Klaus Bellhard - syn byłego księcia Phyonix (Allana Bellharda) oraz jego własnej siostry Fiony Bellhard. Urodzony tuż przed rozpoczęciem wojny i obaleniem władzy Bellhardów przez rodzinę Parrabellum oraz ich zwolenników. Oddany w dobre ręce przyjaciół Fiony i schowany przed światem. Jego istnienie pozostawało i nadal pozostaje w wielkiej tajemnicy przed aktualnie rządzącą kapłanką.
Klaus nigdy nie poznał swojego ojca, gdyż ten zginął w trakcie wojny. Matkę poznał w swoje 12 urodziny i od tamtej pory widywał ją regularnie, nigdy jednak z nią nie zamieszkał. Sytuacja w Phyonix im na to nie pozwoliła. Podczas trwających zamieszek stracił nie tylko ojca, ale i przyszywaną 4-letnią siostrę. Zginęła z rąk potwora, który śmiał rządzić tym krajem. Demona z krwi i kości, a jego dzieci dalej radośnie panoszyły się po całym Phyonix. Szlag go trafia, kiedy tylko o tym pomyśli. Choć jego matka dalej ma parcie o objęcie władzy, on sam nie jest tym specjalnie zainteresowany. Szuka natomiast sposobności do zemsty na Sangiusie. Uważa, że dzieciobójstwo powinno karać się śmiercią!
Przybył do Ardei, gdy tylko doszły go słuchy, że dwie księżniczki Parabellum zmieniają swoje miejsce zamieszkania. Uznał to za swoją szansę na zbliżenie się do tej przeklętej rodziny. Jak i na uszczęśliwienie swojej matki poprzez przywrócenie jej prawowitego miejsca. Do tej pory zdołał poznać rodzeństwo podczas ich nielicznych wizyt w barach w samym Phyonix, gdzie przygrywał na lutni i rozlewał alkohol w przerwach między swoimi "koncertami". Bliżej nie podchodził, nie chcąc palić sobie mostów.
Mieszka w małym, drewnianym domku i pracuje w karczmie "Wrzeszcząca Lutnia" jako barman, okazjonalnie przygrywając do tańca tutejszej ludności. Zaraża swym pokojowym nastawieniem, kiedy tylko może, ale gdy ktoś mu podskoczy potrafi pokazać kły.
[Krótko i na temat. W miarę rozwoju - będzie tu więcej informacji. Proszę nie zabijać.]
OdpowiedzUsuńSpędziła dzisiaj praktycznie cały dzień z Abyss na różnych polowaniach. Musiała uzupełnić własną spiżarnie, brzuch swojej gamorty, która przecież musiała jeść dużo każdego dnia, a to co zostało przy okazji miała zamiar oddać wujkowi Niklausowi. Grandsandowie nie mieli zbyt wiele czasu na takie sprawy, więc pomyślała, że będzie to całkiem miły gest wobec przyszywanej rodziny. Oczywiście skończyła cała umazana we krwi na koniec dnia. Własnej i zwierzęcej, więc postanowiła wziąć jeszcze krótką kąpiel, podczas gdy Abyss zajęła się pilnowaniem zapasów mięsa. Zwierzę oczywiście pilnowało również swojej właścicielki, ale czując zapach feniksa, który przecież kojarzył się z bezpiecznym domem, nie zareagowała.
Darcy wynurzyła się tyłem do nieznajomej postaci. Była co prawda ubrana, ale jedynie w bieliznę, więc z daleka jej plecy musiały wyglądać na nagie, kiedy materiał był zakryty przez długie kruczoczarne włosy, odziedziczone po ukochanym ojcu. Na powierzchni wyczuła zapach gorącej, znajomej krwi. Jeden z jej rodzaju. No prawie. Nie miała pojęcia za bardzo co tutaj mógł robić. Mało kto opuszczał Phyonix pod rządami jej rodziców. Kraina była bezpieczna. Oczywiście każdy mógł mieć fantazje i nie negowała tego. Odwróciła się, z uśmiechem spoglądając na feniksa.
— Nie musisz się zwracać formalnie. To nie jest żadna uroczystość ani żaden pałac. Nie klękaj proszę —- odpowiedziała na jego słowa, ciesząc się, że mimo wszystko zakrył oczy. Szybkim krokiem podeszła do swoich ubrań, które znajdowały się kilkanaście metrów od niego. Miała nadzieję, że nie będzie zachowywał sie jak uniżony sługa. Parabellum traktowało lud, którym się opiekowali bardziej jak przyjaciół, niźli swoich poddanych. Owszem, wydawali rozkazy, ale nie chcieli by ktokolwiek się przed nimi korzył. Nigdy więcej.
Założyła na siebie długie spodnie uszyte na modę Phyonix i koszulkę bez rękawów, która odsłania kawałek brzucha.
—- Nie przeszkadzasz. Miło zobaczyć pokrewną twarz, pomimo dalekiej drogi od Phyonix. I dziękuję, że zasłoniłeś oczy. Powiedz, jak się nazywasz? — zapytała, nie zmniejszajac między nimi dystansu. Skaleczyła się delikatnie, aby stworzyć suszący ją ogień.
Darcy
Barze w Phyonix? Przecież od lat nie wychodziła bez żadnego przebrania, a jeśli już chciała gdzieś pójść wybierała jak najbardziej oddalone miejsca od pałacu, inne miasta, oazy. Nikt nie zwracał na nią większej uwagi, a on jednak odkrył jej mały sekret i niczego nie powiedział. Uznała to za dosyć dziwne. Zazwyczaj jeśli już ktoś się domyślał jej prawdziwej tożsamości, chciał porozmawiać. Biorąc pod uwagę wydarzenia z turnieju, straciła zaufanie do mężczyzny. Nie chciała jednak tego okazywać. Jeśli był nasłanym zabójcą, lepiej było mieć się na baczności. Uśmiechnęła się do niego pogodnie, kiedy już na nią spojrzał, po czym sama skłoniła się w jego stronę w geście przywitania się. W głowie krzyczała, słysząc jak nie usłuchał jej prośby, aby darować sobie formalne zwroty. Chciał bawić się w ten sposób, bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuń—- Wybacz, jeśli nie zwróciłam na Ciebie odpowiedniej uwagi. Mimo wszystko faktycznie pamiętam tą piękną melodię, masz prawdziwy talent Klausie —- pochwaliła go, nie spuszczając z niego oczu. Przynajmniej nie teraz.
— Podróże rozwijają ciało i ducha, to bardzo piękne z Twojej strony, że pragniesz poznać świat. Jak widzisz po mojej obecności, nie mogłabym się bardziej nie zgodzić — dodała z delikatnym uśmiechem, któremu towarzyszył lekki śmiech. — Długo już tutaj jesteś? Niedawno w Phyonix odbył się turniej, jestem ciekawa czy go widziałeś…
Darcy
[Ty się powstrzymać ostatnio nie możesz, co? To ja tu muszę przyjść po wątek :D Coś wymyślimy! Tylko na tę chwilę mam ich dość sporo i trudno ruszyć w którąkolwiek stronę...]
OdpowiedzUsuńTak, Morgana nareszcie wróciła. Nigdy nie mogła poznać siostry przez głupie próby odzyskania władzy. Ciekawe czy on wiedział tak naprawdę ile złego Bellhardowie zrobili jej rodzinie. I dalej próbowali pomimo tak wielu porażek. Był szczery w tym co mówił? Nie mogła powiedzieć. Chciałaby mieć teraz przy sobie Akane, która po prostu powiedziałaby jej czy mężczyzna kłamie czy nie. Byłoby o wiele łatwiej. Teraz musiała się pilnować. Nie mogła wykluczyć kolejnej próby zamachu. Obie tutaj były, nie chciała narażać niczyjego życia, ani upokarzać się tym, że ktokolwiek mógłby ją zabić.
OdpowiedzUsuń— Moja siostra mogła w końcu otrzymać swój prezent z okazji wejścia w dorosłość. Nie chodziło tylko o ukaranie Bellhardów. Nikt już nie będzie kontrolować tego w jakiej formie mamy żyć, żadnych aranżowanych małżeństw, żadnej niewoli — zaczęła spokojnie, przywołując do siebie Abyss. — A o kolejnej próbie zamachu słyszałeś? To było dopiero odważne, co zrobili prawda? — zapytała go. Kiedy zaproponował jej alkohol, pokręciła głową.
— Przykro mi, ale słońce już zachodzi, a ja mam sporo surowego mięsa. Chcę dostarczyć je do wioski. Możesz powiedzieć mi gdzie pracujesz, z chęcią Cię odwiedzą i posłucham Twojej pięknej muzyki — zaproponowała z uśmiechem, pokazując na dowód swojej szczerości, sześć ogromnych koszy zaczepionych po bokach ogromnej gamorty.
Darcy
Spojrzała na niego nieco zdezorientowana.
OdpowiedzUsuń— To nie przeszłość. Może nie taka daleka przynajmniej. Po prostu Turniej Alexa miał pewną rolę. Ale masz rację, niepotrzebnie o tym mówię. Zachowuje się jakbym prowadziła jakąś propagandę. Wybacz, nie chciałam, Klausie — zaśmiała się delikatnie, pochylając delikatnie głowę w dół, na znak swojej skruchy. Nie chciała go w końcu pouczać na żaden temat. Bardziej chciała wyczuć jego charakter, czy powinna mu zaufać. Było to trochę nienormalne. Żeby nie mogła tak po prostu zaufać swojemu własnemu rodzajowi. Naprawdę nie chciała żeby za nią szedł. Już nie chodziło nawet o nią. Nie chciała zaszkodzić Morganie, która przecież ma charakter po ojcu. Jeśli ona nie mogła mu zaufać, co zrobi wiecznie przezorna, starsza siostrzyczka? Przełknęła w myślach ślinę. Nie mogła też go tak po prostu spławić. Nie wypadało. Wydawał się przynajmniej udawać, że oferuje pomoc z dobrego serca. Jeśli jego intencje będą szczere, przyniesie wstyd swojej rodzinie. Wypuściła powietrze z ust.
— Nie chcę żebyś odchodził za bardzo od swojego domu i narażać na ataki arcemonów. Jak zauważyłeś, to ja je przyciągam. Nie chcę żeby komuś mogła stać się krzywda — zaczęła, robiąc sobie grunt pod idealną wymówkę. — Moja gamorta jest też bardzo szybko. Mimo wszystko nie odmówię tak miłej osobie. Z chęcią przejdę się z Tobą kawałek, przynajmniej do rozdroży — zakończyła, po czym zaczekała aż sam wybierze się w stronę szlaku.
Darcy
Arcemony nie były mu straszne? Zanotowała to sobie bardzo uważnie w pamięci. Jeśli mówił o tym z taką pewnością, musiał posiadać umiejętności bojowe. Tylko po co artyście, który wychował się w czasach pokoju takie zdolności? Przecież nawet głupiej kontroli ognia trzeba było się uczyć. Był kimś więcej niż tylko bardem, tego była pewna, a gdy już podeszła wystarczająco blisko niego, twarz wydała się dziwnie znajoma. Jakby gdzieś ją kiedyś widziała. I nie miała tutaj na myśli barmana, na którego nie zwróciła większej uwagi.Bardzo ciekawe. Nie będzie mogła pewnie przez to spać, ale rozwiąże tą zagadkę. Dowie się kim naprawdę jest ten Klaus i czy coś ukrywa.
OdpowiedzUsuń— Mimo wszystko nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś Ci się stało przez moje geny — wyjaśniła jeszcze kwestię arcemonów, bo przecież jeśli naprawdę byłby dobrym człowiekiem, to to byłaby szczera prawda.
— Z chęcią Cię odwiedzę. Ardea, Wrzeszcząca Lutnia, zgadza się? — powtórzyła za nim nazwy, na dowód że go słucha i jej intencje nie są wyssane z palca.
— Nazwa niekoniecznie adekwatna właśnie. Grasz bardzo czysto, melodie są przyjemne dla ucha, nie nazwałabym tego wrzaskiem. Ale oczywiście jako żartobliwa gra słów, jak najbardziej jest to palec przeznaczenia. Zapewne Twoje występy są jedną z głównych atrakcji, czyż nie, Klausie? — zapytała, kładąc rękę na grzbiecie gamorty, którą zaczęła delikatnie głaskać.
Darcy
Dalej nie dawał spokoju z tą panią mimo, że przecież prosiła go, aby się tak nie zwracał. Może po prostu nie pamiętał jej imienia? Spojrzała na niego z ciepłym uśmiechem.
OdpowiedzUsuń— Proszę, mów mi Darcy. Wolę kiedy używa się mojego imienia, kiedy tylko można — poprosiła, od razu wyjaśniając powód swojego ‘’żądania’’. Jeśli teraz nie przestanie, znaczy że robi to specjalnie. Ze strachu, albo z czystej chęci zirytowania jej. Nie zdziwiłoby ją to. Nie była w końcu tą wielbioną przez wszystkich księżniczką. Za bardzo różniła się od Morgany, która była uważana za ideał. Nie miała nikomu tego za złe. Sama zgadzała się z tym w stu procentach. Siostrzyczka była w końcu najlepsza. Ucieszyła się, kiedy zaczął z taką wręcz pasją opowiadać o swojej pracy. To wydawało się w nim bardzo szczere. No i oczywiście, typowa ludzka ignorancja wobec sztuki.
— Jeśli chodzi o stereotypowe podejście, chyba tylko elfy potrafią jeszcze faktycznie szanować sztukę. A szkoda, bo takie noce w karczmie, z dobrą muzyką, tańcami, wtedy każdy trunek smakuje lepiej, dzięki atmosferze…. — sama się rozmarzyła. A gdy wspomniał o jedzeniu zaśmiała się lekko.
— Oh, po królewsku można zjeść wszędzie, jeśli jest dobry kucharz i odpowiednio duża sakiewka, więc ufam Ci na słowo — zażartowała zupełnie szczerze, zapominając na chwilę, że kompletnie mu nie ufa. — Najważniejsze, że Twoja praca sprawia Ci przyjemność. To bardzo ważne robić to, co się lubi, czyż nie?
Darcy
Była wdzięczna, że chociaż starał się mówić do niej po imieniu. Chociaż musiała przyznać, że szło mu to wyjątkowo opornie. Jeszcze nie spotkała się z tym ,aby komukolwiek zaczęcie mówić jej po imieniu zajęło tyle czasu. Musiał być wyjątkowo uparty w tej swojej głowie.
OdpowiedzUsuń— Dlaczego trudne? To tylko imię. A ja i tak nie mam aktualnie żadnej realnej władzy — zaśmiała się wesoło, spoglądając na niego. A kiedy wspomniał o eflach, zrobiła to po raz kolejny.
— A ile masz lat, żeby oceniać ich wiek? Nie wyglądasz na takiego staruszka, który zamykał się w fantazjach zatytułowanych za moich czasów… Musiałbyś się kiedyś wybrać na ichniejsze święto sztuki. Niesamowite przeżycie, a i wielu różnych gatunków można posłuchać. Gwarantuje, że nie żałowałbyś takiej wyprawy — zapewniła go, chichocząc, kiedy poczuła jak gamorta kręci łbem na znak dezaprobaty. No tak, dla Abyss wydarzenie było zbyt głośne. Nie była taką fanką muzyki jak ona. Mimo wszystko nawet ona potrafiła się tam dobrze bawić. Następnie spoważniała nieco na jego kolejne pytanie.
— Księżniczka, kapłanka, szlachcic nie szlachcic, feniks czy fenalis, tak naprawdę nie różnimy się niczym. Każdy ma swoje obowiązki w życiu, które realizuje, ale nasze dusze są identyczne. Nie chcę opiekować się ludem, który się mnie boi, albo czuje w obowiązku do posłuszeństwa. Chcę patrzeć na naród, który jest szczęśliwy i wolny, który mi ufa. Nie potrzebuje do tego formalności, tylko szczerych serc — objaśniła mu swoją filozofię, której zresztą nauczyła się w pałacu. Zaraz jednak na nowo się rozchmurzyła.
— Śpiew, taniec, gra na pianinie… ale lubię też polować, zajmować się zwierzętami. Chociaż tresura tej gamorty była wyjątkowo zajmująca, ale teraz to moja najlepsza przyjaciółka — odpowiedziała.
Darcy
— Szacunek to jedno, ale nie trzeba bawić się w tytuły, kiedy są zupełnie niepotrzebne. Wiadomo, że podczas oficjalnych uroczystości, do każdego zwraca się z jego tytułem, ale kiedy po prostu spędzasz z kimś czas, to jest to zbędne. Masz przed sobą mnie, a nie jakąś urojoną księżniczkę — odpowiedziała mu z uśmiechem na ustach. Nawet jej tata nalegał, by nie zwracać się do niego jak do jakiegoś Pana. Budowanie takich barier nie było dobre dla budowania szczerych więzi. A Darcy chciała być szczera z feniksami. Nie chciała zmuszać ich do żadnego podziwu, chociaż jeśli chcieli, to zawsze połechtało to jej ego.
OdpowiedzUsuń— Słyszałam, że jest niedługo. Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić — powiedziała zadowolna. Sama nie wiedziała jeszcze czy wybierze się tam czy nie. Chciała spędzić trochę czasu z Morganą, zaprzyjaźnić się z przyszywaną kuzynką i po prostu poznać lepiej wszystkich Argarczyków. Oczywiście, miała już wyrobione pewne relacje, ale zawsze mogła coś jeszcze dla nich zrobić. Zająć się dziećmi. Rei uwielbiała sztukę, może ona chciałaby się wybrać? Musiała ją koniecznie zapytać.
Na jego kolejne słowa pokręciła głową.
— Oczywiście, że nie wszyscy będą mnie lubić. Ja też nie będę lubiła każdego. To niemożliwe, ale nie chodzi o to kto kogo personalnie lubi. Ludzie nie muszą mnie lubić, żeby widzieć we mnie kogoś, kto po prostu chce dla nich jak najlepiej, kto dba o ich szczęście. Nie chcę żeby jakikolwiek feniks musiał bać się o swoją wolność już nigdy więcej, to ja będę ich kiedyś bronić i będę próbować stworzyć utopię. Nawet jeśli to niemożliwe, po prostu starając się to zrobić, mogę uczyć trochę dobrego, prawda? — posłała mu kolejny uśmiech, a następnie rozejrzała się po okolicy. Zbliżali się powoli do rozdroży, było coraz ciemniej, a ona czuła jak Abyss spina wszystkie mięśnie. Coś się zbliżało. Czyżby arcemony już rozpoczęły swoje kolejne łowy. Westchnęła, sięgając po swoje sztylety.
— Mamy umowę, a teraz padnij proszę! — krzyknęła, zachodząc go od tyłu, przyjmując postawę bojową. Wybiegła arcemonowi na przeciż, aby odciągnąć go od feniksa. — Abyss! Toboły dół! Do mnie! — poleciłą gamorcie, zasłaniając ugryzienie potwora ostrzem, czując jak leci w dół. Złapała szybko równowagę, siłując się z bestią, wygięta w łuk.
Darcy
Nie zgadzała się z nim. Polityka nie miała aż tak dużo wspólnego z personalnymi uczuciami. Jeśli będzie dobra dla całego narodu, nawet jeśli ktoś jej nie polubi, nie zaprzeczy, że jej rodzina dobrze włada Phyonix. Nie miała jednak czasu kontynuować tej jakże ważnej rozmowy w tym momencie, będąc zajęta trochę większym zagrożeniem. Zaklęła pod nosem, słysząc kolejne bestie. Przecież zmyła swoją krew, nie używała dużych ilości mocy, nie powinni jej wytropić jako mieszańca, a jednak. Cholera jasna. Czuła jak zwierzę coraz bardziej na nią napiera, coraz bardziej wiercąc łbem. Wiedziała, że nie może używać swoich umiejętności. Zabije w ten sposób jednego, a ściągnie dwa kolejne. W końcu postanowiła popuścić trochę nacisk, skacząc tuż pod jego brzuch, aby ciąć tylne łapy i wyjść zza niego. Kopnęła go zaraz prowokacyjnie, aby nie pobiegł w stronę feniksa.
OdpowiedzUsuń— Zostań! Nie narażaj się! — krzyknęła w stronę Klausa, mając nadzieję, że posłucha młodszej od siebie. Cóż, jakby nie patrzeć jeszcze chwilę temu opowiadał jakim to wielkim szacunkiem ją darzy. Uwaga Darcy pozostowała na arcemonach. Abyss zajęła się jednym z nich, rzucając się pędem na nie, a następnie oba drapieżniki zaczęły się nawzajem atakować. Gamorta miała na szczęście przewagę swojej inteligencji, więc skupiała się na szybkich zwinnych atakach, skacząc na drzewa, by potem zaraz po raz kolejny zwalać arcemona z nóg, tak długo aż nie miała okazji, do zagryzienia na śmierć. Młoda fenalis w tym tańczyła wokół swojego przeciwnika, robiąc piruet za piruetem, kończąc każdy cięciem w obszerne cielsko bestii. Przez chwilę walczyła tak z dwójką, dopóki Klaus nie rzucił się do pomocy.
— Kurwa, stój! Uważaj! — krzyknęła, wbijając swoją rytualną broń w aortę szyjną. Naparła całym swoim ciężarem w bok bestii, siłowali się więc przez chwilę. Aby sobie pomóc zaczęła ruszać ostrzem, rozrywając tętnicę i tkanki w ciele. Z ostatnim popchnięciem, wyjęła szybko ostrze i rzuciła się najszybciej jak potrafiła na brzuch, aby mocnym, precyzyjnym trafieniem przebić serce drapieżnika na wylot, pozostawiając za sobą gruchot niszczonych uderzeniem kości. Zaraz potem spojrzała z przejęciem na nogi, patrząc jak radzi sobie Klaus, aby w razie potrzeby jak najszybciej ruszyć mu na ratunek.
Darcy
Spojrzała na niego, oddychając równomiernie. Dla Darcy to było niezwykle głupie pytanie. Pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń— Najpierw muszą przestać próbować mnie zabić i wysysać energię — powiedziała, wyjmując broń z ciała zwierzęcia, a jego krew trysnęła, brudząc przy okazji ubranie dziewczyny. Cudownie, znowu będzie musiała je czyścić. Ale to już zadanie na powrót do domu. Bardziej zmartwiła się tym, że Klaus został ranny w walce. Co prawda była pod wrażeniem, że w ogóle potrafił walczyć, ale nie podobało jej się to, że narażał dla niej swoje życie. — Poza tym mówimy tutaj o tresurze od zera, więc najlepiej byłoby złapać ich szczenię. Dorosłego osobnika bardzo ciężko oswoić, zwłaszcza takie drapieżniki — wytłumaczyła, podchodząc do niego. Spojrzała na zranione ramię mężczyzny. — Mam bandaże i spirytus w plecaku. Jeśli nie możesz użyć łez, mogę Cię po prostu opatrzyć — zaproponowała. — I dziękuję za komplement. Też radzisz sobie naprawdę dobrze, jak na zawodowego barda.
Darcy
Nie potrzebował pomocy? Dobrze. Zakodowała to sobie. Mimo wszystko uważnie obejrzała ranę i zanim zaczął ją owijać, uparła się, aby ją przemyć. Nawet jeśli nie był demonem, brudne ślina drapieżnika zawsze potrafiła bardzo zaszkodzić, a ona nie chciała dokładać mu niepotrzebnych obrażeń.
OdpowiedzUsuń— Wybacz, że jestem taka despotyczna, ale lepiej leczyć się zawczasu, prawda? — zaśmiała się, na widok czystej już rany. Oczywiście zaproponowała, że może ją sama przemyć, ale to jemu pozostawiła decyzję. — Na pewno nie jesteś zmęczony walką? Oddychasz trochę ciężej — zainteresowała się jeszcze. Jednak gdy tylko Abbys wróciła z ostatnim Arcemonem ciągniętym w pysku, Darcy zakończyła uprzejmie rozmowę, aby obejrzeć czy gamorta nie miała przypadkiem żadnych ran. Na szczęście skończyło się na niewinnych zadrapaniach, tak jak u niej.
— W domu czeka Cie kąpiel, Bysiu — poinformowała ją mimo wszystko z troską e głosie. Wróciła wzrokiem do Klausa.
— Jak na samoobronę przed feniksami i tak całkiem ciekawy wachlarz umiejętności — pochwaliła go, chociaż osobiście uważała, że za mało się ruszał, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że posiadał sztylety. Narażał się na skaleczenia.
— Będę musiała teraz spalić te ciała żeby nie zgniły na szlaku, jeśli chcesz możesz już iść — poinformowała go, posyłając mu delikatny uśmiech. — I bardzo dziękuję za Twoją pomoc, ale proszę nie narażaj więcej życia dla mnie, dobrze?
Darcy
Arcemony może nie były najgroźniejsze w pojedynkę dla wprawnego wojownika, ale mimo wszystko spędził z nią trochę czasu, a Darcy była jakby nie patrzeć chodzącym wabikiem na te bestie. Wolała, aby miał dobrze opatrzoną ranę. Do tego ryzyko gangreny było dosyć spore, jeśli nie potrafił używać łez, a nie widziała jak ich używa. Uznała że tak będzie bezpieczniej. Powinna w końcu troszczyć się o swój lud, czyż nie?
OdpowiedzUsuńPokręciła głową, wyraźnie niezadowolona jego odmową. Wypuściła powietrze z ust, myśląc o spokojnej tafli jeziora. Nie tylko tafli prawdę mówiąc. Znad wody unosiły się bąbelki powietrza topionego zakapiora. Jedna z jej ulubionych mantr, która powstrzymywała ją przed wybuchami gniewu.
— Rozumiem, że jesteś dużym, silnym mężczyzną, a ja tylko nieletnią dziewczynką, ale popatrz na to z innej strony. Ja jestem księżniczką, szkoloną do bronienia feniksów. Nie na odwrót. Jaki jest sens mojego istnienia, jeśli będziesz narażać za mnie życie? Nie jestem tylko na pokaz, umiem walczyć, wbrew powszechnie panującej opinii — powiedziała najspokojniej jak potrafiła, tym razem bez żadnego uśmiechu na ustach. Mimo wszystko nie było w niej też żadnej złości. Raczej pretensje, jakby znowu ktoś próbował ją ograniczać.
Wzięła ciało arcemona, złapała jedną z jego łap i zaczęła ciągnąć na pobocze. Abyss zrobiła to samo na komendę. Mimo wszystko gamorta uporała się szybciej i chciała podejść do swojej właścicielki z pomocą, ale dziewczyna zaprotestowała, po czym wskazała na Klausa. No cóż, nastoletnią dumę było naprawdę łatwo urazić.
— Zaraz zbiorę kamienie, jest ich pełno — zakomunikowała i popędziła po nie, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Zebrała tyle ile była w stanie unieść, a następnie podeszła do kupki z ciał i zaczęła ustawiać je dookoła. — Teraz rozpalić ognisko — mruknęła idąc do zostawionych przez Abyss pakunków, aby wziąć z nich krzesiwo.
Darcy
Westchnęła w myślach, widząc, że ma przed sobą naprawdę trudnego przeciwnika. Odpuściła sobie wyjaśnienia, dopóki nie rozpaliła ognia krzesiwem, które wyjęła z torby. Następnie zabrała się za ponownie pakowanie wszystkich rzeczy na Abyss, póki pamiętała o wszystkich rzeczach, które powinna ze sobą zabrać. Spojrzała przy okazji na Klausa, szykując się na kolejne tłumaczenia swojego światopoglądu.
OdpowiedzUsuń— Po prostu chce być traktowana jak normalny człowiek, bez żadnego przesadnego szacunku czy ceregielenia się z tytułami, bo nie są dla mnie zbyt ważne. Ale mimo wszystko jestem tą księżniczką i mam pewne obowiązki względem innych. Na przykład ochrona innych. Nie mogę tego zaniedbywać i oczekiwać, że inni będą walczyć tylko dlatego, że chce, abyście się czuli swobodnie na co dzień. Jeśli nadejdzie jakieś zagrożenie, ja będę was bronić, nieważne czy ktoś przede mną klęka czy nie. Chociaż wolałabym żeby nie klękał, tylko na przykład zatańczył ze mną przy ognisku. To naprawdę jest takie sprzeczne? —- sama zapytała go na koniec, jakby za bardzo nie rozumiejąc stawianych przez niego pytań oraz warunków. Przecież Darcy nie zrobiła niczego złego ani nieodpowiedniego. Bycie zwykłą dziewczyną nie ma się nijak do walki.
— Poza tym spójrz na to tak, Ty chodzisz z lutnią, pięknie śpiewasz i mówisz, że jesteś barmanem. A ja właśnie wracam z polowania. Na logikę, to dalej ja bardziej nadaję się do walki. Pewnie gdybym była starsza, albo byś nie wiedział przez moje włosy, że jestem księżniczką, to dałbyś mi samej się tym zająć, bo myśliwy z pewnością da sobie radę — zauważyła to o czym była święcie przekonana.
Darcy
Miała ochotę krzyczeć. Dosłownie. W ogóle nie rozumiał co mówiła. Ani trochę. Do tego miał tak idiotyczne podejście. Ratować kobiety? A z jakiej racji? Przecież w ich krainie panował cholerny matriarchat, kobiety były tak samo dobrymi wojowniczkami jak mężczyźni, a ona uczyła się walczyć zanim nauczyli ją ładnie pisać. Mimo wszystko był feniksem. Cholernym feniksem, dla którego powinna być miła. Przymknęła oczy, wracając po raz kolejny do swojej słodkiej, małej mantry. Jezioro, bąbelki, cisza i spokój. Pokręciła głową, patrząc na niego łagodnie. Chociaż mimo wszystko naprawdę uważała go za szowinistyczne chamidło, które nie powinno zostać wypuszczona do cywilizowanych ludzi. Nawet jeśli faktycznie posiadał talent muzyczny.
OdpowiedzUsuń— To trochę obraźliwe dla kobiet, nie sądzisz? — zaczęła. — Chcesz być rycerzem, być męski, wspaniale, to się chwali. Gentlemen. Tylko to trochę uwłacza godności. Chodzi o ego tej ratowanej. Jeśli nie umiera rozrywana w agonii, to powinieneś dać jej tą satysfakcję i samej pokonać te potwory. No chyba, że szkoliłeś się do walki. Ale jeśli nie to naprawdę przykre, że nie ufasz cudzemu treningowi. Kultura, chęć ratowania białogłowych… Jak dla mnie to dosyć staromodne i niepotrzebne podejście. I nie potrzebowałam pomocy, najwyżej miałabym głębsze rany. A tak, Ty z nimi skończyłeś. I wybacz, ale naprawdę wolę sama siebie skaleczyć, niż pozwolić innym przyjmować ciosy za mnie. Nieważne czy byłbyś generałem czy modelem — zakończyła swój jakże przy długi wywód, po czym odwróciła się w stronę Abyss. Było już naprawdę późno, a ona powinna się zbierać. Pogłaskała gamortę. Powinna iść, ale głupie ognisko dalej się paliło. Westchnęła. Szanse na to, że ogień się rozprzestrzeni były niewielkie, ale byłaby nieodpowiedzialna, gdyby teraz sobie stąd poszła.
Darcy
OdpowiedzUsuńOna miała czuć się lepiej, bo była mieszańcem? Miała ochotę prychnąć mu w twarz. Nawet nie miał pojęcia jak to było - być odmieńcem. Nie potrafiła wzniecić nawet iskierki bez ranienia samej siebie. Przez to miała czuć się lepsza? Naprawdę nie wierzyła w to co właśnie usłyszała.
— Nie jestem potężna ze względu na swoją rasę tylko przez to, że trenuję. Nieważne. Przepraszam, że próbuję zmieniać swoje poglądy, masz do nich prawo — skłoniła się delikatnie przed nim, spoglądając na twarz mężczyzny ze spokojem i ciepłem. Przynajmniej na tyle ile mogła sobie pozwolić.
— Dziękuję Ci za Twoją dobroć, Klausie — odpowiedziała mu, po czym ruszyła do domu w Argarze. Mimo że feniks zdawał się niezwykle i opiekuńczy, Darcy naprawdę nie wiedziała co ma o nim myśleć. Działał jej na nerwy. Drażnił kruche ego dziewczyny, a ona tego nienawidziła.
Abbadon zostawił ją już dość dawno temu. A przynajmniej tak jej się zdawało, kiedy każdy krok zdawał się być wykonywany we wręcz agonalnym tempie. Zrobiła sobie co prawda prowizoryczne kule, ale uwierały ją w ręce przez swoje nierówności, a ona na nowo powoli traciła siły. Do tego ten nieprzyjemny ból w klatce piersiowej. Rozumiała, że ten czubek chciał dobrze. Mimo wszystko… to że jej ojciec był nazywany demonem, nie oznaczało, że krew kreatury z innego świata nie zaszkodzi Darcy. Otóż zaszkodziła. Nawet bardzo. Czarnowłosa czuła, jak cała wewnątrz dosłownie płonie, próbując wypalić obcą substancję, która chciała wybić w niej swoje piętno. Cholerna chęć dominacji. Miała tego dosyć. Niepotrzebnie wychodziła dzisiaj z domu. Cóż, przynajmniej arcemony nie będą nękać okolic w najbliższym czasie. Przystanęła przy większym napotkanym drzewie, aby się o nie oprzeć. Bardzo chciała po prostu się położyć i zacząć płakać z bólu. Tylko niestety, jeśliby to zrobiła, zdawała sobie sprawę, że już więcej nie wstanie. Cóż, była w totalnej dupie
Darcy
Ktoś do niej podszedł, spojrzała przed siebie, aby zidentyfikować postać. Zmrużyła delikatnie oczy. Głos zdawał się w pewnym sensie znajomy. Nie potrafiła jednak przypomnieć sobie, skąd go pamięta. Oczy już jakiś czas wcześniej zaczęły zachodzić mgłą, więc potrafiła rozpoznać jedynie czerwone, ogniste włosy. Zakaszlała na jego odpowiedź. Otworzyła usta, aby powiedzieć cokolwiek sensownego, ale zamiast tego z jej ust wydobył się tylko niezrozumiały bełkot. Traciła siły, przestała kontrolować własne moce, toteż obca krew, złamanie i zmęczenie dawało się we znaki.
OdpowiedzUsuń— Wi..wi…wi..aj— mruknęła, próbując się w jakiś sposób porozumieć. Nawet nie miał pojęcia jak bardzo teraz walczyła ze sobą, aby zachować jakąkolwiek przytomność. Spróbowała się poruszyć. Odsunęła się od drzewa, a cały świat wokół niej zawirował. Straciła równowagę i zaczęła spadać jak długa przed siebie. Umrzeć przez cholerny spacer. A to dopiero historia.
Darcy
Obudziła się w nieznamym sobie pomieszczeniu. Rozejrzała się delikatnie. Cholera, co się stało? To nie wyglądało jak argarskie domy. Tak więc, gdzie teraz była? Kogo spotkała na swojej drodze? Sięgnęła do swojej ręki, sprawdzając czy posiada bransoletkę od wujka. Może okazać się przydatna w razie problemów. Następnie dotknęła czoła, które wydało się dziwnie wilgotne. Hmm… okład. Czyli ktoś się nią zajmował. Spróbowała podnieść się do siadu, ale wtedy klatka piersiowa i złamana noga znowu odezwały się z palącym, wykańczając bólem.
OdpowiedzUsuń—- Kurwa… — syknęła. Będzie musiała lepiej usztywnić nogę, jeśli będzie chciała wrócić do domu. Albo liczyć na to, że Abyss w jakiś magiczny sposób ją wytropi. O ile samo tropienie nie było trudne, gamorta musiałaby się najpierw zainteresować jej nieobecnościa, a w tym stanie nie pamiętała jaki był ćwiczony przez nie czas, po którym miała ruszać na poszukiwania.
— Przepraszam? Czy ktoś tutaj jest? — odezwała się w eter.
Darcy
Spojrzała w stronę, z której dochodziły kroki. Dostrzegła płomienną czuprynę i poczuła się wyjątkowo źle. W głowie. Jeszcze niedawno tłumaczyła mu jaka to jest niezależna, jak to będzie każdego chronić, a teraz? Teraz znajdowała się u kresu swoich sił i nie mogła z tym kompletnie nic zrobić. Pokręciła głową. Przesadzała. Mogła próbować się ratować swoimi sztuczkami. Narazie jednak chciała skupić się na odzyskaniu sił. Podniosła się delikatnie na ramionach, sycząc przy tym z bólu.
OdpowiedzUsuń— Dzień dobry — przywitała się z mężczyzną, patrząc na niego z wdzięcznością. Mimo że nie przypadli sobie do gustu, prawdopodobnie ocalił jej życie. Kolejny raz została uratowana. Była żałosna. — Dziękuję Ci, Klausie, naprawdę dziękuję. Gdyby nie Ty, pewnie bym umarła, prawda? — dodała zaraz, przesuwając się do ściany, aby się oprzeć i wziąć od niego owsiankę. Zaśmiała się delikatnie, gdy wspomniał o odzyskaniu sił. Gdyby to było takie proste. Zaczęła jeść.
— Pyszne, naprawdę, za to też dziękuję — powiedziała, kiedy nie miała w ustach żadnego jedzenia. Chciała zachować przy nim kulturę. Chociaż tyle mogła zrobić. — Będę mogła Ci się jakoś odwdzięczyć? Kiedy już będę w stanie? I kiedy będę musiała sobie pójść? Nie chciałabym nadużywać Twojego dobrego serca — dodała jeszcze, posyłając mu delikatny uśmiech.
Darcy
Zlecenie jakie dostała dnia dzisiejszego było jednym z jej ulubionych, niestety jednocześnie najrzadszym z tych jakie otrzymywała. Klient potrzebował jedynie jej towarzystwa, uczestniczył w jakimś ważniackim spotkaniu i zamierzał pokazać się z kimś urodziwym przy swoim boku. Miał wystarczająco dużo pieniędzy i zbyt mało czasu na szukanie uroczej damy, skorzystał więc z oferty zamtuzu i wybrał En na swoją towarzyszkę. Heimurinka nie narzekała, nie dość, że czekała ją darmowa wycieczka, to nie musiała robić zbyt wiele.
OdpowiedzUsuńNa domiar wszystkiego, kiedy znalazła się już na miejscu, klient okazał się na tyle zajęty własnymi sprawami, że dał jej wolną rękę, gdy sam upijał się w towarzystwie swoich kolegów. Kobiety, które z nimi przyszły nie specjalnie trafiały w gusta En i ta wolała siedzieć nieco na uboczu, słuchając po prostu tutejszego grajka, który, jej osobistym zdaniem, całkiem nieźle radził sobie z graniem i śpiewaniem. Zapowiedziana przerwa wywołała u niej lekki grymas na twarzy, jednak nawiązany kontakt wzrokowy poprawił nieco nastój i złotooka posłała rudzielcowi subtelny uśmiech.
- Prawdę mówiąc dla mnie to dość wygodna sytuacja, nie kara - przyznała, łapiąc w palce podany trunek. - Chociaż przyznaję, towarzystwo jest dość... ubogie - zaśmiała się delikatnie. - Lepiej tego nie powtarzaj, jestem w pracy, a kurtyzanie nie wypada narzekać - puściła mu oko i upiła trochę alkoholu.
Ennis
Posłała mu uśmiech i sama powędrowała wzrokiem za jego spojrzeniem. Klient zdawał bawić się znakomicie, a ona nie zamierzała tego przerywać, ani przypominać mu o samej sobie. Jeszcze najdzie go na jakieś durne pomysły. Słysząc propozycję wróciła oczyma do mężczyzny. Zaśmiała się delikatnie, przyjęła ramię i podniosła się powoli.
OdpowiedzUsuń- Co w takim razie robisz w tej przyjaznej dziurze, grajku? Barmanie? Turystów też oprowadzasz? - zauważyła, że chłopak ima się różnych prac.
Ennis
Poczuła się po prostu źle na jego słowa. Pochyliła głowę na znak skruchy. No tak, tylko silni mają prawo głosić takie morały jak ona wcześniej. Morgana pewnie wyszłaby z takiej sytuacji bez najmniejszego zadrapania, a ona? A ona prawie umarła.
OdpowiedzUsuń— Przepraszam, jeśli Cię uraziłam — zaczęła — Ale mimo wszystko, przecież nie nazwałam Cię nigdy szowinistyczną świnią — dodała na swoją obronę. Oczywiście mogła tak brzmieć, ale nie powiedziała nigdy czegoś takiego bezpośrednio o nim. Miał dobre intencje, po prostu nie byli w stanie się porozumieć. Czuła się wyraźnie niechciana. Naprawdę chciałaby stąd wyjść nawet teraz, ale nawet mimo tego, że kość już nie wystawała, a rany na ciele się zrosły, dalej czuła wewnątrz złamanie, przez które nie mogła się za bardzo poruszać. Kiedy tylko będzie w stanie chodzić, po prostu sobie pójdzie. Nie będzie przecież marnować jego czasu. Poczuła jak wszystko wykręca się jej w środku. Służką? Na ognie piekielne, przecież nie chciała nikogo takiego. Chciała mu tylko podziękować za troskę.
— Nie chcę przecież, żebyś mi służył, po prostu jestem Ci wdzięczna, że mimo wszystko mnie ocaliłeś. Rozumiem Twoją niechęć do mojej osoby, dlatego pytam. Nie chcę nadużywać Twojej gościnności i dobrego serca — odparła na jego słowa. Nienawidziła się w tym momencie. Powinna mu przywalić, za to że próbuje traktować ją jak zwykłe gówno. Nie dlatego, że jest księżniczką. Dlatego, że była Parabellum, powinna być niezniszczalna, nie płaszczyć się przed nikim. A ona właśnie to robiła, bo nie była sobie w stanie poradzić. Żałosne. Była żałosna.
— Na wodę, jeśli to nie problem, Panie — dodała jeszcze. Naprawdę była spragniona. Nie była w dobrej pozycji, aby grać teraz rozpieszczoną księżniczkę.
Darcy
Ennis rozejrzała się po otoczeniu. Wraz z klientem nadeszli z przeciwnej strony, więc tego rejonu jeszcze nie widziała. Zerknęła na mężczyznę, gdy ten szeptał złowieszczo.
OdpowiedzUsuń- Mhm... Mam się bać? - zapytała z lekkim przekąsem w głosie po czym wysłuchała odpowiedzi, lekko kiwając przy tym głową. - To rzeczywiście brzmi dość złowieszczo - rzuciła odrobinę rozbawiona.
- Och bez obaw bączku, ja podrywam i uwodzę nawet tych nie osamotnionych - zrobiła krok w jego stronę, patrząc prosto w oczy. - Możemy się wymienić sztuczkami - prześlizgnęła wzrokiem po jego twarzy, wracając do oczu i podając mu dłoń.
- Ennis - pozwoliła by złożył pocałunek, nadal bacznie go obserwując. - Chciałeś mi pokazać fontannę czy może jakieś inne wytryski? - rzuciła zadziornie. Nie trafił na zwykłą osamotnioną panią.
Ennis
Naprawdę wybrzmiało? Będzie musiała bardziej popracować nad ukrywaniem emocji i zasłanianiem ich innymi. Czasami żałowała, że nie mogła być tak zimna w obyciu jak jej ojciec. Byłoby jej znacznie łatwiej znosić niepożądane zachowania, kiedy nie była w stanie się jakkolwiek bronić. Przymknęła na chwilę oczy, kiedy znowu rzucał w nią oskarżeniami. Mógł sobie mówic co chciał, ale czuła tryskającą od niego nienawiść. Dobrze, że mu nie ufała. On musiał coś knuć. Tylko nie miała pojęcia co. Czy to nie było zabawne? Bardziej ufała każdemu innemu niż komukolwiek będącemu feniksem. Niesamowite jak bardzo Bellhardzi potrafili wszystko niszczyć. Pieprzeni, kazirodczy dyktatorzy.
OdpowiedzUsuń— Po prostu… w sytuacji, w której to ja mogłam walczyć sama, a Ty mógłbyś zadbać o swoje bezpieczeństwo, wolałam narazić tylko siebie. Taka powinna być moja rola. Wiem, że nie potrafię, zwłaszcza kiedy wylądowałam tutaj ze złamaną nogą i gorączką.Ale wtedy czułam, że to ja powinnam osłaniać Ciebie, nie na odwrót. Chciałam żebyś posłuchał i to zaakceptował, ale nie mogę narzucić Ci swojej woli, więc jako smarkacz zaczęłam się wykłócać. Mimo wszystko masz rację, nie lubię potrzebować pomocy. To mi przypomina jak wiele muszę się jeszcze nauczyć, a takie rzeczy nie są zbyt miłe dla dumy — wyjaśniła mu szczerze, a także najprościej jak potrafiła. Aczkolwiek nie spodziewała się niczego innego poza kolejnym wykładem odnośnie tego jak bardzo nie ma racji, że to głupie, bezsensowne i powinna grzecznie siedzieć i czekać na pomoc. Prychnęła w myślach. Stanie się miękka, ufna, a wtedy znowu ktoś będzie próbował zabić ją, albo co gorsza Morganę. Nie mogła mu tego powiedzieć.
— Nie musisz za nic przepraszać. Każdy ma prawo wyrażać swoje myśli. Wszyscy na całym świecie rodzą się z tym prawem — sprostowała zaraz, zanim zarzuci jej, że to ona mu na to pozwala.
Darcy
Pozwoliła na dotyk i musiała przyznać, że chłopak sprawiał wrażenie dość hardego. Warga heimurinki drgnęła delikatnie. Chętnie?
OdpowiedzUsuń- Masz zamiar je pokazać w praktyce czy będziemy omawiać teorię? - kontynuowała dość zaczepny dialog i zaraz zaśmiała się delikatnie. - Cecha dość pożądana w tym zawodzie, musisz przyznać - podsumowała, bo raczej ciężko było o nie zbereźną prostytutkę. Nawet jeżeli to była tylko gra, w tej robocie bez niej by się nie obeszło. Zaciekawiona lekko odsunęła głowę i spojrzała po czerwonowłosym bardziej zaciekawiona. Zaintrygował ją tym nagłym odłożeniem flirtu, ale nie miała nic przeciwko, po prostu słuchała co chciał jej przekazać. Patrzyła na fontannę, gdy o niej mówił, a na żart posłała mu uroczy uśmiech i zaraz sama baczniej zaczęła obserwować otoczenie, trzymając Klausa pod ramię.
- Wydaję się to dobre określenie - rzuciła dość neutralnie, patrząc po okolicznych budynkach, zaraz jednak zawiązała z towarzyszem kontakt wzrokowy. - Bywam tam jeszcze od czasu do czasu, ale... - tu wróciła do oglądania okolic. - Nie jestem czystej krwi, czułam się jak odludek i chociaż zabrzmi to dziwnie, to zamtuz mnie tu trzyma, na lądzie - przyznała, znowu śląc mu lekki uśmiech. - A podróże, tak, wydają się ciekawe, chociaż nie mam zbyt wiele okazji do nich, chyba, że mowa o odwiedzinach Heim i morskiej kąpieli, co by nie wyschnąć na wiór - puściła mu oko.
- Mieszkasz tu? - zapytała, widząc jak chłopak patrzy w pewnego rodzaju sentymentem na budynek, do którego się zbliżali.
Ennis
Zacząć od początku? Spojrzała na niego, nieco zaskoczona. Po tym wszystkim? Po tym jak nawzajem próbowali sobie skoczyć do gardeł? Dziwna propozycja. Naprawdę nie widziała zbyt dużej przyszłości w ich relacji. Ale przecież należało mu się chociaż tyle za to, że nie zostawił jej na śmierć. Gdyby nie on, pewnie teraz jakiś drapieżnik dojadałby ją na śniadanie. Uśmiechnęła się delikatnie, wyciągając rękę w jego stronę, jakby chciała się przywitać z nieznajomym. Wysłuchała go do końca. Naprawdę, ten układ był wręcz…idealny. Uśmiechnęła się szerzej.
OdpowiedzUsuń— Cześć, ja z kolei jestem Darcy. Lubię śpiewać, tańczyć, grać na instrumentach, a czasami trochę powalczyć. Pomagam w wiosce kawałek stąd przy wszystkim, gdzie tylko znajdzie się jakaś okazja, a okazjonalnie drażnię swoim charakterem mężczyzn. Mam fatalne poczucie humoru, ale spróbuję nie wyprowadzać kogoś, kto zdaje się taki miły z równowagi — zaśmiała się delikatnie. Patroszenie kury? Oczy dziewczyny momentalnie się rozszerzyły. Nigdy jeszcze tego nie robiła,a przecież mogłoby się to przydać. Skórowanie to jedno, a skubanie ptaków to drugie. Zarumieniła się delikatnie, spuszczając wzrok z rudowłosego.
— A może… pokazałbyś mi jak to się robi? Tylko musiałabym chodzić… pewnie nie wziąłeś moich prowizorycznych kuli, prawda? Wyglądały jakby je troll wysrał i umył w jeziorze — cóż, nie była najlepsza w wymyślaniu żartów. Chociaż niektóre jej się udawały. Ten jednak był po prostu słaby. Brzmiał o wiele lepiej w jej głowie.
Darcy
Przyjęła kawałek pieczywa, śląc mu wdzięczny uśmiech. Serio dobrze trafiła. Jak tak dalej pójdzie to chyba zacznie częściej zabijać klientów, co by dostawać same zlecenia związane z podróżą. Co prawda sprawa Piusa już nieco ucichła, ale En nadal była na cenzurowanym i mało kiedy pojawiała się w murach zamtuzu. Jej mamka chciała załatwić sprawę raz, a porządnie, przynajmniej tak mówiła.
OdpowiedzUsuńSłysząc opis jeszcze raz rozejrzała się dookoła, wzięła kryza bułki i przytaknęła głową z wyraźną aprobatą.
- Chyba coś jest w tych Twoich słowach - zaśmiała się delikatnie, smak pieczywa i dość spokojny krajobraz rzeczywiście przywodził na myśl swego rodzaju azyl. Jak dla niej raj to przesadne stwierdzenie, ale azyl jak najbardziej. Żyje się bez intryg, brzmiało świetnie. Ennis zamyśliła się przez chwilę, zaraz jednak wróciła błądzącym spojrzeniem do oczu chłopaka.
- Ennis, przestań mi paniować, bo czuję się przez to staro. Nie mam ani zbyt wiele lat, ani stosownego statusu by być tak oficjalnym - przyznała, puszczając mu oko. Wzruszyła zaraz ramionami.
- Dla jednych udręka, dla innych dobra wymówka aby tam wracać, chociaż przyznaję, wizja posiadania kryształu i możliwość bardziej wybiórczych odwiedzin mnie osobiście mocno kusi - przyznała z delikatnym śmiechem.
- A Ty podróżniku? Skąd przybyłeś? Czyżbyś był jednym z tych tajemniczych Argarczyków? Ciężko przypisać Cię do jakiejś innej znanej mi rasy - zauważyła, teraz jeszcze baczniej prześlizgując wzrokiem po całej jego sylwetce, twarzy, oczach.
Ennis
— Pianino, lira i lutnia, ale to tylko wyuczone utwory — odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Zastanowiła się chwilę nad propozycją. To mogłoby być naprawdę ciekawę. Poza śpiewaniem maluszkom nie miała za bardzo okazji, żeby nacieszyć swoją artystyczną stronę. Przytaknęła. — Bardzo chętnie, jak tylko noga mi się zagoi — zgodziła się. Akurat swoich talentów artystycznych dziewczyna była naprawdę pewna. Wiedziała, że jest w tym niesamowita i nie wstydziła się tego, co potrafiła zrobić na scenie czy też dla mniejszej publiczności. Zaśmiała się na komentarz o dachu. Przyglądała mu się, zanim w ogóle sięgnęła jeszcze po kule. Posłała mu delikatny uśmiech, po czym schyliła się po przedmiot, by zaraz znowu poczuć nieprzyjemny ból w klatce piersiowej. Zmarszczyła brwi, zaciskając zęby. Dopiero po odnalezieniu kul i postawieniu sobie na pryczy, rozsunęła delikatnie koszulkę, aby zobaczyć w jakim stanie są runy ochronne.
OdpowiedzUsuń— Oczywiście — westchnęła. Czasami jej zdolność regeneracji potrafiła być przekleństwem. Poprawiła je zaraz, nasycając energią ze swojego ciała. Poczekała aż zawroty głowy ustaną i ruszyła w stronę Kluasa. Na szczęście chata nie była zbyt duża, więc szybko odnalazła drogę do wyjścia. Dotarła do niego, kiedy już zdążył złapać nieszczęsny drób w swoje ręce.
— Całkiem ładna — zagwizdawała na widok drobiu. — Myślisz, że jak ją nazwę to się przyzwyczaję i będę tęsknić? — zapytała żartobliwie.
Darcy
Heimurinka przekręciła nieco głowę.
OdpowiedzUsuń- Obraźliwy? - zaśmiała się delikatnie. - Ależ gdzie tam, tu nie chodzi o urazę. Panie, Pani, te zwroty po prostu kojarzą mi się z kimś o wysokim statusie społecznym, kojarzy mi się z... klientami - puściła mu oko. - Może to brak pewności siebie, a może po prostu twarde stąpanie po ziemi. Jestem kurwą i to na cenzurowanym - wzruszyła ramionami. - O urodzie nie trzeba mnie zapewniać, praca w zamtuzie mówi w tym temacie sama za siebie, a wiek... Hm... Jesteś młody i dziwnie mi po prostu zwracać się do Ciebie w ten sposób, przynajmniej dopóki nie jesteś klientem - znowu się zaśmiała, mówiąc to wszystko w dość lekceważącym tonie. Na propozycję co do kryształu posłała mu nikły uśmiech.
- Raczej na niewiele się zdam w Kryształowym Lesie - przyznała, teraz zawieszając wzrok gdzieś w oddali. Na dość oryginalne przedstawienie się uśmiechnęła się do niego ukradkiem.
- Zbuntowany Polszanin Klaus, no cóż, mogę kupić tą ściemę, raczej i tak więcej się nie zobaczymy... No, chyba, że znowu dostanę tu zlecenie - obejrzała się za siebie, jakby chciała zobaczyć, czy przypadkiem nikt jej nie szuka, ale okolica zdawała się dość cicha.
Ennis
Klientką? Przekręciła lekko głowę i spojrzała na niego pytająco. Ciekawy był z niego egzemplarz, musiała przyznać. Szept przyjemnie połaskotał ucho, a na twarzy Heimurinki zawitał subtelny uśmiech. W sumie, raz kozia śmierć, nikt nie patrzył jej dziś na ręce. Mimo to obejrzała się za siebie, jakby oczekiwała prześladowcy. Dotyk szybko jednak odwrócił jej uwagę od negatywnych myśli, wróciła spojrzeniem do towarzysza. Miał zaskakująco ciepłe dłonie. Zaśmiała się gdy wymienił atrakcje dla klientek.
OdpowiedzUsuń- Ach, czyli po prostu topisz ich serca, a później porzucasz, brutal, jeszcze im śpiewasz na pożegnanie - uśmiechnęła się kącikiem ust, pozwalając by prowadził ją za rękę. Stawianie płotu i robótki ręczne, może to dziwne, ale dla En taki obrazek wydał się dziwnie przyjemny. Poczuła zimne uczucie gdzieś tak, w środku. Większość życia trwała w przekonaniu, że coś takiego nie jest jej dane, ale ostatnio coraz częściej kłóciła się w tym temacie sama ze sobą. Posłała Klausowi ciepły uśmiech.
- Śpiewa i zagania do roboty, łamacz serc, jak nic - podsumowała cicho cmokając. Puszczoną dłoń splotła ze swoją drugą, układając je nad pośladkami, obserwowała otoczenia. Zerknęła na niego pogodnie. Czerwone włosy, zielone oczy, emanujące ciepło... Słyszała plotki o mieszkańcach pobliskiej krainy. W Heim mówiono nawet, że są szczególnie niebezpieczni ze względu na swój ognisty charakter, spotkali ich nieliczni, jednak historie jakie rozpowiadali miały różny charakter. Pasował jeszcze lentava tuli, jednak nie słyszała by posiadali oni ludzkie postacie.
- Mam swoje przypuszczenia - przyznała. Zamtuz może i nie był miejscem godnym polecenia, nie w kwestii wyborów życiowych, ale gdy chodziło o plotki i informacje, oj tak, w tym miejscu szło dowiedzieć się wszystkiego.
- Nie jest to jednak dla mnie zbyt istotne - przyznała i sama wciągnęła nocne powietrze, przymykając przy tym delikatnie powieki.
- Piękna noc - przyznała, ot tak, zerkając na gwieździste niebo.
Ennis
Posłała mu zadziorny uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Jaki to się może dopiero okazać... - podsumowała, bo rzeczywiście było za wcześnie na ocenę. To całe "Pani" nie gryzło już w ucho, nie gdy znała kontekst wypowiedzi, więc nie zamierzała oponować, pytanie jednak było dość specyficzne i Ennis pokręciła głową, odrobinę rozbawiona.
- Liczysz coś takiego? Ja zdążyłam się już pogubić - przyznała, delikatnie wzruszając ramionami. - Och nie... Takich nie było wielu - spojrzała mu w oczy. - Tak po prawdzie to nikt mnie nigdy nie kochał, więc co tu odwzajemniać? - również szepnęła, nadal z rozbawieniem, jednak przy ostatnim pytaniu jej wzrok automatycznie powędrował ku niebu, a uśmiech zastąpiło zamyślenie.
- Miałam... - przyznała, by zaraz zerknąć na towarzysza ukradkiem. - Ale trwało to sekundy... Gdy zjawił się jako klient czar prysł - dodała uciekając wzrokiem do krajobrazu.
Ennis
Sam gest przeciągnięcia się zwrócił uwagę Heimurinki, a kiedy palce mężczyzny zahaczyły o jej pośladek, zwróciła do niego twarz, uśmiechając się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Ach tak to rozgrywasz... - rzuciła z tym samym uśmiechem na ustach, złapała zaraz jego podbródek w dwa palce i powoli oblizała własne usta, bacznie mu się przyglądając.
- No cóż, to i tak bez znaczenia, on już nie żyje - przyznała dość spokojnie, puszczając jego brodę i sama odsuwając się na krok. Rzuciła okiem na prezentowane domostwo, a zaproszona ruszyła do środka.
- Całkiem przytulnie, mogłabym się przyzwyczaić - posłała mu kolejny figlarny uśmiech. - Wino poproszę, mam dziś ochotę na wyskokowy soczek - rozejrzała się po wnętrzu z jakimś takim spokojem na twarzy.
Ennis
Kondolencje? Zabawne, pomyślała i uśmiechnęła się nikle, przyjmując czułość złożony na dłoni.
OdpowiedzUsuń- Wiesz całkiem sporo o rozpalaniu, prawda? - ugryzła to w inny sposób. - Przypominasz mi księżniczki pewnego królestwa - przyznała dość tajemniczo, a gdy ten ruszył do kuchni, ona zajęła miejsce na pobliskiej kanapie (chyba jakąś ma xD). Nie czekała na odpowiedź czerwonowłosego, swoje pytanie jedynie wtrąciła, tak jak i fakt o podobieństwie.
- Odpowiadając na Twoje pytanie, śmiem wątpić, ale nim go poznałam, też wątpiłam... - zauważyła zsuwając buty ze stóp i podciągając je na siedzenie. - Tak czy siak - spojrzała mu w oczy, gdy podał jej kielich. - Możesz próbować - uśmiechnęła się kokieteryjnie, nie spuszczając oczu z jego zielonych tęczówek i upiła łyk na ten specyficzny toast.
Ennis
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się nieco szerzej, kiedy powiedział, że jej żarty nie muszą być słabe. Oczywiście doskonale zdawała sobie sprawę, iż były. Zawsze kiedy mówiła je na głos, uświadamiała sobie o ile lepiej brzmiały w głowie, gdzie powinny pozostać na wieki. Mimo wszystko Klaus był teraz naprawdę… miły i uroczy.
Przytaknęła mu, kiedy powiedział, że życie tutaj stawia o wiele więcej wyzwań. Pokiwała porozumiewawczo głową.
— Tutaj wszystko wygląda inaczej… i nie używanie mocy jest momentami problematyczne. Ale pracy chyba wszędzie jest tyle samo. Sama kilka razy pomagałam przy budowie nowych budynków w Phyonix, ale tutaj to po prostu trudniejsze — zgodziła się z nim, w międzyczasie trybując kurczaka zgodnie ze wskazówkami. Może nie wychodziło jej to idealnie, aczkolwiek jak na pierwszy raz była z siebie naprawdę dumna. Mogło być o wiele gorzej. Na pytanie zastanowiła się przez chwilę. W Argarze wszystko to, czym wcześniej zajmowali się inni, musiała robić sama, do tego Gave często krzyczał odnośnie używania umiejętności, toteż cały światopogląd dziewczyny się trochę odwracał odnośnie wagi umiejętności. Cmoknęła ustami.
— Gotowanie. Kiedyś się tym mało przejmowałam i nie prosiłam mamy o lekcje, chociaż mogłam. A teraz muszę sama sobie robić jedzenie, co nie jest nieprzyjemne. Wręcz przeciwnie. Od wielu osób uczę się różnych przepisów, a gdy sama zrobię coś dobrego, mogę być z siebie dumna. A Ty miałeś coś takiego? — zapytała zaraz po udzieleniu odpowiedzi, wlepiając w niego swoje zielone tęczówki.
Darcy
Spojrzała na niego gdy kucał, dojrzała ten specyficzny błysk w oku, a jej twarz nadal rozciągał pogodny uśmiech. Obserwowała go uważnie, każdy ruch mężczyzny był rejestrowany, nieustannie czuwała. Jaką miała gwarancję, że nie jest to jeden z mściwych kochanków Piusa? Wolała nie dać się zaskoczyć. Kiedy złożył kolejny pocałunek na jej dłoni i zapewnił o swoich próbach, jej podejrzenie wzrosło.
OdpowiedzUsuń- Ach tak? - zapytała niewinnie. - Nie boisz się, że zawiedziesz? - dodała szepcząc. - Wiesz... To grozi śmiercią - posłała mu kokieteryjny uśmiech, a gdy złapał jej stopę i zaczął masować, pozwoliła, na chwilę oddając się przyjemności. Na kolejne słowa uśmiechnęła się subtelnie, zaraz jednak gwałtownie przyciągnęła pieszczoną stopę do siebie, co lekko pchnęło gospodarza w jej stronę, sama też pochyliła się trochę do niego, więc teraz ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
- Chciałbyś je jakoś rozluźnić? - zapytała, łapiąc jego podbródek w dwa palce i patrząc prosto w oczy.
Ennis
Nadal trzymała w palcach jego podbródek.
OdpowiedzUsuń- Odrzucił Cię ktoś kiedyś? Bo brzmisz jak chłopiec, który zawsze dostaje to czego chce - wyszeptała, nadal z kokieteryjnym uśmiechem, zjechała zaraz palcem wskazującym po szyi Klausa, zatrzymała dłoń między jego obojczykami i słuchała, nawet cicho zachichotała na słowa o decydowaniu, nagle jednak pchnęła go mocno w tył, odsuwając od siebie, a sama usiadła na kanapie normalnie. Stopy ułożyła na podłodze, dopiero po chwili zakładając jedną nogę na drugą, złapała kielich i upiła kolejny łyk wina.
- Zabawne, kolejny, który bawi się w Dżina - jednak wstała z kanapy i z naczyniem w dłoni zaczęła zwiedzać pokój, oglądając wszelkie bibeloty jakie rudy miał na półkach. Nie zamierzała po raz kolejny dać porwać się emocjom, raz sobie już pozwoliła i nic z tego dobrego nie wyszło. Klaus nie był klientem, słusznie zauważył, nie musiała więc być nad wyraz miła, nie musiała grać w tę grę.
Ennis
En przejechała palcem po zakurzonej półce, spojrzała na swój opuszek i przetarła brud kciukiem, przeszła kawałek dalej, upiła kolejny łyk trunku i złapała jedną z luźno leżących książek. Spojrzała na okładkę, historia Mathyr, uśmiechnęła się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Dżina - powtórzyła, kiwając przy tym głową i zerkając w stronę gospodarza. - Wy i to wasze, "Czego sobie życzysz?" - przewróciła oczyma, odkładając lekturę na swoje miejsce i robiąc kilka kolejnych kroków. Zacmokała na widok gwoździ i sznurów.
- No, no, nieźle się bawisz - podsumowała, znowu patrząc na mężczyznę i grożąc mu palcem. Wtedy też kątem oka dojrzała lutnię, odłożyła kielich na pobliski mebel, podeszła do instrumentu i pewnie złapała go w dłonie. Pociągnęła kilka strun, grając jakieś dwa podstawowe akordy.
- Mhm - przytaknęła głową. - Przy mnie mężczyzną dość wiele się wydaje, kobietą z resztą też - przyznała, znowu na niego patrząc i grając krótką melodyjkę na jego lutni, dość skoczną, zrobiła nawet dwa susy w jego stronę, w rytm tego co grała, po czym wyciągnęła instrument w jego stronę.
- Pokaż co potrafisz... Dżinie - posłała mu niewinny uśmieszek.
Ennis
Rozłożyła bezradnie ręce, niemo przyznając mu rację. Rzeczywiście tak było i chociaż jakiś czas temu fakt pytania jej na co ona ma ochotę był dość uroczy, tak teraz uważała to jedynie za tani chwyt reklamowy. Tekst stał się równie mało istotny co większość usłyszanych komplementów. Na żart o wiązankach przeszedł ją dreszcz i wcale nie był przyjemny, posłała jednak mężczyźnie lekki uśmiech, doceniając jedynie stosowną ripostę. Raczej nie szybko wróci do tego typu zabaw, a już na pewno nie w Zamtuzie. Czuła, że długo zostanie na cenzurowanym, o ile to kiedykolwiek zniknie. W sumie, nawet nie żałowała, przynajmniej na tą chwilę.
OdpowiedzUsuńKiedy przejął od niej instrument, ona powoli wróciła na kanapę, siadając tuz obok i na wezgłowiu opierając jeden z łokci, brodę z kolei ułożyła na dłoni uśmiechając się lekko na wybór utworu. Przy pierwszym refrenie zaczęła nawet nucić melodię, po chwili dołączając do śpiewu, robiąc jednak bardziej za tło, niż wysuwając się do przodu. W międzyczasie wstała raz i śpiewając wróciła po swój uzupełniony kieliszek, zaraz wróciła na wcześniej zajmowane miejsce i gdy utwór się skończył zaklaskała delikatnie, uśmiechając się nieco szerzej i parodiując gorące wiwaty.
Ennis
Ucieszyła się na komplement, wypinając delikatnie, dumnie pierś do przody. Zarzuciła teatralnie włosami.
OdpowiedzUsuń-- Niektórzy mają wrodzony talent -- zaśmiała się, patrząc na rudowłosego z szerokim uśmiechem na ustach. Na chwilę nawet zapomniała w jak złym stanie jest jej noga. Wysłuchała jego opowieści o rodzicach. Musiała przyznać, że mieli naprawdę praktyczne podejście odnośnie wychowania Klausa. Dzięki temu był praktycznie samowystarczalny, a to był bardzo duży atut w tej krainie.
-- Twoi rodzice są bardzo mądrzwy w takim razie -- powiedziała do niego. Dopiero później zarumieniła się delikatnie, kiedy zapytał o mężczyzn. Nie dlatego, że ją onieśmielał. Po prostu, miała zaledwie szesnaście lat, a jej doświadczenie w kwestii związków pochodziło jedynie z czytanych romansideł. A jego pytania były dosyć... szczegółowe. Nie miała pojęcia z początku jak odpowiednio się do tego odnieść.
-- Wiesz... -- zaczęła, odwracając od niego swój wzrok, aby lepiej się skupić. -- Osobiście uważam, że różne umiejętności można nabyć w każdym czasie, jeśli są nam potrzebne, ale powiedzenie przez żołądek do serca pewnie nie wzięło się znikąd -- tutaj zaśmiała się delikatnie. -- Mimo wszystko mężczyzna, który wzbudza pożądanie... to powinien być chyba taki, przy którym czujemy się swobodnie. Wiesz, że nieważne co zrobimy, on będzie przy nas szczęśliwy, a my przy nim. Aczkolwiek, to tylko teorie wysnute z książek. Nie mam pojęcia na ile ma to odniesienie do rzeczywistości -- zakończyła swoją wypowiedź, wracając wzrokiem do mężczyzny.
Darcy
Przy drugim utworze w pełni oddała mu scenę, jednak w następnych od czasu do czasu wcinała się w występ a to wprawiło ją w lepszy humor. Musiała przyznać, chłopak miał talent, a ona sama lubiła takiego popisy, lubiła po prostu śpiewać i słuchać śpiewu, jeżeli ten był dobry. Na ukłon ponownie zaklaskała.
OdpowiedzUsuń- Pani Nalea byłaby zachwycona - rzuciła z szczerym uśmiechem na ustach, przyjmując po chwili namysłu zaproszenie do tańca.
- Nagród? Tak szybko się zniechęca? Spełnił dopiero jedno życzenie, przyznaję, w dużym natężeniu, jednak do tego akurat nikt go nie zmuszał - rzuciła z zadziornym uśmiechem i pozwoliła prowadzić się delikatnie, nie prowokując żadnych innych ruchów.
- Powinnam powoli wracać - przyznała z ciężkim westchnieniem. - Już wystarczająco nabroiłam, zbyt długo mnie nie ma przy kliencie - dodała. bo chociaż nie miała ochoty wracać, to znała swoje obowiązki. Już i tak była na cenzurowanym, lepiej żeby znowu nie podpadła i to jeszcze przy pierwszym zleceniu po przerwie.
Ennis
Zastanowiła się przez chwilę na jego pytanie, ale zaraz pokręciła przecząco głową.
OdpowiedzUsuń— Nie – wzruszyła ramionami. – Mam czas. Na razie skupiam się na zdobywaniu przyjaciół, a to prostsze od zakochiwania się – zaśmiała się delikatnie, patrząc na jego palec. Sięgnęła do kieszonki swojej spódnicy, aby wyjąć z niej małą, o dziwo po wszystkim co przeszła, śnieżnobiałą, materiałową chusteczkę. Sięgnęła po zranioną dłoń mężczyzny.
– Mogę opatrzyć? – zaproponowała z lekkim uśmiechem na ustach. – Tak w ogóle, lubisz śpiewać przy gotowaniu? Wiem, że niektórzy tak – zapytała z ciekawości, bo w zasadzie nie słyszała jeszcze jego śpiewu. Jego grę owszem, była imponująca, ale jak na barda, wyjątkowo mało śpiewał w jej obecności.
Darcy
- Mhm - mruknęła z lekkim śmiechem na ustach. - Taka forma płatności nawet mi odpowiada - przyznała, odwzajemniając jego uśmiech. Potrafiła już wyczuć, kiedy chodziło o seks, a kiedy o coś innego, tu zdecydowanie wzięło górę to drugie. Pozwoliła by ją obrócił i lekko ukłoniła się na sam koniec.
OdpowiedzUsuń- Całkiem przyjemną przerwę, można by się przyzwyczaić - westchnęła ciężko, kierując się w stronę wyjścia. Mały, uroczy, ciepły domek i taniec na środku salonu był w jej oczach nieuchwytną mrzonką, miło było jednak oddać się takiej chwili.
- Obawiam się, że przy tak długiej nieobecności i tempie ich picia możesz spodziewać się pustek w barze... Chyba nie trzymacie tam pieniędzy na wierzchu, hm? - zagadnęła, bo sama nie raz doświadczyła dziwnych pomysłów pijanej zgrai ważniaków.
Ennis
En uśmiechnęła się do niego delikatnie, gdy zaprosił ją na przyszłość do siebie.
OdpowiedzUsuń- Może będzie taka okazja - przyznała. - Wtedy chętnie skorzystam - dodała, a kiedy zbliżali się do karczmy, już dało się słyszeć, że impreza przeniosła się na zewnątrz.
- Tu jesteś! - padło nagle i zza roku wyskoczył podpity klient kurtyzany, od razu łapiąc ją w pasie i przyciągając do siebie. Sam ledwo co stał na nogach. - Już myśaem, e mi ciekłaś - rzucił rozbawiony własnym tekstem, na co En uśmiechnęła się łagodnie.
- Ależ gdzie tam... - zerknęła na Klausa i puściła mu oko, by zaraz potem skupić całą uwagę na jegomościu. Ten zaczął opowiadać jej różne zbereźne szczegóły tego, co teraz pójdą zrobić, ale kiedy tylko wylądowali w jego pokoju, ten padł na łóżko i praktycznie od razu zasnął. En nie specjalnie to zdziwiło, nawet cieszyła się, bo trafił im się ciekawy pokoik, z balkonem, a przy nim lekko pochylony daszek i piękny widok na okoliczny krajobraz. Heimurinka wzięła postawioną na stole butelkę miodu pitnego, zdjęła buty i na bosaka przeszła przez balustradę, by zająć miejsce na owym daszku. Tak spędzony wieczór był dla niej o wiele przyjemniejszy niż siedzenie w środku i słuchanie chrapania zalanego szlachcica.
Ennis
Bal w Fjelldod, kiedy Ennis usłyszała o tym zleceniu, od razu się zgłosiła. Jakiś jegomość szukał towarzystwa na uroczysty wieczór u van Helgi i Heimurinka nie zamierzała przepuścić takiej okazji. Mamka poszła jej na rękę, nawet nie wnikała dlaczego dziewczynie aż tak zależy. Im mniej Ennis w Zamtuzie, tym mniej ewentualnych problemów, chociaż musiała przyznać, że nie chciała jej znowu na salonach, bo En świetnie sprawdzała się w nowej roli i często przynosiła spore napiwki. Suknia, maska, wszystko szło sprawnie załatwić, więc nic nie stało na przeszkodzie.
OdpowiedzUsuńPartner złotookiej okazał się dość lepkim towarzyszem i zarówno trasę jak i pierwszą godzinę bankietu En spędziła na zaspokajaniu jego potrzeb i to na różne sposoby. Kiedy w końcu dostała odrobinę wolnego, od razu ruszyła w stronę ogrodów, nawet nie poprawiając swojej kreacji. Czarna maska z złotymi zdobieniami miała już drobne uszkodzenia, a suknia dziewczyny została lekko rozdarta w okolicach talii, ale to na szczęście nie rzucało się tak bardzo w oczy. Fryzura dziewczyny to już inna sprawa, gościł na niej wyraźny nieład, wyglądała trochę jak dzikuska wciśnięta w kubrak jakiejś damy.
Większość towarzystwa bawiła się w środku, więc w ogrodzie łatwo było dojrzeć osamotnioną postać o czerwonych włosach, En dość szybko rozpoznała w mężczyźnie Klausa i popchnięta ciekawością jak i chęcią odpoczynku, ruszyła w jego stronę, by w milczeniu usiąść przy jego boku. Uśmiechnęła się kącikiem ust na jego powitanie.
- Witaj Grajku - odpowiedziała, śląc nieco rozbawiony uśmiech. - Nie dodawaj sobie. Kto wie, może po prostu Cię śledzę? - zawtórowała mu delikatnym śmiechem i zmierzyła wzrokiem.
- No, no, cóż to za urodziwa dama dała radę przekonać Cię na włożenie czegoś takiego, hm? - zapytała łapiąc jego maskę i przykładając do swojej twarzy.
Ennis
Uśmiechnęła się delikatnie na tą drobną czułość z jego strony i zaraz prychnęła cicho pod nosem. Prawie zapomniała, że dobry był z niego podrywacz.
OdpowiedzUsuń- Lepiej dwa razy się zastanów, potrafię być upiorna jeśli tylko zechcę - rzuciła z dumnym uśmieszkiem i zaraz pokręciła głową nie wierząc w to co chłopak mówił. - Ach tak? W takim razie niespecjalnie się spisała, ja przykleiłabym Ci ją do twarzy na stałe i jeszcze zakneblowała, co byś nie mógł się odzywać - zażartowała po czym posłała mu zadziorny uśmiech.
- Bez obaw, paluchem Cię nie tknę, za duże ryzyko - oddała mu maskę rozbawiona i wzruszyła ramionami. - Ładnemu we wszystkim ładnie - uznała równie nieskromnie co on przed chwilą. Na wzmiankę o partnerze uśmiech nieco zbladł, ale mimo wszystko En starała się utrzymać go przy twarzy. - W końcu musiał się taki trafić, większość jest miła, najwyraźniej wyczerpałam limit na tych dobrodusznych - ubrała słowa w nieco żartobliwy ton. - Ale nie ma co tym sobie zawracać głowy, dziś jest, jutro go nie będzie - zauważyła, wzruszając ramionami. - Nic nowego
Ennis
- Czy ja wiem... - mruknęła cicho, taksując Klausa wzrokiem. - Z takim drążkiem w ustach wyglądałbyś całkiem pociągająco - odpowiedziała z przekąsem w głosie. Zaśmiała się zaraz na to westchnięcie, jak i komentarz. - Nie dziś mo stór, noc po bankiecie nie służy do spania - rzuciła dość tajemniczo, puszczając mu przy tym oko. Przy poważniejszym tonie uśmiechnęła się delikatnie.
OdpowiedzUsuń- To słodkie Klausie, ale dla większości kurtyzana nie równa się kobiecie - dotknęła jego policzka i pogłaskała lekko kciukiem. - Bliżej nam do zwykłej łopaty. Chociaż przyznaję, w Zamtuzie okraszone jest to wszystko eleganckim opakowaniem, ale to nadal tylko opakowanie - stwierdziła dość trafnie. Tak niestety było, nie dla wszystkich, ale zdecydowana większość klientów En miało takie podejście do jej osoby. Słysząc groźbę zrobiła zmartwioną minę. - Proszę, nie... Cokolwiek by się działo... Jestem na cenzurowanym, lepiej by nic mu się nie stało... - przyznała, bo w tej sytuacji mamkę może mało co obchodzić cała otoczka. Zerknęła w stronę bawiącego się towarzystwa, gdy zadał ostatnie pytanie.
- Cóż, kawał z niej baby - zażartowała na sam początek, wracając do niego wzrokiem i śląc subtelny uśmiech. - Zdaje się, że ma głowę na karku, sam fakt, że wyprawia takie przyjęcia. To chyba oczywiste, że te nie są bezinteresowne... Ale to dobrze... - podsumowała nie zdradzając szczegółów. - A Ty? Wpadła Ci w oko? - zapytała z kolejnym zadziornym uśmiechem.
Ennis
- Hm... Moja opinia to za mało, by sprawdzić coś takiego, ale z tego co pamiętam nie masz problemu z zdobywaniem grona wielbicielek, więc zawsze możesz ich zapytać - zauważyła, nadal śląc mu zadziorny uśmiech. Pozwoliła bu ucałował jej dłoń, jednak nie komentując wypowiedzi. Widzieli się po raz drugi, mógł być zwykłym bawidamkiem, dobrym aktorem i manipulantem, tak jak ona. Miała wrażenie, że słowa porównujące ją do przedmiotu dotknęły go trochę bardziej niż przeciętnego słuchacza. Najwyraźniej dotyczyło i jego samego, w mniejszym lub większym stopniu. Nie pytała jednak, relacja jaką mieli w jej mniemaniu i tak była trochę za ciepła jak na tak krótką znajomość. Nie zamierzała powtarzać poprzednich błędów.
OdpowiedzUsuńZ zainteresowaniem wysłuchała opinii o gospodyni, a na propozycję prychnęła śmiechem.
- Przecież wszyscy wiedzą, że uroczy młodzieniec jest dla niej smaczniejszym kąskiem niż urocza panna, to by była bardzo nierówna gra - przyznała, czując przyjemny dreszcz na to całe owiewanie ucha. Kiedy wspomniał o nagrodzie skrzyżowała z nim spojrzenie i złapała jego brodę w dwa palce, zmniejszając nieco dystans między nimi.
- A co Ty możesz ode mnie chcieć hm? Musisz wygrywać żeby to powiedzieć? - szepnęła w jego stronę.
Ennis
En słuchała go z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, kiedy ten założył swoją maskę ona chwyciła swoją i naciągnęła na twarz.
OdpowiedzUsuń- Niech więc zabawa trwa - rzuciła podając mu rękę i przyjmując zakład. Wstała zgrabnie z ławki i nie czekając na odpowiednią chwilę ruszyła w stronę bawiącego się towarzystwa. Nie skierowała się jednak prosto do val Helgi, nie, złapała kieliszek jakiegoś wybornego trunku i stanęła tak, by kobieta ją widziała. Zaczęła od sugestywnego uśmiechu i obserwacji, przeskakiwała z twarzy na szyję, biust, nogi, a kiedy tylko złapała spojrzenie, uniosła delikatnie kielich, jakby piła toast kobiety, przygryzła przy tym delikatnie wargę, a upijając alkoholu, pozwoliła, by kącikiem ust uciekło kilka kropel i spłynęło po szyi, prosto w dekolt, oczywiście zaraz udała zaskoczenie i wzrokiem zaczęła szukać jakiejś chusty, co by się przetrzeć.
Ennis
Widząc zagadującego Klausa uśmiechnęła się pod nosem, zaczynał z grubej rury. Ennis nie przerywała kontaktu wzrokowego, gdy kobieta odpowiedziała na jej gest, złapała zaraz w dłoń garść jakiś gron ułożonych na stole, ruszyła w stronę swojego celu, ale w połowie drogi z tłumu wychylił się jej partner i złapał nagle za nadgarstek, obracając twarzą do siebie na tyle gwałtownie, że owoce zostały niespodziewanie wypuszczone i poturlały się po podłodze.
OdpowiedzUsuń- Co Ty robisz?! - syknął na nią przez zaciśnięte zęby.
- Ja... - En przełknęła głośniej ślinę.
- Myślisz, że kurwa tego nie widzę?! Tych Twoich spojrzeń - teraz złapał też żuchwę dziewczyny i zacisnął na niej swoją dużą dłoń. - Dopóki bawisz się za moje pieniądzę, jesteś pod moim butem - spojrzał jej prosto w oczy. En zacisnęła palce na naczyniu, które o dziwo jeszcze trzymała w dłoni, ale powstrzymała złość, patrząc pokornie na klienta.
- Przepraszam... - szepnęła, bo ucisk utrudniał swobodną mowę. Mężczyzna od razu złagodniał i objął ją ramieniem, śląc wszystkim gapiom uroczy uśmiech.
- Ach, kobiety - skomentował zadowolony, po czym sam ruszył z białowłosą w stronę gospodyni, ich rodziny dobrze się znały.
Ennis
Klient Ennis zaśmiał się krótko na komentarz Klausa i wzniósł toast, a na sugestię gospodyni przytaknął głową.
OdpowiedzUsuń- O tak, zdecydowanie, zabawa jest idealna - zapewnił kierując dłoń na pośladek heimurinki i przyciągając ją bliżej siebie. En wyczuła w tym wszystkim swoją drobną szansę i widząc ile uwagi Helga poświęca czerwonowłosemu, zamierzała ją wykorzystać. Na jej buzi pojawiło się wyraźne skrępowanie, próbowała nawet zwiększyć dystans z McKintoshem, ale ten spojrzał na nią marszcząc brwi i znowu ją przyciągnął. En jęknęła boleśnie, mężczyzna co prawda nie użył tym razem zbyt dużo siły, ale ona podkoloryzowała scenę.
- Błagam przestań to robić, jeszcze mnie bolą po ostatnim - nawet jej klient zdurniał, był dość brutalny i władczy, ale nie miał zamiaru wychodzić na takiego przy samej van Heldze.
- Ledwo Cię... Co Ty... - zaczął.
- Zawsze to mówisz... Po prostu mnie puść... - scena trwała dalej, a zaraz błagający wzrok En złapał spojrzenie gospodyni. - Czy i tu kobiety traktuje się przedmiotowo? - wypaliła ze swoim zarzutem, celowo wchodząc w temat rzekomego poznawania na osobności.
Ennis
Opatrzyła jego ranę, po czym uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę. Odsunęła ręce od Klausa, aby zaraz cmoknąć w usta.
OdpowiedzUsuń— Raczej średnio. To znaczy, mam osoby, z którymi spędza mi się przyjemnie czas. Jedną już chyba mogę nazwać przyjacielem, ale nie znam chyba jeszcze nikogo, z kim miałabym jakąś taką wyjątkową więź. Kogoś, kto po prostu by mnie rozumiał i nie miał uwag do mojego charakteru, nawet jeśli jest paskudny. Dla osób spoza mojej rodziny jestem przede wszystkim rozpuszczoną, leniwą damulką Więc tak, masz rację — pokazała mu język. — Chociaż nie, Grima, jest cudowna. Świetnie się z nią bawiłam. Wymyśliłyśmy nawet święto na cześć naszego zapoznania. Grimcy. Opowiada świetne historie, tworzy je na poczekaniu. Powinnam jej w sumie poszukać jak noga się zagoi — dodała zaraz, wracając do zajmowania się szykowaniem posiłku.
— Myślałam żeby się wybrać, ale trochę się działo po drodze. Staram się pomagać tam gdzie mieszkam, uczyć zwykłych prac, a jak znalazłam trochę czasu i wybrałam się na spacer poza wioskę, to jak widzisz złamałam nogę — zrobiła przerwę od trybowania, by wskazać na zabandażowaną, usztywnioną kończynę ze śmiechem. Wróciła zaraz do zajęcia i spojrzała na mężczyznę. — Teraz możesz dać występ, jeśli masz ochotę. Chętnie posłucham. Chyba, że jednoosobowa publiczność to dla Ciebie potwarz — posłała mu zaczepny uśmieszek, przymykając lekko oczy.
Darcy
Patrzyła w oczy gospodyni, wciąż grając poszkodowaną, jednak słysząc o pozostałych przypadkach uniosła lekko kącik ust po czym zerknęła za odchodzącym klientem. Skrzyżowała spojrzenie z van Helgą dopiero na jej przytyk.
OdpowiedzUsuń- Mogłabym Cię zaskoczyć - szepnęła z nieco zadziornym wyrazem twarzy, najważniejsze, że pozbyła się McKintosha. Na śmiech znajomego zerknęła w jego stronę równo w gospodynią.
- Zdaje się, że z reguły jesteś mało poważny - do niego również posłała łobuzerski uśmiech i puściła mu oko, by odsunąć się o krok w tył, w celu zrobienia przejścia dla Helgi. Spojrzała za nią i zacmokała głośno, kręcąc przy tym głową. - To mamy impas - obejrzała się na Klausa, znowu śląc mu swój uśmieszek. - I co teraz? Każdy spełnia zachciankę drugiego, czy nikt ich nie spełnia? - zapytała, robiąc krok w jego stronę.
Ennis
En wzruszyła ramionami na sugestię co do swojej winy, zaśmiała się krótko i pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Nie rozumiesz, ale uznajmy, że masz rację - odpowiedziała również z przekąsem po czym zbliżyła się do Klausa i z uśmiechem poprawiła jego koszulę, a słysząc pytanie zacisnęła lekko wargi, zastanawiając się o co takiego może poprosić. Zerknęła jeszcze za wychodzącym McKintoshem, szybko jednak wróciła spojrzeniem do oczu czerwonowłosego młodzieńca. Całkiem przyjemnie wspominała ich pierwsze spotkanie, a przecież teraz byli na bankiecie. Zbliżyła znacznie usta do jego ust, oblizała swoje delikatnie.
- Poproś mnie do tańca - szepnęła nie przerywając kontaktu wzrokowego i śląc mu delikatny uśmiech.
En
Na ukłon oraz gest z dłonią uśmiechnęła się do niego nieco szerzej by zaraz podać swoją rękę i dać porwać się do tańca. Zaśmiała się delikatnie przy obrocie i przywarła do mężczyzny, pozwalając by ten prowadził.
OdpowiedzUsuń- Hm, mówisz? Słyszałam, że podobno psuję zakłady i kiepska ze mną zabawa - rzuciła zaczepnie, a na kolejne pytanie wzruszyła ramionami. - Umiem o siebie zadbać, ale miło, że pytasz. Nie martw się, mój zamtuz nie pozwala na takie traktowanie, niestety ochroniarz nie mógł wejść ze mną, ale po wyjściu załatwi sprawę - przejechała palcem wskazującym po żuchwie Klausa. - Tu w razie co Ty mnie obronisz, no... albo sama Helga - zaśmiała się delikatnie i wymusiła kolejny obrót, powrót do partnera zaznaczając delikatnym podniesieniem nogi do jego biodra i powolnym opuszczeniem ku ziemi.
- A gdzie Twoja partnerka? - zainteresowała się z kokieteryjnym uśmiechem.
En
Ponownie zaśmiała się delikatnie.
OdpowiedzUsuń- W miejscu publicznym lepiej uchodzić za delikatną i bezbronną, bez obaw, to tylko taktyka, zajdź mnie kiedyś w ciemnym zaułku to sam się przekonasz - szepnęła prosto w usta Klausa. (Z tego co kojarzę ma ok. 175cm wzrostu plus buty to będzie z 180cm xD) Utrzymywała z nim kontakt wzrokowy, a kiedy zrobił krok w tył, napięła stopę bliżej ziemi, dzięki czemu wyszła z tych ich popisów całkiem miła dla oka figura taneczna.
- Och doprawdy? Nie grasz razem z nią? Zdaje się, że gospodyni mocno trafia w Twoje gusta - En powoli oblizała wargi. - Taka przychylność pewnie bardzo by Ci odpowiadała - droczenie się z czerwonowłosym dziwnie przyjemne, co jasno i wyraźnie zdradzało rozbawione spojrzenie Heimurinki.
En
En mruknęła cicho.
OdpowiedzUsuń- Muszę zacząć częściej chodzić podejrzanymi uliczkami - zażartowała, racząc Klausa kolejnym uśmiechem. Umiejętności taneczne mężczyzny sprawiały, że humor kobiecie wyraźnie dopisywał, z resztą nie jedne oczy obserwowały jak wirują po parkiecie, a to mówiło samo za siebie. Przyciągnięta nie przerwała kontaktu wzrokowego.
- A na czym Ci zależy? - zapytała cicho, poważniejąc na jego kolejne słowa.
- W takim razie płyniemy tą samą łódką chłopcze do towarzystwa - posłała mu nieco blady uśmiech i wtuliła się lekko gdy razem wirowali. Utwór powoli zbliżał się do końca.
Ennis
Podniosła wzrok do jego twarzy czując przyjemny dreszcz na plecach, wywołany dotykiem mężczyzny. Na odpowiedź uśmiechnęła się nieco szerzej, ale zaraz znowu ułożyła głowę przy jego ramieniu. Miała tak spaczony umysł, że "dobra zabawa" wspomniana w takim momencie kojarzyła jej się tylko z jednym. Skrzywiła się delikatnie, bo bardzo w sobie tego nie lubiła.
OdpowiedzUsuń- Mnie też się podoba - przyznała, by znowu spojrzeć mu w oczy. - To może najwyższy czas na Twoje życzenie? - zaproponowała z pogodnym wyrazem twarzy.
En
Delikatnie musnęła policzek Kalusa ustami, gdy zakończyli taniec.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję - dodała z subtelnym uśmiechem. Miło było powirować z kimś na parkiecie, bez słuchania wulgarnych komplementów czy zachwytów nad jej ciałem.
Usiadła na miejsce, do którego ją doprowadził, a słysząc życzenie okazała delikatne zaskoczenie.
- Ale wiesz, że nie będziemy sami? Mimo wszystko teraz jestem w pracy, Bruno ma obowiązek odwieźć mnie do Zamtuzu - naświetliła mu nieco sytuację. - Może się trzymać na dystans, ale w drodze musi mieć mnie na oku - dodała, trochę zbita z tropu. Dziwne życzenie, chociaż dość urocze.
Ennis
Ennis odwzajemniła uśmiech Klausa, a gdy wspomniał o kompance, lekko przekręciła głowę, słuchając z zaciekawieniem słów mężczyzny. Zaśmiała się krótko i pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Zaczynam zastanawiać się czy cokolwiek Ci przeszkadza, no, poza butnym zachowaniem niektórych mężczyzn - stwierdziła, bo rzeczywiście Klaus zdawał się na wszystko mieć przygotowaną, dobrą odpowiedź.
- Dobrze, skoro tak stawiasz sprawę, chętnie spełnię Twoje życzenie - odpowiedziała ściszonym głosem.
Ennis
- Hm - patrzyła na niego zaciekawiona. - Może kiedyś rozwiniemy ten temat - zaproponowała, bo szczerze wierzyła, że jeszcze nie raz się spotkają. Odwzajemniła jego uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Trywialne rzeczy, przyznaję, to miła odmiana - odpowiedziała szczerze i kiwnęła głową zajmując miejsce przy stole. Sama sięgnęła po jakąś przekąskę i wsunęła ja delikatnie w usta.
- Och tak, zdecydowanie ochroniarze nie należy do problemów tutejszej cywilizacji - zaśmiała się i znowu mu przytaknęła. - Nie bez powodu zbiera się tu aż tyle interesujących osobistości. Jak myślisz to zwykła zabawa czy może jakaś podpucha? Słyszałam, że nadal nie wyjaśniono tej sprawy z ognistymi wybuchami w okolicy, a muszę przyznać, że to dość intrygujące - szepnęła konspiracyjnie, biorąc go trochę pod włos.
Ennis
- A niektórym będzie nie pasować wszystko w Tobie poczynając od tego gdzie się urodziłeś przez to jak się ubierasz po to jak mówisz. Można się dogadać z kimś takim, ale przyjaciel będzie z niego marny - wyjaśniła swój punkt widzenia ze spokojem. To prawda, że rozmowa o tym, że jakieś zachowania mogą się nie podobać jest w porządku, ale Darcy zdążyła się już poczuć jak niechciany rozpieszczony bachor. Było to co prawda przykre, ale nie winiła nikogo. Natana też lubiła, ale miała do niego żal za to jak podchodził do jej rodziny. Rodziny jego ukochanej. Cóż, miała całe życie żeby znaleźć prawdziwych przyjaciół. Na razie czuła, że z Grimą ma na to największe szanse. Spojrzała na Klausa.
OdpowiedzUsuń- Dlaczego sprawiam takie wrażanie? Co konkretnie robię ? - zapytała, zwyczajnie ciekawa czym dla innych jest rozpuszczenie. Sama nie widziała, aby kiedykolwiek zachowała się wobec niego jak jakaś rozpieszczona gówniara. Wzięła się przy okazji za obieranie warzyw. To akurat miała już okazję robić kilka razy w swoim życiu, więc tutaj nie musiał w niczym poprawiać brunetki.
Zaśmiała się. Nie dawał darmowych występów. Czyżby jednak chciwość z niego wychodziła? Posłała mu rozbawiony uśmiech.
- Rozumiem że Twoja dusza artysty jest w szczęśliwym związku ze zmysłem biznesmena? Ze złamaną nogą nie mam jak udać się na opłacony wypad, a złota niestety nie mam teraz przy sobie. Cóż, moja strata - złapała się z żalem za pierś.
Darcy
Wysłuchała słów Klausa. Nie odzywała się, tylko analizowała jego słowa. Cóż, dla niej były niezwykle pretensjonalne. Nie chciała robić wszystkiego sama. Próbowała po prostu go obronić, bo zna się na walce, ale nigdy nie próbowała samej robić od podstaw coś o czym nie ma zielonego pojęcia. Poza tym dla niej to była bardziej oznaką niezależności. Rozpuszczone osoby zazwyczaj były leniwe, szukały wszelkich sposobów, aby wykręcić się z jakichkolwiek obowiązków, a on poznał ją gdy była na polowaniu aby wspomóc spiżarnię sprawowanych rodzin. Także był wobec niej uprzedzonych i pretensjonalny. Nic ponad to. W jej oczach, udowodnił, że miała rację. Ludzie nienawidzili jej, oczerniali wyłącznie przez status majątkowy. Parsknęła pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Ciekawy spozniemy rozumowania - posłała mu zadziorne spojrzenie. - Ale nie wypada wdawać się w dyskusje ze swoim wybawicielem, więc pozwól, że już zamknę mą rozpuszczoną mordę - puściła do niego oczko, aby następnie wrócić do krojenia warzyw.
Naprawdę chciał wpaść do niej? Po co? Żeby dalej sobie szydzić z niej i wytykać wszystko jako wadę? Nie była masochistką. Wróciła do niego wzrokiem.
- Domostwo nie jest imponujące, to zwykła chata, którą ledwo skończyłam budować. Poza tym masz pracę, nieładnie byłoby Cię odrywać od Twoich obowiązków - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na ustach.
Darcy
Ennis słuchała go z subtelnym uśmiechem na ustach, w sumie racja, trochę już czasu minęło.
OdpowiedzUsuń- Myślisz, że to był atak skierowany w Helgę? - zainteresowała się. - Nie jestem pewna czy wtedy uderzaliby w obrzeża Fjelldod. Z drugiej strony, może to tylko spostrzeżenie? Taki wybuch w centrum Fjelldod byłby raczej jednoznaczny... - skomentowała własne spostrzeżenie i sama wsunęła sobie grono do ust. Uśmiechnęła się pod nosem do Klausa.
- Polsza z reguły nikogo nie lubi - podsumowała. - Poznałeś już jakiegoś? Argarczyka? - zerknęła na mężczyznę z zaintrygowaniem w oczach.
Ennis
Zaśmiała się lekko. Nie chodziło o wolny czas. Miała go naprawdę sporo, ale nawet gdyby nie czuła jak coś wypala ją od środka, co samo w sobie przyprawiało ją podświadomie o mdłości, była teraz wyjątkowo nie mobilna. Jakiekolwiek odwiedziny byłyby teraz zwyczajnie kłopotliwe. Nie mogłaby go ugościć, a zapraszać kogoś po to, aby się nią zajmował było zwyczajnie głupie. Poza tym, wątpiła, aby wujek Nik był zadowolony z tego, że sprasza obcych, a Klaus jakby nie patrzeć był dla niej obcym. Przynajmniej na razie. Nie czuła jednak, aby musiała mu to wszystko tłumaczyć. Mieli zbyt duże tendencje do sprzeczek, aby ryzykować marnowanie nerwów na coś tak trywialnego. Postanowiła skupić się bardziej na rozmowie o domach. Pokręciła głową, patrząc na feniksa.
OdpowiedzUsuń— Trochę szersza, piętrowa i na palach, ale zbudowana z drewna, a wykończenie kuchni to jakaś katorga, bo próbuję zrobić otwiarano-zamykaną przestrzeń, samo to zajmie więcej, niż budowała całości razem wzięta — wyjaśniła, aby później z uwagą słuchać Klausa.
— Chata naprawdę urocza i przytulna. I miło z jej strony, że udostępniła Ci dach nad głową. Spanie po karczmach byłoby zbyt drogie, aby robić to na co dzień, tak mi się przynajmniej wydaje. Miło mi też, słyszeć, że masz przyjaznych sąsiadów. W sumie to niezbyt duża osada, więc pewnie szybko wszystkich poznałeś, co? Dużo macie tutaj przejezdnych? — zainteresowała się zaraz jego osobą.
Darcy
Słuchała go uważnie ze swoim subtelnym uśmiechem na ustach, złapała jeszcze kilka gron i powoli jadła, jedno po drugim.
OdpowiedzUsuń- Słuszne uwagi - stwierdziła po czym sama rozejrzała się dookoła by po chwili ponownie nawiązać kontakt wzrokowy i posłać mu zadziorny uśmiech.
- Kilku - wzruszyła ramionami jak gdyby nigdy nic. - Ciekawe jak najbardziej, ale równie różni co tutejsze rasy... Raczej ciężko ich określić kilkoma słowami - przyznała spokojnie. - Tak czy siak, co by było zabawniej, największe zagrożenie stanowią dla Polszy - zaśmiała się pod nosem. - A to niespecjalnie mnie do nich zniechęca - przyznała z tajemniczym uśmiechem.
Ennis
Odrobinę zaskoczył ją tym pytaniem o rządzenie.
OdpowiedzUsuń- Nie wiem czy lepiej by rządzili, ale... Na pewno nie byłoby tych pieprzonych podziałów, tego piętnowania mieszanek... - skrzywiła się lekko i zerknęła gdzieś w bok. Nie powinna o tym rozmawiać, nie lubiła tego tematu. Dotyczył jej bezpośrednio, na szczęście mało kto zdawał sobie z tego sprawę. Klaus trochę zbyt swobodnie wchodził w te tematy i En prześlizgnęła po nim podejrzliwym wzrokiem. Pasował na szpiega, miał całkiem pokaźny arsenał "sztuczek". En westchnęła na kolejne pytanie i lekko przygryzła swoją dolną wargę.
- Czy ja wiem... - właściwie to chłopak podsunął jej pewien pomysł. - Zależy od sytuacji - odpowiedziała dość wymijająco, jednak zachowując w tym logikę. - Za mało mam o nich informacji... Ci starsi z nich... Mają jakąś taką mądrość w oczach. Nie jestem pewna czy sami czegoś nie knują - przyznała wzruszając ramionami.
Ennis
Słuchała go z zainteresowaniem. Najwyraźniej myśleli podobnie, o ile to były jego prawdziwe myśli. Słusznie zauważył, że takie zmiany nie byłyby łatwe.
OdpowiedzUsuń- Wiesz jak jest, za każdego wroga przychodzi dziesięciu następnych, to zawsze czyjś syn, ojciec, wuj czy inna cholera. To jak zamknięte koło... - zauważyła. W jej mniemaniu noszenie w sercu zemsty było najbardziej destrukcyjną rzeczą na świecie. Spojrzała Klausowi w oczy i oparła się na łokciach, by lekko pochylić w stronę twarzy czerwonowłosego.
- A więc? Co Cię powstrzymuje? Mieszkasz po sąsiedzku - zauważyła z zadziornym uśmiechem. Coś musiało być na rzeczy.
Ennis
Skradziony buziak był całkiem przyjemny, En nawet nie drgnęła, gdy Klaus zbliżył się do niej po ten pocałunek, otworzyła trochę szerzej oczy, bo mimo wszystko nie spodziewała się tego teraz, szczególnie w połączeniu z taką odpowiedzią. Gest pewnie byłby całkiem uroczy, ale to całe zastanawianie się, skakanie po oczach, En była chyba z natury bardzo podejrzliwa. Uśmiechnęła się delikatnie i gdy się odsunął wyciągnęła do niego dłoń, by lekko przejechać kciukiem po ustach i przetrzeć ich kącik, jakby chciała zmyć ślad po tej drobnej czułości.
OdpowiedzUsuń- Mam aż taką moc? - uśmiechnęła się pod nosem, nie bardzo to kupując. Na kolejną odpowiedź to ona pochyliła się do jego ust.
- Daleko Cię wywiało jak na laika podróży - szepnęła mu prosto w wargi, nie zrywając kontaktu wzrokowego. Przy wspomnieniu braku odwagi En pewnie wsunęła dłoń między nogi Klausa, tak by oprzeć ją o siedzisko krzesła na którym siedział.
- Jestem pewna, że szybko znalazłbyś wianuszek chętnych do wspólnych podróży - dodała wpatrując się w niego z kokieteryjnym uśmiechem. Jakoś nadal mu nie wierzyła.
En
Ennis wzruszyła ramionami z niewinnym uśmiechem na ustach. Jej "moc" była zależna od osoby, którą rozpracowywała, ale racja, dość często szło po jej myśli.
OdpowiedzUsuń- Mhm... Nie potrafisz - powtórzyła po nim, wciąż śląc ten zadziorny uśmiech. Słuchała tych jego sugestii delikatnie oblizując usta, zerknęła ukradkiem na dłoń przy ramieniu, lekko zacisnęła dłoń na jego krześle i znowu spojrzała w oczy, muskając lekko czubkiem swojego nosa policzek Klausa i pochylając się nad uchem.
- Jaka szkoda... Jeden z punktów ewidentnie mnie eliminuje - mruknęła odrobinę zawiedziona.
Ennis
En zawtórowała mu śmiechem.
OdpowiedzUsuń- Powiedźmy, że właśnie to miałam na myśli - rzuciła, bo tak szczerze to pomyślała o czymś innym. Również zwiększyła dystans, jednak nie spuszczała wzroku z Klausa. Na komentarz i oczko posłała mu łobuzerski uśmiech. Trafił jej się ciekawy okaz, musiała przyznać. Nie przerywała tej kuszącej ciszy, ale gdy zadał kolejne pytanie zerknęła w bok, przygryzając dolną wargę. Pewien pomysł zrodził się w jej głowie, ale miała czas by go wprowadzić, spokojnie. En spojrzała po zebranych, jednak słysząc o czarujących kobietach specjalnie zerknęła w oczy Klausa, okazując tym większe zainteresowanie tematem. Wzięła w dłoń kieliszek z trunkiem i umoczyła usta, patrząc już teraz wprost na swojego rozmówcę.
- Wiesz o nich coś więcej? - zapytała. Ona sama wiedziała całkiem sporo, ale przecież nie szkodziło zebrać dodatkowych informacji.
Ennis
Kradli swoje spojrzenia już naprawdę długi czas, gra, którą toczyli zdawała się bardziej skomplikowana niż szło przypuszczać na pierwszy rzut oka. Heimurinka przekręciła lekko głowę i usiadła głębiej w krześle, zainteresowana tym jak dalej pociągnie temat. Uśmiechnęła się pod nosem na wzmiankę o rozkładaniu nóg, jednak w tym uśmiechu była nutka pogardy.
OdpowiedzUsuń- Och, rozkładają nad wyraz łatwo - zauważyła. - Szczególnie przed ciepłymi ciałami - dodała pochylając się lekko w stronę Klausa. - Ale to chyba dotyczy większości kobiet, nie tylko tych magicznych - prześlizgnęła wzrokiem po całej posturze Klausa. Nie ufała mu, za cholerę, był zbyt dobry w tym co robił.
- Czyli w sumie nic specjalnego - podsumowała uszczypliwie. Sama miała takie informacje, ale była pewna, że i on miał ciekawsze. Skrzyżowała z nim wzrok.
- A gdzie Ciebie trzeba nacisnąć, co byś uchylił rąbek chociaż jednej tajemnicy? - szepnęła wpatrując się w niego.
Ennis
Odbiła się od oparcia krzesła i znowu zmniejszyła między nimi dystans.
OdpowiedzUsuń- Prosty chłopak, no tak... - musnęła dłonią jego policzek. - ... zapomniałam - uśmiechnęła się zadziornie i znowu lekko przekręciła głowę. - A padło jakieś pytanie? - odpowiedziała równie słodko, wstając z krzesła i opierając się wolną dłonią o podłokietnik krzesła Klausa, zawisła nad nim, a gdy tylko zabrał palec zbliżyła twarz by skraść pocałunek, ot co, miała na to ochotę i nic więcej nie potrzebowała, poza tym, musiała jeszcze coś załatwić. Czułość, którą skradła nie była tak krótka jak ta jego, musnęła go nawet językiem, dalej delikatnie gładząc policzek, dopiero po chwili się odsunęła z cichym pomrukiem.
- Chociaż odrobina ciekawości zaspokojona, prawda? - rzuciła z błyskiem w oku. - A teraz przepraszam... - szepnęła mu w usta i zerknęła w stronę Helgi, zamierzała udać się w jej stronę.
Ennis
Zacisnęła usta i zaśmiała się pod nosem, kręcąc przy tym głową. Uparty, trzeba przyznać. Kiedy padły pijackie komplementy zatrzymała się, odwróciła do Klausa i zatrzymała go kładąc dłoń na torsie.
OdpowiedzUsuń- Uważaj, jeszcze pomyślę, że się zauroczyłeś - rzuciła zaczepnie. - Może jakiś zalążek obsesji? - dodała z figlarnym uśmiechem i złapała go pod ramię, by dalej ruszyć w stronę celu. Tam sama ukłoniła się kobiecie, a na wzmiankę o zakładzie spojrzała po Heldze rozbawiona.
- Ach mężczyźni, zawsze się łapią na skruszoną, zahukaną i potrzebującą pomocy - rzuciła do kobiety. - Pani wybaczy ten poprzedni wybryk - zaczęła, ale Klaus wszedł jej w słowo i rzucił o błogosławieństwie na co En roześmiała się z nutką kpiny w głosie. - Niesamowity, prawda? Bardzo się wkręcił ten mój rycerz - dodała rozbawiona grą Klausa. Zaraz spojrzała w oczy Helgi odrobinę poważniej i zaczęła mówić po norwesku.
- Chciałam pomówić o Amalii - rzuciła, wymawiając imię taki, dawno zaginionej podwładnej Helgi, jednej z wyżej cenionych, podobno miała niezwykły talent magiczny. - I nie tylko... - dodała już z pogodnym uśmiechem. - Mogę liczyć na audiencję w przeciągu dnia, dwóch? - zapytała, ale nie siliła się już na pogodne uśmiechy.
Ennis
En raz jeszcze westchnęła głośno, zdając się lekceważyć amory towarzysza, poklepała go tylko po policzku, niczym niesfornego dzieciaka, skupiając się mimo wszystko na Heldze. Dojrzała ten błysk w oku i to wystarczyło by zwęszyć okazję. Na wzmiankę o Klausie machnęła dłonią.
OdpowiedzUsuń- Oczywiście - odpowiedziała. Nie liczyła na słodkie świergotanie z tą kobietą, ale na kolejne słowa posłała jej pewny uśmiech. - Mnie zostawisz - zapewniła, znowu się jej kłaniając, by po chwili znowu nawiązać z nią kontakt wzrokowy i przyciągnąć Klausa do siebie.
- Słodki, gdzie moja obiecana niespodzianka? Mieliśmy się przejść, miałeś mi coś pokazać - rzuciła śląc mu kolejny kokieteryjny uśmieszek, odciągając jednocześnie od Helgi i kierując się z nim w stronę głównych wrót.
- Klaus... - zatrzymała się, gdy byli stosunkowo daleko i spojrzała mężczyźnie w oczy. - Gierki, gierkami, ale to... To jest dla mnie naprawdę ważne - wyznała z powagą i musnęła delikatnie policzek mężczyzny by wtulić się w niego ostrożnie, rysując lekko jego kark swoimi pazurkami. Delikatnie, z odrobiną czułości.
Ennis
Miała ochotę posłać mu kolejny zadziorny uśmiech, ale nie tym razem, teraz spojrzała na niego lekko unosząc swoje brwi, zerknęła na chwilę gdzieś w bok, oblizała usta i cofnęła się zabierając dłoń z jego uścisku, by zaraz znowu spojrzeć mu w oczy i skrzyżować ręce pod piersiami.
OdpowiedzUsuń- Możesz mi je przypomnieć? - rzuciła bez udawanych czułości by zaraz wzruszyć ramionami. - O... znajomej... - odpowiedziała dość niechętnie, przygryzła wargę i znowu spojrzała na niego prosząco. - Naprawdę mi zależy - dodała.
Ennis
Udała lekkie zaskoczenie tym pytaniem, ale w głębi była zadowolona, że chłopak odkrywa karty. Zacisnęła zęby znowu zerkając gdzieś w bok.
OdpowiedzUsuń- Tak... Nie wiem o które chodzi... - przyznała lekko głaszcząc swoje ramię i zaraz spojrzała na Klausa trochę pretensjonalnie.
- Co Cię to właściwie obchodzi, hm? - uniosła brew patrząc na niego bez większych emocji na twarzy. - Trochę to dziwne, to Twoje zainteresowanie moją osobą... - zauważyła.
Ennis
Trafiony, zatopiony. En rozluźniła ciało na wyznanie, postarała się by wzrok złagodniał i nawet przymknęła na chwilę oczy, twarz kierując delikatnie w stronę sufitu. Wzięła spokojny wdech i znowu skrzyżowała wzrok z Klausem. Trochę dziwne uczucie, bo nie czuła od niego fałszu, nie wiedziała czy serio tak dobrze gra, czy może mówi prawdę... Najgorsze, że sama miała wrażenie, że go lubi. Odepchnęła od siebie tę myśl, ale grała dalej. Zbliżyła się do niego ostrożnie, gdy zrobił ten pierwszy krok, zagryzła wargę i pokręciła głową, łapiąc delikatnie jego buzię w obie dłonie.
OdpowiedzUsuń- Jeżeli znasz kogoś, kto chociaż w połowie ma tak obszerną wiedzę magiczną jak ona, jeżeli znasz miejsce, w którym będę w stanie dowiedzieć się więcej... Wtedy nie wejdę - szepnęła i znowu westchnęła przymykając przy tym oczy i puszczając twarz Klausa. - Muszę to zrobić - dodała, bo tak czy siak szczerze wątpiła, że może jej w tym pomóc. Znowu spojrzała mu w oczy. - Muszę...
Ennis
Muśnięcie było przyjemne, ale kiedy pchnął ją na ścianę i zaczął całować, szarpnęła się lekko, nie dysponowała jednak siłą zdolną powalić Klausa, mogła co prawda uderzyć w inne metody, ale nie chciała pokazywać co potrafi, nie w takiej chwili i nie z takiego powodu. Nie miała pojęcia co kombinował.
OdpowiedzUsuń- Klaus! - warknęła tylko, ale zaraz zasłonił jej usta i uderzył w głowę. Zamroczyło ją wyraźnie i złapała się koszulki chłopaka, z automatu nie chcąc tracić równowagi, do podduszania przywykła, ale ciosy w głowę nie zdarzały się aż tak często, ale chwiejnie stała na nogach. W chwili trzeźwości wbiła mu swoje szpony w ciało by zaraz drugą ręką zrobić sobie to samo, ale nie zdążyła, padł drugi cios i Heimurince urwał się film.
Ennis
En nie oberwała na tyle mocno by stracić świadomość na długo. Kiedy wisiała już przerzucona przez wierzchowca, a jej dłonie były ze sobą związane, zaczęła powoli orientować co dzieje się dookoła, wiedziała, że wisi i że coś dzieje się dookoła, ale łączyła jeszcze kropki. Dla pozoru nawet nie starała się ruszać, w głowie trochę huczało, ale bądźmy szczerzy... W życiu spotkały ją już dużo gorsze rzeczy. Bimbała więc bezwładnie, jedynie wyłapując odgłosy otoczenia. Jeden goryl w tą czy tamtą... Przecież i tak nie zamierzała długo zabawić w Zamtuzie, nie będzie się zrywać i walczyć dla tego osiłka. Za nim akurat specjalnie nie przepadała, góra mięśni i mały rozumek.
OdpowiedzUsuńEnnis
En, gdy tylko usłyszała, że Klaus nadchodzi skupiła się na rozluźnieniu ciała, zwiotczała dała się przestawić i ułożyć tak jak mężczyzna to zaplanował, dalej grała nieprzytomną. Rycerzyk? Hah... Zdawało się, że trafiła na nieźle szurnięty egzemplarz. Pech chciał, że i ona nie miała zbyt po kolei w głowie. Powolutku wysuwała swoje rekinie zęby i gdy tylko nadarzyła się okazja, a jej ciało lekko zniosło przy jednym z zakrętów, ugryzła Klausa boleśnie w rękę po czym płasko przywarła ciałem od pasa w górę do wierzchowca, a nogami zaczęła strącać czerwonowłosego.
OdpowiedzUsuńEnnis
- Właśnie widzę! - rzuciła w odpowiedzi, dalej uparcie się z nim siłując. Prychnęła pod nosem kiedy zadał pytanie. - Chyba sobie kpisz - przysunęła swoje ostre zęby do sznura przy dłoniach i sprawnie zaczęła rozrywać, a gdy tylko się uwolniła wyprowadziła cios łokciem, czując mężczyznę nad sobą, nie celowała w nic konkretnego, po prostu chciała trafić. - Nic już więcej Ci nie powiem! - zapewniła. Teraz nie miała już ani odrobiny wątpliwości, nie mogła mu ufać.
OdpowiedzUsuńEnnis
- Och, za mało komplementów? - zakpiła dalej się wierzgając i prychnęła na pochwałę. - O tak, Ty też umiesz zawrócić w głowie - odparła, ale kiedy złapał ją za włosy i zaczął podduszać, ona ulokowała stopy na szyi wierzchowca i z impetem pchnęła ich w tył, nie zważając na to czy spadną ze zwierzęcia, czy też nie. Mogła zabić Klausa, mogła nastroszyć płetwy... Zrobiła to przecież z głupszego powodu, ale... Myślała, że kiedy już raz zabije to kolejny będzie łatwiejszy, jednak się pomyliła.
OdpowiedzUsuńEnnis
Syknęła automatycznie, gdy padli twardo na ziemię. Ona co prawda miała odrobinę bardziej miękkie lądowanie, ale kości Klausa wcale nie były dużo wygodniejsze od twardej ziemi. No i te całe obroty, wyraźnie czuła piach między zębami, ale chłód wody przyjęła z rozkoszą. Lepiej trafić nie mogła... nawet wodospad nie był aż tak przerażający, no... chociaż z pakunkiem na plecach nigdy nie wiadomo. Wyszło szydło z worka, En nastroszyła swoje płetwy grzbietowe i wbiła pazury w ręce Klausa by uwolnić się z jego uścisku. Szarpnęła się by jeszcze przed spadem nie mieć przy sobie balastu.
OdpowiedzUsuńEnnis
Mężczyzna był naprawdę bardzo uparty, nie zamierzał puszczać i chociaż to dobrze o nim świadczyło to En zacisnęła usta.
OdpowiedzUsuń- Jak mnie nie puścisz to nie masz szans! - krzyknęła, bo z nich dwoje to ona mogła cokolwiek bardziej zaradzić w wodnych sprawach, ale nie, kiedy ją unieruchamiał. Na komentarz poczuła dziwną mieszankę uczuć, duma ale i ... żal? Nie, na pewno nie, przynajmniej nie do czasu gdy dotyk jego rąk zaczął palić. En gwałtownie szarpnęła pazurami by je uwolnić, ale z brzuchem nie było tak łatwo. Cholera! Pieprzony feniks czy inne ogniste gówno.
- Przestań! Razem zdechniemy jak i mnie osłabisz! - wytknęła mu. - Puść mnie to nas zawrócę! - dodała, bo mieli na to ostatnie sekundy.
Ennis
- Masz nauczkę, więcej mnie przy sobie nie trzymaj - podsumowała surowo słowa o przebitym płucu. Nikt mu nie kazał bawić się w rycerza, nie kazał jej uprowadzać czy unieruchamiać. Czując, że przestał podgrzewać dłoń odetchnęła spokojniej. - Ja nie zginę - dodała tylko, perfidnie sugerując, że jego los ma w dupie. Gdyby to rzeczywiście była prawda... wystarczyło przecież chować i stroszyć płetwy na przemian by dostatecznie chłopaka poharatać i się po prostu uwolnić. Prychnęła na to "wymyśl coś" i jedyne co przyszło jej do głowy to nakierować ich na skałę tuż przed wodospadem, między nią, a skałą łączoną ze stałym lądem był niewielki uskok, dało się to przejść, ona przynajmniej da radę, nie wie jak ranny chłopak. Zagryzła usta.
OdpowiedzUsuń- Naśladuj mnie! - poleciła i zaczęła tak lawirować dłońmi i nogami, między którymi w wodzie pojawiły się błony łączące palce, że zaczęło znosić ich na wspomniana skałę.
Ennis
Poruszyła nastroszonymi płetwami, gdy przytrzymał przy niej tą rozgrzaną dłoń.
OdpowiedzUsuń- Uważaj bo Ci pozwolę - syknęła w odpowiedzi i zacisnęła zęby na to nieprzyjemne uczucie. Dobrze, że byli w wodzie, jej chłód chociaż zmniejszał ból. En skupiła się na prowadzeniu i chociaż ruszy Klausa były dość koślawe to chociaż odrobinę przyczynił się do trafienia w cel. Heimurinka zbliżyła się do skały najpierw wyciągając w jej stronę nogi, co by zamortyzować uderzenie. Woda przy wodospadzie była w końcu mocno rozpędzona. Przywarła do skały z czerwonowłosym na plecach i zacisnęła usta. Pieprzony facet... Dobrze, że była w miarę wysoka, to przynajmniej jej nie zgniatał.
- Jesteśmy przy zatoczce, tu nas tak nie ściąga i jest płycej... ustawię się przodem do sąsiedniej skały, ty musisz nas odbić od tej dla rozpędu, resztą ja się zajmę - poleciła odpuszczając sobie wyniosły ton, teraz chciała po prostu dostać się na brzeg i pozbyć żywego plecaka.
Ennis
Wbrew pozorom współpraca wyszła im całkiem nieźle, En złapała się skały, w którą celowali, pokaleczyła przy tym dłonie o ostre krawędzie, ale teraz to nie było istotne. Po prostu chciała by trafili na płyciznę. Ta na szczęście nie była daleko, nurt rzeki wyrył niezłe koryto na jej środku, ale boki znacznie różniły się wysokością i już zaraz wypełzli na płyciznę.
OdpowiedzUsuń- Puszczaj - sapnęła obracając się na bok, przeprawa była męcząca, szczególnie z takim pakunkiem. Kiedy czerwonowłosy przestał ją trzymać wygięła się lekko i wysunęła kolce z jego ciała tak, by bardziej go nie uszkodzić, ale zaraz po tym na czworaka ruszyła w stronę brzegu, klnąc w rodzimym języku pod nosem. Nadal byli w Fjelldod, śnieg leżał tu obficie, a ona jako Heimurinka nie miała zbyt dobrej odporności na zimne temperatury. Jej kreacja była w strzępach, nie miała przy sobie nic co by dało ciepło... No poza palącym uczuciem przy brzuchu. Zdarzało jej się marzyć o mężczyźnie, który da ciepło, ale zdecydowanie nie takie. Przysiadła w wodzie zmęczona i lekko dotknęła poparzenia. Zostanie blizna, jak nic... Zacisnęła usta, nadal bolało. W nerwach złapała za buty i zdjęła je ze stóp by cisnąć w zaspy śnieżne, zerwała poły sukni, które wisiały zbędnie i utrudniały poruszanie. Wstała na chwiejnych nogach i zrobiła kilka kroków, jednak gdy poczuła śnieg pod stopami zatrzymała się i zacisnęła palce. Zamarznie, była mokra i nie przystosowana, nie miała tu szans. Obejrzała się na Klausa, na wodospad.
- Kurwa... - syknęła. Była w danej chwili zbyt osłabiona by ryzykować skok. Potrzebne były oględziny, nie spłynie wodospadem kiedy nie wie co jest pod nim, jakie dno. Cofnęła się o krok i po prostu upadła do wody, ta była w danej chwili jej jedynym sprzymierzeńcem, w niej mogła siedzieć tak długo, aż sama woda nie zmarznie, a przy tym nurcie byłoby to ciężkie. Cofnęła się na płyciznę, oparła o skałę i uspokajała oddech, odpoczynek, musiała odpocząć. Zanurzyła się tak, by oparzenie było pod wodą, tylko ona teraz przynosiła ulgę.
Ennis
Opierała się o skałę z przymrużonym wzrokiem, delikatnie przemywając oparzenie, uchyliła powieki dopiero na słowa Klausa i spojrzała na niego pytająco. Jasne, że przeżyje, nazbiera siły i wskoczy do wody, by odpłynąć stąd na bardziej przyjazne tereny. Spojrzała po nim, po jego zasklepionych ranach i znowu przeskoczyła do oczu chłopaka. Miała wrażenie, że patrzy na nią z jakimś rodzajem pogardy? Jak na słabe ogniwo... Chyba nie zdawał sobie sprawy jak wiele bólu sprawia poparzenie skóry wodnej istoty.
OdpowiedzUsuń- Odpoczywam, a nie umieram - zaznaczyła rzeczowo. - Do lekkości piórka Ci daleko - dodała równie "spostrzegawczo" co on. Obejrzała się na wodospad, jeszcze chwila, zaraz obada sprawę, wystarczył rzut z góry by po spadzie wody określiła co czeka ją na dole. Przeskoczyła wzrokiem na skałę i jej szczyt, tak, to był idealny punkt obserwacyjny. Nazbiera jeszcze trochę energii i bierze się za ocenę sytuacji.
Ennis
Jasne, że przekłamywała, przecież to oczywiste, że na lądzie nie byłoby szans na takie przenosiny, En mimo wszystko była na to zbyt drobna i zbyt słaba, tylko dzięki wodzie dali radę, ale nie miała zamiaru wchodzić z nim w dyskusję. Zmierzyła go jedynie wzrokiem i pokręciła głową delikatnie. Wstała powoli by brodząc po kolana ruszyć w stronę oglądanej skały. Na pytania obejrzała się w stronę Klausa.
OdpowiedzUsuń- Odpłynąć, nic więcej nie musisz wiedzieć - rzuciła. Nie miała ochoty znowu obrywać w łeb, nie obchodziły ją powódki takiego zachowania, nie zamierzała mu już nic więcej mówić. Oczywiście, że pójdzie do Helgi, ale o tym nie zamierzała go informować. Zaczęła wspinać się po skale, mając jednak mężczyznę na oku, nie planowała pozwolić mu na ponowne zbliżenie.
Ennis
En zatrzymała się w połowie drogi, w pierwszej chwili, w złości, ale przy kolejnych słowach obróciła do niego głowę i jeszcze raz prześlizgnęła wzrokiem po sylwetce.
OdpowiedzUsuń- Skąd Ty to wiesz, co? - zainteresowała się i zeszła krok niżej. - Mówisz o niej tak, jakbyście się znali, jakbyś znał kogoś kogo wykorzystała - zauważyła. Aż tak bardzo chciał ją zniechęcić? Cały czas coś jej tu śmierdziało.
- Po co więc Ty chcesz się z nią spotkać? - zeskoczyła ze skały trochę pokracznie, nawet zachwiała się na nogach i delikatnie upadła na czworaki. Zacisnęła pięści, jednak wciąż była osłabiona. Podniosła głowę do oczu Klausa i przysiadła opierając dłoń i biodro o ziemię. - Bawisz się w posłańca zemsty? - dodała nie przerywając kontaktu wzrokowego.
En
En również nie odpuszczała spojrzenia.
OdpowiedzUsuń- Ach, więc tu Cię boli... Widziałeś to, ten błysk w oku, słyszałeś naszą rozmowę - rzuciła z nikłym uśmiechem. - Bez urazy rybko, ale nie znasz wartości moich kart - zauważyła przyglądając się mu bacznie, gdy podchodził. Uniosła głowę kiedy stał już nad nią i drgnęła na ciepło przy ciele... To dla odmiany było przyjemniejsze, poczuła nawet jak śnieg pod nią powoli topnieje. Wbiła lekko pazury w puch, kiedy ten przy niej kucnął, druga dłoń też była gotowa na ewentualny kontratak.
- Szybko sobie wyrobiłeś opinie mo stór... - patrzyła na niego dumnie. - Zdaję sobie sprawę ze swojej pozycji, z jej pozycji... - przyjemne ciepło coraz bardziej rozgrzewało jej ciało, Heimurinka rozluźniła je odrobinę i zerknęła kątem oka na rzekę, zaciskając przy tym delikatnie usta. - Może rzeczywiście przyda się lekkie doszlifowanie planu... - mruknęła cicho, okazując niespecjalne zadowolenie.
Ennis
Znowu spojrzała mu w oczy, tylko na chwilę zerkając na kosmyk włosów i jego palec. Zmieniła pozycję, bardziej się prostując, lądując z nim nos w nos, jednak nic nie mówiąc, po prostu bacznie go obserwowała. Kiedy się odsunął znowu prześlizgnęła po nim wzrokiem. Droga wolna? En zerknęła znowu na rzekę, uśmiechnęła się odrobinę smutno i tym razem ona zmniejszyła dystans między nimi, znów krzyżując z nim spojrzenie.
OdpowiedzUsuń- Wybacz Klausie... - szepnęła delikatnie muskając jego usta swoimi. Nie mógł tego zrozumieć, była jak pusta powłoka, już raz straciła życie i chociaż brzmiało to przygnębiająco, to nie czuła by świat stał się uboższy, gdy jej zabraknie. Nie czuła strachu przed śmiercią, nawet tą ostateczną. Jeżeli rzeczywiście zginie to miała ochotę go chociaż pożegnać. Pocałowała go (oczywiście o ile pozwolił xD).
- Ja już naprawdę nie mam nic do stracenia - dodała cicho i szybko się odsunęła, by ruszyć w stronę rzeki truchtem i skoczyć w jej odmęty.
Ennis
— Bo planuje zostać tutaj dłuższą chwilę. Chcę poznać jeszcze trochę świata, póki jeszcze mogę – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na twarzy. Domyślała się, że Morgana nie zamierzała wracać do ich rodzinnego domu, więc jeśli chciała spędzić czas z siostrą i stać się silniejszą, sama musiała tutaj przyjść. — Zawsze warto zwiedzić trochę świata, podobno daje to lepszy pogląd na wiele rzeczy. Ty też urządziłeś się tak, jakbyś miał zamiar zostać w Mathyr dłużej niźli krócej. Szukasz sławy jako bard? — zapytała szczerze z uśmiechem. Zaśmiała się, gdy wspomniał o obniżonej zapłacie.
OdpowiedzUsuń— No tak, przecież wtedy od zapłaty muszą odjąć wikt i opierunek. W wiosce nieopodal jest grajek, który nie otrzymuje nic, właśnie za dach nad głową, ale też nie jest zbyt utalentowany, więc sporo na tym zyskuje, a karczma zawsze ma wodzireja na wieczory.
— Do tego czasu, jak oceniasz zielone krainy? — miała oczywiście na myśli Mathyr, które faktycznie w porównianiu z Phyonix było naprawdę bardzo, bardzo zielone.
Darcy
— Trochę komplikuje, a trochę ułatwia. Każda karczma chciałaby gościć wielkiego barda u siebie, z drugiej strony, każdy miałby Cię na języku. Jeśli cenisz sobie prywatność, faktycznie może to troszkę utrudnić życie. Być wszędzie rozpoznawalnym. Chociaż większość artystów tego właśnie pragnie, czyż nie? Jesteś wyjątkowy, Klausie — uśmiechnęła się do niego serdecznie. Nie miała niczego złego na myśli. Po prostu pierwszy raz spotkała się z takim charakterem.
OdpowiedzUsuń— Phyonix to najpiękniejsze miejsce na świecie, ale świat sam w sobie jest piękny, a jeśli chodzi o różnorodność ras, obawiam się, że nie zdążyłam jeszcze poznać zbyt wiele. Planowałam udać się na festyn księżyca w Oclarii, ale wątpie, abym ze swoim złamaniem dała sobie radę — westchnęła na koniec swojego wywodu, oczywiście cały czas pomagając mu przy warzywach. Gdy skończyła, podała mu koślawo pokrojoną włoszczyznę. — Poza tym oczywiście chciałabym zobaczyć wszystko, nawet zabójcze pustynie Fasach – dodała, niekoniecznie szczerze. Nie miała konkretnych planów co do miejsc, w które chciała się udać, chciała zobaczyć trochę świata, jednak nie zrobi tego, gdyby miało to zaszkodzić jej widzeniom się z siostrą czy rozwojem mocy, na którym tak bardzo jej zależało.
Darcy
— Słyszałam jak grasz. Nawet jeśli chwilkę, to była to piękna, czysta melodia. Podbiłaby serce każdego. Do tego dodać śpiew, a masz przyjemną barwę do słuchania, jak mówisz, więc śpiew musi być jeszcze lepszy, myślę, że oceniam Cię naprawdę uczciwie — powiedziała z uśmiechem na ustach. Lepsi z pewnością byli. Zawsze chciała posłuchać Naeli. Jej pieśni dotarły do ojczyzny feniksów, jednak ona sama nigdy. Dlatego tak bardzo liczyła na podróż do Oclarii. Poza tym, inne znane teatry Mathyr. Tam z pewnością mogłaby spotkać się z kulturą muzyczną na naprawdę najwyższym poziomie.
OdpowiedzUsuń— A masz jeszcze jakieś inne plany, jeśli mogę zapytać? Walczysz też całkiem nieźle? Czyżby wojownik, albo poszukiwacz przygód? Oczywiście nie odpowiadaj, jeśli nie chcesz. Potrafię być zbyt ciekawska — zapytała, oczywiście w taki sposób, aby go nie urazić. Nie chciała przecież zajść za skórę swojemu wybawcy.
— Jak noga mi ozdrowieje, z pewnością zawitam. Słyszałam od innych same dobre słowa o Ardei. Ciekawe ile goi się takie złamanie.
Darcy
Białowłosa Heimurinka wyszła właśnie z gospody. Miała okazję podyskutować z Argarską Radą, wynajęła dla siebie jeden pokój, a teraz planowała się przejść i zobaczyć jakie zmiany zaszły w osadzie, podczas jej nieobecności. No, ten cały tajemniczy falochron zdążyła już zauważyć, ale na resztę rzuciła tylko okiem, co teraz postanowiła naprawić.
OdpowiedzUsuńOsada już coraz bardziej przypominała małą wioskę, widać było nowe budynki, kręciło się już więcej mieszkańców i powstawały pierwsze utwardzone szlaki komunikacyjne. Nadal widać było ślad po tsunami, jednak tutejsi mieszkańcy zdawali się dość szybko radzić sobie z szkodami. En czuła na sobie pogardliwe spojrzenia, mimo to szła spokojnie przed siebie, nie butnie, nie chciała by teraz widzieli w niej wroga, och nie, to mogłoby wszystko popsuć. Słała delikatne uśmiechy, gdy napotykała na czyjś wzrok, przypominała raczej zwiedzającego turystę niż napastnika, nie czuła jednak urazy, gdy brano ją za to drugie. Po takim ataku sama nie czułaby się swobodnie przy przedstawicielu danej nacji, dlatego też nie zagadywała nie proszona, po prostu przyglądała się wszystkiemu z subtelnym uśmiechem na buzi.
Ennis
Białowłosa zwiedzała na spokojnie wioskę, obserwowała powstające domki i nagie torsy mężczyzn, ślicznie skrzące w promieniach słońca. Oblizała nawet kilka razy usta wyłapując wzrokiem ciekawsze egzemplarze. Aż zachciewało się posmakować takiego mięsa. Właśnie miała wracać spojrzeniem przed siebie, gdy prawie wpadła na rudą czuprynę i zatrzymała się gwałtownie. No kto jak nie on...
OdpowiedzUsuń- Klaus - prześlizgnęła po nim wzrokiem i założyła ręce na biodra, pozwalając by ją dotknął. - Och, tylko tyle? Liczyłam na jakieś owocniejsze macanki - rzuciła parząc mu w oczy dużo żywszym wzrokiem niż ostatnio. Stała przed nim w swojej nowej osłonie, ciuchy zastępowała jej łuska. Prychnęła lekkim śmiechem na wspomnienie ich wspólnej znajomej.
- Albo po prostu mam lepsze karty niż myślisz - szepnęła w jego stronę z pewnym siebie wyrazem twarzy.
Ennis
En mlasnęła jednorazowo i pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Och, jestem pewna, że Feniksowi nie straszne oziębłości, szczególnie nie takiemu jak Ty. Zapewne szybko znalazłeś pocieszenie w wielu innych ramionach - pewność siebie nie znikała z jej buzi. Obdarowała Klausa jednym ze swoich uroczych uśmiechów, nawet lekko się przysunęła i delikatnie złapała brodę chłopaka w swoje dwa palce.
- Twoja troska jest wręcz rozbrajająca - rzuciła. - Głupota również... - odsunęła się równo z nim. - Doprawdy myślisz, że nie wiem? Zdaję sobie sprawę jak działa ten świat i nie łudzę się mo stór, jasne, że chce mnie wykorzystać - prychnęła pod nosem. - Sęk w tym, że pozbywanie się mnie nie do końca jest jej na rękę - dodała z tajemniczym uśmiechem i zerknęła na towarzystwo, które przechodziło niedaleko nich.
- Poza tym... - tu wróciła wzrokiem do Klausa. - Helga to tylko jedna z opcji - posłała mu łobuzerski uśmiech. - Śmiało, możesz uznać, że z jakiś tajemniczych powodów posłuchałam Twojej rady - pochyliła się lekko w jego stronę, jednak zaraz wróciła do poprzedniej pozycji, a na pytanie wzruszyła ramionami.
- Może... Bardziej zastanawiające co Ty tu robisz. Podobno to jeszcze nie Twój czas. No, chyba, że szepczesz takie słówka dla podkręcenia własnej aury tajemniczości - dodała z kolejnym uśmiechem. Przecież nie musiała mu odpowiadać.
Ennis
Cofnęła lekko twarz i przekręciła głowę, gdy zbliżył usta, przez co pocałował jedynie brzeg jej warg. Doprawdy zabawne, nadal chciał się bawić. Prześlizgnęła po nim wzrokiem, a kącik jej ust unosił się delikatnie.
OdpowiedzUsuń- Boś ślepy, mo stór - stwierdziła bez ogródek. - Dobrze wiesz, że nie możesz mi ufać, a i tak pytasz - prychnęła cichym śmiechem. - Jak chcesz komuś matkować to strzel sobie bachora - podsumowała z wymowną miną. Nie bardzo rozumiała po co ta cała paplanina. - Jesteś feniksem, nie jasnowidzem, ale spokojnie, to całkiem zabawne jak pewny jesteś mej zguby. Zajmij się lepiej własną - poradziła z uroczym uśmiechem, a kiedy wspomniał o długu delikatnie wzruszyła ramionami.
- Więc idź po swoje - spojrzała mu w oczy śląc kolejny uśmiech.
Ennis
En wzruszyła obojętnie ramionami.
OdpowiedzUsuń- Ja jestem tylko chwilówką - zauważyła, puszczając mu oko. Nie komentowała już tej całej porażki, brała ją jedynie pod uwagę, ale nie zamierzała skazywać się na przegraną przez jakiegoś zadufanego w sobie idiotę.
Na komentarz o okolicy spojrzała po bokach i skrzyżowała wzrok z Klausem.
- Och, znajdziesz tu o wiele więcej dużo lepszych przewodniczek, ale rozumiem, lubisz śliczne i ponętne - podsumowała z nieco zadziornym uśmiechem. - Tak, co nieco zwiedziłam, chwilowo nie mają tu zbyt wiele, ale okolica jest urocza. No, chyba, że w okolicy kręcą się Acermony, wtedy dość szybko urok znika - weszła w rolę pani przewodnik i wyminęła Klausa by pokazać mu dłonią gospodę.
- Śmiało mogę powiedzieć, że to serce Mathyr, gospoda i plac przy niej położony, nie zdziwię się jak to tu za jakiś czas znajdziemy stragany i prężnie rozwijający targ - dodała, by zaraz znowu skrzyżować wzrok z mężczyzną. - Osobiście wolę innego rodzaju jedzenie, ale muszę przyznać, że kuchnie mają tu kuszącą, więc śmiało możesz tu zabierać swoje nowe sikorki - rzuciła z rozbrajającym uśmiechem. - Jakieś konkretne Cię interesują? - zapytała niby przypadkiem, zaśmiała się delikatnie zanim odpowiedział. - Oczywiście miejsca, nie sikorki - sprostowała, znowu śląc ten swój specyficzny uśmieszek.
Ennis
En uniosła lekko jedną brew. Intymne miejsca? Klaus miał dziwny styl zwiedzania nowo powstałej cywilizacji, no ale skoro chciał... Ona i tak nie miała nic dziś pilnego do zrobienia. Słysząc o barierze obejrzała się na zejście, na plażę i zaraz wróciła do niego wzrokiem.
OdpowiedzUsuń- Jasne - rzuciła luźno i poczekała aż załatwi swoje sprawy, opierając się o jakiś płotek i obserwując pobliskich pracowników z przyjemnym uśmiechem na ustach. Kiedy czerwonowłosy wrócił spojrzała po nim.
- To zaczniemy od plaży, zobaczysz... - musiała się chwilę zastanowić - falochron... Tak, tak to nazywają. Genialne - przyznała idąc w stronę zejścia. - Ogólnie gdzie nie spojrzysz to widać, że mają sporą wiedzę. Widziałeś wózki? Są takie dla dzieci, nawet dla dwójki, Grandsand ma bliźniaki, mają dla nich transport. Jego kobieta też ma wózek, może się poruszać mimo złamanej nogi, a to... - pokręciła głową. - Falochron rozbija fale od dołu, zupełnie jakby podcinał im nogi. Docierają do brzegu o wiele mniejsze, bezpieczniejsze - mówiła, prowadząc go w stronę plaży. - Później pójdziemy wzdłuż, nie znam specjalnie wiele tutejszych intymnych miejsc, ale laguna chyba się sprawdzi - rzuciła jak gdyby nigdy nic.
Ennis
Przytaknęła mu głową.
OdpowiedzUsuń- Moglibyśmy. Szkoda tylko, że tak niewielu to dostrzega, a przynajmniej tak niewielu tych rzeczywiście istotnych - stwierdziła z lekkim grymasem na twarzy.
Jeszcze gorzej, że jak już ktoś zauważał potencjał to wykorzystywał na własną niekorzyść, idioci. Słysząc pytanie wzruszyła ramionami.
- Zależy, czekam na pewne spotkanie, więcej będę wiedzieć dopiero po nim - przyznała i zerknęła na Klausa z pobłażliwym uśmieszkiem. - Do Ciebie? Zapewniam, że nasze pokoje niczym się tu nie różnią, no, może w moim ładniej pachnie - puściła mu oko i nieco przyspieszyła krok na bardziej taneczny, jednocześnie kreśląc stopami wzory po piasku. - Właściwie to skąd zainteresowanie akurat takimi miejscami? Zamierzasz czaić się po kątach i obserwować tutejsze amory? - zapytała z przekąsem w głosie.
Ennis
Prześlizgnęła po nim wzrokiem i pozostawiła jego stwierdzenie bez komentarza. Tak, czasem to właśnie maluczcy musieli działać. Zamyśliła się na chwilę. Miała ostatnio dziwne szczęście na słuchanie komentarzy stricte tyczące się jej osoby, a najlepsze w tym, że komentujący nawet nie zdawali sobie z tego sprawy. Uśmiechnęła się pod nosem na to spostrzeżenie.
OdpowiedzUsuń- Ach, Ardea... - zakręciła się delikatnie podnosząc twarz do nieba i przymykając oczy po czym przystanęła. - Może odwiedzę - spojrzała na Klausa z delikatnym uśmiechem. - Ostatnio było dość przyjemnie, a teraz przynajmniej nic mnie nie ogranicza, więc może być tylko przyjemniej - rzuciła wracając do swojej tanecznej podróży. Przesunęła się bliżej morza, co by stopy zamoczyć w wodzie. Podniosła wzrok do oczu czerwonowłosego odrobinę zaciekawiona. No proszę, komponować.
- Kojarzysz się raczej z biesiadnym grajkiem - stwierdziła równając z nim normalny krok. - Kto by pomyślał, że tworzysz swoje pieśni w odosobnieniu, no, no - uśmiechnęła się kącikiem ust. - Te pisane w samotni są dla uszu odbiorców czy tylko dla Ciebie? - zapytała z czystej ciekawości.
Ennis
- Zastanowię się, ale... - zerknęła w niebo delikatnie oblizując usta. - Raczej tak - przyznała, chociaż tak po prawdzie była pewna tych odwiedzin. Odwzajemniła jego uśmiech gdy wspomniał o pokoju, miała wrażenie, że specjalnie to zaznaczył, ale to wcale nie takie złe. Ze względu na poprzednią prace było to całkiem miłe, przy takich zaproszeniach przywykła raczej do innej formy ewentualnego noclegu.
OdpowiedzUsuń- Nigdy? - jakoś nie bardzo wierzyła, ale uniosła brwi zaskoczona. - Że niby nie rwiesz panienek na smętne utwory i smutne oczy? - uśmiechnęła się odrobinę zaczepnie, ale zaraz lekko przygryzła wargę i wzruszyła ramionami.
- Chciałabym - przyznała. Co szkodziło? Lubiła muzykę. Kiwnęła zaraz głową w stronę skały wysuniętej bardziej w morze.
- To tam, jak nie boisz się zmoczyć to możemy wpłynąć, ewentualnie wejść od drugiej strony, ale to wiąże się z małą wspinaczką - wyjaśniła możliwości. - No, chociaż Ty masz jeszcze trzecią opcję, możesz tam wlecieć z góry - zauważyła, gestykulując przy tym palcem i imitując nim przefrunięcie nad skałą.
Ennis
En po raz kolejny bacznie po nim spojrzała.
OdpowiedzUsuń- Doprawdy? - zapytała z przekąsem, gdy wspomniał o walorach. - W takim razie dobrze je chowasz... - uśmiechnęła się pod nosem po czym zerknęła na niego podejrzanie. - Przecież jesteś grajkiem, jak coś takiego mogło nie wypłynąć? - aż jej się nie chciało wierzyć. Kobiety lgnęły do takich typów i zaraz chciały mieć dedykowane utwory, a tu nic? Posucha? - Stawiam, że po prostu nie wyłapałeś sugestii albo się zgrywasz. Dobrze grasz, masz przyjemny głos, gęba też niczego sobie - wzruszyła ramionami. - Nie wierzę, że ani jedna się nie trafiła łasa na posłuchanie melodii sam na sam - pewnie wchodziła w coraz to głębsze partie morza i zaraz obejrzała się na Klausa.
- Mm... - mruknęła przyjemnie. - Będę Twoim pierwszy razem, jak uroczo - dodała i zanurzyła się tak, by dryfować sobie w pozycji prawie siedzącej, twarzą do towarzysza. Na sugestię co do wyścigów prychnęła śmiechem rozbawiona.
- Nawet przez głowę mi to nie przeszło. Zgniotłabym Cię jak robaka, zero satysfakcji z wygranej - podsumowała płynąć w odpowiednią stronę i zaraz dała nura pod wodę, by z gracją zatoczyć kilka kółek dookoła płynącego Klausa i wynurzyć się nieco za nim.
- Żwawo Kluseczko - rzuciła z delikatnym śmiechem, ale zaraz coś przykuło jej uwagę i powęszyła w powietrzu by znowu bez ostrzeżenia dać nura i wystrzelić pod wodą niczym torpeda. Kawałek dalej woda zawirowała niespokojnie i już zaraz En wyłoniła się spod niej wyjmując rybę z własnych szczęk. Ze smakiem odgryzła jej głowę i przeżuwając zerknęła na Klausa, pospieszając go ruchem dłoni.
- Chodź, już blisko - poleciła wracając do dryfowania na plecach i do swojego posiłku.
Ennis
Posłała Klausowi jedynie tajemniczy uśmieszek, nie wchodząc już głębiej w temat roli smutnego grajka.
OdpowiedzUsuńPrzy komentarzu co do rybiej głowy ostentacyjnie oblizała wargi po czym zjadła resztę ofiary i przetarła kąciki ust.
- Och, bez obaw, nie przepadam za grzanym mięsem, w Twoim przypadku bardziej bałabym się o przegryzienie jakiejś tętnicy czy zwykłe odgryzienie kawałka ciała - rzuciła zadziornie dryfując sobie na plecach ku lagunie, a gdy wpłynęli na płyciznę otoczoną skałami, obróciła się na brzuch by zaraz wstać i ruszyć w stronę brzegu, wyciskając z mokrych włosów wodę.
- Proszę bardzo, urocze płycizny, ciepłe i barwne... Będziesz mógł sobie nawet stópki wymoczyć podczas kreatywnej zadumy - zarzuciła włosy na plecy po czym wskoczyła na pobliską skałę, by przysiąść na niej, zwiesić z niej nogi i wysunąć buzię w stronę słońca. Przymknęła nawet na chwilę powieki, mokra łuska lśniła w promieniach słońca, a En wciągnęła w płuca przyjemną morską bryzę. Uchyliła powieki by skrzyżować wzrok z czerwonowłosym.
- Uroki świeżo zakładanej osady, mało mieszkańców i dużo cichych miejsc - posłała towarzyszowi subtelny uśmiech.
Ennis
– Zaradny dziadek, naprawdę. Musi być dla Ciebie ważny. Mam nadzieję, że jest z Ciebie dumny — odpowiedziała z uśmiechem. Nie wypytywała go bardziej o jego plany. Słyszała po jego tonie, że nie był skory do opowiadania o tym, a ona nie powinna naciskać. Nie wypadało jej. Poza tym udzielił naprawdę wyczerpującej odpowiedzi. Nie uważała, aby było co dalej drążyć w tym temacie. Planował ciekawe życie. Darcy o swoich planach nie mówiła. Nie miała po co. Na dobrą sprawę jej los był już dawno znany, a jej nie przeszkadzał zbytnio. Chciała cieszyć się swobodą póki może, a później odprawi rodziców na zasłużoną emeryturę, tak aby matka mogła uśmiechać się cały czas w ten szczery, grzejący serce sposób.
OdpowiedzUsuń— Ciężko mówić o Fenalis jako gatunku, istnieje tylko czwórka w końcu. I każdy z nas jest trochę inny. Moje kości się nie zrosną szybciej niestety, więc pewnie okres kuracji będzie kurewsko bolesny, gdy tkanki będą próbowały wrócić na swoje miejsce — zaśmiała się trochę z własnej bezradności. Zawsze musiało boleć. Ciekawe czy gdy odkryje swoją drugą formę, to dalej będzie wyglądać tak samo. Ech, nie dowie się dopóki w końcu się nie ziści. Spojrzała na gar z rosołem.
— To kiedy możemy się spodziewać uczty? – zapytała dla zmiany tematu.
Darcy
Spojrzała po Klausie, gdy wspomniał o rozwoju. Z automatu zerknęła w stronę bardziej ucywilizowaną, zamyśliła się na chwilę i wróciła oczyma do towarzysza, śląc mu lekki uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Widziałam może z dwie, ale tak, biorąc pod uwagę to ile tego sobie już wyhodowali to rzeczywiście idzie im sprawnie - wzruszyła ramionami. - Wątpię jednak, że będą tak inwazyjni jak większość tutejszych plemion. Argar zdaje się wtapiać w otoczenie, przynajmniej na razie... Z czasem, jasne, pewnie będzie ich widać z daleka, ale... - pomajtała stopami w wodzie. - No nie wiem, może jestem naiwna, ale widzę w nich po prostu potencjał - przyznała obserwując ruch wody, jaki wywoływały jej własne nogi.
Ennis
- Wyzwaniem? - zainteresowała się kierując spojrzenie do oczu Klausa. - Dla mnie ich rasa jest piękna - przyznała i spojrzała w niebo. - Ta różnorodność, zero czystości krwi. Skok ewolucyjny dla tutejszej cywilizacji - dodała nie przerywając swoich podniebnych obserwacji. Słysząc pytanie czy sobie wyobraża uśmiechnęła się delikatnie do samej siebie, jednak kiedy wspomniał o Heim zerknęła na niego z zadziornym uśmiechem. Nic nie powiedziała, jednak słuchała go zaciekawiona.
OdpowiedzUsuń- Najwyraźniej w danej chwili Helga mierzy nieco niżej, ale wcale się nie zdziwię jak już kombinuje z którym to najlepiej swatać swoje bachory - zaśmiała się nieco kpiąco pod nosem. Obserwowała jak wchodzi do wody i w odruchu lekko chlapnęła nogą w jego stronę.
- Nie chciałbyś żyć w takim Świecie? Świat mieszańców, możesz związać się z kim chcesz i nie czuć na sobie krzywych spojrzeń. Możesz nawet płodzić małe karaluchy wszelkiej maści - znowu zaśmiała się delikatnie, jednak poczuła ten nieprzyjemny dreszcz przechodzący przez plecy. Uch, sama myśl o rodzicielstwie była nieprzyjemna.
Ennis
Widziała dokładnie zarys jego sylwetki, gdy nurkował, uśmiechnęła się pod nosem na powitanie i słuchała zaciekawiona, gdy wyjaśniał własne słowa.
OdpowiedzUsuń- Ach... Rozumiem, chociaż ja osobiście uważam, że takie problemy pojawią się wcześniej niż za 10 lat. Argarczycy mają już teraz młodzież w dość jurnym wieku, takie mieszanki mogą pojawić się znacznie szybciej - stwierdziła uciekając stopą od zaczepki, jednak powtarzając swoje chlapnięcie nieco delikatniej. Zębów nie planowała mu wybijać. Słysząc o rodzących się mieszańcach przekręciła lekko głowę i spojrzała na Klausa zaciekawiona po czym zgrabnie wskoczyła do wody tuż przed nim, dała nura, jednak szybko się wynurzyła krzyżując wzrok z towarzyszem.
- Znasz jakiegoś? - zapytała o mieszańca by po chwili zerknąć w stronę plaży i delikatnie kiwnąć głową.
- Pewnie masz rację - stwierdziła cicho, dopiero po chwili wracając do kontaktu wzrokowego. - Jednak w Mathyr zdają się mieć najbardziej otwarte umysły - dodała własne spostrzeżenie.
Ennis
Zastanowiła się chwilę i ponownie mu przytaknęła. Tak, racja... Wielkie bum mogło wypaść w przeciągu 10-20 lat. Coś wpadło jej do głowy i w geście zastanowienia zerknęła gdzieś w bok, delikatnie przygryzając dolną wargę, szybko jednak wróciła na ziemię. Posłała mu zaczepny uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Mm, inteligentny - mruknęła i zaśmiała się delikatnie. - Obserwujesz mnie lepiej niż przypuszczałam - stwierdziła z pewnego rodzaju uznaniem w oczach.
- Ciekawe co jeszcze o mnie wiesz - dodała szeptem delikatnie się zbliżając, ale zaraz wróciła do poprzedniej pozycji i obejrzała się na wspomniany Argar. Na wspomnienie kotowatych przewróciła oczyma, pokręciła głową i ponownie spojrzała w oczy Klausa.
- Żebyś wiedział... Zgrzane sierściuchy - przyznała. Miała wielu klientów tego gatunku. - Nawet kobiety, chociaż tak, reprodukcja jest ważniejsza od zabawy - dodała analizując własne doświadczenia. - Raz jeden chciał wykupić trzy kurwy dla rozrodu, inny wypożyczyć, ale... - zaśmiała się pod nosem. - No kto by mu wypożyczył taką na 9 miesięcy. Strata jakich mało... A ciężarne i tak były w ofercie, więc... - wzruszyła ramionami. Można było mieć wrażenie, że mówi bardziej jak o towarze niż żywej istocie.
Ennis
- To był sztampowo rzucony termin, 5-6 miesięcy to też za duża strata - sprostowała, bo przecież wiedziała, że tutejsze gatunki miały różne długości okresów ciąży. - Poza tym zawsze jest ryzyko. Po porodzie czasem takiej odwali, że chce być matką, więcej problemów niż pożytku - wyjaśniła i pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Nawet jak chcieli to nie docierały do mnie takie zamówienia. Mamka znała moje granice, a coś takiego nie wchodziło u mnie w grę - przyznała po czym zmieniła pozycję i oparła się o skałę ramię w ramię z Klausem. Znowu zamyśliła się na chwilę i skrzywiła delikatnie. Wolała patrzeć w przód niż w tył, ale nie zamierzała uciekać od tego co było kiedyś.
Ennis
Uniosła lekko jedną brew słysząc o własnej ciąży, automatycznie na buzi zawitał grymas i En spojrzała gdzieś w bok czując znajomy dreszcz na plecach. Nie, zdecydowanie o tym nie myślała. Nie powiedziała nic, po prostu obserwowała przez chwilę otoczenie i spojrzała na Klausa dopiero, gdy ten wspomniał o traktowaniu.
OdpowiedzUsuń- Ona? Tak, była gwarantem bezpieczeństwa... Kliencie to inna historia, ale i ja wtedy nie przykładałam zbyt wiele wagi do wielu spraw. Ważne, że wychodziłam zza kotary bez złamań i poważniejszych urazów - przyznała wzruszając ramionami. Na pytanie mężczyzny oparła głowę o skałę i w spokoju prześlizgnęła po całej jego sylwetce wzrokiem.
- Jak Ci powiem to znowu będziesz chciał mnie podsmażyć - szepnęła z zadziornym uśmiechem. Spojrzała mu w oczy.
- Nie jestem jeszcze w pełni wolna, ale dążę do tego by być, to mój chwilowy cel, a później - uśmiechnęła się nieco rozmarzona. - Później to już po prostu zadbam o samą siebie...
Ennis
Ennis w pierwszym odruchu odsunęła się od ramienia Klausa, gdy poczuła jak temperatura jego ciała wzrasta, ale szybko zrozumiała, że ten po prostu żartuje.
OdpowiedzUsuń- Mhm, podobno za bardzo mnie lubisz, nie rozumiem za co i czemu, ale nie spodziewam się bezinteresownego podpalenia - przyznała łapiąc kontakt wzrokowy. Pozwoliła na dotyk, nie spuszczając wzroku z czerwonowłosego i zaraz posłała subtelny uśmiech. Lubiła ta swoją tajemniczość. Przekręciła lekko głowę gdy zapewnił o swoim dopingu i tak szybko uciekł wzrokiem. Wyciągnęła ostrożnie dłoń by ująć w palce jego brodę i nakierowac na swoją twarz.
- A Ciebie co wiąże? - zapytała. Skoro on mógł zdradzić swoje małe spostrzeżenia to i ona mogła pochwalić się swoimi.
Spojrzała jak nurkuje i uśmiechnęła się pod nosem na komentarz.
- W moim przypadku definicja wolności raczej jest zupełnie inna niż u przeciętnej istoty - przyznała z lekkim rozbawieniem w głosie.
Ennis
Odpowiedziała tym samym uśmiechem.
OdpowiedzUsuń- Może myślałam, że załatwiasz potrzebę? Ciepła woda... Bąbelki... - rzuciła mało poważnie i zaśmiała się krótko, również jeszcze odrobinę zmniejszając dystans między nimi.
- Jestem wodnym stworzeniem mimo wszystko, ciepłe prądy, zimne prądy, reaguję automatycznie no i tak... Nie znasz moich limitów, woda wrzała, a dla mnie to po prostu bolesne - przyznała, delikatnie wzruszając ramionami.
- Bo mnie interesujesz? - odpowiedziała pytaniem. - Myślisz, że byłabym tu gdyby było inaczej? - dodała nie przerywając kontaktu wzrokowego. Kącik ust drgnął gdy tak rozegrał sprawę definicji, dobry był w te klocku, musiała mu przyznać. Zaśmiała się nawet lekko i pokręciła głową.
- Zawsze byłam pod pantoflem Klausie... Nadal mogłabym być, byle na własnych zasadach - wyznała. - Byle bym mogła robić to na co aktualnie mam ochotę - szepnęła z łobuzerskim uśmiechem i przejechała opuszkiem palca wskazującego po prawej stronie żuchwy czerwonowłosego.
Ennis
- Za wrzącymi - poprawiła go lekko unosząc kącik ust. - Gorące nie są mi obce - wyznała. W Zamtuzie nie raz obsługiwała klientów w balach z ciepłą wodą.
OdpowiedzUsuńSłysząc o kontroli zaśmiała się delikatnie.
- Nie sądzę, ale skoro tak uważasz - wzruszyła ledwo widocznie ramionami po czym zerknęła na jego dłoń przy swojej skórze, jednak szybko wróciła do kontaktu wzrokowego. Przyglądała mu się z zaciekawieniem.
- Czasami szansę trzeba stworzyć sobie samemu - stwierdziła z łagodnym uśmiechem, zjechała opuszkami palców z żuchwy na szyję Klausa i jeden z jego obojczyków.
- Jeżeli jesteś na czyjeś wezwanie, ale zlecone sprawy załatwiasz po swojemu to tak, myślę, że to nadal bycie pod pantoflem - przyznała. - Mogłabym... To i tak o wiele więcej wolności niż mi znane, jednak czy do końca życia? - zerknęła na chwilę w bok, a po kilku sekundach subtelnie musnęła ustami policzek czerwonowłosego i skrzyżowała z nim wzrok.
- Nie wiem. Czasami sama nie rozumiem dlaczego mam na coś ochotę, więc pewnie może mi się wizja z czasem zmienić - zaśmiała się krótko.
Ennis
Wzruszyła lekko ramionami.
OdpowiedzUsuń- Z tego co kojarzę bąble pojawiają się krótko przed wrzeniem, ale mogę się mylić - nie wiedziała jak to działa w przypadku feniksów i podgrzewania wody w oceanie.
Na słowa o szansie odbiła się lekko od skały i odpłynęła kawałek, zwracając twarz do swojego rozmówcy. Obserwowała go i wyłapała to zamyślenie, ale nie komentowała, zostawiła przemyślenia dla siebie i posłała mu jedynie subtelny uśmiech, gdy już wybudził się z letargu.
- Na pewno - rzuciła luźno po czym obejrzała się na brzeg. - Jakieś jeszcze miejsca intymne Cię interesują czy teraz szukamy czegoś innego? - zapytała, nie zapominając o swojej roli przewodniczki.
Ennis
- Mam ładną pamiątkę po ostatnim ufaniu - rzuciła tylko, z automatu dotykając lekko miejsce poparzenia, jakie jej wtedy zostawił. Wzruszyła zaraz ramionami, a na sugestię zaśmiała się rozbawiona.
OdpowiedzUsuń- Och, Klausie, zapewniam, że w tej Gospodzie nawet w łóżku nie bywa intymnie, a już na pewno nie ze mną - odpowiedziała tym samym gestem z brwiami i zaraz odwróciła się do niego tyłem, by ruszyć w stronę brzegu.
- Nie wszystkie miejsca Ci pokażę, muszę co nieco zostawić dla siebie, ale jeszcze jedno, może dwa - posłała mu łobuzerski uśmiech.
Ennis
En odpowiedziała krótkim śmiechem na jego komentarz.
OdpowiedzUsuń- W moim życiu, mo stór, istnieją dwa rodzaje zaufania - odwróciła się do niego przodem i szła chwilę tyłem. Wyciągnęła jeden palec. - Początkowe, doza zaufania na dzień dobry - wyjaśniła i zatrzymała się tak, by lekko na niego wpaść. Pokazała drugi palec. - Oraz prawdziwe zaufanie - dodała z zadziornym uśmiechem. - Więc myślę, że wcale nie mamy aż tak innego pojęcia, a raczej mówimy o dwóch różnych - dodała ciszej i obróciła się na pięcie, by ruszyć dalej.
- Jasne, odkrywaj, ale uważaj na polany, tutejsza młodzież jest dość bojowo nastawiona, a podobno któraś z nich jest ichna - obejrzała się na Klausa ze swoim uroczym uśmiechem. - Czeka nas mała wspinaczka - ostrzegła wchodząc na wąską, wydeptaną ścieżkę. Zaczęła prowadzić go w stronę ledwo widocznej skały, schowanej za bujną roślinnością.
Ennis
En sprawnie pokonywała kolejne półki skalne, jednak słysząc pytanie, a raczej stwierdzenie, zatrzymała się w pół kroku i obejrzała na Klausa. Posłała mu subtelny uśmieszek.
OdpowiedzUsuń- Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma - odpowiedziała i ruszyła dalej.
- Zawsze działałam w pojedynkę - dodała po chwili nieco jaśniej. Wskoczyła na szerszą krawędź i obróciła się do chłopaka przodem.
- No, chyba, że seks grupowy zalicza się do wspólnego działania - rzuciła zaczepnie, zakładając dłonie na biodra. - Innego rodzaju współpracy po prostu nie znam więc... Ciężko ocenić co rzeczywiście lubię - wzruszyła ramionami i wróciła do wspinaczki, jeszcze trzy skałki i będą na szczycie klifu.
Ennis
Wzruszyła ramionami.
OdpowiedzUsuń- Zależy z kim współpracujesz, zdecydowana większość to amatorka, mało kiedy trafisz na rzeczywiście przyjemny numerek, tak więc korzyści z takiej współpracy są znikome - obejrzała się na chłopaka i odwzajemniła jego uśmiech. Nie komentowała już gibkości swojego ciała, z grzeczności nie zaprzeczyła.
Przeskoczyła na sąsiednią skałkę zaraz po nim, słuchała co mówił i dłoń podała mu bez oporów, wspinając się z jego pomocą i zatrzymując tuż przy nim, gdy już ją wciągnął.
- Och Klausie... - spojrzała mu w oczy. - Chyba doskonale wiemy, że mało kto zdradza swoje rzeczywiste plany - zauważyła z zadziornym uśmiechem i złapała delikatnie jego brodę w dwa palce. - Chociaż jeżeli odrobina się pokrywa to owszem, myślę, że w pewnych sytuacjach taka współpraca byłaby opłacalna - przyznała i podniosła oczy skałę wyżej, mruknęła cicho.
- Mmm... dochodzimy... - łobuzerski uśmiech nie schodził z jej buzi.
Ennis
Klaus sprawiał wrażenie trochę bardziej skrępowanego niż zwykle w takich sytuacjach. Zero riposty, brak kąśliwych uwag... Ennis zaśmiała się delikatnie i ruszyła, puszczona przodem.
OdpowiedzUsuń- Uważaj, bo się zarumienisz - rzuciła. Wcześniejsze spojrzenia chłopaka nie peszyły jej ani trochę, prawdę mówiąc przywykła do tego całego oglądania jej ciała, w świecie Heimurinki uchodziło to za normę. Co prawda teraz jej ciało prezentowało się inaczej niż w Zamtuzie, ale pewne przyzwyczajenia zostały.
Zgrabnie pokonała tą ostatnią półkę i zadowolona usiadła na skraju urwiska, pozwalając by silniejszy tu wiatr targał jej włosy. Wystawiła buzię zadowolona, uwielbiała morską bryzę, a widok rozbijających się pod nogami fal sprawiał, że przez skórę przechodził dreszcz. Piękne, a zaraz tragiczne widowisko.
- Drugi przystanek - obejrzała się na Klausa, posyłając w jego stronę uroczy uśmiech.
En
Uśmiechnęła się pod nosem na ten cały komentarz i sztuczkę.
OdpowiedzUsuń- Mężczyźni lubią rzucać takie słowa na wiatr - odpowiedziała i pokręciła głową na ten cały komizm wypowiedzi. Klaus sprawiał wrażenie bawidamka, lekkoducha żyjącego chwilą, jednak Ennis zdążyła już zauważyć, że chłopak po prostu dobrze odgrywa swoją rolę. Oboje zdążyli zauważyć, zarówno on jak i ona byli cały czas "na scenie" i jedno, i drugie zdawało sobie z tego sprawę.
Na pytanie odwróciła się do niego z zalotnym spojrzeniem i teraz ona zatrzepotała rzęsami.
- Och, całe mnustwo życzeń - zaśmiała się delikatnie po czym wróciła spojrzeniem do fal rozbijających się pod stopami. Chwila ciszy jaka się między nimi pojawiła była dość przyjemna, En również powiodła spojrzeniem do tętniącej życiem wioski, kącik jej ust uniusł się lekko. Kiedy padło zdanie o marzeniach, obróciła twarz do buzi towarzysza. Czy to był ten ułamek sekundy, w którym nic nie grał? Uśmiechnęła się pod nosem na słowa chłopaka.
- Zabawne, kiedy ja byłam mała nienawidziłam tego widoku - przyznała znowu patrząc w dół. Znała podów tej nienawiści, jednak patrząc na to z teraźniejszego punktu widzenia to może na dobre jej to wyszło? Skrzyżowała wzrok z Klausem, czując jak na nią patrzy.
- Pierwszy raz całkiem niedawno temu, wcześniej unikałam takich miejsc, ale ostatnio... No, sporo się zmieniło - zaśmiała się delikatnie i wskazała dłońmi na samą siebie, ułożyła je zaraz na własnej tali i przejechała po łusce na sam wierzch ud. Jeszcze raz wystawiła twarz ku morskiej bryzie i pokręciła głową.
- Nie radzę... Chyba, że jakimś cudem umiesz czytać ruch fal. Dno jest wyłożone skałami, woda drąży w nich korytarze i zostawia ostre brzegi. Jeżeli nie wiesz gdzie i kiedy skakać to możesz po prostu zginąć, a Ty Klausie, cóż, najwyraźniej masz jeszcze po co żyć - znowu skrzyżowała z nim wzrok i posłała subtelny uśmiech.
Ennis
En zaśmiała się na jego stwierdzenie i spojrzała mu prosto w oczy.
OdpowiedzUsuń- Nie mówię o moim ciele Klausie, to rzeczywiście uległo zmianie, ale jak słusznie zauważyłeś, jest jedynie opakowaniem. Tego co najważniejsze nie zobaczysz - przy ostatnim zdaniu spojrzała na morze z uśmiechem. Czy czuła się dobrze? Do ideału jeszcze odrobinę brakowało, ale tak, było jej o niebo lepiej niż wcześniej. Przytaknęła mu głową i wróciła do niego spojrzeniem kiedy usiadł obok, uniosła kącik ust na propozycję.
- Dobrego alkoholu nigdy nie za wiele - szepnęła łapiąc butelkę i oglądając ją chwilę. - Własna produkcja czy kogoś okradłeś? - zapytała z przekąsem, otwierając trunek i delikatnie zaciągając się jego zapachem. Wzięła pierwszy łyk i chuchnęła krótko by zaraz pochylić twarz ku czerwonowłosemu i pomachać butelką nad jego dłońmi.
- I co planujesz Klausie? Upijesz mnie i zrzucisz w morską toń? - patrzyła mu w oczy z łobuzerskim uśmiechem.
Ennis
En spojrzała na niego nieco rozbawiona.
OdpowiedzUsuń- Nikt? - przecież jedynie nawiązywała do jego wypowiedzi, więc nie bardzo wiedziała skąd to pytanie. - Nawet gdybyś chciał, nie byłbyś po prostu w stanie - dodała z zadziornym uśmiechem, a ten nie zniknął nawet przy szeptach chłopaka.
- Mhm... - mruknęła. - Całe szczęście, że nie mam własnej piwniczki - on się odsunął, ona przysunęła. - Ciekawe... Po co Ci więc takie trunki? Są po prostu mocne czy dodajesz do nich coś specjalnego? - skierowała palec wskazujący i środkowy na jego kolano i "przeszła" nimi do samego biodra czerwonowłosego.
- Nic? - udała zawiedzioną. - Idealnie... - szepnęła po czym odchyliła się w stronę przepaści, łapiąc przy okazji koszulę chłopaka i przyciągając do siebie. Musiałby solidnie się zaprzeć, by nie polecieli w dół, ale była taka możliwość.
Ennis
- Ach, doprawdy? - zaśmiała się pod nosem. - Jaki pewny siebie - stwierdziła, a słysząc te wszystkie epitety o duszy nie ukrywała rozbawienia. No proszę, a jeszcze przed chwilą sugerował, że nie specjalnie go to wnętrze obchodzi. Przesłanie doskonale rozumiała i chcąc nie chcąc musiała się z nim zgodzić. Tak, taka piwniczka zdecydowanie byłaby w jej stylu.
OdpowiedzUsuń- Nie starczyłoby Ci cierpliwości by te perełki znaleźć Klausie - zapewniła chwilę przed skokiem, patrząc mu w oczy z tajemniczym uśmiechem. Kwestii trunków już nie poruszała, przecież zapowiedziała wcześniej swoją wizytę w jego skromnych progach, więc tam mogli sobie pokontemplować.
- Bywam dość oryginalna - rzuciła w odpowiedzi z cichym śmiechem i sama objęła go tak by osłonić jego głowę ramionami. Skoro nie skakał to mógł nie znać dogodnej pozycji do udanego lądowania. Wodę przecięli z impetem, a zaraz po tym En wygięła ciało na tyle mocno, że Klaus mógł usłyszeć jak chrząstki przeskakują jej w kręgosłupie. Obróciła ich kierując stopy do dołu i odbiła się od głazu, by ruszyć ze swoim żywym tobołkiem w stronę powierzchni. Trafili idealnie między dwie ostro zakończone skały. Serce białowłosej waliło w piersi, lubiła je czuć, lubiła gdy dawało wyraźnie znać, że już jest, jest na swoim miejscu.
Wypływając poluźniła chwyt, by dać Klausowi więcej swobody, sama zawirowała dookoła własnej osi, a na jej buzi gościł szeroki uśmiech. Wystawiła głowę i zaciągnęła się powietrzem, jasne, mogła oddychać w morskiej toni, ale powiew pochodzący znad niej był dla niej o wiele przyjemniejszy.
Ennis
Słysząc śmiech Klausa, sama nie zmywała z twarzy swojego uśmiechu, a przyciągnięcie, chociaż dość niespodziewane, nie zmyło pogodnego wyrazu jej twarzy. Zaśmiała się krótko pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Tak, zdecydowanie, ale raczej w zupełnie innym kontekście... - przyznała, słysząc o szaleństwie i czując jego ciepłe usta na swojej skórze. Dla niej był wyjątkowo ciepły, ale w sumie cóż w tym dziwnego, w końcu była w połowie trupem. Sama przejechała wierzchem dłoni po jego poliku, kciukiem sunęła po krawędzi dolnej wargi i chociaż drobne komplementy były przyjemne to jej oczy żywiej zareagowały jedynie na ostatni. "Żywa" to chyba najprzyjemniejsze określenie jakie słyszała. Nawet jej uśmiech delikatnie poszerzył się na to słowo. Milczała kilka pierwszych sekund.
- Dziękuję Klausie - odezwała się w końcu. - Po prostu widziałam, że aż Cię świerzbi by to zrobić - dodała nieco przekorniej i rozejrzała dookoła. Skały, pomiędzy które wpadli, chroniły ich przed falami, intensywnie rozbijającymi się o klif, teraz tylko trzeba było się stąd wydostać, dla niej to nie był większy problem, jednak szczerze wątpiła, że Klaus dobrze radzi sobie ze wspinaczką po śliskich, mokrych kamieniach. Spojrzała mu w oczy.
- Chociaż kto wie, może to rzeczywiście mój śmiercionośny plan - posłała mu łobuzerski uśmiech, nie odsuwała się, mimo, że ją puścił.
Ennis
Prześlizgnęła wzrokiem po jego twarzy i uśmiechnęła się kącikiem ust, był dziwny, musiała przyznać. Spojrzała po skałach, lekko zacisnęła usta widząc jak pod wpływem dotyku Klausa jedna z nich paruje i odsunęła się od niego delikatnie, odruch bezwarunkowy. Patrzyła na niego trochę podejrzanie, przecież mógł ją tu ugotować, jasne, zwiałaby dołem, jednak próbować mógł. Nie sądziła, że zamierzał, ale przecież potrafił zmieniać intencje w błyskawiczny sposób. Uśmiechnęła się dopiero na podziękowania i propozycję wejścia pod wodę.
OdpowiedzUsuń- A ufasz mi? To wzburzona woda i długi odcinek do powierzchni... Musiałabym podzielić się z Tobą powietrzem, no, chyba, że masz ukryte talenty i długo umiesz wstrzymać oddech - posłała mu jeden ze swoich kokieteryjnych uśmiechów.
Ennis
Odwzajemniła uśmiech chłopaka, wzrokiem wędrując za jego dłonią przy swoim czole.
OdpowiedzUsuń- I kto tu jest szalony, hm? - zapytała z przekąsem, obejmując go rękoma w pasie. - Trzymaj się mocno - szepnęła mu nad uchem. - Na trzy dajemy nura... - dodała wracając spojrzeniem do jego oczu. - Raz... - przeskoczyła wzrokiem na jego nos. - Dwa - zerknęła na usta. - Trzy - wróciła do oczu i zanurkowała. Pierwsze kilka metrów szło dość opornie, Klaus swoje ważył a skał było sporo do wyminięcia. Całe szczęście woda pomagała w temacie ciężkości, ale gwałtowne fale nie ułatwiały poruszania. Dobre pół minuty zajęła im plątanina między skałami, a gdy udało się pokonać pierwszą przeszkodę, toń przeciął las długich glonów i białowłosa musiała prowadzić ich tak, by za bardzo się w gąszcz nie wplątali. Zerkała cały czas to przed siebie, to na Klausa, obserwując kiedy będzie potrzebował powietrza. Byli w połowie drogi do powierzchni, gdy zauważyła u niego pierwsze oznaki braku tlenu. Spojrzała na niego z uśmiechem, zatrzymała ich w miejscu i puściła pas czerwonowłosego, by lekko objąć jego twarz i zbliżyć usta, wtaczając do nich powietrze.
Ennis
Nie spodziewała się takiej reakcji, nie po nim, miał już chyba ze sto okazji by ją pocałować, a zrobił to właśnie teraz, pod wodą. Poczuła jego wargi na swoich, poczuła na twarzy bąbelki wydychanego powietrza, które przed chwilą wdmuchała mu do buzi. Zamachnęła się nogami, bo przez ten niespodziewany gest nieco stracili na stabilności, a kiedy pierwszy szok przeszedł, sama przedłużyła czułość, jednorazowo, odrobinę, ale szybko przerwała i odwróciła głowę, by utrudnić jakiekolwiek kontynuowanie. Zmarszczyła lekko czoło, znowu złapała go w pasie i najszybciej jak umiała ruszyła w stronę powierzchni. Teraz mieli przed sobą otwartą toń, nic ich nie blokowało, więc płynęli o wiele szybciej, zdążyła ich wynurzyć właściwie w sam raz i sama zaczerpnęła powietrza, uspokajając walące serce. Nie wnikając w zbyt wiele szczegółów zaczęła holować go do brzegu.
OdpowiedzUsuń- Doprawdy Klausie, zatrważające wyczucie czasu - fuknęła, nadal trawiąc co tam pod wodą właściwie zaszło.
Ennis
Puściła go od razu, gdy tylko padły słowa o samodzielności.
OdpowiedzUsuń- Nic w nich nadzwyczajnego - odparła mając na myśli tutejsze prądy i sama wysunęła się nico do przodu, a na wspomnienie pocałunku obróciła się na plecy, płynąc twarzą do czerwonowłosego.
- Och, był na tyle przyjemny, że mogłabym Cię tam utopić, ale jak widzisz coś mnie tchnęło - odparła teatralnie trzepocząc rzęsami i czując grunt pod nogami, zaczęła iść w stronę brzegu, odwracając się do chłopaka tyłem. Złapała swoje włosy i zaczęła wyciskać z nich wodę. - Teraz niestety jesteśmy na powierzchni, więc nie mam co liczyć na pospolity pocałunek - dodała, zerkając w jego stronę i śląc niewinny uśmieszek.
Ennis
Już zaczęła odwracać głowę w stronę płycizny, gdy poczuła jego dłoń przy nadgarstku i wróciła do niego wzrokiem. Ten jeden podwodny pocałunek mogłaby przypisać jakiemuś otumanieniu, ale to co robił teraz... Delikatny uśmiech mimowolnie wkradł się na jej buzię, gdy ją przyciągnął i objął w pasie, serce znowu przyspieszyło, spojrzała po jego twarzy i chociaż nie powiedziała nic, nie zrobiła też nic co by sugerowało, że nie, że nie chce.
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili usta miał dość słone, uroki morskich kąpieli, te pierwsze sekundy En była dość bierna, ale już po chwili sama wpiła się w jego wargi, delikatnie hacząc pazurami o materiał jego koszuli.
- Chyba muszę częściej zrzucać Cię z klifów... - szepnęła między czułościami, z tajemniczym uśmiechem błądzącym po twarzy.
Ennis
Uśmiechnęła się pod nosem i mruknęła cicho.
OdpowiedzUsuń- Mm... Jaki wymagający - rzuciła rozbawiona by zaraz przymknąć oczy, czując dłoń przy delikatnych płetwach grzbietowych, a na szept uchylając powieki i śmiejąc się cicho.
- Tyle już w życiu zaczynałam, że czekam aż w końcu kto inny się odważy - przyznała, nadal z uśmieszkiem błądzącym po twarzy. Kolejne czułości przyjęła z szerszym uśmiechem i obejrzała się za Klausem, wtórując mu śmiechem.
- Zobaczymy co da się zrobić - odparła, taksując całą jego posturę wzrokiem i dopiero po chwili również ruszając. Zrównała się z chłopakiem.
- Ostatni punkt na liście, tak dla odmiany, nie jest związany z wodą - zdradziła zerkając w stronę głębi lądu. - Pomyślałbyś? - spojrzała w oczy czerwonowłosego. - Że ta niepozorna wyspa okaże się aż tak interesująca?
Ennis
Obserwowała go, gdy darzył ją tymi subtelnymi czułościami. Na słowa o czułości dla klientów uśmiechnęła się delikatnie i sama przesunęła palcami po ramieniu Klausa, zjechała nimi do łokcia, do nadgarstka i lekko chwyciła palce chłopaka, po czym podniosła jego dłoń i przyłożyła nad własną pierś.
OdpowiedzUsuń- Ten ktoś zamienił usługiwanie klientom na samoświadomość - zdradziła, również szeptem, a na radę posłała mu zadziorny uśmiech. - Och, robię dokładnie to na co mam ochotę - zapewniła zbliżając nieco swoją twarz do jego, musnęła końcówką nosa nos czerwnowłosego i skradła mu słodki pocałunek, delikatny, by zaraz po tym uśmiechnąć się ciepło i obrócić, ruszając wgłąb lądu.
- Co Cię w nich najbardziej fascynuje? - zagadnęła z czystej ciekawości, zerkając za nim i prowadząc bardziej w stronę dżungli.
Ennis
Mogłaby polubić te jego słodkie czułości, nawet zarysowała palcem krawędź żuchwy chłopaka, gdy oderwał się od jej ust. Spojrzała po nim z figlarnym uśmiechem i dopiero wtedy ruszyła. Zaśmiała się delikatnie.
OdpowiedzUsuń- Oj tak, zdecydowanie ten ktoś to wiedział - przyznała. Jakość jej życia zmieniła się diametralnie. Słuchała go zaciekawiona, idąc powoli w stronę ostatniego przystanku. To co mówił było dość interesujące.
- Moim zdaniem to rodzaj zdrowej konkurencji? No wiesz, użyję najbliższego mi przykładu, ale... Jak na rynku jest jeden burdel i nikt nie staje z nim do walki o klientów to nie ma parcia by się rozwijać. Przecież i tak wszyscy chętni pójdą tylko do niego. idąc tym tropem, tak, dają wiele nowych wynalazków, ale jednak system kryształów to dla nich coś nowego, myślę, że gdyby dobrze to ugryźć to moglibyśmy się po prostu od siebie dużo nauczyć i to nie tylko o wynalazkach, ale i o tolerancji. Widziałeś jacy są różnorodni? - spojrzała mu w oczy. - Pięknie aż się na to patrzy - przyznała i zatrzymała się przed nim, na jego drodze. Sięgnęła dłonią do policzka, kciukiem zahaczyła o jego wargi, posłała subtelny uśmiech i ostatecznie złapała dłoń Klausa, by kontynuować wędrówkę, lekko ciągnąć go za sobą, z tajemniczym uśmieszkiem błądzącym pod nosem.
Ennis
- Przesadzimy, to na pewno... Ale zanim do tego dojdzie minie kilka dobrych lat, jak nie kilkanaście czy dzieści - puściła mu oko. Przesadzanie było chyba przypisane do humanoidów, zawsze znalazła się jakaś grupa skrajnych wyznawców jednej czy drugiej strony.
OdpowiedzUsuńPosłała mu łagodny uśmiech i zaśmiała się delikatnie.
- Na pewną łąkę - zdradziła. - Rosną tam pewne kwiaty, o tej porze dnia będą najbardziej rozwinięte, śliczne zjawisko. Dostosowują się do natężenia światła, zamykają i otwierają płatki, a kwitną zaledwie siedem dni w roku - wyznała, wchodząc z nim na wąski wydept, praktycznie na jedną stopę. - Trafiłam na nie przypadkiem, zainteresowana popytałam o co chodzi, nie widziałam takich zachowań u roślin, ale... w sumie to dość niewiele widziałam, gdy o takie tematy chodzi - dodała i rozgarnęła długie gałęzie drzewa, sięgające do samej ziemi i zasłaniające ukryte za nim widoki. - Jesteśmy - obejrzała się na Klausa. - Jestem pewna, że i tu stworzysz coś owocnego - szepnęła i znowu się zbliżyła, tym razem kradnąc mu namiętny pocałunek.
Ennis
Widziała, że krąży gdzieś myślami, a wiotkie gałązki nadawały się idealnie do przebudzenia, ciężko było nimi zranić, a przecież nie taki miała cel.
OdpowiedzUsuńPrzyciągnięta uśmiechnęła się delikatnie w trakcie czułości, przez ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a na wypomnienie dwuznaczności zaśmiała się krótko i zacmokała. - Prawdziwy mężczyzna - rzuciła żartobliwie po czym lekko drgnęła na zaczepkę przy uchu i klapsa. Przygryzła delikatnie dolną wargę, gdy pociągnął ją głębiej w polanę, sama prześlizgnęła po nim wzrokiem z nieukrywanym zaciekawieniem, a kiedy usiadł, zrobiła to samo, zginając kolana i przysiadając na jednym z pośladków. Przekręciła lekko głowę i nastawiła ucha, jakby chcąc go lepiej słyszeć. Obserwowała twarz Klausa, a kiedy skrzyżował z nią wzrok ten jej wyraźnie złagodniał, uśmiechnęła się subtelnie. Kiedy zaczął się zbliżać zatrzymała na chwilę oddech i pozwoliła musnąć swoje wargi, patrząc na czubek nosa chłopaka, ostatecznie lekko przymykając powieki. Zaraz znowu spojrzała mu w oczy, a pchnięta straciła równowagę i zdążyła się jedynie podeprzeć na łokciach, śmiejąc się pod nosem.
- Zaczepny romantyk? Mmm... Uważaj, bo się jeszcze zakocham - rzuciła z zadziornym uśmiechem i skierowała swoją bosą stopę do jego łydki, by przejechać po niej palcami. - Prawdziwy topiciel kobiecych serc, nie kłamał, zdobywa cały świat, co noc inna bożka, tej jednej mu brak - zaintonowała kontynuując jego balladę z zadziornym uśmiechem na twarzy. - A przecież ostrzegła, że pożałuje, gdy tylko ją dotknie, gdy posmakuje - dodała przesuwając stopę w okolicę kolana Klausa.
Ennis
Obserwowała go uważnie, a czując dłoń przy swoim boku spojrzała i po niej by zaraz znowu skrzyżować wzrok z chłopakiem. Przechyliła lekko głowę nim ją pocałował, oblizała przygryzione miejsce i oparła swoje czoło o jego, przymykając lekko powieki.
OdpowiedzUsuń- Cholerny ignorant - kontynuowała krótko po czym sama naparła na niego delikatnie, smakując ust odrobinę pewniej niż dotychczas. - Niech wieje puki może - szepnęła między pocałunkami i spojrzała mu prosto w oczy. - Później już nic nie dopomoże - dodała kciukiem hacząc o jego usta, przejechała po nich delikatnie opuszkiem, zjechała dotykiem do policzka Klausa, na szyję, tors. - Cholerny wabik... - rzuciła nieco głośniej wypuszczając powietrze, nie tylko on czuł pragnienie, En spojrzała na jego usta. Wiedziała, że jeżeli zaraz nie przestaną to później będzie to wszystko trudniej przerwać... Ale cóż... Czasami było warto się zapomnieć, wpiła się ponownie w jego usta, czuła ich przyjemne ciepło i tym razem ten fakt wcale jej nie przeszkadzał.
Ennis
Miała ogromną ochotę go posmakować, zobaczyć jaki jest w jej własnej grze. Zaczęła powoli odsłaniać łuskę zasłaniającą jej intymne części ciała, przywierała ciałem do jego ciała chcąc czuć go dosłownie wszędzie.
OdpowiedzUsuńKiedy spojrzał jej w oczy i wsunął palce w jej środek rozchyliła lekko usta i sapnęła cicho. Nie myślała, że Klaus zabierze się do tego tak śmiało, ale wcale nie oponowała, lubiła seks, szczególnie gdy miała przed sobą tak przystojną buzię i tak młode ciało. Wyraźnie czuła jego ruchy w swoim wnętrzu, nadziała się odrobinę mocniej na jego palce, a słysząc mrukliwą prośbę lekko uniosła brwi. Chyba jako pierwszy prosił ją o coś takiego. En zaśmiała się cicho nad jego uchem.
- Bez obaw, ten aspekt życia już za mną... - szepnęła i oblizała płatek ucha by zaraz nadgryźć go lekko. Nie zamierzała już nigdy więcej zadowalać kogoś za wszelką cenę, udawać, że seks był dobry.
- Zjadę Cię od góry do dołu, gdy tylko mi tu w czymś podpadniesz - rzuciła perwersyjnie szepcząc i zacisnęła uda na jego ręce by zablokować ją przy swoim wejściu i pokręcić biodrami. Jęknęła przy tym czując przyjemne rozpychanie.
Ennis
Sapnęła cicho na kolejny palec i oblizała swoje wargi, patrząc po twarzy Klausa z zadziornym uśmiechem. Zachichotała cicho przy ugryzieniu i sama mruknęła.
OdpowiedzUsuń- Uważaj, też mam zęby - szepnęła i odchyliła lekko głowę, dając mu większe pole do popisu, a na szepty przy uchu poluzowała uda, by dalej pozwolić mu działać, jednak jeszcze raz otarła się intensywnie o jego palce. Spojrzała mu w oczy i zbliżyła swoje usta do jego. - Dać się ujechać - szepnęła i liznęła jednorazowo końcówką języka jego usta. - I grzecznie poprosić - dodała zbliżając się do jego ucha. Panowie z reguły woleli dominować, chociaż zdarzały się odmienne przypadki. - Ach... No i jeszcze konkretnie mnie nakręcić - dodała ewidentnie się z nim drocząc.
Ennis
Musiała przyznać, że to co robił było dość intrygujące. Może i była doświadczona w seksualnych zabawach, ale większość z jej klientów zależała do grona zgrzanych, chcących się wyżyć samców, raczej mało było finezji w ich ruchach. Tu tego nie brakowało, zarówno palce przy łechtaczce jak i ten cały proces ściągania koszuli działały pobudzająco. Patrzyła na to co robi, jak ślizga mokrymi palcami po własnym ciele, jak leniwie zdejmuje koszulę. Znała tą metodę, niecierpliwość czasami nakręcała bardziej niż łakome pocałunki. Mało kto stosował na niej takie ruchy, zdarzało się, jednak nie za często. Mruknęła cicho, okazując zadowolenie.
OdpowiedzUsuń- Całkiem nieźle Ci idzie - szepnęła wracając spojrzeniem do jego oczu, a kiedy zabrał dłoń zrobiła niezadowoloną minkę, zaraz jednak uważnie zaczęła obserwować ruchy jego dłoni i to gdzie wędruje. Położyła się płasko na ziemi i rozłożyła ręce na boki skacząc powoli spojrzeniem po całym torsie Klausa, ramionach, brzuchu... Uśmiechnęła się przy tym delikatnie, zaczęła wracać dłońmi bliżej swojego ciała, skrzyżowała wzrok z chłopakiem i przejechała palcami po własnej talii, w górę, do piersi, które zaczęła delikatnie pieścić, nie spuszczając wzroku z twarzy czerwonowłosego.
Ennis
Uśmiechnęła się do niego pod nosem widząc jak jej gesty działają, sama jednak czerpała przyjemność z oglądania chłopaka, więc nie przestawała. Mruknęła i uniosła lekko biodra gdy jej dotknął, jakby domagała się tego dotyku.
OdpowiedzUsuń- Mm... Zapewniam, że może być jeszcze o wiele lepiej - szepnęła oblizując ostentacyjnie usta, a gdy schylił się po pocałunek ochoczo go przyjęła. Pieszczoty jakimi ją raczył były bardzo zmysłowe, dawał przyjemność i domagał się jej jednocześnie. Na słowa poczuła dreszcz przechodzący przez ciało, ponownie uśmiechnęła się triumfalnie i zaraz sapnęła z przyjemności. Prośba sprawiła, że podbrzusze przyjemnie zaczęło mrowić, a En spojrzała wygłodniale na Klausa i znowu uniosła biodra by nieco mocniej otrzeć się o przyrodzenie, którym ją tam pieścił. Podniosła się delikatnie z ziemi napierając na klatkę piersiową chłopaka i kosztując jego ust pewniej.
- Połóż się grzecznie to może wezmę to pod uwagę... - mruknęła odrywając się od jego ust i lekko wsuwając mu swój kciuk między wargi.
Ennis
Mruknęła zadowolona na jego pieszczoty przy palcu.
OdpowiedzUsuń- Grzeczny chłopiec - szepnęła i mimo kciuka przy wargach Klausa, oblizała jednorazowo jego usta, zjechała końcówką języka po żuchwie do ucha, oblizała płatek i przygryzła lekko. Czuła ciarki na plecach, lubiła pieszczoty przy piersiach, szczególnie, gdy te nie były przesadnie inwazyjne. Skrzyżowała wzrok z chłopakiem racząc go tym samym triumfalnym uśmiechem, gdy padło proszące słowa. En złapała pewniej jego żuchwę w dłoń i pochyliła się by jeszcze raz pocałować.
- Karać? - mruknęła. - Ależ gdzie bym śmiała - zaśmiała się delikatnie i swoim pazurem przejechała po krtani Klausa, torsie, wisiała biodrami nad nim i pozwalała by sam się zadowalał, kręciło ją to, bardzo. Pazur zjechał do pępka, na podbrzusze i tak mocno chwyciła nadgarstek chłopaka, by przenieść jego ręce nad głowę i przygwoździć gwałtownie do ziemi. Znowu spojrzała mu w oczy.
- Zapewniam same przyjemności - rzuciła lekko chichocząc i pewnym, szybkim ruchem nadziała się na jego przyrodzenie. Sama jęknęła z przyjemności. Chwilę tak na nim posiedziała, zakręciła biodrami i wpiła się w usta Klausa. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo ma na niego ochotę. Uniosła biodra i wykonała trzy mocne ruchy, intensywnie wbijając w siebie penisa, by zaraz po tym gwałtownym wstępie zacząć wykonywać krótsze, ale szybsze ruchy biodrami.
Ennis
To całe siłowanie dodawało pikanterii i chociaż wiedziała, że Klaus mógłby wygrać, to fakt iż dobrowolnie się poddawał łaskotał jej ego jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuń- Jestem - prawie, że syknęła, bo tego akurat była bardzo pewna. Na słowa o zuchwalstwie zachichotała cicho, a głuchy jęk był komplementem sam w sobie. Zaczęła na nim anglezować, przyspieszyła ruchy biodrami i sama odchyliła głowę zerkając w niebo. - Tak... - sapnęła, ciarki rozchodziły się po całym jej ciele. Uczucie dominacji było wspaniałe. Puściła jeden z nadgarstków Klausa i dotknęła swej kobiecości by dodatkowo pieścić się po niej. Spojrzała po jego twarzy i przeniosła dłoń mężczyzny na swoją pierś.
- Złap mnie, mocno - jęknęła, niby władczo, ale z nutką prośby w głosie. Patrzyła na niego z pożądaniem.
Ennis
Jego miny, niedowierzające spojrzenia, to wszystko było tak podniecające, lubiła zaskakiwać, a co gorsza, lubiła przesadzać. Intensywnie nadziewała się na członka Klausa, oddychała ciężej, a na pieszczoty przy piersi jęknęła przez zaciśnięte zęby. Warknęła cicho, uczucie było tak intensywne, że jej rekinie kły zaczęły wychodzić zza dziąseł i naszły na ten codzienny uśmiech. Siadła na niego gwałtownie i spojrzała w oczy drapieżnie.
OdpowiedzUsuń- Piękna? - podniosła biodra i jeszcze raz mocniej na niego siadła, czuła, że jest tam na dole naprawdę mocno wilgotna. Nagle strzeliła Klausowi w twarz. - Będziesz tak grzecznie leżał czy mi pokażesz jak bardzo Ci się podobam? - rzuciła prowokacyjnie. Ciekawiło ją jak zareaguje.
Ennis
Wyciągnęła głośniej powietrze, gdy wyrwał nadgarstek, a przy gwałtownym przyciągnięciu jękneła zadowolona. Kosztowała jego ust równie zachłannie, zahaczyła nawet ostrym zębem o dolną wargę chłopaka, a kiedy poczuła smak krwi na własnym języku kolejna fala dreszczy przeszła przez ciało. Spojrzała mu w oczy, gdy podniósł się i objął jej biodra. Zaśmiała się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Nie jesteś normalny - stwierdziła z zadziornym uśmiechem i teraz to ona wpiła się w jego wargi, całując go zuchwale. Zaczęła szybciej posuwać biodrami trzymając rytm jaki on sam jej nadawał. Dla podkreślenia swojej małej dominacji od czasu do czasu zwalniała, by wsunąć przyrodzenie głębiej w samą siebie i jęknąć mu do ucha lub nadgryźć je delikatnie.
Ennis
Zaśmiała się krótko.
OdpowiedzUsuń- Dopiero teraz Cię dosiadam - również szepnęła. Nie zawsze szaleństwo życiowe idzie w parze z tym łóżkowym. Sama doprowadzała się do szaleństwa, a jego pieszczoty dodatkowo podkręcały doznania, no i to "pani" tak przyjemnie gilgotało w ucho. - Tak... - sapnęła ciężko, gdy złapał jej biodra, kiedy zacisnął dłonie na pośladkach i wszedł w nią cały. - Tak! - krzyknęła, a jej ciało zadrżało, czuła jak zalewa ją od środka. Jeszcze kilka mocnych ruchów, kilka głębokich pchnięć i sama poczuła rozkosz. Czuła jak pochwa spina się na jego członku, a sama osunęła się na tors chłopaka ciężko dysząc. Oparła czoło o jego ramię, uwielbiała to uczucie, uczucie spełnienia.
Ennis
En spięła się lekko na to objęcie, przestała nawet na chwilę oddychać, ale powoli wrócił dech, a na czułe muśnięcie czubka głowy oderwała czoło od ramienia Klausa i spojrzała po jego twarzy. Uśmiechnęła się delikatnie, nadal uspokajając oddech.
OdpowiedzUsuń- Dość? Oj nie, nie tak bym to nazwała... - przyznała, sama uśmiechając się zadziornie, a na szczypnięcie drgnęła wyraźnie i prychnęła pod nosem. - Ou, zapewne nie jedyna - odparła i przesunęła czubkiem nosa po jego wargach, po czym podniosła się powoli, dopiero teraz wysuwając z siebie członka Klausa. Pochyliła się by jeszcze raz musnąć usta chłopaka. - Ale tak, przyznaję, niepowtarzalnie... - pogłaskała lekko jego policzek. Nie nastawiała się, wątpiła by ktokolwiek jeszcze pozwolił jej na taką dominację. Ta była jej, tylko jej, nie narzucona, nie na życzenie, po prostu jej.
Ennis
En poprawiła włosy, strzepnęła ze skóry kilka kawałków zieleniny i przejechała dłońmi po ciele, zakrywając jednocześnie swoje piersi i krocze łuską. Spojrzała po Klausie i uśmiechnęła się kącikiem ust.
OdpowiedzUsuń- Mhm, w to akurat wierzę - przyznała odrobinę rozbawiona, przyjęła też pocałunek i ułożyła dłoń na jego torsie. - Nic Cię przypadkiem nie goni? Jakieś występy, spotkania, sprawy do załatwienia? - zapytała z łobuzerskim uśmiechem, muskając jego tors palcami. Przesunęła opuszkami po jego szyi i żuchwie, wplotła mu palce we włosy. - Co Cię spotkałam to wydawałeś się taki zajęty, no... Przynajmniej myślami - przyznała nie przerywając swoich pieszczot.
Ennis
En uśmiechnęła się delikatnie.
OdpowiedzUsuń- Cóż, możesz więc uznać ten mały numerek za dodatkową wycieczkę, prosto wgłąb heimurinskiego ciała - zaśmiała się krótko. Na pytanie posłała mu jeszcze jeden uśmieszek. - No a co miałabym tu niby więcej robić? Kolejne młode ciało zaliczone, można ruszać dalej - szepnęła w jego stronę. - Mhm, teraz się zastanawiaj ile w tym prawdy - dodała puszczając mu oko.
Ennis
En posłała mu niewinny uśmiech i wzruszyła ramionami.
OdpowiedzUsuń- Ktoś tu zużył całą swoją energię na zabawę - rzuciła zaczepnie, a słysząc o tajemnicach zaczęła powoli podnosić się na równe nogi. - Najwyżej, jedną pluskwę mniej. Jak już zginę to przynajmniej będę wiedziała, że sobie pożyłam - puściła mu oko i podała dłoń, proponując pomoc przy wstawaniu.
- Hmm, chyba tak, o ile są jeszcze miejsca, widno się robi, zawsze tam wtedy tłoczno - ostrzegła, nadal z zadziornym uśmiechem na buzi.
Ennis
Wpadła lekko na niego, gdy ją przyciągnął, a gdy musnął jej polik spojrzała mu w oczy z subtelnym uśmiechem.
OdpowiedzUsuń- Och, okropna... - wydęła lekko usta udając oburzenie. - W razie co może i na mojej podłodze znajdzie się miejsce, może nawet aż tak długich próśb? - kącik jej ust uniósł się delikatnie. Na propozycję lekko się skrzywiła.
- Muszą być alkohole? Chętnie skuszę się na drinka, ale... Później wolałabym coś mniej wyskokowego - przyznała. Pijaństwo było bardzo popularne w Zamtuzie i Enn jakoś nie specjalnie za tym przepadała, nawet kiedy tam pracowała, starała się jak najwięcej wylewać za kołnierz.
Ennis
Uśmiechnęła się lekko i ruszyła wraz z nim, zrównując krok.
OdpowiedzUsuń- Kto to wie co tam świta w Twojej głowie - odparła z uśmiechem i kiwnęła głową. - Specjał brzmi nieźle - przyznała zgadzając się na ten wstępny plan. Zerknęła po Klausie, gdy wspomniał o małych rzeczach.
- Dopiero? Jesteś grajkiem umilającym wieczory. Czyżbyś zadowalał jedynie klientów, nie zadowalając przy tym siebie? - zapytała z lekko uniesionym kącikiem ust. Przerabiała ten temat i nawet nie zdziwiłaby się, gdyby Klaus miał podobnie. Wbrew pozorom sporo ich łączyło, to akurat zdążyła już dojrzeć.
Ennis
Nawet ją lekko zaskoczył tym wyznaniem. Nie każdy umie to dostrzec, a tym bardziej powiedzieć na głos. Uśmiechnęła się do niego lekko, a słysząc o sobie zerknęła na chwilę w dal i zaśmiała po chwili.
OdpowiedzUsuń- Tak, chyba jednak się mylisz - teraz to ona puściła mu oko. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jest okropną manipulatorką i egoistką, ale jej to pasowało, jak na taką przystało, innych miała gdzieś.
- Ou, na pewno skapnie, oni tu uwielbiają muzykę, nawet córka wodza występuje, jeżeli jest obecna rzecz jasna - zdradziła mu z uśmiechem.
Ennis
Uśmiechnęła się pod nosem na słowa chłopaka.
OdpowiedzUsuń- Hm, zawsze jej możesz zaproponować lekcje. Może wkupisz się w łaski? - poruszyła lekko brwiami. - Trzeba było od razu zapytać. Gdybym wiedziała, że wpadłeś tu na przeszpiegi to nie zawracałabym Ci głowy zwiedzaniem, czy seksem - zaśmiała się pod nosem.
Ennis
- Jak ona tam to mówi? Ty tam masz najlepszy z nas muzyczny trik - ojciec kiwnął głową.
OdpowiedzUsuń- Dryg... albo rytm... - poprawiła go cicho.
- Sryk. Nie wywiniesz się moja droga, pora byś wzięła na barki cięższe zadanie. Cedrik to za mało, ogłoszenie wisi i na Twojej głowie zostawiam znalezienie chętnego muzyka. Akane zawsze zagrzeje tu miejsce, to w końcu jej zasługa, ale musimy mieć zastępstwo, klienci już przywykli i wyraźnie im tego brakuje - ojciec nie dał za wygraną. Sam nie był pewien jak to wszystko Klarze wyjdzie, ale przecież musiał być ten pierwszy raz. Stary piernik, kochany piernik. Dziewczyna westchnęła ciężko. Nadal przerażała ją wizja ogarniania gospody, miała wrażenie, że lepiej sprawdzi się na zmywaku i z miotłą niż jako osoba decyzyjna, ale... Nie miała tu za wiele do gadania.
Dzień po wywieszeniu ogłoszenia miała już za sobą dwa potencjalne występy, ale prawdę mówiąc były dla niej jak flaki z olejem, brakowało wiele do emocjonalności jaką potrafiła pokazać Akane. No i w obu przypadkach na scenie nie działo się za wiele, a Słowik? Latała jak szalona, wirowała, zajmowała blat baru czy stoły. Nawet te jej przechadzki między klientami, gdy śpiewała coś wolniejszego, nawet to było ciekawsze niż te dwa zgłoszenia razem wzięte.
- Och - drgnęła wyrwana z zamyślenia, gdy przy barze ktoś się z nią przywitał. - Przepraszam, nie zauważyłam... Dzień dobry - odruchowo otrzepała swój fartuszek, chcąc wyglądać schludnie. - Ogłoszenia? - zamrugała szybciej oczyma i gdy wskazał o co chodzi w pełni wróciła na ziemię. - Ach... Jej, no tak, to... Ze mną, ze mną - zaśmiała się odrobinę nerwowo, ale zaraz posłała mu jeden ze swoich uśmiechów. - Nie właściciel, ale tak, ja... To moje zadanie więc... - wyszła zza baru, uderzając się lekko w udo o wystająca półkę, ale zacisnęła usta powstrzymując syknięcie i poprowadziła czerwonowłosego do sceny.
- Tak więc... No... Musiałabym zobaczyć jak to w Pana wykonaniu wygląda - skrzyżowała z nim wzrok, śląc jeszcze jeden uśmiech.
Klara
Słysząc o swoim wieku wyprostowała się trochę bardziej i jeszcze raz przeczesała fartuszek, uniosła też dumnie brodę. Przybrała swoją waleczną pozę.
OdpowiedzUsuń- Oczywiście, że się znam, nie bez powodu to ja dostałam to poważne zadanie - zapewniła, nie zamierzała przecież zawieść ojca. - Nie jestem co prawda specjalistką, ale wiem czego oczekują nasi klienci, co ich chwyta za serca i co porywa do tańca. Przede wszystkim mości Panie wiem, czego oczekują właściciele tego przybytku, więc bez obaw. Zapewniam, że moje słowo ma tu decydujące znaczenie, rodzice bardzo się z nim liczą - wypaliła prawie na jednym oddechu i nabrała kolejny, by zaraz głośno wypuścić. Spojrzała na grajka odrobinę zmęczonym spojrzeniem. - Po prostu słoń mi nie nadepnął na ucho jak im, ale spokojnie, jest jeszcze Cedrik, gra na pianinie i na pewno się z nim skonsultuję co do szczegółów - przyznała.
Klara
Dzisiaj, dla odmiany, do Gospody przyszła pracować bez dzieci. Małe zostały u Gava, a ten miał w razie co do pomocy Febe i całą jej familie. Udało się nawet ściągnąć dla dziewczynek mleko, więc po jednej porcji pokarmu Fasolki miały zapewnioną, a w razie gdyby zgłodniały, cóż, ojca czekała wędrówka pod progi lokalu. Odstawienie dzieci nie było łatwe i Akane dość mocno się powstrzymywała by nie iść ich odwiedzić, ale miała swoich własnych strażników, Shiye i ojca, którzy czuwali by dziś nie opuszczała stanowiska. Mimo to stresik jej się udzielał, nie była profesjonalną śpiewaczką i zdawała sobie z tego sprawę, ale dziś nawet ona słyszała tych kilka karygodnych nieczystości. Po jednym z występów ruszyła w stronę baru, by nalać sobie szklankę wody i nawilżyć gardło. Widząc dłoń nieznajomego spojrzała po nim i uniosła lekko brwi, niemo pytając o co chodzi, zaraz uśmiechnęła się delikatnie i przełknęła łyk wody, po czym zajęła miejsce obok.
OdpowiedzUsuń- Skądś Cię kojarzę... - przyznała. Miała wrażenie, że już się gdzieś spotkali, ale nie mogła skojarzyć gdzie.
Akane
Otworzyła szerzej oczy.
OdpowiedzUsuń- Tak, właśnie! To do Ciebie podszedł Gave... - przypomniała sobie i kiwnęła lekko głową. Słysząc komplement posłała mu cieplejszy uśmiech. - Tak? Miło słyszeć, zaczęłam trochę bardziej na poważnie iść w tą stronę. Na tym konkursie jeszcze nie byłam pewna, ale... Teraz jestem - przyznała szczerze. - Jakieś rady od grajka dla początkującej? Właściwie... Tylko grasz, czy też śpiewasz? - zainteresowała się.
Akane
Klara oparła pośladki o jeden ze stolików, by spokojnie popatrzeć na występ i chociaż przywykła do zaczepek i puszczanych oczek to i tak zawsze paliła małego buraka, gdy ktoś to robił.
OdpowiedzUsuńKiedy chłopak zaczął śpiewać, musiała przyznać, że głos miał ciekawy, a fakt, że nie siedzi sztywno lub nie stoi na środku sceny dodawał uroku. Speszyła się na kolejne oczko i obrót, ale i to zapunktowało w występie. Już widziała te wszystkie panny, które będę magicznie wpadały mu pod nogi, gdy tylko zacznie śpiewać. Głos, miał, aparycję też. Kiedy wrócił na miejsce na ustach dziewczyny zawitał wesoły uśmiech. Ach, ależ by to było romantyczne, gdyby tak znalazł wśród ich klientek swoją ukochaną... O! A gdyby tak śpiewał jej prosto z serca i patrzył tylko jej prosto w oczy... Odfrunęła na chwilę, muzyka grajka bardzo ułatwiła odlot.
Klara
No proszę, brzmiało to wszystko całkiem ambitnie, szczególnie te własne kawałki. Uniosła zaskoczona brwi, gdy przyznał, że ich nie śpiewa.
OdpowiedzUsuń- Ou, pewnie są dość... Osobiste - zgadywała. - Podobno takie trudniej puścić w świat, mówią w końcu bezpośrednio o naszych emocjach - dodała z lekkim uśmiechem. Wzięła zaraz solidnego łyka wody i przytaknęła na jego pytanie. Widząc jak się jej przygląda spojrzała po nim pytająco. Czyżby jej plany mu nie odpowiadały? Na rady lekko oblizała usta, wyprostowała się bardziej i jakoś tam automatycznie dotknęła gardła. Tak, czuła, że czasami ledwo daje radę. Przygryzła delikatnie wargę. Nie rozgrzewała głosu, nie zawsze, właściwie to mało kiedy.
- Zacząć pracować... - zaczęła. - No dobrze, ale jak to robić? Wiem jak trenować ciało, ale głos...? Nie mam o tym zielonego pojęcia, nie wiem jak robić to poprawnie - przyznała, krzywiąc się lekko. Nie chciała by jej plany padły w gruzach, naprawdę lubiła te swoje występy.
Akane
Uśmiechnęła się do niego cieplej.
OdpowiedzUsuń- Ja? Oczywiście, że tak sądzę, to przecież Ty nie śpiewasz swoich piosenek - puściła mu oko i wzięła garść orzeszków z barowego blatu, po czym wsunęła kilka do buzi. - Ja śpiewam głównie w oparciu o swoje lub cudze emocje - przyznała. - No, chyba, że jest jakieś zamówienie, wtedy jedynie staram się włożyć w emocję danej piosenki, emocje z którymi piosenkę utożsamiam - wyjaśniła swój punkt widzenia. Wysłuchała zaraz pomysłu z gamą i zadowolona przytaknęła głową. - Okey, mogę spróbować - uznała, że rzeczywiście rozgrzewka powinna mieć miejsce. W końcu śpiewanie to też ćwiczenia, a treningi bez rozgrzewki to nigdy nie jest dobry pomysł. Na zmierzwienie włosów zmarszczyła lekko nos i prychnęła cichym śmiechem. Poprawiła poczochrane kosmki.
- Jesteś tu na chwilę, czy na dłużej? - zagadnęła. - Mógłbyś mnie w sumie trochę potrenować - zaproponowała wzruszając ramionami. - Oczywiście nie za darmo - zaznaczyła, co by sobie przypadkiem czegoś nie pomyślał.
Akane
Chwilę jej zajęło zorientować się, że muzyka ucichła, a kiedy już wróciła na ziemię posłała czerwonowłosemu przepraszający uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Pan wybaczy... - rzuciła odrobinę speszona. Już miała mu odpowiadać, gdy sam rzucił coś o odrzuceniu.
- Żartujesz?! - zrobiła zaskoczoną minę i pokręciła głową by zaraz do niego podejść i złapać pod ramię. - Kogoś takiego właśnie tu szukamy! Pierwszy raz mogłam odfrunąć prawie tak samo jak przy występach Akane! - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Pokażę Ci miejsce, gdzie możesz się przygotować do występu. Masz już jakiś pokój czy chcesz się zatrzymać u nas? - zapytała. - Jako nasz pracownik wyżywienie masz w cenie, w grę wchodzi opcja, gdzie nie płacisz za pokój, ale odcinamy Ci połowę jego ceny z pensji lub płacisz połowę normalnej ceny i wypłata cała idzie dla Ciebie - przedstawiła propozycje rozliczenia, kierując się z nim na zaplecze.
Klara
Odrobinę posmutniała, ale zaraz kiwnęła głową w zrozumieniu i posłała mu uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Jasne, bardzo chętnie - przystała na propozycję co do następnych odwiedzin. Na pytanie przytaknęła mu głową. - Do lutego na pewno, może i dłużej - odpowiedziała. Dziewczynki musiały mieć chociaż te pół roku by zabrać je w pierwszą małą podróż. - W takim razie jesteśmy wstępnie umówieni - wyciągnęła do niego rękę by uścisnąć tą niego. - A teraz wybacz, obowiązki wzywają - dodała. Musiała zbierać się do Febe, powoli zbliżała się godzina drugiego karmienia. - Do zobaczenia! - pożegnała jeszcze Klausa. Możliwe, że jeszcze się zobaczą w trakcie tego pobytu, ale biorąc pod uwagę swoje własne plany, raczej w to wątpiła.
Akane
Klarę wyraźnie ucieszyły te informacje.
OdpowiedzUsuń- Świetnie, przekażę więc rodzicom ustalone warunki i zaraz zdejmiemy ogłoszenie - posłała mu szerszy uśmiech i zaprosiła gestem dłoni na zaplecze. - Pokażę też Ci zaraz Twój pokój... ym, znaczy Pana pokój - poprawiła się, na chwile zapominając o etykiecie i śląc mu przepraszający uśmiech. Na pytanie o gości przytaknęła głową.
- Od kiedy wprowadziliśmy występy na żywo karczma pękała w szwach, musieliśmy ją rozbudować i tak wyszła nam gospoda. Bywają spokojniejsze wieczory, czy dni, ale większość tygodnia jest mocno zajęta - przyznała i zaczęła pokazywać mu co gdzie znajdzie na zapleczu oraz którędy może wyjść bezpośrednio na scenę.
Klara
Wszystko zdawało się snem, nawet twarz Klausa, która zamigotała przed straceniem świadomości była jakaś taka mało wiarygodna. Ennis nie wyglądała zbyt dobrze, a już na pewno nie była ciężka, więc przetransportowanie jej należało do mało wymagających. Skóra i kości, zanik mięśni i odleżyny. Nic przyjemnego. Przytomność zaczęła odzyskiwać dopiero na drugi dzień po odarciu do Ardei. Czuła jak woda skrapla się na ciele spragnionym wody, nie potrzebowała jej, a jednak miło by było zanurzyć się w oceanie.
OdpowiedzUsuńUchyliła powieki, powoli, wręcz leniwie, odetchnęła trochę głośniej i zaczęła się rozglądać. Ledwo ruszała głową, nie było mowy o ruszaniu rękoma. Dopiero po chwili zobaczyła kajdany przy nadgarstkach... Szok, że ktoś miał przy sobie tak małe, by ciasno zaciskały się na chudej ręce. Czyżby handel dziećmi? Uśmiechnęła się nikle pod nosem. No to nieźle trafiła, nawet nie analizowała czy już ją gwałcili, czy też nie, ciało na tyle bolało, że ciężko byłoby stwierdzić.
Ennis
Speszyła się odrobinę, ale uścisnęła dłoń.
OdpowiedzUsuń- Klara - uśmiechnęła się delikatnie. - Nie przeszkadza - przyznała. Grajek nie wyglądał na jakiegoś dużo starszego i nawet wygodniej było jej zwracać się do niego po imieniu. Tym bardziej, że była "na ty" z wszystkimi innymi pracownikami.
Słysząc o głodzie drgnęła wyraźnie.
- Och, głupia, nie pomyślałam! - oczywiście, że mógł zgłodnieć. - Jasne, zapraszam do stolika - wróciła z nim do głównej sali. - Co powiesz na świeżą dziczyznę? Ojciec robi wyśmienitą, ten jego sos i dodatki. Idealnie będzie do tego pasować ciemne piwo lub czerwone wino, ewentualnie sok wyciskany z ciemnych owoców - przyznała z, standardowym dla siebie, pogodnym uśmiechem.
Klara
Głos dotarł do niej dopiero po chwili, lekko zmarszczyła czoło szukając jego źródła, a gdy w końcu trafiła na twarz Klausa zmrużyła oczy, by upewnić się, że to właśnie on. Czyli jednak nie sen... Odchyliła głowę w tył, szukając tam oparcia, przymknęła oczy. Klaus... Była u Klausa? Skąd więc te kajdany? Uchyliła powieki, by spojrzeć po nim bez większego wyrazu. Pamięć jeszcze trochę jej szwankowała, ale powoli sklejała w jedną całość puzzle w swojej głowie. Jego stoicki spokój na twarzy mówił dość wiele. Spojrzała powoli na to co robił, głos chłopaka odbijał się trochę jak echo, ale dociśnięcie opatrunku wyraźnie otrzeźwiło jej umysł. Syknęła, jednak nie tyle z bólu co z samego zaskoczenia. Spojrzała po nim marszcząc czoło, najwyraźniej nie zamierzał być przyjemny w tej swojej opiece.
OdpowiedzUsuń- Co tu robię? - zapytała cicho, dawno nie używała strun głosowych, te były odrobinę zaniedbane, przez co miała wyraźną chrypkę. - Po co te kajdany Klaus? - na tyle, na ile mogła poruszyła ręką.
Ennis
Trochę ją speszył ten cały śmiech, uśmiechnęła się odrobinę zakłopotana. Czuła się jak jakaś mała, śmieszna dziewczynka. Oczywiście, że mógł, ale to przecież ona obsługiwała ten lokal. Trochę za bardzo podekscytowała się nowym grajkiem, standardowo zapominając o rzeczywistości, norma. Zadowolona uśmiechnęła się, że chociaż przy polecaniu jedzenia wyszła w miarę profesjonalnie, a widząc monety dygnęła wdzięcznie.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję - miło było w takiej sytuacji usłyszeć komplement czy dostać napiwek, chociaż to co dodał na koniec mogło mieć tyle znaczeń, że Klara przez chwilę nie wiedziała jak zareagować. Uśmiechnęła się więc wdzięcznie w milczeniu i ruszyła przekazać jego zamówienie. Nie tylko kelnerki? Wypuściła głośno powietrze. Może jednak spisała się w tym całym oprowadzaniu i nie wyszła aż tak dziecinnie? Trzymając się tej myśli, wróciła do Klausa z jego sokiem i zajęła krzesło obok.
- Mogę mieć jeszcze kilka pytań co do występów? Zanim przyjdzie jedzenie, później dam Ci spokojnie zjeść - zaznaczyła z łagodnym uśmiechem.
Klara
Żyje... Jeszcze raz rozejrzała się dookoła. Tak, rzeczywiście żyła. Inkantacja musiała się udać, ryzyko było dość spore, ale nie zawiodła się. Helga, jak to na nią przystało, oszukała ją i próbowała zabić. Kobieta inteligentna, ale dość przewidywalna. Uśmiechnęła się nawet delikatnie, kącikiem ust, ale wtedy usłyszała o liście. Czyli jednak Acair dał radę... En zacisnęła lekko zęby, spojrzała na Klausa, ale tylko po to by napić się podanej wody, a zaraz po tym przymknęła oczy i odwróciła od niego wzrok. Zabezpieczenie... nawet nieco połechtał jej ego. Jakby w tym stanie była się jakkolwiek stąd ruszyć.
OdpowiedzUsuń- Niby gdzie bym miała spieprzyć? W danej chwili pół dnia zajęłoby mi doczołganie się do drzwi - zauważyła nie patrząc w jego stronę. Skoro wiedział o dziecku to sama nie miała pojęcia dlaczego w ogóle się nią zajmuje. Co prawda list napisała tak, by nie wyjawić szczegółów sytuacji, Klaus nie mógł wiedzieć, na pewno, jak dziecko trafiło w ręce Helgi, ale jednak. Nie od niej się dowiedział. Zatrzymała wzrok na widokach za oknem, wyglądało tam całkiem przyjemnie.
- Planujesz mnie przetrzymywać? - zapytała.
Ennis
Dalej na niego nie patrzyła, obserwowała widoki i dopiero gdy wspomniał o zabijaniu przeniosła na niego spojrzenie. Dbał o nią by zabić? Najwyraźniej był nieco bardziej popierdolony niż z początku stawiała. Spojrzała na niego mrużąc oczy, a kiedy złapał jej włosy warknęła gardłowo szczerząc ostre zęby, ale w danej chwili to jedyne na co mogła sobie pozwolić. Mimo zwiotczałych mięśni starała się jako tako utrzymać, przytrzymując dłonie przy łóżku, a widząc płomień spojrzała Klausowi prosto w oczy. Blask ognia zdawał się w nich odbijać. W pierwszej chwili przy źródle ciepła zebrała się woda, skwiercząc cicho i wyparowując, ale nawet gdy uleciała, łuska nie paliła się tak łatwo jak ostatnio. Drobiny kryształu znacznie ją wzmocniły, chociaż nie dały odporności. To Ennis dostała od życia, szkolenie, zamtuz, wiele zaznała już bólu i jedynie zaciskała zęby, gdy skóra zaczęła się w końcu przypalać. Zebrała dość siły by splunąć w twarz chłopakowi.
OdpowiedzUsuń- Lepiej nie czekaj za długo z tym zabijaniem - syknęła.
Ennis
Uśmiechnęła się do niego wdzięcznie.
OdpowiedzUsuń- To może zacznijmy od... Jak widzisz swoje występy? Będziesz grał w konkretnych godzinach czy bardziej odpowiada Ci spontaniczne ruszenie na scenę? - zapytała. - Bierzesz pod uwagę duety czy jedynie solówki? Pytam zarówno w kontekście instrumentów jak i wokalnie - zaznaczyła. Te odpowiedzi były najistotniejsze. Akane miała dużą swobodę w swoich działaniach, zamierzała i Klausowi sporo decydować o formacie pokazów, w końcu były jego.
Na komentarz co do posiłku uśmiechnęła się łagodnie, ale delikatnie zaśmiała, gdy wymienił inteligencję.
- Nie wiem czy się nie zawiedziesz, raczej kiepski ze mnie filozof - przyznała. - Prędzej opowiem Ci wyssaną z palca bajkę niż coś rzeczywiście logicznego - przyznała. Tak, zdecydowanie należała do tych bardziej oderwanych od rzeczywistości.
Klara
Nawet nie drgnęła, gdy ją opluł, jedynie przymknęła oczy co by nic do nich nie wleciało, kwestia doświadczenia, mało przyjemna sprawa. To przysmażanie przetrzymała, ale gdy odsunął palec ona otworzyła oczy i przetarła buzię ramieniem. Pierdolony feniks, że też akurat na niego trafiła. Skóra bolała, bardzo, ale nie uciekała, nawet przed tym głupim klepaniem w policzek. Nie odpowiedziała nic, chociaż osobiście uważała, że też ma w tym temacie dość sporo do powiedzenia. Co innego, gdy chodziło o jego analizy. Nie widziała sensu by mówić cokolwiek, nawet w prawdę by nie uwierzył. Gdy tylko odszedł wróciła do pozycji leżącej i zamknęła oczy. Groźby nie robiły na niej wrażenia, leżała z miną bez wyrazu, milczała.
OdpowiedzUsuńEnnis
Spokój i samotność wcale jej nie przeszkadzały, kiedy tylko Klaus wyszedł Ennis otworzyła oczy i zaczęła przyglądać się własnemu ciału. Zaczęła od stóp, czuła różnicę, ale teraz mogła wyraźnie zobaczyć, że błona między palcami zaznacza się bardziej niż pamiętała. Łuska była inna i białowłosa przejechała po udzie palcami, powoli, bardzo powoli. Wtedy też zwróciła uwagę na dłonie, tu również błony były większe, a paznokcie chowały się lekko w skórze. Uśmiechnęła się pod nosem i wystawiła jeden z nich... Dziwne uczucie... Zaczęła badać się dokładniej, przerysowała nawet nogę szponem, ale atak frontalny nie zostawiał wyraźnych śladów, dopiero kiedy wsunęła pazur między jedną, a drugą łuskę, wtedy poczuła, że skóra tam jest delikatniejsza. Odrobina krwi spłynęła jej po udzie, gdy dźgnęła się w wrażliwsze miejsce. Większość czasu na jaki zostawił ją Klaus spędziła na sprawdzaniu własnego ciała, na tyle, na ile mogła to zrobić w danej sytuacji. Kiedy chłopak w końcu wrócił i wszedł do środka, ona leżała spokojnie w łóżku z zamkniętymi oczyma. Jego pierwsze pytania zlekceważyła, słyszała je, ale nawet nie drgnęła, dopiero gdy wspomniał o zrzuconej skórze, wtedy obróciła w jego stronę głowę i podniosła powieki by spojrzeć mu w oczy.
OdpowiedzUsuń- Możliwe, nie wiem, nie widziałam swojego odbicia - nie miała pojęcia jak bardzo wizualnie się zmieniła, pewne sprawy mogła wyczuć czy zauważyć, ale nie wszystko. Inkantacja wspominała o nowym, wyewoluowanym ciele, jednak nie było wzmianki o tym jak bardzo może się zmienić.
Ennis
Prześlizgnęła po nim wzrokiem. Nie miał pojęcia jak ugryźć temat. Ciekawe jak wiele twarzy jej pokaże w trakcie tego całego przedstawienia. Na klepanie po głowie przymknęła lekko oczy, ale zaraz je otworzyła z cichym westchnięciem. Śledziła go wzrokiem, gdy wstał, a na widok przyborów zmarszczyła lekko czoło. Zamierzał ją naszkicować?
OdpowiedzUsuń- Zaznacz proszę tą niechęć w moich oczach - posłała mu sztuczny uśmiech i spróbowała nieco zmienić pozycję, plecy już ją odrobinę bolały od tej... Nie powinna leżeć, miała odleżyny więc cała ta pozycja nie była zbyt przyjemna.
- Powinnam ćwiczyć jeżeli mam dojść do siebie - zauważyła rzucając mu wymowne spojrzenie.
Ennis
- Wątpię byś był aż tak zdolny - odparła lekko unosząc jedną z brwi i dalej patrząc po nim z niesmakiem. Na wzmiankę o Heldze prychnęła cichym śmiechem.
OdpowiedzUsuń- Zamierzasz mi prawić kazania? Będziesz mi wbijał do głowy, że przecież ostrzegałeś? Skąd w ogóle pomysł, że już nie znam odpowiedzi na to pytanie? - wyraźnie ją rozbawił, pokręciła nawet głową z niedowierzania. - Wybacz słodziaku, ale ode mnie za dużo się nie dowiesz - wzruszyła ledwo widocznie ramionami, ot, odruch, na który nie do końca miała siłę. Dalej się kręciła, szukając lepszej pozycji.
Ennis
Nie miała pojęcia w co on gra, ale nie przerywała kontaktu wzrokowego. Dopiero kiedy sięgnął dłonią do jej piersi, wtedy sama na nie spojrzała i znowu wróciła do niego wzrokiem. Sutki miała schowane pod łuską więc dotyk nie drażnił jej jakoś przesadnie.
OdpowiedzUsuń- Chyba nie sądzisz, że uwierzę, że przykułeś mnie tutaj tylko po to by sobie jedynie poużywać? - znowu po nim spojrzała, a czując mocniejszy chwyt mruknęła cicho. - Klausie... Bo się jeszcze podniecę - ponownie się zaśmiała i spojrzała na rękę czerwonowłosego. Niech się nią nacieszy, puki jeszcze ma. Wróciła wzrokiem do jego oczu i cmoknęła, udając zmartwienie.
- Coś Ci chyba nie idzie - zauważyła teatralnie trzepocząc rzęsami. - Chyba jednak się nie pochwalisz - dodała i zmęczona klapła nieco niżej, udało jej się odrobinę podnieść i siedział trochę wygodniej.
Ennis
Klaus nie miał dostępu do jej sutków, przysłaniały je łuski dziewczyny, których ta najwyraźniej nie zamierzała chować, tak samo w przypadku łechtaczki. Mógł jedynie sobie sunąć palcami po jej ciele, ewentualnie użyć siły by się do niej dobrać. Ciepło dłoni czuła wyraźnie, aczkolwiek to nie było jeszcze nieprzyjemne. Obserwowała go, jednak była nie wzruszona tymi macankami, przeżyła już wiele gorszych i nie robiło to na niej wrażenia, a już na pewno nie podniecało.
OdpowiedzUsuń- Och, jak mi przykro, spóźniłeś się, jestem bezpłodna - posłała mu sztuczny uśmiech. - Nie pobawisz się ze mną w domek - zrobiła smutną minkę, a na widok obrazu prychnęła kpiącym śmiechem. - Miałam się poczuć urażona? - nie bardzo wiedziała czego się tu spodziewa. Jakiś bohomaz na kartce, no świetnie.
Ennis
Przewróciła oczyma. Ta, bardzo, ale to bardzo przeżywała.
OdpowiedzUsuń- Wybacz, że nie uronię łzy dla lepszego efektu - sarknęła tylko i zmroziła go wzrokiem, gdy znowu klepnął jej policzek. - Och nie chciałam zabierać Ci tej przyjemności. Popatrz tylko jaki radosny, jeszcze chwila i będziesz nią dosłownie tryskać - rzuciła patrząc mu w oczy, a kącik jej ust drgnął lekko. Przytaknęła mu zaraz głową.
- Zostaw, zostaw, znajdę dla niego specjalne miejsce - ona również puściła mu oko, a kiedy wylał na nią wodę przymknęła tylko w odruchu oczy. Woda jednak zamiast spływać po ciele, zaczęła sunąć lekko w górę i wsiąknęła między łuskami.
- Dzięki - otworzyła oczy i już zaraz miała rękę pod plecami. Klaus musiał się znacznie zbliżyć by wykonać ten manewr i En wyszczerzyła lekko zęby, tak w razie co, ale na masaż zmarszczyła czoło. Serio? - Jak już tak chcesz mnie popieścić to może chociaż zabierz się za to jak należy? Zdecydowanie łatwiej Ci będzie jak położysz mnie na brzuchu - zauważyła.
Ennis
Kącik jej ust drgnął lekko na to jego cmoknięcie. Klaus na pewno zaliczał się do specyficznych jednostek, nawet ją bawiły te całe kąśliwe dialogi.
OdpowiedzUsuń- No wiesz? - zacmokała, tak samo jak on chwilę wcześniej. - Ale rozumiem, sam sposób, w który mnie związałeś świadczy, że chcesz sobie na mnie popatrzeć. Wiem, tył mam mniej interesujący - rzuciła i zaraz uniosła lekko brew, czując język na policzku. Zaśmiała się i pokręciła głową.
- Ciebie naprawdę zdrowo pojebało - stwierdziła po czym odwróciła od niego głowę, przymknęła oczy. Masaż chociaż specyficzny dawał pewnego rodzaju ulgę i w danej chwili był najprzyjemniejszym co ją po przepoczwarzeniu spotkało.
Ennis
Prychnęła cicho na jego stwierdzenie i pokręciła nosem na te jego dziwne gesty, kącik jej ust nadal był lekko uniesiony, a En przesunęła ponownie wzrokiem po Klausie.
OdpowiedzUsuń- Skoro już jesteśmy przy "normach" to... Jak załatwimy sprawy fizjologiczne? Mam robić pod siebie? - zapytała z powagą, odchodząc od tematu jego osoby. Śledziła go wzrokiem, a na widok piórka zmarszczyła czoło. Cofnęła stopę na tyle, na ile mogła i drgnęła w reakcji na gilgotki. Prychnęła cichym śmiechem.
- To jest Twój sposób Klausie? Zamierzasz zabić mnie śmiechem? - spojrzała po nim rozbawiona. O ile na stopie rzeczywiście gilgotało, o tyle dla łydki było to jedyne delikatne smyranie, całkiem przyjemne, poczuła specyficzny dreszcz, ale ten był widoczny na skórze w specyficzny sposób, jej łuska jedynie minimalnie zmieniła ułożenie.
Ennis
Przygryzła lekko wargę zastanawiając się nad jego słowami.
OdpowiedzUsuń- To może ustalmy piątki i soboty na stałe godziny? Wtedy mamy najwięcej klientów. Niedziela mogłaby być spokojniejsza, zwykle huczy wtedy gościom w głowie po dniu, dniach poprzednich i lubią słuchać jakiś spokojniejszych melodii. Reszta tygodnia wypadać może bardziej spontanicznie - zaproponowała, bo rzeczywiście głównie chodziło im o dni wolne. Trochę posmutniała, gdy wspomniał o rzadkim śpiewaniu, ale słysząc o duetach i jego propozycję stanowczo pokręciła głową.
- Nie, nie, ja... Ja nie powinnam. Mam zawsze pełne ręce roboty - zaczęła, broniąc się przed ewentualnym występem. Zdecydowanie nie była typem osoby gotowym na publiczne występy. - Błagam, tylko nie to, ośmieszę się tylko, nic nie wydukam przed tyloma gośćmi - spięła się wyraźnie. - Mogę od czasu do czasu zatańczyć, ale nie śpiewanie - zaznaczyła. Naprawdę nie miała na coś takiego ochoty. Na wzmiankę o lutni spojrzała po instrumencie i uśmiechnęła się lekko.
- Cedrik gra na pianinie, dlatego pytałam o duety, ale na pewno się nie obrazi jeżeli czasami spróbujesz czegoś sam - dodała z lekkim uśmiechem. Otworzyła trochę szerzej oczy na jego kolejne słowa.
- Och, doprawdy? Uraczysz mnie jakąś? Obiecuję, że nie pozostanę dłużna - uśmiechnęła się do niego pogodnie.
Klara
Zerknęła na tą jego rękę, co to ją klepała po głowie.
OdpowiedzUsuń- Zero prywatności, prawdziwy brutal - spojrzała po nim wymownie. Może jak się przy nim solidnie zesra to mu się ta niewola odwidzi. Westchnęła ciężko, a czując jak wraca do stopy piórkiem zacisnęła usta, starając się walczyć z gilgotkami. Stopą mimo wszystko uciekała na tyle na ile mogła. Zamknęła oczy i skrzywiła się wyraźnie, ale z czasem nie wytrzymała i zaczęła po prostu chichotać, ledwo ruszała nogą, ucieczka była znikoma. Powstrzymała śmiech i zacisnęła ponownie mocno oczy, nie bawiło jej to. Poczuła łzy przy oczach i szarpnęła wszystkimi czterema kajdanami, chociaż ciężko było nazwać to szarpnięciem przy tak zwiotczałym ciele.
- Wypuść mnie albo zostaw! - spojrzała na niego wkurzona, a łza spłynęła po policzku, oczy miała zaszklone, ale wzrok chłodny, nieprzyjemny.
Ennis
- Och Klausie - uśmiechnęła się pod nosem. - Czyli co? Ty też lubisz wszystko co dotychczas miałeś? - jej wyraz twarzy się nie zmienił, do czasu dalszych zabaw piórkiem.
OdpowiedzUsuńWpatrywała się w niego, ale kiedy uraczył ją słowami i pustym spojrzeniem roześmiała się serdecznie.
- Szybko łykasz takie akcje - zauważyła. że niby gilgotki miały ją doprowadzić do takiego szału? - Zobaczymy kto z nas będzie się tu lepiej bawił - zachichotała, oddając się jego "torturą", które bawiły ją same w sobie. Doprawdy uroczy chłopiec, te salwy śmiechu były dla niej relaksem, z czasem jednak przestała się śmiać, dość łatwo szło się przyzwyczaić do tych gilgotek. Zamknęła oczy i zacisnęła usta, chichocząc już znacznie rzadziej.
Ennis
- Nie wiem czy zauważyłeś, ale i bez łańcuchów nie miałabym zbyt wiele możliwości - zaznaczyła nadal mając zamknięte oczy. - Nuda wzmaga chęć rozrywki - dodała unosząc kącik ust. Przykuta miała mniejszy wybór, więc korzystała skoro jeszcze miała okazję. Klaus przecież w końcu się znudzi. Nadal z zamkniętymi oczyma prychnęła śmiechem na jego słowa. Tak, bardzo szczęśliwy. - Szczęśliwym feniksem chyba - rzuciła z przekąsem w głosie. Nie widziała jego min, bo na niego nie patrzyła, ale słyszała, że się przemieszcza. W pierwszej chwili drgnęła, czując dziwne ciepło na łusce, ale to było jedynie niczym lekkie szczypnięcie. Łuska na jej ciele była solidna, a osobiście znała techniki masażu woskiem, więc ciężko było to uznać za nieprzyjemne.
OdpowiedzUsuń- Zamierzasz mnie podniecić za karę? - zapytała, nadal z zamkniętymi oczyma. Łuskę miała wszędzie taką samą, delikatna skóra kryła się pod nią, więc nawet przy miejscach intymnych, uczucie nie różniło się tak bardzo. Otworzyła jednak oczy, czując jak się zbliża (nie wiem czy on, czy świeczka ale.. xD). Na pytanie skrzyżowała z nim wzrok.
- A dlaczego miałabym powiedzieć? Bzyknęliśmy się na kwiecistej polanie i każdy poszedł w swoją stronę - spojrzała na niego bez wyrazu. - Zamierzałam się pozbyć bachora, to był mój priorytet, nie szukanie Ciebie - dodała. - Nie musisz mnie przypalać świeczką bym Ci coś takiego powiedziała. Myślę, że zdajesz sobie sprawę, że wizja zabawy w rodzinę nie bardzo się mnie ima...
Ennis
- Wtedy się uwolnię, a Ciebie zabiję - odparła i uśmiechnęła się delikatnie. - Przynajmniej spróbuję - dodała luźno. Spojrzała po nim beznamiętnie. - Nie zapominaj, że byłam kurwą... Udawanie weszło w nawyk, a seks stał się rutynowy, nudny. Nie kręci mnie to co robisz. Jeżeli Ciebie kręci moja znudzona mina to śmiało, działaj, ale nie mów o obu stronach - ponownie przymknęła oczy i tylko czasem drgnęła na jedną czy drugą krople wolsku, zwykły odruch. Syknęła dopiero kiedy ją klepnął i znowu spojrzała po nim ze złością w oczach.
OdpowiedzUsuń- Nie bardzo rozumiem do czego teraz pijesz... Ziółka trzeba zdobyć. Poza tym skąd pomysł, że jestem w coś takiego obeznana? - zaśmiała się. - Czy ja Ci wyglądam na zielarza? - prychnęła śmiechem. - Zawsze dostawałam gotową substancję, nie tworzyłam ich na własną rękę - pokręciła głową z niedowierzania i ponownie zamknęła oczy. - Doprawdy nie rozumiem po co mnie o cokolwiek pytasz. Do każdego zdania znajdziesz wymówkę. Nawet gdybym powiedziała prawdę, znajdziesz w pip nie pasujących elementów. Nie jesteś mną, nie rozumiesz moich powodów i nigdy ich nie zrozumiesz, więc daruj sobie. Myśl sobie co tam chcesz, zwisa mi to i powiewa. Nie muszę Ci się z niczego tłumaczyć - oznajmiła dalej trzymając zamknięte oczy.
Ennis
Zacisnęła lekko zęby na kolejne uderzenie, ale nie spuszczała chłopaka z oczu. Uśmiechnęła się pod nosem na to całe polecenie. "Musi"? Hah, doprawdy? Syknęła w pierwszym odruchu czując szarpnięcie, ale zaraz zaśmiała się cicho.
OdpowiedzUsuń- Ach o tym mówisz, musisz poćwiczyć wysławianie się. Kto Ci powiedział, że poszłam do Helgi po ziółka? - znowu się zaśmiała nie przerywając och kontaktu wzrokowego, łapała jedynie trochę głębsze oddechy, ze względu na ułożenie głowy. - Łączysz te dwie sprawy aż nadto. Przypomnieć Ci od jak dawna planuję odwiedzić naszą Helgunie? Skąd pomysł, że poszłam do niej w sprawie ciąży? - zapytała z zadziornym uśmiechem, a kiedy na nią splunął przymknęła tylko oczy i lekko odwróciła głowę. Po chwili spojrzała mu ponownie w oczy - Co jeżeli dowiedziałam się dopiero w Slavit? Co jeżeli nie czekałam z własnej woli? Co jeżeli się przeceniłam i list napisałam tylko w ramach zabezpieczenia, w ramach czarnego scenariuszu? - rzuciła. Podłożył się, podłożył jak nic, mogła by mu teraz spokojnie upierdolić rękę i biedny Klaus byłby bez ręki. Pierdolony grajek bez ręki, wystarczyło przekręcić głowę i wgryźć się w ciało, ale nie, odłożyła to na potem. Patrzyła mu dalej w oczy.
- Nic nie muszę - odparła chłodno. - Wymieniaj. Myślisz, że boję się tej wymiany? - prychnęła śmiechem. - Nic nie wiesz Klausie - dodała.
Ennis
Zlekceważyła jego przytyk, a kiedy zacytował list kiwnęła głową.
OdpowiedzUsuń- Ach, czyli Twoim pomysłem na te słowa jest, że poszłam jej oddać dziecko i sobie przy okazji umarłam? Doprawdy jesteś nieźle ograniczony Klausie... - zaśmiała się pod nosem. - To po co pytasz, skoro Cię nie interesują? - spojrzała po nim z kpiącym uśmiechem. Bardzo interesował się tematem jak na kogoś kto nie chce znać powodów. Zacisnęła zęby mocno czując jak przypala łuskę, oczy lekko się zaszkliły od bólu, ale nie wydała z siebie ani jednego dźwięku. Bolało, owszem, ale do tego akurat już dawno przywykła.
- Z takim nastawieniem nie myśl raczej w kategoriach "pomyślimy". W danej chwili jestem zależna, zrobisz co zechcesz, zabierzesz mnie gdzie chcesz - szepnęła, gdy lizał jej ucho, a po tym po prostu na niego spojrzała. - Ale nie będziesz miał we mnie wsparcia, nie zmusisz mnie do udziału, na pewno nie tymi średnio wyszukanymi sposobami czy przemocą. Nie zależy mi na tym dziecku, mogłabym je zabić, ale w danej chwili tego nie zrobię tylko z jednego powodu. Tobie na przekór... Nie dam Ci tego co chcesz, nie kiedy plujesz mi w twarz i zabierasz wolność. Szczerze też wątpię, że jestem dla Helgi na tyle cenna by oddała dobrowolnie dziecko za mnie. Twój plan ma sporo dziur, ale proszę bardzo, idź w to, śmiało - odparła obojętnie, tylko zrobi jej przysługę.
Ennis
Prychnęła pod nosem na jego słowa.
OdpowiedzUsuń- Jesteś tak głupi, czy tylko udajesz? - spojrzała po nim wątpliwie i znowu się zaśmiała. - Nie miałam czasu, dobre sobie... Nie zamierzałam Ci mówić bo planowałam się go pozbyć. Co tu niby jest trudnego do zrozumienia? - prześlizgnęła po nim wzrokiem raz jeszcze. - Jak dobrze przeczytałeś, w liście zakładałam, że nie żyję. Napisałam o dziecku by utrzeć jej nosa, Heldze... By było chociaż prawdopodobne, że po tym co zrobiła... - zacisnęła zęby. - ... że ktoś jej tego bachora zabierze i nie będzie po jej myśli - syknęła i odwróciła od niego wzrok. Słuchała jego pitu pitu i westchnęła głośno.
- Fajnie, świetne nauki - odparła znudzona i lekko poruszyła głową, chcąc nieco poluźnić mięśnie szyi po tym całym ich napięciu. Zamknęła zaraz oczy i wróciła do leżenia.
- Czyli jednak jesteś po prostu głupi, nie udajesz. Dobrze wiedzieć - odparła spokojnie nabierając wdechu i wypuszczając powoli powietrze. Nie rozumiała po co w ogóle zdradzał jej ten cały plan skoro nie interesowały go jej słowa, ale skoro miał taką potrzebę, to niech sobie gada.
Ennis
- Mhm, najpierw trzeba wiedzieć o dziecku Ptaszku - posłała mu sztuczny uśmiech. - Racja, byłam głupia... Raz, pieprzony raz pozwoliłam sobie na seks bez mikstury, nie wpadłam na to, że... - spojrzała po nim z pogardą i odwróciła wzrok. - Byłam głupia, tak, poszłam poruszyć stary temat, nie sądziłam jednak, że wiedźma zauważy ciążę, że zachce tego bachora... - to już dodała bardziej do siebie, lekko przy tym mrużąc oczy. - Mniejsza. Ciebie przecież gówno obchodzi przebieg zdarzeń. Jego finał tylko się liczy, więc... Rób tam co i jak chcesz - ponownie zamknęła oczy i oparła głowę o zagłówek. Nie patrzyła na niego gdy stroił swoje miny, uśmiechnęła się tylko subtelnie.
OdpowiedzUsuń- Bo Ty to jesteś taki zaradny i nieomylny, wybacz, zapomniałam - podniosła powieki i spojrzała na niego beznamiętnie. - Twoje współczucie nie jest mi do niczego potrzebne. Czasem już tak mamy Klausie, że poczujemy się w pewnych tematach zbyt pewnie - odparła. - Popełniamy wtedy błędy, ja się do swoich przynajmniej przyznaję - dodała, a na kolejne słowa zamknęła oczy. - Nic, umrę w gilgotkowych męczarniach - westchnęła cicho i ledwo widocznie pokręciła głową. - Nie - odpowiedziała. Jasne, że była głodna, ale nie zamierzała jeść w takich warunkach.
Ennis
Cóż, Klaus najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego jak wiele substancji zaburzało zdrowe krwawienie. Nie musiał tego wiedzieć, chociaż była to wiedza dość powszechna, przynajmniej w kręgach Ennis. Białowłosa nie wspomniała również, że idąc do Helgi nie wiedziała o ciąży, a jedynie, że wiedźma niespodziewanie ją dojrzała. En nic jednak więcej nie wyjaśniała, jak już zdążyła wspomnieć, nie miało to sensu przy tak uprzedzonej jednostce. Prawda by nie przeszła, ani kłamstwo. Nie skomentowała słów o rezultacie, leżała sztywno z zamkniętymi oczyma. Uchyliła je tylko, gdy wstał i obserwowała jak wychodzi. Miała nadzieję, że nie wróci, ale nie, przyznał i to z jedzeniem.
OdpowiedzUsuń- Musisz jeść tutaj? - zmarszczyła lekko czoło. Nie jadła od miesięcy, zapach ją drażnił bo z tak pustym żołądkiem zapominało się o wybredności, jedynie spięcie żołądka ze względu na stres sprawiał, że zapominała o głodzie.
Ennis
Spojrzała po nim wymownie.
OdpowiedzUsuń- Nie sądziłam, że będziesz jadł i się na mnie gapił jak jakiś zwyrol - rzuciła z nutką pretensji w głosie. - Chociaż może pora przestać się łudzić, sama pozycja w jakiej mnie przykułeś już wiele mówi - dodała i wróciła do swojej pozycji, ponownie zamykając oczy.
- Zapach robi swoje, więc tak... głodna - odparła ale nie patrzyła na niego. Wystarczyło, że zapach drażnił nos, nie zamierzała dodatkowo oglądać jak ktoś je.
Ennis
Wyraźnie się ucieszyła, że nie miał zastrzeżeń do jej propozycji. Fakt, że nie naciskał na śpiewanie również przyjęła z ulgą. Wizja własnego roztańczenia akurat bardzo do niej przemawiała, lubiła tańczyć, miała wrażenie, że w trakcie tańca zyskiwała dodatkowe pokłady energii, mimo, że ten czasami bywał męczący. Sprawa ewentualnych duetów również ją cieszyła. Ced martwił się, że nowy członek załogi okaże się jakimś bucem i będzie chciał scenę tylko dla siebie, ale na szczęście trafiło na bardziej otwartą istotę.
OdpowiedzUsuń- Mhm - dumnie kiwnęła głowy. - Ty mnie - potwierdziła, czekając z uśmiechem na opowieść. Przysunęła się nawet lekko kiedy zaczął opowiadać. Zaczęła się naprawdę interesująco, co było widać po oczach Klary, ale gdy przyszło do fragmentu o promilach zmarszczyła czoło.
- Och, no nie, nie, nie... Cóż za beznadziejne wyjaśnienie - pokręciła głową bardzo niezadowolona. - Czekała i czekała, a on mimo obietnicy nie zjawił się ani razu. Kobieta mimo to nie odpuszczała, wracała do studni co noc - widać było, że wczuwa się w rolę opowiadającej, zaczęła nawet delikatnie gestykulować. - Zdarzało się, że wypłakiwała pod nią oczy i przysypiała ze zmęczenia, zawsze jednak wybudzał ją dźwięk kroków lub uczucie ciepła przy policzku. Pewnej nocy, gdy księżyc był w pełni, dojrzała po takim przebudzeniu ślady butów w trawie, zupełnie jakby ktoś przy niej stał. Poczuła to specyficzne uczucie jakie pojawiało się tylko przy nim, przy ukochanym... To co poczuła sprawiło, że zaczęła praktykować magię, była pewna, że ukochany wcale jej nie porzucił, że przychodzi co noc, jak obiecywał i że przyszedł też tamtej konkretnej nocy. Przychodziła pod studnię dalej, próbując nawiązać z nim kontakt duchowy i... W końcu się udało! Nie mogła go dotknąć, ale go widziała i słyszała. Przychodziła do nieco co noc, spędzali ją ramię przy ramieniu, a w końcu, gdy przyszedł na nią czas zasnęła pod studnią i już nigdy więcej nie otworzyła oczu, a on przyszedł po nią, tak jak obiecywał. Razem odeszli na wieczne pastwiska - zakończyła z rozmarzonym wyrazem twarzy.
Klara
- Co poradzisz? - wyglądała na zaskoczoną, gdy zadał to pytanie. - A no właśnie to, że możesz historię ulepszyć i właśnie taką przekazywać dalej, w ciekawszej odsłonie - uśmiechnęła się do niego pogodnie. Słysząc jego wersję pokręciła głową. - To opowieść, nie zeznanie, nie musi być zgodne z prawdą. O wiele lepiej słucha się tego co mało realne w naszym własnym życiu. Poza tym uważam, że podążanie za głosem serca wcale nie musi być aktem desperacji - przyznała, delikatnie wzruszając ramionami. Komentarz o duszy i balladach przywołał na jej buzię kolejny lekki uśmiech, wcale by się nie pogniewała, gdyby właśnie tak było. Słysząc jednak o wspólnym pisaniu zamrugała szybciej oczyma. Czy on mówił poważnie?
OdpowiedzUsuń- Ja? - wyraźnie ją zaskoczył, przełknęła nawet głośniej ślinę, ale kiedy tylko rzucił swój wers jej twarz wyraźnie się rozpromieniła. - "miała" lepiej by brzmiało, "posiadała" jest dość długie - zaznaczyła po czym chrząknęła. - Czwórki nie lubiła, z szóstką w szachy grała, a z piątką do późnych nocy rozmawiała - rzuciła z lekkim śmiechem na ustach.
Klara
Ennis słysząc o swojej ucieczce uśmiechnęła się kącikiem ust, nadal jednak trzymała zamknięte oczy, ale otworzyła je, gdy wspomniał o proszeniu. Spojrzała prosto w oczy Klausa, wpatrywała się w niego bez większego wyrazu na twarzy. Dopiero po chwili kącik jej ust drgnął ledwo widocznie, dziewczyna poprawiła nieco swoją pozycję, ale nie spuszczała czerwonowłosego z oczu.
OdpowiedzUsuń- Poproszę - odezwała się wyraźnie, nadal bacznie obserwując jego twarz, nie łyżkę, nie jedzenie, tylko jego buzię.
Ennis
Cały następny miesiąc starała się wykorzystywać zaistniałą sytuację dla jakiś własnych korzyści, więc gdy tylko mogła ćwiczyła ciało z użyciem kajdan. Zmiany pozycji dawały jej możliwość większej różnorodności ćwiczeń, więc mięśnie mimo wszystko powoli wracały do formy. Sama nie mówiła zbyt wiele, a w towarzystwie Klausa głównie miała zamknięte oczy. Pozwalała się jednak karmić i nie próbowała żadnych sztuczek, przynajmniej takie mogła sprawiać wrażenie, bo w głowie tworzyła już od dawna plan ucieczki. Miała go nawet wprowadzić w życie na dniach, ale Klaus pewnego dnia pojawił się w sypialni. Ennis standardowo zamknęła oczy, jednak otworzyła je gdy odpiął wszystkie kajdany. Prześlizgnęła po nim wzrokiem, jednak nie zamierzała czekać aż zmieni zdanie. Powoli przyciągnęła nogi by opuścić je na ziemię i równie wolno wstała. W pierwszej chwili lekko się zachwiała, ćwiczenia mimo wszystko były dość ograniczone ze względu na pozycje, nieco się już odzwyczaiła od chodzenia, ale dała radę. Stanęła pionowo i zacisnęła zęby.
OdpowiedzUsuń- Nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej - zaznaczyła. Zabrał jej wolność, coś co ceniła najbardziej, w planie ucieczki zabicie go również miało miejsce, ale skoro sam ją uwolnił i mimo wszystko w pokrętny sposób o nią zadbał, to dziś mogła mu odpuścić. Tylko dzisiaj. Ostrożnie ruszyła w stronę wyjścia.
Ennis
Klara delikatnie przekręciła głowę, gdy Klaus zdradzał te swoje teorie, posłała mu lekki uśmiech i położyła delikatnie swoją dłoń na jego dłoni. Czyżby miał złamane serce? Mówił jakoś tak nad wyraz przyziemnie.
OdpowiedzUsuń- Możliwe, że byli złymi ludźmi, to prawda, ale... Chyba mi nie powiesz, że wierzysz iż przez ten cały czas istnienia historii nikt nie dodał w niej czegoś od siebie, co? Jestem pewna, że niewiele ma dziś wspólnego z rzeczywistą sytuacją, a opowiadasz ją ciekawskiej dziewusze, nie takiej analizującej wiarygodność wierzeń - dodała z lekkim uśmiechem i zabrała swoją rekę.
Również zachichotała na jego wers.
- Na niewiele się jej miłość zdała, czarnulka bowiem chłopca pokochała i o siostrze zapomniała - posłała mu kolejny rozbawiony uśmiech.
Klara