Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

"He didn't mean to do no harm."

 

5,4,3,2,1...


Dom. Ciepłe i przytulne gniazdko pełne miłości. Ojcowska troska.
Troska.
Ennis stała na piaszczystej plaży, stopy miała zanurzone w złotym pyle aż po same kostki, chłód morza owiewał jej filigranowe ciało, a wiatr rozwiewał białe włosy. Łaknęła morskiej bryzy, przyjmowała ją na siebie z błogim uśmiechem na twarzy, przymykała oczy, oddając się tej chwili ciszy, błogi spokój, brak zgiełku i wrzawy. Ona i jej myśli. Sama.
Czy zawsze nie była sama? Tutaj za każdym razem nachodziły ją dziwne myśli, właśnie tu, na brzegu morza, na granicy z wodą. Większa fala rozbiła się pod jej stopami i zmoczyła je gwałtownie. Dziewczyna powiodła powoli wzrokiem po białych bałwanach jakie tworzyły kolejne podmuchy wiatru. Jej wzrok zatrzymał się na najbardziej wzburzonym fragmencie krajobrazu. Klify. Tam fale ginęły wśród skalnych odłamków, roztrzaskiwały się niczym wątłe ciało zrzucone z urwiska.
Ciało.
Ciało zrzucone z urwiska.
Heimurinka podniosła wzrok, coś jakby mignęło jej na samym wierzchołku skalnym. Zmrużyła delikatnie oczy... Ktoś tam był? Zaciekawiona zrobiła kilka kroków w przód. Czyżby? Tak... Widziała to wyraźnie, dwie sylwetki. Rosły mężczyzna stał trzymając przed sobą kogoś małego, jakąś... dziewczynkę?


"I close my eyes and bang I am dead"


Czy to byli ludzie? Tak, zdecydowanie. Ojciec małej stał, patrząc w nią intensywnie, na twarz wkradał się chory uśmiech, warga drżała nieregularnie, a do klatki piersiowej przytulał torbę i jakieś zawiniątko.
- Weź! - zachichotał widząc przerażony wzrok dziecka. - Weź, sama zobaczysz! - mężczyzna zaśmiał się przeraźliwie, wciskając w ręce małej tuloną przed chwilą torbę.
- Świat jest zły! Zły! - panicznie zaczął drapać się po głowie, wsunął palce do ust i ugryzł kilka razy paznokcie. Dziewczynka miała łzy w oczach, milczała nie wiedząc co się dzieje. To tylko pięciolatka! Pięciolatka do cholery!
- Nie... Nie... Oddaj mi to! Oddaj! - krzyknął łapiąc agresywnie ramiączko torby i wyszarpując ją z rąk dziewczynki. - Suka! - krzyknął znowu tuląc torbę i obracając się do jasnowłosej plecami. Nagle jakby przyszło otrzeźwienie.
- Nie... Nie, przepraszam - szepnął czując jak drżą dłonie, w przypływie rozpaczy cisnął przedmiot mocno w ziemię, a ten ślizgnął się na skraj urwiska. Spojrzał zapłakanym wzrokiem na córkę. - Przepraszam - szepnął ledwo słyszalnie, a mała zalała się łzami.
- Zabiłeś mamę - zaczęła, głośno płacząc.
- Zamknij się! - wrzasnął, a dziecko aż podskoczyło przerażone. - Suka! Suka, suka! - krzyknął, wręcz śliniąc małą. - Tam jest bezpieczna! Ty będziesz bezpieczna! - uderzył córkę w twarz, a ta padła na ziemię, czując krew przy drobnych wargach.
- Będziesz... kurwa... bezpieczna - zawisł nad nią, nawet nie zauważyła, że w ręce trzyma kamień. - Bezpieczna - uderzył. - Bezpieczna - walnął raz jeszcze. - Bezpieczna - dziecko już przy pierwszym ciosie straciło przytomność, teraz jedynie potylica została dodatkowo roztrzaskana.


"I know he knows that he’s killing me for mercy"


Stał nad nią patrząc jak posoka płynie po nierównościach skalnych, jak wypełnia ich wgłębienia i znaczy ścieżkę w dół klifu. Otrzeźwienie przyszło raz jeszcze, jednak teraz było już za późno.


"He holds my body in his arms
He didn't mean to do no harm
And he holds me tight"


Otrzeźwienie przyszło jednak tylko na chwilę. Morderca wstał, by sunąć truchło dziecka nogą, wprost na brzeg  klifu. Z twarzą bez wyrazu pchnął ciało prosto do wody i nawet nie zarejestrował, że torba zahaczyła nogę martwego dziecka. Runęły w dół, obie, ona i zawiniątko...
Bezpieczna.
Ennis biegła z całych sił przed siebie, przedzierała się przez piach czując w sercu niepokój. Dojrzała ruch tam, na górze i z przejęciem wciągnęła powietrze. Nie czekała długo, od razu wskoczyła do wody, licząc, że mimo wszystko małej nic się nie stało. Pokonywała fale, przecinała wodę, a kiedy już dotarła pod klify dała nura, sprawnie lawirując między skałami. Dojrzała ślad krwi, ta unosiła się ku powierzchni, zaznaczając drogę przebytą przez ciało. W końcu i ją ujrzała, opadała na dno, coraz niżej i niżej...
Heimurinka ruszyła w stronę dziecka, płynęła coraz szybciej, jednak im bliżej była tym niepokój rósł. Miała wrażenie, że wzrok płata jej figle, jednak nie przerywała misji ratunkowej, cięła wodę, by w końcu złapać ofiarę za nadgarstek i obrócić twarzą do siebie. Zamarła widząc teraz własną buzię i...
Obudziła się z krzykiem.
Znowu...
- Ciągle jedno i to samo? - usłyszała delikatny, kobiecy głos. Spojrzała w stronę jednej z kapłanek śląc jej subtelny uśmiech.
- Nie - skłamała bez większego problemu, nawet nie było po niej tego widać. - Nowe koszmary. Pewnie bycie poza Heim mi po prostu nie służy - dodała dla odwrócenia uwagi. Jej towarzyszka zacmokała.
- Robisz to dla większej sprawy - przypomniała podopiecznej, a Ennis sprzedała jej kolejny ze swoich uśmiechów. - Informacje, które zdobywasz, no, no... Jak tak dalej pójdzie to sama zobaczysz, będzie się czym bronić, a Argarczycy pożałują swojego morderstwa - zapewniła z dumą w głosie.
- Tak, masz rację - kurtyzana raz jeszcze przytaknęła opiekunce, chciała po prostu zakończyć dyskusję, a przytakiwanie było najprostszą drogą. Kapłanka puściła jej oko i wyszła, a heimurinka spojrzała za okno swojego pokoju. Raport zdany, dziś musi wracać do zamtuzu i wcale nie czuje się z tym tak źle jak powinna. Tam przynajmniej może zapomnieć o przeszłości, tam odcina się od rzeczywistości i gra swoje role, lubi to życie. Tam nie dręczą jej wspomnienia z swoich początków. To jak tu trafiła, to kim się stała. Ot co, trup małej dziewczynki, torba, a w niej zawiniątko. Ocalona przez jedną z kapłanek, przygarnięta i wychowana w podwodnym świecie, wodnik, przybłęda, kurwa. Manipulowana od maleńkości, wykorzystywana na wiele różnych sposobów. Po prostu wypruta z emocji Ennis.

 

 

Cytaty i natchnienie: Aurora "Murder song"

6 komentarzy:

  1. Wow. Zaskakująca narracja, dosyć ciekawie zarysowany charakter i backstory. Ennis wydaje się dzięki temu jeszcze ciekawsza. Mega opko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, mam nadzieję, że jeszcze nie jednym Ennis zaskoczy. ^^

      Usuń
  2. Dwa razy czytałem, bo pogubiłem się w pewnej chwili przez tego mordercę. Nie byłem już pewien czy dobrze rozumiem - że to nie chodzi o ojca Ennis. Szczęśliwie dobrze rozumiałem. Ciekawie, bardzo ciekawie i na dodatek pierwszy wgląd w te całe raporty oraz... no "Zamtuz" zaczyna wychodzić na prowadzenie jeśli chodzi o dom dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary jesteś, rozumiem. xD
      Dzięki za opinię, zobaczymy jak to będzie z tym domem w dalszej historii. ^^

      Usuń
  3. Ja się tutaj uczyć muszę, a Ty publikujesz takie świetne opowiadanie! Naprawdę bardzo szkoda mi Ennis. Chciałabym ją jakoś przytulić, bo biedna wykorzystywana całe życie i tyle cierpiała....Świetna historia, jak zwykle! <3 Oby tak dalej!
    P.S.
    Zrób kiedyś jakoś postać, która nie przeżyła piekła, albo traumy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, wybacz, przynajmniej miałaś ciekawy przerywnik. xD Dziękuję bardzo za opinię. Co do postaci, jest już taka w planach. :D

      Usuń

^