Ostatnimi czasy była tu prawie codziennie, tu, w Piaskach Czasu. Wieści o podpaleniu Slavit dodawały trosk i czasami ciężko było wyrwać się z sideł nieprzyjemnych myśli. Szczególnie przez sny jakie miała i które... jak się teraz okazuje, miały miejsce w noc pożaru i dwie noce po nim. Urocza trójka nie mogła i tego odpuścić. Od kilku dni zaprzestała całkowicie występów, nie było nawet duetów, zbyt wiele myśli sprawiało, że serce kołotało niespokojnie. Dla uspokojenia myśli siadała wcześnie rano do pianina i grała cichą, spokojną melodię, zawsze tą samą. Nie śpiewała, czasem pozwalała sobie zamknąć oczy, a im dłużej grała tym częściej je zamykała. Czasami po policzku spłynęła łza, czasami musiała przerwać i wziąć głębszy oddech, jednak z każdym kolejnym dniem grała coraz spokojniej. Wzięła do siebie nauki Morgany i chociaż wtedy chodziło o inny utwór, to polecenia czerwonowłosej stosowała i w tym przypadku. Wzięła do siebie nie tylko słowa dotyczące gry na pianinie. Miała przecież jeszcze sporo do przeżycia, była młoda i czas nigdzie jej nie gonił. Przymknięcie swoich szeroko rozpostartych ramion brzmiało całkiem sensownie, podobnie jak bycie z kimś kto szczerze zechce z nią być. Ze względu na nią i tylko na nią, na to jaka jest. Bycie z kimś kto nie wstydzi się swoich uczuć do niej, z kimś komu samo myślenie o niej sprawia przyjemność. Nie pozbyła się swoich uczuć i... prawdę mówiąc nie miała zamiaru tego robić, nie na siłę. Nie zamierzała nic przyspieszać. Nigdy więcej emocjonalnej drogi na skróty.
Przerwała grę i uśmiechnęła się lekko. Przez głowę przeszło wspomnienie pewnej piosenki, jeszcze innej niż teraz grała, zdecydowanie weselszej. Zamigotało w głowie i zniknęło. An spojrzała na scenę za plecami, nie było jej na niej dobry tydzień. Powoli zaczynała za tym tęsknić. Za śpiewaniem, za emocjami widowni... W obliczu wiadomości przynoszonych ze stałego lądu chyba przydałaby się jakaś drobna rozrywka, odskocznia dla mieszkańców, dla gości... dla niej. Odrobina normalności w tych popieprzonych czasach. Widmo wojny było już teraz prawie pewne. W ostatnich dniach do jej ojca zgłosiło się co najmniej kilka klanów rządnych zemsty za podpalenie tak istotnego dla handlu miejsca. Perun I zdawał się kopać sam sobie grób i chociaż Akane nigdy nie zamierzała wchodzić w politykę, to pomieszkując w swoim starym pokoju, słyszała więcej niż chciała. Czuła w kościach, że dłuższa pogawędka z tatą to tylko kwestia czasu. Nie zakopali jeszcze topora wojennego, a ona nie zamierzała godzić się z nim na polu walki lub co gorsza, nie zdążyć się pogodzić. Westchnęła ciężko i przejechała palcami po klawiszach pianina, wzięła kolejny głęboki wdech i wróciła do grania melodii, mieląc ją raz za razem.
- To jakiś nowy sposób wabienia klientów? - usłyszała znajomy głos i drgnęła lekko, wyrwana z zamyślenia. Grima? Goblinka wsunęła tylko głowę do środka i nie wiedzieć czemu reszta jej ciała czekała na zewnątrz.
- Co tak stoisz? - zapytała Akane.
- No... Nie chcę się wpychać w kolejkę - przyznała zielono-skóra, zerkając za siebie. - Obiecałam, że tylko zerknę i nie wejdę - wyjaśniła. An zmarszczyła czoło i zaraz wstała gwałtownie.
- Osz w dupę! To już?! Zapomniałam otworzyć! Jakoś tak mi zleciało... - gniewnie spojrzała na instrument, jakby to on był winny tej całej sytuacji. Obiecała, że to ona dzisiaj otworzy, a pracownicy przecież wchodzili od tyłu! Całe szczęście to był tylko delikatny poślizg i już zaraz dziewczyna odblokowała zasuwę, przez co śmiało można było otworzyć obszerne drzwi gospody. Kilka istot, wchodzących do środka spojrzało po niej z jakąś taką dziwną nadzieją w oczach, kilka pochwaliło grę i An nawet się lekko zarumieniła, zawstydzona tą całą gafą.
- Wracasz do gry? - Grima spojrzała na nią swoimi wielkimi oczyskami, chyba jako jedyna odważyła się zapytać wprost. - Będziesz znowu śpiewać? - dodała z wyraźną ekscytacją w oczach. Goblinka była taka urocza, jeszcze ten jej brzuszek... Akane zaśmiała się lekko i zmierzwiła włosy przyjaciółki.
- Nie wiem, może, ale nic nie obiecuję, na pewno nie dzisiaj - przyznała, na co Grima mocno ją objęła i wtuliła w nią buzię.
- Wiedziałam, że sobie poradzisz! - zielono-skóra spojrzała w oczy fiołkowookiej i uśmiechnęła się szeroko, by zaraz niczym gumiś ruszyć swoim skocznym krokiem w stronę baru. An spojrzała za nią z pobłażliwym uśmiechem po czym ruszyła w tą samą stronę. Dziś właśnie tam obsługiwała.
- Co Cię właściwie sprowadza? - zapytała przyjaciółki, gdy stała już za barem.
- Jak to co? - Grima wydęła usta, zawsze to robiła, gdy coś ją obruszało. - Twoje drinki! - rzuciła, jakby to było oczywiste i zaraz uśmiechnęła się szeroko. Akane prychnęła śmiechem.
- Ciężarna wpada na drinki, no nieźle - puściła przyjaciółce oko, a ona ponownie wydęła usta.
- Nie zgrywaj się, wszyscy już wiedzą, że masz te swoje tajne specyfiki dla brzuchatych. Słyszałam nawet, że trafiło na nią coś nowego. Taka jedna rogata mówiła, że bardzo miała ochotę na... watę scukrową, a Ty jej przygotowałaś coś co bardzo podobnie smakowało - przytaknęła samej sobie głową, nieco zbyt energicznie przez co zaraz złapała buzię i starała się uspokoić wirujący obraz.
- Cukrową, wata cukrowa, tak, to taki przysmak z naszego świata. Rzeczywiście połączyłam kilka... Dobrze się czujesz? - Akane spojrzała po niej trochę troskliwiej, ale zaraz obraz Ri wrócił do normy i przytaknęła głową.
- To ja chcę! No i kiszonkę! - oznajmiła wesoło.
- Kiszonkę i Watę? Wata jest słodka, a Kiszonka...
- Chcę! - goblinka ponownie wydęła usta, zaraz jednak chrząknęła. - Znaczy... Poproszę - uśmiechnęła się szeroko. Akane lekko ściągnęła wargi. Cóż, z ciężarnymi się nie dyskutuje, sama miewała dziwne zachcianki. Nie oponując przygotowała dla Grimy dwa bezalkoholowe drinki. W międzyczasie gadały o sprawach dnia codziennego i wbrew pozorom nie zahaczały te rozmowy jedynie o temat dzieci. An musiała przyznać, że lubiła przebywać w towarzystwie goblinki. Ri emanowała dziwnego rodzaju energią, była trochę jak dorosłe dziecko, w jej towarzystwie spokój przychodził jakoś tak łatwiej. Przynajmniej gdy chodziło o nią, bo An wiedziała, że nie z każdym zielono-skóra ma podobne relacje.
- A jak Ci w sercu? - padło nagle pytanie, a zaciekawione oczy Ri wpatrywały się w te jej. Akane posłała jej lekki uśmiech.
- Lepiej, ale bez większych zmian - przyznała na co Grima kiwnęła głową.
- Ja też słyszałam, że nie powinnam kochać Tonego - rzuciła, na co An uniosła zaskoczona brwi.
- Ty? Kto Ci tak mówił? - o tym akurat nie słyszała.
- Kuleczka. Mówił, że gdyby Tonemu zależało to by mnie szukał. Nawet jak mu tłumaczyłam, że Tony nie wie o Kevie i nie wiedział o ciąży to on i tak uparcie gadał swoje - spojrzała Akane w oczy. - Zawsze gadają swoje, a przecież to Twoje serce i Twoje uczucia... Przecież to Ty wiesz najlepiej, prawda? Ja wiedziałam swoje i tyle... Bardzo lubię Kuleczkę, ale nie lubię takiego gadania. Niech się zajmą swoim sercem - znowu wydęła te usta. An spojrzała po niej ciepło.
- Wiesz, czasami właśnie dlatego inni nam mówią takie rzeczy - stwierdziła.
- Dlatego, że...? - Grima nie rozumiała.
- Dlatego, że zajmują się swoim sercem. Wtrącamy się w ważne sprawy osób, które dla nas są ważne. Tak, masz rację, to nasze uczucia, Ty masz swoje, ja swoje i mogą im się one nie podobać, ale ja... Rady, które ja usłyszałam nie są złe, nie wszystkie. Część do mnie nie przemawia, ale z częścią się zgodzę - przyznała, opierając się łokciami o bar. - Nie wiem jakie powody miał ten Twój Kuleczka, wiesz, nie każdy w radach patrzy na nasze dobro. Wiele istot radzi tak, by to im coś pasowało, by zgadzało się z ich wizją, nie naszą - dodała, wzruszając ramionami. Ri musiała się chwilę zastanowić.
- Przyjaciele tak nie robią - naburmuszyła się.
- Czasami robią, nawet tacy prawdziwi, jedni robią to mniej, inni bardziej świadomie. Z radami po prostu trzeba uważać - odpowiedziała.
- To po co w ogóle się radzić? - grymas nie zniknął z twarzy Ri. An zaśmiała się krótko i pochyliła do dziewczyny, by znowu zmierzwić jej włosy.
- Na przykład dla poznania innego punktu widzenia, dla znalezienia nowych argumentów. Czasami cudze rady sprawiają, że zerkamy w stronę, w którą sami z siebie byśmy nie spojrzeli. Zerkamy i musimy zdecydować, czy ta strona jest dla nas równie istotna co dla osoby, która nam tą stronę podsunęła. Może być, ale nie musi... Ty zdecydowałaś, że argumenty Kuleczki nie są dla Ciebie na tyle ważne, by rzeczywiście odsunąć się od Tonego i z tego co widzę, nie żałujesz - uśmiechnęła się do dziewczyny pod nosem.
- Oczywiście, że nie! - Grima aż podskoczyła na taborecie. - Kocham go jeszcze mocniej! - zapewniła z wesołym wyszczerzem, który sprawił, że sama Akane się zaśmiała.
- No i świetnie. Nie każdemu się udaje, nie każdy podejmuje dobre decyzje, ale to standardowe ryzyko. Tobie się udało i bardzo mnie to cieszy - przyznała.
- Tobie też się uda! - rzuciła wesoło Ri.
- Tego nie wiem - An wzruszyła ramionami.
- Jak się nie uda to znajdziemy Ci z Tonym inne decyzje i będziesz próbować aż do skutku! - goblinka oparła swoje dłonie na blacie baru i wstała tak, by być nos w nos z przyjaciółką. Akane ponownie się zaśmiała.
- Oj tak, właśnie tak zrobimy, na Ciebie i Tonego zawsze mogę liczyć...! - odparła równie entuzjastycznie, dalej wesoło się śmiejąc. Grima doprawdy była niemożliwa.
CDN.
Na wstępie chciałabym tylko nieśmiało zauważyć, że Akane już kiedyś miała takiego co to się nie wstydził okazywać swoich uczuć do niej i był z nią dlatego, że kochał to co miał przed sobą... a ona to odrzuciła...
OdpowiedzUsuńA teraz cała reszta - Grima jest niesamowita, Kuleczce trzeba nastukać do łebka, a Akane niech wreszcie wróci do śpiewania. Nawet i smętów. To jej pomagało, a teraz jakoś taka niemrawa się wydaje. Go, go, laska. Śpiewaj co ci w duszy gra.
A jakie to ma znaczenie na "teraz"? Poza tym dość istotna sprawa, to powinno działać w dwie strony, nie jedną, a tak akurat Akane nie miała.
UsuńCo do jej niemrawości to wątpię, że w obecnej chwili powinna kogokolwiek dziwić, ale bez obaw, z czasem na pewno i śpiewanie wróci. ^^
Ja tylko wspominam, że marudzi tu w myślach o takich świetnych wnioskach i nie widzi, że to już było, ale zaprzepaściła sprawę :P
UsuńSęk w tym, że nie było, nie zaprzepaściła bo nie miała jeszcze takiej sytuacji by równie mocno kochać i być kochanym. Ryu mógł ją rzeczywiście tak kochać, ale z jej strony to wyglądało inaczej, więc tam akurat z jej strony nie było tego silnego, pewnego uczucia. ^^
UsuńAle ona tu mówi o byciu z kimś kto ją tak mocno pokocha i nie będzie bał się tych uczuć - to miała. Poza tym - ja tam sobie czytałam te różne akcje bo dostęp do docków otrzymałam - to nie widzę tego, co utrzymujesz, że Akane go mocno nie kochała. Kochała, kochała. Wszystko ładnie tam szło. Ja tu się odnoszę do tego co napisane głównie u góry, a tam było, że potrzebuje kogoś kto nie będzie bał się uczuć. Miała takiego, oj miała. I już. Koniec dywagacji.
UsuńZapewniam, że jako autorka postaci wiem więcej w temacie tego jak i kogo kochała. XD Pozory czasami mylą. Co do reszty nie zaprzeczam, nie zmienia to jednak faktu, że nie miała w swoim życiu jeszcze takiej relacji.
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie mogę rozgryźć dlaczego Akane w ogóle uważała Gavina za obiekt westchnień. Zważywszy na to co Gavin robił:
Usuń- przekupywał ją masą prezentów na przeprosiny słabych zagrań,
- robił helikopter ze swojego przyrodzenia,
- ciągle chciał ją całować,
- nie szanował jej - macając jej piersi kiedy nie chciała,
- wpychał na nią swą "miłość",
- był ciągle zazdrosny o Ryu i chciał z nim wygrać na polu miłosnym,
- rzucił chłopa na samochody,
- wybrał horror wiedząc, że Ryu go nie lubi,
- wyśmiewał się...
Ona go raczej jak młodszego brata traktowała niż prawdziwego chłopaka, jakiś obiekt miłosny. No chyba że tylko ze względów fizycznych - bo no ładna z niego sztuka była. Ryu za to był tym drugim ogniwem, trochę zbyt spokojnym, ale powoli dążącym do celu. I tam między nim a Akane widoczna była wyraźna chemia. Dlatego uważam, że miała już coś takiego. Miała, tylko do tej pory nie zdaje sobie z tego sprawy. Szkoda, mam nadzieję że nie obudzi się za późno. Co do kochania Gava - tu chemia była, tego nie zaprzeczę. Ale Gave to inna para kaloszy niż Gavin. Gavin był po prostu małym gówniarzem, który był zazdrosny o relację Akane i Ryu i jego celem było jej zepsucie. Udało mu się, niestety.
Akane Gavin podobał się fizycznie, tylko i wyłącznie. Będąc z Ryu zawsze z tyłu głowy miała myśl "jakby to co robię z Ryu wyszło z Gavinem" z czysto fizycznych powódek. W Gavie się zakochała, nie w Gavinie. Ryu kochała, nie mówię że nie, ale zawsze z tyłu głowy był "ten drugi" i chęć zaspokojenia ciekawości.
OdpowiedzUsuńAle fizyczna a to nie to samo. Zostaję przy swoim. Miała takiego kogoś i po prostu jeszcze tego nie widzi.
UsuńChciałam edytować, ale nie mogę to dopiszę nowy ^^ Chodzi mi o to, że skoro były fizyczne pobudki to ten tył głowy "ten drugi" tak troszkę wyklucza sprawę. No bo skoro nie chciała z nim być z powodu charakteru i czynów, to no nie można mówić że był "ten drugi". Bo ten drugi był tylko śliczną buźką po prostu. Stąd wniosek, że miała kogoś ale nie doceniła. Wtedy nie wiedziała o tym, bo była na to za mała i zbyt niedoświadczona, a teraz dalej tego nie dostrzega - bo nie wiem, nie chce dostrzec po prostu.
Usuń