Perun I bezwzględnie prze naprzód. Pali Lerodas. Jego żołnierze panoszą się na ziemiach Mathyr, wyłapują nieczystych krwiście, gwałcą, mordują, sieją zamęt.

Helga rusza w stronę Siivet Lasku. Jej oddziały ostrzą swe zęby, idąc nie zostawiają za sobą żywej duszy.

A Argar? Co z młodym państewkiem? Argar bawi się znakomicie na tańcach w Heim, śmiejąc się pozostałym w twarz.

"Muzyka w mojej głowie" II

Dzisiejsza zmiana w pracy nie była zbyt męcząca, całe szczęście, bo na jutro An miała zaplanowaną podróż. Wracała do domu, zbliżały się święta, a rodzinka nogi by jej z tyłka wyrwała, gdyby wolała spędzić je w Karczmie niż pod ich dachem. Dziewczyna spojrzała za okno i cicho przełknęła ślinę. Te święta będą zupełnie inne niż wszystkie jakie miała okazję przeżyć. Zacisnęła usta i zerknęła na swoją koszulkę, brzuch, nogi, stopy... Uśmiechnęła się bardzo delikatnie. Chyba powinna być smutna?
- Wszystko w porządku? - usłyszała głos szefowej i zaraz oderwała wzrok od własnego ciała, by spojrzeniem powędrować do pulchnej twarzy kobiety.
- Tak, dobrze, powoli sprzątam, ale mamy jeszcze końcówkę gości - zauważyła i podeszła do baru, łapiąc po drodze miotłę.
- Och - kobieta rozejrzała się po izbie. - Raczej tu jeszcze posiedzą - westchnęła ciężko. Akane zmarszczyła lekko czoło i spojrzała po tych kilku twarzach. Cztery osoby, wszyscy siedzieli jacyś smutni, przybici wręcz. Współczucie namalowało się na buzi młódki. Czuła ich przygnębienie, miała wrażenie, że to unosi się wręcz w powietrzu.
- Sami spędzą Święta? - wypaliła nie do końca świadoma. Gospodyni przestała trzeć kufle i spojrzała na dziewczynę odrobinę zaskoczona, zdawała się próbować przejrzeć ją na wylot.
- Słyszałaś? - zainteresowała się, a Akane wróciła wzrokiem do jej oczu i uśmiechnęła się bardzo delikatnie.
- Nie, mam... Takie jakieś przeczucie. Dziś wszyscy zdawali się bardziej szaleni, oni siedzą tu prawie cały dzień i patrzą w puste naczynia. Nie ma życia w ich twarzach - wyjaśniła swoje spostrzeżenia. Hilda wciąż bacznie obserwowała nastolatkę, znowu spojrzała na swoich gości i wróciła do sprzątania.
- Ten pod ścianą jest nowy, ale dwie kobiety i szatyn przychodzą tu co roku. Stracili bliskich... Cholerne najazdy i ten pieprzony podział... - ugryzła się w język. - Przepraszam, nie słyszałaś tego - rzuciła dziewczynie ostrzegawcze spojrzenie. An udała, że zakluczyła swoje usta.
- Nie słyszałam... - potwierdziła, ale czuła, że szefową problem mocno dotykał. Fiołkowo-oka przygryzła wargi, zerkała to na Hildę, to na gości, w końcu jednak westchnęła cicho. - Mogę czegoś spróbować? - zapytała. - Na mój koszt... - dodała, a właścicielka zaciekawiona przełożyła sobie szmatę przez ramię. Młódka pracowała u nich już drugi tydzień, nie narzekali na nią, a nawet podziwiali za kreatywność. Słowne pozwolenie nie padło, ale gest wpuszczenia pracownicy za ladę wystarczył, by Akane zrozumiała. Uśmiechnęła się wdzięcznie i wskoczyła za barek, by rozlać do kufli cztery kremowe piwa, specjał podawany w okolicach Świąt. Kiedy napitki były już gotowe, wzięła głęboki wdech i przymknęła oczy. Skupiła się na emocjach zebranych w pomieszczeniu, nie potrzebowała zbyt wiele czasu by poczuć żal w sercu. Podniosła powieki by raz jeszcze spojrzeć za okno, serce lekko ją ukuło, to co czuła od gości przelała na chwilę w swoje własne życie. Nie chciała ich pocieszać, miała inny plan, plan oparty na zrozumieniu. Złapała tacę i powoli szła w stronę pierwszego stolika.
- Zima na ramiona moje spadła... - zaczęła cicho śpiewać - Niewinnością białym śniegiem, pierwsza gwiazda już na niebie, nie ma, nie ma Ciebie... - zobaczyła drgnięcie u kobiet, te zerknęły w jej stronę, jedna z nich siedziała przy pierwszym stoliku. An posłała im blady uśmiech.
- Ogień zaczął tańczyć już w kominie, a choinka się zieleni, serca ludziom opromieni, moje w kamień zmieni... - młódka stanęła przy kobiecie i powoli postawiła przed nią kufel, tym razem śląc trochę pogodniejszy uśmiech. Dojrzała wzruszenie na twarzy, zaraz przeniosła wzrok na dalszy stolik, do drugiej kobiety. Wyczuła jednocześnie, że i jeden z mężczyzn zerka zaciekawiony co się dzieje.
- Śnieg zasypał dzisiaj wszystkie drogi, niewinnością białym płaszczem, Twoich śladów nie wypatrzę... Nie mam Cię na zawsze - słowa dotknęły tym razem i ją samą, serce znowu delikatnie zakuło, skupiła się jednak na zadaniu. Patrząc na drugą kobietę postawiła drugi kufel przy krześle stolika pierwszej kobiety.
- Hej, moje góry i doliny widziałyście może dziś dokąd odszedł mój jedyny... - lekko wyciągnęła dłoń do oddalonej kobiety i zaprosiła ją do siebie gestem. Pierwsza z kobiet podciągnęła nosem i przytaknęła głową, jakby zgadzała się z tym zaproszeniem. Nie trzeba było długo czekać, druga wstała, by dołączyć do tej pierwszej, a za nią wzrokiem podążył i mężczyzna, wcześniej zainteresowany tematem. - Hej, Bóg się rodzi, noc truchleje, nie ma, nie ma Ciebie - powtarzając refren Akane ruszyła w stronę trzeciego zainteresowanego, złapała z nim kontakt wzrokowy i zatrzymała się przy jego stoliku, jednak na przeciw.
- Zima na ramiona moje spadła... - przed nim również postawiła kufel, czuła jak kobiety wodzą za nią wzrokiem, zerknęła w ich stronę, a gdy dojrzała uśmiech, przysunęła kufel do klienta i kiwnęła do niego głową w stronę pierwszego stolika. On również dał się namówić i zajął trzecie z czterech możliwych miejsc. An obejrzała się na ostatniego mężczyznę, od niego poza żalem czuła ogromną złość, kipiał wręcz nią przez co i ton piosenki nabrał agresywniejszego tonu.
- Hej, moje góry i doliny odpowiecie może mi, dokąd odszedł mój jedyny! - zaśpiewała stojąc przy mężczyźnie, ten podniósł wzrok i gniewnie spojrzał w oczy Akane. Warga drgnęła, a on zdawał się nieco wystraszyć, zupełnie jakby zobaczył kogoś innego niż fiołkowo-oka. Wstał od stołu, zacisnął wyraźnie pięści i w pospiechu opuścił lokal. An odprowadziła go wzrokiem...
- Nie ma, nie ma Ciebie - dokończyła obserwując uchylone drzwi, które miotały się w prawo i lewo, nim w końcu same trzasnęły. Dziewczyna stała z tacą i jednym pozostałym piwem, nadal współczuła zebranym, ale teraz wcale nie o nich myślała, nie oni plątali się po jej głowie.
- Dziękuję - usłyszała nagle i dopiero wtedy w pełni wróciła na ziemię. Spojrzała na jedną z kobiet, a na buzi ponownie zagościł uśmiech. - W końcu nie siedzę sama... - kobieta mówiła dalej, trochę zawstydzona, że zdradza coś takiego przy pozostałej dwójce, oni jednak zdawali się popierać jej entuzjazm i kiwnęli głową.
- Pomyślałam, że tak będzie Wam raźniej - przyznała granatowowłosa, znowu zbliżając się do nich.
- Może usiądziesz z nami? - zaproponował mężczyzna. - Piwo już masz... - zauważył, a młódka spojrzała na tacę, rzeczywiście, miała, ale pokręciła głową.
- Och, nie mogę, jestem w pracy...
- Ach siadaj mi tam! - usłyszała zza lady i dojrzała jak Hilda zakłada ręce na biodra. - Należy Ci się dziewucho, należy jak nic! - rzuciła kobieta, a klienci zanieśli się cichym śmiechem.
- No dobrze, usiądę, ale... Nie będę pić, jutro wstaję z samego rana, czeka mnie długa droga, a źle znoszę takie wynalazki - znalazła sobie szybko wymówkę, a ta nie przeszkadzała obecnym. Długo jeszcze siedzieli i wymieniali się opowieściami.

🎶


- Jak Ty żeś to zrobiła? - gospocha szturchnęła młódkę, gdy razem myły ostatnie gary. - Głos masz jak skowronek, nie powiem, ale jakbyś ich normalnie zaczarowała - pokręciła głową rozbawiona. - Aj, będę za Tobą tęsknić gówniaro - przyznała a An zaśmiała się pod nosem.
- Ciebie też zaczarowałam? - rzuciła żartobliwie i zaraz dostała ścierką po dupie.
- Pewno mi śpiewasz do uszka nocami paskudo! Widzę te Twoje zadziorne oczyska - kobieta również się zaśmiała i znowu pokręciła głową.
- Wrócę - An zapewniła już trochę poważniej, chociaż nadal z uśmiechem.
- Jo, jo, mówiłaś. Ino Święta i obskoczysz inne knajpy, a oni Cię nam nie zwrócą - pogroziła palcem. - Ja się znam, wiem co mówię. Jak Cię chwycą to nie puszczom, o! - zaczęła coś mruczeć pod nosem. Akane szturchnęła kobietę lekko w biodro swoim własnym.
- Cóż, wtedy ich po prostu zaczaruję... - rzuciła, puszczając szefowej oko.


4 komentarze:

  1. Hildę już uwielbiam. Ma jakiś taki "vibe" mojej Helgi xD Ciepłe opowiadanie, z tych raczej spokojnych. Fajnie oddaje klimat. Podobało mi się i to całkiem bardzo :) Uśmiech nie schodził z twarzy podczas czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że i mi się z nią skojarzyła, nie tylko z powodu podobieństwa imion. xD Cieszę się, że opowiadanko przypadło do gustu, dziękuję za opinię! ^^

      Usuń
  2. Bardzo spodobał mi się moment śpiewu Akane i niwelowania samotności wśród stałych klientów karczmy Hildy - swoją drogą, Hilgę kocham całym serduszkiem <3 .Pozwolę tu sobie na małą teorię - mężczyzna, który wyszedł oparł się śpiewu Akane. Możliwe, że coś tam sobie knujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło. ^^ Hah, coś tak czułam, że Hilda Was kupi. xDD
      Co do teorii, no... Powiedźmy. xD Właściwie to się nie oparł, śpiew wywołał w nim emocje, ale nie chciał ich okazywać publicznie. Chciałam tu pokazać, że ta "hipnoza" może działać różnie, w zależności od jednostki czy siły emocji. ^^

      Usuń

^