Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

Ostatni kęs [+18]

Krajobraz za oknem karocy zmieniał się dosyć szybko, droga do Heimurinn była długa ale to dawało więcej czasu na przemyślenia. Ennis już jakiś czas temu zrozumiała, że problem nie leży w innych, a w niej. To uparte przekonanie, przedmiotowe traktowanie, wbijanie sobie do głowy rzeczy i myśli, których nie ma. Acair i jego złote serce, Pius ze swoim poświęceniem, Klaus z ukrytym ciepłem, nawet ta śmieszna gromadka Argarczyków czy słowa pochwały usłyszane od Nalei. Wcale nie była pechem, nie była felernym przypadkiem... Wiedziała to, ale czuła się mimo wszystko pusta. Całe szczęście jeden z bankietów, na którym była, dał jej odpowiedzi na pewne pytania... Fjelldod i jego tajemnice, kwestia zmartwychwstania stała się jaśniejsza i chociaż znała ryzyko, wolała zaryzykować teraz, niż później, gdy rzeczywiście uda jej się nawiązać jakąkolwiek więź. Wolała by ewentualny płacz za nią trwał tylko chwilę, by sama nie żałowała podjętej decyzji.


Pierwsze dwa dni podróży mijały spokojnie, En praktycznie nie wychodziła poza karocę, skupiona na dręczących ją pytaniach czy przemyśleniach. Plan był dość prosty, dotrzeć na miejsce i zobaczyć co się wydarzy, rzucić zarzuty, zobaczyć reakcję, zirytować, sprawić, że Kapłanka sięgnie po pudełko. Nie kombinowała jak to zrobi, nie chciała sztywnych ram i ustalonych działań. Ona po prostu wiedziała do czego dąży, droga do celu była teraz nie istotna.
- Po trupach... - zaśmiała się z samej siebie, gdy trzeciego dnia podróży karoca stanęła w miejscu. Wyszła z niej, by od teraz trochę bierniej korzystać z podróży i samego towarzystwa. Woźnica był młody, odrobinę wstydliwy ale bardzo jurny. Przedostatnia noc, jak i poranek podróży była tego najlepszym dowodem. Na ostatni, czwarty dzień, En nawet nie chowała się do karocy, zajęła miejsce przy Mieszku, nie szczędząc mu sugestywnych komentarzy czy kokieteryjnych uśmiechów. Potrafił zadowolić kobietę, trzeba mu było przyznać, a ona potrzebowała bolca, by się odstresować. Układ idealny.
Ostatnią noc spędzili już przy brzegu morza, dzielącego ich od wyspy należącej do Heimurinn. Tam również się zabawili, a gdy leżeli nadzy już po, oblepieni piaskami plaży, En podniosła się na łokciu patrząc młodzikowi w oczy.
- Pieniądze dostaniesz na górkę, w razie gdybym nie wróciła... Jeden dzień, nie mniej, nie więcej, jeżeli nie wrócę po 24 godzinach, wracasz sam. Jeżeli wrócę, a Ciebie nie będzie - pochyliła się do jego ust. - To Cię znajdę i dojadę... - zaśmiała się cicho. - Ale nie tak jak myślisz - szepnęła mu na ucho. Mieszko zarumienił się wyraźnie, z uległym wzrokiem odpowiadając.
- Będę czekał, panienko, nie musisz się o to martwić... Chociaż kusisz żebym wyjechał szybciej... — zachichotał, po czym pogładził jej policzek. — Uważaj na siebie... Cokolwiek chcesz zrobić, uważaj na siebie. Po prostu - rzucił, a En posłała mu delikatny uśmiech. Chłopak był uroczy i Ennis nawet żałowała, że nie rozczulił jej tymi słowami, tak jak rozczuliłby przeciętną kobietę. Leżała z nim jeszcze chwilę, w milczeniu, zaraz jednak zebrała się i zaczęła szykować do skoku w morze. Wolała by Mieszko był w bezpiecznej odległości, nie chciała zabierać go do samej wioski, dzisiaj to nie było do niczego potrzebne, a kąpiel przecież i tak musiała zaliczyć. Pieprzone heimurińskie zasady.

Płynęła powoli, przecinała wodę, zanurzona, szła coraz głębiej. Rafa koralowa była dzisiaj niezwykle pobudzona, kolorowe stworzenia uciekały Heimurince sprzed nosa, zupełnie jakby czuły co zaraz ma nadejść. Nie łatwo było trzymać w sobie emocje, szczególnie gdy tyle kłamstw wypływało na wierzch... Ennis wiedziała, że w pewnych przypadkach oszustwo już zostało potwierdzone, ale chciała mimo to poznać powody czy ewentualne wyjaśnienia... Chociaż coraz częściej przypuszczała, że chce po prostu utrzeć Kapłance nosa, wytknąć ją palcem i rzucić z pogardą, że zjebała.
Płynąc przez miasto rozglądała się po okolicy, widziała wesołe buzie mieszkańców, którzy beztrosko funkcjonowali w swoich podwodnych domkach, widziała wzburzonych starców, grupy nastolatków i pary zakochanych. Kobiety prawiły o głupotach, sąsiedzi obgadywali sąsiada, a życie toczyło się w przyjaznej atmosferze. Uniosła wzrok do szczytu wieży ich świątyni. Dlaczego więc tam, na szczycie, wszędzie doszukiwano się podstępu? Kobiecie coraz więcej nie pasowało... To wszystko nie zlewało się w spójną całość i pojawiało się coraz więcej wątpliwości. Czy ona rzeczywiście poświęciła się dla wyższego celu? Wisiała chwilę w wodzie, wciąż patrząc w stronę świątyni Złotego Smoka. "Ennis... Twoje złote oczy, nasz Złoty Smok nie daje ich byle komu" w uszach znowu zaszumiały jej słowa Kalissi. Dlaczego przy ich ostatnim spotkaniu miała wrażenie, że wyższa Kapłanka sugeruje jej coś więcej niż mogłoby się wydawać? Zacisnęła usta w wąską kreskę.
- Po trupach do celu - mruknęła i ruszyła przed siebie prosto w stronę swojej podwładnej, ta była Kapłanką niższej rangi, ale cóż, nawet w jej przypadku ryzykowała... Trudno.
Heim było dość specyficznym miastem, jego większa część znajdowała się pod wodą, jednak Świątynia Złotego Smoka czy kwatery Kapłanek i możnych tego narodu można było zwiedzać o suchej stopie. Zarówno drzwi jak i nieoszklone okna stanowiły granice dla wody, co dawało pomieszczeniom dodatkowego uroku i wyjątkowości. En zawisła w wodzie tuż przed drzwiami do pokoju Eris, Kapłanki, która wróciła jej życie, zajmowała się nią i szkoliła. Ta sama, która kilka spotkań wstecz wymierzyła cios w twarz białowłosej, za rzekomo krnąbrne zachowanie. Głębszy wdech, dłoń ściśnięta w pięść i głośne uderzenie o wrota, raz, drugi...
- Wejść! - usłyszała, by posłusznie spełnić żądanie. Nieźle się zaczyna... - Ennis? No proszę, nie spodziewałam się tu Ciebie akurat dzisiaj, zwykle wybierasz weekendy - zaczęła Kapłanka.
- Argar... - złotooka przerwała jej to ciepłe powitanie, a twarz Eris wyraźnie spochmurniała. Dziewczyna zamknęła za sobą wrota po czym spojrzała prosto w oczy Kapłanki. - Czy to prawda, że porwaliśmy tych nastolatków? - zapytała wprost. Jej rozmówczyni zerwała się z krzesła oburzona, zaciskając mocno palce na jakimś papirusie.
- Jak śmiesz! - warknęła na zarzut, a En zrobiła dwa kroki do przodu.
- Chcesz mi powiedzieć, że pospadali tu z nieba i pierwsze co zrobili to kazali dwójce dzieciaków napaść wielkie podwodne miasto, kiedy sami nawet nie mieli swojego?! - wyrzuciła. Można nie ukrywała zaskoczenia. Czyżby...?
- Zbliżyłaś się do nich? - zapytała głosem pełnym nadziei, a En zaśmiała się pod nosem.
- Ty naprawdę myślisz, że ja tu przyszłam złożyć Ci raport? - zapytała z kpiną w głosie. W odpowiedzi dojrzała jedynie zdezorientowaną twarz rozmówczyni. Musiała być niezwykle pewna swojego, ale co tu się dziwić, przecież tresowała Ennis od 20 lat, po takim czasie raczej mało kto spodziewa się buntu.
- Wychowałam Cię, szkolili Cię pod moim okiem niewdzięcznico! - zaczęła od sentymentalnej strony. Białowłosa zacisnęła zęby, wciąż patrząc w oczy przeciwniczki.
- Rżnęli mnie jak tylko się dało, wykręcali ręce i podwieszali, katowali na wszelkie możliwe sposoby, z jednym tylko warunkiem... Co by nie uszkodzić ciała, nie zostawić blizn... Nie uszkodzić towaru - syknęła sięgając po sztylet schowany przy swoim udzie. Szybko wyciągneła go na wierzch, nie przestając krzyżować spojrzenia z Eris. Kobieta znowu zmarszczyła czoło, wiedziała co to za broń, wiedziała co Ennis potrafi i wiedziała, że wzywanie pomocy w tej konkretnej chwili nie ma sensu. Sama jej to wpoiła do głowy, pewne zasady, których jasnowłosa świetnie potrafiła się trzymać.
- Dobrze wiesz, że to dla wyższego celu, zobacz ile informacji dla nas zebrałaś - z sentymentów przeszła na pochwały.
- Jakich nas matko? Bo zdaje się, że Kalissi nie ma pojęcia o tym całym wyższym celu... Jak tam moja opera mydlana hm? Zdradziłaś im komu ostatnio śpiewałam? - En gwałtownie zbliżyła się do blatu za którym stała Kapłanka, a ta cofnęła się o dwa kroki. Tego się nie spodziewała, nie miała pojęcia, że ta informacja dotarła do uszu jej podopiecznej, ale skoro tak to wyglądało to... Uniosła dumnie brodę.
- Kalissi Cie szczuje - rzuciła, a En zaśmiała się głośniej.
- Szczuje? A w jakim celu? Bo chyba nie dla Twojego stanowiska, co?! - kolejna salwa śmiechu, to było nawet zabawne, ten strach w oczach Kapłanki. - Łżesz jak pies Eris - stwierdziła wciąż rozbawiona. Dla jej rozmówczyni to było za wiele, zwrócenie się po imieniu do kogoś o jej statusie było niczym wymierzenie policzka i En doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
- Tak chcesz pogrywać? - kobieta od razu stała się poważniejsza, złapała tajemnicze pudełko, którym zawsze straszyła dziewczynę, gdy ta miała napad przerostu ambicji i teraz zamierzała zrobić to samo. Białowłosa zacisnęła dłoń na rękojeści sztyletu, cofnęła się o krok, odrobinę pokorniejąc na twarzy. - No co?! Gdzie Twój buntowniczy nastrój hm?! To już któryś raz En, najwyraźniej czas dać Ci nauczkę! - warknęła i otworzyła pojemnik, po czym sama sięgnęła ostry szpikulec leżący na blacie i szybkim ruchem dźgnęła zawartość. En złapała się gwałtownie za serce i jęknęła z bólu, Eris widząc to prychnęła pod nosem i dźgnęła raz jeszcze i kolejny, wściekła dźgała jak leci, a En złapała blat dłonią i zaczęła powoli osuwać się na kolana. Zaraz jednak jęki przerodziły się w chichot i białowłosa, zostając na ugiętych kolanach, podniosła oczy do oczu Kapłanki. Ta zdurniała. Ennis podparła się na blacie i wstała na równe nogi, nie przerywając śmiechu.
- I co? Już? - zapytała rozbawiona. Na twarzy Eris widniało wyraźne przerażenie i kiedy jej podopieczna zrobiła kolejny krok, zbliżając się w jej stronę, ta cofnęła się pod samą ścianę pomieszczenia. Złotooka złapała drewniane pudełeczko w dłonie, wciąż z uśmiechem na ustach, zacmokała głośno. - Widzisz, była ostatnio w Fjelldod - włożyła palce do wnętrza pojemnika. - Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy - przyznała z zadziornym uśmiechem i wyciągnęła na wierzch zmasakrowany kawałeczek serca, ostatni kęs jaki pozostał z tego, które tchnęło w nią życie. - Wygląda na to, mo stór... że czegoś nie zrozumiałaś lub zrozumiałaś źle - znowu zachichotała. - Bo to wcale nie tak, że dzięki temu kawałkowi masz nade mną kontrolę - szepnęła po czym wsunęła fragment do ust i zaczęła rzuć. Oczy Kapłanki skakały niespokojnie po twarzy Heimurinki, nie wiedziała co się dzieje, przecież była pewna swojego... Miała mieć haka! Kobieta przywarła do ściany i z ciężkim oddechem obserwowała jak En przełyka kawałek, jak przez gardziel przechodzi ostatni fragment serca i czuła, że jej własne zaraz wyskoczy z piersi. Co teraz?
- Hm? No właśnie... Co teraz? Przecież widzę ten Twój wzrok... - zaczęła idąc w stronę Eris, ale nagle zatrzymała się i kaszlnęła, czując dziwny ucisk w okolicach mostka. Oparła się o kant blatu, a dziwny gorąc nagle w nią uderzył... Przejechała paznokciami po własnej szyi, zaczęła głębiej oddychać i zmarszczyła wyraźnie czoło. Kapłanka obserwowała ją w skupieni, sparaliżowana strachem, sama nie wiedziała co właśnie ogląda, ale Ennis sprawiała wrażenie, jakby się dusiła. Nagle wygięła się lekko w tył, jęknęła głucho i z nerwowym warkotem rozdarła koszulę jaką miała na sobie. Patrząc na to z boku można było stwierdzić, że materiał ją uwierał. Zaraz po tym złotooka wyraźnie napięła mięśnie, a jej płetwy nastroszyły się, rozrywając kolejne części odzieży. En upadła gwałtownie na kolana i wygięła plecy w łuk, ponownie warknęła, zdzierając z siebie ostatnie kawałki górnej garderoby, pół naga spojrzała w sufit i zaczęła nerwowo dotykać własnej twarzy. Rozchyliła usta, czując wyraźny ból, a z dziąseł zaczął wychodzić rząd rekinich kłów, zasłaniający jej codzienne zęby. Dziewczyna czuła krew, która zbierała się w buzi, przejechała długimi pazurami po posadzce i splunęła w bok, zostawiając posokę na podłodze. Nastała cisza... W pomieszczeniu dało się słyszeć jedynie oddech białowłosej, ten z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej miarowy. W końcu dziewczyna drgnęła i powoli stanęła na nogi... Rozwiązała sznur przy luźnych spodniach i zsunęła je z siebie, zostając całkowicie naga.
- Ennis? - szepnęła Kapłanka, odzyskując język w ustach. En wzięła głęboki wdech, przymknęła powieki, uniosła twarz do sufitu i zdawała się chłonąć obecne tu powietrze, z jakimś takim błogim uśmiechem na twarzy. Mruknęła cicho, przyciągnęła dłonie do twarzy, powoli sunęła nimi po własnej żuchwie, po szyi, dekoldzie i biuście... Za jej dłońmi ciało okrywała łuska, zasłoniła brodawki i ułożyła delikatny wzór na ciele niebieskoskórej. En sunęła dłońmi dalej, talia, biodra, gdy zjechała na uda, jej kobiecość również zakryła łuska, a później wzór powędrował dalej sam, do samych stóp kobiety. Ta zsunęła buty, stojąc przed Kapłanką zupełnie naga, a jednak odziana w swój nowy, naturalny strój. Eris patrzyła na tą przemianę oniemiała, nigdy nie widziała czegoś podobnego i nie bardzo wiedziała, powinna się bać czy może zachwycać? Wtedy En otworzyła oczy i gwałtownie skrzyżowała z nią spojrzenie, ukazując rząd ostrych zębów.
- Straż! - krzyknęła Kapłanka, strach jednak wziął górę, jednak nim dodała cokolwiek więcej, złotooka uniosła wysoko stopę i przywarła nią szyję możnej do ściany. Zaśmiała się gardłowo, jednak słysząc odzew na wezwanie mamki wiedziała, że nie ma dużo czasu.
- Zjebałaś - syknęła z rozbawionym tonem w głosie. - Kiedy wrócę, będzie to wiedział każdy, nie tylko Ty - zagroziła po czym opuściła stopę do podłogi i ruszyła zwinnie w stronę okna. Nie czekała dłużej, wyskoczyła prosto w wodne odmętu w tym samym momencie, co wrota komnaty otworzyli gotowi do boju strażnicy. Ci gotowi byli wyskoczyć za nią, ale Eris, trzymając się za obolałe gardło, zakazała. Nie wiedziała z kim i czym ma do czynienia, a nie będzie poświęcać ludzi, nie teraz kiedy cały ich plan mógł przepaść...

Cała akcja nie trwała zbyt długo, dosłownie po kilku godzinach od zniknięcia Ennis, Mieszko mógł zobaczyć jak z odmętów wody, ku brzegowi kieruje się jej postać. Teraz jednak prezentowała się nieco inaczej, przy ramionach zostały strzępy kreacji, a sama kobieta wyglądała na nagą, na ciele rysował się ledwo widoczny wzór, a miejsca intymne przysłaniała rybia łuska. Białowłosa szła boso, prosto na młodzika, śląc mu przy tym delikatny uśmiech. Zajmował właśnie swoje standardowe siedzisko karocy, wyraźnie wbity w fotel, zaskoczony tym co widzi. Złotooka nie przerywała kontaktu wzrokowego, wskoczyła zwinnie do niego i bez ogródek usiadła na nim okrakiem, łapiąc mocno żuchwę dłonią.
- Ahoj przygodo... - zaśmiała się pod nosem. - Mo stór, jedziemy do Argaru, tam możesz mnie zostawić i wracać do swojego Pana... - musnęła nosem jego nos i wstała gwałtownie, by wskoczyć na dach karocy i tam roześmiać się gardłowo. Co za zajebiste uczucie...

__________________________________________________________________
Osobiście polecam kojarzyć sobie teraz Ennis z postacią Mystique z X-Man, przynajmniej jeżeli chodzi o ciało. Życzę owocnego czytania i dziękuję za dialogową pomoc Klepowi. ^^

4 komentarze:

  1. Zajebiste opko, mieszko ocenia 10/10 xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za ocenę, Mieszko zostanie wynagrodzony. XD

      Usuń
  2. Widzę, że Ennis każdego dnia pokazuje coraz większe pazurki no no
    Aż miło się czyta jak ma w sobie coraz to więcej i więcej życia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję. ^^ Cieszę się, że jej nowa odsłona coraz bardziej się podoba, zapewniam, że to jeszcze nie wszystko. xD

      Usuń

^