Yumi Imito
Mieszaniec nefilima z medium — 24 lata — Nadludzka siła i kontakt z duchami — Brak informacji zamieszkania — Żółnierz
Nie potrafił wyjaśnić dlaczego czasami lubił się unieszczęśliwiać; mimo że nie miał prawa narzekać. Miał dom i rodzinę, ciepłe gniazdo i kogoś kto zastępował mu matkę i ojca, więc dlaczego ruszył tą drogą? Może przez ciążące nad nim wspomnienia o ojcu, o tym że był niewystarczający, że był szalony i nie raz powodowało to u niego frustrację. Wzrok rodziny, która wpatrywała się w niego z niepokojem, gdy usłyszał w swojej głowie pierwszy głos. Mówiła, że ta choroba jest dziedziczna, że to cena za nasze pochodzenie. To miała być cena pochodząca z krwi jaką mieli. Może dlatego się zbuntował? Może dlatego jako gówniarz ruszył pierwszy raz na front, dlatego kontaktował się z duszami zbrodniarzy i wertował księgi, których nie powinien wtedy czytać? Może dlatego ją zabił?
Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo ekscytująco. Rei jako świeżo upieczona mamusia leżała z małym dzieciątkiem w domu Febe. poród poszedł dość gładko i był zwiastunem kolejnej przygody. W końcu teraz będą mogli ruszyć na ratunek Ryu. W danej jednak chwili zaplanowana była mała uroczystość dla upamiętnienia nowo narodzonego Galana. An i Inez zostały wyznaczone do poszukania jadalnych ozdób na zaplanowane potrawy. Dziewczyny mimo różnicy wieku dobrze się dogadywały, poza tym Inez raczej z mało kim się nie dogadywała, a zagadywała wszystkich razem wziętych. Właściwie w czasie tego spaceru to właśnie jej głosik było głównie słychać. Miała naprawdę bujną wyobraźnię i potrafiła zmieniać temat co minutę. An nawet to pasowało, tym bardziej, że dziewczynka nie była w tym paplaniu aż tak męcząca.
OdpowiedzUsuńWszystko szło zgodnie z planem, koszyki dziewcząt były już nieco zapełnione, kiedy nagle fiołkowooka poczuła dziwny niepokój. Zatrzymała się gwałtownie i ręką zagrodziła drogę towarzyszce. Coś było nie tak... Czuła to, coś jakby widziała przed oczyma ranne zwierze, ale... Niczego takiego nie było widać.
- Co jest An? - zapytała zaniepokojona Nes.
- Idź za mną, dobrze? Blisko - poleciła przykładając jednocześnie palec do ust. Inez od razu zamilkła, kiwnęła głową na znak, ze rozumie i posłusznie ruszyła za starszą dziewczyną. Już po chwili do uszu obu dotarł ciężko oddech. An gestami nakazała zatrzymać się czerwonookiej, a sama ruszyła w stronę dźwięku.
- O matko! - wyrwało jej się na widok zakrwawionego mężczyzny. - Halo? Żyjesz? Jasna cholera... Inez, szybko do mnie! - poleciła w obawie, że ewentualny przeciwnik rannego może gdzieś tu nadal być.
- Co Ci się stało?! - wypaliła szybko odkładając koszyk i kucając przy nieznajomym. Zaraz obok nich pojawiła się dziewczynka. Na widok obcego wydała krótki jęk, nie wyglądał dobrze, ale... Prawdę mówiąc widziała już gorsze rzeczy.
Akane i Inez
Dziewczyny spojrzały po sobie nie bardzo rozumiejąc o co mężczyźnie chodzi. Chris? Może to właśnie on spuścił mu taki łomot?
OdpowiedzUsuń- Nie, nie, żyjesz, przynajmniej jeszcze, ale chyba już niedługo - odpowiedziała Inez dość prostolinijnie. An zacisnęła lekko usta. Uch, ta bezpośredniość.
- Wiem, nie powinnam tak mówić, ale... Ja, ja pomogę. Już trochę umiem proszę Pana - czerwonooka zbliżyła się, a jej towarzyszka w ciszy obserwowała nieznajomego. Nieznajomy... Jakoś nie pasowała jej ta myśl, znowu miała to dziwne uczucie. Mogłaby przysiąc, że gdzieś widziała jego twarz, chociaż... Chyba był mniej poturbowany.
- Spróbuję chociaż trochę uśmierzyć ból, niech się Pan nie boi, to czasami dziwnie wygląda, świeci się i...
- Inez - szepnęła starsza, chcąc sprowadzić młodą na ziemię. Znowu odpływała, a teraz to nie było wskazane. Akane wstała i zaczęła obserwować otoczenie. Musiała zapewnić ewentualną ochronę małemu medykowi, chociaż i tak ukradkiem zerkała w jej stronę. Zdolności lecznicze były fascynujące. Inez zacisnęła usta w wąską kreskę i zbliżyła dłonie do ciała Yumiego, przymknęła oczy i zaczęła cicho szeptać, by zaraz wydobyć z dłoni jasne światło niosące ukojenie dla rannego. Mała nie była w stanie całkowicie go uleczyć, ale mogła zabrać chociaż część dolegliwości.
An i Nes
Na rozerwanie koszuli Ines przerwała swój proces leczenia i spięła się wyraźnie. Rany były paskudne i dziewczynka skrzywiła usta w dziwnym grymasie, by zaraz posłać Akane porozumiewawcze spojrzenie.
OdpowiedzUsuń- Cholera... - An przygryzła dolną wargę i odsunęła małolatę od mężczyzny, sama kucnęła obok, skacząc wzrokiem po rannym ciele.
- Nieźle się urządziłeś... - zaczęła szybko myśląc co by tu zrobić. Prawdę mówiąc widziała ratunek jedynie w przetransportowaniu rannego do Febe i już była gotowa działać, gdy ten zaśmiał się niespodziewanie. Dziewczyna zmarszczyła brwi. Akane? Czyli jednak przeczucie jej nie zawodziło... ale... Zacisnęła usta w wąską kreskę. Jak to nie powinno być?
- Kim Ty... - zaczęła i zaraz poczuła lekki zawrót głowy. Przed oczyma mignęła jej twarz dawnego znajomego, a ona upadła na pośladki w geście cofnięcia. Otworzyła oczy szeroko i na chwilę zaschło jej w ustach.
- Yumi? - szepnęła ledwo słyszalnie, ale na tyle by i Ines zrozumiała. Ona również gwałtownie odwróciła głowę w stronę... Brata?!
- Ale... - dziewczynka poczuła coś dziwnego. Czy to był jej Yumi?! Warga mimowolnie zadrżała.
"Ukryj Ines" zabrzmiało w uszach Akane i ta zerwała się na równe nogi.
- Nie! - krzyknęła mała, jednak silniejsze ramię An nie pozostawiało dyskusji. W pierwszej chwili zawładnął ją strach, strach i troska o czerwonooką. Dziewczyna zrobiła nawet kilka kroków w tył, jakby rzeczywiście planowała uciec, ale zatrzymała się już przy czwartym z nich.
- Kurwa mać! - syknęła i złapała Nes mocno za ramiona. - Leć po pomoc, pędź jak wiatr i pluj na każdego kogo spotkasz po drodze, dom jest blisko. Nie zostawię go, obiecuję - zapewniła roztrzęsioną dziewczynkę, która w tej danej chwili miała ochotę mocno uścisnąć An, ale wiedziała, że liczy się każda sekunda.
- Chyba śnisz - Akane wróciła do rannego. - Nikt Cię nie będzie żarł, nie na mojej zmianie - burknęła, po czym, mimo drobnych rozmiarów złapała rękę mężczyzny. Chłop był znacznie większy niż go zapamiętała, był też dużo starszy, nawet starszy o więcej niż przy ostatnim spotkaniu. To jednak nie było aż tak dziwne, cholera wiedziała co go spotkało, a sama An znała kilka osób igrających z czasem.
- Nie unoś mi się teraz dumą, wiem, jestem mała, pomogę sobie piaskiem, już to robiłam, przenosiłam takiego jednego grubego słonia - mruknęła na wspomnienie Gava, po czym zrobiła jak planowała, tworząc znajomemu piaskowy szkielet, aby ten miał na czym się oprzeć, poza nią samą rzecz jasna.
Akane
- Cicho, ja teraz jestem mózgiem operacji, Ty konasz, a Ines da radę. Nie odeszłyśmy daleko, a ta mała ma wiatr w nogach, biega jak szalona. Poza tym jesteś jej bratem, może nie wiesz, ale siostry mają mega powera, szczególnie te młodsze - miała zamiar zająć nieco jego myśli.
OdpowiedzUsuń- Poza tym, jakie one? Kto Cię tak załatwił? - zapytała powoli przenosząc go w stronę wioski. Westchnęła cicho na wzmiankę o innych.
- Nie miałam pojęcia, że też tu wpadliście. Nie widziałam Chrisa już dawno, a... Patrząc na Ciebie to też się pewnie mocno zmienił i nawet bym go nie poznała - skrzywiła się lekko.
- My jesteśmy, jest Nik, mój tata znaczy, Shiya, Rei, Meliodas, Tony, Gavin, Febe, Yensen, Rahim, Ines... Doszły nawet trzy bobasy... Trochę się nas zebrało. Dopiero wpadłeś? My tu jesteśmy od dobrych kilku miesięcy, właściwie niewiele nam brakuje do roku - przyznała nie ukrywając zdziwienia, nadal kontynuujac powolną wędrówkę.
Akane
Akane musiała przyznać, że kiedy Yumi pojawił się w drzwiach ich domu z kwiatami oraz zaproszeniem na piknik, zdębiała. Jasne, przyjęła zaproszenie, jednak głupio łudziła się, że sposób w jaki to wszystko zorganizował nic nie znaczy. No, ewentualnie to jakiś teatrzyk szarmancji. Zapomniała, że chłopak jest trochę starszy i najwyraźniej poważniej podchodził do tych całych spotkań sam na sam.
OdpowiedzUsuńDziewczyna zdecydowana większość swojego życia spędziła w męskim gronie i czasami miała wrażenie, że prześmierdła testosteronem. Nie bawiła się w domysły, nie oczekiwała czytania w myślach i chyba większość facetów, tak po prostu z góry, traktowała po kumpelsku. Co za tym szło? Nie stroiła się na to spotkanie. To był piknik , nie randka. Tak przynajmniej przypuszczała, a raczej wmawiała sobie, bo jej szósty zmysł podpowiadał coś zupełnie innego.
Kiedy Yumi zasugerował to całe zasłanianie oczu, wtedy już sprawa mocno zaśmierdziała. An zgodziła się, jednak na widok przygotowanej scenerii mocno pożałowała. Cholera... Chłopak naprawdę się postarał. Wszystko wyglądało tak... Uroczo? Fiołkowo-oka rozchyliła delikatnie wargi i otworzyła szerzej oczy, skacząc wzrokiem po każdym elemencie wystroju.
- Ja... - zaczęła w końcu by zaraz gwałtownie obrócić się twarzą do towarzysza. - Nie spodziewałam się... - przyznała bez ogródek po czym wypuściła głośniej powietrze.
- Do mnie musisz, ja, faceci... - raz jeszcze obejrzała się na to wszystko co przygotował. - Cholera Yumi, teraz mi głupio, myślałam, że to ma być zwykły piknik, a tu... - zaczęła gestykulować dłońmi, jakby chciała opisać to co widziała. - Kiepska ze mnie romantyczka - dodała z lekkim grymasem na twarzy.
Akane
Na pytanie chłopaka pokręciła energicznie głową i sama zajęła miejsce obok niego na kocu.
OdpowiedzUsuń- Nie, nie o to chodzi Yumi. Wygląda ślicznie, widać, że włożyłeś w to... dużo wysiłku - nie chciała wspominać o sercu, bo to jeszcze bardziej by skomplikowało sytuację. - Po prostu - westchnęła i wzruszyła ramionami. - Ostatnio jak się widzieliśmy to, no wiesz... Gile kapały nam z nosów, a my mieliśmy pstro w głowie - przyznała zerkając w niebo i mimo wszystko rozkoszując się całą scenerią. - Nie jednej lasce by zmiękły kolana na ten widok, zapewniam... Mogłam ruszyć szare komórki, gdy wpadłeś z kwiatami, ale... - zatrzymała wzrok na twarzy czarnowłosego. - Minęło jakieś 8 lat, dla mnie, a z tego co widzę dla Ciebie jeszcze więcej. Sporo się zmieniło i nie myślałam, że wyskoczysz z czymś takim - przyznała z lekkim uśmiechem na ustach.
- Do omówienia? - automatycznie zaśmiała się pod nosem. - Jesteś taki oficjalny, hajtamy się, czy co? - zażartowała, chcąc rozładować nieco atmosferę. Zaraz spoważniała i pokręciła głową.
- Wybacz, a tak serio... Co chciałbyś omówić? - powoli przesuwała spojrzeniem po całej posturze Yumiego. Nieźle się wystroił. Zrobiło jej się odrobinę głupio. Skupiła wzrok na jego twarzy. - To o co chodzi? - powtórzyła wyrywając się z zamyślenia.
Akane
Ten cały łapany ślizg lekko nią zachwiał, no i zaskoczył, jednak pozwoliła mu na ten ruch, pozycja rzeczywiście była wygodna, więc nie zamierzała dalej kombinować. Yumi z kolei zdecydowanie zamierzał. An spojrzała na niego z wymownym uśmiechem. Te wszystkie drobne gesty, specyficzne uśmiechy... Jeny, naprawdę za dużo facetów! Musiała być okropna, widziała to wszystko jak na talerzu i zaczynała zastanawiać się czy tylko z nim tak jest. Cała aura chłopaka była... specyficzna. W sumie tylko przy nim to czuła. Ryu, Gave, Tony, z nimi dane jej było przeżyć dzieciństwo więc relacja też była inna. Yumi zniknął nagle, ich przyjaźń skończyła się z błahego powodu, przepadł równie niespodziewanie co teraz się pojawił.
OdpowiedzUsuńPokręciła głową.
- Jasne, że nie mam, to by było głupie - przyznała rozbawiona, by zaraz odchylić lekko głowę w tył i przymknąć oczy. Mimo tego całego nieporozumienia An czuła się dobrze w jego towarzystwie, luźniej niż zazwyczaj. Chociaż musiała przyznać, te wszystkie gesty z dotykaniem, patrzeniem sobie w oczy czy komplementowaniem nie krępowały jej już tak bardzo jak jakiś czas temu. Uznała to za naturalną kolej rzeczy, dorastanie, hormony i te sprawy.
- Dzięki - otworzyła oczy by znowu na niego spojrzeć. - Wtedy zabolało, byłeś... ważny. Na szczęście znalazł się Ryu i Tony, wzięli mnie pod skrzydła i dobrze na tym wyszłam - przyznała po czym kiwnęła głową. Nie miała nic przeciwko podtrzymywaniu relacji. Słysząc o zabawach mimowolnie prychnęła śmiechem.
- Kurcze, a już myślałam, że zabierzesz mnie do tajemniczego domku na drzewie - zażartowała puszczając mu oko i zaraz posłała mu łobuzerski uśmiech. - Oho, naprawdę dobrze się przygotowałeś - odwzajemniła jego uśmiech i złapała butelkę, poprawiając się na kocu, pozycja nie sprzyjała piciu. Dziewczyna prychnęła pod nosem.
- Rodzina? Niklaus i Natan? - machnęła ręką. - Nie są głupi, wiedzą, że znam smak alkoholu, oni... Tata znaczy ma dość specyficzny system wychowania. Nie suszy mi o to głowy, ale jasno daje do zrozumienia, że wie co jest pięć - przyznała wzruszając ramionami. - Natan z kolei to najlepszy brat pod słońcem - odkręciła butelkę i uniosła ją lekko, niczym w geście toastu. - To za spotkanie i... Twój powrót do zdrowia - wzięła łyka i delikatnie się skrzywiła, by zaraz podać mu butelkę. - Wybacz, jestem mało kobieca, pewnie masz gdzieś przygotowane eleganckie szkło, a ja tu lecę z gwinta. Za dużo tajnych ognisk - zaśmiała się pod nosem. - Musisz kiedyś przyjść na jedno, ognisko. Czuj się zaproszony! - dodała z szczerym uśmiechem na twarzy.
- Właściwie... Gdzie Ty chcesz wracać? Po co Melanie i Abbadon mają po Ciebie przychodzić? - zainteresowała się, bacznie go obserwując, tym razem opierając się bokiem o nogi Yumiego, oplatając jego jedno z kolan ramieniem.
Akane
An uśmiechnęła się pod nosem. No dobra, to chociaż odpadły te oficjalne ceregiele i można było już w pełni wyluzować.
OdpowiedzUsuń- Oj tak, ale pod opieką Febe i Yensena raczej trudno o inny efekt - przytaknęła sama sobie głową, by zaraz oprzeć brodę o dłoń ułożoną na kolanie Yumiego i lekko przymknąć oczy. Dotyk był przyjemny, jednak zatrzymała jego palce, swoja dłonią, gdy opowiadał o rodzinie. Wolała się skupić. Słuchała go z szerzej otwartymi oczyma. Cholera... Zupełnie zapomniała, że on również widzi duchy, tak jak Gave! W końcu mogła zapytać kogoś innego o pomoc, ale... Nie, to nie był dobry moment, przyjdzie na to czas.
Słysząc o demonie skrzywiła się delikatnie. To musiała być ciężka sytuacja. Na to jego przyciągnięcie, prześlizgnęła wzrokiem po rękach mężczyzny i zaraz złapała butelkę wina, by powoli mu ją zabrać. Co za uparciuch...
- Czekaj... Dobrze rozumiem? Abbadon to Twój wujek? - zapytała biorąc większy łyk niż poprzednio i zaraz marszcząc czoło. - Widziałam go, znaczy... Spotkałam. Leżałeś jeszcze ranny, znalazłam go na plaży. Mówiłam tacie, wspominał, że się tym zajmie, zbada temat. Nie byłam pewna kto to, ale wasze rany. Bałam się go tu zabierać, nie wiedziałam czy to on Cię nie zranił... Cholera, mam nadzieję, że został na miejscu i ojciec szybko go znajdzie - przygryzła delikatnie wargę. Mogła przecież zaryzykować! Z drugiej strony, jaką miała pewność, że rzeczywiście nic im nie grozi z jego strony?
Akane
Akane poczuła się cholernie głupio i miała nadzieję, że ojciec serio znajdzie Abbadona albo, że ten odzyska pamięć lub po prostu rzeczywiście do niech przyjdzie. Czując dłoń na tali podniosła się odrobinę i zmieniła pozycję na siad klęczny.
OdpowiedzUsuń- Nie Yumi, nie rozumiesz, on... Tak jest jak dąb i pewnie nawet złapałby rekina gołymi rękoma, ale... On nic nie pamięta, nie pamięta Ciebie, ledwo co skojarzył swoje imię i... Po prostu ma amnezję, jakby ktoś mu wyczyścił umysł - wyjaśniła patrząc na chłopaka z troską w oczach. - Trochę mu pomogłam, dałam jeść, nakarmiłam, ale... Głupie przeczucie! Dlaczego wtedy nie zadziałało! - warknęła odrobinę zła na samą siebie. Odwróciła twarz w bok i zamknęła oczy, by uspokoić myśli. Gdyby nie jej głupie pozory to może miałby już obok wujka, a tak to dupa.
- Wybacz, nie miałam pewności, że jest bezpieczny - spojrzała na niego przepraszająco.
Akane
Kiedy zasłonił twarz, An lekko dotknęła jego ramienia i pogłaskała pokrzepiająco. Posłała mu ciepły uśmiech, gdy sam zaczął podnosić się na duchu i zaraz kiwnęła głową.
OdpowiedzUsuń- Jasne, poza tym, zawsze możecie liczyć na naszą pomoc, wszyscy na pewno się znajdą - pocieszyła jego jak i samą siebie, mając teraz w głowie Ryu. U nich brakowało już tylko niego. Prychnęła pod nosem na to całe "młoda".
- Ta stary, a jak się skończy to znajdzie się inny i tak do usranej śmierci - dodała z szerokim uśmiechem, by znowu złapać butelkę i upić łyka wina. Zaraz wygodnie klapła na koc plecami po czym przymknęła oczy z delikatnym uśmiechem na ustach.
- Dobrze się czasami zresetować - przyznała uchylając powieki i krzyżując wzrok z Yumim. - Byliście w Argarze, gdy wybuchła wojna czy ta akcja z demonem to gdzie indziej miała miejsce? - zapytała zaciekawiona, zaraz jednak pokręciła delikatnie głową. - W sumie, miał być relaks, jak nie chcesz to nie mów... - zauważyła swój błąd i machnęła ręką.
Akane
Ciężkie westchnięcie potwierdziło obawy, mogła nie zaczynać tematu, ale cóż, za późno. Obróciła się na bok i podparła głowę na ramieniu. W sumie dziwnie by było o nic nie zapytać. Nie widzieli się zbyt długo by tak po prostu przemilczeć przeszłość, przynajmniej ona tak nie potrafiła. Posmutniała odrobinę na wspomnienie tragedii. No tak, ta cała sytuacja... Fiołkowo-oka poczuła aż ciarki na całym ciele. Dopiero od niedawna była starszą siostrą, ale już teraz nie wyobrażała sobie utraty Aishy czy Aidena. Owszem, bliźniaki darły się w niebogłosy i było z nimi w cholerę roboty, ale mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńSłuchała go w ciszy, bacznie obserwując, a na szturchnięcie odwzajemniła uśmiech.
- Nie taki miałeś cel Yumi, nie zrobiłeś tego umyślnie. Czasami po prostu przyciągamy problemy. Nie Ty jeden tak masz, nie ma co sobie pluć w brodę - stwierdziła znowu patrząc w niebo. - Ja w między czasie wpadłam w wiele gówien, nawet prawie umarłam i to dwa razy, na szczęście mam zajebistych przyjaciół i rodzinę - wróciła do niego wzrokiem i również się uśmiechnęła, jednak nieco pogodniej. - No i z wiekiem też się inaczej patrzy na pewne wydarzenia... - przyznała szeptem wracając do leżenia na plecach.
Akane
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy.
OdpowiedzUsuń- Zabije? Z takiego powodu? - spojrzała na niego marszcząc czoło. - Przecież to Melanie, chyba nie zmieniła się aż tak bardzo, co? Zawsze się o Ciebie troszczyła... Ok, zaliczyłeś wtopę jakich mało, ale bez przesady. Przechodziliście już przez gorsze rzeczy, teraz też się podniesiecie, czy tu czy w innym wymiarze - zapewniła, bo tego akurat była pewna. Dla niej obawy Yumiego były awykonalne i nie, nie chodziło o brak zdolności czy słabe zdolności Melanie, raczej chodziło o więź jaka ich łączyła. Pamiętała Mel jaką zatroskaną ciotkę chłopaka, ciepłą ale wymagającą w stosunku do niego. Może i dla obcych potrafiła być zimną suką, ale Yumi? Nie, zdecydowanie nie.
- Tak, też się cieszę - zaśmiała się i zmarszczyła lekko nos, czując jak mierzwi jej włosy, zatrzymała jego dłoń, łapiąc ją w dwie swoje. - Mała ciałem, duża duchem, proszę mnie tu nie tarmosić, bo złożę skargę! - wytknęła w jego stronę końcówkę języka, lekko przygryzając ją zębami. - Ja tu się czeszę godzinami, układam włosy, a ten mi zaraz wszystko poplącze - udała oburzenie, lekko wydymając usta. Wzięło ją na drobne żarty, już starczy tej powagi.
Akane
Monotonność życia Argarskiego zaczynała mu wychodzić bokiem. Wspólne śniadania, potem jakiś mały trening jak nie z ojcem to z Yensenem czy Meliodasem, potem stawianie domów i przy okazji pomoc przy bliźniakach. Że też musieli sobie dwoje sprawić od razu... serio. Nie mogli poczekać i po kolei tylko dwóch na raz.
OdpowiedzUsuńWłaśnie teraz wychodził na palcach z pokoju Niklausa i Shi. Udało się mu uśpić te dwa potwory i z zadowoleniem capnął na kanapie, oddychając z wyraźną ulgą.
- Stary... - spojrzał na siedzącego obok Yumiego. Chłopak dochodził tu do siebie i wyglądał znacznie lepiej niż tego dnia, kiedy go tu przynieśli. Zdecydowanie bardziej żywy był. - Zaczynam poważnie się zastanawiać, czy kiedykolwiek będę chciał mieć dzieci - rzucił od niechcenia, naciskając dwoma palcami na swój nos i ściskając go lekko. - Ryczą non stop, spać w nocy nie dają... widziałeś Shi? Chodzi z podkrążonymi oczyma non stop. Ojciec też nie lepiej - dodał zaraz, po czym usiadł wygodniej i ulokował swój wzrok w Yumim.
- A ty już lepiej? Siły wracają? - zainteresował się jego stanem zdrowia.
Natan
Pokiwał głową w zrozumieniu. Naprawdę łączył się z nim w bólu. Nie miał doświadczenia z małymi dziećmi. Siostrę zyskał dopiero, gdy skończyła 13 lat, a potem zniknęła na dwa lata, więc ominęła go przyjemność zabawy z małymi dziećmi. Teraz dostał to z nawiązką.
OdpowiedzUsuń- Zobaczysz, jeszcze się odnajdziecie i będziecie razem - zapewnił go, słysząc o jego tęsknocie za rodziną. Rozumiał to doskonale. Sam, kiedy utknął w Phyonix myślał tylko o swojej rodzinie. Czuł się tam obco i nie na miejscu. Mógł zrozumieć to co opowiada Yumi, ale jego kolejne słowa przyprawiły go o nieprzyjemny grymas i zanim zdołał się powstrzymać, zdzielił chłopaka przez łeb.
- Co ty pieprzysz... - spojrzał mu prosto w oczy. - Jaki pryzmat ojca? Kiedy niby cokolwiek takiego padło? Weź mi podaj przykład bo mam wrażenie, że i ty i ja jesteśmy w tym samym miejscu, ale otaczamy się zupełnie innymi ludźmi. Ani mój ojciec, ani Shi... nikt cię nie ocenia - fuknął, po czym wziął głęboki oddech w płuca. - Jak już to się martwią. Martwią się o ciebie baranie, bo widzą jaki jesteś przybity - objął go ramieniem i poczochrał po głowie. - Nie wrzucaj sobie na łeb coś czego nie ma. Proszę cię stary... tak to ty do siebie nie dojdziesz.
Natan
- Po co mam pytać, Yumi? - Natan westchnął ciężko, odsuwając się od niego trochę. Miał wrażenie, że jego gesty chłopaka dobiły bardziej niż cokolwiek innego. - Nie interesuje mnie to jaki był twój ojciec - zauważył spokojnie. - Ty nie jesteś swoim ojcem. Za bardzo się do niego porównujesz. Wrzucasz na głowę, że będziesz taki sam - oparł się wygodniej o kanapę i spojrzał w sufit. - Ale rozumiem... to akurat rozumiem, tylko że ja swego czasu chciałem być jak mój ojciec, bo nigdy go nie miałem. Nigdy go nie miałem, a kiedy wreszcie zyskałem okazał się zajebistym człowiekiem - uśmiech wstąpił mu na usta. - Ale to mi przeszło. Nie będę Niklausem nigdy, tak samo jak ty nigdy nie będziesz Kuro. Musisz odnaleźć siebie, a nie patrzeć na siebie przez pryzmat starego - wyjaśnił najlepiej jak potrafił. - Masz pomysł gdzie mogli wylądować? - zmienił temat. - Może pójdziemy do pobliskich wiosek i zasięgniemy informacji? Może ktoś ich widział? Nie zaszkodzi spróbować - zaproponował mu, widząc jak bardzo chłopakowi zależy.
OdpowiedzUsuńNatan
Natan westchnął ciężko. Miał wrażenie, że się rozmijają gdzieś w połowie ze swoimi odczuciami. Jego słowa w ogóle do Yumiego nie trafiały, ale nie znał chłopaka na tyle żeby móc to mieć mu za złe.
OdpowiedzUsuń- Jasne - skinął głową. - Udało mi się trochę rozejrzeć po okolicy, więc damy radę coś wykombinować - zgodził się z nim. - Tylko dam znać reszcie że wychodzimy. Wiesz jak jest... Febe zacznie odchodzić od zmysłów - rzucił z uśmiechem. - Niby jesteś dorosły, ale przy nich to nie ma znaczenia - zaśmiał się cicho.
Natan
Słysząc o czarno białych relacjach, jakoś tak automatycznie uciekła wzrokiem w bok i pozwoliła by zalała ją fala różnych myśli. Sama doświadczała sporych zmian w życiu, jednak miała wrażenie, że dzięki temu jej umysł jest bardziej otwarty.
OdpowiedzUsuń- Racja... - przyznała. - Po prostu ciężko mi ją sobie wyobrazić w roli Twojego gnębiciela, ale rozumiem. Czasami lepiej się hamować i pozytywnie zaskoczyć niż mieć nadzieję i brutalnie ją stracić - dodała by zaraz przeskoczyć wzrokiem w górę, do dłoni, które zostały zablokowane. Kącik ust drgnął mimowolnie. An powoli przesunęła wzrokiem do twarzy Yumiego, spojrzała mu prosto w oczy. Zdawała się kompletnie nie skrępowana tą całą bliskością.
- Nie mam na sobie makijażu - odpowiedziała z łobuzerskim uśmieszkiem. - Ta wymówka nie przejdzie. Przygotowałeś inną? - nie przerywała kontaktu wzrokowego, do tego wyglądała na dość zrelaksowaną, luźno błądziła wzrokiem po całej twarzy czerwonookiego.
Akane
- Taa, nie kłam - Natan szczerze się roześmiał. Sam dopiero się tego uczył. Od kiedy uzyskał ojca to mógł robić co chciał, byle tylko dać staruszkowi znać gdzie był. Uśmiechnął się krzywo. - Ja też się dopiero co tego uczę - zapewnił go zaraz, po czym posłuchał go o wojsku. - Długo walczyłeś? - zainteresował się. - Kiedy to było? Jak właściwie tak mocno podrosłeś?
OdpowiedzUsuńNatan
Na tą, przesadną wręcz, bliskość prześlizgnęła zniesmaczonym wzrokiem po posturze chłopaka. Ucisk na brzuchu zdecydowanie nie należał do przyjemnych, mimo, że świadczył o wyraźnym podnieceniu. Najwyraźniej Yumi przywykł do obecność płytkich i stereotypowych kobiet. Na komentarz uniosła brwi wyżej.
OdpowiedzUsuń- Widzę, że w prostactwie starasz się dogonić tatusia. Serio myślisz, że to robi na mnie wrażenie? - rzuciła bezceremonialnie wbijając w chłopaka chłodne spojrzenie.
- Brawo, gratulacje, dawno nikt tak mnie nie zawiódł. Myślałam, że po Twoich doświadczeniach z Kuro mogę spodziewać się po Tobie większego ilorazu inteligencji, ale cóż... Trudno, najwyraźniej się myliłam - znudzona przewróciła oczyma, by westchnąć głośno i raz jeszcze spojrzeć mu prosto w oczy.
- A teraz... Yumi, powiem to tylko raz. Puść mnie i ze mnie zejdź - patrzyła na niego z pogardą na twarzy.
Akane
Natan wzruszył ramionami. Nie zależało mu na specjalnym przeliczaniem czasu i wchodzeniem w to. Wiadomość o innych wymiarach przyjął spokojnie. Akane przecież też utknęła w Lustrze na dwa lata, a on wcześniej cofnął się do prehistorii... ale to inna historia.
OdpowiedzUsuń- Mhm u nas czas płynął normalnie, ale zaskoczyła nas wojna i coś tu nas przywołało - wzruszył ramionami. - Wiesz jakieś portale się otworzyły i człowiek w nie wpadł zanim w ogóle wiedział o co chodzi - uśmiechnął się szczerze, po czym skrzywił lekko. - Biblioteka... na pewno jest jakaś w Polszy, ale tam trzeba się mocno pilnować. Nie pokazuj swoich umiejętności - poradził mu. - No i to dobre 3 dni drogi stąd - dodał jeszcze. - Tam najbardziej pożądani są normalni ludzie. Spełniamy te kryteria jeśli nie będziemy szaleć z własnymi umiejętnościami - uśmiechnął się do niego lekko.
Natan
Uwolniona zrobiła to samo, wróciła do pół siadu i otrzepała się z niewidzianego kurzu, nadal zniesmaczona. Słysząc komentarz spojrzała na Yumiego i prychnęła śmiechem.
OdpowiedzUsuń- Szlachcianki? Myślisz, że tytuł ma tu znaczenie? - rozbawiona pokręciła głową i wstała z koca. - Chłopczyku, trafiły Ci się po prostu łatwe cipki, nic mniej, nic więcej - prychnęła śmiechem rozbawiona. - Jakie to naiwne, że szukasz w tym znaczenia - dodała i uniosła oczy do nieba, wzdychając z niedowierzaniem. To niby ona jest ta młodsza, tak? Niesamowite. Zerknęła jeszcze raz na chłopaka.
- Niewydymka? Ma mnie to urazić? Widzisz, jestem dumna, że byle nastrój, stworzony przez byle kogo nie rozkłada moich nóżek - puściła mu oko z wyraźną kpiną na twarzy. Podniosła też patyk z ziemi i pomachała nim w powietrzu.
- "Kij w dupie" mój drogi to Twój nowy przepis na ten dzień - rzuciła kawałek drewna w jego stronę. - Masz, pobaw się, zaspokój swoje zwierzęce instynkty. No, ewentualnie jedź na ręcznym, a ja już nie przeszkadzam - przewróciła oczyma i obróciła się na pięcie, by ruszyć w stronę domu. Serio był głupi lub zbyt pewny siebie myśląc, że mu się rozłoży na pstryknięcie palca.
Akane
Przyglądał się chłopakowi, ale bardziej interesowała go sama biblioteka. No proszę... palce świerzbiły aby coś zabrać, albo chociaż poczytać, ale uznał że to może zostawić sobie na później. Bo co z tego, że wiedział że była tu biblioteka, skoro po raz pierwszy się w niej znalazł. Niespecjalnie przysłuchiwał się konwersacji dwojga braci, ale kiedy zeszło na zwijanie książek od razu się ożywił.
OdpowiedzUsuń- U... ciekawa lektura - zgodził się z nim. - Chętnie ją przewertuję po tobie - dodał zaraz, chociaż nawet jeśli Chris miał rację to uważał, że mają więcej pozycji tego typu. Jedna książka z całą pewnością wszystkiego nie załatwi, z drugiej strony dobrze było mieć świadomość co knują, albo co zaczną knuć.
- Nie powiedziałbym, że pałętałem się twojej matce pod nogami - odparł spokojnie. - Nie była ode mnie dużo starsza - dodał zaraz i przyjrzał mu się uważniej. - Ale tak, gdzieś tam mogłeś mnie zobaczyć - wyciągnął do niego dłoń. - To tak oficjalnie, Natan - przedstawił się, bo on Chrisa za bardzo nie kojarzył. - Do Argaru mamy kawał drogi - spojrzał na Yumiego. - Może opuścimy mury i zrobimy postój na łonie natury? - zaproponował.
Natan
Akane zatrzymała się w pół kroku i zerknęła w stronę chłopaka. Zmrużyła lekko oczy po czym prześlizgnęła powoli wzrokiem po całej jego sylwetce. O czym pieprzył? Nawet się zastanawiała przed pierwsze kilka sekund, ostatecznie jednak prychnęła śmiechem i rozbawiona pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Dokładnie tak Yumi, właśnie tak jest - odpowiedziała z kpiną w głosie i nadal rozbawiona ruszyła dalej. Nie miała ochoty tracić czasu na dalszą rozmowę, czekało tak wiele dużo ciekawszych zajęć. Przeszła przez chaszcze, by dojść do ścieżki i ruszyć w stronę domu.
Akane
Cicho brzdąkana muzyka, białe włosy i kieliszek miodu w delikatnej kobiecej dłoni. Ennis kołysała się w rytm melodii, subtelnie kręcąc biodrami. Zwiewna, prawie przezroczysta kreacja zdobiła jej ciało, stopy miała nagie, a wyraz twarzy błogi. Zamtuz zapewniał ochronę, był niczym dom i heimurinka czuła się tu nad wyraz swobodnie. Miała 175cm wzrostu, dziewczęcą buźkę i filigranowe ciało, bez wybujałych krągłości, biust i pośladki lekko zaznaczone. Dzięki swojej rasie nie potrzebowała zbyt wiele ozdobników, te były u niej naturalne. Właśnie powoli kończyła obsługiwać jednego z klientów, ten dla odmiany chciał nacieszyć jedynie oczy razem ze swoim towarzyszem, więc skończyło się na małym pokazie tanecznym i chwili obmacywanek. No cóż, z bliska przynajmniej nie trzeba było nadstawiać ucha.
OdpowiedzUsuńEnnis
Natan skinął lekko głową. Jasne, że kojarzył jakieś pędraki pod nogami, ale Chris miał z nimi niewiele wspólnego. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Wolał się więc nie pogrążać i tylko wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Powiedzmy, że w tamtym okresie byłem zbyt zajęty swoją własną osobą, by zwracać uwagę na dzieciaki - odparł w końcu z zażenowaniem. - Wtedy dopiero co dowiedziałem się, że mam ojca. Wiesz nie łatwo wejść do rodziny - mruknął na wspomnienie tych tak niedawnych, a jednocześnie odległych czasów. Tyle się zdarzyło od tamtego momentu, że aż mu się w głowie to nie chciało zmieścić.
- A po co nam pieniądze? - Natan spojrzał po obu. - Zapolujemy - uśmiechnął się do nich szeroko. - Rozpalimy potem ognisko i oporządzimy zwierzynę, no chyba że waćpanowie nie lubią sobie łapek brudzić... - dodał z zadziornym uśmiechem. - No wtedy to faktycznie dość spory kłopot - przeciągnął się lekko, ruszając w stronę bramy prowadzącej poza mury miasta.
Natan
Akane miała za sobą kolejny dobry dzień, duchy dały jej odrobinę spokoju, Ryu się odnalazł, a ich relacja znacznie przyspieszyła. Nadal głowę zawracał jej Gave, a raczej brak jego obecności, która była obowiązkowa przy tym co planowali.
OdpowiedzUsuńTeraz jednak co inne zawracało jej głowę, niedawno wróciła znad jeziora, była wziąć orzeźwiającą kąpiel i właśnie szykowała pryczę do spania. Co prawda nie zamierzała się jeszcze kłaść, ale lubiła chwile relaksu we własnym pokoju. W ciszy mogła dać upust myślą, a to coraz częściej pozwalało ogarnąć obecny w głowie bałagan.
Akane
Właśnie miała się położyć, kiedy za głową usłyszała znajomy głos i odwróciła się gwałtownie w stronę jego źródła.
OdpowiedzUsuń- Yumi? - uniosła brwi, zaskoczona. - Ale... Wiesz, że obok są drzwi? - zapytała z zaintrygowaniem w głosie. Czemu wybrał okno? Mniejsza... Potrząsnęła głową i z ciężkim westchnięciem klapnęła na pryczę, wzruszając przy tym ramionami.
- Dla jasności, nie zmieniłam zdania, więc jak to kolejna próba przelecenia mnie, podszyta podstępem, to błagam, daruj sobie - skrzyżowała ręce pod biustem, nie spuszczając z niego oczu. - O czym chcesz porozmawiać? - zapytała w końcu. Musiała przyznać, że był ostatnią osobą, której by się tu spodziewała.
Akane
Tony konkretnie uszczuplił jego zasoby pieniężne, ale było warto. Uśmiech dalej nie schodził mu z twarzy. Zrobił całkiem niezłą transakcję. Rano był już w pobliskiej wiosce zbierając informacje i teraz szykował swój plecak na krótki wypad w celu podrasowania swojego budżetu. Wtem rozległo się pukanie, a on zmarszczył lekko brwi. Konkurencja? Nie bardzo wiedział o co chodzi. Otworzył je jednak, lustrując przybysza chłodnym spojrzeniem. Yumi... tak to musiał być ten gówniarz, tylko teraz wyglądał na znacznie starszego. Odetchnął głęboko. Kolejna zmora z przeszłości. Przecież znał go w postaci wrzeszczącego Pierdoły, która nic nie potrafiła zrobić i tylko kuliła się za Akane. Potrząsnął lekko głową.
OdpowiedzUsuń- Nie bardzo - odparł zgodnie z prawdą. - Właśnie zamierzałem zorganizować sobie trochę kasy - przyznał szczerze. - No wiesz... w pobliskiej wiosce jest Hrabia Bombka, który uprzykrza życie mieszkańcom. Planuję skok na jego domostwo - wyznał szczerze. - Podobno można dostać sporo kasy na czarnym rynku za rzeczy opatrzone jego herbem - wyjaśnił swobodnie. - Może chcesz dołączyć? - zaproponował zaraz, wpuszczając Yumiego do środka i kończąc pakowanie. - Bez parcia rzecz jasna.
Gave
Tony już wiele razy podchodził blisko obozowiska Mel i cofał do siebie. Cholera jasna! Poderwanie Yumiego mogło okazać się zadaniem ponad jego siły! Wbijał sobie do głowy, że to tylko transakcja biznesowa. Nic nie znaczy, a gdzieś w środku serca czuł rozdarcie. No bo, co sobie o tym wszystkim pomyśli Ennis? A Akane? Żabencja go rozjedzie jak tylko się dowie! No ok, z tą drugą jakoś sobie poradzi, ale Ennis? Bolało na samą myśl, ale umowa to umowa. Nawarzył sobie piwa to należało je teraz wypić czy mu się to podobało czy nie.
OdpowiedzUsuńKolejnym razem znalazł się w środku obozowiska i widząc Melanie w jednym namiocie, skierował swe kroki do drugiego, bezceremonialnie wsuwając się do środka. Odetchnął głęboko kilka razy, po czym zlokalizował Yumiego.
- Naucz mnie podrywu - bąknął, zanim zdołał pomyśleć o tym co robi. Miał go poderwać... ale jako że kompletnie nie wiedział jak to najpierw należało poznać techniki. Wtedy będzie wiedział co chłopaka kręci i będzie mógł na nim ćwiczyć. W teorii to powinno wystarczyć do załatwienia zadania, a w ostateczności zawsze mógł ugadać się z Yumim, aby ten poudawał przy Gavie, że szaleje na jego punkcie. Cholera jasna! To było niewykonalne. Schował twarz w dłoniach.
- Jezu... sorry... - bąknął nagle. - Zapomnij, że to powiedziałem - poprosił, wycofując się szybko z namiotu. Nie! Jednak nie da rady. Zbłaźnił się jak nic!
Tony
Spojrzała na niego znużona, nie żeby jej jakoś specjalnie zależało na tym całym wychodzeniu "lepiej" w jego oczach, ale stwierdziła, że może to przemilczeć i po prostu wysłuchać co ten ma do powiedzenia. Znowu uniosła lekko brew na dość oryginalne przeprosiny.
OdpowiedzUsuń- Podobno? - spojrzała na niego wymownie. - Nawet przy przepraszaniu zaznaczasz swoje wysokie mniemanie o sobie, ale jasne, spoko. Przeprosiny przyjęte - wzruszyła ramionami.
- Mam nauczkę i tyle, na przyszłość będę bardziej wyznaczać granice. Po prostu się zawiodłam Yumi, już cała otoczka mnie zaskoczyła, szybko dałam znać, że nie spotkałam się z Tobą w takim celu, a mimo to znowu spróbowałeś, tym razem na bezczela - przyznała.
- Kiepski początek odnowienia znajomości - dodała. - Reakcja na odrzucenie jeszcze gorsza i spoko, fajnie, miło, że jak to mówisz "dobra ze mnie laska", ale nie patrz na mnie jak na przedmiot seksualny, to znacznie ułatwi sprawę.
Akane
Tony poczuł żar na twarzy. Był niemal pewien, że jest całkowicie czerwony. Wiedział, że tak będzie. Po prostu czuł to w swoich kościach. Zbłaźnił się przed nim. Zacisnął mocno wargi i spojrzał na nawet nie powstrzymującego śmiechu Yumiego. Jasna cholera by to wszystko trafiła!
OdpowiedzUsuń- Nic - wymamrotał krótko. - Zapomnij, że w ogóle pytałem... Pomyślałem że co jak co, ale w podrywie nie masz sobie równych i mógłbyś mi pomóc... Ale to chyba awykonalne - westchnął ciężko, jeszcze przez chwilę trzymając się tej nadziei iż może w przypływie jakiejś dobroci serca Yumi jednak mu pomoże.
- Rany... Ja po prostu nie wiem jak to się robi - wydusił zbliżając się do chłopaka i nagle zarzucając mu swe ramiona na szyję i przyciągając go bliżej siebie. - Jak poderwać faceta a jak łaskę? - zapytał wpatrując się w jego tęczówki i mrugając usilnie bo kiedyś wyczytał że mruganie jest zalotne. Może właśnie go podrywał? O... Ale to nie mogło być aż tak proste co nie? Oblizał swe wargi językiem i przygryzł dolną wargę dalej utrzymując kontakt wzrokowy z Yumi. Próbował właśnie technik z kiepskiego czytadła, które kiedyś przewertował. - Działa? - zainteresował się zaraz.
Tony
Nie spodziewał się pozytywnej odpowiedzi, ale gdy taką dostał to wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- To będzie wyprawa z nocką. Skok robimy w nocy, wówczas jest najmniej strażników - wyjaśnił spokojnie. - Z mocy swoich korzystamy w ostateczności - poinformował go. - No wiesz... gdzie tu fun, jakbyśmy mieli aż takie wspomaganie - puścił do niego oczko, zarzucając plecak przez ramię. - To jak? Zabierasz coś ze sobą czy idziesz goły i wesoły? - zainteresował się.
Gave
Akane wzruszyła ramionami.
OdpowiedzUsuń- Lubię się zabawić, ale niekoniecznie z Tobą i nie zawsze w taki sposób - stwierdziła dość luźno. - Mniejsza, najważniejsze, że jasne jest na czym stoimy - dodała by po chwili lekko zmrużyć oczy i zlustrować twarz chłopaka dokładnie. Wyznanie odrobinę ją zaskoczyło, a jeszcze bardziej propozycja wspólnego wypadu.
- Wiesz Yumi, bez urazy, ale mimo wszystko wolałabym zacząć to odnawianie znajomości od wyjścia do karczmy czy gdzieś, a nie z grubej rury pchać się w kilkudniową wyprawę... No, chyba że mówimy o większej ekipie. Mogę zapytać Ryu czy Tonyego, na pewno chętnie się wyrwą - założyła ręce na biodrach. - Sama z Tobą nie pójdę, może kiedyś, jak już upewnię się, że w trasie nie będę musiała Ci wpierdolić - posłała mu uroczy uśmiech. - No i jak ogarnę kilka spraw... - skrzywiła się delikatnie. - Ciebie męczy stara, mnie inne cholerstwo, muszę to ogarnąć i wtedy mogę latać po świecie jak poparzona - przyznała bez ogródek.
Akane
Akane już od dobrych dwóch dni miała w Klementynie sporo roboty. Zmęczeni zabawą, goście weselni powoli zaczęli się rozjeżdżać, a ich miejsce zajmowali nowi, pełni energii przybysze. Całe szczęście miała do pomocy Klarę, córkę właścicieli oraz Cedrica pochodzącego z Lerodas, który zabawiał gości grą na prowizorycznym pianinie. Ona sama kilka minut temu skończyła jeden ze swoich wokalnych występów, a teraz zbierała puste naczynia z tutejszych stolików. Miała na sobie luźną, lnianą, męską koszulę oraz skórzane spodnie. Dzięki luźnemu materiałowi jej małego ciężarnego brzucha praktycznie nie było widać, a ona sama, lawirująca śmiało między stolikami, nie sprawiała wrażenia zmęczonej swoim stanem.
OdpowiedzUsuńYumiego zauważyła bardzo szybko, zawsze zerkała w stronę drzwi, gdy te się uchylały, a znajoma buzia nieźle ją zaskoczyła. Ojciec opowiadał jej, że cała rodzina chłopaka ruszyła załatwić swoje sprawy, nie wiadomo było kiedy wrócą i czy w ogóle. Uśmiechnęła się delikatnie, łapiąc z czarnowłosym kontakt wzrokowy, po czym skierowała kroki w jego stronę, wcześniej zahaczając jeszcze o barek. Odłożyła tam pełną tacę i spojrzała po obsługującej dziewczynie.
- Klara, zajmiesz się salą? Przejmę ladę - puściła jej oko, a ta przytaknęła by zaraz oddalić się energicznym krokiem. An przeniosła spojrzenie na Yumiego, który zdążył w między czasie do niej podejść.
- No witam nieznajomego - rzuciła z lekkim przekąsem w głosie i złapała jego koszulę w miejscu krwistej plamy. Pokręciła głową, zacmokała i skrzyżowała z nim wzrok. - No wiesz, co jak co, ale szybciej spodziewałabym się tutaj śladów po krwisto czerwonej szmince - przyznała nieco rozbawiona. - Miło Cię widzieć - dodała ostatecznie, śląc mu pogodny uśmiech. Rzeczywiście miło było go zobaczyć, szczególnie, że dla odmiany nie miał na buzi tego typowego grymasu niezadowolenia i emanował pewnego rodzaju pozytywną energią. - Wszyscy cało wróciliście? - zagadnęła, wchodząc jednocześnie za ladę.
Akane
Uśmiechnęła się pod nosem na to powitanie. "Młoda" hah, nadal brzmiało dziwnie w jego ustach. Jeszcze się nie przyzwyczaiła, że różnica ich wieku tak drastycznie wzrosła. Spojrzała po nim, gdy sam sobie polał i chrząknęła.
OdpowiedzUsuń- Pierwszy masz gratis. Bez obaw, umiem polewać - uśmiechnęła się kącikiem ust po czym wysłuchała słów o rodzinie. - Rok miodowy? No proszę, chociaż jedni już się ochajtali. Ojciec się ociąga, ciągle gdzieś lata coś załatwiać, a Rei i Melio chyba po prostu na nich czekają, więc jak już będzie wesele to z pompą - zażartowała sobie i zaśmiała się lekko.
- Martwiłam? - prychnęła rozbawiona. - Miałam trochę inne zmartwienia na głowie, ale szczerze? Stawiałam, że już tu nie wrócicie, nie że Was coś dopadnie, ale że poszukacie innego świata na mieszkanie - wyznała i zaraz znowu po nim spojrzała. - No i jakie skarby znalazłeś, hm? Udana wyprawa? Bo zdajesz się dość zadowolony - zauważyła i polała piwa z beczki dla dwójki klientów.
Akane
- No wiem - odparła luźno, wiedziała przecież o co chodzi. Teraz to ona prychnęła, gdy przedstawił swoją żartobliwą wizję.
OdpowiedzUsuń- Z tego wszystkiego możesz liczyć jedynie na jajecznicę - poruszyła zabawnie brwiami i oparła się o blat, mając chwilę spokoju od zamówień. Na jego wyznanie delikatnie uniosła brwi, ale ostatecznie posłała subtelny uśmiech.
- Dzięki, to całkiem miłe - przyznała. Raczej nie często słyszała, że ktoś za nią tęsknił, no, poza ojcem, Shi, Natanem czy ogólnie rzecz biorąc rodziną. Skrzyżowała wzrok z Yumim, patrząc na niego zaciekawiona.
- Plotki? - zapytała po czym potrząsnęła lekko głową. - Czekaj, czekaj... Któremu ojcu? - dopytała, bo chcąc nie chcąc chłopak miał ich dwóch, Abbadona i Kuro.
Akane
- Nikowi? - zgłupiała na chwilę, ale zaraz zaśmiała się pod nosem i pokręciła głową. Ach, o to mu chodziło. - Jasne, pewnie go zainteresują - przyznała. Nik zbierał wiele informacji, ale później i tak przesiewał przez sito, bo nie wszystkie były w danej chwili potrzebne.
OdpowiedzUsuńNa pytanie o nocleg odwzajemniła jego zadziorny uśmiech.
- A gdzie proszące, szczenięce spojrzenie? - rzuciła żartobliwie i jeszcze raz delikatnie prychnęła. - Właściwie to nie, nie wiem jak to jest - stwierdziła, poruszając dwa razy brwiami ku górze. - Zaoferować Ci nie mogę, mogę załatwić pokój, kiedyś mi najwyżej oddasz kasę lub przysługę - zaproponowała. - Bez urazy, ale we własnym pokoju będziesz mógł sobie przygruchać kogo tam tylko chcesz, a ja lubię mój pokój i moją nienaruszaną intymność - teatralnie zatrzepotała rzęsami.
Akane
Sama lekko do niego przysunęła twarz, ale jej wyraz był neutralny, bez żadnych sugestywnych uśmiechów czy spojrzeń.
OdpowiedzUsuń- Yumi, cieszę się, że wróciłeś, że jesteś cały i zamierzasz gdzieś sobie osiąść. Lubię Cię, ale nie chcę w swoim pokoju - przyznała bez ogródek, śląc zaraz po tym słaby uśmiech. Pamiętała, że kiepsko przyjmował odrzucenie, chciał mieć wszystko tu i teraz, pewnie zwykle miał i nawet jej to specjalnie nie dziwiło, ale u niej to tak nie działało. Odsunęła twarz i wlała sobie wody do naczynia by zaraz upić drobny łyk i znowu spojrzeć mu w oczy.
- Potrzebuję własnej przestrzeni, no i nie chcę durnych plotek. Bardzo mi na kimś zależy - przyznała szczerze. - Możesz dostać pokój obok, możemy sobie posiedzieć i pogadać do upadłego, nie ma problemu, ale spać idzie każdy po swojemu i do siebie - dała swoją propozycję.
Akane
Posłała mu rozbawione spojrzenie i zadziorny uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Spokojnie, nie położę Cię w stodole - zaśmiała się delikatnie. - Jest kilka wolnych pokoi. Jeszcze trochę i będą się brać za rozbudowę. Chcą Karczmę przerobić na Gospodę, interes się kręci - rzuciła od tak i zaraz mu przytaknęła głową. - Oj tak, też mi czasami brakuje technologii. Wiesz, możesz do każdego zadzwonić i na spokojnie się umówić tu czy tam... Możesz mieć stały kontakt i aż tak nie tęsknisz - uśmiechnęła się do samej siebie i zamyśliła na chwilę, patrząc na wodę z swoim naczynku. Zaraz jednak wróciła na ziemię i spojrzała Yumiemu w oczy. - Czyli nocka tutaj, a co dalej? Gdzie się później wybierasz? Masz jakiś plan czy idziesz tam, gdzie Cię nogi poniosą? - zainteresowała się.
Akane
Mimo braku kontaktu wzrokowego obserwowała spokojnie twarz Yumiego, od czasu do czasu obsłużyła kogoś czy przetarła barowy blat. Słysząc o rodzeństwie uniosła lekko brwi.
OdpowiedzUsuń- Może? Melanie jest w ciąży? - zapytała i przekręciła delikatnie głowę w niezrozumieniu. - To dlaczego się z nimi rozstałeś? - dodała i obejrzała się na drzwi do kuchni, które właśnie się uchyliły. Dostała sygnał, na który kiwnęła głową i szybko wróciła wzrokiem do Yumiego. Złapała trunek, który chłopak rozpoczął i pogoniła go ruchem ręki, kierując się w stronę schodów.
- Chodź, mam koniec na dziś - poinformowała i kiwnęła głową. - Właściwie to jest, po prostu tu bywam, dużo się działo w Argarze... U mnie - wzruszyła ramionami. - Bardziej to tu wracam niż zostaję - przyznała ze śmiechem. - Jestem lekko ponad tydzień, ale planuję często wracać, lubię to miejsce, tych ludzi - uśmiechnęła się do niego i zatrzymała przed drzwiami swojego pokoju.
- Przejdziemy się? Niedaleko jest fajny strumyk, lubię tam czasem posiedzieć po pracy - pomachała butelką trunku. - Napitek już Ci załatwiłam, przebrałabym się tylko i moglibyśmy ruszać.
Akane
Delikatnie posmutniała na wieści o problemie.
OdpowiedzUsuń- Przykre... W końcu znalazła kogoś na poważnie i akurat z nim nie może... - życie bywało cholernie niesprawiedliwe. Uśmiechnęła się jednak kącikiem ust, gdy dodał o wspólnym mieszkaniu, a na wzmiankę o kobiecie nie mogła powstrzymać cichego prychnięcia.
- Jedną? - zapytała w żartobliwym tonie. - Miałam wrażenie, że wolisz raczej przyjaźnie z benefitami lub szybkie, krótkotrwałe znajomości - przyznała. - Ale wiem o czym mówisz, sama szukam niezależności i czegoś swojego, własnego kąta, uroczego domku, w którym będę mogła żyć po swojemu - dodała i weszła do pokoju. Sama spojrzała po jego zakrwawionej koszuli by zaraz ruszyć do szafy i wyciągnąć z niej czystą, męską. Podeszła do Yumiego i przyłożyła materiał do jego torsu.
- Powinna pasować, zobacz sobie. Nie będziesz aż tak zwracać na siebie uwagi - ruszyła znowu do szafy. - No albo wręcz przeciwnie - zaśmiała się pod nosem, szukając i dla siebie czegoś luźniejszego. Na pytanie wydmuchała głośniej powietrze, przerwała na chwilę poszukiwania i obejrzała się na chłopaka.
- Tak, bardzo blisko i kocham go całym sercem, ale... Potrzebuję przestrzeni. Dorośli z Argaru traktują mnie jak jajko, nawet jak odwalę coś durnego to wina jest mi umniejszana i niby spoko, ale inni obrywają za mnie. No wiesz... Jakbym była biedną dziewczynką, którą ten czy tamten zmanipulował - skrzywiła się lekko, ruszając w stronę specjalnej kotary, za którą mogła spokojnie zmienić koszulę i nie świecić ciałem. Nie ociągając się zdjęła przepocony materiał i zastąpiła nowym, mniej eleganckim niż poprzedni. Wyszła zza zasłony.
- Gotowa - oznajmiła.
Akane
Uśmiechnęła się na te słowa. Sytuacja Yumiego czy Ryu i Tonego dawała jej sporo nadziei.
OdpowiedzUsuń- Tak, to rzeczywiście brzmi dobrze - zaśmiała się. - Melanie też chyba mocno przy nim wyluzowała - stwierdziła pogodnie. Osobiście nie narzekała na swojego papcia, już od najmłodszych lat był wyluzowany i uczył więcej niż przeciętny ojciec. Przecież właśnie przez te nauki Yumi w młodych latał uznał ją za dziwaka i przyjaźń się zakończyła. Uśmiechnęła się pod nosem na to wspomnienie, tak, fascynacja truchłem mogła rzeczywiście wypaść dość przerażająco.
Fakt, że swobodnie się przy niej rozbierze akurat nie był czymś co zaskakiwał, a ona, chociaż mogła śmiało przyznać, że chłopak jest przystojny to nie czuła tego specyficznego pociągu. W danej chwili był jak Natan, starszy brat, kumpel z dzieciństwa.
Przebrana chwyciła koszyk, który miała zawsze zapakowany na zapas, wcisnęła do niego jeszcze trunek dla Yumiego.
- Weź koszulę ze sobą, przepłuczemy ją w strumieniu, a wieczorem coś się z nią wymyśli - poleciła pogodnie i posłała mu zadziorny uśmiech.
- Nie mówiłeś, ale dawaj, chętnie posłucham - wyszła z pokoju i ruszyła z nim w stronę wyjścia z karczmy.
Akane
Szła obok niego, trzymając koszyk w dłoniach i słuchając opowieści. Kiwnęła głową na wzmiankę o wojsku, ale gdy tylko dodał o pannach zadziorny uśmiech ozdobił jej buzię. Oho, już wiedziała jakiego to typu będzie historia.
OdpowiedzUsuń- Ou, no tak, na pewno bardzo Ci było szkoda - zaśmiała się pod nosem, a na opis wyglądu ponowiła delikatny śmiech. Włosy, tyłek, same najważniejsze rzeczy, ach, cały Yumi. Nie uważała tego za jakiś przytyk, był typowym wzrokowcem, jak wielu facetów. Uniosła wysoko brwi, gdy mówił o nakryciu, ale zaraz spaliła lekkiego buraka, przypominając sobie jedną ze swoich seksualnych przygód. Ich przynajmniej Natan nie widział, ale wiedział co jest grane.
- Biedni - zaśmiała się. - Musisz popracować nad lepszym doborem miejsc - rzuciła zaczepnie i pokazała mu język. - I partnerek... - dodała rozbawiona, na wzmiankę o zaręczeniu i dziewictwie. Dopiero na wzmiankę o próbie ścięcia nieco spoważniała, przygryzła lekko dolną wargę i czekała na zakończenie, żył, jasne, przecież szedł tuż obok. Przedstawiał jednak opowieść w tak zabawny sposób, że ciężko było się martwić, szybko wróciło jej rozbawienie.
- No nieźle, w czepku urodzony - przyznała wesoło. - To ile masz takich akcji na sumieniu, hm? - dodała, zabawnie poruszając brwiami.
Akane
- Noo po takiej przygodzie to nawet się nie dziwię, że był celibat na te uprzywilejowane - posłała mu zadziorny uśmiech, wciąż rozbawiona. W sumie, w oczach tutejszych nacji sama uchodziła za uprzywilejowaną, ale na szczęście niewielu było tubylców, którzy zdawali sobie z tego sprawę.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na jego dłoń przy swoim ramieniu i posłała delikatny uśmiech.
- No, no, teraz przynajmniej sobie nieco odpocznie. Mówią, że jak się wyszaleje w młodości to aż tak nie odpieprza na stare lata. Ciekawe jak to będzie z Tobą - rzuciła i kiwnęła głową w stronę strumienia.
- Pójdziemy kawałek wzdłuż niego - złapała się ramienia chłopaka, odstawiła koszyk i zdjęła buty, podtrzymując się o Yumiego by zaraz po tym złapać swój tobołek i zamoczyć stopy w chłodnej wodzie.
- Mm... Co za ulga - przymknęła na chwilę oczy i uśmiechnęła nieco rozmarzona. W karczmie dużo się chodziło, więc miło było zmoczyć zmęczone stopy. An otworzyła oczy i spojrzała po Yumim.
- To kawałeczek stąd, cichy kącik za zakrętem, moja prywatna myślodsiewnia - zaśmiała się, śląc mu nieco szerszy uśmiech.
Akane
Uśmiechnęła się łagodnie na jego stwierdzenie.
OdpowiedzUsuń- Tak, zdecydowanie inna - przyznała powoli brodząc w wodzie, złapała nawet buty w jedną rękę, koszyk w drugą i zaczęła przeskakiwać między pomniejszymi kamieniami. - Trochę mi szkoda czasu na nerwy, poza tym, jeszcze mi nie podpadłeś, więc nie muszę pyszczyć - obejrzała się na niego z łobuzerskim błyskiem w oku. - Bez obaw, nadal umiem dać w palnik - przyznała rozbawiona. - Jednak nie jestem aż tak rozchwiana emocjonalnie... No... Znaczy... - westchnęła i zatrzymała się na kamieniu, spojrzała na Yumiego i zeskoczyła lekko ze skały. - Miewam humory, ale powód jest zupełnie inny - spojrzała na swoje stopy zamoczone w wodzie. - Jestem w ciąży, tak więc, heh... - podniosła spojrzenie do oczu Yumiego. - Będziesz wujkiem - uśmiechnęła się delikatnie. - No, a tak poza tym to wydarzyło się sporo rzeczy, które pomogły mi się uspokoić - wzruszyła ramionami i zerknęła gdzieś w bok, zawieszając spojrzenie w latających nieopodal motylach.
Akane
W pierwszej chwili wciąż obserwowała motyle, jednak po krótkim czasie westchnęła i spojrzała na chłopaka z bardzo delikatnym uśmiechem.
OdpowiedzUsuń- Umiem zaskakiwać, co? - rzuciła z lekkim przekąsem, a na gratulacje kiwnęła tylko głową. Cóż, nie spodziewała się wyskoków radości i satysfakcjonujących okrzyków. Stała spokojnie, dając mu przetrawić tą informację , ostatecznie ruszając w jego stronę i siadając obok, na brzegu strumienia.
- Dzięki, to... mimo wszystko podnoszące na duchu, ta chęć ewentualnej pomocy - przyznała - ale chcę urodzić. Nie uważaliśmy, emocje wzięły górę i trzeba wziąć teraz odpowiedzialność. Poza tym... - tu dotknęła delikatnie swojego brzucha i pogłaskała łagodnie, był już minimalnie wypukły i dopiero teraz Yumi mógł to zauważyć. - Wcale mnie ten fakt nie załamuje, sytuacja jest dość specyficzna, ale serio kocham ojca tej... tej małej - przyznała zerkając na chłopaka z bladym uśmiechem.
Akane
Ona również zdawała sobie sprawę z takich możliwości, ale znalazła więcej za niż przeciw, jeżeli chodziło o rodzicielstwo. Nie zmieniało to faktu, że decyzja coraz bardziej ją przerażała.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się do Yumiego wdzięcznie i pokiwała głową.
- Wiem, dzięki... Może nie wygląda, ale nie jestem w tym sama - zapewniła. - Poza tym, wiesz, to wnuki samej śmierci, no i uparte są po rodzicach, nie tak łatwo szło by się ich pozbyć - rzuciła ze specyficzną nutką humoru.
- Tata wie, cała nasza paczka, Rei, Melio, Febe, u niej to mam regularne kontrole, Rahim jej nawet pomaga w tym temacie. No wiesz, widzi źródła ciepła, jest w stanie co nieco określić... - wyjaśniła. - Shiya też mi dużo pomaga, tłumaczy pewne sprawy bez owijania w bawełnę - przytaknęła sobie głową. - Tony, Ryu, mam ich wsparcie, no i Gave - zaśmiała się lekko pod nosem. - Momentami przegina z troską i okazuje ją w bardzo specyficzny sposób, ale bardzo się przejmuje - posłała mu kolejny uśmiech. - Właściwie to czasami mam wrażenie, że ledwo dopcham się do tego dziecka jak już przyjdzie na świat - podsumowała żartobliwie i poklepała wdzięcznie jego rękę na swoim ramieniu, a zaraz po tym wstała.
- To co? Dasz radę przejść jeszcze te cztery metry, czy jeszcze trawisz informację? - zapytała z lekkim przekąsem w głosie, wyciągając dłoń w jego stronę, co by mu pomóc wstać.
Akane
Zaśmiała się odrobinę rozbawiona tym jak bardzo wpatrywał się w jej brzuch.
OdpowiedzUsuń- Spokojnie, tu i teraz nie wyskoczy... Chociaż lubi robić czasami numery, a Ty i Twoje zdolności... cóż, możesz ich doświadczyć - wolała go uprzedzić. Ileż to razy sama dostawała prawie zawału, gdy nagle znikąd pojawiała się przed nią zjawa. Wzruszyła ramionami.
- Przerabiałam mdłości, ale nie były jakieś wykańczające... Trochę zdolności mi fiziują, jakbyśmy momentami wchodziły w fuzję, ale Rei też tak miała przy pierwszej ciąży, więc najwyraźniej nie jest to nic odmiennego. Hormony z kolei rzeczywiście buzują. Może być wszystko dobrze, a jedna myśl, jeden gest potrafią sprawić, że płaczę załamana lub przerażona. No i zaczynają mi się smaki, tu ochota na szprotki, tam na kokosa - uśmiechnęła się pod nosem, prowadząc go dalej wzdłuż strumienia. - Niektóre zapachy powoli robią się irytujące, ale to akurat świeża sprawa - dodała i wskazała niewielki skrawek zieleni obstawiony solidnymi głazami, w tym jednym największym, prawie płaskim. Nad nim górowało duże drzewo z rozłożystą koroną.
- Idealne miejsce, szczególnie na upalne dni, głaz jest zawsze w cieniu, słońce go nie nagrzewa i można się nacieszyć skalnym chłodem - zdradziła mu z pogodnym uśmiechem. - Tylko mi tu nikogo nie sprowadzaj - rzuciła żartobliwie, grożąc mu palcem i zaśmiała się lekko, by zaraz postawić koszyk na wspomnianym głazie.
Akane
Zaśmiała się na to całe dupczenie.
OdpowiedzUsuń- No, dokładnie tak! - udała wojskowy ton i zaraz znowu się zaśmiała. - No wiesz... popsułeś mi teraz obraz tego miejsca - przyznała rozbawiona, widząc oczyma wyobraźni te wszystkie swoje dotychczasowe podboje. Dopiero po chwili wróciła na ziemię, uchyliła wieczko koszyka i wyciągnęła zwinięty pled, by rozłożyć go pod kamieniem, a sama usiadła na skalę.
- Jak Cię najdzie to w koszyku jest Twoja rozpoczęta butelka - puściła mu oko i zaraz wsłuchała się w słowa. Przytaknęła mu głową, ostatecznie śląc wdzięczne spojrzenie oraz szerszy uśmiech.
- Dzięki, chociaż prędzej odezwę się o pomoc w ubraniu skarpet - przyznała wesoło. Miło było wiedzieć, że może na niego liczyć, tym bardziej, że od Gava nie słyszała zbyt często tego typu zapewnień.
- To co? Masz już jakieś miejsce w głowie co by się osiąść? Miasto, port, wioska, szczere pole?
Akane
Uśmiechnęła się do niego ciepło i zaśmiała delikatnie, zakładając sobie niesforny kosmyk za ucho.
OdpowiedzUsuń- A co jak spłodzisz córkę? - uśmiechnęła się pod nosem i posłała chłopakowi jeszcze jeden uśmiech. Spojrzała na płynącą wodę, a słysząc pytanie lekko przygryzła dolną wargę, ostatecznie wracając wzrokiem do oczu Yumiego.
- Chciałabym na trasie Argar-Slavit, ale... Nie wiem czy to się uda - przyznała lekko wzruszając ramionami. - W Argarze czuję się cały czas obserwowana, zero intymności. Jak nie rodzice to ich przyjaciele, jak nie oni to tubylcy, bo wiesz "córka wodza". Nie żeby mnie to obchodziło, ten tytuł znaczy, ale wiem w jakiej sytuacji znajduje się Argar i wiem, że czy chcę, czy nie jest to istotne w tym świecie. Myślę, że zamieszkanie na bliżej nieokreślonych ziemiach dałoby możliwość by się od tego zdystansować - przyznała z ciężkim westchnięciem i zamknęła na chwilę oczy, wciągając jednocześnie chłodne powietrze i wystawiając twarz na jego podmuchy. - Nie chcę się odcinać całkowicie - otworzyła oczy, znowu łapiąc wzrok Yumiego. - Po prostu mam inne, własne sposoby na przekonywanie tutejszych mieszkańców do nas, do naszej rasy - dodała z delikatnym uśmiechem.
Akane
Przekręciła głowę i uśmiechnęła się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Serio myślisz, że tego nie zrobiłam? - zaśmiała się lekko. - Chyba jednak zmieniłam się bardziej niż myślisz - przyznała. - Nawet nie wiesz ile "wytknięć" kosztował mnie pobyt tutaj - dodała nieco rozbawiona. - Tylko wiesz, z tatą idzie normalnie pogadać i tak, wie gdzie jestem, w każdej chwili może wpaść kontrolnie on czy Shiya, tego akurat im za złe nie mam. Chodzi tylko o pobyt w Argarze, tam automatycznie ojcu się załącza. Sam jest świeżym tatą, pierwszy raz w życiu ma możliwość uczestniczyć w wychowywaniu swoich dzieci od maleńkości. Natan, ja... nawet ta cała pierworodna - przewróciła oczyma na jej wzmiankę i westchnęła. - Całą naszą trójkę poznał w późniejszym wieku, z Natem i ze mną wyrobił sobie super relację ale ciągle ma w głowie, że zrobił za mało. Obecność bliźniaków tego nie ułatwia, teraz jeszcze moja ciąża... Morgany z resztą też, chociaż u nich to nie ma co się martwić, zakochani są po uszy - spojrzała na swoje dłonie. - Nie ułatwiam mu tego, ciągle coś się dzieje, jak ogarnę sprawy głowy to wychodzą sercowe - prychnęła pod nosem i pokręciła głową, wracając wzrokiem do Yumiego. - Tragiczny przypadek, lepiej mnie omijaj szerokim łukiem - rzuciła nieco żartobliwie.
Akane
Uśmiechnęła się pod nosem i oddała szturchnięcie swoim własnym ramieniem.
OdpowiedzUsuń- Prawda? - zaśmiała się delikatnie, a na propozycję pokręciła rozbawiona głową. - Z całym szacunkiem, ale Twoje zdanie w tym temacie mogłoby go co najwyżej rozbawić, wiesz jaki jest - zaznaczyła, mimo to w pogodnym tonie. - Ale dzięki, w razie potrzeby będę wiedziała do jakich drzwi pukać, nie zapomnij o mnie i zawsze miej w pogotowiu jakiś schowek pod łóżkiem czy w szafie - dodała po czym przyłożyła dłoń do piersi, jakby miała złożyć jakąś przysięgę. - Obiecuję, że gdy już wyląduję w szafie to nie wykradnę Ci zbyt wielu koszul, a przynajmniej się postaram - jeszcze raz zaśmiała się krótko i pokazała chłopakowi język. Już w szkole była dość znana z chodzenia w za dużych ciuchach, zawsze wykradała je bratu, gdy już z nimi zamieszkał, a później, cóż, miała tylu kolegów dookoła, że ci niekiedy nawet nie orientowali się co do znikającej garderoby albo po prostu udawali, że nie widzą. Ten zwyczaj z nią pozostał, lubiła męskie bluzy czy koszule. Co prawda na wyjścia ubierała się bardziej kobieco niż zwykle, ale gdy chodziło o luźne popołudnia czy samą ciążę to wolała swobodne, wygodne rozwiązania.
- Od razu stąd będziesz szedł do Argaru? Jak chcesz to dostałam świetną mapę od kumpla, tubylec więc zna ciekawe miejsca, poza tym idąc tu sprawdziłam trasę, nawet dodałam kilka ciekawych miejscówek, gorące źródła, gospody i karczmy z dobrymi cenami za dobre jedzenie - wyjaśniła. - Co prawda to trasa wycieczkowa, idziesz trochę na około, ale jak lubisz zwiedzanie to warto - zapewniła. - Mogę Ci ją pożyczyć, oddasz mi najwyżej jak wrócę do Argaru - zaproponowała.
Akane