zabrakło mu języka w gębie, więc zdobył się tylko na lekki uśmiech.
    - Myślę, że... - zerknął na Morganę. - Chcielibyśmy, żebyś też była częścią naszej rodziny... tej szczęśliwej rodziny - powiedział dość cicho, ale wystarczająco głośno aby Lexi mogła to usłyszeć. Na wieść o prezencie, objął odruchowo Morganę ramieniem.
    - Dobrze się ustawiliśmy - szepnął jej do ucha.

    Natan

    OdpowiedzUsuń
  19. Tony nie zaprotestował, kiedy Natan tak bezczelnie ogłosił przerwę na jedzonko. W sumie uznał to nawet za sensowny plan. Goście powoli zasiadali do stołów a on podszedł do Gava i Maryl.
    - Jak tam? Chyba idzie całkiem nieźle, co? - zapytał, jakoś tak wcale nie czując się pewnie w tym temacie. Odszukał wzrokiem Ryu, ale ten rozmawiał właśnie z Rei, więc nie zamierzał mu przeszkadzać. Zamiast tego podszedł do Akane i mocno ją do siebie przytulił. - I jak? Podoba ci się chociaż trochę? - zapytał jej cicho. - Poczekaj do zabaw - dodał wesoło.
    Shi z kolei nie oddalała się od Niklausa, przytulając się do niego mocno i z jakimś takim rozczuleniem obserwując scenę rozgrywającą się przed oczyma. Scenę z Lexi, Morganą i Natanem.
    - Muszę przyznać, że dzieci to ci się udały - szepnęła zerkając na niego. - Tylko coś szybko dorosły...

    Shi / Tony

    OdpowiedzUsuń
  20. Morgana doprawdy nie wiedziała jak Nat to robi, ale często rzucał coś niby spontanicznie, a jednak tak bardzo w punkt. Lexi spojrzała na niego naprawdę wzruszona, gdy zaprosił ją do wspólnego tworzenia rodziny.
    - Będę zaszczycona - odpowiedziała, naprawdę szczęśliwa. Córka wyfrunęła z gniazda, tak, ale była szczęśliwa i wleciała do innego, własnego, takiego pełnego ciepła.
    Niklaus spojrzał po Shi i posłał jej uśmiech.
    - Nie łudź się skarbie, nasze tak nagle nie wyskoczą z pieluch - rzucił żartobliwie i zaraz pociągnął ją w stronę ckliwej sceny. - No już starczy, bo i ja się zaraz rozkleję - rzucił i objął Lex. - Moja siostra dorosła, no jak miło! - rzucił kąśliwie, za co przyjął zaraz cios pod żebro.
    - Spadaj - zaśmiała się Kapłanka.
    - Raz, raz, do stołu bo nas zaraz dopadnie gniew organizatora - pogonił towarzystwo z śmiechem na ustach.
    Morgana z uśmiechem przytaknęła Natanowi i zaraz ucałowała jego policzek.
    - Lepiej być nie mogło - przyznała i splotła z nim palce, by ruszyć w stronę stołu, była głodna jak wilk, a emocje nasiliły ten stan.
    Akane zbliżyła się do Tonego, Gava i Maryl, chcąc zająć miejsce w ich pobliżu, a na przytulasa przyjaciela uśmiechnęła się wesoło.
    - Żartujesz? Czuję się jak jakaś królowa, jeszcze chwila i mi policzki spłoną, jak nie od uśmiechu to ze speszenia. Dawno tyle ciepła się na mnie nie wylało - przyznała wciąż z szerokim uśmiechem. - Zabaw? - spojrzała pytająco to na Tonego, to na Gava. - W Twoich ustach brzmi to dość groźnie, mam nadzieję, że nie zorganizujesz nam wyścigów ciężarnych - pokazała język blondynowi. - Która szybciej poturla się do celu! - udała rzut niczym kulą do kręgli.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  21. Natan już jej nie odpowiedział. Zamiast tego po prostu ją przytulił i zaraz usiadł tuż obok niej przy stole, nakładając sobie trochę jedzenia na talerz.
    - Wózek... - rzucił nagle, zerkając na Morganę. - Szczęśliwie zostawili mi wózek do zrobienia - uśmiechnął się szerzej, zadowolony, że jednak coś będzie mógł jej od siebie dać. Coś materialnego.
    >.<
    Gave pokiwał lekko głową.
    - Dobrze wychodzi - poinformował Tonego i delikatnie klepnął go w plecy. - Więcej pewności siebie... - dorzucił, wiedząc że to iż Tony dalej jest wśród nich i jeszcze nie zwiał wymaga od niego wiele wysiłku. - Na mnie nie patrz - pokręcił głową, gdy Akane zerknęła na niego. - Ja tu tylko wykonuję polecenia szefuncia - wskazał palcem na Tonego i posadził Maryl obok siebie na krześle.
    - Chociaż to turlanie się do celu... - zastanowił się. - Wygrałabyś z palcem w nosie - dodał śmiejąc się na wyobrażenie całego konkursu, po czym zerknął na podchodzącego Ryu. - Weźmiesz udział w konkursach? - zapytał, w gruncie rzeczy chcąc się zorientować czy w ogóle warto brać pod uwagę wystąpienie w nich.

    Gave / Nat

    OdpowiedzUsuń
  22. Shiya jęknęła w udawanym zawodzie i ucałowała go w policzek.
    - Mam nadzieję - uśmiechnęła się lekko. - Nie chciałabym, żeby nagle stali się dorosłe - przyznała, po czym sama uścisnęła mocno Lexi. - Wreszcie udało ci się zrobić trochę wolnego - rzuciła lekkim tonem. - Koniecznie zostajesz chociaż dwa dni. Będziesz mi musiała sprzedać jakieś historie na tego tu - wskazała palcem Niklausa i zajęła miejsce obok Rei i Meliodasa. - Tony nieźle sobie dzisiaj radzi - rzuciła do przyjaciółki, zerkając w stronę młodszej części stołu. - Dobry miał pomysł, przyda nam się taka miła imprezka - wstała z miejsca i uniosła szklankę bezalkoholowego drinka do góry. - Chciałabym wznieść toast za wszystkie przyszłe mamy... - zawiesiła na moment głos i pogłaskała Rei po ramieniu. - Jeśli ja sobie jakoś radzę w roli mamy... to uwierzcie, wy zdecydowanie dacie radę - rzuciła wesoło, upijając swojego drinka.
    ...
    Blondyn odetchnął głęboko, słysząc opinię Akane jak i Gava a propo całej imprezki. Pokiwał lekko głową, zajmując miejsce obok przyjaciółki.
    - Cieszę się - przyznał szczerze. - Poczekaj chwilkę to wszystkiego się dowiesz - uśmiechnął się do niej. - O tym nie pomyślałem... ale biorąc pod uwagę konsekwencje jakie mogłyby ponieść przez takie turlanie... lepiej nawet nie brać takiej zabawy pod uwagę - zmroził spojrzeniem przyjaciół, a Ryu wreszcie udało się do nich dołączyć. Sięgnął sobie po kromkę chleba i uniósł wysoko brew.
    - To zależy co też takiego przygotował Tony - odparł swobodnie. - A co? Potrzebujesz współzawodnictwa, że tak dopytujesz? - zainteresował się, zerkając na Gava.

    Shi / Tony / Ryu xD

    OdpowiedzUsuń
  23. Mor zaśmiała się delikatnie.
    - Bez obaw, marzy mi się również toaletka, wierz lub nie, zagwarantuję Ci wiele ekscytujących zajęć - zapewniła go i zasiadła do stołu. W danej chwili nawet nie umiała ukrywać swojej radości, jej codzienni stoicyzm na twarzy po prostu gdzieś przepadł.
    ***
    Akane uśmiechnęła się pod nosem do Gava i ostentacyjnie założyła dłonie na biodrach. - Sugerujesz, że aż tyle mnie przybyło, by przebić konkurencję w zaawansowanej ciąży? - oczywiście pytała w żartobliwym tonie, bez wyrzutu. Chociaż tak, nadal przyzwyczajała się do tego specyficznego przyrostu wagi. Zaraz zmierzwiła włosy nad wyraz poważnego przyjaciela i zaśmiała się lekko. - Tak, zdecydowanie lepiej - przyznała z pogodnym uśmiechem.
    ***
    Niklaus przytaknął na słowa Shi, tak, on też chciał wychować te dzieciaczki w spokoju, najlepiej bez skoków czasowych i niespodziewanych odkryć, przynajmniej miał taką nadzieję.
    Lexi również kiwnęła głową.
    - Takiej okazji bym sobie nie odpuściła. Zawsze jakieś urozmaicenie gdyby coś się spieprzyło w trakcie mojej nieobecności. Nie żebym się nudziła, ale niekiedy nowe porządki się przydają - stwierdziła dość luźno i zaraz się cicho zaśmiała. - Dwa dni, da radę - zgodziła się i uśmiechnęła szeroko. - Oj trochę ich jest, dla mnie zawsze był cienki w uszach, większość tak łatwo przypisywała mu łatkę dupka - posłała Niklausowi wymowne spojrzenie, a ten prychnął pod nosem.
    - No, no, to się zaczyna... Moje dobre strony to Shiya zna, lepiej jej poopowiadaj jak zajebistym byłem gnojem - poruszył zabawnie brwiami, również siadając do stołu.
    Rei uśmiechnęła się na przybycie pozostałych, Lex nim usiadła wyciągnęła dłoń do Japonki i Meliodasa, by oficjalnie się przedstawić. W końcu o nich jedynie słyszała. Po tych grzecznościach i komentarzu co do Tonego Rei posłała wszystkim krzepiący uśmiech.
    - Tak, to mu pomaga, organizacja tego wszystkie odciąga myśli od... - westchnęła ciężej i złapała mocniej pod stołem dłoń Meliodasa, by zaraz uśmiechnąć się do niego ciepło. - No, po prostu jest lepiej - podsumowała po czym złapała szkło, by wysłuchać toastu, tak jak i pozostali.
    - Jakoś? - równie wesoło zawołała An i posłała Shi uśmiech. - Jak dla mnie to jesteś wzorem - przyznała jeszcze wyżej unosząc naczynie. - Za wszystkie mamy! - dodała swój toast i upiła łyka.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  24. Gave pokręcił lekko głową i wzruszył ramionami.
    - No wiesz... przynajmniej przeciwnika bym miał - rzucił swobodnie do Ryu i nalał sobie trochę soku z gumijagód (te gumijagody mi pasują jak nic xD). Zaraz też zerknął na Akane i jej najprawdopodobnie kolejny żart, który wcale go nie śmieszył. Odpowiesz, że "tak" to święcie się obrazi i żart zmieni się z poważne pytanie. Na dodatek to była ta dobra opcja, mogła również popaść w depresję bo przecież hormony i te sprawy. Odpowiesz "nie" to nie uwierzy i stwierdzi, że chcesz ją pocieszyć. Nie było wyjścia z sytuacji. Pokręcił lekko głową.
    - Sugeruję, że w twoim wypadku jesteś jeszcze bardziej zwrotna niż Morgana i Rei. Masz również Fasolkowe wspomaganie, a jeśli Fasole mają coś po tacie... to lubią współzawodnictwo - skomentował. - No i wygraną - odchrząknął lekko upijając trochę soku, a potem zatkał sobie usta dłonią. - Znaczy Fasolka, Fasolka... - poprawił się i zmierzwił włosy Maryl, a ta spojrzała po Akane.
    - A kiedy zrobisz Groszka? - zapytała jej. Gave uniósł szklaneczkę na toast i również upił łyka omal nie zachłystując się na pytanie o Groszka.
    - Żadnego Groszka - trzepnął małą przez łeb. - No bez przesady - mruknął do niej.
    ...
    Natan ucałował Morganę w policzek i objął ją lekko ramieniem.
    - Toaletkę? - zdziwił się. - Przecież tobie żadnego make upa nie potrzeba - dodał kręcąc lekko głową, bo toaletka tylko z tym mu się kojarzyła. - Mhm ale jasne, nie ma problemu - wyszczerzył się do niej.

    Natan i Gave - ojce

    OdpowiedzUsuń
  25. Shiya pokręciła z rozbawieniem głową i musnęła policzek Niklausa ustami.
    - Z przyjemnością posłucham o tym całym okropnym gnojku - rzuciła do Lexi. - Wypadałoby coś na niego mieć w razie czego - dodała śmiejąc się przy tym, a na słowa Akane zasalutowała jej jedynie nawet nie protestując. Zgodziła się również z Rei. Ważne, że chłopak powoli stawał na równe nogi.
    xxx
    Ryu wzruszył lekko ramionami.
    - Jeszcze nie wiem czy mam ochotę na współzawodnictwo - przyznał szczerze. - Ale niczego nie wykluczam - sięgnął sobie sałatki. Tony za to zerknął z zainteresowaniem na Gava.
    - Fasole? - powtórzył po nim, po czym przeniósł wzrok na Akane. - Nosisz dwie i niczego mi nie powiedziałaś? - zapytał jej cicho, robiąc przy tym zawiedzioną minę. - Nie ładnie... - pogroził jej palcem, po czym raz jeszcze obrzucił ją spojrzeniem. - Ale zaraz... bliźniaki? - zapytał jej z jeszcze większym szokiem. - Rany... jeszcze więcej zołzowatych Kijanek... - mruknął, po czym dość spontanicznie objął mocno Akane. - Gratulacje.

    Shi, Tony, Ryu

    OdpowiedzUsuń
  26. Akane spojrzała po Gavie nieco podejrzliwie, ale zaraz prychnęła pod nosem i pokręciła głową.
    - Jesteś niemożliwy z tą swoją powagą - stwierdziła rozbawiona, nawet nie zauważając jego gafy, no, do czasu aż sam się nie poprawił. Serio? Spojrzała na niego wymownie, to już bardziej wiarygodnie by wyszło, gdyby nic nie powiedział. No nic, sprawa nie była jeszcze pewna, a nawet jeżeli to akurat przed tą bandą i tak nie planowała tego długo trzymać w sekrecie. Na pytanie o Groszka spojrzała po Maryl, zamrugała szybciej oczyma i zaśmiała się krótko, acz nerwowo. Jej buzia nieco poczerwieniała, ale odpowiedź Gava sprowadziła ją na ziemię. - Tak, właśnie, bez przesady. Wiesz, dwie siostry to i tak kawał roboty - tyknęła lekko czubek nosa dziewczynki i posłała jej ciepły uśmiech. - Zobaczymy czy Ci się w ogóle spodobają takie małe bąble - dodała pogodniej i zaraz spojrzała przepraszająco na Tonego.
    - To jeszcze nic potwierdzonego, dopiero... No chcę iść do Febe zgłosić reklamację na Rahima - uśmiechnęła się pod nosem. - Znaki, przeczucie, chyba są dwie. Tylko błagam, cicho, rodzinie chciałabym powiedzieć jakoś tak ładniej - przyznała prosząco patrząc po wszystkich. Komentarz o kijankach puściła mimo uszu, och Tony, gdybyś wiedział... Objęła przyjaciela dziękując za te wczesne gratulacje, ostatecznie zatrzymując spojrzenie na Gavie i zbliżając się do niego.
    - Chciałabym iść z Tobą, nawet z Wami - tu zerknęła na chwilę w stronę Maryl. - W sensie i do Febe, i powiedzieć rodzinie - przyznała wpatrując się w jego oczy.
    ***
    Morgana uśmiechnęła się zadziornie.
    - Jak na Platynową Księżniczkę to jesteś mało zorientowany - rzuciła żartobliwie. - Nie chodzi o malowanie, bardziej dekorację. No i zawsze coś tam można w takiej toaletce pochować, a wygląda estetycznie - pocałowała go w policzek. - Kto wie, może po porodzie będę musiała sobie podrasować to i owo - poruszyła zabawnie brwiami.
    ***
    Lexi z kolei zabawia stare dziady anegdotkami ze szkolnych lat Niklausa. xD

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  27. Gave zerknął na nią i wzruszył ramionami.
    - No co? Z kobietą w ciąży trzeba ostrożnie, zwłaszcza kiedy jest tobą - odgryzł się. - A ja wiem jak potraktujesz moje żarty? - pokręcił lekko głową. - Nie mam dziś ochoty na kłótnie - burknął jeszcze, po czym spojrzał na Ryu i pokiwał lekko głową. - Gdybyś ruszył swoje szanowne cztery litery i pomógł w przygotowaniach to wiedziałbyś jakie... i nie wywiniesz się - żachnął się. Swoją drogą zaskoczył go fakt, że Ryu nie pomagał i teraz spojrzał po nim trochę podejrzliwie. Nie pytał jednak, bo po pierwsze nie byli na tej stopie znajomości i po drugie... nawet nie wiedziałby o co. Na wymowne spojrzenie Akane ponownie wzruszył ramionami ale tym razem z rozbrajającym uśmiechem na twarzy.
    - No co? - mruknął. - Ryu nie wydaje się zaskoczony, więc sama się wypaplałaś - zauważył tylko, znów podpierając się starszym kumplem. - Będą dwie - potwierdził tylko Tonemu, wracając na moment do jedzenia. Maryl pokręciła lekko główką.
    - Będę kochała i tulkała! - poinformowała Akane z poważną miną. - Caaałe obie! - wyciągnęła rączki w górę i objęła mocno Akane swoimi małymi łapkami.
    No i zrzuciła tę bombę. Właśnie kiedy przegryzał kawałek ciasta. Omal się nim nie zakrztusił. Przez moment kasłał, zanim ostatecznie nie przepił ciacha sokiem.
    - Ja? Przy rozmowie rodzinnej? - przeniósł wzrok z Akane na stół Grandsandów i przyjaciół, po czym powrócił nim do dziewczyny. - Ja? - powtórzył nieco z niedowierzaniem i odetchnął głęboko. - Mieszkamy u Febe, więc pewnie tam będziemy... - mruknął cicho, po czym podrapał się lekko po głowie. - Ale... ona już wie? Ode mnie? - zerknął na nią przepraszająco. - Obiecała, że nikomu nie wygada - dodał zaraz. - A ta rozmowa... no okay... - westchnął ciężko. Jakoś nie bardzo mu to było w smak, ale czuł, że nie może jej tak po prostu olać. Może jakoś uda się z tego wymigać? A jak nie... no to nic, przeżyje.
    ...
    Natan dał jej delikatnego kuksańca w bok.
    - Widzisz, kiepska ze mnie Księżniczka - zaśmiał się cicho. - A z ciebie dopiero taka wychodzi - cmoknął ją w policzek, po czym pokręcił przecząco głową. - Absolutnie nie będziesz musiała niczego podrasowywać - zapewnił ją.

    Gave i Nat

    OdpowiedzUsuń
  28. Ryu podparł głowę na swojej dłoni, obserwując Gava i słuchając go uważnie. Od czasu do czasu wciskał w siebie trochę ciasta i kiwał głową potwierdzając jego słowa.
    - Mhm wiedziałbym - zgodził się z nim. - I nie miał bym żadnej radochy - dodał śmiejąc się cicho. - Mnie też czasem należy się chwila odpoczynku - zasalutował mu. - Ale ty poradziłeś sobie doskonale pomagając Tonemu. Ja bym tego lepiej nie zrobił - pochwalił go z niewinnym uśmiechem błądzącym mu po twarzy, a kiedy Gave wygarnął Akane, że on o Fasolkach wiedział, pokręcił lekko głową.
    - Widzisz... zdradzę ci pewien sekret - nachylił się nad stołem do Gava. - Musisz się porządnie schlać to Żaba przestaje pilnować jęzor przy tobie - pokazał mu język, po czym zerknął na Tonego. - To co? Czas chyba na kolejny punkt programu, panie Organizatorze - rzucił wesoło. Tony chociaż wciąż był trochę naburmuszony, że dowiaduje się jako ostatni pokiwał lekko głową w zapewnieniu, że pary z gęby nie puści i wstał z miejsca, żeby faktycznie zająć się przygotowaniem pierwszego konkursu. Ominęło go więc zaproszenie Gava do opowiadania o Fasolkach rodzinie i jego odpowiedź. Za to Ryu był gotów mu wpierdzielić, gdyby ten chciał się jakoś z tego wymigać. Szczęśliwie nie musiał. Odwrócił wówczas wzrok od parki i zerknął na Tonego, który już miał wszystko gotowe.
    - Dobrze moi drodzy. Chciałbym zaprosić mamusie i tatusiów na scenę, ale... - tu zerknął na Meliodasa i Rei. - Bez urazy proszę, ale państwo są zdyskwalifikowani - pomachał do nich ręką. - Pieluchy już przewijać dobrze umieją... nie ma co deprymować resztę - wyszczerzył się, odkrywając prześcieradło, spod którego wychynęły wyrzeźbione z drewna dupki niemowlaków i dość skośne nóżki, a wszystko to ubrane w pieluchy. W masę pieluch.
    - Pierwsza część to jak najszybsze ściągnięcie pieluszek i bieg do kubłów stojących na końcu sali. Praca drużynowa - rzucił wesoło ku uciesze zebranych gości, po czym omiótł Gava i Natana gromiącym spojrzeniem. - Zero używania swoich umiejętności - mruknął chłodno. - Mam tu żywy radar, a propo twoich - pogroził Natanowi palcem i wskazał Niklausa. - Można rzec dość stronniczy, ale z drugiej strony... nie do końca wiem, której drużynie kibicuje mocniej - zakończył śmiejąc się lekko. - Przyszłe mamy ściągają pielucha po pieluszcze, a tatusiowie lecą z nimi do kubłów wyrzucić. Gotowi?

    Ryu i Tony

    OdpowiedzUsuń
  29. Akane uśmiechnęła się pod nosem.
    - Bardzo dobrze, pilnuj się, pilnuj - pogroziła mu palcem, chichocząc pod nosem. Nie miała nic przeciwko tej całej ostrożności, jej wybuchowy charakter chociaż raz przyniósł coś dobrego. Słysząc zarzut co do wypaplania i tłumaczenie Ryu jak do tego doszło przyłożyła dłoń do serca.
    - Moja wina, myślałam, że jest bardziej zalany i nie pilnowałam ozora aż tak, dokładnie tak - przyznała bez większego wyrzutu. Przecież i tak by się wydało. - Widzisz? - tu spojrzała na Ryu. - Mówiłam Ci, że mogłabym to jakoś ładnie zaplanować, a i tak wyszło jak wyszło - wspomniała swoje słowa z Klementynowego pokoju i zaśmiała się lekko. Miała zbyt dobry humor by na cokolwiek się tu teraz boczyć. Stwierdzenie Maryl i jej gest dodatkowo to utrudnił. Objęła dziewczynkę delikatnie.
    - Całe obie - powtórzyła wesoło. - Wierzę, będziesz najlepszą siorką na świecie - dodała z pogodnym uśmiechem by po chwili spojrzeć po Gavie. No jeszcze niech jej się tu zacznie dusić. - Ty, przecież nie duch święty - uniosła kącik ust, a zaraz po tym obie brwi. Febe wie? No nieźle, dziewczyna zacmokała. - Większa z Ciebie papla ode mnie! - szturchnęła go lekko w bok i z niedowierzaniem pokręciła głową, ale nadal w rozbawionym tonie. Kiedy zgodził się na towarzyszenie w rozmowie, An w przypływie pozytywnej energii ścisnęła delikatnie policzki chłopaka i posłała mu cmoka.
    - Dziękuję - rzuciła, a słysząc wywołanie do konkursu ruszyła w stronę Tonego, poganiając przy okazji gestem dłoni Gava.
    ***
    Morgana skradła Natanowi wdzięcznego całusa na te całe zapewnienia, skosztowała kilku drobnych smakołyków, a słysząc wywołanie spojrzała po Nacie i splotła z nim palce, by wstać z miejsca i ruszyć w stronę sceny.
    Rei z kolei udała oburzoną minę.
    - Jeszcze tak publicznie do mnie, że za stara już na zabawy - założyła ręce na biodra i pokręciła głową, ale na widok drewnianych dupek nie była w stanie dłużej udawać powagi. Akane prychnęła cicho śmiechem, nawet Morgana uśmiechnęła się pod nosem.
    - Idealnie! Radar w gotowości - Niklaus również się zaśmiał, a niech mają! - Osobiście dodałbym rundę drugą i zamienił miejscami, panowie ściągają pieluchy, a panie muszą trafić do kosza z odległości, co by nie musiały biegać! - dodał, bo osobiście uważał, że kobietom jakoś tak sprawniej szły te pieluszkowe kombinacje.
    Akane ponownie prychnęła.
    - No nieźle, dobrze, że nie mamy dwóch dupek na raz do ogarniania już teraz - rzuciła do Gava. - Tylko pamiętaj, że to zabawa i nie zabij mi brata po drodze - uśmiechnęła się do niego pod nosem. - Jak już masz podcinać to chociaż zamortyzuj upadek duchem - posłała mu zadziorny uśmiech. - Gotowa! - oznajmiła.
    Morgana w tym czasie stała i obserwowała wiązanie pieluch, a po chwili kiwnęła głową i spojrzała po Natanie. - Jak myślisz, co wygramy? - uśmiechnęła się do niego znacząco i również oznajmiła gotowość.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  30. Miał coś odburknąć do Ryu, ale po prawdzie nie znalazł zbyt dobrze brzmiącej riposty, więc zamknął tylko buzię i wywrócił oczyma, po czym jeszcze obrzucił spojrzeniem to Akane to czarnowłosego.
    - Ty się upiłeś? Ty? - zdziwił się nie na żarty. - Niemożliwe - pokręcił lekko głową, po czym popatrzył na Akane. - Co się stało? Przybił cię kolejny kosz od niej czy... umierasz przez... - zerknął krótko na jego rękę z kryształem. - No wiesz... - mruknął jeszcze, bo nie wiedział ile kto wie w tym temacie. - Nie wyglądasz na umierającego - żachnął się jeszcze, po czym klepnął Akane w ręce, gdy ruszyła do jego policzków.
    - Nie - pogroził jej palcem przed nosem. - Nie jestem małym bobasem, żeby tak robić... powstrzymaj te swoje matczyne odruchy i zachowaj dla Fasolek - pogłaskał ją lekko po brzuszku. Maryl za to pokręciła przecząco głową.
    - Nie siostra, ciocia - poprawiła ją radośnie, a potem wstała i pobiegła do Inez i Rahima pobawić się z nimi, a raczej poplątać im się pod nogami. Zwłaszcza temu drugiemu. Uwieszała się na nim jak na jakiejś ukochanej zabawce. Wchodziła mu na plecy i mocno go ściskała.
    - Nie większa - pokręcił lekko głową Gave. - Tak po prawdzie to przez Maryl - wskazał palcem na dziewczynkę. - Jej powiedziałem... a ona Febe - dodał tylko i skrzywił się na ten konkurs. Nie specjalnie mu się uśmiechał, nie mniej podążył za Akane słuchając zasad.
    - Phi. Pokonam go bez nieczystych zagrań - odparł zaraz na te jawne insynuacje i pokręcił lekko głową. - Wiem, że na mnie radar nie działa, ale... - łypnął na Tonego. - Nie chcę jego gniewu - odchrząknął. - Będzie pełna profeska, zero nieuczciwości - pokiwał lekko głową.
    Meliodas zaśmiał się cicho i na drugą rundę i na wieść o dyskwalifikacji.
    - A ja poproszę trzecią rundę - dodał zaraz. - Z wapniakami. Chętnie skopiemy dupsko Shi i Niklausa - zaśmiał się wesoło, pokazując język bratu i mocno obejmując Rei ramionami. - Poradzimy sobie z nimi z palcem w... - poruszał zabawnie brwiami.
    Natan natomiast nie protestował i skinął głową co do zasad a także wyeliminowania jego nieczystych zagrywek. Obserwował dystans między koszem a sceną i zerknął na Morganę.
    - Pewnie zapach pieluch albo... - zastanowił się nad możliwą wygraną. - ... satysfakcję z pokazania mojej siorce, kto tu naprawdę rządzi - zażartował pół żartem pół serio, po czym szepnął Mor do ucha. - Rzucaj nimi we mnie celnie. Zaoszczędzimy na dystansie jak stanę w odległości - dodał a propo strategii.

    Gave, Nat, Melio

    OdpowiedzUsuń
  31. Ryu uśmiechnął się do Akane.
    - To było jasne, ale... - zawiesił głos. - Mówiłaś o rodzinie, a nie o Tonym czy kumplom - przypomniał ją. - To wciąż w grze - zauważył lekkim tonem, po czym zerknął na Gava i podrapał się po szyi zastanawiając nad odpowiedzią. - Nie i nie - pokręcił dwukrotnie przecząco głową. - A powodu znać nie musisz - dodał unosząc szklaneczkę gumijagód i salutując mu nią. - Nie martw się, w najbliższym czasie nie zamierzam powtarzać tego wyczynu - zapewnił go jeszcze.
    ...
    Tony zerknął na Niklausa i pokręcił lekko głową.
    - W drugiej rundzie tatuśkowie będą zakładali pieluchy - poinformował go wesoło. - A mamusie będą składały pieluchy na czas - dodał zaraz. Na propozycję Meliodasa, obrzucił jedną parę i drugą długim spojrzeniem. - Jeśli wszyscy jesteście chętni to pewnie - uśmiechnął się do nich, po czym już zwrócił do konkurujących.
    - 30 sekund na omówienie taktyk i ... zaczynamy - poinformował, prosząc ich o naradzenie się, a po 30 sekundach zapraszając mamusie do "dzieci". - Gotowe? - zapytał ich raz jeszcze. - No to powodzenia! - klasnął w dłonie pozwalając im działać.

    Tony i Ryu

    OdpowiedzUsuń
  32. An na to krótkie "co się stało" delikatnie przygryzła wargę, ale słysząc o koszu cmoknęła niezadowolona i lekko szturchnęła Gava.
    - Weź... - pokręciła głową. Z jednej strony chciała mu powiedzieć, z drugiej, uznała, że Tony sam zdecyduje kto i w jaki sposób się dowie. Słysząc odpowiedź Ryu przytaknęła więc głową.
    - Nic związane ze mną - dodała jedynie, aby chłopak sobie przypadkiem czegoś nie pomyślał.
    Na pacnięcie po łapach zacisnęła usta, co by nie parsknąć śmiechem, ale zaraz uśmiechnęła się czulej. - Zakodowane - odparła z uśmiechem i zaraz przytaknęła dziewczynce.
    - Racja, ciocia... - poprawiła się. Myśl o Groszku zwiodła ją na nie te tory.
    Rahim ostatnio mało kiedy chodził w swojej ludzkiej formie, więc teraz dość mocno przypominał humanoidalnego węża i chociaż nie odpychał Maryl to znosił jej czułości z wyraźnym grymasem na twarzy. Inez była zdecydowanie bardziej chętna na rozmowę czy energiczne harce, chłopak starał się raczej obie dziewczyny lekceważyć, na tyle, na ile się dało.
    - No nic, tak czy siak chciałam powiedzieć dzisiaj, ewentualnie jutro przy obiedzie - zdradziła Gavovi swój plan. - Oczywiście najpierw odwiedzić Febe - sprostowała. Dziś raczej ciężko byłoby się ze wszystkim wyrobić. Najwyżej wpadną do meduzy po imprezie, tam pewnie uda im się wszystko potwierdzić i informowanie zostawią na jutro. Słysząc o Tonym zaśmiała się lekko. - Nie chcesz - potwierdziła i westchnęła ciężko. Nadal trawiła myśl o newsie, z którym tu przyszli. - No nic, zobaczymy, walczymy z parką, która zawojowała razem pół świata, znają swoje zasięgi, celności i mają przećwiczone ze sto sposobów wspólnego działania, więc... - spojrzała na jego nogi, a później mu w oczy i poruszyła zabawnie brwiami. - Liczę, że rzeczywiście szybko biegasz - rzuciła. Ona osobiście brała takie konkursy dość luźno, to nie był festyn sylwestrowy i tu aż tak palma jej nie odbijała, ale duch rywalizacji zawsze dawał o sobie znak w dość niespodziewanych momentach, więc w każdej chwili mogło jej się to odmienić.
    Niklaus prychnął pod nosem.
    - Pewien jesteś o co prosisz maluszku? U nas już teraz leci taśmowo i to nie raz radzimy sobie w pojedynkę - dumnie objął Shi i poruszył zabawnie brwiami. - Z drugiej strony demoniczny Galan to chyba dość porównywalne wyzwanie, co nie? - szepnął do swojej narzeczonej. Rei zarzuciła włosy.
    - Ja tam przyjmuję wyzwanie - aż zatarła ręce.
    Morgana uśmiechnęła się pod nosem i zerknęła na Akane, no tak rywalizowanie z rodzeństwem nie było jej obce, nawet to pół żartem, pół serio.
    - Nikt nie mówił, że pieluchy zdejmujemy palcami, prawda? - dodała, gdy Nat wspomniał o celnych rzutach i poruszyła zabawnie brwiami. Miała przy sobie zawsze swoje ukochane sztylety, które sprezentowało jej wujostwo.
    - Gotowe! - oznajmiły mamuśki i ruszyły od razu po znaku. Morgana sprawnie nacinała wiązania, zabezpieczała tak, by wyimaginowana zawartość nie wypadła na tatusia i ciskała pakunek w stronę Natana, prosto w jego ręce. Akane rozwiązywanie nie szło tak sprawnie, ale chociaż "zabezpieczenie" pakunku szło jej lepiej niż rywalce.
    - Leć, leć, leć! - duch rywalizacji obudził się w niej dość szybko, bo skandowała te dwie sekundy wcześniej niż jeszcze podała pieluchę chłopakowi.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  33. Gave jeszcze chwilę świdrował Ryu podejrzliwym spojrzeniem, by w końcu odpuścić. A to właściwie tylko dlatego, że An rzuciła coś o obiedzie rodzinnym. Pobladł wyraźnie na twarzy słysząc to wszystko i w głowie wymyślił tysiące wymówek, żeby się wykaraskać z tej całej zabawy. Odetchnął głęboko i zamknął na moment oczy, a potem podrapał się po głowie.
    - Ok - mruknął tylko, choć nie bez trudu. Zaraz jednak zajął się konkursem. Zamierzał go wygrać, chociaż mimo wszystko starał się przekonywać swą głowę, że przede wszystkim liczy się dobra zabawa.
    - Sędzia! To nie w porządku! - rzucił głośno, gdy Mor obcięła pieluszkę nożem. - Marnotractwo materiału... i dobrych pieluch! To nie jednorazówki! - złapał tę podaną mu przez Akane i ruszył pędem do kosza. Niestety w kilka kroków za Natanem. Skubany już drugą zdołał tam umieścić. Białowłosy wzruszył ramionami.
    - Jakie tam, nie fair... nasz maluch ma zamożnych rodziców. Pieluszki... tylko jednorazowe - rzucił ze śmiechem czekając na kolejne podanie.

    Meliodas wyszczerzył się do Niklausa.
    - Nic się nie martw - rzucił lekkim tonem. - Tak łatwo nie damy wam wygrać - dodał muskając ustami skroń Rei. - Grunt to doświadczenie i spokojne ruchy, dryblasie.

    Melio, Nat i Gave

    OdpowiedzUsuń
  34. Widziała i czuła, że wizja wspólnego obiadu nie jest dla chłopaka zbyt przyjemna, tym bardziej była wdzięczna, iż mimo wszystko się zgodził.
    - Jakie marnotractwo? Tnę wzdłuż, będzie jeszcze raz do użytku i to z łatwiejszym wiązaniem - Morgana uśmiechnęła się pod nosem, a na słowa Natana poruszyła zabawnie brwiami w stronę swoich rywali po czym rzuciła kolejna pieluszkę.
    - Phi, zobaczymy kto później będzie walił w drzwi i pożyczał pieluchy od innych - odparła An, pokazując im język. Przy ósmej pieluszce znalazła dobry sposób na rozwiązywanie materiału i odrobinę przyspieszyła ruchy, jednak nadal byli w tyle.

    Niklaus uśmiechnął się pod nosem do brata.
    - A więc ustalone, przyjmujemy wyzwanie, czeka nas pieluszkowe tango - rzucił Nik, gdy Shi nie wyraziła sprzeciwu.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  35. Natan zwolnił, kiedy Morgana rozprawiła się z ostatnią pieluszką. Widząc, że Gave leci dopiero po dziewiątą spacerowym tempem ruszył do kosza na śmieci.
    - Dawaj, dawaj! - zagrzał jeszcze przeciwnika do walki i zaśmiał się cicho. Swobodnie wrzucił pieluszkę do kosza, a potem spokojnym truchtem wrócił do Morgany łapiąc ją zaraz w objęcia i mocno całując. - Moja - szepnął jej do ucha.
    Gave mimo przegranej dokończył zabawę, wraz z ostatnią pieluchą i nieco zmarkotniały wrócił do Akane, żeby przybić z nią żółwika.
    - Pierwsze śliwki robaczywki... - mruknął do wygranych, kręcąc przy tym lekko głową. - Druga runda pójdzie nam lepiej - dodał jeszcze.

    Gave i Nat

    OdpowiedzUsuń
  36. Tony podszedł do obu par, kiedy te zakończyły swoje zmagania i jednej oraz drugiej parze wręczył naszyjniki zakończone smoczkami.
    - Walka była... - powiódł wzrokiem od Akane i Gava do Morgany i Natana. Odchrząknął lekko. - Chciałbym powiedzieć, że wyrównana... - poklepał po plecach Gava i Akane. - Ale z przykrością muszę stwierdzić, że pozamiatali po was - pokręcił lekko głową. - Ale, ale... czas na rundę drugą. Tym razem panowie staną w szranki przy zakładaniu pieluch - uśmiechnął się szeroko. - A mamusie.... - klasnął w dłonie i krowopodobne zwierzęta weszły do sali wraz z ciągnącym je pomagierem. - ... wydoją krówkę. Będziecie miały na to piętnaście minut. Wygra ta, która uzbiera więcej mleka - uśmiechnął się szeroko.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  37. Gave przez moment obserwował ten dziwny łańcuszek, ale nie ściągnął go. Wywrócił oczyma, po czym prychnął pod nosem.
    - Sędzia kalosz się odezwał - burknął, aby zaraz uśmiechnąć się promiennie do blondyna. - Słuchaj... - objął chłopaka ramieniem i poklepał go lekko po nim. - Jeśli dasz nam wygrać... wiesz tak zachachmęcisz bo przecież... no komu jak nie nam? - spojrzał na Akane i wyszczerzył się do niej promiennie. - Będziesz mógł wybrać drugie imiona naszym Fasolkom - zapewnił go. - No nie daj się prosić. Ekipa Lustrowa górą - szepnął mu do ucha.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  38. Tony uniósł wysoko brew, po czym obdarzył Gava pobłażliwym spojrzeniem.
    - Okay - uśmiechnął się do niego słodko. - Fasolka Esther Lederberg oraz Fasolka 2 Rita Levi-Montalcini. Ta pierwsza na cześć kobiety, która odkryła, że bakterie potrafią się losowo mutować, a ta druga na cześć kobiety, która dokonała przełomowych badań nad układem nerwowym - wyszczerzył się do niego. - Naprawdę się na to piszesz? - tu powiódł wzrokiem do Akane. - Ale ci się trafił bezjajeczny chłop - pokręcił lekko głową, odsuwając się od Gava. - Zapomnij, chyba że chcesz zostać zdyskwalifikowany - pogroził Gavowi palcem przed nosem.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  39. Morgana sprawnie rzuciła ostatnią pieluchę i z zadowolonym uśmieszkiem krążącym pod nosem oparła biodro o swój "blat roboczy". Mieli to jak z palcem w tyłku.
    Objęcie przyjęła z delikatnym śmiechem i mruknęła cicho na czuły pocałunek.
    - Mój - odpowiedziała, patrząc czule w oczy Natana. Smyrnęła jeszcze czubkiem nosa jego nos i już zaraz zerknęła po Tonym i wręczanym naszyjniku. Nawet ją to rozbawiło i dla odmiany nie specjalnie to ukrywała, z sztucznie przesadzoną dumą przyjęła trofeum i wypięła lekko pierś do przodu. Nie dane jej jednak było długo się wygłupiać, bo zaraz poczuła solidne kopnięcie i z automatu wypuściła głośniej powietrze, głaszcząc swój brzuch.
    - Oho, chyba maleństwo domaga się naszyjnika również i dla siebie - skomentowała lekko rozbawiona.
    Akane na zaczepki brata prychnęła pod nosem, przegraną przyjęła z lekkim grymasem, ale przybiła żółwika z Gavem oraz przyjęła naszyjnik z delikatnym uśmiechem. Jednorazowo zerknęła na swoich rywali z uczuciem zazdrości w serduchu, nie ze względu na wygraną, bardziej chodziło o ich relację. Mniejsza... Odepchnęła nieprzyjemne myśli i uśmiechnęła się do Tonego, wzruszając przy tym ramionami.
    - Nie mów hop, dopiero się rozgrzewamy - poruszyła zabawnie brwiami. Słysząc co będzie robić w kolejnej rundzie uniosło wysoko brwi. No nieźle, dojenie krowy, spojrzała po Morganie, a widząc jej minę stwierdziła, że chociaż tu jakieś tam szanse ma.
    Widząc jak Gave obejmuje Tonego z tym specyficznym błyskiem w oku, uśmiechnęła się pod nosem, ten to zawsze musi coś pokombinować. Zaśmiała się na propozycję chłopaka.
    - No, no, poczekaj może lepiej aż usłyszysz propozycje - ona już wiedziała, że te będą grube, a Gavovi przecież już sam "Kopernik" nie odpowiadał. Na przytyk co do Gava spojrzała po przyjacielu, lekko unosząc brew ku górze. Co niby miało jedno do drugiego?
    - Jajeczny i życiowy, zapewniam - odparła z nieco cynicznym uśmieszkiem i poklepała delikatnie brzuszek. - Ogarniemy, to tylko konkursy, nic istotnego - puściła oko Gavovi, cmoknęła go w policzek i ruszyła w stronę krowy, by w pierwszym kroku przywitać zwierzę, wystawiając ku niemu dłoń i dając się obwąchać.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  40. Natan odruchowo objął ją tak, aby przytrzymać w razie potrzeby i pokręcił rozbawiony głową.
    - Zachłanny potworek - skomentował muskając palcami jej brzuch i chwilę później jej dłoń. Sytuację z Tonym i Gavem obserwował swobodnie, nawet pozwalając sobie na lekko złośliwy uśmiech co do komentarza prowadzącego i wywracając oczyma na obronę Akane. Parsknął śmiechem na propozycje drugich imion i zmarszczył lekko brwi.
    - Zaraz, zaraz... dwie Fasolki? - spojrzał po siostrze, unosząc lekko brew. Nie zrobił tego jednak głośno, co by reszta zgromadzonych nie słyszała tych rewelacji. - Och w tym przypadku zgadzam się z naszym prowadzącym. Próba oszustwa, przekupstwa sędziego na swoją własną korzyść. W tym konkretnym wypadku... - pokiwał lekko głową. - Mam nadzieję, że w związku z tym sędzia przychylnie zerknie na nasze zmagania - dodał jeszcze i zerknął na krowy, krzywiąc się lekko. Gave za to zmarszczył lekko nos.
    - Nie zawsze muszę mieć jaja - skomentował. - W ogólnym rozrachunku liczy się wygrana - dodał nie bardzo mając ochotę się kłócić z kimkolwiek. Pokręcił lekko głową na słowa Akane. - Nie no... umówmy się, w życie to ja nie bardzo umiem - zaśmiał się cicho. - Już mnie tak nie broń... - zawiesił głos. - Znaczy no dzięki to miłe, ale no wiesz... jak bronić to czymś prawdziwym. Na przykład no nie wiem... słowami, że młody bóg ze mnie. Albo przystojna dupa, albo... charakterna bestia i tak dalej - poruszał zabawnie brwiami. - Pasuję. Jednak te drugie imiona jakieś kiepskie... - dodał jeszcze do Tonego. - Wygramy w uczciwej walce.

    Tatuśki

    OdpowiedzUsuń
  41. Tony wzruszył ramionami i pokręcił lekko głową z zadziornym uśmiechem na twarzy, nie komentując już tych całych jaj Gava. Zdecydowanie wystarczyło. Pytanie Natana sprawiło, że wzruszył lekko ramionami.
    - Dwie opcje drugiego imienia do wyboru - gładko sprostował swoją gafę, a przynajmniej miał nadzieję że to przejdzie, bo faktycznie niepotrzebnie się z tym wyrywał. Zmieszał się nawet odrobinę, a gdy Gave uznał jednak że wygrają w uczciwej walce uśmiechnął się do niego lekko.
    - No i o to chodzi - klasnął w dłonie. - Zapraszam tatuśków jako pierwszych do walki.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  42. Morgana również spojrzała zaciekawiona po brzuchu Akane, gdy Natan wyłapał coś o dwóch Fasolkach. An z kolei lekko zacisnęła usta i westchnęła głośno.
    - Wszystko wyjaśnię w swoim czasie, teraz się lepiej skupcie na konkursach, co byście na laurach nie ostali - poruszyła zabawnie brwiami w stronę brata, a na komentarz Gava pokręciła lekko głową.
    - Bardziej mi chodziło o życiowe kombinowanie i układziki, akurat to w tym świecie jest dość popularne - przyznała z lekkim uśmiechem i zaraz uniosła kącik ust delikatnie. - Przystojny, charakterny kombinator - podsumowała pogodnie i nim odeszła do krowy przytaknęła głową, zgadzając się z komentarzem o uczciwej walce.
    Kiedy panowie szykowali się do swojego pojedynku obie dziewczyny stały już przy zwierzętach. Akane delikatnie głaskała swoją krowę po boku, Morgana z kolei zerkała na wymiona... Nigdy nie miała do czynienia z tym zwierzęciem, zdecydowanie sprawniej poszłoby jej chyba ujechanie byka niż dojenie jałówki, ale wiedziała dość sporo o zwierzakach i również poświęciła czas na przedstawienie się swojej "koleżance".

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  43. Gave uśmiechnął się zadziornie słysząc o przystojnym kombinatorze i w jakimś takim małym geście ucałował policzek Akane.
    - Na szczęście - rzucił tylko i już stał przy swoim stanowisku. Zakasał rękawy czekając na znak startu, a kiedy ten rozbrzmiał zabrał się do pracy. Nie spoglądał w stronę swojego przeciwnika. Pracował miarowo. Zakładał pieluchy jedna po drugiej. Z pierwszymi trzema miał parę problemów, a potem poszło łatwiej. Dopiero na dźwięk radosnych okrzyków Natana, zerknął na niego.
    - Niemożliwe - fuknął. - Zatrzymałeś czas, na pewno! - wymamrotał, bo znów przegrał. Był tym razem dwie pieluchy za Natanem. Młodszy Grandsand puścił do niego oczko i pokręcił głową.
    - Nie potrzebuję takich dopalaczy w walce z tobą - zapewnił go swobodnie podchodząc nieco bliżej i obserwując jego ostatnią pieluchę. - Dobrze ci poszło - zapewnił go. - Po prostu... nie miałeś Aishy i Aidena do praktyki - zmierzwił mu włosy w jakimś takim nieco przyjaźniejszym geście. - Siarczku! Twoja kolej! Trzymam za ciebie kciuki! - rzucił do Morgany.

    Tatuśkowie

    OdpowiedzUsuń
  44. Cmoknięcie przyjęła z wesołym uśmiechem, dziękując cicho chłopakowi, a kiedy konkurs się zaczął, zacisnęła mocno kciuki kibicując Gavovi. Szło mu naprawdę dobrze, ale Natan okazał się szybszy. No cóż, rzeczywiście miał więcej do czynienia z dziećmi, a na pewno z ich przewijaniem. Mimo wszystko pokazała Gavovi kciuki w górę.
    - Dobre tępo! - rzuciła i pogroziła palcem w stronę brata. - Ktoś tu się popisuje - zrobiła to samo w stronę Morgany, która z uśmiechem wzruszyła ramionami.
    - Świetnie kochanie! - posłała w stronę Natana buziaka i zatarła ręce, gotowa do działania. Akane tylko pokręciła głową i również zajęła stanowisko, a gdy padł sygnał obie przystąpiły do działania.
    Pierwszy strumyk mleka popłynął u Akane, zaraz jednak dziewczyna poczuła jego zapach i na chwilę zabrała dłoń z wymiona by przysłonić usta. W tym czasie i Morganie udało się co nieco wycisnąć z krowy, a kiedy znalazła patent to dalsza część wyzwania poszła dość sprawnie. An niestety musiała robić krótkie przerwy i nabierać w płuca powietrza, zapach świeżego mleka bardzo ją mdlił, nie było tragedii, ale pozycja dodatkowo ugniatała żołądek i sprawa mocno się pokomplikowała. Z ulgą przyjęła przegraną, wstała szybko co by ulżyć brzuchowi, najważniejsze, że wyzwanie już się skończyło. Oparła się o krowę i nabrała kilka głębszych wdechów, kiedy Morgana cieszyła się swoim zwycięstwem. Szczęście ewidentnie sprzyjało tej parce.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  45. Tony nie spodziewał się tego, że niemal każdą konkurencję wygra Morgana wraz z Natanem. Podrapał się lekko po głowie, zastanawiając się jak mógłby ułatwić przyjaciołom ostatnie zadanie. Wśród radosnych okrzyków i zachwytów nad wygranymi wyszedł znów na środek, zgarniając wszystkich do siebie.
    - Ostatnie zadanie dla was będzie banalnie proste - obiecał z uśmiechem na twarzy. - W tej sali ukrytych zostało 20 przedmiotów związanych z maluszkami. W przeciągu 10 minut spróbujecie znaleźć ich jak najwięcej. Para, która będzie miała ich więcej wygra - wyjaśnił spokojnie. - Przegrani otrzymują dodatkową minutkę - dodał zaraz, uznając że być może w ten sposób da szansę swym przyjaciołom. - Są młodsi, mniej doświadczeni - zerknął na Morganę i Natana. - Mniej zgrani - odchrząknął. - Dajcie im trochę forów.

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  46. Akane zbliżyła się gdy Tony wezwał do siebie, ale nadal była nieco blada. Poszukiwania rzeczywiście brzmiały dość łatwo, ale to też było bardziej szczęściem niż sprawdzeniem własnych umiejętności. Co innego gdyby Gave mógł użyć duchów, wtedy poszłoby sprawniej, ale nic... Skrzywiła się na dodatkową minutkę, nie lubiła dostawać fory, a już fakt mdłości odrobinę ją drażnił. Młodsi, mniej doświadczeni, ok, aczkolwiek komentarz o zgraniu był w jej mniemaniu zbędny.
    - Żadnych forów, już ta dodatkowa minuta starczy... umiemy przełknąć przegraną - mruknęła i złapała Gava za rękę by pociągnąć za sobą. - Zaraz rzygnę... Ewidentnie nie mam dnia na takie zabawy - rzuciła cicho w jego stronę i westchnęła by zaraz głośno wypuścić powietrze i na chwilę przymknąć oczy. - Gdzie zaczynamy poszukiwania? - zapytała.
    Morgana spojrzała z odrobiną troski na białą buzię Akane, mogli im dać tą minutkę, nie widziała w tym problemu.
    - Tak źle znosi przegrywanie czy po prostu źle się czuje? - zapytała Natana. W końcu sama była w ciąży, wiedziała, że czasami dni były nie do zniesienia. - Rozdzielamy się czy robimy jak na zwiadach? - zapytała jeszcze. Zwykle, gdy szli w nowy teren i szukali ewentualnych wrogów czy pułapek stawali plecami do siebie i przesuwali się krążąc po słanej osi. W razie gdy jedno czegoś nie zobaczyło, zaraz drugie miało szanse coś dostrzec.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  47. - Ty się już tak nie krzyw, Słonecko - Gave objął ją ramieniem i podprowadził do najbliższego krzesła. - Ty tu sobie ładnie odpocznij chwilę - podał jej szklankę wody, a sam rozejrzał dookoła sali i odchrząknął. - Potrzebujemy chwilki przerwy - rzucił do Tonego ale i pozostałych w sali, po czym zerknął na Febe. - Uhm... mogłabyś na nią zerknąć? - zapytał podchodząc do kobiety i zaraz łapiąc Maryl za rękę. - Ale żeby tak nie zostawiać dziury w programie to przygotowaliśmy mały przerywnik... o tak co by dodatkowe punkty zyskać - puścił oczko Akane i postawił Maryl na scenie. Dziewczynka zrobiła piękny piruet, a on sam przysiadł tuż obok niej.
    - Ja tańczę! - oznajmiła głośno czekając na melodię. Gave odetchnął głęboko, bo mimo wszystko występy przy tych wszystkich znajomych twarzach były dość krępujące. Wystukał rytm na kolanie i utkwił wzrok w Akane, co by chociaż na kimś się skupić.
    - Give me a second I... I need to get my story right - zaintonował, pozwalając Maryl rozpocząć swój śmieszny taniec, pełen skoków i piruetów. - My friends are in the bathroom, getting higher than the empire state... My lover... she's waiting for me... - wskazał na Akane. - Just across the bar... I know I gave it to you months ago I know you're trying to forget... - wstał z miejsca i pomógł Maryl zejść ze sceny, po czym zawirował razem z małą sadzając ją sobie ostatecznie na ramiona. - But between the drinks and subtle things
    The holes in my apologies, you know, I'm trying hard to take it back
    So if by the time the bar closes. And you feel like falling down...
    I'll carry you home... - podszedł do Akane, która najwyraźniej zaczynała czuć się lepiej. Wyciągnął do niej dłoń i objął ją lekko, zmuszając do wirowania po sali. - Tonight... we are young, so I set the world on fire. We can go brighter... than the sun - kontynuował wirując z nią po pomieszczeniu. Dzięki duchom asekurował Maryl, która dołączyła do śpiewu. - Carry me home tonight - zakończył z powrotem przy krzesełku i sadzając ją z powrotem na nim, po czym ruszając do Natana i Morgany. Maryl wcześniej postawił na ziemi. Złapał ich z lekkim uśmiechem na twarzy za ręce i pociągnął na środek kontynuując. - Tonight, we are young. So let's set the world on fire, we can go brighter than the sun. Tonight... you are young, so you can set the the world on fire, you can go brighter than ten sun... carry her home tonight... - zmienił trochę słowa puszczając ich i pozwalając im kołysać się po parkiecie. Natan choć nieco zaskoczony nie protestował zbyt mocno. Zakręcił delikatnie Morganą w takt muzyki i przyciągnął ją do siebie muskając ustami jej policzek.
    - W tym przypadku chyba lepiej będzie się rozdzielić - szepnął jej do ucha, zerkając zaraz na Akane. - Myślę, że już odzyskuje kolory - dodał zerkając na siostrę.

    Tatusiowie

    OdpowiedzUsuń
  48. Akane spodziewała się wielu reakcji, ale chyba nie takiej, co nie zmieniało faktu, że zrobiło jej się cieplej przy sercu. Pozwoliła by ją odprowadził i usiadła na krześle patrząc po chłopaku z czulszym uśmiechem.
    - Dzięki - przyjęła wodę i wzięła od razu pierwszego łyka. Febe już zaraz była obok.
    - Jasne - przytaknęła głową, dotknęła czoła An.
    - Ale... - dziewczyna zaczęła, jednak Gave wciął się ze swoim przerywnikiem. Hm? Zainteresowana spojrzała po nim, przeskoczyła wzrokiem na Maryl. Co oni kombinowali? Na piruet małej od razu na sali zrobiło się weselej, a An zaśmiała się delikatnie. Czyżby miała obejrzeć ich występ? W między czasie rozmawiała z Febe.
    - Raczej nic poważnego, zapach mleka i mnie zemdliło... - wyjaśniła, jednak meduza mimo wszystko wykonała mały lekarski wywiad. Szedł dość powolnie, bo An nie odrywała wzroku od Gava i sceny, czasem zerkała na tańce Maryl, ale mimo wszystko to w chłopaku miała głownie utknięty wzrok. Serducho zabiło szybciej, krew zaczęła żywiej płynąć i kolory powolutku wracały do jej buzi. Febe zacisnęła usta w wąską kreskę i pokręciła głową.
    - Złote usta, złote palce, polecam się na przyszłość - rzuciła żartobliwie, jednak zaraz An została porwana do tańca, a kobieta machnęła ręką i sięgnęła sobie po jakiegoś pierożka czy ciastko.
    Uśmiech nie schodził jej z twarzy, gdy tak wirowali po sali.
    - Carry me home tonight - również z nimi zaśpiewała i uśmiechnęła się szeroko, a gdy znowu usiadła zaśmiała się krótko, tak, czuła się teraz zdecydowanie lepiej, oczy aż jej błyszczały.
    Morganę ten występ bardzo zaskoczył, sam fakt, że Gave był jego inicjatorem i to w jak pozytywny sposób wszystko zostało poprowadzone. Zaproszona na parkiet spojrzała jedynie po Natanie i kiedy ten nie oponował, ruszyła by z nim wirować. Przytaknęła mu głową i pogłaskała policzek chłopaka w tańcu.
    - Mhm, tylko Ty mi teraz nie zbladnij - rzuciła żartobliwie, byli w końcu w centrum zainteresowania, ale Mor i tak musnęła jego wargi i wtuliła się by tak przebujać się do końca występu.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  49. Faktycznie niespecjalnie lubił przebywać w centrum uwagi, ale tym razem jeszcze to do niego nie dotarło. Przynajmniej dopóki Morgana nie wspomniała o blednięciu. Uraczył ją przerażonym spojrzeniem i pochylił się trochę do jej ucha.
    - Nie oddam walki walkowerem - zapewnił ją, chowając twarz w jej czuprynie i przez chwilę tak z nią kręcąc się na parkiecie. Mimo wszystko nie byli sami, a ten spontaniczny występ tylko dodał imprezie fajnego wydźwięku. Kiedy Gave skończył śpiewać, zebrał oklaski, a Natan sprowadził Morganę ze środka parkietu. Gave odstawił Maryl, szepcząc jej jeszcze coś do ucha, a potem podszedł do Akane.
    - To co? Odpoczęłaś? Możemy zaczynać? - zapytał jej, nachylając się zaraz do jej ucha. - Mój szpieg sprawdzi pod stołami - szepnął cicho.

    Tatuśkowie

    OdpowiedzUsuń
  50. Morgana uśmiechnęła się do Natana zadziornie.
    - W razie co mów, już i tak daliśmy czadu, mi nie zależy na wygranej - przyznała z uśmiechem kontynuując taniec, a gdy nadszedł czas, zeszła z parkietu w towarzystwie Nata. Musiała przyznać, że całe to spotkanie podobało jej się nieco bardziej niż przypuszczała.
    Akane klaskała energicznie na zakończenie występu, a kiedy Gave nachylił się do jej ucha, skradła mu krótki pocałunek w kącik ust.
    - Tak... To był jeden z najprzyjemniejszych odpoczynków jakie miałam - przyznała wesoło, z lekkim rumieńcem na twarzy. - Możemy zaczynać - zapewniła, a na wieści o szpiegu posłała chłopakowi znaczący uśmieszek.
    - Cholernie przystojny kombinator, showman - uśmiechnęła się szeroko patrząc mu w oczy i zaraz uniosła nieco zdziwiona brwi, zerkając za plecy chłopaka.
    - Chyba mamy więcej małych szpiegów - szepnęła dostrzegając dwie znajome duszyczki, które energicznie pokazywały miejsce jednego z ukrytych przedmiotów. - Małe cwaniary - zaśmiała się rozbawiona. Już zaraz obie dziewczyny były gotowe na poszukiwania, które zaczęły się gdy tylko Tony dał znak.

    Mamuśki xD

    OdpowiedzUsuń
  51. - Tylko nie patrz tak ostentacyjnie... bo nas wykryją - puknął ją palcem w czoło samemu idąc w przeciwległy kąt, by rozpocząć poszukiwania. Małe mogły współpracować z nimi, ale przecież żeby to dobrze ugrać nie mogli tak od razu odnajdywać wszystkich przedmiotów. Wiedział, że Akane pomyśli, ale jakoś ten komentarz mu się wyrwał. No bo przecież ona nie była zwyczajna do widoku duchów. On je już zwyczajnie ignorował. Sam poleciał za scenę uznając, że Tony to paskud i na pewno coś tam ukrył. Nie pomylił się. Znalazł różowe buciki. Następnie wpadł pod stół, gdzie Maryl podała mu śliniaczek i zaraz dorzucił śliniaczek do ich wspólnego koszyka. Dotarł wówczas do Akane. Minuta dobiegała końca. Widział, że i ona już coś w swoich dłoniach ma.
    - Dobrze nam idzie - uśmiechnął się do niej szeroko. - Tylko jak ci będzie słabiej to mów - poprosił ją, gdy Morgana z Natanem dołączyli do poszukiwań. Ukradkiem spostrzegł, że małe pokazują im kolejny kierunek, ale nie zdążył ruszyć, bo wtem stanęła przed nimi ściana piachu. Zamrugał nie rozumiejąc.
    - Ej Natan! - krzyknął do młodego mężczyzny. - Przecież i tak wygrywacie!
    - To nie ja - padła odpowiedź młodego Grandsanda, który zaraz znalazł się tuż obok Morgany. - Wszystko w porządku? - zapytał jej, bo miał niejasne wrażenie, że ten piasek pochodzi od niej. Nie wyczuł w nim ani Akane ani ojca, co dziwniejsze czuł w nim część siebie i Morgany. Zacisnął mocniej wargi, bacznie obserwując Morganę. - Siarczku, wdech i wydech... - poprosił ją, po czym zerknął na ich własnych przeciwników. - Zaraz was wyciągniemy - dodał. - Tylko uhm... nie walczcie z tym... - poprosił. Oczywiście póki ściana nie robiła im krzywdy. Nie do końca wiedział jak opanować to dziwne zjawisko.

    Tatuśki

    OdpowiedzUsuń
  52. - Aj... - pomasowała czoło, przyswajając jednocześnie uwagę. Racja, musiała wejść w swój tryb lekceważenia. W gospodzie udało jej się go nieco doszlifować, więc zaraz przytaknęła Gavovi głową i sama ruszyła na poszukiwania. Olewanie dziewczynek nie było takie łatwe, ale dla pozoru udawało jej się zerkać w różne puste kąty. Mimo to Fasolki zaprowadziły ją za bar, a tam znalazła wepchniętą w naczynie pieluszkę, która zaraz pomachała w powietrzu niczym prawdziwym trofeum. Kawałek dalej dopadła jeszcze butelkę dla dziecka i zaniosła swoje znajdźki do koszyczka.
    - Jak na minutę to świetnie - uśmiechnęła się szeroko w odpowiedzi, a na wzmiankę o gorszym samopoczuciu kiwnęła głową. - Dobrze - zapewniła. - W danej chwili jest dobrze - dodała szczerze i spojrzała po braciszku i Morganie, a zaraz po tym cofnęła się w tył, zbliżając do Gava, gdy zaskoczyła ich ściana piasku. - Hej! - oburzyła się lekko.
    - Nat... - teraz to Morgana poczuła się słabiej i powachlowała się ręką, miała wrażenie, że robi jej się nieco cieplej niż powinno. Czerwonowłosa zaczęła szukać ręką podparcia i wtedy zbliżył się Natan, o którego ta zaraz się oparła. - Chyba dziecko... - czuła innego rodzaju ciepło w swoim ciele, podobny płomień do tego jej, a jednak trochę inny. Nawet Niklaus i Lexi podnieśli się ze swoich miejsc, ta druga od razu wyminęła inne krzesła i zbliżyła się do córki. Znała te objawy, co prawda nie miała do czynienia z piaskiem, ale i ona poczuła znajomo obcy płomień w ciele Morgany.
    - Oddychaj spokojnie Mor... - poleciła matka i spojrzała na Natana. - Lepiej ją wyprowadzić na zewnątrz, miałam podobnie gdy ją nosiłam, ją i bliźnięta... Może dojść do samozapłonu, jej nic nie będzie, gorzej z otoczeniem - wyjaśniła.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  53. Natan złapał ją mocniej, żeby czuła wsparcie przy sobie. Przytrzymał ją mocno przy sobie, a kiedy Lexi zbliżyła się do nich przytaknął lekko.
    - Nic wam nie będzie, ani tobie ani maluchowi - powoli poprowadził ją w stronę wyjścia z gospody. - Oddychaj swobodnie, zaraz usiądziemy razem i pooddychamy wspólnie. Mnie nie spalisz - dorzucił z delikatnym uśmiechem na twarzy. - Szybko się regeneruję - przypomniał jej, zanim zaczęła protestować. - Ciekawe, że maluch uruchomił się jak zaczęło im nieźle iść... musi mieć w sobie gen rywalizacji - dodał jeszcze, chcąc ją po prostu trochę zagadać, żeby aż tak się nie martwiła. Spojrzał jeszcze na Lexi. - Czy możesz... - zacisnął mocno wargi. - Pójdziesz z nami? - poprosił ją. Uznał, że Morganie przyda się wsparcie kobiety, która przeszła przez coś podobnego. Poza tym obecność matki na pewno doda jej jeszcze otuchy.

    Natan

    OdpowiedzUsuń
  54. Morgana milczała, skupiła się na oddechu, bo co jak co, ale niekontrolowane uczucie gorąca było dla niej czymś nowym, przytaknęła Natanowi, dając znać, że go słucha. Nic im nie będzie, nie zrobią nikomu krzywdy, cały czas przytakiwała, próbując wolniej oddychać. Zaśmiała się krótko na wzmiankę o genie, ale zaraz wróciła do oddychania. Na propozycję Natana spojrzała prosząco w stronę matki, a Lex nie zamierzała oponować.
    - Tak, wdech, wydech - szła obok. - Pamiętasz jak nie mogłaś złapać rytmu z mieczem? Ojciec nauczył Cię wtedy pewnej melodii na pianinie. Ram, pam, pam, ram, pam, pam, pam... - kobieta zaczęła nucić wspomniany utwór. - Załapałaś raz, dwa, teraz oddychaj w tej melodii, wdech, dwa wydechy, wdech, trzy wydech, krótkie, jak ta melodia, jak melodia - uspokajała córkę. Mor z początku lekko zmarszczyła czoło, ale tak, rzeczywiście, było coś takiego, melodia, która zawsze ją uspokajała. Ram, pam, pam... Już przy drugim powtórzeniu zaczęła czuć różnicę i powoli wracał spokojny rytm serca.

    Morgana i Lex

    OdpowiedzUsuń
  55. Chłopak poprowadził ich kawałek od gospody na pusty piach i pomógł Morganie usiąść. Nie odzywał się więcej, widząc że sposób Lexi działa. Nie próbował innych sztuczek, po prostu był obok, głaszcząc ją uspokajająco po plecach. Pokusił się nawet o ten sam rytm co nucona wcześniej melodia matki dziewczyny. Widział, że dziewczyna powoli uspokaja oddech i swoje własne, szalejące serce.
    - Przynajmniej wiemy, że jest nasz... - uśmiechnął się delikatnie. - ...tak długo nie fikał, że powoli zaczynałem się o niego martwić... - dokończył, nieustannie dostosowując rytm głaskania do oddechu swojej ukochanej.

    Nat

    OdpowiedzUsuń
  56. Fakt, że jest w bezpiecznym miejscu, nikomu nie zagraża, obecność Natana i Lexi oraz melodia pod głaskanie i oddech sprawiły, że szybko dochodziła do siebie. W końcu westchnęła głośno i oparła głowę o ramię ukochanego.
    - Tak, zdecydowanie nasz... - przyznała i podniosła głowę by odwzajemnić uśmiech. - Ja już stawiałam, że to po prostu cisza przed burzą, że zacznie po porodzie albo i w trakcie - przyznała rozluźniona po czym spojrzała po matce.
    - Serio tak miałaś? - zapytała, a Lex przytaknęła.
    - Z Tobą to jeszcze nie tak źle, ale Diego dał się we znaki ze swoim piekielnym płomieniem... Zasłony w sali balowej paliły się dobry tydzień zanim zgasły - przyznała z lekkim uśmiechem. - Ale Ty zniesiesz to lepiej, jesteś Fenalis, dla mnie to było trochę bardziej niebezpieczne. - Mimo to ostrożnie, kontrolowanie cudzego ognia to nie taka łatwa sprawa - dodała na co Mor posłała jej lekki uśmiech i ponownie wtuliła się w Natana. - Będziemy ostrożni - zapewniła na co kobieta przytaknęła głową.
    - W to akurat nie wątpię, już nie - przyznała. - Zostawić Was samych czy wracamy? - zapytała po chwili ciszy.

    Morgana i Lex

    OdpowiedzUsuń
  57. Natan objął ją mocniej i przytulił do siebie, dalej spokojnie głaszcząc. Słuchał Lexi uważnie przytakując jej tylko. Nie mógł przecież przeżyć tego samego, ale potrafił sobie wyobrazić przez co przechodziły. Obie kobiety.
    - Za chwilkę wrócimy - spojrzał na Lexi. - Za moment... - dodał jeszcze, bo czuł że Morgana potrzebuje odpoczynku. On sam również. Chociaż chwilę. - Jeśli chcesz, możemy się wycofać. To tylko jedna zabawa - uśmiechnął się do niej. - Ale... złączył ich dłonie razem. - ... jeszcze nie chcę stamtąd odchodzić. Całkiem dobrze się bawię... - przyznał szczerze. - Możemy poddać zabawę i zostać jeszcze trochę przy stole - zaproponował. W końcu Lexi wciąż tu była. Pomyślał, że warto by było aby Morgana spędziła z nią trochę czasu. - Ale jeśli nie masz sił to możemy kompletnie sobie odpuścić - dokończył. Normalnie pewnie powiedziałby, że odprowadzi ją do domu i sam wróci, ale po tej akcji... nie chciał zostawiać jej samej.

    Nat

    OdpowiedzUsuń
  58. Lexi kiwnęła głową i powoli wróciła do gospody, zostawiając parkę samej sobie. Morgana nie czuła się zobowiązana by potwierdzać słowa Natana, nadal trwała przy nim lekko wtulona i jedynie posłała matce uśmiech na odchodne. Podniosła głowę i spojrzała w oczy Nata dopiero gdy ten zaczął rzucać swoje propozycje. Wysłuchała ich patrząc na niego czule, a kiedy skończył mówić dotknęła jego policzka i pocałowała go delikatnie.
    - Uwielbiam Twoją troskę, ale chyba zwariowałeś... - uśmiechnęła się do niego zadziornie. - Nic nie oddam, zawalczymy do końca - tyknęła go palcem w koniec nosa. - Sama bawię się lepiej niż zazwyczaj, naprawdę jest przyjemnie, przecież widzą jak błyszczą Ci oczy, nie ma opcji, wracamy na tą wojnę moja Platynowa Księżniczko - zaśmiała się lekko i jeszcze raz w niego wtuliła. - Jeszcze minutka, może dwie... - dodała z uśmiechem przymykając oczy.

    Morgana

    OdpowiedzUsuń
  59. Natan pokręcił lekko głową.
    - Trochę mnie przestraszyliście to co się dziwisz - objął ją mocniej, głaszcząc lekko po ramieniu. Na szczęście nic się nie stało, ale szczerze powiedziawszy bardziej martwił się o Morganę niż to całe otoczenie, które mogło spłonąć.
    - Wygramy to - rzucił już nieco weselej. - Zobaczysz - ucałował ją delikatnie, dotykając drugą dłonią brzucha dziewczyny. - Młody... tylko już tak nie kombinuj dobra? A przynajmniej ostrzegaj zanim zapragniesz pokazywać rogi - uśmiechnął się lekko.

    Gave w tym czasie posadził Akane przy stoliku co by jeszcze trochę odsapnęła i nałożył sobie sałatki, uznając tę przerwę za doskonały moment na chwilę jedzenia. Oczywiście to wszystko, kiedy ściana piachu wreszcie opadła. Choć kusiło go, aby pooszukiwać bardziej. Wykorzystać ten czas na odnalezienie reszty przedmiotów to odpuścił tę myśl dość szybko.
    W końcu do sali weszła Lexi i oświadczyła, że sytuacja została opanowana, a młodzi za chwilę wrócą do środka. Odetchnął głęboko zerkając na Akane.
    - Już możesz przestać się martwić - rzucił lekkim tonem. - Nie będziesz miała brata z depresją na głowie - dodał jeszcze, przegryzając słowa sałatką.

    Nat i Gave

    OdpowiedzUsuń
  60. - Sama się wystraszyłam - przyznała. - Na szczęście nic nam nie jest, przynajmniej takie mam wrażenie, tak czuję... - dodała i sama lekko pogłaskała swój brzuch by zaraz posłać ukochanemu ciepły uśmiech i zaśmiać się na upomnienie syna.
    - Nie, nie, bez upominania, po prostu poczekaj jeszcze chwilę i dokazuj już na zewnątrz - poprawiła prośbę, bo chociaż czuć jak malec się rusza było czymś niesamowitym to w takich chwilach nie należało do przyjemnych.

    An usiadła bez większego sprzeciwu, jednak zerkała od czasu do czasu na drzwi gospody i mruczała ciche komentarze pod nosem. Na widok i wieści Lexi odetchnęła wyraźnie.
    - Skoro to nie Nat i nie tata to... Myślisz, że ich dzieciak się odpalił? - zagaiła do Gava, a słysząc o depresji wzruszyła ramionami. - Szczerze wątpię, że byłabym w stanie coś ugrać w takiej sytuacji. Poszłabym co najwyżej targować się do Twojego papcia, te dodatkowe życia na coś by się wtedy zdały - przyznała.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  61. Gave wzruszył ramionami.
    - Pewnie wyczuł te nasze Fasole okropne i chciał rodzicom pomóc - rzucił pół żartem i pół serio, następnie obrócił się na krześle by wyłapać Tonego wzrokiem. Już miał pytać, kiedy ten dzieciaka skroi, kiedy przyszło mu do głowy, że jednak może nie warto. Kumpel wystarczająco przeszedł, żeby teraz mu dokładać. Zamiast tego zerknął na Ryu.
    - Wyrwałeś już kogoś? - zainteresował się. - Jeśli nie... to miałbym ciekawą robotę... piszesz się? - zapytał od niechcenia. - Szybka sprawa, zyski dzielimy na dwa - dodał jeszcze popijając sałatkę sokiem z gumijagód. - Szukam ducha, upierdliwego... - dorzucił jeszcze, po czym zerknął na Akane. - Nie wiem czy ten mój ojczulek poszedłby na takie targi - skomentował, chociaż po chwili namysłu odetchnął głęboko. Może gdyby Gavin się za nią wstawił... albo on sam. Potrząsnął lekko głową. Nie, lepiej było tego Akane pod nos nie podsuwać. - Te swoje życia chowaj dla siebie. Przecież to cud... że podczas waszej cudownej podróży w tę i wewtę obyło się bez żadnych ataków. Z twoją ciapowatością i jego szczęściem? - wytknął jednego i drugiego palcami. - Powinniście dostać koronę za bezpieczne dotarcie do domu - uśmiechnął się do Akane lekko.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  62. Ryu uniósł wysoko brew słysząc to pytanie i uśmiechnął się krzywo.
    - Taa, ciebie - puścił mu buziaka w powietrzu, po czym upił trochę swojego soku i omal się nim nie zadławił nim słysząc kolejne pytanie. - Jasne, szybka sprawa, duże zyski... ciekawa robota... - powtórzył po nim. - Zupełnie jak ostatnio? Z twoimi głośnymi akcjami i wydawaniem naszej obecności, bo taki miałeś kaprys, hm? - znów uniósł brew i popatrzył po nim z powątpiewaniem, a gdy usłyszał o duchu westchnął ciężko. - Pogadamy później - mruknął w końcu. - Bez detali w nic nie wchodzę - skomentował jeszcze, po czym wybuchnął cichym śmiechem i skinął głową.
    - Mądrze gada w tym wypadku - puścił oczko do Akane. - Trzymaj życia przy swoich czterech literach. Na pewno jeszcze ci się przydadzą - dokończył, obserwując wchodzących do sali Morganę i Natana.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  63. Uśmiechnęła się pod nosem. Walka płodów, to dopiero heca. Słysząc pytanie Gava i resztę wypowiedzi zmarszczyła lekko czoło.
    - A co, jakby kogoś wyrwał to by nie mógł iść? - zapytała wyraźnie rozbawiona, a na odpowiedź samego Ryu zaśmiała się pod nosem i lekko pokręciła głową. Skubnęła zaraz sałatki z talerza Gava, a kiedy ta jej zasmakowała sama wstała by nałożyć sobie małą porcję. Wzruszyła ramionami na ich opinię co do żyć.
    - Chwilowo wolę się po prostu nie narażać, może i racja... Jak już urodzę to może być z tym gorzej... - stwierdziła po chwili przemyśleń po czym sama spojrzała na wchodząca parkę. Uśmiechnęła się lekko, wyglądali na spokojnych.
    - Jedź, jedź, przydadzą nam się siły skoro... - nie chciała mówić przy świadkach o ich małych pomocnicach. - Noo, przy takich rywalach - poruszyła zabawnie brwiami. Może lepiej było nie oszukiwać, co by się ta impreza spokojnie skończyła?

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  64. Gave pokręcił lekko głową.
    - A skąd - zaprzeczył. - Chociaż pewnie pociągnąłby ją za nami, a no kula u nogi niepotrzebna - skomentował, krzywiąc się z kolei na buziaka i wstając od stołu. Przez moment debatował sam za sobą zanim nie wskoczył Ryu na kolana i pogłaskał go po włosach.
    - Oj Łosiu... - cmoknął go w policzek, tak aby przypadkiem policzka nie dotknąć. - Nie wiedziałem, że aż tak cię kręcę - przesunął dłonią od szyi po klatkę piersiową chłopaka. - Żadnych wygłupów nie będzie. Wbrew pozorom uczę się na swoich błędach - dorzucił trzepocząc zalotnie rzęsami i robiąc minę zbitego kota. Zerknął przelotnie na rywali i pokiwał głową. - Najpierw rywale, potem pogadamy - dodał jeszcze i wciąż nie schodząc z kolan czarnowłosego sięgnął sobie po swój talerz sałatki.
    - Słonecko, aż dziwne że nie jesteś o mnie zazdrosna - zrobił zasmuconą minę.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  65. Nie wiedzieć czemu spodziewał się takiego rozwoju sytuacji. Nawet go to całe przymilanie Gava nie zaskoczyło. Mimo to spiął się lekko, gdy ten tak śmiało wskoczył mu na kolana. Zaraz jednak objął go ramieniem i sięgnął po swój widelec, żeby skubnąć sałatki chłopaka i wepchnąć mu ją do buzi.
    - Nie wydaje mi się, Dusecku żebyś faktycznie uczył się na swoich błędach - rzucił luźno, po czym złapał tę jego dłoń błądzącą po jego torsie i splótł sobie ich palce razem. - Wciąż i na nowo mnie prowokujesz, a już ustaliliśmy, że to ja jestem na górze, gdy chodzi o nasz skomplikowany związek - zbliżył usta do jego warg i dmuchnął w nie powietrze. - Idź teraz wygrać tę konkurencję, a potem porozmawiamy. Moje łóżko stoi dla ciebie otworem - puścił do niego oczko i ostatecznie zepchnął go ze swoich kolan. - Powodzenia Żabo, trzymam kciuki - uśmiechnął się szeroko do Akane, rekwirując sobie cały talerz Gava.

    Ryu

    OdpowiedzUsuń
  66. Widząc tą całą scenę westchnęła głośno i oglądała jej przebieg jedząc swoją sałatkę. No nieźle, zaraz serio towarzystwo sobie pomyśli, że ten ich trójkącik to w przenośni i dosłownie. Słysząc komentarz o zazdrości posłała Gavovi zadziorny uśmiech.
    - Zawsze mogę dołączyć, Ryu w końcu ma dwa kolana - sama zatrzepotała teatralnie rzęsami i zjadła ostatni kęs sałatki by wstać z miejsca i posłać chłopakom buziaczka w powietrze. - Dzięki - uśmiechnęła się do Ryu, a Gava pogoniła ruchem dłoni. Przez te jego flirciki będą w plecy z czasem, Natan i Morgana stali już przy Tonym zwarci i gotowi.

    Akane xD

    OdpowiedzUsuń
  67. Gave naburmuszył się na te wszystkie insynuacje Ryu i nawet wstrzymał oddech, kiedy ten się do niego zbliżył. Przecież nigdy nie było wiadomo co takiemu strzeli do łba i czy go pocałuje czy też nie. Odetchnął z ulgą gdy tak się nie stało i zaraz pokręcił głową.
    - O nie... te kolana są tylko moje - pogroził palcem przed oczyma Akane. - Ty możesz zająć te drugie - klepnął się po swoich i ruszył wraz z nią w stronę Tonego. - To co? 10 minut tak? - zapytał dla przypomnienia zasad i uzyskawszy odpowiedź a potem magiczne "start" ruszył na poszukiwanie skarbów.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  68. Nawet uśmiechnęła się pod nosem na taki przejaw zazdrości, ten akurat jej odpowiadał, był dość zabawny i mało inwazyjny.
    - No skoro tak, na dwóch zawsze wygodniej - rzuciła z lekkim śmiechem i zaraz przytaknęła mu głową by na "start" ruszyć ku poszukiwaniom.
    Zarówno Natanowi i Morganie jak i Akane z Gavem szło dość sprawnie, przy ósmej minucie szli łeb w łeb i coraz trudniej było znaleźć kolejne to przedmioty, udało się jednak i Gavovi, i Morganie i znowu był remis. Dosłownie na kilka sekund przed końcem Natan dopadł jeszcze jedną pieluszkę, a An rozłożyła ręce słysząc "koniec" Tonego.
    - No w czepku urodzeni, w czepku! - pogroziła palcem braciakowi i zaśmiała się pod nosem. Dobrze się bawiła przy tych całych poszukiwaniach i atmosfera sama w sobie była przyjemna, więc przetrawienie porażki nie było takie straszne.
    Morgana z kolei doskoczyła do Natana i ucałowała go czule.
    - Wygrana! - rzuciła z szerszym uśmiechem, wcale jej nie potrzebowała, ale czuła pewnego rodzaju dumę, w końcu wszystkie zadania poszły im bardzo sprawnie.

    Mamuśki

    OdpowiedzUsuń
  69. Tony uśmiechnął się szeroko i najpierw pogratulował przegranym, ściskając ich oboje mocno.
    - Dobrze było - zapewnił ich. - Tyle brakowało - pokazał małą szparę między palcami. Nie obyło się bez nagród pocieszenia. Wręczył Akane i Gavowi małe, wystrugane z drewna kołyski z dzieckiem w środku. Potem podszedł do wygranych i kolejno uściskał Morganę i Natana. Choć wymagało to od niego chwili zbierania się w sobie to cieszył się, że udało mu się zdobyć na ten gest.
    - A teraz poprosimy wygranych o przemowę - rzucił wesoło, wręczając im symboliczne trofea, które wystrugał z drewna przy pomocy Meliodasa. Pucharki z dzieckiem siedzącym tuż na nim i napisami "super mama" i "super tata".

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  70. Gave nawet specjalnie nie przejął się przegraną. Walka była wyrównana a samo rozmieszczenie przedmiotów dość losowe. Kwestia szczęścia. Pogratulował Natanowi i Morganie ściskając im dłonie, a potem objął mocno Akane przytulając ją przez chwilę.
    - Dobrze nam poszło - poczochrał ją po włosach. Na uścisk Tonego zareagował z uśmiechem i przyjrzał się wystruganej kołysce. - Sam robiłeś? - zapytał go i pokiwał lekko głową. - Wow, świetne - rzucił wcale nie udając radości. Musiał przyznać że to była całkiem przyjemna impreza.
    Natan natomiast pokazał siostrze język i zaraz z ogromną przyjemnością przyjął pocałunek Morgany.
    - Ani przez chwilę w to nie wątpiłem - wyszczerzył się do niej, blednąc dopiero na słowa o przemowie. Najchętniej oddałby tę przyjemność Morganie, ale... był niemal pewien że nie ma ochoty wymyślać tych paru słów i mówić na forum równie mocno co i on. - No dzięki - odchrząknął patrząc na Tonego spode łba. Odebrał od niego trofeum i odetchnął głęboko. - To ten... znaczy nie spodziewałem się, że będziemy musieli coś tu dziergać - przyznał wywołując lekkie śmiechy na sali. - Tato... - zwrócił się do Niklausa. - Chciałbym, żeby to trofeum... okazało się prawdą - zagryzł lekko wargę. - Być takim ojcem jakim ty jesteś dla mnie i Akane... ale i dla bliźniaków - uśmiechnął się lekko. - Myślę, że powiem tu w imieniu swoim i Akane... - zerknął na siostrę trochę niepewnie. - Wiele ci zawdzięczamy. Mimo, że nie byłeś obecny przez całe nasze życia to kiedy już się w nich pojawiłeś to sprawiłeś, że poczuliśmy się częścią tej małej rodziny. Dzięki tobie nauczyliśmy się kochać, ufać sobie nawzajem i po prostu cieszyć się małymi przyjemnościami. No i... - uśmiechnął się do niego krzywo. - ...iść po trupach do celu niekiedy - puścił do niego oczko. - Cieszę się, że nasze dzieciaki będą miały takiego dziadka - uśmiechnął się słabo. - Lexi... - zerknął na kobietę i objął mocniej Morganę. - ...wychowałaś wspaniałą córkę i chociaż ciebie też przy niej długo nie było to... teraz macie dla siebie cały czas tego świata - ucałował Morganę w policzek. - Ale myślę, że nie ja powinienem się wypowiadać co do ciebie - ścisnął dłoń Morgany, oddając jej głos (tu przemowa jak już Mor będzie miała kolej w odpisach). Po jej przemowie odetchnął głęboko.
    - Mam jeszcze jedną prośbę - dodał z zadziornym uśmiechem, spoglądając na Akane i Gava. - Chciałbym prosić przegranych o występ. Zaśpiewajcie nam coś skocznego, a całą resztę zapraszam do tańca - rzucił lekko, podchodząc do Akane i mocno ją ściskając. - Kocham cię głupolu - szepnął jej do ucha.

    Tatuśki

    OdpowiedzUsuń
  71. Czując objęcie Gava wtuliła się w niego na chwilę. Zmarszczyła nos na zmierzwienie włosów i przytaknęła chłopakowi głową, posyłając szeroki uśmiech i pstrykając delikatnie w ucho.
    - Tak, zdecydowanie dobrze - przyznała z uśmiechem by zaraz przyjąć objęcie przyjaciela i uroczą nagrodę. Z podziwem spojrzała po figurkach. - Naprawdę świetne - powtórzyła po Gavie i nachyliła się do jego ucha. - Akurat dla dwóch Fasolek - szepnęła konspiracyjnie, a na wieści o przemowie parsknęła śmiechem. No to się trafiło zadanie, idealne dla anty mówców.
    Morgana również przyjęła puchar i z zaciekawieniem oglądała rękodzieło, a gdy padło coś o przemowie to zdawała się ze szczegółami wpatrywać w każde osobne żłobienie figurki, zupełnie jakby nie usłyszała. Zaraz jednak złapała Natana pod ramię, dodając mu otuchy.
    - Damy radę... - szepnęła kącikiem ust i już przy pierwszych słowach zaśmiała się delikatnie, tak jak reszta.
    Niklaus również się śmiał, ale słysząc swoje imię spoważniał odrobinę i nastawił ucha. Z automatu wstał, sądząc, że syn po prostu o coś go poprosi, ale nie, zupełnie nie o to chodziło i już zaraz na jego twarzy namalowało się zaskoczenie. Nawet ślinę przełknął głośniej i oczy delikatnie go zapiekły. Skubaniec... Tego się nie spodziewał. Akane przy tych wszystkich słowach przytakiwała i sama spojrzała na tatę, z resztą teraz chyba każdy się na niego gapił co znacznie utrudniało sprawę. Dobrze, że dodał o tych trupach, bo jeszcze chwila i by się tu rozkleił. Zaśmiał się, mimo wszystko nie umiejąc ukryć wzruszenia, nawet odpuścił i nie próbował go ukrywać. Przyłożył dłoń do serca i spojrzał po swoich dzieciach.
    - Zawsze i na zawsze, choćby gówno z nieba leciało, jestem - podsumował krótko i zaraz spojrzał na Lexi, która również została wywołana. Czerwonowłosa wyraźnie się zdziwiła, szczególnie bo tak wzruszającej wypowiedzi. Spojrzała po Natanie unosząc brwi, ale już na pierwsze słowa posłała mu cieplejszy uśmiech i wdzięczne spojrzenie, by zaraz przeskoczyć nim do buzi córki.
    - Tak... - Mor chrząknęła, gdy Natan dał jej swoje pięć minut, wtuliła się odrobinę mocniej w chłopaka i skrzyżowała wzrok z mamą, zaraz jednak zerknęła na Nika. - Nim przejdę do mamy, ja również Ci dziękuję - zaczęła. - Pomogłeś mi bez zbędnego "ale", uwierzyłeś i nigdy nie próbowałeś zastąpić rodziców. Natan i Akane mają szczęście, że Ciebie mają, wszyscy tu mamy to szczęście - uśmiechnęła się lekko i teraz spojrzała na Lex. - Ja też mam to szczęście, że mam takich rodziców - przyznała. - Powoli dociera do mnie jak bardzo musiało boleć Cię serce, gdy postanowiłam od Was odejść. Malec jest dopiero w moim brzuchu, a już panicznie boję się o jego los na tym świecie... - oczy lekko jej się zaszkliły, ale uśmiechnęła się odrobinę szerzej. - Jestem wdzięczna, że mimo tego strachu pozwoliłaś... Że pozowoliłaś mi ruszyć i znaleźć swoją własną drogę, że zaufałaś i uwierzyłaś w moją własną siłę bardziej niż ja sama wtedy wierzyłam. Gdyby nie to, byłabym teraz w zupełnie innym miejscu, może mniej, może bardziej szczęśliwa, nie wiem, ale to nie ważne bo naprawdę bardzo podoba mi się gdzie teraz jestem i... Mamo... jest w tym też Twoja zasługa - przetarła łezki zebrane w kącikach oczu, a Lexi wstała, pozwalając sobie na uronienie kilku własnych łez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Trzeba je szybko złapać - rzuciła żartobliwie Kapłanka. - Łzy szczęścia to najpotężniejsza łza feniksa - zaśmiała się delikatnie i spojrzała po młodych. - Duma mnie rozpiera gdy na Ciebie patrzę - zwróciła się do Morgany, ale zaraz zerknęła na Natana. - Na Was... Nigdy nie byłam tak spokojna o swoje dziecko jak teraz Natanie. Wierzę, że zarówno ona jak i wasze dziecko są przy Tobie bezpieczne, dziękuję Ci za to. Pamiętaj, że zawsze możecie na nas liczyć - zapewniła na zakończenie.
      Akane słuchała tych wszystkich wyniosłości z lekkim uśmiechem na twarzy, sympatycznie, że właśnie taki finał miał utarg Natana z rodziną Morgany. Nie chciała się wpieprzać, a przecież zamierzała jeszcze pogratulować braciszkowi i jego pannie. Prośba? Widząc jak Natan patrzy w ich stronę już czuła w kościach, że to będzie coś związane z nimi. Już słyszała "proszę byś jej pilnował" czy jakieś inne podobne uwagi skierowane do Gava, ale nie, na szczęście chodziło jedynie o śpiewanie. Z ulgą objęła brata.
      - To teraz dałeś, daj nam chwilę na wybór - rzuciła rozbawiona ściskając go. - Gratuluję i... Też Cię kocham matołku - przyznała po czym uściskała jeszcze Morganę i zaraz przysunęła się do Gava. - Piszesz się przystojna, charakterna mordo czy pasujesz? - poruszyła zabawnie brwiami.

      Mamuśki

      Usuń
  72. Gave poczuł się trochę przytłoczony tym całym patosem i pięknymi wzruszającymi słowami. Pewnie, miło się tego wszystkiego słuchało, ale ta wylewająca się i wszechobecna słodycz jakoś tak nieco go przygasiła. Utkwił więc wzrok w Maryl uśmiechając się do niej lekko i od czasu do czasu strojąc miny. Drgnął lekko słysząc o przegranych i skupił się na słowach Natana. Zamrugał w pierwszej chwili nie rozumiejąc, po czym wzruszył ramionami.
    - Czemu nie - zgodził się, bo w końcu już jeden występ tego wieczoru dał, to nie szkodziło dać ich kilku więcej. Odszedł z Akane na bok, żeby obgadać szczegóły, po czym wskoczył na scenę i uzgodnił to i owo z muzykami, jednocześnie ustawiając dwa krzesła obok siebie.
    - Nie będzie tak lekko - uśmiechnął się do Natana i Morgany. - Zapraszam zwycięzców na krzesła... - ponaglił ich dłonią, a Akane współpracowała przy tym również machając na nich niecierpliwie. - Pierwszy utwór chcielibyśmy zadedykować przyszłej Morganie i przyszłemu Natanowi - odchrząknął. - Tak wiecie, trzydzieści lat później - rzucił lekko. - Oby do tego nie doszło - wyszczerzył się do Akane i kiedy ta stanęła za Morganą podszedł do niej i ucałował ją w policzek, przystając zaraz za Natanem. Dał znać muzykom do rozpoczęcia przygrywki.
    - I feel bad that you feel bad, about me feeling bad about you feeling bad... about what I said about what you said about me not being able to share a feeliiiiing - zaczął swoją kwestię wskazując to na Natana to na Morganę, wzruszając kilkakrotnie ramionami i kończąc patrząc z wyrzutem na Akane.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  73. Akane mimowolnie uśmiechnęła się na całusa od chłopaka i jakoś tak zaśmiała krótko, wiedząc co ich zaraz czeka. Puściła jeszcze Gavovi oko, a kiedy wygrani siedzieli na scenie przybrała pozycję stereotypowo urażonej dziewuszki. Ręce skrzyżowane na piersi, stała lekko bokiem do Gava i kierowała spojrzenie pod sufit, strojąc przy tym miny, gdy on zaczął swoją kwestię. Marszczyła nawet czoło i zerkała na niego ukradkiem, rozkładając ręce jakby pytała "co Ty gadasz?!"
    - If I thought that what you thought, Was that I hadn't thought about sharing my thoughts - zaczęła intonując palcem niektóre słowa i obróciła się z pretensjonalnym wzrokiem do Gava. - Then my reaction to your reaction, to my reaction, Would have been more revealing... - pokazywała raz palcem na siebie, raz na niego, w zależności od tekstu.

    Akane xD

    OdpowiedzUsuń
  74. Gdy An zaczęła swoją kwestię Gave wywrócił ostentacyjnie oczyma i dmuchnął sobie w grzywkę, jakby chcąc zakomunikować "serio?". Zrobił też gest klapiącymi dłońmi w stronę Akane mówiący nie mniej i nie więcej "bla bla bla, gadaj zdrów".
    Przy swojej kwestii przeszedł z boku Natana i oparł się nonszalancko o jego krzesło będąc zwróconym na wpół do dziewczyn.
    - I was afraid that you'd be afraid if I told you that I was afraid of intimacy - rzucił robiąc nieco zbolałą minę i zaraz wzdychając ciężko. Wstał przenosząc się trochę do przodu. - If you don't have a problem with my problem, maybe the problem's simply co-dependency? - dokończył patrząc na nią z sarkazmem malującym się na twarzy.

    Gave

    OdpowiedzUsuń
  75. Uniosła wysoko brwi, skrzyżowała ręce na torsie i cofnęła głowę w tył po czym pokręciła głową, i przewróciła oczyma. "Niedowierzanie" wypowiedziała bez słów i również przeszła na bok fotela, zakładając butnie ręce na biodra.
    - Yes, I know, that now you know, that I didn't know, that you didn't know, that when I said "No", I meant "Yes, I know" And that now I know that you knew, that I knew you adored me - ślizgała po nim wymownym spojrzeniem od stóp po czubek głowy, wypluwając swoją kwestię z niezadowolonym grymasem na twarzy.

    Akane

    OdpowiedzUsuń
  76. Gave oparł się o krzesło Natana zakładając ręce na jego oparciu i opierając o nie swe czoło. Kręcił przy tym głową, by spojrzeć na Akane z niedowierzaniem i pewnymi wyrzutami w oczach. Podszedł do niej łapiąc ją za podbródek:
    - I was wrong to - rzucił z przekąsem.
    Ponownie uniosła brwi, naparła na chłopaka cała sobą i lekko trzepnęła w rękę, aby zabrał palce z jej podbródka.
    - Say you were wrong to - odparła, również z przekąsem.
    Uniósł dłonie rozkładając je na boki w lekkim poirytowaniu.
    - Say I was wrong about - dorzucił odchodząc teraz do Natana i jakby szukając w nim zrozumienia dla tej całej sytuacji.
    Wytknęła Gava palcem.
    - You being wrong - spojrzała na Morganę, na Natana i popukała się po skroni wskazując ruchem głowy na chłopaka i kręcąc nią w niedowierzaniu.
    - When you rang to say that... - zaczął patrząc na nią z wyraźnym zniesmaczeniem jakby chcąc przekazać "znów sobie ten babsztyl coś wymyślił".
    Teraz to ona się zbliżyła i zaczęła pokazywać swoją dłoń oraz palec, na który nakładało się pierścionek.
    - The ring was the wrong thing to bring - rzuciła z cynicznym uśmieszkiem, patrząc na niego pretensjonalnie.
    Teraz to Gave postukał się po czole palcem spoglądając na Morganę i Natana. Teraz to nawet pierścionek jej nie pasował. Co za kobieta. Odtrącił jej dłoń, na którą namiętnie pokazywała z wyimaginowanym pierścionkiem.
    - If I meant what I said when I said: "Rings bored me" - zatrzepotał jej rzęsami z równą dozą cynizmu.
    Kiedy śpiewał swoją kwestię An odwróciła głowę do widowni i zatkała uszy z niemym "bla bla bla" na ustach. Pomachała mu jeszcze dłonią przed twarzą i obróciła się do niego tyłem by zrobić krok w przód i zaraz gwałtownie się do niego obrócić i zaśpiewać wspólną kwestię twarz w twarz.
    - I'm not mad, that you got mad, when I got mad...!
    Trudno mu było w tym wszystkim zachować powagę, bo choć mimika robiła swoje to oczy od czasu do czasu mu się śmiały. Mimo to nie odpuszczał jej w tym temacie.
    - When you said I should go drop dead! - przystawił palce w formie pistoletu do głowy i udał wystrzał wraz z Akane, by potem upaść kontrolowanie na cztery litery.
    Dziewczyna również była miało wiarygodna w swoich słowach, występ sprawiał przyjemność i po prostu ją bawił, a widząc skrzące oczy Gava uczucie tylko narastało, jednak tak jak i on starała się zachować pozory. Kiedy klapli razem na tyłkach westchnęli głośno siedźąc do siebie plecami.
    - But now it's out in the open, now it's off our chest, now it's 4 a.m. and we have therapy tomorrow, it's too late to screw... So let's just get some rest... - zerknęli na siebie przez ramię i znowu ciężko odetchnęli.

    Przegrani

    OdpowiedzUsuń

^