26 lat (24.12) | Piaskowy Mieszaniec| Włada piaskiem, cofa czas i go zatrzymuje, a jego krew jest naturalnym lekarstwem dla niego i jego rodziny| Argar | 180 cm
___________________________________________________________________________________
Mieszka wraz z Morganą i swoim pierworodnym na uboczu Argaru. Dla swej rodziny mógłby zrobić bardzo dużo. Uwielbia polowania. Czasem spotkasz go w gospodzie, za barem, gdzie czaruje. Innym razem zobaczysz na polanie.
___________________________________________________________________________________
Akane lekko wzruszyła ramionami.
OdpowiedzUsuń- Możliwe, chociaż ja bym ją akurat wyłapała - stwierdziła luźno. Jakoś nie widziała brata popijającego z Ryu czy Gavem. - Dzięki - uśmiechnęła się do niego słabo i zaraz pokręciła głową, poszerzając nieco uśmiech. Wyciągnęła rękę po buta. - Już nie fiziuj Staruszku - pokazała mu język. - Nijak, to dwie różne opcje, ale nadal chylę się do tej z towarzystwem. Samotne picie... Hmm... No tak, to rzeczywiście może kojarzyć się z zapijaniem smutków - przyznała. Zaśmiała się, gdy przemówił do jej buta i uderzyła go lekko pięścią w ramię. - Podobno lepszy rydz niż nic, więc może to nie takie głupie - odpowiedziała żartobliwym tonem i zaraz spojrzała w niebo z jękiem. - Jak grochem o ścianę... No właśnie, "z Eljasem"! A ja mówię o resecie, bez młodego, bez Morgany, Ty i Twoja odskocznia - puknęła go palcem w czoło.
Akane
Złapała oba buty jedną dłonią i trzymała, nie zamierzała ich ubierać. Do domu Natana i Morgany nie było daleko, mogła iść boso.
OdpowiedzUsuń- Nie możesz, bo? - zapytała. - Nie powiesz mi chyba, że w tym świecie masz mało pomysłów na odskocznie. Chociażby robota, idź czasem do tartaku czy portu, zamiast do baru - zaproponowała, wzruszając ramionami. Uśmiechnęła się dumnie na stwierdzenie co do próby. - Normalnie zacznę chyba żałować, że nie mamy tu monitoringu - rzuciła żartobliwie i puściła mu oko. - Tylko nie zaprzestań tych prób na jednym niepowodzeniu, jestem pewna, że coś się tu dla Ciebie znajdzie - posłała mu szerszy uśmiech.
Akane
Niklaus nie zmienił pozycji, patrzył po Natanie i uśmiechnął się pod nosem na jego pytanie co do dawania wyboru wybranym.
OdpowiedzUsuń- Nigdy nie pomyślałeś o tym w kategorii nie popełniania przeze mnie tego samego błędu? - również zapytał. - Masz rację, powinienem Tobie pozwolić, powinieneś popełnić ten błąd i mierzyć się teraz z jego konsekwencjami, tak jak robi to Akane. Powinniście popełniać swoje błędy i uczyć się przez nie przechodzić. Niestety nie zawsze przychodzi łatwo pozwolić na coś takiego. Konsekwencją tego, że Tobie zabroniłem jest jedynie Twój gniew, a ten zniosę... Gdybym jej zakazał, konsekwencje byłyby gorsze, a już i tak ma mocno popieprzone w życiu - wzruszył ramionami. - Nie wiem czy wiesz, ale gdybyś naprawdę tak bardzo chciał wtedy iść, to byś po prostu poszedł. Przed nami, za nami, nie ma znaczenia, naraziłbyś się na mój gniew, gdybyś uważał, że warto - dodał i oderwał ręce od krzesła. - Bez obaw, więcej wyboru Ci nie zabiorę - zapewnił.
Niklaus
- Ja mówię o swojej osobie - stwierdził zgodnie z prawdą. - Nie bardzo rozumiem do czego pijesz. Co niby takiego o Tobie sądziłem? Nie byłeś mi tam potrzebny, wolałem byś został tutaj. Nie widzę w tym nic ujmującego - przyznał. - Dla mnie jest wyjątkiem i zawsze będzie, jak każdy mój dzieciak. Ogół mnie nie obchodzi - zaznaczył, a na kolejne słowa wzruszył tylko ramionami. - Jak myślisz, że się pogniewam o ten żal to przykro mi, ale nie. Nie pytaj skoro nie czujesz takiej potrzeby. Miano ciężaru sam sobie przypisujesz, to nie są moje słowa. Jak będę miał powód by Cię przed czymkolwiek zatrzymać, to to po prostu zrobię, bez obaw, też nie zapytam - zapewnił.
OdpowiedzUsuńNiklaus
Akane nie powiedziała już nic więcej w tym temacie, dała mu po prostu powiedzieć co miał do powiedzenia i kiwnęła głową.
OdpowiedzUsuń- No dobra, skoro tak uważasz. Może rzeczywiście pomoże w tym tylko czas - przyznała, wzruszając ramionami. - W takich sytuacjach ciężko ocenić czy to co zrobiłeś nie wyszło Ci lepiej, niż to czego żałujesz. Nie wiem Nat czy jej w ogóle sens jakoś bardziej się pochylać nad tym tematem. W danej chwili tylko Ci to psuje humor - zauważyła dość luźno.
Akane
Niklaus spojrzał po nim z lekko uniesioną brwią.
OdpowiedzUsuń- Ten raz nie byłeś, nie wiem w jakim celu rozciągasz to na całe życie - stwierdził. - Mówiliśmy wtedy o sytuacji, w której Meliodas by poszedł, wolałem byś tu został, chociażby dlatego, że moja kobieta była na wylocie. Zaufany człowiek tutaj pozwalał skupić się na zadaniu tam - odpowiedział, dalej spokojnie go obserwując. Gdy Natan przechylił butelkę i gniewnie pociągnął z niej łyka, dalej po prostu po nim patrzył. Trochę jakby widział siebie te kilka lat wstecz.
- Nie obchodzi mnie ogół w temacie popieprzonych żyć, a nie, że mam na ogół ogólnie wyjebane - poprawił go. Westchnął cicho na pytanie o stanowisko. - Bo mnie wybrano Natan, bo ktoś musiał objąć to stanowisko aby nie wywołać jeszcze większego chaosu - wzruszył ramionami. - Padło na mnie i skoro już zostałem wybrany to zamierzam wywiązywać się ze swoich obowiązków - dodał. Usiadł na krześle obok i korzystając z faktu, że Natan nie korzystał już ze szklanki, nalał sobie nieco trunku.
- Właściwie to tak, trudno w to uwierzyć. Zwykle to Akane jest tą gadającą o uczuciach, wykrzykującą w złości wszystko co leży jej na sercu. Ty zwykle przychodziłeś po radę, nie po kłótnie. Zwykle podnosiłem Cię na duchu, wyciągałem z dołka. Nie kłóciliśmy się jakoś zbyt często i mało kiedy wykrzykiwałeś coś do mnie w złości - zauważył i przechylił szkło. Na komentarz co do próby tylko uśmiechnął się nikle pod nosem, nic na to nie odpowiedział.
Niklaus
Słuchała go i wzruszyła ramionami.
OdpowiedzUsuń- Mam wrażenie, że trochę mylisz sytuacje. W mojej głowie siedzi ktoś, nie coś. Ty masz te swoje zawichrowania z powodu jakiś konkretnych zdarzeń, których nie jesteś w stanie zmienić. Moje dotyczą osoby i relacji, która zmienia się nieustannie. Jasne, nie raz mi się zdarzało gdybać i stwierdzać, że to czy tamto mogłam zrobić lepiej, że coś wyszłoby inaczej, ale nie kojarzę by pochłaniało mnie to aż tak mocno jak pochłonęło Ciebie - przyznała.
Akane
- Przecież sam wolałeś zostać na wyspie i służyłeś mi jako źródło komunikacji, w razie gdyby coś poszło nie tak omówiliśmy znak SOS - przypomniał mu i zaraz prześlizgnął po synu wzrokiem, a po nim spojrzał na butelki. Czyżby już się zrobił? Dalej go w spokoju obserwował. - Nie wiem, ale w obliczu wojny coś czuję, że się niedługo dowiem - przyznał. To był jeden z minusów Azylu, kiedy dzieci będą bezpieczne, to zarówno Natan jak i Akane mogą lecieć na żywioł. Chętnie na ten czas by ich odmłodził i ubrał w pieluszki, ale nie mógł. Przy słowach o ego był już pewien, że alkohol przemawiał przez Natana i nie zamierzał jakkolwiek odpowiadać na tą zaczepkę.
OdpowiedzUsuń- Jak już skończę pić to odmierzę ile konkretnie Ci wiszę, butelki nie planuję obalać - odparł na komentarz o długu. - I komu tu zadziałało ego, hm? - spojrzał po kopniętym krześle i wrócił wzrokiem do syna. - Naprawdę aż tak Cię ubodło, że wolałem byś został i doszedł do jakiegoś porozumienia z Morganą? Serio aż tak bardzo Cię dziwi, że nie chciałem zabierać wzburzonego syna na cichą akcję ratunkową? Chodziło o cudze życie Natan, w tamtej chwili nie nadawałeś się do tego zadania. Gdybym chciał zrobić wejście smoka to byłbyś pierwszym, którego bym tam zabrał, ale chodziło o zupełnie inną akcję. Twoja chęć spuszczenia komuś wpierdolu nie była nam na rękę i tyle - wyjaśnił. Nie wiem co sprawiło, że odebrałeś to aż tak personalnie - przyznał i wypił wszystko co miał w szkle.
Niklaus
Ponownie wzruszyła ramionami.
OdpowiedzUsuń- Cóż, lubię analizować i owszem, tematy mnie często pochłaniają, ale nie wpadam z ich powodu w doły. Po prostu z czystej przyjemności rozkładam wiele na różne czynniki. Czasem wiążą się z tym jakieś emocje, ale najczęściej wystarczy pierdoła bym jednak wróciła na ziemię - uśmiechnęła się krótko. - Ach, rozumiem... No dobrze, skoro to tylko chwilówki to chociaż odrobinę mogę się martwić mniej - pokazała przerwę między palcami i szturchnęła go ramieniem w ramię. - Mam po prostu nadzieję, że jakoś to tam sobie przepracujesz - przyznała, śląc mu kolejny uśmiech.
Akane
- No tak, a Twoje wybycie z domu na pewno by ten konflikt zażegnało... - spojrzał po nim wymownie. - Trzecie się, poznajecie swoje najgorsze strony. Fakt, że dalej jesteście razem tylko dobrze o Was świadczy. No, chyba, że któreś udaje, że go te ustalenia, do których doszliście, satysfakcjonują. Zapewniam Cię, że lepiej dwa tygodnie drzeć koty i żyć obok siebie niż siedzieć w ciszy i spokoju, zastanawiając się czy ta druga strona w ogóle jeszcze żyje - podsumował. - Tak, racja, czekając na odpowiedź Meliodasa mogłem dać upust Twoim emocjom, ale równie dobrze mogłeś zrobić to sam. Jest wiele sposobów na ich rozładowanie i to Ty zdecydowałeś, że zachowasz je w sobie. Ja nie mam z tym nic wspólnego - zaznaczył i zaraz spojrzał Natanowi w oczy. - Nie wiem czy zauważyłeś, ale nie jestem Lexi. Przyjaźnimy się, ale mamy zupełnie inne podejście do rodzicielstwa - przypomniał mu i zaraz uniósł wysoko brwi. Ciężko było nie prychnąć śmiechem na słowa o genach, ale powstrzymał się i utrzymał powagę. - No nie wiem, może dlatego, że jak to sam zauważyłeś, jesteś dużo mniej narwany ode mnie...? Po Akane mogę spodziewać się głupot, ale Ty... Ty masz dużo po Annie - przyznał.
OdpowiedzUsuńNiklaus
- A ja mimo wszystko widzę - stwierdziła dość pogodnie i przytaknęła głową na jego propozycję. Przede wszystkim nadal stała mokra i chętnie by się przebrała. Wypuściła głośno powietrze. - Taa, nie ukrywam, że chętnie bym odpoczęła - ostatnio średnio jej to wychodziło. Nawet kiedy siadała na tyłku to zaraz tworzyła plany na następne dni lub po prostu wstawała szukając byle zajęcia. Chciała mieć zajętą głowę, wtedy na wieczór sen przychodził szybko, zmęczenie zwalało z nóg i nie było sił na płakanie w poduszkę.
OdpowiedzUsuńWeszła do domu brata i odstawiła mokre buty pod ścianą, uśmiechnęła się lekko widząc jak Morgana chowa go w ramionach.
- To ja się pójdę przebrać - rzuciła. - Biorę Twoją koszulę! - oznajmiła znikając w ich sypialni na chwilę, zaraz z niej wyszła i ruszyła do przygotowanego gościnnego pokoju, by tam zdjąć mokre ciuchy.
Morgana tuliła do siebie Natana.
- Zaraz Ci te ciuchy wysuszę - oznajmiła Mor i cmoknęła jasnowłosego w czoło. - Coś Ty jej zrobił, hm? - uśmiechnęła się lekko. - Samotną? Jak chcecie to mamy jakiś alkohol, możecie się przecież napić - stwierdziła, nie do końca rozumiejąc o czym mówi Nat.
Akane i Mor
Morgana uśmiechnęła się pod nosem na odpowiedź chłopaka.
OdpowiedzUsuń- Zapewne - nawet się krótko zaśmiała. Żałowała, że nie mogła tego zobaczyć.
- Pewnie, że wiem. Po prostu myślałam, że chcecie opić ten swój... powrót do siebie? - nie bardzo wiedziała jak to nazwać. Pogłaskała policzek Nata po jego całusie. Trochę ją zmartwiły słowa co do wyrzygiwania wszystkiego ojcu, ale kiwnęła głową. Sama musiała swoje wykrzyczeć matce, jej pomogło, miała więc nadzieję, że Natanowi też pomoże. Teraz to ona się do niego przytuliła.
- Skoro tak to... mam nadzieję, że w miarę szybko się upijesz - przyznała wtulając twarz w jego tors.
- No jak słodko - Akane wystawiła głowę z pokoju. Była tylko w koszuli Natana i trzymała mokre ciuchy w ręce. Koszula brata spokojnie sięgała jej za pośladki, więc nie świeciła tyłkiem, ale mimo to wolała nie paradować im po salonie. - To ja tylko poproszę o podsuszenie tych ciuszków i zaraz zostawię Was samych - pokazała im język. - Chętnie sobie odpocznę - przyznała. Morgana cmoknęła policzek Nata i ruszyła w stronę An, by rozłożyć wraz z nią ciuchy na łóżku, tam je dziewczynie po prostu wysuszyła.
Akane i Mor
Po wysuszeniu cuchów Akane, wróciła do głównej izby i zaraz zaśmiała się lekko, przyciągnięta do Nata. Objęła go w pasie i spojrzała mu w oczy.
OdpowiedzUsuń- Chciałabym byś to już po prostu z nim wyjaśnił i miał za sobą - przyznała po czym sama pomiziała nosem jego polik. - Hmm... może poznałam kilka nowych, interesujących metod na pozbycie się bólu głowy i chcę je jak najszybciej przetestować? - uśmiechnęła się zadziornie do chłopaka i delikatnie musnęła jego usta swoimi.
Morgana
Mruknęła cicho, przytakując mu głową.
OdpowiedzUsuń- Jesteś jego synem, myślę, że dla niego i tak jeszcze długo będziesz nieporadnym nastolatkiem, czasem głupim - nie przerywała pieszczot przy jego twarzy. Uśmiechnęła się tajemniczo na jego pytanie, przyjęła pocałunki i zaśmiała się lekko. - Może... Może te moje próby nawiązania normalnych rozmów z innymi przyniosą więcej plusów niż się spodziewałam - szepnęła między pocałunkami i drgnęła wyraźnie na jego dźgnięcie by zaraz spojrzeć mu prosto w oczy. - Podobno seks działa niesamowicie kojąco i ból głowy to jedna z najgorszych możliwych wymówek, bo na takie objawy zbliżenie prędzej pomoże niż zaszkodzi. Oczywiście nie takie gwałtowne, ale czułe... - posmyrała go jeszcze chwilę końcówką nosa. - Taki czuły seks może pomóc - kącik jej ust drgnął delikatnie. - Ale to tylko niesprawdzona teoria - dodała.
Morgana
- Najwyraźniej u Was to po prostu rodzinne - odpowiedziała lekko naciskając na nos Nata. - No to przypierdol - wzruszyła ramionami. - Komu jak komu, ale akurat Niklausowi raczej tym wielkiej krzywdy nie zrobisz - stwierdziła. - Może pomoże... A jak nie to... No i tak dojdziecie do porozumienia, nie sądzę, że długo wytrzymacie w takim zawieszeniu - przyznała ze spokojem. Na pytanie o rozmowy lekko oblizała usta i westchnęła ciężej. - No... chyba nadal mimo wszystko najłatwiej mi idzie z Rei czy Febe... W sumie z Damonem też chyba poszło nieźle ale on jest... Bardzo ciekawski - uśmiechnęła się pod nosem i zaraz spaliła lekkiego buraka. - Akane jest w pokoju obok - przypomniała mu wypuszczając zaraz głośno powietrze. - Chociaż nie ukrywam, nie wiem czy to mój stan czy po prostu dziś tak na mnie działasz, ale... - ponownie go pocałowała. - Odkąd wróciliście ze swojej małej wycieczki mam na Ciebie ochotę - przyznała cicho.
OdpowiedzUsuńMorgana
Wzruszyła lekko ramionami.
OdpowiedzUsuń- O prywatne sprawy. Jak już się czegoś dowie to zaraz mocno drąży. Pytał też dlaczego jestem z kimś tak... jak on to? - musiała poszukać w pamięci - o... z kimś tak mało przebojowym - przypomniała sobie. - Wkurzył mnie trochę... Mało przebojowy - prychnęła pod nosem i zaraz założyła mu ręce za szyje. - Co on tam może o Tobie wiedzieć - uśmiechnęła się z figlarnym błyskiem w oku. - Cała przebojowość Natana Grandsanda tylko dla mnie - mruknęła cicho skradając mu czuły pocałunek. Na pomysł z podrzuceniem Eliego lekko przygryzła wargę. - No w sumie, przydałoby mi się trochę świeżego powietrza - przyznała i zaraz zaśmiała się krótko. - Bardzo jej zazdroszczę - przytaknęła głową.
Morgana
- To jak długo i w jaki sposób rozwiązujecie problemy to już nie moja broszka. Nie miałem wpływu na długość waszego sporu. Dwa uparte barany z Was i tyle, zwalajcie na geny, śmiało. Przypomnę Wam o tym jak Eljas się odpali, wtedy już nie będzie, że dziadzia wina - rzucił, nadal z wysoko uniesioną brwią. - Akurat jaki byłby rezultat wiedzieć nie możesz - zauważył. Z butelki polał sobie tylko trochę, nie trzymał jej przy sobie i nie dolewał więcej, nie w tej chwili. Natan zdawał się nakręcać i przy kolejnych słowach trudno było tego nie zauważyć, szczególnie, gdy szkło rozbiło się o podłogę. Wzrok Niklausa odrobinę spochmurniał, w gospodzie zapanowała cisza i wszyscy zdawali się patrzeć teraz na nich. Nie ruszył się i nic nie powiedział, po prostu spojrzał po kelnerze i kiwnął głową na znak by dał miotłę Natanowi. Słuchał chłopaka dalej, po chwili wstał z miejsca by złapać szuflę i kucnąć, co by było na co to szkło zgarnąć. Pomógł odrobinę w tym sprzątaniu, ostatecznie prostując nogi, gdy Natan wspomniał o braku zaufania. - Tak jak już wspomniałem, masz rację, powinienem Cię wtedy puścić, dać Ci możliwość wyboru. Nie zrobiłem tego, nie jestem idealny. Pech chciał, że ze względu na sytuację z Tobą i inną sytuację życiową Akane, pozwoliłem jej na ten wybór. Nie porównuj mnie do Lexi, ona wie jak boli strata dziecka, przeszła przez to gdy przepadła Morgana. Powrót tej dziewczyny był dla Lex jak zmartwychwstanie... Ma inne doświadczenia i inny rodzaj troski. To nie nieufność, a strach. Wiem co się ze mną działo przy starcie dziecka, którego nawet w połowie nie kochałem jak Ciebie czy Akane. Mam wiele lat, ale w rodzicielstwie jestem kompletnie zielony, pewne rzeczy robię nieudolnie i zapewniam Cię, że jeszcze wiele razy dam ciała, ale w tym konkretnym momencie nie chodziło o brak zaufania. Może trochę, bo nie miałem pewności czy nam nie eksplodujesz w najgorszym możliwym momencie, ale głównie kierowała mną troska. Uważałem, że bezpieczniej będzie byś przeżywał swoją złość tutaj, a nie tam, pod nosem Peruna - również wrócił na swoje miejsce i spojrzał po szkle jakie Natan trzymał w dłoni. Uśmiechnął się nieco pod nosem na słowa o prześladowaniu.
OdpowiedzUsuń- Mimo wszystko mam nadzieję, że nie będzie Ci dane. Wolałbym umrzeć przed Tobą - stwierdził i prychnął lekko śmiechem. - Akurat to, że moje geny robią pierdolone głupoty ani trochę mnie nie rozczarowało. W Twoim przypadku liczyłem po prostu, że jednak geny matki przyćmią głupotę moich - odparł.
Niklaus
Spojrzał po nim dość wymownie i wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Skoro tak ustaliliście - akurat tu nie widział problemu, tym bardziej, że raczej temat go bawił niż złościł. - Możesz co najwyżej przypuszczać - z tym śmiałym twierdzeniem zdecydowanie przesadzał. Kiedy Nat skaleczył palce, Nik spojrzał po nim lekko marszcząc brwi. Jak dziecko... Na słowa o Akane spojrzał w sufit jednorazowo, nabrał oddechu i oparł łokieć o stół, a na dłoni ułożył brodę. Obserwował syna ze spokojem słuchając jego teorii, nie komentował ich jednak. Po temacie Akane monolog poszedł na dalsze tory, Natan sprawiał wrażenie niedowartościowanego. Po kłótni z Morganą czuł się zbędny, a odmowa udziału w misji jeszcze bardziej to uczucie nasiliło.
- Jesteś moimi uszami i oczami, gdy mnie tu nie ma. Nie dziw się, że nie chcę Cię brać ze sobą, skoro to z Tobą mam ustalone sygnały w razie jakichkolwiek niebezpieczeństw. To Ty jesteś w stanie dać mi znać, że coś się dzieje, gdy ja jestem poza Argarem. To Ty i Morgana stworzyliście obrazek pary, która misje wykonuje razem. Nie widzę problemu by dawać Ci samodzielne zlecenia, ale mimo wszystko wolałbym abyśmy nie chodzili na nie razem. Nie dlatego, że nie chcę z Tobą iść czy Ci nie ufam, a dlatego, że dzięki Tobie moje reakcje na ewentualne wydarzenia tutaj czy w terenie mogą być znacznie szybsze - wyjaśnił. Na słowa o wpierdolu wzruszył ramionami. - Możesz co najwyżej spróbować mi wpierdolić - uśmiechnął się pod nosem, papugując jego wcześniejszą wypowiedź co do próby zatrzymania go. Skierował powoli dłoń do jego ramienia.
- Hej, daleko mi do ideału, tak, zgadzam się. Może nie umiem tego dobrze pokazać, ale jesteś dla mnie równie ważny co Akane i reszta mojej ferajny. Przykro mi, że myślisz inaczej. Nie wiem czy dam radę zmienić Twoje myślenie w tym temacie, ale spróbuję się postarać - zapewnił spokojnie. Prychnął pod nosem na słowa o Gavie. - Już widzę jak go o cokolwiek prosisz, a jeszcze wyraźniej widzę jak on wykonuje Twoją prośbę - ponownie się zaśmiał. To by dopiero było dobre.
Niklaus
Chwilę musiał się zastanowić nad jego słowami. Pijani chwilami dobrze gadali... Niklaus wyraźnie się zamyślił, słuchał Natana, jednocześnie się nad czymś zastanawiając.
OdpowiedzUsuń- Rozumiem... Muszę się nad paroma sprawami zastanowić, ale na pewno wrócimy do tematu zleceń. Tylko wolałbym mimo wszystko porozmawiać z Tobą bez zawartości alkoholu w Twojej czy mojej krwi - zaznaczył. Musiał jeszcze porozmawiać z Shi, nikt tak jak ona nie wytykał mu istotnych luk w pomysłach.
- Nikt nie powiedział, że to będzie łatwe czy szybkie, nie znaczy to, że nie warto próbować - stwierdził. Na słowa o Gavie uśmiechnął się pod nosem.
- Pewnie masz rację, chociaż nadal nie bardzo widzę jak prosisz go o pomoc. Już widzę jak on wykorzystuje tą chwilę by podbudować swoje ego, a Ty każesz mu spierdalać bo nie zamierzasz robić tego, czego on w zamian oczekuje - zaśmiał się na własną wizję.
Niklaus
Przytaknął mu głową.
OdpowiedzUsuń- Ostatnio równie rzadko ze mną rozmawiasz, więc wolę zaznaczyć zanim dojdzie do podobnej sytuacji - pokazał to na siebie, to na niego. - Jak już głowa przestanie boleć to możesz dać znać, wtedy pogadamy konkretniej - dodał. Dobrze, że chociaż chęci próby jakoś nie negował. Przez chwilę nastała między nimi specyficzna cisza, a kolejne słowa syna wyraźnie go zaskoczyły. Zaraz uśmiechnął się krótko i wstał z miejsca, by podejść do niego i objąć solidnie ramieniem. - Nie musisz tego robić, zapewniam, że Twój staruszek robił o wiele dziwniejsze rzeczy w miejscach publicznych. Nie wstydzę się przytulić syna - zapewnił.
Niklaus
Kiwnął głową ze zrozumieniem, cóż, akurat do tego, że ktoś, gdzieś, za coś chce mu przywalić. Uśmiechnął się pod nosem na słowa o wstydzie, dalej go obejmując. - Dobrze, przyjdę. Tylko nie karz mi za długo czekać pod drzwiami - dodał w zaczepnym tonie.
OdpowiedzUsuńNiklaus
Z wyraźnym zadowoleniem przyjęła ten mocny i długi pocałunek, by zaraz po nim posłać chłopakowi rozmarzony uśmiech. Poszerzyła go lekko na słowa Nata i gdy znowu ją pocałował, przedłużyła czułość.
OdpowiedzUsuń- Zdecydowanie podobają mi się tego typu wyróżnienia - przyznała z lekkim śmiechem i spojrzała za nim, gdy ruszył do Akane. Sama w tym czasie kucnęła przy bawiącym się maluchu i ucałowała go w czubek głowy.
- Ou, nie chcę wiedzieć nic więcej. Idźcie już sobie - An pogoniła ich ruchem dłoni i wyszła z pokoju by dołączyć do zabawy Z Elim. Morgana uśmiechnęła się pod nosem, złapała dłoń Natana i gdy cmoknął jej policzek mruknęła zadowolona.
- Proszę nie kalać uszu dziecka, sio, sio - An znowu ich pogoniła, a Mor spaliła lekkiego buraka.
- Dzięki - rzuciła do dziewczyny i pociągnęła Nata do wyjścia. Tak jak jego się nie wstydziła, tak przy siostrze chłopaka czuła dyskomfort w trakcie wymian czułości. Inaczej, gdy byli w tłocznej gospodzie i ich pocałunki niknęły w tłumie, a inaczej, gdy stanowili jedyną pożywkę dla cudzego oka.
- Kochanie... - tu spojrzała na jasnowłosego ze specyficznym błyskiem w oku. - Jak mamy sprawdzić czy nowe sposoby działają, skoro mnie oszukujesz? Najpierw trzeba sprawić by rzeczywiście mocno rozbolała Cię głowa - wskoczyła mu pod nogi i gdy na nią wpadł, złączyła ich usta w pocałunku i zarzuciła mu ręce za szyje. - Wolisz ból po solidnym marudzeniu czy po ciosie prosto w głowę? - zapytała z przekąsem, jednak nim odpowiedział znowu wpiła się w jego usta.
Morgana
Zaśmiał się.
OdpowiedzUsuń- Zawsze możesz poprosić staruszka co by Cię odprowadził - poruszył zabawnie brwiami i zaraz wdzięcznie kiwnął głową. - Sam chętnie zobaczę tego urwisa - przyznał, uśmiechając się na samą myśl. Spojrzał po trunku i kiwnął głową. - Na próbę, jakaś Terrańska produkcja, ale jak dla mnie coś w niej nie wyszło. Nie będę jej brał na przyszłość, wali szczurem... ale ostrzegałem - zauważył z krótkim śmiechem.
Niklaus
Przytaknął mu głową.
OdpowiedzUsuń- Odprowadzę - zapewnił i zerknął na bar, który już od dłuższego czasu obsługiwał jeden z pracowników. Dobrze, że ich zatrudnili. Wrócił spojrzeniem do syna i zaśmiał się krótko. - Zawsze możemy przyspieszyć ten proces i wrzucić Cię do wody, słyszałem, że sam stosujesz takie metody na ostudzenie rozmówcy - zaśmiał się. Wizja zabawy z wnukiem rzeczywiście była dla niego bardzo przyjemna, dziadkowanie zdecydowanie było inne od rodzicielstwa. - No cóż, nie wszystko musi trafiać w nasze gusta. Dla obrony mają kilka naprawdę dobrych trunków, więc ten jeden niech już sobie będzie spieprzony. Cholera wie, może jakiś składnik zawiódł - wzruszył ramionami i spojrzał po obficie lanym alkoholu. - Hm, ale to już sam lejesz, tego nie wliczam do długu - rzucił zaczepnie ze swoim uśmieszkiem i złapał szkło, by lekko się z nim stuknąć. - Do dna - powtórzył i przechylił wszystko na raz by zaraz syknąć wyraźnie. - Osz kurwa... dobra - przyznał.
Niklaus
Sam zaśmiał się na podsumowanie chłopaka.
OdpowiedzUsuń- Cholera, a już się łudziłem - odparł rozbawiony. Przytaknął Natanowi na stwierdzenie co do trunku. - W końcu Argarska produkcja - zaznaczył z dumnym uśmieszkiem. Na pytanie co do maluchów westchnął głośno i pokręcił głową.
- Ja nie... Obawiam się, że mógłbym tym krokiem zachęcić do ataku. Nie dość, że naraziłbym dzieci, i to nie tylko własne, to jeszcze miałbym wiele pięt Achillesa w jednym miejscu, co znacznie utrudniłoby chłodne odparcie wroga. Shiya możliwe, że odprowadzi dzieciaki chociaż do Ardei, ale później wraca. Już raz ją porwali, jest równie smakowitym kąskiem. Dzieciaki są mimo wszystko mniej rozpoznawalne, tym bardziej w zbiorowisku innych dzieci, a i opiekunów i ochroniarzy będzie tam całkiem sporo. Nie chcę by wioska została bez opieki - przyznał.
Niklaus
Mor syknęła lekko na pociągnięcie za włosy, to było w danej chwili niesamowicie podniecające, szczególnie w połączeniu z kolejnymi pieszczotami Natana.
OdpowiedzUsuń- Nie mam pojęcia jak mogę... Najwyraźniej muszę jeszcze sporo popracować nad prowadzeniem dialogu - sapnęła cicho i naparła na niego, by iść z nim prosto na jedną ze ścian stodoły. Zaśmiała się krótko przy stwierdzeniu o marudzeniu, pokręciła nosem po tej małej zaczepce. - Ach lubisz? Idealnie się składa... - wsunęła mu w spodnie jedną dłoń, a drugą pod jego koszulkę. - Popatrz no... Nie mam jak przywalić Ci w głowę - udała marudzący ton. - Wszystkie ręce zajęte - dodała uśmiechając się pod nosem, pieszcząc go obiema dłońmi.
Morgana
Przytaknął mu głową.
OdpowiedzUsuń- Bardzo możliwe - sam się lekko zaśmiał.
Na dźgnięcie wyprostował się trochę bardziej i zaraz uśmiechnął pod nosem. - Tak, zdecydowanie by nie byli, ale dzieci tej dwójki już tak - puścił mu oko po czym kiwnął wdzięcznie głową. - Wiem, dlatego nie martwię się aż tak mocno. Chociaż przyznaję... To będzie dla mnie najważniejsza misja, jaką Wam powierzę - dodał, po czym lekko trzepnął go w tył głowy. - I Saya... nie Sayuri - poprawił go, mimo wszystko trochę tym błędem rozbawiony. Zaśmiał się jeszcze na kolejny komentarz. - Jak trafiasz na odpowiednią kobietę to żadna liczba dzieci nie przeraża - poruszył zabawnie brwiami. - Chociaż przyznaję... Jest z tym zapierdol i nie planujemy na razie kolejnych dzieci - poinformował, z ręka na sercu.
Niklaus
Czuła to przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele. Czułości wymieniane z Natem zdecydowanie pobudzały zmysły. Sama zaśmiała się na jego udawany szok.
OdpowiedzUsuń- Nie mam pojęcia... Ale szybko tych dłoni raczej nie odzyskam - przyznała i pocałowała go, by zaraz zassać lekko jego dolną wargę. Dotknęła przyrodzenia chłopaka przez bieliznę i zaczęła go masować. Sama odetchnęła głośniej na pewny chwyt przy pośladku. Drugą dłonią podciągnęła nieco koszulkę Nata i muskała ustami jego skórę przy szyi. Spojrzała mu w oczy gdy wspomniał o rozpalaniu i uśmiechnęła się do niego figlarnie.
- Po prostu Cię kocham - szepnęła mu w odpowiedzi i złączyła ich usta w kolejnym pocałunku.
Morgana
Przyjemny dreszcz przeszył jej ciało, gdy ją tak pewnie do siebie przysunął. Pogłębiła oddech czując narastającą przyjemność. Lubiła te jego czułości przy swoich pośladkach, lubiła na tyle, że nie zamierzała mu ich przerywać. Sięgnęła nagle po sztylet schowany w segmencie jej ubrania i szybkim ruchem cięła ostrzem po koszuli Nata. Zrobiła to bardzo pewnie, ale nie tknęła ostrzem nic więcej poza materiałem ubrania. Uśmiechnęła się łobuzersko i gdy tylko Nat przestał obcałowywać jej ciało, znowu złączyła ich usta w pocałunku i tym razem to ona zaczęła schodzić z czułościami niżej i niżej. Z szyi przeszła do torsu, a później kucnęła przy brzuchu chłopaka. Wyciągnęła dłoń z jego spodni i zahaczyła palce obu dłoni o ich górną krawędź. Spojrzała w górę, w oczy jasnowłosego, schodząc pocałunkami coraz niżej.
OdpowiedzUsuńMorgana
Niklaus skrzywił się lekko.
OdpowiedzUsuń- To już zażalenia do Shi, uparła się na "S" i teraz mamy ANANASSSa - zaśmiał się i zaczął wyliczać na palcach. - Aiden, Natan, Akane, Niklaus, Aisha, Shiya, Shari, Saya - poruszył zabawnie brwiami. Na stwierdzenie co do babińca wzruszył ramionami. - Będę jak prawdziwy król, otoczony pięknymi kobietami - rzucił zadowolony. - Raczej bardziej bym się martwił o ewentualnych kawalerów - dodał ze śmiechem. Słysząc o Mor spojrzał po nim. - Na razie? - zapytał. - W sensie, że zakładacie góra jeszcze jedno i przerwa, tak? - wolał dopytać, bo miał wrażenie, że nieco dziwnie Natan skleił swoje zdanie. - No tak, dla Was jako młodych rodziców to rzeczywiście totalnie nowa rzeczywistość. Ale wiecie, przynajmniej będziecie nadal młodzi jak młody już stanie się bardziej samodzielny i nadal będzie kupa czasu na inne urozmaicenia życiowe - pocieszył go u puścił mu oko.
Niklaus
Jęknęła lekko na jego ugryzienie i zaraz uśmiechnęła się pod nosem, a na dmuchnięcie zaśmiała delikatnie.
OdpowiedzUsuń- Zaszyję, tak na pamiątkę - odpowiedziała mu zaczepnie. Pieszczoty niesamowicie ją nakręcały, pocałunkami już prawie doszła do krawędzi spodni, a wtedy rzucił co do nich komentarz, a ona zaśmiała się. Przejechał ostrzem po materiale, ale nie tak by go naciąć.
- To trochę niepokojące, że w takiej chwili myślisz o siostrze - mruknęła, udając niezadowolenie i zębami złapała za sznurki od spodni, by powoli je nimi rozwiązać. W międzyczasie przesuwała dłońmi po nogach Natana, pośladkach, a w końcu przesunęła nimi również po kroczu chłopaka. Wtedy też skończyła zabawę z sznurkami i zsunęła materiał w dół, od razu z bielizną. Spojrzała po jego przyrodzeniu i delikatnie przygryzła dolną wargę.
Morgana
Tak śmiejącego się Natana to już dawno nie widział i musiał przyznać, że był to widok niezwykle przyjemny dla oka. Sam śmiał się dłużej tylko ze względu na śmiech syna. Wzruszył ramionami na wspomnienie o jego "zaczynaniu".
OdpowiedzUsuń- Chłopak nie jest zły, ale mnie wkurwia. Sam rwałem laski jak leci, ale nie rzucałem chociaż pustych deklaracji - podsumował luźno i przechylił szkło. - Całe szczęście na kolejnych kawalerów raczej długo poczekam - poruszył zabawnie brwiami. Reszta jego córek była na takie akcje zdecydowanie za młoda. Kiwnął głową na jego wyjaśnienia, był to jakiś plan, chociaż z doświadczenia wiedział, że plany lubiły się pokrzyżować. Słysząc o sobie westchnął lekko. - Wiesz, nie będę ukrywać, że i my tego nie planowaliśmy, ale koniec końców dajemy jakoś radę. Bywa ciężko, kurwa, czasami jest masakra, ale obecność Shi jest w tym wszystkim bardzo kojąca - wyznał, a gdy po namyśle Natan rzucił swoje, to Nik podniósł szkło. - To za te udane urozmaicenia życiowe - zaproponował toast i upił łyka trunku.
Niklaus
Spojrzała mu w oczy, gdy złapał ją za brodę. Automatycznie lekko przy tym przygryzła własną wargę, a po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Kochała te jego krwiste oczyska.
OdpowiedzUsuń- Mam nadzieję, że gdy chodzi o mnie to chociaż przyjemna ta zawierucha - przyznała po czym delikatnie oblizała jego członka od samego dołu po czubek, nie przerywając patrzenia Natanowi w oczy. Pieszczoty przy głowie przyjęła z cichym mruknięciem, a to jak ją zachęcał do zajęcia się jego sprzętem sprawiło, że poczuła wyraźnie własne soki na bieliźnie. Jeszcze raz oblizała penisa, ale tym razem zaraz po dotarciu do główki wsunęła go w usta i zjechała w dół, masując go wargami.
Morgana
Patrzyła na ten jego zniecierpliwiony wzrok i uśmiechała się dumnie w duchu, gdy jęknął zadowolony. Mruknęła cicho na mocniejszy chwyt przy włosach, a na ruch bioder odrobinkę się zadławiła, ale w miarę szybko to ogarnęła. Spojrzała jednak na Natana z iskierkami w oczach i "za karę" zacisnęła mocniej usta, biorąc penisa szybciej i głębiej w gardło. Musiała go zaraz na chwilę wyciągnąć z buzi, ale wtedy usta zastąpiła ręką.
OdpowiedzUsuń- Chyba chcę... - odpowiedziała z zadziornym uśmiechem i oblizała mu główkę, dalej pracując ręką.
Morgana
Mor uśmiechnęła się zadowolona.
OdpowiedzUsuń- Muszę się upewnić, to "chyba" mnie nie przekonuje - rzuciła i ponownie wzięła go całego do buzi, po samo gardło. Przytrzymała tak jego przyrodzenie chwilę, a gdy wyjęła znowu zastąpiła usta ręką. Sama czuła już niesamowite podniecenie i wilgoć przy swojej kobiecości. Powtórzyła pieszczotę z gardłem jeszcze dwa razy, a później po prostu wstała gwałtownie i wpiła się w usta Natana, namiętnie je całując.
- Dłużej nie wytrzymam - sapnęła. - Chcę Cię poczuć... - rzuciła między pocałunkami.
Morgana
Mor sama mruknęła zadowolona, gdy przyciągnął ją do siebie i intensywnie całował. Nie odpuszczała mu tych pocałunków, walcząc z nim chwilę, jednak przerwała przez ciche jęknięcie, które wydała z siebie, czując przy swojej kobiecości jego przyrodzenie.
OdpowiedzUsuń- Chcę... - sapnęła by zaraz uśmiechnąć się pod nosem i ponownie wpić się w jego usta, jednocześnie dociskając swoją waginę do prącia. - Weź mnie, kochaj... Kochaj się ze mną - szepnęła między pocałunkami i oplotła jego szyję ramionami..
Morgana
Mor jęknęła głośniej, gdy się w nią wsunął. Miała na to cholerną ochotę i zaraz założyła ręce za szyję Nata, by usztywnić własne ciało i by wchodził w nią pewniej. Kolejny jęk wydobył się z jej ust. Natan zaczął dość intensywnie, ale była tak mokra, że ani trochę jej to nie przeszkadzało. Sapnęła z zadowolenia i odchylała partie ciała, które akurat chciał całować, w końcu jednak złapała pewnie jego brodę i nakierowała twarz na swoją, by wpić się namiętnie w jego usta. Złapała go przy tym pewniej przy karku i podniosła drugą nogę, oplatając się nogami o pas chłopaka. Zacisnęła mocniej uda i poruszała się na nim tak, by pasować do tempa, które sam nadał.
OdpowiedzUsuńMorgana
Akane dzień bez Fasolek zamierzała przeznaczyć na wertowaniu ksiąg, nawet nie planowała dziś odwiedzać gospody. Azyl zbliżał się wielkimi krokami, a wiedziała, że książek ze sobą nie weźmie, góra jedną... Planowała wybrać którą opłaca się najbardziej i w sumie już miała określone podium, gdy drzwi do jej pokoju otworzyły się gwałtownie. Dziewczyna podniosła oczy, by ujrzeć jasną czuprynę, jednak nie tą, której się spodziewała.
OdpowiedzUsuń- To jakiś blond-zwyczaj? - uśmiechnęła się pod nosem. - Jasnowłosi lubią tu wchodzić jak do siebie. Dziwota, że nie siedzę akurat w bieliźnie - zaśmiała się pod nosem, patrząc po braciszku. - Cześć - odpowiedziała dopiero, gdy leżał na łóżku. Spojrzała na trunki i jęknęła cicho. - Chcecie mnie zabić? Praktycznie co drugi dzień ostatnio piję... - rzuciła, kręcąc z rozbawieniem głową. Przez całą trasę nie tknie alkoholu, zdecydowanie. Zamknęła książę i rozbawiona pokręciła głową. - Trzy flaszki? Grubo... - ona butów nie miała, więc po prostu złapała szkło ze swojej szafki i ruszyła na łóżko do brata. - Zaczniemy tutaj, a później ruszymy nad wodę - poruszyła zabawnie brwiami, podstawiając mu naczynka. - A Mor w domu, czy gdzieś z młodym wybyła? - zapytała.
Akane
Przytaknęła mu głową.
OdpowiedzUsuń- Tony też tak lubi wchodzić - wyjaśniła i prychnęła pod nosem. - Wypraszam sobie, wtedy byłam malutką siostrzyczką i mogłam - pokazała mu język. - Zdecydowanie częściej wbijałam, gdy Ciebie nie było, co by wykraść jakąś bluzę - dodała rozbawiona. - Przyznaj się, chciałeś mi wykraść jakąś kieckę - poruszyła zabawnie brwiami. Widząc ile jej polał zostawiła brwi na górze i zaraz spiła nieco, co by nie wylać trunku na łóżko. Dopiero po tym upiła prawilnego łyka i nieco się skrzywiła. - O losie. Sucze mi przygotowałeś? Wymowne... - uśmiechnęła się pod nosem, a słysząc o rodzinnej schadzce kiwnęła głową. - Jasne, rozumiem, po prostu wziąłeś z nich przykład i stwierdziłeś, że też pomęczysz siostrę - wyszczerzyła się. - Jak tam szykowanie się na Azyl? - zapytała z nieco poważniejszą miną. - Mamy jakieś zakazane tematy na ten dzień, czy leci wszystko?
Akane
Złapała się zaraz za ucho i rzuciła mu "groźne" spojrzenie, zaraz jednak uśmiechnęła się ciepło na to wspomnienie.
OdpowiedzUsuń- Nie ma sprawy, na kolejne zwierzania upiekę jakieś ciacho i przybędę nakruszyć, a potem nawet nie posprzątam - zaśmiała się delikatnie, patrząc za nim jak zmierza w stronę szafy. - Mhm, nie Twoje kolory, zdecydowanie - przyznała, dalej rozbawionym tonem. - Czyli chcesz mnie po prostu upić? Rozumiem, muszę pić powolutku - ponownie się zaśmiała. - Przynajmniej jest dobre - przyznała, smak drinka zdecydowanie jej odpowiadał. Przytaknęła mu głową. - Pamiętam, obiecałam - kiwnęła głową i tym razem ona dała sygnał na picie i upiła kolejny łyk. Zaśmiała się słysząc o zbyt wielkim zagęszczeniu Parabellum. - Serio? Darcy przypadkiem wszystkich nie przegaduje? - zapytała żartobliwym tonem. - No nic, niech tam sobie plotkują o swoich sprawach - stwierdziła ostatecznie, a słysząc, że są spakowani jęknęła głośno. - Racja, Wy idziecie po prostu do drugich dziadków... - to zmieniało postać rzeczy, tym bardziej biorąc pod uwagę kim byli dziadkowie młodego. Skrzywiła się lekko. - Cóż, nie ma tragedii, ale co chwilę albo coś dokładam albo coś wyciągam. Mocno się tu zasiedziałam mimo wszystko i chwilami za dużo analizuję czy coś brać, czy nie - wyznała, a na słowa o tematach przytaknęła głową. - To jak się czujesz z wizją ponownego zostania tatą? - zapytała.
Akane
Akane zaśmiała się lekko.
OdpowiedzUsuń- No teraz to czysta ciekawość nie pozwoli mi nie sprawdzić co też jeszcze dodasz od siebie - rzuciła rozbawiona i parsknęła śmiechem, gdy przyłożył ciuszek do siebie. - Nie kalecz mych oczu, błagam - śmiała się dalej i zaraz pokazała mu jęzor, gdy wspomniał o wzroście. - Przynajmniej mogę się wcisnąć w wiele miejsc, a w razie jak gdzieś nie sięgnę to z łatwością mnie ktoś podsadzi albo się wespnę, bliżej też do ziemi, normalnie same plusy - poruszyła brwiami, a słysząc o zadziorności przytaknęła mu głową. - Widzisz, mówię, że same plusy! - wyszczerzyła się do niego. Słuchając o Darcy kiwnęła głową, tak mogła się z tym śmiało zgodzić. Przytaknęła Natanowi. - Rozumiem - przyznała. Sprawa z ciążą zwykle była dość delikatna, a w obliczu wojny Darcy zapewne dodatkowo się martwiła o stan siostry. Dobrze, że Morgana postanowiła ruszyć do Azylu. Na doradzanie lekko przygryzła wargę, a słysząc o małych machnęła ręką. - Wszystko już zniosłam do Gava, to co miały u mnie. Ma mi dać znać w razie jakby pakowanie go przerosło, ale jest jeszcze Febe, która na pewno mu pomoże. Ja później po prostu zrobię oględziny co by wiedzieć mniej więcej gdzie co jest - uśmiechnęła się delikatnie. - Akurat o Phyonix się nie martwię, wiem, że Lexi tam o dzieci zadba, jestem pewna, że o wszystkie - przyznała. - Skupiłam się na wygodzie, ale no... Muszę jeszcze się po prostu troszkę zastanowić, ogólnie staram się ubierać wygodnie, więc ciuchy to małe piwko, bardziej mnie trapi to "coś jeszcze". Przy pasku będę miała broń, ale chcę jeszcze zabrać jedną z książek... No muszę to po prostu jakoś rozplanować - stwierdziła i stuknęła się szkłem by upić kolejnego łyka. Kiwnęła głową. - No tak... - skomentowała. To raczej normalne, że większość mężczyzn chciała być przy swoich ciężarnych kobietach. - Ja ostatnio usłyszałam, że mam na to spojrzeć z innej strony, że małe będą tam, a ja przecież będę się starać budować dla nich lepszy świat, by mogły wrócić w lepsze miejsce. Może też tak na to popatrz? - zaproponowała.
Akane
Akane ponownie poruszyła brwiami.
OdpowiedzUsuń- Wiesz, mi Twój wzrost też nie przeszkadza – przyznała, a kiedy podał jeden z plusów zaśmiała się pod nosem. – Mi z kolei łatwiej o proszący wzrok, gdy jesteś tyle wyższy, te niewinne oczy o wiele lepiej wychodzą przy osobach wyższych ode mnie – dalej lekko się śmiała. Przytaknęła mu głową na to pakowanie, tak, zdziwiłaby się trochę, gdyby Gave nie dał z tym rady. Na pytanie o Phyonix wzruszyła ramionami. – Bądźmy realistami, Gave i tak nie zamierza dotrzymać obietnicy, a ja jak zostanę to na swoich zasadach. Nie zamierzam go zmuszać do przebywania w mojej obecności. Tak czy siak Yensen podsunął Radzie pomysł z moim uczestnictwem w misji z Ashanem, więc prawdopodobnie z Phyonix ruszymy ogarnąć temat. Widzę, że tam zostaję, ale bardziej w formie bazy wypadowej. Po prostu w razie potrzeby będę ruszać z Phyonix, nie z Argaru, więc pewnie koniec końców i tak gdzieś tam wyląduję poza Azylem – przyznała. Uśmiechnęła się do niego zadziornie. – Mimo wszystko myślę, że od czasu do czasu dam radę przejrzeć kilka stronnic. Musisz też czasem spać a i nocne czuwanie zapewne Cię nie ominie – pokazała mu język. – Ale w sumie słuszna uwaga, wezmę ze sobą taką, której najmniej mi będzie żal, w razie gdybym miała ją stracić. Mam jedną taką już najbardziej przejrzaną, więc przy dobrych prądach uda mi się z niej wycisnąć wszystko – przytaknęła sobie samej głową. Przynajmniej ta sprawa była już ogarnięta. – Nie wiem czy zaciekawiłoby Cię to co tam piszą, to zbiór informacji o Latrala, ale nie widzę problemu byśmy ją razem od czasu do czasu przeglądali – uśmiechnęła się do brata szerzej. Przytaknęła mu na te „mądre słowa” i zaraz powtórzyła gest. – Wiem, ale to zawsze dobry kontrargument, gdy ktoś rzuca, że znowu porzucasz dzieci lub gdy samemu sobie wrzucasz coś takiego na głowę – stwierdziła, śląc Natanowi lekki uśmiech.
Akane
Jęknęła na klapsa i mruknęła zaraz po tym, zadowolona. To jak się w nią wbijał było niesamowicie przyjemne. Odchyliła delikatnie szyję, a jej ciało przeszły dreszcze, gdy Nat całował skórę. Pocałunek przyjęła ochoczo, oddając namiętne pocałunki. Uwielbiała jego wargi. Kolejny jęk wydobył się z ust Morgany, gdy chłopak złapał jej pośladki i przyspieszył swoje ruchy. Czuła wyraźnie jak wilgotne wnętrze zaciska się na przyrodzeniu jasnowłosego. Oddychała coraz głębiej i czuła coraz intensywniejsze mrowienie przy podbrzuszu, nie zwalniała ich tempa.
OdpowiedzUsuńMorgana
Akane prychnęła pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Nie wykończyć? Co niby masz na myśli? - uśmiechnęła się kącikiem ust. - Bardziej martwię się o siebie. Na urodzinach miałam wrażenie, że zaraz osika Lunę co by zaznaczyć teren, mam nadzieję, że umie bez niej jakoś normalnie funkcjonować - przyznała i przytaknęła mu głową. - Tak, też wydaje mi się dość dobrym pomysłem, częsty kontakt z małymi, a jednocześnie pomoc w wojnie. W końcu cholera wie jak się to wszystko potoczy i gdzie ostatecznie przyjdzie nam wojować - stwierdziła z lekkim uśmiechem. Zaśmiała się zaraz krótko. - Już ja sobie sama zapewnię zajęcia, ale może... Kto wie, jak wymyślisz coś ciekawego to może nawet się skuszę na jakieś rozrywki spod Twojej kopuły - poruszyła zabawnie brwiami i przechyliła kieliszek trunku. Oblizała zaraz usta i ponownie kiwnęła głową. - No to już wiemy, że conajmniej jedną noc próbujemy z księgą - uśmiechnęła się i zaraz spojrzała po nim pytająco. - A Ty nie wierzysz? Bo ja się nie czuję jakbym porzucała małe. Jestem z nimi od kiedy przyszły na świat, dla ich bezpieczeństwa odkładam własne plany na późniejszy, lepszy czas. Na okres wojny odprowadzam je w bardzo bezpieczne miejsce. Nie uważam, że jestem jakimś istotnym uczestnikiem wojny, chociaż niektórzy próbują mi sugerować, że właśnie tak myślę... a ja po prostu uważam, że się na niej przydam i że udziałem w niej przyczynię się do tworzenia lepszego świata dla córek, a ta wizja bardzo mnie motywuje do działania - wyznała.
Akane
Akane skrzywiła się lekko.
OdpowiedzUsuń- Właściwie to nie wiem... - przyznała. Dała się przytulić. - Nie wiem jakie wykańczanie masz na myśli, ale raczej wątpię bym je lubiła - stwierdziła i zerknęła w bok na tego całego całusa. Poczuła się trochę jak jakaś mała dziewczynka, nie żeby to było złe, ale trochę dziwne. - Cóż, wpadają na wiele różnych sposobów - przyznała. - Mam nadzieję, że Ashan chociaż z tęsknoty nie wyje po nocach - uśmiechnęła się pod nosem. - To by znacznie utrudniało spanie - zaśmiała się lekko i zaraz spojrzała po Natanie pytająco. - Co Ty znowu wymyśliłeś, hm? - mrużyła oczy, badając go wzrokiem. Zaraz spojrzała po nim poważniej i lekko przekręciła głowę, słuchając. Upiła łyczek trunku. - Nikt nie może być tego pewien. Sama mam plan, który jeszcze nawet nie wiem czy wypali, ale... Czy sam fakt, że chcemy spróbować by było lepiej nic nie znaczy? Moim zdaniem to samo w sobie świadczy o nas i jak dla mnie świadczy dobrze - przyznała. - Jak dla mnie to za bardzo sobie wrzucasz jakąś starą kłótnie na głowę. Wiem, mówiłeś, była sroga, ale przecież już to obgadaliście, decyzja o Azylu jest podjęta przez Was wspólnie. To trudna decyzja, ale tym bardziej na moje powinieneś się cieszyć, że doszliście w niej z Morganą do porozumienia - puknęła go palcem w skroń. - To nie gryź. Spójrz na to przez pryzmat tego, że się dogadaliście, a nie przez pryzmat starego konfliktu - uśmiechnęła się do brata ciepło. - Wbrew ojcu? - zaskoczona zmarszczyła czoło i zaraz strzeliła Natana w ucho. - Ty się serio stary już robisz. Ma seksowną laskę w domu, która nosi jego drugie dziecko pod sercem i z którą mu się układa... - dźgnęła go w bok. - Wyrzygał ojcu co mu na sercu leżało i z nim koniec końców też doszedł do porozumienia i zamiast skupić się na tym co jest to skupia się na tym co było i na jakiś zażegnanych konfliktach - zacmokała. - Zdecydowanie musisz się dziś solidnie napić - podsumowała.
Akane
Akane uśmiechnęła się lekko.
OdpowiedzUsuń- No mam nadzieję, że to po prostu jakiś rodzaj stresu przed podróżą i też liczę, że Ci przejdzie - przyznała, przytakując mu głową. - No akurat zamkniętych konfliktów sama z siebie nie mielę. Dużo analizuję, to owszem, ale tego nie uznaję za oznakę próchnienia - pokazała mu język i sama się zaśmiała. - Jasne, że czasem kłuje, nie ma udawać, że jest inaczej, ale chyba bym uważała z tym takim patrzeniem przez pryzmat tego co kłuje. Dość to dołujące - stwierdziła. - Ha! Ty już nie możesz, spóźniłeś się i w międzyczasie ja wykorzystałam Twój czas buntu by przedłużyć własny - zaśmiała się głośniej i upiła kolejny łyk trunku.
Akane
[Nie jest źle xDD]
OdpowiedzUsuńOddychała coraz głośniej, z przyjemnością przyjmując czułości Natana. Jęknęła kilka razy, czując jak przygryza jej skórę.
- O tak... - sapnęła na klapsa, wypuszczając przy tym głośniej powietrze i lekko zaciskając zęby. Wiedział jak ją dobrze podniecić. Spojrzała na dłoń przy swojej piersi, a później w oczy ukochanego. Uśmiechnęła się figlarnie na jego prośbę. - Chętnie - szepnęła mu nad uchem i lekko je przygryzła by zaraz zakręcić biodrami i siąść mocniej kilka razy na jego przyrodzeniu. Nie potrzebowała już wiele. Po chwili wkleiła się w Nata mocno, wpiła się w jego usta i zaraz jęknęła głucho, czując jak drży na całym ciele. Soki zalały przyrodzenie jasnowłosego, jej podbrzusze pulsowało przyjemnie, a ona przylegała biustem do klatki piersiowej chłopaka, spinając ciało w orgazmie. Ten był dziś wyjątkowo intensywny.
Morgana
An kiwnęła głową.
OdpowiedzUsuń- Cóż, z doświadczenia wiem, że łatwo o to "za bardzo" - uśmiechnęła się do niego słabo. - Może z czasem przyjdzie nam analizować tak "w sam raz" - dodała już z nieco pogodniejszym uśmiechem. Kiedy puknął ją w czoło, ona pstryknęła go w nos, a na kuksańca lekko się zgięła z cichym śmiechem, dopiero po chwili oddała mu zaczepkę. - Nie zakazuję, co najwyżej się podłączam i trwam we własnym - puściła mu oko i spojrzała po braciszku pytająco. Wzruszyła ramionami. - Pijesz do tego dołka z urodzin, czy pytasz ogólnie? Bo jak chodzi o urodziny to nic nadzwyczajnego. Klimat mnie trochę przybił, ckliwie pioseneczki, dookoła sporo miłości, a w tym wszystkim Gave, do którego mam trzymać dystans - ponownie wzruszyła ramionami i upiła łyka trunku. - A ogólnie, wbrew Twoim przekonaniom, głównie wojna, wędrówka do Azylu, ale Gave też - przyznała i wzięła kolejny łyk. - Wolałabym jednak z Tobą o nim nie rozmawiać - dodała szczerze. - Sprawy z nim związane chcę rozwiązywać z nim samym.
Akane
Mor oplotła się mocniej na szyi chłopaka. Smakowała jego ust zachłannie. Na chwilę straciła panowanie nad ciałem i nieco zwiotczała, ale Nat ją trzymał, tulił do siebie, a ona się w niego. Łapała oddech, powoli go uspokajała i również zamknęła oczy. Mogłaby z nim tak leżeć godzinami, w ciuchach, bez, nieważne. Uśmiechnęła się delikatnie na tą myśl, jednak, gdy Platynowy się odezwał, podniosła wzrok do jego oczu.
OdpowiedzUsuń- Skąd to pytanie? - odrobinę się zdziwiła. - Oczywiście, że dam znać - lekko kiwnęła głową i sięgnęła do jego policzka, by go pogłaskać. Podsunęła się do jego ust i cmoknęła je czule. - Wyślę zwiadowcę, gdy tylko będzie taka potrzeba - zapewniła patrząc mu w oczy i zaraz znowu się wtuliła. - Ale i Ty dawaj znać... że... że żyjesz - poprosiła cicho.
Morgana
Akane spojrzała na brata i uśmiechnęła się delikatnie. Wiedziała, że ma w nim oparcie, wiedziała, że zawsze będzie jej bronił, nie czuła jednak by stał po jej stronie. W wielu aspektach, owszem, ale nie we wszystkich. Nie komentowała jednak tego, miała ostatnio dość sprzeczek o własne przekonania. Przemilczała sprawę i po prostu lekko się zaśmiała na jego zaczepkę, mimo wszystko broniąc nieco swoich włosów. Upiła łyk trunku i zaraz spojrzała po Nacie.
OdpowiedzUsuń- Oho, szybko skończyło się to nasze picie - rzuciła rozbawiona, ale słysząc pomysł, energicznie kiwnęła głową. - Jestem za, chętnie się stąd wyrwę - przyznała, od razu wstając ze swojego miejsca. - Tylko wiesz... Chciałam w sumie z Tobą jeszcze obgadać trasę wędrówki do Azylu. Masz jakiś plan? Bo mam kilka propozycji, a w końcu to Ciebie tatko wyznaczył na swojego reprezentanta - poruszyła zabawnie brwiami.
Akane
Uśmiechnęła się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Jak na starszego brata to średni dajesz przykład - pokazała mu język i zaraz sama się zaśmiała. Na pytanie o Azyl pokręciła głową. - Stawiam, że rozstaw będzie ulegał zmianie, pytam o trasę. Studiowałam sobie ostatnio kilka książek o tutejszych krainach, skupiłam się na samym Sivet - przyznała. - Pomyślałam sobie, że skoro idziemy, raz, z obstawą feniksową, dwa z heimami, to trasa przy brzegu mogłaby się dobrze sprawdzić. Patrzyłam na mapę i... po pierwsze brzeg pozbawiony jest takich różnic w terenie, po drugie, wróg mógłby nas zajść tylko od strony lądu, a że brzeg jest niżej to feniksy widziałyby ewentualnie nadciągające jednostki, jednocześnie nie zwracając na siebie uwagi, bo latałyby mniej więcej na wysokości gruntu. Kolejna sprawa, brzeg w Sivet ma wysokie klify i jest tam pełno jaskiń, które mogłyby nam posłużyć na noclegi i to nawet w trakcie przypływów. No i chyba najważniejsze. Po drodze mielibyśmy dwie rzeki, które wpływają do morza, słodka woda dałaby możliwość uzupełnienia zapasów wody, a ta druga rzeka byłaby jednocześnie dobrym szlakiem, ponieważ idąc wzdłuż niej doszlibyśmy dokładnie do naszego celu. Podobno im wyżej tym robi się woda w rzece cieplejsza, a w końcu łączy się z ciekiem magmy - przedstawiła swój pomysł.
Akane
Spojrzała na brata ciepło, z uczuciem, mimowolnie uśmiechnęła się też jakoś tak inaczej, weselej niż ostatnimi czasy. Nat chyba nie zdawał sobie sprawy jak przyjemnie dla niej samej było usłyszeć to jedno zdanie. Nie potrzebowała tych słów do działania po swojemu, ale mimo wszystko były trochę jak przyzwolenie, zaakceptowanie tego stanu rzeczy. Nawet jeżeli mu się nie podobał. Słysząc o tym, że miałaby iść na przedzie poczuła pewnego rodzaju dumę, jej oczy lekko zaskrzyły, a ona kiwnęła głową. - Jasne, dobry pomysł, tak jak i te piaskowe ściany - przytaknęła mu głową. - Słyszałam, że Mor zgłosiła się też do czuwania nad wozami na toboły i dla ewentualnych słabszych osób, ale pewnie w feniksowe sprawy będzie wplatana chcąc nie chcąc, tak jak cała trójka Parabellum - rzuciła luźno. - Tak, myślałam o tym miękkim gruncie, szczególnie właśnie w kontekście wozów, ale wiesz, szeroka płoza przy kole powinna znacznie ułatwić transport. Poza tym w zderzeniu z przeciskaniem większej grupy osób przez wąskie górskie trakty to ta żmudna wędrówka nie brzmi aż tak źle - stwierdziła luźno i zaraz spojrzała na miejsca, które wskazywał. Słuchała go i zaraz popukała się po brodzie. - Trochę to może nam wydłużyć trasę, ale bezpieczeństwo najważniejsze, masz rację - przyznała. - Trochę się obawiam wchodzenia w ląd ze względu na teren po którym będziemy iść. W takich miejscach często występują osuwiska, może się okazać, że drogi, które tu widzimy zasypane już są stertą kamieni. Myślę, że jeżeli zdecydujesz się na taki ruch, to dobrze by było słać ze dwa feniksy przodem, co by chociaż sprawdziły czy traktem rzeczywiście da się przejść - zaproponowała.
OdpowiedzUsuńAkane
Akane przytaknęła mu głową.
OdpowiedzUsuń- Rozumiem, chce czuć się przydatna - to akurat nie było jakieś dziwne, przynajmniej nie w jej mniemaniu. - Myślisz? Pewnie tak, jako wojowniczka trochę inaczej patrzy na takie sprawy - przyznała. Słysząc kto ma jej towarzyszyć odrobinę się zdziwiła, stawiała, że brat może chcieć ją raczej izolować od Gava, ale najwyraźniej Natan na zimno kalkulował takie przedsięwzięcia. Plus dla niego. Nie dyskutowała z tym wyborem, słuchała dalej o rozstawieniu poszczególnych osób. Uśmiechnęła się do brata. - Brzmi bardzo sensownie - podsumowała, a słysząc prośbę co do treningu lekko skubnęła wargę zębami. - Z Gavem miałam okazję działać dość spontanicznie w czasie pożaru i szło nam naprawdę dobrze, ale z Darcy nie miałam ani razu okazji współpracować. Jasne, pogadam z nimi. Jak znajdą czas to poćwiczymy - kiwnęła głową. To był dobry pomysł, nie musieli zgrywać się perfekt, ale warto było chociaż mniej więcej zorientować się w działaniu i sprawdzić jak współpraca wychodzi im w praktyce. - Plan brzmi dobrze, mam nadzieję, że trasa wyjdzie tak samo - przyznała po czym spojrzała na drzwi i pchnęła ramię brata, co by go nakierować w ich stronę. - A teraz ruszamy, flacha w plecak i raz, raz, bo mi się jeszcze zaraz rozmyślisz, a ja już nie mogę się doczekać - zatarła ręce i zaśmiała się lekko, by zaraz złapać swoje szkło i pociągnąć łyka z gwinta.
Akane
Na chwilę wtuliła się w brata i zaraz ruszyła wraz z nim w stronę wyjścia.
OdpowiedzUsuń- Ja?! No co Ty... Nie ma opcji. Już dawno bym sobie biegała po Mathyr, gdyby nie ta przeklęta wojna. Bardzo chętnie zmienię lokację, nawet tylko na chwilę - przyznała i uśmiechnęła się do niego szeroko. Przytaknęła mu głową, gdy mówił o praniu, a przy wzmiance pomocy dumnie wypięła pierś. - No jasne, akurat takie sprawy mam w miarę ogarnięte, w razie co będę zarażać spokojem co by do wszystkich jasno i wyraźnie informacje dotarły - przytaknęła sama sobie głową. Poklepała go zaraz po ramieniu. - Też bym się cykała, to w końcu spora odpowiedzialność - przyznała. - A wsparcia zdecydowanie Ci nie odmówię i jestem pewna, że nie tylko ja. Ogarniemy sprawę, zobaczysz. Ojczulek będzie piał z dumy - poruszyła zabawnie brwiami i złapała go pod ramię, w drugiej ręce dzierżąc swoją butelkę. - W razie jakby coś Cię przerastało to też możemy wymyślić jakiś znak. Stworzymy grupę spontanicznego wsparcia i będziemy ratować Twoje zszargane nerwy - posłała mu kolejny rozbawiony uśmiech. - A tak serio, to tak, wierzę, że sobie poradzisz, jak nie sam to z pomocą innych i to też będzie super - kiwnęła głową.
Akane
Posłała mu niewinny uśmiech.
OdpowiedzUsuń- To już będzie zależeć od sytuacji. Postaram się dostosować do dobra ogółu. Kto wie, czasem może właśnie podburzenie okazać się pomocne - poruszyła brwiami, a na słowa o stwierdzeniu Morgany zaśmiała się krótko. - Wiesz, ona pewnie widzi od razu, ja z kolei pewnie poczuję, więc w sumie racja. Znak będzie zbędny. Niektórzy dość alergicznie reagują na moje umiejętności, więc czasem proponuję coś bardziej przyziemnego - przyznała z lekkim uśmiechem. Przytaknęła mu jeszcze głową i zaraz prychnęła śmiechem. - Ja przewodzić? Nie, dzięki. Mam już po dziurki w nosie przytyków w stylu, że wszystko musi być tak jak ja chcę. Oddanie mi przewodnictwa byłoby równoznaczne ze zbędnymi dyskusjami. Zdecydowanie bardziej wolę oddać pałeczkę Tobie i jedynie służyć radą czy pomocą - posłała mu jeszcze jeden uśmiech. - A zapatruję się całkiem nieźle, szczególnie, że widzę, że masz już dość konkretny plan. Idziemy w solidnym składzie, więc nawet gdyby miało nas spotkać coś niespodziewanego to nie czuję jakiegoś lęku - przyznała. - Martwię się jedynie o dzieciaki, szczególnie o Fasolki. Nie dlatego, że są moje... Chodzi o tą ich silniej rozwiniętą świadomość. Trochę się boję, że w skupisku tylu obawiających się o życie istot, mogą same zacząć odczuwać nieodpowiedni dla nich dyskomfort. Nie wiem też jak zareagują na takie natężenie duchów - przyznała z ciężkim westchnieniem. - I wiem, duchy to broszka Gava, chociaż to słabe pocieszenie. Mam nadzieję, że dziewczynki jednak będą dobrze znosić tak liczne towarzystwo, bo jak nie, to on sobie żyły wypruje by odsyłać te wszystkie dusze i znowu totalnie oleje siebie, a my zamiast dobrego zawodnika będziemy mieli wypruty z mocy flak - westchnęła i pokręciła głową. - Ale spoko, wiem, nie jestem lepsza, pewnie sama byłabym takim flakiem, gdyby małe panikowały przesadnie, a ja sięgnęłabym po swoje zdolności, by je jakoś uspokoić - dodała wzruszając ramionami. - Ogólnie to będzie podróż z piętami achillesowymi i to u każdego, bo jednak chodzi o dzieci, narodzone i te jeszcze nie - podsumowała. - A właściwie to do jakiej wioski idziemy? Przepływamy na drugi brzeg czy raczej coś w stronę Ardei? - zapytała jeszcze.
Akane
Morgana wtuliła się w niego mocniej i sama objęła go ramionami. Uśmiechnęła się na wzmiankę o listach.
OdpowiedzUsuń- Sama nie wiem... Co innego listy związane z jakąś misją, a co innego listy do Ciebie. Pisemna wylewność nie jest moją dobrą stroną, ale... Kto wie, może na taką okazję się nauczę - uniosła do niego spojrzenie i uśmiechnęła się czule. Przytaknęła mu głową i zaraz objęła mocniej. - Wiemy. My będziemy czekać i wypatrywać Ciebie lub listów - zapewniła równie cicho.
Morgana
Prychnęła pod nosem, broniąc się przed przesadnym zmierzwieniem włosów.
OdpowiedzUsuń- Hola, hola, a kto powiedział, że w trakcie kłótni z Tobą? Powiedziałam o sytuacji, w której podburzenie może być korzystne dla ogółu - dźgnęła go w bok. - Phi, doskonale wiemy o Twoich czasowych ograniczeniach, więc się tak nie odgrażaj - pokazała mu język. Zaraz uśmiechnęła się szerzej i przytaknęła mu głową. - Raczej moje plany nie idą w stronę wojny domowej - uśmiechnęła się nieco kącikiem ust. Słysząc o motywatorach kiwnęła głową. - Zgadzam się, ale mówimy o dwóch różnych stronach medalu. Wszystko ma swoje plusy i minusy i tak, dzieci to potężne motywaroty, jednocześnie jednak w sytuacji, w której są bezpośrednio zagrożone łatwo o głupi ruch dla ich ocalenia. Głupi odruch, który dla nas samych może skończyć się po prostu źle lub tragicznie. Chyba dobrze wiemy, że pewne sytuacje wymagają szybkiego działania, a w takich przypadkach mało kiedy najpierw się myśli o sobie. Przynajmniej gdy chodzi o istoty mojego, czy Twojego pokroju - wyjaśniła, na koniec lekko wzruszając ramionami. Westchnęła lekko. - Wiesz, jako empatka bardzo wyraźnie czuję niepokój wśród mieszkańców i raczej ciężko mi sobie wyobrazić, że w drodze do Azylu ten niepokój będzie mniejszy, raczej przeciwnie. Dzieci naprawdę pięknie czytają rodziców, niepokój rodzica bardzo łatwo udziela się dziecku, a nie ma co kryć, że będziemy szli w grupie istot z wieloma troskami na głowie. W takiej sytuacji wolę chyba nastawić się na gorszy scenariusz i pozytywne zaskoczenie niż odwrotnie - przyznała z lekkim uśmiechem. - A z Gavem poruszę temat, może w trakcie tej całej próby współpracy. Zobaczymy czy razem z Darcy będą bardziej za teoretycznym sprawdzeniem się, czy praktycznym. W obu przypadkach będzie dość czasu by zapytać o duchy - stwierdziła, śląc Natanowi uśmiech. Słysząc treść zadań parsknęła śmiechem. - No nieźle, za kilka dni wpadniemy do Ardei z Azylową szajką i jeszcze nam ktoś będzie próbował wybić zęby za porwanie drobiu - zaśmiała się rozbawiona.
Akane
Wygięła się lekko na to dźgnięcie i zaśmiała krótko.
OdpowiedzUsuń- Ja po prostu dodałam nowy kontekst - jeszcze raz się zaśmiała, zaraz jednak jęknęła głośno. Jak tylko rzucił o tym, że nie próbował, to już wiedziała co ją czeka. Niestety nie miała na to wpływu. Będzie musiała pomyśleć nad jakąś ciekawą runką na tego typu okazje. Stała sobie zatrzymana w czasie, a kiedy ten ruszył i poczuła opadające spodnie, spojrzała w dół, a później na brata, bardzo wymownie. - Jesteś pewien, że chcesz być widziany z siostrą, która ma opuszczone spodnie do samej ziemi? Nie wiem jak Tobie, ale mnie to przynosi co najmniej kilka bardzo pojebanych skojarzeń i jestem pewna, że nie tylko mi - pogroziła mu palcem. - Zrób tak raz jeszcze to zostawię te spodnie na drodze i pójdę dalej bez nich. Już widzę Twoje zadowolenie, gdy Ardeiczycy oglądają mój zadek - uśmiechnęła się pod nosem, podciągając portki i zapinając je spokojnie. Słuchała go w temacie rodziców i kiwnęła głową.
- Nie no, jasne, sama mam nadzieję, że tak będzie, ale myślę, że może dojść do co najmniej kilku akcji nim ten cały zbiór istot nauczy się dobrze reagować, a mogą być i takie jednostki, które po nawet nastu akcjach będą odwalać numery - stwierdziła. Uśmiechnęła się na wspomnienie narodzin Eljasa. - To dziecko od narodzin jest naznaczone - rzuciła lekkim tonem po czym znowu mu przytaknęła. - Na pewno będę się starać zachować spokój, ćwiczę ostatnio dość mocno ten temat, ale zobaczymy w praktyce na ile zdają się ćwiczenia - uśmiechnęła się lekko i zaraz zmarszczyła czoło. - Plan B? - westchnęła lekko. - Proszę Cię tylko żebyś pamiętał, że ja też mogę mieć swoje plany - zaznaczyła. Na słowa o kluczowym słowie posłała mu ciepły uśmiech i kiwnęła głową. - Tak, wiem, zdaję sobie z tego sprawę i będę się starać by tak właśnie było. To o czym mówię to jedynie moje nastawienie, kontrolowane, po prostu wolę mieć w głowie wizję ewentualnych utrudnień niż zakładać, że pójdzie z górki. Spokojnie, nie zamierzam się katować myślami, po prostu uważam, że dla mnie to zdrowszy sposób - przyznała by zaraz pomasować nos, który zwykle swędział ją po takich pstryczkach. Mina jej odrobinę zrzedła. - Trochę się tego boję... - przyznała z cichym westchnieniem. - Tego mojego wpływu na innych i innych na mnie... - uniosła spojrzenie do nieba, po chwili jednak przeniosła je na brata i posłała mu uśmiech. - Trochę zdecydowanie nie zaszkodzi - uśmiechnęła się pod nosem. - No nikt - poruszyła zabawnie brwiami.
Akane
Z rozbawieniem pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Akurat jeżeli chodzi o sprawy bezpieczeństwa to czuję się spokojna w tym temacie już sama ze sobą, a co dopiero w Twoim towarzystwie. Tak więc dobrze, przy kolejnej takiej akcji portki zostają na ziemi – pokazała mu język. Zaśmiała się krótko na wspomnienie adrenaliny. – Aż strach się bać co będzie gotowy zrobić by ją zdobyć, jak już podrośnie. Dobrze, że zarówno Ty jak i Mor macie nerwy ze stali. Już widzę jak młody śmiga po linie nad przepaścią, a Wy ze stoickim spokojem rzucacie drobne rady w stylu „Dobrze, ale biodra bardziej na lewo”, a tłum spanikowanego ludu biega pod dzieckiem, spazmując, że zaraz spadnie i się zabije – prychnęła śmiechem na tą wizję. Tak, zdecydowanie należała do tych „bardzo prawdopodobnych”. Na jego pytanie pokręciła głową. – Dużo trenuję z Lazarusem medytację. Bardzo mi to pomaga, z początku szło kiepsko, ale… No kiedy bardziej otworzyłam umysł to przyszło do mnie dość sporo korzyści – uśmiechnęła się do brata. – Ćwiczenia, o których mówisz są przede mną. Idę powoli, etapami. W danej chwili umiem znaleźć cudze myśli na niewielką odległość i gdy nie ma przy tej osobie zbyt wiele rozpraszaczy lub gdy po prostu jest sam. Ogólnie jestem na etapie gdzie sam na sam wychodzi dobrze, nie idealnie, ale dobrze. Zauważyłam też, że lepiej mi idzie, gdy czerpię z siebie. W przypadku chociażby spokoju, gdy ja sama jestem spokojna i chce kogoś uspokoić, to idzie gładko. Gorzej, gdy nie jestem spokojna, chcę kogoś uspokoić i pobieram spokój od osoby trzeciej. Do tego potrzebuję o wiele więcej skupienia, bo muszę w tej sytuacji przenieść cudze emocje, na cudze emocje, musze wykluczyć samą siebie, a to trudne. Dlatego skupiam się przede wszystkim na osiąganiu własnej stabilności. Na pewno za jakiś czas wprowadzę treningi w tłumie, ale nie chce się z tym spieszyć – posłała mu kolejny uśmiech. Na jego znaczący uśmiech odpowiedziała tym samym, a kiedy ją objął ramieniem, lekko się w niego wkleiła i przytaknęła głową. – Nic na siłę, spokojnie, wiem. Kiedy poczuję się źle, to na pewno nie będę tego ukrywać Nat, a tym bardziej kontynuować. Wiem, że moja wylewność dla niektórych może być przytłaczająca, dlatego w przypadku innych staram się ją wywarzać, ale w przypadku siebie samej… - pokręciła głową. – Mi to daje ulgę, zbyt dużą ulgę, tak więc w stosunku do samej siebie jestem bardzo wylewna. Lubię te swoje wieczorne sesyjki medytacyjne. Mam wtedy czas na rozmowę sama ze sobą, omawianie minionego dnia, a później pyk, odpłynięcie i pusta głowa. Zajebiste uczucie. Takie podsumowanie i reset, naprawdę bardzo mi to pomaga – uśmiechnęła się do niego wesoło, po samych jej oczach było widać, że to o czym mówi naprawdę sprawia jej przyjemność. Gdy radził jej w temacie obawy miała już nieco poważniejszą minę. – Myślę, że w skrajnych przypadkach Twój pomysł jest rzeczywiście dobry. Jeżeli nie będę w stanie uspokoić się własnymi metodami, to takie zaczerpnięcie spokoju od kogoś innego będzie zbawienne. Może rzeczywiście na rzecz naszej Azylowej wyprawy odrobinkę przyspieszę ten jeden aspekt treningu i poćwiczę w tłumie trochę szybciej – popukała się palcem po brodzie. – Spróbować nie zaszkodzi, może nawet dziś na Tobie spróbuje – spojrzała na niego i poruszyła zabawnie brwiami. – Dzięki – spojrzała po nim wdzięcznie na to ostatnie zapewnienie. – Ale nie martw się aż tak, trochę już mi przeszło to zbawianie świata. Zaczynam powoli kumać tą całą zasadę udzielania pierwszej pomocy. Najpierw zadbać o siebie, później o innych – przyznała i tym razem to ona objęła go w pasie i idąc oparła głowę o jego ramię, tak chociaż na chwilę.
Akane
- W to zdecydowanie nie wątpię - uśmiechnęła się szerzej do brata, a na kolejne słowa przytaknęła mu głową. - Tak właśnie zrobię - zapewniła po czym posłała mu wdzięczny uśmiech i jeszcze raz, na chwilę mocniej się wtuliła. - Wiem, nigdy nie jestem sama - spojrzała mu w oczy z delikatnym uśmiechem. Zaśmiała się na słowa o przestawianiu. - Bez obaw, czerpanie z emocji to co innego niż działania na wspomnieniach. Jedyne co może się nie udać, to że zamiast zaczerpnąć cudze emocje to zaszczepię w danej osobie swoje lub odwrotnie. Aczkolwiek to mam w miarę ogarniętę, raczej jedynie w skrajnych sytuacjach dopuszczam do siebie myśl o takim błędzie. Niestety ciężko o trening w takich warunkach - przyznała, unosząc przy tym kącik ust. Na zaczepki trochę się z nim poszturchała, tym razem zostawiając na głowie ten swój nieład. - Mam nadzieję, że będę miała okazję Ci to udowodnić - szturchnęła go w ramię własnym ramieniem i pstryknęła go w ucho. - A teraz gadaj, coś się znowu działo, że dopiero niedawno ogarnąłeś głowę, czy to te starsze sprawy tak Cię męczyły? - zapytała.
OdpowiedzUsuńAkane
Morgana uśmiechnęła się ciepło do niego i gdy tylko ułożył się na biodrach, wsunęła palce w jego włosy. Zaczęła delikatnie sunąć opuszkami po skórze głowy. Z czułością spojrzała na gest przy brzuszku i skrzyżowała swoje ciepłe spojrzenie z ukochanym. - O wszystkim będę Cię informować, rozmawiałam z matką, Onni będzie strażnikiem przypisanym do mnie, gdyby cokolwiek się działo to właśnie on przyniesie Ci nowiny - poinformowała. - Będzie nas eskortował do Azylu, poznacie się w dzień wymarszu. Chciałabym byś od nikogo innego nie przyjmował informacji. Biorąc pod uwagę kim jestem nie wiem czy to całe zamieszanie nie zostanie wykorzystane w jakiś inny sposób. Nie chciałabym byś wpadł w zasadzkę z powodu jakiejś emocjonalnej nowiny... - zacisnęła lekko usta.
OdpowiedzUsuńMorgana
Akane słuchała go i lekko kiwała głową.
OdpowiedzUsuń- Jesteś po prostu bardziej introwertykiem, nic strasznego. Ważne, że nie wywołuje to u Ciebie paniki - posłała mu ciepły uśmiech i zaraz znowu przytaknęła. - Uraza zostanie, wiesz, w końcu nie o to chodzi by o urazach zapominać, a o to by przyjąć do wiadomości, zaakceptować, że do takiej czy innej sytuacji doszło, wyciągnąć wnioski i ruszyć dalej, czy jak to mówią niektórzy, wybaczyć - posłała mu kolejny uśmiech. Miała wrażenie, że coś ukrywa, ale nie zamierzała drążyć. - To dobrze, w razie jakby coś doszło to wal śmiało - puściła mu oko.
Akane
[Jak chcesz to możemy już robić przeskok do "po Zadarze"]
Akane spoglądała na cały ten przysypany piachem krajobraz.
OdpowiedzUsuń- No nieźle, ten festyn zdecydowanie przejdzie do historii - rzuciła z zadziornym uśmiechem, pomagając bratu z wyprowadzaniem drobin. - Jeżeli te kryształy rzeczywiście mają pewnego rodzaju świadomość to może słuchają dopiero, gdy na ten posłuch sobie zasłużysz? - zaproponowała również taką opcję. - Cholera wie, dobrze by było pouczyć ojca, co by w końcu zorganizował jakąś ekipę, która zacznie zbierać rzetelne informacje o tych kryształach. Niewiele o nich wiadomo i nawet jeżeli nie są nam do szczęścia potrzebne to warto by było coś o nich konkretnego wiedzieć - stwierdziła. Słuchała go i kiwnęła głową. - Ciekawe. Jest szansa, że wpływ jest znikomy albo nawet wcale go nie ma. W końcu Polszanie od lat wykorzystują te cacka do tworzenia energii czy zasilania maszyn. Raczej po takim czasie by zauważyli efekty uboczne - stwierdziła luźno, dalej kierując piasek tak, by odkopać centrum.
Akane
An również się zaśmiała.
OdpowiedzUsuń- Hej, darmowy pilling dla mieszkańców, teraz będą mieli skórkę jak pupcia niemowlaka - ponownie się zaśmiała. Obserwowała jak gada do kryształu i nieco spoważniała. - Uważaj na to gówno... Mimo wszystko będzie lepiej jak się do Ciebie nie zacznie odzywać - stwierdziła. Zwykle przy kryształach czuła pewnego rodzaju niepokój, nie przepadała za tymi świecidełkami. - Zdecydowanie naturalne nie jest. Sęk w tym, że większość pochodząca z tego Lasu naturalna nie jest. Przynajmniej nie w ten sposób przez nas rozumiany. Nie wiem, może w Mathyr ożywione trupy zwierząt to naturalne zjawisko. Swoją drogą ciekawe, że akurat Fjelldod, które sąsiaduje z Lasem to też żywe trupy i jeszcze najbardziej magiczne z tutejszych ras... - rzuciła swoim spostrzeżeniem. Uśmiechnęła się do brata na słowa o ojcu i zaraz lekko zacisnęła usta. - Chcę mu coś zaproponować... Radzie znaczy... - obejrzała się w stronę chaty, z której jakiś czas temu wyszli i zaraz spojrzała na brata. - Takich jak Zadar może być znacznie więcej... Wiem, że walczymy z Polszą, ale... Te dzieciaki... - westchnęła ciężko. - Myślę, że Argar mógłby mocno zapunktować wśród tubylców, gdybyśmy idąc do Azylu dali szansę i innym nacjom, bez patrzenia czy Polszanin, czy Ardeiczyk, po prostu potrzebujący - wzruszyła ramionami. - Wiem, mało polityczne zagranie, ale też nie mam na myśli ogłaszania tego wszem i wobec tylko takie oficjalne pozwolenie, że możemy zabierać chociaż tych, którzy tego potrzebują, tych, którzy znajdą się na naszej trasie.
Akane
Morgana słysząc pouczenie o flircie odrobinę spłonęła rumieńcem. Nadal było jej okropnie głupio przez sytuację jaka miała miejsce z Lazarusem, ale kiedy Natan rzucił o kolanie, skrzyżowała z nim wzrok i uśmiechnęła się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Musisz wymyślić lepsze kary albo chociaż mocno odchudzić kolana, co by były mniej wygodne - sięgnęła do jego ust, by skraść mu pocałunek. - Nie zamierzam flirtować z nikim innym niż z Tobą. Strażnik i ja to będzie czysto zawodowa relacja - zapewniła, dalej głaszcząc skórę jego głowy. Uśmiechnęła się cieplej, gdy zapewnił, że będzie uważać i lekko przymknęła oczy przy dotyku policzka. - Racjonalnie i spokojnie - powtórzyła po nim cicho i przytaknęła głową.
Morgana
Akane wzruszyła ramionami.
OdpowiedzUsuń- Jakby Twój przyjaciel miał nasrane w głowie przez twórcę tych błyskotek to raczej też nie patrzyłbyś zbyt przychylnie - stwierdziła krótko. - Nie przeczę, że mają dobre funkcje, ale to nie sprawia, że te złe znikają - dodała. - Całe szczęście, że nie w Tobie - pogroziła mu palcem, tak na zaś, jakby miał jakieś durne pomysły. - Nie ufam tym błyskotką, czuję się przy nich jak przy jakichś figlarnych chochlikach. Może z czasem mi się odmieni, na tą chwilę nie miałam okazji doświadczyć zbyt wiele korzyści za sprawą ich istnienia - stwierdziła, a na jego "zluzuj majty" uśmiechnęła się pod nosem. - Luźniejsze niż te dzisiaj już nie będą, hah, Radomiła aż mi reprymendę dała za latanie bez portek - zaśmiała się. Słuchając jego teorii o Fjelldod przytaknęła głową. - Opcji jest dość wiele, temat godny uwagi, kolejny do luźnych przemyśleń na mojej liście - rzuciła luźno i posłała uśmiech bratu. - Wiesz, oni inaczej rozumieją magię. U nich to kwestie bardziej umiejętności nabytych, nie widzą tak wyraźnie umiejętności wrodzonych, ale zgadzam się z Tobą, mieszkańcy są tu wręcz zjawiskowi - przytaknęła głową i wysłuchała go w temacie Polszan. - Racja, ale patrząc na trasę, którą zamierzamy iść to raczej mało prawdopodobne byśmy na swojej drodze spotkali wielu potrzebujących. Zdecydowana część drogi prowadzi jednak przez Argar i Siivet. Szczerze wątpię, że ktoś wpadł na pomysł by szukać bezpiecznego schronienia u smoków, które uchodzą tu za najbardziej agresywne. Do tego mam raczej na myśli dzieci, chociażby ta szóstka Gołębi Zadara. Zwykłe danie możliwości, mogą iść, nie muszą... Myślisz, że w obliczu wojny pochód będzie aż tak rozliczał pochodzenie? Wiem, że niewiadomych jest wiele, ale rasa nie ma znaczenia. Wśród Terran czy Heimrosów też się może trafić jakiś koń Trojański - westchnęła lekko. - No zobaczymy co powie Rada - wzruszyła ramionami.
Akane
Spojrzała na brata pytająco.
OdpowiedzUsuń- No tu akurat nie trafiłeś, bo Ryu po części rozumiem. Pewnych jego planów nie popieram, ale to wynika ze zwykłej troski. Kryształ życia mu zdecydowanie nie ułatwił, a ja wcale nie złorzeczę. Nie lubię ich, ale to nie znaczy, że totalnie je olewam. Już kilka razy z Ryu snuliśmy przypuszczenia co do tych błyskotek, pochylam się nad nimi aż nadto. Są na mojej liście tematów do rozpracowania, ale hej, nie wszystko na raz... - wzruszyła ramionami i strzeliła brata w ucho, posyłając mu przy tym niewienny uśmiech. Przytaknęła mu głową na wzmiankę o niezależności, miała szczerą nadzieję, że tak pozostanie. Sama się zaśmiała na tą bieliznę. - Tego się raczej po mnie nie spodziewaj, nie ma ku temu odpowiedniego klimatu - zaśmiała się ponownie. Znowu mu przytaknęła. - Myślę, że to głównie przez ten podział, wiesz? Gdyby te wszystkie ludy żyły obok siebie, to szybko by zauważyli, że ten czy tamte jest wyjątkowo silny, a ten się świetnie wspina, a tamta ma bardzo dobry węch. Pozamykali się wśród "swoich", wszyscy są podobni i ciężko zauważyć jakieś wyjątkowości w samych sobie. To całe zburzenie muru, zarówno w przenośni jak i dosłownie, mogłoby się im całkiem nieźle przysłużyć, tak myślę - stwierdziła. - Nat... - udała ten sam ton i zaraz się zaśmiała. - Od razu wchodzisz w obronę. Przecież wiem, że się zgadzasz, po prostu dalej wypluwam to co mi siedzi w głowie. Wiem, nie zwojujemy, wiem, polityka jest do dupy... - westchnęła. - Ja to wszystko wiem, ale uważam, że mimo to warto spróbować. Biorę pod uwagę niepowodzenie i odmowę, biorę nawet pod uwagę mój bunt i przygarnięcie tych dzieci pod skrzydła mimo wszystko - pokazała mu język i zaśmiała się. - Oczywiście tylko za Twoim pozwoleniem - wyszczerzyła się do niego i zatrzepotała rzęsami.
Akane
- Trochę to zabrzmiało jak sugerowanie, że ja robię inaczej - pokazała mu język, mówiła luźno. Zaśmiała się na jego udawaną ulgę i kiwnęła głową, gdy przyznał jej rację. - Bez obaw, ja też mam ich ostatnio dość i na pewno nie będę do takiej kłótni dążyć - wyznała. Zaśmiała się pod nosem i zaraz po raz kolejny posłała mu niewinny uśmiech. - Biorąc pod uwagę kto na tą wyprawę idzie to po prostu chcę Cię dość szybko sprowadzić na ziemię i uświadomić Ci, że brak załamania nerwowego jest raczej wątpliwy - rzuciła żartobliwie, chociaż było w tym ziarno prawdy.
OdpowiedzUsuńAkane
- Jak będzie na nich miejsce i czas to się znajdą - puściła mu oko i trzasnęła go lekko w rękę, gdy znowu dobrał się do jej włosów. - Czasem - przytaknęła mu głową. - Zamierzam mniej, ale zobaczymy jak wyjdzie - przyznała. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy mówił o tej całej odpowiedzialności. - Nie dziwię się, to w końcu ekscytujące, ale zarazem odpowiedzialne zadanie. Jak chcesz pocieszenia to mogę Ci z ręką na sercu powiedzieć, że nie widzę lepszej od Ciebie osoby, do pełnienia takiej roli - zdradziła mu półszeptem i rozejrzała się dookoła. - Litości... Mam nadzieję, że to ostatnia alejka... Normalnie szok, żebym ja musiała po Tobie sprzątać... - prychnęła pod nosem. - Odbierasz mi przywary młodszej siostry, bezczelny - pokręciła głową rozbawiona.
OdpowiedzUsuńAkane
Akane skrzywiła się lekko na te zaczepki.
OdpowiedzUsuń- Jeszcze trochę i Twoje palce przyrosną mi do głowy - rzuciła z zadziornym uśmiechem i dźgnęła go w bok kilka razy. Nie było sensu poprawiać włosów, zaraz pewnie i tak znowu je zmierzwi. Zaśmiała się lekko na to jego podziękowanie, zdecydowanie musiał popracować nad przyjmowaniem komplementów od innych niż Mor. Jego komentarz co do sprzątania również ją rozbawił, chociaż ostatnie zdanie sprawiło, że nieco spoważniała i na chwilę się zamyśliła. - Ta... Chociaż raz... - powtórzyła. Spojrzała zaraz na brata i posłała mu delikatny uśmiech. - Tylko się nie rozpędzaj z tym robieniem bałaganu - puściła mu oko.
Akane
An dała się objąć, jednak buzię nieco skrzywiła.
OdpowiedzUsuń- Chyba wolę jednak popracować nad tym by z mojej głowy spadła - przyznała i skrzyżowała z nim spojrzenie, śląc lekki uśmiech. - Mam kilka ambitnych planów, ale zobaczymy jak wyjdą. Wszystko w swoim czasie, a nie planuję ich realizować w trakcie wojny. Bez obaw, nie sraj żarem, to nie są "samotne" plany - uśmiechnęła się do niego pod nosem. - Mój brat, mentalny nastolatek, no nieźle. Nie mam nic przeciwko, tylko nam się nie cofaj w rozwoju. Bandę dzieci mamy już tu całkiem pokaźną - pokazała mu język. Spojrzała po swoim piaskowym klonie i zaśmiała się krótko. - Normalnie artystyczna z Ciebie dusza - zagwizdała po czym lekko się zachichotała.
Akane
An prychnęła pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Równie dobrze kto inny może ją trzymać dla nich do tego czasu - posłała mu niewinny uśmiech i zatrzepotała rzęsami. Przytaknęła mu głową. - Do czasu ich realizacji jeszcze sporo może się zmienić, więc będę się chwalić jeżeli rzeczywiście dojdą do skutku - zapewniła z lekkim uśmiechem. Zaśmiała się zaraz na wspomnienie młodego Natana. - Jeny, pamiętam jak byłam tym przerażona. Wizja niańczenia Ciebie to zdecydowanie coś czego nie chciałam na tamte czasy - przyznała. Słysząc o współpracy z Morganą przytaknęła głową. - Racja, wspólne działanie zdecydowanie Wam wychodzi - stwierdziła i zaraz dumnie wypięła pierś, zakładając jednocześnie dłonie na biodra. - No i zajebiście. Teraz tylko upolować trochę zwierza, co by wykarmić, razem z nami... jedenaście osób... - spojrzała na brata przepraszająco. - To będzie konkretne rozruszanie kości - zaśmiała się lekko.
Akane
An posłała mu krótki uśmieszek.
OdpowiedzUsuń- To się jeszcze okaże – poruszyła zabawnie brwiami. Na słowa o skutkach kiwnęła głową. – Nie będę obiecać jak to wyjdzie, ale postaram się by wyszło dobrze – zapewniła. Zaśmiała się lekko, gdy wspomniał o byciu grzdylem, racja, to była dziwna akcja sama w sobie, ale jej wiek też dużo robił. – Za dużo nie trzeba było zwalać – pokazała język bratu. Przytaknęła mu głową i razem z nim udała się tropić zwierzynę. Ostatnimi czasy Mohe ją w tym nieco doszkalał, rozróżniała już jakieś dwa-trzy tropy i umiała stwierdzić czy te są świeże, czy stare. Zawsze to jakieś ułatwienie, gdy tropiło się zwierzęta, które prawdopodobnie zwiały czując nadchodzącą burzę piaskową. Kucnęła na chwilę przy ziemi i zaczęła obserwować grunt z różnych stron. Zaraz wstała i spojrzała na brata. – Lepiej chodźmy bardziej na północ, Mohe mówi, że po takich pogodowych rewelacjach nie ma co szukać zwierząt, bo te wyczuwają niebezpieczeństwo i zwiewają nim przyjdzie jakaś anomalia. Patrząc, że uderzyłeś burzą w tym pasie, to zwierzęta rozpierzchły się zapewne w te dwie strony – pokazała palcami. – Jak pójdziemy na północ to będzie później bliżej do chaty Radzi i Blusa, poza tym, bardziej z górki, w drugą stronę byłoby pod górkę więc przetransportowanie mięsa kosztowałoby nas więcej energii – przeanalizowała sytuację i spojrzała po Natanie, uśmiechając się do niego lekko.
Akane
Akane spojrzała po nim trochę zaskoczona.
OdpowiedzUsuń- Chcesz zbierać truchła? Ja myślałam bardziej o polowaniu, ale możemy się przejść zobaczyć - przyznała, wzruszając ramionami i ruszając wraz z nim obadać teren. Uśmiechnęła się lekko kiedy mówił o transporcie. - O to akurat się nie martwię, wiem, że damy radę - pokazała mu język. - Oho, no już, na plecach, dobre sobie - prychnęła śmiechem. - Radomiła wytargała by i Ciebie, i mnie za coś takiego - zaśmiała się lekko. - Zaraz byś usłyszał jak to nie przystoi, że ja coś targam, a Ty sobie drepczesz obok jak jakaś panienka - dźgnęła go pod żebro. - Platynowa Księżniczka pełną piersią, nie ma co - sama sięgnęła do jego włosów i mu je zmierzwiła.
Akane
Uśmiechnęła się do brata.
OdpowiedzUsuń- Słuszna uwaga - stwierdziła. Rzeczywiście nie było sensu marnować tego mięsa. Skoro nie zdążyły uciec to pewnie i tak stanowiły grupę słabszych jednostek. - Mniej ekscytujące, wolałabym chyba nie patrzeć na polowanie przez pryzmat zabawy - stwierdziła i zaraz prychnęła pod nosem. - Nie łudź się, że go doświadczysz, może Cię zaskoczę, ale - popukała się po skroni - mam całkiem spory mózg i znam lepsze sposoby na transport truchła niż targanie go na plecach - zaśmiała się. - Oj, co to? Dzidzia zmęczona? Towarzystwo siostrzyczki Cię nudzi? No wiem, wiem, zdecydowanie wolałbyś tu Morganę - poruszyła zabawnie brwiami.
Akane
Rozbawiona pokręciła głową i posłała braciszkowi krótki uśmieszek. To jego rozciąganie od początku było podejrzane, a jednak udało mu się zaskoczyć siostrę, która automatycznie ugięła lekko nogi pod wpływem ciężaru.
OdpowiedzUsuń- Ja pierdole! - zatrzymała się, starając utrzymać pion, ale wcale nie ułatwiała mu tego wiszenia. Chybotała się na wszystkie strony, a dłońmi sięgnęła do jego nóg, by zacząć go po nich szczypać, aż w końcu złapać pod łydki i wysoko mu je unieść w górę. Olała fakt, że sama może się przez to wywalić, w końcu Natan mały nie był. Już ona zadba, by w trakcie upadku mocno mu wbić łokieć w brzuch. - Dzidzia to ma chyba pełną pieluszkę, ciężki z niej kloc! - fuknęła, chociaż z lekkim rozbawieniem w głosie.
Akane
Akane po pewnej chwili po prostu dała za wygraną i odpuściła, nie próbowała już ich utrzymać przez co razem runęli na ziemię. Trochę obolała milczała chwilę, ale zaraz zaniosła się śmiechem, który ciężko było jej przerwać.
OdpowiedzUsuń- Zdecydowanie muszę zacząć coraz mniej nosić córki na rękach, co by z Twoim wieku nie wpadały na takie pomysły - rzuciła, dalej się śmiejąc. - Albo wręcz przeciwnie, teraz nosić je dużo, co by miały dość - dodała, dalej rozbawiona.
Akane
Zmarszczyła nos, gdy targał jej włosy, ale nadal się przy tym lekko śmiała, a kiedy ją przytulił, sama wkleiła się w niego trochę mocniej i przytrzymała przy sobie na chwilę.
OdpowiedzUsuń- Nie ma opcji, za wysoki urosłeś, trzeba było nie stać po wzrost w kolejce - również pokazała mu język i też powoli wstała. Uśmiechnęła się pod nosem na propozycję wskoczenia mu na barana i w sumie zastanawiała się tylko chwilę, już zaraz sprawnie wskoczyła mu na plecy i uśmiechnęła się szeroko.
- No dobra, w sumie to Twoje stanie po wzrost wcale nie było takim tragicznym pomysłem - zaśmiała się lekko, oglądając otoczenie z pleców brata.
Akane
- Mhm - mruknęła średnio zadowolona na tą nowinę z pewnością siebie. - Przez Ciebie cała ta śmiałość po ojczulku spadła na mnie i teraz macie wszyscy przejebane... - rzuciła poważnie, ale zaraz parsknęła śmiechem na własne słowa. To siedzenie na plecach było całkiem wygodne i dość odmienne. Poczuła się trochę jak mała dziewczynka, a miała wrażenie, że ostatnio mocno jej tego brakowało. Dość mocno pochłonęły ją treningi, ćwiczenia i rodzicielstwo. - Phi! - prychnęła na opinię co do jej kolejek. - Chyba mimo wszystko wolę być niska niż brzydka lub głupia - zaśmiała się szczerze rozbawiona. - Głupia co prawda bywam, ale wiesz... Pocieszam się tym, że są i niżsi ode mnie - poruszyła zabawnie brwiami.
OdpowiedzUsuńAkane
Akane uśmiechnęła się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Z grzeczności nie zaprzeczę - stwierdziła ze śmiechem. Na słowa o głupocie przytaknęła mu głową, ale zaraz pstryknęła go w ucho. - Jak każdy, nie myśl, że Ciebie to nie dotyczy - dodała z przekąsem w głosie. Na pytanie o małe chwilę się zastanowiła. - Hmm... Biorąc pod uwagę, że Gave jest wyższy, jego ojciec też, no i od mojej strony jest jednak więcej wyższych to biorę pod uwagę, że mogą mnie przerosnąć lub być mniej więcej równe. Niższe raczej nie, chociaż cholera wie co też geny dla nich przyszykowały - stwierdziła.
Akane
Akane również się zaśmiała.
OdpowiedzUsuń- Ou, ja dziewczynek nie muszę pytać, już słyszę jak Raja odpowiada, że stała we wszystkich, i na urodę, i na mądrość, i na wzrost - zaśmiała się. - Malika z kolei chichocze z jej odpowiedzi i dodaje po prostu "ja tes" - pokręciła głową z rozbawienia i poprawiła się nieco na plecach brata. - Chociaż może rzeczywiście zapytam, ich odpowiedzi bywają rozbrajające - przyznała, dalej z uśmiechem na ustach. - Oho! Coś tam widzę! - przytrzymała się Nata jedną ręką i drugą wyciągnęła we wspomnianym kierunku. - Coś jeleniowatego chyba, ma duże poroże - rzuciła swoim spostrzeżeniem.
Akane