Ennis
wychowana w Heimurinn || 26 lat || Zamtuz || Kurtyzana
________________***_______________
Delikatność i subtelność musiała odejść w zapomnienie, na ich miejscu zawitały wyrachowanie oraz obojętność. Dostała zadanie, ma misję do wykonania, a cechy, kiedyś tak naturalne, dziś stanowią jedynie maski, które zakłada do zrealizowania planu. Mimo wszystko nie zapomniała o swoim drugim ja.
Czasami sama już się gubi kiedy jest sobą, a kiedy tylko udaje. "Cel uświęca środki" - to wszystko ułatwia, dzięki temu potrafi jeszcze myśleć, że po prostu żyje chwilą, zapewniają jej dogodne warunki, a ona jedynie się bawi. Właśnie dlatego nadal potrafi słać delikatne uśmiechy, czule pieścić obce ciało czy dać porwać się w wir namiętności.
Czy na coś czeka?
Nie.
Czy czegoś oczekuje?
Nie.
Po prostu ma nadzieję, że wszystko jej się uda.
______________________***_____________________
POWIĄZANIA
Witamy się z jeszcze jedną moją postacią. Ennis jest kimś w rodzaju powiewu świeżości, istotką, o nietypowym charakterze, przynajmniej dla moich postaci. Zobaczymy jak wyjdzie mi jej prowadzenie!
Zapraszamy do wątków i powiązań!
Tytuł: Tango Roxanne
To co? Wąteczek z kurwą?
OdpowiedzUsuńJak coś zapraszam do wątkowania z moimi chłopakami :D
OdpowiedzUsuńPius/Abbadon/Tzun
Mon cher, ja już pomysł mam. Na ten moment chce tylko powiedzieć Bonjouir, Ma cherie. Życzę Ci dobrej zabawy ślicznotką :3
OdpowiedzUsuńPingwinia ferajna
Zachęcony podróżami Grimy, nową znajomością z Onyx oraz nadchodzącym balem z Darcy, postanowił sam wybrać się w podróż. Poinformował tylko Rei, że nie będzie go parę dni i ruszył. Miał nawet zapytać Gava jak najłatwiej dotrzeć do Polszy, ale chłopaka jak zwykle nie było nigdzie w zasięgu wzroku. Pewnie znów ratował komuś tyłek, albo naprzykrzał się innemu. Zdany więc na samego siebie przebył drogę aż pod mury Polszy.
OdpowiedzUsuńTo tam stwierdził wreszcie, że wypadałoby odpocząć, a pierwszym przybytkiem ku temu przeznaczonym, który wpadł mu w oczy był "Zamtuz". Kobiety stojące tuż przed nim zachęcały do rozejrzenia się w środku, a on niczym głupie ciele nie pomyślał, że może właśnie trafić do domu uciech. Wszedł pewnym krokiem, dopiero szerzej otwierając oczy w samym sercu tego przybytku.
- O ja cię... - wyrwało mu się od wszędobylskiej czerwieni. Tu nawet kanapy były nią owleczone, a scena wyposażona została w rurę. Najprawdopodobniej występy na niej były gorące. Przeszło mu nawet przez myśl, że Ryu mu nie uwierzy, a potem pożałował że tu nie ma prądu bo przecież zrobiłby zdjęcie i pokazał swoim przyjaciołom. Zanim zdołał zawrócić, ktoś już ciągnął go do kanapy. Usiadł na niej mocno spięty.
- Chyba... się pomyliłem - wymamrotał do dziewczyny, ale ta zaczęła szczebiotać o możliwościach, które ten przybytek oferował oraz różnych kobietach, które można było wynająć do towarzystwa. Wybrał którąś na chybił trafił, pragnąc zapaść się tylko pod ziemię. Dziewczyna zostawiła go na chwilę, ale zaraz wróciła prowadząc do niego pełnoprawną kobietę, na oko pochodzącą z gatunku skrzelaków. Poderwał się od razu do góry i odetchnął głęboko.
- Tony - przedstawił się szybko nie bardzo wiedząc co powinien robić dalej. Niespokojnie rozglądał się po przybytku szukając drogi wyjścia. No i super. Dał się zrobić jak małe dziecko. Jego rachunek już został otwarty a na stole tuż przed nimi pojawiły się pierwsze zakąski i alkohol.
- Okay... - spróbował wreszcie zebrać swoje myśli ze sobą. - To co tu właściwie się robi? Tak od razu seks czy najpierw gra wstępna? Jak to działa?
Tony
Wykupiła jeden z najlepszych pokoi, płacąc przy okazji za jedną z najdroższych kurtyzan. Zamówiła jedzenie, napitki, upewniając się że w komnacie będą instrumenty, książki, wszystko dzięki czemu dwie kształcone osoby mogłoby miło spędzić czas. Właścicielka przybytku chyba już się nawet domyślała, że Nalea nie przyszła tutaj w poszukiwaniu uciech dla ciała. Tych miała na jakiś czas dosyć, wraz ze wszystkimi propozycjami i rozbierającymi ją spojrzeniami. Jeśli zwykłe otoczenie nie mogło zaoferować jej towarzystwa pozbawionego lubieżności oraz erotyki, zapłaci za spokojnie spędzony czas w zamtuzie.
OdpowiedzUsuńRozsiadła się wygodnie na jednej z kanap w komnacie czekając na Ennis. Przymknęła oczy. Wszystkie rekwizyty już dotarły, pozostała jeszcze towarzyszka. Gdy tylko usłyszała otwierające się drzwi, szybko odwróciła się w tamtą stronę, posyłając kobiecie jeden ze swoich ładniejszych uśmiechów.
— Witaj — powiedziała. Przyjrzała się jej lepiej. — Nie kłamali, jesteś wyjątkowo piękna. Zwłaszcza Twoje oczy, chociaż trochę puste w środku — dodała zaraz, wracając do swojej poprzedniej pozycji.
— Nie wiem czy ktoś Ci powiedział, ale nie przyszłam tutaj dla seksu. Chce spędzić z kimś miło czas, odpowiada Ci to? — zapytała biorąc do ręki dzban z świeżo wyciskanym sokiem.
Nalea
Po ciężkiej walce z rozszalałym hipogryfem, jedyne o czym marzył, był odpoczynek. Kolejna bestia nie była w stanie powalić Tzuna, który zrezygnowany, ruszył w stronę miasta z trofeum w postaci ptakowatego łba bestii, zawieszonym na własnych plecach. Mógłby w końcu zainwestować w jakiegoś wierzchowca. Problemem było to, że koń nie uniósłby jego ciężaru, a gamorty były tutaj towarem luksusowym, przynajmniej tak uznał z obserwacji tego regionu. Westchnął ciężko, gdy dostał potężny mieszek od wojewody, nie wiedząc, co zrobi z taką sumą pieniędzy. Nie miał przecież żadnych kosztów, jedzenie opłacał głównie ze swoich oszczędności...
OdpowiedzUsuńI wtedy wpadł na pomysł. Mógłby się udać do domu uciech, o którym tyle słyszał, jakoby był jednym z najdroższych i najbardziej prestiżowych zamtuzów, o jakim słyszał. Sam fakt, że ludzie plotkowali o tym burdelu, mówiło samo przez się.
Trzy dni później, w końcu dotarł na miejsce. Zapytany o swój zawód, krótko opisał swą jednoosobową działalność gospodarczą skupioną na demonstryzacji, tudzież załatwianiu problemów w usługach kondotiera. Dwieście dziesięć centymetrów wzrostu, sto pięćdziesiąt kilogramów mięśni w kolorze ciemnej zieleni weszło na teren gorących źródeł... Popatrzył na osoby które tam przebywały, paru klientów, kurtyzany... Ahhh, skoro miał rozpierdolić całą kasę za zlecenie... Ciekawe, co mieli w swych usługach. Rozebrał się do naga, eksponując potężne mięśnie dla wszystkich... Widocznie nie miał tyle wstydu, co powinien... Zasiadł w gorącym źródle, rozkoszując się gorącą wodą, otulającą go po same sutki... Wyraźnie nie zaprojektowano siedzeń dla ludzi jego rozmiaru... Ale nie miał co narzekać. Noc była jeszcze młoda...
Tzun
[Ty wiesz, że ja zawsze chętny jestem, więc jak masz na coś pomysł to dawaj xD]
OdpowiedzUsuńPrzymknął delikatnie oczy, rozkoszując się ciepłem, jakie okalało jego nagie ciało...
OdpowiedzUsuń— Mmmmmm... — mruknął nisko, donośnie. Ork miał tendencję do wydawania pierwotnych dźwięków, powodujących ciarki na plecy. Otworzył oczy, a widząc skrzelaka, uśmiechnął się. Nie miewał okazji do spotykania tej rasy, ostatni raz chyba podczas rejsu na fregacie... — Żebyś wiedziała, macie tu mały kawałek do lasu... Ale przynajmniej zdziczały hipogryf jest krótszy o głowę. — uśmiechnął się, trącając jej stopę, gdy weszła do wody. Powoli przeciągnął wzrokiem po jej ciele, uśmiechając się nieco... Obsługa pierwsza klasa...
— Hmmm... Jest kilka sposobów, jakie mogą umilić mi dzień, pytanie, co oferujesz... — zarechotał nisko, patrząc swymi czerwonymi ślepiami głęboko w jej oczęta, między palcami bawiąc się złotą monetą. — A więc, jakich usług mogę u ciebie zaznać, moja droga?
Tzun
Nie spodziewał się aż takiej otwartości ze strony kobiety. Jej zmysłowy głos przyprawił go o dreszcze a gdy zaczęła go dotykać, odruchowo się odsunął wbijając mocno w kanapę. Te magnetyczne oczy Ennis nie dały się jednak wyprowadzić w pole. Przełknął ślinę zastanawiając się gorączkowo nad odpowiedzią. Niby wreszcie miał okazję wprowadzić swoje śmiałe słowa w czyn, a jednak takie tempo wydało mu się nagle strasznie szybkie.
OdpowiedzUsuń- Okay, okay... ale może trochę wolniej? - zaproponował wpatrując się w złote tęczówki kobiety. - Ja jeszcze tego nie robiłem - wyjaśnił jej, jakoś tak odruchowo. Czuł się przy niej niczym niedoświadczone szczenie, a dotyk jej dłoni elektryzował. - Nawet nie wiem od czego powinno się zacząć... no wiesz czytałem i nawet widziałem trochę. Mam za sobą parę pocałunków, ale do niczego więcej nigdy nie dochodziło - wystawił się jej jak na dłoni. - Nawet nie wiem czy dobrze całuję... a właśnie... - zbliżył się do jej ust i wpił w nie dość agresywnie. Całował ją aż do utraty tchu, starając się dać jej tym samym jak najwięcej przyjemności. - Jak wolą kobiety? Tak jak teraz, czy tak? - teraz ponownie ją pocałował tylko tym razem trochę spokojniej, mniej zachłannie. Czule, przynajmniej w jego odczuciu. Miał wrażenie że już jest całkowicie czerwony, a przecież jeszcze do niczego nie doszło. Przy ponownym odsunięciu się od kobiety, wziął porządny łyk alkoholu. Wolał nie pytać o cenę. Później jakoś to naprawi... może odpracuje? Może się na to zgodzą?
Tony
W przybytku pachniało głównie kadzidłami, między nimi wyczuwała wszelakie rodzaje perfum głównie o kwiatowych zapachach, piwonie i róże, również słodkie nuty wzbudzające u niej delikatne zemdlenie przypominające coś między cynamonem, a wanilią. Powietrze przesiąkał dymu i ciał, lnu z męskich koszul skropionych skrupulatnie nutą ciężkich dymnych zapachów, piżma przeżartego głębokimi trunkami, cygarem i seksem. Zapach wydawał się z nich najmocniejszy, wybijający się na pierwszy plan, mimo zapewnionych standardów, które głoszono nie tylko z ust do ust, ale wyrażone głównie poprzez wygórowane ceny. Samo wejście wyrażało klasę samą w sobie, nieco na uboczu, skryte przy latarniach o wielobarwnych szkiełkach, kwiatach i krzewach tuż przed, z paciorkami i girlandami rozłożonymi przez długie korytarze prowadzadzące do głównego, mosiężnego salonu w jakim zasiadła, taksując ciemnymi paciorkami wnętrze poszukując ciekawych twarzy. Nie zapłaciła pełnej ceny, jakoby nie wybrała nikogo konkretnego oświadczając, że chce się rozejrzeć w poszukiwaniu swojej muzy. Nie przeszkadzała nikomu, zasiadając z boku, roztaczając wokół siebie nutę konwalii, mchu i grejfrutów, zapach niewyczuwalny dla zwykłych nozdrzy a zwłaszcza przytłumionych tyloma nutami w zantuzie. Odziana w prostą, bufiastą koszulę, przylegające ciemne spodnie sięgające za talię i wysokie kozaki była czymś najmniej ciekawym pośród tak wielu ciał i urodziwych kobiet. Nikt nie zwracał na nią większej uwagi, ot kolejna piękna twarz pośród wielu, wyróżniająca się tylko nietypową dla tutejszych kobiet urodą, na swój sposób nudną z alabastrową skórą, ciemnymi oczyma i kruczoczarnymi, długimi włosami zaczesanych elegancko w tył. Z niewymuszoną nonszalancją przenosiła twarz z jednej osoby na drugą, ostatecznie lądując na białowłosej, podgryzając wargę w charakterystyczny sposób, lecz odwiodła od niej spojrzeniem kierując go przez rozchylone okno przy którym spoczęła.
OdpowiedzUsuńMelanie
Miała rację co do trzymania emocji na wodzy. Była profesjonalistką, to musiała jej przyznać. A jednak gdzieś w środku czuła pewien zawód tym faktem. Uwielbiała czytać z ludzkiej mimiki. Tutaj jednak była pewna, iż Ennis ukaże jej jedynie idealnie przywdziane maski. Mały mankament, który dobra i sumienna praca mogły z łatwością załagodzić. Wzięła szklankę ze swoim sokiem, gestem dłoni zapraszając obom siebie towarzyszkę. Powitała ją kolejnym uśmiechem.
OdpowiedzUsuń— Dziękuję za komplement — odpada, podając jej napitek. Na kolejne słowa zaśmiała się delikatnie, poprawiając włosy.
— Jeszcze nie jestem pewna. Widzisz, mam dosyć ludzi, którzy chcą się ze mną przespać, więc przyszłam tutaj odetchnąć od tych lubieżnych spojrzeń, bezwstydnych otarć i romantycznych głupot. Jak paradoksalne by to nie było... — zaczęła — chce po prostu spędzić z kimś miło czas bez żadnych podtekstów. Możemy pograć w karty, pośpiewać razem, zatańczyć, cokolwiek bylebyś mnie nie rozbierała, Ennis — dodała, precyzyjnie wyjaśniając cel swojej wizyty.
Nalea
— Ano. Krzyżówka gryfa z jeleniem i krukiem. Specyficzne stworzenia, zamieszkują głównie w magicznych lasach... Ale ten konkretny poleciał daleko od domu. Ktoś mu rozbił jaja, więc wpadł w szał i zabijał wszystko na swojej drodze... Biedne zwierzę... — odparł, powoli wsuwając się pod tafle gorącej wody, rozkoszując się dotykiem kobiety...
OdpowiedzUsuńZamruczał nisko, jak na orka przystało, taksując kobietę od góry do dołu.
— Podróż... Ścigałem skurczybyka od granicy z Lerodas... To był ciężki tydzień... Walka była formalnością. — odparł z dumą, po czym spojrzał jej w oczy, z zaciekawieniem. — Dziękuję za komplement, Zar'sai... — kobieta mogła kojarzyć to określenie, jakoby Terrańczycy używali go zamiennie z "moja droga". Skoro ona wplatała trochę zapożyczeń językowych, on także to zrobił... Co z tego, że miał zakaz używania języka terrańskiego... Przecież nikt tego nie sprawdzi... — Z tego co wiem, są różne techniki masażu... Jeśli palce się nie przebiją, może będziesz musiała użyć reszty ciała... Ale to wedle uznania. Z tego co wiem, nie oferujecie jedynie masażu w tym pięknym przybytku... — mogła zauważyć, że ręce opierał na krawędziach źródełka, nie pchał się do niej z łapami. Widać znał zasady...
— Nie zabijam z zasady... Tylko za odpowiednie pieniądze. Ale z tego co słyszałem, to ja jestem ci w stanie zapłacić... I to grubą sumkę, może nawet w setkach...
Tzun
— Przynajmniej po wyglądzie, nie jestem ekspertem co do potworów. To było wielkie, pierzaste, z jelenimi rogami, kruczym dziobem i ślepiami lwa... Ale masz rację, lepiej że nie żyje. Przynajmniej nie musi cierpieć przez resztę życia... — ironiczne. Tak jakby jego żywot polegał na wyczekiwaniu na starość...
OdpowiedzUsuń— Dziękuję za komplement. Nie tyle co to formalność... Tylko nie mogę umrzeć z innych przyczyn, niż naturalne. Zostałem przeklęty przez szamankę naszego plemienia. Przepowiedziała mi, iż zginę śmiercią niegodną wojownika, ze starości, w własnym łożu... Od tamtego czasu nie mogę wrócić do Terry oraz nie mogę umrzeć w walce... A bardzo tego pożądam. Jeszcze nikt nie był w stanie tego dokonać, jak widać z resztą. Ni Lentävä Tuli, kraken, siły żywiołów, ani żaden potwór, których list nie wymienię... Nazwano mnie Tzun. Jestem berserkiem. — odparł, patrząc na to, jak zasiada na nim, przygryzając dolną wargę, patrząc jak zasiada na nim, jak się o niego opiera... Jak kusi... Spowodowało to szeroki uśmiech na jego twarzy. Jak i zauważalne podniesienie się jego kutasa.
— Hmmm... W takim wypadku, chciałbym spróbować twych najdoskonalszych rozkoszy. Ufam, że znasz się na rzeczy, w końcu widzę to nawet w twoich oczach... — powiedział, przybliżając się do niej tak blisko, patrząc na jej pełne usta. Mogła poczuć jego korący oddech, jak jego skóra była sama z siebie gorąca, szczególnie na włochatej klatce piersiowej... Patrzył jej w oczy, sięgając do swojej torby, by zabrzęczeć potężnym mieszkiem, który wypełniał jego potężną dłoń w całości. — Ale też wiem, że na ładne oczy, to mogę stąd wylecieć z pocałowaniem ręki w dupę. Dlatego nie bój się o mą hojność, przy napiwku. W końcu, trzeba się wspierać we wszystkich sztukach, czyż nie?
Tzun
Znowu to samo. Skrzywił się wyraźnie na wspomniane uczucia i emocje. Czemu baby tylko o jednym myślały? Wzruszył lekko ramionami nie odnajdując na to odpowiedzi ale i nie zadając tego pytania na głos. Sam fakt tego, że oba jego pocałunki pozostawiały wiele do życzenia przyjął z lekkim ukłuciem w sercu. Ale czego miał się spodziewać? Przecież był kompletnie niedoświadczony w te zabawy.
OdpowiedzUsuń- Okay to jak je poprawić? - zdołał jeszcze zapytać, zanim jej miękkie wargi znów znalazły się na jego ustach. Siedział oszołomiony, niczym kłoda, do końca nie wiedząc co powinien zrobić z rękoma. W pierwszej chwili chciał ją chwycić za biust, ale zawahał się. Przypomniał sobie wyczyny Gavina i uznał, że to nie najlepszy pomysł. Zamiast tego mruknął w jej usta, dłońmi odszukując jej pleców. Chwilę wędrował po nich kompletnie nie mając pojęcia co robić.
- Naucz mnie... - poprosił, gdy tylko się od siebie odsunęli. - Zwykle jestem pojętym uczniem, ale możliwe, że właśnie znalazłem swoją piętę Achillesa...
Tony
Poszukiwania lepszej pracy przyprowadziły go aż pod samą granicę Polszy. Nie wchodził do niej ani na moment, nie chcąc zostać zabitym lub wtrąconym do lochu przez swoje własne patrzałki, ale granica? Wzdrygnął się. Przez Onyx, Akane i te wszystkie przygody zaczynał robić się coraz bardziej zachłanny. Zdobył trochę doświadczenia w karczmach. Nawet w jednej utrzymał się całe 8 dni! Uważał to za swój osobisty sukces. Teraz pragnął spróbować czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńDobrze było być nic nieznaczącym przechodniem. Ludzie plotkowali, a nazwa "Zamtuz" pojawiała się na ich ustach bardzo często. Podobno tam płacono za towarzystwo. Wystarczyło tylko zagadywać klientów. O! Idealne miejsce dla niego! Może dzięki temu podbuduje swoją samoocenę i przestanie aż tak przepraszać? Postanowił nie zwlekać dłużej. Ruszył jeszcze tego samego dnia i teraz... pewnie pchnął drzwi do tego przybytku. Było jeszcze wcześnie rano, więc "Zamtuz" nie powinien być oblegany. Parę oczu zwróciło się na niego i ten aż przełknął głośno ślinę. Wycofał się o krok, ale zaraz przypomniał sobie o swym celu. Pewność siebie. Pewność siebie.
- Chcę tu pracować! - wykrzyczał tak głośno jak się dało. - Z kim mogę rozmawiać?! - zapytał dalej bardzo głośno, jakoś tak trochę piskliwie. Szlag! Głos go zdradzał! Niech to... poczerwieniał na twarzy automatycznie. - Przepraszam... - szepnął szybko przemykając trochę w głąb pomieszczenia. - Kto przyjmuje do pracy?
Acair
Niby znużonym spojrzeniem przetasowała strój kobiety, biodra i smukłe ciałko, dłużej zatrzymując wzrok na piersiach, dopiero na samym końcu patrząc prosto w oczy z niepokojącym mrokiem tkwiący gdzieś w ciemnych paciorkach. Uniosła delikatnie kącik ust ku górze, z cichym westchnięciem zakładając nogę na nogę, podrygując delikatnie smukłą łydką, zerkając mimowolnie na wyższy nieco obcas. Nie wyglądała typowo dla tutejszych, usłyszała to wielokrotnie, bowiem znaczna większość kobiet stosowała się do średniowiecznych standardów od których znacznie odbiegała. Uważała się za osobę niezależną, kobietę wyzwoloną i nie pasującą do większości norm, zwłaszcza przez wymagającą pracę, którą wykonywała w poprzednim wymiarze. Odcisnęła na niej takie, a nie inne piętno, również przez zachowanie, styl i poczucie wartości we własnych decyzjach i opiniach. Kiedy kobiety z Polszy często zastraszone spuszczały wzrok, ona brnęła przez uliczki z wysoko uniesioną głową, odważnym krokiem. Dern ją zmieniło. W tym wszystkim była też łagodna, tak jak teraz gdy szlachetnym wręcz ruchem pochwyciła szkło w końcu zaszczycając kobietę spojrzeniem z delikatnym uśmiechem, emanując dziwnym spokojem, którego wcześniej kurtyzana mogła nie doznać. Bycie niebianką miało swoje plusy.
OdpowiedzUsuń— Z chęcią przyjmę twoje towarzystwo, ale dla odmiany to ja mogę zabawić ciebie — zaczęła, zakładając włosy za ozdobione kilkoma kolczykami ucho, by zaraz po tym przeciągnąć miękkimi palcami po lekko rozchylonym, satynowym kołnierzyku. — Nie spodziewałam się spotkać w Polszy nikogo o tak nieprzeciętnej urodzie, zwłaszcza wśród kobiet — spojrzała w kierunku kryształów o ozdób na nagich ramionach, wzrokiem przeciągając pieszczotliwie po najwyraźniej miękkiej szyi. Mimo to czuła od niej zapach o którym chciała zapomnieć, miała dobry nos i wydawało się, że wiele męskich ciało pozostawiało na niej swoją woń. Zwłaszcza spermę, która jakby wżarła się w skórę kalając ją w sposób, którego Melanie nie mogła im wybaczyć. Wzięła w płuca głębszy oddech chcąc poczuć znakomite perfumy i mazidła, którymi pewnie pielęgnowała swoje ciało.
Melanie
— Ma to swoje plusy... Na przykład rany mi się szybko goją... Tylko honor na tym traci... — odparł, nie chcąc w sumie ciągnąć tematu klątwy. I tak opowiadał o niej każdemu, z kim zamienił słowo. Równie dobrze mógłby nie paplać jęzorem na prawo i na lewo.
OdpowiedzUsuń— No cóż, a ja mogę poznać ciebie... Mimo że sakiewka ma ciężka, to może chociaż dla miłej odmiany zajmiesz się kimś ciekawym dzisiaj... Chociaż nie wiem, czy dzisiaj jeszcze zdążysz obsłużyć kogoś oprócz mnie, więc ciekawa osoba może przyjść jutro... — zarechotał delikatnie z własnego nieudolnego żartu. W jego głowie brzmiało to lepiej.
Rozkoszował się dotykiem kobiety, takim zdecydowanym, jednocześnie krnąbrnym, ale i w pewien sposób systematycznym... Zamruczał głośno, niczym zadowolony kocur, czując jak się rozsiada, jak trąca jego sporą, nawet jak na orka męskość. Westchnął z zachwytu, czując jak obcałowuje jego wargę, jak droczy się, właściwie podjudza jego strefy erogenne... Podniecało go to. I to bardzo. Lekko zmrużonym wzrokiem wiódł po jej ciele... Nawet nie zauważył, że ktoś obok nich był, skupił się na tantrycznych doznaniach, jakimi go kobieta obdarowywała...
— Z ciekawości... Mogę cię dotykać? Bo tak bardzo bym chciał...
Czując jak podgryza go po uchu, jak delikatnie przesuwa się swoją cipką po jego podbrzuszu... Ręce mu chodziły, tak bardzo chciał ją złapać, tarmosić, pieścić...
— Najemnicy i wy mają dużo ze sobą wspólnego... Bardziej chodzi mi o rzemiosło... Rękoczyn... Albo rękodzieło... Ohhh... Kurwa. — nie mógł wytrzymać jej dotyku, przybliżył się do jej szyi, sładając na niej pocałunki, delikatnie ją oblizując... Westchnął z rozkoszy... A nawet jeszcze nie zaczęli...
Tzun
Acair aż się cały skulił pod wpływem spojrzenia strażników. I tyle jeśli chodziło o pewność siebie. Już miał przepraszać po raz kolejny, gdy pewna piękna Heimurinka złapała go za rękę i powiodła gdzieś w trochę bardziej odosobnione miejsce.
OdpowiedzUsuń- Ale jesteś piękna... - wypalił zanim w ogóle mógł zebrać myśli. - Te uszy są prawdziwe? I te łuski? I te... płetwy? O rany... ale ty masz dużo płetw i to na plecach... służą ci tylko do ozdoby czy jak pływasz to są przydatne? - zasypał ją pytaniami. Pierwsza oznaka zdenerwowania. Naprawdę się denerwował tym całym zajściem i tym co przecież chciał zrobić.
- Ale ja... ja naprawdę chcę tu pracować - wybąkał wreszcie dochodząc do zdrowych myśli. - Jak mam to zrobić? Gdzie się zgłosić? - zainteresował się, patrząc teraz w jej oczy.
Acair
Zrobił krok w tył, czując na sobie jej wzrok. Pokręcił przecząco głową. Jakżeby mógł coś brać?! On?! Pokręcił głową raz jeszcze i wymamrotał ciche:
OdpowiedzUsuń- Nie, nie brałem - zaczerwienił się od wstydu na twarzy. - Przysięgam, mamo - dodał jeszcze, a kiedy na niego naparła, wpadł na ścianę nieprzygotowany na coś takiego. - No rozmawiacie i zabawiacie klientów... - wydusił z siebie, zaciskając dłonie na swojej torbie.
Wtedy padło o orgazmie, a jego oczy rozszerzyły się z zaskoczenia.
- O! A to nawet wiem! - uśmiechnął się szeroko, zadowolony że zda śpiewająco ten malutki test wstępny. Pogrzebał w swojej torbie, wyciągając z niej korek analny, który dostał od Piusa. - Najlepiej wsadzić sobie do... - zamrugał nie potrafiąc znaleźć odpowiedniego słowa i zamiast powiedzieć dotknął jej tyłka dłonią, wsuwając palec między jej pośladki. - I się nim pieścić... satysfakcja gwarantowana - zapewnił ją zaraz.
Acair
— Zastanawia mnie zatem, cóż takiego będziemy robić przez resztę wieczoru... Skoro masz jeszcze bieliznę na sobie... — mruknął do jej ucha, a gdy wydała niemą zgodę na dotyk, od razu sięgnął do jej pleców, palcami przeciągając delikatnie po jej płetwie grzbietowej. Nie był jeszcze z tak egzotyczną partnerką... Chociaż w sumie, tamten żywiołak ognia był całkiem kurwa egzotyczny...
OdpowiedzUsuń— Bardzo... W kurwę bardzo... — sapnął, czując jak ogrzewa jego szyję, jakby cholera wiedziała, gdzie dotknąć co zrobić... Widocznie był prosty w obsłudze.
Ale nie miał zamiaru być bezczynny...
Dłonią zjechał powoli w dół, po odcinku lędźwiowym, po pośladku... Delikatnie wzmocnił jej ocieranie się o jego podbrzusze, by zawartość jej bielizny przejeżdżała po jego krótkich włoskach, chciał drażnić jej łechtaczkę, patrząc jej prosto w oczy... I wtedy dotknęła jego fiuta...
— Ohh... Duży ale i... Wielokrotnie dochodzący... — nie wytrzymał, wpił się w jej wargi, z brutalną namiętnością je obcałowując, dwoma wystającymi kłami skubiąc jej dolną wargę.
Tzun
Acair na początku jej nie zrozumiał. No przecież podał jej sposób. Zapytała, dał odpowiedź, a okazało się że nie o to chodziło. Przełknął głośno ślinę uznając w myślach, że jest beznadziejny i znów mu nie wyszło to co zaplanował. Śpiewająco oblał test wstępny mimo iż był pewien że go zda. O rany... to trzeba było być nim.
OdpowiedzUsuń- Ach sobą... - wyjąkał zdołowany i przybity tym wszystkim, ale zaraz uderzył się w policzki i spojrzał na nią trochę przytomniej. - Jasne, dam radę - zapewnił ją. - Sobą... to może tak? - zaproponował zanim się jeszcze odsunęła. Wsunął kolano między jej nogi i zaczął pocierać nim o jej kobiecość. - W ten sposób, co nie? - zapytał jej jakby rozmawiali o jakiejś kanapce. O! Jednak zdał! Ucieszył się niezwykle, gdy wskazała mu kierunek.
- Tak! - klasnął w dłonie. - Naprawdę mnie zapowiesz, mamo? - odruchowo dodał "mamo" mimo jej poważnego tonu. - Przepraszam - skulił się zaraz i zakrył ramionami swoją głowę, przyzwyczajony już do lania za każde "przepraszam", które otrzymywał od Onyx. - Tak, jestem Acair - przedstawił się jej. - I szukam pracy. Dam z siebie wszystko! - zapewnił entuzjastycznie.
Acair
Zaśmiała się delikatnie na jej słowa, po czym odłożyła kieliszek i założyła nogę na nogę, dając sobie większą wygodę.
OdpowiedzUsuń— Paradoks, prawda? — zapytała, poprawiając włosy. Relaksowała się teraz, więc nie musiała przejmować się idealną prezencją. Mogła się rozluźnić, podrapać, przeciągnąć, nawet ziewnąć. To była dosyć miła świadomośc. — Mimo wszystko daje okazję poznania nowych, ciekawych osób, moja droga. Od lat nie grywałam w Wolnej Wisterii, wraz z rozwojem sławy, granie po przybytkach rozkoszy zaczęło stawać się coraz bardziej ryzykowne dla reputacji. Nawet jeśli wasz zamtuz ma tak dobrą reputację… — powiedziała z przyjaznym, pozbawionym jakichkolwiek podtekstów uśmiechem. Westchnęła zadowolona, czując brak jakichkolwiek napięć i lubieżnych spojrzeń. Zazwyczaj cieszyła się swoim powodzeniem, jednak niedawno stało się to już zwyczajnie zbyt natarczywe. Gdy wspomniała o kartach, zachichotała.
— Może chciałabyś się nauczyć grać sama? Ostatnio spodobała mi się taka prosta karcianka kolekcjonerska — zaproponowała, biorąc do ręki talię do gry w gwinta. Gra była bardzo popularna, do tego zasady nie były wcale takie trudne.
— Pamiętaj, Ennis, że płacę Ci za powstrzymywanie się — zaśmiała się na niewinny żart kobiety.
Nalea
Czuł się przy niej jak jakieś szczenie, które nic nie potrafi. Nawet to, że na nią wpadł przyprawiło go o rumieńce. Zaczynał się denerwować i dochodził do wniosku, że nie bardzo lubi nie kontrolować sytuacji, a tu ewidentnie nie on grał pierwsze skrzypce. Zagryzł odruchowo wargę, kopiując jej gest, ale zaraz potrząsnął głową.
OdpowiedzUsuń- To jak ten odpowiedni kontekst wyczuć? - zapytał jej, chcąc wyciągnąć od niej jak najwięcej. Skoro miał okazję nauki to zamierzał brać z niej gestami. Poczuł pod palcami jej smukłą talię. Odruchowo zaczął poruszać się w rytm muzyki tak jak i ona... i zaraz stracił powierzchnię pod nogami, lądując na łóżku. Zanim zdołał choćby się podnieść, Ennis już na nim siedziała a on wciągał mocno powietrze do płuc. O boże... gdy tylko wpiła się w jego usta, poczuł coś dziwnego. Ciepło przechodzące przez jego ciało i dreszcze. O tak... to było dobre. Starał się dorównać jej kroku, kiedy tak zachłannie go całowała. Chłonął te jej słodkie wargi i starał się oddawać pieszczoty.
- Dotyk - powtórzył po niej. - Przy takim mogę cię dotykać, gdzie chcę? - upewnił się, gdy się od niego odsunęła i przesunął dłońmi pod jej talii, idąc nimi wyżej. Patrzył jej przy tym głęboko w oczy. - Skoro pocałunek to nie oznaka... to co jest taką oznaką? To przygryzienie wargi? A może sam wzrok? - zapytał jej jeszcze. - Albo... no uhm... - zerknął na swoje spodnie zaskoczony odruchami swojego ciała. Dlaczego? Dlaczego już się podniecał? Co ona takiego robiła? Odsunął od niej dłonie i uniósł się na łokcie.
- Kurczę... ty jesteś jakimś fenomenem seksu... - bąknął czerwieniejąc na twarzy i złapał ją za ręce by przyciągnąć do siebie i ponownie wpić w te jej usta. Przesunął się zaraz na jej szczękę, obdarowując ją krótkimi pocałunkami. Schodził niżej do szyi i miał wrażenie, że właśnie o to w tym wszystkim chodzi.
Tony
— Ohh, nie mogę się doczekać, aż mi to udowodnisz... Zwykle jestem degustatorem braku bielizny. — odparł nonszalancko, jak na niego, starając się nie zakląć którymś z bardziej rubasznych tekstów. Starał się trzymać język za zębami, jakoby wiedział, iż jej profesja jest ciężka, większość spotkań z mężczyznami lub kobietami mogła nie być zbyt... Przyjemna. Ciężko natomiast trzymać chamstwo i prostactwo ze swych ust, kiedy tak urokliwa dama, patrząc ci prosto w oczy, zabawia się tobą, pokazuje ci, że ma kontrolę, doświadczenie i finezję po swojej stronie.
OdpowiedzUsuń— Ja pierdolę... Rozłożyć w czasie? Wolę rozłożyć twoje nogi w czasie... — zachichotał, mrucząc z przyjemności, czując tak delikatną skórę na swoim fiucie, to jak wykorzystywała swoje atuty, by doprowadzać go do szaleństwa... Oj, napiwek będzie hojny.
Obserwował to co robi, dał się jej ponieść, robiąc dokładnie to co chciała, gdy przesuwała jego ciało. Mogło być to pomocne, jakoby Tzun był w pewnym stopniu potężnym klocem, pod względem wagi.
Gdy wyłoniła się spod wody, z językiem na nabrzmiałej męskości, ubiegł ją, by uwolnić główkę penisa ze skórki, tak, by kształtna, zielona główka uwydatniła się dla niej w pełni swych kształtów. Jej pieszczoty powodowały mocne powarkiwania, niebagatelną przyjemność, która manifestowała się w użyleniu ów kutasa, który wręcz kipiał od podniecenia.
Gdy wzięła go między piersi, zachichotał, dłonią wędrując na płetwę uszną (?), by zacząć delikatnie przesuwać szorstkim kciukiem po jej powierzchni. Skoro to sprawiało jej przyjemność, on nie zamierzał się przed tym powstrzymywać, szczerząc się do niej z podnieceniem wwiercającym się w jej źrenice...
Tzun
Acair szedł z nią trochę niepewnie. Obserwował tych wszystkich pracowników z mieszaniną strachu, niepewności i zainteresowania w oczach. Kiedy weszli do środka i zobaczył tego zakneblowanego nieszczęśnika, aż przystanął jak wryty nie będąc pewnym, czy nie powinien zniknąć stąd tak szybko jak to było możliwe. Mimo to, kiedy Ennis popchnęła go przed oblicze właścicielki, wziął się w garść. Nabrał głębokiego oddechu w płuca. Miał mężnieć, co nie? Miał. Miał być mężczyzną z twardą dupą. Czas wreszcie zrobić coś dla siebie. Pokiwał szybko głową, zgadzając się ze stwierdzeniem Ennis co do jego kandydatury i spojrzał na nią zaskoczony.
OdpowiedzUsuń- Co? Nie! - zaprzeczył. - To przecież przez ciebie... twierdziłaś, że coś brałem... jak matka - wymamrotał w kompletnej beznadziei. - Przetestuj? Jak? Co? - zapytał jeszcze kompletnie nie wiedząc jak to będzie wyglądało. Ruszył znów niepewnie za kobietą. - Jak tu się testuje pracowników? - spytał jej konspiracyjnym szeptem. - Będzie bolało? Bo ja... ja mam niski próg przyjmowania bólu - wyznał jej z wyraźnym przerażeniem widocznym nie tylko w głosie.
Acair
Tzun zachichotał na jej komentarz, patrząc hektycznie w jej oczy, gdy pieściła go swoimi piersiami. Ułożył się wygodnie, czując tą niebagatelną przyjemność, którą go obdarzała, nagradzając to powarkiwaniami, dzikimi pojękiwaniami berzerka...
OdpowiedzUsuń— Było... Parę orczyc... — zaczął, lecz przerwał na chwilę, czując jak zasysa się na główce jego kutasa, jak obiema dłońmi masuje jego mokrą męskość... — ...ale co to za zabawa. Tak przynajmniej... Ohhh... Mam pewność że... Kurrrwa... — powarkiwał z przyjemności, wręcz drąż, gdy wplotła język do zabawy. — Mam pewność, że będziesz ciasna w środku... Mmmm... Tak... Ale chciałbym się też upewnić, że... Że... Że będziesz podniecona... I mokra... — powiedział, po czym dłonią zdjął jej prawą rękę ze swojego fiuta, kierując ją między swe pośladki, sugerując przy tym, że chciałby, aby zajęła się również tą częścią ciała.
— Bo nie biorę wszystkiego dla siebie, nawet za pieniądze... Wiesz? — zapytał, szczerząc kły, gdy przygryzł dolną wargę.
Tzun
"Zamtuz" podobno było popularnym, bogatym lokalem, w którym liczyło się zabawianie słowne z dodatkowymi bonusami. Na to liczył, a tak śmiałej kobiety się nie spodziewał. Zrobił kilka kroków w tył, zaciskając mocno powieki.
OdpowiedzUsuń- Zwariowałaś? - pisnął, zakrywając oczy dłońmi. - O rany... nigdy nie widziałem nagiej kobiety - zrobił się całkowicie czerwony na twarzy, dłońmi dalej chowając swoje patrzałki i nie pozwalając im się ani na moment rozsunąć.
- O rany, rany... - powtórzył, robiąc znów parę kroków w tył. Swą torbę puścił w chwili pierwszego szoku, zanim zdołał ukryć oczy i zmusić się do nie patrzenia, na jej...
- O mamo... masz, masz... no... masz... - zaczął się jąkać jak opętany. - Ty masz łuski... na piersiach... to niesamowite... - wyjaśnił o co mu chodzi, dalej uparcie na nią nie patrząc. Potknął się o coś i padł na jakieś posłanie. Dopiero wtedy odpuścił chowanie się za dłońmi.
- I... płetwy... takie wyraźne teraz... to one do czegoś służą? - zainteresował się skupiając swą uwagę na wszystkim, byle tylko odwrócić ją od nagości kobiety.
Acair
Mruczał i dyszał, czując jak lubieżnie zajmuje się jego napęczniałym fiutem. Rozpalone spojrzenie orka mówiło wszystko, dawno nie czuł takich przyjemności, a zadowolenie wypisane na twarzy wyrażało więcej, niż jakakolwiek pochwała, jaką mógł jej dać.
OdpowiedzUsuń— Mghrrr... Kurwa... — zamrukł, gdy zaczęła pieścić go analnie. Penis w jej ustach wręcz kipiał z nadmiaru krwi, a kobieta mogła poczuć kropelkę spermy, jaka spłynęła na jej podniebienie.
— No raczej, kurwa nie inaczej... — mruknął na jej stwierdzenie, chichocząc przy tym. Rozłożył szerzej nogi, dając jej więcej pola do popisu, naprężając ścianki na jej palcu, dając sobie przy tym większą przyjemność.. — I mam zamiar... Ohhhh... Dać ci wieczór, o którym nie zapomnisz... Tylko powiedz mi, jak mogę cię zaspokoić...
Tzun
- Tak, właśnie tak - odparł uparcie, zagryzając przy tym brwi i wstrzymując oddech, gdy się nad nim nachyliła. - Widziałem nagiego mężczyznę to pomyślałem, że to wystarczy, ale ty jesteś piękniejsza od niego - bąknął czerwieniejąc na twarzy. Poczerwieniał na niej jeszcze bardziej, kiedy wspomniała o jego niedouczeniu.
OdpowiedzUsuń- Szybko się uczę - wymamrotał na swoją obronę. - Ale nie miałem okazji obcować z wieloma rasami... - dodał cicho, a kiedy od niego odeszła, zerwał się nagle z łóżka i złapał ją za nadgarstek, jakoś tak nagle ciągnąc do siebie.
- Do czego? Te na twoich plecach - wskazał je palcem, bo przecież jeszcze mu nie odpowiedziała, a on naprawdę się nimi zainteresował. - I... daj mi ostatnią szansę - poprosił zaraz teatralnym gestem padając przed nią na kolana. - Proszę, poprawię się. Będziesz mogła zrobić ze mną co zachcesz - uciekł się do swojej starej śpiewki, z której przecież miał zrezygnować. - Proszę...
Acair
Kiedy przyśpieszyła, nie dał rady nic więcej powiedzieć, przyjemność całkowicie przyciemniła jego świadomość, dyszał, czując jak kobieta rozpycha jego wnętrze, jak zajebiście dobrze opiekuje się jego fiutem... Aż przestała. Dopiero wtedy złapał oddech... Popatrzył na nią, jak się zastanawia, uśmiechnął się szerzej, wiedząc, że dał jej niezłą zagwostkę.
OdpowiedzUsuńObserwował powoli, jak się odwraca, jak się do niego wypina... Widząc jej nagą cipkę zarechotał, strzelając karkiem. W sumie, nie wiedział czego się spodziewać. Myślał, że poprosi o coś innego... Ale. Przyjemne z pożytecznym.
— Inaczej nie potrafię, obawiam się... — sapnął, po czym złapał ją mocno za biodra, przysuwając do siebie, by ustami przywrzeć do jej waginy, oblizując ją powoli, lecz mocno. Będąc przy szparce, koniuszek języka zatańczył wokół, by pod koniec zagłębić się do środka. Wtedy, Tzun napluł prosto do dziurki, by przetrzeć usta ze śliny, gdy już oddalił się spomiędzy jej pośladków. Wstał, by złapać dziewczynę za nadgarstki, od razu prowadząc jej dłonie na jej plecy. Obszedł ją, taksując jej nagie ciało wzrokiem, by brutalnie wypiąć ją ponownie, opierając o krawędź basenu, tak, by komicznie gruby fiut zaczął powoli napierać na jej wnętrze... Oczywiście że była ciasna. Z jakiegoś jednak powodu, nie widział przeszkód, żeby powoli próbować wejść z w nią po same jądra, mrucząc przy tym przyjemnie dla ucha.
Tzun
Matko, Ennis podawała mu tyle informacji, że nie wszystkie był w stanie zapamiętać, chociaż bardzo się starał. Układał sobie to wszystko w głowie, notował w pamięci miejsca dotyku i informacje o tych chętnych na ostro i wolących łagodnie. Gorzej, że to wszystko należało rozpoznawać, a w tym był noga. Skrzywił się nawet na myśl, że kiedyś będzie musiał to robić. Zacisnął mocno wargi. Z Darcy przecież spieprzył. Popchnął ją na drzewo, dla jaj, a jej się nie spodobało. Najwyraźniej była łagodnym typem.
OdpowiedzUsuń- To niewykonalne - odparł w końcu patrząc prosto w oczy Ennis i obracając ich miejscami. Zawisł tuż nad nią, oddychając szybko. Serce biło mu jak szalone. - Nie idzie wyczuć typa... to znaczy nie mam pojęcia jak wyczuć czy potencjalny kandydat do stosunku płciowego woli na ostro czy łagodnie. Jasne, można zapytać, ale to zepsuje całą atmosferę i taki potencjalny gość się wycofa kompletnie - dalej uparcie patrzył jej w oczy, a dłońmi delikatnie przesuwał po jej bokach, brzuchu. Badał każdy skrawek jej fascynującego ciała, które było tak różne w dotyku od jego własnego. Przez chwilę zastanawiał się czy jej wygodnie, gdy leżała na swoich płetwach, ale ugryzł się w język zanim zadał to pytanie. Ono również zniszczyłoby atmosferę. Ucałował jej usta delikatnie, po czym przesunął językiem po jej całej szczęce. Zawsze chciał to zrobić. Czuł ucisk w spodniach. Do tego stopnia, że wolał tam teraz nie patrzeć i nie zajmować się sobą. Sapnął tylko muskając jej szyję, a dłońmi schodząc trochę niżej. Uniósł jej nogę, opierając sobie o ramię i masował jej wnętrze uda dłońmi, co jakiś czas składając na nim pocałunek. Matko... jaka ona była ponętna!
Tony
Nie był zbyt rozmowny, jeśli chodziło o seks. Jednak teraz, mógł skupić się na swojej przyjemności, jakoby też za takową zapłacił... Cóż mógł zrobić, gdy jej wnętrze tak dobrze opinało się na jego fiucie... Dyszał z zachwytu, pomrukiwał z rozkoszy, rżał z przyjemności... Był niczym żywioł. Niebezpieczny, nieokrzesany... Zdolny do wszystkiego. Po prostu Tzun.
OdpowiedzUsuńZłapał jej nadgarstki w dłoniach mocno, drugą ręką sięgając do jej włosów, obwiązując je sobie wokół dłoni. Wtedy zacisnął je w pięść, by wejść jeszcze głębiej w prostytutkę, mocno przybierając na sile, ruchami bioder. Obijał jej nogi o krawędź basenu, koniuszkiem fiuta odginając się w jej podbrzuszu...
— Nie musisz... Mnie dwa razy namawiać... — wydyszał, rechocząc delikatnie, coraz to dalej przesuwając granicę głębokości penetracji. Zastanawiał się, czy przyjmie go po same jądra...
— Danie... Główne... Podano, jak rozumiem? — zapytał, zaciekawiony.
Tzun
Słuchał jej z wyraźnym zaciekawieniem. Do zmieniania kierunku pływania... wow to musiało być niesamowite. Przez chwilę zastanawiał się nawet jakby to było, gdyby sam posiadał takie płetwy, ale potem przyszła przykra świadomość z faktu, że przecież pływać nie potrafił.
OdpowiedzUsuń- Nauczysz mnie pływać? - zapytał jej, zanim zdołał się ugryźć w język, a chwilę później przypomniał sobie o Akane. Ta dziewczyna chciała to zrobić, więc nawet jeśli otrzyma odmowę to nic nie straci. Poza tym dwie nauczycielki to by dopiero było coś.
Odetchnął z wyraźną ulgą, kiedy oświadczyła że jednak szansę dostanie i pokiwał szybko głową, wstając z klęczek i puszczając jej nadgarstek. Sam miał wymyślić... o rany, ciężki orzech do zgryzienia. Zacisnął usta w wąską kreskę, po czym spuścił wzrok na podłogę. Przez chwilę stał tak nie bardzo wiedząc co powinien zrobić. Znał przecież jedynie to co nauczył go Pius, a ten zbyt delikatny nie był. Wypuścił ze świstem powietrze zbliżając się wreszcie do niej i odważył się spojrzeć w jej oczy.
- Mam cię traktować jak klientkę? - upewnił się, po czym dotknął palcami jej policzka, badając tym samym tę niesamowitą skórę prawdziwego skrzelaka. Tak inną od jego własnej, a jednocześnie tak bardzo podobną. Drugą dłonią chwycił delikatnie jej rękę i poprowadził ją na łóżko, zmuszając do tego by na nim usiadła. No dobra, miał ją na łóżku, ale co teraz? Czuł się jak dziecko we mgle. Wtedy przypomniał sobie, że Pius poniekąd lubił jak się na niego siadało, więc i tu to zrobił. Usiadł na jej kolanach okrakiem i rozpoczął całować jej szyję, brodę, a dłońmi odnalazł jej piersi. Zaczął je miętosić.
Acair
Zaciekawiony, złapał jej piersi w dłonie, wyraźnie się pochylając, przez co ustawił się tak, że twardy fiut wbijał się w jej podbrzusze, wyraźnie się w nim odkształcając....
OdpowiedzUsuń— Co masz na myśli? Czyżby... Ohhhh... Było jeszcze coś, czym mnie zaskoczysz? — zapytał zaciekawiony, powoli przyśpieszając ruchy bioder, przez co kształtna główka ocierała się jeszcze przyjemniej...
Tzun
Dyszał z wyraźnym zawzięciem, czując jak jej ruchy i słowa stawały się coraz bardziej lubieżne... Cholera, lubiła to. Poznał kilka prostytutek, które obrały ten zawód z przymusu... Ona widocznie robiła to z powołania. Zagryzł dolną wargę do krwi, uderzając jej nagi pośladek, z otwartej dłoni. Gdy zaczęła dochodzić, przybliżył się mocniej, głęboko penetrując jej mokrą cipkę, rubasznie przy tym rechocząc. Złapał ją za kark, by podtrzymać jej orgazm, powoli twardą główką wbijając się w macicę...
OdpowiedzUsuń— No i ciekawe kto komu płaci za przyjemność, co? — zarechotał, w pozytywnym tonie. — Grzeczna kurwa... O tak... Czuję, jak się z ciebie wylewa, rybciu...
Tzunnn
— Nieno... Wolę widzieć, jak tryskają i nie mogą przestać... — zarechotał Tzun, po czym powoli wyszedł z jej mokrej cipki, po czym zasiadł na krawędzi, dłonią przesuwając po fiucie, na którym widoczne były soki, trochę spermy... Złapał ją za szyję, po czym przyciągnął do siebie, by Ennis zasiadła na nim.
OdpowiedzUsuń— Skoro ty miałaś przyjemność, to teraz poskaczesz mi po fiucie, jak grzeczna kurwa, którą jesteś, tak? — zapytał z przesytem lubieżności w oczach, wchodząc jej mokrą pizdę bez pytania, biodrami boleśnie wybijając ją do góry...
Tzun
- Na pustyni nie ma wielu okazji do kąpieli w rzekach czy większych wodach - odparł tylko na jej komentarz o pływaniu. Poczuł się trochę nim urażonym. Nie był Skrzelakiem, którzy pływali od urodzenia, a na dodatek urodził się w najgorszym miejscu możliwym jeśli chodzi o dostępność do wody. Nawet przez chwilę się boczył, ale zaraz skupił się na zadaniu.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam - bąknął poprawiając się na jej kolanach i zaraz czerwieniejąc się mocniej, gdy rzuciła o miętoszeniu. Sam siebie zaskoczył, kiedy nie zdołał się ugryźć w język i z jego ust wyszło. - Tak - w odpowiedzi na jego przyrodzenie. Mimo to poprawił dotyk na piersi kobiety, skupiając się bardziej na jej sutkach. Wsunął jedną dłoń w jej i wyciągnął spod niego lewą pierś Heimurinki. Zbliżył się zaraz do niej i zaczął ssać jej sutek, drugą dłonią sięgając między jej nogi i delikatnie, przez bieliznę, rozpoczynając zabawę.
Acair
Chłonął wiedzę. Spijał ją z jej ust. Pokiwał szybko głową w odpowiedzi na jej zaproszenie na kolejne lekcje. Zamierzał z niego skorzystać, bo to co w tej chwili czuł było lepsze od wszystkiego co do tej pory przeżył. Akane twierdziła, że tylko z uczuciami seks był tym czymś, ale w tej chwili mógłby się z nią sprzeczać i jeszcze wygrałby w argumentację. Sto razy!
OdpowiedzUsuńZerknął na swoją własną dłoń, którą ta poprowadziła do skraju jej bielizny. Zahaczył o nią dłonią, raz... potem wrócił do masowania jej uda i po chwili zahaczył drugi raz, aby w końcu wsunąć ją pod bieliznę. Poczuł czerwieniejące policzki. Był pewien, że właśnie zmienia kolor, bo gorąco które nagle wstąpiło na jego twarz aż jego samego przeraziło. Spojrzał w oczy Ennis zbliżając się do jej ust, żeby wypróbować to czego go już nauczyła. Spodnie domagały się rozpięcia. Było w nich tak ciasno, że aż nieprzyjemnie boleśnie. Zacisnął mocno wargi nie wiedząc co z tym fantem zrobić. Miał przed sobą pełnoprawną kobietę. Gorącą kobietę, którą należało się zająć. Ryu olałby swoją potrzebę, pewnie zrzucając ją na sam szary koniec, więc również spróbował zignorować. Jezu! Czemu myślał akurat o tych dwojgu?! Przecież to nienormalne... potrząsnął lekko głową chcąc pozbyć się tych myśli.
- O... - dotknął jej kwiatka brzoskwini z zaskoczeniem stwierdzając, że jest tam mokro. Wysunął swoją dłoń i bezmyślnie oblizał swoje palce. - Nie jest obrzydliwe - stwierdził tylko. Nie był pewien czego się spodziewał, ale na pewno jej smak nie był odrzucający.
Tony
Sprawianie bólu widocznie satysfakcjonowało go, jakoby preferował mniejsze kobiety. Naturalnym zatem było to, że po takiej konfrontacji, jego partnerki często wychodziły z ranami, wewnętrznymi, jak i zewnętrznymi. A na jakich częściach ciała takie rany pozostawały? Na wszystkich...
OdpowiedzUsuńPenetrował ją dalej, ku swej uciesze, a widząc grymas na twarzy, przechylił głowę na bok, z pytającym wzrokiem.
— Czyżby coś było nie tak? Doszłaś sobie i już jest nieprzyjemnie? Kurwa, jak zawsze... — westchnął głośno, podnosząc kurtyzanę bez problemu, zdejmując ją z siebie, by usadzić ją obok siebie, samemu po prostu położył się na kafelkach, dysząc głośno. Jego klatka piersiowa poruszała się wręcz nienaturalnie, brał płytkie, szybkie oddechy, patrząc na swojego sterczącego przyjaciela, całego mokrego od soków heimurinki. Był wyraźnie niezadowolony usługą... Jak to już miał w zwyczaju z małymi babami.
Tzun
— Ehh... Nie pierwszy raz widzę ten wyraz twarzy... — powiedział spokojnie, jak na swoje rozszalały stan podniecenia. — Widywałem już go gdzie indziej, tam gdzie moi ziomkowie palili i brali kobiety jako swoje... Mam złe skojarzenia. — dodał, zamykając oczy, powoli wydychając powietrze z płuc.
OdpowiedzUsuńNa komentarz, że czuć go mocniej, zachichotał, kręcąc głową.
— Nawet nie wiesz ile bym dał, żeby mieć krótszego kutasa... Z resztą, pewnie cię pokieryszowałem w środku...
Tzun
— Nie miałaś prawa o tym wiedzieć. Z resztą to twoja naturalna reakcja, nic na co miałabyś wpływ... — westchnął, patrząc na to, jak się przybliża. Uśmiechnął się do niej, szczerząc przy tym swe kły. Najwidoczniej nie miała zamiaru przestać, co było co najmniej imponującym wyczynem...
OdpowiedzUsuń— Ale jest jak jest, najwyraźniej... — słysząc o swym zadowoleniu, przez chwilę zastanowił się, czy kurtyzana mówi to każdemu swemu klientowi... Po tym jak zaczęła go jednak masować, złapał nieco wiary w jej słowa. — Pytanie tylko... Jak jeszcze mógłbym cię zadowolić... — zapytał, wielkimi dłońmi obejmując jej delikatne piersi, kciukami przecierając po brodawkach, powoli, wręcz jakby nie był sobą. — I kolejne pytanie... Jak jeszcze mogłabyś mnie zadowolić...
Tzun
Tony zaczerwienił się po czubki swych uszu, słysząc o tym całym byciu słodkim niegrzecznym. Boże... aż musiał spuścić wzrok by uspokoić swe bicie serca. Poczuł się w tej jednej chwili jak gówniarz, który zrobił coś zakazanego, a dorosły uznał to za coś rozczulającego. Fatalne uczucie. Masakra, że też pozwolił sobie na włączenie ich właśnie w tym momencie. Bez nich było zdecydowanie łatwiej.
OdpowiedzUsuńAż się cały spiął czując jej dłoń na swoim kroczu. Łzy stanęły mu w oczach. To było boleśnie podniecające. Kiwnął szybko głową na polecenie i na moment przerwał pieszczoty, zsuwając spodnie wraz z bielizną. Porzucił je niedbale na ziemi i odruchowo zakrył swoje klejnoty dłońmi. O... tego się po sobie nie spodziewał, ale pod ostrzałem spojrzenia tej kobiety czuł się jak szczyl. Miał wrażenie, że ocenia wszystko. Każdy fragment jego ciała. Skarcił się przy tym w myślach i zaraz odzyskał fason, gramoląc się z powrotem na łóżko.
- A co jeśli tak nie wyjdzie? To znaczy... co jest wtedy lepsze? Zapewnienie partnerce spełnienia czy zadbanie o siebie? - zapytał jej spokojnie, bo oczywiście na początku pomyślał o sobie, ale potem wpadło mu do głowy, że chyba lepiej oddać honory lasce z którą akurat był w łóżku. - Czy to zależy? No, jeśli miałaby być tylko na jedną noc to nie ma znaczenia, nie? - spojrzał jej prosto w oczy ponownie kładąc dłoń na jej bieliźnie i masując jej kobiecość poprzez nią. Czuł nawet, że Ennis robi się wilgotna. Czyżby to oznaczało, że robił coś dobrze? Jego przyrodzenie obudziło się jeszcze mocniej do życia, przyprawiając go o jeszcze głębszą purpurę policzków.
- Kurczę... wyglądam na jakiegoś napaleńca... - bąknął przepraszającym tonem.
Tony
Chłopak skrzywił się lekko. Nie o takie byle jak mu chodziło. Burknął coś z niezadowoleniem pod nosem, ale wysłuchał jej instrukcji, żeby w końcu przestać się z nią babrać. Zamiast dalej kontynuować obmacywanie jej piersi, zsunął bieliznę kobiety, po czym przyssał się do jej brzoskwinki. Dłońmi masował w tym samym czasie jej uda. Chciała poczuć przyjemność? Akurat anatomię kobiet miał w najmniejszym paluszku. Słuchało się co nieco podczas lekcji na pustyni. Językiem pracował nad łechtaczką Heimurinki, od czasu do czasu dając jej siarczystego klapsa w jedno czy drugie udo.
OdpowiedzUsuńAcair
— Oj za późno... Już widzę to jak na mnie patrzysz... — Tzun zarechotał ciepło, z uśmiechem obserwując to, co kobieta wyprawiała... — Bardziej pytam o granice. O ile jakiekolwiek posiadasz... Bo jak nie, to mogę cię złapać za szyję i sprawić, że nawet w drugim życiu zapragniesz mojego kutasa... — sapnął, dłońmi łapiąc mocno jej pośladki, mocno zaczynając posuwać biodrami w rytmie, jaki wybijała na jego fiucie. Oblizał się, gdy się tak wygięła, podziwiając jej walory w pełnej krasie, z pierwszego rzędu...
OdpowiedzUsuń— To dobrze... — wysapał charczącym głosem, mocniej wybijając ją biodrami, boleśnie uderzając o jej uda, gdy mokry fiut nie pozostawiał żadnego miejsca w jej wnętrzu...
Przerwał na chwilę pojękiwania, po czym spojrzał jej w oczy, drżąc.
— A to jakiś chwyt marketingowy, czy...— zarechotał ciepło, przekręcając głowę na bok. — Wiesz że nie odmówię...
Tzun
Nie ukrywał, że poczuł zadowolenie, gdy Ennis zaczęła produkować więcej soków. Zlizywał je łapczywie, dalej masując jej przy tym uda, ale nie pozwolił jej dojść. Zamiast tego ułożył jedną dłoń na jej łechtaczce, unosząc wzrok znad niej.
OdpowiedzUsuń- Dzięki - rzucił swobodnie, wsuwając w nią wszystkie cztery palce za jednym zamachem i intensywnie zaczynając nimi operować w jej ciasnym wnętrzu. Zaciskała się na nim niesamowicie, a on z fascynacją to obserwował. W teorii powinna zaliczyć już sporo klientów, a dalej pozostawała całkiem ciasnawa. Niesamowite... później będzie jej musiał spytać o sekret tego stanu rzeczy.
Acair
Tony znów spalił buraka, ale tym razem nie odwrócił wzroku od jej twarzy. Nie rozumiał co się z nim działo. Zwykle nie czuł takiej krępacji w obliczu kobiet czy innych ludzi, a teraz... teraz wyjątkowo nie miał bladego pojęcia co się z nim działo. Cholera jasna. Trzepnął się po policzku dla ocucenia.
OdpowiedzUsuń- Nie miałem okazji - przyznał, gdy położył dłoń na jego odsłoniętym członku. Ten dotyk poczuł jak coś niesamowicie elektryzującego. Niemal doprowadzającego do szaleństwa. Białej gorączki. Jezu... zagryzł mocno wargi. Jak tak dalej pójdzie to wytryśnie zanim w ogóle spróbuje swych sił w jej wnętrzu. Musiał przyspieszyć. Zdecydowanie. Dlatego już bez zbędnych ceregieli zsunął jej bieliznę i spuścił wzrok na jej kobiecość. Palcami przesunął po jej brzoskwince odnajdując pod nimi łechtaczkę i delikatnie ją ściskając między nimi. Nie do końca wiedział jak pracować nad jej orgazmem, ale spróbował na czuja muskać jej łechtaczkę jednocześnie zanurzając parę palców w jej gorącym wnętrzu.
Tony
Kobieta na swój sposób była intrygująca; wydawała się o wiele bardziej uzdolniona niż oczekiwano tego od wiekowego zawodu jakim była prostytucja. Znała ją w różnych formach i dzięki dosyć sporemu wachlarzu znajomości dostrzegła pewną zależność u osób, które ten zawód pielęgnowały. Ona była inna, zupełnie różna i kobieta dosłownie przez chwilę zastanowiła się jakim sposobem ktoś tak nietypowy mógł się tu znaleźć. Miejsce było bajeczne w swoich standardach, ale nadal było burdelem. Mimo wszystko. Wzruszyła szczupłymi ramionami podstawiając sobie trunek pod nos, a w ciemnych kobiecych oczach pojawił się dziwny błysk przez który zimny dreszcz przechodził po plecach.
OdpowiedzUsuń— Na co miałabyś ochotę?
Mel
Zarechotał, widocznie zadowolony, słysząc o jej granicach. No bo jeśli tak stawiała sprawy...
OdpowiedzUsuńDłonią mocno ścisnął jej szyję, przyciągając ją do siebie bardzo blisko, patrzył cały czas w oczy prostytutki, z satysfakcją widząc jej lubieżność.
— Cóż... Myślałem, że będziesz się chciała najpierw przygotować... — szepnął, po czym wysunął się z jej mokrego wnętrza, po czym objął ją ramieniem mocno, przysuwając do siebie, by z głośnym pomrukiem zacząć główką nasuwać się na jej drugą dziurkę, nieubłagalnie powoli zaczynając w nią wchodzić.
Tzun
Tony spojrzał na nią zaskoczony i trochę nie łapiąc co ma zrobi. Nakierowała go nawet i sam jej dotyk przyprawił chłopaka o przyjemne dreszcze. A potem niepotrzebnie spojrzał na jej dziurkę i swoje gabaryty.
OdpowiedzUsuń- Jezus Maria... - wymamrotał. - Jak ja mam się w tobie zmieścić? Przecież to fizycznie niemożliwe... twoja dziurka ma średnicę... na oko 4 do 5 cm... a on... no jest większy - bąknął czerwieniąc się przy tym niesamowicie i dalej w głowie starając sobie to wszystko ogarnąć.
- Mam tak po prostu...? Nie rozerwę cię? - upewnił się zanim zaczął naprawdę powoli i ostrożnie w nią wchodzić. Ku jego zaskoczeniu weszło gładko. Zbyt gładko. - O rany... wy wszystkie jesteście takie rozciągliwe? - szepnął, czując przyjemne ciepło ogarniające cały jego organizm. - Cholera... - stęknął. Niewiele mu brakowało by doszedł, nawet się w niej nie ruszając.
Tony
[Hahahahahahahahaha xD Tony - miszcz... 4 do 5 cm... to nawet ja nie sprawdzałem xDDD chyba będę to musiał zmienić przy kolejnej okazji xD]
UsuńAcair jęknął cicho czując wyraźny dyskomfort, ale zacisnął przy tym mocno wargi, a czując jej usta na swoich, jej język w swoim gardle... wczuł się w niego mocniej, po czym odsunął się od niej i przez chwilę łapał szybki oddech.
OdpowiedzUsuń- Nudzisz? - zapytał zaraz, przez chwilę panikując, ale zaraz przywołując na twarz opanowanie. Odetchnął kilka razy głęboko, po czym spojrzał na nią, posyłając jej zadziorny uśmiech, który podpatrzył od Piusa.
- Da się coś na to poradzić - zapewnił, oblizując sugestywnie swoje usta. Dalej pracował w jej wnętrzu dłonią, ale drugą nakierował swojego członka na jej drugą dziurkę i bez większego ostrzeżenia wpił się w nią. O rany... jaka tam była ciasna! Aż sapnął z zaskoczenia, rozpoczynając się w niej poruszać.
- O rany... jesteś niesamowicie ciasna tu... - wydusił z siebie. - Jak to osiągnęłaś? - przyspieszył ruchy swych bioder.
Acair
Acair był tak zaskoczony rozwojem sytuacji, że przez moment zapomniał języka w gardle. Przekrzywił lekko głowę na jej wiadomość.
OdpowiedzUsuń- Jakiś taki strasznie żywotny z ciebie trup - bąknął wreszcie, ubierając się powoli. - Pytać już nie wolno? Przecież o pracę się starałem to chyba normalne że pytam o takie rzeczy - zauważył jeszcze naburmuszając się i mrugając kilkakrotnie na kolejne słowa.
- Słucham? - spojrzał na nią jakby znalazł okaz z jakiejś innej planety. - Jak już to ty mi wisisz za dobry seks - zauważył z niewinnym uśmiechem na twarzy. - Tylko leżałaś pode mną jak kłoda - wywrócił oczyma. - Też mi przyjemność - machnął lekko ręką. - Podobno jesteście najlepszym przybytkiem w całym Mathyr, a tu taka słaba obsługa - zapiął swoje spodnie i naciągnął na siebie t-shirt. - To była rozmowa kwalifikująca. Figę z makiem ci wiszę.
Acair
- Bawimy? - spojrzał na nią, bo to zabolało niczym policzek. Był niemal gotów przerwać to całe zbliżenie. Gdyby nie fakt, że już w nią wszedł to pewnie tak by zrobił. Wyszedłby od razu.
OdpowiedzUsuń- Może na razie - zgodził się niechętnie. - Wiem, że tak rodzicie, ale... wiedzieć, a zobaczyć to dwie równe rzeczy - usprawiedliwił się, cały czas będąc w tej samej pozycji i bojąc się poruszyć.
- O rany... ale jak ja to zrobię to koniec. Wystrzelę od razu - poinformował ją. - Słaby ze mnie zawodnik - splunął gdzieś w bok, pamiętając z tyłu głowy to co mówiła mu o partnerce. Powinien ją doprowadzić do szaleństwa, a tu wlazł w nią, zrobił ze dwa ruchy i koniec.
- Uhm no dobrze... - zaczął zastanawiać się co mógłby dodać, aby na chwilę przedłużyć stosunek. Przesunął dłońmi po jej obu stronach boków i powoli wysunął się z niej, żeby zaraz wbić się w nią mocniej. O rany... zadrżał na całym swym ciele. Przyjemność zaczęła nadchodzić wielkimi krokami. Jeszcze raz... dwa i... wytrysnął wprost do jej wnętrza.
Tony
Acair z każdym jej słowem patrzył na nią z niedowierzaniem. Pokręcił nawet głową z wyraźnym niesmakiem i wydął swoje policzki, a potem ostentacyjnie usiadł na posłaniu i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
OdpowiedzUsuń- Te moje zażalenia pojawiły się, kiedy już dałaś mi do zrozumienia że oblałem - zauważył jasno i klarownie. - Nie zachowywałaś sie już jak klientka, tylko... rządna kasy kurtyzana - wyjaśnił dalej nadymając policzki i naburmuszając się wyraźnie. Nie znosił, kiedy robiło się z niego idiotę na siłę. - Więc te wnioski proszę zachować dla swojej wybujałej wyobraźni.,, bo każdy ma prawo się obruszać po czymś takim - zauważył tylko, po czym wydmuchał powietrze z płuc i rozpromienił się nagle.
- A to za barem też można tu robotę dostać? Pro bono, ale z miejscem do spania i z jedzeniem? Serio? - spojrzał na nią z wyraźną nadzieją. - To ja to biorę - klasnął radośnie w dłonie.
Acair
Doskonale widziała prowokacyjny wzrok kobietki, to jak zerka w kierunku ciemnych oczu czy ust, które teraz wygięły się w prowokacyjnym grymasie obiecując dobrą zabawę. Wstała z miejsca jednym, dość pokaźnym haustem opróżniając kryształowe szkło i odstawiła je na miejsce podając jej wypielęgnowaną, delikatną dłoń. Najwyraźniej nie zasmakowała ciężkiej pracy, tak mogła się prezentować. Nienaganna pod każdym względem, dobrze skrojone ubranie, delikatna acz wyraźnie droga biżuteria zwisająca z uszu, czy pierścionek zaręczynowy zdobiący chudy palec.
OdpowiedzUsuń— Twoja obecność jest dostatecznie pobudzająca, ale zapoznam się z resztą towaru — uśmiechnęła się uroczo, palcami przesuwając czule po dłoniach kurtyzany. Z delikatnością i jakimś nabożeństwem, z elektryzującym dotykiem spowodowanym przez dziwną aurę jaką wokół siebie roztaczała. Inną niż ta, którą mogła dostrzec u Argarczyków. Tak naprawdę kobieta sprawdzała czy ta druga odpowie na jej sztuczki, czy ta jest uważną obserwatorką i czy nadaje się, by zostać jej kolejnym kontaktem. A miała ich już kilkanaście, w różnych wymiarach.
Mela
Kobietka zachivhotała perliście na komentarz o zjawiskowym wyglądzie; słyszała już wiele komentarzy na temat swojego wyglądu, z wczesnych i późniejszych lat życia. Przeszła wiele stanów, ciało zmieniało się pod wpływem lat od wychudzonej dziewczyny po pełną wdzięków kobietę, jaką była teraz.. Lubiła słyszeć przyjemne komentarze, gdy ktoś doceniał takie drobiazgi jak zapach jaki wokół siebie roztaczała, czy fakt że wyglądała inaczej niż zwykle.. Ale ta kobieta poszła o krok dalej i Czarnulka aż zarumieniła się delikatnie, bowiem ktoś już kiedyś rzucił do niej takim komentarzem. Doskonale pamiętała moment, gdy Abbadon pamiętał ją nago po raz pierwszy.. Gdy w jego ramionach okazała się najbardziej zjawiskowa.
OdpowiedzUsuń— Chcesz się przekonać? — rzuciła z psotnym uśmiechem i ruszyła przodem, w kierunku rytmicznego uderzania stóp o posadzkę. Biodra kobiety zakręciły się w ten właściwy sposób dając nadzieję do dobrej i namiętnwj zabawy. Wzruszyła wąskimi ramionami patrząc na kobietę zza ramienia.
— Towar? — zmarszczyła lekko nosek na to określenie. — Nie uważasz, że nazywanie was towarem jest zbyt uprzedmiatawiające? Nie mam określonego gustu co do tancerek, zdam się na ciebie. Liczę, że masz dobry gust.
Mel
Zlecenie, które zebrał, nie do końca mówiło na temat tego, gdzie miał się udać. jakby skierowane było do tego, kto zna ów kobietę, w tym miasteczku. On jednak musiał obpytywać, bo nie wiedział, kim jest Ennis. Chudy mężczyzna w sile dwudziestu paru wiosen, szedł z wzrokiem wbitym na zlecenie w dłoni, o którym miał pojęcie, jedynie, że jest w Wolnej Wisterii. Cóż, słyszał gorsze nazwy... Białe, przydługie już włosy wyłaziły spod kaptura, chaotycznie spadając mu na oczy. On jednak, miał to gdzieś. Nie potrzebował oczu, żeby widzieć.
OdpowiedzUsuńPo parunastu minutach szukania, podszedł pod zabytek, by uderzyć kilka razy w drzwi.
— Dobry! — krzyczał przez drzwi. — Jest Ennis?!
Pius
Ruszyła za nią bez krępacji obserwując kręcące się biodra, zastanawiając się czy dałyby jej tyle rozkoszy ile mogłaby po nich oczekiwać, ale szybko odsunęła od siebie tę myśl wracając wspomnieniami do ukochanego. Miewali przygody, owszem, zdarzało im się spać z innymi osobami ale zawsze robili to wspólnie, wręcz obok siebie... Mimo wszystko i tak wracali do siebie, w swoje ramiona, ale teraz było zupełnie inaczej. Kobieta miała swoje potrzeby, ale tylko myśl o Abbadonie powodowała, że jeszcze nie zaciągnęła kobietki za kotarę i nie zaczęła ustami wyznaczać szlaku wprost do jej najprzyjemniejszego miejsca.. Zacisnęła mocniej palce na dłoni, miękkimi opuszkami gładząc żyłę.. nie wyczuwając w niej żadnego życia? Zdziwiło ją to, dlatego czym prędzej prześledziła ciało kobiety dostrzegając brak tętna, oddechu.. Dopiero po chwili organizm ukazał jakiekolwiek życiowe funkcje. Miała do czynienia z nieumarłymi, lecz nie tak blisko. Zaintrygowało ją to na tyle, że przy zajęciu miejsca zbliżyła się w taki sposób, by stykały się delikatnie biodrami, a Czarnula ułożyła dłoń na udzie kobiety. Pogładziła odkryte miejsce, mimo wszystko trzymając się zdala od krocza, ale palce zsuwały się delikatnie do środka z delikatnym, przyjemnym masażem.. Tancerka zainteresowała ją, była piękna i na swój sposób egzotyczna, z czekoladową karnacją,, lecz i tak uwaga skupiła się na towarzyszce.. Wbiła delikatnie paznokcie w skórę obracając się ku niej twarzą, zbliżając usta do ucha kobiety na tyle, że mogła poczuć jej gorący oddech tuż na płatku.
OdpowiedzUsuń— Nie chciałabyś się stąd wydostać na kilka dni? W moim towarzystwie — szepnęła, słodkim i uroczym głosikiem, składając delikatny pocałunek na płatku ucha. Wokół Ennis rozwiał się zapach grejfruta i konwalii, kuszące feremony, którymi Czarnulka zaczęła emanować..
Mel
Pius czekał tak, nadal z kapturem, naciągniętym na głowę, gdy paru jeden z osiłków kazał mu tutaj zostać. Nie chciał wchodzić do środka, jakoby kazali mu zostawić swój miecz... A ten, był zbyt wartościowy, aby zostawiać go w rękach jakichś karków o inteligencji równej temperaturze pokojowej.
OdpowiedzUsuńMimo, że posiadał imponującej sylwetki, ów miecz, jaki trzymał na swoim barku, wyglądał co najmniej na robotę orków, albo krasnoludów. Do tego sztylet w bandolierze...
Pius spojrzał jeszcze raz na ten przybytek, po czym westchnął. Chyba zaczął pojmować, w co się wpakował. Westchnął ciężko, po czym wyglądał swojej klientki.
Gdy ta wyszła, delikatnie wzdrygnął brwiami.
— Witam. — powiedział dźwięcznie, młodzieńczym głosem. Kiedy zapytała go, o to, czy jest sam, pokiwał głową, po czym popatrzył na mięśniaka. Fioletowe oko pod kapturem zajarzyło się na indygo, a mięśniak, nagle wyrzekł:
— Nigdy nie jestem sam, dobra waść pani. — białowłosy uśmiechnął się do kobiety, a olbrzym otrząsł się delikatnie łapiąc się za głowę.
Imperius
Niewielu wiedziało o prawdziwej naturze nefilimów, głównie przez fakt że było ich mało, zaledwie garstka zwłaszcza że zaczęto na nie polować.. Sama odebrała życie większości z nich.. Dlatego większość bytów nie zdawała sobie sprawę, że działali inaczej, zwłaszcza pod względem uroki jaki odziedziczyli po niebiańskich ojcach i Melanie wykorzystywała ten fakt bardzo często. Aura niewinności, kuszący zapach feremonów, który w niektórych przypadkach mógł uzależnić, czy blask który bił od nich przez co ludzie wodzili za nimi wzrokiem. W takich momentach cieszyła się ze swoich korzeni, tym że potrafiła zatrzymać czyiś wzrok i uwagę, nieważne w jaki sposób. Mruknęła przeciągle, palcami zmierzając wyżej, dalej, kusząc obietnicą niespełnionej rozkoszy jaką mogła jej ofiarować.. Paluszkami przesunęła bardzo blisko krocza, paznokciami podważając bieliznę.. Albo coś co ją imitowało.
OdpowiedzUsuń— Mogłabym zabrać cię na najbardziej ekscytującą przygodę w życiu.. Tylko czy potrafisz dotrzymywać obietnic? — spytała, drugą dłonią nakierowując jej twarz w swoją stronę. — Czy byłabyś w stanie poświęcić coś więcej.. trochę poświęcenia, by poczuć się na wyżynach? Przyjemności, ale i nie tylko..
Mela
Co do wyjątkowości, nie omyliła się. Toż to, jedyny w swym rodzaju...
OdpowiedzUsuń— Imperius Kexus. — przedstawił się, ze zmyślonym nazwiskiem. Ukłonił się również delikatnie, poprawiając miecz, który spoczywał na jego barku. — A ty musisz być Ennis, jak mniemam. — od razu jego wzrok powiódł na płetwy, widocznie zdobiące ciało kobiety. Dawno nie widział jej rasy w swych progach... Inna sprawa, że teraz to on był pod jej progiem, a raczej miejscem pracy, wydedukował. — Do Heim długa droga, więc równie dobrze możesz mi mówić Pius, dźwięczniej schodzi z języka. Masz zapasy dla siebie jak mniemam? I... Pewnie będziemy musieli podróżować obok słodkiej wody, jak mniemam? — zarówno złote, jak i fioletowe oko wbiły się w jej oczy, mogła zobaczyć w nich więcej, niż mogła się spodziewać od zwykłego kondotiera...
Pius
Tego właśnie potrzebowała, kogoś kto mógł poświęcić się dla niej w stu procentach, tak jak Ennis.. Poniekąd już przypisała dla niej rolę, wiedziała jak mogła nią zagrać, by wykorzystać jej talenty w stu procentach, by była z niej zadowolona. By ją uwolnić od ograniczeń, jakie to miejsce mogło na nią nakładać. Poniekąd o to we wszystkim chodziło, o wolną wolę, którą wykorzystywała w ludziach. Coś co im odebrano. Wszystkim. Uśmiechnęła się uroczo, wręcz niewinnie w kierunku kobiety zagryzając dolną wargę, w tym samym momencie przyciskając zgrabne palce na łechtaczce kobiety, robiąc to z widoczną umiejętnością. W końcu pięć lat samotnej masturbacji nie poszło na marne, a jakoś musiała się zaspokajać, gdy nie miała partnera. I najwyraźniej było to niebagatelnie pięć długich lat, bo sztukę samouwielbienia znała perfekcyjnie.
OdpowiedzUsuń— A co jeśli pomogę ci pokonać te ograniczenia? — spytała, zaczynając delikatnie pocierać guziczek, dając czuły pocałunek w ramię kobiety. — To nie będzie trudne zadanie moja droga, wręcz niebagatelnie łatwe — odparła, paluszkiem dotykając delikatnie mokrego wejścia kobietki. — A ja mogłabym ci dać wszystko czego zapragniesz.
Mel
— No dobrze... Czyli można zacząć. Mniemam, że cena wynagrodzenia jest taka, jak na ogłoszeniu? — zapytał, patrząc na to, jak wchodzi na wierzchowca. Z jednej strony, zastanawiał się, czy przyprowadzi drugiego wierzchowca... Z drugiej... Powinien o to zadbać przed zleceniem. Szlag. Abbadon mu to wyjaśniał, a on i tak zapomniał. No nic, będzie szedł pieszo. Zrobił krok do przodu, wzrokiem patrząc po tablicy ogłoszeń, na której był jego portret z podpisem "poszukiwana". Cholera, dobrze że zdążył zapuścić włosy, przez trzy miesiące... Podobizna była niezwykle dokładna. Potrząsnął głową, wracając ze świata myśli, po czym spojrzał na nią.
OdpowiedzUsuń— To zależy, w jaki sposób można posługiwać się twymi ustami. — odparł z delikatnym uśmiechem, po czym wrócił do patrzenia pod nogi. — Nie, ta sztuczka miała zademonstrować moje umiejętności. Jakobym wyczuł w tobie niepokój, że tylko jeden kondotier zjawił się pod twym... Progiem. Nie ma się czym przejmować. Możemy sobie oboje pomóc, szefowo... Komplementy? Z ciekawością usłyszę chociaż jeden. — heterochrome tęczówki zwróciły się ku kobiecie. — Oczywiście odpłacę miłym, za nadobne.
Pius
— Ja wiem, ja wiem... — odparł z uśmiechem, wyrażającym nieme "a szkoda". Oblizał spierzchnięte wargi, by słuchać dalej, o tym, jak bardzo jej się sztuczka podobała.
OdpowiedzUsuń— Jest tego więcej... Ale, mała manipulacja myślę że dobrze przedstawia ogólny zarys... — uśmiechnął się ponownie do niej, aby złapać jedną lejce, by zacząć prowadzić jej wierzchowca obok siebie. — Pozwól, że na razie ci nie zademonstruję, nie chcielibyśmy płoszyć naszego zwierzęcego towarzysza. Zwierzęta różnie reagują na moją magyę... — poprawił miecz na swoim barku, wyraźnie bez problemu.
Zachichotał, na jej teatralne zaskoczenie, jak i udawany podziw...
— Dobra jesteś. — odparł, wzdychając po dawce śmiechu. Gdy opuścili miasto, w końcu zrzucił z siebie kaptur. Mogła zobaczyć burzę jego włosów, na długość jego szczęki. Niektóre się kręciły, niektóre spływały po jego chudej twarzy. — Aczkolwiek muszę cię zawieść, Enn... — mówiąc to, podniósł miecz do przodu, delikatnie wychylając go przed siebie. — Miecz jest lekki. A ja... Powiedzmy, że mam doświadczenie w zadaniach kondycyjnych. Zszywanie pacjenta przez osiem godzin, wędrówka piesza przez pół miesiąca... Igraszki, które i u ciebie by sprawiły rumieniec na licu... — tutaj delikatnie rozprostował palce, by zacisnąć je mocno na rzemieniu...
Pius
— Spokojnie... Nikt się nie przyczepi. — zarzucił włosami tak, by te odsłoniły jego efemeryczne spojrzenie w pełni. Jedno oko było złote, drugie fiołkowo-indygo. — Nie znam się na wierzchowcach, więc w tym ci muszę zaufać, heimurinko. — odparł, jednocześnie dając jej znać, że spotkał się wcześniej z jej rasą... Mógł tylko wymieniać, ile to różnorakich osobliwości spotkał w swojej krótkiej, lecz intensywnej karierze lekarza...
OdpowiedzUsuńSłysząc, jak wymienia jego "dobre" strony, westchnął jedynie...
— Do tego umiem gotować, tak, tak... Postaraj się nie spaść z siodła, jak się będziesz we mnie zakochiwała... — popatrzył z uśmiechem na zwierzę, delikatnie klepiąc je po grzbiecie. — A ty masz dobre oko. Mądre oko. Gdybym starał ci się wejść do umysłu, raczej nie byłoby tak łatwo, jak z tym osiłkiem. Potrafisz nosić maski, jak zademonstrowałaś talent teatralny... A do tego twoja aura jest dziwna... Nigdy takiej nie czułem. — zmrużył różnorakie oczęta, by przejechać nimi po jej ciele, sukience, od stóp, po źrenice kobiety. — O oczywistym nie wspomnę, myślę że słyszysz to co najmniej kilka razy dziennie...
Słysząc o krysztale, trochę spoważniał, wracając wzrokiem na drogę.
— Wiem, gdzie jest jeden, na pewno. Ale nie. Nie używam kryształu. Jestem ze świata, gdzie magia jest w każdej cząsteczce istnienia... Niektórzy rodzą się z talentem, drudzy są specjalnie do tego płodzeni, jak bydło... — z powrotem wbił wzrok w jej oczy, jakby patrzył w jej duszę... — Którym jestem ja? Zgadnij...
Pius
— Mi też nie, na szczęście... — dodał, również uśmiechając się blado. Miał nadzieję, że zrozumie, co miał na myśli... On i miłość... To się nie łączyło.
OdpowiedzUsuń— Na łopatki? Hmmm... Osobiście wolę inne pozycje, aczkolwiek ty tu rządzisz... — odparł zwięźle, patrząc przed siebie, zaczesał włosy za ucho, ukazując złotą biżuterię, która zdobiła jego uszy dość bogato.
Prośbę o zaskoczenie, uznał jako wyzwanie. Zamilkł na dłuższą chwilę, by się zastanowić.
— Hmmm... Twoja gestykulacja, jak i mimika twarzy, w akompaniamencie z nieziemskimi cyckami, jak i zabójczym wzrokiem, powodują, że to ja mam mokro... — pod koniec ściszył wzrok, by jedynie wyszeptać... — Ennis...
Musiał przyznać rację. Pewnie nie za wiele razy komplementowano jej umysł... Z drugiej strony, wykorzystywała go w taki sposób, aby nie było to widoczne.
— Poprawna odpowiedź... — odparł, a widząc, że posmutniała, odchrząknął delikatnie, starając się zagaić...
— Ciekawi mnie, czy wykorzystujesz swoje... Aktorskie talenty w pracy. Nie mówię tu już o czynie, bardziej o afirmacji, o swojej pewności siebie... Ciekawi mnie, czy zakładasz to jak zbroję, manipulujesz nietęgimi osobami, co by jeno, rzucili więcej grosza... — znów popatrzył w jej oczy, z ciepłym, kuszącym uśmiechem.
Pius
— Takie pozycje, w których najłatwiej zadaje się ból... — powiedział, jakby to nie było nic wielkiego. — Wiszenie na linach, związanie... Czasami też skucie. Ale, jak się tak zastanowię, bycie na plecach, w sumie nie wyklucza powyższych. — odchrząknął ponownie, patrząc przed siebie, słuchając jej chichotu, rozbawienia.
OdpowiedzUsuń— Prawdziwe. — odparł, no bo do tego to się sprowadzało. Nie powiedział niczego, czego nie uważałby za falsyfikację...
Gdy się do niego pochyliła, poczuł jej zapach perfum, feromonów... Dziwną nutkę wilgoci... Uśmiechnął się.
— Mmm... Miałbym wpaść na oglądanie, per bono? Może się jeszcze tam zatrudnię, bo jeśli jest pośród was, ktoś w połowie ciekawy tak jak ty, może warto... Aczkolwiek nie lubię siedzieć bezczynnie. Taki już ze mnie aarfam'. — tutaj pierwszy raz od dawna użył swojego starego języka, nie tłumacząc za bardzo, o czym w tym chodzi. — Poobserwować ciebie... Wtedy... — poczuł jak ciarki przechodzą na jego ciele, poprawił palce na rzemieniu, jak i miecz na ramieniu, starając się wrócić do skupienia... W końcu był w pracy.
Pius
— Oba. Ale jeszcze mnie nikt nie zdominował, więc... — westchnął z brakiem satysfakcji, kręcąc głową. — Wcześniej moja magya powodowała porządanie u ludzi, nie byłem pod tym względem stabilny... A i nie wiedziałem zbyt dużo o sobie... No i, jakoś tak wszyscy zwykle kończyli na linach... — popatrzył na nią, z podniesioną brwią. — Wiesz co dobre... Przyznaję bez bicia. Wyjadanie osoby, która nie może nawet drgnąć, ma coś w sobie... Elektryzującego.
OdpowiedzUsuńRozpiął swój kaftan, patrząc na słońce...
— Robi się gorąco. Przez ciebie i to jebane słońce... — rzekł, zdejmując kaftan, zostając w samej białej koszulce. Nie nosił zbroi. Nie musiał.
— Dziękuję za radę... Z pewnością z niej skorzystam. — oblizał spierzchnięte wargi, poczuł jak serce bije szybciej... Cholera. Miał się skupić na zadaniu, a nie flirtować ze zleceniodawczynią...
— Nefalem. Moja rasa. Nie jestem człowiekiem.
Pius
— Nikt. Jakoś tak wyszło... — odparł, starając się pamięcią wrócić do czasu, gdy ktokolwiek trzymał nad nim dominację... Może wtedy raz, gdy Onyx... Potrząsnął głową, po czym wrócił na ziemię.
OdpowiedzUsuń— Wiem, że wiesz... Po samym spojrzeniu wiem... — zachichotał delikatnie. — Rozbierasz mnie tym spojrzeniem... Jaka szkoda, że jestem teraz w pracy... — słysząc o byciu stabilnym, pokręcił głową. — Zależy jak to rozumiesz. Czy wiem czego chcę? Tak. Czy w jakikolwiek sposób dążę, by spełnić to, czego chcę? Na razie nie. Powiedzmy, że wcześniej miałem bardziej stabilny dochód, jakąś podstawę... Teraz nawet nie mam domu, przez to nawet o tym nie myślę...
Popatrzył na jej sukienkę, to jak przylegała do ciała... Złapał się na tym, że za długo trzymał wzrok na jej piersiach... Ale w sumie, miał na co popatrzeć.
— Oh, wyglądać mnie... Weź, bo się zarumienię, Ennis. Już wystarczy, że mam podniesione ciśnienie... — zachichotał, po czym pokiwał głową.
— Poszukiwanym przez Polszę, zgadza się. — powiedział, dłonią delikatnie dotykając jej odkrytego uda... Od razu złapał za lejce, odchrząkając. — Wybacz. Zapominam się. Wiesz może, jak daleko nam zostało do oceanu?
Pius
— To że nie mogę się zakochać, nie znaczy że nie mogę się zarumienić. — odparł z uśmiechem, obserwując to, jak przesiada się na drugą stronę... A potem schodzi z wierzchowca. Zastanawiało go pytanie, które wcześniej zadała, toteż na chwilę się zamknął...
OdpowiedzUsuń— Czasem po prostu stabilności, wrócić do czasów, kiedy mogłem robić to co chciałem robić, a nie, to co musiałem... A w łóżku, cóż. Lista jest długa...
Popatrzył, jak wychodzi obok wierzchowca, uśmiechnął się. Był delikatnie od niej wyższy, aczkolwiek uznał to za plus.
— Wiesz, ja... Długo z nikim nie byłem. Około trzech miesięcy. Czasem mi przez to odpierdala. A czasem to co robisz, wodzenie mnie za nos, kuszenie, wyciąganie informacji... To powoduje odruchy. Na przykład to, ten, kiedy dotknąłem cię po udzie.
Słysząc o tym, ile zajmie droga, westchnął delikatnie, kiwając głową.
— Popłynę z tobą, nie jestem z pierwszej łapanki... No dobra, jestem. — zachichotał. — Ale może nie będę miał kolejnej okazji, by odwiedzić to... Osobliwe miasto. O ile nie będzie problemu z tym, że nie jestem jednym z was...
Pius
— Mało mnie rzeczy zawstydza, mówię bardziej o rozjuszeniu, podnieceniu... — wzruszył ramionami. — Przynajmniej u mnie... Wiesz, większość życia siedziałem w medycynie. Widok nagiego ciała nie jest niczym obcym, lecz mało osób mnie podrywało. Ot, taki los byłego zakonnika... — dodał kolejny element swej układanki... Widocznie, zajmował się wieloma rzeczami na raz.
OdpowiedzUsuń— Nie szkodzi, lubię to. — odparł krótko, patrząc na nią z frontu. W końcu mógł spojrzeć na nią w całej krasie, jakoby wcześniej wpatrzony był jedynie w jej uda i lico. — Dziwne, że nas tu wrzuciło, nie? I to z kilku światów, nie tylko tego mojego. — mruknął, po czym wzrokiem powiódł po krajobrazie, drzewa szumiały przy mocniejszym wietrze... Powoli wchodzili w las. — Cóż, masz mnie, jestem Argarczykiem. Co nie oznacza, że jestem jakiś trędowaty... Mieszkam tu już pięć lat, znam wasz język, większość kultur... Oprócz magyi, nie różnię się niczym od przeciętnego dwudziesto-czterolatka.
Gdy się uśmiechnęła bardziej, odwzajemnił spojrzenie, jak i uśmiech... Zauważył, że przeczesuje go wzrokiem. Dlatego też odpłacał się pięknym za nadobne, czasami pokazując chude mięśnie na klatce piersiowej, poprzez mocniejsze jej ściśnięcie.
— Nie... Byłoby nudno. Jak przestaniesz do mnie mówić, to będziemy na siebie patrzeć. I będzie dziwnie. Tak jest przynajmniej naturalnie. Co do Hemuiru... Miasto jest nad wodą, pod wodą? Macie tam czasem podróżnych? Handlarzy? Pytam, bo nigdy o tym nie myślałem... — gdy odwróciła się do niego, obserwował jej pośladki... I znowu się na tym złapał. "Jesteś jebanym zwierzęciem, Pius." - powiedział sam do siebie w myślach.
Imperius
Kobieta przycisnęła palce mocniej do łechtaczki, drażniąc ją w ten najlepszy sposób, której ją samą doprowadzał do szaleństwa.. Dobrze wiedziała gdzie dotknąć, gdzie ugryźć, by ciało zareagowało na głód bliskości i dobrze to wykorzystywała, ustami przesuwając delikatnie po nagim ramieniu dodając ostrzejsze ząbki. Odsunęła palce od wejścia, patrząc na kobietę z satysfakcją, patrząc wprost w jej oczy, gdy złapała ją za kark przysuwając bliżej swojej twarzy. Mimo, że była niska, drobna, wręcz filigranowa, to biła od niej pewność siebie, siła, której nie można było racjonalnie wytłumaczyć.
OdpowiedzUsuń— Dla mnie będziesz możliwością, nie ograniczeniem.. Widzę w tobie potencjał, tak wielki, że nie zdajesz sobie z tego sprawy kochana — szepnęła, z zadziornym uśmieszkiem, układając delikatny pocałunek na czole kobiety. Uśmiechnęła się szerzej, gdy jeden z opuszków przejechał ponownie po mokrym, rozszerzonym wejściu. — Wystarczy, że będziesz mi wierna.. A mogę dać ci więcej, niż ktokolwiek inny ci proponował. Pieniądze, sława, władza.. może przyjemność — wsunęła jeden z palców do środka zaciskając palce na podbródku kobiety.
Mela
— Zakonnik. I tak, za dużo twarzy. — zachichotał. — Wiesz, to że mam wiele twarzy, nie znaczy, że jestem we wszystkim dobry. Na przykład, ostatnio... Pojedynkowałem się z kimś. Przed tym, trenowałem fechtunek około miesiąc. A ta osoba... Powiedzmy, że jest bardzo stara. I fechtuje całe życie. Nasz pojedynek polegał na tym, że patrzył jakie błędy robię. I się bawił. A ja go chciałem zabić... Więc wiesz. Jak coś jest zwykle do wszystkiego, oznacza to, ze jest często do dupy... A co do ciał... Wiesz o co mi chodzi. Znam śmiałków, co łapią erekcję od samego widoku piersi...
OdpowiedzUsuńPosłuchał jej, gdy mówiła o strachu, o tym, że nie potrzebują kryształów... Cóż.
— Z tego co wiem, nie trzeba mieć kryształ, żeby być magycznym... Znam jednego takiego orka, który został przeklęty, przy pomocy jednego. Nie może umrzeć, dopóki nie umrze we własnym łożu, jako staruch... — dodał, po czym szybko sprostował. — A jest z Terry. Więc... W praktyce, zabija potwory na własne konto.
Popatrzył jej prosto w oczy, gdy się zatrzymała, przechylił głowę na bok, by odgarnąć białe włosy, wchodzące mu mocno do oczu. Wyglądał trochę, jak zarośnięty, przerośnięty pudel.
— Jest... Przyjemnie. Masz coś w sobie, przez co nie mogę się przestać uśmiechać... Ale zastanawia mnie, czy to przypadkiem nie jest jedna z twych masek... — zluzował mięśnie, gdy przejechała po jego mostku, przez to że był w białej koszulce bez ramiączek, mogła zobaczyć, że dostał gęsiej skórki. Spojrzał na dłoń kobiety, delikatnie musnął ją palcem, gdy się wycofała.
— A to ciekawe... Czyżbym cię skusił? — zapytał, przekręcając głowę na drugi bok, przez co mogła zobaczyć jego uśmiech, wykrzywiony w perwersyjnym oceniającym wyrazie. — Ciekawe, Ennis... Ciekawe...
Wrócił do patrzenia na jej pośladki, wracając do tematu.
— Czyli w teorii, gdybym nawet użył środków do oddychania pod wodą, nie wpuszczą mnie do środka... Rozumiem. Poczekam na ciebie zatem na plaży. Może mają jakąś tawernę w której podają lepszy alkohol, niż pod Polszą... Zaprawdę, niektóre trunki z tego świata trzeba mieszać ze szczynami, aby lepiej smakowały...
Pius
— Może masz rację... Po prostu nie mogę znaleźć swojej drogi... Przez to się demotywuję. Bo nawet jeśli jestem w czymś dobry, to nie czuję się w tym spełniony... Nie wiem czy ma to sens. — odparł, po czym zastanowił się chwilę. — Nie. Teraz mnie uczy, jak radzić sobie mieczem. I trochę też magią, tylko że nie zna się na tym tak dobrze. Lepszy chuj w dupie, niż w chuj za migdałkami, jak to mawia. — zachichotał delikatnie, jakoby porównania Abbadona były czasami nie do rozszyfrowania.
OdpowiedzUsuń— Tak, Tzun. Taki wielki zwierzak, macha toporami częściej niż kutasem. — pokiwał głową. — Znasz go? Ciekawi mnie, jak się poznaliście... — odparł, przejeżdżając wzrokiem po jej oczach... Kuszące źrenice, hipnotyzujące tęczówki... Miał w swych oczach coś, przez co nie można było oderwać od niego wzroku.
— Żadna różnica... Po prostu czasem, jest przyjemnie bo jest przyjemnie, a czasem jest przyjemnie, bo się do tego dostosowaliśmy... — przygryzł wargę, patrząc na to, jak delikatny dreszcz przebiega po jej plecach... Do tego przycisnęła ręce na piersiach, jakby instynktownie. — Spodobało ci się to... — zachichotał triumfalnie. — Postaram się tego na tobie nie wykorzystywać... — fioletowe oko rozbłysło kolorem indygo, a uśmiech stał się bardziej lubieżny.
— Postaram się być grzecznym chłopcem. Może mnie stamtąd nie wyrzucą na zbity pysk. — głos Piusa stał się głębszy, jakby bardziej lubieżny... Emanujący przyciągającą aurą pożądania...
Piusik
Za jej słowami była pewna mądrość... Z resztą, z tego co rozumiał, miał więcej czasu, niż przeciętny człowiek, aby przed śmiercią znaleźć swe powołanie... Toteż mógł jej usłuchać.
OdpowiedzUsuń— Dzięki. Masz rację... — odparł, przyjemnie wzdychając. — Wiesz, tym drugim można się zachłysnąć, ale to pierwsze jest znaaacznie przyjemniejsze. — odparł, uśmiechem sugerując, że wie o czym mówi. Zalety biseksualizmu...
Zmrużył oczy, gdy zażartowała, a potem rozszerzył je znacznie.
— Czyli widziałaś go w akcji... Cholera. Muszę ci przyznać, że ciekawiło mnie, jaki jest w łóżku... Czy... No wiesz. Jest wielki. Wszędzie. — tutaj delikatnie się zarumienił, co było wyjątkowo łatwo dostrzec, przez jasność jego karnacji. — Trochę ci zazdroszczę. Tego... Spotkania.
— Aczkolwiek niczego nie obiecuję... — uśmiech przybrał perwersyjną barwę, a heimurinka mogła dostrzec mocniejsze wybrzuszenie w okolicy pomiędzy biodrami.
— Oksymoron? Może. Czasem. Zależy od humoru. Nie ukrywam bycie zmiennym, jak pogoda na początku wiosny. Ale dla ciebie postaram się nie popsuć wizerunku. — gdy zrównała z nim krok, spojrzał w jej oczy, flirciarsko poprwiając dłoń na więzach, otaczając pasek wokół swojego nadgarstka, zaciskając go mocniej... Jego przyśpieszony oddech był słyszalny, a rumieniec stawał się coraz mocniej dostrzegalny.
— W najlepszym przypadku... — poprawił ją, po czym zarzucił włosami do tyłu. — Manipulowanie umysłami ludzi jest passe... Poza tym, jeśli byłoby na to prawo, zdaje mi się, że byłoby to nielegalne. Z resztą, zrobię ładne oczka i postaram się niczego nie zepsuć. — oblizał delikatnie wargi, patrząc jej prosto w oczy. — Robi się coraz cieplej... Słońce wchodzi w zenit. Trzeba się czegoś napić...
Pius
Czarnulka oblizała dolną wargę zaraz za językiem jasnowłosej śledząc uważnie rozkosz rozkwitającą na twarzy kurwy, z jakimś rodzajem satysfakcji brnąc w to dalej, nie mogąc powstrzymać się od wsunięcia palca dalej.. Złapała mocniej za szczękę, boleśnie, mierząc ją dominującym spojrzeniem z wyraźną wprawą kciukiem bawiąc się łechtaczką, opuszkiem środkowego palca przesuwając po luźnej skórce przy wejściu. Lubiła dominować, zwłaszcza nad osobami, które łatwo mogły ugiąć się do jej woli.. Rozchyliła wargi kobiety chcąc słyszeć jęki wydobywające się z pokolorowanych ust na które nie tylko ona zwróciła uwagę. Od razu powiodła wzrokiem do kilku klientów, którzy wpatrywali się w nie jak w kolejną rozrywkę zamtuzu, mierząc ich równie pewnym spojrzeniem co Ennis.. Oczy zaszły czerwienią, a usta Melanie wykrzywiły się w uśmiechu przez który wzdłuż pleców przechodził zimny dreszcz..
OdpowiedzUsuń— Odejdźcie, albo wami zajmę się w mniej przyjemny sposób — głos był równie miękki i pociągający co wcześniej dla kurtyzany, mimo to zadziałał na nich w zupełnie inną stronę. Oblizała wargi nie odsuwając twarzy od Heimurinki, koniuszkiem zadartego nosa przesuwając po policzku. Zaśmiała się gardłowo. — Widzisz... nie mam możliwości przejść do konkretów, więc zanim to zrobimy to proponuję znaleźć bardziej intymne miejsce. Chciałabyś? — szepnęła, ocierając się o nią noskiem, równocześnie wsuwając w nią środkowy palec w bardzo powolny, namiętny sposób..
Mela
Mimo jej zapewnień był zażenowany swoim słabym występem na tym polu. Poczuł się kompletnie spalony na tym polu. Przez myśl nawet mu przeszło, że seks chyba nie był dla niego, ale zaraz pokręcił przecząco głową. Opadł na posłanie tuż obok niej, oddychając bardzo nierówno. Mimo tych myśli, czuł się bosko, ale wtedy przypomniał sobie o jej słowach i czując jej usta na swoich wargach jeszcze bardziej się zmieszał.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam... - szepnął, odnajdując jej wzrok swoimi oczyma. - ...kompletnie cię nie zadowoliłem. Nie doprowadziłem do orgazmu... - zauważył rzeczowym tonem, a przynajmniej starał się to zrobić, bo głos mu zadrżał. - Klapa na całym polu... - westchnął przeciągle, chowając wzrok za swoim ramieniem. - Jak właściwie zobaczyć, że kobieta ma orgazm? - zapytał jej zaraz, spoglądając na nią niewinnie. - To znaczy niby kiedyś widziałem na fil.... no widziałem - odchrząknął. - Ale nie wiem jakie są tego objawy? Każda inaczej czy tak samo? No... trzęsiecie się przy tym? - zainteresował się, kręcąc jeszcze głową na propozycję kolejnej lekcji. - Nie, dziś już nie... - wyszeptał. - Dziś tylko rozmowa? - zaproponował zaraz.
Tony
Acair założył ręce na piersi i wydął policzki w niezadowoleniu. Co do komentarzy to puścił je mimo uszu. Przecież sam miał doświadczenie w tym temacie. Ciągle słyszał jaki to jest beznadziejny i jak to do niczego się nie nadaje. Kurwy i inne przekleństwa były mu na porządku dziennym, a jednak... uczciwość rozmowy o pracę go zdenerwowała.
OdpowiedzUsuń- Halo... to jest popularny dom publiczny, zamtuz nad zamtuzy... cenicie się to i rozmowa powinna być uczciwa - odparł prosto z mostu, po czym wydmuchał powietrze z policzków i ruszył za nią dziarskim krokiem.
- Hej, ale przed chwilą twierdziłaś, że mnie tam przyjmą, a teraz? Teraz co? - zamrugał zdziwiony i przebiegł do przodu, żeby zrobić uroczą minkę tuż przed nią z oczyma pełnymi łez. - A nie możesz jakoś mu powiedzieć, że jestem całkiem niezły? Może by wziął mnie na próbę? Na tydzień? Za miskę jedzonka i spanko? Nic więcej - zamrugał kilkakrotnie niemal błagając ją o pomoc. - Proszę, proszę, proooszęęę! Zrobię dla ciebie wszystko w ramach odpłaty za pomoc - dodał zaraz, po raz kolejny powołując się na te parszywe słowa.
Acair
Zaśmiała się uroczo czując jak łapczywie chwyta za nadgarstek, teraz już będąc pewna swojej wygranej wpotyczce.. Dobrze znała swoje umiejętności jako kochanki i wykorzystywała je, bądź co bądź głównie na Abbadonie, którego potrafiła przekonać bez używania słów.. A był to przecież cholerny demon wojny, wiekowy demon, który zjadał sukkubice na śniadanie, a mimo to uginał się pod jej wolą. Zwykli ludzie byli dla niej łatwym orzechem do zgryzienia, o ile byli chętni jak ta słodka istotka tutaj..
OdpowiedzUsuń— Dokończę, kiedy będziesz mi posłuszna — szepnęła, noskiem smagając policzek nieumarłej. — Dam ci najdłuższy orgazm w życiu.. a to tylko mała rzecz jaką będę w stanie ci podarować. A teraz wstań kochana i pokaż mi to intymne miejsce — odparła, powoli wysuwając z niej własne palce po czym zbliżyła je do ust kochanki. — Bądź grzeczna i obliż — dodała, przesuwając mokrymi palcami po rozgrzanych wargach kobietki.
Mela
— Duże... Chłopy... To jest coś zajebistego. Rzadko ich spotkać, ale za to jak już się zdarzy jeden mięśniak... — zatrząsł się z dreszczy na plecach, spowodowanymi wyobrażeniem... — Aż chce się przed nimi paść na kolana. A Anal... Ohh, piękna sprawa. Po coś w końcu nam pan bóg dał prostatę, płci męskiej znaczy, nie uważasz?
OdpowiedzUsuńSłysząc o tym, że siłowała się z Tzunem bez ubrań, uśmiechnął się jedynie.
— Chciałem to ująć w kokieteryjny sposób... Ale no cóż, jak uważasz. Też lubię się zabawić... Znaczy pierdolić. — odparł, a gdy skrzyżowała z nim wzrok, wybrzuszenie jakby wzrosło, a młodzik westchnął ciężko, nie mogąc oderwać wzroku od jej złotych oczu.
— A ja bardzo chętnie przyjmę pracę u ciebie, droga Ennis. Twa kompanya, jest nie tyle co zjawiskowa, powoduje we mnie palpitacje serca, ale i przeszliśmy już prawie trzy godziny, jedynie rozmawiając... Odmówienie ci, byłoby wręcz głupie. Z resztą, trzeba zobaczyć, jak mnie przyjmą w zatoce. W razie W, będę się zachowywał jak stonka... Nie wychylać się, chować przed większymi od siebie i wpierdalać kartofle trza.
Pokiwał głową na jej radę o kontakcie wzrokowym, po czym odetchnął ciężej, przyjmując od niej bukłak. Bez pytania pociągnął mocnego grzdyla, przez co trochę wody spłynęło na jego koszulkę, eksponując przy tym chude mięśnie jegomościa.
— Jestem lekarzem, Ennis. Moja granica wstrętu jest... Nie tyle co daleko zakrojona, co kwestionuję jej istnienie. — odparł z uśmiechem. — Usiądźmy w cieniu. Usiądę chociaż na chwilę, a ty się napoisz i odpoczniesz od słońca, ma quinok... Szefowo, znaczy.
Pius
Wywołanie posłuszeństwa o kurwy nie dając jej pieniędzy było wyczynem na których niewielu było stać, na szczęście Miroki miała wyjątkowy dar, w palcach i ustach, który doskonale potrafiła wykorzystać. Abbadon nie zgadzał się z nią wielokrotnie, wystarczyła tylko noc, samotny wieczór w pokoju, by przekonać go nawet do największego głupstwa. Sparzyła się na tym nie raz, i to dosłownie, ale doskonale potrafiła grać w tę grę. I grała, najwyraźniej doskonale, ciesząc się z całego przebiegu. Odsunęła dłoń, gdy kobieta z lubością oblizała palce i wstała dumnie, wsuwając ręce do kieszeni i spojrzała w kierunku towarzyszki zadowolona. Z błyszczącymi oczyma, z jakimś cieniem kłębiącym się w źrenicach ostrzegający Ennis, by z nią nie szła. Na próżno.
OdpowiedzUsuń— Prowadź — szepnęła, mimowolnie gładząc pośladek towarzyszki.
Mela
— Ale wiesz, takich gigantów... Nie spasłych osiłkułków, których mięsień piwny waży więcej niż ty... Takich no. Gigantów, jakby wyżłobionych ze skały... Z marmuru, ot... Jak Tzun. Wiesz. Mięśnie na mięśniach, a czasami jak na niego patrzę, to mam wrażenie, że na czole też ma mięśnie... — zachichotał delikatnie, by przetrzeć usta ramieniem, po czym poszedł za kobietę, ot, by sobie przycumpnąć w cieniu. Wbił obok nich swój miecz, a dziewczyna mogła zobaczyć, że jest całkiem nieźle zdobiony, jak na miecz, jakim macha kondotier.
OdpowiedzUsuń— Jak tak to ujęłaś, to rzeczywiście mi się głupio zrobiło. — zachichotał wysokim głosem, po prostu dźwięcznym. Nie obniżał głosu, zaakceptował to, że raczej basem nigdy nie zaśpiewa. Inna sprawa, że jak na byłego zakonnika... Nie umiał śpiewać. — No po prostu lubię seks. Tyle i aż tyle.
Zmrużył oczy, patrząc na nią. Mimo, że usiadł metr od niej, poczuł do niej mocne przyciąganie...
— Proponujesz coś? Uważaj, bo mnie przekonasz... — zagryzł wargę, puszczając jej oczko. W sumie... Na łonie natury... A okolica była wyjątkowo urodziwa, polana na której się zatrzymali, o tej godzinie mieniła się w słońcu dość ładnie. Podał jej dłoń, startymi palcami przesuwając po jej delikatnych palcach. Jego poliki się zarumieniły, a w oczach zaiskrzyło.
— Mam. Dość dobre pojęcie. I odporność na większość z nich. Jeśli czegoś potrzebujesz... Możesz pytać. — dodał, po czym przesunął palcami po wierzchu jej ręki, by oddać jej bukłak i usiąść po turecku. — Jestem jaki jestem... Byłem... Miałem tendencje, do troszczenia się nawet o swoich wrogów... Ale to stare czasy. Byłem wtedy słabszy... — westchnął, po czym spojrzał jej w oczy.
— Nie wszyscy Argarczycy są z tego samego świata. Duża ilość jest z jednego, ale ja jestem... Z innego miejsca. Ten język to mowa Oxionu. Miasta wynalazków, gnomów, ludzi, elfów... Miejsce rozwoju, technologii... Wyobraź sobie ludzi, z brązowego metalu, w których tchnięto życie magyą, statki latające na wielkich balonach... Akademie, machiny tak zaawansowane, że dla laika nie różniły się niczym od magyi... Piękne miejsce. Czasami za nim tęsknię.
Imperius
Udało się. Jakimś cudem przeszedł pierwszą selekcję i został barmanem "Wolnej Wisterii". Na próbę rzecz jasna. Dwa tygodnie z możliwością przedłużenia. Szczęście go wprost rozpierało. Przez kolejne dwa tygodnie miał co jeść i gdzie spać. Nic więcej nie potrzebował. Właśnie zamiatał podłogę po kolejnej, szalonej nocce i nucił pod nosem wesołą melodię, bo chociaż powieki już trochę mu ciążyły to humor dopisywał. Musiał tylko się przestawić z trybu dziennego na nocny i jakoś wytrzyma.
OdpowiedzUsuńEnnis zauważył, gdy tylko wyłoniła się zza kotary. Rzucił wówczas swoją miotłę i pognał do niej, odruchowo wtulając się w nią całym swoim ciałem.
- Byłaś niesamowita - poinformował ją. - Jak ty go omiotłaś... okręciłaś go sobie wokół własnego palca. Niesamowite - rzucił wesoło, odsuwając się od niej. - Idziesz coś zjeść? Mogę iść z tobą?
Acair
- Kobiety są straszne - wysnuł taki wniosek po słowach Ennis. Jej delikatne pieszczoty przyprawiały go o przyjemne drżenie, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Świat byłby o wiele prostszy, gdyby po prostu mówiły co im w duszy gra... a nie udawały - zacisnął delikatnie wargi. - Bo skąd potem my mamy wiedzieć, czy to co robimy sprawia im przyjemność? - spojrzał jej głęboko w oczy i zaraz posłał jej lekki uśmiech. - Co ci sprawia przyjemność? Ale nie w łóżku... na co dzień - skonkretyzował, chcąc poznać Ennis trochę bliżej. - Tylko nie kłam, dobra? - poprosił zaraz i z taką jakąś wszechogarniającą go ochotą ucałował jej wargi. - Postaw na szczerość.
OdpowiedzUsuńTony
Pokiwał głową, delikatnie oblizując spierzchnięte wargi.
OdpowiedzUsuń— Ja tam lubię. Ale z drugiej strony potrafię się leczyć pstryknięciem palca... To zmienia wiele rzeczy... — odetchnął, by powoli położyć się na trawie, opierając głowę o swe ramię.
— Jakbyś śmiała... No nie wiem. Zastanawia mnie, czy nie traktujesz seksu tylko pod względem pracy... Jeśli za coś ci płacą, ta czynność może się po jakimś czasie stać... Monotonna? Przynajmniej dla mnie. Nie ma szans, że bym do teraz zszywał podejrzanych ludzi... Chyba zdechłbym z nudów... — rzekł, a jego oczy rozbłysły delikatną poświatą, kiedy palcami przesuwał po jej dłoni, widząc przyjemność na jej ciele, delikatnie zataczał kółeczka na dłoni, ot, co by się nad nią trochę poznęcać.
— Wiesz, tyle troski, tyle zmartwień... A wszystko po to, żebym został z niczym, dorobek mojego krótkiego życia poszedł z dymem, a ja zostałem... Hmmm... Jakby to powiedzieć... — zniżył głos, na głębszy, a fioletowe oko rozbłysło trochę mocniej. — Zmieniła mi się hierarchia wartości. To że dajesz światu dobro, nie znaczy, że go od niego dostaniesz z powrotem... A czasem, walczysz z wiatrakami... No ale, rozgaduję się. Pytałaś o Oxion...
Tutaj ścichł, a jego flirciarski wyraz twarzy na chwilę znikł.
— Nie znalazłem się tutaj świadomie. Nie z własnej woli. Było albo to, albo złapanie przez łowców czarownic. Groził mi Tranquil, los gorszy od śmierci. Jest to rytuał, w którym wstrzykują ci specjalną substancję do żył, zwaną u nas potocznie anty-magytem. Powoduje to, że cała magya z twojego ciała jest wyssana. Tak samo jak dusza... Wspomnienia... Wszystko, co tworzy ciebie. A wszystko dlatego, że leczyłem ludzi magią. Że jestem taki, jaki jestem. — delikatnie parsknął. — Przynajmniej Matyr pod tym względem jest spokojniejsze, nie muszę zacierać śladów swojej magyi, bo tutejsi łowcy nie potrafią jej wytropić... No ale. Zagadałem cię. Jedziemy dalej?
Pius
— Rozumiem. — odparł, by przesunąć palcem po jej dłoni, gdy przyznała, że czasem jej to nie wychodzi. — Mam podobnie... Chociaż muszę przyznać, że długo już pościłem... Za długo. — puścił jej oko, po czym zaczął się podnosić, otrzepał się z ziemi, jak i paru mrówek.
OdpowiedzUsuń— Życie jest niesprawiedliwe. Świat jest zawsze taki sam. Bierny, pełen szarości... — uśmiechnął się, gdy postarała się go pokrzepić.
— Trochę jak wegetacja, śmierć bez śmierci, azyl od egzystencji. Prawda. — podał jej dłoń, by pomóc jej się podnieść, po czym podszedł do jej wierzchowca, by podsadzić ją na niego.
— Priorytety? Cóż. Żyć jak stonka, przez jakiś czas. Wpierdalać kartofle i się nie wychylać. A potem... Potem się zobaczy. Robienie planów mi nie wychodzi, jak możesz się domyśleć... W każdym razie. Porozmawiajmy teraz o tobie. Ciekawi mnie... Jak umarłaś?
Pius
Nie zrozumiał aluzji, bo przecież została zbyt subtelnie rzucona. Pokiwał jednak głową i zastanowił się chwilę.
OdpowiedzUsuń- No to skoczę po świeże jajka i zrobię ci najlepszą jajecznicę jaką kiedykolwiek jadłaś! - klasnął w dłonie radośnie. - Więc jak już się umyjesz to wpadnę z nią do twojego pokoju - dodał zaraz. - Tobie też dam jej trochę Ben! - dodał jeszcze do swojego głównego przełożonego (w barze to jest) i zanim Ennis zdołała cokolwiek powiedzieć lub zaprotestować już go nie było.
Tak jak zapowiedział, tak też zrobił. Najpierw poszedł do gospodarza pouśmiechać się trochę i poirytować do tego stopnia, żeby dostać jajka. To samo zrobił z dodatkami do nich, po czym wrócił do Wisteri i zajął się jajecznicą. Podgrzał cebulkę, paprykę, dorzucił jajka i dodał trochę mięsiwa, które znalazł w kuchni. Zadowolony z efektu podał pełną porcję Benowi i przystanął przed nim czekając na werdykt. Mężczyzna zaczął wcinać aż mu się uszy trzęsły i to wystarczyło. Radośnie ruszył do pokoju Ennis. Zapukał i nie czekając na proszę (mógł czekać do usranej śmierci), wszedł z dwoma porcjami jajecznicy.
- Najlepsza jajecznica jaką jadłaś - zapowiedział potykając się o swoje nogi w pewnej chwili ale szczęśliwie, tym razem utrzymując wszystkie dobroci na swoich miejscach. - Uff... - aż poczuł że serducho mu przyspieszyło i gorąco zrobiło. Nie znosił marnotrawstwa, a przecież gdyby tylko padł to koniec. - Proszę...
Acair
Tony chcąc nie chcąc musiał się z nią zgodzić. Najwyraźniej kobiety miały przekichane w każdym świecie, a on dalej tego nie pojmował. Zacisnął mocno wargi i odetchnął głęboko.
OdpowiedzUsuń- W ogólnym rozrachunku to wychodzi na to samo - oznajmił po dłuższej chwili namysłu. - Tylko w sytuacji hipotetycznej jest zdrowo myślący facet, a nie pajac co myśli tylko o sobie - dodał zaraz, żeby jej podać warunki całej sytuacji. - Aha i oczywiście zdrowo myśląca kobieta - zaznaczył jeszcze. - Wiem, wiem... warunki niemal nie do spełnienia, ale słuchaj - dmuchnął sobie w grzywkę. - Więc bierzemy takiego Zenka i Zenek kocha się Grazią. Grazia nie mówi mu, co ją kręci i podnieca, bo się boi niezrozumienia albo no tych strasznych kar o których mówiłaś. Normalna kobieta, co nie? Z kolei nasz Zenek próbuje jej dogodzić na wszelki sposób, ale przez to że nie wie może jej zrobić krzywdę całkowicie nieświadomie... w najgorszym wypadku, a w najlepszym po prostu straci sporo energii zanim dojdzie do tego co Grazię zadowala - nie był pewien, czy Ennis zrozumie o co mu chodzi, ale trudno. Już zdołał sam się zakręcić z wyjaśnieniami. - Czy taki Zenek i taka Grazia nie wyszliby lepiej po prostu rozmawiając? A poza tym patrząc na Grazię, która chce dogodzić Zenkowi pojawia się dokładnie to samo. Jak Zenek jej nie powie, nie pokaże to Grazia straci mnóstwo energii i może sobie zrobić krzywdę albo jemu - dmuchnął w swoją grzywkę i obrócił się na bok żeby na nią spojrzeć.
- Świat byłby prostszy, gdyby ludzie po prostu ze sobą rozmawiali. I tak, jasne... są głupki i jeszcze gorsi - pokręcił lekko głową. - Ale i oni... mogliby mieć swoje pięć minut podczas rozmowy. Niektórych na pewno dałoby się przekonać na dobrą stronę... - wyjaśnił spokojnie, po czym wysłuchał jej słów dotyczących bycia prostytutką i westchnął przeciągle.
- To co? Bycie prostytutką eliminuje cię z takich przyjemności życia codziennego? - zapytał unosząc lekko brew. - Nigdy się nad tym nie zastanawiałaś? Ja jeszcze rozumiem... w sprawach łóżkowych, no bo właściwie grasz tak jak chce klient - zagryzł mocno swoje wargi. - Ale w życiu codziennym? - pokręcił lekko głową. - Musi być coś co choć cień uśmiechu na twoją twarz wprowadza... albo coś z czym czujesz się pozytywnie podekscytowana - rzucił zaraz, podsuwając jej trochę miejsc, gdzie mogłaby zacząć szukać.
Tony
— Bycie wybrednym, jak na razie oszczędziło mi problemów... Ale też kilka dało. — rzekł, prowadząc jej wierzchowca, trzymając się cały czas blisko. — Cóż, zależy, jak jesteśmy do siebie podobni... Charakterkiem, może... Noszenie masek mamy we krwi... A seks... To już dla nas sztuka. — podsumował, delikatnie oblizując wargi. Widząc, jak smutnieje, poważnieje, przechylił głowę na bok, starając się przybrać nieoceniający wyraz twarzy... Ale nie wytrzymał.
OdpowiedzUsuńZachichotał.
— Przepraszam... Rozbroiłaś mnie. Co jest takiego zabawnego w utonięciu? — zapytał, a widząc, że wraca do humoru, delikatnie wyciągnął dłoń w stronę jej ramienia, by musnąć dłonią jej ramię. — Wyczuwam nieumarłych na kilometr. To jeno ma trucizna, od strony anioła... — rzekł, po czym dał jej delikatnie zbereźny uśmiech, przeciągając ponownie dłonią po jej ramieniu, aż przeszedł go mocny dreszcz po plecach. — Przyciągające... Ahhh... Cała jesteś przyciągająca.
Pius
Cisza, dryfowanie wśród fal i obserwacja nocnego nieba... to wszystko wydawało mu się takie spokojne. Przy całej aparycji Ennis i przy tym co mu pokazała - jakieś takie zwyczajne. Przy okazji oczywiście fascynujące. Niestety odbiła piłeczkę, a on choć chciał jej powiedzieć prawdę to nie do końca mógł to zrobić. Dopiero co się poznali. Przecież jej nie powie, że uwielbia latać w przestworzach, gonić się z wiatrem i przelatywać przez chmurki... albo po prostu dryfować na niebie. Skrzywił się lekko i przymknął oczy, szukając innej odpowiedzi która również byłaby prawdą.
OdpowiedzUsuń- Lubię chwilę samotności - przyznał wreszcie. - Wolne popołudnia z książką... gdzieś wysoko na... - zacisnął mocno szczęki i spojrzał jej prosto w oczy. - Lubię też powygłupiać się z przyjaciółmi i spędzać z nimi spokojne wieczory przy ognisku - dodał zaraz. - Z pływaniem mam pewien problem... dopiero się go uczę - przyznał zaraz. - Wiem, niemożliwe... ale wcześniej nie miałem ku temu możliwości i okazji - szepnął. - Jest coś czego nie potrafisz? - zapytał jej zaraz. - Bo na pierwszy rzut oka wydajesz się być po prostu idealna - przyznał rumieniąc się przy tym lekko.
Tony
— Czy ja wiem, czy artyści... Specyfiki, wagabondzi... Wywroty ze społeczeństwa... Jak w tym żarcie. Przychodzi prostytutka, wraz z poszukiwanym zbiegiem do baru... — zarechotał dźwięcznie, po czym popatrzył jej w oczy.
OdpowiedzUsuń— Czyli tak to się stało... Domyślam się, że raczej się ze swoimi ziomkami tym nie chwalisz... Mi to nie przeszkadza... — dłoń została na jej ramieniu, a gdy kobieta zaczęła się do niego nachylać, przybliżył się do wierzchowca, od razu zagryzł wargę, patrząc na te kuszące usta...
— Nie tyle co umarlaki... Jeden konkretny za to... — szeptał w jej usta... — ...powoduje, że bliżej mi do rogów, niż do aureoli... — po tym, delikatnie cmoknął jej wargi, koniuszkiem języka przejeżdżając po górnej wardze...
Pius
Chłopak podniósł się na łokciach i odszukał swoją torbę walącą się teraz na podłodze, wyciągając z niej cztery książki. Każda traktowała o czymś innym. Jedna z nich była z przepisami z Mathyr, inna mówiła o jej faunie i florze, kolejna o różnych krainach, a ostatnia była zwykłym czytadłem. Podał jej te książki do przejrzenia.
OdpowiedzUsuń- Na tę chwilę interesuje mnie wszystko co związane z Mathyr - przyznał szczerze, poniekąd przyznając się przed nią że ma niewielką wiedzę na tym polu, ale przecież mógł dopiero co zacząć swą przygodę z nauką. Dojść do tego punktu w życiu, w którym chciało się czegoś więcej niż głupotek.
- Z daleka... - wymamrotał beznadziejnie. Cholera... przecież rozmawiał przed chwilą z nią o szczerości, a teraz zachowywał się jak jeden z tych mężczyzn, których sam potępił. Uderzył się otwartą dłonią w czoło z czystej frustracji. - Nie pochodzę stąd - poprawił się. - Urodziłem się w innym... świecie - oznajmił wreszcie, kiedy po przeanalizowaniu wszystkich plusów i minusów, doszedł do wniosku że to też aż tak wiele nie zdradza.
- Moja największa wada to zbyt wielka ciekawość i jak się zaczyna okazywać... gadatliwość - rzucił ze śmiechem. - A twoja?
Tony
— Ten dowcip sam się opowiada... — zachichotał, po czym popatrzył, jak się od niego odsuwa, jak wraca na swoją domyślną pozycję. Zabrał rękę, jednocześnie z triumfalnym uśmiechem popatrzył w jej oczy.
OdpowiedzUsuń— Mam bogatą wyobraźnię... I wybujałe ego. Zawsze wiem co powiedzieć, Enn. — po zjednoczeniu stał się w pełni sobą, jego pewność siebie, duma, wróciły na miejsce. Z pokornego lekarza... Zmieniał się w tego, kim powinien być. Nefalemem. Wybrykiem natury. A z tym wiązały się pewne cechy.
Gdy odjeżdżała, podniósł miecz na drugi bark, nie śpiesząc się, szedł swoim tempem, nie mogąc oderwać wzroku od jej złotych oczu.
— Pojedź, znajdź miejsce na obóz... Dogonię cię! — rzucił, po czym zachichotał... Przyjemny dreszcz przeszedł po jego plecach, a wędrówka pieszo stała się nieco mniej komfortowa...
Pius
Pius w końcu doścignął Ennis, szedł z wyraźnym zadowoleniem, oraz wyraźną wypukłością w spodniach.
OdpowiedzUsuń— No wiesz, trzeba było tak szybko nie zapierdalać... — zachichotał, po czym posłał jej kokieteryjny uśmiech. Ponownie wbił miecz w ziemię, by potem przystanąć przy nim, zaczynając rozpakowywać bagaż. — Trzeba będzie się rano obmyć. Pełen dzień wędrówki, potem sen... Będą po drodze jakieś rzeki? — zapytał, po czym wyjął z torby... Całkiem pokaźny śpiwór. Gdy już go rozłożył, sięgnął po kanapki, by usiąść obok niej. — Potrzebujesz może ogniska? Chociaż światło? — przechylił delikatnie głowę, po czym zaczął wzrokiem przemierzać po jej ciele, obcisłym body...
Pius
— Mhmmm... Czyli rano kąpiel. Idealnie. — uśmiechnął się szerzej, po rozpakowaniu bagażu, zjadł kanapkę szybciej, niż mogła się spostrzec. Był wyjątkowo głodny, po podróży. Zerknął na to jak się układa, jak wyjątkowo kusząco podsuwa nogi do góry, eksponując to, co miała między nimi... I te pośladki. Złapał się na tym, że wpatrywał się w nie zdecydowanie za długo. Po zjedzeniu, otrząsł się, po czym pstryknął palcami, by mała kulka złotej energii wyleciała z jego dłoni, zatrzymując się nad nimi. Nie było to może światło słońca, ale było rozświetliło wszystko wokół nich... No i owady przestały się kręcić obok.
OdpowiedzUsuń— Na jakiś czas... — zachichotał, kręcąc głową. — Bierzesz mnie pod włos... Albo ja mam już tak spaczony umysł. — rzekł, po czym zdjął z siebie przepoconą koszulkę, by rzucić ją na bok. Mogła dostrzec jego chude ciało, blada skóra dość mocno opinała się na mięśniach brzucha, jak i klatki piersiowej... Nie dziwne, skoro po całym dniu wędrówki zadowolił się jedynie kanapką. Znowu wzrokiem wrócił na jej nogi...
Pius
Chłopak przez chwilę z zafascynowaniem przesuwał wzrok po wnętrzu jej pokoju, trzymając swój widelec na wysokości swej twarzy. Nigdy nie widział tak bogatego pokoju, choć Ennis mogło się wydawać, że ma niewiele rzeczy... dla niego była to cała masa.
OdpowiedzUsuń- Hm? - spojrzał jej prosto w oczy, gdy zaczęła mówić i zamrugał szybko na słowa o trupie i ożywieńcu. Zaraz zmarszczył lekko brwi nie bardzo rozumiejąc. Żywiła się planktonem, raz w tygodniu... to co? Zwykłe jedzenie ją zatruwało? Nie trawiła go? To było zwyczajnie smutne. Zacisnął mocno wargi w głowie już przeglądając różne roślinki, które mógłby ze sobą zmiksować. Pokręcił głową na kilka pozycji. Nie, z tych nic by nie wyszło... ale przecież miał przy sobie i Nimh... wydmuchał powietrze z płuc po raz kolejny kręcąc głową. Nie, nie, nie. Jej na pewno już nigdy nie użyje.
- To znaczy, że nie możesz zjeść jajecznicy? Takie jedzenie ci szkodzi? - zapytał cicho, chcąc jednak mieć pewność że o to chodzi zanim zacznie kombinować z łamaniem danych sobie słów. - To niesprawiedliwe... przecież jedzenie jest takie smaczne. Ja znajdę sposób żebyś mogła jeść takie rzeczy - zapewnił. - Bo smutno ci musi być...
Acair
- Co wiem... - zastanowił się. - ...że Kryształowy Las to brutalne miejsce, Heimurinn ma swoje za uszami, a Polsza to hipokryci - wymienił kilka podstawowych informacji, które już zdołał wyciągnąć. - Sivet Lasku traktuje cię niczym swojego dopóki nie próbujesz wybrać się poza granice... ale za to sporo się tam nauczyłem o faunie i florze - przyznał szczerze. - O umiem zrobić maść przeciwbólową - uśmiechnął się do niej delikatnie. - Ale wiem też, że... kiepski ze mnie kucharz - skrzywił się nieco. - Jakie jest najsmaczniejsze mięso w Mathyr? Gdzie można je zdobyć? Który gatunek jest najbardziej przyjazny? I jak odróżnić... - otworzył księgę na obrazkach z dwoma niemal identycznymi ziołami. - To od tego? Jedno z nich jest trujące... ale dla mnie wyglądają identycznie - przyznał szczerze. Miał jeszcze mnóstwo innych, bardziej go nurtujących pytań. Jak na przykład jaki panuje ustrój polityczny, jak działają te całe "Nory", które Onyx tak zachwala i dlaczego ona wybrała zawód prostytutki. Postanowił jednak z nimi poczekać do lepszej okazji.
OdpowiedzUsuń- W czasie? - pokręcił przecząco głową. - Chociaż, może... - zastanowił się, bo jakby nie patrzeć "Lustro" można było zaliczyć do takiej podróży "w czasie". Przecież dla nich minęło sporo czasu a dla reszty tylko kilka godzin. No dobra, ale nie cofał się w czasie... tylko żeby dobrze odpowiedzieć trzeba by zrozumieć co ona rozumie poprzez czas. Zamiast filozofować machnął tylko ręką.
- Nie... a jeśli tak to trafiłem do mniej rozwiniętego technologicznie czasu - rzucił swobodnie. - Ale wydaje mi się, że nasze światy są jakoś ze sobą połączone - przyznał po dłuższej chwili namysłu. W innym wypadku Morgana nie miałaby racji bytu. Gdyby to była przeszłość to jej pojawienie się u nich i potem powrót... no wiązałby się z całkiem niezłym zakłóceniem czasoprzestrzennym. Paradoksem wręcz. Znów odetchnął głęboko.
- Dlaczego? - zapytał jej po prostu. - Czemu uważasz, że twoje życie jest błędem? Twoje istnienie - poprawił się czując, że być może coś tam nacisnął niepotrzebnego. - Każde istnienie jest do czegoś potrzebne. Nawet jeśli tego jeszcze nie widzisz... - wymamrotał czując się coraz gorzej z tym tematem. Nawet pocieszać dobrze nie umiał, a przy Akane było to jakieś łatwiejsze. Dmuchnął sobie w grzywkę.
- Co takiego ostatnio wbiłaś sobie do głowy? - zmienił trochę temat. - W jakim sensie zaściankowość? - zainteresował się znów.
Tony
Zarechotał na tekst o promyczku nadziei.
OdpowiedzUsuń— Hmmm... Może. Zależy na co masz nadzieję. Jak na razie, po twoim spojrzeniu, mogę uznać, że masz nadzieję się nie wyspać... — wypuścił z dłoni kulkę światła, a ta zawisła nad nimi, promieniując ciepłym światłem. Rzeczywiście, jego skóra pod tym światłem wydawała się wręcz alabastrowa, biała niczym świeże mleko.
Skrzyżował z nią spojrzenie, to taksujące, oceniające... A jednocześnie ciekawskie i psotliwe...
— Jak chcesz. Wbrew pozorom, mogłoby to rozgrzać nas bardziej, niż jakikolwiek koc, podczas długiej, zimnej nocy... — spojrzał w stronę zachodzącego słońca, z delikatnym uśmiechem. — To ty tu jesteś szefową, moja droga. Ty ustalasz zasady. Chcesz się rozebrać, proszę. Chcesz, żebym zdjął coś więcej... Też jest taka opcja...
Pius
Acair patrzył na nią z wymalowanym szokiem na twarzy. Jak to można się przyzwyczaić? No dobrze, on też potrafił nie jeść przez tydzień, może i dwa kiedy naprawdę nie miał co, ale... nie było miło z ssaniem w żołądku. Okay, ona była martwa to rozumiał. Wiedział też, że może inaczej wszystko odczuwać czy mieć inne funkcje, ale jedzenie?! Jedzenie było frajdą!
OdpowiedzUsuń- O nie - zaprotestował szybko. - Skoro ty nie jesz to ja też nie będę. Zaczynam protest głodowy, aż zgodzisz się zjeść ze mną jajecznicę - oznajmił ni z gruszki ni z pietruszki i odstawił oba talerze z przyjemnie pachnącą potrawą, której to zapach powodował burczenie jego brzucha, na bok. Przełknął głośno ślinę i zaczerwienił się lekko.
- Nie wypada jeść, kiedy ten drugi nie je - wyjaśnił powód swej głodówki. - Poza tym... jedzenie jest frajdą. Takie smakowite, ślinka leci od samego zapachu... no wiesz, ulubioną potrawę można wcinać bez przerwy - oblizał lekko wargi i uśmiechnął się do niej szeroko. - No i zrobiłem dwie porcje... to marnotrawstwo jedzenia, jeśli ich nie zjemy. Będą się nadawały do wyrzucenia... przecież tak się nie godzi! - patrzył jej cały czas prosto w oczy.
Acair
— Zabójcze widoki... — zarechotał, zerkając na to, jak się rozkłada na podłożu. — Akurat o wygodę, miejsce, jak i o śpiwór bym się nie martwił... Tylko o coś innego... — rozbrajający uśmiech spowodował u niego ciary na plecach, natomiast komenda pobudziła wyobraźnię i nie tylko.
OdpowiedzUsuńWstał z ziemi, by rozprostować kończyny, jak i plecy, a hamuirinka mogła usłyszeć szelest paska, który zdejmował, delikatne stęknięcie, gdy guzik od spodni nie mógł puścić...
A gdy się obejrzała, był kompletnie nagi.
Rozpiął białe włosy, by te opadły na jego oczy, po czym zarzucił je do tyłu, kładąc się na boku, wstronę kobiety, tak, aby nie pozostawiać przed nią niczego w tajemnicy... Szczególnie podnieconego fiuta.
— Zaiste, piękne miejsce wybrałaś. — rzekł, bez wstydu patrząc jej prosto w oczy.
Pius
Elektryzujący dotyk kobiety spowodował gęsią skórkę na jego ramionach, ciężej westchnął, gdy musnęła go po żuchwie...
OdpowiedzUsuń— Manipulancie... Przecież miałaś wybór... Po prostu wybrałaś jedyny właściwy... — odrzekł, muskając jej usta delikatnie, dolną wargą przejeżdżając po jej wardze... Odetchnął ciężko, a jego twarz zaczerwieniła się niczym dupa pawiana...
Dopóki sobie nie poszła.
— Hah... No tak. W końcu jutro czeka nas kawał drogi... — powiedział z solidną dozą sarkazmu, pstrykając palcami, przez co kulka światła zniknęła, zostawiając po sobie kompletną ciemność... Ciemność, w której jedyne co było widoczne, to połyskujące złote, jak i fioletowe oko, które śledziły kobietę czujnie... Zabawiła się, popatrzyła sobie... A czegoż on się spodziewał.
Pius
Tony pokiwał lekko głową, po czym zmarszczył lekko brwi. Naprawdę? Heimrosi byli najbardziej łagodną rasą? No dobrze, w porównaniu z Drakonami - mógł się z tym zgodzić... ale jeśli Heimrosi stanowili najłagodniejszy odłam to on nie chciał poznawać najbardziej agresywnej. Nie czuł absolutnie żadnej potrzeby aby go poznawać.
OdpowiedzUsuń- Armonie? - spojrzał na nią trochę nie rozumiejąc. Niby już co nieco wiedział o tym świecie, ale na tę nazwę jeszcze się nie natknął. Cóż będzie więcej do nadrabiania i douczania się. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie dziękując za wyjaśnienie a propo tej trującej rośliny i skinął głową.
- To dobrze - odchrząknął na wiadomość o jedzeniu. - Bo kiepski ze mnie kucharz - przyznał jej ale i sobie. Skoro za dużo nie jadła to się doskonale składało. Mógł po prostu wyćwiczyć proste pokarmy i nie kombinować z żadnymi cudami. - A tam... w to nie wierzę - odparł prosto z mostu, trzymając swą dłoń na jej piersi za długo. Czekając na delikatne uderzenie i w końcu się doczekał. - Gdybyś go tu nie miała to inna sprawa, ale i wtedy - zacisnął mocno wargi. - I wtedy... myślę że byłabyś w stanie być bardziej żywa niż przeciętny użytkownik serca - wzruszył ramionami. - Dużo zależy od tego co masz tu - popukał ją palcem w głowę, zanim wstała dość nagle, a on przełknął głośno ślinę i zaczął się ubierać. Nie zamierzał sztucznie przedłużać wizyty. Zresztą i tak zamierzał tu wrócić. Wsunął buty na stopy i uniósł wzrok trochę wyżej.
- Ile kosztuje takie spotkanie z tobą? - zapytał jej prosto z mostu. - I czy na przysłowiową krechę je można odbyć? - zainteresował się czerwieniejąc kompletnie na twarzy.
Tony
Stanął tej nocy na warcie, uprzednie ubierając się w spodnie. Nagość kobiety delikatnie poprawiła mu nastrój, gdy rozebrała się do snu... Aczkolwiek nie patrzył na nią tak często, nie przyglądał się jej nagości, głównie dlatego że spała plecami do niego.
OdpowiedzUsuńMimo zmęczenia podróżą, zasnął dopiero gdy dostrzegł słońce na horyzoncie. Kobieta mogła zobaczyć, że spał na siedząco, z dłonią opartą o rękojeść jego miecza. Gdy wróciła z kąpieli, mogła usłyszeć, jak młodzieniec gada przez sen.
— A. No tak... Zabij... Go. Zabierz... To.
Pius
Tony już miał zadawać kolejne pytania, ale ugryzł się w język, bo przecież już mu zaśpiewała 80 złotych monet, a co dopiero po przedłużaniu czasu. Skinął głową przyznając się bez bicia i sięgnął do swojej torby, żeby pokazać jej że zostały mu dwie złote monety. Masakra.
OdpowiedzUsuń- Nie planowałem noclegu tutaj - odparł zgodnie z prawdą i zagryzł wargę czując jej palce w swoich włosach. Sam dotknął jej pośladków przyciągając mocniej do siebie. - Zostawię tu... książkę? - zaproponował. Może dla niej nie miała wielkiej wartości, ale on w życiu nie zostawiłby jej bez dłuższej opieki. - Wrócę, obiecuję... - szepnął patrząc w jej hipnotyzujące oczy.
Tony
Monety pożyczył od Gava, antresolę Akane wybudował naprawiając przy tym swoje zniszczenia i wreszcie miał czas, żeby wybrać się do Ennis z powrotem. Wiedział, że minęło trochę czasu od ich poprzedniego spotkania, ale liczył na to, że kobieta wybaczy mu to zaniedbanie. Po drodze uzbierał polnych kwiatów, składając je w trochę niedbały bukiet. Przecież nie mógł do niej iść z pustymi łapkami. Kiedy dotarł do Zamtuzu słońce w pełni świeciło, a ten przybytek był zamknięty. Mimo to zapukał do środka.
OdpowiedzUsuń- Witaj przystojniaku - przywitała go jedna z kobiet tam pracujących. - Przykro mi, ale jeszcze nie pora. Przyjdź później - poradziła mu z kokieteryjnym uśmiechem.
- Ale ja... ja do Ennis - odparł trochę się przy tym jąkając. Jakoś te kobiety przyprawiały go o dreszcze. Takie przechodzące całe ciało i sprawiające, że czuł się przy nich malutki, wręcz nieistotny. - Mam dług do uregulowania i chciałem ją zabrać na spacer... - wymamrotał trochę beznadziejnie.
- Ennis, kochana! Mam tu takiego wystraszonego chłopaczka do ciebie - rzuciła zadziornie się przy tym uśmiechając. - Pełen serwis. Nawet kwiaty dla ciebie przyniósł... - puściła oczko do swojej koleżanki po fachu, a Tony spłonął rumieńcem, czując że gdyby mógł to by wyparował.
Tony
Gdy dotknęła jego ramienia, oczy Piusa otworzyły się, a zamiast nich, mogła dostrzec czarne kule, w miejscu gdzie były białka, heterochromatyczne tęczówki, źrenice... Czysta nicość.
OdpowiedzUsuńPotrząsnął głową, a jego oczy wróciły na miejsce.
— Cześć... Wybacz. — złapał się za głowę, czując kurewską migrenę, spowodowaną przez... Kroczenie między wymiarami. — Już idę się umyć, trzymałem wartę całą noc... — delikatny uśmiech zawitał na jego twarzy, gdy zobaczył kreację Ennis... Była bardzo... Ciekawa. Pobudzająca.
Zaczął się rozbierać tuż przy niej, jakoby po poprzednim wieczorze nie miał nic do ukrycia. Wziął komplet czystych ubrań pod pachę, po czym, całkowicie nago, z podnieconą męskością, przeszedł obok niej.
— Jak się czujesz? Dobrze spałaś? — zapytał, sugerując, że miała iść za nim... Przynajmniej zakręcił dla niej pośladkami.
Pius
— Po prostu droga jest spokojna. — odparł, zerkając w jej stronę. — No chyba, że po prostu tak jesteś we mnie wpatrzona... — odparł z przekąsem, puszczając jej przy tym oczko.
OdpowiedzUsuń— Dużo zyskuję, przy bliższym poznaniu. — powtórzył słowa słynnego poety, myśliciela, pisarza i trubadura, Abbadona.
Zamiast odwrócić się, gdy wszedł do wody, po prostu stał do niej przodem, nago, z delikatnym rumieńcem na twarzy zaczął się obmywać, używając alchemicznego specyfiku. Po chwili zanurzył się w wodzie, by ponownie zagość swą prezencją przed kobietą, tym razem jego kuszące ciało było kompletnie mokre...
— Miałaś rację... Cholera... Woda jest zajebista. — nie przerywał z nią kontaktu wzrokowego, przez co kobieta mogła zobaczyć, że powoduje to u niego dużo mocniejsze podniecenie na fiucie...
Pius
Chłopak wydął policzki naburmuszając się przy tym. Poczuł nawet łzy napływające mu do oczu. To on się stara. Robi dla niej śniadanko, żeby sama nie musiała, a ona tu wybrzydza bo może zjeść a nie chce.
OdpowiedzUsuń- A może ty jesteś chora? - zaproponował przykładając dłoń do jej czoła. - Nie, nie masz temperatury... to może masz no wiesz jakiś wstręt do jedzenia? Jeny... ty się głodzisz specjalnie! - jęknął niezadowolony. - Wiem, wiem... plankton... ale to ty musisz mieć siły na te nocne dziwne akcje - jęknął. - Skoro ty nie jesz to ja też nie. Sam nie będę jadł - uparł się, patrząc tęsknie na jajecznicę. - Ona naprawdę jest pyszna. Z najlepszych jajek... - szepnął starając się ją zachęcić do tego jedzonka. - Wystarczy, że spróbujesz. Rozpływa się w ustach - zapewnił ją.
Acair
Blondyn odetchnął z wyraźną ulgą, gdy tylko pojawiła się w progu, a na jego twarzy od razu zakwitł uśmiech. Spojrzał na nią tylko wymownie, gdy odmówiła kwiatów i wcisnął je jej do ręki zanim zdołała zrobić cokolwiek.
OdpowiedzUsuń- Możesz - odparł. - A tak właściwie właśnie to zrobiłaś - zauważył. - Wiem, że to nic... bo takie tam kwiatki, ale nie mogłem przyjść wcześniej i... - zacisnął mocno wargi. - Ale mam pieniądze - dodał zaraz, tylko ich nie wyciągnął. Wolał nie wyjmować tak wielkich pieniędzy w tej chwili, na zewnątrz. - No i miałem nadzieję... że no wiesz... poszłabyś ze mną na spacer? - zaproponował trochę nieśmiało.
Tony
— Być może... — chłopak zachichotał, przez co jego mięśnie na brzuchu ścisnęły się, formując ładną formację... — Powiedzmy sobie szczerze, gdybyś nie miała ważniejszych spraw na głowie, rozmawialibyśmy o czymś zupełnie innym... A może po prostu się mnie boisz... — przechylił głowę na bok, zaczynając iść w jej stronę...
OdpowiedzUsuń— A o kim myślisz że mówię? — zapytał, będąc dosłownie przed nią, patrząc z rozczuleniem w jej oczy, magnetycznym spojrzeniem jakby patrząc wprost w jej sponiewieraną duszę. Z bliska mogła dostrzec, że rozmiar przyrodzenia potęgowany był przez rozmiar jąder... Widocznie długo się nie zadowalał...
Delikatnie się nad nią nachylił, by kciukiem przejechać po jej dolnej wardze... Po czym obszedł ją, ruszając w stronę brzegu.
— Misja czeka, madame... W dobrym tempie dotrzemy jeszcze przed zachodem słońca. — rzekł, beznamiętnie, odwracając do niej głowę, z uśmiechem satysfakcji...
Pius
- Wcale nie tak dużo więcej - odparł krótko, nie chcąc dać za wygraną. Nie zabrał talerzy z jajecznicą, zostawiając je w jej pokoju. - Gdybyś jednak zmieniła zdanie to zjedz i daj znać bo ja robię protest głodowy do czasu aż zaczniesz jeść - ucałował ją w policzek i zwiał z jej pokoju zanim zdążyła jeszcze go przypadkiem ochrzanić. Przystanął zaraz za barem i westchnął ciężko.
OdpowiedzUsuń- I co, zjadła? - Ben był w trakcie czyszczenia kieliszków, ale z jakimś takim zainteresowaniem spojrzał na chłopaka, nawet przez chwilę przestając się nimi zajmować.
- Nie - burknął Acair. - A ja protestuję. Głodówkę będę uprawiał aż zje - wyjaśnił mu krótko. - Nie powstrzymasz mnie - burknął jeszcze, również łapiąc za ścierkę. - A jutro przyniosę jej nową porcję i po jutrze znowu! - postawił sobie za cel przekonanie Ennis do jedzenia. Przekonanie, że jedzenie to sama przyjemność.
- O chłopie... powodzenia - poklepał go po plecach barman. - Będzie ci potrzebne.
Acair
Tony przyjrzał się jej pokojowi teraz uważniej. Miała w nim całkiem sporo prezentów od swoich klientów, a wszystkie one wystawione niczym trofea. Nie przywiązywała do nich większej wagi. Nawet dostrzegł wśród nich swą książkę i od razu po nią sięgnął, jednocześnie wyciągając 100 złotych monet i wręczając jej Ennis.
OdpowiedzUsuń- 80 za poprzednie spotkanie i 20 za zwłokę... jeśli trzeba więcej za zwłokę to uhm dopłacę - zapewnił ją zaraz, chcąc na początku uregulować swój dług. No bo jak miałby z nią zaczynać coś nowego, gdyby to wciąż wisiało w powietrzu.
- Wolałbym prywatnie - przyznał wbijając wzrok w swe buty. - Ale podejrzewam, że się nie zgodzisz... już samo to pytanie jest pułapką, co nie? - uniósł na nią spojrzenie i uśmiechnął się do niej zadziornie. - Tak myślałem... w takim razie jako klient - wyłożył kolejne 80 złotych monet na jej stół. - Powinnaś zażyć trochę słońca... pracujesz w nocy, dnie pewnie w większości przesypiasz... pójdziemy się przejść i porozmawiamy - uśmiechnął się do niej lekko.
Tony
— Kaawał. Wielki kawał. — zarechotał, idąc przodem, nawet za bardzo się na nią nie obejrzał. Dlatego, gdy dotarli do ich obozowiska, ku wielkiemu zaskoczeniu odkrył, że kobieta jest naga.
OdpowiedzUsuńHetetorchromatyczne oczy skakały po jej ciele niczym królik po nawąchaniu się bagiennego zioła. Z powrotem spojrzał jej w oczy, tym razem z gigantycznym rumieńcem.
— Dobra z ciebie zawodniczka... A to podobno ja cię do siebie przyciągam... — zachichotał, zakładając na siebie kolczugę, mimo wszystko żałując, że wcześniej się na nią nie napatrzył. Inna sprawa, że ona zrobiła to specjalnie. A on był napalony jak cholera. Toteż myślał jeno chujem.
— Pomogę. — odparł, z bagażem na plecach, mieczem na barku, oraz dłonią wyciągniętą w jej stronę. — Kim bym był, gdybym nie był sobą... A nie, jakoś to inaczej szło. — zmrużył oczy, po czym pomógł jej dosiąść wierzchowca. Prowadził ją potem w ciszy... Napięcie między nimi było tak silne, że nawet krnąbrnemu Piusowi zabrakło języka w gębie.
Pius
Próbował na wiele sposobów do niej dotrzeć, ale kobieta wydawała się być nieugiętą. Wręcz nie sposób było jej złamać, a jednocześnie... dotrzymywał danego jej słowa. Nie jadł. Nic a nic. Ani jajecznicy ani żadnej innej potrawy. Pił głównie wodę, żeby organizm nawadniać i dzielnie stawiał się wieczorami do pracy. Nawet drinki zaczynały mu coraz lepiej wychodzić i rozmawiał czasami z klientkami i klientami rzucając im czarujące uśmiechy. Ennis zniknęła biorąc sobie wolne od pracy, ale to nie znaczyło że on przestanie swoją głodówkę. I tak ciągnął ją aż którejś nocy po prostu stracił im przytomność. Ben niemal od razu zaniósł go do łóżka. Próbowali w niego wmusić cokolwiek, ale chłopak po prostu się uparł.
OdpowiedzUsuńZasnął krótko potem i gdy obudził się znów dojrzał obok siebie Ennis. Posłał w jej stronę równie czarujący uśmiech co wcześniej klientom Zamtuzu i zamknął oczy czując jak kręci mu się w głowie, nawet w pozycji leżącej.
- Masz ochotę na jajecznicę? - zapytał jej cicho, będąc gotowym wytężyć wszystkie swoje siły aby jej ją zrobić.
Acair
On też nigdy się nie teleportował. Dowiedział się, że to potrafi, z czystego przypadku. Kiedy pewnego razu medytował, poczuł przypływ ciemnej energii na sercu. Wtedy, wypuścił tą energię, zobaczył, że prawa fizyki przestają na niego działać. Tak też był w stanie poruszać się szybciej, gdy pojedynkował się z Abbadonem. Tylko że była różnica, między skokiem na kilka metrów, a teleportacją na kilka kilometrów.
OdpowiedzUsuńTakże popadł w konwulsyjne wymioty, wszystko co tak na prawdę zjadł przez cały dzień zwrócił na ziemię, po czym odetchnął głośno, łapiąc oddech.
— Kurwa... Przepraszam. Nigdy tego nie robiłem. — odrzekł, stając w końcu w pionie, pomimo wariującego błędnika. — Co się stało?! Co ci zrobili, kto cię pobił? Mam tam wrócić i odpłacić się pięknym za nadobne?!
Pius
Słysząc, jak zażarcie odmawia, zatrzymał się, z widocznym zdziwieniem. Od razu przykucnął do niej, po czym powoli objął jej plecy ramieniem.
OdpowiedzUsuń— Zostanę, tylko... Chodźmy do rzeki się obmyć. I najlepiej zmienić te ubrania. Nie wiem jak ty, ale ja nie lubię siedzieć w wymiocinach... — niemrawo zachichotał, rozczesując jej włosy. — Jeśli chcesz się wygadać, czy coś... Ja cię chętnie wysłucham. I tak nie mam za bardzo z kim plotkować, więc... Milczę jak grób, Ennis. — powiedział, zaczesując kosmyk jej włosów za płetwiaste ucho.
Pius
— No właśnie kuźwa jesteś pociągająca w wymiocinach, a nie chcę dodawać tego do listy moich fetyszy... I tak się nie szanuję... — zarechotał wyraźniej, by pomóc jej wstać na wyprostowanych nogach. — Niech będzie. Gdybyś jednak była w niebezpieczeństwie, poinformuj mnie wcześniej. Będzie łatwiej cię obronić... — odparł, dając jej się dotknąć po policzku, z uśmiechem ruszając w stronę rzeki.
OdpowiedzUsuń— Tajemnicą, Ennis? Ależ ja jestem niesamowicie otwarty... Po prostu nie umiesz zadawać dobrych pytań... — zachichotał, patrząc na nią podejrzliwie. Coś się musiało stać, że miała taką reakcję emocjonalną... Właściwie, przez pewien czas wątpił czy w ogóle posiada emocje, jakoby bardzo je przed nim chowała... Teraz za to...
Gdy szli przez las, mogli dostrzec gorące źródło... Pius zmrużył oczy, po czym popatrzył na nią pytająco.
— To normalne, w tym regionie?
Pius
— Strach jest zabójcą umysłu. Jest też dobrym instynktem, przydatnym. Ale nie zawsze potrzebnym. — zasugerował, że jeżeli ma pytanie, nie powinna się wstydzić ich zadać. Słysząc odpowiedź co do gejzera, wzruszył brwiami. — To w sumie dobrze się składa. Obok jest rzeka, w niej można się przemyć, a potem się wygrzać w źródl... — przerwał nagle, widząc niebieską strużkę krwi na wardze. I siniec na poliku. Porządny siniec. Ktoś jej solidnie przypieprzył. Od razu rzucił się do swojej torby, by wyjąć dziwną buteleczkę, którą odkorkował, po czym nalał trochę płynu na białą szmatkę.
OdpowiedzUsuń— Mam coś, co ci się pozwoli zagoić szybciej. Użyłbym światła do leczenia, ale w twoim przypadku mogę cię tym zabić. A tego byśmy nie chcieli. — odparł, po czym od razu do niej podszedł ze szmatką.
— Nie dotykaj, zabrudzisz ranę. — odparł, po czym zabrał jej rękę, z dziwnego powodu cały czas ją trzymał. Przyłożył substancję do rany na ustach, po czym przetarł ją po policzku. Kobieta mogła poczuć bolesne pieczenie, które nagle ustało. — Już, zeszło. — uśmiechnął się, po czym puścił jej oko.
Pius
— Ostatnimi czasy nie jestem w ogóle. Ale kiedyś byłem. Widziałem nawet ogłoszenie, że niektóre klientki za mną tęsknią... — zachichotał delikatnie. — To była sielanka... A potem spalili moją lecznicę, dom... I troskliwość. — uśmiechnął się mniej przejemnie, aczkolwiek słysząc kolejne podziękowania, po prostu zachichotał.
OdpowiedzUsuń— Dobry pomysł. Pachniemy, jakbyśmy wyszli z najgorszej speluny w Polszy. Raz tam byłem, w tej tawernie. To było... Doświadczenie. — delikatnie splótł z nią palce, po drodze do wody...
Stał jak słup soli, patrząc na to, jak się rozbiera. Od razu chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo dała nura do wody.
Nie zatanawiał się dwa razy, rozebrał się, po czym stanął na brzegu, patrząc jak płynie pod taflą wody.
— Nie dała mi czasu zgadnąć, cholera... — rzekł pod nosem, po czym wskoczył na waleta do wody.
Pius
Zanurkował solidnie, z zamkniętymi oczyma, po czym odbił się od dna, żeby na nim stanąć. Woda sięgała mu do połowy klatki piersiowej, obmywał się wtedy, cały czas patrząc na białą sylwetkę mknącą pod wodą. Pewnie by go wyśmiała, gdyby jej powiedział, że nie umie za bardzo pływać...
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, zarumieniony, spojrzał jej prosto w oczy, a diaboliczny uśmieszek zawitał na jego twarzy.
— Powiedz mi to w twarz, a nie się bawisz... Oboje wiemy o co chodzi, Enn.
Pius
Jego serce zaczęło mocniej bić, gdy się wynurzyła z wody. Sapnął głośniej, czując jej dotyk na szyi, na szczęce. Jego dłonie w oka mgnieniu znalazły się na jej biodrach, a sam mężczyzna przysunął kobietę do siebie tak blisko, że jej piersi dotykały jego gorącej klatki piersiowej. Od razu przywarł do jej warg, zaczynając namiętnie ją całować w usta, z wprawą, pośpiechem, namiętnością, sapiąc przy tym głośno, mlaszcząc jej wargami jeszcze głośniej.
OdpowiedzUsuńPius
Od razu złapał ją za uda, gdy przywarła do niego, całując czulej, bardziej zachłannie... Sapnął jej wprost w usta, gdy poczuł dotyk jej krocza na swoim fiucie, od razu złapał uda mocniej, a czując, że trzyma się na nim mocno, od razu sięgnął dłońmi do jej pleców, zaczynając je rozmasowywać. Po chwili złapał za jej włosy, by odciągnąć ją od swoich ust.
OdpowiedzUsuń— Masz taką delikatną skórę... — sapnął, po czym przywarł ustami do jej szyi, zaczynając ją całować, a po chwili, zasysać się na niej.
Pius
Sapnął, czując jak się o niego ociera. W końcu sam się oderwał od jej szyi, z widocznym blaskiem w oczach, jakoby podduszanie było jednym z fetyszy w jakich gustował...
OdpowiedzUsuń— O tak... Lubię to... — sapnął, czując jak zasysa się na jego skórze, syknął, gdy się wgryzła. Dłońmi poszedł na jej pośladki, by mocno je rozszerzyć, a następnie pochylił się trochę do tyłu, by zacząć mocniej ocierać się fiutem o jej krocze, zakrzywiony penis ocierał się zarówno o łechtaczkę, jak i wejście, główka natomiast spoczywała między pośladkami. Ruchy bioder z każdą chwilą stawały się mocniejsze, a w końcu Pius spojrzał jej w oczy.
— Teraz mi powiedz... Czego ci trzeba, Enn. — zachichotał, po czym nachylił się do niej, by mogła mu szeptać na ucho.
Pius
Chłopak otworzył szerzej oczy słysząc o tym, że jednak z nim zje i wyszczerzył się szeroko, powoli podnosząc się z łóżka. Był strasznie osłabiony, ale to nie powstrzymało go od chwiejnego przejścia do ichniej kuchni i już po dwudziestu minutach, no może trochę więcej miał parującą jajecznicę dla Ennis. Zaniósł jej ją do pokoju i sam opadł na jej łóżko, podciągając się tak, żeby mógł oprzeć się o ścianę. W innym wypadku pewnie by nie wysiedział.
OdpowiedzUsuń- Fajnie było na wycieczce? - zapytał cicho, czekając z rozpoczęciem jedzenia aż sama zacznie wcinać, bo przecież dalej mogła zrobić go w konia, a on nie zamierzał przerywać głodówki, gdy był już tak blisko swojego celu. Pierwsze koty za płoty. Następnym razem wykombinuje dla niej inne danie. Powoli rozsmakuje Ennis w potrawach.
Acair
- Gdybym chciał prywatnie wziąć cię na spacer... zgodziłabyś się? - zapytał po dłuższej chwili milczenia, kiedy już przepuścił ją w progu i wyprowadził na przyjemne światło dzienne. Słońce przygrzewało, ale przyjemny wiaterek chłodził atmosferę.
OdpowiedzUsuń- Pójdziemy na targ. Kupimy sobie coś do jedzenia, a spacer zakończymy na leśnej polanie nieopodal. Jest całkiem urocza. Ma mnóstwo kwiatów... - bąknął, poniekąd zdradzając skąd wziął dla niej ten cały bukiet. - Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale... wynikły pewne komplikacje. Przyjaciółka robiła remont swojego pokoju - wyjaśnił krótko, nie wdając się w szczegóły. - Jak tobie minął ten czas? Zrobiłaś coś szalonego?
Tony
Zmrużył oczy, słysząc jej odpowiedź, po czym od razu je wytrzeszczył, gdy nabiła się na niego swoim tyłkiem. Nie spodziewał się tego, jakoby wcześniejsze doświadczenia jasno go nauczyły, że inna dziurka była zwykle priorytetem. Ale nie narzekał. Zamiast tego jęknął z bólu, zagłębiając się w jej ciasne wnętrze.
OdpowiedzUsuńObjął ją ramionami, stękając z niebagatelnej przyjemności, pomagając jej przy ruchach biodrami.
— Mój boże... Kurwa... Jaką tym masz ciasną dupę... — sapnął, patrząc jej w oczy. — Chodźmy na ląd... Połóżmy się, proszę... — rzekł, zaczynając iść w stronę lądu, przez co z każdym krokiem nabijał się w nią coraz mocniej.
Pius
Acair pokiwał lekko głową. Niespodziewana podróż brzmiała dość tajemniczo, ale nie miał teraz głowy do tego, żeby ciągnąć ją za język. Zwrócił tylko uwagę na to, że jakoś tak nienaturalnie oblizała językiem swe usta. Podciągnął kolana trochę wyżej przyglądając się jej uważnie, gdy próbowała swojej pierwszej jajecznicy w życiu i naprawdę żałował, że nie zrobiła tego z pierwszą wersją. Tą mógł nazwać "bidą wersją", bo nie miała w sobie wcale mięsiwa, ale przecież nie mógł oczekiwać, że Ben wszystko mu załatwi. Zwłaszcza po tym jakiego strachu im napędził wczorajszego wieczoru.
OdpowiedzUsuńZacisnął dłoń na swoim widelcu obserwując z napięciem jej twarz, a gdy uznała że "dobre" odetchnął wyraźnie, szczęśliwy, że jednak nie zawalił sprawy. A przynajmniej nie aż tak bardzo.
- Naprawdę? - rozpromienił się odrobinę i zaraz pokiwał lekko głową, samemu wsuwając pierwszy kęs jajecznicy do buzi. O rany! Aż mu łzy stanęły w oczach. Nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo jego organizm domagał się jedzenia. Powoli przeżuwał swój kęs uważając by nie jeść zbyt zachłannie. To niestety mogło go zgubić.
- Co to znaczy niespodziewanie? - jednak nie powstrzymał swej ciekawości, bo choć w głowie dalej mu się kręciło (teraz chyba nawet i od jedzenia) to nie chciał stracić ani jednej chwili z Ennis. Jakoś tak czuł do niej sympatię. - Poznałaś kogoś po drodze? A może musiałaś walczyć z jakimś potworem?
Acair
Blondyn westchnął ciężko. No to pięknie. Jednak w kontakty międzyludzkie nie umiał za bardzo. Zwłaszcza, gdy się denerwował czy działał pod wpływem emocji. Przeczesał dłońmi swe włosy i pokiwał lekko głową.
OdpowiedzUsuń- No dobrze, spróbuję następnym razem. Możesz być tego pewna - zgodził się z nią tylko, zastanawiając się przez chwilę czy faktycznie poszłaby z nim na ten spacer. Możliwe, że przez czysty przypadek umniejszył swojej osobie z góry uznając, że z kimś takim jak on... taka kobieta jak Ennis na pewno nie wyjdzie. Ech... będzie musiał się pilnować mocno, by nie wypaplać tego Akane czy Ryu. Przecież go zjadą jak psa, albo przynajmniej jaja sobie będą z niego robić.
- Pytam o twoje życie... jak ono tu wygląda? Poza wyuzdanymi wieczorami, rzecz jasna - zerknął na nią zaciekawiony. - Jak taki jeden dzień przebiega? Spędzasz cały czas w Zamtuzie czy wychodzisz z niego? Jasne, na pewno część dnia przesypiasz, ale... no jak to u ciebie wygląda? - zainteresował się, po czym westchnął przeciągle.
- No bo uhm... - poczuł znów palące go policzki i wykręcił sobie palce od dłoni. - Związek to nie tylko seks, no nie? - nieśmiało spojrzał jej w oczy. - A ja bym chciał ciebie poznać... - wymamrotał beznadziejnie. - No to spacer... no wiesz, na spacerze można gadać i nie martwić się, że zaraz będziesz wywołana do innego klienta...
Tony
Sapał, nie mogąc się skupić na czymkolwiek, bo Ennis postanowiła, że nie pomoże mu w wędrówce... Ale nie miał zamiaru narzekać, podobała mu się ta nietuzinkowość, wyuzdanie... Zagryzł wargę, gdy szeptała mu do ucha... Nie spodziewał się takiej przyjemności.
OdpowiedzUsuń— Jesteś pojebana... — zachichotał, nie mogąc złapać oddechu, lecz gdy już dotarli na ziemię, położył się na plecy, po czym zarechotał. Teraz mogła zobaczyć, że w jego oczy stały się monochromatyczne... W kolorze fioletu.
— Chłopiec... — parsknął, łapiąc jej pośladki, rozszerzając je, by wejść w nią całą długością fiuta. — Ja ci pokażę chłopca... — odparł, przyciągając ją do siebie, obejmując dłonią jej szyję, by zacząć agresywnie poruszać biodrami, tym samym namiętnie zasysając jej dolną wargę z czystą, niepohamowaną lubieżnością...
Pius
Wzruszył ramionami. Czy się cieszył tak wszystkim? Nie był pewien. Nawet przez chwilę chciał zaprzeczyć, ale zaraz ponownie wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Cieszę się z małych rzeczy - przyznał z uśmiechem. - Ale raczej mam opinię płaczka - dodał zaraz śmiejąc się sam z siebie. Miał niski próg bólu przez co dość często zdarzało mu się płakać. Wsunął kolejną porcję jajecznicy i pokiwał lekko głową na jej uwagi.
- Dobrze, ale na przyszłość... - wycelował w nią palcem. - Po prostu zjedz ze mną posiłek, a nie unikaj... - bąknął chcąc jej tylko przypomnieć, że może gdyby zjadła na samym początku to by jej tak nie męczył i nie przynosił jajecznicy codziennie. Sam również oparł ciążącą mu głowę o ścianę i westchnął cicho, czując że jednak tak szybko na nogi nie wstanie.
- Okay - zgodził się z nią, odpuszczając głębsze rozmowy. - A ten nowy pracownik... to jakiś w porządku? - zainteresował się zaraz, odkładając niedojedzoną jajecznicę i jakoś tak trochę zniżając się na jej łóżku, żeby się położyć. Jednak siedzenie było dla niego zbyt dużym wysiłkiem na razie.
- A właśnie - pstryknął palcami. - Dostałem tu swój własny pokój - uśmiechnął się do niej szeroko. - I... drinki mi wychodzą coraz lepiej. Następnym razem ci takiego jednego zrobię - rzucił wesoło. - Ben też chyba całkiem mnie lubi... - wymamrotał cicho. - Ale nudno tu było bez ciebie...
Acair
— Stara... Baba... — wysapał, czując rękę na jej gardle. Pięknie. Oboje się dusili. Oboje byli w impasie. Wtedy właśnie, ta niechciana strona Imperiusa zaczęła wychodzić na wierzch. Z jego czoła poszła stróżka krwi, właściwie dwie stróżki, które spłynęły po brwiach, polikach... Kobieta mogła zauważyć rogi, które powoli zaczęły się zakręcać do tyłu, gdy fioletowe oczy Piusa patrzyły się wprost na nią. Obejrzał się w dół na jej nagie, mokre ciało... Warkot z jego ust był niski, wręcz zwierzęcy. Dłoń nefalema powoli powędrowała na jej podbrzusze, długie palce zagościły na jej kwiecie kobiecości, gdzie zaczął dziko tańczyć na jej łechtaczce, tarmosząc ją palcami tak, aby wzbudzić w niej ekstazę...
OdpowiedzUsuń— Wolę ci pokazać daemona... — mogła poczuć na szyi, że z jego palców zaczęły wyrastać dłuższe, ostre paznokcie... Oparł się stopami o podłoże, by podnieść ją biodrami do góry, palcami sięgając do jej mokrej szparki, w którą zagłębił się powoli... By po chwili zacząć dziko ją na sobie podrzucać, energicznie pierdoląc każdy zakamarek jej ciasnego wnętrza.
Jego pojękiwania zamieniły się w głęboki warkot, dzikie spojrzenie nie schodziło z jej źrenic... Natomiast diaboliczny uśmiech dopiero teraz wpasował się w rogatego białowłosego...
Pius
- Praca na zmiany jest okropna - skomentował jej słowa. - To oznacza zwyczajny wyzysk pracujących. Jakby właścicielka Zamtuzu zatrudniła więcej osób to mogłoby się obejść bez zmian - zauważył krótko. - Ale wiem, wiem... pieniądze na drzewach nie rosną i apetyt rośnie w miarę jedzenia - bąknął, wzdychając przy tym ciężko. Świat nie był książkowy. Nie miał w sobie ideału. Nigdy mieć nie będzie.
OdpowiedzUsuń- Odpowiada ci taka praca? Ta jej zmianowość? - zainteresował się, trochę odchodząc od swoich wywodów na rzecz Ennis. - Heim? - skrzywił się lekko. - Jak było? Spotkałaś się ze swoją rodziną? Właściwie... dlaczego jesteś tutaj? Odniosłem wrażenie, może mylne..., że Heimurin to dość zamknięta społeczność. Raczej się od siebie nie oddalają - rzucił swobodnie, jednocześnie nastawiając uszu, co by dowiedzieć się czegoś więcej.
- Uhm tak, tak... na próbę - bąknął, zaciskając mocno wargi. Przecież jej nie powie, że na serio, bo jeszcze Ennis wpadnie na genialny pomysł, żeby go od siebie odsunąć. Podsunie mu swoją koleżankę czy coś. - Dlaczego kiepski materiał? - spojrzał na nią zaskoczony. - O... - uniósł dłoń w górę, a na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech. - I tu cię mam. Ty nie byłaś w związku jeszcze - zatarł ręce z uciechy. - Świetnie - autentycznie się z tego ucieszył, nie zamierzając w żadnym wypadku przerywać swoich "prób". - Jesteś idealną kandydatką - zapewnił ją jeszcze, po czym znów spąsowiał. Urocze? Nie sądził, żeby był uroczy, ale w ramach podzięki ucałował ją w policzek.
Tony
Chłopak popatrzył na nią tak jakby ta z choinki się urwała. Każdy mu powtarzał, że powinien zmężnieć, a ona? Ona chciała żeby dalej płakał? Jakoś nie mógł tego pojąć i zaczynał wątpić aby był w stanie się jakoś do tego ustosunkować. To co w końcu powinien robić? Płakać czy mężnieć? Jak to wszystko ze sobą połączyć? Uniósł wysoko brwi i westchnął przeciągle.
OdpowiedzUsuń- Wszyscy mi mówią, że mam zmężnieć - wymamrotał wzdychając przy tym lekko. - A ty, że lepiej żebym płakał jak najdłużej... to jak mam to zrobić, hm? Jak płakać i mężnieć jednocześnie? - spojrzał na nią oczekując jakichś wskazówek, jeśli nie konkretnej odpowiedzi. Zaskoczyła go tym po prostu i teraz był w przysłowiowej kropce.
- Pius? - uniósł się na łokciach. - Poznałaś Piusa? - spojrzał na nią zaskoczony. - O rany... on jest wszędzie - roześmiał się serdecznie, wracając zaraz do pozycji leżącej. - On mnie nauczył seksu - wyjaśnił szybko jak poznał tego dziwnego mężczyznę, ale nie powiedział nic więcej tylko pokręcił lekko głową. - Pewnie miałaś z nim szybki numerek, co? To maszyna do seksu - wyszczerzył się do niej lekko. - Jak było? Potrafił cię podniecić, czy udawałaś jak ze swoimi klientami? - zadał kolejne pytania. Dość niedelikatne trzeba przyznać i dopiero, gdy wybrzmiały poczuł czerwieniące się policzki. Ukrył twarz w dłoniach. - Przepraszam, nie chciałem... - wymamrotał. - Nie musisz odpowiadać - zapewnił jeszcze szybko, orientując się że przecież tak nie można.
- Hm... - przyjrzał się jej uważnie. - No nie ukrywam, że trochę mogłabyś ciałka nabrać - uszczypnął ją w bok. - Sama skóra i kości - uśmiechnął się szeroko. - Ale powoli, baaaardzo powoli to zmienimy - zapewnił ją radośnie.
Acair
Uśmiechnął się szerzej, widząc jej zdziwienie na twarzy. Przechylił głowę na bok, warkocząc przy tym, gdy jego głos drastycznie się obniżył.
OdpowiedzUsuń— Sama przecież mówiłaś, że jestem pełen tajemnic... — na jej wyznanie, pokręcił jedynie głową, po czym zaciśnił swą dłoń na jej garde, gdy oparła się o jego czoło, patrząc mu prosto w oczy.
— Wiem Ennis. — podniósł ich biodrami dość wysoko, aby kobieta mogła się ocierać o jego klatkę piersiową swoimi sutkami, gdy jego dłoń powiodła do jej krocza, aby dwa palce powoli zagłębiły się w głąb jej cipki. Wtedy zanurzył się w jej dupę najgłębiej jak potrafił, stopując ruchy biodrami, na rzecz moncego brandzlowania jej kobiecości. — I sprawię, że będziesz jeszcze bardziej... — jego oczy wręcz wwiercały się w jej źrenice, dosłownie jakby patrzył jej w duszę. — ...pojebana...
Pius
— Kolejną tajemnicą jest to, że nie mogę mieć dzieci... — szepnął do jej ucha, po czym zachichotał, czując jak soki spływają po jego palcach. Od razu zabrał dłoń z jej waginy, by oblizać palce, patrząc jej w oczy, powoli z niej wychodząc, by z delikatnym uśmieszkiem nakierować swoją główkę na jej waginę. — Decyzja należy do ciebie...
OdpowiedzUsuńTony odruchowo pokiwał głową na znak, że rozumie i nawet się z nią zgadza, a w rzeczywistości dalej miał wrażenie, że praca zmianowa jest jednak do dupy. Jasne, zgadzał się z tym, że dobrze wiedzieć wcześniej i rozumiał, że wtedy można sobie rozplanować dzień, ale dalej... zmianowa praca musiała być męcząca.
OdpowiedzUsuń- To kiedy masz kolejny dzień wolny? - zainteresował się, odpuszczając ten temat, bo jakoś tak uznał że jego kolejne wynurzenia i tak do niczego specjalnego by nie doprowadziły.
Nie miała rodziny, ale pod tym stwierdzeniem kryło się coś więcej, co mu nie umknęło, ale postanowił nie naciskać. Nie wszystko na raz, co nie? Przecież musiał coś zostawić na później.
- Ja też nie mam - odparł prosto z mostu. - To znaczy... takiej biologicznej - dodał zaraz zagryzając mocno wargi. Czuł, że gdyby tego nie dodał to by ją okłamał, a na kłamstwie nic dobrego nie zbuduje. Pokręcił lekko głową, kiedy go nie zrozumiała.
- Nie o to chodzi - odparł krótko. - Po prostu cieszę się, że nie miałaś doświadczenia ze związkami - wyjaśnił. - Nie o innych facetów czy kobiety mi chodzi - machnął lekko ręką. Zdawał sobie sprawę z tego na czym polega jej profesja, ale to nie znaczyło, że nie będzie próbował. Och a jak czegoś chciał to mocno się na tym fiksował. W tej chwili pragnął tylko jej i jej towarzystwa.
- Dlaczego nie będzie dobre? - zainteresował się. - Przecież jesteś inteligentna, piękna i masz ładny uśmiech - wymamrotał znów łapiąc buraka. Cholera! Ten jego organizm płatał mu zdecydowanie za dużo figlów. - Dlaczego nie lubisz morza? - dorzucił jeszcze jedno pytanie. - Co takiego ci zrobili? - chciał wiedzieć, bo mimo wszystko nie kupował łagodności Heimurin. Nie po tym co widział.
Tony
Chłopak powoli skinął głową analizując jej słowa. Było w nich sporo prawdy, ale z drugiej strony dalej nie odpowiadało to na jego pierwotne pytanie. Jak miał się za to zabrać? Ech i znów będzie trzeba dochodzić do tego metodą prób i błędów.
OdpowiedzUsuń- Tak, o nim - zgodził się z nią wzruszając przy tym ramionami i obracając się na bok. - To było ciekawe doznanie... moje pierwsze - uśmiechnął się lekko. - I to jego winię za to, że podoba mi się teraz ostry seks - przyznał śmiejąc się lekko. No bo przecież sama stwierdziła, że temat seksu nie był dla niej żadnym tabu. Przynajmniej jeśli o jej zawód chodziło.
- Dla przyjemności - obrócił się na brzuch i oparł głowę na zgiętych w łokciach dłoniach, żeby mógł się jej uważniej przyjrzeć. - I jak było? - zainteresował się. - Jak to zadziałało? Czym się różniło od seksu z klientem? - zadał kolejne pytanie, po czym zrobił rozmarzoną minę. - Och tak, mocniej - szepnął zalotnym głosem, który dość często słyszał dochodzący z pokojów, robiąc przy tym odpowiednią minę. Zamruczał zaraz zagryzając wargę. - Nie krępuj się, tak... o idealnie... - dodał jeszcze, po czym powrócił do swojego uśmiechu. - Bez tych wstawek musiało być lepiej, co nie? - wyrzucił z siebie spokojnie, po czym zaśmiał się radośnie.
- Jestem pewien, że spodobasz się sobie bardziej z kilkoma kilogramami więcej - wyszczerzył się do niej. - A jeśli nie... to chociaż będziesz wiedziała jaka potrawa jest twoją ulubioną.
Acair
— Wiesz jak się zabawić, to ci przyznaję... — pokiwał głową z lubieżnym wzrokiem, dłońmi zaczynając wędrować po jej ciele, od ud, przez brzuch, po piersiach... Miał ochotę spełnić jej życzenie, tak bardzo... Ale miał też ochotę czułość, dlatego powoli wpił się w jej usta, oddając każdy jeden pocałunek, jaki mu złożyła. Powoli wślizgnął się w jej kobiecość, sapiąc przy tym z zadowolenia. Rogi wyrosły mu do końca, zakręcając się przy tym, jak u koziorożca. Przerwał ich pocałunek, by patrząc jej w oczy, powoli zaczynając się w niej poruszać, z każdym pchnięciem przyśpieszając tempa, dysząc jakby zaraz serce miało mu wyskoczyć spomiędzy żeber przez ich taniec namiętności.
OdpowiedzUsuńPius
— Nie mów tak, bo się obrazimy... — zarechotał, mrucząc, czując jak kobieta się porusza z gracją, próbuje dostosować do wspólnego tempa. Założył, że nie miewała okazji na pasję, jakoby jej zawód wymagał stawania na wysokości zadania. Dlatego obserwował jak zabawia się piersiami, samemu już nie przyśpieszając tempa, gdy poruszali się dokładnie w tym, które doprowadziłoby ją na szczyt. Czując czułość z jej strony, wiedział, że nie musi już więcej się wyżywać, wolałby z satysfakcją patrzeć na to jak dochodzi, co też zrobił, chwilę później.
OdpowiedzUsuńGdy jęknęła przeciągle, objął ją ramionami, tak, by się na nim położyła, delikatnie poruszając biodrami w górę i w dół, dłońmi rozmasowywał jej plecy, co by wydłużyć jej przyjemność, dać przyjemną pieszczotę, w momencie, gdy jej ciało było najbardziej wyczulone.
— Ooo tak... — sapnął, zaczynając obcałowywać jej czułą szyję.
Pius
PIus zachichotał, widząc jak kobieta drży, jak jej ekstaza wymyka się spod kontroli, powodując niekontrolowane ruchy, ciężkie oddechy i słodkie jęki... Obserwował to, z niemałym podziwem. Oraz wielką lubieżnością...
OdpowiedzUsuń— Pewnie się zdziwisz, ale nie często. Rzadko ktokolwiek ma siłę by mówić... — rzekł, muskając jej polik, gdy zbliżała się do jego ucha.
— Fakt że dałem ci orgazm, jakiego już nigdy nie zapomnisz, całkowicie mnie satysfakcjonuje. — rzekł, powoli z niej wychodząc, po czym przewrócił ich tak, aby to ona leżała na plecach, a on był nad nią, delikatnie skubiąc jej wyczulone miejsca na szyi.
Pius
- I co robisz podczas takich dni wolnych? - zainteresował się, niczego jej nie planując, bo "dwa dni" nie pozostawiały wiele czasu. Zanim wróci do Argaru minie dzień, a potem... był niemal pewien, że minie się z Ennis albo że kobieta po prostu wyjdzie znacznie wcześniej, żeby tylko przypadkiem go nie spotkać. Cóż... jakiś wypad w jej wolny dzień zorganizuje później w myśl zasady co się odwlecze to nie uciecze.
OdpowiedzUsuń- Tak - zgodził się. - Czasem tak, ale to nie jest reguła - dodał zaraz i wzruszył ramionami. On akurat trafił bardzo dobrze. Można wręcz rzec, że najlepiej na świecie, ale nie każdy mógłby się tym pochwalić.
- Hm? - uniósł wysoko brew jakoś nie przyjmując tego sarkazmu do siebie. - Wiesz, myślę że każda kobieta ma to w sobie. Kłamiecie jak najęte - odparł zgodnie ze swoimi doświadczeniami. - Ukrywacie prawdę w sobie, tłamsicie uczucia, a potem się z was ulewa - przewrócił oczyma i westchnął przeciągle. - Przykro mi, ale ten argument nie skreśla cię z listy dobrych kobiet do związków - puścił jej oczko, uśmiechając się przy tym lekko. Weszli akurat w stragany, a jego nos zaprowadził ich wprost do stoiska ze smażonymi przekąskami.
- Od dawna chcę spróbować waszego pasikonika w panierce - przyznał szczerze, zdając sobie sprawę że pasikonik musiał mieć inną nazwę, ale pokazując palcem o który mu chodzi. - Dwa proszę - polecił sprzedawcy, płacąc za oba pasikoniki i jeden wręczając Ennis.
- Utonęłaś... - powtórzył po niej. - Myślałem, że wam to nie grozi - wskazał dłonią na skrzela przy jej szyi. - Ale najwyraźniej wszędzie znajdzie się ewenement. To ciekawe - przyznał szczerze, notując sobie w głowie, że i skrzelaki mogą utonąć. - Utonęłaś, ale przywrócili cię do życia? To tu można to robić? - spojrzał na nią całkowicie rozbity. - Jak to zrobili? O kurcze... to byłoby super - oczy zaświeciły mu się z podekscytowania. Gdyby posiadł taką wiedzę to mogliby przestać się martwić czymkolwiek. Jeden zabieg chirurgiczny i voila. Martwy znów staje się żywy, ale... coś czuł że gdzieś musi być kruczek. Przyłożył dłoń do jej piersi, tam gdzie powinno być serducho.
- Ach to dlatego tak słabo ci bije... - wymamrotał. No cóż... zawsze to jakieś pole do popisu. Mógł ulepszyć tę opcję.
Tony
OdpowiedzUsuń— Zdaje sobie z tego sprawę — odparła, stając na przeciwko Ennis z jakimś delikatnym grymasem na twarzy. W przeciągu tego krótkiego czasu, który spędziła w zamtuzie zorientowała się w stosunku do cen i asortymentu, mimo że nie zamierzała nikogo wynajmować..
— Nie zamierzam z tobą spać, od razu ostrzegam. Porozmawiajmy — dodała, opierając się o jedną ze ścian i spojrzała w kierunku Ennis.
Mel.
Kontynuował pocałunki, po czym położył się obok niej, patrząc na niebo, które było dzisiaj wyjątkowo puste.
OdpowiedzUsuńSłysząc jej pytanie, zmrużył oczy, lecz nie spojrzał na nią.
— Rezurekcja jest jednym z najbardziej zaawansowanych magyi jaka istnieje. W tym świecie, lub moim. Jest cholernie niebezpieczna, wykonana nieprawidłowo jest w stanie spowodować eksplozję, a wykonana na siłę, jest w stanie umniejszyć duszę, skazać kogoś na potępienie... Nawet nekromanci się w to nie bawią, ożywianie trupów bywa wymagające, dlatego zwykle używają dusz nie należących do ciała. Wiem także, że są magye które pozwalają to wykonać rytualnie. Ale potrzebują masy energii. I potęgi. Ciężko o to w Mathyr, szczerze mówiąc. A co? Chciałaś wykład po orgazmie? — zapytał psotliwie, kciukiem muskając jej sutek.
Pius
— W takim razie za dużo ci nie powiem. Wiem tyle, ile nauczyłem się w moim wymiarze. Tutejsza magia jest... Rzadka. Ciężko czegokolwiek się dowiedzieć. Przynajmniej dla mnie, bo wiesz... Nie korzystam z waszej magyi. — odparł, delikatnie zaczesując jej włosy za ucho, oglądając jej nagie ciało skroplone potem i sokami. — Nie jesteś klasyczną nieumarłą, tyle ci jestem w stanie powiedzieć. Stara magya maczała w tobie palc... — popatrzył na jej waginę, po czym starał się nie uśmiechnąć. — Wiesz o co mi chodzi.
OdpowiedzUsuńPius
Prześledziła po niej spojrzeniem, paznokciami bawiąc się drobnym kolczykiem w uchu, obserwując uważnie każdy uśmiech i krok, doskonałą maskę jakiej kobieta nie ściągała. Skąd zdawała sobie z niej sprawę? Cóż, sama kiedyś była podobna. Dobra mina do złej gry.. A teraz nie musiała udawać. Już nie. Dostrzegała z jaką fascynacją ją obserwuje, zamierzała tym pokierować, pociągnąć ją trochę za nos.
OdpowiedzUsuń— Tak jak i przy tobie, jednak nie jesteśmy zwierzętami — odparła. — Ile bierzesz za wierność? Ile złota?
Mel
Zachichotał.
OdpowiedzUsuń— No nie wiem, jakbyś tego nie określiła, nie był to nekromanta, kapłan światła, czy kapłan cienia. Więc był to pewnie starszy bożek. Albo rytuał starej magyi. Tyle ci jestem w stanie powidzieć, po twojej aurze. — odparł, po czym popatrzył na nią, jak nad nim zawisa.
— Szczerze? Doszedłbym. Ale nie chcę, żebyś się czuła, jakbyś miała pracować. Trochę to tak zabrzmiało pod koniec... — rzekł, powoli wstając na nogi, idąc w stronę gejzera, kręcąc przy tym pośladkami.
Pius
— To dobrze... Cieszę się... — odparł, chichocząc. Heterochrome oczy wbiły się w gejzer, a mężczyzna stanął obok gejzera. Odwrócił się do niej, gdy wspomniała o życzeniu.
OdpowiedzUsuń— Tylko jedno życzenie? Byłabyś chujowym dżinem, zawsze dają trzy... — zarechotał delikatnie, po czym spojrzał jej głęboko w oczy. — Chcę dojść... Chcę bardzo dojść. Czy dałabyś mi orgazm, Ennis?
Pius
Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią. W pierwszej chwili chciał powiedzieć "tak", ale skłamałby tu, więc zamknął na moment usta i powoli pokręcił głową.
OdpowiedzUsuń- Nie - odparł w końcu. - To znaczy... zaczęliśmy od ostrego seksu. To był mój pierwszy raz i na początku byłem po prostu przerażony - przyznał szczerze. - A potem... no potem było różnie, ale chyba przez to, że pierwszy był taki ja... no nie wiem, odczuwam cholerną przyjemność z ostrego - przyznał z lekkim uśmiechem na twarzy, śmiejąc się zaraz razem z nią z tej jej udawanej wstawki co do klientów. Pozwolił się zdzielić poduszką i nawet nie oddał, a na wiadomość o ulubionej potrawie, pokiwał tylko głową.
- To ci ją będę robił - zapewnił wesoło. Zasnął niedługo później wyraźnie wykończony tym wszystkim. Co prawda zjadł, ale czuł się jeszcze słabo.
>.<
Tego samego dnia wieczorem stał za barem. Został za nim sam, bo Ben poszedł zrobić rundkę po pomieszczeniu, aby upewnić się że nikomu nie brakuje alkoholu. Pewien Jaszczurowaty jegomość pojawił się tuż przed chłopakiem chwilę później wraz z jedną z Clarissą. Kobieta wyglądała na zmęczoną swym towarzystwem, ale robiła dobrą minę do złej gry.
- Daj mi tu swojego najlepszego drinka, dzieciaku - polecił z obleśnym uśmiechem na twarzy, lustrując chłopaka pełnym żądzy spojrzeniem. - I przynieś go nam do stolika - objął Clarissę w pasie, prowadząc ją na swoje miejsce, a Acair odetchnął głęboko. Zaczynał rozumieć te wszystkie rozmowy kurtyzan o tym jegomościu. Wydawał się być prostakiem nastawionym na dobrą zabawę. Nadzianym prostakiem. Ciarki przeszły przez jego ciało i jeszcze chwilę stał w bezruchu, aż Jaszczurowaty popędził go swym chłodnym spojrzeniem. To wystarczyło. Chłopak zabrał się do roboty.
Trzy minuty później szedł wraz z drinkiem do stolika. Przywdział na twarz swój najlepszy uśmiech i już miał podawać alkohol, kiedy potknął się o coś, co okazało się później nogą Jaszczura. Drink wylądował na gościu, a szkło rozsypało się po podłodze. Sam Acair niefortunnie upadł wprost na jego kolana, a mężczyzna przytrzymał go tam swą wielką ręką.
- "Wolna Wisteria" schodzi na psy! - warknął głośno, uderzając chłopaka w tyłek jak gdyby nigdy nic. - Miałeś jedno proste zadanie! - wydarł się na niego dodając kolejne klapsy. Rudowłosy zacisnął mocno wargi czując napływające łzy do oczu.
- Przepraszam - jęknął. - Ja... - miał na końcu języka słowa, że gdyby Jaszczur nie podłożył mu specjalnie nogi to takiej akcji by nie było, ale ugryzł się w niego. Był tu pracownikiem. Klient miał zawsze rację. Ennis sama mu to powiedziała podczas rozmowy o pracę. Musieli się podporządkować. - Ja... wynagrodzę to panu - jęknął przy kolejnym uderzeniu. Aż cały się wzdrygnął bo te nadchodziły regularnie i wcale nie były lekkie. To po prostu bolało. - Kolejny będzie na mój koszt - rzucił płaczliwym tonem.
- O nie... - Jaszczur złapał go za włosy i podciągnął do góry, sadzając go sobie niczym lalkę na własnych kolanach. - Wynagrodzisz, to na pewno - szepnął mu do ucha, po czym bez uprzedzenia wsunął dłonie pod jego koszulkę. Acair spiął się cały czując jak dygocze na całym ciele. Z całych sił zapragnął się odsunąć, postawić pomiędzy nimi granicę. Przecież nie robił tu za kurtyzanę.
- Zostaw go Garro - Clarissa nachyliła się do mężczyzny pieszcząc zaraz jego ucho swymi ustami. - Zajmę się tobą - zapewniła szczebiocząc i prawiąc mu zaraz komplementy, ale Jaszczur odsunął ją od siebie brutalnie.
- Nie, nie - pokręcił głową wstając i zaciskając dłoń na nadgarstku chłopaka. - On się mną zajmie - rzucił ostro, wręcz ciągnąc chłopaka do jednego z wolnych pokoi.
Acair xDDD
— Chcę... — wyznał, przygryzając wargę, gdy zaczęła zabawiać się jego kutasem. Spojrzał jej w oczy, a prącie stwardniało od samego jej oddechu na jego klacie. — Ohhh... A to zależy, czy mogę dojść w twoich ustach, na twoim ciele... W tobie... — sapnął, gdy wsadziła go do buzi, dłoń wplótł w jej włosy, po czym jęknął, czując jak zaczyna go oblizywać. — Tak bardzo chcę dojść...
OdpowiedzUsuńPius
Zagryzł swą dolną wargę do krwi, kiwając głową...
OdpowiedzUsuń— W tobie... — powtórzył, biorąc do dłoni jej piersi, zaczynając miętosić jej sutki. — W cipie, czy w dupie?
Pius
Ennis miała rację, łatwiej byłoby zagrozić, użyć przemocy zamiast argumentów, tylko czy wtedy nie byłaby podobna do swojego wroga? Czym różniłaby się od Szatana, który straszył i manipulował? Wolała podążać ustaloną drogą, na swoich warunkach i starała się trzymać swoich ideałów przy każdej pertraktacji, nie chcąc wpaść w pułapkę Gwiazdy Zarannej. Uśmiechnęła się do Ennis słysząc ją, zakładając włosy za ucho odwróciła ciemne spojrzenie w kierunku pobliskiego okna.
OdpowiedzUsuń— Grożą ci, którzy nie mają argumentów ani nic do zaoferowania — odparła, oblizując kusząco dolną wargę. — Z tego co słyszałam jesteś jedną z lepszych kurtyzan.. Na pewno o twoje uszy obija się dużo plotek, rzeczy jakie mogą mnie interesować. Bądź tu moimi uszami, a będę w stanie ci zaoferować powrót do życia i zerwanie z bytem, który cię ożywił — dodała.
Mela
Pius zachichotał cicho, przejeżdżając językiem po jej dolnej wardze, zostawiając na niej krew.
OdpowiedzUsuń— Runda druga, zatem... — odparł, również łapiąc ją za szyję, by położyła się na ziemi, gdy rozsunął jej nogi, by położyć je na swoich ramionach. Chwilę potem wszedł w jej mokrą cipkę, powoli zaczynając się w niej poruszać. — Ciekawi mnie... Skąd ten wybór? Myślałem, że wolisz w dupę...
Pius
Acair chyba przez moment przestał oddychać, bo nie wiedział kiedy znalazł się tuż przy kotarze. Nie zwracał też uwagi na otoczenie. Niemal biegł za Garro, potykając się raz po raz o własne nogi. Czarne myśli przechodziły przez jego głowę, a on jakoś automatycznie wiedział, że nie może mu się sprzeciwić. Nie poznał jeszcze dobrze zasad Zamtuzu. Dobrze, te dotyczące baru - jasne, miał w najmniejszym paluszku, ale resztę znał trochę gorzej. Nie był pewien czy powinien mu pozwolić na wszystko, czy nie. Niby podczas rozmowy kwalifikacyjnej Ennis wspominała, że tak, ale to była rozmowa dotycząca pracy kurtyzany. Przełknął głośno ślinę. O rany... jeszcze straci tu pracę przez jakiegoś napalonego Jaszczura! Łzy znów wstąpiły mu do oczu, ale pociągnął szybko nosem. Dopiero gdy wpadł z nosem w plecy Jaszczura zorientował się, że ten napotkał na swej drodze Ennis, a jeszcze później dotarły do niego słowa kobiety. Omal nie odetchnął z ulgą. Omal, bo Garro zacisnął dłoń mocniej na jego nadgarstku, aż Acair poczuł w nim ból. Ból, który go na moment zaślepił i już zaraz stał przed Ennis, ale Jaszczur obejmował go ramieniem, a jego język wodził po szyi Acaira.
OdpowiedzUsuń- Zatrudniacie niekompetentnych ludzi - zauważył chłodno, zezując Ennis. - Ten barman mnie znieważył i teraz zapłaci za to - warknął chłodno. - Przepuść mnie, albo pożałujesz! Masz pojęcie z kim rozmawiasz?! - zacisnął swą dłoń mocniej na szyi Acaira. Chłopak zaczął się dusić, ale dalej trzymał nerwy na wodzy, bo Jaszczur zostawił mu wolne ręce i nogi. Wystarczyło tylko odpowiednio nacisnąć i uderzyć i może... może byłby wolny. Tylko znów... przecież wtedy straci pracę! O rany! I jeszcze narobi bigosu Ennis... nie, musiał to przetrzymać.
Acair
— Hmmm... Zatem trzeba o nią zadbać... — odparł, nie szepcząc już, jakoby nie było nikogo w okolicy. Zamiast tego, wszedł w nią do końca, zaczynając mocno i wyuzdanie ją pierdolić. Po dłuższej chwili, wyjęczał.
OdpowiedzUsuń— Zaraz dojdę...
Pius
Garro warknął coś z wyraźnym niezadowoleniem, jeszcze chwilę piorunując wzrokiem Ennis, ale w końcu puścił Acaira, odsuwając się od obu kobiet.
OdpowiedzUsuń- W porządku - warknął. - Liczę na najlepszy serwis od tej pory - tu zerknął na chłopaka chłodno. - Pierwszorzędny - dodał jeszcze, kiedy chłopak na ugiętych nogach kaszlał nabierając łapczywie powietrza w płuca.
- Przepraszam - wymamrotał do właścicielki i do Ennis w jednym, po czym całkowicie odruchowo wpadł w ramiona tej drugiej, zaciskając mocno powieki i dygocząc na całym ciele. - Przepraszam, ja... ja za chwilę przejdzie - zapewnił. Te wszystkie emocje, które czuł. Ten swój własny, wewnętrzny konflikt i ta groźba w głosie Garro, gdy mówił o pierwszorzędnym serwisie... To wszystko go przytłoczyło. Na chwilę, na jedną krótką chwilę.
- Przepraszm, ja nie chciałem... on mi... on - zacisnął wargi. - Nie zauważyłem... jak podkłada mi nogę... - wydusił, dalej wciskając głowę w Ennis, żeby ukryć się przed spojrzeniami innych. O rany, jaki był żałosny!
Acair
Gdy zaczął w niej dochodzić, nie mogł przestać dyszeć, skręcał się z rozkoszy, wił nad nią, patrząc w jej oczy, kiedy duża ilość spermy zaczęła tryskać wprost do jej macicy. Po ilości spermy mogła poczuć, że nie robił tego przez kilka dobrych miesięcy.
OdpowiedzUsuńPo szczytowaniu opadł na ramiona, przed jej twarzą, uśmiechając się zbereźnie.
— Jesteś niesamowita.
Pius
Wyszczerzył się, z cichym chichotem, patrząc na nią z góry, gdy wczesała w niego swe palce.
OdpowiedzUsuńSłysząc jej pauzę, przekręcił głowę na bok.
— Coś nie tak, Enn? — zapytał, nadal drgając w środku jej waginy.
Pius
— Cóż... Zawsze możemy się po prostu przeteleportować do Wolnej Wisterii. Według mnie, rzyganie to dobra cena, za przemierzenie kilkudziesięciu kilometrów w chwilę... — zaczął, mrużąc oczy, gdy wspomniała o tym, co wcześniej się wydarzyło w jej ojczyźnie. — Wiesz, nie chcesz mówić, nie mów. Po prostu wiedz, że jak ktoś jeszcze raz na ciebie rękę podniesie, to będzie ostatni raz, jak ta ręka jest w zestawie z jego ciałem. Tyle i aż tyle. — odparł, oddając jej pocałunek, po czym powoli z niej wyszedł, przez co sperma rozlała się między ich nogami.
OdpowiedzUsuń— Obmyjmy się jeszcze w źródle...
Pius
Do Acaira jeszcze za dużo nie docierało. Nie widział nawet tych wszystkich spojrzeń, zainteresowania. Ukrył się przed tym w Ennis i wyłączył wszystko dookoła. Dopiero nienaturalne poklepywanie po głowie kobiety trochę go otrzeźwiło. Zerknął na nią zapłakanymi oczyma i przytaknął ostrożnie, pozwalając się zaprowadzić do pokoju, gdzie usiadł na łóżku, bezradnie zaciskając dłonie na swych kolanach.
OdpowiedzUsuń- Uhm dzięki - wydusił z siebie, nabierając głębokiego oddechu w płuca. - Zaraz przejdzie... to nie pierwszy raz, jak... - zgrzytnął zębami. - Po prostu dawno już żaden z klientów tak na mnie nie zareagował - westchnął ciężko. - A ja... wiesz, ja to jednak jestem głupi - spojrzał na nią. - Zamiast myśleć o tym, że przecież on mnie może zabić i myśleć jak się uwolnić... ja tylko myślałem o tym co zrobić, żeby nie narobić ci kłopotu - podrapał się lekko po głowie, zsuwając na chwilę buty i kładąc się na łóżku. - Głupota, nie? - zaśmiał się cicho. - Narobiłem ci ich w ten sposób...
Acair
- Tak - westchnął ciężko, przyciskając dłonie mocniej do oczu i chwilę tylko oddychając głęboko. Odwrócił się tylko do niej, ale nie przytulił się, czując że Ennis po prostu sobie tego nie życzy, a o ile z Onyx robił co chciał tak tu... gdzieś czuł, że ta granica na te chwilę musi zostać.
OdpowiedzUsuń- Sama mi mówiłaś, że trzeba robić tak, żeby klient był zadowolony - zacisnął mocno wargi. - Więc... no ja nie chciałem nikomu wam kłopotu robić, nikomu... a tobie tym bardziej, bo przecież głównie dzięki tobie tu jestem. I już tak się cieszyłem, że no coraz lepiej mi idzie, a dzisiaj... mamcia postawiła wszystkim drinka. Przeze mnie... takie koszta - zagryzł mocno wargi. - Zwolni mnie, na pewno - poczuł jak robi mu się nie dobrze i znów przycisnął dłonie do oczu, wpadając w niekontrolowany płacz. Znowu zostanie na lodzie.
Acair
— Tylko proponuję. Jak masz nogi, żeby przejść tą całą drogę na piechotę, w towarzystwie, które cię będzie co chwila rozpraszać, to proszę bardzo. — odparł, wchodząc do gejzera, zaczął rozkoszować się gorącą wodą, patrząc na Ennis z błogim spełnieniem.
OdpowiedzUsuń— Cóż... Możesz mnie nająć na stałe. Nie żebym miał akurat cokolwiek do roboty... Ale chętnie porobię na ochronie. Chyba, że wolisz karków z papką zamiast mózgu...
Pius
Musiał przyznać, że wieczór w Wolnej Wisterii był niesamowity. Nie korzystał jeszcze z żadnych pieszczot, ale z każdą wypitą szklanką alkoholu, nabierał coraz to większej ochoty. Znajomy ostatnio polecił mu taką zabawę, mówiąc że można popatrzeć na piękności z całego świata. I cholera nie zawiódł się. Widział tutaj tyle rogatych piękności, że czuł dreszcze na całym ciele. Jedna nawet dała rozbierany pokaz dla wszystkich, a on miał to szczęście, że patrzył z najlepszego miejscu na cudowne, ogromne rogi smoczycy. Cholera, jak on wielbił rogate kobiety. Gdy wypił już dwie pełne butelki kolorowego cuda, którego nazwy nie pamiętał oraz kilku sporych kuflów piwa, naprawdę naszła go ochota na swego rodzaju amory. Jakby mógł sobie odmówić spędzenia upojnej nocy ze swoimi ideałami piękna. Przecież było w czym przebierać, prawda? Po sali chodziły rogate kelnerki, striptizerka. Na pewno jakaś musiała być dostępna do zabawy. Wstał chwiejnym krokiem od swojego stolika, po czym podszedł do rajfurki z uśmiechem. Skłonił się delikatnie przed nią, bo wydało mu się to w tym momencie na miejscu. W końcu prosił o bardzo ważną, skupiającą się na nim usłudze.
OdpowiedzUsuń— Witaj, droga Pani — zaczął, prostując się. Mimo wszystko przestępował z nogi na nogę, nie mogąc za bardzo skupić się przez alkohol oraz buzujące podniecenie. — Chciałbyś zamówić noc z waszą najpiękniejszą, najcudowniejszą kurtyzaną. Oglądałem je cały wieczór, są cudowne, jedne z najpiękniejszych w całym Mathyr. O tamta, jest dostępna — wskazał palcem na białowłosą heimerunkę. Nia patrzył w tamtą stronę. Był pewien, że wskazał na młodą smoczycę. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że powinien być bardziej konkretny. Swoją drogą, to było niesamowite, że mimo swojej postawy, chwiejnego kroku i całego ogółu upojenia, mówił z tak dobrą dykcją. Nie myląc się ani razu. Ach, Oclarskie szkoły.
— Bo jest wolna, prawda? — zapytał jeszcze dla pewności. Usłyszał potwierdzenie. Posłusznie zapłacił, zamawiając pokój z ogromną balą wody, do tego sole trzeźwiące. Nie dziwił się, że kazali mu już teraz zapłacić. Wszedł w końcu ze sporym mieczem i chociaż oddal go w depozyt, należało dbać bezwzględnie o bezpieczeństwo tutejszych piękności. Jeden z ochroniarzy odprowadził go do pokoju, a Nylian już za zamkniętymi drzwiami rozebrał się do bielizny i wskoczył do wody. Och, cholera, jakże on tego potrzebował w tym momencie.
Nylian
Chłopak wzruszył lekko ramionami. Jasne, że Ben go wprowadził, ale chyba zapomniał o podobnych sytuacjach. Spojrzał na nią, gdy położyła się na plecach i jakoś tak odruchowo przylgnął do jej boku, oddychając głęboko.
OdpowiedzUsuń- Tylko na chwilę - poprosił ją, bo mimo wszystko strach jeszcze go trzymał. Powoli przechodził, ale gdzieś pozostał i chciał żeby poszedł w zapomnienie. A przy niej jakoś było mu z tym łatwiej. - Ona? - zdziwił się cicho. - A nie przypadkiem najfajniejsi ludzie pod słońcem? - uśmiechnął się do niej figlarnie, gdy tak wspomniała o tym co ją tu trzymało. - Tylko... tylko nie odchodź bez pożegnania, okay? - poprosił ją jeszcze.
Acair
Obserwowała ją z pewną dozą satysfakcji na pokaz, który jej oferowała, z nieprzeniknionym uśmiechem. Dziwne było to, że kobieta pomimo obnażenia jej tajemnicy nadal zachowywała pozory, grała. Niewiele osób dalej trzyma fason, gdy ktoś postronny dostrzeże to co jest pod maską.. Doceniała to. Z pewnością przyda się w przyszłości.
OdpowiedzUsuń— Skąd? Moja siostra jest w tym samym miejscu co ty, martwa ale nie w zaświatach.. i jest przy nim. Przy bycie, który kontroluje każdą śmierć. Wiem, widziałam go. To nie jest jakiś zwykły szaman, nie kosiarz dusz.. Ale sama Śmierć — odparła, prostując się, dłoń wyciągając do policzka kobietki. Pogładziła opuszkami miejsce przy ustach zmierzając ku bronie. — Mogę powiedzieć ci więcej, niż sama wiesz. O duszach, o ciałach, o tym jak można odwrócić proces śmierci, jak przywrócić duszę z zaświatów.. O tym, by znowu poczuć oddech w piersi, mieć żywe ciało, a nie coś podtrzymywane tylko z pomocą magii. Nie wiem tylko, czy jesteś na coś takiego gotowa, kwiatuszku.
Mel
— No nie jest zobowiązująca... Tak jak dużo innych rzeczy... — szepnął, dłonią delikatnie przesuwając po jej ramieniu. — Dziesięć sztuk złota na tydzień, co by mi na jedzenie starczyło... A reszta może nie być... Utalona. Nie chcę, żebyś myślała, że płacisz mi swoją cipą. Chyba że tak wolisz. — wzruszył brwiami, po czym rozłożył się wygodniej w źródle, relaksując się przy tym kompletnie.
OdpowiedzUsuńPius
Złapał jej dłoń w palce, po czym zachichotał, by podejść bliżej, by zrelaksować się z nią kompletnie.
OdpowiedzUsuń— Witaj, szefowo. — odparł Pius, po czym przymknął oczy delektując się w cieple gejzera.
Pius
To prawda, nie dbała teraz o prezencję. Wierzyła w dyskrecję Wisterii, a nawet gdyby ich wizyta miała stać się obiektem cudzych rozmów, czy sprzedawanych informacji, cóż, Nalea nie miała zamiaru zdradzać żadnych ważnych informacji o sobie. Była jedynie sfrustrowaną kobietą, która poszukiwała odrobiony zwykłej, nieprzesiąktniętej podtekstem rozrywki. Tutaj za to płacili, więc musieli spełnić jej małe marzenie. Nieważne co Ennis myślała o niej, była zmuszona nie stwarzać jej zawodu, tak długo jak ona traktowała ją z odpowiednim szacunkiem. Uśmiechnęła się do kobiety delikatnie kręcąc głową.
OdpowiedzUsuń— Nie musisz się martwić, nic tak nie podkręca popularności artyście jak mała kontrowersja, więc jeśli ktoś zacznie plotkować ze chodzą się zaspokoić po zamtuzach, będzie o mnie głośno, więcej osób przyjdzie na moje występy chociażby po to, żeby pogadać o tym czy to prawda. A mieszek będzie napełniać się sam. Dosyć wygodne, nieprawdaż? — zaśmiała się. Chociaż szczerze nie sądziła, aby ta wizyta faktycznie miałaby się odbić jakimkolwiek echem w jej życiu.
— Obawiam się, że jestem tutaj, ponieważ aktualnie nie mam żadnych znajomych, których mogłabym zaprosić na miły wieczór przy kartach i winie, ale jeśli aż tak bardzo Ci zależy, zastanowię się, kto wie, możemy będziemy potrzebować akompaniamentu do rozmów, a słyszałam Twój głos. Jest naprawdę dobry — zaproponowała, sięgając po talie z kartami. Przetasowała obie, po czym podała jedną Ennis.
— Gwint to bardzo prosta gra, zaufaj mi — zaczęła, rozdając z każdej talii po dziesięć kart. — Chodzi o to, żeby wygrać dwie rundy, wygra ten kto ma więcej punktów siły bojowej jednostek. Gramy taliami Wolnych Miast. Uważam, że sa najsilniesi. To są karty szpiegów, jeśli go zagrasz możesz dodać dwie karty, ale Twój przeciwnik ma większą siłę, to karty pogody, manekiny, którymi podmieniasz jednostkę i cofasz do swojej ręki, pożoga, który niszczy wszystkie najsilniejsze jednostki… Masz jeszcze jakieś pytania, czy chcesz uczyć się w trakcie gry? — wyjaśniała wszystko, pokazując po kolei wszystkie ważniejsze karty.
Nalea
— Czyli ty tutaj pracujesz?! — zapytał Tzun, wyraźnie skonfundowany, gdy zobaczył w tym poczciwym przytułku, takiego łachudrę jak Piusa Znachora, pierdolonego eks księdza ruchacza leśnego, druida dusz spragnionych cielesności i schizofrenika, który w ogóle zmienił swój wygląd nie do poznania.
OdpowiedzUsuń— A ty tutaj chadzasz? Myślałem że się bardziej szanujesz, panie orku. — heterochromy chłopak popatrzył na rosłego berzerka, mierząc go od stóp do głów. Musiał przyznać, Tzun wyglądał jak trzydrzwiowa szafa przy trzydrzwiowej szafie. W głowie pojawiła mu się myśl, że waży tyle, białowłosy waży tyle co jedno kolano Tzuna.
— No a co w tym dziwnego, przecie trzeba się jakoś rozerwać. W dodatku mam tutaj dobrą znajomą, która...
Obaj mężczyźni spojrzeli na Ennis, która wyszła z pomiędzy tłumu ludzi.
— O! Ennis! — powiedzieli z entuzjazmem, w tym samym momencie. Po czym spojrzeli na siebie, z pytającym wzrokiem.
Tzun & Pius
— Od tego tu jestem — zbliżyła ku niej twarz, tak blisko, że praktycznie stykały się nosami.. Trąciła ją delikatnie koniuszkiem zadartego noska, zsuwając źrenice z jej oczu, na policzki, na usta, biorąc w płuca głęboki oddech. Zapach kobiety był zniewalający, kręciło się od niego w głowie i Melanie nie była wyjątkiem, przez chwilę nawet miała ochotę ją pocałować..
OdpowiedzUsuń— Aby sprawić, że będziesz gotowa.. Na wszystko, by tylko odzyskać wolność — przesunęła dłonią po biodrze kobiety, zsuwając się powoli do dłoni. — Życie.. Dam ci wszystko co utraciłaś — chwyciła rękę kobiety zbliżając ją do swoich ust, całując delikatnie wierzch.
Mela
Kiedy spojrzał w stronę drzwi dojrzał jakąś nierogatą kobietą. Wzruszył ramionami na jej widok. Musiała pewnie przynieść mu te sole trzeźwiące przed główną atrakcją jego wieczoru. Posłał jej delikatny uśmiech. Na tyle ile był w stanie kontrolować mimikę swojej twarzy, która po prostu zdradzała jego stan emocjonalny, a teraz był wyraźnie podekscytowany, więc na dobrą sprawę jego uśmiech było o wiele bardziej zaczepny niźli delikatny.
OdpowiedzUsuń— Masz te sole, tak? Zanim przyjdzie kurtyzana? To podaj mi je proszę, za wygodnie tutaj, żeby się stąd ruszać — powiedział do kobiety, przeczesując mokrymi dłońmi włosy, odkrywając tatuaże na czole. Zresztą, kobieta miała doskonały widok na większość tatuaży Nyliana, a także jego umięśnione ciało. Nie był co prawda typowym osiłkiem, jego figura była bardziej wysoka i szczupła, ale lata treningów robiły swoje.
Nylian
— Wspólny wieczór? Co masz na myśli? — zapytał Pius, patrząc na nich obydwoje ze zdziwieniem.
OdpowiedzUsuńA ork się uśmiechnął szerzej.
— Bo widzisz, jak widać, wspólna znajoma... Ma pewien problem. A raczej, życzenie, które chciała spełnić, kiedy ostatni raz się z nią widziałem...
Pius popatrzył na Ennis ze zmrużonymi oczyma, przekręcił głowę na bok, nie bardzo będąc w temacie. — Bo widzisz młody, Ennis chciałaby trójkąta w formule MMK. Bo KKM jej się już znudziło.
Pius zmrużył oczy jeszcze bardziej, do punktu, w którym były prawie zamknięte.
— I co, miałbym nibi się z wami przespać...
— No. Jak chcesz. C'nie Ennis? Nie byłoby chyba problemu?
Pius popatrzył jej w oczy, a na jego twarzy zawitał delikatny uśmiech.
— Wpadłem, bo nie mam nic ciekawego do roboty. Ale chyba coś już się pojawiło na horyzoncie...
Pius & Tzun
Pokiwała głową.
OdpowiedzUsuń— Nalea Virrieth we własnej osobie. Nie wiem czy słyszałaś, jeśli nie, to gwarantuję, że kiedyś moje imię na ustach wszystkich fanów dobrej zabawy z klasą — przedstawiła się nieco dokładniej niż wcześniej. Chciała w sumie po prostu sprawdzić czy kurtyzana w ogóle kojarzyła, że istnieje ktoś taki jak ona. Jeśli nie, cóż będzie musiała się o wiele bardziej postarać ze swoją karierą, bo stałaby w tragicznej pozycji. Przecież jej dzieła sprzedawały się naprawdę dobrze, nie wspominając o wszystkich koncertach jakie organizowała.
— Masz naprawdę ładną barwę, nie umniejszaj sobie — odpowiedziała. Co prawda Ennis mogłaby więcej ćwiczyć, aby poprawić swoje umiejętności, ale przecież to nie było jej głównym zajęciem, a ona sama nie powinna tworzyć sobie niepotrzebnej konkurencji.
— Grajmy więc! — zaproponowała, wyciągając kartę szpiega i kładąc na stronę kurtyzany, po czym dobrała kartę. — To mój ulubiony początek. Wystawianie szpiegów w pierwszych turach jest jedną z lepszych metod rozgrywania partyjek — wyjaśniła swój ruch.
Nalea
Tzun zmrużył oczy, patrząc na nefalema.
OdpowiedzUsuń— No co. Wypaplało mi się. — odparł Pius, rumieniąc się trochę.
Tzun się zastanowił, bardzo mocno, przez co jego czoło spowiły zmarszczki.
— W sumie, czemu nie. Z facetem jeszcze nie spałem.
Pius spojrzał w oczy Ennis, po czym pokazał jej okejkę.
— Czyli nie byłoby problemu, aby dostać prywatny seans? — zapytał ork, patrząc na białowłosego. — W końcu ten tu się chwalił, że ma znajomości... Może znalazłoby się jakieś prywatne pomieszczenie... Z rurą albo czymś innym... Wiesz o co mi chodzi, słonko... — szepnął na jej ucho, długą czarną brodą zahaczając o jej bark.
Tzun & Pius
Obaj ruszyli pod rękoma Ennis...
OdpowiedzUsuńGdy przeszli do pokoju vip, Pius rozejrzał się wokół, po czym klapnął obok Ennis. Tzun natomiast patrzył na niego z wwiercającym spojrzeniem.
— No leć ptysiu, bo jak ja wejdę na rurę, to się załamie. — rzucił ork, po czym klepnął go w dupę, gdy białowłosy ruszył do rury.
Ork natomiast rozsiadł się wygodnie, po czym objął Ennis swoim gigantycznym ramieniem.
— A widzisz, cholera wie, może go zrekrutujecie na stałe... — szepnął na jej ucho, po czym delikatnie ucałował jej szyję.
Wtedy Pius, patrząc na nich, zaczął powoli kręcić biodrami, obchodzić rurę... Zawsze się zastanawiał, jak to ustrojstwo działało, bo widział na pokazach w Oxionie, jak tancerki trzymały się na niej do góry nogami, na jednej ręce... Spojrzał dwójce w oczy, a jego koszula zsunęła się z jego klatki piersiowej, zmieniając się przy tym w złoty pył. Imperius został w samych spodniach i butach, toteż ruszył do Rury, by zakręcić się na niej, wyginając tym samym umięśniony brzuch do przodu, eksponując chude, lecz ładnie zarysowane mięśnie.
— Oho... — zachichotał Tzun, delikatnie się oblizując. — Jeszcze trochę i to jemu będziemy musieli oboje zapłacić...
Pius & Tzun
Poczucie bezpieczeństwa? Akurat tego jednego jakoś specjalnie tu nie czuł. Uznał jednak, że to tylko jego odczucie i zagryzł wargi, żeby niepotrzebnie coś palnąć, a gdy się odsunęła nie bawił się w ponowne przytulanki. To jeszcze nie był ten etap. Małymi kroczkami i do przodu.
OdpowiedzUsuń- To dobrze - odparł zaskakująco szczerze. Akurat bez niej miał wrażenie, że bez Ennis to już nie byłoby to samo. Zamknął oczy słysząc o wskrzeszaniu, po czym otworzył je po chwili i usiadł po turecku.
- To niebezpieczna zabawa - oznajmił jakoś tak od razu robiąc się poważniejszym, spoglądając po niej uważnie. - A kogo chcesz wskrzesić? Im dawniej zginął tym mniejsze szanse na powodzenie - mruknął krótko.
Acair
- Lubisz tam chodzić? Do Heim? - zapytał jej spokojnie. - Sama mówiłaś, że boisz się wody... nie zmuszasz się czasem do tych odwiedzin? - zainteresował się szczerze zmartwiony jej słowami.
OdpowiedzUsuń- Tego nie powiedziałem - pokręcił przecząco głową. - Mężczyźni to jeszcze większe szuje od kobiet - rzucił z zażenowaniem. Nie raz przecież słyszał o tym co taki potrafi kobiecie zrobić, a potem jeszcze ten cały burdel z Gavinem. Wzdrygnął się na samo wspomnienie. - Nie wkładaj w moje usta słów, których nie wypowiedziałem - rzucił trochę chłodniej, zaciskając przy tym lekko pięść. Cóż miał czasami wrażenie, że myślał równie źle o kobietach co i o mężczyznach, ale odrzucił tę myśl tak szybko jak się pojawiła. Pozytywy. Powinien skupić się na pozytywach.
- Miło mi, że tak sądzisz - wywrócił oczyma i uśmiechnął się do niej lekko. - Ale uczucia to coś nowego... tzn dla mnie to coś nowego. Cholernie się w nich gubię - przyznał jej bez bicia, smakując swojego pasikonika i powoli go przeżuwając.
- Przepraszam - wymamrotał wyczuwając jej zmianę nastroju. - Nie wiedziałem... to znaczy ech tak, to że potrafią wskrzeszać to jest fascynujące dla mnie - przyznał zaciskając mocno wargi. - I tak, chciałbym zobaczyć ten proces... może nawet przeprowadzić, ale... nie czyimś kosztem - zacisnął mocno wargi i odsunął się od Ennis, chcąc jej dać trochę przestrzeni. Miał wrażenie, że niepotrzebnie nacisnął jakąś delikatną strunę i teraz... teraz musiał z tym sobie jakoś poradzić. Boże... kobiety były skomplikowane!
Tony
Acair nie był pewien czy to dobry pomysł dzielić się z nią całą swoją wiedzą. Poza tym musiałby zweryfikować parę informacji, bo uczył się o tym będąc jeszcze na pustyni, a od tego czasu minęło tak dużo czasu, że aż jego samego to przerażało.
OdpowiedzUsuń- Ennis... po co ci te informacje, skoro nie chcesz nikogo wskrzeszać? - zapytał jej ostrożnie, niezbyt skory do wchodzenia we wymianę informacji nie znając powodów drugiej osoby. Już raz popełnił ten błąd, skutkiem czego było jego wygnanie, drugi raz nie zamierzał tego zrobić.
- Musiałbym zweryfikować swą wiedzę - dodał krótko. - Ale skutki uboczne to między innymi odczuwanie tego co czuł posiadacz serca, jego wspomnienia również mogą pojawiać się w głowie, zmiana charakteru... - wymienił kilka skutków, żeby dać jej cokolwiek. Nie zostawić kompletnie na lodzie, w razie gdyby jednak nie miała czystych intencji.
Acair
Pius ich nie słuchał. W pewien sposób dał się porwać swej artystycznej, nigdy nie spełnionej stronie. Owijał się wokół rury, niczym wąż, gdy jego rogi zaczęły powoli wychodzić na wierzch, a skóra zaczęła szarzeć, gdy mięśnie napinały się w erotycznym tańcu. Delikatnie przesunął palcami po rurze, patrząc przy tym Tzunowi w oczy, po czym sprawił, że jego spodnie rozpłynęły się w szarej mgle, zostawiając go jedynie w samej bieliźnie. Od razu sięgnął ręką po olejek, który leżał na scenie, by zacząć powoli rozprowadzać go na swoim ciele, brzuch, klatka, uda, ramiona... Teraz w nikłym świetle rozbłyskały...
OdpowiedzUsuń— Ach... Czyli taniec jest już opłacony... Dobrze wiedzieć... — mruknął, szepcząc jej do ucha, po czym położył dłoń na jej nagim udzie, szorstkimi palcami przesuwając po delikatnej skórze, gdy w tym czasie jego usta przywarły do jej szyi, do miejsca, gdzie delikatna skóra wręcz prosiła się o pieszczotę. Całował ją powoli, erotycznie, z pożogą w oczach obserwując reakcję heimurinki, gdy jego palce na jej udzie powoli zaczęły kroczyć w stronę jej krocza.
Pius widząc to, przygryzł wargę, a jego bielizna wyraźnie się naprężyła, gdy spotkał się oczyma zarówno z Ennis, jak i Tzunem.
— Zróbmy show, zatem... — mruknął ork do jej ucha, po czym wrócił do obcałowywania jej szyi z większą pasją, tym samym mocno zaciskając palce na jej górnym udzie...
Pius & Tzun
Tzun zachichotał, bo miała rację. Chłopak wyglądał, jakby był w swoim świecie... Ork natomiast pomógł jej zasiąść na swoim udzie, by zacząć nim delikatnie poruszać, tak, by ocierała się kobiecością o jego nogę.
OdpowiedzUsuń— Czemu by się nie rozkręcić, mała? — szepnął ostro do jej ucha, po czym dłońmi powiódł do jej pośladki, by wpić się w jej usta, wystającymi kłami przejeżdżając po jej górnej wardze.
Pius widział, co wyprawiają, patrzył na nich z głodnym wzrokiem, jakoby oboje go podniecali do granic możliwości. Podszedł do nich, pomiędzy nogi Tzuna, by zacząć całować udo kobiety, jednocześnie dłonią sięgając do spodni Tzuna, zaczynając masować jego fiuta przez spodnie. Ork sapnął, całunki w usta Ennis stały się intensywniejsze, natomiast Pius ocałowywał udo kobiety powoli, patrząc na nich z porządaniem.
— Ja wam może zrobię Show, co wy na to?
Pius &Tzun
Chłopak popatrzył na nią z mieszaniną zaciekawienia ale i jakiegoś przerażenia w oczach. O rany! Co ona musiała wycierpieć, że ją wskrzeszano? No i później też. Pokiwał szybko głową. Jaką by paplą nie był, potrafił trzymać język za zębami, kiedy tego chciał. Onyx tego nie rozumiała, ale miał nadzieję, że Ennis już tak.
OdpowiedzUsuń- Dobrze, ale jak będą mnie torturować to powiem na pewno - ostrzegł ją szybko. Niski próg bólu robił swoje. Już klapsy które otrzymał od jaszczura bolały diabelnie, a co dopiero mówić o prawdziwych torturach.
- Jakoś serca... jego pochodzenie może wpłynąć na twoje zachowanie. Czytałem też, że czasami, w rzadkich przypadkach... zmienia się wygląd osoby, która została wskrzeszona, ale co do serca w całości... musiałbym to sprawdzić - przyznał szczerze. - Nie chciałbym cię wprowadzać w błąd - wyjaśnił, kręcąc dalej głową. To co on przeszedł przed chwilą to było nic takiego, a ona została wskrzeszona.
- O rany... - powtórzył i choć Ennis się to nie podobało, przytulił ją mocno do siebie, żeby pogłaskać ją po głowie. - Ale to nie ma znaczenia. Jesteś po prostu sobą... może nieźle połataną, ale sobą.
Acair
— Chodziło mi o trzeźwiące, szczerze nie wiem jak wyglądają te stosowane u was, ale Ty Panienko powinnaś wiedzieć, prawda? — odpowiedział, rozsiadając się jeszcze wygodniej w mosiężnej bali, odchylając głowę do tyłu. Zaczerpnął powietrza w płuca. Na Selemene, jakżesz tutaj było przyjemnie. Nie pamiętał, kiedy ostatnio mógł kąpać się w takich luksusach. Siostra zawsze mu odmawiała pobytu w łaźniach, jako że jako darmozjad i oferma nie zasługiwał. Cóż, nie jego sprawą było wykłócanie się o dostęp do czegoś co należało do niej. A teraz tutaj, mógł zaznać słodkiego bogatego życia po całości. Tak jak kiedyś. Może jednak czasami tęsknił za niektórymi aspektami Oclarii. Kiedy usłyszała jak coś podnosi, spojrzał na nią pytająco, aby w ostatniej chwili złapać kulkę, tuż przed swoim jakże przystojnym, w jego skromnym mniemaniu, nosem.
OdpowiedzUsuń— Ładny rzut – mruknął, po czym wrzucił przedmiot do wody. — Rozumiem, że to postawi mnie do trzeźwości, tak? Jak już będę mógł zacząć prawdziwą zabawę — zapytał jeszcze, mając oczywiście tutaj na myśli przybycie jakiejś pięknej rogatej kobiety.
— Podać? Hmm… w sumie dawno nic nie paliłem. Są może jakieś tytonie smakowe? Fajki wodne, albo bagienne ziele? W końcu dwa skręty na dobę są tutaj legalne, chyba że coś się zmieniło? Zapłaciłem z góry za obsługę królewską, więc chyba takie luksusy są w cenie? — wyrzucił jeszcze z siebie patrząc jak kobieta szykuje się do wejścia. Wzruszył ramionami. Może po prostu miała dotrzymać mu towarzystwa zanim przyjdzie jego kurtyzana? Był jeszcze zbyt pijany żeby połączyć logicznie fakty.
Nylian
Odetchnęła, kiedy przyznała, że o niej słyszała. Praca elfki na szczęście nie poszła na marne. Mimo wszystko, nie zamierzała przestać się starać. W końcu to było jej życiowe marzenia. Zaśmiała się na wspomnienie o urodzie.
OdpowiedzUsuń— Uwierz, słyszę je nawet personalnie. Te wulgarne też. Piętno pięknych kobiet, prawda? Sama pewnie się z tym spotykasz na co dzień. Pozwól też, powtórzyć co słyszysz zbyt często, ale to naprawdę miło spędzić czas z tak piękną i miłą damą jak Ty — odpowiedziała, popijając przy tym odrobinę słodkiego alkoholu. Zaśmiała się na wspomnienie o syrenie.
— Nie wiedziałam, że ktoś używa takiego określenia. Miałam okazję odwiedzić Twoją krainę, dzięki gościnności tamtym ludzi. Pozwolili mi oddychać pod wodą, nie przypominasz syreny, a Twój głos jest piękniejszy niż te, którymi do mnie przemawiały — puściła do niej oczko, posyłając figlarny uśmiech. Może i nie miała ochoty na seks, ale niewinne flirty i komplementy zawsze przyjemne do wymiany, czy zwykłej, uroczej zabawy słownej.
— Dzięki temu dobierasz dużo kart na początku, dajesz sobie pole do popisu i przejęcia partii do samego końca. Można nieźle zarobić na niewinnych rozgrywkach karcianych, zwłaszcza przy podpitych jegomościach. Mogłabyś kiedyś spróbować. Nauczę Cię, to przednia zabawa, kiedy ogrywasz pewnych siebie… ogierów — zaśmiała się kontynuując grę.
— Najbliższy aktualnie będzie w kabarecie, który planuję otworzyć. Teraz nie koncertuję, żeby przyciągnąć jak największą rzeszę zainteresowanych i stęsknionych. Byłabyś zainteresowana odwiedzinami? Może jakimiś gościnnymi występami? Z pewnością przyciągnęłabyś tłumy, a biorąc pod uwagę Twoją profesję, byłabyś też świetną aktorką, gdybyś miała ochotę — zaproponowała. Cóż, miała zamiar posiadać bardzo bogatą ofertę występów. Przyda jej się każda chętna, utalentowana osoba.
Nalea
Tony zacisnął mocno wargi słuchając jej. Nie bardzo rozumiał zdziwienia kobiety. No dobrze, może i pytał o rzeczy osobiste. Być może i przekraczał sferę zwykłego klienta, ale przecież klientem nie chciał być. Milczał jednak nie wiedząc co powinien odpowiedzieć, żeby niczego nie zepsuć. Matko jaki był beznadziejny w te klocki. Aż poczuł czerwieniące mu się policzki. Nabrał głębokiego oddechu w płuca.
OdpowiedzUsuń- Twojego towarzystwa - odparł w końcu, starając się wybrać najbezpieczniejszą opcję. - Chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić - dodał zaraz. - Przestać być klientem... - wymamrotał trochę ciszej. - Ale nie wiem czy ty... no czy ty też byś chciała, a to przecież powinno wyjść od obu stron. Bo co z tego, że ja będę chciał, kiedy ty będziesz to wszystko robiła na siłę? - spojrzał jej prosto w oczy i znów odetchnął. Aż kusiło go, żeby jej powiedzieć, że się w niej zakochał, ale w porę ugryzł się w język. Przecież wtedy na pewno by go olała. I to konkretnie.
Tony
— Mhmmm... Tylko komu by tą przyjemność sprawić pierwszemu... — mruknął, z udawanym zastanowieniem, przekręcił głowę na bok, patrząc zarówno orkowi, jak i Ennis w oczy...
OdpowiedzUsuń— Obsłuż panią... Przecie ja mogę poczekać. — mruknął ork, który zaczął dłonią dobierać się do piersi kobiety, ustami pieszcząc jej delikatną skórę na szyi. Pius natomiast dłońmi złapał za ozdobną bieliznę, jaką miała na sobie kurtyzana. Od razu delikatnie zsunął ją z ud Ennis, tak, by ta po chwili spadła na podłogę. Jego usta od razu zassały się na jej łechtaczce, a gdy wyczuł sok, podniecenie, od razu przeciągnął językiem między jej wargami.
Pius & Tzun
— W końcu były ksiądz... — zachichotał Tzun.
OdpowiedzUsuń— Spierdalaj. — odparł szybko Pius, po czym złapał orka za krocze, wracając do wylizywania Ennis między udami.
— Ohh... No już się tak nie gorączkuj, Piusie... — mruknął ork z przyjemności, jaką dawał mu masaż Piusa. Jego szorstkie palce wkrótce potem wślizgnęły się w biustonosz Hemuirinki, tak, by drażnić jej sutek swą obecnością. — Tylko jak ty nas zaspokoisz, dobroduszna Ennis...
Tzun & Pius
Tony wzruszył ramionami. Nie wiedział czemu. Z góry założył, że Ennis nie zniży się do takiego poziomu aby z nim wyjść na zwykły spacer, gdyby nie zapłacił. A poza tym... im częściej będzie płacił tym częściej kobieta nie będzie z jakimś innym facetem. To przynajmniej w teorii brzmiało jak całkiem niezły plan, teraz jednak gdzieś tam wyblakł.
OdpowiedzUsuń- Bo znam siebie - odparł krótko. - Wiem jak potrafię gadać i ile nerwów psuć i... chyba tylko cudem zdobywam przyjaciół. Tak właściwie to do tej pory jechałem trochę na doczepkę. Byłem tym kumplem mojego przyjaciela... dzięki czemu miałem gromadkę przyjaciół - zacisnął mocno wargi. - Z góry założyłem, że ty nie zniżasz się do takiego poziomu. No wiesz... że celujesz w lepsze znajomości - westchnął cicho, po czym otworzył szerzej oczy. Jezu, jeszcze ją obrazi. - Nie chodzi mi o kasę... - wymamrotał. - Tylko no o ciekawszych ludzi po prostu... i nie tylko ludzi - westchnął najprawdopodobniej dalej się pogrążając i zanim popełnił kolejną gafę, wsunął resztę pasi konika do buzi strasznie się przy tym czerwieniąc.
- Bo nie pytasz - wyjaśnił zaraz. - Nie pytasz o mnie to po co mam opowiadać? - spojrzał na nią poważnie. - Przepraszam, ale tak jak mówisz... to nie tak że można się zaprzyjaźnić od czapy... to z dwóch stron musi być zainteresowanie, a ja nie wiem... no nie wiem czy jesteś zainteresowana - westchnął ciężko, wykręcając sobie przy tym wszystkie palce.
- Nie wiedziałem, czy w ogóle będziesz chciała ze mną rozmawiać. Przepraszam - szepnął całkowicie szczerze.
Tony
Acair nie specjalnie protestował na przytulanki. Jemu się właściwie podobały, ale czuł, że Ennis się do nich zmusza. Odsunął się więc po krótkiej chwili i uśmiechnął się do niej lekko.
OdpowiedzUsuń- Jesteś piękna - zapewnił ją. - Przedtem też byłaś, ale nie ma co patrzeć na przedtem. Teraz żyjesz... masz drugie życie i czas je wykorzystać tak jakbyś tego chciała - pokiwał lekko głową, krzywiąc się na tę jej dramaturgię.
- Poczytam, dowiem się... ale nie graj proszę - wymamrotał cicho. - Nie lubię jak grasz... chcesz mną manipulować - zacisnął mocno wargi. - Nie na tym polega... przyjaźń wiesz? - spojrzał jej prosto w oczy. - A ja... ja chciałbym się z tobą przyjaźnić. Kumplować... tak po prostu - wzruszył ramionami. - Może... może moglibyśmy spróbować to zrobić? - zapytał jej, patrząc na nią wielkimi, błagalnymi oczyma i robiąc przy tym pełną nadziei minę.
Acair
- Wiem, że przychodzi sama - zaprotestował. - Po prostu... - spojrzał jej prosto w oczy. - Po prostu nie chcę ci się narzucać. Jeśli w ogóle nie masz ochoty to po prostu mi to powiedz - wzruszył ramionami i pokiwał lekko głową. - Okay, sprawdzę to. Doczytam, a jak nie to... zasięgnę języka - uśmiechnął się do niej szeroko. - Pracowałem w wielu miejscach i... no niektórzy mnie lubią - dodał zaraz ze śmiechem. - Nie wiem czemu, bo raczej naiwniak ze mnie i fajtłapa, ale no jakoś tak wychodzi - przeciągnął się lekko i położył na jej łóżku. Niedawne zdarzenie z klientem odeszło w niepamięć. Jasne, dalej gdzieś tam trochę się bał, ale szczęśliwie wszystko miało skończyć się dobrze.
OdpowiedzUsuńAcair
— Tak kształtne, że zaraz się nim zajmę, jak nie przestaniesz wodzić za nos... — zarechotał ork, obserwując, jak kobieta wstaje z jego uda, jak oddala się na scenę. Od razu chwycił niezadowolonego Piusa, by ten usiadł obok niego. Od razu powiódł jedną ręką za jego plecy, dłonią wszedł w jego bieliznę, gdzie zaczął zabawiać się na wejściu między jego pośladkami.
OdpowiedzUsuńMłodzieniec nie wytrzymał, jęknął, patrząc z rumieńcem w stronę Ennic, sam ręką powiódł do bielizny orka, by uwolnić z niej sterczącego fiuta, na którego widok wręcz się przeraził.
Tzun zachichotał, przy czym warknął, czując jak Pius zaczyna walić mu konia. Spojrzał Ennis w oczy, przygryzając wargę.
— Nie ociągaj się, złotko... — zaczął ork. — Przejdź do konkretów...
Tzun & Pius
Acair pokręcił lekko głową.
OdpowiedzUsuń- Nie dziękuj - odparł cicho. Przecież to znowu nie było nic wielkiego. Minimum wysiłku, a przecież ona mu tę fuchę tu załatwiła. Chociaż się jej odwdzięczy.
- Tak, tylko nawet naiwniak w końcu zobaczy tę grę - spojrzał na nią z wymowną miną. - Albo po prostu za dużo z wami przebywam i już powoli widzę te znaki - puścił do niej oczko z lekkim uśmiechem na twarzy. - O dobrze, że mnie nie poznałaś wcześniej... wtedy to byłem niezłym fajtłapą... nic mi nie wychodziło. Absolutnie nic. Nul. Nada - roześmiał się serdecznie. - Nogi mi się plątały... - podrapał się lekko po głowie. - A teraz jest trochę lepiej... o mogę ci drinka zrobić? - zapytał zaraz. - W ramach podziękowania za to, że... no że mi pomogłaś - szepnął.
Acair
Tony pokręcił lekko głową i odchylił się lekko, spoglądając w niebo.
OdpowiedzUsuń- Ja wymyśliłem, ale nie teraz. To jest teraz już jestem pełnoprawnym przyjacielem, po prostu na początku. Wiesz sam proces zapoznawczy... byłem tym na doczepkę, a teraz jak mam sam kogoś poznać - zaśmiał się gorzko. - To mnie to przeraża. Tak bardzo przeraża - mruknął i zmarszczył lekko brwi. - Sama odpowiadasz mi wymijająco - przypomniał jej po prostu. - A podobno jestem klientem - zerknął na nią i wzruszył ramionami. - Niebieski - mruknął jakoś tak lekko się przy tym czerwieniąc. - Jak niebo - wymamrotał. - Właściwie to każdy kolor, który przyjmuje niebo... lubię je - wskazał ręką nieboskłon.
- Co ja bym z tego miał? Spacer w doborowym towarzystwie i miłą rozmowę. Tyle mi wystarczy - szepnął cicho, bawiąc się źdźbłem trawy.
Tony
Fiut Tzuna urósł do swojego limitu, przez co Piusowi poleciała ślinka... Obaj spojrzeli na to, jak kobieta zrzuca łańcuchy z sufitu... W lekkim zdziwieniu.
OdpowiedzUsuń— To tam zawsze jest? — zapytał białowłosy. — Miejmy nadzieję, że tylko do zabaw, a nie...
— A tam nie pierdol, klecho. Zaproszeń się nie odmawia... — zachichotał Tzun, powoli wyciągając palec z dupy Piusa. Od razu wstał, rozebrał się do naga i tak dopiero podszedł do Ennis, by złapać ją od razu za ubranie, brutalnie je rozrywając jej stanik, bieliznę... Dopiero ogołoconą, złapał za nadgarstki, oglądając ją, gdy leżała na plecach, na parkiecie.
— Pius... Zakuj ją. Trzeba będzie użyć specjalnych środków... Żeby ją zadowolić.
Młodzian zachichotał, samemu podchodząc nago do kobiety, z erekcją. Złapał za łańcuchy, by zakuć nadgarstki Ennis. Dopiero wtedy ork podniósł ją do pionu. Wtedy chłopaki spojrzeli sobie w oczy, po czym Tzun przywarł ustami do jej cipy, zaczynając agresywnie zabawiać się na jej łechtaczce językiem, a w tym samym czasie Pius splunął do jej dupy, by językiem zacząć ją rozszerzać...
Pius & Tzun
Acair z uśmiechem zabrał się za robienie swojego popisowego drinka, którego nauczył się od Bena, ale dodał co nieco od siebie, żeby tak do końca nie ściągać całości. Spojrzał na nią zaskoczony pytaniem i wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Pochodzę z Fasach - odparł krótko i zwięźle, ale na temat. - Tam nie ma zbyt dużo jedzenia, więc głodówka to nic takiego - uśmiechnął się do niej krzywo, bo na samo wspomnienie o tamtych czasach trochę go mdliło. - Jesteśmy od dziecka uczeni wytrzymałości... w skrócie, mam twardą dupę - wlał jej drinka do szklanki i podsunął pod nos z szerokim uśmiechem na twarzy. - Poza tym... kto mówił, że tak kompletnie źle ze mną było? - uniósł niewinnie brew do góry. - Uczę się gry aktorskiej od najlepszych - posłał jej buziaka w powietrzu i obsłużył jeszcze jedną klientkę, zanim wrócił do Ennis, żeby z zaciekawieniem posłuchać o tym co ma do powiedzenia a propo jego drinka.
Acair
"Wrzeszcząca Lutnia" była jedyną gospodą w Ardei. Gospodą, która przyjmowała w swych progach zabłąkanych gości jak i mieszkańców samej miejscowości, a on miał to szczęście pracować w niej. Tego wieczoru był tam jako lutniarz, bo jacyś ważniacy postanowili wynająć całą gospodę dla własnej uciechy i po kolejnej kolejce alkoholu zaczęły się tańce, harce i zabawy.
OdpowiedzUsuńKlaus mógłby w tej chwili przygrywać ckliwą balladę, a goście i tak tańczyliby we własnym rytmie. Na początku niezwykle mu to przeszkadzało. Teraz zdołał już do tego przywyknąć, więc jedynie zmieniał muzykę pod upodobania pijanych gości. W końcu odłożył lutnię na bok, zarządzając przerwę na podładowanie baterii i zdartego garda. Wskoczył za bar i zerknął na siedzącą przy nim młodą pannę, która dość mocno odstawała od doborowego towarzystwa. Wyglądała na zbyt powściągliwą i dystyngowaną w obliczu tych wszystkich pijaczyn. Nalał sobie wody do szklanki i upił łyk, patrząc jej prosto w oczy.
- Czym cię świat pokarał, śliczna pani? Cóż się wydarzyło, że przystajesz z takim prostackim towarzystwem? - zagaił do niej, stawiając przed nim drinka na koszt firmy (a właściwie swój własny).
Klaus
Zamknął oczy na tę wzmiankę, po czym westchnął przeciągle i pokiwał lekko głową. No jasne, te oczy niestety były jego własnym przekleństwem. Nigdzie już w tłum się nie wtopi. Przynajmniej nie do stopnia go zadawalającego.
OdpowiedzUsuń- Tak? - rozpromienił się na pochwałę drinka. - A gdzie tam, dużo się jeszcze muszę nauczyć - zapewnił ją, a gdy wspomniała o czymś co piecze... zastanowił się szybko, rozglądając się po składnikach. - No to chwilka, zaraz czegoś spróbuję - dodał szybko, zabierając się za próbę idealnego drinka dla Ennis numer dwa. - Jak wyjdzie to nazwę go twoim imieniem - wyszczerzył się do niej radośnie.
Acair
Nagroda? Nie mógł się nadziwić temu stwierdzeniu, dopóki dziewczyna nie dokończyła. Ach tak, była kurtyzaną. To zmieniało postać rzeczy. Mogła zwyczajnie nie mieć czasu na takie przyjemności. Pokiwał głową w zrozumieniu.
OdpowiedzUsuń- Twój sekret pozostanie ze mną bezpieczny - zapewnił ją, wycierając szklanki za barem i przez chwilę obserwując gości, którzy byli zbyt pochłonięci swoim towarzystwem, by przejmować się ich zniknięciem na jakiś czas.
- Pozwól więc, śliczna pani, że porwę cię na spacer przy świetle księżyca, aby pokazać ci naszą Ardeę, która jest dziurą jakich mało, ale za to jaką przyjazną dziurą - rzucił z czarującym uśmiechem, przechodząc przez bar aby stanąć tuż obok niej i podając jej swe ramię, co by mogła się na nim wesprzeć.
Klaus
— Zgrzany, zgrzany... Ty też byłabyś zgrzana... — mruknął ork, odrywając się od jej waginy. Gdy Pius nadal wylizywał jej odbyt, ork podszedł do umocowań łańcuchów, które zauważył, by wciągnąć jej do góry, tak, by Ennis stała na palcach.
OdpowiedzUsuńWtedy podszedł do niej, by podnieść ją na swoje biodra, tak, by oplotła go nogami. Od razu zaczął napierać grubym kutasem na jej ciasne wejście, patrząc jej przy tym w oczy.
Pius natomiast od wstał, wykorzystał sytuację, pozycję, w której Ennis była do niego wypięta. On natomiast nie miał problemu, by wślizgnąć się fiutem w jej obśliniony tyłek. Tak też zrobił, z mocnym sapnięciem obejmując jej kark ustami, zaczynając na nim tworzyć malinkę, ot, na pamiątkę.
Pius & Tzun
— Twój entuzjazm nie porywa... — zarechotał Tzun, wciskając się głęboko w jej cipkę, przez co czuł, jak Pius w środku ociera się o jej ściankę, na którą sam napierał. Oddali się przyjemności, napierali w tym samym momencie, wypełniali ją do końca... Dyszenie Piusa mieszało się z jękami En i warczeniem Tzuna... Po chwili ork przyśpieszył, coraz to mocniej napierając główką na jej wejście do szyjki macicy... Pius ledwo nadążał, lecz też mocniej obijał się o jej pośladki, przez co oboje dawali jej mało miejsca na oddech.
OdpowiedzUsuńPius & Tzun
Tzun wyraźnie odsunął się od Ennis, wychodząc z niej, gdy zauważył u niej kły. To samo Pius, odsunął się, gdy ta zraniła go płetwami, gdy akurat wtulał się w jej plecy. Trzymał się za szyję, z której krew popłynęła ciurkiem.
OdpowiedzUsuń— Emmm... — zaczął Tzun, patrząc na nią ze zdziwieniem. — Jeśli chcesz... — zmrużył oczy, patrząc na młodzika, który upadł na podłogę, a krew zaczęła z niego wręcz sikać...
Pius i Tzun
Pius był ledwo przytomny, jucha zaczęła wypływać mocno z jego rany, która była dość głęboka... I to prosto w jego szyi. Wzrok nefalema był pusty, natomiast materiał szybko przesiąkł krwią.
OdpowiedzUsuń— Lekarza, szybko! — krzyknął Tzun, wylatując z pomieszczenia, zaczął się wydzierać po karczmie, by ktokolwiek im pomógł.
Tzun