Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

[KP] Boże, wybacz mi, bo zgrzeszyłam

Eresa
Zjadaczka grzechów
19 lat
Człowiek
Polsza
176 cm
Slumsy
Suszone śliwki — kazirodztwo, ziarna goryczy — kłamstwo, winogrona — wydanie na świat bękarta, chrząstki — gniew i słodki smak babki piaskowej — złamanie przysięgi. Dokonale pamiętała wszystkie pokarmy jakie usytuowano u stóp zmarłej podczas pierwszego zjadania. Zasiadła po drugiej stronie wysłanego bielą łoża, wpatrując się tempo w ostygłe, damskie ciało z wieńcem kwiatów przy głowie, przesuwając przerażonymi oczyma po zastygłej krwi między udami, wsłuchując się w kwilące dziecko na parterze domu. Starsza od niej, otyła kobieta sięgnęła pierwsza. Zaczęła od śliwek, żując powoli przesuwała dłonią nad pokarmami wybierając kolejny, winogrona zagryzione chrząstkami i chwyciła za kolejne grona ignorując wsuwającego się do komnaty ojca zmarłej. Dopiero po zjadaniu przyjrzała się bliżej dziecku dostrzegając takie same dołeczki, jakie miał senior rodu. Sama nie spożyła niczego, przy kolejnych wizytach przy zmarłych starsza Zjadaczka podsuwała jej lżejsze rzeczy jakie potrafiłaby przełknąć. Czosnek — skąpstwo, hipokras — pijaństwo, duszone kurki — plotkowanie.. Później ją znalazła w łożu, tą starszą i wraz z tym przyszła zapiekana wieprzowina — oślepienie kogoś, chleb — grzech pierworodny.. Modląc się do bogów prosiła, by nikt nie wezwał jej na zjadanie głów jagnięcych, w jabłkach i w tych w mleku.. Zgwałcenie kobiety, dziecka.. morderstwo — serce królika.

10 komentarzy:

  1. (Wątek zaklepany, pozdrawiam, prokurator generalny, profesor habilitowany, Dziura w Dupie <3)

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ja też przyjdę po wątek z Eresą. Może podrzucę tu Ryu, jakoś wyrywając go z Argaru. W końcu czas poznawać świat :) ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Również witam. ^^ Pewnie się tu odezwę jak mi trochę ubędzie wątków, ale życzę miłego pisania!]

    OdpowiedzUsuń
  4. Abbadon siedział na ganku tartaku, z nogami i torsem owiniętymi w ciepły koc, jakim Mel owijała Christophera za dzieciaka. Jego puste spojrzenie wypatrywało ukochanej, gdzieś w głębi tego lasu. Liczył na jej powrót, bał się, że spotka ją ten sam los, co spotkał Piusa.
    Nie jadł za dużo, tyle ile chciał... Lecz niewiele to się zdało, gdy pił jedynie wino, które zapełniało jego brzuch... Długo nie widział się z ukochaną... A zmartwienie jedynie potęgowało się z każdym dniem jej nieobecności. Podniósł wzrok, gdy usłyszał konie.

    Tzun, po przebiegnięciu kilkunastu kilometrów, w końcu zatrzymał się, przecierając twarz z potu.
    — Już... Jesteśmy... Dziewczęta...

    Abbi/Tzun

    OdpowiedzUsuń
  5. — Wiem... Ale po tym co stało się z Piusem... Nie zmrużyłem oka, czekałem na sygnał, że... Że stało się najgorsze. — szlochnął, obejmując ją mocniej, czując przy tym fizyczny dyskomfort, głównie przez zanik mięśni i wygłodzenie. Mogła poczuć, że drży, jak wtedy, kiedy wchłonął pamięć Kuro... Grzechy na prawdę go doganiały...
    — Czyli kogoś, a nie coś... Kobiety to nie przedmioty, rozmawialiśmy o tym, Mel! — zachichotał, po raz pierwszy od miesięcy, chcąc chociaż, żeby na chwilę przestała się nim martwić, by przypomniała sobie, jak to śmiali się z żydów i Japończyków... — Dziękuję. Jesteś wspaniała... Niezastąpiona... Moja ukochana...

    Tzun pokiwał głową, po czym od razu zlustrował spojrzeniem Eresę.
    — Cóż, jeśli się dowie, może umrzeć ze złamanego serca... Nie wiem, czy chesz mieć go na sumieniu, Pożeraczko. — odparł chłodno, beznamiętnie... Jakby chciał przekazać, że w wypadku, w którym wypapla cokolwiek, poniesie surowe konsekwencje.

    Abbi/tzun

    OdpowiedzUsuń
  6. — Wiem, wiem... Wiem że ty zawsze, mała. — ponownie zachichotał, głaszcząc tył jej głowy, powoli przesuwając policzkiem w jej dłoni. Nagiął się, pocałował ją prosto w usta, by po chwili pokiwać głową.
    — Tak, jestem gotowy. Chcę to już mieć za sobą, najdroższa... Chcę znowu cieszyć się życiem... Żeby nasza rodzina znów była szczęśliwa. Tylko tego pragnę. — Abbadon wiedział, że aby to się spełniło, musiał poddać się leczeniu. Gdyby nie spowinowacenie, poprosiłby Mel o pomoc psychologiczną... Ale rozmawiali o tym lata temu, że nie będą wchodzić ponownie na relację pacjent doktor... — Warto spróbować.

    — Nie potrzebuję się uwalniać, ona nie jest w związku małżeńskim. Ja nie jestem wierzący. Kuglańce zostaw dla siebie, kapłanko. Jedyne z czego mogę się rozgrzeszyć to brak honoru. Pomóż lepiej blondynowi, bo jak na niego patrzę, to mnie zgina z bólu. — odparł Tzun, po czym złapał za jej konia, by przywiązać lejce do drzewa. — Cieszę się, że się rozumiemy. — odparł, wzrokiem przesuwając po idealnej figurze Mel...

    Abbi/Tzun

    OdpowiedzUsuń
  7. Oparł się o nią ramieniem, powoli robiąc kroki w stonę domu. Pomagał sobie ręką o ścianę... Dobrze, że chłopaki wystrugali mu laskę do chodzenia. Nie chciał obarczać tą czynnością Mel, mimo wszystko, nie była to jej wina, że wpadł w taki stan.
    — Odpocznij. Wyglądasz na obolałą. Twój sugar tatuś musi też sam o siebie zadbać. A ty, nie dość że załatwiłaś pomoc, to jeszcze wróciłaś w jednym kawałku. Jestem z ciebie dumny, Mel. Naprawdę, nie wiesz jak bardzo. — gdy weszli do środka, zdjął ramię z Mel. Mogła dopiero teraz zobaczyć, że schudł co najmniej do połowy swojej domyślnej wagi. Ubrania, które wcześniej były idealnie dopasowane, teraz zwisały dość mocno. Abbadon wiedział, że jeżeli się zabierze do naprawiania swojej psychiki, będzie musiał nadgonić w treningach siłowych, fizycznych. W końcu był wykładowcą wychowania fizycznego, znał się trochę na ćwiczeniach i tym co mu może pomóc... A może motywacja do ruchu mu wróci...

    Tzun odprowadził Eresę wzrokiem, po czym warknął delikatnie, usadawiając się na ławce, na której wcześniej siedział Abbadon. W końcu musiał być cierpliwy... Tego od niego wymagała Melanie.

    Abbi

    OdpowiedzUsuń
  8. Oddał jej pocałunek, chichocząc przy tym.
    — Nie mam zamiaru się ciebie pozbywać, za bardzo cię kocham...
    Rozsiadł się wygodnie na łóżku, zatapiając się pod kilkoma kocami. Gdy dziewczyna wyszła z izby, uciął sobie krótką drzemkę.
    Obudziły go kroki kobiet, a widząc ile żarcia przyniosły, przestraszył się, zaczynając salwować się ucieczką pod ścianę.
    — Matko! Ale ja tego nie zjem! Nie mam apetytu, a co dopiero... Na Beliala, ile wy tego przyniosłyście?!

    Abbadon

    OdpowiedzUsuń
  9. Również złapał jej rękę, patrząc na nią niepewnie.
    — No dobrze... — odparł, gdy okazało się, że nie będzie musiał jeść wszystkiego... Ale współczuł blondwłosej. Pomachał Melanie na pożegnanie, jedynie wsłuchując się w głos kobiety.
    — Emmm... Tak. — odparł, licząc w głowie jeszcze co najmniej osiemdziesiąt przypadków złamania protokołu "grzeszenia". — Jest jeszcze tego więcej... Ale na dobry początek tak. Wyznaję swe grzechy, oczekuję przebaczenia... — odparł niepewnie, bo chodził parę razy do kościoła. Dla beki, ale chodził. — Jak mam ci mówić? Bo jeśli się się wstydzisz, to ja jestem Abbadon. — skończył na razie na imieniu, żeby dziewczyny nie wystraszyć na śmierć.

    Abbi

    OdpowiedzUsuń
  10. — Miło mi, Ereso. — odparł, bez ogródek. Patrzył na to, jak je, z delikatną ciekawością. W żadnym świecie nie słyszał o tym rytuale. Wręcz zdziwiło go to, ze takowy w ogóle istnieje. Do tego, kobieta nie pozastawiała ani okruszka i robiła to powoli, wręcz w hipnotyzujący sposób.
    — Czuję się... Lepiej. Nie wiem, jak ty to robisz. — rzekł, patrząc jej z uśmiechem, przeciągle w oczy.

    Abbi

    OdpowiedzUsuń

^