BALTAZAR
Lizard | Siivet Lasku | 17 lat
Przedstawiciel enigmatycznej rasy Lizardów, wędruje po Mathyr w poszukiwaniu bratniej duszy... Samiec mierzy niecałe dwa i pół metra, posiada rozbudowaną sylwetkę, jak na młokosa... Ale kto wie, czy ktoś nie grzebał przy jego jajku... Baltazar wyruszył w swej młodzieńczej jurności w świat, w poszukiwaniu wyzwań, pracy... W końcu światu przydałby się chociaż zwykły uśmiech, a może i silne ręce? Kto wie, kogo napotka na swojej drodze?
(zapraszam do wątków, hej tu klepo z powrotem :D)
[Hej, fajnie cię znowu widzieć! Jeśli masz ochotę to możemy coś wykombinować :) ]
OdpowiedzUsuńRyu / Tony
[Ja również witam i od razu zaczynam wątek. ^^]
OdpowiedzUsuń"Nudzisz się? Może chcesz się przysłużyć?" padło kilka dni temu z ust Niklausa Grandsanda, gdy Ennis siedziała bez celu w gospodzie. Cały czas czekała aż Rada podejmie ostateczną decyzję co do jej propozycji i samego planu działania. Aby wszystko miało ręce i nogi trzeba było też dać czas kobiecie stojącej przy boku wodza Argarskiej osady. Złamana noga i tak dość szybko się goiła, a przecież musiała być sprawna, jeżeli wszystko miało pójść zgodnie z planem... Nie żeby Heimurinka narzekała, oj nie. Argar był niesamowicie ciekawy, te wszystkie ich wynalazki i ułatwienia życiowe, to jak szybko stawiali nowe budynki i jak sprawnie funkcjonowali mimo tak nielicznych mieszkańców. Samo patrzenie na ich rozwój było dla En ciekawym doświadczeniem. Zupełnie jakby była obserwatorem w przyspieszonej ewolucji istot nadnaturalnych.
- Przysłużyć? - zapytała zaciekawiona, skupiając złote tęczówki na równie złotych oczach Niklausa. Już zaraz okazało się, że w planach rozbudowy Argar ma własną przystań i przywódcy udało się zorganizować niewielki okręt. Ennis nie wiedziała czy to jakiś mały podstęp i próba usunięcia jej na jakiś czas z wyspy czy rzeczywiście chodziło o jej wodne umiejętności, ale Niklaus poprosił, by uczestniczyła w wyprawie dla zbadania szlaków, tak, by w przyszłości trasy i kurs był mniej więcej ustalony. Jakich terenów unikać, gdzie spotkać można mieliznę, w których miejscach rafa stanowi zagrożenie. Luźna wycieczka z przystankami na różnych brzegach. Jak to nazwał sam przywódca? "Wycieczkowiec"? En nigdy wcześniej nie spotkała się z tego typu określeniem na okręt, ale zdążyła już zauważyć, że Mathyr jest dość zacofane w stosunku do nowych przybyszy, więc po prostu przystała na propozycję, raz dla tej całej przysługi, dwa, dla zwykłej ciekawości i funu.
Ennis
Rejs przebiegał dość swobodnie, Ennis od czasu do czasu informowała o ewentualnym zagrożeniu lub radziła tu czy tam zachować ostrożność, nawet kilka razy dała nura by popływać o okolicy statku i nałapać sobie świeżych ryb. Jedyne czym była przepasana to sznur na biodrach. Miała do niego doczepione kilka haczyków, na które nabijała schwytane pod wodą ofiary. To znacznie ułatwiało transport. Resztę jej ciała po prostu przysłaniała łuska, kobieta przestała nosić ubrania zaraz po pełnej transformacji i jakoś nie w smak było jej do nich wracać.
OdpowiedzUsuńKiedy przybijali do brzegu, już z daleka było widać jakieś pobudzone stworzenie. Czarny Lizard wyglądał jakby ich wyczekiwał i chociaż Niklaus nie oponował, gdy załoga zapytała o zabieranie ewentualnych pasażerów, to nikt nie spodziewał się, że ktoś czeka akurat na nich.
Słysząc pytanie En uśmiechnęła się pod nosem, samiec mówił ze specyficznym akcentem.
- Właściwie to tak, sina dal to dobre określenie, sprawdzamy różne szlaki - wyjaśniła. Skoro już na nią spojrzał, to ona zabrała głos. Lubi pływać, a to heca... Białowłosa zmierzyła go wzrokiem.
- No co Ty powiesz... Wcale nie widać - rzuciła z przekąsem w głosie. Baltazar wyglądał na niezwykle podnieconego faktem, że przebywa na okręcie.
- Ennis... - wskazała na siebie i zaraz przedstawiła ich małą załogę. - Czyli tak po prostu chcesz sobie popływać? - zapytała, lekko unosząc brew. Ich nowy pasażer wyglądał na młodego, przynajmniej wśród przedstawicieli swojej rasy, bo w zderzeniu z jej 175cm wysokości i drobną budową ciała wyglądał na dużo starszego.
Ennis
Zdecydował się na przystanek w pobliżu Argaru. Dość szybko znalazł sobie pracę. Na parę dni. Tylko po to żeby odbić się trochę od dna i ruszyć dalej. Powoli zdobywał doświadczenie jak i pewność siebie, ale ta druga została zachwiana w chwili, kiedy obrócił się do nowo przybyłego klienta. Co prawda udało mu się utrzymać szeroki uśmiech na twarzy, ale mimo wszystko zrobił krok w tył. Ten wysoki mężczyzna wyglądał po prostu groźnie, a on poczuł się przy nim jak mały robaczek.
OdpowiedzUsuń- Nie... nie wiem - zająknął się z zakłopotaniem, ale dłonią już pokazał mu stolik. - Proszę usiąść, a ja pójdę zapytać - odzyskał trochę rezonu. - Mogę zaproponować wyśmienitą kawę. Jest naprawdę dobra, rozgrzewa od środka... i można do niej wrzucić również wkładkę. Procentową wkładkę - dodał zaraz zaczynając paplać więcej niż powinien. Tak już na niego działały postaci znacznie ostrzejsze z wyglądu. - I dzisiaj daniem głównym jest zupa rybna. Pyszna. Sam jadłem, nie otruło mnie - zapewnił z nieco szerszym uśmiechem niż ustawa przewidywała.
Aci
Kiedy tylko klient zrobił ruch w jego stronę, znów się odsunął o krok i o jeszcze jeden. Rany... dlaczego tyle osób miało problemy z przestrzeganiem przestrzeni osobistej? Najpierw Grima, a teraz on... Mimowolnie przesunął wzrokiem po jego klatce piersiowej i zadarł głowę w górę, żeby na niego spojrzeć.
OdpowiedzUsuń- Tak jest - zasalutował mu, nie pytając już co ten miał na myśli mówiąc o pływającej kawie. Poszedł zaraz złożyć zamówienie i chwilę później przyniósł mu wszystko, stawiając przed nosem. - To jest kawa - wskazał napój. - A to... woda... - dodał bo nie był przekonany czy mężczyzna będzie usatysfakcjonowany czarnym napojem. Postanowił więc w gratisie poczęstować go wodą. - No i zupa... - wskazał na potrawę, przyglądając się mężczyźnie ukradkiem. - Skąd jesteś? - zainteresował się zanim zdołał powstrzymać ciekawość i długi jęzor.
Aci
- Z Siivet? Umiesz mówić po Drakońsku? - zainteresował się zaraz chłopak. Sam studiował języki i już wiele z nich potrafił (a przynajmniej wydawało mu się ze potrafi), ale wciąż szukał możliwości ćwiczeń. Aż krzyknął przerażony, kiedy chłopak podniósł go do góry. Taca wypadła mu z rąk i z brzękiem potoczyła po podłodze, a on całkowicie czerwony i z wyraźną ulgą przyjął, że jednak to przeżył. Naburmuszył się na moment, licząc do dziesięciu w głowie.
OdpowiedzUsuń- Kawa to też napój - bąknął. - Też robi ciepło w brzuszku - dodał równie konspiracyjnie. - Nie możesz tak robić z ludźmi - dodał jeszcze gestykulując przy tym mocno. - Przecież ja prawie zawału dostałem - jęknął. - Prawie umarłem - przekrzywił głowę w bok, zacisnął powieki i wywalił jęzor z buzi dla zobrazowania nieżywego.
Aci
Białowłosa miała wrażenie, że samiec całkiem niedawno opuścił rodzinne strony, jakieś głęboko zakopane i mało odwiedzane strony. Na pierwsze wrażenie przedstawiał się dość nieokrzesanie aczkolwiek En ceniła sobie dzikość tutejszych mieszkańców. Sama dopiero co odkrywała w sobie tę część.
OdpowiedzUsuń- Jasne, nie ma problemu, ale daj odpocząć załodze, dopiero co przybiliśmy do brzegu i niektórzy chcą nieco rozprostować nogi - oznajmiła, sama przeskakując przez burtę i siadając z nogami wywieszonymi poza pokład. Odprowadziła Argarczyków wzrokiem, osobiście wolała pozostać na pokładzie, ewentualnie wskoczyć do wody, gdyby ją naszło, ale miasto... To akurat znała, nie miało jej nic nowego do zaoferowania. Jeszcze raz prześlizgnęła wzrokiem po dość ciekawym okazie gościa.
- Co Cię sprowadza na morze? - zagadnęła. Nie wyglądał na jednego z tych wodnych lizardów, widywała takie, nawet w Heim, wyróżniały się budową ciała.
Ennis
Kiedy Akane, Ryu, a nawet i Gave wyruszyli w swoje podróże, on został w Argarze sam. No może nie sam, ale bez przyjaciół, próbując pozbierać swoje cztery litery. Długo zajęło mu wychynięcie nosa za próg domu, a potem kursował od domu do Febe, pierwsze takie małe podróże robiąc w asyście Rei. Potem poszło już z górki. Przynajmniej w obrębie znajomych rejonów. Nie zapuszczał się nawet do lasów, ale żeby trochę oswoić z przyjezdnymi, dość często przesiadywał w gospodzie.
OdpowiedzUsuńTen dzień też nie był wyjątkiem. Był w trakcie lektury książki, siedząc w swoim już zwyczajowym miejscu. Jakimś dziwnym trafem zawsze na niego czekało i nikt nie marudził, że Tony jeśli już coś zamawia to po prostu wodę. Uroki bycia znajomym prowadzących ten przybytek. Przeglądał książkę, którą otrzymał od Akane. Studiował ją z upodobaniem. Uniósł jednak wzrok znad jej kart, kiedy ktoś pojawił się w gospodzie. Był niezwykle wysoki i miał ciekawy kolor skóry. Aż mu się oczy zaświeciły. Przy tych wszystkich niesamowitych istotach, on był po prostu bardzo pospolity. Zwyczajny. Zbyt zwyczajny. Zacisnął mocno wargi, wracając do książki. Przecież nie wypadało aż tak się gapić na gościa gospody. Mimo to jego oczy same go szukały. Raz po raz odnajdywały wysokiego chłopaka.
Tony
Odruchowo zasłonił się mocniej książką, ale mleko się już rozlało. Nieprzyjemny dreszcz przebiegł mu po kręgosłupie. Został wytknięty palcem. Poczuł się jakby był na świeczniku, ale przecież sam na siebie to sprowadził. Dobrze o tym wiedział. Niepotrzebnie się tak gapił.
OdpowiedzUsuń- Tu - odparł cicho. - Dobrze trafiłeś - dodał, a oberżysta zaraz przejął pałeczkę. Chociaż na chwilę.
- Mamy trzy rodzaje piwa, sok z gumijagód i parę innych trunków - zaczął wyliczać. Tony w tym czasie zamknął książkę i wziął głęboki wdech powoli się do niego zbliżając.
- Sok z gumijagód jest świetny - odparł. - Orzeźwia i nawadnia. Nie chce ci się tak po nim pić i nie jest za słodki - wyjaśnił, stając na dwa metry od niego. - Ja też poproszę - dodał zaraz, podchodząc jeszcze bliżej i kładąc na ladzie kilka srebrników.
Tony
Uniosła brwi i zaśmiała się nieco rozbawiona. Samiec musiał być doprawdy młody. Kiwnęła głową z aprobatą na twarzy.
OdpowiedzUsuń- Tak po prostu pomagać? Za darmo? - zainteresowała się. Ciekawy przypadek, naiwny, ale ciekawy. Kiedy się zbliżył rozmowa stała się odrobinę trudniejsza, szczególnie, że siedziała zwrócona do niego profilem. Na szczęście temat gładko przeszedł na wodę i teraz to na niej skupiła swój wzrok.
- Właściwie to na życie pod jesteśmy skazani, nie jest to nasz wybór. Pięknie tam, ale ileż można pływać? Osobiście wolę ląd, ciekawsze doświadczenia - obejrzała się na samca. - A tu, spełniam po prostu pewną prośbę, pomagam, o... Zapewne nie lubię tego tak bardzo jak Ty, ale czasem mnie najdzie - uśmiechnęła się pod nosem.
Ennis
Wszystko, tak? En uśmiechnęła się delikatnie.
OdpowiedzUsuń- Miło z Twojej strony, ale w tej konkretnej chwili nie potrzebuję pomocy. Może za jakiś czas, jeżeli dane nam będzie się spotkać rzecz jasna... A może w trakcie rejsu? Kto to wie co nas spotka po drodze - posłała mu subtelny uśmiech. Spojrzała na balustradę odrobinę zaniepokojona. Pokład nie był aż tak mały, ale samiec zdecydowanie ważył swoje. Najwyżej będzie miał się czym wykazać, gdy sam stanie się powodem wypadku. Taki tam teścik przydatności.
- No, z tego co widzę to dużo musiałeś pływać... Kawał z Ciebie gada... Ile masz właściwie lat? - mały wywiad zawsze mógł się przydać, szczególnie gdy trafiał się ktoś aż tak rozmowny. Znowu uśmiechnęła się na jego komentarz, był dość zabawny.
- Myślę, że damy radę z tym Twoim dużym ciałkiem - rzuciła z zadziornym uśmiechem i przerzuciła nogi przez balustradę, gdyż dostrzegła kątem oka nadchodzącą załogę.
- Oho, chyba ruszamy - dała znać nim jeszcze Argarczycy wrócili na pokład. Przyjdzie im testować nie tylko szlaki, ale i samą łajbę.
Ennis
- Gumijagód - poprawił go odruchowo, ale nie mówił z wyższością. Ot stwierdzał fakt. Zresztą miał wrażenie, że chłopak oczekiwał poprawy. Uderzenie w plecy odczuł dotkliwie. Zachwiał się lekko i skrzywił, a strach automatycznie przejął nad nim władanie. Cofnął się od przybysza i przez chwilę wpatrywał we własne buty, starając się objąć władanie nad swoimi odruchami. Kiedy po długiej chwili doszedł w miarę do siebie, odetchnął głęboko i zadarł głowę do góry, by móc spojrzeć mu na twarz.
OdpowiedzUsuń- Żaden specjalista - pokręcił głową, biorąc obie szklanki soku i zapraszając go do stołu. - Po prostu... często tu bywam - dodał zaraz pozwalając sobie na delikatny uśmiech. - Jeśli szukasz miejsca do spania to w tej gospodzie wynajmują pokoje - dorzucił jeszcze jakoś tak próbując nie zamknąć się z powrotem w swojej skorupie tylko wyjść do ludzi. Podsunął mu książkę, którą przed chwilą czytam. - Zapoznaję się ze zwyczajami Mathyrskimi - wyjaśnił. - Skąd jesteś? Gdzie wędrujesz? - zainteresował się.
Tony
Zdecydowanie trafił jej się do towarzystwa jakiś lekkoduch. Nie specjalnie jej to przeszkadzało. Uśmiechnęła się na odpowiedź samca.
OdpowiedzUsuń- Słusznie, po co sobie tym zawracać głowę... - jeszcze raz prześlizgnęła wzrokiem po jego posturze ciała. Straszył wyglądem, ale zdawał się dość... potulny. Mógł jej się przydać w przyszłości. Może kiedyś będzie ku temu okazja. Słysząc pochwałę co do nóg spojrzała na nie automatycznie. Ciekawa uwaga, biorąc pod uwagę przebieg rozmowy. En zaczęła przez chwilę się zastanawiać, czy przypadkiem nie rozmawiają o dwóch różnych sprawach.
- Heh, dzięki - mimo wszystko zamierzała wpasować się w wizję tej całej miłej syrenki. Załoga spojrzała po sobie nie bardzo rozumiejąc ten cały zwrot co do masztu, a En prychnęła cichym śmiechem.
- Spokojnie, nikomu nie trzeba trzymać masztów, jest stabilny, o ile zaraz go nie urwiesz - zauważyła. - Ani tego, ani innych masztów - uśmiechnęła się do niego pod nosem. - Zachowaj siłę na dogodniejszy moment. Głupio by było przegrać z ewentualnym potworem - dodała zaczepnie.
Ennis
W pierwszej chwili zaklął w myślach. Czyżby już wysłano tu swojego zwiadowcę? Po tym co ostatnio odwalili Gave z Ryu, wcale by się nie zdziwił. Jednocześnie wciąż miał cichą nadzieję, że uda się zachować z nimi pokój.
OdpowiedzUsuń- Mieszkałem w Siivet przez pół roku - odniósł się do miejsca zamieszkania chłopaka. - Pięknie tam jest. Pięknie, dziko i niebezpiecznie - dodał swobodnie. - Miło mi cię poznać Baltazarze. Ja jestem Tony i aktualnie mieszkam tu w Argarze - uśmiechnął się delikatnie i upił łyk soku, po czym pokręcił lekko głową. - Nie, ja... nie potrzebuję silnej i pomocnej ręki - pokręcił przecząco głową, ale zaraz zawahał się. - Ale... możesz mi powiedzieć jak radzisz sobie ze stresem? - zaproponował, bo zbierał różne sposoby przeciwdziałania traumatycznym wydarzeniom, żeby móc część z nich wprowadzić w życie. - A chciałbyś? Umieć czytać to jest... ? - zapytał go jeszcze.
Tony
- Nie wiem - chłopak wzruszył ramionami. - Byłem pod skrzydłami Ashay. Przyjęła mnie do swojego grona i wszystkiego uczyła. A jej syn... no niezbyt za sobą przepadaliśmy - uśmiechnął się lekko. Nie wspominał o całej reszcie bo i nie miał o czym. Owszem znał ich tam więcej, ale był tam raczej więźniem niż pełnoprawnym mieszkańcem.
OdpowiedzUsuń- Strach - wymsknęło mu się. - Strach, złość, zażenowanie... bezsilność - wyliczył te wszystkie swoje uczucia. - A najchętniej to chciałbym z powrotem przestać czuć - westchnął pociągając trochę soku z gumijagód i szczerze żałując że nie poprosił do niego wkładki. Póki co próbował ze wszystkim radzić sobie na trzeźwo, ale coraz częściej kusiły go procenty. Może pod wpływem byłoby choć trochę łatwiej? Potrząsnął zaraz głową, odrzucając ten pomysł.
- Mhm... no to może Tony z Argaru napisze kiedyś powieść o Baltazarze Lwiej Ręce - rzucił podchwytując temat książki.
Tony
- To akurat widzę - złapała się mocniej burty i obserwowała uważnie samca. - Po prostu nie rozwal nam łajby. Nie jest nasza - zaznaczyła ze specyficznym uśmieszkiem błądzącym po twarzy. Odwróciła od niego wzrok dopiero po chwili i obserwowała fale, które sprawnie przecinali. Najwyraźniej wyprawa nie będzie taka zwykła jak miała być z założenia.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na Baltazara kiedy wspomniał o syrenach i posłała mu łagodny uśmiech. - Nie jestem syreną Pięknisiu, pewnie dlatego nie mam ogona - puściła mu oko. - Heimrosi to nie tylko trytony i syreny, jest u nas dość spora różnorodność, ale tak, znajdziesz też swoje piękne ogoniaste - sprostowała. Skoro już miała okazję dokształcić osobnika, to czemu by nie, nie zdradzała zbyt istotnych szczegółów. - To tak jak u Was, jedne Lizadry żyją przy wodzie, inne na łąkach, a jeszcze inne wśród skał i kamieni - dodała dla jasności.
Ennis
- Łatwo powiedzieć - Tony zmarkotniał. Oczywiście, że starał się to wszystko od siebie odrzucić, ale nie potrafił. Ciągle do tego wracał. Wbił w niego spojrzenie. - Moja głowa ciągle to trybi i mieli... ja uhm mam dużą wadę - wymamrotał wzdychając ciężko. - Za dużo myślę, analizuję... nie potrafię przestać - zacisnął mocno pięści. Mimo wszystko uśmiechnął się słabo na wieść o tym, że miał dobry pomysł. - W porządku... będzie o wielkich czynach Baltazara Silnorękiego - zgodził się swobodnie, nawet oczyma wyobraźni widząc ten tytuł. - Jakieś wielkie czyny już zrobiłeś? - zainteresował się, upijając znów trochę swojego soku.
OdpowiedzUsuńTony
Tony całkowicie odruchowo odchylił się na krześle widząc co się święci. Odchylił tak niefortunnie, że krzesło przewróciło się z impetem, a on rzecz jasna razem z nim. Wylądował na podłodze wzdychając przy tym ciężko. Uniknął niepotrzebnego kontaktu fizycznego za cenę obolałego tyłka i pleców.
OdpowiedzUsuń- Nie rób tak - rzucił do niego. - Ja... boję się czyjegoś dotyku - wydusił z siebie, chociaż jeszcze nie do końca wiedział dlaczego mu o tym mówi. Może to mu w jakiś sposób pomoże? Może właśnie powinien się do tego przyznawać. - Jeszcze dwa tygodnie temu nie wychodziłem z domu... robię postępy, ale nie zmienię tego w dwie sekundy - wybuchnął trochę. - A ta książka... ta książka to no uhm zajmuje moje myśli przed myśleniem o tym co było - burknął. - Chciałbym tak jak ty... ale nie umiem - pokręcił głową. - I szczerze ci zazdroszczę, że ty tak umiesz - przyznał, po czym spojrzał na niego uważnie. - Nie wiem jak ty, ale ja mam dużo czasu... chętnie posłucham o twoich przygodach - rzucił już nieco łagodniej. - Jeśli masz ochotę coś zjeść to mów. Dzisiaj ja stawiam.
Tony
Tony słuchał go uważnie. Historia o aligatorze bardzo mu się spodobała. Chciał go nawet zapytać o szczegóły, ale odpuścił. Przynajmniej na chwilę.
OdpowiedzUsuń- Baobao? - zapytał, bo o takim gatunku jeszcze nie słyszał. Wyciągnął ze swojej torby pergamin i węgiel. - Narysujesz mi? - poprosił go, chcąc wyciągnąć z opowieści Baltazara jak najwięcej. No i chciał trochę opóźnić swoją odpowiedź na jego pytanie. Nie chciał zwierzać się chłopakowi ze wszystkiego. Dopiero się poznali, a on nie otwierał się tak łatwo przed ludźmi.
- Uhm wybacz - spojrzał mu prosto w oczy. - Nie chcę o tym rozmawiać, Balti - skomentował, uznając że tak przynajmniej nie będzie musiał mu kłamać.
Tony
Tony popatrzył na rysunek pod każdym kątem starając sobie wyobrazić to drzewo. Musiał wytoczyć najcięższy kaliber wyobraźni żeby je sobie dobrze zobrazować, a i to za bardzo nie pomogło. Parsknął cichym śmiechem, ciesząc się że nie jest sam jeśli chodzi o szczegółowe rysunki. Same szkice wynalazków całkiem nieźle mu wychodziły, ale poza tym? Rośliny czy portrety nie wchodziły w grę z jego umiejętnościami.
OdpowiedzUsuń- Może kiedyś mi go pokażesz - skomentował składając pergamin na kilka części i tworząc z niego zakładkę do książki. Wsunął ją tuż za okładkę.
- Uhm bez sensu - zgodził się z nim cicho, zaciskając mocno palce na książce. - Dlatego staram się... no wiesz, powoli robić kroki do przodu... - wyjaśnił. - To wcale nie jest łatwe, bo ja nawet chce, a moja głowa... moja głowa i odruchy mnie wstrzymują. Głupia głowa - burknął niezadowolony ze swoich ograniczeń. - Hm byłeś już kiedyś w Argarze? Chcesz może... się przejść po nim? Pokażę ci fajne miejsca - zaproponował, znów próbując wyjść poza ramy swych ograniczeń.
Tony
Blondyn skinął głową na znak zgody. Wspinaczka na to drzewo mogła być nawet fajna. Wysiłek fizyczny ostatnio stawał się dla niego drugą odskocznią od myśli. Pierwszą były książki, rzecz jasna. Wstał od stołu zadowolony, że wyjdą z tego miejsca. Mimo wszystko powoli zaczynał się tam dusić. Miał wrażenie, że się zasiedział. Za długo przebywał wśród zgiełku.
OdpowiedzUsuń- Dobrze - zgodził się z nim, zbierając swoje rzeczy i wychodząc z Baltazarem na świeże powietrze. - Pójdziemy najpierw główną drogą do placu, w którym stoi studnia - poinformował go. - To centrum wioski - podrapał się po głowie. - Wiesz, dopiero raczkujemy. Argar nie jest imponujący - zapewnił go.
Tony
En uśmiechnęła się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Och, ależ potrafię je przyjąć, ale tak zakręciłeś się z tą syrenką, że ciężko było wyłapać iż chodzi o nogi - zaśmiała się delikatnie i ponownie usiadła na burcie, zakładając nogę na nogę i wyciągając jedną trochę w stronę samca.
- Aż tak Ci się podobają? Miło z Twojej strony, dziękuję - skrzyżowała z nim wzrok i posłała mu subtelny uśmiech. - Patrząc na Ciebie byłam raczej przekonana, że nie obce Ci zgrabne nogi, sam jesteś nieźle zbudowany - dodała niby od niechcenia, nadal z delikatnym uśmiechem na ustach.
Ennis
- Może bym chciała? Zakręcić się... - posłała mu zadziorny uśmiech i delikatnie pohuśtała nogą, naciągając przy tym delikatnie stopę. Zerknęła jeszcze na załogę, które ewidentnie ją obserwowała i wypuściła głośno powietrze, zeskakując z burty i odwracając się przodem w stronę morza.
OdpowiedzUsuń- Uroczy jesteś, doprawdy, miło mi, że aż tak Ci się podobają - obejrzała się na samca z uroczym uśmiechem. - Teraz musisz mi na chwilkę wybaczyć... Praca czeka - puściła mu oko i znowu spojrzała po załodze.
- Gotowa! - krzyknęła, a każdy dał znaki, by nieco zwolnić i zajęli swoje stanowiska. En z kolei przeszła przez burtę, po czym zgrabnie wskoczyła do wody. Tego fragmentu morza nie zdążyła jeszcze skontrolować, a przecież o to chodziło, mieli zbadać szlaki. Ruszyła przed siebie pływając delfinem, oczywiście pod wodą, obserwowała otoczenie i szukała czegoś co mogłoby Grandsanda zainteresować, ewentualnie czegoś co przeszkodziłoby ich podróży.
Ennis
Zakręcić w nim? En zaśmiała się w głowie na tę myśl. Prawdę mówiąc wątpiła, że w jej życiu jest to jeszcze w ogóle możliwe. Nie komentowała tego jednak, posłała samcowi jedynie uśmiech, pozwalając by jej dotknął, ale zaraz wzięła się za swoją robotę i zniknęła pod wodą. Obejrzała się jeszcze za siebie, gdy usłyszała chlupot wrzucanej kotwicy, statek stanął nieopodal małej wysepki, wszystko wyglądało w jak najlepszym porządku, ale Heimurinka wypatrzyła ciekawe miejsce z daleka. Zbierał się tam specyficzny gatunek ryb, a ich obecność oznaczała... Tak, przyspieszyła nieco, aby zbliżyć się do zwierząt i udać atak, co spłoszyło ławicę. Kobieta posłała sobie samej uśmiech. Dobrze wyczuła. Świeżo zasiedlona podwodna łączka, glony dopiero narastały, bardzo przydatne glony. Warto byłoby oznaczyć to miejsce dla pozyskiwania wartościowych składników. Białowłosa zaczęła badać skałę dogłębniej, aby wypatrzyć wszystkie jej skarby, gdy nagle doszła do niej specyficzna podwodna fala. Gdzieś w okolicy musiało zebrać się stado waleni i przystąpiło do polowania. En wystawiła głowę zza skały, a namierzając zwierzęta zacisnęła usta.
OdpowiedzUsuń- Szlag! - warknęła, widząc jak potężne zwierzęta kierują się ku powierzchni, centralnie w sąsiedztwie ich statku. Jeżeli zaczną wyskakiwać, a zaczną w dziewięćdziesięciu procentach, to chociaż widok będzie wspaniały, mogą uszkodzić okręt. Złotooka była szybka pod wodą, ale nie aż tak by zdążyć na czas, ruszyła jednak pospiesznie co by ostrzec podwodnych mieszkańców. Z dwojga złego, załoga lepiej poradzi sobie z gniewem morskich zwierząt niż zwierzęta z gniewem Argarczyków czy Lizarda.
Zanim jednak kobieta dopłynęła do stworzeń te zdążyły już kilka razy wyskoczyć nad wodę i pchnęły okręt na skalistą wysepkę, a kotwica rzucona pod wodę utrudniła załodze wyjście z tej opresji. En wpłynęła w tym wszystkim między zwierzęta i chociaż pływała bardzo sprawnie to ruchy ogromnych płetw znacznie utrudniały jej poruszanie. Mimo to w całym tym zamieszaniu odnalazła przywódczynię stada, by ostrzec przed niechcianą kolizją i chociaż stworzenia udało się uspokoić, to gdy spojrzała w górę, okręt zdawał się haczyć o brzeg wyspy, ruszyła ku załodze.
- Wszyscy cali? - zapytała, gdy tylko wynurzyła się przy sterbudzie.
Ennis
En już miała opłynąć statek, gdy dojrzała ruch na wyspie. Żyli. Zacisnęła lekko usta i ruszyła w stronę brzegu, a kiedy wyszła z wody prześlizgnęła wzrokiem po mokrej załodze, ostatecznie lokując wzrok w Baltazarze i to do niego podchodząc. Dotknęła delikatnie jego ramienia.
OdpowiedzUsuń- Cały jesteś? - zapytała.
- Uratował nas... - rzucił jeden z załogantów, a En spojrzała po nim, by zaraz zerknąć na uszkodzony statek i westchnąć cicho. Wróciła wzrokiem do twarzy Baltazara i obdarowała go wdzięcznym uśmiechem.
- Dziękuję. Doprawdy, pozory potrafią nieźle zmylić - zauważyła. - Jesteś naprawdę dzielny - zaznaczyła. Losie, ach te uprzejmości. Obejrzała się na statek. - Jak okręt? Jesteśmy zdani na siebie czy uda się go uratować?
Ennis
En ponownie uśmiechnęła się pod nosem. Co za przypadek, był dość zabawny, musiała przyznać.
OdpowiedzUsuń- Nie atakowały, to ich sposób na polowanie... Zbierają się w stada i zapędzają ryby ku powierzchni, później kilka osobników wyskakuje nad wodę i ogłuszają ofiary - gestykulowała przy tym ręką, która teraz naśladowała ruchy waleni. Głupota, jakby tłumaczyła coś jakiemuś bachorowi. Skrzywiła się lekko i uspokoiła rękę, a zaraz poczuła dreszcz przechodzący przez ciało. No nieźle... Takim basem to i on dogadałby się z wielorybami. En podniosła się na równe nogi, a słysząc o obiadkach prychnęła cicho śmiechem. Nawet sternik wzruszył ramionami odrobinę zawstydzony tą uwagą.
- Balt? Co Ty... - zrobiła kilka kroków w przód, widząc jak samiec rusza na okręt. - Co Ty... robisz...? - obserwowała to z jaką lekkością zabrał się za ten statek. Czy on w ogóle miał pojęcie o swojej sile? Słyszała, że to właśnie mieszkańców Siivet Lasku Polsza boi się najbardziej, ale dopiero teraz uzmysłowiła sobie jak sporym mogli być zagrożeniem. Argarczycy zdawali się z kolei być oswojeni z tego typu popisami, ale co tu się dziwić, u nich w wiosce mniejsze osobniki potrafiły dysponować ogromną siłą, więc coś takiego to pewnie dla nich norma.
- Damy radę Panienko Ennis, nie bez powodu to nas wybrano do tego zadania - rzucił jeden z załogantów, przykucając i gestykulując dłońmi nad ziemią. Zaraz z pomiędzy kamieni wyrosło drzewo niewielkich rozmiarów, a En szeroko otworzyła oczy. Sam Kapitan okrętu ruszył w stronę brzegu i zaczął wyławiać fragmenty okrętu siłą umysłu, a reszta ruszyła im dopomagać. Białowłosa stała przez chwilę obserwując to wszystko, a oczy aż jej się świeciły. Rasa idealna. Oblizała usta, tak, chciała być im podobna. Obróciła się do Baltazara i ruszyła w stronę statku.
- Sprawdzę czy zapasy ucierpiały i w razie co ruszę by poszukać jedzenia! - również zamierzała się do czegoś przydać. - Pomożesz mi? - zapytała, śląc samcowi uroczy uśmiech.
Ennis
En zaśmiała się krótko i kiwnęła głową.
OdpowiedzUsuń- Dziwaki jakich mało - przyznała idąc spokojnie w jego towarzystwie, od czasu do czasu zerkając na pozostałych. W końcu jednak skupiła się na swoim towarzyszu i jego energicznych pląsach. - Zalane nie, ale pytanie czy jakieś nie przepadły i czy nie trzeba będzie ich uzupełnić - wyjaśniła zakładając ręce pod boki.
- To nie mogłeś po prostu mnie złapać i tam wskoczyć? - zapytała z przekąsem w głosie, ale zaraz pokręciła głową i złapała linę, by zacząć się po niej wspinać. Kiedy spotkała wzrok samca, sama spojrzała po nim bez skrępowania.
- Baltazarze, schlebiasz mi, doprawdy, ale najpierw robota, później przyjemności - spojrzała mu w oczy z łobuzerskim uśmiechem i ruszyła przodem, by przyjrzeć się ile zapasów im zostało. - To jak to z Tobą jest, hm? - obejrzała się na samca. - Ty też chyba nie omijasz obiadków... Co? Długo planujesz z nami pobyć? No i co właściwie jadasz? Bo beczek nie zostało zbyt wiele - spojrzała po tych kilku sztukach. - Mnie morze wykarmi, dla załogi wystarczy, ale licząc Ciebie może nam się tego przydać trochę więcej... - przyznała, ponownie lustrując wzrokiem cała jego posturę. Wątpiła by samiec był w stanie zaspokoić głód byle potrawką, takiej postury nie budowało się wpierdzielając chlebek.
Ennis
Przestrzeń osobista, dobrze, że ktoś w ogóle zdawał sobie sprawę z jej istnienia. Sama co nieco już zapomniała w tym temacie, ale nic dziwnego, w końcu 11 lat pracy w Zamtuzie musiało przynieść jakież żniwo.
OdpowiedzUsuń- Miło z Twojej strony - zaśmiała się krótko i poklepała go delikatnie po mostku. - No właśnie, beczki - powtórzyła, a na jego odpowiedź zmrużyła oczy. - Rybę? - nie ukrywała zaskoczenia, a wypakowanie wołowiny z wora nie umniejszyło temu uczuciu. Podrapała się lekko po głowie, po czym westchnęła.
- Tak, pomogę, ale... - przerwała i z automatu cofnęła się o krok kiedy zmniejszył znacznie dystans. Tak, był przytłaczający, ale En starała się tego za bardzo nie okazywać. Skoro już się do niej pochylił i zaczął szeptać na ucho to ujęła jego brodę w palce, by nakierować wzrok samca na swoje własne oczy.
- Dziubku... Pytanie jak duże te rybki - również wyszeptała swoim czułym głosem, a kącik jej ust uniósł się delikatnie.
Ennis
Przez dłuższą chwilę obserwowała oczy Baltazara, ale wzrok uciekał również na jego łuskę i poroże. Kiedy pokazał o jakie ryby chodzi przytaknęła głową.
OdpowiedzUsuń- Da się zrobić - zapewniła. Sama jadła mniejsze okazy, ale ryby takich gabarytów była w stanie upolować, tak w razie co. Cofnęła się pod naporem jego ciała i przywarła do ściany ponownie krzyżując z nim wzrok. Mógł zrobić jej teraz wszystko, nie miałaby nawet gdzie uciekać i chociaż normalna istota czułaby strach to dla niej było to dość ekscytujące.
- A jak nie zrobię dzióbka, Dzióbku to...? - zerknęła za jego ręką, oddychając powoli. Mimo sporych rozmiarów zdawało się, że umie postępować delikatnie. Wróciła wzrokiem do jego oczu, a dłonią z brody przesunęła po żuchwie samca, kciukiem hacząc o kolczaste przyrosty przy policzku.
- Dzięki, Ty też jesteś całkiem milutki - szepnęła nie spuszczając z niego wzroku.
Ennis
To wyjaśnienie było jednocześnie proste i skomplikowane, czyli idealnie pasowało do Lizarda. Jego prostota była rozbrajająca. Patrząc na niego powoli przełknęła ślinę i delikatnie przygryzła dolną wargę. Spojrzenie jakim ją uraczył potraktowała jak otwarte zaproszenie, a czułość przy płetwie wywołała u niej przyjemne ciarki, przymknęła delikatnie oczy, mimowolnie, odruch bezwarunkowy. Mało kto zwracał w ogóle uwagę na te części jej ciała, nauczyła się, że dla większości przypadków jest po prostu workiem do zaspokajania własnych potrzeb, miała usta, ręce, nogi i dodatkowe dwa otwory, w które można było coś włożyć. Nic więcej... Z czasem sama zaczęła traktować innych jak identyczne worki. Czując jak przestaje na nią napierać otworzyła szybko oczy i poprawiła się, otrzepując z niewidzialnych pyłków.
OdpowiedzUsuń- Tak, coś wspominałeś - spojrzała po beczkach, które ułożył na barkach, zjechała wzrokiem do ramion i trochę dokładniej zaczęła lustrować ciało Lizarda, a łobuzerski uśmiech sam pojawił się na jej buzi. Na propozycję zaśmiała się krótko.
- Serio? - zapytała nie do końca przekonana, ale kiedy zauważyła, że samiec nie żartuje, nie oponowała. Znalazła jakąś skrzynkę, która śmiało mogła jej robić za taboret i wskoczyła na nią, by dłonią obadać plecy Baltazara i wspiąć się na niego tak, by nie zrobić ani sobie, ani jemu krzywdy. Oplotła ramionami szyję samca.
- Mogłabym Cię teraz z łatwością udusić - wyszeptała mu nad uchem. - Może tylko wyglądam na drobną i słabą? - dodała z przekąsem w głosie.
Ennis
- Jak dla mnie w język idzie Ci całkiem nieźle, a rozumieć musisz skoro jeszcze się na mnie nie obraziłeś - przyznała z lekkim rozbawieniem, a na stwierdzenie wzruszyła ramionami. - Widziałam wiele ras, ale mieszkańcy Siivet Lasku są dla mnie największą tajemnicą. Widziałam potężnych ogrów, orków, heimrosów czy fjelldodsów, ale Ty, hm... Tak jesteś dla mnie ciekawym okazem, cała Twoja rasa jest - dodała zgodnie z prawdą.
OdpowiedzUsuń- Ona... - zaczęła, jednak kiedy Baltazar wyskoczył w powietrze En wciągnęła szybciej powietrze i oplotła go dużo mocniej ramionami. Nie sądziła, że "lecieć ze mną" będzie tu dosłowne. Latanie raczej kojarzyło jej się ze skrzydłami. Czuła jak pęd powietrza rozwiewa jej włosy, jak lecą w górę i opadają w dół, jak brakuje jej powietrza w płucach. Kiedy wylądowali zaśmiała się gardłowo, wyraźnie tym doświadczeniem rozbawiona, ale i łapiąc nieco szybciej oddech, a nawet kaszląc delikatnie. Prawie się tam na górze zakrztusiła, zmiana ciśnienia też robiła swoje. Oparła czoło o szyję samca i uspokajała oddech. Serce waliło w jej piersi, dawno nie czuła go tak wyraźnie.
- Dusić mówisz? - zaśmiała się. - Spójrz na mnie i moje drobne ręce... Mogą co najwyżej robić Ci za łańcuszek na tym wielkim karczysku - rzuciła rozbawiona. - A łuska... - uspokajała oddech. - W pełni kontroluję to jak bardzo zachodzi moje ciało - podniosła głowę i oparła brodę o łopatkę samca. Była nieźle potargana przez te jego skoki.
Ennis
Podniosła głowę i spojrzała na jego nienaturalnie wykręconą głowę.
OdpowiedzUsuń- Dzięki, ale niekoniecznie chciałabym spełniać rolę łańcuszka - przyznała rozbawiona, po czym poprawiła się nieco na jego plecach i zdmuchnęła sobie włosy z twarzy.
- Nie rozbestwiaj się tak Baltazarze, jesteśmy na etapie duszenia, a Ty od razu chciałbyś mnie rozbierać - zacmokała, kręcąc przy tym głową i śląc mu łobuzerski uśmiech. - Podobno wiara czyni cuda, błogosławieni którzy nie ujrzeli, a uwierzyli, czy jakoś tak to szło - dotknęła czubka jego spiczastego nosa, drocząc się z samcem.
Ennis
- Sama nie wiem - rzuciła z zadziornym uśmiechem i zaśmiała się na jego stwierdzenie. - Ależ oczywiście, że nie siedzę tu bez powodu. Nie omieszkam nie skorzystać w takiej okazji... - znowu szepnęła mu nad uchem i podciągnęła się lekko by przełożyć swoją łydkę przez ramię samca. Złapała jego róg dłonią, do której się przymilał i zaraz przełożyła drugą nogą z drugiej strony, uważając by nie nadziać się na te wszystkie jego kolce. Kącik jej ust wyraźnie powędrował ku górze, co najmniej jakby zdobyła jakiś szczyt.
OdpowiedzUsuń- Jeszcze się trochę pocackam, a jak będziesz grzeczny to może użyję nóg by sprawić Ci podwójną przyjemność - zacisnęła lekko uda po bokach jego szyi. Zaraz jednak poluźniła ucisk. Opleść go w ten sposób było bardzo łatwo, a i siły więcej miała w nogach. Przejechała dłońmi po majestatycznych rogach samca i rozejrzała się dookoła, teraz miała o wiele ciekawsze widoki.
- A co Ci wystarczy? - zapytała zaciekawiona jak odbierze to pytanie.
Ennis
En dość szybko zauważyła, że ich zdania co do tego cóż właśnie między nimi zachodzi są wyraźnie odmienna, samiec zdawał się nad wyraz pobudzony jej obecnością na swoich ramionach. Całkiem to było urocze, ostatnio z podobną fascynacją spotkała się u Mieszka, u niego również wystarczył dotyk by sprawić mu wyraźną przyjemność. Piusa w to nie wliczała, on zdawał się po prostu dobrze bawić w jej obecności, jakaś tam więź ich łączyła, miała swego rodzaju pewność, że białowłosy jej nie skrzywdzi, z resztą podobnie było z Klausem. Och i jeszcze Tony... słodki Tony, no, ale on nieco odbiegał od reszty. Balti? Tak, on i Mieszko mogli trafić do jednego wora.
OdpowiedzUsuń- Jak to nie wiesz? - zapytała z przekąsem w głosie. - Masz przy sobie nogi, które podobno bardzo Ci się podobają, a do tego mogę zacząć Cię nimi podduszać. Dwie przyjemności jak nic - wyjaśniła z zadziornym uśmiechem i drgnęła czując jego język, złapała rogi samca próbując nieco odciągnąć jego głowę.
- Hej, tak nie wolno! - rzuciła, mimo wszystko rozbawiona. Normalnie jak zwierzak, który czeka aż ulubiony przysmak będzie w zasięgu języka. Odsunięcie głowy takiego byka nie było łatwe, a skoro sam naciskał na pokaz, to go dostał. Skóra, która pocałował zaszła łuską, po chwili odsłoniła delikatną skórę En po samą pachwinę, ale zaraz znowu ją zasłoniła.
- Widzisz? Teraz mi wierzysz? - zapytała z przekąsem i wciąż tym samym uśmiechem na ustach.
Ennis
- Wybredny! Jeszcze przed chwilą patrzenie Ci wystarczało - zauważyła, śmiejąc się jak jakieś głupie dziecko. Nie miała okazji pobyć dzieckiem, zmarła jako trzy latka, a po ożywieniu zaczęła się jej harówka. Teraz? Nie mogła powstrzymać rozbawienia, a te dzikie pląsy i podrzucanie wszystko utrudniały. Ześlizgnęła się delikatnie z ramienia samca, złapała jednak w porę jego róg i podciągnęła się na nim, więc nie musiał ingerować.
OdpowiedzUsuń- Balt, przestań! - chciała zabrzmieć bardziej surowo, ale nie bardzo jej to wyszło. Rechot Baltazara był zarażający, a wizja jej w roli chochoła kradnącego słońce bawił, po prostu bawił. Nagle usłyszała chrząknięcie za ich plecami i trzymając mocno rogi obejrzała się za siebie, próbując spoważnieć. Jeden z członków załogi wychylał się zza zakrętu.
- Nie chcę przeszkadzać... - specyficzny uśmieszek błądził po jego twarzy - ... ale będziemy musieli tu przenocować. Łajbę naprawimy, tylko potrzeba więcej czasu - zakomunikował i zniknął, całe szczęście, bo En aż wstrzymała oddech i dopiero teraz go wypuściła.
- No widzisz, trzeba znaleźć miejsce na obóz - pomasowała policzki, dawno się tyle nie śmiała, ale sprawiała wrażenie odrobinę tym speszona. - Lepiej mnie postaw na ziemi, tu na górze powietrze jakieś inne, głupoty się głowy imają - dodała uśmiechając się pod nosem.
Ennis
- Tylko trochę - odparł szczerze. - Widziałem Siivet Lasku, byłem w Slavit, odwiedziłem bibliotekę w Polszy. No i kręciłem się w pobliskich wioskach. Byłem też w Kryształowym Lesie - wymienił te miejsca, które w jakiś sposób odwiedził. - Na razie... chyba nie chcę nigdzie iść - przyznał szczerze. - Boję się ludzi i nie ufam swoim umiejętnością - zagryzł mocno wargi. Od kiedy powietrze zawiodło go w najgorszym momencie, nie używał go. Nie próbował nawet. Obraził się na nie konkretnie. - Właśnie uczę się... znaczy wiesz, trochę trenuję ostatnio - uśmiechnął się do niego lekko. - Uratowałeś małe dziecko? - spojrzał na niego z podziwem. - No to słuchaj, niezły z ciebie bohater - rzucił lekkim tonem, po czym poprowadził go w bok. - Tu jest nasz mały plac treningowy... - wskazał na przeszkody zrobione przez Meliodasa. - Taki hm... tor z przeszkodami - wyszczerzył się do niego. - Może chcesz spróbować przez niego przejść? - zapytał go od niechcenia.
OdpowiedzUsuńTony
Schodząc z samca poczuła ten chwyt przy pośladku i zaraz pogroziła mu palcem, posyłając jednocześnie rozbawione spojrzenie. Na żart z sutkiem prychnęła pod nosem i odwróciła głowę, szturchając przy tym Baltazara.
OdpowiedzUsuń- Spadaj... - rzuciła, kręcąc głową, powstrzymując lekki chichot.
Szła przy jego boku, również z delikatnym uśmiechem na ustach, oglądała pnie drzew, które mijali. Kiwnęła głową i zatrzymała się przy jednym, przejeżdżając palcem po korze.
- Widzisz? - pokazała mu swoje palce, na których widniał mulisty osad. - Wyspa jest niewielka, woda się tu podnosi i drzewa zalewa na wysokość metra, więc tak, dobrze by było obalić kilka pniaków by stworzyć sobie podwyższenie. Tak w razie co... Cholera wie co przywieje noc. Inaczej może nas zmyć - stwierdziła i wskoczyła na ułamany pień, by rozejrzeć się dookoła, ostatecznie zatrzymując wzrok na oczach Lizarda. Stała na tyle wysoko, by sięgać mu pod sam czubek nosa.
- Co myślisz maluszku? Widzisz coś ciekawego? Jakaś przestrzeń na obozowanie? - założyła ręce na biodra, wciąż uśmiechając się pod nosem.
Ennis
Złapałaby go za ten jęzor, gdyby tylko sięgała, ale tak dane jej było jedynie zaśmiać się krótko pod nosem.
OdpowiedzUsuń- No nie wiem, nie jestem pewna czy takie zaklepanie na długo zobowiązuje - rzuciła żartobliwie, a gdy nawiązał do drzew i zbliżył się, palcem delikatnie przejechała po jego mostku. - Jak dla mnie to całkiem inteligentne, dostosowują się do warunków życia, sporo gatunków zaczęłoby po prostu gnić i wyspa byłaby pusta - stwierdziła, a na pomysł z żaglem posłała mu szerszy uśmiech. - Trafne, najwyraźniej nie tylko ja tu jestem mądra - pochwaliła go nie przerywając kontaktu wzrokowego, prychnęła krótkim śmiechem na porównanie do czerwca, a na propozycję i potarcie nosa przymknęła na chwilę oczy. Otworzyła je dosłownie po dwóch sekundach, a po tym odwzajemniła gest, muskając lekko swoim nosem jego koniec nosa.
- Zacznijmy więc od hamaków dla wszystkich, Twoja klata raczej nagle nie zniknie, najwyżej mój hamak będzie wisiał pusty gdy już się na Tobie rozgoszczę - mruknęła, gotowa skorzystać z zaproszenia.
Ennis
Doprawdy czasami nie rozumiała co takiego w jej osobie aż tak fascynuje mężczyzn, ale nie narzekała, na pewno nie w danej sytuacji. Czuła i słyszała, że sam kontakt daje mu przyjemność.
OdpowiedzUsuń- To już zdążyłam sama zauważyć - przyznała na wzmiankę o głupocie i posłała mu jeszcze jeden uroczy uśmiech. Nie był jakimś brykającym małpiszonem, chociaż z początku rzeczywiście można było go tak odebrać. Miał jednak w sobie coś intrygującego, był prosty, ale nie głupi. Poczuła przyjemne ciarki wzdłuż całego kręgosłupa, gdy owiał jej usta swoim oddechem, a kiedy przerwał przygryzła delikatnie dolną wargę i posłała za nim zadziorny uśmiech. Zaraz zeskoczyła z pniaka, ruszając za Baltazarem truchcikiem, a doganiając Lizarda klepnęła go w pośladek i nieco przyspieszyła.
- Mmm, całkiem ciekawe do zaklepywanie - rzuciła do niego, nie przestając biec w stronę okrętu, śmiejąc się cicho pod nosem.
Ennis
- Hej! - złapała jego łapę w nadgarstku po drugim klepnięciu i spiorunowała go wzrokiem, zaraz jednak kącik jej warg drgnął delikatnie.
OdpowiedzUsuń- Zamierzasz mnie tak publicznie obmacywać?! - udała pretensję w głosie i odwróciła się do niego przodem, by przyłożyć swój pazur do jego mostka i wbić lekko w skórę. Zbliżyła się, ale nie przestawała unosić głowy, by nie przerwać kontaktu wzrokowego. Jej pazur lekko zaczął jechać w dół, aż dojechał do krawędzi spodni samca i zahaczył o ich brzeg.
- Bardzo to niekulturalne Baltazarze - podsumowała z zadziornym błyskiem w oku, sama badając jego reakcje.
Ennis
Zaśmiała się i pokręciła głową, ostatecznie śląc mu łobuzerski uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Kuszące... - mruknęła na jego pieszczoty po czym przeniosła wzrok na dłoń przy swojej piersi. Dotknęła jej i przesunęła do talii - ... ale niestety muszę odmówić - szepnęła, nadal z figlarnym błyskiem w oku i odwróciła się, by ponownie ruszyć w stronę łajby. - Hamaki same się nie zrobią! - rzuciła jak gdyby nigdy nic.
Ennis
Widząc jak się wspina przystanęła i założyła ręce na biodra. Szalony jaszczur, niereformowalny przypadek. Uśmiechnęła się kącikiem ust, ale szybko spoważniała i podeszła do statku nim jeszcze maszt opadł.
OdpowiedzUsuń- Ba... - zaczęła unosząc głowę, ale przerwała widząc nadlatujący materiał, który obalił ją na ziemię swoim ciężarem, nawet nie zdążyła krzyknąć zaskoczona.
- Halo! - zaczęła lekko się szamotać, wstała na czworaka i ruszyła w stronę krawędzi, burcząc coś pod nosem.
Ennis
Na wzmiankę o fiucie zatrzymała się i zacisnęła lekko zęby, a gdy tylko zdjął płachtę spojrzała na niego marszcząc brwi.
OdpowiedzUsuń- Och, są o wiele ciekawsze partie ciała niż fiut! - fuknęła, jednak przyjęła pomoc i wstała, chwytając dłoń Baltazara. Zaraz po tym otrzepała się z piasku i spojrzała Lizadrowi w oczy.
- Ale cóż Cię to interesuje, prawda napalony gadzie? - dodała odwracając się do niego plecami. Złapała poły materiału pod swoimi stopami i nacięła go pazurami po czym zaczęła energicznie rozdzierać.
- Ní cheapann guys dúr ach rud amháin... - rzuciła w swoim rodzimym języku nieco zirytowanym głosem. Wszędzie kutasy...
Ennis
Zakłopotany ton Gada wygiął usta Ennis w specyficznym uśmieszku, ach jak ona lubiła te swoje gry aktorskie. Ostatnio zaczynała coraz bardziej i coraz to skrajniejsze wyzwania. Zerknęła w stronę Baltazara, wcale nie ukrywając swojego wyrazu twarzy, a ten zmienił się diametralnie, wróciła poprzednia En.
OdpowiedzUsuń- Och, no oczywiście, że nie specjalnie - zachichotała z przekąsem w głosie. - Ryba, ale jaka pyszna... - oblizała usta ostentacyjnie po czym znowu się zaśmiała, a gdy przeszedł na swój język posłała mu zadziorny uśmiech. Uniosła żagiel do góry i zniknęła w swoim rozcięciu, by sprawnie przebić się pod materiał i wyłonić w rozcięciu gada.
- Obrażasz mnie czy biadolisz jaka to jestem okropna? - zapytała z tym samym uśmiechem, stojąc tuż przed nim.
Ennis
Zawtórowała mu śmiechem.
OdpowiedzUsuń- Chyba rzeczywiście muszę - rzuciła, a gdy się pochylał nie spuszczała oczu z jego twarzy. Mruknęła cicho czując przyjemne ciarki wywołane szeptem samca. Za cholerę nie rozumiała tego dialektu, Sivet było dla niej wielką tajemnicą, w Zamtuzie poznała wiele języków, ale ten... A mimo to sposób w jaki Baltazar to wszystko mówił działał pobudzająco, szczególnie gdy połączył to ze swoim pewnym chwytem. En wciągnęła trochę głośniej powietrze tuż nad jego uchem, odrobinę zaskoczona jego śmiałym ruchem. Sama jednak nie została mu zbyt dłużna i musnęła językiem płatek ucha gada. Skoro już i tak się pochylił, to co jej szkodziło? Znowu zachichotała.
- To jak to było z tym niesieniem do lasu? - szepnęła z zadziornym uśmiechem, nie zmieniając swojej pozycji.
Ennis
Zaśmiała się na to dość przedmiotowe traktowanie i z automatu szukała dłońmi podpory, a kiedy wylądowała na ramieniu to uniosła się nieco od pasa w górę, co by nie bimbać głową w dół. Brodę oparła na swojej ręce.
OdpowiedzUsuń- W swoim czasie Gadzie - szepnęła z figlarnym błyskiem w oku. Aura Baltazara nieco się zmieniła i En miała wrażenie, że gdyby teraz ktokolwiek wszedł mu w drogę to mógłby źle skończyć. Nawet spodobał jej się ten władczy barbarzyńca, którego rolę samiec odgrywał. Odstawiona na ziemię mlasnęła głośno i zbliżyła się do niego by zatrzymać jego dłonie i odpinać pasek swoimi.
- Zawsze jesteś w tym taki oficjalny? Będziesz mi krok po kroku zdradzał co planujesz? - złote tęczówki wbijały się w oczy samca, a kokieteryjny uśmiech zdobił usta En. - Jasne, że lubię... - odpowiedziała, jedną dłonią przesuwając po jego kroczu jeszcze przez materiał - ... dobrze zrobiony całus, rzecz jasna - dodała puszczając pasek na ziemię.
Ennis
Właściwie wszystko potoczyło się tak szybko, że En jedyne co dobrze zarejestrowała to przyjemny ucisk w podbrzuszu, a zaraz syknęła cicho, czując jak rozkracza jej nogi. Trochę zabolało, szybko jednak przyszło ukojenie w postaci bardzo ruchliwego języka. Z ciężkim oddechem uniosła się na łokciach, patrząc uważnie na to co Baltazar robi. Przygryzła wargę widząc to specyficzne zawzięcie w jego oczach. Mógł nie wiedzieć, ale nawet przez łuskę co nieco czuła, jednak odczucie z łuską a bez było nie do porównania. Cholera, chyba jednak za bardzo lubiła seks by sobie odmówić, a fakt, że Balt tak bardzo kojarzył jej się z młodym kochankiem sprzed kilku miesięcy dodatkowo utrudniał sprawę. Popęd jednak wygrał i już zaraz łuska, jedna po drugiej, chowały się w kieszonkach delikatnej skóry Heimurinki i odsłoniły jej kobiecość w pełni.
OdpowiedzUsuńEnnis
Przygryzła dolną wargę i cicho mruknęła czując jego język. Jedna z dłoni powędrowała na czoło samca, palce haczyły o brzeg włosów, a ostatecznie En zacisnęła je na jednym z rogów Balta. Wiła się delikatnie pod ruchami języka, podnosiła delikatnie biodra chcąc więcej. Jeszcze nigdy nikt nie penetrował jej tak głęboko samym językiem. Uniosła twarz do nieba i ciężej oddychała, nawet zaśmiała się krótko z odczuwanej przyjemności, zaraz wróciła wzrokiem do oczu jaszczura, podtrzymała się mocniej na rogu, a wolną dłonią zaczęła błądzić po własnym ciele, skupiając jej ruchy w okolicach piersi.
OdpowiedzUsuńEnnis
Sapnęła wyraźnie, a kiedy wszedł językiem do drugiej dziurki jęknęła jednorazowo. Nogi rozepchane na boki zadrżały i En ściągnęła je lekko do siebie, kleszcząc głowę Baltazara między swoimi udami.
OdpowiedzUsuń- Idealnie, Dziubku - mruknęła wyraźnie czując jego ruchy, wygięła lekko plecy i puściła róg, by paść krzyżem na ziemię i oddać się w pełni przyjemności. Kiedy złapał ją za pierś i towarzyszył w jej własnej zabawie, wtedy na niej również schowała łuskę ukazując stwardniały już sutek. Biodrami cały czas lekko domagała się pieszczot samca i oddychała coraz ciężej.
Ennis
En wbijała palce w luźną ziemię pod plecami, chichocząc przy przyjemniejszych doznaniach, mruczała z rozkoszy i posuwała delikatnie biodrami. W końcu jednak znów sięgnęła do rogów Baltazara i podciągnęła się na nich by zmienić pozycję na wpół leżącą i mieć lepszy widok. Oblizała usta widząc jak się do niej dobiera, puściła jedną rękę i ułożyła na swojej wolnej piersi by biedna nie czuła się poszkodowana. Na widok jęzora uśmiechnęła się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Mm... Taki mokry jesteś jeszcze bardziej pociągający - rzuciła z przekąsem po czym puściła pierś by podeprzeć się za plecami, a dłoń z rogu zsunęła na twarz samca, przesunęła palcami po policzku, zahaczyła o dolną wargę i lekko wsunęła mu kciuk między wargi.
- Tylko go nie odgryź... - szepnęła z figlarnym spojrzeniem.
Ennis
Zaśmiała się na jego komentarz.
OdpowiedzUsuń- Tak, też mi się to nie podoba - przyznała obserwując jak bawi się kciukiem. Wsunęła mu palec trochę głębiej, za zęby w dolnej szczęce i zacisnęła brodę, patrząc prosto w oczy.
- Ach tak? Chcesz? - posłała mu łobuzerski uśmiech, puściła jego szczękę i przywołała do siebie palcem. - Musisz tu do mnie przyjść trochę bliżej, wyżej i wyżej. Jak Twój nos dotknie mego nosa to się zastanowię... - dodała zaczepnie.
Ennis
Kiedy sunął w górę nie spodziewała się sprzeciwu, ale mimo to pieszczotę przy szyi przyjęła z wyraźnym drgnięciem i pomrukiem.
OdpowiedzUsuń- Mm... buntownik - szepnęła rozbawiona. Zaraz jednak zmrużyła lekko oczy i zerknęła w dół, w wąską szczelinę między ich ciałami. Czuła ten ciężar na podbrzuszu, a pozycja jasno zdradzała cóż na nim się znajduje.
- Balt? Nie wolisz... Większych partnerek? - zapytała, na chwilę zapominając o pieszczotach jakimi ją obdarowywał. Nie była już w pracy, nie czuła bata nad sobą, a pamiętała, że przy kilku "dużych" klientach przyjemność była na wpół udawana. Uczucie rozrywania wcale nie było takie ciekawe. Może wcześniej, gdy życie było jej mniej cenne, wtedy też inaczej na to patrzyła, ale teraz... Nabrała wątpliwości czy chce w to brnąć dalej.
Ennis
Uniosła lekko brwi. Większe partnerki? Pytała raczej o ogól, nie daną chwilę.
OdpowiedzUsuń- Może... - sama po nim spojrzała, gdy wytknął jej strach. Nie spodziewała się, że tak zareaguje... Może gdyby zapewnił, że nie wjedzie w nią z impetem, że chociaż spróbuje delikatnie czy coś, może i by w to poszła, ale gdy tak zdecydowanie przerwał, cóż, trudno. Wyprostowała ręce w łokciach.
- O tak, wielka strata... - rzuciła bez większych emocji. - Jakoś sobie z tym poradzę - dodała podnosząc się powoli i zasłaniając ciało łuską. Wstała, otrzepała się z piasku i przeczesała włosy palcami, co by doprowadzić je nieco do ładu.
Ennis
En zaśmiała się pod nosem i obejrzała na Baltazara.
OdpowiedzUsuń- Wyobraź sobie, że nie sprawdzam na dzień dobry jak wielki jest członek potencjalnego kochanka. Ty z kolei wiesz co nosisz w spodniach, widzisz jak wyglądam. Dla mnie to dość oczywiste, że mogę mieć problem z przyjęciem kutasa takich gabarytów - wyrzuciła, zakładając dłonie na biodra. - Poza tym wyraziłam jedynie swoją obawę, a Ty przerwałeś to tak jakbym Ci strzeliła w twarz - nie mówiła tego z wyrzutem, raczej po prostu stwierdzała fakty ostatecznie wzruszając ramionami.
- Ja nie być u doktora i nie planować być, nawet gdyby się przydać - odparła w podobny do niego sposób. - Ale spokojnie, ja się nie gniewać - dodała puszczając mu oko i idąc w jego stronę, w celu wyminięcia. - Po prostu czasami nie wychodzi, bywa... - stwierdziła.
Ennis
Ennis zaśmiała się rozbawiona i zatrzymała krok, by spojrzeć na samca.
OdpowiedzUsuń- Dziubku, może Ty lubisz przerywać i zaczynać na pstryknięcie palca, ale ja nie - przyznała. - Te wszystkie flirty, zaczepki, tekściki, to nakręca. Zgasiłeś moją chęć tym swoim gestem "nie to nie boidupo". Jak mnie znowu najdzie to owszem, wtedy możemy wznowić - stwierdziła luźno i wróciła do swojej wędrówki w stronę plaży.
Ennis
- To, że lubię się zabawić nie ujmuje mi rozumu - wzruszyła tylko ramionami, obserwując go uważnie, gdy muskał dłoń ustami. - Mhm, do zobaczenia - delikatnie kiwnęła głową, a kiedy dotarła do żagla, wciąż leżącego na plaży, ponownie zaczęła go rozdzierać, by przygotować hamak dla każdego. Przerywała swoją pracę co jakiś czas, obserwując magiczne sposoby naprawiania łajby i nie ukrywała podziwu dla tych wszystkim umiejętności. Balt kręcił się między tymi wszystkimi latającymi deskami, a En, chociaż nie szukała go wzrokiem, to nie udawała, że go nie dostrzega. Złapała jego ukradkowe spojrzenie, uśmiechnęła się delikatnie i wróciła do dzielenia lin, co by starczyło na każdy kawałek rozerwanego materiału.
OdpowiedzUsuńEnnis
Trójka najbliższych Baltiemu załogantów spojrzała po sobie na jego komentarz o biuście Heimurinki. Jaszczur przydawał się i to bardzo do pomocy, ale zdawało się, że mówi wszystko co ślina na język przyniesie.
OdpowiedzUsuń- W moje gusta nie trafia, ale jak dla mnie to wszystkie cycuszki jakie widziałem są ładniejsze - zaśmiał się jeden.
- Uuu... Baltazar się zauroczył - zarechotał drugi.
- Od razu zauroczył... Umoczyłby, wcale się nie dziwię, sam bym chętnie co nieco wyobracał, ale mamy co robić - rzucił trzeci luźno i zamocował jedną z ostatnich desek by zaraz spojrzeć w stronę Kapitana. - Chodźcie, szaro się robi, Kapitan woła do ognia - zauważył i po ogarnięciu się ruszył w stronę reszty ekipy. En również szła w stronę zebranych, miała przerzucone przez ramię kilka hamaków i układała je każdemu za plecami.
Ennis
Niosła właśnie ostatnie hamaki, gdy Balt pojawił się kawałek przed nią i zaczął wpychać łapska w drzewa, ewidentnie nawiązując do ich nieudanego zbliżenia. Ennis uśmiechnęła się pod nosem i pokręciła głową. Ułożyła hamaki za plecami wszystkich mężczyzn, ostatni kładąc i za Jaszczurem, by zaraz po tym przejechać palcami po jego ramieniu oraz karku. Zaszła go od boku i śmiało usiadła na jego kolanie.
OdpowiedzUsuń- Cóż za kreatywna forma przytyku. Teraz biedna mam dylemat. Nie wiem czy powinnam się gniewać, czy może rozczulić, że aż tak to Cię dotknęło - rzuciła do niego zaczepnie.
Ennis
Spojrzała mu w oczy nie specjalnie wzruszona słowami, a na to gwałtowne przysunięcie wystawiła szpony, przykładając wolną dłoń do jego klatki piersiowej, drugą wciąż trzymając na karku i rysując delikatnie pazurami przestrzenie między łuskami.
OdpowiedzUsuń- Ach więc jesteś z tego typu... Lubisz brać siłą - stwierdziła nie przerywając kontaktu wzrokowego, a gdy poczuła długi jęzor przy uchu, odwróciła gwałtownie głowę, ale nie by się odsunąć, wręcz przeciwnie, chwyciła jęzor zębami, na tyle mocno by nie wyciągnął go zbyt swobodnie, ale na tyle delikatnie by go przypadkiem nie odgryźć. Zaczęła jednak powoli wysuwać swoje rekinie kły, szczerząc je przy tym dumnie i wciąć patrząc mu w oczy, ostatecznie jednak puszczając organ.
- No właśnie, nigdy nie wiedzieć, to działa w dwie strony - upomniała go, była gotowa się w razie co bronić.
Ennis
- Normalnie? - szepnęła. - Jasne, proszę bardzo... Umiem się bronić Balt, spróbuj wziąć mnie siłą, a zapewniam, że dam Ci się we znaki i to w bardzo nieprzyjemny sposób - określiła to jasno. Oczywiście, że był większy i silniejszy, ale to przecież nie znaczyło, że En podda się bez ewentualnej walki. Miała już dość gwałtów w swoim życiu.
OdpowiedzUsuń- To jest delikatnie? - spojrzała na niego wymownie. - Chyba musisz się sporo nauczyć o delikatności - rzuciła po czym zacisnęła uda, gdy zaczął dobierać jej się do krocza.
- Wszystko w porządku Ennis? - padło z tłumu, a białowłosa spojrzała na załoganta.
- Tak, wydurniamy się, takie tam gry wstępne, w razie co bez obaw, poradzę sobie - zapewniła i wróciła wzrokiem do Jaszczura. - Pyszczku, mógłbyś się zdecydować. Lubisz podduszanie, a teraz Ci nie w smak odrobina dominacji?
Ennis
Uniosła lekko brwi.
OdpowiedzUsuń- Tutaj? Nie, lepiej nie. W delikatniej wkłada się uczucia, patrzysz bardziej na partnera niż swoje własne zachcianki... - zaczęła mu tłumaczyć, zaraz jednak spojrzała na dłoń przy udzie i wróciła wzrokiem do Baltazara.
- Coś tam umiesz... Teraz jesteś delikatny - schowała szpony, jednak cały czas miała z tyłu głowy, że Jaszczur może się rzucić. Spojrzała na swoją dłoń przy jego torsie i delikatnie przejechała opuszkami po wyrzeźbionej klacie.
- Dużo dotyku, głaskania - podniosła oczy do twarzy samca. - Haczysz tylko o miejsca intymne, powoli się do nich zbliżasz - zjechała dłonią na mięśnie jego brzucha i kiedy była już blisko podbrzusza, wróciła dotykiem wyżej, znowu do jego klatki piersiowej.
- To się nazywa subtelność, odwrotność wyuzdania, które najwyraźniej jest Ci dużo lepiej znane - stwierdziła lekko się od niego odsuwając i sama spojrzała po okolicy z delikatnym zamyśleniem w oczach.
Ennis
Sama nigdy nie doświadczyła delikatnego, czułego zbliżenia, nie lubiła o nim uczyć. Jasne, w jej byłym zawodzie znalazły się chwile udawanej czułości, ale dla niej to zawsze była po prostu gra. Znała podstawy i teorię, nie praktykę.
OdpowiedzUsuńOdwet jakim ją uraczył był przyjemny, nawet lekko przymknęła oczy i poczuła dreszcz wędrujący wzdłuż kręgosłupa. Wróciła do niego wzrokiem i posłała delikatny uśmiech.
- Jest w porządku - skłamała gładko, znowu się przysuwając, jednak zaraz przerzuciła jedną z nóg nad pasem samca, siadając na nim okrakiem i skrzyżowała z nim wzrok. - Możesz mnie stąd zabrać? - poprosiła, jednocześnie wracając do pieszczenia opuszkami jego klatki piersiowej. Przejechała palcami przy obojczykach, ostatecznie splatając palce na jego karku. - Chciałabym pobyć z Tobą sama - szepnęła podnosząc się do jego ucha i czubkiem nosa zjechała od płatka po żuchwie samca aż po samą brodę, a tam podjechała nosem w górę, zatrzymując się na czubku jego nosa i wypuszczając ciepły oddech przy ustach Baltiego.
Ennis
Poczuła jego męskość już przy wstawaniu, chwyciła się mocniej szyi, od tak, w odruchu, chociaż nie musiała. Zapewne była dla niego lekka jak piórko. Przyjmowała jego czułości ochoczo i mruknęła gardłowo na objęcie pośladka i ten delikatny nacisk.
OdpowiedzUsuń- Mhm... powoli - sapnęła zaciskając mocniej uda na jego ciele. Miała ochotę się zabawić, miała ochotę na tego Jaszczura, jednak wolała zmniejszyć ryzyko uszczerbku na życiu do minimum. Schowała łuskę przy swoim kroczu i samiec mógł poczuć jej ciepłe soki przy spodniach.
Ennis
Przez te 11 lat usługiwania ciałem to zdążyło już się nauczyć jak najlepiej reagować w takich sytuacjach. Klienci bywali niecierpliwi, a posucha wtedy nie bardzo pomagała. Uśmiechnęła się delikatnie na jego stwierdzenie i to całe drobne zawstydzenie.
OdpowiedzUsuń- Najwyraźniej kręcą mnie Twoje gierki - szepnęła i zaśmiała się krótko by zaraz zorientować się co robi z jej nogami. Wciąż na nim siedziała i również nie przerywała kontaktu wzrokowego. Oblizała usta na jego ruchy, przesunęła jedną z dłoni do jego twarzy i kciukiem przesuwała po jego dolnej wardze, wczuwając się w te posuwiste ruchy. Zaczęła ocierać się o jego schowane przyrodzenie odwrotnie do jego ruchów, on w górę, ona w dół, on w dół, ona w górę. Uśmiechnęła się do niego kącikiem ust. Jej też nigdzie się nie spieszyło.
Ennis
Posłała mu sugestywny uśmiech i przygryzła lekko wargę czując jak zasysa się na palcu. Mruknęła zadowolona po czym zjechała czubkiem nosa po jego policzku do szyi by złożyć na niej delikatny pocałunek, a później uszczypnąć samca zębami. Nie przestawała przy tym poruszać biodrami, a gdy poczuła czubek przy pośladkach, zakręciła tyłkiem kilka razy i wróciła do posuwistych ruchów.
OdpowiedzUsuń- Rób tak dalej, to może zaspokoisz ciekawość... O ile nie pochłoną Cię ciekawsze sprawy - szepnęła mu przy uchu i nadgryzła jego płatek, by zaraz ponownie zacząć całować szyję samca.
Ennis
Sapnęła zadowolona czując jak przyspiesza i wbija się w nią mocniej. Sama naparła intensywniej na jego przyrodzenie, a słysząc o nagości mruknęła, śmiejąc się zadowolona i nie oponowała. Łuska schowała się na całym jej ciele, mógł poczuć gładką, delikatną skórę, była całkowicie naga.
OdpowiedzUsuń- No już, przecież jestem naga - szepnęła mu w usta i oblizała je językiem jednorazowo, by zaraz po tym posmakować warg Jaszczura, łącząc ich w pocałunku.
Ennis
Słysząc polecenie poczuła dreszcz przechodzący przez ciało, złapała rogi, tak jak kazał i zaraz musiała się nieco podciągnąć, gdy podrzucił ją w powietrzu. Sapnęła zaskoczona uczuciem przy kroczu, zaraz jednak jęknęła głośniej z przyjemności i zacisnęła palce na rogach czując lekkie drganie ciała. Obejrzała się na dźwięk spadającego pasa.
OdpowiedzUsuń- Balt... - zaczęła, ale zaraz znowu jęknęła. Miał cholernie sprawny język, ale gabaryty jego przyrodzenia nadal odrobinę przerażały. Jedną z dłoni przeniosła, z rogów na włosy samca i pociągnęła jego głowę tak, by spojrzał na nią spomiędzy jej własnych nóg.
- Nie rozsadź mnie proszę... Smocze gabaryty są mi obce - przypomniała mu.
Ennis
Drgnęła lekko i zaśmiała się krótko na pieszczotę przy stopie, obserwowała go z nieco uniesionym kącikiem ust i dreszczem przyjemności przechodzącym przez ciało. Najwyraźniej drobny opierdol nie był taki zły skoro teraz znajdywali się w tak jednoznacznej sytuacji. Czując język w swoim wnętrzu zacisnęła lekko uda i sapnęła z rozkoszy. Palce zostawiła we włosach Jaszczura i teraz badała nimi jego skórę, od czasu do czasu zaciskając nieco uścisk, przy przyjemniejszych doznaniach. Pogłębiła pieszczotę, kilka razy odrobinę dociskając swoją szparkę do ust samca. Czuła jak ją rozpycha i chociaż wciąż miała wyraźny wgląd w jego przyrodzenie, to strach powoli malał i ciało En było coraz bardziej rozluźnione.
OdpowiedzUsuńEnnis
Gwałtowny obrót przyjęła z głośniejszym sapnięciem, uśmiechnęła się jednak zaraz pod nosem i powiodła wzrokiem do sporego przyrodzenia. Chyba pierwszy raz od wielu lat obserwowała członka, zastanawiając się od czego tu w ogóle zacząć. Na szczęście to zamroczenie trwało tylko kilka sekund, poczuła ciepły język samca przy swoim drugim wejściu i szybko wróciła na ziemię. Pierwsze co to przesunęła językiem od samego dołu kutasa, po jego główkę. Tam się zatrzymała, objęła ustami i zassała lekko po czym odsunęła głowę, by na niego splunąć. Przyrodzenie było za duże by objąć je jedną ręką, ale En i tak go złapała i zaczęła masować, a tam gdzie nie sięgały palce, pomagała sobie językiem. Mruczała przy tym cicho, od czasu do czasu wypuszczając ustami rozgrzane powietrze, pieszczoty Jaszczura były bardzo przyjemne przez co dreszcz na ciele pojawiał się coraz częściej.
OdpowiedzUsuńEnnis
To jak reagował na jej pieszczoty było dość budujące, chociaż prawdę mówiąc ktoś inny pewnie bardziej by się czymś takim podjarał. En poznała w swoim życiu tak wiele różnych reakcji, że w danej chwili zaskakiwały głównie gabaryty przyrodzenia. Nie zmieniało to faktu, że samiec miał wyczucie do tego co robił, przynajmniej w jej mniemaniu, a ona... No cóż, raczej nie oczekiwała muskania piórkiem.
OdpowiedzUsuń- Jest... - zaczęła, odrywając język od przyrodzenia, zamierzała odpowiedzieć, ale kolejne ruchy samca wyrwały z jej ust cichy jęk i zgłuszony śmiech. - Dobrze, idzie Ci dobrze - przyznała, nadziewając się na jego palec trochę intensywniej i mrucząc z zadowolenia, gdy do tego wszystkiego Balt dodał jeszcze masaż.
- Ktoś tu mnie rozpieszcza - zachichotała i zjechała wolną ręką na jego jądra, by i tam zacząć go pieścić, przyspieszając jednocześnie ruchy języka na penisie.
Ennis
Napierdalać po jądrach? Cóż za egzemplarz... Z jego upodobań szło wysnuć teorię, że seks wśród jaszczurów musiał być dość agresywny. No, ale daleko nie patrząc, już w Terrze nie brakowało dzikości, nawet w zbliżeniach, a przecież jej mieszkańcy zdawali się odrobinę mniej zwierzęcy niż gatunek Baltazara.
OdpowiedzUsuńSkoro to dawało mu przyjemność to nie zamierzała debatować, zaczęła dużo gwałtowniej poruszać dłonią, od razu zacisnęła też mocniej tą na jego przyrodzeniu, a dla odrobiny pikanterii do języka na członku dodała delikatne kąśnięcia i zassania.
Głośne jęki i sapnięcia wydawała z siebie coraz to częściej. Odczuwana przyjemność prowokowała pewniejsze ruchy na jego palcach, już one mocno ją wypełniały przez swoje gabaryty, czuła mrowienie w podbrzuszu, a pieszczoty przy stopach dodatkowo uczucie nasilały.
Ennis
Słysząc proszące jęki aż przypomnieli jej się ci wszyscy klienci, domagający się okładania batem i dochodzący na widok upływu własnej krwi. Jej to nie kręciło, ale skoro prosił - uderzyła, mocno, zwiniętą w pięść dłonią, a czując co wyprawia w jej kobiecości i jak głęboką penetrację stosuje jęknęła głośno i uderzyła do jeszcze mocniej, czując znajomą satysfakcję, której dawno już nie czuła. Uderzyła go raz jeszcze i warknęła cicho, a Balt mógł dojrzeć jak płetwy na jej grzbiecie drżą delikatnie, gotowe niebezpiecznie stanąć na sztorc.
OdpowiedzUsuńEnnis
Ciało białowłosej drżało pod silnymi naciskami palców samca, a pieszczoty zmieniły się w nieprzyjemne wspomnienia najbardziej bolesnych nocy z życia En. Heimurinka czuła lekkie zamroczenie, złość pobudzona agresywnymi ciosami buzowała coraz bardziej, warknęła gardłowo... Na chwilę zdawało jej się, że jest gdzie indziej, że cofnęła się w czasie, że ma przed sobą tych wszystkich, którzy ją "szkolili". Tych, którzy przygotowywali jej ciało do niechcianego zbliżenia, tych którzy rżnęli ją latami, co by się przyzwyczaiła i godnie spełniała swoją rolę. Nawet dobrze nie wiedziała kiedy, ale przestała nad tym panować. Ostre płetwy grzbietowe napięły się maksymalnie, a En wbiła swoje szpony w udo samca, boleśnie rysując je po całej długości.
OdpowiedzUsuń- Lubisz jak boli, tak?! - coś ewidentnie w nią wstąpiło, korzystając z przybranej pozycji zasadziła mu kopa prosto w twarz i wyswobodziła krocze by zmienić pozycję. Jaszczur zaraz miał dłonie En zaciśnięte na swojej szyi, dociskała je bardzo mocno, napierając całym ciężarem swojego ciała.
- Tyle razy mówiłam nie! - warknęła. Wcale nie widziała jaszczurzego pyska, nie, teraz co chwile miała przed oczami co inną twarz, wszystkie te, które zapewniły jej najwięcej bólu.
Ennis
Ten jego specyficzny sposób wymowy i brak jakiejkolwiek agresji skierowanej w jej stronę, tak jak i same słowa sprawiły, że En zmarszczyła delikatnie brwi. Umyć uszy? Spojrzała uważniej po Baltazarze, a gdy przypomniała sobie gdzie jest i z kim, puściła gwałtownie jego szyję, po czym cofnęła się gwałtownie, schodząc z samca i głośniej przełykając ślinę. Cholera, troszkę ją chyba poniosło. Rozejrzała się delikatnie zdezorientowana i uśmiechnęła pod nosem, by chwilę później zanieść się śmiechem.
OdpowiedzUsuń- Wybacz... - rzuciła do samca, wciąż się śmiejąc. - Chyba dziś sobie spokojnie nie poruchasz - stwierdziła i zaśmiała się jeszcze głośniej.
Ennis
Odrobinę ja zaskoczył tym wtórowaniu śmiechem. Sprawił, że śmiała się jeszcze krótką chwilę, a później odrobinę spoważniała, by uraczyć go łobuzerskim uśmiechem i powoli podejść.
OdpowiedzUsuń- No skoro tak stawiasz sprawę - rzuciła niby od niechcenia i od razu usiadła na nim okrakiem, wpijając się jednocześnie agresywniej w jego usta. Jej ciało nadal było bojowo nastawione. En przejechała językiem od warg samca po jego ucho.
- Ale jak mnie zaboli to... - szepnęła i nadgryzła jego płatek. - To Ci rozszarpię to szerokie karczysko - zapewniła i oblizała jego szyję tuż nad tętnicą. - Tu zacznę - dodała z wesołym błyskiem w oku.
Ennis
Mruknęła rozbawiona.
OdpowiedzUsuń- Nie ukrywam, że i mnie kusi - rzuciła nad jego uchem i ponownie się zaśmiała, ocierając się wejściem o jego członka. Skrzyżowała z nim wzrok, a gdy tylko wspomniał o gryzieniu, ugryzła go, ale nie przesadnie, krew zebrała się w większej kropli, a En zlizała ją sumiennie i znowu otarła się o przyrodzenie.
Ennis
Uśmiechnęła się do niego w ten swój specyficzny sposób, w oczach widać było szaleństwo, przymknęła je z przyjemności gdy się w nią wsunął. Ona również czuła napór, zakręciła biodrami, wijąc się swoją kobiecością na główne samce.
OdpowiedzUsuń- Płetwy... - mruknęła przy uchu i oblizała szyję Baltazara od obojczyków przez sam środek, do żuchwy - ... grzbietowe i przy uszach. Tylko mi ich nie naderwij - tu spojrzała mu w oczy i ugryzła samca w brodę, a gdy tylko wsunął się w nią jeszcze trochę gwałtownie zatopiła zęby w jego szyi, gryząc boleśnie. Nie planowała mu jednak wyrywać mięsa, więc nie zaciskała rekinich szczęk aż nadto.
Ennis
Puściła nacisk zębów i oblizała krew spływającą z rany samca, czuła przyjemne ciarki na ciele, pieszczoty i smak posoki zdecydowanie jej pasowały. Zdawała się zadowolona, no przynajmniej do czasu wsunięcia całej główki przyrodzenia, do jej wnętrza. Warknęła gardłowo i przejechała pazurem po krtani Jaszczura.
OdpowiedzUsuń- Tyle Ci starczy - zaznaczyła. Teraz było przyjemnie, a widziała co Balt nosi w spodniach i nie zamierzała dać sobie wsunąć w cipkę grubszej części przyrodzenia. - Nie pchaj go dalej - syknęła jeszcze nad jego uchem i zlizała kolejne krople krwi, które zebrały się na jego skórze. Zaśmiała się jeszcze i złapała żuchwę samca, kierując jego spojrzenie na siebie.
- Szkoda by było Cię zabijać - szepnęła mu w usta i liznęła je jednorazowo, by zaraz po tym zakręcić się intensywniej na jego penisie i jęknąć z rozkoszy. Tak, ciarki przechodziły przez jej ciało coraz częściej, podbrzusze przyjemnie pulsowało, a nogi delikatnie drżały, była już blisko.
Ennis
Zadowolenie samej siebie było jej głównym celem. Ileż to razy udawała orgazmy, ile razy to oni dochodzili, a ona nie. Miała w danej chwili głęboko w poważaniu to czy Baltowi było przyjemnie, bawiła się tak, by to jej było i w końcu doszła. Nie było idealnie, ale szło doprowadzić akcję do końca, w końcu miała bujną wyobraźnię i radziła już sobie nie raz w takich sytuacjach. Zsunęła się z przyrodzenia samca by zjechać wprost na ziemię przy konarze, tam zaczęła uspokajać oddech, przetarła krew pozostałą przy wargach i przymknęła oczy. Jej ciało ponownie zaczęła zachodzić łuska, a ona sama klepnęła łydkę towarzysza w ramach pochwały za "usługę".
OdpowiedzUsuń- Dzięki Dziubku - rzuciła wyraźnie rozbawiona i powoli wstała. - Raczej się nie polecam, ale było dość ciekawie - dodała ogarniając włosy i zarzucając je na plecy. Nadal miała rozmazaną krew przy ustach, ale tak już zostawiła.
Ennis
Po swoich ostatnich podróżniczych przygodach samiczka postanowiła na dłuższy czas nie ruszać się ze swoich bagien. Skupiła się na swoich codziennych obowiązkach i poszukiwaniach. Tak, ostatnio dojrzała przy tafli wody nowy gatunek skrzydlatego, miał piękne pióra, których Haukkua jeszcze nie posiadała i kusił ich połyskiwaniem w promieniach słońca. Teraz jednak siedziała przy małym ognisku, trzymała w ręce moździerz i ścierała świeżo zebrane suszki roślin. Obok leżały świeże zbiory ziół, które samiczka musiała jeszcze podzielić, a przy palenisku kilka trucheł małych ssaków, które zamierzała oskórować. Zdecydowanie było jeszcze co robić, a słońce już chyliło się ku zachodowi. No cóż, bagien się nie obawiała, znała je jak własną kieszeń i nie widziała nic złego w nocowaniu tu pod chmurką. Jej kij stał dzielnie oparty o pobliski pień, więc gdyby przyszło co do czego miała się czym bronić. Oczywiście czymś poza szponami.
OdpowiedzUsuńHałka
Dziwne dźwięki samiczka wyłapała już dłuższą chwilę przed wtargnięciem w jej przestrzeń, ale na bagnach ciągle gdzieś kogoś zabijali czy rabowali, więc w sumie nie przesadzała z paniką, przynajmniej nie do czasu gdy sytuacja przeniosła się prawie pod jej nos. Fakt bycia niezauważoną akurat ani trochę jej nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Haukkua przywarła do ziemi, osłaniając ciałem swoje zdobycze i czujnie obserwując potyczkę. Prawdę mówiąc kojarzyła tego wielkiego samca, zawsze towarzyszył mu niesamowity hałas, jak się nie rechotał to kłapał ozorem, jak nie kłapał to się z kimś tłukł. Jeszcze nigdy nie spotkali się oko w oko, młódka sprawnie tego unikała, jednak nie tym razem. Trwała tak przyklejona do ziemi, gotowa odskoczyć w bok, gdyby zapasy przeniosły się bardziej w jej stronę. Teraz nawet mały płomień nie był w stanie jej uratować, z tak wielkim cielskiem jedno i drugie mogłoby przetoczyć się przez palenisko i jedynie je zgasić, więc samiczka wolała być w pogotowiu, czuła jednak serce walące w piersi i nie spuszczała oka z walczących.
OdpowiedzUsuńHałka
Nawet kiedy drzwi rozleciały się w kawałki ona twardo leżała przy ziemi, nie chcąc zdradzić swojej obecności. Drzwi się naprawi, ważne by było czym, a wolała nie stracić kończyn w tej przepychance. Nawet liną się nie przejęła, trudno, uplecie nową. Trwała przy gruncie, ale kiedy krokohipopotam padł bez tchu postawiła uszy na sztorc.
OdpowiedzUsuń- Nie! - zdradziła swoje położenie lekceważąc komentarz o drzwiach i wstając by ruszyć energicznie w stronę zwierzęcia. - Dlaczego go zabiłeś?! Był po prostu zły!! Ciebie też trzeba zabić jak biegasz po okolicy wkurzony?! - fuknęła na wielkoluda i zbliżyła się do zwierzęcia by delikatnie przejechać dłonią między jego oczyma i zetknąć z nim swoje czoło, szepcząc przy tym przepraszająca wiązankę. Tak była nauczona, nie odbierało się życia z tak błahego powodu. Wiedziała, że nie wszystkie klany miały tak wielki szacunek do innych istnień, ale ten jej miał, a jako ostatnia jego przedstawicielka pielęgnowała swoje tradycje.
Hałka
Zacisnęła pięść słysząc historię, dokończyła jednak swój rytuał, brudząc dłoń w błocie przy truchle zwierzęcia, umazała sobie oba policzki i nakreśliła wzór na czole samicy. Poczuła łzy przy oczach, przetarła je jednak szybko rękawem i przełknęła głośno ślinę by dopiero po tym zerknąć w oczy samca.
OdpowiedzUsuń- Wiem - przyznała z ciężkim oddechem, by zaraz po tym odwrócić się na pięcie i ruszyć w stronę roztrzaskanych drzwi. Kucnęła przy framudze i złapała jeden z elementów, ponownie lekko wzdychając. W sumie i tak były już do wymiany. Nie sądziła, że samiec cokolwiek będzie od niej chciał, więc zaczęła sprzątać teren.
Hałka
Słysząc komentarz zrozumiała, że kieca jej się musiała zawinąć i szybko wstała by poprawić materiał. Nie miała w zwyczaju odsłaniać kikuta. Spochmurniała odrobinę.
OdpowiedzUsuń- Przegrałeś jakiś zakład czy co? - spojrzała po nim. - Macie tam u siebie chyba ze sto teorii na ten temat. Co wygrasz jak się dowiesz? - bąknęła, ale zaraz zacisnęła usta i speszona spojrzała w ziemie, by kontynuować zbieranie. Ileż to razy przychodziły tu jakieś smarki i robiły psikusy, Baltazar co prawda nie bardzo przypominał smarka, ale przecież był nastolatkiem, a Ci potrafili być naprawdę okropni. Na propozycję naprawy zmarszczyła czoło i ponownie się mu przyjrzała, podniosła zaraz głowę i powęszyła w powietrzu jakby chciała wyczuć czy jest tu sam, czy jego towarzystwo gdzieś się pochowało. Był sam... Prześlizgnęła po nim wzrokiem, mimo wszystko brakowało jej towarzystwa i chociaż nigdy nie powiedziała tego otwarcie, to można to było czasami zauważyć.
- Dobrze... Dziękuję - odparła zbierając ostatnie kawałki i po prostu wrzucając je do tlącego się jeszcze paleniska. Spojrzała po swoich zbiorach... Ech, trzeba było to jeszcze uporządkować. Zerknęła na samca.
- Coś... Ci potrzeba? - zapytała. Skoro miał u niej robić to mogła chociaż jakoś prowizorycznie o niego zadbać.
Hałka
Lustrowała go wzrokiem krzyżując ręce pod piersiami.
OdpowiedzUsuń- Znam, zapewniam - odpowiedziała dość krótko. Czas spędzony samotnie urozmaicała sobie obserwacją życia towarzyskiego innych klanów. Nie miała dość odwagi by dołączyć, zraziła się za młodu, gdy wszyscy patrzyli na nią jak na jakiś przedziwny okaz.
- Ale ja się nie gniewam, przywykłam i pewnie zrobiłam się nieco uprzedzona - stwierdziła bez ogródek, a na ściskanie bicepsa spojrzała po nim dziwacznie. Ta, skromny, no bardzo... Pokręciła głową nic nie mówiąc i ruszyła po wspomniane przedmioty. Przyniosła mu kilka gwoździ, bardzo średniej jakości, do tego tasak i nóż, a w glinianym kubku postawiła przed nim napar z kożuchem mchu i aromatycznymi korzonkami.
- Jak będziesz chciał więcej to stoi w chatce, trzeci kocioł od okna - wyjaśniła. - Ja idę upuścić żywicy - dodała ruszając w stronę drzewa, które wykorzystywała w tym celu. To nie było jakoś daleko, zwykle organizowała sobie wszystko w okolicach chatki, prowadziła nieco wędrowny tryb życia, na każdą porę roku inna miejscówka i tak już od wielu lat. Baltazar rzeczywiście śmierdział, ale Haukkua zacisnęła tylko usta w wąską kreskę, nie potwierdzając, ani nie zaprzeczając.
- Chyba lepiej umyć się dopiero po pracy, ale jak masz potrzebę to tamto bajoro ma głębszą wodę, glon ładnie ją przefiltrował i jest w miarę czysta - pokazała palcem o jakim miejscu mówi, a sama zaczęła nacinać korę drzewa, by pozyskać żywicy.
Hałka
Spięła się wyraźnie. Nienawistna? Ciężko było jej stwierdzić czy rzeczywiście taka jest, ale nie miała za dużo czasu na rozmyślanie, bo zaraz padły kolejne słowa, a ona otworzyła szeroko oczy i aż wypuściła nóż z ręki by spojrzeć niepewnie w stronę samca.
OdpowiedzUsuń- Nie wyśmiewam Cię, przepraszam jeżeli cokolwiek tak odebrałeś - zapewniła odrobinę spanikowana i zaraz mrugnęła trochę szybciej oczyma. Owszem, mówiło się, że silnoręcy góry mogli przenosić, ale nie miała okazji nigdy obserwować z bliska tego zjawiska. Przysunęła się do drzewa, w obawie, że zaraz oberwie kawałkiem cielska, że Balt straci równowagę, że... stanie się cokolwiek. Przykleiła się tym samym do ściekającej żywicy i zaraz wydała cichy, niezadowolony pomruk, próbując zetrzeć ciecz z siebie. Ostatecznie kucnęła by poszukać na ziemi specjalnego porostu, którego soki były w stanie zniwelować kleistość żywicy.
- Nie robię takich rzeczy - obruszyła się odrobinę na wzmiankę o pluciu, spoglądając na swojego gościa, wciąż wędrując przy ziemi. Była dość wrażliwa na takie uwagi, przez te lata słyszała o sobie sporo dziwnych plotek. Zajęta szukaniem nie zwróciła w pierwszej chwili uwagi na poczynania Lizarda, ale dźwięk wyrywanego drzewa sprawił, że aż podskoczyła z przerażenia i zerwała się na równe nogi, by wskoczyć za drzewo i z szybko bijącym sercem przylec do pnia plecami. Zaraz pień wylądował przed jej chatą, a ona wyjrzała zza konara i przymknęła na chwilę oczy by nieco się uspokoić. Co za egzemplarz... Chyba nawet nie zauważył kiedy czmychnęła. Haukkua chrząknęła cicho pod nosem i powoli wyszła z kryjówki, poprawiła włosy i dumnie wróciła na polanę.
- Tak, ym, Haukkua... - zaczęła obchodzić wielkie, wyrwane drzewo. - Też znam Twoje, ciężko nie znać gdy się mieszka w tych rejonach - przyznała nieco zamyślona. Ileż on musiał mieć krzepy w tych swoich łapach? Zatrzymała się na złożone kondolencje, spojrzała w ziemię i kiwnęła głową.
- Dzięki - szepnęła cicho po czym udała się w stronę wyciekającej żywicy, by zacząć ją zbierać. Znalazła nawet upuszczony nóż po drodze.
Hałka
Zastrzygła uchem i przekręciła lekko głowę. Wyluzuj? Przyglądała mu się tak, jakby nie rozumiała.
OdpowiedzUsuń- Przecież Ciebie się nie boję, nie widziałbyś mnie gdyby tak było - wyznała tonem świadczącym o tym, że powinno to być oczywiste. Znowu skrzyżowała ręce i obserwowała przez chwilę pracę samca, zaraz jednak pożałowała, bo okazało się, że żywicę na nie tylko na ciuchach i włosach, ale i na łokciu, który teraz przykleił się do rękawa drugiej ręki.
- Cholera no... - zaczęła dość fikuśnie odklejać się od własnej garderoby, a słysząc pytanie o truchło zastygła na chwilę w bezruchu.
- Ym... co? Nie... Nie jem takich zwierząt. Zabrano jej spokój, powinna w nim teraz spoczywać. Skóry przesączone taką śmiercią nie sprzyjają powodzeniu - dodała. Dla niej zarówno mięso jak i reszta ciała były skażone. Kiedy okleiła się od swoich łaszków, mogła spokojnie wrócić do dalszego zbierania żywicy, a na komplement zastrzygła uchem. Spojrzała po samcu lekko mrużąc oczy.
- Em... Nie? Nie kojarzę - przyznała i szybko odwróciła wzrok, skupiając się na żywicy. Trochę się speszyła, tak, nawet przetarła lekko jeden z policzków czując drobny wypiek, bardzo drobny, ale jednak. Dobrze, że łuska zasłaniała jej te okolice buzi.
Hałka
Przesunęła wzrokiem po trasie lewitującego mięsa. Tej nocy zdecydowanie będą kręcić się tu padlinożercy, na szczęście Haukkua umiała się przed nimi bronić. Poza tym, przy tak wielkiej zdobyczy wątpiła by w ogóle skupiły na niej uwagę.
OdpowiedzUsuńZnowu się na niego obejrzała i prześlizgnęła wzrokiem po całej sylwetce, uważnie ją lustrując. Czy on próbował się wprosić? Zastrzygła uchem i wróciła wzrokiem do swojej żywicy po czym wzruszyła ramionami.
- Nie wyganiam, to nie moje ziemie, siedź sobie jak chcesz - rzuciła niby obojętnie. Nie miała tu zbyt często gości, a już na pewno nie takich pomocnych. Na propozycję usunięcia żywicy znowu zastrzygła uchem. - To tylko ciuchy, przepiorę je w odpowiednich środkach, nie trzeba mi do tego pomocy - oznajmiła dość chłodno, zaraz jednak zacisnęła lekko usta i spojrzała na samca, posyłając w jego stronę bardzo krótki, ciepły uśmiech. - Ale dziękuję, że proponujesz - dodała nie chcąc wyjść na tą nienawistną. Zebrała jeszcze trochę żywicy i ruszyła w stronę Baltazara by odłożyć maź w jego okolicy. Po raz kolejny wzruszyła ramionami.
- Nie problem - przyznała krótko, stając na palcach i zerkając mu przez ramię. Z zaciekawieniem obserwowała to jak radzi sobie z kłodami, może nawet aż nadto ciekawie przyglądając się jemu samemu.
Hałka
Pokiwała tylko głową nie mając nic przeciwko. Prawdę mówiąc była za bardzo zapatrzona na to co robił by w spokoju przeanalizować na co się zgadza, ale trudno. Nocowanie z kimś brzmiało w sumie dość ciekawie. Drgnęła na uwagę o żywicy we włosach i trochę zawstydzona zaraz zgarnęła je wszystkie do przody, sprawdzając pazurami jak bardzo źle jej kudły wyglądają. Skrzywiła się odrobinę, rzeczywiście byłoby dobrze się tym zająć, ale przecież już powiedziała "nie", głupio byłoby teraz prosić o pomoc. Obejrzała dokładnie włosie i stwierdziła, że może jednak poradzi sobie sama? Mniejsza... Drzwi! Wróciła do nich wzrokiem, przygryzła nawet lekko wargę i uważnie obserwowała każdy ruch samca, mogła z tego przecież wyciągnąć niezłą naukę. Może następnym razem będzie w stanie zrobić takie drzwi sama? Uśmiechnęła się odrobinę szerzej, gdy te nabierały kształtu, a gotowe obeszła dookoła.
OdpowiedzUsuń- Tak ładnych jeszcze nie miałam - przyznała kukając zza nich na Baltazara. - Dziękuję - posłała mu leciutki uśmiech, ale uciekła wzrokiem kiedy spojrzał jej w oczy. Spuściła nawet lekko głowę nie chcąc by odebrał jej wpatrywanie się jako rzucenie wyzwania. Nadal sporą uwagę przykładała do zwierzęcej mowy ciała. Zastrzygła uchem na wzmiankę o kąpieli, dopiero wtedy podniosła wzrok do swojego gościa, a raczej jego oddalających się pleców, a widząc jak bezwstydnie się obnaża i śmiało idzie go wody spaliła buraka. Zamrugała nawet szybciej oczyma. Jego pewność siebie była tak intrygująca, że ruszyła za nim, powoli docierając do jednego z przybrzeżnych drzew i przez pierwsze kilka sekund obserwując Baltazara zza pniaka. Dopiero po chwili przełknęła głośniej ślinę i odważyła się zbliżyć do brzegu. Usiadła spokojnie, spojrzała w swoje odbicie po czym zaczęła moczyć włosy i ostrożnie je przeczesywać, od czasu do czasu zerkając na jaszczura zaciekawiona.
Hałka
Wzorki? Zamrugała szybciej oczyma stawiając jedno ucho, a drugie kładąc. Brzmiało interesująco, przekręciła nawet lekko głowę. Wiedziała o co chodzi, ale nie sądziła, że ktoś jej zrobi takie drzwi i to jeszcze w ramach przeprosin za rozwalenie tego próchna co miała tu ostatnio. Baltazar zapowiadał się bardzo ciekawym gościem.
OdpowiedzUsuńNa pytanie o głębokość zatrzymała wzrok na samcu i przekręciła głowę.
- Nie aż tak, gruntu nie mam, ale umiem pływać, nurkować i trzymać powietrze - spojrzała po nim podejrzanie. - Nie dam się utopić tak łatwo - zaznaczyła, tak w razie co, nadal go uważnie obserwując. Sprawiał wrażenie wyluzowanego, raczej nie szykował się na jakieś durne wygłupy czy atak. Chociaż obserwacje samicy były głównie spowodowane chęcią odczytania jego ewentualnych intencji, to rzeczywiście ciekawił ją sam w sobie, jego postura, wygląd i dość łagodne usposobienie. To zdawało się gryźć z jego wyglądem, ale do tego akurat młódka już przywykła. Nie każdy kto wyglądał sympatycznie taki w rzeczywistości był. Pozwoliła sobie na swoja myślenicę, nie spuszczając go z oczu, ale jego sugestia szybko sprowadziła ją na ziemię. Wyraźnie się speszyła, spojrzała w taflę wody i szybciej zaczęła przeczesywać włosy, próbując pozbyć się resztek żywicy.
- To nie tak... - szepnęła cicho, przecież nie chodziło o jego muskulaturę! Litości, miała ochotę się zapaść pod ziemię z zawstydzenia. Siedziała sztywno odwracając do niego twarz profilem, bała się nawet spojrzeć... Wyszła na jakiegoś zboczucha! Zerknęła na niego dopiero po zapewnieniu, że nie gryzie, ale na propozycję z dołączeniem energicznie pokręciła głową.
- Jesteś goły - wypaliła mało bystrze, no ale cóż, słowo się rzekło.
Hałka
Skuliła się lekko na tym brzegu, mimo że wyraźnie widziała iż Baltazar żartuje, a w jego zachowaniu nie było nic z dominacji. Te całe jego pozy... Zasłoniła się dodatkowo dłońmi, gdy wspomniał, że nie jest naga, wcale nie zamierzała być, nie uważała jednak, że ma brzydkie ciało, to jego obecność ją zawstydzała. Chowanie się w odosobnieniu znacznie utrudniało swobodne latanie na golasa. Nawet lekko odetchnęła widząc jak nurkuje i znika jej z oczu, ale po krótkiej chwili zmarszczyła czoło i zaczęła nasłuchiwać, rozglądając się przy tym uważnie.
OdpowiedzUsuń- B... Baltazarze? - szepnęła w pierwszej chwili bardzo oficjalnym tonem i bacznie obserwowała taflę. Wyglądało jakby zniknął, jedynie lekki wiatr wprawiał wodę w ruch i gdy cisza przekroczyła dwie minuty Haukkua wstała ze swojego miejsca. - Baltazar?! - teraz zawołała już nieco głośniej. Zrobiła też kilka kroków w głąb jeziora, a fakt, że moczy sukienkę zdawał się ją niewiele obchodzić. - To wcale nie jest śmieszne! - krzyknęła. Jeszcze topielca jej tu dziś brakuje!
Hałka
Kroczyła naprawdę wolno i rozglądała się dookoła, niestety Balt wyskoczył z wody zbyt szybko i chociaż fala go zdradziła, to Haukkua nie była aż tak szybka by w porę prysnąć zwody.
OdpowiedzUsuń- Nie! Hej! - krzyknęła w pierwszej chwili nie rozumiejąc co się właściwie dzieje, zaczęła uciekać w stronę brzegu ciasno zamykając oczy, przez co wyrżnęła się tuż nad brzegiem i jeszcze dodatkowo plasnęła w płyciznę brzuchem, sycząc przy tym delikatnie.
- Balt! - krzyknęła, gdy już zgarnęła piasek z twarzy, obróciła się wtedy na plecy i spojrzała na niego gniewnie by zebrać błoto spod łapska i cisnąć nim w samca. - Myślałam, że coś się stało Ty głupi jeden! - burknęła po czym rzuciła w jego stronę jeszcze jedną kulkę błota. Trzeba było przyznać, że miała cela. Przekręciła się tak, by usiąść w wodzie i spojrzeć na swoje mokre ciuchy, nie raz już się zduglała w bagnie, ale nigdy w ten sposób. Ostatnio bawiła się w ten sposób ze swoimi siostrami, kiedy te jeszcze żyły, zapomniała już ile frajdy dawały takie zabawy i opuściła bezradnie łapska do wody, próbując wyrzucić wspomnienie z głowy.
Hałka
Czy on się z tego cieszył? Podniosła na niego smutne spojrzenie i nawet lekko się uśmiechnęła. No prawdziwy głupek... Przypominał jedną z nich, śmiałą i beztroską Nukku. Patrzyła na niego nawet gdy podpływał, no przynajmniej do czas aż nie zaczął świecić pośladkami, wtedy gwałtownie odwróciła głowę.
OdpowiedzUsuń- Nie! Nie dobrze, zawstydzasz mnie! Masz goły tyłek, przypominasz mi zmarłą siostrę i mnie krępujesz! - wypaliła i spojrzała mu prosto w oczy by zaraz nabrać kolejną porcję błota i pacnąć nim go w twarz. Zaraz po tym wciągnęła głośno powietrze i zasłoniła swoje usta dłonią na dosłownie sekundę.
- Przepraszam! - przysunęła się do niego na kolanach i zaczęła opłukiwać buzię samca. - Przepraszam, przepraszam... - powtarzała, nie powinna tak się zachowywać.
Hałka
- Co?! - zdębiała na to pytanie, nawet na chwilę zgubiła wątek i szybciej zamrugała oczyma, nastawiając ucho w niezrozumieniu. Jego chichot pogłębił to uczucie, myślała, że raczej się pogniewa. Powinien, prawda? Zanim dane jej było się nad tym bardziej zastanowić złapał ja za ramię i wciągnął głębiej.
OdpowiedzUsuń- Nie, nie, nie! - krzyknęła w lekkiej panice i zaczęła traktować Baltazara niczym pomost, próbując się na niego wspiąć lub chociaż kurczowo złapać, opleść szyję, cokolwiek. Przy szponach tej długości, szybko bijącym sercu i ogólnym rozproszeniu ciężko było zrobić to ostrożnie. Wczepiła się w samca z przyspieszonym oddechem i wyraźnie rozszerzonymi źrenicami. Sztywno oplatała kark lizarda, dopiero po chwili odrobinę się luzując. Chyba jednak nie planował jej topić. Przełknęła głośno ślinę i ukradkiem zerknęła w oczy, które teraz były bardzo blisko.
- Ja... - puściła go nagle. - Już dobrze, już dobrze... Wcale się nie boję - próbowała uspokoić samą siebie.
Hałka
Drgnęła lekko na pytanie, zacisnęła mocno zęby na to wspomnienie i spojrzała w oczy by zaraz odwrócić wzrok i przymknąć powieki. W pierwszej chwili chciała zaprzeczyć, ale on tak po prostu ją przytulił, wywołując tym samym spięcie mięśni całego jej ciała. Co robił i dlaczego? Jeszcze ten dotyk przy włosach i plecach. Chciała zaoponować, nawet rozłożyła już łapska na jego torsie co by się odepchnąć, miała wrażenie, że się zaraz udusi, ale wtedy przyszły kolejne spokojne słowa, krótkie instrukcje, do których nie wiedzieć czemu po prostu się zastosowała. Zwolniła oddech, a czując przyjemne ciepło jakie od niego biło rozluźniła się układając głowę przy jego obojczyku i biorąc głęboki wdech, a po nim spokojny wydech. Tego uczucia też już nie pamiętała, nawet nie była w stanie znaleźć w pamięci ostatniego swojego przytulasa.
OdpowiedzUsuńHałka
Trwała przy nim niczym spanikowana ofiara czekająca na ostateczny cios, w pewien sposób wymusił na niej tę bliskość, ale nie było to brutalne wymuszenie. Może nawet potrzebne? Uszy samiczki drgały niespokojnie na każde słowo Baltazara, te były bardzo trafne, rzeczywiście każda komórka ciała podpowiadała jej by wiać, a jednocześnie czuła paraliż i nie mogła się ruszyć. Nawet gdy samiec przekładał jej dłonie czuć było jak bardzo są sztywne. Gest ten jednak był bardzo pomocny, teraz czuła wyraźniej jego spokojnie bijące serce, a i bardziej otwarta pozycja pozwoliła jej się nieco wyluzować. Porównanie do zabitej samicy było dobrym sposobem na odnalezienie się w tej sytuacji, rzeczywiście, ona straciła jaja, Haukkua z kolei była jedynym "jajem" jakie przetrwało. Zacisnęła lekko zęby, nadal trwając z policzkiem przy obojczyku Balta.
OdpowiedzUsuń- Dlaczego to robisz? - zapytała cicho. - Przecież praktycznie się nie znamy, ot z widzenia i plotek - zauważyła, nie rozumiejąc skąd u niego tyle pokładów ciepła do jej osoby. Zaraz jednak uświadomiła sobie, że przecież sama pomagała obcym, gdy byli w potrzebie i to nawet takim, których widziała pierwszy raz na oczy, nigdy jednak nie miała okazji doświadczyć tego w odwrotną stronę.
Hałka
Oblizała nerwowo usta i przełknęła głośno ślinę, cały ten czas unikając kontaktu wzrokowego. Zasługuje? Zastrzygła uchem i dopiero teraz odkleiła policzek od obojczyka by zerknąć w oczy samca, szybko jednak zrezygnowała z tego pomysłu, był zdecydowanie za blisko, a na wspomnienie nagości jej dyskomfort powrócił, odsunęła się od jego piersi.
OdpowiedzUsuń- Em, tak, tak, już starczy... - oparła o jego brzuch swoją dolną kończynę i odbiła się sprawnie, zwiększając tym samym ich dystans. Nogi miała typowo gadzie, nawet mocno umięśnione jak na nią. - Dziękuję, już mi lepiej - dodała ruszając pośpiesznie w stronę brzegu, jej mokra kieca ciągnęła się za nią utrudniając nieco poruszanie, ale nie było to dla niej nic nowego. Wychodząc na powierzchnie zadrżała lekko, Baltazar był ciepły, tu chłodny wiatr owiewał jej mokre ciało. Otuliła się ramionami i ruszyła w stronę chaty, musiała chociaż zmienić ciuchy inaczej zamarznie.
- Zaraz przyjdę do ognia - rzuciła w stronę swojego gościa, była dobra w ucieczki, ale nie chciała by pomyślał, że i teraz przed nim zwiewa, przynajmniej nie tak zupełnie.
Hałka
W przeciągu tej godziny samiczka zdążyła przebrać się w suche ciuchy, przeprać te mokre i lepkie od żywicy, rozwiesić prowizoryczne pranie i zasiąść do ogniska, pilnując by to nie zgasło, jednocześnie wracając do dzielenia ziół. Nawet udało jej się mięso oprawić i kiedy Baltazar do niej wrócił, nad ogniem przypiekały się dwa nadziane kijki z nadzianymi na nie gryzoniami. Kilka oprawionych, lecz surowych leżało obok paleniska.
OdpowiedzUsuń- Nie wiem czy lubisz pieczone, czy surowe, ale... jak masz ochotę to się częstuj - zaproponowała bardzo cicho i zerknęła na ryby, które przyniósł. Przełknęła ślinę. - Czy, czy mam je wypatroszyć? - zapytała niepewnie, przecież mógł je przynieść dla siebie, nie koniecznie na tu i teraz. Kiedy dobrał się do pniaka, zastrzygła uchem, nie do końca rozumiejąc co się właśnie dzieje.
- C-co robisz? - zapytała przekręcając głowę. Tak, jej domek zdecydowanie nie prezentował się zbyt dobrze. Haukkua w ogóle nie przykładała uwagi do rzeczy materialnych, nawet jej prycza była byle jak zbita z desek. Krzywe ściany, przeciekający dach... No, do stolika nieco bardziej się przyłożyła, bo przy nim dosyć często pracowała, ale cała reszta, cóż, pewnie i w ścianach znalazłoby się całkiem spore szczeliny.
Hałka
Kiedy wszedł do środka mógł dojrzeć sporo pustych zwojów na biurku, pełno barwników i plam różnego koloru, nawet kilka szkiców, które Haukkua pospiesznie odwróciła wierzchem do dołu, gdy tylko u niej zawitał. Nerwowo założyła sobie kosmyk włosów za ucho i odwzajemniła lekki uśmiech, uważnie obserwując jego rogi i to czy zaraz nie przyczynią się do powstania kolejnych dziur na dachu. Na pochwałę i pacnięcie po głowie zamrugała szybciej oczyma i zaraz pomasowała dotknięte miejsce.
OdpowiedzUsuń- No dobrze, em to dobrze, że smakuje - podrapała się po szyi. Dawno nikt u niej nie był, to było naprawdę dość stresujące, szczególnie przy gabarytach samca. Odprowadziła go wzrokiem, gdy wrócił do pnia, a sama oparła się o framugę i dalej go obserwowała, teraz głownie patrzyła na ręce i na to jak się nimi posługuje, jak napina mięśnie by rozłupać to czy tamto.
- Mój... dom? - chyba się przesłyszała. Uniosła wysoko brwi, nie, on wcale nie żartował. - Ale... - zapowietrzyła się na chwilę i zaraz podbiegła do niego z lekką paniką w oczach by złapać jego dłoń swoimi szponiastymi paluchami.
- Ale ja nic nie mam! Nic nie mam! - puściła go i wycofała się gwałtownie, kręcąc przy tym głową. - Nie możesz tak tu po prostu przyjść i robić remont, to... To... Nie możesz. Nie mam nic czym mogłabym Ci zapłacić - wyznała i spojrzała w ziemię zawstydzona tym stanem rzeczy.
Hałka
Spięła się wyraźnie na wzmiankę o zbałamuceniu, ale zaraz szybko dopadła swój żłobiony kij z ostrym zakończeniem, wcześniej oparty o drzewo i pokazała mu kły. - Tylko spróbuj! - zagroziła. Co jak co, ale ciała zamierzała chronić do upadłego. Warknęła raz jeszcze, gdy pochwalił jej uśmiech, ale zaraz zastrzygła uchem i zmarszczyła czoło. Czy to był żart? Przekręciła głowę uważniej go obserwując. W sumie... Mówił to z takim spokojem i brakiem zainteresowania, że rzeczywiście ciężko było odebrać go poważnie. Chrząknęła pod nosem i schowała kij za plecy.
OdpowiedzUsuń- Ja... Tylko sprawdzałam reakcję... - zerknęła gdzieś w bok, czując jak ze wstydu pala ją policzki, jeszcze dodał coś o wspólnym spaniu... Co za...! Odwróciła się gwałtownie do niego tyłem, upuszczając swoją broń i przykładając dłonie do buzi. - Nie będę na Tobie spała! - rzuciła obruszona, nie miała jednak dość odwagi by rzucić mu to prosto w oczy. - Masz tu tyle desek, że spokojnie coś sobie do spania zmontujesz - bąknęła pod nosem.
Hałka
Obejrzała się na niego marszcząc przy tym czoło i lekko zaciskając usta. W krzakach? Ponownie zwróciła się do niego przodem.
OdpowiedzUsuń- Nie no, bez przesady... Nie będziesz spał w krzakach - zaoponowała, aż tak niegościnna i nie obyta nie była. Spojrzała na samca wymownie i skrzyżowała ręce. - Nie znam Twoich żartów - zauważyła. - Chociaż słyszałam, że te powinny bawić, więc może po prostu kiepski z Ciebie żartowniś - dodała zakładając ręce na biodra i dumnie unosząc brodę.
- Słodziak? Znowu żartujesz? - zapytała, próbując określić co o tym świadczy. Może był jakiś gest, który pozwoliłby jej rozpoznać ten stan? Przesunęła za nim wzrokiem.
- Mogę jakoś pomóc? - przekręciła głowę na bok.
Hałka
Pozycja zamknięta, tak, widziała to wyraźnie. Spięła się lekko kiedy podszedł i chrząknęła, prostując się odrobinę i podnosząc wzrok do jego oczu.
OdpowiedzUsuń- Mogę... - chrypnęła ledwo słyszalnie, ale zaraz odchrząknęła, przymknęła lekko oczy, wzięła głębszy wdech i gdy uniosła powieki spojrzała na niego trochę pewniej. - Mogę na przykład udostępnić Ci tą chatę, a sama zamieszkać w jesiennej. Mielibyśmy przy okazji odrobinę prywatności albo... albo po prostu przyszykuję Ci posłanie. Swoje ścielę mchem i futrem, Tobie mogę zrobić takie samo - zaproponowała. W chacie na podłodze było dość miejsca, by samiec się zmieścił, tak prawie w sam raz. Cóż, najwyżej Haukkua potknie się o niego, gdy będzie w nocy po coś wstawała. Jej znikoma pewność siebie zniknęła przy pytaniu o humor, uciekła spojrzeniem w bok i wzruszyła ramionami, ale zaraz zastrzygła uchem i spojrzała na samca jakby sobie o czymś przypomniała. Nawet się przy tym lekko uśmiechnęła.
- O, czasami dookoła dzieją się śmieszne rzeczy. Widziałam kilka razy zabawne fiflaki zwierząt, na szczęście nic im się nigdy nie stało, ale raz to nawet młody prosiak numbu szarżował na niewielkie drzewo - zaśmiała się lekko. - Tak się za nie zabrał, że mu się zablokowało między szablami i wyczyniał cuda by się tego pozbyć - jeszcze raz zaśmiała się krótko po czym posłała Baltazarowi kolejny uśmiech. - Dopadłam go w końcu i uwolniłam, ale co mi poprawił humor to moje - przyznała, a na kolejne słowa sama przekręciła głowę w bok po czym spojrzała po sobie. Podoba? Spojrzała po nim w niezrozumieniu.
- Nie chcę być niegrzeczna, ale czy w Twoim wieku przypadkiem każda samica Ci się nie podoba? - wypaliła. Młodzi mieszkańcy Siveet Lasku zdawali się jej dość jurni, kogo by nie obserwowała, zaloty wszędzie miały miejsce. Znowu zamrugała szybciej oczyma. - Zwiewnego? - spojrzała po swoich ciuchach, te przecież nadawały się do pracy, ale kiedy Balt skończył zdanie, Haukkua spojrzała na niego dość wymownie, ponownie krzyżując ręce pod piersiami.
- Mam się wystroić tylko po to żebyś mnie oglądał? To niedorzeczne... - skomentowała i otworzyła szerzej oczy. - Miesiąc?! Ale, że... że Ty tu... Tak cały czas?! - trawiła tą informację nieco zesztywniała, jednak dojrzała jak wychyla się by zerknąć na jej kuper.
- Hej! - automatycznie poprawiła kieckę i uderzyła go nieporadnie pięścią w pierś, syknęła zaraz i przytuliła rękę do siebie, kucając. Zabolało, ale nic wielkiego się nie stało, jedynie źle ułożyła rękę do ciosu. Nieco naburmuszona spojrzała po nim. - Co Ty żresz?! - rzuciła pretensjonalnie masując kończynę i wracając do niej wzrokiem.
- Zielarstwo nie zielarstwo... Znam tylko okoliczne rośliny i ich zastosowania - nadał mówiła lekko naburmuszona. - Lubie pióra... Zbieram je i inne ciekawe okazy - dodała wzruszając ramionami. - No i rysuję - o tym powiedziała znacznie ciszej.
Hałka
Przytaknęła mu głową, zadowolona, że jednak ma to całe poczucie humoru.
OdpowiedzUsuń- Tak, miałbyś na co patrzeć - przyznała, bo pokaz prosiaka naprawdę był udany. Słysząc, że potrzebuje jej tylko kilka dni poczuła ulgę. Wspólny miesiąc brzmiał dość przerażająco, gdy większość życia spędziło się w samotności. Jasne, było w tym coś ekscytującego, w goszczeniu innych, ale z pewnych przyzwyczajeń się nie wyrastało. Otworzyła szerzej oczy, gdy wyznał jak to niewiele samic wpadło mu w oko.
- Jedna? Naprawdę? - szczerze się zdziwiła i nawet zamyśliła na chwilę. - Musi być zjawiskowa - stwierdziła. Przecież dookoła kręciło się naprawdę wiele ładnych samic, sama nie raz z podziwem jakąś śledziła wzrokiem.
Wyprostowała się i wstała z kucek, nadal lekko masując łapę. Faszerowane jajo?
- Eliksirami? Kto je faszerował? - zapytała. Mięsną dietę była w stanie zrozumieć, ale to? Trochę się speszyła gdy wspomniał o rysunkach. - No nie wiem... - zaczęła, ale kiedy chodziło o taką wymianę jaką zaproponował to poczuła większe zainteresowanie. - Ja umiem tylko w kijach - pokazała ten, który leżał pod jej nogami i zaraz go podniosła by otrzepać z zabrudzeń. - Drzwi jeszcze nie zdobiłam - przyznała, pokazując mu żłobienia. Nie były złe, ale mogła swoje umiejętności jeszcze doszlifować. - A rysunki... - obejrzała się na chatę. - One... - wróciła do niego wzrokiem speszona. - Będą w książce Walwana, rysuję faunę i florę... - dodała i mimo chwilowych oporów ruszyła po kilka zwojów.
- Ależ ja Cię nie nie lubię - wychyliła się ukazując głowę, nadal przeszukując stół. - Jestem wdzięczna, ale znam Cię za krótko by cokolwiek powiedzieć. Może jak będziesz dalej w remoncie, może wtedy co nieco Cię poznam - wyszła z chaty niosąc kilka rysunków i podeszła do niego by mu je pokazać. - Walwan lubi moje kolory, mówi, że ładnie wybieram barwniki - wyjaśniła.
Hałka
Postawiła uszy na sztorc słysząc ewidentną sugestię.
OdpowiedzUsuń- Przyszedłeś tu na gody?! - zamrugała szybciej oczyma i zaraz zaśmiała się lekko i pokręciła głową. - Zabawne, no bardzo śmieszne. To by było niedorzeczne... Popatrz na siebie - wskazała na niego dłonią i zaczęła go obchodzić dookoła. - Masz piękną łuskę, ostre rysy twarzy - zatrzymała się by spojrzeć na jego rogi. - Właściwie to gdyby dodać Ci ogon i skrzydła to należałbyś do jednego z najszlachetniejszych klanów Laventa Tuli, a ja? - znowu się lekko zaśmiała, nawet uchyliła swój dekolt by pod niego spojrzeć i znowu pokręciła głową. - Rogi nie takie, uszy mieszane, no i te ludzkie cechy. Nawet ogon, który posiadam jest wybrakowany - cały czas kręciła głową, ostatecznie spoglądając na samca. - Za duże ryzyko, że dzieci odziedziczyłyby moje geny... No i nie mam ojca, nie ma mnie kto wydać, a starszyzna się na coś takiego nie zgodzi - stwierdziła. - Do tego wszystkiego mój klan, jestem ostatnia, a nie chciałabym by moje zwyczaje przepadły na rzecz zwyczajów klanu męża, chcę je kontynuować - przyznała zerkając jednorazowo mu w oczy i zaraz przymykając powieki. - Widzisz, nie jestem dobrym materiałem do godów - dodała. - Twoja mama by się załamała, skoro już stworzyła najsilniejszego Lizarda to zapewne chciałaby kontynuować silne dziedzictwo - przytaknęła sobie głową. Słysząc pochwałę uśmiechnęła się delikatnie.
- Dziękuję - szepnęła wyraźnie zawstydzona i spojrzała na jego łapy. - Bez przesady, czasami duże łapy się przydają - spojrzała po nim. - Byłbyś ładnym płótnem, na Twojej łusce ślicznie odznaczałyby się kolory, no i jesteś duży - prześlizgnęła swoimi paluchami po jego łopatce, jakby kreśliła jakieś wzory - Mhm, można by dużo namalować - stwierdziła by zaraz spalić lekkiego buraka i cofnąć się o krok. Zrobiła się zbyt śmiała, zdecydowanie! Zainteresowana przekręciła głowę na wzmiankę o figurce, a policzki zapiekły ją odrobinę mocniej. - Mnie? - zamrugała szybciej oczyma. Miałaby własną rzeźbę? Rzeźbę samej siebie? Brzmiało to abstrakcyjnie. - Chyba... Chyba nie powinnam, to... To dość wyniosłe... - szepnęła cicho. Brzmiało fascynująco, ale była szarym Lizardem z bagien, stawianie swoich podobizn gdziekolwiek byłoby dość wyzywające. Zastrzygła uchem na zapewnienie o bezpieczeństwie, zwinęła swoje zwoje i posłała Baltazarowi lekki uśmiech.
- Wierzę Ci - przyznała, przez chwilę patrząc na niego z ciepłym uśmiechem.
Hałka
Pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Ależ Baltazarze... - zbliżyła się. - Ja nie mówię o Twojej niezwykłej sile, nie mówię o eliksirach. Po prostu już wizualnie prezentujesz się jako dobra partia, masz dobre geny. Wyglądasz szlachetnie, czysto... Ciężko Cię pomylić z innym gatunkiem - wyjaśniła co ma konkretnie na myśli i zastrzygła uchem słysząc o kompromisie. Przekręciła nawet głowę w niezrozumieniu.
- Dlaczego jesteś taki miły? - to jak był bezproblemowy było dla niej na tyle zaskakujące, że nawet zapomniała się speszyć, gdy obrócił się i spojrzał jej prosto w oczy. Pozwolenia na malunki również ją zdziwiło, postawiła uszy od razu prześlizgując wzrokiem po jego torsie.
- Naprawdę? - chciała się upewnić i nakreśliła kolejne wzory przy jego mostku z jakimś takim przyjemnym uśmiechem i lekkim błyskiem w oku. Jeszcze nigdy nie miała okazji robić czegoś takiego, a przecież już nie raz o tym marzyła. Zastrzygła zaraz uchem i zmarszczyła czoło, przeskakując wzrokiem z klatki piersiowej do oczu Balta. - Nie o godach? To o czym? Po co innego prawiłbyś mi komplementy i chciał aż tak bardzo pomóc? - nie rozumiała o czym niby miała pomyśleć, a na wzmiankę o pomniku z marmuru i jego dotyk, odrobinę się speszyła. Och, czyżby źle go zrozumiała?!
- Nie oddam swojego ciała tak po prostu! Nie ze mną te numery! - fuknęła i obróciła się, by ruszyć do chatki odłożyć swoje rysunki. Ależ się wygłupiła! Zupełnie zapomniała, że zdecydowana większość jej rówieśników zabawiała się ze sobą bez zobowiązań. Nie rozumiała tych głupich samic, bo w razie wpadki to na nich ciążyły największe problemy. Ona tak nie zamierzała postępować, ale czuła wstyd, ogromny wstyd, że w ogóle dopuściła do głowy myśl iż ktoś przyjdzie tu by na poważnie się nią zaopiekować. Odłożyła rysunki, złapała kubek i nalała do niej swojej herbaty, by ruszyć do Baltazara i po prostu mu ją podać.
- Zapomnij, trzymaj bo... Wyleciało mi z głowy, a na pewno chce Ci się pić... - trzymała naczynie nie patrząc na samca. Myślała, że zapadnie się pod ziemię ze wstydu.
Hałka
Serce waliło jej w piersi, gdy krzyknął za nią o wspólnym domu. No tak, jasne, teraz będzie się nabijał. Speszona trzymała kubek herbatki i tylko zerknęła na niego ukradkiem, gdy wspomniał o dnie oceanu czy wulkanie. Była zbyt speszona by cokolwiek powiedzieć, ale tak, rozumiała, był nieosiągalny. Nie dość, że dobrze się prezentował to był bardzo zaradny... Dno oceanu... Wulkan... Ona nigdy by na to nie poszła, nie była dobrą partią. Spięła się kiedy podszedł, właściwie to czekała już na jakieś jego śmieszki, ale zamiast tego złapał jej dłoń i ucałował. Znowu na niego zerknęła ukradkowo. Co robił? Na pytania jakie zadał postawiła uszy na sztorc i zmarszczyła nagle czoło.
OdpowiedzUsuń- Przestań ze mnie żartować! Nie wiem kiedy to robisz, a kiedy jesteś poważny! - obruszyła się i zacisnęła ciasno powieki, nie zabrała jednak swojej łapki spod warg samca. Mógł wyraźnie czuć jej zestresowanie.
Hałka
- C-co robisz?! - wyraźnie spanikowała na jego przykuc, ale była zbyt sparaliżowana by uciec. Patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczyma, a serce aż zabolało, tak waliło w piersi. Hałka miała wrażenie, że robi jej się nad wyraz duszno, obraz zaczął lekko się kręcić, słowa Baltazara dudniły w uszach. Jeszcze ten buziak w czoło i paluchy przy brodzie. Nie, to nie mogło być prawdziwe, to był jakiś dziwny sen... Poczuła jak nogi jej miękną, jak krew odpływa od mózgu i... Osunęła się, zasłabła wpadając wprost na Baltazara.
OdpowiedzUsuń- Nie możliwe... - bąkała na wpół świadoma, ledwo wyraźnie. Czy on jej się właśnie oświadczał? Nie, na pewno nie... Zaraz się obudzi, ocknie i wszystko będzie po staremu. Znowu się okaże, że ma po prostu nierealne mrzonki.
Hałka xD
Kiedy świadomość wróciła Haukkua delikatnie zmarszczyła czoło i powoli zaczęła unosić powieki. W pomieszczeniu unosił się przyjemny zapach, a ona czuła ciepło, szczególnie przy jednej ze swoich dłoni. W pierwszej chwili spojrzała na sufit i powęszyła w powietrzu. Czyżby... umarła? W jej chatce zdawało się jakoś tak błogo. Lekko obróciła głowę i od razu dojrzała Baltazara. Nie... Nie możliwe... On, on wcale jej się nie przyśnił?! Patrzyła na niego tak, jakby zaraz miał się rozpłynąć w powietrzu, ale nie, ten uparcie siedział obok, smacznie sobie spał i się uśmiechał. Przesunęła wzrokiem dalej i miała wrażenie, że to jednak nie jest jej chatka, z jednej strony była pewna, że to tu, z drugiej... Chyba nigdy nie było tu aż tak przyjemnie. Ostatecznie ruszyła się delikatnie na łóżku, a czując ciężar na łapie spojrzała w jej stronę. Balt cały ten czas przy niej czuwał? Znowu się rozejrzała. Zrobił to wszystko? Położyła uszy po sobie, czuła się naprawdę dobrze, a jednocześnie było jej strasznie głupio, że w ogóle samiec wziął się za to wszystko. Znowu na niego spojrzała.
OdpowiedzUsuń- Czy Ty mi się śnisz? - zapytała cicho, będąc pewna, że samiec twardo śpi.
Hałka
Spaliła buraka na jego słowa. Może i był to jeden z pospolitszych tekstów, ale w kontekście całej otoczki samiczce zrobiło się po prostu przyjemnie ciepło. Spojrzała w złote oczy Baltazara i lekko pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Nic się nie stało, naprawdę... Naprawdę mi się podoba - przyznała cicho i jeszcze raz spojrzała wgłąb chatki, uśmiechając się odrobinkę pewniej. Chwilę obserwowała otoczenie, w końcu jednak zerknęła na samca ukradkiem. - Ja... Ja też chcę... - przetrzymała wzrok, by nim znowu nie uciec. - Chcę żebyś był mój, chcę być Twoja... - szepnęła. Doskonale wiedziała, że nie ma między nimi jakiegoś uczucia, poznali się przed chwilą, ale przecież to była szansa, szansa na przetrwanie, szansa na wydostanie się z bagien. Kochała je, ale jednocześnie było kulą u nogi, spisywało na straty. A prawdziwe uczucie? Wierzyła, że jest na to szansa. Może nigdy do tego nie dojdzie? Trudno... W tej konkretnej chwili nie wierzyła, że mogłaby trafić lepiej. Baltazar sprawiał wrażenie bardzo opiekuńczego, do tego był silny i serio mógł zagwarantować jej bezpieczeństwo, a ona tak bardzo chciała poczuć się w końcu bezpiecznie. Spojrzała na niego odrobinę pewniej, nadal z lekką dozą niepewności w oczach, ale śląc ciepły uśmiech.
- Jeżeli chcesz to możemy sprawdzić, ale... cykle mam poprawne, nigdy nic się złego ze mną nie działo, myślę, że jestem płodną samicą - dodała, tak w ramach technicznych ustaleń.
Hałka xD
Przesunęła za nim wzrokiem, nadal z zawstydzonym wyrazem twarzy. Trochę pewniej zerkała w jego oczy, ale wciąż od czasu do czasu uciekała na chwilę spojrzeniem w bok. Balt był delikatny... Nadal do niej nie docierało, że naprawdę bierze ją na poważnie. Głaskanie po głowie było dość uspokajające, dzięki czemu mogła skupić uwagę na jego słowach i oczach jednocześnie. Tak, rzeczywiście życie w zgodzie z naturą było jej codziennością, ale nigdy nie pomyślałaby, że samiec właśnie kogoś takiego szuka.
OdpowiedzUsuń- Ty... Ty na pewno nie jesteś brutalem, ja tak nie widzę. Mało Cię znam, ale... Masz ładne złote oczy, wiesz? - nie bardzo umiała we flirt, ale jego oczy rzeczywiście zwracały uwagę. Nie uciekła przed jego dotykiem, ale drgnęła co zdradzało, że pewne wyuczone gesty jeszcze trochę z nią pozostaną.
- Zaopiekuj się mną, daj bezpieczeństwo, a na pewno urodzę Ci dzieci Baltazarze - szepnęła, nadal nie do końca wierząc, że zaraz jej nie wyśmieje i nie powie, że żartował. Przymknęła oczy i delikatnie dotknęła dłonią policzka samca, trochę bała się unieść powieki, jakby to co miało miejsce po ich otwarciu miało zniknąć. Nie miała pojęcia jak to wszystko wyjdzie w rzeczywistości, ale sam fakt, że jednak się dzieje było doprawdy zaskakujące. Haukkua poczuła jak ich rogi się zaplątały i zaśmiała się delikatnie, cieszyła ją ogólna sytuacja, a plątanina po prostu lekko rozbawiła.
Hałka
Jego obietnica wywołała na jej buzi delikatny uśmiech. Tak, mówił to teraz "na gębę", ale mimo wszystko przyjemnie było usłyszeć taką deklarację. Ponownie drgnęła na dotyk, wzięła jednak spokojny oddech i sama ostrożnie przyłożyła dłoń do wierzchu jego dłoni, którą trzymał przy jej brzuchu. No tak, myślami pewnie już uciekał do płodzenia dzieci, a przecież jeszcze sporo było przed nimi. Na propozycję zamrugała szybciej oczyma.
OdpowiedzUsuń- T-teraz? Nago? Ch-chyba nie wypada... Mi, mi nie wolno - jedynie mąż powinien oglądać ją bez ubrań, a obawiała się, że Balt może sobie zażyczyć tego samego od jej osoby. On nie trzymał się takich zasad, to już wiedziała, widziała przecież jego gołe pośladki. Znowu spłonęła rumieńcem na to wspomnienie.
Hałka
Zastrzygła uchem.
OdpowiedzUsuń- A to ma znaczenie przy kopulacji? To, że się podoba lub... nie? - zainteresowała się. Cóż tam niby było do podobania? Przecież jeżeli miała mu dać potomstwo to nie mogła wybrzydzać. Zaintrygowana obróciła głowę na bok. Zbyt duży? To rzeczywiście mógłby być problem, chociaż jej gadzie geny były tu raczej pomocne. - Podobno samice są tam dość elastyczne - powtórzyła zasłyszane informacje. - Najwyżej będziemy musieli popracować nad rozciąganiem, proces może się przez to nieco wydłużyć, ale zrobię wszystko by dać Ci zdrowego potomka - zapewniła w pełni poważnie, a gdy ją przesunął, odruchowo sapnęła głośniej i złapała go za rogi, co by nie stracić równowagi. Nowa pozycja odrobinę ją krępowała, nawet lekko spięła mięśnie i głośno przełknęła ślinę. Ostrożnie dotknęła jego mięśni brzucha palcami, powoli podniosła wzrok do oczu Baltazara. Bliskość była niezwykle krępująca, a jednocześnie coś w niej ekscytowało.
- M... Możemy te rogi...? - zerknęła w ich stronę, chciała zasugerować aby jednak je rozplątać. - Chciałabym, chciałabym... - chrząknęła. - Pomalować... Cię - szepnęła uciekając na chwilę spojrzeniem, ale zaraz wróciła czekoladowymi oczyma do jego tęczówek.
Hałka
- Przyjemność? - posłała mu lekki uśmiech. - Przecież jeszcze nie wiadomo czy to będzie dla mnie nieprzyjemne, a jak będzie, a Ty mimo to wciąż będziesz chciał mi ją dać to wymyślimy coś by tak było - zaproponowała. Miała dość techniczne podejście do takich spraw, wierzyła, że na wszystko można znaleźć jakiś sposób. Pomogła mu nieco w tym całym rozplątaniu, a słysząc teorię zainteresowała się wyraźnie. - Och, naprawdę? Nie znam tego wierzenia. Cóż symbolizuje? - zapytała, szczerze chcąc wiedzieć. Na pytanie o dotykanie położyła lekko uszy i ponownie przełknęła głośno ślinę, spojrzała na łapy samca, nawet lekko musnęła palcami jedną z nich, zacisnęła zęby i powoli przesunęła ją na własne udo, chcąc w kontrolowany sposób zobaczyć co poczuje. Zadygotała delikatnie, przed oczyma mimo wszystko miała nieprzyjemne obrazy, w uszach bębniły słowa konającego ojca.
OdpowiedzUsuń- M-możemy powoli? Etapami? - zerknęła proszącym wzrokiem na samca. Zanim zacznie go malować chciała mieć to ustalone.
Hałka
Zakodowała, zrozumiała i chyba nawet przetworzyła tę myśl w głowie. Narzeczony chciał by było jej przyjemnie, aż się zaśmiała dźwięcznie na tę myśl. W jej świecie brzmiało to trochę jak z bajki. Do tego wszystkiego jego omen, który wywołał dodatkowy uśmiech na jej buzi.
OdpowiedzUsuń- Widzisz, czyli to znak, że będzie przyjemnie - połączyła obie myśli i nawet pochyliła się w stronę Baltiego, by czubkiem swojego nosa potrzeć jego nos. Odsunęła się zaraz, ot co, krótka czułość jaką mogła mu zaoferować. Widziała czasami ten gest u swoich rodziców. Odetchnęła trochę spokojniej i spojrzała mu w oczy pewniej, ciepło, wdzięczna za to zapewnienie. Zaśmiała się jeszcze raz, delikatnie, gdy uniósł ją na swojej klatce piersiowej i przytaknęła mu głową. Tak, był monstrualny, a jej coraz bardziej ten fakt odpowiadał. Przesunęła jego dłoń na swoje biodra, złapała jego drugą łapę i jechała w górę po kolei, jedna na podbrzuszu, druga przy tali... Znowu spojrzała mu w oczy i tym razem została przy nich na dłużej, przesunęła wzrokiem do nosa, ust, żuchwy. Uśmiechnęła się do niego łagodnie i puściła jego łapy, by jedną ze swoich przyłożyć mu do policzka, a drugą przesunąć po ramieniu samca.
- Dalej Ty sam - chciała spróbować tego dotyku bez własnej kontroli. - Tylko... - zaczęła pospiesznie. - Tylko powoli... - poprosiła.
Hałka
Delikatnie mu przytaknęła głową i chociaż spięła mięśnie na jego pierwsze ruchy, a oddech miała dość głośny, to po chwili udało jej się odrobinę uspokoić. Oblizała wargi, przymknęła na chwilę oczy, tak, uczucie było dość przyjemne. Uchyliła powieki, na tyle przyjemne, że poczuła dziwny dreszcz przechodzący przez ciało. Specyficzne uczucie.
OdpowiedzUsuń- To... To dość... - przełknęła głośno ślinę. - Podniecające? - zgadywała. Chyba właśnie o to chodziło przy tych wszystkich zbliżeniach. Na zezwolenie co do własnych eksploracji lekko przygryzła wargę. Nie była pewna czy to dobry pomysł.
- Chyba, chyba nie powinnam... - szepnęła, nie chciała go zdenerwować. - To... To przyjemne tak, no inaczej... Nie chciałabym Cię pobudzić i musieć... Takiego pobudzonego zostawić. To... Nie chciałabym - starała się wyjaśnić to jak najlepiej umiała, ale zawstydzenie mimo wszystko nadal brało górę.
Hałka
W pierwszej chwili rzeczywiście planowała spróbować, skoro uważał, że wytrzyma. Jednak kiedy poczuła dotyk przy biuście spięła się wyraźnie i przeniosła swoje dłonie na dłonie Baltazara, by zsunąć je na wysokość swojej talii.
OdpowiedzUsuń- Ja... - speszyła się. - Malując! - stwierdziła szybko. To na pewno pozwoliłoby jej podejść luźniej do sprawy. Nie czekała nawet na jego zgodę, zeszła z samca pospiesznie i ruszyła do swojego stołka. Miała dzięki temu chwilę, aby odetchnąć. Zaczęła szykować barwniki usilnie się w nie wpatrując, ale po głowie chodziła dziwną myśl.
- Nie chcę być nie godna... -szepnęła i zerknęła na narzeczonego. - W napadzie... Siostry i matkę... Oni je zbeszcześcili, zabrali godność... - przyznała uciekając wzrokiem do swoich kolorów. Musiała chwilę odczekać by uwydatniły swoją barwę, powęszyła w powietrzu i spojrzała po letniej już rybie.
- Zjem jeszcze troszkę i zaraz będziemy malować - spojrzała na samca z niepewnym uśmiechem po czym ruszyła posmakować przygotowany posiłek. Nie skubała mięsa, zjadała ryby razem z ośćmi, które chrupały pod zębami. Czasami jadła nawet surowe zdobycze, ale o wiele częściej coś sobie samodzielnie z nich szykowała.
- Bardzo dobra, dziękuję - oblizała się, oblizała palce zjadła pół dość sporej sztuki, więcej nie potrzebowała. Posłała mu lekki uśmiech, nie była pewna czy da samcowi przed ślubem to czego on oczekuje, a jednocześnie nie naruszy własnych granic moralności. Nie chciała tego robić.
- Czy to... Przekreśla zaloty? To, że się boje...? - zapytała patrząc na Baltiego niepewnie. Dojrzała przy okazji, że barwniki są już gotowe, mogła zacząć malować, chwyciła więc swoją tackę i zbliżyła się do łóżka.
Hałka
Naprawdę jej ulżyło i można było to dostrzec praktycznie od razu. Troska zniknęła z twarzy, zastąpił ją subtelny uśmiech. Stała przy łóżku patrząc na samca, zastrzygła uchem.
OdpowiedzUsuń- Niby wiem Baltazarze, ale to słowa, a słowa nie zawsze są szczere. Uważam Cię za naprawdę miłego i godnego zaufania, jednak życie mnie nauczyło, że muszę być z tym ostrożna. Nie chciałabym po raz któryś stać się ofiarą paskudnego żartu - przyznała, obserwując nieco speszona jak się rozbiera, ostatecznie śląc mu uśmiech na kolejne zapewnienia.
- Dobrze, zaufam tej deklaracji Baltazarze, ale jeżeli mnie zawiedziesz to przysięgam, że odprawię co najmniej trzy rytuały na Twoje życiowe niepowodzenia - zaznaczyła odstawiając swoją tackę obok niego i przełykając głośno ślinę. Spojrzała po jego majestatycznym ciele, opleciony jedynie przepaską wywoływał rumieńce na twarz samiczki. Ciężko było nie spojrzeć na kształt pod materiałem, ale Haukkua szybko przeskoczyła wzrokiem do oczu samca.
- Dla mnie to po prostu dość niespotykane... Jeżeli to prawda... - zaczęła powoli się na niego wspinać by usiąść delikatnie na jego biodrach - ... to będę musiała podziękować temu biednemu krokohipciowi raz jeszcze, że sprowadził Cię akurat w moje progi, mężu - wyznała z szczerym uśmiechem patrząc mu w oczy. Zaraz jeszcze raz powoli zlustrowała jego twarz, szyję, tors, brzuch i ramiona. W tej samej kolejności przejechała po tych częściach ciała palcami, a później nabrała na nie jeden ze swoich gęstych barwników i zaczęła kreślić pierwsze mazy od szyi Baltiego, po granicę jego piersi. Oczy samiczki skrzyły się lekko, widać było, że robi coś co naprawdę jej sprawia przyjemność.
Hałka
Te słowa dodały dodatkowej otuchy. Może jednak nie było z nią tak źle jak Świat starał się jej udowodnić? W jej uszach "żono" brzmiało naprawdę dostojnie, bycie czyjąś żoną uważała za przywilej, a fakt, że w danej chwili dostawała tyle dobra i ciepła od przyszłego męża budował jej kruchą pewność siebie.
OdpowiedzUsuńWciąż peszył ją tym jak na nią patrzył, ale z drugiej strony coraz bardziej intrygował, teraz jednak była bardziej wyluzowana, skupiając uwagę na wzorach jakie kreśliła na ciele samca. Zastrzygła uchem, gdy wspomniał o starszyźnie.
- Jutro? - podniosła spojrzenie do jego oczu i postawiła uszy na sztorc. Niby nic dziwnego, a jednak miała wrażenie, że jasny grom spadł z nieba i trafił ją w sam czubek głowy. Te wszystkie informacje jakimi ją raczył, ślub, żona, mąż, wspólne wędrówki, bezpieczeństwo... Czy to wszystko naprawdę mogło być tak blisko? Oczy Haukki aż zalśniły, a ona na chwilę zapomniała o farbce rozprowadzonej po klatce samca i przywarła do niej policzkiem, wtulając się mocno. Miała ochotę uparcie go trzymać, błagała w myślach by tylko jej nie oszukał, by nie okłamywał, by... poczuła nagle coś przy stopie i lekko marszcząc czoło odkleiła głowę od klatki Baltiego, tym samym ukazując swój usmarowany policzek, obejrzała się na swoją stopę i wyraźny kształt rysujący się pod przepaską. Poczuła dziwny dreszcz przechodzący przez ciało... To było jego przyrodzenie? Aż podniosła się do siadu i wyraźnie skonfundowana spojrzała w oczy samca.
- Baltazarze? - zaczęła dość poważnym tonem. - Czy to jest w ogóle możliwe, że dam Ci przyjemność i potomstwo? Nie znam się, ale... Chyba rzeczywiście jest dość duży, a ja... Ja jestem dość mała... Czy, czy ja naprawdę będę dla Ciebie dobrą żoną? - zapytała, a niepewność, malująca się w jej oczach wróciła.
Hałka
Trzymała postawione uszy pionowo widząc jak się kłopocze. Dlatego chciał pokazać? Ale cóż by to zmieniło przy jej gabarytach, przecież by nie urosła. Zastrzygła uchem na jego dość oryginalne wyjaśnienie. Czyli to znaczyło, że jednak była odpowiednia?
OdpowiedzUsuń- Och nie głupolu - teraz to ona się lekko zaśmiała, chyba się źle zrozumieli. Przyłożyła mu łapy do policzków i nakierowała twarz na swoją. - Myślałam, że to ja będę dla Ciebie za mała, nie Ty za duży - wyjaśniła i przetarła lekko palcem mu pod okiem. - Przepraszam, nie chciałam Cię smucić, po prostu... Po prostu się dobrze na tym nie znam - dodała trochę zmartwiona, że doprowadziła go do takiego stanu.
Hałka
Zastrzygła uchem słysząc o partnerkach, nie wiedzieć czemu poczuła lekką irytację.
OdpowiedzUsuń- Im też się oświadczałeś? - zapytała odrobinkę naburmuszona i założyła ręce na biodra. - Ja się go nie boję! - oznajmiła wojowniczo, wskazując palcem przyrodzenie samca i zaraz przekręciła głowę na bok. Dość sprawnie przeskakiwał z płaczu do flirtu, a buziak dodatkowo ją zaskoczył, szczególnie, że naszła ją ochota na posmakowanie jego ust. Oblizała własne wargi.
- Mogę Cię...? - spojrzała po wargach samca.
Hałka
Nie miała pewności, że mówi prawdę, ale mimo to poczuła się odrobinę wyjątkowa. Uśmiechnęła się nawet, a wyraźny rumieniec ozdobił jej twarz gdy zetknął ich czołami.
OdpowiedzUsuń- Nie boję - szepnęła. - Nawet... bez... majtek - dodała wyraźnie zawstydzona, czuła przyspieszone bicie serca na jego zabawy z ustami. Posłała mu kolejny lekki uśmiech gdy wspomniał o swojej roli w jej życiu.
- Tak, będziesz - przyznała cicho i chociaż jego dotyk wciąż paraliżował to chciała pokazać, że naprawdę da radę i nie oponowała. Sam pocałunek przyjęła z kolei ochoczo, ciekawił ją, a że był delikatny to nie peszył tak bardzo, był przyjemny, ciepły. Samiczka nawet lekko naparła na Baltazara i sama zaczęła poruszać wargami, by oddać delikatną czułość i przerwać ją dopiero po chwili.
- M-miło - przyznała z uśmiechem, patrząc Baltiemu w oczy.
Hałka
To co robił z jej ustami było bardzo przyjemne, rozluźniało jej mięśnie i pozwalało czuć przyjemne ciepło. W pewnej chwili nawet objęła szyję Baltiego próbując, trochę nieudolnie, naśladować jego zabawy. Kiedy przyszło do masowania pośladka, drgnęła wyraźnie i niechcący przygryzła mu wargę zębami. Wciągnęła zaraz cicho powietrze.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam! - sapnęła zażenowana, ale samcu to chyba wcale nie przeszkadzało. Dla odmiany nie uciekła wzrokiem gdy na nią spojrzał. - Nago...? Razem...? Tutaj...? - speszyła się. - N-nie, ja nie... Jako żona oddam wszystko, ale teraz n-nie - ponownie przełknęła ślinę, a na śmielszy pocałunek ułożyła dłoń przy jego torsie i lekko się odsunęła. - N-nie, proszę... - przerwała. Czuła jak to się zaraz może skończyć, a naprawdę tego nie chciała.
Hałka
Jej rumieńce wcale, a wcale nie znikały, to co robił było bardzo przyjemne i jedyne czego się w danej chwili obawiała, to że pozwoli ponieść się chwili i nic nie wyjdzie z jej planów o ślubnej czystości. Wolała przerwać chwilę, puki jeszcze nie poczuła chrapki na więcej. Pokręciła głową.
OdpowiedzUsuń- Nie rozmyślę... - zapewniła, jednak była zbyt zawstydzona by przyznać dlaczego przerwała. Zjechała na łóżko i spuściła nogi na ziemię, spoglądając na narzeczonego niepewnie. Miała nadzieję, że go nie uraziła swoją odmową. Uśmiechnęła się do niego lekko, gdy wspomniał o swojej powinności.
- To dla mnie ważne - przyznała. - Po ślubie będę cała Twoja - dodała pewnie. Nie bała się ślubu aż tak bardzo, myśl o stosunku też jej nie przerażał, ale hańba... Aż wzdrygnęła się na tę myśl. Nie, jako ostatni członek klanu chciała przejść przez życie godnie, dać otuchy przodkom, jak los da to nawet przywrócić ich świetność.
Hałka
Haukkua wstała, zbliżyła się do Baltazara i ucałowała jego czoło, tak, jak on zrobił to w jej przypadku.
OdpowiedzUsuń- Też się zaangażuję mężu, nie tylko cieleśnie - zapewniła z uśmiechem. Takie zobowiązania jak najbardziej jej odpowiadały, sama chętnie będzie go poznawać, oglądać Świat z jego grzbietu i przeżywać wspólne przygody. Może nawet kiedyś odważy się na taką własną, samodzielną? Kto wie... Słysząc, że na niego działa i całą tą resztę komplementów poczuła przyjemne ciepło przy sercu.
- Dziękuję... Skało mojego serca - również nadała mu prywatny tytuł, było w tym coś uroczego i chociaż wzmianka o namawianiu rodziców do wydania wywołała szybsze bicie jej serca, to samiczka zachowała spokój, zamierzała zaufać samcowi. - Śnij dobrze - szepnęła mu jeszcze nad głową lekko gładząc jego policzek, a po tym ruszyła posprzątać stół po posiłku, cicho, tak by go nie zbudzić. Kiedy ogarnęła już wszystko, sama skierowała się do łóżka, przecież ona również musiała się wyspać. Zgarnęła z niego barwniki i ułożyła się wygodnie. Nie wiedziała jeszcze jak pozna przyszłych teściów, ale skoro żyli to spotkanie było nieuniknione. Stresowała się, trochę wierciła i nie mogła zasnąć. W końcu sięgnęła łapą tak, by ułożyć ją na ciele Baltiego, wzięła kilka głębszych wdechów, przysunęła się jeszcze do brzegu posłania, by być go jak najbliżej i dopiero wtedy zasnęła.
Hałka
Kiedy zniknął od razu zrobiło jej się chłodniej, ale skuliła się w swoich futrach i smacznie spała dalej, dopiero po chwili zaczynając się wybudzać. Robiła to niechętnie, gramoliła się i mościła. Lubiła czasem pospać, szczególnie gdy dnia poprzedniego miała tyle emocji. W końcu jednak do nosa dotarł jego przyjemny zapach i samiczka uchyliła powieki, by spojrzeć na narzeczonego.
OdpowiedzUsuń- Balti? - szepnęła zaspana, jakby musiała się upewnić, że rzeczywiście to on, że wcale jej się nie śnił, a kiedy już miała pewność posłała mu ciepły uśmiech i podniosła się do siadu. - Dzień dobry mężu - powitała go z radosnym błyskiem w oku i wstała z łóżka. - Zjesz coś, czy już idziesz? Sam czy... Jaki jest plan? Bo jeżeli mam Ci... towarzyszyć to... - zacisnęła nerwowo łapki. - To muszę się przygotować - dodała. Przecież nie pokazałaby się jego rodzinie taka zaspana i poczochrana.
Hałka
Na czułe przywitanie przymknęła oczy i położyła po sobie lekko uszy, ukazując uległość. Mogłaby się szybko przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy. Wzięła głęboki wdech, słysząc o planie, ale przytaknęła głową. Tak, jeżeli wszystko miało wyjść w zgodzie z zasadami to nie było innej drogi.
OdpowiedzUsuń- Dobrze... - posłała mu kolejny ciepły uśmiech gdy wspomniał o dalszych naprawach. Mimo wszystko nie chciałaby się żegnać z tym miejscem na zawsze. Kto wie, może właśnie bagna wybiorą jako miejsce do osiedlenia. W końcu ich lokacja była bardzo wygodna. Ogniste tereny daleka, a ocean, łąki i góry w sąsiedztwie. Nie przedłużając, sama ruszyła porządnie się umyć i odświeżyć, rozplotła nawet mnogie warkocze i rozczesała swoje długie włosy, by dodać im świeżości i spleść w bardziej eleganckie dwa grube warkocze po bokach głowy. Z kąpieli wróciła owinięta jedynie cienką jelenią skórą, wyciągnęła z szafy swoją wyjściową kreację i ją również zaczęła odświeżać, by ostatecznie na siebie założyć.
- Jak tam dach? - zwróciła się do Baltazara, gdy była już gotowa.
Hałka
Jego zgrabne salto i ogólna prezencja mocno ją zawstydzały. Zapewne lepiej wyglądałby z jakąś smukłą, wysoką i pewną siebie samicą przy boku, nie z takim chucherkiem jak ona, ale... Wybrał chucherko.
OdpowiedzUsuń- To... To dobrze. Będę miała tu sucho i stabilniej... Zawsze to jakieś pocieszenie, gdyby mnie jednak nie zaakceptowali - zaczęła skubać palce. Wolała przygotować się na najgorsze. Na chwilę posmętniała, ale jego komplement skutecznie zmył nieprzyjemny grymas z twarzy. Szybkim ruchem złapała jego buzię, gdy obdarował ją słodkim cmoknięciem, chciała go chwilę przy sobie przytrzymać. Musnęła jego usta delikatnie.
- Gotowa - szepnęła z rumianymi policzkami i puściła go, by zgrabnie wgramolić się mu na plecy. Z jednej strony czuła narastającą fascynację, z drugiej ogromny strach... Złapała rogi Baltazara i wzięła głęboki oddech. - Ruszajmy mój księżycu - rzuciła nieco drżącym głosem i w odruchu obróciła się by spojrzeć na swoją chatę. Naprawdę ją opuszczała... Niesamowite!
Hałka
Zastrzygła uchem na wzmiankę o ojcu. To chyba dobrze, że ojciec, w końcu był głową klanu i jego słowo było najważniejsze. Lekko zacisnęła usta na wzmiankę matki i wyjrzała znad głowy Balta by zerknąć na czubek jego nosa.
OdpowiedzUsuń- Pewnie uzna, że nie dam Ci tak licznego potomstwa, że jestem za licha i za mała - przywołała w pamięci najczęstsze określenia, jakie słyszała na swój temat, gdy chodziło o komentarze starszych samic. - Całkiem sporo Was spłodził jak na mało zainteresowanego rodziną - stwierdziła nie ukrywając zaskoczenia. - Jesteś pierworodnym? - dopytała. Słysząc o swojej lekkości zastrzygła uchem. - To dobrze, czy źle? - zainteresowała się swoją własną wagą. Wydoić? Nawet sobie tego nie wyobrażała, potrząsnęła łepetyną i uśmiechnęła się pod nosem, a śmiechem prychnęła dopiero po czasie.
- Bardzo śmieszne Baltazarze, nawet nie mam wymion byś to zrobił - zauważyła znowu prychając pod nosem i zaraz uśmiechając się nieco szerzej.
- Mniejszy? No co Ty!? Stąd wygląda na ogromny! Jakbym siedziała na drzewie. Widać więcej z daleka, ale mniej detali. Bliżej ziemi łatwiej wypatrzeć coś ciekawego - przyznała zadowolona.
Hałka
No tak, posag, splendor, prezencja... To rzeczywiście mogło być ważne dla jego matki.
OdpowiedzUsuń- Są bagna, ich część należała do mego ojca, są moje przez prawo krwi, ale nikt nie uzna tej własności, bo nie jestem dziedzicem. Jednak mój mąż... Ty Baltazarze, Ciebie by uznali - szepnęła cicho. - Reszty niestety nie mam, ani splendoru, ani łuski. Ta moja jest znikoma i dość pospolita - przyznała, mimo wszystko nie tracąc przesadnie humoru. Słysząc o zamiłowaniu jego ojca do pośladków swojej lubej uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
- To chyba rodzinne, gdybyś palił wzrokiem to mój kuper by już płonął - zauważyła odrobinkę rozbawiona. Zastrzygła uchem na wzmiankę dziesięciorga dzieci, tak, to rzeczywiście nie było tak wiele. - Nie wiem czy uda nam się trafić równo w dziesięć Baltazarze, ale na pewno postaramy się dobić do tej liczby - stwierdziła dość technicznie. Jak na tak wstydliwą rozmowa o stosunku zdawała się ją mało peszyć.
- Och, Ty mi też się bardzo podobasz taki jaki jesteś - przyznała i zaraz spaliła buraka, bo chyba jeszcze nie wyraziła tego aż tak dosadnie. - Ale... ale... Swoje rozmiary no... Też lubię... - stwierdziła odrobinkę speszona. - Łatwiej się chować i... Dzięki temu w ogóle się Tobie podobam - zauważyła.
Hałka
Musiała przyznać, że to całe głaskanie było naprawdę przyjemne. Wietrzyk przyjemnie rozwiewał włosy, siedziała na wygodnym grzbiecie samca, a ten jeszcze zapewniał jej pieszczoty. Uśmiechnęła się zawstydzona na komentarz o oczkach. Racja, nieustannie zerkała na jego ciało, no ale cóż miała robić, gdy sięgała mu do pępka!
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się zadowolona na jego stwierdzenie co do dzieci.
- Tak, by wszystkie były kochane - powtórzyła za nim i przytaknęła głową. Na wzmiankę o siostrze i propozycji ożenku właśnie z nią zamrugała szybciej oczyma. - Naprawdę? W naszym klanie się tego unika... Może dlatego jesteśmy aż tak zmieszani... Ale nasza wiedza mówi, że czystość genetyczna jest ważniejsza niż czystość krwi - zdradziła mu jedne z szerzonych przez jej lud teorii.
- Hm? - zastrzygła uchem gdy zapytał o swoją osobę. Znowu spaliła buraka. - O-oczywiście, że podobasz! - prawie, że się obruszyła. - Ciężko Cię nie zauważyć, Twoja łuska prawie błyszczy gdy pada na nią promień światła... Niby kiepsko, gdy chcesz się schować, ale szczerze wątpię, że przed kimkolwiek musisz - przyznała cicho. - Masz... Masz wesołe o-oczy - dodała jeszcze ciszej. - No i... Ty, po prostu Ty, miły, uczynny, pomocny. Dzięki Tobie mogę poprawić swój byt, a przy okazji czerpać przyjemność z Twojego towarzystwa. Ciężko trafić lepiej - wyznała.
Hałka
Na pieszczoty przy udzie lekko podskoczyła.
OdpowiedzUsuń- Balciu, nie chciałabym pokazać się Twoim rodzicom zbyt rumiana, jeszcze sobie coś pomyślą, a to Twoje dotykanie... No... Na mnie to też działa - przyznała, pochylając się do jego ucha i szepcząc, nie chcąc być przez kogoś usłyszana. Zaraz jednak otworzyła szerzej oczy i powoli się wyprostowała, oglądając majestatyczny wodospad z grzbietu samca.
- Nawet z tak wysoka wygląda pięknie - przyznała zauroczona tym widokiem. Znała to miejsce, ale zwykle widziała je pod innym kątem. Głęboki oddech samca w niczym jej nie przeszkadzał, był nawet odrobinę zabawny, nie sam oddech, ale uczucie towarzyszące temu uniesieniu. Haukkua zaśmiała się odrobinę pewniej.
- Przy Tobie mój Księżycu to nie muszę się nawet chować, nawet tu, na Twoim grzbiecie czuję się bezpiecznie - przyznała zadowolona. Samiczka wyciągnęła swoje szpony, by przesuwać opuszkami po skarpie, przy której wędrowali, z tego również zdawała się czerpać przyjemność. - Och tak, uwielbiam naturę i zioła, cieszę się, że ślub z Tobą nie zabierze mi tych zamiłowań - przyznała. - Chciałabym byś się realizował, nauczę się dzielnej podróży, obiecuję. Z Tobą przy boku na pewno będzie mi łatwiej - objęła jeden z jego rogów ramionami i oparła o niego brodę, czując się na grzbiecie coraz swobodniej. Zaraz znowu poczuła rumieniec, kuszący kuperek i ten poetycki wręcz komplement... Wtuliła się mocniej w róg samca.
- Dla Ciebie mogę być całą paletą barw, mężu - szepnęła zawstydzona, ale z błogim wyrazem buzi.
Hałka
Ponownie wtuliła się w jego róg na to zapewnienie, przymknęła oczy z błogim uśmiechem na buzi, a gdy wspomniał o oddechu, rzeczywiście wzięła go i wypuściła głośno. W pełni się uspokoiła.
OdpowiedzUsuń- W Lerodas, w Argarze, na brzegu i dnie oceanów Baltazarze, ja również zawsze będę przy Tobie - złożyła pewnego rodzaju obietnicę. Nie była to obietnica tak wiążąca jak przysięga małżeńska, ale dla niej równie istotna. Widząc jego gest zaśmiała się śmielej i trzymając rogi samca pochyliła się, by ucałować go, prawie że do góry nogami. Zaraz po tym cmoknęła jeszcze czubek jego nosa i środek czoła.
- Bardzo chcę być Twoją tęczą, mężu - przyznała, wpatrując się czule w jego oczy. Naprawdę był uroczy, miała wrażenie, że jej serce zaczyna przy nim trochę mocniej bić.
Hałka
- Dziękuję Balti - zaśmiała się wesoło na komplement i oblizała usta, zlizując z nich smak samca, był naprawdę intrygujący, aż poczuła ciarki na plecach.
OdpowiedzUsuń- Hm? - zastrzygła uchem na jego pytanie i wzruszyła lekko ramionami. - To chyba normalne, prawda? Strata dziewictwa - ona naprawdę bardzo technicznie podchodziła do takich spraw. - Sprawa nieunikniona, gdy chodzi o przedłużenie gatunku czy małżeństwo. Uczono mnie, że mąż powinien mieć żonę jako pierwszy, że tak jest najlepiej. Mąż i żona to jedno, nie powinni mieć również innych, bo razem tworzą jedno ciało. Przy takim układzie większa szansa na zdrowe jaja - wyjaśniła i zaraz się odrobinę obruszyła. - Oczywiście, że wiem jak wygląda kopulacja! Nie jestem niedorozwinięta Baltazarze, wiem, że przez buzię mnie nie zapłodnisz, chociaż... Widziałam, że niektórzy chyba tak właśnie próbują... - podrapała się po głowie. - Chociaż słyszałam też, że to dla tej... przyjemności, tak? - zerknęła na niego pytająco, miał lepsze rozeznanie w tych sprawach.
Hałka xD
Zaspokajać? Zastrzygła uchem.
OdpowiedzUsuń- Doprawdy? Mogłabym przysiąc, że przez buzię zaspokaja się jedynie głód i pragnienie... - nawet ją ciekawiło na czym polega to seksualne zaspokajanie buzią, ale słysząc o pokazie pokręciła stanowczo głową. - Nie, nie, bez bezczeszczenia. Wytrzymałam bez tej wiedzy 16 lat, więc jeszcze trochę wytrzymam - stwierdziła, a widząc pierwsze budynki jego domu spięła się odrobinę i zacisnęła łapy na jego rogach.
- No dobrze, spokojnie, przecież mnie chcesz, prawda? Ważne, że się chociaż Tobie podobam - zaczęła dodawać sobie nieco więcej pewności siebie, jednocześnie poprawiając włosy i strzepując z ciuchów niewidzialne paproszki.
Hałka
Słuchała go w wyraźnym zainteresowaniu i zaśmiała się delikatnie na stwierdzenie.
OdpowiedzUsuń- Nie, zdecydowanie nie grozi - przyznała, chociaż szczerze wątpiła, że jakakolwiek samica miała by tu problem z Baltazarem, robił zbyt duże wrażenie. Haukkua wchodząc do miasta otworzyła szeroko oczy i z zachwytem przyglądała się tym wszystkim budynkom. Jej bagno wyglądało doprawdy biednie przy tym co mieli tutaj. Mogłoby im się przydać jedynie do trzymania tam trzody przeznaczonej na rzeź.
- Jejku... - z bliska to wszystko robiło ogromne wrażenie. Samiczka wiedziała o istnieniu pomniejszych miast i wiosek na całym terenie Siivet Lasku, ale nie zapuszczała się nigdy dalej niż na ich obrzeża. Obserwowała okolicę z szerokim uśmiechem, ale kiedy dojrzała obcego spoważniała wyraźnie, a na słowa zastrzygła uchem, gniewnie marszcząc czoło.
- Wywłoka?! Wypraszam sobie brudasie! - warknęła w jego stronę. Co jak co, ale nikt nie będzie obrażał jej czystości!
Hałka xD
Aż mocniej zacisnęła szpony na rogach Baltazara i poczuła specyficzne ciarki przechodzące przez plecy na dźwięk jego basu. Skuliła się w pierwszej chwili, jednak słysząc, że to ona jest broniona zamrugała szybciej oczyma, by po chwili dumnie wypiąć pierś i posłać młodzikowi wymowne spojrzenie. Tego brata raczej nie polubi.
OdpowiedzUsuń- Nie martw się mój Księżycu, to nie na jego wzroku mi zależy, jestem tu dla Ciebie - odparła dość dumnie i zaraz to ona pochyliła się do niego, czerwieniejąc na twarzy. - Ale dziękuję - szepnęła cmokając go w nos. Fakt, że ma takiego obrońce nadal ją szokował i odrobinę zawstydzał.
- Hm? Skrzydłach? - zainteresowała się, automatycznie patrząc po niebie. Brat? Czyżby matka samca miała aż takie parcie na zwiększenie morale klanu? Zacisnęła zęby. Teraz była już pewna, że to nie będzie miłe spotkanie.
- Rozumiem... - szepnęła. - Jeśli tylko będziesz mój to obiecuję, że jedyna pyszność jakiej doświadczysz, to ta kulinarna - zerknęła na niego czule.
Hałka
Kuzyn od strony matki nie brzmiał już tak dziwnie. Haukkua uśmiechnęła się lekko.
OdpowiedzUsuń- To dlaczego obawiasz się, że podleci? - zapytała zaciekawiona. Cudze relacje były dla niej niezwykle interesujące, wielu z zachowań nie rozumiała, a chciała zrozumieć. Drgnęła na dotyk przy udzie i poczuła jak ponownie płoną jej policzki. Czy on sugerował pyszny stosunek? Aż lekko jej się zakręciło w głowie. Ciekawe co to mogło dla niego znaczyć.
- Ja.. ja... Tylko zejdę... - wolała pokazać się na dzień dobry w pełnej okazałości, zeszła ostrożnie z grzbietu samca i ochoczo przyjęła jego dłoń, którą zaraz mocno ścisnęła. Czuła jak serce podchodzi jej do gardła i chociaż strach przy Baltazarze był mniejszy to stres robił swoje. Wolną dłonią poprawiła swoją suknię, strzepała niewidzialne paproszki i poprawiła włosy by długie warkocze opadały jej na piersi. Dopiero wtedy kiwnęła głową na znak gotowości. Po wielkim pomieszczeniu zaczęła rozglądać się ostrożnie od samego progu, nie chciała zbyt przesadnie reagować na te wszystkie zdobienia. Zamiast tego skupiła wzrok na ogromnym lizardzie o łusce takiej jak u Baltazara, a zaraz po tym na matce swojego wybranka. Jej gadzia łuska była tak zdobna, że równie dobrze mogłaby wyrzucić całą swoją biżuterię.
Kiedy samiec przedstawił rodziców, ona grzecznie pochyliła głowę i ukłoniła się dla okazania szacunku.
- Haukkua z Błotnego Klanu - przedstawiła się.
Hałka
Drgnęła delikatnie na gromki głos patriarchy, jednak słysząc o swoim klanie odważyła się podnieść spojrzenie do oczu samca i kiwnąć głową.
OdpowiedzUsuń- Ostatni przedstawiciel - przyznała, oddając zaraz głos Baltazarowi. Czuła, że i on się stresuje, ale wbrew pozorom to dodawało jej odwagi. Skoro ON mógł się stresować, to ona przecież tym bardziej. Schyliła głowę na obelgi.
- Ale i również bardzo żyznych i obfitych w bardzo rzadkie okazy minerałów czy roślin - dodała pokornie, bo bagna wcale nie były takie złe. Na samice jedynie zerknęła, jej furia była wyraźnie widoczna i pytanie o dziewictwo zdało się teraz młodej samiczce bardzo trafione. Chociaż tu miała odpowiednią odpowiedź.
- Tak - skrzyżowała wzrok z samcem. - Jestem czysta, nikt wcześniej mnie nie miał i będę rada dzieląc łoże jedynie z Waszym synem. Uważam również, że wcale nie jestem taka brzydka, a o higienę dbam na co dzień - tym razem spojrzała na matkę Baltiego. - Nie mam tak pięknej łuski, to prawda, ale mogę pochwalić się wiedzą i mądrością mego klanu. Do tego Baltazar jako mój mąż zyskałby tereny bagienne należące do mego klanu, gdyż, jak wspomniałam, jestem jedynym ich przedstawicielem - rzuciła bardzo rzeczowo.
Hałka
W dialog między matką, a synem nie zamierzała się wtrącać, Baltazar sam wiedział najlepiej czy bagna były godne uwagi, czy też nie. W danej chwili i tak plan mówił o podróżach, nie osiedlaniu się, więc tereny te były ewentualnym dodatkiem.
OdpowiedzUsuń- Mi? - zastrzygła uchem, patrząc po ojcu samca. Miałaby niby mu dać sprawdzić coś tak intymnego? Nie przechodziło jej to przez głowę. Mieli własne miasteczko, wyniosłe budynki, a brak szamanek, zielarek lub medyków zdolnych poświadczyć o czystości potencjalnej żony syna? Skuliła się lekko na wybuch Baltazara, poczuła pewnego rodzaju złość... Hańbi klan, co za niedorzeczność. Spojrzała czulej na samca, gdy huknął na rodzinę tak pewnym tonem, sama poczuła więcej odwagi i spojrzała po rodzicach wybranka.
- Nawet mój śmierdzący klan miał zaufaną szamankę, której zadaniem było sprawdzanie czystości przyszłych żon. Z całym szacunkiem, ale wgląd w te partie mojego ciała mieć będzie jedynie mój mąż, ewentualnie zielarka lub medyczka ze stosowną wiedzą - zaznaczyła. Nie zamierzała dawać się teraz tu oglądać pierwszym lepszym, oj nie, sprawy cielesności były dla niej bardzo ważne.
Hałka
Haukkua nie dodała nic więcej, chociaż czuła złość. Nie rozumiała jak z takiego powodu można przekreślić własne dziecko, ona nigdy by tak nie zrobiła. Wyszła posłusznie, zgadzając się na wspomnianą zielarkę, a kiedy znalazła się na zewnątrz wraz z Baltim, stanęła przy nim i zaczęła kojąco głaskać po ramieniu.
OdpowiedzUsuń- Na pewno wiem dlaczego chcę podróżować z Tobą - przyznała, swoimi szponami przejeżdżając mu za uchem. - Nie rozumiem ich, nie wiedzą co tracą i wcale nie mam tu na myśli siebie czy bagien - nie przerywała swoich delikatnych czułości, chciała go jakoś pocieszyć, zapewnić, że mimo wszystko jest obok.
Hałka
Zaskoczona pytaniem uniosła wysoko brwi, a widząc jak spuszcza wzrok przyłożyła wolną dłoń do policzka samca. Zaskakujące, ale czuła irytację widząc w jakim jest stanie przez własną rodzinę. Przysunęła się do niego bliżej i wcisnęła między ramiona, by wtulić się w jego klatkę piersiową.
OdpowiedzUsuń- Oczywiście, że chcę - zapewniła czując w sercu przyjemne ciepło. Podniosła zaraz wzrok, by skrzyżować z nim swoje ciepłe spojrzenie.
- Więc weź mnie za żonę i więcej tu nie wracajmy - zaproponowała szepcząc i posłała mu jeszcze jeden uśmiech. - Będę naprawdę szczęśliwa, jeżeli przyjmiesz miano mojego klanu. Razem możemy je odbudować, na naszych własnych zasadach - dodała.
Hałka
Odwzajemniła uśmiech samca, ale słysząc słowa zastrzygła uchem, nie ukrywając zdziwienia.
OdpowiedzUsuń- Oj! - podniesiona gwałtownie, chwyciła się mocniej Baltiego i zaraz zachichotała pod nosem, przyjmując pocałunek z czerwonymi wypiekami na buzi. - Jesteś niemożliwy - przyznała z pogodnym uśmiechem, objęła szyję swojego wybranka i dumnie uniosła głowę. Czuła jak serce wali jej z ekscytacji, a uśmiech nie schodził z twarzy.
- Tak, właśnie tak, Ty i ja mój Księżycu... mój... mój mężu - spojrzała na jego twarz i lekko przygryzła dolną wargę, czuła piekące policzki. To naprawdę się działo, nie mogła uwierzyć w swoje szczęście!
Hałka
Poczuła przyjemne ciarki przechodzące przez całe ciało przy kolejnym pocałunku, odwzajemniła czułość i posłała Baltiemu szerszy uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Chyba jednak wiem - zaśmiała się krótko, bo i ona czuła ogromną radość. Na jego solidne kopnięcie drzwi, wtuliła się mocniej w ciało samca po czym przysłoniła usta, by nie parsknąć śmiechem. Wiedziała, że Baltazar był pozytywnie nastawiony do ich zaślubin, ale teraz wyraźnie widziała jak bardzo. Postawiona na ziemię zastrzygła uchem. Zrzekł się swego klanu na rzecz odrodzenia jej własnego, na rzecz swojej wolności i, miała nadzieję, że na rzecz szczęścia. Złapała dłoń narzeczonego, spojrzała po nim z czułością.
- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało - wyznała patrząc po nim maślanym wzrokiem i zbliżyła się do ołtarza.
Hałka
Zawtórowała mu cichym śmiechem i sama poczuła jak do oczu napływają łzy wzruszenia. Patrząc mu w oczu miała wrażenie, że nogi jej miękną, a serce nie przestawało szybko bić w piersi. W uszach przyjemnie brzmiały słowa przysięgi.
OdpowiedzUsuń- Nie porzucę, biorę i... - uśmiechnęła się szeroko - ... ślubuję, biorę i ślubuję - głos jej lekko zadrżał więc wolała powtórzyć swoją kwestię, również nie przerywając kontaktu wzrokowego z samcem. Czekała już tylko na nacięcie skóry i zmieszanie swej krwi z krwią swojego męża.
Hałka
Pozwoliła prowadzić swój palec po czole, emocje były tak silne, że nawet nie poczuła nacięcia skóry. Słysząc tytuł jaki właśnie zyskała uśmiechnęła się naprawdę szeroko i spięła lekko, powstrzymując się od pocałowania samca. Czekał z nutką niecierpliwości w oczach, a kiedy w końcu papirus spłonął, sama wspięła się na palce, by spotkać usta Baltazara i uwolnić te wszystkie buzujące emocje, przelewając je w namiętny pocałunek. Chyba, bo... W sumie nigdy się nie całowała, ale teraz miała na to ogromną ochotę. Posmakowała jego języka, jednak niechcący lekko go przy tym zahaczyła zębami.
OdpowiedzUsuń- P - przepraszam... Nauczę się... - szepnęła odsuwając się lekko od męża odrobinę zawstydzona brakiem doświadczenia.
Hałka
Posłała samcowi kolejny uśmiech, zawstydzał ją tą swoją beztroską i sprawiał, że nie czuła się aż tak beznadziejna, nawet gdy walnęła jakąś gafę.
OdpowiedzUsuń- Na zawsze - powtórzyła wpatrując się w niego jak w obrazek, a kiedy wziął ją na ręce zaśmiała się radośnie i objęła jego szyję. Słuchała tego jak snuje plany z niemym zauroczeniem na twarzy, nawet oczy jej się lekko zaszkliły, gdy wspomniał o domach i palenisku.
- Nie pozwolę Ci paść mężu, teraz będę o Ciebie dbać, będę Ci pomagać i Cię wspierać we wszystkim w czym tylko dam radę - zapewniła równie czule, z troską w oczach, nie spuszczając wzroku z Baltazara.
Hałka
Haukkua oblizała delikatnie usta po pocałunku samca, prześlizgnęła po nim wzrokiem i spaliła buraka, uciekając wzrokiem na widoki. Zwykle, gdy siedziała w łódce ta była bardziej rozklekotana i najczęściej służyła samiczce za kryjówkę, nie tyle transport. Mimo wszystko takie pływanie miało swój urok.
OdpowiedzUsuńSłysząc pytanie wróciła do niego wzrokiem z wesołym uśmiechem na buzi.
- Wolna - zaśmiała się lekko. - Trochę to dziwne, nie uważasz? - posłała mu jeszcze jeden uśmiech. - Jakoś tak mi swobodnie przy Tobie - trochę głębiej weszła w temat. - I... Nie chcę być niegrzeczna, ale wydaje mi się, że ja i nasze bagna dadzą Ci o wiele więcej ciepła niż Twoje rodzinne strony - przyznała i delikatnie ułożyła dłoń na jego kolanie, by pogłaskać go po nim czule. Spojrzała ciepło w jego załzawione oczy.
- Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy to co zrobiłeś, będę Ci za to wdzięczna do końca moich dni - dodała wpatrując się w niego maślanym wzrokiem.
Hałka
Odwzajemniła jego uśmiech i z wesołym spojrzeniem powędrowała do okolicznych krajobrazów.
OdpowiedzUsuń- W moich oczach już zrobiłeś wiele Baltazarze - przyznała, zerkając na niego ukradkiem. - Akurat o przyszłość przy Twoim boku, w danej chwili się nie martwię - dodała szczerze. Czuła się nad wyraz lekka, szczególnie od momentu odejścia od kobierca. Komplement o rumieńcu zawstydził ją jeszcze bardziej, ale posłała samcowi uśmiech.
- To raczej nie będzie problematyczne. Bardziej obawiam się, że z czasem ten objaw po prostu Ci się znudzi - zatrzymała na nim spojrzenie, mimo słów patrzyła na niego czule, nie chciała mu się znudzić.
Hałka
Spojrzała nieco zawstydzona po swoich szponach, gdy przypomniał jej, że rzeczywiście wiedzieli o swoim istnieniu. Fakt, że ona wiedziała o nim nie był dla Haukkuy jakiś dziwny, Baltazar w jej mniemaniu mocno rzucał się w oczy. Komplement przyjęła z wypiekiem na buzi.
OdpowiedzUsuń- Bardzo się cieszę, że Ci się podobam. Wiesz jak bywa, czasami myślałam, że jedyne co mnie czeka to ślub z jakimś dogorywającym starcem, a tu... - podniosła wzrok by prześlizgnąć spojrzeniem po całej posturze męża i głośno przełknęła ślinę, kiedy dotarła do jego oczu. Nie uciekła wzrokiem, ale wyraźnie było czuć jej speszenie.
- A tu Ty - dokończyła cichutko nie bardzo wiedząc jak ma powiedzieć to co chodziło po głowie. Zwrot jaki zaproponował był przyjemny dla ucha i samiczka zaraz zaśmiała się krótko.
- Tak, mogę być Twoją Hałką. Byle byś mnie na poważnie nie schrupał - zaśmiała się raz jeszcze, ale zaraz zamilkła, widząc skupienie na jego twarzy. Zapowietrzyła się nawet na chwilę, nie chcąc przeszkadzać w polowaniu, a kiedy dopadł rybę, klasnęła w dłonie zadowolona.
- Piękna sztuka! - pochwaliła, od razu zbliżając się do zdobyczy i nakreśliła na niej kilka symboli, by ostatecznie zmoczyć palce w wodzie i nanieść na swoją buzie mokre kreski, po jednej pionowej na obu policzkach, pozioma na czole oraz jeszcze jedna pionowa przechodząca przez usta, brodę i szyję. Szeptała przy tym rytuale dziękczynne formułki by na sam koniec spojrzeć w oczy samca i posłać mu ciepły, szeroki uśmiech.
- Ryba jest po tarle, pękata od ikry, to dla nas naprawdę dobry znak - podniosła się z kucek i szczęśliwa pocałowała Batliego, nawet nieco przedłużyła tę czułość.
Hałka
Uśmiechnęła się szczerze zadowolona, widząc, że Baltazar rzeczywiście na poważnie podszedł do tematu przynależności do jej klanu. Fakt, że formułkę wymyślił na poczekaniu bardzo jej się spodobał, chodziło o samo podziękowanie.
OdpowiedzUsuńNa pogłębione czułości nie uciekała, posmakowała jego warg trochę bardziej łapczywie i drgnęła jedynie na dotyk przy udach. Nie było to jednak wywołane strachem, raczej dreszczem, który przeszedł przez jej ciało. Samiczka oderwała się od ust Baltazara i smyrnęła jego policzek końcówką nosa.
- Oznaka dobrobytu, mięso z ryby jest pożywne, a ich ikra jest cennym źródłem tłuszczu i białka. Do tego wzmacnia odporność, stosuję ją w niektórych lekach - wyjaśniła, odpowiadając na niedokończone pytanie i uśmiechnęła się pogodnie. - Jeżeli tylko będziesz chciał to chętnie Cię nauczę zastosowań dla bagiennych roślin czy zwierząt. Wiedziałeś, że niektóre gady mieszkające na bagnach wydzielają substancje przydatne nam do użycia? - widać było, że mocno siedziała w tym temacie, w tonie jej głosu słychać było fascynację.
Hałka
- Bałeś? - wyraźnie się zainteresowała. - Nie odpowiadałaby Ci taka płodność? - dodała szczerze ciekawa. Wcześniej wspominał o dość sporej liczbie dzieci. Wysłuchała jego obaw i zaśmiała się krótko.
OdpowiedzUsuń- Spokojnie, bardziej mi chodziło o zaspokojenie ewentualnej ciekawości i podstawową wiedzę, przydatną w podróży - zapewniła, głaszcząc czule policzek samca i przytakując mu głową, gdy wspomniał o swoich rolach.
- Budowniczy i strażnik brzmi świetnie, będziemy się uzupełniać - stwierdziła po czym ponownie zajęła swoje miejsce i z szerokim uśmiechem powitała znajome wody. Spojrzała po Baltim, gdy wspomniał o palenisku.
- Hmm... - zamyśliła się na chwilę. - A jak to w ogóle widzisz? Wspominałeś o wspólnych podróżach, będziemy wracać tu lub osiedlać się gdzieś na czas wylęgu młodych? Elementy natury i duchowe hartowanie bardzo mi odpowiadają - przyznała. - Bagienny Klan miał w zwyczaju składać jaja w konkretnym bajorze. Spływają do niego ciepłe wody z ognistych terenów, a muł tworzy na skorupkach dodatkową warstwę ochronną - wyjaśniła jak to wyglądało tutaj. - Chciałabym zostać przy tej tradycji, ale moglibyśmy ją skrócić, na rzecz przeniesienia do paleniska wszechżywiołów - odruchowo nadała nazwę dla pomysłu Baltazara. Spojrzała czule na męża, myśl o własnej rodzinie była dla niej bardzo budująca.
Hałka
Zamyśliła się na chwilę analizując jego słowa, ostatecznie przytaknęła mu głową.
OdpowiedzUsuń- Tak, to rzeczywiście będzie najrozsądniejsze - przyznała z uśmiechem i poczuła dumę, gdy pochwalił jej spontanicznie wymyśloną nazwę. - Dziękuję - posłała mu ciepły uśmiech i zaraz zastrzygła uchem. Złapała dłoń Baltazara, korzystając z jego pomocy, przy wyjściu z łodzi.
- A to jakiś problem? Znaczy... Teraz może rzeczywiście być problem, jestem krótko przed owulacją, ale po niej zajście w ciążę nie powinno być problematyczne - stwierdziła, standardowo, z techniczną wręcz szczerością. Spojrzała po samcu i wyciągnęła swoją łapę ku tej jego, chcąc go za nią chwycić.
- Chodź mężu, idziemy do domu - rzuciła ciepło z szerokim uśmiechem na buzi.
Hałka
- Oj! - krzyknęła lekko i zaraz zaśmiała się, ponownie lądując w ramionach samca, zdążyła odrobinę ubrudzić sobie dolne łapy w mule. - Zaraz cały będziesz brudny - rzuciła zawstydzona jego spojrzeniem, przełknęła nawet głośno ślinę, a jego ekscytacja oraz pożądanie powoli i jej się udzielało. Czułe słowa sprawiły, że lekko przygryzła dolną wargę, zlustrowała tors samca, jego ramiona i wróciła spojrzeniem do oczu, wtedy ją pocałował, a ona wczuła się w ten pocałunek najlepiej jak umiała.
OdpowiedzUsuń- Jakoś mnie to nie martwi, te próby do skutku - przyznała szepcząc, odsuwając się od jego ust na chwilkę, zaraz jednak sama do nich wróciła, pogłębiając ich pocałunek. Tym razem to ona, naśladując męża, dodała swój język do czułości.
Hałka
Pieszczoty podobały jej się bardziej niż przypuszczała, oblizała usta gdy przerwał pocałunek i zaraz lekko zachichotała.
OdpowiedzUsuń- Może trochę... Chociaż w danej chwili zdecydowanie nie czuję strachu - przyznała cicho, teraz rumieniąc się przez własne myśli. Na pytanie o wizualne aspekty wyraźnie się zdziwiła. - Hm? - spojrzała po nim jakby nie rozumiała, ale podgryzienie wargi znowu nieco ją rozproszyło. Samiczka objęła szyję Baltazara i spojrzała mu w oczy. Przełknęła głośno ślinę, chciała to powiedzieć odważnie, ale walące w piersi serce i dreszcze przechodzące przez ciało skutecznie jej utrudniały zadanie. - B... Bardzo mi się p... podobasz - przyznała z rumianymi policzkami i ponownie skosztowała jego ust, kciukami muskając policzki samca. Zawtórowała mu śmiechem na słowa o drzwiach, a gdy tylko przekroczyli próg wpiła się w jego usta pewniej, objęła ramionami mocniej, zupełnie jakby za drzwiami domostwa wstąpiło w nią nieco inne oblicze.
Hałka
Czuła dziwny dreszcz i skurcz w okolicach podbrzusza, miała wrażenie, że mięśnie jej kobiecości spinają się w specyficzny, obcy jej sposób. Zdarzało jej się już czuć lekkie podniecenie czy fascynację, ale nigdy aż tak intensywnie. Teraz nawet ta cienka nitka śliny działała na nią jak afrodyzjak i chociaż nie do końca rozumiała co się z nią teraz dzieje, to ten stan ani trochę jej nie przeszkadzał.
OdpowiedzUsuńUłożona na łóżku nabrała głębszego powietrza, sama spojrzała po Baltazarze, oczyma ślizgała po jego ciele ostatecznie zatrzymując wzrok na wyraźnej wypukłości w jego spodniach. Słysząc słowa uśmiechnęła się uroczo, ale gdy dostrzegła jak jego dłoń drży, ułożyła własną łapę na tej jego i spojrzała mu w oczy.
- Naprawdę Ciebie chcę - zapewniła i czerpiąc wiedzę ze swoich częstych obserwacji przejechała dłonią po wyraźnym zgrubieniu samca. - Jestem Twoja, a Ty mój Księżycu, mężu... - dodała patrząc na niego czule.
Hałka
To jak na nią reagował było dla Haukkuy zaskakujące i jednocześnie dodające pewności siebie, uniosła spojrzenie do oczu Baltazara wpatrując się w niego i słuchając. Kiedy dotknął jej piersi drgnęła wyraźnie by zaraz wypuścić głośniej powietrze nosem. Bez ubrań... No tak, racja. Delikatnie przygryzła wargę, nie przerywając ich kontaktu wzrokowego, jedną z dłoni zostawiła przy przyrodzeniu, ale przejechała ją delikatnie wyżej, tak by końce szponów zahaczyły o krawędź materiału. Drugą dłonią rozwiązała rzemyk przy swoim pasku, a materiały okalające jej sukienkę rozluźniły się i zaczęły lekko osuwać z ciała. Samiczka zbliżyła usta do brzucha Balta i ucałowała go kilka razy by zaraz znowu na niego spojrzeć.
OdpowiedzUsuń- Więc mnie rozbierz - szepnęła, sama dokładając drugą dłoń do krańca jego spodni i zsunęła z niego materiał.
Hałka
Spojrzała po członku męża i delikatnie oblizała usta, poczuła przyjemny dreszcz przechodzący przez plecy. Teraz mogła wyraźnie zobaczyć jak jest duży, jednak nowe emocje i uczucia jakich doświadczała przysłaniały racjonalne myślenie i samiczka nie wyglądała na przestraszoną wymiarami penisa. Doszło do tego zdarcie sukni i serce Haukkui przyspieszyło znacznie, poczuła też wilgoć przy swojej pochwie i ponownie wypuściła głośniej powietrze. Baltazar miał już gabaryty prawdziwego dzikusa, a jego pewne gesty bardzo jej się podobały. Jęknęła na pocałunki i obserwowała co robi, bo szczerze mówiąc nie tak kojarzyła jej się kopulacja. Uda samiczki już teraz drżały z ekscytacji, pierwszy raz doświadczała czegoś przyjemnego aż tak intensywnie.
OdpowiedzUsuń- Ci... Ciężko mi oddychać i... - odchyliła odruchowo głowę w tył, gdy przyszło o kolejne czułości. - Och... - sapnęła.- To... To te... Te przyjemności? - wysapała między cichymi westchnięciami rozkoszy. Jego języka zdecydowanie nie spodziewała się w tamtych rejonach ciała.
Hałka
Uspokoiła się trochę, gdy wytłumaczył jej jak postępować i o co chodzi w tych całych czułościach. Zacisnęła lekko usta i kiwnęła głową, rozkosz... Tak, zdecydowanie mogła tak nazwać to uczucie. Jęknęła na kolejne szarpnięcie, kolejna fala ciepła rozlała się po jej kobiecości, tak jak mówił, wzięła oddech nosem, wypuściła ustami, a po tym spojrzała na swoje nagie piersi. Ludzkie, bez łuski z delikatną skórą. Miała niewielki biust, ale jędrny, drobne sutki sterczały teraz na szczycie piersi. Poczuła jak jej ciało drży, a kiedy samiec zaczął pieścić jej okaleczony ogon, spięła się odrobinę.
OdpowiedzUsuń- Ja... nie... Tam... jestem brzydka... - sapnęła z lekkim przejęciem w głosie. Odcięty ogon był dla niej ujmą. Mudklani mogli szczycić się swoimi pięknymi, długimi ogonami, a jej go zabrano. Lubiła swoje ciało, ale uszy i w pół odcięty ogon przyprawiały ją o kompleksy.
Hałka
Spojrzała niepewnie po Baltazarze.
OdpowiedzUsuń- Był... był ładniejszy... - szepnęła cicho cała w rumieńcach. Kiedy przysunął się do jej piersi i wydał werdykt samiczka przygryzła lekko dolną wargę, a czując ciepły język na sutkach jęknęła, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Przełknęła głośno ślinę, a czułości sprawiały, że to całe "poprawne" oddychanie" szybko u niej poszło w niepamięć.
- Balt... - sapnęła czując dreszcz przy podbrzuszu. - Ja... - sapnęła głośno raz jeszcze i odchyliła głowę. Przyjemność była niesamowita i chociaż Haukkua nigdy jeszcze nie szczytowała to miała wrażenie, że jest blisko swojego pierwszego razu.
Hałka
Młódka wygięła ciało w lekki łuk, a szponiaste palce jednej dłoni ułożyła przy karku samca, drugą dłoń zacisnęła na wyłożonej pod plecami skórze, a zrobiła to na tyle mocno, by przedziurawić materiał. Na dotyk przy guziczku jęknęła raz jeszcze, zadrapała plecy Baltazara i poczuła jak przyjemny dreszcz przechodzi przez jej ciało. Oddychała już bardzo ciężko i zaczęła unosić biodra, nacierając nimi na palce samca.
OdpowiedzUsuń- O tak... - sapnęła drżącym głosem, przeniosła przy tym dłoń z karku na głowę męża i docisnęła ją lekko do swoich sutków. Samiec mógł widzieć jak bardzo jej się to wszystko podoba, a po chwili mógł też poczuć, gdyż Haukkua trysnęła sokami i wydała błogi jęk, na chwilę tracąc świadomość z przyjemności.
Hałka
W pierwszej chwili rozkosz zaćmiła jej umysł do tego stopnia, że pieszczoty jakimi ją traktował były ledwo wyczuwalne, ale kiedy świadomość powoli wracała, poczuła jak sprawnie zaciska palce na jej kobiecości i ponownie spięła mięśnie, wyginając się z przyjemności. Działał na nią niesamowicie pobudzająco.
OdpowiedzUsuń- Proszę... Tak... - sapnęła. - Tam... - zaczęła delikatnie spychać jego głowę niżej, czuła gorąc w swojej pochwie. - Językiem... - dodała, chciała go tam znowu poczuć.
Hałka
Doznania były naprawdę intensywne i przy kolejnym szczytowaniu Haukkua poczuła jak wiele energii schodzi z niej przy takim orgazmie. Niby nic nie robiła, a jednak zmęczenie było bardzo wyczuwalne. Sapała ciężko z przymkniętymi oczyma, łapała oddech by po chwili zerknąć na męża.
OdpowiedzUsuń- A Ty? - szepnęła, wyglądał na dość zadowolonego, ale wyraźnie czuła, że jej zadowolenie jest na o wiele wyższym poziomie. - Czujesz przy tym rozkosz? - zapytała. - Jak Ci ją mogę dać? - przejechała szponiastą łapą po jego głowie, rogach, uniosła się na łokciach i patrzyła po nim wyraźnie rozpalona.
Hałka
Smak? Spaliła buraka. Nie sądziła, że może komukolwiek tam smakować. Słysząc o ssaniu kiwnęła lekko głową, widziała nie raz jak na bagnach kobiety wszelkich gatunków obciągały mężczyzną, ale sama osobiście nie znała technik tej całej rozkoszy.
OdpowiedzUsuń- Z widzenia znam... - przyznała nieco speszona i oblizała usta widząc jak bezceremonialnie ją oblizuje. Zacisnęła zaraz wargi i uda, utrudniając mu dostęp.
- Teraz ja... Ja chcę spróbować ssania - oznajmiła bez ogródek. - K-kładź się! - spróbowała być stanowcza, ale zaraz głośno przełknęła ślinę. Rola dominy zdecydowanie nie była jej pisana.
Hałka
Samiczka zacisnęła lekko usta. Dobrze? Tylko jak to było dobrze? Na jej buzi pojawiło się zakłopotanie. Położyła lekko po sobie uszy patrząc na Baltiego jakby szukała w nim odpowiedzi. Zastrzygła uchem na zapewnienie o wskazówkach i zaraz uśmiechnęła się do niego ciepło, od razu odzyskując zapał, nie chciała go zawieść.
OdpowiedzUsuń- Baw dobrze... - powtórzyła i kiwnęła głową, wzięła to na poważnie. Oblizała jeszcze usta po pocałunku, czuła własne soki i była ciekawa tego całego smaku, o którym wspomniał samiec. Ten rzeczywiście był dość specyficzny.
Kiedy samiec legł na łożu ona przysunęła się powoli do jego krocza. Na początek cmoknęła go w udo, on przecież też nie od razu dobrał się do jej krocza. Przejechała pocałunkami wyżej, a dłonią przesunęła po pachwinie samca i jego przyrodzeniu. W końcu pocałowała go nad samymi jądrami, wysunęła lekko swój język i przejechała nim ku górze. No nieźle, miała całkiem spory pałąk do possania.
Hałka
Komentarz wyraźnie poprawił jej humor. Naprawdę szło dobrze? Oblizała usta z lekkim zawstydzeniem zerkając na buzię Baltiego, a widząc jego wyraz twarzy poczuła przyjemne mrowienie w podbrzuszu, do tego wszystkie odruchy jego ciała. Miała wrażenie, że zaraz spłonie, ale pewniej wysunęła język, ten miała dłuższy niż u przeciętnego człowieka więc jednorazowo mogła opleść go na większym fragmencie członka, co właśnie zrobiła. Nie przerywała przy tym obserwowania męża, oblizywała jego przyrodzenie na różne sposoby, a gdy doszła na szczyt główki przypomniała sobie o tym całym ssaniu. Najpierw oblizała go od szczytu, a później wsunęła lekko do buzi i zassała.
OdpowiedzUsuńHałka
Kiedy ją rozebrał czuła każdy lekki powiew wiatru na swoim ciele, a że chałupa nie była jeszcze nadto szczelna, to dało się go czuć dość wyraźnie. Mimo buraczanej twarzy fakt bycia nago w obecności Baltazara sprawiał, że wilgoć znowu pojawiła się przy pochwie, a mruki i sapnięcia samca dodatkowo podkręcały atmosferę. Głębiej? Zastrzygła uchem lekko przy tym unoszą brwi i pesząc się odrobinę, ale kiwnęła delikatnie głową i rzeczywiście spróbowała wsadzić przyrodzenie bardziej w gardło. Miała dość giętką żuchwę, ale penis był dość spory więc nie było to takie łatwe, doszedł też specyficzny odruch wymiotny i Haukkua odkaszlnęła lekko, nadal w członkiem w buzi. Poczuła jak łzy spływają do oczu, delikatnie, bez płaczu, zwykłe zaksztuszenie, przedłużyła odrobinę chwilę, ale zaraz wyciągnęła go z buzi i kaszlnęła w bok, czując jak ślina intensywnie spływa po brodzie.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam... To... To trudne... - kaszlnęła raz jeszcze i zaczęła nabierać oddechu, co by go nieco uspokoić. - Trudne... - powtórzyła patrząc na Balta tak jakby go zawiodła. Samiczka była na tyle przejęta całą sytuacją, że nawet dobrze nie poczuła soków samca, które uszły w jej buzi.
Hałka
Jej oczy od razu rozjaśniały, a na lubieżny pocałunek zaśmiała się cicho i zaraz pogłębiła czułość, ciesząc się, że dała mu tą przyjemność. Przytaknęła mu głową energicznie i oblizała wargi, które zaraz po tym zagryzła. Jeszcze raz prześlizgnęła wzrokiem po ciele samca, gdy ten na nią napierał. Grzecznie ułożyła się pod jego naciskiem, czuła jak serce wali w piersi, a kiedy zapytał nacisnęła lekko nogi na jego bogach.
OdpowiedzUsuń- Och proszę, zrób to w końcu... - sapnęła drżąc z niecierpliwości i podniecenia. - Chcę, proszę, chcę - muskała ustami jego tors, szyję, obojczyki, wszędzie gdzie sięgała. - Proszę - szepnęła czując dreszcz na całym ciele.
Hałka
Samiczka oddychała ciężko, ale miarowo, przynajmniej na początku. Poczuła Baltazara już przy samym wejściu, a kiedy przerwał błonę jęknęła i mocno zacisnęła uda w nieprzyjemnym odruchu. Syknęła wyraźnie i przymknęła oczy, czując wyraźne pieczenie w swoim wnętrzu. Zupełnie jakby ktoś sypnął soli w gojącą się ranę. Zacisnęła usta i dopiero po chwili uchyliła powieki by spojrzeć na buzię Baltazara, swój polik wtuliła w jego dłoń i skrzyżowała z samcem wzrok, kiwając lekko głową. Ciężko było to nazwać bólem, raczej dyskomfortem, pieczeniem, cholernie dziwnym i średnio przyjemnym uczuciem.
OdpowiedzUsuń- P... Poczekamy - szepnęła drżąc na całym ciele. Nie chciała zawieść, cholernie nie chciała go zawieść. Przełknęła głośno ślinę i spojrzała mu czulej w oczy by zaraz wyciągnąć łapę do jego policzka. - P... Pocałuj mnie, proszę... - spojrzała je jego usta i znowu mu w oczy. Sama bała się w danej chwili ruszyć, nowe uczucie z lekka ją sparaliżowało.
Hałka
Chciała skupić się na pocałunku, na jego wargach i pożądaniu jakie czuła, chciała by to przyćmiło dyskomfort i kiedy samiec tak łapczywie zaczął ją smakować poczuła, że sposób działa. Otulił ją silnymi ramionami, dbał o jej komfort nawet w trakcie tych wszystkich emocjonalnych uniesień. Jęknęła głucho, gdy zaczął się w nią wsuwać, łzy napłynęły do oczu i pieczenie się nasiliło, czuła jak ją wypełnia, bolało, jednocześnie rozpychając ją w cholernie przyjemny sposób. Jęknęła raz jeszcze czując mocne drżenie całego ciała i sama wtuliła się mocno w samca, rysując jego plecy swoimi szponami. Łzy spłynęły po jej policzkach ale ona uparcie trzymała Balta w swoich objęciach.
OdpowiedzUsuń- Mój... - szepnęła lekko łamiącym się głosem. - Jesteś mój - powtórzyła powoli odsuwając się od jego obojczyków by spojrzeć w oczy i drżącymi wargami mocno pocałować.
Hałka
Wyłapywała każdy najdrobniejszy ruch samca i chociaż dyskomfort nadal jej towarzyszył to czuła jak wilgotna się robi pod tym silnym naporem jego członka na jej wejście. Jęknęła głośniej między pocałunkami, zacisnęła wargi, a szponiaste pazury zatopiła nieco w jego łusce. Miała wrażenie, że zaraz znowu straci świadomość, dreszcz przebiegał regularnie przez ciało, z pchnięcia na pchnięcie drżała coraz to intensywniej. Znowu trysnęła sokami, a jej ciało znacznie zwiotczało, była ledwo przytomna i wzrok uciekał jej na boki.
OdpowiedzUsuńHałka
Doznania były tak intensywne, że samiczka dosłownie się rozpływała. Przyjemność odebrała jej władzę nad ciałem, ale kiedy Balt tak nagle przerwał odrobinę oprzytomniała, nie wiedząc skąd ta gwałtowna przerwa.
OdpowiedzUsuń- Do... dobrze... - wybełkotała niewyraźnie i pokręciła głową. Nadal czuła w sobie jego przyrodzenie i ciarki raz jeszcze przeszły wzdłuż kręgosłupa, a ona mruknęła zadowolona. - Nie stali, nie przestali - zaśmiała się delikatnie, trochę jakby była pijana.
Hałka
Haukkua wkleiła się w Baltazara mocno, oplotła go ramionami, zacisnęła palce na jego łusce i sapała ciężko, przygryzając dolną wargę.
OdpowiedzUsuń- T...tak, tak... Księżycu... Chcę... - gubiła wiele swój swojej wypowiedzi, skrzyżowała pół przytomny wzrok z samcem i rozchyliła usta, łapiąc głośno powietrze. - We mnie, skończ we mnie - sapnęła drżąc na całym ciele.
Hałka
Czuła na sobie ciężar Baltazara, sapnęła głośno i jęknęła gdy jego soki rozlały się po jej łonie. Zaczęła łapać powietrza, którego mocno jej teraz brakowało, a uścisk łap i szponów poluźniła dopiero po chwili, ciężko przy tym dysząc. Nagle zaniosła się cichym, dźwięcznym śmiechem.
OdpowiedzUsuń- Myślałam, że będzie gorzej... - przyznała, bo chociaż czuła ból, to ten jego rodzaj w połączeniu z tym samcem bardzo jej odpowiadał. Czuła jak jest czerwona na buzi.
Hałka
Zdecydowanie była po tym wszystkim bardzo obolała, ale kiedy zadał pytanie spojrzała po nim czule i posłała szeroki uśmiech by zaraz musnąć delikatnie ustami jego ramię.
OdpowiedzUsuń- T-tak... B... Bolało, ale przyjemnie i... - przygryzła lekko wargę. - Będzie tylko lepiej, postaram się mój Księżycu - szepnęła wyraźnie zawstydzona i rumiana na buzi. Posłała mu kolejny uśmiech gdy zaoferował swoje usługi, przytaknęła głową głaszcząc jego policzek, żuchwę, tors. Znowu lekko przygryzła wargę, był naprawdę majestatyczny. Wypuściła głośniej powietrze na jego dotyk przy wciąż gorącej kobiecości, a kiedy pokazał palce, spojrzała mu w oczy, lekko złapała jego nadgarstek i przysunęła je do swoich ust, by powoli oblizać. Sam przecież smakował jej soków, uznała, że i ona powinna. Na wzmiankę o jajkach zaśmiała się krótko, acz radośnie.
- Tak będzie, nie wiem czy od razu, ale tak, dużo jajek - smyrnęła go nosem w jego nos i przedłużyła pocałunek. Na pytanie o staranie odrobinkę na niego naparła i jeszcze raz skosztowała ust samca.
- Dużo chcę się starać... - przyznała zawstydzona.
Hałka
- Ile tylko los pozwoli. Wspomniałeś o dziesięciu, myślę, że to by była ładna liczba, chociaż zbliżona lub lekko ponad - przyznała z wesołym uśmiechem i oplotła jego szyję ramionami, nie stroniąc od czułości. - Oczywiście nie na raz, rozłożone na kilka wylęgów - sprostowała, bo tak, brała pod uwagę liczne ciąże i założenie sporej rodziny. Podstawiała głowę pod jego łapy gdy ją pieścił i przymykała oczy z błogim uśmiechem, czuła się naprawdę dobrze. Skrzyżowała z nim swoje czułe spojrzenie, przyjęła pocałunek i oddała ten w czoło oraz nos, chcąc zapewnić tym gestem swoje oddanie mężowi. Zaśmiała się lekko zawstydzona.
OdpowiedzUsuń- Balt... - spojrzała po swoim ciele. W danej chwili nie przeszkadzał jej nawet kikut ogona. Wróciła wzrokiem do Samca i pocałowała go czule. - Przy Tobie, ale w domu mogę ciągle być naga... - szepnęła. Zdawało jej się, że to dość wyuzdane, ale jakoś tak samo się powiedziało. Zawstydziły ją jej własne słowa.
Hałka
Uśmiechnęła się, dalej zawstydzona.
OdpowiedzUsuń- A... A jeżeli ja lubię taki rodzaj... krzywdy? - zapytała niepewnie i przełknęła głośniej ślinę. Naprawdę czuła ogromną przyjemność mimo bólu, ale przecież to był pierwszy raz, więc jeszcze niczego nie mogła być pewna. Mruknęła cicho na te jego pieszczoty.
- Jestem pewna - przyznała. - Ile się da, mężu - powtórzyła po nim i objęła lekko jego głowę, muskając palcami łuski na głowie oraz rogi samca, dodała do swoich pieszczot czułe pocałunki. Z tego co widziała pozycji seksualnych było tak wiele, że na pewno seks im się nie znudzi, a z taką intensywnością doznań, takimi planami i takim mężem, Haukkua nabrała ochoty na dokładne zbadanie tematu.
Hałka
Te drobne czułości były bardzo przyjemne, a kiedy Balt podniósł się i okazał w całej okazałości, Haukkua spojrzała po jego ciele lekko przygryzając dolną wargę. Bardzo jej się podobał, cały. Skrzyżowała z nim wzrok i uśmiechnęła się delikatnie po czym przytaknęła głową.
OdpowiedzUsuń- Dobrze - szepnęła cicho z uroczym uśmiechem przyjmując kolejną czułość, a kiedy tylko samiec wstał, ona obróciła się na bok i obserwowała go uważnie, jak to krząta się w ich kuchni. Uśmiech nie schodził z jej buzi, miała wrażenie, że przeniosła się w inne miejsce, do innej rzeczywistości.
Hałka
Samiczka złapała fragment skóry, którym zwykle się okrywała i zasłoniła delikatnie usta, cicho chichocząc, gdy jej mąż wymachiwał nagimi pośladkami. Nie mogła pozbyć się przy tym rumieńca na twarzy, a gdy do niej przyszedł usiadła wygodniej na łóżku i posłała mu szeroki uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję, jesteś... kochany - spojrzała po nim czule i przyjęła talerz, a na wzmiankę o naprawach i polowaniu kiwnęła głową. Posłała mu jeszcze jeden czuły uśmiech na okazanie troski i delikatny dotyk. Pogłaskała jego dłoń swoją.
- Tak, nie chcielibyśmy. Chociaż i tak muszę ruszyć na zbiory, ale nie martw się, nie jestem aż tak delikatna na jaką wyglądam. Czasami musiałam radzić sobie i przebywać dłuższy czas w o wiele gorszych warunkach niż te tutaj - przyznała smacznie wcinając przygotowany posiłek. - Pyszne - przyznała. Tak uroczyście dawno już nie jadła, nie było okazji. - Ale obiad ja przygotuję - zaznaczyła. Chciała też w tym dniu dać coś od siebie. - Tylko... - spojrzała po Baltazarze. - Jak dużo jesz Księżycu? Nie chciałabym byś chodził przy mnie głodny - dodała. W końcu teraz była żoną, musiała zadbać o swojego męża.
Hałka
Uśmiechnęła się na słowa samca i jego czułe gesty, jednak słysząc o łańcuchach wyraźnie się zdziwiła.
OdpowiedzUsuń- A dlaczego byś miał? - nie rozumiała. W jej klanie żona nigdy nie była niewolnicą, był podział obowiązków, ale samiczka nie znała zwyczaju, w którym to samica stawała się "rzeczą" męża. Na wzmiankę o materiałach Haukkua lekko ujęła dłoń Baltazara.
- Balt...? - zaczęła niepewnie na niego patrząc. - Nie wiadomo czy... Dla Błotnego Klanu budowa jest jak tradycja. Gdy wypite zioła dadzą znak, że jajka będą, dopiero wtedy zaczyna się budowanie - wyjaśniła i zerknęła w dół. - Nie chciałabym się nastawiać, gdyby się... Nie udało... - zagryzła lekko wargę. Jasne, była płodna, ale przecież to nie oznaczało, że każdy stosunek wiąże się z ciążą. - Oczywiście, że będę chciała iść z Tobą! - zaznaczyła patrząc mu prosto w oczy. Zakodowała zaraz informacje o jego diecie i kiwnęła głową, to dobrze, nie będzie musiała za wiele zmieniać w swoim jadłospisie, jedynie ilości. Na jego pozy zachichotała cicho, jednak zaraz zagryzła delikatnie wargę i prześlizgnęła wzrokiem po jego męskości. Znowu spaliła się rumieńcem, a słowa, które później padły sprawiły, że jej serce zabiło szybciej. Spojrzała niezwykle czule na samca i nim cokolwiek powiedziała, podniosła się gwałtownie, strącając przy tym z łoża talerz z ostatnimi kęsami posiłku, i wpiła się w usta Baltazara. Włożyła w ten pocałunek wiele czułości, nawet nie wiedział jak wiele znaczyły dla niej słowa, które właśnie powiedział.
- Chcę mieć z Tobą dużo jajek - rzekła na chwilę odrywając się od jego ust. - Chcę by były tak piękne jak Ty i tutaj - przejechała dłonią po jego ciele. - I tutaj - zatrzymała łapę przy jego sercu po czym znowu go pocałowała.
Hałka
- Będę chciała właśnie tak - zapewniła go, bo to co mówił brzmiało idealnie. Zaraz sama troszkę się speszyła. - Och, wybacz, źle więc zrozumiałam, myślałam, że chcesz już zaraz się za to zabrać - wyjaśniła mu od razu. - Palenisko żywiołów bardzo mi odpowiada, a jak masz jeszcze inne pomysły, jak Ci o czymś opowiem i najdzie Cię myśl by zrobić coś nieco inaczej, to mów śmiało - posłała mu jeszcze jeden szeroki uśmiech.
OdpowiedzUsuńBardzo jej się spodobała jego reakcja na te nagłe czułości, sama również pogłębiała pocałunki, a gdy wspomniał o talerzu zaśmiała się krótko. - Talerz nie ucieknie - objęła jego szyję mocniej ramionami i oblizała usta na kolejne słowa. - A to jakiś problem? - szepnęła patrząc mu w oczy. - Chcę się... - przełknęła głośniej ślinę - ... dużo bzykać - powtórzyła jego zwrot.
Hałka
Czuła jego podniecenie, przeszły ją przyjemne ciarki po plecach, a sama przygryzła wargę by zaraz potrzeć nosem nos Baltza i zaśmiać się delikatnie.
OdpowiedzUsuń- Och głupolu, Księżycu Ty mój przecież możemy w trakcie kąpieli - szepnęła zawstydzona, płonąc na buzi. Sam pomysł sprawił, że odrobinę zwilgotniała tam na dole. - Z tego co widziałam można w wielu miejscach i... na wiele różnych sposobów - dodała wpatrując się w oczy samca.
Hałka
Poczuła przyjemne mrowienie w podbrzuszu gdy jego przyrodzenie tak na nią zareagowało. Przygryzła dolną wargę i potwierdziła kiwnięciem głowy. - Kąpieli i nie tylko - dodała, oplatając go mocniej nogami i podnosząc biodra tak, by jej wejście zahaczyło o główkę jego penisa. Cmoknęła Baltaza w policzek delikatnie. - Ale jak będziemy tak stać to możemy nie zdążyć z tą kąpielą - dodała jeszcze dwa pocałunki i lekko przejechała cipką po czubku nabrzmiałego członka. - Bardzo Cię chcę... - szepnęła między pocałunkami, patrząc na niego napalonym wzrokiem.
OdpowiedzUsuńHałka
Uśmiechnęła się tylko na jego komentarz i jęknęła rozkosznie, gdy wsunął się w nią tak pewnie. Starała się naśladować go w czynach, od czasu do czasu przerywając pocałunki dla nabrania oddechu czy głuchego jęknięcia. Drugi raz był o wiele mniej bolesny, a uczucie rozpychania, chociaż nadal bardzo intensywne, podobało się samiczce aż nadto. Drżała w objęciach Samca, gdy brał ją w tej pozycji.
OdpowiedzUsuńHałka
W wodzie? Ziemi? Na nim? Podał tak wiele opcji, wchodząc w nią pewnie, a ona, ona pomyślała o jeszcze czymś innym.
OdpowiedzUsuń- P-pień... Drzewo - jęknęła z rozkoszy. - Oprzyj i weź... - wysapała. - Weź mnie... Tak! - krzyknęła głośniej, gdy wszedł w nią cały, czuła to przyjemne rozrywanie w podbrzuszu, czuła, że tym razem dojdzie o wiele szybciej, już teraz soki spływały jej po udach i pośladkach.
Hałka
Obejmowała samca mocno, jęcząc przy tym z przyjemności, a kiedy poczuła jak w nią tryska znowu na chwilę zwiotczała i odrobinę ją zamroczyło. Na szczęście trwało to zaledwie kilka sekund. Spojrzała po chwili na męża wpół przytomna i musnęła lekko jego usta, by zaraz oprzeć głowę o jego ramię.
OdpowiedzUsuń- Idealnie - mruknęła zadowolona, dreszcze cały czas nachodził ciało, a uda drżały z przyjemności. Uspokajała powoli oddech, co jak co, ale miała już przy nim gwarancję bezpieczeństwa i pewność seksualnego spełnienia, lista jego zalet stawała się coraz dłuższa.
- Schłodzimy się? - zaproponowała, patrząc mu czule w oczy.
Hałka
Haukkua nie mogła wyjść z podziwu, gdy widziała jak jej mąż dzielnie naprawia i ulepsza ich dom. Starała mu się w tym wszystkim pomagać ile tylko mogła, dbała przede wszystkim o jego pełen żołądek i zdrowie, faszerując samca swoimi ziółkami. Tego ranka jednak ruszyła na specjalne zadanie, swoją małą misję i gdy wracała, szeroki uśmiech gościł na jej buzi.
OdpowiedzUsuń- Księżycu! - rzuciła radośnie, gdy dojrzała go z daleka i przyspieszyła kroku, chcąc podzielić się nowiną, ale widząc mokre oczy męża spoważniała i zbliżyła się by mocno go przytulić.
- Co się stało? - zapytała zatroskana.
Hałka
Zacisnęła lekko zęby słysząc o rodzinie. Nie rozumiała jak można było zrobić coś takiego, ona swoją całą rodzinę straciła na zawsze, nie było odwrotu... Rodzina Baltiego go po prostu skreślała, wybrali by go stracić. Przytuliła go jeszcze mocniej, wierzyła, że coś takiego bolało jeszcze bardziej niż to co ona przechodziła te kilka lat wstecz.
OdpowiedzUsuń- Jestem przy Tobie - szepnęła mu tylko, bo nie wiedziała co więcej może zrobić. Kiedy zapytał o nowinę uśmiechnęła się do niego i przymknęła oczy na jego przywitanie. Uwielbiała, gdy to robił. Pogłaskała go czule po policzku.
- Będziemy mieć jajka - szepnęła, z świecącymi wręcz oczyma. - Jestem w ciąży - patrząc mu w oczy dotknęła lekko swojego brzucha.
Hałka
Widząc jego czułe spojrzenie Haukkua uśmiechnęła się szeroko i sama poczuła łzy wzruszenia przy oczach. Szczęśliwa tuliła jego głowę i głaskała, gdy tylko przy niej padł. Patrzyła z rozczuleniem jak cmoka jej brzuch, jak bardzo się cieszy. Radość udzielała się i samiczce, a słowa Baltazara sprawiały, że czuła jak w brzuchu coś przyjemnie wiruje. Zaśmiała się troszkę głośniej, gdy ją podniósł.
OdpowiedzUsuń- Tak, nasze maluszki - przyznała radośnie, czując jak łzy szczęścia płyną po policzkach. Objęła samca najmocniej jak umiała, a gdy ich czoła się dotknęły, spojrzała mu w oczy.
- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało Baltazarze - przyznała, bo właśnie tak czuła. - Nigdy nie byłam taka szczęśliwa - dodała, a kolejne słone krople spłynęły po twarzy. Pocałowała samca najczulej jak umiała.
Hałka
Objęła mocno jego szyję, gdy podniósł ją do swego torsu i czule całował. Przedłużała jeszcze odrobinę tą czułość, a gdy w końcu się od siebie oderwali spojrzała szczęśliwa w oczy męża. Przytaknęła mu głową.
OdpowiedzUsuń- Tak, palenisko - to był najlepszy moment, im bliżej zniesienia jaj, tym mniej mogła mieć energii na poszukiwania, więc dobrze byłoby ruszyć jak najszybciej.
- Oczywiście, że chcę! - zaznaczyła pewnie. - Obiecywałam Ci wspólne podróże, a dla naszyj jajek... Chcę, bardzo chcę w tym uczestniczyć Księżycu - przyznała. Zdawała sobie sprawę, że Balt mógł to załatwić sam i nagle wpadła jej do głowy pewna myśl. - Będę Ci ciężarem? Ze mną pójdzie to wolniej, tak? - zapytała trochę smutna.
Hałka
Posłała mu kolejny czuły uśmiech i pokiwała głową, wizja takiej podróży wciąż mocno ją przerażała, ale przy jego boku zdawała się niezwykle ekscytująca. Na wzmiankę o plecach spojrzała po ramionach Baltiego i spaliła rumieńca.
OdpowiedzUsuń- I będę je słodko całować i masować, jak już wstanę - szepnęła, patrząc mu w oczy z figlarnym błyskiem. Cmoknęła go w nos na tą uroczą deklarację.
- Tego akurat jestem pewna mężu, pewna jak niczego innego - przyznała, bo rzeczywiście o brak troski z jego strony nie miała co się obawiać. - Kiedy więc ruszamy? Co muszę przygotować na taką wędrówkę? - zapytała, szczerze zainteresowana. Nigdy jeszcze nie planowała takiej wyprawy.
Hałka
Uśmiechnęła się do niego i zastrzygła uchem. Trzy dni? Och, to miała jeszcze kupę czasu! Przytaknęła mu głową.
OdpowiedzUsuń- Tak, dobrze, szkoda by Twoja praca się zmarnowała - przyznała, a gdy cmoknął jej brzuch, pogłaskała go czule po głowie. - Tak, ja też... Przygotujemy im najlepsze palenisko, najcieplejsze gniazdko, a gdy się wyklują, będą tu mieć własne królestwo - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Chodź, przyszykuję nam strawę, specjalne danie, będzie dużo białka - zapewniła wyciągając do niego łapę i poprowadziła w stronę przydomowego paleniska.
Hałka
Szczęśliwy uśmiech nie schodził z jej buzi, przytakiwała mu głową ciesząc się z wizji jaką jej przedstawiał. Miała nadzieję, że właśnie tak będzie, ale... Co jak nie będzie? Lekko zacisnęła usta, a słysząc o chrupaniu uniosła wysoko brwi.
OdpowiedzUsuń- Mnie? Ale przecież już w mym łonie powstają jajeczka... - postawiła uszy na sztorc wyraźnie zaskoczona. Czy im to nie zaszkodzi? Czy tak głęboka penetracja nie będzie dla nich groźna teraz i w przyszłości? Zaniepokoiła się i poczuła jak rośnie jej temperatura.
Hałka
- Naprawdę? - zapytała patrząc po nim niepewnie, a kiedy wspomniał o matce i liczbie swojego rodzeństwa uśmiech powoli wrócił na jej buzię, a wraz z nim solidny rumieniec. - Czyli nie muszę się bać, gdy będę miała ciągle ochotę? - oczy aż jej zaświeciły z radości. Racja, skoro jego mama nie zrobiła tym krzywdy, to i oni nie zrobią. Zaśmiała się, gdy znowu ją podniósł i objęła jego szyję na te wszystkie urocze słowa. Pocałowała go delikatnie.
OdpowiedzUsuń- Ty cały jesteś cudowny - przyznała i wtuliła policzek w jego tors by zaraz znowu spojrzeć w oczy. - Ale najpierw kochanie obiad, później możemy pomyśleć o przekąskach - cmoknęła go w czubek nosa, a gdy tylko postawił ją na ziemi, ruszyła w stronę spiżarki, by wyciągnąć z niej dzisiejsze zbiory i zacząć szykować posiłek. - Rozpalisz ogień, proszę? Pójdzie nam to sprawniej - uśmiechnęła się do męża uroczo.
Hałka
Spaliła buraka na jego pytanie.
OdpowiedzUsuń- To... To dziwne? Niepokojące? Coś ze mną nie tak? - zapytała, bo rzeczywiście, często jak widziała Baltazara przy pracy to miała ochotę do niego dopaść, ale powstrzymywała się, by mu nie przeszkadzać. Przytaknęła mu głową, tak, też lubiła spędzać z nim czas, tak po prostu, na zwykłych codziennościach.
Kiedy wróciła ze spiżarki i zobaczyła go przy garach zbliżyła się by cmoknąć jego ramię.
- Dziękuję - szepnęła. Poradziłaby sobie z tymi garnkami, ale była wdzięczna, że gdy miał okazję to po prostu sam z siebie jej pomagał. Właśnie tak widziała idealne partnerstwo. Ułożyła nad paleniskiem dwa grube liście, a na nich rozłożyła świeżo złapane larwy oraz żuki. Liście zagięła tak, by stworzyły miseczkę i zalała robaki, by nie mogły uciec i by zagotowały się w wodzie. Kiedy białkowy sosik się szykował, zabrała się za oporządzanie rybek.
- Wiesz, tak sobie ostatnio myślałam... Czy nasze dzieci to nie za mało na odbudowanie Klanu? Chłopcy wezmą żony i owszem, będzie się to rozwijać, ale... córki zwykle odchodzą do innych rodzin... Co jak nie dam Ci syna? - zmartwiła się odrobinkę.
Hałka
Jego słowa sprawiły, że troski odeszły w niepamięć. Czyli nie była jakaś spaczona, zagryzła lekko wargę i przytaknęła mu głową.
OdpowiedzUsuń- No tak, niestety tego nie zrobi - przyznała. Najwyraźniej z tych samych powodów wstrzymywali swoje popędy, mieli inne priorytety, ale ochota rosła, na pewno u niej. Słuchając go miała wrażenie, że nabiera wiatry w żagle, tak, przecież to tylko i wyłącznie od nich zależą tradycje, niby to wiedziała, a jednak nadal miewała wątpliwości. Baltazar jednak skutecznie je rozwiewał.
- Mogę rządzić, ale tylko z Tobą przy boku - zaznaczyła, kiwając głową, a gdy objął brzuszek spojrzała po nim czule. Jego deklaracja sprawiła, że ponownie poczuła wzruszenie, objęła jego buzię dłońmi i nakierowała spojrzenie samca na własne.
- A więc niech pierwszą naszą tradycją będzie brak limitów, będziemy mieć tyle jajeczek ile tylko się da - ucałowała go czule i mocno przytuliła.
Hałka
Chodzić po domu bez ubrań? Wiedziała, że już kiedyś o tym rozmawiali, ale miała akurat w głowie trochę inny pomysł.
OdpowiedzUsuń- Zobaczymy, dobrze? Zjedźmy obiad i wtedy, może, może... - zaśmiała się lekko pod nosem i ucałowała jego policzek. Wtuliła się w niego jeszcze na chwilę, a gdy tylko się od siebie odkleiły, wróciła do szykowania obiadu, by już po niecałej godzinie podać na stół pyszną rybkę duszoną w zawiniętym liściu, z białkowym sosem, posypaną tłuściutkimi, żywymi larwami. Nim usiedli do posiłku Haukkua odprawiła krótki rytuał, naznaczyła symbolami stół oraz ich talerze po czym usiadła.
- Możemy zajadać! - posłała Baltiemu szerszy uśmiech. - Dużo pożywnych składników, będzie więcej siły, a i jajeczka będą lepiej rosły - pogłaskała się po brzuchu. - Czy możemy zacząć podróż od Siveetańskich plaży? Zebrałabym więcej muszelek, te morskie mają więcej soli i potrzebnych mi minerałów - wyjaśniła.
Hałka
Sama jadła z apetytem, ale przerywała od czasu do czasu, zastanawiając się nad tym, czy tamtym. Kiedy się zgodził i dodał wzmiankę o płynięciu statkiem automatycznie położyła po sobie uszy.
OdpowiedzUsuń- Po głębokich wodach? Nie... Nigdy... - speszyła się odrobinę, pocieszał ją tylko fakt, że będzie miała Baltazara obok. Wsunęła do buzi większy kawałek rybki, co by dłużej trochę przeżuwać.
- Kapitan to ten co stoi i na innych krzyczy? Będę... szorowała pokład? - pamiętała, że gdy kiedyś obserwowała jedną przystań to sporo tam słyszała takich zwrotów.
Hałka
Zarumieniła się odrobinę na wizję szorowania plecków i zaraz uśmiechnęła szerzej na wieść o ewentualnym zadaniu.
OdpowiedzUsuń- Och idealnie! Czyli będę mogła wypatrywać niesamowitych krajobrazów i zjawisk! - wyraźnie ją ta informacja ucieszyła. Zwykle, gdy gdzieś szła była tak wystraszona, że wypatrywała jedynie zagrożeń, ale przy mężu mogła przecież czuć się w pełni bezpieczna. Głaskanie policzka przyjęła z cichym mruknięciem i lekko wtuliła buzię w dłoń samca. Spojrzała mu w oczy.
- Już się nie martwię - oznajmiła z szczerym uśmiechem, a czując zaspokojony apetyt wstała gwałtownie od stołu i jednym ruchem sprawiła, że jej sukienka caluśka opadła na podłogę. Oblizała usta delikatnie, stojąc naga przy mężu.
- Czy zechciałbyś się upewnić, że nasze jajeczka są dobrze zapłodnione? Mam na Ciebie ochotę... - oznajmiła z wyraźnym rumieńcem na twarzy.
Hałka
Tak, wizja podróży z Baltazarem nie przerażała jak te, które proponowano jej dotychczas. Czuła się przy nim bezpieczna i zadbana, wątpiła by cokolwiek jej groziło przy samcu. Naprawdę mu ufała.
OdpowiedzUsuńKiedy spojrzał na nią z pożądaniem poczuła przyjemne gilgotanie w podbrzuszu, lubiła tak na niego działać. Przyjęła go, oplatając ramionami i sama oddawała lubieżne pocałunki mrucząc z przyjemności.
- Chciałabym... - szepnęła niepewnie miedzy czułościami i przejechała łapą po torsie Baltiego by pazurami zahaczyć o jego bieliznę i wsunąć nań rękę. - Chcę Ci zrobić dobrze, mężu - patrzyła mu w oczy, jednocześnie zaczęła masować jego przyrodzenie.
Hałka
Nie czekała dłużej, zsunęła z niego bieliznę i pewniej chwyciła penisa by zacząć go mocniej masować. Stopą zabrała gacie do samej podłogi, by te nie haczyły nóg samca. Mruknęła zadowolona czując jak chwyta jej pośladki i sama dołożyła drugą rękę na przyrodzenie, bo chociaż palce miała długie, chciała poprawić uścisk, by Balt czuł lepiej to co ona robi. Sapnęła mu w usta na pieszczoty przy waginie.
OdpowiedzUsuń- Weźmiesz mnie dziś od tyłu... proszę? - spojrzała mu w oczy z tym swoim niewinnym wzrokiem. Tej pozycji jeszcze nie próbowali, a miała ochotę sprawdzić z nim dosłownie wszystkie.
Hałka